Rudolf Steiner Misteria Wschodu i Chrześcijaństwa

background image

Rudolf Steiner

MISTERIA WSCHODU

I CHRZEŚCIJAŃSTWA

WYDAWNICTWO GENESIS

background image

Rudolf Steiner

MISTERIA WSCHODU

I CHRZEŚCIJAŃSTWA

WYDAWNICTWO GENESIS

Gdynia 2002

background image

Rudolf Steiner: „Misteria Wschodu i chrześcijaństwa"

Wykłady wygłoszone od 3 do7 lutego 1913 r. w Berlinie

(tom

GA 144 w katalogu Dzieł Zebranych Rudolfa Steinera)

Niniejsze wydanie jest zgodne z oryginałem niemieckim:
Mysterien des Morgenlandes und des Christentums

wyda­

nym w 1985 roku w wydawnictwie Rudolf Steiner Verlag w
Dornach/ Szwajcaria.

© 1985 by Rudolf Steiner Nachlaßverwaltung,

Dörnach/Schweiz

Tłumaczenie: Ewa Waśniewska

Redakcja: Michał Waśniewski

Ilustracja na okładce: Ninetta Sombart

Copyright O for the Polish edition by

Wydawnictwo GENESIS, Gdynia 2002

ISBN 83-86132-36-1

Wydawnictwo GENESIS

e-mail:genesis@oknet.com.pl

internet: www.genesis.al.pl

tel/fax:058-6201650

Druk: Drukarnia A PR A, Bydgoszcz

background image

Pewne stopnie wtajemniczenia są wspólne we

wszystkich misteriach, niezależnie od tego, czy mó­
wimy o misteriach Wschodu, czy o misteriach Za­

chodu. Dlatego też dla wszystkich misteriów ma sens

pewne określenie, które można by ująć mniej więcej tak:

„Każda dusza, która chce osiągnąć pewien stopień ini­

cjacji, pewien stopień istoty misteriów, musi doświad­
czyć tego, co można nazwać spotkaniem z przeżyciem

śmierci. Drugą rzeczą, której każda dusza musi w

jakiejś mierze doświadczyć, jest przejście przez świat

elementarny. Trzecią rzeczą jest to, co w egipskich i
innych misteriach nazywało się widzeniem słońca o

północy, a jeszcze dalszą rzeczą jest to, co nazywa się

spotkaniem z wyższymi i niższymi bóstwami. Przeżycia

te musi przejść niejako każdy, kto dochodzi do określo­
nego stopnia wtajemniczenia.

R.Steiner

SPIS TREŚCI

Przedmowa do pierwszego wydania z 1932 r. . . . 11

Wykład I, Berlin, 3 luty 1913 15
Istota misteriów w powiązaniu z duchowym życiem

ludzkości. Konieczność wzmocnienia i przemiany
sił duszy przy wtajemniczeniu w dzisiejszych cza­
sach. Pierwszy stopień wtajemniczenia: przeżycie
śmierci; drugi stopień wtajemniczenia: przejście
przez świat elementarny.

Wykład II, 4 luty 1913 33
Wzmocnienie sił duszy jako warunek wstępny do
wejścia w wyższe światy. Wzajemne przenikanie się
praw natury i praw moralnych w duchowym świecie.

Spotkanie z duszami zmarłych. Pośmiertne skutki

wygodnictwa oraz braku sumienia w czasie życia
ziemskiego. Trzeci stopień wtajemniczenia: patrze­
nie na słońce o północy. Ponadzmysłowe przeżycie

świata roślin i jego związku ze słońcem i gwiazdami.

Wykładlll, 5 luty 1913 49
Dalsze stopnie wznoszenia się w duchowe światy.

Spotkanie z wyższymi i niższymi bóstwami. Bo­
lesne przeżycia duszy. Wtajemniczenie w dawnych
misteriach. Poznanie poprzez misterium Zaratustry
duchowych jestestw, pracujących nad budową fizy­
cznej i eterycznej osłony człowieka. Wtajemniczenie

background image

Zaratustry i wtajemniczenie Hermesa. Wcześniejsze

i późniejsze misteria egipskie. Izyda i Ozyrys. Prze­
jęcie tajemnicy Ozyrysa przez Mojżesza. Harmonia

sfer i Słowo świata. Zamilknięcie Słowa świata.
Uczucie opuszczenia i osamotnienia powstające u
wtajemniczonych w późnym okresie misteriów egi­
pskich.

Wykład IV, 7 luty 1913 66
Ponowne wyłonienie się istoty misteriów Wschodu
i tajemnic misteriów w kulturze duszy odczuwają­

cej. Misterium świętego Graala. Król Artur, rycerze
Okrągłego Stołu i Ginevra jako odbicie Zwierzyńca,
słońca i księżyca. Powtórzenie tajemnicy duszy ro­
zumowej w misterium świętego Graala. Wrogowie
świętego Graala - Klingsor i Iblis. Podwójna natu­

ra współczesnego człowieka: Parsifal i Amfortas.
Przezwyciężenie tępoty i zwątpienia w nowych mis­
teriach.

Przypisy 89

Uwagi Rudolfa Steinera o druku jego wykładów . . 91

Uwagi wydawcy 94

Rudolf Steiner - kalendarium

9 6

Uwagi na temat publikacji

wykładów Rudolfa Steinera

Podstawę zorientowanej antropozoficznie wiedzy du­

chowej tworzą napisane i opublikowane dzieła Rudolfa

Steinera (1861-1925). Poza wydaniem książek wygłosił on

w latach 1900-1924 też liczne wykłady i kursy. Zarówno
takie, które były ogólnie dostępne, jak również wykłady i
kursy jedynie dla członków towarzystwa teozoficznego, a
później antropozoficznego. On sam nie chciał początkowo,

aby jego swobodnie wygłaszane wykłady były zapisywa­
ne, gdyż zaplanowane one były jako szczególne przekazy
ustne, nie przeznaczone do druku.

Gdy jednak stopniowo

rozpowszechniane były niepełne i zawierające błędy notat­
ki słuchaczy, zdecydował się na uregulowanie spraw zwią­

zanych z ich wydaniem. Zadanie to powierzył Marii Steiner
von Sievers. Zobowiązał ją do uzgadniania stenogramów,
do zarządzania wszelkimi zapiskami oraz zapewnienia wy­

maganej przejrzystości wydawanych tekstów. Ponieważ
Rudolf Steiner - ze względu na brak czasu - jedynie w
niewielu wypadkach mógł osobiście korygować teksty, więc
wszystkie publikacje jego wykładów musiały zawierać na­

stępujące zastrzeżenia: Należy się liczyć z tym, że w tych nie

przeglądanych przeze mnie pismach mogą znajdować się

błędy.

Odnośnie zależności między wykładami wygłaszanymi

wyłącznie dla członków towarzystwa, które początkowo by­
ły dostępne jedynie jako poufne manuskrypty, a jego ogól­
nie dostępnymi pismami, wypowiedział się Rudolf Steiner

w swojej autobiografii Mein Lebensgang (35 rozdział)

1

.

9

background image

Odpowiedni fragment w dosłownym brzmieniu zacyto­

wany jest na końcu tej książki. To, co zostało tam powie­
dziane, odnosi się w tym samym stopniu również do kur­
sów w poszczególnych dziedzinach zawodowych, które
skierowane były do ograniczonego kręgu zaufanych osób,

posiadających podstawy wiedzy duchowej.
Po śmierci Marie Steiner (1867-1948), zgodnie z jej za­
leceniami, rozpoczęto prace nad wydaniem Dzieł Zbio­
rowych Rudolfa Steinera. Niniejszy tom stanowi część tego
wydania. Bliższe dane na temat tekstów stanowiących pod­
stawę tej książki znajdują się na początku przypisów.

10

Słowo wstępne Marii Steiner

do pierwszego wydania w 1932 roku

Jeszcze pod koniec dziewiętnastego wieku, gdy mate-

rialistyczne życie Europy przeżywało swój zewnętrzny roz­
kwit, wszędzie były poszukujące dusze, które z mieszczań­

skiej gnuśności uciekały w różne ruchy, gdzie miały nadzieję
na znalezienie duchowego impulsu lub zapomnienia drążą­
cego ich problemu dotyczącego sensu bytu. Poszukiwały
one ucieczki w prądach idealistyczno-społecznych, polity-
czno-rewolucyjnych, w różnych sektach i ruchach tołsto-

jowskich tylko po to, aby nadać własnemu bytowi cel wy­

kraczający ponad ciasne granice osobistego życia, aby wyjść
naprzeciw nurtującym pytaniom, dotyczącym bezsensu ży­
cia ograniczonego przez narodziny, śmierć i fizyczną cie­

lesność. Były to pytania, na które nauka nie potrafiła dać
żadnej odpowiedzi, wobec których intelekt kapitulował, ale
w swojej ograniczonej pysze odsyłał buntującą się duszę
bezwarunkowo z powrotem w te granice. Z wytrwałą za­
wziętością wierzył, że musi trwać wewnątrz labiryntu, w
którym zamknęło i utrzymywało go postrzeganie zmysłowe;
uważał, że chęć wykroczenia poza ten krąg i potrząsania
bramą ducha urąga fachowości. Ludzka jaźń, coraz bardziej
obciążona tym wszystkim, co przynosiło człowiekowi
współczesne martwe myślenie, stała zesztywniała i bez­
radna przed zamkniętą bramą ducha.

Jednak z mroków zamierzchłej przeszłości dźwięczało

jakieś słowo, które było jakby światłem. Dała je wcześniej

wiedza misteriów, które były miejscami niedostępnymi dla
profanów. Ich progi można było przestąpić z narażeniem

życia, po ciężkich ćwiczeniach i uroczystych ślubowaniach,

background image

a do zewnętrznego świata nigdy nie przeniknęło nic z taje­
mniczych zdarzeń, które się tam rozgrywały, gdyż było to
karane śmiercią. Ale wyszły stamtąd kultury, ludzie kieru­

jący państwami i ich doradcy, religie i ich założyciele, sztu­

ka i nauka. Pod potężnym wpływem tego, co wypływało z
miejsc misteryjnych, formowała się historia, a jedna kul­
tura następowała po drugiej, wciąż poszerzając obszary by­
tu człowieka, wiodąc jednocześnie poszczególne ludzkie

dusze po kolejnych szczeblach rozwoju, aż do ich własne­
go wnętrza, z mrocznego wszechżycia do świadomego
własnego życia, aby się w nim wzmocniła i jako silna jaźń
ponownie powróciła do wszechżycia.

W ten sposób trzeba przecierpieć wszystkie próby, dzię­

ki którym człowiek może się rozwijać. Na tej drodze czy­
hają również niebezpieczeństwa, ale pokonując je człowiek

może dostąpić wtajemniczenia. Pierwszym celem tych prób

jest przezwyciężenie samego siebie; a największym niebez­

pieczeństwem jest zagubienie samego siebie.

Również dzisiaj wielu ludziom zagraża to niebezpie­

czeństwo: niezliczone dusze, które coraz bardziej czują że

ich jaźń ucieka, młodzież, która przeżywa dogłębne umie­

ranie swego wnętrza i tuła się po świecie niby żyjące zwłoki,
przestraszona ludzkość, uwikłana nagle w jakąś kryzysową
sytuację, w której zatraca swoje człowieczeństwo, gdzie
to, co ludzkie, musi skapitulować przed maszyną.

Jednak w tym niebezpieczeństwie zatracenia człowie­

czeństwa ponownie dźwięczy wyraźnie głos misteriów. Ina­
czej niż dawniej, gdyż misteria i ich przesłanie również
uległy przemianie. Misteria ukryły się, umilkły w sposób
widoczny po tym, gdy wypełniły się w wydarzeniu na Gol­
gocie. Dzięki temu zdarzeniu misteria przestały dotyczyć

tylko dawnych wtajemniczonych kręgów i przeszły w sze­
rokie życie ludzkości. Stały się widoczne dla świata. Ponie-

12

waż nastąpił punkt zwrotny, rozpoczęła się nowa faza dzia­
łania misteriów.

Dawne misteria wypełniły swoje zadanie. Potężny, wiel­

ki, powoli przygotowywany sens rozwoju Ziemi został oś­
wietlony jako zdarzenie, jako osiągnięcie. To, co pozostało

żywe z dawnych miejsc misteryjnych, o ile nie połączyło
się z nowym impulsem, mogło utrzymać jedynie zewnę­
trzne formy, prowadzące jednak wtedy do dekadencji. Te

dekadenckie zniekształcenie zostało zagarnięte przez moce
zła, zawarło z nimi przymierze, oddzieliło się od czystego
prawzoru. Ukryte czyste jądro istoty misteriów musiało zna­

leźć nowe formy wyrazu. Z dala od głównej sceny zewnę­

trznych dziejów ludzkości, nie związana już z konkretnym

miejscem, daleko od zgiełku świata i władz kościelnych,
powstała nowa ezoteryka, której zadanie polegało na do­
prowadzeniu ludzkiej jaźni do obudzonej świadomości, do
opanowania samej siebie, do ponownego zdobycia świata

duchowego dzięki siłom płynącym z własnej wolnej woli.

Ukryte miejsca, w których zgodnie z duchem czasu pie­

lęgnowano mądrość misteriów, pozostały nieznane dla świa­
ta zewnętrznego. Nie tkwiły już ani w centrum, ani w tle
tej rozlewającej się na zewnątrz kultury. Ich działanie pro­
mieniowało zgodnie z ukrytym biciem serca dziejów świa­
ta i wnosiło życie w duchowy krwioobieg ludzkości. Często

czyniono próby stłumienia tego życia budzącego u ludzi
świadomość i przepajającego ich wolnością. Władze pań­
stwowe i kościelne - które wciąż jeszcze uważały się za
reprezentantów dawnej tradycji misteriów i za kulisami

historycznych zdarzeń nadal odgrywały kierowniczą rolę,
a które dzięki wpływom politycznym ukierunkowanym na
osiąganie własnych celów posiadały dużą władzę - były
tym impulsom niechętne i widziały w nich zagrożenie dla

swoich światowych wpływów. Były to bowiem siły, które

13

background image

prowadziły ludzi do jedności i wspólnoty, wznosiły ich po­
nad zróżnicowania, ponad podziały narodowe, ponad kręgi
gospodarcze i stanowiska. Zamierzano tym siłom przeszko­
dzić i wykorzystać je do celów służących zdobyciu szcze­
gólnej władzy. Jednak życie, które pochodziło ze źródeł
duchowych, nie pozwoliło się uśmiercić. Przebijało się w
różny sposób przez wszystkie narzucane mu przeciwności.

Dzisiaj wybiła taka godzina dziejów, w której misteria

muszą przemawiać do wszystkich ludzi. Ludzkość nie mo­
że już pomóc sobie w tym zamęcie, w jakim się znalazła,

jeśli nie osiągnie możliwości zdobycia tej wiedzy. W dzie­

le Rudolfa Steinera, które jest ofiarnym czynem najwięk­
szego geniuszu nowych czasów, przekazane są objaśnienia

- odpowiadające świadomości współczesnego człowieka
- o ogarniających świat związkach duchowych zdarzeń,
które ciągle rozgrywały się poza widocznymi bezpośred­
nio zdarzeniami historii; przekazane jest tam również to
wszystko, czego potrzebuje przyszła ludzkość do przeła­
mania więzienia swojego ciasnego bytu i dotarcia do we­
wnętrznej wolności poprzez przezwyciężenie egoizmu, aby
przekraczając bramę poznania dotrzeć w świat ducha, do
którego wewnętrznie należymy.

Nie ma innej drogi prowadzącej do ponownego wydo­

bycia naszego człowieczeństwa, nie ma innej drogi, aby
odnaleźć w nas człowieka, który nie dopuści do tego, aby
zgodnie z wolą mocy przeciwnych rozwojowi ludzkiemu
zawładnęło nami tkwiące w nas zwierzę lub demon, który

pragnie uczynić z człowieka maszynę, nie ma ku temu in­
nej drogi, aniżeli poznanie zachodzących wciąż przemian

formy, substancji i świadomości, jakie przeżywane były w

dziejach ludzkości i pielęgnowane były w misteriach.

14

Wykład I

Istota misteriów

Stopnie wtajemniczenia

W tych wykładach chciałbym przedstawić Wam obraz

misteriów oraz ich związków z duchowym życiem ludzkoś­
ci. Dlatego dzisiejsze spotkanie musimy potraktować jako
wprowadzenie w niektóre przeżycia na drodze do wyższych

światów. Wprawdzie będziemy w tym wprowadzeniu poru­
szać sprawy, z którymi zetknęliśmy się już w naszej pracy
antropozoficznej, jednak w następnych dniach wniesiemy
do naszych rozważań nowe punkty widzenia, których do­
tychczas nie rozpatrywaliśmy.

Wszystko, co rozumie się pod pojęciem istoty miste­

riów, oparte jest na przeżyciach w wyższych światach, ja­
kie są udziałem ludzi wtajemniczonych. Z wyższych świa­
tów musi zostać ściągnięta w dół wiedza, muszą też być

ściągnięte impulsy do praktycznego działania. Często pod­
kreśla się, że podobnie jak rozwój człowieka przyjmuje w
różnych dziedzinach różne postacie w następujących po

sobie kolejnych etapach ludzkiego życia, tak też jest w przy­
padku tego wszystkiego, co nazywamy istotą misteriów.

Nasza dusza nie przechodzi tak po prostu w następne życie

ludzkie. W kolejne życie przechodzimy właśnie dlatego,
że przy każdej inkarnacji do nowych przeżyć możemy do­
łożyć coś, co związaliśmy z naszą duszą w poprzednich in-
karnacjach. W czasie, kiedy po śmierci przechodzimy przez
świat duchowy, aby ponownie wkroczyć przez narodziny
w fizyczny byt ludzki, obraz zewnętrznego świata ulega naj­
częściej całkowitej zmianie. Dlatego też w następujących
po sobie kolejno różnych epokach ludzkości z łatwo zau-

background image

ważalnych względów musi się zmieniać istota misteriów,
zasada wtajemniczenia.

W naszych czasach zasada wtajemniczenia została i tak

ogromnie zmieniona, gdyż do pewnego stopnia, do pew­
nego poziomu wtajemniczenia może ono zostać osiągnięte
bez jakiegokolwiek wprowadzenia przez inną osobę. Jest

to możliwe dzięki temu, że zasady wtajemniczenia można
obecnie przedstawić całkowicie otwarcie, jak to ma miej­
sce np. w mojej książce Jak osiągnąć poznanie wyższych

światów

2

.

Kto spróbuje sumiennie przejść przez opisane w

tej książce ćwiczenia, może zajść bardzo daleko, jeśli cho­
dzi o zasadę wtajemniczenia. Przez zastosowanie zawartych
tam wskazań może tak dalece oddziaływać na swoją du­
szę, że poznanie bytu świata duchowego staje się dla niego

tym samym, co poznanie świata zewnętrznego. Przez suk­
cesywne, żmudne i ciągłe stosowanie przedstawionych tam
ćwiczeń może tak oddziaływać na własną duszę, że będzie
mógł uczynić skok w zakresie możliwości pojmowania
światów duchowych. Obecnie stało się możliwe opisanie
drogi wtajemniczenia, jaką można przejść bez narażania
duszy na szczególne przeżycia, które prowadzą do katas­

trofy i rewolucji.

Dzisiaj można więc w sposób całkowicie otwarty oma­

wiać wejście w wyższe światy. Trzeba jednak powiedzieć,
że dzisiaj, kiedy człowiek powinien w sposób istotny pójść
dalej, droga w wyższe światy również związana jest ze zno­
szeniem pewnego cierpienia, bólu, określonych przeżyć,

które mogą wpływać na życie człowieka w sposób zaska­
kujący i rewolucyjny, a do których człowiek musi być naj­
pierw odpowiednio przygotowany. Jedno trzeba więc raz

jeszcze szczególnie podkreślić. To, co jest opublikowane,

każdy może bez szkody poznać i dzięki temu zajść bardzo
daleko. Jest jednak rzeczą oczywistą że droga w wyższe

16

światy nigdzie nie jest ograniczona. Kiedy przekracza się
pewne określone granice i chce się podążać tą drogą dalej,

to trzeba być szczególnie dojrzałym, aby przejść przez to
bez wstrząsów dla duszy - nie chodzi o wstrząsy związane
z chorobą, ale na wskroś wewnętrzne wstrząsy życia duszy.
Jeśli cały proces wtajemniczenia przebiega w sposób właś­

ciwy, to dusza jest w stanie znieść również i takie wstrząsy.
Jednak właśnie to jest niezbędne, aby proces wtajemnicze­

nia przebiegał w sposób właściwy.

Musi być co do tego jasność, że dla kogoś, kto chce

niejako zrobić skok w misterium, wszystko w duszy musi
stopniowo ulec zmianie. Prawie wszystko musi się zmienić
w życiu duszy. Gdyby chcieć krótko scharakteryzować tę

zmianę, można by w niewielu słowach opisać ją następu­

jąco: „To, co w zwykłym życiu duszy wydaje się być celem,

musi się stać środkiem do wyższych celów u kogoś, kto
chce się zagłębić w misterium". W zwykłym życiu czło­

wiek postrzega świat zewnętrzny przy pomocy zmysłów.
Postrzega zewnętrzny świat w kolorach, kształtach, dźwię­
kach i innych wrażeniach zmysłowych. Człowiek żyje w

zwykłym życiu niejako wewnątrz świata wrażeń zmysło­
wych. W chwili, gdy wtajemniczenie ma dojść do pewnego

określonego stopnia, człowiek nie może stawiać przed sobą
świata zewnętrznego tak, że przeżywa błękit, czerwień czy

inną barwę; musi być w stanie uczynić z przeżycia barwy

- nie tracąc tego przeżycia - zwykły środek do zdobycia

wyższego celu.

W zwykłym życiu człowiek patrzy na przykład podczas

pogodnego dnia daleko w przestrzeń świata i widzi błękit
nieba. Żyje w widoku błękitu nieba. Jeśli chce zostać wta­

jemniczonym, to na określonym stopniu inicjacji musi być

w stanie patrzeć na błękitne niebo tak, aby stało się dla niego
całkowicie przezroczyste. Normalnie istnieje pewna „gra-

17

background image

nica"; teraz ta granica musi się stać przezroczysta, a to, co
człowiek chce zobaczyć, musi widzieć poprzez ten błękit
nieba. Nie może teraz istnieć dla niego żadna granica. Albo
weźmy różę. Dla zewnętrznego spojrzenia powierzchnia
róży ograniczona jest czerwoną barwą. W chwili inicjacji
czerwony kolor róży przestaje być ograniczeniem. Czerwień
staje się przezroczysta, a poza nią ukazuje się to, czego wła­
ściwie się szukało. Kolor nie przestaje oddziaływać przez
swoją naturę, ale wtajemniczony widzi inaczej, gdy patrzy

przez błękit nieba, inaczej, gdy patrzy przez czerwień róży,
a inaczej, gdy patrzy przez zorzę poranną itd. Przeżywa ko­

lor w zupełnie określony sposób. Kolor staje się dla jego
spojrzenia natychmiast przezroczysty, zostaje usunięty przez

siłę duszy, która osiągnięta zostaje dzięki ćwiczeniom pro­
wadzącym do tej przezroczystości. Tak jest ze wszystkimi
wrażeniami zmysłowymi. O ile wcześniej były one tym, w

czym żyło się, to po inicjacji stają się jedynie środkiem do
przeżywania tego, co kryje się poza nimi.

