28
10/2002
Martin Logan
ASCENT
HI−END
HI−END
HI−END
HI−END
HI−END
− Zespoły głośnikowe
EEEEE
lektrostatyczna natura większej
części konstrukcji układu hybry−
dowego narzuca całkowicie nie−
typowy wygląd całości, konstruk−
cja z elektrostatem jest niepowtarzalna.
To coś zupełnie innego od dołu do góry,
sprzedawca nie musi przekonywać za−
interesowanego o technicznej odmien−
ności tego produktu. Zwykle wskazuje
na detale, którymi różnią się typowe
głośniki − tu korektor fazy, a tam nie, tu
kopułka tekstylna, a tam metalowa i do
tego odwrócona, co klienta zwykle ani
ziębi, ani grzeje. Dopiero odważne zmia−
ny ustawienia głośników w zespole,
kształtu obudowy, mają szansę zaintry−
gować znudzonego już bylenowinkami
audiofila. Martin Logan nie musi nic wy−
myślać, ale też nie ma wielkiego pola
manewru. Elektrostat jaki jest, każdy wi−
dzi, i niewiele można w nim zmienić.
Można w nim dostrzec jednak elegan−
cję, inspirujące jest także, że jego folia
drgająca, znajdująca się za ażurowymi
metalowymi osłonami, jest przezroczys−
ta. Panel elektrostatyczny nie jest tak
wąski, jak wiele współczesnych “paty−
czakowatych” zespołów głośnikowych,
konstrukcja nie skarży się również na
brak hormonu wzrostu, ale jej bezkon−
kurencyjnie niewielka głębokość zapo−
biega wrażeniu ogromu i przytłoczenia
w pomieszczeniu odsłuchowym. Aby nie
popsuć efektu wizualnego, część nisko−
tonowa konstrukcji, choć jest dość duża
i trudna do ukrycia, pozostaje w cieniu
elektrostatu. Niezaznajomionym z rolą
tego modułu może się wręcz wydawać,
że jest to tylko duży cokół dla części
elektrostatycznej, odpowiednio masyw−
ny dla osiągnięcia stabilności i wypro−
wadzenia elektrostatu na odpowiednią
wysokość. Wystarczy jednak tylko zdjąć
maskownicę z przodu skrzynki, a ukaże
się całkiem duży, 25−cm głośnik niskoto−
nowy. Dzisiaj użytkowanie zespołów
głośnikowych bez maskownic jest na
porządku dziennym, zarówno z powo−
dów akustycznych, jak i estetycznych,
projektanci starają się bowiem przednim
ściankom nadać atrakcyjny wygląd. Ale
w przypadku
Ascenta
, jak i każdej innej
hybrydy Martina Logana, obnażanie
głośnika niskotonowego nie przynosi wi−
zualnie niczego dobrego. Nie dlatego,
że jest szczególnie brzydki, jest jednak
zwykły, prozaiczny i pasuje jak kwiatek
do kożucha, psując tajemniczy image.
Na szczęście maskownica na głośniku
niskotonowym nie jest żadnym proble−
mem akustycznym, jaki występowałby w
obszarze częstotliwości wyższych. Na
elektrostacie nie ma oczywiście żadnej
maskownicy, ażurowe metalowe pane−
le, między którymi znajduje się membra−
na, są integralnymi częściami przetwor−
nika − statorami − będącymi pod wyso−
kim napięciem! Nic nam nie grozi, gdyż
są powleczone cieniutką folią izolującą.
Martina Logana kojarzy się w pewnym uproszczeniu z głośnikami elektrostatycznymi. Uproszczenie polega na
tym, że zdecydowana większość konstrukcji jest hybrydowa, łączy przetwornik elektrostatyczny, przetwarzający
zakres średnio−wysokotonowy, z przetwornikiem dynamicznym − czyli “normalnym” głośnikiem, zajmującym się
tonami niskimi. Jednak dominacja elektrostatu, który jednocześnie jest tak rzadko spotykanym rozwiązaniem,
usprawiedliwia takie skojarzenie.
