Artykuł pobrano ze strony
eioba.pl
Historia degradacji ludzkiej wolności
Tylko 100 lat wystarczyło by silny, zdrowy, samowystarczalny człowiek stał się cherlawym,
przestraszonym niewolnikiem. Czy zafundowaliśmy sobie to na własne życzenie?
Chciałbym opowiedzieć Ci historię ostatnich 100 lat. Historię trzech, czterech, a może pięciu
pokoleń. Będę pisał krótko, ogólnie, zwięźle. Skupię się tylko na podsumowaniu faktów, które
każdy, przy odrobinie dociekliwości sam zweryfikować może. Faktów, według mnie
najistotniejszych, lecz w zupełnie innym świetle przedstawianych przez współczesne podręczniki
szkolne, albo wręcz pomijanych.
Sam tytuł już wiele zdradza, prawdopodobnie również zaintrygował: Czyżby nasza wolność
ulegała stopniowej degradacji? Kto, jak i dlaczego zabiera nam wolność? Czy możemy ją
odzyskać? Zastanawiam się co wybrać: najzwyczajniej odpowiedzieć na te pytania, czy może
zachęcić Cię do samodzielnego wyciągnięcia wniosków?
Ludzkość bardzo się rozwinęła w ciągu ostatnich 100 lat. Jak bardzo? – Ten opis pozwolę sobie
ominąć. Przypuszczam że każdy wie i widzi jak bardzo… Oto krótka historia rozwoju
współczesnego świata przemysłu i konsumpcji.
Przed 100 laty około 85% ludności Świata zamieszkiwało tereny wiejskie i zajmowało się
uprawą ziemi (przede wszystkim na własne potrzeby), a tylko 15% okupowało miasta. W
zasadzie proporcja ta utrzymywała się przez setki, a nawet tysiące lat. Od zarania dziejów, na
wszystkich skrawkach naszej planety do których dociera choć odrobina słońca królowało
rolnictwo, wspierane myślistwem i zbieractwem.
A jak jest teraz? - Zupełnie odwrotnie. Zaledwie 15% ludności zajmuje się rolnictwem i mieszka
w wioskach. Reszta zasiedla mniejsze lub większe miasta. Jak myślisz, dlaczego w przeciągu
ostatnich 100 lat nastąpiła tak kolosalna migracja ludności wiejskiej do miast, w wymiarze
globalnym? Jaka jest tego przyczyna? Jakie mogą być, i jakie już są tego następstwa i skutki?
Mniej więcej przed 100 laty w wielu miastach Europy i Ameryki zaczęły powstawać coraz to
większe fabryki. Ludzie wielkiego biznesu decydowali się na inwestycje. Choć posiadali potężne
pieniądze, oraz mieli pomysły na produkty, napotkali na trzy ogromne przeszkody, które
skutecznie blokowały szybki rozwój ich wielkich biznesów a zarazem szybki rozwój industrialnego
świata. Ale czy przeszkody nie są po to aby je pokonywać?
Przeszkoda pierwsza: Niewielu jest chętnych do pracy w fabrykach. 100 lat temu, gdy
proponowano mieszkańcom wiosek by zasiedlali miasta i podejmowali pracę w fabrykach,
bardzo niewielu decydowało się na taki krok. Ludzie ze wsi nie chcieli nawet odwiedzać miast.
Nie istniało dla nich nic bardziej atrakcyjnego poza gospodarowaniem na swej ojcowiźnie. Oni po
prostu kochali swój własny naturalny kawałek świata. Proste życie i kompletne poleganie na
prawach natury zaspokajało ich wszystkie potrzeby. Perspektywa życia w mieście była dla nich
nienaturalnym stanem oderwania od natury i rezygnacji z całkowitej wolności, niezależności,
samowystarczalności.
Brak siły roboczej w fabrykach bardzo mocno hamował rozwój biznesów miejskich kapitalistów.
