Barbara McCauley Winnica Ashtonów 12 Za żadną cenę

background image

BarbaraMcCauley

Zażadnącenę

background image
background image

PROLOG

Dopókitenmomentnienadszedł,nigdyniezastanawiałsię
nadswojąśmiercią.Arogancjaidumaniepozwalałymu
dopuścićdosiebiemyśliowłasnymkońcu.Wwieku
sześćdziesięciudwóchlatwciążbyłmężczyznąwpełnisił.
Męski,przystojny,bogatyponadwszelkieoczekiwanie,miał
wszystko,czegokiedykolwiekzapragnął,anawetwięcej.
Szybkiesamochody,eleganckierezydencje,każdąkobietę,

októrejzamarzył.Synpośledniegofarmeraizastraszonej
wieśniaczkizPodunkwNebrasceporadziłsobiewżyciu
nadspodziewaniedobrze.Ażewdrodzenaszczytyzdeptał
kilkanicnieznaczącychludzkich

istnień,toicóż?

Toniemiałodlaniegożadnegoznaczenia,przynajmniej
dopókiwjegopiersinieeksplodowałakula.

CałkowiciezaskoczonySpencerAshtonspojrzał

naWayne'aCunninghama,szumowinęoprzetłuszczonych
włosach,którypociągnąłzaspust,poczymprzeniósłwzrok
nastojącązanimkobietę.

Krewzjegokrwi.

background image

Odpowiedziałalodowatymspojrzeniemzielonych

oczu.

Spencerpopatrzyłnawłasnądłoń,którąprzyciskałdopiersi.
Międzypalcamisączyłasiękrew.Ciepła,ciemnoczerwona,
spływałapojedwabnymkrawacieodArmanie'gozatrzysta
dolarów.

Chciałsięodezwać,alezjegoustwydobyłsiętylko
zduszonyszept.

-Comówisz,tatusiu?-Nienawiśćjakżółćsączyła

sięzkażdegojejsłowa.Szyderczouśmiechniętaprzysunęła
siębliżejdoskórzanego,biurowegofotela,naktórym
umierałSpencer.

-Cóżto,obcięłocijęzyk?

-Grace-zdołałwykrztusićSpencerwpowodzi

krwizalewającejmupłuca.

-Chciałamodciebiesprawiedliwości,otco!Wkońcubyłeś
namchybacoświnien-syknęła,uderzającsiępięściąw
pierś.-ZostawiłeśGrantaimniekompletniebezgrosza.-
Przesunęładłońmipobrązowychwłosachimówiładalej.-
Naszamatkaumarła,bozłamałeśjejserce.Nawetnie

background image

pomyślałeśanioniej,

aniodzieciach,któreporzuciłeś.Przeżyliśmytylko

dziękidobroczynnościkościelnej.Chodziliśmygłodnii
nosiliśmystarełachy,atymieszkałeśwrezydencjiijadałeś
wpierwszorzędnychrestauracjachrazemztwojąnowążoną
iczwórkąbachorów,któreciurodziła.

Spencerpatrzyłnacórkę,abóljakmgłaprzesłaniałmuoczy.
Przezcałelatapłaciłtejgłupiejsuceijejmężowiza
milczenie.Aleteraz,kiedywszyscyjużsię

dowiedzieliojegopierwszymmałżeństwiezjejmatką

wNebrasceiotym,żenigdysięnierozwiódłzSal-

ly,niewidziałsensuwdalszymuleganiutemuszantażowi.

KiedyWaynewyciągnąłbroń,Spenceraniprzez

momentnieprzypuszczał,żetozasmarkanezeroodważysię
jejużyć.

Tapomyłkawoceniesytuacjimiałagokosztować

życie.

Waynewierciłsięnerwowo.

background image

-Grace,dziecinko,powinniśmywyjść,zanimktoś

tuprzyjdzie.

-Biurojestzamknięteodgodzinyiwszyscyposzli

dodomu.-Graceodwróciłasię,byspojrzećnaSpencera,i
uśmiechnęłasięlekko.-Niktnieprzyjdzie.

-Dziecinko,wiem,ale...

-Wyjdziemy,kiedyskończę,niewcześniej-warknęłaGrace.
Jejuśmiechzniknął.Pochyliłasięnadbiurkiem,byspojrzeć
umierającemuojcuwoczyo

barwiejejwłasnych.-Aletocijeszczeniewystarczy​

ło,tyzachłanny,nieczułysukinsynu.Musiałeśmieć

więcej,więcjąteżokradłeśiporzuciłeśjakniepotrzebny
śmieć,byożenićsięzinną.

Lila,pomyślałSpencer.Jegotrzeciażonabyła
prawdopodobniejedynąosobą,któragokiedykolwiek
rozumiała.Równieambitnajakonsam.Dobrażona

ipięknakobieta.Dałamusynaidwiecórki.Tolerowałajego
przygody,łączniezostatnią,którazaowocowałanarodzinami
dziecka.

background image

MałyJack.Syn,któremuSpencerniebędzietowarzyszyłw
dorastaniu.

-Czas,żebyśzatowszystkozapłacił,tysukinsynu.

-SpencersłyszałgłosGrace,jakbydobiegałzbardzo

daleka.

Dojegożyłpowoliprzenikałozimno,apolewidzenia
przesłaniałaciemność.Jednocześnieprzyszłozrozumienie,
żeGracemiałarację,żemusizapłacićza

swojeczyny,iprzezpamięćprzemknęłymuwszystkie
łajdactwa,jakichsiędopuścił,twarzeiobrazy...

Takwiele...pomyślał.Zbytwiele.

Iwrazzostatnimoddechemogarnęłagozimna

trwoga.SpencerAshtonzdążyłsobiejeszczeuświadomić,że
przezcałąwiecznośćbędziesięsmażył

wpiekle.

ROZDZIAŁPIERWSZY

Powinienbyłprzewidzieć,żetonastąpi.

background image

Tracewiedziałoczywiście,żewidzianojąwmieście.

Słyszałjejimięszeptanezajegoplecamiprzyniejednej
okazjiwciąguostatnichkilkudni,słyszałszemraniei
widziałprzelotnespojrzeniarzucanewswojąstronę.Powrót
BeckiMarshalldoNapaValleybyłwodąnamłynplotkarzy,
apocztapantoflowadziałałatakniezawodnie,jakbytobył
kwiecień,aniegrudzień.

Tracezdawałsobiesprawę,żepiwo,któreprzyjdzie

muwypić,będziegorzkie.

Wciążniebyłpewien,coprzyciągnęłojegouwagę

donakrytegolnianymobrusemstolikawmałejkafejcena
głównejulicy.Możeburzaciemnokawowychwłosówna
białymgolfie,którymiaławówczasnasobie,amoże
znajomykształtwysokichkościpoliczkowychiprostego
nosaalbowdzięcznygestdługichpalców,kiedyzwracałasię
dodrugiejosobysiedzącej

jużpozazasięgiemjegowzroku.

Nie,toniebyłżadenztychpowodów,pomyślał,

patrzącnaBeccę.Bozanimzatrzymałsięnachod-

niku,zanimspojrzałprzezulicęizauważyłjąprzez

background image

oknokafejki,poprostuwiedział,żeonatamjest.To

byłotakpewne,jakzapachcynamonuiprzyprawdolatujący
zpiekarniKatie,takoczywistejakobietnicadeszczuw
chłodnymwieczornympowietrzu.Takwłaśnieodczuwałjej
obecność.

Uświadomiłtosobiezuczuciemgniewu,który

postarałsięszybkostłumić.Wróciłaczynie,tobez

znaczenia.Tobyłaprzeszłość.Starahistoria.Wkońcuoboje
bylijeszczewtedybardzomłodzi.Onzaledwieskończył
dwadzieściajeden,onadwadzieścialat.

Żartowałzniej,żeniemożesięnawetlegalnienapić,

aonazniego,żejestjużstary.

Potymwszystkim,cosięzdarzyłowciągukilku

ostatnichmiesięcy-morderstwieojca,aresztowaniu

przyrodniejsiostry,któraprzyznałasiędowiny,zatargach
rodzinnych-Bógjedenwiedział,żerzeczywiścieczułsię
chwilamijakstarzec.

IdotegowszystkiegojeszczepowrótBecki.

background image

Tracestałpodczarnąmarkizązamkniętegosklepu

zantykamiwpatrzonywoknokafejki.Odkądostatniraz
widziałBeccę,minęłopięćlat.Łagodneświatłokolorowych
lampekbożonarodzeniowychrzucałona

jejskóręeterycznąpoświatęirozświetlałoduże,gęsto

ocienionerzęsamioczybarwyzłotobrązowegoaksamitu,jak
pamiętał.Miałtakwielewspomnieńzniązwiązanych.
Pamiętałjejgardłowyśmiech,ciepło

smukłegociała,miodowysmakwarg.

Smakterazgorzkiodzdrady.

Lodowatypowiewwpadłmupodskórzanąkurtkę,alenie
mógługasićpłomieniawjegownętrzu.

Aprzecieżprzyjechałdomiastazjeśćobiadzsiostrą,

aniebłądzićpościeżkachwspomnieńsprzedlat.

ObserwowałuniesionewuśmiechukącikiustBeckii
dołeczki,którepojawiłysięnajejpoliczkach.

WychodzącązkafejkiwchłodnąnocBeccę

przywitałdźwiękdzwonkówprzysaniachistukot

background image

końskichkopytnaasfalcie.Spojrzałanamijającąjądorożkę
iuśmiechnęłasiędowoźnicy,kiedywgeściepozdrowienia
dotknąłrondakapelusza.

Siedzącawdorożce,opatulonawpłaszczeikapeluszepara
pomachaładoniej,wykrzykującświątecznepozdrowienie.

BożeNarodzeniewNapaValleyzawszebyłoczasem
magicznym.Migającelampkiwkażdymokniewystawowym,
animacjareniferówiŚwiętegoMiko​

łajanadachuMclntyeHardware,gigantyczneudekorowane
drzewkowcentrumStaregoMiasta.Beccawciągnęław
płucaostrenocnepowietrzeprzesycone

aromatemsośninyidymu.

Dobrzebyćwdomu.

Wsunęładłoniedokieszenipłaszczaipowędrowała

wdółgłównejulicy.Zauważyła,żewciągupięciulat

jejnieobecnościnastąpiłokilkazmian.Nocóż,zmian

niedasięuniknąć.Możnaznimiwalczyć,możnaim

przeczyćlubodnichuciekać,alechoćbynajbardziej

background image

sięchciało,niemożnaichzatrzymać.

Życietociągłezmiany.

DźwiękimuzykiidzwonkówprzyciągnęłyBeccę

przedwystawęmałegosklepikuzupominkami.Zatrzymała
się,żebypopatrzećnatańczącegowwitryniebałwanka.Miał
nasobiezdobiony,burgun-dowo-zielonybłazeńskikapeluszi
potrząsałmałym

dzwoneczkiemdomelodii„JingleBellRock".Przed

wystawąwpatrzonawbałwankastałamała,roześmiana,
rudowłosadziewczynka.

Naszczęścieprzynajmniejkilkarzeczypozostało

podawnemu,pomyślałaBecca,obserwującdziecko.

Poczułapodobnepodniecenieiradość.

Odwróciłasięiwpadłanamężczyznę,którywyciągnąłręce,
chroniącjąprzedupadkiem.

-Przepraszam...-Słowazamarłyjejnawargach.

OdobryBoże!

background image

Pomimopanującegopółmrokuwiedziała,żejego

oczysązielone,awłosypiaskowe.Wiedziała,żenad

lewąbrwiąmadwuipółcentymetrowąbliznę-pamiątkępo
wspinaczcenadrzewowwiekulatjedenastu.Doskonale
pamiętałazmarszczonebrwi,zaciśnięteustaizmrużoneoczy.

-Cześć,Becco.

Trace.

Spodziewałasię,żewNapamożedojśćdospotkania,ale
nieprzypuszczała,żetakpoprostuwpad-nienaniegona
ulicy.Całymitygodniamiwyobrażała

sobietenmomentipostanawiała,żezachowaspokóji
opanowanie.Przygotowałastarannie,copowieiwjaki
sposóbsięuśmiechnie.Wypróbowałanawet

odpowiednitongłosu,zupełnienieprzypominający

słabegoszeptu,któryzdołałaterazzsiebiewydobyć.

-Trace-wykrztusiłaztrudem.

Wciążjąpodtrzymywał,aonawalczyłazogarniającąją
paniką.Pomimociepłegopłaszczaiwarstwyubraniaczuła
jegociepło.Walącesercerozsadzałojejklatkępiersiową,a

background image

jegołomotodbijałsięechemwgłowie.Zabawne,a
wyobrażałasobie,żejestdoskonaleprzygotowanado
spotkaniazbyłymkochankiem.

Ależbyłamgłupiainaiwna,pomyślała.

Wkońcuopuściłręceicofnąłsięokrok,aonazaczerpnęła
takpotrzebnegopowietrza.

-Przepraszam-wydusiłazsiebie.-Niezauważy​

łamcię.

-Słyszałem,żewróciłaś.

Wobawie,żezauważy,jakbardzodrżąjejręce,

wcisnęłajegłębokowkieszeniepłaszcza.

-PrzygotowujęprojektdlaIvyGlenCellars.

-Toteżsłyszałem.

-Och.-Właściwieniepowinnasiędziwić.Właściciele
winnicwNapastanowiliściślezamkniętyklan.

Byłatylkociekawa,cojeszczesłyszałijakwieleztego

byłoprawdą.

background image

-Couciebie?-Jakbanalnieiśmieszniezabrzmia-

łotopytanie,pomyślałaBecca,alecoinnegomogłaby

wtymmomenciepowiedzieć?

-Dobrze,auciebie?

-Wporządku.

-Kawałczasu,prawda,Becco?

Pięćlat.Omalniepowiedziałategonagłos,ale

skinęłatylkogłową.Zauważyładelikatnezmarszczkiw
kącikachjegooczu,mocny,kwadratowyzarysszczęki,
zaciśnięteusta.Zaskoczyłoją,jakbardzo

mijającelatadodałyjegoprzystojnejtwarzywyrazu

dojrzałości.Kiedyśoczarowałjąchłopięcymwdziękiemi
kpiącymuśmiechem,alewmężczyźnie,jakimsięstał,nie
dostrzegałazapamiętanychdawnotemu

cech.

Napotkałajegowzrokiprzeszedłjądreszcz.To

jednosięniezmieniło,pomyślałazrozpaczą.Nadal

background image

przyprawiałjąodrżeniekolan,galopującetętnoinieutuloną
tęsknotę.

Widziałaprzejeżdżającesamochodyisłyszaładzwoneczekw
witryniesklepuzpamiątkami,aledźwiękiiobrazydocierały
doniejjakbyzbardzodaleka.

WcentrumjejodczuwaniaznajdowałsięTrace.

Wszystkimizmysłamichłonęłakażdyznajomyszczegół:
szerokiebary,ciemnełukibrwi,lekkogarbatynos.

Pięćlattemuześmiechemrzuciłabymusięwramionai
ucałowałagozrozmachem.Aonroześmiałbysię,oddałjej
całusaiszepnąłdouchacoślubieżnego,ażoblałabysię
rumieńcem.

Dźwiękotwieranychdrzwisklepuzpamiątkami

wytrąciłBeccęztransu.Nachodnikwyszłakobieta

obładowanakolorowymipaczkami,spojrzałanazegareki
oddaliłasiępospiesznie.Beccawzięłagłębokioddechi
odważyłasięspojrzećnaTrace'a.

-Przykromizpowodutwojegoojca-powiedziała.

Siedemmiesięcytemucałaprasaistacjetelewizyjne
doniosłyozamordowaniuSpenceraAshtona.

background image

-Chciałamzadzwonić,ale...

Znowurozproszyłjądźwiękdzwonków.Zsanek,

którezatrzymałysiępodrugiejstronieulicy,wysiadali
pasażerowie.

Tracezdawałsięniczegoniezauważać.

-Aleco?-zapytał.

Stchórzyłam.

-Niechciałamsięnarzucać.

-Rozumiem.

Sarkazmwjegogłosiedotknąłjądożywego.Zapragnęła
przebićskorupęjegopoprawnościiwytłumaczyćmu,że
właśnienicnierozumie,aletylkomocniejotuliłasię
płaszczem.

-Naprawdęniesądziłam,żecizależynamoich

kondolencjach-powiedziałaspokojnie.-Zwłaszcza

potym,cozaszłomiędzynami.

Jegoustazacisnęłysię.

background image

-Dlaczegomówiszo„nas",Becco?Totyodeszłaś.

Miałrację,oczywiście.Aleulicapełnaprzechodniówi
samochodówniebyłaodpowiednimmiejscemdotej
rozmowy.PozatymBeccawogóleniechciała

rozmawiaćnatentemat.Anitu,anigdzieindziej.

-Proszęcię...

Patrzyłnaniąprzezdługąchwilę.Przedpięciulatyumiałaby
wyczytaćcośzjegooczu,wiedziałaby,comyśliicoczuje.
Terazjużnie.Uświadomiłasobie,że

Tracesięzmienił.Byłterazzupełnieinnymczłowiekiem.Z
trudemgorozpoznawała.Onazresztąteżniebyłajużtąsamą
kobietą.

-Słyszałem,żetwojamatkakupiłapub-odezwał

sięTraceniespodziewanie.

-Prowadziłagoodpiętnastulat.-Wdzięcznaza

zmianętematuBeccazdobyłasięnauśmiech.-To

oczywiste,żeJosephsprzedałgowłaśniejej,odchodzącna
emeryturę.Wprzyszłymtygodniumamywielkieotwarcie.

background image

Zdawałasobiesprawę,żepleciebyleco,żebytylko

odwrócićuwagęodinnegotematu.Traceijegorodzinabyli
właścicielamijednejznajwiększychinajlepszychwinnicw
NapaValley.Cóżmogłogoobchodzićnawetnajwiększe
otwarciepubuElaineMarshall?

-Mieszkaszumatki?

-Tylkoprzezdwalubtrzytygodnie,doukończenia

pracynadprojektem.

-IvyGlentopierwszorzędnawinnica.Musiałaś

zrobićnanichwrażenie.

Obojedobrzewiedzieli,jaknieprawdopodobnie

trudnobyłodostaćsięnarynekfotograficznywNapa

Valley.Dlamałejfirmy,którajeszczeniewyrobiłasobie
renomy,byłotoosiągnięciegraniczącezcudem.

-Cieszęsię,żedalimiszansę.-Kiedynieodpowiedział,
tylkowpatrywałsięwniąprzenikliwiezielonymioczami,
poruszyłasięniespokojnie.Niemogładłużejznieśćtej
grzecznej,powierzchownejrozmowy.

background image

-Muszęjużiść.

Skinąłiodsunąłsię.

-Uważajnasiebie,Becco.

-Tyteż,Trace.

Wjakiśsposób,nazupełniemiękkichnogach,zdoła​

łautrzymaćpioniodejść,nierzucającsiędoucieczki.

ZpięściamiwbitymiwkieszenieTracestałprzed

sklepemiczekał,ażminiemuuciskwżołądku.

Idiota.

Coonsobie,udiabła,wyobrażał?Żedoniejpodejdzie,
popatrzywoczy,zamienikilkasłów,azłośćiżal
przepełniającegoodjejodejścianaglewyparują?

Zamiastwyparowaćnasiliłysię,awęzełwjegożo​

łądkuzacisnąłsięmocniej.

Czygdybyspróbowałaprzepraszać,poczułbysię

inaczej?Wzruszyłramionamiipotrząsnąłgłową.

background image

Chybanie.Toniemiałobyznaczenia.Raczejbygo

torozgniewało.

„Totyodeszłaś"-przypomniałjejiprzezmoment,

zanimodwróciłagłowę,wydawałomusię,żewidzi

wjejoczachżal.Amożetobyłopoczuciewiny.Przed

pięciomalatyzostawiłamulistipierścionekzaręczynowy,
którywłożyłjejnapaleczaledwiemiesiącwcześniej.Stał
osłupiałyzniedowierzania,czytającjej

list,ażsłowanastałewryłymusięwmózg.Przykro

mi,Trace,alemammożliwośćstudiowaniafotografii

wMediolanieichcęzrealizowaćmojenajwiększemarzenie.
Mamnadzieję,żektóregośdniamiwybaczysz.

ŻyczęCiwszystkiego,conajlepsze.

Jakimbyłidiotą,sądząc,żejejmarzeniemjestzostaćjego
żonąimatkąjegodzieci.

Jednakpotychwszystkichlatachipotym,comu

zrobiła,wciążjeszczeniepotrafiłbyćwobecniejobojętny.

background image

Kiedynaniegowpadłaitrzymałjąwramionach,musiał
natężyćcałąsiłęwoli,bynieprzytulićjejmocniej.

Powinienembył,pomyślał,zaciskającszczęki.Powinienem
byłjąpocałować,apotemodwrócićsięiodejść.

-Przepraszampana,którajestgodzina?

Dwieroześmianenastolatkiwdzianinowychczapkachi
szalikachwyrwałyTrace'azponurychrozmy​

ślań.Spojrzałnazegarek.

-Dziewiętnastadwadzieścia.

-Dziękujemy.WesołychŚwiąt!-zawołałydziewczęta
unisono.Odbiegły,chichoczącioglądającsięnaniegoprzez
ramię.

Koniecświata!Niedość,żestoinaulicyirozmyśla

oBecce,tojeszczewdodatkuflirtująznimnastolat-

ki!Potarłtwarzdłonią,świadomy,żePaigenatychmiast-
wyczytazniej,cosięstało.

-Dobrywieczór,panieAshton.-Hostessapozdrowiłagoz
uśmiechem,kiedywszedłdokameralnieoświetlonej
restauracji.-Siostraczekanapana.

background image

-Dziękuję,Cindy.

Tracęzdjąłpłaszczipodążyłzaładnąblondynkądo

narożnegostolika,gdziePaigestudiowałajużmenu.

Wyłożonądębowąboazeriąsalęwypełniałyzapach
pieczonychnaruszciestekówimigotliweświatłogrubych
świecstojącychnasolidnychdębowychstołach.Z
niewidocznychgłośnikówsączyłasięmelodiakolędy.

Tracezamówiłwhiskeyiusiadłnaprzeciwsiostry.

-Przepraszamzaspóźnienie.

Paigeuniosławgeściepozdrowieniaszklaneczkę

czerwonegowina.

-Nicsięniestało.Samadopierocoprzyszłam.Nie​

łatwocośkupićfacetowi,którymawszystko.

Zakochanakobieta,pomyślałTrace,patrzącnasiostrę.Paige,
dziewczynaomiękkichbrązowychlokachiskrzącychsię
zielonychoczach,jaśniałanowym,magicznymblaskiem.

-Czytodlamnietaktrudnocośkupić?

background image

-Wieszdoskonale,żemówięoMatcie-powiedziała,

unoszącbrew.-Niemampojęcia,cobygoucieszyło.

-Myślę,żemożeszoszczędzićczasuipieniędzy.-

Tracepopatrzyłnabrylantowypierścionekzaręczynowyna
palcuPaige.-Onjużma,czegochciał.

Paigezuśmiechemspojrzałanapierścionek.

-Obojemamy.Takbardzogokocham.

-Ustaliliściejużdatę?

-Chybaczerwiec,alewtedyniebędęmiałazbyt

wieleczasunaprzygotowania.

-Sześćmiesięcytozamało?-Tracepotrząsnął

głową.-Nigdyniezrozumiem,jakprzygotowanie

dodziesięciominutowejceremoniiiczterogodzinnego
przyjęciamożezająćtyleczasu.

-Bojesteśmężczyzną.-Pociągnęłałykwina.-Zaczekaj,aż
tysiębędzieszżenił.Wtedyzrozumiesz.

background image

-Tosięnigdyniezdarzy,siostrzyczko.-Trace

skrzyżowałpalcewskazujące,apotem,chętniezmieniając
temat,zapytał:

-Powiedz,czemutaknaglechciałaśsięzemną

spotkać?

-WidziałamsiędziśzJackiem.

Jackbyłichdwuletnimprzyrodnimbratem,ostatnimz
dziesiątkidzieciSpenceraAshtona.MatkąJackabyła
kochankaSpencera.Kiedyzmarła,chłopcemzaopiekowała
sięjejsiostra,Anna.

-Paige...

-Wysłuchajmnie.-Paigesięgnęłaprzezstółiścisnęładłoń
brata.-Jesturoczy.Mauśmiech,którystopiłbygóręlodową.
Onjedenmógłbyskupićwokół

siebiecałąrodzinę.

KochanaPaige,pomyślałzwestchnieniemTrace.

Nieodmiennieiwciążmarzyopojednaniurodziny.

-Naszatrójkaisiódemkaprzyrodniegorodzeństwa

background image

porzuconaprzezojca,kiedypoślubiłnasząmatkę.Jakim

cudemjedendzieciakmógłbytowszystkoposklejać?

-Proszęcię,pojedźzemną.Poznajgo.

-Zapominasz,żejużpróbowałem-odpowiedział

Tracecierpko.-JeżelipojawięsięwVines,Eliposzczuje
mniepsami.

-Atyzapominasz,żekiedyEliprzyjechałdonas,

dałeśmuwzęby.

-Możetrochęprzesadziłem-przyznałTraceniechętnie.Eli
odpłaciłmujednakznawiązkąiobajwyszliztegostarcia
posiniaczeniikrwawiący.

Hostessaprzyniosłazamówionegodrinka.Paigezaczekała,
ażkobietaodejdzie,pochyliłasięizapytała:

-Tylkotrochę?

-Oj,nodobrze.-Tracezmarszczyłsięipociągnął

łykwhiskey.-Zgoda.Przesadziłem.Zadowolona?

-Będęzadowolona,kiedyztymskończysz.

background image

Tracebyłzdumionyprzemianą,jakazaszławjego

młodszejsiostrze,odkądpoznałaswojegonarzeczonego.
Zdecydowanieprzybyłojejpewnościsiebie.Podziwiałw
niejtecechy,jednakniewtedy,gdykierowałysięprzeciwko
niemu.

-Czynaszamatkawie,żepertraktujeszzwrogiem?

-zapytał.

-Toniewróg,Trace-odpowiedziałaPaigemiękko.

-Tonaszarodzina.Chceszczynie,płyniewnastasama
krew.Jeżelitylkospróbujeszdaćimszansę,możeich
polubisz.Acodonaszejmatki,towieszdoskonale,żegdyby
wiedziała,żeodwiedzamJackałubkogokolwiekztamtych
„ludzi",jakichnazywa,wpadłabywewściekłość.

Delikatniepowiedziane,pomyślałTrace.Lila

Ashtonwyjaśniławyraźniecałejtrójceswoichdzieci,że
kategorycznienieżyczysobiekontaktówzprzyrodnim
rodzeństwemzLouret,winnicyzało​

żonejprzezdrugążonęSpencera,Caroline,poich

rozwodzie.

background image

Tracewiedział,wszyscyotymwiedzieli,żejego

matkaobawiałasięewentualnejkoniecznościpodzieleniasię
zdobytąpóźniejprzezSpencerafortunązdziećmizjego
dwóchpoprzednichmałżeństw.

-Proszę,Trace-namawiałagoPaige.-Powiedz

chociaż,żeotympomyślisz.

-Dobrze.-Westchnąłipociągnąłkolejnyłykwhi-

skey.-Pomyślęotym.

-Dzięki.-Paigestuknęłajegoszklankęswojąiodchyliłasię
naoparcie,sączącwinoiobserwującgo.

-Powieszmiteraz?

-Comamcipowiedzieć?

-OBecce.