29
10/2002
26−cm głośnik niskotonowy
(Vifa), schowany w cieniu dumnego
elektrostatu, jest elementem
nieeksponowanym, jednak nie mniej
ważnym w hybrydowej konstrukcji
Ascenta. Aż do 280Hz tylko na nim
można polegać − elektrostat
o wymiarach Ascentowych niżej
zejść nie da rady.
Ascent
jest konstrukcją dość świeżą,
należącą do nowej generacji, zapocząt−
kowanej największymi w tej serii
Prodi−
gy
(test 2/2001).
Ascent
pojawił się jako
drugi model, “połowa”
Prodigy
− wielkoś−
cią i ceną, później doszlusował
Odys−
sey
, czyli “prawie”
Prodigy
, a na końcu
Aeon
, jeszcze tańszy i mniejszy od
Ascenta
, choć półtorametrowy, to w ka−
tegorii hybryd elektrostatycznych już ra−
czej maluch. Nowe konstrukcje odróżnia
od starszych inne wyprofilowanie po−
wierzchni elektrostatu, poprawiające
rozpraszanie w płaszczyźnie poziomej, i
lekkie pochylenie go do tyłu.
W modelach
Prodigy
i
Odyssey
wprowadzono do pracy sekcji niskoto−
nowej istotną innowację − zaprojektowa−
no niespotykany nigdzie indziej taki spo−
sób współdziałania dwóch głośników
niskotonowych, jednego zainstalowane−
go z przodu, drugiego z tyłu, tak wymo−
delowano ich charakterystyki amplitudo−
we i fazowe, że w efekcie ciśnienie pro−
mieniowane do tyłu jest znacznie niższe
niż do przodu. Wszechkierunkowe pro−
mieniowanie basu, właściwe “normal−
nym” instalacjom niskotonowym, w ze−
społach głośnikowych bądź subwoofe−
rach, w obudowach dowolnych typów
(za wyjątkiem dipola i metody Martina
Logana), zostało ograniczone, a w ślad
za tym ograniczona została intensyw−
ność rezonansów wzbudzanych w po−
mieszczeniu. To tylko tytułem przypo−
mnienia niezwykle ciekawego rozwiąza−
nia, którego pełny opis znajduje się przy
naszym teście
Prodigy
.
Ascentowi
pozostał już tylko jeden
głośnik niskotonowy, zainstalowany z
przodu, tradycyjnie dla hybryd Martina
Logana, w obudowie zamkniętej. Jest to
26−cm Vifa, z celulozową, powlekaną
membraną na gumowym zawieszeniu.
Musiał więc Duńczyk przemierzać At−
lantyk dwa razy, miejmy nadzieję, że
wilgotność nie była zbyt wysoka, i mem−
brana się nie rozpulchniła. Nierówno−
mierności jej powierzchni należy bo−
wiem złożyć na karb technologii wytwa−
rzania, powstają one podczas powolne−
go suszenia pulpy celulozowej na odpo−
wiedniej formie; czarne, błyszczące po−
wleczenie aplikowane jest później.
Z zasady działania elektrostatu wyni−
ka nadzwyczajne rozbudowanie części
elektronicznej
Ascenta
. Oprócz typo−
wych filtrów biernych, które rozdzielają
sygnał między głośnik niskotonowy a
elektrostat, mamy transformator zwięk−
szający napięcie sygnału sterującego
statorami − zewnętrznymi panelami,
między którymi znajduje się folia memb−
rany, będąca pod bardzo wysokim na−
pięciem polaryzującym, dostarczonym
poprzez specjalny układ elektroniczny,
zasilany napięciem 230V − stąd na tylnej
ściance gniazdko dla przewodu siecio−
wego. Niestety, do każdego
Ascenta
,
tak jak do każdego elektrostatu, trzeba
poprowadzić zasilanie, a ponieważ z
akustycznych właściwości takiej kon−
strukcji wynika również, że powinna ona
znajdować się w sporej odległości od
tylnej ściany, więc jest to konieczność
niezbyt wygodna. Chyba że zadbamy o
przewody sieciowe równie ozdobne, jak
głośnikowe, wówczas będzie czym się
dodatkowo pochwalić. Przewodów głoś−
nikowych możemy użyć dwóch par,
As−
cent
ma podwójne gniazda przyłącze−
niowe. Nie są one zamknięte w typowej
puszce, pojedyncze trzpienie są rozsta−
wione szeroko, ułatwiając zainstalowa−
nie przewodu. Obok gniazda znajduje
się mały przełącznik, pozwalający regu−
lować poziom niskich częstotliwości,
skokowo w zakresie 3dB.
