T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 1
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 2
Tłumaczenie nieoficjalne
Tłumaczenie to, w całości należy do autora książki,
jako jego prawa autorskie. Jest ono tylko i
wyłącznie materiałem marketingowym służącym
do promocji danego autora. Nie służy do
otrzymywania korzyści materialnych. Nie wyrażam
zgody na rozpowszechnianie go.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 3
Spis treści
Prolog………………………………………………5
Rozdział pierwszy………………………………….8
Rozdział drugi…………………………………….15
Rozdział trzeci.…………………...………........….18
Rozdział czwarty…………………………….……23
Rozdział piąty……………………….……………29
Rozdział szósty……………………….…………..35
Rozdział siódmy……………………….…………42
Rozdział ósmy….……………………….………..46
Rozdział dziewiąty……………………….………50
Rozdział dziesiąty……………………….……….56
Rozdział jedenasty……………………….………65
Rozdział dwunasty……………………….………68
Rozdział trzynasty……………………….……….73
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 4
Dedykacja
Dla wszystkich, którzy podjęli ryzyko…
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 5
Prolog
– Czy ty się słyszałeś, koleś? Masz dziewczynę, poważną dziewczynę i
pytasz, czy oboje możecie zatrzymać się u mnie na nieokreśloną ilość czasu? –
pytam mojego przyjaciela Josha, który przeprowadził się na drugą stronę kraju
do Nowego Jorku po ukończeniu studiów, aby uzyskać stopień medyczny na
Uniwersytecie Duke. Utrzymywaliśmy kontakt na takim poziomie, na jakim
faceci to robią. Wiesz, rozmowa czy SMS to tu, to tam. Ale nie widziałem go
przez te cztery lata, odkąd wyjechał. Bez względu na odległość, nadal uważam
go za jednego z moich najlepszych przyjaciół.
Josh się waha i to sprawia, że cisza miedzy nami staje się najdłuższą
statystycznie pauzą w rozmowie na odległość.
– Uch… tak – ale tylko póki nie staniemy na nogi. Nie chcę cię narażać
na niedogodności.
Wzdycham.
– Jezu, człowieku, nie wiem. Co się stało z nigdy nieustatkowaniem się w
życiu? Mamy dwadzieścia trzy lata. Jesteś naprawdę pewien tej dziewczyny?
Josh się śmieje, ciepło i przyjaźnie.
– Tak, jestem. Kiedy ją spotkasz, to zrozumiesz. Ona jest naprawdę inna.
– Słyszę uśmiech w jego głosie, jak również to, co myślę, że jest dźwiękiem
miłości. Ja pierdole, jak mój kochający imprezować przyjaciel, skończył
zakochując się w jakiejś dziewczynie w Nowym Jorku?
– Wiedziałem, że nigdy nie powinienem spuszczać cię z oczu. To jest
katastrofa. Co mam niby powiedzieć tym wszystkim dziewczynom, które za
tobą tęsknią, gdy cię nie ma?
On się śmieje. Nie wierzy mi. Ale, szczerze mówiąc, byłem o niego
pytany, kiedy napotykałem jakieś dziewczyny, z którymi chodziliśmy do szkoły.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 6
– Powiedz im, że jestem zajęty. Jakoś to przeboleją. To możemy
zatrzymać się u ciebie, czy nie?
Przyciskam palce do skroni.
– Nie wiem, człowieku, nigdy nie wpuszczałem lasek do mojego domu, i
jest w nim jedna łazienka, którą wypełni swoim kwiecistym gównem…
– Ona taka nie jest. Przysięgam. Łatwo się z nią dogadać, nie zużywa
całej ciepłej wody – nie będziesz nawet wiedział, że tam jest.
Przebiegam dłonią przez moje ciemnoblond włosy, pociągając za
końcówki zamyślony, zanim przenoszę rękę, aby pogładzić ogoloną część u
podstawy czaszki, na której widnieje plemienny tatuaż, który niedawno
wycierpiałem. Skóra jest jeszcze gładka w dotyku, gdzie atrament został
wprowadzony do mojego skalpu.
– Dobrze – ustępuję, wiedząc, że tak naprawdę nie mogę odmówić. Po
tym wszystkim, to Josh jest powodem, dzięki czemu pracuję teraz jako
tatuażysta. Rozniósł moje portfolio po okolicznych studiach i skończyło się na
tym, że dostałem się na staż, gdy byłem zbyt wielkim tchórzem, aby pokazać
komukolwiek moją pracę. – Przeniosę moje rzeczy do mniejszego pokoju, a
wasza dwójka może wziąć duży pokój.
– Nie ma mowy. Nie chcę ci zawracać głowy. Ten wolny pokój jest w
porządku. Będę pierwszorocznym rezydentem – stażystą – więc praca będzie
pochłaniać tyle mojego czasu, że właściwie nie będę tam bywał, a gdy Avery
dostanie pracę i przeniesienie do szkoły, jej również prawie nie będziesz
widywał.
Pokrótce, zastanawiam się, po co w ogóle przyjeżdżają tutaj razem. Jeśli
nigdy nie będą się widywać, to jak do cholery, będą tworzyć związek?
– Będzie dobrze. Ja ledwie sam bywam w domu, w każdym razie. Tak
długo, jak będzie mleko w lodówce i ciepła woda pod prysznicem, będzie w
porządku. Kiedy przyjeżdżacie?
Następuje cisza.
– W następnym tygodniu?
– W następnym tygodniu? Jezu, człowieku, to szybko. W porządku,
spotkamy się na lotnisku. Wyślij mi dane waszego lotu to przyjadę po was.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 7
Tylko powiedz swojej dziewczynie, że jeśli znajdę „kobiecą rękę” dodaną w
moim domu, oboje będziecie wywaleni na tyłki.
On się śmieje.
– Pewnie. Dam jej znać. I dzięki, kumplu, to wiele dla mnie znaczy.
– Pewnie. Do zobaczenia za tydzień.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 8
Rozdział pierwszy
– To jest takie ekscytujące. Nigdy wcześniej nie byłam w Kalifornii. Jest
tak ciepło – dlaczego kiedykolwiek stąd wyjechałeś? – pytam, kiedy Josh i ja
idziemy przez LAX obładowani bagażami, gotowi do rozpoczęcia nowego życia
razem w Kalifornii.
Urodziłam się i dorastałam w Nowym Jorku, byłam wychowywana przez
samotną matkę, więc nie zostawało zbyt wiele pieniędzy pod koniec żadnego
miesiąca (wakacje nie wchodziły w rachubę, więc nie zwiedziłam zbyt wiele
kraju, poza kilkoma wycieczkami autobusowymi, kiedy chodziłam jeszcze do
szkoły – aktualnie sądzę, że ta ilość słońca świecącego na zewnątrz lotniska jest
największą porcją światła słonecznego, jaką kiedykolwiek widziałam w jednym
miejscu).
– Wyjechałem, ponieważ nie zostałem przyjęty do Stanford – przypomina
mi Josh z lekkim uśmiechem. Wygląda na zmęczonego. Jego złotawobrązowe
włosy są uroczym bałaganem, a miękkie brązowe oczy wyglądają jakby
walczyły ze skupieniem i pozostaniem otwartymi. Lekki, ciemny zarost pojawił
się na jego brodzie, i zastanawiam się, jak powstał tak szybko, skoro widziałam
jak golił się dzisiejszego ranka.
Josh denerwuje się lataniem, więc nie spał całą poprzednią noc, a samolot
na drodze z JFK do tego miejsca ciągle wpadał w turbulencje, przez co on był
cały czas na krawędzi. Ja też nie spałam dobrze, przez ciągłe zamartwianie się o
niego, ale emocje wywołane nowym miastem przez chwilę utrzymują mnie
ożywioną.
– Cóż, Stanford jest do bani – mówię w odpowiedzi, gdy potajemnie czuję
się szczęśliwa, że go nie przyjęli, ponieważ w przeciwnym razie nie byłoby
mnie tutaj.
Jakby czytając w moich myślach, pochyla się i mówi:
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 9
– W każdym razie, cieszę się, że tak się stało, ponieważ jeśli nie
poszedłbym do Duke, jak spotkałbym ciebie? – wyciska pocałunek z boku mojej
głowy, a ja się uśmiecham, uczucie ciepła pojawia się w mojej klatce piersiowej,
kiedy życzę sobie, abyśmy nie nieśli tylu toreb, bym mogła go objąć.
– To dla nas? – pytam, patrząc w przód i widząc niską dziewczynę z
jasnoróżowymi włosami, kolczykiem w nosie i szminką w odcieniu głębokiej
czerwieni, trzymającą tablicę z „Josh&Avery” napisanej na niej grubym,
czarnym markerem. Pod spodem jest odręcznie rysowany obrazek z czaszką i
piszczelami. – To twój przyjaciel ze szkoły, Dylan? Ona myśli, że jesteśmy
piratami, trucizną, czy czymkolwiek? – Moje czoło marszczy się w zmieszaniu.
Myślałam, że Dylan to facet. Josh po prostu się śmieje.
– Nie, to nie jest Dylan. Faktycznie, nie jestem pewien, kto to jest. Musi
być jedną z jego przyjaciółek. – Unosi rękę i macha do niskiej dziewczyny, a
ona się szeroko uśmiecha.
– Dylan jest imieniem męskim, prawda? – pytam, nagle się zastanawiając,
czy błędnie nie założyłam tego wszystkiego. Nie, że ma to znaczenie, czy Dylan
jest dziewczyną. Tyle, że myślałam, że najlepszym przyjacielem Josha z liceum
był chłopak, i czuję się o wiele lepiej mieszkając z kolejnym chłopakiem niż z
kolejną dziewczyną. To nie tak, że nie mam zaufania do Josha z inną
dziewczyną w domu. Ja po prostu nie ufam innym dziewczynom w okolicy
Josha. On roztacza wokół siebie taką aurę, która wydaje się zwabiać do siebie
kobiety i musiałam w ciągu tych dwóch lat ostrzegać więcej niż kilka
dziewczyn, że on jest zajęty. On myśli, że moja zazdrość jest zabawna i
przysięga, że jego oczy podążają tylko za mną. Ale wystarczy, że zajrzę w te
jego pełne uczuć brązowe oczy i modlę się do Boga, żeby mówił prawdę. Nie
wiem, co bym bez niego zrobiła – co jest dokładnie powodem, dlaczego tutaj
jestem, oddalona o całą tą drogę w poprzek kraju od mojego domu i rodziny,
wprowadzając się do kogoś, kogo nawet nie znam, więc wszystko co możemy
zrobić, to rozpocząć nasze żyli długo i szczęśliwie.
Gdy Josh otrzymał powiadomienie, że został przyjęty do programu na
trzyletni staż w klinice w Szpitalu Dziecięcym w Los Angeles, byłam zarówno
podniecona i zdenerwowana. Wiedziałam, że to wielka sprawa – miejsce w tym
programie nie jest łatwe do zdobycia; ale wiedziałam też, że to będzie
oznaczało, że będzie musiał mnie opuścić.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 10
Próbowałam być silna i zrozumieć, że będzie tak tylko przez kilka lat, aż
skończę studia i również być może będę się mogła przenieść do Los Angeles
razem z nim. Ale, gdy pierwsza łza spadła, nie mógł znieść widzenia mnie takiej
zaniepokojonej i poprosił, abym przeprowadziła się z nim od razu. Moja mama
nie była zadowolona, ponieważ nie zapewniłam sobie przeniesienia przed
wyruszeniem tutaj. Ale wiedziałam głęboko w sercu, że nie mogłabym spędzić
dwóch lat tylko na rozmowach telefonicznych i sporadycznych wizytach Josha.
Postanowiłam więc zaryzykować i wyjechać razem z nim.
Oboje wiemy, że będzie ciężko. Zostanie lekarzem w diagnostyce jest
marzeniem Josha, i wiemy, że będzie przepracowywał niewiarygodnie długie
godziny, co oznacza, że niekiedy nie będę widziała go przez dni. Ale go kocham
i wspieram w dążeniu do realizacji marzeń, a widzenie go przez kilka godzin to
tu, to tam, to i tak lepsze, niż niewidzenie go w ogóle.
Nawet jeśli starał się zachowywać, jakby to nie było nic wielkiego, Josh
jest bardzo podekscytowany powrotem do Kalifornii. Dorastał w Encino, i
wyjechał tylko dlatego, aby móc iść do Duke. Jako najmłodszy z trzech
chłopców, Josh jako ostatni wyfrunął z gniazda, a jego rodzice w niedługim
czasie sprzedali wszystko. Na ten moment zwiedzają kraj w ogromnym
kamperze z naklejką na zderzaku, która mówi o przetracaniu dziedzictwa ich
dziecka. Ja myślę, że to zabawne, ale Josh i jego bracia nie widzą tego w ten
sposób. Więc zostawiam politykę jego rodziny jemu.
Jego oboje bracia są wyłączenie z ich własnego przeżywania przygód.
Jeden mieszka w Szwecji i przeprowadza jakieś badania antropologiczne,
podczas gdy drugi jest agentem na Wall Street. Spotkałam się raz z agentem na
drinka. Nazywa się Andrew i jest wierną kopią Josha. Ale nie miałam okazji,
aby dużo z nim porozmawiać, ponieważ przez cały czas był zajęty swoim
iPhonem.
Tak więc, bez żadnej rodziny, u której moglibyśmy się zatrzymać,
jesteśmy zdani na pobyt u przyjaciół. Josh mówi, że wynajęcie czegoś na własną
rękę będzie zbyt drogie na początek, i będąc wspaniałym człowiekiem, jakim
jest, postarał się, aby ta przeprowadzka była dla mnie tak łatwa, jak to możliwe,
poprzez zorganizowanie naszych wszystkich lotów i miejsca, gdzie będziemy
żyć – czyli tam, gdzie Dylan i niska dziewczyna z różowymi włosami
mieszkają…
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 11
– Dylan jest facetem. Był ze mną w drużynie koszykarskiej w szkole. Nie
poszedł do college’u i mieszka teraz w Santa Monica.
– Jak zarabia na życie?
– Jest tatuażystą w jednym z salonów na Venice Beach.
Moje usta tworzą kształt O, a kiedy zbliżamy się do dziewczyny
dostrzegam, że jest pokryta całkowicie kolorowymi tatuażami w górę ramion i
na klatce piersiowej. Z daleka myślałam, że to była jej koszulka, ale ona ma na
sobie letnią granatową sukienkę w groszki bez ramiączek z małą białą falbanką
u dołu.
Patrzy na mnie i uśmiecha się serdecznie, kiedy podchodzimy. Oddaję
uśmiech, ale kątem oka jej się przyglądam, zaciekawiona. Osobiście nigdy
wcześniej nie znałam nikogo z tyloma tatuażami. To znaczy, widziałam ludzi z
tatuażami, pokrywającymi każdy centymetr skory. Ale moja mam trzymała
mnie całkowicie z daleka od tego typu osób, więc nigdy wcześniej tak właściwie
nie znałam nikogo z tatuażami.
Zastanawiam się, co sprawiło, że podjęła decyzję, aby tak ozdobić swoje
ciało?
– Cześć! – Wyśpiewuje. – Jestem Kiera. Dylan miał klienta, więc poprosił
mnie, abym was odebrała. Mam nadzieję, że to wam nie przeszkadza.
Wyciąga rękę, a Josh ją łapie i nią potrząsa, uśmiechając się i dziękując
jej za poświęcenie swojego czasu (Mój mężczyzna jest taki uprzejmy! To
wywołuje mój uśmiech).
Potem potrząsa moją dłonią, a ja staram się być tak elokwentna, jak Josh.
Ale myślę, że mój uścisk był trochę za mocny (jestem beznadziejna w
regulowaniu mocy moich uściśnięć dłoni) i puszczam ją, brzmiąc jak zestaw bil,
kiedy mój głos wychodzi na zbyt głęboki, a moje pozdrowienia na nienaturalne.
Ona uśmiecha się grzecznie, albo nie zauważając, albo ignorując moje
zakłopotanie i oferuje pomoc przy niektórych naszych torbach. Nie wiem ile
może wziąć, dlatego, że jest taka mała, ale podaję jej plecak, a następnie
kierujemy się za nią do jej ognistoczerwonego kabrioletu, który, gdy Josh
wygłasza o nim komentarz, z dumą ogłasza, że jest z 1972, Mercury Cougar
XR7. Nie mam pojęcia co to wszystko znaczy, ale jak się na niego patrzy, to jest
fajny i w stylu retro, zupełnie jak ona (myślę, że nazywają jej wygląd
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 12
rockabilly
1
). Ale po raz pierwszy, kiedy uderzamy w 405, chciałabym mieć
gumkę do włosów, kiedy otwarty dach sprawia, że moje rude włosy latają, jak
tysiące małych biczy, które kłują wystarczająco, aby Christian Grey stał się
twardy. Łapię je i staram się spleść je w warkocz, zanim zmienią się w gniazdo
szerszeni, od których nigdy już nie będę mogła się uwolnić.
Przez resztę drogi trzymam końcówkę moich długich włosów, więc się
nie rozplątują i jestem wdzięczna, że to nie jest tak daleko.
Zatrzymujemy się przed żółtym domem, z płaskim dachem i pięknym,
zadbanym ogrodem po obu stronach długiej drogi, która prowadzi do białych
drzwi. Wymieniamy spojrzenia z Joshem, kiedy Roxy wyłącza silnik. Nie sądzę,
że to jest to, co każde z nas oczekiwało. Wygląda bardziej, jakby mieszkała tu
czyjaś lubiąca kolory babcia.
– Oto jesteśmy – mówi jasno, otwierając swoje drzwi i podchodząc do
bagażnika. Podążamy za nią, ona pomaga nam wyładować nasze torby, zabiera
nas do środka i pokazuje nam, gdzie mieści się nasz pokój, zanim pokazuje nam
ważniejsze szczegóły w małym domu – łazienkę, kuchnię, pralnię, pokój Dylana
(poza zasięgiem) i gabinet. Rozglądam się dookoła, zauważając, że meble
również wyglądają dość przestarzało – całkowity misz-masz. To tak, jakby
wszystkie one zostały zakupione wraz z nieruchomością.
W salonie, naprzeciwko czarnej skórzanej kanapy, stoi płaski telewizor, a
po obu stornach znajdują się dwa pojedyncze fotele. Jeden z nich pokrywa
szmaragdowozielona skóra, a drugi wygląda jakby pochodził z lekarskiej
poczekalni, z jasnoczerwoną tkaniną. Otaczają one stolik, który wydaje się być z
grubego drzewa, które zostało pokryte żywicą i puste w środku. A na ścianie
jest, jak żywy, obraz starszego pana z monoklem na oku i wąsami.
