2019 02 01 Z niepełnosprawnym dzieckiem w pociągu opowieść poruszonej mamy

background image

"To rodzaj odbierania godności". Pani Alicja o
podróży pociągiem z niepełnosprawnym synem

01 lutego 2019,

9:49

zobacz więcej wideo

»

PKP chce wprowadzić opłatę
dworcową. Jakub Majewski:
obie strony powinny się dogadać

Konkurencja dla PKP. Czeski
przewoźnik będzie kursował
między Pragą a Krakowem

Niepełnosprawne dzieci zbierają
na remont szkoły. "Cały czas się
dopytują, kiedy...

Wojewoda nakazał zwrot
świadczeń pielęgnacyjnych.
"Dyskryminacja osób...

Video: tvn24

"To było już zagrożenie zdrowia mojego życia"

13-letni Szymon choruje na rzadką chorobę
genetyczną. Nie może samodzielnie siedzieć i
poruszać się. Jest całkowicie uzależniony od
swojej mamy.

Bilet droższy o prawie 400 złotych, problemy z jego zwrotem, brak pomocy
przy wchodzeniu do pociągu z niepełnosprawnym dzieckiem, a na koniec
narażenie dziecka na upadek - tak swoją podróż z Gdańska do Berlina opisuje
Alicja Kaiser, mama 13-letniego Szymona. - Jest nam niezwykle przykro, iż
pani Alicja oraz jej syn spotkali się z wieloma trudnościami - mówi Agnieszka
Serbeńska, rzecznik PKP Intercity.

Kilka razy w roku muszą pojechać do Berlina na
badania. Kolejną podróż z niepełnosprawnym
dzieckiem pani Alicja postanowiła odbyć
pociągiem.

21 stycznia chciała kupić bilet przez internet, ale
nie mogła wybrać zniżki dla opiekunów i osób
niepełnosprawnych.

- Po kilku próbach pomyślałam, że zrobię to po
prostu następnego dnia w kasie. Będzie prościej,
zapytam, czy jest możliwość asysty, bo kiedyś
korzystałam z tego na lotnisku i być może coś
takiego działa też na dworcach - opowiada Alicja
Kaiser.

Niepełnosprawne dziecko w pociągu i bilet za 630 złotych

"To okrutne, że państwo

próbuje ludzkie cierpienie

skategoryzować na lepsze i

gorsze"

"Zaprzestanie...

czytaj dalej

»

background image

- Byłam zdziwiona. Nie mogłam sobie
przypomnieć, ile ta cena wynosiła dzień
wcześniej. Pani tłumaczyła, że to są jakieś pule
biletów promocyjnych i te ceny się zmieniają -
dodaje.

- Asysta, zgodnie z przepisami, może wspomóc
taką osobę podtrzymując ją. Natomiast nie może
wnosić takiej osoby na wózku ze względów
bezpieczeństwa.

Następnego dnia pani Alicja postanowiła kupić bilet w centrum obsługi klienta.

- Nie było tłoku, spokojnie, na fotelu przedstawiłam całą sytuację. Pani stwierdziła, że najkorzystniejsza
będzie oferta promocyjna. Podała cenę około 630 złotych - opowiada mama 13-latka.

Jak mówi pani Alicja, wiedziała, że to wyjazd
obowiązkowy, a nie wycieczka i koszt musi
zaakceptować. Zapłaciła więc za bilet.

- Dopytałam jeszcze, czy jest możliwość
uzyskania pomocy asystenta przy wniesieniu
dziecka do pociągu. Pani podała numer, pod
którym mam taką usługę zamówić, koniecznie
przynajmniej 48 godziny wcześniej - opowiada.

"Coś nie dawało mi spokoju"

Po przyjeździe do domu pani Alicja zadzwoniła
pod podany numer.

- Coś nie dawało mi spokoju i zanim umówiłam się z drużyną transportową, zapytałam, ile kosztowałby
mnie przejazd z Gdańska do Berlina, korzystając ze zniżki dla osoby z niepełnosprawnością i opiekuna
- mówi kobieta.