Tracezacisnąłdłońnaszklance,aleopanowałsię

iodstawiłją.

-ComamcipowiedziećoBecce?

background image

-Widziałam,jakzniąrozmawiałeś.-Paigeprzy-

szpiliłagospojrzeniemzielonychoczu.

Dodiabła!Dlaczegonieprzyszłomudogłowy,że

Paigemożegozobaczyć?

-Przypadkiemspotkaliśmysięnamieście.Tonic

takiego.

-Popięciulatachspotykaszkobietę,którąmiałeś

zamiarpoślubić-Paigedelikatniezakręciłaszklanką

zwinem-iuważasz,żetonictakiego?

Powstrzymałsięprzedpołknięciemnarazreszty

swojejwhiskey.

-Takuważam.

-Słyszałam,żejestwmieścieodkilkutygodni.

-Tak?-Traceusilniestarałsięwyglądaćnaznudzonego.

-Zamierzaszsięzniązobaczyć?

background image

-Nie,niezamierzam.

-Wiesz,żepowinieneś.

-Czyżby?-Gdzieudiabłajestkelnerka?Tracerozejrzałsię
posali.-Anibydlaczego?

-Zwielupowodów-odpowiedziałaPaige.-Po

pierwsze,żebydaćjejszansęwyjaśnienia,czemusię

takzachowała.

-Doskonalewiesz,czemu-powiedziałTracęprzez

zaciśniętezęby.

Paigewzamyśleniuwpatrywałasięwswoje

wino.

-Powinieneśusłyszećtoodniej.

Kiepskipowód.

-Aczemujeszcze?

-Żebyalbotoskończyć,albozacząćodnowa-powiedziała,
wzruszającramionami.

background image

Właśnietegopotrzebowałodswojejmłodszejsiostry:porad
odnośniedożyciaosobistego.

-Posłuchaj,Paige.Minęłopięćlat.Obojezdążyli​

śmydorosnąć.Tamtahistorianiemadalszegociągu.

NaszczęściepojawiłasiękelnerkaiPaigechwilowo

zaniechałatematu.

Niemamzamiaruniczegozakańczaćanitymbardziej
zaczynać,myślałTrace,zaledwiejednymuchemsłuchając
listyobiadowychspecjałów.

CodoBecki,zpewnościąniepotrzebowałodniej

niczego.

ROZDZIAŁDRUGI

WciążjeszczewszlafrokuBeccastałaprzykuchennymoknie
ipatrzyłanazmoczonedeszczemjałowceitrawnikprzed
domemmatki.Monotonnekapanie

zdachuwprawdziezakłócałoporannąciszę,aledzia​

łałouspokajająco.

background image

NajwidoczniejPanBógwiedział,jakbardzopotrzebowała
spokoju.

Odwróciłasięodokna,przeczesałapalcami

splątanewłosyinastawiłakawę.Pociężkiejnocy

idręczącychsnachzastrzykkofeinywydawałsię

niezbędny.

Ekspresdokawysyczałiparskał.Beccatymczasem

podeszładomałego,okrągłego,dębowegostołukuchennego
stojącegowroguiprzesunęłapalcamipoporęczydębowego
krzesła.Jakżeczęstosiadywalitu

zTrace'emigadalidobiałegorana.Ilefiliżanekkawy

iherbatywypiliturazem,jakiesnulimarzenia.

Ilepocałunkówwymienili...

Przymknęłaoczy.Zbytwiele,pomyślała,niedasię

policzyć.

NasamowspomnieniepocałunkówTrace'apoplecach
przebiegłjejdreszcz.Tylkoonpotrafiłdoprowadzićjądo

background image

takiegostanu,żesercewaliło,akolanamiękły.
Przypuszczała,żekażdakobietaspoglądawstecznaswoją
pierwsząmiłośćzpodobnymiodczuciami,

aledlaniejtobyłanietylkopierwszamiłość,alejedyna.
Tracebyłjejjedynąmiłością.

-Wcześniewstałaś.

Nadźwiękgłosumatkiodwróciłasięzaskoczona.Elaine
staławdrzwiach,wokularachdoczytaniawsuniętych
głębokowmasębrązowychlokówspiętychnaczubkugłowy
izestosemtekturowychteczekwobjęciach.

WwiekuczterdziestudwóchlatElaineMarshall

niemiałanasobiegramazbędnegotłuszczu,chociaż

wkącikachorzechowobrązowychoczuczaiłysięleciutkie
zmarszczki.Byłaatrakcyjnąkobietą.Niewysoka-metr
pięćdziesiątzgroszami,jeżeliwyciągnę​

łaszyję-miałanasobieżakietwartprzynajmniejsto

funtów.NazywanojąPaniTajfun.Nigdyniebrakowałojej
energiiiBeccaniepamiętała,żebyjejmatkaspała
kiedykolwiekdłużejniżsześćgodzin.

Beccawpierwszejchwilipomyślała,żepewno

background image

ostatnianocniestanowiławyjątku,alezarazzauwa​

żyła,żematkaubranabyławtęsamąbiałąbluzkę

iczarnespodnie,którenosiładzieńwcześniej.

-Atypóźnowróciłaś-odpowiedziała.

Beccazdążyłasięprzyzwyczaić,żematkapracuje

ponocach,jednakpiątatrzydzieściranotobyłopóźnonawet
jaknanią.

-Remanent-rzuciłaElainegwoliwyjaśnienia.Weszłado
kuchni,odłożyłastosteczeknablat,otworzyłaszafkęi
wyciągnęładwakubki.

Beccasięgnęłapodzbanekzkawą.

-Nalejęci.

-Niemusisz.

-Wiem.Alechcę.

-Ale...

-Usiądź-powiedziałaBeccastanowczo.

background image

Elaineruszyławkierunkustołu,alejeszczezawróciłado
spiżarni.

-Mambułeczkicynamonowe.

-Mamo,usiądź.

Elaineuniosłabrew.

-Zrobiłaśsięapodyktyczna.

-Nauczyłamsięodciebie.-Beccawysunęłakrzesłodla
matki.-Pozwól,żebyraz,dlaodmiany,popracowałktoinny.

Elaineusiadłanadąsana.

-Niejesteśjeszczezastara,żebyciprzetrzepaćskórę,
wiesz?

Beccapostawiłanastolecukier,wyjęłałyżeczki,

napełniłakubkikawąipodsunęłajedenmatce.

-Nigdymnienieuderzyłaś.

-Noituwłaśniepopełniłambłąd.-WciążnadąsanaElaine
wsypaładoswojegokubkadwieczuba-tełyżeczkicukru.
Przeddziesięciułatyrzuciłapalenieizastąpiłanikotynę
słodyczami.Chociażjadłaichstosunkowodużo,nieprzytyła

background image

anigrama.-Możenie

byłabyśwtedytakawygadana.

-Tegoteżsięnauczyłamodciebie,-Beccaniesłodziła
kawy.Zkubkiemwdłoniusiadłanaprzeciwkomatki.-
Obiecałam,żecipomogęprzyremanencie,

niepamiętasz?

-Maszswojąpracę,apozatym,jeślidobrzepamiętam,
planowałaśważnespotkanie.

-Skończyłosiękołoósmej.-Beccaspojrzałana

matkęiwestchnęła.-Mamo,przecieżjacięprawie

niewiduję.Naprawdęchciałampomóc.

-Wiem,kochanie.-Elainepoklepałacórkęporęku.-Ale
niepotrzebujępomocy.Wszystkojestpodkontrolą.

Beccazauważyłaciemnekręgipodoczamimatkiilekko
obwisłeramiona.NiektórzymoglibyuznaćElaineMarshall
zamęczennicę.Przezcałedorosłeżyciepracowałanapełny
etatprzezsiedemdniwtygodniu,zbytdumna,bypoprosićo
pomockogokolwiek,niewyłączającwłasnejcórki.Becca
wiedziała,żepostępowaniematkiniewynikałozchęci
zostaniaświętą.Przeddwudziestupięciulaty,jakociężarna

background image

siedemnastolatka,zostałaporzuconaizmuszonawalczyćo
przetrwanieswojeiswojegodziecka.

Beccawiedziałateż,żeniemasensusięzniąoto

spierać.Matkabyłaupartajakniktnaświecie.

-OpowiedzmiotymspotkaniuwwinnicyWhite-

stone-poprosiłaElaine,ewidentniedążącdozmiany

tematu.-Dobrzeposzło?

-Chybatak,alejeszczeniewiem.Obiecalizadzwonićjutro.
-OdspotkaniazTrace'emBeccanawetniepomyślałao
umowie,którąmiałanadziejępodpisać

zwinnicą.

-Napewnocięzatrudnią.Jesteśświetna.

Beccapotrząsnęłagłową,chociażsłowamatkisprawiłyjej
przyjemność.

-Mówisztak,bojesteśmojąmamą.

-Mówiętak,botoprawda.-Elainewzruszyłaramionami.-
Miałaśdziesięćlat,kiedyzrobiłaśpierwszezdjęcieijuż
wtedybyłowiadomo,żemaszdotegotalent.Inie

background image

odziedziczyłaśgopomnie.Jadodziśnie

wiem,gdziesiękończy,agdziezaczynaaparat.

MatkazawszebyładlaBeckinajwiększymoparciem.Od
wczesnejmłodościwpajałajej,żejeżelitylkobędziewcoś
wierzyćikonsekwentniedążyćdocelu,osiągniewszystko,
cozechce.

IBeccawierzyła,dopókiniestraciłatego,czego

pragnęłanajbardziej.

Patrzyłanaparęunoszącąsięwolnonadkubkiem

kawy.

-Chceszmicośpowiedzieć?-GłosElainezabrzmiałjak
wystrzał.

Beccapodniosławzrok.

-Cotakiego?

Swoimwłasnym,niepowtarzalnymgestemElaine

bezsłowaskłoniłagłowę,unoszącjednocześniebrew.

Czekała,wpatrującsięwcórkę.

background image

Beccaprzeniosławzrokzaokno.Przezchwilęmilczała.

-SpotkałamTrace'awczorajwieczorem.

TerazElainepozwoliła,byciszazawisławpowietrzu.Upiła
łykkawy,trzymająckubekwobudłoniach.

-Noi?

PrzezostatniepięćlatinawetpośmierciSpenceramatka
BeckiwyraźnieunikałarozmównatematTrace'a.Nie
chciałanawetwypowiadaćjegoimienia,

żebyniebudzićwspomnieńinieprzysparzaćcórce

bólu.

-Inic.-Beccawzruszyłaramionami.-Wpadłam

naniego,wychodzączkafejki.Onpowiedział„cześć",

japowiedziałam„cześć".Wspomniałcoś,żesłyszał

otwoimpubie,japowiedziałam,żemiprzykrozpowodu
śmiercijegoojca.Ityle.

-Zamierzaszsięznimjeszczezobaczyć?-Pytanie

byłoproste,aległosElainezabarwiłniepokójinamiętny

background image

sprzeciw.

Beccęzalałafalairytacji.

-Jeżelimasznamyślibycierazem,tonie.Posłuchaj,mamo,
niepowinnaśsięonasmartwić...

-Czyjapowiedziałam,żesięmartwię?

Beccamogłałatwodoprowadzićdokłótni,mó-

wiąc,żeniemusiniczegowyjaśniać,bomatkaitak

wie,ocochodzi.Elainenigdyniezaakceptowałajej

związkuanizaręczynzTrace'em,podobniezresztąjak

jegorodzice.

Ichwspólneszczęściewobliczupiętrzącychsię

przednimiprzeszkódwydawałosięwięcejniżwątpliwe.

Beccaprzełknęłagorzkiesłowaiwstałaodstołu.

-Muszęsięprzygotowaćdopracy.

Matkasięgnęłapojejdłoń.

-Przepraszam,córeczko.

background image

-Wporządku.Niemasensuznówtegoroztrząsać.

-Beccawestchnęła,aleuśmiechnęłasięipocałowała

matkęwczoło.

-Prześpijsię,mamo.Wyglądasznazmęczoną.

WwielkimsalonieIvyGlenCellarsmigotałybia​

łelampki.Byływszędzie:nawysokiejnatrzyipół

metrachoince,naudekorowanychgirlandamioknach,na
obramowaniuszerokichdrzwiwejściowych.

Wrogachpomieszczeniainastolezpoczęstunkiem

stałypoinsecje,naprzemianciemnoczerwoneikremowe.
Ponadszmeremrozmówipobrzękiwaniemszkłaunosiłasię
muzykaCzajkowskiegogranaprzez

kwartetsmyczkowy.Tracezeszklaneczkącaberneta

wdłonistałzboku,obserwujączgromadzenie.Rozpoznawał
sporotwarzyspośródmiejscowychkupcówwinnych,
właścicielirestauracjiidystrybutorów.

Uroczysty,świątecznylunchbyłokazjądozaprezentowania
najnowszegozbioru,więcuczestnictwowprzyjęciubyłodla

background image

Trace'abardziejobowiązkiem

niżprzyjemnością.

-Witaj,Trace-zwróciłsiędoniegoReedVale,dyrektor
generalnyIvyGlen.WDolinieReedbyłznanyzarównoze
swejprzedsiębiorczości,jakiurodyzłotegochłopca.-
Cieszęsię,żemogłeśprzyjść.

TraceuśmiechnąłsięiuścisnąłdłońReeda.Był

jednymzniewielumężczyzn,zktórymiłączyłago

przyjaźń.

-Trzebamiećokonakonkurencję.

-Dokładnietymbędęsięzajmowałwprzyszłym

tygodniunadegustacjiuwas.-Reedskinąłwkierunku
szklaneczkiwdłoniTrace'a.-Noicootymmyślisz?

Winobyłodobre,bardzodobre.Barwa,aromat

ibukietwręczdoskonałe.PonieważjednakTraceznał

Reedaoddziecka,niemógłsięoprzećpokusiepodro-

czeniasięznim.

background image

-Niezłe-powiedział.

-Ztwoichustpotraktujętojakokomplement-

odparłReedzpewnymsiebieuśmieszkiem,ściągajączębami
koreczekserowyzwykałaczki.-Aprzyokazji,niewiem,czy
jużwiesz,żezatrudniliśmy

BeccęMarshalldoopracowanianaszegowiosennego
katalogu.

Tracezachowałobojętnywyraztwarzyidalejroz-

glądałsiępozatłoczonympomieszczeniu.Pozdrowił

skinieniemgłowyzarządcęrestauracjizSonomy,który
zaopatrywałsięwwinoAshtonów,idopierowtedy
odpowiedział:

-Słyszałem.

-Jestświetna.-Reedprzełknąłnastępnykoreczek.

-Naprawdęwyjątkowa.WhitestoneiLouretchcąją

zatrudnićprzynastępnychpromocjach.

Louret.Traceledwozdołałsiępowstrzymaćprzed

background image

zrobieniemcierpkiejuwagi.

-Mówiszmitowkonkretnymcelu?

-Pomyślałem,żemożecięzainteresowaćwiadomość,że
Beccanajpewniejzostanietuprzezjakiśczas.

-Reedwzruszyłramionami.-Nawypadek,gdybyś

miałochotęodświeżyćwspomnienia.

-Otymniemamowy.-ReedpróbowałgowybadaćiTrace
starannieomijałprzynętę.—Onamnienieinteresuje.

Wszystkonatomiastwskazywałonato,żekilkaosób
wyraźniesięinteresowałoichznajomością.

Trace'azaczęłyirytowaćszeptanekomentarzeirzucanew
jegokierunkuzaciekawionespojrzenia.Powinienbył
przysłaćtudziśPaige.Czułsięjakokazpodmikroskopem.

Życzyłbysobie,żebyBeccanigdyniewróciłado

Napa.Odjejpowrotuczułsięcorazgorzej.

DoReedazwróciłsięjedenzkupcówwinnych

iTracezostałsam.Miałochotęwyjść,cojeszcze

background image

bardziejpogorszyłomunastrój.Miałbywyjść,bo

ReedwspomniałBeccę,czydlatego,żekilkoro

wścibskichgłupkówniemogłosięzająćwłasnymi

sprawami?

Postanowiłjednakzostać.Pojawiłosiętudziśkilku

stałychklientówAshtonEstate,niemówiącjużo
potencjalnych.Tracewiedział,jakogromneznaczeniemają
takienieoficjalnepogaduszki.Tobyłaczęśćjego

pracy.Upomniałsamsiebiesurowoiprzeznastępny

kwadranszajmowałsięwyłączniesprawamisłużbowymi.
Potemjednakuległpokusieiwszedłnaschodyprowadzące
napiętro,gdzieolbrzymie,sięgającesufituoknawychodziły
napołożonedużoniżejpomieszczenie,wktórym
przechowywanobeczki.Pomieszczenierozmiarudużejsali
gimnastycznejbyłodobrzeoświetloneipodzielonena
korytarze,wktórychstały

regałyzdębowymibeczkami.

NawidokBeckiwychodzącejzjednegozkorytarzy

Tracegwałtowniewciągnąłpowietrze.

background image

Szłazamyślona,miałaściągniętewargiizmrużoneoczy.
Byłaubrana,stosowniedopanującegowpomieszczeniu
chłodu,wgranatowąbluzępoddżinsowąkurtką,
jasnobrązowezamszowebotkiiwpuszczone

wniedżinsyopinającezgrabnepośladki.

Traceześwistemwypuściłpowietrze.Niemiała

prawawyglądaćtakpiekielnieseksownie.Niemia​

łaijuż.

Rozejrzałasię,potemkucnęła,naciągającdżinsy

napośladkachjeszczemocniej.Kiedypochyliłasię

doprzodu,bluzapodjechaładogóry,odsłaniającgo​

łeplecy.

Cholera.

Zapragnąłjejboleśnie.

Odpięciulatnieprzeżyłtaksilnegoerotycznego

doznania.Wtejchwilinienawidziłjejzato,żetakna

background image

niegodziała,ajeszczebardziejnienawidziłsiebiesamegoza
to,żejejpragnie.

Mógłodejść,wrócićnaprzyjęcie,napićsięwina,

poplotkowaćipojechaćdodomu.Towłaśniepowinien
zrobić.

Zamiasttegozawrócił,zszedłnapodestiotworzyłdrzwi
prowadzącedopomieszczeniazbeczkami,przeklinając
samegosiebiezakażdykrokwdół.

Wwilgotnympowietrzuunosiłsięznajomyaromat

dębowegodrewna.Ciszęprzerwałocichepodśpiewywanie.
Tracęzatrzymałsięisłuchał.

Niecałkiempamiętałsłowa,alecodojedwabistegogłosu
niemiałżadnychwątpliwości.Tengłoswstrząsałnimdo
głębi,kiedywekstazieszeptałajego

imię.Tensamgłoskłamałioszukiwałgo.Wpierwszej
chwilichciałsięodwrócićiwyjść.Ajednakruszyłdo
przodu.Zatrzymałsiętużprzednarożnikiem,wktórymBecca
przygotowałaekspozycję.Lśniące

jeżynywysypywałysięzesrebrnejmisy,gałązkieukaliptusa
wysuwałysięzplecionegokoszyka,listkimiętyleżaływokół
pustegokielicha.Wszystkorazem

background image

byłoumieszczonenamchuzzielonejsatyny.Kiedy

pstryknęławyłączniknaczarnympudełku,nadsto​

łemrozsnułasięchmuramgłysprawiającadośćniesamowite
wrażenie.

Traceniemalczułnajęzykusmakjeżyn,mięty

ieukaliptusa.Poddałsięteżtajemniczemunastrojowi
wywołanemuprzezkłębiącąsięmgłę.Beccasięgnęłapo
jeżynęiwsunęłajądoust.Odpatrzenia,jakjąssie,zaschło
muwgardle.

Niepowinienembyłtuprzychodzić,pomyślał.

Chętniewykorzystałpretekstprzyjęcia,żebytylko

zobaczyćBeccę.Przyszedł,bowiedział,żeonatubędzie.

Podśpiewując,stanęłazaumieszczonymnastatywie

aparatemizaczęłapstrykaćzdjęcia.Pracowaławtakim

skupieniu,jakbyświatwokółwogólenieistniał.Aparat

wrękuzawszedodawałjejpewnościsiebie.Zauważyłto

odrazuprzyichpierwszymspotkaniu.Przyjechaławtedydo

background image

AshtonEstate,żebysfotografowaćdlalokalnegomagazynu
rezydencjęiotaczającejąwłości.Onpodjął

nudny,wswoimmniemaniu,obowiązekoprowadzenia

jej.Wbrewwcześniejszymobawomdzieńokazałsię
wyjątkowoudany.Jejpasjaientuzjazmbyłyzaraźliwe.Do
dziśpamiętałwszystko,comuwtedypokazała:tęczęna

rżniętymszkle,rdzewiejącywiatrowskaz,jasnoniebieską
ważkęnatlefontanny.Wszystkotopotrafiłauchwycić
obiektywemswojegoaparatuiprzemienićwmałe
arcydzieła.

Zobaczyłwówczasświat,wktórymwyrósłiktóry

brałzapewnik,oczamiBecki.Odtamtejporyjużnic

niewyglądałotaksamo.

Beccanuciłaterazinnąpiosenkę,ajejbiodraporuszałysię
dotaktu.Tracezgrzytnąłzębami.Takbardzochciał
uodpornićsięnatękobietę,aleniepotrafił.

Dlategoruszyłkorytarzem.

ZanimBeccaodwróciłasię,jużwiedziała,żetoon.

Usłyszałazaledwieszmerkrokównabetonie,aleitak

background image

wiedziała.

Jejpulsprzyspieszył.

Pstryknęłajeszczekilkazdjęćispróbowałasiępozbierać,
zanimspojrzymuwoczy.

-Witaj,Trace.

-Witaj.-Rzuciłokiemnajejaparat.-Mogęspojrzeć?

Zawahałasię,wzruszyłaramionami,wkońcuodsunęłasięna
bok,wsuwającręcewkieszenie.

-Jasne.

Beccanajwyższymwysiłkiemzdołałasiępowstrzymaćprzed
krążeniempopomieszczeniu,kiedyonspoglądałwwizjer.
Chociażpowietrzebyłochłodne,

czuła,żesiępoci.Zanimsięwyprostowałispojrzałna

nią,upłynęłozaledwiekilkasekund,którejejjednak

wydawałysięgodzinami.

-Maszdotegooko.

Możetoniemądre,aleuświadomiłasobie,żetapochwała

background image

znaczydlaniejbardzodużo.

-Jaksięzrobiwystarczającodużozdjęć,zawszekilka
wyjdzieniezłych.

-Skromnajakzwykle.

Nieprzypuszczała,bytenkomentarzcelowomiał

podteksterotyczny,alezalałająfalawspomnień.

Pierwszypocałunek,moment,kiedypierwszyraz

rozpiąłjejbluzkęidotknąłpiersi.Kiedypierwszyraz

siękochali...Rzeczywiściebyławtedyskromna,ale

podgorącymipieszczotamijegodłoniiustszybko

zapomniałaonieśmiałości.

Pełnaobaw,żezauważyjejrumieniec,podeszłado

swojejekspozycji,wyłączyłamaszynkęprodukującą

mgłęizaczęłaskrupulatnieukładaćlistkimięty,starającsię
opanowaćdrżenierąk.

-Cociętusprowadza?

background image

-Degustacjaiprzyjęcie.-Podszedłdostołuizaczął
przeglądaćleżącetamksiążkizdziedzinywiniar-stwa.-
Czytałemtę-powiedział.-Niezła,chociaż

wniektórychkwestiachniezgadzamsięzautorem.

-Trace-Beccaodwróciłasiędoniego-dlaczego

tujesteś?

-Zabawne-powiedział,odkładającksiążkęikrzy​

żujączniąspojrzenia.-Zadawałemsobiepodobne

pytanie.Apotemtomisięzdarzyło.

Kiedysiędoniejprzysunął,jejpulsgwałtownie

przyspieszył.

-Cocisięzdarzyło?

Przysunąłsięjeszczebliżej,takblisko,żepoczuła

ciepłojegociałaizobaczyłalodowatychłódwoczach.

Położyłjejręcenaramionachichociażwiedziała,że

powinnagoodepchnąć,niepotrafiła.Sercetłukłojej

background image

sięwpiersijakptakwszponachdrapieżnika.

-Pięćlattemu.

Pięćlattemu?Jegosłowadotarłydoniej,alenie

mogłazrozumiećichsensuaniwydobyćzsiebiegłosu.Jego
zapach,takznajomy,takmęskiotuliłjąjakmiękkasieć.
Ciągnęłojądoniego,aleoparłasiętej

chęciichwyciłamocnobrzegustołu.

-Pięćlattemu-powtórzyłspokojnym,chropawymgłosem.-
Odeszłaśinawetmnieniepocałowa​

łaśnadowidzenia.

Beccamiaławrażenie,żeśni.Zupełniestraciłasiłę

woliiniebyławstaniemusięprzeciwstawić.

-Chybazasłużyłemnapożegnalnypocałunek,

prawda,Becco?

Wjejwnętrzueksplodowałyemocje.Szok,podniecenie.
Przyjemność.Przypuszczała,żeTracejejnienawidzi,alei
takniemogłapowstrzymaćogarniającychjąuczuć.

background image

Wtympocałunkuniebyłoczułościanidelikatności,aleto
wydawałosięniemiećznaczenia.Beccapłonęłairoztapiała
siępoddotykiemkochanka.

Desperackowalczączpragnieniem,byotoczyćgo

ramionamiipoddaćsięjegowoli,jeszczemocniej

chwyciłasięstołu.

Oderwałsięodniejgwałtownymszarpnięciem

icofnąłokrok.Powoliotworzyłaoczyinapotkałajego
twardywzrok.

-Żegnaj,Becco-powiedział.Odwróciłsięiwyszedł.

Zanimodzyskałazdolnośćruchu,minęłokilka

minut.

Zasłużyłamnato,pomyślałazbólemwsercu.

Kiedywkońcuodzyskaławładzęwnogach,usiad​

ła,oparłagłowęnadłoniachiczekała,ażprzestanie

dygotać.

background image

ROZDZIAŁTRZECI

3.14wnocy

Tracespojrzałnazegarekprzyłóżku.Bezsennegodziny
mijałyjednazadrugą.Przewracałsięzbokunabokz
zaciśniętymizębamiirozpalonągłową.

3.15wnocy

Miałochotęrzucićbudzikiemościanę,alewiedział,żenie
damutożadnejsatysfakcji,atylkopotwierdzito,cojużitak
wiedział.

Żejestcholernymidiotą.

Zupełnieniepotrzebnieuległbezsensownejpotrzebie
udowodnieniaBecce,żemunaniejniezależy.Żepotrafiją
tulićicałować,apotemodejść,jakgdyby

nigdynic.

Wciążjeszczeczułjejsmak.Smakowałajeżynami,

słodkimiisoczystymi.Jejwargibyłytakmiękkie,jak

zapamiętał,ichociażnieoddałamupocałunku,czuł

jakdrżyiwiedział,żeniepozostałaobojętna.

background image

Odpierwszegospotkaniawyraźnieciągnęłoich

dosiebie.Niezależnieodtego,czyłączyłoichuczucie,czy
nie,przyciąganieistniałotaksamosilnejakpoprzednio.

3.16wnocy

Narastaławnimfrustracjaseksualna.Wkońcuzerwałsięze
skłębionejpościeliinaciągnąłspodnieoddresu.Wiedział,
żeitakjużniezaśnie.Równiedobrzemógłwstaćizająćsię
czymśpożytecznym.Niezamierzałspędzićresztynocyna
przewracaniusię

zbokunabokiliczeniukażdejminuty,tylkodlatego

żepocałowałBeccę.

