Christian Schaller
PIUS IX
przełożył Jerzy Raszkowski
VERBINUM
Wydawnictwo Księży Werbistów
Warszawa 2009
Tytuł oryginału: Papst Pius IX. begegnen
© 2003 by Sankt Ulrich Verlag GmbH, Augsburg
© for the Polish edition by Verbinum, 2009
Redaktor serii
Andrzej Wójcik
Redaktor tomu
Andrzej Wójcik
Korekta
Zespół i
Okładka
Szymon Porwołoski
Rysunek na okładce
Urszula Kubicz-Fik
Skład
Piotr Sobiecki
Przywoływane w treści dokumenty i cytaty sygnowane [DH]
zaczerpnięto z publikacji: Enchiridion symbolorum et decla-
rationum de rebus fidei et morum H. Denzingera i P. Hiiner-
manna wyd. 37, Freiburg 1991.
Za zgodą Kurii Biskupiej Warszawsko-Praskiej dnia 13.02.2009,
nr 250(K)2009.
VERBINUM, Wydawnictwo Księży Werbistów
ul. Ostrobramska 98, 04-118 Warszawa
tel.: (0-22] 610-78-70, fax: (0-22) 516-98-50
www. verbinum.pl
zamowienia@verbinum.pl; wydawnictwo@verbinum.pl
Warszawa 2009. Wyd. I. Zam. nr 3/2009
ISBN 978-83-7192-396-8
BU UAM
ś
YCIORYS
ś
YCIE PIUSA IX
W TELEGRAFICZNYM SKRÓCIE
1792 13 maja: w mieście Senigallia (MarcheJ
urodził się hrabia Giovanni Maria Mas-
tai-Ferretti
1816 studia filozoficzne i teologiczne w Ko-
legium Rzymskim; praca w zarządzie
domu sierot Tata Giovanni
1819 10 kwietnia: przyjęcie święceń kapłań-
skich w Rzymie
1823 misja dyplomatyczna do Chile
1825 funkcja dyrektora hospicjum San Mi-
chele, Rzym
1927 25 maja: nominacja na biskupa Spoleto
1831 gazeta Giuseppe Mazziniego „Giovine
Italia": Włochy republiką!
1832 Mastai-Ferretti biskupem Imola
1840 godność kardynała
1841 Feuerbach, Istota chrześcijaństwa
1842 Vincenzo Gioberti, O moralnej i kultu-
ralnej wyższości Włochów
ś
YCIORYS
1846 16 czerwca: początek pontyfikatu pa-
pieża Piusa IX
9 listopada: encyklika Quipluribus
1847 15 listopada: premier Rossi zamordo-
wany
24 listopada: ucieczka papieża do miej-
scowości Gaeta podczas rewolucji lis-
topadowej
1850 8 grudnia: powrót do Watykanu
1854 8 grudnia: dogmatyzacja Niepokala-
nego Poczęcia Najświętszej Maryi
Panny (encyklika Ineffabilis Deus)
1857 15 czerwca: Breve Eximiam tuam
(Błędy Antona Gunthera)
1861 26 lutego: Wiktor Emanuel II królem
Włoch - Cavour premierem
1863 Ernest Renan, śywot Jezusa
28 września: Ignaz Dóllinger i otwarcie
Kongresu Uczonych w Monachium
21 grudnia: papież Pius IX i encyklika
Tuas libenter
1864 8 grudnia: encyklika Quanta cura i Syl-
labus Errorum
1867 Marks, Kapitał, 1.1
1869 9 lutego: artykuł w Civilta Cattolica na
temat oczekiwań wobec Soboru
ś
YCIORYS
10 marca: DóIIinger odpowiada serią
polemicznych artykułów, które ukazują
się w formie książki sygnowanej pseu-
donimem Janus
8 grudnia: rozpoczęcie Soboru Waty-
kańskiego I
1870 24 kwietnia: dogmatyczna Konstytucja
Dei Filius na temat wiary katolickiej
18 lipca: apostolska Konstytucja Pastor
aeternus o Kościele Chrystusa (prymat
jurysdykcji i nieomylności papieża)
20 września: zajęcie Rzymu przez woj-
ska Garibaldiego i kres Państwa Ko-
ś
cielnego
1871 17 kwietnia: Dóllinger ekskomuniko-
wany
8 lipca: Bismarck rozpoczyna swój „kul-
turkampf"
1878 7 lutego: śmierć papieża Piusa IX
2000 3 września: beatyfikacja Piusa IX i Ja-
na XXIII
WSTĘP
1 stycznia 1847 r. z okazji uroczystości na
cześć nowo wybranego papieża Piusa IX od-
było się w Campidoglio w Rzymie prawyko-
nanie ostatniej kantaty wielkiego włoskiego
kompozytora operowego, Gioachino Rossi-
niego. W jej słowach brzmiała euforia: „O wy,
rzesze ludzi, którzy tak długo płakaliście, oto
głos Piusa, nowego wielkiego papieża i władcy,
który Ciebie (narodzie włoski) wyzwolił z nie-
woli obcego kraju i przywrócił (Ci) życie, wol-
ność oraz godność". Już ten krótki cytat po-
zwala wysnuć wniosek, że ten dotychczas
najdłuższy pontyfikat w historii Kościoła od
samego zarania przebiegał pod znakiem poli-
tycznego zjednoczenia Włoch. Włoscy rewo-
lucjoniści uważali Piusa za zwiastuna nadziei,
za papieża-monarchę, który stanął na czele
zrywu narodowego. Jednakże jego początkowa
sympatia dla jednolitych narodowo Włoch
szybko ustąpiła sceptycyzmowi i rosnącej nie-
chęci wobec celów politycznych, jakie stawiał
sobie hsorgimento (ruch na rzecz zjednocze-
nia i wolności Włoch) jako państwa narodo-
wego. Papież nie dał się wykorzystać jako in-
strument w walce politycznej ani narodowej.
Także groźba utraty Państwa Kościelnego była
nie do pogodzenia z jego poczuciem odpo-
wiedzialności za losy całego Kościoła oraz
z zachowaniem odpowiedniej suwerenności
politycznej.
WSTĘP
Konfrontacja z ruchami rewolucyjnymi XIX
wieku wymagała wzmocnienia Kościoła od we-
wnątrz jako adekwatnej przeciwwagi dla for-
mującego się państwa narodowego oraz
pogłębienia tożsamości kościelno-ideologicz-
nej. Konsekwencją tego faktu były: preferowa-
nie teologii neoscholastycznej (zob. rozdz.
„Pius a teologia" i „Neoscholastyka"), Syllabus
Errorum (zob rozdziały na ten temat), Sobór
Watykański I (zob. str. 119), definicja nie-
omylności papieża (por. str. 168,239) oraz dog-
matyzacja Niepokalanego Poczęcia Najświęt-
szej Maryi Panny (zob. str. 97), w rezultacie
czego papież Pius IX wszedł do podręczników
historii i dogmatyki katolickiej.
Kiedy 3 września 2000 r. papież Jan Paweł II
jednocześnie beatyfikował tak z pozoru
różniące się od siebie postaci jak Pius IX i Jan
XXIII, ponownie rozgorzała dyskusja na temat
mało „nowoczesnej" i nie idącej z „duchem
czasu" epoki rządów Piusa IX. Lata jego pon-
tyfikatu uchodzą w oczach wielu za wyraz
skostniałej „gettoizacji" Kościoła, za symbol
odwrócenia się od nowoczesnego świata; in-
nym z kolei jawi się on jako zapora przeciwko
grożącej Kościołowi rzeczywistości politycz-
nej i duchowo-historycznej. Czy Pius IX był
ostatnim monarchą Stolicy Apostolskiej, czy
też prawdziwie wielkim pasterzem swojego
Kościoła, który w chwilach ciężkiej próby jako
jedyny mógł wprowadzić Kościół w XX wiek?
Odpowiedź na to pytanie można uzyskać
wyłącznie poprzez wgląd w pełnię jego oso-
bowości. Wiedzy w tym aspekcie, oprócz dzia-
łań politycznych podejmowanych w owym nie-
10
WSTĘP
spokojnym okresie, może dostarczyć jego
przesłanie jako duszpasterza i papieża. Tu,
w służbie dla Kościoła i wiary, jego rozterki
i decyzje stają się odbiciem epoki, która dzięki
retrospekcji zyskuje nową ocenę także z per-
spektywy naszych czasów.
I. śycie
dla wolności
Kościoła
IJ
ZROZUMIEĆ PIUSA IX
Koleje życia Piusa IX mogłyby dostarczyć
materiału dla niejednej powieści histo-
rycznej. Był on bowiem uczestnikiem
wielu znamiennych wydarzeń w życiu Kościoła
i w polityce XIX wieku. Część z nich współtwo-
rzył, inne zaś musiał akceptować. Wiele
ówczesnych przemian ustrojowych w państwie
uległo już zapomnieniu, ale jego decyzje do-
tyczące Kościoła i spraw wiary nadal są przed-
miotem zażartych sporów wśród uczonych;
dlatego, po krótkim wprowadzeniu w jego bio-
grafię, zajmiemy się kontrowersyjnymi kwes-
tiami tego pontyfikatu, aby nakreślić prze-
strzeń dla analizy, dzięki której uda się lepiej
zrozumieć Piusa IX. Kiedy 13 maja 1792 r., trzy
lata po Rewolucji Francuskiej, w Senigallia,
małym miasteczku pomiędzy Anconą i Rimini
nad Adriatykiem przyszedł na świat Giovanni
Maria Mastai-Ferretti, nikt nie przypuszczał,
ż
e 54 lata później rozpocznie on jako 257 na-
stępca św. Piotra najdłuższy pontyfikat w his-
torii Kościoła.
Syn burmistrza
Rodzina Mastai-Ferretti należała do drob-
nej szlachty, zamieszkującej włoską prowin-
cję. Pochodzili z Cremony, ale w XIV wieku
przeprowadzili się do miejscowości Senigal-
15
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
lia. W XVIII wieku z rąk księcia Farnese
z Parmy rodzina otrzymała tytuł szlachecki.
Dzięki swojemu tytułowi i stanowisku bur-
mistrza Senigallii Hrabia Mastai-Ferretti
(t 1833), osiągnął wysoką pozycję społeczną,
w której dorastał młody Giovanni oraz jego ro-
dzeństwo, jego matką była hrabianka Catha-
rina Solazzi, na której temat istnieją jedynie
przekazy mówiące o jej sile moralnej, dumie
szlacheckiej i niezwykłej pobożności. Wycho-
wanie dzieci, wprowadzenie ich w sprawy
wiary i do wspólnoty kościelnej z całą pew-
nością należało w tej rodzinie do jej obo-
wiązków. W swojej książeczce pt. Papież im-
maculata Vincenzo Faraoni cytuje jedną
z wypowiedzi matki, w której upomina ona
małego Giovanniego, by z większą gorliwością
modlił się za Kościół i Ojca Świętego, ażeby
także inni, niewierzący w Jezusa Chrystusa,
mogli zostać nawróceni. Giovanni został
ochrzczony w dniu swoich urodzin w katedrze
rodzinnego miasta przez swojego wuja, kano-
nika Adrea Mastai.
Pobożna i liberalna rodzina
Atmosfera domu rodzinnego była nacecho-
wana pobożnością, ale jednocześnie też „libe-
ralnym" podejściem do wydarzeń ze sfery po-
lityki. Jeśli chodzi o wychowanie religijne
młodego hrabiego, to przebiegało ono począt-
kowo w typowy dla katolików sposób, a więc:
chrzest św., pierwsza Komunia, bierzmowanie,
regularne uczęszczanie na mszę oraz aktywny
16
ZROZUMIEĆ PIUSA IX
udział w uroczystościach kościelnych. Ta reli-
gijna więź rodziny nie stała jednak w sprzecz-
ności z potrzebą reform wewnątrz surowo
rządzonego Państwa Kościelnego (zob rozdz.
„Państwo Kościelne"). Świadomość reform
znajduje nawet swój wyraz w udziale trzech
braci w powstaniu, mającym miejsce w Pań-
stwie Kościelnym w 1831 r. Dom rodziny Mas-
tai okazał się pobożny, prawdziwie katolicki,
ale także i politycznie zaangażowany. Tak two-
rzyły się podwaliny dla głębokiej religijności
i skłonność do preferowania spraw nadprzy-
rodzonych przed ludzkimi, ale także dla jasnej
i trzeźwej analizy tamtego czasu; wszystko to
wyznaczy kierunki działania w okresie przy-
szłego pontyfikatu. Z tej konkretnej i stosowa-
nej w codziennej praktyce wiary wyrasta także
późniejsze zaangażowanie, m.in. w sprawę sie-
rot rzymskich, determinujące całe jego życie.
Przypadłość i jej konsekwencje
W rubryce „słynni epileptycy" Muzeum
Epilepsji w niemieckiej miejscowości Kork
widnieje także nazwisko Piusa IX. Jak za-
pisano w aktach dotyczących młodego hra-
biego Mastai-Ferretti, w okresie młodzień-
czym odznaczał się on słabą konstrukcją
fizyczną i cierpiał na ataki padaczki. Legenda
głosi, że w październiku 1797 r. pięcioletni
Giovanni podczas zrywania kwiatów wpadł
do pobliskiej sadzawki, a służba domowa
ledwo zdołała go uratować przed utonięciem.
W wyniku przeżytego szoku chłopiec zapadł
17
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
na epilepsję. Nie pozostało to bez wpływu na
jego późniejsze życie i okres dorastania. Ro-
dzice, zatroskani o dalszą edukację naukową
i literacką syna, wysłali go początkowo do
miejscowości Volterra w Toskanii, gdzie
ukończył swoje pierwsze studia. Giovanni
zabłysnął tam najwyraźniej tak bardzo, że
powierzono mu rolę posła, który miał prze-
kazać zaproszenie dla Luise Bachiocchi, kró-
lowej Etrurii, siostry Napoleona. Ale choroba
wkrótce dała o sobie znać. Pogorszenie stanu
zdrowia zmusiło Giovanniego do rezygnacji
z kursu filozofii, tuż przed jego ukończeniem.
Epilepsja stała się też przeszkodą w uzyska-
niu święceń kapłańskich! Kolejnym ciosem
dla młodego hrabiego było odrzucenie jego
kandydatury do gwardii papieskiej. Nie wia-
domo dokładnie, jakie były powody odmowy,
ale z całą pewnością istotną rolę musiała tu
odegrać skłonność do ataków padaczki. Vin-
zenz Pallotti, przyjaciel młodego hrabiego,
pocieszał odrzuconego takimi słowami: „Nie
ma powodu do niepokoju, to nie pan będzie
trzymał wartę, lecz sam wartę otrzyma" - jak
pokazała historia, proroctwo to sprawdziło
się co do joty.
Faktem jest, że Mastai-Ferretti podczas
pełnienia obowiązków kapłana, a potem bis-
kupa, kardynała i papieża, nie uskarżał się już
nigdy więcej na przypadłości epileptyczne.
Jak doszło do wyleczenia? - opowiada o tym
anegdota, którą przekazał Vinzenzo Faraoni:
otóż uwięziony przez Napoleona we Francji
papież Pius VII (1800 - 1823) zatrzymał się
w 1814 r. w drodze do Rzymu w rodzinnym
18
ZROZUMIEĆ PIUSA IX
domu hrabiego Mastai w Senigallia. Giovanni,
zdeprymowany marnymi perspektywami na
przyszłość, przyłączył się do orszaku papieża.
Po przybyciu do Rzymu po raz pierwszy ze-
tknął się z domem sierot Tata Giovanni, z któ-
rym będzie związany przez całe życie. Na ten
okres przypadło też spotkanie z Piusem VII,
który dodał otuchy zagubionemu i zdezo-
rientowanemu Giovanniemu, mówiąc: „Bądź
spokojny, mój synu, kto wie, może Bóg właś-
nie dlatego pokrzyżował wszystkie twoje
plany, żeby cię całkowicie do siebie przy-
ciągnąć. Ufaj więc w Jego dobroć, zaufaj też
sercu Maryi, której imię nosisz i polecaj się Jej
potężnej opiece". Tak oto początkowo prze-
grany młody człowiek udał się na pielgrzymkę
do Loreto, najsłynniejszego we Włoszech san-
ktuarium Matki Bożej. Jego modlitwy zostały
wysłuchane, a ataki padaczki stały się coraz
rzadsze; w ten sposób nic już nie stało na
przeszkodzie na drodze do stanu duchow-
nego.
W szacie duchownego
W 1814 r. koleje życia doprowadziły młode-
go Giovanniego do Rzymskiego Kolegium,
gdzie odbył swoje studia teologiczne. Pokona-
nie choroby i jego wewnętrzne przemyślenia
sprawiły, iż podjął decyzję, aby zostać księ-
dzem. „Mastai jest młodym człowiekiem
o wielkiej wiedzy i rzadkich przymiotach.
W jego piersi bije serce papieża", takie świa-
dectwo wystawił mu jeden z jego profesorów
19
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
teologii. Te znamienne słowa, z uwagi na raczej
powierzchowne i fragmentaryczne studia, wy-
dają się brzmieć przesadnie wzniosie. Dopiero
po ponownym przejęciu Kolegium przez za-
kon jezuitów w 1824 r. - jako Collegium Ro-
manum założone przez Ignatiusa Loyolę - od-
zyskało ono swoją świetność i pozycję centrum
teologicznego.
6 marca 1818 r. Giovanni Mastai został dia-
konem, a 10 kwietnia tego samego roku otrzy-
mał święcenia kapłańskie. Swoją prymicję ce-
lebrował w kaplicy domu sierot Tata Giovanni,
w otoczeniu powierzonych swojej opiece wy-
chowanków.
Ksiądz z Tata Giovanni
W kolejnych latach Pius IX z duszpasterską
gorliwością i bezgraniczną chęcią niesienia
pomocy poświęcił się sprawie sierot oraz
dzieci. O wrażeniu, jakie musiała potem wy-
wrzeć błogosławiona działalność Piusa IX
w Tata Giovanni może świadczyć dar Antona
de Waal z okazji jubileuszu 50-lecia posługi
biskupiej: sztuka pt.: Tata Giovanni -/Pięć ob-
razków z młodości naszego Ojca Świętego
w dramatycznej formie (1877). Opisano tam
zaangażowanie hrabiego Mastai na rzecz sie-
rot, jego pierwszą mszę świętą oraz pedago-
giczną rozwagę, z jaką podchodził do dzieci.
Ze wszystkich scen sztuki emanuje ogromny
szacunek, jakim dom sierot obdarzał Piusa IX.
Interesujące jest także wyjaśnienie znaczenia
słów „Tata Giovanni" i tła historycznego domu
20
ZROZUMIEĆ PIUSA IX
sierot. W XVIII wieku murarz Giovanni Borgii,
zatrudniony przy budowie katedry św. Piotra,
pomagał w pobliskim szpitalu św. Ducha.
Wstrząśnięty ogromną liczbą rzymskich sie-
rot całą swoją energię poświęcił na zbudo-
wanie dla nich własnego lokum. Wspólnie
z darczyńcami i przy wsparciu Kościoła stał
się „ojcem" licznej gromadki. Słowo „tata" wy-
wodzi się z potocznego tłumaczenia zwrotu
„ojciec Giovanni". Początkowo wszystko
wskazywało na to, że obcując z rzymskimi
sierotami w pracy wychowawczej młody
ksiądz Giovanni Mastai odnalazł wreszcie
swoje miejsce na ziemi. Wszystkie jego
godne pochwały zalety, które potem uczy-
niły go tak intrygującym także dla niekatoli-
ków i osób krytycznie do niego nastawio-
nych - jego humanitaryzm, spontaniczność,
łatwość w nawiązywaniu kontaktów i po-
czucie humoru - predestynowały go do roli
wychowawcy i edukatora młodych ludzi. Jak
silne były jego związki z domem sierot, po-
twierdza również fakt, że później jako pa-
pież wspierał go finansowo, a z okazji 50-le-
cia swojej posługi kapłańskiej odprawił mszę
w kaplicy tego domu, przy ołtarzu, gdzie od-
była się jego prymicja. Wrażenie, jakie spra-
wiał jako człowiek w kontaktach z innymi
można porównać w późniejszych czasach do
tych, jakie wywoływała postać Jana XXIII.
Nieskomplikowane rozmowy, urok osobisty,
humor i ironia należały do jego zalet, a zna-
jomość ludzi i zdolność do szybkiej oceny
sytuacji czyniły z niego znakomitego nau-
czyciela i pedagoga.
21
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
Rzym i świat
W roku 1823 papież Pius VII (1800 - 1823)
postanowił wysłać delegację do Chile. Prze-
wodniczył jej monsignore Giovanni Muzi
w randze apostolskiego wikariusza. Młody
Mastai-Ferretti, jako watykański dyplomata
w randze audytora, otrzymał zadanie uporząd-
kowania spraw kościelnych w Chile, które
wskutek rewolucji przeciwko panowaniu Hisz-
panów uległy całkowitej dezorganizacji. To
była jedyna podróż zagraniczna przyszłego pa-
pieża. Ani wcześniej, ani później nie wykazywał
ż
adnych ambicji w dziedzinie dyplomacji. Czuł
przede wszystkim powołanie do działalności
duszpasterskiej, a pożegnanie z Tata Giovanni
i z wychowankami nie przyszło mu łatwo. Jak
mało pociągała go dyplomacja, działalność ad-
ministracyjna, czy też kariera w kurii, wyraźnie
pokazuje fakt, że odrzucił propozycję wyjazdu
jako nuncjusza apostolskiego do Paryża w roku
1835 i do Neapolu w 1839 r. Podróż z Rzymu
przez Genuę na Wyspy Kanaryjskie okazała się
nie lada przygodą. Zanim papiescy wysłannicy
przybyli do Buenos Aires w pierwszy dzień
nowego roku 1824, a potem z wielkimi tru-
dami pokonali argentyńskie pampasy, by osta-
tecznie dotrzeć do stolicy Chile, ich statek zos-
tał zaatakowany przez piratów i cudem
uniknął kolizji ze statkiem niewolniczym.
Wreszcie obrano kurs na Rio de Janeiro. No-
wopowstała republika Chile, która w samym
ogniu walk rewolucyjnych oderwała się od ko-
rony hiszpańskiej, z dużą niechęcią potrakto-
wała delegację papieską i zadeklarowała się
22
ZROZUMIEĆ PIUSA IX
oficjalnie jako antyki ery kalna. Po trwającej
prawie 9 miesięcy drodze powrotnej Giovanni
Muzio wraz ze swoim audytorem znaleźli się
6 lipca 1825 r. w Rzymie. Należy przyjąć, że to
krótkie dyplomatyczne intermezzo podziałało
na Mastai odstraszająco i utwierdziło go w scep-
tycyzmie co do sensu wszelkiej dyplomacji oraz
polityki wysyłania delegacji. Wyprawa w daleki
ś
wiat umocniła w nim życzenie powrotu do
Tata Giovanni i oddania się swojemu po-
wołaniu. W 1825 r. Mastai został dyrektorem
tak przez siebie ukochanego domu sierot, który
od czasu pierwszego z nim kontaktu posze-
rzył zakres swojej działalności: oprócz opieki
nad dziećmi powstała sekcja dla osób starych
i ułomnych, a także dla ludzi społecznie nie-
przystosowanych. Z nowym wigorem, empatią
i zdolnościami kierowniczymi don Giovanni
poświęcił się swojemu zadaniu. I znowu wy-
dawało się, że odnalazł swoje miejsce na ziemi;
przez dwa lata trwała nadzieja, że na zawsze
będzie mógł służyć Tata Giovanni. Sen zakoń-
czył się wraz z zaskakującą nominacją na bis-
kupa Spoleto 25 marca 1827 r. Kardynał Fran-
cesco Xaver Castiglione, późniejszy Pius VIII,
w tytularnym kościele wielkiego średnio-
wiecznego biskupa-filozofa i kardynała z Bri-
xen, Nikolausa Cusanusa, S. Piętro w Vinculi,
wyświęcił Giovanni Mastai na biskupa.
23
PAPIEś A REWOLUCJA
Od roku 1820 we Włoszech aktywizowały
się siły przeciwne dominacji Austrii. Roz-
wijający się wolno ruch na rzecz jedności
narodowej i niezależności Włoch wszedł do
historii pod nazwą hsorgimento („zmartwych-
wstanie, pobudzenie do życia"). Pojęcie to po-
chodziło od nazwy pewnego czasopisma, wy-
dawanego przez Conte Benso di Cavour,
którego osoba była wysoko ceniona i który
położył wielkie zasługi dla dalszych losów
Włoch. Dlatego postaramy się je teraz przed-
stawić.
Okres działalności hsorgimento rozciąga się
na lata od 1815 do 1870 r. Od momentu Kon-
gresu Wiedeńskiego w 1815 r. Austria pod
rządami Habsburgów opanowała znaczne ob-
szary Włoch: Lombardię, dawną republikę We-
necji, Trentino i miasto Triest, a poprzez od-
gałęzienia dynastii także takie miasta jak
Parma, Modena i Lucca.
Od czasu rewolucji z 1820 r., kiedy ważną
rolę odegrał tajny związek południowowłos-
kich Carbonań („Węglarze" - stowarzyszenie,
do którego należeli głównie wypalacze węgla)
oraz od czasu Rewolucji Lipcowej z lat
1830/31, porządek polityczny we Włoszech
ciągle był zagrożony przewrotem. I to rewolu-
cyjnym poczynaniom należy w zasadzie za-
wdzięczać, że na dużych obszarach kraju udało
się wprowadzić republikańskie reformy i za-
24
PAPIEś A REWOLUCJA
czątki demokratycznej konstytucji. Za najbar-
dziej wpływowy tekst programowy wczesnego
ruchu ńsorgimento trzeba uznać dzieło Vin-
cenzo Gioberti O moralnym i politycznym
pierwszeństwie Włochów z 1843 r.
Ś
miałe marzenia Giobertiego
Vincenzo Gioberti był świadom swojego
posłannictwa jako reformator. Jego zadeklaro-
wanym celem było polityczne zjednoczenie
Włoch, na czele których chciał widzieć rzym-
skie papiestwo. Pod względem programowym
stwierdził on: „Powiem wam, co stanowi praw-
dziwą zasadę włoskiej jedności: zasada ta jest
w najwyższym stopniu nasza i narodowa, gdyż
to ona stworzyła naród i jest od 18 lat w niej
zakorzeniona; jest konkretna, żywa, realna,
a nie abstrakcyjna czy chimeryczna, ponieważ
jest instytucją, wyrocznią i osobą." Osobą, która
powinna przejąć zarówno przywództwo poli-
tyczne, jak też i duchowo-kulturalne, był pa-
pież. Z chwilą wprowadzenia nowego porząd-
ku we Włoszech Gioberti widział ponownie
swój kraj w roli centrum dominacji chrześcijań-
skiej i kulturalnej w Europie. Gioberti, jako osoba
duchowna, określił swoją koncepcję nowych
Włoch jako papieską i anty-cesarską, nawiązując
do średniowiecznego konfliktu między wrogo
do siebie nastawionymi stronnictwami cesarzy
i papieży, czyli do stronnictwa Welfów i Hohen-
staufów. Przyjęte w historiografii określenie
„neogwelfizm" oznacza ścisłe powiązanie ten-
dencji narodowych z katolickimi. Instancją na-
25
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
dającą sens temu połączeniu było oczywiście
papiestwo. Postulowana przez Giobertiego we-
wnętrzna spójność sił politycznych i religijnych
miała pozbawić Włochów lęku przed działal-
nością rewolucyjną.
Zgodnie z tą koncepcją rewolucyjne poczy-
nania znajdą przecież swoje ujście w bez-
piecznym porcie rzymskiego Kościoła. Wraz
z wyborem Piusa IX śmiały, a zarazem roman-
tyczny i historyczno-filozoficzny pomysł Gio-
bertiego wydawał się bliższy realizacji. Pius IX,
po wyborze na papieża w 1846 r., przeprowa-
dził reformy nieudolnie i po staroświecku
rządzonego dotychczas Państwa Kościelnego:
wprowadził wolność prasy, amnestię dla więź-
niów politycznych, otworzył stanowiska w ad-
ministracji komunalnej Państwa Kościelnego
dla osób świeckich.
W obliczu twardej rzeczywistości politycznej
we Włoszech w okresie burzliwych przemian
początku lat 40-tych nie było miejsca dla uto-
pijnych wyobrażeń Giobertiego. Kraj był rolni-
czy, jego mieszkańcy żyli w strukturach feu-
dalizmu, zaś ich wzrok kierował się na
patrycjuszy zamieszkujących poszczególne
miasta. Jednolite uwznioślenie w ramach pa-
pieskiej i anty-cesarskiej koncepcji Giobertiego
nie mogło się dokonać, choćby z powodu uza-
leżnienia kraju od obcej władzy.
Chociaż Pius IX wydawał się uosabiać
wszystkie marzenia Giobertiego, jednak - jak
pokazała późniejsza historia - poczuwał się
bardziej do wypełniania swojego duszpaster-
skiego posłannictwa niż do narzuconej z ze-
wnątrz roli politycznego przywódcy.
26
PAPIEś A REWOLUCJA
Metternich ante portas
Liberalna postawa Piusa IX, zaprezentowana
na początku pontyfikatu, bardzo szybko wciąg-
nęła go w konflikt z Austrią. Austriacki kan-
clerz, książę Metternich, wzmocnił w lipcu
1847 r. liczebność swoich oddziałów w Ferra-
rze o 900 żołnierzy i w ten sposób sprowoko-
wał oficjalny protest papieża, wskutek czego
Pius został ogłoszony bohaterem narodowym
i czołową postacią ruchu risorgimento. Nawet
Giuseppe Mazzini, włoski bohater narodowy,
wezwał Piusa IX, żeby stanął na czele zrywu
narodowego, w przeciwnym razie - argumen-
tował - naród oderwie się od krzyża i pójdzie
odrębną drogą. Ażeby ostatecznie wykorzystać
papieża dla własnych celów politycznych, za-
powiedziano wręczenie mu 1 stycznia 1848 r.
trzydziestu czterech postulatów narodu, m.in.
w sprawie wolności prasy, usunięcia jezuitów
i uzbrojenia obywateli. Pius nie zjawił się jed-
nak na umówione spotkanie. W tłumie za-
wrzało.
Rewolucyjne niepokoje powoli zaczęły obej-
mować coraz większe połacie kraju, przera-
dzając się w pożogę, która tliła się tu i ówdzie
od czasu powstań Carbonari (węglarzy). Fakt
ten uświadomił Piusowi IX, że jego interwencja
przeciwko Metternichowi doprowadziła do
opłakanych skutków. Hasła w rodzaju „precz
z barbarzyńcami" wykrzykiwano jednym
tchem wraz z „viva Pio nono". Sam Pius nie był
jednak zbytnio zainteresowany obejmowa-
niem kierownictwa nad ruchem, który chciał
wcielenia Państwa Kościelnego do republiki
27
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
i tym samym brał bezpośrednio na celownik
suwerenność Kościoła. Równie niewiele za-
leżało mu na wdawaniu się w konflikt z nadal
katolicką Austrią; chodziło mu przede wszyst-
kim o wypełnienie misji wobec swoich wier-
nych jako pasterz i duszpasterz. Był to obszar,
0 którym nawet w latach najbardziej burzli-
wych przemian nigdy nie zapomniał ani go nie
porzucił. Swoją odmowę szczególnie dobitnie
1 jednoznacznie wyraził szorstkimi słowami
podczas wystąpienia 17 grudnia 1847 r.: „Od
tej chwili nie może być więcej mowy o zastę-
powaniu wiary uniwersalnego Kościoła, któ-
rego powołaniem jest otaczanie wszystkich
krajów i narodów tej ziemi jednakową miłoś-
cią, przez narodowy fanatyzm, sztucznie roz-
niecany i kłamliwy i na wskroś pogański ze
względu na swój wykluczający charakter."
W 1848 r. rewolucja nie oszczędziła także
i Państwa Kościelnego...
Dygresja na temat Państwa Kościelnego
Pod pojęciem Państwa Kościelnego należy
rozumieć obszar środkowych Włoch rządzony
przez papieża jako świeckiego suwerena. Zos-
tało założone przez Pepina Małego, władcę
Franków, ok. 756 r. Nadał on prawo władania
terytoriami zdobytymi na Longobardach pa-
pieżowi Stefanowi III. Od XVI wieku obszar
pod nazwą Patrymonium Petri przybrał kon-
kretną formę państwa z własną administracją,
policją i sądownictwem. Przez cale wieki za
podstawowe elementy składowe Państwa Koś-
28
PAPIEś A REWOLUCJA
cielnego uznawano niewielkie części Emilia
Romana i Lacjum aż do granic królestwa Nea-
polu. Z chwilą wkroczenia wojsk włoskich
w 1871 r. zakończyła się era Państwa Kościel-
nego. W 1929 r. między Piusem XI i państwem
włoskim doszło do symbolicznej restytucji
Państwa Kościelnego na mocy tzw. traktatów
laterańskich. Tak powstało państwo Watykan.
Początkowo rewolucja rozprzestrzeniła się
na Sycylię i Neapol. Tam król Ferdynand musiał
zapewnić konstytucję, podobnie zresztą jak
wielki książę Toskanii. W całej Europie nie było
już odwrotu. W Paryżu wybuchła rewolucja.
Król Ludwik XVI musiał uciekać do Anglii, i na-
wet król Sabaudii, Karol, dał przyzwolenie na
uchwalenie konstytucji w Turynie. W obliczu
rozwoju wydarzeń, rozgrywających się w całej
Europie, Kolegium kardynalskie doszło do
wniosku, że tylko konstytucja może zapewnić
papieżowi wizerunek postępowego suwerena
w Państwie Kościelnym. Ogłoszono więc „Sta-
tut Fundamentalny dla Rządów Doczesnych
w Państwach Świętego Kościoła". Ustanowiono
dwie izby. Wysoką Radę i Radę Deputowanych.
Ich wpływ kończył się jednak na zadeklaro-
waniu praw Kościoła i samych kardynałów.
Sprawy religii nie mogły być przedmiotem prac
obu izb, a wszystkie kwestie polityczne na-
leżało najpierw przedłożyć Kolegium kardy-
nalskiemu, które z kolei przekazywało je dalej
do ostatecznej decyzji papieża.
Kiedy w Wiedniu w tym samym roku wy-
buchła rewolucja, nie doprowadziła wpraw-
dzie do usunięcia Metternicha, ale posłużyła
jako sygnał do buntu narodowego w regionach
29
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
Włoch okupowanych przez Austrię (Lombar-
dia, Wenecja). W ciągu zaledwie 5 dni ludności
Mediolanu udało się przepędzić „barbarzyń-
ców", a król Karol Albert z Piemontu wezwał
całe Włochy do wywalczenia sobie nieza-
leżności przeciwko okupantom. 26 marca 1848
r. wkroczył on do Lombardii, gdzie został
okrzyknięty wyzwolicielem Włoch.
CZY PAPIEś WYRUSZY
NA WOJNĘ?
Po zdobyciu Mediolanu przez wojska Ka-
rola Alberta z wielkim napięciem czekano
na reakcje z Rzymu. Nadzieje ogromnej
rzeszy zwolenników rewolucji związane były
teraz z Piusem. Spotkało ich jednak gorzkie
rozczarowanie. W budzącej poruszenie homi-
lii wygłoszonej 29 kwietnia 1848 r. papież
zdystansował się wyraźnie wobec ruchu risor-
gimento i, co odpowiadało jego duszpaster-
skiemu posłannictwu, opowiedział się za po-
kojem; wyraził także oburzenie, że żądni wojny
ludzie posługują się jego imieniem. Homilia
odbiła się szerokim echem w całych Włoszech,
ale przede wszystkim trafiła boleśnie w siły
rewolucyjne, które wiązały z papieżem tak
wielkie plany. Z punktu widzenia pontyfikatu
Piusa IX oraz mających nastąpić wydarzeń nie
sposób przecenić wartości i znaczenia tej ho-
milii. Raz na zawsze stało się jasne: ten papież
nie pozwoli wykorzystać swojego autorytetu
przez polityków kierujących się motywami
partyjno-politycznymi. Pius IX natychmiast do-
strzegł, że powinien „udzielić błogosławień-
stwa" tylko takim postanowieniom, które
wspierają papieski autorytet. Odrzucił on nie
tylko wojnę przeciwko katolickiej Austrii, ale
także modny już w 1848 r. liberalizm i -
spoglądając wstecz - stosowanie w dużej mie-
rze kontrowersyjnych zasad z 1789 r.
31
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
Druga część podzielonej na trzy bloki homi-
lii poświęcona była sprawie grożącej wojny.
Pius na początku stwierdził, co następuje:
skoro nie jest w mocy powstrzymać swoich
poddanych w Państwie Kościelnym przed do-
browolnym przyłączeniem się do wojsk Ka-
rola Alberta, to w żadnym wypadku nie może
wypowiadać wojny. Albowiem on na tej ziemi
jest, choć niegodnym, reprezentantem tego,
który „jest początkiem i miłośnikiem zgody"
i czuje się odpowiedzialny za "wszystkie ple-
miona, ludy i narody", które traktuje „z równym
oddaniem i ojcowską miłością". Te poetyckie
słowa skierowane do zwolenników rewolucji
wyrażały jasne stanowisko, co spowodowało,
ż
e notowania Piusa na skali popularności
w ciągu jednego dnia osiągnęły absolutne dno.
W obliczu panującej wówczas euforii wypo-
wiedź papieża, Włocha, musiała przybrać nie-
mal charakter zdrady narodowej. Piusowi nie
chodziło jednak ani o wywoływanie sporów,
ani też o prowokację. Jego postawa wynikała
raczej z silnego i naturalnego umiłowania po-
koju, co wspólnie z pojmowaniem własnej roli
jako pasterza dla rzeszy wiernych na całym
ś
wiecie położyło kres marzeniom o „papieżu
narodowym" i „papieżu wojny".
Także jego apel do cesarza Austrii, w któ-
rym zwracał się o wycofanie wojsk z Włoch,
był nacechowany pragnieniem pokoju w rejo-
nach od dawna ogarniętych wojną. Pisał tak:
„Niech Wasza Wysokość nie weźmie nam za
złe, że apelujemy teraz do Waszej pobożności
i religii i upominamy w duchu ojcowskiej przy-
jaźni, by Wasza Wysokość wycofał swoje oręża
32
CZY PAPIEś WYRUSZY NA WOJNĘ?
z wojny, która nigdy nie zdoła odzyskać dla
Waszego kraju serc Lombardczyków i Wene-
cjan, a może jedynie pociągnąć za sobą po-
tworne spustoszenia, ten nieodłączny element
każdej wojny - z pewnością także dla Waszej
Wysokości odpychającej i nienawistnej."
Pius IX był w pełnym znaczeniu tego słowa
politykiem - jeśli rozumieć politykę jako kon-
struktywną siłę w danym kraju - jednakże nie
był politykiem na płaszczyźnie ograniczonej
do interesów narodowo-państwowych czy
konfliktów partyjno-politycznych. Jego „poli-
tyka" była zgodna z zobowiązaniami wyni-
kającymi z religii, wiary powołania i wreszcie
sprawowania samego urzędu.
Rewolucja w Rzymie - uciekający
papież
Po wygłoszeniu w dniu 29 kwietnia 1848 r,
znamiennej homilii, kiedy cały świat zdał sobie
sprawę, że Pius IX nie ma ochoty wdawać się
w jakiekolwiek konflikty o charakterze mili-
tarnym służące celom wyzwolenia narodo-
wego oraz, że zaciekle potępia wojnę we wszel-
kich jej przejawach, stał się on na długie
miesiące więźniem we własnym domu za mu-
rami Watykanu. Załamała się głoszona przez
Giobertiego koncepcja papiestwa. Mury Wiecz-
nego Miasta nie były w stanie powstrzymać
coraz bardziej radykalizującej się fali rewolucji.
Wydarzenia, które w listopadzie 1848 r. zmu-
siły Piusa IX do ucieczki do miejscowości Gaeta
w królestwie Neapolu, zostały zapoczątkowane
33
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
powołaniem Pellegrino Rossi na stanowisko
premiera Państwa Kościelnego. Jako pragma-
tyk, Rossi od razu przystąpił do realizacji swojego
zadania - czyli do walki z chaosem w Państwie
Kościelnym. Nakazał rozbrojenie wszystkich
samozwańczych brygad obywatelskich i ure-
gulował finanse nadszarpniętej kasy Państwa
Kościelnego. Premiera czekał jednak smutny
koniec. 15 listopada pojawił się zgodnie z za-
powiedzią na uroczystym otwarciu izby przy
Pallazzo Delia Cancellaria w Rzymie. W oczach
zwolenników republiki i rewolucji Rossi ucho-
dził za relikt feudalnej przeszłości, za człowie-
ka, który nadal chciał książętom przyznawać
uprzywilejowane pozycje. Został zasztyleto-
wany na schodach Palazzo.
Giuseppe Garibaldi, którego w 1849 r. na fali
walk przeciwko francuskiemu protektorowi pa-
pieża okrzyknięto bohaterem narodowym, uspra-
wiedliwia po latach ten brutalny czyn z „krwa-
wym" patosem: „Stara stolica świata, godna swej
minionej sławy, uwolniła się od arcyniebez-
piecznego satelity tyranii i skąpała marmurowe
schody w jego krwi. Młody Rzymianin ponownie
odnalazł klingę Markusa Brutusa." Włócząca się
hołota zbratała się z narodowo-państwową po-
licją, z carabinieri, i ruszyła podburzona ulicami
miasta na całe gardło fetując morderców. Ojciec
Ś
więty był zaszokowany i głęboko wstrząśnięty,
gdyż darzył przecież dużą sympatią Rossiego,
uchodzącego za wolnomyśliciela - co w żaden
sposób nie pasowało do uformowanego wize-
runku Piusa jako reakcyjnego papieża.
Rzym pozostawał bez rządu, a wrzeszczący
tłum żądał położenia kresu Państwa Kościel-
34
CZY PAPIEś WYRUSZY NA WOJNĘ?
nego i proklamowania włoskiego państwa na-
rodowego. Pius najwyraźniej nawet przez
chwilę nie pomyślał o tym, by choćby frag-
mentarycznie spełnić te żądania. Jego wolą jest
„porzucenie wszystkiego i odejście", to w końcu
lepsze niż tylko „modlić się i błogosławić" -
w ten sposób wyrażał swoją polityczną bezsil-
ność. Wolał już ponieść śmierć męczeńską. Pa-
pież nie godził się, żeby jego urząd stał się
igraszką w rękach wzburzonego motłochu,
którego cele polityczne były niejasne. Nie wol-
no nie doceniać sił politycznych, które w poło-
wie XIX wieku działały we Włoszech. Ruch
społeczny, przesiąknięty motywami nacjona-
listycznymi, musiał przecież upatrywać nie
tylko w papieżu, ale także w Kościele i w wie-
rze ryzyko osłabienia swoich koncepcji. Gdyby
Pius IX nie zareagował w ten sposób, mogłoby
to oznaczać koniec papiestwa we Włoszech,
a to pociągnęłoby ze sobą niebezpieczeństwo,
ż
e Kościół zostanie zepchnięty na margines
i pozbawiony wszelkiego znaczenia.
O tym, jak wielką destrukcyjną potencję
niosły ze sobą siły określane pięknie brzmią-
cym mianem „dążeń reformatorskich" najle-
piej niech zaświadczy agresja, jaką w tych
dniach okazywano papieżowi. Kiedy Pius dał
do zrozumienia, że nie ugnie się pod presją
ulicy i nadal z uporem będzie realizował poli-
tykę pokoju, w kierunku pałacu Kwirynal-
skiego padły strzały, wskutek czego śmierć po-
niósł nawet jeden z biskupów. Papież stał się
zakładnikiem we własnym pałacu, znajdował
się pod strażą i był narażony na ciągłe groźby.
Ażeby wypełniać swoje obowiązki jako głowa
35
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
Kościoła, z pomocą posła z Bawarii, Karla von
Spaur, planował ucieczkę do miejscowości
Gaeta w królestwie Neapolu, gdzie król Ferdy-
nand zaoferował mu azyl; po wielu zabiegach
dotarł tam zwykłą dorożką 24 listopada 1848
r. W świecie katolickim wybuchły gwałtowne
dyskusje. Z wielu krajów nadeszły wyrazy
współczucia i deklaracje lojalności. Marsylia
i Avignon zaoferowały się jako miejsca schro-
nienia, swoją pomoc obiecali nawet car rosyj-
ski i król Prus.
9 lutego 1849 r. w Rzymie ogłoszono repub-
likę, chociaż dokonała tego junta ciesząca się co
najmniej wątpliwą reputacją. W ten sposób
usankcjonowano pełną suwerenność według
zasad Rewolucji Francuskiej. Z miejscowości
Gaeta nadeszła proklamacja wzywająca
wszystkich wiernych do nieuczestniczenia
w zaplanowanych niebawem wyborach do
Zgromadzenia Narodowego (które w świetle
swojej dotychczasowej historii stanowiłoby ra-
czej mizerną legitymację dla władzy), gdyż
Pius upatrywał w tym jedynie atak na świecką
suwerenność Pontifex Maximus. Fakt, że tylko
niewielki odsetek wezwanych do wyborów
rzeczywiście wziął udział w głosowaniu, po-
zwala wyrobić sobie zdanie na temat popular-
ności papieża i wyciągnąć wniosek, że nadal
cieszył się on niezachwianym autorytetem po-
ś
ród tzw. „prostego ludu".
Dzień 9 lutego 1848 r. wiąże się z proklamo-
waniem demokracji w czystej formie przez po-
wszechne Zgromadzenie Narodowe, pod nazwą
„Republiki Rzymskiej". Pius, za pośrednictwem
kardynała Giacomo Antonelli (którego miano-
36
CZY PAPIEś WYRUSZY NA WOJNĘ?
wał sekretarzem stanu), wystosował formalny
apel do Francji, Austrii, Neapolu i Hiszpanii o in-
terwencję w celu przywrócenia władzy świec-
kiej i niezależności papieża. Dyplomatyczne za-
biegi Piusa, przebywającego na wygnaniu
w pobliżu Neapolu, były wprawdzie prowa-
dzone bardzo zręcznie, ale spodziewaną inter-
wencję zawdzięczał on raczej samym rewolucjo-
nistom. Zachowanie obu przywódców rewolucji,
Mazziniego i Garibaldiego, obudziło chrześci-
jańsko-katolickie sumienie Europy. Rozdmu-
chany nacjonalizm musiał postawić w stan
alarmu takie państwa jak Francja czy Austria,
a prowokacyjny antyklerykalizm wywołał,
szczególnie we Francji, która znajdowała się
akurat w okresie restauracji katolicyzmu, wolę
udzielenia poparcia papieżowi.
Na uwagę zasługuje również fakt, że wszyst-
kie kraje europejskie odmówiły rewolucyj-
nemu rządowi dyplomatycznego uznania.
Nie tylko dla Piusa IX, ale także dla więk-
szości umiarkowanych republikanów z innych
europejskich krajów, stało się jasne, że nie cho-
dziło tu o zwalczanie czysto świeckiej władzy
papieży w Państwie Kościelnym, lecz o zapo-
wiedź bezpośredniej walki z Kościołem i gło-
szoną przez niego Ewangelią.
Zajęcie Rzymu przez oddziały francuskie
i częściowe wyzwolenie Państwa Kościelnego
przez Austrię należy, oprócz zwykłej kalkulacji
politycznej ze strony wszystkich zaintereso-
wanych, potraktować jako wyraz świadomości
religijnej. W lipcu 1849 r., po długich i ciężkich
walkach o Rzym, przywrócono w Wiecznym
Mieście władzę papieża.
37
KOŚCIÓŁ BEZ PAŃSTWA
KOŚCIELNEGO?
W walce o Państwo Kościelne Pius nie kie-
rował się jakimiś z góry wytyczonymi
celami politycznymi; działał w trosce
o losy Kościoła jako wspólnoty wierzących.
Liberalizm w swoich rewolucyjnych poczyna-
niach objawiał się prawie zawsze jako przeciw-
nik Kościoła i wiary. Pius nigdy nie wywodził
swojego „panowania" z pozycji „duchowego księ-
cia". Mazzini i Garibaldi byli w jego oczach świa-
dectwem postawy antyreligijnej i przesadnie na-
cjonalistycznej, w której nie chodzi o demokrację
czy wolność, lecz o zniszczenie Kościoła jako siły
duchowej, porządkującej i kształtującej. Na miej-
scu Kościoła, wiary i religii miał się teraz pojawić
opromieniony blaskiem naród, będący sam dla
siebie religią. Dla Piusa jego władza świecka
miała pozostać służebna wobec jego władzy re-
ligijnej, gdyż to ona dawała mu gwarancję, że
będzie mógł bez przeszkód i w sposób nieogra-
niczony - bo politycznie niezależny - wypełniać
powierzoną misję apostolską.
Cavour - założyciel państwa
Ruch społeczny pod nazwą hsorgimento za-
początkował swoje istnienie wraz z polityką
premiera Piemontu, hrabiego Camillo Benso
di Cavour.
38
KOŚCIÓŁ BEZ PAŃSTWA KOŚCIELNEGO?
Czy Cavour, którego wielu historyków stawia
często obok Bismarcka jako drugiego wielkiego
twórcę państwa, był „największym mężem
stanu XIX wieku"? Jest on w dużej mierze po-
strzegany jako czysty racjonalista lub jako po-
lityk o nastawieniu na wskroś liberalnym,
który nie przekazał zbyt wielu wizji, a zasłynął
raczej jako perfekcyjny biurokrata. Jego świa-
topogląd ukształtował się z połączenia pó-
ź
nego Oświecenia o zabarwieniu francuskim
z szerokim horyzontem człowieka, który do-
rastał w kilku europejskich miastach.
Karierę polityczną Cavour rozpoczął w 1852
r., kiedy król Wiktor Emanuel II powierzył mu
stanowisko premiera niewielkiego królestwa
Sardynii i Piemontu. Cavour, wychowany w at-
mosferze francuszczyzny, dorastając w oto-
czeniu kultury i języka grandę nation, nie opa-
nował jednak w dostatecznym stopniu
włoskiego, wskutek czego jego przemówienia
parlamentarne musiały być poddawane sta-
rannej obróbce stylistycznej. Nie był rdzen-
nym Włochem, a siebie samego widział jako
Europejczyka, jako obywatela, i była to war-
tość, która w owych latach wydawała się
bezcenna, zyskując uznanie nowoczesnej i po-
stępowo-liberalnej Europy. Genewa, Paryż
i Londyn stały się jego ojczyzną. I chociaż
w niemal każdym włoskim mieście istnieje
Plazza Cavour, to identyfikowanie się z nim do-
konuje się raczej na płaszczyźnie państwowo-
-politycznej niż jest odczuwane narodowo.
Cavour był też światowcem i osobą o sporej
tuszy. Potrafił cieszyć się życiem, rozkoszować
się liberalną swobodą i korzystać z dobro-
39
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
dziejstw postępu technicznego. Mimo opóź-
nień rozwojowych w wielu dziedzinach tech-
niki, prawa i na płaszczyźnie duchowo-kultu-
ralnej, Włochy stanowiły dla niego wyzwanie.
Miały one zająć poczesne miejsce w ramach
społeczności europejskiej.
Cavour, wraz z Cesare Balbo, założyli w 1847
r. czasopismo pod nazwą Risorgimento, które
miało nadać nazwę całemu procesowi poli-
tycznemu na rzecz utworzenia jednolitego
państwa. Zmodernizował Sardynię-Piemont
i wspierał zjednoczenie Włoch na arenie mię-
dzynarodowej. Podczas konferencji pokojowej
w 1856 r. w Paryżu Cavour określił kwestię
Włoch jako problem międzynarodowy, z czym
zgodził się francuski król, Napoleon III. Pod-
czas tejże konferencji doszło jednak do nie-
zbyt pochlebnych wypowiedzi na temat Pań-
stwa Kościelnego. I tak brytyjski wysłannik,
lord George Clarendon, nazwał Państwo Koś-
cielne „hańbą dla Europy".
Na początku najważniejszym dla Cavour'a
celem było wyzwolenie kolejnych obszarów
północnych Włoch spod obcej władzy au-
striackich Habsburgów. Przy pomocy zręcznego
posunięcia skłonił Napoleona Bonaparte III do
wojny przeciwko Austrii, która rozpoczęła się
w 1859 r. W swojej polityce nie zawahał się
wciągnąć po stronie Francuzów małe pań-
stewko - Sardynię-Piemont - w wojnę
krymską, zdając sobie sprawę z wysokich strat
w ludziach. Mimo wielkich sukcesów militar-
nych w bitwach pod Magenta i Solferino koszty
eskapady we Włoszech okazały się dla Fran-
cuzów zbyt wysokie, co spowodowało, że nie
40
KOŚCIÓŁ BEZ PAŃSTWA KOŚCIELNEGO?
chcieli się wikłać w prawdopodobnie długo-
trwałą wojnę. Napoleon zawarł z Austrią tym-
czasowy rozejm. Monarchia habsburska od-
stąpiła na rzecz Francji sporą część Lombardii,
ta zaś z kolei oddała lombardzkie miasta Pes-
chiera i Mantua we władanie Sardynii-Pie-
montu. W całych Włoszech zapanował nastrój
euforii na rzecz zjednoczenia.
Dla Piusa stawało się to coraz bardziej od-
czuwalne, szczególnie po jego powrocie do Wa-
tykanu 12 kwietnia 1850 r. Wskutek rysującej
się antykościelnej polityki nowych Włoch jego
konserwatywna niechęć wobec prądów libe-
ralizujących wzrosła w kolejnych latach jeszcze
bardziej. Od chwili powołania republiki w roku
1849, na fali wybuchających w całych Wło-
szech wojen zjednoczeniowych, świecka
władza Kościoła od roku 1859 zdołała się
utrzymać jedynie na niewielkich obszarach.
Pius utracił Emilia Romana (Emilia], Marche
i Umbrię na rzecz nowo powstałego Królestwa
Włoch. I tylko dzięki wsparciu wojsk francu-
skich udało mu się jeszcze zachować Rzym. Po
zjednoczeniu terytorialnym na plan pierwszy
wysunęła się teraz kwestia stolicy.
Stosunek papieża do premiera Cavour'a
można najlepiej ocenić śledząc reakcję tego
pierwszego na wypowiedź Cavour'a w spra-
wie „wolnego Kościoła w wolnym państwie".
27 marca 1861 r. Cavour wygłosił w Turynie
swoje słynne przemówienie, w którym uza-
sadniał nowe relacje pomiędzy państwem
i Kościołem na zasadach przyjaźni i konstruk-
tywnego współistnienia. Oferta przedstawiona
przez Cavour'a dla „liberalnie" nastawionego
41
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
rządu miała na pierwszy rzut oka charakter
niemalże wolnościowy. Odrzucił on zarówno
ograniczenia nałożone na Kościół w duchu Oś-
wiecenia, jak i mieszanie się władzy duchow-
nej w życie polityczne kraju. Cavour'a można
traktować jako zwolennika ścisłego rozdziału
Kościoła od państwa. Zasada wzajemnego nie-
mieszania się w swoje sprawy była dla Piusa
jeszcze możliwa do zaakceptowania. Jednak
logiczne konsekwencje całkowitego rozdzie-
lenia, jak np. laicyzacja instytucji publicznych
takich jak szkoły, uniwersytety czy też instytu-
cji małżeństwa była dla głowy Kościoła zu-
pełnie nie do przyjęcia. I chociaż Cavour pod-
czas swojej senackiej mowy w Turynie w 1861
r. wystosował ponownie naglący apel do Piusa,
rzeczywistość polityczna przedstawiała się
całkiem odmiennie. Cavour kierował do pa-
pieża niewątpliwie szczere słowa: „Ojcze
ś
więty, niech Wasza Świątobliwość zaakcep-
tuje umowy, które oferują oswobodzone
Włochy, niech Wasza Świątobliwość zaakcep-
tuje układy, które zapewniają wolność Koś-
cioła, blask siedziby, na którą wyniosła Go
Opatrzność", ale jednocześnie w sposób rygo-
rystyczny podejmowano kroki antyklerykalne,
co w stosunku do poszczególnych przedstawi-
cieli hierarchii kościelnej przybierało brutalny
charakter.
Arcybiskupi tacy jak Cosimo Corsi z Pizy zos-
tali aresztowani; Cavour wyraził zgodę na tego
rodzaju posunięcia. Jak więc Pius mógł po-
traktować ofertę w sprawie nowych relacji
między państwem i Kościołem, skoro werbalne
zapowiedzi w żadnej mierze nie pokrywały się
42
KOŚCIÓŁ BEZ PAŃSTWA KOŚCIELNEGO?
z rzeczywistością polityczną? Pius znał poli-
tykę Cavour'a i po prostu na nią nie zareago-
wał. Obserwował on wokół siebie rozprzest-
rzeniający się szybko świecki styl życia, który
od zakończenia rewolucji w XVII wieku powoli
i systematycznie rozwijał się w innych krajach
europejskich i musiał teraz, ze względu na
swoją bezkompromisowość i gwałtowność,
wyrządzić we Włoszech niemałe szkody. Stan
duchowny poddano politycznej dyskrymina-
cji. Biskupstwa pozostawały nieobsadzone,
a w całych Włoszech liczni księża trafiali do
więzień z powodu swego antynarodowego na-
stawienia.
Pius IX jawi się nam w owych latach, kiedy
we Włoszech dokonywał się definitywnie pro-
ces formowania jednolitego tworu państwo-
wego, jako przewidujący sternik powierzonej
mu wspólnoty, wystarczająco realistyczny, by
zinterpretować gładkie słowa premiera jako
wprawdzie szczerą propozycję, jednakże od-
mawiając im w świetle zaistniałych okolicz-
ności niezbędnej wagi i znaczenia.
Pius czuł się utwierdzony w swojej ocenie li-
beralizmu i wszelkich ruchów rewolucyjnych
we Włoszech: wszelka antyreligijna propa-
ganda, wszystkie ustawy i kroki o charakterze
antyklerykalnym, stanowią produkt polityki,
która wywodzi się ze światopoglądu racjona-
listycznego. Pius był papieżem, któremu cho-
dziło o kwestie i uzasadnienia natury zasadni-
czej. Nie przeciwstawiał się zjednoczeniu
Włoch, broniąc jednocześnie wszelkimi środ-
kami Państwa Kościelnego. Chodziło mu przede
wszystkim o utrzymanie swoich terytoriów,
43
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
aby bez przeszkód i bez ingerencji tak jedno-
znacznie przez niego odrzucanej polityki libe-
ralno-racjonalistycznej, poświęcić się zada-
niom, do których zobowiązywał go jego urząd.
