Wrak na niebie

background image

Transcriber's Note:

This etext was produced from _Fantastic Universe_ March 1954.
Extensive research did not uncover any evidence that the U.S.
copyright on this publication was renewed. Minor spelling and
typographical errors have been corrected without note.

Ten tekst został pobrany ze strony

https://www.gutenberg.org/wiki/Science_Fiction_%28Bookshelf%29

.

Oryginalnie był wydrukowany w Fantastic Universe w marcu 1954 roku. Intensywne
poszukiwania nie wykazały przedłużenia praw autorskich. Tłumaczenie, jest jakie jest, oczywiście
zawsze można zrobić lepsze do czego gorąco zachęcam.

Wrak na niebie.

Lot w kosmos, wykonany przez sławnego pilota Dana Barstowa

Na liście GHQ lot został nazwany „Projekt Songbird”. Był sponsorowany przez Laboratorium
Medycyny Kosmicznej, Amerykańskich Sił Powietrznych. Pilotem był kapitan Dan Barstow.
Po starannej selekcji, Dan został wybrany do najważniejszego projektu roku amerykańskiego
lotnictwa, ponieważ On i jego VX-3, pobili już wszystkie wcześniejsze rekordy, ustalone przez
liczne V-2 , rakiety Aerobees oraz wszystko inne, co latało po niebie.
Dan Barstow, pierwszy człowiek który przekroczył ocean powietrza i zobaczył otwarty,
nieograniczony kosmos. Pionier lotu ku nieskończoności, nucił coś i uśmiechał się do siebie,
szykując się do długiego wypadu. Zbyt zajęty by być przestraszonym czy przerażonym,
Obserwował trzydzieści siedem wskaźników które musiał kontrolować. O dwukrotnie większej
liczbie musiał pamiętać, a nakręcić miał kilometry taśmy.
Został wybrany i dokładnie przygotowany, żeby wziąć to na siebie, bez przyśpieszenie bicia serca
więcej niż o jeden procent. Przez trzy miesiące pracował na to ciężko, w wirówkach Kosmicznego
Centrum medycznego. Relacjonował wszystko na gorąco, przez radio w hełmie, prosto do Rough
Rock i swojego dowódcy.
„Odbiór, sir.. temperatura spada szybko, ale ten gumowy kombinezon jest bardzo przytulny, nie
marznę.. doktor Blaine będzie szczęśliwy słysząc to. Odczuwanie nieważkości jest dziwne, czuję
się jakby do góry nogami, albo położony na boku, ale nie jest to nieprzyjemne...Robię zdjęcia
korony słonecznej, na tym nowym kolorowym filmie..tak? Tak, sir, to jest piękne, tak jak Pan o tym
wspominał. Ale kto u licha ma teraz czas na zachwyty...? Do diabła, ten był blisko! Dziesiąty
meteoryt należy do przeszłości. To wygląda jak ogień baterii p-lot przy nalocie na Berlin”
Dan nie mógł przestać się krzywić, kiedy meteoryty przelatywały w dół tuż obok niego.
Kosmiczna artyleria przeciwlotnicza. Mógł zobaczyć, jak poniżej, meteoryty rozbłyskują ostrym
światłem trafiając w atmosferę. Te które były blisko niego, były małe, nie większe niż piłka do
baseballa, i czuł się komfortowo ze świadomością że jego rakieta też jest niewielka, wobec ogromu
otoczenia. Bezpośrednie trafienie byłoby wyjątkowym pechem, ale na szczęście stare dobre zasady
prawdopodobieństwa były po jego stronie.
„Tak, Pułkowniku, ta puszka z cienkiej blachy którą powożę, nieźle trzyma się kupy”, Dan
kontynuował raport dla Rough Rock. Jeżeli przerywał choćby i na sekundę, dowódca znacząco
chrząkał, by kontynuował. Każdy bit informacji który mógł nadać do nich, był życiowo ważny dla
programu USAF. Programu eksploracji przestrzeni, powyżej poduszki ziemskiej atmosfery.
Projektu, który miał pułap na poziomie nieskończoności.
„Promieniowanie kosmiczne, się?” Jasne, był podwójny trzask na Geigerze...uh? Teraz..nie czuje

