ZAPROSZENIE DO FILOZOFII
Wykłady z filozofii dla młodzieży
K. Łastowski, P. Zeidler (red.)
Wydawnictwo Humaniora – Poznań 2001
ss. 47-68
http://main.amu.edu.pl/~insfil/mlodziez/
Andrzej Klawiter
Jak zrozumieć to, co najbliższe?
O opisach, mapach i przewodnikach
po krainie umysłu
„Powaga jest tajemniczą postawą ciała,
służącą do ukrycia wad umysłu”
Lawrence Sterne – literackie ujęcie
problemu mind-body
1. O tym, co najtrudniej zrozumieć
Czy może być coś, co znasz lepiej niż własny umysł? To wierny
towarzysz, wspierający Cię od kiedy pojawiłeś się na świecie i główny
architekt Twojego świadomego życia. To jego niezawodnemu
funkcjonowaniu zawdzięczasz rozumne podejmowanie decyzji, sprawne
realizowanie zaplanowanych działań, czy niezakłóconą orientację w
otoczeniu.
Czy z umysłem sprawy nie mają się podobnie jak z przyjaciółmi? Im
bliższy przyjaciel, tym lepiej go znamy. Tym bardziej możemy na nim
polegać i tym pewniej liczymy na jego pomoc w sytuacjach wymagają-
cych wysiłku i koncentracji. Czy, wobec tego, nie można powiedzieć, że
Andrzej Klawiter
2
umysł jest naszym najlepszym i najbliższym przyjacielem? Czy nie
przebywamy z nim najdłużej i nie ufamy mu najbardziej?
I kiedy już gotów jesteś przystać na to, że umysł to bliski przyjaciel,
dobrze znany i zawsze gotów do pomocy, opadają Cię wątpliwości.
Zrazu pojedyncze, a potem całe ich chmary.
- Skoro tak dobrze znam własny umysł, to dlaczego tak niewiele
potrafię o nim powiedzieć?
- A może przeciwstawienie mnie i mojego umysłu nie ma sensu?
- Co pozostałoby ze mnie, gdybym, nieszczęśliwym zrządzeniem
losu, został pozbawiony umysłu? Czy byłbym niczym zombie,
ożywiony nieboszczyk, funkcjonujący jak sterowany z zewnątrz
automat?
- Czy tracąc umysł stałbym się niezdolny do życia?
- Czy umysł może poznać sam siebie?
- Jak mają się do siebie ciało i umysł?
- Czy umysł i mózg to jedno i to samo, tyle, że ujmowane z różnych
punktów widzenia? Czy może dwa różne obiekty? A jeśli różne, to
czy oddziałują na siebie, czy też nie?
Stawiając takie pytania szybko zorientujemy się, że podążamy
przetartym szlakiem. Przed nami formułowali je filozofowie, którzy z
ochotą dawali wyraz swojemu powołaniu [a powołaniem filozofa jest:
wątpić i czynić z wątpienia skuteczne narzędzie badawczego myślenia] i
roztrząsali takie i podobne kwestie. Może wśród nich znajdziemy
myślicieli, którzy postawili już właściwe pytania i znaleźli odpowiedzi,
których szukamy? Jak się jednak rozeznać? Jak w gąszczu
filozoficznych koncepcji umysłu wyłowić tę lub te, które rozwieją nasze
wątpliwości? A jeśli wątpliwości te, zamiast się rozwiać, spotęgują się
spowite gęstą mgłą ezoterycznych stwierdzeń i terminologicznych
dziwolągów?
I wtedy to, co wydawało się nam najbliższe – nasz własny umysł –
stanie się coraz mniej zrozumiałe i zniknie za zasłoną zawiłych
konstrukcji i takichż wyjaśnień.
Kiedy zabłądzimy w jakimś terenie z opałów wyratować nas może
przewodnik, który świetnie zna okolicę. Możemy też posłużyć się
sporządzonym przez niego opisem, planem albo mapą tego terenu.
Ekologiczna wizja ziemi a imperatywy moralne
3
Uwaga o odróżnieniu umysł – mózg
Posługuję się tu konsekwentnie terminem „umysł” zaniedbując wiele
podnoszonych współcześnie wątpliwości. W szczególności pomijam dyskusję o
stosunku umysł – mózg. Jest to osobny, niezwykle rozbudowany i zawierający
wiele subtelnych dystynkcji, temat. Na nasze potrzeby wystarczy grube
przybliżenie.
Odróżnić trzeba filozoficzny poziom rozważań o problemie umysł-mózg (jest
to szczególny przypadek problemu mind-body, czyli umysł-ciało) od poziomu
kognitywnego. Na poziomie filozoficznym idzie przede wszystkim o
znalezienie odpowiedzi na pytanie, jak ma się umysł, pojmowany jako
całokształt zjawisk tworzących życie psychiczne jednostki, do struktury
biologicznej, jaką jest jej mózg. Dyskusja dotyczyła i dotyczy głównie tego czy
mózg i umysł (a właściwie, zjawiska mentalne stanowiące przejaw
funkcjonowania umysłu oraz zjawiska fizyczne związane z pracą mózgu) to
dwie różne substancje, czy też są to dwa aspekty lub dwie strony jakichś
bardziej podstawowych struktur, czy też – co współcześnie najczęściej się
przyjmuje – to, co umysłowe jest przejawem lub jest nadbudowane nad tym, co
fizycznie zachodzi w mózgu. Filozof pragnie się zatem dowiedzieć, gdzie
ulokować umysł: w mózgu, czy poza nim. Znalezienie odpowiedzi na to pytanie
oznaczałoby dla niego rozwiązanie centralnego problemu filozofii umysłu.
