Neo-Tec / T.Edwards: Niezwykłe wynalazki Tony'ego Cuthberta
Powrót do spisu
PRZEDRUK
NIEZWYKŁE WYNALAZKI TONY'EGO CUTHBERTA
Tony Edwards, 1999
Niedawno, pewnego poniedziałkowego ranka Tony Cuthbert zbudził się w
swoim stojącym na odludziu walijskim domku, podszedł do starego komputera
typu laptop z procesorem Pentium II stojącego w rogu sypialni i wolno
przyciskając klawisz po klawiszu napisał:
Oto wynalazek nowego urządzenia mocójącego przy zastosowaniu stopuf i niskiej temperaturze topnienia [tak, z takimi błędami!}".
Wynalazcy zwykle strzegą zazdrośnie swoich wynalazków i starają się je opatentować, zanim komukolwiek o nim opowiedzą, lecz Tony'ego nie obchodzi, kto się dowie o jego poniedziałkowym pomyśle.
Pomysły nie stanowią dla mnie problemu. Każdego dnia przychodzi mi do głowy przynajmniej jeden stosunkowo skromny pomysł, a naprawdę dobry raz w tygodniu
mówi bez cienia jakiejkolwiek arogancji i jednocześnie z nutką zdziwienia w głosie, jak gdyby mówił o kimś innym, a nie o sobie.
Być może jest to związane z moją dysleksją. Wydaje mi się, że myślę inaczej niż pozostali ludzie.
Tony skończył niedawno 54 lata i już nie pamięta, ile doskonałych, technicznych pomysłów przyszło mu do głowy, niemniej przyznaje, że musiało ich być kilka tysięcy", przy czym większości z nich już nawet nie pamięta.
Michael Laughton, wykładowca inżynierii elektrycznej na Uniwersytecie Londyńskim, który od dziesięciu lat przeszukuje Wielką Brytanię w poszukiwaniu nieznanych wynalazców, powiada, że Cuthbert jest zjawiskiem unikalnym.
Tony to najbardziej płodny i utalentowany wynalazca, na jakiego się dotąd natknąłem. Gdyby dostał właściwe wsparcie, z łatwością prześcignąłby rekord Edisona wynoszący tysiąc patentów.
Nagrody za twórczość techniczną często bywają kapryśne i często nielogiczne: wynalazca odkurzacza zarobił kilka milionów, lecz proste kartonowe pudełko na mleko uczyniło miliarderem kogoś innego. Gdyby w świecie wynalazków istniała sprawiedliwość, Tony Cuthbert również byłby już miliarderem, choćby tylko za jego bezsprzęgłową skrzynię biegów i system hamulców. Oprócz tego jest jeszcze turbina Cuthberta, magnetyczny separator Cuthberta, wzmacniacz deszczu Cuthberta, podmorska technologia lodowa Cuthberta, a także kilka urządzeń działających na zasadzie darmowej energii". Mimo tych wszystkich wynalazków żyje jedynie z renty dla osób niepełnosprawnych.
Jednym z problemów Tony'ego jest to, że niektóre jego wynalazki są do tego stopnia rewolucyjne, że mogą stanowić zagrożenie dla istniejącej technologii
twierdzi profesor Laughton.
I właśnie dlatego ma on trudności z przekonaniem do nich różnych gałęzi przemyski, którym je proponował.
James Dyson miał dokładnie takie same problemy ze swoim odkurzaczem i w końcu sam musiał zacząć je produkować. Niestety, Cuthbert nie jest typem przedsiębiorcy.
Wiem, to moja wina
przyznaje bezradnie.
Dysonowi udało się, ponieważ miał umysł myślący jednotorowo i potrafił skoncentrować energię na swoim wynalazku, mnie natomiast przychodzi do głowy tyle pomysłów jednocześnie, że jak dotąd nie skoncentrowałem się na żadnym z nich w dostatecznym stopniu.
W szkole Cuthbert uchodził za typowego klasowego głupka. Będąc kompletnym dyslektykiem, robił błędy, zanim jeszcze padło słowo. Był najgorszy w klasie ze wszystkiego, z wyjątkiem przedmiotów ścisłych. Bardziej predysponowany do prac manualnych niż umysłowych"
czytamy w jego opinii ze szkoły w Liverpoolu, którą ukończył w wieku piętnastu lat i zaczął pracować jako pomocnik mechanika samochodowego, a następnie wstąpił do marynarki handlowej, gdzie służył jako pomocnik mechanika okrętowego. Miał wtedy osiemnaście lat. W ciągu dwóch lat awansował do rangi głównego elektryka
jako jeden z najmłodszych w całej flocie handlowej.