Kuchnia jest jasna. Szafki są niebieskie, a kafelki na ścianach białe i
królewsko niebieskie. Łazienka jest taka sama, a sypialnia, w której się
zatrzymujemy ma staro wyglądające ramy łóżka, które mogło należeć do pana
Wikinga na podstawie ozdobnych rzeźbień, przechodzących przez cały
zagłówek. Nie jestem pewna, jak wygląda pokój Dylana, ale zgaduję, że jest
mniej więcej tego samego elektrycznego gustu. Nie jest źle; jest po prostu…
inaczej. Aczkolwiek, jedyną rzeczą, która się dla mnie wyróżnia, są wbudowane
regały w całym domu, na których nie stoi nawet jedna książka. Dziwne.
1
Gatunek myzyczny
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 13
– To jest chyba na tyle – Roxy uśmiecha się, kiedy kończy, wyciągając w
naszą stronę klucz. Josh jej dziękuje i wsuwa go do kieszeni.
Zaczynamy ją odprowadzać i nic nie mogę poradzić, że zadaję pytanie,
które nurtuje mnie odkąd zaczęła nas oprowadzać po domu.
– Jesteś dziewczyną Dylana? – jej idealne brwi unoszą się i odwraca się w
moją stronę, wybuchając śmiechem, jakbym właśnie powiedziała
najzabawniejszy rzecz na świecie. Josh się do niej przyłącza, więc zastanawiam
się, czy czegoś nie pominęłam.
– Nie, kochanie. Dylan nie ma dziewczyny. Nigdy nie miał i jestem
pewien, że nigdy nie będzie miał – Josh wyjaśnia sumiennie.
– Och – mówię, kiedy nagle doznaję oświecenia. To wszystko teraz ma
sens – elektryczny dom i dobrze utrzymane ogrody… – Więc jest gejem?
Następuje kolejny wybuch śmiechu u ich dwójki, kiedy Josh kładzie rękę
na mojej szyi i całuje mnie w głowę.
– Jesteś przesłodka – śmieje się. – Nie, Dylan nie jest gejem. Wręcz
odwrotnie – rozszalałym heteroseksualistą, który boi się zobowiązania.
– Z braku lepszego słowa jest męską dziwką – dodaje Roxy. – Ale nie
martw się, nigdy tutaj nie przyprowadza swoich kobiet. To jest miejsce, które
nazywa „strefą wolną od cipek”.
Moje usta się otwierają i oblewam się rumieńcem. Josh zauważa moje
zakłopotanie, mylnie intepretując rozmowę i pociera rękę w górę i w dół mojego
ramienia.
Roxy kontynuuje:
– Wolno mi tutaj przychodzić tylko dlatego, że jesteśmy przyjaciółmi.
Jestem zamężna i nigdy nie byłam zainteresowana tą całą rutyną: wysoki i
przystojny zły chłopiec. Ja wolę miłych i przytulaśnych, takich jak mój George.
– Wyciąga telefon i pokazuje nam zdjęcie swojego męża, który wygląda po
prostu dokładnie tak, jak go opisała – jak dorosły cherubin, szczęśliwy i
uśmiechnięty.
Patrzy na nie ponownie z wyrazem uwielbienia, a następnie chowa telefon
z powrotem do torebki.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 14
– Tak czy inaczej – mówi, wygładzając ręką przód jej sukienki. – Lepiej
już będę się zbierać. Jestem pewna, że wasza dwójka potrzebuje trochę czasu na
zadomowienie się. Witamy w Kalifornii.
– Dziękujemy, Roxy – mówi Josh i dziękuje jej, kiedy odchodzi.
Łapiąc moją dłoń, Josh przyciąga mnie do siebie i otula ramionami.
Wdycham jego znajomy zapach, czując się lekko zmęczona i przytłoczona.
– Witaj w naszym nowym domu, kotku.
Uśmiecham się do niego.
– Podoba mi się, jak to brzmi.
– Mi też. – Mówi, obniżając usta do moich i całuje mnie powoli i miękko,
co powoduje, że mój oddech i tętno przyspieszają, kiedy mój organizm na niego
reaguje. – Chodźmy się rozpakować – szepcze ochrypłym głosem, kiedy się
odsuwa. – A kiedy mówię „rozpakować” mam na myśli rozebranie się i
uprawianie dzikiej małpiej miłości w naszym wikingowym łóżku.
– Wiedziałam, że też o tym pomyślałeś! – śmieję się, gdy sięga po mnie i
przyciąga mnie w swoje ramiona.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 15
Rozdział drugi
– Każdy ma się tam dobrze? – pytam przez ramię, kiedy Roxy z
powrotem jest w sklepie. Bez powiedzenia czegokolwiek, odkłada swoja torbę
na zapleczu, a następnie idzie prosto do mnie i zatrzymuje się obok mnie,
pochylając, aby skontrolować tatuaż, nad którym pracuję. Jest to tatuaż
plemienny wokół ramienia faceta. Wykonałem ich tak wiele, że mogę je robić
we śnie, ale klient jest tak jakby trochę cipką i wije się jak trzylatek w
przypadku robaków. To jest kurewsko niedorzeczne.
– Tak, z nimi świetnie. Dziewczyna wydaje się jednak dość prosta. Sądzę,
że jej oczy po prostu spieprzyły do tyłu głowy, kiedy zobaczyła mnie z bliska.
Odpowiadam jej z roztargnieniem, kiedy cieniuję geometryczny wzór,
który okala jego rękę.
– Josh zawsze lubił je dobre i czyste. Zwykle je deprawował, a potem
odsuwał na bok. Nie jestem pewien, dlaczego tak długo jest z tą jedną…
– Czy ja mogę ją zgorszyć? – Roxy pyta złośliwie.
Chichoczę do siebie, ale zachowuję koncentrację na obrazku, który
wykonuję na skórze mojego klienta.
– Jeśli musisz.
– Och, zrobię to. Deprawowanie młodych niewinnych dziewcząt jest
jednym z moich ulubionych zajęć. A ostatnio jak sprawdzałam, było również
twoim.
– Nie mogę naprawdę zgorszyć dziewczyny mojego najlepszego
przyjaciela, racja? Ze sposobu w jakim o niej mówił, prawdopodobnie będą
małżeństwem przed skończeniem przez niego dwudziestu pięciu lat.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 16
– Nie ma nic złego w braniu ślubu młodo. George i ja pobraliśmy się w
wieku dwudziestu dwóch lat, a osiem lat później, wciąż nasze małżeństwo jest
silne.
– Tak. Cóż, wasza dwójka jest wyjątkiem, nie regułą.
– Być może – wzrusza ramionami, zanim podchodzi do swojego
stanowiska i wyciąga swój szkicownik. Przez chwilę po prostu siedzi na kanapie
pod ścianą, drapiąc się swoim ołówkiem, a potem ponownie się do mnie
odzywa.
– Nie ma potrzeby, abyś deprawował ją seksualnie.
– Co? Kogo? – pytam, marszcząc czoło, zanim przypominam sobie o
czym mówiła. – Och, Avery?
– Tak. Mówię o wprowadzeniu jej w świat zabawy. Wygląda jakby mogła
chcieć tego. Powiem ci coś, założymy się – kto pierwszy ją przekona, aby
zrobiła sobie tatuaż, wygrywa.
– W porządku, wchodzę w to. Co dostaje zwycięzca?
Zatrzymuję się, kiedy mój klient zmienia pozycję i patrzę, jak Roxy
wykrzywia usta i myśli.
– Zwycięzca otrzymuje tysiąc dolarów i szansę, aby umieścić jakikolwiek
chce tatuaż na ciele tej drugiej osoby.
Myślę przez chwilę, wiedząc, że ona umierała, aby wytatuować mi węża
wokół łydki od wieków. To fajny pomysł, a ona jest świetną tatuażystką. Ale to
zajmie wieki, a ja nie mam cierpliwości do siedzenia przez tyle czasu.
– Zgoda – mówię, wyciągając w jej stronę rękę, aby przypieczętować
zakład.
Odkładając na bok szkicownik, przechodzi przez niewielki sklep i wsuwa
rękę w moją, uśmiechając się szeroko z tymi swoimi białymi zębami, lśniącymi
pomiędzy jej pulchnymi wargami (dlaczego jeszcze nie uderzyłem do tej
dziewczyny? Ach tak – jest zamężna i pracujemy razem. Nie mogę tego
spieprzyć).
– Zgoda – kiwa głową. Jej uśmiech wciąż jest na miejscu, kiedy się
odwraca i przechodzi przez pomieszczenie, aby pójść i porozmawiać z naszym
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 17
praktykantem, który w ciszy przegląda wspólne projekty na lightboxie
2
za
recepcją.
– Jesteście źli – mój klient mówi ze śmiechem, kiedy zanurzam igłę w
puli atramentu.
Kręcę głową z uśmiechem.
– Nie, stary. My po prostu czynimy świat lepszym miejscem jednym
tatuażem na jakiś czas.
2
Płaskie pudełko, zboku ma zamontowane przezroczyste szkło i światło elektryczne, tak aby zapewnić
równomierne oświetlenie płaskiej powierzchni. Podobne do tego w studiu fotograficznym.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 18
Rozdział trzeci
– Może powinniśmy iść kupić jedzenie? – mruczę, leżąc na piersi Josha,
zupełnie naga, moje całe ciało jest usatysfakcjonowane.
Josh zaciska ramiona wokół mnie.
– Sen. Potem jedzenie. – Jego głos jest senny, a oddech głęboki. Nie mam
serca zmusić go do wstania, kiedy oczywiste jest, że musi odpocząć.
– Okej – szepczę, tuląc się do jego piersi. Leniwie przesuwam ręką w górę
i w dół jego brzucha, czekając, aż jego oddech się zmienia i wyrównuje.
Następnie wysuwam się spod jego ręki, wiedząc z doświadczenia, że to go nie
przebudzi, ponieważ Josh śpi jak zabity (pewnego razu, kiedy zostałam w jego
kampusowym pokoju, w środku nocy załączył się alarm przeciwpożarowy.
Wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam panikować, a jedynym sposobem na
obudzenie go, było zadzwonienie na jego komórkę. To jest tak, jakby się
wyłączał, czy coś).
Biorąc kilka rzeczy z torby, udaję się do łazienki i biorę szybki prysznic,
zanim ubieram się w krótkie spodenki i bladoniebieską bluzkę, wiążąc swoje
długie rude włosy w kucyk. Potem wyszukuję w przeglądarce Google
najbliższego supermarketu, kiedy mój żołądek zaczyna głośno burczeć (mam
absurdalnie szybki metabolizm i jem jak świnia w korycie. Nie jest to zbytnio
wytworne i moja matka mnie za to karciła wielokrotnie, ale nie mogę nic na to
poradzić – jestem głodna). Na szczęście w niewielkiej odległości znajduje się
sklep spożywczy, więc wpakowuję moje stopy w buty, łapię torebkę i wychodzę
na słońce, pozwalając, aby mój żołądek podjął wszystkie decyzje.
***
– Nie, nie, nie, nie – jęczę, opierając się o zablokowane drzwi. Całkowicie
zapomniałam wziąć klucza, który Roxy dała Joshowi, a teraz nie mogę dostać
się do środka, podczas gdy on drzemie na górze. Artykuły spożywcze się
zepsują, jeśli szybko się nie obudzi.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 19
– Josh! – krzyczę, mając nadzieję, że się obudzi i mnie usłyszy. Nie mam
takiego szczęścia.
Odwracam się, siadając na betonowych schodkach i stawiam torby z
zakupami obok mnie, zanim mrużę oczy, spoglądając na popołudniowe słońce.
Lody się roztopią. Mleko skiśnie, a mięso się ugotuje, zanim dostanę się do
środka.
Otwieram torebkę, szukając komórki, abym mogła przynajmniej
spróbować do niego zadzwonić, ale kiedy to robię, wyraźnie słyszę
rozbrzmiewającą muzykę z przedniej części domu. Nie ma szans, żeby go
usłyszał.
– Josh! – krzyczę po raz ostatni, ale nic to nie daje. Wszystko, co mogę
zrobić, to oprzeć się o drzwi i czekać. W końcu kiedyś się obudzi i kiedy
oddzwoni, powiem mu, żeby mnie wpuścił… ech.
Moje plecy i szyja mnie dobijają i nie mogę doczekać się już powrotu do
domu, wzięcia gorącego prysznica i zjedzenia czegoś, zanim uderzę do kilku
klubów z przyjaciółmi. Może jeszcze szybko przywitam się z Dylanem i jego
dziewczyną. Myślę, że mogliby do nas dołączyć, jeśli by chcieli – choć w
pewnym sensie liczę, że będą zbyt zmęczeni po podróży, aby chcieć się dziś
wieczorem bawić. W ten sposób nie muszę czuć się za nich odpowiedzialny i
będę mógł wyjść z domu z kimkolwiek będę chciał (w tym momencie cieszę się
towarzystwem DJ, przyjaciółki Roxy. Nie jest ona zainteresowana
czymkolwiek, co wiąże się ze snem, a mi to pasuje, ponieważ nie muszę
wykonywać ubrać-się-i-wyjść-zanim-ona-spróbuje-się-przytulać manewru).
Elektra w wykonaniu Refused pojawia się na mojej liście odtwarzania i
podgłaszam muzykę, skręcając za rogiem w moim czarnym Camaro – moją
dumą i radością. Mój dom pojawia się w zasięgu wzroku i pozwalam sobie na
lekkie westchnienie. Tak bardzo, jak się cieszę, że Josh jest ponownie w
mieście, nie jestem zbyt chętny do życia z parą. Związki wprowadzają zamęt.
Dorastałem z matką, która miała ciąg bezużytecznych facetów, i ostatnią rzeczą
jakiej potrzebuję, to ponownie te bzdury o walczących parach.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 20
Kiedy się zbliżam, moje czoło lekko się marszczy. Na ganku siedzi
dziewczyna jedząc palcem lody. Jest cholernie oszałamiająca (jeśli pociąga cię
idea młodszej wersji kapłanki płomieni z Gry o Tron). Ma ciemnoczerwone
włosy, które wyglądają na miedziane przez promienie słoneczne, gładką bladą
skórę i jasnego koloru oczy. Nawet z mojego miejsca w samochodzie widzę jak
jasne są – zgaduję, że niebieskie. Ubrana jest w krótkie wycięte spodenki,
bluzkę na krótki rękaw i conversy, a włosy związane w prostym stylu. Myślę, że
Josh nie kłamał, kiedy mówił, że jest bardzo skromnym typem dziewczyny. Nie
to, że ona rzeczywiści potrzebuje tych wszystkich dodatkowych rzeczy –
rozumiem, dlaczego wpadła Joshowi w oko…
Kiedy widzi mnie wjeżdżającego na podjazd, oblizuje palec, jak mnie
obserwuje, zamykając lody i wkładając je do torby przy jej boku. Coś w
sposobie, w jaki tak mi się przygląda cały czas, sprawia że gardło mi się lekko
zaciska, więc odwracam wzrok. Nie spodziewałem się tego i muszę potrząsnąć
głową, aby oczyścić moje myśli (Myślałem, że jest z niej niewiniątko?).
Przebiegam ręką przez włosy, chwytając garść i pociągam do góry,
uspakajając się, zanim wysiadam z samochodu.
– Avery? – pytam, gdy zbliżam się do niej, moje buty szurają lekko na
betonie, kiedy łańcuch przywiązany do mojego portfela i spodni huśta się i
uderza w moje udo.
Ona nadal siedzi i mruży na mnie oczy z dziwnym wyrazem twarzy.
Kurwa, jest gorąca, a jej skóra jest całkowicie nienaruszona – bez skazy, śladów
lub plam. To doskonałe płótno, i poza wszelkimi innymi okolicznościami,
chciałbym je uszkodzić w każdy możliwy sposób…
– Tak, jestem Avery. A ty Dylan? – kiwam głową, a ona się uśmiecha,
następnie wskazując przez ramie na zamknięte drzwi. – W pewnym sensie się
zatrzasnęłam.
Spoglądam na nią w dół, jej długie nogi są przechylone, tak że palce u
stóp zwrócone są do wewnątrz, a kolana się stykają. Jest w pewnym sensie
urocza. Dlaczego mam ochotę pociągnąć za ten kucyk?
Sięgam, chwytając jedną z papierowych toreb wypełnionych zakupami;
tą, w której są zjedzone do połowy lody.
– Roxy nie dała ci klucza? – pytam płasko.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 21
Wstaje i podnosi drugą torbę, trzymając ją niezręcznie za sobą.
– Dała. Po prostu go zapomniałam. To było głupie…
– Jest w porządku. – Używając mojego klucza, odblokowuję drzwi i
przytrzymuję je otwarte, aby ją przepuścić, obserwując sposób, w jaki się
porusza, kiedy niesie torbę do kuchni. Mimo tego jak skrępowana wydawała się
na zewnątrz, istnieje pewien wdzięk w jej ruchach i naprawdę bardzo fajne
skrzywienia w je figurze. Jest szczupła, ale umięśniona. Myślę, że biegała na
bieżni w Duke, albo coś, bo ma potężnie wyglądające nogi.
Z rodzaju tych, które chcesz mieć owinięte wokół siebie… Zamykam oczy,
zmuszając się, aby wykluczyć tę myśl, zanim się rozwinie.
– Nie wiem, czy coś z tego uda mi się uratować – rozmyśla, umieszczając
torbę z jedzeniem na ladzie przed wyjęciem jej zawartości. Jest całkowicie
obojętna na myśli krążące mi w głowie, gdy odkręca korek z galonu mleka i
wącha je (naprawdę muszę przestać patrzeć na każdą kobietę, którą spotykam
moim fiutem przed mózgiem). – Pachnie dobrze – patrzy na mnie i uśmiecha się
– szczerze, otwarcie. – Wygląda na to, że uratowałeś mój dzień.
– Nie jestem bohaterem – przyznaję, kładąc torbę, którą niosłem, na
ladzie. Następnie wyciągam pudełko lodów. – Wygląda na to, że masz jedną
ofiarę wypadku.
Uśmiecha się i bierze ode mnie Chunky Monkey.
– To nigdy nie trwa długo – mówi z przymrużeniem oka, wrzucając je do
kosza obok lodówki.