Święto dla filozofa byłoby normalnym dniem pracy dla neurobiologa czy
kognitywisty. To hipotetyczne, definitywne ustalenie filozoficzne (jak ma się
umysł do mózgu) nie posunęłoby bowiem ani o krok wiedzy o tym, jak
przebiega proces percepcji, dlaczego emocje usprawniają nasze
funkcjonowanie, na czym polega zdolność do wyobrażania czy antycypowania,
jak nabywamy i doskonalimy nasze umiejętności językowe, jak identyfikujemy
to, że inni też mają umysły, a także o wielu innych sprawach, które badają
kognitywiści i ciągle wiedzą o nich bardzo mało. Jednym słowem, odpowiedź
filozofa nie rozwiązuje kognitywnego problemu mind-body. Ten ostatni
bowiem, wraz z rozwojem nauki rozprasza się na cały szereg nowych
problemów, a te z kolei, w miarę ich rozwijania, rozpadają się na następne. Po
jakimś czasie takiego rozwoju w nauce – a w naukach takich jak neurobiologia i
nauki kognitywne tempo rozwoju jest bardzo wysokie – badacze zapominają
o problemie, który zainicjował ich aktywność. Uświadamiają sobie, że wiedza,
jaką osiągnęli sprawiła, że miniony problem jawi się teraz jako naiwny albo
zbyt mało precyzyjnie sformułowany. Dlatego w nauce nie wraca się do pytań
w ich oryginalnym sformułowaniu. Choć niniejszy wykład porusza głównie
filozoficzne aspekty pytania o umysł, to podejmuje je – by tak rzec – w
oświetleniu kognitywnym. Omawiam tu w pierwszym rzędzie te zagadnienia,
które należą do wspólnego obszaru zainteresowań filozofa i kognitywisty.
Andrzej Klawiter
4
.
Potraktujmy umysł jako teren, a koncepcje filozoficzne lub naukowe
aspirujące do jego opisu jako przewodniki bądź mapy po tej bliskiej, a
tak mało znanej krainie.
Hume o badaniu umysłu
Jest rzeczą godną uwagi, że czynności umysłu, jakkolwiek są nam najbliższe,
zdają się, gdy je badamy, zapadać w ciemność; wzrok nasz niełatwo umie
znaleźć linie i granice, które je wyróżniają i dzielą. Są to zbyt ulotne obiekty, by
mogły przez dłuższy czas przedstawiać się jednakowo; trzeba je ująć w jednej
chwili, przy pomocy szczególnej przenikliwości, będącej darem natury,
udoskonalonym przez przyzwyczajenie i refleksję. Jest to przeto wcale
niepoślednia część nauki; poznać po prostu różne czynności umysłu, oddzielić
jedne od drugich, ułożyć je według właściwych kategorii i uporządkować cały ten
pozorny chaos, w który są uwikłane, gdy stają się przedmiotem refleksji i
badania. Jeśli praca odróżniania i porządkowania dotyczy ciał zewnętrznych,
przedmiotów naszych zmysłów, nie jest ważna; gdy jednak odnosi się do
czynności umysłu, wartość jej wzrasta stosownie do stopnia trudności i
wysiłku, z jakim jest połączona. A jeżeli nie potrafimy wyjść poza tę duchową
geografię, poza ten opis poszczególnych zdolności i władz umysłu, doznamy
przynajmniej tej satysfakcji, że posunęliśmy się aż tak daleko. Im bardziej zaś
oczywistą okaże się ta nauka (a oczywista bynajmniej nie jest), tym surowiej
potępić będzie trzeba jej nieznajomość u tych wszystkich, którzy roszczą sobie
prawo do miana ludzi uczonych i filozofów.
...
Jakże możemy twierdzić, że warto trudzić się, by prawdziwie przedstawić
system planetarny i określić położenie i porządek owych odległych ciał, skoro
okazujemy lekceważenie dla uczonych, opisujących z tak dobrym skutkiem
poszczególne strony tak blisko nas obchodzącego umysłu?
...
Przez długi czas zadowalali się astronomowie tym, że na podstawie zjawisk
określali rzeczywiste ruchy, układ i wielkość ciał niebieskich; aż pojawił się
wreszcie filozof, który za pomocą bardzo udatnego rozumowania określił także
prawa i siły rządzące i kierujące ruchami planet. Podobnych rzeczy dokonano i dla
innych dziedzinach przyrody. Nie ma więc powodu tracić nadziei na analogiczne
sukcesy i w naszych badaniach dotyczących władz umysłu i jego organizacji, jeżeli
tylko przeprowadzone zostaną z takim samym talentem i ostrożnością.
Dawid Hume, Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, PWN, Warszawa
1977, s.11-14 (wytłuszczenia moje – A.K.).
Ekologiczna wizja ziemi a imperatywy moralne
5
Nie chodzi mi jednak o prezentowanie kolejnych, jakże licznych
koncepcji umysłu i
szacowanie, która z nich dostarcza lepszego
przewodnika lub mapy. Zajmę się tu jedynie omówieniem tego, jak to
się dzieje, że jedni badacze wolą sporządzać mapy umysłu, a inni
wybierają pisanie przewodników po umyśle. Ci pierwsi, przekonani są,
że badanie umysłu polega przede wszystkim (w wersji mocniejszej:
wyłącznie) na tworzeniu coraz wierniejszych jego map. Nazwijmy ich
kartografami. Ci drudzy, są zdania, że pełne zrozumienie na czym
polega aktywność umysłu możliwe jest tylko wtedy, kiedy osobiście
zbada się poszczególne formy zjawisk mentalnych. Zwolennicy tego
podejścia działają zgodnie z hasłem: „Nie da się rozmawiać ze ślepym o
kolorach”. Twierdzą, że tylko ten, kto sam doświadczył na czym polega
widzenie koloru może sporządzać raport badawczy na temat percepcji
barwy. Analogicznie postępują w stosunku do innych rodzajów
aktywności umysłu. Uważają, że można opisywać tylko te formy życia
psychicznego, których się samemu doświadczyło. W przypadku umysłu
nie wolno, powiadają, ograniczać się do relacji z drugiej ręki, tu liczy się
tylko sprawozdanie naocznego świadka. Nazwijmy stronników takiego
podejścia – autorami bedekerów. Zanim nieco bliżej omówię różnicę
między kartografami a autorami przewodników po umyśle, podejmę
jeszcze jedną kwestię. Objaśnię dlaczego rzetelne badanie umysłu nie
jest przenikaniem tajemnicy lecz postępowaniem przypominającym
rozwiązywanie zagadek.
2. Poznawanie umysłu – przenikanie tajemnicy czy rozwiązywanie
zagadki?
Osoba zainteresowana problematyką umysłu i chcąca poszerzyć swą
wiedzę na ten temat, opierając się na polskich przekładach nowych,
interesujących prac z tego zakresu, już na samym wstępie wprowadzana
jest w błąd. Bardzo wiele spośród wydawanych ostatnio u nas książek o
umyśle czy mózgu ma w swoim polskim tytule słowo „tajemnica”
1
. Jego
1
Oto tylko kilka wybranych przykładów (dokładne dane o tych książkach podane są w
spisie literatury): O tajemnicach ludzkiego umysłu, Tajemnica świadomości, Tajemnice mó-
zgu. Ta mania przyciągania czytelnika zawartą w tytule obietnicą rozświetlenia tajemnicy
Andrzej Klawiter
6
użycie w żaden sposób nie jest uzasadnione literalnym brzmieniem tytułu
oryginału lub choćby sugerowanym przez ten tytuł sensem domyślnym.