Trochę czasu upłynęło nim uporano się z tym problemem. Zajęło to dokładnie tyle lat, ile trwa
pełna edukacja dzieci i młodzieży szkolnej. Jak myślisz, czy poza przymusowym szkolnictwem
może być jakiś inny, lepszy sposób, dobrowolnego nakłonienia wielopokoleniowych osadników
ziemskich do zmiany ich całego stylu życia i światopoglądu? Jaką rolę system oświaty odgrywa
w kształtowaniu indywidualnej i społecznej świadomości?
Powiadają że starych drzew się nie przesadza, trudno jest też je nagiąć. Inaczej jest jednak w
przypadku sadzonek. Przymusowa szkoła miała jasny kierunek i cel – tworzyć i kształcić
pracowników dla fabryk i biur. Udało się. W taki oto sposób trend migracyjny z wiosek do miast
nabrał przyspieszenia. Nowe wiejskie pokolenie zostało wyszkolone w konkretnym
specjalistycznym miejskim zawodzie. Młodzi otrzymali wybór – albo pozostać w wiosce, na
ojcowiźnie, albo spróbować życia w mieście. Wielu wybrało tą drugą opcję.
Przeszkoda druga: Niewielu chce kupować nowo wytworze, “genialne” przemysłowe
produkty. Ludzie w tamtych czasach (szczególnie ci pochodzący z wiejskich gospodarstw) byli
wciąż wychowywani przez rodzinę w bardzo prosty sposób. Ich “konsumpcyjne” myślenie
wyglądało mniej więcej tak: “Wydam tylko tyle ile mam, a jeśli czegoś nie potrzebuję, to
dlaczego miałbym to kupować?” Żyć prosto, zgodnie ze swoim statusem, i nie pragnąć nic,
ponad to, co jest mi naprawdę niezbędne – taki światopogląd potencjalnych konsumentów nie
sprzyjał wzrostowi sprzedaży. Jednak z problemem tym znakomicie sobie poradzono, i to dużo
prościej i szybciej niż z poprzednim.
Reklama i marketing – potężne narzędzia intencjonalnych technik manipulacyjnych szybko
spowodowały że ludzie zaczęli pragnąć więcej i kupować więcej. Sprzedaż wzrastała, biznes się
kręcił. Prości ludzie zostali przekonani że chcą i potrzebują do życia wielu różnych najnowszych
patentów i wynalazków. Dokładnie o to chodziło.
Przed 50 laty w Stanach Zjednoczonych wśród natłoku reklam pojawiały się nawet takie, które
zapewniały że celem całego rozwoju gospodarczego jest dobrobyt nas wszystkich oraz dojście do
etapu w którym każdy z nas pracowałby maksymalnie 12 godzin tygodniowo. Teraz, dokładnie
widać, że obietnica ta tylko nieznacznie minęła się z prawdą – 12 godzin się zgadza, nie
tygodniowo jednak, lecz dziennie.
Przeszkoda trzecia: Ludzie nie mogą wydawać więcej niż zarabiają. Reklama zadziałała,
konsumpcja wzrosła, ale wzrost nie trwał długo. Ludzie przecież mogą wydać tylko tyle, ile
zarabiają, i ani grosza więcej. To bardzo ogranicza dalszy wzrost sprzedaży i generację zysków.
Gdyby konsumenci mogli dysponować większą ilością pieniędzy, wówczas kupowaliby więcej, a
my (przedsiębiorcy) zarabialibyśmy więcej. I tak zrodził się pomysł uczynienia kredytu
powszechnie dostępnym oraz pozwolenia szarym obywatelom na zakupy wszystkiego, co tylko
chcą, i na co pozwala im kredytowa zdolność.