Pozostając w defensywie dostrzegł elemen-
tarne zagrożenia, które kryły się za euforycz-
nymi hasłami zjednoczeniowymi i w polityce
rozdzielenia państwa od Kościoła. Jego własna
głęboka religijność sprawiła, że rozumował
w kategoriach walki dobra ze złem. W sensie
duchowym wierzył niezmiennie w ingerencję
sił nadprzyrodzonych, które przyjdą mu z po-
mocą, jeśli tylko Kościół i wiara zostaną za-
grożone. Tej cechy charakteru Piusa nie wolno
zbyt łatwo mylić z mistycyzmem, który bierze
rozbrat z wszelkiego rodzaju realistycznymi
ocenami rzeczywistości. Pius był dyplomatą
i politykiem w kwestii Boga - tej misji chciał
poświęcić całe swoje życie i tę misję wypełniał
przez cały czas swojego pontyfikatu. Z tych sa-
mych powodów nie wolno traktować jego
sceptycyzmu wobec nowej rzeczywistości we
Włoszech jako wyrazu czystego konserwa-
tyzmu; nie był człowiekiem, któremu wszelka
zmiana musi od razu wydawać się przejawem
rozpadu ukształtowanego obrazu świata. Pius
był duszpasterzem i kapłanem, który czuł się
głęboko ograniczony w wykonywaniu swojego
apostolskiego dzieła z powodu antykościel-
nych posunięć władz Sardynii i Piemontu. Fakt,
ż
e w czasie procesu zjednoczeniowego we
Włoszech potrafił stawiać akcenty duszpa-
sterskie i teologiczne świadczy o tym, że w oko-
licznościach tak niespokojnych czasów nie za-
niedbywał swojej duszpasterskiej posługi.
44
KOŚCIÓŁ BEZ PAŃSTWA KOŚCIELNEGO?
Upieranie się przy prawach dla Kościoła oka-
zało się z perspektywy czasu koniecznością,
gdyż pozwoliło zachować substancję kościelną
i religijną we Włoszech i w konsekwencji także
w całej Europie. Kościół i papież, wtłoczeni
w wir intryg formującego się państwa naro-
dowego o nastawieniu liberalno-racjonalis-
tycznym, to mogło doprowadzić do jeszcze gor-
szych konsekwencji: ubezwłasnowolnienia,
dyskryminacji, ograniczeń w wykonywaniu za-
dań duszpasterskich i oznaczać kres suweren-
ności Kościoła. Warto przy tej okazji wspom-
nieć także o niebezpieczeństwie duchowej
pustki i marginalizacji religii. Ponadto prze-
ciwstawianie się idei państwa definiowanego
wyłącznie na płaszczyźnie narodowej, co nie-
odłącznie musi prowadzić do nacjonalizmu
(nie bez powodu Mussolini z tak wielkim za-
angażowaniem pielęgnował pamięć Wiktora
Emanuela II), pozwala traktować tego papieża
jako przewidującego wizjonera.
45
RE D'ITALIA - KRÓLESTWO
WŁOCH
Kiedy 17 marca 1861 r. wyniesiono Wik-
tora Emanuela II na tron króla Włoch,
stanowisko premiera nowo uformowa-
nego zjednoczonego państwa otrzymał Cavour.
Rozpoczął się nowy rozdział w dziejach ruchu
risorgimento. Zjednoczenie stało się faktem.
Oprócz Rzymu i Wenecji Włochy zrosły się
w jednolity organizm państwowy. Już 10 dni
później włoski parlament podjął rezolucję
w sprawie ustanowienia stolicy państwa
w Rzymie. śądanie, żeby stolicą państwa zos-
tało akurat miasto papieża, który był przecież
Biskupem Rzymskim, niejako z góry zapowia-
dało nowe tarcia i kłopoty. Kiedy przywódca
wojsk rewolucyjnych, Giuseppe Garibaldi, po
sukcesach na Sycylii maszerował na Rzym, ini-
cjatywę podjął Carlo Passaglia, który uważał
ś
wiecką władzę Kościoła za drugorzędną
a Państwo Kościelne za coś, z czego można zre-
zygnować. Natchniony pragnieniem pojedna-
nia Włoch z Kościołem i wiary z polityką, zwró-
cił się do Piusa. Zwierzchnikowi Kościoła
katolickiego, Biskupowi Rzymskiemu i strażni-
kowi grobu Apostołów przekazano w sposób
dobitny, że nie wolno mu opuszczać miasta.
Powinien, według Passaglii, pozostać prope ec-
clesiam, a więc wypełniać obowiązki biskupa
diecezji. Obydwa argumenty, kościelno-prawny
i teologiczny [papież czerpie swoją władzę i au-
46
RE D'ITALIA - KRÓLESTWO WŁOCH
torytet z bezpośredniej bliskości grobu św.
Piotra) zostały jeszcze uzupełnione błagalną
prośbą o pokój między Kościołem i Włochami.
„Niech Ojciec Święty usłyszy zgodny głos roz-
legający się od krańca do krańca naszych
Włoch, głos religii i katolickiej pobożności:
»Niech żyje papież«; ale niech Ojciec Święty
usłyszy także drugi głos, głos patriotyzmu i na-
rodowej niezależności: »Niech żyje Rzym«." Pas-
saglia, jeden z wielkich teologów Szkoły Rzym-
skiej, wypowiedział z pewnością to, na co wielu
miało nadzieję. Nowo utworzony kraj nie może
stać się widownią rozgrywek wewnętrznych,
gdyż może to w lekkomyślny sposób zagrozić
politycznej stabilności i stanowić przeszkodę
dla międzynarodowego uznania państwa. Włos-
ki kler popierał inicjatywę Passaglii przyłącza-
jąc się do akcji zbierania podpisów, w której
wzięło udział prawie dziesięć tysięcy księży.
„Pace", pokój, według Passaglii, może ogłosić
tylko papież i dać Włochom perspektywę na
przyszłość. Włoski kler, który stykał się bez-
pośrednio z cierpieniem i troskami ludzi, od-
czuwał coraz większy strach - gdyby nie doszło
do pokojowego rozwiązania kwestii stolicy już
niebawem restrykcyjne kroki podejmowane
przez państwo mogłyby ograniczyć nieskrę-
powaną działalność duszpasterską.
Garibaldi - wojownik Rzeszy
W 1866 r. Włochy zawarły militarny sojusz
z Prusami przeciwko Austrii, dzięki czemu
w ciągu zaledwie siedmiu tygodni udało się
47
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
zdobyć Wenecję. Miasto dożów zostało przyłą-
czone do macierzy jako przedostatnia enklawa
Habsburgów. Obrany na stolicę Rzym nadal
pozostawał poza zasięgiem. Tylko ochronie
wojsk francuskich należy zawdzięczać, że
Rzym, traktowany wtedy wyłącznie jako miasto
papieża, do roku 1870 nie wpadł w ręce po-
wstańca Garibaldiego. W 1867 r. bohater na-
rodowy poniósł dotkliwą klęskę pod Mentana.
Naczelny dowódca włoskich oddziałów mu-
siał czekać jeszcze trzy lata, zanim udało mu
się wkroczyć do Rzymu. W roku 1870, kiedy
Pius IX zwołał Pierwszy Sobór Watykański, od-
działy francuskie wycofały się z Rzymu, by
w ten sposób odwrócić groźbę klęski w wojnie
niemiecko-francuskiej. Rzym stał się dla pa-
pieża bezbronną ojczyzną. Źródła podają, że
Pius w owych dniach często udawał się do
Scala Santa, dawnej prywatnej kaplicy pałacu
papieskiego pod s. Giovanni na Lateranie,
i wspinał się na schody pochodzące ponoć
z sali rycerskiej Poncjusza Piłata; po nich - jak
głosi legenda miał iść sam Chrystus przed ob-
licze swoich sędziów - ażeby tam modlić się
o obronę i życie dla ostatniego z żołnierzy, jaki
mu pozostał.
20 września 1870 r. artyleria króla Włoch
otworzyła ogień. Pius, którego urząd zobo-
wiązywał do pełnienia roli ambasadora po-
koju, upomniał swoich wiernych żołnierzy do
stawiania wyłącznie symbolicznego oporu,
akurat na tyle, by świat nie mógł twierdzić, że
oddał najeźdźcom Rzym bez walki. Wkrótce
potem na kopule bazyliki św. Piotra zatrzepo-
tała biała flaga.
48
RE D'ITALIA - KRÓLESTWO WŁOCH
W ten sposób przypieczętowano kres Pań-
stwa Kościelnego. Papież Pius mógł zachować
twarz jako zarządca świętych miejsc, nie po-
zostając w sprzeczności z własnym poczuciem
realizmu. Rozwój sytuacji nie pozostawiał jed-
nak żadnych złudzeń i papież doskonale wie-
dział, że jakakolwiek akcja zbrojna musiałaby
tylko doprowadzić do przelewu niewinnej
krwi. Rzym pozostał więc włoski. Król uloko-
wał się w pałacu Kwirynalskim, a papież mu-
siał się wycofać do Watykanu, gdzie w 1878 r,
ogłaszając się z własnej woli więźniem Waty-
kanu, zmarł po odbyciu najdłuższego pontyfi-
katu w całej historii kościoła. Przez całe dzie-
sięciolecia zapraszani oficjalnie goście
zagraniczni unikali wizyt w nowym pałacu kró-
lewskim, by nie powodować politycznych i re-
ligijnych zadrażnień w stosunkach ze Stolicą
Apostolską. W wyniku referendum przepro-
wadzonego w 1871 r. Rzym stał się oficjalną
stolicą królestwa Italii.
Pius IX - jako zwolennik archeologii
Zajmowanie się na szeroką skalę włoskimi
dążeniami zjednoczeniowymi było konieczne,
choćby ze względu na istniejącą wyraźną cza-
sową zbieżność między pontyfikatem Piusa IX
a zmianami politycznymi we Włoszech. Papież
niezmiennie aż do swojej śmierci zachowywał
wewnętrzny dystans do rewolucyjnych prze-
mian w latach 1848 - 1870 oraz wydarzeń,
które były tak groźne dla niego samego i dla
Kościoła. Poświęcił się tematom i zadaniom,
49
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
które nakładał sprawowany przez niego urząd.
Z ogromnym zainteresowaniem i ambicją
wspierał odbudowę wczesnochrześcijańskich
zabytków sztuki i budownictwa. Trzeba tu wy-
mienić dwa nazwiska - na osobę de Waala
wskazywaliśmy już wcześniej - w pracę któ-
rych Pius angażował się czynnie. Byli to: Luigi
Canina i Giovanni Battista de Rossi.
Canina (1795 - 1865) zajmował się wyko-
paliskami przy Via Apia, a swoje liczne odkry-
cia z okresu starożytności uwieczniał na ry-
sunkach i rycinach. De Rossi ulokował swoje
stanowiska archeologiczne w Kolosseum, na
Forum i wreszcie także przy Via Apia. Tam na-
trafił na dobrze zachowane katakumby św. Ka-
liksta i św. Agnieszki.
Podczas pierwszych wizyt w katakumbach
ś
w. Kaliksta z kryptą papieży z okresu trze-
ciego stulecia Pius IX nie potrafił ukryć głębo-
kiego wzruszenia. Jego oczy wypełniły się
łzami. Kiedy archeolog wskazał mu marmu-
rową tablicę z napisem papieża Damazego I
(366 - 384), w którym oddawał on hołd po-
chowanym tam męczennikom i biskupom, pa-
pież zapytał prawie z niedowierzaniem: „Czy tu
rzeczywiście spoczywają szczątki moich po-
przedników?".
Archeologia stała się dla tego papieża okazją
do spotkań z własną przeszłością, ale także
z wczesnym Kościołem, który stanowił dla
niego wzorzec dla teraźniejszości. Jego po-
bożność w duchowym kontakcie z historią po-
zwalała mu doświadczać, że jest fragmentem
szerszego kontekstu historycznego, od niepa-
miętnych czasów stanowiącego skarbnicę
50
RE D'ITALIA - KRÓLESTWO WŁOCH
wiary katolickiej. Chrześcijaninem nigdy nie
można być tylko samemu, lecz zawsze we
wspólnocie (communio) wraz z tymi, który
przed nami lub po nas będą wierzyć w łaskę
Zbawienia Chrystusa. Odpowiedź na pytanie,
jak obecnie urzeczywistnić to kardynalne za-
danie Kościoła, tą świętość objawioną światu
raz na zawsze w Chrystusie, staje się najbar-
dziej wyrazista i odczuwalna w konkretnej wi-
zualizacji przeszłości, „z której się wywo-
dzimy" i która poprzedza nas i naszą wiarę.
Pius IX odnalazł w archeologii namacalne po-
twierdzenie tego, że stanowi on ogniwo
w długim łańcuchu tradycji i spuścizny. Stało
się to dla niego widocznym i możliwym do
przyjęcia uzasadnieniem dla sprawowanego
urzędu.
Pius a technika
Piusa IX z upodobaniem przedstawia się jako
wroga postępu. Jego osobisty zachwyt dla no-
wych zdobyczy techniki przeczy jednak tym
obiegowym opiniom i uprzedzeniom. Nowinki
techniczne docierały do Włoch i do Państwa
Kościelnego od połowy XIX wieku. Nowe ro-
dzaje napędu, hydraulika, nowoczesne formy
komunikacji, jak np. telegraf, siła maszyny pa-
rowej, wszelkiego rodzaju urządzenia i kolej
ż
elazna w dużym tempie zmieniały styl życia
i konkretną sytuację osobistą ludzi. Pius
z pełną świadomością wykorzystał ten impuls
do innowacji. Ze szczególną dumą patrzył na
własny pociąg z wagonami pomalowanymi na
51
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
biały i złoty kolor, takie same jak wbudowana
tam kaplica. Pierwszy skład, który prędkością
50 km/h wyruszył z Rzymu do Frascati, pa-
pież poświęcił osobiście.
Kiedy Pius spotkał się z brytyjskim minis-
trem przemysłu, lordem Johnem Tannerem
przy okazji oddania do użytku stalowego
mostu kolejowego na Tybrze w pobliżu Porta
Portese, nie mógł sobie odmówić zademon-
strowania swojego entuzjazmu dla nowej
technologii; nie bez dumy i pewnej prze-
biegłości stwierdził: „Cieszę się bardzo poz-
nając pana w tym szczególnym momencie.
Kiedy wróci pan do Londynu, będzie pan mógł
powiedzieć, że papież z Rzymu nie zajmuje się
wyłącznie modlitwą, nie otacza się wyłącznie
mnichami i zapachem kadzidła. I będzie pan
mógł oznajmić królowej, że minister prze-
mysłu jej Wysokości pewnego dnia spotkał
starego papieża, który w samym centrum
placu budowy uczestniczył w ceremonii od-
dania do użytku nowego mostu na Tybrze
i całkiem nieźle osobiście poradził sobie z ob-
jaśnieniem technicznych mechanizmów tego
wynalazku".
Fałszywa nowoczesność i stara
sztuczka
Wydarzenia przy moście na Tybrze stanowią
ś
wiadectwo nowoczesnego podejścia, ozna-
czają ciekawość i zainteresowanie postępem
technicznym ze strony papieża. W ocenie jego
stosunku do „modernizmu" często popełnia
52
RE D'ITALIA - KRÓLESTWO WŁOCH
się błąd, myląc jego pryncypialną niechęć wo-
bec zmian na płaszczyźnie politycznej i du-
chowo-kulturalnej wskutek liberalizmu, który
nie da się pogodzić z Kościołem i wiarą i zwal-
cza je, z niedostatecznym poparciem dla zdo-
byczy nauki i techniki.
Uprzedzenie, że papież odrzuca nowinki tech-
niczne i naukowe, jest wynikiem starej demago-
gicznej sztuczki, w której chodzi o to, by wyko-
rzystać papieża i Kościół do swoich celów
politycznych; jeśli papież na to pójdzie, będzie to
oznaczać, że zdradził swój urząd i wydaje Kościół
Chrystusa na pastwę losu. Już tego rodzaju za-
miar ukazał papieżowi, jak bardzo ruch społecz-
ny jest odległy od wiary. Dlatego zachowuje dys-
tans i chroni Kościół. Irytacja, z jaką zareagowano
na to, że papież nie dał zrobić z siebie mistrza ce-
remonii i marionetki w rozgrywkach sił poli-
tycznych [których akcje miał „uświęcić"), sta-
nowi wystarczające tego potwierdzenie: ich
postawa jest wyraźnie przepełniona nienawiścią
i w najwyższym stopniu antykościelna. Stojąca za
nią ideologia ukazuje swoje totalitarne oblicze.
Wprawdzie nadal nazywa siebie „liberalną", ale
od samego początku ma skłonność do pod-
porządkowania sobie całej rzeczywistości -
a więc także spraw wiary, rodziny i sfery pry-
watnej (tak samo jak socjalizm]. Aby jednak po-
zostawać w oczach opinii publicznej nadal
dobrze postrzeganą, prezentuje się jako część
nowoczesnego i nowatorskiego świata, jako prze-
jaw wspaniałego postępu, który trzeba nie-
zwłocznie zaakceptować.
Z owego „nowoczesnego świata" liberalis-
tyczna propaganda wydobywa pewien frag-
53
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
mentaryczny obszar, który nie ma bezpośred-
niego związku z jej polityką - ale skoro kłam-
stwo propagandowe zostało już raz dobrze
przyjęte - jest postrzegane w świadomości
społecznej jako „nowoczesność" i przynosi,
szczególnie dla ludności, ułatwienia w życiu,
a więc postęp i fascynację: technika, medycyna
itd. Następnie opinia publiczna jest poddawana
manipulacji w następujący sposób: „Papież jest
przeciwko nam (ponieważ nie jest z nami). My
jednak jesteśmy nowocześni. Stąd wniosek, że
papież jest przeciwko nowoczesności. Papież
chce nam więc znowu odebrać kolej żelazną,
ś
wiatło elektryczne, telegraf i aparat rentge-
nowski." Z uwagi na to, że Kościół istnieje już
tak długo i nie widzi powodów, by pochwalać
cokolwiek tylko dlatego, że jest nowe, to można
bez żadnych oporów przedstawiać go jako
„średniowieczny".
Ta argumentacja oscyluje pomiędzy moder-
nizmem techniczno-naukowym i duchowo-po-
litycznym. W obu przypadkach obowiązuje za-
sada: tylko dlatego, że jest nowe, nie jest
jeszcze dobre. Ale mobilność życia, szybsza ko-
munikacja i podniesienie komfortu dnia co-
dziennego są w swojej istocie czymś pozytyw-
nym, jeśli potraktować wszystkie zdobycze
nauki i techniki i ocenić je w perspektywie
długofalowej. Czymś odmiennym jest nato-
miast, posługując się takimi pojęciami jak wol-
ność i oświecenie, uprawianie propagandy
w celu przeforsowania polityki, która w rezul-
tacie jest skierowana przeciwko obszarom
chroniącym człowieka, przeciwko jego życiu
i drogowskazom, takimi jak Kościół, rodzina
54
RE D'ITALIA - KRÓLESTWO WŁOCH
i tradycja. Socjalizm i narodowy socjalizm ro-
zerwały ten płaszcz ochronny, aby bez prze-
szkód zawładnąć pojedynczą jednostką. Ale
u zarania wszystkiego był liberalizm. Pojęcia
rasy i klas społecznych są przywoływane tylko
jako skuteczne kategorie, ażeby coraz bardziej
wyobcowanej jednostce zaoferować kolektyw
jako namiastkę ludzkiego związku ze stronami
rodzinnymi. To jest oczywiście surogat, który
służy wyraźnie coraz silniejszej manipulacji
człowiekiem za pomocą kontroli społecznej.
Kościół odrzucał z tego powodu wszystkie trzy
nowoczesne ideologie. Dla dobra człowieka.
Ale ze strony politycznych i intelektualnie
zinstytucjonalizowanych ideologów rewolucji
podnoszono wobec Kościoła zarzut, że całko-
wicie odgradza się od „nowoczesności". Chcieli
oni odmówić Kościołowi wagi i społecznego
znaczenia.
Osservatore Romano
1 lipca 1861 r., a więc kilka miesięcy po pro-
klamowaniu Królestwa Włoch, ukazał się
pierwszy numer watykańskiej gazety LOsser-
vatore Romano (Obserwator rzymski). Pius po
raz pierwszy w historii papiestwa wykorzystał
ś
rodek masowej informacji, aby dotrzeć do
opinii światowej. W obliczu społeczeństwa me-
dialnego, w jakim dzisiaj żyjemy, decyzja ta
musi się wydać nie tylko na wskroś nowo-
czesna, ale także w swojej istocie niemal wiz-
jonerska. Wydawanie Osservatore Romano
miało początkowo jasny cel - obronę chrześ-
55
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
cijańskiego światopoglądu i punktu widzenia.
Państwo Kościelne, spychane na margines, po-
winno zachować swoje znaczenie jako samo-
dzielna siła polityczna.
Pius zdawał sobie sprawę, że za parę lat będzie
otoczony przez nowe nośniki komunikacji
społecznej. śeby propagować swoje wyob-
rażenia i stanowisko Kościoła wykorzystywał
telegraf i prasę; w obliczu poważnych strat tery-
torialnych i utraty politycznego znaczenia Koś-
cioła we Włoszech wielu katolickich intelektua-
listów zaoferowało mu swoje literackie usługi.
Przed Osservatore Romano postawiono na-
stępujące cele: 1. demaskowanie i zaprzeczanie
oszczerstwom i oskarżeniom, puszczanym
w obieg pod adresem papieża i przeciwko Rzy-
mowi; 2. publikowanie materiałów na temat
bieżących wydarzeń w Rzymie i wokół niego;
3. zachowywanie zasad religii katolickiej oraz
przywoływanie zasad prawa i sprawiedliwości;
4. informowanie o obowiązkach człowieka
[jednostki] wobec ojczyzny; 5. zachęcanie do
zwiększonego szacunku w stosunku do pa-
pieża; 6. przekazywanie czytelnikom sztuki, li-
teratury i nauki w odpowiednim opracowa-
niu. Wiele z tego, co tutaj przyjęto jako
podstawę, przypomina gazety codzienne z cza-
sów współczesnych. Osservatore wykorzysty-
wał na swoich łamach wszelkie formy pracy
dziennikarskiej i dziennikarskiego kunsztu.
Cechą charakterystyczną każdego wydania tej
papieskiej gazety była aktualność, wyrazisty
profil i wspieranie własnego stanowiska przez
pewien gatunek felietonu - i tak pozostało aż
do dzisiaj.
56
RE D'ITALIA - KRÓLESTWO WŁOCH
Osservatore stał się, wskutek rozwoju wy-
darzeń w Królestwie Włoch, organem opozycji.
Kiedy 20 września 1870 r. oddziały wojsk kró-
lewskich pod wodzą Garibaldiego wkroczyły
do Rzymu, 17 października na stronie ty-
tułowej pisma ukazała się deklaracja lojalności
wobec papieża. Gazeta pozostanie wierna „tym
niezmiennym zasadom religii i moralności, za
których jedynego strażnika i propagatora
uznaje przedstawiciela Jezusa Chrystusa na
ziemi".
Pierwszy numer Osservatore miał objętość
czterech stron, na których były obecne wszyst-
kie polemiczne tematy, nadające przez długi
czas charakter artykułom wstępnym. Pierwo-
tny podtytuł brzmiał: „Pismo o charakterze
polityczno-moralnym". Jednak już pod ko-
niec pierwszego roku od chwili założenia, tj.
w 1861, został zastąpiony mottem używanym
do dnia dzisiejszego, nadal zachowując swoją
wagę - unicuiąue suum - non praevalebunt. Od
roku 1949 działają redakcje narodowe, jak np.
w Niemczech, Francji czy Portugalii. Wraz
z założeniem Osservatore Romano Pius IX
położył kamień węgielny pod nową epokę
w dziedzinie komunikowania masowego także
w Kościele. Zainteresowany czytelnik mógł te-
raz codziennie uzyskać informacje z życia Wa-
tykanu i Państwa Kościelnego oraz uzyskać
wgląd w historię kultury na podstawie mate-
riałów poświęconych właśnie tej tematyce.
Oprócz tego Osservatore starał się zamieszczać
wyjaśnienia dotyczące spraw wiary i drukował
artykuły poświęcone katechezie i kwestiom
duszpasterstwa. Tak ukształtowany profil ga-
57
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
zety stanowi kulisy pontyfikatu papieża Mastai.
Chociaż był on zmuszony do zajmowania się
polityką, bo takie były wymogi miejsca i czasu,
jego właściwe zainteresowania koncentrowały
się na akcentach duszpasterskich i kulturo-
wych. Pius IX, za pośrednictwem Osservatore,
otworzył nowe możliwości, przygotowując
Kościół do nadchodzącej już nowej ery w dzie-
dzinie środków masowego komunikowania.
Rzym staje się świecki
Odkąd Rzym stał się stolicą Królestwa
Włoch, zmienił się także jego zewnętrzny wi-
zerunek. Angielski klasyk, Henry James, okreś-
lił przemianę, jaka dokonała się w Rzymie w la-
tach 1869 - 1871, jako godną pożałowania.
Kardynałowie, uważający się, podobnie jak
Pius, za więźniów Watykanu, zniknęli całko-
wicie z publicznego krajobrazu miasta. Wy-
gasł, uważany dotąd przez książąt kościoła za
oczywisty, zwyczaj paradowania po mieście
we wspaniałych szatach mieniących się kolo-
rami. „Albowiem jeśli dzisiaj tak będą kroczyć,
to spod uniesionej w trakcie chodzenia sukni
mignie blask szkarłatnych pończoch, na co ob-
serwator westchnie z żalu nad zwycięstwem
cywilizacji nad kolorem"*. Zniknęły także po-
wozy kardynałów - w kolorze intensywnej pur-
pury - i do roku 1870 - wszechobecna prezn-
cja papieża na placach i eleganckich ulicach
Rzymu. Upajanie się przeszłością, które tutaj
: Christopher Hibert: Rom, 1987.
58
RE D'ITALIA - KRÓLESTWO WŁOCH
pobrzmiewa, jest zgodne z obrazem świata czer-
piącego swoją energię z opromienionych ro-
mantyzmem idei dawnych czasów. XIX wiek
przeżył epokę samo-kreującego się Renesansu,
który wyłonił się jako jedyna droga bezpiecz-
nego kształtowania przyszłości. To właśnie
Rzym uchodził w umysłach wielu ludzi za nową
Arkadię, idylliczną krainę szczęścia, idealne
urzeczywistnienie społeczeństwa przesiąknię-
tego religią, na czele którego stał papież. Sta-
rożytność i Kościół pozostawały w oczach licz-
nych artystów z całej Europy w symbiozie,
przybierającej cechy ideowo-utopijne aż do bez-
krytycznego hołdowania przeszłości.
Kto żył w takim przeświadczeniu, temu nie-
zliczone nowatorskie projekty budowlane,
tłumy urzędników i dyplomatów przyby-
wających do Rzymu, by zapewnić królowi zdol-
ność do politycznego działania, musiały jawić
się jako rujnowanie ukształtowanego wize-
runku świata. Rzym przestał być wyłącznie
miastem papieża, jakim był przez całe stulecia.
Walka o Rzym została przegrana. Czy Pius IX
uważał, że jest winny takiemu stanowi rzeczy?
Tego nie wiemy. Ale świadomość, że jako cen-
trum światowego Kościoła jest teraz zdany na
łaskę i niełaskę wszystkich kolejnych rządów
i sytuacji politycznych, musiała napełniać pa-
pieża głęboką troską. Nie chodziło w niej by-
najmniej o życie i nienaruszalność osobistą,
lecz o możliwość działania, o wolność, o Koś-
ciół nie poddający się naciskom. Można zrozu-
mieć, że do duszy papieża, który ogłosił się
więźniem Watykanu, zakradła się nuta rezyg-
nacji i zgorzknienia. Na całym świecie odczu-
59
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
wano izolację papieża Piusa IX jako kres pew-
nej epoki w historii Kościoła. Tylko raz udało
się na chwilę przywrócić blask glorii i chwałę
dawnych czasów. 3 czerwca 1877 r. obcho-
dzono na świecie złoty jubileusz papieża jako
biskupa. Pół roku później, 7 lutego 1878 r.
zmarł, pogrążony w rozczarowaniu, ale także
ze świadomością, że zrobił wszystko, co na-
leżało do obowiązków jego urzędu.
RZYM JAKO CAPUT MUNDI
Pontyfikat Piusa IX nie byłby opisany
w pełni bez podkreślenia jego zasług na
płaszczyźnie Kościoła światowego. Już
w 1850 Pius zaangażował się na rzecz przy-
wrócenia hierarchii kościelnej dla 700 000 ka-
tolików zamieszkałych w królestwie Anglii,
mianując teologa Nicholasa Wisemana pierw-
szym od czasów Reformacji arcybiskupem
Westminsteru; niedługo później został on człon-
kiem Kolegium Kardynalskiego. Następnie Pius
wyznaczył pierwszego irlandzkiego kardynała:
stanowisko to objął Paul Cullen, dawny rektor
Kolegium Irlandzkiego w Rzymie, który został
biskupem Armagh, a w 1866 r. kardynałem.
Katolicy w Holandii uzyskali w 1848 r. swo-
bodę religijną i Pius natychmiast przystąpił do
dzieła odbudowy hierarchii kościelnej, znisz-
czonej wskutek Reformacji. Ustanowił na
całym świecie 29 arcybiskupstw, 132 biskup-
stwa i 51 porównywalnych kościelnych obsza-
rów administracyjnych.
Dużym wsparciem cieszyła się pod rządami
Piusa IX wszelkiego rodzaju działalność mi-
syjna. W Niemczech powstały stowarzyszenia
misyjne, takie jak Stowarzyszenie Misyjne Lud-
wiga w Monachium czy Stowarzyszenie Fran-
ciszka-Xawerego w Akwizgranie. Świat kato-
licki z zadowoleniem przyjął zainteresowanie
działalnością misyjną ze strony tego papieża.
Poprawa warunków życia katolików na całym
61
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
ś
wiecie była myślą przewodnią jego pontyfi-
katu. Z Rosją, Hiszpanią, Austrią, Portugalią,
Haiti, Hondurasem, Wenezuelą, Nikaraguą, San
Salvador i innymi krajami Pius zawarł konkor-
daty. Malejące z biegiem lat zobowiązania po-
lityczno-terytorialne, nałożone na Kościół
przez Państwo Kościelne spowodowały, że
bardziej zaangażował się on na polu między-
narodowym. Niewielki obszar zajmowany za
murami Watykanu nie stanowił żadnego ogra-
niczenia dla aktywności misyjnej i duszpa-
sterskiej przedstawiciela Chrystusa na ziemi.
Pius IX zaczął zdobywać w Niemczech niespo-
tykaną dotychczas popularność. Ze stowarzy-
szeń zakładanych pod jego egidą na rzecz
wspierania swobód religijnych wyrosło
w 1848 r. Pierwsze Walne Zgromadzenie Sto-
warzyszeń Katolickich w Niemczech, które
następnie dało początek Dniom Katolików, któ-
rym Pius regularnie udzielał swojego błogosła-
wieństwa.
Katolicka opinia światowa dostrzegła w Piu-
sie wielkiego „papieża-cierpiętnika", któremu
wyrządzono niezasłużoną krzywdę. Dzięki
charyzmie i zaprawionej humorem uprzej-
mości, o której świadczą relacje Auberta i Mar-
tiny oraz wyobrażeniom o papieżu, który
wskutek zaistniałych okoliczności politycznych
musiał tak wiele brać na swoje barki, w poło-
wie XIX wieku rozpętała się fala prawdziwej
„dewocji papieskiej". Im mniejsza była poli-
tyczna suwerenność papieża, tym bardziej
Rzym stawał się miastem papieskim. Do
Rzymu jeździło się (i jeździ) w końcu po to,
ż
eby zobaczyć papieża.
62
RZYM JAKO CAPUT MUNDI
Tak silny związek z Rzymem wynika z pew-
nością nie tylko z trzeźwej analizy zasady jedno-
ś
ci Kościoła, którą uosabia papież, ale także
z emocjonalnego przywiązania do miejsc tworzą-
cych podwaliny naszej kościelnej ojczyzny. W tym
samym czasie w historii teologii zaczyna być
mowa o siłach „ultrapapieskich" (ultramonta-
nizm, zob. rozdz. „Pius i kontrowersyjna nie-
omylność", str. 127), których celem było coraz
silniejsze związanie wiernych z Kościołem
rzymsko-katolickim. Sprawa ta zbiegła się z po-
zbawianiem biskupów władzy w całej Europie.
Rewolucje, ideologia antykościelna, głoszone
ideały Oświecenia oraz sekularyzacja sprzy-
jały właśnie postawom „ultrapapieskim", sta-
nowiącym dla wielu odpowiedzialnych osób
w Kościele jedyny sposób na zachowanie nie-
zależności i przeciwstawienie się kurateli pań-
stwa. Rzym stał się centrum katolicyzmu, a pa-
pież absolutnym suwerenem dla wszystkich
katolików. Poprzez akcentowanie papiestwa
jako naczelnej zasady obowiązującej w Koś-
ciele, zarówno biskupi jak i zaangażowani re-
ligijnie ludzie świeccy obchodzili ograniczenia
narzucane im przez laicko uformowane pań-
stwa narodowe. Papież, oprócz swojego du-
chowego autorytetu, stał się nienaruszalnym
symbolem wolności i niezależności Kościoła
w poszczególnych krajach.
Pius i Nagasaki
Kościół katolicki stal się instytucją o zasięgu
ś
wiatowym. W czasie uroczystości zielono-
63
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
ś
wiątkowych w 1862 r. papież z pełną świa-
domością rozerwał granice, które przez całe
stulecia sprowadzały Kościół do obszaru tzw.
zachodniego kręgu kulturowego, kierując
wzrok każdego katolika w Europie na drugi
kraniec ziemi. 300 biskupów przyjęło zapro-
szenie papieża do Rzymu z okazji beatyfikacji
26 japońskich męczenników z Nagasaki, którzy
w XVI wieku ofiarowali swoje życie za wiarę
w Jezusa Chrystusa. W tych latach politycznej
niestabilności Pius zaprezentował się jako naj-
bardziej dalekowzroczny pasterz w Stolicy
Apostolskiej.
W owym czasie ocalił też od zapomnienia
zwyczaj składania wizyt biskupów ctd-limina
(odwiedziny u progu Apostołów - przyp. tłum.)
Zademonstrował międzynarodowy charakter
Kościoła i wspólnotę kościelną, która nie zna
ż
adnych ograniczeń narodowych, etnicznych
czy rasowych. Natomiast jako polityk i prekur-
sor ogarniającego cały świat Kościoła, który
w papiestwie odnajduje jednoczącą go zasadę,
Pius występuje raczej w sposób nieświadomy.
Ecclesia semper reformanda
O tym, jak wielką wagę w czasach zewnętrz-
nych zagrożeń papież przywiązywał do rozbu-
dzania wiary, świadczą jego dążenia reformator-
skie wewnątrz Kościoła. Charakterystyczne dla
jego pontyfikatu są starania o głębsze zaan-
gażowanie religijne wiernych, a przede wszystkim
w szeregach osób duchownych. W Rzymie po-
wstają nowe seminaria, zaczyna działać ponad
64
RZYM JAKO CAPUT MUNDI
setka nowych zgromadzeń religijnych, zostają
uruchomione i przeprowadzone procesy beatyfi-
kacyjne i kanonizacyjne. Jako widoczny i nama-
calny wyraz pobożności wspierana jest adoracja
Serca Jezusowego i kult maryjny. W1854 r. papież,
swoim autorytetem najwyższego pasterza, usta-
nawia dogmat mówiący o tym, że Matka Boska od
początku swojego życia znajduje się w stanie łaski
Chrystusa i nie jest obarczona grzechem pierwo-
rodnym (na temat Niepokalanego Poczęcia zob.
rozdz. poświęcony mariologii).
Reformy nie ominęły także Kurii Papieskiej;
nastąpiły tu nowe nominacje, które jeszcze
kilka lat wcześniej byłyby nie do pomyślenia.
Najwyżej cenionym przymiotem przy doborze
kardynałów stała się ich przydatność do służby
duszpasterskiej i apostolskiej, a nie jak do-
tychczas, przynależność do klasy szlacheckiej.
Papież otworzył szeroko drzwi dla wiernych,
biorąc udział w audiencjach dla pojedynczych
grup i pielgrzymów, któremu to zadaniu po-
ś
więcał niemal cały dzień. Były one dla niego
okazją do bezpośredniego spotkania z wier-
nymi, a oni dzięki temu po raz pierwszy uzy-
skiwali możliwość osobistej rozmowy z pa-
pieżem. Gotowość Piusa do poznawania ludzi,
do rozmów o ich konkretnej sytuacji życiowej,
fakt, że bez oporów nawiązywał z nimi kontakt,
wszystko to przyczyniało się do kształtowania
nowego wizerunku papiestwa. Teoretycznie
było teraz możliwe zwrócenie się bezpośred-
nio do Ojca Świętego. Nie ulega wątpliwości, że
tym sposobem w świecie katolickim ogrom-
nie wzrosła jego popularność, co dało początek
powstaniu niemal osobistego kultu Piusa IX.
65
SPRAWA MORTARY:
PIUS IX I śYDZI
Jednym z najtrudniejszych rozdziałów życia
Piusa IX jest rozdmuchana do rozmiarów
wielkiej afery, tzw. „sprawa Mortary". Wielu
krytyków Państwa Kościelnego, którym jego
likwidacja posłużyła przecież za pretekst do
atakowania Kościoła i dyskredytowania wiary,
znajdowało w sposobie postępowania papieża
potwierdzenie dla słuszności swojej postawy.
Chodziło o przypadek sześcioletniego chłopca
z rodziny żydowskiej, syna sklepikarza z Bo-
lonii. Został on w krytycznym momencie swo-
jej śmiertelnej choroby w trybie nagłym
ochrzczony przez jedną ze służących. W ten
sposób stał się chrześcijaninem i zgodnie z za-
sadami obowiązującymi w Państwie Kościel-
nym, nie mógł jako chrześcijanin być wycho-
wywany przez żydowskich rodziców. Na
polecenie Inkwizycji odebrano go więc rodzi-
com w Bolonii i oddano pod opiekę jednej z ka-
tolickich placówek wychowawczych. Wyda-
rzenie to nie mogło oczywiście pozostać bez
echa, nie tylko w kraju, ale także w skali mię-
dzynarodowej. Do Watykanu zaczęły napływać
petycje, w gazetach ukazywały się drama-
tyczne relacje o rzekomo okrutnych poczyna-
niach watykańskich urzędników; wyszukiwano
coraz to nowe miejsca ukrycia chłopca. Na fali
prowadzonej na wielką skalę kampanii nie za-
brakło fałszywych informacji i przeinaczeń.
66
SPRAWA MORTARY: PIUS IX I śYDZI
Pius IX w kolejnych latach sam zatroszczył się
o chłopca, a nawet zaadoptował młodego Mor-
tarę, który od tej chwili miał nosić nazwisko
Edgardo Pio Mortara.
W sprawie Mortary zarzucano papieżowi
wszystko, co tylko możliwe: antysemityzm, po-
zbawienie wolności, pogwałcenie swobody su-
mienia, polityczną instrumentalizację sprawy
dziecka. Czy były to jednak oskarżenia słuszne?
Kto chce osądzać ludzi minionej epoki, nie
może po prostu mierzyć ich miarą współczes-
ności, nawet jeśli w międzyczasie kryteria
uległy zmianom. Dla oceny wydarzeń histo-
rycznych trzeba uwzględnić system współ-
rzędnych, które wyznaczały zasady ówczes-
nego postępowania.
Ale na samym początku powinien zabrać
głos sam oskarżony. Jego postępek pozostaje
w zgodzie z uporem i stanowczością, jakimi
kierował się w sprawach religii. Jako papieżowi
- stwierdził Pius IX w rozmowie z francuskim
dziennikarzem, Louisem Veuillot, reprezen-
tującym poglądy bliskie ultramontanizmowi -
nie wolno mu było pozostawić samej sobie
ż
adnej duszy, która została pozyskana dla
Chrystusa. Chrzest jest Sakramentem, który
przypieczętowuje nierozerwalną przyna-
leżność do Chrystusa. Nie da się go cofnąć. Kto
został ochrzczony, nie może należeć do innej
religii. Papież Pius IX wypełniał więc misję
Kościoła, polegającą na zbawianiu i przekazy-
waniu posłannictwa Chrystusa wszystkim lu-
dziom. Jako najwyższy pasterz osobiście zajął
się nowo powierzoną, młodą owieczką w sta-
dzie. Jeśli by zignorował obowiązujące zasady,
67
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
czy wówczas nie sprzeniewierzyłby się swojej
najgłębszej i najważniejszej misji?
Ale przecież ciągle słychać głosy mówiące
o tym, że przechrzczenie śyda jest równo-
znaczne z jego unicestwieniem? Jak wiadomo
ś
ydem staje się osoba zrodzona z żydowskiej
matki, zatem w istotę żydostwa uderza ten,
kto chce zmienić zasady bycia śydem. Pogląd
taki nie był i nie jest oczywiście ze swojej na-
tury chrześcijański i nie jest powszechnie obo-
wiązujący. Brakuje w nim elementów takich
jak rozmowa, która może zmienić przekonania,
wreszcie brak też elementu wolnej decyzji, by
wyciągnąć z niej konsekwencje. Antysemitą
jest ten, kto dąży do szkodzenia śydom, wresz-
cie do ich zniszczenia, a to nie ma nic wspól-
nego z poddaniem chrześcijańskiemu wycho-
waniu dziecka pochodzenia żydowskiego,
które zostało ochrzczone.
Jak wiadomo, w dzisiejszych czasach świa-
domość ludzi uległa dużym zmianom, co wi-
dać w podejściu do istoty i znaczenia chrztu
ś
w. Nawet wśród wierzących katolików za
wyjątek może uchodzić ktoś, komu spędza sen
z powiek fakt, że jakieś dziecko umiera nie
ochrzczone. Trudno sobie po prostu wyobra-
zić, „że dla dziecka w obliczu Boga mogłoby to
stanowić problem". Ufność w Boską dobroć
stanowi jeden ze składników obecnej świado-
mości religijnej, natomiast próżnia wokół
kwestii zbawiennej istoty Sakramentu chrztu
stanowi drugą stronę tego medalu. Jak wielką
wiarę w moc łaski i jak wielką troskę o duszę
musiały odczuwać dawne pokolenia, kiedy
przy pomocy specjalnych urządzeń próbo-
68
SPRAWA MORTARY: PIUS IX I śYDZI
wano w desperacji dokonywać chrztu św.
dzieci w łonie matki w sytuacji zagrożenia ich
ż
ycia! Tak więc dziecko przyjęło chrzest św.,
ledwo co unikając śmierci. Ale żyło w otocze-
niu, w którym odpowiedzialne obcowanie
z tym Boskim darem, dorastanie w wierze
chrześcijańskiej, okazało się nie do pomyśle-
nia. śydzi i chrześcijanie żyli w odrębnych
ś
wiatach i traktowały się te światy wzajemnie
jako ciała obce. Działania w rodzaju tych po-
dejmowanych przez Inkwizycję, nawet wów-
czas były odczuwane jako mało subtelne
i chyba nikomu, kto ma serce, nie przyszło
łatwo zaakceptować fakt, że dziecko jest od-
rywane od rodziców. Rodzicom nie zabro-
niono jednak kontaktu z synem i początkowo
odwiedzali oni chłopca. Nawet w dzisiejszych
czasach nikt nie pyta się dzieci, czy chcą być
wychowywane w taki czy inny sposób, co wy-
daje się oczywiste i rozsądne.
Przenoszenie do XIX-wiecznej Italii katego-
rii pluralizmu, tolerancji religijnej i dialogu
między religiami, w oparciu o wyczuloną świa-
domość dzisiejszej środkowoeuropejskiej in-
teligencji, świadczyłoby o niskim poziomie
ś
wiadomości historycznej i braku wyczucia,
nie wspominając już od łagodności i miłosier-
dziu. Kwestia subiektywnej wolności religij-
nej, którą uzyskano dopiero w XX wieku, po
długim okresie wstępnym, naznaczonym doś-
wiadczeniami dwóch wojen światowych,
w wieku XIX po prostu jeszcze nie istniała - ani
wśród chrześcijan ani też wśród innych wspól-
not religijnych! Istnieje też i dzisiaj, ale głównie
na papierze, od Maroko do Tadżykistanu.
69
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
Pius poczuwał się w obowiązku podjęcia
działań: nie można obarczać go winą za to, że
decydował zgodnie ze swoim sumieniem.
Młody Mortara poprzez chrzest św. uzyskał
prawo wprowadzenia go do chrześcijaństwa.
Gdyby sam papież nie zajął się chłopcem, mu-
siałby wziąć na swoje sumienie utratę jednej
duszy, która stała się chrześcijańska. Dla Piusa
IX, przepełnionego ideą uniwersalności i wy-
jątkowości zbawienia w Jezusie Chrystusie,
inne postępowanie musiałoby wydawać się
nieodpowiedzialne. Być może ten teologiczno-
religijny wywód pomoże nam znaleźć więcej
zrozumienia dla tych niewątpliwie nieszczęs-
nych okoliczności, które doprowadziły do
swego rodzaju przymusowego chrztu albo na-
wet do uprowadzenia. Ale przyklejanie po-
bożnemu i uczciwemu Piusowi etykietki kid-
napera-kryminalisty, co niedawno miało
miejsce, nie odpowiada faktom historycznym.
Z punktu widzenia intencji, jakimi kierował się
Pius, nie jest to w najmniejszym stopniu spra-
wiedliwe.
W celu uzyskania wszechstronnego i komple-
ksowego obrazu sytuacji i przebiegu wydarzeń
trzeba zwrócić także uwagę na to, że Edgardo
Mortara został wyświęcony na katolickiego
księdza i pozostał przez całe życie wdzięczny
za to swojemu przybranemu ojcu. Będąc księ-
dzem i zakonnikiem w klasztorze na Lateranie
s. Piętro w Vinculi w Rzymie, wyczerpująco
wypowiedział się on na temat wydarzeń ze
swoich lat młodzieńczych. Na koniec stwier-
dził, że nigdy nie odczuwał potrzeby powrotu
do swojej rodziny i - kierując się uczuciem
70
SPRAWA MORTARY: PIUS IX I śYDZI
wdzięczności dla Piusa IX - dołożył wszelkich
starań, żeby jego „sprawa" znalazła szczęśliwe
zakończenie. Kiedy w 1870 r. oddziały włoskie
wkroczyły do Rzymu i przypieczętowały kres
Państwa Kościelnego, jego brat podjął próbę
„wyswobodzenia" go z rzymskiego zakonu, ten
jednak, uprzednio podziękowawszy, odmówił.
Aż do swojej śmierci w 1940 r. Edgardo Mor-
tara pielęgnował wdzięczną pamięć o swoim
przybranym ojcu, Piusie IX. Czy nasz osąd nad
papieżem chcemy przeciwstawić ocenie sa-
mego zainteresowanego?
Mury getta
Stale krążą pogłoski o tym, że w r. 1850 pa-
pież Pius IX przywrócił żydowskie getto. W trzy-
tomowej biografii Piusa IX autorstwa Giacomo
Martiny, w których przedstawia on w sposób
niezwykle szczegółowy i z pewnością nie bez-
krytyczny życie papieża, nie ma na ten temat ani
słowa. Ale legenda, od artykułu do artykułu, od
jednej rozprawki do drugiej, jest nadal kolpor-
towana bez najmniejszego dowodu. Tymcza-
sem sprawa wygląda dokładnie odwrotnie: na
Wielkanoc 1848 r. Pius nakazał usunąć obydwie
zapory prowadzące do getta, ażeby umożliwić
swobodne wejście. Znacznie rozszerzono prawa
obywatelskie dla ludności żydowskiej - papież
zwolnił śydów od płacenia corocznego trybutu
na rzecz Kościoła i rozszerzył pomoc charyta-
tywną na rodziny żydowskie, znajdujące się
w potrzebie. Pewien śyd pochodzący z Livorno
jako wyraz wdzięczności podarował papieżowi
71
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
znaczną kwotę pieniędzy, którą Pius natych-
miast przekazał biednym w żydowskim getcie
(zob. Brandmuller, Kościół].*
Działania te świadczą także o osobistej po-
bożności papieża. Jego religijność i zasady dusz-
pasterstwa nie dopuszczały antysemityzmu.
Ś
wiadom swojej powinności wobec Kościoła,
przesiąknięty troską o zbawienie każdej osoby
ludzkiej, widział śydów jako swoich braci, któ-
rym należało otworzyć drogę do ostatecznego
zbawienia, a które przyszło do człowieka
w postaci Chrystusa. Wyrażający się w tym mis-
jonarski zapał nakierowany był na wszystkich
niekatolików. Jeśli pełnia zbawienia jest do-
stępna człowiekowi tylko poprzez Chrystusa,
byłoby niedopuszczalnym egoizmem wyklu-
czanie ich z tego kręgu i ukrywanie przed nimi
zbawiennego posłannictwa Chrystusa. Ośro-
dek, z którego wyrastają te myśli, jest Chrystu-
sem sam w sobie. Uniwersalizm dzieła zbawie-
nia Chrystusa nie może zatrzymywać się przed
jakąkolwiek inną religią, inną narodowością
czy rasą, lecz powinien właśnie przełamywać te
czysto ludzkie bariery, ażeby kierowanie się
posłannictwem Tego, który jest drogą, życiem
i prawdą, stało się możliwe dla wszystkich.
0 antysemityzmie Piusa IX może zatem mówić
tylko ten, komu jest obca misja zbawienia pod-
jęta przez Kościół i wynikające stąd powin-
ności.
* Walter Brandmuller - Er hinterliefe eine innerlich ge-
festigte Kirche. Zur Seligsprechung PapstPius IX am 3 Sep-
tember2000, w: Tagespost 2.IX.2000
72
SPRAWA MORTARY: PIUS IX I śYDZI
„On jest naszym bratem i to wystarcza"
Warto wspomnieć o pewnym wydarzeniu,
które miało miejsce w Wiecznym Mieście. Uka-
zuje ono chrześcijańską motywację Piusa IX,
która determinowała jego stosunek do śydów.
Otóż podczas przejazdu przez miasto zauważył
on pewnego śyda, leżącego bez przytomności
na ulicy. Natychmiast kazał zatrzymać powóz,
podszedł do chorego, zawiózł go do najbliższego
szpitala i zatroszczył się potem o jego powrót do
zdrowia. Kiedy osoby z otoczenia papieskiego
zwróciły papieżowi uwagę, że przecież chodzi
o śyda, Pius odpowiedział: „Co mówicie? On
jest naszym bratem i to wystarcza."
Jego wielkoduszność wobec śydów stała się
znana nawet w Anglii. Rabin Londynu wysłał
Piusowi serdeczny list dziękczynny, a po ban-
kructwie Państwa Kościelnego rodzina Roth-
schildów zgłosiła natychmiast gotowość udzie-
lenia pomocy Stolicy Apostolskiej w pokonaniu
trudności finansowych. Przedstawiciel tego
banku, Samuel Alatri, otrzymał nawet stano-
wisko w radzie nadzorczej papieskiego banku
w Państwie Kościelnym. Współpraca na ob-
szarach świeckich i osobiste zaangażowanie
Piusa IX w sprawy śydów mieszkających
w Rzymie nie mogą więc w żaden sposób
posłużyć za argument na rzecz jego rzekomego
antysemickiego nastawienia. Antysemityzm
rozwinął się dopiero potem w państwach na-
rodowych, co do których Pius IX od samego
początku miał bardzo sceptyczny stosunek.
73
ZŁOśENIE DO GROBU - JAKO
MANIFEST
ś
yczeniem Piusa IX stało się, by jego do-
czesne szczątki nie spoczęły w tradycyj-
nym miejscu pochówku papieży w Waty-
kanie. Pius nie życzył sobie także, by jego
postać przedstawiono jako siedzącego na tro-
nie monarchę w typowej władczej pozie. Próż-
no by też doszukiwać się alegorycznych figur,
które miałyby w szczególny sposób sławić jego
pontyfikat. Emanującą stąd skromność Piusa,
niezależnie od osobistej decyzji w sprawie
miejsca pochówku, można zinterpretować jako
rodzaj cichego sprzeciwu przeciwko wymu-
szonemu przez sytuację ograniczaniu poli-
tycznej roli Kościoła. Zamiast manifestacji
władzy jego grób stał się wyrazem samooceny
własnej osoby jako głowy Kościoła.
Grób Piusa znajduje się na peryferiach
Rzymu, w położonej daleko poza centrum
miasta bazylice patriarchalnej San Lorenzo
furio le mura. Świątynia ta była elementem
szeroko zakrojonej polityki w dziedzinie re-
konstrukcji budownictwa, którą starał się rea-
lizować Pius IX i pozostawała w ścisłym
związku z nową koncepcją zagospodarowania
pobliskiej nekropolii, Campo Verano. Odda-
lenie od właściwego ośrodka władzy, od ba-
zyliki św. Piotra oraz sąsiedztwo zwykłego
cmentarza komunalnego dla mieszkańców
Rzymu, to z pewnością czynniki, które wy-
warły istotny wpływ na wybór miejsca jego
74
ZŁOśENIE DO GROBU - JAKO MANIFEST
ostatniego spoczynku. Władza została defini-
tywnie utracona, a szukanie bliskości z na-
rodem, któremu chciał służyć jako pasterz,
nabiera także poprzez miejsce pochówku cha-
rakteru swoistego programu.
Kolejnym argumentem przemawiającym za
San Lorenzo było sąsiedztwo katakumb św.
Cyriaki, u wejścia których wzniesiono świąty-
nię. Po tym wszystkim, co przez dziesięciolecia
swojego pontyfikatu musiał przecierpieć Pius,
potrzeba bliskości z męczennikami wczesnego
Kościoła wydaje się odpowiadać stanowi jego
ducha w końcowej fazie życia. Z rezygnacją
spoglądał na utratę Państwa Kościelnego, na
swoją ucieczkę, na uwięzienie, a w tych wyda-
rzeniach dostrzegał przede wszystkim porażkę
osobistą i własną nieudolność. W potrzebie
bliskości z męczennikami, którzy oddali swoje
ż
ycie za Chrystusa i za świadectwo dla Niego,
wyrażała się jego głęboka pobożność. Oddany
całym ciałem i duszą Kościołowi, musiał kro-
czyć wyboistymi drogami i poświęcił się
służbie zbawienia.
Michael Groblewski ze znawstwem wyjaśnia
koncepcję złożenia do grobu Piusa IX. Na sar-
kofagu, w którym spoczęły doczesne szczątki
papieża, obok inskrypcji znajdują się także
palmy wskazujące na zmartwychwstanie. Ob-
ramowanie sarkofagu stanowią liczne napisy
opowiadające o życiu i czynach papieża. śeby
uniknąć wysuwania na pierwszy plan szcze-
gółów historycznych, trzeba zwrócić uwagę na
dwa centralne malowidła mauzoleum. Dokład-
nie ponad sarkofagiem znajduje się wizerunek
Dobrego Pasterza, jaki znamy z czasu pierw-
75
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA
szych katakumb. Twarz Chrystusa, przedsta-
wionego jako młody mężczyzna z owieczką
w ramionach, ma wyraz opiekuńczej troski za
powierzoną mu wspólnotę. Herb Rzymu,
umieszczony ponad Chrystusem, symbolizuje
wewnętrzną jedność, jaka istnieje między sa-
mym Chrystusem i jego przedstawicielami na
tej ziemi.
Natomiast ponad 600 herbów z miast całego
ś
wiata, przymocowanych do ściany, stanowi
wymowne świadectwo, że Kościół pod rządami
Piusa stał się Catholica czyli Kościołem świa-
towym.
W jakimś stopniu mauzoleum nie jest także
wolne od pewnego rodzaju napięcia. Osobiste
sukcesy i niepowodzenia polityczne znalazły
swój wyraz w wystroju niszy grobowej wyko-
nanej w bizantyjskim stylu. Chociaż straty
w obszarze polityki oznaczały dla Kościoła
uszczerbek prestiżu, to jednak Piusowi udało
się sprostać swojemu powołaniu jako dobry
pasterz dla całego świata.
76
11. Pasterz
swojego
Kościoła
PIUS IX A TEOLOGIA
Rozwój sytuacji politycznej, który zazna-
czył się do połowy XIX wieku, nie spo-
wodował wstrzymania prowadzonych
w owym czasie dyskusji i dociekań teologicz-
nych. Do najwybitniejszych ośrodków teolo-
gicznych tamtej epoki należała Szkoła z Ty-
bingi, neoscholastyka i Szkoła Rzymska.
Historia i spekulacja:
Szkoła z Tybingi
Wyrosła z ducha romantyzmu Szkoła Ty-
bingska próbowała w organiczny sposób
ogarnąć całokształt rzeczywistości i religii
w oparciu o nową świadomość historyczną.
Otworzyła ona nowe drogi w teologii, posługu-
jąc się charakterystyczną dla siebie metodą
syntezy spekulacji i historii. Leo Scheffczyk
używa nawet określenia „wielkiej cezury",
która „odgranicza wszystkie epoki w teologii
od czasu scholastyki do przełomu w XIX
wieku". Szkoła z Tybingi, zamiast podążać za
teologią, która czuje się w obowiązku docho-
wania wierności wyłącznie racjonalizmowi
i która jako rezultat Oświecenia wywarła
wpływ na całą historię duchowości, stawiała
na sferę wewnętrzną i pozazmysłowy charak-
ter teologii, nie odgradzając się od filozofii
i nauki tamtych czasów, nie unikając dialogu
81
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
i krytycznego dyskursu ze współczesnością.
Bardzo istotne znaczenie ma tutaj podejście
Szkoły Tybingskiej do historii. Także w tej
kwestii jest ona przeciwna ograniczaniu się
i koncentrowaniu na danej historycznie i po-
zytywnie jednostkowości racjonalizmu oświe-
ceniowego, przeciwstawiając mu nową ocenę
historii w ramach organicznie jednolitego
podejścia. Pojedynczych faktów nie można roz-
patrywać w oderwaniu od przeszłości, bez
uwzględnienia całokształtu procesów związa-
nych z działaniami ludzi i czasu, w jakim żyją.
Teraźniejszość jawi się w tym kontekście jako
jedna z form przejawiania się stojącej za his-
torią i wszystko konstruującej rzeczywistości,
która wkracza w czasowe ramy historii i arty-
kułuje się jako tymczasowa. Duchowym ojcem
tej unikalnej metody rozumowania w historii
teologii jest Friedrich Schelling, który w 1803
r. określił historię jako „głośno wyrażoną ma-
nifestację misterium Królestwa Bożego", a jed-
nostkowe momenty historyczne charaktery-
zował jako przejaw pewnej formy objawiania
się Boga w historii. Ten pozytywno-historyczny
sposób myślenia nabiera dzięki temu zupełnie
innej jakości. Ponad tym co faktyczne, czego
doświadczamy poprzez historię, stoi koniecz-
ność ideowego uchwycenia tego, co histo-
ryczne. Johann Sebastian von Drey (1777 -
1853), założyciel Szkoły z Tybingi, zainspiro-
wany transcendentalną filozofią Schellinga,
próbuje historię ludzkości zaczerpnąć z idei
Królestwa Bożego. Oprócz określającego his-
torię aktu wolnościowego, istnieje także spa-
jająca wszystko konieczność, która umożliwi
82
PIUS IX A TEOLOGIA
teologii wydobycie znaczenia nie tylko sfery
czysto faktograficznej, ale także mistycznej,
nadprzyrodzonej i sakramentalnej.
