— 1 —
Dzień skupienia kapłanów Dekanatu Janowskiego
Janów Lubelski (Archidiecezja Lubelska)
1 XII 2009
UWIERZYĆ W KAPŁAŃSTWO
„Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam
wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a
nie ujrzeli, i usłyszeć, co wy słyszycie, a nie usłyszeli” (czytania z
dnia: Łk 10, 23-24).
1. Te słowa wypowiedział Chrystus po tym, jak 72. uczniów wró-
ciło z misji, rozentuzjazmowanych niezwykłą skutecznością głoszo-
nego Słowa, przed którym ustępowały nawet demony. Bynajmniej
nie studząc ich zapału, Jezus mówi: „Nie cieszcie się z tego, że duchy
się wam poddają, ale cieszcie się raczej z tego, że wasze imiona są
zapisane w niebie” (Łk 10, 20).
Ten entuzjazm uczniów udzielił się i samemu Panu, który — jak
zauważa św. Łukasz — „w tej właśnie chwili” „rozradował się w
Duchu Świętym” i wzniósł modlitwę uwielbienia do Ojca w niebie”.
Po czym zwrócił się na osobności do owych 72. uczniów i wypowie-
dział przytoczone wyżej słowa: „Szczęśliwe oczy, które widzą to, co
wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło
ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co wy słyszycie, a
nie usłyszeli”.
Uświadomił uczniom, że oto wypełniają się odwieczne proroctwa
odnośnie do przyjścia Zbawiciela. Na ich oczach, przez ich ręce i
usta, dzięki ich zaangażowaniu dokonuje się dzieło Odkupienia,
spełnia się to, za czym cała ludzkość tęskniła odkąd Pierwsi Rodzice
opuścili bramy Raju.
Jakże więc nie być szczęśliwym, skoro Mesjasz dał nie tylko
udział w swojej misji, ale na całą wieczność utrwalił imiona swoich
współpracowników — tych, którzy odtąd aż do skończenia świata
będą kontynuować Jego zbawcze dzieło: będą ludziom głosić Dobrą
Nowinę, przybliżać szczęście doczesne i wieczne!
— 2 —
2. Drodzy bracia w Chrystusowym Kapłaństwie! O kimże, jak nie
o nas i do nas Jezus mówi te słowa: „Szczęśliwe oczy, które widzą to,
co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pra-
gnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co wy słyszy-
cie, a nie usłyszeli”?
Każdy z nas przez święcenia — włożenie rąk biskupich został na
zawsze włączony do grona uczniów Chrystusa i posłany, aby nie
swoją, lecz Jego mocą i w Jego imieniu głosić Dobrą Nowinę, leczyć
ludzkie serca ze zła, umacniać je sakramentami świętymi, pocieszać
w przeciwnościach, i — jak pisze św. Paweł Apostoł — weselić się z
tymi, którzy się weselą, i płakać z tymi, którzy płaczą (por. Rz 12,
15). „Życie i posługa kapłana są kontynuacją życia i działalności
Chrystusa. Na tym zasadza się nasza tożsamość, nasza prawdziwa
godność i to jest źródłem radości i pewności w naszym życiu” — czy-
tamy w dyrektorium Tota Ecclesia Kongregacji do spraw Ducho-
wieństwa (nr 3).
Owa „tożsamość kapłana wynika ze szczególnego uczestnictwa w
Kapłaństwie Chrystusa, dzięki któremu wyświecony staje się w Ko-
ściele i dla Kościoła, rzeczywistym, żywym i przejrzystym obrazem
Chrystusa Kapłana, «sakramentalnym uobecnieniem Jezusa Chry-
stusa Głowy i Pasterza»” (TE 2).
Każdy z nas, celebrując Eucharystię , a zwłaszcza chrzest święty,
wiele razy stawiał wiernym pytanie: „Czy wierzysz...?” Dziś ja tobie,
bracie w kapłaństwie, i samemu sobie chcę postawić to samo pyta-
nie: „Czy wierzysz w swoje kapłaństwo; w to, że jesteś «sakramen-
talnym uobecnieniem Jezusa Chrystusa Głowy i Pasterza»”?