Podobnie jest na przykład z całym światem myśli. W

normalnym życiu człowiek myśli. Proszę mnie teraz dobrze
zrozumieć i nie popełnić błędu. Zauważycie zgodność, je­
żeli porównacie to odpowiednio z innymi moimi wypo­
wiedziami. Jednak można przecież powiedzieć, że na okre­
ślonym stopniu inicjacji zanika w człowieku myślenie w
zwykłym znaczeniu tego słowa. Nie chodzi o to, czy czło­
wiek kiedykolwiek dojdzie do tego, aby móc zatrzymać
myślenie pozbawione znaczenia - wtajemniczony mógłby

do tego dojść - lecz o to, aby z czegoś, co stanowiło cel i
sens życia duszy, uczynić zwykły środek. Oznacza to, że
człowiek podlegający inicjacji przeżywa nowy świat. Aby
mógł go przeżyć, to poza innymi rzeczami, o których bę­
dziemy jeszcze mówić, musi wyjść poza zwykłe myślenie
na planie fizycznym. Gdy człowiek żyje na planie fizycz-

18

nym, to czyni osądy o rzeczach, zdobywa o nich poglądy,
tworzy swój punkt widzenia. Od pewnego stopnia wtajem­
niczenia osądy i poglądy na temat rzeczy nie mająjuż żad­

nego znaczenia, żadnej wartości.

Muszę tu poczynić pewną uwagę, ponieważ mówimy

o regionach życia duszy, które tak bardzo różnią się od tego,
do czego jesteśmy przyzwyczajeni, że bardzo łatwo mogą
powstać różne nieporozumienia. Kiedy osiąga się taki sto­
pień wtajemniczenia, który będę musiał opisać w celu dal­

szych rozważań, to musi też z reguły istnieć dla człowieka
możliwość prowadzenia pewnego rodzaju podwójnego ży­
cia. W zwykłym, codziennym życiu nie jest w ogóle mo­
żliwe, ażeby nie myśleć o rzeczach i nie oceniać ich. Na
planie fizycznym jesteście zmuszeni do oceniania rzeczy i

do myślenia o nich; stanowi to dla Was rzecz najbardziej
oczywistą że człowiek musi na planie fizycznym myśleć.
Załóżmy, że siedzicie w pociągu i nie myślicie; wtedy na

stacji, na której macie wysiąść, nadal będziecie siedzieć. Je­
śli się nie myśli, to może dojść do sytuacji, że antropozof,
który powinien chronić swoją kartę członkowską, zostawi

ją w zwykłym życiu na dowolnym miejscu, co jest przecież

sprzeczne z zasadą ochrony tej karty. Świat zorganizowa­
ny jest właśnie w taki sposób, że człowiek musi oceniać i
myśleć. Jednak z takim ocenianiem i myśleniem nie wejdzie

się do wyższych światów. Może jedynie nastąpić pewnego
rodzaju przemieszanie obu stanowisk. Ktoś może być tak
bardzo opanowany przez chęć wniknięcia w wyższe świa­
ty, że może o tym zapomnieć. Jednak obowiązującą zasadą

musi być rozdzielenie obu tych rzeczy. W życiu na planie
fizycznym zdolność oceniania jest regułą absolutnie zdro­
wą i konieczną; jednak musi być jasne, że dla wyższych

światów właśnie to, co człowiek tak energicznie wykształ­
ca dla planu fizycznego, może być jedynie środkiem.

19

background image

Myśli, idee, osądy, wszystko to razem musi się stać dla

człowieka dążącego do wtajemniczenia tym samym, czym
na przykład farby dla malarza. Nie stanowią one dla niego
celu samego w sobie. Służą jedynie temu, aby mógł on wy­
razić poprzez obraz to, co chce przekazać. W zwyczajnym
życiu, na planie fizycznym, myśli i idee są celem samym

w sobie; natomiast dla człowieka wtajemniczonego stają
się środkiem, aby wyrazić to, co przeżywa w wyższych
światach. Może on do tego dojść tylko wtedy, kiedy rozwi­
nie odpowiedni nastrój duszy wobec poglądów, zapatrywań
itd. Jeśli ktoś odczuwa jeszcze jakiekolwiek zamiłowanie
do takiego czy innego poglądu, gdy uważa, że to czy tam­

to jest prawdziwsze, to nie może dojść do wspomnianego
tu stopnia wtajemniczenia. Może to uczynić tylko ten, kto
w takim samym stopniu zdaje się na swoje poglądy jak na

jakiekolwiek poglądy innych, kto jest całkowicie gotowy

do całkowitego wyłączenia swoich własnych zapatrywań i
patrzenia na każdą rzecz w sposób czysty, obiektywny.

To wychodzenie poza stanowisko „mniemania", poza

stanowisko „zapatrywania" i „osądzania", należy w zasa­
dzie do najtrudniejszych rzeczy związanych z przeżyciami

wewnętrznymi.

Dotyczy to również sytuacji, gdy u kogoś, kto szuka

drogi do wyższych światów, powstają trudności we współ­
życiu z innymi ludźmi. Kto szuka drogi ku wyższym świa­

tom lub doszedł już na tej drodze do określonego poziomu,
będzie miał ze względu na osiągnięty nastrój duszy zupeł­
nie inny stosunek do wielu rzeczy w życiu, aniżeli ma to
zazwyczaj miejsce. Przede wszystkim ujawni się w nim
właściwość, że nagle będzie wiedział, jak należy się w ta­
kiej czy innej sytuacji życiowej zachować. Być może oto­
czenie będzie mu zadawać pytania: „Dlaczego mamy tak

postępować?" Będzie on, z pewnością ciągle konfronto-

20

wany z tym „dlaczego", kiedy będzie postrzegany z punk­
tu widzenia innego człowieka. Najpierw jednak musi on

rzeczywiście przejść z poziomu, na którym wtedy stoi -

gdzie natychmiast przedstawia mu się to, co trzeba uczy­
nić - na poziom drugiego człowieka, gdzie będzie zmu­
szony do przejścia myślowej drogi zwykłego życia, aby
pokazać, aby udowodnić to, co mógł dojrzeć w okamgnie­
niu. Ten natychmiastowy ogląd oddalonych od siebie zwią­

zków życiowych, z wieloma ogniwami pośrednimi, wys­
tępuje jako zjawisko towarzyszące wyjściu ponad osądy i

zapatrywania, ponad przyjmowanie takiego czy innego pun­
ktu widzenia.

To, co trzeba następnie osiągnąć, powiązane jest też z

wieloma innymi wewnętrznymi, moralnymi właściwoś­
ciami. Będziemy jeszcze o nich mówić podczas dzisiejsze­
go wieczoru. Teraz należy zwrócić uwagę tylko na jedną
właściwość, na którą już często wskazywaliśmy. Jest nią

nieustraszoność. Trzeba bowiem mieć przed oczami fakt,
że przeżycia, w które się wkracza - gdy całe dotychcza­
sowe życie duszy zostaje niejako zdegradowane i zamiast

„celem" staje się „środkiem do celu" - są teraz zupełnie
inne. Człowiek przeżywa teraz w zupełnie nowy sposób.
Rzeczywiście wkracza on na teren nieznany i to wkroczenie
w nieznane jest zawsze początkowo połączone ze stanem
trwogi. Ponieważ całe przeżycie przepływa intymnie we

wnętrzu duszy, to stany strachu mogą dotyczyć wszystkich
możliwych wewnętrznych przeżyć. Dlatego przygotowu­

jąc się do wejścia w światy duchowe należy przyswoić so­

bie nieustraszoność.

Właśnie tę nieustraszoność trzeba osiągnąć przez okre­

ślone medytacje. Jest to możliwe, jednak zazwyczaj nie ma
się dosyć wytrwałości do medytacji, które właśnie do tej
dziedziny przynależą. Dobrą medytacjąjest np. ciągłe od-

2!

background image

dawanie się myśli, iż przez to, że się o jakiejś rzeczy wie,
ta rzecz nie ulega zmianie. Gdyby ktoś na przykład w tej
chwili wiedział, że w ciągu godziny niewątpliwie musi wy­
darzyć się coś złego, a nie byłby w stanie zapobiec temu
zdarzeniu, to być może uległby uczuciu strachu i przera­
żenia. Ale jego wiedza nie zmienia samej rzeczy! Dlatego
strach i przerażenie jest całkowicie niedorzeczne, jeśli wie
się o tej sprawie. Jest to niedorzeczność, której ulegają wszy­

stkie dusze w sposób oczywisty na skutek naturalnych zało­
żeń; niedorzeczność, która niewątpliwie wkracza w dusze
ludzkie na określonym stopniu wtajemniczenia, o ile ini­
cjacja nie była wielokrotnie przygotowywana do nieustra-
szoności. Czy można bowiem zmienić coś w jakiejś rzeczy

tylko przez to, że się o niej wie?

Człowiek medytujący, który pracuje nad osiągnięciem

pewnego stopnia inicjacji, dochodzi na określonym stopniu
do bardzo zdumiewającej'wiedzy, że w pewnych okolicz­
nościach nie jest dobrze opierać się na własnym wnętrzu,
na własnej ludzkiej duszy. Pod progiem świadomości jest
bowiem coś, co człowiek rzeczywiście chciałby zmienić,

jeśli osądza to z punktu widzenia zwykłego życia. W pew­

nych okolicznościach pod progiem świadomości jest coś
przerażającego, coś okropnego. I byłoby rzeczą naturalną,
że gdyby jakiś człowiek wprowadzony został bez przygo­
towania w swoje własne podłoże duszy, to byłby tym bar­
dzo przerażony. Musi się do tego przygotować przez ciągłe
medytowanie myśli, że rzecz nie zmienia się przecież przez

to, że się ją pozna. Te przerażające rzeczy nie dlatego po­

jawiają się w podłożu duszy, że człowiek wnika tam i dos­

trzega je. Są tam zawsze, również wtedy, gdy człowiek ich
nie pozna. Ale właśnie przez ciągłe medytowanie myśli,
że rzecz nie staje się inna przez to, że ją poznajemy, osiąga
się w dużej mierze konieczną nieustraszoność.

22

Widzicie więc już na podstawie tych paru rzeczy, które

zostały ukazane, że w chwili, gdy człowiek zamierza udać

się w wyższe światy, moralne i intelektualne właściwości
duszy przeplatają się. Dzisiejsza zwykła, zewnętrzna nau­
ka wymaga właściwie tylko właściwości intelektualnych.

Odwagę i nieustraszoność nazywam w tym powiązaniu mo­
ralnymi właściwościami. Bez nich nie można osiągnąć nie­
których stopni wtajemniczenia.

Pewne stopnie wtajemniczenia są wspólne we wszyst­

kich misteriach, niezależnie od tego, czy mówimy o miste­
riach Wschodu, czy o misteriach Zachodu. Dlatego też dla

wszystkich misteriów ma sens pewne określenie, które mo­
żna by ująć mniej więcej tak: „Każda dusza, która chce
osiągnąć pewien stopień inicjacji, pewien stopień istoty mi­

steriów, musi doświadczyć tego, co można nazwać spot­
kaniem z przeżyciem śmierci.

Drugą rzeczą, której każda

dusza musi w jakiejś mierze doświadczyć, jest przejście

przez świat elementarny.

Trzecią rzeczą jest to, co w egip­

skich i innych misteriach nazywało się widzeniem słońca
o północy,

a jeszcze dalszą rzeczą jest to, co nazywa się

spotkaniem z wyższymi i niższymi bóstwami".

Przeżycia te

musi przejść niejako każdy, kto dochodzi do określonego
stopnia wtajemniczenia. Na podstawie wewnętrznego do­

świadczenia musi on wiedzieć, co dana rzecz sobą przed­
stawia i musi być w stanie żyć niejako w dwóch światach:
w jednym świecie, w którym żyje dzisiaj człowiek, tzn. w

świecie fizycznym, i w innym świecie, w którym można żyć
tylko wtedy, kiedy się wie, co oznacza spotkanie z przeży­
ciem śmierci, przejście przez świat ełementarny, widzenie
słońca o północy

i spotkanie z niższymi i wyższymi bóstwa­

mi.

Zbliżyć się do śmierci! Chodzi o to, że człowiek w stanie

czuwania między narodzinami i śmiercią żyje ciągle - o ile

23

background image

żyje świadomie - w tym wszystkim, co musi zostać przez­
wyciężone i stać się zwykłym środkiem dla wtajemnicza­
nego, o czym Wam właśnie mówiłem. Spróbujcie sobie raz

jasno uświadomić, w czym żyje człowiek na planie fizycz­

nym. Otóż żyje on w swoich wrażeniach zmysłowych oraz
zwykłych przeżyciach duszy. To wszystko musi się stać je­
dynie środkiem, gdy tylko człowiek wkracza w istotę mis­
terium. Cóż zatem pozostaje z tego zwykłego odczuwania
człowieka? Nie pozostaje nic. Wszystko to staje się spra­
wą drugorzędną. A zatem wszystko, co człowiek przeży­
wa wewnętrznie - a także zewnętrznie - w normalnym
świecie, musi teraz oddalić.

Pomyślcie więc, że błękitny nieboskłon staje się prze­

zroczysty i zanika, że nie ma już tych wszystkich granic,
które tworzą barwy na powierzchniach rzeczy, że zanikają
dźwięki świata fizycznego, nie ma ich, nie ma też odczu­
cia dotyku, również i to znika. Proszę jednak zwrócić uwagę
na to, że pozostają przeżycia! A więc zanika np. uczucie,
że stoi się stopami na stałym gruncie - co nie jest niczym
innym jak odczuciem zmysłu dotyku - i człowiek czuje się
tak, jakby grunt usunął mu się spod stóp, jakby na niczym

nie stał. Ale początkowo nie może się wznieść w górę ani
opaść w dół. I tak jest ze wszystkimi wrażeniami. Krótko
mówiąc, zanika wszystko, czego dostarcza nam ciało fizy­
czne - a pośredniczy ono we wszystkim, co człowiek robi
w normalnym życiu między obudzeniem a zaśnięciem. Po­
wstaje stan, przed którym człowiek w normalnym życiu jest
chroniony; taki stan, jaki nastąpiłby, gdyby śpiący człowiek
odzyskał nagle świadomość, a nie mógłby ponownie wró­
cić do swojego ciała fizycznego. Nie możecie powiedzieć,

że w czasie normalnego życia człowiek osiąga podobny stan
podczas marzeń sennych. Tak nie jest. Marzenie senne jest
wprawdzie w pewien sposób przeżyciem poza fizycznością

24

ale równocześnie intensywność tego przeżycia tak się ob­
niża, że człowiek nie jest świadomy tego, że pozostaje po­

za przeżywaniem fizyczności.

Ta intensywność świadomości, że „oto stoi się poza

wszystkimi przeżyciami fizycznymi", pojawia się w rze­

czywistości dopiero w czasie inicjacji. To znaczy, że przy
wkraczaniu w wyższe światy nadchodzi taki moment, kie­
dy staje się naprzeciwko swojego ciała fizycznego, przy
pomocy którego można w stanie czuwania poruszać ręka­
mi, a przy pomocy stóp można chodzić, dzięki kolanom mo­

żna się zginać, dzięki powiekom można mrugać i tak dalej,
podczas gdy teraz całe to ciało fizyczne odczuwa się tak,

jakby było sztywne, jakby niemożliwe było używanie rąk,

poruszanie powiekami, nogami itd. A potem następuje mo­
ment, kiedy się wie, że to fizyczne ciało posiada oczy, ale
teraz nie służą one po to, aby coś zobaczyć. Po pierwsze

dlatego, że wszystkie rzeczy stają się przezroczyste, a po
drugie, ustaje całkowicie możliwość, aby w ogóle przy po­
mocy zwykłych środków, jakimi się dotychczas dyspono­

wało, dojść do tych rzeczy.

Spróbujcie ująć tę sprzeczność w zwykłym sensie tych

słów. Kiedy człowiek przygotuje się, aby dotrzeć do tego
punktu, wtedy udaje mu się dojść do tego, że wszystkie rze­
czy stają się jakby przezroczyste i można niejako przenikać
wzrokiem poprzez rzeczy. Ale w chwili, kiedy na przykład
błękitny nieboskłon zaczyna stawać się przezroczysty, oko
traci w ogóle możliwość widzenia błękitu nieba. Oznacza
to, że pierwszy krok w istocie misteriów powstaje przez to,

że dochodzi się do punktu, gdzie przezwyciężony zostaje

ogląd zmysłowy, a także myślenie; jednak równocześnie

traci się możliwość poznania tego, co powinno się dzięki

temu osiągnąć. Doszło się zatem do chwili, kiedy otrzyma­
ło się coś zupełnie nowego i osiąga się moment, w którym

25

background image

to nowe powinno wyjść naprzeciw, ale w tej samej chwili
zostaje to zabrane! Nie wie się teraz nic więcej ponad to,
że zapracowało się na to, by stać przed wyższymi świata­
mi, ale jest to jednocześnie moment, kiedy zostaje to za­
brane.

Wyobraźcie sobie tę chwilę. Jest to moment, który w

istocie misteriów wszystkich czasów określany jest jako doj­

ście aż do wrót śmierci.

Bowiem wie się teraz, co to znaczy,

że świat - tzn. świat wszystkich wrażeń - został zabrany.
Człowiek wie, że zabrane mu zostało nic innego, jak prze­
życia, jak wewnętrzne wrażenia. W chwili, kiedy człowiek
zasypia - kiedy zabrane mu zostają wszystkie wrażenia -
dochodzi w zwykłym życiu również do stanu nieświado­
mości, to znaczy, że żyje w swoich wrażeniach. Gdy teraz
przezwycięży wrażenia normalnego życia, to wie, iż doszedł

tak daleko, że może patrzeć na wskroś przez wszystkie rze­
czy; ale ten nowy świat zostaje mu w tym momencie ode­
brany. Będziemy jeszcze na ten temat mówić dokładniej,
teraz chcemy tylko nieco przybliżyć, co rozumiemy przez
te wrażenia.

Jeśli chodzi o tę konieczność pozostawania w miejscu,

o niemożność posuwania się dalej, to nie ma żadnego in­
nego ratunku jak tylko wykształcenie swojego wnętrza - za­
nim dojdzie się do tego momentu - tak daleko, żeby można
było zabrać ze sobą jedyną rzecz, jaką w ogóle można ze
sobą zabrać poza ten punkt, do którego się doszło. Trzeba
dojść w swoim wnętrzu tak daleko, aby w momencie, w któ­

rym świat zewnętrzny odmawia człowiekowi właściwie
całej mocy, posiadać - dzięki ćwiczeniom swojej pewności

siebie, swojej przytomności umysłu i innych cnót wewnę­

trznych rozumianych tu jako dzielności - wewnętrzną siłę,
wewnętrzną energię, aby w chwili, gdy świat zostaje zabra­
ny, mieć jeszcze do dyspozycji wewnętrzną energię. W tym

26

momencie wywołuje to jednak bardzo ważne przeżycie,
wyjątkowo ważne przeżycie.

Pomyślcie tylko, że dzięki własnej pracy człowiek do­

chodzi do granicy, gdzie świat staje się przezroczysty. A
wtedy świat zostaje mu odebrany. Człowiek nie może teraz
niczego uratować, nie może uratować niczego z wyjątkiem
pewnej wewnętrznej siły, dzięki temu, że ćwiczył zaufanie

do siebie, przytomność umysłu i nieustraszoność. Dochodzi
się dzięki temu do ważnego przeżycia, które natychmiast
cię przepaja. Jesteś na świecie sam! Jesteś na świecie zu­
pełnie sam! I to przeżycie - którego nie mogę opisać ina­
czej, jak tylko słowami: „Ty sam jesteś całym światem!" -

staje się coraz większe i większe. Staje się coraz silniejsze,
coraz bardziej cię ogarnia. I jest rzeczą szczególną, że z te­
go jednego przeżycia w duszy może powstać - a właściwie
musi rzeczywiście powstać u wtajemniczonego - cały nowy
świat. Czuje się, że doszło się do pewnej granicy, gdzie stoi

się wobec nicości, ale w samym sobie posiada się pewną
siłę. Początkowo jest ona może mała, ale staję się wciąż
większa i większa, rozszerza się na wszystkie strony. Za­
czyna się wnikać w cały świat, przepajać sobą cały świat,
a im bardziej przepaja się świat swoją istotą, tym bardziej
objawia się człowiekowi wciąż coś innego. Człowiek roz­
ciąga siłę, którą ze sobą przyniósł, w tę czy inną stronę, a
w zależności od tego, jak ją rozciągnął, przeżywa wciąż coś

innego. Początkowo przeżywa to jednak jako coś pełnego
grozy, ponieważ w tym innym przeżywaniu, jakie teraz
może być jego udziałem, brakuje czegoś, co na pewnym
stopniu poznania - zanim się tego świadomie nie przeżyje

- nie jest przeżywane jako coś budzącego grozę, gdyż w

zwyczajnym życiu na planie fizycznym zawsze to wystę­
puje, a pewne wyobrażenie zdobywa się o tym dopiero wte­
dy, gdy tego już nie ma.

27

background image

Zanika bowiem wszelkiego rodzaju uczucie material-

ności, fizycznej materialności. Cały byt materialny zanika

w nieokreślonej nicości, przestaje istnieć. Zanika uczucie,

że człowiek czuje coś twardego albo też coś miękkiego jak
woda, albo coś takiego jak powietrze, krótko mówiąc, za­
nika uczucie, że jest się otoczonym przez materię. Ma się
teraz do czynienia tylko z właściwościami rzeczy, ale nie
z samymi rzeczami. Z ciężkich, fizycznych, gęstych ciał
pozostaje tylko gęstość, ale nie substancjalność; z ciał cie­
kłych pozostaje tylko bycie stanem ciekłym, ale nie sub­
stancjalność, woda czy coś ciekłego; z powietrza pozostaje
tylko wola rozprzestrzeniania się na wszystkie strony, ale
nie substancjalność. Wnika się we właściwości przedmio­
tów, ma się jednak uczucie, że przedmioty znikają że zni­
ka wszelka materialność. To jest pierwsza rzecz, która za­

nika.

Druga rzecz, która zanika na poziomie przeżyć, o ja­

kich teraz mówimy, to wszystko, co związane jest z tym,
co w zwykłym fizycznym życiu nazywa się postrzeżenia-
mi zmysłów. Wynika to już z dotychczasowych rozważań.
Nic już nie wywołuje w człowieku wrażeń, człowiek sam

jest wszystkim. Jedyne wrażenie, jakie jeszcze pozostaje,

dotyczy co najwyżej „czasu": Teraz „nie jesteś jeszcze"
czymś, ale „za jakiś czas" będziesz tym. Jednak nie ma od­
czucia, że poza tobą istnieją jakieś rzeczy, które są gdzieś
w innym miejscu i wywierają na kimś wrażenie. Albo sam

jestem czymś, albo w ogóle nie ma niczego. Wszystko, co

się przed tobą pojawia, to ty sam; wchodzisz w to, jedno­
czysz się z tym i w końcu stajesz się tak wielki, jak rozcią­
gający się przed tobą świat.

Opisuję, jakie jest to przeżycie. Jest ono tym, co zwykle

w miejscach misteriów nazywane było przeżyciem świata
elementarnego.

Człowiek dociera tam wprawdzie po prze-

28

życiu spotkania ze śmiercią, ale jest on tam nierozróżnialną

jednością z całym światem, jaki ma do dyspozycji.