Można by sądzić, że tak pomyślana teologia, opar-
ta na założeniu, że chrześcijanin żyje w sferze
nadprzyrodzonej, będzie odpowiadać podsta-
wowym przekonaniom Piusa IX. Ale zwyciężyło
jego dążenie, mające na celu zapewnienie stabi-
lizacji i bezpieczeństwa Nauczycielskiemu Urzę-
dowi Kościoła, by znaleźć siły, które zdołają dać
Kościołowi i teologii jednolitą linię. Tym samym
Pius IX ze wszystkich sił popierał teologię, która
opiera się na dawnych fundamentach Ojców
Kościoła i na średniowiecznej scholastyce.
Semiracjonalizm i generacjanizm
Anton Gunther (1783 - 1863), Georg Hermes
(1775 - 1831) i Jakob Frohschammer (1821 -
1893) należą do głównych przedstawicieli XIX-
wiecznego semiracjonalizmu. Starali się oni po-
godzić chrześcijaństwo z nowoczesną nauką, zaś
objawienie z rozumem. W tej sprawie Sobór Wa-
tykański I wypracował w swojej dogmatycznej
Konstytucji Dei Filius miarodajną wykładnię
wiary katolickiej. Jak jednak znaleźć wspólny
mianownik dla wiary i rozumu, nie odrzucając
jednocześnie zasad rządzących procesami za-
równo poznania jak i wiary (zob. Konstytucja
Dei Filius). Krytyczne poglądy Frohschammera
znajdują dodatkowo wyraz w jego generacjct-
nizmie, a także w polemicznych atakach na teo-
logię neoscholastyczną, tudzież na Kongregację
Indeksu Ksiąg Zakazanych w Rzymie.
83
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Generacjanizm? Mieszczą się w tym wszyst-
kie aspekty nauki, która w akcie poczęcia
dziecka przez rodziców (od łac. generari -
płodzić) chce widzieć właściwy akt stworzenia
ciała i duszy. We wczesnym Kościele chodziło
przede wszystkim o kwestię dalszego dziedzi-
czenia grzechu pierworodnego i o pojmowanie
duszy w sposób wiążący dla chrześcijaństwa.
Dopiero nowe dokonania w dziedzinie nauk
przyrodniczych ery nowożytnej sprawiły, że
pytanie to ponownie stanęło na porządku
dziennym. U Frohschammera generacjanizm
rozwinął się w kierunku przesadnego akcen-
towania samego aktu poczęcia. Z tego punktu
widzenia rodzice dokonują „wtórnego aktu
twórczego", który - co najważniejsze - ex nihilo
(z niczego) - stwarza człowieka. Rodzice z całą
pewnością mają swój udział w dziele Boskiego
Stworzenia dokonanego w świecie. Ale ludzka
dyspozycja znajduje swoje uzasadnienie w Bo-
skim akcie twórczym, który ją samą powołał do
ż
ycia. To nie ludzie są stwórcami życia, albo-
wiem jedynie Bóg posiada zdolność stwarzania
ż
ycia „z niczego". To nie ludzie stwarzają ludzi,
lecz Bóg jest dawcą wszelkiego życia. W Bogu
jedynie widzimy miarę naszej indywidualności,
naszego ucieleśnienia jako człowieka przed
Bogiem.
Urząd nauczycielski papieża
interweniuje
Dla Piusa IX istotniejsze znaczenie miał
nieco inny aspekt semiracjonałizmu. Giinther,
84
PIUS IX A TEOLOGIA
Hermes i Frohschammer, w przeciwieństwie
do czystego racjonalizmu, który prawdy wiary
chciałby przewartościować na prawdy rozumu
i tym samym uczynić zbędnym akt wyznawa-
nia wiary, przyznają rozumowi zdolność inte-
lektualnego pojmowania prawd objawienia
i aktu objawienia oraz weryfikowania ich pod
względem racjonalności.
Hermes otwiera swoją konstrukcję teolo-
giczną przy pomocy metodycznych wątpli-
wości, które mają doprowadzić do poznania
takiej wiary, która okaże się rozsądna i zrozu-
miała. Obowiązującą wiarę należy zatem poz-
nawać drogą kwestionowania wszelkich zobo-
wiązań, a jednocześnie wiara ta powinna
spełniać wymogi nowożytnej racjonalności. To
racjonalność i rozum mają stanowić probierz
wiary. Pius IX nie mógł zaakceptować tego ro-
dzaju zredukowania poznawalności, dostęp-
ności wiary i objawienia do kategorii rozumu.
Już w 1862 r. podjął on interwencję, wysyłając
w tej sprawie pismo do arcybiskupa Mona-
chium. W swojej encyklice Gravissimas Inter,
z dn. 11 grudnia, papież krytykuje przecenianie
ludzkiego umysłu, który nie jest przecież
w mocy uczynić człowieka zdolnym do poj-
mowania, „nadprzyrodzonego celu człowieka",
podobnie jak i „najświętszej tajemnicy ucie-
leśnienia Pana" (DH 2850-2861).
Nie sposób w tym miejscu rozważyć wszyst-
kich szczegółów, ale linia reprezentowana
przez semiracjonalistow, iż naczelną kategorią
poznawalności wiary oraz prawd objawienia
jest ludzki rozum oznaczała, że to filozofia sta-
nowi kamień probierczy dla nauki wiary, zaś
85
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
teologia staje się podległą filozofii „nauką
o wierze".
Potępienie Antona Giinthera
8 stycznia 1857 r. Kongregacja Indeksu Ksiąg
Zakazanych zapowiedziała potępienie twór-
czości wiedeńskiego uczonego i kapłana.
W swoim liście Eximiam Warn (DH 2828-2831)
skierowanym do arcybiskupa Kolonii, Johan-
nesa von Geissel, Pius IX wskazuje na jego błędy.
Giinther, któremu w Wiedniu odmówiono ka-
tedry (chciał wykładać tylko w swoim rodzin-
nym mieście), prowadził działalność literacką
przede wszystkim w kręgu swoich przyjaciół.
Nawet ]ohann Michael Sailer, który polecił jego
kandydaturę na szefa katedry w Monachium,
także uzyskał odpowiedź negatywną. Wokół do-
robku rozważań teologicznych Giinthera zaczęło
niebawem powstawać coś w rodzaju szkoły.
„Ginterjanizm" zaczął zajmować miejsce „her-
mezjanizmu" (od nazwiska Hermesa). Naj-
ważniejszy argument przemawiający za potę-
pieniem Giinthera w 1857 r. sprowadzał się do
tego, że nie traktuje on rozumu jako elementu
służebnego wobec teologii, lecz jako równo-
prawny i równowartościowy wobec wiary.
W ten sposób podważany jest nadprzyrodzony
porządek i nienaruszalność nadprzyrodzonego
Objawienia jako aksjomatu teologicznego:
człowiek może sam z siebie, przy pomocy włas-
nego rozumu, natrafić na tajemnice wiary, sa-
modzielnie je zgłębić, nie czekając na dodat-
kowe nadprzyrodzone Objawienie Boga.
86
PIUS IX A TEOLOGIA
Wspólną cechą wszystkich nowych prądów
i doktryn teologicznych uważanych za inno-
wacyjne jest to, że pewnemu, dotychczas za-
niedbywanemu, cząstkowemu aspektowi
chciano nadać wymiar absolutny. Przeciwsta-
wianie sobie wiary i rozumu oraz sensowna
symbioza obydwu elementów nie jest tema-
tem, który został „wynaleziony" w XIX wieku.
Teologia św. Tomasza z Akwinu, odkryta po-
nownie w owym stuleciu, pod względem struk-
turalnym i metodycznym wpisuje się właśnie
w aksjomatykę wiary i rozumu. Zwiększonej
roli rozumu pozostaje więc tylko perspektywa
głębszego pojmowania rzeczywistości - niż tej
ustanowionej przez Boga - jeśli zechce poj-
mować siebie w ścisłej zależności z nieskala-
nym Objawieniem.
Ostateczna tajemnica stworzenia i Stwórcy,
tajemnica przebaczenia, stawania się człowie-
kiem i zmartwychwstania wymyka się „wyra-
finowaniu" ludzkiego mózgu. Albowiem czy
inkarnacja może istnieć dlatego, że się o niej
pomyśli? Czy nie jest do tego niezbędne obja-
wienie Syna Bożego, który przybrał cielesną
postać człowieka i który nam zwiastuje, oznaj-
mia, kim jest?
Z drugiej strony należy przeciwstawiać się
pozytywistycznemu/7cfe/zmowz. Wiara jako na-
iwne, bezkrytyczne i bezrefleksyjne przyj-
mowanie wszystkiego, co jest przekazywane
i interpretowane, pozostaje w sprzeczności
z duchową koncepcją istoty ludzkiej, podobnie
jak odczytywanie Biblii w sposób absolutnie
dosłowny, jako obowiązującej, niepodważal-
nej nauki wiary (takie podejście odpowiada
87
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
zresztą definicji fundamentalizmu). Jako istota
skonstruowana w sposób duchowy, wypo-
sażona w wolną wolę, racjonalność i rozsądek,
jesteśmy zobowiązani do duchowego i reflek-
syjnego oglądu naszej wiary. Kombinacja
obydwu tych czynników jest drogą teologii ka-
tolickiej. I tą drogą kroczy ona stale.
Ale, jak naucza papież, w piśmiennictwie
Giinthera panuje „system racjonalizmu": dzia-
łają prawa „ludzkiego rozumu i filozofii, które
nie mogą rządzić w sprawach religii, lecz winny
pozostawać w stosunku do niej w pełnej słu-
ż
ebności". Niebezpieczeństwo polega na tym,
ż
e racjonalności „przyznano prawa Urzędu
Nauczycielskiego", że zamiast pomagać w zgłę-
bianiu tajemnicy, „wprowadziła ona nieład
w proces rozróżniania między wiedzą i wiarą".
Udzielając swojej dezaprobaty, papież nie
wkracza na jakiś nieznany ląd. Już w 1856 r.
wezwał on biskupów austriackich do zwalcza-
nia racjonalizmu [Singulań ąuidem). Pius IX
szukał drogi pośredniej. Ani fideizm, ani też
racjonalizm, nie mogą tworzyć obowiązujących
horyzontów dla teologii i wiary. Za tą wysoką
oceną i uznaniem dla teologii scholastycznej,
a wreszcie także dla Akwińczyków, nie kryje
się jakieś romantyczne uwielbienie Średnio-
wiecza oraz jego teologicznej wielkości, lecz
poszukiwanie odpowiednich metod, by stawić
czoła krytyce, kierowanej ze wszystkich stron
pod adresem Kościoła. U niektórych przedsta-
wicieli neoscholastycznej teologii urosło to nie-
mal do rangi programu, który nie pozostawiał
już żadnego marginesu dla działalności nau-
kowej. Tego rodzaju literalna przynależność
88
PIUS IX A TEOLOGIA
i przywiązanie systemowe mogły wywołać
efekt, przed którym stale ostrzegają krytycy
neoscholastyki: ciasnotę umysłu oraz izolację.
Neoscholastyka: powrót do korzeni
Po odwróceniu się od idealizmu i filozofii
oświeceniowej połowy XIX wieku, z chwilą po-
jawienia się neoscholastyki, rozpoczęła się od-
nowa teologii scholastycznej oraz filozofii. Pro-
gramowy „Powrót do teologii i filozofii
zamierzchłych czasów" (Zuriick zur Teologie
und Philosophie der Vorzeit) autorstwa Jo-
sepha Kleutgena stał się jednocześnie pun-
ktem wyjścia dla metody teologicznego myś-
lenia i pracy zorientowanej ku przeszłości.
Początkowo neoscholastyka prowadziła pole-
mikę z historyczno-teologicznymi założeniami
Szkoły Tybingskiej i przeciwko programom
teologii opartym na pozytywizmie i empiryz-
mie, reprezentowanym choćby przez Georga
Hermesa i Antona Giinthera. Ich dążenie, by
myślenie katolickie doprowadzić do owocnej
symbiozy z Kantem i Heglem, neoscholastycy
uważali za tak niszczące i obrazoburcze, że
jako jedyny skuteczny sposób obrony przed
prądami subiektywnymi i racjonalistycznymi
jawił im się powrót do tradycji dawnej schola-
styki. W poczuciu odpowiedzialności neo-
scholastycy przybrali postawę obronną i za-
chowawczą, dlatego w obliczu nowego
i dynamicznego rozwoju Szkoły Tybingskiej
i tzw. semiracjonalistów, ich praca sprawiała
wrażenie ostrożnej, suchej i monotonnej. Teo-
89
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
logia średniowieczna, szczególnie św. Toma-
sza z Akwinu, stała się uosobieniem teologii
prawowiernej, która uchodziła za specjalną ka-
tolicką formę filozofii i teologii. Sięganie do
elementów tradycji scholastycznej nie jest
próbą ahistorycznej reanimacji, lecz przykła-
dem czerpania z przebogatej skarbnicy trady-
cji teologiczno-filozoficznej, aby w twórczy
sposób uczynić z niej argument we współczes-
nym sporze. Oczywiście trzeba przyznać, że
istniała ukryta tendencja do wykorzystywania
historii dla wspierania aktualnych wypowiedzi
teologicznych i uzasadniania systemu teolo-
gicznego, który winien obowiązywać ponad-
czasowo i zostać podniesiony do rangi norma-
tywu. Neoscholastyka stała się od połowy XIX
wieku teologią „normalną", a potwierdzenie jej
przez Urząd Nauczycielski Kościoła znajduje
swoją kulminację w encyklice Aeterni Patris
ogłoszonej w 1879 r. przez Leona XIII. (DH
3135-3140).
To, co na pierwszy rzut oka może wydawać
się wsteczne i zacofane, przy bliższym pozna-
niu okazuje się jednak bardziej owocne i inte-
resujące, niż by na to wskazywała pobieżna
interpretacja. Niewątpliwie głównym zada-
niem neoscholastyki było zachowanie i ustabi-
lizowanie teologii kościelnej, która wydawała
się być zdana na łaskę i niełaskę racjonalis-
tycznej filozofii Kanta i próbowała pokonać ją
przy użyciu środków, jakimi posługuje się ty-
powa metoda scholastyczna. Nie zawsze jed-
nak cofnięcie się do systemu obowiązującego
ponadczasowo okazuje się adekwatnym roz-
wiązaniem aktualnych problemów Kościoła
90
PIUS IX A TEOLOGIA
i społeczeństwa. Zasługa neoscholastyki po-
lega niewątpliwie na systematycznym wczy-
tywaniu się w scholastyczną teologię. Wskutek
jej programowego „zwrotu w tył" zapoczątko-
wano szerszą refleksję na temat własnej tra-
dycji teologicznej i filozoficznej, zainspirowano
intensywną dyskusję merytoryczną i krytyczny
spór z teologią przeszłości, co uratowało nie-
jednego autora od zapomnienia. Ujednolice-
nie, wpisane niejako w tą metodę - czego
w żadnym wypadku nie wolno mylić z uprosz-
czeniem albo ubóstwem duchowym [co udo-
wadnia rzut oka na rozmaite prace neoschola-
styków) - oraz przywiązanie do dawnej
tradycji, doprowadziły do stosunkowo silnego
ś
wiatopoglądowego zamknięcia się na inne
prądy intelektualne. Z tego punktu widzenia
można wyjaśnić apologetyczny interes neo-
scholastyki. Apologia i apologetyka są dalekie
od tego, by być sterylną kontynuacją tradycji
w celu zakonserwowania pewnej teologicznej
formacji myślowej. Ich punkt ciężkości znaj-
duje się w sporze naukowym z nowożytnymi
prądami kwestionującymi chrześcijaństwo;
prądy te należało najpierw krytycznie poznać
i zgłębić, by móc potem występować przeciwko
nim z odpowiednią kompetencją.
W Niemczech głównymi ośrodkami neo-
scholastyki stały się m.in. Moguncja (Bruno
Franz Leopold Liebermann; Johann Baptist
Heinrich, współzałożyciele i zwolennicy tzw.
Towarzystwa Górresa; Franz Jakob Clemens;
Franz Christoph Ignaz Moufang); Eichstatt (Mi-
chael Glossner; Franz von Paula Morgott, nau-
czyciel Martina Grabmanna) i Wiirzburg [Hein-
91
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
rich Denzinger, którego zbiór źródeł na temat
decyzji dogmatycznych do dnia dzisiejszego
należy do podstawowego kanonu źródeł teo-
logii, w tym również dla tej publikacji; Franz
Seraph Hettinger; por. także Ultrctmonta-
nizm). Wśród duchownych filozofów i teolo-
gów polskich czołowymi przedstawicielami
neoscholastyki byli ks. prof. Franciszek Gab-
ryl (1866 -1914) i ks. prof. Jacek Woroniecki
(1878-1949).
Dla Piusa to właśnie tradycja stała się wy-
próbowaną zaporą przeciwko nowoczesnemu
liberalizmowi, który jego zdaniem stanowił
największe zagrożenie dla Kościoła. Tym
ostrożniej odnosił się on do wszelkich doktryn
teologicznych, które chciały wkraczać na nowe
terytoria. Widział w nich czynniki, które mogą
przyczynić się do destabilizacji Kościoła, co
miało się potwierdzić w przypadku monachij-
skiego historyka Kościoła, Ignaza Dóllingera.
W podejściu neoscholastycznym Piusowi
najbardziej odpowiadało to, że był to system
stojący ponad historią, o wymiarze ponadcza-
sowym. Zadaniem teologii miało być stworze-
nie niepodważalnego kośćca, który zachowa
swoją ważność po wieczne czasy, bez względu
na aktualną sytuację. Wskutek jednostronnego
forsowania neoscholastyki, począwszy od ok.
1850 r., zaniedbano z pewnością inne pęknię-
cia w ówczesnej teologii. Dla samego Piusa
priorytetowym zadaniem była jednak przede
wszystkim ochrona zasobów, co w obliczu za-
rysowujących się obostrzeń politycznych i wy-
paczeń teologicznych wydaje się całkiem zro-
zumiałe.
92
PIUS IX A TEOLOGIA
Qui pluribus: encyklika otwarcia
Encyklika otwarcia ma zawsze charakter pro-
gramowy. Pius IX porusza tu wszystkie pro-
blemy, które przez całe dekady stanowiły istotę
jego pontyfikatu. Niespełna pół roku po wybo-
rze na papieża ogłosił on encyklikę Qui pluribus
(DH 2775-2786). Pius podejmuje już w 1846 r.
istotne kwestie wyszczególnione później w Syl-
labus errorum i stwierdza wyraźnie, że nie-
możliwe jest połączenie wiary i racjonalizmu,
który odmawia wierze jakiejkolwiek formy
transcendencji, podobnie jak połączenie wiary
i indyferentyzmu, który zakłada stosunek obo-
jętny wobec wszystkich religii, światopoglądów
i systemów moralnych. Wiara i rozum nie stoją
w sprzeczności, lecz wzajemnie się uzupełniają.
Skoro człowiek sam siebie doświadcza jako
istotę „wstawioną" - zgodnie z własnymi pra-
widłowościami i uwarunkowaniami - w natu-
ralny system zależności stawania się i przemi-
jania, to poza widzialną rzeczywistością jego
losami musi kierować i towarzyszyć mu jakaś
rzeczywistość niewidzialna. Pius zwalcza ra-
cjonalizm, który zwraca się przeciwko wierze
w Jezusa Chrystusa i twierdzi, że prawdy o na-
turze i o człowieku można wyjaśnić tylko przy
pomocy ludzkiego rozumu. W tym punkcie jed-
nak zwolennicy tego rodzaju absolutyzującej fi-
lozofii znaleźli się w sprzeczności z wyob-
rażeniem wzajemnego przyporządkowania
wiary i rozumu. Obydwa elementy mają dla eg-
zystencji człowieka znaczenie zasadnicze.
Wprawdzie wiara stoi ponad rozumem, który
pomimo wszelkich wysiłków nie jest w stanie
93
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
do końca pojąć tajemnicy Boga, to jednak rozum
służy wierze w ten sposób, że broni i ochrania
jej prawdy przy pomocy swoich narzędzi: „Al-
bowiem obydwa elementy pochodzą z tego sa-
mego źródła niezmiennej i odwiecznej prawdy,
nieskończenie dobrego i wielkiego Boga i wza-
jemnie się wspierają tak, aby prawy umysł do-
wodził prawdy, bronił ją i ochraniał."
„Postęp" kontra Objawienie
Równie istotne znaczenie ma przedstawione
w encyklice stanowisko w sprawie „postępu".
Został on przez „wrogów Objawienia" wprowa-
dzony do religii katolickiej jako kryterium abso-
lutne. Dla Piusa „postęp" (pojęcie to w doku-
mentach papieskich jest używane w sposób
ogólny i nieprecyzyjny) stanowi wskazówkę, że
człowiek, zamiast opierać się na prawdach prze-
kazanych mu w Objawieniu, sam chciałby
kształtować swoją religię na bazie argumentów
filozoficznych. Pius odwołuje się tu do statycz-
nego i niezmiennego pojęcia Objawienia, które
nie uwzględnia jakiejkolwiek historyczności. Ob-
jawienie to głoszenie odwiecznych prawd, które
w przeszłości spłynęły od Boga do ludzi. Tak ro-
zumiane Objawienie wyklucza z pozoru, iż his-
toria Boskiego Objawienia kroczy wraz z histo-
rią człowieka. Pius wypowiada się tu w duchu
ówczesnej teologii szkolnej. Rozwijające się rów-
nolegle nowe prądy historyczno-teologiczne zo-
staną przyjęte znacznie później i znajdą swój
wyraz dopiero w latach 60-tych kolejnego stu-
lecia podczas Soboru Watykańskiego II.
94
PIUS IX A TEOLOGIA
W drodze ku nieomylności
Encyklika Qui pluribus jest także pierwszym
dokumentem, który porusza sprawę nieomyl-
ności papieża jako dogmatu. Proces rozumowa-
nia jest następujący: wszelkim błędom, po-
myłkom i oskarżeniom kierowanym z zewnątrz
pod adresem Kościoła należy przeciwstawić usta-
nowiony przez Boga autorytet, który powinien
„nauczać o prawdziwym i prawowitym sensie
Bożego Objawienia, a wszelkie kwestie sporne
w ramach wiary i obyczajów powinien stwier-
dzać i rozstrzygać nieomylnym wyrokiem." W ten
sposób, niejako z góry, został jednoznacznie
określony tytuł papieża do nieomylności, który
w 1871 r. podczas Soboru Watykańskiego I miał
uzyskać rangę dogmatu. Jeśli wziąć pod uwagę
wspomnianą krytykę i pozytywne wypowiedzi
na temat wzajemnych relacji między rozumem
i wiarą, a także sformułowania o papieskiej nie-
omylności zawarte w encyklice, to ukaże się nam
ów system współrzędnych, w ramach którego
Pius IX próbował sprawować swój pontyfikat:
wyposażony w autorytet o nieomylności w spra-
wach wiary i obyczajów traktował siebie jako
obrońcę wiary i Kościoła.
W sprawie teologii prymatu
Wysoka pozycja Biskupa Rzymu, prymat pa-
pieski jest pochodzenia biblijnego. Już pośród
uczniów Chrystusa Piotr cieszył się względami
pierwszeństwa, podobnie zresztą jak w cza-
sach wczesnego Kościoła. „Jego wiara w mes-
95
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
janizm Syna Bożego Jezusa jest skałą, na której
zbudowano Kościół jako wspólnotę wiary". Jest
on rzecznikiem Kościoła, posiada „kluczową
władzę": moc wiązania i rozwiązywania (Mt
18,18; 16,19). On ma umacniać chrześcijan
w wierze (Łk 22,32), on jest jej uniwersalnym
pasterzem (J 21,15-19). „Jako Pierwszy Apos-
toł i Pierwszy Świadek zmartwychwstania
Piotr w swojej osobie unaocznia jedność Kole-
gium Apostołów". Jako następca św. Piotra, Bis-
kup Rzymu stanowi „personalną zasadę jed-
ności zarówno w swoim pochodzeniu jak
i aktualnym sprawowaniu władzy." „Kluczowe
dla teologii prymatu jest scharakteryzowanie
służby Piotra jako posłannictwa biskupiego,
a także przekonanie, że urząd ten nie pochodzi
z prawa ludzkiego, lecz z Boskiego, skoro może
być sprawowany w imieniu Chrystusa tylko
z mocy osobiście danego charyzmatu." Tyle
w ramach przygotowania odpowiedzi na pyta-
nie: dlaczego papież jest nieomylny w orze-
czeniach ex-cathedra? Kwestię, dlaczego pa-
pież jest nieomylny w orzeczeniach ex-cathedra,
wyjaśniamy w rozdziale „Nieomylność papie-
skiego urzędu nauczycielskiego" na str. 171.
96
POCZĄTEK W ŁASCE:
NIEPOKALANE POCZĘCIE
Dogmatyzację tak zwanego Niepokalanego
Poczęcia Maryi - Immaculata conceptio po-
przedziły w roku 1848 konsultacje wśród teo-
logów, a w rok później zapytania wysyłane do
biskupów na całym świecie: w r. 1849 Pius
skierował encyklikę Ubi Pńmum do katolic-
kiego episkopatu, aby uzyskać jego opinię
w sprawie przewidywanej definicji. Z 603 za-
pytanych biskupów, za tą definicją opowie-
działo się 546. W kolejnych latach opracowano
konkretne projekty tekstu, przy redagowaniu
którego papież współpracował osobiście.
8 grudnia 1854 r. papież Pius IX oznajmił
uroczyście: „Nauka o tym, że Najświętsza Ma-
ryja Panna w pierwszej chwili swojego poczę-
cia na mocy szczególnej łaski uświęcającej
i wyróżnienia ze strony Wszechmogącego
Boga, z uwagi na zasługi Jezusa Chrystusa, Zba-
wiciela rodzaju ludzkiego, została uwolniona
od jakiejkolwiek zmazy grzechu pierworod-
nego, jest objawiona przez Boga i dlatego
wszyscy wierni muszą w nią wierzyć mocno
i nieodwołalnie (Bulla Ineffabilis Deus, por. DH
2803). Chodzi więc, usuwając już na samym
początku wszelkie nieporozumienia, o moment
poczęcia Maryi przez jej matkę Annę, co ozna-
cza, że przedmiotem dogmatu jest początek
ż
ycia Maryi a nie poczęcie Jezusa, jak to często
bywa mylone.
97
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Mariologia! Mariologia?
Z problematyką mariologii człowiek oświe-
cony nie jest konfrontowany zbyt chętnie. Na
pierwszy rzut oka może się wydać, że chodzi
o mityczne uwznioślenie jednej osoby lub
o rozważania religijno-historyczne, które prze-
rodziły się w tworzenie legendy. Nawet teolo-
gia uniwersytecka spycha mariologię na godny
pożałowania margines, a w wyemancypowa-
nym systemie społecznym uchodzi ona za uś-
więcanie pewnego anachronicznego wize-
runku kobiety. Jednakże tego rodzaju z góry
przyjęte założenie ma niewiele wspólnego
z przeprowadzoną przez Piusa IX dogmaty-
zacją prawd wiary. W Maryi i w doświadcza-
nych przez nią przejawach łaski wyraża się ni
mniej ni więcej to, czym jest los człowieka,
który musi opowiedzieć się za Bogiem oraz za
nową perspektywą tajemnicy Chrystusa. Jeśli
mariologię, widzianą jedynie poprzez osobę
Maryi i w świetle przesadnie przedstawionej
pobożności, umieścimy w szerszym kontekście
antropologicznym i chrystologicznym, to stanie
się ona łatwiejsza do zrozumienia w sceptycz-
nie nastawionym środowisku. Chodzi o czło-
wieka w jego relacji do Boga. Nie o „wizerunek
kobiety", lecz o doświadczanie prawdziwego
bycia człowiekiem wobec Boga. W myśleniu
na ten temat nie należy posługiwać się kate-
goriami takimi jak pokora czy posłuszeństwo,
ale przede wszystkim myśleć o egzystencjal-
nym przyporządkowaniu i poddaniu się woli
Boga. Chodzi o przyjmowanie do wiadomości
tego, czego Bóg chce od nas ludzi, tak aby po
98
POCZĄTEK W ŁASCE: NIEPOKALANE POCZĘCIE
raz pierwszy mogli swoją egzystencję kształto-
wać w relacji do Stwórcy i Zbawiciela w sposób
bezwarunkowy w ramach owej wyzwalającej
zależności od Boga. Sprawa ta w jednakowym
stopniu dotyczy kobiet jak i mężczyzn. Mario-
logia uczy nas prawdziwego bycia człowiekiem.
W ten sposób staje się idealnym przykładem
chrześcijańskiego kształtowania i interpretacji
ż
ycia. Pokładanie ufności w Bogu i doświad-
czanie swojego życia w relacji do Boga to wy-
znaczniki mariologii, które każdemu człowie-
kowi winny posłużyć za wzór.
Punktem centralnym jest Chrystus
Radykalne uwolnienie Maryi od skazy grze-
chu ma swoje uzasadnienie w uczłowieczeniu
jej syna, Syna Bożego. W fakcie inkarnacji
otwiera się nowy rozdział historii Boga i czło-
wieka. Ten ogrom łaski i prawdy (por.} 1,17]
jest charakterystyczny dla nowego stworze-
nia, które rozpoczęło się poprzez Jego stawanie
się człowiekiem. Maryja jako matka Jezusa jest
pierwszą osobą, która zostaje włączona w no-
wy porządek odkupienia ustanowiony przez
Chrystusa. Z chrystologicznego punktu widze-
nia dogmat o Niepokalanym Poczęciu oznacza
w pierwszym etapie potwierdzenie Chrystusa
jako w prostej linii dawcy wszelkich łask, który
jako jedyny jest w stanie poprowadzić ludz-
kość ku jej przeznaczeniu. Bezgrzeszność Ma-
ryi nie jest warunkiem bytu Syna Bożego, lecz
dokładnie na odwrót: jest oddziaływaniem te-
goż na osobę jego matki.
99
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
„W sprawie naszego zbawienia"
Ojcowie Kościoła ze św. Augustynem na
czele podają, że decydującym powodem uprzy-
wilejowania Maryi, która przed poczęciem zos-
tała uwolniona od grzechu pierworodnego,
było uczynienie zadość chwale Boga - propter
honorem domini. Jej niepokalana natura miała
stanowić najlepszą dyspozycję i adekwatne
przygotowanie dla bezgrzeszności Syna Boże-
go, nie jest jednak w żadnej mierze dla niej
niezbędnym warunkiem. W postaci Matki Bo-
skiej otwiera się przed nami przede wszystkim
uświęcające dzieło Chrystusa jako Zbawiciela,
którego łaska zbawiania nie musi podlegać ja-
kimkolwiek ograniczeniom czasu czy prze-
strzeni. To przedwstępne zbawienie, które
staje się czytelne na przykładzie Jego matki, raz
jeszcze umacnia niezwykłość i wyjątkowość
wydarzenia inkarnacji. Maryja otrzymała swo-
ją bezgrzeszność niejako z góry, poprzez misję
odkupienia swojego syna, Jezus natomiast stał
się człowiekiem przez połączenie natury Bo-
skiej i ludzkiej (unia hipostatyczna) z własnej
woli Boga. Dogmat nie znosi więc nadzwyczaj-
ności Chrystusa, ale próbuje ją zaakcentować
poprzez różnicę istniejącą między nim i jego
matką.
Zbawienie poprzez Chrystusa uzyskuje od
tej chwili nowy wymiar. Zawiera się ono w ho-
ryzoncie ludzkiej historii i uwarunkowań
człowieka związanych z jego cielesnością,
wolnością decyzji i podejmowaną z wolnej
woli aprobatą dla Boskiej oferty zbawienia.
Tylko Bóg mógł zbawić człowieka. Ale ta
100
POCZĄTEK W ŁASCE: NIEPOKALANE POCZĘCIE
łaska zbawienia, oferowana jako rodzaj No-
wego Przymierza, wymagała aktywnego za-
jęcia stanowiska przez człowieka. Przymierze
musiało znaleźć przyjęcie wśród ludzi, ażeby
zbawienie mogło wkroczyć do świata. Ponie-
waż chodzi tu o uniwersalne działania na
rzecz zbawienia, które dotyczy wszystkich
ludzi, Maryja pozostaje także w szczególnej
relacji do swojego syna, relacji, która wykra-
cza poza sferę prywatno-domową i natu-
ralno-biologiczną. Jako osoba uprzywilejo-
wana przez Boga nie tylko wydała na świat
słynnego człowieka, lecz Syna Bożego, który
dla naszego zbawienia stał się człowiekiem.
Ażeby mogła zostać cielesną matką Zbawi-
ciela, musiała całym swoim życiem oddać się
do dyspozycji Bogu. Jej bezwarunkowe „tak",
wypowiedziane w momencie Zwiastowania,
nie było zwykłym wyrażeniem zgody na to,
by zostać cielesną matką Jezusa, lecz wyra-
zem jej życiowej decyzji, by zawierzyć się
całkowicie i bez żadnych ograniczeń łasce
Boga. Gdyby znajdowała się w stanie grze-
chu, mogłaby tylko w ograniczonym stopniu
otrzymać moc łaski, ponieważ każdy grzech
oddala człowieka od Boga. Jako Niepokalanie
Poczęta mogła zgodzić się na bezgraniczne
i niezłomne oddanie się. Jednocześnie dog-
mat wyjaśnia, że łaska Boga stanowi dla
człowieka otwarcie, umożliwia uwznioślenie
jego wolności uszczuplonej grzechem. Cóż
może lepiej oddać prawdziwy sens bycia
człowiekiem niż bezgraniczne odwołanie się
do jego właściwej istoty jako stworzenia Bo-
skiego?
101
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Natura i łaska
Maryja nie została uwolniona od skazy
grzeszności jednorazowo, czy w jakimś okreś-
lonym momencie, lecz jej ziemska egzystencja
od samego początku stanowi połączenie łaski
i natury. Łaska oddziaływała na naturę i wy-
warła na nią wpływ tak dalece, że Maryja mogła
zostać poczęta bez grzechu. W definicji zawar-
tej w bulli papieskiej opisano naturę ukształto-
waną przez łaskę jako „pełnię niewinności
i świętości", „jakiej pod Bogiem nie sposób so-
bie wyobrazić jako większej i jakiej oprócz Boga
nikt nie jest w stanie ogarnąć myślą." „Naj-
wyższe Zbawienie", którego Bóg w swojej łasce
dokonał na osobie Maryi, ukazuje bezgraniczną
moc zbawienia Chrystusa, skierowaną z miłości
do człowieka (natury], co pozwala uzmysłowić
sobie, jak wielką dynamikę i głębię zawiera roz-
poczęte w Chrystusie dzieło Zbawienia, które
nie wyczerpuje się po prostu w kategoriach
wyrównania i wymazania.
Wzajemne przenikanie się natury i łaski
w Niepokalanym Poczęciu stwarza oczywiście
duże problemy duchowości, uformowanej
przez immanentyzm i XlX-wieczny naturalizm,
jak też naturalizm naszych czasów.
Maryja - pierwowzorem Kościoła
Niemożność wyciągnięcia z tych, pokrótce
zarysowanych, zagadnień związanych z dog-
matem o Niepokalanym Poczęciu Maryi, wnio-
sków istotnych dla kształtowania osobistego
102
POCZĄTEK W ŁASCE: NIEPOKALANE POCZĘCIE
ż
yda chrześcijan, oznaczałoby dla teologii zam-
knięcie się w przysłowiowej wieży z kości
słoniowej. Zewnętrznym przejawem naszego
bycia chrześcijaninem jest umocowanie w Koś-
ciele. W Kościele w sakramentalny sposób do-
konuje się wypełnienie przesłania o Królestwie
Bożym. Jednocześnie Kościół jest powołany do
tego, by głosić Królestwo Boże adekwatnie do
dzisiejszych czasów. Wydaje się, że do tak wy-
soko postawionego zadania, pochodzącego od
samego Chrystusa, Kościół nie dorasta. Trudno
sobie wyobrazić hasła takie jak świętość i nie-
skazitelność w odniesieniu do ludzi, z których
składa się Kościół. Ale co ma z tym wspólnego
nasz dogmat? - Maryja jako pierwowzór Koś-
cioła i ludzi wierzących daje nam wskazówki,
jak być prawdziwym chrześcijaninem w Koś-
ciele. Często dzieje się tak, że obiektem Zwias-
towania, Chrystusem, jego przesłaniem i jego
osobą handluje się jak towarem, który ma być
sprzedany przez oferentów z jak największą
efektywnością. Tym samym cała odpowie-
dzialność za urzeczywistnienie Królestwa
Bożego zostaje zwekslowana na instytucję Koś-
cioła. Przyjmuje się po cichu założenie, że
uchodzimy już za prawdziwych chrześcijan.
Maryja natomiast, obdarzona łaską, dzięki
swojemu bezwarunkowemu „tak" dla zbaw-
czego dzieła Boga, ukazuje nam inną drogę. Jej
postawa pokornej wiary, posłuszeństwa wo-
bec woli Boga i jej gotowość, aby oddać się bez
reszty służbie na rzecz misji Zbawienia podję-
tej przez jej syna, stanowi konkretną i osobistą
realizację Królestwa Bożego na ziemi. W swo-
jej nieskazitelnej niewinności pokazuje ona
103
fl
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
człowiekowi, co to znaczy, kiedy pozwalamy, by
przemówiła do nas łaska Boża, a potem wy-
rażamy całkowitą aprobatę i gotowość do jej
przyjęcia. Z tego bierze się zbawienie, to jest
powód dla naszego zbawienia i to stawia
człowieka w nowej, wyjątkowej relacji do Boga.
Dogmat Maria Immaculata, który Pius IX
zdefiniował 150 lat temu, nie jest więc naiw-
nym i infantylnym wyrazem maryjnej po-
bożności. Jego chrystologiczna i soteriolo-
giczna głębia dotyczy człowieka, umożliwiając
mu pojęcie dzieła Zbawienia, które weszło do
historii pod postacią Jezusa Chrystusa. Na po-
rządku dnia staje także kwestia człowieka ze
względu na jego dyspozycyjność wobec Boga.
Człowiek jest nie tylko sumą cech biologicz-
nych, lecz jest poprzez swojego ducha nakie-
rowany na łaskę, którą Bóg chciałby go obda-
rzyć i którą musi przyjąć, żeby dotrzeć do
swojego właściwego przeznaczenia. Wtedy bę-
dzie jak Maria zbawiony „z wyprzedzeniem"
i stanie się idealnym typem człowieka.
Poprzez dogmatyzację, szczególnie w aspek-
cie relacji między łaską i naturą, a także po-
przez pozytywne podkreślenie łaski, Pius IX
umocnił swoje stanowisko wobec czystego na-
turalizmu, który jego zdaniem stał się źródłem
wszelkich błędów czasów nowożytnych.
Rok 1854 stanowi także kamień milowy na
drodze ku definicji papieskiej nieomylności,
postulowanej z wielu stron od pół wieku. Po
raz pierwszy w historii Kościoła podjęto w ra-
mach Nauczycielskiego Urzędu Kościoła nie-
omylną decyzję w oparciu o dogmat o papieskiej
nieomylności i ogłoszono ją w odpowiedniej
104
POCZĄTEK W ŁASCE: NIEPOKALANE POCZĘCIE
formie Ex-cathedra (por. rozdz. „Kwestia for-
my", str. 172).
Pobożność i obyczaje
Ogłoszenie dogmatu w bazylice św. Piotra,
z pewnością zgodne z osobistym kultem Maryi
Piusa IX, stało się jednym z kulminacyjnych
momentów pontyfikatu. W celu upamiętnie-
nia tego wydarzenia papież nakazał wznieść
obok Piazza di Spagna (Schody Hiszpańskie)
antyczną kolumnę z wyobrażeniem Maryi,
którą do chwili obecnej każdego 8 grudnia od-
wiedzają urzędujący papieże, aby się tam po-
modlić. Figura przedstawiająca Maryję na kuli
ziemskiej z wężem pod stopami została
sporządzona według opisu Catherine Laboure,
24-letniej nowicjuszki z zakonu szarytek w Pa-
ryżu, która w 1830 r. doznała widzenia maryj-
nego. Podczas tego widzenia Matka Boska po-
leciła jej wybić medalik z wizerunkiem
madonny, który jej się ukazał. Wizerunek ten
w owalnej ramce otaczał napis: Ó Marie, concue
sans peche, priez pour nous ąui avons recours
a sous - „0 Maryjo, poczęta bez grzechu, proś
za nami, którzy u Ciebie szukają schronienia".
Na rewersie widoczna była litera „M", ponad
którą umieszczono krzyż. Dodatkowa, szeroka
belka u podstawy krzyża zamykała się literą
„M". Poniżej znajdowały się dwa serca, serce Je-
zusa i serce Maryi. Owalne obramowanie two-
rzyło dwanaście gwiazd. W 1832 r. tzw. cu-
downy medalion został wprowadzony do
obiegu. Widzenie, jakiego doznała mistyczka
105
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
beatyfikowana w 1947 r., przyczyniło się nie-
wątpliwie do dalszego pogłębienia pobożności
wśród ludu. Cudowny medalik zdobył popu-
larność na całym świecie i jest noszony praw-
dopodobnie przez miliony ludzi, ponieważ do
dnia dzisiejszego sporządzono ponad miliard
egzemplarzy.
Już w 1845 r. biskupi amerykańscy na syno-
dzie w Baltimore postanowili z Maria Imma-
culata uczynić patronkę swojego kraju, zaś we
Włoszech i Francji ustalił się obyczaj, by
w maju odmawiać specjalne modlitwy ku czci
Matki Boskiej. Mamy tu niewątpliwie do czy-
nienia z dalekowzrocznością papieża, który
uznał, że trzeba być przewidującym. W owych
latach świat katolicki sprawiał wrażenie zu-
pełnie uporządkowanego. Biskupi z różnych
krajów współpracowali z papieżem korzys-
tając z dostępnych wówczas środków komuni-
kacji i poszukiwali pod jego duchowym prze-
wodnictwem właściwej drogi dla Kościoła.
W wielu krajach dogmatyzacja przyczyniła się
do pogłębienia kultu maryjnego, który trwa
po dziś dzień. Kościół wydawał się być dobrze
przygotowany do rozwiązywania nadchodzą-
cych problemów drugiej połowy XIX stulecia.
A Pius? - Prezentował się jako Vicarius Christi,
wyposażony w suwerenny autorytet swojej
nieomylności. Właściwych przyczyn później-
szych kontrowersji wokół definicji dogmatu
o nieomylności papieża należy szukać jeszcze
w dogmatyzacji Niepokalanego Poczęcia Maryi,
czego na fali ogólnej euforii wcale nie za-
uważono.
106
SYLLABUS ERRORUM
8 grudnia 1864 r., dziesięć lat po uroczystej
dogmatyzacji Niepokalanego Poczęcia Maryi,
Pius IX wydał encyklikę Quanta cura wraz
z dołączonym do niej załącznikiem Syllabus
complectens praecipuos nostrae aetatis erro-
res, qui notantur in Allocutionibus consistoha-
libus, In Encycliis allisąue apostolicis Litteńs
sanctissimi Domini Nostńi Pii papae IX. (Wykaz
najważniejszych błędów naszej epoki, które
znajdują się w wypowiedziach na zgromadze-
niach kardynałów, w encyklikach oraz innych
listach apostolskich naszego najświętszego pa-
pieża, Piusa IX. DH 2901-2980). Już sam tytuł
wskazuje, że nie chodzi tu o rzeczy treściowo
nowe, lecz raczej o katalog błędów filozoficz-
nych, światopoglądowych i politycznych, które
już wcześniej zostały zakwestionowane przez
papieża. Syllabus składa się formalnie z 10 roz-
działów:
- panteizm, naturalizm, absolutny racjona-
lizm;
- umiarkowany racjonalizm;
- indyferentyzm i szerokie poglądy;
- socjalizm, komunizm, tajne stowarzysze-
nia, towarzystwa biblijne, liberalne stowa-
rzyszenia duchownych;
- błędy dotyczące Kościoła i jego praw;
- błędy dotyczące społeczności świeckiej,
czy to samej w sobie, czy w stosunku do
Kościoła;
107
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
- błędy dotyczące moralności naturalnej
i chrześcijańskiej;
- błędy na temat chrześcijańskiego małżeń-
stwa;
- błędy na temat świeckiego pryncypatu pa-
pieża;
- błędy związane z dzisiejszym liberalizmem.
Jak papież wpadł na pomysł, by sporządzić
tego rodzaju katalog, który wiele środowisk
odebrało jako wypowiedzenie przez Kościół
wojny nowoczesnemu światu? Syllabus erro-
rum można sprawiedliwie ocenić tylko pod wa-
runkiem, że odczytamy go jako wynik pewnej
tendencji rozwojowej, w kontekście coraz bar-
dziej pogarszającej się sytuacji Kościoła wsku-
tek kryzysu wywołanego przez ruchy rewolu-
cyjne. Rok 1789 to dla Zachodu znamienna
data. Od tego momentu rozpoczęła się fala
przemian społecznych, które przewróciły do
góry nogami porządek historyczno-duchowy
w całej Europie. System społeczny, uchodzący
dotąd za niezmienny, został podważony
z chwilą pojawienia się nowych prądów du-
chowych i filozoficznych XVIII i XIX wieku,
a szczególnie wskutek uchwalenia Deklaracji
Praw Człowieka i Obywatela oraz wynikających
stąd praw obywatelskich i religijnych. Poza
tym trzeba jeszcze pamiętać, że te nowoczesne
swobody ograniczały także władzę papieża
w Państwie Kościelnym, a nowy włoski parla-
ment w Turynie uprawiał bardzo agresywną
politykę antykościelną. Kościół miał zostać wy-
rugowany ze wszystkich obszarów życia spo-
łecznego.
108
SYLLABUS ERRORUM
Syllabus nie jest więc przejawem żadnego
samowładztwa, które ma zaprezentować
ś
wiatu tylko to, co jedynie słuszne i prawdziwe,
lecz jest uczciwą próbą znalezienia odpowiedzi
na pytanie, jak Kościół katolicki powinien usto-
sunkować się do „nowego i nowoczesnego"
ś
wiata i jakich wskazań powinien udzielić
wiernym. Podważenie tradycyjnych wartości
w dziedzinie społecznej, moralnej oraz religij-
nej nie mogło pozostawić obojętnym papieża,
odpowiedzialnego za zbawienie i dobro swo-
jego Kościoła. Dzisiejsza historiozofia zbyt
łatwo interpretuje Syllabus jako rodzaj „politi-
cum", jako demonstrację władzy w celu utrzy-
mania Państwa Kościelnego, pomija natomiast
całkowicie aspekt odpowiedzialności religij-
nej i duchowej. Jednostronne upolitycznienie
„Błędów" to sprzeniewierzenie się zarówno
jego literze, jak też intencjom Piusa IX.
Idea
Idea usystematyzowania błędów tamtej
epoki nie pochodziła bezpośrednio od Piusa.
Pius podchwycił propozycję ówczesnego ar-
cybiskupa Perugii, Vincenzo Gioacchino Pecci,
swojego późniejszego następcy, Leona XIII, po
czym na podstawie swoich dotychczasowych
wypowiedzi stworzył listę zawierającą 80
błędnych opinii upowszechnionych przez
współczesnych mu myślicieli i polityków. Ko-
misja kardynalska pod przewodnictwem kar-
dynała Prosperino Caterini opracowała osta-
teczny wykaz, który za podstawę przyjął
109
11
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Konstytucję pastoralną biskupa Perpignan,
Philippe Gerberta z r. 1860. Gerbert przedsta-
wił tam 85 mylnych poglądów, sprzecznych
z nauką katolicką; ich liczba wynosiła po-
czątkowo 61, ale potem rozszerzono ją na po-
trzeby „załącznika" do Quanta cura.
Z tego szkicu historycznego, dotyczącego ge-
nezy dokumentu, można wywnioskować, że
nie chodziło wyłącznie o indywidualną inicja-
tywę Piusa IX, lecz o podnoszony w ramach
Kościoła z różnych miejsc i z różnych powodów
postulat, by reagować na zapytania społeczne
i na wydarzenia polityczne.
Działanie stało się pilnym nakazem chwili.
W przeciwnym razie Kościół zostałby ze-
pchnięty na margines, pozbawiony swojej nie-
zależności, dałby sobą manipulować, stał się
przedmiotem samowoli politycznej, a także
znalazłby się w duchowo-filozoficznej próżni.
Niezależność istnieje przecież nie tylko w ra-
mach dającej się socjologicznie uchwycić wol-
ności instytucji, ale także na płaszczyźnie wol-
nej argumentacji filozoficznej i teologicznej.
Dokładnie w tym punkcie Pius IX dostrzegał
swoje najważniejsze zadanie. Czuł się w obo-
wiązku ustrzec wiernych przed absolutną
wiarą w postęp i przed niemal metafizycznym
kultem dla nowoczesności; czuł, że należy na-
piętnować liberalizm w jego antykościelnej
i ateistycznej postaci jako błąd tego stulecia. Do
katalogu mylnych poglądów zaliczono twier-
dzenia takie jak: Bóg jest naturą; dobro jest
złem; Bóg nie jest obecny w świecie; ateisty-
czny rozum jest sędzią ponad wszystkim; Ob-
jawienie Boskie trzeba podporządkować po-
110
SYLLABUS ERRORUM
stępowi; wiara w Chrystusa jest sprzeczna
z rozsądkiem; cuda biblijne to tylko bajeczki;
autorytet Kościoła musi ustąpić miejsca auto-
rytetowi państwa i nie ma on w sprawach
ś
wieckich nic do powiedzenia; narodowe po-
stanowienia w sprawie Kościoła nie podlegają
dyskusji; należy ustanowić kościoły narodowe
bez powiązania z Rzymem; państwo ma decy-
dować w sprawach religii; szkoły chrześcijań-
skie należy zlikwidować; seminaria duchowne
powinny być kontrolowane przez państwo, po-
dobnie jak kontakty między wiernymi i pa-
pieżem; małżeństwo nie jest żadnym sakra-
mentem itd.
Syllabus jawi się nam raczej jako wyraz ko-
niecznej samoobrony, która ma prowadzić do
identyfikowania się z własną wiarą i jedno-
cześnie przeciwstawiać się niebezpieczeń-
stwom, które stanowią instytucjonalne za-
grożenie dla wiary chrześcijańskiej.
Wolność religii
W ocenach Syllabusa stale podkreślany jest
fakt, że odrzuca on zdecydowanie wolność wy-
znania, swobodę wyrażania poglądów i wol-
ność prasy. Walter Brandmiiller udziela nam
ważnych wskazówek, które mogą pomóc w łat-
wiejszym zrozumieniu jednego z przedsta-
wionych zarzutów: „Największą irytację ów-
czesnego świata liberalnego, jak też i wiele
mylnych interpretacji w dzisiejszych czasach,
wywołało potępienie wolności religijnej; jeśli
zdanie to uznamy za błędne, to godny po-
ili
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
chwały będzie fakt, że niekatolickim imigran-
tom do krajów katolickich przyznano swobody
kulturowe. Ażeby właściwie to zrozumieć, na-
leży posłużyć się filozoficzno-teologicznym in-
strumentarium, jakie autorzy Syllabusa przyjęli
za swoją podstawę. Ale wtedy będzie to ozna-
czało, że prawdą, jaką mieli oni na myśli, nie
jest bezpośrednie przeciwieństwo potępianego
zdania, lecz jego zaprzeczenie. Papież nie mówi
więc, że przyznanie swobód kulturowych jest
»naganne« - to byłoby przeciwieństwem »god-
nego pochwały«! Według papieża chodzi tu ra-
czej o to, że przyznanie swobód religijnych
»nie jest godne pochwały«, co konkretnie ozna-
cza, że przyjmuje ten fakt nie z satysfakcją, lecz
z ubolewaniem, iż są tolerowane inne, z punktu
widzenia nauki katolickiej błędne, kulty. Tego
rodzaju postawę może krytykować tylko ten,
kto za swój punkt widzenia wybrał indyferen-
tyzm, bądź też relatywizm".
(Brandmiiller, Kościół)
Co oznacza termin „modernistyczny"?
Ażeby wyrobić sobie opinię na temat tzw.
„sprawy Mortary" należało przenieść się w tam-
te czasy i przyjąć za postawę obowiązującą
wówczas mentalność religijną. Przy ocenie Syl-
labusa okoliczność ta również zachowuje swoją
wagę, ale w tym wypadku dla nowego podejścia
bardziej użyteczne wydaje się akurat zachowa-
nie historycznego dystansu wobec wydarzeń.
Pius IX potępiał poglądy i postawy ideowe,
które w międzyczasie zdążyły zrobić karierę.
112
SYLLABUS ERRORUM
Jeśli wrzucimy je po prostu do jednego worka
pod nazwą „modernizm", który zarówno daw-
niej, jak i obecnie, ma raczej pozytywne kono-
tacje, to przeoczymy fakt, że historia zna przy-
padki przetworzenia i konsekwencji
specyficznie nowoczesnych idei, które prowo-
kują do zmiany ocen na ich temat. Do tej grupy
należy bezgraniczne uwielbienie dla idei na-
rodu: „Złamanie świętej przysięgi, podobnie
jak dowolny zbrodniczy i haniebny czyn, który
sprzeniewierza się odwiecznemu prawu, nie
tylko nie powinien być potępiany, ale należy go
z pełną aprobatą wychwalać, jeśli został doko-
nany z miłości do ojczyzny". Zdanie to zakwes-
tionowano w Syllabusie . Walter Brandmiiller
przypomina, że w ten sposób Kościół powie-
dział „nie" zasadzie: „Dobre jest to, co służy
narodowi", 50 lat „wcześniej niż hasło to sfor-
mułowali nazistowscy ideologowie" (Bran-
dmiiller, Kościół). Pogląd ten, ze względu na
swoją moralnie wątpliwą reputację, nie jest
z pewnością regułą pośród tez potępianych
przez Syllabus. Ale jeśli przy lekturze doku-
mentu wyobrazimy sobie rzeczywistość, w któ-
rej poglądy potępiane przez Syllabus decydują
o państwie, o społeczeństwie i Kościele, nie
będzie to z pewnością modernizm wesoły,
przepełniony duchem tolerancji i humanizmu,
a raczej zimny, ateistyczny i materialistyczny
ś
wiat, w którym pozbawiony wiary Kościół
podlega kontroli i ograniczeniom swojej
działalności, egzystując na marginesie wszech-
potężnego państwa.
Dlatego trzeba, właśnie z perspektywy his-
torycznej, zadać sobie pytanie: jak bardzo prze-
113
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
konująco, tak powszechnie i bezkrytycznie
uwielbiany „modernizm" rozwijał się od końca
XIX wieku? Ten stojący w opozycji do Kościoła
„modernizm" dał początek totalitaryzmowi,
który XX wiekowi przyniósł swój nieludzki
i okrutny plon.
Historyk Edward Elton Young Hales pod-
kreśla dalekowzroczność Syllabusa reasu-
mując: „Tylko nieliczna grupa ludzi myślących
wierzyła około 1900 r., że Pius IX ma rację.
Wydawało się konieczne wynajdowanie uspra-
wiedliwień dla Syllabusa - a nawet powodów,
by go całkowicie przemilczeć. Ale my, ludzie
współcześni, którzy zetknęliśmy się z dziećmi
europejskiego liberalizmu i rewolucji, którzy
doświadczyli tego, jak z Mazziniego zrobił się
Mussolini, z Herdera Hitler, a z pierwszych
ideowych socjalistów zaciekli komuniści,
możemy teraz z wyższego poziomu świado-
mości jeszcze raz zastanowić się nad tym, kto
zachował słuszność - Pius IX czy optymistyczni
zwolennicy nieomylnego postępu?" (cytat za:
Brandmiiller, Kościół).
„Błędy dzisiejszego liberalizmu"
Zadeklarowanym celem krytyki papieża nie
była idealistycznie pojmowana istota libera-
lizmu - jakiej można sobie życzyć myśląc o za-
sadach i o polityce współczesnej partii liberal-
nej. Pius kwestionował natomiast konkretny
kształt, jaki w drugiej połowie XIX wieku przy-
brał system określany mianem liberalnego:
wszystkie liberalne rządy w Europie skłaniały
114
SYLLABUS ERRORUM
się ku bojowemu antyklerykalizmowi i podda-
waniu życia kościelnego drobiazgowej kon-
troli. Kroki te wydają się przede wszystkim
próbą zniszczenia Kościoła i jego struktur. Jeśli
dołożymy jeszcze do tego szeroko rozpow-
szechnioną wśród liberalnych gwarantów opi-
nię, że religia sama w sobie stanowi prze-
szkodę dla - uznanego za ludzki - postępu
i tym samym dla poprawy warunków życia, to
krytyka z pozycji liberalnych, wraz z jej
dążeniem do ograniczenia wpływów Kościoła,
nabiera charakteru siły z gruntu wrogiej religii.
A jeśli, jak w przypadku Austrii, ma to prowa-
dzić do religijno-kościelnej neutralności, to je-
dynie pod wybranym przez siebie hasłem re-
latywizmu i indyferentyzmu: wszystkie religie
stanowią wyraz różnorodności wyznaniowej
ludzi i ich uczuć religijnych, mają bez różnicy
taką samą wagę i tym samym nie podlegają
jednostronnemu roszczeniu do absolutności.
Papież nie mógł pozostawać bezczynny także
wobec antropologii, która stanowiła przyczy-
nek do stworzenia określonego wizerunku
człowieka. Jeśli potraktujemy człowieka jako
istotę polityczną, która w ramach organizmu
państwowego funkcjonuje wyłącznie według
zasad czysto socjologicznych i ekonomicznych,
której brakuje jakiejkolwiek relacji duchowej
i transcendentalnej, to dla wiary jako zasady
stojącej ponad państwem i narodem nie po-
zostaje już miejsca. Z punktu widzenia imma-
nentyzmu ludzkie przeznaczenie znajduje się
tylko w świecie człowieka, który zagubił kate-
gorie relacji z Bogiem i wynikające stąd prze-
znaczenie swojego życia.
115
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Zdaniem Piusa IX zwalczać należało właśnie
ten wrogi religii i nieludzki liberalizm. Papież
musiał przeciwstawić się tak jednoznacznie
sformułowanemu zagrożeniu dla wiary chrześ-
cijańskiej i praw katolików w coraz to silniej se-
kularyzującym się państwie.