background image

nic z tych rzeczy o które obawiał się doktor Baird, mieliśmy pomysły jak stare baby, zanim tu
przyleciałem. Czuje się dobrze, więc promienie kosmiczne możemy traktować jak zmyślonego
ducha... Co? A tak, tak, sir, gwiazdy lśnią bez żadnego migotania. Co jeszcze..? Kosmos jest jak
czarny atrament, żadna tam głęboka purpura, czy inne dziwactwo. Czarniejszy niż wyobrażali go
sobie pisarze. Po prostu zwykła, prosta, martwa czerń.
Ziemia, sir..? Dobrze, wygląda jak miska, z tej strony wklęsła. Oczywiście mogę zobaczyć całą
drogę do Europy i... jest coś nieoczekiwanego. Widzę huragan u wybrzeży Florydy. Mówił pan o
tym. Jak tylko zainstalujemy stałą bazę kosmiczną, będzie bardzo łatwo obserwować tajfuny,
erupcje wulkanów, fale pływowe, trzęsienia ziemi, wszystko co zechcemy – i to już na samym
początku. Jeśli pytasz, z dobrym teleskopem, możemy nawet zobaczyć pożary lasu, i to w samym
zarzewiu, nie wspominając już o możliwości skrytego bombardowania...uh, przepraszam Sir,
zapomniałem”
Dan przerwał, i prawie zwymiotował, kiedy jego żołądek zrobił fikołka. VX-3 osiągnął apogeum,
tysiącmilowej trajektorii, a teraz zaczynał powrót. Pilot pociągnął haust tlenu z awaryjnego
inhalatora umieszczonego przy ustach, i poczuł się lepiej.
„Powrót zgodnie z harmonogramem, Rough Rock, punkt szczytowy na wysokości 1037mil.
Wszystko w porządku, brak zagrożeń. To była betka...HEJ! Czekajcie... Wyskoczyło coś czego nie
ma w planie... zostańcie na nasłuchu!”
Dan poczuł jak rakiet zmienia lekko kurs, jakby złapana dziwną siłą. Zamiast opaść, wprost w
kierunku ziemi, poleciała w bok, obracając się wokół swojej osi. I wtedy Dan zobaczył, co się
stało..
Poniżej, przecinając jego trajektorię, nadlatując znad krzywizny ziemi, podążał mały czarny obiekt.
998 mil ponad Ziemią. Mógłby to być nienormalnie wielki meteor, ale Dan czuł że od razu odgadł.
Obiekt nie opadał na ziemię, tylko podążał stabilnym kursem wokół ziemi.
Gapił się na niespodziewane odkrycie, będące tak niezwykłym jak ziejące ogniem smoki ze
starych legend. Ale już po chwili uświadomił sobie, że to odkrycie jest bardziej zdumiewające niż
jakiekolwiek legendy.
Dan zaczął spokojnie „Halo, Rough Rock...słuchajcie...nikt się tego nie spodziewał...trzymajcie
swoje kapelusze, a na wszelki wypadek usiądźcie. Odkryłem drugi księżyc! Uh... dobrze słyszycie!
Drugi księżyc! Niespodziewane, czyż nie? Jasne, jest malutki, mniej niż mila średnicy. Całkowicie
czarny. Zgaduje, że to dlatego nigdy go nie widzieliśmy przez teleskopy. Mały i czarny, zlewa się z
czernią kosmosu. Ma przerażającą prędkość. Pole grawitacyjne, tego malucha, złapało moją
rakietę.. jasne że nie odrzuci mnie od Ziemi, ale jest inny problem. Namiary się nie zmieniają,
wygląda na to że jesteśmy na kursie kolizyjnym...”
Wytrenowane oczy Dana, dostrzegły ponurą możliwość. Pędzący po ciasnej orbicie, z prędkością
ponad 12,000 mil na godzinę księżyc, zmienił jego trajektorię zejścia w spadek swobodny. Była
szansa jedna na tysiąc, że dojdzie do zderzenia, ale dochodził tu jeszcze jeden czynnik. Kilka
milionów ton masy małego księżyca, wytwarzało grawitację dość silną, by przyciągnąć do niego
rakietę. Tym sposobem, szansa jedna na tysiąc, zmieniała się w coś niemal pewnego.
„Łeb w łeb, odpowiedział Dan na natarczywe pytania. To nie będzie czołowe zderzenie. Może
nawet się miniemy...O Boże! Nie z tym sterczącym, kamiennym szpikulcem...Uderzę w to..”
Dan raz w życiu słyszał dźwięk bomby atomowej. Ale hałas kiedy rakieta uderzyła w kamienną
iglicę, brzmiał jak cała seria takich eksplozji. Skała została rozbita, rakieta również. Ale Dana już
tam nie było, i nie rozleciał się jak one. Wdusił przycisk w ostatniej chwili, i katapulta wyrzuciła go
przez wyjście ratunkowe, ułamek sekundy przed niszczycielskim zderzeniem.
Jednak Dan został zamroczony, przyjmując na siebie część fali uderzeniowej, eksplodującej
rakiety. Kiedy otworzył oczy, unosił niczym piórko, w otwartej próżni. Jego gumowany
kombinezon, przeżył ciężki test, i był napompowany do granicy wytrzymałości. Ale przetrwał, a
automat podał tlen, włączył grzałki i zasilanie radia. Miał szanse, ponieważ został katapultowany z
rakiety, czysto, bez uszkodzenia kombinezonu ochronnego.
Gwiazdy powoli obracały się wokół niego. Dan w końcu zobaczył czemu. Wcale nie unosił się „tak
po prostu” w przestrzeni. Rotował wokół czarnego księżyca około tysiąca jardów od jego zrytej