I teraz istnieją dwie możliwości. Albo przygotowanie

było prawidłowe, bądź też nie. Jeśli było prawidłowe, to u
wtajemniczanego, który w pewnym stopniu przelał całego

siebie w świat, musi pozostać jeszcze część siły. Jeżeli za­
chodzi właśnie taki przypadek - dzisiaj przedstawiam to z
nieco innego punktu widzenia niż zazwyczaj, ale właśnie
teraz potrzebny jest nam ten inny punkt widzenia - to pe­
wne energie, które wtajemniczany wcześniej rozwinął w

dostatecznym stopniu, jeszcze tam są, tak że ma on wtedy
przeżycie, które teraz opiszemy.

Gdy w zwykłym świecie człowiek ogląda jakiś przed­

miot, który ma przed sobą, to przedmiot ten wywiera na

jego oczach pewne wrażenie, dzięki czemu człowiek coś

wie na jego temat, natomiast w tym punkcie inicjacji, o któ­
rym właśnie mówiliśmy, nie ma już tego zjawiska. Nie ma

się już do czynienia z powtórzeniami zwykłego świata -
gdzie widzi się rzeczy ze świata fizycznego, których wcze­
śniej się po prostu nie widziało; teraz, od określonego mo­
mentu, trzeba mieć jeszcze do dyspozycji pewne siły poza
tymi, które można jeszcze przelać z siebie. A zatem po

zużyciu pewnej ilości sił - wystarczającej do zjednoczenia
się ze światem - trzeba mieć jeszcze do dyspozycji siły,
które człowiek musi z siebie wydzielić, tak jak pająk wy­
dziela z siebie pajęczynę. Widzicie, cały przebieg istoty
misteriów pokazuje, jak wiele zależy od rozwinięcia sil­
nych energii wewnętrznego życia duszy; gdyż trzeba mieć

duży ich zapas, aby to wszystko mogło się zdarzyć.

A potem może wystąpić pewien proces. Nie ma się wte­

dy, oczywiście, żadnych fizycznych oczu, gdyż te należą
do ciała fizycznego, poza które człowiek wyszedł. Jednak
dzięki temu, że człowiek przelał coś z siebie i może jeszcze

29

background image

przelać - tak jak pająk wydziela z siebie swoją sieć - two­
rzą się jakby organy i można obserwować. To, co człowiek
teraz z siebie wydziela, wywołuje coś nowego. Rzeczy sta­

ją teraz przed nim w zupełnie inny sposób. Można to nie­
jako porównać z sytuacją w której nie miałoby się np. tutaj

oczu, a tam zegara, lecz jakby to oczy wysłały z siebie pro­

mień, który sam stałby się zegarem; jakby zegar powstał na
skutek działania oczu. Nie chodzi przy tym o konstruowa­
nie czy tworzenie jakiegoś subiektywnego świata, lecz o to,

że wydzielamy z siebie niejako substancję duszy. A wyż­
sze światy, w które się wzywamy, muszą obrać taką okrężną
drogę, byśmy mogli stanąć naprzeciw nich i je poznać.
Najpierw muszą przedrzeć się na drugą stronę przez naszą
własną substancję duszy, jaką dajemy im do dyspozycji.
W świecie fizycznym rzeczy stają przed nami bez naszego
udziału. Natomiast w wyższych światach nic nie pojawi
się przed nami, jeśli najpierw nie damy do dyspozycji wła­
snej substancji duszy. Dlatego tak trudno rozróżnić lam to,
co subiektywne, od tego, co obiektywne. To, co wydziela­
my z własnej substancji duszy, musi być zupełnie subiek­
tywne; natomiast to, co jedynie używa tej rozpostartej przez
nas substancji, by móc być przez nas postrzegane, musi być

całkowicie obiektywne.

Omówiłem to wszystko, ponieważ dzięki temu możecie

mieć określone uczucie, że wszelkie ćwiczenia w misteriach
opierają się przede wszystkim na podwyższeniu energii
duszy. A o to przecież właśnie chodziło, aby uczynić duszę
silną, mocną, energiczną. Dlatego wtajemniczany musi od
początku wyrzec się myśli, że rzeczy i jestestwa świata du­
chowego będą mu podane jak na talerzu. Musi się dopiero

rozwinąć ku każdej części świata duchowego. Wymaga to
wysiłku, wielkiego wysiłku! Tak to jest, jeśli chodzi o to.
co można osiągnąć w wyższych światach indywidualnie, tak

30

to jest z tym, co można osiągnąć w odniesieniu do wyż­

szych światów w kolejnych etapach rozwoju ludzkości.

Załóżmy, że jakieś jestestwo chcąc oddziaływać w roz­

woju ludzkości dzięki swojej duchowej mocy - na przy­
kład indywidualność Mojżesza - powinno się wcielić w
tok rozwoju ludzkości. Byłoby naiwną rzeczą wyobrażać

sobie, że nic nie musi się zdarzyć, że rozwój ludzkości bę­
dzie się posuwał dalej, a niebo ześle teraz Mojżesza w ja­
kimś punkcie tego rozwoju. I jeśli jest tam teraz Mojżesz i

ludzie wiedzą że on jest, to wystarczy tylko, że wypełnią

to, co zostało wypełnione, gdy Mojżesz pojawił się. Gdyby
został on gdziekolwiek zesłany w ten sposób, to miałoby
to tylko taki skutek, że ci, którzy byliby wokół niego, nie
wiedzieliby, że to Mojżesz. Nie chodzi o to, że pojawia się
ta czy inna osobowość, lecz o to, że pewna grupa ludzi
może ocenić, jaka duchowość żyje w danej osobowości. I
nie trzeba tym ludziom mówić, że oto jest Mojżesz czy
ktoś inny; wystarczy jedynie przygotować w odpowiedni

sposób ich dusze. A wtedy dusze te będą wiedziały - cho­
ciaż nikt im tego nie powie, że jest to Mojżesz - że jest to
odpowiednia duchowość, którą tak a tak można postrze­

gać!

A więc jest to naszym warunkiem, że wejście do wyż­

szych światów związane jest ze zwiększeniem energii, ze
wzmocnieniem wewnętrznych sił duszy, które nie są dane
tylko z zewnątrz. Jednak wszystko to może być osiągnięte
tylko przez wyniesienie na wyższy poziom wewnętrznego
życia człowieka; bowiem tylko przez to może być prze­

kroczony próg świata, w którym człowiek przebywa rów­
nież między śmiercią a nowymi narodzinami. To chciałem
dzisiaj przekazać jako wprowadzenie. Jutro będziemy kon­
tynuować to, co zaczęliśmy opisywać o światach między

śmiercią a nowymi narodzinami i o tym, jak bardzo konie-

31

background image

czna i ważna, dzięki istocie misteriów, stała się dla ludzi
możliwość poznania nieco tej wiedzy, która jest wiedzą
wyższych światów, już podczas ich fizycznego życia.

Wykład II

Pośmiertne skutki

postępowania w życiu ziemskim

To, co mówiliśmy wczoraj, może w pełni pokazać, że

wejście w wyższe światy zależy od wzmocnienia wewnętrz­
nych sił życia duszy. Dzięki ćwiczeniom, które człowiek
podejmuje, aby wniknąć w wyższe duchowe światy, w du­
szy rozwijają się siły daleko wykraczające ponad te, jakich
potrzebuje on w codziennym życiu. To, że trzeba uzyskać
wzmocnienie sił swojej duszy, aby wewnętrznie przeży­
wać i rozwijać wewnętrzną aktywność, widać już na pod­

stawie tego, że dusza ludzka natychmiast traci świadomość,
gdy człowiek w zwykłym życiu uniezależnia się od swo­

jego ciała fizycznego, a więc podczas snu. Oznacza to, że

kiedy człowiekowi nie pomaga ciało eteryczne i fizyczne, to
nie posiada on w zwykłym życiu wystarczających sił, aby

rzeczywiście rozwinąć świadomość i wewnętrzną aktyw­
ność wtedy, kiedy ma żyć niezależnie od swojego ciała fi­
zycznego i eterycznego, jak to ma miejsce w czasie snu. W
tym, co podczas zwykłego snu jest niezależne od ciała fi­
zycznego i eterycznego, muszą zostać wzbudzone siły - po­
przez medytację, koncentrację i kontemplację - prowadzą­

ce, przez świadomość, do rozjaśnienia ciała astralnego i

jaźni, aby mogły one przeżywać i doświadczać niezależnie

od ciała fizycznego i eterycznego. To, co człowiek rozwi­

ja w siłach swojej duszy, które stają się dużo silniejsze niż

w zwykłym życiu, czyni go zdolnym do osiągnięcia tego,
co omówiliśmy podczas wczorajszego wykładu - kiedy stoi
niejako przed nicością wkraczając w nowy świat, który
może przeżyć dzięki temu, że rozlał w jego dale duchową

substancjalną zawartość swojej duszy - podobnie jak pająk

33

background image

wysnuwa z siebie pajęczynę, i w tym, co tam wlał, przyj­
muje świat duchowy, który się przed nim pojawia.

Kiedy zatem człowiek opuszcza w ten sposób zwykły,

fizyczny, dostrzegalny zmysłami świat, to - odczuwając

przed sobą jakby nicość - przechodzi ponad przepaścią w
obszary nowego świata. W tym nowym świecie nie tylko
przeżywa coś innego, lecz odbywa się to w zupełnie inny

sposób niż w świecie fizyczno-zmysłowym. Możemy tu

rozważyć najzwyklejsze przeżycia na planie fizycznym. Na
planie fizycznym wszystkie zdarzenia i fakty, które podle­
gają prawom natury, a także wszystko, co podlega prawom
moralnym, stanowi dla człowieka w rzeczywistości dwie
całkowicie od siebie oddzielone dziedziny.

Gdy w zwykłym życiu skierujemy swoje spojrzenie na

to, co dzieje się w naturze, a nawet kiedy wnikamy aż do
królestwa zwierząt, to zawsze jesteśmy świadomi, że od­
wołujemy się przy tym do praw natury, do zwykłych praw
przyrody, lecz nie jesteśmy w stanie przyłożyć do tego ża­
dnej miary moralnej. Nie pytamy na przykład, dlaczego kry­
ształ górski jawi się przed nami w formie sześciościennej
kolumny zamkniętej dwiema sześciościennymi piramida­
mi? Nie pytamy, dlaczego substancja mineralna zebrała się
w taki sposób, że powstała taka forma kryształu? Pytamy
tylko tak, jak byśmy chcieli jako odpowiedź usłyszeć pra­
wa natury. Nie pytamy, co takiego uczynił kryształ górski,
że stał się właśnie kryształem górskim? Nie pytamy, jakie
posiada przekonania? Nie odnosimy zasad moralnych do
świata mineralnego ani świata roślin, a co najwyżej, a i to

w nieco przesadny sposób - chciałoby się powiedzieć, ze
względu na sympatię ludzi nowoczesnych, ukierunkowa­
nych na teorię darwinistyczną - kierujemy pojęcia moral­
ne również na królestwo zwierząt. Jednak to, co nas przede
wszystkim interesuje u zwierząt, to prawa natury.

34

Kiedy wznosimy się do królestwa człowieka, czujemy

się zmuszeni do oceniania go według miary dobrej woli,
miłości itp. Jak już powiedziano, kiedy stoimy w świecie
fizycznym, to inaczej rozpatrujemy fakty należące do zda­
rzeń przyrody, a inaczej ludzkie działanie oraz usposobie­
nie duszy, które stanowi dla nas miarę do oceny według

zasad moralnych; i naprawdę nie postępujemy właściwie
oceniając plan fizyczny, jeśli mieszamy razem te dwa ro­
dzaje faktów. Żyjąc w świecie fizycznym człowiek przy­
zwyczaił się oceniać świat w ten dwojaki sposób. Dlatego

nie jest mu łatwo, kiedy przeskakuje ponad przepaścią ni­
cości i wkracza w świat duchowy, gdzie potrzebny jest zu­
pełnie inny sposób oceniania. Tam nie ma rozdzielenia tego,
co człowiek może uważać za prawa natury, które są podo­
bne do zdarzeń przyrody w świecie fizycznym, od czysto
moralnych zdarzeń, jak to ma miejsce właśnie na planie

fizycznym. Dlatego trzeba się przyzwyczaić, że zdarzenia,

jakie zachodzą po osiągnięciu tego punktu, o którym wczo­

raj mówiliśmy, musimy oceniać w podobny sposób, tzn.
tak, jak oceniamy fakty zachodzące w przyrodzie, ale rów­

nież tak, jak oceniamy fakty moralne na planie fizycznym.
Kiedy wkracza się w świat duchowy, to świat moralny i fi­

zyczna prawidłowość, a więc świat praw natury i świat mo­
ralnych prawidłowości przechodzą jeden w drugi - przy
czym „prawidłowości" nie są teraz rozumiane według wzor­
ca prawidłowości przyrody, jaki obowiązuje w świecie

fizycznym.

Objawia się to np. od razu, gdy ma się przed sobą świat,

który człowiek przeżywa pomiędzy śmiercią a nowymi na­
rodzinami. Człowiek mający wgląd w świat duchowy może
tam spotkać dusze - i spotyka, jeśli z powagą dojdzie tak

daleko, jak o tym wczoraj wspomnieliśmy - które po prze­
kroczeniu wrót śmierci przechodzą swój rozwój między

35

background image

śmiercią a nowymi narodzinami. Poznajemy wtedy sposób
przeżywania tych dusz i trzeba przyjąć zupełnie inne nawy­
ki myślowe, jeśli chce się oceniać, co te dusze przeżywają.
Wyjaśnimy to na kilku przykładach.

Znajdziemy tam dusze, które w pewnym okresie między

śmiercią i nowymi narodzinami znajdują się w ciężkich
warunkach życiowych. Początkowo jasnowidzący ma wra­
żenie, że te dusze - pewna kategoria tych dusz - stają się
sługami strasznych duchowych jestestw, i że to one same

przez swoje życie przed śmiercią skazały się na to, aby słu­
żyć tym naprawdę strasznym duchom. Człowiek mający
wgląd w świat duchowy stopniowo dochodzi do zrozumie­
nia ciężkiego losu takich dusz poprzez tworzenie w sobie
myśli o tym, jak człowiek żyje w czasie swojego fizycz­
nego życia od narodzin do śmierci, jak przez wewnętrzną

prawidłowość przeżyć - często mówiliśmy o tym w trak­
cie naszych wykładów na temat wiedzy duchowej - do­
chodzi do tak zwanej naturalnej śmierci, kiedy niejako wy­
czerpuje na starość swoje siły życiowe. O takiej śmierci
nie będziemy teraz mówić. Są jednak również inne przy­
padki. Są takie rodzaje śmierci, kiedy człowiek zostaje jak­
by wyrwany z życia w kwiecie wieku przez nieszczęśliwy
wypadek lub chorobę. Nie wszyscy umieramy wtedy, gdy
miara naszego życia dopełnia się. Ludzie umierają w każ­
dym wieku i musimy postawić sobie pytanie: „Skąd pocho­
dzą siły, które leżą u podstaw śmierci w różnym wieku?"
Rozumiemy, że gdy wypełnia się miara życia, to człowiek
musi umrzeć. Często widzieliśmy, jakie to ma uzasadnienie
z punktu widzenia świata duchowego. Jednak wszystko, co
dzieje się w świecie fizycznym, zachodzi pod wpływem
świata duchowego. Również śmierć, która wkracza nieja­
ko nie w porę, zachodzi dzięki wpływom ze świata ducho­
wego; to znaczy, że zdarzenia, w wyniku których następuje

36

śmierć, organizowane są przez siły i jestestwa świata du­
chowego.

W świecie fizycznym jest jeszcze coś innego, na co

musimy zwrócić uwagę, jeśli chcemy zrozumieć czas mię­
dzy śmiercią a nowymi narodzinami. Widzimy więc, że fizy­

czny świat przeniknięty jest chorobami i zarazami. Wiemy,
że świat fizyczny opanowany był dawniej przez dobrze
znane epidemie. Wystarczy tylko prześledzić przebieg ta­
kich epidemii jak cholera, ospa czy inne, by zobaczyć, jakie

spustoszenie powodowały one dawniej wśród ludności kra­

jów europejskich. Obecnie w odniesieniu do takich rzeczy
jesteśmy - można tu użyć takiego określenia - stosunkowo

dość szczęśliwi. Jednak przygotowują się już pewne epi­
demie, na które właśnie zwrócimy uwagę w naszych wy­
kładach. Widzimy zatem, jak na ziemię wkracza śmierć i
zbiera jakby przedwcześnie żniwo, a także szalejące tam

choroby i zarazy. Człowiek jasnowidzący dostrzega dusze,
żyjące między śmiercią a nowymi narodzinami, które po­
magają pewnym duchom ściągać ze świata ponadzmysło-

wego takie siły do świata zmysłów, które przynoszą choroby

i zarazy, które powodują jakby przedwczesną śmierć. Po­
strzeganie takich dusz ludzkich, które w pewnym okresie
swojego życia pomiędzy śmiercią a nowymi narodzinami

stały się sługami złych duchów chorób i śmierci, a które sa­
me doprowadziły do tego, by służyć tym złym duchom,
należy do najokropniejszych przeżyć.

Kiedy próbuje się prześledzić wstecz życie takich ludzi

aż do chwili, gdy stanęli oni u wrót śmierci, to widać za­
wsze, że sami przygotowali się do takiego losu, bo w ich
życiu na planie fizycznym zbyt mało było skrupułów i od­
powiedzialności. Człowiekowi jasnowidzącemu ukazuje się

niezmienne prawo, że jeśli dusze, które przekraczają wro­
ta śmierci, nie miały za życia sumienia albo też żyły w spo-

37

background image

sób pozbawiony skrupułów, to w pewnym okresie życia
między śmiercią a nowymi narodzinami stają się sługami

i muszą współpracować w ściąganiu do świata fizyczno-

zmysłowego epidemii, chorób i przedwczesnej śmierci. Wi­
dzimy więc odpowiadające prawom naturalnym zdarzenia,
którym te dusze podlegają, o których jednak nie możemy
powiedzieć, że nie zależą one od jakichkolwiek błędów mo­
ralnych, jak to ma miejsce np. w procesie krystalizacji lub
przy zderzeniu dwóch sprężystych kul. Na podstawie tego,
co się dzieje, co ukazują nam dusze, widzimy, jak w wyż­
szym świecie to wszystko, co działa jako prawa natury, ule­
ga przemieszaniu z moralnym porządkiem świata. To, jak

rzeczy te przebiegają w wyższych światach, zależy od istot,
którym to czy tamto się zdarzyło, w zależności od tego, jak

postępowały pod względem moralnym.

Aby podać inny przykład, można popatrzeć na to, cze­

go uczy się jasnowidz, kiedy kieruje swój wzrok na bar­
dzo powszechną cechę u ludzi, którą można określić jako
wygodnictwo, jako pociąg do przyjemności. Wygodnictwo
i uzależnienie od przyjemności jest rzeczywiście cechą roz­
powszechnioną bardziej niż się powszechnie wydaje. Lu­
dzie działają z wygodnictwa o wiele częściej niż się sądzi.
Są wygodni zarówno w swoim myśleniu, jak również w
swoim zewnętrznym działaniu i zachowaniu. To wygodni­

ctwo ujawnia się zwłaszcza wtedy, gdy mają coś zmienić
w swoim myśleniu, działaniu czy zachowaniu. Gdyby ludzie
nie byli w głębi duszy tak wygodni, nie zdarzałoby się tak
często, że natychmiast się jeżą, gdy stoi przed nimi wyz­
wanie, aby zmienić zdanie o tej czy innej sprawie. Jeżą się,

ponieważ zmiana zapatrywania na jakąś rzecz jest niewy­
godna. Jeśli przez tak długi czas myślało się, że ziemia stoi
spokojnie, a słońce wraz z gwiazdami na niebie porusza
się wokół niej, to zmiana poglądu na ten temat nie była

38

wygodna, gdy nagle usłyszało się dzięki Kopernikowi o
ruchu ziemi! To nie była przyjemna rzecz, gdyż niejedne­

mu ziemia usunęła się jakby - przynajmniej teoretycznie -
spod stóp. I wszystko, co się wtedy buntowało przeciwko
tej nowej myśli, wynikało z wygodnictwa w myśleniu, z
przyzwyczajenia do wygody, ponieważ niewygodnie jest

zmieniać na wszystko pogląd. Wystarczy tylko rozważyć
codzienne życie, aby znaleźć panoszącą się „cnotę" wygody

-która oczywiście cnotą nie jest. W obecnych czasach czło­

wiek zdobył już pewne pojęcie o tym, jak bardzo rozpow­

szechniło się wśród ludzi wygodnictwo. Potwierdzeniem
tego jest to, co teraz powiem.

Istnieje wiele teorii ekonomii politycznej. Nie będę te­

raz o nich mówił. Ale istnieje również pewna teoria eko­
nomii politycznej - dzisiaj niejednokrotnie się już o niej
nie pamięta, ale odegrała ona niegdyś dużą rolę - oparta na

założeniu, że wszyscy ludzie poszukują w gruncie rzeczy
wolnej konkurencji w wymianie dóbr itp., a najlepszym

sposobem współżycia społecznego byłaby całkowicie wolna
konkurencja. Jej miejsce zajęły później inne teorie, bardziej

socjalistyczne. W ostatnim czasie specjaliści od ekonomii
politycznej zwrócili jednak uwagę na to, że właściwie we
wszystkich tych teoriach postępuje się wyjątkowo jedno­

stronnie. Ponieważ wszystko, co dzieje się na świecie w
życiu społecznym oraz w dziedzinie wymiany dóbr, podle­
ga bardziej prawom świadomego egoizmu i prawom wy­
godnictwa, aniżeli prawom konkurencji czy postępu! A
zatem poznanie prawa wygodnictwa wkracza również do

ekonomii politycznej. Jest zatem jak najbardziej uzasad­
nione, aby również w takiej dziedzinie być rzeczywiście
rozsądnym i zwrócić uwagę na zjawiska, które tam wystę­

pują, a które można przeoczyć, kiedy przyjmuje się w życiu
politykę strusia.

39

background image

Wygodnictwo jest cechą ogólnie rozpowszechnioną

wśród ludzi. A kiedy prześledzi się po śmierci dusze, które
były z tą cechą związane, to widzi się, jak pragnienie wygo­
dy znajduje swoją kontynuację po śmierci i człowiek musi
wtedy przeżyć niejako pewne miejsca, w których zmuszony

jest przebywać przez pewien czas między śmiercią a no­

wymi narodzinami, gdzie z powodu swojego wygodnictwa,

jako skutek tego wygodnictwa, staje się - jako dusza - sługą

ducha, czy duchów, które stawiają przeszkody na drodze ro­
zwoju. I znowu są to duchy, które podlegają Arymanowi.
Aryman ma do spełnienia różne rzeczy, między innymi
również to, aby ściągnąć ze świata duchowego do świata
fizycznego siły, które w fizycznym życiu stwarzają prze­
szkody. Tak więc ludzie z jednej strony stają się w życiu

wygodni, ale z drugiej strony życie człowieka ulegającego
wygodnictwu ponownie natrafia na pewne ogólne prawa
świata. Przeciwności są wszędzie, często nawet w grote­
skowej formie, jak to kiedyś określił pewien niemiecki po­
eta i estetyk

3

. Jest to jednak bardzo tragiczna forma. Ten

niemiecki poeta określił je jako tak zwaną złośliwość rze­
czy.