Nie miałem w ogóle formalnego wykształcenia, wygląda jednak na to, że instynktownie pojmowałem zasady działania
opowiada Tony.
Jeśli na statku zdarzały się jakiekolwiek problemy z elektrycznością, nie wiem skąd, ale wiedziałem, jak temu zaradzić. Dzięki temu w tak młodym wieku dostałem tę pracę.
Przez dwadzieścia lat pracował w marynarce handlowej i pod koniec swojej kariery zawodowej nadzorował instalacje elektryczne na statkach budowanych w Polsce i Finlandii. Ostry artretyzm zmusił go do odejścia w wieku trzydziestu siedmiu lat na rentę. Mimo choroby jego umysł kipiał jednak od pomysłów i w końcu założył firmę konsultacyjną. W krótkim czasie stał się znanym w okolicy Panem Majsterklepką.
Kiedy jakaś firma miała kłopoty, okazywało się, że jestem w stanie zaproponować im dwa lub trzy rozwiązania, i to w ciągu kilku dni
opowiada Tony.
W końcu sława Cuthberta dotarła aż do Aberdeen w Szkocji, gdzie potężny koncern Shell Oil zaangażował go do rozwiązania problemów związanych z platformą wiertniczą Brent Spar. Po wymuszeniu przez zwolenników ochrony środowiska odstąpienia od pierwotnego pomysłu zatopienia Brent Spar w Morzu Północnym firma Shell zdecydowała się odholować ją na wybrzeże w celu demontażu i szukała najlepszego sposobu wykonania tego zadania. Cuthbert pokazał im, jak można zamrozić wodę morską wokół platformy wiertniczej, aby wzmocnić i scalić konstrukcję, a następnie wypompować wodę tak, aby platforma pływała na boku gotowa do holowania. Chociaż
firma Shell ostatecznie zastosowała bardziej konwencjonalną metodę podniesienia platformy i uczynienia jej pływalną, potraktowała jego pomysł bardzo poważnie.
Pomysły Cuthberta są z pewnością wartościowe
oświadczył Eric Fowlds z Shell.
HYBRYDOWY SILNIK TURBINOWY
Problemy z platformą wiertniczą jednego dnia, a następnego silniki. Drobni wynalazcy mają bzika na punkcie silników, dokonują wielu drobnych usprawnień, lecz osiem lat temu Cuthbert miał w głowie coś znacznie poważniejszego od niewielkich udoskonaleń.
Zdałem sobie sprawę, że od stu lat nikt poza genialnym wynalazcą, Wanklem, nie opracował nowego silnika, lecz nawet z jego silnikiem są problemy
mówi Cuthbert.
Postanowiłem więc spróbować opracować od podstaw nowy, doskonały silnik.
Opracowanie tego, z czego był w końcu zadowolony zajęło mu 6 miesięcy. Na początku roku 1993 przesłał rysunki do gigantycznej spółki Perkins Diesel, która zaprosiła go na prezentację pomysłu na forum ich głównych konstruktorów. Była to śmiała, unikalna konstrukcja, będąca hybrydą silnika konwencjonalnego i turbinowego. System generowania mocy został włączony do samej turbiny, zaś obroty zapewniał bardzo pomysłowy, jakby falisty kształt dysków turbiny. Cuthbert wyjaśnił, skąd według jego obliczeń silnik powinien czerpać niesamowitą moc" umożliwiającą napęd oceanicznego liniowca przy pomocy silnika rozmiarów mini samochodu (jak na przykład naszego Malucha"
przyp. tłum.).
Konstruktorzy firmy Perkins byli pod wrażeniem i określili tę konstrukcję nowatorską i prostą, o olbrzymim potencjale". Nalegali na opracowanie działającego modelu". Jednak dwa miesiące później ich zapał nagle wygasł i następne spotkania zostały odwołane. Cuthbert zadzwonił i zapytał o powód.
Firma Perkins wylewnie mnie przepraszała
mówi Cuthbert.
Twierdzili, że ich finansiści doradzili im, aby dali sobie spokój z moją turbiną, ponieważ może ona zaszkodzić" ich interesom. Sądzę, że stanowiła ona zbyt dużą konkurencję dla ich istniejącej już całej gamy turbin. Faceci od pieniędzy zdają się również kryć za kolejnym fiaskiem w jego staraniach mających na celu zainteresowanie wielkiego biznesu. Cuthbert udał się ze swoją turbiną-silnikiem do firmy Cray Marinę, olbrzymiego brytyjskiego przedsiębiorstwa realizującego zamówienia zbrojeniowe. Firma ta zdawała się być pod równie wielkim wrażeniem jak Perkins Diesel i zadała sobie nawet trud obliczenia wydajności jego silnika. Obliczenia te były zgodne z obliczeniami Cuthberta
okazało się, że jego moc będzie około dziesięć razy większa od mocy istniejących turbin. Cray również pragnęła wykonać model roboczy, lecz nie bez pomocy zewnętrznego finansowania. Niestety, nie udało się znaleźć żadnego banku, który zgodziłby się sfinansować to przedsięwzięcie.