Po chwili usłyszała po drugiej stronie słuchawki: łącznie dla dwóch osób 31 złotych na odcinku
Gdańsk-Rzepin i około 19 euro z Rzepina do Gdańska.

- Spadłam z krzesła - komentuje mama Szymona.

Koszt takiej podróży wyniósłby zatem łącznie ponad 200 złotych - to około 400 złotych mniej niż za
bilet, który sprzedano pani Alicji.

Jeszcze tego samego dnia kobieta pojechała na dworzec, ale kasy były już zamknięte. Następnego
dnia okazało się, że biletu nie można zwrócić.

- Mówiłam, że zostałam wprowadzona w błąd. Kiedy chciałam porozmawiać z kimś, kto nadzoruje
pracę zespołu, dowiedziałam się, że taka osoba jest w Gdyni. Pomyślałam, że nie mam czasu teraz
tam jechać. Kupiłam tańszy bilet, a tamten chciałam zwrócić, reklamując go - mówi kobieta.

Źródło: tvn24

Pani Alicja z Szymonem

"Będzie problem z tą pomocą"

Kolejne problemy pojawiły się przy zamawianiu asysty, która miała pomóc wnieść Szymona do
pociągu.

Jak opowiada pani Alicja, podczas telefonicznego zamawiania pomocy zapytano ją o stopień
niepełnosprawności syna. Kiedy powiedziała, że nie porusza się samodzielnie, usłyszała po drugiej
stronie, że "będzie problem z tą pomocą"

Pani z infolinii zasugerowała, że

mogłabym wnieść syna na rękach - opowiada.

To jednak nie wchodziło w grę. Szymon waży 28
kilogramów, do tego wózek i bagaże kolejne

Sopot ma oddać państwu ponad

800 tysięcy za świadczenia dla

niepełnosprawnych

Miasto Sopot ma...

czytaj dalej

»

background image

kilkanaście kilogramów.

- Zostawiłam otwarte zlecenie na pomoc przy
wsiadaniu z nadzieją, że być może drużyna
będzie na tyle empatyczna i po prostu pomoże mi
wnieść młodego na pokład - stwierdziła pani
Alicja.

"Spojrzałam na nich i pomyślałam - nie będzie problemu"

W dniu wyjazdu, 24 stycznia pani Alicja była z Szymonem pół godziny wcześniej tak, jak byli umówieni
z asystą tzw. drużyną.

- Wyglądali imponująco. Spojrzałam na nich i pomyślałam, nie będzie problemu - mówi.

Problem jednak był, bo okazało się, że pomoc skończyła się na dotarciu na peron. Do samego pociągu
niespodziewanie wsadził Szymona konduktor.

Pani Alicja przyznaje, że sama podróż do Berlina była komfortowa. Wagon był przystosowany dla osób
niepełnosprawnych.

W pewnym momencie zauważyła platformę, która powinna być używana, kiedy osoba z wózkiem chce
wejść do pociągu. Nie rozumiała, czemu nikt o tym nie poinformował.

Po stronie niemieckiej obsługa wyglądała całkiem inaczej. Szymon pociąg opuścił już z pomocą
platformy.

- Podjechał starszy pan w czerwonym berecie z taką rampą. Kazał mi się odsunąć, zrobić miejsce i
powoli kazał wjeżdżać - opowiada kobieta.

Kiedy spokojnie wyszli z pociągu, pani Alicja dziękowała ze szczęścia. - Był zdziwiony moją reakcją -
mówi.

Źródło: Archiwum prywatne pani Alicji

Platforma, której pracownicy użyli po stronie niemieckiej

Byli prezesi PKP SA na ławie

oskarżonych

Do stołecznego...

czytaj dalej

»

background image

"W panice zaczęłam krzyczeć stój!"

W drodze powrotnej mama Szymona postanowiła upewnić się, że w Polsce także ktoś pomoże im
wyjść przy użyciu platformy. Zapytała o taką możliwość konduktora. Miało nie być problemu.

Kiedy dotarli już do stacji docelowej, pani Alicja nie widziała służby ochrony kolei, która miała pomóc.
Postanowiła więc wyjąć najpierw fotel. Kiedy zeszła, usłyszała gwizdek a drzwi się zamknęły. Szymon
bez zabezpieczonego hamulca w wózku został w środku.