Ta złośliwość rzeczy występuje np. wtedy, gdy jakiś

mówca staje na mównicy, by wygłosić niezwykle długą ty­
radę; a wtedy siada mu na nosie mucha - i zmuszony jest
okropnie kichać. To jest właśnie złośliwość rzeczy. Ale tak
naprawdę dochodzi ona do głosu dopiero wtedy, gdy lu­
dzie, którzy pod tym względem są ludźmi nieszczęśliwymi,
zdani są na łaskę tej złośliwości rzeczy. Friedrich Theodor
Vischer napisał kiedyś powieść, gdzie ktoś ciągle podda­

wany był tej „złośliwości rzeczy".

Ale w rzeczywistości rzeczy te z form groteskowych

przechodzą w tragiczne. Wszystkie przeciwności kierowa­
ne są jednak ze świata duchowego, a panem przeciwności

jest właśnie Aryman. Przez to, że dusze ulegają wygodni-

40

ctwu, stają się przez jakiś czas między śmiercią a nowymi
narodzinami sługami Arymana. W zasadzie oglądanie kary

za wygodne życie nie jest tak straszne jak patrzenie na dusze,
które muszą żyć w przygnębieniu wśród duchów chorób i

śmierci. Zawsze jednak istnieje takie pojęcie jak prawo mo­
ralne i prawo naturalne, które wzajemnie się przeplatają,
gdy tylko wejdziemy do wyższych światów.

Są tą przeżycia człowieka, który doszedł do opisywa­

nego wczoraj punktu. Trzeba przejść przez te przeżycia,
by móc przeżyć inne niezbędne zależności - dowiemy się,
dlaczego niezbędne - aby móc pójść dalej ze względu na
wyższe przeżycia. Sprawa wznoszenia się w wyższe światy
nie wygląda tak, że powie się: „Dzisiaj zaczynasz wkraczać

w wyższe światy i będziesz posuwał się stopniowo w górę".
Dla kogoś, kto chce się stać wtajemniczonym, zachodzi to
w sposób niezauważalny w odniesieniu do zewnętrznych
przejawów w trakcie działań i zdarzeń zewnętrznego życia.

Wznosi się on wprawdzie nieco wyżej w świat duchowy,
ale ponownie wychodzi z tego przebywania w świecie du­
chowym i żyje w zwykłym świecie. Jednak coś z przeżyć

w świecie duchowym przenosi się w świat fizyczny. Czło­
wiek wtajemniczony inaczej się czuje, z innymi uczuciami

i odczuciami chodzi po świecie niż człowiek, który nie jest
żadnym jasnowidzącym.

Jednak poprzez ćwiczenia trzeba się postarać - i przy

prawidłowym szkoleniu jest to również zapewnione - aby
człowiek nie czul się poirytowany w codziennym życiu na

skutek zmiany uczuć i odczuć. Stając się wtajemniczonym
należy pozostawać jasnowidzącym tylko w odniesieniu do
świata duchowego i nie przenosić do codziennego życia
tego, co trzeba posiadać jako charakter, jako nastrój duszy

w wyższych światach. Nie wolno tego robić w żadnym
wypadku. Trzeba móc być jasnowidzącym, a jednocześnie

41

background image

w zwykłym fizycznym świecie pozostawać całkiem rozsąd­
nym człowiekiem, tak jak inni. Dlatego też do szkolenia

ludzi jasnowidzących najmniej nadają się ci, którzy mają

tendencję do marzycielstwa i uniesień. Marzyciele, abstra­
kcyjni idealiści - którzy w świecie fizycznym przeżyli już
niejako to, co przeznaczone jest dla świata duchowego,
którzy już w świecie fizycznym „słyszeli, jak trawa rośnie",
którzy niejako wszędzie spostrzegają to, co tak naprawdę
postrzega tylko marzyciel, a nie trzeźwa natura, nastawio­
na na rzeczy realne - ludzie, którzy łatwo się omamiają, a
takich ludzi jest o wiele więcej niż się zazwyczaj sądzi, nie
nadają się do szkolenia na jasnowidzących. Ludzie, którzy
obiema nogami stoją w rzeczywistości, a także rozumieją
trochę tę rzeczywistość i osądzają rzeczy takimi, jakimi one
są, ci są najlepszymi kandydatami również do wyszkole­
nia duchowego jasnowidzenia. Dlatego powiedziano już,
że uczuć i odczuć potrzebnych w świecie fizycznym nie mo­
żna mylić i mieszać z tym, co człowiek przyswoił sobie w
celu wzniesienia się w wyższe światy.

A zatem u człowieka, który stał się jasnowidzącym, po­

jawiają się określone uczucia i odczucia. Człowiek również

dla fizycznego świata stał się w pewien sposób inny. Aby

jednak sobie nie zaszkodzić, trzeba skierować te niejako

nowe uczucia i odczucia również na takie rzeczy w świe­
cie fizycznym, na które wcześniej nie zwracało się uwagi.
Kiedy człowiek stał się jasnowidzącym i wzbudził w sobie
pewne uczucia i odczucia, będzie coraz bardziej zmieniał

- w pozytywnym sensie - swój stosunek do przyrody. Ina­

czej będzie się teraz czuł np. wobec świata roślin, wobec
rozpościerającego się roślinnego kobierca ziemi. Wcześniej
patrzył na rośliny, był zachwycony ich zielenią, kwitnie­
niem, ich ubarwieniem i tym wszystkim, co człowiekowi
rośliny ofiarowują, gdy tylko wyrastają z ziemi i zachwy-

42

cają oko, a może i inne zmysły. Nie myślcie w tym kon­
tekście o jakimś prozaicznym człowieku, lecz o kimś, kto
rzeczywiście może się w pełni delektować tym uczuciem,

jakie wywołuje w duszy piękno roślinnego kobierca ziemi;

i nie myślcie o tym, że ktoś, kto stał się jasnowidzącym,
musi też w pewnym stopniu stracić coś z tych uczuć, jakie
miał wcześniej w stosunku do świata roślin. Powstaje w nim

jednak coś nowego. Gdy widzi teraz przed sobą rośliny, to

powstaje w nim uczucie głębokiego pokrewieństwa świa­
ta roślin z tym, co istnieje w przyrodzie poza roślinami: ze

słońcem, a także z księżycem i światem gwiazd. Ogląd i
odczucia związane z tym, co rozpościera się jako zielony
dywan roślinny, zrastają się w nim niejako z tym, co ist­
nieje w całym wszechświecie.

Ludzie tworzą sobie na ten temat abstrakcyjne wyo­

brażenia. Dzisiaj każdy człowiek, jeśli jest choć trochę wy­
kształcony, wie, jak bardzo świat roślin powiązany jest z

działaniem światła słonecznego; wie, że rośliny nie mogą
rosnąć bez określonego działania promieni słonecznych. I

ludzie trochę przeczuwają, że wpływ ma nie tylko to, co

wynika z działania słońca, czują że również świat gwiazd
wywiera pewien wpływ. Jeżeli jednak o to chodzi, to ludzie
popadają w niewiarę. Był jednak wielki, znaczący duch,

żyjący nie tak dawno temu, który zajmował się w sposób

jak najbardziej naukowy np. wpływem księżyca na pogo­

dę i związaną z tym wegetację na ziemi. Mam na myśli
Gustawa Theodora Fechnera

4

. Nie wychodził on z pozycji

jakiegoś zabobonu, lecz starał się na podstawie zupełnie

empirycznych obserwacji ustalić, że np. okres nowiu księ­
życa zupełnie inaczej wpływa na ilość opadów deszczu na
ziemi niż okres pełni księżyca itp. Wielu ludzi wyśmie­
wało jego naukowe badania przyrodnicze. Jednym z tych,

którzy się z niego wyjątkowo wyśmiewali, był sławny bo-

43

background image

tanik Schleiden

5

, który był zdania, że to, czy przez kolej­

nych 14 dni będzie więcej czy mniej opadu deszczu, z pe­
wnością nie zależy ani od pełni, ani od nowiu księżyca. A
wtedy Gustaw Theodor Fechner powiedział - a był to okres
dużo bardziej patriarchalny niż dzisiaj - aby sprawę tę roz­
strzygnęły ich żony; bowiem uczeni mężczyźni zbyt łatwo
zaczynali się kłócić. Obie kobiety, pani profesorowa Schlei­
den i pani profesorowa Fechner, zawsze ustawiały w do­
mu w Lipsku naczynia, aby nałapać deszczówki do prania.
Gustaw Theodor Fechner zaproponował więc, by to one roz­
strzygnęły ten spór, przy czym pani Schleiden zawsze będzie

wystawiała naczynie w czasie nowiu, a jego żona w czasie
pełni. I wtedy okaże się, w jakim czasie zbiera się więcej
wody deszczowej. Niestety, pani Schleiden nie była z tego
zadowolona, bo zawsze miała mniej deszczówki do pra­
nia!

Tak więc rozstrzygnięcie zapadło w sposób dość ironi­

czny, ale nie chcemy teraz przywiązywać do tego żadnego
znaczenia. Później jednak okazało się, że na świat roślin
ma wpływ nie tylko światło i ciepło słoneczne, ale ważny

jest również wpływ gwiazd. Wydaje się to najpierw wiedzą

teoretyczną, ale człowiek jasnowidzący posiada bezpośre­
dnie odczucie, jakie wpływy pochodzą z ziemi, a jakie z
przestrzeni gwiazd. Traktuje on to ostatecznie jako jed­
ność i odczuwa jako żywe rozlewanie się, a następnie po­
nowne zanikanie światła słonecznego nad wegetującym
światem roślin. Czuje, gdy rośliny pozbawione są światła
słonecznego. Tak jak czasem przeżywa się odczucia dziec­
ka, które związane jest bardzo z matką a na jakiś czas po­
zbawione jest jej widoku, tak człowiek widzący duchowo
odczuwa wraz z roślinami, gdy pozbawione są one światła
słonecznego. To współodczuwanie ze światem roślin jest
czymś, co powstaje u jasnowidzącego - który doszedł do te-

44

go punktu, o którym wczoraj mówiliśmy - w ten sposób, że
czuje on niejako zależności pomiędzy życiem ziemi, życiem
roślin, a słońcem i gwiazdami.

Dzięki temu, że zaczyna się to odczuwać, jest się zdol­

nym do przeżywania czegoś innego. Można to odczuwać,
kiedy powraca się ze świata duchowego z powrotem do

świata fizycznego i ma się przed sobą np. człowieka śpią­
cego lub w stanie czuwania. Nawet wtedy, gdy wyłączy się
niejako zdolność jasnowidzenia i widzi się tylko fizyczny
świat z tym śpiącym człowiekiem, to również wtedy po­

jawia się uczucie, że ten śpiący człowiek został przez coś

opuszczony. To uczucie jest bardzo podobne do tego, jakie
ogarnia człowieka podczas zimy, gdy zmienia się wpływ
promieni słonecznych na wegetację roślin. Uczucie opusz­
czenia fizycznego ciała człowieka przez ciało astralne i

jaźń jest podobne do uczucia opuszczenia przyrody przez

gwiazdy i słońce..1 teraz przeżywa się tę właściwość, że
wzrost roślin zależy od fizycznych stosunków na niebie,
podczas gdy człowiek jest pod tym względem niezależny.

Wiemy, że roślina nie może zasnąć w sposób dowolny

dzięki swoim wewnętrznym związkom. Musi czekać, aż
słońce zajdzie wieczorem albo nadejdzie jesień. Natomiast
współczesny człowiek, zwłaszcza ze względu na stosunki
panujące w naszej kulturze, nie jest tak uzależniony od

słońca. Nie moglibyśmy być tu teraz np. razem, gdybyśmy
musieli kierować się według słońca tak jak rośliny. To sa­
mo przejście, które u rośliny jest jeszcze silnie regulowane
przez bieg słońca i gwiazd, u człowieka uniezależniło się.
Wprawdzie, kiedy popatrzymy na dawne zależności wiej­

skie, gdzie nie tylko kury, ale również ludzie na wsi cho­
dzili spać i wstawali o określonej porze, to czujemy jeszcze
coś, co ma w sobie podobny charakter do związku roślin z
ruchem słońca i gwiazd. Ale nie możemy tego ocenić ina-

45

background image

czej, jak tylko w taki sposób, że w trakcie rozwoju ludz­
kości człowiek uniezależnił się od kosmicznego biegu zda­
rzeń i jego ciało fizyczne i eteryczne osiąga pod wpływem
wewnętrznych zależności - nie chciałbym powiedzieć pod
wpływem wewnętrznej samowoli - taki stan, jaki rośliny
osiągają tylko poprzez stan słońca i gwiazd. Człowiek mo­
że wyłącznie na skutek własnych wewnętrznych zależnoś­
ci uciąć sobie popołudniową drzemkę, to znaczy opuścić
swoje ciało fizyczne i eteryczne. Roślina nie może w do­
wolny sposób zapaść w popołudniowy sen, musi całkowi­
cie kierować się według ruchu gwiazd. Czym jest jednak
człowiek, gdy leży w łóżku jako ciało fizyczne i eteryczne,
a jego jaźń i ciało astralne pozostaje na zewnątrz? Ciało

fizyczne i eteryczne odpowiadają wtedy roślinie. Roślina
posiada bowiem ciało fizyczne i eteryczne.

Gdy zatem podsumujemy wszystko, co zostało teraz

opisane, to powiemy: „Gdy mam przed sobą roślinę, to żyjąc
stopniowo wraz ze słońcem i światem gwiazd, stanowi
ona z nimi jedność". Trzeba więc odciągnąć swoje odczu­
cia od rośliny i skierować je ku gwiazdom i słońcu. Ten sam
kierunek odczuć trzeba wprowadzić w przypadku śpią­
cego człowieka - który też jest wtedy ciałem fizycznym i
eterycznym, a więc odpowiada roślinie - ku jego jaźni i ciału
astralnemu, które są wtedy poza ciałem fizycznym i etery­
cznym, zupełnie niezależnie od stanu słońca.

To, co wam teraz przedstawiłem, przeżywa się w stanie

jasnowidzenia. Kiedy wychodząc z takich odczuć doprowa­

dzi się do samowolnego, samodzielnego bytu jaźni i ciała
astralnego, niezależnie od ciała fizycznego i eterycznego,
gdy zatem ciało fizyczne i eteryczne doprowadziło się do
pewnego rodzaju stanu rośliny przez to, że człowiek je opu­
ścił, wtedy wie się coś szczególnego. Wie się coś, co nie
da się określić inaczej jak mowę słońca, gdy patrzy ono na

46

rośliny i jest również przez nie postrzegane. Wtedy może
ono powiedzieć: „Tak, te fizyczne i eteryczne ciało roślin
należy do mnie; należy do mnie, ponieważ brak mu tego,

co mogę mu zesłać!" Dokładnie tak, jak przemawiałoby
słońce do rosnących w dole roślin, tak może mówić jaźń
człowieka do swojego ciała fizycznego i eterycznego: „Na­

leży to do mnie tak samo, jak rośliny do słońca; dla ciała
fizycznego i eterycznego jestem jak słońce". Być słońcem
dla swojego fizycznego i eterycznego ciała - tego uczy się
człowiek mówić swoją jaźnią! I tak jak w odniesieniu do
swojego ciała fizycznego i eterycznego uczy się mówić swo­

ją jaźnią podobnie jak słońce przemawia do roślin, tak

samo uczy się przemawiać swoim ciałem astralnym, tak jak
księżyc i planety muszą przemawiać do roślin. Jest to wyjąt­
kowe przeżycie misteryjne, ważne przeżycie misteryjne.

To przeżycie misteryjne - tak jak je teraz przedstawi­

łem, jako bezpośrednie doświadczenie, rzeczywiste przeży­
cie - pielęgnowane było najpierw w misteriach Zaratustry,
a potem poprzez cały rozwój świata aż do misteriów świę­
tego Graala. A ponieważ człowiek przeżywał je najdo­
kładniej w czasie misteriów egipskich, kiedy śpiąc patrzył

o północy duchowym wzrokiem na słońce i czuł się połą­
czony z jego siłami, jak to teraz scharakteryzowałem, dla­
tego przeżycie to zawsze było nazywane widzeniem słoń­
ca o północy,

przeżyciem słońca we własnej jaźni jako siły

słonecznej, która rozświetla ciało fizyczne i eteryczne.

Mamy więc teraz trzecią rzecz, która była wspólna dla

wszystkich misteriów świata. Wspólne było i jest przeni­
knięcie aż do granic śmierci, przeżycie świata elementar­
nego,

a teraz patrzenie na słońce o północy. Jest to tech­

niczne wyrażenie; odpowiadające mu przeżycie składało się
z tego, co właśnie zostało opisane. Trzeba jednak jasno zda­
wać sobie sprawę, że w momencie, gdy człowiek czuje się

47

background image

odłączony, gdy czuje się wobec swojego ciała eterycznego

i fizycznego jak gwiazdy i słońce, to czuje się wtedy słoń­
cem i gwiazdami nie tylko w swojej fizycznej substancjal-
ności, lecz poznał również należące do nich duchowe jes­

testwa i światy. Musi być jasne, że przeżycie kosmosu jest

przeżyciem świata duchowego.

Dla prawidłowego wnikania w wyższe światy konie­

czne jest, aby rzeczywiście mieć te przeżycia, które odpo­
wiadają duchowej realności, żeby najpierw przejść przez
to, co zapozna człowieka z całkowitą odmiennością świa­
ta duchowego od świata fizycznego. Człowiek nauczy się
tego w stopniu wystarczającym, gdy jako człowiek jasno­
widzący może badać i obserwować skutki wygodnictwa,
skutki braku sumienia i innych jeszcze zachowań dla prze­
żyć duszy w czasie między śmiercią a nowymi narodzinami.
Poprzez te rzeczy jasnowidzący musi swoją własną duszę
niejako otworzyć na istotnie inne zależności niż te, które
występują na planie fizycznym. Najpierw staje się dojrza­

łym do tego, aby wżyć się w duchowy kosmos, aby poznać
wewnętrzne związki jaźni i ciała astralnego z kosmosem.
Wszelkie wcześniejsze teoretyzowanie jest właściwie tylko
grą słów, gdy nadchodzi moment, który właśnie został opi­
sany, kiedy człowiek przeżywa, że w odniesieniu do wyż­
szych członów swojej istoty należy nie tylko do ziemi, lecz

jego ojczyzną jest cały kosmos. Wtedy wie również, że ka­

żdy człowiek wieczorem przy zasypianiu, gdy występuje
ze swojego ciała fizycznego i eterycznego, wzrasta razem
z siłami, które są siłami kosmicznymi, szuka wzmocnienia
w całym świecie, a siły, które przyjmuje w czasie od zaś­
nięcia do obudzenia, przenosi wraz z obudzeniem w świat

fizyczny, aby je tam przemienić. Na określonym stopniu
istoty misteriów przeżywa się związek z kosmosem. I od
tego stopnia jutro zaczniemy.

48

Wykład III

Dalsze stopnie wtajemniczenia

Wcześniejsze i późniejsze misteria egipskie

Kiedy współczesny człowiek, człowiek naszych czasów,

przejdzie przez tajemne szkolenie, prowadzące go do prze­
żyć opisanych w dwóch pierwszych wykładach, to dzięki
temu wznosi się do wyższych światów. Wtedy rzeczywiś­
cie przeżywa w światach duchowych pewne fakty i spotyka
pewne jestestwa. Użyte wczoraj wyrażenie patrzenie na
słońce o północy

jest również w gruncie rzeczy tylko wyra­

żeniem duchowych faktów i spotkania duchowych jestestw,
związanych z bytem słońca. Jednak człowiek wznosząc się
do wyższych światów ma pewne przeżycia, których nie mo­
że określić inaczej niż jako uczucia opuszczenia i osamot­
nienia. Swoje przeżycia może ująć w słowa: „Oglądasz tu
wiele rzeczy; ale nie możesz przeżyć właśnie tego, do czego
najbardziej tęsknisz po przejściu dotychczasowej drogi".

Człowiek chce zapytać wszystkie jestestwa, jakie spotyka
przy takim wzniesieniu się, o różne tajemnice, za poznaniem
których tęskni. Ma się takie uczucie. Jednak wszystkie jes­
testwa, które mogą odsłonić wiele potężnych tajemnic, po­
zostają nieme i milczące właśnie wtedy, kiedy człowiek chce
się od nich dowiedzieć o sprawach, które po tym wszyst­
kim musi uważać za najważniejsze. Dlatego trzeba powie­
dzieć, że gdy dzisiejszy człowiek wznosi się do wyższych

światów, to pomimo całego blasku, pomimo wszystkich spo­

tkań odczuwa bardzo boleśnie niezwykłą pustkę w swoim
wnętrzu. I gdyby nie zaszło nic innego, to przeżycie tej pu­

stki, samotności, tego opuszczenia w wyższych światach
musiałoby doprowadzić w końcu do pewnego zwątpienia w
duszy

49

background image

Teraz jednak może nastąpić coś - i powinno nastąpić,

jeśli wzniesienie się ku wyższym światom podjęte zostało

zgodnie z prawdziwymi zasadami wtajemniczenia - co mo­
że uchronić przed tym zwątpieniem, jeśli nie na stałe, to
przynajmniej na początku. To, co teraz może nastąpić, jest

jakby jakimś wspomnieniem, które pojawia się w duszy;

albo można też powiedzieć pewnego rodzaju spojrzeniem
wstecz w daleką przeszłość, pewnego rodzaju czytaniem
w kronice Akasza o rzeczach, które dawno przeminęły. I
to, co się wtedy przeżywa - nie można tych rzeczy scha­
rakteryzować inaczej, jak tylko próbując ubrać je w słowa,
które w przybliżeniu pokrywają się z tymi przeżyciami -
chciałoby się określić w sposób następujący: „Jeśli teraz,

jako człowiek współczesny, wznosisz się do wyższych świa­

tów, to spotyka cię zwątpienie, opuszczenie. Jednak uka­
zują ci się wtedy w obrazach pewne procesy, które dawno
minęły, zdarzenia, które powstały dzięki temu, że inni lu­
dzie w dawnych czasach wznosili się do światów, do któ­
rych ty chcesz się wznieść teraz. Na podstawie tego, co
teraz widzisz jakby we wspomnieniu, możesz rozpoznać,
że twoja własna dusza brała udział we wcześniejszej in-
karnacji w tym, co przeżywali ludzie, którzy wznosili się
wówczas do świata duchowego". Może się zdarzyć, że dusza

jakiegoś współczesnego człowieka patrząc na wydarzenia

dawno minionych czasów widzi własne przeżycie tego, co
sama robiła dawno temu. W takim przypadku dusza ta była
niegdyś - bardzo dawno temu - wtajemniczonym. Jeżeli
tak nie było, to będzie jedynie wiedziała, że była w bardzo
bliskim związku z kimś, kto w dawno minionych czasach
wznosił się do wyższych światów jako wtajemniczony, ale

teraz czuje się jednak samotna i opuszczona, podczas gdy
kiedyś taka wtajemniczona dusza nie czuła się w tych sa­
mych światach osamotniona, lecz szczęśliwa; odczuwała

50

ogromną szczęśliwość w tych światach. Wynika to z faktu
- o tym dowiaduje się później - że w dawnych czasach du­

sze były inaczej ukształtowane i właśnie dzięki innego ro­
dzaju założeniom inaczej przeżywały to, co widziały w
wyższych światach. A co wtedy właściwie przeżywały?