To, z pozoru niewinne pociągnięcie marketingowe wydawców,
motywowane szlachetną intencją, aby rozszerzyć oddziaływanie
wartościowych prac, popularyzujących najnowsze osiągnięcia badań nad
umysłem, przynieść może zdecydowanie niekorzystne skutki. Nawet
gdyby zwiększyła się liczba, zmamionych tytułem nabywców takiej
książki o tajemnicy, to wzrost sprzedaży nie oznacza bynajmniej sukcesu
edukacyjnego. Nadzieja, że ci którzy kupili ją po to, aby uzyskać dostęp do
wiedzy tajemnej ulegną – w efekcie jej lektury – przemianie i porzuciwszy
przesądy staną się zwolennikami naukowych wyjaśnień ma równie wątłe
podstawy jak przekonanie, że naukowcy zajmują się przenikaniem
tajemnic, które ukrywa przed nimi natura. Urokowi tajemnicy nie ulegną
ci, którzy mają wystarczające kompetencje, aby wiedzieć czego poszukują
i jaką książkę warto kupić. Pozostali natomiast zyskają rzetelną wiedzę
pomieszaną z bałamutnym przekonaniem, że skoro najwybitniejsi badacze
i myśliciele (a tacy właśnie zajmują się dzisiaj problematyką umysłu i
mózgu) zaangażowali się w przenikanie tajemnic, to widocznie na tym
polega naukowe badanie. Nic bardziej błędnego! Zdobywanie wiedzy, czy
to przez filozofa czy przez naukowca nie ma nic wspólnego z
przenikaniem tajemnic! Wiedza i nauka zaczynają się tam, gdzie znika
tajemnica. Tajemnica należy do dziedziny wiary a nie – rozumu. Mówię o
tym z pewnym zażenowaniem, bo powinno to być jasne dla każdego, kto
zetknął się z pracą badawczą w nauce lub filozofii, czy choćby przeszedł
podstawowy kurs filozofii nauki.
Przejrzyste, podlegające intersubiektywnej kontroli i powtarzalne
procedury badawcze nauki są skuteczne w rozwiązywaniu zagadek, a nie
w odsłanianiu tajemnic. Tajemnica – jeśli wierzy się w jej istnienie – to coś
jednorazowego, niespotykanego w normalnych, standardowych
warunkach. Jeśli wierzy się, że możliwe jest jej przeniknięcie, to trzeba
przyjąć, że posiąść ją można na skutek uśmiechu losu, kaprysu
zatacza coraz szersze kręgi. Nawet książka biologów ewolucjonistów wydana przez Wy-
dawnictwo Naukowe PWN ma w tytule „tajemnicę” (John Maynard Smith, Eörs Szathma-
ry, Tajemnice przełomów w ewolucji, 2000), choć tytuł oryginału (The Origins of Life) nie
ma w sobie nic tajemniczego, poza delikatną aluzją do dzieła Darwina (On the Origin of
Species). Ciekaw jestem, jak zareagowaliby biolodzy, gdyby dla podniesienia atrakcyjności
dzieła Darwina, wydawca nadał jej tytuł: Tajemnica pochodzenia gatunków.
Ekologiczna wizja ziemi a imperatywy moralne
7
przeznaczenia czy przypadku. Tajemnica, którą dałoby się poznać w
drodze naukowego badania byłaby nią tylko z pozoru.
Wielka zagadka nie istnieje. Jeżeli jakieś pytanie da się w ogóle postawić, to
można też na nie odpowiedzieć.
Ludwig Wittgenstein, Tractatus logico-philosophicus
Jeśli zatem przekonani jesteśmy, że możliwe jest zrozumienie tego jak
działa umysł, to nie mamy innego wyjścia jak przyjąć, że nie ma w jego
działaniu niczego tajemniczego. Mówiący te słowa jest zwolennikiem
takiego właśnie podejścia do umysłu i jego badania. Być może łamigłówki,
z jakimi trzeba się borykać są w przypadku umysłu wyjątkowo złożone.
Nic w tym zresztą dziwnego, skoro ludzki mózg jest najbardziej
skomplikowanym tworem we Wszechświecie. Stopień komplikacji obiektu
zwiększa kłopoty przy rozwiązywaniu łamigłówek, nie znaczy to jednak,
że przestają one być zagadkami i przekształcają się w tajemnice.
Spiętrzenie trudności jest dla badacza dodatkowym wyzwaniem, a nie
impulsem do rezygnacji i zdania się na cud. Im większy opór stawia
zagadka, z którą ma on do czynienia, tym większe zyska uznanie, kiedy ją
rozwiąże. To właśnie wysoki stopień trudności przyciąga do badań nad
umysłem tych, którzy już wcześniej pokazali, że potrafią rozwiązywać
skomplikowane zagadki naukowe
2
.
Jednak wśród współczesnych badaczy można znaleźć i takich, którzy
utrzymują, że umysł jest tworem tak tajemniczym, że nie da się w żaden
sposób zrozumieć go w pełni. Trudności w poznawaniu tego, co najbliższe,
sprawiły, że zaczęli oni traktować umysł jako coś tajemniczego, co – ze
względu na swą wyjątkową naturę – nie da się zbadać tak, jak badamy
zjawiska otaczającego nas świata. Argumentują oni, że nawet, jeśli nauce
uda się zerwać niektóre z zasłon okrywających umysł i jego działanie, to i
2
Wskażę tu przykładowo Francisa Cricka (nagroda Nobla za odkrycie – wraz z Jame-
sem Watsonem – struktury DNA), Geralda Edelmana (nagroda Nobla za osiągnięcia w
immunologii) czy Rogera Penrose’a (nagroda Wolfa – wraz ze Stephenem Hawkingiem –
za prace z fizyki czarnych dziur). Wszyscy oni, po osiągnięciu najwyższych pozycji w swo-
ich dyscyplinach, od dłuższego już czasu wykorzystują z pełnym zaangażowaniem swoje
naukowe umiejętności do badania umysłu.