Wprawdzie charakterystyczną cechą Sylla-
busa jest z pewnością jego systemowy scepty-
cyzm wobec demokracji jako nowoczesnej
formy państwa, to jednak także i w tym przy-
padku trzeba pamiętać, że znajdujemy się u za-
rania tej politycznej formy władzy, która wy-
kształciła się w pełni dopiero w zeszłym
stuleciu. Początki demokratycznej świado-
mości pozostawały w połowie XIX wieku właś-
nie często w cieniu nieudanych prób, podej-
mowanych we Francji i Włoszech. Pius nie
ukazuje się nam jako zagorzały wróg demo-
kracji, lecz jedynie jako obrońca niezależności
papieża i Kościoła, a także wszystkich wierzą-
cych, którzy stanęli wobec niedojrzałego anty-
kościelnego, demokratycznego ruchu, noszące-
go początkowo wyraźne cechy nacjonalizmu
i próbującego samego papieża zmusić do
działania pod presją większościowych decyzji
politycznych.
Tylko papież może zapewnić
bezpieczeństwo
W społeczeństwie, niczym w lustrze, odbi-
jają się zróżnicowane oceny przyszłości. Jeśli
znajdziemy w środowisku akademickim, czy
wśród przedsiębiorców, osoby o nastawieniu
116
SYLLABUS ERRORUM
liberalno-narodowym, to będą to raczej przed-
stawiciele skromnego mieszczaństwa, zasie-
działa szlachta katolicka i ludność wiejska, or-
ganizujące się w stowarzyszeniach katolickich.
Organy prasowe, takie jak: Mainzer Journal
(Dziennik Moguncki), Der Katholik (Katolik),
Augsburger Postzeitung (Augsburska Gazeta
Pocztowa) i Historisch-khtische Blatter (Pisma
historyczno-krytyczne) stały się podstawową
lekturą dla nastawionych anty-nacjonalistycz-
nie, antymilitarystycznie i antyprusko kręgów
związanych z ultramontanizmem (por. rozdz.
„Pius i kontrowersyjna nieomylność", str. 127).
Naprzeciwko siebie stanęły - po jednej stronie
krytyka państwa i wierności Rzymowi - po
drugiej teologia „niemiecka" i bezwarunkowa
orientacja narodowa. Udziałem tak zwanego
prostego katolika stało się w XIX wieku doś-
wiadczenie, że niesione od 1798 r. wysoko na
sztandarach hasła „wolności, równości i bra-
terstwa" najwyraźniej nie odnoszą się do niego.
Krwawe rewolucje, niepewność losów pań-
stwa i narodu, rozmaite zawieruchy wojenne,
spychały w cień sławione bezustannie doko-
nania rewolucji, takie jak wolność, współdecy-
dowanie w sprawach polityki, poprawa wa-
runków gospodarczych i warunków życia.
Należało zweryfikować rewolucje pod wzglę-
dem ich sukcesów, ale także i kosztów (tzw:
„szkód kollateralnych" czyli ubocznych). Czy
jednak zmiany zawsze są dobre tylko dlatego,
ż
e prowadzą do zmian?
W obliczu tych wszystkich przemian i niepo-
kojów, jakich wówczas doświadczali ludzie,
wzrok kierowano na moralną instancję, która -
117
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
będąc gwarantem obowiązującej prawdy - stała
na niewzruszonej skale: na papieża w Rzymie.
Pius IX cieszył się wśród ludności wielką popu-
larnością, chociaż nie dysponował tak wielką
liczbą środków przekazu jak obecnie. Nieza-
leżnie od tego, wśród wierzących katolików bu-
dziła się świadomość religijna. Ograniczani przez
represyjne działania przystąpili do obrony. Jako
wyraz sprzeciwu wobec kurateli państwa two-
rzyły się stowarzyszenia, organizacje studenckie,
mobilizowały się środowiska intelektualistów.
Wspominaliśmy już o tzw. Towarzystwach Piu-
sowskich na Rzecz Wolności Religijnej, których
generalne zgromadzenie w 1848 r. w Moguncji
dało początek pierwszemu Zjazdowi Katolików.
Totalna solidarność znalazła swój wyraz nie
tylko w finansowej pomocy dla osłabionego Pań-
stwa Kościelnego i kurii.
W ten sposób politykę papieża czynnie
wspierał np. beatyfikowany w 1991 r. Adolph
Kolping, którego zaangażowanie w dzieło
kształcenia zawodowego oraz apostolstwa
młodzieży do dzisiaj służy jako bodziec i in-
spiracja, jak łączyć przekazywanie rzeczowej
wiedzy z uniwersalnym kształceniem. Sympa-
tii dla papieża, dla pragmatycznego Ojca Cze-
ladników, nie wyrażał tylko słowami: przez
długi czas apelował on w gazecie Rehinische
Volksblatter o datki dla papieża i w ten sposób
wspierał Piusa IX finansowo.
We Francji orędownikiem dominującej roli
papieża był de Maistre, w Hiszpanii J. Balmes,
który nie wahał się dać papieżowi prawa do
rzucania poddanym hasła do usuwania libe-
ralnego władcy-tyrana.
118
DEIFILIUS NA SOBORZE
WATYKAŃSKIM I
29 czerwca 1869 r., a więc w dniu uroczys-
tości ku czci św. Piotra i Pawła, ukazała się sta-
rannie opracowana bulla Aeterni Paths, w któ-
rej podano dokładny termin planowanego
soboru. Sobór Watykański I miał rozpocząć się
8 grudnia 1869 r., a jako miejsce obrad wy-
brano bazylikę św. Piotra w Rzymie.
Sobór poprzedziły niemal czteroletnie kon-
sultacje i sondaże opinii. 6 grudnia 1864 r.
Pius IX, po posiedzeniu kardynałów, zwrócił się
do kilku z nich z zapytaniem, czy ich zdaniem
sobór jest w stanie dopomóc „Kościołowi
w bardzo trudnym położeniu".
Piętnaście lat wcześniej Pius otrzymał pe-
wien list, w którym czytamy: „Sądzę, że Wasza
Ś
wiątobliwość powinna zwołać powszechny
sobór (i nie należy z tym zwlekać zbyt długo),
aby potępić błędy czasów nowożytnych,
ożywić wiarę chrześcijańskiego narodu, odno-
wić i umocnić dyscyplinę, która w dzisiejszych
czasach tak bardzo podupadła. Zło jest po-
wszechne, dlatego środki podjęte dla uzdrowie-
nia także powinny być powszechne". Kardynał
Luigi Lambruschini, wysoko wykwalifikowany
dyplomata i ważny doradca Pius IX, napisał
ten list 15 maja 1849 r. i wysłał do Gaety, gdzie
papież przebywał na wygnaniu. Wydaje się, że
jego propozycja zainspirowała Ojca Świętego.
Pod rygorem najściślejszej poufności 21 kar-
119
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
dynałów rezydujących w Rzymie poproszono
o przedstawienie papieżowi pisemnej opinii
na temat szans powodzenia soboru. śyczenie
zwołania soboru, po zajęciu w Syllabusie jed-
noznacznego stanowiska w sprawie „błędów
nowoczesności", można potraktować jako
nową, szeroko zakrojoną inicjatywę, której ce-
lem było odbudowanie pozycji Kościoła.
Za zwołaniem soboru opowiedział się także
arcybiskup Granelli, sekretarz Komisji Kardy-
nalskiej, której powierzono organizację tego
przedsięwzięcia. Wskazał on na okoliczność,
ż
e od czasów Soboru Trydenckiego (1545 -
1563) nie odbyło się żadne ekumeniczne zgro-
madzenie, a tak długi okres między soborami
nie miał jeszcze miejsca w historii.
W kwietniu 1865 r. Pius IX polecił zasięgnąć
opinii wśród łącznie 36 biskupów z Włoch,
Francji, Hiszpanii, Austro-Węgier i Niemiec.
Jeśli zreasumujemy wszystkie (znane) stano-
wiska, to można mówić o szerokim poparciu
dla idei soboru. Z poszczególnych odpowiedzi
nadesłanych do Rzymu można dokładnie wy-
czytać, jakie oczekiwania były z nim związane.
Wszystkie są zgodne co do tego, że zawirowa-
nia wywołane w ostatnich latach przez prze-
miany społeczne wymagają zajęcia klarownego
stanowiska w dziedzinie zasad wiary chrześ-
cijańskiej. Oprócz tego Kościół winien przed-
stawić w sposób jednoznaczny swoje naucza-
nie i ugruntować swój autorytet, który
zagwarantuje mu stałe miejsce w nowo pow-
stających systemach politycznych. Gross uwagi
nie powinno się poświęcać kwestiom politycz-
nego współdecydowania i politycznych kom-
120
DEI FILIUS NA SOBORZE WATYKAŃSKIM I
petencji, ale sferze nadprzyrodzonego charak-
teru Kościoła. Hierarchowie Kościoła posta-
wili sobie za cel uwolnienie go od rozgrywek
państwowo-politycznych i zapewnienie mu
miejsca, które będzie chronić Kościół przed
nagłymi zmianami politycznymi. Także Pius
zdawał sobie sprawę, że jeśli Kościół nie
uzyska dla siebie legitymacji na płaszczyźnie
pozapaństwowej i poza obszarem spraw
ś
wieckich, może paść ofiarą narodowej i pań-
stwowej samowoli.
Nie można więc sprowadzić efektów Soboru
wyłącznie do dogmatyzacji papieskiej nie-
omylności. Encyklika Dei Filius odzwierciedla
teologiczne intencje Piusa IX. Kwestie klu-
czowe z teologicznego punktu widzenia, takie
jak stworzenie, objawienie, akt wiary i relacje
między nauką i wiarą, zdominowały pierwsze
miesiące prac soborowych.
Jednocześnie dla obserwatorów już od sa-
mego początku stało się jasne, że podstawo-
wym tematem będzie tak szeroko dyskuto-
wana nieomylność papieża.
Konstytucja
Pierwszym dekretem w sprawie wiary ka-
tolickiej było uchwalenie 24. kwietnia 1870 r.
Konstytucji dogmatycznej Dei Filius. Dokument
ten, uwarunkowany przez temat naturalnego
poznania Boga, zwraca się nie tylko do katoli-
ków, ale do wszystkich ludzi posiadających
zdolność i wolę, by przy pomocy rozumu poz-
nać Boga jako Stworzyciela. Twierdzenie, że
121
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Sobór Watykański I jest przejawem „mental-
ności oblężonej twierdzy," można na podstawie
Dei Filius z łatwością poddać weryfikacji. Koś-
ciół, który postanawia wycofać się ze złego
ś
wiata w zbawienną sferę nienaruszalnej
wiary, oświadczyłby z przekorą odnośnie
kwestii Boga, że „w to można tylko wierzyć."
Postawę taką nazywamy fideizmem, a Sobór
Watykański I fideizm odrzucał. Wierny biblij-
nemu nauczaniu, że niewidzialną tajemnicę
Boga, jego odwieczną moc i boskość od stwo-
rzenia świata trzeba rozpoznawać po jego
dziełach poprzez rozum (Rzym, 1,20), Sobór
nauczał, że Boga można z pewnością pojąć ze
stworzonych rzeczy przy pomocy naturalnego
ś
wiatła rozumu: certo cognosci posse (DH
3004). Kościół definiował więc godność ro-
zumu, podkreślał znaczenie filozofii, bronił na-
tury człowieka!
Dwoisty porządek poznania
Przesadnym i formułowanym w sposób ka-
tegoryczny roszczeniom w sprawie autonomii
i samowystarczalności nowożytnego rozumu
Sobór przeciwstawiał zależność stworzonego
człowieka od Boga i podległość stworzonego
rozumu wobec odwiecznej prawdy. Zamiast
odwoływać się do systemu, który daje się spro-
wadzić tylko do prawideł natury (naturalizm)
i rozumu [racjonalizm), Sobór wskazuje na
nadprzyrodzony i nieskalany charakter zba-
wienia i dobrowolnego Objawienia Boga. Nau-
cza, że „Istnieje dwoisty porządek poznania,
DEI FILIUS NA SOBORZE WATYKAŃSKIM I
obydwa różnią się nie tylko co do zasady, ale
też, co do przedmiotu: a mianowicie, że w ra-
mach jednego porządku poznanie odbywa się
przy pomocy naturalnego rozumu, w drugim
zaś Boskiej wiary". Obydwie zasady nie mogą
być jednak wygrywane przeciwko sobie. Ro-
zum jest niewątpliwie zdolny do tego, by
zgłębiać prawdy przekazane w Objawieniu.
Jednakże naturalnemu poznaniu pozostają nie-
dostępne ostateczne tajemnice Boskie, nawet
jeśli zostały przekazane człowiekowi w drodze
Objawienia. Objawienie nie oznacza bowiem
odkrywania Boskich tajemnic, by je następnie
dokładnie rozszyfrować, wyłożyć wszystkim
do wglądu na sklepowych witrynach Kościoła.
Zgłębianie niewypowiedzianych tajemnic Boga
dokonuje się w samym dziele Objawienia,
które w swojej niepojętej wielowarstwowości
da się pojąć jedynie przy pomocy wiary.
Objawienie jako przekazywanie
samego siebie
Sobór naucza, że Bóg jest poznawalny „na
pewno, z pewnością" - certo - przy pomocy na-
turalnego światła rozumu po rzeczach stwo-
rzonych (DH 3004). Właściwym przedmiotem
Objawienia jest przyporządkowanie człowieka
potrzebującego zbawienia „nadrzędnemu ce-
lowi" Bogu, który „całkowicie przerasta zdol-
ności ludzkiego umysłu" (DH 3006]. Inna
kwestia, której Sobór nie przedstawia expli-
cite, odnosi się do poznawalności treści Obja-
wienia, które konkretnie spłynęło do ludzi.
123
1
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
„Wielokrotnie i na różne sposoby przema-
wiał niegdyś Bóg do ojców za pośrednictwem
proroków; w tych ostatecznych dniach prze-
mówił do nas przez Syna (...) Syn ten jest od-
biciem Jego wspaniałości i Jego istoty" (List do
Hebrajczyków 1,1.3). List do Hebrajczyków
charakteryzuje Objawienie jako akt mówienia,
jako zwrócenie się do ludzi za pośrednictwem
słowa. Bóg przemawia do człowieka, a treścią
tego przekazu nie są jakieś prawdy, lecz wy-
powiedzi na temat Jego własnej istoty i wy-
rażenie Boskiej woli. Objawienie w Dei Filius
nie jest zatem czymś w rodzaju zbioru przepi-
sów kulinarnych lub instrukcji obsługi dla no-
wego katechizmu, który dokładnie rozszyfruje
treści naszej wiary, ale jest to przede wszyst-
kim wypowiedź teologiczna, że istnienie Boga
jest zasadniczo poznawalne przy pomocy ludz-
kiego rozumu i, że w akcie Objawienia sam
Bóg przemawia do nas, ludzi, w sposób nie-
skalany i z własnej woli.
Krytycy Soboru Watykańskiego I zwracają
uwagę, że istoty Konstytucji należy upatrywać
w przedstawionych treściach objawienia.
Trzeba jednak widzieć również i to, że pozna-
nie treści Boskiej woli poprzedza racjonalne
poznanie Jego istnienia. Istota Boga sprowadza
się przecież do tego, aby posiąść to jestestwo
w całej pełni.
Droga objawienia
Objawienie jawi się nam jako nośnik, za po-
ś
rednictwem którego człowiekowi mają zostać
124
DEI FILIUS NA SOBORZE WATYKAŃSKIM I
przekazane treści Boskiej woli (DH 3027)
i który dostarcza mu wiedzy na temat jego re-
lacji z Bogiem (DH 3005, 3015). „Tajemnice
Boga" (DH 3015, 3041), „prawda objawiona"
(DH 3032) i „nauka wiary" (DH 3020) jako
„nauka objawiona" (DH 3024) są czymś w ro-
dzaju magistrali służącej do transportowania
danych od Boga do człowieka.
Charakterystyczną cechą tekstów soboro-
wych jest skostniały wizerunek historii, jakim
się posługują. Na Apostołach zakończył się
kompletny akt Objawienia, utrwalony w spo-
sób ostateczny w Piśmie Świętym. Kościołowi
powierzono treści Objawienia jako „skarby
wiary" w celu wiernego administrowania nimi
i pieczołowitej kontynuacji dla przyszłych po-
koleń. W Konstytucji Dei Filius nie ma mowy
o tym, że Kościół w jakikolwiek sposób rozwija
zawierzone mu skarby albo pod presją współ-
czesnych interpretacji doprowadza do ich udo-
skonalenia.
Sobór informuje nas o tym, że dokonało się
Objawienie, które rozpoczęło swoją wędrówkę
przez historię. Ale jednocześnie zamyka Obja-
wienie w przeszłości jako dobro nie podle-
gające żadnym zmianom, które ma być dalej
przekazywane przez Kościół w nienaruszalnej
formie. Zarzut ahistorycznego myślenia wy-
daje się więc zasadniczo słuszny. W końcu to
przecież Bóg, wstępując w historię poprzez
swoje uczłowieczenie i za pośrednictwem kie-
rowanych do świata słów Objawienia, widział
historię jako swojego adresata. Jednakże
działania Boga w historii nie wolno mylić z do-
pasowaniem przekazanych skarbów wiary do
125
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
tejże historii. Soborowi chodziło o obronę za-
sadniczej istoty transcendencji kwestionowa-
nej przez racjonalizm i naturalizm. A tą kwes-
tię Sobór starał się wyjaśnić wskazując, że
istnienie Boga da się zasadniczo pojąć za po-
ś
rednictwem ludzkiego rozumu.
PIUS IX I KONTROWERSYJNA
NIEOMYLNOŚĆ
Znacznie większą nośność dla rozwoju Koś-
cioła, zwłaszcza dla papiestwa, niż fundamen-
talny drogowskaz teologii, Dei Filius, miała de-
finicja nieomylności papieża przedstawiona
w Konstytucji soborowej Pastor aeternus. Za-
nim przyjrzymy się bliżej tej nauce soborowej,
musimy odnieść się krótko do kilku postaci
i prądów filozoficznych, które tworzą zróżni-
cowane tło kościelno-historyczne.
Ultramontanizm kontra liberalny
katolicyzm
Od połowy XIX wieku rosną wpływy libera-
lizmu, na co od początku swojego pontyfikatu
nieprzychylnym okiem spoglądał Pius IX. Ogra-
niczanie Państwa Kościelnego do roku 1861
oraz hegemonistyczna pozycja Prus sprawiły,
ż
e ideologia liberalizmu i protestantyzmu sta-
wała się dla Kościoła coraz bardziej niebez-
pieczna. Na płaszczyźnie wewnątrzkościelnej
można w tamtych latach przełomu dostrzec
dwa prądy, które miały wywrzeć decydujący
wpływ na rozwój przyszłej sytuacji; były to: ul-
tramontanizm i liberalny katolicyzm.
Zwolennicy ultramontanizmu popierali dog-
mat o nieomylności papieża. Swoją tożsamość
katolicką budowali wyłącznie na bazie przy-
127
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
wiązania do papieża rezydującego ultra montes
- czyli „po drugiej stronie gór". Wśród liberal-
nych katolików uchodzili za bigotów, ślepo za-
patrzonych na przysłowiową „górę" i wrogo
nastawionych do współczesności. Victor Con-
zemius wskazywał już wcześniej, że jedynym
wspólnym mianownikiem liberalnego katoli-
cyzmu było manifestowanie niechętnej posta-
wy wobec kurii i ultramontanizmu, co być
może wynikało także z elitarnych cech jego
protagonistów (na temat Dóllingera i Actona
zob. rozdz. str. 135,148). Później nawiązał do
tego również modernizm (przeciwko któremu
Pius X ogłosił w 1907 r. swoją encyklikę Pas-
cendi Dominicigregis). W nowopowstałych pań-
stwach narodowych, w Niemczech i we Francji,
„ultramontanizm" stał się obiegowym hasłem-
-kluczem. Kto kierował wzrok „na drugą stronę
gór", uchodził za antyniemieckiego i antynaro-
dowego, a tymczasem rozbudzone poczucie
narodowości wywołało potrzebę stworzenia
kościoła narodowego. Z teologicznego punktu
widzenia ultramontanizm, który opowiadał się
zdecydowanie za ideą nieomylności papieża,
nie zasługuje na miano doktryny. Przeciwnicy
identyfikowania się katolików z papieżem
nadużywali tego terminu w swoich polemi-
kach do celów politycznych.
Trzeba przy tej okazji wspomnieć jeszcze
o fali międzynarodowej solidarności, od kiedy
stało się jasne, że świeckie fundamenty wol-
ności i niezależności Kościoła w postaci Pań-
stwa Kościelnego zaczynają stopniowo ulegać
rozpadowi. Od początku swojego pontyfikatu
Pius podkreślał uniwersalizm Kościoła kato-
128
r
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
lickiego, który znajduje swój personalny wyraz
w jedności z papieżem. Wzrastającą przychyl-
ność wobec ultramontanizmu można dostrzec
wśród młodych duchownych, szczególnie
w Niemczech. Biskupi o orientacji propapie-
skiej wysyłali swoich kandydatów na studia
do Rzymu, do niemieckiego Kollegium Germa-
nicum, ponieważ nie mieli zaufania do uni-
wersytetów niemieckich. Szczególnie w tak
zwanym Kręgu Mogunckim [Mainzer Kreis),
czynnie wspieranym przez monachijskiego
kardynała Karla Augusta Grafa von Reisach,
dominowała opinia, że przyszłość Kościoła leży
w merytorycznej zwartości i demonstrowaniu
jedności pod przewodnictwem papieża.
Interesujące jest duszpasterskie ukierunko-
wanie ultramontanizmu, na które zwrócił już
wcześniej uwagę Klaus Schatz. Należy zwra-
cać się do szerokich mas ludności katolickiej,
która musi najpierw odzyskać swoją orientację
w nowych państwach narodowych. Ultramon-
tanizm był krytycznie nastawiony do państwa,
które z anty-absolutystycznych ideałów wol-
nościowych uczyniło ideologię czysto naro-
dową, wychwalającą państwo, postęp i mo-
dernizm jako nowe wartości absolutne w nowo
tworzonym super-państwie.
Ultramontanizm był niewątpliwie próbą
oswobodzenia się spod kontroli państwa nad
Kościołem i niektórymi wiernymi, ale stanowił
także teologiczną interpretację posłannictwa
Ojca Świętego jako pasterza. Najpierw Kościół
i papież, potem państwo i rząd. Popularność
Piusa IX wśród ludu nadała temu ruchowi
identyfikację personalną.
129
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Liberalna mniejszość
W opozycji do ogarniającej całą Europę fali
ultramontanizmu stanęła mniejszość skupiona
wokół monachijskiego historyka Kościoła, Ig-
naza Dóllingera. Do tego ugrupowania należały
głównie osoby z wyższym wykształceniem:
teologowie i historycy Kościoła, którzy po-
strzegali siebie przede wszystkim jako umysły
liberalne - dlatego przed Soborem pojawiło
się określenie „szkoła historyczna". Uprawianą
przez nich krytykę da się wyjaśnić także pod
kątem pewnych uwarunkowań zawodowych.
Z biegiem lat stanowiska w kwestii Państwa
Kościelnego, preferowanych doktryn filozo-
ficznych i teologicznych, czy szczególnego pry-
matu papieża, ulegały znacznym modyfika-
cjom. Z perspektywy czysto historycznej
wszystko wydaje się wariantowe i przez to
względne. Zwolennicy teologii neoschola-
stycznej związani z ultramontanizmem wi-
dzieli w tym kwestionowanie wiary i naucza-
nia Kościoła. Jeśli wszystko jest tylko względną
koniecznością historyczną, to co w takim razie
pozostaje wiążące?
W rzeczywistości chodzi jednak o różnorodne
metody naukowe. Historyk oświetla zew-
nętrzne formy zjawisk i zbiera fakty z prze-
szłości, żeby uzyskać chronologiczną sekwencję
wydarzeń historycznych. Teolog, a szczególnie
dogmatyk, chciałyby, niezależnie od ludzkich
ograniczeń, opierać się na prawdach wiary i ro-
zumieć je jako powszechne prawdy Boga. A te
są niezależne od ludzkiej słabości czy niedo-
skonałości. Niech jednak będzie wolno chrześ-
130
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
cijańskiemu historykowi, zwłaszcza history-
kowi Kościoła, zadać pytanie, czy na ołtarzu za-
ś
lepienia typowego dla tej grupy zawodowej
nie składa on w ofierze swojej wiary, skoro po-
pularne odczytanie starożytnego, pogańskiego
powiedzenia panta rhei - „wszystko płynie"
jest jego prawdziwą religią, jak długo odpo-
wiada to jego własnej orientacji myślowej...
Kiedy tylko pojawiły się pierwsze sygnały, że
nieomylność papieża ma zostać zdefiniowana,
postępowe umysły zmieniły się w element
opóźniający. 0 ile kiedyś historycy, tacy jak Dó-
llinger i Acton, zagłębiali się głównie w prze-
szłość, o tyle obecnie okazali się całkowicie
statyczni i zachowawczy, to znaczy w złym sen-
sie „konserwatywni", nakierowani wstecz. Roz-
szczepienie wcześniejszej historii Kościoła wy-
nikało także z postawy, która wolała stać się
heretycka i „schizmatyczna" niż zaakceptować
dalsze rozwijanie dogmatu. Zanim wrócimy
ponownie do Dóllingera i Actona, trzeba po-
ś
więcić trochę uwagi rzeczywistej „awangar-
dzie".
De Maistre: nieomylność widziana
od dołu
Nieomylność papieża nie wysunęła się na
pierwszy plan dopiero na Soborze Watykań-
skim I. Już w pierwszej połowie XIX wieku funk-
cjonowały w Kościele katolickim osobowości,
które odrzucały zarówno panującą ideologię,
jak też prądy polityczne swojej epoki. W grupie
tej znaleźli się: Joseph de Maistre i Felicite de
131
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Lamennais we Francji, Joseph von Górres i Geo-
rge Phillips w Niemczech i Henry Edward Man-
ning w Anglii. Z uwagi na to, że wszyscy oni
należeli do grupy nowonawróconych albo kon-
wertytów, po pewnym okresie religijnej nie-
pewności doświadczali Kościół katolicki i jego
zwierzchnika na nowy i niesztampowy sposób,
oczekując od papieża odpowiedzi na palące
kwestie społeczne. Joseph von Maistre już bar-
dzo wcześnie explicite dostrzegał w osobie pa-
pieża gwarancję bezpieczeństwa i stabilizacji
społecznej. W swoim słynnym liście do hra-
biego von Blacas z 22 maja 1814 r. napisał:
„Chrześcijaństwo w całości opiera się na pa-
pieżu, dlatego jako zasadę porządku społeczno-
-politycznego, któremu Francja zrządzeniem
losu powołana jest przewodzić, można przed-
stawić następujący wywód logiczny: nie ma
moralności publicznej i charakteru narodo-
wego bez religii, nie istnieje europejska religia
bez chrześcijaństwa, nie ma chrześcijaństwa
bez katolicyzmu, katolicyzmu bez papieża, nie
istnieje papież bez przynależnej mu suweren-
ności (cytat za: Schatz, Primat, str 179).*
W podobny sposób Maistre scharakteryzo-
wał nieomylność papieża: „śadna społeczność
ludzka nie może istnieć bez rządu, nie ma
rządu bez suwerenności, a suwerenności bez
nieomylności; a ten ostatni przywilej jest tak
absolutnie konieczny, że jesteśmy zmuszeni
żą
dać tej nieomylności w sprawach świeckich
(gdzie nie istnieje), jeśli nie chcemy dopuścić
do rozpadu porządku społecznego."
* Klaus Schatz - Yaticanum 1,1992.
132
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
Charakterystyczne dla całego ruchu jest
pewne ograniczenie urzędu papieskiego ze
względu na uwarunkowania społeczno-poli-
tyczne. Krytycznie nastawiony do państwa so-
jusz między narodem i papieżem, podnosząc
hasło niezależności i wolności dla Kościoła, miał
stanowić zaporę dla interwencji ze strony pań-
stw narodowych - wrogich wobec religii i wiary.
Jak ważna w owym czasie była obrona Koś-
cioła, świadczą wydarzenia w Kolonii z 1837 r.,
kiedy to na polecenie władz pruskich doszło do
aresztowania arcybiskupa tego miasta, Kle-
mensa Augusta von Droste zu Vischering, po-
nieważ wystąpił on przeciwko państwowemu
zarządzeniu w sprawie małżeństw miesza-
nych. Tego rodzaju akcja ze strony państwa
wobec biskupa w jednej chwili zmieniała sto-
sunek teologii do nieomylności papieża.
Wszystkie podręczniki opublikowane w na-
stępnych latach podkreślały potrzebę pilnego
zajęcia się kwestią papieskiego autorytetu.
Johann Adam Móhler: romantyk
teologii
Johann Adam Móhler, pozostając pod ducho-
wym wpływem romantyzmu, wyobrażał sobie
relacje między papiestwem a resztą episkopatu
na wzór organów żywego organizmu człowieka.
Wszystkie elementy tego organizmu wzajemnie
na siebie oddziałują. Nie ma nadrzędnych czy
podrzędnych, a każdy rozłam zostaje przezwy-
ciężony i zrelatywizowany. Siłą, na której opiera
się ta nowa koncepcja, jest autorytet papieża.
133
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Sytuację Kościoła na ok. 20 lat przed Sobo-
rem trafnie odzwierciedlają słowa francu-
skiego historyka Alexisa de Tocqueville na te-
mat tendencji, jakie dominowały w owym
czasie: „Wierni o wiele bardziej naciskali na
papieża, by został absolutnym władcą Kościoła,
niż on wywierał na nich presję, żeby poddali
się jego władzy. Postawa Rzymu było więc bar-
dziej skutkiem niż przyczyną (cytat za: Schatz,
Primat, str. 183].
Zaledwie cztery lata przed zdefiniowaniem
dogmatu w jezuickim czasopiśmie Civilta Cat-
tolica ukazał się kolejny artykuł pod tytułem:
„Potrójny trybut dla świętego Piotra". Czytamy
w nim: „Dzisiaj jest tak, że wojna bezbożnych
przeciwko Kościołowi katolickiemu koncen-
truje się całkowicie na atakach przeciwko pa-
piestwu, i to zarówno odnośnie jego praw du-
chowych, jak i świeckich. Z tego zamiast
narzekać, możemy się nawet cieszyć; to poka-
zuje, że jest to niewzruszona skała... ale po-
nieważ kwestia ta leży w najżywotniejszym
interesie każdego katolika, dlatego jest także
najważniejszym obowiązkiem, by w miarę
możliwości związać się z tym centralnym pun-
ktem..." co mówiąc konkretnie, znajduje swój
wyraz w postulowanej formule ślubowania,
„w którym można się zobowiązać, by zawsze
bronić nauki o nieomylności papieża, w razie
potrzeby aż do męczeństwa" (cytat za: Schatz,
Primat, s. 184).
Drogę dla uchwalenia niewiele lat później
definicji dogmatu, także w sensie psycholo-
gicznym, utorowała fala duchowej solidarności
z pozbawionym władzy politycznej papieżem
134
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
i z wiarą atakowaną przez nowe prądy filozo-
ficzne. Gwoli uczciwości trzeba także odnoto-
wać pewne swoiste interpretacje. I tak biskup
Calvi i Teaono, Bartolomeo D'Avanzo (1811 -
1884, w 1876 został kardynałem) mówił o tym,
ż
e w definicji chodziło o podkreślenie nad-
przyrodzonego porządku jako formy sprze-
ciwu wobec naturalizmu; tym samym papież
jako „inkarnacja nadprzyrodzonego porządku",
z którego sam Chrystus przemawia do ludzi,
powinien czerpać swój autorytet i znaczenie.
Reasumując, można stwierdzić, że istniały
różnorodne czynniki sprzyjające uchwaleniu
definicji o nieomylności. Oto one: postawa
obronna wobec kontroli państw narodowych,
zabarwiony romantyzmem sposób myślenia
o Kościele jako organizmie ludzkim i tęsknota
za skałą, która daje poczucie stabilizacji, łączą
się w jedno z rozbudzoną nadzieją, że Urząd
Nauczycielski papieża znowu stanie się auto-
rytetem decyzyjnym, co pozwoli zapędzonemu
w ślepą uliczkę Kościołowi odzyskać odwagę
do sformowania się od nowa od wewnątrz i za-
manifestowania swojej tożsamości w misjo-
narskim zapale.
Sprawa Dóllingera
W osobie Dóllingera czytelnicy spotykają się
z czołową postacią ruchu sprzeciwu. Dóllin-
ger przeszedł ewolucję swoich poglądów: od
anty-protestanckiego polemisty, który w 1843
r. wraz z królem Ludwikiem I zarządził i bronił
zasady „klękania na kolana", tak aby również
135
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
ż
ołnierze ewangeliccy wchodzący w skład woj-
skowych delegacji podczas procesji Bożego
Ciała mieli obowiązek klękania przed jego
Ś
wiątobliwością, do zajadłego krytyka papie-
skiej nieomylności. Znacznej modyfikacji uległy
także jego poglądy polityczne. 0 ile jako poseł
frankfurckiego parlamentu popierał w latach
1848/49 swobody dla Kościoła, to w 1861 r.
wystąpił przeciwko Państwu Kościelnemu. Po
raz pierwszy skierował na siebie uwagę na
przełomie lat 1848/49, kiedy to zażądał zwo-
łania soboru o charakterze narodowym i wy-
boru niemieckiego prymasa. Takie wypowiedzi
postawiły monachijskiego arcybiskupa Karla
Augusta hrabiego von Reisach, a następnie kar-
dynała Kurii, w stan wewnętrznego alarmu.
Każde narodowe odstępstwo, a nawet choćby
cień groźby, że wskutek dążeń narodowych
i uwarunkowań politycznych może zostać
osłabiony i tak już nadszarpnięty autorytet pa-
pieża, było kojarzone z próbami ustanowienia
Kościoła narodowego i traktowane jako za-
grożenie bytu.
Patrząc z perspektywy Rzymu, po dwóch
publicznych wykładach, jakie Dóllinger
wygłosił w Monachium 1861 r., potwierdziło
się pierwsze wrażenie o ich autorze - chodzi
o tzw. referaty Odeona. Opisuje on w nich sy-
tuację Kościoła bez terytorialnego powiązania
z Państwem Kościelnym. Przez 700 lat Kościół
wypełniał swoją misję bez własności ziem-
skiej. Dlaczego więc całe jego ambicje miałyby
być skierowane na utrzymanie Państwa Koś-
cielnego? Autor, który sam ma trudności z fak-
tyczną terytorialną władzą Kościoła, pomija
136
PIUS IXI KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
znaczenie uwarunkowań terytorialnych i presji
wywieranej na papieża ze strony sił narodo-
wych we Włoszech: centrum Kościoła było
igraszką w rękach sił narodowych, rewolucyj-
nych, liberalistycznych, co oznaczało utratę
swobody działania, suwerenności, a wreszcie
i jedności Kościoła. Wieszczona przez Dóllin-
gera wolność Kościoła była wolnością owcy
pośród stada wilków.
Kongres uczonych w Monachium
Jako zwiastuna trendu, który z Niemiec
i Francji powoli rozprzestrzeniał się w kie-
runku Rzymu, trzeba uznać następujące wy-
darzenie. Poszukiwanie nowego porządku
w relacjach między teologią i Urzędem Nau-
czycielskim Kościoła, między teologią i histo-
rią oraz próby znalezienia niezależnej formy
teologii, która także mogła błądzić, ale bez
narażania się na natychmiastową repry-
mendę, to tylko niewielka część problemów,
jakie starano się rozwiązać na zgromadzeniu
uczonych w Monachium. Na czele tego ruchu
stanął teolog „którego nazwisko już wcześ-
niej było wychwalane, który dysponował roz-
ległą wiedzą i wieloletnim doświadczeniem
jako nauczyciel, do którego garnęły się ty-
siące zachwyconych uczniów, a który z racji
swojej pozycji na dworze i rzeczywistych, nie-
zaprzeczalnych zasług dla Kościoła zyskał
wielkie wpływy nie tylko w Niemczech, ale
także daleko poza granicami kraju." Mamy na
myśli Ignaza Dóllingera.
137
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Od 28 września do 1 października 1863 r.
grupa 84 uczonych z Niemiec, Austrii i Szwaj-
carii, reprezentujących różne dziedziny,
w większości teologów i filozofów, spotkała
się w opactwie Benedyktynów w Monachium
na kongresie, którego celem było przedysku-
towanie najważniejszych kwestii teologicznych
oraz problemów Kościoła. Kiedy na porządku
dnia stanęła sprawa wyboru przewodniczące-
go zgromadzenia, Dóllinger został nim ob-
wołany przez aklamację. Jedynie 2 członków
plenum było przeciwnych jego kandydaturze.
Poczuli się skompromitowani dwiema publi-
kacjami jego autorstwa: „Kościół i kościoły, pa-
piestwo i Państwo Kościelne" (Kirchen, Kirche,
Papsttum und Kirchenstaat z 1861 r.) oraz
„Średniowieczne legendy papieskie" [Die Pap-
stfabeln des Mittelalters z r. 1863 r). Kongres
w Monachium stanowił właściwie tylko przy-
grywkę dla sporów kościelnych, politycznych
i teologicznych. Chodziło o przedyskutowanie
kwestii związanych z wolnością nauki, z rolą
teologii wewnątrz Kościoła i stosunkiem do
Nauczycielskiego Urzędu Kościoła. Na kongre-
sie doszły do głosu różnorodne opcje: z jednej
strony teologia zorientowana bardziej kry-
tycznie wobec historii, która nie waha się także
przyjąć dokonań współczesnej filozofii i teolo-
gii protestanckiej, z drugiej strony szkoła o na-
stawieniu neoscholastycznym, systemowo
dogmatyczna, która podkreślała wyraźnie ele-
ment hierarchiczności w Kościele.
Referat Dóllingera, określany chętnie jako
„główne wydarzenie konferencji", nosił tytuł
„Przeszłość i teraźniejszość teologii katolic-
138
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
kiej". Autor przedstawił w nim precyzyjnie his-
torię teologii chrześcijańskiej, począwszy od
Ojców Kościoła aż do na aktualnych propozy-
cji różnych teologów. Najwięcej krytyki i nie-
zadowolenia wśród zwolenników tzw. Szkoły
Rzymskiej wywołały uwagi na temat włoskiej
teologii współczesnej, negatywna ocena me-
tody scholastycznej i szczególne podejście do
roli Nauczycielskiego Urzędu Kościoła. Doszło
do wydania kontr-oświadczenia, podpisanego
przez znanych reprezentantów teologii rzym-
skiej, w którym bronili oni stanowiska, że au-
torytety kościelne powinny interweniować
w sytuacji popełniania błędów teologicznych
i odrzucali ostrą krytykę wobec Szkoły Rzym-
skiej. Pomimo sprzeczności, które wydawały
się nie do przezwyciężenia, kongres uczonych
zakończył się polubownie.
Tuas libenter - odpowiedź Piusa IX
21 grudnia 1863 r. papież Pius IX wystoso-
wał list apostolski do arcybiskupa Monachium
oraz do Freisinga, Gregora von Scherr. Dóllin-
ger, jako jeden z inicjatorów kongresu uczo-
nych w Monachium, domagał się wolności dla
nauki i teologii. Pius IX natomiast sformułował
jasne wytyczne odnośnie naukowego upra-
wiania teologii. Jaki skutek miała reakcja pa-
pieża? Czy wywołała kontrowersje wokół
różnych teorii naukowych? Czy sprowokowała
do czegoś uznaną od dawna teologię uniwer-
sytecką? A może wskutek uproszczeń wypa-
czamy poglądy Dóllingera, skupiając się wy-
139
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
łącznie na bojowym zawołaniu „wolność dla
nauki"? Dóllinger był z założenia bardziej his-
torykiem niż teologiem. Jego duchowość wy-
rosła ze świadomości historycznej opartej na
filozofii heglowskiej; pozostawał pod rosną-
cym wpływem Oświecenia i rozbudzonych
przez romantyzm uczuć narodowych. Można
go określić jako członka niemieckiej gildii aka-
demików, którzy położyli wielkie zasługi dla
rozwoju kultury i tożsamości narodowej. Brze-
mienny w skutkach dla Kościoła był natomiast
fakt, że tego rodzaju otwarcie się na naród
i jego „chlubną" historię automatycznie czy-
niło z Kościoła przeciwnika. Bo to właśnie Koś-
ciół opowiadał się za internacjonalizmem i et-
nicznym odgraniczaniem się, dla dobra
ś
wiadomości katolickiej.
„Nam Niemcom jest dane..."
Już w latach 1848/49 Dóllinger postawił so-
bie za cel stworzenie „niemieckiego kościoła
narodowego" pod przewodnictwem prymasa,
jednakże takiego, który miał być silnie związa-
ny z Rzymem. Jedno z przemówień z tamtego
okresu pokazuje, z jak wielką emfazą i teolo-
gicznym zadęciem Dóllinger podchodził do na-
rodu, w tym wypadku do narodu niemieckiego:
„Narodowość jest czymś, co wypływa z ludz-
kiej woli, jest czymś tajemniczym, a w swoim
ostatecznym wymiarze wypływa z woli Boga...
Naród niemiecki stanowi niezaprzeczalnie in-
strument historyczny w skali światowej, który
znajduje się w rękach Bożej Opatrzności."
140
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
Zróżnicowanie narodowe w ramach Kościoła
katolickiego „tworzy wewnętrzną podstawę
dla kościoła narodowego". To Bóg sprawił, „że
większość narodu znowu stała się katolicka; ta
część narodu jest właściwym nośnikiem i re-
prezentantem niemieckiej narodowości".
We wspomnianym już wcześniej referacie
Dóllingera pt. „Przeszłość i teraźniejszość teo-
logii katolickiej" 15 lat później dochodzi do
narodowego przegięcia w niemieckiej teolo-
gii: „Tak oto w dzisiejszych czasach świecznik
wiedzy teologicznej przemieszcza się z daw-
nych miejsc i przyszła kolej na to, by naród
niemiecki stał się najznakomitszym nośnikiem
i propagatorem dyscyplin teologicznych ... Cha-
ryzma naukowej ostrości i dokładności, głębia
badań prowadzonych bez wytchnienia i nie-
zmordowanej pracy umysłowej, to wszystko
jest dane Niemcom."
O narodowym zapatrzeniu świadczy także
następujący fragment z jego referatu: „To
w Niemczech powinniśmy szukać przyszłej oj-
czyzny dla teologii katolickiej. W końcu żaden
inny naród, a właśnie Niemcy, z takim pietyz-
mem, miłością i dokładnością pielęgnowali
dwoje oczu teologii: historię i filozofię; Niem-
cy stali się w obu dziedzinach nauczycielami
wszystkich nacji."
Niemiecko-narodowa arogancja nie uważała
za stosowne zagłębiać się w teologię Szkoły
Rzymskiej, którą Dóllinger wyśmiewał jako
relikt mrocznej przeszłości. Nie wspominali
o niej nawet wybitni przedstawiciele z innych
krajów, tacy jak np. kardynał John Henry New-
man, chociaż historia teologii dawniejszych
141
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
czasów została uhonorowana zarówno przez
Dóllingera jak i w skali międzynarodowej. Jed-
nakże na potrzeby teraźniejszości niemiecki
historyk nakładał okulary z tak silnym zabar-
wieniem narodowym, że konkurencyjne przy-
czynki w teologii, w tym także te, które odno-
siły sukcesy w Rzymie i w kręgach związanych
z ultramontanizmem, były celowo ignoro-
wane. A może komuś, kto teologię traktuje jak
urząd cenzorski do zwalczania niepopraw-
ności, wydawało się, że myślenie teologiczne
bliskie Kościołowi i zgodne z jego nauką, nie
jest teologią?
Tego rodzaju tony musiały budzić poważne
zastrzeżenia w Rzymie, który z uwagi na sy-
tuację polityczną we własnym kraju był wy-
czulony na wszelkie nacjonalistyczne „eks-
cesy" społeczne. Ponadto trzeba pamiętać
o wspomnianym już wcześniej przemieszaniu
się ról między teologią i Nauczycielskim Urzę-
dem Kościoła. W doktrynie Dóllingera teologia
uzyskała własne narzędzie poprzez historię:
wszystkie współcześnie istniejące elementy
składowe chrześcijaństwa i Kościoła podle-
gają ciągłemu procesowi relatywizacji poprzez
historię. To interesujące, że w osobie Dóllin-
gera i w jego dociekaniach teologicznych
mamy z jednej strony do czynienia z próbą
uwolnienia teologii od Urzędu Nauczyciel-
skiego Kościoła, z drugiej zaś z próbą wyraź-
nego wchłonięcia wiedzy teologicznej przez
swoistego rodzaju „tumult niemieckości", jak
gdyby w innych krajach na tej ziemi nie ist-
niała teologia kompetentna, oparta na znajo-
mości rzeczy.
142
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
Na reakcję z Rzymu nie trzeba było długo
czekać. Pius IX przesłał wspomniany już list do
arcybiskupa Monachium, w którym bardzo
szczegółowo sformułował swoje negatywne
stanowisko wobec tez zawartych w referacie
Dólllingera wygłoszonym na kongresie uczo-
nych. Tuas libenter, odrzucając deprecjonowa-
nie tradycyjnej teologii i jej relatywizację z his-
torycznego i filozoficznego punktu widzenia,
stanowi próbę zrównoważenia tych tendencji;
jednocześnie stara się podkreślić ścisły zwią-
zek między Nauczycielskim Urzędem Kościoła
i teologią. Fakt, że teologia uniwersytecka
miała stać się elementem korygującym nau-
czanie Kościoła, było myślą raczej zabawną nie
tylko dla Piusa IX; teologia naukowa, akade-
micka, nie jest w stosunku do Nauczycielskiego
Urzędu Kościoła równorzędnym partnerem
w dyskusji, nie tworzy dla niego uprawnionej
opozycji. Teologia pozostaje w służbie autory-
tatywnego zwiastowania Kościoła.
Pseudonim „Janus"
6 lutego 1869 r. w czasopiśmie Civilta Catto-
lica, organie prasowym Jezuitów, napisano, że
wierni mają nadzieję, iż zapowiedziany sobór
zdefiniuje nieomylność papieża przez aklama-
cję. Już sama zapowiedź wywołała wśród wielu
krytyków spore zamieszanie. Ignaz Dóllinger
przystąpił do agitacji przy użyciu wszystkich
dostępnych mu środków. W pierwszej kolej-
ności opublikował w gazecie o antykościelnym
i antykatolickim nastawieniu Augsburger AH-
143
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
gemeine Zeitung - za co zresztą zainkasował
sowite „gwiazdorskie" honorarium - serię pię-
ciu polemicznych artykułów do publikacji Ci-
vilta, w których na podstawie argumentów his-
torycznych odrzuca nie tylko niewątpliwie
przesadzone wyobrażenia o nieomylności pa-
pieża, ale także poddaje w wątpliwość autory-
tet papieża jako zwierzchnika Kościoła kato-
lickiego w jego tradycyjnym wydaniu. Oto
polemika: „W jakim celu są potrzebne mozolne
badania Biblii, czemu mają służyć pracochłon-
ne i obwarowane trudnymi warunkami oraz
rozległą wiedzą studia tradycji, jeśli jedno je-
dyne orzeczenie nieomylnego papieża może
zniweczyć sumienną pracę naukową teologów
z okresu półwiecza, skoro na telegraficzne za-
pytanie w ciągu kilku godzin lub dni pojawi
się w Rzymie odpowiedź, która stanie się dog-
matycznym aksjomatem wiary?"
Dóllinger przedstawia nieomylność papieża
jako rodzaj samospełniającej się przepowiedni,
która w ciągu paru dni drogą telegraficzną
może zniszczyć teologiczne dokonania 50 lat
pracy. To karykatura! Dogmat o nieomylności
papieża, przyjęty na Soborze Watykańskim I,
nie ma nic wspólnego z takim postawieniem
sprawy. Ale przecież chodziło o to, by podbu-
rzyć niemieckie mieszczaństwo przeciwko
Rzymowi. Artykuły te były publikowane jesz-
cze latem tego samego roku pod pseudonimem
„Janus" w znacznie obszerniejszej wersji.
W wydaniu książkowym „Papież i Sobór" [Der
Papst und das Konzil) eklektyczne nastawie-
nie Dóllingera i jego poglądy na historię i filo-
zofię jeszcze wyraźniej dochodzą do głosu niż
144
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
w artykułach „staccato" zamieszczonych
w Augsburger Allgemeine Zeitung.
„Janus" Dóllingera jest typowym przykładem
urabiania opinii albo „bicia piany" w związku
z zapowiedziami zdefiniowania dogmatu o pa-
pieskiej nieomylności jeszcze przed rozpoczę-
ciem soboru. Także większość niemieckich teo-
logów obradujących w Fuldzie określiła
zamiary Kurii jako „mało korzystne". Natomiast
bez żadnych zastrzeżeń za przyjęciem tej defi-
nicji opowiedzieli się arcybiskupi Dechamps
z Mecheln i Manning z Westminster, a także
kardynał Donnet z Bordeaux i biskup Pie z Po-
itiers.
Okólnik - Dóllinger szuka
sprzymierzeńców
To zdumiewające, ile katoliccy intelektua-
liści, pośród których za czołową postać uważał
się Dóllinger, poświęcili sił i energii, aby prze-
szkodzić poruszaniu na Soborze oczekiwanych
tematów. Dóllinger, oprócz publicystycznej
działalności na łamach gazety Augsburger All-
gemeine Zeitung, a także pod pseudonimem
„Janus", zawarł sojusz z liberalno-narodowym
rządem, nastawionym krytycznie wobec
Rzymu i papiestwa. Odpowiedniego partnera,
który będzie zagrzewał do walki przeciwko
Rzymowi, znalazł on w osobie (pruskiego) pre-
miera Bawarii, księcia Chlodwiga zu Hohen-
lohe-Schilling [1819 - 1901), który wspierał
kanclerza Otto von Bismarcka w jego „kultur-
kampf" (zob. rozdz. „Imperium kontratakuje")
145
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
z Kościołem. 9 kwietnia do wszystkich bawar-
skich przedstawicielstw wysłano okólnik, tzw.
depeszę cyrkulacyjną, która miała ustawić
wszystkie rządy europejskie na kursie prze-
ciwko Rzymowi. Jako argumentu użyto scena-
riusza o średniowiecznej dominacji Kościoła
i papieża, wrogo nastawionego do świeckich
rządów działających zgodnie z demokratyczną
konstytucją. Papieska władza nad światem, jak
to przedstawiono w zabarwionej horrorem
wizji, miała na najbliższym Soborze zostać
przywrócona kosztem liberalnego i nowo-
czesnego państwa. Sfanatyzowany kler, który
wskutek dogmatyzacji nieomylności papieża
musi powstać, będzie - zdaniem Dóllingera -
nieprzerwanym, zakorzenionym głęboko za-
grożeniem dla bytu państw narodowych. Po
czym dodaje: zwolennicy kursu pro-rzym-
skiego nie mogliby, ze względu na ich moralne
zobowiązania wobec Rzymu, pozostać lojal-
nymi obywatelami wobec swojego kraju. Wyj-
ś
cie z tej sytuacji widział on w wypowiedzeniu
konkordatu.
Przerażający upiór zaczął straszyć. Już
w marcowych artykułach opublikowanych
w Augsburger Allgemeine Zeitung z powodze-
niem wypróbowano jego skuteczność i trudno
nie doceniać jego wpływu na środowisko inte-
lektualistów w Niemczech.
Ignaz Dóllinger zalicza się niewątpliwie do naj-
wybitniejszych historyków Kościoła XIX wieku.
Biorąc pod uwagę antypapieskie i anty-rzym-
skie tony, jakie pobrzmiewały we wszystkich
jego wypowiedziach na temat nieomylności,
czemu nieodłącznie towarzyszyło romantycz-
146
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
ne gloryfikowanie narodu, trzeba zadać sobie
pytanie, czy Dóllinger rzeczywiście występo-
wał przeciwko nieomylności papieża na fali
swojego narodowego entuzjazmu. Z pewnością
jako historyk i katolik miał z tym niemałe pro-
blemy. Ale wypaczanie czegoś, co jeszcze nawet
nie zostało postanowione i nie miało być przy-
jęte w takiej formie, o czym niezmordowanie
zapewniali inni przeciwnicy nieomylności,
w trakcie Soboru przybrało rozmiary praw-
dziwej fobii.
Monachijski arcybiskup Scherr, który sam
był uczniem Dóllingera, nalegał, aby pod-
porządkować się dekretom soborowym, na co
ten odpowiedział lakonicznie: „Jako chrześci-
janin, jako teolog, jako człowiek obeznany
w historii i jako obywatel, nie mogę przyjąć tej
nauki". Rzym nie podejmował dalszych kro-
ków przeciwko krnąbrnemu profesorowi z Mo-
nachium z pozycji centrali, lecz pozostawił de-
cyzję całkowicie w gestii jego biskupa. 17
kwietnia 1871 r. arcybiskup Scherr (po wielo-
krotnych upomnieniach i wielomiesięcznych
negocjacjach, żeby Dóllinger się ugiął) obłożył
go ekskomuniką.
Dóllinger przez cały czas zachowywał dys-
tans do rozwijającego się „Kościoła starokato-
lickiego". Fakt wykluczenia go ze społeczności
kościelnej komentuje w liście do lorda Actona
następująco: „Ażeby fałszywa nauka w Koś-
ciele nie stała się panująca i żeby nie można jej
było ponownie wypaczyć, musi istnieć pewna
liczba osób, które ją głośno i otwarcie negują
i odrzucają, samemu nie oddzielając się jednak
od Kościoła" (List z 19 września 1871 r.).
147
i
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Mimo to żywił on wobec nowo powstającego
„Kościoła" krytyczną sympatię, chociaż zdecy-
dowanie nie chciał odstąpić od swojego twier-
dzenia, że postanowienia Soboru Watykań-
skiego I stanowią wyłom w dotychczasowej
kontynuacji nauczania Kościoła. W kolejnych
latach ucichła wrzawa wokół Dóllingera. W la-
tach 70-tych przybrał on pojednawczy ton,
proponując wygłoszenie w Monachium cyklu
publicznych wykładów na temat ponownego
zjednoczenia kościołów chrześcijańskich. Za-
interesowanie było raczej umiarkowane. Tra-
gedią jego życia stało się to, że musiał umrzeć
nie pojednawszy się z Kościołem, który chciał
go ustrzec przed popełnieniem błędu.
Sir John Emerich Adalberg Acton
Odo Russel, przedstawiciel rządu brytyjskiego
w Rzymie, w jednym z listów określił lorda Ac-
tona jako „duszę opozycji". Opozycja byli to prze-
ciwnicy dogmatyzacji nieomylności papieża, któ-
rzy do historii Kościoła i soborów weszli jako
mniejszość. Acton [1834 - 1924), wielki uczony
i historyk, był od 1850 r. uczniem Dóllingera
w Monachium. Łączyła ich bliska przyjaźń, która
przede wszystkim przejawiała się we wspólnym
działaniu przeciwko dogmatowi o nieomylności
i Soborowi Watykańskiemu. Lord Acton był także
zaprzyjaźniony z angielskim premierem Glad-
stonem. Ten ostatni, jako liberalno-narodowy
reprezentant nowego porządku politycznego
w Europie, był zdecydowanie nieprzychylnie na-
stawiony do kwestii nieomylności: Gladstone
148
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
uważał, że każda wypowiedź papieża będzie
miała ostateczną i wiążącą moc. Roszczenie pa-
pieża do absolutyzmu wywraca do góry nogami
podstawy nowoczesnego państwa, chciałby więc
sprowokować Piusa IX do złożenia odpowied-
niej „przysięgi objawieniowej". Ponadto zadekla-
rował, że opublikuje kazania Piusa IX z okresu od
20 października 1870 r. do 18 września 1873 r.
jako „pisma buntownicze".
Wolność w Kościele
Acton, oddany bez reszty swojej dewizie
ż
yciowej „wolności w Kościele", domagał się
w sposób rygorystyczny, by ten przyznał się
do swoich historycznych przewinień. Na-
tchniony tą moralną misją stał się jednym
z najzagorzalszych krytyków papieskich
uprawnień i urzędu papieża. W jego mniema-
niu cała lista zbrodni i wykroczeń popełnia-
nych w imieniu Kościoła: inkwizycja, prześla-
dowanie śydów, wyprawy krzyżowe itd.,
stanowiła łańcuch zdrady wobec nauki Jezusa
i Ewangelii. Do tych zbrodni Kościół musi się
przyznać bez żadnych ograniczeń. Acton
z uporem odrzucał zastrzeżenie, że wspom-
niane fakty miały miejsce w innych czasach
i należy je rozpatrywać z punktu widzenia
ówcześnie panującej sytuacji. Ale historykowi
takiemu jak lord Acton wolno chyba zadać
pytanie, czy wydarzenia z przeszłości można
oceniać w adekwatny sposób z dzisiejszej per-
spektywy? Czy chcąc dotrzeć do prawdziwego
sedna sprawy w ocenie faktów historycznych,
149
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
nie powinno wczuwać się w epokę, którą bie-
rzemy pod lupę?
Fałszywa nieomylność
Opisane wyżej zapatrywania lorda Actona de-
terminowały jego wyobrażenia o nieomylności.
W nauczaniu Watykanu widział on wyłącznie
próbę - w tym wypadku szczególnie ze strony
papieża - usankcjonowania post factum wszyst-
kich błędów historii. Dla Actona oznaczało to
„dążenie do samowoli zawarte w systemie pa-
pieskim", jak można przeczytać w jednym z jego
listów do swojego nauczyciela Dóllingera.
Zaangażowanie Actona - abstrahując od jego
wątpliwych metod - można byłoby potrakto-
wać jako uprawnione, jeśli zwolennikom nie-
omylności i Piusa IX chodziłoby o „wsteczne
uświęcenie" historycznych błędów i pomyłek
Kościoła. Ale nie taka była intencja Piusa IX
i nie takie wyobrażenia większości biskupów.
Zamiast skupiać się na przeszłości, Sobór wo-
lał skierować swoją uwagę na obecne i przyszłe
problemy Kościoła. Powodem i koniecznością
stworzenia definicji były kontrowersje wokół
(ówczesnego ) modernizmu, a jej intencja
miała bardziej niż u Actona innowacyjny cha-
rakter i bardziej odpowiadała duchowi czasu.
Quirinius: szpieg na Soborze
Prowadzoną w Niemczech agitację wzmogły
jeszcze listy rzymskie tzw. „Quiriniusa". Publi-
150
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
kowano je na łamach Augsburger AUgemeine
Zeitung pod redakcją Dóllingera w oparciu
o doniesienia lorda Actona jako "obserwatora
soborowego". Tworzyły one coś w rodzaju kro-
niki soborowej, w której w sposób wyraźnie
tendencyjny przedstawiano uczestników oraz
wydarzenia, niejako z góry dyskredytując de-
cyzje, jakie miały zapaść. Ogłoszenie dogmatu
o nieomylności papieża Acton i Dóllinger
uważali za sprawę już przesądzoną. Ich zda-
niem, zostanie przyjęta maksymalistyczna for-
muła, która czyni z papieża niezależną wiel-
kość, przeciwstawną wobec Kościoła.