Czy wierzysz, że On wciąż działa przez ciebie: przemawia i na-
ucza twoimi ustami; uwielbia Ojca Niebieskiego, gdy bierzesz bre-
wiarz do rąk; w twoich rękach stale rodzi się na ołtarzach świata;
twoimi rękami rozgrzesza i przygarnia z miłością twoim sercem?
Czy w to wierzysz? Doświadczasz tego — czujesz, że tak jest?
3. To nie są tylko retoryczne pytania, które zwykle pozostają bez
odpowiedzi! Trzeba je sobie postawić i koniecznie trzeba na nie szu-
— 3 —
kać odpowiedzi — każdego dnia! Dlaczego? Aby nas nie dosięgła
pokusa zgorzknienia, zniechęcenia, małoduszności.
Kiedy zmęczony wracasz do swojego pustego mieszkania na ple-
banii, po godzinach katechezy wśród nieznośnie hałaśliwej dzieciarni
i młodzieży, lub zmarznięty po całym dniu rekolekcyjnej spowiedzi
w zimnym kościele; albo — co gorsza — gdy doświadczasz przykro-
ści od swoich parafian, którym poświęcasz wszystkie swoje siły i
najlepsze lata życia; gdy nie znajdujesz zrozumienia ani u współbraci
kapłanów, bo każdy ma swoje problemy, ani nawet — jak ci się wy-
daje — u swojego biskupa, jakże łatwo wtedy ulec pokusie nieuży-
teczności. Cisną się wtedy pytania: po co to wszystko? jaki to ma
sens? czy nie szkoda czasu i sił szarpać się ze sobą i z tymi ludźmi?
Właśnie w takich chwilach potrzeba nam mocnej wiary w dar
Chrystusowego Kapłaństwa, którego jesteśmy nieużytecznymi słu-
gami… Przed 25 laty, w Roku Jubileuszu Odkupienia (23 II 1984),
Jan Paweł II mówił do kapłanów: „To jest tak bardzo ważne dla nas:
ażeby nie ogarniała nas pokusa «nieużyteczności», że jesteśmy nie-
potrzebni. Bo to nieprawda. Jesteśmy potrzebni bardziej niż kiedy-
kolwiek — bo Chrystus jest potrzebny bardziej niż kiedykolwiek! Do-
bry Pasterz jest potrzebny bardziej niż kiedykolwiek!”.
4. W historii Kościoła świętego nie było i nie będzie takiej epoki,
w której kapłan nie będzie już potrzebny. Zawsze jest potrzebny lu-
dziom, którzy w nim chcą widzieć Chrystusa; którzy przez kapłańską
posługę pragną stale na nowo odnajdywać tego, który jest „Drogą, do
Ojca w niebie”, „Prawdą, która wyzwala”, „Życiem, które daje
szczęście wieczne” (por. J 14, 6).
Jeżeli czasem są nazbyt krytyczni, a nawet złośliwi i wrodzy wo-
bec swoich duszpasterzy, czy kapłaństwa w ogóle, to dlatego, że albo
nie widzą w nim świadka Chrystusa, albo nie rozumieją, jakim do-
brem jest Chrystusowe kapłaństwo, albo po prostu — „nie wiedzą co
czynią” zaślepieni mentalnością tego świata. Czy zawsze jest to zła
wola? A może jest w tym Chrystusowe karcenie za brak wierności
powołaniu? Może to sygnał, że nie tego oczekują od nas ludzie, do
— 4 —
których zostaliśmy posłani? Może więc już czas uderzyć się także we
własną pierś?
Przypomnijmy sobie, co mówił do nas Benedykt XVI 25 V 2006
roku w Archikatedrze Warszawskiej: „Wierni oczekują od kapłanów
tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bo-
giem. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach eko-
nomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był eks-
pertem w dziedzinie życia duchowego”.