Andrzej Klawiter
8
tak zawsze pozostanie coś, co jest nieprzeniknione zarówno dla nauki jak i
dla naukowo zorientowanej filozofii. Tym czymś – powiadają – jest
świadomość. To ona decyduje o wyjątkowości naszego, ludzkiego umysłu,
a więc nie da się go do końca zrozumieć, jeśli nie uda się poznać natury
świadomości. Gdyby argumenty te pochodziły od ciemnych mężów,
którym niezachwiana pewność siebie i stanowcze obstawanie przy
zaczerpniętym od innych poglądzie zapewniają poczucie posiadania racji,
nie warto byłoby się nimi zajmować. Jednak przekonania o tajemniczej
naturze świadomości formułowali wybitni przyrodnicy a także filozofowie,
uznający potęgę naukowego badania.
Jak to się dzieje, że coś tak wyjątkowego, jak stan świadomości, pojawia się
jako wynik podrażnienia tkanki nerwowej i jest tak samo niewytłumaczalne, jak
pojawienie się Dżina po potarciu lampy przez Alladyna?
Thomas Henry Huxley (1825-1895), propagator teorii Darwina, zoolog, fizjolog i
filozof.
Wiemy, że mózgi są de facto przyczynową podstawą świadomości. Lecz, jak
się zdaje, zupełnie nie rozumiemy jak to w ogóle przebiega. Uderza nas to jako
cudowne, niesamowite, a nawet nieco zabawne. Czujemy, że w jakiś sposób woda
fizycznego mózgu ulega przemianie w wino świadomości, lecz ustalenie natury
tej przemiany kończy się kompletnym niepowodzeniem.
Collin McGinn, filozof, czołowy reprezentant tzw. nowego misterianizmu (od
ang. mystery – tajemnica).
Nie oznacza to bynajmniej, że zwolennicy poglądu o tajemniczej
naturze umysłu gotowi są porzucić białą magię nauki na rzecz czarnej
magii przesądu
3
. Przekonują oni jedynie, że przynajmniej jedna z form
aktywności umysłu – świadomość – nie poddaje się naukowemu zbadaniu.
3
Czarna magia oparta jest na przekonaniu, że możliwe jest „łamanie” praw natury, czyli
sprawianie aby występowały zjawiska, które prawom tym nie podlegają, biała natomiast,
czyniąc użytek z wiedzy, wykorzystuje moc drzemiącą w tych prawach. Białą magią jest
więc nauka. Tak rozumiał i objaśniał tę różnicę znakomity biolog i popularyzator nauki Ja-
cob Bronowski w książce Magic, Science and Civilization, (1978).
Ekologiczna wizja ziemi a imperatywy moralne
9
Stanowisko to, zwane niekiedy nowym misterianizmem
4
, zyskało
większy rozgłos w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, za sprawą
dyskusji na temat tzw. trudnego problemu świadomości
5
. Autor
określenia „trudny problem świadomości”, David Chalmers, uważa, że
problem ten zawarty jest w pytaniu: „Jak to się dzieje, że procesy
fizyczne wywołują przeżycia subiektywne?”. Idzie mu o to, że mając do
dyspozycji całą naszą naukową wiedzę o procesach psychicznych nie
potrafimy wyjaśnić jak powstają doznania. Np. to, co dzięki tzw. vision
science wiadomo o procesie widzenia nie dostarczy nam wyjaśnienia
tego, że kiedy patrzymy na dojrzałą truskawkę to przeżywamy doznanie
czerwieni. To, że napawam się czerwienią dorodnej truskawki
niewątpliwie spowodowane jest pracą mojego systemu wzrokowego, o
którego działaniu wiele już wiemy. Jednak ciągle nie rozumiemy jak to
się dzieje, że proces rozpoczynający się od pobudzenia czopków na
siatkówce oka, a kończący w obszarze V4 kory wzrokowej, powoduje
pojawienie się doznania czerwieni. Nawet gdyby nasza wiedza o
widzeniu barwnym była kompletna, to i tak nie wystarczyłaby ona, aby
wyjaśnić na czym polega doznanie (quale) czerwieni.
Wiedza a doznanie – eksperyment myślowy Jacksona
Załóżmy, że Mary, neurobiolog żyjąca w XXIII wieku, jest czołowym eksper-
tem w dziedzinie mechanizmów mózgu odpowiedzialnych za widzenie barwne.
Jednak uczona ta całe życie spędziła w czarno-białym pomieszczeniu i nigdy nie
widziała innych kolorów. Mary wie wszystko, co można wiedzieć o procesach fi-
zycznych zachodzących w mózgu – o jego biologii, strukturze i funkcjach. ... Ist-
nieje jednak coś bardzo istotnego w widzeniu barwnym, o czym Mary ciągle nic
nie wie: jakie to wrażenie, kiedy się widzi kolor na przykład czerwony.
David Chalmers, „Zagadka istnienia świadomości”, Świat Nauki, s. 60.
4
O. Flanagan, Consciousness Reconsidered (1992).
5
Dyskusję tę zainicjował David Chalmers. On też jest autorem sformułowania tzw.
trudnego problemu świadomości. Por. D. Chalmers, The Conscious Mind (1996). Zasadni-
cze tezy Chalmersa znaleźć można w jego artykule „Zagadka istnienia świadomości”, Świat
Nauki, luty 1997, Nr 2(54), s. 58-65. Jego poglądy warte są osobnego omówienia, co uczy-
nię w następnym wykładzie, który poświęcony będzie rozmaitym ujęciom problemu świa-
domości.
Andrzej Klawiter
10
Problem doznania wykracza poza to, co można wyjaśnić w oparciu o
dotychczasowe teorie naukowe. Aby sobie z nim poradzić trzeba poszukać
nowej, fundamentalnej teorii. Sam Chalmers nie jest misterianinem, bo
uznaje, że problem świadomości da się rozwiązać, tyle, że nie powstała
jeszcze teoria, które sobie z nim poradzi. Jednak wydana przez niego w
1996 książka The Conscious Mind wywołała dyskusję, w której żywo
uczestniczyli właśnie nowi misterianie.
Pominę tu ich argumenty, a wskażę jedynie na destrukcyjność takiej
postawy dla rozważań nad umysłem. Otóż, utrzymując, iż umysł, lub
choćby taki jego przejaw jak świadomość, jest tworem nieprzeniknio-
nym dla badania naukowego usprawiedliwia się dotychczasowe zanie-
dbania w jego poznawaniu i zniechęca do nowych poszukiwań nauko-
wych wyjaśnień, bo przecież z góry wiadomo, że mogą one być co naj-
wyżej cząstkowe, a więc nie pomogą w pełnym zrozumieniu umysłu.
