KĘPIŃSKI A Melancholia


Antoni Kępiński
Melancholia



Spis treści
Klasyfikacja . 1
Depresja endogenna . 1
Obraz kliniczny . 3
Zmiany biologiczne . 4
Mania . . 4
Rytmy biologiczne . - 10
Depresje przełomów biolagicznych . 10
Depresja inwolucyjna . . 12
Depresja wieku młodzieńczego . .
12
Cierpienia młodości . . 14
?' Postaci depresji młodzieńczej
18
20
Wskazówki diagnostyczno-terapeutyczne
Depresja połogowa (poporodowa) . .
Postaci depresji poporodowej . r . 21
Czynniki etiologiczne . 22
Wskazówki terapeutycz?e . . . 23
Depresje objawowe . 24
24
Czynniki etiologiczne 24
Czynniki biologiczne . . 25
Czynniki psychosocjologiczne . .
. Rodzaje depresji objawowej . . . 2?
Uwagi terapeutyczne . 29
Depresje organiczne . . 30
Etiologia . . 3G
Uwagi terapeutyczne . 32
Depresje starcze . . 34
34
Smutek starości . . 35
Człowiek stary we.współczesnej cywilizacji . .
Bilans życia . . 3E
Projekcja w przyszłość . . . 33
Osłabienie pamięci . . 38
Depresj a schizofreniczna . 40
Pustka . . 40
Uwagi terapeutyczne . 43
Depresje nerwicowe . . 44
Geneza obniżenia nastroju . . 44
Negatywne uczucia do siebie i do otoczenia . .
Frustracja postawy twórczej . 48
51
5?
58
Miłość utracona . .
Wskazówki terapeutyczne .
Depresje w psychopatiach . . .
IX

Depresje u schizoidów .
?? *? Depresje u ludzi z ósobowością obsesyjną (anankastycz-
ną) . . 60
Depresja u psychasteników i histeryków . . 63
Depresje u osób dystymicznych (cyklotymicznych) . . 66 ,
Depresja z wyczerpania
Depresja szczytu . .
Depresje reaktywne ' . . 0 :
Depresja cywilizacyjna . , 32 i
?* "Lebensraum . .
Niestrawność" psychiczna i niemożność realizacji si?bie ?5
antytxan d nt zm .
Antytradycyjność i scen e y
Koloryt . . .
@ Gama uczuć . 80
Smutek . .
Cię?kość (zahamowanie) . . 82
Lęk i agresja . .
Potępienie smutku 85 ?
Korelacja uczuciowo-nastrojowa . .
Co pierwotne . . M
, Ciemność . 86 '
Rytm dnia i nocy 86
Przestrzeń psychotyczna
,Samotność nocy i wspólnota dnia . .
Fizjologiczne mechanizmy obu rytmów (snu - czuwania
i dynamiki życiowgj) . . .
Ewolucja ruchu wewnętrznego i zewnętrznego . . . 89 ,
Oscylacja rytmu dnia i nocy
Rytm dynamiki życiowej (pory roku, śmierć i zmar-
twychwstanie) . .
Niektóre objawy obniżenia dynamiki życiowej . . . 95
Trudność dec z i . 95
Poczucie wieku . @
Osłabienie metabolizmu informacyjnego .
Komponent nerwicowy lub reaktywny . .
Szkodliwości interakcji z otoczeniem . .
Klasyfikacja urazów psychicznych 100
Utrwalenie postawy uczuciowej . . . 101
Pozytywne i negatywne więzie uczuciowe . 103
' Rachunek prawdopodobieństwa (oczekiwanie) 105
10?
Poczucie krzy,wdy . . 108
Postawa "nad . 109
? Autoportret .
, Narcyzm . . . lI3
_ Poczucie winy . . 11 ?
, ' Porządek moralny . 124
Układ samokontroli a współrzędne czasu i przestrzeni 128 ?
ł Niektóre cechy smutku . . 130 ?.
Ciemność nerwicowa i psychot a . . . 130 ,
Niezmienność
? Przyzwyczajenie . . . 131 j
Smutek i mądrość . . . 132 , ;
Groza i nieskończoność . 135




;











! ; Pi

r ?

58 Zmiana struktury czasówo-przestrzennej . . . . 136 ,
Nerwicowa niemożność decyzji . . . 140 , ,
60 Ubóstwo tematyki ?, . . 141
63 Przykrości . . 142 .
66 "Odwrotna strona" . . . . 143
Perseweracja 144
gg "Zapadnięcie się" struktury czasowo-przestrzennej 145
"Zagęszczenie" . . . . . 146
Bunt i rezygnacja . . . . 148
Smutek "ciepły" i "zimny" . . . ? , 14g
?5 ? Smutek "cichy" i "burzliwy" . . 150 "
Smutek "pusty" i "pełny" 151 _.
Smutek "czysty" i "brudny" . . . 15?
Czerń przyszłości i przeszłości . . I51
Domieszka uczuć negatywnych 152
Koloryt emocjonalny a rytm pór roku i rytm nocy i dnia 153
Różnice farmakologiczne i fizjologiczne . . . . 153 @
Klasyfikacja objawów depresyjnych według obu ry-
tmów . . 154
Sposoby na smutek . . 155 ?
Metabolizm informacyjny 156
gg Dwa prawa biologiczne . . 156
g6 ? Przyjemne i przykre . . 156 ,
g? ? Nasycenie i niedosyt . . . 158
" Oscylacje sytości i niedosytu (rytm budowy i niszczenia 159 , :
gg Procesy budowy w metabolizmie informacyjnym (hipote-
gg tyczna rola snu) . . . . 160 .
g2 Lokalizacja czasowa ućzuć przyjemnych i przykrych
w oscylacji budowy i niszczenia . . . . 161
g3 Uczucia przyjemne i przykre w metabolizmie informacyj-
g5 nym . . . lE2
95 ? Niektóre cechy metabolizmu informacyjnego . . . . 164
"Rządzę" i "jestem rządzony" . . . 164 ,
? Autonomia procesów budowy i rozpadu w metabolizmie ,
99 energetycznym i informacyjnym . . . 1G,5 .
99 Pomost między obiektywnym a subiektywnym aspektem
100 metabolizmu informacyjnego . . . . 159
101 Zasada realności (hierarchia wartości) . . . . . 1?2
103 Struktura czynnościowa (model rzeczywistości) . . . 134
105 Wysiłek integracyjny . . . 1?5
103' Autokonstrukcja układu nerwowego . . . 1?5 ;
108 Wysiłek autonomiczny (nieświadomy) i wolicjonalny
109 (świadomy) . . . . 133
113 Neurofizjologiczny (matematyczny) obraz świata . . 13
11? Obiektywność obrazu świata . . . . 180
124 , Dwie faz? metabolizmu informacyjnego .
128 Faza pierwsza . . . . 182
130 @ - Faza druga . . . . 182
130 Wielość modeli rzeczywistości . . . 184
130 Konsekwencje metabołiczne i ontologiczne . . . 185
131 Wybór modelu rzeczywistości w fazach pierwszej i dru-
132 . : . l8
135 ? Dwie fazy w hipotetycznym ujęciu neurofizjologicznym 190 ?

XI



5

Y ? Z ? 9 I %
f

? ?t
f3 x
Ewolucja metabolizmu informacyjnego a niezależność 192
7
?l
Konkretność pierwszej i abstrakcyjność drugiej fazy . . 193
'.??, ?Brak granic w pierwszej fazie . . . . 195
Oddalanie w drugiej fazie . . 19?
Kolor i forma .
"Zaprogramowanie" metabolizmu . .
Zachowanie życia własnego . . . . 198
Zachowanie życia gatunku . . . . 202
Automatyzacja wyboru postawy "do" lub "od" . . . 204
"Raj utracony" (środowisko macierzyńskie) . . . 20.5
Marzenia senne . . . 208
. t?; Interocepcja . . . 210
Zespolenie ze środowiskiem zewnętrznym w pierwszej
fazie . . . 211
Sprzężenie zwrotne drugiej fazy . . . 212
Automatyzacja decyzji wrodzona i nabyta 213
Współczynnik prawdopodobieństwa realizacji . . . 214
Hipotetyczna lokalizacja anatomiczna pierwszej i drugiej
? fazy . . . 215
Ewolucja metabolizmu energetycznego i iniormacyjnego 216
Ewolucja bierna czy czynna 213
Twórczość . . . . 218
Ograniczenie potencjalnych modeli rzeczywistości (struk-
tur czynnościowych) . 219
Związki przyczynowe w pierwszej fazie . . . . 223
Klasyfikacja etiologiczna zespołów depresyjnych . . 224
Wpływy genetyczne . . . 225
Wpływy kulturowe . . . 226
Wszechobecność" depresji 22?
233
Stabilność fazy pierwszej . 235
Chaos pierwszej fazy
Współdziałanie obu faz . . . 23fi
"Uporządkowanie" życia uczuciowego . . 23?
Indywidualne . . . 23?
Kolektywne . . . . @238
Fałszywa intelektualizacja w psychoterapii . . . 239
241
Ps chotera ia w de res i . . _ . 244
Samobójstwo . . 245
Nadzieja (nieśmiertelność życia) .
Samotność . . . 248
Selekcj a informacji . ? . 249
"Defekt" depresyjny . . . 252
' Leczenie . . 255
Wstrząsy eIektryczne . . . 255
Tymoleptyki . . . 256
Psychoterapia i socjoterapia . . . . 260
Z dziejów melancholii . . 265
Zagadnienia wprowadzające . . . . 265
Symbolika melancholii . . . . 230
Uwagi wstępne . . . . 230
Dzieci Saturna . . . . . 2?5
Zarys historyczny . . . . 238
Okres przedhipokratesowski . . . . . 2?8

? XII





?Ś ?
tfk ??



t :
x"#i

Ei?rli
Y? r
i .? ?

FY
r:?





? i:

?l 7?? 1
d T?
. ). .


Grecja, okres klasyczny (ok. 600 - ok. 300 p.n.e) . . 2?9 :??,,?,
I92 Medycyna aleksandryjska (ok. 300 - ok. 50 p.n.e.) . . 281 .
l93 Medycyna rzymska (do Galena, ok. 50 p.n.e. - ok. 200 r.
l95
l9?
n.e.) 282
Zmierzch cesarstwa rzymskiego i wczesne średniowiecze
t9? ? (do zdobycia Aleksandrii przez Arabów, r. 200-640 n.e.) 283 ?
l98 Dalszy upadek medycyny w Europie. Rozkwit medycyny
l98
202
arabskiej (w. VII-XIII) . . . 285 ?.
Wczesny renesans (wiek XIII do upadku Konstantynopo-
204
205
la 1453 r.) . . . . 283.
Melancholia w średniowieczu. Stosunek średniowiecz-
20g nego Kościoła do chorych psychicznie . .
210 "Epidemie" depresji . . . 291
Melancholia w życiu świeckim w średniowieczu . . 292
211 . Rozkwit Odrodzenia .
212
213
Przegląd wydarzeń . . 293 .
Geniusz melancholiczny" w epoce renesansu . . 294
214 Wiek baroku i wiek oświecenia . 29?
Przegląd wydarzeń .
215 Anatomia melancholii" . . . 299 ,
216 Spleen i nostalgia . 303
21? Wiek XIX . . 306
218 Rozwój myśli psychiatrycznej . . 306
Melancholia w kulturze wieku XIX . . . 308 ,
219 Wybór bibliografii . 309
223
224
Wyjaśnienia . . 310
Wykaz skrótów . .
225 Bibliografia . . . 311
226 Prace o profesorze Kępińskim . 339
229
233
235
236
23?
23?
? 238
239
241
244
245
248
24?
252
255
255
256
260
265
265
2?0
2?0
2?5
2?8
2?8

f'?N

s? ? I I
L L?
, I;? ; i2;M '
? ' k?

If
5 f
I L



5 ?i








;


`4








7









l?.
t ?

I?x
f?

;EŚ.
?N,r

?Śt
t 5









d:

@ '.r








Przedmowa
Mimo wspaniałych osiągnięć naukowo-technicznych i znacz-
nej poprawy warunków życia nie można naszego stulecia ;
nazwać radosnym; prawdziwa radość życia jest w nim zja-
wiskiem coraz rzadszym, a smutek coraz bardziej powszech-
nym. W psychiatrii, która jest poniekąd krzywym zwiercia-
dłem życia społecznego, ekspansja smutku objawia się w zro-
zumiały sposób, mianowicie powszechne są zespoły objawów
depresyjnych, które pojawiają się w różnych chorobach. Obja-
wy depresyjne niejednokrotnie przytłaczają obraz innych ob-
jawów psychopatologicznych. Poza psychozą maniakalno-de-
presyjną spotykamy się z objawami depresji między innymi
w schizofrenii, w psychozach organicznych i symptomatycz-
nych, w nerwicach i psychopatiach, a są to tylko ważniejsze
grupy zaburzeń psychicznych. Również po innych chorobach
pojawiają się nastroje depresyjne, np. @po żółtaczce zakaźnej,
czy grypie.
Nic dziwnego, że nie tylko psychiatrzy, lecz także lekarze
różnych specjalności, psycholodzy i inni czytelnicy odczu-
wają potrzebę odrębnego opracowania, które by przedsta-
wiało zagadnienia psychozy maniakalno-depresyjnej, czyli
cyklofrenii, na tle szerszej problematyki smutku nurtującego
ludzi, często oscylującego na pograniczu normy i patologii.
Po raz pierwszy w naszym piśmiennictwie ujmuje monogra-
ficznie ten temat, w zakresie depresji, w sposób obszerny
i wielostronny, książka prof. dra Antoniego Kępińskiego, kie-
rownika Kliniki Psychiatrycznej Akademii Medycznej w Kra-
kowie, zmarłego 8 czerwca 19?2 r. Podobnie jak w swych
, innych książkach autor przedstawił trudne zagadnienia orygi-
nalnie i przystępnie. Otrzymaliśmy książkę bardzo potrzebną,
gdyż - jak świadczy choćby bibliografia przedmiotu, podana
w wyborze na końcu tomu - trudno doszukać się ujęć ogól-
nych i wszechstronnych, a przeważają drobne, przyczynkar-
skie prace, zwłaszcza dotyczące działania pewnych leków
u chorych z rozpoznaniem cyklofrenii.
Wprowadziwszy czytelnika w zagadnienie omówieniem ze-



??, ...."

k s
A a?
Au-?

, społów depresyjnych występujących w różnych chorobach,
k??
autor w następnym, drugim rozdziale proponuje swoisty spo-
sób wniknięcia w świat przeżyć chorego, mianowicie zasta-
nawia się nad kolorytem melancholii i osobliwościami de-
presyjnych przeżyć. Wysuwa tezę, że wahania na-
stroju zależą od zasadniczego rytmu dynamiki życiowej,
któremu odpowiadają w przyrodzie - na krótszym odcinku
@ czasu - rytm dnia i nocy, a na dłuższym - rytm pór
roku.
@ Wśpółczesne, monograficzne ujęcie tematu wymagało śmiel-
szych zabiegów w operowaniu terminologią fachową, zarówno
; dlatego, aby jej nie nadużywać, jak i po to, aby n asuwa-
"d jące się treści odpowiednio nazwać. Na przykł ad w trzecim
. rozdziale prof. Kępiński zajmuje się tak zwanym plrzez siebie
metabolizmem informacyjnym. Tym metaforycznym terminem
? określił podstawowe zjawisko życia. Ustroje żywe miano-
_wicie - w przeciwieństwie do przedmiotów świata nieoż -
? wionego - stanowią według prof. Kępińskiego tzw. układy
? otwarte, tzn. mogące egzystować tylko dzięki stałemu prze-
i pływowi energetycznemu między nimi a środowiskiem ze-
?"? @ wnętrznym. Istotą życia jest metabolizm (z greckiego: me-
! ta = poprzez, ballein = rzuca.ć). Żaden atom w ustroju długo
' - nie pozostaje ten sam. Póki ustrój żyje, istnieje przepływ
substancjonalno-energetyczny między nim a środowiskiem
a jes k lona struktura, plan genetyczny.
? zewnętrznym, stał t o reś
Ustrój jednak, aby zdobyć energię potrzebną do życia, musi
! orientować się w otaczającym go świecie, dlatego już na
? najniższych szczeblach rozwoju - obok metabolizmu ener-
f? getycznego - pojawia się met?bolizm informacyjny, który
? polega na wymianie inform.a.cji między ustrojem a środowis-
kiem.
?! ? Metabolizm informacyjny (wymiana informacyjna) ma, zda-
niem autora, dwie fazy. Wymagają one choć krótkiego wy-
; jaśnienia. W pierwszej fazie dochodzi do spontanicznegó roz-
?' strzygnięcia, czy zbliżyć się do otoczenia, czy od niego od-
?! dalić, czy zwiększyć dynamikę życiową, czy ją obniżyć. Kon- :
takt ze światem otaczającym i z własnym środowiskiem
ustroju jest tu bezpośredni, liczba modeli rzeczywistości
(struktur czynnościowych) nieduża wahania ma ją charakter
! lościow . Rozstrzygnięcie dokon ę
si autonomicznie oza
ll ńaszą świadomością. W zasadzie nie potrafimy kierować na-
1? szymi nastrojami i uczuciami.
!I W drugiej fazie natomiast metabolizm jest skierowany na

' VI
ł .

?1:

? I


?baGh" , . aktywność ustroju w świeci? otczającym: Tutaj relizuje się . ?
s o_ własny plan działania i na zasadzie sprzężenia zwrotne?o ?
zasta- ; sprawdza się jego działanie ("działam i obserwuję , fakt włas-
'?; "o , I nego działania"); w ten sposób tworzy się sekwencja przy-
czyny i skutku. Kontakt ze światem otaczającym i z włas-
; nym środowiskiem wewnętrznym nie jest tu tak bezpośredni, ,
jak w pierwszej fazie, gdyż przede wszystkim metabólizm
informacyjny jest tutaj skierowany na plany aktywności ustro-
? ju i na ich realizację. W pewnym więc sensie jest to świat ;
. sztuczny, stworzony przez c?łowieka.
Pierwsza faza metabolizmu informacyjnego wiąże się z na- : , '
: szym życiem uczuciowo-nastrojowym, a druga - z naszgm ` ?
życiem w zakresie myśli i woli. Rozwój filogenetyczny ?tzw.
? nowej kory mózgowej (neocortex) dotyczy przede wszystkim
drugiej fazy metabolizmu informacyjnego. To rozróżnienie -=?
daje podstawę wywodom autora. Nadto opiera on swój spo-
sób rozumienia omawianych zaburzeIi psychicznych na w?as-
nym doświadczeniu psychiatrycznym, które w tej książce ,
; dopiero w połączeniu z rozumowaniem cz.ęsto filozoficznyrzt?
prowadzi do syntetycznego opisu depresji, a więc do często
zupełnie nowatorskiego sposobu przedstawiania tej choroby. ,
' @ Na swej teorii tzw. metabolizmu informacyjnego prof. Kę-
. , piński opiera się również w innych swych książkach, jeszcze :
nie wydanych, np. w "Psychopatii" i w "Lęku". Ponadto ??
chętnie posługiwał się modelem biologicznym, tzw. analogiami
między rozwojem i reakcjami żywych komórek a zachowa- ?
r niem się całego ustroju człowieka i funkcjonowaniem grup ;
społecznych w różnych sytuacjach.
? Taka ekspozycja zagadnień psychiatrycznych, w swej for-
, mie wychodząca poza hermetyczne ujęcia specjalistyczne, .
? musiała łączyć się z koniecznością doraźnych rozstrzygnięć
? terminologicznych. Zagadnienie terminologii zaburzeń psy-
chicznych dyskutuje się od zarania współczesnej psychiatrii.
Pamiętam, że na siódmym zjeździe psychiatrów polskich
w Kocborowie ? czerwcu 192? r. podczas dyskusji nad
i referatami poświęconymi psychozie maniakalno-depresyjnej .
słynny psychiatra i neurofizjolog polski, prof. dr Jan Ma-
zurkiewicz, zwrócił uwagę, że termin "melancholia" oznacza.
dokładnie "jednostkę chorobową", natomiast przez depresję
, rozumiemy różne stany w różnych jednostkach chorobowych.
Sprawa jest dysksyjna, mimo że z biegiem czasu dokony- ?
wano odpowiedziich ustaleń. Są one raczej formalne, gdyż ?
na przykład w pracach historycznomedycznych stosuje się ;
VII ?

I *
+ "
?t % ?
?3
r ??;
głównie termin "melancholia", a spotykane w bibliografiach ?
?? hsło " przygnębienie" nie oddaje dramatyzmu choroby. Nie-
7?
zależnie od niejako urzędowych ustaleń terminologicznych,
uzgadnianych zresztą na ogół bez fachowej współpracy języ-
koznawców, większość psychiatrów, świadomych subtelnej
problematyki językowej, woli jednoznaczny termin "melan-
cholia" i za nim też opowiada się autor książki.
Krótko w rozdziale czwartym zostały omówione zagadnie= ;
nia leczenia depresji. Metody te są na ogół znane z mnóstwa
prac terapeutycznych. Autor porządkuje ich główne nurty,
ocenia je krytycznie i wskazuje sposoby najwłaściwsze. Kl?
Całkowitą nowością w polskim piśmiennictwie medycznym
jest rozdział piąty, przedstawiający dzieje melancholii. Czytel-
nik, uprzednio zaznajomiony z problematyką tej choroby, za-
poznaje się pod koniec książki z najważniejszymi informacja-
mi historycznymi, które dopełniają tematu.-Ta część, histo-
ryczna, została napisana przez psychiatrę, dr neied. Jana Mitar-
1;? skiego.
Bibliografia, w wyborze zebrana w układzie alfabetycznyzn,
; zawiera te pozycje, które pod odpowiednimi numerami kolej-
nymi zostały powołane po poszc?ególnych śródrozdziałach. ?
?Jest to zarazem spis mający swe samoistne znaczenie jako
materiał do międzynarodowej bibliografii dotyczącej psycho-
I zy maniakalno-depresyjnej.
"Melancholia" - to kolejne dzieło w cyklu wydanych
monografii prof. Kępińskiego. W roku jego przedwczesnej
śmierci, 19?2, ukazały się dwie prace monograficzne pióra tego ;
? wybitnego polskiego psychiatry: "Psychopatologia nerwic"
f? i "Schizofrenia". Był on autorem przeszło 100 prac nauko- ?
! wych, opublikowanych głównie w czasopismach specjalistycz-
I : nych. Wybór z tego bogatego dorobku złożył się na antologię
;? pt. "Rytm życia" wydaną również w roku 19?2. W doprowa-
?j dzaniu tych dzieł do druku, w okresie pogłębiających się
; cierpień i nieuleczalnej choroby, ściśle współpracował z prof.
?; .
Kępińskim jego współpracownik, mgr Jan Masłowski.
Recenzje dzieł prof. Kępińskiego szybko ukazywały się je-
; dna za drugą, począwszy od dzienników i ogólnie rozpo- ???
wszechnianych czasopism, a skończywszy na periodykach
r uł odzwierćiedla ? wielk o u-
I naukowych. Te rozne a tyk y )ą ą P P
?' larność i poczytność książek prof. Kęp? ' iego (wybór podano
?@ ' na s. II).
Prof. dr EUGENIUSZ BRZEZICKI






"Niech go zaćmi? ciemności i cień śmierci,
niech go osiędzie mrok, a niech będzie ogar-
nion gorzkością. Noc oną ciemny wicher
niech osiędzie... Niech się zaćmią gwiazdY 5
mrokierń jej... Czemum w żywocie nie umarf?...
I znowu będę czekał wieczora, i będę napeł- ?,@
nion boleściami aż do zmroku. Ciało moje ;
obleczone jest zgnilizn? i plugastwem prochu,
s?óra moja zeschła i pomarszczyła się... żywot
mój wiatrem jest... Będziesz rrtię straszył
przez sny i przez widzenia drżeniem wstrzą-
śniesz..., i nie wrócę się do ziemi ciemncj
i okrYtej mgłą śmierci, ziemi nędzy i ciem- ,`
ności, kędy cień śmierci .i nie masz porz?dku, .
ale wieczny strach przebywa'?.
(Księga Joba, 3: 5-6, 11: ?: 4-5, ?, 14: 10: 21-22)


KLASYF I KACJA




Depresja endogenna
Obraz kliniczny

Smutek jest dolą człowieka. I nawet najpogodniejszemu tra- ?i
fiają się okresy depresji, gdy wokół niego świat ciemnieje
i sam siebie widzi w ciemnych@ kolorach. Nic też dziwnego,
że w psychiatrii, gdzie cierpienie psychiczne przekracza gra-
nice przeciętności, depresja, niekiedy zwana przygnębieniem,
jest jednym z głównych ,problemów. W bogactwie obrazów
psychopatologicznych można wyodrębnić różne typy depresji.
Najstarszym z nich, bo już Hipokratesowi znanym, jest me-
lancholia lub depresja endogenna.
Starożytne pojęcie m,elancholia, które dopiero w drugiej
połowie XIX stulecia zostało stopniowo wyparte przez termin
depresja, obejmowało szeroki wachlarz różnorodnych stanów
patologicznego obniżenia nastroju, między innymi depresje
nerwicowe i schizofreniczne. Termin ten odpowiadałby więc
lepiej używnemu dziś powszechnie pojęciu zespołu depresyj-
nego. Depresja kojarzy się raczej ? wyodrębnioną przez Krae-
pelina depresją endogenną. Poza tym termin depresja jest
używany w odniesieniu do wielu innych zjawisk charakte-
ryzujących się obniżeniem zasadniczego poziomu, a nie tylko
do obniżenia nastroju, np. obniżenie terenu poniżej poziomu
morza, obniżenie aktywności ekonomicznej, obniżenie dyna-
miki jakiejś maszyny lub jakiegoś organu ustroju itp. l Vato-
miast słowo melancholia odnosi się wyłącznie do smutku
ludzkiego. Dlatego warto by się zastanowić, czy nie lepiej
wrócić w terminologii psychiatrycznej do pojęcia, które ma
już przeszło dwudziestowiekową tradycję.
W depresji smutek nachodzi człowieka bez uchwytnej przy-
czyny. Jakby za przekręceniem kontaktu wszystko gaśnie,
świat traci śwą barwę, przyszłość zamienia się w czarną ścia-
nę nie do przebycia, a przeszłość - w pasmo ciemnych wy-
darzeń obciążających chorego poczuciem winy. Znika normal-

na energia życiowa, każda decyzja staje się niesłychanie
trudna, najbłahsze sprawy urastają do problemów, których
_ niepodobna rozwiązać. Przed chorym piętrzą się trudności jak
niebotyczne góry.
Spadek dynamiki życiowej objawia się zarówno w czynnoś-
ciach psychicznych, jak też w fizycznych. Myślenie staje się
trudne, kojarzenia są skąpe, myśl obraca się wokół jednego
? tematu: beznadziejności własnego życia, własnych win i włas-
nej bezradności, marzeń o śmierci, która wydaje się jedynym
wybawieniem. Słabnie pamięć, świat otaczający nie pociąga,
wszystko jest przykre i bolesne, z trudem więc tworzą się
? nowe zapisy pamięciowe, a z przeszłości wYłaniają się tylko
? przykre wydarzenia, jakby nigdy nad głową chorego słońce
nie świeciło.
W ciemności wszystko staje się chaotyczne, małe sprawy
ulegają wyolbrzymieniu, człowiek błądzi, nie wie, co wybrać,
się zdecydować, gdyż normalne proporcje
na co wskutek
zmiany kolorytu uległy przekształceniu. Staje się bezradny
ec otacza ? ce @ o rzecz wistości. Na skutek obniżonej
wob )ą ) g Y
? dynamiki życiowej zwalnia się tempo procesów psychicznych,
@ wszystko w środku staje się jakby ciężkie, wolno się porusza,
e,
łr
? ma dużą inercję. Choremu nic się nie chc ogarnia go apatia.
Myśli wciąż krążą wokół tych samych tematów. Życie psy-
która s rawia, że ma
chiczne traci swą normalną lekkosc, p
ono w sobie coś wibrującego, że przeskakuje z tematu na
temat, że koloryt jego mieni się różnymi barwami. Ta sama
ciężkość objawia się też w funkcjach fizycznych.
Już z daleka można poznać człowieka smutnego po jego
przygarbionej sylwetce - jakby na barkach dźwigał ciężar,
przytłaczający go do ziemi, po zwolnionych, ociężałych ru-
chach, jak gdyby u rąk i nóg wisiały kajdany. Siła ciężkości
zwycięża dynamikę ustroju. Widać, z jakim wysiłkiem chory
dźwiga swoje ciało, nawet rysy twarzy opadają ku dołowi
. (już w rysunku dziecka uwidacznia się charakterystyczny
sposób rysowania twarzy smutnych i wesołych, w pierwszych
fałd czołowe, łuki brwibwe, kąciki ust opadają ku dołowi,
w drugich uniesione są ku górze). Zwolnienie ruchowe w de-
presji może przechodzić w stupor, chory tkwi bez ruchu
w jednej pozycji. Radziej niepokój ruchowy bierze górę,
chory bez celu kręci się w koło, awodzi, płacze. Na ogół
w ciężkiCh depresjach oczy są su chory nie może płakać.
Płacz cz sto zm a smutek, po ataku płaczu jest człowiekowi
) lżej na sercu".

2

się ? Zmiany biologiczne

Obniżenie dynamiki życiowej odbija się też na funkcjach
wegetatywnych - obniża się na ogół przemiana podstawowa,
znika łaknienie (chory może w ogóle przestać jeść), zmniej-
sza się wydzielanie śliny (typowa suchość w ustach), ruchy
robaczkowe jelit są zwolnione, występuje uporczywa konsty-
pacja, popęd seksualny zanika. Skóra staje się wiotka i sucha.
Charakterystyczne są zaburzenia snu, jeśli w nerwicach cho-
ry nie może zasnąć, to w depresjach budzi się bardzo wcześ-
nie - o pierwszej, drugiej w nocy i reszta nocy jest bez-
senna.
Zmiany biochemiczne również zdają się wskazywać na osła-
bienie metabolizmu. Poziom amin mózgowych (serotonina, ami-
ny katecholowe: adrenalina i noradrenalina, dopamina) w de-
res?i obniża si , a podwyższa w manii. Uważa się, że środki
P J ę
farmakologiczne (neuroleptyki i ?tymoleptyki), a także wstrzą-
sy elektryczne zmieniają poziom amin mózgowych i w ten
? sposób wpływają na ustrój i dynamikę życiową chorego. Ob=
serwuje się zaburzenia w czynności kory nadnerczy. W fazie
depresyjnej podwyższony jest poziom kortyzolu w osoczu
i zwiększone jest wydalanie l?-hydroksykortykoidu z moczem.
W depresjach endogennych odpowiednie wartości są wyższe
niż w depresjach reaktywnych. Poziom wzrasta w miarę
nasilania się depresji i, zdaniem .niektórych autorów, moż?
służyć za wskaźnik ryzyka samobójstwa. W związku z dys-
@ funkcją nadnerczy obserwuje się w depresji zaburzenia
w przemianie elektrolitowej, dochodzi do wewnątrzkomórko-
wego zatrzymania jonu sodowego. Krzywa cukrowa ulega
spłaszczeniu. Częstość rytmu spoczynkowego eeg (fal alfa)
? jest nieznacznie obniżona, sporadycznie występują fale theta.
W przypadkach raptus melancholicus* stwierdzano niekiedy
zapisy eeg charakterystyczne dla padaczki skroniowej.
* Raptus melancholicus - gwałtowny.stan podniecenia, występu-
jący najczęściej w głębokim stuporze depresyjnym, w stanie takim
chory może być agresywny w stosunku do siebie lub nawet do oto-
czenia (niebezpieczeństwo samobójstwa, samobójstwa rozszerzonego,
zabójstwa).
3

Mania
= Już starożytni lekarze zauważyli naprzemienne występow?-
' nie faz depresyjnych z fazami maniakalnymi. Mania przedsta-
'q
wia obraz przeciwstawny depresji. Jeśli w depresji. dynamika
życiowa spada do minimum, to w manii podnosi się ona do
maksimum. Chory jest pełen energii, radości życia, tempo
biopsychiczne jest przyspieszone, świat go przyciąga, wszystko
go interesuje, stąd przeskakiwanie z tematu na temat, tzw.
"gonitwa myślowa", przeszłość i przyszłość przedstawiają się
w jasnych kolorach, podobnie obraz samego siebie. Zaburze-
, nia snu są analogiczne jak w depresji, dla manii również
?charakterystyczne jest wczesne budzenie- się. Nadmierna
aktywność może prowadzić do konfliktów z otoczeniem. Opór
otoczenia chory odczuwa niekiedy jako wrogość w jego
stronę skierowaną. Tworzą się zwiewne na ogół urojenia
prześladowcze. Zmieniony koloryt obrazu przeszłości, przy-
szłości i samego siebie prowadzi do interpretacji urojenio-
wych. Łatwo tworzą się urojenia wielkościowe i posłannicze.
Analogicznie w depresji powstają urojenia winy (grzesznóś-
ciowe), nihilistyczne i katastroficzne.
Zob. poz. t9.

Rytmy biologiczne

I? Fazy: maniakalna i depresyjna, mogą występować naprzemien-
, nie (dwubiegunowo - raz depresja; raz mania) lub jedno-
i . imiennie (jednobiegunowo - stale depresja lub stale mania).
! Ale nawet przy jednoimiennym występowaniu faz obserwuje
' się wahnięcia nastroju w stronę przeciwną, gdy dana faza
? się kończy. Na przykład po fazie maniakalnej występuje za-
, łamek depresyjny, a po fazie depresyjnej - maniakalny.
;, Fzy mogą występować w różnych odstępach czasu, np. co
kilka lub co kilkanaście miesięcy, występowanie ich nierzadko
wiąże się z przełomem jesiennym lub wiosennym.
Zdarza się, że faza depresyjna lub maniakalna występuje
tylko raz w życiu. Wówczas nier?trudno jest postawić
' właściwe rozpoznanie, gdyż właśnie cykliczność występowa-
nia faz ułatwia postawienie rozpoznania. W takich? wypad-
4
kach zwykle można prześledzić dość znaczne wahania na-. ?
'. stroju, które jednakże nie są traktowane jako chorobowe.
Zdarzają się też sytuacje odwrotne, że fazy występują co
kilka dni, a nawet co kilkanaście godzin. Chory wówczas @
; oscyluje między nastrojem obniżonym a podwyższonym. Nie
? ma przerw normalnego nastroju. Normalnie przerwy takie
trwają od kilku miesięcy do kilku lat. Długość faz jest też@
różna - od kilku godzin do kilku lat. Najczęściej faza trwa
kilka miesięcy. Fazy maniakalne na ogół trwają krócej niż
fazy depresyjne.
Odstęp między fazami (długość cyklu) zmniejsza się w mia-
rę powtarzania się nawrotów (cykle stają się coraz krótsze).
;ię ; Długość cykli jest większa w depresjach jednobiegunowych ?
niż dwubiegunowych. W tych ostatnich pierwsze cykle trwa- =
? ją około dwa lata, analogicznie jak w psychozach schizoafek-
na tywnych, w schizofrenii katatonicznej i paranoidalnej. Na-
iór tomiast w depresjach jednobiegunowych długość cykli wy-
; nosi na początku choroby około 6 lat.
zia ' Depresje dwubiegunowe pojawiają się po raz pierwszy
wcześniej niż jednobiegunowe. Te ostatnie (łącznie z depre-
io- ? sjami inwolucyjnymi) występują w tym samym nasileniu od
ze. ? 20 do 60 roku żyćia. Po 60 roku -życia zaznacza się wy-
óś- raźny spadek w wyst?powaniu pierwszego skoku chorob .
? Przemawia to za hipotezą, że psychoza inwolucyjna jest nie- .
: zależna od występowania zmian organicznych w mózgu. Gd -
by bowiem była zależna, to wzrastałaby liczba pierwszych
zachorowań po 60 roku życia. W depresjach dwubieguno-
? ; wych wyraźny spadek w liczbie pierwszych zachorowań wy-
stępuje już po 50 roku życia. Odstęp między fazami (długość
.en- ? cyklu) nie zależy od stosowania środków przeciwdepresyj-
.no- `?? nych w okresach remisji. Najdłuższe okresy występowały,
a). ?? gdy nie stosowano żadnego leczenia lub gdy podawano sole
?uje ? . litu.
?aza Jak wykazały badania nad bliźniętami jednojajowymi i dwu-
za- jajowymi, obciążenie dziedziczne w depresjach dwubieguno-
Iny. wych jest znacznie wyraźniejsze niż w depresjach jednobie-
co gunowych. Z punktu widzenia genetycznego cyklofrenia jest .
dko więc chorobą heterogenną.
Zarówno w depresjach jednobiegunowych, jak i dwubiegu-
?uje nowych początek fazy występuje najczęściej w kwietniu
twić , i w październiku, najrzadziej w pełni lata. W psychozach
iwa- schizofre?icznych rozkład jest jednakowy we wszystkich m?e-
pad- siącach roku.
5 .

? I?


?ługość ?faz rozkłada się wedle krzywej Gaussa. Najczęściej
występują fazy o średniej długości (między 3 a ? miesiącami),
a rzadziej fazy krótkie (poniżej 3 miesięcy) i fazy długie
@ (powyżej ? miesięcy). U mężczyzn fazy są dłuższe (mediana:
5 miesięcy) niż u kobiet (mediana: 4 miesiące).
W miarę nawrotów fazy u mężczyzn stają się nieco dłuższe,
" a u kobiet nie zmieniają swej długości. Fazy są dłuższe u cho-
rych hospitalizowanych niż u tych, którzy leczą się w domu.
U kobiet częściej niż u mężczyzn występują fazy średniej
długości; u mężczyzn częściej występują @fazy krótkie (po-
?_ niżej 3 miesięcy) i długie (powyżej ? miesięcy). Długość faz
zależy od wieku. Poniżej 30 i powyżej 60 roku życia częściej
? występują fazy krótkie. Natomiast w średnim wieku (między
'' ,30 a 60 rokiem życia) przeważają fazy średniej długości
? i fazy długie.
Cykliczny przebieg (fazowość) nie jest wył?czną cechą cy-
. klofrenii, zaznacza się ona w wielu innych zaburzeniach psy-
; . chicznych, np. w nerwicach i w schizofrenii, a także w cho-
" @ robach somatycznych. W niektórych chorobach psychosoma-
;i tycznych, jak w chorobie wrzodowej i w astmie oskrzelowej
? fazy choroby, podobnie jak w cyklofrenii, występują naj-
c?ęściej na wiosnę i w jesieni.
Spontaniczność (stąd pojęcie - "endogenna") i cykliczność
"(stąd pojęcie - "cyklofrenia") zmian nastroju zwraca uwagę
'; na zasadniczy rytm zmian dynamiki życiowej, który jest
?? w pewnej mierze analogiczny do rytmów pór dnia i pór roku.
"Jest to rytm aktywności i odpoczynku. Rytm dnia i nocy
" (pór dnia) jest jakby rytmem krótkim, a rytm pór roku jest
?; ?rytmem długim. Na wiosnę wszystko budzi się do życia,
1i w lecie osiąga swoją pełnię, w jesieni dynamika życia opada,
; jest to okres zbierania owoców własnej aktywności, a w zimie
? :dynamika ta zamiera. Analogia obu rytmów znajduje swój
:wyraz w różnego rodzaju formach słownych, np. "poranek"
i? {"zaranie") życia jako określenie dzieciństwa lub n?ódości,
"wieczny odpoczynek" jako określenie śmierci. W wielu mi-
! .tach religijnych zima oznacza zstąpienie bóstwa do piekieł,
zwycięstwo śmierci, po zimie przychodzi wiosna, a z nią
zmartwychwstanie. W tym rytmie nasilenia dynamiki życio-
wej do maksimum i jej osłabienia do minimum, zgodnym
z rytmem dnia i nocy i rytmem pór ro u, przejawia się też
,ciągłość procesów życiowych. Po noc rzychodzi poranek,
@po zimie wiosna. Życie trwa wiecznie. Śmierc ?est tylko "spo-
r

?6








ł;

czynkiem", po którym życie znów budzi się na nowo (mit
zmartwychwstania).
Rytmiczność występuje wówczas, gdy zachodzi konieczność
utrzymania równowagi między procesami przeciwstawnymi,
np. aktywności i spoczynku w odniesieniu do rytmu dnia
i nocy, a życia i śmierci w odniesieniu do rytmu pór roku.
Ze wzrastającym ?nriekiem procesy śmierci biorą górę nad
procesami życia. Utrzymanie równowagi ustroju zależy od
równowagi między procesami przeciwstawnymi, toteż zja-
wisko rytmiczności przejawia się w wielu procesach życio-
wych. Do charakterystycznych proces@ów przeciwśtawnych na-
leżą w metabolizmie energetycznym procesy kataboliczne
i anaboliczne oraz odpowiadające im w metabolizmie infor-
' macyjnym procesy pobudzeniowe (depolaryzacja błony synap-
tycznej) i procesy hamulcowe (hiperpolaryzacja błony synap-
tycznej). Procesy kataboliczne (lub ergotropowe) związane są
z wydatkowaniem energii p?zez ustrój i są sterowane przez
współczulną część układu autonomicznego, procesy anabo-
? liczne (lub trofotropowe) polegają na magazynowaniu energii
przez ustrój i są sterowane przez przywspółczulną część ukła-
du autonomicznego.
Do normalnej pracy ustroju konieczne jest zachowanie rów-
nowagi między obu przeciwstawnymi procesami. Rytmiczność
ułatwia utrzymanie tej równowagi, dzięki niej bowiem raz
jeden, a raz drugi rodzaj procesów przeważa i dzięki tym
właśnie oscylacjom utrzymany jest mniej więcej stały poziom.
! będący wypadkową między wartościami skrajnymi. Patologia
zaczyna się wówczas, gdy odchylenia są zbyt wi.elkie, wtedy
rytmiczny powrót do fazy przeciwstawnej jest utrudniony.
Cały układ ulega rozchwianiu.
@; Dynamika życiowa oscyluje między swym wzmożeniem
swym
a osłabieniem. Subiektywnym odpowiednikiem tych
lac i są zmiany nastroju, pogodny n 1
oscy j astrój przy wzmożone
`? dynamice, a smutny przy obniżonej. Gdy odchylenie jest
? zbyt duże, wówczas ten stabolizujący rytm ulega rozregulo-
`? waniu.
? Tak by można patrzeć na patologiczne wahania nastroju
?: w cyklofrenii. W depresji patologiczna fala zakłóconego ryt-
? mu idzie ku dołowi, tj. ku obniżeniu aktywności, a w manii -
I ku górze, tj. ku wzmożonej aktywności.
?? W depresji na ogół przeważają p rocesy anaboliczne (trofo-
? ;j tropowe) , w manii kataboliczne (ergot?opowe). W związku z tym występuje pewne przeciążenie układu przywspółczul- -
nego w depresji, a współczulnego w manii. Za obniżeniem
dynamiki życiowej w depresji przemawiają m.in. zdaniem
?; Selbacha, takie objawy, jak osłabienie krążenia krwi, zwolnie- ,
nie rytmu podstawowego eeg, obniżenie przepływu krwi przez
mózg, zatrzymanie sodu wewnątrzkomórkowego, zmniejszenie
? aktywności dekarboksylazy, zmniejszone wydzielanie śliny
(typowa suchość w ustach), zmniejszenie wydzielania wielu .
gruczołów, osłabienie libido i potencji, spadek amin katecho-
lowych w mózgu, osłabienie tworzenia odruchów warunko-
wych, przedłużenie psychicznych reakcji. Z drugiej strony ob-
serwuje się w depresji zjawiska przemawiające za przewagą
procesów katabolicznych, jak zaburzenia snu, brak łaknienia,
niepokój przechodzący w lęk, zwiększenie wydzielania hor-
? monów kory nadnerczy. Zachwianie równowagi między prze-
ciwstawnymi procesami nie polega więc tylko na patologicz-
@?? nej przewadze jednych procesów nad drugimi, lecz na ich
chwiejności (labilności). Równowaga ilościowa obu antagoni-
? stycznych procesów jest zachwiana.
Zdarza się, że zachwianie równowagi między przeciwstaw-
IG , nymi procesami poprzedza obniżenie dynamiki życiowej i nastroju. Wówczas s nałem de res i sta si zaburzenia wege-
? j Yg P j ją ę

? chondrycznym. Umiejscowienie dolegliwości fizycznYch dla "
;? depresji jest dość charakterystyczne. Najczęściej są to skargi
? na ucisk w głowie, ciężkość w głowie, pustkę, rzadziej -
- '? bóle głowy. Na drugim miejscu co do częstości należałoby wy-
? ;' mienić bóle i ucisk w okolicy serca i za mostkiem, a dalej -
bóle w dołku podsercowym, bóle brzucha, bóle kończyn dolnych.
; Dolegliwości fizyczne skłaniają chorego do szukania po-
1H mocy lekarskiej u internisty, a ten zwykle, nie widząc za-
:!i; burzeń psychicznych, w szczególności obniżenia nastroju, trak-
? ? tuje chorobę jako cielesną i wytrwale szuka zmian organicz-
nych w ustroju. Dopiero ustąpienie objawów po zastosowa-
;: niu środków przeciwdepresyjnych wyjaśnia właściwą etio-
?';i logię fizycznych dolegliwości. Jest to tzw. "depresja ukry-
łi
' ta" (depressio larvata aut depressio sine depressione). Częś-
I:; ciej zdarza się, że dolegliwościom fizycznym towarzyszy
?; obniżenie nastroju, jest ono jednak maskowane przez posta-
;i" wę hipochondryczną. Ból ciała jest wiej zrozumiały zarów-
`? no dla otoczenia, jak i dla same horego, niż ból duszy,
dlatego cierpienia psychiczne znajdują niejednokrotnie swój
: ? wyraz (ekspresję) w cierpieniach somatycznych.

?? 8

Człowiek wesoły czuje się młody, a smutny - stary. Dla _
wesołego śmierć jest daleko, dla smutnegó blisko. U każdego
człowieka, a także u zwierząt dynamika życiowa, odczuwana
C ? subiektywnie ako nastrój, ulega stałym wahaniom. Jednego
dnia wstaje z łóżka "lewą nogą", a drugiego - "prawą".
Oczywiście, na nastrój wpływają różne czynniki, np. postawy
uczuciowe w stosunku do otoczenia i do samego siebie. Dla
człowieka zakochanego świat jest piękny, sam czuje się ra-
' dosny, dla nienawidzącego - świat staje się ponury, a on
ą g złe" uczucia. Niezadowole=
sam jest smutny, gdyż trawi o "
nie z siebie odbija się na nastroju, odwrotnie - każda sa-
tysfakcja z samego siebie poprawia nastrój. Nastrój zależy
od somatycznego stanu ustroju, człowiek chory (a także zwie-
rzę) staje się smutny, szuka samotności, ucieka od zabawy. .
NiektQre choroby szczególnie obniżają nastrój, np. choroby
przewodu pokarmowego czy reumatyzm. Zdarzają się choroby,
które niekiedy wzmagają dynamikę życiową, a z nią nastrój,
np. gruźlica, nadczynność tarczycy. Nastrój zależy od wpły-
. wóv? atmosferycznych - s,ą dni radosne i dni smutne. Na
nastrój wpływa te? zaspokojenie tendencji twórczych: dobrze
wykonana praca przynosi zadowolenie i radość.
Zaspokojenie podstawowych potrzeb biologicznych przynosi
przejściową poprawę nastroju. Nasycenie głodu, pragnienia,
popędu seksualnego daje uczucie radości życia. Ruch i aktyw-
` ność poprawiają nastrój, bezczynność, niemożność wyłado-
wania ruchowego obniżają go.
y czynników można by wymienić. Od-
Wiele jeszcze inn ch
powiedź na pytanie: "dlaczego jesteś smutny jest niezwykle
trudna, a czasem niemożliwa. Nie zawsze można znaleźć od-
powiedź i nieraz trzeba przyjąć, że nastrój zmienia się spon-
tanicznie, niezależnie od przyczyn zewnętrznych i. wewnętrz-
nych. W cyklofrenii oscylacje nastroju przybierają już formę
patologiczną, dzięki swemu wyolbrzymieniu łatwiej dostępne
są obserwacji. Mimo że cyklofrenia stanowi określoną je-
dnostkę chorobową, nie należy zapominać o endogennych
? wahaniach nastroju i dynamiki życiowej, które mogą wystę-
pować zarówno u ludzi psychicznie zdrowych, jak też u ludzi
dotkniętych nerwicą, psYchopatią czy chorobą umysłową inną
? niż np. cyklofrenia.
9

Depresje przełomów biologicznych

Depresja inwolucyjna

Przełomy biologiczne ustroju w wieku pokwitania i przekwi-
tania w okresie ciąży, porodu i połogu odbijają się z reguły
na ogólnym nastroju, prowadząc nieraz do wystąpienia wy-
. !~ raźnych objawów depresyjnych. W psychiatrii klinicznej -
jak dotychczas - wyraźniej zaznaczyła się patologia okresu
przekwitania niż okresu pokwitania. Od dawna znane było
pojęcie psychozy inwolucyjnej, a nie było analogicznego po-
jęcia dla psychoz wieku pokwitania. Wprawdzie wielu auto-
rów neguje istnienie osobnej jednostki chorobowej, uważając
psychozę inwolucyjną za późną schizofrenię lub cyklofrenię,
niemniej jednak obraz psychopatologiczny zaburzeń psychicz-
nych okresu przekwitania jest dość typowy, tk że zarezer-
? wowanie dla nich terminu psychozy inwolucyjnej wydaje się
uzasadnione. Choć termin ten nie odpowiada obowiązującym
w psychiatrycznej klasyfikacji kryteriom, opiera się bowiem
? na kryteriach etiologicznych, domniemaną przyczyną choroby
! je$t inwolucja, podczas gdy klasyfikacja opiera się przede
?! wszystkim na kryteriach objawowych. Psychozy inwolucyjne
mają najczęściej obraz mieszany: depresyjno-urojeniowy. Rza-
dziej występują w czystej - urojeniowej lub depresyjnej po-
? staci. Często dołączają się - zwłaszcza u mężczyzn - dy-
skretne objawy psychoorganiczne. U kobiet obraz chorobowy
? jest z reguły bogatszy niż u mężczyzn. W przeżyciach choro-
bowych odzwierciedlają się niejednokrotnie osiowe urazy
z życia chorych.
? Inwolucja jest okresem, w którym życie ludzkie chyli się
:?; ku zachodowi. Już sam ten fakt stwarza pewną atmosferę
smutku. Budzą się refleksje nad własnym życiem, bilans zwy-
kle wypada ujemnie. Niekiedy człowiek jeszcze raz chce spró-
! bować własnych sił, zacząć życie na nowo. Zaskakuje wów-
czas otoczenie wielką, bo ostatnią, miłością swego życia lub
? nadmierną aktywnością. Częściej jednak pogrąża się w smutku
' nie spełnionych marzeń, zmarnowanych szans życiowych,
? w poczuciu winy i w poczuciu krzywdy.
?? Inwolucja jest okresem życia, w którym trzeba zejść ze
?;) sceny. Możliwości, że jeszcze czegoś v?yciu się dokona,
.; są coraz mniejsze, przeszłość wyraźnie bierze górę nad przy-
I '
;' szłością. Po przyszłości już niewiele można się spodziewać,
; i I1

IO
I".

byle nie była gorsza od tego, co jest. Walczy się o utrzy-
manie swej pozycji, by nie zostać strąconym niżej przez
młodszych i energiczniejszych. Pragnie się spokoju, odpoczyn-
ku, stabilizacji. Niekiedy człowiek buntuje się przeciw swemu
wiekowi, chce zachować młodość, chce pokazać sobie i innym,
że stać go jeszcze na pełnię życia. Rzuca się w wir aktyw-
ności, szuka miłości, która by mu wynagrodziła rozczarowania
i niepowodzenia w tej dziedzinie. Wierzy, że miłość przynie-
sie mu z powrotem stracone uczucie młodości. ?yłaby to jak
gdyby faza maniakalna inwolucji.
Brak perspektyw przyszłości sprawia, że człowiek staje
wobec pustki. Nic już w życiu go nie czeka, nic nowego się
nie zdarzy, niczego już się nie dokona, życie dopełniło się -
consummatum est. Uczucie pustki powoduje, że zwraca się
oczy na własne ciało. Pojawiają się różne dolegliwości, częś-
ciowo związane z wiekiem i niedomaganiem ciała, a częścio-
wo urojone. Utrwala się postawa hipochondryczna. Związane
z okresem inwolucji zaburzenia hormonalne wywołują dys-
funkcję wegetatywną, która ułatwia ugruntowanie się posta-
wy hipochondrycznej.
Wystąpienie psychozy w wieku inwolucji (depressio invo-
lutiva) jest prawdopodobnie wynikiem wpływu wielu czynni-
ków zarówno genetycznych, jak wynikających z całej historii
życia, oraz swoistego klimatu emocjonalnego okresu inwo-
lucji, a także bezpośrednich urazów somatycznych i psychicz-
nych. Genetyczna predyspozycja do psychozy typu rozszcze-
pieniowego czy cyklofrenicznego może ujawnić się dopiero
pod koniec życia. Może dołączyć się do tego genetycznie
uwarunkowana tendencja do szybszego proce;:?z starzenia się
(wówczas wcześniej występują objawy zespołu psychoorga-
nicznego). Okres inwolucji - przez sam fakt, że jest to
okres zamykania się życia - sprawia, że ciężar przeszłości
staje się specjalnie dotkliwy, nie ma już bowiem szans odro-
bienia, naprawienia tego, co w życiu się zepsuło. Osobliwy
klimat okresu przekwitania, dopiero co naszkicowany, może
się stać nie do zniesienia i wyzwolić reakcję psychotyczną.
11
Depresj? wieku młodzieńczego

Cierpienia młodości

Wprawdzie u większości ludzi młodość jest we wspomnie-
niach najpiękniejszym okresem życia, to jednak w trakcie
,9i
jej przeżywania nie wszystko jest tak piękne, a prócz kolo-
rów jasnych wiele ciemnych znaleźć w niej można. Depres@je
w tym okresie życia (depressio iuvenilis) często się zdarzają,


psychopatologiczny.
Skąd bierze się smutek młodości? Gwałtowne przestrojenie
biologiczne odbija się w obrazie subiektywnym w postaci
niepokoju, wzmożonej agresji, nieokreślonych tęsknot, chęci
wypróbowania swych sił, buntu przeciw śródowisku domowe-
mu itp. Wytwarza się swoisty dla młodości chaos uczucio-
wy - uczucia miłości przeplatają się z uczuciami nienawiści,
agresji z lękiem, zachwytu ze wstrętem itd. Uczucia dochodzą
łatwo do swych maksymalnych granic. Chaos i dynamika
uczuć przypominają trochę obraz życia uczuciowego w schizo-
frenii. Ten swoisty dla młodzieńczego okresu niepokój uczu-
ciowy sprzyja powstawaniu skrajnych wahań nastroju, pod
wpływem chwilowego obniżenia nastroju łatwo dochodzi do
prób samobójczych.
W żadnym okresie życia nie ma tak dużej proliferacji ról
społecznych, jak w młodości. Chodzi tu o role zarówno fak-
tyczne, jak wyobrażone w marzeniu. Wprawdzie w dzieciń-
stwie tych ostatnich także nie zbywa, dziecko nawet częścio-
wo realizuje je w zabawie, to? jednak w dzieciństwie problem
sprawdzenia sobie nie występuje tak ostro, jak w wieku mło-
dzieńczym. Dziecku wystarcza zabawa lu.b samo marzenie,
z krainy baśni łatwo wraca na twardy grunt rzeczywistości.
Gdy jednak rzeczywistość ta jest bardzo przykra, wówczas
dziecko coraz bardziej od niej się odcina i ?cieka w świat
marzeń (autyzm dziecięcy). Natomiast wejście w okres inło-
dzieńczy zobowiązuje do realizacji ról wyimaginowanych.
Trzeba którąś z nich wybrać, wypróbować swoich sił. Bez-
pieczny grunt środowiska macierzyńskiego przestaje być wy-
starczający, musi się wyjść w świa?erszy. Marzenie i za-
bawa już nie wystarczają, bo nie ma?ą bezpiecznego zaplecza
:środowiska macierzyńskiego, stało się ono za ciasne. Trzeba

12

pódejmować próby realizacji 5niłasnych marzeń i zabaw
w świecie rzeczywistym.
Ostro zarysowują się rozbieżności między rolą powstałą
w marzeniu a rzeczywistą. Dręczy pytanie: "jaki ja jestem",
stąd gwałtowna chęć sprawdzenia siebie i łatwe załamywanie
się, gdy to sprawdzanie siebie nie uda się.
Rola, która najgłębiej sięga w strukturę osobowości, dotyczy
poczucia własnej płci. Jest ono wprawdzie wyraźnie okreś-
lone znacznie wcześniej - już małe dziecko czuje się chłop-
cem czy dziewczynką - to jednak w okresie pokwitania
sprawa własnej męskości czy kobiecości wysuwa się na plan
pierwszy, od niej zależy poczucie własnej wartości. Niedosta-
teczne poczucie własnej męskości czy kobiecości odbija się
na sposobie widzenia siebie: Poczucie mniejszej wartości za-
zwyczaj ma u podłoża obniżone poczucie własnej roli seksu-
alnej. Nieudałe próby sprawdzenia siebie w swej roli płcio-
wej - brak afirmacji siebie w roli mężczyzny czy kobiety -
prowadzą z reguły do zachwiania poczucia własnej wartości
@ i obniżenia nastroju, a nieraz do prób samobójstwa.
Zwykle w okresie pokwitania zaczyna się rodzić krytyczne
spojrzenie na śródowisko rodzinne. Środowisko macierzyń-
skie, które dotychczas było pewną bazą i tym samym było
wolne od wszelkich wad, obecnie - może dlatego, że od tej
bazy trzeba się oderwać - zaczyna wykazywać różnego ro-
dzaju wady i skrzywienia. Wzrasta krytycyzm w stosunku
do rodziców, rodzi się też postawa buntu. Z drugiej jednak
strony chciałoby się mieć oparcie we własnym środowisku
rodzinnym, gdyż świat otaczający jest wciąż nie znany i nie-
pewny. Negatywne uczucia w stosunku do rodziców są źró-
dłem silnego poczucia winy, poza tym przez nie odcina się
młody człowiek od jedynego w dotychczasowym życiu bez-
p?ecznego miejsca, nie ma już powrotu do środowiska ma-
cierzyńskiego, którego potrzebuje się przez całe życie. Może .
n ch samobó?stwach u młodzieży na pier-
dlatego w usiłowa y J
wszy plan wysuwają się konflikty z rodzicami.
Obraz samego siebie w okresie wczesnej młodości jest
jeszcze bardzo nieukształtowany, z kolorytu jasnego łatwo
przechodzi się do najciemniejszego. Wystarczy drobne nieraz
niepowodzenie, by wszystko się załamało i młody człowiek
czuł się bezwartościowy. Jedynym wyjsciem jest wówczas
szukanie śmierci, dzięki której rehabilituje się w oczach
otoczenia, otoczenie wówczas widzi, jaką krzywdę wyrządzi-
ło młodemu człowiekowi.
13

Jeśli w dzieciństwie przyszłość jest jeszcze zamglona, o nie-

dy człowiek uświadamia sobie dysproporcję między marzeniem
a możliwościami jego realizacji. Nierzadko świadomość ta jest
przykra i powoduje wycofywanie się z myśli o przyszłości.
Już u progu realizacji własnych możliwości przyjmuje się
perspektywę klęski. Unika się myśli o przyszłości, chce się
żyć teraźniejszością.