30
10/2002
HI−END
HI−END
HI−END
HI−END
HI−END
− Zespoły głośnikowe
Laboratorium
rys. 3. Charakterystyka przetwarzania w całym pasmie akustycznym, złożona z pomiarów sinusoidą i MLS.
rys. 2 Zakres 200Hz − 20kHz, na osi głównej i pod kątami 15
O
i 30
O
w płaszczyźnie poziomej, pomiar metodą MLS z odległości 1,5 m.
rys. 1. Charakterystyka modułu impedancji.
5 5
6 0
6 5
7 0
7 5
8 0
8 5
9 0
9 5
1 0
1 0 0
1 0 0 0
1 0 0 0 0
C zę s to tliw o ś ć w H z
Ci
śnienie w dB
*
*
*
*
*
wg danych producenta
Impedancja znamionowa [
Ω
]
4
Efektywność (2,83V/1m) [dB]
88
Moc znamionowa
*
*
*
*
*
[W]
35−200
Wymiary (WxSxG)[cm]
162x33x56
Masa [kg]
32,5
Specyfika konstrukcji zawierającej elek−
trostat objawia się na charakterystyce mo−
dułu impedancji przede wszystkim jako
spadek poziomu do wartości ok. 1
Ω
na sa−
mym górnym skraju pasma (rys. 1
rys. 1
rys. 1
rys. 1
rys. 1). Nie
wywoła to raczej kłopotów tzw. wydajności
prądowej wzmacniacza − w tym zakresie
zapotrzebowanie na moc jest bardzo nie−
wielkie, ale wzmacniacze o wysokiej impe−
dancji wyjściowej (czyli niskim współczyn−
niku tłumienia) wywołają efekt osłabienia
tej części pasma. Dla ustalenia impedancji
znamionowej właściwsze jest spojrzenie na
zakres niższych częstotliwości, w okoli−
cach 80Hz mamy minimum na poziomie
około 3,5
Ω
,
Ascent
jest więc nominalnie 4−
omowy.
Głośnik niskotonowy w obudowie za−
mkniętej demonstruje swój rezonans przy
39Hz, ponieważ spadek charakterystyki
przy tej częstotliwości wynosi około 3dB,
więc układ pracuje z dobrocią na poziomie
0,7. Spadek −6dB mamy przy około 34Hz.
Regulacja poziomu niskich tonów wpływa
przede wszystkim na zakres wyższego ba−
su − różnica między charakterystykami po−
niżej 50Hz to 1−2dB, a w zakresie 50−
200Hz ok. 3dB.
Na rys. 2
rys. 2
rys. 2
rys. 2
rys. 2 widać charakterystyki powy−
żej 200Hz, a więc w zasadzie obserwujemy
działanie samego elektrostatu. Jakby go
nie profilować, wyginać i pochylać, rozpra−
szanie w płaszczyźnie poziomej, a dokład−
nie mówiąc, na osiach 15
O
O
O
O
O
i 30
O
O
O
O
O
, nie wyglą−
da najlepiej. Wystarczy porównać ten ob−
raz z rys. 3a
rys. 3a
rys. 3a
rys. 3a
rys. 3a z zestawu pomiarów
Ti10K
,
klasycznego zespołu głośnikowego. Rów−
nież na osi głównej elektrostat cierpi na
obniżenie poziomu wysokich tonów. Są to
jednak pomiary prowadzone metodami
przygotowanymi do oceny normalnych ze−
społów głośnikowych, w idealizowanych
warunkach eliminujących wpływ odbić. Du−
że ich natężenie w pomieszczeniu odsłu−
chowym, wraz z dipolową charakterystyką
Ascenta
, może zmieniać równowagę tonal−
ną odbieraną przez słuchacza.