Zostawmy jednak nowych misterian i zapytajmy skąd biorą się tak wiel-
kie trudności przy badaniu umysłu.
3. Zagadka podstawowa: dlaczego to, co nam najbliższe jest tak nie-
zrozumiałe i tak słabo zbadane?
Kiedy mówimy o kimś, że zna język, mamy na myśli to, że potrafi się
nim sprawnie posługiwać. To, że ktoś umie używać języka nie znaczy
wcale, że rozumie naturę zjawisk językowych. Ta różnica między „wie-
dzieć jak” (know how) a „wiedzieć dlaczego” (know why) jest w przy-
padku języka raczej oczywista. Mniej oczywiste jest zdanie sobie spra-
wy, że zrozumieć naturę zjawisk językowych, to wyjaśnić na czym po-
lega sprawne posługiwanie się językiem. Jedni uważają, że osiągnięcie
tego celu wymaga wyjaśnienia, niejako po drodze, całego szeregu pod-
rzędnych kwestii. Należy – twierdzą – rozpoznać budowę wyrażeń języ-
kowych, wyjaśnić, w jaki sposób wyrażenia językowe odnoszą się do
obiektów pozajęzykowych, na czym polega umiejętność mówienia, czy-
tania, skąd wzięła się zdolność do błyskawicznego generowania po-
prawnych, złożonych konstrukcji językowych itp. Zdobywanie tej wie-
dzy nie polega na badaniu faktycznych przypadków użycia języka ani na
pytaniu konkretnego użytkownika języka (którym może być sam ba-
dacz), jak on to robi, lecz na tworzeniu modeli lub tylko katalogowaniu
poszczególnych typów zachowań językowych.
Ekologiczna wizja ziemi a imperatywy moralne
11
Są jednak i tacy, którzy uważają, że zdobycie całej tej wiedzy nie
przybliży nas ani o krok do zrozumienia języka jeżeli, niezależnie od
tych ustaleń, nie spojrzymy na język jako na sposób życia, a na wyraże-
nia językowe – jako na narzędzia, które umożliwiają nam osiągnięcie
najróżniejszych celów. Ci z kolei uważają, że zamiast budować modele
należy analizować konkretne przypadki użycia języka
6
. Ci pierwsi są
przekonani, że aby zbadać język należy, oderwawszy się od ziemi jego
konkretnych przejawów spojrzeć nań z góry i próbować sporządzić jego
model lub choćby mapę. Ci drudzy, naśladując późnego Wittgensteina,
wybierają raczej relację z tego, co zauważyli obserwując faktyczne za-
chowania językowe użytkowników języka. W proponowanej tu termino-
logii są oni zatem zwolennikami sporządzania przewodników po języku,
a nie jego map.
Z umysłem mają się sprawy podobnie jak z językiem. Każdy zna
swój umysł, bo sprawnie go używa. Nie oznacza to jednak, że posługu-
jąc się nim, bez większych trudności przeniknął naturę zjawisk mental-
nych. Sytuację zmienia dopiero naukowe podejście do umysłu. W od-
różnieniu od badaczy języka, ci którzy zajmują się umysłem są w jesz-
cze mniej komfortowej sytuacji.
Nie ma wątpliwości, że język to narzędzie, by tak rzec, międzyludz-
kie. Za jego pomocą porozumiewamy się, a także – jak chciał wspo-
mniany wyżej późny Wittgenstein – sprawiamy, by inni wykonywali po-
żądane przez nas czynności pod dyktando wygłaszanych przez nas wy-
powiedzi
7
. Dominujące wcześniej przekonanie, że język jest przede
wszystkim szatą dla myśli (rozumianej jako subiektywny stan umysłu)
zeszło na dalszy plan, a jego miejsce zajął pogląd, że intersubiektywny
charakter języka umożliwia jego obiektywne badanie. W wydatny spo-
sób przyczyniło się to do postępu w badaniu języka.
Nie da się zastosować takiego samego podejścia do badania umysłu.
6
Takie „narzędziowe” traktowanie języka charakterystyczne było dla późnej filozofii
Ludwiga Wittgensteina. Jego Dociekania filozoficzne (1972) stały się inspiracją dla wielu
filozofów języka.
7
Słowo „baczność” wypowiedziane przez kaprala sprawia, że szeregowiec z jego od-
działu nienaturalnie się pręży; podobnie działa czerwony lizak (równoważny poleceniu „za-
trzymaj się” ), którym macha przed samochodem policjant. W obydwu przypadkach celem
nie jest to, aby adresat świadomie zinterpretował treść komunikatu (w przypadku szeregow-
ca jest to nawet niepożądane, bo opóźnia to jego czas reakcji), ważne, aby zachował się w
przepisany przez komunikat sposób.
Andrzej Klawiter
12
Wiele wskazuje na to, że umysł nie jest wynalazkiem społecznym (mię-
dzyosobniczym) tak jak język
8
, lecz jest wynalazkiem osobniczym,
przede wszystkim mającym ułatwić przetrwanie jednostce.
Umysł w perspektywie ewolucyjnej – przypadek żachwy
Wiele przypisywanych umysłowi cech traci swój tajemniczy charakter, kiedy
ujmie się go w perspektywie ewolucyjnej. Takie ewolucyjne podejście do umysłu
(D. Dennett 1995, 1997 Darwin’s Dangerous Idea: Evolution and the Meanings
of Life oraz Natura umysłów) pozwala nadać wyraźny sens tezie, że umysł jest
wynalazkiem usprawniającym jego funkcjonowanie w otoczeniu, a zatem dają-
cym większe nadzieje na przetrwanie. Gdyby umysł nie ułatwiał przetrwania, or-
ganizm po prostu by się go pozbył.
Poniżej cytuję przykład pokazujący, że kiedy umysł-mózg nie zwiększa szans
na przetrwanie i staje się przez to nadmiernym obciążeniem dla organizmu, ten po
prostu go zjada.