Postaci depres?i młodzieńczej
Obraz młodzieńczych depresji jest różnorodny, smutek w róż-
noraki sposób się manifestuje i nastrój wykazuje duże wa-
hania. Dlatego może depresja młodzieńcza nie została dotych-
: czas wyodrębniona jako osobny zespół objawowy i zazwyczaj
? jest traktowana jako reakcja nerwicowa, rżadziej - jako faza
depresyjna cyklofrenii lub jako depresyjny początek schizo-
, frenii. Należy zaznaczyć, że w wieku młodzieńczym obraz
?; psychoz endogennych (schizofrenii i cyklofrenii) często od-
biega od klasycznej postaci, toteż rozpoznanie jest trudne.
! . W szczególności trudno jest odróżnić zaostrzenie zmian psy-
chicznych okresu pokwitania od dyskretnych objawów schi-
. zofrenicznych, poza tym obraz cyklofrenii często u młodych
; ludzi miesza się z obrazem schizofrenii, właściwe rozpoznanie
' więc można postawić dopiero po upływie dłuższego czasu,
aIe zwykle mieszana postać okazuje się w przyszłości schizo-
i frenią.
Z częstszych typów młodzieńczej depresji można by wyróż-
nić postać apatyczno-abuliczną, postać buntowniczą i rezygna-
i cyjną oraz labilność nastroju. Elementy poszczególnych po-
' staci często występują razem, podział ten ma przeto wartość
ł orientacyjną i w miarę pogłębienia badań psychopatologicz-
nych nad depresją młodzieńczą na pewno ulegnie zmianie.
? Postać apatyczno-abuliczna
i Jak starano się szkicowo przedstawić, okres młodzieńcz? jest
? szczególnie trudnym okresem życia. Trzeba nieraz dużego
wysiłku woli, aby przejść zwycięsko przez wszystkie klęski
i zawody młodości. Nierzadko więc zdarza się, że tendencje
? ? dezintegracyjne biorą górę. Młody ?owiek ulega wewnętrz-
i nemu rozprzężeniu. Nie ma siły zmobilizować się do wysiłku,
' do pracy, nawet do zabawy. Zaniedbuje się w nauce, potrafi

14

nie- bezczynnie godzinami siedzieć w domu ćzy w kawiarni, nic ł
ieku go właściwie nie interesuje, zaniedbuje się w wyglądzie
ulło- zewnętrznym, niekiedy godzinami przysłuchuje się muzyce
iiem big-beatowej, życie zamienia się w pustkę, nie ma ono sensu,
nie widzi się celu przed sobą, dzień biegnie za dnieżn, nudę
jest na o ół niezbyt wymyślne "ubawy" ;
ości. życia niekiedy przerywają g
się ? (picie, zbiorowe ekscesy seksualne, wyczyny chuligańskie itp.).
si Niekiedy ten typ depresji bardzo przypomina schizofreni
rostą i postawienie właściwego rozpoznania jest z początku
niemożliwe, dopiero po dłuższym czasie obraz się wyjaśnia
w jednym lub drugim kierunku.
Zespoły apatyczno-abuliczne utrzymują się na ogół dość ;
długo, od kilku miesięcy do kilku lat. Niekiedy u ich podło- ;
róż= mpleksu masturbac ne o lub zb t ;
wa- ża można się doszukiwać ko Yj g
wcześnie rozpoczęte?o życia seksualnego, niekiedy do tego
:ych- iemożność przecięcia "pępowiny"
Tczaj rodzaju reakcji prowadzi n
faza rodzinnej, tłumiony bunt i agresja w stosunku do rodziców
hizo- przeradza się w autoagresję, która w tym wypadku manifestu- ?
ibraz je się zahamowaniem aktywności i obniżeniem nastroju.
? od- Wyjście z zespołu apatyczno-abulicznego w dużej mierze
od warunków środowiskowych. Chodzi tu przede wszy-
zdne. zalezy zającym życiu. !
stkim o emocjonalne zaangażowanie się w otac
schi- A więc miłość, interesująca praca, drobne nawet sukcesy, za- ;
dych _ spokajające sfrustrowane ambicje itp., mogą przywrócić chęć
zanie do życia.
:zasu, postać buntownicza
:hizo-
Forma buntownicza depresji młodzieńczej jest zaostrzeniem
yróż- normalnie występującego w tym wieku buntu przeciw starsze-
Ygna- mu pokoleniu. W pewnym sensie bunt ten jest koniecznością,
_ gdyż w tym okresie życia trzeba oderwać się od środowiska ?
nego; gdy zerwanie "pępowiny
1 O rodzin " nie nastąpi, odbija się
tItOśĆ
?gicz- to fatalnie na dalszej historii życia i rozwoju osobowości
nie. @ danej jednostki. Ujemną stroną jest ładunek uczuć negatyw-
nych, z którym zazwyczaj osoba buntując?a się nie może
sobie poradzić. Wyładowanie agresji na zewnątrz zazwyczaj
y jest dokonuje śię w formie impulsywnych reakcji agresywnych,
które z reguły zaostrzają istniejący konflikt, lub w postaci
użego ?, sji, tj. przyjm nia postawy biernego oporu,
klęski ,?cichej agre owa
iencje cichego robienia na złość, upartego przeciwstawiania się na-
nętrz- ciskom otoczenia. Najczęściej jednak agresja nie może być
w całości wyładowana na zewnątrz i część jej wyładowuje
?siłku, wnątrz; w tym wypadku agresja
intrafi się do we zmienia się w auto-
15

agresję. Ta ostatnia też może przybierać formy rozmaite:
gwałtowne, jak próby samobójstwa czy samookaleczenia, "ła-
godne", jak niszczenie własnej kariery życiowej, alkoholizm,
używanie narkotyków, lekceważenie obowią?ków społecznych,
prowadzące stopniowo do społecznej degradacji itp.
W przeciwieństwie do formy apatyczno-abulicznej posiać
"buntownicza" przebiega burzliwie. Częste są konflikty ze


walczy z całym starszym pokoleniem i jego normami, zdarzają
i; ? się wyczyny chuligańskie, ucieczki z domu, wejście na drogę
przestępczą, by w ten sposób przeciwstawić się społeczeństwu
ludzi star ch. Jest to walka chaotyczna, nie prowadząca do
celu; pod powierzchnią młodzieńczego buntu kryją się zwy-
kle smutek, poczucie bezsensu życia, brak wiary we własne
siły, różnego rodzaju kompleksy niższości. '
TrudnośE podejścia do tego typu chorych polega na uzyska-
niu umiejętności "przebicia się" przez powierzchowną war-
stwę buntu, która niejednokrotnie drażni otoczenie, i dojściu
do warstw głębszych, w których znaleźć można wspomniane
_ poczucie beznadziejności, kompleksy mniejszej wartości, brak
wiary w swoją przyszłość. Jeżeli w leczeniu formy apatyczno-
-abulicznej istotnym momentem jest pobudzenie chorego do

wzmocnienie wiary chorego w samego siebie; przywrócenie
zachwianego poczucia własnej wartości zmniejsza agresję
w stosunku do otoczenia i do samego siebie.
Postać rezygnacyjna
Postać rezygnacyjna młodzieńczej depresji jest jak gdyby
: formą "buntowniczą", pozbawioną zewnętrznej warstwy "bun-
tu". U podstawy jej leży brak wiary w siebie. Zbytnia roz-
bieżność między marzeniem a rzeczywistością prowadzi do
? rezygnacji z rzutowania się w przyszłość. Przyszłość jest
' szara, nudna, nic ciekawego przynieść nie może; czekają tam
tylko klęski i niepowodzenia; nie warto o niej myśleć ani
snuć żadnych planów, bo i tak nic się nie spełni. Młody
człowiek nie interesuje się wyborem swego zawodu, wybiera
pierwszy lepszy, byle przeżyć, rezygn ze swoich zaintere-
sowań, bo nie wierzy w możliwość i realizacji, rezygnuje
? z miłości, bo nie ma nadziei, że wybranego partnera czy
? partnerkę kiedykolwiek zdobędzie, idzie przez życie po linii

? 16


aite: najmniejszego oporu, wcześnie go też życie zaczyna nudzić,
"ła- bo opór, który stawia otaczająca rzeczywistość, jest bez-
;izm, sprzecznie czynnikiem stymulującym do wysiłku.
.ych, Niekiedy przyczyną postawy rezygnacyjnej jest zbyt wcześ-
nie rozpoczęte życie seksualne - czy to w formie stosunków
?stać seksualnych, traktowanych jako sposób wyżycia się, a pozba-
? ze wionych komponentu uczuciowego, czy też w formie inten-
:iedy sywnego autoerotyzmu. U dziewcząt autoerotyzm prowadzi
wiek często do autoagresji. Chęć zniszczenia siebie, wstręt do sa-
rzają mego siebie potęgują nastawienie rezygnacyjne. Podobnie jak
lrogę w formie "buntowniczej" ważne w leczeniu jest wzmocnienie
?śtwu "autoportretu"; chory powinien odzyskać wiarę w@siebie.
;a do Niekiedy drobne nawet sukcesy życiowe przywracają chęć
zwy- . do życia i zmniejszają poczucie rezygnacji.
Postać labilna
yska- Labilność (chwiejność) nastroju jest zjawiskiem dość typowym
war- dla okresu dojrzewania; prawdopodobnie ma ona podłoże prze-
?jściu de wszystkim biologiczne (przestrojenie hormonalne ustroju).
.niane O patologii można mówić wówczas, gdy wahania nastroju
brak mają tak dużą amplitudę, że utrudniają choremu życie. Zwy-
rczno- kle ma się do czynienia z fazami depresyjnymi. W przeci-
?o do wieństwie do cyklofrenii fazy te trwają bardzo krótko, czasem
:ormie kilka godzin, najwyżej kilka dni. Bardziej więc przypomi-
i jest nają tzw. "chandry" niż depresję typu endogennego. Fazy
?cenie wzmożonego nastroju spotyka się raczej rzadziej, mają one
;gresję @ zazwyczaj więcej cech hebefrenicznyeh niż maniakalnych.
Dominuje chęć "wygłupiania" się, przygód, ucieczek z domu,
przyjmowania postawy buntowniczej w stosunku do najbliż-
szych itp.
gdyby Pod powierzchnią wzmożonej żywotności łatwo wyczuć spe-
"bun- cyficzny stosunek młodości - poczucie bezsensu życia, swojej
ia roz- bezwartościowości, leseferyzmu itp. W fazach obniżenia na-
dzi do stroju młody człowiek boleśnie odczuwa bezsens swego życia,
;ć jest otaczającą go pustkę uczuciową, wyolbrzymiają się dość
iją tam ? typowe dla tego okresu życia kompleksy mniejszej wartości,
leć ani wzrasta autoagresja. Okresy te są niebezpieczne ze względu
Młody na możliwość samobójstwa. Niewątpliwie w tej formie mło-
?ybiera dzieńczej depresji leczenie tymoleptykami i łagodnymi neuro-
aintere- leptykami, wsparte psychoterapią podtrzymującą, daje naj-
cygnuje lepsze efekty.
?ra czy

Wskazówki diagnostyczno-terapeutyczne

Jak jjuż wspomniano, trudności diagnostyczne w przypadku
; - ? depresji młodzieńczych są duże. Część z nich mija bez śladu
w miarę osiągnięcia większej stabilności osóbowości, a część
? prz wyraźną s nię lub cykl
echodzi w chizofre ofrenię. W prze-
' ciwieństwie do dorosłych ludzie młodzi na ogół niechętnie
szukają pomocy w wypadku trudności natury psychiatrycz-
nej. Często też młodzieńcze depresje są traktowane przez nich
!'? samych, a także przez otoczenie, nie jako choroba, ale
f? jako "humory" lub wady charakteru. Już samo uświadomie-
'i nie choremu, że jest to stan chorobowy i przejściowy, działa
na ogół uspokajająco. W każdej . bowiem depresji istnieje ten-
dencja do utwierdzenia sytuacJi w czasie; chory przestaje
wierzyć w przyszłość, że może ona przynieść odmianę. Dla-
te o w de res ?i ważne jest podkreślenie? chorobowego i przej-
g P J
? ściowego charakteru zaburzenia psychicznego.
Co się tyczy depresji młodzieńczych, to zawsze doszukać
się w nich można komponentu psychastenicznego, tj. braku
'' wiary w siebie, poczucia mniejszej wartości itp.; wiąże się
to z typowym dla tego okresu życia brakiem dystansu i moż-
':. ności względnie obiektywnej oceny samego siebie. Dlatego
w podejściu psychiatrycznym do młodzieży należy wyzbyć się
zwykłych dla starszego pokolenia tendencji do "mienia za złe",
a starać się zobczyć jak najwięcej wartości pozytywnych.
Młody pacjent nieraz wyczuwa, że lekarz wierzy w niego,
a tej wiary ze strony otoczenia, zwłaszcza ze strony osób
znaczących, najwięcej mu nieraz potrzeba. W podejściu do
pacjenta młodego nie należy zapominać, że młodość jest
okresem życia najbardziej burzliwym - bunty, przekora,
' krańcowe oscylacje nastrojów i postaw uczuciowych są w tym
?? okresie właściwie zjawiskiem normalnym i lekarz nie może
: być nimi zaskoczony, musi zawsze zachować postawę tole-
rancyjną.
Chorzy w okresie dojrzewania i w okresie młodzieńczym
i muszą uzyskać zdolność projektowania się w przyszłości.
? W wypadku młodzieńczej depresji jest to zagadnienie z dwóch
względów zasadnicze. W każdej depresji znika zdolność rzu-
towania się w przyszłość - przyszłość zmienia się w przy-
słowiową czarną ścianę nie do?zebicia i gdy przyszłość
' zaczyna się rozjaśniać, jest to zwykle pierwszy sygnał mija-
s?i. W młodości przyszłość ma charakter bardzo roz-
nia depre J


18 ,

ległej, ale zamglonej przestrzeni, raz jej koloryt jest jasny,
a raz ciemny. W młodzieńczej depresji jest on ciemny. Nie-
rzadko ukazanie młodemu pacjentowi perspektyw przyszłoś-
ci - jego mo?liwości i ewentualnych celów - zmienia kolo-
ryt z ciemnego w jasńy.
Wreszcie najważniejszą może sprawą jest wł?ściwy sto-
sunek uczuciowy do młodego pacjenta. Przede wszystkim
młodzi nie znoszą fałszu. Szukają prawdy i są wyczuleni
na dysonanse między prawdziwym obliczem człowieka, a tym,
co on na zewrlątrz stara się manifestować. Są surowymi sę-
dziami i gdy odkryją wewnętrzne kłamstwo danego czło-
wieka, bezwzględnie go potępiają. Aby zdobyć więc zaufanie
młodego pacjenta, trzeba być człowiekiem prawdziwym. Trze-
ba młodych ludzi naprawdę lubić, a nie udawać sympatii
do nich; nie trzeba wygłaszać "kazań", bo tych mają młodzi
na ogół dosyć, ale być samemu w pewnej przynajmniej mie-
rze dla nich przykładem. Własny przykład jest w przypadku
pacjenta młodzieżowego sprawą ważną, gdyż w tym okresie
wciąż jeszcze szuka się ideałów do identyfikowania się z nimi
i znalezienie ich ułatwia rzutowanie się w przyszłość, co
może pomóc w wyprowadzeniu z depresji.
Rzetelność stosunku uczuciowego do pacjenta polega na
tym, że lekarz jest naprawdę zaangażowany w jego sprawy,
że chce mu pomóc, że stara się gruntownie poznać to, co
młodemu najbardziej w życiu dokucza i utrudnia je. Psychia-
tra często widzi błędy popełniane przez rodziców w stosuńku
do swego pacjenta; mimo woli budzi to niechęć do nich.
Jego postawa uczuciowa w stosunku do nich upodabnia się
do postawy chorego. Wówczas należy więcej czasu poświęcić
rodzicom, przeprowadzać z nimi szczere rozmowy, nie osą-
dzać ich, ale patrzeć na nich jak na swoich pacjentów.
Wówczas można wiele zrozumieć z ich błędów. To zrozu-
mienie rodziców udziela się w trakcie rozmów pacjentowi
w wieku adolescencji; uczy się on patrzeć na wiele spraw
z większym dystansem, staje się wobec swoich rodziców bar-
dziej tolerancyjny, rozumie ich konflikty i trudności. Zmniej-
sza się w ten sposób ładunek uczuć negatywnych, które nie-
rzadko są jedną z przyczyn młodzieńczej depresji.
Ważną rolę w leczeniu młodzieńczej depresji odgrywa kon-
takt z innymi młodymi pacjentami. Nierzadko u pod?oża
depresji tkwi nieumiejętność nawiązywania kontaktu z ró?nrieś=
nikami, spowodowana np. zbyt silnym poczuciem mniejśzej

2*

wartości bądź niemożnością przerwania "pępowiny" rodzinnej.
Właściwy klimat oddziału młodzieżowego ułatwia wycofują-
cemu się pacjentowi próby nawiązywania kontaktów z rówieś-
nikami.

Depresja połogowa (poporodowa)

Macierzyństwo stanowi w życiu kobiety przełom biologiczno-
-psychiczny. Nie należy więc dziwić się, że w tym okresie
dość często zdarzają się zaburzenia psychiczne. Podobnie
jak w wypadku tzw. psychoz inwolucyjnych dotychczas nie
rozstrzygnięty jest i prawdopodobnie nigdy nie będzie roz-
strzygnięty wieloletni i nieraz zacięty spór psychiatrów, czy
zaburzenia te są specyficzne, tj. czy stanowią jednostkę cho-
robową, czy też niespecyficzne. Ze względu na wieloczynni-
kową etiologię obowiązującą w większości zaburzeń psychicz-
nych, trudno ustalić ich specyficzność, tj. zredukować przy-
czyny tylko do jednej, najbardziej istotnej. Zaburzenia psy-
chiczne związane z macierzyństwem mogą wystąpić w okresie
ciąży, porodu lub połogu. W okresie połogu występują one
najczęściej, stąd tytuł podrozdziału (depressio puerperalis).
W okresie ciąży spotyka się częściej reakcje nerwicowe,
uwarunkowane czynnikami psychologicznymi, jak ciąża nie-
pożądana, niechęć lub nieprzygotowanie psychiczne do roli
matki, niechęć do ojca dziecka, wrogi stosunek do własnej
matki, trudności ekonomiczne itp., lub biologicznymi, jak nie-
prawidłowy przebieg ciąży, choroby somatyczne, uporczywe
wymioty ciążowe itp. Najczęściej oba czynniki idą w parze.
W okresie porodu najczęściej ma się do czynienia z ostrymi
psychozami typu zamąceniowego (syndroma amentivum), prze-
ważnie wywołanymi ?atruciem lub zakażeniem. W okresie
połogu występują psychozy amentywne (zwykle symptoma-
tyczne) oraz psychozy schizofrenopodobne i cyklofrenopodob-
ne. W tej ostatniej grupie wyraźnie przeważają depresje.
Jednakże poza klasycznymi obrazami psychotycznymi spotyka
się zaburzenia psych?czne na poziomie nerwicy lub na pogra-
niczu nerwicy i psychozy i w ty?zaburzeniach najczęściej
dominuje nastrój depresyjny. @

Postaci depresji poporodowej

Postać neurasteniczna
W tych klasyfikacyjnie niezbyt jasn.o określonych zespołach
depresyjnych na pierwszy plan mogą wysunąć się objawy
typu neurastenicznego - w postaci zmęczenia, rozdrażnienia,
mniejszej sprawności intelektualnej i fizycznej; zwykle łączą
się one z wyraźnymi zaburzeniami natury wegetatywno-endo-
krynnej. Często występuje nadmierne chudnięcie lub nadmier-,
ne przybieranie na wadze. Niektórzy autorzy skłonni są w te-
go typu przypadkach doszukiwać się niedoczynności przy-
sadki mózgowej. Określają je jako hypothalamosis.
Postać apatyczno-abuliczna
Inny nieco obraz przedstawiają te depresje poporodowe,
w których na pierwszy plan wysuwają się apatia, brak energii,
niemożność podjęcia decyzji. Dla tych kobiet wszystko wy-
daje się trudne, nie mogą sobie poradzić ze zwykłymi obo-
wiązkami domowymi, najchętniej spędzają czas bezczynnie,
mają uczucie pustki życiowej, czasem z przykrością odczu-
wają zobojętnienie uczuciowe w stosunku do osób najbliż-
szych - do męża, do dziecka. Mimo że cieszyły się bardzo
na przyjście dziecka, obecnie nie mogą się zdobyć na żywsze
w stosunku do niego uczucia. Chętnie oddają je w opiekę
swej matce. Pustka uczuciowa zapełnia się, jak to zwykle
bywa, skargami typu hipochondrycznego. Zwykle trudno jest
w tych wypadkach zadecydować, czy ma się do czynienia
z początkami schizofrenii, czy z łagodną formą depresji endo-
gennej, czy też z nerwicową jeszcze reakcją na poród i ma-
cierzyństwo.
Postać anankastyczna
W trzecim typie poporodowych degresji na pierwszy plan
wysuwa się problem dzi,ecka. Chorą przeraża odpowiedzial-
ność za nie ; nie wierzy ona, że potrafi je wychować ; każda
czynność staje się dla niej problemem, studiuje książki fa-
chowe, szuka pomocy swojej matki. Nierzadko dołączają się
myśli natrętne związane z dzieckiem, że coś złego dziecku
może się stać, że sama może mu coś złego zrobić. Nękają
ją potworne wyobrażenia, że sama dziecko swe zabija. Sam
widok ostrych przedmiotów: - noży, nożyczek - nasuwa
myśli tego typu. Chora chowa te przedmioty z obawy, aby
czegoś złego dziecku nie zrobić. Dręczą ją koszmarne sny,
21
w których dziecko jej ginie w strasznych wypadkach, w któ- , ? skie,
rych sama je morduje, a nawet pożera. Zwykle w tego ' cą,
typu depresjach można stwierdzić wyraźną niedojrzałość men
uczuciową do macierzyństwa.
Zob. poz. 519.
Czynniki etiologiczne
W próbach analizy etiologicznej depresji poporodowych na-
leży zwrócić uwagę na:
1) czynniiki natury somatycznej, a więc przebieg ciąży i po-
rodu, obecność ewidentnych zaburzeń endokrynnych, dojrza-
łość fizyczną do ciąży i porodu (np. fizyczny typ infantylny)
itp.,
2) czynniki natury osobowościowej - chodzi tu przede
wszystkim o dojrzałość uczuciową do macierzyństwa, o ogólny
ton uczuciowy: ciepły lub zimny, o skłonność -do uczuciowej
ambiwalencji, o poczucie własnej kobiecości itp.,
3) czynniki o charakterze konfliktowyan, np. niedobrane
małżeństwo, dziecko niepożądane, zbytnia zależność od matki,
trudności zawodowe i finansowe, spotęgowane przez macie-
rzyństwo.
Na ogół dość trudno jest przewidzieć przebieg poporodo-
wych depresji. Często po kilku miesiącach, a nawet tygod-
niach mijają one bez śladu. Kobieta stopniowo przystosowuje
się do nowej roli matki. Zdarza się jednak, że poród staje
się punktem zwrotnym w życiu pacjentki. Po latach nawet
odczuwa, że się coś w niej od tego czasu zmieniło, "zała-
mało", że straciła dawną radość życia i energię, że jej siły
fizyczne osłabły, że roztyła się lub schudła i nie może wró-
cić do dawnej formy, że nie może wyzbyć się uczucia bez-
radności i braku wiary w siebie, że straciła przyjemność
w czasie stosunków seksualnych (byw też odwrotnie, że
właśnie od pierwszej ciąży pojawia się zdolność przeżywa-
nia orgazmu, której dawniej nie było). Nieraz kobiety smutne,
"szare", uginające się pod ciążarem d?mowych obowiązków,
nie mające jaśniejszych chwil w życiu, pozbawione radości
życia, były - jak się okazuje w trakcie rozmów z nimi -
niegdyś inne, życie je cieszyło, potrafiły się śmiać i rado-
wać z błahych powodów, miały dużo energii i wiary w przy-
szłość. Wyraźna zmiana nastąpiła po ur eniu dziecka. By-
łoby zbytnim uproszczeniem kompleks czyn zredukować
do porodu; zwykle dołączają się inne, jak złe pożycie małżeń-

22



.?















P H
F ;n

skie, niezadowolenie z pożycia seksualnego, przeciążenie pra-
cą, trudne warunki ekonomiczne itp. Niemniej jednak mo-
mentem zwrotnym był poród.
Zob. poz. 112, 184, 211, 218.

Wskazówki terapeutyczne

W leczeniu depresji poporodowych należy zwrócić uwagę na
czynniki natury somatycznej: zatrucia ciążowe, dyshormony,
niedokrwistość poporodową itp. Gdy te sprawy się wykluczy
lub odpowiednio ustawi ich leczenie, należy skoncentrować się
; na czynnikach natury psychologicznej; są to: dojrzałość emoc-
jonalna do macierzyństwa, poczucie kobiecości, stosunek uczu-
ciowy do matki, do męża, do dziecka, warunki bytowe itp:
? Macierzyństwo niejednokrotnie wyzwala u kobiety ukryte
w normalnym życiu postawy uczuciowe. Zwykle w tym okre-
sie związek uczuciowy z matką staje się silniejszy. Niekiedy
przybiera on formę karykaturalną: młoda matka zaczyna się
czuć sama jak mała dziewczynka szukająca wciąż oparcia
w swojej matce. Macierzyństwo mobilizuje u kobiety posta-
wę heroiczną: gotowość całkowitego poświęcenia się dla
własnego dzieckd.
W tym okresie wyzwalają się dawne urazy związane z włas-
nym obrazem, zwłaszcza dotyczącym identyfikacji seksualnej.?
? Stosunek do partnera seksualnego ulega niejednokrotnie zmia-
szą być pod
? nie. Uczucia mu zielone między niego a dziecko,
często schodzi on na dalszy plan, narastają pretensje do niego,
że nienależycie wywiązuje się ze swej nowej roli ojca. ,
Macierzyństwo jest nowym etapem w rozwoju osobowości
kobiety. Rodzi się nowa jkość, jaką jest swoiste i może naj-
silniejsze uczucie, mianowicie uczucie matki do dziecka. Nie
zawsze kobieta jest dostatecznie do niego przygotowana. Zmie-
i nia się wiele dotychczasowych postaw uczuciowych. Słowem,
? rodzi się jakby nowa kobieta. Ten "poród" psychiczny nie
zawsze odbywa się bezboleśnie i różne formy depresji poro-
+ dowych są tego dowodem. Zadaniem psychiatry jest zorien- ,
to?ać się, które czynniki odgrywają w genezie depresji naj-
ważniejszą rolę i pomóc pacjentce w wejściu w nową rolę
matki. Leczenie farmakologiczne (tymoleptyki, neuroleptyki
i ataraktyki) ułatwiają lekarzowi opanowanie głębszych sta-
nów obniżenia nastroju i lęków oraz zmniejszenie dystonii
wegetatywnej.
23

Depre sje objawowe

Czynniki etiologiczne
Czynniki biologiczne
Na ogół każda choroba somatyczna pociąga za sobą obniże-
nie nastroju. Wydaje się więc uzasadnione wyodrębnienie
z grupy depresji tej, która wiąże się bezpośrednio z fizycznym
? niedomaganiem ustroju. Przyczyny obniżenia nastroju w cho-
robach somatycznych można podzielić na dwie wielkie grupy:
biologiczne i psychologiczno-socjologiczne.
Każda choroba somatyczna powoduje zachwianie we-
wnętrznej równowagi ustroju: zmniejsza się stopień integracji
poszczególnych czynności ustroju, na skutek grożącego ustro-
jowi niebezpieczeństwa pojawia się niepokój lub nawet lęk,
a na skutek miejscowego działania czynników szkodliwych
dochodzi do drażnienia receptorów bólowych, chory odczuwa
ból. W trakcie choroby ustrój musi jakby skoncentrować się
na sobie, dlatego zmniejsza się zaangażowanie w świecie ota-
, czającym: szuka się schronienia, opieki, spoczynku. Ogólna
dynamika życiowa obniża się, gdyż siły ustroju wskutek cho-
? roby są słabsze.
Działanie czynników natury biologicznej przedstawia się
różnorodnie, zależni.e od ciężkości i rodzaju choroby, od bó-
lów, jakie jej towarzyszą, od rodzaju autointoksykacji ustroju,
od stopnia uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego, które
danej chorobie towarzyszy itp. Można by powiedzieć, że pra-
wie każda choroba somatyczna ma swój określony obraz
psychopatologiczny. Jest on jednak trudny do zanalizowania,
gdyż na obraz ten poza czynnikami biologicznymi, tj. wywoła-
? nymi przez określoną chorobę, nakładają się czynniki natury
@ konstytucjo?alnej i osobowościowej oraz czynniki sytuacyj-
ne, tj. związane z aktualną sytuacją psychosocjologiczną cho-
rego.
? Nie zawsze też czynniki natury biologicznej prowadzą do
obniżenia nastroju. Zdarza się, zwłaszcza w pierwszych fazach
' choroby, że nastrój może być nieznacznie podwyższony, a jeśli
' nie sam nastrój, to ogólna dynamika życiowa. Bywa tak
czasem w pierwszych stadiach gruźlicy i niektórych chorób
zakaźnych, choćby zwykłej grypy, czy n ynności tarczycy.
Prawdo odobnie to podwyższenie dyna i życiowej należy
wiązać z ?ywołanym przez chorobę wzmożeniem przemiany

24












1 ?I5
? ? 45
"?"??



i ",t;
' I? i



5
? ?,

podstawowej. W innych znów chorobach obniżenie nastroju
jest bardzo wyraźne, np. w chorobie reumatycznej, we wszel-
kich dysfunkcjach układu trawiennego, zacząwszy od zwykłej
niedyspozycji trawiennej. W przyszłości, może, ściślejsza
współpraca psychiatrów ze specjalistami innych dyscyplin
medycyny klinicznej pozwoli na znalezienie wyraźniejszych
korelacji między różnymi rodzajami chorób somatycznych
a towarzyszącym im obrazem psychopatologicznym.

Czynniki psychosocjologiczne

Czynniki natury psychosocjologicznej mogą różnie się przed-
stawiać i różną rolę odgrywać w genezie depresji towarzy-
szącej chorobie somatycznej. Choroba zmienia sytuację spo-
łeczną dótkniętego nią człowieka, chcąc nie chcąc musi on
wycofać się z normalnej aktywności społecznej, jest zwol-
niony z większości swych obowiązków, nie może kontynuować
rozpoczętych przez siebie prac itd. Wycofanie się z postawy
aktywnej pociąga za sobą różnego rodzaju konsekwencje na-
tury społecznej, ekonomicznej i psychologicznej. Wiele spraw
dla chorego ważnych decyduje się już poza nim, pojawiają
się trudności ekonomiczne, a przy długotrwałej chorobie grozi
nawet ruina finansowa. Jako chory człowiek przestaje się
on liczyć na arenie życia społecznego.
Niekiedy także wycofanie się z obowiązków społecznych
jest korzystne, niekiedy jest ono jedynym sposobem wyjścia
z trudnej sytuacji. Na tym polega ucieczka w chorobę. Na
dłuższą metę jednak wycofanie się z życia społecznego jest
niemożliwe. Chory staje się coraz większym ciężarem dla
otoczenia, coraz niżej spada w hierarchii społecznej.
Istnieje wyraźna korelacja między stanem zdrowia a po=
zycją społeczną. Choroba zwalnia z dotychczasowej roli spo-
łecznej, dzięki niej przechodzi się do roli dziecka, oczekuje
się na pomoc i opiekę otoczenia. Choroba wywołuje więc
regres w roli społecznej. I odwrotnie, regres w roli społecz-
nej może wywołać chorobę. Gdy zdrowie fizyczne jest dobre,
wycofanie się z dotychczasowej roli społecznej polega tylko
na ucieczce w chorobę. Gdy natomiast zdrowie jest słabe, jak
np. w podeszłym wieku, wówczas łatwo dochodzi do dekom-
pensacji sił ustroju. Klasycznym przykładem jest występowa-
25

nie różnego rodzaju niedomagań podeszłego wieku i otępienia
? starczego w związku z utratą dotychczasowego statusu spo-
łecznego (np. w chwili przejścia w stan spoczynku).
Choroba stawia człowieka wobec różnorodnych i często no-
wych sytuacji psychologicznych. Wycofanie się z aktywności
zmusza do większej refleksji nad samym sobą. Zwykle jest
to refleksja nad własnym ciałem (postawa hipochondryczna),
ale gdy choroba jest cięższa, pojawia się refleksja nad śmier-
cią. Choroba jakby łączy początek z końcem życia. Czyniąc
człowieka słabym i wymagającym opieki, upodabnia go do
dziecka, a zbliżając perspektywę końca życia, zmusza go do
zastanowienia się nad jego sensem. Wiele spraw dotychczas
? ważnych traci swą wartość, człowiek żałuje, że dotychczas się
nimi zajmował. Niekiedy świadomość, że zbliża się koniec
wszystkiego, przynosi dziwny spokój. Uciszają się dawne bu-
rze życiowe. Wszystko staje się mało istotne. Niekiedy czło-
wiek broni się przed perspektywą śmierci - nie 'przyjmuje
istnienia i stwierdzonej u niego choroby lub lekceważy ją
i jeszcze aktywniej niż przed chorobą stara się uczestniczyć
w bieżącym życiu.
Negację choroby spotyka się dość często w wypadku no-
wotworów złośliwych. Na oddziale onkologicznym chory jest
przekonany, że wszyscy inni mają raka, ale on jest wyjątkiem.
Lekceważenie choroby spotyka się niekiedy po zawałach ser-
ca - chorych takich trudno utrzymać w łóżku, wyrywają
się do pracy, są nieraz bardziej aktywni niż przed chorobą.
Poziom wiadomości lekarskich nie odgrywa tu roli. Zdarza
? się, że lekarze mimo ewidentnych nawet dla laika objawów
? chóroby nowotworowej nie przyjmują jej istnienia u siebie
albo wiedząc dobrze, czym grozi zawał serca, nie stosują
do siebie tych wszystkich przestróg, które by dali każdemu
choremu.
Człowiek na ogół niezbyt chętnie przyjmuje możliwość swej
" śmierci. Widać to np. w czasie wojny, gd?, na ogół o śmierci
;i za wiele się nie myśli, a stara się raczej w miarę możliwości
wykorzystywać życie w pełni. Ludzie starzy też często, za-
? miast myśleć o zbliżającym się końcu ich egzystencji, przej-
; mują się wieloma sprawami, z których większość nie ma
szans za ich życia. Prawdopodobnie więc człowiek dysponuje
, różnorodnymi mechanizmami psychologicznymi broniącymi go
? przed perspektywą śmierci. PerspektYwa ta z za go bowiem
do całkowitej rewizji dotychczasowego sposo u życia, do zro-
?? bienia ostatecznego bilansu, do zdecydowanego ograniczenia

26




















'1'

enia ? aktywności, które wobec możliwości rychłej śmierci sensu nie
spo- mają, do ustosunkowania się wobec spraw ostatecznych.
W wielu kulturach kładziono duży nacisk na umiejętność
no- ? ? spojrzenia w oblicze śmierci, uczono, jak należy umierać, roz-
ości i budowywano rytuały związane z kultem zmarłych (monstru-
jest ; alnym pod tym względem przykładem jest kultura staroegip-
?na), ska). We współczesnej kulturze ucieka się racze? od myśli
iier- o śmierci, jest ona tą koniecznością natury, której człowiek ?
niąc ' jeszcze nie zdążył zwyciężyć, budzi lęk i poczucie bezsensu
? do ! życia.
i do ? Osłabienie, ból, potrzeba opieki, nagłe zbliżenie się śmier-
czas ci - wszystko to obniża nastrój, zmniejsza dynamikę i eks-
; się pansję życiową. Człowiek widzi swoje życie w innej perspek-
niec tywie. Musi zmienić wiele swych uczuciowych nastawień
bu- i zrezygnować z wielu dotychczasowych celów życiowych.
?zło- Niekiedy konieczność spojrzenia na życie "sub specie aeter-
nuje @ nitatis" pogłębia dotychczasowy styl życia, człowiek staje
? j-ą się mądrzejszy i spokojniejszy. Na ogół jednak radość życia
czyć j zmniejsza się, zwykle bowiem łączy się ona ze sprawami
drobnymi, one stanowią o tzw. smaku życia i one pobudzają
no- do zwiększonej ak.tywności. Zdarza się wprawdzie, że właśnie
jest w obliczu śmierci życie nabiera właściwego smaku, dopiero
;iem. , bowiem wtedy człowiek uczy się cieszyć różnymi drobiazgami,
sez- ! jak plamą słońca, widokiem ptaka, kwiatu itd., czego dotych-
wa ą ? czas nie zauważał.
cobą. Zob. poz. 91, 606.

Rodzaje depresj i ? objawowej
Do częściej spotykanych depresji objawowych należy zaliczyć
zespoły depresyjne występujące po chorobach zakaźnych (de-
pressio post.infectiosa), w niewydolności krążenia (depressio
haemodynamica), w zaburzeniach hormonalnych (depressio en-
docrinologica), w różnego rodzaju zatruciach (depressio toxica),
przy długotrwałym używaniu środkóv?r narkotycznych i po ich
odstawieniu (depressio narcotica). Do depresji objawowych na-
leży także depresja spotykana u alkoholików, zwłaszcza w okre-
sach abstynencji (depressio al?oholica), wreszcie depresje wy-
stępujące w trakcie używania niektórych środków farmako-
logicznych (depressio pharmacologica) .
Po niektórych chorobach zakaźnych nieraz przez dłuższy
czas utrzymują się objawy nerwicowe (najczęściej neuraste-
niczne) o silnym zabarwieniu depresyjnym: Typowym przykła-

2?

dem jest tu grypa. Nie jest wykluczone, że tego rodzaju de-
presje pogrypowe są następstwem łagodnego zapalenia mózgu,
wywołanego wirusem grypy. Po wirusowym zapaleniu wątro-
by nierzadkie są uporczywe zespoły depresyjne o obrazie
neurastenicznym lub apatyczno-abulicznym. Analogiczne ze-
społy występują po durze brzusznym, a zwłaszcza plamistym.
Niewydolność krążenia nierzadko prowadzi do obniżenia
nastroju, co w pewnej mierze wiąże się z upośledzeniem krą-
żenia mózgowego. Taki sam efekt daje miażdżyca naczyń
mózgowych. Należy o tym pamiętać w zespołach depresyj-
nych u ludzi starych. Niekiedy podanie środków naserco-
wych (strofantyna) wkrótce usuwa objawy depresyjne.
W niektórych zaburzeniach hormonalńych, np. w niedoczyn-
ności tarczycy, w dysfunkcji kory nadnerczy lub przysadki,
występują długotrwałe zespoły depresyjne o różnej głębokości,
często o obrazie apatyczno-abulicznym lub neurastenicznym.
; Zanotowano też występowanie mniej lub więceJ dyskretnych
zespołów depresyjnych w następstwie stosowania doustnych
środków antykoncepcyjnych. Dość typowe są zespoły depre-
syjne przy podawaniu preparatów kory nadnerczy.
Są to właściwie depresje farmakologiczne. Medycyna prze-
mysłowa ma wiele do czynienia z przewlekłymi zatruciami
środkami toksycznymi. Niekiedy w trakcie zatrucia występuje
nieznaczna euforia, a gdy trucizna przestaje bezpośrednio
działać - zespół depresyjny. Jest to zjawisko często obser-
wowane w wypadku chronicznych zatruć. W narkomaniach
i alkoholizmie jest jedną z przyczyn nadużywania tych środ-
ków; pije się lub zażywa narkotyk między innymi dla po-
prawy nastroju ("zalać robaka"), a gdy bezpośrednie działa-
nie minie, występuje przysłowiowy "kac", którego osiowym
objawem jest obniżenie nastroju. W jednej z krakowskich
pralni chemicznych obserwowano, że tamtejsze pracownice
mimo niskich zarobków i złych warunków pracy bardzo
chętnie chodziły do pracy. Okazało się, że były one stale
podtruwane środkami chemicznymi używanymi do prania (tri).
Ńastrój ich pogarszał się, gdy nie były w atmosferze tego
środka (tj. poza pralnią). Euforyzujące działanie tri było, obok
działania oszałamiającego, jedną z przyczyn stosowania tego
środka przez polskich hippisów jako narkotyku (tzw. przez
nich "kleju").
Większość narkotyków - typowym prz dem jest tu mor-
fina - daje nieraz głębokie obniżenie n s oju w tym okre-
sie, gdy trucizna bezpośrednio nie działa. Jest to jedna z przy-

28














a,5
*
: G;

czyn tzw. głodu narkotyku (np. potworny głód morfinowy).
Dochodzi w ten sposób do uczynnienia mechanizmu błędnego
koła: Używa się narkotyku, by usunąć za pomocą objawów
ostrego zatrucia (euforii) objawy zatrucia chronicznego (de-
presja). Aby usunąć te przykre objawy, chroniczny alkoholik
musi nieraz już z rana "strzelić sobie jednego" dla poprawy
nastroju. Niekiedy depresja alkoholowa wyprzedza pojawie-
nie się objawów uro?eniowych lub deliryjnych. W depresjach
alkoholowych nieraz trudno zdecydować, czy obniżenie na-
stroju wywołane jest endogennie, zdarza się bowiem, że cy-
klofrenia manifestuje się przede wszystkim tendencją do nad-
używania alkoholu (tzw. dipsomania), czy też chronicznym
zatruciem alkoholem.
Wiele środków farmakologicznych powoduje obniżenie na-
stroju, zwłaszcza przy chronicznym ich zażywaniu. Typowym
przykładem są preparaty Rauwolfia, np. serpasil, stosowane
w leczeniu nadciśnienia. Nie jest wykluczone, iż niektóre
antybiotyki prowadzą do powstania uporczywych nieraz ze-
społów depresyjnych (przeważnie apatyczno-abulicznych). Pro-
blem ten jednak wymagałby dokładniejszej obserwacji.
Większość neuroleptyków i niektóre ataraktyki wyraźnie
obniżają nastrój; najczęściej wywołują stany apatii i obniżo-
nej energii (zespoły apatyczno-abuliczne). Istnieją tu znaczne
indywidualne różnice, np. u jednej osoby ten sam lek działa
depresyjnie, a u drugiej nawet lekko euforyzująco. Przy ty-
powej dla naszej cywilizacji lekomanii nie bez znaczenia dla
jej powstania może być wspomniany wyżej efekt błędnego
koła. Zażywa się dany lek dla poprawy samopoczucia, które
z kolei pogarsza się przy jego dłuższym stosowaniu.
Zob. poz. 29, 49, 303, 304, 305, 504, 543, 548, 552, 5?4, 639, 690, ?Ol.

Uwagi terapeutyczne

W leczeniu depresji na podłożu somatycznym ważne jest, aby
chory uzyskał optymistyczne spojrzenie na otaczający świat
i samego siebie i by w ten sposób choroby nie zapisywał
tylko na straty, ale umiał z niej wyciągnąć korzystne dla
siebie doświadczenia. Poprawa nastroju wpływa z reguły
korzystnie na przebieg leczenia choroby somatycznej.
Dlatego lekarz i pielęgnrarka powinni zarówno swoją po-
stawą, jak i cechami osobowości redukować napięcie lękowe
towarzyszące każdej chorobie somatycznej, a także wpływać

29

mobilizująco na nastrój i chęć do życia chorego. Z codzien-
nego doświadczenia wiadomo, że jedni lekarze i pielęgniarki
są obdarzeni takimi zdolnościami - niekiedy samo zetknięcie
się z nimi poprawia samopoczucie chorego - inni znów
mimo wysiłków wpływu takiego na chorych nie mają. Zagad-
nienie to wymagałoby w przyszłości dokładniejszej analizy
psychologicznej.
Na razie można tylko bardzo pobieżnie wskazać cechy,
które wydają się ważne dla poprawy samopoczucia chorego;
są nimi prawdziwy, autentyczny, serdeczny stosunek do cho-
rego, chęć pomożenia mu, zaangażowanie się w jego cierpie-
nie, poczucie własnej kompetencji, tj. wiara, że potrafi się
choremu pomóc, wewnętrzny spokój wynikający z przeświad-
czenia, że dobrze spełnia się swój obowiązek. Nie trzeba
dodawać, że leczenie somatyczne, swoiste dla danej choroby,
jest stosowane równolegle z leczeniem psychiatrycznym. To
ostatnie jest realizowane zwykle na drugim ?lanie, niemniej
jednak odgrywa ważną rolę i jak już wspomniano, może
wpłynąć na efektywność leczenia somatycznego. Gdy zachodzi
potrzeba i nie ma przeciwwskazań internistycznych, należy
choremu podawać neuroleptyki i tymoleptyki, uważając oczy-
wiście, aby przy istnieniu choroby somatycznej podawanie
tych leków nie przyniosło szkody.
Zob. poz. 304, 548, ?13.


Depresje organiczne

Etiologia

W zespołach psychoorganicznych często pierwszym zwiastu-
nem uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego są depresje.
Miażdżyca naczyń mózgowych zwykle manifestuje się zespo-
łem neurasteniczno-depresyjnym. Porażenie postępujące często
rozpoczyna się depresją, która mniej lub bardziej gwałtownie
przechodzi w otępienie. Po urazach mechanicznych, jak i che-
micznych mózgu obok objawów neurastenicznych objawy de-
presyjne należą do najczęstszych. Uszkodzeniom naczynio-
wym mózgu (zawały i krwotoki mózgowe) nierzadko towa-
rzyszy zespół depresyjny. Jak się zd w uszkodzeniach
półkuli niedominującej (tj. zwykle p awej) występuje on
częściej niż w uszkodzeniach półkuli dominującej. Obniżenie

30












nastroju, apatia i abulia utrudniają proces rehabilitacji ruch?-
wej i funkcji mowy. Zdarzają się zespoły depresyjne w gu=
zach mózgu i mogą poprzedzać wystąpienie objawów neuro-
logicznych.
Dość typowe są patologiczne wahania nastroju w na-
stępstwie trwałego uszkodzenia układu nerwowego po wiru-
sowym zapaleniu mózgu (encephalopathia postencephalitica).
Polegają one na gwałtownych zmianach nastroju, występują- .
cych bez ućhwytnego powodu lub z błahych przyczyn. Są
to krótsze lub dłuższe okresy "chandry", "ponuractwa", zwy-
kle połączone z wrogim nastawieniem do otoczenia (syndro-
ma dysphoricum) .
Podobne wahania nastroju spotyka się w głębszych niedo-
rozwojach umysłowych (tzn. wywołanych zmianami organicz-
nymi mózgu, a nie zaniedbaniem środowiskowym). Ludzie nie-
dorozwinięci umysłowo są zazwyczaj dziecinnie pogodni i do-
brzy. Nazwa "kretyn" pochodzi od cretien - chrześcijanin,
gdyż życzliwość i pogodny uśmiech niedorozwiniętych miały
przypominać cechy dobrego chrześcijanina. Ale na tym po-
godnym tle występują od czasu do czasu chmury złego na-
stroju i wrogiego nastawienia do otoczenia, nierzadko wywo-
łane złym traktowaniem przez otoczenie. Są też niedorozwi-
nięci ludzie, którzy zawsze są ponurzy i złośliwi lub apa-tycz-
ni i bezwolni.
Znaczne wahania nastroju spotyka się tkże w padaczce.
Niekiedy zwiastunem zbliżającego się ataku jest gwałtowne
pogorszenie się nastroju, trwające od kilku g,odzin do kilku
nawet miesięcy. Po ataku nastrój może diametralnie się zmie-
nić. Chorego - na krótki, niestety czas - ogarnia eksta-
tyczna radość życia. Niekiedy znów taka ekstaza jest zwia-
stunem ataku, a po nim występuje stan dysforii. Epileptycy
bywają dysforyczni, łatwo dochodzi u nich do znacznych
wahań nastroju, afekty u nich zalegają. Są to dość typowe
cechy charakteru epileptoidalnego. Gwałtowne nieraz zabu-
rzenia życia uczuciovirego są częstym objawem padaczki skro-
niowej.
Na ogół rozpoznanie organicznego tła depresji nie napo?
tyka większych trudności. Zwykle towarzyszą jej objawy psy-
choorganiczne w postaci zaburzeń pamięci, niewydolności
emocjonalnej (incontinentia affectiva), okresowych stanów za-
mąceniowych. Badanie psychologiczne też zwykle wskazuje
na organiczne uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego.
Poza tym wywiad i wyniki badań dodatkowych (elektroence-
31

r;:,



?alogram, badanie płynu mózgowo-rdzeniowego) zazwyczaj
wskazują na organiczne tło depresji. Niemniej jednak, zwłasz-
cza w pierwszych fazach choroby, gdy objawowo ma się tylko ? czc
z depresją do czynienia, właściwe rozpoznanie może być trud-
ne, a nawet niemożliwe. W depresjach organicznych dość zm
często przyłącza się komponent urojeniowy. Są to urojenia
najczęściej prześladowcze lub nihilistyczne. Niekiedy mają I
one wyraźnie treść absurdalną, co nasuwa podejrzenie ich ' reo
organicznego tła. W depresjach na podłożu organicznym zwy- uc?
kle element apatii wysuwa się na pierwszy plan. Chory
jest bezczynny, obojętny, do niczego nie potrafi się zabrać. ?
W zachowaniu zaznacza się duża bezradność, trudno nieraz nal
określić w jakiej mierze jest ona wywołana obniżeniem
' ma
nastroju, a w jakiej - osłabieniem sprawności intelektualnej i
i ruchowej na skutek zmian organicznych mózgu.
Zob. poz. 55, 64, 32, ?5, 2??, 228, 281-283, 31?, 391, 403, 448, 563,
581, 610, 643, ?22, ?23, ?26.


Uwagi terapeutyczne

Depresje na podłożu organicznym są zwykle bardziej upor-
. czywe. Przy uszkodzonym mózgu łatwiej dochodzi do utrwale-
nia stereotypów zachowania się i przeżywania. Tymoleptyki
na ogół nie okazują się tak skuteczne, jak w innych zespo-
łach depresyjnych; często prowadzą one do stanów zamące-
niowych. Dlatego należy je ostrożnie dawkować. W głębo-
kich zespołach depresyjnych na podłożu organicznym, gdy
nie ma wyraźnych przeciwwskazań internistycznych i neuro-
logicznych, można stosować wstrząsy elektryczne. Są one
w depresjach leczeniem najskuteczniejszym. Mimo że podło-
że depresji ma charakter wyraźnie organiczny, psychoterapia
? i socjoterapia odgrywa w jej leczeniu niemałą rolę. Z obni-
żeniem nastroju idzie zawsze w parze obniżenie intelektualnej
wydolności. Chory często zdaje sobie sprawę ze swej nie-
wydolności intelektualnej, zwłaszcza z osłabienia funkcji pa-
mięci. Ten wgląd w stan psychiczny jest dość typowy dla
depresji @na podłożu miażdżycowym. W takich wypadkach
dodanie choremu wiary w siebie przez wykazanie, że nie
. jest tak umysłowo niesprawny, jak sobie wyobraża, i przez
umożliwienie mu pracy, w której ?rze sobie radzi, może
niejednokrotnie poprawić nastrój chorego, a tym samym
jego sprawność umysłową.

32

W depresjach organicznych chory często czuje się zagubio-
ny, bezradny, opuszczony i samotny. Poczucie, że jest oto-
czony opieką, serdecznością, że w trudnej sytuacji znajdzie
oparcie, przywraca choremu pewność siebie, a tym samym
zmniejsza przygnębienie. Rozmowy z chorym umożliwiają mu
wypowiedzenie się na temat swych obaw, urazów, negatyw-
nych nastawień uczuciowych. Dzięki nim zmniejsza się u cho-
rego zaleganie afektu, rozładowują się utrwalone stereotypy
uczuciowe, chory obiektywniej widzi swoją sytuację.
Chory powinien czuć się potrzebny, mieć swój plan dnia,
wykonywać prace, których sens i pożytek sam widzi. Nie
należy naruszać jego stereotypów zachowania się, utrwalo-
nych przez lata przyzwyczajeń i nawyków. One często trzy-
mają chorego jak gdyby w ryzach, wypełniają jego dzień,
bronią go przed poczuciem pustki, w której łatwo dochodzi
do pogłębienia nastroju depresji lub do organicznej dekom-
pensacji. Nagła zmiana stereotypów, znalezienie się w nowej,
niezwykłej sytuacji może łatwo takąż dekompensację wywo-
łać. Jest to tzw. reakcja katastroficzna Goldsteina, objawia-
jąca się zamąceniem lub ostrym wystąpieniem objawów otę-
piennych.
W takich stanach chory zwykle wymaga troskliwej opieki.
Opieka ta winna polegać na stworzeniu choremu maksimum
poczucia pewności i bezpieczeństwa oraz na zmniejszeniu jego
poczucia zagubienia. Chory w stanie zamącenia czuje się
zagubiony, bezradny, mieszają mu się marzenia senne z rze-
czywistością, cz?s przeszły z teraźniejszością. Jeśli ma on
wokół siebie osoby życzliwe, które pielęgnują go i zawsze
służą pomocą w razie potrzeby, czuje się bezpieczniejszy
i mniej zagubiony.
Laikom, a nawet psychiatrom, wydaje się nieraz, że rozmo-
wy z chorymi zamąconymi nie mają sensu, gdyż chorzy ci
po prostu bredzą, nie zdają sobie sprawy z tego, co sami
mówią i co do nich się mówi. Stanowisko takie jest błędne.
Niekiedy właśnie w stanach zamącenia odsłaniają? się głębsze
warstwy psychiki, które w stanie pełnej świadomości byłyby
szczelnie zamknięte. Obraz człowieka w zamąceniu nieraz
więc staje się pełniejszy i prawdziwszy. Mówi zresztą o tym
stara maksyma: "in vino veritas", chodzi ?w niej wprawdzie
o zamącenie alkoholowe, ale równie dobrze można ją odnieść
do innych rodzajów zamącenia. Natomiast dla chorego w sta-
nie zamącenia poczucie, że ktoś go chce wysłuchać, że chce
go zrozumieć, jest obroną przed samotnością.
3 - Melancholia 33.

Napięcie emocjonalne, jakie towarzyszy marzeniom sennym,
w dużej mierze pochodzi stąd, że człowiek w nich jest sa-
? motny - jest sam wobec wypadków, które rozgrywają się
przed jego oczym.a, nie ma do kogo zwrócić się o pomoc.
W stanie zamącenia jest on na pograniczu snu i czuwania.
Na skutek dezorientacji chory traci kontakt z innymi ludź-
mi, odczuwa, że ludzie się od niego odsuwają i nie rozu-
mieją jego intencji. Tym bardziej ich potrzebuje. Stąd praw-
dopodobnie bierze się alkoholowe "klejenie się", które spo-
tyka się też w zamroczeniach wywołanych innymi środkami
odurzającymi (trafnie środki takie, jak wspomniano, polscy
hippiesi nazywają "klejem").
Kontakt emocjonalny, szczególnie ważny w psychoterapii,
łatwiej więc nieraz osiągnąć w stanach świadomości przy-
mroczonej niż pełnej. Fakt ten jest zresztą wykorzystywany
w tzw. narkoanalizie, gdy prowadzi się rozmowę z chorym
. po podaniu środków narkotycznych, lub w psychoterapii psy-
chodelicznej, gdy choremu podaje się środki halucynogenne.
W izolacji społecznej, wynikającej z zamącenia, fakt, że
jest ktoś bliski, kto rozumie i chce pomóc, stwarza poczucie
bezpieczeństwa, którego chory zamącony bardzo potrzebuje.
Osoba taka staje się tym samym "osobą znaczącą", zastępują-
cą matkę, ojca itp., osobą, z którą @ ma się najbliższy kontakt
uczuciowy. Osoba taka może z powrotem wprowadzić chorego
w świat realny przez sam fakt, że jest ona jednocześnie
w świecie nierealnym chorego i we własnym świecie rzeczy-
wistym.
Zob. poz. 40?, 549, 566, 645, 654.


Depresje starcze

Smutek starości @
Depresje starcze można by zaliczyć do poprzedniej grupy, tj.
depresji na podłożu organicznym. Ponieważ jednak nie zawsze
? występują w nich wyraźnie objawy psychoorganiczne, a pro-
blematyka podeszłego wieku wysuwa się na plan pierwszy,
w?daje się słuszne osobne ich omówienie. ?
Na smutek starości składa się wiele przyczyn. Ze starością
wiąże się zniedołężnienie fizyczne i psyc czne, które w dużej
mierze wynika z obniżonej w podes wieku dynamiki
życiowej. Ponieważ między dynamiką życiową a zasadniczym

34


nastrojem, który jest jak gdyby jej subiektywnym wyrazem,
istnieje dość ścisła korelacja, więc obniżenie nastroju w sta-
rości jest zrozumiałe.
Zdarzają się wprawdzie młodzieńczy staruszkowie, jak i na
odwrót - młodzi starcy. W pierwszym wypadku pogodne
usposobienie, wrodzona jak gdyby młodzieńczość, pozwla
przezwyciężyć starcze gaśnięcie energii życiowej i idące z nim
w parze obniżenie nastroju. A w drugim wypadku obniżenie
nastroju wynikające z różnych przyczyn czyni człowieka sta-
rym już w młodym wieku.
Niekiedy ludzie starzy, bojąc się starości i bliskiej śmierci,
stają się bardziej aktywni, niżby to odpowiadało ich życio-
wym siłom, rzucają się w wir różnych zajęć, starają się być
młodzi, nawet ubierają się jak młodzi. Jest to hiperaktywność
kompensacyjna, pod jej powłoką można się doszukać nastroju
przygnębienia i rezygnacji. Niekiedy starość przynosi ze sobą
wewnętrzny spokój wynikający z poczucia dobrze spełnionego
życia,? liczne sprawy, które dawniej bulwersowały, stają się
odległe, patrzy się na nie z dystansem, sub specie aeternitatis.
Ten wewnętrzny spokój poprawia ogólny nastrój i przeciwsta-
wia się smutkowi wynikającemu z wieku. Wspomniane wy-
jątki nie zaprzeczają, jak się zdaje, ogólnej prawidłowości, że
w starości obniża się dynamika życia, a z nią podstawowy
nastrój.
Zob. poz. 623.


Człowiek stary we współczesnej cywilizacji

Obniżenie dynamiki życiowej można określić jako czynnik
biologiczny, wpływający na obniżenie nastroju. Do niego
trzeba zaliczyć towarzyszące starości ogólne obniżenie
sprawności ustroju, choroby podeszłego wieku, zniedołęż-
nienie, wszystkie te czynniki nie wpływają dodatnio na
nastrój.
Nie bez znaczenia są jednak czynniki natury psychoso-
cjologicznej. Może najważniejszym z nich jest poczucie niepo-
trzebności. Pozycja ludzi starych w cywilizacji naukowo-tech-
nicznej uległa wyraźnej zmianie na ich niekorzyść. Do nie-
dawna w różnorodnych kulturach utrzymywał się model spo-
łeczny, w którym ludzie starzy mieli raczej wysoką pozycję
w hierarchii społecznej, ceniono ich mądrość życiową, oni
często sprawowali władzę, zwłaszcza w czasach pokoju, gdyż

35

w czasach ,wojny władza przechodziła w ręce młodych, oni
wreszcie mieli na ogół lepszą pozycję ekonomiczną, gdyż aż
do śmierci starali się utrzymać nagromadzone w ciągu życia
bogactwa. Opisany model odpowiada temu, co dzieje się
w społeczności komórek ustrojów wielokomórkowych. W nich
też władzę sprawują komórki najstarsze (nerwowe) i ich utrzy-
manie jest najkosźtowniejsze - zużywają znacznie więcej
energii niż pozostałe komórki.
We współczesnym świecie naukowo-technicznym obowiązu-
je zasada użyteczności - człowiek jest dobry, póki jest uży-
teczny. Jest to zasada identyczna do tej, którą stosuje się
wobec tworów technicznych - rzeczy niepotrzebne idą na
złom. Zasada ta godzi przede wszystkim w ludzi ?tarych, oni
nie nadążają za tempem współczesnego życia, nie mają sił,
aby sprostać różnego rodzaju obowiązkom i rolom, jakie to
życie narzuca, gubią się w chaosie informacji itd. Poczucie
niepotrzebności zwykle znacznie przyspiesza.proces starczej
degradacji, a z reguły obniża samopoczucie. Jest ono jednym
z ważnych czynników prowadzących do depresji. Godzi ono
w obraz samego siebie - człowiek niepotrzebny jest tym,
na którego wydano wyrok śmierci społecznej. Nie liczy się
on już więcej w swojej grupie społecznej, jest zośtawiony
samemu sobie, budzi najwyżej @litość, jest czymś kłopotliwym,
nie wiadomo, co z nim robić.
Obraz samego siebie jest czułym wskaźnikiem zwierciadła
społecznego. W dużej mierze formuje się w zależności od
niego. Dlatego też, gdy człowiek spotyka się z negatywną
oceną swego otoczenia, prawie z reguły także jego własna
ocena samego siebie ulega obniżeniu. Poczucie niepotrzeb-
ności automatycznie izoluje człowieka od kontaktów i inter-
akcji z otoczeniem społecznym. Jeśli jestem niepotrzebny, to
nie mam co w danym środowisku robić. '?lłody człowiek może
szukać innego środowiska, człowiek stary nie ma już na to
potrzebnej energii i plastyczności. Zmniejszenie interakcji
z otoczeniem prowadzi do wtórnego obniżenia dynamiki ży-
ciowej, która łączy się z reguły z obniżeniem nastroju.
Zob. poz. 163, 550.

Bilans życia
Ważnym czynnikiem wpływającym na trój człowieka jest
jego bilans życiowy. W zależności o iego kształtuje się
obraz samego siebie. Gdy bilans jest dodatni, to i obraz ten

36

wyjaśnia się, a gdy ujemny - zaciemnia się. Wiek, w któ-
rym zaczyna się dokonywać zasadniczego bilansu własnego
życia, odpowiada zwykle przełomowi między przeszłością
a przyszłością, od tego przełomu przeszłość będzie wyrźnie
przeważać nad przyszłością. Przed tym przełomem też robi
się niejednokrotnie bilanse własnego życia, ?le istnieje możli-
wość zaczęcia na notn?o, przyszłość jest jeszcze rozległa, wiele
w niej można dokonać.
Po przełomie traci się już wiarę w przyszłość, narasta po-
czucie, że już niewiele da się w życiu odmienić, a życie
zostało w jakimś sensie zamknięte. W różnym wieku prze-
łom ten występuje, wydaje się, że u mężczyzn pojawia się
on wcześniej, ok. 40. roku życia, a u kobiet później, zwy-
kle w okresie przekwitania.
Człowiek stary ma już wiele bilansów życiowych za sobą,
zazwyczaj zdążył się przyzwyczaić do oceny własnego życia.
Jeśli jest ona dodatnia, to Iżej mu znosić klęski starQści,
gdyż ma za sobą dobrze spełnione życie. Gdy ujemna, to
wówczas obraz samego siebie staje się jeszcze ciemniejszy
i smutek starości tym dotkliwszy.
W psychoterapii depresji starczej ważną rolę odgrywa
umiejętność pokazania choremu dodatnich apsektów jego ży-
cia, aby bilans życiowy dzięki temu zmienił swój znak z ujem-
nego na dodatni. Nieraz w życiu, które pozornie wydaje
się przegrane, można dojrzeć wiele dodatnich cech i, od-
wrotnie, życie na pozór pełne sukcesów przy głębszej ana-
lizie okazuje się klęską. Psychiatra, dzięki swej umiejętności
widzenia człowieka w różnych jak gdyby jego warstwach,
nie musi ograniczać się tylko do tego, co jest na powierzchni,
i dlatego jego wartościowanie powinno mieć inny charakter
niż przeciętnego człowieka.

Projekcj w przyszłość
Nastrój wiąże się integralnie z możliwością projekcji w przy=
szłość. Człowiek wesoły swobodnie rzutuje się w czas przy-
szły, dla człowieka w depresji przyszłość zamyka się na
kształt czarnej ściany. Człowiek, który ma przyszłość przed
sobą, jest zazwyczaj radosny i pełen energii życiowej, ma
wiele planów, wierzy w możliwość ich realizacji. Na starość
odcinek czasu przyszłego staje się coraz krótszy, trzeba re-
dukować swoje plany i marzenia, bo na ich realizację czasu,
już nie starczy.

3?

Na ogół ludżie starzy odsuwają od siebie perspektywę
śmierci i końca wszystkiego i zachowują się tak, jak gdyby
roztaczał się przed nimi jeszcze długi okres życia. Robią róż-
norodne plany, przejmują się przyszłością własną, najbliż-
bliższych i całego społeczeństwa, martwią się, co się z nimi
stanie za kilka czy kilkanaście lat, choć mało realne i zni-
kome są szanse, aby do tego czasu dożyli. To nieliczenie
się z ewentualnością śmierci należy uznać za swoisty mecha-
nizm obronny, analogiczny do mechanizmu obronnego spoty-
kanego u chorych na raka, przekonanych, iż nie są dotknięci
? tą chorobą, mimo że wszystko za tym przemawia.
W depresji taki mechanizm obronny ulega osłabieniu lub
? nawet zniesieniu. Chory staje w obliczu swego końca. Praw-
dopodobnie stąd biorą się jego urojenia nihilistyczne i ka-
tastroficzne. Wszystko w nim gnije i psuje się, narządy we-
? wnętrzne przestały pracować, sam jest już właściwig żywym
trupem. Jemu i rodzinie grozi głód, ruina, skrajna nędza. Kata-
? strofa może objąć szerszy krąg społeczny - ludzkości grożą
? wojny, nędza, całkowite zniszczenie itp. Widmo końca wszy-
.i
stkiego przenosi się w tych wypadkach z chorego na całą
" ludzkość.
? Odrzucanie od siebie perspektywy śmierci na ogół jest tak
ł silne, że nawet w depresjach ponure myśli chorego skupiają
się nie wokół zbliżającej się śmierci, ale wokół różnych
? drobnych trosk dnia codziennego. Troski te, jak to się zwy-
? kle dzieje w depresjach, urastają do olbrz?znich rozmiarów.
_i Chory rozpacza wskutek drobnej nieraz straty majątkowej,
z powodu kłopotów swoich dzieci lub własnych, pod wpły-
wem kłótni z s siadem it . Prz istnieniu ob?awów zes ołu
ą P Y J P
psychoorganicznego łatwo tworzą się z tych wyolbrzymio-
nych konfliktów urojeniowe lub urojeniowo-omamowe znie-
kształćenia rzeczywistości. Zwłaszcza osłabienie krytycyzmu
`, i zaburzenia świadomości (zacieranie się granicy między snem
a czuwaniem, ?dy marzenie senne mieśza się z rzeczywistoś-
; cią) ułatwiają formowanie się urojeń i omamów.