Rys. 3
Rys. 3
Rys. 3
Rys. 3
Rys. 3 pokazuje dobre dopasowanie
poziomu niskich i średnich tonów, tylko
osłabienie najwyższej oktawy zdradza nie−
typowość konstrukcji
Ascenta
. Efektyw−
nośc to 88dB.
31
10/2002
Formalnie układ dwudrożny, i aż takie skomplikowanie zwrotnicy? Elektro−
stat rządzi się własnymi prawami − posiada rozbudowaną elektronikę
przygotowującą wysokie napięcie sterujące do statorów i polaryzujące do
folii membrany.
Hybrydy z elektrostatami powinny
zostać ustawione dość swobodnie, z da−
la od powierzchni odbijających, zwłasz−
cza z tyłu, bowiem elektrostat wytwarza
dipolarne pole dźwiękowe − pozwalamy
swobodnie promieniować obydwu stro−
nom jego membrany, takie samo ciśnie−
nie biegnie do przodu i do tyłu (choć w
przeciwnych fazach), co prowokuje po−
wstawanie odbić właśnie z tyłu − z boku
jest ich mniej, bowiem gdy fale promie−
niowane do przodu i do tyłu są w prze−
ciwnych fazach, z boku panelu ciśnienie
jest zredukowane − tam bowiem, w jed−
nakowej odległości od przedniej i tylnej
powierzchni, następuje “zwarcie” akus−
tyczne, i fale o przeciwnych fazach zno−
szą się. Elektrostat Martina Logana nie
jest jednak dipolem o idealnie symet−
rycznej charakterystyce ósemkowej, nie
jest bowiem płaski, a po bokach kon−
strukcji zainstalowano listwy. Nie zmie−
nia to jednak ogólnych założeń i wska−
zówek dla poprawnego użytkowania.
Dość oczywiste staje się, dlaczego elek−
trostaty brzmią inaczej od głośników dy−
namicznych i budowanych z ich udzia−
łem zespołów. Wszystko jest tutaj inne.
Abstrahując od udziału głośnika nisko−
tonowego w systemie hybrydy, przewa−
żającą część pasma akustycznego
przetwarza jeden przetwornik, a nie ich
zespół; przetwornik ten dysponuje ogrom−
ną powierzchnią, stąd zdolny jest wy−
twarzać odpowiednie ciśnienie akus−
tyczne przy minimalnej amplitudzie, co
teoretycznie sprowadza pewien rodzaj
zniekształceń, charakterystycznych dla
głośników dynamicznych, do zupełnego
minimum. Ale tak duża powierzchnia o
wymiarach znacznie większych od dług−
ości fal przez nią przetwarzanych nara−
ża nas w dowolnym miejscu odsłucho−
wym na niezgodność fazową fal tej sa−
mej częstotliwości, promieniowanych
przez różne części membrany − pozo−
stające w różnej odległości od słucha−
cza (zapobiec temu mogłaby tylko po−
wierzchnia promieniująca będąca wy−
cinkiem sfery). Wreszcie opisane już
promieniowanie do tyłu, współtworząc
zupełnie odmienny kształt charakterys−
tyk kierunkowych zarówno w płaszczyź−
nie poziomej, jak i pionowej. Dlaczego
jednak elektrostat nie jest zdolny prze−
twarzać basu? Z powodu charakterysty−
ki dipolowej i niezabudowania tylnej stro−
ny membrany. Podobnie nie uzyskali−
byśmy basu nawet z najlepszego głośni−