Przyglądam jej się przez chwilę, kiedy odwraca się do mnie z uśmiechem
na twarzy. Nie ma w niej ani jednego kawałka obaw, niepokoju, czy nawet
ciekawości na twarzy w konfrontacji z facetem, którego całe ramiona są pokryte
tatuażami, tak jak skalp. Wpatrując się w nią otwarcie, zastanawiam się, czy
może pierwotna ocena Roxy nie była zła. Może ona wcale nie jest taka naiwna i
niewinna. Może jest po prostu miłą osobą. Może jest tak szczera, że to widać na
jej twarzy…
Ona przechyla głowę na bok w pytaniu, a ja zdaję sobie sprawę, jak długo
na nią patrzyłem, a potem odwracam wzrok.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 22
– Idę pod prysznic. Rozgość się. Tylko nie używaj gorącej wody, póki nie
skończę, jeśli możesz.
– Jasne – uśmiecha się, opierając o ladę. – Miło było cię poznać, Dylan.
Podoba mi się sposób, w jaki moje imię brzmi na jej języku. Chciałbym
usłyszeć jak by je krzycz… Cholera. Przestań!
– Ciebie też – bełkoczę, kiedy udaję się w kierunku schodów, zdając sobie
sprawę w połowie drogi, że nawet nie zapytałem o Josha.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 23
Rozdział czwarty
– Byłaś na zakupach – komentuje Josh, zaciskając ramiona wokół mojej
talii, kiedy wsadza nos w moją szyję, podczas gdy ja gotuję nam jakieś
paszteciki z mielonej wołowiny na kolację.
Opieram się o niego i uśmiecham na jego uwagę.
– Byłam. I byłby również dzisiaj deser, ale zatrzasnęłam się na zewnątrz,
a ktoś nie miał swojej komórki w sypialni, więc nie mogłam cię obudzić, żebyś
zszedł i otworzył drzwi.
– Cholera, kochanie, tak mi przykro.
Odwracam się w jego ramionach i zarzucam mu ręce wokół szyi,
zanurzając palce w jego grubych brązowych włosach.
– W porządku, spotkałam Dylana i mnie wpuścił.
Usta Josha lekko opadają.
– Ach tak? I jak poszło?
– Dobrze – wzruszam ramionami i wracam myślami do wytatuowanego
mężczyzny z niechlujnym, wyglądającym na blond irokeza, uczesaniem, który
przyszedł do mnie na zewnątrz. Zastanawiałam się, jak rodzi sobie w takim
upale będąc w czarnych dżinsach i czarnej bluzce na krótki rękaw. Czy czarny
nie pochłania ciepła i nie czujesz się w nim jeszcze goręcej? – Wypuścił mnie
do środka i pomógł wnieść zakupy.
Brwi Josha się unoszą.
– Hmm – mówi z namysłem.
– Co? – pytam, zastanawiając się, co oznacza ten dźwięk.
– Nic, to po prostu nie jest normalne, że jest miły dla dziewczyn. Cieszę
się, że był uprzejmy dla ciebie.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 24
– Ledwo zamieniliśmy dwa słowa do siebie. Ale tak, był miły.
– Mówisz o mnie źle, kolego? – pyta Dylan ze śmiechem, gdy pojawia się
u podstawy schodów. Josh wydaje głośny okrzyk radości, szczęśliwy z powodu
ponownego zobaczenia swojego przyjaciela. Dają sobie męski uścisk i
uśmiechają się, jak dawno nie widzący się przyjaciele, którymi są, rozmawiają
przez długi czas, podczas gdy wielokrotnie mówią sobie nawzajem, jak to
dobrze widzieć się znowu.
– Zaczynasz pracę w poniedziałek, prawda? – pyta Dylan i kiwa głową na
Josha.
– Tak. Zero odpoczynku. Dołączysz do nas na kolację?
– Zrobiłam więcej – dodaję, wiedząc, że prosty posiłek pasztecików z
mielonej wołowiny, sałatka i chleb będzie łatwo podzielić na trzy osoby.
– Nie. Ruszam do klubu. Jesteście mile widziani, jeśli chcecie dołączyć.
Możemy wypić kilka powitalnych drinków.
Josh patrzy na mnie, a ja wzruszam ramionami, zgadzając się i będąc
szczęśliwa z czymkolwiek, co postanowi, a znając moją energię, wkrótce będę
wyczerpana. Ale jestem gotowa przejść przez to. To może być jedyny weekend,
w którym będzie miał możliwość wyjść ze swoim przyjacielem, zanim
rozpocznie pracę i stanie się ona tak wymagająca, że będzie niespotykany w
domu.
Kiedy się odwracam i kładę paszteciki na półmisku, patrzę na Dylana.
Patrzy na mnie w ten sam dziwny sposób, co wcześniej. To sprawia, że czuję się
dziwnie i zastanawiam się, czy moje włosy nie wyglądają upiornie lub czy nie
mam czegoś na twarzy. Sięgam i wygładzam dłonią włosy, a następnie
przecieram tyłem dłoni twarz. Wygląda, że wszystko dobrze…
– Nie masz nic przeciwko, jeśli zostaniemy dzisiejszego wieczoru? Myślę,
że Avery jest lekko rozbita. Może piątek?
Dylan uśmiecha się i przenosi swoje orzechowe oczy z powrotem do
Josha.
– Oczywiście, człowieku. Nie ma problemu. Dobrze cię widzieć. –
Uderza Josha w ramię w przyjaznym geście, a następnie chwyta klucze przed
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 25
machnięciem nam przez ramię i udaje się do drzwi. Czekamy kilka chwil, zanim
słyszymy huk silnika w samochodzie budzącego się do życia i jak odjeżdża.
– Nie miałabym nic przeciwko, jeśli chciałeś pójść – mówię, niosąc nasze
jedzenie do stołu. Josh pomaga i siadamy razem.
– I miałbym zrezygnować z całej nocy tylko dla naszej dwójki? Żadnych
akademików i przerywających matek – nie przepuszczę takiej okazji.
Czuję jak rumieniec formuje się na moich policzkach, kiedy napotykam
głód w jego oczach i czuję pobudzenie w dolnych częściach mojego brzucha.
– Zaczynam żałować, że również się nie przespałam.
***
– Ten? – pyta Josh, kiedy stoimy przed 1999 Pontiac Sunfire SE. Jest
czarny, ale oczywiste jest, że w pewnym momencie miał wymienianą maskę,
jako, że jest ona w bardziej matowym kolorze węgla drzewnego.
– To tylko tysiąc, więc mieści się w naszym budżecie. Może powinieneś
poprosić o jazdę próbną?
Spogląda do wnętrza przez szybę.
– Jest na nim ponad dwieście tysięcy i wgniecenie z boku. Może zejdą
trochę z ceny.
– Cóż, tak długo, jak jeździ i jest to bezpieczne… – pytam, patrząc na
samochód z niepokojem. Będąc rodowitą nowojorczanką, nigdy nie miałam
powodu, aby zrobić prawo jazdy, i żaden z moich przyjaciół również go nie
miał. To wszystko jest dla mnie bardzo nowe.
Sprzedawca podchodzi i zaczyna rozmawiać z Joshem, kompletnie mnie
ignorując, kiedy szwargoczą o specyfikacji samochodu. Jest piątek po południu,
a parking jest dość cichy. Odchodzę, opieram się o drzwi samochodu obok nas i
wyjmuję telefon, aby zabić trochę czasu na graniu w Candy Crush, podczas gdy
oni rozmawiają na tematy biznesowe.
Rzekomo, tylnie siedzenia są wystarczająco przestronne tylko dla małego
dziecka lub krasnoludka, więc kiedy biorą go na jazdę próbną, zostaję siedząca
na warsztatowym siedzeniu, tylko z moim telefonem do firmy.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 26
– Hej! – słyszę po chwili. Kiedy patrzę w górę, okazuje się, że to Roxy i
idzie ulicom z mężczyzną, w którym rozpoznaję jej męża, dzięki zdjęciu, które
mi pokazała. Kiedy powiedziała, że jest niski, nie kłamała. Jest nawet niższy niż
ona, a ona sięga mi tylko do ramienia – mam 170 cm wzrostu. Patrząc na nich,
zdaję sobie sprawę, że są dokładnie odpowiedniego rozmiaru, by zmieścić się na
tylnych siedzeniach Pontica.
– Hej, co tutaj robisz?
– Wzięłam sobie przerwę, by odwiedzić Georgie’a. – Patrzy na męża z
uwielbieniem. – Bierzemy jedzenie dla wszystkich z salonu. Chcesz iść i go
zobaczyć?
– Och, czekam, aż Josh wróci.
– Nie możesz tutaj siedzieć sama. Zadzwoń do niego, albo napisz, i
powiedz mu, że spotkacie się tam.
Kręcę głową, nie chcąc zostawić Josha, aby czuł się, że musi sam
podejmować decyzję w sprawie samochodu – nie to, że w rzeczywistości jestem
pomocna w jakiś sposób – i to są jego pieniądze, i jego samochód… Jestem
pewna, że wolałby, żebym była z kimś, kogo zna, niż siedziała tu sama…
Wystukuję wiadomość do niego, a następnie wstaję i podążam za Roxy i
Georgiem.
– Jasne. Brzmi na więcej zabawy, niż siedzenie tutaj.
Roxy uśmiecha się, a następnie przedstawia mnie mężowi, podczas gdy
szczebiocze nieustannie przez kilka przecznic, które pokonujemy idąc do Venice
Beach. Wydaje się, że jest tutaj kilka salonów tatuażu, a ona prowadzi nas do
jednego o nazwie „Flesh Art.”.
Nigdy wcześniej nie byłam wewnątrz salonu tatuażu, a gdy wchodzę do
środka, nie jest tak, jak się spodziewałam. Przypuszczam, że myślałam, że
będzie trochę… brudno. Ale to nie jest nic w tym rodzaju. Wszystko jest jasno
oświetlone, a ściany ozdobione są ręcznie malowanym muralem
przedstawiającym różne style tatuażów. Szum pistoletów mogę usłyszeć z mojej
lewej, ale są poza zasięgiem mojego wzroku, póki nie mijam recepcji i nie
przechodzę do poczekalni, gdzie znajduje się przy ścianie kanapa i
podwyższenie, na którym znajduje się sześć różnych miejsc, gdzie robione są
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 27
tatuaże. Widzę zgarbionego Dylana nad klientką, który pochylony jest do
przodu, podczas gdy tatuuje szereg kwiatów na dolnej części jej pleców.
– Mamy gościa – wyśpiewuje Roxy i zastanawiam się, czy on jest
kiedykolwiek nieszczęśliwa.
Dylan zatrzymuje się i odwraca, by spotkać moje oczy.
– Hej – mówi z lekkim skinieniem głową, co jest niewielką reakcją na
moją obecność – nie to, że oczekuję, że zareaguje na mnie. Jestem pewna, że
jestem zbyt przeciętna, by zainteresować mężczyznę takiego jak on i rude nie są
dla każdego… Plus, wydaje mi się, że ma te całe zły-chłopiec wibracje, co nie
pasuje do mojej podążaj-prawidłową-ścieżką-i-zaplanuj-swoją-przyszłość
osoby. Nie to, że powinnam dbać o cokolwiek z tego, ale mam nadzieję, że uda
mi się znaleźć sposób, by pewnego dnia się z nim zaprzyjaźnić – przynajmniej
przez wzgląd na Josha.
– Hej – odpowiadam, podchodząc bliżej, by móc podziwiać jego pracę. –
To wygląda naprawdę pięknie – komentuję, a on kiwa głową, jakby nie chciał
by mu przerywano. Więc wracam do miejsca, gdzie stoi Roxy wraz z Georgem i
rozmawia z innym artystą. Przedstawia go jako Marka, a on potrząsa moją ręką
w powitaniu.
Wydaje się miły. Jest ode mnie trochę wyższy, z ciemnymi włosami,
które w pewnym sensie są długie i krótkie w tym samym czasie. Są
wystylizowane, więc wszystkie kosmyki stoją pod dziwnymi kątami. Podobnie
jak inni, pokryty jest tatuażami, chociaż jedna ręką wygląda tak, jakby prace
dopiero były nad nią rozpoczęte. I ma przyjazne brązowe oczy.
Przez jakiś czas wszyscy rozmawiamy, ale potem wchodzi klient, co
George bierze jako znak do wyjścia i mówi innym, że zobaczy się z nimi
wieczorem. Patrzę na Roxy z zaciekawieniem, zastanawiając się, co planują
robić. Nie dlatego, że spodziewam się otrzymać zaproszenie; to po prostu fakt,
że z natury jestem ciekawska. Czasami jest to dobra rzecz; czasami sprawia, że
wyglądam na arogancką i niegrzeczną.
– Powinnaś iść z nami, Avery. Ty i Josh – idziemy na otwarcie nowego
klubu wieczorem. Nazywa się Vibe. Powinno być dużo zabawy.
Spoglądam na Dylana, który zauważyłam że przestał wykonywać swoją
pracę i zwrócił swoją uwagę na nas, podczas gdy reguluje coś w pistolecie,
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 28
którego używa. Jego oczy na chwilę wędrują do mnie, więc nie mogę
powiedzieć, czy jest w porządku z pomysłem nas idących, czy nie, a ja nie czuję
się w stanie do podejmowania takich decyzji bez uprzedniego porozmawiania z
Joshem – zna ten świat lepiej niż ja.
– Brzmi dobrze, ale najpierw muszę zobaczyć, co Josh chce robić –
mówię Roxy, która się uśmiecha i kiwa głową w akceptacji.
Kiedy ponownie patrzę na Dylana, widzę że rozwiązał już jakikolwiek
problem miał i wrócił do barwienia kobiecej skóry. Może w ogóle nie zwrócił na
to uwagi?
Rozmawiam jeszcze trochę z Roxy, a ona przedstawia mi trochę bliżej
proces przez który przechodzą, zanim projekt tatuażu jest gotowy dla klienta. To
wszystko jest bardzo interesujące, wymaga dużo umiejętności do opanowania i
uwielbiam przeglądanie ich portfolia i oglądanie wzorów na prawdziwej skórze.
Naprawdę to jest piękne, a im więcej mi o tym opowiada, tym bardziej widzę to
jako formę sztuki.
Nie trwa długo, zanim dociera do nas Josh po zakupie Pontiaca za jedyne
osiem stów.
– Nigdy nie wątpiłam w twoje umiejętności negocjacyjne – mówię mu,
jak owijam ręce wokół jego szyi i go całuję. Zanim zabiera mnie na przejażdżkę
wzdłuż Ocean Road naszym nowym samochodem, Roxy mówi mu o otwarciu
klubu.
– Chcesz iść? – pyta mnie.
– Byłabym szczęśliwa, jeśli byśmy się wybrali. Może być zabawnie.
– Oczywiście – mówi z uśmiechem. – Do zobaczenia w takim razie.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 29
Rozdział piąty
– Nadchodzą – zwraca uwagę Roxy, jak Josh i Avery dostrzegają nas
czekających na nich przed Vibe. – Ten Josh jest dobrze wyglądającym facetem.
Avery też się odstrzeliła – myślę, że brakuje jej tylko jakiegoś tatuażu na
ramieniu.
Uśmiechając się, przytakuję w zgodzie, obserwując jak się do nas
zbliżają. Josh ma na sobie parę ciemnych dżinsów i białą koszulę na guziki z
podwiniętymi rękawami. A Avery, no cóż, po prostu zapiera dech w piersiach.
To znaczy, jest ładna na co dzień, ale ubrana do klubu jest… jest… no cóż, no
zapierająca dech.
Ma na sobie dopasowaną zieloną sukienkę bez rękawów. Dekolt, który
wycięty jest w kształcie serca, wypycha jej piersi do góry i na zewnątrz, co
sprawia, że naprawdę ciężko jest na niego nie patrzeć. Ma pasek tuż poniżej talii
i błyszczące wykończenie u dołu, cała sukienka idealnie otula jej kształty. Ma
szpilki więc jest teraz tak samo wysoka jak Josh. On idzie dalej, uśmiechając się
jakby był najszczęśliwszym facetem na świecie, jego ramię otacza jej smukłą
talię, a ja przyłapuję się na myśleniu, że może tak właśnie jest, bo jest w niej coś
takiego…
– Cieszę się, że się wam udało dotrzeć – mówię, kiwając do Josha,
podczas gdy Avery zaszczycam tylko szybkim spojrzeniem, by moje oczy nie
utknęły na niej.
Cholera, wygląda gorąco dzisiejszego wieczoru.
Trzymam dłoń otwartą, sygnalizując że każdy powinien udać się do
środka. Nasz grupa składa się z dziewięciu osób, a tylko Roxy czeka z tyłu za
mną.
– Widziałam to spojrzenie – mówi tak, abym tylko ja mógł ją usłyszeć. –
To był głód.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 30
Krzywię się, ale nie reaguję, czując się niekomfortowo z tą rozmową. Ale
ona nie daje za wygraną.
– Po prostu pamiętaj do kogo ona należy.
– Nie jestem głupi, Roxy. Wiem. Ok? Ona tylko… wzięła mnie z
zaskoczenia – mówię, naprawdę nie wiedząc, jak to wytłumaczyć.
– Jest ładniejsza niż oczekiwałeś?
Kręcę głową.
– To nie tak. Ona po prostu nie jest tym, czego się spodziewałem.
– A czego się spodziewałeś?
Obserwuję jak Avery patrzy na Josha i śmieje się z czegoś, co mówi. On
wyciąga rękę i delikatnie odsuwa jej długie kasztanowe włosy za ramię, po
czym opuszcza głowę, by zostawić pocałunek na jej miękkiej skórze ramienia.
Ona się uśmiecha i patrzy na niego z uwielbieniem w oczach. Wygląda na tak
cholernie zakochaną, że powoduje to mój ból serca.
– Naprawdę nie wiem. Chyba… Ja po prostu nie oczekiwałem, że oni
będą się tak zachowywać. Są tak cholernie idealni razem.
Roxy wzrusza ramionami.
– Są zakochani – mówi, jakby to proste spostrzeżenie powinno wszystko
wyjaśnić. Ale tak nie jest. Widziałem wcześniej zakochanych ludzi i normalnie
nie zwracałem uwagi na to gówno. Co takiego zatem jest w tej dwójce?
Kiedy wchodzimy do klubu światło stroboskopowe gaśnie i sprawia, że
wszystko wygląda jakby poruszało się w zwolnionym tempie. Następnie głos
Lany del Rey zaczyna śpiewać Summertime Sadness w remiksie tanecznym.
Patrzę na Josha i uśmiecham się. Normalnie nie lubię klubowej muzyki, ale jeśli
oni mieszają rzeczy jak to, z całą pewnością będę bardziej podekscytowana tym
wieczorem.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 31
On uśmiecha się głupawo i kiwa głową, pozwalając mi się przeciągnąć na
parkiet. Przepychamy się przez tłum i znajdujemy dla siebie miejsce, zaczynamy
się poruszać ze wszystkimi innymi tańczącymi ciałami, dociśnięci do siebie, z
basem wibrującym w naszych klatkach piersiowych, zapachem sztucznego
dymu i ciepłem ciał napełniającym nasze nosy. Kolorowe światła migają, a Josh
kładzie ręce na moich biodrach, kiedy pozwala mi się poruszać w swoim rytmie.