Zapaliłświatłowswoimsaloniewzachodnim

skrzydlerodzinnejrezydencji.Lśniącadrewnianaposadzka
byłachłodnaigładkapodjegogołymistopami.Lekko
pachniaławoskiemoaromaciepomarańczy.Tracęprzesunął
dłoniąpowczorajszymzarościeinalałsobieszklaneczkę
glenlivet.

Przełknąłjągładko,nalałnastępnąiotworzyłfrancuskie
drzwiprowadzącenabalkonnadrugimpiętrze.Nocbyła
pogodnaichłodna.NagąpierśTrace'aowionęłomroźne
powietrze,wyganiajączniego

background image

resztkisennościistudzącżarpożądaniawciążrozpalający
jegozmysły.

Przezostatniepięćlatnieżyłwcelibacie.Niespotykałsięz
nikimnapoważnie,alezaspokajałswojepotrzebyzdrowego
mężczyzny.Byćmożeteraz

teżtegowłaśniechciał-namiętnejnocygorącego

seksu.

Pomyślałokilkudziewczynach,zktórymimógłby

sięspotkać.Jennifer,ładniezaokrąglonablondynka,

którapracowaławrecepcjisiłowni,wzeszłymtygodniu
podsunęłamuswójnumertelefonu.Charlotte,śliczna,
długonogabrunetkaoniebieskichoczach,menedżerkaznanej
restauracji,którąpoznałwczasieostatniejpodróżydoSan
Francisco,wyraźnieda​

łamudozrozumienia,żechętniesięzabawibezzobowiązań.

JenniferczyCharlotte?

Aczemunieobie?Uniósłbrew,apotempotrząsnąłgłową.

Wolneżarty.Kogochciałoszukać?

background image

Marszczącczoło,wpatrywałsięwtrzymanąwdłoni
szklankę.Nietylkoniedwie,alenawetsetkakobietnie
zdołałabyugasićtrawiącegogożaru.

Tylkotamta.Jedynanaświecie.

Chociażnienawidziłtejmyśli,byćmożejegosiostramiała
rację.ByćmożepowinienzakończyćsprawęzBeccą.Bo
nawetjeżelijużniemamiędzynimiuczucia,wciążistnieje
pociągfizyczny.

Przedpięciomalatyprzedłożyłakarieręnadmał​

żeństwoznim.Wtamtejchwiliniewiedział,kogo

bardziejnienawidzi:własnegoojca,któryjejzapłacił,

żebyodeszła,czyBeckizato,żeprzyjęłaczek.Omało

coniepojechałzaniądoWłoch,żebyjejpowiedzieć

prostowoczy,żewidaćnigdygoniekochała.

Światłoksiężycaformowałodługiecieniena

pagórkowatymkrajobrazie.Jakdalekosięgałwzrokiem,
ciągnęłysiębezlistnekrzewywinorośli.Towszystko-
ziemia,rezydencja,milionydolarów

background image

-byłowjednejczwartejjegowłasnością.Gdyby

Beccakochałagowystarczająco,żebyznimzostać,

dzielilibytedobra.

Alewszystkoułożyłosięinaczej.

Dopiłdrinkaibawiłsiępustąszklanką.Postanowił

zawszelkącenęjeszczerazznaleźćsięzBeccąwłóżku,a
potemnazawszeoniejzapomnieć.

Itakzakończytęsprawę.

Właściwiedlaczegobynie?

Beccawzięładługi,gorącyprysznicwnadziei,że

zdołajątouspokoić.Prawieniespaławnocy.Ból,

główniepsychiczny,wywołanypocałunkiemTrace'a

byłniedozniesienia.Nawargachwciążczułajego

złość.Takdobitnyprzejawbrutalnościpowinienbył

wzbudzićwniejodrazę,anawetobrzydzenie,aleku

jejzawstydzeniutaksięniestało.

background image

Wciążczułamrowieniewcałymciele.Imbardziej

starałasięotymniemyśleć,tymnatrętniejatakowały

jąwspomnienia.Kiedyzdołałazasnąć,prześladowały

jąsnyerotycznezTrace'emwroligłównej.

Wszystkowydawałosiębardzorealne.

Wjakiśsposóbudałojejsięuśpićteuczuciana

pięćlat,bojakinaczejzdołałabyprzeżyć?Spotkanie

zTrace'emprzywołałowszystkiewspomnienia.

Zwestchnieniemoparłaczołoochłodnepłytkiniepewna,czy
zdołaznieśćkolejnespotkanie,alerównież,czyporadziłaby
sobiezjegobrakiem.

Wytarłasięiuczesała,marszczącbrwinawidok

ciemnychkręgówpodoczami.Spróbowałazamaskowaćje
makijażemiwłożyłaniebieskisweterwnadziei,żetenkolor
choćtrochęożywijejbladącerę.

Matkaznówwróciłapóźno,więcBeccazeszłana

dółnapaluszkach.Zabrałatorbęzblatukuchennego,

background image

znalazłakluczykiicichutkowyszła.

Ruchnawerandziezaskoczyłjątak,żeupuściła

klucze.

-Trace!

Zrękamiwkieszeniachczarnejskórzanejkurtki

opierałsięoporęcz,wyciągającprzedsiebiedługie

nogi.Roboczebutyidółznoszonychdżinsówpokrywała
warstewkabłota.Najednąszalonąchwilęczascofnąłsięo
pięćlat.Onwpadłpoporannymobchodziewinnicy,ona
wychodziłanauczelnię.Natekilkaskradzionychminutcały
światprzestawałsięliczyć.

Bylitylkoonidwoje.

Zamrugałaiwspomnienieuleciało.Patrzyła,jaksię

prostujeiwitająskinieniemgłowy.

-Cześć,Becco.

Cześć,Becco?Poprzedniegodnia,potym,jakjąpo-

całował,przewracającjejświatdogórynogami,powiedział

background image

„Żegnaj,Becco",aterazmaczelnośćstaćnajejwerandzie
jaknawłasnejimówić„Cześć,Becco"?

Przysunąłsiędoniej.

-Zapukałbym,alepomyślałem,żemamaśpi.

Możetobraksnupobudziłjejzmysłkrytyczny,amo​

żezaczęławkońcuodzyskiwaćrozsądek.Niechcia​

łaokazaćsłabości.Niechciałamupokazać,jakbardzo

przeżywato,cosięwydarzyłopoprzedniegodnia.

Przyklękła,żebypodnieśćklucze,aleuprzedziłją.

-Coturobisz,Trace?-zapytała,małoprzyjaźnie

marszczącbrwi.

NadźwięksilnikaTracespojrzałnaulicę.Zaczekał,

ażbiałypikap,którywłaśnieruszał,odjedzie.

-Wczorajbyłemwnienajlepszymnastroju.

Czyżbyprzeprosiny?Toostatnie,czegosięmogła

ponimspodziewać.Znówjązaskoczył.

background image

-Niemasprawy.

-Jest.

Podałklucze,delikatniemuskającjejdłończubkamipalców.
Przeszyłjądreszcz.Chciałazabraćrękę,alezacisnąłnaniej
pałce.

-Chodzioto-powiedział,patrzącjejwoczy-że

nieżałuję.

Jeżelizamierzałzamącićjejwgłowie,sprytniesię

dotegozabierał.Zresztąitakwjegoobecnościnie

potrafiłarozsądniemyśleć.Zamknęłaoczyipowoli

wciągnęłapowietrze.

-Trace...

-Nieżałuję-powtórzyłcichym,chropawymgłosem-żecię
pocałowałem.

Otworzyłaoczyispróbowałacośwyczytaćzwyrazujego
twarzy,aleniezdołała.

-Czemutorobisz?-wyszeptała.

background image

Przesunąłkciukiempokostkachjejdłoni.

-Dobrzenambyłorazem.

Zarumieniłasięnawyraźnieerotycznezabarwieniejego
głosuichociażpowinnasięczućobrażona,niemogła
zaprzeczyć.Rzeczywiścietakbyło.Dobrze

imbyłorazem.

-Tobyłodawno.

-Niektórerzeczypozostająniezmienne.

-Wszystkosięzmienia-odpowiedziałaspokojnie.

-Czasemnalepsze.-Jegokciuknadalwędrował

pomiędzyjejpalcami.-Chybaniepowiesz,żenicnie

czułaśwczorajwieczorem.

-Nicnieczułam.-Gładkowypowiedziałakłamstwo,

pomimosuchościwgardle,icofnęładłoń.

-Wporządku.-Skinąłgłowągestemmówiącym,

żejejniewierzy,aleprzyjmujetowyjaśnienie.-Zjedz

background image

dziśzemnąkolację.Powspominamystareczasy.

Stareczasy?

Zauważyła,żesięnieogolił.Przywołaławspomnienie

dotykujegozarostunapoliczkuipulsjejprzyspieszył.

Wspominaniestarychczasówbyłoostatniąrzeczą,

naktórąmiałaochotę.

-Toniejestdobrypomysł,Trace.

-Który?Kolacjaczywspominanie?

Oba.

-Poprostuniemogę.

Jegooczyzwęziłysięlekko.

-Spotykaszsięzkimś?

Rozpaczliwiechciałaskłamać,wiedząc,żebędzie

łatwiej,jeżelitozrobi.Jednocześniezdawałasobie

sprawę,żemiędzynimiległojużzbytwielekłamstw.

background image

Spuściławzrokipotrząsnęłagłową.

-Totylkokolacja,Becco.-Przesunąłpalcem

wzdłużliniijejżuchwyiuniósłjejpodbródekdogóry.-
Czegosięboisz?

Ciebie,chciałaodpowiedzieć.Sprawiał,żepragnęła

tego,czegoniemogłamieć.Zapewneobojesięzmienili,ale
powody,dlaktórychniemoglibybyćrazemszczęśliwi,nie
uległyzmianie.Perspektywapowrotu

wramionaTrace'abyłabardzokusząca,aleBecca
wiedziała,żenieprzeżyłabyponownegorozstania.

Tylkokolacja?Obojedoskonalewiedzieli,żenie

tylko.

-Muszęjechaćdopracy-powiedziałamiękko.

-Wporządku.-Opuściłdłońiskinąłgłową.-Do

zobaczeniazatem.

Patrzyła,jakodchodziwkierunkuczarnegosuva

zaparkowanegonaulicy.

background image

-Trace.

Zatrzymałsięispojrzałnaniąprzezramię.

-Będzielepiej,jeżelisięjużniespotkamy.

Patrzyłnaniąprzezmoment,potemuśmiechnął

sięlekkojednymkącikiemust.Bezsłowawsiadłdo

samochoduiodjechał.

Kiedyznalazłsiępozazasięgiemjejwzroku,Bec-

cawypuściładługowstrzymywanyoddech.Niemiała

żadnychwątpliwościcodojegointencji.

Obiecałasobie,żeskupisięnapracyibędzieunikaćTracea
przezkilkanastępnychtygodni.Jeżelijejsiętouda,wrócido
domuwolna.

ROZDZIAŁCZWARTY

Greta,szefowabiuraTrace'a,położyłamunabiurkugruby
plikfolderów.

-DyrektornaczelnyNapaValleyVintueisprosio
potwierdzenieobecnościnaspotkaniuwśrodęwieczorem.

background image

Greta,matkapięciorgadzieciibabkatrojgawnucząt,
pracowaładlaAshtonówodośmiulat.Byłarzeczową,
mocnozbudowanąkobietąokrótkichblondwłosachi
niebieskichoczach,którenigdyniczegonie

przeoczyły,co,wzależnościodsytuacji,bywałoalbo

dobrodziejstwem,alboprzekleństwem.

-Cotozaspotkanie?-Tracenawetniepodniósł

wzrokuznadwykresówsprzedażywidocznychna

ekraniekomputera.Poprzednirokbyłciepły,awiosna
przyszławcześnie,dziękiczemuwinomiałodoskonałą
jakość.Produkcjaisprzedażwzrosłyookołoosiemprocent.

-Zmianyśrodowiskowe.

Cholera.Tespotkaniaciągnęłysiębezkońca.Nie,

żebygotozupełnienieinteresowało,ale...Możeuda

musięnamówićPaige.

-Zdajesię,żewśrodęjestjakaścichaaukcja.

Gretastuknęłapalcemwkalendarz.

background image

-Townastępnąśrodę.Koktajlpartyicichaaukcja

narzeczprogramuChildstartLiteracy.

-AdegustacjadlaRotaryClub?-zapytałzroztargnieniem,
świadomybliskościterminu.

Gretawestchnęłazirytacjąirozłożyłaotwartyterminarzna
biurku.

-Czwartekwtymtygodniu.Anawypadek,gdybyś
zapomniał,urodzinowakolacjatwojejmatkiodbędziesięw
sobotę,wLeSanglier.

-Zapomniałem.-Tracezauważyłnawykresielekkiwzrost
kosztówbutelkowaniaizanotowałwpamięci,żebyto
sprawdzićzdostawcą.

-Cojejkupiłem?

-Apaszkę.-Gretapołożyłaparagonnabiurku.

-Dzięki.-Tracespojrzałnacenęiuniósłbrew.-

Apaszkę?

-Włoskikaszmirijedwab-wyjaśniłaGretaspokojnie.-
Twojąmatkęczekateraztrudnyokres.

background image

Wkrótcezostaniebabcią,aurodzinyprzypominają

jej,żeniemłodnieje.

-Itenkosztownykawałekmateriałumajejpoprawić
samopoczucie?

-Zpewnością.Kolorświetniepasujedojejwłosówicery.-
NadźwięktelefonuGretaodwróciłasię.-Apozatymto
Hermes.Napewnojejsięspodoba.

Zatęcenę,pomyślałTrace,mamnadzieję,żetak.

Prawdopodobniewyszłobytaniej,gdybywysłałmatkędo
Włoch.

Kobiety.

Nawetniepróbowałichrozumieć.Jedyne,cowiedziało
kobietach,tożeniconichniewie.Niemiał

pojęcia,comyśląiczegopragną.

Jeżeliwogólezdarzałoimsięmówićto,comyślą.

„Będzielepiej,jeżelisięjużniespotkamy".

Zwestchnieniemodchyliłgłowęwtyłizamknął

background image

oczy.Wciąguminionychdwóchdnidużomyślał

otychsłowachBecki.Prawieuwierzył,żerzeczywi​

ścietegochciała,alecośniemalnieuchwytnegowwyrazie
jejoczumówiłomu,żetonieprawda.

Zcałąpewnościąspotkająsięjeszcze.Jużonsię

otopostara.

Niemógłtylkozrozumieć,dlaczegotakusilnie

udawałabrakzainteresowania.Ajeżelinaprawdębył

jejobojętny,todlaczegozakażdymrazemnajegowidok
byłatakbardzowytrąconazrównowagi?

Możepoprostubłędnieinterpretowałjejreakcję?
Nerwowośćwynikałazapewnezpoczuciawiny.

Wkońcuwidokmężczyzny,któremukłamliwieobiecała
miłośćimałżeństwo,apotemwzięłapieniądzezazłamanie
tejobietnicy,mógłdziałaćnaniądeprymująco.

Zacisnąłzęby.Wsumiecozaróżnica,coonaczuje.

Kiedyznajdziesięwjegołóżku,onuwolnisięwkońcuod
wspomnieńoBecceMarshall.

background image

-Trace!

Zaklął.Zerwałsięzkrzesłatakgwałtownie,że

omalnieupadł.Paigezeskrzyżowanymiramionami

patrzyłananiegozzabiurka.

-Cotytu,udiabła,robisz?-warknął.

-Cojarobię?-Przewróciłaoczami.-Pukałam

idwarazywołałamciępoimieniu.

Sercewciążjeszczewaliłomujakmłotem.

-Czyjanaprawdęniemogęmiećnawetchwilispokoju?

-Ojej!-Paigewystudiowanymgestemuniosłajednącienką
brew.-Ależjesteśmydziśdrażliwi...

-Wcalenie.

-Jesteś,jesteś.Wczorajzresztąteżbyłeś.

-Skądże.

-Byłeś-zawołałaGretazsekretariatu.

-Widzisz?-Paigezagłębiłasięwfotel.-Nowięc,

background image

cosiędzieje?

-Nic.-Tracęzgrzytnąłzębami,wstałizatrzasnął

drzwiodsekretariatu.-Mamnadzieję,żenieprzyszłaśmnie
zanudzać?

-Możeniecałkiem.

Jasne,pomyślał.Miałatowypisanenatwarzy.

-Czegochcesz,Paige?

-Tego,oczymmarząwszystkiekobiety-powie-

działatęsknie.-Miłości,czekolady,pokojunaświecie.
Niekonieczniewtejkolejności.

Spojrzałnaniąkarcąco.

-Niektórzyznastupracują.

-Tyspałeś-wytknęłamu.

-Paige-warknąłzprzestrogąwgłosie.

-Dobrze,jużdobrze.-Uśmiechnęłasięsłodko.-

WybieramsięodwiedzićJackaichcę,żebyśzemną

background image

pojechał.

Boże,ależjednotorowotekobietymyślą.

-Jestemzajęty.

-Tewykresynieucieknąprzeznastępnągodzinę.

-Spojrzałanamonitorjegokomputera.

-Ajednakniemamczasu,siostrzyczko.

-Wporządku.-Westchnęłaciężko.-Rób,jak

chcesz.Mamtylkonadzieję,żetymrazemniebędziesz
czekał,ażzrobisięzapóźno.

Tracepatrzyłnadrzwi,którezamknęłysięzaPaige.Co,u
diabła,miałaznaczyćtajejostatniauwaga?

Zmarszczyłbrwiipotrząsnąłgłową.

Kobiety.

Beccapatrzyłaprzezprzesuwneszklanedrzwiwychodzące
nawinnicęLouret.Rzędywinorośliciągnęłysiępohoryzont.
Otejporzerokugałązkibyłynagie,aletoniemiało
znaczenia.Poruszałjąsamich

background image

surowymajestat.

Pamiętałatenpierwszyraz,kiedyTracezabrałją

dowinnicyAshtonów.Natychmiastpokochała
charakterystycznyzapach,barwęifakturęziemi,atakże
radosnepodnieceniewinobrania.Tamtegodniapokochała
nietylkoTrace'a,aletakżeotaczającygo,nieznanyjej
wcześniejświat.

Byłobydużołatwiej,gdybygonigdyniespotkała.

Nieporównywałabydoniegokażdegopoznanegopo

wyjeździezNapamężczyznyiniedoszukiwałabysię

wnichbraków.Teraz,kiedyznówstanąłnajejdrodze,

wszystkobędziejeszczetrudniejsze.

Zwłaszczapotym,jakjąpocałował.

Próbowałasobiewmówić,żeczujeulgę,niewidząc

goodtamtegopamiętnegoporankanawerandzie,ale

jeżelimiałabybyćszczera,musiałabyprzyznać,żejakaśjej
cząstkajestztegopowodurozczarowana.Tobyłatasama
cząstka,którarozglądałasięzanim

background image

wmieścieiżałowała,żenieprzyjęłazaproszeniana

kolację.

Cząstka,którejnieustannienakazywałaspokój.

-Przepraszam,żemusiałapaniczekać,pannoMarshall.

Beccaodwróciłasię,abypowitaćMercedesAshton-

-Maxwell,którapojawiłasięwholu.Miękkie,jasno-

brązowelokispadałyjejnaramiona,prostaczarna

spódniczkasięgałakolan,ajasnożółtysweterzrobiony
ściegiemwarkoczowymzdekoltemwkształcieV

zakrywałciężarnybrzuch.

MercedesbyłasiostrąprzyrodniąTracea.

Beccaopanowałanagłąsuchośćwgardle.

OczyMercedes,podobniejakTrace'a,byłyzielone,choćnie
ażtakintensywnie.Podobniejakonzachowywałasięze
spokojnąpewnościąsiebieichłodnąrezerwą.

-Dziękuję,żezechciałapaniprzyjechaćdoVines.-

background image

Mercedesgestemwskazałajejwiklinowyfotel.-Wolałam
spotkaćsięzpaniątutajniżwmieście.

-Cieszęsię-odpowiedziałaBecca-żemogęzobaczyćten
przepięknydom.

Rzeczywiścierezydencjabyłaolśniewająca.Chociażnietak
przestronnajakuAshtonów,urządzeniewstylufrancuskiej
wsinadawałojejciepłyurokdomuwypełnionegojasnymi
barwamiiświatłem.

Mercedesodpowiedziałanakomplementuśmiechem.

-Bardzogolubimy,chociażobojezmężemmamy

jużwłasnydom.Czymogępanizaproponowaćcoś

dopicia?Kawa,wodamineralna?

-Dziękuję,narazienic.

-Bardzomimiłowreszciepaniąpoznać-powiedziała
Mercedes.-WNapajestopanigłośno.

-Głośno?-Beccazmarszczyłabrwi.-Omnie?

-Niemuszęchybatłumaczyć,żenaszaValleytozamknięta
społeczność.Aproducenciwinatonaprawdęciasnyświatek.
WIvyGlensązachwycenipanipracą.

background image

-Naprawdę?-Słówkowymknęłosięniechcący

iBeccazarumieniłasię.Totyle,jeżelichodzioprezentację
pewnejsiebiebusinesswoman.

Mercedesroześmiałasię.

-Jakapaniskromna.Tomisiępodoba.Proszępowiedzieć,
copaniwieoLouretVineyards?

PrzynajmniejtuBeccaczułasiępewnie.Ponieważ

klientomnaogółzależało,żebywiedziałacośoich

firmie,więcBeccazawszestarannieprzygotowywała

siędospotkania.

-Winnicazostałazałożonaprzeddwudziestulaty

przezpanimatkę.Obejmujesześćdziesiątpięćakrów

winorośliiprodukujerocznieokołodwudziestutysięcy
skrzynekwina,głównieczerwonego.Waszecabernet
zdobywanagrody,aichardonnaymadoskona​

łąopinię.Przezostatnietrzylatawinnicamiałatytuł

najlepszejmałejwinnicywNapa.

background image

-Pracadomowanapiątkę.-Mercedesskinęła

zaprobatą.-Moirodzicesąjużnaemeryturze,awinnicę
prowadzimywspólniezmoimrodzeństwem.

Beccawiedziałaotym,znałateżpodziałobowiązków
międzyrodzeństwem.Colebyłdyrektorem,Eliodpowiadał
zawytwórnięwina,Jillianzapracebadawczo-

-rozwojowe,Mercedeszamarketingipromocję.

Mercedesgwałtowniewciągnęłapowietrzeiprzycisnęła
dłoniedobrzucha.

-Kopie.

-Wszystkowporządku?-ZaniepokojonaBecca

zerwałasięzfotela.-Możekogośpoprosić?

Mercedespowoliwypuściłapowietrze.

-Wporządku.Poprostuczasemkopiedośćmocno.

-Napewno?-Beccaprzygryzławargę.-Możepoproszę
panimężaalbomatkę?

Mercedeszuśmiechempokręciłagłową.

background image

-Obiecuję,żeniebędęterazrodzić.Możepanispokojnie
usiąść.-ZdłoniąnabrzuchuMercedesodchyliłasięna
oparcie,przezchwilęskupionanaswoichnastępnych
słowach.-Mogęzadaćpaniosobistepytanie?

Beccapoczułaswojewłasnekopnięciewżołądek.

Opanowałazakłopotanie.

-Proszę.

-ChodzioTrace'a.

-Trace'a?-Beccazacisnęłapalcenaswoimportfo-

lio.-Akonkretnie?

-Zdajesię,żebyliściezaręczeni.

-Ja...-Musiałaodchrząknąć.-Tak.

-Wiepanioczywiście,żetomójbratprzyrodni.

Nawetgdybyniebylizaręczeni,Beccaitakbywiedziała.
WszyscywNapaValleywiedzieli,żeSpencerAshton
porzuciłżonę,Caroline,iczwórkędziecidla

swojejsekretarkiLiii,zktórąmiałnastępnychtroje.

background image

-Tak.

-Wiepaniteż,żenaszerodzinyzawszebyłyskłócone,aod
śmierciSpenceraprzedsiedmiomamiesiącamitoczymy
otwartąwojnę.

Byłotobardziejstwierdzenieniżpytanie,więcBeccanie
odważyłasięodpowiedzieć.

-Jaksiępanidomyśla,niechodziopieniądze.Nie

wzięłabymnawetcenta.-Mercedeswestchnęła.-Ale

Ashtonowiesąbardzodumni.ATraceiElizupełnie
wyjątkowo.Cidwajniepowinnizbliżaćsiędosiebiena
mniejniżdwametry,bozarazidąwruchpięści.Alewidzę,
żeniechcepaniotymrozmawiać.Przepraszam.

-Jatylkonierozumiem,dlaczegomipaniotym

mówi-powiedziałaBeccaspokojnie.

-Ponieważmamyrazempracowaćiniechcia​

łabym,żebytoprzysparzałopanistresów.Żebynie

czułasiępanipostawionawśrodkuproblemówrodzinnychi
zmuszonadoopowiedzeniasiępoczyjejśstronie.Ja
osobiścieniemamżadnychzastrzeżeńdo

background image

Trace'aimamnadzieję,żeudanamsięjakośrozwiązaćte
problemy.

-Traceijarozstaliśmysiępięćlattemu.-Dziwnie

sięczuła,rozmawiającotymzMercedes.Jednocześnie

byłotointrygujące.-Przykromi,żewaszarodzinama

problemy,alezapewniam,żemójbyłyzwiązekzpani

bratemwżadensposóbniewpłynienamojąpracę.

-Tomniejestprzykro.-Mercedesmusnęładłoń

Becki.-Niechciałampaniwprawićwzakłopotanie

aniobrazić.

-Nicsięniestało-odpowiedziała,chociażserce

wciążtrzepotałojejwpiersi.-Wszystkowporządku.

-Todobrze.-Mercedesuśmiechnęłasięispojrza​

łanaportfolionakolanachBecki.-Obejrzyjmyterazpani
prace.

ROZDZIAŁPIĄTY

background image

WsobotniwieczórnaotwarciupubuElainetłoczyłysięciała
wszelkichkształtówirozmiarów.Kołnierzykibiałe,
kołnierzykiniebieskie,młodzi,starzy,samotni,żonaci,
wszyscybawilisięznakomicie.Co

godzinęrozdawanofirmowekoszulki.Wszędzietoczyłysię
ożywionerozmowyprzerywanewybuchamiśmiechu.

Beccabyłapodwrażeniemzmiandokonanych

wpubieprzezmatkę.Świeżopomalowaneściany,nowe

oświetlenie,ulepszonysystemwentylacji,podziałnasaledla
palącychiniepalących.Nowebyłorównieżmenu.

Naprzystawkępodawanomiędzyinnyminadziewane

serempapryczkijalapeno,któremogłyprzyprawićołzy

największegotwardziela.Tryumfyświęciłateżdyskotekai
Beccazauważyła,żedobrzedobranamuzykautrzymywała
stałytłoknaparkiecie.

-Trzyrazybuds,razheinekenidwiecoki-krzyknęłado
Candy,jednejztrzechwynajętychbarmanek.

Klienciodrazupolubilimłodąkobietęokrótkich

blondwłosachidużychniebieskichoczach.Candy,

background image

pozatymżebyłaśliczna,śpiewałapiosenkicountry,

żonglowałapełnymibutelkamiiprzygotowywała
fantastycznąmargaritę.Gościeszczególniedocenialifakt,że
szczelniewypełniałasobąpodkoszulekznapisem

„PubElaine".

Beccaspojrzałanaswójwłasnypodkoszulek.Wiedziała,że
gdybyjejbytzależałodrozmiarubiustu,znalazłabysięw
niezłychtarapatachfinansowych.