Okazało się, że decydującym czynnikiem był czas. Bank, który zgodził się na sfinansowanie projektu, chciał natychmiastowego zwrotu wkładów
stwierdził ze smutkiem w głosie Cuthbert.
Również teraz czas działa przeciwko Cuthbertowi. Rozpaczliwie szukając sponsora dla swojego silnika, zdecydował się na wielce ryzykowne posunięcie. Aby przyciągnąć inwestorów, opublikował technologię wykonania silnika w Internecie, nie mając jeszcze zastrzeżonego pełnego patentu
stać go było jedynie na patent ograniczony w czasie do jednego roku
który będzie ważny jeszcze tylko przez kilka miesięcy.
NOWE ZASTOSOWANIA CIECZY FERROMAGNETYCZNYCH
Tymczasem sypialnia Cuthberta została zawalona po kolana rysunkami nowego wynalazku, który może mieć zastosowanie w przemyśle przetwarzającym złom metalowy. Tym razem pomysł przyszedł mu do głowy w ciągu kilku dni po tym, jak Shell polecił go największej spółce zajmującej się przetwarzaniem złomu, Mayer Perry Recy-cling. Będąc pod wrażenie wynalazków Cuthberta, przedstawiciele Mayer Perry oprowadzili go po olbrzymich zakładach odzysku metali w nadziei, że przyjdą mu do głowy jakieś pomysły.
Byłem pod ogromnym wrażeniem technologii Mayer Perry, niemniej dostrzegłem kilka dziedzin, w których mogłem zaproponować im ulepszenia
powiada Cuthbert.
Poprosili, abym im coś zaproponował, i przedstawiłem im trzy pomysły, z których jeden dotyczył oddzielania metali za pomocą cieczy ferromagnetycznych.
Tak się składało, że miał w swoim warsztacie butelkę ferromagnetycznej cieczy, która została po jakimś dawno zapomnianym eksperymencie. Ciecze ferromagnetyczne, opracowane po raz pierwszy dla NASA w latach sześćdziesiątych, to malutkie, namagnetyzowane cząstki metalu umieszczone w oleju w postaci zawiesiny. Obecnie znalazły wiele zastosowań, poczynając od głośników do rotacyjnych uszczelnień, ale w stosunkowo ograniczonych ilościach. Cuthbert miał pół słoja tej substancji i natychmiast zabrał się do pracy, testując ją na każdym kawałku metalu, jaki wpadł mu w rękę.
Szefowie Mayer Perry obejrzeli pokaz będący wynikiem jego poszukiwań
w jednej ze starych filiżanek Cuthberta
i wkrótce potem zlecili mu opracowanie separatora metali w skali przemysłowej. Cuthbert w ciągu kilku tygodni opracował cały system i w rezultacie zbudowano niewielkie prototypowe urządzenie. W listopadzie 1999 uruchomiono w całkowitej tajemnicy separator ferrofluidowy, który działał bez zarzutu.
Separator metali Cuthberta stanowi bardzo duży postęp
twierdzi Mikę Glossop, który zarządza brytyjskim oddziałem Ferrofluidics, Inc., czołowego producentem cieczy ferromagnetycznych.
Cuthbert jest pierwszym człowiekiem, który opracował działający system odzyskiwania metali przy zastosowaniu ciekłych magnesów. To prawdziwy przełom.
Tani, wydajny sposób odzyskiwania metali ma oczywiste zalety z punktu widzenia ochrony środowiska, w szczególności w Wielkiej Brytanii, gdzie zaczyna brakować miejsc na składowiska złomu. Glossop przewiduje ponadto, że separator Cuthberta zrewolucjonizuje przemysł wydobywczy, czyniąc proces oddzielania metali z ród znacznie tańszym.
Chociaż Cuthbert jest zadowolony ze swojego prototypu separatora, zdążył już wymyślić jeszcze lepszą metodę realizacji tego zadania i obecnie pracuje w najgłębszej tajemnicy nad wersją Mark 2, która pracuje na zupełnie innej zasadzie. Mayer Perry wyasygnowało na ten cel 500000 funtów.