Jestem tancerką w głębi serca – to jest mój kierunek na Duke. Moje preferencje
to taniec współczesny, ale jestem przeszkolona w innych stylach. Tak długo, jak
muzyka jest dobra, znajdę sposób, by się do niej poruszać. A muzyka jest tu
niezła – naprawdę niezła.
– Myślę, że kocham to miejsce – krzyczę Joshowi do ucha.
– Klub czy Kalifornię?
– Obie te rzeczy. Jestem po prostu z tobą szczęśliwa.
On się uśmiecha i przesuwa dłonie do moich włosów, przysuwając mnie
do pocałunku. Jest głęboki i namiętny, a moje serce bije tak szybko, że nie czuję
już nawet basu w moim ciele.
– Też jestem z tobą szczęśliwy. Cieszę się, że przyjechałaś ze mną –
mówi, kiedy się odsuwa.
– Ja też. – Staję na stopach, owijam ręce wokół jego szyi i opuszczam
głowę na jego ramię, poruszając się powoli w rytm muzyki, a jego dłonie
ześlizgują się po plecach, aby złapać mnie za tyłek. Ściska go i przyciąga moje
ciało bliżej swojego. Podnoszę głowę i śmieję się na jego figlarność, ale nagle
się zatrzymuję, gdy moje oczy odnajdują na Dylanie, przyglądającego nam się z
baru. Mój żołądek koziołkuje (jestem zakłopotana?). Szybko odwracam wzrok,
a kiedy ponownie mam szansę tam spojrzeć, jego już nie ma i zastanawiam się,
czy może to sobie wyobraziłam.
Z jakiegoś powodu to nerwowe uczucie zagnieździło się w moim żołądku,
przesuwam palce do włosów Josha, trzymając go bliżej w komfortowym
uścisku. On odchyla się, bym mogła na niego spojrzeć. „Kocham cię”, mówi
bezgłośnie w głośnym klubie, a ja się uśmiecham, moje nerwowe uczucie
topnieje, gdy ten piękny mężczyzna pokazuje mi swoje serce i całuje mnie, gdy
tańczymy w środku morza ludzi.
***
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 32
Po dobrej godzinie tańca, Josh i ja decydujemy, że nadszedł czas na
drinka. Przepychając się w stronę baru, widzimy Roxy i jej męża, George’a,
siedzących przy stole z dwójką innych ludzi, których nie znam. Machają na nas,
a ja mówię Joshowi, żeby poszedł się przywitać, kiedy ja będę zamawiać dla nas
drinki – zbyt trudno tutaj prowadzić rozmowę i jest, w każdym razie, lepszym
słuchaczem niż ja.
– Dobrze się bawicie? – mówi mi męski głos do ucha, gdy czekam w
kolejce do baru. Moją pierwszą reakcją jest zesztywnienie, ale wtedy zdaję sobie
sprawę, że znam ten głos i odwracam się, odnajdując bardzo intensywnie
patrzącego na mnie Dylana.
– Ja tak. Chociaż nie wygląda na to, żebyś ty dobrze spędzał czas.
On wzrusza ramionami.
– Jestem zbyt opanowany, by wyglądać jakbym się dobrze bawił.
– No cóż, powinieneś się trochę rozluźnić. Chcesz drinka? – pytam, kiedy
zbliżam się o krok do baru.
– Oczywiście, weź mi rum z colą.
Kiwając głową, pochylam się do przodu i składam takie samo zamówienie
dla siebie wraz z piwem dla Josha, stukając dłonią o blat w rytm muzyki, kiedy
na to wszystko czekam.
– Wiesz, ta sukienka jest bardzo krótka – komentuje Dylan po krótkiej
przerwie, patrząc w dół na moje gołe uda, zanim szybko przenosi oczy na moją
twarz.
– Nie w porównaniu do sukienek wielu dziewczyn tutaj. Ale jest fajna i
mam małe spodenki do tańczenia pod spodem. Więc nikt nie zobaczy nic, czego
nie chciałabym by widział – odpowiadam ze śmiechem, poruszając gwałtownie
biodrami, tym samym powodując, że małe falbanki u podstawy mojej sukienki
falują. Barman stawia przede mną drinki i myślę, że słyszę, jak Dylan lekko
chichocze. Sięgam do torebki po moje pieniądze i krzywię się, kiedy barman już
obsługuje kolejną osobę.
– Nie wziął ode mnie pieniędzy!
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 33
Dylan się uśmiecha. Jest jeszcze bardziej przystojny, kiedy się uśmiecha
(ja poważnie uważam, że Dylan jest przystojny? Kto używa słowa „przystojny”
w dzisiejszych czasach?).
– Czy to źle?
– Czuję się jakbym kradła.
Śmiejąc się, bierze mojego drinka i wręcza mi go.
– W porządku. Jesteś na moim rachunku.
– Co? O nie. Pozwól mi zapłacić. Nie chcę pić za twoje pieniądze.
– Potraktuj to jako „Witaj w Kalifornii” napój, Rusty
3
. – Uśmiecha się
ponownie i bierze swojego drinka i Josha… czekaj, jak on mnie nazwał?
– Rusty? – jego spojrzenie wędruje do moich długich rudych włosów,
które mam przerzucone przez ramię, aby się ochłodzić. – Och, żart o
rudzielcach, łapię. – Przewracam oczami, zastanawiając się, czy będzie
kiedykolwiek dzień, kiedy będzie znana z czegoś więcej, niż koloru moich
włosów.
On pochyla się bliżej mojego ucha.
– To nie jest żart. Lubię twoje włosy – jego głos wywołuje we mnie ciarki
– w dobrym tego słowa znaczeniu. Biorę łyk drinka, starając się wymyślić
dowcipną odpowiedź.
Wszystko, co mogę wymyślić, to:
– No cóż… to tak jak ja. – To kiepskie jak cholera, ale akcentuję swój
komentarz wyrwaniem mu z ręki butelki z piwem przed odwróceniem się i
skierowaniu ku Joshowi. Następnie zatrzymuję się, czując się źle z moją reakcją
i ponownie się do niego odwracam.
On uśmiecha się szeroko, wyraźnie mną rozbawiony. Przewracam
oczami, również się uśmiechając i unoszę dłoń, dziękując mu tym gestem za
drinki. Kiwa głową w odpowiedzi i pochyla się nad barem. To miła chwila i
chciałabym traktować ją jako krok do rozpoczęcia dogadywania się z
najstarszym przyjacielem Josha, prócz tego, że to wszystko zostaje zniszczone,
gdy blondynka w najmniejszej sukience, jaką kiedykolwiek widziałam, siada na
3
Zardzewiały – zostawiam w oryginale ;)
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 34
mim i przykłada usta się do jego twarzy niczym pijawka próbująca wyssać jego
duszę. Moje usta się otwierają i niemalże upuszczam drinki. Naprawdę się tego
nie spodziewałam.
– Hej, wszystko w porządku? – pyta Josh, pojawiając się u mojego boku.
– Co? Tak, wszystko dobrze. Mam twoje piwo – mówię, uśmiechając się
do niego i podaję mu jego zamówienie, desperacko próbując się powstrzymać
od odwrócenia do sceny przy barze, której właśnie byłam świadkiem. Ale to jak
wypadek samochodowy, nie mogę się powstrzymać, a widok jakiego
doświadczam jest jeszcze gorszy, niż poprzednio. – O, Boże. On zawsze to robi?
– pytam, obserwując Dylana otwarcie obmacującego tyłek tej kobiety, podczas
gdy ona rzuca się na niego, jakby był to seks na stojąco.
Josh się śmieje i kładzie rękę na moim ramieniu.
– Całkiem często. Zawsze był graczem. – Odwraca mnie i prowadzi w
stronę stołu. – Chodź, zaklepaliśmy ci miejsce.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 35
Rozdział szósty
– To łóżko jest takie wygodne. Może moglibyśmy się stać łóżkowymi
ludźmi – porzucić wszystkie nasze marzenia i nie robić nic, prócz drzemania i
kochania się – jęczę w poniedziałkowy poranek. Jest 5:30 rano, a ponieważ
Dylana nie było w domu, odkąd wyszliśmy w piątek wieczorem, to najdłuższy
czas jaki samotnie z Joshem razem spędziliśmy odkąd zaczęliśmy się spotykać
na moim pierwszym roku studiów (dosłownie wbiegliśmy do siebie na uczelni,
zderzając się czołami, ponieważ żadne z nas nie patrzyło na to, co robimy. To
doprowadziło do rozmowy, która doprowadziła do przyjaźni, a w ciągu kilku
miesięcy, przemieniła się ona w romans. Od tego czasu jesteśmy razem).
Nasz związek nie zawsze był łatwy. Aby zaoszczędzić na opłatach w
akademiku, mieszkałam w domu z mamą, a Josh w męskim akademiku, mając
prawdziwego kretyna za współlokatora. Mojej matce nie podobało się, kiedy
zaczął się wokół mnie kręcić, a współlokator Josha nie mógł przestać gapić się
na moje cycki. Więc nasza intymność musiała być kreatywnie skoordynowana
czasowo, oczywiście z zachowaniem rzeczy ekscytujących, ale rzadko zdarzało
nam się spać w tym samym łóżku. Nawet gdy to robiliśmy, to spłaszczeni na
podwójnych łóżkach, mimo że nie było to zbyt komfortowe.
Josh pochyla się i całuje mnie, delikatnie, powoli, zaczerpując powietrza,
kiedy nasze usta się stykają.
– Nie kuś mnie – mruczy, przerywając pocałunek, oddychając trochę
szybciej, niż przed chwilą.
Przysuwam swoje nagie ciało bliżej niego i zjeżdżam niżej dłonią,
odnajdując jego poranną erekcję.
– Ale ja cię kocham kusić – szepczę, kiedy delikatnie chwytam ją w dłoń.
On jęczy lekko, zamykając oczy na mój dotyk.
– To mój pierwszy dzień, nie mogę się spóźnić.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 36
– Nie spóźnisz się – mamroczę przy jego ustach, chwytając i głaszcząc go
trochę mocniej.
– Mmm – jęczy, zanim przesuwa się obok mnie, chwytając moje udo i
przeciągając przez łóżko, póki nie znajduję się pod nim. Uwalniam pisk, kiedy
pochyla się i drapie rannym zarostem moją skórę na szyi i mamrocze do mojego
ucha.
– Figlarka.
Chichoczę, kiedy on odchyla się do tyłu i ustawia się przy moim otwarciu,
drażniąc mnie koniuszkiem penisa. Potem wślizguje się we mnie, a ja jęczę, gdy
mnie wypełnia, centymetr po centymetrze, wypychając biodra w przód i w tył,
w kółko, póki oboje nie krzyczymy w satysfakcji.
Zdyszany, pochyla się i całuje mnie po raz ostatni.
– Teraz naprawdę muszę wyjść z tego łóżka, zanim w końcu spóźnię się
do pracy – mówi, zanim wychodzi ze mnie i kieruje się pod prysznic, aby się
przygotować. Patrzę na zegarek, widząc, że jest dopiero dziesięć po szóstej.
Musi być w szpitalu przed siódmą, więc szybko wstaję, zawiązuję wokół
mojego nagiego ciała ciemnoszary, satynowy szlafrok i idę na dół do kuchni,
aby zrobić mu jakieś śniadanie, które postawi go na nogi, kiedy już się
wyszykuje.
Zanim mogę dłużej nad tym pomyśleć, drzwi się otwierają i zamykają, a
ja odwracam się, by zobaczyć Dylana, wyglądającego jak model w dopasowanej
czarnej koszulce i parze jasnych dżinsów. Zastanawiam się skąd wziął ubrania
na zmianę…
Ujrzawszy mnie, dziwny wyraz twarzy przecina jego twarz, zanim
zamyka oczy i chrząka, ale jak pochodzi bliżej i patrzy na mnie ponownie, ten
wyraz nie jest już obecny, więc myślę, że może sobie to wyobraziłam i po prostu
czuję się trochę świadoma przyłapania w samym szlafroku. Mocniej zawiązuję
przewiązkę.
– Hej – mówi, kiwając na mnie, jak podchodzi do drugiej strony lady i
rzuca klucze na szczycie stosu z nieotartą pocztą.
– Hej – odpowiadam z uśmiechem, starając się ukryć fakt, że kiedy na
niego patrzę, wszystko co mogę zobaczyć, to sposób w jaki całował tą
dziewczynę w klubie (Jest tu gorąco?). – Tosta?
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 37
Wzrusza ramionami i sięga, aby pociągnąć za swoje blond pasma włosów,
lekko je stawiając ku górze.
– Jasne – mówi, siadając na stołku, jakby był gościem w restauracji.
Kładę przed nim talerz, a następnie umieszczam na nim dwa z czterech
kawałków, które właśnie wypadły z tostera, a kiedy on je smaruje masłem,
dodaję dodatkową warstwę dla mnie, zanim gotowe są pozostałe dwa kawałki
dla Josha, i umieszczam je na serwetce. Potem napełniam kubek podróżny
świeżo parzoną kawą, z cukrem i mlekiem, i przykręcam pokrywę, jak słyszę
truchtem schodzącego po schodach Josha.
– O, hej, kumplu – mówi z uśmiechem, gdy widzie Dylana siedzącego
przy ladzie. – Dobrze spędziłeś weekend?
– Tak, człowieku, przykro mi, że nie było mnie tu podczas pierwszego
weekendu, odkąd wróciłeś, ale wiesz jak to jest…
On przechyla głowę na bok, jakby prosząc o zrozumienie, i zastanawiam
się, czy niejasno opowiada o tym co robił przez to, że ja jestem w pokoju, czy
jest po prostu jedną z tych osób, które nie mówią o tym, co robią, kiedy
wychodzą na całą noc.
– Nie przejmuj się, miałem czas na relaks i zadomowienie się. Może uda
nam się coś ponownie zrobić następnego wieczoru.
– Brzmi idealnie – mówi Dylan, kiedy bierze kęs tosta i przytakuje, kiedy
oferuję mu kawę, po tym jak nalałam jej sobie.
– Czy to dla mnie? – pyta Josh, wskazując na tosty znajdujące się na
serwetce.
– Jasne, że tak – uśmiecham się, unosząc jego kubek podróżny i
przekazuję mu go. – To też dla ciebie.
On owija ręce wokół mojej talii i całuje mnie, mrucząc:
– Jak udało mi się wylądować z taką dziewczyną jak ty?
– Po prostu szczęście, jak sądzę – drażnię się, prostując mu krawat, który
ma na sobie wraz z białą koszulą. Wygląda tak profesjonalnie, kiedy jest gładko
ogolony, a jego brązowe włosy są starannie zaczesane. – Pójdzie ci dzisiaj
świetnie. – Spoglądam na Dylana, spodziewając się, że jako przyjaciel Josha,
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 38
będzie miał coś uspokajającego do powiedzenia. Ale zamiast tego wzrok ma
opuszczony i bardziej jest skupiony na jedzeniu i piciu kawy, niż na swoim
przyjacielu. Mój tost wyskakuje z tostera.
– Mam nadzieję. Zadzwonię do ciebie, jak tylko będę mógł.
– Powodzenia.
– Dzięki. – Wyciska kolejny szybki pocałunek na moich ustach, a
następnie ze swoim śniadaniem i kawą w ręku, wychodzi z domu, żegnając się
po drodze z Dylanem.
– Idź uratować życie jakiegoś dzieciaka – woła za nim Dylan, po czym
drzwi się zamykają, a ja zostaję sama z mężczyzną, którego ledwo znam, naga
pomijając gładką satynę, przewiązaną wokół mojej talii. Spoglądam tęsknie na
mojego gotowego tosta, mój żołądek głośno narzeka.
– Pójdę na górę i również się przygotuję – bełkoczę, nagle czując się
niezręcznie.
– Twój tost ostygnie – komentuje, wstając i chwytając talerz. Kładzie tost
na białej powierzchni i przytrzymuje go dla mnie. – Słyszałem jak ci burczy w
żołądku. Daj spokój, ja nie gryzę.
Ustępując, mocniej obwiązuje się wokół talii, ponownie do niego
podchodząc, dodając masło i galaretkę do mojego tosta przed postawieniem go
na stole z kawą. Ledwo robię gryz, nim Dylan wyciąga krzesło naprzeciwko
mnie i siada ze swoim śniadaniem.
– Dobrze minął ci weekend? – pyta.
– Tak. Twój dom jest… ładny.
– Ładny?
– Interesujący.
Śmieje się i siada wygodnie na krześle.
– Był mojej babci. Tylko zdjąłem jej osobiste rzeczy i schowałem wraz z
resztą. Nie jest ze mnie żaden dekorator i naprawdę nie przebywam tutaj
wiele… –Wzrusza ramionami.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 39
– Dlaczego dużo tu nie przebywasz? – pytam, z początku niewinnie, ale
potem zdaję sobie sprawę, jak głupie było to pytanie i grymaszę. – Nie
odpowiadaj – dodaję, podnosząc rękę, podczas gdy on chichocze na moją
czerwoną twarz.
Siedzimy przez chwilę w ciszy, zanim dokuczliwe pytanie ciśnie mi się na
usta.
– Więc, ta dziewczyna, która była z tobą w piątkowy wieczór, była tą, z
którą spędziłeś weekend – jest twoją dziewczyną czy aktualną… czymkolwiek
ona jest… czy… czy ty… – Zatrzymuję się, zdając sobie sprawę, jak naiwną
muszę się wydawać.
On składa dłonie na piersi i patrzy na mnie z zaciekawieniem
– Wyrzuć to z siebie.
Kręcę głową.
– To jest głupie. Nie powinnam nawet pytać… Ja tylko…
– Nie spotkałaś nikogo takiego jak ja wcześniej, prawda?
Patrząc w dół, odrywam skórę od mojego tosta.
– Myślę, że można powiedzieć, że żyłam w takiej bańce.
– W bańce? Dorastając w Nowym Jorku?
Wzruszam ramionami.
– Moja mam nie pozwalała mi na za dużo.
Pochyla się, wpatrując w moją twarz, a jego zielone oczy się zwężają,
kiedy mnie ocenia. To powoduje, że wiercę się na krześle. Sposób, w jaki
wyciąga ze mnie informacje bez żadnego namawiania mnie – jak uczy się o
mnie w ciszy – jest niepokojący.
– Kiedyś był taki jak ja – stwierdza nagle, jego bogaty głos przełamuje
ciszę.