-Becco!-zawołałajejmatkaodpobliskiegostolika,gdzie
rozmawiałazkilkomaklientami.-Zróbsobieprzerwę,
kochanie.Jesteśnanogachodponad

trzechgodzin.

Beccapomyślała,żejejmamawyglądadziśślicznie.

Elaineuśmiechałasiępromiennie,aoczybłyszczały

jejradością.Wichżyciubyłowieletrudnychchwil,

kiedynaprawdęwalczyłyoprzetrwanie,dlategowidok
matkitakszczęśliwejipogodnejprzepełniłserceBecki
miłościąidumą.

Zastanawiałasięczasem,czymatkanieczujesię

background image

samotna,czynietęsknidoobecnościbliskiejosoby.

Sporadycznieumawiałasięnarandki,aleztegoco

wiedziałaBecca,żadenzmężczyzn,zktórymElaine

sięspotykała,niebyłdlaniejnikimwięcejniżkolegą.

Nierozmawiałyotychsprawach,aleBeccabyłaciekawa,
czyElainetakbardzokochałajejojca,żeżadeninny
mężczyznaniemógłgozastąpić?

Mimowoliprzychodziłojejdogłowy,żebyćmoże

jejwłasneżyciepotoczysiępodobnie.Czyuczuciedo

Traceanieuniemożliwijejpokochaniakogośinnego

izałożeniarodziny?

Spojrzałanaparęsiedzącąwnarożnymboksie,dostrzegła,
jaksięcałują,apotemwymieniająporozumiewawcze
uśmiechy.Żalzakłułjąwpiersiiszybkoodwróciławzrok.
Zawszetakbardzotegopragnęła.

Awłaśnieżebędęznówkochać,pomyślała,unosząc
podbródek.Będęmiaładomidzieci,obiecałasobie.Muszę
tylkowystarczającomocnowtowierzyć.

background image

Zamierzałazacząćchodzićnarandkinatychmiast

popowrociedoLosAngeles.DotejporyTracemiał

nadniązbytdużąwładzę.Nadszedłczas,bysamazaczęła
stanowićosobie.

Skorodecyzjazostałapodjęta,Beccapoczułasięlepiej.
Rozniosładrinki,pożartowałazkolegamizeszko​

ły,którzyflirtowalizniąprzezcałąnoc,iwłaśniezmierzała
kupomieszczeniudlapracowników,kiedyztłumuwysunęła
sięmęskadłońipochwyciłajązaramię.

-Przepraszam-odwróciłasięzuśmiechem-jestem...

Jejuśmiechzastygł.Trace.

Nie,nie,nie!

Serceskoczyłojejdogardła.Obejrzałasięniemal

pewna,żegłośnamuzykazarazucichnie,salęwypełni

cisza,awszyscyodwrócąsięizacznąichobserwować.

Kiedyprzybliżyłustadojejucha,przeszedłją

dreszcz.

background image

-Mógłbymztobąporozmawiać?-zapytał.

Spojrzałamuwoczyizobaczyławnichpłomień.

Najedenszalonymomentotoczenieznikło.Ludzie,

muzyka,nawetmatka.Pięćlatprzestałosięliczyć.
Zapragnęławtulićsięwniego,otoczyćgoramionamii
pocałowaćnaprzywitanie.Zapragnęłapoczuć,że

należydoniego.

Tylenatematodzyskaniakontrolinadwłasnym

życiem.

Szybkojednakpowróciładorzeczywistości.

-Jestemwpracy,Tracę.

-Tylkochwilę-powiedziałstanowczo,biorącją

podramię.

Zadrżała.

Niechciała,żebyjejmatkawidziała,jakrozmawia

zTrace'em,aleonnajwyraźniejniezamierzałprzyjąć

background image

odpowiedziodmownej.

Corobić?

Skinęławkierunkuwyjścianabocznyparking,

wyzwoliłasięzjegouchwytuiodeszła.Powiedziała

Candy,żeidzienaprzerwę,włożyłapłaszcziszalik

iwyszłanarześkie,nocnepowietrze.

Wpierwszejchwiliomalgonieprzeoczyła.Wczarnej
kurtceiciemnejkoszulcewtopiłsięmiędzycienie.

Alekiedywyłoniłsięspodścianybudynku,wzięła

głębokioddech.Daszsobieradę,powiedziaławgłębi

ducha.Dasz,napewno.

-Tylkochwilę.-Wsunęładłoniedokieszenipłaszczai
podeszładoniego.-Mamytuspororoboty.

-Twojamamabardzosięnapracowała.-Spojrzał

przezramię.-Świetnamuzyka.

-Dzięki.-Czykiedyśzdołapatrzećnaniegobez

background image

bóluwsercu?Czasemniepotrafiłasobieuświadomić,

dlaczegowłaściwiewyjechała.Pamiętałatylko,jaksię

czuławjegoramionach.

-Słyszałem,żepracujeszdlaWhitestone.

Skinęła.

-Owszem.Przygotowujęopracowaniegraficznedla

„WineNews"ikilkazdjęćnaichstronęinternetową.

Podszedłbliżejisięgnąłpokoniecszala,którym

owinęłaszyję.

-Czytooznacza,żezostaniesznadłużej?

Powoli,nakazałaswojemutętnu.Nieposłuchało.

-Możekilkadni.Podobnochciałeśpogadać.

-Tak.-Sięgnąłpodrugikoniecjejszala.-Przyjadępo
ciebierano.MoglibyśmysięwybraćdoSausali-toizjeść
lunch„UPascala".

„UPascala"tobyłaichulubionarestauracja.Znajdowałasię

background image

wmałym,sympatycznymmiasteczkuniedalekoSan
Francisco.Spędzilitammnóstwoczasu,spacerującpo
nadbrzeżuiobserwującjachtywprzystani.Pamiętałapewien
weekend,kiedykochalisięgodzinamiwmałymhoteliku.
Tętnoprzyspieszyło

jejnasamowspomnienie.

-Trace,nie.-Oparłasię,kiedypróbowałjąprzyciągnąćdo
siebiezakońceszala.

Trzymałjemocno.

-Dobra,wtakimraziezjedzmyrazemkolację.

-Nie-powtórzyła,chociażwiedziała,żemówibez

przekonania.

-Kolacjateżnie?-wymruczał,opuszczającgłowę.

-Ato?-Nieczekającnaodpowiedź,nakryłjejusta

swoimi.

Nieoddamupocałunku,obiecałasobie.Jeżelizdo​

łamupokazać,żenierobinaniejwrażenia,przestanie
prowadzićtęgrę.

background image

Alekiedynocotoczyłaichjakczarnyaksamit,kiedy
wciągnęławnozdrzajegomęskizapach,aondelikatnie
obrysowałjęzykiemjejwargi,wszystkiejejpostanowienia
rozwiałysięjakdymnawietrze.

Tylkojedenpocałunek,kołatałojejsięwgłowie,

apotemzapadłasięwpustkę.

Rozchyliławargiizamknęłaoczy.

Tracedobrzewykorzystałszansę,przygryzająclekkokąciki
jejust.Niewiedziała,kiedywysunęłaręcezkieszenii
oparłaojegopierś.Gdybyjejniepodtrzymywał,z
pewnościąosunęłabysięnaziemię.Przylgnęładoniego,
chociażnikłygłosikszeptał,żebędzietegożałować.Jednak
wtejchwiliniedbałaoto.

-Becco-wyszeptałszorstkim,napiętymgłosem.-

Chcęciebie.

Wiem,jateż.

-Zostańumniedziśwnocy-szeptałmiędzypocałunkami.

Jakżełatwobyłobypowiedzieć„tak".Byćwjegora-

mionach,wjegołóżku,choćbytylkoprzezkilkagodzin.

background image

Czuła,żebyłobywspaniale,żerozstanietylkozaostrzyłoich
apetyty.Jużprawiepowiedziała„tak".

Światłazbliżającegosięsamochoduomiotłyparking,
przywołującjądorzeczywistości.

Niebyławystarczającosilnaprzedpięciulatyiteraz
równieżbrakowałojejsił.

Kiedychciałjąznówprzytulić,potrząsnęłagłową

icofnęłasięokrok.Zobaczyła,żeTracezaciskaszczęki,a
jegorysytwardnieją.

-Becco...

-Muszęwracać,Trace.

Opuściłręceiskinąłsztywno.

-Przekażmamiegratulacje.

-Jasne.

Obojewiedzieli,żetegoniezrobi.Odwróciłasię

ipowoliweszładośrodka,zamykajączasobądrzwi.

Miałarozpaczliwąnadzieję,żezdołajakośprzeżyć

background image

resztęwieczoru.

Tracebyłjużspóźniony.

Zprezentempodpachąpospieszyłzaprzyodzianymw
smokingszefemrestauracjidoeleganckiejsalijadalnejLe
Sanglier.Naprzykrytychróżowymlnem

stolikachmigotałyświece.Stółbyłnakrytyelegancką

porcelaną,lśniącymsrebremiskrzącymisiętęczowo
kryształami.Zastępkelnerówwwykrochmalo-nychbiałych
koszulachiczarnychspodniachkręcił

siępracowicie,podającróżnorodnedania,łącznie

zpłonącyminaleśnikami.Muzykasączyłasięleniwie,
stanowiąctłodlaszmeruprzyciszonychrozmów.
Restauracja,jednaznajmodniejszychwNapaValley,została
ostatnionazwaną„niezwykleromantyczną".Określeniepadło
zustHowardaBomgarte-na,popularnegowKalifornii
krytykadańiwin.Paige

jużmiesiącwcześniejzarezerwowałamiejscanadzień

pięćdziesiątychurodzinichmatki.SamaLilaAshton

podchodziładoswojegoświętazupełniebezentuzjazmu.
Chociażniechętnie,wkońcuzaakceptowałarodzinną

background image

kolację,podwarunkiem,żeniktniewspomniliczby
przeżytychprzezniąlat.

Tracepomyślałzirytacją,żeniespóźniłbysię,gdybyznów
niezacząłrozmyślaćoBecce.Wjednejchwilijeszcze
studiowałraportydotyczącefermentacji,ajuż

wnastępnejrozpamiętywałconajmniejdziesiątyraz

przebiegwieczornegospotkanianaparkingu.

ZachowanieBeckidoprowadzałogodogłębokiej

frustracji.Pocałunekudowodnił,żeniebyłjejtak

obojętny,jakpróbowałaudawać.Słyszałjejjękiczuł,

jakdrżypodjegodotykiem.Pragnęłagotaksamo,

jakonpragnąłjej.Pamiętałaichwspaniałeprzeżycia

iwiedziała,żemogłobybyćjeszczepiękniej.

Musiałtylkoznaleźćsposób,żebyjąprzekonać.

ZawołanypoimieniuTraceporzuciłniesfornemy​

śli,podniósłgłowęizobaczyłmachającegonapowitanie
kupcawinnego.Odmachałmuiprzekląłswojezamyślenie,

background image

postanawiającniewracaćdoniegoprzynajmniejprzez
dzisiejszywieczór.Zwestchnieniemspojrzałnazegarek
pewny,żematkanieomieszkadać

muodczućswojegoniezadowoleniazpowodutego

dziesięciominutowegospóźnienia.Najpewniejpozdrowigo
chłodno,apóźniejbędziekompletnieignorowaćprzez
następnekilkanaścieminut,ażpoczujesięwpełni
usatysfakcjonowanazemstą.

-Bardzoproszętędy,panieAshton.-Szefrestauracjizerknął
przezramię,prowadzącTrace'adoprywatnejsalinatyłach
głównychpomieszczeńrestauracyjnych.Otworzyłfrancuskie
drzwiiwkroczyłdośrodka.

-Mogęprosićopłaszcz,sir?

Tracestrząsnąłzramionlekkąmgiełkędeszczową

izdjąłpłaszcz.

-O,jestsynmarnotrawny-odezwałasięnajego

widokPaige.

-Przepraszamzaspóźnienie.-Tracepodszedłdo

matki,pocałowałjąwpoliczekipołożyłprezentna

background image

stole.-Wszystkiegonajlepszego,mamo.

-Dziękuję,kochanie.-Lilapogodnieuśmiechnięta

poklepałagopopoliczku.-Niemaproblemu.Właśnie
pijemyaperitif.

Tracewymieniłzdumionespojrzeniezsiostrami,

równiejakonzaskoczonymiciepłymprzyjęciem.

Kimjesttakobieta?Icoonazrobiłazmojąmatką?

Wyglądajakzwykle,pomyślał.Rudewłosydora-

mion,przejrzysteniebieskieoczypasującekolorem

dojedwabnegokostiumuVersace,nienagannymakijażi
manicure.JednymsłowemLilaAshtonwcałejokazałości.

Trudnouwierzyć,żebytopięćdziesiątkanakarku

wywołałatakradykalnązmianęwcharakterze.Tracekochał
matkę,alemusiałprzyznać,żebyłazawszeażnazbyt
zasadniczaiwymagająca.Dziświeczórdemonstrowała
niespotykanąuniejdotychczasłagodnośćimiękkość.Miała
rumieńcenapoliczkachioczybłyszczącejakuszczęśliwiona
nastolatka.

background image

Topewnieskutekwizytywsaloniepiękności,pomyślał
Trace.AletennowywizerunekLiiizyskałjegozdecydowaną
aprobatę.

-Cześć,kaczuszko.-PodszedłdoMeganipoklepał
wystającybrzuchsiostry.-Cotamsłychać?

-Jestemwykończona.-Meganodgarnęłazpoliczka

pasmowłosów.-Wprzeciwieństwiedomojejcórki.

Simon,mążMegan,rzuciłTrace'owibłagalnespojrzenie.

-Doktorpowiedziałjejdziśrano,żeprawdopodobnienie
urodziprzedNowymRokiem,aonauwa​

ża,żetomojawina,bomałaodziedziczyłamójuparty
charakter.

-Tomusibyćprawda.-Paigeuniosławgeście
pozdrowieniaszklankęwody.-Wmojejrodziniekażdyjest
cierpliwyjakHiob.

Matt,narzeczonyPaige,przewróciłoczami.

-Uwierzyłbym,gdybymwczorajniewidział,jak

potrząsaszswoimprezentemgwiazdkowym.

background image

-Tylkogoprzekładałam-odparłarozdrażniona.

Tracezachichotał.Zauważył,żeniemakuzynki

Charlotteanijejmęża.Wiedział,żeodwiedzalimatkę
CharlottewDakociePołudniowej,aleprzypuszczał,że
wrócilipoprzedniegodnia.

-GdziesąChariAlex?

-Zpowoduburzyśnieżnejzamkniętolotnisko

iwrócązopóźnieniem-odpowiedziałaLila.-Charlotte
dzwoniładziśranozżyczeniami.WalkeriTamrateż
przesyłająpozdrowienia.

WalkerprzeprowadziłsiędoDakotyPołudniowejprzed
trzemamiesiącami,abywziąćślubiotworzyćnowąfirmę.
WprzeszłościnierazmiewaliscysjeiTracebyłzadowolony,
żejednakzdołalisiędogadać,

zanimWalkerwyjechał.

Wysunąłkrzesłoiusiadłobokmatki.

-AcozjegofirmąkonsultingowąwSiouxFalls?

-Charlottemówi,żebardzodobrze.Kochanie,czy

background image

zechciałbyśusiąśćtam?-Wskazałapustemiejscepomiędzy
PaigeiMegan.-Czekamnajeszczejednegogościa.

Gościa?TracespojrzałpytająconaPaige,która

wodpowiedziuniosłabrewipoklepałakrzesłoobok

siebie.Czywiedziałacoś,oczymonniewiedział?

-Przepraszamzaspóźnienie.Mamnadzieję,żenie

czekaliścienamnie.

NadźwiękznajomegomęskiegogłosuTraceodwróciłsię.
DosaliwszedłStephenCassidy,prawnikrodziny.Wjednej
ręcemiałmałe,owiniętewzłoty

papierpudełeczko,wdrugiejprzepięknączerwoną

różę.

Stephenoczekiwanymgościemjegomatki?Stephen,odlat
doradcaprawnyojca?Stephen,któryprowadziłwszystkie
sprawyAshtonów?

-Nicniemów,Trace-szepnęłaPaige,kiedyusiadł

obokniej.

background image

Tracepopatrzyłnasiostrę,któratylkouśmiechnęła

sięiwzruszyłaramionami.

Najwidoczniejjegonajmłodszasiostrabyładoskonale
zorientowanawsytuacji.

Traceobserwowałwosłupieniu,jaklekkirumieniec
zabarwiłpoliczkijegomatki,gdyStephenwręczyłjejróżęi
prezent.Traceniepamiętał,żebykiedykolwiekwidziału
matkirumieńce,ajużnapewnoniewtedy,kiedyprezentyi
kwiatyofiarowywałjejmąż.

Stephenijegomatka?

Dodiabła,pomyślał.

Tracewłaściwieniemiałzastrzeżeńdowzajemnego
zainteresowaniaStephenaiLiii,tylkoczułsięgłupio,żenie
miałoniczympojęcia.

Wkońcuobojesądorośli,matkajestpięknąkobietą,a
Stephenczarującymmężczyzną,odkilkulatwdowcem.Trace
patrzył,jakwymienialiuśmiechy.Wyglądalijakzakochane
nastolatki.Chybanigdyjeszczeniewidziałdwóchosóbtak
powściągliwych

iskrytychznatury,zachowującychsięjakparadzieciaków.

background image

Potoastachszampanemiotwarciuprezentów

skrępowanieznikło.Kolacjaprzebiegławpogodnym

isympatycznymnastroju.Stephenbyłczęściąichżycia,jak
dalekoTracesięgałpamięcią,kiedywięcminęło
początkowezaskoczenie,wieczórokazałsięwyjątkowo
udany.Lilazachwyconaioddanawsłuchiwaniusięwsłowa
Stephenaniemiałaczasuaniochotynarzekać.

Widaćbyło,żeobojesąsobązajęciwrównymstopniui
Tracestwierdził,żenowywizerunekmatkibardzomusię
podoba.

PokawieidrinkachTracewyszedłnachwilędosalonu.
Wciążpodwrażeniempączkującegoromansuspostrzegł
naglekobietę,októrejniemyślałprzynajmniejprzezostatni
kwadrans.

UśmiechniętaBeccaweszładorestauracji,odrzucającna
plecymokreoddeszczuwłosy.Niewidział

tegouśmiechuodpięciulat,aterazdopierouświadomił
sobie,jakbardzozanimtęsknił.Patrzył,jakzrzucapłaszczi
podajegoszefowisali,ipoczułsię,jakbywłaśniedostał
cioswżołądek.

Krótkaczarnasukienkaprzylegaładoponętnych

background image

zaokrągleń,aczarneszpilkijeszczewydłużałyoptyczniejeji
takjużdługienogi.

Tracewstrzymałoddech.

Zauważył,żeniebyłjedynym,któryjąobserwował.

Obecniwsalimężczyźnijakjedenmążgapilisięna

niąkuwyraźnejirytacjiswoichpartnerek.Beccawydawała
sięniezauważaćichspojrzeńispokojnierozmawiałaz
szefemsali.Oczymiałaobrysowaneczarnąkredką,austa
pociągnięteczerwonąszminką.Zuszu

zwisałyjejmigocącekolczykizłożonezmaleńkich

koraliczków,któredelikatniemuskałydługą,kształtnąszyję.

Zupełnieniezdajesobiesprawy,jakajestpiękna,

pomyślałTrace.Zawsze,kiedyjejtomówił,rumieni​

łasięinigdymutaknaprawdęnieuwierzyła.Sądził

wtedy,żebędziemiałcałeżycie,żebyjąotymprzekonać.

Podniosławzrok,zupełniejakbyodczytałajego

myśli,inapotkaławlepionewsiebiespojrzenieTracea.

background image

Nawetprzezszerokośćpokojuwidziałrumieniecna

jejpoliczkachirozchylonewzdumieniuwargi.

Ruszyłkuniejizamarł,kiedyzobaczyłReeda,który
podszedłipocałowałjąwpoliczekBeccauśmiechnęłasięi
powiedziałacoś,cogorozśmieszyło.

Reed?Traceczułsięjaksparaliżowany.Beccabyła

tuzReedem?

Ależzemnieidiota,pomyślał.Oczywiście,żemusiałabyćz
kimś.Kobietynieubierająsięwtensposób,kiedywychodzą
samelubzprzyjaciółką.Otępienie

Trace'azmieniłosięwzłość,akiedyReedobjąłBeccę

ramieniem,odruchowozacisnąłpięści.

Dodiabła!Wystarczającoźlebyłowidziećjązinnym
mężczyzną,alepatrzeć,jakjąobejmujeicałujejegowłasny
przyjaciel,tojuższczytwszystkiego.

DotykanieBeckinieujdziepłazemżadnemumężczyźnie,
postanowił.

Gdybyniestarałsiętakusilniezniąprzespać,gdybymyślał
głową,anieinnączęściąciała,niestałbytam,czującsięjak

background image

kompletnykretyn.Zeszłejnocy

pocałowałagowprawdzieibyćmożemiałananiego

ochotę,alejegozarozumialstwozpewnościąkazało

muprzecenićznaczeniejejzachowania.

Jegoplanniewypaliłichociażbardzochciałdać

wzębyReedowi,wiedział,żemożewinićtylkosam

siebie.

Wciążniepewny,jakzareagowałbynawidokprzyjaciela
całującegoBeccę,wróciłnaurodzinowepartyLiii.Zdołał
nawetprzyłączyćsiędochóruśpiewającego„Stolat"izjeść
kawałektortu,awychodzącbardzouważał,żebynie
rozglądaćsięnaboki.

Nocbyłaburzliwa,codoskonalepasowałodojego

nastroju.Ruszyłwciemność,jadącszybciej,niżnakazywał
rozsądek,aimbardziejpróbowałniemyślećoBecce,tym
wyraźniejbyławjegomyślachobecna.

PoczułnagłąpotrzebęwydostaniasięzValley.Zdecydował
sięnaSanFrancisco.Miałzamiarznaleźćjakiśzapuszczony
moteliupićsiędonieprzytomności.

background image

Przynajmniejniebędzieoniejmyślał,choćbytylko

przeztęjednąnoc.

Ciemnośćprzeszyłabłyskawicainieboeksplodowałobielą.
WózTraceapoślizgiemwypadłnapobocze,uderzyłwcoś
tylnymzderzakiemistanął.Klnąc,Tracewysiadłizobaczył
potężnygłaz,wktóryuderzył.

Udananoc,niemaco.

Przeczesałpalcamimokrewłosyiwsiadłdosamochodu.
Następnypiorunuderzyłtakblisko,żeziemiazadrżałaod
huku.Tracezapaliłsilnik,skrzywiłsięna

dźwiękrozdzieranegometalu,cofnąłiwjechałnaautostradę.

Możeijestszaleńcem,aleniekompletnymgłupcem.

Wróciłdosiebie,wjechałprzezbramęzkutego

żelazaizostawiłwózprzedgarażem.Niezwracając

uwaginadeszcz,wszedłpozewnętrznychschodach

inalałsobiepodwójnąszkocką.Apotemzauważyłna

podeścieschodówciemnąpostać.

background image

Prawiezadowolony,żemaokazjęwalczyć,ruszył

doniejzzaciśniętymipięściami.

Błysnęłoizobaczył,kimjestintruz.

ROZDZIAŁSZÓSTY

-Becca!Coturobisz?

Samazadajęsobietopytanie,pomyślała.

Stałapodstrugamideszczuodprzynajmniejdwudziestu
minut,spierającsięsamazesobąwobawie,zarównoże
Tracesiępojawi,jakiżesięniepojawi.

Niewiedziałajuż,czydrżyzemocji,czyteżodlodowatego
wiatruprzenikającegojejmokrypłaszcz.Kiedywkońcu
zobaczyłajegosamochód,żołądekzacisnąłjejsięwwęzełi
chciałasięukryćzadrzewem.

Zrobiłabyto,gdybyniebyłazbytzmarznięta,żebysię

ruszyć.

Tracenieczekałnajejodpowiedź,tylkobłyskawicznieokrył
jąswoimpłaszczemipoprowadziłdofrontowychdrzwi.
Wyciągnąłzkieszeniklucze,upuściłje,zakląłbrzydkoi
schyliłsięponie.

background image

Wdwiesekundypóźniejbylijużwewnątrz.Trace

zatrzasnąłdrzwi,wyłączyłalarmizapaliłświatło.

-Cosiędzieje?-Odwróciłsięipołożyłręcena

jejramionach.Troskawyryłamubruzdępomiędzy

brwiamiipodkreśliłazarysszczęki.-Cościęboli?

Potrząsnęłagłową,słyszącszczękaniewłasnychzębów.

-Chodź.-Wziąłjązarękęipociągnąłdoholu.

-Nie!-Wyrwałamurękę.Zsunęłazramionjego

płaszczipodałamu.-Niemogę.Jestem...jestemca​

łamokra.

Rzuciłpłaszcznapodłogę.

-Dodiabła,Becco!Niesprzeciwiajmisię!

Westchnęła,kiedywziąłjąnaręceiwszedłnaschody.Przez
jednąszalonąchwilępomyślała,żezabierajądosypialni.
Sercezabiłojejmieszaninąpodnieceniaipaniki.AleTracę
zaniósłjądomałejłazienkiwholuiostrożnieposadził.

background image

Otworzyłszafę,wyciągnąłkilkaręcznikówipoło​

żyłnagranitowymblacie.Ściągnąłjejpłaszczizmarszczył
brwi-

-Jakdługotamstałaś?

Dygocąc,objęłasięramionami,czującjakwoda

spływajejpotwarzyiszyi.Niedasięzaprzeczyć,
pomyślała,żetymrazemwystąpiłamwrolikompletnej
idiotki.

-Niedługo.

Jednym,dużymręcznikiemokryłjejramiona,

adrugimwyciskałwodęspływającązwłosów.

-Przemokłaśdosuchejnitki.

-Miałamjużiść.-Głupiegadanie,pomyślała,ale

coinnegomożnapowiedziećwtychokolicznościach?

Niemogącpowstrzymaćdrżeniarąk,naciągnę​

łakońceręcznikanapiersi.Byłojejstraszniezimno.

background image

Tracęzręcznymiruchamiwycierałjejplecy.Pamięta​

łajegodłonie,ciepłeimocne,pamiętałaichdotykna

nagiejskórze.Jegobliskośćprzyprawiałająodreszcze.
Poczuła,żejegodotykstałsięspokojniejszyidelikatniejszy.

Klęczącobokniej,uniósłjejpodbródekidelikatnie

wycierałczołoipoliczki.Spuściławzrokzbytzmieszana,by
naniegospojrzeć.

-Dlaczegostałaśnazewnątrz?-zapytałspokojnie.

-Czekałamnaciebie.

Zamarł.Nakilkachwiljejsłowazawisłypomiędzy

nimi.

-Widziałamcięwrestauracji-powiedziałazakłopotana.

-Jateżcięwidziałem.Zresztąchybaniebyłotam

faceta,którybycięniezauważył.-Opuściłręcznik

ilekkoprzesunąłpalcempojejpoliczku.-Aletonie

jestodpowiedźnamojepytanie.

background image

Podjegodotykiemzadrżała.Wpierwszejchwili

chciałaskłamaćijaknajszybciejwyjść,zachowując

przynajmniejpozorygodności.

Żadnychkłamstw,nakazałasobiejednakipowoli

podniosławzrok,byspojrzećmuwoczy.

-Powinieneświedzieć,dlaczegotujestem.

Jegooczypociemniałyjaklasopółnocy,austaza-

cisnęłysięwcienkąlinię.Poczułaprzenikającegonapięcie.

-AReed?-zapytał.

Zamknęłaoczyiwciągnęłahaustpowietrza.

