Dlaczego słońce i księżyc stronią od siebie
Dawno temu, gdy ludzie jeszcze wiedzieli, co jest dobre a co złe i dlatego
mogli być kowalami własnego szczęścia, przyjaźnili się razem słońce i księżyc.
Ponieważ byli brudni - pewnego razu - zaproponowało słońce księżycowi kąpiel.
Księżyc przystał na te propozycje. Słońce przedstawiło mu dalszą część
pomysłu: "Ja zażyję kąpieli w górnym biegu rzeki, zaś ty w dolnej jej części. Jak
tylko usłyszysz wrzenie wody, będziesz wiedział, że zanurzyłem się w rzece".
Ponieważ księżyc się z tym pomysłem zgodził, wybrało się słońce w górę rzeki a tam
poleciło swoim ludziom postarać się o drewno i znieść je na jedno miejsce.
Innej grupie ludzi powiedziało, żeby poznosili kopce termitów. Gdy tak się stało,
kazało ludziom rozpalić wielgaśny ogień i następnie powrzucać do niego
kopce termitów. Jak tylko nabrały one czerwieni rozżarzonego metalu, rozkazało
słońce powrzucać kopce termitów do wody. Syczenie i kipienie wody oraz olbrzymia
parę bijącą pod niebo, aż z daleka można było widzieć.
Księżyc myśląc, że słonce właśnie zażywa kąpieli, od razu wraz ze swoją
świtą wszedł do rzeki. W oka mgnieniu chwycił go zimny dreszcz. Jednocześnie
zginął cały jego połysk i ciepło. Bardzo zmartwiony opuścił księżyc wody rzeki.
Wścibskie słońce zawołało do niego: "No i co, jesteś już gotowy?" Ponieważ
księżyc na pytanie przytaknął, zaproponowało słońce wrócić do miasta. Tak wiec
wróciło słońce ze swoją świtą piękniejsze niż było, jeszcze cieplejsze i
wspanialej święcąc niż kiedykolwiek dawniej. Gdy to księżyc zobaczył, posmutniał
jeszcze bardziej i zapytał słońce, dlaczego go oszukało.
"A co, sam nie mogłeś trochę ruszyć własną głową? Daj spokój z ta historia",
odrzekło mu słońce.
Minęło 50 lat od tamtej chwili. Słońce wszystko dawno zapomniało, tylko
księżyc tego nie puścił w niepamięć. Jednego dnia mówi on do słońca: "Czemu nasi
ludzi tak rebelują a nie są tacy, jakimi byli niegdyś? Całkowicie przestali się
nas słuchać!"
"O tak, to tez mnie martwi", przytaknęło słońce. "A może najlepiej byłoby,
pozbawić ludzi życia?" zaproponował księżyc. Słońce zgodziło się. "Ja udam się w
górę rzeki i tam zabije swoją służbę, ty zaś pójdziesz w dół rzeki, gdzie też
pozabijasz swoich ludzi", zasugerował księżyc. Gdy nadszedł uzgodniony czas,
udali się każdy w swoją stronę. Przybywszy na ustalone miejsce, księżyc
polecił swoim ludziom zrobić więcej niż 1000 czerwonych kul i wrzucić je do wody.
Wnet rzeka zaczerwieniła się od nich jak krew. Słońce sądząc, że księżyc wykonał
własne zamiary, wymordowało wszystkich swoich ludzi. Po chwili usłyszał
księżyc na swoje pytanie potwierdzenie, iż nikt ze świty słońca nie pozostał przy
życiu.
"Idźmy z powrotem do miasta", zaproponował księżyc. Jakże było sionce
zdziwione, gdy zobaczyło księżyc w towarzystwie wszystkich swych ludzi.
"Dlaczego mnie oszukałeś?" spytało się słońce księżyca.
"A co? Czyż widzisz w tym coś nieładnego?" dopytywał się księżyc słońca.
"Oczywiście, że tak. Paskudnie ze mną postąpiłeś" wykrzyknęło salonce.
"Skądże, nie zrobiłem nic nieprawego", odrzekł księżyc. "Czyżbyś zapomniał,
coś ty ze mną zrobił przed laty?"
Słońce nie przypomniało sobie niczego. Dlatego księżyc dalej mówił: "Owszem,
dalej chodzę swoją drogą, choć nie mam tyle ciepła, co kiedyś, ani tej dawnej
światłości, bo straciłem ja przez twoje oszustwo. Dziś zrewanżowałem się tobie.
Zabiłeś wszystkich swoich ludzi, dlatego będziesz musiał samotnie iść dalej