Jedynie organizm, który przemieszcza się z miejsca na miejsce, musi być wy-
posażony w mózg. Istota przytwierdzona do podłoża reaguje wprawdzie na zmia-
ny warunków środowiska, ale nie ma potrzeby ukierunkowywania swoich ru-
chów. Niektóre rośliny wykazują bardzo złożone reakcje, na przykład zwracają li-
ście ku słońcu, lecz nie muszą się przemieszczać, więc mózg nie jest im potrzeb-
ny. Zależność między mózgiem i zdolnością poruszania się doskonale ilustruje
rozwój małego żyjątka morskiego – żachwy. Młodociana forma tego zwierzęcia
pływa we wszystkich kierunkach, tak jak czynią to kijanki. Po osiągnięciu dojrza-
łości przytwierdza się do podwodnych skał i żywi planktonem. W tym stadium
rozwoju mózg nie jest już potrzebny i żachwa po prostu go zjada.
Susan Greenfield, Tajemnice mózgu, Diogenes, Warszawa 1998, s.13.
O żachwie pisze także Daniel C. Dennett w Consciousness Explained (s. 177).
Jeśli ten – dominujący we współczesnej kognitywistyce – pogląd jest
trafny, a myślę, że jest, to badając umysł warto korzystać z inspiracji, ja-
kich dostarcza nam wiedza o języku
9
, trzeba jednak pamiętać, że pod-
8
Trzeba jednak zaznaczyć, że pogląd o społecznym pochodzeniu umysłu też ma swoich
zwolenników. Reprezentatywny zbiór prac na ten temat znaleźć można w książce pod re-
dakcją R. Byrne’a i A. Whitena Machiavellian Intelligence. Social Expertise and the Evolu-
tion of Intellect in Monkeys, Apes, and Humans(1988).
9
Czyni tak np. R. Jackendoff w Semantics and Cognition (1983) oraz w Consciousness
and the Computational Mind (1987).
Ekologiczna wizja ziemi a imperatywy moralne
13
stawowe struktury umysłu, np. te, które umożliwiają nam ustalenie w
aktach spostrzegania „co jest na zewnątrz?”, zaprojektowane zostały in-
aczej niż język.
Badając wypowiedź językową nie trzeba pytać użytkownika, co rze-
czywiście miał na myśli, formułując ją tak właśnie. To poprzez taką, a
nie inną formę wypowiedzi komunikuje on nam – mniej lub bardziej
udatnie – co ma na myśli. Mniej interesuje nas faktyczna intencja
nadawcy, bardziej ta intencja, którą przypisujemy mu, opierając się na
sformułowanym przez niego (a więc zobiektywizowanym) komunikacie.
W przypadku bardzo wielu czynności umysłu (percepcje, wyobrażenia)
nie mamy podobnego wsparcia w językowej formie ich obiektywizacji.
Wielu uważa, że badacz umysłu musi zatem poszukiwać sposobu,
który pozwoli mu znaleźć przejście od – jak powiadają – nieuchronnie
pierwszoosobowej czynności umysłu do jakiejś formy jej obiektywiza-
cji. Dopiero bowiem ta zobiektywizowana forma poddana może zostać
naukowemu badaniu. Wspomniani wyżej zwolennicy nowego misteria-
nizmu głoszą, że nie dysponujemy i nie będziemy dysponować wiary-
godnym przejściem od pierwszoosobowego świadomego doświadczenia
do jego trzecioosobowej charakterystyki
10
. Ci, którzy odrzucają miste-
rianizm poszukują zatem takiego przejścia, albo próbują znaleźć argu-
menty, które pozwolą odrzucić tezę o pierwszoosobowej naturze świa-
domości.
Można już odpowiedzieć na pytanie, dlaczego badanie tego co naj-
bliższe przysparza tylu trudności. Zbierając informacje o tym, co dzieje
się na zewnątrz, umysł doznaje zarazem ogromnej ilości wrażeń. Wystę-
powanie wrażeń (doznań) „zabarwia” subiektywnością, czyli pierwszo-
osobowym charakterem całe świadome życie psychiczne. Dla posiada-
cza umysłu subiektywny charakter świadomości jest czymś bliskim i
oczywistym. Zupełnie jednak nie wiadomo jak sprawić, aby ten subiek-
tywny stan stał się dostępny badaniu naukowemu, które – z powodu jego
intersubiektywnego charakteru – zawsze jest trzecioosobowe.
Występowanie tych trudności nie zniechęca jednak badaczy umysłu.
Podejmują oni rozmaite wysiłki, aby dotrzeć do tego, co da się zbadać,
żywiąc jednocześnie nadzieję, że to czego się dowiedzą, choćby przybli-
10
Zdecydowanym zwolennikiem poglądu, że takie przejście jest możliwe jest D. Den-
nett. Argumenty na rzecz swojego stanowiska, które nazywa heterofenomenologią, przed-
stawia w książce Consciousness Explained (1992).
Andrzej Klawiter
14
ży ich do tego, co – jak do tej pory – badaniu się opiera.
Wśród tych, którzy próbują wyjaśnić jak działa umysł, czyli na czym
polega to, że potrafimy się nim sprawnie posługiwać, są tacy, którzy
uważają, że da się to osiągnąć przez budowę jego modeli, tacy, którzy są
zwolennikami kreślenia map i wreszcie tacy, którzy uważają, że jedy-
nym skutecznym sposobem jest sporządzanie przewodnika po poszcze-
gólnych sferach aktywności umysłu.
Nie zajmuję się tu tymi, którzy budują modele umysłu. Podejście mo-
delowe to temat na osobny wykład. Wspomnę tylko, że dominuje tu tzw.
obliczeniowa koncepcja umysłu. Istota tego podejścia sprowadza się do
przyjęcia, że u podstaw wszelkich procesów w umyśle leży przetwarza-
nie informacji. A przetwarzanie to realizowane jest poprzez złożone sys-
temy obliczeniowe. W przypadku mózgu systemami tymi są złożone
struktury neuronowe. Szczególnie efektywnymi modelami takich struk-
tur są sieci neuronowe. Podejście, według którego budowanie modeli
poszczególnych form aktywności umysłu polega na tworzeniu (sztucz-
nych) sieci neuronowych nosi nazwę koneksjonizmu
11
. Dodajmy jesz-
cze, że krytycy podejścia obliczeniowego uważają, iż nie da się w jego
ramach odpowiedzieć na pytanie o naturę świadomości. Twierdzą, że
podejście to jest z założenia trzecioosobowe, a więc niewrażliwe na
kwestie subiektywności świadomości.
Na zakończenie omówię czym różni się podejście polegające na two-
rzeniu mapy umysłu od tego, które wybiera tworzenie przewodnika.