Osłabienie pamięci

Zdolność tworzenia nowych zapisów pamięciow ch z wiekiem
wyraźnie maleje i ten spadek już dość wcześ się ujawnia
(mniej więcej około 30 roku życia). Człowiek stary nie jest
w stanie wchłonąE tego, co go otacza, aktualne otoczenie

38

staje się dla niego coraz bardziej obce i niezrozumiałe. Za-
miast przeżywać to, eo jest, coraz częściej przeżywa to, co
cóż- było.
iliż- Między siłą przeżycia a zdolnością tworzenia zapisu pa-
?imi mięciowego istnieje pewna korelacja. Im przeżycie silniejsze,
zni- tym trwalszy zapis pamięciowy. I odwrotnie, aby coś prze-
?nie żyć, człowiek musi dysponować zdolnością zarejestrowania
:ha- . wydarzenia. Gdyby tej zdolności był pozbawiony, to każde
przeżycie natychmiast zostałoby wymazane, a właściwie nie
ięci zostałoby nawet zarejestrówane. Rejestracja jest bowiem pier-
wszym etapem funkcji pamięci. W jej upośledzeniu ten etap
lub ' najpierw ulega uszkodzeniu. Na skutek upośledzenia funkcji
aw- pamięci, a zwłaszcza zdolności tworzenia zapisów pamięcio-
ka- wych, człowiek stary traci możność pełnego przeżywania
we- aktualnej rzeczywistości. Jego czas teraźniejszy jest coraz
rym bardziej podbarwiony czasem przeszłym, aż w końcu czas
ata- ? przeszły wypiera prawie całkowicie teraźniejszość.
-ożą To, co się dzieje aktualnie, jest szare, puste, nierzadko
szy- ' przykre, ucieka się do wspomnień przeszłości, które stają się
całą coraz żywsze i nabierają świeżości bezpośredniego przeży=
; cia. Wyłaniają się z dalekiej nieraz przeszłości dawno za-
tak , pomniane obrazy i są one tak żywe, jakby się je dopiero
iają co przeżyło. Pamięć obrazowa ma, jak się zdaje, na starość
?ych przewagę nad pamięcią scalającą. Pamięć scalająca to ta,
wy- którą stale się posługujemy - z utworzonych zapisów pa-
-ów. ? mięciowych formuje się nowe struktury czynnościowe, ale
? żadna z nich nie jest dokładnym powtórzeniem treści zareje-
; strowanego przeżycia. Tylko w rzadkich wypadkach takie
połu @ powtórzenie się zdarza, np. pod wpływem przypadkowego
nio- bodźca najczęściej węchowego lub smakowego (te bowiem
;nie- bodźce niewątpliwie mają największą siłę wyzwalania zapisu
pamięciowego w jego pierwotnej formie) albo w przypadku
nem aury padaczkowej. Penfield uzyskiwał tego typu żywe obrazy
;toś pamięciowe drażniąc okolicę skroniową w czasie operacji
u chorych na padaczkę, również we śnie fragmenty zapisów
pamięciowych występują ze świeżością bezpośredniego prze-
1 życia. Przed oczyma starego człowieka stają sceny z dawnego
życia tak żywo, jakby je przeżył w danym momencie. Dzięki
Z temu przeszłość staje się bliższa i świeższa niż teraźniej-
ciem szość. Poza tym więzie uczuciowe z przeszłością są żywsze
rvnia niż z teraźniejszością. Przeszłość jest piękna i jasna, bo było
jest się wtedy młodym, teraźniejszość przykra, szara i zimna, gdyż
enie ? jest się starym.
39

Na ogół w zapisach pamięciowych obserwuje się swoiste
przesunięcie kolorystyczne. Zapisy odległe rozjaśniają się,
zapomina się o przykrych wydarzeniach, lub jeśli się je pa-
mięta, to nie są one tak przykre, jak wówczas gdy się je
przeżywało, na pierwszy plan wysuwają się wydarzenia po-
godne. Przeszłość dzięki temu jest zazwyczaj jaśniejsza od
teraźniejszości. Tylko u osób z nerwicowym utrwaleniem
konfliktu opisany rozjaśniający mechanizm pamięci jakby nie
działa. Urazy z młodości i dzieciństwa przez całe życie za-
chowują swój ciemny koloryt. Dla otoczenia człowieka sta-
rego jego wspominki z odległej przeszłości bywają nieraz
nudne i nużące.
W leczeniu ludzi starych, a zwłaszcza cierpiących na de-
presję,@dość ważną rolę odgrywa chęć wysłuchania ich wspo-
mnień. Są to na ogół jaśniejsze plamy w życiu chorego,
jeśli do nich. często wraca, to tym samym jego nastrój po-
prawia się, teraźniejszość staje się mniej dotkliw, jest ktoś
przy chorym, kto rozumie jego przeszłość, przeszłość chorego
zostaje dzięki temu jak gdyby wciągnięta w teraźniejszość.
?łuchając wspomnień chorego, lekarz niejednokrotnie może
wzbogacić swą wiedzę o świecie i o ludziach, tak że jego
czas i pod tym względem nie jest stracony. W leczeniu cho-
rych z depresją starczą ma się z reguły do czynienia z wielo-
ma proble?ami związanymi z medycyną somatyczną, z geria-
trią, z psychopatologią starości i socjologią tego okresu życia.


Depresia schizofreniczna

Pustka

Osobnego omówienia z pewnością wymagają depresje schizo-
freniczne. Nie chodzi tu tylko o fazę depresyjną psychozy
schizoafektywnej, w której element depresji wynika z do-
mieszki kręgu cyklofrenicznego, lecz przede wszystkim o te
depresje, które powstają w następstwie samego procesu schizo-
frenicznego. Na ogół w bezpośrednim kontakcie z chorym
wyczuwa się od razu różnicę między depresją endogenną
(cyklofreniczną) a depresją schizofreniczną. Trudno jednak
określić, na czym ta różnica polega. l??wyraźniej, jak
się zdaje, różnicę tę wyczuwa się w kolorycie obu rodzajów
depresji.

40

iste W depresji endo?ennej koloryt jest czarny. Jak gdyby rze-
się, czywistość dotycząca zarówno świata otaczającego, jak i sa-
pa- mego chorego została wynicowana i nagle ujrzało się odwrot-
je ?? ną, czarną stronę medalu. To, co normalnie skrzy się różno-
po- rodnością kolorytu życia, staje się czarne i przez to nabiera
od specyficżnej głębi. Człowiek widzi bezsens i płyciznę swego
iem dotychczasowego życia, nie może zrozumieć, jak mógł żyć
nie dotychczas tak powierzchownie.
za- Natomiast w depresji schizofrenicznej dominuje specyficz-
sta- na, trudna do określenia, mroczna pustka. Chory jest apatycz-
?raz ny, nie wykazuje żadnej inicjatywy, trudno zdobyć mu się
na decyzję i jakikolwiek wysiłek woli, jego dewizą życia
de- jest hamletowskie "zasnąć i umrzeć", czas rozpływa się
;po- w pustce życia, dzień leci za dniem, chory, mimo że nic
?go, nie robi, nie nudzi się, nie zdaje sobie jakby sprawy z mi-
po- jania czasu, niekiedy jego czas zatrzymuje się w momencie
ctoś wybuchu choroby i mimo że wiele lat upłynęło, chory ma
ego wrażenie, że wciąż jest młodym człowiekiem.
ość. ' W depresji endogennej struktura czasu nie ulega rozbiciu,
?oże a nawet przez to, że odcinek przyszłości zostaje w niej
ego ; zamknięty, staje się ona bardziej zwarta. Chory ma wrażenie,
:ho- że czas się dłuży, sekunda nieraz staje się wiecznością. Sam
elo- czuje się starcem, bo nie ma przyszłości przed sobą, a prze-
:ria- , szłość - wskutek tego, iż stała się czarna - przygniata go
?cia. swoim bezmiarem.
? W pustce depresji schizofrenicznej wymiary czasowe roz-
pływają się, nie ma ani początku, ani końca, jest jakby
mgła, w której człowiek tonie, traci swój kierunek, nie od-
różnia siebie od otoczenia. Natomiast w czerni depresji endo-
gennej wymiary czasowe stają się nieskończone, nie widzi
się końca ćzasu teraźniejszego. Podobnie jak w ciemną noc
niepodobna określić odległości. Czas obecny trwa wiecznie,
izo- nic. nie może się zmienić. Nie wierzy się, żeby przyszłóść
?ozy ? mogła przynieść jakąś zmianę, bo przyszłości nie ma, jest
do- tylko czarna ściana. Natomiast w depresji schizofrenicznej
? te czas rozpływa się we mgle, jest bez@@znaczenia, bo nic się
?izo- ? nie dzieje, jest to "bezstan", jak to określił jeden z pacjen-
tów krakowskiej kliniki psychiatrycznej.
;nną ? Depresja schizofreniczna ujawnia, w jakim stopniu nastrój za-
inak leży od celów, które człowiek sobie stawia i dzięki którym bierze
jak aktywny udział w interakcji ze swoim otoczeniem. W wypad-
jów ku depresji schizofrenicznej chory nie stawia sobie konkret-
, nych celów, "królestwo jego nie jest z tego świata", na

41

skutek tego wyłącza się z normalnej interakcji z otoczeniem.
Stąd bierze się bezpostaciowość jego życia, pustka i mgła,
w której zatracają się granice między przeszłością, teraźniej-
szością i przyszłością, a także granice między "ja" a światem
otaczającym. Aktywność bowiem jest głównym czynnikiem
krystalizującym strukturę czasowo-przestrzenną człowieka.
To poczucie "bezsensu", że nic się nie dzieje, to życie we
mgle, bywa niekiedy dla chorego nie do zniesienia. Chciałby
wyrwać się z tej bezpostaciowej masy, która go otacza i która
tkwi w nim samym. Najczęściej mu się to nie udaje i jedynym
wówczas wyjściem staje się samobójstwo.
Depresje schizofreniczne występują z reguły jako forma
zejściowa procesu schizofrenicznego. Po okresie burzy, tj.
ostrej fazy procesu, stan taki jest zrozumiały zarówno z bio-
logicznego, jak i psychologicznego punktu widzenia. Ostra
faza schizofrenii prowadzi zwykle do wyczerpania ustroju,
powrót do starego porządku lub wytworzenie ?nowego nieraz
przekracza jego możliwości, toteż wyczerpanie ustroju łączy
się z dezorganizacją jego funkcji. Z psychologicznego punktu
widzenia w ostrej fazie procesu chorobowego otwiera się
przed chorym świat tak niezwykły i niepodobny do normal-
nego, że "powrót na ziemię" staje się niemożliwy. Chory po-
zostaje jakby zawieszony w próżni. Świat ostrej psychozy już
wygasł, a świat rzeczywisty nie pociąga. Dołączają się do
tego przyczyny natury socjologicznej (etykieta groźnej choro-
by psychicznej) utrudniające ćhoremu powrót do normalnego
życia.
Czas trwania depresji schizofrenicznej, występującej z re-
guły prawie po każdym ostrym okresie choroby, bywa różny.
Niekiedy po kilku miesiącach? wraca do normy. Nieraz jednak
depresja utrzymuje się latami. Czasem bywa ona dyskretna,
chory prowadzi normalne życie, tylko w oczach jego brak
błysku radości i zainteresowania otaczającym światem, są one
jakby wygasłe, patrzą gdzieś w dal, poza krąg normalnego
świata. Czasem znów jest ona głęboka, chory tkwi w swej
apatii, nic go nie interesuje, jest mu wszystko obojętne.
Zdarza się, że proces schizofreniczny zaczyna się od ze-
społu depresyjnego. Bywa tak przeważnie w formie prostej.
Pustka, w której chor?? tkwi, zapełnia się skargami i uroje-
niami hipochondrycznymi.

42

Uwagi terapeutyczne
Problem leczenia depresji schizofrenicznej sprowadza się na
ogół do umiejętności uaktywnienia chorego. Jeśli chory znaj-
dzie w swym życiu coś pasjonującego, to jego aktywność
w danym sektorze życia wzrasta, zmniejsza się jego apatia
i wyizolowanie od otoczenia. W miarę narastania aktywności
zwiększa się dynamika życiowa i poprawia się nastrój.
W cięższych stanach depresyjnych wskazane jest podawanie
tymoleptyków czy nawet zastosowanie wstrząsów elektrycz-
nych. W obu wypadkach należy się liczyć z niebezpieczeń-
stwem aktywowania psychozy. Sztuczne podwyższenie nas@tro- ?
ju i dynamiki życiowej, gdy chory nie jest jeszcze dosta-
tecznie przygotowany do kontaktu z rzeczywistością, powo- i
duje, iż zwiększona dynamika życiowa wyładowuje się w psy- '
chotycznym świecie chorego.
Wydaje się jednak, że największą rolę w leczeniu depresji
schizofrenicznej odgrywają psychoterapia i socjoterapia. Cho- I
dzi zwłaszcza o wzmocnienie u chorego ?ego poczucia własnej
wartości, dzięki czemu zmniejsza się lęk społeczny, izolują- ,1
cy go od kontaktów z ludźmi, oraz o znalezienie takiego
terenu w świecie rzeczywistym, który by emocjonalnie za- ?',
angażował chorego. Może to być praca, związek erotyczny
czy macierzyński lub ojcowski, przyjaźń, aktywność charyta-
tywna itp.
Należy też chorego bronić przed etykietką "defektu schizo-
frenicznego"; etykietka ta degraduje go społecznie. Sama na=
zwa sprawia, że człowiek taki jest uznawany za niepełno-
wartościowego społecznie, skazany na wegetację na margi-
nesie życia społecznego. Odbija się to na samopoczuciu cho-
rego, jego autoportret staje się coraz czarniejszy, a chęć
czynnego udziału w życiu coraz mniejsza. Mimo że nigdy
nie wiemy, do czego doprowadzi proces schizofreniczny, dla
dobra pacjenta należy zawsze zachować maksymalny opty- ' ?
mizm. Nigdy nie wolno nam tracić wiary w człowieka, gdyż
właśnie ta wiara jest mu najbardziej potrzebna i dzięki niej,
gdy już wszystko wydaje się stracone, gdy chory traktowany
jest jako "defekt", może on wrócić do życia.
W terapii zajęciowej należy zwrócić uwagę na to, aby pra-
ca odpowiadała zainteresowaniom chorego; można nawe? wy-
zyskać dziwaczne hobby chorego, np. pisanie traktatów pseudo-
naukowych, amatorską twórczość plastyczną, majsterkowanie
itp. Praca, początkowo dziwaczna, stopniowo staje się coraz bar-

43

dziej związana z realnym życiem i może być niejednokrotnie
pierwszym krokiem do wejścia w tryby zwykłego życia.
Każda praca jest w jakimś stopniu realizacją tendencji twór-
czych tkwiących w człowieku. W schizofrenii tendencje te od-
grywają ważną rolę przez to, że nieraz rozrastają się do
patologicznych rozmiarów i że wskutek oderwania się chorego
od rzeczywistości nie mają szans realizacji. Właściwie usta-
wiona terapia pracą powinna ułatwiać realizację tyćhże ten=
dencji. Realizacja ich, jak u każdego człowieka, bywa źró-
dłem zadowolenia (radość twórcza) i dlatego w depresjach
schizofrenicznych terapia pracą może być ważnym czynnikiem
leczniczym.
Zob. poz. 8, 34, 115, 210, 310, 625, 628.


De?resje nerw?cowe

Z różnorodnych typów depresji depresja nerwicowa - jeśli
chodzi o liczbę dotkniętych nią osób - zajmuje chyba pier-
wsze miejsce i właśnie w tej formie obserwuje się największy
wzrost liczbowy zachorowań na depresję w ostatnich dwu-
dziestu latach. Na ogół w każdej nerwicy nastrój jest obni-
żony. Nie ma bowiem powodów do radości, gdy ktoś czuje
się chory. W depresji nerwicowej obniżenie nastroju wysuwa
się na plan pierwszy. Dlatego niejednokrotnie napotyka się
dość duże trudności w odróżnieniu jej od depresji endogennej,
zwłaszcza że w nerwicach prawdopodobnie istnieje także ele-
ment endogenii, tzn. ich nasilenie wzrasta lub maleje nieza-
leżnie od czynników nerwicorodnych i od przyczyn psycho-
logicznych.
Istnieje swoisty rytm wahań nastroju. Jego patologiczne
obniżenie wywołuje nawrót uerwicy. W nerwicach depresyj-
nych zwykle wyczuwa się nerwicowe "skrzywienie" - fał-
szywe postawy uczuciowe, urazy, nierozwiązane konflikty
itp., czego na ogół nie ma w depresjach endogennych. Chory
z depresją endogenną jest jakby prościej zbudowany niż chory
neurotyczny.
Geneza obniżenia nastroju
@ Negatywne uczucia do siebie i d otoczenia
Depresje nerwicowe rzucają dużo światła na psychologiczną
genezę obniżenia nastroju. Jeśli w depresjach endogennych

44

?nie obniżenie nastroju jest sprawą pierwotną, związaną z obniże- '
niem dynamiki życiowej, uwarunkowanym prawdopodobnie ?
?ór- biologicznie, to w depresjach nerwicowych jest ono sprawą ?
? od- wtórną. Różnorodne są przyczyny psychologiczne wpływające : , ;
? do na obniżenie nastroju i dynamiki życiowej. Z grubsza po-
dzielić je można według tego, czy dotyczą związku uczucio- ;
go wego z otoczeniem, czy stosunku uczuciowego do samego i
ta- siebie, czy możności wyładowania zarówno swoich tendencji ?
ten= twórczych, jak i zasadniczych postaw emocjonalnych.
źró-
iach Korelacja między nastrojem a uczuciami żywionymi do oto-
czenia i do samego siebie jest zjawiskiem znanym. Człowiek
radosny kocha cały świat i samego siebie. Gdy się jest za-
kochanym, cały świat wydaje się piękniejszy, a obraz samego
Y
siebie jaśniejszy. Uczucia pózytywne korelują z nastrojem
pogodnym, a uczucia negatywne - z rlastrojem obniżonym. ?
Depresji endogennej często towarzyszą uczucia negatywne ?
w stosunku do własnej osoby, a niekiedy też w stosunku do ?
otoczenia. Zwykle nienawiść jest uczuciem żywionym w sto- '
sunku do samego siebie, a lęk dominuje w uczuciach żywio- ?
nych do otaczającego świata.
W depresjach nerwicowych negatywna postawa uczuciowa
do siebie i do otoczenia jest przyczyną obniżenia nastroju.
Oczywiście nie zawsze łatwo rozstrzygnąć, co jest pierwsze:
obniżenie nastroju czy utrwalona postawa uczuciowa. I nie- ?
raz zdarza się, że lżejsze formy depresji endogennej bierze się "
początkowo za depresję nerwicową: raczej rzadsze są pomyłki '
odwrotne. Prawdopodobnie wynika to stąd, że psychiatrzy, '
jak wszyscy ludzie, są skłonni doszukiwać się przyczyn psy- ;
chologicznych dla obniżenia nastroju ("dlaczego jesteś smut- ?
ny"2),
Jeżeli jednak w rozmowach z chorym na pierwszy plan wy- ?
suwają się jego postawy negatywne (np. nienawiść do osób, ?
z którymi stale się styka - do ródziców, do żony czy męża, ?
do szefa itp.), to wówczas możemy przypuszczać, że te właś- i
nie uczucia są przyczyną ogólnego obniżenia nastroju. Roz- ?
mowy z lekarzem dzięki zwerbalizowaniu postaw uczuciowych ?
i uzyskaniu pewnego w stosunku do nich dystansu zwykle .
zmniejszają napięcie uczuciowe i nastrój chorego dzięki temu .
się poprawia. Ex juvantibus można więc przyjąć nerwicowe ?
tło depresji.
Również, jak uprzednio zaznaczono, obraz samego siebie ?
wyraźnie koreluje z nastrojem. Jest jasny w nastroju pod- i
wyższonym, a ciemny w obniżonym, i odwrotnie, poprawa

45 ?

&ii
autoportretu powoduje podwyższenie nastroju, a pogorsze-
nie - jego obniżenie. Nie wiadomo, czy obserwowane u wie-
lu ludzi dążenie do zaspokajania nienasyconych ambicji nie
i wynika z chęci poprawy nastroju przez poprawę własnego
'; autoportretu. Każdy bowiem sukces jest jakby jasną plamą
;? w tym portrecie; cóż z tego jednak, jeśli ten jaśniejszy ko-
" loryt szybko się zaciemnia i trzeba znów walczyć o nowe
; , sukcesy.
? W pewnych okresach życia obraz samego siebie jest szcze-
? gólnie chwiejny, co z reguły odbija się na nastroju. Okresy
te - to wiek młodzieńczy i wiek przekwitania. Przejście
z roli dziecka do roli dorosłego wiąże się z zachwianiem
ś dotychczasowego obrazu samego siebie; pytanie: "jaki ja je-
stem" - jest specjalnie dotkliwe. Autoportret raz się za-
' ciemnia, a raz rozjaśnia, co wyraźnie koreluje z wahaniami
nastroju. Typowe dla teg.o okresu życia są przejściowe i na
ogół krótkotrw ałe depresje (chandry) , którymi moż?a w pew-
nym przynajź?niej stopniu przeciwdziałać, starając sie wpły-
nąć s.tabilizująco na autoportret młodego człowieka.
W okresie przekwitania skłonność do bilansowania włas-
? nego życia na ogół nie wpływa korzystnie na obraz samego
siebie, bilans bowiem częściej bywa negatywny niż pozytyw-
? ny, co z kolei odbija się na zasadniczym nastroju. Ujemny
@? obraz samego siebie jest tu bardziej stabilny niż w wieku
?, młodzieńczym i dlatego obniżenie nastroju jest znacznie trwal-
? sze. Nieraz w tym okresie można obserwować wzrost dążeń
i do zaspokajania ambicji, co jest swoistym mechanizmem kom-
:? ' pensującym zaciemnienie autoportretu i obniżenie nastro?u.
Stosunek uczuciowy do samego siebie wiąże się ściśle ze
? stosunkiem uczuciowym do otoczenia. Jedną z cech odróżnia-
jących uczucia od innych czynności psychicznych jest to, że
granica między przeżywającym podmiotem a odbierającym
lub wyzwalającym dane przeżycie przedmiotem nie jest ostra.
W spostrzeganiu, w myśleniu, w aktach woli granica ta jest
wyraźna; podmiot przeciwstawia się przedmiotowi; to, co jest
"moje", odcina się ostro od tego, co należy do otoczenia.
Natomiast w uczuciach granica jest bardziej nieokreślona.
Promieniują one na zewnątrz. Gdy kocham siebie, to kocham
też cały świat; gdy siebie nienawidzę, to nienawiść przenosi
? się też na otoczenie. Podmiot nie przeciwstawia się tu przed-
miotowi, ale z nim się łączy. Koloryt ucz iowy przenika
, równomiernie obie strony procesu interakcji dmiot i przed-
miot.

46

Poruszone zagadnienie można zilustrować na przykładzie
ie- poczucia winy i poczucia krzywdy. Obie postawy uczuciowe
nie często występują w nerwicach. W wypadku poczucia winy
ego autoportret zaciemnia się na skutek ujemnej oceny śumienia,
?mą "sędziego", spełniającego w każdym człowieku rolę najwyż- !
ko- szego układu samokontrolującego. Ocena ta powoduje, że
?we żywi się uczucia ujemne do samego siebie.
Natomiast w stosunku do pokrzywdzonego otoczenia, trak- ,
tując sprawę logicznie, powinno żywić się uczucia pozytywne,
choćby jako rekompensatę za sprawioną krzywdę. Tymczasem
bywa ono zwykle głównym ośrodkiem uczuć negatywnych
zamiast pozytywnych. Ono jest bowiem przyczyną cierpień
psychicznych i poczucia winy. Ciemny koloryt autoportretu
spływa na pokrzywdzonego i w miarę narastania poczucia
winy staje się postacią coraz ciemniejszą, aż w końcu wy- .
rządzona mu przez nas krzywda jest czymś w pełni uzasadnio-
nym, na co on sobie dobrze zasłużył. Dzięki tej projekcji !
uczuciowej poczucie winy maleje i obraz samego siebie się
wyjaśnia.
W wypadku poczucia krzywdy uczucia negatywne powin- ;
ny skupiać się na wyrządzającym krzywdę otoczeniu, tymcza-
sem przenikają one do wewnątrz i człowiek skrzywdzony sam
czuje się nieszczęśliwy i to nie tylko dlatego, że został
skrzywdzony, ale też na skutek negatywnych uczuć skiero-
wanych do samego sxebie. Tak jak nienawidzi krzywdziciela,
skrzywdzony zaczyna nienawidzić samego siebie. Nienawidzi
siebie za swoje uczucia wrogie do otoczenia, za swoją nie-
możność uzyskania sprawiedliwości, za to, że jest przez oto-
czenie niezrozumiany itp.
Zarówno w wypadku poczucia winy, jak też w wypadku
poczucia krzywdy mamy do czynienia z obniżeniem nastroju,
które jest wtórne do zaciemnienia się obrazu samego siebie
i do ładunku uczuć negatywnych skierowanych tak na ze-
wnątrz, jak i do wewnątrz. Jeśli chory dzięki rozmowom
z lekarzem - zrozumie genezę swoich nastawień uczuciowych
i dzięki temu nabierze w stosunku do nich pewnego dystansu,
wówczas z reguły poprawia się jego nastrój.
W depresjach nerwicowych prawie z reguły można doszu-
kać się utrwalonych negatywnych postaw uczuciowych w sto-
sunku do otoczenia lub (czy i) do samego siebie. I wysiłek tera-
peutyczny winien koncentrować się na ich rozładowaniu.
Większość współczesnych psychiatrów w nerwicach, a tym
samym w depresjach nerwicowych, genezy tych utrwalonych

4?

' negatywnych postaw uczuciowych doszukuje się w dzieciń-
i; _stwie. Nerwicorodne konflikty późniejszych okresów życia
są tylko powieleniem tych pierwotnych, dziecięcych, a raczej
' wczesnodziecięcych negatywnych nastawień uczuciowych.
' W ten sposób "trudne dzieciństwo" leży u podłoża każdej ner-
? tnricy. Stanowisko takie, wywodzące się z freudowskich kon-
cepcji, które po inkubacji w Stanach Zjednoczonych wróciły
?v amerykańskim już wydaniu do Europy i ogólnie się przy-
jęły (byłby to jeszcze jeden objaw ,.amerykanizacji" naszej
cywilizacji, co nie zawsze jej na dobre wychodzi), wyrmaga
jednak nieco bardziej krytycznego podejścia.
Nasuwa się np. wątpliwość, jak wytłumaczyć często spoty-
? kany fakt, że nerwica występuje tylko u jednego? z rodzeń-
i stwa, mimo że wszyscy wyrastali w tym samym nerwicorod-
? nym środowisku. Czy istnieje "nietrudne dzieciństwo",. czy
ę . w każdym dzieciństwie nie ma warunków powstania i utrwa-
? : lenia się negatywnych postaw uczuciowych? .
- Od zarania życia każdy człowiek inaczej odbiera otaczającą
go rzeczywistość, dzieciństwo "trudne" dla jednego może
" być idealne dla drugiego. Aktualny koloryt emocjonalny rzu-
t tuje w przeszłość. Gdy pod wpływem aktualnych lub niezbyt
? ? ? odległych w czasie sytuacji nerwicowych koloryt ten stanie
5 , się ciemny, wówczas ciemność promieniuje też na przeszłość
choregó, jego dzieciństwo staje się przykre, pełne urazów.
Gdy minie nerwica, z reguły rozjaśnia się koloryt przeszłości,
dzieciństwo przestaje być "trudne", a cieszy człowieka
? . brzaskiem rozpoczynającego się życia.


Frustracja postawy twórczej

Innym ważnym elementem wyzwalającym nerwicowe obniże-
_ nie nastroju jest niemożność wyładowania własnych tendencji
twórczych. Prawdopodobnie fakt, że układ nerwowy człowie-
ka zapewnia tworzenie, praktycznie biorąc, nieskończenie
wielkiej liczby struktur czynnościowych, s?rawia, iż dążenie
do realizowania tychże struktur jest jedną z podstawowych
potrzeb człowieka. W ten sposób postawa "nad" (dążenie
do narzucania otoczeniu własnych struktur czynnościowych,
przekształcania go "na obraz i podobieńst swoje") obok
postaw "do" i "od", wyrażających zasadnic rientację uczu-
ciową w stosunku do otoczenia, stanowi istotną składową

48

struktury osobowości człowieka. Wpływa ona na jego roz-
wój, a także na jego stosunek do otoćzenia.
Otoczenie, które umożliwia realizację postawy "nad", jest
otoczeniem przyciągającym, a to, które uniemożliwia jej re-
alizację, jest otoczeniem odpychającym, od którego człowiek
chce uciec lub je zniszczyć. Z kolei, aby móc przekształcać
otoczenie wedle swych struktur czynnościowych, trzeba się do
niego zbliżyć, postawa "do" musi przeważać nad postawą
"od". W ten sposób postawy emocjonalne ("do" i "od") wza-
jemnie na siebie wpływają i wiążą się ściśle z postawą twór-
czą ("nad") .
Jednym z głównych sposobów wyładowania dynamiki ży-
ciowej u człowieka jest realizacja tworzących się w nim
stale struktur czynnościowych. Człowiek sprawdza się w dzia-
łaniu; w działaniu wyładowuje swą energię życiową. Bez
realizacji postawy "nad" jego życie byłoby czymś zbliżonym
do marzenia sennego. Problem ten wyraźnie występuje w schi-
zofrenii. Niemożność realizacji postawy "nad" powoduje, że
człowiek czuje się ciasno, jakby skrępowany, jego struktury
czynnościowe pozostają nie zrealizowane, z czasem ulegają
atrofii, nie ma możliwości sprawdzenia siebie, jego dynamika
życiowa stopniowo opada, gdyż nie ma właściwego ujścia;
otoczenie, które nie pozwala na realizację własnych dążeń,
staje się wrogie, uczucia negatywne - w myśl prawa o prze-
nikaniu uczuć poprzez barierę oddzielającą świat zewnętrzny
od "ja" - promieniują do wewnątrz, człowiek taki zaczyna
sam siebie nienawidzić, co razem z obniżeniem dynamiki
życiowej prowadzi do nastroju depresyjnego.
Przestrzeń otaczająca człowieka może być otwarta lub zam-
knięta. W pierwszym wypadku umożliwia mu ona realizację
postawy "nad"; człowiek w niej łatwo wchodzi w interakcję
z otoczeniem, może je przekształcać i sam być przez nie prze-
kształcony. Przestrzeń otwarta ma znak dodatni, przyciąga
do siebie, w stosunku do niej wyraźnie dominuje postawa
"do" nad "od". Jej koloryt uczuciowy jest jasny, atmosfera
ciepła, człowiek w niej czuje się dobrze, widzi w niej swoją
przyszłość, gdyż przestrzeń ta umożliwia mu realizow?nie
własnych celów.
Przestrzeń zamknięta utrudnia, a czasem wręcz uniemożli-
wia realizację postawy "nad". Ma znak emocjonalny ujemny.
W stosunku do niej dominuje postawa "od". nad postawą "do".
Jej koloryt uczuciowy jest ciemny, a atmosfera zimna, od-
pychająca. Paraliżuje ona ruchy człowieka, czuje się ón

4 - Melancholfa

w niej skrępowany, sztywny, nienaturalny. Nie widzi przy-
@ szłości przed sobą, gdyż w tej przestrzeni nie może realizować
swoich planów. Czuje się w niej obco i ona jest obca dla
niego, ugniata go, chciałby zerwać pęta, jakie ona mu na-
rzuca.
. Odcgucie przestrzeni zależy od nastroju. W nastroju ra-
dosnym przestrzeń staje się otwarta. Człowiek pełen jest dy-
namiki życiowej, ma wrażenie, że z łatwością potrafi zreali-
zować swoje plany. Patologicznym przykładem tego rodzaju
otwartej przestrzeni jest przeżywanie jej w stanie maniakal-
nym. W nastroju przygnębionym przestrzeń staje się zamknię-
ta. Każdy plan aktywności napotyka w niej opór, realizacja
wydaje się nieosiągalna, drobne nawet sprawy urastają do
wielkich problemów. W depresji chory ma wrażenie, że znaj-
duje się na dnie głębokiej studni, zewsząd otaczają go strome
ściany, nie może wydobyć się na zewnątrz.
; Z drugiej strony istnieje jednak odwrotna korelacja: cha-
rakter przestrzeni wpływa na dynaniikę życiową i na nastrój.
W towarzystwie, w którym czujemy się dobrze, w którym
nas akceptują i w którym możemy swobodnie rozmawiać
i poruszać się (a więc realizować swoje struktury czynnościo-
we), nastrój nasz automatycznie się poprawia, dynamika ży-
ciowa wzrasta. Odwrotnie sprawa przedstawia się w towa-
rzystwie, w którym czujemy się skrępowani, w którym mu-
simy uważać na każde słowo, na każdy gest. W towarzystwie
takim możność realizacji siebie jest ograniczona, człowiek
w nim jakby się kurczy, jest skrępowany, nie czuje się
sobą.
Analogicznie sprawa przedstawia się w pracy, tylko tutaj
problem przekształcania otoczenia, narzucania mu własnych
struktur czynnościowych występuje jeszcze wyraźniej. Środo-
wisko pracy, w którym można realizować swoje projekty,
w którym praca jest właściwie ceniona, widzi się jej sens
itd., daje zadowolenie. Odczuwa się je jako przestrzeń otwartą,
można w niej realizować siebie.
Natomiast środowisko pracy, w którym stale napotyka się
przeszkody, w którym realizacja własnych projektów jest
zgoła niemożliwa, w którym wymaga się ślepego wykonywa-
nia poleceń, często niezrozumiałych lub wręcz bezsensownych,
jest przykładem przestrzeni zamkniętej, uniemożliwiającej re-
alizację własnych struktur czynności ch. Przestrzeń zam-
knięta w pierwszej fazie budzi bun hęć jej zniszczenia;
w następnej dochodzi do rezygnacji, człowiek jakby się kur-

50

?zy- l czy, zamyka w sobie, nie wyładowana agresja przyczynia się
?ać do obniżenia nastroju.
dla Istnieje też, jak się zdaje, ujemna korelacja między rzu-
na- towaniem się w czasie a rzutowaniem się w przestrzeni. Czło-
wiek obciążony własną przeszłością i myślący o przyszłości
ra- ma mniejszą swobodę rzutowania się w przestrzeni, jest on
dy- bowiem skrępowany tym, co było i tym, co ma być. Nato-
:ali- miast człowiek żyjący teraźniejszością, nie przejmujący się
:aju tym, co było, i tym co będzie, czuje się swobodniejszy w ota-
kal- czającej go przestrzeni, jego rzutowanie się idzie przede wszy-
nię- stkim w przestrzeń, a nie w czas. Przykładem może być tu
?cja swoboda ruchowa Murzyna i skrępowanie ruchowe Białego
do ? naszej cywilizacji.
naj-
?me
Miłość utracona
?ha-
trój. W genezie depresji nerwicowej najważniejszą jednak rolę
cym odgrywają związki uczuciowe z otoczeniem. Człowiek, który
viać strcił przedmiot miłości lub nigdy posiąść go nie zdołał, jest
cio- z reguły człowiekiem smutnym ("kto nie kocha, tkwi w śmier-
ży- ci"); nie pomoże mu wyładowanie postawy twórczej. Postawy
?wa- uczuciowe ("do" i "od") są bowiem ważniejsze od postawy
mu- twórczej ("nad") pod względem swego wpływu na poziom
?wie , nastroju. Nierzadko ze stratą przedmiotu miłości życie traci
?iek też swój sens, staje się szare i puste. Takie przerwanie więzi
się emocjonalnej z tym, co nadaje koloryt życiu, może być przy-
czyną samobójstwa.
utaj W jeszcze gorszej sytuacji są ci, którzy nigdy nie kochali.
iych Ich życie jest puste i jałowe. Jego koloryt jest szary, smutny,
?do- żyją oni tylko z poczucia obowiązku. Różnorodny splot przy-
kty, czyn może składać się na to, iż w człowieku nie zapalił
;ens się ogień miłości. Nie od niego to zależy, gdyż uczuciami
irtą,, nie można kierować, a zwłaszcza ich w sobie wzniecać. Można
to robić tylko pośrednio i to nie zawsze skutecznie, np. gdy
się rozmyślamy nad doznanymi krzywdami i wywołujemy w ten
jest sposób u siebie negatywne nastawienia uczuciowe, lub odwrot=
,wa- nie, gdy wyliczając dobre cechy osoby, do której żywimy
ych, uczucia negatywne, zmniejszamy w ten sposób ich nasilenie.
? re- Na ogół łatwiej? jest w ten sposób wywołać uczucia o znaku
:am- ujemnym niż o znaku dodatnim.
:nia; W zasadzie jednak uczucia są autonomiczne - nachodzą
kur- ńas nieraz niespodziewanie; nie wiadomo skąd i dlaczego.

51

!/; ?



Podobnie jak nastrój, uczucia wymykają się spod kontrol-
nego wpływu woli. Można oczywiście kierować ekspresją
emocjonalną; odgrywa ona ważną rolę w stosunkach między-
ludzkich i dzięki temu, iż podlega ona naszej woli, możliwe
jest podporządkowanie się określonym normom społecznym.
W pewnym, raczej nieznacznym stopniu ekspresja emocjonal-
na wpływa na nastrój i zasadnicze postawy uczuciowe, maska
jakby przenika do środka. Na tym opiera się zasada "keep
smiling" (zachowaj uśmiech, nie warto się trapić). Uśmiech,
który staramy się nadać swej twarzy, w końcu wpływa na
to, że stajemy się mimo woli pogodniejsi, a nasz stosunek
do otoczenia - życzliwszy.
Na ogół wpływ ten jest dość powierzchowny. Koloryt uczu-
ciowy ma jakby różne warstwy; na powierzchni mogą być
kolory jasne, a pod spodem ciemne, lub odwrotnie. Wysiłkiem
woli można wpływać tylko na warstwy powierzchowne. Nie
można wywołać u siebie prawdziwych uczuć ani prawdziwego
nastroju.
Dzieląc różnorodne funkcje człowieka na te, które są od
woli zależne, i na te, które od niej nie zależą, odnosi się wra-
żenie, że ćzynności istotne dla życia ludzkiego są autonomicz-
ne (ni.ezależne od woli), tak jakby życie musiało iść swoją
drogą niezależnie od tego, jak chcemy nim pokierować.
To, co od woli zależy, dotyczy "nadbudowy" życia, a nie
jego "bazy". Możemy przede wszystkim kierować własną
aktywnością w stosunku do otoczenia; natomiast wnętrze
ustroju wymyka się spod dozoru woli. Ale nawet na polu
interakcji z otoczeniem liczne czynności dzięki stałemu powta-
rzaniu ulegają automatyzacji. Fakt, że są powtarzane, świad-
czy o ich ważności dla życia. Dzięki automatyzacji nie absor-
bują one naszej świadomości i jej maksymalnego wysiłku, tj.
aktu woli. Jeśli uczucia są subiektywnym wyrazem podsta-
wowej orientacji ruchowej w stosunku do otaczającego świa-
ta (zbliżenie lub ucieczka czy walka), a nastrój - subiektyw-
nym wyrazem dynamiki życiowej, to funkcje te odgrywają
zasadniczą rolę w utrzymaniu życia i zgodnie z przedstawio-
nym rozumowaniem są poza zasięgiem aktu woli.
Depresje wynikające z pustki uczuciowej są może najtra-
giczniejszym przykładem ważności związku uczuciowego z oto-
czeniem dla życia człowieka (analogiczne depresje można też
obserwować w świecie zwierzęcym, zwłaszc u zwierząt do-
!; mowych, np. depresja psa czy kota po utr ci swego pana).
Jest to zrozumiałe, jeśli pozytywny związek uczuciowy z oto-

52

trol- : czeniem traktuje się jako warunek realizacji drugiego prawa
biologiczne?go (popędu seksualnego i macierzyńskiego). Nie-
możność zrealizowania tegoż prawa godzi w biologiczny sens
livve życia człowieka. Obniżenie nastróju jest więc reakcją zrozu-
miałą.
inal- Oczywiście różne są u człowieka "kształty miłości" i nie
aska zawsze tak łatwo doszukać się w nich prawa zachowania
keep , życia gatunku. W uczuciu miłości zawsze zawarta jest jednak
iech, tendencja do złączenia się z otoczeniem i u źródeł tego uczu-
? na cia tkwi, jak się zdaje, dążenie do seksualnego złączenia się
?nek z otoczeniem i macierzyńskiej nad nim opieki. Trudno powie-
dzieć, w jakim stopniu piękno i bogaty koloryt przyrody
iczu- wywodzi się z drugiego prawa biologicznego. Wiele faktów
być przemawia za takim właśnie ujęciem. Co się tyczy psychicz-
kiem nego życia człowieka, bezsprzecznie to, co w nim najpiękniej-
Nie sze i najwznioślejsze, wiąże się z miłością. Bez niej życie
Nego staje się szare i smutne, traci swój koloryt i piękno.
Depresje wynikające z braku miłości można z grubsza po-
ą od ? dzielić na trzy grupy: te, które powstają wskutek utraty przed-
wra- miotu miłości, te, w których miłość zmieniła swój znak i prze-
nicz- , kształciła się w nienawiść i te, w których nigdY nie zakwitła.

Utrata przedmiotu miłości
? nie Klasycznym przykładem depresji pierwszego typ są różnego
łasną rodzaju następstwa utraty osoby bliskiej. Utrata taka, w razie
.ętrze gdy jest spowodowana śmiercią tej osoby, zwykle w?wo-
polu ?
?wta- łuje uczucie pustki, tęsknotę za złączeniem się z daną osobą
wiad- . (zdarzają się samobójstwa, których głównym motywem jest
właśnie chęć złączenia się z osobą ukochaną), czasem poczu-
.bsor- ; cie winy, że dla kochanej osoby nie było się dostatecznie
:u, tj.
idsta- dobrym.
? U zwierząt domowych tego typu depresje mogą nawet do-
świa- prowadzić zwierzę do śmierci - zwierzę jest smutne, prze-
staje jeść, nika kontaktu z ludźmi, zaszywa się w kąt,
? niekiedy zachowuje się w sposób regresyjny, staje się bez-
awio- ? radne, zanieczyszcza się itp. U ludzi na ogół reakcja na utra-
tę nie jest tak silna, może dlatego, że ich stosunek do życia
1
ajtra- ; nie jest tak uczuciowy, jak u zwierząt (zwłaszcza wyższych);
z oto- f u człowieka przeważa postawa "nad" nad postawą "do" i "od".
ia też ; Zerwanie związków uczuciowych z otoczeniem, jakie np. na-
?t do- stępuje w wypadku utraty osoby najbliższej, nie godzi tak
pana). silnie w sens życia, jak to dzieje się u zwierząt wyższych.
z oto- ? Pustka życia, jaką człowiek jest otoczony po utracie bliskiej

53

osoby, wkrótce zapełnia się różnymi drobnymi sprawami, drob-
ną codzienną twórczością i właśnie dzięki nim owa izolacja
nie jest absolutna.
Zmiana zna?u uczuciowego
Zgoła inaczej przedstawia się psychopatologia depresji, gdy
przyczyną utraty przedmiotu miłości jest zmina znaku uczu-
ciowego. Wówczas na pierwszy plan wysuwają się uczu-
cia negatywne tak do osoby, która odchodząc nas skrzyw-
dziła, jak i do siebie samego. Porzucenie przez osobę uko-
chaną zawsze bowiem godzi w najczulszy punKt auto-
portretu.
Uczucia zmieniają swój znak. Miłość zmienia się w niena-
wiść. Różne mogą być przyczyny tej zmiany. Zwykle szuka
się winy w przedmiocie uczuć, to on zawiódł pokładane na-
dzieje, sprzeniewierzył się uczuciu, nie okazał się go godny
itd. Przedmiot uczuć, dawniej wyidealizowany na skutek dzia-
łania samego uczucia, teraz gwałiownej ulega zmianie -@uczu-
cia negatywne powodują, że jego obraz z najpiękniejszego
zmienia się w najohydniejszy.
Psychiatria, będąc często świadkiem tego przeistaczania się
obrazu rzeczywistości, ma nieraz wątpliwości, czy rzeczy-
wiście przyczyna zmiany tkwi w przedmiocie uczuć. Czy nie
wynika ona z samej dynamiki życia uczućiowego, które jest
swoistym procesem. Od fazy wybuchu uczuć (np. miłość od
pierwszego wejrzenia) poprzez fazę ambiwalencji ("kocham
i nienawidzę") znak minus zaczyna przeważać ("ja go jednak
nienawidzę"), aż w końcu dochodzi do wygaszenia niegdyś
tak silnego uczucia. Proces ten może oczywiście różnorodnie
przebiegać i nie zawsze dochodzi do wygaszenia uczuć (np.
w uczuciach macierzyńskich na ogół nigdy do tej fazy nie
dochodzi, natomiast w uczuciach erotycznych zniechęcenie
i ochłodzenie związków uczuciowych jest prawie regułą). Prze-
konanie o zewnętrznej przyczynowości związków uczucio-
wych, tzn. o ich zależności od zachowania się przedmiotu
uczucia, jest u ludzi tak silne, że niejednokrotnie zapomi-
nają oni o swoistej spontaniczności uczuć.
Nastroje i uczucia nieraz nie wiadomo skąd się rodzą
i dlaczego gasną. Na pewno w tej spontaniczności kolorytu
uczuciowego istnieje jakaś przyczynowość, ale może ona być
innego rodzaju niż ta, do której przyzwycza?i jesteśmy
w naszym świadomym życiu. Przyczynowość życia świado-
mego opiera się bowiem głównie na aktywnym stosunku do

54

cob- rzeczywistości - "działam i odbieram efekty własnego dzia-
icja łania" - więc na postawie "nad".
Tymczasem przyczynowość w zakresie postaw emocjonal-
nych kształtuje się jak gdyby w innych wymiarach. Jej lo-
gika jest odmienna. Fakt ten uzmysławiamy sobie, gdy np.
próbujemy znaleźć przyczynę swego nastroju czy zmiany po-
czu- staw uczuciowych. Nieraz odczuwamy, że nasze konstrukcje
czu- etiologiczne są sztuczne i zrobione na siłę. W gruncie rze-
czy nadal nie wiemy, dlaczego jesteśmy smutni, czy nagle
zko- kogoś przestaliśmy kochać.
?to- Jeśli związki przyczyńowe w postawie "ńad" układają się
w normalnej strukturze przestrzenno-czasowej (działam
sna- w określonym czasie i miejscu i w określonym czasie i miejscu
;uka otrzymuję efekt działania), to w postawie "do" i "od" ich
na- układ nie mieści się w normalnej strukturze czasowo-prze-
?dny strzennej. W genezie jakiegoś uczucia biorą udział przeżycia
lzia- z różnych okresów czasu i z różnych miejsc, nieraz luźno
czu- związane z aktualną sytuacją. Struktura czasowo-przestrzenna
:ego ulega kondensacji - "tu i teraz", charakterystyczne dla
związków przyczynowych w postawie "nad", zmienia się we
? się "wszędzie i zawsze".
czy- Stąd może bierze się powszechne przeświadczenie o nie-
nie zmienności uczuć i nastrojów, które żywi się wbrew oczy-
jest wistej prawdzie o ich ustawicznej zmienności. Wydaje się,
. od że smutek czy radość trwają wiecznie, kocha się czy nie-
ham nawidzi do grobowej deski itp., i na nic zdają się tu co-
inak dzienne doświadczenia mówiące, że tak nie jest. Koloryt emo-
?dyś cjonalny przenika bowiem całą strukturę czasowo-przestrzen-
dnie ną człowieka - jego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość,
(np. jego aktualną pozycję i różnorodne sytuacje w różnorodnych
nie układach w stosunku do otoczenia. W ten sposób przedmiot
enie uczucia może kondensować w sobie różne ważne postaci z ży-
?rze- . cia danego człowieka, niekoniecznie bezpośrednio związane
zcio- z aktualną sytuacją.
iiotu Opisane zjawisko wyraźnie występuje w marzeniach sen-
omi- nych, tam dotyczy ono wszystkich przeżyć. W życiu na
? j awie odnosi się jedynie do życia uczuciowego. Życie uczu-
odzą ciowe - jako filogenetycznie i ontogenetycznie starsze od ży-
?rytu ? cia intelektualnego i wolicjonalnego - zachowuje pierwot-
być ność marzenia sennego. W swych@uczuciach idziemy przez
?śmy życie jakby w sennym majaku.
iado- Oczywiście wiele jeszcze wysiłku badawczego wymaga po-
u do ? znanie logiki życia uczuciowego. Freud pierwszy zwrócił uwa-
55

? ś
"??
@? gę na różnicę między logiką pierwotną (primary process)
"? a wtórną (secondary process). Pierwsza oparta jest na myś-
?? leniu życzeniowym, a druga na zasadzie rzeczywistości. Nim
?? poznanie praw życia uczuciowego stanie się pełniejsze, na
r razie trzeba pamiętać o tym, że nie zawsze przyczyna zmia-
? ny znaku uczuciowego tkwi w przedmiocie uczucia; znacznie
^ częściej należy jej szukać w podmiocie, a szczególnie w swo-
??' i istej dynamice procesu uczuciowego.

' Życie bez miłości
? Najnieszczęśliwsi są chyba ci, którzy nigdy nie kochali. Ich
życie jest szare, puste, nie ma ono ani barwy, ani smaku.
Prawdziwa ?,Nacht und Nebel" (noc i mgła). Ludzie ci żyją
?? tylko z poczucia obowiązku, nie mają radości życia. W termi-
? ? nologii psychiatrycznej określa się takie stany jako przewle-
? kłe nerwice depresyjne lub psychopatie depresyjne.
?? Na ogół trudno ustalić genezę szarości życia. Należy tu
e,
? brać pod uwagę czynniki natury genetycznej (ludzi którzy
? konstytucjonalnie wykazują przewagę postawy "od"). Nie
;? bez znaczenia są warunki emocjonalne w pierwszych latach
Y życia, gdy wytwarza się podstawowy stereotyp uczuciowy.
, ? Zimna atmosfera domu odbija się na dalszym życiu; ludziom
? takim trudniej kochać niż tym, którzy wychowali się w cie-
=? płej atmosferze. Niekiedy pierwsze uczucie miłości zostaje
?; zmrożone przez przedmiot uczucia i uraz pozostaje na całe
; życie.
Bardzo ważną rolę odgrywa stosunek uczuciowy do rodzi-
?' ców, zwłaszcza do rodziców płci przeciwnej, gdyż na nich
;' modeluje się zazwyczaj związek uczuciowy z partnerem sek-
. sualnym. Ważną też rolę odgrywa proporcja między zdolnoś-
?i cią do brania, a zdolnością do dawania uczuć.
?; Przewaga "biorę" nad "daję" określana jest jako nie-
?i dojrzałość emocjonalna. Dzieci bowiem z natury rzećzy wię-
? cej biorą niż dają. Macierzyńskość środowiska jest koniecz-
!? nym warunkiem rozwoju @nie tylko u człowieka, lecz też
i u zwierząt. Ale już u dzieci obserwuje się dążenie do da-
? wania uczuć. Najlepiej uwidacznia się ono w ich potrzebie
opiekowania się zwierzętami, lalkami itp. U wielu ludzi ten-
' dencja ta jednak nie rozwija się należycie, zwykle na sku-
i? tek niedosytu macierzyńskiego ciepła w dzieciństwie. Ludzie
1
!' tacy przez całe życie chcą jakby wyrównać ?czego im
'?"' brakowało w dzieciństwie, są stale głodni uczuc, zawsze
i
; ? więcej ich potrzebują, niż sami dać potrafią. Wskutek nie-

5G

dosytu miłości sami są oni niezdolni do miłości i dlatego
nigdy nie czują się szczęśliwi, gdyż tylko dawanie uczucia
miłości przynosi radość życia.

Wskazówki terapeutyczne

Leczenie depresji nerwicowej wymaga zrozumienia jej genezy.
Inaczej bowiem trzeba podejść do chorego, gdy jego depresja
. wynika z frustracji postawy twórczej, a inaczej - gdy wy-
nika z tłumionych uczuć negatywnych do najbliższego otocz?nia
lub z pustki uczuciowej. W pierwszym wypadku mamy zwy-
kle do czynienia z przerostem postawy despotycznej; człowiek
taki za bardzo chce zmieniać swoje otoczenie, wskutek tego
napotyka w nim coraz większy opór, który jest przycz.yną
jego bezsilnej irytacji, a nawet wściekłości. Zmniejszenie
despotyzmu i przyzwyczajenie chorego do zadowalania się
mniejszymi sukcesami oraz nauczenie chorego szacunku dla
cudzych planów aktywności może wyrwać go z przestrze-
ni zamkniętej. Chory znajduje swoją przestrzeń życiową,
w której czuje się swobodnie i w której może realizować
swoje plany.
Gdy przyczyną depresji są uczucia negatywne, ich roz-
ładowanie w rozmowie z chorym i ułatwienie choremu s?pojrze-
nia z większym dystansem na konfliktową sytuację emocjo-
nalną oc?yszcza go z ciężaru "złych" uczuć, co z reguły
wpływa korzystnie na poprawę nastroju.
Najtrudniejsze są do leczenia depresje wynikające z pustki
uczuciowej. Lekarz sam nie jest w stanie pustki tej zapełnić.
Wprawdzie zdarza się; że chory bardzo się do swego lekarza
przywiązuje i te uczucia sympatii mogą stać się zalążkiem
gorętszych uczuć pozytywnych; lekarz jest jakby kataliza-
torem uczuć, które bez niego nie zrodziłyby się w stosunku
do ewentualnego przedmiotu miłości; lekarz jednak nie jest
,? w stanie znaleźć choremu tegoż przedmiotu, decyduje tu
nieraz przypadek, sytuacja zewnętrzna itp. Rola lekarza spro-
wadza się do zwiększenia u chorego swoistego "pogotowia"
do miłości. Chodzi mianowicie o przesunięcie postawy uczu-
ciowej, by postawa "do" przeważała nad postawą "od". Wów-
czas łatwiej może powstać uczucie miłości.


Depresje w psychopatiach
[ y ,I
Różnicowanie między przewlekłymi nerwicami (character neu-
r rosis) a psychopatiami nie jest, jak wiadomo, łatwe. Odnosi
się to też do nerwic i psychopatii depresyjnych. O psycho-
? patii zwykle mówimy wówczas, gdy czynniki natury konsty-
? tucjonalnej zdają się przeważać. Ludzie, u których przeważa
_ ciemny kolnryt życia, dla których życie jest udręką i? przy-
? krym obowiązkiem, którzy nieraz marzą o tym, by "zasnąć
i umrzeć", rekrutują się przeważnie z typów osobowości schi-
zoidalnej, tibsesyjnej (anankastycznej), psychastenicznej, rza-
i: dziej z cyklotymicznej.


Depresje u schizoidów

U schizoidów z reguły przeważa postawa "od" nad postawą
"do" otoczenia. Świat im się nie podoba, chcieliby go zmie-
nić, co na ogół im się nie udaje, narzucić mu własny ide-
alny obraz świata, stąd przewaga u nich postawy "nad"
w porównaniu z postawami emocjonalnymi ("do" i "od").
Dlatego przeważa u nich forma nad kolorem, podejście racjo-
nalne nad emocjonalnym. Gdy są oni dotknięci miłością, jest
to zazwyczaj miłość burzliwa, trudna, pełna konfliktów;
świat dzięki niej nie staje się jasny i kolorowy, ale pełen
napięć, kolory jasne mieszają się z ciemnymi, uczucia mi-
łości przeplatają się z uczuciami nienawiści, ambiwalencja
u tych ludzi jest bowiem silna.
Uczucia negatywne nieraz koncentrują się na własnej oso-
bie; może dojść do tego, że udręczanie samego siebie ma
już charkter psychicznego masochizmu. Znajdują oni przy-
jemność w stworzonym przez siebie "ogrodzie udręczeń".
Wynikające z uczuć negatywnych żywionych w stosunku do
otoczenia i do samego siebie obniżenie nastroju jest niejedno-
krotnie wzmacniane przez komponent masochistyczny. Ludzie
ci jakby czują się szczęśliwi dlatego, że są nieszczęśliwi. Oczy-
wiście istnienie komponentu masochistycznego utrudnia
wyjście ze stanu depresyjnego.
Przewaga postawy "nad" jest też często przyczyną obni-
żenia nastroju. Chęć przekształcenia świata "n?raz i podo-
bieństwo swoje" na ogół budzi w realnym ż frustrację.
Poczucie bezsilności wzmaga agresję w stosunku do otocze-
nia, co z kolei powoduje obniżenie się nastroju. Radość w po-

58











??x
tt ?
? ' fi:
x?t :?

;?r':

stawie "nad" ma inny charakter niż radość w postawie emo-
cjonalnej ("do" i "od") wobec otoczenia. W postawie "nad"
radość przynosi zwycięstwo nad otoczeniem, realizacja własnej
struktury czynnościowej, dokonane dzieło. Smutek zaś po-
wstaje w sytuacjach odwrotnych, gdy nie można swych struk-
tur czynnościowych realizować, gdy dzieło się nie udaje,
gdy otoczenie stawia zbyt silny opór. Natomiast w płaszczyź-
nie poziomej stosunku do otoczenia (postawa "do" i "od'r)
radość przynosi zespolenie się z otoczeniem, którego peł?ię
osiąga się w związku erotycznym i macierzyńskim. Smutek
zaś pochodzi z uczuć negatywnych (postawa "od"), gdy oto-
czenie odpycha, gdy chce się je zniszczyć lub od niego
uciec.
Geneza wahań nastroju w obu płaszczyznach stosunku do
otoczenia jest więc inna. W płaszczyźnie poziomej ("do"
i "od") oscylacje nastroju związane są z oscylacjami zespa-
lania się z otoczeniem i oddalaniem się od niego. Człowiek
jest w nich jak gdyby podporządkowany rytmowi natury,
jest z nią zrośnięty. Stąd w tym typie oscylacji przeważa
na ogół postawa konkretna (w sensie zrośnięcia ż otocze-
niem); wahania nastroju tego rodzaju występują przeważnie
u ludzi należących do kręgu cyklotymicznego, syntonicznych
i ekstrawertywnych. Natomiast w płaszczyźnie pochyłej kon-
taktu z otoczeniem (postawa "nad") człowiek dąży do zwy-
cięstwa nad otoczeniem, jest ponad rytmem natury, jest jej
"panem i władcą", stąd swoiście ludzki charakter tej posta-
wy. Oscylacje nastroju są związane z rytmem zwycięstwa
i klęski: raz człowiek jest zwycięzcą, a raz zwyciężonym.
Przewaga obniżenia nastroju występuje wówczas, gdy częściej
jest się zwyciężonym niż zwycięzcą. Oczywiście sytuacja taka
zależy nie tylko od danego człowieka, ale też od warunków
zewnętrznych, w jakim stopniu pozwalają mu one na osią-
ganie zwycięstw. Z drugiej jednak strony dążenie do zwy-
cięstwa może być nienasycone.
Na ogół poziom aspiracji wzrasta zarówno po zwycięstwach,
jak i po klęskach. W pierwszym wypadku zawsze jest nie-
dosyt, nie można nasycić swej potrzeby władzy. W drugim
wypadku, im większe klęski, tym bardziej. nierealne ambicje,
którymi jak gdyby się chciało powetować odniesione porażki.
W płaszczyźnie pochyłej kontaktu z otoczeniem, w której
własny plan - abstrakcja (stąd postawa abstrakcyjna) góruje
nad rzeczywistością, człowiek jest sam z własnymi koncepcja-
mi, tęskni za złączeniem się z otoczeniem, ale to nigdy nie

59

jest w pełni możliwe. Świat dla niego - to jego własne kon-
strukcje myślowe, dlatego forma przeważa nad kolorem. ab-
strakcja nad realnością. Dlatego obcy mu jest smak i kolor
życia. Życie w płaszczyźnie pochyłej ("nad") do otoczenia
wymaga większego wysiłku niż życie w płaszczyźnie pozio-
mej ("do" - "od"). W płaszczyźnie pochyłej trzeba wciąż
walczyć z otoczeniem, aby móc mu narzucić własne formy
aktywności; radość i energię życiową czerpie się ze zwy-
cięstw. W płaszczyźnie poziomej raz człowiek zbliża się do
swego otoczenia, a raz od niego oddala; radość i energię
życiową czerpie ze złączenia się z otoczeniem.
W leczeniu przewlekłych depresji u schizoidów ważne jest,
aby ułatwić choremu sukcesy; ułatwienie takie osiąga się
dzięki zmniejszeniu poziomu aspiracji chorego i przez naucze-
nie go sztuki przegrywania (to be a good loser). Wzmocnie-
nie poczucia własnej wartości zmniejsza wewnętrzne napięcie
związane z potrzebą stałego odnoszen.ia sukcesów, świat staje
się dzięki temu mniej wrogi, mniejszy stawia opór, łatwiej
się do niego przybliżyć. Może nawet dojść do tego, że chory
potrafi się z nim złączyć, odczuje smak życia i jego koloryt.
Dla schizoida jest to rzeczywiście niezwykłym przeżyciem,
gdyż tego typu doznania są mu obce.

Depresje u ludzi z osobowością obsesyjną
(anankastyczną)
Psychopaci obsesyjni (psychopathia obsessiva vel anancastica)
żyją pod naciskiem obowiązku. Osiowym dla nich przeżyciem
jest "ja powinienem". Są od dziecka skrępowani różnego ro-
dzaju zakazami i nakazami. W okresie pokwitania, gdy prze-
łom biologiczny doprowadza do rozchwiania uczuciowego, do
niepokoju, wybuchów agresji, buntu, marzeń erotycznych,
hamulce stają się jeszcze silniejsze, normy i tabu nabierają
monstrualnych rozmiarów. Człowiek taki nigdy nie jest z sie-
bie zadowolony, chciałby być inny, lepszy.
Psychopatologicznym wyrazem przerostu hamulców są obja-
wy anankastyczne, dość często występujące po raz pierwszy
w okresie pokwitania. Dla psychopaty obsesyjnego każda
przyjemność jest obarczona poczuciem winy. Nie wolno mu
się cieszyć, gdyż to godzi w jego poc?ie obowiązku, ra-
dość nie jest obowiązkiem, jest w jakimś przynajmniej stopniu
zerwaniem krępujących więzów, a te więzy są właśnie dla

60
niego istotą życia. Człowiek taki tęskni w głębi duszy za
wolnością, za zerwaniem tego wszystkiego, co ogranicza jego
swobodę, jednocześnie jednak niczego tak się nie boi, jak
właśnie naruszania tych więzów.
Jeśli u schizoida otaczająca go przestrzeń ma charakter
raczej abstrakcyjny - nie jest realną przestrzenią, ale taką,
która umożliwia realizację własnych struktur czynnościo-
wych - to u psychopaty obsesyjnego przestrzeń zamknięta
jest różnorodnymi nakazami i zakazami. Jest przestrzenią
ciasną i splątaną, w której nie można się swobodnie poru-
szać. To ograniczenie przestrzenne jest w dużej mierze przy-
czyną obniżenia nastroju. Radość wiąże się zawsze ze swo-
bodą. Człowiek skrępowany nie może wyładować swojej dy-
namiki życiowej, buntuje się przeciw więzom, bezsilny bunt
zamienia się w autoagresję, która z kolei też przyczynia
się do obniżenia nastroju.
Jeśli u psychopaty schizoidalnego radość przynosi zwy-
cięstwo, to u psychopaty obsesyjnego przynosi ją spełnienie
obowiązków, zachowywanie norm i tabu jest u niego głów-
nym źródłem radości. Jest to radość z odcieniem masochis-
tycznym. Więzy bowiem uwierają, a im bardziej uwierają,
tym większą to przynosi satysfakcję. "Czasoprzestrzeń" u psy-
chopaty schizoidalnego jest rozległa. Im bowiem z większyzn
trudem i przykrością porusza się on w "czasoprzestrzeni" re-
alnej ("tu i teraz"), tym bardziej rzutuje on w "czasoprze-
strzeń" nierzeczywistą, jest w niej więcej przesżłości i przy-
szłości niż teraźniejszości, więcej pustki pozwalającej na re-
alizację własnych marzeń i planów niż rzeczywistego kolo-
rytu życia.
U psychopaty obsesyjnego "czasoprzestrzeń" jest zacieś-
niona, nakazy i zakazy zamknęły ją ze wszech stron. Czło-
wiek nie widzi w niej przyszłości ani nie odczuwa swobody
przestrzennej, jest zamknięty w więzieniu swego "ja powi-
nienem". Tego rodzaju ograniczenie "czasoprzestrzeni" działa
hamująco ?na rozwój człowieka. Dlatego też prawdopodobnie
u psychopatów obsesyjnych można doszukać się często cech
znacznej niedojrzałości emocjonalnej. Życie w óbsesyjnie
zamkniętej "czasoprzestrzeni" nie jest łatwe i wesołe. Radość
życia odbiera smak swobody, a z drugiej strony niebezpie-
czeństwo naruszenia krępujących norm, które jest nie do
uniknięcia w codziennym życiu. To jest przyczyną poczucia
winy i karania samego siebie.
Psychopata obsesyjny znajduje się więc w magicznym krę-

61

gu, z którego nie sposób się wydobyć. To poczucie zamknię-
cia wywołuje u niego stałe pogotowie agresywne; agresja
jest skierowana zarówno do własnej osoby, jak i do otocze-
nia. Ponieważ wyładowanie agresji - zwłaszcza na ze-
wnątrz - jest obwarowane silnym tabu, nie wyładowane
napięcie agresywne przyczynia się również do obniżenia na-
stroju.
VV leczeniu tego typu chorych należy też przede wszystkim
zwrócić uwagę na ułatwienie im wyładowania tłumionej
agresji. Często lekarz staje się jej przedmiotem. Na nim
chory wyładowuje swe tłumione "złe" uczucia. Fakt, że można
naruszyć tabu bezkarnie (w tym wypadku tabu ekspresji
negatywnych uczuć), stanowi jakby pierwszy krok na drodze
do wolności. Zmniejsza się wewnętrzne napięcie wywołane
tłumioną agresją, a tym samym zmniejszają się wewnętrzne
opory przed jej wyładowaniem.
Uczucia negatywne mają większą dynamikę i w związku
z tym wymagają silniejszych hamulców. W sumie jednak
one łatwiej znajdują ujście na zewnątrz niż uczucia pozy-
tywne, których dynamika jest z reguły słabsza. Dlatego, gdy
trzeba przełamać barierę wewnętrznych oporów, łatwiej jest
uzyskać to poprzez pobudzenie chorego do ekspresji uczuć
negatywnych niż pozytywnych. Jest to, jak się zdaje, za-
sadnicza różnica między podejściem do ludzi z cechami oso-
bowości obsesyjnej, u których kontakt emocjonalny uzyskuje
się poprzez wyładowanie agresji, a podejściem do ludzi z ce-
chami osobowości psychastenicznej czy schizoidalnej, u któ-
rych kontakt emocjonalny uzyskuje się poprzez stymulację
uczuć pozytywnych.
Gdy chory z osobowością obsesyjną zda sobie sprawę,
że każdy człowiek żywi uczucia zarówno o znaku dodatnim,
jak i ujemnym, i że ekspresja uczuć negatywnych nie jest
tak straszną rzeczą, jak mu się dotychczas wydawało, wówczas
uzyskuje on większą swobodę w kontaktach emocjonalnych
z otoczeniem, nie musi chronić się przed nimi za barierę
norm i tabu. Staje się bardziej sobą, gdyż bycie samym
sobą nie jest już obarczone poczuciem zła.
W odczuciu człowieka obsesyjnego dobre są bowiem tylko
normy, on sam ma w sobie utajone. zło. Walka z tym złem
jest jakby celem jego życia. Gdy chory inaczej patrzy na
naturę ludzką - nie chodzi tu o patr ie w sensie inte-
lektualnym, ale o autentyczne doświad ie emocjonalne -
wówczas ma większą tolerancję zarówno w stosunku do sie-

62

















nię- bie, jak też do innych ludzi, jego nakazy i zakazy tracą
esja trochę ze swej magicznej mocy, czuje się swobodniejszy,
cze- łatwiej mu wyrazić swoje uczucia zarówno negatywne, jak
ze- i pozytywne, swoją wartość widzi nie tylko w kurczowym
?ane trzymaniu się norm, lecz w samym sobie. W ten sposób
na- rozszerza się "czasoprzestrzeń" chorego, a tym samym po-
prawia się jego nastrój, zwiększa dynamika życiowa, chory
zaczyna odczuwać kolor i smak życia.