ka niskotonowego, jeśli nie użylibyśmy
jakiejkolwiek obudowy, oddzielającej
obydwie strony membrany. Dla niskich
częstotliwości, gdzie fale są bardzo dłu−
gie − w porównaniu do wymiarów odgro−
dy − zwarcie akustyczne ma miejsce nie
tylko po bokach, ale z każdej strony pa−
nelu. Aby przesuwać dolną częstotli−
wość graniczną, należy zwiększać wy−
miary panelu. Czynią tak inni producen−
ci elektrostatów, nie godząc się na kom−
promis hybrydy i wprowadzenie “obcego
elementu” − dynamicznego głośnika nis−
kotonowego, np. brytyjski Quad, ale po−
wstają w ten sposób urządzenia bardzo
duże i niezgrabne, przypominające pa−
rawany, a nadal niezdolne do efektyw−
nego sięgnięcia do częstotliwości naj−
niższych. Mają one jednak swoich zwo−
lenników, którzy wskazują z kolei na sła−
bość hybryd − elektrostat ładnie odtwa−
rza średnicę, głośnik dynamiczny bas,
ale bardzo trudno jest zintegrować tak
różnie działające przetworniki, słychać,
że bas ma zupełnie inny charakter niż
cała reszta, brzmieniu brakuje dynamiki
i koherencji. Częstotliwość podziału
między elektrostatem a głośnikiem nis−
kotonowym jest wyznaczona w
Ascen−
cie
przy 280Hz, a więc wcale nie tak
nisko, aby traktować głośnik niskotono−
wy jako subwoofer, zbliża się on do za−
kresu częstotliwości średnich. Obniże−
nie tej częstotliwości byłoby oczywiście
możliwe, ale poprzez zwiększenie sze−
rokości ektrostatu, co, jak wspomnieliś−
my, znacznie pogorszyłoby walory este−
tyczne urządzenia. Jest tu więc pewien
kompromis, ale chyba konieczny. I oczy−
wisty −
Ascent
nie jest przecież z założe−
nia mistrzowskim dziełem Martina Loga−
na.
32
10/2002
Elektrostaty nigdy nie były mi
szczególnie bliskie. Może dlate−
go, że moje zainteresowanie dla
spraw audio wyrosło z pasji do sa−
modzielnego konstruowania zespołów
głośnikowych (a nie na odwtrót, ale wy−
jaśnienie tego fenomenu to temat za
bardzo wspominkowy), a ponieważ elek−
trostaty w działalności hobbystycznej
praktycznie nie są spotykane, więc nie
wciągnęły mnie w zaciekłe zmagania,
porównania i wnioski. Nie mogłem cze−
goś podobnego stworzyć własnymi siła−
mi − mniej mnie to więc obchodziło. Ale
przecież gdybym za którymś razem
usłyszał w brzmieniu firmowych kon−
strukcji nadzwyczajne zalety, to “na
upartego” jakiś surowy elektrostat bym
zdobył i coś zbudował albo w każdym
razie na własny użytek kupił. Chociaż
raz. Nie kupiłem nigdy, nigdy o tym nie
myślałem, bo poza wysoką ceną nic
szczególnego nie dostrzegałem. Inaczej
− coś szczególnego może i tak, ale nic
dla mnie nadzwyczaj atrakcyjnego. Ow−
szem,
Prodigy
były frapujące, na tyle
interesujące, że mogę sobie wyobrazić,
iż nie tylko dla wielu fanów elektrosta−
tów głośnik ten może być objawieniem.