4. Mapa a przewodnik po umyśle
a) mapa
Wszyscy wiemy, czym różni się osobista relacja z wydarzenia, wyprawy,
spotkania od schematycznego ich opisu w postaci szkicu sytuacyjnego,
mapy podróży czy listy osób biorących udział w spotkaniu. Taki schema-
tyczny opis niesie wiele informacji o tym, co zaszło, ponieważ jednak jest
11
Charakterystykę tego podejścia zawiera artykuł Davida Rumelharta „Architektura
umysłu. Podejście koneksyjne” (1999). Pełniejsze omówienie koneksjonizmu i analizę jego
przydatności do badania umysłu znaleźć można w książce Wiliama Bechtela i Adele Abra-
hamsen Connectionism and the Mind. An Introduction to Parallel Processing in Networks
(1991).
Ekologiczna wizja ziemi a imperatywy moralne
15
schematem, to zarazem pomija wiele aspektów tego, czego dotyczy. Np.
kiedy lista osób biorących udział w spotkaniu składa się tylko z nazwisk,
to nie wiemy nic o ich wieku, wykształceniu, miejscu zamieszkania itp.
Jeśli jest to potrzebne i możliwe opis taki można wzbogacić, uwzględnia-
jąc interesujące nas wielkości. Jednak nadmierne rozbudowanie takiej li-
sty przez uwzględnienie zbyt wielu cech sprawia, że staje się ona nieprzej-
rzysta, a przez to drastycznie zmniejsza się jej użyteczność a ona sama za-
traca swoją schematyczność. Podobnie ma się rzecz z mapą. Mapę tworzy
się po to, aby przedstawić wybrane rysy interesującego nas terenu. Mapę
może tworzyć ktoś, kto nawet nie dotknął nogą przedstawianego terenu,
wystarczy, że dysponuje zdjęciem lotniczym lub satelitarnym. Mapa także
nie może być zbyt szczegółowa, albowiem wtedy staje się nieużyteczna
(nadmiernie zwiększa się jej skala albo jest nieczytelna z powodu nadmia-
ru szczegółów). Jednak ogromną zaletą mapy jest to, że każdy, kto umie
ją odczytać, może, posługując się nią, skutecznie poruszać się po przed-
stawionym na mapie terenie, może też konfrontować mapę z terenem i
wnosić – jeśli dostrzeże rozbieżności – na niej poprawki.
Praca kognitywisty jako wykreślanie mapy umysłu
[Jorge Luis Borges] pisał o krainie, która szczyciła się swoim instytutem kar-
tograficznym i doskonałością sporządzanych w nim map. Z upływem lat w insty-
tucie tworzono mapy o coraz to większej i większej wierności, aż w końcu insty-
tut osiągnął ideał i stworzył mapę w pełnej skali [pokrywającą się z terenem, któ-
ry reprezentuje]. Borges powiada, że jeśli dzisiaj wędrujesz przez pustynię w tej
krainie, to możesz zauważyć miejsca, gdzie kawałki mapy ciągle przytwierdzone
są do obszaru, który reprezentują!
Problem polega na tym, że nasza praca jako kognitywistów polega jedynie na
wykreślaniu mapy obejmującej obszar życia umysłowego. Nie mamy dostarczać
mapy w pełnej skali ani zastępować życia [umysłowego] w jego bogactwie przez
uruchomienie jakiegoś programu komputerowego. ... Nasza praca jako naukow-
ców, niezależnie od naszej pracy jako filozofów, ma dwa cele: nie tylko dostar-
czyć wyraźnych wyjaśnień wszędzie tam, gdzie potrafimy, ale także zdać sobie
sprawę z ograniczonego charakteru tych wyjaśnień. I tak oto musimy ciągle trwać
w tym napięciu między tym, co niewykreślone a tym, co nie poznane.
Michael A. Arbib 1985, In a Search of a Person, University of Massachussetts
Press, s.52-53, cytuję za: William H. Calvin, The Cerebral Symphony. Seashore
Reflections on the Structure of Consciousness, 1990, s. 134.
Andrzej Klawiter
16
Podobnie ma się rzecz z mapami umysłu. Są to schematyczne opisy te-
go, co znajduje się w umyśle. Wielu kognitywistów opisuje swoją działal-
ność, porównując ją do tworzenia mapy umysłu. Podobnie jak mapy geo-
graficzne, także mapy mentalne mogą być różnego rodzaju. Od anato-
micznych i czynnościowych map mózgu, sporządzanych przez neurobio-
logów przy pomocy rozmaitych technik (tomografia emisyjna (PET),
technika czynnościowego rezonansu magnetycznego (fMRI), magnetoen-
cefalografia (MEG))
12
, przez jednych utożsamianych z mapami umysłu, a
przez innych wykorzystywanych do ich tworzenia; do usytuowanych w
abstrakcyjnej przestrzeni filozoficznych pojęć map opisujących rozmiesz-
czenie mentalnej fauny i flory, czyli przeżyć psychicznych. Przykład ma-
py tego ostatniego typu zamieszczam poniżej
13
.
Podstawa
Doznanie
Działanie
wiedza o języku
przekonania
myślenie
pragnienia
wyobrażenia
percepcja
złość
strach
nadzieja
złość
przyjemność
uczucia
świadomość
przytomność
ból
zamiar
chcenie
wybór
wyznaczenie
wnioskowanie
decyzja
celu
Mapa umysłu według S. Guttenplana (1994)
12
Por. Greenfield 1998, Tajemnice mózgu.
13
Mapę tę sporządził Samuel Guttenplan. Znaleźć ją można w A Companion to the Phi-
losophy of Mind (1994) pod redakcją tegoż autora.
Ekologiczna wizja ziemi a imperatywy moralne
17
b) przewodnik
Ten zobiektywizowany sposób badania umysłu poprzez tworzenie jego
map spotyka się jednak z krytyką. Oponenci takiego postępowania za-
uważają, że poprzez swój bezosobowy (poprawniej: intersubiektywny)
charakter mapa zatraca to, co w umyśle najważniejsze – to, że wszelkie
odnoszenie się do rzeczywistości za pośrednictwem umysłu jest nazna-
czone subiektywnością. Umysłowy obraz świata – powiadają – jest zaw-
sze moim obrazem. A mojość tę gubi mapa umysłu. Dlatego też propo-
nują oni podejście alternatywne. Uważają, że jedynym uprawnionym
sposobem opisywania umysłu jest relacjonowanie tego, co badacz na-
ocznie niejako zaobserwował, kiedy poruszał się po krainie umysłu. Do-
tarcie do tej krainy nie jest bynajmniej proste. Wymaga całego szeregu
przygotowań i opanowania rozmaitych umiejętności badawczych. Kiedy
jednak zostaną one zrealizowane, to stają przed badaczem otworem nie
oglądane do tej pory przez nikogo obszary umysłu. To z tego rodzaju
wypraw sporządzane są raporty-przewodniki. Tej postawie badawczej
zarzuca się naiwność, a proponowane przez nią recepty uznaje za ma-
giczne, a przez to nieskuteczne. Jej zwolennicy bronią się, wskazując, że
inspirację czerpią z fenomenologicznego projektu badania świadomości.