Być ekspertem, to znaczy samemu doświadczać wartości przy-
jaźni z Chrystusem, to być świadkiem. Jak przypomniał Paweł VI w
Evangelii nuntiandi: „Człowiek naszych czasów chętniej słucha
świadków, aniżeli nauczycieli; a jeśli słucha nauczycieli, to dlatego,
że są świadkami” (nr 41). Ileż troski wkłada Kościół w to, aby każdy
kapłan był świadkiem. To co najmniej 6 lat studiów i duchowej for-
macji w seminarium; to spotkania formacyjne, jak to dzisiaj; to wy-
magany prawem kościelnym obowiązek regularnego spowiadania się
i odprawiania dorocznym rekolekcji kapłańskich, nie mówiąc o ko-
nieczności ustawicznej modlitwy, czytania Pisma świętego, ciągłego
dokształcania się itd. Wszystko po to, aby — jak uczył wielki Nasz
Rodak — „kapłan był świadomy, że jego bycie w Kościele lokalnym
stanowi, ze swej natury, element pozwalający żyć duchowością
chrześcijańską” (PDV 31). Ma on więc być promotorem życia du-
chowego. W kontekście współczesnego świata, każdy kapłan „powi-
nien zatroszczyć się, aby dać absolutne pierwszeństwo życiu ducho-
wemu, ciągłemu trwaniu z Chrystusem i przeżywać z hojnością mi-
łość duszpasterską” (TE 37).
5. Siostry i bracia, obecni podczas tej Eucharystii, którzy z nami
tu się modlicie! To dobrze, że nas kochacie, darzycie sympatią i za-
ufaniem, modlicie się za nas i często też ofiarujecie swoje cierpienia
w intencji nowych powołań kapłańskich. Zapewne dobrze rozumie-
cie, że jeśli chcecie mieć dobrych i świętych kapłanów, a Janowska
Ziemia jest bardzo żyzną glebą powołaniową, to trzeba ich sobie naj-
pierw wychować we własnej rodzinie i wymodlić. Za to wsparcie i
modlitwę bardzo wam dziękujemy. To niezmiernie ważne dla każde-
— 5 —
go z nas, mieć świadomość, że nie jestem sam, ale że jednak jestem
komuś potrzebny.
Ważniejsze jednak od tego, że kochacie i szanujecie swoich
duszpasterzy jest to, abyście wierzyli w kapłaństwo Chrystusa i ko-
chali je w nas, słabych ludziach — „nieużytecznych sługach”, którzy
dziś są tu pośród was, a jutro gdzie indziej — tam gdzie potrzeba i
wola biskupa skieruje. Ogromnie ważne jest tez to, abyśmy wszyscy
— ci przed ołtarzem i ci za ołtarzem — szczególnie w obecnym Ro-
ku Kapłaństwa, czuli się odpowiedzialni za ten wielki dar Bożego
Miłosierdzia, jakim jest Chrystusowe kapłaństwo.
Nie gorszcie się naszą słabością, ale chciejcie ponad nią dostrzec
moc Chrystusa, Jego miłość większą niż grzech, która ogarnia każ-
dego. Pomyślcie też o tym, że kapłan, który „z ludzi został wzięty”,
podlega ludzkiej słabości. Może dzięki temu być on bratem każdego.
Łatwiej też zrozumie słabość i grzech.
Chciejcie zawsze dostrzegać Bożą dobroć i piękno w każdym
człowieku, szczególnie w kapłanie. I proszę, nigdy, zwłaszcza przy
dzieciach, nie mówcie źle o swoich kapłanach, bo jak mówi mądrość
ludowa: „Jeśli osądzasz, możesz się pomylić i zgrzeszyć, Bóg będzie
Cię sądził twoją miarą; ale gdy mówisz dobrze o kimś, nigdy nie
zgrzeszysz”. Tymczasem, ponad 17 lat temu Jan Paweł II w adhorta-
cji Pastores dabo vobis napisał: „Nadszedł czas, by mówić odważnie
o życiu kapłańskim jako o bezcennej wartości, wspaniałej i uprzywi-
lejowanej formie życia chrześcijańskiego” (PDV 39).