Przy umyśle rodzaju Cuthberta grzebanie się w nowych materiałach prowadzi do wyzwolenia wynalazczej reakcji łańcuchowej
właśnie tak było z cieczami ferromagnetycznymi.
Ciecz ferromagnetyczna to naprawdę niezwykły materiał
stwierdza podekscytowany Cuthbert.
Od razu wiedziałem, że można z nią wiele zrobić.
Z pewnością ma rację. W czasie gdy analizował szczegóły budowy separatora metali, przyszło mu do głowy wiele innych zastosowań. Ze zrozumiałych względów, z uwagi na jego marynarski życiorys, jego pierwsze myśli skierowały się ku statkom. Bardzo szybko wpadł na pomysł rewolucyjnego systemu napędu z zastosowaniem cieczy ferromagnetycznych. Historia znowu się powtórzyła, bowiem po raz kolejny nie stać go było na zastrzeżenie patentu. Mimo to jest bardzo rad, kiedy może przedstawić ten pomysł każdemu, kto chce go wysłuchać.
Magnetyzujemy kadłub statku. Bierzemy kilkaset litrów cieczy ferromagnetycznej i przylepiamy ją do kadłuba. Będąc nadparamagnetyczną utworzy ona grubą warstwę na kadłubie statku. Sztuka zamiany tego w napęd polega na ustawieniu magnesu na wózku w środku kadłuba i przesuwaniu go od dzioba do rufy.
Cuthbert wykonuje prowizoryczny szkic statku i rysuje płetwiasty kształt na kadłubie po przeciwnej stronie magnesu.
Pole magnetyczne wytworzy guz na burcie statku, przy czym zmieniając pole można wytwarzać guz o takim kształcie, jaki się chce, na przykład w kształcie płetwy lub wiosła. Jeśli teraz będę poruszał magnes w kierunku rufy wewnątrz kadłuba, guz będzie przemieszczał się wzdłuż burty statku i napędzał statek do przodu. Oczywiście w praktyce
nie będziemy używali magnesu, ale liniowego motoru ferrytowego. Pozwoli to na utworzenie wielu guzów wzdłuż kadłuba, niczym płetw u ryby, i uczyni cały proces ciągłym, tyle że będzie on znacznie wydajniejszy, bowiem tych płetw będą setki.
Nikt nigdy nie wyraził chęci przetestowania tego pomysłu i Cuthbert sam zbudował prototyp tego napędu w małej skali używając do tego blaszanego pojemnika, silnika elektrycznego, kawałka sznurka, bloczku i dziecięcego magnesu. Wstawił to cudactwo do wanny i śmignęło ono przez wodę".
To było działające, jednodniowe przedsięwzięcie
powiedział.
Nazajutrz udał się do rzeźnika z zamiarem zakupu krowiego serca. Chciał wypróbować kolejny pomysł, który przyszedł mu nagle do głowy, dotyczący zastosowania ferromagnetycznej cieczy w medycynie serca.
Istniejące sztuczne serca są bardzo skomplikowane, z mnóstwem ruchomych części, które mogą się zablokować
wyjaśnia.
Tak więc zacząłem się zastanawiać, jakby tu wykorzystać ciecz ferromagnetyczną do wzmocnienia siły prawdziwego serca?
Podniósł bezwładny kawałek krowiego serca i wstrzyknął do mięśnia ferromagnetyczną ciecz. Obok umieścił obrotowy magnes i serce zaczęło pompować. Jest bardzo dumny z tego, że wynalazł coś, co może ocalać życia.
W ten sposób można by mieć sztuczne serce zrobione z prawdziwej tkanki serca, które nigdy by się nie zatkało
wyjaśnia
lub można by wstrzyknąć ciecz ferromagnetyczną do uszkodzonego serca i pobudzić mięsień do regeneracji.
GRAWITACYJNY SILNIK CUTHBERTA
Mike Glossop z Ferrofluidics ma wyraźną słabość do Cuthberta.
Wielu ludzi, którzy zetknęli się z Tonym, sądzi, że jest on czymś w rodzaju szalonego profesora. Osobiście też użyłbym tego terminu, ale raczej w sensie pieszczotliwym, a nie do określenia go jako pomyleńca. Jest on kombinacją staroświeckiego fizyka eksperymentalnego i oryginalnego myśliciela. Pomysły rodzą się w jego głowie strumieniem. Całkiem możliwe, że wiele będzie odrzuconych jako nieużyteczne. Osobiście mam jednak zbyt wiele respektu wobec niego, aby odrzucić którykolwiek z nich bez przemyślenia.