Przeżywano wtedy w duszy jestestwa wyższych świa­

tów, które oddziałują ze świata ponadzmysłowego na świat
zmysłowy. Oglądano jestestwa, które stoją poza naszym

światem zmysłów; widziano też zależności, które wczoraj
zostały nakreślone. Gdy jednak próbuje się zestawić wszy­
stko, co się widzi, można to scharakteryzować w nastę­
pujący sposób. Człowiek odczuwa siebie tam w wyższych

światach i spogląda niejako w dół, w świat zmysłów. Czuje
się zjednoczony z duchami, które przeszły przez wrota
śmierci i patrzy wraz z nimi w dół, jak znowu używają one
sił, aby dojść do bytu fizycznego. Spogląda w dół i widzi,

jak z ponadzmysłowych światów wysyłane są siły, które

mają powodować procesy w różnych królestwach natury

świata zmysłowego. Dostrzega cały strumień faktów, które
w wyższych światach przygotowywane są dla świata zmy­
słowego. Patrzy w dół na swoje ciało fizyczne i eteryczne
- bo przy takim przebywaniu w wyższych światach jest się
poza ciałem fizycznym i eterycznym - i widzi w kosmo­

sie, w całym duchowym uniwersum, również te siły, które
pracują nad fizycznym i eterycznym ciałem człowieka. I
przez to, co czynią jestestwa, do których społeczności się
dotarło, człowiek uczy się rozumieć, jak w świecie fizycz­
nym powstają ciała fizyczne oraz eteryczne. Uczy się poz­

nawać dokładnie, jak pewne jestestwa, które związane są
np. ze słońcem, oddziałują w dół w świat ziemski i pracują
nad realizacją fizycznego i eterycznego ciała człowieka.
Uczy się on także poznawać inne jestestwa, które związane

są z bytem księżycowym i również działają z kosmosu, aby

51

background image

współdziałać nad realizacją fizycznego i eterycznego ciała
człowieka.

Potem nadchodzi jednak wielka tęsknota, która dla

współczesnego człowieka jest ogromna. Jest to tęsknota,
aby dowiedzieć się, jak narodziła się jaźń i ciało astralne z
kosmosu, jak one powstały. O ile można dokładnie zoba­
czyć, w jaki sposób dzięki siłom kosmosu powstało ciało
fizyczne i eteryczne, to jednak wszystko, co związane jest
z powstaniem jaźni i ciała astralnego, pozostaje zakryte.
Wszystko, co dotyczy ludzkiej jaźni i ciała astralnego, po­
zostaje zakryte w najgłębszej ciemności i tajemnicy. Ma
się odczucie: „To, czym jesteś w swojej najbardziej wewnę­

trznej istocie, czym tak naprawdę jesteś, skrywa się teraz
przed twoim duchowym wzrokiem, a to, czym się osłaniasz,
kiedy żyjesz w świecie fizycznym, ukazuje ci się bardzo do­
kładnie!"

Odczucia, o których właśnie wspomniano, przeżywa

współczesny człowiek, gdy wznosi się w wyższe światy w
opisany sposób. Odczuwały to również pewne dusze, które
podejmowały swoje wznoszenie się w wyższe światy we
wspomnianych dawnych czasach. Tylko że człowiek współ­
czesny czuje ogromną tęsknotę, o której właśnie mówiono,
a dusze dawnych czasów nie odczuwały jej, ponieważ nie
czuły jeszcze żadnej potrzeby oglądu swojej wewnętrznej
istoty, gdyż miały takie założenia, iż najgłębsze zaspoko­

jenie odczuwały postrzegając, jak jestestwa, do których

dotarły, pracowały właśnie nad budową fizycznego i ete­
rycznego ciała. Wtajemniczone dusze dawnych czasów
miały swoje największe zaspokojenie w oglądzie tego, jak
działająca ze słońca duchowość pracuje nad budową ciała
fizycznego i eterycznego.

Do tego dochodzi jeszcze inna rzecz. W dawnych cza­

sach praca tych jestestw przedstawiała się nieco inaczej; stąd

52

zaspokojenie, jakie odczuwały dusze. Obecnie, w naszych
czasach, ta praca przedstawia się tak, że mówi się: „Po co
to całe przygotowanie ciała fizycznego i eterycznego, jeśli

nie można zrozumieć, co te osłony skrywają w sobie?" Na
tym polega różnica między człowiekiem współczesnym a
człowiekiem dawnych czasów. A czas wskazujący w szcze­

gólny sposób na to przeżycie to okres, kiedy Zaratustra
wtajemniczał swoich uczniów i wprowadzał ich w wyższe
światy. Gdyby uczniowie ci wprowadzani byli dzisiaj w
wyższe światy w taki sam sposób, jak wprowadzał ich Za­
ratustra, to też odczuwaliby pustkę i opuszczenie, jak to

opisano. Wówczas, za czasów Zaratustry, ludzie podda-,
wani inicjacji odczuwali pracę jestestwa zwanego Ahura
Mazdao

6

nad fizycznym i eterycznym ciałem, a w odkry­

ciu tych wspaniałych tajemnic odczuwali szczęście i za­
spokojenie, ponieważ posiadali możliwości odczuwania we­
wnętrznego pobudzenia, kiedy widzieli, jak powstaje to,
co człowiek musi mieć jako osłony, jeśli chce wypełnić

swoją ziemską misję. I odczuwali w tym zaspokojenie.

Było to wtajemniczenie Zaratustry. We wtajemnicze­

niu Zaratustry można było widzieć słońce o północy. To
znaczy, że patrząc nie na fizyczną postać słońca, lecz na
duchowe jestestwa związane z bytem słońca, widzi się wy­
pływającą z niego siłę, która wgrywa się w fizyczne ciało,

widzi się, jak przychodzące ze słońca siły kształtują ludzką
głowę, różne człony ludzkiego mózgu. Bezsensowne jest
myślenie, że wspaniała budowa ludzkiego mózgu może
powstać wyłącznie pod wpływem działania sił ziemskich.
Muszą tam wnikać również siły słoneczne. To one tworzą

w najróżnorodniej szy sposób różne płaty mózgu ponad lu­
dzką twarzą. I nie tylko jedna, lecz cały szereg istot pracu­

je nad budową ludzkiego mózgu. Zaratustra mówiąc o nich

swoim uczniom określał je jako Amschaspandy. Pobudzają

53

background image

one siły kosmosu, aby mogła powstać budowa ludzkiego
mózgu oraz górne nerwy rdzenia kręgowego, z wyjątkiem
dwudziestu ośmiu dolnych par nerwów. Zaratustra wska­
zywał też, że inne wpływy pochodzą od istot, które zwią­
zane są z bytem księżyca i pokazywał, jak wspaniale łączy
się budowla świata, jak wypływają prądy od dwudziestu
ośmiu rodzajów istot związanych z Izydą, które pracują
nad budową rdzenia kręgowego tworząc jego dwadzieścia
osiem par dolnych nerwów. Tak więc ciało fizyczne i ete­

ryczne tworzone jest przez prądy płynące od jestestw ca­
łego świata.

We wtajemniczeniu Zaratustry podlegający inicjacji

otrzymywali w ten sposób potężne przeżycia. Jeśli przyj­
mowali je jako wyraz pracy Ahura Mazdao, to odczuwali
wewnętrzne szczęście wobec tego, co działo się w świecie.

Dzisiejszy człowiek, który chciałby się wznieść do wyż­
szych światów w ten sam sposób, również mógłby podzi­
wiać, także mógłby zacząć odczuwać szczęśliwość. Jednak
stopniowo pojawiałoby się odczucie, którego nie sposób
wyrazić inaczej jak słowami: „Po co to wszystko? Nic nie
wiem o istocie, która przechodzi z jednej inkarnacji do
drugiej! Wiem tylko o tych istotach, które oddziałując z
kosmosu budują osłony w każdej nowej inkarnacji, ale je­
dnak tylko osłony". Istota wtajemniczenia Zaratustry odsła­

niała wtajemniczanemu związek człowieka ziemskiego z
bytem słonecznym. Epokę Zaratustry charakteryzuje właś­
nie to, że ludzie mogli wtedy przyjąć opisane tajemnice w
swoją wiedzę tajemną.

Inaczej wzywały się w wyższe światy dusze, które prze­

chodziły proces wtajemniczenia w starożytnym Egipcie,
gdzie przechodziły np. wtajemniczenie Hermesa. Mówiliś­
my już o tym wszystkim. W obecnych wykładach musimy

jednak przedstawić to jeszcze dokładniej. Kiedy w staroży-

54

tnym Egipcie dusze wznosiły się w wyższe światy poprzez

wtajemniczenie Hermesa, to również występowało to, co
zawsze musi mieć miejsce przy inicjacji: dusze te czuły się
poza swoim ciałem fizycznym i eterycznym, i wiedziały, iż

znajdują się teraz w świecie duchowych faktów i jestestw.
Były one następnie prowadzone daleko, to znaczy ich ogląd
był prowadzony. Pokazywano im poszczególne jestestwa,
poszczególne fakty, tak jak ma to miejsce również w przy­

padku dzisiejszej duszy. Nie należy jednak wyobrażać so­
bie tego tak, jakby chodziło się wokoło fizycznymi stopami;
to ogląd był kierowany tak, jakby swoim wzrokiem wiodło

się w dalekie przestrzenie wszechświata. Tak przedstawia­
ło się to wtajemniczenie.

Następnie dochodziło się do przeżycia, w którym czło­

wiek czuł się jakby „na końcu", jakby jednocześnie chodził
po jakimś lądzie ograniczonym ze wszystkich stron przez
morze i doszedł do „brzegu" tego lądu. Wie się, że doszło

się do najbardziej zewnętrznego punktu, do jakiego można
było dojść. I właśnie wtedy przeżywało się w egipskim wta­

jemniczeniu coś, co można by tak określić: „Gdy twój du­

chowy wzrok prowadzony był w dale świata, w dalekie
obszary świata, poznałeś jestestwa i siły, o których możesz
powiedzieć, że pracują nad twoim fizycznym i eterycznym
ciałem. Teraz jednak wstąpiłeś w najświętsze miejsce. Te­

raz wkroczyłeś na obszar, gdzie czujesz się zjednoczony z

jestestwem, które współpracuje w tobie nad tym, co prze­

chodzi z jednej inkarnacji do drugiej, co współpracuje nad
twoim ciałem astralnym". Jest to ważne przeżycie na tym
etapie, gdyż wszystkie rzeczy stają się jakby inne, gdy prze­

życie dochodzi do tego punktu.

Zanika na przykład dla wtajemniczanego na zawsze

pewna możliwość. W świecie, w który się teraz wkroczyło,
na krańcu bytu wszechświata, całkowicie zanika możliwość,

55

background image

aby stosować tam swój rozsądek, czyli to, co przedtem
można było pomyśleć, co wcześniej można było wymy­
ślić. Jeśli nie wyzbyło się tej fizycznej, ziemskiej siły roz­
sądku, nie można również pozostawić za sobą tego, co
człowieka dotychczas prowadziło. A wtedy nie można mieć
tego przeżycia na krańcu bytu, nie można czuć się zjed­
noczonym z istotą, która tam pracuje, gdy duchowo-duszny
człowiek zbliża się do narodzin w nowej inkarnacji, gdy
szuka dla siebie rodziny, narodu i pary rodziców, aby jako

człowiek złożony z ducha i duszy przyodziać się w nową
osłonę. Wszystkie jestestwa, które człowiek wcześniej po­
znał, dzięki którym zrozumiał, jak powstaje i tworzy się z
kosmosu jego osłona fizyczna i eteryczna, nie są w stanie
wyjaśnić mu, jakie siły działają w tym jestestwie, z którym
człowiek czuje się teraz złączony, a które buduje i tka w

najbardziej wewnętrznej astralnej istocie człowieka.
Człowiek widzi wtedy - i dostrzegała to również dusza egi­
pska, która przechodziła przez wtajemniczenie Hermesa -
że teraz, gdy dusza opuściła swoje osłony i przeszła przez
to, co nazywane jest „bytem dali wszechświata", czuje się
ona złączona z pewną istotą. Dusza może odczuwać właś­
ciwości tej istoty, jednak czuje się sama wewnątrz tych
właściwości, a nie na zewnątrz tej istoty. I dusza może
wiedzieć, że ta istota tam jest, jest tam realna; ale jedno­
cześnie jest się w tej istocie. Pierwsze wrażenie, jakie otrzy­

muje się od tej istoty, jest takie, że człowiek mówi sobie:
„W istocie tej spoczywają siły, które przenoszą duszę z

jednej inkarnacji w drugą, spoczywają tam również siły,

które oświetlają duszę pomiędzy śmiercią a nowymi naro­
dzinami. Jest w niej to wszystko. Gdy jednak owiewa cię,
niby duchowe ciepło świata, pewna siła przenoszona przez
duszę od śmierci aż po nowe narodziny, kiedy przenika cię
duchowe światło, które oświetla duszę pomiędzy śmiercią

56

a nowymi narodzinami, gdy czujesz, jak to ciepło i światło
wypływają z tej istoty, z którą jesteś tam zjednoczony, to
przecież jesteś wtedy w szczególnym położeniu. Musisz wy­
pić swój napój zapomnienia, zapomnieć o swojej sztuce

rozumienia, która prowadziła cię wcześniej przez fizyczno-
zmysłowy świat, musisz pozostawić swój rozsądek, swój

intelekt, gdyż tutaj może cię to wprowadzić tylko w błąd;
a niczego nowego jeszcze nie zdobyłeś. Gdy odczuwasz
ciepło świata, które dusza przenosi do nowych narodzin,
stoisz w morzu sił oświetlających duszę od śmierci aż do
nowych narodzin. Czujesz więc siłę i światło, które wy­
chodzą z tej istoty. Patrzysz na nią, jak gdybyś nie mógł
uczynić nic innego jak tylko zapytać: „Kim jesteś? - bo je­

dynie ty możesz mi powiedzieć, kim jesteś, a tylko wtedy
mogę wiedzieć, co niesie mnie jako wewnętrzną ludzką is­
totę od śmierci do nowych narodzin. Tylko wtedy, gdy mi
to powiesz, mogę wiedzieć, czym jest moje wewnętrzne

ludzkie jestestwo!" A istota, z którą jest się tak złączonym,
pozostaje niema, milcząca. Czuje się, że spoczywa w niej
to, co jest najgłębiej związane z człowiekiem. Powstaje go­
rące pragnienie poznania, kim się jest - a istota ta pozo­

staje milcząca i niema.

Najpierw przez jakiś czas trzeba stać naprzeciw tej nie­

mej, milczącej istoty i głęboko odczuwać tęsknotę za otrzy­
maniem nowego sposobu rozwiązania tej tajemnicy świa­
ta. Trzeba wystarczająco długo odczuwać tę tęsknotę, aby

otrzymać rozwiązanie tej zagadki w sposób, w jaki nigdy
nie można by jej było rozwiązać w świecie fizycznym. Trze­
ba przenieść w ten świat, do tej istoty, głęboką tęsknotę jako
własną siłę; i dusza musi żyć całkowicie w tej tęsknocie za

uzyskaniem rozwiązania tej zagadki świata w sposób ob­
cy fizycznemu bytowi. A gdy czuje się, że jest się zjedno­
czonym z tą niemą, milczącą duchową istotą i przeżyło się

57

background image

w niej opisaną właśnie tęsknotę, wtedy czuje się, że siła
własnej tęsknoty wypływa w istotę, z którą jest się zjed­
noczonym. A ponieważ siła własnej tęsknoty za rozwiąza­
niem tej zagadki wypływa w duchową postać tej istoty, to
po pewnym czasie istota ta rodzi coś, co wychodzi z niej

jako inne jestestwo. Nie odbywa się to jednak tak, jak

ziemskie narodziny, które odbywają się w czasie, zachodzą
w czasie. To natomiast, co teraz się ogląda, co opisana
właśnie duchowa istota rodzi, o tym się wie, że rodzi się to
z niej od praczasów, zawsze, i to rodzenie wciąż trwa, od
praczasów aż po dzień dzisiejszy. Tyle tylko, że dotychczas
nie można było ujrzeć tego rodzenia się jednej istoty z dru­
giej, było to zakryte przed spojrzeniem. Ten proces naro­
dzin właściwie zawsze tam był, ale dzięki temu, że człowiek

przygotował się przez tęsknotę za rozwiązaniem zagadki,
widzi to teraz, jest to teraz postrzegane w duchowym świe­
cie. To się wie. Nie powie się zatem, że oto narodziła się

jakaś istota, lecz mówi się: „Z jestestwa, z którym się zjed­

noczyłeś, zawsze rodziła się od praczasów pewna istota;
teraz jednak ta rodząca i ta zrodzona istota stały się dla
ciebie postrzeganie".

To, co Wam teraz opisałem, na ile pozwalają na to słowa

naszej mowy, jest właśnie tym, do czego prowadził swoich
uczniów inicjator we wtajemniczeniu Hermesa. A odczu­
cia, które właśnie scharakteryzowałem - można by powie­
dzieć przy użyciu bełkotliwych słów, gdyż rzeczy te za­
wierają tak wiele, że słowa naszej mowy mogą to wyrazić
tylko w bełkotliwy sposób - były przeżyciami tak zwanego
egipskiego wtajemniczenia Izydy. Kto przeszedł przez wta­

jemniczenie Izydy, w którym dotarł do krańca bytu wszech­

świata i oglądał jestestwo, które tworzyło np. ciało fizy­
czne i eteryczne, to stojąc naprzeciw milczącej bogini, od
której spływało ciepło i światło do bytu najbardziej wewnę-

58

trznej istoty duszy ludzkiej, mówił sobie: To jest Izyda! To

jest niema, milcząca bogini. Jej oblicza nie może odsłonić

nikt, kto patrzy tylko śmiertelnym okiem; jej oblicze może
się odsłonić tylko tym, którzy dzięki swojej pracy dotarli
do opisanego wcześniej „brzegu", dzięki czemu mogą pa­
trzyć takim okiem, które przechodzi z inkarnacji do inkar-

nacji, które już nigdy nie umiera. Gdyż przed śmiertelnym
okiem postać Izydy osłania nieprzenikniona zasłona.

Gdy wtajemniczany patrzył tak na Izydę i przeżył w

duszy scharakteryzowane odczucia, wtedy dowiadywał się
o tym, co opisane zostało jako narodziny. Czym były te „na­
rodziny"? Poznawał je jako rozbrzmiewanie we wszystkich

przestrzeniach tego, co stanowi muzyką sfer,

jako współ­

brzmienie dźwięków muzyki sfer z tym, co nazywa się Sło­
wem świata, stwórczym Słowem świata, które przenika
przestrzeń i przelewa w jestestwa wszystko, co musi być
w nie przelane, tak jak w ciało fizyczne i eteryczne musi być

przelana dusza, która przeszła przez życie między śmiercią
a nowymi narodzinami. Wszystko, co musi zostać przela­
ne w świat fizyczny ze świata duchowego - dzięki czemu
ma charakter wewnętrzny, charakter duszy - wszystko to
zostaje przelane z przestrzeni rozbrzmiewającej harmonii

sfer, która stopniowo kształtuje się tak, że może być przy­

jęta - wyrażając wielkie wewnętrzne znaczenie - jako Sło­

wo świata, obdarzające istotę duszą, która przeżywać bę­
dzie dzięki siłom ciepła i światła, która wleje się w ciało,
powstałe dzięki boskim siłom i jestestwom, które się już
wcześniej widziało.

Tak więc patrzy się w świat harmonii sfer, w świat kos­

micznego Słowa, patrzy się w głąb świata, który stanowi
właściwie ojczyznę ludzkiej duszy w czasie, gdy żyje ona
między śmiercią a nowymi narodzinami. To, co skrywa się
głęboko w fizycznym ziemskim bycie człowieka jako świat

59

background image

harmonii sfer i Słowa świata, co jednak między śmiercią a
nowymi narodzinami żyje w blasku światła i ciepła, to prze­
żywa się we wtajemniczeniu Hermesa jako narodzone z
Izydy. Przy czym po jednej stronie ma się stojącą obok Izy-
dę, a po drugiej stronie nowo narodzone jestestwo, które
opisane zostało jako harmonia sfer i Słowo świata. Teraz
człowiek odczuwa siebie w towarzystwie Izydy i zrodzo­
nego z niej jestestwa. I to Słowo świata jest teraz objawie­
niem Ozyrysa. Izyda wspólnie z Ozyrysem występują przed
bezpośrednim oglądem; gdyż tak występowali w starożyt­
nym egipskim wtajemniczeniu, gdzie Ozyrys był jednocze­
śnie synem i małżonkiem Izydy. Odczuwało się, że był on

jednocześnie synem i małżonkiem Izydy. W tym dawnym

egipskim wtajemniczeniu istotne było to, że do adepta pod­
legającego inicjacji docierała poprzez to wtajemniczenie
tajemnica bytu duszy, która pozostaje związana z człowie­
kiem również wtedy, gdy przebywa on w czasie między
śmiercią a nowymi narodzinami. Przez połączenie z Ozy­
rysem możliwe było głębokie poznanie siebie jako człowie­
ka.

To, co zostało przedstawione, stwarzało podstawy, aby

egipski wtajemniczony spotkał w świecie duchowym Sło­
wo świata i muzykę sfer jako wyjaśnienie swojej własnej

istoty. Tak było w dawnym okresie egipskim, ale tylko do

pewnego określonego czasu. Od tego momentu ustało to.
Istnieje wielka różnica - potwierdza to również ogląd w
kronice Akasza, gdy człowiek spogląda dzisiaj wstecz w
dawne czasy - pomiędzy tym, co przeżywał egipski wtaje­
mniczony w staroegipskiej świątyni, a tym, co przeżywał
on w późniejszych czasach.

Chcemy jednak opisać przed naszą duszą również to,

co przeżywał wtajemniczony w późniejszych czasach. Mógł
być również prowadzony przez dale wszechświata aż do

60

kresu bytu; mógł tam poznać wszystkie jestestwa, które
budują fizyczne i eteryczne ciało człowieka, mógł dojść do

kresu bytu i ujrzeć niemą, milczącą Izydę, postrzec w niej
byt ciepła, który zawiera w sobie siłę wiodącą ludzi od

śmierci do nowych narodzin. Tam mógł też poznać świa­
tło, które oświetla duszę między śmiercią a nowymi naro­
dzinami. Powstawała też tęsknota, aby usłyszeć Słowo świa­
ta i harmonię sfer. Ta tęsknota żyła w duszy, gdy jednoczyła

się ona z milczącą, niemą boginią Izydą. Ale bogini po­
zostawała niema i milcząca! Żaden Ozyrys nie mógł się w
późniejszym czasie narodzić, nie mogła rozbrzmiewać już
żadna harmonia sfer, żadne Słowo świata nie wyjaśniało
tego, co ukazywało się teraz tęsknie jako ciepło i światło

świata. I dusza wtajemniczanego nie mogła inaczej wyra­
zić swoich przeżyć, jak mówiąc mniej więcej tak: „O bogi­
ni, patrzę więc smutno w górę, na ciebie, udręczony prag­
nieniem i tęsknotą za wiedzą! A ty dla udręczonej cierpiącej

ludzkiej duszy, która jest jakby zgaszona, jakby musiała
utracić swój byt, ponieważ nie może się sama zrozumieć,
pozostajesz milcząca i niema!" A pogrążona w żałobie
bogini smutno wyrażała gestem, że nie jest w stanie zrodzić

Słowa świata i harmonii sfer. Poznawało się, że została
ona pozbawiona mocy do zrodzenia i posiadania obok sie­
bie Ozyrysa, syna i małżonka. Czuło się, że Ozyrys został
Izydzie odebrany.