background image

powierzchni.
„Halo, Rough Rock” powiedział „ Wciąż w doskonałej formie, Sir. A teraz najbardziej szalona
rzecz. Jestem księżycem tego księżyca. Kolizja musiała wybić mnie z kursu balistycznego, w tym
samym kierunku, w jakim podąża ten księżyc, i to w zasięgu jego grawitacji. Nie wiem jak. Niech
komputery się nad tym pomęczą. Tak czy inaczej, jestem ściągany z orbity. Co wy na to? Tak Sir.
rotuje po coraz bliżej i bliżej. Nie, nie martwcie się. To słabiutka grawitacja. Dryfuję łagodnie jak
chmura. Szykuję się do lądowania na drugim ziemskim księżycu!”
Figurka w nadętym kombinezonie kosmicznym, okrążyła kilkukrotnie, czarną kamienistą
powierzchnię, po spiralnym torze i finalnie wylądował z miękkim odbiciem, od którego nawet nie
zadzwoniły zęby. Odbił się kilka razy, zaczynając od pięćdziesięciostopowego, groteskowego skoku
w zwolnionym tempie, i w końcu znieruchomiał.
Siedział przez chwilę, oswajając się z nieprawdopodobnym faktem, że rozbił się się na
niezamieszkałym księżycu i spowalniając bicie serca, które mogło być o dziesięć procent większe
od normalnego.
„OK, Rough Rock, słyszę was. Odbieracie mnie? Oczywiście, zostanę tutaj. Nie mam rakiety żeby
odlecieć. Żadnych perspektyw na powrót. Co...Sir, proszę mi wybaczyć ale to było wyjątkowo
głupie pytanie. Oczywiście że jestem przerażony. Wręcz zielony ze strachu. Przepraszam za rakietą,
zepsułem ją. Ja? Dziękuje dobrze. Sir, proszę przestać mnie przepraszać, wiem że nie ma żadnego
duplikatu VX-3, gotowego do lotu ratunkowego..
Dan słuchał przez chwilę, po czym gwałtownie przerwał. ”Na litość boską, przestańcie już płakać
po mnie. Dopadło mnie tutaj i już. Równie dobrze mogło mnie dopaść nad Berlinem. Proszę o tym
zapomnieć Sir.”
Uśmiechnął się z nagła „ Spójrzcie na to tak : czym mam się martwić? Odchodzę w blasku chwały.
Przynajmniej napis na nagrobku będę miał porządny. Zapiszę się w historii jako człowiek, który
okrył że Ziemia ma dwa księżyce! Czy mógłbym chcieć więcej””
Dan poczerwieniał po odpowiedzi z Rough Rock. „ Odpuść sobie pułkowniku. Jak inaczej facet
może to przyjąć? Jasne, nadal jestem przerażony. Ale posłuchajcie. Mam zamiar przekazać ile
mogę. Ten mały księżyc, okrąża Ziemię w jakieś dwie godziny. Jeśli dobrze pamiętam wykłady,
znajduję się właśnie nad Wielkim Kanionem. I będę obserwował pejzaż z najbardziej niezwykłego
lotu ptaka, w dwie godziny cały świat. To mniej więcej tyle, na ile starczy mi powietrza, fart, no
nie? ”
Dan spojrzał w dół, obserwując z zafascynowaniem, rozwijający się pod nim okrąg Ziemi. Jego
mały księżyc nie rotował, a raczej robił to w tempie obrotu wokół ziemie. Dzięki temu był
zwrócony jedną stroną, cały czas ku ziemi, umożliwiając nieprzerwaną obserwację.
Pojawił się czysty obraz wybrzeży Pacyfiku. Potem powinny się pojawiać Hawaje, Japonia, Azja,
Europa.. Nie, miał kurs na południowy zachód. Powinien przekroczyć równik, potem Australię,
może Biegun Południowy, a potem przez szczyt świata i Grenlandię, zatoczy wielkie koło wokół
globu. Tak czy inaczej, najszybsza wycieczka dookoła świata, odbyta przez człowieka.
„Rough Rock, zanim znajdziemy się poza zasięgiem, zamierzam zbadać ten nowy księżyc. Ja i
Kolumb. Przygotujcie się na raport.”
Dan ruszył, posuwając się wielkimi skokami które unosiły go pięćdziesiąt stóp ponad
powierzchnię. Było to możliwe z powodu ekstremalnie słabej grawitacji. Ile tutaj ważył?
Prawdopodobnie nie więcej niż uncję czy dwie.
„Nic więcej do powiedzenia, pułkowniku. To martwa planetoida bez atmosfery. Tylko mila
średnicy. Brak życia, roślin, ludzi, nic. Możesz mnie nazywać Człowiekiem na Drugim Księżycu-
to żart taki. Dobra. Manometr pokazuje, że zostało mi tlenu na godzinę i trzy kwadranse. Wygląda
na to że starczy. Co jest? Sir, słyszę pana coraz słabiej. Moje ostatnie życzenie? Dobrze, proszę o
przysługę. Zabierzcie stąd kiedyś moje ciało. Będzie dobrze zakonserwowane w tym mrozie.
Dzięki... już prawie cie nie słyszę. Wychodzę poza zasięg. Przekaż Betty moje najgłębsze...Znasz
ją, to ta blondynka... Dobrze... do widzenia Sir.”
Dan był zadowolony, że radio zamilkło. Nie było łatwo pozostać spokojnym. Nie zostało już nic do
powiedzenia, a nie miał ochoty na słuchanie płaczów z dowództwa. Stary pod koniec, mówił niemal