-Toniefair-powiedziała-byćznimimyśleć

otobie.

Założyłjejwilgotnewłosyzauszyiująłjejgłowę

wdłonie.

-Otwórzoczy,Becco-powiedziałschrypniętym

background image

głosem.

Zrobiłato,ocoprosił,isercezabiłojejmocno,

kiedywjegozwężonychźrenicachdostrzegłaodbicie
własnegopragnienia.Intensywnośćtychodczućbyładlaniej
przerażająca.Drżącądłoniądotknęła

jegopoliczka.

Niemogłajużdłużejczekać.

Przesunęłapalceniżej,ażpoczułajednodniowyzarost.
Przeniknęłająfalaciepła.Obrysowałapalcamijegoszczękę,
podbródek,wargi.Poczuła,jaksztywniejepodjejdotykiem.

-Trace-szepnęła.

Nadźwiękswojegoimieniajegosercestanęłoitylko
pragnieniewjejłagodnych,brązowychoczachznów
pobudziłojedobicia.Ból,którywolnorozpeł-

załsiępojegociele,zacząłżyćswoimwłasnymżyciem,stał
siężywym,bezlitosnym,prymitywnymstworem,októrego
istnieniupragnąłzapomnieć.Ale

nietejnocy,wiedziałtonapewno.

Nietutaj,nieteraz.

background image

Jejoczybłyszczałynamiętnością,wargirozchyli​

łysięwoczekiwaniu.Przyciągnąłjąbliżej,wdychając
słodkizapachbędącymieszaninąwonideszczu,kwiatówi
jejwłasnegozapachu.

Zpalcamiwplątanymiwjejmokrewłosy,nieodrywając
wzrokuodjejtwarzy,zbliżyłustadojejwarg.

Beccagwałtownymgestemobjęłaramionamijego

szyję.

Ichwargispotkałysię,początkowomuskającsię

lekko,próbującismakując,stopniowocorazmocniej

igłębiej.WkońcuTraceprzerwałpocałunek,żebyna

niąpopatrzeć.Zaróżowionepoliczki,wargiwilgotne

inabrzmiałe.Ależbyłapiękna!

Czuł,żeszalejewniejburza,któraprzezpięćlat

czekałanauwolnienieiktórejjużterazniedałoby

siępowstrzymać.

background image

Jesteśmoja,pomyślał.Nawetjeżelitylkonachwilę,

natęjedynąnoc.Byłajego.

-Pocałujmnie,Trace-szepnęłaztwarząwtuloną

wjegoszyję.-Pocałujmnie,proszę.

Niemusiałaprosićdwarazy.Przylgnęładoniego,

oddającmupocałunekztakdobrzemuznanąnamiętnością.

Jakośmusięudałoprzemieścićichdosypialni.

Zobaczyłwahaniewjejwzroku,aleniezamierzał

pytać,czynaprawdętegochce.Niechciał,żebysię
zastanawiała,niechciałdaćjejsposobności,żebyznówod
niegouciekła.Całowałjądługoimocno,ażpoczuł,że
zupełniepoddałasięjegowoli.

Sięgnąłdozamkaodsukienki.Pełnepiersiismukłebiodra
okrywałaczarnakoronowabielizna.Przycisnąłwargido
chłodnejigładkiejkremowejskóry.

Onanietylkopachnie,aleismakujedeszczem,pomyślał.

Przezdługąchwilęleżelinieruchomo.Tracesłyszał

background image

szumdeszczuibębnienieodach,aleburzachybajuż

odchodziła.

Próbowałoswoićsięztym,cosięzdarzyło,odkąd

zobaczyłBeccęzReedemwrestauracji,apotemna

własnychschodach,ażdotejchwili.

Czułprzysobiejejsmukłeciałoitodawałomu

zwyczajną,męskąsatysfakcję.Chciałjej,więcjąwziął.

Aświadomość,żeionagopragnęła,czyniłotęsatysfakcję
jeszczepełniejszą.

Ponieważniechciałzerwaćintymnegokontaktupomiędzy
nimi,ostrożnieuniósłsięnałokciu,żebynaniąpopatrzeć.
Oczywciążmiałazamglonenamiętnością,alemalowałasię
wnichteżkonsternacjairozpacz.

-Niechciałamtego-powiedziałamiękko.

Trace'emzatrzęsłairytacja.Rzeczywiście,nie

chciała.

-Ajużomałodałbymsięnabrać.

background image

Poczuł,jaksztywniejepodnim,iprzekląłswoje

nieprzemyślanesłowa.Westchnąłipocałowałjądelikatnie.

-Zachowajżalenarano,Becco.

Zamknęłaoczyiskinęłagłową.

Czułmiaroweuderzeniajejsercaipłytkiefalowanie
oddechu.Miałaskóręciepłąilekkowilgotnąodkochania.
Tracebałsię,żegdysięobudzi,wszystkookażesięsnem.
Możewtamtymwypadkunaszosieuderzyłsięwgłowęi
teraztowszystkodziejesiętylkowjegowyobraźni?Może
wciążsiedzinieprzytomnynasiedzeniukierowcy?Poca​

łowałBeccędelikatnie,ażpoczuł,żesięrozluźnia.

Byłaprawdziwa,akiedyprzytuliłagomocniej,wiedział,że
nieśni.

-Muszęiść-powiedziała,wzdychającciężko.

-Zostajesznanoc.-Delikatnieprzygryzłpłatekjej

ucha.

Potrząsnęłagłową.

-Dobrzewiesz,żeniemogę.

background image

-Wiem,żemożeszizostajesz.-Polizałjejucho

ipoczuł,jakdrży.

-Niemogę.Mamasięzamartwi,jeżeliniewrócę

nanoc.

Ibędziechciaławiedzieć,gdziebyłaś,pomyślał.

Araczejzkim.

Przeszłośćznówzaczynaławchodzićimwparadę.Tym
razemjednakTracebyłzdecydowanyusunąćwszelkie
przeszkody.

-Jesteśjużdużądziewczynką,Becco.Zadzwoń

izostawwiadomość,żeniewracasznanoc.

-Nie,ja...

-Tak.-Zsunąłustanaobojczyk,apotemmusnął

jejpierś.

Beccazagryzławargi.

-Dobrze-wyszeptałabeztchu.-Zadzwonię.

background image

Traceobudziłsięoświcie.Burzaminęłaiporannąciszę
przerywałotylkokapaniewodyzokapunadoknem.

Jegociałoiumysłprzenikałogłębokiezadowolenie.Z
wysiłkiemprzesunąłdłoniąpociepłymprze​

ścieradle.Miejsceobokbyłopusteizimne.Ogarnęło

gorozczarowanie.

Przezmomentpomyślał,żetanocbyławytworem

jegowyobraźni.JużnierazśniłokochaniusięzBeccą.

Alenie,toniebyłsen,pomyślał,wciągającwnozdrza

jejzapach.Całeszczęście.Byłatuwnocy,nagawjego

łóżku,taksamospragnionajegojakonjej.

Tylkogdziejestteraz?

Niechętnieotworzyłoczyirozejrzałsiępopokoju.

AniśladuBecki.Kiedyzobaczył,żezniknęłyjejrzeczy,
zmarszczkapogłębiłasię.Czyżbywyszła?

Aromatkawyprzypłynąłdoniegoniczymsyreni

background image

śpiewiwywabiłgozłóżka.Wciągnąłdżinsy,przeczesał
palcamiwłosyipowędrowałdokuchni.

WidokBeckistojącejprzykuchennymzlewie,głę-

bokozamyślonej,wpatrzonejwkrajobrazzaoknem,

wstrząsnąłnim.Miałanasobiejegobladoniebieską

koszulę,którąnosiłpoprzedniegodnia.Rękawypodwinęła
dołokci.Koszulaodsłaniaładługie,zgrabnenogi.

Zwrażeniastraciłgłos,więctylkowpatrywałsię

wniąopartyoframugędrzwi.

Jejwłosy,dzikabrązowamasa,spływałykaskadą

naramiona.Pamiętał,żeBeccanigdynielubiładeszczu,bo
niemogłapotemzapanowaćnadwłosami.

Aprzecieżostatniejnocyczekałananiegowłaśnie

nadeszczu.

Ipomyśleć,żemałobrakowało,awogólebynie

wrócił.Gdybyniewjechałnatengłaz,byłbyteraz

background image

wSanFrancisco.Terazbyłzadowolony,żerozbiłsobie
zderzak.Całeszczęścienatyleniegroźnie,żemógł

wrócićdodomu.

Jedyne,comiałwgłowiezeszłejnocy,tokochaniesięz
Beccą.Ikiedyterazpatrzyłnanią,stojącąwjegokuchni,
zdałsobiesprawę,żenadalnicsięnie

zmieniło.

Podszedłdoniejodtyłuiobjąłwtalii.Świadomość,

żepodkoszuląjestnaga,burzyławnimkrew.

-Mojakoszulajeszczenigdyniemiałatakdobrze

-wymruczał.

Zarumieniłasię.

-Włożyłammojerzeczydosuszarki.Mamnadzieję,żesię
niegniewasz?

-Wporządku.-Czuł,żepróbujeutrzymaćdystans.Słyszał
oficjalnytonwjejgłosie,czułopórwjejciele.Jakaśjego
częśćchciałaznaćjejmyśli,alejednocześniebałsię,że
jeżelizapyta,Beccazupełniezamkniesięwsobie.

background image

-Zaparzyłamkawę-powiedziałalekko.-Naleję

ci.

Zaczęłasięwycofywać,aleonzacieśniłuścisk.

-Kawamożepoczekać.Mamtucośniecośdoza​

łatwienia.

Musnąłnosempłatekjejucha,potemzebrałwłosy

wwęzeł,odsłaniająctyłszyi.Poczuł,jakwciągapowietrzei
drżywjegoramionach.

Wsunąłdłoniepodbawełnianąkoszulę,pogładził

smukłebiodraizaokrąglonepośladki.Jejskóraby​

łajedwabiściemiękkaiciepłajakpłatkiróżrozgrzane
południowymsłońcem.Czuł,jakjejpulsioddech
przyspieszają.Jużnicniemogłogopowstrzymać,

aBeccaniemiałainnegowyjścia,jakulecnamiętności.

BeccależałazgłowąnapiersiTrace'a,czekając,aż

światprzestaniewirowaćwokółniej.Powoli,powoli

background image

wracałaświadomośćrzeczywistości,przedzierającsię

znajwyższymtrudemprzezmgłęnamiętności.Dotarłdoniej
dalekiwarkottraktora,szczekaniepsa,biciesercaTrace'ai
ciepłojegoskóry.

Całkowiciestraciłapoczucieczasuimiejsca,nie

byłanawetpewna,jakimcudemudałoimsięznaleźćw
łóżku.Spojrzałanazegareknanocnymstolikuzdziwiona,że
jużprawieósma.Przysięgłaby,żezaledwiekilkaminut
wcześniejstaławkuchni,przygotowującsiępsychiczniedo
spotkaniazTrace'emistarającsiępotraktowaćspędzenie
razemnocyswobodnieibezskrępowania.

Alewtedyonswoimdotykiemporazkolejnyzburzyłjej
wszystkiezamierzenia.

RandkazReedemubiegłejnocyokazałasięcałkowitą
katastrofą.Głupiouznała,żeprzyjęciezaproszeniainnego
mężczyznynakolacjępomożejejzapomniećodawnym
kochanku.Chociażstarałasięzewszystkichsiłniedaćtego
posobiepoznać,Reed

szybkozauważył,żezupełnieniejestnimzainteresowana.
Jeszczemniejczasupotrzebował,bysiędomy​

ślić,ktojestjejszczęśliwymwybrańcem.

background image

Jakbyjużtosamoniebyłowystarczającokrępujące,to
właśnieReedzaproponował,byskrócićspotkanie,
wspominającmimochodem,żewidziałTrace'a
wychodzącegozrestauracji.

Wdrodzedodomubyłapewna,żeniepojedziedo

Trace'a,akiedyjużzawróciławóz,przysięgałasobie,

żetylkoznimchwilęporozmawiaiwyjaśni,dlaczegonie
powinnisięwięcejwidywać.Obiecywałasobienie
wchodzićdalejniżnaschodyiwyjść,kiedytylko

zechce.Alestałosięinaczej.

Tracepowiedziałwnocy,żebyzostawiłażalena

rano.Ale,odziwo,wszystkieżalezniknęły.Nawet

gdybymogła,niechciałabyzmienićtego,cozaszło

międzynimi.Nieważne,cobędziedalej.Narazie
rozkoszowałasiękażdąchwilą.

-Dokądto?-zapytał,kiedyzaczęławstawać.

-Pomojerzeczy-odpowiedziała,aleniezaprotestowała,
kiedyunieruchomiłjąwmocnymuścisku.

background image

-Wyrzuciłemje-powiedział,zsuwającdłoniena

jejbiodra.-Czemuniewłożyszmojejkoszuli,żebym

mógłcięznówzniejrozebrać?

-Oilepamiętam,tosamajązdjęłam-odparła

cierpko.

-Toznaczy,żeterazmojakolej.

Oparłasięnałokciuipopatrzyłananiego.

-Doskonalewiesz,żemuszęjużiść-powiedziała

spokojnie.

Zwestchnieniemuwolniłjązuścisku.

-Przyjadępociebiewieczorem,owpółdoósmej.

-Trace...

-Pójdziemynakolację.-Odgarnąłjejwłosyzpoliczka.-
Morelliwciążrobinajlepsząpizzępepperoni.

Podstępnytyp,pomyślała.Wiedział,żeniepotrafi
zrezygnowaćzpizzypepperoniuMorellego.Apoostatniej

background image

nocyjakąnibyszkodęmiałobyuczynićwspólnezjedzenie
pizzy?

Jednakniepotrafiłasięzdobyćnapowiedzenie

„tak".Niewiedziała,czybędziemogłasobiezaufać,

kiedyznówznajdziesiębliskoniego.

-Spróbuję.-Uznała,żetonajlepszaodpowiedź,

dającajejdrogęodwrotu,nawypadekgdybyjednak

zdołałaodzyskaćzmysły.

Zbytskromna,byprzejśćprzezpokójnago,znów

włożyłajegokoszulę,rzucającspojrzenieprzezramię.

Zewzrokukochankawyczytała,żejeżelisięniepospieszyi
szybkoniezniknie,zamomentznajdziesięzpowrotemw
łóżkucałkowiciepoddanajegowoli.

ROZDZIAŁSIÓDMY

RezydencjęAshtonówzbudowanownajwyższym

punkciecałejposiadłości.Kamienneścianyzewnętrzne
miałybarwękremową.Zaproszonychgościwitałyceglane

background image

wieżyczki,wysokiekominyiluksusowewnętrza.Wysokie
sufity,marmuroweposadzkiiprzestronnepokojerobiły
wrażenienawetnanajwiększychświatowcach.

DlaLiiiAshton,którazoddaniempomaga​

łaprzyjejprojektowaniuiurządzaniu,rezydencja

byławszystkim.Dośmiercimężatakżeośrodkiem

życiatowarzyskiego.Przyjęcia,aukcjedobroczynne,

koncerty-wydarzeniatowarzyskiewrezydencji

Ashtonówprzechodziłydohistorii.Lilapławiłasię

wsplendorzeiszacunku,jakiotaczałjejdom.

DlaTraceanatomiasteleganckieigustownewnętrzazawsze
bardziejprzypominałymuzeumniżdom.

Doceniałichciekawyibogatywystrój,alejakomiejsce

dożyciarezydencjawydawałamusięraczejchłodna.

Chybanawetwolałswójdośćspartańskourządzony

pokoikwszkolnyminternacieodsztywnejelegancji

background image

wnętrzrezydencji.

-Taksięcieszę,mójdrogi,żezjeszzemnąśniadanie.-Lila
uniosłabiałąporcelanowąfiliżankęidelikatnieupiłałyk
swojejulubionejherbatyorangepe-koezaromatem
cynamonu.-Wiem,jakbardzojesteś

zajęty,idlategojeszczerazdziękujęciszczególnieza

wczorajszywieczór.

Tracezerknąłnamatkęznadswojejfiliżanki.Był

wwinnicy,gdzieoglądałnowąsekcjęhybryd
winogronowych,kiedyzadzwoniłaipoprosiłagoospotkanie
nawerandzie.Odrazupomyślał,żepewnowidziaładziś
rano,jakBeccaopuszczarezydencję,aleponieważLila
zdecydowanieniebyłarannymptaszkiem,odrzuciłten
pomysł.

Byłjednakprzekonany,żematcechodziocośbardziej
konkretnegoniżdziękowaniemuzapoprzedniwieczór.
Wcześniejczypóźniejwyjawi,dlaczegochciałasięznim
spotkać.

Wolałby,żebywcześniej.

Lilapodsunęłamukoszykzpieczywem.

background image

-Możerogalika?

-Dziękuję,jużjadłem.-Pozarogalikiempochłonąłjużjajka
nabekoniezziemniakami.Niezdawał

sobiesprawy,jakibyłgłodny,dopókinieusiadłdo

stołu.NajwyraźniejnoczBeccąprzysporzyłamuapetytu.

Nietylkonajedzenie,pomyślał.

Niemógłsiędoczekać,kiedyznowujejdotknie,

nagiej,pięknej,chętnejobdarzyćrozkosząjegojedynego.

Uświadomiłsobie,żeniejesttonajlepszymoment

narozpamiętywanienagościBecki,iszybkowyrzucił

jejobrazzpamięci.

-Czymówiłamjuż,jakbardzopodobamisię

prezentodciebie?-zapytałaLila,poprawiając

rożekniebieskiejapaszkipracowicieułożonej

wokółszyi.

Kilkakrotnie,pomyślał,alenicniepowiedział.Najwyraźniej

background image

byłaroztargnionai,jeżelidobrzeodgadł,nieco
zdenerwowana.

-Cieszęsię,mamo.

-Wspaniałeprzyjęcie.-DłonieLiiidrżałylekko,

gdypodnosiładoustfiliżankęzherbatą.-Bardzo

miło,żeStephenzechciałsiędonasprzyłączyć.

Aha,więcotochodziło.Stephen.Gdybyniebyłtak

zajętyBeccą,domyśliłbysiędużowcześniej.

-Tak,byłobardzomiło.-Sięgnąłpodzbanek

zkawą.

-Pozwól,żejatozrobię,kochanie.-Lilanalałakawyi
niespokojniepoprawiłaapaszkęwokółszyi.-Nowięc,coo
tymsądzisz?

-Doskonałakawa.

Zmarszczyłabrwi.

-Dobrzewiesz,ocopytam.

background image

-Właściwie-Traceodstawiłfiliżankęnaspode-

czek-toniewiem.Aleprzypuszczam,żepytasz,bardzo
zresztąnaokoło,czyakceptujętwójzwiązekzeStephenem.

-Niewspomniałamozwiązku.-Lilazarumieniła

się.-Czasemjemyrazemobiad,dużorozmawiamy,

głównieointeresach.Alenieukrywam,żejestmną

zainteresowanyrównieżprywatnie.

Traceniebyłpewien,cooznacza„prywatnie"wustach
matki,aletarozmowacorazmniejmusiępodobała.Dzieci
naogółnielubiąporuszaćtegotematuzrodzicami.

-Mamo,jeżelichceszsięspotykaćzeStephenem,

toróbto.

Lilawpatrywałasięwswojąfiliżankę.

-Twójojciecnieżyjezaledwieodsiedmiumiesięcy.

Wiesz,copowiedząludzie.

Traceuniósłbrew.

background image

-OdkiedytoLilaAshtonprzywiązujedotego

wagę?

-Właściwienigdymnietonieobchodziło.-Wzruszyła
ramionami.-IchybabardziejmartwięsięoStephenaniżo
siebie.Jużdawnotemunauczyłam

sięignorowaćplotki,aleStephenjestczłowiekiem

zzasadami.Niechciałabym,żebycierpiałprzeze

mnie,amusiszprzyznać,żenazwiskoAshtonkojarzy

sięzeskandalem.

Toprawda,pomyślałTrace.Zdrugiejstronyjednak

fakt,żejegomatkabardziejprzejmowałasiękimśin-

nymniżsobą,świadczył,jakogromnazaszławniej

zmiana.

-Kochałamtwojegoojca-Lilaspuściławzrok

iwestchnęła-dopieroterazjednakzdałamsobie

sprawę,jakegoistyczneibezwzględnebyłotouczucie.

background image

Wiedziałam,żespotykasięzinnymikobietami,alejamiałam
swójdom,dzieciiwszystko,comożna

kupićzapieniądze.Myślałam,żetegowłaśniepotrzebami
doszczęścia.

-Ateraz?-zapytałTrace.

-Terazwiem,żesięmyliłam.

Tracęobserwowałtwarzmatkiiwidział,żemówi

szczerze.

-LubiszStephena,prawda?

Znówsięzarumieniła.

-Niewieleosóbdostajeodżyciadrugąszansę.Nie

chciałabymjejzniszczyć.

-Napewnotegoniezrobisz.-Nakryłjejdłońswoją.-I
chociażtegoniepotrzebujesz,maszmojeoficjalne
pozwolenienarandkizeStephenem.

Spuściławzrok

-StephenmadziśspotkaniewSanFrancisco.Prosił,żebym

background image

znimpojechała.

Traceskinął.

-Jedź.

-Myślę...Zamierzamywrócićjutrorano.

Jutro?Otymnapewnoniechciałdyskutować

zmatką.Podniósłszklankęzwodąipociągnąłdłu-

giłyk,żebyusunąćnagłąsuchośćwgardle.Cowłaściwie
miałjejpowiedzieć?Widział,żezniepokojemczekanajego
zgodę.

-Świetnie,bawciesiędobrze.

Lilarozluźniłasięiwzruszonaotarłazoczułzy.

-Niezasłużyłamnaciebie.

Tracebyłzaskoczonyizakłopotanytakjawnym

okazywaniememocjiprzezmatkę.Niepamiętał,żeby
kiedykolwiekmówiłatakotwarcieoswoichuczuciach,inie
bardzowiedział,jakmasięterazzachować.

-Mamo.

background image

-Niemusisznicmówić.-Lilauśmiechnęłasię

ipoklepałagopopoliczku.-Niezamierzamcięwypytywać
okobietę,któraranoodjeżdżałasprzedtwoichdrzwi.

TerazTraceoblałsięrumieńcem.Dodiabła!Więc

jednakwidziałaBeccę.

-Przepraszam,paniSpencer.-Wdrzwiachwerandystanęła
gospodyniAshtonów,Irena.Zkokiembrązowychwłosówna
czubkugłowy,zawszeopanowana,ubranawszaryuniform
kobietataprzypominałamysz,alewszyscymieszkańcy
rezydencjiwiedzielidoskonale,żezIrenąHuntertrzebasię

liczyć.

Tracemilczącopodziękowałjejzawybawieniego

odkrępującejrozmowyzmatką.

-Ocochodzi,Ireno?-zapytałaLila.

-DzwonipanCassidy.Mampoprosić,żebyzostawił
wiadomość?

NadźwięknazwiskaStephenatwarzLiiirozświetliłasię
radością.Uniosłasięzkrzesła,alespojrzałanaTrace'ai
usiadłazpowrotem.

background image

-ZapytajpanaCassidy,czymogęoddzwonić.

-Idź,mamo.-Tracędopiłkawęiwstał.-Jaitak

muszęwracaćdopracy.

-Napewno,kochanie?

-Napewno.-Pocałowałmatkęwpoliczek.-Pozdrów
Stephenaodemnie.

Lila,radośnieuśmiechnięta,pospieszyładopokoju.

Tracewyszedłwchwilępotem.Zastanawiałsię,czy

matkawie,żetoBeccawychodziłaodniegorano.

Czytomiałojakieśznaczenie?

Żadnego.

Przedpięciulaty,kiedyBeccazerwałaichzaręczyny,matka
byłananiąwściekła.Kujegoirytacjirobi​

ławokółtejsprawyzamieszanieprzezcałemiesiące,

podsuwającmuwszystkiemożliwepannywpromieniu
dwustumil.Zkilkomaspróbowałsięspotkać,aleniepotrafił
sięnimizainteresować.

background image

TerazBeccawróciła.Przynajmniejnajakiśczas.

Tłumaczyłsobie,żechciałsięzniątylkoprzespać,

żebyłatwiejoniejzapomnieć.Alewyszłozupełnie

inaczej.

Tracęuświadomiłsobie,żetaknaprawdęniewie,

czegochce.

Totylkokolacja,mówiłasobieBecca,zdążającdo

pizzeriiMorellego.Całkiemnaluzie,poprostuzjedzą

pokawałkupizzy.Dziśnapewnopójdziespaćwcześnieiwe
własnymłóżku.

Sama.

Przezcałydzieńpracazupełniejejnieszła.Wgłowiemiała
wyłącznieTrace'aiwciążodnowaprzeżywałanajawie
ostatniąnoc.Każdynamiętnypocałunek,naglącyszept,
wzruszającydotyk.Nawetteraz,gdystaławchłodnym
nocnympowietrzu,wspomnieniarozgrzewałyjejkrew.

Ztrudemwróciładorzeczywistości,wciągnę​

background image

ławpłucarześkiepowietrzeiweszładozatłoczonej

pizzerii.Nicsięniezmieniło,odkądbyłatuostatni

raz.Tesameboksywczerwonymwinyluichromie,

tesamewidoczkizwłoskiegowinobranianaścianach

itensamzapachziółisosupomidorowegosprawiający,że
ślinkanapływaładoust.

ITracesiedzącywtymsamymboksiecozwykle.

Kiedyspojrzałnaniązuśmiechem,jejsercezabi​

łoradośnie.

Dziewczyno,opanujsię,upomniałasamąsiebie.

Wyprostowałasięiruszyładoniegozadowolona,żeinni
kliencibylizajęciswoimitalerzamiimeczemfutbolowym,
któryoglądalinawmontowanymwścianęekranie.

Nagleonieśmielonaizdenerwowanawsunęłasię

doboksu,wktórymsiedziałTrace.Kiedyichkolana

zetknęłysię,szybkousunęłanogidokąta.Jeżelinawet

background image

tozauważył,pozostawiłbezkomentarza.

-Cześć.-Chciałapowiedziećcoślekkiego,dowcipnego,ale
Traceprzesunąłsięnaławęobokniej.

Kiedyjąpocałował,poczuławgłowiepustkę.Pocałowałją
mocnoiszybko,apotemprzesunąłsięnaswojąstronę
boksu.Wstrząśnięta,nieumiałasięzdobyćnażadengest.

-Czekałemnatocałydzień.-Pociągnąłłykpiwa

zestojącejnastolebutelki.

Czyzawszebędziesięczułatakwytrąconazrównowagiw
jegotowarzystwie?Gzynaprawdęjestwobecniegotak
bezbronna,żezwykłycałuspozbawiająmożliwości
myśleniaioddychania?

Rozdrażnionatąmyśląuniosłapodbródekispojrzałamuw
oczy.

-Niezamierzamspędzićztobądzisiejszejnocy,Trace.-Na
widokjegozdziwionejminypoczułaodrobinęsatysfakcji.

Traceuśmiechnąłsiędoniej.

-Czyprzynajmniejmogęliczyćnapodwiezienie

dodomu?-zapytał.-Zostawiłemsamochódwwarsztaciedo

background image

wymianyzderzaka.

-Jestpewnaszansa.-Zsunęłapłaszczzramion.-

Podwarunkiem,żeumieszwyskoczyćzpędzącego

samochodu.

Sięgnąłprzezstółidotknąłczubkówjejpalców.

-Czytozmojegopowodujesteśtakaspięta,Becco?