6. Bracia w kapłaństwie Chrystusa! Nie zniechęcajmy się, że
świat nas nie rozumie. Chrystus Pan przewidział to, kiedy przed swo-
ją Męką w Modlitwie Arcykapłańskiej modlił się do Ojca: „Nie pro-
szę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie
są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie.
Słowo Twoje jest prawdą” (J 17, 17).
Nie warto więc użalać się nad sobą, nad swoją samotnością, zmę-
czeniem czy cierpieniem. Trzeba natomiast swemu kapłaństwu
przywrócić entuzjazm, ten zapał młodości, z jakim 72. uczniów
— 6 —
Chrystusa wyruszyło w świat, aby głosić Jego słowo i Jego mocą le-
czyć ludzkie dusze i wyrzucać z nich demony.
Jeszcze brzmią nam przecież w uszach słowa papieża Benedykta
XVI wypowiedziane w Archikatedrze Warszawskiej: „Wierzcie w
moc waszego kapłaństwa! Na mocy przyjętego sakramentu otrzyma-
liście wszystko to, czym jesteście. Gdy wypowiadacie słowo „ja” czy
„moje” („Ja ci odpuszczam… To jest bowiem ciało moje…), czynicie
to nie w swoim imieniu, ale w imieniu Chrystusa (in persona Christi),
który zapragnął posłużyć się waszymi ustami i rękami, waszą ofiar-
nością i talentem.
7. W Roku Kapłaństwa, na początku adwentowego oczekiwania
na przyjście Pana, nieprzypadkowo gromadzimy się tu — przy Mat-
ce Bożej zwanej Łaskawą. Ona jest „Gwiazdą zaranną”, „Jutrzenką”
Adwentu — naszą przewodniczką i Matką — wychowawczynią na-
szego kapłaństwa.
Do przyjścia tutaj ośmiela nas Jezusowy testament z krzyża, skie-
rowany do umiłowanego ucznia Jana: „Synu, oto Matka twoja”. Od
tej godziny uczeń wziął ją do siebie, to znaczy wprowadził Maryję
do swego życia, do swego domu. Tak samo uczynił każdy z nas —
cześć dla Bożej Rodzicielki stanowi nieodzowny element kapłańskiej
duchowości.
Przychodzimy tutaj, razem z naszymi pasterzami, aby na nowo
zanurzyć się w klimat Wieczernika, gdzie narodziło się nasze kapłań-
stwo i gdzie my narodziliśmy się dla Chrystusowego kapłaństwa.
Medytując nad tą tajemnicą Jan Paweł II w Liście do Kapłanów
na Wielki Czwartek 1982 roku pisał: „Nie wiemy, czy w wieczerniku
Wielkiego Czwartku była Matka Twoja. A jednak przez Nią szczegól-
nie błagamy. Cóż może Jej być bliższego, jak Ciało i Krew własnego
Syna, powierzone Apostołom w Eucharystycznej Tajemnicy — Ciało i
Krew, które nasze kapłańskie ręce składają wciąż w ofierze „za życie
świata”?
Więc przez Nią wszyscy dziś szczególnie dziękujemy Ci i przez
Nią błagamy:
— aby odnawiało się w mocy Ducha Świętego nasze kapłaństwo;
— 7 —
— aby tętniła w nim stale pokorna lecz mocna pewność powoła-
nia i posłannictwa;
— aby rosła gotowość świętej służby”.
Z Maryją i przez Maryję — Janowską Panią, Matkę Łaskawą,
modlimy się dziś słowami św. Grzegorza Wielkiego, papieża: „Boże,
z woli którego jesteśmy niegodnymi sługami, spraw, abyśmy, czym
nazywają nas usta ludzi, tym być zdołali w oczach twoich”.