Depresje u psychasteników i histeryków
Zarówno dla psychopatów psychastenicznych, jak i histerycz-
czne nych zasadniczym pytaniem ich życia jest: "jaki ja jestem".
Pytanie to wynika z niemożności wytworzenia sobie obiek-
?zku tywnego obrazu samego siebie, co z kolei jest dowodem
?nak ? pewnej niedojrzałości emocjonalnej. Jeśli bowiem powyższe
pytanie jest zrozumiałe i naturalne w wieku młodzieńczym,
gdyż wówczas tworzy się autoportret, to w późniejszym wie-
jest ku - gdy człowiek powinien mieć mniej więcej ustalony
?zuć obraz samego siebie i nie powinien dręczyć się wciąż tym,
za- jaki jest naprawdę, jak widzą go inni ludzie itp. - jest już
oso- objawem patologicznym, niejednokrotnie utrudniającym pra-
?uje widłowy kontakt z rzeczywistością.
ce- Gdy bowiem to pytanie staje się naczelną dewizą człowie-
któ- ka, wówczas jego stała interakcja z otoczeniem nastawia się
ację pod kątem tegoż pytania. Nie jest ważne, czy to, co robię,
ma sens, czy przynosi mnie czy innym przyjemność itp.,
iwę, ale ważne się staje, jak to zostanie odebrane przez otocze-
nim, nie, czy zdobędzie się za to pochwałę czy też naganę. Psy-
jest chopaci histeryczni i psychasteniczni są uczuleni na zwier-
czas ciadło społeczne. Ich życie rozgrywa się jakby na scenie,
iyc? wciąż ktoś na nich patrzy i ich ocenia.
?ierę Tylko inny jest stosunek histeryka do zwierciadła społecz-
nego, a inny - psychastenika. Histeryk chce zwrócić na sie-
bie uwagę, zdobyć poklask otoczenia, znaleźć się w centrum
Ylko zainteresowania, słowem - walczy o uznanie otoczenia. Na-
tłem tomiast psychastenik z góry rezygnuje. Zależy mu? nawet
? na bardziej niż histerykowi na aprobacie otoczenia, ale boi się
inte- o nią walczyć. Najchętniej zapadłby się pod ziemię, rumie-
ni się, gdy ktoś na niego spojrzy, nie wie, co zrobić z włas-
sie- nymi rękami i z całym sobą, czuje się skrępowany, ma
63

pustkę w głowie; nim się namyśli, co powiedzieć lub co
zrobić w danej sytuacji, już dawno akcja potoczyła się dalej
(1'esprit d'escalier).
Już ta chęć wycofania się z interakcji z otoczeniem, od-
różniająca psychastenika od histeryka (histeryk bowiem
chętnie w nią wkracza, aby zdobyć poklask otoczenia), wska-
zuje na zmniejszoną dynamikę życiową. Dynamika życiowa
byłaby większa u histeryka, a mniejsza u psychastenika,
aczkolwiek w sytuacjach trudnych psychastenik, podobnie
zresztą jak histeryk, może się zmobilizować. Na przykład
w czasie wojny psychastenicy mogą zaimponować otoczeniu
swoją odwagą.
W ogólnym bilansie histerycy są na ogół pogodniejsi niż
psychastenicy i więcej od nich wykazują energii życiowej.
Depresje u psychasteników występują najczęściej w formie
cyklicznej, tzn. co pewien czas nachodzi ich smutek i kom-
pletny brak wiary w siebie, często bez wyraźnej przyczyny,
a czasem przyczyną jest błahe niepowodzenie życiowe. De-
presja może trwać od kilku dni do kilku, a nawet kilkunastu
miesięcy. Klinicznie trudno ją nieraz odróżnić od depresji
endogennej; ta ostatnia jest zwykle bardziej dynamiczna
w przebiegu i jej poziom jest głębszy. Niekiedy z obrazu
psychastenicznej depresji rozwija się schizofrenia. Dla de-
presji psychastenicznej objawem najbardziej charakterystycz-
nym jest zaciemnienie autoportretu.
Jak wyżej starano się przedstawić, problem autoportretu
jest osiowym zagadnieniem w życiu zarówno histeryków, jak
psychasteników. U pierwszych jest on zwykle jaśniejszy
niż u drugich. Prawdopodobnie na skutek słabości i nie-
dojrzałości obrazu własnej osoby łatwo dochodzi do jego
oscylacji: raz jest ciemny, a raz jasny. U psychasteników
jest na ogół ciemniejszy i większe wykazuje tendencje do
oscylowania.
Widzenie samego siebie w czarnych kolorach powoduje, że
chory zwraca ostrze agresji przede wszystkim we własnym
kierunku; częste są w depresjach psychasteników próby sa-
mobójstwa, na szczęście - podobnie jak w próbach histe-
rycznych - najczęściej nieudałe. U jednych bowiem, jak
i u drugich, ostateczna i najważniejsza chyba w życiu de-
cyzja - żyć lub umrzeć - nie jest dostatecznie silna, gdy
zdecydowali się na samobójstwo; p spodem jest zawsze
decyzja o znaku przeciwnym - " że jednak żyć". To
wahanie decyzji osłabia dynamikę aktu samobójczego. Oczy-

64












I,
r!{':

r :.`
3
i

r ?


@ 1
wiście zdarza się nierzadko, że mimo to zamach samobój- ` "
czy końćzy się śmiercią. ;
Niezadowolenie z samego siebie, pocziicie niższości, szuka- , ;
nie aprobaty otoczenia, częste reagowanie poczuciem winy, ; !
wszystko to nie sprzyja pogodnemu nastrojowi. Psychasteni- , :;
cy na ogół nie mają radości życia, żyją więcej z poczucia
obowiązku, dlatego że się urodzili i że trzeba jakoś przez ; I
to życie przejść. Samo życie ich nie cieszy i zbytnio nie ` ?
pociąga. Cieszy ich pochwała otoczenia, dobrze spełniony i
obowiązek; niekiedy, gdy agresja w stosunku do własnej ? _
osoby jest szczególnie silna, cieszy ich własne cierpienie. Na ; !
tym tle ogólnie obniżonego nastroju występują od czasu ?
do czasu załamania depresyjne, o których była mowa wy- f
żej.
W leczeniu depresji; psychastenicznych należy zwrócić
szczególną uwagę na własny obraz chorego. Gdy uda się
nam go poprawić, gdy chory zobaczy siebie w jaśniejszym ? '
świetle, wówczas uzyskuje się poprawę jego nastroju.
Histeryk maluje własny autoportret zwykle w jaśniejszych . ?
barwach niż psychastenik. Zazwyczaj ocenia siebie lepiej niż ,
to czyni otoczenie. Tu tkwi źródło konfliktów. Czuje się ??
bowiem pokrzywdzony, że jest on "niedoceniony", "źle zro- ?"
zumiany", "odtrącony". Jeśli u psychastenika dominuje po- ?
czucie winy i ono jest często główną przyczyną obniżenia . ?
nastroju, to u histeryka przeważa poczucie krzywdy i ono
doprowadza go nieraz do konfliktów z otoczeniem.
U psychastenika częściej występuje autoagresja, a u histe- ;
ryka - agresja. Jeśli zdarzają się u niego czyny autoagre- .
sywne (samobójstwa histeryczne), to zwykle są one wyni- , i
kiem niemożności wyładowania agresji na zewnątrz lub chęci ,
zademonstrowania otoczeniu, źe jest się biednym i pokrzyw- !?
dzonym (samobójstwo jako wołanie o pomoc).
Podobnie nieco jak dziecko histeryk łatwo przechodzi '
z jednego krańcowego uczucia w drugie, z jednego nastroju ;
w nastrój o znaku przeciwnym. Skala kolorytu emocjonalnego ?
jest jakby nieduża i dlatego histeryk stosunkowo łatwo osią- ' ??
ga jej ekstremalne wychylenia; od skrajnej rozpaczy prze- ,
chodzi z bła hej nieraz przyczyny w skrajną radość, ze skraj-
nej miłości - w skrajną nienwiść. Ze względu na tę chwiej-
ność emocjonalną depresje histeryczne są na ogół krótko- @ @:;
trwałe; w przeciwieństwie do psychastenicznych, które zwią- :
zane najczęściej z negatywnym obrazem własnej osoby trwa- ,
ją nieraz bardzo długo.

5 - Melancholin 65

"ri ,r'.?



Jedną z charakterystycznych cech psychopatii histerycznej
ź jest zafałszowanie obrazu rzeczywistości; histeryk widzi to,
; co chce widzieć (wi.sful thinking). Czuje się zawiedzion?,
.gdy otoczenie nie podziela jego opinii. Ten rozdźwięk mię-
: dzy życiowym obrazem rzeczywistości a obrazem akceptowa-
nym przez otoczenie społeczne jest nierzadko przyczyną kon-
` ? fliktów z otoczeniem i poczucia, że jest przez nie źle zrozu-
miany. Człowiek nie może się poruszać w nierealnym świecie,
ten świat wciąż mu się burzy, dlatego histeryk często chce
życie rozpocząć na nowo. Chce przekreślić to, co było. Nie
je?t to możliwe i stąd bierze się między innymi jego nie-
? zadowolenie z życia.
Swoistą tragedią histeryka jest to, że chce być przez
otoczenie akceptowany; walczy o to swoim zachowaniem się,
ubiorem, sposobem znówienia, ekspresją emocjonalną itd.,
, pragnie zwrócić uwagę otoczenia na siebie, być przygarnięty,
a osiąga najczęściej efekt odwrotny: bywa odtr@ącany. Już
? samo słowo "histeryk" brzmi pejoratywnie. Otoczenie spo-
łeczne zazwyczaj dąży do zniweiowania różnic; kto się wy-
wyższa, byw poniżony, a kto poniża - bywa wywyższony.
Gdy psychastenicy są na ogół przez otoczenie lubiani, to
histerycy są zazwyczaj z trudem tolerowani. Oczywiście zda-
rzają się wyjątki, np. tzw. "ciepłe" histeryczki, które z po-
. wodu swego ciepła i infantylności cieszą się sympatią oto-
czenia.
Dlatego pierwszym krokiem w leczeniu depresji histerycz-
?nej jest akceptacja chorego. W dalszych dopiero kontaktach
można starać się stopniowo i ostrożnie wprowadzać chorego
w bardziej realne sposoby patrzenia na świat otaczający i na
? własną osobę. Prowadzi to do większej stabilizacji emocjo-
- nalnej i do spokojniejszej oceny własnej osoby, co z kolei
' ; poprawia samopoczucie chorego.

Depresje u osób dystymicznych
(cyklotymicznych)

Psychopaci z kręgu cyklicznego, zresztą raczej rzadko w Pol-
sce spotykani, są przeciwieństwem schizoidów. Ich postawa
uczuciowa do otaczającego świata jest "do". Świat ich po-
? ciąga, mają radość życia, odczuwają jego ak i koloryt.
,@ W przeciwieństwie do postawy abstrak j schizoidów
? u nich przeważa wyraźnie postawa konkretna - są zrośnięci

66


= 7 -



Ć











'MI

ze swoim otoczeniem, są realistami, nie są zbyt skłonni do
uogólnień i abstrakcji.
W tym nastawieniu do życia mogą jednak występować
różne poziomy dynamiki życiowej i różne jej wahania. Są
tacy cyklotymicy, których nastrój przez całe życie jest pod-
wyższony i dynamika życiowa zwiększona - określa się ich
jako psychopatów hipomaniakalnych. Psychopaci depresyjni
są ich odwrotnością: zasadniczy poziom nastroju i dynamiki @
życiowej jest u nich obniżony. Życie ich wprawdzie nie od- .
pycha jak schizoidów, ale nie mają oni dość energii, by
nim się cieszy?; widzą w życiu więcej ciemnych niż jasnych
kolorów; tęsknota za złączeniem ze światem otaczającym
jest dla nich równoznaczna z tęsknotą za śmiercią.
Zenit postawy "do" otoczenia może przejawiać się w tęskno-
cie za złączeniem się z nim, najczęściej w akcie seksualnym
lub w formie mistycznego złączenia się albo też w tęsknocie
za śmiercią, która jest także swoistą formą złączenia się
z otoczeniem. Eros i Thanatos łączy się u szczytu postawy
"do". Psychopaci dystymiczni cechują się znacznymi waha-
niami nastroju od stanów subdepresyjnych do stanów hipo-
maniakalnych. ZhTahania te na ogół nie mają jeszcze psycho-
tycznej amplitudy. Okres trwania poszczególnych faz jest róż-
? ny - od jednego dnia do kilku miesięcy. Co się tyczy le-
czeni, to potrzebne jest ono tylko w głębszych stanach de-
presyjnych; zwykle najlepiej działają wówczas tymoleptyki.
Natomiast stany podwyższonego nastroju na ogół nie wy-
magają leczenia; przykro jest zresztą leczyć kogoś z jego @
nadmiaru radości życia.


Depresja z wyczerpania

W psychiatrii krajów języka niemieckiego przyjął się termin
Erschpfungsdepression (Kielholz) - depressio ex exhaustio-
ne` - depresja z wyczerpania. Depresje tego typu powstają
przy długotrwałych napięciach emocjonalnych połączonych
z przeciążeniem układu autonomicznego. Dochodzi w koń?u do
wyczerpania ustroju, manifestującego się początkowo obja-
wami najczęściej neurastenicznymi, a później apatyczno-abu-
licznymi. Są@ to zwykle depresje długotrwałe; odnosi się wra-
żenie, jakby w chorym się coś załamało, dawna radość życia
i energia bezpowrotnie zginęły. Depresje tego typu obserwo-
5*

???; "d' ; ' ;
T?1: )


wano u ludzi, którzy przeszli przez hitlerowskie obozy kon=
centracyjne i getta. ?darzają się one też u osób, u których
, pożycie małżeńskie lub warunki pracy bardzo źle się ukła-
dają i są dla nich codzienną gehenną.
Zob. poz. 345, 439, 4?6.


Depresja szczytu

Pewną analogię do powyżej opisanego typu depresji stanowi
"depresja odbarczenia" - Entlastungsdepression - opisana
przez E. Bleulera, albowiem tak jedna, jak druga są wy-
zwolone przez długotrwałe napięcie emocjonalne, połączone
z przeciążeniem układu autonomicznego. Tylko w depresji
z wyczerpania kończy się to napięcie klęską; jest to de-
pressio calamitatis, a w depresji odbarczenia kończy się ono
zwycięstwem - depressio vict_oriae.
Jest @to depresja "szczytu"; występuje w momencie, gdy
po wielu nieraz latach wysiłków i największego napięcia
człowiek wreszcie osiągnął wymarzony cel, np. został profe-
sorem, wybudował dom, napisał dzieło swego życia, zdobył
przedmiot swej nie zaspokojonej dotychczas miłości itp. Czę-
sto w tym typie depresji obserwuje się zjawisko społecznego
dziedziczenia. Na przykład razem z mężem, który został
profesorem, depresji dostaje też jego żona. Oboje bowiem
przez wiele lat żyli tylko tym celem. Teraz cel osiągnęli,
zrobiło się przed nimi pusto. W krakowskiej klinice psychia-
trycznej tego typu depresje obserwowano u ludzi, którzy
po wielu latach wysiłków wreszcie wystawili sobie od dawna
wymarzony domek. Nazywaliśmy je popularnie "depresjami
wiechy", od wiechy, którą przyozdabia się wystawiony dach
domu.
Depresja tego typu ujawnia jedną z charakterystycznych
cech ludzkiej natury: nie znosi ona spoczynku. Człowiek
musi,gdzieś dążyć; gdy osiągnie swój cel, odczwa zwykle
niepokój, pustkę, uczucie "to nie to", które zmusza go do
dalszej drogi naprzód. Płynąc po morzu o zachodzie słońca,
ma się często złudne wrażenie, że osiągnie się ognistą kulę
słońca, ale nigdy do niej dopłynąć nie można. Podobnie
?i życiu stale do czegoś dążymy, ale atecznego celu
osiągnąć nie możemy. Tego typu uczucia i pokoju i pustki
doznaje się też po zaspokojeniu. podstwowych potrzeb bio-

68





1' i ?i

?i a
"i



? ?;" ;
t?


3 ;EI 7
; b?
#III

? kon- ; logicznych. Po pierwszej rozkoszy zaspokojenia potrzeby, np.
?órych powietrza, głodu czy pragnienia lub podniecenia seksualnego,
.ukła- przychodzi stan odprężenia i .wspomniane uczucie pustki;
trzeba znów ruszyć dalej.
Tego typu depresje występują dość często u ludzi pracują-
cych intensywnie twórczo. Często obserwuje się u nich po
okresach intensywnej twór?zości okresy zastoju. Skarżą się
oni wówczas na uczucie wewnętrznej pustki; praca im nie
Z idzie, są niezadowoleni ze swego dzieła i z samych siebie,
, nie mają żadnych pomysłów. Nierzadko starają się oni ten
:anowi I zły okres przełamać za pomocą alkoholu. Bywają depresje
pisana ? tego typu tak głębokie, że kończą się zamachem samobój-
ą wY- czym. Przeciwieństwem są stany wzmożonej aktywności twór-
?czone czej, gdy czuje się natchnienie, gdy łatwo do głowy przy-
epresji ? chodzą nowe pomysły, gdy praca daje satysfakcję.
to de- ? Oczywiście, powyższe stany zmian intensywności twórczej
ię ono ; można odnieść do normalnych wahań nastroju lub do wahań
o amplitudzie już patologicznej zbliżonych do cyklofrenii.
?, gdY ? Wydaje się jednak, że twórczość jest tak wielkim wysiłkiem
tpięcia _ dla ustroju ludzkiego, iż mogą tu istnieć swoiste prawidło-
profe- ? wości. Chodzi mianowicie o to, że sama twórczość przyspo-
zdobył ', sabia do oscylacji dynamiki życiowej. Zwykle po intensyw-
?. Czę- nym okresie pracy twórczej występują okresy stagnacji, któ-
cznego re są w pewnym sensie potrzebne dla ogólnego wypoczyn-
został ; ku ustroju. Praca twórcza wymaga mobilizacji ustroju do
?owiem :? tworzenia jak największej liczby nowych struktur czynnoś-
ągnęli, ? ciowych, a następnie do wysiłku związanego z decyzją -
;ychia- ? ?' z wielu pomysłów trzeba wybrać najlepsze - a w końcu
którzy do żmudnej nieraz realizacji wybranego pomysłu.
dawna Cały proces twórczy stanowi olbrzymie obciążenie meta-
?esjami bolizmu informacyjnego; musi on jakby wyskoczyć ze swego
g dach normalnego, codziennego rytmu, z utartych struktur, musi
przejść na tory nowe i niezwykłe; następuje rozbicie dotych-
czn?ch czasowego porządku i tworzenie nowego. Przy tym spotyka
;łowiek się opór otoczenia, które ma być przez akt twórczy prze-
zwykle kształcone, a także własną inercję dotychczasowej, zwykłej
go do interakcji z otoczeniem.
słońca, W leczeniu depresji twórczej ważne jest uświadomienie
ią kulę choremu naturalnego rytmu pracy twórczej, jej wzlotów
idobnie ? i upadków. Chodzi o to, by w stanie depresji twórca nie stra-
o celu @ cił wiary w siebie, w swoje twórcze "posłannictwo" i w to,
pustki . że znów przyjdzie okres natchnienia.

Depresje reaktywne
Depresje reaktywne stanowią jasną plamę w mrocznych na
ogół powiązaniach przyczynowych prowadzących do obniżenia
nastroju. Tutaj przyczyna załamania jest oczywista: utrata
ukochanej osoby, utrata majątku, stanowiska, groźba więzie-
nia; zniweczenie wysiłków życia przez "obiektywne" prze-
szkody itp., lub tylko wydaje się oczywista, gdyż nie tak
rzadko@zdarza się, że depresja endogenna - organiczna czy
8 schizofreniczna - zaczyna się reaktywnie. Dopiero dalsza
a? obserwacja rozwoju choroby pozwala ustalić właściwe roz-
poznanie.
Przyczyny depresji reaktywnej są, ogólnie sprawę traktując,
analogiczne do przyczyn depresji nerwicowych. Zasadnicza
różnica polega na innej długości odcink czasu, w którym
te przyczyny działają. W nerwicach odcinek czasu jest bax-
dzo długi, zwykle początek jego tkwi w przeżyciach v?rczesno-
; dziecięcych, w depresji reaktywnej - jest krótki. Są to
l: trzy grupy przyczyn: urazy godzące w związki uczuciowe
a) z otoczeniem, b) z własną osobą, c) w postawę twórczą.
Depresję reaktywną może wywołać nagła utrata przedmiotu
miłości. Ocena siły urazu musi być zawsze robiona ze sta-
nowiska chorego, a nie obserwatora, chodzi tu bowiem o uczu-
cia chorego, a nie lekarza. A siła powiązań uczuciowych
nie ma obiektywnej miary. Ta sama osoba może spokojnie
znieść śmierć swej matki, a zareagować głęboką depresją
na śmierć swego kotka.@ Utrata przedmiotu miłości może być
bezpośrednia (np. wywołana śmiercią ukochanej osoby, utra-
tą majątku itp.) 1ub pośrednia, gdy znak uczuciowy z plus
zmieni się w minus. Miłość zmienia się w n.ienawiść. W tym
ostatnim przypadku sprawa komplikuje się o tyle, że do
obniżenia nastroju dołączają się uczucia negatywne (niena-
wiści), które depresję jeszcze pogłębiają.
Depresja reaktywna może być wywołana nagłym zachwia-
niem obrazu własnej osoby (autoportretu), np. przez utratę
dotychczasowej roli społecznej (utrata stanowiska, zagroże-
nie więzieniem, utrata majątku), przez ujemną ocenę otocze-
nia (potępienie społeczne, wyśmianie, ostracyzm), przez ujem-
ną ocenę własną (wyrzuty sumienia, poczcie winy, utrata
"własnego oblicza") .
Gdy człowiek trafia na nagłą, nie do przezw żenia prze-
szkodę w swym uporczywym dążeniu do ceu (przeszkoda
w realizacji postawy "nad"), wówczas może dojść do depre-

syjnego załamania. Na przykład wysokie podatki zmuszą
go do zamknięcia prowadzonego od lat zakładu rzemieślni-
i na czego. Brak rąk do pracy zmusza do sprzedania ojcowizny.
;enia Z powodu niechętnego nastawienia otoczenia lub trudności
trata tzw. "obiektywnych" nie może on zrealizować opracowanego
ęzie- planu itp.
?rze- Charakterystyczne dla depresji reaktywnych jest to, że
tak tematyka przeżyć chorego obraca się wokół urazowego pro-
czy ' blemu, trzyma się więc raczej teraźniejszości niż przeszłości. ;?
?lsza W depresjach endogennych często przeszłość (poczucie winy)
roz- staje się ciężarem przewyższającym siły chorego. Obraz de=
presji reaktywnej jest różnorodny, zależnie od głębokośći
?jąc, i i siły urazu oraz od typu osobowości chorego.
iicza ? W głębokich depresjach reaktywnych zw?kle konieczne
irym ' staje się zastosowanie leczenia somatycznego (duże dawki
bar- tymoleptyków i neuroleptyków, ewentualnie leczenie wstrzą-
;sno- sami elektrycznymi); natomiast w lżejszych depresjach wy-
ą to starczy na ogół psychoterapia, w której powinno się cho-
iowe remu pozwolić swobodnie wypowiadać na tematy najbar-
zą. dziej go dręczące, a więc związane z czynnikiem reaktyw-
iiotu ? nym, co z reguł? zmniejsza ładunek uczuć negatywnych.
sta- ? Z drugiej strony można otworzyć przed chorym możliwości .
zczu- ujrzenia- nowych perspektyw życiowych ("nie wszystko jest
Nych stracone").

Depresj,a cywilizacyjna
tym I
? do W ostatnich latach wiele uwagi poświęca się nerwicorodnym
iena- czynnikom współczesnej cywilizacii. Zagadnieniem tym zaj- .
mują się ludzie różnych specjalności - historycy kultury,
iwia~ socjologowie, psycholodzy, psychiatrzy, filozofowie itd. Ale
itratę ?? nawet niespecjalistę uderza dysproporcja między naukowo-
roże- ; -technicznymi osiągnięciami naszej cywilizacji a stopniem
ocze- ? zadowolenia z własnego życia. Jest to swoisty smutek speł- ? '
ijem- nionej baśni. Najśmielsze marzenia ludzkości ziściły się,
itrata ' a mimo to człowiek się nie cieszy, co więcej - jest nieza-
dowolony z tego, co stworzył, z czasów, w których żyje;
prze- czuje bezsens własnej egzystencji, tęskni za formami życia
;koda ? bardziej prymitywnymi i prostszymi, za powrotem do natury, .
epre- @; buntuje się przeciw czasom, w których żyje? nie widzi sensu swego życia, swej roli w tym, co go otacza, z zazdrością :
? patrzy na ludzi żyjących w bardziej pierwotnych formach
I? cywilizacyjnych, którzy potrafią cieszyć się życiem, szczerze
Isii śmiać się i bawić. A on sam, mimo wygód i wszelkich udo- ;
godnień, jakie przynosi współczesna cywilizacja, jest smutny,
znudzony, niezadowolony z siebie i otaczającego go świata,
' nie widzi możliwości poprawy, lęka się zagłady atomowej.
; Sk?d bierze się ten smętek naszej cywilizacji
? Bardzo trudno odpowiedzieć na pytanie od czego zależy
ludzkie szczęście i umiejętność cieszenia się życiem. Można
' @ jednak w przybliżeniu określić, jakie czynniki we współczes-
I7?
? nej cywilizacji wpływają n obni?enie nastroju. Trzy grupy
` czynników, jak się zdaje, należałoby tu wyróżnić, miano-
wicie te, które wpływają na wzrost uczuć negatywnych, te
które utrudniają realizację postawy "nad" (tendencji twór-
e,
czych) i t które paraliżują tendencję do rzutowania się
?, ? w przyszłości, nawet poza kres własnego życia (tendencje
? transcendentne).


' Lebensraum"
, .
? Glob ziemski staje się za mały. Ludziom jest za ciasno. I
? Oprócz wzrostu liczby ludności wiele innych czynników ;
N? @ wpływa na to zjawisko: urbanizacja, rozwój komunikacji, ,
?? powodujący, że człowiek bez ustanku styka się z wydarze-
@ ? niami w najbardziej odległych punktach kuIi ziemskiej, skom-
? plikowane stosunki wzajemnej zleżności, wynikające ze swo-
. istego rozwoju ekonomiczno-społecznego itd. Wymienione
' czynniki, a także wiele innych, wpływają na to, że człowiek
- wciąż potyka się o drugiego człowieka, że jest od niego
; zależny, że często mu drugi człowiek przeszkadza w realiza-
? cji jego planów. Czuje się jak w zatłoczonym autobusie czy
?; ' tramwaju, inni ludzie mu przeszkadzają i dlatego stają się
;! ; obojętni lub wręcz wrodzy.
??? Zobojętnienie na niedolę drugiego człowieka i wzajemna ?
?? wrogość w znacznej mierze wynikają z poczucia społecznej
" ? , ciasnoty. Uczucia negatywne powodują, że człowiek współ-
? czesny czuje się osamotniony - "samotny w tłumie" -
,b nie czuje więzi z innymi ludźmi, bo są mu i. głównie
r ?' , przeszkodą, postawa jego staje się coraz bar zi ? egocen-
t trycżna, gdyż trudno zajmować się tymi, których się nie lubi, "biorę" przeważa nad "daję", bo w tej ciasnocie trzeba
iach przede wszystkim walczyć, by samemu jakoś przetrwać.
?rze W terminologii etnograficznej taką postawę można by
udo- , określić jako antropoemetyczną, w przeciwieństwie do po-
itny, , ? stawy antropofagicznej. Ludożerca zjada drugiego człowieka,
iata, ? aby w ten sposób zdobyć jego cechy, i osiągnąć maksymal-
?j. ne z nim złączenie. Natomiast w postawie antropoemetycznej
wymiotuje się drugim człowiekiem, budzi on wstręt i chce .
? się być jak najdalej od niego.
leży Zagadnienie przestrzeni życiowej jest problemem istotnym
?żna w biologii. Każda żywa istota musi mieć określoną dla siebie
:zes~ przestrzeń życiową. Nie można drzewa hodować w doniczce,
rupy bo skarleje lub zginie. Wiele doświadczeń w ostatnich la-
ano- tach robiono nad zachowaniem się zwierząt, od najniższych
i, te do najwyższych form filogenetycznych, w warunkach zmniej-
?rór- szonej przestrzeni życiowej. Zwierzęta ginęły, przestawały ?
się ? się rozmnażać, występowły u nich perwersje seksualne, sta-
ncje wały się agresywne itp.
U człowieka przestrzeń życiowa nie jest t?lko pojęciem
konkretnym, tzn. nie chodzi tylko o to, ile metrów kwadr-
towych jest jego przydziałem; ważniejszą niewątpliwie rolę
odgrywa odczucie własnej prźestrzeni, tzn. odczucie swobody,
? , z jaką można się w otacza?ącym świecie poruszać. Poczucie '
?sno. ? swobody, nieskrępowania, w dużej mierze zależy od związ-
;ków ków uczuciowych z otoczeniem. Gdy człowiek jest w towa-
:acji, ; rzystwie osób, które lubi, czuje się swobodnie, jego prze- .
?rze- ? strzeń życiowa jest rozległa, może poruszać się w niej bez
eom- skrępowania, rozwinąć w pełni swą dynamikę życiową. Na-
swo- tomiast w niemiłym towarzystwie czuje się on skrępowany,
?ione jest smutny i znudzony, chce uciec od aktualnego otocze-
?viek @ nia.
iiego Poczucie swobody i nieskrępowania nie jest równoznaczne
?liza- ? z rzeczywistą przestrzenią życiową. Człowiek może mieć mało
czy przestrzeni dla siebie, a czuć się swobodnie, i na odwrót,
? się ? mieć jej dużo, a czuć się skrępowany (np. w cygańskim
namiocie i w pałacu królewskim). Dlatego należałoby wpro-
?mna ?? wadzić dwa pojęcia: przestrzeni rzeczywistej i przestrzeni
:znej przeżywanej. Przestrzeń rzeczywista nie zależy od aktualnych
spół- ? ; ? przeżyć danego człowieka - zawsze pozostaje ta sama,
natomiast przestrzeń przeżywana zmienia się zależnie od
v?rnie . ? charakteru jego przeżyć, a zwłaszcza od nastawienia uczu-
icen- ciowego do otoczenia.
nie ?, Gdy przeważają uczucia pozytywne, gdy świat otaczający przyciąga i człowiek chce się z nim złączyć, wówczas prze-
; strzeń przeżywana rozszerza się. Człowiek taki staje się ra-
? . dosny; a dynamika życiowa wzrasta, czuje się swobodny
i wolny, nic go nie krępuje. W zenicie postawy "do" ma on
, wrażenie, jakby roztapiał się w otaczającym świecie, jakby
' z nim tworzył jedność, znika granica oddzielająca "ja" od
otoczenia. Dążenie więc do złączenia się z otoczeniem wy-
r wołuje ekspresję przeżywanej przestrzeni życiowej prawdo-
podobnie na tej zasadzie, że przestrzenią tą staje się cały
świat otaczający.
Sytuacja przedstawia się przeciwnie, gdy przeważają uczu-
cia negatywne; wówczas świat otaczający odpycha, człowiek
chce go zniszczyć lub od niego uciec, zamyka się w sobie,
postawa autystyczna przeważa nad syntoniczną. Przeżywana
przestrzeń coraz bardziej się zacieśnia, człowiek ogranicza
swoje kontakty do osób, które go nie drażnią, osób takich
jest coraz mniej, w końcu zostaje sam, zamyka się W sobie,
czuje się samotny we wrogim tłumie. Wskutek zacieśniania
przeżywanej przestrzeni jego interakcja z otoczeniem słabnie,
' ? a tym samym słabnie dynamika życiowa, co wraz z uczu-
ciami negatywnymi wpływa na obniżenie nastroju.
@ Przestrzeń życiowa wyraźnie więc koreluje z uczuciami ży-
wionymi do otoczenia i z aktualnym nastrojem. Zwykle trud-
no określić, który z tych czynników jest pierwszy, co
jest prżyczyną, a co skutkiem, czy obniżony nastrój wy-
wołuje negatywne uczucia do otoczenia i zacieśnienie prze-
żywanej przestrzeni życiowej, czy zacieśnienie przestrzeni
życiowej wpływa na powstanie negatywnych uczuć do oto-
; czenia i na obniżenie nastroju.
, Potrzeba przestrzeni rzeczywistej jest związana z meta-
bolizmem energetycznym, a potrzeba przestrzeni przeżywa-
nej - z metabolizmem informacyjnym. Aby wymiana en.er-
getyczna mogła przebiegać prawidłowo, żywy ustrój musi
dysponować określoną przestrzenią rzeczywistą. Inaczej ginie
, on z głodu, a w przypadkach mniej jaskrawych jego roz-
wój ulega zahamowaniu. Narasta agresja i walka o prze-
' strzeń życiową, gdyż od niej zależy przeżycie. Natomiast
dla wymiany informacji z otoczeniem istotnym problemem
jest chęć zbliżenia się lub oddalenia od aktualnego środo-
wiska.
' Gdy przeważa postawa "od" otoczenia, wó?as automa-
' ? tycznie metabolizm informacyjny ulega redukc?i. Przy prze-
, vWadze postawy "do" staje się on bogatszy. Dlatego dla

?ze- metabolizmu informacYjnego ważniejsza jest przestrzeń prze-
ra- żywana niż rzeczywista. Ponieważ u człowieka metabolizm
informacyjny zdaje si? przeważać nad metabolizmem ener-
i on , getycznym, ważniejsza dla niego jest przestrzeń przeży-
wana. Człowiek nie tyle winien bać się przeludnienia na -
od ? ziemskim globie, co własnych uczuć lęku i nienawiści, pro-
wy- ? wadzących z reguły do ograniczenia jego przestrzeni prze-
rrdo- ; żywanej.
cały

czu- "Niestrawność" psychiczna
?iek@ i niemożność realizacji siebie
ibie,
rana Człowiek współczesny nie może narzekać na brak pożywki
iicza dla swego metabolizmu informacyjnego. W żadnym chyba .
kich okresie historycznym czasy nie były tak ciekawe, rozwój
?bie, wiedzy o świecie nie był tak dynamiczny. A mimo to ?
ania czuje się on często znudzony, odczuwa wewnętrzną pustkę,
bnie, cierpi na niestrawność psychiczną, wynikającą z niemożności -
iczu- wchłonięcia nadmiaru informacji, marzy o tym, by żyć w in-
nym, bardziej prymitywnym kręgu kulturowym czy w innej
' ? epoce. Słowem nże wykazuje własnych możliwości wymiany
trud- informacyjnej ze swym środowiskiem z powodu negatyw-
, co nego nastawienia do niego. W skrajnych wypadkach odurza
się środkami narkotycznymi lub halucynogennymi, aby przy= ?
prze- najmniej na chwilę przerwać metabolizm informacyjny z wro-
rzeni gim dla niego światem otaczającym.
@oto- Nie ma idealnego modelu kultury i porównując różne
rodzaje wzorców kulturowych trudno nawet określić, który
?eta- z nich jest lepszy i który zapewnia lepszy rozwój jednostek:
? Można jednak w sposób raczej ogólny przedstawić warunki,
ener- jakie powinien spełniać model kulturowy, by zapewnić ma-. ?
musi ksimum rozwoju jednostce.
ginie Wyżej omówiono zagadnienie przeżywańej przestrzeni ży-
roz- ciowej, drugim z kolei warunkiem jest problem możliwości
prze- realizacji postawy "nad". Postawa ta może być traktowana
naiast jako swoiście ludzka. Rozwój kory mózgowej u człowieka @;
? stwarza u niego znacznie większe niż w świecie zwierzęcym
rodo- możliwości wytwarzania wciąż nowych struktur czynnościo-
wych. Jeśli zwierzętom wystarcza w zupełności środowisko
toma- rzeczywiste i metabolizm informacyjny może w nim być
prze- całkowicie zaspokojony, to u człowieka występuje zawsze
i dla _ pewien niedosyt, za mało mu jest tego, co jest, chciałby
~;:
35
Xn
:t r?
i : i

świat zmieniać, narzucać mu własne struktury czynnościo-
we.
; Nawet u ludzi najbardziej syntonicznyćh (cyklotymików
według Kretschmera) postawa konkretna w sensie zrośnięcia
? z otoczeniem nie jest wystarczająca. Natomiast u zwierząt
postawa konkretna w zupełności wyczerpuje możliwości ich
układu nerwowego; u człowieka obok niej choćby w śladzie
istnieje postawa abstrakcyjna. Postawa ta zapewnia nieogra-
niczone możliwości w sensie tworzenia@ wciąź nowych struk-
tur czynnościowych; człowiek może bez końca marzyć, pla-
nować, stwarzać nowe koncepcje.
Problem sprowadza się do tego, w jakim stopniu środo- i
wisko umożliwia realizację tworzonych wciąż struktur czyn- ?
nościowych, w jakim stopniu pozwala ono na przejście od
. postawy abstrakcyjnej do konkretnej. Człowiek nie może
żyć jak zwierzęta tylko w postawie konkretnej, ale też
nie może żyć wyłącznie w postawie abstrakcyjnej. Musi t
@ ? on - podobnie jak świat zwierzęcy i roślinny - wzrastać !
razem ze swoim środovviskiem (concrescere). Może się wpraw-
dzie od niego oderwać, czego nie potrafią zwierzęta -
abstrahere - ale to oderwanie nie może być całkowite. Do-
? piero realizacja tworzonych wciąż w układzie nerwowym
struktur czynnościowych daje człowiekowi poczucie rzeczy-
wistości, bez niej życie byłoby czymś na pograniczu marze-
nia i snu.
Człowiek sprawdza się w czynie. Bez możliwości zrealizo- ,
wania swych marzeń i planów zatraciłby on pocz?cie własnej
rzeczywistości. Jednocześnie poczucie rzeczywistości i ota-
cżającego świata byłoby coraz słabsze, gdyż poczucie to
tworzy się w oporze, ?aki stawia o?oczenie w trakcie reali-
zowania struktur czvnnościowych.
Otoczenie, które nie pozwala na realizację własnych pla-
nów i marzeń, staje się światem obcym, wrogim, niezrozu-
miałym. ?Dochodzi do tego, że świat ten zatraca swoją
realność, przypomina bardziej film niż rzeczywistość, przyj-
muje się wobec niego postawę konsumpcyjną, obserwatora,
gdyż nie można w nim niczego zdziałać. Model kulturowy,
który nie zezwala na realizację postawy "nad", hamuje
rozwój człowieka, gdyż człowiek rozwija się w stałej inter- ,
akcji z otoczeniem, rozwija się dzięki temu, że zmienia
otoczenie i sam przez nie jest zmieniany.
Wiele czynników wpływa na to, że owiek we wspó?- ?
czesnej cywiliżacji nie może przyjąć postawy aktywnej, że ;

?6


"? :: .









? "?= !I
?' : '?


, ,?

? coraz bardziej jest w niej skazany na postawę konsumpcyj- %
; ną. Skomplikowanie się stosunków ekonomiczno-społecznych
!? sprawia, że otoczenie współczesnego człowieka stawia opór
? nie do przezwyciężenia i zmusza go tym samym do rezygna-
; cji z chęci realizowania swej postawy "nad".


, Antytradycyjność i antytranscendentyzm

Bogactwo potencjalnych struktur czynnościowych, j akimi
człowiek dysponuje, sprawia, że nie mieści się on w aktual- ~
nym "tu i teraz" (postawa konkretna), lecz sięga on nawet
poza kres własnego życia, zarówno w przeszłości, jak i przy-
szłości. Z sięganiem w przeszłość jest związane jego dzie-
dzictwo kulturowe. Wchodzi on w gotowe wzory, zacho-
wania się i przeżywania, dzięki czemu uzyskuje bez włas-
nego wysiłku gotowy porządek nie mniej ważny, niż porzą-
dek biologiczny przekazany mu genetycznie.
Z sięganiem w przyszłość wiąże się transcendentna natura
człowieka, nadzieja, że z jego śmiercią nie wszystko się
kończy ("non omnis moriar"), że porządek, który stworzył, !
? sięga dalej niż jego życie. Porządek ten staje się jakby _
mitem, który nadaje sens życiu i śmierci. Zdarza się bo- ::
wiem -- i to nie tak rzadko - że dla tego mitu poświęca ?
się własne życie.
; Patrząc na rozwój kultury odnosi się wrażenie, że to, co ??
naprawdę w niej wielkie i co przez wieki przetrwało, nie ??
wiąz?ło się z konkretami życia, lecz właśnie wyni- -?j
kało z transcendentnych tęsknot, nieraz absurdalnych. Cóż i
bowiem człowiekowi dawało wznoszenie piramid, budowanie
świątyń, wspaniałych rzeźb, mozolne tworzenie witraży, któ-
rych nawet z bliska obejrzeć później nie było można itd.?
Olbrzymi wysiłek twórców nie był związany z konkretnymi
celami, z tym, co użytkowe i co bezpośrednio zaspokaja
potrzeby człowieka. To, co naprawdę wielkie, nie mieściło
się w konkretnej postawie wobec życia; co więcej, było
nawet czymś bezosobowym, bez praktycznego znaczenia, hoł-
dem dla absurdu, mitu, dla nieoznaczonego.
. Człowiek tu wyraźnie przekraczał granice własnego życia,
swoje "stąd dotąd", sięgał daleko w pzzeszłość i w przy-
szłość. Teń transcendentny charakter kultury nie był bez
? znaczenia dla indywidualnego życia człowieka, nadawał on
temu życiu jakiś sens, choćby idea porządkująca to życie
cie bezsensu
kończy, ucz1
sam w sobie była bez sensu. Istotny był tu moment wiary:
wiara działa? na ustrój mobilizująco i to nie tylko w aspek-
? cie psychicznym, lecz też fizyćznym. Wiadomo, jak efek- jak wewnątr
tywność środków leczniczych w znacznej mierze zależy od powstaniem
nych niż te,
kowi bowie:
pokładanej w nich wiary (placebo effect).
W s choterapii poza wiarą w lekarza niemałą rolę od-
grywa wiara w określony mit o człowieku, który dany kie- i w chaosie
mit nieraz bE
rzenia "fałsz
runek psychoterapeutyczny propaguje. Człowiek, który wie-
rzy, ma więcej dynamiki życiowej niż ten, który w nic
nie wierzy. Poza działaniem aktywującym wiara ma dzia- bezpieczeńst?
Problem r
?I
realizacji ten
łanie porządkujące. Stwarza ona określoną hierarchię war-
tości, dzięki której człowiek może łatwiej uporządkować
w człowieku,
naszej kultul
swą wymianę informacji z otoczeniem.
W świecie zwierzęcym wymiana ta jest znacznie bardziej
skąpa niż u człowieka. Wystarcza w zupełności biologiczna sób będzie c
hierarchia wartości. Tylko te informacje są przyjmowane zany i w jak
z otoczenia, które mają określone biologiczne zriaczenie, wa nasza ku
i tylko te struktury czynnościowe tworzą się i są realizo- odbija się n
wane, tj. stają się informacjami dla ,otoczenia; które odgry- życiem i rozv
? wają biologiczną rolę dla ustroju. Metabolizm informacyjny Zob. poz. 13i
ćzłowieka jest znacznie bogatszy niż jego potrzeby biolo-
giczne, toteż biologiczna hierarchia wartości juź nie wy-
_ starcza.
Człowiek pozbawiony wzorców kulturowych zgubiłby się
w chaosie informacji do niego docierających i w chaosie
własnych możliwości tworzenia struktur czynnościowych. Ten
problem zagubienia się i chaosu w formie patologicznej wy-
stępuje w schizofrenii. Mity kulturowe dzięki swemu ładun-
kowi emocjonalnemu (wiara) odgrywają ważną rolę jako
swoiste systemy hierarchii wartości, dzięki którym porządkuje
się metabolizni informa?cyjny. Jedną z charakterystycznych
cech człowieka naszej cywilizacji jest brak wiary: nawet
gdy jest on człowiekiem wierzącym, to często wybiera on
sam dany mit, aby dzięki temu w jakiś sposób uporządkować
swoje życie i nadać mu głębszy sens. Tymczasem wiary
nie można wybrać, musi być ona dana, gdyż zasadniczym
elementem wiary jest jej składnik uczuciowy, a uczuć nie
można wybierać, przychodzą i odchodzą same.
Zmierzch mitów powoduje, że człowiek współczesny jest
' zdany na siebie, odczuwa bardziej swą samotność niż czło-
wiek innych kręgów kulturowych. Sam mus orządkować
swoje życie i nadawać mu określony sens, ae pod jego
wysiłkami w tym kierunku często kryje się niewiara, poczu-

?8






?. ?M

cie bezsensu życia, świadomość, że ze śmiercią wszystko się :?
kończy, uczucie chaosu panującego zarówno na zewnątrz,
jak wewnątrz, w nim samym. Zmierzch mitów grozi zawsze
powstaniem nowych, nierzadko znacznie bardziej absurdal- ?
nych niż te, które miały wielowiekową tradycję. Czło?vie-
kowi bowiem trudno żyć w całkowitym agnostycyzmie
i w chaosie, toteż łatwo może on ulec "olśnieniu" przez
mit nieraz bezsensowny i nawet zbrodniczy. Możliwość uwie- ,
rzenia "fałszywym prorokom" jest może największym rtie-
bezpieczeństwem współczesnej kultury.
Problem rozładowania uczuć negatywnych, umożliwienia
realizacji tendencji twórczych i transcendentnych, tkwiących
w człowieku, jest, jak się zdaje, najważniejszym problemem
naszej kultury. Na razie nie można przewidżieć, w jaki spo-
sób będzie on rozwiązany, ale od tego, czy będzie rozwią-
zany i w jaki sposób, zależy wyjście z kryzysu, jaki przeży- ?
wa nasza kultura. Kryzys ten, jak starano się tu wykazać,
odbija się na życiu jednostek, nie pozwala im cieszyć się
życiem i rozwinąć w pełni ich energii życiowej.
KO LO RYT .




Gama uczuć

Smutek

Jeśli przedstawienie świata przeżyć chorego na schizofrenię
jest trudne wskutek tego, że są one często bardzo odległe
od zwykłych ludzkich przeżyć, to w depresji trudność opisu ,
, sprowadza się do ciemnego kolorytu, który wszystko prze-
słania i nie pozwala nieraz niczego poza smutkiem i lę-
kiem ujrzeć. Obowiązkiem psychiatry jednak jest próbować '
wejść w tę depresyjną ciemność, a gdy oczy przyzwyczają ?
się do niej, może on ujrzeć to, czego w pierwszej chwili
nie był w stanie spostrzec.
Zmiana kolorytu stanowi bez wątpienia istotę cierpienia.
Najlepiej uwidacznia się ten fakt w cyklofrenii, w której
z nieznanych nam dotychczas powodów zmienia się dynamika
życiowa, a z nią nastrój, czyli koloryt życia. Widząc tego ;
samego człowieka w fazie depresji, a później w fazie manii,
odnosimy często wrażenie, że są to inni ludzie, tak bardzo ?
zmiana nastroju zmienia całego człowieka.
Aby zrozumieć, jak bardzo obraz świata zmienia się pod
wpływem nastroju, zwłaszcza patologicznych jego wahań,
warto porównać ze sobą obrazy Goyi: jedne malowane w po- ?
godnym nastroju, pełne słońca, barw, o pogodnej tematyce, ? ;
; przedstawiające zabawy ludowe,-winobranie, tańce; drugie ?
@ niezwykle ponure, pełne koszmarnych potworów, scen okrut-
nych i obrzydliwych, w ciemnych kolorach, przerażające
swym nagromadzeniem brzydoty życia i jego okrucieństwa
("Caprichos") .
W innych formach depresji (tj. poza cyklofrenią) inne ele-
menty przeżyć chorego mogą wysuwać się na plan pierwszy,
np. agresja do otoczenia i do samego siebie, tęsknota za
utraconą osobą, brak perspektyw na przyszłość, bezradność
itp.; wydaje się jednak, że nawet w tyc ypadkach zmia-
? na kolorytu jest sprawą najistotniejszą.

80

ł ? . I



s ??






; ';i??

:;

: ; ?r?'E

W depresjach koloryt waha się od szrości do czerni. !
' Od intensywności czerni zależy; czy depresja mieści się =;
jeszcze w granicach "małej psychiatrii", tzn. czy traktowana ::,
jest jako nerwica, czy jest już psychozą depresyjną. Roz-
różnienie to jest trudne i często arbitralne. Zależnie od tejże ?
intensywności zmienia się struktura i tematyka ?wiata prze-
żyć.
W przeciwieństwie do ostrej schizofrenii, w której gama ?
uczuć jest niezmiernie bogata i zaskakuje swoją niezwy- . ?
kłością, w depresji jest ona uboga. W zasadzie sprowadza ?
się do trzech "barw" uczuciowych: smutku, uczucia ciężkości . '
?izofrenię oraz lęku i agresji.
i odległe
>ść o?isu
?ko prze- Ciężkość (zahamowanie)
em i lę-
>róbować , Obniżenie dynamiki życiowej zewnętrznie objawia się jako .
zwyczają zahmowanie. Najpierw ulegają zahamowaniu czynności
ej chwili ustroju najdelikatniejsze i wymagające najwię@kszego wysiłku, .
. tj. zwią2ane ze świadomą decyzją. Każda decyzja prze- ?',
ierpienia. rasta siły chorego. W miarę pogłębiania się depresji za-
? której hamowaniu ulegają procesy kojarzenia, pamięci, spostrze-
?ynamika gania - choremu trudno skupić myśli, nie potrafi rozwiązać
lząc tego najprostszych problemów: "Dni moje przeminęły, my?li moje
:ie manii, rozerwane są i trapią serce moje" (Księga Joba, 1?:11).
? bardzo Jego mowa też staje się zahamowana, a nawet wystąpić
może całkowity mutyzm (chory w ogóle przestaje mówić).
i się pod Ruchy stają się zwolnione, skąpe, ciężkie. Siła ciężkości zwy-
? wahań, cięża nad działaniem mięśni antygrawitacyjnych - ?kąciki
?ne w po- oczu i ust opadają ku dołowi, sylwetka ciała jest zgarbiona;
tematyce, ? przeciwnie, w nastroju podwyższonym - sila mięśni anty-
e; drugie grawitacyjnych góruje nad siłą ciężkości. Zahamowanie obej-
en okrut- muje w końcu wiele czynności wegetatywnych. Przechocizi
:eraźające ono w niepokój ruchowy, a nawet podniecenie, gdy silna
?cieństwa jest domieszka uczuć lęku i agresji (depressio agitata).
Subiektywnym wyrazem zahamowania jest uczucie ciężkoś- @
inne ele- ci. Niekiedy chory ma zupełnie realne wrażenie, że ciężar
pierwszy, jego ciała znacznie się powiększył. Subiektywne uczucie
;knota za ciężaru ciała wyraźnie koreluje z nastrojem. Człowiek we-
ezradność soły czuje się lekki, choćby w rzeczywistości ważył sporo. '
ach zmia- Obiektywnie też ruchy jego są lekkie. Człowiek smutny
czuje się ciężki, mimo że może wykazywać niedowagę, a ?ru=
?chy jego są ciężkie. Nie jest wykluczone, że współczesna
6 - Melnncholia

- M

moda na odchudzanie się jest w pewnej mierze 'związana
z ogólnym obniżeniem nastroju ("witaj smutku").
Uczucie ciężkości może ograniczyć się do jednej części
ciała, np. "ciężko mi na sercu", "mam ciężką głowę", "mam '
ciężką rękę" itp. Uczucie ciężaru ciała jest odwrotnie pro-
' porcjonalne do szybkości tworzenia struktur czynnościowych.
"Ciężka" ręka - to taka, która porusza się wolno i nie-
' wiele ma możliwości wykonywania skomplikowanych ru-
? ' chów. Przeciwnie, "lekka" ręka - to taka, której różne, naj-
; bardziej nawet skomplikowane czynności przychodzą z ła-
: twością. Głowa jest "ciężka", gdy wciąż myśli się o jednym
, i nie można rozwiązać jakiegoś problemu. A "lekka", gdy
? myśli łatwo powstają i przeskakują z tematu na temat. Na
ś sercu jest "ciężko", gdy uczucia zalegają, nie można się
ich pozbyć.
Brak odpowiednich badań nie pozwala nam stwierdzić, jak
działa nagłe obniżenie ciężaru ciała (np. stan nieważkości)
na nastrój i dynamikę życiową (możliwe, że medycyna ko-
smonautyczna dysponuje takimi obserwacjami). Należałoby
' przypuszczać, że jest to działanie raczej euforyzujące (po-
prawa nastroju i wzrost energii życiowej). Niewątpliwie
? w pewnej mierze tak działały popularne w ubiegłym stu-
leciu "centryfugi", stosowane z zapałem i niemałym okru-
cieństwem w leczeniu chorób psychicznych, zwłaszcza tak
,? zwanej wówczas powszechnie melancholii. Na karuzeli lu-
:; dzie zazwyczaj czują się młodsi i weselsi. Działanie siły od-
; środkowej zmniejsza ciężar ciała.


Lęk i agresja

'; Gdy smutek jest głęboki, prawie zawsze towarzyszy mu lęk.
Jest to zrozumiałe, gdyż ciemności często lęk towarzyszy;
? _ im ciemność większa, tym i lęk większy. Najczęściej bywa
to lęk nieokreślony. Chory sam nie wie, czego się boi, ale
czuje, że coś m zagraża, że coś strasznego spotka zarówno
_ jego, jak i najbliższych. W lęku tym istotny jest elem?ent
9 oczekiwania.
? Człowiek musi rzutować się w przyszłość; zarówno jego
ustrój, jak też ustroje wszystkich żywych istot w ten sposób
? _ są skonstruowane, że zawierają w swej kturze czas
i przeszły i czas przyszły. Klasycznym przy a em tego ro-
dzaju struktury jest genetyczny układ sterujący. Dlatego

, 82










9 ??i
; ?'j99
"?? I
4

i?i;j



=fi


:k?

gdy w depresji zamyka się przyszłość ciemną ścianą i nie
można już widzieć własnej przyszłości, bo wszystko stało
się ciemne, godzi to w podstawowe prawo życia, że życie
to nie tylko teraźniejszość i przeszłość, ale przede wszystkim
przyszłość i to naruszenie prawa życia jest chyba źródłem
lęku. W genezie swej byłby to więc lęk biologiczny.
Gdy depresja jest słabsza, wówczas nad lękiem przeważać
zaczyna agresja. Uczucia te, jak wiadomo, idą zazwyczaj
w parze, ale agresja wymaga więcej dynamiki życiowej
niż lęk, toteż łatwiej występuje przy słabszym nasileniu de-
presji. Agresja w depresji przejawia się najczęściej w for-
mie autoagresji - nienawiści do samego siebie, chęci samo-
unicestwienia. Tu też odgrywa rolę gradient dynamiki ży-
ciowej; większej energii wymaga skierowanie agresji na ze-
wnątrz niż do wewnątrz.
Agresja skierowana na zewnątrz przybiera najczęściej for-
mę niechęci do całego świata. Świat staje się odpychający,
każdy z nim kontakt jest bolesny, chętnie by się od niego
uciekło, zaszyło gdzieś w ciemnym kącie. Niekiedy ta nie-
chęć do otaczającego świata jest najsilniejsza w rannych
godzinach, gdy przed chorym stoi perspektywa całego dnia
kontaktu z rzeczywistością.
Zależnie od tego, w jakim nasileniu poszczególne "barwy"
depresyjnego koloru mieszają się ze sobą, powstają od-
mienne obrazy zespołów objawowych. Może więc przeważać
smutek lub zahamowanie, rozdrażnienie, niepokój, lęk itp.
Kielholtz rozróżnia aż 9 różnych depresyjnych zespołów
objawowych: apatyczny, lękowo-gresywny, stuporu lękowo-
-depresyjnego, hipochondryczny, neurasteniczny (hiperste-
tyczno-asteniczny, tj. przewrażliwienie z osłabieniem) z dy-
stonią wegetatywną, fobijno-anakastyczny, urojeniowo-rozko-
jarzeniowy, amnestyczny i wreszcie o innych, nieokreślo-
nych tu objawach. Postawienie dokładnego rozpoznania ob-
? jawowego jest pomocne w wyborze odpowiedniego środka
antydepresyjnego. Jedne leki działają bowiem bardziej na
nastrój, inne na zahamowanie, a inne wreszcie na uczuc?e
lęku i agresji.

Potępienie smutku

Fakt, że smutek nierzadko chodzi w parze z tłumioną agresją,
prawdopodobnie wpływa na formowanie się negatywnego na-
stawienia otoczenia do ludzi smutnych. Najwyraźniej fakt
83

ł -? '
-it
R'
i I
5 ?
ten uwidacznia się w kulturze amerykańskiej w której dość
rygorystycznie obowiązuje zasada keep smiling i maska
uśmiechu jest warunkiem powodzenia w kontaktach społecz-
nych. Człowiek wesoły jest człowiekiem dobrym, a człowiek
smutny złym. Przypominają się słowa Zacchiasa (wiek
??? XVII), prywatnego lekarza papieża Innocentego X: gaudet
? humore melanchvlica daemon ("cieszy się diabeł z melan-
?? cholii") lub św. Teresy: "u niektórych ludzi nad melancholią
panuje szatan i w ten sposób przyciąga ich do siebie" (wg
Zilborga):
Istnieje zapewne ogólna prawidłowość życia emocjonal-
nego, polegająca na tym, że w kolorycie jasnym przeważają
? uczueia pozytywne, a w ciemnym - negatywne. Gdy czło-
? wiek jest wesoły, wówczas świat i ludzie wydają mu się
piękni, darzy ich życzliwością, a nawet miłością, a gdy
smutny - uczucia jego zmieniają swój smak, Istnieje tu
? wyraźna korelacja między uczuciami a nastrojami. Gdy prze-
ważają uczucia pozytywne, nastrój staje się pogodny, a gdy
? negatywne - pochmurny. Ustalenie, co występuje najpierw,
? czy zmiana nastroju, czy zmiana nastawienia uczuciowego
do otoczenia, jest często niemożliwe.
Ocena moralna otoczenia nie jest jednakowa, jeśli chodzi
o uczucia i nastroje. Za negatywne nastawienie uczuciowe
do otoczenia, otoczenie potępia danego człowieka. Jest to
rodzaj samoobrony: "jeśli@nas nie kochasz, jesteś zły". W ten
śposób grupa społeczna dąży do wzmocnienia więzi uczucio-
wych. Uczucia negatywne, które więzie te osłabiają, są
z miejsca potępiane.
Natómiast nastrój obniżony spotyka się na ogól ze współ-
czuciem otoczenia: "jeste? smutny, co ci jest, czy nie jesteś
,? ? - chory?" Świadomość jednak korelacji, jaka zachodzi między
' nastawieniami uczuciowymi a nastrojami, powoduje, że oce-
? na moralna może przenieść się też na nastrój - wówczas
smutek staje się "stygmatem szatana". Nie we wszystkich
kręgach kulturowych istnieje negatywne nastawienie do smut-
ku; często jest on atrybutem mądrości, głębi, natchnienia
itp.
Zob. poz. 365, 335, 599, ?36.






84







:? ?,?&








??iN?







;ILC
?= '%??

Korelacja uczuciowo-nastrojowa

Co pierwotne

W praktyce psychiatrycznej. zagadnienie korelacji międ?,y
nastrojami a uczuciami sprawia nieraz niemałe trudności.
Trzeba bowiem niejednokrotnie rozstrzygnąć, co jest pier--
. wotne: zmiana uczuć, czy zmiana nastroju? a to - jak wyźej
zaznaczono - nie jest zawsze możliwe. Od rozstrzygnięćia
tej alternatywy zależy metoda postępowania z chorym. Gdy
przyczyną nastroju są negatywne nastawienia uczuciowe,
leczenie winno koncentrować się na rozładowaniu tychże
uczuć i zmianie postaw uczuciowych. Natomiast gdy pier-
wotną sprawą jest zmiana nastroju, wówczas najłatwiej za
pomocą środków chemicznych uzyskać jego poprawę.
Korelacja uczuciowo-nastrojowa wiąże się z zagadnieniem
etiologii nastroju. Jeśli bowiem nastrój jest subiektywnym
wyrazem dynamiki życiowej i tym samym najbardziej wiąże
się z wewnętrznym (endogennym) stanem ustroju, to uczućia
śą subiektywnym wyrazem zasadniczej postawy wobec ota-
czającego świata, a wtórnie - wobec samego siebie i tym
samym bardziej są zależne od relacji ustroju ze światem ota-
czającym (są bardziej egzogenne).
. Wahania nastroju mają swój własny endogenny rytm, nie-
zależny lub zależny tylko w stopniu nieznacznym od śro-
dowiska. Na ogół, jak już wspomniano, trudno jest oddzielić
od siebie dwa nurty etiologiczne wahań nastroju: endogenny
i egzogenny. Zmiana nastroju jest subiektywnym wyrazem
tego wszystkiego, co dzieje się wewnątrz ustroju i w jego
zasadniczych relacjach z otoczeniem. Ta skomplikowana cał-
ka niełatwo daje się rozbić na swe składowe. Dlatego Qd-
powiedź na tak częste pytanie: "dlaczego jesteś smutny" jest
nieraz wręcz niemożliwa, a jeśli daje się na to trudne py-
tanie odpowiedź, jest ona nierzadko sztuczną, ad hoc, kón=
strukcją etiologiczną.
Oddzielanie nastroju od uczucia jest czymś sztucznym. Le-
piej określać te dwa pojęcia wspólnym mianem kolorytu
emocjonalnego. Niezależnie od genezy depresji jej cechą za-
sadniczą jest ciemny koloryt. Ciemność panuje zarówno na
? żewnątrz, jak wewnątrz. Zarówno świat otaczający staje się
' , mroczrly, - jak chory sam dla siebie w czarnych kolorach się
przedstawia.