Takie podejście nie świadczy bynajmniej ani
o dziennikarskiej rzetelności, ani też o znajo-
mości rzeczy, nie wspominając już o miłości
do Kościoła. Jaki wpływ wywarła wspomniana
seria artykułów może świadczyć fakt, że w bar-
dzo krótkim czasie gwałtownie wrosła liczba
abonentów tego niewielkiego prowincjonal-
nego pisma. Otóż w ciągu zaledwie kilku ty-
godni powiększyła się ona o 10 000 czytelni-
ków. Na uczestników Soboru nałożono ścisły
obowiązek milczenia. Z tego powodu Listy
w pierwszym etapie Soboru stanowiły jedyne
ź
ródło szczegółowych informacji o tym, co
działo się w Rzymie.
Lord Acton utrzymywał kontakty ze znaczną
liczbą francuskich i niemieckich biskupów na-
leżących do frakcji mniejszościowej. Jego celem
było umocnienie ich pozycji. Nie cofał się przy
tym przed niczym, nie wyłączając działań po-
litycznych. Jako oręż przeciwko Rzymowi Ac-
ton i Dóllinger wykorzystywali zarówno kręgi
liberalne, antykościelne i antykatolickie, jak
151
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
i anty-rzymsko nastawioną inteligencję we
Francji i Niemczech.
Sami biskupi z frakcji mniejszościowej rea-
gowali w zróżnicowany sposób na indywi-
dualne wyczyny medialne Dóllingera i Actona.
Wielu uważało, że tego rodzaju zuchwałe
działania kompromitują obydwu zajadłych
przeciwników nieomylności. A tylko nieliczni
poczuwali się w obowiązku, by podpisać się
pod radykalizmem takich ludzi jak Acton i Dó-
llinger.
Lobby zwolenników nieomylności:
Manning, Senestrey
Zanim jeszcze podano oficjalną wiadomość
o ogłoszeniu soboru, biskupi wchodzący
w skład episkopatów różnych krajów repre-
zentowali różnorodne poglądy. Nawet jeśli
wśród zwolenników nieomylności istniały pew-
ne zastrzeżenia co do przesadnego centralizmu
Rzymu i Kurii, to w orzeczeniu na temat nie-
omylności widzieli oni logiczną konsekwencję
uznania istniejącego od wieków, uświęconego
porządku Nauczycielskiego Urzędu Kościoła -
a mianowicie prymatu Rzymu. Rezygnacja ze
wzmocnienia szczególnej pozycji papieża
oznaczałaby ich zdaniem niebezpieczne otwar-
cie się na roszczenia ze strony państwa, co
ujawniło się np. w postaci absolutyzmu Napo-
leona czy Józefa II.
Oprócz motywów politycznych, istotną rolę
odgrywała także sama osoba papieża, takiego
jak Pius IX, który ucieleśniał w XIX wieku nową
152
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
formę papieskiego stylu. Przyjazny, zręczny
z kontaktach z ludźmi, okazujący emocje (od
wybuchów złości do publicznego okazywania
wzruszeń), zainteresowany techniką i archeo-
logią, uchodził pośród wielu dostojników koś-
cielnych i „zwykłych wiernych" za symbol no-
wych czasów. Już nie ukryty gdzieś w oddali,
nieosiągalny, lecz ktoś kogo można spotkać na
niedzielnym spacerze po Rzymie, człowiek ak-
tywnie uczestniczący w życiu politycznym. Był
zbyt popularny, by na publicznym zgromadze-
niu soborowym można było mu odmówić teo-
logicznie uprawnionego tytułu do autorytetu.
Ta forma niekwestionowanego i niepodważal-
nego autorytetu miała wytworzyć przeciw-
wagę dla pseudodemokratycznych dążeń.
Większość Ojców św. Soboru uznało za ko-
nieczne przeciwstawić się rozmiękczającym
siłom, które chciały zniszczyć wszelki hierar-
chiczny porządek.
Przewodnictwo nad frakcją większościową
objęli: Arcybiskup Henry Edward Manning, bis-
kup Westminsteru oraz Ignaz von Senestrey,
biskup Regensburga. Poparli bez żadnych ogra-
niczeń definicję nieomylności papieża. Istniały
oczywiście w tej sprawie różne wyobrażenia.
Senestrey, jako były „germanik", wielokrotnie
prosił papieża o nadanie temu tematowi jak
najwyższego priorytetu. Argumentował, że ak-
tualna sytuacja w Europie wymaga jak najpil-
niejszego załatwienia tej sprawy. Prawdopo-
dobnie papież widział ten problem podobnie.
Ale właśnie w tej kwestii narzucił sobie dys-
cyplinę i powściągliwość; starał się moderować
pracami Soboru, nie zaś je zdominować.
153
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Pius IX - pomiędzy dwoma frontami
Sytuacja na Soborze nie przedstawiała się
jednak w sposób tak jednoznaczny, jakby to
mogło się wydawać na podstawie ostatnich
wywodów. Pius IX musiał podczas obrad zmie-
rzyć się z opiniami przeciwstawnymi, które
niejednokrotnie były uwarunkowane politycz-
nie. Starał się nie angażować zbyt silnie swo-
jego autorytetu w spory i kontrowersje. Mniej-
szość, licząca ok. 20 procent uczestników
Soboru (ok. 140], stanęła naprzeciwko szero-
kiej większości ok. 560. Obydwa ugrupowania
bez ograniczeń zabierały głos i mogły przed-
stawić swoje racje. Pius z uwagą przysłuchiwał
się obydwu. Z sympatią i satysfakcją przyjmo-
wał argumenty zwolenników nieomylności,
podobnie jak ze zrozumieniem i tolerancją
podchodził do frakcji mniejszościowej, czyli
przeciwników tego rozwiązania. Pozwolił, by
Sobór rozwinął własną dynamikę. Uniknął
w ten sposób sytuacji, w której poszczególne
grupy wymuszają na nim swoje decyzje. Nie
ma także - zdaniem Klausa Schatza - żadnych
informacji o tym, czy Pius podczas obrad so-
borowych porzucił swoją powściągliwość i ak-
tywnie uczestniczył przy formułowaniu defi-
nicji. Nie może być mowy o tym, że Sobór
został zmanipulowany przez Piusa, jak to su-
geruje August Bernhard Hasler.
Manning i Senestrey już 28 czerwca 1867 r.
złożyli przy grobie św. Piotra przysięgę, że
uczynią wszystko, by doszło do orzeczenia nie-
omylności papieża. Intencje frakcji większoś-
ciowej wyraża ten oto znamienny tekst bis-
154
PIUS IXI KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
kupa Brixen, Vincenza Gassera: „Nie można za-
przeczyć, że z ludzką społecznością stało się
coś tak niedobrego, iż zostały zachwiane ostat-
nie fundamenty porządku ludzkiej wspólnoty.
Dla zmiany tej mizernej kondycji ludzkiej
społeczności nie ma innego ratunku jak tylko
poprzez Kościół Boga, w którym istnieje nie-
omylny Boski autorytet ustanowiony przez
Boga, zarówno w całym ciele nauczającego
Kościoła, jak i w jego zwierzchniku. Ażeby
wszystkie oczy zostały skierowane na tą skałę
Piotra, której nie mogły pokonać nawet wrota
piekieł, wierzę, iż Bóg tak chciał, ażeby w tych
dniach na Soborze Watykańskim została
przedstawiona nauka o nieomylności" (cytat za
Schatz, Primat, str. 191).
Ekstremalną pozycję większości można wy-
czytać z wypowiedzi opata Prospera Gueran-
gers: „Papież nic nie otrzymuje od Kościoła,
podobnie jak Piotr niczego nie otrzymał od
Apostołów. Papież zajmuje miejsce Jezusa
Chrystusa, podobnie jak biskupi miejsce Apos-
tołów."
Strona mniejszościowa tworzyła „barwne"
spektrum. Ogólnie rzecz biorąc ich petycje
zmierzały do tego, by nie szkodzić autoryte-
towi papieża, lecz aby „nałożyć mu pewne
ograniczenia". Biskup Wilhelm Emanuel von
Ketteler w swoim wystąpieniu na Soborze
stwierdził: „Wszyscy ludzie dobrej woli życzą
sobie, ażebyśmy bronili autorytetu i w pełni go
popierali. Ale świat jest przesiąknięty także in-
nym, powszechnym przekonaniem, a miano-
wicie awersją wobec absolutyzmu w każdej
postaci, z którego wyrosło tak wiele zła dla
155
¦II
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
ludzkości, ponieważ absolutyzm korumpuje
i poniża człowieka. Czcigodni Ojcowie, oznaj-
mijcie całemu światu, że autorytet Kościoła
stanowi fundament każdego autorytetu! Po-
każcie jednocześnie, że w Kościele nie istnieje
ż
adna samowolna, bezprawna i absoluty-
styczna władza."
Poglądy ekstremalne można było spotkać
w obu ugrupowaniach i nie stanowiły one reguły
podczas debat soborowych. śadne z przeciw-
stawnych przekonań nie dotyka sedna zdefi-
niowanej potem nieomylności. W obu przy-
padkach wydaje się, że głównych powodów
wyboru takiej czy innej opcji należy szukać
w sferze polityki; za nieomylnością przema-
wiała gwarancja bezpieczeństwa, jaką w epoce
przełomu społecznego mogła zapewnić abso-
lutystyczna władza papieża. Po drugiej stro-
nie barykady żądanie absolutnego autorytetu
traktowano jako zagrożenie dla wolności
człowieka i konkurencję dla prawdziwego au-
torytetu w Kościele: Jezusa Chrystusa.
O ile zwolennikom frakcji większościowej
chodziło o koncentrację wszelkiego ustawo-
dawstwa kościelnego i nauczania w rękach pa-
pieża, o niemalże nieograniczone zwiększenie
papieskiej dominacji i władzy - co sprowa-
dzało biskupów wyłącznie do roli podrzędnej
- o tyle dla strony mniejszościowej głównym
celem było wyraźne ograniczenie papieskiego
autorytetu. Może on być wykonywany tylko
w uzgodnieniu z biskupami i składa się z dwóch
elementów. Tego rodzaju podejście odpowiada
poglądom gallikańskim, dotyczącym Kościoła
katolickiego we Francji, kierowanym jedno-
156
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
cześnie przez papieża i biskupów. Sobór nie
przyznał racji żadnej ze stron. Definicja nie-
omylności stała się niezależnym dogmatem
teologicznym. Należy tu podkreślić, że gorącym
zwolennikiem dogmatu był uczestniczący
w soborze arcybiskup Gniezna i Poznania Mie-
czysław Ledóchowski, który podpisał akta so-
boru jako „Primas Poloniae".
„Tradycja to ja"
Stale podejmowano próby mediacji. Mimo
polemik i silnych emocji nie może być mowy
o powszechnie panującej atmosferze wzajem-
nej pogardy i lekceważenia, jak niektórzy pró-
bują interpretować zaistniałe kontrowersje.
Nastąpiło zderzenie dwóch różnych koncep-
cji, które w ostatecznym rozrachunku nie były
aż tak odległe od siebie.
Pewien rodzaj pozycji centrowej zajmuje do-
minikanin, kardynał Filippo Maria Guidi, ar-
cybiskup Bolonii. Jego zdaniem, papież jest
zależny od biskupów nie na płaszczyźnie au-
torytetu, ale na płaszczyźnie świadectwa i wy-
znania. Miejscowi biskupi winni przekazywać
papieżowi wiedzę o tradycjach kultywowanych
w poszczególnych kościołach. śyczeniem Gui-
diego było zawężenie definicji nieomylności.
Papież nie działa niezależnie od Kościoła; nie
stoi poza, ani też ponad nim, i powinien brać
pod uwagę rady oraz opinie miejscowych bis-
kupów. W swoim znamiennym wystąpieniu
Guidi wyraził pogląd, że nieomylne orzecze-
nia papieża muszą być ściśle powiązane z tra-
157
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
dycją. Takie umiejscowienie papieża w ramach
Kolegium biskupów, co w pewnym sensie
zakładało utratę dominującej pozycji Ojca
Ś
więtego, tak zbulwersowało Piusa, że - znany
ze spontanicznych i emocjonalnych reakcji -
z uporem obstawał przy zachowaniu pełni
swojego autorytetu jako następcy św. Piotra.
W pewnej chwili miał stwierdzić: „Tradycja to
ja". Na frontach nastąpiło poruszenie. Guidi,
jako przedstawiciel większości, zgłosił propo-
zycję, która spowodowała nie lada zamieszanie
na frontach. Manning miał się wyrazić do
sąsiada: „Kardynał to wichrzyciel (Aubert, str.
263), a wśród mniejszości wybuchła radość.
Taktycznie wytworzyła się bardzo interesująca
sytuacja: Guidi nie podważał nieomylności pa-
pieża, a jednocześnie udało mu się wyciszyć
w tej debacie jej przeciwników i wzmocnić po-
zycję biskupów, którymi przecież byli, sta-
wiając ich w definicji jako świadków tradycji po
stronie papieża.
Pius z kolei rozumiał ten kompromis jako
próbę ograniczenia samodzielności swojego
urzędu, którego rolą jest dawanie świadectwa
i głoszenie prawd objawienia. Z teologicznego
punktu widzenia jest to też zgodne z istotą
tego urzędu. Papież stanowi bowiem wyraz
personalnej zasady jedności Kościoła i jest
wiążącym świadkiem wiary, która została mu
przekazana poprzez tradycję.
Jeśli chodzi o reakcje urzędującego papieża,
szczególnie Piusa IX, który nie zawsze potrafił
utrzymać pod kontrolą swoje emocje, to nie
powinno się raczej dogmatyzować tego ro-
dzaju wypowiedzi. Papieżowi chodziło o pod-
158
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
jecie pilnych działań (sytuacja w Niemczech
i we Francji powoli się zaostrzała, a wojska
Piemontu rozbiły obóz pod Rzymem) i o jed-
noznaczną definicję swojego autorytetu. Ist-
nieje pewna grupa historyków, która w tej wy-
powiedzi Piusa IX widzi: „Jedną z najbardziej
zawstydzających kart" jego pontyfikatu. Ta da-
lece przesadna ocena słów papieża nie uw-
zględnia jednak kilku ważnych czynników. Po
pierwsze, nie jest możliwe zrekonstruowanie
przebiegu rozmowy między kardynałem Guidi
i papieżem. Po drugie, zdanie to można po-
traktować jako pewnego rodzaju interpretację
ś
wiadectwa patrystycznego: „Z tym Kościołem
(Rzymskim), na podstawie jego znamienitego
pochodzenia, musi siłą rzeczy zgadzać się
każdy inny kościół, to znaczy wierni z nim,
gdyż była tam od zawsze przechowywana tra-
dycja, która dla wszystkich ludzi pochodzi od
Apostołów". Po trzecie, spotkanie „kontrahen-
tów" przedstawiono w sposób wypaczony.
Wkrótce potem Pius wyznaczył Guidiego, który
z powodów prawno-państwowych nie mógł
objąć urzędu w Bolonii, na stanowisko biskupa
Frascati, co wprawdzie często bywa oceniane
jako pewnego rodzaju obniżenie rangi w sto-
sunku do Bolonii, ale co zarazem przywiodło
go „bliżej" ku papieżowi, ponieważ Frascati,
jako prowincja kościelna podległa Rzymowi,
jest biskupstwem tradycyjnie obsadzanym
przez najwyższych w hierarchii kardynałów-
-biskupów. Pius nie był więc człowiekiem pa-
miętliwym. Kłótnie i spory odbiły się na zdro-
wiu papieża, a jego wrażliwość i skutki choroby
z lat młodzieńczych spowodowały osłabienie
159
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
systemu nerwowego. Dlatego nie ma potrzeby
kierować oręża w przeciwną stronę - zgodnie
z mottem - „Albo powinniśmy to wszystko brać
dosłownie i to jest potworne, albo da się to
usprawiedliwić i papież jest niepoczytalny...".
Styl rządzenia Piusa IX był jednak zrówno-
ważony i dobrze przemyślany, zorientowany
na harmonię i duszpasterstwo, mimo całej
swojej bojowości i zacietrzewienia.
Kierunki sporu, zarysowane tutaj jedynie
w sposób ogólny, znalazły swój finał w końco-
wym tekście soborowym. Udało się odsunąć na
plan dalszy wszystkie kontrowersje i stworzyć
jednolite teologiczne uzasadnienie.
Widzenie św. Jana Bosko
ś
adnego wydarzenia czy debaty soborowej
nie można uznać za punkt zwrotny w zacho-
wawczej postawie Piusa IX. Przez cały czas
wskazywał na wolność Soboru. W obliczu
presji wywieranej z zewnątrz publikacją tzw.
Listów Quihniusa, coraz silniejszych nacisków
ze strony zwolenników frakcji większościowej,
a także coraz wyraźniejszego sprzeciwu ze
strony mniejszości, doszedł do przekonania,
ż
e trzeba rzucić na szalę swoją osobowość i au-
torytet. W pewnym momencie poczuł się
w obowiązku podjęcia kroków w stosunku do
obydwu stron.
Jednakże: Pius IX, który traktował siebie
przede wszystkim jako pasterza swojego Koś-
cioła w okresie burzliwych przemian i który
swoją osobistą pobożność widział w ścisłej
160
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
relacji z transcendencją, znalazł dodatkowe
uzasadnienie dla swojej decyzji w wizji św.
Jana Bosko. Zaangażowanie Jana Bosko na
rzecz apostolstwa młodzieży we Włoszech tak
silnie zafascynowało Piusa IX, że stale szukał
z nim kontaktu. W jego osobie i w apostol-
stwie młodzieży odkrył zadania pastoralne,
którym oddał się już na początku swojej
kapłańskiej posługi. Dom sierot Tata Giovanni
towarzyszył papieżowi przez całe życie. W pos-
taci Jana Bosko dostrzegł zapewne paralelę
do swojej działalności. Podczas audiencji 12
lutego 1869 r. Jan Bosko przekazał papieżowi
treść swojego widzenia. Biograf Świętego, Le-
moyne, relacjonuje, że papież zapytał ojca Bo-
sko, czy chciałby wysłuchać relacji na temat
Kościoła i Soboru. A Bosko, który utrwalił
swoją wizję na piśmie, wyjaśnił: „Teraz spłynął
głos Boga do pasterza pasterzy: »Znajdujesz
się na wielkim zgromadzeniu wraz z twoimi
towarzyszami (ławnikami), ale wróg dobra
nie spoczął ani na chwilę; on studiuje i prak-
tykuje wszystkie chwyty przeciwko tobie. Bę-
dzie zasiewał waśń pomiędzy twoimi ławni-
kami; będzie wywoływał wrogów pośród
moich synów. Moce tego świata będą zionąć
ogniem i chciałyby, żeby strażnikom mojego
prawa słowa uwięzły w gardle. Ale to się nie
stanie. Oni czynią zło, zło dla siebie samych. Ty
działaj szybko: jeśli trudności nie dadzą się
rozwiązać, trzeba przejść ponad nimi. Jeśli bę-
dziesz w ciężkim położeniu, nie zatrzymuj się,
lecz jedź do przodu, póki nie zostanie
odrąbany łeb hydrze błędów. Od tego uderze-
nia zadrży ziemia i piekło, ale świat będzie
161
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
bezpieczny i wszyscy dobrzy zatriumfują.
Zbierz więc wokół siebie choćby zaledwie
dwóch towarzyszy, ale gdziekolwiek byś po-
szedł, idź dalej i dokończ dzieła, które ci zos-
tało powierzone. Dni szybko mijają, przy-
bliżając twoje dni do wyznaczonej liczby: ale
wielka Królowa zawsze będzie twoją pomocą
i - jak w dawnych czasach - tak i w przyszłości
będzie magnum et singulare in Ecdesia prae-
sidium«".
Treść tego widzenia nie odnosi się wyraźnie
do konkretnego momentu w czasie, ani też do
konkretnych wydarzeń historycznych. Ale św.
Jan Bosko przekazał papieżowi swoje wrażenia
z widzenia jako przesłanie w chwili, kiedy ten
mówił na temat Kościoła i Soboru. Pius IX był
bardzo podatny na mistykę. W słowach św.
Jana Bosko dostrzegł własną sytuację, kiedy
w sprawach nieomylności każdy próbował
przeciągnąć go na swoją stronę, aby zachować
wpływ na dalszy rozwój wypadków. Jak miał
się więc zachować papież?
Trzeba chyba odrzucić wizerunek wyracho-
wanego i zimno kalkującego taktyka, który
wszelkimi sposobami stara się przeforsować
„swoją" nieomylność. Wahania i wątpliwości
w tej kwestii mają swoje źródło w jego odpo-
wiedzialności wobec Kościoła. Był prze-
siąknięty niezmiennym dążeniem, by osiągnąć
to co najlepsze dla Kościoła i dla zbawienia
poszczególnego człowieka. Potwierdzenie, ja-
kie pośrednio usłyszał z ust św. Jana Bosko,
oraz wsparcie ze strony Matki Bożej sprawiły,
ż
e w sposób zdecydowany wkroczył na drogę
dogmatyzacji.
162
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
Relacje z frakcją mniejszościową
Generalnie rzecz biorąc oba stronnictwa so-
borowe wydawały się nieprzejednane. I cho-
ciaż Pius IX nieustannie podejmował starania,
by utrzymywać dobre stosunki z przeciwni-
kami nieomylności, czasem dochodziło do nie-
zbyt miłych scen. Przemówienie z 9 stycznia
1869 r. otworzyło oficjalne spór z frakcją
mniejszościową. Sformułowania w rodzaju:
„rzekome sposoby", które mają przeszkodzić
Kościołowi, by publicznie bronił się przeciwko
atakom błędów swojego czasu, albo też po-
równanie frakcji mniejszościowej do Poncjusza
Piłata [wystąpienie z 24 marca), stanowią
przykład zaostrzenia papieskiego stanowiska
wobec przeciwników nieomylności. Kto sta-
wia pytanie o przyczynę i skutki tej zmiany
tonu, nie uzyska odpowiedzi bez sprawiedliwej
oceny wzajemnych kampanii. Presja przeciw-
ników nieomylności, a przede wszystkim ich
metody, z drugiej zaś strony ostre wypowiedzi
jej zwolenników, spowodowały pogorszenie
klimatu.
Polaryzacja stanowisk także nie przyczyniła
się do lepszego zrozumienia między obyd-
wiema orientacjami. Pius widział w tym raczej
argument przemawiający za jego punktem wi-
dzenia. To on prowadził jedynie słuszną walkę
w obronie Kościoła. Daleki od sprowadzania
Kościoła do roli instytucji, która jest „uchwytna"
czysto demograficznie i socjologicznie, dostrzegał
w nim ową dobrą siłę, wspólnotę ustanowioną
przez Boga, niezbędną dla indywidualnego
zbawienia. Kwestia osobistej świętości i po-
163
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
trzeby zbawienia zawsze stały dla niego na
pierwszym miejscu.
Oprócz coraz silniejszego usztywnienia sta-
nowisk można było obserwować także sceny
zbliżenia między ludźmi. Nawet w okresie naj-
zacieklejszych sporów dochodziło do rozmów
w serdecznej atmosferze między papieżem
i biskupami z frakcji mniejszościowej. Papież
z wdziękiem i humorem próbował utrzymy-
wać kontakty na płaszczyźnie współbraterstwa.
Ale nigdy nie pozostawiał żadnych wątpli-
wości co do swojego pozytywnego nastawienia
w kwestii dogmatyzacji. Zachowała się wypo-
wiedź z roku 1869, pochodząca z rozmowy
z ojcem Piccirillo, wpływowym redaktorem
naczelnym Civilta Cattolica, który przez cały
czas trwania Soboru miał niemal nieograni-
czony dostęp do Piusa IX.: „Jestem zdecydo-
wany iść do przodu, i gdybym wiedział, iż So-
bór pragnie milczenia, mógłbym go rozwiązać
i sam stworzyć definicję."
Jeśli zestawimy wszystkie fakty, to można
w postawie Piusa IX od samego początku do-
strzec jasne stanowisko na rzecz dogmatyzacji.
Nie jest ono jednak podyktowane przesadnym
mniemaniem o sobie, żądzą władzy czy
próżnością, lecz wypływa z poszukiwania
właściwej decyzji dla dobra Kościoła w cza-
sach otwartej agresji z zewnątrz i fundamen-
talnych wątpliwości teologicznych. Prawdziwa
troska o Kościół i dobro wiernych nie pozwala
jednak wykluczyć wahań ani zwłoki w tak za-
sadniczej kwestii. To właśnie świadomość, że
jest się najwyższym autorytetem Kościoła, za-
myka drogę nagłym indywidualnym wysko-
164
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
kom. Fakt, że ostateczne potwierdzenie swoich
poglądów uzyskał dopiero w wizji św. Jana Bo-
sko, że nie chciał jej obdarzyć jedyną odpo-
wiedzialnością za swój sposób postępowania,
wynika z osobistej pobożności tego papieża.
Definicja nieomylności nie została przez Piusa
IX sprowadzona do roli „politikum" jak to uczy-
niło wielu przedstawicieli zarówno frakcji
mniejszościowej jak i większościowej; stała się
ona z punktu widzenia teologii i eklezjologii
„niezbędna dla dobra Kościoła", jak się wyraził
15 grudnia 1869 r. jezuita Piccirillo.
Burzliwe zakończenie
18 lipca 1870 r. stało się to, co musiało się
stać. Większość i mniejszość, przeciwnicy
i zwolennicy przystąpili do ostatniego aktu
czyli do głosowania. Dramaturgii tego wyda-
rzenia nie sposób przecenić: już w przeddzień
biskupi z frakcji mniejszościowej opuścili So-
bór, aby nie brać udziału w przedsięwzięciu,
którego nie byli w stanie wygrać, a które prze-
ważająca większość mogła przesądzić na swoją
korzyść tylko za cenę złożenia w ofierze niemal
stuprocentowej jednomyślności, tradycyjnie
obowiązującej w trakcie soborów. Ten moralny
konsensus nawet dla mniejszości wydawał się
ważniejszy od samego odrzucenia dogmatu!
A wszystko działo się w momencie, gdy spod
bram Rzymu dochodził huk dział Garibaldiego,
a na północy Alp odwieczni wrogowie - Niem-
cy i Francja zajęli naprzeciwko siebie pozycje
w okopach. Tak czy inaczej, po wielomiesięcz-
165
4
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
nych debatach i taktycznych zagrywkach, So-
bór dobiegł swojego chwalebnego końca.
Ostateczny tekst Konstytucji Pastor aeter-
nus został uchwalony - 532 Ojców św. Soboru
dało swój placet, dwóch było przeciwnych. Uro-
czystości rozpoczęły się o godzinie 9 rano mszą
ś
więtą w bazylice św. Piotra. Oprócz biskupów
mniejszościowych zabrakło całego korpusu dy-
plomatycznego ówczesnych mocarstw. Ich nie-
obecność była rezultatem polityki dezinfor-
macji prowadzonej przez zwolenników frakcji
mniejszościowej, owych politykujących mani-
pulatorów opinii, którzy starali się zasugero-
wać, że zgodnie z definicją papieskiej nie-
omylności katolik nie może pozostać lojalnym
obywatelem swojego państwa.
W momencie właściwej procedury głoso-
wania, do której wszyscy przystępowali po na-
zwisku, rozpętała się burza; oddawanie głosów
odbywało się w scenerii błyskawic i głośnych
grzmotów. Kiedy Pius IX odczytywał uroczyś-
cie tekst przyjętej Konstytucji, w auli soboro-
wej panowała grobowa i mroczna atmosfera.
Interpretacja tych naturalnych zjawisk pogo-
dowych była tak samo rozbieżna jak podejście
do dogmatu. Dla jednych był to przejaw gniewu
przeciwko roszczeniom papieskim, dla innych
wobec członków ugrupowania zwalczających
nieomylność, ponieważ wypowiedzieli się oni
przeciwko Rzymowi, papieżowi i Kościołowi
i znaleźli się niebezpiecznie blisko schizma-
tycznego rozłamu. Po sali obrad krążyły po-
równania z Dziesięcioma Przykazaniami, które
zostały przekazane na górze Synaj pośród błys-
kawic i grzmotów.
166
PIUS IX I KONTROWERSYJNA NIEOMYLNOŚĆ
Amerykański magazyn The Times relacjono-
wał końcowe głosowanie w dramatycznym to-
nie: „Burza osiągnęła swoją kulminację, kiedy
papieżowi wręczono wyniki głosowania. Ciem-
ność zapadła tak wielka, że trzeba było przy-
nieść silne światło i postawić obok papieża,
kiedy ten odczytywał słowa: Nosąue, sacro ap-
probante Consilio, Ula, ut lecta sunt, defmimus et
apostolica auctońtate confirmamus. Błyska-
wice ogarnęły salę, a grzmot potoczył się
z wielką siłą. Potem nastąpiło Te Deum i błogo-
sławieństwo; całe zgromadzenie upadło na ko-
lana, a papież pobłogosławił wszystkich swoim
głosem jasnym, dźwięcznym i rozpoznawal-
nym przez tysiące". Obydwaj biskupi, którzy
głosowali non placet, w tej samej chwili udzie-
lili swojej zgody, zaś biskupi, którzy wcześniej
wyjechali, przesłali swoje poparcie w ciągu ko-
lejnych kilku miesięcy. Dogmat stał się faktem.
Dzisiaj, z perspektywy ponad 130 lat, jeśli
trzeźwo potraktujemy sprawę i pominiemy
wszystkie ujawnione animozje, musimy zado-
wolić się wskazówką na temat klimatycznych
okoliczności, jakie stanowiły oprawę tego
dusznego i gorącego lipcowego dnia w Rzy-
mie.
?¦}
167
PASTOR AETERNUS: DOGMAT
Sobór zajmował się kwestiami prymatu
i nieomylności papieża w kontekście nauki
0 Kościele - eklezjologii. Konstytucja apostol-
ska Pastor aeternus nie traktuje ustroju Koś-
cioła jako kwestii rozumianej w sposób czysto
zewnętrzny, ale teologicznie: jako pozycję pa-
pieża w Kościele. Urzędu kapłana czy episko-
patu nie można pojmować według kryteriów
czysto socjologicznych, tak samo rzecz ma się
z prymatem i nieomylnością, których nie da
się wyjaśnić w kategoriach organizmu pań-
stwowego czy stowarzyszenia. Sobór Waty-
kański I podsumował dotychczasowe osiągnię-
cia nauczania o prymacie papieża i ogłosił je
w uroczystej formie.
Pastor aeternus składa się z 4 rozdziałów:
Ustanowienie przez Chrystusa apostolskiego
prymatu św. Piotra, Kontynuacja prymatu
w Kościele, Natura i istota prymatu {prymatju-
rysdykcyjny) i Nieomylność papieża w naucza-
niu Biskupa Rzymskiego.
Co się rozumie pod pojęciem prymatu ju-
rysdykcyjnego? Rozdział trzeci Konstytucji
stwierdza, że „Kościół Rzymski z mocy Pana
posiada prymat regularnej władzy nad
wszystkimi innymi i że kompetencje Biskupa
Rzymskiego... są bezpośrednie wobec paste-
rzy i wiernych wszelkiego obrządku i rangi
.... Są zobowiązani do podporządkowania się
1 prawdziwego posłuszeństwa nie tylko
168
PASTOR AETERNUS: DOGMAT
w sprawach, które dotyczą wiary i obycza-
jów, ale także i w tych, które dotyczą dyscy-
pliny i kierowania Kościołem rozpowszech-
nionym na całej kuli ziemskiej". Inaczej
mówiąc: „Biskup Rzymski posiada pełną
i najwyższą władzę we wszystkich kwestiach
nauczania Kościoła i dyscypliny, przy czym
uwaga jest skierowana na zachowanie jed-
ności wspólnoty Kościoła. Papież może więc
w każdym momencie zrobić użytek ze swo-
ich kompetencji wobec wiernych i biskupów.
Częścią nauki katolickiej jest także to, że
miejscowi biskupi sprawują swoją jurysdyk-
cję poprzez otrzymanie sakramentalnych
ś
więceń i wypełniają ją w jedności z pa-
pieżem oraz Kolegium biskupów. To uzu-
pełnienie i jednoznaczna wskazówka na te-
mat nienaruszonej jurysdykcji biskupów ma
oznaczać, że Sobór kładzie tamę wszelkiemu
absolutyzmowi. Absolutyzm oznaczałby bo-
wiem, że poniżej tej centralnej władzy nie
istnieje żadna inna instancja, która sama dla
siebie stanowi prawo. Prymat jurysdykcji pa-
pieskiej nie znosi prawnej samodzielności
biskupów, ale wiąże ją ze sobą w ramach za-
sady jedności Kościoła. Sobór jako otwartą
pozostawia kwestię, w jaki sposób ma kon-
kretnie wyglądać korzystanie z wzajemnych
uprawnień. Trzeba jednak przyznać, że w nie-
podważalnej władzy papieża tkwi pewna
doza absolutyzmu, ponieważ jurysdykcja bis-
kupów nie może w żadnej mierze ograniczać
papieskiej. Dlatego Pastor aeternus jest jesz-
cze opatrzona kilkoma znakami zapytania
odnośnie jej recepcji.
169
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Wsparcie całego świata
Ażeby uzyskać szeroką i wielostronną ocenę
jurysdykcyjnego prymatu papieża, należy
wznieść się ponad obszar samej Kurii. Prawie
wszystkie kościoły narodowe stanęły twarzą
w twarz z ruchami kulturowo-laickimi. Z tego
względu papież, niezależny od agitacji pań-
stwowej i politycznej, musiał wydawać się je-
dynym prawdziwym oparciem dla zagrożo-
nego katolicyzmu w Europie. Z natury rzeczy
jego sposób postępowania musiał wynikać
z konkretnej sytuacji, w jakiej znalazły się po-
szczególne kościoły narodowe. Przyznanie po-
nadnarodowej, „centralnej instancji kościel-
nej" określonych prerogatyw wydawało się
jedyną rozsądną i realną drogą obrony przed
siłami wrogimi Kościołowi. Wskutek koniecz-
nej narodowej „political correctness" odczu-
wano jednak brak niezbędnej jednoznaczności,
co sprawiło, iż tą drogą - z uwagi na uniwer-
salne kompetencje papieża - można szybciej
i efektywniej podejmować decyzje, przede
wszystkim w sposób bardziej niezależny i nie-
skrępowany. Nikt nie ma złudzeń: do chwili
obecnej bywało tak, że niejeden biskup prosił
papieża o wypowiedzenie tego słowa „zna-
mionującego moc", a którego sam wypowie-
dzieć nie zdoła, a niekiedy nawet po to, żeby po
jego publikacji zareagować na nie „z zaskocze-
niem".
Postawienie na Soborze Watykańskim I
kwestii jurysdykcyjnego prymatu papieża zos-
tało przyjęte nie tylko z zadowoleniem - wielu
wręcz domagało się tego bardzo głośno. Spo-
170
PASTOR AETERNUS: DOGMAT
dziewano się, że przyjęcie definicji prymatu
jurysdykcyjnego, który niezmiennie stanowił
dobro wiary, a teraz miał tylko uzyskać dog-
matycznie umocowanie, przyniesie owoce
w postaci lepszego i bardziej efektywnego
duszpasterstwa. Przesunięcie dalszych kom-
petencji decyzyjnych do Rzymu odciążało
miejscowych biskupów. Nie pozwalało też po-
szczególnym doktrynom filozoficznym i świa-
topoglądom, szczególnie tym o wydźwięku na-
rodowym i oświeceniowym, na otwieranie
kolejnych obszarów konfliktu. Dogmat nie wy-
nikał więc z zaciekłego uporu i opętania żądzą
władzy ze strony Piusa IX, lecz miał swoje
ź
ródło w fundamentalnej idei przenikającej
wszystkie dziedziny kościelnego communio, by
w ciężkich czasach naznaczonych konfliktami
przyznać papieżowi absolutne kompetencje
decyzyjne we wszystkich dziedzinach rozjem-
czych i w ten sposób zachować pozycje katoli-
cyzmu wobec wrogo nastawionego świata.
Nieomylność papieskiego urzędu
nauczycielskiego
W przeciwieństwie do definicji prymatu,
który odnosi się do nieograniczonej władzy
papieża w zakresie rządzenia, definicja nie-
omylności wskazuje na niczym nieograniczony
najwyższy autorytet nauczycielski w sprawach
wiary i obyczajów, wynikający z jego urzędu
pasterza.
Kłopoty z dogmatem o nieomylności wyni-
kają często choćby stąd, że tekst i jego treść nie
171
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
są dobrze znane. Kluczowy fragment 4 roz-
działu Pastor aeternus, który z uwagi na swoją
wymowę powinien być cytowany w całości,
brzmi:
„Przyłączając się zatem wiernie do tradycji,
przekazywanej od samego zarania wiary
chrześcijańskiej, za zgodą świętego Soboru ku
chwale Boga, naszego Zbawiciela, dla podnie-
sienia religii katolickiej i zbawienia narodów
chrześcijańskich, orzekamy, że dogmatem ob-
jawionym przez Boga jest: jeśli Biskup Rzym-
ski wypowiada się ex cathedra, to znaczy, kiedy
sprawuje swój urząd Pasterza i Nauczyciela
wszystkich chrześcijan i mocą swojej naj-
wyższej apostolskiej powagi ogłasza naukę od-
noszącą się do wiary lub obyczajów, która ma
być zachowana przez cały Kościół, że wten-
czas posiada on dzięki opiece Boskiej tę nie-
omylność przyrzeczoną mu w osobie św.
Piotra, którą Boski Zbawiciel chciał wyposażyć
swój Kościół w sprawach wiary i obyczajów
i dlatego też takie definicje Biskupa Rzym-
skiego są same z siebie niezmienne [ex sese),
i nie wynika to dopiero ze zgody Kościoła" [DH
3073,3074).
Kwestia formy
Tego rodzaju jednoznaczne oświadczenie
u niektórych czytelników mogło wywołać
wrażenie, że papież rości sobie prawo do nie-
omylności uniwersalnej, nie podlegającej ja-
kiemukolwiek kwestionowaniu. Ale kiedy
przyjrzeć się temu bliżej, stają się widoczne
172
PASTOR AETERNUS: DOGMAT
wyraźne ograniczenia: słowa papieża za nie-
omylne mogą być uznane tylko wtedy, kiedy
wypowiada je ex cathedra, a więc „jako Nau-
czyciel i Pasterz wszystkich chrześcijan". Osta-
teczne decyzje zapadają „z mocy najwyższej
władzy apostolskiej" zaś nauka o wierze i oby-
czajach powinna być przez cały Kościół przyj-
mowana bez poprawek.
Papież może więc rościć sobie prawo do cha-
ryzmatu i nieomylności, ale tylko w sprawach
Kościoła, to znaczy nigdy z pominięciem rela-
cji do Kościoła jako całości, wobec którego ma
wypełniać swoje zobowiązania. W kwestii nie-
omylności chodzi więc ściśle rzecz biorąc
o formę: papież przynosi istniejące, powszech-
nie przyjęte dobra wiary w obowiązującej for-
mie (definicja dogmatu). Daje temu wyraz po-
przez formalny akt [ex cathedra). Nie jest mu
do tego potrzebna formalna zgoda, np. soboru
albo ogółu biskupów.
Uwarunkowania co do treści
Oprócz kryteriów formalnych, dotyczących
nauki o nieomylności, występuje także istotne
ograniczenie odnośnie treści. W tym samym
rozdziale Konstytucji 4 czytamy: „Następcom
ś
w. Piotra Duch Święty nie został (po to) przy-
rzeczony, ażeby poprzez jego Objawienie wy-
dobywali na światło dzienne nową naukę, ale
po to, by z jego pomocą zachowywali i wiernie
przekazywali Objawienie tudzież spuściz-
nę wiary przekazaną przez Apostołów" (DH
3070).
173
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Zachowywanie i interpretacja, to kluczowe
pojęcia, do których odwołuje się dogmat o nie-
omylności. Nieomylność nie oznacza bowiem,
ż
e papież w swoich orzeczeniach ex cathedra
może niejako prywatnie, wbrew jednomyśl-
nemu świadectwu Urzędu Nauczycielskiego,
co jest zrośnięte z historią Kościoła - na nowo
definiować wiarę.
Nie chodzi więc o absolutną bezbłędność,
która mogłaby wyrażać się niezależnie od nau-
czania i istniejących prawd wiary. Punktem od-
niesienia jest tu tradycja wiary przekazana
Kościołowi, który opiera się na strukturach
Objawienia: w słowie pisanym, w piśmie, w so-
borach i tradycji. Na mocy tego świadectwa
papież uzyskuje uprawnienie do stwierdzenia
jednoznaczności nauczania Kościoła. W ten
sposób zostaje wykluczona sytuacja, że papież
może uznać za nieomylne treści, które nie mają
nic wspólnego ze wspomnianymi uwarunko-
waniami wiary katolickiej. Tak oto raz na za-
wsze została ustalona miara i środki zaradcze
odnośnie papieskich orzeczeń ex cathedra.
Nieomylność urzędu - nie osoby
Wszystkie polemiki przed-soborowe, ale
także po zakończeniu Soboru (do dnia dzisiej-
szego), trzeba mierzyć według tego systemu
współrzędnych. Nie chodzi o ustanowienie
absolutnej pozycji nauczania papieża, choćby
posiadał on nie wiadomo jak dogłębne wy-
kształcenie, ale o urzędową definicję i orzeka-
nie w sprawach istniejącej wiary w Kościele, za
174
PASTOR AETERNUS: DOGMAT
który papież ponosi odpowiedzialność. Przed-
stawiany przez wrogów horror niemal co-
dziennych nieomylnych definicji nigdy nie był
celem Pierwszego Soboru Watykańskiego ani
też Piusa IX.
Inny element uzasadnienia to niebrany do-
tychczas pod uwagę interes apologetyczny,
który mógł stanowić tło dla definicji nieomyl-
ności. W wyniku Rewolucji Francuskiej
załamał się pewien obraz świata, w którym
chrześcijaństwo było jedynym i oczywistym
filarem historii człowieka i państwa. Rysująca
się coraz silniej tendencja do sekularyzacji,
będąca ściślej mówiąc antyklerykalna i nie-
przyjazna chrześcijaństwu, odcisnęła swoje
piętno także w dziedzinie uzasadnienia wiary
i Kościoła.
Global player albo „do widzenia"
Wspólnota Kościoła musiała poszukiwać no-
wych dróg, żeby znaleźć dla siebie optymalne
miejsce na tworzącym się rynku modeli ideo-
logicznych i ofert zbawienia.
Takie podejście, zapożyczone z modeli gos-
podarczych, stanowi z pewnością swoistą ab-
strakcję i oznacza zredukowanie działalności
Kościoła do roli podmiotu w światopoglądowej
grze interesów. Pośród decydentów i ludzi, któ-
rzy stanowili siłę napędową nieomylności, już
wcześniej dominowało myślenie w kategoriach
politycznych. Teksty soborowe były jednak teo-
logią, dalszym rozwinięciem swoistej dogma-
tyki katolickiej. Ale urząd papieża był i jest - na
175
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
co Klaus Schatz często zwraca uwagę - wiel-
kością korespondującą z ówczesnymi mocar-
stwami światowymi. Historia, za pośrednic-
twem zapierających dech w piersi wydarzeń
pokazuje, że przetrwanie Kościoła, czyli jego
samodzielności, niezależności i zdolności do
działania, w ogromnej mierze zależy od tego,
jak zareaguje on - także poprzez swoje struk-
tury - na wyzwania, naciski i na konkurencję.
Tej relatywnej elastyczności nie wolno mylić
z naśladownictwem czy dostosowaniem się do
warunków. Taka postawa doprowadziłaby do
natychmiastowej absorpcji i marginalizacji
Kościoła. Kościół może przetrwać tylko wtedy,
kiedy zachowa swoją tożsamość. Ten, kto
chciałby sprowadzić tożsamość Kościoła do
modlitwy i okazywania przyjaźni wobec ludzi,
jest naiwny i nie rozumie, gdzie tkwi sedno
sprawy. Tego rodzaju denominacje pojawiają
się masowo od czasu Reformacji, ponieważ
nieprzerwanie odbywa się proces dzielenia
i tworzenia od nowa, podobnie jak trwa nie-
zmordowana gonitwa za wyimaginowanym
kościołem. Kościół rzymsko-katolicki, prowa-
dzony przez Ducha Świętego, jest fundacją Je-
zusa Chrystusa o 2000-letniej tradycji, prze-
mawiającą do ludzi. Bliskość Kościoła ze
ś
wiatem, zadania, jakie sobie wobec niego sta-
wia, odróżniają go diametralnie od po-
bieżności, z jaką podchodzą do świata pietyści
czy buddyści. Kościół zawsze miał przed
oczami „świat", reprezentowany przez cesarza,
ONZ, Związek Radziecki czy prezydenta Sta-
nów Zjednoczonych. Wszystkie te ośrodki
władzy wiedziały i wiedzą, że ich potężnego
176
PASTOR AETERNUS: DOGMAT
odpowiednika, papieża, można zdecydowanie
osłabić zarówno poprzez erozję nauki Kościoła,
jak też przez przejęcie kościelnych urzędów.
Obydwa te elementy próbowano w zmasowany
sposób wykorzystać od czasu Rewolucji Fran-
cuskiej. Na obydwa, co by nie powiedzieć,
ś
miertelne zagrożenia, doskonałą odpowiedź
stanowił prymat jurysdykcyjny papieża i dog-
mat o nieomylności. Dzięki optymalnemu
wzmocnieniu kościelnej władzy centralnej
położono kres próbom zredukowania Kościoła
do roli nieszkodliwego stowarzyszenia mist-
rzów ceremonii i płytkich pobożnisiów, z kap-
łanem kultu państwowego na czele, do insty-
tucji pozbawionej wiary i przystosowanej do
ś
wiata.
Ażeby lepiej zrozumieć ten sposób myślenia
- który Kościołowi, a tym samym dziełu Zba-
wienia Chrystusa, zapewnił przetrwanie, przy-
rzeczone przez Chrystusa: non praevalebunt -
odwołamy się do porównania z rodziną: Co się
dzieje z rodziną, w której dzieci są wychowy-
wane przez państwo i społeczeństwo, a nie
przez rodziców, której wspólnoty nie gwaran-
tują żadne ustawy, a każdy w każdej chwili
może ją opuścić i zrobić co zechce, w której pa-
nują niespójne wyobrażenia i modele zacho-
wań? Rodzina taka ulega rozpadowi. Bez formy
i ochrony nie może istnieć miłość ani wiara.
Symfonia zamiast kakofonii
Jak Kościół mógł temu zapobiec? Jedną
z dróg był spór teologiczny i filozoficzny pro-
177
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
wadzony przy użyciu metod stosowanych
w apologetyce. W ten sposób próbowano rea-
gować na konkretne zapytania i krytyczne wy-
powiedzi (powoli rozwijała się z tego teologia
fundamentalna). Inna droga to skupianie się na
obowiązującej wykładni nauczania. Bezgłowa
orkiestra teologii i interpretacji wiary zaciem-
niała jednoznaczność nauczania. Z polifonii nie
da się wydobyć właściwego sedna prawdy
wiary. Potrzebny był jeden głos, który mógłby
oznajmiać w sposób konkretny posłannictwo
Chrystusa i byłby jednocześnie wytyczną dla
tego, czym właściwie jest chrześcijaństwo
i Kościół. Potrzeba jednoznacznego tonu, który
przemawia w imieniu całego Kościoła, mogła
być niezwykle istotnym, choć pozostającym
tylko w ukryciu powodem, by zdefiniować nie-
omylność w sposób dogmatyczny powagą
Urzędu Nauczycielskiego.
Wszelkie obawy przeciwników dogmatyza-
cji okazały się bezzasadne. Ich absurdalne wy-
obrażenie, że papież we wszystkich swoich wy-
powiedziach i działaniach może rościć sobie
prawo do nieomylności, nie odpowiadało
prawdzie. Papież nie jest przecież monarchą
stojącym poza Kościołem czy przeciwko
niemu, nie jest sternikiem historii, czy aktorem
w teatrze marionetek. Byłby tak samo mało
wiarygodny jak papież, który pełnienie swo-
jego urzędu musi uzależniać od kolejnej in-
stancji. Sobór Watykański I, mimo wszystkich
rozbieżności pomiędzy frakcją większościową
i mniejszościową, okazał się bardzo wy-
ważonym i dalekowzrocznym zgromadzeniem
kościelnym.
178
PASTOR AETERNUS: DOGMAT
Od 1871 r. papież skorzystał tylko jeden raz
ze swojego prawa do wydania orzeczenia ex
cathedra, kiedy Pius XII w 1950 r. ogłosił dog-
mat o wniebowzięciu Najświętszej Maryi
Panny: dogmatyzacja j4ssi/mpta nie spowoduje
80 lat później zdemaskowania działań, które
z taką zapalczywością zarzucano nieomylności.
Ignazowi Dóllingerowi, lordowi Actonowi
i znacznej części mniejszości zadano kłam. Pa-
pież Pius XII zrealizował dogmatyzację w prak-
tyce, dokładnie według wskazówek Pierw-
szego Soboru Watykańskiego. Oparcie się na
tradycji, konsultacje z biskupami i uwzględ-
nienie skarbnicy ludzkiej wiary to przekonujące
argumenty, które przemawiały za dogmaty-
zacją tej tajemnicy wiary i które utorowały jej
drogę. Nie może być mowy o jakimś akcie pa-
pieskiej samowoli, co od wieków próbuje się
sugerować.
Kwestia eklezjologii
Jak teraz, po usunięciu wszystkich nieporo-
zumień, można w pozytywny sposób zinter-
pretować tę definicję z teologicznego punktu
widzenia? Jest ona dogmatycznie konsek-
wentna. W rozdziale na temat teologii prymatu
(por. str. 133) przytoczyliśmy krótkie roz-
ważania, żeby wyjaśnić, dlaczego papież jest
nieomylny w swoich orzeczeniach ex cat-
hedra. Kwestia, dlaczego papież jest nieomylny
w orzeczeniach ex cathedra stanowi przedmiot
zainteresowania eklezjologii, nauki o Kościele.
Papieska nieomylność nie jest mianowicie
179
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
„inną nieomylnością od tej przyrzeczonej
całemu Kościołowi przez Chrystusa, ale szcze-
gólną formą jej sprawowania. Uzyskuje ona
swój autorytet nie od Kościoła, lecz bezpoś-
rednio z mocy charyzmatu przyrzeczonego
Biskupowi Rzymskiemu przez Ducha Świętego
w trakcie wypełnienia jego misji Nauczyciela
i Pasterza (DH 3074)."
IMPERIUM KONTRATAKUJE:
KULTURKAMPF
Okresowi znanemu w historii pod nazwą
„kulturkampf" najważniejszy rys nadawał fakt,
ż
e reformacyjne Prusy swoje sukcesy militarne
przeciwko (przynajmniej na zewnątrz) kato-
lickiej Austrii i Francji traktowały jako klęskę
katolicyzmu. Ponadto interpretacją postano-
wień Soboru Watykańskiego na potrzeby
rządu pruskiego zajmowali się wyłącznie scep-
tycznie nastawieni wobec Rzymu przedstawi-
ciele katolicyzmu liberalnego. W Niemczech
przeważała opinia, że z powodu swoich ścis-
łych, niejako sakralnych, powiązań z papieżem,
katolicy będą wymigiwać się od obowiązków
obywatelskich wobec protestanckiego cesar-
stwa. Opozycja znajdowała się więc w Rzymie.
Tego rodzaju deformacja postanowień oraz
intencji Soboru Watykańskiego rodziła siłą rze-
czy spory i kontrowersje w obszarze polityki
kościelnej. Celem władz było stworzenie pru-
skiego kościoła reformacyjnego, który jako in-
stytucja wychowawcza miał zostać teraz pod-
porządkowany państwu.
Całą odpowiedzialność ponosił faktycznie
Otto von Bismarck. W dogmacie o nieomyl-
ności i w formującym się ruchu politycznym
widział on zagrożenie dla swojego zjednoczo-
nego cesarstwa. Założona latem 1870 r. partia
„Centrum", która skupiała katolików, mogła
jako druga pod względem liczebności frakcja
181
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
współtworzyć krajobraz polityczny w pierw-
szym Reichstagu z 1871 r. Tworzące się ugru-
powania katolickie znalazły duchowe wsparcie
w osobie Piusa IX. Rozkwitały katolickie sto-
warzyszenia. Kiedy Pius IX zwrócił się do pru-
skiego króla z prośbą o pomoc w odzyskaniu
Państwa Kościelnego, partia Centrum z naci-
skiem poparła jego starania: papież niezależny
od ambicji politycznych stanowił istotny ele-
ment Kościoła katolickiego.
Działania antykatolickie
Z każdym dniem sytuacja katolików w Niem-
czech stawała się coraz trudniejsza. Patrząc
z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć,
ż
e władze pruskie podejmowały drastyczne
kroki. A oto kilka przykładów: 10 grudnia 1871
r. uchwalono tzw. „Paragraf kanclerski", w myśl
którego w kazaniach nie wolno było poruszać
ż
adnych tematów dotyczących spraw pań-
stwowych, gdyż mogło to stanowić zagrożenie
dla ładu społecznego. Przy pomocy tego
wątpliwego uzasadnienia, że ambona mogłaby
być wykorzystywana do manifestacji politycz-
nych, „nowa Rzesza niemiecka" pod przewod-
nictwem Prus zamknęła duchownym katolic-
kim usta. Kto nie zastosował się do tych
zarządzeń, ryzykował karę 2 lat więzienia.
Jak silne było przekonanie Bismarcka o tym,
ż
e Kościół staje się zagrożeniem dla państwa,
wyszło na jaw już kilka miesięcy później. W no-
cie z 14 maja 1872 r., wystosowanej do wszyst-
kich rządów zagranicznych, zaapelował mia-
182
IMPERIUM KONTRATAKUJE: KULTURKAMPF
nowicie, by w czasie kolejnych wyborów pa-
pieża władze państwowe sprawdzały zgłoszo-
nych kandydatów i w razie zastrzeżeń odrzu-
cały ich! Biskupi, którzy wchodzili w rachubę,
są przecież poddanymi obcego suwerena,
który w ten sposób, a więc za pośrednictwem
swoich „satelitów" biskupów, mógłby ingero-
wać w sprawy Rzeszy. Kiedy nota ukazała się
28 grudnia w rządowym dzienniku Reichszei-
tung, biskupi natychmiast podnieśli protest.
Po pierwsze odrzucili sugestie, że są wyłącznie
narzędziem w rękach papieża, po drugie wy-
razili oburzenie zamiarem władz państwo-
wych, które chcą wywierać wpływ na wybór
papieża. To niewyobrażalne, by rządy naro-
dowe wykorzystywały Kościół do swoich ce-
lów i jeszcze przed wyborami poddawały kan-
dydatów do objęcia Stolicy Apostolskiej jakiej-
kolwiek procedurze kontrolnej ze strony pań-
stwa, a nawet mogły ich eliminować! Biskupi
wskazali ponadto na fakt, że postanowienia
Soboru Watykańskiego, a szczególnie w spra-
wie nieomylności papieża, nie mają, i przede
wszystkim nie mogą mieć, żadnego wpływu
na zwykłe decyzje polityczne krajów czy naro-
dów. Nieomylność jest kwestią czysto teolo-
giczną, a nie wyrazem politycznej omnipoten-
cji Biskupa Rzymskiego.
W przemówieniu do członków niemieckiego
koła czytelników w Rzymie w dniu 24 czerwca
1872 r., Pius IX stwierdził: „Ten (państwowy)
triumf bez umiaru" nie potrwa długo. Kto wie,
czy gdzieś na górze nie obluzuje się kamyczek
wyzwalający lawinę, która zmiecie podstawy
kolosa. Czekamy pełni ufności, co Bóg posta-
183
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
nowi. Tymczasem jednak okazujemy rządom
szacunek i posłuszeństwo, dopóki nie uczynią
niczego przeciwko przykazaniom Boskim".
Ton wypowiedzi zaostrzał się coraz bardziej.
W orędziu bożonarodzeniowym z 23 grudnia
tego samego roku Pius mówił o ludziach, „któ-
rzy nie wyznają naszej religii, a nawet jej nie
znają, a mimo to roszczą sobie prawo do ogra-
niczania dogmatów i uprawnień Kościoła i nie
wstydzą się zrzucać na katolików winy za za-
ciekłe prześladowania, ponieważ ci odmawiają
postawienia praw laickiej władzy ponad przy-
kazaniami Boga i Kościoła".
Cesarz poczuł się tymi słowami osobiście
dotknięty i Bismarck odwołał ambasadora
z Rzymu. I tak sytuacja rozwijała się dalej. Ber-
lińska gazeta Berliner Nationalzeitung szydziła
z Piusa IX jako niepoczytalnego starca, który
wzywa swoich księży i niemieckich katolików
do stawiania zaciekłego oporu przeciwko oj-
czyźnie. Teraz widać, na jakie spadamy dno.
Ale na tym nie koniec. 7 lipca 1872 r. Reich-
stag uchwalił tzw. „Ustawę w sprawie jezui-
tów": jezuici zostali wraz z (pokrewnymi) za-
konami - zakonem rycerzy św. Łazarza
i Redemptorystami - wygnani z terenów ad-
ministracji niemieckiej.
Co się za tym wszystkim kryło? Nie sposób
znaleźć konkretnego i sensownego wyjaś-
nienia. Za tymi rygorystycznymi, dzisiaj nie-
stety już zapomnianymi, krokami ze strony
samowładczego tworu państwowego, stała
ideologia oświeceniowa i wyobrażenie o koś-
ciele jako kongregacji narodowej czy wręcz
nacjonalistycznej: Kościół stanowi element
184
IMPERIUM KONTRATAKUJE: KULTURKAMPF
państwa. Nie jest osobną wielkością w ra-
mach państwa, ale z uwagi na swoją misję
w dziedzinie moralnego wychowania służy
dobru ogólnemu. Porządnych obywateli, jeśli
już są związani z Kościołem, należy an-
gażować w dzieło kształcenia i wychowania,
zgodnie z ich etyczną powinnością wobec
państwa.
Natychmiast nasuwa się pytanie o nadużycie.
Pius IX zareagował na to jawne naruszenie
wszelkiej praworządności głośnym wezwa-
niem do stawiania zaciekłego oporu.
„Ustawy majowe": „precz
z Kościołem!"
W r. 1873 przyszła kolej na tzw. „Ustawy ma-
jowe". Przewidywały one powołanie królew-
skiego urzędu ds. kościelnych; zawierały in-
strukcje odnośnie kształcenia i zatrudniania
księży, przepisy ułatwiające wystąpienie z Koś-
cioła, a także wprowadzały instytucję małżeń-
stwa cywilnego.