Ci, którzy przeszli to wtajemniczenie i ponownie wró­

cili do świata fizycznego, posiadali prawdziwy ogląd świa­
ta, ale pełen rezygnacji. Znali ją, świętą Izydę, ale czuli się

jak „synowie wdowy". Ogląd świata tych „synów wdowy"

był prawdziwy i pełen rezygnacji. A cóż to był za okres
czasu między dawnym egipskim wtajemniczeniem, podczas

którego można było przeżyć narodziny Ozyrysa, a tym wta­

jemniczeniem, gdzie spotykało się jedynie niemą milczącą

61

background image

i smutną Izydę, gdy w egipskim wtajemniczeniu można

było zostać tylko synem wdowy; jakiż to punkt czasu roz­
dzielał te dwa okresy egipskiego wtajemniczenia? Był to
czas, w którym żył Mojżesz. Gdyż tak wypełniła się kar­
ma Egiptu, że Mojżesz nie tylko został wtajemniczonym
w tajemnice misterium Egiptu, lecz jednocześnie przejął

je. Gdy wyprowadził swój lud z Egiptu, przejął część egip­

skiego wtajemniczenia, co doprowadziło później wtajem­
niczenie Ozyrysa do pogrążonej w żałobie Izydy. Takie

było przejście od kultury egipskiej do kultury Starego Tes­
tamentu. Tak, Mojżesz wyniósł tajemnicę Ozyrysa, tajem­
nicę Słowa świata! I gdyby nie pozostawił pozbawionej
mocy Izydy, to nie rozbrzmiewałoby mu to, co musiało mu
rozbrzmiewać w sposób zrozumiały dla jego ludu, to
wielkie, znaczące słowo „Jam jest tym Jam-jest - ej eh asher
ejeh~".

Tak zatem tajemnica egipska została przeniesiona

w tajemnicę starohebrajską.

Ten opis był próbą przekazania w słowach, w jakich te

rzeczy można przedstawić, z jakimi przeżyciami miało się
do czynienia w misteriach Zaratustry oraz w misteriach egi­
pskich. Nie można tych rzeczy przedstawić przy pomocy
abstrakcyjnych słów. Chodzi przecież o to, że dusza prze­
chodzi odpowiednie przeżycia, które próbowałem schara­
kteryzować. I ważne jest, aby wczuć się w to, co działo się
w duszy wprowadzanego w późniejsze wtajemniczenia egi­
pskie, aby wczuć się w to, jak jego dusza wzywała się w
wyższe światy, jak spotykał on Izydę o smutnym spojrze­
niu i zbolałym obliczu, ponieważ musiała patrzeć na spra­
gnioną wiedzy i stęsknioną za światem duchowym duszę
ludzką, a jednak nie mogła tego uczucia zaspokoić.

Tak również odczuwali jeszcze niektórzy greccy wta­

jemniczeni to samo jestestwo, które Egipcjanie nazywali
późną Izydą.

Dlatego wkraczała ona w swojej powadze w

62

najważniejsze spośród greckich wtajemniczeń. Cóż bowiem
odczuwali wtajemniczani? Nie było już tego, co wcześniej
przeżywano w światach nadzmysłowych, co nadawało sens
tym ponadzmysłowym światom, kiedy przenikało je brzmie­
nie Słowa świata i muzyki sfer. Światy ponadzmysłowe, w

które człowiek mógł wnikać poprzez wcześniejsze wta­

jemniczenia, były teraz pozbawione Słowa świata. Wta­
jemniczony w misteriach Zaratustry mógł się jeszcze czuć

zaspokojony, gdy spotykał w tych światach jestestwa, o któ­
rych mówiono, gdyż czuł się jeszcze zaspokojony poprzez

światło świata, które odczuwał jako Ahura Mazdao, jako
męskie jestestwo słoneczne; Egipcjanin odczuwał je jako

jestestwo kobiece o naturze księżycowej. Wtajemniczony

w misteria Zaratustry też odczuwał Słowo świata. Nie od­
czuwał go tak konkretnie, jako zrodzonego z takiej istoty,

jaką była Izyda; jednak przeżywał to i poznawał harmonię

sfer i Słowo świata.

A kiedy człowiek wznosił się do wyższych światów w

późniejszym okresie egipskim - nie tylko w Egipcie, ale
również w innych krajach podczas tego późniejszego okre­

su egipskiego - to czuł się zupełnie podobnie jak dzisiej­
szy człowiek, co omówiliśmy na początku tego wykładu.
Człowiek wznosi się do wyższych światów, poznaje wszy­
stkie jestestwa, które pracowały nad stworzeniem ciała fi­
zycznego i eterycznego, lecz czuje się opuszczony, czuje

się osamotniony, gdy nie następuje nic innego jak to, o czym
powiedziano, ponieważ ma się w sobie coś, co pragnie
Słowa świata i harmonii sfer, a Słowo świata i harmonia sfer
nie mogą dla niego zabrzmieć. Dzisiaj człowiek czuje się
opuszczony i samotny. W późniejszych czasach egipskich
- będąc w świecie duchowym poza ciałem fizycznym i

eterycznym i stając się tym, co określano jako „prawdzi­
wy syn wdowy" - człowiek czuł się nie tylko opuszczony

63

background image

i samotny, lecz jako dusza ludzka czuł się tak, że mógł to
określić jedynie słowami: „Bóg zdecydował się opuścić
światy, do których zawsze wkraczałem i odczuwałem tam
Słowo świata. Bóg przestał tam działać!" To odczucie coraz
bardziej zagęszczało się do czegoś, co można nazwać po-
nadzmysłowym odpowiednikiem tego, czym dla człowieka
w świecie fizycznym jest śmierć, gdy patrzy się tutaj na
umieranie jakiegoś człowieka, gdy się wie, że opuścił on
świat fizyczny. A gdy człowiek wznosił się w wyższe świa­
ty, jako wtajemniczony, w późniejszym okresie egipskim,
to bral udział w powolnym umieraniu Boga. Tak jak w przy­
padku innego człowieka czuje się, kiedy odchodzi on do
świata duchowego, tak czuł wtajemniczony w późniejszym
okresie egipskim, że Bóg żegna się z duchowym światem,
aby przejść do innego świata. Najbardziej znamienne i za­
dziwiające we wtajemniczeniu późniejszego okresu egip­
skiego było to, że człowiek wzywał się w światy duchowe
właściwie nie dla rozkoszy i szczęśliwości, lecz aby wziąć
udział w stopniowym umieraniu Boga, który obecny był w
tych wyższych światach jako Słowo świata oraz harmonia

sfer.

Z tego nastroju wyłonił się stopniowo mit o Ozyrysie,

który został Izydzie odebrany i uprowadzony do Azji, a któ­
rego Izyda opłakiwała.

Te rozważania zawiodły nas na brzeg pewnej rzeki,

która rozdziela rozwój ludzkości na dwie części. Dotarliś­
my na ten brzeg z jednej strony rozwoju ludzkości, stoimy
na nim, a to ma nam uprzytomnić nastrój tego późnoegip-
skiego wtajemniczenia, nastrój „syna wdowy", którym sta­
wał się wtajemniczony, aby przeżyć smutek i rezygnację.
Przed nami stoi zadanie, aby przy pomocy łodzi, jaką jest
wiedza duchowa, przebyć tę rzekę, która oddziela oba brze­

gi ludzkiego rozwoju. W ostatnim wykładzie będziemy

64

chcieli zobaczyć, co znajduje się na drugim brzegu, gdy
odbijemy naszą łodzią od miejsca, gdzie przeżyliśmy smu­
tek z powodu umierającego w niebie Boga, gdy opuścimy

ten brzeg, aby przepłynąć przez rzekę i dotrzeć do drugie­
go brzegu. Gdy dotrzemy tam, gdy doniesie nas tam nasza

łódź wiedzy duchowej ze wspomnieniem, że wcześniej
przeżyliśmy umieranie Boga w niebie, będziemy chcieli

zobaczyć, co ma nam do zaoferowania ten drugi brzeg.

65

background image

Wykład IV

Misterium świętego Graala

Podwójna natura współczesnego człowieka

Przedwczoraj mówiliśmy o przeżyciach ludzkiej duszy

w odniesieniu do zasad misteriów starożytności, misteriów
krajów Wschodu, misteriów egipskich. Doszliśmy niejako
do ostatniego kroku wtajemniczenia. Podaliśmy cztery kro­
ki, charakterystyczne dla wszystkich misteriów: dotarcie do
granicy śmierci, poznanie życia w świecie elementarnym,
oglądanie słońca o północy oraz stanie przed niższymi i
wyższymi bóstwami. Przed niższymi bóstwami stoi się wte­
dy, gdy z jednej strony postrzega się siły, które rządzą wszy­
stkim, co związane jest z ludzką cielesnością która w czasie
snu pozostaje jako ciało fizyczne i eteryczne. Ma się wtedy
do czynienia z niższymi bóstwami, w najszerszym tego

słowa znaczeniu. Z drugiej strony o wyższych bóstwach mó­
wimy wtedy, gdy mamy do czynienia z siłami związanymi
z najbardziej wewnętrzną istotą człowieka, z tym, co prze­
chodzi przez różne inkarnacje, a więc z jaźnią i ciałem as­
tralnym. Przedwczoraj mogłem scharakteryzować przeżycia
współczesnego człowieka, który poznał istotę wtajemni­
czenia, kiedy spogląda on wstecz w kronikę Akasza w prze­
życia, jakie dusza ludzka miała w misteriach dawnych
czasów. I musimy zwrócić uwagę na tragiczne wrażenie,

jakiego doświadczała dusza w egipskich wtajemniczeniach

w związku ze zmianami, jakim ulegała siła świata, którą
określano w egipskich misteriach jako Izydę. Wrogowie
zabrali Izydzie małżonka - znamy to z mitu o Ozyrysie - i
widzimy Izydę pozbawioną tego, co nazywamy imieniem
Ozyrysa. Ale poznaliśmy również skutki tej zmiany poło­
żenia w życiu Izydy dla życia w wyższych światach. Du-

66

sza, która wznosiła się do duchowych światów w później­
szym okresie egipskim, brała udział w wyższych światach
w stopniowym umieraniu Boga, który zszedł w dół w re­

jon ziemski, zgodnie z przeznaczeniem Ozyrysa. Tak było

to odczuwane.

Jednak niezwykle trudno mówić o dalszym rozwoju

tego niejako „boskiego przeznaczenia" przy pomocy idei i
pojęć. Ponieważ jednak omawiając najbardziej skryte taje­

mnice wyższych światów, zwłaszcza te, których nie sposób

już wyrazić przy pomocy idei i pojęć ujętych w słowa na­

szej mowy profanów, przyzwyczailiśmy się używać obra­
zów, niech więc to, co będzie jakby motywem przewodnim
dzisiejszych rozważań, przedstawione zostanie w formie
obrazowej, abyście mogli to dobrze zrozumieć.

Przenosimy się w tragiczny nastrój wtajemniczonego

w czasach egipskich, czujemy, jak jego nastrój powstawał
dlatego, że musiał on sobie powiedzieć to, co wyrażały jego
przeżycia: „Gdy wcześniej wkraczałem w światy duchowe,

znajdowałem Ozyrysa, przepajającego ten świat stwórczym

Słowem i sensem, który stanowił podstawowe siły wszel­

kiego bytu i wszelkich zdarzeń. Teraz stało się to milczące

i nieme. Bóg, który nazywany był Ozyrysem, opuścił te re­
giony. Postanowił przenieść się w inne rejony. Zstąpił w
dół, w obszary ziemskie, aby wniknąć w dusze ludzkie. On,
który wcześniej zwiastowany był duszy ludzkiej w sposób
duchowy, dopiero wtedy objawił się również w fizycznym
życiu, gdy Mojżesz usłyszał w tym świecie głos, który wcze­
śniej można było usłyszeć właściwie tylko w światach
duchowych: Ejeh asher ejeh! - Ja jestem Jam-jest. Ja

jestem tym, który był, który jest, który będzie! I wtedy to
jestestwo, które jako stwórcze Słowo w duchowych świa­

tach stopniowo utracone zostało dla przeżyć wtajemniczo­

nych, przeszło w rejony ziemskie, dzięki czemu mogło

67

background image

wzywać się stopniowo w dusze ziemskich ludzi i tym
wzywaniem mogło rozpłomienić dalszy rozwój Ziemi ku
coraz wyższej chwale, aż do końca jej rozwoju.

Spróbujmy raz tak naprawdę przenieść się w nastrój

takiego wtajemniczonego, który w duchowych światach,
które właśnie osiągnął, czuł jak zanikało tam stwórcze Sło­
wo, jak wnikało ono w region ziemski i zanikało dla ducho­
wego spojrzenia. Prześledźmy rozwój Ziemi, prześledźmy,

jak to stwórcze Słowo rozwijało się przed duchowym spoj­

rzeniem, tak jak rzeka, która najpierw znajduje się na po­
wierzchni, a potem na jakiś czas znika pod powierzchnią
ziemi, aby później w innym miejscu ukazać się ponownie.
I to, co zanikało dla znajdujących się w tragicznym nas­
troju dusz wtajemniczonych w późnoegipskich misteriach,
ukazało się ponownie. Ukazało się to ponownie i mogli to
ujrzeć ci, którzy przechodzili wtajemniczenie w misteriach
późniejszych czasów. I to, co mogli ujrzeć - co ponownie
się teraz wzniosło, ale tak, że należało do rozwoju Ziemi -
musieli przenieść w obrazy.

W jakiej postaci wzniosło się to, co zanikło w daw­

nym Egipcie? Wzniosło się tak, że stało się widoczne w
pewnym świętym naczyniu, określanym jako święty
Graal, który strzeżony był przez rycerzy świętego Graala.
I we wzniesieniu się świętego Graala można odczuwać to,
co zanikło w dawnym Egipcie. W tym wzniesieniu się świę­
tego Graala stoi przed nami wszystko, co jest chrześci­

jańskim odnowieniem dawnych misteriów. W gruncie rzeczy

święty Graal i wszystko, co się z nim łączy, zawiera w so­
bie ponowne wyłonienie się istoty misteriów Wschodu.

Wszystko, co w jakimś określonym czasie występuje

w rozwoju ludzkości, musi zawierać w sobie pewien rodzaj
powtórzenia tego, co było wcześniej, aby ten rozwój ludz­

kości kontynuować. W każdej późniejszej epoce muszą

68

ponownie wystąpić w innej formie wcześniejsze przeżycia
ludzkości. Wiemy, że w trzeciej poatlantyckiej epoce kul­
turowej rozwoju ludzkości szczególny udział miała dusza

odczuwająca, w czwartej poatlantyckiej epoce kulturowej,
grecko-łacińskiej, wyjątkowy udział miała dusza rozumo­
wa, natomiast w piątej poatlantyckiej epoce kulturowej, w
której sami żyjemy, rozwija się zwłaszcza dusza świado­

ma. Te rzeczy są ważne także dla ludzi wtajemniczonych,
ponieważ również u nich siły mające największe znacze­
nie w inicjacji w jakiejś określonej epoce pochodzą z tego
członu duszy, który jest dla danej epoki szczególnie ważny.

Tak więc wtajemniczenie egipskie związane było z du­

szą odczuwającą, grecko-łacińskie z duszą rozumową, a
wtajemniczenie piątej epoki poatlantyckiej musi być zwią­
zane z duszą samoświadomą. Jednak to, co niegdyś wta­

jemniczony przechodził dzięki siłom duszy odczuwającej,

musi powtórzyć się również w piątej epoce, gdy wzejdzie

jej jutrzenka; i tak samo musi się powtórzyć to, co przeszło

się w czwartej epoce poatlantyckiej. A wtedy dojdzie do te­
go coś nowego, co jako siły wspomagające musi pochodzić
dla wtajemniczonego właśnie z duszy samoświadomej. Tak

samo muszą zaistnieć powtórzenia tego, o co chodziło w
dwóch wcześniejszych epokach, a to nowe, co jest szcze­
gólnie ważne dla duszy świadomej, musi się do tego dołą­
czyć. Dlatego piąta poatlantycka epoka kulturowa - tam
gdzie w sposób szczególny ukazuje pojawianie się nowego
wtajemniczenia - musi wskazywać instytucje, które mogły­
by powtórzyć ludziom, duszom ludzkim, tajemnice, które

wlały się w rozwój ludzkości przez dusze egipskie i chaldej­
skie, które mogłyby powtórzyć tajemnice, które wlały się w
czasie, który nazywamy czwartą epoką poatlantycka, epo­
ką grecko-łacińską, w której miało również miejsce Miste­

rium Golgoty. A do tego musi dołączyć się coś nowego.

69

background image

To, co odbijało się w głębi istoty misteriów, odciska się

również zewnętrznie w nowszych czasach - podobnie jak

i dawniej w różnych legendach, które w mniejszym lub

większym stopniu przedstawiają tajemnice, w jakich dusza
ludzka brała udział. W piątej epoce poatlantyckiej tajem­
nice okresu egipsko-chaldejskiego musiały wystąpić przed
duszami jako pewnego rodzaju powtórzenie. Były to tajem­

nice, które miały związek z kosmosem, z wnikaniem sił
Zwierzyńca i planet, zwłaszcza te tajemnice, które odno­
siły się do wspólnego oddziaływania słońca i księżyca, do
wędrówki oddziaływania słońca i księżyca poprzez znaki

Zwierzyńca - mówię o ruchach pozornych, ponieważ one
charakteryzują nam te procesy w sposób wystarczający.

Ale musi istnieć różnica pomiędzy sposobem, w jaki

te tajemnice wkraczają w piątą kulturę, a sposobem, w ja­
ki wkraczały w czasie trzeciej epoki kulturowej. Wszystko

powinno wnikać w duszę świadomą, w to, co tworzy ludz­
ką osobowość. Działo się to w szczególny sposób dzięki

inspirującej sile, która w trzeciej poatlantyckiej epoce kul­

turowej była postrzegana przez dusze wznoszące się w du­
chowe rejony kosmosu i jednocześnie wpływała z dalekich
przestrzeni w ziemię i w czasie piątej epoki kulturowej in­
spirowała pewnych ludzi. Kiedy więc nastała jutrzenka
piątej epoki kulturowej, istnieli ludzie, którzy nie stali się

narzędziem, nosicielem kosmicznych działań - jakie wypły­
wały ze słońca i księżyca podczas ich przejścia przez znaki

Zwierzyńca - poprzez szkolenie, ale przez pewne tajemni­
cze działanie, które zdarzyło się po raz pierwszy. I tajem­
nice, jakie mogły poprzez tych ludzi uzyskać dusze ludzkie,
były powtórzeniem tego, co kiedyś przeżyte zostało przez
duszę odczuwającą. A ludźmi, którzy wyrażali tę wędrów­
kę sił kosmicznych przez znaki Zwierzyńca, byli ci, któ­
rych nazywano rycerzami Okrągłego Stołu króla Artura.

70

Było ich dwunastu. Żyli otoczeni przez szereg innych

ludzi, ale to oni byli głównymi rycerzami. Inni ludzie two­
rzyli jakby plejadę gwiazd, wpływały w nich inspiracje, któ­
re były bardziej rozproszone w przestrzeni świata; w tych
dwunastu rycerzy wpływały natomiast te inspiracje, które
przychodziły z dwunastu stron Zwierzyńca. A inspiracje

duchowych sił, które przychodziły ze słońca i księżyca,
wyrażone zostały przez króla Artura i jego małżonkę Gi­

nevre. Tak więc kosmos został uczłowieczony w historii
„Okrągłego Stołu króla Artura". To, co wypływało z Okrą­
głego Stołu króla Artura, można nazwać wyższą szkołą pe­

dagogiczną dla duszy odczuwającej Zachodu. Dlatego też
opowiadano nam - a legenda przekazuje tu wewnętrzne
tajemnice, które zdarzyły się z duszą ludzką w okresie ju­
trzenki pewnej epoki w obrazach zewnętrznych zdarzeń -

jak to rycerze Okrągłego Stołu króla Artura przemierzali

ziemię i zabijali potwory i olbrzymy. To, co przedstawiono
tu w zewnętrznych obrazach, wskazuje na starania, jakie

podejmowano odnośnie duszy ludzkiej, w celu oświecenia

i oczyszczenia ciała astralnego z tych sił, które dla ludzi ja­
snowidzących wyrażały się w obrazach potworów, olbrzy­
mów itp. A zatem wszystko, co powinna była przeżyć dusza
odczuwająca w nowej istocie misterium, połączone jest z
wyobrażeniami Okrągłego Stołu króla Artura.

To, co dusza rozumowa powinna była przeżywać w tych

nowych czasach na Zachodzie, ponownie znalazło swój
wyraz w legendzie i wyrażone zostało w postaci sagi o

świętym Graalu. A zatem to, co musiało być powtórzone
z epoki Misterium Golgoty, skoncentrowało się w tym wszy­
stkim, co wypływało z tajemnicy świętego Graala. I na tych,
którzy zrozumieli tajemnicę świętego Graala, wypływa z
tego pewne działanie, które mogło się odzwierciedlić w du­

szy rozumowej, kiedy chciało się zrozumieć swoje czasy.

71

background image

I to oddziaływanie na ludzi musi mieć miejsce również

teraz, jeśli dusze ludzkie mają przejść proces inicjacji, jeśli
mają zrozumieć, co właściwie jest duchową istotą naszych
czasów. Święty Graal osnuty jest wieloma tajemnicami.

Oczywiście, dzisiaj na temat tych tajemnic mogą zostać
naszkicowane tylko wzmianki. Mogą one stanowić punkt
wyjścia dla późniejszych dokładnych rozważań o tajemni­
cy świętego Graala, które być może będzie kiedyś można

przeprowadzić. W świętym Graalu zawarte zostało wszy­
stko - jeśli zrozumiało się jego istotę - co charakteryzo­
wało duszę w nowszych czasach.

Rozważmy takiego wtajemniczonego nowszych cza­

sów, kiedy po uwolnieniu swojej jaźni i ciała astralnego od
fizycznego i eterycznego ciała, po wyjściu z fizycznego i
eterycznego ciała, patrzy z zewnątrz na to fizyczne i etery­

czne ciało. Widzi on coś, co w pewnym sensie, o ile się te­
go nie pozna gruntownie, może naprawdę doprowadzić do
niepokoju. Widzi to jeszcze dzisiaj. W ciało fizyczne i etery­
czne wczłonowane jest coś, co ciągnie je w różne strony,
rozciąga je jak postronki. Podobnie jak włókna nerwowe
rozciągają się w ciele fizycznym, tak jest ono przeniknięte

- tylko subtelniej niż nerwami - przez coś, o czym ducho­
wy wzrok mówi: „To jest martwe, tak martwe, że człowiek
posiada to we własnym ciele jako martwą substancję". To,

co teraz jest martwe, co uważane jest za martwe podczas
całego życia między śmiercią a nowymi narodzinami, było

jeszcze żywe w okresie rozwoju ludzkości w kulturach

wschodnich. Tak, doświadcza się, że coś, co kiedyś było
żywe, dzisiaj w ciele człowieka jest martwe. A teraz chce
się zbadać, czym właściwie jest to, co dołączone jest do
ciała człowieka jako martwe, a co kiedyś było żywe. To
martwe

można stosunkowo łatwo zrozumieć; zostaje to

wprawdzie ożywione przez otoczenie, ale w ludzkim ciele

72

są takie prądy i kierunki, które - w przeciwieństwie do te­
go, co żywe - zawsze mają założenia do bycia martwym.
Bada się, skąd to pochodzi, i dochodzi się do następującego

wniosku.