Glossop przyznaje się do przegrania niewielkiego, przyjacielskiego zakładu z Tonym. Chodziło o pomysł, który nie był jego zdaniem możliwy do zrealizowania. Cuthbert zaproponował użycie cieczy ferromagnetycznej jako pionowej ścieżki. Stwierdził, że wystarczy pomalować farbą ferromagnetyczną pas na ścianie, aby można było użyć go jako ścieżki dla węży strażackich przy wciąganiu ich w górę drapaczy chmur lub nawet jako wyjścia przeciwpożarowego. Glossop bardzo sceptycznie podszedł do tego pomysłu i założył się z Cuthbertem, że to się nie uda. Cuthbert już po dwóch dniach miał gotowy model demonstracyjny. Przymocował magnesy do gąsienic traktora
dziecięcej zabawki nakręcanej kluczykiem
i pomalował ścianę płynem ferromagnetycznym. Traktor z łatwością wspiął się na ścianę.
To było najmilsze ze wszystkich rozstanie ze 100 funtami
wyznał Glossop.
Rok temu znacznie więcej jednak jego pieniędzy poszło na sfinansowanie następnego pomysłu Cuthberta, który większość konwencjonalnych inżynierów zaliczyłaby w skali najbardziej pomylonych pomysłów jako wysoce melodyjny. Cuthbert nazywa to urządzenie silnikiem grawitacyjnym.
Przez cały czas służby w marynarce interesowało mnie pozyskanie darmowej mocy
zwierza się Cuthbert.
Wiem, że teoretycznie jest to niemożliwe z powodu prawa zachowania energii, niemniej każde prawo można zawsze jakoś obejść.
W ciągu 20 lat doświadczeń Cuthbert zbudował wiele niekonwencjonalnych urządzeń działających na różnych zasadach, ale żadne z nich nie było udane.
Kiedy zacząłem przyglądać się dziwnym własnościom cieczy ferromagnetycznych, coś zaskoczyło w mojej głowie
powiada.
Nagle olśniło mnie, że przy zastosowaniu cieczy ferromagnetycznych, źródłem mocy dla silnika napędzanego darmową energią mogłaby być
prawdopodobnie po raz pierwszy
grawitacja.
U podstaw twórczego przebłysku Cuthberta leżały dwa spostrzeżenia. Pierwsze z nich jest bardzo proste i w rzeczywistości wie o nim każde dziecko bawiące się zabawkami w wodzie. Chodzi o to, że ciała stałe puste w środku zdają się być lżejsze w wodzie niż w powietrzu. Każdy uczeń wie, że przyczyną tego występującego na każdym kroku zjawiska jest większa od powietrza gęstość wody, lecz tylko niewielu jest w stanie wyobrazić sobie, że w świecie wolnym od tarcia można by to zjawisko wykorzystać do opracowania silnika grawitacyjnego".
Drugie spostrzeżenie Cuthberta wzięło się z obserwacji zachowań cieczy ferromagnetycznej, którego dokonał on w czasie eksperymentów z separatorem metali. Odkrył mianowicie, że ciecz ferromagnetyczną można utrzymać w pustej rurze otaczając ją polem magnetycznym, oraz że ta ciecz może utrzymać nad sobą kolumnę wody. Wciskając ołówek w górę, poprzez ciecz ferromagnetyczną, zauważył ze zdziwieniem, że chociaż ołówek przeszedł przez nią bardzo łatwo, jej szczelność była tak duża, że nie wyciekła przez nią ani jedna kropla wody.
W rozbłysku geniuszu Cuthbert nałożył na siebie te dwa spostrzeżenia i w ten sposób zrodził się pomysł silnika grawitacyjnego. Zauważył on, że kiedy ciecz ferromagnetyczna pełni rolę warstwy rozdzielającej między wodą i powietrzem, pusta wewnątrz kulka może wznieść się w wodzie aż do powierzchni, po czym spaść w dół w powietrzu i ponownie wznieść się w wodzie. Teoretycznie powinno to dać samonapędzający się darmową energią system.
Żadne perpetuum mobile, przed którą to koncepcją każdy szanujący się naukowiec ucieka jak diabeł przed święconą wodą
szybko dodaje
ale urządzenie czerpiące siłę konieczną do swojego napędu z ziemskiego pola grawitacyjnego. W najprymitywniejszej formie cała seria kulek na nitce powinna być zdolna do kręcenia się w kółko, napędzana przez różnicę gęstości powietrza i wody. Najłatwiej wyobrazić to sobie na przykładzie kulek pływających w wodzie, lecz kulki dowolnej gęstości powinny dać ten sam wynik.
Cuthbert wiedział, że problem polega na tym, czy energia wytworzona w systemie wystarczy do przepchnięcia kulek przez uszczelkę z cieczy ferromagnetycznej. Zdecydował się sprawdzić to eksperymentalnie i wykonał model składający się ze szklanej kolumny, szklanki cieczy ferromagnetycznej i dwóch ołowianych kulek na sznurku. Ku jego zdziwieniu układ zdawał się działać, wiedział jednak, że zanim podąży tą drogą, musi najpierw przeprowadzić pewne naukowe rozważania. Przede wszystkim zdawał sobie sprawę z konieczności posiadania konkretnych danych o własnościach warstwy przyściennej cieczy ferromagnetycznej i podczas następnej rozmowy z firmą Ferrofluidics wspomniał o tej sprawie.
Obecnie chodzi mi jedynie o zasady
powiedział drowi Mike'owi Glossopowi.
Mówię jedynie: Spójrzcie na to, to dziwne".
Glossop zareagował w ten sposób, że ufundował małą pracę badawczą pod egidą czołowego eksperta od cieczy ferromagnetycznych. Tacy ludzie należą do rzadkości, lecz tak się złożyło, że niemiecki inżynier fizyk, dr Wolf Fruh, uzyskał właśnie stypendium badawcze na Uniwersytecie Heriot-Watta w Edynburgu w Szkocji. Wykonywał pracę dla przemysłu gazowo-naftowego z zakresu cieczy ferromagnetycznych.
No i na początku roku 1999 Cuthbert wsiadł do swojego piętnastoletniego samochodu marki Vauxchall Carlton i przejechał 1000 km z Walii od Szkocji. Fruh, teoretyk z uniwersyteckim wykształceniem, i Cuthbert, samouk, fizyk i eksperymentator, stanowili idealną kombinację, chociaż na początku Fruh był nastawiony bardzo sceptycznie.
Druga zasada termodynamiki głosi, że nie kończący się ruch nie istnieje
oświadczył zdecydowanie na dzień dobry" Cuthbertowi Fruh.
Cuthbert i Fruh zdecydowali, że przetestują założenia silnika grawitacyjnego stosując kulki wykonane z pianki poliestrowej umieszczone na lince. Było to nieco bardziej wymyślne od własnej konstrukcji Cuthberta. Ku wielkiemu zdziwieniu Fruha ten zestaw działał.
Wykonałem w ciągu lata model i przeprowadziłem jeden z eksperymentów Tony'ego. Okazało się, że miał rację
mówi Fruh.
Udało się nam powtórzyć eksperyment i ustalić, że szereg kuł przepływających przez kolumnę wody będzie przepychało kolejno poszczególne kule przez uszczelkę z cieczy ferromagnetycznej, pokonując opór, jaki kula napotyka wchodząc do cieczy ferromagnetycznej.
Fruh nadal pozostaje sceptyczny i nie bardzo wierzy, że na własne oczy widział embrion maszyny w rodzaju perpetuum mobile.
To bardzo interesujące osiągniecie
twierdzi Fruh
ale nie wiadomo, czy da się je wykorzystać praktycznie.
Cuthbert jest nastawiony jednak znacznie bardziej entuzjastycznie.
Maszyna grawitacyjna nie jest tworem o charakterze perpetuum mobile. To urządzenie służące do czerpania energii z ziemskiego pola grawitacyjnego i w tym aspekcie nie różni się od koła wodnego
twierdzi.
Kolejny krok to znalezienie kogoś, kto sfinansuje budowę prawdziwego modelu eksperymentalnego.
CZYŻBY SYSTEM NAPĘDU UMOŻLIWIAJĄCEGO OSIĄGNIECIE PRĘDKOŚCI WIĘKSZEJ NIŻ PRĘDKOŚĆ
ŚWIATŁA?
W oczekiwaniu na sponsora Cuthbert pracował nad kolejnym niemożliwym" z naukowego punktu widzenia urządzeniem. Tym razem łamało ono inny naukowy kanon
trzecie prawo dynamiki Newtona, które głosi, że akcja i reakcja są równe sobie i przeciwnie skierowane". Siła napędzająca rakietę unoszącą się do góry jest równa sile gazów wypychanych z rakiety w dół, podobnie jak siła napędzająca samochód do przodu jest równa sile, z jaką jego opony starają się pchnąć drogę do tyłu. Cuthbert wywodzi się jednak z tradycji Michaela Faradaya, to znaczy fizyków eksperymentatorów, dla których teoria jest zawsze drugorzędna w stosunku do eksperymentu.
Bawiąc się pewnego dnia ciężarkami, zauważył coś, co spowodowało, ze zaczął się zastanawiać, czy nie dałoby się obejść trzeciej zasady dynamiki Newtona. Trzy miesiące później miał już model testowy. Nakręcił film wideo przedstawiający jego działanie i zawiózł taśmę do działu projektów przyszłościowych jednej z czołowych brytyjskich firm należących do przemysłu zbrojeniowego.
Obejrzymy pański film, pod warunkiem że nikt się o tym nie dowie
oświadczono mu.
Gdyby ktoś dowiedział się, że zajmujemy się sprawami o charakterze paranormalnym, ceny naszych akcji mogłyby polecieć w dół na łeb na szyję.
Tym, co sprawiło, że naukowcy tej firmy siedzieli i z niedowierzaniem przyglądali się temu, co przedstawiało nagranie Cuthberta, było urządzenie, które poruszało się w powietrzu nie będąc napędzane ani silnikiem rakietowym, ani żadnym innym zewnętrznym napędem. Ustrojstwo", które pokazał im Cuthbert, miało tak toporny charakter, że można było odnieść wrażenie, że zostało stworzone na podstawie rysunków Rube Goldberga1 lub Heatha Robinsona2.
Niechętny do ujawniania szczegółów przed uzyskaniem patentu Cuthbert opisuje je następująco:
To urządzenie można obecnie najlepiej opisać jako efekt konwersji obrotowo-liniowej wykorzystującej kątową prędkość masy. Należy jednak dodać, że nie chodzi tu o efekt żyroskopowy.
Początkowo naukowcy firmy sądzili, że to, co oglądają, to po prostu tak zwany efekt zapadkowy", w którym gwałtowne pchnięcie do tyłu napędza obiekt do przodu, przy czym tarcie zapobiega jego powrotowi na pierwotne miejsce w czasie cyklu powrotnego. Cuthbert znał jednak ten efekt i wyeliminował go.
Aby to osiągnąć, przymocował urządzenie do metalowej płytki i umieścił na powietrznym stole"
płytą z drobnymi otworkami, przez które pompowane są strugi powietrza. Mimo to, nawet na tej praktycznie pozbawionej tarcia powierzchni, urządzenie przemieszcza się do przodu. I właśnie to stanowiło zagadkę dla naukowców firmy zbrojeniowej, którzy obejrzeli to nagranie i postanowili udzielić Cuthbertowi ograniczonego wsparcia finansowego na dalszą pracę nad tym pomysłem.
To prawdopodobnie jakiś rodzaj nieznanego dotąd efektu zapadkowego
oświadczyli Cuthbertowi.
Jeśli jednak tak nie jest, to chcemy wiedzieć w czym rzecz.
Stawka może być wysoka. Firma zbrojeniowa widzi to jako potencjalny system napędu satelitów, lecz umysł Cuthberta zmierza już dalej.
Jeśli mam rację i da się wyeliminować bezwładność, to być może będzie to w stanie poruszać się z prędkością większą niż światło
mówi Cuthbert.
Wydaje mi się, że już wiem, jak zmodyfikować inercję w modelu elektromechanicznym, lecz moim ostatecznym celem jest urządzenie półprzewodnikowe lub ferrytowe.
Cuthbert już je skonstruował.
Zastosowałem bardzo szybko przełączający się obwód i prawdopodobnie będzie tu miała zastosowanie technika laserowa lub promieniowanie mikrofalowe
wyjaśnił potencjalnym promotorom. Uniwersytecki wydział inżynierii traktuje to zagadnienie na tyle poważnie, że zamierza przeanalizować jego matematyczne podstawy.
DALSZE PLANY
W międzyczasie Cuthbert skoncentrował na bezsprzęgłowym systemie skrzynia biegów-hamulce, którym zainteresowała się DERA (brytyjski odpowiednik amerykańskiej DARPA
Defense Advanced Research Projects Agency
Agencja Obrony Zaawansowanych Projektów Badawczych). To jeszcze jeden z jego zadziwiających wynalazków, na którego opatentowanie go nie stać. Potencjalne korzyści są tak wielkie, że nie ma on odwagi na ujawnianie nawet skrawka tajemnicy otaczającej zasadę jego działania, bowiem nawet niewielka wzmianka na ten temat uczyniłaby jego wynalazek własnością publiczną i pozbawiła go na zawsze praw autorskich do niego. To samo dotyczy wzmacniacza deszczu, który z powodzeniem demonstrował w swojej łazience w ubiegfym tygodniu przy zastosowaniu słonej wody, pływających kuł i reflektora, lecz to i tak już prawdopodobnie za dużo szczegółów.
Utrzymywanie się w jako takiej kondycji psychofizycznej, nie mówiąc już o ochronie patentów, i jednocześnie dokonywanie w tym samym czasie wynalazków z dziedziny nauk ścisłych jest bardzo bolesnym sposobem na życie w przypadku większości wynalazców. Muszą oni dawać sobie radę z klasycznym problemem polegającym na tym, że cokolwiek wybiorą, nie wyjdzie im to na dobre
są zbyt genialni i ekscentryczni, aby się zatrudniać, pracować w sposób konwencjonalny i jednocześnie brak im umiejętności prowadzenia interesów, tak aby stać ich było na finansowanie swoich prac wynalazczych.
Podobnie do kompozytorów i malarzy z dawnych czasów XXI-wieczni wynalazcy muszą mieć mecenasów. W chwili obecnej najpotężniejszym z mecenasów Cuthberta jest Michael Laughton, profesor inżynierii elektrycznej na Uniwersytecie Londyńskim oraz członek głównego komitetu doradczego do spraw energii rządu brytyjskiego. Jego celem jest kontaktowanie walczącego o swoje prawa wynalazcy z każdym, kto może mu pomóc.
Profesor Laughton kieruje się w swoim działaniu częściowo czystą chrześcijańską dobroczynnością, jest jeszcze jednak dodatkowe przesłanie, jakie pragnie przy okazji przekazać swoim akademickim kolegom.
Rewolucja przemysłowa dokonała się za sprawą rzemieślników wynalazców, takich jak Tony Cuthbert, James Dyson czy wynalazca radia o mechanizmie zegarowym
podkreśla Laughton.
Nie wtrysnęła z umysłów ludzi z wykształceniem uniwersyteckim, jako że od zbyt dawna nawykliśmy do składania czci przed ołtarzem papierowych kwalifikacji na niekorzyść szerszego spojrzenia. Musimy w końcu zdać sobie sprawę z olbrzymiej wartości prawdziwych wynalazców i ich wpływu na zmiany technologiczne społeczeństwa, które wpływają na jego rzeczywisty dobrobyt.
W lutym bieżącego roku pech wreszcie opuścił Cuth-berta, kiedy zadzwonił telefon i usłyszał on, że ktoś wielki" zainteresował się jego turbiną.
Nie mogę powiedzieć ci, kto to taki, ponieważ podpisałem umowę o poufności
mówi przepraszająco.
Mogę powiedzieć tylko tyle, że ten wydział brytyjskiego
rządu dostarczył funduszy na zbudowanie prototypu dowodzącego słuszności założeń" i że ta konkretna wersja będzie miała pełne pokrycie w patentach. Tego jestem pewien.
O autorze:
Tony Edwards jest nagradzanym brytyjskim producentem telewizyjnym oraz publicystą z dziedziny nauk ścisłych i medycyny. Najbardziej znany jest ze swojego cyklu programów nakręconego przez BBC w roku 1994 zatytułowanego Heretic (Heretyk) będącego filmowym portretem sześciu współczesnych naukowców, którzy zostali w brzydki sposób wykluczeni z grona uczonych za swoje dysydenckie" badania. Obecnie pracuje nad miniserialem dla Discovery Channel na temat międzynarodowego wyścigu w budowie najwyżej latających statków powietrznych. Można się z nim skontaktować za pomocą poczty elektronicznej: <tony.edwards@ir.clara.net>.
O wynalazcy:
Z Tonym Cuthbertem skontaktować się można przy pomocy poczty elektronicznej: <cuthbert@enta.net>. Ma on również swoją stronę internetową: <www.cuthbert-physics.com>.
Przypisy:
1. Rube Goldberg (pseudonim Ruebena Luciusa Goldberga; 1883-1970), amerykański rysownik-karykaturzysta, który wyśmiewał fascynacje Amerykanów techniką. Jego nazwisko stało się synonimem prostych spraw przedstawianych w wysoce skomplikowany sposób.
Przyp. tłum.
2. William Heath Robinson (1872-1944), brytyjski rysownik, ilustrator książek i scenarzysta teatralny, najbardziej znany z karykatur przedstawiających przyszłościowe maszyny.
Przyp. tłum.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
can RENAULT CLIO III GRANDTOUR 08 XX PL 001001 PMP cw1v 06 001Zestawy 00103 0000 001 02 Leczenie raka piersi docetakselemMT001001 komMT001popup window 00155 49 Tailgate Avant VIN 8D XA 200 001więcej podobnych podstron