Boczę się.
– Kto?
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 40
– Josh. Ja i on byliśmy złymi chłopcami w szkole – nowa laska co
weekend.
Moja twarz płonie i czuję jak mój żołądek się przewraca (Josh jest
dopiero moim drugim facetem, z którym byłam, pierwszy był moją randką na
balu maturalnym i kolosalnym błędem).
– Nie wiedziałam – odpowiadam, zmuszając się do spojrzenia mu w oczy.
– Nie przeprowadzaliście nigdy tej rozmowy?
Kręcę głową, nie rozumiejąc, o co mu chodzi. Ale on rozwija myśl.
– Wiesz? Tej, w której pytasz go z iloma dziewczynami był, a on pyta
ciebie. On mówi ci „ty pierwsza”, żeby mógł dostosować liczbę, by nie była
dużo większa niż twoja?
– Dlaczego miałby kłamać?
– Bo z pewnością nie pamięta dokładnej ilości.
Nagle czując się bardzo defensywnie, kręcę głową i wstaję szybko od
stołu, przewracając w tym czasie krzesło. Pochylam się, by je podnieść, kiedy
walczę ze łzami.
– Dlaczego taki jesteś?
Pochyla się ponownie i bada mnie tymi oceniającymi oczami, patrząc na
wskroś mnie, jakby czegoś szukał.
– Bo nie rozumiem. Dlaczego taki facet jak Josh, miałby porzucić takie
życie jak moje dla ciebie? To znaczy, ten człowiek potrafił wyrywać lepiej laski,
niż kiedykolwiek ja będę w stanie, a teraz jest lekarzem i mógłby mieć je
ustawiające się w kolejce pod jego drzwiami. Ale zamiast tego, jedyną
dziewczyną, na którą zwraca uwagę, jesteś ty – co jest takiego specjalnego w
tobie?
Moje żyły pulsują w głowie, jak moje emocje grożą przerodzeniu się w
coś większego w każde chwili, ale zasysam to i gapię się na niego, próbując go
rozgryźć – jaki jest jego problem? Myślałam, że zaczęliśmy się dogadywać –
dlaczego taki jest, kiedy ja robię wszystko, by być dla niego miłą?
Kiedy wreszcie mogę przełknąć gulę w gardle, kręcę głową.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 41
– Nie ma nic – mówię cicho. – Nie ma we mnie nic specjalnego.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 42
Rozdział siódmy
– Więc, jak tam życie z nowymi współlokatorami? – pyta Roxy, gdy
przychodzę do pracy wcześnie rano. Mój pierwszy klient nie przyjdzie
wcześniej niż na dziewiątą, ale mam mnóstwo gównianej papierkowej roboty,
przez którą muszę przejść. Podaję jej kawę, którą dla niej wziąłem po drodze, a
ona przyjmuje ją z podziękowaniem.
– Ledwie bywałem w domu. Ale jest ok, wróciłem dzisiaj rano i
załapałem się na śniadanie, więc to jest bonus. – Uśmiecham się i mrugam, jak
biorę łyk kawy. Potrzebuję przynajmniej dwóch filiżanek, zanim będę mógł się
skupić na całym dniu. Funkcjonuję na kofeinie.
– Ta panienka jest z rodzaju tych zajmujących się domem, prawda?
– Tak, jest taką żonką. Bawią się w dom, to obrzydliwie słodkie. Czułem
się, jakbym oglądał jakiś straszny program na ABC Family, kiedy Josh
wychodził od rana do pracy. Wyglądają razem jak doskonały obrazek.
– Musisz stawić czoła swojej wewnętrznej fobii związanej z
zaangażowaniem.
Krzyżuję ramiona i sięgam ręką, by podrapać się po karku.
– Tak, myślę, że nie dają mi innego wyjścia.
Ona się śmieje i wraca do pracy nad projektem.
– Mogłem być dla niej lekkim kretynem – przyznaje po chwili refleksji.
– Dlaczego? Zrobiła coś?
Przebiegam w myślach przez wydarzenia dzisiejszego ranka, myśląc o
tym, jak bardzo chciałem z nią porozmawiać. Prawda jest taka, że nie wiem,
dlaczego tak się zachowywałem. Czułem się naprawdę niekomfortowo
oglądając ich razem. Są tak nieprzyzwoicie szczęśliwy, że to sprawiło, że
byłem… zazdrosny? Nie. Jak mógłbym być o nich zazdrosny? Nigdy nie byłem
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 43
zazdrosny o cokolwiek w całym moim życiu. To nie może być to. Więc
dlaczego to zrobiłem? Żeby ją rozdrażnić? Żeby ją wkurzyć? Ciągle zadaję
sobie te pytania, kiedy otwieram szuflady w recepcji i wyciągam pełne papierów
foldery. Ale nie znajduję żadnej odpowiedzi, więc zamiast tego, zadawalam się
generalną odpowiedzią.
– Nie. Nie zrobiła nic. Chyba po prostu zrzuciłem to na nią bez powodu.
Może byłem zmęczony czy coś i to była moja reakcja na nowym domowników.
– To mogą być jedynie początkowe problemy – w końcu mieszkasz sam
od lat.
– Prawdopodobnie – zgadzam się, kierując się do biura, ale zatrzymuję się
w drzwiach, kiedy mnie woła.
– Tylko nie bądź zbyt dużym palantem – wciąż chcemy zyskać jej
zaufanie, albo jej niczym biała lilia skóra pozostanie pustym płótnem na resztę
życia.
Patrząc na nią, przytakuję, a następnie udaję się do biura, siadam za
biurkiem i włączam iMaca. Kiedy otwieram folder pełen faktur, Roxy pojawia
się w drzwiach, opierając się o ich framugę obiema rękami dla wsparcia, gdy
pochyla się do przodu.
– Zapomniałam zapytać – które z nas zrobi jej tatuaż?
Marszcząc brwi, patrzę na nią.
– Nie wiem. Może woleć Evana.
Roxy wybucha śmiechem, jakbym właśnie powiedział najbardziej
histeryczną rzecz, nie zdając sobie sprawy, że Evan, nasz kolejny artysta w
pełnym wymierzę godzin, teraz stoi tuż za nią.
– Hej, jestem dobry w tym co robię – mówi, wyglądając na lekko
urażonego. Jego gęsta blond broda wydaje się poruszać, gdy mówi. Jest wysoki i
wygląda na krzepkiego, ale jest jednym z najmilszych facetów, jakiego znam.
Jednak rzadko kiedy tatuuje naszą żeńską część klienteli, bo jego specjalnością
są pin up girls z wielkimi cyckami i okrągłymi tyłkami. Faceci kochają jego
prace, ale wolałbym nigdy nie zobaczyć Avery proszącej o biuścistą pin up girl
na jej skórę.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 44
– Przepraszam kochanie, to nie chodzi o ciebie, lecz o klienta – wyjaśnia
Roxy, a on wzrusza ramionami i idzie w głąb sklepu, z dala od mojego wzroku.
Roxy odwraca się do mnie. – I mówię poważnie – myślę, że zwycięzca
powinien również dostać możliwość tatuowania jej.
– A ja myślę, że to ona powinna dokonać wyboru – nie zapominaj, że to
jej ciało. Dzieło i artysta nie są częścią tego zakładu.
Wzrusza ramionami i odpycha się od framugi, zmierzając w tym samym
kierunku, w którym poszedł Evan. Wstaję i zamykam drzwi, zapewniając sobie
trochę spokoju, bym mógł się skoncentrować. Mimo to, nie robię zbyt wiele.
Jestem zbyt zajęty zastanawianiem się, czy nie powinienem po prostu sobie
zwalić konia. Zostało to wprowadzone w ruch, zanim ją poznałem, ale teraz jest
inaczej, i nie jest pewien, czy to dobry pomysł… Cholera, muszę ja przeprosić
za ranek. Nie powinienem powiedzieć tego, co powiedziałem…
Wiem, że nie powinnam obsesyjnie się zastanawiać nad tym, co
powiedział Dylan o Joshie. Mimo wszystko, wiedziałam, że był dużo bardziej
doświadczony niż ja, kiedy zaczęliśmy się spotykać – jest przystojnym, pewnym
siebie facetem. Oczywiste, że spał z wieloma kobietami przede mną ( to powód,
dlaczego jest tak cholernie dobry w tym, co robi) i jeśli mam być szczera, nigdy
go o to nie zapytałam, bo miałam wrażenie, że liczby mogą być wysokie, a nie
chciałam czuć się niewystarczająco dobra…
Ale cholera niech to, jeśli ten komentarz się do mnie nie dostał. Ponieważ
prawdopodobnie nie pamięta ile ich było. Fuj. Kto mówi takie gówno do czyjejś
dziewczyny?
Przechylam głowę z boku na bok, rozciągając sztywny kark, zanim
wzruszam ramionami. Właśnie spędziłam godziny nad przeglądaniem wykazów
nieruchomości, by zorientować się, czy z Joshem nie moglibyśmy sobie
pozwolić, by żyć gdzieś na własną rękę. Wiem, że nie będziemy mieszkać tutaj
na zawsze. Josh zawsze mówił, że to tylko na czas, aż sami nie staniemy na
nogi. Ale istnieją pewne niedrogie miejsca z jednym łóżkiem, wanną i bliżej
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 45
szpitala. To mogłoby ułatwić pewne rzeczy, a ja nie musiałabym znosić
kolejnych drwin Dylana.
Poza moimi noclegowymi poszukiwaniami, patrzyłam również na
przeniesienie się do Santa Monica College w Fall – jest to jednak przytłaczające,
a moja głowa boli na samo myślenie o wypełnianiu tych wszystkich
formalności. Jednakże w tym czasie, mogłabym spróbować znaleźć jaką pracę –
może w studiu tańca, albo, skoro jesteśmy tak blisko LA, to może iść na kilka
przesłuchań i zobaczyć, czy uda mi się utrzymać z tańca… Nie wiem. Ta
szalona ilość rzeczy do przemyślenia sprawia, że rozważam zadzwonienie do
mojej mamy, ale potem przypominam sobie, że prawdopodobnie jest teraz w
pracy i nie będzie w stanie mnie teraz wysłuchać.
Zamiast tego, chwytam mojego iPoda i podłączam do bezprzewodowych
słuchawek. Potem przesuwam niektóre meble, żebym mogła tańczyć bez
potknięcia się o cokolwiek. Rozciągam się trochę, a potem włączam przycisk
odtwarzania, zamykając oczy, kiedy Sleeping at Last’s 500 Miles zaczyna
wypełniać moje uszy. Taniec współczesny łączy wiele stylów tańca, ale ma silne
korzenie w balecie i tańcu nowoczesnym. Balet jest moim tłem i uczyłam się go
przez większość mojego życia. Ale kiedy miałam szesnaście lat, zaczęłam
bardziej skłaniać się w kierunku tańca współczesnego. Kocham jego
wyzwoleńczą moc, a gdy czuję się zestresowana lub przytłoczona, uwielbiam po
prostu uderzyć w przycisk „play” i pozwolić jakiejkolwiek piosence, która się
pojawi, przeniknąć do moich żył i poprowadzić moje ruchy.
Kołyszę się, kopię, skaczę, okręcam, a nawet w pewnym momencie
ryzykuję gwałtowniejsze ruchy, czując szczęście, że nie ma tutaj żadnych
szklanych półek, kiedy ląduję zbyt blisko biblioteczki. Ale się uśmiecham i
jestem zadowolona, a kiedy piosenka wrasta do crescendo, odpycham się od
ściany i robię piruet, kręcąc się bardzo szybko i czuję, jak cały stres znika z
mojego ciała. Czuję się tak, jakbym mogła podbić świat i nic nie mogłoby mnie
zranić. Czuję się wolna…
Wtedy, dosłownie chwilę przed tym, jak mam skończyć obrót, coś
przyciąga moją uwagę – pewien wysoki, blondwłosy, wytatuowany mężczyzna,
który był powodem mojego załamania, oparty o ścianę i przyglądający mi się
uważnie. Jego nieoczekiwana obecność powoduje, że tracę równowagę i się
obalam. Moja stopa ląduje pode mną. Padam na ziemię.
Coś trzaska.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 46
Rozdział ósmy
– Nie chciałem cię przestraszyć, wołałem – mówię, jak siedzimy w izbie
przyjęć w UCLA. Avery ma nogę na moim kolanie, aby mieć wyżej swoją
spuchniętą kostkę. Dociśnięty do niej jest niebieski worek z lodem, a my po
prostu czekamy, aż zostaniemy wywołani na rentgen. Staram się trzymać oczy z
dala od tego, czując poczucie winy przez bycie powodem jej cierpienia.
Prawdopodobnie nie powinienem był tam stać i obserwować jej. Ale
wyglądała na taką wolną i nigdy nie widziałem nikogo tańczącego w ten sposób.
To nie był ten pedalski balet, albo głupi hip hop, który można zobaczyć w
klipach wideo – to było coś znacznie… piękniejszego – jakby poprzez taniec
przekazywała swoje uczucia. Byłem zahipnotyzowany.
– To nie twoja wina; moje słuchawki niwelują zewnętrzny hałas. Nie
usłyszałabym cię nawet jeśli byś krzyczał – odpowiada z grymasem.
– Bardzo boli?
Kiwa głową.
– Mam tylko nadzieję, że nie jest źle. Muszę przejść przez przesłuchanie,
by zostać przyjętą do college’u i potrzebuję pracy, żebyśmy z Joshem mogli się
wyprowadzić na swoje.
– Na swoje? Już? Tak ciężko się ze mną żyje?
Ona opuszcza wzrok i wzrusza ramionami.
– Nie wiem. Po prostu miałam wrażenie dzisiejszego ranka, że nie jesteś
zbyt szczęśliwy z posiadania mnie u siebie.
Odwracam na moment wzrok, widząc że przekroczyłem rano granicę i
zasługuje na moje przeprosiny.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 47
– Co do ranka, to byłem dupkiem. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla
sposobu, w jaki cię potraktowałem. Nie powinienem w taki sposób sprawiać,
żebyś czuła się niekomfortowo.
Skupiając się na swoich paznokciach, kiwa powoli głowa.
– Myślisz, że jestem niewystarczająco dobra dla Josha? – pyta jawnie, co
mnie zaskakuje.
– To wcale nie jest to, co myślę, Avery. Myślę, że tworzycie świetną parę.
Ja po prostu nigdy wcześniej nie byłem w pobliżu tak zakochanych ludzi. Josh
jest naprawdę z tobą szczęśliwy. – Przebiegam ręką przez włosy i pociągam za
te z przodu. – Nie wiem, może jestem trochę zazdrosny.
– O nasz związek?
Wzruszam nonszalancko ramionami.
– Też to możesz mieć, wiesz? – mówi. – Jeśli tylko będziesz chciał. Setki
dziewczyn szukają miłości.
– Ach, ale musiałbym rzucić bycie męską dziwką – to tak właśnie nazywa
mnie Keira, prawda? – ona się rumieni, i wiem, że mam rację.
– To byłoby takie straszne? To znaczy, jesteś w takim samym wieku co
Josh, a ze sposobu, w jaki wcześniej mówiłeś, z pewnością te wszystkie
dziewczyny zaczynają być jednym, niekończącym się, anonimowym
bzykaniem.
Prawie zadławiam się powietrzem.
– Anonimowym bzykaniem? – powtarzam, kaszląc by oczyścić gardło.
– Tak właśnie powiedziałam – odpowiada, wzruszając ramionami, a ja
zwężam na nią oczy, przyglądając się jej ze zdumieniem.
– Widzisz, to jest coś, czego w tobie nie łapię. Przechodzisz z nieśmiałej
do pełnej wdzięku, a następnie ze skrytej do śmiałej. Rumienisz się, kiedy
mówię „męska dziwka”, a następnie wypowiadasz „anonimowe bzykanie” bez
mrugnięcia okiem. Ubierasz się, jakbyś nie chciała by ktokolwiek na ciebie
patrzył, z wyjątkiem wyjścia do Vibe, gdzie ubrałaś się, jakbyś chciała by każdy
facet w pomieszczeniu odwodnił się z powodu ślinotoku. Emocjonalnie
wydajesz się powściągliwa, z wyjątkiem momentów, gdy jesteś z Joshem.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 48
Wtedy jesteś szczęśliwa – tak bardzo szczęśliwa, jakby to on był twoim
szczęściem. Ale potem widziałem cię tańczącą samą i dostrzegłem więcej
emocji, niż kiedykolwiek udało mi się uchwycić w innej osobie. To nie była
tylko radość, ale i melancholia, nadzieja i, i… – Zatrzymuję się, nie mogąc
wypowiedzieć wszystkiego, co w niej widziałem, kiedy tańczyła. To były czyste
emocje – czyste piękno.
– Poświeciłaś taniec, by przyjechać tu z Joshem, prawda?
Kiwa głową, to małe skinięcie, które ledwo dostrzegam, ale jej oczy są
szeroko otwarte, a policzki zarumienione – przez słuchanie jak wnikliwie
analizowałem jej charakter.
Przez chwilę marszczę brwi, próbując się dowiedzieć, co oznacza czucie
się jakbym był na skraju upadku, kiedy patrzę w jej jasne oczy. Biorę głęboki
oddech i wyrzucam to z głowy. Nie wiem dlaczego. Odwracam wzrok i
przełykam gulę w gardle.
– Myślę, że to jest to, na co czekam – przyznaję po chwili.
Ona lekko pochyla głowę i w zamian mnie studiuje.
– Mówisz, że czekasz, by być czyimś szczęściem? – pyta, a ja kręcę
głową.
– Nie. Chcę więcej. Chce być czyjąś muzyką i chcę, żeby ktoś był moją.
Nie chcę po prostu szczęścia, Rusty. Chcę wszystkiego. Chcę poczuć wszystko.
– Co ci się, do cholery, stało? – pyta Josh, pędząc ku mnie. W jednej ręce
mam nowy zestaw kul, na których będę musiała się podpierać, a drugą wokół
ramion Dylana, gdy on trzyma mnie w talii swoją silną ręką i długimi palcami,
pomagając mi przejść przez drzwi.
Po dotrzymaniu mi towarzystwa podczas długiego czekania, został przy
mnie, gdy miałam robiony rentgen, byłam diagnozowana, aż wreszcie jak na
moją kostkę był zakładany gips.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 49
Jestem na środkach przeciwbólowych, więc w ogóle nic nie czuję. W
rzeczywistości się uśmiecham i moją jedyną odpowiedzią na wszystko jest
chichot.
– Jest na lekach – wyjaśnia Dylan.
Ciepłe ramiona Josha owijają się wokół mojego ciała, zostaję podniesiona
i przetransportowana na kanapę. Dlaczego tak mi teraz zimno?
