1
Krystian Defer
Mag jest w tobie
Z powrotem do natury; na drzewa, małpy!
J. J. Rousseau
2
Spis Treści:
Wstęp …................................................................................
4
I Filary zdrowia ….................................................................
7
Ciała energetyczne
Procedury oczyszczania organizmu
Suplementacja
II Promieniowanie kształtu …...............................................
30
Pole Morficzne
Kolory Pran
Energetyczny Jogging
III Wahadełko …....................................................................
35
Wykrywacz kłamstw
Poznanie zdania podświadomości
IV Huna …............................................................................
40
Podział osobowości
7 zasad Huny
Ho'oponopono
Huna jako filozofia życia
V Ezoteryka a Fizyka kwantowa …......................................
46
Poziom Unitarny a Poziom Rzeczywisty
Paradoks kota Schrodingera
Indeterminizmu
Twierdzenia Gödla, kryzys racjonalizmu
VI Unerwienie wegetatywne …............................................
54
Świadomość, podświadomość, nadświadomość
Uszkodzenia w unerwieniu wegetatywnym
3
Gimnastyka psychotroniczna
VII Działanie energetyczne …..............................................
67
Choroby jatrogenne
Placebo,nocebo
Choroby przewlekłe
VIII Medycyna Holistyczna …...........................................
73
BSM
Evelyn Monahan i metoda psychotroniczna
Kryształy, stożki,piramidki
Gorczyca biała – cudowne Panaceum
Relaksacja
Uzdrawianie praniczne, Reiki, bioenergoterapia
IX Woda …...........................................................................
89
Masaru Emoto
Woda strukturowana
Woda utleniona
X Prawo Przyczynowo-skutkowe a dywinacja ….............
94
Determinizm czy indeterminizm
Dywinacja
XI Najskuteczniejsze terapie. Medycyna kwantowa..........
98
Wielopak metod
Metoda dwupunktu
XII Dobry Bóg …................................................................
103
Implikacja etyczna
Powstanie Złapaliśmy
Dobrzy ludzie wierzą w Boga
4
Wstęp
Niniejsza publikacja nie jest żadnym poradnikiem zdrowia,magii, ezoteryki.
Jest tylko pewnym subiektywnym spojrzeniem na tego typu zagadnienia.
Pamiętaj,Szanowny czytelniku,o tym, iż w naszym kraju zgodnie z prawem mogą
leczyć i udzielać porad medycznych tylko dyplomowani lekarze, a ja nie jestem
lekarzem, więc to,co tu piszę, w tym świetle proszę nie traktować jako porady
medycznej. Ponadto w innych zagadnieniach, to ja nie roszczę sobie żadnego
tytułu,by kogokolwiek pouczać. Nie jestem też wybitnym znawcą w niektórych, w tej
publikacji poruszonych, tematach. Staram się tu jednak, w tej publikacji,rozjaśnić
pewne aspekty współczesnego spojrzenia na życie. Wszak mamy Erę Wodnika. New
Age już na dobre rozgościł się po obu stronach Atlantyku. I to, co tu piszę,mnie
osobiście bardzo interesuje, zaciekawia,dziwi. Mamy teraz głęboki kryzys
racjonalizmu w naukach teoretycznych. Nie w praktycznych, bo tu przecież mamy
stały postęp techniki,informatyki. Lecz, cóż się okazuje, wraz z postępem
technicznym nauka teoretyczna, czyli fizyka teoretyczna i matematyka, coraz
bardziej zaczynają się przybliżać do mistyki. Taki mały paradoks. Następuje też
pewien kryzys wiary,ale tylko tej zdogmatyzowanej. I ludzie odkrywają, jak gdyby
na przekrój sztywnym dogmatom, inne aspekty Absolutu. Tyle lat,wieków wszak
panowała pełna dominacja Biblii na płaszczyźnie wiary. Dzisiaj jednak ludzie
zaczynają traktować tę Świętą Księgę raczej za pewien zbiór alegorii i przypowieści.
A przecież jeszcze nie tak dawno traktowano wszystko co w Biblii za absolutną
objawioną Prawdę. Moim celem nie jest podążanie tą ścieżką krytyki wiary. Sam,
choć nie jestem Żydem,uważam osobiście,iż najwłaściwszym podejściem do wiary
jest postawa Saduceuszy. Tylko nie w tym ich przyjmowaniu Tory za Absolutną
Wiarę, ale tylko w tym sensie,iż uznawali oni, że człowiek żyje tyle ile ma do
przeżycia na tym łez padole. Owszem Bóg stworzył Świat,lecz osobiście nie wierzę
w ostateczne życie po śmierci. Lecz w każdym aspekcie rzeczywistości można
dopatrzyć się wielkości Absolutu. Nie jest to też,moim zdaniem, sprzeczne z
uznawaniem takich zjawisk i procesów jak Plan Astralny, Pole Morficzne, Kronika
Akaszy, czy nawet do pewnego stopnia Reinkarnacji, itd..
No bo taki jest bogaty właśnie Nasz Świat. Nasze zmysły nie ogarniają tego całego
bogactwa. Trzeba rozbudzić w sobie nie tylko racjonalne i logiczne myślenie, ale
także intuicję i tolerancję odmienności. Podstawowym dla mnie osobiście pojęciem
jest Energia. Pytaniem jest, co niektórzy okultyści i ezoterycy sugerują, czy to pojęcie
jest adekwatne z pojęciem Świadomość? A w ogóle, co to jest Świadomość? Okazuje
się bowiem na polu biologii,iż najprawdopodobniej tym obszarem w naszych
mózgach ,które jest odpowiedzialne za manifestację Świadomości Indywidualnej
5
człowieka, jest Twór Siatkowaty. Ale,o zgrozo! a może : na szczęście, jest to część
mózgu jedna z najstarszych ewolucyjnie. I podobne struktury występują w mózgach
wszystkich kręgowców. Miały je także dinozaury. A to znaczyłoby tyle, że
Świadomość jest dość powszechna w przyrodzie. Jak pisałem,wszak okultyści
uznają, że Energia i Świadomość,to to samo. Nie bez powodu w Hunie i w
Hermetyzmie uznaje się, iż Energia podąża za Uwagą.
Czytając tę publikację,mniej na uwadze, Szanowny czytelniku, że moim celem jest
głównie zainteresowanie Cię zagadnieniami w niej zawartymi. Nie chcę, jak już
pisałem, na Ciebie wywierać wrażenia wszystkowiedzącego, choć, przyznaję, że styl
mojej narracji może tak sugerować.
Moje zainteresowanie paramedycyną wynika z własnego doświadczenia. Moje
poszukiwania na tym polu były dość długie,i podejrzewam już dla mnie na
zawsze( póki żywota) będę drożył ten temat. Zresztą każdy, kto wytrwa w tym
trudzie i przeczyta tę publikację, zorientuje się, iż autor, czyli ja,musi mieć jakieś
osobiste powody,by tak dogłębnie przestudiować,analizować tę tematykę zdrowia i
choroby. Niestety medycyna klasyczna była i jest bezradna jeśli chodzi o przypadek
mojej choroby. I nie jest to odosobniony wyjątek,lecz można powiedzieć, że dzisiaj to
jest raczej normą. Dzisiaj większość chorób przewlekłych, czy nazwijmy je:
cywilizacyjnymi, jest awyleczalne przez medycynę klasyczną. Tak wielu
więc,podobnie i ja,zwraca się po pomoc w kierunku paramedycyny. Czy ją nazwiemy
holistyczną, intergracyjną, czy ludową,naturalną, itd.. Co można powiedzieć o tych
wszystkich metodach paramedycyny? Można powtórzyć za Hipokratesem … jeśli
masz jakąś boleść,to w przyrodzie, Naturze jest na nią co najmniej jedno dobre
lekarstwo...( cytat dość swobodny). Jest? To bardzo prawdopodobne, tylko czasami
życia nie starcza,by znaleźć adekwatne lekarstwo. I w tym tkwi sens i posłannictwo
zawodu lekarza,medyka. Lekarz musi, a właściwie powinien, znaleźć dla nas to
lekarstwo. Przecież w każdym pojedynczym przypadku nie możemy to my sami
szukać przez całe życie remedium na swoje choroby, od tego są lekarze. Niestety w
rzeczywistości nie ma tak dobrze.
Można też zauważyć,iż każda z tych poszczególnych metod medycyny naturalnej jest
komplementarna z innymi. Praktycznie wszystkie one bazują na pojęciu energii,
tylko że uściślijmy: energii witalnej(prana,mana, ki, qi, chi...). Okazuje się także, że
każdy człowiek,chory ma określoną inklinację do jednej lub kilku z tych metod. I
dzięki nim udaje mu się wyjść z choroby lub maksymalnie podleczyć się. Lecz jest
tak też, iż jeśli komuś pomogła metoda „A” w określonej chorobie, to wcale nie jest
jednoznaczne,iż innemu choremu,nawet na tę samą chorobę,pomoże także ta metoda
„A”. A właściwie jest raczej pewne, że pomoże mu inna metoda, metoda „B”. Czy to
jest więc dziwne? Jak to można wytłumaczyć? Można to wytłumaczyć tylko tym, iż
każdy człowiek jest niepowtarzalny, i że każdy człowiek jest inny. Mamy nie tylko
różne grupy krwi, różne geny, różny wzrost, różną wagę,itd.. ale ewenementem
naszego gatunku jest w ogólności bogata różnorodność ciała i psychiki. Z tego
bogactwa wynikają te wszystkie kłopoty w odpowiednim doborze metody
uzdrowienia.
6
Najlepsza wskazówka,która byłaby podsumowaniem wszystkich starań dotyczących
zdrowia i dobrego życia jest taka, by zachować złoty środek, zdrowy umiar.
Podejrzewam,iż do tej wskazówki stosowali się,może nawet nieświadomie, a na
pewno intuicyjnie, ci wszyscy, co w dobrym zdrowiu dożywali wieku starczego.
Dziwne, że podaję tę konkluzję całej publikacji już na jej wstępie. Ale zważ,
Szanowny czytelniku, iż w ten sposób zaznaczam też to, że moim celem jest raczej
wzbudzić w tobie ciekawość zagadnieniami,które tu przedstawiam( w tej publikacji).
A także moim celem,co przyznaję z pewną satysfakcją- może nie całkiem zdrową-,
jest zszokowanie Ciebie, informacjami tu zawartymi. Ponadto, jeśli we wstępie jest
już epilog,to zgodnie z prawem Hitchcoka,co to się będzie dalej działo?!
Publikację tę można czytać od początku do końca zgodnie z numeracją rozdziałów,
ale można ją też czytać wybiórczo, zgodnie z tym na jaki rozdział będzie Cię,
Szanowny czytelniku,interesował. Starałem się bowiem nie powielać treści w
kolejnych rozdziałach,lecz niektóre wątki i tematy siłą rzeczy muszą się powtarzać.
Na zakończenie tego wstępu muszę dodać, gwoli ostrzeżenia, iż nawet najlepsze
porady, czy to będą porady medyczne,magiczne, ezoteryczne,mogą pewnemu bardzo
małemu odsetkowi populacji nawet zaszkodzić. Wszak niejednemu już spadła cegła
na głowę, choć był w drewnianym kościółku. Jednak prawdopodobieństwo tego jest
tym mniejsze, im cenniejsze i właściwsze będą takie porady.
7
I Filary zdrowia
–
Ciała energetyczne
–
Procedury oczyszczania organizmu
–
Suplementacja
Człowiek to nie tylko ciało fizyczne,posiada też pole energetyczne,które
niczym jajo go otacza. To pole, inaczej aura składa się z kilku warstw. Są to: warstwa
eteryczna,która jest energetyczną kopią tkanek i komórek ciała fizycznego, następnie
jest warstwa astralna, w niej odbijają się ludzkie emocje i uczucia,następna jest to
warstwa mentalna, która zależy głównie od stanu psychicznego człowieka, kolejne
warstwy stanowią część duchową( a w jej skład wchodzą warstwa kauzalna,Atman, i
pierwiastek Absolutu). Śmierć nie dotyczy tylko warstwy, aury, duchowej. To ona
stanowi podwaliny w nowej inkarnacji w tej drodze kolejnych wcieleń,którą się
nazywa samsarą. Wszystko, co nie stanowi warstwy duchowej,po śmierci ulega
rozkładowi. Aura, czyli to pole energetyczne jest strukturą dynamiczną. Ulega ona
stałym transformacjom. Jest żywa, zmienna, wielokolorowa. Każda myśl,każda
emocja odbija się swym piętnem na jej stan. Ta aura jak gdyby pulsuje i zmienia się z
sekundy na sekundę. Co ciekawe, choć wielu ludzi ma talent widzenia dosłownego
aury innych ludzi, jednak opisy dalekie są od zbieżności. Do tego stopnia, jeśli mamy
dwoje ludzi,którzy mają dar widzenia aury,i ustawimy ich na wprost „pacjenta”,to
opisy pochodzące od nich,co do barwy,kształtu i dynamizmu jego aury, jest raczej
pewne, że będą się znacznie różnić. Tłumaczy się to tym,iż obraz aury,w znacznej
mierze zależy od pracy mózgu,i rozbieżności powstają nie obiektywnie,lecz właśnie
w mózgu danego człowieka,który obserwuje cudzą aurę. To więc w pewien sposób
potwierdzałoby to,iż każdy człowiek nieco inaczej odbiera rzeczywistość. Więc nie
są być może dalecy od prawdy, ci którzy twierdzą( buddyści), że rzeczywistość jest
tylko iluzją ( mają). I wszystko rozgrywa się w naszych głowach.
Podstawowe elementy aury w tradycji Hinduskiej to tak zwane czakry( czakramy) i
nadis. Czakry dosłownie znaczą tyle co wiry, okręgi. Są to wiry energii, w których
istnieje wewnętrzne połączenie pomiędzy warstwami aury i stała komunikacja
energetyczna pomiędzy nimi,co dotyczy także ciała fizycznego( materialnego). W
ciele energetycznym( aurze) jest kilkaset jeśli nie kila tysięcy mniejszych i większych
czakr. Jednak przyjmuje się, że jest kilka,ewentualnie kilkanaście dużych, bardzo
ważnych czakr, z których większość rozlokowanych jest wzdłuż kręgosłupa i korpusu
ciała. Normą zaś jest,iż w celach medycznych uwzględnia się tylko siedem
podstawowych czakr wzdłuż korpusu ciała. Literatura na ten temat jest ogromna,więc
podejrzewam, Szanowny czytelniku, że znane Ci jest to zagadnienie dość dobrze.
Teraz więc tylko gwoli ścisłości podam tylko nazwy tych czakr. Są to czakry,licząc
od dołu: podstawy, nazywana Muladharą, kolejna druga czakra to czakra sakralna,
Swadishana, później jest czakra splotu słonecznego,Manipura, kolejna to czakra
8
serca,Anahata. Następna to czakra gardła(woli)zwana Vishhuddą, kolejna to czakra
trzeciego oka, Ajna( czyt: Adżna),i ostatnia na wierzchołku głowy to czakra korony,
czyli Sahasrara. Jak już wspominałem, w czakrach dochodzi do stałej wymiany i
przepływu różnych form energii z jednej do drugiej warstwy energetycznej, a także
ciała fizycznego. Oprócz czakr w tradycji Indyjskiej wymienia się nadi. Nadi inaczej
znaczy nerw( dosłowne znaczenie),lecz w tym wypadku znaczy to kanał
energetyczny. Choć ta analogia z nerwem w samej rzeczy ma bardzo istotne
konsekwencje,o czym jeszcze napiszę. Według tradycji Indyjskiej wszystkich
nadis,mniejszych i większych, nawet o wielkości bardzo małej, jest w strukturze bytu
ludzkiego około 72 tys.,co nadmienię ma duże znaczenie, bowiem ustalono, że
wszystkich większych i mniejszych nerwów autonomicznego( wegetatywnego)
układu nerwowego jest również około 72 tys., co, wydaje się, nie jest zbieżnością
przypadkową. Podobnież w splocie słonecznym również jest około 72 tys. połączeń
nerwowych.
Najważniejsze trzy nadis w strukturze człowieka są to nadis,które biegną wzdłuż
kręgosłupa. Są to, nadis główny czyli Sushumna,oraz dwa równie ważne lecz już
niejako spolaryzowane nadis,jeden jest o charakterze żeńskim, czyli Ida, dobiega ona
wzdłuż kręgosłupa aż do lewej dziurki nosa, oraz Pingala, która ma charakter męski,i
dobiega do prawej dziurki nosa. W nadis, i w tych głównych, i w tych mniejszych,
energia(prana) krąży. I w zdrowym ciele, tym nawet wielowarstwowym, energie te
krążą w sposób bezproblemowym,bez żadnych zatorów lub blokad. Choroby
zaczynają się wówczas, gdy najczęściej na skutek przeżywanych emocji, traum i
stresu powstają w nich jakieś blokad, a nawet-jeśli chodzi o nerwy – jakieś paraliże.
Oczywiście, jak już pisałem, aura ludzka jest tworem bardzo dynamicznym i mało
trwałym, jeśli chodzi o konkretny wzór wibracji. Jednak blokady w nerwach lub w
nadis powodują bardzo poważne problemy zdrowotne. Pocieszające jest jednak to,iż
w toku ewolucji, zostały wykształcone skuteczne sposoby w jakich to struktura
naszego bytu, ta nieświadoma, ale odpowiedzialna za homeostazę, radzi sobie
doskonale z większością z tych nieprawidłowości,przywracając, po jakimś większym
wybijającym z równowagi stresie, równowagę energetyczną oraz prawidłową
homeostazę. Jednak choroby to sygnał dla nas, że ta swoista „naprawa” nie powiodła
się. Towarzyszy temu najczęściej ból lub dyskomfort. To też jest sygnał z poziomu
podświadomości dla nas( czyli dla naszej świadomości), że naturalne sposoby
regulacji są bezradne, i że musimy coś z tym zrobić,bo każda choroba wywiera
niekorzystny wpływ na resztę naszego bytu, nie mówiąc już o tym, że poważna
choroba może skutkować śmiercią. Radzę między bajki włożyć to stale
przywoływane przez ludzi „ mądrych” ,lecz moim zdaniem raczej bezradnych wobec
ludzkiego cierpienia, zdanie,iż: ... choroba i cierpienia uszlachetniają... W
rzeczywistości długotrwała choroba rujnuje psychikę człowieka i degraduje jego
człowieczeństwo. Choć z drugiej strony dla nauki samego życia,można rzec dla
rozwoju duchowego, dla samsary, koniecznym jest dla każdego z nas,przyznaję, na
własnej skórze przeżyć i cierpienia i radości,i choroby i przyjemności. I tylko w tym
kontekście można się zgodzić z ową maksymą. Jednak, powtarzam, zbyt długa
9
choroba i ból degradują tylko nasze człowieczeństwo. Czaky i nadis są energetycznie
połączone. Przyjmuje się, iż tam, gdzie nadis się krzyżują i przecinają, powstają
właśnie owe wiry energii, owe czakry. Ponadto owe trzy główne nadis, czyli
Ida,Pingala i Sushumna mają ogromny wpływ( i jest to relacja zwrotna) na te główne
czakry,których nawet tylko lokalizacja przecież wiele mówi, że muszą być takie
powiązania.
Podobnie także w tradycji Chińskiej przyjmuje się,iż energia( qi) płynie w strukturze
człowieka kanałami,które tu nazywa się meridianami. Takich meridianów jest sporo.
Lecz przyjmuje się,iż jest 12 meridianów głównych,a także 12 meridianów
mięśniowo-skórnych oraz 8 meridianów cudownych. Według medycyny Chińskiej
choroby wynikają z dysfunkcji przebiegu energii qi w tych meridianach. Mogą to być
blokady, zatory i inne anomalia. Proces leczenia zaś polega na konsekwentnym
poprawieniu przebiegu energii( seanse akupunkturowe poprzez nakłuwanie igłami
odpowiednich punktów na tych meridianach) w konkretnym meridianie.
Konsekwentnie, ponieważ czasami( nie czasami lecz prawie zawsze) trzeba
powtarzać te seanse medyczne kilka,kilkanaście razy, aż do uzyskania istotnej
poprawy. Byłaby to pewnego rodzaj tylko orientalna ciekawostka, i do takich można
by wtedy zaliczyć akupunkturę, czyli główną gałąź medycyny Chińskiej,lecz jednak
okazuje się, że owe słynne punkty akupunkturowe, należące do konkretnych
meridianów, z powodzeniem wykorzystuje się także w takich już sensu stricto
zachodnich terapiach jak EFT( opukiwanie), medycynie kinezjologicznej i
holistycznej,i w innych metodach,które powstały głównie w USA i w Europie. I one
działają. Czego dowodzi skuteczność tych zachodnich metod, którą nie można
wyjaśnić li tylko efektem placebo. Zresztą medycyna holistyczna jest to jeden wielki
zlepek eklektyczny wszystkich takich zachodnich i wschodnich metod i procedur
uzdrawiania,które uważa się za skuteczne.
Nasz byt więc jest to jeden pulsujący i tętniący bąbel energetyczny. Zaś ciało
fizyczne, choć bardzo ważne,nie stanowi w nim dojmującego elementu. Wibracje i
kolory zaś tego bąbla,lub jaja,kokonu, wreszcie można rzec aury, stale się zmieniają.
I ich pulsacja zależy od naszych myśli,emocji,uczuć i wreszcie konkretnych działań
na polu fizycznej rzeczywistości. Czy trzeba być jednak Bachem by docenić piękno
licznych kantat,których on był twórcą ? Nie. Podobnie, czy trzeba znać te wszystkie
zależności energetyczne, czy trzeba je wszystkie kontrolować, by cieszyć się życiem?
Odpowiedź będzie taka sama. Lecz tak jak lepiej znać nuty lub pewne reguły
kompozycji, by słuchać i docenić kantaty, tak warto też przynajmniej zapoznać się z
głównymi postulatami tej wiedzy, w której zawiera się także znajomość struktur
energetycznych bytu człowieka,oraz podstawowe zasady dobrego funkcjonowania w
tym ciężkim naszym życiu na tym łez padole.
Dobre zdrowie. Od czego zależy? Charakterystyczne, że ludzie, którzy dobrze nam
życzą, którzy nas lubią przy wszelkiego rodzaju takich sytuacja, gdy wymienia się
życzenia, czyli na przykład z okazji urodzin, z reguły życzą nam dobrego zdrowia.
Zdrowie to chyba najważniejszy element dobrego funkcjonowania w społeczności
ludzkiej. Jakoś życia gwałtownie pogarsza się wskutek choroby. Jeśli zaś choroba
10
zmienia się na nieuleczalną lub przewlekłą, mamy już wówczas do czynienia z
prawdziwą klęską i katastrofą,przynajmniej dla tego,kto tak zachoruje, a nawet dla
jego rodziny i kręgu przyjaciół. W czasie choroby nie tylko rezygnujemy z
większości rozrywek, w które,przyznajmy, obfituje kanon naszej zachodniej
cywilizacji. Zostaje praktycznie tylko to,co możemy zyskać w swoim domu. Czyli
dobra książka,muzyka i TV. To wcale niemało. Lecz przecież znacznie bogatsze
można wieść życie, będąc w pełni zdrowym. Ponadto jeżeli chorobie towarzyszy
uporczywy ból lub inne sensacje fizyczne, co dotyczy większości chorób, to nawet
rezygnujemy z tych nielicznych naszych domowych rozrywek. A jedyna rozrywka,
jaka pozostaje po prawdzie,to stałe narzekanie i męczenie członków rodziny.
Zadajmy więc sobie fundamentalne pytanie, od czego zależy nasze dobre zdrowie i
nasze dobre samopoczucie?
Od prawidłowej aktywności fizycznej. Od sposobu odżywiania. Od prawidłowej
aktywności mózgu. Od prawidłowych relacji interpersonalnych( społecznych). Od
prawidłowych nawyków i umiejętności nabytych. Od zadowolenia z wykonywanej
pracy. Od prawidłowych relacji małżeńskich i rodzicielskich. Od …
Można by tak jeszcze długo.
Od razu więc tu nasuwa się takie spostrzeżenie, iż człowiek to skomplikowana
maszyna biologiczna. A to przecież nie wszystko, bo człowiek posiada także ducha i
ważne są też dla niego aspekty duchowe,które też wpływają przecież na jakość życia.
Przedstawię więc tu pokrótce kilka zaleceń,które wszak sam nie wymyśliłem,lecz
zaczerpnąłem z książek,głównie Prof. Tombaka , A Moritza, Małachowa,
M.Błaszczyszyn, I. Gumowskiej, oraz kilku innych autorów.
Paracelsus chyba jako jeden z pierwszych powiedział,iż śmierć czai się w jelitach.
Jako pierwszy więc krok w kierunku uzyskania dobrego samopoczucia i pełni
zdrowia,proponuję zadbać o swoje jelita. W jelitach bowiem przez lata życia,przez
lata trucia się pokarmem- bo tak naprawdę współczesny człowiek truje się
pokarmem- zalegają stopniowo toksyczne odpady, nazywane kamieniami
kałowymi,które progresywnie i z coraz większą intensywnością zamulają cały
organizm. Od dawna można już uznać za pewnik,iż człowiek nie kieruje się tą
prastarą maksymą, iż … je się, by żyć, a nie żyje się, by jeść...
Niestety odkąd żywności w bród,odkąd jest ona stosunkowo tania i łatwo dostępna,ta
maksyma praktycznie przestała funkcjonować w populacji ludzkiej. Jedynie ludzie
światli i dbający o siebie stosują się do niej. Naturalne odruchy żywieniowe,które
dawniej chroniły ludzi, tak jak jest w dalszym ciągu jeszcze wśród zwierząt- nawet
podlegają im nadal psy i koty( co wiedzą dobrze ich właściciele)-, można dzisiaj
zaobserwować jedynie u małych dzieci. I to należy się spieszyć z tą obserwacją,
bowiem rodzice stosunkowo wcześniej wytrącają maluchy z tych pożytecznych
żywieniowych odruchów. I już kilkuletnie dzieci, bywa że odżywiają jak dorośli,
czyli jak ich rodzice. Garną się tylko do tego co słodkie, słone i tłuste.
Niestety podobny wzorzec odżywiania prowadzi do tego, iż bardzo szybko ludzie
odczuwa to fizycznie, a właściwie ich jelita zapełniają się tymi kamieniami
kałowymi. Wiadomo, że organizm ściąga z jelita grubego, bo to właściwie o niego w
11
tym wszystkim chodzi,wodę. Można więc sobie dopowiedzieć, iż ważna jest jakoś tej
wody. Ona oczywiście jest odpowiednio odfiltrowana i oczyszczona przez
odpowiednie mechanizmy, nim jest przyswojona przez organizm,jednak przecież
wszystkiego nie da się oczyścić. Więc jeśli w naszych jelitach( jelicie grubym)
zalegają psujące się odpady,które sam organizm nie umie usunąć, bowiem przyklejają
się one i przylegają do ścianek jelita, no to jakość tej wody jest coraz gorsza. Co w
konsekwencji stopniowo prowadzi do samozatrucia całego organizmu i do jego
zamulenia. Normalnie człowiek powinien raz dziennie oddawać stolec, jeśli to robi
częściej,przy wykluczeniu tylko biegunki, tym lepiej. Ważne jest także jaka jest
objętościowa zawartość stolca. Prawidłowo powinno się wydalić dziennie tyle
stolca,ile objętościowo zjadło w posiłkach jedzenia. Nie ma tu żadnej
nieprawidłowości, w tym co napisałem- może ktoś przecież powiedzieć
przytomnie,iż nie jest tak,przecież organizm zużywa jedzenie do procesów
metabolizmu i innych funkcji życiowych- ponieważ 70 % oddawanego stolca to
martwe mikroorganizmy symbiotyczne,które żyją w środowisku jelita grubego.
Ważna jest też barwa stolca. Stolec nie powinien być jasny,bo to świadczy o chorobie
wątroby i złym wydzielaniu żółci. Najlepiej jest, gdy stolec nie ma przykrego
zapachu. Przykry zapach stolca, jest jednym z wcześniejszych objawów braku pełni
zdrowia,nawet gdy się jeszcze stosunkowo dobrze czujemy i nie skarżymy się na nic.
Zważ, Szanowny czytelniku,ponownie na to,co powiedział Paracelsus: … śmierć czai
się w jelitach...
Kamienie kałowe, czyli inaczej psujące się resztki kałowe,które przywierają do
wewnętrznej warstwy kiszki stolcowej, są bardzo szkodliwe dla organizmu. Zbierają
się one w tej formie latami. Bywa, że skutecznie mogą one zamknąć drożność jelita.
Jeśli obserwujesz u siebie,iż systematycznie z miesiąca na miesiąc masz coraz
węższą średnicę wydalanego stolca, to koniecznie musisz coś z tym zrobić.
Najlepsze,wydaje się, w tej sytuacji jest dokonanie serii lewatyw. Lecz nim o
lewatywach, to jeszcze kilka słów o drożności jelit. Kamienie kałowe zbierają się
latami. Człowiek po 40-tce, taki to,który dotąd nie przejmował się zbytnio,jak pracuje
jego organizm, żył tak z dnia na dzień, ma takich kamieni kałowych w jelicie grubym
nawet do 15 kg. Nie dość więc, że one zatruwają organizm,to jeszcze stanowią
pewien,i to dość duży, balast dla ciała. Deformują one także wewnętrzną część
trzewi, tak iż takie organy jak żołądek, dwunastnica, a nawet wątroba i inne organy,
są deformowane przez jelito grube z tak nagromadzonymi kamieniami kałowymi.
Wpływa to więc także, jak łatwo się domyślić, na prawidłową pracę tych organów.
Ponadto trzeba tu zauważyć, iż w jelicie grubym w pewnej symbiozie żyją drożdże
candida albicans, które normalnie są dość pożyteczne. Lecz w pewnych sytuacjach,
wtedy gdy sobie za bardzo folgujemy w jedzeniu, spożywając za dużo cukru i jego
pochodnych,i ogólnie śmieciowego jedzenia,drożdże te złośliwieją i zamieniają się w
grzybnię. Dochodzi wtedy do tak zwanej kandydozy(grzybicy),która dotyczy nie
tylko jelit, czy układu pokarmowego,lecz praktycznie całego ciała. Jest to bardzo
niebezpieczna choroba i,co ważne,bardzo trudno uleczalna.
Trzeba więc udrożnić tę rurę ściekową, jaką staje się takie zaniedbane jelito grube.
12
Jeśli jednak podejrzewasz u siebie jakieś poważne choroby jelit, typu początki
perforacji jelita,lub uchyłkowatość, radzę wprzódy poradzić się odpowiedniego
lekarza,nim przystąpisz do lewatyw,bo mogą być one dla ciebie wtedy niebezpieczne.
Lewatywy dobrze wykonane bardzo dobrze wpływają na ogólną pracę jelita grubego.
Mogą one skutecznie wyleczyć z długotrwałych zaparć, mogą one oczyścić jelito
grube z kamieni kałowych oraz z innych brudów,które po latach się tam zebrały, a nie
zostały wydalone; spowodować w konsekwencji przy jeszcze innych staraniach, iż
odbuduje się prawidłowa flora bakteryjna i zostanie uleczona kandydoza,albo zrobisz
przynajmniej duży krok w tym kierunku,bo, by wyleczyć się skutecznie z kandydozy,
trzeba też zmienić nawyki żywieniowe. Niektórzy naturoterapeuci są zdania,iż to
właśnie kandydoza jest pierwotną przyczyną chorób w ciele człowieka, w tym
przyczyną tak ciężkich jak nowotwory.
Jeśli już mowa o prawidłowej florze bakteryjnej, czyli o symbiotycznych
bakteriach,które żyją,i powinny żyć, w jelicie grubym, to warto tu podkreślić,iż
szacuje się,iż takich korzystnych dla człowieka mikroorganizmów w jelicie grubym
jest od 500 do800 gatunków. Można tu wymienić takie bakterie, jak z grupy
Lactobacillus, albo Bacteroides,i inne. Ilość zaś tych i podobnych bakterii-ogólnie
mikroorganizmów- w jelicie grubym przekracza dziesięciokrotnie ilość wszystkich
komórek w ciele ludzkim. Jest ich więc gigantyczna liczba, i stale się namnażają i
giną, stąd nie dziwi już to, że taki duży procent wydalanego kału to właśnie martwe
takie bakterie i mikroorganizmy. Bakterie te i inne mikroorganizmy oprócz tego, że
produkują niektóre niezbędne dla człowieka związki,które z jelita grubego są
wchłaniane do organizmu, stanowią one także barierę biologiczną dla innych, ale już
szkodliwych,mikroorganizmów.
W sytuacjach zagrożenia życia lekarze często przepisują antybiotyki. Byłoby to
dobrze,lecz czasami potrzeba kilku „podejść” nim wceluje się skutecznie z takim
antybiotykiem,na które dana bakteria,powodująca chorobę, nie jest w końcu
uodporniona. Ponieważ przez lata stosowania antybiotyków gro śmiertelnych dla
człowieka bakterii jest już uodporniona na większość z nich. Trwa więc w
laboratoriach medycznych ostra wojna. My staramy się stworzyć nowe,skuteczne
antybiotyki. A chorobotwórcze bakterie się na nie uodparniają. Na razie im gremio to
ludzie wygrywają w tej wojnie „biologicznej”,lecz istnieje realne niebezpieczeństwo
powstania tak złośliwych i niebezpiecznych bakterii,mikroorganizmów, które mogą
stanowić zagrożenie nawet dla całej populacji ludzkiej, i to we wszystkich zakątkach
naszego globu.
Antybiotyki,oprócz tego, że niszczą chorobotwórcze bakterie,skutecznie zabijają te
dobre bakterie zawarte w prawidłowej mikroflorze człowieka,i to nie tylko te w
układzie pokarmowym. Skutek jest taki,iż po wykonaniu całego cyklu przyjmowania
antybiotyku, nasz układ pokarmowy jest wyjałowiony. Lecz to, co było i jest dobre w
walce z chorobotwórczymi mikrobami,dla jelita grubego jest zagrożeniem. Bowiem
wyjałowione jelito grube nie ma naturalnego biologicznego buforu bezpieczeństwa,
który w dużej mierze polegał także na tym,iż pierwotnie w jelicie był ogrom
symbiotycznych bakterii. A w tym przypadku w liczbie zawarta była siła. Im więcej
13
symbiotycznych mikrobów, tym lepiej, tym większą stanowią one barierę przed
szkodliwymi mikroorganizmami. Przy wyjałowieniu jelita staje się ono
automatycznie łatwym celem ataku złych mikrobów( bo mikroby są praktycznie
wszędzie, w powietrzu, wodzie i pokarmie) , czyli takich,które tylko czerpią pokarm
z treści jelita, wydzielając także przy tym szkodliwe i trujące związki dla organizmu
człowieka. Dlatego celowe jest zaraz po zakończeniu kuracji antybiotykowej
skupienie się, by jak najszybciej odtworzyć tę korzystną mikroflorę. Do tego
najlepszym sposobem jest przyjmowanie odpowiednich probiotyków, które
skutecznie namnażają dobre mikroorganizmy, wszędzie tam, gdzie to jest konieczne.
Jak więc praktycznie przystąpić do oczyszczania jelita grubego? Najbardziej
skuteczną metodą jest hydrokolonoterapia. Jest to tak zwana lewatywa absolutna.
Polega na wprowadzaniu, przy zastosowaniu odpowiedniego urządzenia, pod
umiarkowanym lecz stałym ciśnieniem czystej wody,o odpowiedniej temperaturze,
poprzez odbyt do jelita grubego, z równoczesnym odprowadzaniem wypływających z
jelita nieczystości. Wszystko to dokonuje się prawie że w sterylnych warunkach. A
całą operacja ma obieg zamknięty. Ewentualnie można jedynie obserwować przez
przezroczyste rurki,co wypływa z jelit. Zabieg trwa aż do momentu wyczyszczenia
całego jelita grubego, w tym tych jego części,które zwykłą lewatywą nie mamy szans
oczyścić. W tym przypadku o skuteczności zabiegu decyduje głównie ciśnienie
wody,która tym samym może dojść do wszystkich zakamarków jelita grubego. Lecz
uwaga! Przed wykonaniem hydrokolonoterapii trzeba być bezwzględnie pewnym, iż
nie ma się jakichś chorób jelita, typu owrzodzenia. Bowiem ciśnienie wody,choć
małe, wywiera jednak pewien efekt, nacisk na ścianki jelit,i teoretycznie chore jelito
może nawet uszkodzić. Dlatego też hydrokolonoterapia jest wspaniałym zabiegiem
profilaktycznym dla ludzi zdrowych. Ponieważ tylko tacy ludzie mają na pewno
zdrowe jelita,więc nic im nie zagraża przy tym zabiegu. I, rzeczywiście, odnotowuje
się stały wzrost jej popularności wśród na przykład znanych ludzi biznesu,kultury,
sportu i polityki. Po wykonaniu hydrokolonoterapii lub serii lewatyw warto zażywać
także probiotyki, lub sfermentowany odpowiednio nabiał, taki to, który zawiera
bakterie korzystne. Probiotyki spowodują odtworzenie korzystnej mikroflory jelit.
Lewatywy możemy wykonywać praktycznie sami we własnym domu. Jest wiele
wersji takich wlewek. Przede wszystkim dość łatwo można zakupić zestaw do
lewatyw,który składa się najczęściej z odpowiedniego irygatora oraz worka, w
którym, w czasie zabiegu,znajduje się odpowiedni płyn do lewatyw. Jakie więc mogą
być typy lewatyw? Najczęściej stosuje się lewatywę z ciepłej i czystej wody,o
temperaturze maksymalnej poniżej lub równej temperaturze ciała, dodatkowo
dodając do niej sok z cytryny. Sok z jednej cytryny zupełnie wystarczy na 1,5 l takiej
wody. Cytryna, w takim lub mniejszym stężeni spowoduje lekkie podrażnienie
wewnętrznej warstwy jelita, co spowoduje oderwanie toksycznych mas kałowych.
Pośrednio także zdezynfekuje ona te części jelita,które zostaną objęte lewatywą.
Warto sobie jednak tu od razu uświadomić, iż lewatywy klasyczne, ile byśmy ich
nawet nie robili,nie oczyszczą całego jelita grubego, tylko oczyszczą jego ostatnie
14
fragmenty przed odbytnicą, czyli okrężnicę zstępującą oraz okrężnicę esowatą,przy
wielkich staraniach być może da się oczyścić także, przynajmniej częściowo,
okrężnicę poprzeczną . Praktycznie nie ma szans by oczyścić dokładnie tym
sposobem okrężnicę wstępującą. Jednak pewna gradacja, to znaczy stosowanie
lewatyw w pewnym cyklu( nie sporadycznie i nie incydentalnie),o którym jeszcze
napiszę,pozwala choćby tylko częściowo oczyścić całe jelito grube.
Stosuje się także lewatywy z naparu rumianku. Oto 4 łyżki rumianku, takiego prosto
ze sklepu zielarskiego lub odpowiedniej apteki,należy zalać 1,5 wrzącej wody, i
postawić pod przykryciem( uwaga! Nie gotować) aż do momentu,gdy całość osiągnie
temperaturę poniżej temperatury ciała(poniżej 37ºC) lecz nie mniejszą niż
temperatura pokojowa ( 21ºC). Należy wtedy przecedzić płyn, i tak otrzymaną
miksturę można już użyć do lewatywy głównej. Można stosować i inne zioła,
kierując się tym tylko,by nie podrażniać zbytnio ścianek jelita. Trzeba mieć na
uwadze,iż jelito jest tkanką aktywną, bo to właśnie z jelita na przykład jest normalnie
ściągana przez organizm woda oraz niektóre witaminy i związki organiczne.
Uszkodzenie zaś jelita może teoretycznie prowadzić nawet do śmierci.
Za najlepszy typ lewatywy uchodzi powszechnie lewatywa kawowa. Jak ją
przygotować? Należy do 2l wody- bardzo czystej- nasypać 4 łyżki stołowe zmielonej
kawy. Następnie pod ogniem doprowadzić do wrzenia,a potem pod małym
ogniem,pilnując,by się nie gotowała, zostawić na 15 min.. Następnie miksturę
przecedzić,by usunąć fusy, i odczekać,aż temperatura spadnie poniżej 37ºC.
Otrzymaną miksturę można już użyć do lewatywy. Tak przygotowaną miksturę
lewatywy kawowej propaguje dr Gerson, na przykład w terapii
przeciwnowotworowej. Ale ma ona praktycznie same zalety( lewatywa kawowa).
Powoduje ona bowiem między innymi oczyszczenie dróg dróg żółciowych oraz
dobrze wpływa na pracę wątroby. Oczywiście,dobrze też wpływa na ogólny stan
jelita grubego.
Wbrew obiegowym opiniom lewatywy wcale nie rozleniwiają jelit, jak to robią silne
środki przeczyszczające, których z czasem trzeba brać coraz więcej. Wręcz
przeciwnie,lewatywy leczą zaparcia. Tylko że trzeba je stosować z głową.
Najczęściej przez naturoterapeutów zalecane jest stosowanie lewatyw w takim
cyklu,iż najpierw w pierwszym tygodniu codziennie, w drugim tygodniu co dwa dni,
w trzecim co trzy, aż do sytuacji jeden zabieg na tydzień. Następnie należy przerwać
sesję lewatyw, i obserwować, jak reaguje organizm. Czy zaparcia ustąpiły? Jak się
czujemy? Jeśli nie ma pozytywnych zmian,po jakimś czasie można cały cykl
lewatyw powtórzyć.
Lewatywy lub hydrokolonoterapia są zabiegami typowo jednak profilaktycznymi. Do
takich będą też należały pozostałe zabiegi i czynności pro zdrowotne,które tu
postaram się opisać. Wpływają one przede wszystkim na ogólną poprawę
samopoczucia, na wyregulowanie organizmu, na pozbyciu się niektórych
dolegliwości, takich to,na występowanie których lekarze zwykle mówią pacjentom,iż
taka to już ich uroda( tych pacjentów). Są to bowiem wszystko przypadłości tak
zwanego zużycia ciała. Przecież wszystko się z czasem zużywa. I samochód, i
15
telewizor, i … nasze ciało. Oczywiście, natura zaopatrzyła nas w szereg
mechanizmów regulujących, które, jak twierdzą znawcy, dobrze przez ciało
wykorzystane w konsekwencji pozwoliłyby nam dożyć w dobrym zdrowiu i dobrym
stanie ciała do 120 roku życia, co stanowi prawdopodobnie już ostateczną barierę.
Tylko trzeba szanować własne ciało. Wszak pasjonaci motoryzacji umieją tak
konserwować stare modele aut, że przez długie lata wyglądają one jak nowe. I my też
musi,jeśli chcemy długo i zdrowo żyć, wykonać w tym kierunku pewne czynności
konserwujące stan naszego ciała i psychiki.