Od tego momentu nasze życia diametralnie się “polepszyły”. Młodzi zostali wyszkoleni na
specjalistów, a w nagrodę otrzymali możliwość swobodnego zadłużenia się by spełnić większość
swoich zachcianek. Na kredyt można otrzymać absolutnie wszystko, samochód, dom,
wykształcenie, kilogram marchewki… Całe rodziny są zadłużone, całe państwa są zadłużone,
długi rodziców przechodzą na dzieci…
Kiedyś aby podbić i zdobyć jakieś terytorium, jakiś kraj, toczono długie wojny. Teraz wystarczy
udzielić kredytu i cierpliwie czekać. Nie wszystkim udaje się spłacać. Czy nie taki los spotkał
niedawno Islandię?
A Co było dalej?
Więcej przeszkód już nie było… Po sprawnym pokonaniu trzech wyżej opisanych barier nastąpił
już tylko geometryczny wzrost cywilizacyjnego postępu, czyli: zanieczyszczenia środowiska,
chorób cywilizacyjnych, chorób psychicznych, samobójstw, rozwodów, technologicznego i
kredytowego zniewolenia, światowego zadłużenia, indywidualnego zubożania 95% ludności,
wzbogacania się 5% ludności (właścicieli banków, karteli i globalnych korporacji)… itd, itp. –
oraz, co najważniejsze (przynajmniej w tym artykule) – zaniku indywidualnej wolności…
W zasadzie mógłbym już to opowiadanie zakończyć. Napisałem zwięźle o wszystkim co chciałem
napisać. Jednak na wypadek jakby ktoś z czytelników wciąż uważał, że współczesny, przeciętny
obywatel uprzemysłowionego świata jest bardziej wolny i “rozwinięty” niż na przykład przeciętny
mieszkaniec dzikiego plemienia, to pozwolę sobie dodać jeszcze kilka kolejnych akapitów.
Ile obecnie czasu potrzeba przeciętnemu, uczciwie pracującemu obywatelowi Polski, Unii
Europejskiej, Świata (na średniej pensji) aby stać się właścicielem mieszkania? Po jakim czasie
pracy przeciętny obywatel świata stawał się właścicielem własnego dachu nad głową 20 lat
temu, 50 lat temu, 100 lat temu, 200 lat temu? Dlaczego wraz z postępem cywilizacyjnym
coraz więcej i dłużej musimy pracować, aby stać się właścicielami czegoś tak fundamentalnego
dla zdrowego funkcjonowania każdej rodziny jak DOM?
Kto ma więcej czasu na odpoczynek, na relaks, na hobby, na zajęcie się rodziną, na zabawę z
dziećmi, na cieszenie się życiem – ten który całymi dniami, miesiącami latami zbiera pieniądze
na spłatę różnych kredytów, zobowiązań, czy może ten, kto swój dom wybudował w ciągu
miesiąca, lub dwóch, korzystając z dostępnych w pobliskim lesie naturalnych surowców?
Historia – ta obecna, i ta rozciągnięta w czasie i przestrzeni – tak wiele można się z niej
nauczyć. Ostatnie 100 lat jest jednak szczególne. W tym krótkim czasie zmieniono całkowicie
oblicze naszej planety. Człowiek pozbawił i wciąż pozbawia sam siebie kontaktu z nieocenionym
źródłem energii i siły – Naturą, Ziemią, Życiem na Ziemi.
Owszem, miasta mają wiele uroków, ale czy ludzie w nich mieszkający wiedzą jak produkować
żywność, zdrową żywność, naturalną żywność? Jak przetrwać bez prądu, bez gazu, bez płynącej
z kranu wody? Jak przetrwać bez pieniędzy? Współczesne miasta, rozwój przemysłu, odejście od
prostoty i natury – to wszystko jest jednym wielkim eksperymentem, który trwa zaledwie 100
lat. Ciekawe jak długo ten eksperyment jeszcze trwać będzie i jak się zakończy? Czy podoba ci
się funkcja doświadczalnego królika?
Autor: Artur Jan Milicki
Przedruk ze strony:
http://www.celzycia.com/historia-degradacji-ludzkiej-wolnosci.html
Artykuł pobrano ze strony
eioba.pl