Całuje mnie w czoło i odsuwa z twarzy włosy, zanim mnie przykrywa,
podkłada pod moją nogę poduszkę, cały czas mamrocząc o tym, jak był
zmartwiony, gdy wrócił do domu, a nas nie było i żadne z nas nie odbierało.
Staram się odpowiedzieć i przeprosić, ale czuję się tak ociężała i zmęczona.
Leki przeciwbólowe, które mi dali, są naprawdę silne i cały czas czuję się,
jakbym była wciągana coraz głębiej.
Słyszę delikatny pomruk głosu Dylana. Czuje go, niczym uspokajające
drgania w klatce piersiowej, kiedy opowiada Joshowi o moim nieszczęśliwym
wypadku. Josh patrzy na mnie ze zmartwioną miną, kiedy odpowiada coś
Dylanowi, rozpływając się w powietrzu. Następnie to Dylan pochyla się nade
mną i patrzy na mnie. Mój wzrok dryfuje pomiędzy nimi, lądując ostatecznie na
zatroskanym Dylanie, zanim zamykam oczy i mamroczę:
– Jesteś taki przystojny.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 50
Rozdział dziewiąty
– Hej tobie – szepcze Josh, kiedy otwieram oczy następnego ranka.
Zajmuje mi chwilę, by uświadomić sobie, gdzie jestem skoro w pokoju jest
jeszcze ciemno, a ja wciąż znajduję się na kanapie. – Tylko sprawdzam co u
ciebie. Jak się czujesz?
– Hej – uśmiecham się, próbując się trochę podnieść. Mój tyłek jest
odrętwiały przez leżenie w tej samej pozycji przez całą noc, a moja kostka
pulsuje. Krzywię się lekko.
– Proszę – mówi, oferując mi szklankę wody i leki uśmierzające ból. –
Chcesz żebym coś dla ciebie zrobił, zanim wyjdę do pracy?
Patrzę w dół na mój fioletowy gips jak połykam tabletki.
– Pomóż mi wejść na górę, żebym mogła się wysikać.
Uśmiechając się, wsuwa pode mnie ręce i unosi, jakbym nic nie ważyła.
– Trzymaj się.
Owijam rękę wokół jego ramion dla utrzymania równowagi, kiedy on
ostrożnie niesie mnie po schodach i wnosi do łazienki, żebym mogła załatwić
swoje sprawy. Oferuje mi pomoc, ale zapewniam go, że mogę sama zrobić siku i
umyć ręce. Zatem czeka na mnie przed drzwiami.
Kiedy skończę, stoję chwilę przed lustrem, balansując na jednej nodze.
Wyglądam katastrofalnie. Moje włosy są falistym bałaganem, a oczy są
podkrążone. Biorę szczoteczkę do zębów i pożądnie je myję, więc chociaż jedna
rzecz we mnie nie jest straszna. Potem płuczę wodą twarz i zamykam oczy,
żałując, że leki przeciwbólowe nie działają nieco szybciej – bycie w pozycji
pionowej oznacza spływanie krwi do stopy i teraz pulsuje mi ona jak drugie
serce.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 51
– Josh – wołam, mocniej chwytając się zlewu, kiedy czekam aż wejdzie i
pomoże mi się dostać do naszego pokoju.
Kładzie mnie na łóżku i siada obok mnie, przebiegając dłonią przez moje
włosy, kiedy opieram się wygodnie o miękką poduszkę.
– Wszystko w porządku?
– Tak. Jestem tylko trochę zakłopotana. Czy Dylan powiedział ci, co się
stało?
On kiwa głową.
– Tak, przewróciłaś się, kiedy zauważyłaś jak wchodzi do pokoju.
– Miałam słuchawki na uszach.
Uśmiecha się, wiedząc, jak bardzo uwielbiam tą rzecz.
– Dylan powiedział mi też, że szukałaś pracy, żebyśmy się mogli jak
najszybciej wyprowadzić – mówi. – Myślałem, że najpierw zamierzasz
uporządkować sprawy ze szkołą, a potem dopiero rozejrzeć się za pracą. Nie
podoba ci się tutaj?
Wzruszam ramionami.
– Jest w porządku. Po prostu zareagowałam…
– Na co?
Kręcę głową, nie bardzo chcąc doprowadzić do kłótni pomiędzy dwójką
przyjaciół przez wygadanie, co powiedział Dylan, skoro nie muszę tego robić.
– Nie wiem. Zgaduję, że chcę się trochę finansowo usamodzielnić, żebym
nie była tak od ciebie zależna.
On przyciska czoło do mojego.
– Lubię dbać o ciebie, Avery.
Sięgam do jego twarzy, przebiegając palcami po jego porannym zaroście.
– Wiem. Ale potrzebuję poczuć, że wnoszę też swój wkład, a teraz czuję
się źle, ponieważ nie będę w stanie iść na żadne przesłuchanie przez co najmniej
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 52
kilka miesięcy, i co jeśli lokalna uczelnia nie zaakceptuje mojego przeniesienia
bez przesłuchania? Mogę zostać w ten sposób udupiona.
– Nie jest tak źle. Spojrzałem na twoje zdjęcie rentgenowskie, to czyste
złamanie. Będzie się szybko leczyć. A nawet jeśli nie będzie i będziesz
potrzebowała trochę fizykoterapii, to też będzie w porządku. Chcę się tobą
zająć, Avery. Pozwól mi się sobą zaopiekować.
Odchylając się do tyłu, wzdycham, kiedy patrzę w jego ciemne oczy i
widzę w nich szczerość.
– Okej – zgadzam się szeptem, czując jak środki przeciwbólowe
zaczynają kołysać mnie do snu. Tłumię ziewnięcie.
– Dziękuję – mówi, składając pocałunek na moim czole. – Potrzebujesz
jeszcze czegoś? Muszę przygotować się do pracy, ale mogę znieść cię z
powrotem na dół lub przynieść ci trochę jedzenia, jeśli chcesz.
– Dam sobie radę. Myślę, że teraz się po prostu prześpię. Mógłbyś tylko
wnieść mi kule, żebym mogła się w razie czego poruszać po domu, jeśli będę
potrzebowała.
– Oczywiście – mówi. – Tylko bądź ostrożna, kiedy będziesz schodzić po
schodach.
– To najkrótsze schody na świecie, Josh, myślę, że wszystko będzie okej.
On się uśmiecha.
– Mówi dziewczyna, która właśnie złamała kostkę, podczas wykonywania
piruetu, choć widziałem jak doskonale lądujesz na ziemi co najmniej tysiąc razy.
– Nie można być najlepszym we wszystkim – wzruszam ramionami. To
wywołuje jego chichot, zanim przyciska usta do moich i schodzi z łózka, żeby
wziąć prysznic. – Nie opowiedziałeś mi, jak ci minął pierwszy dzień – wołam
zanim wyjdzie.
Zatrzymuje się w drzwiach i odwraca do mnie ze zmęczonym wyrazem
twarzy.
– Dobrze. Byłem przytłoczony. I to było ciężkie.
– Warte całej tej nauki?
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 53
On wzrusza ramionami.
– Czas pokaże.
Układa usta w uśmiech i odchodzi, zanim ponownie mogę go zatrzymać.
– O, i Josh, czy mogę zapytać cię o coś naprawdę osobistego?
– Pewnie. Możesz mnie zapytać o wszystko.
– Znasz swój numer?
– Mój numer? Masz na myśli komórkowy?
– Nie. – Moje policzki płoną przez moment i prawie rezygnuję z tego
pytania. Ale to nie daje mi spokoju, nie mogę się tego pozbyć. – Ilość
dziewczyn, z którymi spałeś.
Jego czoło się marszczy.
– Dlaczego chcesz to wiedzieć?
– Po prostu zdałam sobie sprawę, że nigdy cię o to nie zapytałam. Ta
liczba tak naprawdę nie ma znaczenia, ale to coś, co powinniśmy o sobie
wiedzieć, prawda? Zwłaszcza, że żyjemy razem.
– Tak przypuszczam. Co cię do tego skłoniło? Czytałaś Cosmo czy coś w
poczekali na pogotowiu?
– Coś w tym stylu.
Przekrzywia na bok usta, wyglądając przez okno w naszym pokoju, zanim
patrzy na mnie i odpowiada:
– Nie wiem ile ich było, Avery. To nie jest coś, do czego kiedykolwiek
przykładałem wagę.
***
Budzę się przy dźwiękach miękkiego stukania w drzwi sypialni.
Spoglądając na zegarek, widzę, że jest dopiero po dziewiątej. Moje kule są
oparte o koniec łóżka, a komórka podłączona do ładowarki obok mnie, wraz ze
szklanką wody, jabłkiem, spakowaną kanapką i następną dawko leku
przeciwbólowego. Na szczycie kanapki jest położona karta papieru, z sercem
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 54
narysowanym na wierzchu. Wewnątrz Josh napisał: Odpoczywaj. Zadzwonię,
kiedy będę miał przerwę. J.
Umieszczam notatkę tam, gdzie była, zanim ponownie słyszę stukanie, a
po nim miękki głos.
– Avery, wstałaś?
– Ah, tak. Wstałam. Wejdź – wołam do Dylana, który otwiera drzwi,
niosąc tacę wypełnioną jedzeniem.
– Pomyślałem, że może chciałabyś… Och, Josh już ci coś przygotował –
mówi, gdy widzi jedzenie znajdujące się obok mnie. Wygląda wspaniałe w tej
białej koszulce z nadrukiem vintage i parze czarnych dżinsów. Łańcuch kołyszę
się przy jego biodrze, a fryzura jest ścięta po bokach, ale włosy na czubku ma
postawione w zwyczajowy sposób. Zastanawiam się, czy to jest to, co robi mu
się naturalnie, czy też umieszcza we włosach coś, by tak wyglądały.
– Czekaj – mówię, kiedy zaczyna się odwracać. – Zjem to.
Uśmiecha się i przynosi do mnie tacę, kładąc ją na moich kolanach.
– Nie wiem, jakie jajka lubisz, więc zrobiłem je po swojemu.
Patrzę na tacę. Na talerzu znajdują się tosty z jajecznicą, posiekaną
czerwoną i zieloną papryką, a także szklana soku pomarańczowego i filiżanka
kawy z mlekiem i cukrem z boku.
– Łał. Dziękuję – mówię, podnosząc nóż i widelec. – Nie musiałeś tego
robić, ale dziękuję. Też jesz?
On kręci głową.
– Nie. Muszę iść do sklepu. Ale ponieważ jest on oddalony tylko o
dwadzieścia minut, to wrócę pomiędzy klientami, aby sprawdzić co u ciebie.
– Nie musisz tego robić, Dylan.
– To nie problem. – Patrzy w dół na mój gips. – Chcę tylko powiedzieć
ponownie, że jest mi przykro. Nigdy nie chciałem, aby tak się stało.
– To nie była twoja wina.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 55
– Nie. Była. Nie powinienem tam stać i ci się przyglądać, kiedy nie
wiedziałaś, że tam byłem. To było w pewnym sensie, um. – Chrząka z kaszlem.
– Dziwaczne.
Uśmiecham się.
– Lubię dziwaków, Dylan.
On odwzajemnia uśmiech, wycierając dłonie o dżinsy, jakby były spocone
czy coś.
– Ok. Cóż, muszę iść. Zobaczymy się w porze lunchu, Rusty.
Wychodzi za drzwi, a ja dziękuję mu ponownie za śniadanie. Kiedy
opuszcza pokój, nagle czuję się bardzo samotna.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 56
Rozdział dziesiąty
Lekarze powiedzieli mi, że będę miała gips od sześciu do ośmiu tygodni.
Nienawidzę swojego braku mobilności, i każdego dnia, w którym przechodzę
przez swoje wzloty i upadki, uczucia tłumią się we mnie bez zdolności do tańca.
Dylan miał rację, kiedy powiedział, że wszystkie moje emocje wtedy ze mnie
wychodzą. Wydaje mi się, że to jedyna rzecz w moim życiu, która naprawdę
pozwala mi wyrazić siebie i bez niej czuję się pusta.
Josh stara się mnie pocieszać, kiedy jest w domu. Ale pracuje tak dużo, że
żadne z nas nie jest w nastroju do wyjścia, więc tuli się do mnie na kanapie i
oglądamy filmy, póki nie zasypiam na jego klatce piersiowej. Potem zanosi
mnie do łóżka. Jest słodki i opiekuńczy, i kocham go za to. Ale to nie jest
wystarczające. Potrzebuję tańca.
Dylan także jest świetny. Codziennie je ze mną obiad i kolację. Wraca w
ciągu dnia z lunchem dla nas dwojga, a ja robię coś dla nas na kolację. Za
każdym razem siedzi ze mną tak długo, jak tylko może, rozmawiając o
wszystkim, po prostu pomagając zabić czas zanim Josh wróci do domu, a potem
się ulatnia, żebyśmy z Joshem mogli spędzić „czas jako para” jak to nazywa.
Jest idealnym współlokatorem – nigdy nie wchodzi w drogę i zawsze jest tam,
gdzie go potrzebujesz. Nawet zaczął mówić do mnie „Rusty” przez cały czas.
Normalnie nienawidzę pseudonimów, ale nie przeszkadza mi, gdy wychodzi on
od niego, bo wiem, że nie ma za nim żadnej złośliwości. Przyłapuję się na
śmianiu z nim częściej niż kiedykolwiek, pytam go o jego życie i poznaję jego
historię i Josha. Na podstawie jego opowieści jestem zaskoczona, że udało im
się skończyć liceum.
Czasami, aby wyciągnąć mnie z domu, zabiera mnie po lunchu do salonu
tatuażu, gdzie mogę spędzić czas i porozmawiać z Roxy i innymi artystami.
Wszyscy są bardzo mili i dalecy od tego, czego się dotychczas spodziewałam po
tatuażystach. Aby nie czuć się bezużyteczną, pomagam w recepcji lub czyszczę
stoiska, gdzie są wykonywane tatuaże i wszystkie inne rzeczy, które mogę
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 57
zrobić balansując na jednej nodze. Roxy spędza dużo swojego czasu na próbie
przekonanie mnie, bym zrobiła sobie jakiś tatuaż (wciąż odmawiam), i wszyscy
podpisują się na moim gipsie, dodając kilka naprawdę fantazyjnych rysunków,
podarowując mi, jak sądzę, najbardziej zazdroszczoną złamaną kostkę w całym
stanie.
Po miesiącu z gipsem, dostałam na niego obucie, więc mogę teraz się
poruszać bez kul. Sądziłam, że skoro jestem teraz trochę bardziej mobilna, to
Dylan przestanie wracać każdego dnia na lunch, żeby go ze mną zjeść. Ale on
wciąż to kontynuuje, a sposób, w jaki moje serce reaguje, gdy słyszę jego
samochód na podjeździe, mówi mi, że mogę być trochę za bardzo uzależniona
od jego towarzystwa. Zostało mi tylko kilka tygodni do zdjęcia gipsu, więc
nadszedł czas, aby stać się trochę bardziej proaktywnym i przygotować się do
powrotu do świata tańca. Wciąż naprawdę chcę iść na kilka otwartych
przesłuchań, by zobaczyć, czy mogę dostać pracę, więc muszę popracować nad
formą. Miałam szczęście, że moje przeniesienie z uczelni przeszło bez
konieczności występowaniu w przesłuchaniu, ale nadal muszę przedstawić
dokumentację medyczną, że z moją kostką jest okej, zanim pozwolą mi zacząć.
– Muszę wyjść i nie będzie mnie do kolacji. Czy to w porządku? – mówi
Dylan, wstając i sprzątając pojemnik po burgerze ze stołu.
Staram się ukryć rozczarowanie śmiechem.
– Dlaczego nie miałoby być w porządku? Nie jesteś ode mnie zależny. –
Wstaje i biorę gąbkę, wycierając okruchy pozostałe po naszym lunchu.
On wyrzuca śmieci do kosza i chichocze.
– Jesteś pewna?
Odwracam się twarzą do niego ze zmarszczonymi brwiami.
– Co to miało znaczyć? Nie zmuszam cię do spędzaniu ze mą czasu.
Robisz to wszystko z własnej woli.
Porusza się w moją stronę, zatrzymując się tuż przede mną, podczas gdy
patrzy na mnie z uśmiechem i zielonymi, błyszczącymi oczami.
– Wiem, Rusty. I kocham tego każdą minutę. Zobaczymy się może jutro.
Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz mnie potrzebować. – Potem pochyla się,
składając na moim policzku buziaka, a zaskoczenie sprawia, że cofam się o krok
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 58
i zasysam oddech, moja ręka ląduje na miejscu, gdzie jego usta mnie chwilę
temu dotknęły. Zaczyna mi się robić gorąco, co świadczy o tym, że moje serce
bije odrobinę zbyt szybko.
Gdy jego oczy spotykają moje, zdają się lekko zdezorientowane, a może
nawet zranione. O Boże, dlaczego muszę reagować w ten sposób? Przyjaciele
całują się w policzek przez cały czas, prawda? To nie musi niczego oznaczać.
Zmuszam moją rękę do ponownego przylgnięcia do boku i do lekkiego
śmiechu, zanim zaciskam wargi i staję na piętach, całując go w policzek (jego
skóra jest bardzo miękka pod moimi ustami – nie spodziewałam się tego).
– Miłej zabawy.
Jeden kącik jego ust unosi się w półuśmiechu, a oczy wydają się
rozjaśnić.
– Zobaczymy się później, Rusty. Nie daj się ponieść żadnym dzikim
imprezą.
– Postaram się – odpowiadam, kiedy obserwuję jak opuszcza dom,
słucham dźwięku silnika, kiedy go uruchamia, a następnie odjeżdża. Potem stoję
tam sama, zastanawiając się, co do cholery mam zrobić ze swoim czasem, póki
Josh nie wróci o jedenastej z pracy. Nie jestem przyzwyczajona do bycia całymi
godzinami sama w domu.
Co to było, do cholery? Pochyliłem się i pocałowałem ją bez
zastanowienia. Zamierzałem zostawić całusa na jej pieprzonych ustach, ale
odwróciła lekko głowę, więc pocałowałem ją w policzek – co do cholernej
cholery?! I to było tak naturalnej, jakbyśmy powinni być razem. Pierdolenie.
Dziwne. Oczywiście czuję się zbyt komfortowo z tą laską w moim domu.
Kurwa. A wyraz jej twarzy! Zareagowała tak, jakbym wypalił dziurę po prawej
stronie jej twarzy. Jezu, wyobrażanie sobie, że posiadam jej usta… Co za
koszmar!