W maju 1875 r. zamknięto w Prusach
klasztory i siedziby zakonów, a członkowie
tych zgromadzeń zostali wydaleni z kraju.
Z jednym wyjątkiem: pozostać mogły jedynie
te zakony, które zajmowały się opieką i pie-
lęgnowaniem chorych. Branie jest bardziej
błogosławione niż dawanie! Spośród 11 pru-
skich biskupów, Bismarck nakazał uwięzić pię-
ciu, pozbawiając ich na mocy zarządzenia
państwowego pełnionych funkcji. Bismarck,
wraz z pruskim rządem, sterował tworzeniem
185
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
niemieckiego kościoła narodowego. Taki koś-
ciół mógł z łaski Prus zostać zobowiązany
wobec narodu per definitionem. „Nieza-
leżność od Rzymu" stała się automatycznie
zależnością od kurateli państwa. Każda for-
ma „afektu anty-rzymskiego", jak to opisy-
wał Hans Urs von Balthazar, niesie w sobie
zarodek narodowego przejęcia wiary i wspól-
noty wiernych. Naród jest wszystkim, a Koś-
ciół stanowi narzędzie taktyczne w rękach
rządzących. Pius IX od samego początku bro-
nił się przeciwko takim uzasadnieniom
prawnym. Także biskupi niemieccy wydali
w 1875 r. wspólne oświadczenie przeciwko
działaniom antykościelnym podejmowanym
przez państwo pruskie. Papież w encyklice
Quod nunąuam z 5 lutego 1875 r. uznał za
bezprzedmiotowe wszystkie ustawy, które
stoją w jawnej sprzeczności z Boskim powo-
łaniem Kościoła. Pojawiało się coraz więcej
agresywnych przepisów przeciwko Kościo-
łowi. I chociaż Bismarck próbował pozyskać
inne rządy europejskie jako sojuszników
przeciwko Rzymowi i papieżowi, pozostał
jednak jako reprezentant Prus w osamotnie-
niu.
Zwłaszcza w okresie hegemonii Prus w Niem-
czech można wyraźnie dostrzec niebezpie-
czeństwo, jakie grozi Kościołowi, kiedy interesy
narodowe, nacechowane czysto pragmatycz-
nymi względami politycznymi, uderzają w Koś-
ciół, który nie jest przecież tworem ludzkiej
fantazji i nie może być manipulowany z po-
wodu ludzkiej pychy, wynikającej zawsze z du-
chowego ograniczenia.
186
IMPERIUM KONTRATAKUJE: KULTURKAMPF
Błąd polityczny
Im więcej czasu tracono w Rzeszy niemiec-
kiej na spory i kontrowersje między państwem
i Kościołem, tym bardziej zwarta okazywała
się społeczność katolicka oraz sam Kościół.
Chociaż do roku 1878 władze usunęły dwie
trzecie biskupów, a tysiące parafii pozostawało
bez posługi duszpasterskiej, wzmacniało to
uczucia sympatii do papieża, Kościoła i wiary:
oto dowód głębokiego zakorzenienia religij-
ności w człowieku i wewnętrznej potrzeby
identyfikowania się z Kościołem oraz pa-
pieżem. Próby zepchnięcia Kościoła katolic-
kiego w zależność od państwa i ograniczenia
go do roli pomocnika spowodowały, że coraz
silniej zaczęła kształtować się samoświado-
mość katolików.
Wprowadzona przez władze kontrola nad
Kościołem przyczyniła się do wytworzenia ne-
gatywnego wizerunku państwa pruskiego,
które w oczach opinii międzynarodowej ucho-
dziły za twór nietolerancyjny. Z tych kontro-
wersji wyrósł jednak wpływowy katolicyzm,
o czym świadczyć może wzrastająca pozycja
partii Centrum, działalność licznych stowarzy-
szeń i związków katolickich oraz bogaty wybór
prasy katolickiej.
Pius IX zdobył w ostatnich latach swojego
pontyfikatu duże uznanie, szczególnie w Niem-
czech. Jego zaangażowanie w sprawę nieza-
leżności Kościoła dla wielu wiernych stało się
symbolem ich własnej tożsamości. Prześlado-
wanie prywatnej i indywidualnej religijności
oraz hierarchii instytucjonalnej, umotywo-
187
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
wane wpływami Oświecenia, większość kato-
lików odczuwała jako głęboką ingerencję
w prywatną sferę religijności, nadającą ich ży-
ciu znaczenie i orientację jako stały element ich
ś
wiatopoglądu. 13 maja 1875 r. prezes Mo-
gunckiego Stowarzyszenia Katolików, wkrótce
potem jak ucichła wrzawa po uchwaleniu
ustaw majowych, przekazał Piusowi list dzięk-
czynny, podpisany przez ponad milion katoli-
ków. Magia kościoła państwowego przeminie
bardzo szybko, natomiast zakorzenienie
w nadprzyrodzonym porządku ukaże człowie-
kowi jego właściwy cel.
„(...) W rewolucji kulturalnej (kulturkampf)
chodziło nie tylko o dopasowanie granic mię-
dzy państwem i Kościołem do konkretnych
przemian społecznych, ale o roszczenia ze
strony nowoczesnego państwa o cechach pra-
totalitarnych. Kluczowe pytanie dla humanis-
tycznego społeczeństwa - o istnienie i uznanie
praw i wartości, przed którymi państwo musi
ustąpić i którymi nie może dysponować - zos-
tało postawione w sytuacji nowego zaostrzenia
stosunków i zanegowane przez nacjonalistów.
Werdykty polityków, początkowo narodowo-li-
beralnych i nacjonalistycznych, a potem naro-
dowo-socjalistycznych, a obecnie polityków
społeczno-liberalnych, publicystów i history-
ków, na temat antyliberalnego i autorytarnego
lub »nie-niemieckiego«, a w każdym razie ana-
chronicznego Kościoła, nie dotykają sedna
sprawy."
188
WSZYSTKIE PYTANIA NADAL
POZOSTAJĄ OTWARTE?
Między Janem XXIII, który został wraz z Piu-
sem IX beatyfikowany 3 września 2000 r, a pa-
pieżem Mastai-Ferretti, można dostrzec głębo-
kie pokrewieństwo duchowe. Wyznawana
przez niego hierarchia wartości pozwala zro-
zumieć powody, dla których obydwaj papieże
w tym samym momencie zostali wyniesieni na
ołtarze. Jan XXIII, ze względu na sposób za-
chowania, urok osobisty i niczym niezmąconą
serdeczność bardzo przypominał pod wzglę-
dem charakteru swojego poprzednika z XIX
wieku. Warunki sprawowania urzędu, cele
i okoliczności polityczne były oczywiście od-
mienne. Ale Jan XXIII stwierdził kiedyś: „Stale
myślę o Piusie IX; moim życzeniem jest, by do-
równać mu ofiarą swojego życia i być godnym
uczczenia jego kanonizacji." Jan XXIII to zna-
komity znawca historii Kościoła w XIX wieku.
Pozostawił liczne publikacje na temat istot-
nych kwestii Kościoła i historii teologii. Był
profesorem historii Kościoła w seminarium
duchownym w Bergamo (Angelo Giuseppe
Roncalli został tam przyjęty już jako 13-letni
chłopiec i jako seminarzysta wyróżniał się zna-
komitą wiedzą historyczną). Posiadał więc od-
powiednie kwalifikacje, by wyrażać opinie
i oceniać istotne zagadnienia historyczne.
W tym sensie rezolucja wydana 13 czerwca
2000 r. na zgromadzeniu ogólnym historyków
189
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Kościoła z niemieckiego obszaru językowego
przeciwko beatyfikacji Piusa IX jest jedno-
cześnie skierowana przeciwko Janowi XXIII.
Chociaż w okresie beatyfikacji ukazywały się
publikacje tylko na temat Jana XXIII (przynaj-
mniej w krajach niemieckojęzycznych), co nie-
malże wywołało falę uwielbienia dla naszego
„brata Jana", jak brzmi tytuł jednej z książek, to
odmawia mu się zdolności do pojmowania pon-
tyfikatu Piusa IX, akurat z punktu widzenia
jego powszechnie znanej kompetencji jako his-
toryka Kościoła.
Uwaga skierowana na historię
„Dobre jest to, co faktyczne". Odwołanie się
do tej heglowskiej zasady może być ukrytym
konsensusem historyków. Historycy Kościoła
skłaniają się oczywiście ku temu, żeby jako
niepodważalny i na wskroś „dobry" system
współrzędnych dla działalności Kościoła trak-
tować przede wszystkim fakty świeckie, a więc
dotyczące wydarzeń światowych, zjawisk
społecznych i mocarstw politycznych. Przy po-
mocy „tego szablonu" próbuje się potem oce-
niać działania kościelnych decydentów pod
kątem tego, na ile są pragmatyczne, dyploma-
tyczne, odnoszą sukces, czy są: „kanciaste,
praktyczne, dobre". Ale „po bezpiecznej stro-
nie" historyk Kościoła znajdzie się dopiero
wówczas, kiedy weźmie sobie do serca heg-
lowską zasadę i ograniczy się do tego, by z de-
tektywistyczną sumiennością oświetlać jeden
po drugim każdy najmniejszy szczególik
190
WSZYSTKIE PYTANIA NADAL POZOSTAJĄ OTWARTE?
i uwolnić się od wyjaśnień i ocen, skoro nie
znajdują one szybkiego poklasku. Pytanie
brzmi: jaki duch inspirował człowieka takiego
jak Pius IX? Jakie przyświecały mu idee? Gdzie
widział swoje miejsce w okresie pomiędzy
1789 i 1945 rokiem? Odpowiedzi na te pytania
nie sposób uzyskać bez uciekania się do po-
mocy teologii.
„Dobre jest to, co nowe". Modernizm i wiara
w postęp mogą rządzić powszechną świado-
mością, ale zasada ta nie zdaje egzaminu
w świetle krytycznej weryfikacji. Dlaczego
zresztą miałaby? Dlaczego Empire State Buil-
ding miałby być lepszy niż katedra w Char-
tres? Jaki postęp stanowi krok naprzód we
właściwym kierunku? - Kryteria ocen nie
mogą znajdować się w samym postępie. Re-
wolucje nie znają współczucia. Fakt, że coś roz-
wija się historycznie i obecnie otwiera nowy
rozdział historii, nie jest wystarczającym po-
wodem, byśmy przyjmowali to w sposób bez-
krytyczny. Jest możliwe, że papież patrzył da-
lej wstecz i w przód niż niejeden zaślepiony
odnowiciel. Jest jednak możliwe, że to nowe, co
zostało niejako przez papieża "przespane", jest
właśnie tym dobrym.
„Faktyczność i nowość są wielkościami pier-
wotnymi". Dostrzegamy głównie to, co się prze-
bija na pierwszy plan. Może prowokować, in-
spirować, może stanowić pretekst. Ale jakim
prawem określamy działania wobec czegoś no-
wego, wobec nowych faktów, mianem wstecz-
nictwa i czystej reakcji? Czy przyczyna i skutek
muszą być tak„mono-kauzalne", że Kościół za-
wsze w ten sposób reaguje na świat? Czy Bis-
191
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
marek nie zareagował na nieomylność? Czy
w Kościele nie istnieją wewnętrzne prawa i we-
wnętrzne motywy przewodnie? Jakim człon-
kiem Kościoła mógłby być ktoś, kto wyobraża
sobie Kościół tylko jako przyparty do muru
i odmawia mu Ducha Świętego nawet w czasie
Soboru? - Takie czy inne działania Piusa IX, to
nie tylko po prostu kwestia reagowania na
nowe fakty historyczne, ale przede wszystkim
jego wola, aby aktywnie współuczestniczyć
w kształtowaniu teraźniejszości i przyszłości.
Kościół w duchowej izolacji?
Czy Pius miał spokojnie przyjąć do wiado-
mości, że we Włoszech i w innych krajach two-
rzy się demokracja, która nie zasługuje na
swoje miano? Stosunki panujące we włoskiej
demokracji w owych latach trudno opisać
w bardziej puentujący sposób niż słowami ba-
rona Petrucelli, który w 1861 r. na pierwszym
posiedzeniu parlamentu Królestwa Włoch
stwierdził: „Z pewnością nikt nie powie-
działby, że nasz parlament jest demokratyczny.
Albowiem reprezentuje wszystko oprócz na-
rodu."
Czy Pius IX miał de facto angażować się na
rzecz przestarzałego społeczeństwa szlachec-
kiego, które uważało siebie za oficjalnego me-
cenasa narodu?
Albo weźmy kwestię wywłaszczenia Koś-
cioła przez politykę. W całej Europie rabowano
biblioteki, zamykano wydziały uniwersytec-
kie, skreślano środki finansowe na kształce-
192
WSZYSTKIE PYTANIA NADAL POZOSTAJĄ OTWARTE?
nie. Nie stała za tym bynajmniej chęć finanso-
wego wzbogacenia się. Chodziło o długoter-
minowy zamysł wyrwania Kościołowi z ręki
wszystkich duchowych i kulturowych narzędzi,
ażeby następnie - całkiem nielogicznie, ale
przecież skutecznie - „demaskować" go jako
balast zbyteczny dla kondycji społeczeństwa.
Za pięknymi i gładko brzmiącymi słówkami
historyków, za określeniami typu „liberalny"
i „demokratyczny" kryło się więcej nietoleran-
cji, więcej kontroli i narodowej ciasnoty niż
w „absolutystycznym" papieżu, takim jak Pius IX.
Czy Pius IX musiał bronić się przeciwko ze-
pchnięciu Kościoła na całkowity margines? Czy
nie musiał pozostawać sceptyczny wobec li-
beralnego organizmu państwowego, który był
wychwalany pod niebiosa, ale który - patrząc
z dzisiejszej perspektywy - w najmniejszym
stopniu nie spełniłby wymogów współczes-
ności?
Prowokacyjne ustawodawstwo kulturkam-
pfu stanowi najlepszy dowód na to, jak pró-
bowano zminimalizować Kościół i zepchnąć
go do defensywy. Czy Pius IX miał rzucić się
w ramiona tego nowoczesnego i liberalnego
państwa? Niektórzy pospieszni krytycy nie
starają się chyba zrozumieć podejścia Koś-
cioła, lecz w każdym przejawie duchowego
samostanowienia od razu widzą karłowatość
reakcji. Tylko jakoś nadal nie pozwala się Koś-
ciołowi na obronę. Czy musi on znosić
wszystko, co mu narzucają nihilistyczne sys-
temy państwowe? Oto pytania, które także
i dzisiaj nie straciły niczego na swojej aktual-
ności.
193
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Obszary rozważań literackich i nau-
kowych
0 ile polityka i dziewiętnastowieczne pseu-
do-twory państwowe owego wieku stanowiły
największe zagrożenie dla dalszej egzystencji
Kościoła w Europie - przynajmniej w formie sa-
modzielnej i niezależnej od państwa - o tyle
istniały także siły wewnętrzne, które starały
się osłabić jego substancję. W1863 r. ukazał się
słynny „śywot Jezusa" Ernesta Renana (1823 -
1892): Vie de Jesus. W tej, chyba najbardziej po-
czytnej książce XIX wieku, Renan przedstawia
bardziej niż kontrowersyjny wizerunek Jezusa
z Nazaretu. Ta romantyczna i sentymentalna
powieść opisuje Jezusa jako dziecko natury,
które po pierwsze nie posiada żadnych wyob-
rażeń o tym, jakie konsekwencje ma głoszenie
nauk, po drugie zaś popada w anarchię: Jezus
jako zwiastun ruchów społeczno-rewolucyj-
nych. Podatność na tego rodzaju „ideologię Je-
zusową" wykazuje także i dzisiaj wiele osób.
Ale najważniejszym elementem książki jest za-
przeczenie boskości Jezusa. Jezus zostaje zre-
dukowany do niezwykłego zjawiska, które ma
szczególną motywację religijną i znajduje się
w szczególnej, wyróżniającego Go od innych
ludzi, relacji do Boga. Ale nie jest Synem Bożym.
Ernesta Renana można więc traktować, obok
wielu innych czynników, za „proroka" plura-
lizmu religijnego, który odrzuca uniwersalis-
tyczny charakter postaci Jezusa Chrystusa.
Czy Pius IX miał pozostać bierny i nie zarea-
gować krytyką, ponieważ Renan rozwinął coś
„nowego"? Czy nie mamy tu do czynienia
194
WSZYSTKIE PYTANIA NADAL POZOSTAJĄ OTWARTE?
z podważeniem zasad Kościoła i wiary w samej
istocie? Czy nie „głosi się" tutaj niemożności
objawienia i rzeczywistego spotkania człowie-
ka z Bogiem? Czy traktowanie pseudo-ewan-
gelii Renana jako prawdziwej nie jest po-
czątkiem końca wiary chrześcijańskiej?
Religia jako projekcja
W filozofii Ludwiga Feuerbacha (1804 -
1872), głównie w Istocie Chrześcijaństwa
z 1841r., religia i personalny Bóg są trakto-
wane jako projekcje człowieka. Bóg, w języku
filozofii określany mianem „absolutu" (odper-
sonifikowanie Boga, z którym można rozma-
wiać), powstaje wskutek zwykłej mistyfikacji
skończoności, w rezultacie czego religia jest
uzasadniana jako fakt czysto antropologiczny
i immanentny. To człowiek jest prawdziwym
„wynalazcą" religii, a jednocześnie sam sta-
nowi przedmiot jej wiary. Sięga on w sferę
transcendencji i do własnego „pragnienia"
Boga poprzez projekcję samego siebie. Zwoże-
nie, że to człowiek stworzył Boga na swój ob-
raz („samoubóstwienie człowieka") stoi oczy-
wiście w jawnej sprzeczności z antropologią
chrześcijańską i religijnym wyobrażeniem
Boga opartym na Objawieniu.
W tym miejscu wydaje się uprawnione pyta-
nie, czy Pius IX nie miał racji okazując scepty-
cyzm wobec nowych prądów filozoficznych.
O ile u Ernesta Renana mamy do czynienia z za-
przeczeniem boskości Jezusa Chrystusa, wsku-
tek czego chrześcijaństwo zostaje wykorze-
195
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
nione z zasady że jest religią objawieniową (jak
naprawdę możemy mówić o samoobjawieniu
Boga w inkarnacji, jeśli tajemnica ta nie doko-
nała się faktycznie w narodzinach Zbawiciela ?),
0 tyle Feuerbach poddaje w wątpliwość nad-
przyrodzoność, transcendencję i istnienie Boga
w ogóle i spycha w ten sposób religię w sferę
ludzkiej fantazji, czegoś nieuświadomionego,
w psychologiczne samostanowienie i nadinter-
pretację ocen. Czy tego rodzaju wyłom w nau-
kach filozoficznych, który stanowi egzysten-
cjalne zagrożenia dla fenomenu religii jako
całości, a szczególnie dla chrześcijaństwa, pa-
pież powinien spokojnie przyjąć bez mrugnięcia
okiem, czy też jako pasterz swojej wspólnoty wi-
nien poczuć się w obowiązku do zajęcia zdecy-
dowanego stanowiska? Czy to właśnie Pius IX
nie był tym, który właściwie zrozumiał zakli-
nane takim hałasem oznaki swoich czasów?
Czy to nie jemu i Syllabusowi należy zawdzię-
czać, że zwrócono uwagę na pełzające cicha-
czem niebezpieczeństwa doktryn filozoficznych,
w konsekwencji czego teologia jako nauka zos-
tała zainspirowana do podejmowania swoich
najwłaściwszych zadań? Po wypowiedzi pa-
pieża teologię wywołano z ławki rezerwowych
1 zobowiązano, by opuściła swoją wieżę z kości
słoniowej i stawiła czoło pytaniom współczes-
ności.
Mniejszość pozostaje mniejszością
Kierując się zasadami „liberalnego" myślenia
w tolerancyjnym społeczeństwie, automatycz-
196
WSZYSTKIE PYTANIA NADAL POZOSTAJĄ OTWARTE?
nie skłaniamy się ku temu, by dawać pierw-
szeństwo mniejszości. Ostre uwagi przeciwko
Piusowi IX i jego postępowaniu wobec mniej-
szości na Pierwszym Soborze Watykańskim
pomijają pewien ważny element dotyczący
całego Kościoła. Ażeby uczynić zadość wszyst-
kim aspektom zaistniałych wydarzeń, trzeba
przyznać, że w „gorącej" fazie Soboru docho-
dziło do scen, które nie przysparzają splen-
doru świętemu zgromadzeniu - ale: odnosi się
to w równym stopniu do obydwu stron. Nie-
opanowane wypowiedzi, gwałtowne reakcje,
nieuczciwe powiązania między polityką i prasą
(przede wszystkim w Niemczech i Anglii) nie
ś
wiadczą bynajmniej o dżentelmeńskiej po-
stawie. Ale to trzeba zapisać głównie na konto
pomocników, którzy popierali frakcję mniej-
szościową.
Na Piusie IX ciążyła ogromna odpowiedzial-
ność. Wojna tocząca się na północ od Alp, za-
grożenie u własnych bram, nowe drogi w dzie-
dzinie kultury, filozofii i teologii w świecie
idącym błyskawicznie do przodu, to wszystko
musiało w papieżu i zwolennikach nieomyl-
ności wywoływać poczucie, że czasami bra-
kuje chłodnego spojrzenia i rozwagi. Ale de-
cyzja musiała zostać podjęta. Każda subtelność,
roztrząsana w najdrobniejszych szczegółach,
mająca na celu umocnienie własnej pozycji,
stanowiła dla Piusa IX, który czuł się zobo-
wiązany wobec przytłaczającej większości,
sygnał raczej blokady niż współuczestnicze-
nia w konstruktywnej odbudowie Kościoła.
Jeśli opuścimy arenę zdarzeń soborowych
i skierujemy wzrok na zwolenników nieomyl-
197
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
ności, jeśli uświadomimy sobie, jakim popar-
ciem cieszył się Pius IX, szczególnie pośród
„zwykłych ludzi", ale też i wysoko wykształco-
nych reprezentantów teologii, to nie wytrzy-
muje krytyki teza, że Sobór Watykański obra-
cał się jedynie wokół kwestii mniejszości,
a chodzi tu jedynie o to, by przedstawić pon-
tyfikat Piusa IX w kontekście despotycznego
sprawowania władzy. Mniejszość nie zawsze
ma przecież rację. Większość musi stale być
otwarta na krytyczne uwagi i inspiracje ze
strony mniejszości i powinna przyjmować je
do własnych rozważań. Sytuacja na Soborze
Watykańskim, jako stosunkowo nieszkodliwy
epizod soborowych kontrowersji, pozostaje
ostrzeżeniem dla przyszłej kultury sporów we-
wnątrz Kościoła, aby odnosić się do siebie
w duchu braterstwa. Nie powinno się jednak
tej zasady windować tak wysoko, żeby mogła
być mowa o ucisku czy despotyzmie.
Jak pokazuje historia, rzeczywista realiza-
cja dogmatu o nieomylności papieża stanowi
dla nas ponadto naukę, żeby nie nadawać prze-
sadnego znaczenia konkretnym wydarzeniom
historycznym. Jedyny proklamowany dogmat
o Wniebowzięciu Maryi, po uprzednim zasięg-
nięciu opinii episkopatów różnych krajów, zna-
lazł szeroką akceptację. Święto Wniebowzięcia
jest głęboko zakorzenione w pobożności lu-
dzi, o czym świadczą liczne związane z tym
zwyczaje kultywowane na całym świecie. Po-
nadto jeszcze na Pierwszym Soborze Waty-
kańskim 204 Ojców zażądało dogmatyzacji
tego artykułu wiary. W tym wypadku została
zachowana wewnętrzna kontynuacja, która
198
WSZYSTKIE PYTANIA NADAL POZOSTAJĄ OTWARTE?
stanowi istotę Kościoła. Sobór nie stwarza no-
wych faktów, które mają na celu usunięcie tego,
co dawne, lecz bazując na tym co było, stanowi
kontynuację procesów rozpoczętych wcześ-
niej (albo któregoś z nich).
Prorok swojego czasu
Na poparcie twierdzenia o „nietolerancji"
Piusa IX bardzo chętnie przywołuje się „sprawę
Mortary". Wskazaliśmy już wcześniej, że nie
wzięto tu pod uwagę ówczesnej sytuacji histo-
rycznej, przez co zarzut o antysemityzmie jest
nieuprawniony. Ale jak można dzisiejsze wy-
obrażenie o wolności religijnej (i o wolności),
która orientuje się na indywiduum, przetran-
sponować wstecz do epoki, w której żył Pius IX?
W krajach protestanckich i prawosławnych
można - posługując się uproszczeniami i jed-
nostronnym podejściem - bez większych pro-
blemów znaleźć dosyć przykładów nietole-
rancji religijnej, przypisywanej Kościołowi
katolickiemu. Nie chodzi bynajmniej o wza-
jemne rozliczanie win, ale o świadomość, że
w tych czasach nie istniała subiektywna wol-
ność w obszarze religii. I nie wynika to ze złej
woli, lecz z faktu, że po prostu nie istniało wy-
obrażenie jednostkowej religijności, zadyspo-
nowanej przez siebie samego. Niedzielne prze-
mówienie polityczne na temat wolności religii
zostało potem, wskutek jednoczesnych re-
strykcji wobec Kościoła (risorgimento, kultur-
kampfwe Włoszech, Niemczech i Szwajcarii)
zdemaskowane jako zwykły fortel.
199
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
Działania Piusa IX nie pozostają jedynym
przykładem nietolerancyjności w przepełnio-
nej duchem liberalizmu i tolerancji Europie.
Pius IX był dzieckiem swojego czasu, a zarazem
wyprzedzał swoją epokę. Szczególnie proro-
czy okazał się w tak powszechnie potępianym
Syllabus errorum. Albowiem w ateistycznej,
wrogiej Kościołowi, liberalnej postawie, której
Syllabus starał się stawić czoło, była już silnie
zakorzeniona tendencja do nietolerancji skie-
rowanej przeciwko wszelkim „odstępcom" po-
litycznym, religijnym i etnicznym.
Pod hasłem „liberalny" ukrywał się libera-
lizm ingerujący w prywatną sferę życia. Kto
się mu przeciwstawia, zostaje napiętnowany
jako „nielegalny", ulega marginalizacji, jest
zwalczany i prześladowany. Nie chodzi tu bo-
wiem o wolność, ale o przymus. Liberalizm
jest ideologią, która jako wrogów piętnuje ina-
czej myślących. Droga od narodowego libera-
lizmu do narodowego socjalizmu nie jest zbyt
daleka. Podobnie jest z komunizmem i socja-
lizmem - w 1867 r. ukazał się pierwszy tom
„Kapitału" Marksa - w którym tkwił zarodek
totalitaryzmu. Idea emancypacji zatraca się
tam poprzez ideologię równości w kolekty-
wizmie. Wolność zostaje zredukowana do „poj-
mowania konieczności" (Engels), pod prze-
wodnictwem „awangardy klasy robotniczej"
(Lenin) i towarzyszy sekretarzy partyjnych.
Papież Pius IX został w XIX wieku zepchnięty
na margines polityczny i był izolowany w Wa-
tykanie. Jego samotność była samotnością
wołającego na pustyni. Lata 1914,1917,1933,
1939 miały mu przyznać słuszność.
200
WSZYSTKIE PYTANIA NADAL POZOSTAJĄ OTWARTE?
Sobór i Duch Święty
Pius IX, podobnie jak wszyscy papieże
w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości nie
był przewodniczącym rady nadzorczej spółki
akcyjnej pod nazwą Jezus Chrystus. Każdy pa-
pież stanowi raczej wyraz personalnej zasady
jedności Kościoła. Jest widocznym przejawem
przyrzeczonej trwałości (Mt 16,18). Skałą, na
której Chrystus zbudował swój Kościół. Dla-
tego miarą oceny nie mogą być tylko fakty his-
toryczne ułożone w porządku chronologicz-
nym, uporządkowane według tego, co „dobre",
„złe", „potwierdzone" „legendarne", ale także
własne implikacje stanowiące istotę urzędu
Kościoła. Ażeby odróżnić instytucję Kościoła
od świeckiego urzędu, np. państwowego, nie
wystarczy zdać sobie sprawę z odmienności
ich funkcji. Kościoła nie można sprowadzić do
roli czysto funkcjonalnej. Swoje kompetencje
i uzasadnienie znajduje on w posłannictwie
i w autorytecie Chrystusa, w nakazie konty-
nuowania jego dzieła zbawienia. Takie poj-
mowanie siebie samego zakłada, że Kościół
powinien posiadać strukturę opartą na sakra-
mentach. Kościół nie jest bowiem wspólnotą
ludzi podobnie myślących, którzy oddali się
pospołu jakiejś „sprawie", lecz ludem zwoła-
nym przez Chrystusa. Istnienie Kościoła tłuma-
czy się poprzez Chrystusa i w Nim znajduje on
swoją rację istnienia. Dlatego ma charakter sa-
kramentalny. Została mu powierzona misja
ukazywania Zbawienia, które przyszło na świat
pod postacią Chrystusa, jako „widocznego
znaku", jak to zostało sformułowane na Sobo-
201
II. PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA
rze Watykańskim I. Nieść zbawienie Chrystusa
ulicami świata niczym sztandar i samemu po-
przez posłannictwo Chrystusa stać się częścią
tego zbawienia, oto sakramentalna struktura
Kościoła. Także pod tym względem Pius IX był
prekursorem. W konstytucji Dei Filius Sobór
Watykański I, cytując proroka Izajasza (11,12),
określa Kościół jako „znak wzniesiony wśród
narodów" (signum levatum in nationeś], który
odpowiada za wiarygodność przekazanych ob-
jawień. Zastosowane tu pojęcie znaku wykra-
cza jednak poza zwykłą funkcję pokazywania,
stapia się w jedno z tym, co pokazuje. W tym
miejscu Sobór Watykański wyprzedza niejako
to, co innymi słowami wyrazi potem Sobór Wa-
tykański II w swojej Konstytucji dogmatycz-
nej Lumen gentium (art. 1): „Ponieważ Kościół
jest niejako sakramentem w Chrystusie, to zna-
czy znakiem i instrumentem najgłębszego
zjednoczenia z Bogiem i jedności całego ro-
dzaju ludzkiego".
Z tego punktu widzenia Piusa IX można po-
traktować jako prekursora odkrytego ponow-
nie w XIX wieku spojrzenia na Kościół jako na
sakrament. Dzięki Konstytucji dogmatycznej
uwalnia on Kościół od więzów struktury czysto
socjologicznej i ostrożnie odsłania jego właś-
ciwą istotę. Bez Dei Filius dzisiejszy dyskurs
ze strukturami Communio w Kościele byłby nie
do pomyślenia.
Sakramentalna konstytucja Kościoła stanowi
także system współrzędnych, w której trzeba
widzieć urząd papieża: sakramentalny, wi-
doczny znak zbawczej obecności Jezusa Chrys-
tusa. Wszelkie sprowadzanie historii papie-
202
WSZYSTKIE PYTANIA NADAL POZOSTAJĄ OTWARTE?
stwa do faktów politycznych, wszelkie prze-
jawy traktowania historii Kościoła z pominię-
ciem teologii, nie oddają sprawiedliwości Koś-
ciołowi jako „widocznemu sakramentowi tej
zbawczej jedności" [Lumen gentium, art. 9).
JAN XXIII I PIUS IX
Jan XXIII, który został wyniesiony na ołtarze
w tym samym dniu co Pius IX, podczas au-
diencji generalnej w dniu 6 września 1960 r.
zwrócił się do licznej grupy pielgrzymów z ro-
dzinnej miejscowości Piusa IX tymi słowy:
„Pielgrzymi z Senigalii mają powody do szcze-
gólnej dumy: Pius IX, dobry Pius IX, musi żyć
nadal wśród nas. Nasze myśli wędrują często
ku temu wiernemu słudze Bożemu i nie sposób
powstrzymać się od tego, by życzyć mu uczcze-
nia także na tej ziemi. Przed nami Drugi Sobór
Watykański, który właściwie trudno oddzielić
od upragnionego przez Piusa IX Pierwszego
Vaticanum. Kto wie, czy z tej okazji nie przy-
padnie nam w udziale wielka radość oglądania
Piusa IX jako obiektu takiego uświęcenia. Bóg
będzie wiedział, co uczynić dla powiększenia
jego czci. Pan jest mirabilit In sanctis tuis, i to
zarówno w tych, którym przypadnie w udziale
oficjalna cześć, zadekretowana przez widzial-
nego zwierzchnika Kościoła, jak też we wszyst-
kich innych, którzy zaludniają raj".
Te słowa, wypowiedziane na placu św. Piotra
w roku 1960, powinny przede wszystkim
uchronić nas przed traktowaniem historii so-
borów jako cezury, która unieważnia wszystko
to, co było dotychczas, a jednocześnie strzeże
przed arogancją, abyśmy nie oświetlali prze-
szłości miarą naszego pokolenia. Powinniśmy
zważać na to, jak kiedyś będziemy oceniani.
204
FINAŁ
Uwadze czytelników nie uszła zapewne cicha
sympatia, z jaką autor traktował osobę Giovanni
Mastai-Ferrettiego. Nie jest ona jednak z rodzaju
tych, które próbują zatuszować wszelkie nega-
tywne cechy i poruszają się na polu czystej apo-
logii. Sympatia wyrasta raczej z obcowania z tą
postacią historyczną, na której krytycy „nie zos-
tawili suchej nitki". A tak nie powinno przecież
być w przypadku papieża. A może jednak? Kiedy
wyruszamy na poszukiwanie śladów zanurzając
się w epoce, w której nasi protagoniści wystę-
pują na arenie historii, to wtedy odkrywamy
czas, widownię, uwarunkowania techniczne, do-
robek ideowy i lęki tamtej epoki, które w innych
warunkach docierają do nas tylko z teraźniej-
szości i zaczynają nas najczęściej interesować
dopiero wtedy, gdy ktoś z zewnątrz uczyni znak
zachęty, byśmy obejrzeli sobie „spektakl historii".
Samo przyjęcie na siebie roli osoby współczes-
nej Piusowi IX uchroni nas przed wyciąganiem
pochopnych wniosków z tylniego rzędu, po
właściwym spektaklu. I jeszcze jedno: uchroni
nas przed pokusą skupienia się na założonym
z góry temacie, który może posłużyć do osiągnię-
cia własnych celów.
Nie wolno w żadnym wypadku polegać na
krytykach dnia następnego. Kto na własnej
skórze nie doświadczył spektaklu, będzie mógł
przeczytać kilka, częściowo bardzo rozbież-
nych opinii, takich jak ta.
205
DODATEK
materiały źródłowe omawiane
w tekście książki
ENCYKLIKA
„QUANTA CURA"
(FRAGMENTY)
[..] Wszystkim, a wam szczególnie, Czcigodni Bracia,
doskonale wiadomo, z jaką troską i pasterską czujnością
Poprzednicy Nasi, Biskupi Rzymscy, pełniąc zlecony so-
bie przez samego Chrystusa Pana poprzez osobę Księcia
Apostołów, Świętego Piotra, obowiązek i zadanie pasie-
nia baranków i owiec, nie zaprzestali nigdy skrzętnie
karmić całej trzody Pana słowem wiary i przekazywać
jej zbawienną naukę, a także trzymać jej z dala od za-
trutego pastwiska.
My zaś [...] zabraliśmy głos i w wielu wydanych już en-
cyklikach i przemówieniach, wygłoszonych na Konsys-
torzu, a także w innych listach apostolskich, potępiliśmy
główne błędy naszych tak bardzo smutnych czasów i po-
budziliśmy Waszą pasterską czujność, a także wszyst-
kich najdroższych nam synów Kościoła katolickiego na-
pominaliśmy ustawicznie i zachęcaliśmy, aby wszelkimi
sposobami unikali i odwracali się od tej straszliwej za-
razy. I zwłaszcza w Naszej pierwszej encyklice, skiero-
wanej do Was 9 listopada 1846 roku, i w dwóch prze-
mówieniach, z których jedno wygłoszone było 9 grudnia
1854 roku, a drugie na Konsystorzu 9 czerwca 1862, po-
tępiliśmy te, rojące się od strasznych błędów, opinie,
które szczególnie w tym wieku panują, wyrządzając
ogromną szkodę duszom, a także samej społeczności
ludzkiej, a które nie tylko Kościołowi katolickiemu, jego
zbawiennej nauce i czcigodnym prawom, ale także od-
wiecznemu prawu naturalnemu, wyrytemu w sercach
wszystkich przez Boga i zdrowemu rozsądkowi, ze
wszech miar się sprzeciwiają, a z których to fałszywych
opinii biorą swój początek niemal wszystkie błędy.
[...] Te fałszywe i przewrotne poglądy winny być tym
bardziej potępiane, ponieważ to mają na względzie, by
doznał umniejszenia i zgoła unicestwienia ów zba-
208
ENCYKLIKA „QUANTA CURA"
wienny wpływ, który Kościół katolicki z postanowienia
i nakazu swego Boskiego Założyciela winien, bez żad-
nych przeszkód, wywierać aż do skończenia świata, tak
na poszczególnych ludzi, jak też na narody, ludy i ich
władców, a także ponieważ zmierzają te poglądy do
tego, by usunięty został zupełnie związek i wzajemna
łączność pomiędzy Władzą Kościelną i Władzą świecką,
które dla interesów jednej i drugiej strony zawsze oka-
zywały się korzystne i pożyteczne.
Dobrze bowiem wiecie, Czcigodni Bracia, że w na-
szych czasach wielu jest takich, co stosując do ludzkiej
społeczności przewrotną zasadę tak zwanego natura-
lizmu ośmielają się głosić, iż najlepsza struktura
społeczeństwa i rozwój państwa zgoła wymagają, by
ludzka społeczność była kształtowana i zarządzana bez
ż
adnego uwzględnienia religii, jakby ona w ogóle nie
istniała, a przynajmniej nie czynią żadnego rozróżnienia
między religią prawdziwą a fałszywą. Ponadto nie wa-
hają się twierdzić, wbrew nauce Kościoła i Świętych Oj-
ców, że najlepszą jest taka struktura społeczeństwa,
w której władzy państwowej nie przyznaje się obo-
wiązku nakładania ustalonych kar na tych, co wystę-
pują przeciwko religii katolickiej, z wyjątkiem sytuacji,
w których domaga się tego spokój publiczny. Na pod-
stawie tego całkowicie fałszywego pojęcia o władzy
w społeczeństwie nie cofają się przed popieraniem
owego błędnego poglądu, ze wszech miar zgubnego dla
Kościoła katolickiego i narażającego dusze ludzkie na
utratę zbawienia, a przez świętej pamięci Grzegorza
XVI, Naszego Poprzednika, nazwanego szalonym po-
mysłem, a mianowicie, że „wolność sumienia i kultu jest
własnym prawem każdego człowieka, które powinno
być ogłoszone i sformułowane w ustawie w każdym
właściwie ukonstytuowanym społeczeństwie. A nadto,
ż
e obywatele mają prawo do wolności w każdej dzie-
dzinie życia, które nie może być ograniczane przez
jakąkolwiek władzę, czy to świecką czy to kościelną'".
Dzięki temu prawu mogą oni swoje poglądy jawnie
i publicznie głosić, zarówno poprzez ustne wypowiedzi,
209
DODATEK
jak też za pośrednictwem publikacji, czy w jakikolwiek
inny sposób. Tak zaś nierozważnie twierdząc, nie
zważają zupełnie na to i nie biorą wcale pod uwagę tego,
ż
e głoszą „swobodę zatracenia" i że, jeśliby zawsze
wolno było bez ograniczeń wygłaszać ludzkie opinie, to
nigdy nie zabraknie takich, którzy ośmielą się sprzeci-
wiać prawdzie i ufać w słowa ludzkiej mądrości, podczas
gdy z samej nauki Pana Naszego Jezusa Chrystusa wiara
i mądrość chrześcijańska winna wywnioskować, jak na-
leży unikać tej, ze wszech miar szkodliwej, próżności.
A ponieważ tam, gdzie przez społeczność obywateli
usunięta została religia i odrzucona nauka o Bożym Ob-
jawieniu i jego powaga, również i samo autentyczne po-
jęcie sprawiedliwości i ludzkiego prawa traci na jas-
ności i zanika, a na miejsce prawdziwej sprawiedliwości
i słusznego prawa wkracza siła fizyczna. Jest zrozumiałe,
dlaczego niektórzy, gardząc najbardziej oczywistymi za-
sadami zdrowego rozsądku i odrzucając je, ośmielają się
donośnym głosem twierdzić, że wola ludu wyrażona,
jak mówią, przez opinię publiczną, bądź w jakikolwiek
inny sposób, stanowi najwyższe prawo nie podlegające
jakiemukolwiek prawu Bożemu czy ludzkiemu. A w od-
niesieniu do struktury politycznej fakty dokonane przez
to samo, że zostały dokonane, nabywają mocy prawa.
A któż nie widzi i nie zdaje sobie sprawy, że społeczność
ludzka, pozbawiona więzów religii i prawdziwej spra-
wiedliwości, zaiste nie będzie mieć żadnego innego celu,
jak tylko zdobywanie i gromadzenie bogactw, i w swo-
ich poczynaniach nie będzie się kierować żadnymi in-
nymi zasadami jak tylko nieokiełznaną żądzą swych
własnych przyjemności i własnych korzyści? Z tego
względu ludzie zioną straszną nienawiścią do zgroma-
dzeń zakonnych, choć są one tak bardzo zasłużone dla
chrześcijaństwa, dla spraw państwa i kultury. Ludzie ci
niedorzecznie utrzymują, że nie istnieje żadna uzasad-
niona racja ich egzystencji, a w ten sposób popierają
wymysły heretyków. Albowiem, jak z całą mądrością
nauczał Poprzednik Nasz, świętej pamięci Pius VI, „znie-
sienie zakonów godzi w stan, który publicznie ślubuje
210
ENCYKLIKA „QUANTA CURA"
dochowanie rad ewangelicznych. Godzi w sposób życia
polecony przez Kościół, jako zgodny z nauką Apostołów,
godzi w samych znakomitych Fundatorów, którzy doz-
nają od nas czci na ołtarzach, a oni to właśnie natchnieni
przez Boga założyli owe zgromadzenia". Bezbożnie także
głoszą, że obywatelom i Kościołowi należy odebrać
możność pełnienia uczynków miłosierdzia w postaci
czynienia darowizn dla okazania chrześcijańskiej
miłości bliźniego oraz należy znieść prawo, na mocy
którego w określonych dniach istnieje zakaz pełnienia
prac służebnych ze względu na oddawanie czci Bogu. Po-
dają zaś ze wszech miar fałszywy tego powód jakoby
wspomniana możność i wymienione prawo stały
w całkowitej sprzeczności z zasadami ekonomiki pań-
stwa. Nie zadowalając się usunięciem religii z życia
społeczeństwa, chcą także tę religię usunąć z życia samej
rodziny. Głosząc bowiem i rozpowszechniając nader
zgubne teorie komunizmu i socjalizmu twierdzą, że
„społeczność domowa, czyli rodzina, całą zasadę swego
istnienia czerpie jedynie z prawa cywilnego, a zatem
tylko z prawa cywilnego wypływają i od niego zależą
wszelkie prawa rodziców w stosunku do dzieci, a przede
wszystkim prawo do troski o wychowanie i wy-
kształcenie". Poprzez te bezbożne opinie i knowania tak
bardzo podstępni ci ludzie zmierzają do tego, by zba-
wienna nauka Kościoła katolickiego i jego wpływ na
wychowanie i wykształcenie młodzieży był całkowicie
wyeliminowany, a młode i podatne na wpływy umysły
młodzieży skłaniały się ku zgubnym teoriom i ku włas-
nemu nieszczęściu ulegały zepsuciu i deprawacji.
Wszyscy bowiem, co usiłowali wstrząsnąć zarówno Koś-
ciołem jak i państwem oraz obalić właściwy porządek
społeczny, a także znieść wszelkie prawa Boskie i ludz-
kie, wszystkie swoje niegodziwe plany, starania i za-
biegi zwracali zawsze, jak to już wyżej powiedzieliśmy,
ku oszukaniu i zdeprawowaniu zwłaszcza nie dość
ostrożnej młodzieży i całą swą nadzieję pokładali w do-
prowadzeniu do jej zepsucia. Dlatego też nie przestają na
wszelkie występne sposoby trapić i niepokoić kleru die-
211
DODATEK
cezjalnego i zakonnego, dzięki któremu, jak świadczą
o tym niezbicie liczne zabytki historyczne, spłynęły na
chrześcijaństwo, państwo i kulturę niezliczone dobra,
a także twierdzą, że sam kler, „jako będący nieprzyja-
cielem prawdy, pożytecznej wiedzy i postępu cywiliza-
cji, winien być odsunięty od opieki nad młodzieżą i obo-
wiązku jej wychowania i wykształcenia".
Inni zaś, podnosząc przewrotne i tylekroć już potę-
pione wymysły tych, co chcą nowe zaprowadzać po-
rządki, z niesłychaną bezczelnością ośmielają się pod-
dawać ocenie władzy świeckiej najwyższą władzę
Kościoła i tejże Stolicy Apostolskiej, udzieloną jej przez
Chrystusa Pana. A także ośmielają się odmawiać wszel-
kich praw temu Kościołowi i tejże Stolicy względem
tego, co się odnosi do zewnętrznego porządku. Nie
wstydzą się też zupełnie twierdzić, że „prawa Kościoła
nie obowiązują w sumieniu, jak tylko wówczas, gdy zos-
tają ogłoszone przez władzę świecką; akty i dekrety pa-
pieskie odnoszące się do religii i Kościoła wymagają po-
twierdzenia i aprobaty, a przynajmniej zgody władzy
ś
wieckiej; konstytucje apostolskie, w których spotykają
się z potępieniem tajne stowarzyszenia - czy w nich
wymaga się przysięgi w odniesieniu do zachowania se-
kretu, czy się jej nie wymaga - a ci, co im sprzyjają i je
popierają, zostają wyłączeni z Kościoła, nie mają żadnej
mocy w tych krajach, w których tego rodzaju stowarzy-
szenia są tolerowane przez władzę świecką; ekskomu-
nika nałożona przez Sobór Trydencki i Biskupów Rzym-
skich na tych, co zwracają się przeciw prawom i dobrom
Kościoła oraz je zawłaszczają, opiera się na pomieszaniu
porządku duchowego, społecznego i politycznego, przy-
najmniej w odniesieniu do roszczeń do dóbr tego świata;
Kościół nie powinien wydawać żadnych rozporządzeń,
które mogłyby krępować sumienie wiernych w odnie-
sieniu do korzystania z rzeczy doczesnych; Kościół nie
ma uprawnień do wymierzania kar w obrębie porządku
doczesnego na tych, co gwałcą jego prawa. Jest zgodne
z tym, czego naucza teologia, oraz zasadami prawa pub-
licznego odbierać dobra, które znajdują się w posiada-
212
ENCYKLIKA „QUANTA CURA"
niu Kościołów, zgromadzeń zakonnych i innych miejsc
ś
więtych i przekazywać je władzy świeckiej". Nie
wstydzą się też jawnie i publicznie głosić heretyckich
twierdzeń i zasad, z których wywodzi się tyle prze-
wrotnych poglądów i błędów. Powtarzają bowiem
często, że: „władza Kościoła nie jest oddzielona od
władzy świeckiej i od niej niezależna, ani też tego ro-
dzaju rozdziału i niezależności nie można zachować, by
przy tym Kościół nie zawłaszczał i nie domagał się dla
siebie istotnych praw władzy świeckiej".
Nie możemy ponadto pominąć milczeniem zuch-
wałości tych, co nie chcąc znieść zdrowej nauki utrzy-
mują, że „można bez narażania się na grzech i bez szkody
dla wyznania katolickiego odmówić zgody i posłuszeń-
stwa tym wyrokom i postanowieniom Stolicy Apostol-
skiej, których przedmiot, według orzeczenia, odnosi się
do dobra powszechnego Kościoła i do jego praw oraz
nauki, byleby tylko nie naruszało to dogmatów wiary
i zasad moralności". Nie ma zaś nikogo, kto by jasno nie
widział i całkowicie nie rozumiał jak bardzo to sprzeci-
wia się katolickiemu dogmatowi o pełnej władzy przy-
znanej Biskupowi Rzymskiemu od samego Boga Jezusa
Chrystusa - władzy pasterskiej oraz władzy rządzenia
i kierowania Kościołem.
W tak wielkiej zaś różnorodności występnych opinii
My, dobrze pamiętając o Naszym Apostolskim obo-
wiązku i zatroskani o naszą najświętszą religię, a także
o zdrową naukę i zbawienie dusz ludzkich nam powie-
rzonych oraz o dobro samej społeczności ludzkiej, po-
stanowiliśmy raz jeszcze głos zabrać w imieniu Stolicy
Apostolskiej. A przeto wszystkie i każdą z osobna prze-
wrotną opinię i naukę oddzielnie wymieniając w tym
Piśmie, Naszą powagą Apostolską je odrzucamy, pięt-
nujemy i potępiamy, a chcemy oraz polecamy, by one
przez wszystkich katolickiego Kościoła synów uznane
były za odrzucone, napiętnowane i potępione.
Prócz tego doskonale wiecie, Czcigodni Bracia, że
w naszych czasach wszyscy nienawidzący sprawiedli-
wości i prawdy oraz najzaciętsi wrogowie naszej religii,
213
DODATEK
szydząc sobie z ludzi i złośliwie kłamiąc, inne bezbożne
rozsiewają nauki za pośrednictwem szkodliwych
książek, pism i dzienników kolportowanych po całym
ś
wiecie. Dobrze też wiecie, że w naszych czasach znaj-
dują się i tacy, co ulegając szatanowi i podburzeni przez
niego, posuwają się do takiej bezbożności, iż nie wa-
hają się zapierać Władcy i Pana naszego Jezusa Chrys-
tusa, a Jego Boskość usiłują z występną zuchwałością
zwalczać. W tym miejscu musimy Was, Czcigodni Bracia,
ze wszech miar zasłużenie chwalić, że nie omieszkaliś-
cie podnieść waszego biskupiego głosu przeciwko tak
wielkiej bezbożności, a czyniliście to z ogromną gorli-
wością.
Przeto zwracamy się powtórnie w tym Naszym Piś-
mie przede wszystkim do Was, co dzieląc z Nami naszą
pasterską troskę pośród tych największych naszych
utrapień jesteście Nam pociechą, radością i otuchą, ze
względu na szczególne Wasze uczucia i pobożność, jaką
się odznaczacie, i na przedziwną Waszą miłość, wierność
i posłuszeństwo, jakie okazujecie Nam i tej to Stolicy
Apostolskiej, całkowicie zaś z nami pozostając w zgo-
dzie, usiłujecie wypełniać gorliwie i starannie Wasze
biskupie posługiwanie. [...]
Dnia 8 grudnia 1864, Papież Pius IX
Zródło:„http://www.jemy.katowice.pl/slask/index.php5?title=Papi
e%C5%BC_Pius_IX_-_encyklika_Quanta_cura_z_8JCII_1864"
214
SYLLABUS BŁĘDÓW
Wprowadzenie
Syllabus papieża Piusa IX ogłoszony został 8 XII 1864
roku wraz z encykliką Quanta cura. Podtytuł Syllabusa
wyjaśnia, że jest to katalog ważniejszych błędnych opi-
nii w tej epoce upowszechnianych, które już poprzednio
zostały w dokumentach wydanych przez tego papieża
zakwestionowane. Są wśród nich i poglądy teologiczno-
filozoficzne, względnie moralne, i sądy historyczne,
prawne i polityczne na temat Kościoła. Streszczono je
i zdefiniowano z prawniczą ścisłością. Wszystkie uznał
Pius IX za błędne, nie wskazując jednak, które formalnie
stanowiłyby herezję.
I. PANTEIZM, NATURALIZM I ABSOLUTNY
RACJONALIZM
1. Nie istnieje żaden najwyższy, pełen mądrości
i opatrzności byt boski, który byłby różny od wszech-
rzeczy; Bóg jest tym samym, co natura neciy, a więc
podlega zmianom; Bóg rzeczywiście staje się w czło-
wieku i w świecie, tak że wszystko jest Bogiem i ma
samą substancję Boga; jedną więc i tą samą rzeczą jest
Bóg ze światem, jak również duch z materią, koniecz-
ność z wolnością, prawda z fałszem, dobro ze złem, spra-
wiedliwe z niesprawiedliwym.
2. Należy zaprzeczyć wszelkiemu działaniu Boga w lu-
dziach i świecie.
3. Rozum ludzki, całkiem bez liczenia się z Bogiem,
jest jedynym sędzią prawdy i fałszu, dobra i zła; jest on
sam sobie prawem, a jego naturalne możliwości wy-
starczają do zapewnienia dobra ludziom i ludom.
4. Wszystkie prawdy religii wypływają z wrodzonych
możliwości rozumu ludzkiego; stąd rozum jest naj-
215
DODATEK
wyższą normą, wedle której człowiek może i powinien
uzyskiwać znajomość prawd wszelkiego rodzaju.
5. Objawienie Boże jest niedoskonałe, a zatem pod-
lega postępowi, stałemu i nieokreślonemu, który odpo-
wiada postępowi rozumu ludzkiego.
6. Wiara Chrystusowa sprzeciwia się rozumowi ludz-
kiemu; Boże Objawienie nie tylko niczego nie przynosi,
ale wręcz szkodzi doskonaleniu człowieka.
7. Proroctwa i cuda przedstawione i opowiedziane
w Piśmie Świętym są poetyckimi zmyśleniami, a tajemnice
wiary chrześcijańskiej - treścią filozoficznych poszuki-
wań; księgi obu Testamentów opierają się na wymysłach
mitycznych; sam Jezus Chrystus jest fikcją mityczną.
II. UMIARKOWANY RACJONALIZM
8. Skoro rozum ludzki stoi na równi z religią, nauki teo-
logiczne powinny być tak samo traktowane jak filozoficzne.
9. Wszystkie bez różnicy dogmaty religii chrześcijań-
skiej są przedmiotem wiedzy naturalnej lub filozofii,
a rozum ludzki wykształcony historycznie, na mocy swo-
ich przyrodzonych możliwości i zasad, jest w stanie do-
jść do prawdziwego poznania wszystkich, nawet naj-
skrytszych dogmatów, o ile dogmaty te przedłożone
byłyby rozumowi jako przedmiot [badań].
10. Skoro czym innym jest filozof niż filozofia, ma on
prawo i obowiązek podporządkować się autorytetowi,
którego wiarygodność sam stwierdził; lecz filozofia ani
może, ani powinna poddawać się jakiemukolwiek auto-
rytetowi.
11. Kościół nie tylko nie powinien wytykać czegokol-
wiek w dziedzinie filozofii, ale nawet winien znosić
błędy filozofii i pozwolić, by się sama poprawiła.
12. Dekrety Stolicy Apostolskiej i kongregacji rzym-
skich przeszkadzają w swobodnym postępie nauki.
13. Metoda i zasady uprawiania teologii przez daw-
nych mistrzów scholastyki całkiem nie odpowiadają po-
trzebom czasów obecnych ani postępowi nauk.
216
SYLLABUS BŁĘDÓW
14. Filozofią należy się zajmować bez uwzględniania
nadnaturalnego Objawienia.
III. INDYFERENTYZM I SZEROKIE POGLĄDY
15. Każdy człowiek ma swobodę wyboru i wyznawa-
nia religii, którą przy pomocy światła rozumu uzna za
prawdziwą.
16. Ludzie mogą znaleźć drogę do wiecznego zba-
wienia i osiągnąć to wieczne zbawienie przez prakty-
kowanie jakiejkolwiek religii.
17. Należy mieć przynajmniej zasadną nadzieję co
do zbawienia wiecznego tych wszystkich, którzy
w żaden sposób nie przynależą do prawdziwego Koś-
cioła Chrystusowego.
18. Protestantyzm nie jest niczym innym, jak tylko
jedną z różnych form tej samej prawdziwie chrześcijań-
skiej religii, w której tak samo można się podobać Bogu,
jak i w Kościele katolickim.
IV. SOCJALIZM, KOMUNIZM, TAJNE
STOWARZYSZENIA, TOWARZYSTWA
BIBLIJNE, LIBERALNE STOWARZYSZENIA
DUCHOWNYCH
(W tej sekcji Syllabusa nie zacytowano żadnej opinii,
wymieniając jedynie szkodliwe prądy.)
V. BŁĘDY DOTYCZĄCE KOŚCIOŁA I JEGO
PRAW
19. Kościół nie jest społecznością prawdziwą i do-
skonałą, w pełni wolną; nie posiada własnych, stałych
praw nadanych przez boskiego Założyciela; do władzy
ś
wieckiej należy określenie praw Kościoła i granic,
w których może on z nich korzystać.
217
DODATEK
20. Władzy kościelnej nie wolno wykonywać bez po-
zwolenia i zgody rządu świeckiego.
21. Kościół nie ma władzy ustalania z mocą dogmatu,
ż
e religia Kościoła katolickiego jest jedynie prawdziwą.
22. Obowiązek [wierności wierze], jakiemu podle-
gają katoliccy nauczyciele i pisarze, ogranicza się do
tego, co zostało jako dogmat wiary podane do wierzenia
nieomylnym orzeczeniem Kościoła.
23 Papieże rzymscy i sobory powszechne wykraczały
poza granice swej władzy, przywłaszczały sobie prawa
władców, a nawet błądziły w ustaleniach dotyczących
wiary i moralności.
24. Kościół nie ma prawa do używania siły, ani żadnej
władzy doczesnej bezpośredniej lub pośredniej.
25. Oprócz władzy należącej do godności biskupów,
jest im przypisana inna, doczesna, przyznana wprost
lub milcząco przez władzę świecką, którą owa władza
ś
wiecka może swobodnie odwołać.
26. Kościół nie ma naturalnego i legalnego upraw-
nienia do nabywania i posiadania.
27. Słudzy Kościoła i papież rzymski powinni być wy-
kluczeni od odpowiedzialności i władzy w sprawach
doczesnych.
28. Biskupi nie mają prawa ogłaszania bez pozwole-
nia rządu nawet listów apostolskich.
29. Łaski [przywileje, nominacje] przyznane przez
papieża rzymskiego mają być uważane za nieważne,
jeśli je uproszono bez pośrednictwa rządu.
30. Immunitet Kościoła i duchownych opiera się na
prawie świeckim.
31. Należy całkowicie znieść, nawet bez porozumie-
nia ze Stolicą Apostolską i mimo jej sprzeciwu, sądow-
nictwo kościelne w sprawach doczesnych, czy to cywil-
nych czy karnych, dotyczących osób duchownych.
32. Osobisty immunitet, na mocy którego duchowni są
wyłączeni od obowiązku służby wojskowej, może być znie-
siony bez żadnego naruszania naturalnego prawa i spra-
wiedliwości; postęp społeczny domaga się tego zniesienia,
zwłaszcza w społeczeństwie o liberalnej formie rządów.