A projekt ten należy do najważniejszych osiągnięć filozoficznych dwu-
dziestego wieku. Fenomenologia jako koncepcja filozoficzna rzeczywi-
ście oferuje swoiste przewodniki po umyśle. Jednak ich wartość z punk-
tu widzenia standardów współczesnych nauk kognitywnych jest ograni-
czona. A kognitywistom, którzy nawiązują do fenomenologicznego pro-
gramu nie udało się jeszcze sporządzić nowych przewodników
14
.
Zauważmy, że dla podróżnika mapa i przewodnik wzajemnie się uzu-
pełniają. Mapa gwarantuje mu bezstronny i schematyczny opis przemie-
rzanego obszaru, przewodnik zwraca jego uwagę na to, gdzie warto się
zatrzymać, co warto zobaczyć i w jakich atrakcjach trzeba wziąć udział.
Tak samo ma się sprawa z badaniem umysłu.
Mapy umysłu dają nam schematyczny przegląd umysłu. Natomiast
14
Badaczem, który konsekwentnie uważa, że fenomenologia da się uzgodnić z kogni-
tywno-neurobiologicznymi badaniami umysłu jest znakomity neurobiolog Francisco Vare-
la. O jego pracach z tego zakresu (m.in. „Neurophenomenology” 1996; „Present-time con-
sciousness” 1999) można jednak powiedzieć tyle tylko, że są obiecujące.
Andrzej Klawiter
18
przewodnik pokazuje te obszary umysłu, które – z perspektywy autora
przewodnika – są szczególnie warte uwagi. Posługując się tylko samą
mapą umysłu, pozbawieni wsparcia w przewodniku po nim stajemy się
bezradni, a mając do dyspozycji tylko przewodnik bez mapy jesteśmy
zagubieni.
Literatura cytowana
Bechtel W., Abrahamsen A., 1991, Connectionism and the Mind. An In-
troduction to Parallel Processing in Networks.
Bronowski J., 1978, Magic, Science and Civilization, Columbia Univer-
sity Press.
Byrne R., Whiten A., 1988, (eds.) Machiavellian Intelligence. Social
Expertise and the Evolution of Intellect in Monkeys, Apes, and Hu-
mans, Clarendon Press, Oxford.
Calvin W. H., 1990, The Cerebral Symphony. Seashore Reflections on
the Structure of Consciousness, Bantam Books, New York.
Chalmers D., 1996, The Conscious Mind, Oxford University Press, Ox-
ford – New York.
Chalmers D., 1996, „Zagadka istnienia świadomości”, Świat Nauki, luty,
Nr 2(54).
Chlewiński Z., 1999, (red.) Modele umysłu, Wydawnictwo Naukowe
PWN, Warszawa.
Dennett D., 1991, Consciousness Explained, Little, Brown and Com-
pany, Boston-Toronto.
Dennett D., 1995, Darwin’s Dangerous Idea: Evolution and the Mean-
ings of Life, Simon & Schuster, New York.
Flanagan O., 1992, Consciousness Reconsidered, MIT Press, Cam-
bridge, Mass.
Guttenplan S., 1994, A Companion to the Philosophy of Mind, Black-
well, Oxford.
Hume D., 1977 (1748), Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego, PWN,
Warszawa.
Jackendoff R., 1983, Semantics and Cognition, MIT Press, Cambridge,
Mass.
Jackendoff R., 1987, Consciousness and the Computational Mind, MIT
Press, Cambridge, Mass.
Ekologiczna wizja ziemi a imperatywy moralne
19
McGinn C., 1991, The Problem of Consciousness, Blackwell, Oxford.
Rumelhardt D.E., 1999, „Architektura umysłu. Podejście koneksyjne”,
w: Chlewiński Z., 1999, (red.) Modele umysłu, Wydawnictwo Na-
ukowe PWN, Warszawa.
Varela F., 1996, „Neurophenomenology”, Journal of Consciousness
Studies, vol. 3, no. 4.
Varela F., 1999, „Present-Time Consciousness”, Journal of Conscious-
ness Studies, vol.6, no. 2-3.
Wittgenstein L., 1992 (1953), Dociekania filozoficzne, PWN, Warszawa.
Wybrane przekłady prac wprowadzających we współczesne dyskusje
z filozofii umysłu i kognitywistyki
Calvin W. H., 1997, Jak myśli mózg, seria Science Masters, CiS, War-
szawa.
Damasio A. R., 1999, Błąd Kartezjusza, Rebis, Poznań.
Damasio A. R., 2000, Tajemnica świadomości, Rebis, Poznań.
Dennett, D. C., 1997, Natura umysłów, seria Science Masters, CiS, War-
szawa.
Edelman G. M., 1998, Przenikliwe powietrze, jasny ogień. O materii
umysłu, PIW, Warszawa.
Filozofia umysłu, 1995, Fragmenty filozofii analitycznej (zbiór artyku-
łów), t. II, Aletheia-Spacja, Warszawa.
Gazzaniga M.S., 1997, O tajemnicach ludzkiego umysłu. Biologiczne ko-
rzenie myślenia, emocji, seksualności, języka i inteligencji, Książka i
Wiedza, Warszawa.
Greenfield S., 1998, Tajemnice mózgu, Diogenes, Warszawa.
Greenfield S., 1999, Mózg, seria Science Masters, CiS, Warszawa.
Pöppel E., Edinghaus A.-L., 1998, Mózg – tajemniczy kosmos, PIW,
Warszawa.
Searle J. R., 1995, Umysł, mózg i nauka, Wydawnictwo Naukowe PWN,
Warszawa.
Searle J. R., 1999, Umysł na nowo odkryty, PIW, Warszawa.
Umysł a mózg, 1992, Świat Nauki, Numer Specjalny, listopad, Nr
11(15).
Publikację w formacie *.pdf przygotował Michał Cichocki cichocki@amu.edu.pl