Ale nie
Ascent
. Należy się jednak
jeszcze jedno, może ważniejsze wyjaś−
nienie. Chociaż w naszym pomieszcze−
niu odsłuchowym mamy możliwość
ustawnienia kolumn daleko od tylnej
ściany, tak jak elektrostaty to lubią, to
jest to pomieszczenie dość silnie wytłu−
mione, a być może tego elektrostaty już
nie lubią, a w każdym razie odbiera to
ich brzmieniu walor zintensyfikowanej
przestrzenności wywoływanej przez od−
bicia fal promieniowanych przez tylną
stronę membrany. Słyszałem wiarygod−
ną opowieść o tym, jak
Ascenty
okazały
się znacznie lepszym wyborem od
znacznie droższych
Nautilusów 802
(a
cena nie grała roli), ale w pomieszcze−
niu wyjątkowym pod względem akus−
tycznym − niemal zupełnie niewytłumio−
nym. Słynne
802
zabrzmiały agresyw−
nie, bowiem przeciw nim obróciła się ich
zaleta − szerokie rozpraszanie zakresu
średnio−wysokotonowego wygenerowa−
ło dużo pierwszych odbić od bocznych
ścian. A w tym kierunku elektrostat jest
znacznie spokojniejszy. Jednak w na−
szym pomieszczeniu, w którym również
niegdyś stały
802
,
Ascenty
nie miałyby
z nimi żadnych szans, podobnie jak z
tańszymi
Ti10K
, ewentualnie tylko u za−
kochanego w elektrostatach. Są tacy,
dostrzegający w każdych warunkach ich
specyficzne cechy i interpretujący je tyl−
ko na plus. Dla mnie
Ascenty
zabrzmia−
ły po prostu nijako, bez polotu, bez dy−
namiki. Owszem, kreowały trochę swo−
jej specjalnej przestrzeni, dźwięk nie był
przywiązany do przetwornika, dość
swobodnie powstawał w dużym obsza−
rze, nie tylko na linii między głośnikami,
ale również w głębi, chociaż chętniej
wychodził średnicą do przodu, potrafił
też rozejść się na szerokiej bazie. W
naturalny sposób spójność zakresu
średnio−wysokotonowego była bez za−
strzeżeń, ale dominacja średnich tonów
nad wysokimi była ewidentna. Nieśmia−
łość wysokich tonów można opisywać
jako ich subtelność, bez utraty rozdziel−
czości, to fakt, nie jest ona tego rodzaju
i tak dotkliwa, jak gdy głośnik wysokoto−
nowy typowego układu zostaje wyraźnie
zbyt silnie stłumiony. Można się do tego
przyzwyczaić i uznać za element estety−
ki brzmienia elektrostatu. Wysokie tony
nie są bez żadnych szans również dla−
tego, że średnica, choć pierwszoplano−
wa, nie ma drapieżnego, krzykliwego
charakteru, czym zagłuszałaby skraj
pasma, jest mocna, ale spokojna, spo−
wolniona. Taki też jest ogólny charakter
Ascentów
. Bas − w wielu aspektach
przeciwieństwo JBL−a. Równy, bez pod−
barwień, na przyzwoitym poziomie natę−
żenia, ale zbyt asekuracyjny, niechętny
do uderzenia. Gdyby było go więcej, by−
łoby pewnie jednak gorzej, ponieważ
wówczas niskie rejestry już zdecydowa−
nie kładłyby się cieniem na wysokich to−
nach. Jednak nie przypnę
Ascentom
tra−
dycynej dla hybryd łatki nieudanego po−
łączenia basu ze średnicą − nic tutaj nie
raziło. Problem
Ascentów
nie leży w
tym, że coś razi, ale w tym, że niewiele
w nich pociąga. Zgadzam się na uzna−
nie tej oceny za w dużej mierze subiek−
tywną. Skoro są dość neutralne − to na−
leży im się dobra nota. Ale bardzo neu−
tralne też nie są, a głośników “dość neu−
tralnych” mamy wiele za znacznie mniej−
sze pieniądze. Nie tędy droga. Mają
więc
Ascenty
cechy, którymi tańsze
głośniki nie mogą się pochwalić − wspo−
mniana przestrzenność, duża objętość
dźwięków. To coś specjalnego, i mam
nadzieję, że w innych pomieszczeniach,
bardziej odpowiednich warunkach akus−
tycznych, potrafią one rozwinąć skrzyd−
ła i przekonać do swoich zalet dźwię−
kiem żywszym, bogatszym, swobodniej−
szym. Już dynamicznego “kopa” od nich
nie wymagam. Ponieważ recenzja ta nie
jest dla
Ascentów
specjalnie przychyl−
na, wyjątkowo przytoczę inną ocenę,
niemieckiego Stereoplaya, który wysta−
wił im najwyższą notę w relacji jakości
do ceny, a w punktach przyznał nawet o
jeden więcej, niż
Ti10K
(54 vs 53), co w
naszych warunkach zupełnie nie zna−
lazło odzwierciedlenia, ale w innych jest
to najwidoczniej możliwe.
