M. Gogol „Szynel”
Bohaterem opowiadania jest Akakiusz Kamaszkin- człowiek niczym nie wyróżniający się – niski, ryżawy,
nieco przyślepy, łysawy, dziobaty, z niezdrową cerą (winę za tę ostatnią ponosi petersburski klimat). Urodził się
w nocy z 22 na 23 marca, jego matką była poczciwa kobieta, żona urzędnika. Gdy po porodzie proponowano jej
różne imiona dla syna, żadne jej się nie spodobało – wszystkie były zbyt wymyślne. W związku z tym
postanowiła nadać mu imię po ojcu, czyli Akakiusz. Kamaszkin jest wiecznym radcą tytularnym. Ciągle
przepisuje dokumenty w departamencie, nie zyskując awansu ani nie zostając zdegradowanym. A gdy raz
nadarzyła mu się okazja do zrobienia czegoś innego, bardzo się tym zmęczył i przestarszył i postanowił,
pozostać tylko przy przepisywaniu. Kamaszkin jest obiektem drwin swoich kolegów z pracy, którzy nie okazują
mu ani krzty szacunku, dają kuksańce itp. On sam czasem tylko odpowiada na to „Przestańcie. Czemu mnie
krzywdzicie”. Raz tylko te słowa zmieniły pewnego młodzieńca, który po tej uwadze Kamszkina dostrzegł
niewychowanie, głupotę i nieokrzesanie swoich kolegów z pracy, których wcześniej uważał za inteligentnych.
Akakiusz służy departamentowi całym sobą, pracą zajmuje się nawet po powrocie do domu. Jest przy tym
człowiekiem, który żyje we własnym świecie, zwykle nie zwraca uwagi na to, co się wokół niego dzieje. Po
zjedzonym na obiad kapuśniaku ponownie zasiadał do przepisywania rzeczy z pracy, a gdy takich nie było robił
odpisy dla własnej przyjemności, po czym szedł spać. Przed snem z radością rozmyślał o kolejnym dniu w pracy.
Pewnego dnia Akakiusz zauważa, że jego stary, wysłużony płaszcz jest mocno zniszczony. Udaje się więc do
znajomego krawca, Pietrowicza, mieszkającego obok. Stary krawiec – alkoholik, którym stał się po
usamowolnieniu (wcześniej był chłopcem pańszczyźnianym), który mieszka ze swoją żoną niedaleko Akakiusza.
Krawiec stwierdza jednak, że płaszcza nie da już się naprawić – jest tak stary i wysłużony, że należy kupić nowy.
Mimo usilnych próśb klienta nie zgadza się na naprawę kapoty. Radca jest tym zdruzgotanym jednak
postanawia podjąć się wielu wyrzeczeń (nie pić herbaty wieczorem, nie palić świecy) aby w końcu uszyć nowy
szynel, który ma kosztować ok. 80 rubli. Oszczędzanie zajmuje mu pół roku, lecz w końcu, razem z
Pietrowiczem, kupują sukno na szynel i kota na kołnierz do niego.
Dzień, w którym Akakiusz w końcu może założyć nowy szynel jest dla niego bardzo uroczysty – nowy nabytek
był bowiem idealnie uszyty. Wzbudził nawet podziw we współpracownikach Kamaszkina. W przypływie radości
i chęci uczczenia nowego zakupu koledzy chcieli nawet wprosić się do niego na herbatę. Gdy udało mu się od
tego wymigać, jeden ze współpracowników zaoferował herbatę u siebie z okazji imienin. Wszyscy na to chętnie
przystali, udało im się nawet namówić Akakiusza na przyjście.
Kamaszkin we wspaniałym humorze wrócił do domu, a wieczorem wyszedł do znajomego, który mieszkał w
znacznie bogatszej dzielnicy, miał nawet służącego. Na miejscu zastał wielu znajomych, grających w wista i
pijących herbatę. Po kilku godzinach jednak, Akakiuszowi znudziło się spotaknie i chciał udać się do domu,
jednak został zatrzymany przez gospodarza na kolacji. Po niej (i dwóch kieliszkach szampana) jednak chyłkiem
wymknął się do domu.
W drodze powrotnej Kamaszkin zostaje obrabowany na placu. Złodzieje kradną jego ukochany szynel, jego
samego, zszokowanego, pobitego w śniegu. Całej sytuacji nie zauważa stójkowy, który poleca
poszkodowanemu zgłoszenie kradzieży naczelnikowi. Kucharka Akakiusza poleca jednak od razu udać się do
komisarza. Po wielu staraniach (komisarz jest ciągle zajęty, bądź śpi), w końcu udaje mu się zgłosić kradzież.