- W panice zaczęłam krzyczeć "stój"! Ktoś inny krzyczał, mój partner, który do nas dobiegł też krzyczał.
Ktoś uderzył w te przyciski, żeby drzwi się otworzyły. Ja tylko w tym momencie myślałam o tym, że syn
jest w środku, w tej szczelinie pomiędzy korytarzem a stromymi schodami w dół - opowiada kobieta.

Na szczęście Szymonowi nic się nie stało.

Kiedy oszołomiona szła tunelem zauważyła jeszcze straż ochrony kolei, która miała pomóc przy
wysiadaniu.

- Zapytałam, czy nie mieli nam państwo pomóc? Usłyszałam: nie, my jesteśmy tu przypadkiem - mówi.

"W środku jest super, ale obsługa wokół dopuszcza do tego, że komuś może stać się krzywda"

Mama chłopca całą sytuację opisała na jednym z portali społecznościowych.

- Zawiedli ludzie. To jest w tym wszystkim najsmutniejsze. Idziemy z jakimś kredytem zaufania do
instytucji, która kreuje ten wizerunek jako bardzo przyjazny i ma wiele podstaw do tego, bo wszystko w
środku super działało. Natomiast obsługa wokół dopuszcza do tego, że komuś może stać się krzywda -
komentuje pani Alicja. - Jest to rodzaj odbierania godności - dodaje.

Reklamację PKP Intercity rozpatrzyło pozytywnie w ciągu czterech dni. Spółka zwróciła mamie
Szymona 630 złotych. W ramach zadośćuczynienia zaproponowano jej voucher na dwa bilety. Pani
Alicja odmówiła.

PKP Intercity: zgodnie z życzeniem pani Alicji, wesprzemy Hospicjum im. ks. E. Dutkiewicza

Do sprawy odniosła się także spółka PKP Intercity.

- Jest nam niezwykle przykro, iż pani Alicja oraz jej syn spotkali się z wieloma trudnościami podczas
swojej podróży. Pragniemy zapewnić, że była to incydentalna sytuacja, która nie powinna mieć miejsca
- mówi Agnieszka Serbeńska, rzecznik PKP Intercity.

Przypomina także, że w ramach zadośćuczynienia, spółka zwróciła pani Alicji koszty biletów.

- Zgodnie z życzeniem pani Alicji, wesprzemy również Hospicjum im. ks. E. Dutkiewicza. W zakresie
opisanych zdarzeń trwa aktualnie postępowanie wyjaśniające - dodaje.

- Zapewniamy, że dołożymy wszelkich starań, aby podobna sytuacja nie miała miejsca w przyszłości i
wyrażamy nadzieję, że pani Alicja wraz z synem zdecydują się jeszcze na podróż naszymi pociągami,
z której pozostaną im wyłącznie pozytywne wspomnienia - podsumowuje rzecznik.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na
Wasze sygnały/materiały. Piszcie na

.

Kontakt24@tvn.pl

Autor: MAK/gp Źródło: tvn24

/

Wideo: tvn24

"To było już zagrożenie zdrowia mojego życia"


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2019 02 01 Dopuszczalność aborcji w czasie porodu Szokujący projekt Do Rzeczy
2016 02 01 Kiedy urząd odbiera dziecko
2013 02 28 Zabrali dziecko matce bo jest niepełnosprawna
PROBLEMY ZWIAZANE Z URODZENIEM SIĘ NIEPEŁNOSPRAWMNGO DZIECKA
G2 4 PW T tkp Rys 02 01
02 01 11 11 01 44 an kol2 1 7id 3881
02 01 11 01 01 14 am2 za kol I
0656PWsrT Rysunek 02 01
02 01 11 11 01 51 analpopr1I
02 01 11 01 01 18 Pol Gdańska, PG, Kolo1 z rozw
02 01 11 11 01 18 Kolokwium2D1
2003 02 01
02 01 11 11 01 52 Kolokwium1D
G2 PW S CO SFW Rys 02 01
02 01 11 11 01 14 an kol3 popr
02 01 11 11 01 12 Kolokwium1B

więcej podobnych podstron