85
.,

I?t I ? ? A C? I A
Ciemność

Rytm dnia i nocy

Czym jest ciemność? Z biologicznego punktu widzenia ciem-
ność jest antytezą życia. Życie na naszej planecie wiąże się
bowiem ze Sł@ońcem. Z niego rośliny czerpią enErgię potrzeb-
z ili ną do życia i z kolei same stają się źródłem energii dla
? ińnych żywych istot. W świecie zwierzęcym słońce jest
koniecznym warunkiem aktywności życiowej i wzrostu. Ist-
t " 'IIf? nieją wprawdzie zwierzęta, których aktywność wzrasta w no-
cy lub które żyją stale w ciemności, na ogół jednak rytm
?;d snu i czuwania wyraźnie związany jest z rytmem dnia
i nocy.
W psychice ludzkiej rytm dnia i nocy nie wiąże się tylko
z zasadniczym rytmem biologicznego czuwania i @snu, @lecz
też z innym stosunkiem do rzeczywistości. W świetle sło-
: necznym rzeczywistość jest jasna, racjonalna, związki z nią
udaje się kształtować w logiczne struktury. W nocy staje
się ona ciemna, budzi nieraz grozę, pustkę ciemności wy-
pełniają twory własnej fantazji i uczuć, stosunek do niej
jest przede wszystkim irracjonalny. Może najtrafniej oba
stosunki do rzeczywistości określił Nietzsche, mówiąć
o dwóch nurtach w kulturze: apollińskim i dionizyjskim.
Z psychoanalitycznego punktu widzenia noc jest domeną nie-
świadomego, a dzień - świadomego.


Przestrzeń psychotyczna

Cechą ciemności jest to, że znikają kolory i zacierają się
kontury rzeczywistości. Jej miejsce ? zajmuje ciemna pustka,
ale natura horret ?acuum (natura nie znosi próżni) - ciem-
n'ość zapełnia się tworami świata wewnętrznego. Przestrzeń
ciemna jest dlatego zawsze przestrzenią psychotyczną, że
w nią rzutuje się to, co tkwi w głębi człowieka i .staje się
jego nierzeczywistą rzeczywistością.
Przykładem takiej fizjologicznej psychozy jest marzenie
senne. Stopień odejścia od rzeczywistości jest proporcjonalny
do nasilenia ciemności. W mroku kontury prze tów się
zmieniają, przeważnie ulegają wyolbrzymieniu; w ca kowitej
ciemności tworzą się już całkiem nowe formy, często nic
r
86

z rzeczywistością nie mające wspólnego. Analogiczne zja-
wisko możn? obserwować w depresji; w lżejszych depresjach
drobne kłopoty ulegają patologicznemu wyoIbrzymieniu,
w głębokich tworzą się już chorobliwe konstrukcje, nie ma-?
jące często nic wspólnego ze stanem rzeczywistym.
Od stopnia nasilenia czerni kolorytu zależy granica mię-
dzy nerwicą a psychozą. Mrok depresyjny mieści się jeszcze
na poziomie nerwicy, całkowita ciemność depresji jest już
psychozą. W depresjach psychotycznych chory rzutuje
w ciemną przestrzeń swe tajone lęki, agresje, poczucia winy
itd. Przestrzeń ta zapełnia się psychotycznymi tworami. Róż-
nica między przestrzenią psychotyczną w schizofrenii a prze-
strzenią psychotyczną w depresji sprowadza się, jak się
wydaje, do problemu dynamiki życiowej.
W depresji dynamika życiowa ulega osłabieniu. Gaśnie pęd
do życia, wszystko wokół i w środku zaciemnia się, kresem
jest ciemność śmierci. W schizofrenii, zwłaszcza na początku
procesu, dynamika życiowa często wzrasta do patologicznych
wymiarów. Jest to ciemność burzy, rozjaśniana błyskawicami
olśnień, stanów ekstatycznych itd. Ciemność powstaje tu na


jak w schizofrenii, lub zaburzeń świadomości, tj. zaburzeń
rytmu dnia i ?nocy, jak w zespołach psychoorganicznych
i w padaczce.
Człowiek normalnie wchodzi w ciemność tego typu w cza-
sie snu. Wówczas też odcina się on od rzeczywistości;
wprawdzie jego wymiana energetyczno-informacyjna spada
w tym okresie do minimum; jednak dynamika życiowa nie
opada, w każdym razie nie opada w stopniu tak wyraźnym,
jak w depresji. Przeżycia doznawane podczas snu, np. sny
się natury seksualnej, agresywnej, lękowej itd. świadczą nawet
ka, o wzroście tej dynamiki.
?m-
ceń
że Samotność nocy i wspólnota dnia
się
Przeżycia dnia są jakby ujęte w karby określonych norm;
to, co do nich nie jest dostosowane, ulega na ogół stłumie-
niu. Jasność dnia jest jasnością określonego porządku, po-
rządku wspólnego wszystkim ludziom, słońce bowiem wszyst-
kim świeci. Koinos kosn?.os ("wspólny świat") powstać ?ógł
: jedynie w słonecznym świetle dnia. Bo w nocy odsłania się

83
ć ?'

i I

,I ?/

to, co w człowieku najbardziej intymne i własne - jego
@ pożądania, lęki, ekstazy, nienawiście itd. Noc. jest samotna,
dzień jest kolektywny. Dlatego nurt dionizyjski jest bardziej
dynamiczny i oryginalny niż nurt apolliński. Noc ma w sobie
cóś z szału, coś z nieprzewidzianego, jest w niej zetknięcie
się z kresem wszystkiego, zespolenie z ciemnością, ze śmier-
ci z rzedmiotem miłości. Dzi ki temu zes oleniu ucieka
ą, p ę p
się od skrajnej samotności, którą w nocy szczególnie silnie
się odczuwa.
Gdy nasilenie depresji jest słabe, gdy panuje mrok, ale
nte pełna ciemność, wówczas utrzymuje się jeszcz? struktura
i- tematyka dnia i takie depresje odbierane. są przez otocze-
nie jako nerwicowe. Cierpiący na nie ludzie mieszczą się
jeszcze w granicach wspólnego świata, w którym dla wszy-
stkich świeci to samo słońce. Natomiast gdy panuje noc,
wówczas świat chorego przestaje być wspólnym światem,
staje się światem samotnym, intymnym, w któryni rządzą
już inne prawa, w którym odsłania się nieświadome, w któ-
rym nie ma już łączności z innymi ludźmi, jak tylko przez
akt ekstazy miłosnej lub skrajnej agresji.


Fizjologiczne mechanizmy obu rytmów
(snu -czuwania i dynamiki życiowej)
Rytm dnia i nocy jest zasadniczym rytmem życia na naszej
planecie, według niego układa się rytm metabolizmu ener-
g?tyczno-informacyjnego ze środowiskiem i z nim przeplata
się rytm dynamiki życiowej (rytm pór roku), od którego
zależy zasadniczy koloryt emocjonalny przeżyć człowiek.
Mimo intensywnych badań nie wiemy jeszcze, od jakich me-
ehanizmów biochemicznych i neurofizjologicznych zależą te
dwa podstawowe rytmy życia ludzkiego - rytm snu i czu-
wania oraz rytm dynamiki życiowej.
Wiele wskazuje na to, że u człowieka i u zwierząt wyż-
szych rytm snu i czuwania jest sterowany przez twór siat-
kowaty (formatio retic?laris), a rytm dynamiki życiowej -
przez międzymózgo?niie, zw łaszcza przez podwzgórze, o? ar
przez węchomózgowie. Badania bioc?emiczne pozwalają roz-
różnić substancje działające hamująco lub p?dzająco na
przewodnictwo w synapsach nerwowych. Co się tyczy ogól-
. , nego działania tych substancji, to mogą one zwiększyć dy-
88









3 I?

lV
, ;
a? .
,9
: 3

: ?
' 'Ir

n?amikę życiową i tym samym poprawiać nastrój (tymoleptyki),
? mogą osłabiać metabolizm informacyjny (neuroleptyki i ata-
raktyki) lub go zniekształcać (dysleptyki - śr?odki halucy-
nogenne) .
W modelu komórkowym rytm dynamiki życiowej jest praw- ?
dopodobnie związany morfologicznie z mitochondriami, one ?
bowiem są "siłowniami" komórki i w nich są syntetyzowane ?
i magazynowane podstawowe nośniki energetyczne (ATP
. i ADP). Pokrewny rytm dnia i nocy, czyli wzrostu i spadku
metabolizmu energetyczno-informacyjnego, związany jest
prawdopodobnie z przepuszczalnością błony komórkowej, któ-
ra jest sterowana przez jądro komórkowe, ale też w nie-
małym stopniu zależy od czynności mitochondriów, które ?
regulują, sterują poziomem energetycznym komórki.
Model ten, który oczywiście może ulec zmianom w miarę
pogłębiania się naszej wiedzy cytologicznej, ma nam uzmy- ? _
słowić; iż wspomniane rytmy występują już na najniższych ?
poziomach żywych struktur i tym samym stanowią integralną
składową procesów żyeiowych. Człowiek jako istota żywa -
też tym rytmom podlega i nie może się spod ich władzy _
, uwolnić. Człowiek skłonny do przyczynowego myślenia, nie-
raz z przesadną wnikliwością szuka przyczyny wahania kó-
lorytu emocjonalnego, zapominając o jego endogennym ryt-
mie.


Ewolucja ruchu wewnętrznego i zewnętrznego

Myślenie przyczynowe wiąże się z naszym działaniem na
świat otaczający. "Działam i obserwuję efekt swego dzia-
łania". W ten sposób tworzy się sekwencja przyczyny i skut-
ku. W odniesieniu do świata przeżyć myślenie tego typu
często zawodzi. Istnieje bowiem wyraźna różnica między
możliwościami ludzkiej aktywności w stosunku do świata
otaczającego a możliwościami w stosunku do świata włas-
nego. Ewolucja ruchu w świecie zwierzęcym skoncentrowała
się na ruchu zewnętrznym, tj. takim, który zmieniał sytuację ?? ?
zwierzęcia w stosunku do jego otoczenia. Ruch wewnętrzny,
tj. mający na celu utrzymanie wewnętrznej integracji ustroju,
pozostawał w rozwoju ewolucyjnym daleko w tyle za ru-
chem zevrnętrznym.
Najlepiej ta różnica uwidacznia się u człowieka, u którego .
rozwój ruchu wewnętrznego stoi na tym samym poziomie, , ?

i L
.? i


? I ffl? co u wyższych ?ssaków; a ruch zewnętrzny, szczególnie mo-
;? wa, wybiega daleko w przód poza ich rozwój. Ruch we-
,t I r wnętrzny ewoluuje znac2nie wolniej niż ruch zewnętrzny.
a? , W ruchu wewnętrznym przeważają struktury czynnościowe
r?
stare; dobrze utrw?lone, dawno zautomatyzowane. Ruch ze-
" wnętrzny wymaga największego wysiłku, subiektywnie prze-
? ! , żywanego jako akt woli. ?uch wewnętrzny dzięki zautoma-
t tyzowaniu wysiłku tego nie wymaga i akt woli nie odgrywa
w nim roli:
? Koloryt emocjonalny w dużej mierze zależy od ruchu we-
wnętrznego, tj. ód tego; co dzieje się w samym ustroju.
Wprawdzie koloryt ten jest zwykle uwarunkowany sytuacją
; . zewnętrzną, ale to uwarunkowanie dokonuje się poprzez
? reakcję całego ustroju. Reakcja ta polega na zmniejszeniu
lub zwiększeniu dynamiki życiowej, co odczuwa się jako
' zmi?nę nastroju, lub na zmianie zasadniczej orientacji w sto-
?? sunku do otaczającego świata (postawa "do" lu? "od"), co
"ł , z kolei odczuwa się jako zmianę postaw uczuciowych.
? Zarówno zmiana ?nastroju, jak i uczuć łączy się z szere-
F1
? ; giem zmian fizjologicznych i biochemicznych ustroju; a także
ze zmianami tła ruchowego (napięcie mięśniowe, postawa
"; ciała, tempo ruchówe), które są od woli przeważnie @nieza-
? leżne, podobnie jak niezależne są nasze uczućia i nastroje.
? Natomiast ruch zewnętrzny, który już bezpośrednio zmie-
?; ? rza do zmiany otaczającego świata i który u człowieka swój
? maksymalny rozwój osiąga w ruchach ręki i w mowie, jest
i@ od wali zależny.
?; Ruch ten ule a ci ł zmianom i -przekształceniom, w nim
?: u człowieka ujawnia się wysiłek ewolucji. Subiektywnym
j! jego przejawem są m?śli, plany, marzenia, akty woli. W sto-
?G
sunku do nich ma się poczucie zdolności kierowania, miesz-
czą się one w jasnym polu świadomości. Oczywiście nie s
'one niezależne od nastrojów i? uczuć, które stanowią jakby
; ich tło.
", Pod względem anatomicznym skok ewolucyjny, jakim było
? powstanie gatunku Homo sapiens, sprowadza się do rozwoju
== neocortex. Ona zapewnia możliwości tworzenia coraz nowyćh
: struktur czynnościowych: Struktury te są związane z analiz
sygnałów docierjących ze świata otaczającego i z tworze-
'żnych
;t; niem ro form reakcji ruchowych. Przy tym; ?jak ju?
ś? wspomniano, rozwój tych form ruchowyc?oncentruje się
i?' n ruchach ręki przede wszystki? dóminu?ące?? zwykle pra-
??, wej; i n mowie: Te funkcje zapewniają b6wiem możliwości

" ?' 90


:? : ?



'ł i?

I

?II'?i



i ?8
; ? h??

"? yi

największych zmian w świecie otaczającym. Na tym polu
?ve- wciąż toczy się coś nowego.
.ny. Na niższych szczeblach filogenezy nie ma tego bogactznx.a
?we możliwości struktur czynnościowyćh. Stosunek do świata ota~
ze- czającego jest bardziej stereotypowy i w znacznej mierze ,
rze- zautomatyzowany, trudno powiedzieć, w jakim stopniu jest
ma- on świadomy, gdyż nasze wyobrażenia o świadomości zwie- .
?rwa rząt są tylko hipotetyczne.
U człowieka świadomość koncentruje się na jego stosunku
do świata otaczającego, a szczególnie na tych formach ?
interakcji z otoczeniem; które są nowe i tym samym anga-
żują cały układ nerwowy: To, co stare, zostaje zautomaty=
zowane i dokonuje się poniżej progu świadomości. Tak
samo integracja wewnętrznych czynności ustroju, określona
tu mianem ruchu wewnętrznego, jako filogenetycznie starsza
nie angażuje na ogół świadomości z wyjątkiem sytuacji
awaryjnych, gdy automatyzmy już zawodzą i potrzebny jest
całościowy wysiłek ustroju. Wówc2as lęk czy bói jest sy- -
gnałem alarmowym.
W antynomii dnia i nOcy ruch zewnętrzny wiązał się
przede wszystkim z aktywnnścią dnia, a ruch wewnętrżny - i
z przeżyciami noćy. Ruch skierowany na zewnątrz wymaga
jednego pola świadomości? ruch wewnętrzny, jak wspomnia-
no, dokonuje się przeważnie poniżej progu świadomości, jeśli ?
związane z nim przeżycia jednak docierają do świadomości, ,
to są one mroczne, niesprecyzowane, tajemnicze. Dlategó ?,
można tu mówić o ciemnym polu świadomości.
Schematycznie zagadnienie to można by przedstawić pa-
trząc na układ nerwowy jako na barierę oddzielającą śro- - ?7
dowisko wewnętrzne od środowiska zewnętrznego (ektoder- ? '
ma nerwowa), powstające w nim struktury czynnościowe
móżna by podzielić na te, które są bliższe środowiska ze= ?
wnętrznego (ruch zewnętrzny), i na te, które są bliższe śro- ?
dowiska wewnętrznego (ruch wewnętrzn.y). W subiektywnym
odczuciu to, co najbardziej osobiste, intymne i własne, łączy
się z ruchem wewnętrznym. On jest fizjologiczną bazą@ na-
szych nastrojów; uczuć, pragnień itd. Natomiast ruch ze= ?
wnętrzny wiąże się z manipulacją światem Otaczającym
(postawa "nad"). Ponieważ jest najbliżej świata otaczają-
cego, muszą w nim obowiązywać prawa rządzące w tymże
świecie. W subiektywnym więc odczuciu nigdy nie może on
być całkiem własny, indywidualny i intymny, musi podpo=
rz dkować si rawom rz dz c we ws óln świecie. ?
91

Oscylacja rytmu@ dnia i nocy
Niezależnie od rytmu dnia i nocy trwa życie, a :z nim
jego przeżywanie, czyli psychologiczny asgekt życia. Nie
' I"; można przerwać procesu przeżywania. Inny jest jednak jego
charakter w dzień, a inny w nocy. Zmienia się on zależnie
od stanu świadomości i od nastroju. Oscyluje od prze-
?; strzeni jasnej, w której rządzą prawa logiki, gdyż jest to
p?zestrzeń wspólna wszystkim ludziom, do przestrzeni ćiem-
nej, w której rządzą namiętności, tłumione uczucia i ma- ?
rzenia oraz która jest najbardziej własna i intymna. Granica
między dniem a nocą nigdy nie jest ostra. W pełnej świa-
? domości istnieją elementy przestrzeni ciemnej i, na odwrót,
w marzeniu sennym są fragmenty przestrzeni jasnej. Nasze
? życie uczuciowe, choć zależne od wydarzeń w przestrzeni
? ?' jasnej, związane jest genetycznie z przestrzenią ciemną, wy-
@ wodzi się z mroku nocy, stąd jego indywidualny i intymny
charakter.
?? Jeśli wypadki mieszczące się w przestrzeni jasnej wyzwala-
? ją takie czy inne nastroje i uczucia, to pociągają za sobą
? fragmenty przestrzeni ciemnej. Nigdy więc człowiek nie
; ?r porusza się w pełnym blasku dnia, zawsze otacza go cień ?
nocy. Elementy psychotyczne, które są składnikami ciemnej
? przestrzeni, towarzyszą człowiekowi, gdy tylko znajdzie się
1 pod wpływem silnych uczuć i nastrojów. Ludzki racjonalizm
v ? jest ledwie zewnętrzną powłoką, pod którą kryją się ta- ,
i" jeżnnicze siły świata nocy. Stąd bierze się tak często-spoty-
';' , kana niewspółmierność między nastrojami i uczuciami a sy-
?' tuacją je wyzwalającą. Stąd trudność zrozumienia zarówno
?? cudzych, jak własnych uczuć i nastrojów. Oczy człowieka
są bowiem zawsze zwrócone n zewnątrz, w , interakcji z oto-
"?_@. czeniem, w polu jasnym tworzą się związki przyczynowe,
? logiczna struktura świata otaczającego. Natomiast we wnę-
: , trzu panuje mrok.
; Jak dotychczas, nie potrafimy ująć świata nocy w logiczne
1: struktury, nieraz przeraża nas samych i zaskakuje jego nie-
?'? zwykłość i irracjonalność. Nie wiadomo, w jakim stopniu
; ? , poznanie ułatwia kierowanie poznanym przedmiotem. Na tym
założeniu opiera się nauka. Poznając coś, mamy nadzieję; ;
?, . że potrafimy tym kierować. Możliwe, że lepsze poznanie praw
??' rządzących naszym ?życiem uczuciowym woli na lepsze @
?' nim kierowanie. Na razie więcej w nim ciemności niż jas-
? ? .ności.

92


Psychotyczny element depresji polega przede wszystkim
na odwróceniu się od światła dnia. Ujawniają się w niej
elementy nocy, które normalnie w stanie czuwania nie wy-
stępują. Śmierć nęci swym urokiem odpoczynku, końca
? wszystkiego, tajemnicą niebytu, możnością wyładowaniai
"i agresji w stosunku do własnej osoby. Z ciemności wyłaniają
? się zapomniane już przewinienia, nabierają koszmarnych
wymiarów, chory czuje się przywalony poczuciem grzechu.
Drobne sprawy powszedniego dnia w mroku nocy nabierają
olbrzymich wymiarów; zamieniają się w trudności nie do
pokonania. Przyszłość zamienia się w czarną ścianę, nie ma
; wyjścia poza śmiercią, chorego czeka tylko katastrofa, cza=
sem rozszerza się ona na krąg jego najbliższych, co bywa
? zwykle motywem rozszerzonego samobójstwa.
Obraz samego siebie staje się czarny. Wszystko w chorym
jest złe, do niczego się nie nadaje, jest głupi, podly, szka-
" radny, nienawidzi siebie, najchętniej sam by siebie zniszczył.
' Obraz otaczającego świata też staje się ciemny. Ludzie po-
ruszający się w jasności dnia, rażą swoim głupim śmiechem,
swoimi maskami, pozorną zabawą drażni koloryt życia, pod
" ? nim chory wyczuwa ciemność nocy, uważa go za sztuczny.
? Ciemność może skoncentrować się na ciele chorego, psu?e
się jego organizm, czuje się schorzały, słaby, trawi go choro-
ba, zmienia się wygląd zewnętrzny, przeraża go własna stara
@ twarz, starzejące się ciał0. Gdy depresja jest słabsza, szuka
,:? pomocy u lekarzy internistów, gdy cięższa, rezygnuje z niej,
? przekonany, iż wkrótce umrze.


Rytm dynamiki życiowej
, (pory roku, śmierć i zmartwychwstanie)
; Wskutek tego, że koloryt psychozy redukuje się w depresji
??` tylko do ciemnych kolorów, staje się on uboższy, nie ma
tej siły i nieprzewidzialności, co w schizofrenii. Ciemność
kolorytu w depresji wynika . przede wszystkim z obniżenia
dynamiki życiowej.
Rytm dynamiki życiowej można by porównać do Fytmu pór
roku. Dynamika życiowa zmienia się w ciągu życia: Naj-
większa w początkowym okresie rozwoju, stopniowo śłabnie,
aż w okresie starości dość gwałtownie opada dó poziomu
? zerowego, tj. śmierci. Koloryt zmienia śię odpowiednio do
93
, i
'? r ?, ~;?
)?r

? dynamiki. Jest bogaty, gdy dynamika życiowa jest duża,
, ? ?;ł blednie, gdy ona słabnie, aż w końcu przechodzi w śzarość
i i czerń, gdy ona przygasa.
? Jak już wspomniano, rytm pór roku jest projekcją rytmu
; ?nia i nocy na całe życie. Wiosna - młodość - jest po-
.rankiem, lato - wiek dojrzały - pełnią dnia, a jesień -
? starość - jest wieczorem. Zima byłaby nocą śmierci.W ryt-
a I5
- mie pór roku depresja odpowiadałaby późnej jesieni i zimie.
!? ???? i=
Człowiek czuje się stary i zmęczony, zbliża się do śmierci,
I :: 9! ?ycie traci swój koloryt, jest szare, nagie i odarte.
? Występujący w wielu systemach religijnych mit śmierci
i zmartwychwstania, tudzież krzepiąca śmiertelnych wiara
? w nieśmiertelność, a choćby w trwałość własnych idei i do-
?; konań, są może wyrazem ciągłości życia, który znajduje
r swe odbicie w rytmie pór roku. Jedną z zasadniczych cech
'? życia jest ustawiczny proces budowy i bur2enia, dotyczący
? zarówno metabolizmu energetycznego, jak i informaeyjnego.
?; Jedne struktury morfologiczne i czynnościowe giną, aby w ich
,.,
?' miejsce powstawały nowe.
ri Ten swoisty rytm umierania i zmartwychwstania jest tak
~? ciągły, i? nie zdajemy sobie z niego sprawy. Dopiero na dłuż-
1; szym odcinku czasu retrospektywnie oceniamy zaszłe zmiany
i nieraz nie możemy siebie samych poznać: "czy to byłem
? ja, czy tak wyglądałem, tak myślałem?" Jednocześnie jednak
" mamy głębokie przeświadczenie, że mimo całkiem innego
1' wyglądu jesteśmy nadal tą samą osobą. Poczucie tożsamości
9!
zostaje zachowane (nadal jestem sobą), natomiast zmienia
r się poczucie takożsamości (nie jestem taki sam, jak dawniej).
Na tym między innymi polega zmienność niezmienności i jej
?? dialektyka.
Zdarzają się jednak w życiu momenty, gdy ma się wraże-
? nie, że umarł w nas stary człowiek, by narodzić się mógł
?? nowy. Wówczas zachodząca w człowieku zmiana jest zbyt
duża i zbyt gwałtowna, by mogła ona nie dotrzeć do świa-
'" domości. Człowiek jest nią wstrząśnięty. Jak wąż zrzuca
" starą skórę, aby na jej miejsce nosić już nową. W wielu
;:; kultach religijnych wąż był symbolem życia i może dlatego
??? stał się on z czasem godłem sztuki lekarskiej. Wąż jest
; @ symbolem szczególnie charakterystycznego dla przyrody oży-
:? wionej odradzania się.
?'; Ten moment śmierci jednej formy i narodz nowej jest
'' w wielu kręgach kulturowych jakby świadomi odkreślany


i -

;uża, ?; np. obrzęd inicjacji, w którym umiera dziecko, a rodzi się
rość mężczyzna, obrzęd zaślubin, w którym dziewczyna zamienia
się w kobietę. Kandydat na lekarza-czarownika przechodził
?tmu i b,
wiele pró po których miał wychodzić jako nowy człowiek,
po- obdarzony magicznymi siłami. Psychologia "nawrócenia się"
i - wiąże się z poczuciem, iż stary człowiek umarł, a narodził
się nowy.
naie. Po ciężkich chorobach somatycznych, po? przejściu ostrej
erci, ! fazy psychozy, po ciężkich przeżyciaeh człowiek ma nieraz
wrażenie, że narodził się na nowo, stare w nim umarło, aby
ierci narodzić się mogło nowe. Na wielką skalę (społeczną) zja-
?iara wisko to występuje w c?asie wojen, rewolucji i innych
do- masowych rozlewów krwi. Ludzie wtedy łudzą się zwykle
duje nadzieją, że masowa ofiara krwi i cierpienia nie pójdzie na
cech marne, że po wojnie czy innym zbiorowym mordowaniu się
zącY nastąpi nowa, lepsza era - sprawiedliwości i pokoju.
?ego. Bardzo jaskrawo problem śmierci i zmartwychwstania wy-
r ich stępuje w psychopatologii schizofrenii. Stare formy zostają
j zburzone, gdyż w nich chory czuł się za ciasno, chce on
tak stać się nowym, innym człowiekiem, wolnym, z poczuciem
iłuż- własnego pósłannictwa, lepszym, mocniejszym (poczucie bos-
iany ?? kiej wszechmocy) itp. Zwykle mu się to nie udaje i za-
rłem miast zacząć nowe życie, pogrąża się coraz bardziej w atmo-
?nak . sferze śmierci (bezczynności, degradacji społecznej), w czym
aego niestety nieraz sami psychiatrzy mimo woli mu pomagają.
iości Czsem jednak udaje mu się zbudować nowe formy życia
;enia f (schizophrenia paradoxalis socialiter f?usta Brzezickiego, np.
iiej). Monsiel, opisany przez Mitarskiego). W ostatnich latach zwra-
i jej ca się uwagę na konieczność wyzyskania tych dążeń do
narodzenia się w nowej formie (zmartwychwstania) w lecze-
?aże- niu schizofrenii. Do tego sprowadza się koncepcja socjote-
nógł rapii Dawida Coopera w jego tzw. "villa 21".
zbyt Zob oz. 131, 139, 143, 166, 265, 494, 495.


Niektóre objawy obniżenia dynamiki życiowej

Trudność decyzji

? Obniżenie dynamiki życiowej przejawia się najpierw
? w trudnościach w podejmowaniu decyzji. Decyzja w ukła-
dach samosterującyeh wymaga największego ?ydatku ener-

95






















r?
?z

getycznego. Dla człowieka smutnego wszystko stje się trud-
ne, ponad jego siły.,Drobne śprawy urastają do wielkich
problemów. Tó piętrzenie się trudności, typowe dla każdej
depresji, wynika stąd, że chory nie może wybrać odpowied-
niej formy interakcji z otoczeniem, przeraża go sama ko-
nieczność ?ryboru. Dochodzi do tego, że nawet czynności
zautomatyzowane wymagają wysiłku decyzji. Waha się on,
? czy wstać z łóżka, czy jeszcze leżeć, czy golić się, czy nie
' golić itp. Każda czynność stje się problemem. Dlatego rano
chorzy depresyjni czują się zwykle najgorzej, ciężko im
? dzień zacząć, są przygnieceni mnóstwem spraw, w których
? trzeba podjąć decyzje.

Poczucie -wieku

? " Dynamika życiowa koreluje z subiektywnym poczuciem wie-
?G?!i ku. Człówiek wesoły czuje się młody, człowiek smutny od-
?' czuwa boleśnie swą starość. W depresji występuje wiele
? ?,. cech psychologicznych, typowych dla starości, jak poczucie
'? z' bliskości śmierci, skłonność do robienia bilansu życiowego,
I -? rzewa a rzeszłości nad rz szłością (w łębokich depre-
, P g P P Y
. sjach przyszłość w ogóle przestaje istnieć), uczucie zmęcze-
??;? nia życiem, osłabienie metabolizmu informacyjnego, a w cięż-
;?; kich depresjach także energetycznego itp. W depresji zmie-
, nia się struktura czasowa, przyszłość skraca się, w cięższych
? depresjach w ogóle przestaje istnieć, dlatego przyszłość staje
się nicością - śmiercią.
" Podobnie w starości niewiele przyszłości pozostaje, czło-
;? wieka czeka już tylko śmierć. Wprawdzie człowiek stary
i zwykle broni się przed świadomością oczekującej go śmierci
I ??; zajmowaniem się różnymi drobnymi sprawami, niemniej je-
;? dnak obiektywna prawda przedstawia się w okrutnej formie,
' G? zbliżającej się nieodwołalnie śmierci. W depresji nie ma
i,
obiektywnego niebezpieczeństwa śmierc natomiast jest świa-
domość jej bliskości. Odcinek przyszłości na współrzędnej
czasu ulega bowiem w depresji takiemu skróceniu, że zostaje
tylko koniec wszystkiego, czyli śmierć. Natomiast odcinek
,:' przeszłości proporcjonalnie się wydłuża. Uwypuklone są
zwłaszcza w nim te momenty, które w jakiś sposób obcią-
żają chorego. Chory w depresji jest obciążony swoją prze-
szłością, a nie ma przed sobą przyszłości, ?ra by zrówno-
?;? ważyła klęski przeszłości.
1

96










??;





' qqi

Osłabianie metabolizmu informacyjnego
?ich
Osłabienie dynamiki życiowej obejmuje na ogół wszystkie
?ied- ? czynności ustroju, przede wszystkim te, które są najdelikat-
ko- ' niejsze, najmłodsze w rozwoju filogenetycznym i ontogene-
iości ,: tycznym, tj. struktury czynnościowe związane z metaboliz-
on, ? mem inforznacyjnym. W depresji myślenie staje się ciężkie,
?nie przykre myśli zalegają, nie można się od nich oderwać.
cano ?i Traci się zdolność tworzenia nowych struktur czynnościo-
wych. Praca koncepcyjna, twórcza, jest w ogóle niemożliwa.
cych Chory może się ograniczyć najwyżej do pracy umysłowej
w pewnym stopniu zautomatyzowanej, nie wymagającej
większego wysiłku umysłowego.
W cięższych depresjach nawet ten rodzaj pracy jest nie-
możliwy. Zdolność spostrzegania tępieje, ws,zystko wokół
wie- jest szai`e i bezbarwne, do świadomości docierają tylko
od- przykre wydarzenia. W związku z osłabieniem procesów
riele percepcyjnych słabnie też zdolność tworzenia nowych zapi-
?ucie ,? sów pamięciowych. Chory skarży się, że niczego nie pa-
rego, mięta, że wszystko zapomina, że ma pustkę w głowie i tylko
?pre- czarne myśli w niej się gnieżdżą.
tcze- Jak już wspomniano, osłabienie dynamiki życiowej upośle-
cięż- dza głównie zdolność wyboru pomiędzy przeciwstawnymi
?nie- strukturami czynnościowymi, decyzja jest bowiem aktywnoś-
zych cią wymagającą najwyższego wydatku energetycznego. W de-
staje presji drobne nawet decyzje normalnie podejmowane bez
? żadnego wysiłku, a nawet nieświadomie, jak np. decyzje
czło- związane z codziennymi czynnościami, które uległy automa-
stary tyzacji, stają się trudne, wymagają maksymalnej mobilizacji.
derci Niekiedy chory cały wysiłek związany z procesem decyzji
koncentruje na decyzji ostatecznej - żyć czy nie żyć. Wokół
('mler tego problemu skupiają się jego wszystkie myśli.
? ma Procesy związane z metabolizmem informacyjnym ulegają
;wia= w depresji spowolnieniu, które jest na ogół propocjonalne
?dnej do nasilenia depresji. Spostrzeganie, aktywowanie zapisów
?staje `' pamięciowych, tworzenie nowych struktur czynnościowych,
?inek i ich kojarzenie i wybór oraz realizacja wybranych - wszy-
e są ' ; stko to odbywa się jak gdyby na zwolnionym filmie. Ruchy
?bcią- są ociężałe i zwolnione, w skrajnych stanach dochodzi do
prze- całkowitego zahamowania ruchowego (stupor melancholicus).
wno- Czasem gdy w depresji element psychotyczny (rytm dnia
i nocy) góruje nad elementem obciążenia dynamiki życiowej
(rytmu pór roku), przebieg depresji jest burzliwy i niera?
_ 1- Melnncholin
: ż: ' '
i ???;; ;
t?

1 ? t?

lęk zaznacza się wyraźniej niż smutek. Prowadzi to do nie- @ natomias
' p_ okoju ruchowego (depressio agitata). gnębią k
W cięższych depresjaćh obniżenie dynamiki życiowej od- Zagad?
bija się nie tylko na metabolizmie informacyjnym, ale też dotychcz
na metabolizmie energetycznym. Przemiana mater słabnie, tłumaczy
ciepłota ciała obniża się, praca przewodu pokarmowego staje ne budze
się powolniejsza (stąd typowe dla depresji zaparcia), niekie-
dy zwolnieniu ulega nawet krążenie krwi. Zmienia się też
biochemizm ustroju, co jest wciąż przedmiotem wielu ba-
dań, nie pozwalających jednak, jak dotychczas, na ustalenie
jednoznacznej koncepcji.
_ Zakłóceniu ulega również rytm czuwania i snu. Gdyby
; podejść teoretycznie do zagadnienia, można by przyjąć, że
? sen powinien przeważać nad czuwaniem: Sen jest bowiem
odpoczynkiem, dynamika życiowa w nim opada. Teoretyczne
? , ? . założenie żgadza się zresztą z intencjami chorego, który
? nieraz marzy o tym, by zasnąć i już nigdy się nie zbudzić.
'? W rzadki?h wypadkach rzeczywistość potwierdza teorię;
chorzy depresyjni śpią żnacznie więcej niż normalnie. Prze-
? ważnie jednak jest przeciwnie, z reguły chorży ci cier-
??: i na bezsenność, ona ?est cz sto ierwsz objawem de-
? Pą J ę p Ym
,?? presji.
r'? Swoisty charakter bezsennośei różni depresję endogenną,
! a więc związaną z patologiczną oscylacją dynamiki życiowej,
??;j od np. depresji nerwicowej. W nerwicach bowiem chory
: ;'"'? najczęściej nie może zasnąć; natomiast w depresji endogennej
' budzi się on bardzo wcześnie, czasem po kilku (2-3) godzi-
e;r'? nach snu, i resztę nocy spędza bezsennie, dręczony przy-
' krymi myślami, które zawsze w nocy stają się dokuczliw-
? sze. Nic więc dziwnego, że rano wstaje udręczony.
; Sen wymaga odprężenia. W ner?nricach chory nie może
?,? zasnąć; gdyż stale jest napięty? niepokój działa aktywizu-
?r, jąco na :ustrój i zakłóca rytm snu i czuwania. W depresji
? komponent lękowy obok obniżenia nastroju stanowi zasadni-
a??? czy koloryt emocjonalny. Lęk jednak, ktdry przeszkadza
t?? w zaśnięciu, jest jak gdyby przytłumiony przez obniżenie
??? dynamiki życiowej, które raczej sprzyja zaśnięciu. Możliwe
?;!? jednak, że narasta on w ciągu nocy i powoduje wczesne
"?? budzenie się. Świadczyłyby o tym koszmarne sny, które dość
?=,'! ? często dręczą chorych w depresji. Zdarza się jednak, że
eś? ż
?,? istnieje odwrotna korelacja między tr ycia n? jawie
i?;? a @treścią marzeń sennych. Wówczas w depresji dzień jest
'? , koszmarny, a marzenia senne raczej przyjemne. Odwrotnie
; i: F
?? , 98

lęk zaznacza się wyraźniej niż smutek. Prowadzi to do nie- @ nat
' ? pokoju ruchowego (depressio agitata). gnt
' W cięższych depresjach obniżenie dynamiki życiowej od-
@ bija się nie tylko na metabolizmie informacyjnym, ale też
na metabolizmie energetycznym. Przemiana materii słabnie,
ciepłota ciała obniża się, praca przewodu pokarmowego staje
się powolniejsza (stąd typowe dla depresji zaparcia), niekie-
dy zwolnieniu ulega nawet krążenie krwi. Zmienia się też
' biochemizm ustroju, co jest wciąż przedmiotem wielu ba-
dań, nie pozwalających jednak, jak dotychczas, na ustalenie
jednoznacznej koncepcji.
_ Zakłóceniu ulega również rytm czuwania i snu. Gdyby
t; podejść teoretycznie do zagadnienia, można by przyjąć, że
?? sen powinien przeważać nad czuwaniem. Sen jest bowiem
!?? odpoczynkiem, dynamika życiowa w nim opada. Teoretyczne
?? założenie zgadza się zresztą z intencjami chorego, który
?? nieraz marzy o tym, by zasnąć i już nigdy się nie zbudzić.
?? W rzadki?h wypadkach rzeczywistość potwierdza teorię;
?,
r?? chorzy depresyjni śpią znacznie więcej niż normalnie. Prze-
?? ważnie jednak jest przeciwnie, z reguły chorzy ci cier-
ć,
?": pią na bezsennoś ona jest często pierwszym objawem de-
, ; presji.
"" Swoisty charakter bezsenności różni depresję endogenną,
'!? a więc związaną z patologiczną oscylacją dynamiki życiowej,
??"? od np. depresji nerwicowej. W nerwicach bowiem chory
;??? najczęściej nie może zasnąć; natomiast w depresji endogennej
budzi się on bardzo wcześnie, czasem po kilku (2-3) godzi-
?i?' nach snu, i resztę nocy spędza bezsennie, dręczony przy-
? . krymi myślami, które zawsze w nocy stają się dokuczliw-
??"? sze. Nic więc dziwnego, że rano wstaje udręczony.
?; Sen wymaga odprężenia. W ner?nricach chory nie może
:;Ii zasnąć; gdyż stale jest napięty; niepokój działa aktywizu-
? jąco na @ustrój i zakłóca rytm snu i czuwania. W depresji
"'? komponent lękowy obok obniżenia nastroju stanowi zasadni-
,??? czy koloryt emocjonalny. Lęk jednak, który przeszkadza
?:?,? w zaśnięciu, jest jak gdyby przytłumiony przez obniżenie
??? dynamiki życiowej, które raczej sprzyja zaśnięciu. Możliwe
?' jednak, że narasta on w ciągu nocy i powoduje wczesne
;." budzenie się. Świadczyłyby o tym koszmarne sny, które dość
i:?! ? często dręczą chorych w depresji. Zdarza się jednak, że
ł istnieje odwrotna korelacja między eścią życia n? jawie
i?; a @treścią marzeń sennych. Wówcz depresji dzień jest
? ? koszmarny a marzenia senne raczej przyjemne. Odwrotnie
98
'i I Ił? @

natomiast w manii - dzień jest radośny, a w nocy chorego
gnębią koszmary.
Zagadnienie zaburzeń rytmu snu i czuwania nie jest jeszcze
dotychczas dostatecznie poznane, by można należycie wy-
tłumaczyć charakterystyczne dla depresji endogennej wczes-
ne budzenie się chorych.


Komponent nerwicowy lub reaktywny

Szkodliwości interakcji z otoczeniem

Po przedstwieniu kolorytu depresji jako wyniku przecięcia
się dwóch rytmów - pór roku oraz dnia i nocy - omówie-
nia wymaga komponent nerwicowy i reaktywny, odgrywa-
jący w niektórych depresjach ważną rolę. W przeciwień-
stwie do rytmów pór roku oraz dnia i nocy, które są zwią-
zane z biologiczną naturą człowieka i tym samym są w głów-
nej mierze endogenne, komponent reaktywny lub nerwicowy
wynika z zaburzeń interakcji ze środowiskiem. Interakcja
ta nigdy nie jest pozbawiona elementów szkodliwych dla
ustroju. Nie ma bowiem środowiska; które by tylko korzyst-
nie działało na rozwój ustroju.
Ujemne wpływy środowiska dzielimy na fizyczne i psy-
chiczne. Pierwsze dotyczą przede wszystkim metabolizmu
energetycznego, drugie - metabolizmu informacyjnego. Szka-
dliwe czynniki fizyczne - to np. różnego rodzaju urazy
mechaniczne, chemiczne, infekcje bakteryjne i wirusowe itp.
, Zakłócają one wymianę energetyczną ustroju. Wtórnie wpły-
wają na wymianę informacyjną. Człowiek ,somatycznie chory
znajduje się zwykle w obniżońym nastroju, wycofuje się
z kontaktów z otoczeniem (redukuje metabolizm informacyj-
ny), odczuwa lęki (lęk biologiczny) itp.
Natomiast urazy psychiczne można traktować jako sygnały
lub konstelacje sygnałów otoczenia, które zakłócają prawi-
dłową wymianę informacji. Ulega ona bądź redukcji, bądź
swoistemu wypaczeniu, w którym stale powtarzają się te
same patologiczne, nie przystosowane do warunków otocze-
nia struktury czynnościowe, na skutek urazu psychicznego
zmniejsza się zdolność integracyjna układu nerwowego, co
subiektywnie odczuwa się jako natłok myśli, chaos w gło-
, wie, niezdolność myślenia, osłabienie pamięci itp.
Zaburzenia metabolizmu informacyjnego odbijają się ? na

., 99

: 'r 'i=
"tti

r ł


metabolizmie energetycznym. Oba typy metabolizmu są ze
,,

sobą integralnie powiązane. Metabolizm informacyjny jest
bowiem jak gdyby wstępnym krokiem do metabolizmu ener-
getycznego. Metabolizm informacyjny nie tylko obejmuje re-
t
? *?i lację ustroju z jego środowiskiem, lecz też sygnały wewnątrz-
?'r
ustrojowe. W ten sposób każdy bodziec zewnętrzny odbija
się na czynnościach całego ustroju i - na odwrót - czyn-
ności wewnątrzustrojowe odbijają się na wymianie sygnałów
z otoczeniem. Tak istotne ?nr medycynie zagadnienie jedności
psychofizycznej sprowadza się do wzajemnej zależności obu
typów metabolizmu.
Uraz psychiczny odbija się więc nie tylko na związkach
ustroju ze środowiskiem, lecz także na jego czynnościach
wewnętrznych. , Z reguły prowadzi on do wegetatywno-end.o-
.krynnej mobilizacji ustroju, która może ujemnie wpłynąć
na czynności poszczególnych układów ustroju, prowadząc do
chorób psycho-somatycznych.


Klasyfikacja urazów psychicznych

Klasyfikacja urazów psychicznych jest zadaniem niezwykle
trudnym. Każdy człowiek stwarza bowiem swoisty typ inter-
akcji z otoczeniem i dla każdego co innego może być ura-
zem. Aby ocenić właściwie uraz, trzeba znać dokładnie hi-
' storię osobniczą danego człowieka, a poza tym uwzględnić
jego uwarunkowaną genetycznie konstytucję. Ten sam uraz
może mieć inny walor dla człowieka typu np. schizotymicz-
nego czy psychastenicznego niż dla człowieka typu cyklo-
tymicznego. Historia życia danego człowieka może powo-
dować, że będzie on jakby uczulony na urazy pewnego ro-
dzaju, np. typu ambicjonalnego, stosunku zależności, związ-
ków erotycznych czy utraty przedmiotu miłości. Niekiedy
można by mówić o swoistej "alergii" psychicznej, drobny
nieraz uraz psychiczny wywołuje wówczas niewspółmiernie
silną reakcję.
Dlatego nie można ustalić obiektywnej siły urazu, dla
każdego człowieka siła ta jest inna. Nie może więc psychiatra
posługiwać się własną oceną urazów psychicznych, ale
w każdym przypadku musi zastosować ?rarchię wartości
typową dla badanego pr2?z siebie chorego. f-Iierarchia war=
tości wiąż? się ze stereotypem uczuciowym danego Gzłowie-

100










t? .i??
?;i,;
??fi

? r ,
u ;7
u ^?l r
r?;? ?

,??
.1i;=
?t

ka. Ważne jest to, co zajmuje zasadniczą pozycję w stereoty-
pie uc2uciowym.
W bardzo ?proszczonym schemacie stereotyp uczuciowy
można przedstawić w formie dwóch wektorów, skierowanych
na zewnątrz oraz do własnej osoby. Nastrój koreluje ze zna-
kiem wektora, gdy znak jego jest dodatni, wówczas nastrój
podwyższa się, gdy zaś ujemny - obniża się. Uraz psy-
chiczny działa na zasadzie zmiany znaku wektora uczucio-
wego z dodatniego na ujemny. Gdy więc sytuacja zewnętrzna
jest tego rodzaju, iż wyzwala uczucia lęku i nienawiści w sto-
sunku do otoczenia i gdy to działanie utrzymuje się przez
dłuższy czas, można powiedzieć, że dane środowisko działa
urazowo.
To samo dotyczy uczuć żywionych w stosunku do własnej
osoby. Gdy pod wpływem otoczenia człowiek traci wiarę
w siebie, zamiast siebie kochać zaczyna się nienawidzieć
itp., wówczas środowisko działa na niego urazowo. Uczuć
żywionych do otoczenia nie można oddzielić od uczuć ży-
wionych do samego siebie, w myśl zasady "kochaj bliźniego
jak siebie samego". Wektor uc2uciowy ma zawsze dwie
strzałki, jedną skierowaną na zewnątrz, a drugą do ?niewnątrz.

Utrwalenie postawy uczuciowej

Uczucia stale oscylują między znakami dodatnimi a ujem-
nymi i dlatego sama zmiana znaku wektora uczuciowegó
nie jest dostatecznym kryterium urazu psychicznego. Naj-
błahszy bowiem bodziec może ją wywołać. Dopiero stopień
utrwalenia negatywnej postawy uczuciowej decyduje o tym,
że dany bodziec jest urazem.
Życie wymaga ustawicznej zmiany postaw uczuciowych,
stanowią one zasadniczą orientację w świecie otaczającym.
Orientacja ta jest wspólna dla świata zwierzęcego i ludz-
kiego. Na niej dopiero budują się bardziej skomplikowane
formy interakcji z otoczeniem. Utrwalenie postawy nega-
t?wnej utrudnia, a w skrajnych wypadkach uniemożliwia
prwidłowe współżycie z otoczeniem i tworzenie wciąż no-
wych form interakcji z nim, przez co sam proces ewolucji
życia jest zagrożony. .
Póstawy negatywne są szkodliwe, gdyż wywołują znacznie
większą niż postawy pozytywne mobilizację wegetatywno-en=
dokry:nną ustroju, co na dłuższą metę działa na ustrój szkodli-
101

5%
r ? "


wsze miejs
. ??ł?5
, wie, a poza tym prowadzą zazwyczaj do zrywania kontaktów
z otoczeniem, gdyż przeważa w nich postawa "od" otoczenia zwyczajon?
(ucieczki lub agresji). Postawy pozytywne przy dużej dyna- tego, kto
mice wywołują też mobilizację wegetatywno-endokrynną; nie urazy otoc
jest ona jednak tak silna, jak przy postawach agresywno- uczucia.
-ucieczkowych, a poza tym dominuje w nich tendencja do
"?; ? zbliżenia się do otoczenia.
Utrwalenie postawy wyłącznie pozytywnej okazałoby się
wszakże również szkodliwe zarówno dla przedstawicieli świa-
ta zwierz ce o jak i dla człowieka. Istota taka nie otra-
' - fiłaby unikać urazów i niebezpieczeństw otaczającego świa-
ta i tym samym skazana byłaby na zagładę. Człowiek częś-
ciej utrwala się w swoich postawach negatywnych niż pozy-
tywnych może dlatego, że uczucia negatywne ma?ą na ogół
. większą dynamikę niż uczucia pozytywne.
. Aby nastąpiło utrwalenie negatywnej postawy uczuciowej,
uraz musi być bardzo silny lub, co częściej się zćlarza, tra-
fiać w odpowiednią konstelację uczuciową (uczuciowy stere-
otyp dynamiczny). W pierwszej sytuacji uraz zwykle burzy
dotychczasową strukturę interakcji z otocz,?niem i tym samym
prowadzi do psychozy reaktywnej. Jej obraz psychopatolo-
giczny może odpowiadać rozbiciu dotychczasowych struktur
czynnościowych (typ psychozy zamąceniowy), stworzeniu pa-
tologicznej struktury (typ urojeniowy) lub obniżeniu dyna-
n?iki życiowej (typ depresyjny).
Patologiczna reakcja na uraz w pewnej mierze działa
i! ` obronnie. W reakcji zamąceniowej broni ona człowieka przed
?,
?" ? przyjęciem rzeczywistości urazu. Patologiczna struktura uro-
jeniowa broni też przed przyjęciem urazu jako rzeczywistego
. ; faktu. Dzięki depresji człowiek znów wycofuje się z kontak-
;?? tó?ni z rzeczywistością la niego zbyt przykrą.
i; Natomiast w drugiej sytuacji, gdy uraz trafia na odpowied-
nią konstelację emocjonalną, aktywuje ją, jakby uczula
? i utrwala. Na przykład, gdy człowiek nieśmiały, niepewny
siebie, zetknie się z błahym nawet niepowodzeniem, krytyką
_ ' otoczenia itp., to jego autoportret, i tak niezbyt jasny, ulega
1i
I1 wałtownemu zaciemnieniu człowiek taki trwala się ?nr złym
?; przekonaniu o sobie samym, staje się jeszcze wrażliwszy
, ?? na krytykę otoczenia. Człowiek cierpiący niedosyt uczucia,
?yi szukający ciepła w swym otoczeniu, zetknąwszy się z obo-
`?'; jętnością lub wyraźną wrogością, odczuw szcze silniej
'`;' brak uczuć otoczenia, czuje się pokrzywdz ny i odtrącony.
??! Człowiek przesadnie ambitny, chcący zawsze zajmować pier-

?tów . wsze miejsće, gorzej znosi porażkę, niż ten, kto jest przy-
enia zwyczajony do zwycięstw i klęsk. Krzywda gorzej dotknie
?rna- tego, kto od dzieciństwa reaguje poczuciem krzywdy na
?nie urazy otoczenia, niż kogoś, kto nie jest skłonny do tegoż
?no- uczucia.
i do ?
Pozytywne i negatywne więzie uczuciowe
? Uczucia pozytywne w stosunku do otoczenia można by
określić jako więź człowieka z jego otoczeniem, a tym
samym z życiem. One bowiem powodują, że postawa "do
przeważ nad postawą "od", a ta przewaga jest konieczna
? do wejścia w wymianę informacyjno-energetyczną z otocze-
niem. Wydaje się, że w świecie zwierzęcym obowiązuje ana-
logiczne prawo. Fakt, że uczucia negatywne z reguły po-
wodują obniżenie nastroju, można by właśnie tłumaczyć tym,
że godzą one w więź człowieka z życiem, przez nie człowiek
staje się jakby "mrtwy" i martwy staje się jego świat ota-
- czający:
Do najczęstszych sytuacji wyzwalających utrwalenie się
postawy negatywnej wobec otoc?enia można zaliczyć utratę
przedmiotu miłości, poczucie kr2y'wrdy, poczućie bezsilności:
Miłość nadje życiu koloryt, gdy jej przedmiot się traci,
wówczas świat zalega ciemność: ' Przedmietem ? .miłości ziaj-
częściej jest druga osoba, rzadziej ukochane zwierzę, przed-
? mioty (np. zbiory dla kolekcjoner; pieniądze dla chciwca),
pozycja społeczna dla człowieka mbitnego. Utrata przed-
??k dyby grunt usunął się spod
miotu wywou?e uczucie,' ? g
nóg, człowieka otacza pstka, nie widzi on sensu swej egzy-
stencji. Przedmiot miłości' był ?bowiem jego więzią z ży-
ciem.
Postawa "do" wynika z drugiego prawa biologicznego. .
Każda istota żywa szuk złączenia ze światem otaczającym
w celu prokreacji: Pr?edmioty zastępcze zwykle są namiaśtką ,
miłości do drugiegó człowieka, żzłiłości, której nie można lub
nie umie się znaleźć. Co się tyczy reakcji depresyjnej, nie
: ma większej różnicy w zależności od tego, czy utraconym
czy z ,
przedmiotem miłości jest drugi człowiek, wierzę przed-
? mioty materialne, stanowiska itp. Reakcja zależy od siły
xxxx więzi emocjonlnej; a nie: od jakości przedmiotu uczuć.
Utrat osoby może być następstwem jej śmierci lub -
co najczę?ciej się zdarza - ?miany znaku uczuć z dodat-
" . ni?go na ujeznn?: Gorśza jest druga sytuacja. ?W wypadku
103

?ł ?
F? ?
F?
bowiem śmierci osoby ukochanej jej obraz nie ulega zmianie,
często nawet pięknieje na skutek idealizacji. Ludzka zdol-
ność oderwania się od konkretu życia (postawa abstrakcyjna)
powoduje, że mimo śmierci osoba ukochana może nadal żyć,
?:?5
można ją nadal kochać. W ten sposób więź uczuciowa nie
zostaje przerwana. Wówczas człowiek żyje jakby w dwóch
? 5? rzeczywistościach - w jednej bliskiej jego sercu, w której
nadal obcuje ze zmarłą osobą, i w drugiej, rzeczywistej, która
jest dla niego obca i wroga, gdyż przypomina, iż osoba uko-
chana już nie żyje. Niekiedy w marzeniach sennych ukocha-
na osoba wraca do śpiącego, wówczas rzeczywistość marze-
nia sennego jest przyjemniejsza od rzeczywistości dnia.
Gdy dojdzie do zmiany znaku uczuciowego i gdy zmiana
ta jest trwała, a nie polega tylko na oscylacji uczuć mię-
dzy przeciwstawnymi biegunami, co jest cechą wszystkich
silnych uczuć, wówczas więź uczuć dodatnich ze światem
otaczającym zostaje ostatec2nie zerwana. Nie ma już możli-
wości stworzenia wyidealizowanego obrazu dawnego przed=
miotu uczuć. Wszystko zostało przekreślone. Dawne uczu-
cia budzą obecnie tylko niechęć do samego siebie, że było
się "tak głupim i ślepym". Trzeba czekać, aż powstaną
nowe więzie uczuciowe, co na ogół rychło nie następuje.
Jeśli w wypadku śmierci osoby ukochanej więź emocjo-
nalna utrzymuje się w płaszczyźnie abstrakcyjnej, ale jej
znak nie ulega zmianie, to av wypadku utraty osoby uko-
chanej na skutek zmiany do niej nastawienia uczuciowego
więź może się z nią utrzymać dzięki działaniu uczuć nega-
tywnych. W takim wypadku ludzi wiąże nie miłość, ale nie-
nawiść. Związki nienawiści bywają nawet silniejsze niż :związ-
ki miłości. Ich dynamika dominuje i człowiek nie może
się z nich wyrwać, może dlatego, że znalazłby się wówczas
w pustce uczuciowej.
Związki tego typu obserwuje się w wielu małżeństwach,
rzadziej w nierozerwalnych powiązaniach matki z dzieckiem
(nie przecięta pępowina); "dziecko" ma wówczas kilkadzie-
siąt lat i nadal jest dzieckiem dla matki, która wszystko
dl? niego poświęciła; zwykle ambiwalencja jest znamienzia
dla tego typu powiązań. Niekiedy w pracy ludzie wiążą
się negatywnym związkiem uczuciowym najczęściej ze swo=
im szefem, nie mogą żyć bez swego prześladowcy.
. Negatywna więź emocjonalna ze św?m otaczającym by-
wa wprawdzie silna, ale działa ona z reguły ujemńie na
żywiącego tego typu uczucia. Nienawiść na ogół nie może

I04









`:
?i?t
?? ??"
E?
::I n
? ?6w;
'??i
;r:
r "?': ?;

. ?:" t?

? :?:9?

?ie, być wyładowaha, a jeśli to nawet jest możliwe, jest ona
?ol- nienasycona. Każde wyładowańie zwiększa jeszcze jej ła- ?
) dunek. Na zasadzie generalizacji uczuć silnych świat staje
?yć, się nienawistny, a ostrze nienawiści zwraca się w kierunku
'nie samej osoby żywiącej to uczucie. Nienawidząc świata, nie-
!óch nawidzi się też siebie. Nic więc dziwnego, że taki człowiek
t5rej czuje się nieszGzęśliwy.
tóra Gdy utraconym przedmiotem uczuć nie jest druga osoba
?ko- ani nawet zwierzę, a jest nim tylko przedmiot martwy lub
?ha- pozycja społeczna, wówczas sytuacja emocjonalna przedsta-
xze- wia się odmiennie. W tym bowiem rodzaju powiązań uczu-
? ciowych z otoczeniem ważniejszy jest element posiadania
lana niż kochanie. Pustka, jaka powstaje po utracie przedmiotu
oaię- uczuć, jest pustką utraconego terenu władzy i posiadania,
?ich świat otaczający się kurczy, bo znikło z niego to, co było
item w nim najważniejsze i najbardziej własne. W stosunku do
?żli- otaczającego świata odczuwa się silne poczucie krzywdy, -
?ed? gdyż on odebrał to, co uważało się za rzecz najdroższą.
czu- ' ? ?? Utrata przedmiotu władzy i posiadania odbija się przede
było wszystkim na autoportrecie. Władza i posiadanie były bo-
taną wiem tym czynnikiem, na którym autoportret głównie się
opierał. Poczucie własnej wartości było ściśle związane z po-
?cjo= siadaniem i władzą. Na tym polega błąd konstrukcji auto-
jej portretu. Ludzie lokujący swe uczucia w przedmiotch mar-
?ko- twych lub w pozycjach społecznych często wykazują tragicz-
?ego ny brak wiary w siebie, który kompensują sztucznym roz- ?
.ega- szerzeniem swego świata o przedmiot władzy i posiadania,
nie- na tym terenie czują się bezpieczni. Nawiązanie normalnego
riąz- ; kontaktu uczuciowego z otoczeniem jest dla nich często nie-
?oże możliwe, gdyż zbyt niepewnie w nim się czują. Poczucie @ .
?czas bezpieczeństwa daje im tylko teren absolutnej władzy i po-
siadania. Gdy teren ten usunie się im spod nóg, czują się
?ach, zgubieni i przez świat otaczający prześladowani.


?stko Rachunek prawdopodobieństwa (oczekiwanie)
enna
riążą Związek żywego ustroju z jego środowiskiem opiera się na
s?ro? ?' swoistym rachunku prawdopodobieństwa. Z góry jak gdyby
"się przyjmuje", że pewne zachowania się ustroju wywołują
t by- określone reakcje środowiska. Ziarno umieszczone w ziemi
? ?a "spodziewa się", że będzie miało dostarczone potrzebne mu
?oże do życia substancje chemiczne, odpowiednią temperaturę i od-

105

.=?`? :
l,?t?+

G ? ? B ? t
i ?i 7 Ł !
' ?$ '5
, ?1: :
powiednią ilość energii słonecznej. Młodziutkie zwierzę, kie-
;???' I ,
? ł ?
i rując się do matki, "spodziewa się", że ona go nakarmi.
??i?= uchroni przed niebezpieczeństwem itd. Słowo "spodziewa się"
jest tu użyte jedynie dla wyrażenia tego biologicznego ra-
? i;l~. chunku prawdopodobieństwa, który wyraża ścisłe powiązanie
d ?N ustroju z jego środowiskiem i rzutowanie się każdego ustro-
a lt; =
ju w przyszłość.
U człowieka tylko nieliczne związki z otoczeniem są oparte
na świadomym rachunku prawdopodobieństwa. Większość
?Ł?, ;
z nich zbudowana jest na nieuświadomionym "spodziewam
się". Wdychając powietrze zakłada się, że zawiera ono tlen
potrzebny do życia ustroju. Wkładając pokarm do ust, przyj-
muje się, że jest on przyswajalny i nie trujący. Stawiając
nogę na ziemi, przypuszcza się, że ona spod nóg się nie
usunie itp. Tego typu założeń nie robi się, gdyż związki
ustroju z otoczeniem w tych wypadkach są już tak ustalone
i tak pewne, iż prawdopodobieństwo, że właśnie w dany spo-
sób otoczenie się wobec nas zachowa, sięga 100?/o, choć na-
wet w tych pewnych, stuprocentowych relacjach ustroju z je-
go środowiskiem mogą wystąpić zakłócenia obniżające praw-
dopodobieństwo struktury spodziewanej. Powietrze może być
zatrute, jedzenie niestrawne i szkodliwe, ziemia może się
spod nóg usunąć itp. Wtedy "spodziewam s-ię" staje się
świadome.
Świadomość jest więc zarezerwowana dla struktur czyn-
nościowych o dość dużym stopniu prawdopodobieństwa, które
są niepewne, nowe, jeszcze niedostateczną ilość razy wypróbo-
wane. Gdy otoczenie nie spełnia pokładanych w nim nadziei,
budzi to uczucie zaskoczenia, przerażenia. Od otoczenia, które
nie odpowiada rachunkowi prawdopodobieństwa żywego
uśtroju, ustrój ten chce uciec lub je zniszczyć. Istnieje
wprawdzie pewien margines, w którym ustrój szuka nowego
i nieprzewidzianego, gdyż tylko w ten sposób mogą tworzyć
się nowe formy interakcji z otoczeniem. Margines ten je-
dnak musi się opierać na bazie pewności. Pewność ta jest
możliwa dzięki istnieniu swoistej "macierzyńskości" środo-
wiska, która w miarę filogenezy staje się coraz wyraźniej=
sza. Niepewne można dzięki temu wypróbować na tle pew-
1 nego.
Dla rozwoju i życia człowieka istotne znaczenie ma jego
środowisko społeczne. W związkach z też obowiązuje
swoisty rachunek prawdopodobieństwa. worzy się on w cią-
gu życia danej jednostki, bezsprzecznie w jego formowaniu

5


- się od.grywają rolę czynniki natury genetycznej, ale ważniej-
, . sze, jak się zdaje, są czynniki natury środowiskowej, jeśli
można jedne od drugich oddzielić.
Środowisko społeczne działa przede wszystkim na zasa- ; ?
dzie zwierciadła społecznego, w którym człowiek stale się
p- ? przegląda i wedle którego swoją aktywność koryguje. Oto-
czenie społeczne karze lub nagradza, odgrywa rolę "sprawie-
te dliwego ojca". Interakcja z otoczeniem społecznym wymaga
ć ?? tworzenia wciąż nowych i nieraz skomplikowanych struktur
. czynnościowych. Warto choćby wspomnieć, że mowa jest .
n właśnie wytworem tejże interakcji.
@ Wysiłek ewolucyjny człowieka koncentruje się w jego ,
c związkach z otoczeniem społecznym. W związkach tych wy-
e twarza się także swoisty rachunek prawdopodobieństwa. Po-
i nieważ jednak są to związki na ogół skomplikowane i każdy
e nowy związek jest nieco inny od poprzedniego, do tworzenia
- _ odpowiednich struktur czynnościowych potrzebny jest du-
' ży wysiłek ustroju i całościowe zaangażowanie układu ner-
'?e- == wowego. Dlatego rachunek prawdopodobieństwa nie ma tu
- tego stopnia pewności, jak w innych, bardziej zautomaty-
ć " zowanych związkach z otoczeniem, i dlatego przeważnie jest
?ę on świadomy. Na ogół człowiek zdaje sobie sprawę z tego,@
?ię _ jaką reakcję w otocźeniu może wywołać jego zachowanie
? i odpowiednio do przewidywania modeluje swoje zachowanie
- się. Zdarza się jednak i nie tak rzadko, że jego przewidy-
e wanie zawodzi. Reakcja otoczenia nie zgadza się z jego ra- ?
- chunkiem prawdopodobieństwa.