A jakie to są typowe objawy zużycia ciała? Na pewno będzie to nadwaga,problemy
dermatologiczne, choroby przewlekłe,ubytki uzębienia, łysina, na pewno będzie to
permanentne zmęczenie,które się odczuwa,i które zabiera radość życia. Nic tylko by
się chciało mieć spokój, i najlepszym miejscem zdaje się wtedy jest łóżko. Jeśli
myślisz, Szanowny czytelniku, że taka postawa charakteryzuje tylko leni,to chyba
jednak trzeba cię będzie wyprowadzić z tego błędu. Owszem, potocznie takich ludzi
się nazywa leniami,ale jest to syndrom chorobowy,który nawet został sklasyfikowany
jako Zespół Przewlekłego Zmęczenia. W USA ludzie się na to leczą, i przyjmuje się,
że miliony Amerykanów właśnie na coś takiego choruje. Jest kilka przyczyn,które
powodują tę chorobę, ale ogólnie można stwierdzić, iż wynika ona właśnie ze
zbytniego zużycia ciała, i to tego fizycznego, ale także i umysłowego. Normalnie
człowiek w czasie doby jest aktywny. Jest ciekawy życia. Co oddaje słynne
powiedzenie,iż … człowiek inteligentny nigdy się nie nudzi... Tu można słowo
„inteligentny” zamienić na słowo „zdrowy”. Otóż terminy: zmęczony, leniwy i
nudno, jakże do siebie doskonale pasują. I tu trzeba zaznaczyć,iż zmęczenie i nuda to
już raczej objawy chorobowy. Inne objawy zużycia ciała to wszelkie choroby
przewlekłe, to częste migreny, a także to choroby autoimmunologiczne. To demencja
umysłowa,ociężałość umysłowa, otępienie umysłowe, wszystkie one narastają z
czasem. Oczywiście, tylko wtedy, gdy nie dokonamy żadnych zabiegów pro
zdrowotnych i pozwolimy naszemu ciału i duchowi- tu użyję dosadne słowo – w
miarę upływu lat dziadzieć.
W pewnej profilaktyce warto także co jakiś czas przeprowadzać gruntowne
oczyszczanie takich ważnych narządów jak wątroba, nerki,kości i stawy, a nawet
krew i limfę. Nie ma jakichś specjalnych zaleceń co do tej kwestii,lecz przyjmuje się,
iż raz na kilka lat,powiedzmy co 5 lat- szczególnie po 40-ce, warto sobie takie
zabiegi zafundować. One nie są jakieś specjalnie zajmujące i takie, iż musielibyśmy
na dłuższy czas zaszyć się w jakiejś głuszy, z dala od ludzi,i tam je przeprowadzać.
Chociaż, faktycznie, istnieją takie wyspecjalizowane ośrodki,i to już w Polsce,które
oferują w ramach wykupionego turnusu sesję takich zabiegów. Oczywiście, większą
korzyść z takich zabiegów będą mieć ci,którzy dosyć brutalnie traktują na co dzień
swoje ciało, na przykład odżywiają się niezdrowo,ładują w siebie te w sumie
kilogramy sztucznych enzymów, ulepszaczy, barwników, spulchniaczy, którymi to
„smaczne” jedzenie typu fast foodów jest bardzo obficie nafaszerowane, niż ci,którzy
dbają o swoją fizis( ciało). Jednym z typów takich zabiegów są serie lewatyw,innym
typem jest na przykład gruntowne oczyszczenie wątroby i woreczka( jeśli go jeszcze
16
masz, Szanowny czytelniku) żółciowego. Zajmijmy się więc wątrobą. Wątroba,
dopiero wtedy daje o sobie znać, gdy jest już naprawdę źle. Przez całe życie- tak
było dotąd, czyli do czasów, w których znaleziono jednak metody jej oczyszczania-
w wątrobie tworzą się różnego rodzaju odpadki w formie kamieni, czy to są koreczki
cholesterolu lub bilirubiny, czy po prostu zestalona żółć. W każdym razie te kamienie
zbierają się,powodując pewnego rodzaju obniżenie sprawności pracy wątroby, a
wszak jest to jeden z najważniejszych organów,który jest wielkim laboratorium
chemicznym,i który wykonuje kilkaset różnych procesów chemicznych. Zasada jest
dość prosta; im gorzej traktujesz swoje ciało, to znaczy w tym przypadku,im gorzej
się odżywiasz, tym więcej masz takich kamieni w wątrobie. Warto więc sobie
przepracować takie gruntowne oczyszczenie wątroby i woreczka żółciowego.
Jakie są podstawowe objawy chorej wątroby? Są to:
–
zabarwiony na żółto język
–
pojawienie się przebarwień na skórze, różnych plamek, brodawek
–
zimna i wilgotna skóra ciała i rąk
–
brak możliwości zrobienia prawą nogą kroku takiej samej długości jak lewą
nogą
–
oczywiście żółtaczka ciała i białkówki oka to już symptom alarmujący.
To,co teraz napiszę, jest w dużej mierze oparte na tym,co w swych książkach
przekazali Prof. Tombak i A. Moritz. Co do szczegółów obaj Panowie mają nieco
inne podejście, lecz sens jest podobny.
Zabieg przeprowadzenia czyszczenia wątroby, jego rdzeń, trwa dwa dni. Jednak już
na kilka dni, najlepiej pięć dni, przed tym właściwym zabiegiem warto już
przeprowadzić procedurę wstępną,która będzie polegała na zastosowaniu
odpowiedniej diety, takiej to by nieco zwolnić w tym czasie obciążenie wątroby.
Czyli w tym czasie należy zrezygnować ze wszystkich ciężkostrawnych
posiłków,ograniczyć się do przyjmowania gotowanych warzyw,lekkostrawnych dań.
Oczywiście, jest to też kwestia indywidualna, jak i co na kogo działa. Ale człowiek
po 40-ce już raczej doskonale wie, jak wpływają na niego poszczególne zjadane
produkty. W tym czasie także( 5 dni) warto pić, nawet może być z kartonu, 100 %
sok jabłkowy, przynajmniej 1l dziennie. Zadaniem soku jabłkowego w tym czasie
jest pewnego rodzaju zmiękczenie owych kamieni wątrobowych- bo jak pisałem, je
uformowała dosyć plastyczna żółć- by one w czasie zabiegu głównego mogły bez
bólu, tak właśnie bez zbędnego bólu dla nas, przejść całą drogę w przewodach
żółciowych,nim w końcu zostaną wyparte do dwunastnicy a później do jelit. A jaki to
może być ból, doskonale wiedzą ci( niestety głównie kobiety),u których zalegają w
woreczku żółciowym takie kamienie i potem „pragną” się z tego woreczka
przemieścić,lecz ich średnica jest znacznie większa niż średnica przewodów
żółciowych.
Do zabiegu oczyszczenia wątroby potrzeba :
17
–
200 ml oleju, najlepiej słonecznikowego,ale może być dowolny olej roślinny
–
około 1kg cytryn
–
ząbek czosnku
–
termofor lub poduszka elektryczna
Dzień pierwszy:
Rano lekki posiłek, następnie po 14:00 już nic nie spożywamy. Jeśli odczujemy jakiś
głód można wypić trochę soku,najlepiej świeżo przygotowany sok marchwiowy lub
jabłkowy. Cały czas poszcząc obserwujemy reakcje organizmu. Jeśli ktoś jest
przyzwyczajony do regularnych posiłków, może odczuć pewne sensacje typu
mdłości,może zacząć boleć głowa. To typowe objawy oczyszczania się organizmu.
Należy wtedy zrobić sobie lewatywę z dodatkiem soku cytrynowego.
Dzień drugi:
Po przebudzeniu można wypić szklankę gorącej ,przegotowanej wody małymi
łyczkami. Następnie rano należy wykonać lewatywę z dodatkiem soku cytrynowego.
Do 14:00 można jeszcze wypić odrobinę soku. Po 14:00 trzeba się zupełnie wyłączyć
z otoczenia. To znaczy wyłączyć telefony, najlepiej zamknąć się w domu, w swym
pokoju. Poprosić współlokatorów, rodzinę, by nas zostawili w spokoju. Nie
prowadzić żadnych rozmów. Można się położyć.
O 18:00 do naczynia z gorącą wodą wstawić butelkę z olejem. Należy wycisnąć
ząbek czosnku. Wycisnąć sok z cytryn.
O godzinie 18:30 należy mieć już przygotowane:
–
dwa kieliszki 50ml,jeden do oleju,drugi dla cytryny
–
elektryczną poduszkę,lub termofor
–
olej,około 200ml
–
sok z cytryny,około 100-150ml.
Następnie należy wziąć prysznic,10min,dobrze rozgrzać ciało i położyć się.
Dalej należy postępować ściśle według zaleceń. Oto one:
–
o godz. 19:00 wstajemy, nalewamy do jednego kieliszka olej(około 40ml),do
drugiego kieliszka sok z cytryną (około40ml)
–
wypić olej, następnie popić sokiem z cytryny
–
następnie kładziemy się i rozgrzewamy wątrobę( poduszką lub termoforem)
–
o godz 19:15 znów wypijamy olej(40ml) i sok z cytryny(20-30ml).Kładziemy
się i ogrzewamy wątrobę. I tak cyklicznie co 15 min,aż wypijemy cały olej i
sok z cytryny.
–
Jeśli po kolejnej porcji( najczęściej po czwartej) pojawią się nudności,
powąchać należy roztarty czosnek. Jeśli nudności nie miną,kończymy
wówczas, niezależnie ile wypiliśmy dotąd, picie oleju. Następnie kładziemy się
na prawym boku,podłączamy poduszkę elektryczną tak by ogrzewała wątrobę,
i oglądamy TV lub czytamy książkę.
–
Od 21:00 do 23:00 następuje faza krytyczna. Mogą pojawić się pewne sensacje
18
ze strony ciała. Może pojawić się zgaga,słabość, pocenie się. U niektórych
może pojawić się symptom,który naturoterapeuci nazywają „oddychanie
wątroby”( lekkie telepanie pod prawymi żebrami)
–
nie bać,uspokoić się, należy przemawiać do wątroby, przeprosić ją za krzywdę,
którą jej teraz czynimy, „ona” zrozumie, wtedy poczujecie ulgę i spokój w
całym ciele
–
w tym czasie należy leżeć
–
około 1:00 w nocy,powinniśmy odczuć parcie stolca. Po opróżnieniu robimy
dodatkowo lewatywę. A następnie kładziemy się spać. Rano po przebudzeniu
ponownie robimy lewatywę.
Ważne jest, by w czasie zabiegu nie niepokoić się jakimiś sensacjami ze strony ciała.
Będzie tak najpewniej, gdy będziemy mieć już mocno zniszczoną,zatrutą wątrobę.
Może pojawić się wspominane już oddychanie wątroby, jest tak wtedy, gdy wątroba
wyrzuca z siebie kamyczki. Jeszcze następnego dnia po całym zabiegu można
odczuwać zmęczenie, ale już wieczorem wszystko powinno wrócić do normy.
Najczęściej jednak dzień po zabiegu odczuwa się przypływ sił witalnych i zastrzyk
świeżej energii.
Po pierwszym czyszczeniu wątroby regułą jest, iż nie uzyska się całego
zamierzanego efektu, dlatego raczej powinno się wykonywać cztery takie sesje.
Drugie oczyszczenie powinno się wykonać po 3 do 4 tygodniach, a pozostałe dwa w
odstępach 3 miesięcy. W roku minimum powinno się wykonać 4 takie
czyszczenia,maksymalnie jednak tylko 7( na cały rok).
Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ wątroba składa się z 4 płatów, i każdy oczyszcza
się oddzielnie. Może być też tak, iż po pierwszym czyszczeniu nie wydalą się żadne
kamienie,lecz tylko pleśnie lub zielone koreczki cholesterolu. To tylko oznacza, że
wątroba jest mocno zanieczyszczona. Lecz już w kolejnych czyszczeniach pojawią
się z pewnością kamienie( kamyczki). Warto tu jednak sobie powiedzieć uczciwie, iż
oficjalna nauka(medycyna) nie uznaje czegoś takiego jak kamienie w
wątrobie,bowiem nie można tego wykazać w diagnostyce, nawet tej
najnowocześniejszej. Uznaje się jedynie kamienie w woreczku żółciowym, lecz
wtedy pacjent, najczęściej pacjentka, są kwalifikowani do zabiegu
operacyjnego,polegającego na usunięciu całego woreczka żółciowego. Tylko pytanie
jest zasadnicze, jak mogły i skąd mogły kamienie trafić do woreczka żółciowego?
Odpowiedź nasuwa się oczywista. Tylko z wątroby. Co jest charakterystyczne,lekarze
w ogóle z trudnością przyjmują tego rodzaju zabiegi do wiadomości, traktujące je
nadal jako niepotrzebne działania i jakąś hochsztaplerkę , a ich ewentualny
ozdrowieńczy efekt przypisują już raczej działaniu placebo. Profesorowie medycyny
trzymają się stanowiska,iż nie potrzebne jest w ogóle coś takiego jak „czyszczenie
wątroby”,ponieważ ona sama ma bardzo duże właściwości regeneracyjne,i nawet
zniszczona w 2/3(na przykład w przebiegu marskości wątroby) umie się odtworzyć w
19
całości.
Pamiętaj jednak o tym, Szanowny czytelniku,iż przy tego typu zabiegach trzeba też
zachować umiar. Ponieważ zbytne przyzwyczajenie od nich doprowadza w
konsekwencji do pewnych upośledzeń naturalnych mechanizmów jakie posiada ciało.
Czyli profilaktycznie stosuj je raz na kilka lat. I tylko rzeczywiście przy jakimś
większym samozatruciu ciała wskazane jest częstsze wykonywanie tych zabiegów.
Dotyczy to nie tylko czyszczenia wątroby,czy nerek- o czym za chwilę- ale nawet
tych zwykłych lewatyw. Natura przecież tak sama z siebie pracowała setki tysięcy lat,
jeśli nie miliony, ewolucji naszego gatunku. Oczywiście przeżywali tylko
najlepsi,najsilniejsi, najzdrowsi. I dzisiaj, choć może to zabrzmi zbyt brutalnie, ta
ewolucja i dobór naturalny nadal trwa,choćby tylko po części. Lecz dzisiaj to już
możemy bardziej swym intelektem wpływać na Matkę Naturę. Dzisiaj,gdy nas boli
ząb, to nie czekamy jak nasi odlegli przodkowe, aż sam wypadnie, tylko idziemy do
stomatologa. Dzisiaj, jak mamy atak wyrostka, to możemy, chociażby nawet tylko
teoretycznie, udać się do szpitala na zabieg. I właśnie w tym zawiera się sens
leczenia. My swoim intelektem możemy wpływać na nasze zdrowie, choćby nawet
pod prąd zjawisk,które dawniej, w przeszłości,prowadziły, prawie że
deterministycznie, do śmierci. Oczywiście,każdy umrze. Nie każdy jednak musi od
razu umierać na grypę, zapalenie płuc, czy na zakażenie rany. To jest nasz wielki
dorobek, ale i z drugiej strony słabość,ponieważ wraz z postępem medycyny
postępuje także ogólna degradacja zdrowotna naszego gatunku, nasze bowiem
mechanizmy naturalne cierpią i tępieją poprzez ten postęp. Lecz, jak wspomniałem,i
dzisiaj dobór naturalny nadal trwa. Tylko że dokonuje się on niejako na innych
poziomach niż dawniej.
Innym zabiegiem wpływającym radykalnie na nasze samopoczucie, poprawiając go
zdecydowanie, jest zabieg czyszczenia nerek.
Jeśli nerki są zdrowe,powinno się oddawać mocz 3- 4 razy dziennie. Jeśli zaś
oddajemy mocz częściej, należy ograniczyć spożywanie płynów. Przytoczyłem tę
opinię z publikacji Tombaka. Jest ona dość kontrowersyjna, ponieważ spotkałem się
także z opiniami odmiennymi, które to wręcz sugerują,iż powinniśmy oddawać mocz
znacznie częściej. I powinniśmy wypijać co najmniej 2l czystej wody, najlepiej
strukturowanej. Zastanówmy się jakie są typowe objawy źle pracujących nerek? Są
to:
–
worki pod oczyma
–
wilgotne dłonie
–
plamki( białe) na paznokciach.
Jakie są przyczyny chorób nerek? Są to:
–
nagromadzenie zbytnie śluzu
–
Nadmierne spożywanie soli, słodyczy, produktów mącznych,itd.
Jest kilka dobrych metod oczyszczania nerek. Najczęściej postępuje się w ten
20
sposób,iż pije się przygotowane soki warzywne oraz soki owocowe, najlepszym w
tym przypadku jest sok jabłkowy.
Bardzo dobra jest mieszanka soków z selera, korzenia pietruszki i marchwi w
stosunku(5:2:9). Należy wypijać po pół szklanki takiej mikstury 3-4 razy dziennie,
przez dwa tygodnie. Taką sesję należy powtarzać z częstotliwością raz rok( najlepiej
w okresie letnio-jesiennym).
Oprócz oczyszczania tych głównych organów, czyli nerek i wątroby, stosuje się także
procedury czyszczenia limfy oraz układu krwionośnego. Jest szereg metod, literatura
jest bogata w przykłady. Najwięcej cennych w tym względzie wskazówek zawierają
liczne publikacje Prof. Tombaka. Jak podaje sam Tombak jedną z najlepszych metod
oczyszczania stawów, mięśni, układu limfatycznego,układu krwionośnego oraz
narządów wewnętrznych im gremio jest oczyszczanie czarną rzepą.
Jak należy przygotować takie oczyszczanie?
Należy kupić 10 kg czarnej rzepy. Następnie umytą i wstępnie oczyszczoną rzepę
należy przepuścić przez maszynkę do mięsa,powstałe wytłoczyny należy przepuścić
przez sokowirówkę. Dostaniemy w ten sposób około 3 l soku. Sok, tak otrzymany
należy wlać do ciemnych butelek szklanych,dobrze zakorkować i przechowywać w
lodówce.
Podstawą kuracji jest picie tego soku, dziennie po 1 łyżeczce do herbaty godzinę po
posiłku( 3 razy dziennie,lecz nie więcej!. Zwiększenie dawki może być
niebezpieczne). Aby kuracja odniosła pożądany efekt należy wypić cały sok( 3l),co
zajmie kilka tygodni. Na początku kuracji mogą pojawić się pewne niepokojące
symptomy,na przykład bóle w mięśniach a nawet stawach. Jest to proces normalny i
wynika z oczyszczania się tych tkanek. W czasie tej kuracji należy unikać potraw
białkowych,oraz chleba. A w większej ilości należy przyjmować produkty roślinne.
Wytłoczyny z tak przygotowanego soku też mają swoje zastosowanie. Należy je
zebrać do garnka( najlepiej ceramicznego),dodać około 300 g miodu;
wymieszać,nakryć pokrywką,przykryć ciężkim kamieniem i przechowywać w
suchym, ciepłym miejscu. Często mieszać ten specyfik. Po wypiciu soku, należy
przyjmować tak spreparowane wytłoczyny, w czasie zwykłych posiłków po 1-2 łyżki
stołowe. Taką całkowitą kurację najlepiej powtarzać raz na 5 lat.
Bardzo popularną kuracją oczyszczającą, a nawet więcej, bo uzdrawiającą jest ssanie
olejów roślinnych. Jest to metoda rodem z Syberii. To tamtejsi szamani wpadli na ten,
nie zawaham się tego powiedzieć, genialny sposób. Polega ona na codziennym na
czczo,po obudzeniu, ssaniu oleju słonecznikowego lub innego roślinnego oleju.
Potrzeba około jednej łyżki stołowej takiego oleju na jedną sesję. Należy ten olej
niby ssać w ustach przez około 30 min.,lecz nie dłużej dziennie. Przez ten czas olej
najpierw mocno zgęstnieje po czym zacznie mieć konsystencję coraz bardziej płynną.
Po 30 min. należy koniecznie to, co z niego zostanie, a będzie to biała ciecz, wypluć
do sedesu, a potem jeszcze przepłukać usta czystą wodą,którą też należy wypluć. W
czasie tych 30 min. przez aktyną część ust, tam gdzie będziemy ssali olej, przepłynie
21
od 1,5 l do 2 l krwi. A ten olej przez to ssanie przejmie część brudów ze ślinianek,
czyszcząc przy tym krew i limfę. Należy koniecznie uważać, by w czasie sesji ssania
oleju nie połknąć nawet odrobiny tego oleju,ponieważ wtedy straciłby cały sens tego
zabiegu. Inne źródła( niż Tombak) podają, iż można ssać olej nawet dwa razy
dziennie. Raz na czczo, a drugi raz wieczorem 3 h po ostatnim posiłku.
A co właściwie daje taki zabieg? Otóż systematycznie stosowany, to znaczy
przynajmniej przez miesiąc,daje już zauważalne efekty oczyszczenia organizmu. Po
pierwsze zyskuje na tym skóra,która nabiera zdrowych rumieńców, niektóre
uciążliwe zmiany dermatologiczne cofają się. Ale nie tylko skóra zyskuje,lecz także
całe ciało. Można się w ten sposób wyleczyć z chorób przewlekłych,właśnie tych
cywilizacyjnych, można oczyścić główne narządy wewnętrzne(wątroba, nerki,
śledziona, trzustka, itd.). Jednak prawdziwym wybawieniem dla naszego już
zużytego organizmu jest stosowanie ssania oleju, ale już przez dłuższy okres.
Przyjmuje się, iż optimum pozytywnych zmian zachodzi przy 6miesięcznym, co
dzień, bez przerw ssaniu w ten sposób oleju. Są nawet tacy, którzy twierdzą, iż tak
stosowany olej można ssać nawet znacznie dłużej, bo aż kilka lat. A,podobno, na
dalekiej Syberii, skąd wywodzi się ta metoda, gdzie odczuwa się ,ze względu na srogi
klimat,brak permanentny cennych w witaminy i makro i mikro elementy owoców i
warzyw, tamtejsi szamani zalecają ssać olej bez limitów, to znaczy codziennie.
Podobno takie ssanie wielomiesięczne pomaga w takich nawet beznadziejnych, z
punktu widzenia wyleczenia, chorobach jak paraliże.
Inną bardzo skuteczną metodą oczyszczającą głównie nerki,krew i limfę, jest picie w
odpowiednich ilościach soku wyciśniętego z cytryny. Ogólnie dzieli się kurację
sokiem z cytryn na dwa typy. Profilaktyczny oraz leczniczy. Oba polegają na
wypijaniu wyciśniętego soku z cytryn, bez żadnych dodatków smakowych i bez
rozcieńczenia. Ile należy wypijać tego soku stanowią dwa schematy. Pierwszy dla
profilaktycznego sposobu, a drugi dla leczniczego.
Profilaktycznie:
1 dzień – 1 cytryna – 10 dzień
2 dzień – 2 cytryny – 9 dzień
3 dzień – 3 cytryny – 8 dzień
4 dzień – 4 cytryny – 7 dzień
5 dzień – 5 cytryn – 6 dzień
Od 1 do 5 dnia zwiększamy o jedną cytrynę( a właściwie o ilość soku z jednej
cytryny)spożywanie, a od 6 do 10 zmniejszamy o jedną cytrynę dawkę soku.
Leczniczo:
22
dzień 1 i12 - 5 cytryn
dzień 2 i 11 -10 cytryn
dzień 3 i 10 -15cytryn
dzień 4 i 9 -20cytryn
dzień 5,6,7,8-25cytryn
Razem przez 12 dni zużywa się 200cytryn.
Sok z cytryny, w tych dużych ilościach, należy pić tak jak każdy inny sok. Przecież
nie jest nam dziwne wypijanie dziennie 1 l a nawet 2 l soku pomarańczowego lub
jabłkowego. To samo więc odnosi się do soku cytrynowego. Jedynie jego ostry,
kwaśny smak powoduje to, iż pije się go zwykle w bardzo małej ilości, najczęściej
jako dodatek do herbaty. I pomimo tego, że sok cytrynowy ma taki kwaśny smak, w
rzeczywistości w żołądku ma odczyn zasadowy.
Zaś pity on w dużych ilościach powoduje oczyszczenie nerek z kamieni,oczyszczenie
krwi i limfy. Właściwie powinno się obowiązkowi pić- tak w celach
profilaktycznych- dziennie wyciśnięty sok z jednej cytryny.
W XX w., a konkretnie w 1971 w jednym z tybetańskich klasztorów została odkryta
przez ekspedycję UNESCO receptura,która została nazwana „eliksirem młodości”.
Jest to nalewka czosnkowa , która jest w dużej mierze prawdziwym Panaceum na
choroby cywilizacyjne. Wśród licznych jej zastosowań, można podać, iż kuruje ona
na przykład: miażdżycę, paraliże( różne typy), zapobiega zawałom, poprawia wzrok,
i przede wszystkim odmładza organizm i reguluje i poprawia przemianę materii.
Jak przygotować tę nalewkę?
Należy około 35 dag obranego czosnku(nowe zbiory)rozetrzeć i zmieszać z 200ml
czystego spirytusu. Następnie całość szczelnie zamknąć w słoiku szklanym,i
pozostawić w ciemnym i chłodnym miejscu( lecz nie do lodówki)na 10 dni. Po czym
masę tę należy przecedzić,przelać do butelki szklanej i postawić jeszcze na 4 dni w
tych samych warunkach. Po tym okresie mikstura jest już gotowa.
Oto należy ją stosować według następującego schematu:
dzień
śniadanie(ilość
kropli)
obiad(ilość kropli)
kolacja(ilość kropli)
1
1
2
3
2
4
5
6
3
7
8
9
4
10
11
12
23
5
13
14
15
6
16
17
18
7
19
20
21
8
22
23
24
9
25
25
25
10
25
25
25
11
25
25
25
Dalej w pozostałe dni należy przyjmować 3 razy dziennie po 25kropli w czasie
posiłków, aż do wyczerpania całej nalewki.
Kurację tę nie należy jednak przeprowadzać z częstotliwością większą niż raz do
roku. A właściwie inne źródła niż publikacje Prof. Tombaka podają, że taką
procedurę przyjmowania nalewki czosnkowej należy przeprowadzać raz na 5 lat.
Co możemy jeszcze zrobić w tych procedurach dbania o fizyczne ciało?
Otóż jest jeszcze jedna dość prosta metoda,o której jeszcze będę pisał w innych
rozdziałach, a która polega na poprawie pracy naszego
autonomicznego(wegetatywnego)układu nerwowego, a ściślej rzecz biorąc jego
współczulnej części. Układ współczulny( sympatyczny)odpowiada za aktywność
naszego ciała. Biegnie on równolegle z kręgosłupem.
Więc co tu można zrobić?
Należy zakupić lub wykonać samemu pasy gorczycowe(wypełnione gorczycą),które
następnie należy zakładać i nosić na kręgosłupie. Można przy tym posiłkować się
wskazaniami,płynącymi z naszej podświadomości,a które to sygnalizuje
wahadełko,lub można to sprawdzić za pomocą testów kinezjologicznych. Obie
metody( można je stosować wymiennie) powinny wskazać nam jak długo mamy
nosić taki pas. Dlaczego pasy gorczycowe? Oto ustalono, a wiedza ta jest już dość
mocno wiekowa,iż wysuszone ziarna gorczycy białej promieniują bardzo silnym
polem,które to jest adekwatne i porównywalne z polem zdrowego człowieka( aura
zdrowego ciała). Teraz tylko dodam,iż pole to bardzo dobrze wpływa na kondycję
naszych nerwów, i to zarówno tych autonomicznych jak i tych
somatycznych(motorycznych). O gorczycy białej będę jeszcze pisałem. Teraz jednak
dodam,iż trzeba uważać przy ewentualnym zakupie takich pasów,ponieważ gorczyca
promieniuje tak pro zdrowotnie ze sprawnością 100% tylko około 4 lat. Potem w
miarę lat,a nawet miesięcy ta sprawność sukcesywnie maleje. Należy więc kupować
takie pasy,ale wprzódy trzeba się upewnić, że są stosunkowo niedawno zrobione.
Jakie możemy mieć objawy podczas noszenia tych pasów?
Mogą się wzmóc lub rozbudzić nerwobóle,ciepło i mrowienie w kręgosłupie. Mogą
się nawet pojawić sensacje na polu mentalnymi i psychicznym, wszak bowiem nerwy
sympatyczne mają bezpośredni wpływ nie tylko na ciało, ale także na psychikę,jest to
przecież także działanie zwrotne. Nie należy się tym przejmować. Po pewnym czasie
24
wszystkie negatywne objawy powinny przejść. Jeśli nie,to należy się udać do lekarza.
Tylko że lekarz prawdopodobnie będzie Cię, Szanowny czytelniku, zniechęcał do
takiej terapii gorczycą. Wybór i tak będzie zależał od Ciebie, lecz szczerze radze,
lepiej pocierpieć trochę, a może nawet wiele, a nagrodą będzie w konsekwencji
lepsze zdrowie, lepsze samopoczucie.
Ale tym sposobem( noszeniem tych pasów) możemy się naprawdę pozbyć szeregu
przypadłości,na które praktycznie inną drogą nie ma lekarstwa. Ponieważ
usprawnimy działanie nerwów układu autonomicznego , a jest on przecież w głównej
mierze odpowiedzialny za homeostazę i regulację naszego ciała. Jako przykład
podam, iż noszenie takich pasów gorczycowych wyleczy Cię , Szanowny czytelniku,
z takiej porannej dolegliwości jak niesmak w ustach. Chodzi o to, że duży procent
populacji ma zawsze po przebudzeniu, po przespanej nocy, rano uczucie dyskomfortu
w ustach, niesmaku. Nie wynika to wcale,jak twierdzą lekarze, z porannymi
problemami ze śluzówką w ustach, ale właśnie z pewnymi blokadami w unerwieniu
wegetatywnym, bo przeżywane stresy wpływają na jakość pracy tego unerwienia, a
także z tym,iż przecież nerwy sympatyczne docierają także do ślinianek. Noszenie
zaś pasów gorczycowych,konsekwentne, z czasem rozwiązuje ten problem zupełnie.
O przebiegu i długości takiej kuracji najlepiej się,jak pisałem,sugerować
wskazaniami wahadełka lub testów kinezjologicznych.
Wiele książek napisano na temat prawidłowego odżywiana. Wiele powstało diet.
Wiele teorii,które rok za rokiem przedstawiają nam mądre głowy z tytułami
naukowymi. Jednego roku twierdzą oni, że jajka to be, innego roku, że jednak można
je w miarę często jeść. Był czas, iż pomidory, a nawet jabłka były na cenzurowanym.
Dawniej hołubiono mleko, jako tani dostarczyciel wapnia. Dziś okazuje się, że
spożycie słodkiego mleka krowiego, w konsekwencji procesów metabolicznych,
więcej wypłukuje wapna niż je daje. Cały czas jeszcze prowadzona jest wojna
medialna między zwolennikami masła i margaryny. Wydaje się, że na dziś pewną
przewagę zyskują w tej wojnie zwolennicy masła, bo margaryna to tłuszcze trans, a
te, jak ustalono, są praktycznie zawsze szkodliwe. Wiedza na temat prawidłowego
odżywiania daleka jest od naukowej precyzji.
Obowiązującym paradygmatem na dziś jest stanowisko,iż diety powinny być
opracowywane indywidualnie dla konkretnego człowieka. Ponieważ na rodzaj
zalecanego spożywanego jedzenia ma wpływ tak wiele czynników, iż nawet w jednej
rodzinie poszczególni jej członkowie powinni się odmiennie odżywiać. Oczywiście,
jest to pewien ideał. Ogólnie wiadomo, że posiłki w domu, takie same, jedzą wszyscy
domownicy. Ma to pewien aspekt mentalny i psychiczny, który równie silnie działa
jak samo jedzenie. W ten sposób buduje się pewna wspólnota, więzi rodzinne,itd..
Co więc wiadomo na pewno?
Wiadomo, że powinno się unikać tak zwanych białych śmierci. Czyli słodkiego
krowiego mleka, soli, cukru oraz białej mąki pszennej. I jedynie w przypadku soli,
osobom, które spożywają dużo napoi, można ten zakaz w pewnym stopniu zawiesić.
Ponieważ sól jest ważnym czynnikiem elektrolitów, które są wypłukiwane przy
25
wysiłku( poceniu się) a także przy spożywaniu dużej ilości płynów.
Wiadomo też, iż grupa krwi w sposób istotny określa konstrukcję żywieniową, tak
ważną przy doborze jedzenia. Jako pierwszy przedstawił te zależności amerykański
lekarz D'Adamo. Najstarsza ewolucyjnie grupa krwi,to jest grupa 0, określa profil
żywieniowy w ten sposób,iż osoby ,które ją posiadają, powinni jeść więcej mięsa,
dużo owoców ze strefy klimatycznej adekwatnej do miejsca zamieszkania. Jedzenie
powinno być bardzo urozmaicone. Wypisz, wymaluj takie jedzenie,jakim odżywiali
się dawniej ludy nieosiadłe w jednym miejscu, ludzie którzy prowadzili łowiecki
sposób odżywiania. Krupa krwi A, jest ewolucyjnie młodsza. Jej pierwsi
przedstawiciele to ludzie osiedli, tacy to,którzy mieli już stałe miejsce zasiedzenia.
Adekwatnie więc oni odżywiali się tym, co wyhodowali. A, co jest istotne, zjadali oni
mniej czerwonego mięsa. Ich dieta była bardziej wegetariańska. Dlatego ludzie z ta
krwią, powinni dostosować swe posiłki do takiej diety. Ludzie z grupą B , to już
prawdziwi rolnicy,którzy dobrze tolerowali zboża,uprawiane odtąd na szeroko skalę.
Dlatego ludzie z tą grupą bardzo dobrze tolerują i przyswajają dietę typowo rolniczą.
Grupa AB powstała bardzo niedawno, w skali ewolucyjnej, bo około XV – XVI
wieku. Dieta więc osób z tą grupą, powinna zawierać ryby, mięso najlepiej wołowe,
drobiowe, a także nabiał i przetwory mleczne.
Jednak należy sobie zdawać sprawę, że ten podział odżywiania ze względu na grupę
krwi, nie potwierdzają badania naukowe, i wcale nie jest udowodnione to,iż na
przykład ktoś z grupą krwi A nie może zostać smakoszem wieprzowiny, a ktoś z
grupą 0, nie może się stać degustatorem produktów mlecznych( sery,kefiry). Jak do
tej pory potwierdzono jedynie zależności utraty wagi( metabolizm) w zależności od
typu grupy krwi,jaką się posiada. To tak dużo,jeśli się uzna,iż nasz
metabolizm( spalanie) jest jednym z ważniejszych czynników określającym
konstrukcję zdrowotną człowieka.
Do ważnych typów odżywiania, czy też zalecanej diety, takiej diety,którą można
polecić, którą jest warta uwagi,można zaliczyć dietę Diamondów,dietę
Makrobiotyczną, wegetariańską,itd..
Szczególnie dieta Diamondów jest warta polecenia,ponieważ nie polega ona na
jakimś limitowaniu jedzenia,właściwie można jeść w niej wszystko. Ważne jest tylko,
w jaki sposób przyjmujemy strawę. Ustalono w jej głównych założeniach, iż istnieją
trzy zasadnicze cykle pracy organizmu. To jest faza odtruwania i pozbywania się
produktów metabolizmu,która trwa od 4:00 do 12:00. I w tym okresie powinniśmy
przyjmować jedynie soki,oraz lekkostrawne produkty. Druga faza, trwająca od 12:00
do 20:00,to faza trawienia. W tym przedziale czasu powinniśmy zjadać podstawową
część jedzenia. Oraz trzecia faza, trwająca od 20:00 do 4:00, jest to faza przyswajania
jedzenia. Wówczas to powinniśmy nic nie zjadać, by procesy trawienia nie
kolidowały z procesami przyswajania. Drabina żywieniowa w tej diecie jest
następująca, powinno się zjadać 60% węglowodanów, 30% białek,i 10% tłuszczów.
Trzeba też przestrzegać główne kanony diety. To znaczy należy robić odpowiednie
przerwy pomiędzy posiłkami, ponadto jadać posiłki monotematyczne. Albo się
decydujemy na mięso, albo na ziemniaki, nigdy razem. Istnieje też odpowiednia
26
gradacja posiłków. Pierwszeństwo w tej gradacji mają soki, później owoce,warzywa,
a na samym końcu mięsa. Po pierwsze organizm łatwiej trawi owoce niż mięso,
ponadto owoce zajadana na przysłowiowy „deser” zalegają w przewodzie
pokarmowym, ulegając fermentacji i psuciu. Jedząc je niejako pierwej, owoce
dostarczają cenne mikro i makro składniki, nie ulegają fermentacji, łatwo i szybko
przechodzą przez układ pokarmowy, i są wręcz dobroczynne dla naszego organizmu.
W wersji ortodoksyjnej,która obowiązywała na przykład USA, w diecie tej zakazane
jest spożywanie produktów pochodnych mleka, w tej zaś, którą popularyzowała w
Polsce pani Błaszczyszyn, dopuszczone jest spożywanie odtłuszczonych produktów
na bazie mleka.
I choć powstało tak wiele różnych diet,nie ma takiej,która byłaby dobra dla
wszystkich. Ważna jest grupa krwi,wzrost, waga, typ osobowościowy, płeć, wiek,
uwarunkowania genetyczne, szybkość przemiany materii, i masę jeszcze innych
parametrów. I dopiero z uwzględnieniem ich wszystkich można się starać ułożyć
dietę indywidualną. Lecz tym zajmują się już specjaliści w odpowiednich ośrodkach
dietetycznych. Bez wątpienia jednak dieta, czy rodzaj odżywiania ma kolosalny
wpływ na zdrowie, w myśl zasady: jest się tym,co się je. Byłoby to jednak zaledwie
pół prawdy, ponieważ zauważono, że prawdą jest też: je się to,czym się jest. Zarówno
odżywianie więc,jak i psychika, mają porównywalny wpływ na kondycję ciała i
duszy. Zauważono, że człowiek zdrowy ma całkiem inne przyzwyczajenia
żywieniowe. Zdrowie u niego nie wynika wprost z wyboru produktów
żywieniowych, lecz wybór tych produktów jest konsekwencją jego nastawienia
psychicznego i zdrowia.
Obserwuje się taki efekt, iż ludzie z nadwagą, niezadowoleni z życia, zestresowani
tak naprawdę nie umieją sobie nawet wyobrazić, że mogli by się obyć od tych
wszystkich śmieciowych potraw,które sobie co dzień serwują. Wizja smakowania
surowej marchewki lub rzepy jest u nich prawie że bolesna. Odwrotnie, słodycze,
chipsy, napoje słodzone na samą ich myśl pobudzają ich kubki smakowe i powodują
u nich złudne poczucie zadowolenia. Z tym trzeba postępować podobnie jak w
przypadku odzwyczajenia się z nałogu. Bo jest to nałóg podobny do tych klasycznych
nałogów jak palenie,picie i narkotyki. Główną więc tu zasadą jest upór i
konsekwencja,i pewna planowość. Tak jak mało jest takich,którzy roztają się z
nałogiem palenia tak z dnia na dzień, tylko i wyłącznie pod wpływem siły
,prawdziwej siły, ich silnej woli, tak mało jest też takich,którzy z dnia na dzień
umieją sobie narzucić reżim stosowania odpowiedniej diety. Ponadto na to jak się
odżywiamy mają duży wpływ pewne rodzaju chorób. Niech przykładem będzie tu
kandydoza. Ustalono, że pod wpływem kandydozy odżywiamy się w sposób,którego
głównym celem jest dostarczenie grzybowi( kandydoza) jak najwięcej cukrów,
tłuszczu, białka. I jest to działanie ze strony chorego zupełnie bezwolne. Grzyb
bowiem produkuje specjalne związki chemiczne,które przedostając się do krwi
niejako programują zachowanie, tak szkodliwe, chorego.
27
Pamiętajmy, że całkowity proces przyswajania i pracy układu pokarmowego zaczyna
się już w ustach. Kończy się praktycznie dopiero w jelicie grubym, bo stamtąd
organizm pobiera jeszcze niektóre związki chemiczne i witaminy, oraz wodę. Jeśli
trudno Ci to sobie wyobrazić, niech przykładem będzie dla Ciebie działanie czopków
doodbytniczych, na przykład o działaniu przeciwbólowym. Przecież są one doskonale
wchłaniane przez organizm.
Jeśli więc ten proces zaczyna się w ustach, to warto zadbać u siebie o uzębienie. Zęby
są wizytówką człowieka,tak było zawsze. Zdrowe zęby zawsze kojarzyły się z
ogólnie dobrą kondycją całego organizmu. Tym bardziej więc teraz, gdy nie brak
stomatologów, choć jest to proces kosztowny, warto wysupłać pieniądze, by oprócz
psychicznego zadowolenia z tego, iż ma się piękny uśmiech, także być pewnym tego,
że jedzenie spożywane i przyjmowane jest przez nas w sposób maksymalnie dobry i
właściwy. Bo co tu dużo mówić, ci,co mają niezdrowe zęby,dodatkowo
samozatruwają własny organizm.
Ważny jest też sam proces przetwarzania pokarmu,poprzez żucie i rozdrabnianie
pokarmu. Warto tu wspomnieć, iż źle przeżute jedzenie może być przyczyną bólów
głowy, niewłaściwie interpretowanych jako bóle migrenowe. Tym czasem poprawa
stanu uzębienia może nas skutecznie wybawić z takich bólów.
Powinno się starannie przeżuwać pokarm. Funkcjonuje nawet taki termin jak
fleczerowanie. Jest to wręcz działanie lecznicze, polegające na długim,bardzo
długim, i starannym przeżuwaniu pokarmu. Faktem jest, że powinniśmy tak długo
żuć pokarm,iż treść pokarmu stałego powinna mięć płynną konsystencję. Odwrotnie
napoje i płyny winniśmy rozpuszczać maksymalnie w ślinie, i jeść je jakby to był
pokarm stały. Stara zasada dobrego odżywiania brzmi : … pij pokarm stały, a gryź
płyny...
To się może wydawać mało znaczące, ale , jak ustalono,stosowanie tej jednej „dobrej
rady” może wybawić od chorób układu pokarmowego, a nawet całego organizmu, w
80% chorób. Jednak dzisiaj w natłoku wydarzeń, ludzie nie mają po prostu odrobiny
czasu, by stosować się do tej rady. Zjadają, nawet potrawy zdrowe, w pośpiechu i
zagonieniu. Gdyby zadali oni sobie odrobinę trudu na spokojny i właściwy posiłek,
bez równoczesnego patrzenia drugim okiem,co tam podają w TV, albo bez czytania
równocześnie gazety codziennej, znacznie mogliby oni poprawić,samym tylko
prawidłowym odżywianiem, stan zdrowotny swojego organizmu.
Jeść więc należy w spokoju, starannie przeżywając treść posiłku. Warto dokonać
także rytuału pobłogosławienia pokarmu z modlitwą dziękczynną do Boga. Nie
trzeba tego robić jawnie i ostentacyjnie. Wystarczy chwila skupienia i zadumy ,i
wyrażenia błogosławieństwa, jeśli byłoby to zbyt krępujące, w myślach. Po czym
można już przystąpić do degustacji. Pobłogosławienie pokarmu jest zgodne z
wielowiekową tradycją. Ja jeszcze pamiętam te czasy, gdy robiono tak w sposób
oficjalny i bez skrępowania. Dziś wystarczy, jak napisałem, pobłogosławić strawę
nawet tylko w myślach. A sam proces błogosławienia ma nie tylko powierzchowne,
kulturowe znaczenie. W ten bowiem sposób kanalizujemy potężne siły sprzyjające
nam i naszym najbliższym. I, rzeczywiście, jedzenie nabywa w ten sposób
28
dodatkowych,dobroczynnych właściwości.
Gdy mowa o odżywianiu,warto szczególnie zwrócić uwagę na kwestię prawidłowej
suplementacji. Ogólnie, gdy prawidłowo się odżywiamy, nie potrzebujemy żadnych
dodatkowych wspomagaczy. Lecz trzeba sobie powiedzieć prawdę, rzadko kiedy jest
tak, że nic nam nie brakuje,żadnych makro i mikro elementów, tudzież określonych
witamin. Przecież ludzie,którzy naprawdę dbają aż do przesady w kwestii
prawidłowego odżywiania i ćwiczeń dla ciała i ducha, również czasowo wspomagają
się różnymi preparatami. Jakie są najczęstsze braki? Najczęściej dochodzi do braków
wapna, magnezu a także witamin z grupy B.