Jegodotykprzyprawiłjąodreszcz.Dlaczegonie

umiałaokłamaćtegomężczyzny?

-Tak.

-Todobrze.

Znowu.Topniałapodjegonajlżejszymdotykiem.

Wjegotowarzystwiebyłanietylkospięta,alewręcz

przerażona.

-Jednadużapepperoni.-Krótkoobciętabrunetkaz
kolczykiemwlewymnozdrzupostawiłanastolepizzę.

BeccaspojrzałanaTrace'a.Onasamapiebyłapewna,czy

background image

przyjdzie,aleonnajwyraźniejtak.Niepodobałojejsię,że
jestdlaniegotakprzewidywalna,alepoostatniejnocybyło
jużzapóźnonawstyd.

-Cośdopicia?-zapytałakelnerka,krojącpizzę.

-Proszęomrożonąherbatę.

Pizzapachniałataksamowspaniale,jakwygląda​

ła,iBeccauświadomiłasobie,jakbardzojestgłodna.

Wsunęłakawałekpepperonidoustizagryzłaciepłym,

serowymciastem.

Przezostatniepięćlatbrakowałojejnietylko

Trace'a.Nigdzieniemożnabyłodostaćtakiejpizzy

jakwLosAngeles.

Tracenadgryzłswojąporcję.

-Opowiedzmioswojejpracy.

Zawahałasięprzezchwilę,aletematwydawałsię

bezpieczny.

background image

-Niematuzbytdużodoopowiadania.Pierwszy

rokprzeżyłamdziękitantiemomzazdjęcia,potem

zaczęłamfotografowaćjedzeniedlakilkuznanych

magazynów.Półrokutemuudałomisiępodpisać

umowęzwinnicąwSantaBarbaraitymsposobem

poznałamGlenaIvy,apotemWhitestone'a.

-ALouret?

Beccaupiłałykmrożonejherbaty,którąkelnerka

właśniepostawiłanastoliku.AwięcsłyszałoLouret.

-Jeszczeniemamoficjalnejumowy.Twoja...-

szukałaodpowiedniegosłowa-Mercedesprzegląda

mojepropozycje.

-Możeszjąnazywaćmojąsiostrą-powiedziałTrace
spokojnie.-Jużsiępogodziliśmyzfaktem,żemamy
wspólnegoojca.Wkażdymrazieja,anasiprawnicyzajmują
sięresztą.

background image

-Toznaczy,żechcązakwestionowaćtestament?-

zapytała,zanimzdążyłaugryźćsięwjęzyk.-Przepraszam,to
niemojasprawa.

Uśmiechnąłsięwyrozumiale.

-Tożadnatajemnica.Mójojciecmiałrówniedużo

dziecijakakcji.Dziedzictwotakrozległejak
skomplikowane.Sensownepoukładanietegowszystkiego
zajmietrochęczasu.

Beccazastanowiłasię,przyjakichtematachpowinna
zachowaćostrożność.Wolałaunikaćwspominania
przeszłości,aleuznała,żeTracepowinienwiedzieć,

żewrozmowiezMercedespadłojegoimię.

-Twojasiostrazapytałamnie,czypracawLouret

niebędziedlamnieproblemem.

-Adlaczegomiałabybyć?

-Wiedziała,żemy...żebyliśmy...-Niemogłatego
wymówić.

-Zaręczeni?-dokończyłzanią.

background image

Beccaskinęłagłową.

-Myślała,żepracaunichmożebyćdlamniekrępująca.

-Rozumiem.-Traceuniósłbrewiodchyliłsięna

oparcie.-Icojejpowiedziałaś?

-Żemojestosunkiztobąwżadensposóbniewpłynąna
mojąpracę.

Sięgnąłposwojepiwo.

-Pytasz,cojaotymsądzę?

-Oniccięniepytam-odparłasztywno.-Uzna​

łampoprostu,żewtejsytuacjipowinieneśotym

wiedzieć.

Delikatnieodstawiłpiwonastół.

-Ajakatosytuacja,Becco?

Wpadła.Mogłapróbowaćudawać,żeniewie,oco

muchodzi,albopowiedzieć,żeniemażadnejsytuacji,co
wyjaśniłobyodrazu,żewydarzeniaubiegłejnocynicdla

background image

niejnieznaczą.

KujejuldzezadzwoniłtelefonkomórkowyTrace'a,

uwalniającjąodkoniecznościnatychmiastowejodpowiedzi.

Tracęzmarszczyłbrwiiwyciągnąłtelefonzkieszeni
dżinsów.

-Tak?-warknął,alezarazwyprostowałsię.-Już

jadę.

-Cosiędzieje?-zapytała,kiedysięrozłączył.

-Meganzaczęłarodzić.-Tracerzuciłkilkabanknotówna
stół.-Musimyjąodwieźćdoszpitala.

Tracenienawidziłczekania.

Spacerowałprzedsaląbadań.Pielęgniarkizabrały

tamMeganzaledwieprzedpięciomaminutami,którejemu
rozciągałysięwpięćgodzin.Przezcałyczasktośwchodził
dosalialbowychodził,aleTracenie

miałpojęcia,cosiędziejewśrodku.Wiedziałtylko,

żejegosiostrarodzidziecko,ajejmążgdzieśzniknął.Nie

background image

dawałznakużycia,odkądprzedkilkomagodzinamizostawił
Meganprzedsalonemfryzjerskimwmieście.

Zsalidobiegłzduszonyjęk,któryzmroziłTrace'a.

NaszczęścieBeccabyławśrodkuzMegan.Chwilowe
skrępowanie,któreogarnęłojąnawidokMeganzwijającej
sięzbóluwsaloniefryzjerskim,szybkominęło.Beccaprzez
całądrogędoszpitalatrzymałaMeganzarękęimówiłado
niej.Trace,wpatrzonywdrogęprzedsobą,pędziłjak
szalony.

Niemiałnajmniejszegopojęciaoporodachidzieciach.Te
tematyraczejgoprzerażały,niżciekawiły.

Oczywiściezamierzałmiećkiedyśdzieci,alenarazie

tobyłyraczejdalekieplany.Wyobrażałsobie,żedo

tegoczasujegosiostraurodzijużkilkoro,aonsam

zostaniewtejkwestiizawodowcem.

Usłyszałnastępnyjęk,apotemprzekleństwo.Megannigdy
nieprzeklinała.Wtychsprawachniepozwalałasobiena
najmniejszeuchybienie.

Tracęprzeczesałpalcamiwłosy.Gdzież,udiabła,

background image

możesiępodziewaćSimon?

OddwóchtygodniSimonniespuszczałMegan

zoka,ateraznagleniemożnagobyłonigdzieznaleźć.Trace
zadzwoniłdomatki,aleprzypomniałsobie,żejestwSan
FranciscozStephenem,więcmógł

tylkozostawićjejwiadomośćnasekretarce.Spróbował
skontaktowaćsięzPaige,alenieodbierałatelefonu.Miał
wrażenie,żenaglecałarodzinazostaławe-ssanaprzez
czarnądziurę.

Spojrzałnazegarek.Sześćminut.

Cholera!Cholera!Cholera!

-Trace!

OdwróciłsięizobaczyłnadbiegającychkorytarzemPaigei
Simona.

-Gdzieonajest?-rzuciłzadyszanySimon.

-Wsalinumerpięć.

SimonbiegiemminąłPaigeizniknąłzadrzwiami

piątki.

background image

-Gdziebyłaś?-zapytałTracePaige.

-SpotkałamSimonaprzystoiskuzbiżuterią.Chciał

kupićMegannaszyjnikiprosiłmnieopomoc.Do-

pieroprzedchwilązorientowaliśmysię,żenaszetelefonynie
działają.-PaigeschwyciłaTrace'azaramię.

-Powiedz,jakonasięczuje?

-Wporządku.-PrzednimipojawiłasięBecca.

Paigezamrugała.

-Becca?

-Todługahistoria.-WyjaśnianieobecnościBecki

wszpitalubyłowtejchwiliostatniąrzeczą,najaką

Tracęmiałochotę.-Pogadamypóźniej.

-Trzymamcięzasłowo.-Paigeprzenosiławzrok

zBeckinaTrace'aizpowrotem.-JaksięczujeMegan?

-Świetnie.-Beccauśmiechnęłasię.-Przyszłaś

wsamąporę,żebypowitaćnaświecieswojąsiostrze-

background image

niczkę.

OczyPaigerozszerzyłysięzdumieniem.Obróciła

sięnapięcieipobiegładosali.Tracepoczuł,żekrew

odpływamuzgłowy.SchwyciłBeccęzaramię.

-Serio?

Skinęłagłową.

-Serio.

-Przecieżdopierocoprzyjechaliśmy.-Tracepotrząsnął
głowąwzdumieniu.-Tochybapowinnotrwaćdłużej,
przynajmniejtakmówiłamojamatka.

Kilkagodzinczynawetdni.

-WidocznieMeganbrałabóleporodowezabóle

krzyża-powiedziałaBecca.-Akiedyodeszływody,

resztaposzłabardzoszybko.

-Ale-Tracegwałtowniewciągnąłpowietrze-

wciążniemogęwtouwierzyć.

background image

Rozległsiękrzykdziecka.Tracewlepiłwzrokwzamknięte
drzwi,potemprzeniósłgonaBeccę.

-Czyto...-Przełknąłztrudem.-Czyto...?

Beccaroześmiałasię.

-Gratulacje,Trace.Zostałeśwujkiem.

ROZDZIAŁÓSMY

Byłaprawiedziesiąta,kiedyBeccawjechałana

podjazdrezydencjiAshtonów.Niewypiłaanikropli,

ajednakczułasięprzyjemnieodurzonaikręciłojej

sięwgłowie.

NarodzinyAmberRosePearceważącejsiedem

funtówisześćuncjiidługiejnadwadzieściajeden

caliwywołałysporezamieszaniewszpitalu.Przyszła

dwatygodnieprzedczasem,alekiedyjużzdecydowała,że
chcesięurodzić,wykonałatozszybkościąrakiety.Była
ślicznądziewczynkąoróżowychpoliczkach,ogromnych
niebieskichoczachijedwabistychblondwłoskach.Adotego

background image

zcharakterkiem,pomy​

ślałaBecca,wspominającmaleńkiezaciśniętepiąstki

igłośnypłacz.

Właściwiepowinnasięczućskrępowanaudziałem

wtakintymnymwydarzeniurodzinnym.Niewidzia​

łaMegananiPaigeodpięciulat,aponieważzerwanie

zaręczynzTrace'emnastąpiłozupełnieniespodziewanie,
mogłaprzypuszczać,żejegosiostryniedarząjejspecjalną
sympatią.

Jednaknawetgdybytakbyło,żadnaznichniedała

niczegoposobiepoznać.Wydawałysięraczejzadowolonez
jejobecnościizaciekawione,chociaż,oczywiście,onicnie
pytały.Pozatymzdecydowaniezajętebyłyczymśinnym.
ZwłaszczaMegan.

-Uśmiechaszsię.

-Słucham?-Beccazatrzymałasamochódprzed

mieszkaniemTrace'aispojrzałananiego.-Ach,tak,

background image

towszystkobyłoraczejniezwykłe.

-Prawda?-Onteżsięuśmiechnął.-Kiedyminęły

tepierwsze,strasznechwile.

-Szkoda,żeniewidziałeśswojejminy,kiedySimon

podałcimałą-powiedziałaześmiechem.-Mogłosię

wydawać,żetrzymaszwramionachtykającąbombę.

-Bombaprzeraziłabymniemniej-przyznał.-

Wciążjeszczeniemogęuwierzyć,żeonajesttakmaleńka.

-JateżjestemwdzięcznaMegan,żepozwoliłami

jąpotrzymać.

Beccanigdywcześniejnieprzeżyłaczegośpodobnego.
Zapachnowonarodzonegomaleństwa,skóramiękkajak
płatekróży,słodkiegaworzenie.Kiedytrzymałamalutką
Amberwobjęciach,topniałowniej

serceizapragnęłamiećwłasnedziecko.

AkiedynatwarzyTrace'apiastującegomaleńkąsio-

background image

strzeniczkęzobaczyłazdumienieizachwyt,zrozumia​

ła,żepragnietrzymaćwobjęciachjego,awłaściwieich

dziecko.

-Chodź.-Tracesięgnąłdowyłącznikaświateł,

apotemwyciągnąłkluczykzestacyjki.-Chybaznajdęjakieś
bąbelki,żebytouczcić.

-Trace,nie...

Aleonniesłuchał.Obszedłwózdookoła,otworzył

drzwikierowcy,ignorującjejprotesty,wyciągnąłjązza

kierownicyipoprowadziłschodamiwgórę.Rozsądek
podpowiadałjej,żebyuciec,alesercenakazywałozostać.

Nocnepowietrzebyłochłodne,niebousianegwiazdami,
księżycwisiałniskonadhoryzontem.Otaczałaichciszai
harmoniawszechświata.

NasamejgórzeTraceniespodziewanieporwałją

wramiona,pocałowałiokręciłwokółsiebie.

-Amberjestnajpiękniejszymdzieckiemnaświecie-

background image

powiedział,uśmiechającsięszeroko.-Ajajestemwujkiem!

-WujekTrace!-Beccauświadomiłasobie,żeniezna​

łagoodtejstrony.Mężczyzna,któregokochałaprzed

pięciulaty,zawszetrzymałemocjepodkontrolą.

-Brzminieźle.

-Taak.Mnieteżsiępodoba.-Postawiłjązpowrotemna
ziemi.-Dziękujęci,żezemnąbyłaś.

-Tobyłowspaniałe.

Popatrzyłnaniądługim,przejmującymspojrzeniem,ajego
rozjaśnionauśmiechemtwarzspoważniała.Opuściłgłowęi
pocałowałjąmiękkoidelikatnie.Beccaomalsięnie
rozpłakałazewzruszenia.

Zdawałasobiesprawę,żetazmianawnimniemanic

wspólnegozuczuciemdoniej,aletonieprzeszkodzi​

łojejzareagowaćnapocałunek.Jegowargidelikatnie

ikuszącomuskałyjejusta.Pulsprzyspieszył.

-Chodźmydośrodka-wyszeptałTracę.

background image

Sercetłukłojejsięwpiersi,żarrozlałsiępożyłach.

Postanowiła,żetejnocyposłuchapodpowiedziserca.

Weszlidośrodkaprzezfrontowedrzwiobjęciramionamii
skierowalisiędosypialni.Żadneniechcia​

łopuścićdrugiego.Drżącymipalcamirozpinałamu

guzikikoszuli,aon,nieprzestającjejcałować,ściągnąłjej
przezgłowępulower.

Częścigarderobyznaczyłydrogędosypialni,akiedyznaleźli
sięwłóżku,bylijużzupełnienadzy.

-Przecieżmówiłam-Beccaprzygryzławargę,kiedyjego
ustawędrowałypojejszyi-żeniezamierzamdziśztobą
spać.

-Przecieżnieśpimy.-Delikatniemuskałwrażliwe

miejscekołoucha.,

Uśmiechnęłasięiotoczyłagoramionami.

-Toprawda.

Jegowargibyłyciepłe,wilgotneibardzo,bardzo

background image

pracowite.

Wyszeptałajegoimię,dającupustnagromadzonym

wniejemocjom.

Czywiedział,jakbardzogopotrzebowała?Czy

chciała,żebywiedział?

Bałasiępoddaćjegowładzy,bałasięoddaćmunie

tylkociało,aleiduszę,botakbardzogokochała.Nigdynie
przestałagokochać.Inigdynieprzestanie.

Otoczyłagoramionamiiwysunęłasięspodniego.

Niemiałaodwagiwypowiedziećsłów,alemogłamu

pokazać,coczuje.

Nawetwprzyćmionymświetlewidziaławyraźnie

wyrazjegooczu.Położyładłonienajegoszerokiej

piersiipoczułanapinającesiępodjejdotykiemmięśnie.
Pocałowałagoipowędrowaławargamiwdółszyi,
smakującpodniecającyaromatjegośniadejskóry.

background image

-Becca...-Chciałjąprzytulić,alepotrząsnęła

głową.

-Pozwólmi-wymruczała-kochaćcię-dokończyłacicho.

TraceobserwowałśpiącąBeccę.

Światłosączącesiędosypialnizholuzalewałopokójzłotą
poświatą.Ciszapółnocy,gładkaiciepła,le​

żaławokółnich.

Trace,opartynałokciu,wpatrywałsięwtwarz

śpiącej:delikatnyłukbrwi,uroczy,prostynosek,seksowne
zaokrągleniewarg,burzawłosówrozsypanychnapoduszce.
Niemógłsiępowstrzymaćiczubkamipalcówdotknął
jedwabistegoloka.Podobałamusięjejnowafryzura.Miała
terazwłosytrochękrótszeniżdawniejibardziej
rozwichrzone.Alepamiętał,żewłosyBeckizawszemusię
podobały.Natychmiast

stanąłmuwpamięcijejobrazroześmianejnahuś-

tawceisłonecznerefleksywskłębionychlokach,kiedy
popychałjąwciążwyżejiwyżej.

Uśmiechnąłsięnatowspomnienie.Urządzili

background image

wtedypiknikwparku.Beccaprzygotowałakanapkizszynką
isałatkęziemniaczaną.Onprzyniósł

kocibutelkępinotnoir.Zostaliażdozmroku,

całowalisiępodgwiazdamiimówilioswoich

marzeniach.Onachciałarobićzdjęciaipodróżować.On
marzyłozałożeniuwinnicyiwłasnymznakufirmowym.

Apotemwyjechała.

Jegouśmiechprzygasł.Kiedyjąspotkałponownie,

chciałsięzniąprzespać,żebydziękitemułatwiejwyrzucić
jązpamięci.Byłpewien,żepotrafiodejśćpotembezchwili
namysłu.

Czypragnąłzemsty?Czyteżmożeraczejchciałją

ukarać?Jednoidrugie,zdecydował.

Patrzył,jakprzesuwasięnaswojąstronę,wzdycha

iwtulatwarzwpoduszkę.Cośdrgnęłowjegownętrzu.To
tylkopożądanie,powiedziałsobie.Zpewnościąniemiłość.
Jużrazpopełniłbłądipozwoliłsięogłupićemocjom.
Więcejtegoniezrobi.Tymrazem

background image

toonbędziepanemsytuacji.

Beccabudziłasiępowolipoddotykiemporannego

słońca,wpowietrzuprzesyconymaromatemświeżo

zaparzonejkawy.Miejsceobokniejbyłopuste,po​

ścielskłębionaizimna.Przesunęładłoniąpogładkiej

bawełniewbeżoweprążkiipoczułaprzenikającąją

falęzadowolenia.

Cośsięzdarzyłozeszłejnocy.Cośpięknego.Uśmiechnęła
sięnasamowspomnieniekochaniasięzTraceem.

Byłczuły,ajednocześniesilny,męski,cierpliwy,alei
wymagający.Oblałjążar,kiedyprzypomniałasobiewłasny
brakzahamowań.Nigdynieprzeszłobyjejdogłowy,że

potrafibyćtakwyuzdana,ajednak,tejnocy...

Uśmiechnęłasięszerzej.

Czułasięniecnie,cudownie,wspanialewyuzdana.

Alepozaseksembyłojeszczecoś.Takjakbynawiązałasię
pomiędzyniminowa,ciepławięź.Cieńnadziei,żemoże,

background image

tylkomoże...

Objęłapoduszkę,obawiającsięskończyćtozdanie.

Ajeżelisięmyliła?Jeżelitotylkopodnieceniezpowodu
narodzinmałejAmber?Amożetakbardzotegochciała,że
sobietopoprostuwyobraziła?

Ajeżelinie?

Zjękiemusiadłanałóżku,rozprostowującbolące,ze-

sztywniałemięśnie.Jejoczyrozszerzyłysięzwrażenia

nawidokciemniejącegojużsiniakanaudzieizarumieniła
sięnamyślogwałtownościichprzeżyć,świadoma,żeona
teżzostawiłapartnerowikilkaśladów.

Ubrałasięszybko,zdecydowanawziąćprysznicjuż

wdomu,przedwyjściemdopracy.Postanowiłateż

kupićprezentdlacóreczkiMeganizawieźćgopóźniejdo
szpitala,chociażnamyślospotkaniuzmatkąTracea
dostawałagęsiejskórki.

LilaAshtonnigdyniezrobiłajejotwarcieafrontu.

Raczejbyławprostuprzedzającogrzeczna.AleBecca

background image

doskonalewiedziała,żebyłaprzeciwnajejzwiązkowi

zTrace'em,itojąbolało,podobniejakbolałjąsprzeciwjej
własnejmatki.

Aprzecieżwszystkopowinnobyćjasneiproste.Kochała
Trace'ajaknikogonaświecieibyłaświęcieprzekonanao
jegouczuciudosiebie.

NapoczątkuBeccażywiłanaiwneiniemądreprzekonanie,
żezczasemrodzicezaakceptująichzwiązekibędąpotrafili
sięnimcieszyć.Aletaksięniestało.

Przeciwnie,zczasemrodziceTrace'abylicorazbardziej
zdecydowanidoprowadzićdoichzerwania.Pięćlattemu
Beccaniebyłanatylesilna,bymócsięim

przeciwstawić.

Ateraz?Czyzdobyłabysięnatoteraz?

Wzdychając,skierowałasiędokuchni.Tracebez

koszuli,zatowznoszonych,wyblakłychdżinsach,

pochylonygrzebałwlodówce.

Maświetnytyłek,pomyślała,obserwującgooddrzwi.

background image

Wąskatalia,szerokie,muskularneramiona.Którakobietanie
chciałabytakiegokochanka?Kiedysięwyprostował,
zobaczyła,żemanaramionachśladyzadrapań.

Zarumieniłasięnamyśl,żeteznakipozostawiłyjej
paznokcie.Zagryzławargi.

-Dzieńdobry-powiedziałalekkoschrypniętym

głosem.

Odwróciłsięzkartonemjajwrękuispojrzałna

niązuśmiechem.Poczułauciskwżołądku.

-Powinnaśjeszczespać-powiedziałznaganą

wgłosie.

-Tak?

-Takjest.-Położyłjajkanablacie,wyciągnąłzlodówki
kostkęmasłaicoś,cowyglądałojaktartysercheddar.-
Dopókinieprzygotujęśniadania.

Onszykowałśniadanie?TracęAshton,który,oile

wiedziała,niemiałwdomunawetotwieraczadopuszek.
Zrobiłojejsięciepłowsercu.

background image

-Nauczyłeśsięgotować?

Wzruszającramionami,wyjąłjajkozopakowania.

Wybiłjedostojącejnablaciemiski,posługującsiętylko
jednąręką.

-Niejestempewien,czytozasługujenatakszumne

miano,aleumiemusmażyćomletizrobićgrzanki.

Wybiłnastępnejajkoisprawniewyłowiłzmiski

kawałekskorupki.Podeszładoniegoiprzesunęłanajpierw
dłonią,apotemustamipojegonagimramieniu.Skóręmiał
ciepłą,opodniecającym,piżmowymzapachu.

-Jestempodwrażeniem.

-Taak?-Odwróciłsięipocałowałjądługim,zmysłowym
pocałunkiem.Potemwyprostowałsię,otworzyłjednąz
szufladimrugnąłdoniej.-Mamnawetwłasnątrzepaczkędo
jaj.

Roześmiałasię,kiedywyciągnąłsprzętzszuflady

ipomachałjejprzednosem.

Zabrałasięzaparzeniekawy,aondalejszykował

background image

omlet.Beccaczułasiętak...Wkońcuznalazławłaściwe
określenie.Czułasiępoprostudomowo.

Stanęłaprzykuchennymokniezfiliżankąkawy

wrękuipatrzyłanabezlistnerzędywinorośli,wyobrażając
sobie,jakwkrótcepokryjąsięmłodą,wiosennązielenią.

-Dużosięmówionowymcabernetitwoimznaku

firmowym-powiedziała.

-O,widzę,żeszpiegjestwśródnas.-Uniósłdłoniew
geściepoddania.-Dalej.Wyciągnijzemniewszystkie
informacje.

Beccaprzewróciłaoczami.

-Niechsięotomartwikonkurencja.Mówią,że

zgarnieszwtymrokuwszystkiemożliwenagrody.

Skinąłgłową.

-Takimamyzamiar-powiedziałzdecydowanie.

-Mogęzorganizowaćprywatnądegustacjętylkodla

ciebie,jeżelichcesz.Możewnocyzpiątkunasobo-

background image

tę?

-Trzydniówka?-Pytającouniosłabrew.-Dlajednego
gatunkuwina?

-Takiegowinajeszczeniepróbowałaś.-Prześlizgnąłsiępo
niejwzrokiem.-Przepysznewinogrona,łagodnetaniny,
fantastycznybukiet.

Beccabyłapodwrażeniemopisuisposobu,

wjakiTracegoprzedstawił.Bardzokuszące,pomy​

ślała.Wiedziałajednak,żeniemożesobienato

pozwolić.

-Niestetyniemogę,Tracę.Jużmnietuniebędzie.

Wyglądałnarozczarowanego.

-Tak?

-SkończyłamzdjęciadlaWhitestone-powiedziała

takspokojnie,jaktylkobyławstanietozrobić.-Muszę
wracaćdoLosAngeles.

-Rozumiem.-Sztywnowróciłdomieszaniaomletu.-Acoz

background image

pracąwLouret?

-Narazieniemamznimioficjalnejumowy,anawetjeżeliją
podpiszę,będęmogłazacząćdopierozakilkamiesięcy.

Tracezapaliłgazipostawiłpatelnięnakuchence.

-Myślałem,żezostanieszprzynajmniejdokońca

roku.

-Bardzobymchciała,aledostałamdwiepropozycjedo
ukończeniajeszczewtymroku.-Uśmiechnę​

łasięzprzymusem.-Przynajmniejbędzieczympopłacić
rachunki.

Zaskwierczałomasłowrzuconenarozgrzanąpatelnię.Becca
nienawidziłaciężkiejciszy,jakazapadłamiędzynimi,i
nagłegoochłodzeniaatmosferywpokoju.Zastanawiałasię,
czywciążzależymunaniejnatyle,żebypoprosić,by
została.Agdybypoprosił?Co

muwtedyodpowie?

Tak.

Zacisnęłapałcenafiliżance.Napiętaciszatrwała,

background image

tylkoomletskwierczałnapatelni.Beccaniezdawała

sobienawetsprawy,żewstrzymujeoddech,dopóki

sięnieodezwał.

-Niemusiszwyjeżdżać,Becco.

Sercezabiłojejnadzieją,apulsprzyspieszył.Nie

odezwałasię,tylkopatrzyławszmaragdowozielone

oczy.

Znówodwróciłsiędokuchenki.

-Chciałemztobąotymporozmawiać,aleprzez

ostatniedniwszystkotoczyłosiępowariacku.

Powariacku,pomyślała.Rzeczywiściechybatak

trzebabytookreślić.

-Oczymchciałeśzemnąporozmawiać?-zapytała

zwahaniem.Iznadzieją.

-ZastanawiamsięnadpromocjąAshtonEstates-

background image

powiedziałspokojnie.-Pomyślałem,żemogłabyśbyć

zainteresowanapoprowadzeniemkampaniireklamoweji
marketingu.

Zmarszczyłabrwipewna,żecośźlezrozumiała.

-Słucham?

-Jesteśbardzodobrawtym,corobisz.Naprawdę

świetna.Chciałbym,żebyśpracowałanawyłączność

AshtonEstateWinery.-Nieodrywałwzrokuodpatelni,
posypałomletseremiodwróciłnadrugąstronę.

-Mogłabyśmiećstudiotutaj,wNapa.