218
SYLLABUS BŁĘDÓW
33. Zarządzanie nauczaniem kwestii teologicznych
nie należy wyłącznie i z właściwego i przyrodzonego
prawa do jurysdykcji władzy kościelnej.
34. W średniowieczu przeważał pogląd tych, którzy
porównywali papieża rzymskiego do udzielnego księcia
rządzącego Kościołem powszechnym.
35. Nic nie stoi na przeszkodzie, by na mocy dekretu
soboru powszechnego lub postanowienia ogółu ludów,
godność papieska została przeniesiona z biskupa
i miasta Rzymu na innego biskupa i miasto.
36. Decyzje soboru narodowego nie podlegają dalszej
dyskusji i administracja świecka może wymagać, by
według nich postępowano.
37. Można ustanawiać Kościoły narodowe niezależne
od władzy papieża rzymskiego i całkiem oddzielone.
38. Do podziału Kościoła na wschodni i zachodni
przyczyniły się samowolne działania papieży rzymskich.
VI. BŁĘDY DOTYCZĄCE SPOŁECZNOŚCI
Ś
WIECKIEJ, CZY TO SAMEJ W SOBIE,
CZY W STOSUNKU DO KOŚCIOŁA
39. Państwo, będąc początkiem i źródłem wszelkich
praw, ma uprawnienia niczym nie ograniczone.
40. Nauka Kościoła katolickiego przeciwna jest dobru
i interesom społeczności ludzkiej.
41. Władza świecka, nawet wykonywana przez
władcę niekatolickiego, ma pośrednią władzę ograni-
czania w kwestiach religijnych, a w szczególności prawo
do zatwierdzania kościelnych aktów prawnych i przyj-
mowania skarg na wyroki kościelne.
42. W wypadku konfliktu ustaw dwóch władz, prawo
ś
wieckie ma pierwszeństwo.
43. Władzy świeckiej wolno anulować, wymówić
i unieważnić uroczyste umowy (czyli konkordaty) za-
warte ze Stolicą Apostolską, a odnoszące się do praw re-
gulujących niezależność życia kościelnego - i to bez jej
zgody i mimo jej sprzeciwu.
219
DODATEK
44. Władza świecka może się mieszać do spraw reli-
gii, moralności i władzy duchownej. Dlatego może
osądzać zalecenia, jakie zgodnie ze swoją misją wydają
pasterze Kościoła dla kształtowania sumień; może na-
wet decydować o udzieleniu sakramentów świętych
i warunkach ich przyjmowania.
45. Zarząd wszelkich szkół publicznych, w których
wychowywana jest młodzież chrześcijańskiej rzeczy-
pospolitej [z wyłączeniem, pod pewnymi warunkami,
seminariów biskupich), może i powinien należeć do
władzy świeckiej - przy czym nikomu nie przyznaje się
prawa do mieszania się w sprawy dyscypliny szkolnej,
porządku studiów, nadawania stopni, wyboru i za-
twierdzania nauczycieli.
46. Co więcej, nawet w seminariach duchownych plan
studiów podlega władzy świeckiej.
47. Optymalne urządzenie społeczeństwa obywatel-
skiego wymaga, by szkoły powszechne (dostępne dla
dzieci ze wszystkich warstw) i w ogóle instytucje pub-
liczne służące bardziej zaawansowanemu kształceniu
i wychowaniu młodzieży, były wyłączone spod wpływu
Kościoła, nadzoru czy ingerencji z jego strony; mają one
być całkowicie podporządkowane władzy świeckiej i po-
litycznej, życzeniom rządzących i opiniom prze-
ważającym w danej epoce.
48. Katolicy mogą aprobować system kształcenia
młodzieży oddzielony od wiary katolickiej i wpływu
Kościoła, taki, który miałby za cel - lub przynajmniej za
cel główny - jedynie przyrodoznawstwo oraz wiedzę
o praktycznym życiu społecznym.
49. Władzy świeckiej wolno wstrzymywać swobodne,
wzajemne kontakty przełożonych kościelnych bądź
wiernych z papieżem rzymskim.
50. Władza świecka ma z samej siebie prawo przed-
stawiania do biskupstwa i może wymagać, by jej kandy-
daci obejmowali rządy diecezji, zanim otrzymają kano-
niczną nominację ze Stolicy Świętej i pismo apostolskie.
51. Co więcej, rząd świecki ma prawo odsuwania bis-
kupów od sprawowania posługi pasterskiej i nie ma
220
SYLLABUS BŁĘDÓW
obowiązku respektowania papieża rzymskiego w tym,
co odnosi się do ustanawiania biskupstw i mianowania
biskupów.
52. Rząd ma prawo zmienić wiek wymagany przez
Kościół do ślubów zakonnych kobiet i mężczyzn, oraz za-
rządzić, by żadne zgromadzenie bez jego zezwolenia
nie dopuszczało nikogo do ślubów uroczystych.
53. Należy znieść ustawy chroniące istnienie, prawa
i funkcje zgromadzeń zakonnych; nadto świecki rząd
może udzielić pomocy tym wszystkim, którzy chcą po-
rzucić podjęte życie zakonne i złamać uroczyste śluby;
może również znieść te zgromadzenia, a także kolegiaty
i beneficja - choćby wynikłe z prawa patronatu - zaś ich
dobra i dochody podporządkować administracji i de-
cyzjom władzy świeckiej oraz zawłaszczyć.
54. Królowie i książęta nie tylko wyłączeni są spod ju-
rysdykcji Kościoła, ale nawet w kwestiach jurysdykcji
stoją ponad Kościołem.
55. Kościół ma być oddzielony od państwa, a pań-
stwo od Kościoła.
VII. BŁĘDY CO DO MORALNOŚCI NATURAL-
NEJ I CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
56. Prawa moralne bynajmniej nie potrzebują bo-
skiej sankcji i nie jest wcale potrzebne, by ludzkie
ustawy zgadzały się z prawem natury lub moc obo-
wiązującą czerpały z Boga.
57. Wiedza filozoficzna i moralna oraz świeckie
ustawy mogą i powinny być niezależne od autorytetu
Boga i Kościoła.
58. Nie należy uznawać innych sił niż te, które tkwią
w materii, a wszelki porządek moralny i uczciwość po-
winny polegać na gromadzeniu i powiększaniu majątku
i zaspokajaniu pragnień.
59. Prawo sprowadza się do faktów materialnych;
powinności człowieka są pustym słowem, a wszelkie
ludzkie postanowienia mają moc prawa.
221
DODATEK
60. Autorytet [władzy] nie jest niczym innym, jak
sumą liczby i materialnej siły.
61. Niesprawiedliwość, która przyniosła sukces, nie
uwłacza świętości prawa.
62. Należy głosić zasadę nieinterwencji i jej przestrzegać.
63. Wolno odmawiać posłuszeństwa legalnym wład-
com, a nawet buntować się przeciwko nim.
64. Złamanie najświętszej przysięgi oraz wszelki czyn
zbrodniczy lub haniebny, sprzeczny z wieczystym pra-
wem, nie tylko nie zasługują na potępienie, ale stają się
całkiem dozwolone i godne największej pochwały, jeśli
dokonane zostały w imię miłości ojczyzny.
VIII. BŁĘDY CO DO MAŁśEŃSTWA CHRZEŚ-
CIJAŃSKIEGO
65. Nie można przedłożyć żadnego dowodu, że Chrys-
tus wyniósł małżeństwo do godności sakramentu.
66. Sakrament małżeństwa jest tylko uzupełnieniem
kontraktu i może zostać od niego oddzielony; sakra-
ment polega na błogosławieństwie dla małżonków.
67. Według prawa naturalnego węzeł małżeński nie
jest nierozerwalny, a w rozmaitych przypadkach roz-
wód (we właściwym znaczeniu) może być usankcjono-
wany przez władzę świecką.
68. Kościół nie ma możności wprowadzenia zry-
wających przeszkód małżeńskich; możność ta przysłu-
guje władzy świeckiej, która może też znieść przeszkody
istniejące.
69. Kościół w ciągu wieków zaczął wprowadzać prze-
szkody zrywające nie sam z siebie, ale na mocy prawa
zapożyczonego od władzy świeckiej.
70. Kanony soboru trydenckiego, które nałożyły karę
wykluczenia z Kościoła na tych, którzy ośmielą się od-
mawiać Kościołowi prawa do wprowadzania zry-
wających przeszkód małżeńskich, bądź nie są dogma-
tyczne, bądź należy je pojmować w ramach owej władzy
zapożyczonej.
222
SYLLABUS BŁĘDÓW
71. Forma [zawarcia małżeństwa] ustalona przez so-
bór trydencki nie obowiązuje pod groźbą nieważności,
gdy prawo świeckie ustala inną formę i wymaga prze-
strzegania tej nowej formy dla ważności małżeństwa.
72. Bonifacy VIII jako pierwszy ogłosił, że ślub czys-
tości złożony przy święceniach czyni małżeństwo nie-
ważnym.
73. Na mocy kontraktu czysto świeckiego może ist-
nieć prawdziwe małżeństwo chrześcijan; nieprawdą
jest, że kontrakt małżeński między chrześcijanami musi
być zawsze sakramentalny, oraz że przy wykluczeniu
sakramentu nie może być też kontraktu.
74. Sprawy małżeńskie i zaręczyny należą z natury do
sądów świeckich.
IX. BŁĘDY CO DO WŁADZY ŚWIECKIEJ
PAPIEśY RZYMSKICH
75. Dzieci chrześcijańskiego, katolickiego Kościoła
spierają się co do możliwości pogodzenia sfery doczes-
nej z duchową.
76. Zniesienie świeckiej suwerenności, z której ko-
rzysta Stolica Święta, bardzo by posłużyło wolności
i szczęśliwości Kościoła.
X. BŁĘDY ZWIĄZANE Z DZISIEJSZYM
LIBERALIZMEM
77. W naszej epoce nie jest już użyteczne, by religia
katolicka miała status jedynej religii państwowej, z wy-
kluczeniem wszystkich innych wyznań.
78. Chwalebne jest więc, że w pewnych krajach
uważanych za katolickie ustawy zezwalają, by przybysze
mogli tam sprawować publicznie swoje nabożeństwa.
79. Jest bowiem fałszem, jakoby wolność prawna wy-
znań i pełne prawo wszystkich do manifestowania jaw-
nie i publicznie wszelkich swoich opinii i mniemań, pro-
223
DODATEK
wadziły do łatwiejszego ulegania przez ludy zepsuciu
moralnemu i duchowemu i sprzyjały zasadzie indyfe-
rentyzmu.
80. Papież rzymski może i powinien pogodzić się i po-
jednać z postępem, liberalizmem i cywilizacją współ-
czesną.
Przekład i wprowadzenie
Michał Wojciechowski
Ź
ródło: Studia Theologica Varsaviensia 36(1998) nr 2,113-118.
224
DEI FILIUS
KONSTYTUCJA DOGMATYCZNA
O WIERZE KATOLICKIEJ
(niedziela 24 kwietnia 1870)
[1] Biskup Pius, sługa sług Bożych, za zgodą świętego
Soboru, na wieczną rzeczy pamiątkę. Syn Boży i Odku-
piciel rodzaju ludzkiego, Pan nasz Jezus Chrystus, gdy
miał wrócić do Ojca w niebie, obiecał, że będzie ze
swoim Kościołem walczącym na ziemi przez wszystkie
dni, aż do skończenia świata. Przeto nigdy, w żadnym
stopniu nie przestaje być dla swej umiłowanej Oblubie-
nicy, ani nie przestaje błogosławić jej w działaniu, ani
nieść jej pomocy w niebezpieczeństwie.
[2] Ta zaś Jego zbawienna Opatrzność znana jest za-
równo z innych licznych dobrodziejstw, jak i z owoców,
które dla chrześcijańskiego świata najobfitszymi okazały
się na soborach ekumenicznych, a w sposób szczególny
na Soborze Trydenckim, chociaż odbywał się on w tak
niegodziwych czasach.
[3] Na nim bowiem zostały ściślej określone i sze-
rzej wyjaśnione dogmaty najświętszej religii, błędy
potępione i poskromione, a dyscyplina kościelna od-
nowiona i bardziej umocniona, rozszerzono też wy-
siłki w dziedzinie wiedzy i pobożności duchowień-
stwa, przygotowano zakłady kształcące młodzież do
ś
więtej walki, a wreszcie odnowiono obyczaje ludu
chrześcijańskiego zarówno poprzez dokładniejsze
kształcenie wiernych, jak i częstsze korzystanie z sa-
kramentów.
[4] Ponadto po soborach wzrastała jedność pomiędzy
członkami Kościoła, a jego widzialną głową oraz po-
większał się zapał całego Mistycznego Ciała Chrystusa.
Przybywało rodzin zakonnych i innych instytutów po-
bożności chrześcijańskiej, wówczas także szeroko roz-
225
DODATEK
głaszano żarliwą miłość obecną w królestwie Chrys-
tusa, ciągłą i stałą aż do przelania krwi.
[5] Owszem, podczas gdy z wdzięcznym sercem roz-
ważamy, co jest naturalne, te i inne nadzwyczajne ko-
rzyści, które z Bożej łaskawości szczodrze zostały dane
Kościołowi, szczególnie na ostatnim soborze ekume-
nicznym, nie możemy opanować bolesnego smutku z po-
wodu bardzo przytłaczającego zła, wynikającego stąd, że
autorytet tegoż soboru, albo został przez bardzo wielu
zlekceważony, albo pominięte zostały przez nich jego
pełne mądrości dekrety.
[6] Każdy bowiem wie, że potępione przez tryden-
ckich ojców herezje powoli podzieliły się na liczne sekty
różniące się między sobą i wzajemnie ze sobą walczące,
gdy po odrzuceniu Bożej nauki Kościoła sprawy do-
tyczące religii oddano pod osąd prywatnego zdania ko-
gokolwiek. Wskutek tego wszelka wiara w Chrystusa
została zniszczona.
[7] Tak samo więc Pismo Święte, uważane przedtem
za jedyne źródło i sędziego nauki chrześcijańskiej, za-
częto traktować nie jako Boże, ale - co więcej - przyłą-
czać do mitycznych wymysłów.
[8] Następnie zrodziła się i rozniosła nader szeroko
po świecie nauka racjonalizmu lub naturalizmu, która -
wszelkimi sposobami sprzeciwiając się religii chrześci-
jańskiej jako ustanowionej w sposób nadprzyrodzony,
z największym zaangażowaniem dąży do tego, aby po
usunięciu Chrystusa, jedynego Pana i Zbawiciela na-
szego, z umysłów ludzkich oraz z życia i moralności lu-
dów, ustanowić tak zwane czyste królestwo rozumu
albo natury.
[9] Po porzuceniu i wyzbyciu się religii chrześcijań-
skiej, po zaprzeczeniu istnienia Boga prawdziwego i Jego
Chrystusa, na koniec umysły wielu popadły w otchłań
panteizmu, materializmu i ateizmu, aby negując naturę
i wszelką normę sprawiedliwości i uczciwości, silić się
nawet na rozbicie fundamentów ludzkiej społeczności.
[10] Następnie, wskutek szalejącej wokół bezboż-
ności, niestety, zdarzyło się również [to] nieszczęście, że
226
DEI FILIUS
wielu synów Kościoła katolickiego zeszło z prawdziwej
drogi pobożności i zmysł katolicki uległ u nich osłabie-
niu poprzez stopniowe uszczuplanie prawdy.
[11] Zwiedzeni różnymi obcymi naukami, niesłusznie
mieszając naturę i łaskę, wiedzę ludzką i wiarę boską,
zniekształcili właściwy sens dogmatów, który zacho-
wuje i głosi święta Matka Kościół, oraz wystawili na
niebezpieczeństwo integralność i czystość wiary.
[12] Czy to możliwe, aby wobec tego wszystkiego nie
poruszyło się w głębi serce Kościoła? Jak bowiem Bóg
pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do
poznania prawdy, jak Chrystus przyszedł „zbawić to, co
zginęło" i „aby rozproszone dzieci Boże zgromadzić
w jedno", tak samo Kościół, ustanowiony przez Boga
jako matka i nauczycielka narodów, uznając się dłużni-
kiem wszystkich, jest zawsze gotowy na to i zmierza do
tego, aby podnosić upadłych, podtrzymywać chwiej-
nych, obejmować powracających, umacniać dobrych
i podprowadzać ich do lepszego.
[13] Dlatego [Kościół] nigdy nie może zaprzestać da-
wania świadectwa o Bożej prawdzie, ani [zrezygnować
z] jej głoszenia, ponieważ ona wszystko leczy. Uznaje on
bowiem za skierowane do siebie słowa: „Duch mój, który
jest w tobie, i słowa moje, które ci włożyłem w usta, nie
zejdą z twych ust odtąd i na zawsze".
[14] My zatem, postępując śladami naszych po-
przedników, nigdy nie przestajemy nauczać i bronić
prawdy katolickiej oraz odrzucać przewrotnych nauk
mocą naszego najwyższego urzędu apostolskiego.
[15] Teraz zaś, wraz z zasiadającymi i osądzającymi tu
razem z nami biskupami całego świata, na soborze eku-
menicznym zgromadzonym w Duchu Świętym mocą na-
szego autorytetu, opierając się na Słowie Bożym, spisa-
nym i przekazanym, tak jak je otrzymujemy od Kościoła
katolickiego, pobożnie przechowywanym i właściwie
wyjaśnianym, z katedry św. Piotra postanawiamy wobec
wszystkich ogłosić i wyznać zbawczą naukę Chrystusa,
zwróciwszy uwagę na błędy napiętnowane i potępione
mocą władzy przekazanej nam przez Boga.
227
DODATEK
Rozdział I
O Bogu stworzycielu wszystkich rzeczy
[16] Święty, katolicki, apostolski Kościół rzymski wierzy
i wyznaje, że jest jeden Bóg żywy i prawdziwy, stworzyciel
oraz Pan nieba i ziemi, wszechmogący, wieczny, niezmie-
rzony, nie dający się pojąć, nieskończony zarówno pod
względem umysłu, jak i woli oraz wszelkiej doskonałości.
[17] Ponieważ Bóg jest jedną i jedyną zupełnie
niezłożoną i niezmienną duchową substancją, należy
0 Nim głosić, że jest rzeczowo i istotowo różny od świata,
ż
e jest szczęśliwy w sobie i ze siebie, oraz że niewypo-
wiedzianie przewyższa wszystko, co poza Nim istnieje
1 daje się pomyśleć.
[18] Ten jedyny, prawdziwy Bóg dobrocią swoją
i wszechmocną potęgą, nie dla powiększenia swego
szczęścia, ani dla pozyskania go, ale dla ukazania swej
doskonałości poprzez dobra przydzielone stworzeniom,
najzupełniej wolną wolą, od początku czasu stworzył
z niczego jedne i drugie stworzenia, duchowe i cielesne,
to znaczy anielskie i ziemskie, a następnie ludzkie, jako
współukształtowane z ducha i ciała.
[19] Wszystko zaś, co Bóg utworzył, to swoją opatrz-
nością zachowuje i wszystkim rządzi, dosięgając po-
tężnie od krańca do krańca i władając wszystkim
z dobrocią. Wszystko bowiem odkryte i odsłonięte jest
przed oczami Jego, także to, co nastąpi w przyszłości
wskutek wolnego działania stworzeń.
Rozdział II
O objawieniu
[20] Ta sama święta Matka Kościół utrzymuje i nau-
cza, że Boga, początek i cel wszystkich rzeczy, na pewno
można poznać z rzeczy stworzonych naturalnym
ś
wiatłem rozumu ludzkiego, albowiem od stworzenia
ś
wiata niewidzialne Jego przymioty stają się widzialne
dla umysłu przez Jego dzieła.
228
DEI FILIUS
[21] Jednakże spodobało się Jego mądrości i dobroci
inną, nadprzyrodzoną drogą objawić rodzajowi ludz-
kiemu siebie i odwieczne postanowienia swej woli,
zgodnie ze słowami Apostoła: „Wielokrotnie i na różne
sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez pro-
roków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas
przez Syna".
[22] Temu objawieniu Bożemu należy wprawdzie
przyznać, że to, w sprawach Bożych samo przez się nie
jest niedostępne dla rozumu ludzkiego, także w obec-
nym położeniu rodzaju ludzkiego może być powinno
przez wszystkich bez trudności, z niezachwianą pew-
nością i bez domieszki jakiekolwiek błędu.
[23] Nie z tego powodu jednak należy uznawać obja-
wienie Boże za absolutnie konieczne, ale dlatego, że Bóg
z nieskończonej swej dobroci skierował człowieka do
celu nadprzyrodzonego, czyli do udziału w Bożych
dobrach, które zupełnie wykraczają poza zdolność poj-
mowania ludzkiego umysłu, bowiem „ani oko nie wi-
działo, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie
zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym,
którzy Go miłują".
[24] Następnie to nadprzyrodzone objawienie, zgod-
nie z wiarą Kościoła powszechnego wyjaśnione przez
ś
więty Sobór Trydencki, zawiera się w księgach spisa-
nych i w tradycjach niepisanych, które - przyjęte przez
apostołów z ust samego Chrystusa, albo przez nich sa-
mych przekazane jakby z ręki do ręki dzięki podpowie-
dzi Ducha Świętego - dotarły aż do nas.
[251 Mianowicie księgi Starego i Nowego Testamentu
należy przyjąć jako święte i kanoniczne w całości i wraz
ze wszystkimi ich częściami, tak jak zostały wyliczone w
dekrecie tegoż soboru i jak zostały przejęte przez dawne
wydanie łacińskie Wulgaty.
[26] Kościół uważa te księgi za święte i kanoniczne,
ale nie dlatego, jakoby zostały ułożone tylko przez ludzi,
a następnie jego autorytetem zaakceptowane, i również
nie dlatego, że zawierają objawienie wolne od błędu,
lecz przede wszystkim dlatego, że jako spisane pod na-
229
DODATEK
tchnieniem Ducha Świętego, Boga mają za autora i jako
takie zostały przekazane Kościołowi.
[27] Skoro zaś to, co święty Sobór Trydencki o wy-
jaśnianiu Bożych pism zbawiennie postanowił dla po-
skromienia zuchwałych temperamentów, jest prze-
wrotnie przedstawiane przez pewnych ludzi, my,
odnawiając tenże dekret, wyjaśniamy, że jego zamysłem
jest, aby w sprawach wiary i moralności, należących do
gmachu nauki chrześcijańskiej, za prawdziwy sens
Pisma Świętego należy przyjmować taki, jaki utrzymy-
wała i utrzymuje święta Matka Kościół, do której należy
osądzanie o prawdziwym sensie i o wyjaśnianiu świę-
tych pism. Nikomu zatem nie wolno wyjaśniać Pisma
Ś
więtego przeciw temu sensowi, albo też przeciw jed-
nomyślnej zgodzie ojców.
Rozdział III
O wierze
[28] Skoro człowiek w pełni uzależniony jest od Boga,
jako od swego stworzyciela i Pana, a rozum stworzony
całkowicie podlega prawdzie niestworzonej, winniśmy
Bogu, który się objawia, okazać posłuszeństwo umysłu
i woli w wierze.
[29] Kościół katolicki wyznaje, iż ta wiara, będąca
początkiem zbawienia ludzkiego, jest cnotą nadprzyro-
dzoną, przez którą wierzymy, pod wpływem natchnienia
i z pomocą łaski Bożej, że prawdą jest to, co Bóg objawił.
Wierzymy zaś tak nie z powodu wewnętrznej prawdzi-
wości tych rzeczy, którą moglibyśmy poznać za sprawą
naturalnego światła rozumu, ale wierzymy uznając au-
torytet objawiającego Boga, który nie może się mylić, ani
wprowadzać w błąd. Apostoł świadczy, że wiara jest po-
ręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tej
rzeczywistości, której nie widzimy.
[30] Niemniej jednak, aby posłuszeństwo naszej
wiary pozostawało w zgodzie z rozumem, dla poparcia
swego Objawienia Bóg raczył połączyć z wewnętrznymi
230
DEI FILIUS
pomocami Ducha Świętego zewnętrzne argumenty, któ-
rymi są dzieła Boże, przede wszystkim cuda i proroctwa,
które - choć wybitnie pokazują wszechmoc i nieskoń-
czoną wiedzę Boga - są najważniejszymi znakami
Bożego objawienia i odpowiadają zdolności rozumienia
wszystkich [ludzi].
[31] Zarówno Mojżesz, jak i prorocy, a zwłaszcza
Chrystus Pan, dokonali wiele najwyraźniej szych cudów
oraz wypowiadali proroctwa. Z kolei o apostołach czy-
tamy, że: „Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie,
a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał ich nauki zna-
kami, które jej towarzyszyły". Napisane jest również:
„Mamy jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze
zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie,
która świeci w ciemnym miejscu".
[32] Chociaż bowiem posłuszeństwo wiary w żadnej
mierze nie jest ślepym poruszeniem duszy, to jednak
nikt nie może przyjąć przepowiadania Ewangelii, tak
jak to jest konieczne do zbawienia, bez oświecenia i na-
tchnienia od Ducha Świętego, który „daje wszystkim ra-
dość przyjęcia prawdy i uwierzenia jej".
[33] Dlatego wiara sama w sobie, nawet gdyby
działała przez miłość, jest darem Boga, natomiast akt
wiary jest działaniem odnoszącym się do zbawienia,
przez które człowiek wyraża wolne posłuszeństwo wo-
bec Boga, zgadzając się i współpracując z Jego łaską,
choć mógłby się jej przeciwstawić.
[34] Następnie wiarą boską i katolicką należy wierzyć
w to wszystko co zawiera się w słowie Bożym spisanym
lub przekazanym, i jest do wierzenia przedkładane
przez Kościół - albo uroczystym orzeczeniem, albo zwy-
czajnym i powszechnym nauczaniem - jako objawione
przez Boga.
[35] A ponieważ bez wiary nie można podobać się
Bogu i nie można wejść do wspólnoty Jego synów, nikt
nie może bez niej uzyskać usprawiedliwienia, ani nikt nie
osiągnie życia wiecznego, jeżeli nie wytrwa aż do końca.
[36] Abyśmy zaś mogli spełnić obowiązek radosnego
przyjęcia prawdziwej wiary i wytrwania w niej bez wa-
231
DODATEK
hania, przez swojego jednorodzonego Syna Bóg usta-
nowił Kościół i wyposażył go w wyraźne znamiona
swego ustanowienia, aby wszyscy mogli go rozpoznać
jako opiekuna i nauczyciela objawionego słowa.
[37] Wszystkie bowiem te rzeczy tak liczne i tak zdu-
miewające, które zostały przez Boga rozporządzone, ze
względu na widoczne uwierzytelnienie wiary chrześci-
jańskiej, odnoszą się tylko do Kościoła katolickiego.
[38] I owszem, nawet Kościół sam przez się jest
swego rodzaju wielkim i stałym motywem wiarygod-
ności oraz nieodpartym świadectwem swego Bożego
posłannictwa, ponieważ odznacza się wspaniałym
wzrostem, wielką świętością, niewyczerpaną płodnością
we wszelkich dobrach, katolicką jednością i niezwy-
ciężoną trwałością.
[39] Dlatego [Kościół] jest jakby „znakiem podniesio-
nym dla narodów", zaprasza do siebie tych, którzy jeszcze
nie uwierzyli, a synów swoich utwierdza [w tym], że wiara,
którą wyznają, „opiera się na trwałym fundamencie".
[40] Do tego świadectwa dołącza się skuteczne
wsparcie mocy z wysoka. Najłaskawszy Pan pobudza bo-
wiem i wspiera swą łaską także błądzących, aby mogli
dojść do poznania prawdy, tych zaś, których przeniósł
z ciemności do przedziwnego swego światła, umacnia
swoją łaską, aby w tym świetle wytrwali, nie opusz-
czając ich, jeżeli sam nie zostanie opuszczony.
[41] Jakże różni się położenie tych, którzy przylgnęli
do prawdy katolickiej przez niebiański dar wiary, oraz
tych, którzy wiedzeni ludzkimi opiniami postępują za
fałszywą religią. Ci bowiem, którzy przyjęli wiarę pod
wpływem nauczania Kościoła, nigdy nie mogą mieć
słusznych powodów do zmiany wiary, ani do powątpie-
wania o niej.
[42] Jeśli te [rzeczy] tak się mają to z radością dzię-
kując Ojcu, który nas uzdolnił do „uczestnictwa w dziele
ś
więtych w światłości", troszczmy się „o tak wielkie zba-
wienie", a patrząc na Jezusa, który nam w wierze „prze-
wodzi i ją wydoskonala" trzymajmy się niewzruszenie
„nadziei, którą wyznajemy".
232
DEI FILIUS
Rozdział IV
O wierze i rozumie
[43] Kościół zgadzał się i nieprzerwanie się zgadza
również na to, że istnieje dwojaki porządek poznawczy,
różniący się nie tylko zasadą, ale i przedmiotem: za-
sadą, ponieważ w jednym z nich poznajemy przy po-
mocy naturalnego rozumu, a w drugim przy pomocy
wiary Bożej; przedmiotem zaś, ponieważ oprócz tego,
czego może dosięgnąć naturalny rozum podawane nam
są do wierzenia tajemnice ukryte w Bogu, których nie
można poznać inaczej, jak tylko dzięki Bożemu obja-
wieniu.
[44] Przeto Apostoł, który poświadcza, że „poganie
poznają Boga przez Jego dzieła, rozprawiając jednak
o łasce i prawdzie, które przyszły przez Jezusa Chrys-
tusa", oświadcza: „głosimy tajemnicę mądrości Bożej,
mądrość ukrytą, tę, którą Bóg przed wiekami przezna-
czył ku chwale naszej, tę, której nie pojął żaden z wład-
ców tego świata". Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha.
„Duch przenika wszystko, nawet głębokości samego
Boga". 1 sam Jednorodzony uwielbia Ojca za to, że „zakrył
te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawił je
prostaczkom".
[45] Wprawdzie rozum, oświecony wiarą, skrzętnie,
pobożnie i z umiarem, dzięki Bożemu darowi, zdobywa
jakieś, choć bardzo owocne rozumienie tajemnic już to
z tych [rzeczy], które w sposób naturalny poznaje przez
analogię, już to z wzajemnej więzi między samymi ta-
jemnicami oraz z [więzi z] ostatecznym celem człowieka,
nigdy jednak nie potrafi osiągnąć takiego ich przejrzenia,
jak prawdy, które stanowią jego właściwy przedmiot.
[46] Boże bowiem tajemnice, z samej natury swojej
w takim stopniu wykraczają poza stworzony umysł, że
choć przekazane przez Objawienie i przyjęte przez
wiarę, to jednak nadal są ukryte za zasłonami i pozostają
ogarnięte niejako mgłą, dopóki podczas tego śmiertel-
nego żywota pielgrzymujemy zdała od Pana, „bowiem
pielgrzymujemy w wierze, a nie w widzeniu".
233
DODATEK
[47] Mimo że w istocie wiara przewyższa rozum, to
jednak nigdy nie może istnieć rzeczywista niezgodność
pomiędzy wiarą i rozumem. Ten sam Bóg, który objawia
tajemnice i wlewa wiarę, wzniecił też światło rozumu
w duszy ludzkiej; Bóg zaś nie może zaprzeczać samemu
sobie, ani prawda nie może nigdy sprzeciwiać się innej
prawdzie.
1481 Pozory takiej sprzeczności powstają szczegól-
nie wtedy, gdy dogmaty są rozumiane i wyjaśniane nie-
zgodnie z rozumieniem Kościoła, albo gdy zmyślone
opinie są uznawane za twierdzenie rozumu. Dlatego
określamy, że „każde twierdzenie przeciwne prawdzie
oświeconej wiary jest całkowicie fałszywe".
[49] Kościół zaś, który razem z apostolskim urzędem
nauczania otrzymał nakaz strzeżenia depozytu wiary,
posiada również od Boga prawo i obowiązek piętnowa-
nia błędów fałszywej nauki, „aby nikt nie został oszu-
kany przez filozofię i próżne oszustwo".
[50] Dlatego wszyscy wierni chrześcijanie nie tylko
nie mogą bronić tego rodzaju opinii, które są uznane za
sprzeczne z doktryną wiary, zwłaszcza wtedy gdy zos-
tały one potępione przez Kościół, ale ponadto są ko-
niecznie zobowiązani uznać te poglądy za błędy, które
mają tylko pozory prawdy.
[51] Wiara i rozum nie tylko nie mogą nigdy pozos-
tawać w niezgodzie, ale się wzajemnie wspomagają,
gdyż prawy rozum ukazuje podstawy wiary, a oświecony
jej światłem oddaje się wiedzy w sprawach Bożych. Z ko-
lei wiara uwalnia i chroni umysł przed błędami i naucza
go różnorakiej wiedzy.
[52] Dlatego Kościół nie tylko nie zwalcza rozwoju
ludzkich nauk i umiejętności, ale wspiera je na różne
sposoby oraz dąży do ich rozwoju. Nie lekceważy on
ani nie gardzi korzyściami pochodzącymi z tych nauk
i umiejętności dla życia ludzi, ale przyznaje, że odpo-
wiednio uprawiane, z pomocą Bożej łaski prowadzą do
Boga, skoro pochodzą od Niego, Pana umiejętności.
[53] Oczywiście Kościół nie sprzeciwia się, aby tego
rodzaju dziedziny wiedzy posługiwały się własnymi za-
234
DEI FILIUS
sadami i metodami we właściwym obszarze, ale uznając
tę słuszną wolność zwraca uwagę, aby sprzeciwiając się
Bożej nauce nie rodziły błędów, albo przekroczywszy
własne granice, nie zajmowały się sprawami wiary i nie
zniekształcały ich.
[54] Nauka wiary, którą Bóg objawił, nie została bo-
wiem podana jako wytwór filozofii, który dałby się udo-
skonalać mocą ludzkich umysłów, ale została przeka-
zana Oblubienicy Chrystusa jako Boży depozyt, by go
wiernie strzegła i nieomylnie wyjaśniała.
[55] Dlatego należy nieprzerwanie zachowywać takie
znaczenie świętych dogmatów, jakie już raz określiła
ś
więta Matka Kościół, a od tego znaczenia nigdy nie
można odejść pod pozorem lub w imię lepszego zrozu-
mienia.
[56] Niech więc wzrasta i na różne sposoby mocno
się rozwija rozumienie, wiedza oraz mądrość wszyst-
kich razem i każdego z osobna, zarówno poszczegól-
nych ludzi, jak i całego Kościoła, ze wszystkich pokoleń
i wieków, ale tylko w swoim rodzaju, to znaczy w tej sa-
mej nauce, w tym samym znaczeniu i w tym samym
sformułowaniu.
KANONY
I. O Bogu stworzycielu wszystkich rzeczy
1. Gdyby ktoś zaprzeczał [istnieniu] jednego, praw-
dziwego Boga, Stwórcy i Pana rzeczy widzialnych, i nie-
widzialnych - niech będzie wyklęty.
2. Gdyby ktoś się nie wstydził twierdzić, że nie istnieje
nic oprócz materii - niech będzie wyklęty.
3. Gdyby ktoś mówił, że wszystkie rzeczy mają jedną
i tę samą substancję albo istotę wraz z Bogiem - niech
będzie wyklęty.
4. Gdyby ktoś mówił,
[a] że rzeczy skończone, zarówno materialne, jak i du-
chowe, albo tylko duchowe, wyemanowały z substancji
Bożej;
235
DODATEK
[b] albo że wszystko staje się przez ujawnianie się lub
ewolucję Bożej istoty;
[c] albo wreszcie, że Bóg jest bytem powszechnym lub
nieokreślonym, który określając samego siebie, ustana-
wia ogół rzeczy dzielących się na rodzaje, gatunki i jed-
nostki - niech będzie wyklęty.
5. Gdyby ktoś nie wyznawał,
[a] że świat oraz wszystkie rzeczy istniejące
w nim, zarówno duchowe, jak i materialne, w całej swej
substancji zostały z nicości wyprowadzone przez
Boga;
[b] albo gdyby mówił, że Bóg stwarzał nie wolną od
wszelkiej konieczności wolą, ale tak koniecznie, jak ko-
niecznie miłuje siebie;
[c] albo gdyby przeczył temu, że świat został ustano-
wiony na chwałą Bożą - niech będzie wyklęty.
II. O objawieniu
1. Gdyby ktoś mówił, że jednego i prawdziwego Boga,
Stwórcę i Pana naszego, nie można poznać ze stworzeń
w sposób pewny z pomocą naturalnego światła rozumu
ludzkiego - niech będzie wyklęty.
2. Gdyby ktoś mówił, że jest niemożliwe albo nie-
wskazane, aby człowiek był pouczany przez Objawienie
Boże o Bogu i o czci, jaką winien Mu oddawać - niech bę-
dzie wyklęty.
3. Gdyby ktoś mówił, że człowiek nie może być wy-
niesiony przed Boga do poznania i doskonałości, które
wykraczają poza naturalne [poznanie i doskonałość],
ale że w ciągłym postępie człowiek może i powinien
z własnych sił dojść w końcu do posiadania wszelkiej
prawdy i dobra - niech będzie wyklęty.
4. Gdyby ktoś nie przyjmował wszystkich ksiąg Pisma
Ś
więtego, ze wszystkimi ich częściami, za święte i ka-
noniczne, tak jak wyliczył je święty Sobór Trydencki,
i gdyby zaprzeczał ich natchnieniu przez Boga - niech
będzie wyklęty.
236
DEI FILIUS
III. O wierze
1. Gdyby ktoś mówił, że rozum ludzki jest tak dalece
niezależny, iż Bóg nie może nakazać mu wiary - niech
będzie wyklęty.
2. Gdyby ktoś mówił, że wiara boska nie różni się
od naturalnej wiedzy o Bogu i o rzeczach dotyczących
moralności, i z tego powodu dla wiary boskiej nie
jest wymagane, aby ze względu na objawiającego
Boga wierzyć w prawdę objawioną - niech będzie
wyklęty.
3. Gdyby ktoś mówił, że Objawienie Boże nie może
uzyskać wiarygodności za sprawą zewnętrznych zna-
ków, i dlatego kierować ku wierze powinno ludzi
wyłącznie ich własne doświadczenie wewnętrzne, czy
też prywatne natchnienie - niech będzie wyklęty.
4. Gdyby ktoś mówił,
[a] że cuda nie są wcale możliwe, a zatem wszystkie
opowiadania o cudach, nawet te zawarte w Piśmie Świę-
tym, trzeba uznać za baśnie i mity;
[b] albo że cudów nigdy nie można poznać w sposób
pewny, ani że na ich podstawie nie można w należyty
sposób wykazać Bożego pochodzenia chrześcijańskiej
religii - niech będzie wyklęty.
5. Gdyby ktoś mówił,
[a] że akt chrześcijańskiej wiary nie jest wolny ale,
ż
e jest koniecznym skutkiem dowodów ludzkiego ro-
zumu;
[b] albo że łaska Boża jest konieczna tylko do żywej
wiary, która działa przez miłość - niech będzie wy-
klęty.
6. Gdyby ktoś mówił, że w tym samym położeniu
znajdują się wierni i ci, którzy jeszcze nie doszli do je-
dynej prawdziwej wiary, tak że katolicy mogą mieć
słuszny powód, aby wiarę, którą już przyjęli pod
wpływem nauczania Kościoła, poddać w wątpliwość
z zawieszeniem swej zgody, aż nie zdobędą naukowego
potwierdzenia wiarygodności i prawdziwości swej
wiary - niech będzie wyklęty.
237
DODATEK
IV. O wierze i rozumie
1. Gdyby ktoś mówił, że Objawienie Boże nie zawiera
prawdziwych i we właściwym sensie tajemnic, ale że
wszystkie dogmaty wiary możnu zrozumieć i wykazać
należycie wykształconym rozumem w oparciu o natu-
ralne zasady - niech będzie wyklęty.
2. Gdyby ktoś mówił, że nauki ludzkie można upra-
wiać z taką swobodą, iż ich twierdzenia, nawet gdyby się
sprzeciwiały nauce objawionej, mogą być przyjęte jako
prawdziwe, a przez Kościół nie mogą być odrzucone -
niech będzie wyklęty.
3. Gdyby ktoś mówił, że jest możliwe, aby zgodnie
z postępem wiedzy niekiedy należało dogmatom poda-
nym przez Kościół, nadać inne znaczenie od tego, jakie
przyjmował i przyjmuje Kościół - niech będzie wyklęty.
[V. Nota wyjaśniająca]
[1] Wykonując zatem obowiązki naszego naj-
wyższego urzędu pasterskiego, ze względu na miłość Je-
zusa Chrystusa usilnie prosimy i powagą Jego samego
jako Boga i Zbawiciela naszego polecamy wszystkim
wiernym Chrystusa, a szczególnie przełożonym albo
wypełniającym misję nauczania, aby wzmogli wysiłki i
działania dla powstrzymania z dala od Kościoła świętego
i usunięcia z niego podanych wyżej błędów, oraz aby to-
rowali drogę dla najczystszego światła wiary.
[2] Ponieważ jednak nie wystarczy unikać heretyckiej
przewrotności gdy równie pilnie nie unika się tych
błędów, które w mniejszym lub większym stopniu
zbliżają się do herezji, przypominamy wszystkim obo-
wiązek zachowywania także tych postanowień i dekre-
tów, poprzez które Stolica Święta napiętnowała tego ro-
dzaju przewrotne opinie i zakazała ich, a które nie
zostały tu wyraźnie wymienione.
238
PASTOR AETERNUS
PIERWSZA KONSTYTUCJA
DOGMATYCZNA
O KOŚCIELE CHRYSTUSOWYM
(poniedziałek 18 lipca 1870)
[1] Biskup Pius, sługa sług Bożych, za zgodą świętego
Soboru, na wieczną rzeczy pamiątkę.
Wiekusty Pasterz i Biskup dusz naszych, w celu usta-
wicznego przekazywania dzieła zbawienia, postanowił
zbudować Kościół święty, w którym jak w domu Boga
ż
ywego wszyscy wierni byliby objęci więzami jednej
wiary i miłości.
[2] Z tego powodu zanim Chrystus został uwielbiony,
prosił Ojca nie tylko za Apostołów; ale także „za tymi,
którzy dzięki ich słowu mieli uwierzyć w Niego, by
wszyscy stanowili jedno, jak Syn i Ojciec są jedno1. Dla-
tego apostołów, których wybrał sobie ze świata2, Chrys-
tus posłał tak, jak sam został posłany przez Ojca3. W ten
sposób chciał, aby w Jego Kościele byli pasterze i nau-
czyciele aż do skończenia świata4.
[3] Aby zaś episkopat był jeden i niepodzielny oraz
aby cała rzesza wiernych mogła być zachowana w jed-
ności wiary i w komunii przez związanych ze sobą na-
wzajem kapłanów, stawiając św. Piotra na czele pozos-
¦J17, 20-21.
ł Por. J 15,19.
J Por. J 20,21.
1 «Usque ad consummationem saeculi» - Mt 28,20.
239
DODATEK
tałych apostołów, ustanowił w nim trwałą zasadę i wi-
dzialny fundament tej dwojakiej jedności. Na jego „mę-
stwie miała być zbudowana wieczna świątynia, a z wy-
trwałości jego wiary miała się wznosić do nieba wielka
godność Kościoła"5.
[4] A ponieważ bramy piekielne, chcąc zniszczyć Koś-
ciół, jak gdyby to było możliwe, zewsząd z coraz większą
nienawiścią powstają przeciw jego fundamentom poło-
ż
onym przez Boga, za zgodą świętego Soboru uważamy,
ż
e dla ochrony, bezpieczeństwa i rozwoju owczarni ka-
tolickiej konieczne jest, aby wszystkim wiernym przed-
stawić naukę o ustanowieniu, ciągłości i naturze świę-
tego prymatu apostolskiego, na którym opiera się siła
i moc całego Kościoła, naukę, którą należy wyznawać
i utrzymywać według starożytnej i niezmiennej wiary
Kościoła powszechnego, oraz aby napiętnować i potępić
błędy przeciwne tej nauce, które są szczególnie niebez-
pieczne dla owczarni Pańskiej.
Rozdział I
0 ustanowieniu prymatu apostolskiego w [osobie] św.
Piotra
[5] Nauczamy zatem i wyjaśniamy, zgodnie ze świa-
dectwami Ewangelii, że Chrystus Pan bezpośrednio
i wprost przyrzekł oraz udzielił św. Piotrowi Apostołowi
prymatu jurysdykcji nad całym Kościołem Bożym.
[6] Tylko bowiem Szymonowi, któremu wcześniej
powiedział: „Będziesz się nazywał Kefas"6, gdy ten wy-
znał mówiąc: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego"7,
Pan rzekł w uroczystych słowach: „Błogosławiony jesteś,
5 LEON I WIELKI, Kazania, IV, rozdz. 2: na dzień swoich urodzin, (PL
54,150C, cytat prawie dosłowny],
6 J1, 42.
7 Mt 16,16.
240
PASTOR AETERNUS
Szymonie, synu Jony, Albowiem ciało i krew nie objawiły
ci tego, ale Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie
powiadam: ty jesteś Piotr, i na tej skale zbuduję mój
Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. Tobie dam
klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na
ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na
ziemi, będzie rozwiązane w niebie"8.
[7] Tylko też Szymonowi Piotrowi udzielił Jezus po
swym zmartwychwstaniu jurysdykcji najwyższego pa-
sterza i zarządcy całej owczarni, mówiąc: „Paś baranki
moje"9; „Paś owce moje"10.
[8] Tej, jakże jasnej nauce Pisma Świętego, zawsze
w ten sposób przez Kościół rozumianej, otwarcie sprze-
ciwiają się fałszywe opinie tych, którzy odrzucając formę
rządów ustanowioną przez Chrystusa w Jego Kościele,
przewrotnie zaprzeczają, że tylko sam Piotr przed po-
zostałymi apostołami - czy to przed każdym z osobna,
czy to przed wszystkimi razem - został przez Chrys-
tusa wyposażony w prawdziwy i właściwy prymat ju-
rysdykcyjny.
[9] Albo [opinie] tych, którzy twierdzą, że ten prymat
nie był powierzony bezpośrednio św. Piotrowi, ale Koś-
ciołowi, a przez niego jemu jako słudze tegoż Kościoła.
[10]u Gdyby zatem ktoś mówił, [a] że św. Piotr Apos-
toł nie został przez Chrystusa Pana ustanowiony księ-
ciem wszystkich apostołów12 ani widzialną głową całego
Kościoła walczącego; [b] albo że otrzymał tylko prymat
honorowy, a nie prawdziwy i właściwy prymat jurys-
dykcji wprost i bezpośrednio od Pana naszego Jezusa
Chrystusa - niech będzie wyklęty.
8 Mt 16,16-19.
9J21,15.16.
10 J 21,17.
11 Punkt 10 ma formę kanonu.
12 «Książę apostołów* - wyrażenie używane już przez Jana Chry-
zostoma, por. Sobór Konstantynopolitański IV, kan. 21, 2.
241
DODATEK
Rozdział II
O ciągłości prymatu św. Piotra w biskupach Rzymu
[11] To zaś, co książę pasterzy i wielki pasterz owiec,
Jezus Chrystus Pan, ustanowił w [osobie] św. Piotra dla
zbawienia wiecznego i trwałego dobra Kościoła, musi
ustawicznie trwać w Kościele, który z Jego woli założony
na skale nieprzerwanie będzie stał mocno aż do końca
wieków13.
[12] Nikt nie może wątpić, a wiedziano o tym w każ-
dej epoce, że święty i błogosławiony Piotr, książę i głowa
apostołów, filar wiary oraz fundament Kościoła katolic-
kiego, przyjął klucze królestwa od naszego Pana Jezusa
Chrystusa, Zbawiciela i Odkupiciela rodzaju ludzkiego14.
Tenże Piotr żyje, przewodzi i sprawuje sąd aż do dziś i na
zawsze w swoich następcach, biskupach świętej Stolicy
rzymskiej, przez niego założonej i uświęconej Jego
krwią15.
[13] Dlatego ktokolwiek na tej katedrze następuje po
Piotrze, ten z ustanowienia samego Chrystusa otrzy-
muje prymat Piotra w Kościele powszechnym. „Istnieje
zatem dalej rozporządzanie prawdy, a św. Piotr trwając
w przyjętej sile skały, nie porzuca otrzymanego steru
Kościoła"15.
[14] Z tego też powodu zawsze było "konieczne, aby
cały Kościół, to znaczy ci, którzy gdziekolwiek są
wierzącymi", przyłączali się do Kościoła rzymskiego „ze
względu na jego znamienitsze pierwszeństwo", a przez
to zrastali się w jedną strukturę ciała jak poprzez głowę
złączone członki w tej Stolicy, z której na wszystkich
rozpływają się „prawa czcigodnej wspólnoty".
13 Por. Mt 7, 25; Łk 6,48.
14 Por. Mt 16,19.
15 Z przemówienia legata rzymskiego Filipa na trzeciej sesji So-
boru Efeskiego (por. ACO I/I/I1I1,106; Mansi 4,1295Bn).
16 LEON I WIELKI, Kazania, rozdz. 3.
242
PASTOR AETERNUS
[15]17 Gdyby zatem ktoś mówił, [a] że nie wskutek
ustanowienia samego Chrystusa Pana, a więc nie na
mocy prawa Bożego, św. Piotr na zawsze ma następców
w prymacie nad całym Kościołem; [b] albo że biskup
Rzymu nie jest następcą św. Piotra w tym prymacie -
niech będzie wyklęty.
Rozdział III
0 wartości i zasadzie prymatu biskupa Rzymu
[16] Wsparci jasnym świadectwem Pisma Świętego
oraz postępując za wyraźnymi i oczywistymi postano-
wieniami zarówno naszych poprzedników biskupów
Rzymu, jak i soborów generalnych, odnawiamy definicję
ekumenicznego Soboru Florenckiego, według której
wszyscy wierni Chrystusa powinni wierzyć, że „Święta
Stolica Apostolska oraz biskup rzymski posiadają pry-
mat nad całym światem, a biskup Rzymu jest następcą
ś
w. Piotra, księcia apostołów, i prawdziwym zastępcą
Chrystusa, głową całego Kościoła oraz ojcem i nauczy-
cielem wszystkich chrześcijan. Jemu w osobie św. Piotra
przekazana została przez Pana naszego Jezusa Chrystusa
pełna władza pasterzowania, rządzenia i kierowania
Kościołem powszechnym, zgodnie z uchwałami sobo-
rów powszechnych i świętych kanonów".
[17] Dlatego nauczamy i wyjaśniamy, że Kościół
rzymski, z rozporządzenia Pana posiada nad wszyst-
kimi innymi [kościołami] pierwszeństwo zwyczajnej
władzy, oraz że ta jurysdykcyjna władza biskupa Rzymu,
która jest rzeczywiście biskupia, jest bezpośrednia: wo-
bec niej obowiązani są zachować hierarchiczne pod-
porządkowanie i prawdziwe posłuszeństwo pasterze
i wierni wszelkiego obrządku i godności, każdy z osobna
i wszyscy razem, i to nie tylko w sprawach wiary i mo-
7 Ten punkt ma formę kanonu.
243
DODATEK
ralności, ale także w kwestiach dotyczących dyscypliny
i kierowania Kościołem rozproszonym po całym świecie;
w ten sposób, żeby - przez zachowanie jedności za-
równo wspólnoty, jak i wyznawania tej samej wiary
z biskupem Rzymu - Kościół Chrystusa był jedną
owczarnią wokół jednego najwyższego pasterza18.
[18] To jest nauka prawdy katolickiej, od której nikt
nie może odstąpić bez utraty wiary i zbawienia.
[19] Jednakże ta władza, jaką ma summus pontifex19,
nie stanowi utrudnienia dla zwyczajnej i bezpośredniej
władzy jurysdykcyjnej, którą biskupi postawieni przez
Ducha Świętego w miejsce apostołów, jako prawdziwi
pasterze powierzonych każdemu z nich owczarni, kar-
mią [je] i kierują [nimi], a najwyższy i powszechny pa-
sterz potwierdza ją, umacnia i broni, wedle słów św.
Grzegorza Wielkiego: „Moim zaszczytem jest zaszczyt
całego Kościoła. Moim zaszczytem jest trwała siła moich
braci. Wtedy zostaję prawdziwie zaszczycony, gdy żad-
nemu z nich nie odmawia się należnego zaszczytu"20.
[20] Następnie z tej najwyższej władzy biskupa
Rzymu do kierowania całym Kościołem wynika upraw-
nienie, w ramach wykonywania jego funkcji, do swo-
bodnego kontaktu z pasterzami i owczarniami całego
Kościoła, aby mogli oni być nauczani i kierowani przez
niego na drodze zbawienia.
[21] Dlatego potępiamy i odrzucamy opinie tych, któ-
rzy mówią, że można w godziwy sposób uniemożliwiać
kontakty najwyższej głowy z pasterzami i owczarniami,
albo że można je podporządkować władzy świeckiej,
skąd dalej wnioskują, że decyzje Stolicy Apostolskiej
lub podjęte w jej imieniu, dotyczące rządzenia Koś-
ciołem, nie mają mocy ani znaczenia bez wyrażenia
zgody ze strony władzy świeckiej.
18 Por. J10, 16.
19 «Summus pontifex» odnoszone jest tu już wyłącznie do biskupa
Rzymu.
20 Grzegorz Wielki, List do Eulogiusza, bpa Aleksandrii.
244
PASTOR AETERNUS
[22] Ponieważ biskup Rzymu na mocy Bożego prawa
prymatu apostolskiego stoi na czele całego Kościoła,
nauczamy i wyjaśniamy, że jest on najwyższym sędzią
wiernych, oraz że „we wszystkich sprawach podpa-
dających pod orzeczenie kościelne, można się odwołać
do jego osądu"21. Nikomu zaś nie wolno odwoływać się
od wyroków Stolicy Apostolskiej, ponad którą nie ma
ż
adnej wyższej władzy, a także nikt nie może osądzać jej
wyroku.
[23] Dlatego porzucają prawdę ci, którzy twierdzą, że
od decyzji biskupów Rzymu można się odwoływać do
soborów ekumenicznych, jako do autorytetu wyższego
od biskupa Rzymu.
[24]22 Gdyby zatem ktoś mówił, [a] że biskup Rzymu
posiada tylko urząd nadzorowania lub kierowania, a nie
pełną i najwyższą władzę jurysdykcji w całym Kościele,
nie tylko w sprawach wiary i moralności, ale także
w sprawach dotyczących karności i rządzenia Koś-
ciołem rozproszonego po całym świecie; [b] albo że
posiada on tylko większą część, a nie całą pełnię tej
najwyższej władzy; [c] albo że ta jego władza nie jest
zwyczajna i bezpośrednia, zarówno w odniesieniu do
wszystkich i każdego z kościołów, jak również wobec
wszystkich i każdego z pasterzy i wiernych - niech bę-
dzie wyklęty.
Rozdział IV
0 nieomylnym nauczaniu biskupa Rzymu
[25] W prymacie apostolskim, posiadanym w całym
Kościele przez biskupa Rzymu, jako następcy św. Piotra,
księcia apostołów, zawiera się także najwyższa władza
nauczania. Utrzymywała to zawsze święta Stolica, po-
21 Wyznanie wiary Michała Paleologa (cesarza bizantyjskiego]
z 1274 roku, por. DS861.
22 Punkt 24 ma formę kanonu z anatemą.
245
DODATEK
twierdza to stała praktyka Kościoła, stwierdziły to so-
bory ekumeniczne, przede wszystkim te, na których
Wschód i Zachód spotykał się w jedności wiary i miłości.
[26] Ojcowie bowiem Czwartego Soboru Konstanty-
nopolitańskiego, idąc śladem swoich poprzedników,
ogłosili następujące uroczyste wyznanie: Pierwszym
warunkiem zbawienia jest zachowanie reguły wiary.
Skoro nie można pominąć decyzji naszego Pana Jezusa
Chrystusa, mówiącego: „Ty jesteś Piotr, i na tej skale
zbuduję mój Kościół"23, słowa te są potwierdzone swymi
skutkami, ponieważ w Stolicy Apostolskiej zawsze była
wiernie zachowywana religia katolicka i publicznie po-
dawana święta nauka. Nie chcąc więc odłączyć się od tej
wiary i nauki, mamy nadzieję, że osiągniemy trwanie
w jednej wspólnocie, którą głosi Stolica Apostolska, i na
której opiera się trwałość integralnej i prawdziwej reli-
gii chrześcijańskiej.
[27] Grecy zaś, za zgodą Drugiego Soboru Lyońskiego
wyznali, że: „Święty Kościół rzymski posiada najwyższy
i pełny prymat i zwierzchnictwo nad całym Kościołem
katolickim, otrzymany - jak pokornie i zgodnie z prawdą
uznaje - wraz z pełnią władzy od samego Pana w [oso-
bie] św. Piotra, księcia bądź zwierzchnika apostołów,
którego biskup Rzymu jest następcą. A że [ten Kościół]
winien bardziej od innych troszczyć się o obronę prawdy
wiary, dlatego - jeśli powstaną problemy dotyczące
wiary - jego osądem należy je rozstrzygać"24.
[28] I wreszcie Sobór Florencki określił, że „biskup
rzymski jest prawdziwym zastępcą Chrystusa, głową
całego Kościoła oraz ojcem i nauczycielem wszystkich
chrześcijan. Jemu w [osobie] św. Piotra przekazana zos-
tała przez Pana naszego Jezusa Chrystusa pełna władza
pasterzowania, rządzenia i kierowania Kościołem po-
wszechnym".
23 Mt 16,18.
24 Wyznanie wiary Michała Paleologa z 1274 roku, DS 861.
246
PASTOR AETERNUS
[29] Aby wypełnić ten pasterski obowiązek, nasi po-
przednicy zawsze oddawali się przepowiadaniu zba-
wiennej nauki Chrystusa wobec wszystkich ludów ziemi
i z jednakową troską czuwali nad tym, aby tam, gdzie
została przyjęta, była zachowywana czysta i bez skazy.
[30] Dlatego też biskupi z całego świata, zarówno
pojedynczo, jak i zgromadzeni na synodach, zachowując
dawny zwyczaj kościołów oraz formę starożytnej za-
sady, zwracali się do Stolicy Apostolskiej zwłaszcza
z tymi problemami, które dotyczyły zagrożeń dla wiary,
aby przede wszystkim tam uzdrowić szkody powstałe
w zakresie wiary, gdzie wiara nie może doznawać
uszczerbku.
[31] Biskupi Rzymu, jak sugerowały okoliczności
czasu i spraw, czasem zwołując sobory ekumeniczne
lub uwzględniając poglądy Kościoła rozproszonego po
całym świecie, czasem synody partykularne, a czasem
korzystając z pomocy innych środków otrzymanych od
Bożej Opatrzności, definiowali naukę, którą należy za-
chować, a którą z Bożą pomocą poznali jako zgodną
z Pismem Świętym i tradycjami apostolskimi.