Poczucie krzYwdY
f;
Gdy człowiek spodziewa się przychylnej reakcji otoczenia,
a spotyka się z niekorzystną, rodzi się u niego poczucie
krzywdy. Zwierciadło społeczne jest wówczas sędzią niespra-
wiedliwym. Wina - jeśli w ogóle można o niej mówić -
tkwi w wadliwej ocenie ze strony otoczenia społecznego lub .
w wadliwej konstrukcji rachunku prawdopodobieństwa. Naj-
częściej oba czynniki jednocześnie odgrywają rolę. Poczucie
krzywdy wywołuje automatycznie przewgę postawy "od"
otoczenia, niesprawiedliwego sędziego chce się zniszczyć lub
? od niego uciec.
"? Jednocześnie występuje zjawisko regresji, tj. gwałtowne
. ; szukanie oparcia w strukturach czynnościowych starszych

10?
-ś?















;I'?!
ł?
,?;I i

;Q ?
i lepiej utrwalonych.-Człowiek skrzywdzony zachowuje się
często jak dziecko, manifestuje dziecinne reakcje emocjo-
nalne, szuka w otoczeniu "ojcowskiej sprawiedliwości"@
Tym samym jego rachunek prawdopodobieństwa dotyczący
związków z otoczeniem społecznym staje się bardziej d2ie-
cinny, a wskutek tego podatniejszy na urazy otoczenia. Oto-
ł:; czenie społeczne bowiem często jest dalekie od środowiska
? macierzyńskiego z jego toierancyjną i "ojcowską" sprawie-
dliwością. W ten sposób tworzy się błędne koło. Poczucie
krzywdy wywołuje regresję obejmującą teź rachunek praw-
dopodobieństwa w związkach społecznych. A ten "dziecinny
@-; rachunek łatwiej rodzi poczucie krzywdy, gdyż opiera się
na założeniu "macierzyńskiego środowiska".
Świat, który krzywdzi, jest złym światem, można z nim
; walczyć w nadziei, że zwycięży pojęcie sprawiedliwości,
' ? oparte zwykle na fałszywym rachunku prawdopodobieństwa.
Walka taka jest z góry skazana na niepowodzenie i w koń-
r cu przychodzi rezygnacja, przestaje się wierzyć zarówno
w świat otaczający, jak i w samego siebie. Świat jest
? szary i smutny, a sam człowiek już do niczego niezdolny.
Poczucie krzywdy zwykle wiąże się z konkretnymi osobami
?: i sytuacjami. Na zasadzie generalizacji uczuć obejmuje ono
? ! zazwyczaj całe otoczenie. Wrogość odczuwana w stosunku
? do jednej osoby obejmuje więc niejednokrotnie cały świat.
? W poczuciu krzywdy mieści się nadto element dziecięcego
? despotyzmu, własne poczucie sprawiedliwości człowiek chce
narzucić całemu światu i czuje się sfrustrowany, iż świat
= jego sprawiedliwości nie akceptuje. Dlatego świat ukazuje
?, się jako zły i niesprawiedliwy.


Postawa "nad"

Jedną z podstawowych tendencji człowieka jest dążenie do
narzucenia własnego porządku otoczeniu: 2mienić świat "na
obraz i podobieństwo swoje". Jest to wspomniana postawa
"nad", którą w przeciwieństwie do postaw "do" i "od", wy-
stępujących takźe w świecie zwierzęcym, można uznać za
swoiście ludzką. Dzięki niej powstaje kultura i dzięki niej
człowiek wychodzi poza zakres swego konkretnego życia.
Jego przeszłość i przyszłość rozciąga ?daleko poza okres
' jego życia (dziedzicznóść kulturowa i transcendentne dąże-
nie człowieka).

' 108





g*
dt
? ? t f:l=?


;= ?9?





#?"


g2
j ?;g?
! 3

.Y



Zmiana świata nie jest jednak zadaniem łatwym, w re-
alizacji postawy :,nad" człowiek napotyka silny opór oto-
czenia. Każdy człowiek w trochę inny sposób chce swe oto-
czenie przekształcać. stąd bierze się wiele konfliktów między
ludźmi i wiele frustracji.?Człowiek częściej odczuwa własną
bezsilność v? swych dążeniach do zmiany oblicza świata,
niż udaje się mu wycinek rzeczywistości wedle swego planu
przekształcić. Bezsilność jest uczuciem budzącym początkowo
agresję do otoczenia, która wcześniej lub później wyczerpu- ;
je się, w jej miejscu pojawia się stan zniechęcenia i re-
zygnacji. Świat otaczający - zamiast przyciągać - odpy-
cha.
Normalna realizacja postawy "nad" polega na tym, iż na
jednych polach człowiek zwycięża, a na innych sam jest
zwyciężony. On zmienia otoczenie i otoczenie zmienia jego.
Gdy jednak postawa "nad" jest obarczona zbyt silnym ła?
dunkiem emocjonalnym, co zdarza się zwłaszcza wówczas,
gdy postawa "do" nie jest nasycona, wtedy łatwo dochodzi
do generalizacji uczuć. Poczucie klęski i własnej bezsilności
nie ogranicza się tylko do jednego pola, ale obejmuje cały ?
świat otaczający.
Niemożność realizacji postawy "do" i "nad" stwarza
u człowieka poczucie samotności. Nie mogąc kochać ani two-
rzyć, czuje się on@obco w otaczającym go świecie, nie widzi
celu przed sobą, jego życie staje się czystą wegetacją, po-
zbawione miłości traci ono swą barwę.


Autoportret

Trudno oddzielić stosunek uczuciowy do otaczającego świata .
od stosunku uczuciowego do samego siebie, wektory uczucio-
we mają zawsze jedną strzałkę skierowaną na zewnątrz, ?
?ie do a drugą do wewnątrz. Niemniej jednak, chcąc dojść do ge-
at "na nezy depresji, musimy rozróżnić uczucia skierowane na ze-
?stawa wnątrz od tych, które są skierowane do własnej osoby. Od
", wy- uczuć tych zależy koloryt autoportretu, a od niego z kolei
Zać za i stosunek uczuciowy do otaczającego świata. Zależność jest
?i niej tu kolista, bo od nastroju i od uczuć żywionych do otocze-
życia. nia zależy też koloryt autoportretu.
. okres _ W przeciwieństwie do obrazu otoczenia, który jest względ-
? dąże- nie stały i tylko w psychozie ulega wyraźnemu zniekształce-
niu, obraz samego siebie jest zmienny. Razem z jego kalo-
109

Ii 4
rytem zmienia się zazwyczaj jego forma. Z codziennego do-
=? świadczenia wiadomo, jak zupełnie inaczej człowiek widzi
! siebie w stanie smutku, a inaczej, gdy jest wesoły. Pod
wpływem nastroju i uczuć zmienia się też koloryt otaczają-
cego świata, jego forma jednak na ogół pozostaje ta sama.
Różnica ta pochodzi prawdopodobnie stąd, iż presja oto-
,? ' czenia społecznego jest znacznie większa przy formowaniu
się obrazu otoczenia niż przy formowaniu się własnego ob-
! razu. Obraz świata otaczającego jest bardziej wspólny, spo-
; łeczny, a obraz własnej osoby bardziej własny, indywidual-
? ny. Świat otaczający musimy widzieć tak, jak widzą go inni
ludzie, inaczej bowiem traktowani jesteśmy jako "varii", na
każdym kroku, w każdym zetknięciu z otoczeniem sprawdza-
? my własne widzenie świata. Jesteśmy do tego sprawdzania
tak przyzwyczajeni, że często nie zdajemy sobie z niego
sprawy. Dokonuje się ono automatycznie. Nie zdajemy sobie
. np. sprawy, że w określony sposób spostrzegamy nasze codzien-
ne otoczenie: dom, ulicę, miejsce pracy itp., i że nasz sposób
'i . widzenia jest w znacznej mierze uwarunkowany społecznie.
? Widzimy nasze otoczenie tak, jak nauczyliśmy się je widzieć.
Geniusz artysty może wyłamać się z tego określonego spo-
G; łecznie sposobu widzenia.
Natomiast obraz samego siebie jest bardziej zmienny i nie-
!i pewny, nie ma on dostatecznych kryteriów sprawdzających,
jest on wewnątrz, a nie na zewnątrz, jak obraz świata
otaczającego, wskutek tego jest on bardziej własny, a nie
?; wspólny, jak obraz otoczenia. Dużą rolę w jego formowaniu
odgrywa otoczenie społeczne, widzimy siebie oczyma innych,
i@ z drugiej jednak strony widzimy siebie własnymi oczyma.
Te dwa rodzaje spojrzenia nierzadko stoją ze sobą w sprze-
I ? czności. Dlatego może nie dochodzi do automatyzacji obrazu
. samego siebie, znajduje się on prawie zawsze na polu świa-
; domości, wciąż jest "in statu nascendi". Człowiek nigdy nie
?; wie, jaki jest naprawdę, zmienia własne zdanie o sobie, raz
i siebie kocha, a raz nienawidzi.
Trzy czynniki odgrywają decydującą rolę w należytyzn
funkcjonowaniu autoportretu: jego stabilność, jego koloryt
i jego zgodność z rzeczywistością. Autoportret stabilny, o ja-
snym kolorycie i zgodny z rzeczywistością, ułatwia czło-
? wiekowi życie z otoczeniem i z samym sobą. Rzadko, nie=
:, stety, ten ideał jest osiągany. Formowani?ię obrazu samego
; siebie jest procesem niezwykle skomplikowanym i zależnym
od wielu czynników konstytucjonalnych, środowiskowych,

? 110





łl
i ; v ! j = i

ł ?b
j : ?:'I
i ?" i
I
cr,

powiązań uczuciowych z otoczeniem, przewagi sukcesów nad
klęskami itp.
Niestabilność autoportretu jest typowa dla okresu mło-
dzieńczego. Prawdopodobnie wpływa na to przestrojenie hor-
monalne i związane z nim nasilenie życia popędowego, a tak-
że wyjście ż rodzinnego kręgu na szerśze pole źycia spo-
łecznego. Każde nowe otoczenie społeczne wywołuje za-
chwianie autoportretu, człowiek z niepokojem oczekuje, jak
zostanie przyjęty. Chwiejność autoportretu jest przyczyną
wahań nastroju i, odwrotnie, stabilność nastroju powoduje
zmiany w sposobie widzenia siebie.
Z wiekiem na ogół autoportret ulega stabilizacji. Człowiek
uczy się obiektywniej patrzeć na siebie. Większa zgodność
z rzeczywistością wpływa stabilizująco na obraz własnej
osoby. Są jednak ludzie, którzy do późnej starości zachowują
młodzieńczą labilność widzenia siebie. Ludzie ci są z reguły
bardziej skłonni do wahań nastroju niż ci, których obI-az
własny jest stabilny. Nie tylko bowiem nastrój wpływa na
widzenie siebie, ale widzenie siebie wpływa też na nastrój.
Obraz własnej osoby jest z reguły rozszczepiony. Składa
się on jakby z dwóch obrazów: jaki chciałbym być i jaki
jestem naprawdę - "Sam jestem oskarżycielem i sam oskar-
żonym" (Hildebert z Le Mans, wiek XI). Im większe rozszcze-
pienie, tym bardziej człowiek jest z samego siebie niezado-
wolony, tym bardziej koloryt jego autoportretu się zaciemnia.
Czynnikiem istotnym w psychoterapii jest nauczenie chorego
bardziej obiektywnego spojrzenia na siebie i akceptacji włas-
nej osoby. Zmniejsza to dysonans między autoportretem ide-
alnym (jaki chciałbym być) a realnym (jaki jestem). Dyso-
nans ten jednak jest konieczny dla rozwoju człowieka.
Dzięki bowiem niezadowoleniu z siebie człowiek wciąż siebie
poprawia i zmienia, a na tym właśnie polega jego ewo-
lucja.
Autoportret idealny jest rzutowaniem się w przyszłość, jest
to obraz własny w przyszłości. Autoportret realny jest obra-
zem wytworzonym na skutek interakcji z otoczeniem, przede
wszystkim dzięki zwierciadłu społecznemu ("takim widzą
mnie inni" i "takim widzę się sam"; w tym drugim wypadku
działa też zwierciadło społeczne, ale zinternalizowane). Jest
on więc obrazem doskonałym, przeszłym. Rozszczepienie auto-
portretu jest zatem oznaką rozdziału między przyszłością
a przeszłością, a więc istotnym elementem czasowego aspekt
życia, jego ewolucyjnego charakteru.

111

??? ł
i ? '
Patologia zaczyna się wówczas, gdy przedział między przy-
?, szłością a przeszłością jest tak duży, iż człowiek nie jest
' w stanie go przekroczyć. Wówczas obraz idealny jest nie-
? osiągalnym marzeniem, mrzonką, której nie można w żaden
?` ? sposób zrealizować, a obraz rzeczywisty coraz bardziej od-
.'s _ da'la, się od obrazu wyś?ionego i przez to samo staje się
; coraz bardziej ciemny i nienawistny. Rozwój człowieka ulega
' '?? , zahamowaniu, gdyż dokonuje się on na zasadzie częściowej
i realizacji obrazu idealnego? a tu jest ona niemożliwa. Ciemny
; koloryt autoportretu realnego rzutuje na cały świat prze-
" żyć; cały świat staje się ciemny. Gdy przepaść między auto-
? portretem rzeczywistym a idealnym jest zbyt wielka, idealny
a? ? c zostaje przekreślony, a tym samym zostaje przekreślona przy-
? szłość. Człowiek taki nie ma już szans, widzi tylko swoją
;, ; klęskę.
?'' ?i Patrząc na ludzkie dążenia do zaspokojenia ambicji, które
1 ; tak często są nienasycone, nie można oprze? się wrażeniu,
'i , że u ich podłoża tkwi patologia widzenia samego siebie.
'? Sukcesy, do których niestrudzenie się dąży, mają poprawić
:; , realny obraz siebie i być tym samym źródłem radości życia.
; Powstaje jednak pytanie, czy poprawa własnego autoportretu
" , rzeczywiście może być tym źródłem. Sukcesy bezsprzecznie
wpływają dodatnio na spósób widzenia siebie i tym samym
'i na nastrój. Ale poprawa ta jest krótkotrwała. Wkrótce czło-
; @? wiek znów jest z siebie niezadowolony czy to wskutek nie-
powodzeń, czy też wskutek większych jeszcze wymagań sta-
I wianych sobie.
Człowiek jest bowiem skazany na rozdźwięk między swym
i. idealnym a realnym obrazem samego siebie. Autoportret
; spełnia rolę układu samokontrolującego i dlatego musi stale
? się zmieniać, sygnalizuje on relacje między planem (przy-
szłością) a wykonaniem (przeszłością) i między własnym "ja"
'! ? a światem otaczającym. Charakter samokontrolujący auto-
? portretu sprawia, że uczucia z nim związane muszą mieć
charakter krótkotrwały, gdyż są one nagrodą lub karą za
? , sumę aktywności człowieka.
Uczucie jest tym, co łączy człowieka, a prawdopodobnie
; też zwierzęta, z otoczeniem. Nie może ono być skierowane
; na wewnątrz, bo wówczas ulega zakłóceniu układ samokon-
? trolujący, zostaje wypaczony na plus lub na minus. Zamiast
'? @ sygnalizować możliwie obiektywnie i o r cjach z otoczeniem
?; i o stosunku przyszłości do przeszłości, s a?e się on układem
?; zamkniętym, odcinającym człowieka od jego otoczenia. Czło-

112
; ?.? ;
.F
G ' .





r ", a r?





: ??;i

wiek taki - zamiast kierować swą postawę uczuciową na
zewnątrz - kieruje ją do wewnątrz, obraca się wokół własnej
osi, przestaje iść naprzód; jest zakochany w sobie, wskutek
tego bezkrytyczny, lub siebie nienawidzi i dąży w końcu do
samounicestwienia. Wskutek skierowania uczuć do wewnątrz
znika obiektywność widzenia siebie; dlatego autoportret prze-
staje spełniać rolę układu samokontr?ującego.


Narcyzm

Według Freuda we wczesnym dzieciństwie musi się przejść
przez narcystyczną fazę rozwoju libido; postawa "do" jest
skierowana do wewnątrz, dopiero później uczucia dziecka
zwracają się ku światu otaczającemu. Oczywiście wszystkie
przypuszczenia odnoszące się do przeżyć w tak wczesnym
okresie rozwoju są zawsze obarczone nie dającym się skreś-
lić znakiem zapytania. Opierają się one wyłącznie na ob-
serwacji zachowania się dziecka, analogicznie jak hipotezy
tyczące życia psychicznego zwierząt. Poza tym okres pier-
wszych lat życia jest z reguły pokryty niepamięcią? toteż
przeżyć z tego okresu czasu nie można retrospektywnie od-
tworzyć. Są ońe prawdopodobnie nie tylko ilościowo, lecz
także jakościowo różne od przeżyć człowieka dorosłego,
trzeba więc mieć dużo wyobraźni, by potrafić się w nie
wczuć.
Koncepcja narcyzmu wczesnodziecięcego wymaga z pew-
nością pewnej oceny krytycznej. We wczesnym okresie roz-
woju, jak zresztą twierdzą sami psychoanalitycy, nie wy=
twarza się jeszcze granica między "ja" a światem otacza-
jącym. Metabolizm informacyjny, a szczególnie zdolność dzia-
łania i rejestrowania efektów własnej działalności, nie jest
na tyle rozwinięty, by ta granica mogła się wytworzyć. Nie
można więc mówić w tym okresie życia o skierowaniu libido
(postawy "do") na zewnątrz czy do wewnątrz, gdyż wszystko
jest całością. Dziecko jest dla siebie kosmosem. Dla obser-
watora jednak jego reakcje uczuciowe, choć pryznitywne
i chaotyczne, są skierowane na zewnątrz: Gwałtowne ruchy,
krzyk, śmiech, są jakby wyzwaniem rzuconym otaczającemu
światu, choć w tym okresie dziecko prawdopodobnie z istńie-
nia tegoż świata nie zdaje sobie sprawy.
Po drugie, uczucia zwrócone do wewnątrz wiążą się za-
wsze z obrazem własnej osoby, a obraz ten tworzy się w zna-
8 - Melnncholia 113























. ,

!^I M


ri i Ł
cznie późniejszym okresie rozwoju? Najgwałtowniejszy roz-
wój dokonuje się w okresie dojrzewania; wówczas dopiero
najsilniej występuje zwrócenie uczuć w kierunku własnej
osoby. W okresie wczesnego dzieciństwa metabolizm infor-
macyjny jest zbyt słabo rozwinięty, by można mówić o po-
wstaniu tak skomplikowanego układu samokontrolującego,
jakim jest autoportret.
Uczucia skierowane do własnej osoby spełniają rolę syste-
mu nagrody i kary. Nagrodą jest uczucie miłości osoby włas-
nej, a karą - uczucie nienawiści. Zaciemnienie koloru włas-
nego obrazu pod wpływem negatywnych uczuć życiowych
do samego siebie jest więc sygnałem, że w naszych reIa-


ra uczuciowego skierowana na zewnątrz i do wewnątrz), to,
jak wspomniano, dzieje się tak dzięki temu, że w sferze uczuć
nigdy w pełni nie wytwarza się granica? między światem
wewnętrżnym a zewnętrznym. KoIoryt uczuciowy jest podob-
ny wewnątrz jak na zewnątrz tej granicy. Patrząc jednak
na świat wewnętrzny jako przede wszystkim na obraz włas-
nej osoby, który to obraz spełnia rolę skomplikowanego
układu samosterującego, można zagadnienie dwukierunko-
wości uczuć traktować w ten sposób, ?że uczucia pozytywne
żywione do własnej osoby są swoistą nagrodą za postawę
pozytywną w stosunku do otoczenia, odwrotnie w wypadku
uczuć negatywnych - są one karą za niemożność pozytyw-
nego ustosunkowania się do otoczenia. By kochać samego
siebie człowiek musi kochać swe otoczenie.
Narcyzm pojmowany jako skoncentrowanie uczuć na włas-
nej osobie oznacza przede wszystkim, że dany człowiek nie
może skierować ich na zewnątrz. Szuka on miłości otoczenia,
ale sam tej miłości dać nie potrafi. Małe dziecko - z racji
swej biologicznej potrzeby środowiska macierzyńskiego -
więcej bierze niż daje ciepła ze swego otoczenia. W tym
sensie jest ono rzeczywiście narcystyczne. Ale już we wczes-
nym okresie rozwoju obserwuje się u dziecka potrzebę da-
wania uczuć, niekiedy uczucia te koncentrują się na zwie-
rzętach domowych, na lalce itp., gdyż łatwiej jest darzyć
uczuciem miłości to, co jest słabsze i wymagające opieki,
niż to, co jest od nas silniejsze.
Utrwalenie się postawy narcysty j (przewaga "biorę"
nad "daję") czyni człowieka nieszc ę iwym głównie z tej
racji, że staje się on niezdolny do miłości, nie może on

i14

łr?
? r;.



t , E ?
? ł
l ? ? jir '
r%r
ti=I
I ?


;Iz?
': j




? ł?

?z- wyjść w pełni do świata otaczającego, jego uczucia koncen-
?ro trują się na własnej osobie. A ponieważ uczucia pozytywne
?ej skierowane na zewnątrz są nikłe, więc i w stosunku do
?r- samego siebie przewagę mają uczucia negatywne. Człowiek
narcystyczny nie kocha siebie, ale nienawidzi lub ma w sto-
sunku do siebie uczucia ambiwalentne. Wskutek skoncentro-
wania się uczuć na własnej osobie nie może rozwinąć się
w sposób należyty obraz własnej osoby. Oscyluje on ra?em
z uczuciami, nie ma dostatecznej obiektywności, gdyż każda
ujemna ocena jest zbyt boleśnie odczuwana. Gdy uczucia
skierowane są na zewnątrz, własna osoba i sposób widze-
nia siebie stają się mniej ważne, a dzięki temu uraźliwe:
Pod wpływem uczuć zwiększają się proporcje przedmiotu
uczuć. Przedmiot kochany czy nienawidzony jest z reguły
wyolbrz?miony.
Dynamika życia, której subiektywnym wyrazem jest na-
strój, wiąże się z rozwojem. Im rozwój jest gwałtowniejszy,
tym dynamika życiowa większa. Większa jest ona u dziecka
niż u człowieka starego. Dlatego rytm dynamiki życiowej
określono jako rytm pór roku; jest to w zasadzie rytn:t roz- ,
wojowy. Rozwój obejmuje dwa rodzaje form: morfologiczne
i czynnościowe (funkcjonalne).
Największe tempo rozwoju form morfologicznych u czło-
wieka, a także u zwierząt, koncentruje się we wczesnym
okresie rozwoju. Zapłodnienie wywołuje jakby wybuch nie-
zwykłej dynamiki życiowej, która stopniowo słabnie. Naj-
większa jest ona w życiu embrionalnym, słabsza w płodo-
wym, a w pozapłodowym wyraźnie przygasa. ?Nie wiemy,
jaki jest subiektywny odpowiednik tej dynamiki rozwoju form
morfologicznych i czy w ogóle on istnieje. Natomiast rozwój
form wyraźnie czynnościowych wiąże się z subiektywnym
aspektem dynamiki życiowej, tj. z nastrojem. Człowiek we=
soły manifestuje więcej form interakcji z otoczeniem i two-
rzy więcej nowych form niż człowiek smutny. W depresji
tempo aktywności i myślenia jest zwolnione, myśli krążą
wokół jednego przykrego tematu.
Krzywa rozwoju form czynnościowych przebiega odmiennie
od krzywej rozwoju form morfologicznych. Maksimum tej
ostatniej występuje, jak wspomniano, bezpośrednio po za-
płodnieniu, po tym momencie, jakby wybuchu, krzywa stop-
prę" niowo opada. Natomiast krzywa rozwoju form czynnościo- '
. tej wych zaczyna wyraźnie wzrastać dopiero wówczas, gdy wy-
oń tworzyły się w dostatecznym stopniu formy morfologiczne.

115

??ih
Oczywiście formy czynnościowe istnieją znacznie wcześniej,
gdyż nie można oddzielać czynności (funkcji) od morfologii.
@ Ale we wcześniejszych fazach rozwoju dotyczą one przede
, t wszystkim - jeśli nie wyłącznie - metabolizmu energetycz-
nego. A gwałtowny ich rozwój wiąże się dopiero z powsta-
r?+ niem metalbolizmu informa?yjnego.
?fi?, Różnica gatunkowa między człowiekiem a najwyższymi
nawet zwierzętami tkwi właśnie w metabolizmie informacyj-
nym, a nie w energetycznym. I w nim też głównie dokonuje
się ewolucja człowieka. W ciągu całego życia człowieka,
r, ?i a nie tylko w jego młodości, tworzą się nowe struktury
,I. ar? czynnościowe metabolizmu informacyjnego. Dzięki temu czło-
' ^ ?r wiek stale się rozwija. Tem?o ich tworzenia jest większe
w młodości niż na starość, niemniej jednak aż do śmierci
w człowieku powstaje wciąż coś nowego. Jego indywidual-
na ewolucja nie może ulec zahamowaniu. Metabolizm ener-
getyczny szybciej śtarzeje się niż metabolizn:i informacyjny.
Struktury czynnościowe metabolizmu informacyjnego do-
tyczą przede wszystkim relacji ustroju do jego środowiska;
wynika to z samej istoty metabolizmu, który jest wymianą
ze środowiskiem. Odcięcie się od świata zewnętrznego, zam-
knięcie się w sobie, prowadzi w końcu do osłabienia i na-
wet wygaszenia wymiany informacji ze środowiskiem; skraj-
nym przykładem tego jest przewlekła schizofrenia. Zwró-
cenie więc uczuć w kierunku własnej osoby godzi w istot-
ny dla życia proces metabolizmu informacyjnego. Uczucia
muszą być skierowane przede wszystkim na zewnątrz, gdyż
tylko wówczas można wejść w interakcję z otoczeniem, two-
rzyć nowe jej formy i w ten sposób kontynuować jednost-
_ kową ewolucję.
Postawa narcystyczna nie przynosi więc radości; związana
jest raczej ze smutkiem i własnym samoudręczeniem. Sprze-
czna jest bowiem z podstawowym prawem życia, które wy-
maga stałej wymiany informacji z otoczeniem, a w niej
konieczna jest postawa "do" otoczenia. Żeby żyć, trzeba
życie kochać. Relacje człowieka do jego środowiska są tak
skomplikowane, że nieraz dochodzi do zerwania więzi emo=
cjonalnych z otoczeniem; zamiast przyciągać, odpycha ono
. człowieka od siebie. Wówczas silniej zaczyna działać me-
chanizm samokontrolujący. Autoportret wysuwa się na plan
pierwszy i przesłania świat otaczający.? autoportrecie też
koncentrują się uczucia człowieka. Sytuacja wyznaga bo-
wiem wówczas niejednokrotnie zmiany postaw uczuciowych,

116


















.r ..
^ #,
?5?
`6 ; ?
'";t

metod postępowania, stworzenia nowych form interakcji z oto-
czeniem, a to wymaga skoncentrowania się na właśnej oso- :
bie. ' '
Różriego rodzaju sytuacje mogą doprowadzić do skupie-
nia się. na własnej osobie. Przejściowo taki stan jest nieraz
konieczny, gdyż człowiek wciąż wymaga korekcji i samo-
kontroli. Patologia zaczyna się w związku z jego utrwaleniem
się. Wówczas uczucia coraz bardziej kumulują się na włas-
nej osobie zamiast być na zewnątrz skierowane. Postawa
introspektywna zmienia się w postawę narcystyczną. Na tym
zawsze cierpi obiektywność introspekcji. I autoportret prze?
staje spełniać swą zasadniczą rolę układu samokontroli.

Poczucie winy
Jak wspomniano, układ samokontroli działa na zasadzie sy-
stemu nagrody i kary. Nagrodą są uczucia pozytywne ży-
wione do własnej osoby, karą - uczucia negatywne. Uczu-
cia pozytywne to przede wszystkim zadowoIenie z samego ,@
siebie, które prowadzi do wyjaśnienia kolorytu autoportretu: ?
Człowiek zadowolony z siebie widzi się w jasnych kolorach. , ?
Uczucia negatywne w stosunku do własnej osoby wywołują
zaciemnienie autoportretu. Z nich najczęściej rodzi się po- ?
czucie winy.
Poczucie winy można by traktować jako karę za narusze-
nie systemu wartości mo:ralnych. Wiąże się więc ono z naj-
bardziej skomplikowanymi formami interakcji z otoczeniem
społecznym. Porządek moralny zmierza bowiem do sprawie-
dliwego i harmonijnego ułożenia tych stosunków. Wobec
mnogości ludzkich celów i nastawień uczuciowych trudno
taki porządek stworzyć; zawsze istnieje niebezpieczeństwo, ?
że w najlepszych nawet intencjach k?goś się krzywdzi lub
czyjeś uczucia się urazi. D?atego może, iż tak trudno po- ? .
rządek moralny samemu stworzyć, we wszystkich kręgach ,
kulturowych powstają takie czy inne rygorystyczne społecz=
ne systemy moralne, często sztywne i niezgodne z indywr-
dualnym poczuciem moralnym, niemniej jednak stwarzają
one poczucie bezpieczeństwa, iż posiada się akceptowany
społecznie system moralności.
W wielu też kręgach kulturowych istnieją różnego typu
sposoby oczyszczania śię z poczucia winy. Sposoby te mają ?
duże znac?enie psychoterapeutyczne, gdyż poczucie winy
zawsze prowadzi do zaciemnienia obrazu własnej osoby, tyin

l I?


? ,

samym do znacznego obniżenia nastroju. Oczyszczenie (?a-
tharsis) przywraca więc radość życia i pozwala na powrót
do niego. Z tego punktu widzenia grzeszenie i oczyszczenie
byłoby zatem normalną koleją życia.
Poczucie winy jest naszym najdelikatniejszym, a jedno-
.cześnie najsilniejszym łącznikiem z ludzką wspólnotą. Rodzi
się ono przy naruszeniu tej części obrazu własnej osoby,
która powstała z zinternalizowanego zwierciadła społecz-
nego. Już we wczesnych okresach rozwoju dziecko uczy
się, że pewne jego sposoby zachowania się zbliżają, a inne
9 i
! i 3
oddalają je od jego otoczenia społecznego (przede wszystkim
matki). W tym okresie życia oddalenie od środowiska spo-
łecznego jest równoznaczne ze śmiercią. Śmierć społeczna
równa się śmierci biologicznej. W ten sposób rodzi się lęk
społeczny i on prawdopodobnie wpływa na internalizację
,? ?? '?: zwierciadła społecznego. System nagród i kar działajacy
w otoczeniu społecznym zostaje wchłonięty do wnętrza. Czło-
i) wiek sam siebie i karze, i nagradza. Jest dla siebie sędzią,
?,? 3?!?" 1 a nieraz i katem. W ten sposób rozwija się najważniejsża
=?:"?? część autoportretu, bo dotycząca najbardziej skomplikowa-
nych relac?i ze swiatem otacza?ącym, relac?i ob?ętych porząd-
kiem moralnym.
Ten najwyższy układ samokontrolujący człowieka składa
się jakby z dwóch części: starej i nowej. Stara tworzy się
już w dzieciństwie i - jak wszystkie struktury czynnoś-
ciowe dawne i na skutek ciągłego używania zautomatyzowa-
ne - pracuje ona poniżej progu świadomości. Jest to su-
mienie nieświadome, superego według terminologii freudow-
_ ? !!
skiej. Z tego sumienia nie zdajemy sobie sprawy. Ujawnia

: . się ono w dręcżących snach, w naszych przeżyciach i dzia-
łaniach, które niejednokrotnie są sprzeczne z sumieniem świa-
domym; wyraźniej występuje w nerwicach, a zwłaszcza
w psychozach. Nową część układu samokontrolującego obej-
mują przede wszystkim te struktury czynnościowe, które
wciąż się tworzą w naszej interakcji ze środowiskiem spo-
łecznym. Każda sytuacja wymaga decyzji moralnej; nigdy
ta decyzja nie jest taka sama, bo ani sytuacja zewnętrzna,
ani wewnętrzna nie powtarza się w identyczny sposób. Wy-
siłek integracyjny związany z dećyzją angażuje w pełni świa-
don:iość człowieka. W tej świadomej części układu samo-
?ontrolującego proces internalizacji nigdy n ostaje zakoń-
czony. Do oceny własnej dołącza się zaws ocena otocze-
nia ("co ludzie o mnie pomyślą").

118







? ?
J ? 3?
1? ;?i!f
P ??

:??l3
? pr




?G.



?3
f ill '3=7

Sumienie, zarówno świadome, jak podświadome (superego),
jako n,ajwyższy układ samokontrolujący działa hamująco ńa?
spontaniczność aktywności ludzkiej. I wskutek tego osłabia
ono dynamikę życia ludzkiego. Gdy dynamika życiowa osią-
ga swój zenit, jak np. w manii, wówczas zazwyczaj znika?
lub znacznie słabnie działanie układu samokontrolującego.
Człowiek czuje się wolny i szczęśliwy. Dopiero gdy mania
mija, rodzi się poczucie winy; niejednokrotnie człowiek wsty-
dzi się swego zachowania z okresu maniakalnego. @
To poczucie winy przyczynia się do po-wstania załamka
depresyjnego, który dość typowo następuje po manii. Praw-
dopodobnie głównym jednak czynnikiem decydującym o je-
go powstaniu jest oscylacja dynamiki życiowej i nastroju,
po odchyleniu w górę następuje odchylenie w dół. Również
silne uczucia o znaku pozytywnym osłabiają lub nawei wy-
łączają na krótki czas działanie najwyższego układu samo-
kontrolującego. Miłość daje człowiekowi uczucie swobody
i wolności, znika skrępowanie, co nawet w ruchach zako-
chanego się przejawia, są one bardziej spontaniczne, żywsze,
bardziej naturalne.
Silne uczucia negatywne (nienawiści, lęku) mogą także na
krótki czas znieść działanie układu samokontrolującego. Pod
ich wpływem człowiek nie wie, co robi, zachowuje się jak
automat; dopieró po ochłonięciu z burzy uczuciowej przy-
chodzi refleksja, a z nią często poczucie winy.
Nastawieni anatomicznie psychiatrzy od dawna uważają,
że kora czołowa - jako najmłodsza w filogenetycznym roz-
woju - odgrywa decydującą rolę w sterowaniu czynnoś-
ciami samokontrolującymi. Obniżenie krytycyzmu i radosny,
beztroski nastrój (moria) zdarzają się w zespołach organicz-
nych, w których przede wszystkim ta część kory mózgowej,
jest uszkodzona. Również terapeutyczne działanie leukotomii
miało polegać przede wszystkim na osłabieniu działania ukła=
du samokontrolującego. Znacznie częściej jednak w zespo-
łach psychoorganicznych spotyka się obniżenie nastroju.
Prawdopodobnie wpływają na to czynniki inne niż zniszcze-
nie kory rzołowej. A także leukotomia nie zawsz? poprawia
nastrój i zmniejsza samokontrolę i poczucie winy. Na razie
jest więc chyba za wcześnie na wysnuwanie wniosków loka-
lizacyjnych.
Cechą każdego układu samosterującego jest zdolność sa-
mokontroli (sprzężenie zwrotne). Człowiek dysponuje bardzo
wieloma układami samokontrolującymi. Mają one różne po-

119

? fi
ł ??
, r , t
ziomy integracji. Większość z nich rozgrywa się na p?zio-
mie fizjologicznym i biochemicznym i te nię docierają do
?naszej świadomości. Tylko układy . o najwyższym ,poziomie
; integracji są uświadamiane. Dzięki temu mamy swiadomą
?r t
? kontrolę nad naszym zachowaniem się, a - jak wspomnia-
' no - z różnych form zachowania się te, które dotyczą po-
? rządku moralnego, są jakby najtrudniejsze i najsilniej anga-
żują świadomość.
Już we wczesnym okresie rozwoju dziecko wchodzi w okreś-
?;;? lony porządek moralny, tj. w określony system nakazów
;j ? i zakazów. Według koncepcji freudowskich okres intensyw-
? t? A??
??? , nego tworzenia się superego obejmuje analną fazę rozwoju
i? libido, tj. mniej więcej między 3 a 6 rokiem życia. Okres
? ten jest pokryty niepamięcią, trudno więc odtworzyć prze-
?i ; @ życia związane z internalizacją zwierciadła społecznego i two-
; rzeniem się u kładu samokontroli - superego. Należy przy-
? ; . puszczać, że w tym okresie rozwoju lęk związany z utratą
i" więzi społecznej (lęk społeczny) jest nawet większy niż
_ ; ? w późniejszym życiu, gdy człowiek czuje się bardziej samo-
t dzielny i mniej zależny od swego społecznego środowiska.
f? ?i ;; W dzieciństwie zerwanie więzi ze środowiskiem macierzyń-
? skim jest równoznaczne z bezpośrednim zagrożeniem życia.
?! Poza tym, działa tu dysproporcja między światem doro-
f , słych a światem dziecka, która z wiekiem maleje, a w dzie-
; ciństwie stanowi przepaść nie do przebycia. Swiat dorosłych
i , jest dla dziecka światem tajemniczym i niezrozumiałym.
! ??@ Sam kąt spojrzenia na ludzi dorosłych powoduje, że ich
?? po.stacie są wyolbrzymione. Działanie nakazów i zaka-
? . ;i zów w tym okresie życia obarczone jest więc silnym ładun-
?? kiem emocjonalnym. Zbyt silne obciążenie uczuciami spra-
_? wia, że system samokontroli traci swoją operatywność; za-
?" , miast kontrolować - niejednokrotnie w ogóle hamuje aktyw-
?? ?;i ność, wypacza obiektywne widzenie siebie, prowadzi do zbyt-
? !; niego skoncentrowania się na własnej osobie. Świat dziecka
? ?; @ jeśt światem wyolbrzymionych proporcji: informacje docho-
;I d.zące od świata dorosłych, szczególnie ich nakazy i zakazy,
;j i; urastają do monstrualnych nieraz wymiarów.
? ? Z tych nakazów i zakazów wchłoniętych przez dziecko two-
:" rzy się jego superego, czyli nieświadoma część najwyższego
? ' ? kładu samokontrolującego. Od niej prawdopodobnie w znacz-
? _ nej mierze zależy podstawowy koloryt oportretu, a co za
?? tym idzie - podstawowy poziom dyna życiowej i nastro-
; ?; . ju. Ludzie żyjący z poczueia obowiązku, pozbawieni ?radości
ei
??; . I ?0










? ł
? f??






'? RR ;
= ?f;
; C ei.

życia, wpatrzeni w siebie, przy głębszym poznaniu wykazują
patologiczną strukturę superego (nieświadomego sumienia).
Ono hamuje i-ch dynamikę życiową i spontaniczność wiąza-
nia się ze światem otaczającym. Czują oni niejasno, że coś
ich krępuje, oddziela od świata otaczającego i nie pozwala
w pełni cieszyć się życiem.
Wyraźniej działanie superego ujawnia się w marzeniach
sennych. Potworne sceny mordów, katuszy, obozów, zniewo-
lenia itp., które przeważnie nie mogą być śladami pamięcio-
wymi przeżyć rzeczywistych, gdyż dany człowiek nigdy cze=
goś podobnego na jawie nie przeżył, są w istocie obrazami
wytworzonymi przez n.ieświadomą część autoportretu. Jeśli
świadoma część autoportretu buduje swe obrazy z życia na
jawie, to nieświadoma - głównie z tego materiału, który znaj-
duje się poniżej progu świadomości. Wyolbrzymione propor=
cje w percepowaniu świata otaczającego, a zwłaszcza spo-
łecznego, jakie charakteryzują wiek dziecięcy, przyczyniają
się do powstawania tych przerażających nieraz obrazów.
Działanie świadomej części autoportretu na jego koloryt
i dynamikę życiową jest znacznie słabsze niż działanie części
nieświadomej. Niepowodzenia, klęski, urazy, poczucie winy
zaciemniają oczywiście obraz własnej osoby. Ale obraz ten
tworzy się w jasnym polu świadomego, jest obrazem dzien-
nym, a nie nocnym, jak część nieświadoma autoportretu. Dla-
tego jego wymiary, choć często wyolbrzymione, nie są nigdy
monstrualne, jak to się dzieje w ciemności nocy. Można przed
nimi się bronić i człowiek używa - w wielu wypadkach pod-
świadomie - różnych sposobów, z pomocą których jego auto-
portret nie ulega rozbiciu ani zbyt dużemu zaciemnieniu. Są
to tzw. mechanizmy obronne, na które szczególną uwagę
zwraca szkoła psychoanalityczna.
Część świadoma autoportretu nie jest ściśle odgraniczona
od części nieświadomej; jedna w drugą przechodzi i to powo-
duje, że urazy w przestrzeni jasnej pociągają za sobą treści
z przestrzeni ciemnej. I nieraz drobny uraz wyzwala potworne
obrazy autoportretu; przykładem są tu urojenia grzeszności.
Dzień ludzi przeplata się z nocą i wiele wydarzeń z dnia akty-
wuje zapisy pamięciowe należące do świata nocy. Nasza zna-
jomość tego, co kryje się pod progiem świadomości, jest
wciąż nikła. Treści tematyczne świata nocy, które fragmenta-
rycznie dochodzą do naszej świadomości w marzeniach sen-
nych, w twórczości artystycznej i w psychotycznym olśnie?
niu, wskazują na jego niezwykłe bogactwo.

, 12;1
























r? !

? W szczególności intrygujące jest pytanie, w jakim stopniu
treści świata nieświadomego są niezależne od świadomych
1 t
ł re
? ?? h?
??t
1 ? ? ; zapisów pamięciowych. Charakterystyczny rytm bioelektrycz-
? n ?
'3?
"w? ?i ny mózgu i szybkie ruchy gałek ocznych (tzw. faza REM snu)
?? obserwuje się u nowo narodzonych zwierząt. Świadczyłoby to
? o tym, że marzenia senne występują u nich już w tak wczes-
nym okresie życia i, co więcej, stanowią większą część ich
? ? przeżyć, bo dopiero z wiekiem okres czuwania zaczyna prze-
r ważać i faza REM snu jest w sumie krótsza niż bezpośrednio
,? ? ? po urodzeniu. Nawiązanie kontaktu z otoczeniem i powstawa-
':j? nie metabolizmu informacyjnego przerywa i zmniejsza ilość
?!; przeżyć związanych wyłącznie z wewnętrznym życiem
? " ustroju.
Należałoby zatem przyjąć, że ustrój żywy, jeszcze zanim
j ; wejdzie w wymianę informacyjną z otoczeniem - ma swoje
!l ; życie wewnętrżne, swój świat przeżyć. Istniałyby więc pewne
3?
?I , ? : ;I treści tego świata prawdopodobnie biologicznie"uwarunkowa-
??at9 '? i @ ne lub powstałe w ciągu ewolucji gatunku ludzkiego. Na tym
założeniu, jak się zdaje, opiera się koncepcja archetypów
?i f ? r Junga. Metabolizm informacyjny tworzyłby jakby powierzch-
r, " niową warstwę świata przeżyć człowieka, a jego jądro skła-
G ?; dałoby się z przeżyć związanych z samym faktem życia. Py-
' ;. , taniem o charakterze raczej filozoficznym jest, w jakim stop-
"r !
i ; niu nasz obraz otaczającego świata powstaje dzięki bodźcom
'; zewnętrznym, a w jakim stopniu dzięki tym tajemniczym
; treściom, będącym pierwotnym, subiektywnym aspektem ży-
iI ; . cia.
Autóportret odgrywa rolę sprzężenia zwrotnego, które regu-
I ? ?i luje najbardziej skomplikowane związki z otoczeniem, a więc
przede wszystkim związki z otoczeniem społecznym o charak-
? terze moralnym. Pochyłość płaszczyzny kontaktu z otoczeniem
E ? społecznym, a także ścisłe powiązanie ze sobą lęku społecz-
!? ? nego z biologicznym mogą być przyczyną nieproporcjonalne-
, ;? go wyolbrzymiania kluczowych postaci środowiska dziecka,
, 'a więc przede wszystkim rodziców. W tych wyolbrzymionych
, proporcjach wchodzą one do wnętrza, stają się integralną
częścią autopórtretu.
?? W ten sposób tworzy się pierwszy kodeks moralny. Jak
? ?; słusznie Sullivan pierwszy zauważył, rodzice nie mogą być
? ?, źli; dziecko raczej przyjmuje, że ono samo jest złe ("bad me"),
? niżby miało uwierzy? w "niemoralność"??ych rodziców, za-
'? '1 chwiałoby to bowiem ich porządkiem moralńym. Rodzice sta-
? ?;' nowią rdzeń tego porządku zarówno w odniesieniu do otacza-
? ?l
? ?i 122






;$ ;7:?i
e'f=ł?


'I??
?3
?FI?



:kr

I?;:z :

jącego świata, jak też do układu samokontrolującego (super-
ego) .
Dzięki temu, że pierwsze lata życia pokryte są zwykle
niepamięcią wsteczną, w późniejszych okresach życia świa-
dome życie człowieka nie jest bezpośrednio narażone na per-
turbacje wywołane wyolbrzymionymi proporcjami superego.
Niemniej jednak to ukryte w nieświadomości sumienie wpły-
wa na zasadniczy nastrój człowieka, na jego marzenia senne,
czasem wyznacza wbrew jego woli jego relacje z otoczeniem
itp. Nieraz więc człowiek staje się niewolnikiem nieznanych
? mu sił, które tkwią w nim samym.
Można by zatem przyjąć, że nim rozwinie się życie świado-
me, istnieją dwie fazy życia psychicznego. Pierwsza najwcześ-
niejsza, powstająca już prawdopodobnie w życiu płodowym;
związana z samym faktem istnienia, odpowiadałaby freudow-?
skiemu pojęciu id; druga, tworząca się w pierwszym okresie
interakcji z otoczeniem społecznym i związana z tworzeniem
się układu samokontrolującego, odpowiadałaby freudowskie-
mu pojęciu superego. Oczywiście są to tylko hipotezy, bar-
dzo trudne, a nawet niemożliwe do sprawdzenia, gdyż jest
wątpliwe, czy uda się wniknąć w świat przeżyć małego dziec-
` ka, a tym bardziej płodu.
Narastanie poczucia winy w depresji jest zjawiskiem typo-
wym. Wina przybiera niejednokrotnie monstrualne formy, jak
np. w urojeniach grzeszności, w niektórych zespołach hipo-
?; chondrycznych, gdy choroba staje się karą za popełniony
? grzech itp. Należy przypuszczać, że w depresji łatwiej docho-
dzi do złączenia się świadomego sumienia z nieświadomym
i dlatego takiemu wyolbrzymieniu ulega poczucie winy. De-
presyjna ciemność kolorytu ułatwia jakby zlewanie się ze
sobą struktur dnia i nocy (świadomego i nieświadomego).
Z drugiej strony, wyolbrzymione i utrwalone poczucie winy
prowadzi do depresji. Koloryt autoportretu, a z kolei całego
świata przeżyć ulega zaciemnieniu. Poczucie winy i poczucie
krzywdy są najczęstszą przyczyną depresji nerwicowych.
W nerwicach, jak się zdaje, w ogóle problem samokontroli
?:? moralnej zajmuje szczególne miejsce. Odbija się to na sto-
sunku emocjonalnym lekarza do neurotyka. W przypadku
nerwicy trudno lekarzowi oprzeć się chęci ferowania wyro-
ków moralnych. Wpływa na to też fakt, że neurotyka zalicza
się jeszcze do kręgu ludzi normalnych i tym samym zdol-
? nych do odpowiedzialności moralnej za swe czyny i postawy
uczuciowe. Istotnym jednak elementem, jak się zdaje, jest

l23
l?i














ia ??;?



:j1r ; 4
I?'l ;
???`C?
,? ,i?


? '?'4

=? , ;?, jakieś zasadnicze skrzywienie układu samokontroli moralnej
i ono przede wszystkim wpływa na to swoiste nastawienie
do neurotyków, powodujące, że w kontakcie z nimi człowiek
5 mimo woli staje się moralistą. Co oczywiście nie wpływa ko-
s? rzystnie na przebieg leczenia.
5 5
? ?k A Zob. poz. 285, 632.

Porzadek moralny
? ?a ` =
*kii ,
6 ?
W r
Jeśli w innych, mniej skomplikowanych dziedzinach życia
układ samokontroli na ogół działa sprawnie, to w dziedzinie
? fi" ?? porządku moralnego często zawodzi, co właśnie szczególnie
wyraźnie uwydatnia się w nerwicach. Porządek ten bowiem
x f
jest ?iezwykle chwiejny, zależny od nastrojów i nastawień
uczuciowych, trafia on w najczulsze miejsca stosunku do
innych osób i do własnej osoby. Poza tym naruszenie tego
porządku łatwo aktywuje najgłębsze warstwy układu samo-
kontroli, które tkwią poniżej progu świadomości (sumienie
nieświadome, superego). Tak więc istnieje naturalna skłon-
ność do skrzywienia i wyolbrzymienia moralnego aspektu
autoportretu.
Decyzje dotyczące porządku moralnego należą na ogół do
najtrudniejszych, dotyczą bowiem najbardziej skomplikowa-
nych reakcji z otoczeniem społecznym i od nich zależy osta-
teczna najwyższa ocena osoby własnej; dlatego są zwykle naj-
r5?
t
I'? ??? wyższym sprawdzianem człowieka. Dlatego też decyzje natu-
ry moralnej najwięcej wymagają wysiłku i natężenie waha-
nia się między przeciwstawnymi strukturami czynnościowymi
jest w nich największe.
To nasilenie wahania i procesu decyzji prowadzi do pola-
ryzacji przeciwstawnych możliwości wyboru. Tworzy się głę-
boka przepaść między "dobrem" a "złem". Rozdział ten jest
. konieczny dla podjęcia decyzji o charakterze moralnym. Im
decyzja jest trudniejsza, tym rozdział między przeciwstawny-
mi możliwościami jest głębszy. Kontrast ułatwia bowiem pod-
jęcie decyzji. To jednak, co zostało odrzucone, nie znika ze
świadomości, tkwi w niej jako wariant niezrealizowany i mo-
że nawet w pewnym stopniu jest bliższe wewnętrznemu świa-
tu niż to, co zostało zrealizowane.
Realizacja struktury czynnościowej po?luje bowiem, że
?staje się ona częścią ludzkiej wspólnoty, wchodzi ona w świat
źewnętrzny i przez to upowszechnienie staje się mniej włas-

:124








?r76~?


q Y
H?
;t ?

na, mniej osobista. Natomiast nie zrealizowana struktura czyn-
nościowa - już przez sam fakt, że nie została wyrzucona na
zewnątrz - jest bardziej osobista, bardziej należy do "stre-
fy intymności" danego człowieka i tym samym bardziej wpły-
wa na kształtowanie się autoportretu. Jest to "odwrotna stro-
na medalu" lub jungowski "cień", co każdy człowiek w mniej-
szym lub większym stopniu odczuwa.
U ludzi wykazujących duże wahania przy podejmowaniu
decyzji i bardziej zwróconych do wewnątrz cień zwykle jest
silniejszy niż u tych, których decyzje są bardziej impulsyw-
ne i którzy są skierowani bardziej na zewnątrz. Stłumiony
wariant decyzji wykazuje zwykle tendencje wycofywania
się z pola świadomości i zwykle zostaje on w końcu ze-
pchnięty poniżej jej progu. Świadomość powinna bowiem
być zwrócona ku rzeczywistości, tj. ku tym strukturom czyn-
nościowym, które zostały wybrane do realizacji; to, co zo-
stało odrzucone jako niepotrzebne, musi z niej ustąpić.
Zepchnięcie struktury czynnościowej poniżej progu świa-
domości niesie za sobą niebezpieczeństwo aktywacji struktur
tam istniejących. To, co zostało zepchnięte z pola świado-
mości, obrasta jak gdyby w treści istniejące w podświado-
mości i dlatego nabiera nieraz katastroficznych rozmiarów.
Stąd prawdopodobnie pochodzi dwustronność ludzkiej natury. -
Człowiek postępujący dobrze musi tłumić w sobie potencjal-
ne "złe" struktury czynnościowe, one natomiast zepchnięte
poniżej: progu świadomości, aktywując to, co tam tkwi, ura- @
stają niejednokrotnie do monstrualnych rozmiarów, wpływa-
ją na tworzenie się obrazu własnej osoby i skutkiem tego
człowiek taki widzi nieraz siebie w gorszym świetle niż ten,
którego aktywność jest bardziej spontaniczna i tym samym
składająca się zarówno ze struktur "dobrych", jak i "złych".
Niekiedy człowiek odrzuca "odwrotną stronę medalu"; uważa,
że to zło, które w sobie dostrzega, do niego nie przynależy,
jakby ktoś inny w nim siedział i prowokował do "złych" :
myśli, czy nawet czynów. Członkowie jednej z sekt wczes-
nego średniowiecza (manichejczycy) wierzyli, że nie my
grzeszymy, ale jakaś inna natura w nas tkwiąca.
Zagadnienie "odwrotnej strony medalu" odgrywa ważną
rolę w psychoterap. Psychiatra powinien ułatwić choremu
ujrzenie i akceptację stłumionych "złych" tendencji; dzięki ?
temu zostają one uzewnętrznione, tj. zrealizowane, przyjęte
do ludzkiej wspólnoty i tym samym ich siła destrukcyjna ma-
leje. Po takim "oczyszczeniu" nastrój chorego z reguły się
125

? 1
?6

poprawia. Stłumione bowiem struktury czynnościowe, akty-
wując struktury nieświadomego, wprowadzają koloryt nocy
w świat wewnętrzny chorego, a zwłaszcza w jego obraz włas-
nej osoby. "Grzechy" popełnione tylko myślą są na ogół gor-
sze dlatego, że są bardziej własne, bardziej intymne i łatwiej
zostają zepchnięte w nieświadomość niż te, które zostały po-
pełnione mową lub uczynkiem, a tym samym wyrzucone
w świat zewnętrzny.
Nerwicowe skrzywienie układu samokontroli moralnej po-
7 ?
lega najczęściej na stworzeniu fałszywego, niezgodnego z rze-
czywistością obrazu własnej osoby i otaczającego świata.
1?
Jest to zwykle infantylna idealizacja. Otoczenie społeczne
;1w ., winno być tak dobre i sprawiedliwe, jakim jest w dzieciń-
? "? '
stwie środowisko macierzyńskie. To oczywiście w rzeczy-
wistości się nie sprawdza i wywołuje nerwicorodne poczucie
krzywdy. Obraz samego siebie jest też wyidealizowany,
?ś??
a wskutek tego nierealny i nieosiągalny, co- z kolei wywo-
łuje poczucie winy. Poczucie porządku moralnego wymaga
dużej dojrzałości uczuciowej, która pozwala na widzenie za-
równo siebie, jak i otaczającego świata w różnobarwności
życia, a nie tylko jako białe lub czarne.
Porządek moralny nie jest czymś swoistym dla człowieka;
istnieje on też - tylko w postaci znacznie prymitywniej-
szej - w świecie zwierzęcym. U zwierząt, zwłaszcza wyż-
szych, również obowi?zuje swoisty dla danego gatunku ko-
deks nakazów i zakazów życia społecznego. Naruszenie tego
kodeksu wywołuje u zwierzęcia reakcję w zasadniczym sche-
macie analogiczną jak u człowieka. Zwierzę wykazuje obja-
wy poczucia winy, jego nastrój obniża się, a jego stosunek
do świata społecznego zmienia się zwykle na bardziej submi-
syjny. U zwierząt domowych otoczeniem społecznym jest
najczęściej człowiek i on zwykle jest twrcą norm zachowa-
nia się. U zwierząt żyjących dziko normy te tworzą się
w ciągu wielu wieków współżycia społecznego, są prawdo-
podobnie przenoszone z pokolenia@ na pokolenie na zasadzie
tradycji, podobnie jak u człowieka, choć nie można wyklu-
czyć ich biologicznego przenoszenia (na ząsadzie planu ge- ?
netycznego).
Nie wiemy, czy i w jkim stopniu porządek móralny
człowieka jest zakodowany w jego planie genetycznym.
Prawdopodobnie jakieś zasadnicze t ncje w kierunku
tworzenia najwyższego systemu samo o troli są uwarunko-
wane genetycznie. Tendencje te prawdopodobnie korelują

? i';; 126


1?








L,' :;E,' ,
7

I. ??<' '
i ?iE;? ;

"?,l6
z z?i
: ?:6

dodatnio z introwersją, a ujemnie z ekstrawersją. Intrower-
tycy są bardziej skłonni do samokontroli niż ekstrawertycy
i są na ogół mniej pewni swego porządku moralnego, wię-
ksze u nich spotyka się moralne wahanie i wątpliwości.
System samokontroli moralnej jest u nich bardziej rozbudo-
wany, ale jednocześnie mniej stabilny. Cechy te są najpraw-
dopodobniej uwarunkowane konstytucjonalnie. Otwarte po-
zostaje pytanie, czy pojęcie dobra i zła jest wytworzone wy-
łącznie dzięki internalizacji zwierciadła społecznego, czy
też jest ono - przynajmniej w zalążku - uwarunkowa-
ne g?netycznie. Czy kategorie moralne są tylko wynikiem
wych?wania, czy też istnieje moralność naturalna. Opie-
rając się na analogiach z moralnością świata zwierzęcego
należałoby przyjąć drugą ewentualność - istnienia śladowej
moralności naturalnej (anima naturaliter christiana). W ciągu
historii ludzkości podejmowano próby wychowania człowie-
? ka wbrew tej hipotetycznej moralności naturalnej (choćby
w dobie hitleryzmu); próby te na dalszą metę zawodziły. Wy-
daje się, że człowiek nie może wyzwolić się z ludzkiego
porządku moralnego; jest skazany na własne sumienie. Ono
jest często przyczyną nerwicowego obniżenia nastroju, czy
nastawienia hipochondrycznego; poczucie choroby staje się
wówczas swoistą karą. Ono wyzwala nieraz lęki i psycho-
tyczne widz?nie siebie i otaczającego świata. Fakt, że czło-
wiek sam dla siebie? jest. nieraz sędzią surowszym niż oto-
czenie; należy prawdopodobnie tłumaczyć tym, że do we-
wnętrznego systemu kary i nagrody zostaje wciągnięta ar-
chaiczna składowa sumienia, działająca poniżej progu świa-
, domości.
Istnienie najwyższego (moralnego) układu samosterującego
? sprawia, że w świadomości ludzkiej jego własna psychika
składa się jakby z trzech części: popędowo-uczuciowej, rozu-
mowej i moralnej - anima vegetativa, intellectualis et spiri-
tualis (moralis) Galena; od starożytności aż do czasów nowo-
żytnych wielu filozofów przyjmowało bowiem trójdzielną
koncepcję psychiki ludzkiej. Koncepcje filozoficzne dotyczą-
ce natury ludzkiej poprzedzały koncepcje teologiczne.
W wielu religiach przyjmuje się troistą naturę Boga.
@ W religii chrześcijańskie? spór o troistą naturę Boga nie-
? mało przyczynił się do rozlewu krwi, dopiero sobór nicej-
' ski ?r. 325) ustalił autorytatywnie naturę św. Trójcy. W pew-
? nej mierze teologia (nauka o naturze Boga) spełnia analo-
?? giczną rolę w stosunku do antropologii (nauki o naturze czło-
12?

E

? 1
S ł: ',
r ? ? ? ?Y ? G
.h,dŁ
?t?
wieka), co fizyka teoretyczna w stosunku do fizyki ekspery-
mentalnej. Od końca ubiegłego stulecia rozgorzały wśrpd
psychoanalityków zacięte spory o charakter troistości na-
tury ludzkiej; na szczęście były to spory niekrwawe.
Poczucie troistości natury ludzkiej można też tłumaczyć
w ten sposób, iż umysł ludzki jest skłonny do ujmowania
rzeczywistości w kontrastach - teza i antyteza - i do
s wybierania struktury pośredniej jako najstosowniejszej (syn-
teza). Trójka odgrywała ważną rolę w wielu religiach i sy- ?
?"? 'r stemach filozoficznych. Oczywiście nie wiemy, czy rzeczy-
? Lłł
wistość naprawdę rozkłada się na procesy przeciwstawne,
?' tak jak to odczuwamy, ale prawie we wszystkich zjawiskach
ten rytm twierdzenia i zaprzeczania można prześledzić: dzień
i noc, życie i śmierć, męskość i kobiecość, jang i in, dobro
r i zło, piękno i szpetota, Bóg i Szatan, niebo i piekło, -1 i -? l,
f, elektron i pozytron, materia i ntymateria, procesy anabo-
?? liczne i kataboliczne, pobudzenie i hamowanie; depolaryzacja
r i hiperpolaryzacja, radość i smutek, miłość i nienawiść itp.
Trudno odpowiedzieć na pytanie, czy człowiek pozbawio-
=r? ny sumienia byłby szczęśliwszy, sytuacja taka jest bowiem
,
?: 1 całkiem fikcyjna. Układ samokontroli jest integralną częścią
. każdego żywego układu, a sumienie jest tą jego składową, ś
? która zawiaduje najbardziej skomplikowanymi stosunkami
t ;;? z otoczeniem. Działanie układu samokontrolującego słabnie
i ; w miarę wzrastania dynamiki życiowej i podwyższania się
, m
? nastroju, a nasila się w miarę obniżania się nastroju i dy-
; ? namiki życiowej.
f?iF i Zob. poz. 349.
Układ samokontroli a współrzgdne czasu
i przestrzeni
, ??? Zagadnienie odwrotnej korelacji między nastrojem i dyna-
t miką życiową a siłą działania układu samokontrolującego
można ująć w kategoriach czasu i przestrzeni. Układ samo-
? ? kontrolujący działa przede wszystkim na współrzędnych cza-
;i; ?u, przeszłość i przyszłość jest dla niego istotna. Plan dzia= '?
Y;' łania jest korygowany według doświadczeń przeszłości. Na-
" tomiast dynamika życiowa i związana z nią aktywność jest ?@
i??fl
1 ?; skierowana przede wszystkim w świat zewnętrzny, tym sa- t
mym rozgrywa się przede wszystkim na?spółrzędnych prze-
,,??: strzennych. Liczy się tu chwila obecna, przeszłość i przy- ?
? ?ir; .szłość nie odgrywają roli. Człowiek dzięki nieporównywal-

I 128





, ??ś
r?


f$

?$ = ?
?'ł
"'f i??s
' ????
t?
? IsF?
=aa
7


ill
? r
?'?+

? =; i

;?` nym ze światem zwierzęcym możliwościom tworzenia róż-
d norodnych struktur czynnościowych nie mieści się w czasie
?a- teraźniejszym. Współrzędne czasu zawsze przeważają u nie-
? go nad współrzędnymi przestrzeni. Więcej żyje swoją prze=
?yć szłością i przyszłością niż chwilą obecną. Przez to traci wiele
nia korzyści zw?ązanych z życiem aktualną chwilą. Jego współ-
do brzmienie z otoczeniem nie jest nigdy tak pełne, jak to ob-
serwuje się w świecie zwierzęcym. Widać to choćby w ru-
sy- ? chach - są one u człowieka bardziej "kanciaste", zrywane,
;zy- nie mają tej harmonii co ruchy zwierzęce. W każdym bo-
rne, wiem ludzkim ruchu jest więcej przeszłości i przyszłości niż ,
ach . chwili obecnej, dlatego nigdy nie są one tak dopasowane .
cień ? do otoczenia, jak ruchy zwierząt. _
bro Pod wpływem niektórych dysleptyków, np. LSD, zmienia
-f-1, się przeżywanie czasu, czas teraźniejszy rozszerza się i może
ibo- dzięki temu intensywność przeżyć jest znacznie większa niż
icja ?. w normalnym stanie, gdy więcej żyje się przeszłością i przy-
? szłością niż teraźniejszością. Również w chwilach silnych
?io- emocji żyje się chwilą obecną, a przeszłość i przyszłość ustę-
iem pują ze świadomości. Wówczas też intensywność przeżyć
ścią staje się większa niż w okresach przeciętnych napięć emo-
,wą; cjonalnych. Można by się więc zastanawiać nad tym, czy
:ami człowiek nie traci z bogactwa możliwych przeżyć wskutek
?nie ? ? . tego, że zamiast żyć chwilą obecną, więcej żyje przeszłością
się ?? i przyszłością.
dy- Istnieją nadto niewątpliwie różnice rasowe i konstytucjo-
;?:? nalne, klimaktyczne, ekonomiczne, kulturowe itp., wpływające
na stosunek teraźniejszości do przeszłości i przyszłości. Lu- ;
?? dzie rasy białej, zwłaszcza żyjący na północy, mniej żyją
? . teraźniejszością, bardziej przyszłością i przeszłością, .stąd
bierze się ich tendencja do przekształcenia rzeczywistości
wedle swych planów (rzutowanie się w przyszłość) i skłon-
?na- ność do szanowania tradycji (więzie z przeszłością). Nato-
:ego@ miast ludzie rasy czarnej brdziej żyją teraźnżejszością, stąd
?mo- _ ` ?r- ich swoboda w rzutowaniu się w przestrzeń, ich ruchy są
cza- znacznie swobodniejsze i bardziej harmonijne niż ludzi białej ?
rasy. Przeszłość i przyszłość nie odgrywa dla nich tej roli, -
Na- ?;t ważna natomiast jest chwila obecna. Ludzie budowy pyknicz-
jest ;'? nej są bardziej nastawieni na czas teraźniejszy niż ludzie
sa- budowy leptosomicznej. Jeśliby uważać zdolność rzutowania
irze- ? się w przeszłość i w przyszłość za oznakę ewolucji człowie- @
irzy- `? ka, to należałoby przyjąć, że ewolucja ta u niektórych osób
wal- jest konstytucjonalnie bardziej zaawansowana.
9 - Melancholia 129




=;?

y 1?