Komisarz jednak nie interesuje się rabunkiem, lecz tym, co Akakiusz robił o tej porze na placu i dlaczego. Nawet
ludzie w pracy współczują Akakiuszowi, w tym celu też organizują dla niego małą składkę i radzą udać się do
„znacznej osobistości”, która może od ręki załatwić tę sprawę.
„Znaczną osobistością” był dygnitarz, piastujący swoje stanowisko od niedawna. Uważał się on za bardzo
ważnego, kazał traktować się z należytym szacunkiem, a w rozmowach podkreślał ciągle swoją ważność.
Ustanowił nawet swojego sekretarza, podsekretarza, referenta i podreferenta, którzy mieli przekazywać mu
informacje o spotkaniach. Jego główne motto brzmiało „Surowość, surowość i jeszcze raz surowość”.
Gdy w końcu Kamaszkinowi udaje się dostać do jego biura, musi długo czekać, aż dygnitarz skończy rozmowę ze
swoim starym przyjacielem (tak naprawdę skończył ją już dawno, ale chciał pokazać znajomemu, jak jest
ważny). Tam, Akakiusz przedstawia swoją sprawę „osobistości”. Zostaje jedna mocno zbesztany za
nieprzestrzeganie przepisów (nie zameldował się przedtem wszystkim sekretarzom i referentom, nie zgłosił
kradzieży policmajstrowi) i za zbytnią poufałość (choć Kamaszkin cały czas zwraca się do niego per
„ekscelencjo”).
Akakiusz jest w szoku, z powodu takiego potraktowania go przez dygnitarza, jest bliski omdlenia, nawet kiedy
wychodzi na ulicę. Dygnitarz z kolei jest bardzo dumny, że wywołał na kimś takie wrażenie.
Główny bohater w drodze powrotnej łapie silne zapalenie gardła, które rozwija się w poważniejszą chorobę.
Lekarz orzeka, że dla Akakiusza nie ma już nadziei, więc zapisuje mu tylko zimne okłady na spadek gorączki.
Samemu choremu nie daje więcej niż półtorej doby życia. W końcu, po kilku godzinach majaczenia (mówi o
ekscelencji, obrzuca ją obelgami; o Pietrowiczu, któremu każe szukać złodziei pod łóżkiem), Akakiusz umiera.
Nie pozostawia po sobie prawie żadnego spadku oprócz piór, papieru i kilku ubrań. Na jego miejsce w
departamencie przyjęto nowego radcę.
Po śmierci Kamaszkina jednak na moście Kalinikowym zaczyna pojawiać się tajemnicza zjawa urzędnika, która
szuka ukradzionego szynela i zdziera płaszcze z przechodniów, nie bacząc na ich rangę i stanowisko.
Z biegiem czasu „znacznej osobistości” robi się żal obsztorcowanego Kamaszkina. Posyła więc do niego z
zapytaniem o zdrowie. Dowiaduje się jednak, ze ten już nie żyje. Dygnitarzowi robi się nawet przykro z tego
powodu, więc postanawia rozweselić się u jednego ze swych przyjaciół a potem wizytą u „przyjaciółki” pani
Karoliny (tak, właśnie :]). Dygnitarz ma oczywiście żonę i córkę, które darzą go niezwykłym szacunkiem – całując
w rękę każdego ranka- ale to nie przeszkadza mu w spotkaniach z Karoliną.
W drodze do „przyjaciółki” dygnitarza dopada szynelowy upiór, w którym poznaje Akakiusza. Duch informuje
go, że to właśnie na jego szynel czekał i, w zamian za zignorowanie jego problemu i zruganie, musi mu oddać
swój. Przerażony mężczyna szybko zrzuca płaszcz i ucieka do domu, zapomniawszy o Karolinie (jasne, niech
czeka).
Cała ta sytuacja jest tak dla niego tak znacząca, że nawet trochę ograniczył swoje wywyższanie się i zaczął
słuchać innych. A o całym zajściu nie opowiedział nikomu.
Upiór natomiast od tej chwili przestał się ukazywać. Mówiono, że widziano go jeszcze na Kołomnie, jednak to
prawdopodobnie był całkiem inny upiór (z wąsami).
Morał z tego taki : boisz się upiorów – noś ze sobą dodatkowy płaszcz.
Pozdrawiam, Ханиша.
MI.