[32] Duch Święty został bowiem obiecany następ-
com św. Piotra nie dlatego, aby z pomocą Jego objawie-
nia ogłaszali nową naukę, ale by z Jego pomocą święcie
strzegli i wiernie wyjaśniali Objawienie przekazane
przez apostołów, czyli depozyt wiary.
[33] Ich naukę apostolską przyjmowali wszyscy czci-
godni Ojcowie, a święci i prawowierni Doktorzy czcili ją
i wypełniali, ponieważ byli w pełni świadomi, że ta Sto-
lica św. Piotra pozostaje zawsze wolna od jakiegokol-
wiek błędu, zgodnie z Bożą obietnicą Pana naszego
i Zbawiciela, udzieloną księciu Jego uczniów: „Ja pro-
siłem za tobą, aby nie ustała twoja wiara, a ty nawró-
ciwszy się utwierdzaj twoich braci"25.
[34] Zatem ten nigdy nie ustający charyzmat prawdy
i wiary został przez Boga udzielony św. Piotrowi oraz
25 Łk 22,32.
247
DODATEK
jego następcom na tej Stolicy dla wypełniania ich
wzniosłego urzędu dla zbawienia wszystkich ludzi, aby
cała owczarnia Chrystusa odwrócona przez nich od po-
karmu skażonego błędem, karmiona była nauką z nieba,
aby po usunięciu okazji do schizmy cały Kościół był za-
chowany w jedności i wsparty na swoim fundamencie
trwał mocno przeciwko bramom piekielnym26.
[35] Skoro zaś w obecnej epoce, która tak bardzo po-
trzebuje zbawiennej skuteczności urzędu apostolskiego,
tak wielu jest ludzi, którzy występują przeciwko jego au-
torytetowi, uważamy za absolutnie konieczne, aby uro-
czyście potwierdzić przywilej, który jednorodzony Syn
Boży27 zechciał połączyć z najwyższym urzędem pa-
sterskim.
[36] My zatem, wiernie zachowując tradycję otrzy-
maną od początku wiary chrześcijańskiej, na chwałę
Boga, naszego Zbawiciela, dla wywyższenia religii kato-
lickiej i dla zbawienia narodów chrześcijańskich, za
zgodą świętego soboru, nauczamy i definiujemy jako
dogmat objawiony przez Boga, że gdy biskup Rzymu
przemawia ex cathedra, to znaczy, gdy wykonując urząd
pasterza i nauczyciela wszystkich chrześcijan, na mocy
swego najwyższego apostolskiego autorytetu określa
naukę dotyczącą wiary lub moralności obowiązującą
cały Kościół, dzięki opiece Bożej obiecanej mu w [oso-
bie] św. Piotra, wyróżnia się tą nieomylnością, w jaką bo-
ski Zbawiciel zechciał wyposażyć swój Kościół dla defi-
niowania nauki wiary lub moralności. Dlatego takie
definicje biskupa Rzymu - same z siebie, a nie na mocy
zgody Kościoła - są niezmienialne.
[37]28 Gdyby zaś ktoś, nie daj Boże, odważył się sprze-
ciwiać tej naszej definicji - niech będzie wyklęty.
26 Por. Mt 16,18.
27 Por. J 3,16.18; 1J 4,9.
28 Ten punkt ma formę kanonu.
248
PRZYSIĘGA
ANTYMODERNISTYCZNA
Ja... przyjmuję niezachwianie, tak w ogólności,
jak w każdym szczególe, to wszystko, co określił,
orzekł i oświadczył nieomylny Urząd Nauczycielski
Kościoła.
Najpierw wyznaję, że Boga, początek i koniec wszech-
rzeczy, można poznać w sposób pewny, a zatem i do-
wieść Jego istnienia, naturalnym światłem rozumu
w oparciu o świat stworzony, to jest z widzialnych dzieł
stworzenia, jako przyczynę przez skutki.
Po drugie: zewnętrzne dowody Objawienia, to jest
fakty Boże, przede wszystkim zaś cuda i proroctwa,
przyjmuję i uznaję za całkiem pewne oznaki Boskiego
pochodzenia religii chrześcijańskiej i uważam je za naj-
zupełniej odpowiednie dla umysłowości wszystkich cza-
sów i ludzi, nie wyłączając ludzi współczesnych.
Po trzecie: mocno też wierzę że Kościół, stróż i nau-
czyciel słowa objawionego, został wprost i bezpośrednio
założony przez samego prawdziwego i historycznego
Chrystusa, kiedy pośród nas przebywał, i że tenże Koś-
ciół zbudowany jest na Piotrze, głowie hierarchii apos-
tolskiej, i na jego następcach po wszystkie czasy.
Po czwarte: szczerze przyjmuję naukę wiary przeka-
zaną nam od Apostołów przez prawowiernych Ojców,
w tym samym zawsze rozumieniu i pojęciu. Przeto
całkowicie odrzucam jako herezję zmyśloną teorię ewo-
lucji dogmatów, które z jednego znaczenia przecho-
dziłyby w drugie, różne od tego, jakiego Kościół trzymał
się poprzednio. Potępiam również wszelki błąd, który
w miejsce Boskiego depozytu wiary, jaki Chrystus po-
249
DODATEK
wierzył swej Oblubienicy do wiernego przechowywania,
podstawia... twory świadomości ludzkiej, które zrodzone
z biegiem czasu przez wysiłek ludzi nadal w nieokreś-
lonym postępie mają się doskonalić.
Po piąte: z wszelką pewnością utrzymuję i szczerze
wyznaję, że wiara nie jest ślepym uczuciem religijnym,
wyłaniającym się z głębin podświadomości pod
wpływem serca i pod działaniem dobrze usposobionej
woli, lecz prawdziwym rozumowym uznaniem prawdy
przyjętej z zewnątrz ze słuchania, mocą którego
wszystko to, co powiedział, zaświadczył i objawił Bóg
osobowy, Stwórca i Pan nasz, uznajemy za prawdę dla
powagi Boga najbardziej prawdomównego.
Poddaję się też z należytym uszanowaniem i całym
sercem wyrokom potępienia, orzeczeniom i wszystkim
przepisom zawartym w encyklice Pascendi i dekrecie La-
mentabili, zwłaszcza co się tyczy tzw. historii dogmatów.
Również odrzucam błąd tych, którzy twierdzą, że
wiara podana przez Kościół katolicki może się sprzeci-
wiać historii i że katolickich dogmatów, tak jak je obec-
nie rozumiemy, nie można pogodzić z dokładniejszą
znajomością początków religii chrześcijańskiej.
Potępiam również i odrzucam zdanie tych, którzy
mówią, że wykształcony chrześcijanin występuje w po-
dwójnej roli: jednej człowieka wierzącego, a drugiej his-
toryka, jak gdyby wolno było historykowi trzymać się
tego, co się sprzeciwia przekonaniom wierzącego, albo
stawiać przesłanki, z których wynikałoby, że dogmaty są
albo błędne, albo wątpliwe byleby tylko wprost im się
nie przeczyło.
Potępiam również ten sposób rozumienia i wykładu
Pisma św, który pomijając Tradycję Kościoła, analogię
wiary i normy podane przez Stolicę Apostolską, przyj-
muje wymysły racjonalistów w sposób zarówno niedo-
250
PRZYSIĘGA ANTYMODERNISTYCZNA
zwolony, jak i lekkomyślny, a krytykę tekstu uznaje za je-
dyną i najwyższą regułę.
Odrzucam również zdanie tych, którzy twierdzą, że
ten, co wykłada historię teologii lub o tym przedmiocie
pisze, powinien najpierw odłożyć na bok wszelkie
uprzednie opinie, tak co do nadprzyrodzonego początku
katolickiej Tradycji, jak co do obiecanej przez Boga po-
mocy w dziele wiecznego przechowywania wszelkiej
objawionej prawdy; nadto że pisma poszczególnych Oj-
ców należy wykładać według samych tylko zasad nau-
kowych z pominięciem wszelkiej powagi nadprzyro-
dzonej i z taką swobodą sądu, z jaką zwykło się badać
jakiekolwiek dokumenty świeckie.
W końcu wreszcie ogólnie oświadczam, że jestem
najzupełniej przeciwny błędowi modernistów twier-
dzących, że w świętej Tradycji nie ma nic Bożego, albo co
daleko gorsze pojmujących pierwiastek Boży w znacze-
niu panteistycznym, tak iż nic nie pozostaje z Tradycji
katolickiej poza tym suchym i prostym faktem, pod-
ległym na równi z innymi dociekaniom historycznym, że
byli ludzie, którzy szkołę założoną przez Chrystusa i Jego
Apostołów rozwijali w następnych wiekach swą gor-
liwą działalnością, zręcznością i zdolnościami.
Przeto usilnie się trzymam i do ostatniego tchu trzy-
mać się będę wiary Ojców w niezawodny charyzmat
prawdy, który jest, był i zawsze pozostanie w "sukcesji
biskupstwa od Apostołów" [Św. Ireneusz, Adv. haer. IV,
26 PG 7,1053 C]; a to nie w tym celu, by trzymać się tego,
co może się wydawać lepsze i bardziej odpowiednie dla
stopy kultury danego wieku, lecz aby nigdy inaczej nie
rozumieć absolutnej i niezmiennej prawdy głoszonej od
początku przez Apostołów.
Ś
lubuję, iż to wszystko wiernie, nieskażenie i szczerze
zachowam i nienaruszenie tego przestrzegać będę i że
nigdy od tego nie odstąpię, czy to w nauczaniu, czy w ja-
251
DODATEK
kikolwiek inny sposób mową lub pismem. Tak ślubuję,
tak przysięgam, tak niech mi dopomoże Bóg i ta święta
Boża Ewangelia.
A.D. 1910
Papież św. PiusX
252
PIUS XII
KONSTYTUCJA APOSTOLSKA
„MUNIFICENTISSIMUS DEUS"
określająca jako Dogmat wiary,
ż
e Bogarodzica Dziewica Maryja została
z Ciałem i Duszą wzięta do Niebieskiej Chwały
PIUS BISKUP
SŁUGA SŁUG BOśYCH
NA WIECZNĄ RZECZY PAMIĄTKĘ
WSTĘP
NIESKOŃCZENIE HOJNY BÓG, który wszystko może,
a którego plan opatrznościowy polega na mądrości
i miłości, tajemniczym zarządzeniem swego rozumu
łagodzi cierpienia narodów i poszczególnych jednostek
przeplatając je radościami, aby tym, którzy Go miłują,
wszystko, choć z różnych powodów i na różny sposób
"pomagało do dobrego"P).
Albowiem i na naszym Pontyfikacie, podobnie jak na
czasach obecnych, spoczywa przytłaczającym ciężarem
tyle trosk, niepokojów i obaw z powodu niezwykle
ciężkich klęsk oraz masowych odstępstw od prawdy
i cnoty. Jednakże wielką dla nas pociechą jest stwier-
dzenie, że podczas gdy wiara katolicka wyznawana jest
publicznie i czynnie, nabożeństwo do Bogarodzicy Dzie-
wicy wzmacnia się i rozpala z każdym dniem coraz bar-
dziej, wieszcząc na całym niemal świecie poprawę i uś-
więcenie życia. Gdy bowiem Najświętsza Dziewica
z niewymowną czułością spełnia swe macierzyńskie
powinności względem ludzi odkupionych Krwią Chrys-
tusową, umysły i serca (Jej) dzieci doznają tym silniejszej
podniety do pilniejszego rozważania Jej przywilejów.
253
DODATEK
I. STWIERDZENIE OBJAWIONEGO
CHARAKTERU PRAWDY
0 WNIEBOWZIĘTEJ BOGURODZICY
I rzeczywiście Bóg, który z przeogromną i szczególną
łaskawością spogląda na Pannę Maryję, skoro nadeszła
„pełność czasów"(2', w ten sposób urzeczywistnił zamiary
swej Opatrzności, że wszystkie przywileje, wszystkie do-
brodziejstwa, jakich Jej udzielił ze swej nieograniczonej
hojności, zajaśniały wtedy wśród doskonałej harmonii.
1 chociaż Kościół zawsze uznawał taką właśnie hojność
i tę doskonałą harmonię łask, a w ciągu wieków coraz bar-
dziej w nią wnikał, to jednak przywilej cielesnego Wnie-
bowzięcia Bogarodzicy Dziewicy Maryi dopiero za na-
szych czasów rozbłysnął jaśniejszym światłem.
Wniebowzięcie jest następstwem Niepoka-
lanego Poczęcia
Ten też przywilej na skutek uroczystego ogłoszenia
dogmatu o Niepokalanym Poczęciu błogosławionej Boga
Rodzicielki przez nieśmiertelnej pamięci Poprzednika
Naszego Piusa IX, zajaśniał nowym blaskiem. Te bo-
wiem oba przywileje jak najściślej ze sobą się łączą. Bo
Chrystus zwyciężył grzech i śmierć własną Swą śmier-
cią; a kto przez chrzest, w sposób nadprzyrodzony, na
nowo się narodził, zwyciężył grzech i śmierć dzięki te-
muż Chrystusowi. Jednakże Bóg nie chce przed końcem
ś
wiata udzielić sprawiedliwym, jako prawa ogólnego -
pełnego skutku zwycięstwa nad śmiercią. Dlatego też
również i ciała sprawiedliwych po śmierci rozpadają
się i w ostatni dopiero dzień połączy się każde ze swoją
duszą uwielbioną.
Ale spod tego rodzaju ogólnego prawa zechciał Bóg
wyjąć Najświętszą Maryję Pannę. Ona to, na mocy zu-
pełnie szczególnego przywileju, swoim Niepokalanym
Poczęciem zwyciężyła grzech, i dlatego nie podlega temu
prawu trwania w rozkładzie grobowym, ani nie musiała
aż do końca świata czekać na wybawienie swego ciała.
254
MUNIFICENTISSIMUS DEUS
Toteż gdy ogłoszono uroczyście, że Bogarodzica Dzie-
wica Maryja od pierwszej chwili swego istnienia była
wolna od dziedzicznego skażenia, wówczas dusze wier-
nych chrześcijan poruszyła jakaś gorętsza nadzieja, że
najwyższy Urząd Nauczycielski Kościoła wkrótce ogłosi
dogmat cielesnego Wniebowzięcia Najświętszej Panny
Maryi(3).
Jednomyślne przeświadczenie wiernych
o Wniebowzięciu Bogarodzicy w ciele
uwielbionym
Można więc było zauważyć w gronie proszących o to
z naciskiem Stolicę Apostolską nie tylko poszczególnych
wiernych, ale tych także, którzy reprezentują Narody
oraz prowincje kościelne, jak również wielu Ojców So-
boru Watykańskiego.
Z biegiem zaś czasu, tego rodzaju prośby i życzenia
nie tylko nie ustawały, ale z dnia na dzień wzrastały co-
raz bardziej tak pod względem liczby, jak i nasilenia.
W tej intencji powstały pobożne współzawodnictwa
w modlitwach; wielu wybitnych teologów z ogromną
gorliwością wzmogło studia nad tym zagadnieniem za-
równo prywatnie jak i na powierzonych sobie publicz-
nych uniwersytetach kościelnych czy też innych uczel-
niach teologicznych. W różnych częściach świata
katolickiego urządzano kongresy maryjne już to w gra-
nicach jednego narodu, już to międzynarodowe. Te właś-
nie staranne badania rzuciły jaśniejsze światło na to, że
w depozycie wiary chrześcijańskiej, powierzonym Koś-
ciołowi, zawiera się również dogmat Wniebowzięcia
(Najśw.] Panny Maryi. I stąd też najczęściej wypływały
owe prośby pokorne a usilne, domagające się od Stolicy
Apostolskiej uroczystego określenia tej prawdy.
W tym zbożnym ubieganiu się wierni przedziwnie
łączyli się ze swymi Pasterzami. Ci zaś ze swej strony
przesłali do Stolicy Piotrowej pokaźną ilość podobnych
próśb. Toteż w chwili Naszego wyniesienia na tron pa-
pieski było już wiele tysięcy tego rodzaju petycji, które
255
DODATEK
napłynęły ze wszystkich stron świata i od wszystkich
stanówka więc od Umiłowanych Synów naszych Kardy-
nałów Świętego Kolegium, od Czcigodnych Braci Arcy-
biskupów i Biskupów, od Diecezji a także parafii.
Dlatego też, zaniósłszy usilne modły do Boga, aby ra-
czył udzielić Nam światła Ducha Świętego do roz-
strzygnięcia w tej tak niezwykłej wagi sprawie, wyda-
liśmy specjalne przepisy. Nakazaliśmy w nich, by
rozpoczęto wspólnymi siłami poważniejsze studia nad
tą sprawą, oraz by zebrano tymczasem i dokładnie roz-
ważono wszystkie petycje, które przesłano do Stolicy
Apostolskiej od czasów ś.p. Poprzednika naszego Piusa
IX az do naszych dni w sprawie Wniebowzięcia cieles-
nego Najświętszej Panny Maryi.
Jednomyślny sąd Biskupów o Wniebowzięciu
W obliczu tak ważnej, tak doniosłej sprawy, uzna-
liśmy za stosowne wezwać bezpośrednio i urzędowo
wszystkich Braci Biskupów, by każdy z nich wypowie-
dział wobec Nas wyraźnie swoje zdanie. W tym celu
skierowaliśmy do nich dnia 1 maja 1946 roku list Dei-
parae VirsinisMariae, tej treści: "Czy sądzicie, Czcigodni
Bracia odznaczający się mądrością i roztropnością, że
Wniebowzięcie cielesne Najświętszej Dziewicy może
być ogłoszone za dogmat wiary i czy życzycie sobie tego
Wy, duchowieństwo i lud?".
Oni zaś, których "Duch Święty ustanowił biskupami,
aby kierowali Kościołem Bożym"M, prawie jednomyślnie
odpowiedzieli twierdząco na jedno i drugie pytanie. Ta
szczególna zgodność katolickich biskupów i wiernego
Iudu"f5), że cielesne Wniebowzięcie Matki Bożej może
byc określone jako dogmat wiary, ukazała Nam jedno-
myślną doktrynę Urzędu Nauczycielskiego i jednomy-
ś
lną wiarę ludu chrześcijańskiego, którą tenże urząd
podtrzymuje i kieruje. Przez to samo z całą pewnością
i wykluczeniem możliwości błędu ujawniło się, że przy-
wilej ten jest prawdą objawioną przez Boga i zawartą
w tym Boskim Depozycie, który powierzył Chrystus Pan
256
MUNIFICENTISSIMUS DEUS
Swej Oblubienicy celem wiernego strzeżenia i nieomyl-
nego wyjaśniania^. Wspomniany zaś Urząd Nauczy-
cielski Kościoła spełnia powierzone sobie zadanie nie
ś
rodkami czysto ludzkimi, lecz mocą Ducha Świętego[7).
Wskutek tego bez błędu wywiązuje się ze zleconego so-
bie zadania i poprzez wieki przechowuje prawdy obja-
wione czyste i nietknięte. A przeto te prawdy przekazuje
jako nieskażone nic do nich nie dodając, ani też niczego
nie odejmując. Jak uczy Sobór Watykański: "Duch Święty
został przyrzeczony następcom Piotrowym nie po to, by
za jego objawieniem mieli podawać nową naukę, lecz po
to, by dzięki Jego czujnej opiece święcie strzegli obja-
wienia podanego za pośrednictwem Apostołów, czyli
depozytu wiary, oraz wiernie go wykładali"™. Dlatego
z powszechnej zgody zwyczajnego Urzędu Nauczyciel-
skiego Kościoła bierze się argument pewny i mocny, do-
wodzący, że cielesne Wniebowzięcie N.M.P. - które od-
nośnie tego samego stanu "chwalebności" dziewiczego
Ciała łaskawej Matki Boga nie mogło być przedmiotem
poznania dla żadnej z władz ludzkiego ducha na pod-
stawie jej sił przyrodzonych - jest prawdą objawioną
przez Boga, a jako taka ma być przedmiotem wiary moc-
nej i trwałej dla wszystkich dzieci Kościoła. Jak bowiem
stwierdza tenże Sobór Watykański: "Należy wierzyć
wiarą boską i katolicką w to wszystko, co zawiera się
w słowie Bożym pisanym czy ustnie przekazanym i co
Kościół, czy to uroczystym orzeczeniem, czy w zwykłym
i powszechnym nauczaniu podaje do wierzenia jako
prawdy przez Boga objawione"™.
II. NA PODSTAWIE TRADYCJI POCHODNEJ
0 WNIEBOWZIĘCIU BOGARODZICY
Za faktem powszechności tej wiary w całym Kościele
przemawiają różne w ciągu wieków świadectwa,
wzmianki i ślady. Wiara ta z dnia na dzień ukazuje się
w coraz to jaśniejszym świetle.
257
DODATEK
Powszechne przeświadczenie
o niepodległym rozkładowi ciele
Bogurodzicy
Wierni bowiem kształceni i kierowani przez swych
pasterzy nauczyli się z Pisma Św., że (Najśw.) Maryja
Panna podczas doczesnej wędrówki, pędziła życie pełne
trosk, udręk, boleści, że spełniło się nadto, co wieścił
ś
więty starzec Symeon - ostry bowiem miecz przeszył
Jej serce pod Krzyżem Boskiego Jej Syna, a naszego Od-
kupiciela. Podobnie łatwo im było przyjąć, że wielka
Matka Boża zeszła z tego świata tak, jak przedtem Jej Syn
jedyny. Ale to bynajmniej nie stanęło na przeszkodzie ich
jawnie wyznawanej wierze, że święte Jej ciało nie za-
znało skażenia grobowego, że nigdy ów dostojny przy-
bytek Słowa Bożego nie uległ rozkładowi, zamieniając
się w zgniliznę i proch. Przeciwnie, oświeceni łaską
Bożą, przejęci czcią ku Tej, która jest Bożą Rodzicielką
i zarazem naszą najczulszą Matką - coraz to jaśniej wi-
dzieli zgodność oraz wewnętrzny związek między tymi
przywilejami, jakich udzieliła Opatrzność Boża Tej uko-
chanej Towarzyszce naszego Odkupiciela. Dosięgły one
tak bardzo wzniosłego szczytu, jakiego poza Nią nikt
przez Boga stworzony, wyjąwszy ludzką naturę Chrys-
tusa, nigdy nie osiągnął.
Wiarę tę potwierdzają wyraźnie liczne świątynie od-
dane Bogu pod wezwaniem (Najśw.) Maryi Panny Wnie-
bowziętej. Również święte obrazy tamże wystawione do
czci ze strony wiernych stawiają wszystkim przed oczy
ten szczególny tryumf Najświętszej Dziewicy. Poza tym
miasta, diecezje, krainy całe oddane są szczególnej pie-
czy i ochronie Bogarodzicy Dziewicy Wniebowziętej.
Podobnie powstają instytuty zakonne zatwierdzone
przez Kościół, które przybierają nazwę od tego przywi-
leju. Nie należy też pomijać milczeniem faktu, że w ma-
ryjnym Różańcu, którego odmawianie Stolica Apostolska
tak bardzo poleca, jest jedna tajemnica do pobożnego
rozmyślania, jak wszyscy wiedzą dobrze, która dotyczy
właśnie Wniebowzięcia Najświętszej Dziewicy.
258
MUNIFICENTISSIMUS DEUS
Liturgiczny wyraz przeświadczenia
o Wniebowzięciu
Powszechnie i jeszcze wspanialej jaśnieje ta wiara
Pasterzy i wiernych, w tym, że już od czasów chrześci-
jańskiej starożytności na Wschodzie i Zachodzie z tej ra-
cji zaczyna się obchodzić uroczystości liturgiczne na
cześć tej tajemnicy. Z nich bowiem nie przestawali czer-
pać światła Ojcowie i Doktorowie Kościoła, bo jak
każdemu z pewnością wiadomo, liturgia święta "ponie-
waż jest wyznaniem niebieskich prawd, które podle-
gają najwyższemu Urzędowi Nauczycielskiemu Koś-
cioła, może dostarczać dowodów i świadectw niemałej
wagi dla rozstrzygnięcia poszczególnych punktów nauki
chrześcijańskiej"'10'.
W księgach liturgicznych, które wykazują to święto
jako "Zaśnięcie", lub "Wniebowzięcie Świętej Maryi",
zachodzą terminy zgodnie stwierdzające, że gdy Boga-
rodzica Dziewica przeszła z ziemskiego wygnania do
nieba, święte Jej Ciało z woli Opatrzności Bożej doznało
tego, co odpowiadało godności Matki Słowa Wcielonego
i pozostałym przywilejom Jej udzielonym. Stwierdza to,
by użyć dostojnego przykładu, Sakramentarz wysłany
przez nieśmiertelnej pamięci Poprzednika Naszego Had-
riana I - Karolowi Wielkiemu. Czytamy tam: "Panie, we
czci jest u nas obchód tego dnia, w którym Święta Boża
Rodzicielka zaznała śmierci doczesnej, ale nie mogła
podlegać więzom śmierci Ta, która z siebie zrodziła
Wcielonego Syna Twego a Pana naszego"(11).
Inne księgi wschodniej i zachodniej liturgii starożyt-
nej podkreślają wyraźniej i obszerniej to, co poprzedni
tekst czyni z powściągliwością właściwą dla liturgii
rzymskiej. Sakramentarz Gallikański - że podamy je-
den przykład - tak mówi na ten temat: "Niewytłuma-
czona tajemnica, tym bardziej godna wysławiania, że
wśród ludzi jedyna na skutek Wniebowzięcia Dziewicy".
Również w liturgii bizantyjskiej cielesne Wniebowzięcie
(Najśw.) Panny Maryi ciągle łączy się nie tylko z god-
nością Matki Boga, lecz i z innymi przywilejami, szcze-
259
DODATEK
gólnie z dziewiczym Jej macierzyństwem, z góry posta-
nowionym przez Opatrzność: „Tobie dał Król wszystkich
rzeczy, Bóg, to, co wykracza ponad naturę, jako bowiem
zachował Cię dziewiczą przy rodzeniu (Syna), tak
i w grobie Twe ciało zachował nieskażonym i wsławił je
przez boskie przeniesienie"'12'.
Stolica Apostolska autoryzuje liturgię
o Wniebowziętej
Stolica Apostolska, spadkobierczyni obowiązku, za-
wierzonego Księciu Apostołów, umacniania we wierze
braci"'13' - swoją powagą czyniła to święto coraz uro-
czystszym. To z pewnością skutecznie wpływało na du-
cha gorliwości u wiernych w stronę coraz głębszego
rozważania wielkości wspomnianej tajemnicy. I tak
ś
więto Wniebowzięcia zostało podniesione z tego stopnia
godności, jaki miało od początku wśród świąt maryj-
nych, do rzędu większych uroczystości całego cyklu
liturgicznego, Poprzednik Nasz św. Sergiusz I, wprowa-
dzając Litanie, czyli procesje stacyjne w cztery uroczys-
tości maryjne, wylicza razem święto Narodzenia, Zwias-
towania, Oczyszczenia i Zaśnięcia (Najśw.J Panny
Maryi'14'. Następnie Leon IV poleca uroczyście obchodzić
ś
więto, mające już wtedy nazwę Wniebowzięcia Świętej
Bożej Rodzicielki, przez wprowadzenie wigilii do niego,
a potem jeszcze przez zarządzenie nabożeństwa błagal-
nego w oktawę uroczystości. Sam nawet korzystając
chętnie z tej sposobności, brał udział w tych uroczys-
tościach wraz z tłumem wiernych'153. Ponadto w przed-
dzień tego święta już od dawna był nakazany post, jak
widać ze słów Naszego poprzednika św. Mikołaja I
o przepisach postnych: "jakie święty Kościół Rzymski od
dawna przyjął za zwyczaj i tego się trzyma"'16'.
Ś
wiadectwo Ojców i Doktorów Kościoła
Liturgia Kościoła nie rodzi katolickiej wiary, lecz ra-
czej idzie w ślad za nią i jak owoce z drzewa, tak z wiary
260
MUNIFICENTISSIMUS DEUS
wywodzą się różne obrzędy kultu religijnego. Dlatego
Ojcowie Kościoła, wielcy Doktorowie w homiliach, czy
kazaniach na ten dzień nie czerpali nauki o Wniebo-
wzięciu z liturgii jako ze źródła pierwszorzędnego, lecz
mówili o nim jako o rzeczy już znanej wiernym i już
przez nich przyjętej. Tłumaczyli tę naukę jaśniej, poda-
wali istotny jej sens przez przytaczanie głębszych racji,
zwłaszcza to naświetlając silniej, czego tylko pobieżnie
dotykały często księgi liturgiczne. Mianowicie, jak twier-
dzili, to święto przypomina nie tylko fakt, że martwe
Ciało Najświętszej Maryi Panny nie zaznało żadnego
skażenia, lecz również triumf odniesiony nad śmiercią -
jej niebiańskie „uwielbienie" na wzór Swego Jednoro-
dzonego Jezusa Chrystusa.
Pośród nich wybija się nad innych św. Jan Damas-
ceński jako szczególny głosiciel tej przekazanej prawdy.
Porównując cielesne Wniebowzięcie dostojnej Matki
Bożej z innymi Jej darami i przywilejami, tak się wyraża
w porywającej swej wymowie: "Potrzeba było, by Ta,
która rodząc zachowała nienaruszone dziewictwo, za-
chowała również i po śmierci swe ciało bez żadnego
skażenia. Potrzeba było, by Ta, która Stwórcę w swym
łonie jako Dziecię nosiła, przebywała w Boskich przy-
bytkach. Potrzeba było, by Oblubienica poślubiona przez
Ojca zamieszkała w niebieskich komnatach. Potrzeba
było, by Ta, która widziała Syna swego na krzyżu i doz-
nała w serce ciosu miecza boleści, uniknąwszy go przy
rodzeniu, oglądała tegoż Syna zasiadającego wraz z Oj-
cem. Potrzeba było, by Matka Boża posiadała to, co do
Syna przynależy i otrzymywała cześć od całego stwo-
rzenia jako Matka Boga i służebnica zarazem"'175.
Głos św. Jana Damasceńskiego wiernie zgadza się
z głosami innych, potwierdzających tę samą naukę. Znaj-
dujemy bowiem niemniej jasne i dokładne wyrażenia
w tych kazaniach, które wygłosili głównie z okazji tego
ś
więta późniejsi czy współcześni Ojcowie. I tak, że
posłużymy się innymi przykładami, św. German, biskup
Konstantynopolitański, uważał za odpowiadające nie
tylko Boskiemu Macierzyństwu, ale także wyjątkowej
261
DODATEK
ś
więtości dziewiczego ciała Bogarodzicy Dziewicy Ma-
ryi, że ciało to nie uległo rozkładowi, lecz zostało wzięte
do nieba: Ty, jak jest napisane, zjawisz się w piękności.
Twe ciało dziewicze całe jest święte, całe czyste, całe
Bożym mieszkaniem tak, że dzięki temu odtąd dalekie
jest od rozsypania się w proch. Przemienione wprawdzie
jako ciało ludzkie, dostosowane do wzniosłego życia
nieskazitelności, zawsze przecież żywe i uwielbione,
uczestniczące w życiu pełnym i doskonałym"™. Inny zaś
starożytny pisarz stwierdza: (Maryja)... "więc jako naj-
chwalebniejsza Matka Chrystusa Zbawiciela naszego
i Boga Dawcy życia i nieśmiertelności - przez Niego ob-
darzona jest na nowo życiem w wiecznej niezniszczal-
ności jednakiego ciała. On to ją z grobu obudził i zabrał
do siebie, jak to jemu samemu, wiadomo"(19).
Asumpcjonistyczna interpretacja tekstów
Pisma Św.
Gdy zaś to święto liturgiczne rozpowszechniało się
z dnia na dzień, obchodzone z żywszą pobożnością, co-
raz to liczniejsi biskupi i kaznodzieje poczytywali sobie
za obowiązek tłumaczyć wiernym otwarcie i jasno ta-
jemnicę, jaką ono przypomina i pouczać o jej bardzo
ś
cisłym związku z innymi objawionymi prawdami
wiary.
Wśród teologów scholastyków nie brakło takich, któ-
rzy, chcąc głębiej wniknąć w prawdy przez Boga obja-
wione i wykazać zgodność zachodzącą między oma-
wianą racją teologiczną a wiarą katolicką, uważali za
wskazane zwrócić uwagę na to, że przywilej Wniebo-
wzięcia Maryi Dziewicy w przedziwny sposób zgadza się
z Bożymi prawdami, podanymi nam przez Pismo Święte.
Postępując dalej w tym rozumowaniu, wysuwali
różne argumenty, naświetlając ten przywilej maryjny.
W argumentach tych podkreślali jako moment pierw-
szorzędnej wagi to, że Jezus Chrystus ze względu na
miłość swej Matki chciał Jej Wniebowzięcia. Siła tych do-
wodzeń opiera się na nieporównanej godności Jej Bo-
262
MUNIFICENTISSIMUS DEUS
skiego Macierzyństwa i na tych darach, jakie z niego
płyną. A są nimi: niezmierna Jej świętość, prze-
wyższająca świętość wszystkich ludzi i aniołów, głęboka
więź Maryi z Synem i zwłaszcza miłość, jaką darzy Syn
tak godną swą Matkę.
Bardzo często występują tacy teologowie i kazno-
dzieje, którzy w ślad za Ojcami Kościoła'20' dla zobra-
zowania swej wiary we Wniebowzięcie z pewną swo-
bodą podają fakty i słowa zapożyczone z Pisma św. I tak
- żeby wspomnieć tylko niektóre częściej w tej sprawie
używane - przytacza się niekiedy zdanie Psalmisty:
"Powstań więc, Panie, wnijdź już do miejsca Twego
odpoczynku, Ty i Arka Twego majestatu"'21', w Arce zaś
przymierza zrobionej z niepsującego się drzewa
i umieszczonej w świątyni Bożej, widzą jakby obraz
przeczystego ciała Dziewicy Maryi, które zostało za-
chowane wolnym od wszelkiego Skażenia grobowego
i wyniesione do tak wielkiej chwały w niebie. Podobnie,
rozprawiając o tym przedmiocie, opisują królowę,
wstępującą triumfalnie do królewskiej komnaty nie-
bios i zasiadającą po prawicy Boskiego Odkupiciela'22'.
Jak również przytaczają Oblubienicę z Pieśni nad Pie-
ś
niami: "Która wstępuje przez puszczę jako słup dymu
w wonności mirry i kadzidła", aby Ją uwieńczono ko-
roną'23'". Te momenty służą autorom jako obrazy Kró-
lowej Nieba i niebieskiej Oblubienicy, wstępującej ra-
zem z Boskim Oblubieńcem do komnaty niebios.
Zresztą uczeni scholastycy dostrzegli znak Wniebo-
wzięcia Bogarodzicy Dziewicy nie tylko w różnych fi-
gurach Starego Testamentu, lecz także w owej Niewie-
ś
cie odzianej w słońce, którą oglądał św. Jan Apostoł na
wyspie Patmos'24'. Następnie te słowa z kart Nowego
Testamentu wzięli za przedmiot swych szczególnych
rozważań: "Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą,
błogosławionaś Ty między niewiastami"'25'. Widzieli
bowiem w tajemnicy Wniebowzięcia dopełnienie tej
najobfitszej łaski udzielonej Najświętszej Dziewicy
i szczególne błogosławieństwo, jako przeciwstawienie
dla przekleństwa Ewy.
263
DODATEK
Teologiczne racje odpowiedniości
Dlatego to już w początkach teologii scholastycznej
pobożny biskup Lozanny Amadeusz twierdzi, że ciało
Maryi Dziewicy pozostało nieskażonym; nie godzi się
bowiem przypuszczać, że ciało Jej zaznało skażenia
skoro prawdziwie połączyło się znów z duszą i wraz
z nią zostało uwieńczone dostojeństwem chwały w nie-
bieskim przybytku, "Była bowiem pełną łaski -
i błogosławioną między niewiastami'265. Ona jedna
zasłużyła na to, by począć Tego, który był Bogiem praw-
dziwym z Boga prawdziwego, którego porodziła jako
Dziewica, wykarmila mlekiem piastując na swym łonie
i we wszystkim Mu służyła z matczyną troskliwością".
Z grona zaś pisarzy, którzy w tym okresie wyjaśniali
i umacniali pobożnie wyznawaną naukę o Wniebowzię-
ciu przy pomocy zdań z Pisma Świętego i różnych po-
dobieństw czy porównań - szczególne miejsce zajmuje
ś
w. Antoni Padewski, doktor ewangeliczny, On bowiem,
komentując w dzień Wniebowzięcia słowa proroka Iza-
jasza: "Miejsce nóg moich uwielbię"[27), twierdził z całym
przekonaniem, że Boski Odkupiciel ozdobił najwyższą
chwałą Swą najmilszą Matkę, z której wziął ludzkie ciało.
"W tym masz jasno zawarte, jak się wyraża, że Naj-
ś
więtsza Dziewica została wniebowzięta z ciałem, które
było miejscem nóg Pana. Przeto święty Psalmista pisze:
"Powstań więc, Panie, wnijdź już do miejsca Twego od-
poczynku, Ty i Arka Twego majestatu". Jak bowiem sam
twierdzi, Jezus Chrystus powstał z martwych po trium-
fie odniesionym nad śmiercią i wstąpił na prawicę Ojca,
tak również "powstała i święta Jego Arka przez to, że
w tym dniu Matka - Dziewica wzięta została do niebie-
skiego przybytku"'28'.
Gdy zaś w średniowieczu scholastyczna teologia doz-
nała pełnego rozkwitu, wtedy św. Albert Wielki po przy-
toczeniu na uzasadnienie tej prawdy różnych dowodów
opierających się czy to na Piśmie Św., czy na świadect-
wach z tradycji, czy wreszcie na liturgii i tak zwanej ra-
cji teologicznej, tak kończy swe wywody: "Na podstawie
264
MUNIFICENTISSIMUS DEUS
tych oraz wielu innych racji i powag jest rzeczą jasną, że
Najświętsza Matka Boża z duszą i ciałem została wzięta
do nieba ponad chóry anielskie. Wierzymy, że jest to
prawda pod każdym względem"C29l W mowie zaś wygło-
szonej w dniu święta Zwiastowania Najświętszej Dzie-
wicy, wyjaśniając te słowa Anioła pozdrawiającego
"Bądź pozdrowiona łaski pełna..." Doktor Wszech-
stronny, porównując Najświętszą Dziewicę do Ewy,
jasno, jednoznacznie stwierdza, że była Ona wolną od
tego poczwórnego przekleństwa, któremu Ewa podle-
gała'30'.
Doktor Anielski, idąc w ślady swego wielkiego mist-
rza, chociaż w specjalnym dziele nie omawia tej kwestii,
jeśli ją jednak okazyjnie tu i ówdzie porusza, to utrzy-
muje mocno z Kościołem katolickim, że ciało Maryi zos-
tało wzięte do niebat31).
Wśród wielu innych powag trzyma się tego samego
zdania Doktor Seraficki. On uważa to za całkiem pewne,
ż
e podobnie jak Bóg zachował Najświętszą Maryję przy
poczęciu wolną od naruszenia dziewictwa zarówno du-
chowego jak cielesnego, tak nie pozwolił, by ciało Jej
miało zamienić się w zgniliznę i proch<32). Wyjaśniając
i odnosząc do Najświętszej Dziewicy drogą pewnego
przystosowania sensu słowa Pisma św. "Któraż to jest,
która wstępuje z puszczy, opływająca rozkoszami,
oparta o miłego swego?"(33), tak dowodzi: "Stąd zaś
można wnioskować, że jest tam cieleśnie... Ponieważ
szczęśliwość nie byłaby pełna, gdyby Maryja nie była
tam osobowo, a dusza sama nie stanowi osoby, lecz
połączenie jej z ciałem. A więc jasne, że jest tam
w połączeniu, tj. z ciałem i duszą. Inaczej nie cieszyłaby
się pełnym używaniem szczęścia"[34).
U schyłku zaś teologii scholastycznej, tj. w wieku XV-ym,
ś
w. Bernardyn ze Sienny, streściwszy i pilnie spraw-
dziwszy wszystkie wypowiedzi i spory teologów śred-
niowiecznych w tej sprawie, nie ograniczył się do przy-
toczenia rozważań uczonych minionej epoki, lecz dodał
jeszcze własne podobieństwo; mianowicie Matki Bożej
i Bożego Syna, co do szlachetności i godności ducha
265
DODATEK
i ciała. Ze względu na to podobieństwo nie możemy ani
pomyśleć nawet, by Królowa Nieba miała być odłączoną
od Króla Nieba. Wymaga ono bezwzględnie, by Maryja
"była tam tylko, gdzie jest Chrystus"(35). Poza tym całko-
wicie jest zgodne z rozumem, by dusza i ciało Niewiasty,
podobnie jak i Mężczyzny, osiągnęły już wieczną chwałę
w niebie. Dowodu, który można by określić jako „prawie
namacalny"t36) dostarcza również fakt, że Kościół nigdy
nie poszukiwał relikwii Najświętszej Dziewicy i nie wy-
stawiał ich ku czci publicznej.
W nowszych zaś czasach przytoczone wyżej wypo-
wiedzi Ojców Kościoła i Doktorów były już powszechnie
przyjęte. Św. Robert Bellarmin, ujmując tę zgodę chrześ-
cijan przekazaną przez wieki minione, zawołał: "I któż,
proszę, mógłby w to wierzyć, że Arka świętości, Miesz-
kanie Słowa i Świątynia Ducha Świętego miałyby runąć?
Wzdryga się wprost mój duch na samą już myśl, by to
dziewicze ciało, które poczęło, zrodziło, karmiło i pias-
towało Boga, miało być zamienione w proch lub stało się
pastwą robactwa"(37).
Podobnie św. Franciszek Salezy, stwierdziwszy, że nie
godzi się wątpić o wypełnieniu przez Jezusa Chrystusa
w sposób najdoskonalszy Boskiego nakazu czci dla ro-
dziców ze strony dzieci, stawia sobie takie pytanie: "Któ-
ryż syn, gdyby mógł, nie wskrzesiłby swej matki i nie za-
prowadził jej po śmierci do nieba"f38'. Św. Alfons zaś
pisze: "Jezus nie chciał, by ciało Maryi uległo po śmierci
rozkładowi, gdyż to byłoby ujmą dla Niego, gdyby za-
mieniać się miało w zgniliznę dziewicze ciało Tej, z któ-
rej On sam wziął Ciało"(39).
Gdy zaś tajemnica będąca przedmiotem tego święta
znalazła się we właściwym świetle, nie brakło uczo-
nych, którzy zamiast zastanawiać się nad dowodami
teologicznymi, wykazującymi, że wiara we Wniebo-
wzięcie Najświętszej Maryi Dziewicy jest zupełnie sto-
sowna i właściwa, raczej zwracali całą swą uwagę na
wiarę Kościoła Mistycznej Oblubienicy Chrystusa, nie-
skalanej i bez zmazy!(40), Kościoła nazwanego przez
Apostola "filarem i podwaliną prawdy"(41). Opierając się
266
MUNIFICENTISSIMUS DEUS
na tej powszechnej wierze, uważali zdanie przeciwne za
nierozważne, żeby nie powiedzieć - heretyckie. Św. Piotr
Kanizjusz skoro, jak i wielu innych, wyjaśnił, że sam wy-
raz Wniebowzięcia, oznacza nie tylko stan chwalebny
duszy, lecz i ciała, i że Kościół już od wieków czcił i uro-
czyście obchodził maryjną tajemnicę Wniebowzięcia,
zauważa: "Przekonanie to trwa już przez kilka wieków
i do tego stopnia tkwi w duszach ludzi pobożnych oraz
jest przez cały Kościół uznane, iż tych, którzy przeczą
Wniebowzięciu cielesnemu Maryi nie tylko nie należy
spokojnie słuchać, lecz wszędzie piętnować, jako zbyt
kłótliwych i wręcz nierozważnych i przepojonych bar-
dziej duchem błędnowiernym niż katolickim"142^.
W tym samym czasie Doktor Znakomity, podając na-
stępującą zasadę dotyczącą mariologii: "Nie należy mie-
rzyć zwykłymi prawami tajemnic łaski, jakie Bóg
zdziałał w Najświętszej Dziewicy, lecz brać pod uwagę
wszechmoc Bożą, zakładając stosowność rzeczy przy
braku sprzeczności lub niezgodności z Pismem świę-
tym"'43), oparłszy się na wspólnej wierze całego Koś-
cioła w tajemnicę Wniebowzięcia, mógł wyprowadzić
wniosek, że w tę tajemnicę należy wierzyć z taką mocą
ducha, jak w Niepokalane Poczęcie Najświętszej Dzie-
wicy. Już wtedy sądził, że tego rodzaju prawdy mogą
być określane jako dogmaty.
III. UZASADNIENIE I OGŁOSZENIE
DOGMATU
Wszystkie powyższe dowody i rozważania Ojców
Kościoła i teologów opierają się jako na ostatecznym
fundamencie, na Piśmie świętym. Ono stawia nam nie-
jako przed oczy Matkę Bożą najściślej złączoną z Boskim
Synem, dzielącą zawsze Jego Losy. Dlatego wydaje się
rzeczą wprost niemożliwą, widzieć oddzieloną od Niego
po ziemskim życiu, jeśli nie duchem to przecież ciałem,
Tę która Go poczęła, porodziła, mlekiem własnym wy-
karmiła, na rękach piastowała i do serca swego tuliła.
267
DODATEK
Zbawiciel nasz, będąc Synem Maryi, nie mógł po prostu
jako najdoskonalszy wzór zachowywania Bożego Prawa
obok Ojca Przedwiecznego nie czcić także Swej
umiłowanej Matki. A ponieważ mógł Ją ozdobić tak wiel-
kim zaszczytem, jakim jest zachowanie wolną od
skażenia grobowego, należy wierzyć, że naprawdę tak
uczynił.
Przede wszystkim zaś należy przypomnieć to, iż od
drugiego wieku Ojcowie Kościoła przedstawiają Maryję
Dziewicę jako nową Ewę, która, choć poddana nowemu
Adamowi - łączy się z Nim najściślej w walce przeciwko
piekielnemu wrogowi. Walka ta, zapowiedziana już
w protoewangelii(44\ ma zakończyć się zupełnym zwy-
cięstwem nad grzechem i śmiercią, które zawsze łączą
się ze sobą w pismach Apostoła Narodówt45). Jak przeto
chwalebne Zmartwychwstanie Chrystusa było istotnym
składnikiem a zarazem ostatecznym trofeum zwycię-
stwa, tak też wspólna walka Najświętszej Dziewicy i Jej
Syna winna być zakończona „uwielbieniem" Jej dziewi-
czego ciała. Tenże bowiem Apostoł mówi: „A gdy to, co
ś
miertelne, przyoblecze się w nieśmiertelność, tedy wy-
pełni się słowo, które jest napisane: pochłonęło śmierć
zwycięstwo"'46'.
Dla tej przyczyny dostojna Matka Boga "jednym i tym
samym aktem Bożej woli"t47), złączona odwiecznie w ta-
jemniczy sposób z Jezusem Chrystusem, niepokalana
w Swym poczęciu, w Boskim Swym macierzyństwie nie-
naruszona dziewica, wielkodusznie współdziałająca
z Boskim Odkupicielem, który odniósł pełny triumf nad
grzechem i jego następstwami, osiągnęła wreszcie to
jak gdyby najwyższe uwieńczenie swoich przywilejów
przez to, że zachowana została od skażenia grobowego
i tak jak Syn Jej, zwyciężywszy śmierć, z ciałem i duszą
wzięta została do niebieskiej chwały, gdzie ma jaśnieć
jako Królowa po prawicy tegoż Syna swojego, nieśmier-
telnego Króla wieków(48).
Ponieważ więc cały Kościół, w którym przejawia
działalność Duch Prawdy, kierujący go nieomylnie do do-
skonałego poznania prawd objawionych na przestrzeni
268
MUNIFICENTISSIMUS DEUS
wieków wielokrotnie okazał swą wiarę, i ponieważ bis-
kupi z całego świata prawie jednomyślnie proszą, by
określić jako dogmat wiary Boskiej i katolickiej prawdę
0 cielesnym Wniebowzięciu Najświętszej Dziewicy Ma-
ryi - a opiera się ta prawda na Piśmie świętym, jest
głęboko zakorzeniona w duszach wiernych, potwier-
dzona od najdawniejszych czasów przez kult liturgiczny,
w najwyższym stopniu zgodna z innymi prawdami ob-
jawionymi, wspaniale uwydatniona i wyjaśniona stara-
niem, wiedzą i mądrością teologów - sądzimy, że nade-
szła już chwila, z góry wyznaczona w zamiarach Bożej
Opatrzności, byśmy uroczyście ogłosili ów wspaniały
przywilej Dziewicy Maryi.
My, którzyśmy powierzyli swój pontyfikat szczególnej
pieczy Najświętszej Dziewicy, do której uciekaliśmy się
w tylu kolejach bardzo smutnych losów, My, którzyśmy
publicznym aktem poświęcili cały rodzaj ludzki Jej Nie-
pokalanemu Sercu i tyle razy doznaliśmy Jej przemożnej
opieki, ufamy bezwzględnie, że to uroczyste ogłoszenie
1 określenie dogmatu Wniebowzięcia niemało przyczyni
się ku pożytkowi ludzkiej społeczności. Obraca się ono
bowiem na chwałę Trójcy Przenajświętszej, z którą
Boga-Rodzica Dziewica złączona jest szczególnymi wię-
zami. Można bowiem mieć nadzieję, że wszyscy wierni
zostaną pobudzeni do gorętszego nabożeństwa ku czci
Niebieskiej Matki, że wszyscy, którzy chlubią się imie-
niem chrześcijan, rozbudzą w sobie pragnienie uczest-
nictwa w jedności Mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa
i powiększania miłości ku Tej, która do wszystkich człon-
ków tego dostojnego Ciała po macierzyńsku się odnosi.
Należy się również spodziewać, że ci, którzy rozważają
chwalebny przykład Maryi, będą się przekonywali coraz
więcej, ile jest warte życie ludzkie, jeśli w całości jest po-
ś
więcone wypełnianiu woli Ojca Niebieskiego i trosce
o dobro innych. A gdy zepsucie obyczajów grozi zagładą
blasków cnoty i zgubą wielu istnieniom ludzkim, niechaj
w ten okazały sposób oczom wszystkich jawi się
w pełnym świetle, jak wzniosły jest kres przeznaczenia
naszej duszy i ciała. Oby wreszcie wiara w cielesne
269
DODATEK
Wniebowzięcie Maryi uczyniła mocniejszą i żywszą
wiarę w nasze zmartwychwstanie.
Bardzo wielką radość sprawia Nam fakt, że to uro-
czyste wydarzenie odbywa się z woli Bożej Opatrzności
w Roku Świętym. Tak więc dane jest Nam podczas ob-
chodu Wielkiego Jubileuszu przyozdobić skroń Bogaro-
dzicy Dziewicy tym oto jaśniejszym klejnotem i pozos-
tawić trwalszy nad spiż pomnik Naszego najgorętszego
nabożeństwa względem Matki Boga.
Definicja dogmatu
Dlatego zaniósłszy do Boga wielokrotne korne błaga-
nie i wezwawszy światła Ducha Prawdy, ku chwale Boga
Wszechmogącego, który szczególną Swą łaskawością
obdarzył Maryję Dziewicę, na cześć Syna Jego, nie-
ś
miertelnego Króla wieków oraz Zwycięzcy grzechu
i śmierci, dla powiększenia chwały dostojnej Matki tegoż
Syna, dla radości i wesela całego Kościoła, powagą, Pana
Naszego Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra
i Pawła oraz Naszą ogłaszamy, wyjaśniamy i określamy,
jako dogmat przez Boga objawiony, śE NIEPOKALANA
BOGARODZICA ZAWSZE DZIEWICA MARYJA, PO ZA-
KOŃCZENIU BIEGU śYCIA ZIEMSKIEGO, ZOSTAŁA
Z CIAŁEM I DUSZĄ WZIĘTA DO NIEBIESKIEJ CHWAŁY.
PUBLIKACJA DOGMATU I SANKCJE
Zakończenie
Dlatego też, gdyby ktoś, nie daj Boże, dobrowolnie od-
ważył się temu cośmy określili przeczyć, lub o tym
powątpiewać, niech wie, że odstąpił zupełnie od wiary
Boskiej i katolickiej.
Aby to Nasze określenie (dogmatu] cielesnego Wnie-
bowzięcia Dziewicy Maryi dotarło do wiadomości całego
Kościoła, zechcieliśmy, aby to Nasze pismo apostolskie
pozostało na wieczną rzeczy pamiątkę, polecając, by
270
MUNIFICENTISSIMUS DEUS
jego odpisom i przedrukom opatrzonym podpisem ja-
kiegokolwiek publicznego notariusza i pieczęcią osoby
należącej do hierarchii kościelnej wszyscy dawali zu-
pełnie taką samą wiarę, jak i oryginałowi, jak gdyby był
wręczony lub pokazany.
Niech więc nikt z ludzi nie odważy się naruszać tek-
stu tego Naszego orzeczenia, ogłoszenia i określenia,
ani też w niebacznej zuchwałości sprzeciwiać się mu
i przeciwdziałać. Gdyby jednak ktoś spróbował się na to
odważyć, niech wie, że narazi się na gniew Wszech-
mogącego Boga i świętych Jego Apostołów Piotra
i Pawła.
Dan w Rzymie, u św. Piotra, roku Wielkiego Jubileu-
szu tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego, dnia pierwszego
listopada, w uroczystość Wszystkich Świętych, w dwu-
nastym roku Naszego Pontyfikatu.
Ja PIUS, Biskup Kościoła Powszechnego tak okreś-
lając podpisałem
PIUS PP. XII
(pieczęć)
Przypisy:
w Por. Rzym 8,28.
ra Gal 4,4.
t3' Petitiones de Assumptione corporea B. Virginis Mariae in caelum
definienda ad 5. Sedem delatae; 2 vol., Typis Polyglottis Vaticanis,
1942.
271
DODATEK
w Dz. 20, 28.
(5) Bulla Ineffabilis Deus, taką samą jednomyślność stwierdzała
o Niepokalanym Poczęciu. [Por. Acta Pii IX, 1, 615)
(6) Por. Sob. Watyk. De fide catholica, 4.
o Por. J. 14, 26.
™ Sob. Wat, Konst. De Ecclesia Christi, 4.
(9) De fide catholica, 3.
™ Enc. Mediator Dei, AAS, 39, 541.
(11) Sacramentarium Gregorianum.
(12) Menaei totius anni.
™ Por. Łk. 22, 32.
'14' Liber Pontificalis.
'15» Tamże.
(16) Responsa Nicolai Papae I ad consulta Bulgarorum.
(17) S. loannes Damasc, Encomium in dormithnem Dei Genitricis
semperąue Virginis Mariae, hom 2,14; por. tamże nr 3.
(18) S. Germanus Const., In Sanctae Dei Genitricis Dormitionem,
sermo I.
(19) Encomium in Dormitionem Ssmae Dominae nostrae Deiparae
semperąue Wrgm/s Mariae, n. 14 (przypisywane św. Modestowi Jero-
zolimskiemu).
(20) Por. S. loannes Damasc, Enconium in Dormitionem Dei Genitri-
cis semperąue Virginis Mariae, hom 2, 2, 11; [przypisywane św. Mo-
destowi Jerozolimskiemu).
("'Ps. 131, 8.
(2Z) Ps. 44,10.14 - 18.
(23l Pnp. 3, 6; por. 4, 8; 6, 9.
(24) Apok. 12, 1 nn.
'25J Lk. 1, 28.
(26) Amedeus Lausannensis, De Beatae Virginis obitu, Assumptione
in Coelum, exaltatione ad Filii dexteram.
("'Iz. 60,13.
(28) S. Antonius Patav. Sermones dominicales et in solemnitatibus In
Assumptione S. Mariae Wrg/n/s sermo.
C29J S. Albertus Magnus, Mariole sive ąuaestiones super Evang.
"Missus est", q. 132.
(30) Tenze^ Sermones de Sanctis, sermo XV: In Annutiatione Beatae
Mariae por. także Mariole, q. 132.
C3i) por [u q. 27, a. 1; tamże q. 83, a. 5 i 8. Lxpositi'o satutationis an-
selicae; In Symb. Apostolorum expositio, art. 5 IV Sent, D. 12, q. 1, art.
3, soi. 3; D. 43, q. 1, art. 3, soi. 1 i 2.
(32) Por. S. Bonaventura, De nativitate B. Mariae Virginis, sermo 5
(33) Pieśń nad Pieśniami, VIII, 5.
(34) S. Bonaventura, De Assumptione B. Mariae Virginis, sermo 1.
(35) S. Bernardinus Sen., In Assumptione B. M. Virginis, sermo 2.
(36> Tamże.
(37) S. Robertus Bcllarminus, Conciones habitae Lovanii, concio 40:
De Assumptione B. Mariae Virginis.
272
MUNIFICENTISSIMUS DEUS
(38) Oeuvres de St. Francois de Sales, Sermon autographe pour la
fede de 1 Assumption.
i3'1 S. Alfonso M. De Liguori, Leglorie di Maria, 2,1.
(40> Por. Ef. 5, 27.
'«' 1 Tym. 3,15.
[42) S. Petrus Canisius, De Maria Virgine.
l43' Suarez. In tertiam partem S. Thomae, q. 27, art. 2, disp. 3, sect.
5, n. 31.
l44' Rodź. 3,15.
(«) Por. Rz. 5 i 6; 1 Kor. 15, 21 - 26, 54 - 57.
l«) 1 Kor. 15, 54.
l«l Bulla lneffabilis Deus, 599.
(48> Por. 1 Tym. 1,17.
Ź
ródło: A.A.S. XXXXIi (1950], p. 753-773. Wiadomości Diecezjalne,
Katowice 28 (1960) 70 - 8CS.
SPIS TREŚCI
WSTĘP ...............................9
I. śYCIE DLA WOLNOŚCI KOŚCIOŁA .. 13
Zrozumieć Piusa IX.....................15
Papież a rewolucja.....................24
Czy papież wyruszy na wojnę? .........31
Kościół bez Państwa Kościelnego?......38
Re d'Italia - Królestwo Włoch ..........47
Rzym jako caput mundi ................61
Mortara: Pius IX i śydzi ................66
Złożenie do grobu - jako manifest......74
II PASTERZ SWOJEGO KOŚCIOŁA.....79
Pius IX a teologia.......................81
Początek w łasce: Niepokalane Poczęcie . 97
Syllabus errorum......................107
Dei Filius na Soborze Watykańskim I .. 119
Pius IX i kontrowersyjna nieomylność .127
Pastor aeternus: dogmat ..............168
Imperium kontratakuje: kulturkampf . 181
Wszystkie pytania nadal pozostają
otwarte?..............................189
Jan XXIII i Pius IX.....................204
Finał .................................205
DODATEK - materiały źródłowe
omawiane w tekście książki..........207
274
o/
DktTymona