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 59
Blokuję to w moim umyśle, zanim zatrzymuję się samochodem i
rozważam zawrócenie. Myślę, że chyba powinienem jej wyjaśnić, że to nic nie
znaczyło. Bo nie znaczyło, prawda? Jesteśmy tylko dwójką przyjaciół, którzy
bardzo dobrze się dogadują. Jest dziewczyną Josha – zabawnie jest mieć ją w
pobliżu i przyłapuję się na tym, że organizuję swój czas podług niej tylko z tego
powodu, bo w pewnym sensie jest to moja wina, że nie może nigdzie wyjść,
pracować ani poznawać nowych przyjaciół. Plus, lubię z nią rozmawiać. I ją
poznawać. Wszystko pomiędzy nami jest takie łatwe, i lubię to, że mogę
niewiele powiedzieć, a ona bez moich wyjaśnień potrafi to zrozumieć.
Ale jest dziewczyną Josha… Jest wspaniała, więc ciągnie mnie do niej.
Ale kogo by nie ciągnęło? Myślę, że może nawet trochę kręcić Roxy. I im
więcej czasu z nią spędzam, tym lepiej to rozumiem. Łapię dlaczego Josh stracił
dla niej tak szybko głowę. Avery jest jedną z tych dziewczyn, które u facetów
wywołują erekcje. Jest tak, jakby jej światło karmiło duszę tych ludzi, którzy ją
otaczają. (Ale kto karmi jej?)
Jest dziewczyną Josha.
Moje palce chwytają kierownicę, wyginają się i relaksują, wyginają i
relaksują. Powinienem jej powiedzieć, że to nic nie znaczyło. Powinienem
powiedzieć jej, że nie chciałem jej pocałować – i to był tylko policzek (dzięki
Bogu). To nic nie znaczyło…
Zanim mogę pomyśleć nad tym po raz drugi, zawracam samochód i jadę z
powrotem do domu. Włączyła muzykę naprawdę głośno. Jest trochę
zniekształcona na zewnątrz domu, ale myślę, że słucha Stone Temple Pilots.
Początkowo podchodzę do drzwi powoli, potem przypominam sobie, co zrobiła,
kiedy ostatnim razem wszedłem do domu, a ona słuchała muzyki, więc
przyspieszam tempo. Nadal ma swoją nogę w gipsie – na pewno nie tańczy,
prawda?
Otwieram drzwi, moje oczy lądują od razu na salonie, gdzie po raz ostatni
ją znalazłem. Ale nie ma jej tam. Krzywię się i obracam głowę w drugą stronę,
znajdując ją stojącą przy kuchennym blacie, odwróconą do mnie tyłem. Stoi na
swojej zdrowej nodze, z jednym z tych urządzeń do ćwiczeń związanym
pomiędzy jej nogami, kiedy odchyla swoją uszkodzoną nogę pod różnymi
kątami, jakby rozgrzewała się przed baletem.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 60
Stoję i obserwuję ją przez chwilę. Porusza swoim ramieniem i głową w
ten sam wdzięczny sposób, w jaki robią to tancerki baletowe. Jak udaje jej się
robić te proste ćwiczenia do rockowej muzyki?
Moje oczy podróżują w dół jej ciała, zatrzymując się na jej
przemądrzałym tyłku, wyglądającym bardzo ładnie w obcisłych spodniach od
jogi, poskakującym lekko przy każdym ruchu. Jest to rodzaj omamu. Póki
oczywiście nie zaczęłaby się odwracać i panikować (zamierzałem wyjaśnić, że
ten pocałunek nic nie znaczył, a teraz stoję tu, gapiąc się na jej tyłek!).
Wciąż stojąc w drzwiach wejściowych, zamykam je z trzaskiem,
zaskakując ją lekko, ale przynajmniej nie jest tym razem w połowie piruetu,
więc zamiast upadku i złamania kości, odwraca się do mnie ze zdziwieniem, a
następnie uśmiecha, gdy mnie dostrzega.
– Myślałam, ze nie będziemy się widzieli do jutra?
– Cóż, zmiana planów – mówię, patrząc w dół na sprzęt, który teraz
upuściła na podłogę. – Robisz to każdego popołudnia, kiedy ja wracam do
pracy?
Kiwa głową.
– Tak. No z wyjątkiem, gdy jadę z tobą, oczywiście. Ale tak, ćwiczę.
Próbowałam tańczyć, ale nie wychodzi mi. Więc pozostanie zwinną jest kolejną
najlepszą rzeczą. – Pochylając się, podnosi zielony pasek i umieszcza go na
ladzie przed sobą, przesuwając dłonią przez czubek głowy.
Stoję tam i patrzę na nią przez chwilę, próbując znaleźć sposób, aby
rozpocząć rozmowę, dlaczego tu wróciłem. Ale z jakiegoś powodu, słowa te nie
opuszczają moich ust, a zamiast tego słyszę siebie mówiącego:
– Chciałabyś się wybrać na przejażdżkę? Jeśli nie jesteś zajęta,
oczywiście.
Ona się nie waha.
– Oczywiście – mówi. – Tylko daj mi wziąć torebkę.
Czekam na nią przy drzwiach, kiedy pałęta się dookoła, a potem do mnie
uśmiecha, gdy jest gotowa. Wyprowadzam ją przez drzwi i trzymam za rękę,
aby ją podtrzymać, gdy schodzi po schodkach i wsiada do samochodu.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 61
Otwieram drzwi i przytrzymuję je dla niej, kiedy ona wsuwa się do wygodnego,
skórzanego wnętrza, uważając, aby nie naruszyć swojego gipsu.
– Wszystko dobrze? – pytam, a ona kiwa głową, więc zmykam drzwi i
podchodzę od strony kierowcy, podrzucając kluczę w powietrzu i łapiąc je,
zanim siadam obok niej i odpalam samochód.
– Więc, gdzie się wybieramy? – pyta, gdy kierujemy się w dół ulicy.
– Zobaczyć się z moją babcią.
– Twoją babcią? Myślałam, że umarła. Czy nie wspomniałeś, że
odziedziczyłeś po niej dom?
Patrzę na nią i się uśmiecham.
– Wiesz, mam dwoje rodziców. I moi rodzice też. Więc… dwie babcie.
– Och, to było naprawdę głupie. Przepraszam, nie pomyślałam. Ja znam
tylko mamę mojej mamy, ponieważ moi rodzice się rozstali i tata odszedł, kiedy
byłam jeszcze zbyt młoda, by go zapamiętać. Tak po prostu założyłam,
ponieważ powiedziałeś, że twoja mama także wychowywała cię sama.
– Samotna matka i nieobecny ojciec, taa. Ale to mama mojego taty jest tą,
która umarła i zostawiła mi dom. Zawsze była dla mnie bardzo dobra. Nie
zostawiła nic mojemu ojcu, ponieważ była zła, że odszedł od swojej rodziny.
Ale mama mojej mamy – moja babcia, ona wciąż żyje. Ale jest teraz w domu
opieki. Moja mama zawsze była zbyt zajęta swoim samolubnym życiem. Więc
upewniam się, żeby pójść i odwiedzić ją co miesiąc.
– To miło z twojej strony.
– Naprawdę? – wzruszam ramionami. – Nie wiem. Ona nawet nie wydaje
się wiedzieć przez większość czasu kim jestem. Więc zastanawiam się, czy
tylko jej nie dezorientuję.
– Często się tak dzieje?
– Przez większość dni. Ale są też dobre wizyty, kiedy pamięta kim jestem.
Gdy tak nie jest, po prostu idę z prądem.
– Więc grasz tego, kim myśli, że jesteś?
Spoglądając na nią krótką, daję jej półuśmiech.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 62
– W zasadzie tak.
– W naszym bloku zwykła spędzać dużo czasu taka bezdomna kobieta.
Zawsze myślała, że każda jedna była jej córką.
– Naprawdę?
– Tak. Myślę, że to było naprawdę smutne. To znaczy, jak bardzo
torturujące jest widzenie twarzy kogoś, kogo kochasz w każdym miejscu, ale
nigdy nie masz racji.
Uwalnia westchnienie i wygląda przez okno na mijaną scenerię, a ja
przyglądam się jej, kiedy tylko mogę, jakby obserwowanie jej mogło mi pomóc
w zrozumienie, dlaczego słuchanie jak mówi powoduje zbolałe pragnienie w
mojej klatce piersiowej i wnętrznościach. Czego ja od niej chcę?
Jest dziewczyną Josha.
Po godzinnej jeździe, parkuję przed domem opieki i pomagam Avery
wysiąść z samochodu, ochronnie trzymam rękę wokół jej talii, aby upewnić się,
że utrzymuje równowagę i w ten sposób mogę jej także łatwo pomóc wejść po
schodach.
– Dylan! – woła Katie, jedna z opiekunek, gdy przechodzimy przez
szklane drzwi. Jest w swoich wczesnych latach pięćdziesiątych, z siwiejącymi
brązowymi włosami i dużym biustem. Jest mała i okrągła, ma szerokie biodra,
które mawia, że urodziły szóstkę dzieci. Zawsze się do mnie uśmiecha i przytula
mnie, mówiąc, że przypominam jej młodszą wersję jej zmarłego męża, który
stracił życie w Iraku walcząc o nasz kraj.
Otula mnie ramionami, kiedy się pochylam, aby ją przytulić. Potem
dotyka boku mojej głowy, gdzie pozwoliłem moim włosom urosnąć na tyle, by
zasłoniły tatuaże na mojej czaszce i uśmiecha się, kiedy zaczynam opuszczać
rękawy koszuli. Normalnie nie ukrywałbym żadnych z moich tatuaży przed
kimkolwiek. Jestem dumny z mojego zawodu i sztuki zdobiącej moje ciało. I
kiedy babcia mnie poznaje, zawsze jest zainteresowana rozmową o mojej
twórczości. Ale kiedy tak się nie dzieje, tatuaże mogą ją przestraszyć, a to jest
ostatnia rzecz, jaką chcę.
Avery stoi obok i przygląda mi się z ciekawością, kiedy zapinam
mankiety wokół nadgarstków, a Katie wygładza zmarszczki na mojej koszuli.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 63
– Idealnie – mówi z uśmiechem. Potem odwraca się do Avery z jeszcze
większym uśmiechem i widzę, jak jej oczy omiatają żywy kolor jej włosów,
świecące jasnoniebieskie oczy i perfekcyjnie gładką skórę. Obecność Avery
wydaje się mieć wpływ na każdego, ale ona sama wydaje się być całkowicie na
to obojętna.
– A kto to jest? – pyta Katie, kiedy odwraca się do mnie z oczami
utkwionymi wciąż w niej. – Zabrałeś ze sobą dziewczynę? Nigdy nie
przywiozłeś tu dziewczyny. Czy to coś poważnego? Powinnam sobie kupić
nową sukienkę?
Śmieję się i kręcę głową, a Avery robi to samo.
– To jest Rusty – zaczynam, lecz chwilę później się poprawiam. – To
znaczy, Avery. Jest dziewczyną Josha – pamiętasz, jak ci mówiłem, że się u
mnie zatrzymają?
Jej usta się otwierają, tworząc coś na kształt O.
– Oczywiście. Przepraszam, po prostu wyglądacie razem tak pięknie i
założyłam… – Mówi. – Ale wiecie co mówią o założeniach. – Śmieje się,
urywając, a Avery mówi jej, że jest w porządku. Owijam ramię ponownie wokół
talii Avery, mówiąc Katie, że zobaczymy się, jak będziemy wychodzić i
prowadzę Avery w stronę pokoju babci.
– Babciu? – mówię spokojnie, kiedy otwieram drzwi i zaglądam do
środka. Siedzi przy oknie, wyglądając przez nie – co nie jest dobrym znakiem.
Kiedy na mnie patrzy, jej twarz jest przez moment pusta, zanim przychodzi
rozpoznanie.
– Henry! – wzdycha, wyciągając ręce, abym do niej podszedł (Henry jest
moim wujkiem. Nigdy go nie widziałem, ale zawsze mi mówiono, że go
przypominam. Zginął w wypadku samochodowym zanim pojawiłem się na
świecie).
Lekkie uczucie zawodu uderza w moją klatkę piersiową, zanim
uśmiecham się do niej i daję jej to, czego potrzebuje.
– Cześć, mamo – mówię, moja ręka przesuwa się z talii Avery do jej
dłoni, kiedy wciągam ją lekko do pokoju.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 64
Kiedy pochylam się, by ją przytulić, ona spogląda na Avery, a jej oczy się
błyszczą.
– O! I przyprowadziłeś Natashę. (Tak naprawdę nie mam pojęcia kim jest
Natasha, ale kiwam głową i kontynuuje grę.)
– Jak się masz? – pytam ją, przyciągając mały stołek do siedzenia dla
Avery, a potem jeden dla siebie.
– Och, wszystko dobrze. Ale nie pozwalają mi iść do sklepu, żeby kupić
produkty na ciasto. Wiem, jak bardzo lubisz wypieki. I Natasha, miałam zamiar
zrobić czekoladowe – to również twoje ulubione, prawda?
Avery uśmiecha się i kiwa głową, a następnie wzmacnia uścisk na mojej
ręce, uspakajając mnie.
– Tak. To jest zdecydowanie moje ulubione – mówi, zanim angażuje się
w rozmowę o egzaminach końcowych i jej planach na studia. Ale tak naprawdę
nie słyszę zbyt wiele. Jestem zbyt zajęty patrzeniem na nasze splecione dłonie.
Nie zdałem sobie sprawy, kiedy ponownie złapałem ja za rękę…
Ona jest dziewczyną Josha…
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 65
Rozdział jedenasty
Dylan jest bardzo cicho w drodze powrotnej do domu i martwię się o
niego. Patrzenie na kogoś, kogo kochasz, gdy ten ktoś cię nie rozpoznaje, nie
może być łatwe.
– Twoja babcia jest naprawdę fajna, Dylan – mówię, spoglądając na
niego, gdy on koncentruje się na drodze.
Zaciska wargi i kiwa głową, spoglądając przez chwilę na mnie ze
zbolałym wyrazem twarzy. Wyciągam rękę i kładę ją na jego przedramieniu.
Ponownie podciągnął rękawy i znowu dostrzegam skomplikowaną grafikę.
– Wszystko w porządku? – pytam.
Kiwa głową.
– Czy to dlatego zapuściłeś włosy – żeby przykryć dla swojej babci
tatuaże?
Kiwa głową i zastanawiam się, czy kiedykolwiek zacznie mówić, kiedy
jego zęby zakopują się w wargach. Opuszczam rękę i uwalniam małe
westchnienie, żałując że zamiast ze mną porozmawiać po prostu milczy. Czuję,
że zrobiłam coś złego.
Spogląda w dół na swoje ramie, gdzie przed chwilą znajdowała się moja
dłoń, a następnie ponownie przenosi swoją uwagę na drogę.
– Straszą ją - mówi nagle.
– Co? Tatuaże?
Kiwa głową.
– Jeśli mnie rozpoznaje, nie przeszkadzają jej. Ale jeśli tak nie jest, czuję
się zdenerwowana, kiedy dziwny wytatuowany mężczyzna wchodzi do jej
pokoju. Jest jedyną osobą dla której je zakrywam.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 66
– Więc pozwalasz, żeby twoje włosy rosły przez cały miesiąc, a następnie
golisz je ponownie po odwiedzinach?
– Coś takiego – mówi, kiedy wjeżdża na naszą ulicę i zatrzymuje się
przed domem. – Słuchaj, poradzisz sobie sama w domu do powrotu Josha?
Głowę trzyma spuszczoną i koncentruje się na kierownicy. Czuje
promieniującą od niego melancholię. Daję mu uspokajający uśmiech jak
otwieram drzwi.
– Jestem dużą dziewczynką, wiesz. Mogę zostać sama. Nie musisz się o
mnie martwić.
Spogląda w górę na mnie.
– Rusty, martwię się o ciebie cały czas.
Potem wyciąga rękę i zamyka drzwi samochodu z mojej strony, zanim
zdążę odsunąć się od krawężnika. Sądzę, że odjedzie, ale on po prostu zawraca i
czeka po drugiej stronie ulicy z włączonym silnikiem. Ciekawe. Wznoszę rękę i
macham do niego, zanim kuśtykam ścieżką do domu. Dopiero wtedy słyszę jak
jego samochód odjeżdża.
***
– Dylan wyszedł na noc? – pyta Josh, kiedy wraca do domu i praktycznie
opada na kanapę obok mnie. Jest już po jedenastej i wygląda na absolutnie
wykończonego. Przesuwam się, aby mógł położyć głowę na moich kolanach i
przebiegam palcami przez jego brązowe włosy, a on wzdycha z zadowolenia.
– Zniknął przed kolacją. Więc zrobiłam sobie kanapkę. Jak było w pracy?
– Pracowicie. Myślę, że pewnego dnia moja głowa eksploduje od
nadmiaru informacji. Dzieciaki są jak żołnierze… – Mała zmarszczka pojawia
się na jego czole i przez chwilę jest cicho, a ja zastanawiam się, czy powie mi,
co chodzi mu po głowie.
– Opowiedz mi o nich. Chcę wiedzieć jak to jest.
Łapie mnie za drugą dłoń i składa na niej pocałunek, zanim kładzie ją na
swojej klatce piersiowej.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 67
– To jest po prostu trudne, Avery. Naprawdę trudne – mówi, a ja czuję
ukłucie rozczarowania w piersi. Zawsze jest tak niejasny w kwestii swojej pracy
i żałuję, że nie chce mi powiedzieć czegoś więcej. Chciałabym wiedzieć, jak to
jest i jak czuje się w związku z pracowaniem z chorymi dziećmi. Rani go
widzenie ich w złym stanie? Czy sobie radzi? Ale to wszystko, co od niego
dostaję i widzę jak relaksuje się w mojej obecności.
– A jak tobie minął dzień? – pyta, zamykając oczy, gdy przesuwam lekko
jego głowę, aby było mu wygodniej.
– Dobrze. Dylan zabrał mnie do swojej babci.
– Tej chorej na Alzheimera?
– Tak. Myślała, że jestem kimś o imieniu Natasha.
– Hmm – mówi, kiedy ja kontynuuje przeczesywanie jego włosów i
opowiadam o rozmowie, jaką z nią przeprowadziłam. A potem mówię o tym,
jak cicho Dylan był w samochodzie.
– Myślę, że widzenie jej takiej jest dla niego bardzo trudne – mówię,
wzdychając jak przypominam sobie jego bolesny wyraz twarzy w drodze
powrotnej.