background image

histerycznie. Wolał być sam, ostatecznie godząc się z wszechświatem.
Sprawdził manometr. Dziewięćdziesiąt minut do końca. Lub jakby to powiedzieć, wieczność za T
minus dziewięćdziesiąt minut.
Zaczął mieć problemy z oddychaniem. Ale oglądanie przebiegającej pod nim ziemi, procesji
kropek wyglądających jak naszyjnik, a będących w rzeczywistości wyspami południowego
Pacyfiku. Nadal był w zasięgu nadajników, na statkach płynących pod nim. Nie nawiązywał
kontaktu. Był tylko duchem na niebie i nie miał nic do powiedzenia.
Samotny, rzucał przed siebie kamienie, patrząc jak pędzą niczym wystrzelone. Kolejny fenomen
niskiej grawitacji tego księżyca. W tej chwili był zdolny podnieść dziesięciostopowy głaz, i rzucić
go bez problemu. Idący na śmierć...bawią sami siebie – pomyślał.
Wtedy, ponieważ cienka nić upartej nadziei czaiła się w zakamarkach umysłu, pojawił się pomysł.
Niejasny, jakby czający się za węgłem, ale ważny..
Nagle Dan drgnął. Włączył swoje radio i złapał statek przepływający pod nim. Poprosił żeby
przerzucili połączenie przez swój mocniejszy nadajnik wprost do Rough Rock.
"Ahoj, Rough Rock! Nie realizujcie jeszcze mojego ubezpieczenia! Wracam! Nie sir, nie
zwariowałem. To jest tak proste, że aż śmieszne. Widzimy się za parę godzin!"