Kiedyś, w dawnych czasach, dusza ludzka miała zdol­

ność pewnego jasnowidzenia. Występowało ono jeszcze w
ostatnich czasach kultury egipsko-chaldejskiej; i gdy czło­
wiek wznosił wzrok ku gwiazdom, widział nie tylko zwykłe,

fizyczne gwiazdy. Dostrzegał też duchowe jestestwa, które
związane były z tymi gwiazdami. Wywierało to zupełnie in­
ne wrażenie na duszy ludzkiej - gdy w stanach przejścio­
wych pomiędzy czuwaniem i snem wnikała ona wzrokiem
we wszechświat i widziała duchowość - aniżeli wrażenia,

jakie dzisiaj ma dusza, gdy uczy się wiedzy w dzisiejszym

sensie lub w ogóle żyje w zwykłej dzisiejszej świadomości.

Jednak wszystkie dusze, które żyją dzisiaj, które dzisiaj są
wcielone, były również wcielone w okresie egipsko-chal-

dejskim. Wszystkie dusze, które tutaj teraz siedzą, miały
niegdyś możliwość wyjścia ze swoich ciał i spoglądania w
gwiazdy, brały udział w duchowym życiu wszechświata i
otrzymywały związane z tym wrażenia. Odłożyło się to w
tych duszach, stało się częścią duszy. Wszystkie dzisiejsze

dusze wnikały niegdyś wzrokiem w uniwersum i otrzymy­
wały duchowe wrażenia tak samo, jak dzisiaj przyjmują
wrażenia dźwięków i kolorów. Stanowi to podłoże duszy i
dusze budowały z tego swoje ciało. Ale dusze zapomniały
o tym! Dla dzisiejszej świadomości nie ma już tego w du­

szach. A to, co dzisiaj odpowiada tym dawnym budującym
siłom, które wtedy przyjmowały w siebie dusze, sprawia,
że odpowiednia część ciała fizycznego i eterycznego jest
martwa. I gdyby nie zaszło nic innego, gdyby ludzie żyli
dalej jedynie z tą wiedzą, która dotyczy tylko fizyczności,
to musieliby coraz bardziej podupadać, ponieważ dusze

73

background image

zapomniały o dawnych wrażeniach świata duchowego, o
tym, co służy do odbudowania i ożywienia ciała fizyczne­
go i eterycznego.

Wtajemniczony widzi to dzisiaj i może sobie powie­

dzieć: „Dusze pragną ożywienia w ciele fizycznym i ete­
rycznym tego, co musiały pozostawić jako martwe, gdyż
to, co niegdyś przyjęły w siebie, nie przenika do dzisiej­
szej świadomości". To jest właśnie to wrażenie, które wpro­
wadza niepokój u dzisiejszego wtajemniczonego.

Jest zatem w ludziach coś, co nie podlega władzy

duszy. Proszę Was, abyście właśnie te słowa przyjęli na­
prawdę z powagą, gdyż jest charakterystyczne dla istoty
współczesnego człowieka, że jest w nim coś, nad czym
dusza nie panuje, co jest jak martwe wobec otaczającego
żywego organizmu ludzkiego. A siły lucyferyczne i aryma-
niczne oddziałując na to, co martwe, mają w szczególny
sposób ogromny wpływ na ludzi. Z jednej strony człowiek
może stawać się coraz bardziej wolny, ale w to, co nie pod­

lega władzy duszy, wślizgują się właśnie siły arymaniczne
i lucyferyczne. To jest podłożem tego, że w dzisiejszych

czasach jest tak dużo ludzi, którzy czują się tak, jakby w ich
piersi żyły dwie dusze, jakby rzeczywiście jedna chciała
się od drugiej oddzielić. Wiele zagadek dzisiejszego czło­
wieka, zagadek dotyczących wewnętrznych przeżyć dzisiej­
szego człowieka, dotyczy tego, co właśnie powiedziano. A

tak zwany święty Graal był i jest niczym innym jak tym, co
żywa część duszy może pielęgnować tak, by mogła pano­
wać nad tym, co stało się martwe. A Monsalwat

8

, jako miej­

sce opieki nad świętym Graalem, jest szkołą, w której dla
żywej części duszy trzeba uczyć się tego, czego, oczywiś­
cie, nie trzeba było się uczyć w misteriach wschodnich i
egipskich; gdzie trzeba się uczyć tego, co należy wlać w
pozostałą przy życiu część duszy, aby stać się panem tej

74

martwej części ciała fizycznego i tej części duszy, która
stała się nieświadoma. Dlatego średniowieczny ogląd du­
chowy widział w tajemnicy Graala to, co związane było z

powtórzeniem okresu grecko-rzymskiego, z powtórzeniem
przeżyć duszy rozumowej; gdyż w niej głównie tkwią ko­
rzenie tego, co zostało zapomniane i stało się martwe. Dla­
tego tajemnice Graala odnoszą się do przeniknięcia duszy
rozumowej nową mądrością.

Gdy średniowieczny wtajemniczony chciał przedsta­

wić obrazowo to, czego miał się nauczyć, żeby pozostałą
żywą część swojej duszy przeniknąć nową mądrością, wska­
zywał wtedy na zamek świętego Graala i na to, co jako no­
wa mądrość - to znaczy Graal - z niego wypływa. A gdy
chciał wskazać na siły wrogie tej nowej mądrości, wska­
zywał na inny obszar, na obszar zamieszkiwany przez wszy­

stkie te jestestwa i siły, które postawiły sobie zadanie, aby
opanować martwą część ludzkiego ciała i doprowadzoną
do nieświadomości część ludzkiej duszy. Tym obszarem,
w którym słusznie, w sensie wiedzy duchowej, umieszczeni

zostali wszyscy potomkowie złych jestestw duchowych z
dawnych czasów, przechowujących najgorsze siły wschod­
niej magii - a nie te najlepsze siły, które również przetrwały
- tym najgorszym obszarem, w podanym wyżej sensie, któ­

ry był najbardziej wrogi Graalowi, było C hastę lmarveille,
miejsce, w którym zbierało się to wszystko, co dotyczyło
w człowieku tego obszaru ciała i duszy ludzkiej, który w wy­
niku karmicznego przeznaczenia doznał opisanego właśnie

losu. To, co dzisiaj jest już bardziej przeduchowione, co
przeszło w pewną mądrość, która może być wszędzie roz­
powszechniana - ponieważ teraz stoimy już na przejściu
do szóstej epoki kulturowej i te rzeczy nie są już tak bar­
dzo związane z konkretnym miejscem - w okresie śred­
niowiecza związane było, na co zwróciłem również uwagę

75

background image

w książce Duchowi przewodnicy człowieka

9

,

z odpowied­

nimi miejscami. O ile zatem w dawnych czasach rzeczy­
wiście nie było czymś niewłaściwym mówienie o miejscu,
do którego trzeba się było udać, jeśli chciało się mieć od­
powiedniego nauczyciela, to dzisiaj ta mądrość nie ma już
takiego lokalnego charakteru; żyjemy bowiem w okresie
przejścia od życia w przestrzeni i czasie do bardziej du­
chowych form czasu.

Gdy zatem wskazuje się na położony w zachodniej

części Europy zamek Graala, to można też wskazać na zlo­
kalizowany w innym miejscu zamek przeciwników Graala,
gdzie po przybyciu człowiek spotyka z jednej strony pewne
duchowe siły, które mogą sprawiać potężne i dobre wraże­
nie, a z drugiej strony również inne, przeciwne siły, które

pozostały aż do naszych czasów, jako pozostałość działa­
nia przeciwników Graala, o których tu mówiono. W takim
miejscu można mówić o najgorszych siłach, których skut­
ki działania można jeszcze zauważyć. Niegdyś rozwijała

się tu - można by rzec, w całkowicie fizycznym świecie -
sztuka czarnej magii, atakując tę część duszy ludzkiej, któ­
ra stała się nieświadoma i tę część ludzkiej organizacji,
która stała się martwa. Wszystko to zbierało się wokół pew­
nej postaci, o której krążyły sagi z okresu średniowiecza,
a która znała dokładnie istotę misteriów, wokół postaci, któ­
ra była realną osobą w środkowym okresie średniowiecza,
wokół Klingsora

10

, księcia z Terra de labur, z okolicy,

którą dzisiaj możemy umiejscowić w południowej Kala-
brii. Stamtąd następowały ataki wrogów Graala, zwłaszcza
na Sycylię. Tak jak wstępując dzisiaj na sycylijską ziemię
i spoglądając duchowym wzrokiem widzimy, że działają
na nas - o czym już często wspominałem - pozostałości
astralne wielkiego Empedoklesa, które istnieją w atmosfe­
rze Sycylii, to tak samo można tam jeszcze dzisiaj postrze-

76

gać złe pozostałości działania Klingsora, który niegdyś
połączył się ze swojego księstwa w Terra de labur ponad
cieśniną morską z wrogami Graala, którzy osiedlili się w
pewnej twierdzy, którą wiedza tajemna oraz legendy nazy­
wają Kalot bobofi.

Kalot bobot

na Sycylii stanowiło w środkowym okre­

sie średniowiecza siedzibę pewnej bogini, którą nazywano
Iblis, córką Eblis. I najgorszym spośród wszystkich złych
związków, jakie miały miejsce w ramach rozwoju Ziemi
pomiędzy jestestwami, w duszach których tkwiły tajemne

siły, był związek pomiędzy Klingsorem a Iblis, córką Eblis.
Już samo imię Iblis wskazuje na pokrewieństwo z Eblis. A
tak właśnie nazywano w muzułmańskiej tradycji postać,
którą my określamy dzisiaj jako Lucyfera. Pewnego rodza­

ju kobiecy aspekt Eblis, tego muzułmańskiego Lucyfera,

stanowi Iblis, z którą połączył się ze swoją czarną magią-
poprzez którą działał w średniowieczu przeciwko Graalo-
wi - ten, którego nazywano złym czarnoksiężnikiem Klin­

gsorem.

Te rzeczy muszą znaleźć swój wyraz w obrazach, któ­

re jednak odpowiadają realności; nie można ich wyrazić w
abstrakcyjnych ideach. Cała wrogość do Graala rozgrywa­
ła się w Kalot bobot, twierdzy należącej do Iblis, do której

uciekła również w 1194 roku niezwykła królowa Sybilla
ze swym synem Wilhelmem podczas panowania Henryka
VI. Wszystko, co zostało przedsięwzięte jako wrogie dzia­
łanie przeciwko Graalowi, a przez co również zraniony
został Amfortas, prowadzi ostatecznie do układu, jaki Kling-

sor zawarł w twierdzy należącej do Iblis nazwanej Kalot
bobot.

A wszystko, co poprzez Amfortasa ukazuje nędzę i

biedę w kręgu Graala, wynika z tego układu. Sprawia to,
że dusza jeszcze dziś musi być dobrze uzbrojona, jeśli zbli­

ża się do miejsca, z którego wypływały wszystkie wrogie

77

background image

wpływy, związane z tajemnicą Graala, a dotyczące dalsze­
go rozwoju ludzkości.

Gdy w ten sposób patrzymy na tę sprawę, to z jednej

strony mamy królestwo Graala, a z drugiej strony złe kró­
lestwo Chastelmaweille, w którym wgrywa się to, co po­
wstało ze związku Klingsora z Iblis. Mamy tam pięknie
wyrażone, w dramatyczny sposób, zgodne współdziałanie

tego, co dusza rozumowa wytrzymała - najbardziej samo­
dzielna, najbardziej wewnętrzna część duszy - wobec tych
ataków z zewnątrz. Dusza rozumowa nie była w czwartej
epoce poatlantyckiej tak bardzo skryta do wewnątrz, jak
musi być w piątej epoce. W tamtym życiu bardziej otwie­
rała się na świat zewnętrzny niż w okresie greckim i rzym­
skim, a potem wycofywała się do wnętrza człowieka; sta­
wała się bardziej samodzielna, bardziej wolna. Z tego jednak

względu była bardziej podatna na wszelkie moce niż w
czasie greckim i rzymskim. Zmiany, jakie zaszły w duszy
rozumowej, wyrażają się w tym, co przekazane nam zos­
tało w postaci podań i legend, a co tak dramatycznie jawi
się nam jako przeciwieństwo Monsalwat i Chastelmarveille.
Podźwięk wszelkich cierpień i wszystkich przeciwności,

jakie musiała przejść dusza rozumowa, odczuwamy w opo­

wiadaniach, które związane są ze świętym Graalem. Komuś,
kto zna istotę misteriów, ukazuje się wszystko, co musiało
ulec zmianie w duszy ludzkiej w nowszych czasach. Wys­
tarczy tylko pokazać konkretny przypadek.

Ludzie, którzy nie przyswoili sobie w tym względzie

wystarczających pojęć, często np. pytają: „Jak to możliwe,
aby taki człowiek, jak np. Goethe, z jednej strony mógł
nieść w swojej duszy tak wielkie tajemnice duszy ludzkiej,
a z drugiej strony często czuć się przepełniony namiętnoś­
cią, jaką mogą znaleźć u Goethego ludzie, którzy w zew­
nętrzny sposób zajmują się jego biografią?" I faktycznie,

78

gdy spojrzymy na Goethego w ten sposób, to mamy przed
sobą coś, co w sposób jaskrawy przedstawia „podwójną
naturę". Dla powierzchownego spojrzenia trudno jest obie

strony jego natury doprowadzić do harmonii. Z jednej stro­
ny jest to bardzo rozumna wielka dusza, która była w sta­
nie stworzyć pewne partie drugiej części Fausta, która w

Bajce o zielonym wężu i pięknej Lilii

ukazała niektóre

głębokie tajemnice istoty ludzkiej. Gdy wniknie się w tę
duszę, która mogła coś takiego stworzyć, chce się jej cał­
kowicie oddać i zapomnieć wszystko, co się być może wie

o biografii Goethego. A z drugiej strony mamy u Goethe­
go inną naturę, która jego samego dręczy i w wielu jego
związkach przepełnia go wyrzutami sumienia, w wielu
związkach jest „aż nazbyt ludzka".

W dawnych czasach te dwie natury ludzkie nie były tak

rozdarte; nie mogły się tak rozdzielić. Człowiek, którego
biografia przedstawiała się w taki sposób jak u Goethego,

nie mógł wznieść się na takie wyżyny, jakie przeżywamy
w niektórych partiach drugiej części Fausta lub w Bajce o
zielonym wężu i pięknej Lilii,

w jego duszy nie mogło dojść

do takiego rozdźwięku. W dawnych czasach było to nie­
możliwe. Stało się to możliwe dopiero w nowszych cza­

sach, ponieważ w ludzkiej naturze znalazły się opisane już
nieświadome części duszy oraz martwe części organizmu.
To, co pozostało żywe, może się tak dalece oświecić i oczy­

ścić, że może mieć tam miejsce to, co prowadzi do Bajki o

zielonym wężu i pięknej Lilii,

a ta druga strona może być

właśnie wystawiona na ataki zewnętrznego świata. A ponie­
waż mogą się tam zagnieżdżać scharakteryzowane siły, dla­
tego między innymi nie dochodzi do odpowiedniej zgod­

ności z wyższą jaźnią człowieka. Trzeba zrozumieć, że
dusza, która żyła w ciele Goethego, należała niegdyś do

egipskiego wtajemniczonego, a potem żyła w Grecji w cie-

79

background image

le rzeźbiarza, który był jednocześnie uczniem filozofa. Na­
stępnie między tą inkarnacją w Grecji, a inkarnacją Goe­
thego była pewna inkarnacją - prawdopodobnie tylko jedna
- której nie mogłem jeszcze odszukać. Jeśli spojrzymy na

to naszą duszą to możemy ujrzeć, jak dusza, która w daw­
nych inkarnacjach mogła panować nad całym człowiekiem,
została sprowadzona w dół i początkowo musiała pozo­
stawić coś z całej ludzkiej natury, na co mogły mieć wpływ
złe siły.

Właśnie to jest tak pełne tajemnic i tak trudne do zro­

zumienia w takich ludziach jak Goethe. Ale równocześnie

jest to wyrazem tak wielu tajemnic w duszy współczes­

nego człowieka. Wszystko, co rozgrywa się w tej rozdzie­
lonej, podwójnej naturze ludzkiej, ogarnia najpierw duszę
rozumową a ta rozdziela się właściwie na dwie dusze, przy

czym jedna dość mocno zagłębia się w materię, a druga
wznosi się do duchowości.

Rycerze Okrągłego Stołu króla Artura przedstawiają

powtórzenie się wszystkiego, co nowy wtajemniczony mu­
si przeżyć w duszy odczuwającej. W tym, co gromadzi się
wokół świętego Graala, przedstawione zostało to, co w no­
wszych czasach przeżyć ma dusza rozumowa. Wszystko,
co teraz człowiek musi przejść, żeby dostatecznie wzmoc­
nić jedną część swojej podwójnej natury, by móc przeni­
kać tajemnice światów duchowych w nowszych czasach,
musi się rozegrać w duszy świadomej. To jest to nowe, co
musi się dołączyć. A to, co musi się rozegrać w duszy świa­
domej, wyrażone jest we wszystkim, co krystalizuje się wo­
kół postaci Parsifala. Wszystkie legendy, które związane są
z Okrągłym Stołem króla Artura, przedstawiają powtórze­
nia przeżyć z wcześniejszych czasów w duszy odczuwają­
cej; wszystkie legendy i opowiadania, które bezpośrednio
związane są ze świętym Graalem, pomijając Parsifala, przed-

80

stawiają to, co musi przeżyć dusza rozumowa; a wszystko,
co znajduje swój wyraz w postaci Parsifala - te ideały
nowego wtajemniczenia, na ile to nowe wtajemniczenie za­

leży od duszy świadomej - przedstawia siły, które muszą
zostać przyswojone właśnie przez to, co nazywamy duszą
świadomą.

Tak przedstawia się w gruncie rzeczy współdziałanie

trzech członów duszy człowieka nowszych czasów w trzech

legendarnych postaciach. I tak jak w dawnych legendach
można przeczuć głębokie tajemnice duszy ludzkiej, tak rów­
nież można dzięki tym legendom przeczuć teraz głębokie
tajemnice misteriów nowszych czasów. Jest coś na wskroś
nieprawdziwego w wyobrażeniu, że istota misteriów nie
uległa zmianie od dawnych czasów, że dzisiejszy człowiek
Zachodu musi przejść przez takie same stopnie, przez ja­

kie przechodził człowiek z dawnych, czy nawet nowszych
kultur Wschodu. Te rzeczy zachodzą co prawda w taki

sposób, że to, co wcześniej było cechą charakterystyczną,
rozciąga swój wpływ na pewne narody również w póź­
niejszych czasach. Jednak cała istota misteriów nowszych
czasów ma charakter o wiele bardziej wewnętrzny. Stawia
to wprawdzie o wiele większe wymagania odnośnie naj­

bardziej wewnętrznej części duszy ludzkiej, ale w pewien
pośredni sposób wiąże się też z zewnętrzną naturą ludzką.
Dlatego właśnie sfera zewnętrzna musi być o wiele bar­
dziej aniżeli w dawnym wtajemniczeniu uszlachetniona i
oczyszczona przez to, że wnętrze będzie silne i będzie pa­

nowało nad sferą zewnętrzną. Zewnętrzna asceza i zew­
nętrzne ćwiczenia w dużo większym stopniu związane są
z dawnym wtajemniczeniem; bezpośrednia ewolucja samej
duszy, w wyniku której dusza właśnie w swoim wnętrzu

rozwija siły, należy w dużo większej mierze do nowego
wtajemniczenia. A ponieważ zewnętrzne zależności są takie,

81

background image

że te martwe wtrącenia ludzkiej natury, które dzisiaj mogą
tak niepokoić wtajemniczonego, przezwyciężone zostaną
dopiero z upływem czasu, dlatego w naszych czasach i w
dalszej przyszłości będzie wielu ludzi takich jak Goethe,
którzy jedną częścią swojej natury wzniosą się na wyżyny,
natomiast inna ich część związana będzie z aż nazbyt ludz­

naturą. Osoby, u których we wcześniejszych inkarnac-

jach ta właściwość w ogóle się nie ujawniała, u których,

wprost przeciwnie, istniała harmonia sfery zewnętrznej i
wewnętrznej, mogą w nowych inkarnacjach objawiać głę­
boką dysharmonie pomiędzy organizacją wewnętrzną i ze­
wnętrzną Ci, którzy znają tajemnice ludzkich inkarnacji,
nie będą się czuli zbici z tropu, gdy taka dysharmonia się
pojawi; bowiem w takim samym stopniu, w jakim ten pro­
ces przybiera na sile, wzrasta też zdolność osądu, a przez

to zanika dawna zasada autorytetu. Dlatego trzeba coraz

częściej apelować, aby badać to, co przychodzi z miste­
riów. Byłoby wygodniej zważać jedynie na zewnętrzną
stronę tych, którzy mają nauczać, aby nie zastanawiać się,
czy fakty, o których mają nauczać, co mają mówić i robić
duchowo, wiążą się z ludzkim rozumem i logiką wolności
osądu. Chociaż w najmniejszym stopniu nie należy chronić
dwoistości ludzkiej natury, lecz jak najsilniej wspierać pa­
nowanie duszy nad organizacją zewnętrzną, to jednak trze­
ba powiedzieć, że wskazane fakty całkowicie przynależą
do naszych czasów.

W gruncie rzeczy są to jeszcze skutki działania Kling-

sora i Iblis, chociaż w innej postaci. Zwłaszcza, że stoimy
dzisiaj przed epoką, w której to działanie, te ataki Klingso-
ra i Iblis, ogarniające wciąż ludzi, wślizgnęły się również
w życie intelektualne, w to życie intelektualne, które zwią­
zane jest ze współczesnym kształceniem, z popularyzacją
współczesnej nauki. Ocena tego, czego człowiek uczy się

82

już od dawna, i co traktuje jako prawdziwe, co wpaja się

dziecku i rozbudza w nim, a co przyjęto jako podstawę
współczesnego kształcenia, nie powinna polegać wyłącz­
nie na tym, że ktoś, kto wierzy, że jest całkowicie rozsądny,
mówi, że rozumie te rzeczy, i że są one absolutnie praw­

dziwe; gdyż wszystko powinno być oceniane według tego,

jak oddziałuje na duszę, jak ją zapładnia, jakie wrażenie

wywiera w duszy. Jeśli człowiek będzie coraz bardziej roz­

sądny w opisanym wyżej sensie, jak to jest dzisiaj w mo­
dzie, to rozwinie w duszy siły, które w tej inkarnacji okażą
się być może zdolne do przewodzenia tam, gdzie chce się
żyć materialistycznie lub monistycznie; ale ulegną przez
to zniszczeniu pewne siły ożywiające, które powinny być
w ludzkim organizmie. I gdy taka dusza, która przyjmie w

siebie tylko ten osobliwy osad nowoczesnego kształcenia,
wejdzie w następną inkarnację, to zabraknie jej sił, aby ten
organizm prawidłowo ukształtować. Im bardziej rozumo­
wy, rozsądny jest człowiek we wcześniejszej inkarnacji w

odniesieniu do czasu, w który wkraczamy, tym bardziej głu­
pkowaty będzie w późniejszej inkarnacji. Bowiem pewne
kategorie pojęć i idei, które związane sąjedynie z zewnę­
trznym, zmysłowym bytem, tworzą w duszy taką konfigu­
rację, która może być jeszcze subtelna w powiązaniu in­
telektualnym, ale jednak traci intensywną siłę, służącą do

oddziaływania na mózg i posługiwania się nim. A niemoż­
ność posługiwania się mózgiem w fizycznym życiu oznacza
właśnie głupkowato ść.