H `? '?





R? I
4

Zwykle też geneza depresji jest inna u ludzi z kręgu cy-
klotymicznego, charakteryzujących się pykniczną budową
ciała, niż u ludzi z kręgu schizotymicznego, o leptosomicznej
budowie ciała. U cyklotymików z czynników reaktywnych
prowadzących do depresji na pierwszym miejscu należałóby
wymienić zerwanie związku uczuciowego z otoczeniem (np.
utrata bliskiej osoby). Natomiast u schizotymików pierwsze
miejsce zajmują czynniki związane ze stosunkiem uczucio-
wym do własnej osoby (problem autoportretu, sumienia, fru-
(?a ?ga?4
stracji, postawy twórczej i despotycznej itp.).
??z??4???7
? ?4 h
* aa ??f?a
? ? h ?
Niektóre cechy smutku
i? ?
Ciemność nerwicowa i psychotyczna

a ~ Głębokość depresji oceniamy według nasileńia ciemnego ko-
? lorytu. Gdy świat przybiera wygląd szary, smutny, odpy-
d? ?
chający i takim też człowiek staje się sam dla siebie, można
?? jeszcze mówić o nerwicowym poziomie depresji, mimo że
? d?' jej geneza nie ma charakteru nerwicowego, ale np. cyklo-
? freniczny. Natomiast gdy w świecie chorego zapanuje ciem-
ność nocy i wyłaniać się zaczną jej elementy (tj. elementy
, psychotyczne), wówczas można mówić o depresji psycho-
; tycznej, nawet wtedy gdy jej geneza wynika z konfliktu
? nerwicowego, a nie z patologii oscylacji dynamiki życiowej,
? jak to się dzieje w cyklofrenii.
*CH
Oczywiście ustalenie granicy między poziomem nerwico-
?: wym a psychotycznym jest często sprawą raczej umowną,
? ? a w wypadku depresji - specjalnie trudną. Etykieta zresztą
?; nie odgrywa większej roli w leczeniu i w sposobach po-
?? dejścia do chorego. Wydaje się, że sprawą znacznie waż-
? niejszą jest umiejętność oceny kolorytu - odcieni jest tu
bardzo wiele - oraz zdolność uchwycenia najważniejszych
? elementów etiologicznych, od czego może zależeć sposób po-
r dejścia do chorego.

Niezmiennośc

? Niezależnie od głębokości depresji różno n.ość kolorytu
' redukuje się w niej do jednej barwy. Ś i depresji jest
? ?;; światem monochromatycznym, panuje w nim szarość- lub cał-
@ ,?j?i .
?! 130











'tl
' 9 ?k
5:


. ; :i:y .
'4 #
;?H ia

kowita ciemność, nie ma w nim słońca i kolorów. Ta swoista
dla depresji redukcja barwności życia przeciwstawia się je-
dnej z istotnych cech życ?a, mianowicie jego zmienności.
Życie nie stoi w miejsću, wiecznie się zmienia, mieni się
różnymi barwami.
Człowiek względnie zdrowy psychicznie raz jest wesoły,
raz smut?ny, raz kocha, to znów nienawidzi; koloryt jego
świata przeżyć zmienia się zależnie od zewnętrznej sytuacji,
a także od wewnętrznych wahań niezależnych bezpośrednio
od bodźców otoczenia. W depresji natomiast wszystko ustala
się w czerni lub w jej odcieniach. Zmienność zamienia się
w niezmienność. Typowa dla depresji jest myśl, że już nic
zmienić się nie może, chyba n gorsze; chory nie wierzy
w zmianę, którą przyszłość może przynieść.
Przez redukcję kolorytu obraz świata i własnej osoby
ubożeje. Te same myśli i wyobrażenia trapią chorego, nie
może' się on od nich oderwać. Wydaje się, że bogactwo
przeżyć w znacznej mierze zależy od zmienności kolorytu
uczuciowego: Zmiana bowiem nastroju czy nastawienia uczu-
ciowego powoduje, że nasze spojrzenie na siebie i na świat
otaczający zatrzymuje się na innych szczegółach. Zależność
między kolorytem uczuciowym a jakością przeżyć jest obu-
stronna. Przeżycia wpływają na zmianę kolorytn, a zmiana
kolorytu - na zmianę przeżyć. Zredukowanie kolorytu po-
ciąga za sobą zubożenie świata przeżyć.
Redukcja kolorytu stanowi zasadniczą różnicę między de-
presją i schizofrenią. W schizofrenii koloryt staje się bardziej
I. oscylujący i zmienny niż w życiu normalnym; stąd bierze
się jego niezwykłość, która z kolei odbij się w niezwykłości
przeżyć _w tej chorobie. W depresji niezwykłość zaczyna się
dopiero wówczas, gdy na wierzch wydobędą się treści pod-
świadome (nurt nocy lub psychozy).


Przyzwyczajenie

Chory depresyjny przyzwyczaja się do ciezz?zości swego
świata. Pełna kolorów jasność dnia razi go i drażni. Świat
ludzi zdrowych jest dla niego obcym światem, to już jest
@ inna planeta. l:?ie rozumie on ludzi cieszących się, śmiejących
się, szczęśliwych, są dla niego obcy, drażnią go, chce od
nich uciec. Jak człowiek długo przebywający w ciemności
? : mruży oczy, gdy wyprowadzi się go? na światło dzienne, tak

131


?,


















! i



Ś,i

?? ł5
Zwykle też geneza depresji jest inna u ludzi z kręgu cy-
klotymicznego, charakteryzujących się pykniczną? budową
ciała, niż u ludzi z kręgu schizotymicznego, o leptosomicznej
budowie ciała. U cyklotymików z czynników reaktywnych
prowadzących do depresji na pierwszym miejscu należałóby
wymienić zerwanie związku uczuciowego z otoczeniem (np.
utrata bliskiej osoby). Natomiast u schizotymików pierwsze
miejsce zajmują czynniki związane ze stosunkiem uczucio-
wym do własnej osoby (problem autoportretu, sumienia, fru-
? "? ?? stracji, postawy twórczej i despotycznej itp.).
ł ?
Zob. poz. 20.
? & ?
?I4? Niektóre cechy smutku
i s
Ciemność nerwicowa i psychotyczna

Głębokość depresji oceniamy według nasileńia ciemnego ko-
smutn od
; lorytu. Gdy świat przybiera wygląd szary, y, py-
chający i takim też człowiek staje się sam dla siebie, można
?? G jeszcze mówić o nerwicowym poziomie depresji, mimo że
jej geneza nie ma charakteru nerwicowego, ale np. cyklo-
freniczny. Natomiast gdy w świecie chorego zapanuje ciem-
; ? ność nocy i wyłaniać się zaczną jej elementy (tj. elementy
, psychotyczne), wówczas można mówić o depresji psycho-
* I tycznej, nawet wtedy gdy jej geneza wynika z konfliktu
?; nerwicowego, a nie z patologii oscylacji dynamiki życiowej,
? ? jak to się dzieje w cyklofrenii.
! Oczywiście ustalenie granicy między poziomem nerwico-
5
??: wym a psychotycznym jest często sprawą raczej umowną,
? , a w wypadku depresji - specjalnie trudną. Etykieta zresztą
:?, ? nie odgrywa większej roli w leczeniu i w sposobach po-
r dejścia do chorego. ZNydaje się, że sprawą znacznie waż-
' niejszą jest umiejętność oceny kolorytu - odcieni jest tu
; bardzo wiele - oraz zdolność uchwycenia najważniejszych
?? elementów etiologicznych, od czego może zależeć sposób po-
" dejścia do chorego.

' ' Niezmienno?ć

Niezależnie od głębokości depresji r rodn.ość kolorytu
redukuje się w niej do jednej barw wiat depresji jest
światem monochromatycznym, panuje w nim szarość- lub cał-

130








ł 4 sl :


?l K










?sr
&?

kowita ciemność, nie ma w nim słońca i kolorów. Ta swoista
dla depresji redukcja barwności życia przeciwstawia się je-
dnej z istotnych cech ży Życie nie stoi w miejscu, wiecznie się zmienia, mieni się
różnymi barwami.
Człowiek względnie zdrowy psychicznie raz jest wesoły,
raz smutny, raz kocha, to znów nienawidzi; koloryt jego
świata przeżyć zmienia się zależnie od zewnętrznej sytuacji,
a także od wewnętrznych wahań niezależnych bezpośrednio
od bodźców otoczenia. W depresji natomiast wszystko ustala
się w czerni lub w jej odcieniach. Zmienność zamienia się
w niezmienność. Typowa dla depresji jest myśl, że już nic
zmienić się nie może, chyba n gorsze; chory nie wierzy
w zmianę, którą przyszłość może przynieść.
Przez redukcję kolorytu obraz świata i własnej osoby
ubożeje. Te same myśli i wyobrażenia trapią chorego, nie
mo?e' się on od nich oderwać. Wydaje się, że bogactwo
prze?yć w znacznej mierze zależy od zmienności kolorytu
uczuciowego: Zmiana bowiem nastroju czy nastawienia uczu-
ciowego powoduje, że nasze spojrzenie na siebie i na świat
otaczający zatrzymuje się na innych szczegółach. Zależność
między kolorytem uczuciowym a jakością przeżyć jest obu-
stronna. Przeżycia wpływają na zmianę kolorytn, a zmiana
kolorytu - na zmianę przeżyć. Zredukowanie kolorytu po-
ciąga za sobą zubożenie świata przeżyć.
Redukcja kolorytu stanowi zasadniczą różnicę między de-
presją i schizofrenią. W schizofrenii koloryt staje się bardziej
oscylujący i zmienny niż w życiu normalnym; stąd bierze
się jego niezwykłość, która z kolei odbij się w niezwykłości
przeżyć w tej chorobie. W depresji niezwykłość zaczyna się
dopiero wówczas, gdy na wierzch wydobędą się treści pod-
świadome (nurt nocy lub psychozy).


Przyzwyczajenie

Chory depresyjny przyzwyczaja się do ciezz?zości swego
świata. Pełna kolorów jasność dnia razi go i drażni. Swiat
ludzi zdrowych jest dla niego obcym światem, to już jest
inna planeta. lVie rozumie on ludzi cieszących się, śmiejących
się, szczęśliwych, są dla niego obcy, drażnią go, chce od
nich uciec. Jak człowiek długo przebywający w ciemności
? : mruży oczy, gdy wyprowadzi się go?na światło dzienne, tak

s* 131

` iH "?
?? :
? I ?E ? ?
f fi? ?? : ??
? ł ??
?? ? x?
f ? F? i ?
? ? h
?E?I
i c?o?y w depresji zamyka się w siebie i wycofuje, gdy
G???s rk ?
otoczenie stara się go wprowadzić w wir normalnego życia.
? ?,a ?w i? ? F ? Na zasadzie kontrastu w wesołym środowisku jego depresja
4
staje się głębsza.
Na ogół chorzy depresyjni czują się lepiej w środowisku,
,f które pod względem kolorytu odpowiada ich nastrojowi, a więc
wśród ludzi smutnych. Przyzwyczajenie do ciemności depresji
_ przeszkadza nieraz w leczeniu tej choroby. Chory już jakby
nie ma ochoty wyjść na światło dzienne, lepiej mu w pół-
mrocznej kryjówce, z dala od obowiązków życia, od ludzi,
którzy `go drażnią, lepiej mu prowadzić vitam minimam, roz-
1
ry??, myślać o znikomości ludzkich trudów i zabiegów i marzyć
o śnie śmierci.
a??i ? Niekiedy uporczywe tkwienie w smutku jest swoistą zem-
? , ? stą nad otoczeniem: "Jeste? dla mnie niedobry, patrz jak
?cierpię . W innych wypadkach jest ono karą sumienia (zwy-
? , kle jego części nieświadomej) za popełntone przewinienie:
"Cierpię, bo na to zasłużyłem". Tkwienie w smutku bywa
? t tu ki m przed poczuciem pustki własnego życia: "Cier-
' eż ra n e
f pię, bo wszystko jest bez sensu".
! Depresje okresu inwolucji często mają charakter przewle-
kły i prowadzą stopniowo do depresji i demencji starczej.
Człowiek stary często nie ma już sił i ochoty wydobyć się
ze swego ciemnego lochu, jakoś w nim "się urządza", nawet
? mu dobrze z jego smutkiem.
Element przyzwyczajenia niewątpliwie odgrywa dość istot-
? ? ną rolę w przewlekłych depresjach, zwłaszcza typu nerwico-
wego, które mogą trwać od młodych lat do późnej starości.
' Wówczas zazwyczaj ma się do czynienia z zaburzeniem
ł , stosunku uczuciowego do otoczenia; ludzie tacy są zwykle
? niezdolni do miłości i wskutek tego ich życie staje się szare
; i puste. Smutek staje się ich swoistą filozofią życia. W pew-
j nej mierze ta postawa w ich własnych oczach wywyższa
' ich ponad otoczenie, bo tylko człowiek prawdziwie mądry
! zdaje sobie sprawę z bezsensu życia, z bezcelowości ludzk.ich
? ? ? dążeń itp.

Smutek i mądrość

W wielu kulturach i epokach smutek i rziądrość idą w parze.
To kojarzenie mądrości ze smutkie a swoje uzasadnienie
w tym, że w szarości depresji wiel aw inaczej się przed-
stawia niż w normalnym oświetle?iu. W mroku zaciera się

132








:;?
bFi








f Y


7
?II

; a

perspektywa, bliskie staje się dalekie i na odwrót, horyzont @
staje się nieskończony. Człowiek stawia sobie pytania, ktgre
normalnie są przesłonięte sprawami bliskimi. Zastanawia się,
po co żyje, jaki sens ma życie itp. Są to pytania, które
sięgają do krańca horyzontu życia ludzkiego; wyłaniają się
one wówczas, gdy świat przeżyć staje się szary, wtedy bo-
wiem nie widzi się już wyraźnie tego, co bliskie. Spojrzenie
sub specie aeternitatis - pod kątem wieczności - jest dość
typowe dla depresji.
Cechą normalnego kolorytu życia jest zmienność; w szaroś- :
ci czy w czerni depresji obraz świata i własnej osoby prze-
staje migotać różnymi kolorami, utrwala się. Przeżycia cho-
rego obracają się wokół jednego tematu. Trudno oczywiście
powiedzieć, że ćhory na depresję jest filozofem, ale właśnie
wszelkie myślenie filozoficzne wymaga zatrzymania się. Trze-
ba oderwać się od wiru życia i ?agłębić się nad jednym
zagadnieniem. Stąd też może pochodzi wrażenie, iż smutek
wiąże się z mądrością.
W depresji jednak na skutek ogólnego osłabienia dyna-
3 miki życio?nrej skłonności i zdolności twórcze znacznie słabną.
' I choć w depresji człowiek może sprawiać wrażenie mądrzej=
szego, niż jest nim w normalnym nastroju, to jednak nic
z jego "mądrości" nie powstaje. Jeśli w schizofrenii obser-
wuje się niejednokrotnie wybuch tendencji twórczych, to
w depresji przeciwnie - ulegają one z reguły wygaszeniu.
Może to stać się dodatkową przyczyną obniżenia nastroju ?
u ludzi, którzy zawodowo zajmują się pracą twórczą (artys-
tów, literatów, naukowców itp.). Nawet w lekkich depresjach ,
zdolność pracy twórczej ulega obniżeniu; często jest to nawet
pierwszy sygnał zbliżającej się depresji.
Choć więc w depresji istnieje tendencja do "filozoficznego" ?
spojrzenia na życie, jednak nic z tej tendencji się nie rodzi,
bo do twórczości potrzebny jest odpowiedni poziom dyna=
miki życiowej. Niemniej jednak odsłonięcie ciemnej strony
życia, która kryje się pod barwną powierzchnią, uczy czło-
wieka, że "nie wszystko złoto, co się świeci". W depresji
większość spraw, które się w normalnym?życiu liczyły, traci
swoje znaczenie. Sukcesy, powodzenie życiowe, ludzkie po-
chwały, które człowieka bardzo cieszą w normalnym jego
r^ -
;? życiu, tu nie przynoszą radości, ich ważność spada do zera.
Z "filozoficznego" punktu widzenia wiele spraw, o które
człowiek w ciągu swego życia szczególnie się kłopocze,
właściwie większej wartości nie przedstawia, ale często zmu-
133 ?

1

szają one człowieka do podejmowania wysiłku życia. Bez nich
poddałby się wewnętrznej inercji, która przeciwstawia się
?0I*? dynamice życia. Problem ten wyraźnie występuje u ludzi sta-
rych, ich dynamika życiowa słabnie i dlatego zwykłe sprawy
dnia codziennego wymagają z ich strony większego wysiłku
?00 ? $
niż u ludzi młodych. A jednak krzątają się oni koło tych
? 'ł drobnych spraw, gdyż one właśnie bronią ich przed smut-
kiem starości i poczuciem bezsensu wszystkiego.
W depresji, choć może to brzmi paradoksalnie, wchodzi się
głębiej w kres życia. Giną w niej wszelkie ozdoby, których
człowiek kurczowo trzyma się na starość i które nieraz
d?
? 3
w ciągu pełni życia odgrywają rolę niewspółmiernie dużą
a r?
w porównaniu z ich realną wartością. Ambicje, sukcesy,
? ,h ,i
walka o pozycję społeczną, ekonomiczną itp. @ wszystkie
te sprawy, które w normalnym życiu zaprzątają uwagę każde-
go człowieka, w depresji zupełnie tracą swą wartość. Od-
9 ? słania się jakby złudność dążeń ludzkich i zńikomość ludz-
kich radości. Człowiek w depresji stawia sobie pytanie, jaki
to wszystko ma sens, i to właśnie pytanie ma filozoficzny
?C ?F f P
i fF F? ff9l??? ?
Y k f 7 "??
k fra aspekt. Stąd wywodzi się przekonanie o smutku mądrości.
W normalnym życiu zmienność kolorytu emocjonalnego
F f
? t0? k?? powoduje, że raz sprawy o znaku dodatnim (sprawiające
MtG k AI
I??E?
przyjemność), to znów o znaku ujemnym (sprawiające przy-
krość) zajmują centralne pole świadomości: Dzięki temu życie
jest trag?dią i komedią zarazem. Monochromatyczność ko-
lorytu depresji sprawia, że znika zmienność przeżyć. Uwaga
śkupia się na jednym temacie - z reguły dla chorego przy-
?ja? krym. I nie pomaga tu wspomniana wyżej "filozofia de-
presji"; chory nie potrafi powiedzieć sobie, że ta ,sprawa,
,) , jak wszystko w jego życiu, nie ma większego znaczenia.
Przeciwnie, drobne problemy urastają do groźnych wymia-
rów.
Jest to zmiana proporcji analogiczna do tej, jaką obser-
wuje się w ciemności. Wszyśtko staje się większe, groźne,
a człowiek sam czuje się mały i przytłoczony ogromem ota-
czającej go ciemności. Ciemność ma w sobie coś z nieskoń-
czoności. To samo odnosi się do zjawisk wynurzających się
z nieświadomości; człowiek jest przerażony wielkością tego,
co z niej się wydobywa, monstrualnością obrazu własnej
osoby. Ciemność więc niweluje krajobraz, wszystko w niej
się roztapia, ale jednocześnie wyolbrz?a kontury niektó-
rych przedmiotów. To samo zjawisko obserwuje się w de-
presji.

134





;? `
I ?E

M? k ?
A?E i
1?. ,
5 "'
?9Y;'qt
'? ?r? ?i



??;3r
I ; ii;

Groza i nieskończoność

Gdy depresja przekroczy próg psychotyczny, tj. gdy pod
wpływem zaciemnienia kolorytu wydobędą się na wierzch
treści stłumione lub tkwiące głęboko w nieświadomości, wów-
czas świat chorego zapełnia się dziwnymi tworami; wszy-
stkie są groźne, zwrócone przeciw niemu. Wytwory nocy mo-
gą być tak przerażające, że lęk staje się osiowym objawem
depresji. Tematy wyłaziiające się z ciemności depresyjnej
nocy zwykle dotyczą winy, katastrofy i śmierci.
Wina narasta niejednokrotnie wokół jakichś dawno już
dokonanych przewinień, nieraz zapomnianych. Często są to
naruszone zakazy dotyczące życia seksualnego, np. mastur- @
bacja, przerwanie ciąży, cudzołóstwo itp.
Złamanie tabu, w normalnym życiu w taki czy inny spo-
sób przetrawione, gdyż człowiek z popełnionego przewinie-
nia rozgxzeszył się, a w końcu o nim zapomniał, w depresji
ursta do naczelnego problemu, zajmuje całkowicie pole
świadomości. Człowiek nie jest w stanie udźwignąć ciężaru
swego urojonego, a w każdym ra2ie wyolbrzymionego grze-
chu. Sądzi, ?e następstwem grzechu jest katastrofa, która
go niechybnie czeka. Katastrofą tą może być nieulec2alna,
skryta choroba, w której żaden lekarz wyznać się nie, może,
ruina materialna własna i najbliższych, zmiana nastawienia
otoczenia, które dowiedziawszy się o przewinieniach chore-
go, jednogłośnie go potępiło i wymierzy mu zasłużoną karę
(urojenia prześladowcze).
Poczucie katastrofy może wywodzić się z poczucia winy.
Może jednak być wytworem samej ciemności depresji.
W ciemności tej człowiek styka się z nieskończonością
śmierci. Śmierć jest katastrofą świata indywidualnego, ale
zwykle świat indywidualny jest jednocześnie całym światem.
Wprawdzie każdy wie, że po jego śmierci życie będzie
się toczyć dalej, ale mimo to gdzie indziej tkwi w nim
irracjonalne przekonanie, że jego śmierć oznacza koniec
wszystkiego. Przekonanie to wynika stąd, że świat zewnętrzny
jest dla każdego tylko jego światem przeżyć, czyli światem
własnym. Nie można wyjść poza własny świat. Śmierć jest
zagładą- własnego świata, a tym ?samym całego świata.
W głębokiej depresji chory jest w subiektywnym prze-
życiu bliżej śmierci niż na starość lub w ciężkiej chorobie
somatycznej.
Zbliżenie do śmierci niesie ze sobą niebezpieczeństwo w po-
135

staci pokusy, by być w jej nieskończoność wciągniętym.
Śmierć jest odpoczynkiem, końcem znoju życia, jest ucieczką
przed tym wszystkim, co człowieka gnębi. Gdy świat odpy-
ćha, wówczas tylko śmierć pociąga. Dlatego w depresjach
odsetek zamachów samóbójczych w porównaniu z ogólną po-
pulacją wzrasta od kilkunastu do kilkudziesięciu razy. Zwy-
kle są to poważne zamachy samobójcze, nierzadko kończące
się śmiercią. Samobójstwo w depresji jest prawdziwym szu-
kaniem śmierci, a nie wołaniem o pomóc.
W bardzo głębokich depresjach zamachy samobójcze są
na ogół rzadsze, gdyż obniżenie dynamiki życiowej jest tak
znaczne, że chory nie jest w stanie zdobyć się na wysiłek
związany z podjęciem decyzji odebrania sobie ?ycia. Nierzad-
ko zdarza się, że chory dopiero wówczas dokonuje zamachu
na swe życie, gdy nastrój jego pod wpływem leczenia nieco
się poprawi.

Zmiana struktury czasowo-przestrzennej
; _ Ciemność depresji zmienia strukturę świata przeżyć chorego.
?z i y ?
? ? 5
? Można tu znów posłużyć się analogią z rytmem dnia i nocy.
;; Struktura czasu i przestrzeni nocy jest inna niż dnia. W ja-
? 4 ?
?? ? SC
? ? ??x??? C
r?? a ? ?
r; ; sności dnia wymiary przestrzenne i czasowe są ściśle okreś-
? ? 4 )? ?? lone przez wydarzenia, które są dla każdego widoczne. Miarą
? czasu i przestrzeni są odcinki odgradzające poszczególne
I wydarzenia od siebie. Każdy człowiek ma swoje indywidu-
i alne pole wydarzeń, którym jest aktualnie zajęty i dlatego
8???
t? C i"i 1 zarówno czas, jak przestrzeń indywidualna u każdego jest
ed ?
? inna. Niemniej jednak istnieje "czasoprzestrzeń" wspólna dla
? wszystkich ludzi, w której odcinki "czasoprzestrzeni" są od-
mierzane wspólnymi dla wszystkich wydarzeniami. Liczy się ta
i struktura wspólna, do niej musi się dostosować indywidu-
?4
alna.
? 8
? ; ;Ir9u?r W ciemności nocy struktura czasowo-przestrzenna jak gdy-
i: by się rozpływała. W ciemności już nie są widoczne wy-
' darzenia ogólne, które odmierzają wspólny czas i wspólną
przestrzeń. Na pierwszy plan wysuwają się wydarzenia włas-
; ne i to te, które są najdalej ód wydarzeń wspólnych, a tym
- samym najbardziej osobiste. Noc - to czas nie tylko bólu,
; agonii, cierpienia, lecz też miłości, ekstazy, olśnienia. To,
co najbardziej wewnętrzne, w nocy na ?zch się wydo-
'ł ?i? ? bywa. Normalnie dzieje się tak w czasie snu, gdy prze-
życia, które przeważnie nie dotarły w ciągu dnia .do świa-

136




: 7d ?'?
4?? t
? ?d d
&?





'I !;?e'r?s


&?

.8
? ;$ ?ie:

;Ci '
' '?1
; I

domości - zarówno świeże jak i bardzo dawne, zrealizo-
wane lub będące tylko potencjalną strukturą, a więc się-
gające w przyszłość - mieszają się razem, tworząc obraz ,
marzenia sennego. Współrzędne czasowo-przestrzenne dnia ,
w nim już nie obowiązują. Nie potrafimy ich nawet od- ',
tworzyć, gdyż w każdym śnie wydarzenia układają się w in-
nej kolejności czasowo-przestrzennej.
W czasie nocnego czuwania człowiek wprawdzie zacho-
wuje ogólną strukturę czasowo-przestrzenną dnia, gdyż jest
ona typowa dla tegoż stanu świadomości, pod wpływem ciem-
ności ulega ona jednak znacznym przekształceniom. Czas
w ciągu nie przespanej nocy zwykle się wydłuża. Miarą
czasu jest liczba wydarzeń zachodząca w danym odcinku@
czasu. Gdy jest ich dużo, -wówczas czas się wydłuża. Gdy
np. w ciągu dnia wiele się działo, wydaje się nam, że dzień
trwał ba?dzo długo, a gdy działo się mało, to dzień szybko
przeszedł. W ten sposób ocenia się czas miniony. Natomiast ?
czas bieżący oceniamy według tempa zachodzących zmian.
Jeśli wydarzenia zmieniają się szybko, wówczas czas bie-
żący szybko mija, gdy wolno, wówczas nie można docze-
kać się zmiany, czas się dłuży.
Jak widać więc, przeżywanie czasu obecnego i przeżywa-
nie czasu przeszłego pozostają wobec siebie w stosunku
odwrotnie proporcjonalnym. Dzień, w którym jest mało wy-
darzeń, dłuży się, ale gdy już minął, wydaje się nam bardzo
krótki, gdyż nic się w nim nie działo: Odwrotnie; dzień
pełen wydarzeń szybko mija, ale po takim dniu czujemy
się, jak gdybyśmy przeżyli tydzień lub miesiąc. Miarą czasu
dokonanego jest liczba zapisów pamięciowych (przeżytych
wydarzeń), a miarą czasu aktualnie przeżywanego jest ocze-
kiwanie na wydarzenia; im jest ono dłuższe, tym czas bar-
dziej się dłuży; im krótsze, tym szybciej przebiega.
Czas zależy też od nastawienia uczuciowego. Gdy w da-
nym odcinku czujemy się dobrze, czas mija niepostrzeże-
nie, a gdy źle, wydłuża się. W depresji czas dłuży się,
na co wpływa zarówno emocjonalne nastawienie do niego,
jak też brak zmienności. Czas depresji jest złym czasem,
od którego chciałoby się uciec, ale niestety nie ma gdzie;
chory jest w nim zamknięty, przygnieciony przeszłością, te-
raźniejszością i bez perspektyw przyszłości: W czasie tym
niewiele się dzieje; przeżycia monotonnie obracają się koło .
tych samych wątków: beznadziejności, poczucia winy, lęku
przed katastrofą itp.

133


? 1
?. ;







jia?
;I











1 t
1
C '

Dlatego dzień w depresji jest bardzo długi, a jeszcze dłuż-
sze są bezsenne noce. Natomiast gdy depresja minie, choćby
trwała bardzo długo, chory ma wrażenie, że była to tylko
ciemna noc, która zwykle niewiele zostawia po sobie śla-
dów pamięciowych, toteż czas przeżyty wydaje się krótki.
Czas depresji ma w sobie smak nieskończoności: choremu
się zdaje, że ciemność trwała i trwać będzie bez końca.
Traci on poczucie zmienności, charakterystyczne dla życia
normalnego w jasności dnia.
Normalnie człowiek pociesza się, że jutro będzie inaczej.
W poczuciu zmienności tkwi zawsze nadzieja lepszego. Po-
czucie to broni człowieka przed beznadziejnością nawet
w tych sytuacjach, które, obiektywnie biorąc,'są bezna-
dziejne. Tylko nad światem depresji napis jest identyczny
jak ten, który Dante postawił nad bramami piekła: "Porzućcie
wszelkie nadzieje". W depresji nie ma już przyszłości, pa-
nuje w niej wieczność ciemnej teraźniejszości i równie ciem-
nej przeszłości.
Zmienność, która jest charakterystyczna dla wszelkich pro-
cesów życiowych, stwarza u człowieka perspektywę przy-
szłości. Gdy wskutek obniżenia dynamiki życiowej zmniej-
sza się stopień zmienności, wówczas czas staje jak gdyby
w miejscu, przyszłość przestaje istnieć, bo przyszłość jest
; ? zmianą tej sytuacji, która aktualnie istnieje. Przeszłość nie
może zniknąć, gdyż jest utrwalona w zapisach pamięcio-
?? ?d A ? wych, ale czerń kolorytu depresji sprawia, że z niej tylko
ciemne zapisy pamięciowe śię wynurzają. Przeszłość w swej
? ?ł
t i
czerni zlewa się więc z teraźniejszością. Teraźniejszość w de-
5 r presji staje się wiecznością; jest, było i będzie ciemno; nic
. z 1 E ?
1 ?%
się już zmienić nie może, trzeba porzucić wszelkie nadzieje.
Jeśli nieraz w depresji sprawy drobne dla chorego urastają
do niebotycznych problemów, to dzieje się tak w znacznej
mierze na skutek wspomnianej zmiany struktury czasowej.
'! ? Gdy punkt zmienia się w rlieskończoność, tj. teraźniejszość
i1 ma smak wieczności, wówczas najdrobniejsza rzecz, która
?ł w tymże punkcie się dzieje, również przybiera znak nieskoń-
czoności.
Równolegle ze współrzędnymi czasu także współrzędne prze=
strzenne ulegają w depresji zmianie. Istnieje tu zresztą ścisła
łączność między nimi. Jeśli osłabienie dynamiki@ życiowej
ł? ;',I
? ł
zmniejsza zmienność życia i w głębokiej resji doprowa-
1
:ł? dza do całkowitego zastoju, w którym pun staje się wiecz-
nością, to przestrzeń też zmienia się analogicznie: człowiek
3zr
? r
138

. 5ir





?a ?
EI ,: i
!, ł? ;

i #
;7 ?
A





I z
A?
5
t ,
17
ł? ł

5 5
E ?



"r

czuje się zamknięty w lochu, który jest dla niego nieskoń-
czonością, gdyż nie ma już z niego wyjścia. Zjawisko to
wynika też z ciemnośei depresji. Jak już wspomniano, w cie-
mności zacierają się kontury otaczającego świata, horyzont
zamyka się tuż przy człowieku i jednocześnie sięga w nie-
skończoność. Dlatego noc jest porą rzeczy ostatecznych: mi-
łosnej ekstazy i agonii śmierci.
Współrzędne przestrzeni tworzą się w działaniu. Przestrzeń
powstaje dzięki ekspansji w świat otaczający. Im ekspansja
gwałtowniejsza, tym przestrzeń staje się większa. Dlatego
zależna jest ona od dynamiki życiowej. Człowiek smutny
kurczy się w sobie i jego świat też się kurczy. Człowiek
wesoły, przeciwnie, staje się sam jak gdyby większy i jego
świat się rozszerza. Jest tu znów wspólność ze współrzęd-
nymi czasowymi; one też zależą od zmiany, od wydrzeń,
jakie na danym odcinku czasu zachodzą, a więc od działania.
Tylko w wypadku współrzędnych przestrzennych człowiek
musi sam działać, natomiast w wypadku współrzędnych czasu
może być zarówno stroną bierną, jak i czynną, liczy się
tylko zmiana sytuacji, podczas gdy w wypadku współrzęd-
nych przestrzeni konieczna jest ekspansja w świat otacza-
jący, ruch.
Uwagi te dotyczą życia świadomego; nie wiemy, jak kształ-
tują się współrzędna czasu i przestrzeni, w tym okresie
życia, do którego nasza pamięć świadoma nie sięga, a więc
w życiu płodowyzn i w pierwszych latach życia pozapło-
dowego. Można je wprawdzie prześledzić przedmiotowo: od
momentu zapłodnienia pojawiają się różnego rodzaju "zegary
biologiczne" i zmiany struktur przestrzennych morfologicz-
nych i funkcjonalnych.
Z tworzeniem się struktury przestrzennej związany jest
moment decyzji. Każdy ruch w otaczającym świecie wymaga
decyzji: zbliżyć się czy oddalić, pójść naprzód czy do tyłu,
w lewo czy w prawo, pochylić się czy wyprostować itp.
Im decyzja jest łatwiejsza, ,tym bardziej ?przestrzeń jest
otwarta; gdy decyzja staje się trudna, przestrzeń się zamy=
ka. I odwrotnie, otwarta przestrzeń daje swobodę ruchów,
nie ma się nad czym zastanawiać, gdzie się poruszyć, gdyż
wszędzie droga jest otwarta. Przeciwnie, przestrzeń zamknię-
ta pozbawia człowieka tej swobody ruchowej. W depresji
przestrzeń jest zamknięta. Dlatego szczególnie trudno w niej
się poruszać; każda decyzja wymaga niesłychanego wysiłku;
dochodzi do tego, że człowiek zastyga w bezruchu. Proste

139
























??gm

!?t ^

zajęcia stają się trudne, trzeba wolę wytężyć do maksimum,
by je wykonać. Trudność decyzji wynika przede wszystkim
? st?d, że dynamika życia w depresji znacznie się obniża. A de-
, cyzja wymaga wysiłku.


Nerwicowa niemożność decyzji

?)? , Zdarza się jednak, zwłaszcza w depresjach typu nerwicowego,
' że trudność podjęcia decyzji jest stan.em pierwotnym i ona
prowadzi do zacieśnienia przestrzeni życiowej człowieka,
? a tym samym do obniżenia jego dynamiki źyciowej. Kolej-
,? ność wydarzeń jest więc odwrotna.
?? Trudność podjęcia decyzji stanowi istotę tzw. konfliktu
nerwicowego. Konflikt ten może rozgrywać się w polu jasnej
H?i świadomości lub sięgać poniżej jej progu.
Zwykle poważny konflikt jak gdyby zahacza o warstwy psy-
?i chiki podświadome, co oczywiście zwiększa jego siłę. Na przy-
?; kład konflikt z szefem, rozgrywający się w pełni świadomości,
ij może zahaczać o konflikt z ojcem, który tkwi już obecnie
?; w niepamięci. Konflikt z żoną może aktywować negatywne
?' uczucia żywione niegdyś do matki, które uległy dawno za-
? pomnieniu, ale mimo to stosunek uczuciowy do matki pozo-
i stał matrycą wszystkich intymnych stosunków do kobiet.
1 Każda decyzja dźwiga ciężar decyzji poprzednich, odno-
?; szących się do podobnej konstelacji emocjonalnej. Najtrud-
; niejsze decyzje są właśnie te, których obciążenie dawnymi
??? decyzjami jest @największe. Decyzje często się powtarza-
?3 ; jące ulegają automatyzacji, dokonują się z najmniejszym
H?y,
?? zaangażowaniem układu nerwowego, z reguły nie angażują
,? sobą świadomości. Trudno np. sobie wyobrazić, by decyzje
" .? !' związane z aktem chodz?nia, mimo że należą do decyzji naj-
FH
: I
I częstszych, były przyczyną konfliktu nerwicowego. Wypa-
"? dek taki mógłby się zdarzyć, gdyby decyzja taka była za-
;?? wsze trudna; np. na skutek kalectwa, a tym samym nie uległa
? automatyzacji i stale angażowała świadomość.
3 s " Natomiast decyzje o dużej wadze emocjonalnej, które na
?";, skutek swego uczuciowego ładunku nie zostały nigdy do
3I ?
. 7 '
stłumiona

? częściej bywa, poniżej jej progu - ciążą? dalszych de=
?f cyzjach. Gdy zdarzy się sytuacja analogiczna, wówczas struk=
;?; ? tura ta zakłóca proces decyzji, wahanie staje się silniejsze,
I? :
140
?Y



@ sam wynik procesu decyzji jest niejednokrotnie niezgodny
ze świadomym procesem myślowym, a zgodny z tym, co
zostało zepchnięte do podświadomości.
Zakłócenia procesu decyzji powodują zahamowanie ruchu
- w otaczającej przestrzeni. Człowiek wahający się jak gdyby
drepcze w miejscu, nie może pójść naprzód, czuje się on
jak w ślepej uliczce, z której nie ma wyjścia. Jego prze-
strzeń staje się zamknięta i to tłumi dynamikę życiową:
Człowiek taki odczuwa wewnętrzne napięcie, chciałby coś ,
; działać, iść naprzód, wyrwać się z nerwicowego zastoju, ale
nie może, czuje, że kręci się tylko w kółko. Obniżenie na=
stroju, typowe dla wszystkich rodzajów nerwicy, ma więc
w zasadzie inne źródło niż np. w depresji endogennej, w któ-
rej obniżenie dynamiki życiowej jest sprawą pierwotną:
Oczywiście i w nerwicach można prześledzić elementy wa-
hań nastroju, niezależne od zewnętrznej sytuacji i mające ?
charakter endogenny, dominuje jednak swoisty smutek ner=
wicowy, będący następstwem nerwicowego konfliktu.
Przekształcenie struktury czasowo-przestrzennej w nerwi-
cach jest następstwem działania sytuacji konfliktowej, którą
przedstawiono tu w kategoriach procesu decyzji. Ładunek
emocjonalny związany z sytuacją konfliktową (kompleks) .
sprawia, że struktura czasovvo-przestrzenna zagęszcza się
w miejscu konfliktowym. Jest to miejsce najważńiejsze, wo-
kół którego wszystko się skupia i stosunek do świata ota-
czającego i do samego siebie w miejscu tym się załamuje.
Stąd pochodzi skrzywienie w widzeniu siebie i otoczenia.
Nerwicowiec bowiem widzi świat otaczający i siebie samego
przez pryzmat własnych konfliktów.
W tematyce depresji nerwicowej przeważają wątki kon-
fliktowe, natomiast w depresji endogennej poczucie bezsen-
su własnego życia, w depresji inwolucyjnej wątki katastro-
ficzne - zwykle w formie urojeń grzeszności i prześladow-
czych.

U bóstwo tematyki

Ubóstwo tematyki depresyjnej wyraziście uwidacznia fakt
zależności bogactwa świata wewnętrznego od jego kolorytu.
Gdy koloryt jest żywy, tematyka też staje się bogata; skraj-
nym przykładem jest bogactwo i rożmaitość tematyki świata
maniakalnego. Również w ostrej schizofrenii tematyka jest
bogata, zanim zapanuje schizofreniczna pustka.

141 `i

:r: I II
,?r?
F * ?
aXl f ?ł a
G Ą F
F?i s ?? ? rr??)
+ I ? ?i? ??? I???? i ? i ? ! ? Fr )
F F ?
? ?j ł h
E M
4

a ? łr


; ?L ? :
?rqr


??lr

MFI &
? f !
?? C
? f
? ??4 ?

EL +
a i


?l

; Należy tu rozróżnić ciemność psychotyczną (rytm dnia
?; i nocy) od ciemności depresyjnej (rytm pór roku, tj. dyna-
?j miki życiowej). W ciemności nocy na wierzch wydobywają
? się treści normalnie rozproszone i niewidoczne w świetle
; dnia; nieświadome przedostaje się do świadomości. Dzięki
??` temu tematyka ciemności nocy może być bogata. Natomiast
?? w ciemności depresji na skutek osłabienia dynamiki życio-
??; wej wszystko gaśnie. Jak już wspomniano, oba rodzaje
i ciemności mogą w depresji się ze sobą mieszać.
4? Mimo że w głębokiej depresji wydobywają się też na
? wierzch treści znajdujące się normalnie pod progiem świa-
! domości, to jednak do ich pełnego rozbudowania potrzebna
' jest dostateczna dynamika życiowa. Jej brak powoduje, źe
? treści te są dość ubogie, ograniczają się do nielicznych
?,: _ ? wątków tematycznych. Odczuwa się tu wyraźnie brak @eks-
i pansji; świat depresyjny zamknięty jest w ciasnej "czaso-
przestrzeni". Dla chorego tkwienie w jednym przykrym te-
r "j ?' macie jest niejednokrotnie znacznie przykrzejsze niż wędro-
?t u , wanie od jednego wątku do drugiego.
", W depresjach reaktywnych uczucia i myśli chorego krążą
wokół problem który wywołał depresję. Problem na sku-
s? "?= ' 4, G tek wypaczonej perspektywy zostaje wyolbrzymiony, co oczy-
4
G a??4s?G ? ? ?? ?' wiście pogłębia nastrój przygnębienia. Ocena, w jakim stop-
f ', niu sytuacja konfliktowa wpływa na powstanie depresji, nie
zawsze jest łatwa. '
? a
, Zdarza się, że depresja ma charakter wyraźnie reaktywny;
G s ?
G? a dopiero nawroty występujące bez uzasadnionej przyczyny
?'d wskazują na jej endogenny charakter.
? h?G ?I ?7 r ?? *
' 1
Przykrości

' Analizując historie życia chorych na depresję, można w nich
; znaleźć więcej urazowych momentów, tj. ewentualnych czyn-
,
' ?; nikó?nr reaktywnych, niż w historiach życia ludzi wolnych
;?' od tej choroby. Można by przypuszczać, że smutek przy-
u ;; ciąga smutne wydarzenia. Tak rzeczywiście jest, gdy oce-
?; niamy je z subiektywnego punktu widzenia. Człowiek smut-
? ny koncentruje się na przykrych wydarzeniach ze swego
i?ii życia, przeciwnie zaś człowiek wesoły. Trudno powiedzieć,
jak jest naprawdę, ocena obiektywn razu jest bowiem
d często niemożliwa. Dla każdego czło e a co innego może
? być urazem, a nawet dla tej samej osoby źależnie od jej

; 142








:?,;










t :?

nastroju, to samo wydarzenie raz może być przyczyną za-
łamania się, a innym razem mij bez śladu.
Dynamika życiowa i nastrój zależą w dużej mierze od wa-
runków środowiskowych. VV istocie jednak dynamika ży-
ciowa jest tak zasadniczym elementem procesu życia, że -od
niej też zależą warunki środowiskowe. Gdy dynamika jest
duża, to i warunki środowiskowe są bogatsze i bardziej róż-
norodne, już przez sam fakt, że zwiększa się ekspansja
w świat otaczający. Przy obniżeniu dynamiki, wskutek skur-
czenia się świata, zmieniają się też warunki środowiskowe.
Człowiek wycofuje się z kontaktów, jest bardziej uraźliwy,
jego zdolność zmiany zmniejsza się, nie może wskutek tego
wyjść z pola ciemnego do pola jasnego, tkwi w sytuacji
urazowej itp.


" Odwrotna strona"

Od dynamiki życiowej zależy, tzy świat jest mały czy duży,
jasny czy ciemny, zapełniony wydarzeniami radosnymi czy
też smutnymi. Nasz obraz świata, a także własnej osoby
nigdy nie jest jednoznaczny. Pod jednym obrazem kryją
się inne, często diametralnie przeciwstawne. Na tym jungow-
wskim "cieniu" zasadza się między innymi dialektyka ludz-
kiego życia i ludzkich przeżyć.
Im depresja jest silniejsza, tym głębiej wnika w warstwy
psychiki znajdujące się poniżej progu świadomości i tym
samym przeciwstawność obrazu świata i własnej osoby staje
się bardziej dramatyczna. Przed człowiekiem pogrążonym
w smutku odsłania się zło@własnej osoby i marność ota-
czającego świata, których dotychczas często nie dostrzegał.
Mogą wystąpić u niego uczucia negatywne wobec najbliż-
@ : szego otoezenia, przeciwstawne jego dotychczasowemu na-
I??' ?i
stawieniu pozytywnemu. Rozdrażnienie, niechęć do ludzi, chęć
unikania z nimi kontaktów są często pierwszymi objawami
depresji. Zwykle dopiero w miarę pogłębiania się depresji
@ negatywne uczucia skupiają się przede wszystkim na włas-
nej osobie.
t Tematyka depresji uświadamia nam, jak bardzo forma
zależy od kolorytu. Człowiek w depresji zupełnie inaczej
widzi świat i siebie niż wówczas, gdy jest w nastroju po-
godnym. Co dawniej wydawało się piękne i pociągające,
w depresji staje się odpychające, przeraża nieraz swoją

1?3 1% ?





s?





3?? ? t
? t
??
Y f
1d iii ?
?fiYt
YŁY?? iY
5 I



?? ? iii







ri

brzydotą, zwłaszcza etYczną. Interesujące jest to, że w de-
? presji najpierw ulegają dewaluacji v?artości etyczne, a do-
, piero na drugim miejscu estetyczne, a jeszcze na dalszym
planie wartości materialne i ambicjonalne. Wartości etyczne
są najdelikatniejsze i najtrudniejsze do oceny, moment wa-
hania i jednoczesnego występowania przeciwstawnych obra-
zów jest w nich najwyraźniejszy.
"Drga strona medalu", "cień", ludzka otchłań, która nor-
malnie jest przysłonięta blaskiem i złudną żywością kolo-
rów dnia - to wszystko odsłania się w depresji. Człowiek
staje przerażony tym, co widzi w sobie i w otaczającym
świecie. Ogarnia go lęk przed niezmierzoną otchłanią. Nic
już zmienić się nie może. Wszystko stanęło w miejscu. Za-
stygnięcie w bezruchu stwarza atmosferę zgrozy. W mini-
malnym stopniu analogiczne uczucie przeżywa się, gdy film
zatrzyma się na jednej klatce. Życie jest tak nierozerwalnie
złączone ustwiczną zmiennością, iż brak zmian? jest zawsze
czymś szokującym. Brak zmiany jest równoznaczny ze śmier-
cią. Prawdopodobnie ma to znaczenie nawet dla zwierząt,
gdyż zastygając w bezruchu symulują one śmierć i tym sa-
! . mym unikają ataku wroga (Totstellreflex).


Perseweracja

Z brakiem zmienności wiąże się uporczywość tematyki de-
;' presyjnej. Przykre myśli i problemy natrętnie nękają cho-
!,! rego, nie może się od nich oderwać. Ta perseweracja prze-
żyć przypomina nieco nerwicę natręctw. Tylko w natręctwach
;;' myśli są mu obce, chory z nimi walczy. W depresji nato-
miast stanowią one jądro jego przeżyć, są dla chorego naj-
prawdziwszą prawdą, której dotychczas może nie widział,
a która dopiero odsłoniła mu się w chorobie.
' Wydaje się, że właśnie to przekształcenie struktury cza-
sowo-przestrzennej w depresji jest źródłem największych
r ?? a ' ri ?i ' ' cierpień chorego. Normalnie świat wciąż się zmienia, dzięki
temu człowiek w najgorszej nawet sytuacji nie jest pozba-
, wiony nadziei. Tylko nad piekłem jest napis "lasciate ogni
' speranza" (porzućcie wszelką nadzieję). Bo piekło jest wiecz-
; nością, nie ma już w nim zmiany. Tragizm depresji wy-
wodzi się z zamknięcia czasu i przestrzen jednym punkcie,
? który wskutek tego zamknięcia staje się skończonością.
;? W depresji chory nigdy nie wierzy, że jest to choroba,

144



,
?g5. :ai
r I y

? ??a



; :;??




": '?
;t, ?
?x?
: Nź? '?Y

t.n ?

r? '3

p1 l


ie- która minie, tak jak mija wśzystko. Stan obecny rozciąga
io- się w nieskończoność. Chory zgadza się na leczenie, wysłu-
chuje perswazji lekarza, że jego stan jest przemijający, ale
;ne w głębi duszy w to nie wierzy. Czarne myśli, które bez ustan-
?a- ' ku trapi.ą chorego, od których nie ? może się oderwać, które
ra- doprowadzają go do desperackich czynów, są nie tyle przy-
kre wskutek swej "czarności", gdyż człowieka najzdrowszego
or- "czarne" myśli od czasu do czasu nachodzą, ale wskutek
?lo- swej niezmienności tkwią one jak gwóźdź w mózgu, nie
iek ma sposobu, by się oderwać od nich. A ich uporczywość
? jest następstwem przekształcenia struktury czasowo-prze-
?ic ? strzennej w jeden punkt, który stał się wiecznością i nie-
Za- ? skończonością.
,;i

"Zapadnięcie się" struktury czasowo-przestrzennej

Jeśli w schizofrenii struktura świata przeżyć chorego ulega
rozbiciu i w ekspozycji psychozy odsłaniają się różnorodne
fragznenty tegoż świata, to w depresji struktura ta ulega
zapadnięćiu. Jak przebita bańka mydlana ?wiat cały za-
? mienia @się w jedną kroplę. I jest to raczej kropla smoły,
; z której wydostać się nie sposób. Redukcja całego świata
do jednego czarnego punktu daje człowiekowi inne spojrze-
nie na życie; to jest właśnie owo spojrzenie sub specie
r _ aeternitatis, ta "mądrość" smutku, o której była już mowa.
?? Chorzy często skarżą się, że coś się w nich załamało,
??? że coś się pod nimi zapadło, mają uczucie przytłoczenia,
zamknięcia w ciemnym lochu itp. Tego typu skargi oddają
? to, co określono tu jako "zapdnięcie się struktury czasowo-
" -przestrzennej świata chorego". W zjawiskach fizycznych tego
rodzaju "zapadnięcie się" struktury czasowo-przestrzennej pro-
; wadzi do zwiększenia się gęstości materii.
Analogicznie w depresji zagęszcza się świat chorego. Za-
: gęszcza się koloryt, aż w końcu staje się czarny. Zagęszcza
się tematyka, wszystko jak gdyby koncentruje się w jednym
:; problemie, którego nie podobna rozjaśnić. Ciężkie stają się
- myśli i uczucia chorego. Chory wprost skarży się; że ciążą
mu one, że nie może się od nich oderwać. Ciężkie stają
się decyzje, ich waga przerasta siły chorego. Nawet w naj-
prostszej sprawie nie może się na nic zdecydować. Nawet
ruchy stają się ociężałe, aż dojść może do zastygnięcia w po-
zie rozpaczy.
10 - Melnncholia 145


;.
? 7
, p ? ?a i
r?? t ł # , ? I ? ? ? # # ? ????)
i r r 6 , ?.
#?
I I
y ?n)
i ?
b ? f I

? .?G ? ?)1

: r
5
ł
,?


i?r, 1
,??:, 6







r?

"Zagęszczenie"

Takie "zagęszczenie" może pochodzić z zewnątlz lub z wnę-
trza ustroju. Przykładem zewnątrzpochodnego ,.zagęszczenia"
może być współczesna cywilizacja, która przez skomplikowa-
nie się stosunków ekonomiczno-społecznych utrudnia człowie-
kowi realizację planów i zmusza go do przyjęcia postawy
konsumpcyjnej zamiast twórczej; w swoim otoczeniu czuje
się on tak, jak gdyby poruszał się w smole, każdy ruch
napotyka opór. Tego typu środowisko wywołuje kurczenie
się ekspansji życiowej. Stąd może bierze się smutek naszej
epoki. Środowisko, które hamuje ludzki ruch, tj. tendencję
człowieka do rozwoju, do realizowania własnych możliwości,
do zaspokojenia podstawowych potrzeb biologicznych itp.
jest środowiskiem "zagęszczonym". Trzeba dużego wysiłku,
by w nim utorować swoją drogę.
"Zagęszczenie" pochodzące od wewnątrz wynrka z sytuacji
konfliktowych, z różnego rodzaju skrzywień osobowości;
z kompleksów, które powodują, że świat przeżyć jak gdyby
zagęszcza się w tych uraźliwych punktach. Wszystkie prze-
życia w nich się koncentrują. Nic do człowieka nie dociera
ani się z niego na zewnątrz nie wydostaje, co by nie za-
haczyło o zagęszczoną strukturę świata chorego. Przez swój
uraz, kompleks, wadę charakteru traci on swobodę porusza-
nia się, staje się ciężki, życie przynosi mu same cierpienia,
jego obraz świata ulega wypaczeniu, gdyż wszystko zała-
muje się w tym właśnie zagęszczonym miejscu jego psy-
chiki.
W języku potocznym używa się nieraz terminu "ciężar
życia". Oczywiśćie życie skład się z wielu trudów, trosk,
walk i niepowodzeń, które w sumie dają poczucie jego "cię-
żaru". Człowiekowi najwięcej jednak ciążą zwykle nie obiek-
tywne trudy życia, bez których staje się ono jałowe i pu-
ste, ale to wszystko, co koncentruje jego negatywne uczu-
cie, co wskutek tego skoncentrowania staje się zagęszczonym
i E ? miejscem jego świata. Psychiatra nie może zmienić warunków
obiektywnych chorego, ale może zmniejszyć przykry ciężar
jego życia, rozładowując utrwalone negatywne postawy uczu-
?,????????i??' i I ?x
ciowe. Chory powinien po rozmowie z psychiatrą czuć się
FII
? "" ? ?? *? ?, ' ? z ??
? ? I r M
s P ?I ?? ? M ? ? ? ? ?? ?F?? "lżejszy". Jeśli rzeczywiście ma takie uczucie, świadczy to
o tym, iż rozmo?nra była należycie popro?dzona i odniosła
? I i? ? r ,
M a??
pewien efekt leczniczy.
Z wyjątkiem stanów wzmożonego nastroju psychiatra właś- '
r ?s
iś`
146










? ?
M*r
?f ??

^ ź???!G
a? %r







r?

? ; ?r @
-' S k :


@ ciwie u wszystkich swych pacjentów styka się z uczuciem
ciężaru, który stara się w ten czy inny sposób zmniejszyć.
Ponieważ uczucie to, jak starano się wyżej wykazać, jest
, charakterystyczne dla depresji, należałoby więc przypuszczać,
że depresja jest wszechobecna w psychiatrii. Pytanie można
jeszcze bardziej@ poszerzyć: czy w ogóle życie ludzkie jest
możliwe bez uczucia jego ciężaru. Przypatrując się sywetkom
naszych chorych widzimy, jaką udrękę z życia sobie oni
stwarzają, jak łatwo mogliby się uwolnić od przygniatają-
cego ich ciężaru, gdyby tylko inaczej popatrzyli na siebie
i na świat otaczający. A jednak, choć wydaje się nieraz, że
łatwo jest uwolnić człowieka od jego ciężarów życia, w koń-
cu okazuje się, że to b?ardzo trudne, a przeważnie całkiem
niemożliwe.
Czy w ogóle człowiek może czuć się lekki, swobodny,
całkowicie wolny, nieskrępowany, czy może bez przeszkód
sytuacji rozwijać wszystkie tkwiące w nim możliwości? Właśnie swo-
iowości; boda ruchu w najszerszym tego słowa znaczeniu, tj. maksy-
; gdyby malnej realizacji potencjalnych struktur czynnościowych, da-
ie prze- - je człowiekowi poczucie swobody. Czujemy się lekko, gdy
dociera _ możemy robić to; co chcemy, gdy nic nas nie krępuje ani
nie za- ? od zewnątrz, ani od wewnątrz. -Każdemu zdarza się stan taki
ez swój , G? przeżyć, ale zazwyczaj trwa on krótko; ciężar życia ściąga
porusza- ?? człowieka z powrotem na ziemię, choć to "ściągnięcie" nie
r^ oznacza wcale powrotu do realności życia, często - prze-
spienia,
:o zała- ciwnie - oznacza powrót do urojonych trosk, utrwalonych
go psy- urazów, złych uczuć itd.

"ciężar t:??I l.l?ZlLlG? ?G56 Z1111G1111CI 111C llla W 111111 llawc? ?.llwiii,
r, trosk, w której wszystko byłoby takie samo; bez ustanku jego
go "cię- postać się przekształca. Zmienność i przemijalność różnorod-
e obiek- :?; nych form życia - chodzi tu zarówno o formy morfologiczne,
?e i pu- jak czynnościowe - czyni życie lekkim. Ma ono w sobie
te ?czu- coś z teatru, w którym dekoracje wciąż się zmieniają. Nic
zczonym nie jest w nim stałe, ciężkie, niezmienne, monumentalne.
?runków W svbiektywnym poczuciu ciężaru również zmienność od-
y ciężar X? grywa decydującą rolę. Czujemy się lżejsi, gdy możemy
vy uczu- wykonywać ruchy swobodnie, łatwo przechodzić z jedn?j
czuć się struktury aktywności w drugą, a ciężko, gdy ruchy nasze
idczy to są skrępowane, gdy wymagają zbyt dużego wysiłku, gdy
odniosła musimy trwać przy jednym rodzaju aktywności.
To samo odnosi się do myślowych struktur czynnościowych.
1
? Głowa jest ciężka, gdy męczy się nad jednym problemem,

:a, w tym smutnym świecie: postawa rezygnacji i postawa buntu.
?j. ś ? . W pierwszym wypad?u człowiek przyjmuje swój los, zanur?a
ść się w ciemności smutku i znosi cierpliwie ciężar życia. Gdy
ei, depresja trwa długo i nie jest zbyt ciężka, to nawet przyzwy-
czaja się do tego życia w ciemności, zredukowanego do mini-
iu ?: mum, boi się wyjścia na światło dzienne. W postawie rezyg-
- nacji dominuje apatia, niechęć do działania, trudność podej-
- mowania decyzji, ogólne zahamowanie.
W wypadku postawy buntu człowiek nie- może pogodzić się
- z ciemnością i ciężarem życia, które go owładnęły, świat ten
ry go przeraża. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy do ciemności
a depresyjnej (rytmu pór roku) dołączy się ciemność psycho-
tyczna (rytmu dnia i nocy). Wówczas wyzwolenie się treści
?a- tkwiących głęboko w nieświadomości potęguje przerażenie
ik- chorego. Ciemność w tych wypadkach przedstawia się chore-
;ci mu jako budząca grozę tajemnica. W przeżyciach jego na
? pierwszy plan wysuwa się lęk. Boi się on świata, który go
1a- ?? ? otacza i który w nim samym się znajduje. Jego ciemność jest
?o- `- groźna. Usiłuje się z niego wydostać, ale jego "czasoprze- rt ? .
r;
':r :y
ta- ? . strzeń" jest zamknięta, nie ma wyjścia z lochu, w którym się
ity ?
? ` ? znalał.
Lęk może wziąć górę nad zahamowaniem psychoruchowym
?- wynikającym z obniżenia dynamiki życiowej. Chory nie jest
em już zahamowany, lecz - przeciwnie - w stałym niepokoju
ra- psychoruchowym. Biega bPz cełu, jęczy, nie może usiedzieć
za- ;y w jednym miejscu (depressio agitata). W słabiej nasilonych
za, ??; depresjach na pierwszy plan wysuwa się rozdrażnienie, chory
za- staje się drażliwy, wybuchowy, byle głupstwo wyprowadza
?s- go z równowagi. Depresje tego typu często zdarzają się ??J
?tR.
nie w młodym wieku i są nieraz mylnie rozpoznawane jako błę-
dla dy wychowawcze lub trudności wieku pokwitania.
zaś ? ? Niebezpieczeństwo samobbjstwa jest większe w depresjach .
zez drugiego typu (buntu) niż w depresjach typu pierwszego (re= ?
no- ? zygnacji), gdyż autoagresja jeśt w nich znacznie silniejsza.
iak '?? Uczucia lęku idą w parze z uczucimi agresji. A agresja w de-
?est ?? presji zwraca się przede wszystkim przeciw własnej osobie.
?ko
w.:
Smutek "ciepły" i "zimny"

Smutek rzadko występuje sam, zwykle towarzyszą mu inne
ine- ?:; uczucia negatywne, najczęściej lęku, rzadziej agresji. W prze- ?? E
?cia ciwieństwie do stuktur myślowych struktury uczuciowe nigdy
ł E , ?
149
,b I i





{ ł

It!
??+
?i
? i ;

[





? P?e

?"?
? 8

? i? ,
xl .

r

' .F'


gdy nie możemy oderwać się od jednej myśli, a lekka,
. gdy z łatwością przerzucamy się z jednej struktury myślowej ?
do drugiej, gdy wciąż nowe w głowie się rodzą. Lekkość
więc w subiektywnym odczuciu jest synonimem zmienności,
a ciężkość - zastoju.
Życie wymaga jednak pewnej konsekwencji w dążeniu
do celów. Całkowita swoboda w przechodzeniu z jednej struk-
tury czynnościowej do drugiej oznaczałaby w końcu całko-
wity chaos. Konieczne jest, aby dokonać wyboru, jedne struk-
tury odrzucić, a trzymać się tych, które prowadzą do okreś-
lonego celu. Konieczność trzymania się wybranej struktury
zmniejsza lekkość życia, jak gdyby ściąga żywą istotę na
ziemię.
Kla,ycznym przykładem "lekkiej" formy życia jest zaba-
wa; w niej odrzuca się poważne cele, a sama zmiana struk-
tur czynnościowych - przechodzenie z jednej aktywności
do drugiej - jest jej istotą. Im zabawa jest lepsza, tym
większy w niej stopień zmienności. Okres zabawy jest cha-
rakterystyczny dla dzieciństwa i młodości nie tylko czło-
wieka, lecz też zwierząt. Póki środowisko macierzyńskie za-
pewnia ochronę młodej istocie przed powagą życia, póty
może ona swobodnie się bawić.
Zmienność struktur czynnościowych zapewnia rozwój czyn-
nościowy ustroju konieczny dla dalszego życia. Z czasem
trzeba będzie odrzucić struktury niepotrzebne do życia i ??ra-
niczyć się do tych, które mają znaczenie dla przetrwani? za-
równo własnego, jak i gatunku. Zmienność staje się mniejsza,
a tym samym życie poważniejsze, znika z niego element źa-
bawy. Nie jest to oczywiście regułą, bo i na starość, gdy dys-
tans do "ważnych" spraw tego życia wzrasta, niejednokrotnie
człowiek przyjmuje postawę "na niby", charakterystyczną dla
zabawy i mniej poważnie wiele spraw traktuje. Z drugiej zaś
strony dziecko czy młody człowiek cźęsto wiele spraw przez
??r f
' r?
swój brak doświadczenia traktuje zbyt poważnie, co niejedno-
it g ??y i ?
$ , r f??=
krotnie jest przyczyną jego załamań i depresji. Ogólna jednak
??T %K
tendencja do zmienności, która dla dzieciństwa i młodości jest
d $? ? r
4 charakterystyczna, powoduje, że te załamania na ogół szybko
u g ? mijają.
:y :?
f E
- rł Bunt i rezygnacja
_ Smutek r
Ciemność i ciężkość są głównymi cecha wiata depresyjne- uczucia n
go. Zasadniczo tylko dwie postawy są możliwe do przyjęcia ciwieństw
.
1?8








;?Er





?(,
;s; r ? t,

I A
F ?@








r?