***

Dan uśmiechał się kiedy wyciągali go z oceanu. Na pokładzie samolotu poszukiwawczego,
wycięto go ze skafandra, który wciąż był przypięty to bliźniaczych spadochronów ratunkowych.
Uszkodzony hełm, odrzucił już wcześniej, dzięki czemu mógł oddychać świeżym powietrzem w
trakcie długiego opadania na spadochronie.
Patrzyli na niego, jak na człowieka który powstał z martwych.
„Niemożliwe by uciec? Zachichotał. Też tak myślałem, aż przypomniałem sobie tabelę grawitacji i
prędkości ucieczki, i uświadomiłem sobie że na księżycu, obie te wartości muszą być dużo mniejsze
niż na Ziemi. A zrozumiałem to dlatego, że raz rzucony kamień, nie powracał.
Przełknął łyk gorącej kawy.
Wystarczyło wystrzelić siebie, przynajmniej milę powyżej powierzchnię księżyca, i byłem wolny
od jego znikomej grawitacji. Ale nadal byłem na tej samej orbicie wokół Ziemi, i kontynuowałbym
orbitowanie jako ludzki satelita, w nieskończoność, gdyby nie ten ratunkowy gadżet umocowany do
paska.
Dan, podniósł na wpół spalony, metalowy pistolet z pustym zbiornikiem i długą dyszą.
„Pistolet reakcyjny. Spala hydrazynę i utleniacz, jak zwykła rakieta. Wycelowany w gwiazdę,
przeciwną do Ziemi, dzięki Newtonowi, skierował mnie w dół. Potrzebowałem prędkości rzędu
półtorej mili na sekundę. Ten mały ale mocarny, pistolet odrzutowy, miał do rozpędzenia małą
masę, w otwartej przestrzeni, bez tarcia i grawitacji. Dał radę przemienić swobodne orbitowanie
wokół Ziemi, w prosty upadek grawitacyjny na jej powierzchnię”
Opadając spiralnym kursem w dół, zdążyłem opaść w atmosferę wystarczająco gęstą do
oddychania, zanim skończył mi się tlen. Kolejne niebezpieczeństwo było takie, że rozgrzeję się w
trakcie opadania jak meteoryt. Cóż, krótka modlitwa i otwarłem spadochrony, zaprojektowane na
ekstremalne obciążenia. Wytrzymały. Spowolniły mnie do prędkości opadania spadochroniarza, na
resztę mojej drogi w dół.
„Czekaj” zaprotestował, pilot „Twoja historia, nie trzyma się kupy. Jak się wystrzeliłeś z księżyca?
Jak wystrzeliłeś się mile ponad powierzchnie, poza zasięg grawitacji? Nie było nikogo kto mógłby
rzucić Tobą jak kamieniem.”
„Rzuciłem sam sobą „ powiedział. „Najpierw pobiegłem tak szybko jak mogłem, mniej więcej
przez połowę tego księżyca. A wtedy...”
Uśmiech Dana Barstowa, był niewątpliwie największym uśmiechem w historii.
„Dobra, skoro grawitacja nie mogła ściągnąć mnie z powrotem, to znaczy że po prostu zeskoczyłem
z księżyca”

background image

Notka od tłumacza.

Podoba mi się to jak wyobrażano sobie loty w kosmos, zanim stało się to faktem. Można zarzucić
że wyobrażenia te były naiwne i naukowo nieuzasadnione, ale trzeb pamiętać że były to
wyobrażenia przez duże P. Bo ciężko trafnie przewidzieć coś, czego jeszcze nikt nie doświadczył.
Co do powyższego opowiadania. O ile drugi księżyc jest tworem czysto fantastycznym, o tyle
pomysł hamowania spadochronem na bardzo dużej wysokości, był realnie rozważany. Zakładano,
że spadochron otwarty w rzadkich warstwach atmosfery, umożliwi łagodne hamowanie i
zapobiegnie rozgrzaniu.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
na niebie są widoczne różne obiekty astronomiczne
Karp na niebiesko, Przepisy kucharskie , ● Potrawy na święta
STATKI NA NIEBIE (2)
Ambrose Gwinett Bierce Jeździec na niebie
CZERWONE KRASNALE NA NIEBIE, NAUKA, WIEDZA
Malowane na niebiesko okiennice, TEKSTY POLSKICH PIOSENEK, Teksty piosenek
Wstrząsające znaki na niebie i Ziemi
ŚWIETLISTY KRZYŻ Z HOSTIĄ Pana Jezusa na niebie
Konspekt zajęć na Święta Kolęda na niebie..., Wychowanie przedszkolne-gotowe scenariusze wraz z kart
25 sierpnia 2013 na niebie powstanie konstelacja, Rok 2012, Rok 2013
1 WIELKA BITWA NA NIEBIE
Niesamowite zjawisko na niebie
Twarz Jezusa ukazała się na niebie w Norwegii, Rok 2012, Rok 2013
Statki na niebie
projekt 108 na niebie00 gwiazd DMR 1807
Ogień na niebie i zmiany na ziemi, Rok 2012, Rok 2013
STATKI NA NIEBIE (3)

więcej podobnych podstron