Gdyby prawdą było to, co mniemają materialiści, że to

mózg myśli, to można by ich jeszcze pocieszyć. Jednak ta­
kie mniemanie nie jest prawdą, podobnie jak nie jest praw­
dą inne twierdzenie, że „ośrodek mowy" kształtuje się sam.

Kształtuje się on przez to, że ludzie uczą się mówić i dlate­
go ośrodek mowy jest rezultatem mówienia. Podobnie cała

83

background image

działalność mózgu jest wynikiem myślenia, a nie odwrot­
nie, również z punktu widzenia historii. Mózg kształto­
wany jest plastycznie poprzez myślenie. Jeśli wytwarzane
są tylko takie myśli, jakie obecnie mają miejsce, gdy myśli
nie zostają przeniknięte mądrością duchową, to dusze, któ­
re dzisiaj zajmują się tylko sprawami materialnymi, nie
będą mogły w późniejszych inkarnacjach posługiwać się
w prawidłowy sposób swoim mózgiem, ponieważ siły te
będą za słabe i nie będą w stanie objąć mózgu. Tak więc

dusza, która dzisiaj - mówiąc w uproszczeniu - tylko sumu­

je winien i ma albo zajęta jest tylko zwyczajami komer­

cyjnego lub przemysłowego życia, albo też przyjmuje w
siebie jedynie pojęcia wiedzy materialistycznej, napełnia
się kształtami myślowymi, które w późniejszych inkarnac­

jach będą stopniowo zaciemniać świadomość, ponieważ

mózg, jako nieukształtowana masa - dokładnie tak, jak
dzisiaj w przypadku rozmiękania mózgu - nie będzie mógł
być objęty siłami myślenia. Dlatego też dla kogoś, kto posia­
da wgląd w te głębokie siły rozwoju ludzkości, wszystko,
co może żyć w duszy, musi być przepojone przez duchowe
ujęcie świata.

Tak więc w obecnych czasach człowiek może jeszcze

posiadać podwójną naturę. W siły, które należą bezpośred­
nio do duszy świadomej, musi on przyjąć wewnętrzną du­
chową wiedzę, duchowe poznanie. Musi przezwyciężyć dwa
obszary, które przebył Parsifal; trzeba przezwyciężyć w du­
szy „tępotę" i „zwątpienie". Jeśli bowiem tępotę i zwątpie­
nie przeniesie w dalsze inkarnacje, to nie da sobie z tym

rady. Człowiek musi posiadać wiedzę o światach ducho­
wych. Rozwój duszy ludzkiej może z piątej epoki kulturo­
wej wkroczyć rzeczywiście owocnie w szóstą epokę jedy­
nie przez to, że w duszy ludzkiej rozprzestrzeni się życie,
które Wolfram von Eschenbach nazywa Saelde, a które jest

84

tym życiem, jakim wiedza duchowa napełnia duszę świa­

domą.

Stanowi to wynik nowych misteriów; są to najważniej­

sze, pełne znaczenia rezultaty. Muszą one zostać przyjęte
z dzisiejszych misteriów, które są następstwem misterium
Graala. Jednak - w odróżnieniu od całej wiedzy dawnych

misteriów - może stać się to powszechnie zrozumiane. Nie­
świadome i martwe siły duszy i organizmu muszą zostać
stopniowo przezwyciężone przez silne przeniknięcie duszy
świadomej wiedzą duchową, to znaczy rozumową, poję­
ciową wiedzą duchową a nie wiedzą opartą na autorytecie.

Już samo to, co dzisiaj zostało powiedziane, może zo­

stać w pełni i prawidłowo zrozumiane, gdy weźmie się pod
rozwagę wszystko, co może dać ludziom dzisiejsze kształ­
cenie, dzisiejsza wiedza, o ile rzeczy te zostały w pełni
przyjęte - a może je odnaleźć tylko ten, kto pozna dzisiej­
sze misteria. I powinny one zostać w pełni zrozumiane!
Zatem u niektórych ludzi, dążących do wyższych światów,

można jeszcze zauważyć w ich zewnętrznej postaci coś,
co jest „ludzkie, aż nazbyt ludzkie" albo to, dzięki czemu
wznoszą się ponad to, co jest „ludzkie, aż nazbyt ludzkie".
Tak, te „błazeńskie szaty" mogą - dzięki uzbrojeniu się w
duchowość - stać się widoczne, jak u Parsifala. Jednak nie
o to chodzi. Chodzi natomiast o to, że w duszy występuje
pęd do wiedzy duchowej, do duchowego zrozumienia - ta­

ki pęd jak u Parsifala, który nie daje się ugasić i w końcu
doprowadza go jednak do zamku świętego Graala. W tym,
co zostało przedstawione o Parsifalu, jeśli się to prawidłowo
zrozumie, można odnaleźć wszystkie ćwiczenia duszy świa­

domej, które są konieczne, aby dusza świadoma oddziały­
wała w prawidłowy sposób, tak aby człowiek mógł objąć
w posiadanie siły, które wibrują chaotycznie i walczą ze

sobą w duszy rozumowej. Im bardziej dzisiejszy człowiek

85

background image

wnika w siebie i chce ćwiczyć samopoznanie, tym bar­
dziej będzie odczuwać, jak w jego duszy toczy się walka,
która jest walką wewnątrz duszy rozumowej. Gdyż
„samopoznanie" jest dzisiaj w tym powiązaniu czymś
trudniejszym niż wielu ludzi sądzi i w gruncie rzeczy
będzie coraz trudniejsze. Gdy ktoś próbuje dojść do samo-
poznania i jeśli nawet jest w stanie zewnętrznie nałożyć
sobie odnośnie wielu spraw cugle i posiada charakter, to
zauważa jednak często, gdy nadejdzie odpowiednia chwila,

jak w jego najgłębszym wnętrzu skradają się ukryte namię­

tności i siły, jak rozrywają właśnie to, co jest obszarem duszy
rozumowej.

A w jakiej niekiedy sytuacji znajduje się w naszej teraź­

niejszości człowiek, który z powagą ujmuje wiedzę i poz­
nanie! U ludzi, którzy jakąś zewnętrzną naukową pracę

albo bezkrytyczne powtarzanie tego, co wytwarza zewnę­
trzna grupa naukowa, uważają rzeczywiście za prawdziwą
wiedzę i rzeczywiste prawdziwe poznanie, trudności tego
wewnętrznego życia nigdy nie wystąpią. Ale dusza, która
poważnie i godnie ujmuje dążenie do poznania, staje się

inna, gdy prawdziwie patrzy w swoje wnętrze. Odchodzi,
szuka być może w tej czy innej dziedzinie nauki, poszuku­

je, próbuje również dać sobie radę z tym, co występuje w

ludzkim życiu. Jeśli przez jakiś czas poszukiwała, to wierzy,

że wie to czy tamto. Ale potem szuka dalej. A im bardziej
szuka za pomocą środków dostępnych w danej epoce, tym
bardziej czuje się często rozdarta, tym bardziej czuje zwąt­

pienie. Dusza, która po przyjęciu w siebie kultury epoki
najpierw przyznaje, że nic nie może o tej epoce wiedzieć,
najpoważniej i najgodniej ćwiczy samopoznanie.

Właściwie nie może być żadnej głębszej współczesnej

duszy, która nie przechodziłaby przez zgryzotę zwątpienia.

Współczesna dusza powinna poznać zgryzotę zwątpienia!

86

Dopiero wtedy będzie z większą siłą dochodziła do takiej
duchowej wiedzy, która przeznaczona jest właściwie dla
duszy samoświadomej, a dopiero z duszy samoświadomej
wlewać się to musi do duszy rozumowej, aby tam stać się

panem. Dlatego musimy w rozsądny sposób szukać tego, co
naszej duszy świadomej możemy zaofiarować z wiedzy ta­

jemnej. Dzięki temu wychowamy w naszym wnętrzu taką

samość, która rzeczywiście może zapanować nad tym wnę­

trzem. A gdy poznamy istotę współczesnych misteriów, to

wtedy staniemy sami naprzeciw siebie.

Ten, kto wkracza w istotę misteriów, stojąc naprzeciw

siebie musi właściwie odczuwać, że dąży do stania się czło­
wiekiem, który podąża za cnotami Parsifala, a jednak rów­
nocześnie wie, że jest jeszcze kimś innym: że jest on - ze
względu na wszystkie opisane zależności nowszych cza­

sów, gdyż jest człowiekiem nowszych czasów - rannym Am-
fortasem. Człowiek współczesny nosi w sobie podwójną
naturę: dążącego wzwyż Parsifala i zranionego Amfortasa.
Tak musi odczuwać samego siebie w swoim samopozna-

niu. Z tego wypływają potem siły, które właśnie z dwois­
tości muszą dojść do jedności i znowu poprowadzić ludzi
nieco do przodu w rozwoju świata. W naszej duszy rozu­

mowej, w głębi naszego wnętrza musi się spotkać Amfor-
tas, ten zraniony w pewien sposób na duszy i ciele współ­
czesny człowiek oraz Parsifal, opiekun duszy świadomej.

I nie jest to powiedziane w przenośni, lecz całkiem dosło­
wnie, że chcąc osiągnąć wolność człowiek musi przejść
przez etap „zranionego" Amfortasa, musi rozpoznać w so­
bie Amfortasa, by móc poznać również Parsifala. Tak jak w
okresie egipskim zamierzano wznosić się do duchowych

światów, aby poznać Izydę, tak samo w obecnej epoce,
wychodząc od duchowości tego świata i poprzez duchowe

sposoby tego świata zamierza się wznosić ku wyższym świa-

87

background image

tom duchowym. Nie będzie to rzeczywista charakterysty­
ka naszych czasów, jeśli będziemy chcieli wyprzeć się na­

tury Amfortasa. Ponieważ współczesny człowiek tak chętnie

oddaje się ułudzie, to zdarza się, że chce się on wyprzeć
Amfortasa. Jak pięknie bowiem brzmi, gdy się powie: Lu­
dzkość kroczy zawsze do przodu! Tak, ale to kroczenie do
przodu wiedzie poplątaną drogą! 1 aby wykształcić w ludz­
kiej naturze siły Parsifala, trzeba samemu rozpoznać w czło­
wieku naturę Amfortasa.

Tak więc w tym cyklu wykładów starałem się przede

wszystkim wprowadzić Was w głębsze zrozumienie współ­
czesnych misteriów w oparciu o legendy, z których próbo­
wałem wydobyć obrazy dla głębokich procesów zachodzą­
cych w duszy. Być może uda nam się kiedyś jeszcze
dokładniej, jeśli to możliwe, mówić o tym, co współcze­
sne misteria ujawniają o istocie współczesnego człowieka,

o tej podwójnej naturze, jaką człowiek nosi w sobie: o
Amfortasie i Parsifalu.

PRZYPISY

W pierwszym tygodniu lutego w 1913 roku odbyło się

w Berlinie wiele ważnych uroczystości nowoutworzonego
Towarzystwa Antropozoficznego. W dniu 2 lutego miało
miejsce Walne Zgromadzenie Niemieckiej Sekcji Towarzy­
stwa Teozoficznego, od którego oddzieliło się Towarzystwo
Antropozoficzne. W dniu 3 lutego odbyło się I Walne Zgro­
madzenie nowego Towarzystwa Antropozoficznego. W dniu

5 lutego odbyło się Walne Zgromadzenie Stowarzyszenia
„Johannesbau"

W ramach tych spotkań Rudolf Steiner wygłosił przed­

stawione w niniejszej książce wykłady, które po krótkim
czasie zostały udostępnione członkom Towarzystwa Antro­
pozoficznego w postaci manuskryptów.

1

na str. 7 - Rudolf Steiner, Mein Lebensgang (Moja

droga życia)

GA 28. Nr GA oznacza numer pozycji w Wy­

daniu Zbiorowym Dzieł Rudolfa Steinera GA = Rudolf

Steiner Gesamtaufgabe - pełne, skatalogowane wydanie,
obejmujące książki, wykłady, artykuły, obrazy i inne prace
Rudolfa Steinera. Wszystkie składające się na nie pozycje
wydaje Rudolf Steiner Verlag, Postfach 135, CH-4143 Dor­
nach, Szwajcaria.

2

na str. 14 - Rudolf Steiner, Jak osiągnąć poznanie wyż­

szych światów,

Gdynia 2000, wyd. Genesis, GA 10.

3

na str. 38 - Chodzi tu o Friedricha Theodora Vischera

(1807-1887) i jego powieść Auch Einer.

89

background image

« na str. 41 - Gustav Theodor Fechner (1801-1887),

„Professor Schleiden und der Mond", Lipsk 1856.

s na str. 42 - Matthias Jakob Schleiden (1804-1881),

niemiecki botanik.

6

na str. 51 - Ahura Mazdao - wysokie duchowe

jestestwo czczone w kulturze staroperskiej jako duch słoń­

ca.

7

na str. 60 - Ejeh asher ejeh - Mojżesz II, 3/14.

8

na str. 72 - Monsalwat - góra w Hiszpanii, z którą

wiąże się legenda o Graalu.

9

na str. 74 - Steiner Rudolf, Duchowi przewodnicy

człowieka,

Gdynia 1994, wyd. Genesis (GA 15).

10

na str. 74 - Klingsor lub Klinchor, uczestnik turniejów

śpiewaczych na zamku w Wartburgu za czasów Wolframa

von Eschenbacha, twórcy poematu o Parsifalu.

11

na str. 75 - Kalot bobot - w odniesieniu do nazw

arabskich i francuskich Rudolf Steiner używa nazw zgod­
nie z przekładem dzieła Parsifal Wolframa von Eschen­
bacha na niemiecki język literacki dokonany przez San
Marte w 1836 roku.

90

Uwagi Rudolfa Steinera o

druku jego wykładów

Z autobiografii Rudolfa Steinera

„Mein Lebensgang"

Jako wynik mojego antropozoficznego działania po­

zostają dwie rzeczy; po pierwsze rozpowszechnione na
całym świecie moje książki, a po drugie cały szereg kursów,
które pierwotnie traktowane były jako zapiski prywatne i
miały być dostępne tylko dla członków towarzystwa teo-
zoficznego, a później antropozoficznego.

Były to zapiski, które zostały sporządzone - lepiej lub

gorzej - w trakcie wykładów, a które z braku czasu nie mo­
gły być przeze mnie poprawione. Osobiście wolałbym, aby
słowo wypowiedziane pozostało słowem wypowiedzia­
nym. Jednak członkowie towarzystwa domagali się tych
prywatnych zapisów z kursów. I tak do tego doszło. Gdybym
miał czas, aby te rzeczy skorygować, nie stosowałbym od

początku ograniczenia: „Tylko dla członków towarzyst­
wa".

Tu, w mojej autobiografii, trzeba przede wszystkim

powiedzieć, jak obie te rzeczy, moje rozpowszechnione
książki oraz te prywatne zapiski włączyły się w to, co wy­
pracowywałem jako antropozofię.

Kto pragnie prześledzić moje wewnętrzne zmagania

oraz pracę nad wprowadzeniem antropozofii w świadomość
współczesnych czasów, musi to czynić na podstawie ogól­
nie rozpowszechnionych pism. Omawiam w nich również
wszystko, co dostępne jest dążeniom poznawczym naszych

czasów. Podaję tam to, co coraz bardziej kształtuje mi się
w „duchowym widzeniu", a co jednak z wielu względów
było niedoskonałe do budowania antropozofii.

91

background image

Obok wyzwania, aby zbudować „Antropozofię", a przy

tym służyć tylko temu, co wyłania się, gdy dzisiejsze do­
niesienia ze świata ducha przekaże się do ogólnego kształ­
towania świata, występuje teraz jednak nowe wyzwanie,
aby w pełni wyjść naprzeciw temu, co ze społeczności
członków towarzystwa antropozoficznego objawia się jako
potrzeba duszy, jako tęsknota ducha.

Przede wszystkim istniała silna tendencja do usłysze­

nia wyjaśnień na temat ewangelii i zawartości zapisków
biblijnych, które okazały się zgodne z antropozoficznym
punktem widzenia. Na kursach chciano słyszeć o tych prze­
kazanych ludziom objawieniach.

Kiedy zgodne z tymi życzeniami wygłoszone zostały

zamknięte wykłady dla członków, doszło do tego jeszcze
coś innego. Na tych wykładach obecni byli tylko człon­
kowie towarzystwa. Byli oni zapoznani z podstawową
wiedzą antropozoficzną. Można było do nich mówić jako
do ludzi zaawansowanych na polu antropozofii. Sposób
wygłaszania wykładów dla tego zaufanego kręgu osób był
inny niż w publikacjach, które były przeznaczone do roz­
powszechnienia.

W wewnętrznych kręgach wolno mi było mówić o

różnych rzeczach w sposób, który musiałby być inaczej
ukształtowany w przypadku otwartych wystąpień, gdyby
od początku miał być dla takich wystąpień przeznaczony.

Tak więc rzeczywiście istnieje dwoistość - otwartych

publikacji i prywatnych pism - która wynika z dwóch róż­
nych uwarunkowań. Całkowicie otwarte pisma są rezul­
tatem moich osobistych zmagań i mojej pracy; natomiast
w prywatnych zapiskach wyraża się również dążenie i praca
towarzystwa. Wsłuchuję się w wibracje życia duszy człon­
ków towarzystwa i w żywym życiu mojego wnętrza, w tym,
co tam słyszę, powstaje nastrój wykładów.

92

Nigdzie, w najmniejszym stopniu, nie jest powiedzia­

ne nic, co nie byłoby najczystszym rezultatem tworzącej

się antropozofii. Nie może być mowy o żadnym dopusz­
czeniu do uprzedzeń lub przeczucia członków. Kto czyta
te prywatne zapisy, może je przyjąć w najpełniejszym sen­

sie właśnie jako to, co ma do powiedzenia antropozofia.
Dlatego też, gdy pojawiły się oskarżenia w tym kierunku,
można było bez zastanawiania się odstąpić od stanowiska,
aby rozpowszechniać te druki jedynie w kręgach członków
towarzystwa. Trzeba jedynie wziąć pod uwagę to, że w
tych zapisach, które nie zostały przeze mnie przejrzane, mo­

gą znajdować się błędy.

Jednak uprzedzenie odnośnie zawartości takiego pry­

watnego druku

może powstać jedynie u kogoś, kto wie, co

może być podstawą uprzedzenia. I dla większości spośród
tych pism nie jest to w najmniejszym stopniu ani antropo­
zoficzną znajomość ludzi, kosmosu - na ile jego istota

przedstawiona jest w antropozofii - ani też to, co stanowi
„historię antropozoficzną" w doniesieniach ze świata ducha.

93

background image

Uwagi wydawcy

Książka ta oparta jest na oryginalnym wydaniu nie­

mieckim, które ukazało się nakładem wydawnictwa Rudolf

Steiner Verlag w Dornach / Szwajcaria w ramach Wydania

Zbiorowego Dzieł Rudolfa Steinera (GA).

Wydawcą tych dzieł jest Rudolf Steiner Nachlaßver­

waltung (RStNV), wydawnictwo założone przez Marię Stei­
ner (1867-1948) w celu wypełnienia testamentu Rudolfa

Steinera, w którym powierzył jej opiekę nad wydawaniem

jego dzieł zebranych również po jego śmierci. RStNV, do

którego należy Rudolf Steiner Archiv i Rudolf Steiner Ver­

lag, rozpoczęło swoją pracę w 1949 r. Od 1955/1956 r. za­

częto wydawać GA, które obejmuje około 45 tomów pism
i listów, około 300 tomów wykładów oraz mnóstwo wy­
dań z reprodukcjami prac artystycznych Rudolfa Steinera.

Rudolf Steiner wygłaszał swoje wykłady (w sumie by­

ło ich ponad 5000) zawsze i wszędzie bez notatek. Około
4500 spośród nich było stenografowanych. Pozostałe prze­
kazane zostały wyłącznie w formie notatek i opracowań
słuchaczy. Zapiski te wymagają w zasadzie opracowania
redakcyjnego. Zapewnienie możliwie jak największej zgo­
dności tekstów z wypowiedzianym słowem stanowi głów­
ne, obok dbałości o spuściznę, zadanie archiwum Rudolfa

Steinera.

Poszczególne tomy Dzieł Zebranych podlegają ochronie

praw autorskich podobnie jak prawa autorskie wydawcy i
redaktora, niezależnie od upływu terminu ochronnego, ja­
ki upłynął od śmierci Rudolfa Steinera.

Zapewnienie - w ramach możliwości - pełnej dostęp­

ności do dzieł Steinera traktowane jest przez Rudolf Stei­
ner Nachlaßverwaltung jako jego podstawowe zadanie. Przy
nowych wydaniach ponownie badana jest zgodność tek-

94

stów wykładów ze stenogramami i notatkami, co związane

jest ze szczególnie mozolną pracą.

Zapewnienie działalności archiwum Rudolfa Steinera, a

tym samym wydawania dzieł Rudolfa Steinera, ze wzglę­
du na brak jakichkolwiek dotacji państwowych, zdane jest

całkowicie na darowizny. W tym celu powstały stowarzy­
szenia wspierające:

W Szwajcarii: Internationale Fórdergemeinschaft Ru­

dolf Steiner Archiv,

Grenzweg 5, CH-4144 Arlesheim.

Numer konta, na które można przekazywać darowizny:

12906.24, Reiffeisenbank Arlesheim/Schweiz (BC 80776)

lub 2.910.6, Freie Gemeinschaftsbank BCL Basel.

W Niemczech: Verein zur Forderung der Rudolf Stei­

ner Gesamtausgabe e. V.,

Ulm. Numer konta 387086-701,

Postbank Stuttgart (BLZ 600 100 70).

W Wielkiej Brytanii: International Association Rudolf

Steiner Archives.

Barclays London Branch, no. 20-71-64,

accoun no. 40391255.

Dalsze informacje:

Rudolf Steiner Archiv
Postfach 135
CH-4143 Dornach

lub

www.rudolf-steiner.com

95


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
EGIPSKIE MITY I MISTERIA RUDOLF STEINER
Rudolf Steiner Egipskie mity i misteria
Rudolf Steiner Chrześcijaństwo jako rzeczywistość
Rudolf Steiner Chrześcijaństwo jako rzeczywistość mistyczna a mistyka dawnych czasów
Steiner Rudolf - Prawda i Nauka, Dr Rudolf Steiner
Steiner Rudolf - Prawda i Nauka, Dr Rudolf Steiner
Roz 7 - Pedagogika Rudolfa Steinera, Pedagogika Rudolfa Steinera
281 Imelda Chłodna, Rudolfa Steinera antropozoficzna nauka o wychowaniu
Zarys teorii poznania w światopoglądzie Goethego, Rudolf Steiner
Miłość, dobro i zło w myśli Rudolfa Steinera
7. Pedagogika Rudolfa Steinera
Wiedza tajemna czyli poznanie wyższych światów, Rudolf Steiner
Praktyczne ksztalcenie myslenia, Rudolf Steiner
Calendar of the Soul, Rudolf Steiner
pedagogika, Roz 7 - Pedagogika Rudolfa Steinera, Pedagogika Rudolfa Steinera

więcej podobnych podstron