A.K.
A.K.
A.K.
A.K.
A.K.
Kolumny hybrydowe z elektrostatem
wielokrotnie gościły już na naszych ła−
mach. Wiele takich układów ma istotne
kłopoty, biorące się z nieodpowiedniego
zestrojenia modułu niskotonowego z
elektrostatycznym. Wiele..., ale nie te.
Tutaj akustyczne połączenie między
obydwoma zakresami było całkowicie
niezauważalne i właściwie mogłoby słu−
żyć za wzór innym konstrukcjom tego
typu. Bas był bardzo wyrównany, po−
dobnie jak środek pasma. Wysokie
częstotliwości również przekazywane
były bez wyraźnych zafalowań, jednak
dawał się zauważyć postępujący wraz
ze wzrostem częstotliwości spadek
efektywności. W rezultacie dawało to
brzmienie aksamitne i nieagresywne.
Jednak w wielu rodzajach muzyki agre−
sywność jest nieodłączną częścią prze−
kazu i wówczas ML wydawały się tem−
perować wykonawców. Cecha ta miała
również swój wpływ na oddanie dynami−
ki nagrania, i to zarówno na poziomie
mikrodetali, jak i wówczas, gdy pojawia−
ła się potrzeba oddania dużych spięt−
rzeń dynamicznych. Wielka orkiestra
symfoniczna stawała się orkiestrą sym−
foniczną co najwyżej średniej wielkości.
Również niektóre instrumenty solowe
(szczególnie fortepian) stawały się zbyt
ujednolicone, zbyt słabo zróżnicowane
dynamicznie. Zauważyć jednak trzeba,
że ogólne wyrównanie było zawsze dob−
re, znikł − niepokojący u JBL−a − rezo−
nans z przełomu niskich i średnich częs−
totliwości, barwy wszystkich instrumen−
tów oddane były bardzo realistycznie,
zaś scena dźwiękowa stworzona przez
ML była klasą sama dla siebie. Wszyst−
kie instrumenty małej jazzowej grupy
Joe Hendersona osadzone były w prze−
strzeni z namacalną dokładnością. Ze−
spolenie wszystkich zakresów pasma
akustycznego, zwane uczenie homoge−
nicznością, było tak doskonale zrealizo−
wane, że właściwie pamięć tylko kazała
przypomnieć sobie, że wiele tradycyjnie
zbudowanych zestawów głośnikowych
miewa poważne kłopoty z osiągnięciem
znacznie nawet gorszej integracji.
Acen−
ty
brzmiały nie piorunującą, ale szybko,
zwięzło, bas nigdy nie zostawał w tyle,
nigdy nie snuł się między dźwiękami. A
że nie miał w sobie tej energii, którą
promieniowały JBL... Cóż, od tego jest
własnie JBL. Chociaż nie tylko od tego.
A.Z.
A.Z.
A.Z.
A.Z.
A.Z.
WYKONANIE i KOMPONENTY:
Staranna, elegancka,
niebanalna konstrukcja hybrydowa od
wybitnego specjalisty w tej dziedzinie. Bez
zastrzeżeń.
LABORATORIUM:
Typowe pomiary wskazują na
osłabienie wysokich tonów, dramatycznie
nasilające się poza osią główną.
BRZMIENIE:
Spójne, plastyczne, nieagresywne,
z poprawnym basem, o doskonałej przestrzen−
ności, umiarkowanej dynamice, skromnej
palecie barw i przygaszonej górze. Tyle za,
ile przeciw. Dla amatora, ale może też być
ratunkiem w pomieszczeniach o nietypowej
akustyce.
ASCENT
Cena
(za parę) [zł]
25900,−
Dystrybutor:
HORN DISTRIBUTION
HI−END
HI−END
HI−END
HI−END
HI−END
− Zespoły głośnikowe