-Masznamyśliprzeprowadzkętutaj?-upewniła

sięostrożnie.

-Tak.-Delikatniezsunąłomletnatalerz.

-Ipracędlaciebie.

-Dlawinnicy.

-Wyłącznie.

background image

-Tak.

Patrzyłananiego,czującsięjakprzekłutybalon.

Bąbelkiradościinadzieiuleciały.Toniemożliwe.
Niemożliwe,pomyślała.

NiezTraceem.

-Muszęsięzastanowić-powiedziałasztywno,

abólszarpałjejserce.Kiedypodałjejtalerz,poczuła

nagłyskurczwżołądku.-Tyzjedz-zdołaławykrztusićprzez
ściśniętegardło.-Jamuszęjużiść.

Zmarszczyłbrwi.

-Cosiędzieje?

-Robisiępóźno,Trace.Naprawdęmuszęjużiść.

-Becco...

-Zadzwoniędociebie.-Odwróciłasięświadoma,

żepowinnawyjśćjaknajszybciej.Chwyciłakluczyki

zestołuprzywejściu,gdzieTracezostawiłjepoprzedniego

background image

wieczoru,izbiegłaposchodach.

-Becco,poczekajchwilę-zawołał.

Nieodpowiedziała.Wskoczyładosamochoduiodjechała,
niepróbującnawetpowstrzymaćłez.

Cojanarobiłem,pomyślałTracę,patrząc,jakBecca
odjeżdża.Dodiabła!Zaproponowałemjejpracę.

Cowtymzłego?Niemiałaskrupułówpięćlattemu,

kiedyojciecwręczyłjejczek,dlaczegowięcmojadzisiejsza
propozycjatakjąubodła?

Alewspomnieniewyrazujejtwarzy,malującegosięnaniej
rozczarowaniaiodrazy,byłojakcioswdołek.

Uświadomiłsobie,jakbardzojązranił.

Wzakłopotaniuprzejechałdłoniąpotwarzy.Chybajednak
nieprzemyślałswojejpropozycjidokońca.

Szczerzemówiąc,wogólesięnadniąniezastanowił.

Spanikowałpoprostu,kiedypowiedziała,żewyjeżdża.
Zaoferowaniejejpracytutaj,wNapa,wydawa​

łomusięnajbardziejlogicznymrozwiązaniem.Mia​

background image

łabyczympłacićrachunkiiniebyłabytakcholernie

daleko.

Alewjejoczachbyłocośjeszcze.Coś,codotknęło

goszczególnie,bardziejniżcokolwiekinnego.

Rozczarowanie?

Cholera!Cholera!

Wszedłdomieszkaniaizezłościązatrzasnął

drzwi.Toonagorozczarowała.Wzięłapieniądze

odjegoojcaiwyjechała,nieoglądającsięzasiebie.

Wciążmiałtamtenwykorzystany,podpisanyprzez

niączek.

Zapragnąłgoterazwziąćdorękiizobaczyćczarnona
białym,żepieniądzeikarierabyłydlaniejważniejszeniż
on.Szybkoprzeszedłdoswojegodomowegobiurai
wyciągnąłczekznajniższejszufladypoprawejstronie
biurka.

BeccaMarshall.Tysiącdolarów.Jejpodpiszwyraźnym,

background image

zaokrąglonymB,zakończonyzawijasemprzykońcowymL.

Czuł,żecośjestnietak,aleniewiedziałco.Apo

tym,cosięwłaśniezdarzyło,niemógłjejspytać.

Mógłtowyjaśnićtylkozjednąosobą.Byćmoże

opięćlatzapóźno,uświadomiłsobie,alemusipoznać
prawdę.

Podniósłsłuchawkęiwybrałnumer.

ROZDZIAŁDZIEWIĄTY

Beccazaparkowałasamochódnawzgórzuzwidokiemna
DolinęNapa,którawyglądałaztegomiejscajakmorze
winorośli.Zarównorówninę,jakistokigór

przecinaływijącesięmalowniczodrogi.Obrazudopełniały
wysokie,staredębyiurwistegrzbietywznoszącesięwysoko
ponaddnodoliny.

Przejrzystyporanekbyłwprostwymarzonydo
fotografowania.KiedyśprzyprowadziłatuTrace'a,bo
chciałasięznimpodzielićswojąpasją.Powiedziałjej

wtedyżartobliwie,żemagwiazdywoczach.

background image

Możeimiała.

Jeszczezanimgospotkała,słyszałatoiowoojego

rodzinie,zwłaszczaskandaliczneplotkidotycząceojca.

SpencerAshtonpodobnobyłbezwzględnym,nieczu​

łymsukinsynem,którysprzedałbywłasnąmatkę.

Właściwienigdydokońcaniewierzyławteplotki.

Jaktomożliwe,żebyojciec,którywychowałsynatak

kochającegoiczułegojakTrace,byłbezdusznyi
bezwzględny?WSpencerzemusiałotkwićjakieśziarno
dobra.Beccabyłaotymprzekonana.

Ajednakbardzosięwtedymyliła.

Wciążpamiętaładzień,wktórymSpencerwręczyłjejczek.
Kompletnieoszołomionapatrzyłanatęogromnąsumę,nie
rozumiejąc,coonamaztym

wspólnego.Kiedywyjaśnił,czegoodniejoczekuje,

poczułasięogłuszona.

Wściekłośćprzyszładużopóźniej.

background image

TamtegokoszmarnegodniaSpencerAshtonjednym

gestemzrujnowałjejżycieiodebrałto,comiała
najcenniejszegoiczegojużnigdyniezdołałaodzyskać.

Zaufanie.

Alenaprzekórwszystkiemu,nigdynieuwierzyła,

żeTracejestpodobnydoojca.Gdybybyłtakijakon,

niemogłabygochybapokochać.

Aterazpozwoliłasobieznówsiędoniegozbliżyć

iodnowasięwnimzakochać.

TymczasemTracetegorankazachowałsięidentyczniejak
przedpięciulatyjegoojciec.Chciałjąprzekupić.

Tępy,ciężkibólścisnąłjejpierś,utrudniającoddychanie.

Nawetniepróbowałowijaćniczegowbawełnę,pomyślała.
Wyobrażałsobie,żejąwynajmiedopracyiskłonido
zamieszkaniawpobliżu,żebybyłapodręką,kiedytylko
przyjdziemuochotanaszybkinumerek.Zacisnęładłoniena
kierownicy.TennowyTraceniebyłtym,któregoznała,i
chybajużniechciałago

background image

poznawać.

Cojednakwżadnymstopniuniewpływałonajej

uczuciedoniego.

Nawetniepróbowałapowstrzymaćłez.Poco?

Wcześniejczypóźniejitakpopłyną.Niechwięcma

tojużzgłowy.

Tymrazembyłazdecydowananieuciekać.Stanie

przedTrace'emzpodniesionymczołem.Spojrzymu

woczyinawymyśla,jeżeliprzyjdziejejochota.Tym

razemniebędzieukrywałatego,comyśli.

TracezapukałdodrzwiElaineMarshall,potem

dwukrotnieprzycisnąłdzwonek.Byłaledwodziewiątai
chociażwiedział,żematkaBeckimożejeszczespać,niedbał
oto.

Drzwiotworzyłysięwkońcuinaprogustanęła

Elaine.Zawiązałapasekniebieskiegoszlafroka,przygładziła

background image

dłoniąpotarganewłosyizmarszczyłabrwi.

-Beckiniema-powiedziała.Jejgłosbyłszorstki

odsnu.

-NieszukamBecki,paniMarshall-odparł.-Przyszedłem
dopani.

-Cośsięstało?-Elainerzuciłamuzaniepokojone

spojrzenie.-CzyzBeccąwszystkowporządku?

-Tak,chybatak.-Przynajmniejtakąmiałnadzieję.

Niepotrafiłzapomniećwyrazujejoczuprzypominających
oczyzranionegozwierzęcia.-Muszęzpaniąporozmawiać.

Elainepotrząsnęłagłowąizaczęłazamykaćdrzwi.

-Przykromi,Trace,aletoniejestdobrymoment.

Tracęprzytrzymałdrzwizaklamkę,adrugąręką

wyciągnąłzkieszeniczek.

-Niesądzę,żebykiedykolwiekprzyszedłwłaściwy

momentnatęrozmowę.Załatwmytoteraz.

background image

Jejoczyrozszerzyłysię,austazacisnęływwąską

kreskę.Skinęłagłowąiotworzyładrzwi.

-Wejdźmydokuchni-zaproponowała.

-Przedchwiląrozmawiałemzmojąmatką-powiedział,idąc
zanią.-Znamprawdę.

Elainegwałtowniewciągnęłapowietrze.Sięgnęła

dobarkupobutelkęburbonaiszklankę.

-Napijeszsię?

-Nie.

Nalaławhiskeynadwapalce,szybkowypiłaiodwróciłasię
doniego.

-Minęłopięćlat,Trace.Dlaczegopoprostuniezostawimy
tegotak,jakjest?

Zostawićtak,jakjest?Zalałagofalawściekłości.

Wciążjeszczepróbowałprzetrawićto,copowiedziała

muLila,aterazmatkaBeckimiałaczelnośćproponowaćmu
cośtakiego?

background image

-Niemamowy.

-Nierozumiesz,Trace.Dopókiniezostanieszojcem,nie
zrozumieszdrzemiącejwkażdymrodzicupotrzeby
ochranianiaswojegodziecka.

-Nazywapanito,cozrobiliściewspólniezmoimi

rodzicami,ochranianiemdziecka?-Przestałhamo-

waćbuzującąwnimwściekłość.-Toprzekupstwo,

kłamstwo,manipulację?Tomabyćochranianiekogoś,kogo
siękocha?

Elaineztrzaskiemodstawiłaszklankęnablat.

-Obojebyliściezbytmłodzi,żebyzrozumieć,że

należyciedodwóchróżnychświatów.Żyliściemarzeniami.
Pożądanienietrwawiecznie,szybkopoczułbyśsięnią
znudzony.Nieżałujętego,cozrobiłam.

Zrobiłabymtoponowniebeznajmniejszegowahania,

gdybytomogłozapewnićmojemudzieckubezpieczeństwo.

-Cobyśzrobiła,mamo?

background image

NadźwiękgłosuBeckizaplecamiTraceodwróciłsię.Na
szczęściebyłacałaizdrowa.Chociażdesperackopragnął
chwycićjąwramiona,wiedział,żewtymmomencie
odepchnęłabygobezwahania.Nie

mógłpowstrzymaćrozwojusytuacji,anawetgdyby

mógł,niezrobiłbytego.Jakkolwiektrudnemiałoto

byćdlawszystkich,obojezBeccąmusieliwkońcu

poznaćprawdę.

Tracęzauważył,jakoczyElainerozszerzająsięna

widokwchodzącejdopokojuBecki.Przytrzymując

klapyszlafroka,zmusiłasiędouśmiechu.

-Jesteś,kochanie.Traceijamartwiliśmysięociebie.

Beccaniespuszczaławzrokuzmatki.

-Cotakiegozrobiłabyśponownie?

-Porozmawiamyotympóźniej.-Panikawyostrzy​

łagłosElaine.-Naspokojnie.

background image

-Czekaliśmywystarczającodługo.-Tracepołożył

czeknablacie.-Proszęjejpowiedzieć.

Beccaspojrzałanaczekijejtwarznabrałabarwy

popiołu.

-Skądtomasz?

-Ojciecdałmipięćlattemu.

-Ojcieccidał?

Skinął.-

-Tak.Wdniutwojegowyjazdu.

-Więcwiedziałeś,coonzrobił-wyszeptała.-Wiedziałeś?

Przezwszystkietamtestrasznedni,apotemtygodnie,

czekałananiego.Wciążtopamiętała.NawetweWłoszech
cochwilawydawałojejsię,żewidzigowtłumiealbo
siedzącegowrestauracji.Przykażdymdzwonkutelefonujej
pulsprzyspieszał,każdepukaniedodrzwiwywoływało
ściskaniewdołku.Nietraciłanadzieiimodli​

łasię,żebytobyłon.AleTracesięniepojawił.

background image

Patrzyłananiego,czekającnaodpowiedź,aleon

wpatrywałsięwElaine.

-Proszęjejpowiedzieć-powiedziałznaciskiem.

-Cotakiegomaszmipowiedzieć?-Beccapatrzy​

ła,jakmatkastawiaszklankęnablacieinalewasobie

drinka.Dlaczegotakmocnodrżałyjejdłonie?-Mamo,coty
zrobiłaś?

KiedyElainesięodwróciła,Tracerozłożyłczek.

Beccaprzysunęłasiębliżejizobaczyłapodpis.Swój

podpis,uświadomiłasobie.

-Ja...janigdytegoniepodpisałam.-Zmarszczyła

brwiispojrzałanaTrace'a.-Nierozumiem.

-Rzuciłaśgomojemuojcuwtwarz-odpowiedział

spokojnie-iopowiedziałaśwszystkomamie.

-Kiedywróciładodomu,płakałam.Odrazuwiedziała,że
cośsięstało.-Beccazamknęłaoczyiprzy​

background image

łożyłapalcedoskroni.-Musiałamkomuśpowiedzieć,

atobieniemogłam.Niechciałamcięzranićiwywo​

łaćnastępnychproblemów.

-Trace,namiłośćboską,niewidzisz,żejązadręczasz?-
ElainezbliżyłasiędoBecki.-Kochanie,jesteśzmęczona.
Odpocznijteraz,apotem...

-Nie!-Beccaodsunęłasięodmatki.-Powiedz

mi,cozrobiłaś.

NatwarzyElainepojawiłsięstrach.Przyłożyła

dłońdogardłaipowolipodniosławzrok,byspojrzeć

córcewoczy.Jejgłosbyłledwosłyszalny,alewnapiętej
ciszysłowazabrzmiałyjakeksplozja.

-PoszłamdoSpencera.

-PoszłaśdoojcaTrace'a?-powtórzyłaBecca

woszołomieniu.

-Wzięłamczekizdeponowałamgonarachunku,

background image

któryzałożyłamdlaciebie,kiedybyłaśmalutka.

Tesłowabyłyjakpoliczek.Beccazakryładłońmi

oczy.

-Podrobiłaśmójpodpis?

Elaineprzytaknęłasztywno.

-Tak.

Beccawróciłamyślądotamtegopamiętnegodnia.

Spenceroferującyjejpieniądzezanatychmiastowerozstanie
zTraceem.Matkaobejmującająnapocieszeniei
przekonująca,żeTracęnaniąniezasługuje,ajegorodzina
nigdyniepozwoli,bybylirazemszczęśliwi.

-Wtedy,kiedypowiedziałaś,żepowinnampojechaćdo
Europy,żemasznatopieniądze,którezostawiładlamnie
babcia...

-Takmiprzykro,kochanie-powiedziałaElaine.

-Skłamałam.

Beccaprzycisnęłapalcamizamkniętepowieki.

background image

-Jakmogłaś?

-BouważamtakjakSpencerAshton.-Elaine

uniosłapodbródek.-TyiTracenależyciedozupełnie
różnychświatów.Moglibyściebyćszczęśliwimożeprzez
kilkamiesięcy,apotem...

-Skądmogłaświedzieć,żebędęnieszczęśliwa?

-Beccapatrzyłanamatkęwniedowierzaniu.-Naprawdęw
towierzyłaś?

-Wszyscywiedzieli,jakimczłowiekiembyłSpencerAshton.
-GłosElaineociekałjadowitąpogardą.

-Dlaczegojegosynmiałbybyćinny?Niezasługiwał

naciebie.

-Tracemniekochał-wyszeptałaBecca.-Ijago

kochałam.

-Miłość-prychnęłaElaine.-Wierzmi,kochanie,

miłośćnieistnieje.Byłaśzauroczona.Pożądałaśgo.To

tylkokwestiaczasu,azłamałbyciserceizdeptałcię.

background image

-Czytowłaśniezrobiłcimójojciec?-zapytała

Beccaspokojnie.-Zdeptałcię?

-Twójojciecniemaztymnicwspólnego.

Elainesięgnęłapobutelkęburbonaizaczęłasobie

nalewaćkolejnegodrinka.Beccaprzeszłaprzezkuchnię,
delikatniewyjęłajejbutelkęiszklankęzrakiodstawiłana
blat.

-Nocóż,mamo.Jajednakmyślę,żema,itobardzowiele.

Elainenapotkałaniewzruszonespojrzeniecórki.

Skrzywiłasięizałkała,opierającgłowęnadłoniach.

-Oddałammuwszystko.Serce,duszę,ciało.Kiedy

siędowiedział,żejestemwciąży,uciekłzmojąkuzynką.

WpierwszymodruchuBeccachciałaprzytulić

matkę,jednakczułasięzbytgłębokozraniona.

-Kochanie-ElaineujęłatwarzBeckiwobiedłonie

-przecieżjawzięłamtepieniądzedlaciebie.Poto,żebyś

background image

mogłaułożyćsobieżycie.Chciałamdlaciebiejaknajlepiej.
Niczegoinnegoniepragnęłam.

Potrząsającgłową,Beccawysunęłasięzobjęćmatki.

-Niemiałaśprawa.

-Wiem.-PopoliczkachElainestrugamipłynęły

łzy.-Wiem.Takmiprzykro.

-ChcęterazporozmawiaćzTrace'em.-Becca

ztrudemprzełknęłagulęrosnącąjejwgardle.-Będę

wdzięczna,jeżelidasznamtrochęczasu.

ElaineskinęłaispojrzałanaTrace'a.

-Ja...jabardzocięprzepraszam.

Jegotwarzbyłazimnainieruchomajakmaska.Bez

słowapodążyłzaBeccąnafrontowąwerandęiusiadł

obokniejnaschodkach.

Siedzieli,niedotykającsię,żadneznichsięnieodzywało.
Porannepowietrzebyłochłodne,czubkiwiązówkołysałysię

background image

nawietrze.Dwajchłopcyprzejechalichodnikiemna
deskach,zanimipobiegłczarnylabrador.

CałeżycieBeckizachwiałosięwposadach,aprzecież
trzebabyłożyćdalej.Patrzyłanadompodrugiejstronie
ulicy,zastanawiającsię,czykiedykolwiekzauważyła,żema
drzwipomalowanenaniebiesko.

-Myślałeś,żewzięłamtepieniądze.

-Widziałemtwójpodpis-odparłsztywno.

-Ipomyślałeś,żewzięłampieniądze.

-Tak.

Myślała,żenicniemogłobyjejzranićmocniejniż

słowaTraceategoranka.Teraz,kiedymatkawyznała

prawdę,kiedyusłyszałaodTrace'a,żeuwierzyłwjej

przekupność,wiedziała,żesięmyliła.Przeszywałją

bólciemny,głęboki,ostryjakbrzytwa.

-Zastanawiałamsię,czemuzamnąniepojechałeś.

Czekałamnaciebieiciąglemiałamnadzieję,że

background image

przyjedziesz.-Czułasię,jakbyopuściłaswojeciałoi
obserwowałaichobojezdystansu.

Podniósłkamykzbłotnistejścieżkiiścisnąłgo

wdłoni.

-Ajasięzastanawiałem,czemuzostawiłaślistinawetsięze
mnąniepożegnałaś.

-Bałamsię.

-Mnie?

-Wszystkiegoiwszystkich.-Ależbyłazmęczona.
Wypowiedzeniekażdegosłowastanowiłoogromnywysiłek.
-Twojegoojca,twoichpieniędzy.Tego,żebyliśmytakróżni.
Gdybyśmysięspotkalipotym,

jaktwójojciecwręczyłmiczek,dowiedziałbyśsię,co

sięstało.Niemogłamcioniczympowiedzieć,boto

bytylkowywołałolawinękonfliktów.Zresztądokąd

mielibyśmypójść?-Wzięłagłębokioddechipopatrzyłana
niego.-Więcwyjechałam.

-Ibyłaśtakdaleko.

background image

-Wdwamiesiącepóźniejzobaczyłamwgazecie

twojezdjęciezrobionenajakiejśimpreziecharytatywnej.
Byłeśwtowarzystwieolśniewającejblondynki,aartykuł
donosił,żejesteściezaręczeni.Zrozumiałam,żejesteśzkimś
innym,żemożenasirodzicemielirację...

Potrząsnąłgłowąiwestchnął.

-Tamtarandkaiartykułbyłydziełemmojejmatki.

Niebyłemzachwyconyanijednym,anidrugim.

-Przezpięćlatzbierałamsięnaodwagę,żebytu

wrócić.Starałamsięprzekonaćsamąsiebie,żeto,co

nasłączyło,należydoprzeszłości.Akiedycięzobaczyłam,
zrozumiałam,żetonieprawda.

-Becco,dziśrano...

-Tojużnieważne.-Wstała,patrzącniego.-Oszukiwałam
się,wyobrażającsobie,żemoglibyśmydostaćodlosu
jeszczejednąszansę.Aleztwojejstronynicsięniezmieniło.
Najwyraźniejpatrzysznatowszystkozinnejperspektywyniż
ja.

-Pojedźmydomnie.-Wstałzmocnozaciśniętymiwargami.

background image

-Zastanowimysięnadtymrazem.

Chciałjąobjąć,alepotrząsnęłagłowąicofnęłasię

okrok.

-Tozpewnościąpotrwajakiśczas,alezamierzam

spłacićkażdegopensa,któregowzięłamojamatka.

-Dodiabła,Becco.-Złośćzabłysłalodemwjegooczachi
wyostrzyłazarysszczęki.-Tuniechodziopieniądze.

-Nie,niechodzi.-Podeszładodrzwi,modlącsię,

żebynieugięłysiępodniąnogi.Gdzieśgłębokowsobie
znalazłaodwagę,którejnigdydotądniemiała.

-Żegnaj,Trace.-Zamknęłazanimdrzwizcichym

kliknięciemiprzycisnęłaczołodochłodnegodrewna.

Kiedyzapuściłsilnik,osunęłasięnapodłogęirozpłakała.

ROZDZIAŁDZIESIĄTY

ZłopatąwrękuipokostkiwbłocieTracestał

wdeszczu,próbującsięprzekopaćprzeznamoknię-

background image

tągórępiachu.Wmiejscekażdejodrzuconejnabok

porcjibłotazdawałysiępojawiaćdwienastępne.Uderzenie
łopatywkamieńwielkościpiłkifutbolowejodczułboleśnie
ażwramionach.

Cholera!

Podłożyłłopatępodkamieńiobruszyłgo,apotem

pochyliłsięiznajwyższymtrudemzepchnąłzdrogi.

Oddwóchdnilałonieprzerwanie.Spływającebłoto
zablokowałoprzepustpodjednązdrógnatereniewinnicy,a
powstaływskutektegozalewniemalzmył

drogęzpowierzchniziemi,powodującniezłezamieszanie.

Tracemógłoczywiściepoprosićopomoc,alewolałbyćsam
zeswoimmrocznymnastrojem.Miałnadzieję,żeciężka
pracafizycznapomożemuchociażtrochęsięuwolnićod
nagromadzonegonapięcia.

Jaknaraziejednakbyłtylkocorazbardziejsfrustrowany.

OdwyjazduBeckidoLosAngelesminęłopięćdni.

Codzienniepodnosiłsłuchawkęzzamiaremzadzwonieniado
niejizakażdymrazemodkładałją,zanimnastąpiło

background image

połączenie.

Zresztą,gdybysięodezwała,comiałbyjejpowiedzieć?
Przepraszam,żepróbowałemcięprzekupićtaksamojakmój
ojciec?

Rozczarowałjąpodobniejakjejwłasnamatka.Bardziejją
zraniłswojąobecnościąwjejżyciuniżnieobecnością.

Jakmógłkiedykolwiekuwierzyć,żewzięłapieniądzeod
jegoojca?Pieniądzeinazwiskojegorodzinynigdyniemiały
dlaBeckinajmniejszegoznaczenia.

Raczejkrępowałyjąniżcieszyły.

Jakmógłjejniezaufać?

Deszczspływałposztormiaku,którymiałnasobie,

itworzyłkałużęwokółstóp.Odrzuciłjeszczejedną

łopatębłota,przekląłcholernydeszcz,błotoisiebie.

Wiedział,żeElaineMarshallmiałaniewątpliwąrację

codojednego.NiezasługiwałnaBeccę.Nigdynanią

niezasługiwał.

background image

Będziejejlepiejbezniego.

Domekgościnnystałwewschodnimnarożniku

winnicyLouret.Spiczastydachidrewnianeściany

nadawałymubajkowywygląd.Miałganekobrośnięty
bujnymisplotamiangielskiegobluszczu,wygodne,drewniane
łóżkazkwiecistąpościeląikamiennyko-minek.Niewielki
stawekikępastarycholiwekuzupełniałytenpocztówkowy
widoczek.

Tracezaparkowałciężarówkęnapodjeździe,wyłączyłsilnik
ioparłsięchęcinatychmiastowejucieczki.

Zadzwoniłeśiumówiłeśsię,upomniałsamegosiebie.

Jużniemożeszsięwycofać,więczbierajsięiwysiadajz
wozu.

Zabrałztylnegosiedzeniakolorowoopakowanąpaczkęi
wysiadł.Podniósłkołnierzkurtki.Wciążjeszczemżyło,
chociażnajwiększydeszczjużprzeszedł.Gęstechmurynie
zapowiadałyszybkiejpoprawypogody.

Zapachwęgladrzewnegomieszałsięzaromatem

sośninyicedruroztaczanymprzezświątecznywieniec
zawieszonynadrzwiachfrontowychprzypominający,żedo

background image

BożegoNarodzeniapozostałyjeszczetylkodwadni.

Traceraczejniebyłwnastrojuświątecznym.Marzyłtylko,
byświętaminęłyjaknajszybciejizaczął

sięnowyrok.

Zzadrzwiusłyszałdziecięcyśmiechiprzenikliwe
poszczekiwanieszczeniaka.Słuchałprzezchwilęi
zmarszczyłbrwi,kiedyusłyszałnabrzmiałyrozpacząkrzyk
kobiecy.Zapukał,przezchwilęczekałniespokojnie,apotem
zapukałponownie.

Sięgałdoklamki,kiedydrzwiotworzyłysięzrozmachem.

StojącanaproguAnnawyglądałanacałkowi-

ciewykończoną.Odkrótkichkasztanowejbarwy

włosów,poprzezzielonąjedwabnąbluzkęiczarne

bawełnianespodniepokrytabyłaczymś,cowyglądałojak
mąka.

-Takmiprzykro-wykrztusiła.-Właśniemieli​

śmymałąkatastrofęwkuchni.

NadźwiękradosnegowrzaskuiszaleńczegoszczekaniaAnna

background image

odwróciłasięnapięcieipomknęładokuchni.

Niepewny,jaksięzachować,Tracerozejrzałsię,

apotemwszedłdośrodkaizamknąłzasobądrzwi.

Wewnątrzpanowałaciepła,domowaatmosfera.

Tworzyłyjągrubociosanemeble,najprawdopodobniej
ręcznejroboty,sofaprzykrytaręczniedzierganąkapąi
zarzuconakolorowymipoduszkami,miękki,

puszystydywanidzbanzbarwnymzimowymbukietemna
niskiejkomódce.Choinkęudekorowanolśniącymibombkami
isrebrzystymigirlandami,ana

stolestałamisanajróżniejszychorzechówijasnoczer-

wonapoinsecja.

Tracepostawiłprzyniesionyprezentnapodłodze

wsalonikui,prowadzonyodgłosamizamieszania,podążył
doniewielkiejkuchenki.Napodłodze,teoretycznieczarny,
chociażraczejniewtejchwili,szczeniakzataczałkręgi
wokółroześmianego,upapranegomąkąchłopca.