To wtedy zdaję sobie sprawę, że Josh od jakiegoś czasu nic nie
odpowiedział i spoglądam na niego, dostrzegając regularne opadanie i
wznoszenie się jego piersi, gdy śpi spokojnie na moich kolanach. Przez pewien
czas tylko siedzę i oglądam telewizję, a kiedy dopada mnie zmęczenie,
wysuwam się spod niego, kładę mu poduszkę pod głowę i okrywam go kocem.
Całuję go delikatnie i udaję się do naszego dużego łóżka, pusta i samotna.
Wzdychając, obracam się na bok i przytulam do siebie poduszkę.
Tęsknię za swoim chłopakiem.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 68
Rozdział dwunasty
Kiedy budzę się następnego dnia rano, czuję się tak samo
zdezorientowany co wczoraj. Miałem nadzieję, że po nocnym wyjściu będę się
czuć bardziej jak ja, jednak rzeczy nie poszły zgodnie z planem i skończyłem
wracając do domu o drugiej nad ranem, znajdując Josha śpiącego na kanapie.
Część mnie chciała obudzić Avery i zapytać, czy wszystko w porządku
(Czemu on spał na kanapie? Pokłócili się?). Ale pozwoliłem jej spać i zamiast
tego spędziłem noc na przewracaniu się z boku na bok i zastanawianiu, co do
cholery miałem zamiar zrobić, bo już dłużej nie było sensu zaprzeczać.
Cholernie ciągnie mnie do dziewczyny najlepszego kumpla – totalnie. I nie
potrafię przestać o niej myśleć. Co, do cholery, mam z tym zrobić?
W momencie, gdy słońce zaczyna wpadać przez żaluzje, decyduję, że
może potrzebuję trochę dystansu. Są wolne miejsca w innych salonach tatuażu i
zawsze chciałem podróżować – mogę wyjechać i spędzić kilka miesięcy z dala
od tego miejsca, wyrobić sobie nazwisko w branży i mieć nadzieję, że do czasu
jak wrócę, nie będę na nią patrzył i myślał o niej jak człowiek głodujący. Będę
patrzył na nią jak na dziewczynę, którą jest – jak na Avery. Jest dziewczyną
Josha. Dziewczyną Josha. Ta dziewczyna nie jest moja.
Budzik rozbrzmiewa w pokoju Josha i Avery i słyszę jak lekko jęczy
przez sen, a następnie dźwięk cichnie. Chwilę czekam, aż słyszę jej zejście po
schodach. Wtedy słyszę dzwoniący telefon, a następnie mówi coś do Josha. Nie
brzmi jakby chciał się budzić. Kiedy słyszę dźwięk prysznica, wstaję, zakładam
koszulkę i dresy, a następnie udaję się na dół.
Znajduję Avery w kuchni, grającą domową boginię i wyglądającą idealnie
jak zawsze.
– Dobry, Rusty – mówię, kiedy pochodzę, a ona przerywa wsypywanie
kawy do filtra i uśmiecha do mnie tak, jakbym właśnie jej powiedział, że
wygrała nagrodę.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 69
– Dzień dobry. Spałeś tutaj dzisiejszej nocy?
– Taa, wróciłem około drugiej.
– Ryby nie brały? – pyta z przymrużeniem oka, a ja nie mogę nic
poradzić, że na to chichoczę.
– Nie łowiłem.
– Och – mówi, odwracając się do ekspresu i włącza go.
– I um… kiedy wróciłem do domu, Josh był na kanapie. Wszystko w
porządku?
– Co? A, tak. Był tak wyczerpany, że zasnął do razu jak wszedł do domu.
Biedny koleś. Jego praca musi być bardzo ciężka.
Porusza się po kuchni, wyciągając kubki i talerze dla wszystkich i wkłada
w ciszy kromki chleba do tostera.
– Nie musisz nic dla mnie robić. Zrobię sobie sam – mówię jej.
Ona wzrusza ramionami.
– Naprawdę mi to nie przeszkadza. Przynosisz mi przez cały czas lunch.
– Ale ty gotujesz obiady.
– Naprawdę mi to nie przeszkadza. – Odwraca się do mnie i uśmiecha. –
Masz jakiegoś wczesnego klienta?
– Och, nie. Nie mogłem po prostu spać.
– Coś zaprząta ci myśli?
– Tak jakby…
Odwraca się do mnie i unosi brwi, jakby zupełnie nie dostrzegała tortur,
które przechodzą przez mój umysł. Otwieram usta i zamykam je, niezdolny do
znalezienia odpowiednich słów.
– Powodem jest twoja wczorajsza wizyta u babci?
Kładzie talerz z gorącym tostem przede mną i świeżo zaparzoną kawę,
taką jaką lubię. Potem podaje mi nóż i masło.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 70
– Przestań! – mówię ostrym tonem, a ona odskakuje, z oczami szeroko
otartymi w przerażeniu. – Przestań się zachowywać jak moja żona, albo moja…
moja matka. To musi się skończyć!
Jej oczy błyszczą z emocji, a jej wzrok opada.
– Nie staram się być którąkolwiek z nich – mówi spokojnie, choć jej głos
załamuje się przy końcu zdania. – Ale jeśli tak się czujesz, to w porządku.
Przestanę. – Zabiera kawę i tost, a następnie wylewa wszystko do zlewu i
wyrzuca do kosza. – Zadowolony?
Kręcę głową.
– Nie. W ogóle nie jestem zadowolony.
Marszczy brwi i patrzy na mnie tak, jakby próbowała ułożyć puzzle.
– Co się z tobą dzieje?
Kręcę głową.
– Myślę, że czujemy się coraz bardziej komfortowo w swoim
towarzystwie.
– Dlaczego jest to problem?
Robię krok do przodu i obniżam głos.
– Nie wiem. Ponieważ siedziałaś tam wczoraj, trzymając mnie za rękę,
podczas gdy wszyscy zakładali, że byliśmy razem.
– Co? To ty – o mój Boże. O co tak naprawdę chodzi?
Kręcę głową, ciągnąc za swoje włosy, a moja głowa boli, ponieważ to
spieprzyłem. Jestem zmęczony, zdezorientowany i muszę przestać być dla niej
miły.
– Ja po prostu nie chcę, żebyś odniosła o mnie błędne wrażenie, dobrze?
Patrzy na mnie przez dłuższą chwilę, z rękami na biodrach, kiedy jej oczy
przeszukują moje.
– W tym momencie jedyne co o tobie myślę, to że jesteś dupkiem, który
próbuje odepchnąć od siebie osobę, która naprawdę cię zna.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 71
Ciśnienie wzrasta w mojej klatce piersiowej, kiedy uderzają we mnie jej
słowa wraz z ich prawdziwością, udowadniając, że nie mogę pozwolić jej się za
bardzo zbliżyć. Udowadniając, że muszę umieścić pomiędzy nami pewną
odległość.
Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale przerywa mi głos Josha.
– Avery! Potrzebuję, żebyś odebrała moją koszulę z pralni chemicznej.
Czy to w porządku? To jest moja ostatnia. Och, hej – mówi, gdy widzi, że stoję
naprzeciwko niej. – Nie wiedziałem, że jesteś w domu. Jak się masz? Czuję się
jakbym widywał cię mniej, niż kiedy byłem w Nowym Jorku.
– Życie staje na drodze, człowieku – mówię, dając Avery ostatnie
spojrzenie, zanim klepię Josha po ramieniu i przepraszam ich, mówiąc, że idę
wziąć prysznic. – Muszę po drodze zatrzymać się u fryzjera, aby mnie obciął.
– Powinieneś pozwolić Avery, żeby to zrobiła. Obcina mi włosy więc
mamy wszystkie przyrządy do strzyżenia. Nie masz nic przeciwko, prawda
kochanie? – pyta ją, a ona wzrusza ramionami, aby przekazać, że to w porządku.
Potem odwraca się do mnie. – Jest naprawdę bardzo dobra.
– Wygląda, że jest dobra we wszystkim – komentuję lekko gorzko –
dlaczego nie mogę przestać na nią warczeć?
– Wyjąwszy ludzi – ona odpowiada. – Oczywiście mam problem z ich
odczytywaniem.
Stawia śniadanie na stole przed Joshem po czym wraca do kuchni, aby
wziąć dla siebie talerz i kawę, a potem siada obok niego.
– Kochanie, jesteś świetna w temacie ludzi – mówi Josh, pochylając się
by pocałować ją w policzek, dokładnie tam, gdzie zrobiłem to wczoraj ja (co
mnie denerwuje). Potem przenosi swoja uwagę z powrotem na mnie. –
Naprawdę tak jest. Nie wiem, dlaczego myśli, że jest inaczej.
Żadne z nas nie odpowiada i w końcu ruszam, by wziąć ten prysznic.
– Och, zanim wyjdziesz – mam następną sobotę wolną, a Avery będzie
miała dzisiaj ściągany gips. Powinniśmy wyjść gdzieś i świętować.
Spoglądam na Avery. Nie powiedziała mi, że ma zdjęcie gipsu dzisiaj…
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 72
– Uch, pewnie. Rzeczywiście będzie to idealne. Wybieram się do Nowego
Jorku na trochę. Więc będzie to moja ostatnia szansa.
– Dlaczego jedziesz do Nowego Jorku? – pyta szybko Avery.
– Aby trochę popracować w innym salonie.
– Na jak długo?
– Nie wiem. Tak długo, jak będzie trzeba.
Jej usta się lekko otwierają i szybko mruga, zanim unosi filiżankę do ust i
upija duży łyk.
– To wspaniała wiadomość, kumplu. To musi być dobre dla twojej kariery
– mówi Josh z uśmiechem, wyglądając na naprawdę dumnego ze mnie.
Spoglądam ponownie na Avery. Ona na mnie nie patrzy.
– Tak. To dobra okazja.
Przepraszam ich ponownie, wspinam się po schodach, aby wziąć ten
prysznic, tym samym kończąc rozmowę. Ale zanim docieram do ubikacji, słyszę
wołającą Avery:
– Kiedy skończysz obetnę ci włosy.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 73
Rozdział trzynasty
Dylan siedzi naprzeciwko mnie na stołku kuchennym, który przyniosłam
do łazienki, kiedy ja strzyżę jego wilgotne blond włosy. Są miękkie, jedwabiste
pod moimi palcami i pachną czystością i świeżością po prysznicu. Przyglądam
im się jak opadają kępkami na kaflową podłogę i powoli odsłaniają
skomplikowany plemienny wzór , który zdobi dolną część jego czaszki.
Nie rozmawia ze mną w ogóle i zastanawiam się, co takiego zrobiłam, że
go zezłościłam. Myślałam, że się przyjaźnimy. Zaczynałam go widzieć jako
mojego najlepszego kumpla. Czułam, że jesteśmy blisko ze sobą, a teraz ta jego
odległość wywołuje u mnie ból serca.
Korzystając z miękkiej szczotki, zaczesuję do tyłu wszystkie
rozpuszczone włosy, kiedy kończę, a potem przecieram dłonią jego tył szyi,
czując przy tym jak gładka jest jego skóra. Następnie się zatrzymuję i powoli
śledzę palcem grube czarne linie jego tatuażu.
– Dlaczego mi nie powiedziałeś, że wyjeżdżasz? – pytam, kiedy docieram
do końca wzoru. Odpinam narzutkę, która zakrywa jego ramiona i kładę dłoń na
jego nagim ramieniu, twardym i szerokim. Śledzę palcem również tatuaż, który
znajduje się w tym miejscu; czarny i szary, z jednej strony w stylu gladiatorskim
scenę bitwy, a z drugiej projekt japońskiej kolorowej koi z ruchomymi wodami i
pływającymi liliami wykończającymi ten obraz. Każdy z nich jest tak różny w
stylu, ale połączone są doskonałym dziełem sztuki na jego skórze.
Jego dobrze umięśnione plecy są wciąż pustym płótnem, tak jak jego
klatka piersiowa, jednak na lewym żebrze znajduje się jakiś skrypt, który jest
zasłonięty przez ramię, więc nie mogę go odczytać. Przez szalenie długi czas
przyglądam się jego tatuażom, wiedząc że nie powinnam, ale mimo to pragnę
tego, ponieważ zawsze zastanawiałam się jak wyglądają bez koszulki
zasłaniającej je.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 74
Patrzę na jego twarz, która jest odbita w lustrze i widzę, że jego oczy są
zamknięte, jakby mój dotyk go ranił. Więc odsuwam swoje ręce.
– Dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać? Zrobiłam coś złego? Jesteś na
mnie wkurzony? – pytam, z oczami wciąż na nim. Otwiera je, a jego zielone
oczy spotykają moje za pośrednictwem odbicia i tylko na mnie tak przez chwile
patrzy.
– Nie zapominaj do kogo należysz, Avery – mówi, zanim wstaje i wciąga
swoją koszulkę przez głowę. – Dzięki za strzyżenie.
Potem przechodzi obok mnie i wychodzi z łazienki, zostawiając mnie
rozmyślającą nad tym, co do cholery się wydarzyło pomiędzy dniem
dzisiejszym a wczorajszym. Wiem, że trzymał mnie za rękę, kiedy byliśmy u
jego babci, a może nie powinnam mu była na to pozwolić. Ale wydawał się
mnie potrzebować, a ja chciałam tam być dla niego. Myślałam, że dbamy o
siebie nawzajem. Myślałam, że dba o mnie.
Patrząc na siebie w lustrze, widzę w swoich oczach zmartwienie i
niepokój w zaróżowionych policzkach. Nie pozwolę, żeby mi to zrobił. Nie
pozwolę mu zabrać ode mnie jedynego prawdziwego przyjaciela, jakiego
kiedykolwiek miałam…
W swoim pokoju zamieniam dresy na parę dżinsów do pracy. Potem
siadam na końcu łóżka i wkładam buty, podczas gdy drzwi do mojego pokoju
się otwierają i wpada przez nie jak burza Avery, tak szybko, jak pozwala jej na
to gips.
– Nie pozwolę ci tego zrobić, Dylan! Nie pozwolę ci mnie odepchnąć…
bez pieprzonego wyjaśnienia! – krzyczy, jej oczy są szeroko otwarte, a włosy
wyglądają w świetle dnia jak płomienie. Wydaje się, jakby każdy kosmyk żył
własnym życiem i odzwierciedlał jej gniew. Kurwa, jest piękna, kiedy się złości.
– To nie twoja decyzja do podjęcia – oświadczam spokojnie, pochylając
się, by zasznurować sznurowadła, zanim wstaję i wkładam do kieszeni portfel,
dopinając go do łańcucha przy spodniach.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 75
– I na pewno twoja też nie. Co ja ci zrobiłam? Nic z tego nie ma sensu,
Dylan. Nie zakończysz naszej przyjaźni bez żadnego słowa.
– Jakiej przyjaźni, Avery? Czułem się źle, że upadłaś i złamałaś przeze
mnie kostkę. Pomogłem ci, kiedy dochodziłaś do zdrowia. Dzisiaj gips będzie
zdjęty. Moja robota jest skończona. Nie muszę się czuć już zobowiązany do
czegokolwiek – mówię ostrym tonem, odpychając ją swoimi słowami.
Potrzebuję, żeby mnie zostawiła samemu sobie. Potrzebuję, żeby opuściła moje
myśli i sny.
Nie wtedy, gdy nie jest moja. Nie wtedy, gdy nie jest moja.
Uparcie zbliża się do mnie i dźga mnie palcem w pierś. Czuję zapach jej
włosów i skory. To trochę mąci mi w głowie, gdy jestem na krawędzi przez
posiadanie jej rąk na sobie, obcinanie mi przez nią włosów, oglądanie moich
tatuaży – śledzenie ich palcem. Musiałem zamknąć oczy i zmusić się do
zachowania spokoju, zanim mój kutas zdradziłby mnie i stanął na baczność
przez intymność jej dotyku. Nigdy nie pozwoliłem dotykać się w ten sposób
żadnej kobiecie. Mój atrament jest moim atramentem.
Ponownie zamykam oczy, a kiedy nie odpowiadam, kładzie swoje dwie
dłonie na mojej klatce piersiowej, w daremnej próbie poruszenia mną. Znowu
otwieram oczy. Potrzebuję, żeby zrozumiała… ona nie jest moja.
Ale chcę, żeby była.
– Jaki jest twój problem?! – żąda, jej lodowato niebieskie oczy lśnią
mylącymi emocjami.
Nie wie, co mi robi. Muszę sprawić, żeby zrozumiała. Potrzebuję…
Zanim mogę dokończyć myśl, moje instynkty przejmują władzę i łapię jej
obie strony twarzy w dłonie i opuszczam swoje usta do jej. Przyciągam ją do
mnie, a pocałunek jest wymagający. W pierwszej chwili reaguje ze zdziwienia,
napinając się i popychając mnie w klatkę piersiową. Wtedy coś się zmienia,
relaksuje się przy mnie, ręce przesuwa na moje ramiona, aż owija je wokół
mojej szyi i oddaje pocałunek z równą intensywnością.
Moja głowa wiruje przez mieszaninę uczuć, wiem, że to jest złe, ale czuję
tak silną potrzebę, że wydawać by się mogło, że nie mogę się zatrzymać.
Ale muszę.
T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l
Strona 76
Ona jest dziewczyną mojego najlepszego przyjaciela. Nie jest moja…
Zmuszam się do odsunięcia, spoglądam w jej storturowane oczy i
dostrzegam takie same emocje. Moja klatka piersiowa się unosi i bardziej niż
cokolwiek ponownie chcę ją pocałować. Chcę wszystkiego z nią, na raz. Ale nie
robię niczego, prócz odsunięcia się od niej.
– Poczułaś to? – pytam ochrypłym szeptem, w dalszym ciągu powoli się
od niej oddalając, trzymam swoje ręce z daleka, jakbym bał się tego, co się
może zdarzyć, jeśli przestanę się poruszać.
Kiwa głową, usta ma rozchylone, a oczy pełne łez.
– Co to było? Co czułaś?
– Wszystko. Czułam…
Przytakuję powoli, wiedząc dokładnie, co czuła.
– Muzykę. Czułam to jak muzykę.
Zamyka oczy i łza spływa jej po policzku.
– To było jak taniec – szepcze.
– To, Rusty – to właśnie uczucie. To jest mój problem. Żadne z nas nie
powinno się w ten sposób czuć. Nie wtedy, gdy jesteś zakochana w Joshu. Nie
wtedy, gdy nie jesteś moja – mówię jej z żalem, kiedy się odwracam i wychodzę
z pokoju, mając nadzieję, że nie podąży za mną.
Ale Avery jest uparta, a ja… Ja jestem tylko człowiekiem, który nie jest
wystraczająco silny, aby odmówić kobiecie, która jakimś cudem, bez mojej
wiedzy, posiadła mnie. Potrzebuję, żeby była moja…
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ :)