Krzyzanowski Meir Ezofowicz

background image

J. Krzyżanowski, Historia małego miasteczka

www.fil.bg.ac.yu/katedre/polonistika/index.htm

1

ИСКЉУЧИВО ЗА УНУТРАШЊУ УПОТРЕБУ

WYŁĄCZNIE DO UŻYTKU WEWNĘTRZNEGO

Julian Krzyżanowski

HISTORIA MAŁEGO

MIASTECZKA

1

(W kręgu wielkich realistów. Kraków 1962)

1

W całej literaturze polskiej niewiele jest zjawisk równie niepokojących swą niezwykłością,

jak twórczość powieściowa i silnie z nią zrośnięta działalność publicystyczna Elizy

Orzeszkowej. Niepokojących i dla socjologa, badacza zjawisk społecznych, i dla psychologa,

zagłębionego w dociekaniu zagadek psychiki ludzkiej, i przede wszystkim dla człowieka,

który, stojąc na pograniczu obydwu dziedzin, usiłuje dociec, w jaki sposób warunki społeczne

wyznaczają działalność ludzką czy przynajmniej na niej się odbijają. Długie bowiem życie

Orzeszkowej (1841–1910), spędzone na głuchej prowincji, na wsi czy też w Grodnie,

związane zaś ściśle z Warszawą, gdzie w prasie codziennej, w tygodnikach i miesięcznikach

przez pół wieku drukowała swe dzieła, wypełnione były pracą niesłychanie intensywną,

bogatą jakościowo i ilościowo, obejmującą kilkadziesiąt sporych tomów. Do pracy tej

bezpośrednich pobudek autorka nie czerpała, bo czerpać nie mogła, z rwącego nurtu życia

współczesnego, a przecież nadać jej umiała charakter najzupełniej nowoczesny, tak że mimo

lat, które czytelnika dzisiejszego od pism jej dzielą, znajduje on w nich ujęcie zagadnień

najbardziej żywotnych, aktualnych do dzisiaj i prawdopodobnie wskutek aktualności swej

rokujących długi żywot w przyszłości.

Jeśli pobudki twórcze nie tkwiły w środowisku, z którego Orzeszkowa wyszła i w którym

spędzała życie, to musiały one mieć źródło w życiu wewnętrznym tej niezwykłej kobiety,

życiu, o którym, mimo ogłoszenia znacznej ilości listów, wiemy bardzo niewiele i wiedzieć

nie będziemy więcej, dopóki nie otrzymamy jakiejś bardzo wnikliwej biografii autorki

Australczyka, wyjaśniającej drogi, na których toczyła się i rozwijała jej myśl twórcza. Wtedy

dopiero będzie się można zorientować, jak to się stało, iż powieściopisarka kresowa, o bardzo

skromnym wykształceniu, otrzymanym na „pensji“ warszawskiej, przez całe długie, nieraz

bardzo samotne lata potrafiła utrzymać stały kontakt z życiem kulturalnym nie tylko

ogólnopolskim, ale i ogólnoeuropejskim; co więcej, nie poprzestając na związkach biernych,

na wchłanianiu tego, co na prowincję docierało drogą lektury, kontaktowi temu zdołała nadać

1

Wstęp do Meira Ezofowicza, Pisma zebrane pod red. J. Krzyżanowskiego, t. IX, Warszawa 1947.

background image

J. Krzyżanowski, Historia małego miasteczka

www.fil.bg.ac.yu/katedre/polonistika/index.htm

2

charakter czynny, zdobycze własnej myśli narzucać umiała tysiącom odbiorców swych pism,

zarówno za życia, jak w ciągu lat blisko czterdziestu, które upłynęły od jej śmierci.

2

Same zdolności pisarskie, łatwość wypisywania się o byle czym, sprawiająca, iż po

pierwszym dwudziestoleciu swej pracy pisarskiej Orzeszkowa doszła do wydania zbiorowego

swych powieści, obejmującego blisko pół setki tomów (1884–1889), zjawiska tego nie

tłumaczą. Źródeł jego szukać się musi gdzie indziej, a poszukiwanie ich, rzecz prosta, wiedzie

w dziedzinę jej twórczości, w świat jej dzieł, którego znajomość musi dać odpowiedź na

pytania przez nas stawiane.

W dziejach twórczości Orzeszkowej, rozpoczętej piórem młodej kobiety, zakończonej zaś

przez siedemdziesięcioletnią „matronę“, szczególną uwagę budzi okres 1878–1889, a więc

dziesięciolecie, które otwiera się powieścią o Meirze Ezofowiczu, kończy zaś powieściami

Nad Niemnem i Chamem. Wszystkie te trzy dzieła stanowią rodzaj imponującego tryptyku

powieściowego, w którego środku widzimy rozległe malowidło życia ziemiańskiego we

wszystkich jego odcieniach i odmianach, na skrzydłach zaś mamy obrazy życia żydowskiego

w małej mieścinie kresowej oraz życia chłopskiego na wsi białoruskiej. Mimo znacznych

różnic w tematyce i związanych z tym odcieni sposobów jej artystycznego ujęcia – trzy te

dzieła mają w sobie coś wspólnego, czego wydobycie pozwala nam dostrzec postawę twórczą

autorki, ta zaś z kolei pozwoli nam zrozumieć całe mnóstwo szczegółów, których wyjaśnienie

na innej drodze jest chwilowo nieosiągalne. Na postawą tę składa się umiejętność

drobiazgowej, naukowo-przyrodniczej obserwacji, głoszone programowo nastawienie na

badanie drobnoustrojów ludzkich, dążenie do poznania i odtworzenia praw, które rządzą

życiem i jednostek, i skupisk ludzkich. Dążenia owe ograniczyły się wprawdzie do

postulatów, w których formułowała swe poglądy, jak prawa rządzące życiem człowieka

wyglądać winny. Postulaty te jednak, dzięki swemu rozległemu oczytaniu i niezawodnemu

instynktowi, spotykanemu tylko u wielkich pisarzy, opierała na dorobku wiekowym

bojowników o postęp człowieka, o jego wyzwolenie z tego, co myśliciele w. XVIII określali

nazwą „przesądów światło ćmiących“, z konserwatywnych więzów, wytwarzanych w sposób

nieunikniony przez sam przebieg życia zbiorowego, a poczytywanych za wartości trwałe i

nienaruszalne. Ta humanitarna, raczej nawet humanistyczna troska o człowieka, o jego prawo

do wolnego życia na poziomie zdobytym wysiłkiem własnej myśli i własnej woli, związana

ze zdolnościami obserwatorskimi znakomitej realistki, dopełnia jej postawy twórczej i

pozwala ją określić jako realizm humanistyczny. Taka formuła umożliwia nam pożądaną

orientację w świecie zrodzonym w jej wyobraźni pisarskiej, uchwycenie cech podstawowych

tego świata, a wreszcie – drogą pośrednią – charakteru podstawowych uzdolnień pisarskich

Orzeszkowej.

3

Jak cała literatura europejska przed laty siedemdziesięciu, tak i ówczesna powieść polska

stawiała sobie cele nie tylko estetyczne, ale również etyczne i na nie właśnie kładła główny

nacisk. Pisarze z pokolenia, do którego u nas należeli: Prus, Orzeszkowa, Sienkiewicz i

Konopnicka, pragnęli wprawdzie, by dzieła ich podobały się czytelnikowi, by swym

artyzmem budziły w nim uczucie piękna, ale znacznie więcej zależało im na tym, by

nastawiały go czynnie wobec życia, by dokładnie informowały go o charakterze otaczającej

rzeczywistości i pobudzały do przekształcania jej wedle zasad zbawiennych dla rozwoju

człowieka i ludzkości. Zasad, zdobytych myślą i pracą ludzką w ciągu całych tysiącleci.

Eliza Orzeszkowa tak właśnie rozumiała swe zadania pisarskie i realizowała je w swych

wczesnych powieściach przez lat dziesięć, omawiając w nich najbardziej palące potrzeby

chwili. I właśnie w toku tych prac stanęła Orzeszkowa w obliczu zadań, obok których

niepodobna było przejść obojętnie, a których poprawne ujęcie i rozwiązanie wymagały

wyniku znacznie większego aniżeli powieści poprzednie. Orzeszkowa na wysiłek ten zdobyła

się, a jego owocem stał się Meir Ezofowicz, powieść o sprawie żydowskiej.

background image

J. Krzyżanowski, Historia małego miasteczka

www.fil.bg.ac.yu/katedre/polonistika/index.htm

3

Pod koniec mianowicie ósmego dziesiątka lat wieku XIX w życiu polskim, jak zresztą i

ogólnoeuropejskim, wezbrała po raz nie pierwszy i nie ostatni – fala antysemityzmu.

Literatura polska, idąc za tradycją pisarzy takich jak J. U. Niemcewicz, J. Korzeniowski i J. I.

Kraszewski, zareagowała na hasła nienawiści rasowej i religijnej godnie, w publicystyce

bowiem, w powieści, dramacie i poezji wydała w obrębie kilku lat całą serię utworów, które z

jednej strony dokładnie informowały o życiu żydowskim, z drugiej zaś jasno i twardo głosiły,

że Żyd jest człowiekiem objętym zasadą miłości bliźniego, że nie znany bliżej ogółowi

polskiemu świat żydowski, skupiony w własnych dzielnicach miast i miasteczek, gdzie pędzi

swe własne, odrębne życie, zasługuje na bliższe poznanie, żyje bowiem, i cierpi tak samo, jak

świat ludności chrześcijańskiej, a nadto wytwarza wartości nie ustępujące tym, które uznaje

się, ceni i podziwia wszędzie, gdziekolwiek się je spotyka.

Aleksander Świętochowski, Jan Lam, Bolesław Prus, Maria Konopnicka, Wiktor

Gomulicki, Klemens Junosza – oto nazwiska czołowe hufca pisarzy, którzy dziełami, dzisiaj

przeważnie zapomnianymi, usiłowali wpoić czytelnikowi poglądy tylko co wymienione, a

równocześnie sygnalizowali lub nawet dokumentowali powstawanie nowego zjawiska

społecznego. Było nim wchodzenie w szeregi inteligencji polskiej nowych pracowników,

wywodzących się właśnie z ludności żydowskiej, lekarzy, bankowców, prawników,

jednostek, które usiłowały zasymilować się w nowym środowisku za cenę wyrzeczenia się

swej odrębności rasowej i religijnej. Stadia początkowe tego doniosłego procesu społecznego,

uwarunkowanego przez mnóstwo zawiłych czynników ekonomicznych, obyczajowych,

religijnych i in., najpełniej przedstawiła autorka Meira Ezofowicza. Odczuto to z miejsca i

powieść jej, od chwili pojawienia się w „Kłosach“ warszawskich (1878), gdzie w pełne

plastyki ilustracje zaopatrzył ją M. E. Andriolli, poczęła uchodzić za dzieło bardzo wybitne,

za wyraz opinii czytelników postępowych, za dokument historyczno-społeczny, więcej nawet,

bo za źródło energii, płodnie działającej na życie. Dzięki czemu Meir Ezofowicz zajął w

powieści polskiej stanowisko tak niezwykłe, wyjaśnią uwagi dalsze.

4

Czas i miejsce wydarzeń, stanowiących „historię małego miasteczka“ – jak Orzeszkowa

nazwala Meira Ezofowicza – sama autorka określiła wcale dokładnie. „Było to przed trzema

laty“ – brzmi pierwsze zdanie powieści napisanej w r. 1877, wstęp zaś do niej prawi o

powstaniu przed wiekami „gromadki domów i lepianek“ na zapadłej prowincji białoruskiej,

słowem, mieściny Szybowa. Zawiódłby się jednak ktoś, kto nazwę tę chciałby odszukać w

Słowniku geograficznym. Być może, iż znawca Białorusi, opierając się na opisie synagogi

szybowskiej, wskazałby miejscowość, odpowiadającą miasteczku ukazanemu w powieści,

sądzić jednak wolno, że odkrycie to nie miałoby większego znaczenia dla obrazu stworzonego

przez Orzeszkową. Zamaskowanie bowiem nazwy autentycznej przez autorkę, która o

autentyczność szczegółów swych powieści zabiegała stale i zawsze, wskazuje, iż chodziło jej

o jedno z tych typowych miasteczek, których tysiące wiodło żywot „nędzy fizycznej i

moralnej“ (IX 1)

2

na terytorium dawnej Polski. Podobne do siebie architekturą swych

zaniedbanych budowli oraz ustrojem etnicznym, a egzotyzmem swego obyczaju

zaciekawiające od dawna obserwatorów, krajoznawców i powieściopisarzy, dopiero na

kartach Meira Ezofowicza doczekały się one ujęcia monograficznego, zgodnego z duchem

czasu, który, rozmiłowany w naukach przyrodniczych, typowość przenosił nad

indywidualność, w stosunku zaś do człowieka socjologię, prawiącą o typowych przejawach

życia zbiorowego, wysuwał przed psychologię, choć i ona zwracała baczniejszą uwagę na

zjawiska psychiczne ogólne niż na osobnicze.

Wymagania te Orzeszkowa starała się uzgodnić z nakazami artystycznymi, płynącymi z

samej istoty powieści, z jej ułudności (fikcyjności), wymagającej takiego przekształcenia

materiału rzeczywistego, by z niego powstać mogła artystyczna, jednolita całość dzieła

literackiego. Obrawszy jako miejsce powieści nie znany mapom Szybów, miasteczko to

mogła zaludnić mieszkańcami jedynie żydowskimi oraz wyłączyć z obrębu działania niemal

2

Cytuję z wyd.: Pisma zebrane, t. IX–X, Warszawa 1947, podając tomy i strony.

background image

J. Krzyżanowski, Historia małego miasteczka

www.fil.bg.ac.yu/katedre/polonistika/index.htm

4

całkowicie ludność nieżydowską. Owo „niemal“ dopuszcza wyjątki, istotnie też powieść zna

ich kilka. Ale chrześcijanie pojawiają się tu po to tylko, by tym silniej uwypuklić podstawowe

właściwości „getta“, przede wszystkim zaś jego obcość w stosunku do środowiska, w które

wrzuciły je losy. Zetknięcie się młodego ziemianina z głośnym rabinem jest najwybitniejszą

ilustracją obranej przez Orzeszkową metody. Okazuje się, że przedstawiciel uczoności

żydowskiej i największy autorytet moralny miasteczka, a nawet okolicy, „nie rozumie języka

kraju, w którym żyje“ (X 115). Szybów zaś stanowi zamkniętą w sobie wysepkę, kulturalnie

całkowicie obcą oblewającemu ją morzu słowiańskiemu. Do doniosłych konsekwencyj tego

założenia wypadnie wrócić za chwilę.

Dzięki takiemu zabiegowi kompozycyjnemu powieść daje obraz jednolitej i zwartej grupy

narodowościowej, jej opis – jak byśmy dzisiaj powiedzieli – socjologiczny, polegający na

bardzo dokładnym ujęciu podstawowych cech charakterystycznych ludności Szybowa.

Jednolita i zwarta od zewnątrz, wykazuje ona duże zróżnicowanie wewnętrzne, źródło

zatargów i walk, z których wyrasta dramat Meira. Na plan pierwszy w tym osobliwym

światku wysuwa się starszyzna gminy, reprezentująca najjaskrawiej umyslowość szybowian.

Życie religijne, skupione wokół prastarej synagogi, oparte o działalność rabina Todrosa i jego

pokracznego sługi, mełameda Mosze, szkolnictwo chederowe, odwieczna wiara, obrośnięta

dziwacznymi, przesądnymi poglądami, odrzucająca całą wiedzę nowoczesną, namiętne

przywiązanie do tradycji własnej, a nieuzasadniona pogarda dla wszystkiego, co obce – oto

duża, wyrazista warstwa motywów, charakteryzujących najbardziej wpływową grupę

ludności Szybowa. Grupę drugą stanowią kupcy, handlarze zbożem czy drzewem, dzierżawcy

gorzelni i karczem, drobniejsi sprzedawcy, tak czy inaczej dorabiający się majątku. I oni z

kolei wykazują duże zróżnicowanie. Są wśród nich miłośnicy skostniałych tradycyj, są

zwolennicy trybu życia bardziej nowoczesnego, zbliżonego do poziomu cywilizacji

ogólnoeuropejskiej, są ludzie uczciwi i są zbrodniarze. Podstawę wreszcie struktury stanowi

grupa trzecia, najliczniejsza, bezimienny i bezlicy proletariat małomiasteczkowy, rzesza

nędzarzy, którzy zdają sobie sprawę, że z ich to „domków biednych rzeki pieniędzy płyną“

(IX 136) do kieszeni dwu klas wyższych, ale nic na to poradzić nie mogą; rzesza, „która,

przegryzana nędzą i chorobami, wierzyła jednak i wielbiła ślepo, kornie, lękliwie i

niezmordowanie“ (IX 139).

Przy całym zróżnicowaniu społeczność szybowska wykazuje – zwłaszcza od zewnątrz –

zdumiewającą jednolitość. Źródłem jej jest wspólnota pewnych cech, takich jak solidarność

wobec obcych, jak z fanatyzmem graniczące umiłowanie własnej odrębności, jak wreszcie

ciemnota, wspólna zarówno uczonemu rabinowi, jak i biednemu proletariuszowi, gdy

okoliczności każą im odpowiedzieć na pytanie, skąd biorą się grzmoty.

Bardzo bogaty w szczegóły opis socjograficzny gromadzi masę materiału tak potwornego,

iż mimo ujęcia spokojnego i naukowo obiektywnego brzmi niekiedy jak mowa prokuratora,

oskarżającego gromadę ludzką o występki przeciw człowieczeństwu. Toteż pierwsi czytelnicy

rękopisu powieści i jej wielbiciele pochodzenia żydowskiego uważali za wskazane

wprowadzenie skreśleń, by złagodzić nieco posępność malowidła. Działała tu może

bezwiedna wrażliwość, jakaś reszta solidarności szybowskiej, a może tylko niezrozumienie i

stanowiska Orzeszkowej, i samego sensu powieści. Obiektywne bowiem nagromadzenie

cieni, widocznych dla oka obserwatora z innego środowiska, było również konieczne, by

uzasadnić całą strukturę Meira Ezofowicza, by naturalnie wyprowadzić wniosek, że stosunki

takie jak w Szybowie z konieczności muszą doprowadzić do protestów i buntów, jako

motorów powolnego postępu, nieodzownego, by życie gromady mogło się utrzymać. Co

więcej, Orzeszkowa, bardzo daleka od łatwych potępień, pełna uznania dla istotnych wartości

kultury żydowskiej, gdy wypadło jej przedstawić zwyrodniałe kultury tej przejawy, przeszła

od socjografii do socjologii, pokusiła się o ukazanie przyczyn, które do zwyrodnienia

doprowadzić musiały. Upatrując podstawowe źródło zła w dobrowolnym odcięciu się świata

szybowskiego od cywilizacji chrześcijańskiej, odpowiedzialność za tę postawę rozdzieliła

między fanatyków żydowskich i ich chrześcijańskich prześladowców.

Bądźmy sprawiedliwi! Rabbi Izaak Todros byłby najpewniej wielkim człowiekiem, gdyby nigdy nie

istnieli byli ci, którzy, posługując się ogniem, torturą i stokroć sroższą jeszcze od nich – pogardą, zbudowali

background image

J. Krzyżanowski, Historia małego miasteczka

www.fil.bg.ac.yu/katedre/polonistika/index.htm

5

dla plemienia jego, aż do dalekich, dalekich w przyszłości pokoleń, ciasne, ciemne, trwóg i niechęci pełne –

moralne i umysłowe getto! (X 155)

Takie stanowisko socjografa i socjologa, gromadzącego i wyjaśniającego z

obiektywizmem naukowym fakty społeczne, było zgodne ze stanowiskiem artysty,

tworzącego powieść o skostniałym i zmartwiałym życiu zbiorowym, domagającym się

odrodzenia przez wstrząs rewolucyjny. Obydwa te stanowiska stały się podłożem,

warunkującym prawdziwość wystąpienia Meira Ezofowicza i jego dramatu.

Do stanowisk tych Orzeszkowa doszła dzięki kilkuletniej pracy, której zasady

scharakteryzowała już w r. 1870, gdy zwracała się do redaktora pisma warszawskiego

„Izraelita“, S. H. Peltyna, prosząc go o pomoc w zdobyciu materiałów do rzetelnego poznania

kultury żydowskiej. Ujęła je następująco:

Od dawna już pragnę gorąco poznajomić się ze wszystkim, co się tyczy społeczności izraelskiej, tak ze

względu na jej dzieje minione, jak co do dziś rządzących nią wierzeń, ustaw i obyczajów.

Świadomość tego wszystkiego uważam za konieczną w zawodzie powieściopisarskim, jakiemu się

oddałam, tym bardziej, iż społeczność izraelska tak ściśle związana jest z naszą, że przedstawiając jedną,

niepodobna pominąć drugiej; nie chciałabym zaś wpaść w szkodliwy tak dla sztuki, jak dla narodu błąd,

popełniany przez innych powieściopisarzy, którzy po większej części, a nawet ogólnie prawie zapatrują się

na Izraelitów albo z uprzedzeniem, albo co najmniej powierzchownie tylko, bez wniknięcia w wewnętrzny

ich żywot i pobudki, tak plemienne, jak psychiczne, ich działań i obyczajów. Co do mnie, miałam zawsze dla

Izraelitów współczucie i pewną sympatię, wzmożoną jeszcze tym, że w ich losie niezmierne widzę

podobieństwo do losów mego narodu, a z boleścią przypuszczam, że przyszłe obu społeczeństw

przeznaczenia mogą się ściślej zbratać wspólną dolą nieszczęścia, tułactwa i poniżenia.

Dla tych więc powodów postanowiłam, o ile możności, najlepiej, najgruntowniej poznać społeczność

izraelską, aby móc potem najbezstronniej, najprawdziwiej pokazywać innym.

Ku temu celowi przedstawiają się dwie drogi: obserwacji i nauki. Pierwszą postępuję już od dawna, a

mając po temu częste sposobności, wytężam całą siłę mego wzroku, aby jak najjaśniej i najdalej widzieć.

Obserwacja jednak bez umiejętności to dopiero połowa drogi wiodącej do wiedzy. Trzeba się uczyć, a do

tego trzeba posiadać stosowne dzieła.

3

5

Dramat Meira Ezofowicza, łączący wszystkie klasy społeczne Szybowa, ująć najłatwiej,

gdy się przypomni słowa młodego chłopca, zwierzającego się bliskiej mu duchem

dziewczynie, że miły mu jest dom rodzinny, ale mu nie wystarcza.

Ale ja bym chciał za ten las polecieć, ażeby wszystko widzieć i wszystko wiedzieć, i bardzo mądrym stać

się, a potem tu powrócić i wszystkim tym, co w ciemnicy siedzą i w kajdanach chodzą, powiedzieć, jak oni

mają zrobić, ażeby z ciemnicy wyjść i kajdany swoje z siebie otrząsnąć... (IX 98)

Potomek zamożnej rodziny kupieckiej o niezwykłych tradycjach, jest Meir nie tylko

„marzycielem getta“, jak ludzi jego pokroju nazwano, ale człowiekiem realnym, opanowanym

żądzą wiedzy i „żądzą swobody“, pragnącym działać wedle zasad, które w jakiś – powiedzmy

na razie – tajemniczy sposób pojawiły się w jego świadomości i wyznaczają mu stanowisko

reformatora. Zasady te sprowadzają się w pierwszym rzędzie do miłości bliźniego, ich zaś

realizacja nieuchronnie wiedzie do konfliktu z otoczeniem. Taką koncepcję na tle środowiska

żydowskiego dzieje kultury europejskiej znają doskonale od czasów Ewangelii. Nic więc

dziwnego, że reformator szybowski pewnymi rysami charakteru i pewnymi sytuacjami

przypomina Chrystusa, o którym wprawdzie nie słyszał, ale którego bezwiednym – po

norwidowsku – naśladowcą się staje. Jego litość dla maluczkich, zadokumentowana

przywiązaniem do prześladowanego w chederze dziecka; jego przyjazne stosunki z

nędzarzami; jego postawa wobec karaitki Gołdy, zamordowanej wyznawczyni jego

poglądów, pierwszej męczenniczki jego sprawy; jego przyjaźń z kółkiem młodzieńców-

współwyznawców; jego wreszcie tragiczny zatarg ze starszyzną – wszystko to przypomina

dramat Mesjasza. „Duch szlachetny, zbuntowany przeciw głupotom! i nieprawościom

wszelkim, duch aż do rozpaczy stęskniony za swobodą i wiedzą“ (X 107) – jak określa go od

siebie autorka – jest ideologiem-altruistą, głęboko przywiązanym do swego narodu: „Izrael

3

Cyt. za: I. Butkiewiczówna Powieści i nowele żydowskie E. Orzeszkowej, Lublin 1937, s. 3.

background image

J. Krzyżanowski, Historia małego miasteczka

www.fil.bg.ac.yu/katedre/polonistika/index.htm

6

wielką duszę ma w sobie – mówi on – i ja jego kocham nad spokojność moją, nad szczęście i

nad życie moje. Nu!...“ (X 94).

Miłość wiedzy, miłość prawdy, miłość bliźniego wplątują Meira w łańcuch zatargów z

konwenansami panującymi w Szybowie i wiodą do katastrofy. Gdy chcąc zapobiec zbrodni,

ostrzega chrześcijanina o grożącym mu niebezpieczeństwie i w ten sposób naraża się na

zarzut złamania solidarności, gdy nadto występuje z programem zerwania łańcuchów,

odgradzających Szybów od świata nieżydowskiego, podpada klątwie i wyłączony ze

społeczności własnej, rusza w świat nieznany, by na tułaczce zdobyć to, czego w miasteczku

rodzinnym znaleźć nie mógł.

A więc klęska ideologa? – Bynajmniej! Nad poczuciem klęski materialnej, wynikającej z

zerwania wątłej więzi społecznej, w powieści góruje poczucie zwycięstwa moralnego.

Młodego buntownika błogosławi przed wygnaniem sędziwy patriarcha rodziny, dziadek Saul.

Klątwa zaś zwraca się przeciw temu, kto ją rzucił. Korni i karni współwyznawcy, w

pierwszym rzędzie towarzysze Meira, zarzucają zdumionemu rabinowi Todrosowi, że

postąpił źle, iż wyklął sprawiedliwego. Zbuntowany wygnaniec bowiem dał wyraz

niepokojom i tęsknotom, nurtującym w jego otoczeniu, a nie ujawnianym wskutek

zwyczajnych słabości ludzkich. Co więcej: w jego wystąpieniach doszły do głosu sprawy

odwieczne, przewijające się w pismach takich „heretyków“, jak teolog i filozof żydowski z

XII w., Mojżesz Majmonides, sprawy, których rzecznikami byli przodkowie Meira w Polsce,

Michał i Hersz Ezofowicze, odtrącani i potępiani przez swych rówieśnych tak samo, jak

daleki ich potomek i spadkobierca. Z katastrofy osobistej Meirowi udaje się uratować skarb

czy talizman bezcenny, pismo protoplasty Michała, odczytane publicznie i stanowiące

bezpośrednią przyczynę jego klęski. W ten sposób sprawa Meira otrzymuje w powieści tło

rozległe, bo obejmujące środowisko jego współczesnych, a zarazem sięgające w głęboką

przeszłość. Dzięki też temu nabiera ona charakteru typowości i swoistego

prawdopodobieństwa. Zwycięża ona nie tylko dlatego, że jest słuszna i jako taka powinna

zwyciężyć, lecz dlatego, że jest zjawiskiem dawnym, odradzającym się co pewien czas i że

ma zwolenników, którzy zdobywają się na odwagę, choćby spóźnioną, by wystąpić w jej

obronie.

6

Powieści o Meirze, dzięki samemu tematowi mającej wszelkie dane, by zdobyć wziętość

międzynarodową, Orzeszkowa usiłowała nadać charakter polski i zadanie to rozwiązała

niezwykle pomysłowo. Uciekając się mianowicie do tego samego zabiegu, który później

zastosowała w Nad Niemnem, dodała do dziejów Meira historię jego przodków, sięgającą w.

XVI, utkaną z motywów zarówno historycznych, jak legendarnych. Rozczytawszy się

mianowicie w pracach takich, jak A. Kraushara Historia Żydów w Polsce (1865–1866), W. A.

Maciejowskiego Żydzi w Polsce, na Rusi i Litwie (1878), W. Smoleńskiego Stan i sprawa

Żydów polskich w XVIII w. (1876), znalazła w nich sporo wiadomości, które zespoliła w

jednolitą całość, mogącą budzić sporo zastrzeżeń ze stanowiska naukowego, poprawną jednak

z punktu widzenia kompozycji literackiej o charakterze podaniowym.

Na plan pierwszy wysunęła się tu osoba Michela Ezofowicza, seniora gminy żydowskiej

na Litwie, cieszącego się względami Zygmunta Starego. Michel, w powieści zwany

Michałem, odmiennie od swego brata, który przyjął chrystianizm i skoligacił się z wielu

potężnymi rodami arystokracji jagiellońskiej, zachował wiarę przodków. Nie przeszkodziło

mu to – o czym Orzeszkowa nie wiedziała – w uzyskaniu nie tylko szlachectwa, ale i

godności wyższej, w dniu bowiem hołdu pruskiego (10 lipca 1525) Zygmunt I pasował go na

rynku krakowskim na „rycerza złotego“. Ten to, jedyny bodaj w naszych dziejach Żyd-

szlachcic, stał się w powieści rzecznikiem walki z separatyzmem swych rodaków,

zwolennikiem ich pracy na roli, heroldem ruchu, który po wiekach nazwano asymilacją,

słowem – głosicielem zasad rewolucyjnych, potępianych przez reakcjonistów, miłujących;

dawny tryb dobrowolnego getta.

Wyobraźnia powieściopisarki spadkobiercą fizycznym i duchowym Michała, dziedzicem

jego pomysłów, wyrażonych w memoriale żydowskim, ukrytym w starej księdze, zrobiła

background image

J. Krzyżanowski, Historia małego miasteczka

www.fil.bg.ac.yu/katedre/polonistika/index.htm

7

rabina chełmskiego, Herszla Józefowicza (nazwanego w powieści Herszkiem Ezofowiczem),

znanego z publicystyki stanisławowskiej autora pisma polskiego Myśli stosowne do sposobu

uformowania Żydów polskich w pożytecznych krajowi obywatelów (1789). Pismo to było

odpowiedzią na wystąpienia posła na Sejm Czteroletni, Mateusza Butrymowicza, który w

latach 1789–1792 wielokrotnie występował z projektami włączenia ludności żydowskiej w

obręb polskiego życia zbiorowego, proponując zarówno reformę kahałów, jak i zatrudnienie

Żydów na roli, w rzemiośle i handlu. Józefowicz popierał wprawdzie te pomysły, usiłował

jednak stępić ich radykalizm przez zdobycie dla swych współwyznawców większych

przywilejów, a zmniejszenie obowiązków. W ujęciu powieściowym stał się on najżarliwszym

zwolennikiem i propagatorem reformy Żydów polskich, opromienionym cierpieniem i

przedwczesną śmiercią po upadku Rzeczypospolitej.

Takich to przodków otrzymał Meir Ezofowicz i oni właśnie ściśle związali go z życiem

polskim i ziemią polską. Przede wszystkim z ziemią polską, już tutaj bowiem zarysowały się,

choć mglisto, te poglądy, które w całej pełni wystąpiły dopiero w powieści Nad Niemnem, tj.

kult przyrody, a zwłaszcza ziemi, jako strażniczki wartości myśli ludzkich, zapewniającej im

nieśmiertelność. Michał Ezofowicz tedy pisze:

Dusza narodu wszelkiego łączy się z ziemią swoją, jak dziecko z piersią matki, i od niej bierze pokarm

swój i zdrowie, i lekarstwa na swoje choroby (X 159).

Gdzie indziej zaś autorka tak wyjaśnia postawę młodego ideologa:

Wrzała w nim i kipiała duma i żądza swobody, nie wiedzieć skąd w nim powstała, z tych tajemniczych

zapewne tchnień przyrody, które na wszelkich gruntach sieją duchy szlachetne i mocne, wolności,

sprawiedliwości i wiedzy spragnione... (IX 155–156)

Warstwa motywów, tworzących genealogię i samego Meira, i jego ideologii, wiążąc jego

sprawę z historią Polski, łączy się równocześnie bardzo ściśle z całym podłożem

obyczajowym powieści. Orzeszkowa, która wiedzę o rodzie Ezofowiczów zdobyła przez

odpowiednie studia historyczne,

4

włożyła również wiele pracy w poznanie kultury religijnej,

umysłowej i obyczajowej Żydów polskich. Zaznajomiła się tedy z dziejami sekt żydowskich,

z księgami Talmudu i Kabały, z dziejami kultu religijnego, z podaniami i pieśniami, by przy

pomocy tej rozległej, choć może nie zawsze jednakowo rzetelnej i gruntownej wiedzy

odtworzyć egzotyzm życia szybowskiego i wyjaśnić motywy działania mieszkańców

mieściny białoruskiej.

5

Bez specjalnych studiów nad tą stroną Meira Ezofowicza nie umiemy

rozstrzygnąć, w jakim stopniu odpowiada ona rzeczywistości. Przyjmując jednak jakąś ilość

takich czy innych błędów, niepodobna bez szacunku spojrzeć na wysiłek intelektualny

powieściopisarki, obliczony na podsycenie jej wyobraźni bogatą wiedzą, sprawiającą, iż wizja

życia żydowskiego w Szybowie uderza pełnią niezwykłych szczegółów, zespolonych w

obrazy i układy obrazów o dużej plastyce i wyrazistości, owianych niejednokrotnie podziwem

dla spraw, wobec których czytelnik z innego środowiska kulturalnego zająć mógłby

stanowisko lekceważące. Nie tylko stary Saul kocha „ojczyste podania“, nie tylko młodzi

przyjaciele Meira zachwycają się pieśnią „We śnie ujrzałem ducha ludu mego“. Również

sama autorka czuje podziw dla „głosów prastarej, wspaniałej przeszłości“, którą dostrzega w

kulturze żydowskiej, nacechowanej „niestartym śladem wysoce demokratycznego ducha“ – i

ta właśnie jej postawa jest niewątpliwie jednym z czynników, które żywo przemawiały i

przemawiają z kart jej powieści.

4

Studia te objęły również i inne podania żydowskie; należało do nich zagadkowe opowiadanie o Samuelu

Wahlu, który jakoby przez jedną noc sprawował w Polsce władzę królewską. Maciejowski, zwalczając w

przytoczonej rozprawie (s. 135) autentyczność tego podania, jako potomków Wahla wymienia Saula i jego

wnuka Meira. Ze źródła, o którym wspomina Maciejowski, pochodzą pewne imiona bohaterów powieści

Orzeszkowej. (Szczegół ten zawdzięczam uprzejmości dra W. Pociechy, autora biografii Ezofowiczów w

Słowniku biograficznym).

5

Pewną ilość źródeł, wyzyskanych przy pisaniu powieści, wskazała sama Orzeszkowa w liście z r. 1870 do

S. H. Peltyna, przytoczonym w rozprawie I. Butkie-wiczówny (op. cit., s. 3–8). W studium tym znaleźć można

nadto nieco danych o stosunkach powieściopisarki z przedstawicielami inteligencji żydowskiej, od których

Orzeszkowa czerpała informacje ustne.

background image

J. Krzyżanowski, Historia małego miasteczka

www.fil.bg.ac.yu/katedre/polonistika/index.htm

8

7

Domy i domki Szybowa autorka Meira Ezofowicza zaludniła ogromnym i ruchliwym

tłumem ludzkim, wyodrębniając z niego całą galerię postaci, portretowanych bardzo

dokładnie lub szkicowanych kilku wyrazistymi pociągnięciami pióra. Wyrazistością tą

przesłoniła stałe i znamienne niedomagania swej wyobraźni twórczej, oto bohaterowie jej z

chwilą wystąpienia na kartach powieści są gotowi i skończeni, tok opowiadania nie odkrywa

nowych i niespodziewanych cech ich charakterów, co najwyżej odsłania tylko rysy ich

dopełniające. Z tym wszystkim ludzie ci wywołują nin słabnące zainteresowanie, nie nużą,

trzymają uwagę czytelniku w napięciu. Pochodzi to właśnie stąd, że portretowani i

szkicowani są bardzo wyraziście, a występują w toku opowiadania zbudowanego naprawdę

artystycznie.

Wyrazistość charakteryzacyjną najpełniej wykazują portrety osobistości naczelnych,

zarówno dodatnich, jak ujemnych. Starzy kupcy, począwszy od patriarchy rodu

Ezofowiczów, Saula, zwłaszcza Ber, Eli Witebski czy zbrodniczy Jankiel Kamionker,

odznaczają się

właściwymi sobie postępkami, słowami, gestami wysoce

zindywidualizowanymi. Żaden z nich jednak, poza Saulem, nie może mierzyć się

plastycznością z koszmarnym Izaakiem Todrosem, którego portret jest prawdziwym

arcydziełem powieściowym. Uderza on nie tylko bogactwem cech fizycznych i psychicznych,

zespolonych tak, iż postać, która co chwilę wpaść mogłaby w karykaturę, granic jej nie

przekracza; iż jest bardzo prawdziwa i bardzo ludzka. Dziwacznego bowiem despotę,

fanatyka i mistyka powieściopisarka uposażyła prawdziwymi zadatkami wielkości,

uwydatniając jego przywiązanie do spraw, którymi żyje, jego ascetyczną bezinteresowność,

niestrudzoną pracowitość, swoistą wreszcie dobroć w stosunku i do świata przyrody, i do

ludzi, którzy kroczą jego drogami. Obiektywizm pisarki święci w kreacji tej prawdziwy

triumf, właśnie dlatego, że ani rabbi Todros, ani reprezentowany przezeń pogląd na świat nie

budzą sympatii autorki i czytelnika. Dość porównać go z jego pokracznym zausznikiem,

mełamedem, ujętym groteskowo, karykaturalnie, by stwierdzić odległość obydwu tych

kreacyj.

Galeria szybowska występuje albo w zespołach kilkuosobowych i przemawia w dialogach,

albo w scenach zbiorowych, często również dialogizowanych, przy czym w momentach

szczególnie doniosłych, a więc na ogół rzadko, autorka przemawia wprost od siebie. Rzadko,

bowiem powieść wysoce obiektywna odznacza się budową wybitnie dramatyczną. Sceny i

obrazy jej następują szybko po sobie, zestawione w ten sposób, iż każda z nich potęguje

rozdźwięk pomiędzy bohaterem a jego przeciwnikami. Meir, od sceny wstępnej, rozpędzenia

chłopaków, napastujących karaitę, popełnia uczynek za uczynkiem oddalający go od

zwyczajów i obyczajów Szybowa. Losy jego rysują się z góry w słowach starego pariasa,

zapowiadającego mu:

Ciebie wyklną twoi, gdy zobaczą, że ty mój próg przestąpiłeś, bo ja ostatnim karaitą jestem [...]. [...] Ja

nędzarz! Ja żebrak! ja wyklęty przez twoich (IX 160).

Tygodniowa pokuta Meira wnosi złudną chwilę zawieszenia losów, dramatyczną perypetię,

po której katastrofa zbliża się nieuchronnie, by spaść na głowę buntownika wówczas właśnie,

gdy po odczytaniu pisma swego śmiałego protoplasty spodziewa się pozyskać szybowian i

wprowadzić ich na szlaki wiodące ku nowemu życiu.

Tragizm Meira, który świadomie i dobrowolnie wszedł na swą trudną drogę i żadnym

przeciwnościom zepchnąć się z niej nie daje, łączy w powieści z innymi, pokrewnymi mu

jakościami estetycznymi, z wzniosłością i patosem, przechodzącymi niekiedy w łagodny

liryzm, i on to właśnie dominuje w opowiadaniu o życiu Szybowa. Obok niego pojawiają się

niekiedy rzadkie przebłyski komizmu w postaci satyryczności lub ironii, wola autorska jednak

wyeliminowała je, by uniknąć związanego z nimi subiektywizmu. Dzięki temu Meir

Ezofowicz uderza surową) powagą, która potęguje jednolitość obrazu.

Grożącemu wskutek tego ubóstwu powieści Orzeszkowa usiłowała zapobiec nie tylko

przez żywość opowiadania i wyrazistość postaci ludzkich, ale również przez dobór

odpowiednich środków językowych, obliczonych na wywołanie wrażenia barwności. Jednym

background image

J. Krzyżanowski, Historia małego miasteczka

www.fil.bg.ac.yu/katedre/polonistika/index.htm

9

z nich stała się bogata obrazowość, znamienna dla mowy ludzi wychowanych na Biblii i

przyzwyczajonych do wypowiadania się w przypowieściach.

I ja dużo pięknych historii wiem – rzekła Gołda – one w mojej duszy wyrastają jak czerwone i pachnące

róże! Daj ty mi, Meir, jeszcze jedną różę taką; niech ona przede mną świeci, kiedy ja na ciebie patrzeć nie

będę mogła... (IX 99)

Stary znowuż Saul powiada o swej sędziwej matce:

Ona była koroną swego męża i my wszyscy, jak gałęzie od drzewa, od niej początek bierzem! (IX 180)

W obydwu wypadkach, a są one typowe i pospolite, obrazy słowne, przenośnie i porównania

nie mają charakteru wyszukanej ozdoby językowej, są one codziennym, naturalnym

składnikiem mowy osób, które się nimi posługują.

Niezależnie od tych środków wyrazu Orzeszkowa usiłowała przemawiać pięknie także we

własnym imieniu, i to nie tylko w poważnych aforyzmach, którymi przetkała powieść, i w

patetycznych zwrotach do czytelnika, ale również w normalnym toku opowiadania czy opisu.

Do rzadkości więc bynajmniej nie należą w powieści zdania takie, jak:

Krzyki te, śmiechy i wołania, połączone z przeciągłym beczeniem kóz, pochwytywaly powiewy ciepłych

wiatrów, lecące nad łąką, i niosły je pomiędzy posępne uliczki miasteczka, na szerokie złote błonia, w

dalekie głębie gaju (IX 89).

Pomijając osobliwy dobór aliterowanych wyrazów (pochwytywały powiewy – pomiędzy

posępne), warto zwrócić uwagę na trójdzielność przedmiotów rozpoczynających zdanie,

zakończone również trójdzielnością okoliczników miejsca. A wypadek to znowuż pospolity,

w zdaniu następnym zakończenie brzmi: „głowy okryte włosami wszech odcieni, od

czarności hebanu do czerwoności miedzi i bladej żółtości lnu“; podobnie w opisie zachwytu,

z jakim mełamed spogląda na swego mistrza:

Była to kontemplacja taka, z jaką mnich chrześcijański wpatruje się w obraz świętego patrona zakonu

swego, z jaką wpółdziki Murzyn przygląda się fetyszowi wystruganemu z drzewa, z jaką miłośnik i badacz

natury spogląda w przestrzeń usianą miriadem świecących ciał niebieskich. W oczach reb Mosza wlepionych

w twarz wielkiego rabina malowały się: uwielbienie, podziw i miłość (X 111).

Takie i tym podobne zabiegi stylistyczne, przeprowadzone konsekwentnie, podniosłyby

prozę Meira Ezofowicza do poziomu poezji. Poziomu tego jednak powieść nie osiąga,

wyszukanym bowiem, choć naturalnie brzmiącym ozdobom towarzyszą zgrzyty i plamy

językowe, wynik rzemieślniczego pośpiechu i nawyków nieledwie dziennikarskich. Do

najpospolitszych i najdokuczliwszych należy stawianie w narzędniku przymiotników

orzecznikowych, szczególnie rażących tam, gdzie zamiast przymiotnika występuje imiesłów.

Orzeszkowa więc pisze: „przerażoną została“, „pogadanki tu znanymi nie były“, „kozy

opanowanymi na koniec zostały“ itd. bez końca, bezwiednie wpadając w dziwacznie dla nas

brzmiącą stronę bierną. Co osobliwsza, instynkt językowy nie ostrzega jej przed zwrotami w

rodzaju: „nie czuł się on pociąganym“ (zamiast nie czuł pociągu, nie pociągało go) lub

„izdebka to była przypominająca surowe cele“ (zamiast przypominała). Manierze tej wtóruje

inna osobliwość składniowa, wywołana może przez wpływ języka rosyjskiego, mianowicie

stawianie zaimka „który“ nie na początku zdania względnego, lecz na miejsca w nim drugim.

Stale więc czytamy w Meirze Ezofowiczu zdania w rodzaju: „Spostrzegłszy członka rodziny,

pod dachem której [!] znajdowali gościnność częstą i chętną“ (X 78), „rozmawiał ze starcem

jakimś, opylona odzież którego objawiała“ (X 150) (zamiast: którego opylona odzież

wskazywała! – podwójny rusycyzm), a nawet: „dziewczyny z pomocą [! przy pomocy]

czternastoletniego brata Mendla, gapiowata i złośliwa twarz którego [!] nosiła na sobie ślady

[...] uprzątały [...]“ (X 38). Jak trudno uchwycić sens zdań w ten sposób zbudowanych,

wskazuje opis synagogi:

Ze wszystkich stron gromadami lub sznurem ciągnęli ludzie ku wielkiej, brunatnej świątyni, pod

trzypiętrowym, omszonym dachem której [!] w oknach, podobnych do starożytnych strzelnic, błyskać

poczynały długie i wąskie smugi światła (X 197).

Dziwić się trudno, że dziwactwa takie i tym podobne, częściowo usuwane – za milczącą

zgodą autorki – już w pierwodrukach jej dzieł, znikały w ich dalszych wznowieniach.

background image

J. Krzyżanowski, Historia małego miasteczka

www.fil.bg.ac.yu/katedre/polonistika/index.htm

10

8

Wysiłek, który autorka Meira Ezofowicza włożyła w swe dzieło, zdobywając wiedzę o

świecie żydowskim, by wyzyskać ją w wizji powieściowej, opłacił się sowicie i wielorako.

Sama Orzeszkowa po raz pierwszy w swej karierze pisarskiej spostrzegła, iż przełamywanie

oporu, stawianego przez tworzywo, daje wyniki owocne i wiedzie na wyżyny, gdzie panuje

sztuka. Odtąd też na wyżynach tych miała się utrzymywać.

Równocześnie Meir Ezofowicz okazał się dziełem zdolnym do silnego oddziaływania na

życie i literaturę. Przyszły historyk, badający dzieje rozwoju nowoczesnej inteligencji

polskiej, czy historyk Żydów polskich, wskażą niewątpliwie wiele wypadków nie tylko

podobnych do „sprawy Meira“, ale wręcz przez nią wywołanych. Wypadków, gdzie powieść

Orzeszkowej wskazywała drogę do „słońca wiedzy“ spragnionym jej wychowankom

chederów małomiasteczkowych. Jeden z wypadków takich wskazać można już tutaj. W

korespondencji Orzeszkowej mianowicie był do sierpnia r. 1944 list Wilhelma Feldmana,

wybitnego publicysty i głośnego krytyka literackiego. List ten był hołdem wdzięczności

człowieka, który za wzorem Meira wydobył się z getta w Zbarażu, znalazł „braterską dłoń

przyjaźni i pomocy“ i z biegiem lat zdobył ogromne wpływy w naszej kulturze umysłowej i

literackiej. Rzeczą przyszłego historyka będzie również wykazać, czy i o ile dzieje Meira

wpłynęły na życie tych, do których jego twórczyni apelowała o wyciąganie braterskiej dłoni.

Daleko uchwytniejsze jest ustalenie, choćby ogólnikowe, znaczenia powieści o Szybowie

dla literatury polskiej. Wychowani na Orzeszkowej pisarze spojrzeli na Meira jako na

bojownika miłości bliźniego i wolności, na szermierza spraw ogólnoludzkich, walczącego z

mrokami ciemnoty i ucisku. I w dziełach swych nawiązywali chętnie do pomysłu

Orzeszkowej, wiążąc go zresztą z pokrewnymi koncepcjami naszych pisarzy romantycznych.

Dotyczy to w pierwszym rzędzie Stefana Żeromskiego, w którego powieściach postacie takie,

jak Judym, Rozłucki lub Nienaski, wykazują rodowe pokrewieństwo z Ezofowiczem. Inni, od

Sewera począwszy, problem Meira ujmowali na tle życia chłopskiego, co najpełniej wystąpiło

w powieści Władysława Orkana W roztokach, gdzie Franek Rakoczy jest wręcz góralskim

Meirem. Powieść Orzeszkowej oddziaływała jednak na pisarzy późniejszych nie tylko swą

szlachetną ideologią, ale również barwnością swego kolorytu obyczajowego i stawała się

zachętą, a nawet wzorem dla dzieł osnutych na tematach z życia żydowskiego. W dramatach

tedy Feldmana lub Gabrieli Zapolskiej, artystycznie słabych i wskutek tego zapomnianych,

wskazać by można niejeden szczegół, wywodzący się z „historii małego miasteczka“

Szybowa. Sięgając zaś do dramaturgii klasy najwyższej, przypomnieć się godzi, iż wspaniała

postać Joasa w Sędziach St. Wyspiańskiego i sytuacyjnie, i psychologicznie przypomina

żywo Meira, w chwili gdy usiłuje przeszkodzić zbrodni. I znowuż systematyczne zbadanie

danej dziedziny powiększyłoby ilość faktów, zebranych tutaj przypadkowo i bez zamiaru ich

wyczerpania. Nawet jednak skromna ich garstka, zwłaszcza gdy spojrzy się na nazwiska z

nimi związane, wymownie świadczy o sile oddziaływania powieści Orzeszkowej, o prawdzie

i mocy jej wartości ideowych i artystycznych.

Dodać wreszcie należy, że Meir Ezofowicz należy do tych powieści polskich, które

rozeszły się szeroko w całej Europie, przekładane nieraz w tych samych literaturach

kilkakrotnie. Bez pełnych danych bibliograficznych niepodobna ustalić dokładniejszego

zasięgu dzieła Orzeszkowej wśród obcych, wskazać jednak należy, iż istnieją jego przekłady

na języki czeski, francuski, litewski, niemiecki i rosyjski, przy czym niemiecki przekład

Brüxena (1885) miał trzy wydania, podobnie jak ponowny Guttry'ego; również w Rosji, gdzie

Meira Ezofowicza czytano w tłumaczeniu Dombrowskiego od r. 1899, lata następne

przyniosły przekłady Zielińskiego (1902), Smidowicza (1912, 1923) i Michajłowej-Sztern

(1929). Przypuścić wolno, że w każdej z tych literatur będzie kiedyś można stwierdzić takie

czy inne pogłosy powieści o Szybowie i wówczas dopiero doniosłość jej międzynarodowa

zarysuje się w całej pełni.

Warszawa 1947.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Meir Ezofowicz opracowanie
Meir Ezofowicz opracowanie
ELIZA ORZESZKOWA MEIR EZOFOWICZ (1878) doc
Orzeszkowa Eliza Meir Ezofowicz
glosic ewangelie krzyza
Rubens - podniesienie krzyża, Analizy Dzieł Sztuki
I GO krzyżacy2 rycerstwo, Scenariusze lekcji
Orzeszkowa Meir Ezefowicz, Opracowania
Krzyżacy-Sienkiewicz(1), Lektury Okresy literackie
wojna z krzyżakami, różne
Modlitwa srodlekcyjna Nabozenstwo?oracji krzyza
B 04 NIESIENIE KRZYŻA
KRZYŻACY, Polonistyka, Pozytywizm
A CO NA TO RODZICE, Obrona Krzyza Mietne
Nie zdejmę krzyża, religijne

więcej podobnych podstron