Bardzo dobrym suplementem w tej kwestii jest przyjmowanie sproszkowanych
skorupek jajek. Sproszkowane skorupki zawierają całą paletę niezbędnych dla
naszych organizmów makro i mikro elementów, i to w postaci najlepiej
przyswajalnej. W jaki sposób należy wykonać taki naturalny suplement ze skorupek
jajek? Otóż należy skorupki jajek przegotować w wodzie,po czym ściągnąć błonę z
wewnętrznej warstwy skorupek. Całość zmiażdżyć lub zmielić w młynku. I to
właściwie wszystko. Tak przygotowany proszek należy przyjmować codziennie po
jednej płaskiej łyżeczce,można dodatkowo tę że dawkę rozpuścić w odrobienie
świeżego soku z cytryny. Suplement ów przyjmujemy tylko przez miesiąc w całym
roku. Najlepiej wybrać okres wiosenny lub jesienny. W celach profilaktycznych
procedurę należałoby powtarzać co rok. Jeśli mowa o suplementach diety w
tabletkach syntetycznych,to zauważmy, że jedynie od 5% do 10% zostaje wchłonięte.
Przy suplemencie ze skorupek jajek te procent jest znacznie większy i dochodzi
nawet do 80%. Ponadto w tym naturalnym suplemencie proporcje pomiędzy
pierwiastkami, związkami organicznymi oraz witaminami są najlepsze. To już sama
Natura tak skomponowała skład skorupek. Więc nie tylko ilość określonym
składników, ale także proporcje i stosunki między nimi mają dla nas bardzo
dobroczynny charakter. Nie bez znaczenia jest i to,że praktycznie skorupki z jajek
mamy za darmo, bo jest to produkt odpadowy ze zjadanych jajek, który tak czy siak
otrzymujemy. Nieco zachodu wymaga od nas odpowiednie przygotowanie tych
skorupek, ale nie jest to przecież jakaś większa przeszkoda.
Innym znakomitym naturalnym suplementem jest sok wyciśnięty z pokrzywy. Można
go łatwo przygotować. Należy zebrać czyste i świeże liście pokrzywy, a następnie
wycisnąć zeń maksymalną ilość soku. Sok winno się trzymać w szklanych butelkach,
najlepiej w lodówce. Przyjmować po łyżeczce od herbaty codziennie również w
okresie wiosennym lub jesiennym. Sok z pokrzywy można także,już gotowy, kupić w
aptece za dość małą kwotę. Zawiera on szereg witamin i związków chemicznych.
Ponadto zawiera chlorofil, który neutralizuje skutki awitaminozy i zatrucia
organizmu, oraz ma działanie eliminacji przykrego zapachu potu. Pokrzywa, ten
pospolity chwast z racji swej żywotności, bo rośnie ona również na ugorze, nadaje się
właśnie do wspomagania osłabionego organizmu.
Na rynku jest całe bogactwo różnorodnych suplementów, czy to w postaci tinktur,
czy w tabletkach. Ich podstawowa wadą dotąd były ich stosunkowo duże koszty.
29
Jednak, jeśli rozważy się czas ich przyjmowania, to zawsze okazuje się, że w
rzeczywistości są one dość przystępne. Koszt na jeden dzień tych suplentów bowiem
waha się od 1zł do 2 zł. Naprawdę można powiedzieć obiektywnie,iż nie są to
ogromne kwoty. Najtrudniejsze jest więc dzisiaj odpowiednie dobranie z morza tego
bogactwa jednej odpowiedniej tinktury. Lecz tu możemy posiłkować się
wahadełkiem lub testami kinezjologicznymi.
30
II Promieniowanie kształtu
–
Pole Morficzne
–
Kolory Pran
–
Energetyczny Jogging
Doskonale to wiadomo, iż każdej fali,każdej cząstce przenoszącej
oddziaływanie musi towarzyszyć odpowiednio pole. W przypadku fotonów, czyli fali
elektromagnetycznej, jest to pole elektromagnetyczne. W przypadku gluonów jest to
oddziaływanie silne( jądrowe). W okultyzmie, czy ezoteryce istnieje pojęcie
promieniowania kształtów. Jeśli więc mamy oddziaływanie kształtów, musi więc
temu oddziaływaniu towarzyszyć pole. W sferze hipotez leży to, czy tym polem jest
Plan Astralny,czy Pole Morficzne, czy może za Jungiem będzie to Pole
Nieświadomości Zbiorowej? A może jest tak, że wszystkie te terminy można uznać
za synonimy właśnie jednego Pola Promieniowania Kształtu. Tym bardziej, że
wartości oddziaływań tych pół mierzy się tą samą jednostką, tak zwaną jednostką
Bovisa.
Jakościowo jednak można się doszukać wielu różnic w tych polach. Plan Astralny,
jest tym miejscem, z którego siły korzystają magowie. To tam mają swą siedzibę
elementale,dewy, myślokształty. To przez Plan Astralny musi po śmierci dusza
człowieka przejść, nim znajdzie się na Planie Duchowym. Od tego jakie człowiek
wiódł życie zależy to,czy przy przejściu Planu Astralnego będzie obiektem agresji
tych energetycznych bytów. Jeśli wiódł życie szlachetne i sprawiedliwe, jak twierdzą
okultyści, nie czeka go tam wielka próba. Lecz jeśli żył podle, czyniąc wiele zła,
może być wręcz zmieciony przez ataki elementalów.
Pole Morficzne, stosunkowo młody termin zaproponowany przez Ruperta
Sheldrake'a , określa głównie aurę energetyczną wokół wszystkiego co żywe. Jednak
nadal nie jest ono potwierdzone przez naukę. Lecz dzięki temu polu można
wytłumaczyć wiele procesów biologicznych, choćby takie jak zasklepianie ran, czy
procesy regeneracyjne organów wprzódy uszkodzonych. To właśnie to pole
Morficzne powoduje, że rana zabliźnia się. Dotąd nie okryto bowiem,w jaki sposób
organizm wie, że ma tak a nie inaczej postępować reakcja regeneracyjna chorych
części ciała. Stąd postulat Sheldrake'a,iż za tymi działaniami stoi pole
biologiczne,które niejako kontroluje wszystkie procesy życiowe, nazwane Polem
Morficznym. Pole,które posiada zwierzchność na wszystkie procesy biologiczne, ale
także ma liczne niewyjaśnione dotąd cechy,które zbliżają go raczej w stronę
ezoteryki i Planu Astralnego.
Podobnie i Pole Podświadomości Zbiorowej( Pole Nieświadomości
Zbiorowej),zaproponowane przez C. G. Junga. Jest to pole,które łączy w jedną
31
siłę,wszystkie pojedyncze podświadomości ludzkie w jedno, w jeden byt. Byt, który
zawiera całą wiedzę wniesioną przez każde z tych podświadomości z osobna. To stąd
możemy czerpać za pomocą wahadełka wiedzę. To tam mają swe zakorzenienia
archetypy, które porządkują niejako praktyczną wiedzę o człowieku z całym jego
bogactwem i dorobkiem kulturowym.
Wszystkie te pola mają zarówno elementy wspólne, ale też znaczące, jakościowo,
różnice. Ezoterycy jednak, dość swobodnie operując nimi,posługują się jedną miarą,
przywołanymi przeze mnie jednostkami Bovisa. Jest to na pewno miara
porównywalna z miarą długości fal.
Dobrze więc, są gluony, jest pole jądrowe, są fotony, jest pole elektromagnetyczne,
jest promieniowanie kształtu( ze względu na dualizm cząstki są adekwatne do
promieniowania), musi więc istnieć pole promieniowania kształtu.
Starania, by w sposób obiektywny przedstawić to pole,są czynione niemal od zarania
techniki. Jak na razie nauka nie znalazła jakiegoś dowodu namacalnego. Niemal
pewnym kandydatem byłyby tu zdjęcia Kirlianowskie, szkopuł w tym, że one same
nie przedstawiają tego pola tylko reakcję tego pola na wyładowania wielkiej
częstotliwości,które przykłada się do tkanki żywej. Są one więc tylko dowodem
pośrednim. Acz wiadomo, że zdjęcia te rejestrują pozytywne( i negatywne też)
zmiany jakie wywołuje to pole promieniowania kształtu ogólnie na tkankę żywą. Po
odpowiednich seansach energetycznych widać wyraźnie, iż zdjęcia Kirlianowskie
rejestrują pozytywne zmiany w tkankach żywych.
Istnieje jeszcze szereg innych urządzeń technicznych,lecz ich wada jest podobna. Oto
nie rejestrują one w sposób bezpośredni pola lub promieniowania kształtu,lecz tak jak
zdjęcia Kirlianowskie w sposób pośredni rejestrują reakcję na to oddziaływanie.
Wypada tu tylko z żalem odnotować, iż jakoś nauce,naukowcom, nie przeszkadza, że
praktycznie wszystkie pomiary w strefie mikro, to znaczy na poziomie atomowym, są
tylko pomiarami pośrednimi. Na przykład komora pęcherzykowa rejestruje tylko
ślady jakie w skondensowanej parze zostawiają cząstki elementarne. Nikt jeszcze w
sposób bezpośredni nie widziała elektronu( bo skala nie ta). A jednak dotąd, żaden
naukowiec, nie przyznał,iż zdjęcia Kirlianowskie istotnie rejestrują coś tak
egzotycznego jak pole kształtu, czy aurę,czy też pole życia. Wypada tu jedynie
stwierdzić, iż pierwszy,który by to uczynił, skazałby się na straszne piekło
ostracyzmu naukowego. I to jest chyba prawdziwa przyczyna tego stanu rzeczy.
W tradycji Indyjskiej na energię życia stosuje się termin prana. Tak jak kolory światła
widzialnego, w klasyfikacji różnych pran stosuje się także podobną klasyfikację,
czyli barwa. W tym znaczeniu mówi się o białej pranie, czy fioletowej pranie. Nie
odnosi się to bynajmniej do rzeczywistego koloru prany, bo wszystkie prany są
niewidoczne, lecz do jej charakteru działania. Kolory prany są adekwatne z kolorami
poszczególnych czakramów w ciele. Najbardziej witalna,ciepła jest czerwona prana.
Najbardziej zaś uwznioślona to prana fioletowa. Biała prana zaś zawiera mieszankę
wszystkich pran. Kolory pran w sposób praktyczny są wykorzystywane w
uzdrawianiu pranicznym. Poszczególne kolory prany mają różnorodne zastosowanie
32
w uzdrawianiu pranicznym. Klasyfikacja tu jest podobna do klasyfikacji przy
uzdrawianiu światłem, choć są także i istotne różnice.
Jakie jest zastosowanie każdej z kolorowych pran?
Oto czerwona prana może wzmacniać i ogrzewać, pobudzać, podtrzymywać układ
krążenia, podtrzymywać widzialne ciało fizyczne.
Ma to zastosowanie w usprawnieniu krążenia krwi,w leczeniu zewnętrznych i
wewnętrznych ran, w leczeniu alergii, w leczeniu niedowładu, w reanimacji
nieprzytomnych,itd.
Pomarańczowa prana może wydalać szarą, zużytą energię, może wydalać produkty
odpadowe ciała fizycznego, a także może odblokowywać i oczyszczać struktury
ciała. Ma więc ona główne zastosowanie w wydalaniu zbędnych produktów
odpadowych metabolizmu jak i wszystkich brudów energetycznych oraz
fizycznych,zastosowanie przy leczeniu alergii, a także cewki i pęcherza
moczowego,przy usuwaniu zatorów w naczyniach krwionośnych, przy leczeniu cyst i
torbieli,itd.
Używać należy zawsze jasnej pomarańczowej prany,ponieważ ta o silnym natężeniu
jest zbyt niebezpieczna. Należy też uważać i nie oczyszczać tą, nawet
jasnopomarańczową, praną takich delikatnych organów jak oczy, mózg czy serce.
Należy pamiętać,iż optymalnie pomarańczową pranę należy zawsze rozmieszać z
białą praną.
Zielona prana ma właściwości trawienia,oczyszczania,odblokowywania
,dezynfekowania, a także odtruwania.
Ma zastosowanie w dezynfekowaniu i oczyszczaniu, na przykład zatorów w układzie
krwionośnym. Ma także zastosowanie przy gorączkach a także w przeziębieniu.
Jest to barwa,która w swym działaniu podobna jest do prany pomarańczowej, przy
czym ta zielona jest łagodniejsza w swym działaniu i bezpieczniejsza od tej
pomarańczowej.
Żółta prana ma następujące właściwości: łączy i cementuje, pomnaża, pobudza
nerwy, jest niezbędna przy odbudowie silnych i zdrowych tkanek fizycznych.
Ma zastosowanie przy leczeniu problemów dermatologicznych oraz przy budowie
tkanek kostnych, pobudza do tworzenia się silnych tkanek i organów,ale także służy
do pobudzania tkanek jelit do lepszego wchłaniania pokarmu.
Niebieska prana ma właściwości następujące: Ochładzanie, uśmierzanie bólu,
uelastycznia tkanki oraz zwiększa krzepliwość krwi.
Ma zastosowanie w leczeniu bóli, w likwidowaniu zakażeń, w zatrzymywaniu
krwawień, a także w osiąganiu relaksu i odprężenia.
Filetowa prana ma wszystkie właściwości omawianych dotąd pięciu barw pran,lecz
stosuje się ją głównie w ciężkich postaciach chorób. Właściwe jest mieszanie
różnych pran z praną fioletową, w celu spotęgowania działania,lecz uwaga!,nigdy nie
mieszaj czerwonej prany z fioletową, gdyż jest to niszcząca mieszanka. Podobnie
mieszanką skrajnie niebezpieczną jest fioletowa połączona z pomarańczową. Należy
przy zastosowaniu takiej mieszanki wzmóc wzmożoną czujność.
Szczególną rolę odgrywa biała prana. Ona oraz jasnofioletowa mają właściwości
33
wszystkich pran, z tym że fioletowa przenika głębiej struktury, nie tylko ciała
fizycznego.
Możesz się zapytać, Szanowny czytelniku, no dobrze wiem jakie prany jak leczą, lecz
cóż z tego, jak to zastosować?
O tym będę jeszcze pisał w tej publikacji. Taka to jest potęga naszej podświadomości;
otóż wystarczy wyrazić w myślach tylko wolę,iż chce się użyć takiej a nie
innej( barwy) prany. I to już wystarcza. Nie bez przyczyny tytuł tej publikacji to :
Mag jest w tobie.
To może Ci się teraz wyda trochę abstrakcyjne i nierealne, bezsensowne. Ale czytając
sukcesywnie tę publikację przekonasz się wkrótce, jak wielka jest potęga naszych
podświadomości i świadomości. My kreujemy naszą wolą świat, w którym żyjemy.
To jest tak jak w tym kabaretowym skeczu : ...mówisz i masz.
Jeśli więc chcesz operować fioletową barwą prany, to wtedy wyrażasz wolę w
myślach, że o to taką pranę masz do dyspozycji . Gdy chcesz białą pranę, robisz
podobnie. Pozostałe kolory pran uzyskujesz w analogiczny sposób.
Choć wydawałoby się, że ki,qi, Reiki,mana,prana, itd.,są to synonimy jednej
uniwersalnej energii życia,to jednak prawda jest istotnie inna. Reikowicze
twierdzą,że ich Reiki to zupełnie coś innego niż prana. Zgłębiający Hunę również
twierdzą, że mana to istotnie coś różnego od qi lub od Reiki. Prawda jest taka, iż
podobnie jak właściwości fal elektromagnetycznych zależne są od częstotliwości, tak
i podobna symetria ma miejsce w przypadku Energii Życia. Najwidoczniej zakres
jednostek Bovisa dla Reiki jest inny niż dla prany. Podobnie jest maną , z qi,idt.
Co do rdzenia,to można stwierdzić, że chodzi i tę samą Energię Życia. I to zarówno
jeśli chodzi o pranę,Reiki, qi, czy manę. W tym też można po części dopatrywać
się,dlaczego jednych skutecznie leczy Reiki, innych Reiki nie leczy a leczy
uzdrawianie praniczne, jeszcze innych promieniowanie ziaren gorczycy białej. Każdy
człowiek jest wszak inny, każdy ma nieco inną aurę. Widocznie więc zakres
jednostek Bovisa Reiki jednych jest w stanie wyleczyć, a inni potrzebują innej
energii. Sami praktycy Reiki przyznają, że choć jest to wspaniała metoda lecznicza,to
jednak nie wszystko da się samą Reiki wyleczyć. Podobna opinia przynależy też
uzdrawiaczom metody uzdrawiania pranicznego. Wydaje się więc, iż każdy, z
określoną chorobą lub niedyspozycją, powinien najpierw ustalić, czy to za pomocą
wahadełka czy testów kinezjologicznych, do kogo powinien się udać. Czy do
Reikowicza, czy do bioenergoterapeuty, czy do uzdrawiacza pranicznego? Ponieważ
różnice między nimi,a właściwie między ich energiami,są istotnie znaczące. Na
przykład może być jakiś problem,który nawet przy największym staraniu Reikowicza
nie da się tą metodą rozwiązać,a prosty zabieg u bioenergoterapeuty może skutecznie
problem rozwiązać. Odwrotnie,bioenergoterapeuta,choćby nawet starał się, w innej
sprawie może być nieskuteczny, a Reikowicz tym razem doskonale sobie poradzi.
Cała bieda w tym tkwi, że każdy uzdrawiacz myśli i działa tylko z obrębu „własnego
ogródka”. I mało jest takich uzdrawiaczy,którzy widząc, iż jego metoda jest w danym
przypadku nieskuteczna, odsyła tego potrzebującego pomocy do kolegi o „innej
specjalizacji”. W ogóle nie jest w zwyczaju badanie w ten sposób własnej metody
34
leczniczej( za pomocą jednostek Bovisa). Wszak zakres działania Reiki jest tak
wielki,podobnie prany w uzdrawianiu pranicznym,iż praktykujący te metody i tak
mają dość dużo obowiązków. A przecież wystarczyłby prosty test wahadełkiem.
Oczywiście, z całym zastrzeżeniem,iż jest to jedynie hipoteza. Nie będę się upierał,
gdy jakiś praktyk wykaże, że nie jest ona właściwa.
Ponadto należałoby tu podnieść dość niewygodny temat, temat, którym mogę się
narazić wielu osobom. Chodzi mi o to, iż jak się powiedziało „a” do trzeba i „b”. W
czym rzecz? Gdy zacznie się dość radykalnie korzystać z tej Nieskończonej Energii
Życia, czy to w postaci Reiki,czy prany, to tak jak w sporcie, trzeba tylko przeć do
przodu. Nie można robić kroku w tył. I wcale nie ma się gwarancji na długie i
spokojne życie. Istnieją bowiem naturalne mechanizmy, które regulują obieg energii
w strukturach człowieka. Przyznam że jest to pogląd skrajnie konserwatywny.
Wszelka ingerencja nie jest wskazana,bo zaburza te mechanizmy. W końcu człowiek
wiele milionów lat ewoluował i wszystko w nim ma swoje celowe działanie. Jeśli zaś
dopuszczamy do interwencji energetycznej, to tylko sporadycznie,na przykład gdy
jesteśmy rzeczywiście ciężko chorzy. W końcu ani
dr Mikao Usui, twórca Reiki, a ni Choa Kuk Sui,twórca uzdrawiania pranicznego, nie
żyli jakoś rekordowo długo, a można nawet rzec, że żyli zastanawiająco krótko.
Najdłużej żyją, i to jest prawda obiektywna, ci którzy dobrze( w sensie racjonalnie)
się odżywiają, są aktywni umysłowo i fizycznie do kresu życia, którzy utrzymują i
ciało i ducha w dobrej formie.
Na pewno jest tak,bo Reiki istnieje już dostatecznie długo,by to potwierdzić, że
Reikowicze przez pierwsze tygodnie po inicjacji( dostrojenia do Reiki) pozbywają się
szeregu emocjonalnych traum,irytacji i jakichś zasiedziałych chorób, zastarzałych
przypadłości. I stwierdzono przez ten zgoła wiek cały,odkąd funkcjonuje Reiki, że są
to wszystko procesy dość bezpieczne i ogólnie dobre dla zdrowia. W końcu cała
nasza cywilizacja to jest taki właśnie sposób ułatwiania sobie życia. Wynaleziono
wprzódy koło, ujarzmiono żywioły, może jest czas teraz na to, by w sposób
inteligentny zacząć panować nad energetyką naszych ciał. Czy gdy nas coś boli, to
czekamy jak nasi protoplaści,by samo przeszło, czy raczej udajemy się do
odpowiedniego lekarza? Widać więc na przykładzie Reiki ten balans pomiędzy tym
co nowe, ciekawe, innowacyjne, a tym co stare,co domaga się tylko dlatego, że
stare,jakichś dodatkowych względów. Z tej perspektywy wydaje się, że to właśnie do
takich metod energetycznych, jaką jest Reiki,należy przyszłość. Może nadejdą
jeszcze takie czasy, że ludzie dbający o siebie, o swoje ciało, swoja kondycję,oprócz
tego, że dziennie przebiegną 5km w terenie dla poprawy kondycji,również znajdą
jakieś pół godzinki dziennie na ten energetyczny jogging, by zadbać o energetykę
własnego bytu( ciała).
35
III Wahadełko
–
Wykrywacz kłamstwa
–
Poznać zdanie podświadomości na daną kwestię
Do porozumiewania się z własną podświadomością właściwie można użyć
kilku metod, ale najczęściej stosowane to : testy kinezjologiczne, intuicję( mowa
ciała) oraz wahadełko. Aby prawidłowo odczytywać mowę ciała,mowę,która
przekazuje nam opinię,zdanie jakie ma podświadomość na dany temat, potrzeba
naprawdę wielkiego doświadczenia życiowego lub trzeba mieć taki dar od losu. Aby
używać testów kinezjologicznych praktycznie potrzeba osoby trzeciej. Test
kinezjologiczny polega na tym,iż bada się opór mięśni pod wpływem zadanego
problemu. Jeśli próba wskazuje na siłę w reakcji mięśnia, mamy odpowiedź
aktywną(pozytywną),o ile w próbie kinezjologicznej określony mięsień sygnalizuje
słabość,mamy odpowiedź negatywną( pasywną). Jednak, by dobrze zbadać pracę
określonego mięśnia, potrzeba nam pomocnika. Wprawdzie na upartego i samemu
można badać mięśnie,lecz takie testy są obarczone bardzo dużym błędem. Wszystkie
te zalety,które mają dwie pierwsze metody, a także eliminację wad tych dwóch
metod, uzyskuje się praktycznie przez zastosowanie wahadełka. Wahadełko a także
testy kinezjologiczne działają na tej samej zasadzie jak wariograf( wykrywacz
kłamstwa). Podświadomość wyraża swoją opinię praktycznie w każdej kwestii,która
dociera lub nie dociera do poziomu świadomości. Mimowolne( mikro ruchy) ruchy
mięśni palców, w których trzyma się wahadełko, lub osłabienie lub wzmocnienie
pracy mięśni( test kinezjologiczny), to wszystko właśnie są wynikiem reakcji
podświadomości w danym konkretnym zagadnieniu. A że nasza podświadomość ma
znacznie więcej informacji niż jesteśmy jej świadomi, skutkuje tym,iż opinia
podświadomości na dane zagadnienie jest znacznie szersza i pozwala uzyskać do
90% właściwej i poprawnej odpowiedzi praktycznie na dowolny problem. Tym
bardziej że,używając własnej podświadomości przy wahadełku,możemy także poznać
„zdanie” czy opinię Zbiorowej Podświadomości( Nieświadomości), w której
jesteśmy zanurzeni, a do której możemy mieć kontakt właśnie przez swoją
indywidualną podświadomość. Od tej pory będę się powoływał wyłącznie na
wahadełko,jako ten oręż pracy z podświadomością, a teksty kinezjologiczne, które
nie używam, będę już pomijał. Ale warto byś był świadomy, Szanowny czytelniku, iż
porozumiewać się ze swoją podświadomością można także za pomocą testów
36
kinezjologicznych, i kilku jeszcze innych metod, jak choćby karty Tarota lub
Runy( choć te dwie ostatnie drogi pozwalają uzyskać informację bardziej z
Podświadomości Zbiorowej).
Metoda pracy z wahadełkiem jest równie stara jak nasza cywilizacja. Wiadomo na
pewno, że tę metodę stosowali starożytni Egipcjanie. Oto na piktogramach i
hieroglifach egipskich znaleziono wzory kilku,i obecnie popularnych, typów
wahadełek( Karnak, Izis). Kiedyś może nie znano tak teoretycznie budowę i pracę
naszych osobowości, ale skutecznie stosowano wahadełka do radiestezji. Szukano
wodę,cenne minerały tą metodą.
Dzisiaj główne zadanie wahadełek to jest poznanie stanowiska podświadomości ,
służą one także do celów radiestezyjnych( nadal), a także służą w paramedycynie.
Normalnie wahadełko odpowiada na zadane pytanie: tak lub nie. Jednak można
posiłkować się w pracy z wahadełkiem tak zwanymi tablicami radiestezyjnymi, które
poszerzają znacznie możliwości wahadełka. Jak to funkcjonuje? Oto niech będzie
zadane pytanie: jakie jedzenie mi szkodzi? Jest to pytanie ogólne,na które nie można
odpowiedzieć prosto: tak lub nie. Ale można skonstruować tablicę radiestezyjną ,na
której czy to w kole czy w jakiejś formie symetrycznej( ważna jest ta symetria, tak,by
żadna część nie była wyróżniona) piszemy w oddzielnych modułach na przykład
takie odpowiedzi: wyroby z mąki, nabiał,mleko słodkie, cukier, ciastka,mięso
wieprzowe... itd., Następnie bierzemy wahadełko,które umieszczamy nad tą kartką i
mentalnie wyrażamy „rozkaz”,by wahadełko wskazało jakie jedzenie nam szkodzi.
Wahadełko swym ruchem wskazuje odpowiednią cześć diagramu( tablicy).
Odnotowujemy wskazanie,i pytamy się powtórnie: jakie jedzenie nam nie służy?
Postępujemy tak,gdyż może nam nie służyć kilka potraw, aż do momentu, gdy
wahadełko zasygnalizuje, że nie ma już w tym diagramie potraw( jedzenia), które
nam szkodzą. Diagramy( tablice) radiestezyjne można praktycznie konstruować w
dowolnych kwestiach,ale takich w których nie można zadać pytania zero-
jedynkowego, czyli nie można na nie odpowiedzieć prosto: tak lub nie.
Gdy jednak stykamy się pierwszy raz z wahadełkiem,musimy wypracować
konwencję,jak wahadełko będzie sygnalizowało „tak”a jak „nie”. To w gruncie
rzeczy nie jest tak oczywiste. Regułą jest, a ściśle najczęściej bywa, że dla ludzi
praworęcznych odpowiedzią na „tak” będzie prawoskrętny ruch po okręgu, a
odpowiedzią na „nie” wahadełka będzie ruch lewoskrętny( zaznaczam że dla osoby
praworęcznej). Wahadełko w tej konwencji może nam też wskazać odpowiedź: „nie
wiem”, jest to z reguły ruch wahadłowy( tak jak wahadło zegara) w dół i górę.
Wahadełko może
odpowiedzieć : nie wiem,bowiem podświadomość, choć tak mądra i mająca tyle
danych,też w pewnych kwestiach, przy danym wahadełku,może nie znać odpowiedzi
na pytanie. Może jeszcze na upartego wskazać : nie mogę odpowiedzieć ,lecz ten
ruch wymaga już odpowiedniego przygotowania i ustalenia z wahadełkiem
odpowiedniej konwencji. Taka odpowiedź może wtedy nastąpić na przykład , gdy
nasza karma zabrania nam uzyskać odpowiedź na dane pytanie. Lecz , jak
pisałem,nie rzadko ta konwencja na zadawane pytanie nie jest tak oczywista. Możesz
37
więc się, Szanowny czytelniku,mocno zdziwić, gdy okaże się, że twoje wahadełko
będzie się poruszało zupełnie inaczej. Nie jest to żaden powód do zmartwień.
Zapewniam cię o tym, Szanowny czytelniku. Gdy już ustalisz odpowiednią
konwencję, przy danym wahadełku,będzie ona już obowiązywać do śmierci( dla tego
konkretnego wahadełka). Lecz i tu niespodzianka,okazuje się, że przy innym
wahadełku( inny typ, inny materiał,itp.) ta konwencja może być zupełnie inna( niż z
tym pierwszym wahadełkiem).
Na początku, tuż po zakupie wahadełka,lub po zrobieniu samodzielnie wahadełka,
warto trochę czasu poświęcić na oswojenie się z nim. Można mu wtedy zadawać
pytania,na które znamy odpowiedź. Testujemy więc jaka jest procentowa skuteczność
danego wahadełka. Normalnie ta skuteczność powinna oscylować w granicach 90%
trafności. Jeśli jest inaczej, musisz coś źle robić,ewentualnie masz nie odpowiednie
wahadełko. Spytasz: dlaczego 90% , a nie całe 100% ? Otóż dlatego, że, raz, możemy
nieprecyzyjnie zadać pytanie, lub może być kilka poprawnych odpowiedzi na to
pytanie. Lub po prostu jakiś szkodliwy myślokształt celowo wysyła poprzez
wahadełko nam błędną odpowiedź. Zresztą są i inne powody. Ale przecież i w
innych kwestiach ważnych dla naszego życia,nie związanych w żaden sposób z
ezoteryką, takich po prostu życiowych kwestiach, również rzadko kiedy mamy 100%
pewność. Można nawet śmiało powiedzieć, że gdybyśmy we wszystkim mieli 90%
pewności , to życie byłoby sielanką. Ciekawe jest, że ludzie,którzy mają
bezpośrednie połączenie z podświadomością, w tym z Podświadomością Zbiorową,
bo to się jednak nierozerwalnie wiąże jedno z drugim, ci o których mówi się
potocznie, że mają talent, taki talent wielkiej intuicji, również trafność swych
„odbiorów” mają niemal na tym samym pułapie 90%. Inną już bardziej fizyczną
próbą wytłumaczenia tego zjawiska jest to,iż po prostu panujący jednak
indeterminizm sprawia, że nie można mieć pewności 100%, bo indeterminizm
dopuszcza zawsze jakieś zmiany,które nie można przewidzieć, albo zamiany,które
mogą lub nie muszą się wydarzyć. Jest tak tym bardziej, jeśli wahadełkiem pytamy o
kwestie,które mogą wpłynąć na przyszłe wydarzenia. I to w przeróżnych, a nawet
czasami niejasnych ,konfiguracjach przyczynowo-skutkowych. Nawet takie pytanie
dla wahadełka: czy wkrótce dojdę do zdrowia,po zoperowaniu woreczka żółciowego?
Pomimo tego, że są widome oznaki, że wszystko dąży do poprawy samopoczucia,
jest zaznaczone piętnem indeterminizmu. W tej sytuacji wskazanie wahadełka,że tak,
tym bardziej będzie nam wskazywało, że tylko i aż w 90% pewności dojdziemy do
zdrowia.
Wahadełko jest wspaniałym narzędziem nie tylko dla amatorów i ludzi,którzy
stawiają pierwsze kroki w psychotronice,ezoteryce. Jest również bardzo ważnym
narzędziem pracy już bardzo doświadczonych magów. I służy im wtedy do
eksploracji Planu Astralnego,Pola Nieświadomości Zbiorowej. Wynika to z prostoty
tego narzędzia i ,co równie ważne, ze skuteczności owego.
Ci bardziej doświadczeni magowie używają z reguły już bardziej specjalistycznych
wahadełek. Takich, które to same są emiterem określonych fal. To mogą być emitery
uzdrawiających promieniowań, to mogą być emitery fal radiestezyjne. I tu właśnie
38
mamy niejako praktyczne potwierdzenie tego, że te tak różne promieniowania należą
de facto do jednej rodziny rodziny,nazwijmy je, promieniowań kształtu.
Radziłbym jednak wszystkim tym osobom,dla których psychotronika jest raczej
polem amatorskich przedsięwzięć, zaniechać eksploracji Planu Astralnego,ponieważ
jest to bardzo niebezpieczne. Nawet magowie,którzy mają w tym dużą
praktykę,używają swoich autorskich( nie chcą się nimi dzielić) sposobów, aby
maksymalnie zabezpieczyć się od wszelakich niebezpieczeństw Planu Astralnego.
Jakie to mogą być zagrożenia? Oto może się do nas coś przyczepić. I zazwyczaj nie
jest to żaden anioł opiekuńczy,lecz pasożyt astralny. I dobrze jeśli się tylko na tym
kończy, choć i tak w tym przypadku potrzeba starań osób już w tym kompetentnych,
by pozbyć się takiego przyczepionego towarzystwa. Równie wielkim zagrożeniem
jest atak astralny różnorodnych demonicznych sił, co może już skutkować
postradaniem zmysłów. Może także jakiś demoniczny byt przejąć częściową lub
zupełną władzę nad naszą psychiką. Taki przypadek jest również związany
najczęściej z koniecznością leczenia w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
Nie sposób wymienić całą listę tych rzeczy,do których możemy stosować wahadełko.
Od pytań o dietę, o zdrowie, po konkretne porady praktyczne, takie z życia wzięte.
Jednak trzeba w pracy z wahadełkiem stosować swoiste BHP.
Przede wszystkim wahadełko, po zbyt długiej pracy na raz, głupieje. I podaje
wówczas nonsensy. Więc praca z wahadełkiem przez kilka godzin dziennie jest
bezcelowa. Ponadto, po każdej odpowiedzi, trzeba urwać,i to najlepiej dość
gwałtownie, powiązanie z ostatnią sprawą. Robi się to najczęściej przez uderzanie
wahadełkiem w jakieś twarde powierzchnie lub twardą rzecz,to jest tak zwane
rozładowanie wahadełka. Ta prosta czynność pozwala na nieco dłuższą pracę z
wahadełkiem. Ponadto ważne też jest, jak przechowujemy wahadełko. O ile z
wahadełkiem prostym nie jest to większy problem, o tyle już z wahadełkami
emisyjnymi( Karnak, Izis, wahadełko uniwersalne) to już jest bardzo istotne. Należy
je przechowywać w odpowiednim futerale i trzeba uważać, by ostra końcówka tych
wahadełek( Karnak,Izis) nie była skierowana na ludzi. Bardzo ważne jest, by
wahadełko uniwersalne przechowywać zawsze nastawione na kolor biały lub zielony
w odpowiednim futerale. Dlaczego tak się dzieje? Wynika to stąd, iż wahadełka
emisyjne emitują promieniowanie nawet wtedy, gdy się je nie używa.
Inną czynnością BHP w pracy z wahadełkiem jest to, iż każde wahadełko ma
swojego pana. Nie można pożyczać wahadełka, nie można nawet pozwalać, by ktoś
inny dotykał naszego wahadełka. Jeśli już z jakichś losowych powodów tak się stało.
To znaczy ktoś trzymał w rękach nasze wahadełko, wtedy trzeba dokonać czynności
oczyszczenia takiego wahadełka, takiej samej jak po kupnie danego wahadełka przed
pierwszym jego użyciem. Niektórzy utrzymują,że najlepsze wahadełka to takie, które
sami sobie zrobimy. Jednak na rynku co jakiś czas pojawiają się nowe rodzaje
wahadełek. Dobrym tego przykładem jest wahadełko Atlantów. Jest to
wahadełko,które skonstruował Leszek Matela.
Pracować z wahadełkiem praktycznie może każdy niezależnie od wiary i przekonań,
jakie posiada. Doskonałym przykładem są niektórzy księża, którzy parali się tym lub
39
parają, traktując to jako swoistego rodzaju pożyteczne hobby. Niech przykładem
będzie sylwetka Ks. Franciszka Malaka,który nawet wydał książkę na ten temat.
Choć trzeba też przyznać,iż oficjalne zdanie Kościoła co do kwestii wahadełka lub
ogólnie radiestezji jest dość sceptyczne, i traktuje ono ten dział ezoteryki jako formę
okultyzmu. Z drugiej strony papież Jan Paweł II nie potępiał tego i twierdził, iż jeśli
coś jest stosowane ku pożytkowi dla człowieka i nie jest bałwochwalstwem ,to można
tego używać. Podobny miał, ten Wielki Papież, też stosunek do paramedycy,choć sam
chyba nie korzystał nigdy z usług medycyny naturalnej, przynajmniej nie jest to
wiedzą powszechną. Jednak prawda jest taka, że używanie wahadełka ma się nijak do
posiadanych przekonań. Można to traktować jako wiedzę typowo praktyczną,nie
podbudowaną żadnymi przekonaniami czy wiarą.
Jak ustalono z wahadełka korzyści mogą mieć,to znaczy mogą go używać, około
95% populacji. Jest to typowo statystyczna zależność,podobna do tej,iż na daltonizm
wśród mężczyzn cierpi od 0,4% nawet do 8% populacji( mężczyzn). Można być
wybitnym okultystą, ezoterykiem i nie móc pracować z wahadełkiem, jak i być
skrajnym materialistą i dość swobodnie operować wahadełkiem. Reguł na to żadnych
nie ma. Choć, rzeczywiście, umiejętność pracy z wahadełkiem wzmaga
zainteresowanie ezoteryką. Co ciekawe ta umiejętność( pracy z wahadełkiem) ma
nawet dość efemeryczny charakter. Może się stać tak,iż w pewnym okresie życia
posiadamy tę umiejętność, a później już nie. Może też być tak,iż ktoś początkowo nie
miał tej umiejętności, a potem nagle „cudownie” mu Siła Wyższa dała tę umiejętność.
Najprawdopodobniej jest to związane z pracą mózgu i układu
nerwowego( autonomicznego). Specjaliści mówią o złej polaryzacji na przykład rąk,
co utrudnia pracę z wahadełkiem, lecz jest to trudność do naprawienia. Możemy
wszak przeżyć jakąś traumę, i oto nagle nabywamy cudownych umiejętności,lub
wręcz przeciwnie tracimy je. Jako że my,ludzie, stale podatni jesteśmy na stres i
traumy,więc takie sytuacje nie należą do rzadkości. Trzeba podkreślić jednak, iż w
procesie rozwoju duchowego, może nam ta umiejętność pracy z wahadełkiem być już
nie potrzebna, bowiem otworzą się takie kanały, iż w inny sposób zaczniemy
komunikować się z własną podświadomością, a nawet z Podświadomością Zbiorową.
A każdy organ nie używany, jak wiadomo, zanika.
Niektórzy ludzie używają wahadełek tylko w ściśle określonych okolicznościach. To
znaczy na przykład, gdy chcą wiedzieć, czy dana żywność, kupiona w sklepie,jest dla
nich odpowiednia. Inni używają wahadełka bardzo wszechstronnie, praktycznie w
każdej sprawie. A jeszcze inni nadużywają go,pytając się go nawet o
bzdurne,powszechne rzeczy. Trzeba to umieć gdzieś tam wypośrodkować. Każda
przesada jest błędem.
40
IV Huna
–
Podział osobowości
–
7 zasad Huny
–
Ho'oponopono
–
Huna jako filozofia życia
Starożytna droga rozwoju i samodoskonalenia. Powstała na Polinezji, lecz
kilka wieków temu przywędrowała na Hawaje. Tam się zakorzeniła. I tę dzisiejszą jej
wersję my, Europejczycy, znamy właśnie z Hawajów. Ale nie ma tak dobrze, bo wraz
z przybyciem na Hawaje białych, chrześcijan, była ona, ta wiedza i kultura,
skutecznie tępiona. Do tego stopnia, że w początkach XX w. znali ją już tylko i
kultywowali nieliczni, rdzenni mieszkańcy Hawajów. Europa i Ameryka poznała
Hunę dzięki staraniom Maxa Freedoma Longa,który napisał kilka książek na temat
Huny. Zresztą sama nazwa Huna, powstała właśnie dzięki M. F. Longowi,który na
początku XX w. zebrał-podobnie jak w Polsce Oscar Kolbe zebrał ludową mądrość,
jeżdżąc od wsi do wsi- te jeszcze strzępy kultury i wiedzy tubylczej ludności
Hawajów. I całą tę kulturę właśnie nazwał Huną. Bo co to właściwie jest Huna? Na
pewno my, współcześni,inaczej rozumiemy Hunę, a inaczej rozumiał ją sam M. F.
Longe. Dzisiaj my uważamy ją za rodzaj wiedzy i kultury, a także za rodzaj ścieżki
rozwoju duchowego, za styl życia,za wiedzę o osobowości człowieka, i za rodzaj
medycyny naturalnej. Dla M. F. Longa Huna to była starożytna magia,którą chciał on
poznać i dlatego większą część swego życia poświęcił lepszemu poznaniu u źródeł tej
wiedzy magicznej. Huna w języku hawajskim znaczy dosłownie tajemnica. M.F
Longowi więc ,jak z tego wynika, Huna kojarzyła się ze św. Graalem,tajemnicą,którą
ona starał się posiąść. Posiąść w tym celu, w jakim mistycy i gnostycy chrześcijańscy
wyobrażali sobie posiadanie św. Graala.
I być może starania M. F. Longa zostałyby w końcu zapomniane, tak jak często to się
dzieje w historii, jednak stało się tak,iż miał on swych kontynuatorów. Okazało się,
że Huna to coś więcej niż tylko magia. Praktycznie od samego początku w jednym
była zgoda,oto Huna nie była przez Longa i jego kontynuatorów traktowana jako
religia. Choć Huna nawiązuje nawet w bezpośredni sposób do Boga( Akua) i do
wszechobecnej energii boskiej zwanej mana, lecz nie wymaga od nikogo deklaracji
wiary i wyparcia się swych korzeni religijnych. Ziarno więc padło na podatny grunt.
My dzisiaj praktycznie nie wyobrażamy sobie ezoteryki, psychologii i medycyny
naturalnej bez istnienia Huny. Można nawet śmiało powiedzieć, że Huna znacznie
wyprzedziła rozwój takiej zachodniej nauki jak psychologia,i to o ponad pół wieku
41
jeśli nie więcej. Dzisiaj ustalenia psychologii są zgodne z tym, co pisał w pierwszej
połowie XX w. M. F. Long na ten temat, a co na Hawajach było wiedzą powszechną
od zgoła czterech stuleci.
Zgodnie z tradycją strażnikami Huny na Hawajach byli Kahuni. Jednak w swej
prostocie język Hawajski dopuszcza wiele nazw na tychże strażników Huny. W
języku hawajskim jest podobnie, jak w języku niemieckim, dość duża łatwość
tworzenia nowych słów poprzez scalanie w jedno już znanych słów.
Koniec XX w. i czasy obecne to prawdziwy triumf Huny, w sensie jej
rozprzestrzenienie. Praktycznie każdy,kto choć w minimalnym stopniu interesuje się
ezoteryką,zetknąć się musiał z tą starożytną wiedzą. Nie tylko powszechne są książki
na ten temat, ale także czasopisma oraz w Internecie jest sporo portali poświęconych
tylko tej ,jednej przecież z wielu, ścieżce ezoterycznej.
Huna dzieli osobowość człowieka na trzy poziomy. Na podświadomość, czyli
Ku( Unihipili) , na świadomość, czyli Lono( lub Uhane),oraz na trzeci poziom,
nadświadomość, czyli Kane(lub Aumakua). Odpowiadałoby to podziałowi,który
dokonuje psychologia, na podświadomość Id( Ku), świadomość ego( Lono)oraz
nadświadomość Superego( Kane). Co ciekawe,Huna na wiele wieków przed tym,co
w końcu ustaliła współczesna psychologia, w prawidłowy sposób określiła relacje
jakie zachodzą między tymi trzema poziomami osobowości. I dzisiaj psychologia
potwierdza to,o czym dowiedział się M.F. Long, studiując dziedzictwo Huny.
Oto nasza świadomość( Lono), czyli ten rdzeń osobowości,którego jesteśmy
świadomi, może tylko wpływać na podświadomość (Ku),która jawi się nam jako
wielkie „bezrozumny” komputer naszego ciała i mózgu. Nie może zaś wpływać na
nadświadomość (Kane),które jawi się nam jako część nas adekwatną z Aniołem
Stróżem,lub nawet z wymiarem Boskości w nas.
Na nadświadomość może wpływać zaś podświadomość(Ku) oraz,oczywiście, może
ona wpływać na świadomość ( Lono). Zaś sama nadświadomość (Kane) może
wpływać zarówno na Ku jak i na Lono. Może to jest trochę pogmatwany opis,ale
sprowadza się do tego,iż my,swoją świadomością( Lono), nie możemy mieć wpływu
na naszą nadświadomość(Kane).I jedynie poprzez naszą
podświadomość( Ku)możemy kierować swoje jakieś świadome oczekiwania do
nadświadomości (Kane). Wszystkie inne powiązania naszych osobowości są
możliwe.
Co to w praktyce oznacza? Otóż tyle, że my swoją płaszczyznę rzeczywistości
możemy kształtować świadomie tylko przez Lono. A ewentualne cuda z poziomu
Kane mogą się nam,owszem, przytrafiać, ale świadomie nie możemy tego oczekiwać.
Przynajmniej tak zakładała klasyczna Huna.
Tu trochę wyprzedzę narrację tej publikacji,i napiszę, że jednak,jak pokazuje fizyka
kwantowa, możemy wpływać na Kane,i przede wszystkim możemy( my z poziomu
Lono) kształtować rzeczywistość powołując się na moc i potęgę Kane. Przecież
jesteśmy magami. Możemy w pewien sposób wpłynąć na coś,co ja nazywam
Poziomem Unitarnym,inni nazywają to Polem Kwantowym, jeszcze inni Poziomem
Punktu Zerowego, a jeszcze inni Polem Torsyjnym. I w ten sposób nawet
42
świadomie,ale jednak z ogromnym udziałem podświadomości( Ku), mieć pewien
wpływ na Kane,albo raczej na to,co Kane może stworzyć. Tylko zasadniczą różnicą
jest to,iż w tym przypadku nie mamy nigdy 100% pewności, że stanie się tak,jak w
pełni zakładamy. Ale przecież, jak pisałem, nigdy nie można mieć 100% pewności co
do skutków,bo przecież- sama fizyka kwantowa to zakłada- panuje jednak
indeterminizm.
To działanie naszej złożonej osobowości w pełni potwierdza psychologia
współczesna. A to działanie z poziomu Poziomu Unitarnego jest jeszcze na dziś
traktowanie jako niemniej ni więcej działanie magii.
Działanie Poziomu Unitarnego jest jednak w pełni potwierdzone choćby przez takie
efekty kwantowe jak efekt tunelowy, czy nadprzewodnictwo, czy choćby tylko przez
to, iż elektrony nie spadają na jądro atomu,lecz krążą po orbitalach.
Słynny fizyk, noblista, Feynman stwierdził,iż ...nie ma ani jednego człowieka,który
rozumiałby w pełni fizykę kwantową... .
W Hunie można wyodrębnić siedem praw,które w pełni opisują świat wewnętrzny i
zewnętrzny. Są to :
–
Ike – świat jest taki, jak myślisz. Co charakterystyczne ta zasada została
zaadaptowana do NLP,gdzie mowa o mapach,które sobie stwarza mózg.
Jednak mapa to nie świat. Co oznacza, że my w swojej głowie kreujemy
świat, jest więc to rodzaj solipsyzmu. Odnośnie tej zasady można
przywołać prawo Buddyzmu,iż świat to iluzja( maja). Ike jednak także
oznacza,iż zmieniając nasze myśli,możemy zmienić nasz świat.
–
Kala – nie ma żadnych ograniczeń. W NLP oznacza to, iż każdy człowiek
posiada cały potencjał do zmian,do korzystnych zmian. Jest to też rodzaj
manifestu,iż człowiek może zrealizować każdy swój zamiar.
–
Makia – energia podąża za uwagą. Jeśli przy tym powołamy się na
fizykę, to możemy stwierdzić,iż jeśli wszystko jest energią, to i świadomość
jest energią. Pytanie zasadnicze jest takie, czy energia to świadomość?
Dzięki tej zasadzie łatwo zrozumieć, iż skupiając się na chorym fragmencie
naszego ciała, równocześnie dostarczamy tam energii, niezbędnej do
uzdrowienia.
–
Manawa- teraz jest moment mocy. Oznacza, iż w prawdzie ważna jest
przeszłość,lecz my w dowolnym momencie czasu możemy dokonać
korzystnych zmian. Czas jest iluzją, najważniejsze jest „teraz”, niezależnie
kiedy wybralibyśmy ten moment.
–
Aloha – miłość jest po to, by przynosiła szczęście. Akcentuje to, iż miłość
jest największym darem i największą siłą.
–
Mana – cała moc pochodzi z wnętrza. To w połączeniu z Kala oznacza ,że
człowiek ma dość siły, by walczyć w każdej sprawie. Czy zwycięży zależy
od siły jego wnętrza.
–
Pono- skuteczność jest miarą prawdy. Co ma wydźwięk trochę
43
makiawelistyczny. Ale także wręcz Ewangeliczny ..po owocach ich
poznacie... . Tylko to co jest skuteczne jest człowiekowi rzeczywiście
potrzebne.
Te siedem zasad Huny w pewien sposób rezonuje,czy też koresponduje z siedmioma
zasadami Hermetyzmu. Lecz to świadczy tylko o tym, iż są to reguły nie wyssane z
palca. Hermetyzm powstał nim jeszcze biały człowiek poznał Hunę. Dlatego należy
raczej pochylić głowę z uznaniem nad trafnością tych zasad,i to zarówno
Hermetycznych jak i Huny. A dla porównania przytaczam owe siedem praw
Hermetyzmu:
–
Zasada mentalizmu- Wszystko jest umysłem.
–
Zasada zgodności - jako na górze tak i na dole.
–
Zasada wibracji – wszystko wibruje,wszystko jest w ruchu.
–
Zasada biegunowości – wszystko ma swoje bieguny. Wszystko można
analizować w parze ze swym opozycyjnym biegunem.
–
Zasada rytmu – bieguny zmieniają się w rytmie wahadła zegarowego. Od
bieguna do bieguna.
–
Zasada przyczyny i skutku- każda przyczyna ma swój skutek,każdy
skutek ma swoje przyczyny{ tu odważę się na swój komentarz, że jest to
zasada, w tej formie,nieco archaiczna, i odpowiada raczej fizyce
Newtonowskiej}
–
Zasada rodzaju – wszystko zawiera się albo w męskim albo w żeńskim
rodzaju.
Zasadniczą przyczyną,która spowodowała powstanie Huny, było między innymi
zapewnienie sobie „jakiejś” metody,która umiałaby sobie poradzić z rozwiązywaniem
konfliktów tych małych społeczności,które stanowiły rdzeń ludności, czy to Polinezji
czy później Hawai. Tam potrzeba była tego, by umieć rozwiązywać konflikty
rodzinne, sąsiedzkie. Bo przecież tam nie było gdzie odejść, „uciec”,nie było gdzie w
ten sposób rozwiązywać konfliktów( przez odejście, zostawienie konfliktowej
sprawy). I, rzeczywiście, do dziś Huna jest jednym z najlepszych narzędzi i metod
mediacyjnych. I nie straciła nic ze swojej wartości uzdrawiania konfliktów ludzkich.
Huna opracowała specjalną metodę uzdrawiania konfliktów, uzdrawiania ciała,
relacji rodzinnych,koleżeńskich, a dzisiaj ta metoda także może być zastosowana do
uzdrawiania jeszcze innych spraw, na przykład kwestii finansowych. Metoda ta
nazywa się Ho'oponopono. Metoda ta jest bardzo skuteczna w swym działaniu,i co
warto zauważyć jest ona wręcz dziecinnie prosta. Polega ona na oczyszczeniu
psychiki, a ściśle podświadomości( Ku) tak,by było miejsce na korzystne zmiany.
Wylewamy brudną wodę z naczynia i na jej miejsce nalewamy krystalicznie czystą
wodę. Tak można w skrócie opisać metodę. Ponieważ Kahuni, strażnicy Huny,
44
twierdzą,i psychologia współczesna to potwierdza, że nasze złe nawyki, nasze złe
przyzwyczajenia, nasze złe odruchy, zapełniają pamięć podświadomości,która to
pamięć obejmuje całe ciało, i te brudy nie pozwalają na pozytywne zmiany. Wszak
wypełnione po brzeg brudną wodą naczynie nie może już przyjąć tej czystej wody.
Trzeba po prostu wylać brudną wodę. Trzeba po prostu oczyścić pamięć
podświadomości. I do tego służy Ho'oponopono. I przecież nasze nawyki,odruchy
mogą dotyczyć praktycznie każdej sfery życia ludzkiego. Dlatego Ho'oponopono jest
tak uniwersalne.
Sama metoda Ho'oponopono jest banalnie prosta. W zaciszu wyszukujemy problem i,
analizując go, czekamy na rezonans, to znaczy na to,iż jakiś element tej sprawy
zwróci naszą uwagę,przykuje naszą uwagę,najczęściej za tym stoi jakiś człowiek lub
grupa ludzi. Następnie,gdy to się już dokona, przystępujemy do właściwej procedury,
która polega na wymawianiu słownie,głośno lub cicho,lub nawet tylko w naszych
myślach, swoistego rodzaju mantry,która brzmi : Przepraszam, Wybacz mi, Proszę,
Dziękuję, Kocham Cię,
Ta mantra nie koniecznie musi mieć taką postać. Ale jej sens polega na oczyszczeniu
własnej podświadomości(Ku) prostą formą. Ta mantra może się odwoływać do
innego człowieka,ale także możemy się odwoływać do samego siebie, a ściśle do
własnej podświadomości(Ku). W ten sposób z jednej strony mamy problem z drugiej
strony oczyszczamy podświadomość(Ku) z tego problemu. I wylewamy część
brudnej wody z tego naczynia. Celem docelowym jest uzyskaniem stanu Punktu
Zerowego, to znaczy, gdy nic brudnego nie ma już w naczyniu, czyli
podświadomości. Wtedy to dochodzi do uzdrowienia ciała,do uzdrowienia relacji
międzyludzkich, emocji i uczuć.
W ten sposób, raz za razem możemy dokonać oczyszczenia każdego problemu,każdej
relacji międzyludzkiej. To się wydaje jakże proste, ale to istotnie jest proste i
skuteczne. Należy zawsze oczyszczać i tym samym uzdrawiać samego siebie,co w
konsekwencji spowoduje także, że wpłyniemy tym na innych ludzi. Bo jednym z
postulatów Huny jest to, iż wszyscy jesteśmy połączeni w sieci energii. Zawsze
zaczynaj od siebie,w myśl zasady,iż … jeśli chcesz zmienić świat, najpierw sam się
zmień... Jakże charakterystyczny jest przykład,który nota bene jest sztandarowym
przykładem w każdej książce o metodzie Ho'opnopono, Dra Len,który objął szpital
psychiatryczny na Hawajach. Szpital, który cieszył się bardzo złą opinią. Dr Len
obejmując ten szpital zastrzegł sobie,iż leczenie w nim będzie wykonywane
nowatorską( dla medycyny klasycznej) metodą Ho'opnopono. Mając tylko akta
pacjentów, zupełnie ich nie widując, przeglądając tylko ich akta, równocześnie
stosując metodę Ho'oponopono,która w tym przypadku polegała na wchodzeniu w
rezonans z danym problem, danego pacjenta i stosowaniu owej mantry
oczyszczającej, dr Len uzyskał po czterech latach takiej praktyki praktycznie
uleczenie całego oddziału, za wyjątkiem dwóch chorych. Szpital rozwiązano z
powodu braku pacjentów. Trzeba przy tym podkreślić,iż początkowe warunki tego
szpitala można by określić jednym słowem: straszne. Chorzy byli agresywni i
45
zagrażali innym. Personel szpitala zmieniał się co kilka tygodni, bowiem nikt nie
umiał na dłuższą metę wytrzymać z chorymi w takim stanie. I teraz po czterech
latach doszło do prawdziwego cudu. Prawie 95% chorych wyzdrowiało i szpital
przestał być potrzebny. Przyznasz, Szanowny czytelniku, że trudno w tym przypadku
mówić o jakimś cudownym zrządzeniu losu. Zrządzeniu losu,które owszem zdarzają
się w pojedynczych przypadkach,ale nigdy jeszcze nie odnotowano takiego
przypadku, by zrządzeniem losu wyzdrowiało prawie czterdziestu chorych. Nawet w
Lotto wygrana szóstki ma większe prawdopodobieństwo zajścia niż taki przypadek.
Dzisiaj metoda Ho'opnopono jest stosowana w bardzo szerokim zakresie. Jak pisałem
tą metodą można sobie pomóc praktycznie w każdym przypadku. Od chorób ciała i
duszy,po poprawę relacji partnerskich, w rodzinie,między współmałżonkami, w
relacjach dzieci rodzice. Można w ten sposób wpływać na finanse, ba!, nawet w
sporcie. Właściwie dla metody Ho'opnopono nie ma żadnych granic. Każde relacje
można uzdrowić tą metodą. Można nawet uzdrawiać przeszłe wcielenia,jeśli ktoś
wierzy w reinkarnację oraz długi karmiczne,które negatywnie wpływają na obecne
życie. Nawet te długi karmiczne można uzdrawiać. Ciekawe to jest o tyle, iż w
innych dziedzinach ezoteryki panują poglądy, iż chorób wynikających z długów
karmicznych nie można uleczyć, i że same długi karmiczne potrzeba przepracować
tu, na ziemi. Ktoś kto już próbował wielu metod medycyny naturalnej i nie
przynosiły one poprawy,być może za pomocą metody Ho'opnopono może uzyskać
realną zmianę na lepsze.
Huna jawi się jako sposób na życie. Ludzie mają różne drogi. Jedni zaczynają od
Reiki,później przerzucają się na buddyzm, potem Hinduizm czy właśnie na Hunę.
Huna to nie taki sam kaliber jak wegetarianizm czy inny sposób odżywiania. To coś
znacznie więcej. Choć przecież wegetarianinem się jest już do końca życia. Więc tym
bardziej propagować Hunę można jako sposób na całe życie. Już samo to,iż była ona
onegdaj sposobem na funkcjonowanie Hawajczyków, świadczy o tym,jak bogata w
wartości i treści jest ona. Uczy ona prawidłowego oddychania, ładowania się energią
lub ładowania podświadomości (Ku) energią, a w końcu rozładowywania konfliktów
małych społeczności. Uczy także jak skutecznie bronić się przed chorobami,których
zawsze przyczynę Huna upatruje w dysfunkcjach na poziomie psychiki i relacji
interpersonalnych. Jedno jest pewne,Huna uczy brać pełną odpowiedzialność przez
każdego z nas za samego siebie,ale uczy także, że każda chwila jest dobrym
momentem na taką postawę. Uczy także,że,by zmienić świat , trzeba najpierw
zmienić siebie. Za największą siłę sprawczą Huna uznaje miłość( aloha). Ale co
ciekawe,by prawdziwie kochać kogoś, potrzeba wprzódy pokochać siebie.
46
V Ezoteryka a Fizyka kwantowa
–
Poziom Unitarny a Poziom Rzeczywistym
–
Paradoks kota Schrodingera
–
Indeterminizm
–
Twierdzenia Gödla, kryzys racjonalizmu
W wielu publikacjach, szczególnie tych amerykańskich, autorzy powołują się
często na fizykę kwantową. Jednak, z pewnym ubolewaniem, można stwierdzić, że w
rzeczywistości mają oni małe pojęcie o fizyce kwantowej. Najczęstszym tematem w
takich publikacjach jest alokalność, która sprawia, iż byty połączone są więziami
ponad przestrzenią i czasem, które to sprawia, iż informacje między tymi bytami
przenoszone są z prędkością większą niż prędkość światła. I rzeczywiście, co
naukowcy,fizycy,doskonale wiedzą, istnieje zasadnicza sprzeczność między fizyką
kwantową a Teoriami Względności Einsteina. I ta sprzeczność, właśnie dotyczy
między innymi alokalności w fizyce kwantowej,oraz indeterminizmu,który
funkcjonuje w fizyce kwantowej. Tylko że alokalność dotyczy jak gdyby innego
poziomu, niż poziom rzeczywistych zjawisk fizycznych. Co to znaczy? Otóż fizyka
kwantowa funkcjonuje jak gdyby na dwóch poziomach. Pierwszy poziom, który
można nazwać Unitarnym, jest poziomem czysto platońskim. Po pierwsze panuje w
nim determinizm, fizykę zjawisk opisuje bowiem równanie Schrodingera,które ma
charakter równania różniczkowego. Po drugie na tym poziomie operuje się
Przestrzenią Hilberta, jest to zbiór liczb i funkcji zespolonych. Ten poziom jest w
swym charakterze taki sam, jak poziom absolutu w kabale,który chce się tam badać,
lecz nie ma się tam żadnego kontaktu. No,może z Poziomem Unitarnym nie jest tak
dosłownie,lecz poziom unitarny nie jest poziomem rzeczywistości fizycznej realnej i
obserwowalnej. Zaś drugi poziom fizyki kwantowej, jest to właśnie Rzeczywisty
Poziom zjawisk obserwowalnych, a wszystkie istniejące wielkości i pojęcia fizyczne
mierzalne mają wartości ze zbioru licz rzeczywistych( stąd drugi poziom ma nazwę
Rzeczywisty). Po pierwsze jest to poziom niezdeterminowany, po drugie na tym
poziomie nie ma już alokalności, i zjawiska fizyczne nie przebiegają z ponad świetlną
prędkością. I co najważniejsze parametry mają w nim wartości ze zbioru liczb
rzeczywistych. Jednak całe clou fizyki kwantowej stanowi to, iż między tymi
poziomami istnieje powiązanie. I to warto sobie zapamiętać. Choć te poziomy w
sposób istotny mają różne charaktery, to jednak są one powiązane. Wszystkie
nieporozumienia i pseudo paradoksy fizyki kwantowej zaś wynikają z pomieszania,
błędnego pomieszania między tymi poziomami. Najczęściej miesza się właściwości
47
poziomu Unitarnego i przypisuje się je poziomowi Rzeczywistemu.
A jakie jest to powiązanie? Otóż to powiązanie polega na procesie tak zwanej
Redukcji Funkcji Falowej. Otóż na poziomie Unitarnym operuje się zespolonymi
funkcjami falowymi , na poziomie rzeczywistym zaś rzeczywistymi funkcjami i
liczbami. Lecz aby uzyskać wartości rzeczywiste parametrów fizycznych, trzeba
przejść z poziomu Unitarnego na poziom Rzeczywisty, za pomocą tej właśnie
procedury Redukcji Funkcji Falowej, ale wtedy dochodzi do całkowitej ruiny
determinizmu. Otóż otrzymuje się wtedy wartości rzeczywiste parametrów lecz tylko
z określonymi prawdopodobieństwami ich wystąpienia. Ponadto także zostaje
rozerwana owa słynna alokalność. Więc ktoś, kto twierdzi, że istnieje realna
alokalność bytów, jest w głębokim błędzie,bo ta alokalność dotyczy tylko poziomu
Unitarnego ,który nie jest nam wprost dostępny. Nam, czyli obserwatorom
rzeczywistości fizycznej. Jednak trzeba przyznać iż owa alokalność z Poziomu
Unitarnego może mieć głęboki wpływ na zjawiska z Poziomu Rzeczywistego.
Istnieje też powszechne nieporozumienie, iż jakoby ta Redukcja Funkcji
Stanu( Falowej) dokonuje się w czasie pomiaru. Jest to błąd kardynalny, bowiem
pomiar jest tylko wyłącznie weryfikacją tego, co uzyskaliśmy teoretycznie po
przejściu z poziomu Unitarnego na Rzeczywisty. Pomiar także stanowi tak zwaną
dekoherencję układu,jak gdyby jest to taki abstrakcyjny reset na poziomie
Unitarnym. To znaczy po jego dokonaniu( pomiaru),obliczenia z poziomu Unitarnego
trzeba zacząć od nowa,uwzględniając wyniki ostatniego pomiaru. Pomiar jest
całkowicie niezależny od tego, co sobie obliczyliśmy,lecz pomiar może potwierdzić
lub obalić nasze teoretyczne ustalenia. Powtarzam więc,iż Redukcja Funkcji Falowej(
Stanu) polega na przejściu z poziomu Unitarnego na poziom Rzeczywisty. I jest to
operacja( wydawałoby się) czysto matematyczna, czysto obliczeniowa. Trzeba tu
jednak zaznaczyć, że świadomość ludzka poprzez akt woli może także dokonać tej
redukcji, a nawet może aktem woli wybrać któryś z dostępnych stanów,dlatego iż
świadomość i akt woli to coś więcej niż zwykły pomiar,to nowa jakość. Ten podział
fizyki na dwa poziomy rozwiązuje szereg pseudo paradoksów fizyki kwantowej.
Podam taki oto przykład. Słynny paradoks kota Schrodingera. Każdy go zna;polega
on na tym,iż jakoby kot był równocześnie martwy i żywy( kot umieszczony w
zamkniętym pojemniku, z losowo uruchamianym urządzeniem uśmiercającym tego
kota). Otóż cały paradoks, a właściwie pseudo paradoks bierze się z pomieszania
poziomu Unitarnego z Rzeczywistym. Trzeba tu jeszcze wspomnieć,iż zasada
superpozycji dotyczy tylko i wyłącznie poziomu Unitarnego, a bierze się stąd,iż jeśli
jakiś stan „A” spełnia równanie Schrodingera, a także stan „B” spełnia to równanie, a
przecież jest to równanie różniczkowe, to jak to z matematyki wiadomo, to równanie
spełnia superpozycja tych stanów. Ale równanie Schrodingera funkcjonuje tylko na
poziomie Unitarnym,więc i superpozycja funkcjonuje tylko na tym poziomie. Więc
jeśli ktoś mówi,iż kot jest równocześnie martwy i żywy, to jest to superpozycja z
poziomu Unitarnego, aby się dowiedzieć i określić, jak to jest w
rzeczywistości( Poziom Rzeczywisty) trzeba dokonać Redukcji Funkcji Falowej,czyli
w tym przypadku Redukcji Funkcji Stanu,inaczej mówiąc trzeba przejść z poziomu
48
Unitarnego na poziom Rzeczywisty. I co otrzymujemy? Otóż otrzymujemy to,iż kot
Schrodingera jest z prawdopodobieństwem równym 1/2 martwy lub z
prawdopodobieństwem 1/2 żywy. Lecz jest to zasadnicza różnica, gdyż teraz mamy
spójnik „lub”. A na poziomie Unitarnym mamy do czynienia ze spójnikiem „i”. Więc
na poziomie Unitarnym mamy kota żywego i umarłego, a na poziomie Rzeczywistym
mamy kota żywego lub umarłego. Każdy więc przyzna,że tym samym rozwiązaliśmy
ów słynny paradoks.
Przy tej okazji nie odmówię sobie też podanie tu rozwiązania tak zwanego dualizmu
korpuskularno-falowego cząstek elementarnych( o świetle nieco dalej napiszę). Otóż
dualizm ten wynika właśnie z tego podziału na dwa poziomy. Wszak na poziomie
Unitarnym cząstkom elementarnym( więcej, każdemu ciału) przyporządkowana jest
funkcja stanu,którą jest określona zespolona funkcja falowa. Oto rozwiązanie tkwi
właśnie w nazwie tej funkcji, iż jest ona falowa. Na poziomie więc Unitarnym byty
mają charakter falowy, przynajmniej ich fizyka na tym poziomie jest związana z
funkcją falową. Na poziomie zaś Rzeczywistym byty mają już naturę korpuskuł. Całe
zamieszanie bierze się stad,iż, podobnie jak z paradoksem kota Schrodingera,miesza
się dość nieroztropnie i niedbale oba poziomy. To mieszanie wynika stąd, iż przecież
każda liczba rzeczywista( poziom Rzeczywisty) jest zarazem liczbą
zespoloną( poziom Zespolony, czyli w fizyce poziom Unitarny), lecz nie każda liczba
zespolona jest zarazem liczbą rzeczywistą. Stąd wynikają liczne paradoksy. Co do
światła, sytuacja jest podobna,ale światło ma jeszcze coś, jest to byt wybrany,może
Boski. Oto wiadomo ze Szczególnej Teorii Względności,iż porusza się ono z
prędkością absolutną
( równą około 300 000 km/s) względem każdego układu odniesienia, że nie ma ono
masy spoczynkowej, i że dla światła czas nie płynie. Podobnie jest ten byt anomalny
w fizyce kwantowej. Być może więc jest to jedyny byt,który na poziomie
Rzeczywistym ma charakter dualny, korpuskularno-falowy. Ale zastrzegam,iż jest to
tylko moje podejrzenie. W każdym razie światło jest bytem w pewien sposób
Wybranym.
Można też stwierdzić,iż ci,którzy utrzymują, moim zdaniem błędnie, że dopiero z
pomiarem dokonuje się owa redukcja, inaczej kolaps kwantowy,twierdzą, że tym
samym obserwator w pełni kreuje rzeczywistość,nie , obserwator swoim aktem
woli,może wybrać z palety dozwolonych stanów. Gdyby tego nie zrobił i tak
rzeczywistość dokonałaby obiektywnie jakichś zmian. Jak wyjaśnić procesy,które
odbywają się w miejscach niedostępnych ludzkiej uwadze? Na przykład po ciemnej
stronie Księżyca,lub w środku Ziemi,lub na krańcach Drogi Mlecznej,lub nawet na
powierzchni innych niż Ziemia planet. Zaproponowane przeze mnie
rozwiązanie,czyli ów podział na dwa poziomy nie tylko rozwiązuje szereg
paradoksów, ale także podkreśla obiektywność zachodzących procesów fizycznych.
Owszem,my możemy,my obserwatorzy, kreować wartość mierzonych
parametrów,czego dowodzi słynna zasada nieoznaczoności,ale to jeszcze nie
znaczy,iż nie istnieje obiektywnie rzeczywistość fizyczna. Podział ten także wyraża
w pełni indeterminizm, jako podstawowe prawo przyczynowo skutkowe. Bardziej
49
zainteresowanych tym aspektem odsyłam do swojej pracy „Ścieżka leniwego maga”
gdzie przedstawiłem w sposób wyczerpujący całe zagadnienie indeterminizmu i
Prawa Przyczynowo Skutkowego.
Podsumujmy więc tu pokrótce najważniejsze cechy fizyki kwantowej. Oto
alokalność( alokalność wynika stąd, iż funkcje stanu są to zespolone funkcje falowe,
a funkcje falowe z samej swej definicji to funkcje alokalne, bowiem obejmują one
cały rozpatrywany układ odniesienia) , determinizm( bo równanie Schridingera jest
równaniem różniczkowym,spełnia więc kryterium determinizmu),a także
superpozycja przynależą tylko i wyłącznie do poziomu Unitarnego, nie manifestują
się więc wprost na naszym życiowym i fizycznym poziomie Rzeczywistym. Na
poziomie Rzeczywistym nie ma alokalności,nie ma determinizmu, jest więc
indeterminizm,nie ma superpozycji, zjawiska są w pełni obiektywne, ponieważ
pomiar jest tylko weryfikacją tego, co obliczyliśmy matematycznie( Redukcja
Funkcji Stanu jest tylko procesem matematycznym) . Owszem możemy na nie
wpływać,ale jest to tylko wyłącznie wynikiem panującego indeterminizmu. Gdyby
panował determinizm na poziomie Rzeczywistym, nie moglibyśmy swoją wolą
wpływać na rzeczywistość, bo wszystko byłoby z góry zdeterminowane.
Obserwator może wpływać na dokładność otrzymywanych pomiarów,podkreślam
dokładność ,w tym sensie a priori, który to nie zależy od doskonałości urządzeń
pomiarowych, jest tak z parametrami,które są parami nieprzemienne( nie
komutują).Ich zaś nieprzemienność wyraża to iż świat, a właściwie czasoprzestrzeń
ma naturę ziarnistą,czyli kwantową( na Poziomie Unitarnym). Oto przestrzeń ma
charakter dyskretny( jest nieciągła,ma naturę ziarnistą czyli kwantową) oraz czas ma
naturę dyskretną( nie ciągłą). Ponieważ na przykład operator pędu nie komutuje z
operatorem położenia,co jest konsekwencją ziarnistości czasoprzestrzeni. Podobnie
jest z energią i czasem, tu za ich nieprzemienność odpowiada ziarnistość czasu i
energii. Ziarnistość ta jest rzędu wartości stałej Plancka „h”. Jest ona,ta stała,
niewyobrażalnie mała, stąd konsekwencje ziarnistości czasoprzestrzeni wychodzą
dopiero w skali mikro,czyli w skali atomowej i cząstek elementarnych. Dla nas,ludzi,
którzy są ulokowani pośrodku, czyli w połowie( jeśli chodzi o rząd wielkości)
między skalą mikro a makro( makro to skala wielkości kosmicznych), ta ziarnistość i
kwantowość jest zupełnie nieodczuwalna.
Mój dość wyczerpujący opis fizyki kwantowej, przynajmniej jej podstawowe
konsekwencje i właściwości, podsumuję teraz w ten sposób, byś Ty, Szanowny
czytelniku, nie dawał się podprowadzać i wkręcać autorom,szczególnie,
anglojęzycznych książek na tematy ezoteryki,którzy epatują pojęciami rodem z fizyki
kwantowej, jednak bez podstawowej,z ich strony,wiedzy na ten temat. Niestety
obserwujemy teraz modę na fizykę kwantową w publikacjach ezoterycznych i
paramedycznych. Takie pojęcia jak : kolaps kwantowy, redukcja funkcji stanu ,czy
alokalność, są po prostu źle interpretowane. Na pewne usprawiedliwienie tego można
przyjąć to,iż , faktycznie, nawet wśród naukowców, fizyków funkcjonuje kilka
interpretacji fizyki kwantowej- przyznaję, iż i moja, a tu
zaprezentowana,interpretacja wpisuje się w ten zbiór- jest więc w tym temacie spore
50
zamieszanie. Nawet tacy fizycy, tej miary, jak Einstein mieli swego czasu wiele
zastrzeżeń co do poprawności samej fizyki kwantowej. Zresztą Einstein do końca
swego życia wyrażał cały czas swój sceptycyzm co do postulatów fizyki kwantowej.
Dziwne,ale Einstein chyba nie chciał przyjąć postulatu indeterminizmu w fizyce,o
czym świadczy jego słynne zdanie ,iż :… Bóg nie gra z nami w kości ...( cytat
niedosłowny) Ogólnie przyjęło się wśród fizyków, iż należy wykonywać obliczenia
w sposób kwantowy, a co do interpretacji wyników tych obliczeń, to zostawić to
„filozofom”, a my dzisiaj w Erze Wodnika powiedzielibyśmy też: magom. Niestety
odbija się taka postawa na jakości dyskusji na temat fizyki kwantowej, i dyskusji o
samej naturze fizyki kwantowej. Istnieje bardzo wyrafinowany formalizm
matematyczny fizyki kwantowej. Oblicza się różnorodne i nieoczekiwane efekty
kwantowe, ale jak przychodzi z interpretacją, to sprawy się komplikują. Jednym z
nielicznych naukowców,którzy nie boją się zabierać głosu, i to nie tylko na tematy
fizyki kwantowej,ale także kosmologii współczesnej,na forum publicznym i to w
formie zbliżonej do popularnonaukowej jest ks. Prof. Michał Heller. Może nie jest
on typowym fizykiem, czy matematykiem, jednak nikt nie może mu zarzucić
niekompetencji na polu współczesnej nauki, a bliżej fizyki i matematyki. Jego
ciekawe publikacje w formie zbliżonej do popularnonaukowej pozwalają
liczniejszemu gronu,niż tylko specjalistom,ale także i im, zorientować się, jakie są
teraz panujące paradygmaty w nauce, w fizyce,kosmologii, a nawet filozofii. Wypada
tylko polecić każdemu te książki. Ich przeczytanie bowiem może tylko wzbogacić i
to nawet dość wybrednego i zaawansowanego w tych tematach czytelnika.
Innym wartym polecania naukowcem,który kompetentnie i obszernie wyjaśnia
zagadnienia fizyki, jest niewątpliwie Prof. Roger Penrose. Wyszła niedawno na rynek
nie tylko światowy, ale także po polsku, jego kapitalna książka, bardzo obszerna,
zatytułowana „Droga do Rzeczywistości”. Jest to znakomita pozycja,i bardzo dobra
nawet dla tych,którzy dość dobrze znają współczesną fizykę i matematykę,ponieważ
zawiera dość bogaty formalizm matematyczny. Jednak nie jest ona trudna,i przy
pewnym wysiłku można ją polecić każdemu pasjonatowi fizyki, nawet z poziomu
szkoły średniej. „Droga do Rzeczywistości” to prawdziwe kompendium fizyki. Autor
nie unika w niej wypowiadania pewnych, na postawie formalizmu matematycznego,
wniosków filozoficznych, podkreślając jednak przy tym,iż jest, w danym
zagadnieniu, to jego własna opinia,którą niekoniecznie podzielają inni znani
naukowcy. Przytoczyłem tu tych dwóch dobrych popularyzatorów fizyki, w tym
fizyki kwantowej, ale takich jest więcej. Ich pozycje możesz, Szanowny
czytelniku,znaleźć w bibliografii. Lecz by wzmocnić efekt,przedstawię i tu listę tych
autorów, oraz ich niektóre publikacje przetłumaczone na język polski,których
uważam za wartościowych. Oto ci autorzy: Hawking S. - Wszechświat w skorupce
orzecha, Kaku Michio- Fizyka rzeczy niemożliwych, Gribbin John- W poszukiwaniu
kota Schrodingera, F.Capra - Tao fizyki, Marcus Chown- Teoria kwantowa nie gryzie.
Nie jest to,oczywiście,wyczerpująca lista autorów. Każdego więc zachęcam do
własnych poszukiwań. Jednak,jak już pisałem, zgrozą w tym względzie wieje z rynku
literatury anglojęzycznej. Tyle bzdur na temat fizyki kwantowej, na jakie można się
51
natknąć u niektórych pisarzy amerykańskich,trudno wręcz tolerować.
Oto teraz obserwuje się głęboki kryzys racjonalizmu. I we wcześniejszych wiekach
było tak,iż liczyła się także siła ducha i intuicji. Lecz przecież od czasów Newtona
progresywnie narasta postęp techniczny, co jest widomym zwycięstwem umysłu.
Logicznym więc wydawać by się mogło,iż umysł, racjonalizm, zapanuje we
wszelkich dziedzinach życia, nie tylko w technice. Nie stało się tak, i pewnie się
nigdy nie stanie,bo już od dobrych kilkudziesięciu lat umysł musi ugiąć się przed siłą
i potęgą ducha,intuicji, tego co nieracjonalne. Właściwie od czasów, gdy Gödel w
latach 30-tych XX wieku ogłosił swoje Twierdzenia o Niezupełności, i
naukowcy,matematycy także zdali sobie sprawę z ograniczeń myśli, logiki i umysłu.
W XX w. można obserwować wzrost potęgi różnych form magii. Wprawdzie magia
nie jest nowym wynalazkiem, już starożytni Sumerowie z powodzeniem stosowali
różne jej formy. Sam termin: mag, jest bardzo stary. To przecież trzej magowie
podążali za Gwiazdą Betlejemską, jak podaje Biblia.
Taką namacalną dla każdego klęską racjonalizmu jest bez wątpienia kryzys
współczesnej medycyny. I choć na polu diagnostyki oraz takich form jak chirurgia
odnotowujemy stały postęp, to jednak klęskę medycyny każdy odczuwa boleśnie na
własnej skórze, szczególnie jeśli kto jest chory na tak zwane choroby przewlekłe. Oto
medycyna działa dzisiaj na takiej zasadzie jaką w codziennej toalecie odgrywa puder
do nosa. Może i on jest pożyteczny,lecz nie zastąpi nigdy porządnej kąpieli. Dzisiaj
lekarstwa działają podobnie do owego pudru do nosa,maskują tylko objawy, a tu
trzeba wszak znaleźć przyczynę choroby. Tabletki na ból głowy, lekarstwa na
zaparcia, na gorączkę, czy choćby osławiony katar. Żadne z tych lekarstw nie dotyka
istoty problemu,choroby. Każde z tych lekarstw działa punktowo, nieholistycznie
(czyli niecałościowo),powodują niejako przy okazji szereg efektów ubocznych,
równie nieraz uciążliwych ,jak sama choroba,na którą te lekarstwa się bierze.
Nim napiszę o Gödlu i jego twierdzeniach,wróćmy do fizyki, tej jak niektórzy
twierdzą jedynej prawdziwej nauki empirycznej. Otóż i tu można zaobserwować
prawdziwe kryzysy,bo trudno tu mówić o jednej jego formie. Od czasów Newtona
ówcześni fizycy myśleli, że są coraz bardziej bliscy tego, by odkryć wszystkie prawa
natury. Niestety lata mijają, i są oni,lub ściślej ich następcy, wciąż w tym samym
miejscu. W międzyczasie zdążyli się oni między sobą nieraz pokłócić o takie
najprostsze właściwości fizyczne. Oto wykłócali się oni o eter,oto wykłócali się oni o
cieplika, oto wykłócali się oni o naturę światła,potem cząstek
elementarnych( dualizm korpuskularno-falowy),o budowę atomu,itd. Do tych
wszystkich kwestii, a nawet i innych,które tu nie zaznaczyłem,napisano mnóstwo
prac naukowych, artykułów i książek. Owszem,wiele wyjaśniono,lecz prawda jest
taka, że do dzisiaj fizyka jest nauką, w której ścisłość zastąpiona jest tak zwanym
ogólnym porozumieniem pomiędzy autorytetami( fizykami). Właściwie nic nie
wiadomo na pewno. Fizycy, ci ważni, czyli profesorowie,umówili się co do kilku
kwestii. Polega to na tym,iż przyjęli oni kilka teorii,które są nauczane na
Uniwersytetach,i które się propaguje jako poprawne. Są to między innymi właśnie:
fizyka kwantowa( mechanika kwantowa),na niej oparty jest MS( Model
52
Standardowy), obie Teorie Względności Einsteina( Szczególna i Ogólna) oraz inne
teorie już bardziej szczegółowe. Tak,istnieje wiele doświadczeń empirycznych,
potwierdzających w jakichś punktach poszczególne te teorie,lecz jest też mnóstwo
takich zjawisk,które nie pasują do tych teorii. Wszak,choć przyjmuje się obie za
poprawne,to jednak fizyka kwantowa jest fundamentalnie sprzeczna z Ogólną Teorią
Względności. A sprzeczność ta polega głównie na tym, iż fizyka kwantowa ma
charakter indeterministyczny a Teorie Względności są ściśle deterministyczne.
Akceptuje się oba podejścia, bowiem fizyka kwantowa obejmuje głównie mikro
świat( świat atomów i cząstek elementarnych) , a OTW obejmuje makro
świat( kosmos). Nie wchodzą więc one sobie w paradę, przynajmniej do pewnego
momentu. To jest do momentu, gdy się chce stworzyć Kwantową Teorię Grawitacji.
Największy jednak kryzys racjonalizmu powstał,przynajmniej u ludzi myślących z
wyobraźnią, wskutek publikacji twierdzeń młodego Austriaka, Kurta Gödla, we
wczesnych latach trzydziestych dwudziestego wieku. Otóż udowodnił on kilka
twierdzeń,nazywanych ogólnie Twierdzeniami o Niezupełności,których sens
sprowadza się do tego,iż systemy matematyczne,na przykład geometria Euklidesowa
lub inne, które są oparte na logice klasycznej oraz zawierają w sobie arytmetykę liczb
naturalnych, są albo niezupełne,i wtedy istnieją w nich zdania, twierdzenia
niedowodliwe za pomocą wyjściowych aksjomatów, albo są zupełne,ale wtedy są one
wewnętrznie sprzeczne. Co to znaczy? Znaczy to tyle, iż ,jeśli mamy teorię i
wyjściowe aksjomaty, to możemy natknąć się na twierdzenie,które nie można
udowodnić ani zanegować za pomocą tych wyjściowych aksjomatów. Więc co należy
wtedy zrobić? Trzeba uzupełnić wyjściowe aksjomaty o dodatkowe aksjomaty,i
wtedy możemy już to dane twierdzenie udowodnić. Trzeba jak gdyby poszerzyć zbiór
aksjomatów. A, całe clou twierdzeń Gödla polega na tym, iż znowu mamy tę samą
sytuację, bo znowu możemy się natknąć na nowe niedowodliwe
twierdzenie,zdanie,ale już inne. I co wtedy? Znowu musimy dodać nowe aksjomaty.
Tym samy zwiększyć bazowe aksjomaty. Tę procedurę teoretycznie, jak dowodzą
twierdzenia Gödla, możemy kontynuować w nieskończoność lub do momentu, gdy
dana teoria stanie się w końcu zupełna. Ale co to znaczy w myśl twierdzeń Gödla?
Otóż znaczy to tyle,iż w teoriach zupełnym mamy zdania, twierdzenia sprzeczne.
Czyli są prawdziwe i fałszywe zarazem. Czyli jest to jak gdyby dostanie się z deszczu
pod rynnę. Podsumowując. W teoriach niezupełnych zawsze istnieją twierdzenia
niedowodliwe matematycznie, a w teoriach zupełnych to jest już zupełnie źle,bo są w
nich zadania, twierdzenia sprzeczne.
Konsekwencje tego są bardzo znaczące na przykład dla fizyki. Ponieważ fizyka to
przecież matematyka stosowana realnie. I tworzy ona teorie i korzysta ona z teorii
matematycznych. Taką teorią jest Ogólna Teoria Względności,która jest de facto
pewnego rodzaju geometrią hiperboliczną. Czyli choćby też hipotetycznie, co
zauważył Prof. Hawking, mogą się w fizyce znaleźć zdania,prawa fizyczne,które
żadną miarą nie będzie można udowodnić teoretycznie. Czyli może to być
zagrożeniem dla wielkiego Planu fizyków, tej miary jak na przykład Einstein, by
fizykę zjawisk, całą fizykę zjawisk, przedstawić za pomocą skończonej ilości
53
wzorów, najlepiej jednego wzoru. Jest to tak zwana Wielka Unifikacja. Okazać się
więc w konsekwencji może, że Wielka Unifikacja to jedna wielka utopia i mrzonka.
Lecz nie zniechęca to i zniechęcało dotąd fizyków, by cały czas drążyć temat
unifikacji i dążyć do spodziewanego efektu i finału.
54
VI Unerwienie wegetatywne
–
Świadomość, podświadomość i nadświadomość
–
Uszkodzenia w unerwieniu wegetatywnym
–
Gimnastyka psychotroniczna
Unerwienie ciała ludzkiego ma ważki podział. Można go dzielić między
innymi na unerwienie somatyczne, czyli motoryczne, oraz na unerwienie
wegetatywne, czyli autonomiczne. Oczywiście, nie ma lepszych lub gorszych
nerwów, ale z pewnych względów, które już wkrótce się wyjaśnią, bardziej dla nas
interesujące są nerwy wegetatywne. Nerwy wegetatywne same w sobie też podlegają
ważkiemu podziałowi. Dzieli się więc na nerwy sympatyczne, czyli współczulne,
oraz na nerwy parasympatyczne, czyli przywspółczulne. Ten podział bierze się ściśle
z roli, jakie te nerwy odgrywają w życiu każdego człowieka. A rola ta jest ściśle
związana jest i była z sytuacjami w życiu jakie nam się przytrafiają i, co ważne,
przytrafiały się kiedyś naszym protoplastom. Właściwym jest to podkreślenie, iż to,
jak te nerwy(wegetatywne) na nas działają, wynika głównie stąd, jak zostały one
ukształtowane zamierzchłej przeszłości. Wtedy to, gdy organizmy naszych
przodków podlegały głębokiej ewolucji. I już tu, w tym momencie, natrafiamy na
pierwszą poważną trudność z tym unerwieniem. Właśnie to, iż zostały one
ukształtowane dawno, można nawet rzec: bardzo dawno temu. Więc, jak to nietrudno
zauważyć, są one dostosowane tych dawnych czasów i do warunków ówczesnych
"ludzi" lub ściśle osobników , z których my się wywodzimy. Innymi słowy, nerwy te
nie są adekwatne do warunków życia współczesnych ludzi. Otóż problemy wynikają
stąd, iż unerwienie wegetatywne jest organem pracy i działania naszych
podświadomości(Ku), a także muszą one być w ścisłej korelacji z warunkami życia.
A życie dzisiaj różni się w bardzo dużej mierze od życia jaskiniowców. Nim dalej,
wrócę jeszcze do tego podstawowego podziału. Więc na nerwy sympatyczne i
parasympatyczne. Nerwy sympatyczne odpowiadają na reakcję ciała i
podświadomości(Ku) na zagrożenie zewnętrzne, powodując takie zmiany w ciele, by
nas przygotować nas na walkę lub ucieczkę. Innymi słowy powodują one
zwiększenia ciśnienia krwi, rozszerzenie źrenic, wydzielenie się adrenaliny oraz
glukozy, która powinna dodać ciału dodatkowej dawki energii. nerwy zaś
parasympatyczne są aktywowane w sytuacji odprężenia, gdy minie już zagrożenie.
Powodują one wiec wszystkie te reakcje ciała odpowiadające relaksowi. Trzeba też tu
dodać i podkreśli, iż te nerwy działają antagonistycznie. Wiec nigdy nie działają
55
razem w tej samej chwili, i to, iż, jeśli układ sympatyczny powoduje wzrost ciśnienia
krwi, to układ parasympatyczny powoduje obniżenie tego ciśnienia. A , jeśli układ
sympatyczny powoduje wzrost poziomu adrenaliny, to układ parasympatyczny
powoduje obniżenie poziomu adrenaliny we krwi. Nerwy sympatyczne biegną
wzdłuż kręgosłupa, a nerwy parasympatyczne nieco inaczej, bo wewnątrz
tkankowgo. Ocenia się, iż ilość nerwów sympatycznych, i równocześnie
parasympatycznych(bo nerwy te się dublują), wszystkich mniejszych i większych jest
około 72 tys. Ta liczba jest dość znajoma i sugeruje ona nam już teraz pobieżnie, iż
układ nerwowy wegetatywny jest jakoś skorelowany z układem wszystkich
większych lub mniejszych nadis. Tak też jest istotnie. Oto energetyka naszego ciała
jest powiązana w sposób bezpośredni z układem nerwowym
wegetatywnym(autonomicznym). A nasza podświadomość(Ku) ma powiązanie z
układem nerwowym wegetatywnym i układem energetycznym. Można też tu
zauważyć, iż układ sympatyczny odpowiada charakterystyce Jang, a układ
parasympatyczny odpowiada Jin. Jako że, jak wspominałem, ten układ nerwów
powstawał w dalekiej przeszłości, powoduje to u nas szereg problemów, które
wynikają z niedostosowania i nazywane przez lekarzy jako nerwice, często z
dodatkiem:wegetatywne. Nerwy wegetatywne więc są w pełni podporządkowane
podświadomości, reagują na podświadomość(Ku) i same działają na Ku. Jakakolwiek
więc ich dysfunkcja dezorganizuje prawidłowe działania podświadomości,
powodując w konsekwencji zaburzenia homeostazy, a także może to być powodem
chorób i boleści ciała. Nie, nie jest to błąd z mojej strony. Właśnie chciałbym tu
podkreślić, iż większość chorób jest spowodowana dysfunkcjami, przeróżnymi,
unerwienia wegetatywnego. Oczywiści z pominięciem jakichś powypadkowych i
losowych zdarzeń. A co to są za dysfunkcje i z czego one wynikają? Otóż są to
różnego rodzaju blokady energetyczne, wszak ustaliliśmy, że ilość nerwów
odpowiada ilość nadis(72tys.). Więc korelacja między nerwami a nadis jest
oczywista. Więcej oprócz blokad zdarzają się także przeróżne mniejsze i większe
paraliże, kto mogą dotknąć różne części unerwienia wegetatywnego, w tym głównie
sympatycznego. A blokady te lub paraliże biorą się z przeżywanego stresu a także z
przeróżnych traum psychicznych, które nam życie nie szczędzi,a które odbijają się na
pracy podświadomości(Ku). Tak właśnie jest, bo działanie podświadomości na nerwy
odbywa się z wzajemnością. A więc nerwy, które uległy w konsekwencji dysfunkcji,
też działają na podświadomość(Ku), a po przez nią na wszystkie nasze sfery i ciała
energetyczne. A więc te blokady powodują w konsekwencji zaburzenie homeostazy i
choroby. O ile jednak same blokady energetyczne i nerwów są dość bezpieczne. I
każdy w swoim życiu przechodził przez coś takiego niejednokrotnie. O tyle jednak
paraliże unerwienia- części -wegetatywnego są bardzo niebezpieczne. I co istotne
trudno naprawialne. Czasami gdy mamy jakąś blokadę i gorzej się czujemy, to
zwykła głodówka, albo babcine ziółka mogą nas z tego szybko wyprowadzić. Lecz te
same metody, nazwijmy je domowe, w przypadku paraliżów lub nawet, co jest
najgorsze, w przypadku uszkodzeń mechanicznych tych nerwów, niewiele pomogą.
Co jest dodatkowo nieprzyjemne to to, iż na głębokie dysfunkcje tych nerwów
56
medycyna klasyczna praktycznie nie ma żadnego remedium. Jednak są pewne
metody z zaplecza medycyny naturalnej i energetycznej, by sobie pomóc. Jeśli nie w
całkowitym powrocie do zdrowia, to przynajmniej do widocznej poprawy, do
przywrócenia większej sprawności w tych nerwach. Ezoterycy, bioenergoterapeuci,
niejednokrotnie piszą w swych książkach, iż największe spustoszenie w strukturach
energetycznych pod wpływem traum lub przewlekłego stresu dokonuje się w
czakramie splotu słonecznego(Manipura) oraz czakramie gardła(Vishudda).
Dochodzi czasami do fragmentacji tych struktur energetycznych, do rozbicia na
kawałki. A jako że przecież tym czakramom odpowiadają odpowiednie sploty
nerwowe, tak więc, bywa, że i one doznają uszkodzeń. W przypadku Manipury
będzie to splot słoneczny. Sam splot słoneczny zasługuje, jeśli nie na odrębną całą
publikację, to przynajmniej na odrębny rozdział. Oto bowiem splot słoneczny jest ,
jak sama nazwa wskazuje, Słońcem energetyki naszego bytu. Ponadto wiadomo, że
jest on po prostu drugim naszym mózgiem, tylko że z przymiotnikiem gadzim. Jest to
nasz drugi mózg gadzi, jest to nasz mózg obszaru trzewiowo-płucnego. Dla
przypomnienia, pierwszym mózgiem gadzim jest pień mózgowy. Jak łatwo się więc
domyślić jego wszelakie dysfunkcje lub uszkodzenia mają bardzo duże
konsekwencje. Według dr Meg Blackburn Losey( uwaga! doktorat nie z medycyny
tylko z metafizyki) bardzo mało jest ludzi z całkowicie zdrowym, kanonicznym,
splotem słonecznym, zarówno splotem jak i czakramem(Manipura). Ponieważ
przecież stale jesteśmy narażeni na stresy i traumy. Dysfunkcje splotu słonecznego,
albo części pnia współczulnego, prowadzi do szeregu przewlekłych chorób obszaru
trzewiowego. Poczynając od zwykłych zaparć, poprzez choroby wątroby, albo
żołądka, dochodząc nawet do chorób płucno sercowych,mogą także być
odpowiedzialne za wadliwe działanie śluzówek( bo śluzówki też podlegają
unerwieniu), czy za halitosis, co ciekawe wiele chorób traktowanych jako objawy
hipochondrii, może mieć swe źródło właśnie w trwałych dysfunkcjach unerwienia
sympatycznego(splot słoneczny jest częścią tego unerwienia). Lekarze często będąc
zupełnie bezsilnymi na wieloletnie skargi pacjenta, traktują go albo za
hipochondryka, albo mówią coś w ty stylu, że trzeba z tym żyć, i taka to pańska(tego
pacjenta) uroda. Ponadto ważne też jest kiedy nastąpiły te dysfunkcje unerwienia
wegetatywnego. W jakim okresie życia? Najgorzej, gdy to dziecko ulega tym
zaburzeniom. Szczególnie dzieje się tak w rodzinach patologicznych. Wszędzie ,
gdzie dzieci ulegają przemocy, i to główni tej przemocy psychicznej. Dziecko
wówczas to doznaje zaburzeń tych nerwów i to w tym fizjologicznym i fizykalnym
wymiarze. A że jest to jeszcze nie w pełni wykształcony organizm, dochodzi wiec
kolejny negatywny efekt. To jest efekt kuli śniegowej. Pierwotne paraliże lub blokady
zostają nadbudowane, niczym kula śniegowa, która jest większa i większa w miarę
toczenia się. Powoduje to, iż praktycznie niemożliwym staje się dotarcie do
pierwotnych przyczyn chorób, które ten człowiek będzie miał już na zawsze. Chyba
że dokona się świadomego działania. Oto trzeba się dokopać do tych źródeł choroby,
które, jak pisałem, są ukryte pod grubą skorupą. Nie jest to łatwa sprawa, i lekarz
klasyczny prawdopodobnie, no chyba że to jest pasjonat medycyny naturalnej, nam
57
nie pomoże. Bo jaką tu tabletkę można zastosować? Nie ma takiej tabletki. Trzeba
przywrócić pierwotną sprawność tej części unerwienia wegetatywnego, która podlega
dysfunkcji. Jeśli dysfunkcji ulegliśmy w dzieciństwie lub w młodości, gdy to jeszcze
nasz organizm się rozwija, trzeba wtedy także naprawić zaistniałe szkody. Czyli po
prostu spowodować jakby wsteczny rozwój tych chorych nerwów. Innymi słowy
dorozwój źle ukształtowanych nerwów. O tym mam zamiar jeszcze napisać. Teraz
tylko wspomnę, że do tego nadają się tylko energetyczne metody medycyny
naturalnej. Tylko one mogą wiele pomóc w takich przypadkach. Co warto jeszcze
powiedzieć o splocie słonecznym. Okultyści ustalili, opieram się na publikacjach E.
Klempa, iż splot słoneczny jest centrum działania naszej podświadomości. I to tam, a
nie w głównym mózgu, dochodzi stale do ścierania się naszej świadomości (Lono) z
podświadomością(Ku){choć siedzibę podświadomość ma bezpośrednio w sercu}.
Psycholodzy i psychiatrzy zaś uważają, iż ukształtowanie splotu słonecznego oraz
ogólnie unerwienia wegetatywnego, nawet te dysfunkcyjne ukształtowanie, stanowi o
naszym indywidualnym rysie charakterologicznym danego człowieka. Ponieważ, i to
należy podkreślić, unerwienie to jest bardzo plastyczne i podatne na stresy i traumy,
czyli na koleje losu. Dobrze, dobrze! Jednak jest tak, iż ludzie z dysfunkcjami na
pewno nie zgodzą się dobrowolnie na taką postawę, i będą zawsze dążyć do poprawy
zdrowia i kondycji nerwowo psychicznej. I to nie tylko chodzi o to, że dysfunkcje
unerwienia powodują konkretne choroby,ale także o to, by godnie żyć i nie
doświadczać wielu cierpień. Wszak człowiek ma prawo do szczęścia i godnego życia.
Więc , jakie to są będą sposoby, by pozbyć tych dysfunkcji opiszę nieco dalej. Teraz
tylko wspomnę, tę sławetną myśli Hipokratesa, iż Bóg stworzył takie bogactwo
natury i przyrody, iż zawsze znajdzie się remedium, właśnie spośród tego bogactwa,
na każdą dolegliwość.
Warto zauważyć, jak wielką rolę odgrywa podświadomość (Ku). Właściwie Ku to
jest wielki biologiczny komputer. Około 87% pracy mózgu zawiaduje właśnie Ku. I
to nie tylko starsze obszary mózgu, czyli pień mózgowy i układ limbiczny, ale także
te nasze specyficznie ludzkie części mózgu jak kora nowa, płaty czołowe. Ku działa
na dwóch zasadach. Pierwsza to regulacja homeostazy, która polega na
utrzymywaniu, jak tylko to jest możliwe, optymalnych parametrów pracy ciała. Na to
składa się szereg działań, w tym regulacja termiczna, ciśnienia krwi, wydzielania
hormonów, a także właściwa praca unerwienia wegetatywnego i tego konsekwencje.
Drugie zadanie Ku to podtrzymywanie czynności nawykowych( nawyków i
nałogów), a także wszystkich tych czynności automatycznych( jazda
samochodem( kierowanie), rowerem, i innych).Między innymi tak trudno się pozbyć
nałogów,niechcianych nawyków, przywar, ponieważ Ku zabiega o to, by były one
realizowane stale i zachowane. I Ku sabotuje, jak tylko może, wszelkie nasze
działania polegające na pozbyciu się tych niechcianych uwarunkowań. Ku wszak
kieruje się naszym dobrem, paradoksalnie, ponieważ stara się zachować status quo.
Ponieważ wszelka zmiana wiąże się z nadmiernym wydatkowaniem energii oraz z
tym, coś co jest nowe, w toku ewolucji tak było dotąd, było zawsze lub z reguły
niekorzystne dla tego, który doświadczał tej zmiany. A także wszak łatwiej
58
wykonywać wyuczonych( uwarunkowanych) czynności niż uczyć się nowych.
Związane to jest także z tym,iż wszelkim uwarunkowaniom odpowiadają powstałe
ścieżki neuronowe w mózgu. I aby się ich pozbyć, trzeba te ścieżki wymazać. Jeśli
zaś mamy utrwalony nawyk, odpowiada temu mocno ukształtowana taka ścieżka lub
ścieżki. Trudniej jest więc je wymazać. Panuje także taka opinia, że wszystko,
cokolwiek przydarzyło się w naszym życiu, ma swój trwały zapis w mózgu a także w
ciele, w tak zwanej pamięci komórkowej. Nawet więc choroby zapisują się w naszej
pamięci. Dlatego też czasami tak zwana rekonwalescencja po właściwej chorobie
trwa miesiącami. Dlatego, że trzeba także wymazać ścieżki neuronowe
odpowiadające chorobie. Trzeba przeprogramować mózg.
Zasada jest taka, i to podkreśla się w NLP( programowanie neurolingwistyczne), iż
podświadomość( Ku) zawsze kieruje się korzyścią dla nas(Lono),dobrem dla nas. A
że wychodzi tak jak jest, wynika po prostu z okoliczności i mechanizmów działania
mózgów,które bardzo trudno obejść.
Są jednak dość skuteczne metody by pozbyć się oraz wymazać niechciane ścieżki
neuronowe. Do tego przede wszystkim służą afirmacje, aformacje i inne formy pracy
z umysłem.
Bardzo dobrą pracą na temat podświadomości jest “ Klucz do podświadomości”
autorstwa Pauli Świątek. Autorka przedstawia w niej opis działania naszych struktur
osobowości, w tym podświadomości, z punktu widzenia współczesnej psychologii i
medycyny.
Oto superkomputer, czyli Ku, w każdej sekundzie wykonuje kilka miliardów
operacji. Dla porównania można podać, iż odpowiadałoby to
procesorowi(komputerowi) o szybkości taktowania ponad 4GHz. Dopiero więc
procesory grafenowe mogłyby ewentualnie uzyskać porównywalne parametry pracy.
Tym bardziej że elementarne operacje( elementarna operacja) jakie wykonuje Ku są
na pewno większe od jednego bita lub nawet bajta. Dla porównania nasza
świadomość czyli Lono, takich operacji na sekundę wykonuje raptem około 2000. Z
czego olbrzymią większość stanowią odczucia wzrokowe i słuchowe, z
podkreśleniem na wzrokowe.
I choć więc Ku tak mocno pracuje, przetwarza dane, i stąd jest tak mądre , w tym
potocznym znaczeniu, jednak nie umie ono wyciągać właściwych wniosków
logicznych, czym charakteryzuje się Lono, które umie takie wnioski wyciągać. Więc
Ku zawsze, gdy trzeba podejmować decyzje, zabiega o to, by te podejmowało Lono.
Wszystko byłoby dobrze,lecz szkopuł w tym, iż nawet te skromne 2000 operacji na
sekundę umie czasami skutecznie zablokować Lono. I pomimo tego, że ma ono
sygnały odpowiednie od Ku, lecz z powodu tego zawalenia, nie wykonuje ono
swoich właściwych zadań. Wtedy to Ku działa po omacku. Co, każdy przyzna, łatwą
drogą prowadzi do kłopotów. To tak jakby ślepy, choć może mądry człowiek, szedł
po ruchliwej ulicy. Czyli prowadzi to do złych decyzji życiowych lub chorób,które
dopadają nasze ciało i ducha.
Osobną rolę w tym klasycznym podziale naszej osobowości odgrywa nadświadomość
( Kane). Jej rola na dzisiaj nie jest jeszcze precyzyjnie ustalona, przynajmniej w
59
oficjalnej nauce(psychologii i medycynie). Dzisiaj w dużej mierze opieramy się na
ustaleniach Huny na ten temat. Mówi się, że Kane to pierwiastek Boski w naszej
osobowości. Że dzięki niej dokonują się spektakularne cuda w naszym życiu.
Cudowne ozdrowienia lub cuda dotyczące innych sfer życia.
Wiadomo tyle, że z poziomu naszej Lono nie można wpływać na Kane. To już,
notabene, ustaliła wspomniana Huna. I to jedynie z poziomu Ku można jakoś
kontaktować się z Kane. Dlatego też cuda są prawdziwymi cudami. To znaczy nie
dzieją się ot tak na zawołanie. Są jednak metody medycyny naturalnej, które
odwołują się i powołują na Kane w procesie leczenia. Mam tu na myśli przede
wszystkim metodę psychotroniczną Evelyn Monahan.
W literaturze tematu podświadomość często nazywa się naszym autopilotem. I
rzeczywiście na obszarze anglojęzycznym często podświadomość nazywa się
Georgem. Wynika to stąd, iż gdy wprowadzono w lotnictwie autopilota, to
powszechnym wśród pilotów było nazywanie go właśnie George. Należy podkreślić,
iż jest ważne i celowe, by nadać imię Ku. Czy to będzie George czy inne miano,
zależy od umowy, jaką zawieramy z własną podświadomością. Dlaczego? Dlatego,
że jest koniecznym w procesie rozwoju duchowego lub w terapii medycyny
naturalnej( holistycznej) częste zwracanie się do Ku. Robi się to bezpośrednio
poprzez imię, jakie nadamy Ku. Tak by każdy człowiek określił imię swojego Ku.
Właściwie celowym i wskazanym byłoby, by każdy człowiek nadał swemu Ku inne
imię. Tak jak regułą jest by każdy człowieka miał różne miano( imię nazwisko).
Oczywiście, nawet ludzie, jako osoby fizyczne i podmioty prawne,mają czasami takie
same imię i nazwisko. Ale chodzi tu raczej o pewien uzus, a nie o wyjątki.
Optymalne jest jednak to, by Ku zaakceptowało nasz wybór. Co można dokonać
posługując się wahadełkiem.
Jeśli mowa o podświadomości, to nie można tu nie wspomnieć o roli wahadełka w
procesie porozumiewania się nas, jako Lono, z naszą podświadomością (Ku). Na
pewno jest takich metod wiele. Niektórzy mają wręcz wprost- jako odczucia swego
ciała- takie bezpośrednie połączenie z Ku. Inni jakieś inne. Na przykład poprzez
Runy lub Tarot,lub jeszcze inaczej. Jednak wahadełko jest narzędzie wydaje się
najlepszym i najskuteczniejszym, i jest ono do tego najczęściej używane.
Odczucia naszego ciała,jako reakcja naszej Ku, właśnie bardzo dobrze tłumaczy się
tym,iż przecież unerwienie wegetatywne jest organem pracy Ku. A unerwienie
wegetatywne steruje fizjologią naszego ciała. Gdy ktoś wykona jakąś pracę i jakiś
trud, by poznać te reakcje, dostaje wtedy do użytku klucz,cenny klucz, z jakim może
się kontaktować zwrotnie ze swoją podświadomością(Ku). Dla przykładu, oto, gdy
rozmawiamy z kimś o czymś( temat),możemy odczuć takie reakcje jak ucisk w
żołądku, lub ciepło w dłoniach, stopach,może poczujemy jakieś irytacje. Oto właśnie
w ten sposób podświadomość (Ku) pragnie nam coś zakomunikować,może o tym
człowieku, może o temacie rozmowy. Ludzie,czasami o odpowiednim
talencie( mediumistyczny), często doskonale orientują co Ku chce powiedzieć w ten
sposób. Zaś zwyczajni ludzie, zwykli śmiertelnicy, czasami mają takie dziwne
reakcję na pewnych osobników( przy spotkaniu). Mogą poczuć źle,lub nagle
60
zabraknie im energii, oklapną, czy odczują zmęczenie. A dzieje się to z reguły przy
spotykaniu stale tych samych osób. Najczęściej są to powszechne reakcje na tak
zwanych wampirów energetycznych. Ludzi,którzy pasożytują na innych, pozbawiając
ich energii. Bywa że tacy- powodujący u nas ten dyskomfort- są do nas wyraźnie źle
nastawieni. Może są naszymi ukrytymi wrogami, a może po prostu obmawiają nas
lub naszą rodzinę. To też może być powód,dla którego źle takich osobników znosimy.
Jednak sygnały ciała,sygnały jakie wysyła nam Ku, mogą być dość nieprzyjemne
szczególnie dla młodych. Ponieważ mogą one powodować dyskomfort miejsca i
czasu. Wszak ucisk lub ból żołądka,lub nadmierna potliwość mogą się zdać sygnałem
jakiejś choroby, a także mogą się one ujawnić na przykład w szkole lub w pracy.
Akcentuję to, iż tak będzie dla młodego człowieka. Starsi już raczej zdają sobie
sprawy, że jest to swoista reakcja ciała na okoliczności życia. Oczywiście, niedaleka
stąd już droga do chorób psychosomatycznych. Gdy będziemy mieć jakieś blokady
lub paraliże tego unerwienia, takie odczucia ciała na pewno się spotęgują. Jednak
należy sobie to uświadomić,iż nawet zupełnie zdrowy człowiek będzie miała czasami
takie,dla siebie, dziwne reakcje ciała. Będzie to najpewniej sygnał, iż powinien
zacząć przeprowadzać świadome działania na ścieżce Rozwoju Duchowego. I że
powinien poznać własne ciało. Bo żeby zmienić świat, trzeba poznać siebie,i
ewentualnie zmienić siebie. Innej,równie właściwej, drogi nie ma.
Jak już pisałem, to Ku jest tym wyrobnikiem, który ciężko pracuje. Lecz nie możemy
jednak wszystkiego zwalać na podświadomość(Ku). Nasze wzloty i upadki, nasze
zwycięstwa i porażki, owszem, w dużej mierze są efektem dobrej lub złej, wadliwej
pracy Ku,lecz po prawdzie przecież prawie wszystkie decyzje podejmujemy z
poziomu świadomości (Lono). A to właśnie nasze decyzje woluntarne są w
pierwszym rzędzie motorem naszego życia. Oczywiście, gdy ktoś jest chory, może
jest kaleką, może inwalidą, wówczas to jesteśmy więźniami własnego ciała,i własnej
podświadomości(Ku). Dlatego bardzo krzywdzące są opinie, szczególnie wśród
ludzi,którzy osiągnęli życiowy sukces, a które kryją się pod często używanym
hasłem: każdy jest kowalem własnego losu. Otóż nie, nie każdy. Muszą do tego być
spełnione konieczne warunki. A takie to,jak zdrowie, dobre zdrowie, i jeszcze raz
zdrowie. No tak,ktoś powie, że zna ludzi chorych, którzy osiągnęli sukcesy. I to
prawda,lecz to nie jest reguła,lub raczej to jest wyjątek,który potwierdza jednak
regułę.
Wszystkie dysfunkcje unerwienia wegetatywnego, czy to będą paraliże, czy blokady(
lecz te są dość łatwo odwracalne), czy uszkodzenia tegoż unerwienia, drastycznie źle
wpływają na jakość życia. Dzieje się to z kilku przyczyn. Raz, że to po prostu
utrudnia zwykłe czynności, to tak jak z ułamanym widelcem. No raczej z niego się
poprawnie i dobrze nie da jeść. Dwa, że ludzie- i my też , bijmy się we własne piersi-
nie cierpią jakichś utrudnień – u innych- w wykonywaniu obowiązków, zwykłej
pracy i zwykłych czynności. Ludzie unikają chorych, i chorób. Może to jest zbyt
radykalne stanowisko. Ale jednak to prawda. Nie bez przyczyny mówi się,iż
prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. „Bieda” w tym przypadku raczej nie
znaczy tyle co same ubóstwo, lecz znaczy: poważne problemy. Problemy zdrowotne i
61
inne. Jak się jest zdrowym, to można mieć wielu znajomych,”przyjaciół”. Lecz,gdy
dopada nas choroba,to wówczas robi się wokół nas pustawo. Gdy coś odbiega od
normy,jest źle postrzegane. Dotyczy to nie tylko choroby ciała,lecz także dotyczy
choroby duszy,i dotyczy poważnych problemów osobistych. Na przykład
alkoholizmu, czy innych nałogów,kiedy są na takim etapie, że już się manifestują w
życiu.
Ponadto dysfunkcje unerwienia wegetatywnego są „przeźroczyste”. To znaczy,o ile
paraliże unerwienia somatycznego są łatwo dostrzegalne, bo człowiek leży lub ma
trudności z poruszaniem kończyn. Najczęściej powodują one u innych odruchy
współczucia i empatii. Każdy sobie może się wyobrazić, że oto mógłby być na
miejscu kaleki. O tyle dysfunkcje nerwów wegetatywnych są przeźroczyste. Bo
przecież człowiek chodzi,nie leży,wydawałoby się, że nic mu nie dolega. A to, że
skarży się na różnorodne bóle lub choroby ciała,ludzie kwalifikują jako raczej wynik
„chorej głowy”. Lekarze zresztą często takim pacjentom mówią wprost, że z tym
trzeba żyć, taka to uroda. Lekarze tak mówią, bo wiedzą, jak trudno są wyleczalne
dysfunkcje unerwienia wegetatywnego. Właściwie z poziomu medycyny klasycznej,
takie dysfunkcje są zupełnie niewyleczalne.
Było tak w przeszłości. Dzisiaj, być może, w dobie tomografów komputerowych i
rezonansu magnetycznego, neurolodzy mogą już zaobserwować te uszkodzenia
unerwienia. Tylko i tak nauka jest jeszcze na takim poziomie, że poza tylko
metodami naturalnymi,nie ma ona jeszcze na to lekarstwa.
Optymistyczne jest tylko jedno, że zachodzi stały postęp. Przyszłością będzie na
pewno można „leczyć” takie choroby. Prawdopodobnie znikną wtedy masowo chorzy
z urojenia, hipochondrycy, bo w końcu i oni będą wyleczeni.
Chciałbym teraz przedstawić ćwiczenia,nazywane przeze mnie psychotronicznymi,
które bardzo dobrze wpływają na kondycję unerwienia wegetatywnego.
Ćwiczenie nr1 - Oddychanie Praną
Połóż się na plecach lub usiądź. Nogi miej wyprostowane, nie krzyżuj ich. Ręce
niech spoczywają po boku. Niech strona wewnętrzna dłoni jest skierowana ku górze.
Zamknij oczy. Policz w myślach od 10 do 1. Wyobraź sobie, że masz energetyczną
szmatkę. Wyobraź sobie , że w myślach czyścisz tą szmatką czakrę pępkową.
Udrażniasz ją.(Czakra pępkowa, jak sama nazwa wskazuje znajduje się w
pępku,najczęstszy objaw zastojów i bloków energetycznych w obszarze trzewiowym
to ból w tej okolicy). Robisz to oczywiście tylko w myślach, a właściwie
wizualizujesz to sobie. Od razu dodam, że i cała reszta ćwiczenia będzie na tym
polegała. Ba! Właściwie wszystkie ćwiczenia będą na tym bazowały. To czyszczenie
czakry pępkowej wykonuj przez około 5sekund(s). Pomyśl sobie w myślach:
otwieram czakrę pępkową w stopniu optymalnym dla mojego zdrowia fizycznego i
psychicznego, a także dla mojego dobrego samopoczucia. Także i dlatego by były
zdrowe moje nerwy pępkowe, żołądkowe a także by zdrowy był mój żołądek i cały
obszar trzewiowy. Mocą mej Nadświadomości żądam tego.
62
Następnie tą samą szmatką energetyczną wyobraź sobie, że oczyszczasz i udrażniasz
czakrę z tyłu pleców, leżącą na wysokości pępka, jest to czakra Meng Mein, robisz to
przez około 5s ,następnie w myślach mówisz: otwieram czakrę meng mein w stopniu
optymalnym dla mojego zdrowa fizycznego i psychicznego, a także dla mojego
dobrego samopoczucia, a także optymalnie dla tego, by energie z tyłu ciała z niższych
czakramów prawidłowo płynęły ku wyższym czakramom. Mocą swej
Nadświadomości ja żądam tego.
Następnie wyobrażasz sobie, że dwoma szmatkami energetycznymi czyścisz część
przednią i tylną czakry Sakralnej, Swadishany, ona znajduje się na wysokości łona, i
udrażniasz skutecznie tę czakrę. Robisz to przez około 5s . Następnie mówisz w
myślach: otwieram drugą czakrę(Swadishanę) w stopniu optymalnym dla mojego
zdrowia fizycznego i psychicznego, a także by prawidłowo i optymalnie pracowały
moje organy płciowe, bym był prawdziwym mężczyzną( lub prawdziwą 100%
kobietą), by prawidłowo pracowały moje hormony płciowe. Mocą swej
Nadświadomości ja żądam tego.
Następnie wyobrażasz sobie, że czyścisz i udrażniasz szmatką energetyczną pierwszą
czakrę, czakrę Korzenia(Muladharę). Znajduje się ona w kroczu, robisz tak przez
około 5 s . Następnie mówisz sobie w myślach: otwieram czakrę Korzenia w stopniu
optymalnym dla mojego zdrowia fizycznego i psychicznego, a także by było
całkowicie zdrowe moje ciało fizyczne. By były zdrowe me kości, moje mięśnie i moje
nerwy. Także by była zdrowa moja finansowa sfera życia. Bym żył w dostatku
finansowym. Mocą swej Nadświadomości ja żądam tego.
Następnie wyobrażasz sobie, że dwoma szmatkami energetycznymi czyścisz i
udrażniasz przednią i tylną część Trzeciej czakry głównej, czakry Splotu
Słonecznego(Manipury). Znajduje się ona w okolicach splotu słonecznego, pod
mostkiem kilka palców nad pępkiem, rób tak przez około 5s .
Następnie mówisz sobie w myślach: otwieram Manipurę w stopniu optymalnym dla
mojego zdrowia fizycznego i psychicznego, a także dla mojego dobrego
samopoczucia, by mieć zdrowy całkowicie obszar zwany w medycynie chińskiej
Potrójnym Ogrzewaczem, by mieć zdrowe: żołądek, wątrobę ,trzustkę i jelita. A także
by mój Splot Słoneczny był w pełni sprawny i zdrowy, by ten obszar ciała był
obszarem bardzo energetycznym, by zlokalizowana tam Gwiazda Rdzenia generowała
moją bardzo silną i zdrową aurę energetyczną. Bym miał zdrowe i prawidłowe
relacje z ludźmi, z którymi jestem w określonych zależnościach zawodowych i
towarzyskich. Mocą swej Nadświadomości ja żądam tego.
Teraz skoncentruj się na obszarze ciała, pod żebrami, po lewej stronie ciała. Tam
znajduje się z przodu i z tyłu czakra śledziony. Wyobraź sobie, że czyścisz i
udrażniasz tę czakrę szmatkami energetycznymi. Rób tak przez 5s.
Powiedz sobie w duchu: otwieram tę czakrę w stopniu optymalnym dla mojego
zdrowia fizycznego i psychicznego, a także dla mojego dobrego samopoczucia. By
czakra śledziony prawidłowo dystrybuowała barwne prany do odpowiednich
poziomów i struktur mojego bytu, zgodnie z ich zapotrzebowaniem na określonej
barwie pranę. Mocą swej nadświadomości ja żądam tego.
63
Skoncentruj się teraz na obszarze ciała na środku mostka, tam gdzie spoczywa serce.
Mniej więcej to właśnie tam znajduje się Anahata, czyli czakra serca, czwarta główna
czakra, czakra środkowa. Wyobraź sobie, że czyścisz ją i udrażniasz szmatkami
energetycznymi, robisz tak 5s. Mówisz sobie w duchu: otwieram czakrę serca w
stopniu optymalnym dla mojego zdrowia fizycznego i psychicznego, a także dla
mojego dobrego samopoczucia. Bym zawsze kierował się miłością ale przede
wszystkim do siebie samego, a przez siebie miłością dla swych najbliższych, a potem
miłością do wszystkich dobrych ludzi. Mocą swej nadświadomości ja żądam tego.
Skoncentruj się teraz na Vishudzie, czakrze gardła, czakrze wiary. Leży ona w
podołku gardłowym. Wyobrażaj sobie, że czyścisz ją i udrażniasz szmatkami
energetycznymi. Robisz tak około 5s. Powiedz sobie w duchu: otwieram czakrę
gardła w stopniu optymalnym dla mojego zdrowia fizycznego i psychicznego, a także
dla mojego dobrego samopoczucia. Bym zawsze miał wiarę w siebie i swe działania.
A poprzez wiarę w siebie także wiarę w ludzi, dobrych ludzi. Bym zawsze dobrze i
sprawnie werbalizował swoje myśli, bym był dobrym oratorem. Mocą swej
nadświadomości ja żądam tego.
Teraz skup się na obszarze ciała między brwiami, u dołu czoła, a z tylu tam gdzie
zaczyna się czaszka. Tam właśnie znajduje się Ajna(czyt:adżna), szósta czakra,
czakra woli. Przecieraj te miejsca szmatkami energetycznymi przez około 5s.
Powiedz sobie w myślach: otwieram czakrę woli w stopniu optymalnym dla mojego
zdrowia fizycznego i psychicznego, a także dla mojego dobrego samopoczucia. A
także bym miał zawsze silną wolę skutecznie realizował wszystko to, co sobie
zaplanuję, nie działając nigdy na szkodę ludzi dobrych. Bym był silny i zdrowy
psychicznie, bym był mądry uduchowiony(jeśli tego sobie życzysz możesz tu dodać:
bym miał i rozwijał zdolności ezoteryczne i paranormalne). Mocą swej
nadświadomości ja żądam tego.
Skoncentruj się teraz na czubku głowy. Tam zlokalizowana jest Sahasrara, siódma
czakra główna, czakra korony. Wizualizuj, iż przecierasz i udrażniasz tę czakrę
szmatką energetyczną przez 5s. Po czym powiedz sobie w myślach: otwieram czakrę
korony w stopniu optymalnym dla mojego zdrowia fizycznego i psychicznego, a także
dla mojego dobrego samopoczucia Bym był osobą bystrą i inteligentną, mocną
psychicznie i emocjonalnie. Bym był połączony optymalnie z Bogiem, Boską Praną
Uzdrawiającą. By nie miały do mnie dostępu żadne klątwy i uroki, złe oko i żadne
wampiry energetyczne, złe myślokształty i złe energie. Mocą swej nadświadomości ja
żądam tego.
Ćw nr 2
Wyobraź sobie, że czyścisz i udrażniasz szmatkami energetycznymi czakramy na
stopach. Wykonuj to przez 5 s. Po czym powiedz sobie w myślach: otwieram
czakramy stóp (znajdują się one na środku podbicia stóp)w stopniu optymalnym dla
mojego zdrowia fizycznego i psychicznego oraz dla mojego dobrego samopoczucia.
Oraz po to, bym mógł czerpać świeżą energię z ziemi oraz bym tą drogą odprowadzał
brudną energie, odpadowa energie mojego bytu, tak zwaną szarą energię. Niech te
64
procesy dokonują się optymalnie, jak najkorzystniej dla mojego zdrowia.
Następnie wyobraź sobie, że masz dwa wyciory energetyczne, którymi w wyobraźni
zaczynasz czyścić dwie nadis, które łączą te czakramy z czakrą korzenia, z
Muladharą. Czyść tak przez 10 s. W końcu powiedz sobie w myślach: udrażniam te
nadis w sposób optymalny dla mojego zdrowia fizycznego i psychicznego, oraz dla
mojego dobrego samopoczucia.
Wyobraź sobie teraz, że dwiema szmatkami energetycznymi czyścisz i udrażniasz
czakramy dłoni, są to czakramy, które mieszczą się w centrum dłoni, w wewnętrznej
części. Rób tak przez 5 s. Następnie powiedz sobie w myślach: otwieram czakramy
dłoni w stopniu optymalnym dla mojego zdrowia fizycznego i psychicznego, a także
dla mojego dobrego samopoczucia.
Wyobraź sobie, że masz dwa wyciory energetyczne, którymi czyścisz i udrażniasz
nadis łączące czakramy dłoni z czakrą serca, z Anahatą. Rób tak przez 10 s.
Następnie powiedz sobie w myślach: udrażniam i oczyszczam nadis rąk w stopniu
optymalnym dl mojego zdrowia fizycznego i psychicznego, a także dla mojego
dobrego samopoczucia.
To jest koniec ćw nr 2
Poleż teraz kilkadziesiąt sekund, kontestując wszelkie zmiany odczuwalne w
energetyce twego ciała.
pćw nr4
Wykonuj je w pozycji leżącej lub w pozycji lotosu,pół lotosu . Odpręż się, najlepiej
jeśli wprowadzisz się w stan alfa, lecz nie jest to konieczne. Wyobraź sobie, że z
wdechem przez nos pć
obierasz Boską Białą Pranę Uzdrawiającą, a także Boską Biało-fioletową Pranę
Uzdrawiającą, lub dodatkowo taka Pranę o takim kolorze, aby w sposób optymalny
wpłynęła ona na twoje zdrowie i na twoje dobre samopoczucie. Następnie wyobraź
sobie , że te Prany z czakramu gardła wnikają głęboko w twoje ciało, i zasilają twoje
wszystkie czakramy i nadis. Wszystko to wraz wdechem. Zaś z wydechem przez usta
wyobraź sobie, że pozbywasz się z ciała i wyższych twoich struktur złą, brudną
energie, odpadowa energię, tak zwaną Szarą Energię. Takie wdechy i wydechy
wykonuj od 5 do 7 minut. Cały czas wizualizując, iż twoje wszystkie czakramy i
nadis napełniają się dobroczynnymi energiami. A ciało się odpręża, i czyści z
wszystkich energetycznych brudów, które są wynikiem przezywanych emocji,
negatywnych emocji, a wszystkie twoje struktury energetyczne stają się doładowane.
Oto ćwiczenia Jerzego Strączyńskiego, znakomitego bioenergoterapeuty.
Ćwiczenie na uzyskanie relaksu:
Faza 1- uspokojenie.
…
Usiądź wygonie,pozwól by twe ciało się odprężyło. Rozluźnij mięśnie twarzy,oczu,
ust,szyi i ramion. Wraz z oddechem rozluźniaj ramiona, tułów i nogi. Zagłęb się w
tym odczuciu i pozostań w nim na chwilę.
Następnie poczuj delikatnie całe swoje ciało,od głowy do stóp.
Dalej możesz wolno i delikatnie masować swymi palcami lub całymi dłońmi swoją
65
głowę,szyję i kark, ramiona oraz klatkę piersiową, brzuch i nogi. Dzięki temu twoje
ciało odpręży się jeszcze mocniej. (Bardzo ważne) Wczuj się w sygnały płynące z
ciała, oraz subtelne zmiany i procesy,które teraz odczuwasz ze strony ciała. W
każdym organie, w każdej tkance,w każdej komórce.
Sprawdź, czy wszystkie mięśnie są rozluźnione. Jeśli nie, swoją wolą staraj się to
osiągnąć. Jeśli Ci się to nadal nie udaje, nie denerwuj się i nie napinaj. Nic na siłę.
Kontynuuj ćwiczenie.
Faza 2- oczyszczający oddech.
…
Teraz skoncentruj się na oddechu, aby stał się on równy,głęboki i spokojny.
Odczekaj, aż wyreguluje się sam. Początkowo po wdechu na chwilę wstrzymaj
oddech, w potem spokojnie i wolno wydychaj powietrze ustami.
Niczego nie wymuszaj i nie kontroluj. Spróbuj odczuć, jak twoja subtelna energia
ożywia się, a ciepło rozlewa się przyjemnie po całym ciele. Doświadczaj
błogości,która temu będzie towarzyszyć.
Im bardziej będziesz spokojny, tym silniej doświadczysz ciała jako rozległej i wolnej
przestrzeni.
W ten sposób twoje ciało,energia, oddech i świadomość wyciszą się i uspokoją.
Faza 3- wyciszenie umysłu.
…
Na końcu postaraj się odprężyć swój umysł. Ćwiczenie to jest ukierunkowane
głównie na wyciszenie emocji i umysłu. Na początku staraj się nie myśleć o
przeszłości i nie projektować przyszłości. Spróbuj też nie myśleć o myślach, nie
analizować ich,by umysł twój nie podążał za nimi. Nie skupiaj się więc na żadnych
myślach i nie staraj się koncentrować zbyt mocno. Po prostu odpoczywaj sobie.
Ćwiczenie na wyciszenie, uzdrowienie ciała i umysłu.
…
Faza 1- uspokojenie
Usiądź wygodnie na krześle lub fotelu,albo połóż się na łóżku. Rozluźnij ciało i
mięśnie,wycisz się w sposób naturalny i bezwysiłkowy.
Nie podążaj za myślami i nie analizuj ich. Oddychaj równo i spokojnie. Kiedy
oddech się uspokoi i wyrówna, przenieś uwagę na stopy i nogi. W ten sam sposób
rozluźnij obszar brzucha i klatki piersiowej, ramiona, szyję oraz głowę. Kiedy
będziesz rozluźniać mięśnie twarzy, zrób to bardzo starannie, poświęcając wiele
uwagi obszarom wokół czoła,oczu, ust i podbródka.
Faza 2- usuwanie blokad
66
Staraj się dokładnie zlokalizować, a następnie rozluźnić i usunąć mentalnie,wszystkie
bloki i napięcia w całym ciele fizycznym. Jeżeli masz z tym problem, wykonaj
delikatny masaż odpowiednich obszarów ciała i twarzy.
Następnie skoncentruj się na oddechu i ponownie mentalnie z każdym wydechem
wyrzucaj z siebie niepokoje,lęki i stresy. Pomyśl, że wszystkie one wychodzą z ciebie
wraz z nimi(czyli wraz z szarą energią) i rozpuszczają się w przestrzeni. Wydychaj je
tak długo, aż poczujesz ulgę i brak emocjonalnych napięć.
W podobny sposób możesz pozbywać się chorej energii z różnych miejsc ciała- z
chorych narządów, tkanek, a nawet pojedynczych komórek. W ten sam sposób
wydychaj również negatywne emocje i myśli.
Faza 3- energetyzacja przez oddech
Kiedy już jesteś oczyszczony i zrelaksowany,skup się bardziej na wdechu.
Wyobraź sobie, że przestrzeń wokół ciebie wypełnia życiodajna prana. Ponieważ
nasz oddech ma wartość energetyczną, tą metodą wprowadzasz wraz z wdechem
czystą, zdrową energię,która wycisza, uspokaja,uzdrawia. Z takim
nastawieniem,kiedy uwaga spoczywa na wdechu,oddychaj przez dłuższy czas
praktyki.
Faza 4 – rozprowadzanie energii.
Staraj się odczuć, jak życiodajna energia wraz z wdechem wpływa prze czakrę
gardła i z wolna rozchodzi się po całym ciele. Wypełnia i uzdrawia te
miejsca,które tego najbardziej potrzebują. Kiedy wprawisz się w tej
praktyce,możesz mentalnie kierować strumień witalnej energii w konkretnie
organy i miejsca w ciele. Jeszcze przez chwilę, w myślach,powtarzaj:
zdrowieję,zdrowieję,zdrowieję.
67
VII Działania energetyczne a Placebo
–
Choroby jatrogenne
–
Placebo,nocebo
–
Choroby przewlekłe
Energia jest równoważna materii. Jest to podstawowy postulat fizyki,który
pierwszy wyraził w postaci wzoru matematycznego Albert Einstein(E=mc²).
Wszystko,dosłownie wszystko co znajduje się na tym świecie można traktować
energetycznie, nawet jeśli ma się na myśli zwykły kamień. W filozofii i nauce XIX
wiecznej powstał nawet kierunek zwany Energetyzmem(Ostwald,Mach). Pojęcie
energii jest pojęciem pierwotnym i oznacza ekwiwalent możliwości wykonania
określonej pracy. Czyli innymi słowy, jest to miara możliwości z jaką dany byt( o
określonej energii)może się poruszać w polu sił,w pewnym oporze do działania tych
sił. Tam gdzie nie ma sił, żaden byt nie będzie wykonywał pracy,lecz poruszał się
będzie ruchem jednostajnym po torze prostoliniowym( I Zasada Dynamiki Newtona).
W kulturach wschodnich,to jest w indyjskiej i chińskiej, pojęcie energii odgrywa
pierwszorzędną rolę już od kilku tysięcy lat, choć nigdy nie był tam określony
jakościowy i ilościowy wzór na energię. Posługiwano i posługuje się tam intuicyjną
postacią tego pojęcia. Odwrotnie było w kulturze europejskiej. Jak pisałem dopiero w
XIX w. w pełni zrozumiano rolę i rangę tego pojęcia, ale za to w naszej kulturze
zostało ono doskonale sformalizowane w postaci wzorów i proporcji. W XX w.,
wtedy gdy A. Einstein sformułował swe Teorie Względności, gdy został
wyprowadzony ten chyba najsłynniejszy wzór fizyczny( E=mc²), zdano sobie w
końcu sprawę, że materia to po prostu w jakiś sposób skondensowana energia. W jaki
sposób i jak to się dzieje? No cóż, w tej kwestii jest multum teorii,lecz tak naprawdę
do końca nie wiadomo, czy cząstki elementarne to wiry energii, czy może struny, a
może są one zbudowane z kwarków. Wiadomo tylko, że stosunkowo małej wartości
materii( masie) odpowiada olbrzymia energia, co jest konsekwencją tego, jak wielka
jest wartość prędkości fal elektromagnetycznych( fotonów)[ we wzorze E= mc², „c”
to jest wartość prędkości światła]. Pokłosiem tego było na przykład niszczycielskie
działanie bomb atomowych zrzuconych pod koniec II Wojny Światowej na
Hiroszimę i Nagasaki. Warto sobie uzmysłowić, że w czasie wybuchu tych bomb,
tylko kilka gramów Uranu,zostało zamienionych w czystą postać energii, a przecież
zniszczenia były ogromne.
I my również,nasze ciała i struktury mają naturę energetyczną. To nie tyczy tylko
tego, że istnieje ekwiwalent energetyczny masy( w kg) naszych ciał( Zgodnie ze
68
wzorem Einsteina),lecz przede wszystkim tego pojmowania wschodniego,
intuicyjnego pojęcia energii. I tu jeszcze nauka europejska nie w pełni rozwinęła
się,ograniczając się tylko do zaakceptowania termicznej postaci energii naszego ciała,
oraz elektromagnetycznej jego postaci. Oto tu, indyjskie i chińskie- ogólnie nie
europejskie- pojmowanie energetyki naszego bytu znacznie jeszcze wyprzedza
podejście europejskie. Wprowadzają one takie postacie energii witalnej jak:
prana,chi, qi,ki, czy mana. Zostawmy więc to europejskie, materialistyczne poglądy. I
skupmy się na meritum sprawy.
Jak pisałem nasze wszystkie powłoki, co dotyczy nawet ciała fizycznego,mają naturę
energetyczną. Widać więc, że wszelkie działania nad tymiż mają, de facto, charakter
energetyczny. Co znaczy, nie mniej ni więcej, iż nawet procesy lecznicze,kuracje
można rozpatrywać z poziomu energetycznego. Znaczy to też tyle, że wszelkie
procesy w naszej strukturze( ciele) mają też naturę energetyczną. Do procesów
energetycznych można zaliczyć też nasze myśli,emocje i uczucia.
W tradycji wschodniej,jak pisałem już, istnieje przekonanie, że wszelkim procesom
życiowym na każdym szczeblu odpowiada przepływ energii życiowej(witalnej)
[prany,qi,itd.]. Dlatego też metody lecznicze,wywodzące się z tego obszaru, są przede
wszystkim skoncentrowane na odpowiednim przepływie tych energii(prany), tak by
zlikwidować jakieś blokady,które według tych poglądów,są główną przyczyną
wszelkich chorób. Nawet zioła działają zgodnie z tym poglądem na poziomie
energetycznym.
Sceptycyzm medycyny klasycznej(europejskiej) jest na tyle konserwatywny, iż tego
typu działanie uważa, i ewentualne powroty do zdrowia, za efekt placebo. O placebo
każdy słyszał. Każdy,kto korzystał z metod medycyny naturalnej. Może mniej
wiadomo o efekcie nocebo. Otóż nocebo to efekt odwrotny do placebo,czyli
pogorszenie się stanu zdrowia na skutek uwierzenia w to,iż specyfik może
zaszkodzić. Lekarze często posługują się terminem placebo po to tylko, by
dyskredytować metody medycyny naturalnej. Jednak ten nóż ma dwa ostrza . Oto
bowiem doskonale wiadomo,iż placebo występuje także wskutek działania metod
medycyny klasycznej. I to w tym samym procencie uleczeń. Lecz to lekarze pomijają
i nie informują o tym swoich pacjentów.
Przyznajmy, rzeczywiście gro uleczeń po zastosowaniu metod medycyny naturalnej
ma charakter działania placebo. Odsetek ten sięga nawet od 30% do 50% uleczeń.
Lecz ten sam odsetek występuje wskutek działań lekarzy. Jednak trudno
wytłumaczalne jest działanie metod medycyny naturalnej( np. homeopatii) na
niemowlęta,na zwierzęta, czy na osoby pozbawione świadomości. Przecież w takich
sytuacjach nie dochodzi do procesu uwierzenia bezkrytycznego w działanie
lekarstwa. To tylko dowodzi,i muszą to przyznać nawet sceptycy medycyny
naturalnej, że w takich przypadkach sukcesy takich metod leczniczych mają charakter
obiektywny.
Jeśli już mowa o nocebo, to jest to na pewno pojęcie bardzo mocno powiązane z
symptomem chorób jatrogennych. Choroby jatrogenne to choroby,które powstają
wskutek złego oddziaływania lekarzy lub szpitali na pacjentów. A polegają na
69
pogorszeniu się stanu zdrowia lub nawet na zachorowanie na jakieś typowo szpitalne
choroby(sepsa, gangrena). Takich przypadków corocznie notuje się kilkadziesiąt
tysięcy jeśli nie setki tysięcy. Odpowiedzialność lekarzy jest przy tym praktycznie
zerowa. Bo, by odpowiadaliby oni za nie,należałoby najpierw udowodnić, że działali
celowo, by zaszkodzić pacjentowi lub jawnie naruszyli procedury medyczne. W skali
roku takich przypadków odpowiedzialności lekarzy jest kilkadziesiąt. Jest to jednak
zazwyczaj odpowiedzialność zawodowa, która polega głównie na zawieszeniu
uprawnień wykonywaniu zawodu na kilka lat. Zaś odpowiedzialność karna lekarzy
waha się w przedziale kilku do kilkunastu przypadków w skali całego roku. Przy
czym warto sobie uzmysłowić, że błędy lekarskie co roku powodują wiele nie tylko
cierpień pacjentów ale także zejść. Widać więc jak silne jest konsorcjum lekarskie i
jak skutecznie chroni ono swych członków, nie tylko od odpowiedzialności karnej,
ale także od odpowiedzialności zawodowej. Dlaczego o tym piszę? Dlaczego tak to
akcentuję? Dlatego, bo to samo konsorcjum silnie lobbuje prokuraturę, by ścigała
surowo wszelkie błędy jakie popełniają przedstawicie medycyny naturalnej. Tu nie
ma litości. Gdy onkolog wyleczy chorego na raka, to mówi się o wielkiej
kompetencji i profesjonalizmie tegoż. Gdy to samo zrobi healer, to najwyżej można
usłyszeć, że być może doszło do spontanicznej remisji, albo diagnoza pierwotna była
nieprecyzyjna. Lecz gdy onkologowi umiera pacjent, to przechodzi się nad tym do
porządku dziennego, jego koledzy uznają, że zostało wykonane maksimum działań, i
lekarz wykonywał pracę solidnie. Gdy zaś umiera na raka ktoś, kto leczył się u
healera, wówczas środowisko lekarskie wywiera duży nacisk na prokuraturę, a już
najmniejszym potępieniem ze strony lekarzy jest epitet dla takiego healera, że jest on
partaczem. Przy tym chciałbym zaznaczyć, że ja wcale nie nawołuję, by nie leczyć
się u lekarzy dyplomowanych. Wręcz przeciwnie. Nawołuję, by zawsze leczyć się u
lekarzy. Więcej,by wykonywać wszelkie przewidziane badania, nawet te
profilaktyczne. A z pomocy medycyny naturalnej korzystać tylko dodatkowo,i nie
rezygnować z lekarstw, jakie przepisują lekarze. Nieporozumieniem jest moim
zdaniem ta postawa niektórych uzdrowicieli,którzy mówią pacjentom,by odstawili
leki. Prawdziwi profesjonaliści medycyny naturalnej nigdy się tak nie zachowują.
Tylko dostosowują swoje działania lub konsultują się bezpośrednio z lekarzem,który
prowadzi danego chorego. Ta swoista wojna między lekarzami a uzdrowicielami,np.
zielarzami lub bioenergoterapeutami, dodajmy wojna jednostronna, która praktycznie
nasiliła się w XX wieku, a która polegała głównie na wściekłym ataku luminarzy
nauk medycznych na tak zwaną medycynę ludową, wydaje się,iż powoli zanika. Jest
to wynik tego,iż lekarze w końcu zorientowali się, jak bezsilna jest medycyna
klasyczna w walce z chorobami przewlekłymi. I że praktycznie szans żadnych nie
ma, by medycyna klasyczna osiągnęła na tym polu choć minimalny postęp. A to
właśnie w tej dziedzinie medycyna naturalna ma najwięcej do powiedzenia i
zaproponowania. Dlatego też, lekarze,dobrzy lekarze, coraz częściej nawiązują
współpracę w tego typu przypadkach z uzdrowicielami,w szeroko tego słowa
rozumieniu.
I rzeczywiście jest tak,iż medycyna klasyczna, ta akademicka, nie radzi sobie
70
zupełnie z tak zwanymi chorobami przewlekłymi. Wynika to stąd,iż do takich chorób
jest wymagane podejście holistyczne, to znaczy całościowe. Medycyna klasyczna zaś
podzieliła organizm człowieka na organy. I odpowiednio dany organ leczy w myśl tej
filozofii inny specjalista. Mamy więc internistę, ale także kardiologa, pulmonoga,
dermatologa, okulistę, laryngologa, itd. Właściwie w ramach tych specjalizacji
lekarze kiszą się we własnym sosie,mało interesując się co ma do powiedzenia kolega
lekarz, ale już o innej specjalizacji. Jeżdżą i doszkalają się na różne specjalistyczne
sympozja i doszkalania,mało interesując się i niewiele wiedząc o innych częściach
ludzkiego ciała. Właściwe zaś jest podejście nieco inne. Otóż ciało fizyczne i
psychikę należy traktować całościowo, czyli holistycznie. Takie podejście do chorób
ma medycyna naturalna. Jedyną wadą,którą warto, by wszyscy sobie uświadomili,
takiego podejścia, jest mniejszy zasób wiedzy,szczególnie na początku,uzdrowicieli.
Ponieważ jednak,choć lekarze są wyspecjalizowani, to jednak mają za sobą ciężkie
sześcioletnie studia,potem staż, rezydenturę. I prawdopodobniej tylko to z tego
powodu lekarze nie traktują uzdrawiaczy, healerów, zielarzy za równorzędnych
partnerów w procesie uzdrawiania chorych. Jest to więc swoistego rodzaju paradoks.
Ponieważ, gdyby lekarze leczyli w oparciu o wiedzę,którą serwuje się w Akademiach
Medycznych, byłoby bardzo dobrze. Lecz wiadomo jak to jest w praktyce. Na
studiach, szczególnie o przeładowanych programach, a takie to są studia medyczne,
obowiązuje zasada 3Z. Czyli Zakuć, Zdać i Zapomnieć. Potem zaś praktyka lekarska
właśnie wymusza na lekarzach tak specjalistyczną wiedzę i wąską ścieżkę.
Uzdrowiciele zaś mają dość płytkie podstawy wiedzy, przynajmniej na początku,lecz
później leczą oni,lub doradzają- bo w Polsce zgodnie z prawem leczyć mogą tylko
lekarze- bardzo wszechstronnie i nie ograniczają się do poszczególnych organów,lecz
„leczą” całego człowieka. Więc ta swoista klęska medycyny na polu chorób
przewlekłych wynika stąd,że choruje nie tylko nerka ale i inne obszary. Bardzo to
dobrze widać, gdy analizuje się meridiany( medycyna chińska) i jak one przebiegają.
Na przykład meridian nerek przechodzi przez obszar serca,płuc i innych narządów.
Wiadomo więc od razu, że dysfunkcji nerek mogą towarzyszyć zaburzenia pracy
serca lub innych ważnych organów. Jednak kardiologa w małym stopniu interesuje,
czy chory ma jakieś symptomy z obszaru nerek lub żołądka. Naturoterapeuta,
odwrotnie,przeprowadzi całą procedurę diagnostyczną, w naturalistycznym
pojmowaniu. Będzie się więc pytał,co jeszcze oprócz na przykład serca dolega.
Swoje działanie zaś odpowiednio dopasuje do tak uzyskanego wstępnego wywiadu.
Ponadto należy też zauważyć, że lekarze,tak mocno oparci o naukę, jednak mają
znacznie mniej narzędzi niż naturoterapeuci. Ci ostatni bowiem mają za sobą te
wszystkie środki,jakie zostały wynalezione w przeciągu praktycznie całej historii
człowieka. Od szamanizmu( wspólnoty pierwotne) poprzez ziołolecznictwo,
energoterapię,itd. Medycyna klasyczna jest w całym swym bogactwie uboższa, wszak
rozwinęła się ona i funkcjonuje zaledwie kilkaset lat. Przynajmniej ta oparta na
empiryzmie,metodach ściśle naukowych i alopatii. Oczywiście, nie każdy
uzdrowiciel dysponuje całym tym arsenałem. Lecz wybór na rynku jest na tyle
bogaty, że przynajmniej teoretycznie istnieje możliwość uzyskania pomocy i
71
wykorzystania tej całej wiedzy i spuścizny.
W Encyklopedii Zdrowia określonych jest około 10 000 jednostek chorobowych.
Wśród nich można wyliczyć dość znaczną podgrupę chorób przewlekłych. Wśród
znany i powszechnych można wyliczyć: cukrzycę, reumatyzm,
alergie( wszelakie),astmę, chorobę Parkinsona, chorobę Alzheimera, schizofrenię,itd.
Niektóre z tych chorób mają różne podtypy,na przykład schizofrenia. Ważne jest to,
że praktycznie taką chorobę ma się do śmierci. I choć wyleczyć je praktycznie nie
można,nawet z poziomu medycyny naturalnej, to podejście klasyczne jest obarczone
znacznymi innymi i większymi kosztami zdrowotnymi. Mam tu na myśli to,iż lekarze
umieją leczyć takie choroby tylko objawowo, serwując przy tym takie
lekarstwa,które mają walczyć praktycznie wyłącznie z objawami, i które dodatkowo
mają skutki uboczne. W konsekwencji ich stałego przyjmowania doprowadzają do
zrujnowania zdrowia pacjentów już innym obszarze funkcjonowania ciała. Ale w
konsekwencji powoduje to na dłuższa metę,szybszą utratę sił witalnych, a potem
szybszy zgon i to w dużym cierpieniu. Mam tu na myśli szybszy, niż w analogicznie
w procesie leczenia tej samej choroby przewlekłej ale za pomocą środków medycyny
naturalnej. Wiadomo, że są różne typy cukrzycy. Niektóre są uleczalne,szczególnie
przy leczeniu naturalistycznym. Ale są takie typy cukrzycy, że nawet naturoterapeuta
będzie bezsilny. Będzie tak na pewno, gdy system immunologiczny pacjenta zniszczy
własne wysepki Langerhansa w trzustce. I tak jest i w innych chorobach
przewlekłych. Są pewne granice,które nawet medycyna naturalna nie przekroczy.
Wspominając o cukrzycy, dodam, że jest to choroba typu przewlekłego, a także typu
chorób autoagresji( choroba autoimmunologiczna) . Choroby autoagresji to choroby
wynikające stąd, iż własny system immunologiczny atakuje i niszczy swoje
własne,tubylcze komórki pacjenta. Jest to rodzaj autodestrukcji,bowiem, jak
wiadomo,system immunologiczny normalnie atakuje tylko obce komórki i
mikroby,które zagrażają zdrowiu i życiu człowieka. Można tu wyliczyć przykład
takich chorób, a mianowicie: cukrzyca, reumatyzm, gościec, alergie, czy
stwardnienie rozsiane(SM) i inne. Gro chorób przewlekłych to są choroby
autoagresji(autoimmunologiczne). Są one wybitnie trudne nie tylko do
wyleczenia,ale także w bardzo dużym stopniu przyczyniają się do wielkiego
cierpienia pacjentów. Na razie medycyna klasyczna jest tu bezradna. Medycyna
naturalna praktycznie też. Trzeba by bowiem przekonać własny system
immunologiczny, by nie niszczył komórek swojego ciała, a jest to prawdopodobnie
defekt o podłożu genetycznym. Na przykład w reumatyzmie zostają zniszczone
komórki stawów, przy cukrzycy zniszczone będą wysepki Langerhansa, które
wydzielają insulinę. W stwardnieniu rozsianym niszczone są ważne elementy
określonych komórek mózgowych( w przypadku SM jest to mielina,białkowa
otoczka nerwów).
Jednak duża część chorób przewlekłych jest uleczalna poprzez metody medycyny
naturalnej. Nie ma jednak tak dobrze, by była określona jedna, absolutna metoda
lecznicza,dobra na wszystkie choroby. Stąd cała trudność. Trzeba utrafić niby
dziesiątkę na strzelnicy. Jak pisałem praktycznie większość metod paramedycznych
72
działa energetycznie. Nawet fitoterapia( ziołolecznictwo) ma ten charakter,stąd
metody naturalne są w dużej mierze komplementarne. A że komuś wybitnie służy
jedna z tych metod,na przykład Polarity, drugiemu inna, wynika raczej z
indywidualnych cech pacjenta. A właściwie z całej jego indywidualnej konstrukcji
psychoenergetycznej. Ludzie różnią się nie tylko barwą włosów,oczu,wzrostem,
budową ciała, a także konstrukcją energetyczną. Czasami więc trzeba być cierpliwym
i konsekwentnym w poszukiwaniach, aż trafi się na optymalną dla nas metodę
naturalną. Jak pisał Hipokrates, natura jest tak bogata, iż na każdą chorobę,można w
niej znaleźć odpowiednie remedium.
Choć sam jestem wielkim zwolennikiem metod naturalnych, muszę tu przyznać,iż
przyszłość należy jednak w dużej mierze do medycyny klasycznej. Dlaczego?
Bowiem stały postęp we wszelkich dziedzinach działalności ludzkiej działa na rzecz
rozwoju nowych narzędzi medycyny klasycznej, tej akademickiej, tej naukowej. Już
teraz powoli dochodzi do takich przypadków jak przeszczepy ratujące życie. W
niedalekiej przyszłości prawdopodobnie można będzie przywracać utracone w
wypadkach lub chorobach kończyny. Na pewno kwestią najbliższych lat będzie
poradzenie sobie z defektami rdzenia kręgowego. Gdyby jeszcze doszło do tego, iż
medycyna wchłonęłaby niektóre z metod medycyny naturalnej, czego dobitnym
przykładem i zalążkiem jest przyjęcie i uznanie przez część środowiska lekarskiego
akupunktury, przyszłość tym bardzie zdała by się dość obiecująca. Obiecująca w
perspektywie powszechnego zdrowia i tym samym dobrej jakości życia ludzi.
73
VIII Medycyna holistyczna
–
BSM
–
Evelin Monahan i metoda psychotroniczna
–
Kryształy, stożki, piramidki
–
Gorczyca Biała- cudowne Panaceum
–
Relaksacja
–
Uzdrawianie praniczne, Reiki,bioenergoterapia
Lekarze,choć tak dobrze wykształceni,przynajmniej teoretycznie, mają z reguły
ścisłe specjalizacje. Inaczej jest w medycynie naturalnej. Od drugiej połowy XX w. ,
w Ameryce i Europie naturoterapeuci uświadomili sobie, że podejście do chorób,
chorych,musi być bardzo ogólne, nie szczegółowe. Z reguły poza piętą Achillesa,
czyli główną chorobą,każdy pacjent ma szereg innych dolegliwości. Wiec, aby
pomóc w głównej chorobie, trzeba też wyleczyć te mniej uciążliwe. Ponadto zdano
sobie sprawę, że przyczyna chorób może być złożona. I trzeba zmienić u chorego nie
tylko jedną przyczynę, ale całych ich kompleks. Wtedy to zaczęto kurować, za
pomocą medycyny naturalnej, w szerokim podejściu do pacjenta. Wówczas to ukuto
termin medycyna holistyczna. Czyli taka, która ma zmienić szereg, nie tylko
jedną,płaszczyzn zdrowia; starano się zmienić jak najwięcej to co możliwe. Czyli
oprócz zaleceń dietetycznych, równocześnie, w medycynie holistycznej, opracowuje
się cały zestaw terapii,a także ćwiczeń. Ponadto naturoterapeuci starali się wpłynąć
na chorych tak,by tamci zmienili podejście do życia. By właściwie się
odżywiali,właściwie oddychali,uprawiali zestaw ćwiczeń fizycznych, a także
odpowiednio stymulowali mózg, co u ludzi starszych ma bardzo duże znaczenie. A co
najważniejsze taki tryb życia miał być nie tylko okazjonalny,lecz miała to być recepta
realizowana do końca życia. Zaś nagrodą za takie starania jest i było dobre i długie
życie.
Nie jest to nowe podejście. Jak głosi legenda, w dawnych cesarskich Chinach, lekarze
dzielili się na trzy obozy. Pierwszy typ lekarzy,to byli ci medycy, pod opieką których
ludzie( arystokracja) żyli pełni zdrowia i dobrego samopoczucia. Drugi typ medyków
to byli ci, którzy leczyli chorych w jakichś niegroźnych chorobach typu grypa,lub
przeziębienie. Trzeci zaś typ lekarzy to byli ci medycy, którzy leczyli ciężkie
choroby. Zastanów się teraz, Drogi czytelniku, i proszę Cię, byś sobie odpowiedział,
których z tych trzech typów medyków cieszył się największym poważaniem i był
74
najlepiej płatny? Hm... Oto jak kroniki piszą, najlepiej płatni byli medycy pierwszego
typu, później drugiego, i trzeciego. Wychodzono bowiem z założenia, że najlepsi
medycy to tacy,którzy umieją działaniami profilaktycznymi zapewnić swoim
klientom pełnię zdrowia. Echo tego podejścia jest dzisiaj widoczne w działaniu Feng
Shui. Feng Shui to cała wiedza,ale jest to skondensowana wiedza, jak zapewnić sobie
pełnię zdrowia i dobrobyt poprzez właściwie i celowe komponowanie otoczenia, w
którym się żyje. Ale Feng Shui działa właśnie na zasadzie profilaktyki i
energetycznego kształtowania rzeczywistości. Czyli w głównej mierze jest to
podejście medyków z pierwszego typu. Chociaż może ono( Feng Shui) także
korygować skutecznie jakieś zastane już nieprawidłowości.
Trzeba też przyznać, że dzisiaj jest nastawienie odwrotne. I jest to nastawienie
typowo europejskie. Nie ceni się tego,co nam zapewnia w pewnej pewnej
profilaktyce zdrowie. Dzisiaj trzeba zachorować, i to poważnie, by w końcu zacząć
doceniać zdrowie, w myśl fraszki Kochanowskiego „Szlachetne
zdrowie”( Szlachetne zdrowie,nikt się nie dowie,jako smakujesz,nim się zepsujesz...).
Oczywiście,młodzi,zdrowi,piękni( i bogaci) nie znają co to choroba. Jest tak, że
często dla nich jest to obiekt jakiejś wzgardy. Nie generalizuję. I nie twierdzę także,
że „choroba i cierpienia uszlachetniają”. Do pewnego stopnia być może,lecz nie
zawsze. Ten, kto ukuł ten aforyzm, moim zdaniem, sam chyba nie doznał większej
boleści. Bowiem cierpienia i choroba mogą poniżyć człowieka,i to w takim stopniu,
że odechciewa się życia. Eutanazja i samobójstwa z przyczyny boleści nie świadczą
wcale, że człowiek,który się decyduje na to, jakoś zbytnio się wprzódy
uszlachetnił( przez chorobę).
Chciałby tu teraz przestawić szereg kilku metod medycyny naturalnej,które są
interesujące, są dość skuteczne, i ,choć cieszą się sporym powodzeniem,nadal są
niepotwierdzone przez naukę, a medycyna klasyczna odcina się od nich. Choć
czasami sam sposób ich działania wydaje się dość logiczny i powinien przekonać
nawet sceptyczne osoby.
Zacznijmy od BSM. BSM tłumaczy się jako Bioemanacja Sprzężona z Mózgiem.
Wynalazcą tejże metody jest Polak, Eugeniusz Uchnast. Podobno stało się to
przypadkiem w 1974. Wtedy to nabawił się kontuzji biodra i przypadkowo tuż przed
udaniem się na zabieg dość spontanicznie i bez żadnego wcześniejszego planu przed
snem przyłożył sobie dłonie na głowę. Rano okazało się, że ból i kontuzja znikły.
Analizując to wydarzenie doszedł do wniosku, iż to właśnie ta pozycja dłoni na
głowie spowodowała wyleczenie. Następnie opracował on cały zestaw pozycji dłoni
na głowie,które pobudzając energią,którą emanują dłonie,odpowiednie struktury
mózgu, tym samym leczą. Jak wiadomo w mózgu na korze mózgowej jest cała mapa
ciała. Czyli stymulując ten obszar energią można doprowadzić do wyleczenia
praktycznie każdą boleść i kontuzję. Wiadomo przecież, że w dłoniach są
zlokalizowane ważne czakramy emitujące energię(pranę),ponadto dłonie emitują
także ciepło,które też jest formą energii. Oczywiście, sam Uchnast nie był tego do
końca świadomy,interpretował to raczej w ten sposób, że dłonie swoją
energią(cieplną) powodują sprzężenie zwrotne między układem nerwowym,którego
75
główną częścią jest mózg, a konkretną przypadłością fizyczną. My raczej możemy
zinterpretować, iż to właśnie prana oddziałuje na mózgu.
Po śmierci Uchnasta inny Polak, współpracownik Uchnasta, Piotr Lewandowski
opublikował książeczkę na ten temat, której nakład dotąd sięga grupo ponad milion
egzemplarzy. Ponadto opatentował on samą nazwę i metodę BSM. I sugeruje, że
pozycje przykładania dłoni na mózg tylko z jego publikacji są prawidłowe, a
wszystkie inne mogą być szkodliwe. Nie będę więc tu wdawał się w polemikę z tym
panem,jednak warto zauważyć, że sama metoda jest tak stara jak świat i podobne
metody uzdrawiania są opisane na przykład w Biblii.
Ale ogólnie można stwierdzić, że metoda jest bardzo skuteczna. Trzeba jednak
uważać przy jej stosowaniu, bo trzeba także spełniać określone warunki, na przykład
czas jej stosowania lub przyjmowania równocześnie lekarstw, co jest dość dokładnie
wyjaśnione w opublikowanej książeczce.
Niewątpliwą zaletą tej metody jest stosunkowa łatwość jej wykonywania( używana w
niej jest tylko krawiecka miarka, by wyznaczyć odpowiednie miejsca na głowie),
praktycznie jest ona nieinwazyjna i bardzo tania. Koszta bowiem ograniczają się
ewentualnie do zakupu za kilkadziesiąt złotych materiałów
poglądowych( wspomnianej książeczki) na jej temat. Można nawet w ten sposób
działać nie tylko na siebie, ale na przykład na osoby z rodziny lub po prostu na
innych ludzi. Czyli energia(prana),wydaje się, nie musi koniecznie pochodzić od
osoby poddawanej tej metodzie. Często matki w ten sposób działają na swe
dzieci,jeśli tamte są nieprzytomne lub z innych powodów.
Inną i starą, również obecną w Biblii,metodą medycyny naturalnej jest uzdrawianie w
sposób bezpośredni energią. Dość spokrewnione są więc tu takie metody jak
bioenergoterapia, Reiki,uzdrawianie praniczne oraz uzdrawianie duchowe.
Ciekawostką jest, iż w średniowieczu władcy, królowie, którzy uważali się za
Pomazańców, za tych co rządzą mocą nadaną od Boga, próbowali leczyć swych
poddanych właśnie za pomocą nakładania rąk. W ten sposób między innymi leczyć
swych poddanych, albo precyzyjnie: próbować leczyć, miał Henryk VIII, król Anglii.
Ale praktyka ta była dość powszechna wśród praktycznie wszystkich królów
ówczesnej Europy.
Najstarszą z tych form leczenia człowieka jest bioenergoterapia. Jak wspominałem jej
różne odmiany wszak obecne są już w Biblii. A właściwie można powiedzieć, że ta
technika jest nawet znacznie starsza od Świętej Księgi. Jej rodowodu można
doszukiwać się chyba już w szamanizmie. Odmianą bioenergoterapii jest uzdrawianie
duchowe,które polega na zawierzeniu się mocy Ducha Świętego oraz przejęciu mocy
Ducha Świętego(energia),oraz na wierze, że w ten sposób można zwalczyć chorobę.
To przecież sam Jezus Chrystus uzdrawiał głównie wiarą(... wiara cię uzdrowi...).
Reiki zaś, choć podobieństwo do klasycznej bioenergoterapii jest oczywiste,powstała
na początku XX w. w Japonii. Jej twórcą był Mikao Usui. Sam twórca utrzymywał,
że jedynie przywrócił starodawną metodę tybetańską. Nazwa metody nawiązuje do
dwóch słów japońskich,to jest „rei” znaczy duch,dusza, a „ki” to znaczy energia. Jak
we wszystkich metodach energetycznych chodzi tu o to, by, poprzez nakładanie rąk i
76
kierowanie w sposób celowy „ki”, usunąć wszelkie blokady energetyczne w ciele i
strukturze chorego. Oraz by przywrócić prawidłowy obieg energetyczny w
strukturach pacjenta. Jednym elementem ta metoda wszak różni się od podobnych.
Oto by skutecznie leczyć, adept Reiki musi przebyć płatny kurs oraz dostąpić
inicjacji od Mistrza Reiki. Pierwszym,który tak inicjował swych uczniów był Mikao
Usui. Takie kursy są wieloetapowe. I choć uczeń może już teoretycznie po pierwszym
etapie skutecznie leczyć, lecz wskazane jest,by kontynuował naukę(oczywiście
płatną). Oprócz inicjacji, błogosławień sukcesywnie w gradacji kursów otrzymuje on
pewne dalsze wtajemniczenia oraz tajne znaki,które mają powodować zwiększenie
skuteczności leczenia. Samo płacenie za naukę Reiki i za inicjacje tłumaczy się
tym,iż w przyrodzie obowiązuje zasada wymiany. Coś za coś. Oto ja cię uczę,daję ci
wiedzę i narzędzia,więc ty mi musisz za to zapłacić. Ta zasada jest klarowna,i
rzeczywiście ma podstawy. Skoro za wszystko na tym świecie trzeba płacić, to i tu
sprawa niech będzie jasna. Tym bardziej, że taką naukę, za którą się zapłaciło( wcale
niemało) bardziej się szanuje i docenia.
W Reiki obowiązuje pięć klarownych zasad,których przestrzeganie gwarantuje
prawidłowy rozwój na ścieżce duchowej. Bo i w ten sposób można traktować Reiki.
Oto one: 1. Chociaż dzisiaj nie martw się. 2. Chociaż dzisiaj nie złość się. 3. Chociaż
dzisiaj bądź wdzięczny. 4. Chociaż dzisiaj pracuj uczciwie. 5. Chociaż dzisiaj bądź
miły dla innych.
Reiki to nie filozofia, to nie religia. To jest raczej sposób życia oraz leczenia nie tylko
innych ale także i siebie. Charakterystyczne w tej metodzie jest właśnie to,iż po
pierwszym stopniu,po inicjacji sami adepci Reiki doznają wielkiego oczyszczenia
energetycznego. Ki wręcz,niczym fala Tsunami, przechodzi przez ich struktury
energetyczne,lecząc ich tym samym z własnych boleści. Towarzyszy temu zazwyczaj
wystąpienie wzmożonych objawów chorobowych,oraz przejściowe pogorszenie
samopoczucia. Jest to jednak tylko efekt przejściowy, a konsekwencją jest następnie z
reguły samouzdrowienie. Efekt tego samouzdrowienia pogłębia się, gdy adepci Reiki
leczą innych. Więc tym samym leczą nie tylko innych,ale także i siebie.
Uzdrawianie praniczne jest kolejnym typem z tej rodziny uzdrawiań za pomocą
energii(prany,ki,many). Idea tego systemu powiązana jest hinduistycznym
podejściem do energetyki bytu ludzkiego. Czyli bazuje na czakramach i na nadis.
Choroba zaś bierze się z blokad w tych strukturach. Jak sama nazwa wskazuje
energia lecznicza w uzdrawianiu pranicznym to prana,lecz jest kilka typów tej prany
i mówi się w tym znaczeniu o kolorach prany, przy czym kolory w tym przypadku to
nazwa zastępcza. Najbardziej ogólna to biała prana, która jak sama intuicja
podpowiada jest mieszaniną wszystkich poszczególnych kolorów pran. W
uzdrawianiu pranicznym korzysta się w praktyce z jedenastu głównych czakramów.
Notabene wiadomo, że wszystkich czakramów jest kilkaset jeśli nie kilka tysięcy. A
także korzysta się z kilku głównych nadis. Wiadomo,że wszystkich mniejszych i
większych nadis jest około 72 tys.,co ma także niebagatelne znaczenie, ponieważ
łączy istnienie nadis z wegetatywnym( autonomicznym) układem nerwowym, a tym
samym z działaniem naszej podświadomości(Ku).
77
Sama terapia podzielona jest na kilka części. Po pierwsze trzeba za pomocą
czakramów dłoni,lub zdolności paranormalnych( choć to nie jest konieczne,
wystarczą czakramy dłoni)dokonać wstępnej diagnozy,gdzie są nieprawidłowości w
aurze( trzeba tu nadmienić, że wyróżnia się kilka typów aur, między innymi aurę
eteryczną, astralną i mentalną),gdzie są blokady w nadis lub czakrach. Następnie
należy oczyścić energetykę pacjenta z tak zwanej brudnej prany,która zlokalizowana
jest tam, gdzie są nieprawidłowości. Do tego wykonuje się te czynności dłońmi.
Takie jak passy, nakładania,odprowadzania albo do ziemi, albo do specjalnie
przygotowanych dużych naczyń, te brudne,szare, zużyte energie. I dopiero ostatnia,
trzecia,faza to jest właściwe leczenie przez kierowanie czakramami dłoni prany o
właściwym kolorze w miejsca pożądane, by tym samym uzdrowić pacjenta. Źródłem
tej uzdrawiającej prany( o danym kolorze) nie jest uzdrowiciel, tylko pochodzi ona z
wielkiego,praktycznie nieskończonego zbiornika energii Kosmosu, a czakramy dłoni
stanowią tu tylko formy przekaźnika tej energii. Właściwie te trzy fazy są wymagane
we wszystkich terapiach energii, ale w uzdrawianiu pranicznym jest to mocno
akcentowane. Pominięcie na przykład drugiej fazy,spowoduje w najlepszym razie
dyskomfort pacjenta i przejściowe pogorszenie się nawet zdrowia i samopoczucia. A
to dlatego, iż szara,brudna energia będzie zawadą dla nowej,leczniczej prany.
Co ciekawe do uzdrawiania pranicznego praktycznie każdy człowiek może być
predysponowany, bo jak pisałem to nie uzdrowiciel w uzdrawianiu pranicznym jest
źródłem tej leczniczej energii(prany). Nie trzeba tu żadnych dodatkowych
talentów( inaczej na przykład jest w bioenergoterapii) , wymagane jest tylko
pozytywne nastawienie i chęć niesienia pomocy, oraz nie szkodzenia
innym( niegrzeszenie). Twórcą tej metody( powstała w XX w.),lub raczej można
powiedzieć kodyfikacji jej, bo sama metoda uzdrawiania pranami jest wszak stara jak
świat, a co najmniej jak hinduizm, jest Mistrz Choa Kok Sui. Skuteczność metody
mocno jest powiązana z typem samej choroby. I tak,jak i w innych metodach
energetycznych, najtrudniej uleczalne są stare,wrośnięte w system energetyczny,
przypadłości. Stosunkowo zaś łatwo można wyleczyć wszystkie „nowe” choroby.
Czyli takie,które jeszcze nie odcisnęły się mocno w energetyce pacjenta i nie zarosły
w tej strukturze. Czasami więc powrót do zdrowia może nastąpić już po pierwszym
zabiegu. Ale może być tak,iż wymagane będzie wielokrotne, w pewnym
cyklu,zastosowanie zabiegu.
Wróćmy jednak do bioenergoterapii. Dlaczego?Bo wydaje się, że jest to królowa w
tych wszystkich bezpośrednio energetycznych metodach leczniczych. Ale
podejmować się takiego leczenia mogą już tylko wybrańcy. To jest tacy ludzie,którzy
odznaczają się specjalnym talentem. Najczęściej bowiem bioenergoterapeuci leczą
swoją energią,którą mają jak gdyby naddatek. Dlatego trzeba tu mówić o specjalnym
talencie,którym oznaczają się ludzie w stosunku jeden na milion. Jest to bardzo
rzadki dar. I nawet wtedy, gdy dany bioenergoterapeuta nie leczy własną energią lecz
na przykład zewnętrzną dlań Energią Chrystusa, to i tak musi mieć do tego specjalne
warunki( talent). W skali naszego kraju, czyli populacji prawie 40 milionowej, takich
rzeczywiście bardzo dobrych i polecanych bioenergoterapeutów jest kilkudziesięciu.
78
Oczywiście,medycyną naturalną,owszem,para się kilkadziesiąt tysięcy
uzdrowicieli,lecz nie wszyscy to bioenergoterapeuci, i przede wszystkim, nie
wszyscy mają tak wielki dar,by rzeczywiście być uważanym za bardzo dobrego
bioenergoterapeutę. Lista takich dobrych bioenergoterapeutów publikowana jest
często w takich czasopismach jak „Szaman” czy „Uzdrowiciel”, czy
„Wróżka”,dlatego nie będę wymieniał żadnego z nazwiska. Zresztą oni i tak są
przeładowani pracą, bowiem ich sława dobiega znacznie nawet poza granice naszego
kraju. Co charakterystyczne, czasami płacą oni wysoką cenę,jeśli nie stosują jakichś
zabezpieczeń i ćwiczeń energetycznych,i regeneracyjnych, a także profilaktycznych.
Bo wszak,choć mają wielką energię, ale zawsze przecież każde naczynie można
opróżnić. I dlatego, nawet w ich wypadku, może tej energii zabraknąć. Jak uczy
historia,wielu takich uzdrowicieli płaciło cenę najwyższą, za to że pomagali innym.
Takim ,w tym rozumieniu, negatywnym przykładem jest uzdrowiciel Stanisław
Nardelli, ale byli i inni.
W naszym kręgu kulturowym, niemal odwrotnie jak w przypadku Reiki, zasadą jest,
iż za leczenie bioenergoterapeuty nie płaci się,lub płaci się w myśl uzusu: co łaska,
czyli jak kogo stać. Bowiem panuje taka opinia, że jest to talent dany od Boga,więc
nie można zań pobierać zapłaty. Oczywiście, bioenergoterapeuci dostają, i to nawet
godziwe pieniądze za swą pracę, ale przynajmniej teoretycznie panuje taka zasada. I
rzeczywiście, każdy przyzna, gdyby bioenergoterapeuci byli bardziej
merkantylni,opływaliby w luksusy, lecz prawdopodobnie szybko straciliby przy tym
swój dar leczenia. Były już tego typu przypadki. Bowiem dar uzdrawiania jest darem
służebnym. Nie można nań bazować,jako na podstawie w wzbogaceniu się za każdą
cenę. Podobnie jest i w innych krajach europejskich. Nawet na terenie Wielkiej
Brytanii, gdzie znacznie wcześniej(wiele lat wcześniej,bo praktycznie już od
zakończenia II Wojny Światowej) zinstytucjonizowano ten proceder( medycyna
naturalna), gdzie od wielu lat istnieją formalne organizacje uzdrowicieli, nie pobiera
się znacznych sum za tego typu leczenie.
Oprócz energii,której przekaźnikami jest ciało(czakramy)uzdrowiciela,są też inne
metody,które wykorzystują znane właściwości lecznicze kryształów,
piramidek,stożków, czy nawet odpowiednich typów wahadełek lub innych tego typu
„protez” energetycznych. Przecież,jak pisałem, wszystko co jest na świecie można
interpretować w kategoriach energetycznych.
Kryształy krzemowe(kwarce) mają dość prosty wzór chemiczny, to jest SiO
2
, czyli są
to dwutlenki krzemu. Do tej rodziny kryształów przynależy wiele kamieni
półszlachetnych,które różnią się barwą oraz właściwościami leczniczymi, a nawet
magicznymi. Te różnice w dużej mierze zależą od domieszek innych pierwiastków,
inkluzji. Więc tak różne kamienie jak ametyst i cytrynian,z punktu widzenia
chemicznego posiadają podobny wzór, z tym że posiadają one inne domieszki,które
powodują, że różnią się dość znacznie, i to nie tylko swoim kolorem. Kryształy
krzemowe(kwarce) szczególnie znane są ze swoich właściwości leczniczych. Trzeba
jednak pamiętać o stałym i systematycznym ich oczyszczaniu,bowiem mają taką
cechę, że,choć lecząc,przejmują przy tym wszystkie negatywne energie. Królem
79
wśród tych kamieni jest pospolity kryształ górski,który jest minerałem bez żadnych
domieszek. Ale ma najlepsze właściwości woluntarne. To znaczy poprzez wolę
człowieka, ich użytkownika, mogą być one nastrajane nie tylko do leczenia
określonych ludzkich boleści(chorób) ale także mogą mieć zastosowanie w magii,
mogą być także użyte jako odpromienniki. Z tego więc punktu widzenia są bardzo
plastyczne i podatne na ludzkie życzenia,i to w dosłownym tego znaczeniu.
Wystarczy tylko wyrazić określoną wolę w myślach lub słownie („rozkaz”) dla
danego kamienia(szczególnie dotyczy to kryształów górskich),i on wówczas będzie
realizował takie zadanie.
W starożytności wierzono,iż kryształy górskie to inaczej zestalony lód,który się nie
topi. Etymologicznie stąd nawet pochodzi europejska nazwa kryształy. Od greckiego
krystallos czyli lód. I w rzeczy samej dawniej jako kryształy uważano głównie
kryształ górski oraz inne kamienie krzemowe.
Jest bardzo bogata literatura na temat kamieni szlachetnych i półszlachetnych( mowa
nie tylko o kwarcach),zwłaszcza w odniesieniu do ich właściwości leczniczych i
magicznych. Właśnie w tych dwóch kontekstach były one(kamienie)
wykorzystywane już od prahistorii. Zapiski na ten temat zachowały się nawet na
sumeryjskich tabliczkach glinianych zapisanych pismem klinowym. Czyli znano te
właściwości od zgoła 5 tys. lat.
W bibliografii podaję tytuły kilku dość popularnych książek na ten temat w języku
polskim. Warto sięgnąć do tych pozycji,nie trzeba koniecznie parać się tym
zawodowo, jako wróżka czy mag,by w pełni wykorzystać te cenne właściwości
kryształów. I choć większość specjalistów w tej dziedzinie podaje, że należy często
czyścić używane kamienie, ale spotkałem się także z opinią odwrotną,która sugeruje,
że nie trzeba tego czynić. Ta opinia powołuje się na to,iż cała natura,przyroda, w tym
my i na przykład kamienie,zanurzeni jesteśmy wspólnie w jednym wielkim polu
energetycznym( pole morficzne?) więc bezcelowe jest czyszczenie kamieni,wszak i
tak wszystko z wszystkim oddziałuje. Ale to przedstawiam tu tylko jako ciekawostkę.
Aby wykorzystać kryształ należy więc go wprzódy oczyścić. Czyli poddać go na
kilka minut pod strumień czystej wody,lub włożyć go do soli. Przy czym ten drugi
sposób należy czynić na dzień przed użyciem, bowiem w soli kamień musi przeleżeć
kilka godzin,najlepiej całą dobę. Są i inne metody czyszczenia. Najprostsza metoda,
to po po prostu wzięcie go w dłonie i oczyszczenie mentalne( za pomocą myślowej
sugestii). Ten sposób jednak zalecany jest już dla tych,którzy mają większą wiarę w
siebie, co u ludzi chorych może być przecież problematyczne(skoro choroba jest
wynikiem zaburzenia między Ku i Lono), i wierzą w siłę i dobre działanie swej
podświadomości(Ku). Po oczyszczeniu należy, trzymając kamień w dłoniach,
wyrazić życzenie(mentalne) na co ma działać kamień, dobry będzie kryształ górski
lub inny kamień już o węższym spektrum działania,( na przykład ma leczyć daną
chorą cześć ciała). A potem można ten kamień położyć na ciele( na chorej części) na
kilkadziesiąt minut. Dobrze jest przy tym ustalić za pomocą wahadełka, jak długo ma
tak leżeć i działać ten kamień. Dobre jest także kładzenie oczyszczonych
kamieni( adekwatnie do odpowiednich kolorów) na czakry naszego ciała lub
80
stosowanie innych technik paramedycznych przy pomocy kryształów. Można być
kreatywnym i po pewnej w tym wprawie samemu można wymyślić jakąś nową
technikę. Tak właśnie pracują już wytrawni magowie i czarownice. Mają swoje
patenty,którymi niechętnie się dzielą z innymi ludźmi,nawet z tej samej „branży”. To
oczywiście dotyczy nie tylko pracy z kryształami, ale w ogóle w pracy z energiami w
ezoteryce,co tak charakterystyczne jest właśnie u magów i czarownic, a także wróży i
wróżek. Tu nasuwa mi się taka refleksja, iż właśnie w pracy magów, w ich
czarach,uwidacznia się w pełni zasada indeterminizmu. Oto bowiem przy tych
samych warunkach nie realizują się te same skutki. Więc każdy czar i zaklęcie jest
niepowtarzalny. Dlatego te sprawy tak trudno jest badać w sposób naukowy. Bowiem
nauka w tym względzie jest nadal konserwatywna i żąda by procesy były
powtarzalne, te same warunki mają powodować te same skutki. Dlatego też jest to
główny powód tego, iż magowie tak niechętnie się dzielą swoją wiedzą.
W medycynie naturalnej także często wykorzystuje się piramidki. Najlepiej o tych
samych proporcjach boków jak piramida Cheopsa, oczywiście w określonym
pomniejszonym stosunku. Jak radiesteci i okultyści ustalili taka piramida z każdego
boku i wierzchołka promieniuje energie kształtu o określonych kolorach
radiestezyjnych. Przykładana zaś na chore miejsce lub na czakram w ciele może
odpowiednio leczyć. Lecz nim wypróbuje się jej działanie, warto zapoznać się z
bogatą literaturą na ten temat, bo można sobie nawet zaszkodzić. Piramida bowiem
promieniuje także, oprócz dobrych energii, także szkodliwe promieniowania, na
przykład tak zwaną zieleń ujemną (V-). Dlatego trzeba dobrze wiedzieć, jak ustawić
daną piramidkę. Ujemna zieleń (V-) jest emitowana ze środka piramidy,i dlatego też
umieszczane tam rzeczy organiczne są konserwowane i mumifikowane,ponieważ
ujemna zieleń zabija wszelkie mikroby, ogólnie jest szkodliwa dla życia. Na tym
bazuje sama idea budowania piramid przez Egipcjan,po to właśnie, by umieszczone
wewnątrz ciało Farona było mumifikowane i jak najdłużej przetrwało.
Podobne działanie jak piramidki mają tak zwane stożki miedziane. Otóż stożki to
inaczej piramidki o niekończenie wielu bokach. Stożki miedziane mają plusy
piramidek bez praktycznie wad tychże. Umieszczone na chorej tkance, odtwarzają
prawidłową i zdrową wibrację w tych chorych tkankach(komórkach), powodując
sukcesywnie ich uzdrowienie. Ważne jest z czego są zrobione. Miedź jest chyba
najlepszym tworzywem dla takich stożków. To, plus dodatkowo bardzo dobre
parametry radiestezyjne, powoduje, że takie stożki mają tak dobre działanie
prozdrowotne. Można je także kłaść na poszczególne czakramy. Bo,jak
pisałem,oprócz dobrego działania energetycznego( na czakramy), dobrze działają na
tkanki ciała( czakramy są powiązane ze splotami nerwowymi oraz gruczołami
hormonalnymi). Na rynku można dostać stożki miedziane w różnych rozmiarach. Te
mniejsze można na przykład kłaść na czakram trzeciego oka( Ajna), te większe na
przykład na czakram splotu słonecznego( Manipurę). Sama miedź( stosowana
zewnętrznie) ma bardzo dobre działanie na chore tkanki. Ogólnie można stwierdzić,
że właściwie każdy metal,każdy minerał, każda roślina ma swoje charakterystyczne
działanie na nasze ciała( nie tylko na ciało fizyczne). Niektóre z nich są bardzo
81
dobre( na przykład promieniowanie miedzi),lecz inne mogą też mieć negatywne
działanie. Choć pisałem już to w innych publikacjach, lecz zawsze warto to
powtarzać,iż takim najlepszym pod względem uzdrawiania emiterem energii są
wysuszone ziarna gorczycy białej. O tych jej właściwościach wiadomo od tysiącleci.
Nawet Biblia wspomina o tym. Znamienne są słowa, które mogą to pośrednio
potwierdzić, Chrystusa,który mówi: ... jeślibyś miał tyle wiary,co jedno ziarenko
gorczycy, zaprawdę góry byś mógł przenosić... ( cytat niedosłowny).
Jak ustalono, jedno dwu milimetrowe wysuszone ziarenko gorczycy białej emituje
pole energetyczne sferycznie o promieniu 10 cm. Jest to bardzo silne pole, nie
spotykane w takim natężeniu u innych materiałów organicznych. To jeszcze nie
byłoby tak ważne, lecz wiadomo także, że to pole ma charakter i jest bardzo podobne
do pola(aury eterycznej) zdrowego człowieka( zdrowych tkanek). Co powoduje, że
de facto za pomocą ziaren gorczycy białej( tym polem zewnętrznym dla ciała
chorego) można stymulować komórki i tkanki chore(i korygować to chore pole), by
te w konsekwencji uzdrowiły się. Co sprawia, że gorczyca biała pretenduje do miana
prawdziwego Panaceum. W ten sposób można korygować i leczyć na przykład chore
tkanki(sparaliżowane,zablokowane) układu nerwowego lub inne chore tkanki( na
przykład zrakowaciałe). Co ważne także to to,iż owe pole można praktycznie
stosować bardzo długo, więc jego działanie nie polega na jednorazowym impulsie,
jakim na przykład jest wizyta u healera, która jest jak impuls ozdrowieńczy.
Wystarczy w tym względzie stosować się do wskazań podświadomości, jak długo
należy nosić na chorych miejscach pasy gorczycowe( pasy wypełnione wysuszonymi
ziarnami gorczycy białej), uzyskanych za pomocą odpowiedniego wahadełka.
Gorczyca biała ma te tak dobroczynne parametry około trzy, cztery lata. W tym
czasie emituje energię optymalnie,to znaczy ze sprawnością 100%, potem już,po tym
okresie,także jeszcze przez kilka lat emituje to pole, lecz już jednak z mniejszą
sprawnością. Ten ogólny,całościowy, czas należy zliczać od momentu pozyskania z
plonów świeżych ziaren gorczycy. Warto na to zwrócić uwagę, zwłaszcza przy
zakupie takich pasów lub poduszek gorczycowych w odpowiednich sklepach lub
przez Internet. Należałoby się wówczas spytać i uzyskać informację sprzedawcy, jak
długa będzie gwarancja działania takich produktów. Może być przecież tak, iż te
produkty będą długie miesiące leżały na półkach sklepowych lub w magazynie,więc
będą już w sumie niepełnowartościowe. Na szczęście nie jesteśmy zdani jedynie i
wyłącznie na uczciwość i rzetelność sprzedawcy. Inną drogą także można się
dowiedzieć o przydatności danego produktu gorczycowego(pasów,poduszek).
Wystarczy użyć w tym celu zwykłe wahadełko. Ono nam odpowie jak bardzo
przydatny lub nieprzydatny jest dany produkt,i ewentualnie jak długo będzie miał on
jeszcze właściwości lecznicze.
Skoro wszystko jest energią, nawet materia,której wymiarem jest masa, jest
skondensowaną energią, to także i nasze myśli mają energetyczny aspekt. Dlatego
można do tego zbioru metod uzdrawiania energetycznego zaliczyć także stosowanie
afirmacji,wizualizacji, również medytacji.
Jest kila typów afirmacji. Lecz każdy z nich polega na systematycznym powtarzaniu
82
w myślach, werbalnie lub jako pisanie odręczne na kartce papieru tychże. Chodzi o
to, iż w czasie doby w naszym umyśle zostaje wygenerowanych kilkadziesiąt tysięcy
myśli. Ustalono przy tym, iż regułą jest, powtarzam jest to regułą, że są to
zdecydowanie negatywne myśli. Przy czym nie chodzi tu o takie myśli jak: ja się
zabiję, lub: nienawidzę siebie i innych. Nie, nie chodzi i takie myśli, choć i takie się
zdarzają. Chodzi tu raczej o to, iż my,ludzie,lubimy się martwić na zapas. Czyli są to
myśli typu: to mi nie wyjdzie, lub : skompromituję się przed innymi, itp. Remedium
na takie nastawienie jest częste powtarzanie myśli, ale już o pozytywnym aspekcie.
Wiadomo bowiem, iż jeśli dostatecznie często będzie się myśleć pozytywnie( na
przykład kilkaset razy dziennie), to w pewnym momencie dochodzi do tak zwanej
„ pozytywnej reakcji łańcuchowej”. Oto pozytywnie myśląc możemy dokonać
pozytywnego przewrotu w naszym umyśle, zmienimy skutecznie całe swoje
nastawienie do siebie i do świata, co będzie skutkować, iż także cały świat się będzie
do nas „uśmiechać”. I wszystko nam będzie sprzyjać, osiągniemy życiowy sukces,
szczęście w miłości oraz przede wszystkim będziemy zdrowi. Skąd to wiadomo?
Otóż praktyka tak uczy, a o wadze pozytywnego myślenia pisali już Napoleon Hill,
Joseph Murphy,i inni. Powstały na te temat filmy i publikacje typu „Sekret” oraz
szereg innych. Wiadomo to i jest to potwierdzone przez współczesną psychologię co
najmniej od początków XX wieku.
Trzeba tu jednak stwierdzić, że jeśli istnieje „pozytywna reakcja łańcuchowa”, to
niestety istnieje też „negatywna reakcja łańcuchowa”. I choć, by ona wystąpiła,musi
zaistnieć znacznie silniejsza kumulacja i natężenie negatywnych myśli,niż
pozytywnych myśli przy reakcji pozytywnej. Ale większość chorób psychicznych nie
bierze się wszak z niczego. Także wielkie cierpienie psychiczne bierze się z takiego
efektu. Tu tylko podam, iż istnieje bariera pozytywna i bariera negatywna. Istnieją
uzasadnione podejrzenia, a praktycznie jest to pewne, że za oba te efekty odpowiada
w naszym mózgi koranowa, szczególnie płaty czołowe.
Jak pisałem istnieje kilka typów afirmacji. Wszystkie polegają na pozytywnych
myślach. Pierwszy typ, to afirmacja prosta. Polega na systematycznym i częstym
powtarzaniu pozytywnych treści. Werbalnie, mentalnie lub za pomocą pisma. Chodzi
w niej o przekonanie własnej podświadomości(Ku), by zmieniła ona te aspekty
naszego życia, które nam nie odpowiadają. Czyli mają się na przykład zmienić nasze
złe nawyki, przywary. Jako przykład podam taką prostą afirmację: jestem i czuję się
zdrowym. Przy tej afirmacji, jak w pozostałych typach, nie należy posługiwać się
partykułą „nie”. Ponieważ kierujemy afirmacje do naszej podświadomości, a ona nie
różnicuje słowa „nie”. I tak na przykład afirmacja: nie czuję bólu. Jest afirmacją złą,
bo nasza podświadomości takie zdanie zrozumie jako : … czuję ból. Więc w
konsekwencji może to doprowadzić do wzmożenia bólu, a nie jego ulgi.
Drugim typem afirmacji jest tak zwana aformacja. Polega na konstruowaniu
pozytywnych treści, zdań ale w formie pytania. Jest to silniejszy typ afirmacji od typu
pierwszego. Dzieje się tak dlatego, iż podświadomość(Ku) może sabotować nasze
celowe działania, tylko dlatego, by zachować status quo. To znaczy
podświadomość(Ku) ma to wbudowane w swoją strukturę. Okazuje się, iż w procesie
83
ewolucji naszego gatunku korzystniejsze jest zachowanie naszych wszelkich
umiejętności nabytych, w tym także negatywnych nałogów i przywar. I właśnie to
realizuje podświadomość(Ku). Jak gdyby dla naszego dobra. Jest tak bowiem, iż
podświadomość(Ku) nie umie wyciągać właściwych wniosków logicznych, dlatego
działa tak schematycznie,co my, jako Lono, możemy uznać w pewnych sytuacjach za
szkodliwe. Ustalono, że aformacje umieją do pewnego stopnia obejść to działanie
Ku. W konsekwencji tą formą można się pozbyć tych wszystkich złych nawyków,
które, bywa, rujnują nasze zdrowie i psychikę. Jako przykład aformacji będzie zdanie
: Czy ja jestem i czuję się zdrowym?
Oczywiście, taką afirmację (aformację) należy powtarzać w tym samym natężeniu
jak afirmacje pierwszego typu.
Jest jeszcze trzeci typ afirmacji, który jest jeszcze silniejszy i skuteczniejszy od tych
dwóch pierwszych typów. Polega on na takim formułowaniu zdań,pozytywnych
treści, tak jakby to inni mówili o nas. Jako przykład niech posłuży zdanie : Oni
uważają, że ja jestem i czuję się zdrowy.
Jak pisałem podświadomość(Ku) może sabotować nasze celowe działania. I nawet
drugi typ afirmacji(aformacje)czasami może nie pomóc. Lecz jeszcze silniej
obchodzi te ograniczenia właśnie ten ostatni typ afirmacji. Ponieważ jeśli podajemy
( w formie afirmacji), co inni ludzie mają do powiedzenia o nas, wówczas są to
zdania jak gdyby zewnętrzne dla nas samych, więc podświadomość(Ku) nie może je
tak po prostu „zlekceważyć”. To sprawia, że ten typ afirmacji powszechnie uważa się
za najsilniejszy i najbardziej skuteczny. I tu również należy powtarzać te afirmacje w
tym samym natężeniu jak te dwa pierwsze typy.
Można jednak ograniczyć się do pierwszego typu afirmacji( afirmacja prosta),
wystarczy jedynie jakoś przekonać podświadomość( w postaci wewnętrznego dialogu
z Ku), by nie sabotowała tych treści. Są na to odpowiednie metody. Polegają one
głównie na stałym i konsekwentnym rozwoju duchowym. Ogólnie uważa się, iż to
właśnie praca z afirmacjami jest jedną z głównym metod i środków w rozwoju
duchowym. Ponieważ afirmacje można stosować praktycznie na wszystkich
poziomach naszej ludzkiej egzystencji i mogą dotyczyć wszystkich treści. Nie muszą
one dotyczyć tylko i wyłącznie zdrowia. Lecz ogólnie dotyczyć naszej kondycji, w
szerokim znaczeniu, jako człowieka. Literatura na ten temat jest bardzo obszerna.
Warto tu wspomnieć, że w Polsce wielkim orędownikiem afirmacji i całych
sekwencji afirmacyjnych( afirmacje nie muszą koniecznie mieć prostej formy,mogą
być mocno rozbudowane, co tak charakterystyczne jest dla sekwencji afirmacyjnych)
jest Leszek Żądło,który bardzo mocno popularyzuje ten typ rozwoju.
Wizualizacje to są te pozytywne działania mentalne, które mają uzdrowić nasze
życie, polegające na tworzeniu obrazów w naszej głowie(psychice) i uwalnianiu
wszelakich emocji,i to takich, które mają w konsekwencji dokonać
określonej,celowej i trwałej zmiany. Wizualizacje są różnorodne. Można wyobrażać
sobie, że jest się gdzieś w bezpiecznym miejscu( w wyobraźni), gdzieś w oazie, lub
na plaży. Tam, gdzie czujemy się dobrze i bezpiecznie. Jest to nasza ostoja, nasze
refugium. Tam odpoczywamy, nabieramy sił. Przy wszelkim przemęczeniu,
84
nadmiernym stresie warto znaleźć chwilę, by w sposób kontrolowany wyobrażać
sobie, że przebywa się w takiej kojącej ostoi(refugium). Ponadto przy wizualizacji
można sobie wyobrażać różne działania z subtelną energią(praną), która
działa(różnorodnie) na nas,na nasze ciało fizyczne i inne powłoki energetyczne.
Uzdrawia nas i w konsekwencji sprawia, że czujemy się zdrowi i silni. Jeśli mowa o
wizualizacji to nie sposób tu nie przywołać technik,które głównie oparte są na
wyobraźni i twórczej wizualizacji. Na pewno więc będzie to metoda Silvy, trening
autogenny Schultza, metoda relaksacji Jacobsona, a przede wszystkim uzdrawianie
psychotroniczne Evelin Monahan. Praktycznie we wszystkich tych metodach na
samym wyjściu trzeba się wprowadzić w stan alfa aktywności mózgu, a jeśli nie
umiemy tego zrobić, należy się maksymalnie odprężyć. Pomocne jest tu liczenie w
myślach, najlepiej przy zamkniętych oczach, wstecznie od stu do jednego( na
początku, potem w miarę doświadczenia można zmniejszać tę liczbę) . Następne
czynności przynależą już do konkretnej metody. Metody Schultza i Jacobsona są dość
podobne,przynajmniej w swej podstawowej filozofii. Różnica polega na tym,iż w
relaksacji Jacobsona należy dążyć do odprężenia i braku napięcia mięśni,według
pewnej gradacji i postępu, a w metodzie Schultza należy taką samą relaksację,też w
pewnej gradacji, uzyskać przez odczucia ciepła i ciężkości w mięśniach oraz
konkretnych obszarach ciała, na przykład w splocie słonecznym. Obie metody bardzo
dobrze wpływają na pracę podświadomości i nasze nerwy( leczą z nerwic), ponieważ
mięśnie wszak połączone są z układem nerwowym somatycznym, a pośrednio z
autonomicznym(wegetatywnym). Ponadto działanie na mięśnie skutkuje także
działaniem na określone organy i narządy wewnętrzne, które są wszak
bezpośrednio( leżą) pod tymi mięśniami( obszar płucno trzewiowy). Widać tu przy
okazji, że ciało należy traktować holistycznie(całościowo). Co ciekawe,obie metody
są wykorzystywane w medycynie klasycznej od wielu dziesięcioleci( powstały na
długo przed II Wojną Światową, w latach trzydziestych XX w.),ponieważ nie
akcentują one w swym zastosowaniu działania jakiejś „tajemniczej” energii
subtelnej( prany),lecz jedynie wykorzystują uwagę ludzką, jako główny środek
działania w metodzie(my wszak wiemy, co akcentuje Huna, że za uwagą podąża
energia). Twórcy tych metod również wywodzą się z nurtów medycyny i psychologii
klasycznej. Pomimo tego zręby tych metod są szeroko wykorzystywane praktycznie
we wszystkich metodach relaksacji i to nie tylko w klasycznym podejściu, ale także
w metodach naturalnych(holistycznych). Niewątpliwie, tak jak medycyna naturalna
czerpie ze wschodniej tradycji medytację, jako jeden ze swych oręży w walce o
zdrowie,tak z tradycji zachodu bierze ona wizualizację do tego samego celu. Co jest
charakterystyczne, Zachód jest aktywny, wizualizacja jest też aktywnym procesem
myślowym( choć kojącym), a tradycja Wschodnia jest bardziej kontemplacyjna,
czego przykładem jest medytacja,która polega w dużym skrócie na niemyśleniu,
kontemplacji i uspokajaniu wzburzonego umysłu, i tym samym regeneracji psychiki i
ciała.
Jedną z najsilniejszych metod kuracji naturalnej, którą można zaliczyć w nurt
wizualizacji jest, moim zdaniem, metoda psychotroniczna Evelin Monahan. Jest to
85
metoda, wydawałoby się prosta, nie potrzeba do niej żadnych dodatkowych
elementów czy przyrządów ,jest więc zarazem metodą najtańszą. Nie trzeba także
płacić nikomu ani za wizytę, ani za poradę. Jej działanie można opisać na jednej
kartce papieru.
Autorka metody została ciężko raniona w wypadku samochodowym w wieku 22 lat.
Została sparaliżowana, straciła wzrok, a ponadto nabawiła się wskutek tych obrażeń,
a może także wskutek leczenia alopatycznego, epilepsji. Po dziewięciu latach ciężkiej
choroby,po wielu daremnych próbach powrotu do zdrowia, Evelyn, doprowadzona do
kresu wytrzymałości psychicznej, przypomniała sobie lub, jak twierdzą inni,
opracowała wspomnianą metodę psychotroniczną, która była de facto ostatnią jej
deską ratunku. Istotnie, ta metoda jest bardzo skuteczna, i jest również, jak była dla
Evelin, czasami ostatnią deską ratunkową dla innych ciężko chorych. Było tak,iż już
po dziesięciu dniach je zastosowania Evelin odzyskała wzrok, a po następnych kilku
dniach wyzdrowiała zupełnie, ustąpił paraliż i epilepsja. I choć, rzeczywiście, w
przypadku Evelin metoda była nie tylko skuteczna, ale też dość szybka, to znaczy
wystarczył miesiąc w jej przypadku, by wyzdrowiała, ale może być też
tak,szczególnie przy starych i przewlekłych chorobach, iż efekty tej metody przyjdą
znaczni później. Wymagana jest w jej stosowaniu jedynie konsekwencja oraz stałe
monitorowanie własnego zdrowia. Więc na czym ta metoda polega?
Otóż metoda składa się z kilku części. Pierwsza części to doprowadzenie swego ciała
do stanu relaksacji. I tu sposób ten jest bardzo zbliżony do metody autogennej
Schultza lub relaksacji Jacobsona. Zajmuje to kilka,może kilkanaście minut.
Następnie w tym stanie głębokiego relaksu( stan alfa czynności mózgu) następuje
druga faza metody. Należy wtedy własną uwagą zeskanować organizm, by określić,
gdzie występują jakieś dysfunkcje, które będą objawiać jako albo ból, albo irytacją,
albo jakimś zastojem,lub nawet zakłóceniami obiegu energii. Oczywiście, zwykle
chorzy wiedzą, co im konkretnie dolega, ale może być tak,co często się zdarza, że
źródło choroby może być w ciele,paradoksalnie, gdzieś indziej, niż tam gdzie są
objawy choroby. Zaś owo zeskanowanie pozwala dość precyzyjnie określić stan
naszego ciała. Trzecia zaś faza metody, jest terapią właściwą, i jest to faza wybitnie
wizualna. Należy wtedy wyobrażać sobie, iż siłami własnego ciała i psychiki, oraz
nieskończonej energii(prany),która jest wszędzie, zwalczamy chorobę. Przywracamy
właściwy obieg energii( przy chorobach regułą jest, iż obieg energii, w jakichś
meridianach jest zaburzony), niszczymy komórki zrakowaciałe, regenerujemy tkanki,
odblokowujemy nerwy. Oczywiście,robimy to wszystko za pomocą wizualizacji.
Ponadto wszelkie działania w tej fazie należy inwokować rozkazem: ...mocą swej
nadświadomości ja rozkazuję, ja żądam...( na przykład przy chorej nerce będzie to
brzmiało: mocą mej nadświadomości ja żądam, ja rozkazuję by ma nerka była
zdrowa...itd.).Jest to bardzo ważne, to odwołanie się do swej nadświadomości, i jest
to clou całej metody. Następnie po dokonaniu tego wszystkiego,co może nam zająć
nawet kilkanaście,kilkadziesiąt minut, następuje czwarta faza,czyli stopniowe
wyprowadzenie się ze stanu alfa( z relaksacji). Faza ta polega głównie na
odpowiednim oddychaniu. Po tej ostatniej fazie powracamy do rzeczywistości.
86
Takich całych cykli powinno się wykonywać dwa, trzy razy dziennie. Właściwie nie
ma tu jakichś sztywnych ustaleń. Sama intuicja podpowie nam jak długo i jak często
mamy wykonywać tę metodę. Samo skanowanie ciała będzie nam zaś mówić, czy i
na jakim etapie zdrowiejemy,ponieważ podczas tego skanowania dość precyzyjnie
ustalamy stan naszego zdrowia. Jak widać opis metody jest dość krótki, choć w
szczegółach każdą z tych czterech faz można by opisać znacznie szerzej. Sama
autorka po swym wyleczeniu skupiła się na popularyzacji metody-poprzez liczne
wykłady i szkolenia,które prowadziła głównie w USA- odtąd jest ona bardzo
popularna na Zachodzie, w tym głównie w USA.
Jak wspomniałem clou metody jest odwołanie się do mocy swej
nadświadomości(Kane). Ale przecież ktoś powie,ktoś, kto poznał dostatecznie
Hunę,iż my z poziomu świadomości(Lono) nie możemy wpływać i kontaktować się
nadświadomością(Kane). Ale cały „dowcip” tego polega na tym, iż my w tej
metodzie nie działamy z poziomu Lono na Kane, tylko my, czyli nasza
świadomość( Lono), tylko i wyłącznie powołujemy się na moc naszej
nadświadomości(Kane). Nie ma więc tu żadnego pogwałcenia zasad Huny.
Właściwie my w tej metodzie działamy z poziomu Lono na podświadomość(Ku), i
powołujemy się przy tym na moc naszej nadświadomości (Kane). A przecież między
Ku a Kane istnieje sznur energii połączenia. Tym samym jest to właściwa
interpretacja i rozwiązanie tego pozornego paradoksu.
Medycyna Chińska właściwie w całości ma charakter energetyczny. Jej osnową jest
twierdzenie, że w ciele człowieka płyną energie(qi) wzdłuż tak zwanych
meridianów(meridians-południki).Jest dwanaście meridianów głównych,które są
odpowiedzialne za podstawowe organy w ciele, oraz dwanaście meridianów
mięśniowo-ścięgniowych, a także osiem meridianów cudownych. Do meridianów
głównych należą: m. serca, m. osierdzia, m. płuca,m. nerek,m. wątroby, m. śledziony
i trzustki. Te sześć meridianów mają charakter Yin. Następne sześć to meridiany
Yang, są to : m. jelita grubego, m. potrójnego ogrzewacza, m. jelita cienkiego, m.
żołądka,m. pęcherzyka żółciowego, oraz m. pęcherza. Te dwanaście głównych
meridianów mają ściśle określony obieg i występują na nich punkty akupunkturowe,
które poprzez stymulację igłami albo masażem lub opukiwaniem mają wpływa na
usunięcie nieprawidłowości w tych meridianach, które, tak uważa się w medycynie
Chińskiej, są odpowiedzialne za większość chorób. Meridiany cudowne należą do
nadzwyczajnych regulatorów i zakłada się, że nie mają one tak ściśle określonego
miejsca obiegu, bowiem dostosowują się one do aktualnego stanu organizmu w
sposób optymalny dla zdrowia człowieka.
Jak wspominałem,do medycyny Chińskiej można zaliczyć akupunkturę, czyli
nakłuwanie igłami określonych punktów na mapie ciała. Ale także można do niej
zaliczyć akupresurę stóp, uszu, czy dłoni. Różnica polega tylko na tym,iż w tych
ostatnich nie ma bezpośredniej ingerencji w tkankę,tylko przeprowadza się te terapie
w formie masażu, ucisku lub opukiwania.
W USA a także w Europie akupunktura weszła od lat 90-tych XX w. do praktycznego
zastosowania w medycynie. Ponieważ odpowiednie badania dowiodły skuteczności
87
jej działania, szczególnie na polu uśmierzania bólów, nerwobólów, i w anastezjologi.
Medycyna Chińska, w tym głównie akupunktura, jest obszerną wiedzą. Jej dogłębne
studiowanie wymaga poświęcenia wielu lat życia. Jednak dość prostą siostrą
akupunktury jest refleksjologia i akupresura. Oczywiście prosta w sensie użytku na
swoje własne potrzeby, a nie w leczeniu innych. Na ciele są bowiem rozmieszczone
mapy ciała i głównych organów. Szczególnie użyteczne są takie mapy na stopach,
uszach oraz na dłoniach. Takie mapy są szeroko publikowane w książkach na ten
temat, a także w Internecie. Istnieje jednak uzasadnione podejrzenie, że takie mapy są
rozmieszczone praktycznie wszędzie, jeśli chodzi o ciało ludzkie( nie tylko na
stopach). Stymulacja tych miejsc skutkuje automatyczną stymulacją określonych
organów i części ciała. Dzieje się tak dlatego, iż istnieje bezpośrednie połączenie
każdego fragmentu ciała z autonomicznym(wegetatywnym) układem nerwowym,
który to jest kontrolowany przez naszą podświadomość(Ku).
Akupresura jest bardzo prosta i może być stosowania praktycznie przez każdego,
wystarczy tylko, że będzie mógł( co jednak nie zawsze się zdarza) stymulować
poprzez ucisk palcami własne stopy, a właściwie głównie podeszwy stóp, bo tam jest
najwięcej takich punktów i dotyczą one najważniejszych organów.
Zaczynając taką stymulację należy kierować się pewnymi ogólnymi wskazówkami.
Otóż, 1. Stymulacja punktów i określonych miejsc na stopie polega na masażu lub
ucisku kciukiem lub innymi palcami tych miejsc. 2. Zawsze należy zaczynać ów
masaż od miejsc, które przynależą do nerek, a przede wszystkim zaczynamy od lewej
nerki( najbliżej serca), następnie prawej nerki. Później masujemy przewody moczowe
i pęcherz( na obu stopach). 3. Stymulacja jednego punktu powinna zawierać się w
czasie maksymalnie do 5 minut, I nie należy nadmiernie przedłużać tego czasu.
Jedynie w sytuacjach skrajnych, na przykłada ratowania życia, można poświęcić
więcej czasu na stymulację takiego punktu( w tym wypadku może być to na przykład
punkt odpowiadający sercu). 4. Po tym wstępie możemy przejść na tych samych
zasadach do stymulacji określonego miejsca,które odpowiada chorobie. 5. Kończymy
masaż od stymulacji miejsc, które opowiadają za węzły chłonne.6. Można skorzystać
także z pomocy w stymulacji tych punktów przez osobę trzecią( na przykład ktoś z
rodziny,lub osoby przeszkolone w akupresurze)
Nie ma określonych sztywnych zasad, ile i jak długo mamy przeprowadzać takie
masaże stóp. Można je stosować nawet kilka razy dziennie. Intuicja sama podpowie
Ci, Szanowny czytelniku, właściwe rozwiązanie, ewentualnie możesz w tej kwestii
uzyskać informację poprzez wahadełko lub test kinezjologiczny. Może się zdarzyć, iż
masażowi będą towarzyszyć takie odczucia jak bolesność w pewnych
rozmasowywanych miejscach, lub nawet może się zacząć sączyć ropa lub inne brudy.
To wszystko, wbrew pozorom, jest dobrym sygnałem i znaczy, że organizm zaczął
zwalczać chorobę. Jeśli pominiesz na początku masażu miejsca odpowiadające
nerkom i przewodom moczowym, możesz tym samym doprowadzić do nadmiernego
samozatrucia własnego organizmu, co towarzyszy takim objawom, jak mniej więcej
charakterystyczne jest dla kaca. Czyli będzie to ból głowy, nudności, złe
samopoczucie.
88
Można także stosować akupresurę stóp w pewnej profilaktyce zdrowotnej. Wtedy to
po rozmasowaniu miejsc odpowiadających nerkom i przewodom moczowym należy
masować miejsca odpowiadające jelitom, potem żołądkowi, wątrobie, itd. W
profilaktyce taki masaż powinien raczej zawierać się w granicach do pół
godziny( jedna sesja). Tylko, jeśli będziesz stosował akupresurę w profilaktyce, to
musisz się liczyć z tym, iż będziesz to musiał już stosować do końca życia. To jest jak
z dbaniem o własną dietę oraz o sprawność fizyczną. Jak się powie A, to trzeba już
mówić też B. Otóż wtedy gwałtowne odstawienie( rezygnacja) tych masaży,po
dłuższym ich stosowaniu, będzie raczej skutkowało pogorszeniem się( przynajmniej
przejściowym) stanu zdrowia(samopoczucia).
89
IX Woda
–
Masaru Emoto
–
Woda strukturowana
–
Woda utleniona
Woda to chyba najważniejszy związek chemiczny dla życia. Bez tlenu i wody nie ma
życia. Bez tlenu i wody nie może funkcjonować człowiek. O ile bez jedzenia
człowiek może przeżyć kilka lub nawet kilkanaście tygodni, to bez wody
maksymalnie można przeżyć około tygodnia, w zależności w jakich to będzie
warunkach klimatycznych. Inaczej będzie na wysuszonej pustyni, a inaczej w terenie
o dużej wilgotności powietrza.
W wodzie powstało życie i w warunkach wody życie funkcjonuje. Organizm ludzki z
wody składa się w od 65% do 75%. Ta dysproporcja zależy od wieku człowieka. Im
człowiek starszy tym procentowo mniej wody. W organizmie noworodka znajduje się
około 75% wody. Zawartość procentowa wody zależy także od tego, jaki
rozpatrujemy pod tym kątem organ. Najwięcej procentowo wody znajduje się w
mózgu i wątrobie, no i oczywiście w tkance łącznej. Ogólnie wszystkie komórki
ciała, może w wyłączeniem komórek kości, znajdują się w środowisku adekwatnym
do składu wody morskiej. Wynika to stąd, iż życie rozwinęło się w wodzie, w
morzach i oceanach. Woda w organizmie żywym służy do transportu substancji
odżywczych, a także do eliminacji substancji odpadowych( powstałych w procesach
katabolicznych). W wodzie rozpuszczalnych jest większość związków organicznych.
Między innymi witaminy z grupy B oraz kwas askorbinowy( witamina C). Produkt
odpadowe( mocznik),powstały w procesach katabolicznych, również w większości
dobrze się wiążą z wodą, stad istnieje możliwość łatwej ich eliminacji przez nerki.
Nim o wodzie jako substancji koniecznej dla życia, warto tu wspomnieć, iż woda ma
pewną i niespotykaną w innych związkach właściwość fizyczną. Otóż lód, czyli ciało
stałe wody( H
2
O)ma mniejszy ciężar właściwy niż sama woda,co powoduje w
konsekwencji to, iż w zimie lód pływa po wodzie. Normalnie ciało stałe jest cięższe
od cieczy tej substancji, z wodą jest inaczej, lód jest lżejszy od adekwatnej wody. I to
powoduje, że zimą podczas mrozów może przetrwać życie w wodzie. Ponieważ lód
nie tonie, lecz ściną krą akweny wodne.
Jeśli już mowa o niespotykanych właściwościach wody to trudno tu nie wspomnieć o
90
pamięci,którą charakteryzuje się woda. Otóż ta pamięć dotyczy tego, z jakiego źródła
woda pochodzi, jakie były w niej rozpuszczone inne związki chemiczne,jakie na nią
działały energie i siły. Tę właściwość szeroko wykorzystuje się w paramedyce, na
przykład w homeopatii. Przez potencjalizację wody uzyskuje się w niej „leki”,w
których, choć nie ma w nich praktycznie już żadnej molekuły substancji
aktywnej,lecz woda pamięta o tym związku, co stanowi rdzeń właśnie wspomnianej
homeopatii. Prowadzone w Japonii badania na temat pamięci wody w latach 90-tych
XX wieku pod kierownictwem dra Masaru Emoto, dowiodły w sposób obiektywny,że
woda ma taką pamięć, i że woda zmienia swe właściwości fizyczne pod wpływem
działania na nią nie tylko różnych energii, ale także na przykład modlitw, intencji
ludzkich, czy nawet muzyki. Grupa badawcza dra Emoto prowadziła te badania w
sposób taki, iż oddziaływano w różny sposób na próbki wody, a potem zamrażano
taką wodę i robiono zdjęcia kryształów lodu z takiej wody. Badania były obiektywne,
bo zdjęcia stanowią wszak obiektywny obraz stanu danej substancji czy związku.
Takie oddziaływania jak modlitwy lub prośby do boga, ba!, nawet pojedyncze słowa
w różnych, nie tylko japońskim,językach działały na wodę,zmieniając jej
właściwości fizycznej, czego dowodem były owe fotografie kryształów lodu. Na
przykład woda, na którą działano energią miłości lub myślami i słowami
pozytywnymi, generowała w konsekwencji kryształy o pięknej wewnętrznej
strukturze. Odwrotnie, gdy działano na wodę złymi myślami lub negatywnymi
emocjami i uczuciami, to wtedy woda generowała bardzo mało foremne i mocno
zniekształcone struktury kryształów,których sam obraz budził już odrazę i negatywne
odczucia. Swe doświadczenia dr Emoto prowadził w warunkach laboratoryjnych, i od
tego czasu ( to znaczy do dziś) zostały one potwierdzone przez inne ośrodki
badawcze w innych krajach.
Jak ustalono woda pamięta wszystkie oddziaływania jakie doznawała, co dotyczy nie
tylko fizycznych aspektów, ale także subtelnych energii. Dlatego też woda z kranu,
choć pod względem chemicznym jest dość dobrze oczyszczona, bo musi spełniać
szereg ważnych kryteriów czystości, by być dopuszczoną do spożycia,to jednak cały
czas pamięta ona te wszystkie trucizny, jakie na nią działały, nim przeszła przez
proces oczyszczania. Dlatego po prawdzie taka woda nie nadaje się nadal do spożycia
i na dłuższą metę działa niekorzystnie na konsumentów. Ustalono, że dopiero po
przejściu fazowym, to znaczy po zamrożeniu lub po odparowaniu, ta pamięć wody
się resetuje. Dlatego optymalnym byłoby, gdyby woda po oczyszczeniu chemicznym
w oczyszczalni,została jeszcze odparowana i ponownie skroplona. Wtedy taka woda,
byłaby bardzo dobrym produktem do spożycia. Na tej właśnie zasadzie funkcjonuje
pojęcie tak zwanej wody strukturowanej. Jest to woda jaką uzyskuje się przez
zamrożenie zwykłej wody, a następnie odtajaniu jej. Tu też mamy do czynienia z
przejściem fazowym. Woda taka traci pamięć wszystkich negatywnych działań na
nią. I taka woda jest powszechnie uznawana przez naturoterapeutów za najlepszą
wodę do spożycia. Wodę strukturowaną,o tych samych właściwościach,można także
uzyskać ze świeżych warzyw i owoców.
Zalecane jest, by w okresie zimy, w okresie niskich temperatur, produkować sobie na
91
własny użytek taką wodę strukturowaną. Wystarczy na noc wystawić garnek ze
zwykłą wodą na balkon, a rano już będziemy mieć w sposób naturalny wytworzoną
wodę strukturowaną. Dlaczego tylko w okresie zimowym? Dlatego, iż produkcja
wody strukturowanej we własnej zamrażarce(lodówce) w innym niż zima okresie,
skończyć się musi najpewniej po niedługim czasie uszkodzeniem zamrażarki. Nasze
bowiem domowe lodówki nie są przystosowane do takiego nadmiernego obciążenia.
Takiego, by produkować około 2 litry wody strukturowanej na osobę na dzień. No
chyba, że ktoś ma dostęp do profesjonalnych, przemysłowych zamrażarek. Lecz
takich osób jest mało.
Terapeuci przyjmują, iż optymalnie powinno się spożywać około 2litry czystej wody
na osobę w ciągu doby. Jak już pisałem, najlepsza jest woda strukturowana. Jeśli
takiej brak,można przyjmować dobrą wodę mineralną, lecz nie mocno
zmineralizowaną. Takich wód na rynku jest cała paleta. Niektóre mają większy
procent zawartości wapnia, inne magnezu,jeszcze inne jodu. Warto pamiętać,iż
mocno zmineralizowane wody,na przykład Zuber lub Jan, najlepiej przyjmować dwa
lub trzy tygodnie w roku. Podobnie czynili nasi dziadowie,którzy jeździli raz do roku
do uzdrowisk typu Polanica Zdrój i tam przez okres jednego turnusu obficie raczyli
się wodami zdrojowymi. Wody te były i są mocno, nawet bardzo mocno
zmineralizowane. Lecz przyjmowanie takich wód przez dłuższy okres jest
niewskazane.
W sklepie,i warto na to zwrócić uwagę, lepiej kupować wody mineralne w szklanych
opakowaniach niż w plastikowych. Optymalnie także lepsze jest szkło ciemne, słabo
przepuszczające światło. Po otwarciu zaś butelki, wodę taką należy wypić przeciągu
2 dni. Jak uczy doświadczenie powszechnym jest,iż na rynku jest szereg wód
zafałszowanych. Producenci takich po prostu napełniają butelki wodą z kranu,
ewentualnie wprzódy przepuszczają ją jeszcze przez jakieś filtry lub ją uzdatniają
sztucznie. Dlatego trzeba zachować szczególną uwagę przy zakupie wody
mineralnej,i kupować tylko wody sprawdzone. Tym bardziej, że ceny wód
mineralnych są coraz większe,i dorównują one już prawie cenom wód
smakowych( oranżady, cole, fanty) za taką samą objętość produktu.
Wodę można uzdatniać nie tylko pod względem fizyko-chemicznym. Można ją także
uzdatniać subtelnymi energiami,którymi dziś zajmuje się radiestezja. Energie
subtelne, czyli inaczej takie, które na dzień dzisiejszy nie uznaje oficjalna nauka.
Będą więc to energie kształtów, energie witalne(qi,ki, chi, prana,mana,itd.), energie
kosmosu. Trudno dziś powiedzieć, czy to są różne typy energii,lub czy to jest jedna
energia, tylko różnią się one parametrami, tak zwanymi jednostkami Bovisa. Dużo na
to wskazuje, iż jest to ta druga możliwość. Znany „dysydent” naukowy, Szypow,
twierdzi,iż istnieje kilka stanów i poziomów rzeczywistości. Oprócz czterech
podstawowych stanów, to jest : plazma, gaz,ciecz, ciało stałe, istnieją jeszcze takie
poziomy, jak próżnia klasyczna, to jest ta próżnia w której porusza się światło( fale
elektromagnetyczne), głębiej znajduje się tak zwane pole torsyjne, które de facto jest
ogromnym źródłem energii,nawet można rzec: gigantycznym źródłem energii, głębiej
zaś jest próżnia absolutna, jeszcze głębiej zaś Absolut(Bóg). Jeśli więc my, na dzień
92
dzisiejszy nie możemy zidentyfikować pochodzenia energii subtelnych, to być może
ich źródło jest gdzieś głębiej, niż próżnia klasyczna( ta próżnia, w której porusza się
światło). Są to jednak na dzień dzisiejszy wszystko spekulacje. Jednak każdy, kto
zetknął się osobiście z ezoteryką, łatwo na swym osobistym przykładzie przekonuje
się, iż energie subtelne to nie jest żadna mrzonka. I coś tu jest na rzeczy.
Jak więc można jeszcze uzdatniać energiami subtelnymi wodę? Tak, by była ona
najwłaściwsza dla naszego zdrowia i samopoczucia.
Otóż można szklankę, czy kubek,czy inne naczynie z czystą,i już dobrej jakości,wodą
położyć na kilka godzin na różnego rodzaju formach graficznych,które to same są
emiterami różnego rodzaju energii kształtu. Dla przykładu może to być
grafika( rysunek lub forma wygrawerowana) Krzyża Templariuszy,lub Muszli Św.
Jakuba,lub Krzyża Druidycznego,lub Triskel,lub diagram Tao( symbol Jin-Jang),lub
Złota Spirala,lub Pieczęć Salomona,itd. Każdy z tych symboli emituje różnego
rodzaju natężenia energie subtelne, także są one o różnych jednostkach
Bocisa).Najlepiej więc za pomocą wahadełka lub testu kinezjologicznego
sprawdzić,które z tych symboli będą w danej sytuacji dla nas najlepsze i ewentualnie,
jak długo ma być ta woda na takiej ekspozycji.
Inną formą uzdatniania energiami subtelnymi wody jest umieszczanie specjalnie
przygotowanych kamieni półszlachetnych w takiej wodzie na kilka godzin. I tu też
najlepszą wyrocznią będzie wahadełko. Na pewno najlepsze będą kryształy
górskie,które mają bardzo uniwersalne działanie i najszersze spektrum
promieniowania( energia subtelna). Tak przygotowana woda( za pomocą kamieni lub
form graficznych) raczej nie zaszkodzi,no chyba że ktoś nadmiernie wodę
naenergetyzuje tymi formami. Bo,jak brzmi stara zasada paramedycyny,którą wyraził
pierwszy Paracelsus, to, czy coś jest dla nas lekarstwem lub trucizną, zależy od dawki
danego specyfiku.
Ciekawą i, wydaje się,umotywowaną teorię na temat wody utlenionej( H
2
O
2
) ogłosił
w swoich publikacjach rosyjskie naukowiec, Prof. Nieumywakin. Otóż twierdzi on,
że należy przyjmować doustnie(wewnętrznie) ową wodę utlenioną( nadtlenek
wodoru), w proporcjach: trzy do czterech razy dziennie po 10 kropli wody utlenionej
( 3% roztwór) na pełną szklankę czystej wody. Według Nieumywakina tak
przyjmowana woda utleniona jest niemal Panaceum na szereg chorób i boleści
ludzkich. Począwszy od zatrucia organizmu wskutek zaparć,po choroby wirusowe,
grypy,i właściwie wszystkie choroby przewlekłe. Byłoby to może zwykłą
ciekawostką i można by to traktować jak jakieś egzotyczne dziwactwo, gdyby ogłosił
to ktoś nieznany lub ktoś z zaburzeniami osobowości. Lecz Prof. Nieumywakin był
swego czasu prawdziwym autorytetem medycznym,który nadzorował pod względem
medycznym przygotowania rosyjskich kosmonautów. To on także jest twórcą szeregu
opatentowanych rozwiązań przyrządów medycznych. Twierdzi on, iż koncerny
medyczne celowo blokują i dyskredytują to rozwiązanie( przyjmowanie wody
utlenionej doustnie),ponieważ niepotrzebne byłoby gro leków medycznych,ponieważ
ludzie tańszym środkiem( ową wodą utlenioną) skutecznie pozbywaliby się chorób.
Ponadto według Nieumywakina, woda utleniona już od dawna jest stosowana przez
93
odpowiednie grona decydenckie w dawnym ZSRR, a dzisiaj Federacji Rosyjskiej. I
stosują je dla swych celów elity tego kraju. To jest czołowi politycy, artyści, wybitni
sportowcy, a także ludzie zasłużeni dla Rosji. Jest to jednak działanie w niejakiej
„konspiracji” i szeroka opinia publiczna nie jest o tym informowana. I dopiero on
zerwał tę „zmowę”,kierowany troską o zdrowie i los wszystkich ludzi, nie tylko
Rosjan. Tajemnica działania wody utlenionej przyjmowanej wewnętrznie polega na
tym, iż wówczas, gdy ją spożywamy, wydziela się z owej wody utlenionej tlen( O),
lecz nie w formie cząstkowej ,czyli O
2
, lecz w formie atomowej, czyli O. I jest to
związek aktywny, który absorbuje wszelkie niekorzystne patogeny i likwiduje je, nie
odkładając się przy tym w tkankach. ( podobną rolę spełnia srebro koloidalne, lecz
ono odkłada się w organizmie, i nie jest wydalane). Według Profesora, organizm sam
wydziela, właśnie w tym celu, w procesach metabolicznych odrobinę wody
utlenionej. Lecz, gdy jest on( organizm) już struty( choroba), proces ten jest
upośledzony. Należy więc sztucznie wspomóc ten proces, przyjmując doustnie wodę
utlenioną. Należy jednak do tego celu używać wody utlenionej, ale nie zawierającej
żadnych dodatków typu ołów. Powinna to być względnie czysta w swej formie woda
utleniona, taka jaką można dostać w aptekach( 3% roztwór nadtlenku wodoru) .
Szczególnie więc cenna będzie woda utleniona w kandydozie, we wszelkiego rodzaju
struciach, grzybicach. Naturoterapeuci twierdzą dość zgodnie, iż za szereg chorób
przewlekłych często odpowiada samozatrucie organizmu oraz kandydoza. Publikacje
Prof, Nieumywakina spowodowały dużą reakcję w środowiskach paramedycznych,
także w Polsce, i tam zostały w pełni uznane za słuszne. Inna jednak,jak dobrze
zgadujesz, Szanowny czytelniku, była i jest reakcja środowisk medycznych, tych
akademickich. Lekarze nie uznają tych rewelacji Nieumywakina za prawdziwe,i
traktują je jako zwykłe wymysły nie poparte żadnymi naukowymi badaniami.
94
X Prawo Przyczynowo-skutkowe a dywinacja
–
Determinizm czy indeterminizm
–
Dywinacja
Jak już pisałem na Poziomie Rzeczywistym nie panuje determinizm. Określone
skutki realizują się tylko z określonym prawdopodobieństwem. Elektron,który na
przykład znajduje się na określonej orbitali atomu,może a nie musi wyemitować
foton( o określonej częstotliwości) by tym samym przejść na orbitale bliżej jądra
atomowego. Jednak my wiemy, że tam gdzieś, w ideach Platońskich, tam gdzieś,
gdzie my nie możemy dojrzeć gołym okiem, tam gdzieś jest ten Poziom Unitarny.
My istotnie, tak jak powiedziała słynny Noblista Feynman, nie jesteśmy w stanie
zrozumieć całej konsekwencji tego podziału na Poziom Rzeczywisty i Poziom
Unitarny. Poziom Unitarny to nomenklatura,którą ja posługuję się w tej publikacji. U
innych autorów temu określeniu odpowiada Pole Kwantowe,albo jeszcze inaczej. Ale
istota tkwi w tym, że fizyki kwantowej chyba nie da się ogarnąć ludzkim umysłem.
Żeby nie być gołosłownym, podam przykład właśnie takich pojęć z Poziomu
Unitarnego( Poziomu Fizyki Kwantowej),które są a jak by ich nie było- słowami
poety. Będą to,już przeze mnie podawane,alokalność parametrów ,i to nie tylko
przestrzeni ale także w pewien sposób czasu,co de facto znaczy, że byt kwantowy nie
jest zlokalizowany w konkretnej chwili,co znaczy że on obejmuje cały czas. Ks.Prof
Heller mówi, że struktury takie, a taką jest po części formalizm kwantowy, nie są
przemienne,to znaczy są alokalne. I że tylko przez struktury nieprzemienne,
niekomutujące, będzie można w końcu ogarnąć całą fizykę , w tym też Kosmologię
Kwantową. Jest to na razie przeczucie, na razie hipoteza,i jeszcze daleka droga przed
naukowcami, fizykami, by ten nowy formalizm w całości sformułować. Innym
pojęciem z obszaru Poziomu Unitarnego będzie superpozycja. Wracając do przykładu
kota Schordingera, co znaczy, że kot na poziomie Unitarnym jest i martwy i żywy
jednocześnie. I przede wszystkim jest ten wspominany determinizm.
Pytanie jest, czy my jakoś możemy przeniknąć ten poziom Idei Platońskich, w
których leży Poziom Unitarny? Otóż tak,robi to każdy fizyk codziennie. Wystarczy
tylko pobawić się wzorami,które ściśle są określone na Poziomie Unitarnym.
Wystarczy tylko porozwiązywać równania fizyki kwantowej. Zawsze jednak, gdy coś
chcemy powiedzieć o rzeczywistości musimy dokonać specjalnych działań na tych
wzorach,które stosujemy w fizyce kwantowej, by dokonać Redukcji Funkcji
Falowej,by otrzymać,mówiąc wprost,wartości rzeczywiste. Bo my w naszym
świecie,inaczej mówiąc na Poziomie Rzeczywistym rejestrujemy przez pomiar tylko
wartości rzeczywiste.
95
Nie bez powodu wróciłem niejako do podstawowych pojęć fizyki kwantowe,by teraz
zastanowić się nad tym,jak indeterminizm na Poziomie Rzeczywistym ma się do
dywinacji, czyli przepowiadania przyszłych zdarzeń? Wydaje się, że mamy tu do
czynienia, jeśli nie z nonsensem,to przynajmniej z jawnym paradoksem. Przecież,
jeśli nic nie jest zdeterminowane, to nie można przewidzieć nic ze 100%
dokładnością. Otóż jednak w pewien sposób można.
Na początku, gdy zetknąłem się z formalizmem kwantowym byłem szczerze
przekonany, że panuje ścisły indeterminizm. Dzisiaj, rzeczywiście mam taki
pogląd,ale tylko w stosunku do materii nieożywionej. Nim o tym
dalej,pozwól,Szanowny czytelniku, że teraz wrócę się do Szczególnej Teorii
Względności. Otóż tam też jest podobnie. Wszystkie byty materialne,które mają masę
spoczynkową, nie mogą osiągnąć prędkości światła( czyli prędkości absolutnej, bo z
punktu widzenia układów inercjalnych ta wartość w próżni jest stała). Ale jednak
światło tę prędkość osiąga. Fizyka z punktu widzenia światła( fotonu)jest taka, że
czas stoi, a foton ten jest wszędzie w jednej chwili. Czyli mamy tu do czynienia z
dwoma percepcjami. Z percepcją światła i percepcją materii. I teraz wracając do
Fizyki Kwantowej. Tu też mamy z dwoma jak gdyby percepcjami. Chociaż w
naszym materialnym świecie,poziomie, na Poziomie Rzeczywistym panuje
indeterminizm, to jednak na Poziomie Unitarnym panuje determinizm, więcej tam
jest alokalność czasu i przestrzeni. Na dzisiaj uważam,iż świadomość ludzka może
łączyć się z tym Poziomem Unitarnym,choćby nawet przez akt woli. Ks.Prof.Heller
w swej publikacji „Kosmologia kwantowa” pisze,że zacytuję z pamięci, iż … do
badania fizyki świata w czasie do czasu Planka, prawdopodobnie trzeba będzie użyć
metod algebry nieprzemiennej. Lecz taki ogólny formalizm jest pozbawiony czasu, w
formie parametru układu,więc rzeczywistość w tym przedziale pozbawiona jest
czasu. Przypomina to wnioski mistyków,którzy stwierdzają,że na Tamtym Świecie
dusze i Bóg egzystują poza czasem i przestrzenią. I właśnie podobna analogia wynika
niejako z fizyki świata do momentu czasu Planka (( 10 do minus 43) s)...
I choć w fizyce kwantowej czas jako parametr istnieje, ale parametry kwantowe,
przynajmniej niektóre, są nieprzemienne( niekomutują) oraz są tak jak alokalne
przestrzennie , także w pewnym stopniu alokalne czasowo.
Stąd moja ocena dywinacji zmieniła się. I teraz uważam, że może być coś na rzeczy.
Być może wróżbita, czy mag, swoim aktem woli, swą świadomością lub jej częścią,
na przykład podświadomością lub może raczej nadświadomością,łączy się niejako z
Poziomem Unitarnym, a ponieważ tam jest, jak pisałem, inna percepcja, stąd może
on uzyskiwać pewne informacje,które nie są dostępne na Poziomie Rzeczywistym.
W ogólności sam akt woli świadomej jednostki może być rozumiany poprzez skutek
indeterminizmu,bo może on zmieniać warunki fizyczne. Równocześnie trzeba go też
rozumieć w kategoriach deterministycznych( w publikacjach innych autorów często
jest mowa o przyczynowości odgórnej). Wszak akt ten aktywuje szereg
zdeterminowanych procesów, przynajmniej do następnego takiego aktu woli.
Na dzisiaj więc uważam, że indeterminizm panuję na Poziomie Rzeczywistym dla
materii nieożywionej. Wrócę do przykładu elektronu na orbitali,on może emitować
96
foton,lecz kiedy to się stanie to nie wiadomo. Sprawy się jednak mocno komplikują
jeśli rozpatrywać będziemy świadomość ludzką,lub jej odpowiednią część, oraz akt
woli. Wszyscy wszak mamy wolną wolę. Z jednej strony wynika ona z
indeterminizmu, z drugiej strony aktywuje ona procesy częściowo zdeterminowane.
Dla przykładu wykażę teraz, że Poziom Unitarny nie jest żadną utopijną koncepcją
pokażę,iż z faktu jego istnienia wynika,iż w ogóle istnieje materia. Dla przykładu
skupmy się na atomie wodoru. Otóż gdyby nie prawa kwantowe, elektron
poruszający się wokół jądra, emitować by musiał stale fotony i w końcu pozbawiony
energii spadłby na jądro wodoru( proton). Nie jest tak,bo, gdy elektron zbliży się
nadto do jądra, wówczas jego położenie jest bardzo dokładnie ustalone, stąd błąd
pomiaru jego położenia jest tak mały, iż zgodnie z fizyka kwantową, z zasadą
nieoznaczoności, adekwatny błąd pomiaru pędu musi być bardzo duży. Co skutkuje
tym,iż elektron musi w pewnej chwili mieć bardzo dużą prędkość, czyli jego energia
kinetyczna gwałtownie wzrośnie, czyli ogólnie jego energia wzrośnie, czyli odrzuci
go to od jądra na orbitalę oddaloną bardziej od jądra. Ten mechanizm kwantowy
gwarantuje w konsekwencji, że świat materialny istnieje. Dla bardziej złożonych
pierwiastków zasada jest podobna, obowiązuje wszak jeszcze Zakaz Pauliego,który
mówi, że elektrony w atomie muszą się jeszcze różnić przynajmniej jedną liczbą
kwantową.
Można spytać,a dlaczego to właśnie świadomość ludzka,lub jej podświadomość, a
może nadświadomość, może się komunikować z Poziomem Unitarnym?
Dlatego to,iż to jest to energia. Wręcz czysta energia. A jak pisałem,percepcja czystej
energii(fotonu), nawet na przykładzie STW, jest inna,niż materii. Moje tu
przytoczone dywagacje,broń Boże, nie są ostatecznymi wnioskami na ten temat.
Prawdopodobnie każdy na swój użytek ma takich przemyśleń sporo. Nie uzurpuję
sobie też patentu na nieomylność.
Dywinacja, wróżbiarstwo, czy magia są stare jak świat. Ich korzenie tkwią głęboko w
szamanizmie. Od samego swego zarania,ludzie,którzy parali się tymi sprawami,
różnie nazywali ten obszar,obszar poza realną rzeczywistością. Dawniej przecież nie
znano fizyki kwantowej. Nie używano pojęć typu Pole Kwantowe, albo Pole
Nieświadomości Zbiorowej. Dlatego używano takich pojęć jak Plan Astralny, Za
Smugą Cienia, czy Drugi Świat. Magia wypracowała wiele metod,by móc się odnosić
i skutecznie korzystać z tej Drugiej Rzeczywistości. Z czasem przemieniło się to w
ceremoniał,uzus. Materializm od epoki Oświecenia,przez Pozytywizm aż do połowy
XX wieku,ostro i radykalnie atakował ten obszar kultury ludzkiej. Wyśmiewano
skutecznie te bajdy i przesądy, zabobony ,lecz sam materializm stworzył broń
przeciw sobie. Tą bronią,moim zdaniem,jest właśnie fizyka kwantowa. Przez wiele
lat,co najmniej trzydzieści, czterdzieści była to domena wyłącznie fizyków. Jednak
od końca XX wieku zaczęto w końcu doceniać rangę i znaczenie pojęć
kwantowych,które odtąd nie ograniczano wyłącznie do parametrów fizycznych, ale
odkryto w końcu, że fizyka kwantowa odnosi się praktycznie do wszelkich
przejawów istnienia. Pierwsi byli ludzie związani właśnie z dywinacją. Ale właściwie
dopiero na początku XXI wieku zaczęto fizykę kwantową łączyć z medycyną
97
naturalną. Było to niczym drążenie otworu w litej skale. Monotonne,wieloetapowe i
powolne. Dzisiaj chyba wiemy wiele na ten temat, ale jest wiele jeszcze do
odsłonięcia, do odkrycia. Zastanawiające jest to, czy wszelkie przejawy
ezoteryki,okultyzmu,czy nauk tajemnych można skutecznie wyjaśnić poprzez
działanie Pola Kwantowego,czy Poziomu Unitarnego?Wydaje się, że tak.
Ludzie,nasza cywilizacja, już naprawdę wiele odkryli. Ten zbiór puzzli chyba jest już
kompletny. Ale nim powstanie pełny obrazek z tych puzzli, minie jeszcze jakiś czas.
Materializm się skutecznie okopał, sprzymierzeńców ma częściowo w technice-
przyznajmy coraz doskonalszej- oraz w mentalności luminarzy nauki. Przecież to
jeszcze sam Einstein wysuwał wątpliwości co do prawidłowości podejścia
kwantowego. Jeszcze do dzisiaj naukowcy oczekują od każdego doświadczenia
naukowego, że będzie ono całkowicie powtarzalne. Jest to myślenie głęboko
deterministyczne i materialistyczne. Na szczęście technika coraz doskonalsza
zaczyna pomału potwierdzać hipotezy rodem z ezoteryki. Czy to się komuś podoba
lub nie.
98
XI Najskuteczniejsze terapie. Medycyna kwantowa
–
Wielopak metod
–
Metoda dwupunktu
Jest naprawdę kilka takich metod medycznych,których niezawodności i
skuteczności mogą im pozazdrościć metody medycyny klasycznej. Bo tak to się
składa, że znane mi metody, o których skuteczności wiem, są metodami medycyny
naturalnej. Naprawdę szczerze radzę każdemu, choć nie mam patentu na
nieomylność, zacząć swą przygodę z samoleczeniem od pasów wypełnionych
ziarnami gorczycy białej. Taką terapię można stosować długo, a zawsze kierować się
tym, co nam podpowiada podświadomość poprzez pracę wahadełka. Na przykład
przykładając owe pasy gorczycowe na kręgosłup możemy być zaskoczeni dziwnymi
reakcjami organizmu. Oto mogą się pojawić nerwobóle, jakieś ciarki mogą Ci,
Szanowny czytelniku, wówczas przechodzić przez długość kręgosłupa. Może się
pojawić odczucie wzmożonego ciepła w tym rejonie ciała,i jeszcze wiele innych
reakcji, których tu nie wymienię, bo praktycznie każdy ma nieco inne te reakcje. O
czym to świadczy? O tym, że traumy, których życie nam nie skąpi, jakieś stresy, i to
często z okresu dzieciństwa, gdzieś tam blokują nam nerwy, a może nawet powodują
częściową dysfunkcję tych nerwów, może paraliż. Obecnie panuje pogląd, iż
pamięcią tego, co przeżyliśmy, dysponuje podświadomość(Ku),która zapisuję tą
pamięć,nie, nie w mózgu,lecz w całym ciele. W komórkach całego ciała. Chodzi więc
oczywiście o nerwy sympatyczne( współczulne). Te blokady, które jak
napisałem,mogliśmy oberwać w dzieciństwie, wypływają potem jako choroby.
Nosząc zaś pasy gorczycowe na kręgosłupie, odwracamy czas, przywracamy
prawidłową pracę tych nerwów. To kiedy złapaliśmy tę dysfunkcję, skutkuje tym,jak
długo, w sensie, dni, tygodni, miesięcy, będziemy musieli nosić owe pasy,by uzyskać
wyleczenie bądź znaczącą poprawę.
Równocześnie można też stosować inne metody. Pamiętaj jednak, Szanowny
czytelniku, iż jeśli nie stosowałeś wahadełka, które samo by określiło ramy czasowe
terapii, to zawsze stosuj się do prawa siedmiu dni. Daną pojedynczą kurację stosuj
albo 2 tygodnie, albo 3 tygodnie, albo 4 tygodnie. Ostatecznym maksimum jest
stosowanie terapii przez 35 dni. Po tym czasie, na przykład 3 tygodni, organizm
potrzebuje co najmniej 7 dni, aby dojść do pewnej równowagi fizjologicznej,którą
często nazywa się homeostazą. Po tym okresie siedmiodniowej pauzy można znowu
kontynuować tę daną terapię.
99
Jakie więc można jeszcze stosować metody? Proponuję każdemu BSM. Ta metoda,
jedna z najprostszych, jest w samej rzeczy bardzo skuteczne. Tylko jak w każdej, i
przy niej trzeba koniecznie być systematycznym. Warto zaznaczyć, że bardzo dobrym
jest stosowanie pozycji nie tylko tych klasycznych, szeroko rozpropagowanych w
publikacjach na ten temat, ale także warto stosować pozycje rąk na płaty czołowe i
korę nową. Te dwie metody zastosowane razem lub wymiennie powinny
spowodować wyzdrowienie z wielu przypadłości ciała i ducha. Pamiętajmy, że choć
mamy jeszcze ciała subtelne, to jednak kondycja naszego ciała fizycznego, w tym
nerwów, ma decydujące znaczenie nie tylko dla naszego, szeroko pojmowanego,
zdrowia, ale także decydujący wpływ na nasze samopoczucie.
Pamiętaj, że jesteś magiem, ba!, każdy jest magiem. Jeśli Cię boli konkretna
część,może organ,może kończyna, to zawsze możesz zacząć od tego,iż kategorycznie
zażądasz od tego narządu(chorego) by się poprawił. Jak to wygląda? Powiedzmy, że
boli cię wątroba. Wówczas po krótkiej chwili skupienia mówisz w myślach lub na
głos taką kwestię: … mocą swej nadświadomości żądam od ciebie wątrobo,byś się
uzdrowiła, był nie bolała... Powtarzaj tę czynność kilka razy do dnia. Nie jest to
żaden dowcip z mojej strony. My faktycznie poprzez naszą świadomość (Lono)
możemy wpłynąć na podświadomość(Ku), a jeśli także powołamy się na moc naszej
nadświadomości(Kane),to wówczas wzmocnimy nasze oczekiwanie co do
podświadomości(Ku). Wszystkie narządy, nawet wszystkie tkanki są połączone siecią
unerwienia wegetatywnego z podświadomością(Ku), a sama podświadomość ma
wpływ na wszystkie narządy i tkanki naszego ciała. Więcej nerwy wegetatywne są
organem pracy naszej podświadomości(Ku). Sama podświadomość(Ku) ma swą
lokalizację w sercu,lecz miejscem,gdzie ona się manifestuje jest splot słoneczny, ten
drugi mózg gadzi,który mamy w swoim ciele. Szczególnie to widać u ludzi
charyzmatycznych, takich to którzy umieją sobie podporządkować swoją
podświadomość(Ku). Tacy ludzie rzadko chorują,umieją tak kontrolować swoje ciało,
że jest ono odporne na choroby. Tacy ludzie robią to zupełnie bezwiednie, po prostu
takie mają oczekiwania wobec swojego ciała. Ci ludzie to ludzie polityki, sławni
artyści,ludzie wybitni. Ty zaś możesz się tego nauczyć. Przynajmniej możesz
spróbować. Pamiętaj o tym,że wszelkie choroby rodzą się z braku koordynacji i
współpracy świadomości (Lono) z własną podświadomością ( Ku).
Dlatego jako jedną z najlepszych metod medycyny naturalnej można uważać metodę
psychotroniczną Evelyn Monahan. Już o nie pisałem, teraz dodam, że tę metodę
można z powodzeniem łączyć z innymi nieinwazyjnymi metodami. Pamiętaj jednak o
tym cały czas,Szanowny czytelniku, że przy każdej metodzie musisz się koniecznie
stosować do zasady siedmiu dni. Maksymalnie metodę kontynuuj przez 35 dni,potem
zrób tygodniową lub nawet dwutygodniową przerwę. Chyba że kierujesz się
wskazaniami wahadełka i ono pokaże inaczej co do trwania kuracji i długości
przerwy. Przerwa jest konieczna,ponieważ bez niej rozregulujesz jedynie swe ciało. I
wtedy nawet najlepsza metoda medyczna będzie zupełnie bezużyteczna. Po przerwie
zawsze możesz wrócić do danej metody. A wtedy to organizm będzie reagował
podobnie do silnika dobrze przygotowanego w samochodzie po przeglądzie.
100
Właściwie cała magia, i to nie tylko ta ciała ludzkiego, zaczyna się wtedy, gdy
umiesz kontrolować przebieg energii we własnym ciele. Magia zaczyna się wtedy
także tam wszędzie, gdzie skupiasz swoją uwagę. Dlatego czy to w celach
profilaktycznych, czy już dla uzdrowienia konkretnej części ciała, warto
codziennie( I tu nie musisz się już stosować do zasady siedmiu dni) skanować swoje
ciało swoją uwagę. Pamiętaj wtedy iż jest tak, jak głosi zasada Huny i Hermetyzmu...
energia podąża za uwagą...
Skanując swoją uwagą swoje ciało dość łatwo wykryjesz wszelkie takie miejsca w
twym ciele, w których będą jakieś blokady energetyczne,lub gdy dany fragment ciała
będzie w tobie wywoływał dyskomfort. Zawsze wtedy poślij tam większą ilość
energii, czy to przez oddychanie czy przez wizualizację. Możesz tam właśnie
położyć swe dłonie,możesz wizualizować,iż skupiasz tam energie o takim
„kolorze”( umownie), by ta prana optymalnie uzdrowiła i przywróciła równowagę w
tej części ciała. Nie bój się używać swej woli nie tylko co do twego ciała lub
podświadomości(Ku), ale także wobec wszelkiej manifestacji rzeczywistości. To jest
właśnie magia, i to ta wysokiego rzędu. Od razu uprzedzam, że nie wszystkie twoje
życzenia się spełnią. Ba! Mogę Cię nawet zapewnić, iż większość twych nierealnych
życzeń się nie spełni. Ale zawsze warto popróbować. I albo to nauczy Cię kierować
w sposób odpowiedzialny „energię”, albo to Cię nauczy pokory.
Jeśli zaś mowa o najskuteczniejszych metodach,to od razu nasuwa się tu przykład
medycyny kwantowej.
Gdy mówimy o metodach kwantowych w medycynie naturalnej, nie sposób pominąć
metody dwupunktu. Sama metoda jest przedstawiana jako metoda bardzo skuteczna,
ale w książkach na ten temat jest opisana dość niejasno. Dlatego ja teraz postaram się
ją rozpisać bardziej szczegółowo.
Otóż cały sens metody polega odwołaniu się,poprzez moc swojej nadświadomości,
do Poziomu Unitarnego, inaczej Pola Kwantowego, inaczej poziomu Punktu
Zerowego i tam dokonania splątania kwantowego dwóch punktów. Tego złego,
gorszego, tego punktu naszej choroby, tego punktu naszego problemu z punktem
drugim. Takim to,który przedstawia rozwiązanie naszych problemów,
wyzdrowieniem, uzyskanie pomocy. Chodzi właśnie o to splądanie kwantowe. Jak
pisałem na Poziomie Unitarnym obowiązuje alokalność i superpozycja. I to
alokalność czasoprzestrzeni, w tym czasu. Splątanie zaś kwantowe powoduje
zespolenie poza czasem i przestrzenią, właśnie to alokalne i superpozycyjnie . Dodać
tu też wypada, że fizyka kwantowa to nie tylko operatory położenia, pędu, energii,czy
momentu pędu. Tak naprawdę fizyka kwantowa dotyczy każdego aspektu
rzeczywistości. Należy jednak podkreślić,iż problem( na przykład chorobę) swoją
świadomością musimy podpiąć pod Poziom Unitarny. Tak,tak, każdy aspekt
rzeczywistości jest podpięty pod Poziom Unitarny, ale my(Lono) to musimy
zaakcentować. Jeżeli mamy z jednej strony problem a z drugiej rozwiązanie
problemu( i jego też trzeba swoją świadomością(Lono) podpiąć pod Poziom
Unitarny), to przez to splątanie, nasz punkt, który reprezentuje te problemy, doznaje
od punktu,który przedstawia rozwiązanie problemu, uzdrowienia. I tu kłania się
101
superpozycja stanów na Poziomie Unitarnym . Niejako przejmuje właściwości tego
zdrowego punktu poprzez skok kwantowy. Stany się nakładają, czyli typowo
superpozycja. Mamy więc w tej metodzie wykorzystanie całego potencjału Poziomu
Unitarnego wraz z potencjałem naszej nadświadomości, na której moc się
powołujemy. I choć w naszej rzeczywistości operujemy na Poziomie
Rzeczywistym,to jednak bez Poziomo Unitarnego, jego właściwości, elektrony
spadłyby na jądra atomowe, czyli nie byłoby całej materii,nie byłoby też efektu
tunelowego, czy nadprzewodnictwa. I choć na Poziomie Rzeczywistym nie ma
Poziomu Unitarnego, ale jak gdyby fakty fizyczne funkcjonują jak cienie tego
poziomu. To jest tak jak z liczbami zespolonymi i rzeczywistymi. Każda liczba
rzeczywista jest zarazem liczbą zespoloną, ale nie każda liczba zespolona jest liczbą
rzeczywistą. Podobnie mamy z Poziomami Rzeczywistym i Unitarnym. Dlatego
możemy się powołać na ten Poziom Unitarny,tak jak możemy się powołać na moc
naszej nadświadomości(Kane). Wszak materia istnieje, a to jest dowód istnienia
Poziomu Unitarnego. W niektórych publikacjach mówi się o Polu Kwantowym, ale
warto wiedzieć,iż jest to równoważne w mojej nomenklaturze pojęciu Poziomu
Unitarnego. Dwupunkt jest więc wykorzystaniem mocy Poziomu Unitarnego przez
odwołanie się do punktu rozwiązania problemu, i spleceniu go kwantowym z
punktem naszego właściwego problemu, a następnie przez skok kwantowy stan z
problemem przejmuje właściwości tego drugiego „zdrowego”punktu. Faza końcowa
zaś dwupunktu to odcięcie własnej świadomości od tego splątania i pozwoleniu
działania już samoistnego tego zjawiska. A nawet dobre byłoby niby to zapomnienie
o całej sprawie i pozwoleniu przyrodzie dalej działać.
Dla zobrazowania dupunktu mały przykład. Oto mamy problem zdrowotny, chorobę
wątroby.
Wizualizujemy oto, że palce, złączone,naszej prawej dłoni wyznaczają punkt A.
Punkt ten obrazuje chorobę naszej wątroby, jest związany z chorobą naszej
wątroby( cały czas wizualizujemy w wyobraźni). Punkt ten umocowujemy na
Poziomie Unitarnym. Następnie bierzemy naszą lewą dłoń. Złączone palce naszej
lewej dłoni wyznaczają punkt B. Lecz teraz punkt B odpowiada obrazowi w Matrycy
Energetycznej Poziomu Unitarnego zdrowej wątroby. Wizualizujemy to i
umocowujemy go na Poziomie Unitarnym. Następnie mówimy w myślach: mocą mej
nadświadomości nawiązuję kontakt z Poziomem Unitarnym i dokonują splątania
kwantowego punktów A i B. Mocą mej nadświadomości ja rozkazuję, ja żądam, by
dokonał się przeskok kwantowy, by punkt A przejął właściwości punktu B, co ma
skutkować tym, iż na Poziomie Rzeczywistym dochodzi do uzdrowienia wątroby.
Dokonujemy następnie zerwania połączenia na poziomie świadomości poprzez
klaskanie dłońmi. Cały proces dwupunktu został przeprowadzony.
Mogą się po takim procesie dokonywać przeróżne reakcje. Od uzdrowienia
natychmiastowego, albo pozorny brak reakcji. Reakcja może nastąpić później, wszak
Poziom Unitarny jest alokalny także w pewien sposób czasowo. Więc na Poziomie
Rzeczywistym uzdrowienie nie wiadomo kiedy zajdzie. Metoda jest stosunkowo
młoda. Lecz głośno jest o jej cudownych rezultatach. Clou je polega, jak pisałem, na
102
splątaniu kwantowym, działaniu superpozycji oraz na alokalności czasoprzestrzennej.
Co charakterystyczne metoda dwupunktu urasta co najmniej do magii. Wszak jej
zastosowania właściwie trudno ograniczyć. Z powodzeniem może posłużyć do
poprawy relacji międzyludzkich. Właściwie jej zastosowanie ogranicza jedynie
wyobraźnia ludzka, albo precyzyjniej brak wyobraźni. Najważniejsze w niej to owe
splątanie kwantowe na Poziomie Unitarnym. Wówczas mając punkt nazwijmy go (-),
można poprzez splątanie go z punktem (+) radykalnie zmienić jego wartościowość.
Oczywiście medycyna kwantowa to nie tylko dwupunkt. To także odwołanie się do
Poziomu Unitarnego( Pola Kwantowego), to metody rodem z magii.
103
XII Dobry Bóg
–
Implikacja etyczna
–
Powstanie zła
–
Dobrzy ludzie wierzą w Boga
W tym rozdziale chciałbym przedstawić kilka ważnych aspektów dotyczących,
nomen omen, teologii. Będzie to chyba dość nowe podejście do tego tematu; nigdzie
nie spotkałem się z podobnymi rozważaniami.
Jest bowiem pewien kłopot,przynajmniej dla ludzi wierzących, który polega mniej
więcej na tym, jak mogło powstać zło? Kiedy powstało zło?Wszak Bóg stworzył
świat w procesie kreacji,i wielu uważa, że jest to najlepszy z możliwych światów, w
tym także pod względem moralnym. Jednak przecież my wiemy, że istnieje zło. Jak
to więc można pogodzić? Bóg, a kwestia zła na tym świecie. Niektórzy więc nawet
dochodzą do takich wniosków, iż skoro istnieje zło, to Bóg też musiałby
reprezentować zło. Manichejczycy, sataniści i inni „heretycy” głoszą podobne treści.
Zaraz będę chciał Cię przekonać, Szanowny czytelniku, że oni nie muszą mieć racji, i
można pogodzić istnienie zła z istnieniem Dobrego Boga.
Nim to jednak, to słów kilka na początek. Odnieśmy się do postaci implikacji
logicznej. Jej własności mieszczą się doskonale w formacie takiej oto tabelki.
p
q
p → q
1
0
0
1
2
0
1
1
3
1
1
1
4
1
0
0
5
Otóż całą tę tabelkę implikacji logicznej ( p → q )można zawrzeć w jednym
zdaniu,które brzmi : implikacja logiczna jest tylko wtedy nieprawdziwa( wartość
logiczna 0) , gdy z prawdy wynika fałsz( 5 wiersz tabelki), a we wszystkich innych
przypadkach jest ona prawdziwa( 2, 3 i 4 wiersz tabelki).
Po tym niezbędny wstępie przechodzę do meritum. Skoro bowiem prawda, jak
mówią filozofowie, jest i dobra i piękna. To ja zaproponuję istnienie takiego bytu jak
104
implikacja etyczna ( p →
ET
q), a tabelka analogicznie do tabelki implikacji logicznej
będzie miała taką postać:
p
q
p →
ET
q
1
Z
Z
D
2
Z
D
D
3
D
D
D
4
D
Z
Z
5
Gdzie „ Z” to jest zło, a „D” to dobro.
Od razu więc widać na podstawie tej tabelki, wszelkie procesy( implikacja etyczna),
w których wyniku, jeśli z Dobra( D) wynikło Zło(Z)[5 wiersz implikacji], to są
procesy( implikacja etyczna) Złe. We wszystkich innych przypadkach
procesy( implikacje) są dobre. I, spytasz, Szanowny czytelniku, co to nam daje? A
właśnie dużo daje, i to szczególnie w teologii, bowiem implikacja etyczna wyjaśnia,
jak z Dobrego Boga mogło powstać Zło. Dlatego bowiem, odpowiada to 5 wierszowi
implikacji etycznej, że nie Bóg jest Zły, lecz samo powstanie z Dobrego Boga Zła
było Złe. Czyli implikacja etyczna zmienia całą perspektywę zagadnienia istnienia
Zła na świecie. I pozwala zrozumieć jak mogło powstać Zło,choć Bóg jest przecież
Dobry. Od razu tu uprzedzę twoje wątpliwości. Możesz wszak uznać,iż przecież
prawda i fałsz są obiektywne, a Dobro i Zło mogą być relatywne. Tak,lecz
relatywizm dotyczy wszak wszelkich procesów fizycznych,nie tylko etyki, bo
przecież ruch fizyczny ciał jest też względny,i zależy od przyjętego układu
odniesienia,i takie parametry, jak pęd,energia i czas są również względne(relatywne).
A jednak nie przeszkadza fizykom i naukowcom w tworzeniu praw i opisywaniu
rzeczywistości. Jedno jest wszak pewne, tak jak prędkości światła ma charakter
absolutny,i wynosi w każdym układzie odniesienia tę samą wartość ( około 300 000
km/s), tak wartość etyczna czyli Dobro Boga jest także absolutne i jest takie samo w
każdym tak rozumianym relatywnym punkcie widzenia( to a propos relatywizmu
Dobra i Zła).
Rozwińmy ten temat dalej. Otóż jednak,jeśli przyjmiemy, iż to Dobry Bóg stworzył
w akcie kreacji świat, jeśli tak przyjmiemy, to od razu zawęzi się nam cała ta
implikacja etyczna( p →
ET
q). Oto bowiem,mogłoby się wydawać, iż jeśli ze Zła(n)
wyniknie Zło( n+1),co odpowiada 2 wierszowi implikacji etycznej,to będzie to
proces Dobry. Otóż nie, tak nie będzie, oczywiście bowiem przy założeniu,iż to
Dobry Bóg stworzył cały świat. Bowiem na samym początku tych procesów jest
Dobry Bóg, co odpowiada takiemu łańcuchowi implikacji etycznych :
Bóg( D) →
ET
Z(1) →
ET
Z(2) … →
ET
Z(n) →
ET
Z(n+1)
Co można wszak sprowadzić do takiej oto implikacji etycznej:
Bóg(D) →
ET
Z(n+1)
Widać więc, że temu procesowi( tej implikacji) odpowiada 5 wiersz tabelki, czyli jest
to proces Zły. Wynikają stąd bardzo dalekie konsekwencje. Otóż każdy de facto, kto
105
będzie się przeciwstawiał istnieniu Zła na tym świecie,i będzie walczył z grzechami,
Złem, będzie też w sposób pośredni wierzył także,iż to Dobry Bóg stworzył świat.
Nawet gdyby taki człowiek miał jakieś co do tego wątpliwości. Czyli każdy porządny
człowiek,nawet agnostyk,lecz kierujący się zawsze Dobrem, równocześnie więc jest
pośrednio człowiekiem głęboko wierzącym w Boga, w Dobrego Boga Stworzyciela
Nieba i Ziemi.
I odwrotnie, tacy ludzie, którzy uznają istnienie i powstawanie Zła za Dobre( 2
wiersz tabelki), de facto wierzą, iż na początku łańcucha implikacji etycznych stoi
jakiś Zły byt. Tacy to ludzie nie kierują się w swym życiu wartościami etycznymi i są
ludźmi amoralnymi.
Oczywiście,implikacja etyczna nie stanowi jeszcze dowodu na istnienie Boga,
Dobrego Boga. Lecz jest ona pewną propozycją moralną, propozycją postawy
życiowej. I tak każdy w swoim sumieniu musi się opowiedzieć za jedną bądź drugą
opcją etyczną. Implikacja etyczna pozwala zrozumieć istnienie Zła na świecie,
zrozumieć, że jest to immanentna(Zło) cecha rzeczywistości, lecz pozwala także
wierzyć, iż to Dobry Bóg stworzył świat.
…