-Cabo,przestań!Stój!-Annadesperackopróbowała
schwytaćpodnieconegopsiaka,alebyłdlaniejzaszybki.

background image

Tracezłapałgozakarkitrzymałmocno,

podczasgdyszczeniakwiłsięiwykręcał.

-Dziękuję-zaczęłaAnna,ałespojrzenienasiedzącena
podłodzedzieckowyrwałozjejgardłajęk.

-Jack!Spójrz,jaktywyglądasz!

-Mama!-Jackzłapałgarśćmąkiiwyrzuciłją

wpowietrze.-Popatrz,śnieg!

Mąkapokryłarudeloczkichłopca,pucołowatepoliczkii
dżinsowykombinezon.Annapodniosłamalca,postawiłana
nogiispojrzałanaTrace'aprzepraszająco.

-Chciałamprzesypaćztorbydopojemnikaiupuściłamgo.-
Pogroziłaszczeniakowipalcem.-Cabo,siad!

Całyrozedrgany,zwielkimróżowymjęzoremzwisającymz
zaślinionegopyska,szczeniakniechętnieusiadł.

-Szkoda,żeniemaGranta-odezwałasięAnna,

omiatajączmąkigłowęJackaijegokombinezon.-

Wdomu,którywłaśniekupiliśmy,pękłaruraiGrant

background image

pojechałtamzhydraulikiem.Tojedenztychwariackichdni.

Udałomisię,pomyślałTrace.Jegostosunkiznajstarszym
bratemprzyrodnimbyłynapięte,odkądmężczyznaprzyjechał
doNapa.SpotkaniezJackiem

iAnnątobyłodosyćjaknajedendzień.

AnnaobróciłaJackatwarządoTrace'a.

-Jack,totwójbrat.Przywitajsię.

Malecwetknąłdobuzipulchny,uwalanymąkąpaleci
uśmiechnąłsię.

-Cześć,Trace.

-Cześć,Jack.

-Tomójpies,Cabo.-Jackwskazałszczeniaka.-

Elimigodał.

-Chybasięwięcejdoniegonieodezwę-wymamrotała
Anna.-Zabioręgonazewnątrziwyczeszę.

Jack,pokażeszbratuswojąkolejkę?

Małyuśmiechnąłsięszeroko,złapałTraceazarękę

background image

ipociągnąłdochoinki.Sześćminiaturowychwagonikówze
lśniącoczarnąlokomotywąstałonatorachustawionych
wokółpodstawychoinki.

Jackopadłnapodłogęiklepnąłmiejscekołosiebie.

-Siadajtutaj.

Traceposłuchał.Siadającobokchłopca,poczułsię

jakolbrzym.Patrzył,jakmałymanewrujewagonikami,pełen
podziwudlajegosprawności.

-Jestemkierownikiempociągu.-Jackprzesuwał

dźwigienkiiprzyciskałprzyciski.Pociągzagwizdał

iruszył.-Tymożeszbyćzałogą.

Tocelnepodsumowaniemojegożycia,pomyślał

Trace.Ostatniwagonwpociągujadącymdonikąd.

Obserwowałiskierkipodnieceniawzielonych

oczachchłopca.Zawszemyślał,żektóregośdniabędziemiał
syna.Żekupimutakąkolejkę,usiądzieznimkołochoinkii
będąsięspierać,ktopierwszy

background image

naciśnieguzikiwypuścizkominalokomotywyczar-

nydym.

Wtychmarzeniachjegosynodziedziczyłbypo

matcezłotobrązoweloki,acórkakształtneusta

izgrabnynos.Pilibyrazemkakao,czytalibajkiAndersena,
zostawialiciastkadlaMikołajaimarchewkidlareniferów.

Wtamtymświeciepocałowałbyżonępodjemiołą,

apotemkochałbysięznią,kiedyjużułożylibydzieciw
łóżkach.

DotykdrobnejdłoninaramieniuwyrwałTracea

zkręgumarzeń.Zamrugałispojrzałnawpatrzonego

wniegochłopca.

-Chceszbyćterazkierownikiempociągu?-Jack

podałmupilota.-Mamamówi,żepowinienemsię

dzielićzkumplami.

-Będzieszmusiałmnienauczyć-powiedziałTracę.

background image

Małyażnadąłsięzdumy.

-Musisztylkoprzycisnąćtenguzikiporuszaćtą

wajchądoprzoduidotyłu.

KiedyTracezgodniezinstrukcjąuruchomiłpociąg,Jack
klasnąłwdłonie.

-Wiedziałem,żeumiesz.

Nawidokuśmiechunatwarzychłopcairadości

wjegooczachTracepoczułukłuciewsercu.

Prowadziłpociąg,aJackpodskakiwałradośnie

iopowiadałoŚwiętymMikołaju,zabawkachitysią-

cuinnychrzeczy,którychTraceniemógłnawetdo

końcazrozumieć.Alesłowaniemiałytuwiększego

znaczenia.EntuzjazmchłopcabyłzaraźliwyiTrace

poprostuniemógłsięniecieszyćzbliżającymisię
odwiedzinamiŚwiętegoMikołaja.

Pukaniedodrzwifrontowychwywołałoradosne

background image

ujadanieszczeniaka.

-Trace-zawołałazkuchniAnna-czymógłbyś

otworzyć?Będęzamoment.

Musimiećmnóstwopracywgospodarstwie,pomyślałTrace
iuświadomiłsobie,żetakidomekteżnależydoświatazjego
marzeń.

-Zarazwrócę.Zastąpmnieprzezchwilę,dobrze?

-TraceoddałpilotaJackowi,przygładziłwłosyiotworzył
frontowedrzwi.

Eli.

Patrzylinasiebie,obajwrównymstopniuzdumieni.

UśmiechstopniowoznikałztwarzyEliego.

-WpadłemzobaczyćJacka-powiedziałsztywno.

-Alemożeprzyjadępóźniej.

-Eli!-Jackjużpędziłdodrzwizszerokootwartymi
ramionami.

Elizłapałchłopcaipodniósłwysokowgórę.

background image

-Coporabiasz,mały?-zapytałzuśmiechem.

-Bawięsiękolejkązmoimbratem.-Jackpopatrzyłuważnie
naEliego.-Tyteżjesteśmoimbratem.

-Tak.-Elipostawiłchłopcanaziemi.-Jateżjestemtwoim
bratem.

Jackspojrzałwgórę,naTrace'a.

-ToElijestteżtwoimbratem,prawdaTrace?

Tracenieodpowiedział.Wiedziećtojedno,awypowiedzieć
to,todrugie.

Jack,zniecierpliwiony,naciskał.

-CzyElijesttwoimbratem,Trace?-zapytałjeszczeraz.

TraceiElispotkalisięwzrokiem.

-Tak.

Małatwarzyczkarozjaśniłasięuśmiechem.Malec

złapałEliegozarękę.

-Chodźznamibawićsiękolejką.

background image

-Terazniemogę-odpowiedziałEli.-Możepóźniej.

-Musisz-marudziłJack,ciągnącEliegozasobą.-Traceija
pokoleibyliśmykierownikamipociągu,aterazkolejna
ciebie.-Chłopiecnagleprzerwał

izłapałsięzabrzuszek.-Muszęsiusiu.

Odwróciłsięiwybiegł,wołającmamę.Traceobserwował
znikającegowholumalca,potemodwrócił

sięispojrzałnaEliego.Przezmomentobajczulisię

skrępowani.

-Chybapowinienemjużiść.-Eliprzestąpiłznogi

nanogę.-PowiedzJackowi,żeprzyjdępóźniej.

-Zostań-zaproponowałTrace.-Teraztwojakolej

nakierowaniekolejką.

Elizawahałsię,alewkońcuwszedłdośrodka.

-Słyszałem,żeMeganurodziławzeszłymtygodniu.
Wszystkowporządku?

Traceprzytaknął.

background image

-Mamaicórkamająsięświetnie.Ajasłyszałem,że

pobraliściesięzLarą.Gratulacje.

-Dzięki.

-Jackmówi,żedostałodciebieszczeniaka.

-Annaniejestnajszczęśliwszaztegopowodu-

przyznałEli.

-Poczekaj,ażzobaczy,cojamuprzyniosłem.-

Tracęobejrzałsięnaduże,owiniętewkolorowypapier
pudło.

-Cotojest?

-Zestawbębenków.

OczyEliegorozszerzyłysię,apotemwybuchnął

śmiechem.

-Jużnieżyjesz!

Traceprawieniemógłuwierzyć,żetaknormalnie

rozmawiazElim.Chociażmieliwspólnegoojca,nigdydotąd

background image

nawetniepomyślałostojącymobokmężczyźniejakoo
swoimbracie.

Chybanajwyższyczastozmienić.

Amoże,pomyślał,czaszmienićnietylkoto...

Sceneriabyłabardzoromantyczna.Ciepłeświatło

świec,dwadelikatne,wysokiekieliszkizszampanem,

maleńkiekanapeczkizbagietkizkawiorem.Jednaszkarłatna
różanaśnieżnobiałymlnianymobru-sieprzywołująca
wyobrażeniemiłościinamiętności,

pragnieniaipożądania.

Szkoda,żetotylkoekspozycja.

Beccapstryknęłakilkaujęćkompozycji,którą

przygotowaładoreklamykawioru,oparładłoniena

biodrachiwyprostowałasię.Zesztywniałaodciągłego
schylaniasię,pokręciłagłowąwobiestrony,alenapięciew
karkuiramionachnieustąpiło.

Wminionymtygodniuspędziławięcejczasuwswoim
ciasnymstudiuniżwdomu.Miałanadzieję,żewytężona

background image

pracapozwolijejoderwaćmyśliodTrace'a.Nieprzestała
oczywiścieonimmyśleć,aleprzynajmniej

niemiałaczasuskulićsięwkącikuiwypłakiwaćsobie

oczu.

Wyłączyłalampy,usiadłaokrakiemnaskładanym

krześle,oparłabrodęnadłoniachinasłuchiwałatykania
zegarka.Minęłasiódma,aletoniemiałożadnegoznaczenia.
Niemiaładokądpójśćaninikogo,zkim

mogłabyspędzićtenwigilijnywieczór.

Wpatrzonawciepłyblaskświecikieliszkizszampanem
pomyślałaobutelce,którąwypilizTrace'emtamtejnocy,
gdyprzyszłonaświatdzieckoMegan.To

byłaniezapomniananoc.Zapamiętałanazawszekażdy
pocałunek,dotyk,szept.Taksamojaksfałszowanypodpisna
czekuifakt,żeTracęuwierzył,żerzeczywi​

ściewzięłapieniądzeodjegoojca.

Zdradziłyjądwieosoby,którekochałanajbardziej

naświecie.

background image

Bólminiektóregośdnia.Złagodzigoczas,odleg​

łośćichęćżyciapomimowszystko.Tracewprawdzie

złamałjejserce,alenieducha.Byłanatomiastwciąż

złanamatkęirozczarowanajejpostawą.Przezcałe

latakarmiłasięzłościąigoryczą,ażwkońcuprzesta​

ławierzyćwmiłość.

Czyzemnąteżtakbędzie?-pomyślała,alezaraz

otrząsnęłasięztychponurychrozważań.Niepozwoli

nato.PrzebolejestratęTrace'a.Musi.

Alejeszczenieteraz.Naraziemiałazłamaneserce,akażdy
jegonajmniejszykawałeczeknależałdoTrace'a.

Pukaniedodrzwizaskoczyłoją.Niespodziewała

sięnikogo,apozatymwiedziała,żewiększośćinnych

najemcówjużwyszła.

Zezmarszczonymibrwiamipodeszładodrzwi

ispojrzałaprzezwizjer.Nawidokstojącejprzed

background image

drzwiamiosobygwałtowniewciągnęłapowietrzei
otworzyła.

-Nieodpowiadasznatelefony-powiedziałazwyrzutemjej
matka.

-Przyjechałaśtakikawał,żebymitopowiedzieć?

-Pomimotego,cosięwydarzyło,Beccaucieszyłasię,

żejąwidzi,imiałanadzieję,żejesttopierwszaoznaka
powrotuprzyjaznychstosunków.

-Niebądźtakaharda-upomniałająElaine.-

Przyjechałampowiedzieć,żeciękocham.

-Jateżciękocham,mamo.

WoczachElainezaszkliłysięłzywzruszenia.

-Właściwietonieprzyjechałam,tylkoprzylecia​

łam.

-Przyleciałaś?-Beccawiedziała,żeniełatwodostaćbiletz
NapadoLosAngeles.AdotegowwigilięświątBożego
Narodzenia.-Jakcisięudałodostaćmiejsce?

background image

-Nawetniepróbowałam.-Elainecofnęłasięokrok

ispojrzałaprzezramię.-Lilawszystkozałatwiła.

Lila?Beccaszerokootworzyłaoczyzezdumienia,

kiedywdrzwiachpojawiłasięmatkaTrace'a.

-Witaj,Becco.

-Ja...janierozumiem-wykrztusiłaznajwyższym

trudemBecca.

Dwiekobietywymieniłyporozumiewawczeuśmiechy,ale
pierwszaodezwałasięLila.

-To,coSpencerijazrobiliśmypięćlattemu,było

niewybaczalne-powiedziałaspokojnie.-Jestemtu,

żebycięprosićwybaczenie.

-Jateż-włączyłasięElaine-Kochanie,prosimy,

wybacznam.

Tobyłoniewiarygodne.JejmatkaiLilaAshton

prosząjąowybaczenie?Beccaczuła,żeprośbajest

background image

szczera.

OdebrałyjejpięćcennychlatzTrace'em.Kawałżycia.Czy
potrafiwybaczyćuczciwieicałkowicie?

Czywolnojejwybaczyć?

Niktsięnieporuszył.

PodługiejchwiliBeccaskinęłagłowąiotworzyła

ramiona.

Byłyłzyipociąganienosem.Zrąkdorakpodawanosobie
chusteczki.Potemnastąpiłyponowneuściski.

Beccamiaławprawdzienadalzłamaneserce,ale

przynajmniejbyłojejlżej.

Jeszczeocierałyłzy,kiedyBeccauświadomiłasobie,

żewciążstojąwprzedpokoju.

-Wejdźcie-zaprosiła.-Mamszampana,zaparzymykawę.

-Niemożemy,kochanie.-Elaineuśmiechnęłasię

doLiii.-StepheniLilazaprosilimnienakolację.Jesteśmy

background image

umówionewSpagozeStephenemijegoprzyjacielem.

-Wychodzicie?-Beccadopieroterazzauważyła,że

matkamanasobiewyszywanycekinamiżakieticzarną
sukienkę.Lilabyłaubranawkremowykaszmirowysweteri
jedwabnespodnie.Awięcnaprawdęszłyrazem

nakolację?Całetowydarzeniezminutynaminutęrozwijało
sięwcorazbardziejnieoczekiwanymkierunku.

Aja?-chciałazapytać.WkońcubyławigiliaBo​

żegoNarodzenia!

-Zobaczymysięjutro.-ElainepocałowałaBeccę

wpoliczek.-Zadzwońdonas,będziemywBonad-

venture.

Bonadventure?

Beccaniezadawaławięcejpytań.

Zadużotegowszystkiegojaknajedenraz,pomy​

ślała,zamykającdrzwi.Przezchwilękręciłagłową

background image

wnajgłębszymzdumieniu.

AniLila,anijejmatkaniewspomniałyTrace'a.Czy

wiedział,żetubyły?

Zzastanowieniawyrwałojąlekkiepukaniedo

drzwi.Możepożałowały,żezostawiająjąsamą,pomyślała.
Wciążjeszczeoszołomionaotworzyładrzwi.

Izamarła.

Przeddrzwiami,zrękamiwkieszeniachskórzanej

kurtki,stałTrace.Toprzynajmniejwyjaśniałokwestię,czy
wiedziałowizycieobumatekuniej.Patrzyłananiego
rozdartapomiędzychęciąrzuceniamusię

wramionainaurąganiamu.

Postanowiłajednaknierobićanijednego,anidrugiego.

-Mogęwejść?-zapytał.

-Ajeżelipowiem,żenie?

-Tobędęczekałnazewnątrz,ażmniewpuścisz.

background image

WizjaTrace'aczekającegopodrzwiamiprzeznastępnekilka
godzinmiaładlaBeckipewienurok,alepomimotowpuściła
godośrodkaizamknęładrzwi.

Spojrzałnaustawionąnastolekompozycję.

-Pracujesz?

-Ależskąd,jemkanapkę.-Niemiałazamiarubyć

ażtaksarkastyczna,alejakośtakjejsięwymknęło.

Skrzyżowałaramionaiwypuściładługowstrzymywany
oddech.

-Pracowałam.Dopókiniepojawiłysięnaszematki.

Tracępoczułsięośmielonyfaktem,żeBeccanie

krzyczałananiego,chociażniezdziwiłbysię,gdyby

tozrobiła.

-Noijakposzło?

-Poprosiłymnieowybaczenie.-Wyrazjejtwarzy

ispojrzeniezłagodniały.

background image

-I?

-Wybaczyłam.

-Todobrze.-Przysunąłsiębliżejizauważyłbłysk

niepokojuwjejoczach.-Acozemną?

Zmieszanaodwróciłasiędostołuzkompozycją.

-Ztobą?

Przysunąłsięjeszczebliżej,wciągającwnozdrza

znajomyzapach.

-Wybaczyszmi?

Nieruchomemilczeniebyłojedynąodpowiedzią.

-Wiem,żezachowałemsięjakidiota-powiedział

szczerze.-Byłemnimpięćlattemuijestemdzisiaj.

Alesłowocidaję,żeztymwalczę.

Miałnadzieję,żesięuśmiechnie,aleniewidziałjej

twarzy.

background image

Bardzochciałjązobaczyć.

-Becco.-Położyłjejdłonienaramionachiodwróciłjądo
siebie.-Bardzomiprzykrozpowodutego,cozrobiłmój
ojciec.Ajeszczebardziejmiwstyd,że

niezaufałemcinatyle,byodgadnąćprawdę,pojechaćza
tobąizawrócićcięzdrogi.Chciałem,myślą-

łemotymcodziennie,aleniepozwoliłaminatomoja
przeklętaduma.

-Powinnambyłapowiedziećciprawdę-powiedziałaze
spokojem.

Potrząsnąłgłową.

-Czybylibyśmynaprawdęszczęśliwi,wiedząc,żenasze
rodzinysątakbardzoprzeciwnenaszemuzwiązkowi?Oboje
wiemy,jakimtypemczłowiekabyłmójojciec.

Beccaprzymknęłaoczy.

-To,cozrobiłamojamatka...Wzięłapieniądze,

okłamałamnie...

-Robiłazłerzeczyzdobrychpobudek-powiedziałTracez
uczuciem.-Bardzociękocha.Wjednejsprawiemiałarację.

background image

Niezasługiwałemnaciebie.

Wciążniezasługuję,alejeżelidaszmiszansę,postaramsię
poprawić.Kochamcię,najmilsza.Zawszeciękochałem.

Beccaotworzyłabłyszcząceodłezoczy.

-Jateżciękocham.

Pocałowałjądelikatnie.

-Kiedypowiedziałaś,żewyjeżdżasz,spanikowa​

łem.Jużrazcięstraciłeminiemogłemznieśćmyśli,

żestracęcięznowu.Wyjdźzamnie,Becco.-Wyciągnąłz
kieszenipierścionekipatrzył,jakjejoczyrozszerzająsię
zdumieniem.

-Mójpierścionek-popatrzyłananiego.-Zachowałeśgo.

Wsunąłjejpierścioneknapalec,tam,gdziebyło

jegomiejsce.

-Musiałemgozachować.Byłczęściąciebie.Częściąnas.
Zgódźsię.Proszę,powiedz„tak".

Kiedyuniosładłońipopatrzyłanapierścionek,

background image

którynosiłapięćlatwcześniej,łzypopłynęłyjejstrugąpo
policzkach.

Pociągnęłanosemiotoczyłagoramionami.

-Tak!Tak!

Jejpocałunekbyłsłony.Traceprzyciągnąłjąbliżej

iprzytuliłtak,jaknietuliłjejjeszczenigdy.Terazjuż

zawszebędąrazem.

-Zamieszkamy,gdzietylkozechcesz.Choćby

wtympokoju,chociażprzydałobysięcoświększego,

zwłaszczakiedypojawiąsiędzieci.

-Dzieci-powtórzyłacichutkoiuśmiechnęłasię.

-Pewnojakośsobieporadzimy,bochybaniebiedny

zciebiechłopak.

-Najbogatszynaświecie-wymruczał,całującją

znowu.

Ujęłajegotwarzwobiedłonie.Oczybłyszczałyjej

background image

szczęściem.

-WesołychŚwiąt,Trace.

-WesołychŚwiąt,Becco.-Uśmiechnąłsię.-Na

zawsze.

background image

EPILOG

Oficjalnezawiadomienieogłoszonew„NapaValley
Register"wywołałoniemałeporuszeniewlokalnej
społeczności.Niektórzypodejrzewalipomyłkęwdruku,inni
złośliwyżart.

Wydawałosięniemożliwe,żebyAshtonEstateWineryi
LouretVineyardsmiałysiępołączyć.

NawetTrace'owi,którybyłautoremzawiadomienia,

nowinawydawałasięzaskakująca.

Stałuwejściadosalonu,obserwująctwarzeobecnychna
uroczystości.PrzykominkuMeganrozmawiałazMercedeso
dzieciach,trzymającwramionachśpiącąAmber.Simon
dyskutowałointeresachzColeemiJaredem.Siedzącyna
sofieAnnaiGrant

opowiadalioostatnichosiągnięciachmałegoJacka

PaigeiMattowi,podczasgdyJulianijejmążSeth

oglądalizdjęciamalcauszczęśliwionego
bożonarodzeniowymiprezentami.

Eli,stojącyprzyfrancuskichdrzwiachprowadzącychdo

background image

jadalni,obejmowałzaborczoramieniemswojąmłodążonę,
Larę,pogrążonąwrozmowiezżoną

Cole'a,Daisy.

Gdybyspróbowalizebraćsięwtymgronieprzed

rokiem,nieobyłobysiębezprzelewukrwi,pomyślał

Trace.

Wiedział,żewpierwszejchwilirodzeństwoodniosłosiędo
jegopropozycjizdużądoząrezerwy,anawetnieufności.
Wciążjeszczepotrzebasporoczasu,zanimzdołająsię
dobrzepoznać.Alebylirodziną

iTraceżywiłgłębokieprzekonanie,żewkrótcezostanąteż
dobrymiprzyjaciółmi.

Ubiegłytydzieńprzyniósłdziesiątkispotkań,całe

górypapierkowejrobotyisetkipodpisów.Prawnicy

wykonalidobrąrobotę:połączoneAshtonEstateWineryi
LouretVineyardsmiałysięteraznazywaćKindredEstate
Vineyards.

DziedzictwozachłannościSpenceraAshtonazosta​

background image

łopogrzebanewrazznim.Zaczniemyodnowa,pomyślał
Trace.Posiadłośćijejakcjezostanąpodzielonepomiędzy
rodzeństwo,aichmatka,którawłaśniewyjechałaze
StephenemnaHawaje,zatrzymaswój

ukochanydom.

Zjednoczenizyskalinasilezarównojakorodzina,

jakipartnerzywinteresach.NazwiskoAshtoninazwa
KindredVineyardsstanąsięsiłą,zktórątrzebabędziesię
liczyć.

Idotegosiłąpozytywną,myślałTrace.

-Hej!-Beccapodeszłaodtyłuiobjęłagowpasie.

-Jużprawiepółnoc.

Uśmiechnięty,przyciągnąłjąbliżej.Przyjecha​

łaznimdoNapanaBożeNarodzenieipostanowiła

przenieśćtuswojestudio.Ustalilidatęślubunaczerwiec,
alenaraziebezszczegółów.

Pochyliłsiędojejucha.

-AmożeurwalibyśmysięgdzieśipowitaliNowy

background image

Rokbardziejkameralnie?Strasznietutłoczno.

-Lepiejzacznijsięprzyzwyczajać-odpowiedziała

zuśmiechem.-Totwojarodzina.

Jegorodzina.Tracęrozejrzałsięposali,wciążjeszcze
zdumionyliczbąobecnychosób,iprzeniósłwzroknaBeccę.
To,żebyłaprzynim,wydawałomusięnajpiękniejszym
daremnaświecie.

-Chodź.-Wziąłjązaramięipociągnąłwkierunkuwerandy.

-Trace,niemożemy...

Jaktylkosiętamznaleźli,uciszyłprotesty,zamykającjejusta
pocałunkiem.Całowałjąmocnoidługo,ażwestchnęłai
musiałasięoniegooprzeć.

-Mamcośdlaciebie-wymruczał,wyciągając

zkieszenimarynarkipłaskie,czarne,aksamitnepudełeczko.

-Trace,niepowinieneś...Och,jakietopiękne!

Diamentowynaszyjniklśniłwmiękkimświetle.

-Miałemcigodaćpóźniej-wyjąłnaszyjnikzpudełka-ale
chcę,żebyśgojużnosiła.-Odwróćsię.

background image

-Jestprzepiękny-wyszeptała,kiedyTracezapiął

zameczek.-Aleniepowinieneśbył.

-Lepiejsięzacznijprzyzwyczajać-powiedział

zuśmiechem.-Zamierzampodarowaćciwszystko.

Spojrzałananiegoprzezłzyimusnęłajegopoliczek.

-Przecieżjużtozrobiłeś.

Pochyliłsię,żebyznówjąpocałować,alezaledwie

dotknąłjejwargswoimi,usłyszałmęskigłoswymawiający
jegoimię.

-Przepraszam,żeprzeszkadzam.-Wdrzwiach

staliGrantiAnna,każdezdwomakieliszkamiszampanaw
dłoniach.-Jużprawiepółnoc.Chybawypijecieznamitoast?

Tracepopatrzyłnanich,zastanawiającsię,czyon

iBeccateżwyglądajątakckliwiejaktaświeżopoślubiona
para.

Pewnotak,pomyślał,samzdumiony,żetamyśl

background image

wydajemusięcałkiemsympatyczna.

Dołączylidoinnychikiedywybiłapółnoc,wszędzie
rozległysięwiwatyiżyczenia.

TracewziąłBeccęzarękęiwyszedłnaśrodekpokoju.

Uniósłkieliszek.

-Zarodzinę!-wzniósłtoast.

-Zarodzinę!-powtórzyliobecni,stukającsiękieliszkami.

Traceniemiałpojęcia,coprzyniesienowyrok,ale

jednobyłopewne,pomyślał,przytulającBeccęmocnieji
rozglądającsiępopokoju.

Niebędąsięnudzić.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Boswell Barbara Za wszelką cenę
Boswell Barbara Za wszelką cenę
Boswell Barbara ZA WSZELKĄ CENĘ
Boswell Barbara Za wszelką cenę
012 Boswell Barbara Za wszelką cene
Boswell Barbara za wszelka cene #
Boswell Barbara Za wszelką cenę
ANTY Prawo i Sprawiedliwość władza za wszelką cenę(1)(2)
być uczniem Jezusa za jaką cenę (3)
Budują gazociąg za wszelką cenę, POLSKA POLITYKA I EKONOMIA
Czy można ratować życie za wszelką cenę, MEDYCYNA ALTERNATYWNA, Medycyna ,no coments, naturalna
Graham Heather Za wszelką cenę 01 Za wszelką cenę
Jameson Bronwyn Winnica Ashtonów 04 Smak dojrzałego wina
12 ZA KAŻDY UŚMIECH TWÓJ
Orwig Sara Winnica Ashtonów 06 Nowy początek 2

więcej podobnych podstron