,?k

t .
_ w tym smutnym świecie: postawa rezygnacji i postawa buntu.
5 ? . W pierwszym wypad?u człowiek przyjmuje swój los, zanur?a
się w ciemności smutku i znosi cierpliwie ciężar życia. Gdy
? ? depresja trwa długo i nie jest zbyt ciężka, to nawet przyzwy-
_ czaja się do tego życia w ciemności, zredukowanego do mini=
?? mum, boi się wyjścia na światło dzienne. W postawie rezyg-
nacji dominuje apatia, niechęć do działania, trudność podej-
mowania decyzji, ogólne zahamowanie.
W wypadku postawy buntu człowiek nie@ może pogodzić się
z ciemnością i ciężarem życia, które go owładnęły, świat ten
go przeraża. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy do ciemności
' depresyjnej (rytmu pór roku) dołączy się ciemność psycho-
tyczna (rytmu dnia i nocy). Wówczas wyzwolenie się treści
;?' tkwiących głęboko w nieświadomości potęguje przerażenie
chorego. Ciemność w tych wypadkach przedstawia się chore-
mu jako budząca gro?ę tajemnica. w przeżyciach jego na
pierwszy plan wysuwa się lęk. Boi się on świata, który go
; otacza i który w nim samym się znajduje. Jego ciemność jest
groźna. Usiłuje się z niego wydostać, ale jego "czasoprze-
? strzeń" jest zamknięta, nie ma wyjścia z lochu, w którym się
;! .
znałał.
Lęk może wziąć górę nad zahamowaniem psychoruchowym
t?@, wynikającym z obniżenia dynamiki życiowej. Chory nie jest
_ już zahamowany, lecz - przeciwnie - w stałym niepokoju
' psychoruchowym. Biega bPz celu, jęczy, nie może usiedzieć ?*
w jednym miejscu (depressio agitata). W słabiej nasiłonych
4
? depresjach na pierwszy plan wysuwa się rozdrażnienie, chory
staje się drażliwy, wybuchowy, byle głupstwo wyprowadza
ł ?
go z równowagi. Depresje tego typu często zdarzają się
w młodym wieku i są nieraz mylnie rozpoznawane jako błę=
dy wychowawcze lub trudności wieku pokwitania. t'
? ? Niebezpieczeństwo sa?nobójstwa jest większe w depresjach
, drugiego typu (buntu) niż w depresjach typu pierwszego (re=
zygnacji), gdyż autoagresja jeśt w nich znacznie silniejsza.
" Uczucia lęku idą w parze z uczucimi agresji. A agresja w de- ,
presji zwraca się przede wszystkim przeciw własnej osobie.

'!r+
Smutek "ciepły" i "zimny"
;?? ? 1 .
?@ Smutek rzadko występuje sam, zwykle towarzyszą mu inne
uczucia negatywne, najczęściej lęku, rzadziej agresji. W prze-
t f
?h G?
ciwieństwie do stuktur myślowych struktury uczuciowe nigdy
??? r
?f , ?
149





' ? ?": ?

??? ,:?:,:
?d ? f
Y :
7 ?
?"5 7 ? : l
??vi r
??': 5
?i ;





??i +?
śl

r?

, x



f ? nie są ściśle od siebie odgraniczone; jedne uczucia przecho-
;
dzą w dzugie, nie mają wyraźnych granic, podobnie jak kolor
, : przenikają wszelkie granice i, mieszając się ze sobą, tworzą
; różne odcienie. Dlatego smutek depresji nigdy nie jest iden-
!, tyczny, u każdego chorego ma inny odcień, a nawet u tego
? r samego chorego zmienia nie tylko swą intensywność, lecz też
domieszki innych uczuć.
1' Smutek może być łagodny, cichy, pełen spokoju i rezygna-
;
? cji, wyczuwa się w aspek i,
nim t wiecznośc tęsknotę za śmier-
?? cią. Pod czernią smutku można wyczuć miłość do otoczenia,
?? ? ciepło wewnętrzne, które promieniuje od chorego, mimo że
;? jego dynamika życiowa uległa znacznej redukcji; smutek taki
budzi silne współczucie, z chorym łatwo nawiązać kontakt
' emocjonalny dzięki jego pozytywnemu nastawieniu uczucio-
;; wemu do otoczenia.
Smutek może być zimny; nie przyciąg on, ale odpycha, nie
_ się on spon rugiej o
!; udziela tanicznie d sobie, ?udzi raczej nie-
i; chęć, potępienie, człowiek zmusza się, by choremu współczuć..
! Pod smutkiem tego typu kryje się niechęć do otoczenia lub
też zbytni egocentryzm.
? Niechęć chorego jest zwykle odwzajemniona niechęcią leka-
"? karza. Irradiacja uczuć polega właśnie na tym, że przenoszą
? się one z je.dnej osoby na drugą niezależnie od ich intencji.
?? ? Uczucia pozytywne wyzwalają w otoczeniu uczucia o tym sa-
mym znaku, a uczucia negatywne mobilizują w otoczeniu po-
" stawy lękowe czy agresywne. Nastawienie negatywne chorego
?? udziela się lekarzowi wbrew jego woli i nieraz musi on dys-
ponować dużym wglądem we własne stany uczuciowe, by to
zaindukowane nastawienie negatywne u siebie zredukować.
W wypadku postawy egocentrycznej zbytnie zainteresowa-
'f nie się chorego własną osobą, chęć wyw ołania współczucia
;??e ?s ? ???? ??r ' fd, ? ? _ u otoczenia, budzi w lekarzu tend?ncje "sędziowskie", potępia
on te-go typu ?achowanie się, co oczywiście utrudnia mu wczucie
nastró ac enta, e o smutek jest mu obcy, drażni go,
? się w j p j j g
; ! ł ? d ?t
? ?? ?j? * , ?? ? zamiast budzić współczucie.

E ?
? 3* ?? ,r Smutek "cichy i "burzliwy
? E? ?
ciepłego" "
T h I ? ?! Prócz smutku " i "zimnego może być smutek "ci-
chy" i "burzliwy": W smutku "cichy? dominuje obniżenie
nastroju, w "burzliwym" - lęk. Przy słabszym nasileniu
! depresji lęk może przekształcić się w agresję. Agresja wy-
. ;?
;? 150





3 i ?
?? r,

Y 3
x , ?,? I
7
;. ?"I?p
? 5r ai

h;^,?
r :r;t

, ??;

? ; ,?
. :?4 i

; !P?
; ,, Ili:?
4


*,
r?
; ` 11?

mag?: pewnej energii życiowej, dlatego też w baxdzo głębokiej
depresji nie ujawnia się. Nawet autoagresja wówczas słabnie
i zamachy samobójcze należą raczej w głębokich depresjach
do rzadkości.
Smutek ,.pusty" i .,pełny"

Smutek może być "pusty" lub "pełny". W pierwszym wypad-
ku ciemność świata chorego jest pusta, nic w niej się nie
dzieje. Na pierwszy plan w jego zachowaniu wysuwa się apa-
tia, brak zainteresowania czymkolwiek. W drugim wypadku
ciemność wypełnio?a jest przykrą tematgką, pozostającą jesz-
cze w sferze świata świadomego, tj. realnych, ale wyolbrzy-
mionych trosk i zmartwień, lub też sięgającą do treści tkwią-
cych poniżej .progu świadomości, a więc urojonych.


Smutek "czysty" i "brudny"

Smutek może być "czysty" lub "brudny". Obraz świata i włas-
nej osoby może pod wpływem ciemności depresji ulec pew-
nemu wysubtelnieniu. Świat smutku staje się szlachetniejszy,
-nie ma w nim walki, znikają drobne, brudne sprawy, sub spe-
cie aeternitatis zmieniają się proporcje ważności, sp,rawy waż-
ne tracą na swej wartości w bliskości śmierci, gdyż depresja
jest zbłiżeniem się do śmierci. Częściej jednak pod wpływem
zaciemnienia się kolorytu wypełzają uczucia i myśli normal-
nie tłumione, obraz świata i własnej osoby staje się ohydny,
jak gdyby wszystkie "potwory" i "gady" wypełzły na po-
wierzchnię. Częściej widzi się potworność w sobie niż ?r świe-
cie otaczającym. Pocz.ucie winy urasta do apokaliptycżnych
wymiarów. Chory owładnięty jest myślą, by ukarać sam sie-
bie. ?mierć tylko może go oczyścić z brzemienia grzechu.


Czerń przyszłości i przeszłości

Czerń smutku może się koncentrować na przyszłości lub na
przeszłości. W pierwszym wypadku choremu najbardziej do-
kucza fakt, że przyszłość przed nim się zamknęła. Przyszłość
może się przedstawiać w formie pustki, chory boleśnie odczu-
wa bezsens życia, nie widzi przyszłości przed sobą, nic nie ma
dla niego sensu. Ten typ depresji często zdarza się w wieku

151
)I



?Y ł
1
? 1
, ?? Ir
a +
I t
I ? wt?

f GG ?'? 4a???? 4??? + ' +l
? ? ł ? ?
fj ? tl ?? e ? t s ? ? Ip?1
& ?
r , ?
+??.
"?I+ I


? i I ?





( I; ?




s


, s

, młdzieńczym. Gd? kolor czarny koncentruje się na odcinku
przeszłości, wówczas chory nie może óderwać się od bilanso-
; wania swego życia, od rzekomych win, które zaciążyły na
dalszych kolejach jego życia, uważa, że życie swe zmarnował, ?
że musi ponieść karę za wszystko złe, co w nim zrobił itp. '
Ten typ depresji, jak łatwo można się domyśleć, częściej wy-
stępuje u ludzi dojrzałych i starych.

Domieszka uczuć negatywnych

Domieszka innych uczuć negatywnych w depresji w dużej
mierze zależy od jej nasilenia. W lżejszych depresjach prze-
ważają uczucia agresywne. Chorego wszystko drażni, wy-
wołuje uczucie wstrętu i obrzydzenia, często reaguje w spo-
sób impulsywny. W miarę nasilenia się depresji i tym samym
słabnięcia dynamiki życiowej zmniejsza się komponent agre-
sji, przy czym najpierw słabnie agresja skierowana na ze-
wnątrz, a znacznie później - agresja skierowana do własnej
osoby. Natomiast w cię?szych depresjach przeważa uczucie
lęku. W miarę jak słabni.e kompone?t agresji, wzrasta kompo-
nent lęku.
Nie jest to oczywiście reguła, gdyż domieszka uczuć nega-
tywnych w depresji w znacznej mierze zależy od zasadzziczych
cech osabowości; a więc od typu konstytucjonalnego, a także,
choć w mniejśzym stopniu, od uwarunkowań nabytych w cią-
gu życia. Domieszka uczuć negatywnych jest na ogół większa
w depresjach innego typu ńiż endogenna, a więc w młodzień-
czych, inwolucyjnych, starczych, ne?wicowych itp: W depresji
enclogennej smutek występuje jak gdyby w czystej formie.
Przyjmując zatem, że depresja endogenna jest wyrazem pato-
lagicznej oscylacji dynamiki życiowej, należy też przyjąć, że
subiektywnym wyrazem osłabienia tej dynamiki jest smutek,
a inne uczucia negatywne są wtórne.
a t a ? t? d Mimo że psychiatria koncentruje się głównie na analizie
stanów uczuciowych; gdyż głównie ich modyfikacja daje
:szanse wyleczenia, to jednak nasza wiedza dotychczasowa
o biologicznej stronie podstawowych uczuć jest nikła. Analiza
psychopatologiczna stanów depresyjnych rzuca pewne świa-
d 1 ?
tło na wzajemne powiązania uczuć o znaku ujemnym i na ich
I l??it?
?? ? y
graniće. W analizie tej posłużonó się modelem zasadniczych
E fi ?
? i ? *z
rytmów życia, rytmu pór roku, czyli d?niki życiowej i ryt-
mu@dnia i nocy, czyli rytmu snu i czuwania.

1 152



ia






?;


'?3?
4
" 5?
f?i
!:? ' ?E
; ;? ;
;s?
th
fa ?a
' ;"g;

Koloryt emocjonalny a rytm pór roku
i rytm nocy i dnia
Różnice farmakologiczne i fizjologiczne
?Według tego modelu istniałaby granica między smutkiem =
związanym z rytmem dynamiki życiowej - a innymi uczu-
r' ? ciami negatywrnymi bardziej związanymi z rytmem dnia i no?
?: ? cy. Należy jednak pamiętać o tym, że oba zasadnicze rytmy
: nie są od siebe niezależne. Doświadczenia psychofarmakolo-
' giczne zdają się potwierdzać koncepcję oddzielności obu ryt- ?
,C?I ? ,
gdyż na ogół inna grupa leków działa na poprawę na-
ł
. mów,
?? stroju (tymoleptyki), a inna na obniżenie napięcia lękowego e?,?
' i agresywnego ?(neuroleptyki i ataraktyki).
, że
;? :
?. Badania neurofizjologiczne wskazują na to pewne struk=
? tury mózgowe są specjalnie związane z rytmem dnia i nocy,
@ tj. przede wszystkim twór siatkowaty, i że drażnienie pew-
nych okolic węchomózgowia i międzymózgowia wywołu_je
gwałtowne reakcje lęku i agresji. Natomiast nie udało się
,' dotychczas ustalić, które struktury mózgowe są związane
z rytmem dynamiki życiowej; możliwe, że rytm ten zależy
?? ;? _ od globalnej funkcji układu nerwowego i tym samym jest
bardziej uwarunkowany biochemicznie.
Zjawiskiem charakterystycznym dla stanów lęku lub agre-
sji, wyzwolonych drażnieniem odpowiednich struktur anato-
micznych, jest swoista redukeja pola widzenia wyłącznie do
1
f ???@ przedmiotu wyzwalającego dane przeżycia negatywne. Obraz
świata staje się jak gdyby ciemny, jasny pozostaje tylko
; ? punkt wyzwalający lęk czy agresję. Zwierzę jak gdyby nic
? poza tym punktem nie widzi. Jest to noc rozświetlona błyska-
wicą silnego uczucia.
t Analogiczną redukcję obrazu świata obserwuje się też
u człowieka pod wpływem silnych uczuć, zwłaszcza negatyw-
nych - świat takiego człowieka staje się ciemny jak noc;
jasnym, nieraz przeraźliwie jasnym punktem jest tylko to, co ,
budzi lęk czy nienawiść. To zaciemnienie się obrazu świata,
@ ta swoista noc, jaka zapadła przy uczuciach lęku i agresji,
mieściłaby się w wahaniach rytmu dnia i nocy. Uczucia ?e
? wzmagają dynamikę życiową, o czym świadczy chociażby nie-
?? zwykle silna mobilizacja układu wegetatywno-endokrynnego,
1
mimo więc zalegającej ciemności nie można ich włączyć do
?T' uczuć związanych z rytmem dynamiki życiowej, tam bo-
wiem ciemność jest następstwem osłabienia tejże dyna-
miki.

153

?t: ;




i ,. . ??;
? ? !
m?= :

?;ł' ? '




????g?;???t
:jz ;

1



Klasyfikacja objawów depresyjnych
według obu rytmów

?? Do zjawisk psychicznych związanych z rytmem pór roku i wy- '
?ś wołanych osłabieniem dynamiki życiowej należałoby zaliczyć:
:smutek, poczucie ciężkości, zahamowanie myślowe i ruchowe, ?
; ; trudność decyzji, a do zjawisk związanych z rytmem dnia i no- ;
:cy i wyzwolonych z ciemności nieświadomego: lęk i agresję,
-niepokój ruchowy, urojeniowe przekształcenie rzeczywistości,
; ?? :w szczególności urojenia grzesznościowe, hipochondryczne, ni-
hilistyczne, katastroficzne, prześladowcze. Do tej grupy zja- '
" wisk należałoby zaliczyć także tendencje samobójcze, na ogół
; bowiem koniecznym warunkiem ich zaistnienia jest wystąpie-
!? nie autoagresji.
;: Również spotykane w depresjach zaburzenia układ?,z auto-
; ? ? nomicznego można z grubsza podzielić według przedstawione-
?' , go tu modelu. Z obniżeniem dynamiki życiowej 'wiążą się ta-
;?? kie zaburzenia, jak: zanik łaknienia i popędu seksualnego,
'? zwolnienie ruchów robaczkowych jelit, skłonność do zaparcia
"? i obniżenia przemiany podstawowej. Natomiast z rytmem
' ?;? czuwania (dnia i nocy) wiążą się takie zaburzenia, jak: bez-
senność, zlewne poty, występujące szczególnie w nocy, bóle
!? ?o różnej lokalizacji, szczególnie w okolicy serca, bóle mięś-
:i; niowe, najczęściej związane ze zwiększonym napięciem mięś-
'I; ni prążkowanych, a zwłaszcza antygrawitacyjnych itp.
ł
1" Wzajemny stosunek składowych elementów pierwszej i dru-
'! :giej grupy zaburzeń spotykanych w depresji zależy od typu
@konstytucjonalnego i od .genezy depresji. U ludzi o konsty-
? tucji bardziej zwartej, monolitycznej, syntonicznej, a więc od-
?;; powiadających kretschmerowskim cyklotymikom, co zwykle
wiąże się z bardziej kulistą budową ciała (pyknicy), trudniej
dochodzi do odsłonięcia "odwrotnej strony medalu", tj. ciem-
? ności nieświadomego, niż u ludzi o konstytucji już w swojej
,fi ?
i ?zasadnicznej konstrukcji sprzecznej w sobie, zawierającej po-
i ' ;tencjalną schizis, oderwanej bardziej od rzeczywistości, któ-
?? ;rych budowa ciała jest bardziej kanciasta (przewaga proporcji
M; podłużnych). U nich zwykle "druga strona medalu" wyziera
.z nieświadomego i bardzo im trudno pogodzić wewnętrzne
? sprzeczności. W depresji u takich ludzi łatwo ujawnia się
, '; "noc" tłumionych uczuć.
? Jeśli depresja jest przede wszystkim w?kiem endogennej
, oscylacji dynamiki życiowej, wówczas na pierwszy plan wy-
? suwają się jej obniżenie i i.dące z tym obniżenie nastroju.

' 154
C ?? 1
p 7
?'I Fi?
? I? fA
jY ? ? ?tC QC (??
*? C
h ?? ?g
?r ; '
'r; C;

f ? 7 3f
? 5 5(
5 ł
śPlil7
?jre ?
G? u
nh
? f
? ? n

A ?e
?t

f 4
" ?n?
: Ei 3ł ;
?1 ??;


??r
I 7
, ? ?f
1,??
?y
re tl

t `
7
r,??


Smutek wiąże się tu z rytmem pór roku, natomiast' gdy geneza
? depresji jest inna, np. wynika z konfliktu nerwicowego, z cech
psychopatycznych, z młodzieńczego bntu i naporu, z inwo- @
' lucyjnego bilansu życiowego, z niepotrzebności wieku star- `
czego, ze zniedołężnieni w następstwie zmian ?rganicznych
mózgu, z osłabienia po chorobie somatycznej, z pustki schizo-
. frenicznej itp., wówczas zwykle na pierwszy plan wysuwa się
problematyka i typ dolegliwości związany z zasadniczym cier-
pieniem, a obniżenie dynamiki życiowej jest procesem wtór-
nym. Smutek wiąże się tu bardziej z f?tmem nocy i dnia.


Sposoby na smutek ?

- Próby znalezienia przyczyny obniżenia nastroju mają nie tyl- ?
ko znaczenie teoretyczne; ważne są one zarównb dla lecze-
i?.
nia depresji, jak i jej zapobiegania. N przykład w depresji : ł'
typu nerwicowego można wprawdzie osiągnąć poprawę nastro-
???4 i
?: ju stosując tymoleptyki lub wstrząsy elektryczne, poprawa ta ; YH?
jednak z reguły jest krótkotrwała, gdyż nerwicowy konflikt
ł:_ chorego znów prowadzi do obniżenia nstroju. Gdy depresja
' jest wywołana ogólnym wyczerpaniem ustroju w następstwie
? choroby somatycznej, leczenie typowe dla sfanów depresyj- ?
nych może nawet okazać się szkodliwe, gdyż zamiast wzmac-
niać, osłabia ustrój lub zwiększa jego autointoksykację.
? . Nie ma recepty na "radość życia", nieznniej jednak człowiek
?t, zawsze dążył do poprawy swego nastroju. Stosował on i nadal
j śtosuje w tym celu różnorodne i często sprzeczne metody.
? Osiąga przejściową radość życia i wewnętrzną lekkość sto- ;?ir ;i ?
, sując środki odurzające, a więc przede wszystkim alkohol.
'? Szuka jej w zabawie i w wesołej kompanii, ale też, na od-
~; wrót - w samotnej kontemplacji natury czy też własnego
_ wnętrza. Walczy on o zaspokojenie swych ambicji w nadziei,
nie zawsze uświadomionej, że pozycja społeczn, pieniądze
?_; i inne sukcesy życiowe poprwią jego autoportret, a tym sa= @
@; ' mym i nastrój. Są jednak też tacy, którzy szukają szczęścia
w rezygnacji z doczesnych dóbr i zaszczytów. Jedni szukają :
radości w użyciu przyjemności życia, inni znów w ich unika-
t??? niu i ascezie, jedni w maksyrnalnej aktywności, inni w unika-
?? niu aktywności i wewnętrznyzn skupieniu. Rozkosze stołu ?
i łoża na pewno poprawiają samopoczucie i nieraż zmieniają
smutek w radość; żwykle jest to jednak radość?krótka; po któ- :
rej rychło przychodzi znudzenie ?i smętek sytości. ";?
155






? lI? = ??
: b

?f? ? t )
? ? a
r ?rC??


?? 1I ? :
4

C F


Ilf ;
#,I , C

?rzi

METABOLIZM INFORMACYJNY






Dwa prawa biologiczne

Przyjemne i przykre

Z biologicznego punktu widzenia przeżycia psychiczne można
podzielić na przyjemne i przykre. Pierwsze wiążą się z zaspo-
kojeniem podstawowych potrzeb ustroju, drugie - z niedo-
statkiem tegoż zaspokojenia. W miarę jednak filogenetyczne-
go, a także ontogenetycznego rozwoju potrzeby coraz bardziej
stają się złożone, nieraz sprzeczne, toteż nie zawsze łatwo
jest ustalić ich właściwą hierarchię. Potrzeby ustroju wiążą
się z dwoma prawami biologicznymi: zachowania życia włas-
nego i życia gatunku. Przyjemne jest to, co realizację tych
dwóch praw umożliwia; a przykre, co jej przeszkadza:
Istnieje jednak między obu grupami potrzeb zasadnicza róż,
nica; potrzeby związane z pierwszym prawem biologicznym
bezwzględnie wymagają zaspokojenia, gdyż inaczej dochodzi
do śmierci ustroju. Chodzi tu o własne życie, a to jest zawsze
najważniejsze. Tej bezwzględnej konieczności nie ma w wy-
padku potrzeb drugiej grupy. Sam ustrój tu nie ginie; jeśli
potrzeba nie zostanie zaspokojona; może zginąć gatunęk, ale
jednostek w gatunku jest tak wiele, że brak potomstwa jednej
jednostki nie odbije się na życiu gatunku. Obserwujemy
wszakże w, przyrodzie dziwne zabezpieczenie jej drugiego
prawa. Jednostka nieraz naraża własne życie dla zaspokoje-
nia swego popędu seksualnego i zabezpieczenia życia gatun-
ku. Dynamika potrzeb związanych z drugim prawem może
więc przewyżśzać dynamikę potrzeb pierwszego prawa biolo-
gicznego.
Z wyjątkiem świata roślinnego, który czerpie swą energię
głównie ze S?ońca, w świecie ożywionym panuje raczej
okrutne prawo; osobnik, by żyć, musi zabijać inne żywe isto-
, ty. flczywiście może też sam być zabity??r stać się pożywie-
niem dla innych żywych istot. W ten sposob prawo zachowa-
nia własnego życia jest z góry obarczone ładu?kiem uczuć

I56
I G J
f? a i ? ?! j ??
?fi
i7 :
;:^I,
q.rl


I f !
!I?
, f r
?r ,. ,
? 5
i ,.z? e
t,N1?:;?m

! ?
f ?
ł ?
f ; ;%?
??9
I 1
.??,o;?

?? ? riegatywnych: lęku przed zagładą i agresji związanej z ko- ,
;? niecznością zabijania innych żywych istot.
? Jeśli pierwsze prawo biologiczne wyzwala postawy egoi-
? styczne, własne życie bowiem trzeba zachować za wszelką
?' cenę, to drugie prawo jest raczej altruistyczne, chodzi tu ?
.i
o życie gatunku i nieraz własne życie dla tego celu się po-
święca. Pierwsze prawo wyzwala często negatywne uczucia ;
wobec otoczenia; by żyć, trzeba inne żywe istoty życia po-
?? zbawiać, a jednocześnie bronić siebie przed atakami otocze-
,? @ nia. Świat otaczający jest tu wrogiem, którego musi się znisz-
?;; czyć, by samemu nie być przez niego zniszczonym. Postawa
"od otoczenia (lęku i agresji) dominuje. "Czasoprzestrzeń
:j ustroju jest tu zamknięta. Ustrój jakby zamyka wszystko w so- %
ispo- _?? bie, dąży do tego, aby otoczenie wchłonąć w siebie, a dzięki
iedo- ??? temu móc żyć (tzn. jego własna negatywna entropia wzrasta
a?
ezne- .;?'; kosztem negatywnej entropii otoczenia). Uczucia pozytywne,
dziej ? powstałe przy zaspokajaniu pierwszego prawa, nie promie- 7
atwo ?? niują na zewnątrz ani w sensie czasowym; ani przestrzennym.
?iążą Są zamknięte w granicach ustroju, gdyż tylko potrzeby ustro-
?łas- ? ju są nasycone, i w granicach aktualnej sytuacji, gdyż po
tych @ stronie nas?cenia znów trzeba walczyć o życie.
Drugie prawo mobilizuje pozytywne uczucia wobec otocze-
? róż ? nia. Aby zaspokoić prawo zachowania gatunku; trzeba zbliżyć
się do otoczenia (w postaci wybranego jego przedstawiciela)
hodzi - i ostatecznie zespolić się z nim w akcie seksualnym. Domi-
?wsze nuje postawa "do". Ustrój nie jest tu zamknięty w swojej
"czasoprzestrzeni", lecz wychodzi na zewnątrz. Mi?ość jest
jeśli wiecznym pośzukiwaniem, dążeniem do pe#nego zespolenia,
ale w którym ustępują własne granice i łączą się ze sobą dwie
ednej żywe istoty, by dać życie nowej. Uczucia pozytyw?e wywo-
łane zaspokojeniem drugiego prawa promieniują na zewnątrz
giego w sensie czasowym i przestrzennym. Nie są skierowane do
?koje- wewnątrz, ale na zewnątrz - do świata otaczającego, @?tórego
?atu- najważniejszym przedstawicielem jest partner seksualny, a tak-
może że na potomstwo, które jest wynikiem osiągnięcia s?czyto-
biolo- wego punktu postawy "do" otoczenia.
? Nie zamykają się one w konkretnej sytuacji, ale @ sięgają @
iergię w przyszłość?: Biologicznym celem jest tu w?zczep?
- ?nie vułas-
?aczej _ nego porządku (planu genetycznego) w otoczenie. Dzięki temu , ,
: isto- wszczepieniu wzrasta negatywna entropia otoczenia. Diatego
?rwie- ' drugie prawo jest "altruistyczne"; w pierwszym prawie istnieje
iowa- sytuacja odwrotna - negatywna entropia otoezenia mleje
uczuć na rzecz negatywnej entropi? ustroju. U istot wyżej zorgan?-
3
4f
? :ł
Y F F
? ? r
s t?w??
?n eFs
?a
Ał ?
r ? GL ? łF? E ?
? Mt, ? d ł
'?)?;:.. 4
? ?*
F?,r
t? ?
, Gt IE
x?
,:ń ;r; :
?? x
f i


;? ?? L;

??3





x k
? r

lll.:.


zowanych cel drugiego prawa obejmuje też opiekę nad pó= =
tomstwem, a u człowieka negatywna entropia (swoisty po-
rządek), przenoszona na otoczenie, nie jest tylko porządkiem ?
biologicznym, lecz też kultrowym. Człowiek przenosi w przy- ?
szłość nie tylko swoje geny, lecz także swoje wartości kul-
turowe.

Nasycenie i niedosyt

Uczucia przyjemne, wywołane zaspokojeniem pierwszego pra-
wa biologicznego, nie promieniują na zewnątrz, są zamknięte
w określonej "czasoprzestrzeni". "Czasoprzestrzeń" ta obej-
muje aktualny stan ustroju, "tu i teraz" ustroju, nie sięga na
zewnątrz ani w sensie czasowym, ani przestrzennym.
Uczucia przyjemne, wyzwolone nasyceniem głodu, ugasze-
niem pragnienia, dopływem świeżego powietrza, zwycię-
stwem nad grożącą śmiercią itp., powstają na ?zasadzie kon-
trastu. Są tym silniejsze, im stan niezaspokojenia danej po-
trzeby był głębszy. Maleją one, w miarę jak potrzeba zostaje
nasycona. Radość jest tu krótkotrwała, trzeba na nowo pod-
jąć walkę o prawo zachowania własnego życia, rodzą 'się no-
we pótrzeby. Przyjemny stan nasycenia zmienia się szybko
w niepokój, wynikający z potrzeby ruchu, z konieczności wyj-
ścia z aktualnej sytuacji.
Przyjemnóść jest tu nagrodą za wysiłek związany z utrzy-
nianiem własnego życia. Nagroda nie może jednak trwać zbyt
długo, gdyż życie wymaga bezustannego wysiłku. Każdy ży-
wy ustrój żyje dzięki negatywnej entropii otoczenia; porzą-
dek otoczenia zmienia na swój własny: Przyjemność związana
z nasyceniem potrzeb w?nikających z prawa zachowania
własnego życia jest krótkotrwałym momentem wytchnienia
w tym bezustannym wysiłku. Spocz,ynek ten nie może jednak
trwać zbyt długo, gdyż zwyciężyłaby entropia, własny porzą-
dek uległby rozluźnieniu i w końcu ustrój padłby ofiarą nega-
tywnej entropii otoczenia.
Znanym faktem psychologicznym jest krótkotrwałość ra-
dóści wynikającej z nasycenia potrzeb związanych z pierw-
szym prawem biologicznym. Szybko przychod?i stan nudy,
niepokoju, potrzeby ruchu, dalszego działania. Te s?biektywne
uczucia o odcieniu negatywnym; które wywierają uczucia
prźyjemne wywołane zaspokojeniem, są ? gdyby dowodem
na to, że prz?jemność rrie może trwać długo, że aspektem ży-
?ia jest wysiłek, zmiana; że nie można ntrzymać@ ustroju

1?
?ł fł ?
ry ł ?
?.i
t 1 ł

G G
x?



4I???
? ?1 ?
? i rx +?
' F

łz ?;
\ t ? I



i? ? d
; t ?ae e
? f
I ???,
6?
:? i r?'
iid I?
yri

l? I I



w jednym punkcie "czasoprzestrzeni"; ewolucja wymaga zmia-
ny, ruchu i wysiłku.
Uczucia pozytywne, związane z zaspokojeniem pierwszego
prawa biologicznego, są przede wszystkim skierowane do we-
wnątrz. Nie promieniują one na zewnątrz, nie łączą człowieka
z jego otoczeniem; koncentrują się na osobie przeżywającej
stan błogości, nasycenie. Czuje ona w takim momencie inten-
sywniej radość istnienia, w nasyceniu podstawowej potrzeby
jak gdyby pęcznieje, czuje się silniejsza od świata otaczają-
cego. Wkrótce jednak przychodzi niepokój, jak długo stan ten
trwać możer czy świat otaczający nie zniszczy chwili szczę-
ścia. Zresztą samo uczucie szczęścia szybko słabnier gdyż jego
działanie opiera się na zasadzie kontrastu, jest tym silniejsze,
im bardziej przykry był poprzedzający odcinek czasu, w któ-
rym potrzeba związana z pierwszym prawem biologicznym
narastała. Analogiczne uczucie nasycenia i przesytu przeżywa ;'
??k
się przy zaspokojeniu potrzeb związanych z drugim prawem I ?'"
biologicznym, wydaje się jednak, że - mimo pewnych ana-
logii w narastaniu i gaśnięciu uczuć w związku z zaspokaja-
niem potrzeb - struktura przeżyć jest odmienna.


Oscylacje sytości i niedosytu
(rytm budowy i niszczenia)

Obserwując przeżycia związane z zaspokajaniem potrzeb wy- k
nikających z pierwszego prawa biologicznego, odnosi się wra- ?:4t '
żenie, że życie polega na ustawicznym pulsowaniur na oscy-
lacji między stanem nasycenia i niedosytu. Stan niedosytu po-
budza do wysiłku i aktywności, a nasycenia - do odpoczyn-
__ miczn osc lac_@e te odle a?ą
dwom odmiennym układom sterowniczym: współczulnemu
i przywspółczulnemu.
Pierwszy mobilizuje ustrój do maksymalnej aktywności, do
walki lub ucieczkir przemiana energetyczna jest skierowana na
zewnątrz, ustrój niszczy swój własny porządekr by dzięk?i
energ uzyskanej z przemiany negatywnej entropii w entro-
pię móc działać. Działanie to w świecie zwierzęcym przejawia
się przede wszystkim w formie ruchu. Procesy kataboliczne ?????r
?czyli destrukcji, regulowane przez układ współczulnyr mają
swą przeciwwagę w procesach anabolicznychr czyli kostruk-
cji, regulowanych przez układ przywspółczulny. Dzięki nim ?Ey"
159

! !
i d
. ? 1?
?_? ł
? ? ? +ł
ł ?




? tt1
??';3
"?
u
4
ś


E?
,C
"I Ć?
.: ' II ? :

? I==i

wzrasta negatywna entropia ustroju, procesy budowy biorą ? sze
górę nad procesami zniszczenia. mie
Dialektyka procesów budowy i zniszczenia, rodzenia się wa?
i umierania, charakterystyczna dla wszystkiego co żywr, ma ' wie
swój model w rytmie dnia i nocy, czyli aktywności i spoczyn- @ wo:
ku, czuwania i snu. Aktywność jest związana z przewagą pro- y snu
cesów destrukcyjnych (katabolicznych), a odpoc?ynek - ? tom
z przewagą procesów budowy (anabolicLnych). Co się tyczy bud
metabolizmu energetycznego, to przedział ten występuje dość .? mec
wyraźnie. Noc jest do bdowania, a dzień do niszczenia. ? nąć
pol:
mni
Procesy budowy w metabolizmie informacyjnym nie?
(hipotetyczna rola snu) tłen

W wypadku metabolizmu informacyjnego moćlel jest trudniej-
szy do zastosowania, gdyż sen oznacza spadek metabolizmu ?
informacyjnego prawie do zera. Ustrój odcina się od świata ?;@
zewnętrznego i zwraca się do wewnątrz. Nie można jednak
wykluczyć, że odcięcie to jest potrzebne do utrwalenia i upo-
rządkowa?ia informacji, które napłynęły z otoczenia w ciągu 7,
czuwania. Bez snu powstałby chaos, jaki w pewnym stopniu "
odczuwa się przed zaśnięciem.
Znane są zjawiska myślenia podświadomego, gdy pewne '
problemy nie do roz wiązania .w ciągu dnia, stają się jasne
po przespanej nocy lub po dłuższym czsie, w ciągu którego ?
świadomie się nimi nie zajn:?ujemy. Również marzenia senne ?
świadczą o tym, że w czasie snu umysł nie odpoczywa, ale
wciąż coś tworzy i buduje.
W wielu kulturach, zwłaszcza tzw. pierwotnych, do marzeń
sennych przywiązuje się dużą wagę. W naszej kulturze Freud
wrócił do tych dawnych tendencji łączenia świadomego z nie-
świadomym. Wciąż jednak nasze życie koncentruje się na polu
świadomym. To, co dzieje się w nocy nieświadomego, jest dla
współczesnego człowieka na ogół nieznane. Przez to jest on `?
jak gdyby rozwarstwiony na sferę świadomego i nieświado- :':?-
inego i odczuwa lęk przed tym, co w nim, wewnątrz, się znaj-
duje. Noc psychozy, która się też ujawnia w depresji, ukazuje .
treści normalnie ukryte w życi świadomym.
Jeśli przyjąć, że w metabolizmie in acyjnym - analo-

f P I?I
gicznie jak w metabolizmie energetyc ym - noc jest okre-

w - Y


prą ?? ?- ? szej cywilizacji buduje swoją ? pśychikę zupełnie nieświadó= '
mie. To, co świadomie przeżywa, stanowi tylko zewnętrzną
się ? : warstwę jego codziennego kontaktu z rżeczywistością. Nie
ma ? t wiemy, jak tworzy się nasze życie psychiczne i nasza osobo- .
4 :
wość; ?przyjmujemy ją jako rzecz nam ną, możemy tylko
iro- .' snuć hipotezy, patrząc na siebie jak gdyby od zewnątrz. Na-
tomiast nie mamy świadomości własnego stawania się, proces
czy ? budowy naszej psychiki dokonuje się w ciemności nieświado-
ość ? mego. Nie wiadomo, w jakim stopniu świadomość może ogar- ?
' t d ? @ c t k? szerzenie
nąc o, co zle?e się ponize? ?e? progu 1 zy a le roz
pola świadomości nie byłoby równoznaćzne z chaosem. Nie-
żnniej jednak wydaje się, że w człowieku istnieje wiele pól ? `
Y?
nieodkrytych i przynajmniej ich częściowe oświetlenie świa-
tłem świadomości polepszyłoby warunki rozwoju człowieka.


iej- Lokalizacja czasowa uczuć przyjemnych '
;m i przykrych w oscylacji budowy i niszczenia
iata ;;@@
aak Uczucia przyjemne, związane z zaspokojeniem potrzeb wyni-
ipo- @ kających z pierwszego prawa biologicznego, są w zasadzie
ągu wywołane zwycięstwem własnej negatywnej entropii ustro-
iniu ju nad negatywną entropią otoczenia. Każdy żywy ustrój
stwarza swój porządek kosztem porządku otoczenia. Proces
?ne 5 jest dwukierunkowyt w wymianie energetyczno-informaćyj-
?sne nej z otoćzeniem raz wzrasta entropia negatywna ustro- _
ego ?"- ju kosztem otoczenia, to znów maleje na rzecz negatywnej @ 4
nne ' ??? - entropii otoczenia. Procesy budowy i niszczenia idą w pa-
ale . rze.
? Zaspokojenie własnych potrżeb ustroju jest momentem
@żeń zwrotnym, w którym procesy anaboliczne zaczynają prze-
eud ; ważać nad katabolicznymi. By jednak do tego zwrotu doszło, .
aie- ustrój musi zdobyć się na wysiłek, wymagający wydatko-
?olu@ ' wania energii, a więc przewagi procesów katabolicznych nad ? @,
dla anabolicznymi. Przyjemność nie trwa jednak zbyt długo, na-
on ? . sycenie potrzeb niesie ze sobą uczucie nudy i niepokoju, ! ?1Y" ?
ido- "; wzrasta potrzeba działania, a więc znów przejścia d@o fazy
naj- ?, przewagi procesów katabolicznych. Rozpoczęcie aktywności @ 5
zuje . '; jest połączone z pozytywnym stanem uczuciowym. Analizu- . ?r??
? jąc więc subiektywny aspekt oscylowania procesów budowy
alo- i niszczenia, widzimy, że nie sam proces jest związany ze
kre- ? stanem uczuciowym ale przejście z jednej fazy do drugiej. `*??
na- ? e, Nie zawsze są to uczucia jednoznaczne, tj? przyjemne.
;r
*' 11- Melancbolia 1?1
; 9 ? i
&?
t ł rf
?, ???&?,t5 ?



??
b ł
ł??


u?? ?
?Ci
?d



E ?

ł??
t? E
? Ft z

(?


: ; ? :
; :


; I `
It

)5



Niekiedy przejście z fazy budowy do destrukcji jest po-
łączone z uczuciem przykrym, np. niepokoju, lęku, agresji.
Przykładem tego typu przejścia może być odruch orientacyj-
ny. Bodziec otoczenia niszczy dotychczasową strukturę inter-
akcji z otoczeniem, a więc wywołuje w metabolizmie infor-
macyjnym przejście z fazy budowy do fazy destrukcji. Su-
biektywnie odczuwa się to przejście jako stan chwilowego
niepokoju, napięcia, rozdrażnienia, a przy silniejszym bodź-
cu - nawet lęku czy paniki. Gdy jednak poprzedzająca
aktywność trwa długo i człowiek jest nią już znudzony,
wówczas bodziec orientacyjny przyjmowany jest z uczuciem
ulgi i z zaintereso5nianiem. Jest on sygnałem nowej struktury
interakcji z otoczeniem, sygnałem zmiany zbyt długo trwają-
cego status quo.
Zob. poz. 14?, 332, 333.


Uczucia przyjemne i przykre
w metabolizmie informacyjnym

W metabolizmie informacyjnym stany uczuciowe ze znakiem
dodatnim towarzyszą na ogół tym procesom, w którycli wzra-
_ sta negatywna entropia, a więc zmierzającym do uporządko-
wania informacji, do stwarzania harmonii w przeżyciach.
Chaos, nieporządek wewnętrzny, niemożność scalenia zbyt
licznych informacji itp. wywołuje na ogół stan rozdrażnienia
i niepokoju.
Tu jednak też obowiązuje zasada zmienności. Porządek
choćby najdłużej się utrzymujący, staje się w końcu męczący,
człowiek chce się z niego wyzwolić, tęskni za czymś nie-
. zwykłym, nieprzewidzianym, za szaleństwem, rozkiełznaną
swobodą, ekstazą itp. Jest to Nietzscheański nurt apolliński
i i dionizyjski. Oba przeplatają się w życiu człowieka, jak też
i w życiu grup społecznych.
Większy stopień uporządkowania wiąże się na ogół z ak-
tywnością dnia, co jest zrozumiałe, gdyż aktywność w stanie
czuwania wymaga określonego porządku, poza tym porządek
, ten narzucają warunki otoczenia. Wtedy porządek własny
ustroju miesza się z porządkiem otoczenia i zwykle ten ostat-
ni raczej. przeważa.
Natomiast w stanie spoczynku dezintegra jest większa;
myśli, wyobrażenia, uczucia swobodnie się poruszają i swo-

162






"? ??4 ?t ?F ? ?Ń.?^ ,
*?+
ł ?? G f ?
F5
1d ? F?
???IF
Y B ?
? ? 6ł ??
? ?1
1
?= r4
1

? ?IF??
?55
??F?
??? a
? ???? ?d
?:.=; ?
` Ś Ah?
? ; r,?

bodnie ze sobą kojarzą. Nie ma bowiem nacisku sytuacji
zewnętrznej z jej swoistym porządkiem. Wycofanie się więc
z interakcji z otoczeniem jest wprawdzie zwycięstwem po-
rządku własnego, ale - wskutek samego faktu wyłączenia
się z wymiany informacyjnej z otoczeniem - porządek ten
ma wysoki stopień dezintegracji. Trzeba dużego wysiłku woli,
jakiego wymaga wewnętrzna koncentracja, by w tym włas=
nym nieporządku osiągnąć z powrotem porządek, któ?y nie
jest już porządkiem narzuconym z zewnątrz, ale własnym:
Zwycięstwo własnego porządku nad porządkiem otocze-
nia jest z reguły połączone z uczuciami przyjemnymi. Naj-
lepszym przykładem tego jest praca twórcza; gdy uda się
uporządkowanie własnych myśli, a tym bardziej ich realizo-
wanie w postaci przekształcenia otoczenia według własnej
konstrukcji, wówczas z reguły odczuwa się zadowolenie. Jest
to zadowolenie ze zwycięstwa nad otoczeniem i nad sobą.
F,; c
W pewnym stopriiu ten stan zadowolenia przypomina przy-
jemne uczucie, jakiego doznaje się w zaspokojeniu podsta-
wowych potrzeb biologicznych. Szczególnie odczuwa się wów-
czas smak życia, wywołany wzrostem negatywnej entropii
i zwycięstwem? nad sobą i otoczeniem. Zarówno w metabo-
lizmie energetycznym, jak też informacyjnym zwycięstwo
własnego porządku nad porządkiem otoczenia jest połączone
z ućzuciami przyjemnymi.
Nigdy jednak to zwycięstwo nie ?jest całkowite. W wy-
padku metabolizmu energetycznego stan zaspokojenia szybko
mija, powstają nowe potrźeby, a z nimi konieczność dzia-
łania, ustrój jest nienasycony w swym dążeniu do przekształ-
rządek cania otoczenia w swój własny porządek. Stąd bierze się
;czący, potrzeba aktywności i ustawicznej oscylacji procesów ana-
.ś nie- bolicznych i katabolicznych. W wypadku metabolizmu infor-
łznaną macyjnego zwycięstwo nad otoczeniem jest połączone ze
?lliński zwycięstwem porządku otoczenia nad porządkiem ustroju.
ak też Powstałe "dzieło" jest wypadkową obu porządków. Nawet
gdy porządek, który staramy się narzucać otoczeniu, jest
z ak- tylko porządkiem myślowym, uczuciowym i wyobrażeniowym,
stanie to przez sam fakt, że wychodzi on jak gdyby na zewnątrż,
rządek w świat "Iudzkiej wspólnoty", staje się on porządkiem oto-
?łasny czenia, nie jest całkiem osobisty, ale formuje się pod wpły-
. ostat- ; wem prw rządźących w świecie otaczającym.
Jeszcze wyraźniej ta konieczność podporządkowania się
iększa ; negatywnej entropii ?toćzenia występuje wówczas; gdy struk-
i swo- tur czynnościowa wyehodzi poza sferę świata wewnętr@znego

163
?? ? 7;
;:? ,ł



s ? q?? ?
?s? !f 7 E

? ?n

E ??
??NG*
m?
? k




: ?? ? E
? ?4


`i4s
ś?I
AI
?? J
E;ł ? ;

(a więc myśli, marzeń i uczuć), gdy przybiera charakter
ruchu zewnętrznego, a zatem sygnałów uchwytnych już dla
otoczenia. Niezależnie od charakteru ruchu - czy stanowi
on najwyższą formę, to jest słowo, czy jest to precyzyjny
ruch ręki, czy ruch całego ciała - musi on podporządkować
się prawom rządzącym w świecie otaczającym. To, co nie
podporządkowuje się tym prawom, wywołuje zaskoczenie,
zdziwienie, oburzenie, śmiech. Na tym polega dziwność i dzi-
waczność zachowania się chorych psychicznie; ich sygnały
ruchowe nie są podporządkowane prawom rządzącym w świe-
cie społecznym.


Niektóre cechy metabolizmu informacyjnego

"Rządzę" i "jestem rządzony"

Wymiana sygnalizacyjna ze środowiskiem polega na usta-
wicznej wymianie postawy "rządzę i "jestem rządzony .
Każdy sygnał wychodzący z ustroju ma w sobie jednocześnie
dwa porządki: danego ustroju i jego środowiska. W miarę
jak człowiek izoluje się od wymiany sygnalizacyjnej z oto-
czeniem, zwiększa się jego władza nad "swoimi dziełami .
W tym sensie myśli, uczucia, marzenia itd. są bardziej własne
? niż słowa, czyny, różnego rodzaju przejawy zachowania
się.
Maksymalną władzę powinno się uzyskać w trakcie ma-
rzenia sennego, gdyż w czasie snu wymiana informacyjna
ze światem zewnętrznym spada prawie do zera. Tymczasem
w subiektywnym odczuciu właśnie wtedy władzę traci się
całkowicie, akcja marzenia sennego rozwija się autonomicz-
nie, nie można na nią wpłynąć, jest od nas niezależna.
W przykrych snach moment oburzenia stanowi ulgę, gdyż
wraca się do rzeczywistości, na którą ma się jakiś wpływ,
choćby niewielki. Porządek marzenia sennego jest bardziej
własny niż porządek czuwania, gdyż nie ulega on bezpo-
średniej presji porządku otoczenia. Tymczasem odczuwa się
. go jako porządek nam obcy, niejednokrotnie niezrozumiały
5
. r,
? lub przerażający swą treścią.
To, co jest najbardziej własne, zostaje wyrzućone na ze-
wnątrz i dzięki temu uzyskuje realność r?ą rzeczywistości
? na jawie, choć inaczej przeżywaną, gdyz nie można jej do-
tknąć, nie można jej zmienić, nie ma się na nią wpływu.

164
To samo dotyczy procesu katabolicznego; pewne struktury
? staramy się wyrzucić z siebie, czy to spychając je poza próg
się. uwagi, a później pamięci, czy też wyrzucając na zewnątrz
się w postaci takiej czy innej aktywności; wchodząc do "wspól-
nego świata" struktury czynnościowe przestają być tylko
własne i zostają poddane prawom rządzącym w świecie ota-
?bie czającym. Ale sam proces ich niszczenia w obrębie przestrze- .
ego ni własnej zostaje nie uświadomiony.
ych Natomiast widzimy, jak nasze struktury czynnościowe
ner- niszczeją wyrzucone w świat otaczający. Niszczeją już w sa-
ifor- mym akcie ich tworzenia, bo muszą być dostosowane do
:ego . struktur obowiązujących W świecie otaczającym, niszczeją
?ces w trakcie samego procesu realizacji (np. gdy myśl staramy
iłóv,r się przybrać w odpowiednią formę słowną), zostają znie-
nież kształcone przez odbiór otoczenia, wreszcie w ustawicznej
ywa . wymianie infórmacyjnej spływają na boczny nurt zapomnie-
nia i tam stopniowo ulegają rozkładowi.
snria- Większa część struktur czynnościowych ginie jednak w ob-
;tro- rębie świata własnego i tu proces ich niszczenia nie jest
tieją : widoczny. Najpierw znikają oni ze świadomości; ich fragmen-
irzez ty pojawiają się w marzeniach sennych, wpływają na for-
mowanie się naszych postaw uczuciowych i zasadniczych
rany zachowań. W końcu prawdopodobnie ulegają całkowitemu ?
nały rozpadowi, toteż ich odtworzenie staje się niemożliwe.
zone Struktury czynnościowe, które angażowały w pełni naszą
nie świadomość np. w dzieciństwie, dziś nie są już do odtworze-
:ki;?
?ują @ ?? nia, z ich fragmentów powstały nowe. Ale też nie potrafimy
czną ? przeżywać i zachowywać się jak małe dzieci. Tego typu
?ścią. przeżywanie i zachowanie się można wywołać w transie ; , ?.
i, co hipnotycznym. Fakt ten przemawiałby przeciw przedstawionej : "? ?
pod- tu hipotezie o niszczeniu struktur czynnościowych.
Z drugiej strony trudno jednak sobie wyobrazić, by jo?
;tsze, wszystko, co w ciągu naszego życia przeżyliśmy, było na
zawsze utrwalone i niezniszczalne. Wprawdzie pojemność 9 ??
?nały ośrodkowego układu nerwowego jako zasobnika zapisów pa-
?ładu ? mięciowych jest olbrzymia, niemniej jednak zbyt wielkie ob-
.ione. ciążenie mechanizmów pamięciowych odbiłoby się ujemnie
:d?"? = ?
E'":'I
;nego ; na szybkości i zwrotności metabolizmu informacyjnego. Poza
bieg tym "niezniszczalność" struktur czynnościowych stałaby
w sprzeczności z dialektyką niszczenia i tworzenia, która
sobie stanowi jedną z naczelnych zasad życia. W metabolizmie
rOces energetycznym elementy struktury mają żywot krótkotrwały, .r? ?
? natomiast sama struktura utrzymuje się przez całe życie ustro- ł?
" " ?= ?ł
r ?L ?
.t
I?? f?a
.r??=
f`
I' '



H ?
? ?.; ;
? 5 II


?3f
?d
?? i ,


?I
?ti
f ?
"r
??E


Ct??
t I

?'?=;
t :
?"f '

?R
? t' 'L
? iIi :

ju, a jeśli chodzi o plan genetyczny, to nawet dłużej niż in-
?dywidulne życie.
Rozpatrując metabolizm informacyjny od zewnątrz, tj. jako
zjawisko neurofizjologiczne, obserwujemy analógiczną, a na-
wet jeszcze większą przemijalność elementów; ledwie ko-
mórka nerwowa wytworzy z dochodzących do niej różnorod-
nych sygnałów swoją odpowiedź, która jest maksymalnym
wyładowanie m (odpowiedź według prawa "wszystko lub nic"
tj. w języku dwójkowym 1 lub 0, "tak - nie"), a już sygnał
ten ulega entropii, rozchodzi się wieloma kanałami; wytwa-
? rza w różnych miejscach stan pobudzenia lub zahamowania.
Cały proces tworzenia się sygnału i jego rozpadu mieści się
w granicach czasu dziesiętnych sekundy. W wymianie infor-
? macyjnej procesy anaboliczne i kataboliczne maj? zatem
znacznie szybsz?? rytm oscylacji niż ?nr wymianie energetycz-
nej.
Natomiast względnie stałe w metabolizmie informacyjnym
są struktury czasowo-przestrzenne, wedle których rozkładają
się sygnały pobudzające i hamulcowe, ale i te struktury na
ogół szybko ulegają rozpadowi, gdyż@ nie przebiegają nimi
dość często strumienie sygnałów nerwowyćh (torowanie). Ich
stopień trwałości ma prawdopodobnie określony gradient,
który jest w znacznej mierze uwarunkowany biologicznym
? znaczeniem danej struktury (np. struktury czynnościowe zwią-
zane z pisaniem są mniej trwałe niż struktury zwią-
zane z jedzeniem). Zaburzeniami struktur bardziej trwa-
łych zajmuje się neurologia, a bardziej zmiennych - psy-
chiatria.
Niewątpliwie znacznie trudniej jest przedstawić sobie nurt
wymiany informacyjnej z otoczeniem w subiektywnym aspek-
cie zjawiska. Największa trudność polega na określeniu, co
jest elementem, a co strukturą. W przeżyciu bowiem nic
nie jest tylko elementem. To, co przeżywamy, przez sam
fakt przeżywania układa się w skomplikowaną strukturę za-
równo czasowo-przestrzenną, jak i strukturę według hierarchii
: wartości. Próby rozbicia przeżycia na poszczególne elementy,
np. wrażenia, spostrzeżenia, myśli, uczucia itp:, są podziałem
sztucznym i mają znaczenie tylko jako metoda ułatwiająca
analizę skomplikowanych zjawisk. Każde przeżycie jest zja-
wiskiem całościowym i niepowtarzalnym. Wyodrębnienie
w nim elementów zasadniczyćh czy c?i struktur pocho-
@ dząeych z innego przeżycia jest wręcz niemożliwe. Każdy
człowiek jednak chce jakoś swoje przeżycia uporządkować,

168




? ??4 ; ? Y
Ł y 6 ? e,??
r y? ? a ?r;
.i:Et,?x?,xk
4 6Ł??1?Y
t? ??
^???
? ??t? ?
Ł # ?
4 4 ?
IŁP?
t u

~.:i ??#

I r ? i
? ł
I ??g
I ? Ł# 1?
, ;

6 Ł

;s ::


?in- sklasyfikować, rozbić na części składowe, odnaleźć ślady
' przeżyć dawnych itp. ;F r
Nasze przeżycia wciąż się zmieniają, nigdy nie są one ,
, identyczne. Gdy zdarzy się, że człowiek ma wrażenie, że
ko- już coś przeżył, wywołuje to u niego uczucie zaskoczenia;
od- w psychopatologii określa się to zjawisko jako "dej vu" Iub
"dej vecu". Nawet przy zupełnie identycznej sytuacji ze=
lc , wnętrznej przeżycie nigdy nie jest takie samo, gdyż wystę-
?ał puje ono w innej sytuacji wewnętrznej. Zmienność jest więc
wa- zasadniczą cechą świata wewnętrznego. A jednak w tej usta- ;?'?:;
nia. wicznej zmienności powtarzają się pewne wątki, jak gdyby
się . melodie, dzięki czemu świat wewnętrzny ma określony cha-
for- rakter, ma swoją indywidualną tematykę, strukturę i koloryt:
tem Nie da się jednak w przeżyciu oddzielić tematyki od struk-
?cz- tury i kolorytu, przeżycie musi być rozpatrywane całościo-
WO.
? ?; ;

iają '
? na Pomost między obiektywnym a subiektywnym
iimi
Ich = aspektem metabolizmu informacyjnego ?;
,ent,
Nie wiemy też dotychczas, jak przerzucić pomost .między
wią- obiektywnym a subiektywnym. Dzięki rozwojowi neurofizjo
logii i neurochemii nasza wiedza o metaboiizmie informacyj-
?wa- - nym z obiektywnego punktu widzenia staje się coraz większa,
? ale nadal nie wiemy, jak ją powiązać z naszą wiedzą o su-
` biektywnym metabolizmie in#ormacyjnym. Nie potrafimy so-
nurt bie nawet w przybliżeniu wyobrazi.ć, jak mozaika impulsów
pek- nerwowych odtwarza obraz otoczenia i własnej osoby i w ja-
., co ki sposób nadaje ona kształt przeżyciu.
nic Wiemy, że koloryt przeżycia może zależeć od substancji
sam chemicznych i że z ich pomocą można go regulować. Można
@ za też za pomocą niektórych środków dysleptycznych zmienić -
rchii strukturę czasowo-przestrzenną przeżycia. Dzięki temu przed-
,nty, mioty zwykłe stają się niezwykłe, frapują nas swą nową
ałem formą. Poza tym mogą powstawać pod wpływem środków
F I
ljąca chemicznych całkiem niezależnie od bodźców otoczenia struk=
, tury (omamy; tj. halucynacje): To samo dotyczy ekspery- ,
ienie ' mentów neurofizjologicznych, w których za pomocą drażnie-
icho- nia czy też uszkodzenia ró?norodnych struktur anatomicznych
ażdy mózgu można uzyskiwać różnego rodzaju zmiany w przeży- ?L ? ?
1
?wać, ?? ciach.
( 5?
. 169 5
???Y
Nd ??
? I YM
t.
:je? ,



' ?? k 4




>Yl??
??fl
1??










? ;






? ?ł


r :

? 'i



' Wciąż jednak jesteśmy dalecy od znalezienia zależności
między subiektywnym a obiektywnym aspektem metabolizmu
, informacyjnego, czyli między przeżyciem a życiem. W dużej
mierze wynika to stąd, że dotychczas nie dysponujemy od-
powiednim sposobem analizy przeżyć, a całościowe ich po-
równywanie z danymi obiektywnymi (neurofizjologicznymi,
biochemicznymi itp.) nie umożliwia tworzenia odpowiednich
korelacji. Również dotychczasowe klasyfikacje przeżyć psy- "
chicznych nie są pomocne w stworzeniu pomostu między
wiedzą obiektywną a subiektywną. Wysiłek psychologii i psy-
chopatologii być może powinien iść w tym kierunku, by
stworzyć klasyfikację odpowiednią do problemów stawianych
przez neurofizjologię i neurochemię. Dlatego wydaje się słusz-
ne, by stronę subiektywńą zjawisk życiowych rozpatrywać
. przez pryzmat zasadniczych praw biologicznych. Łatwiej wów-
czas mogą uwydatnić się pewne analogie, które zamazują
się przy wyłącznym koncentrowaniu się na zjwiskach psy-
chicznych i stwarzaniu klasyfikacji nie opartych na biologii
obiektywnej.
Jednym z podstawowych elementów przeżycia jest jego
znak uczuciowy, dodatni lub ujemny. Przyjemność i przy-
krość są subiektywnymi wyznacznikami procesów życiowych.
?rzyjemność w różnych swych odcieniach i nasileniach jest
jak gdyby nagrodą za wysiłek życia, za wzrost negatywnej
entropii ustroju. Natomiast przykrość jest jak gdyby karą
za wzrost entrop ustroju. Jest to oćzywiście znaczne uprosz- @
czenie; procesy destrukcji mogą też wiązać się z uczuciaini
o znaku dodatnim, a procesy budowy, gdy zbyt długo trwają,
zmieniają swój znak uc?uciowy na ujemny. Subiektywny
wyznacznik jest bowiem związany nie tylko z negatywną
entropią i entropią, lecz też ?e zmiennością i niezmiennością.
Dialektyka zmienności i niezmienności odgrywa w życiu ustro-
ju równie ważną rolę, co równowaga między procesami bu-
dowy i destrukcji. Można więc przypuszczać, że zasadnicze
wyznaczniki subiektywne przede wszystkim do nich się od-
noszą.
@ Życie psychiczne nieznosi pustki, musi coś się dziać.
To ustawiczne dzianie się wynika ze zmiennego charakteru
procesów życiowych (dialektyka zmienności i niezmienności)
? oraz z konieczności stałej wymiany energetyczno-informacyj-
r '
nej ustroju ze środowiskiem. Przewaga ?ć o znaku ujem- ?-
nym w depresji jest między innymi wynikiem zahamowania
zarówno zmienności, jak też metabolizmu. Wchłanianie sygna- @

1?0


P
???:::::;?




ib? a
# P- 9 ++
r ?

a ? ? ? ?
? ? + t ? ? a +n
w j? = ? ?F+ +P



I ? s A
+ ?
iłtł
N t
? ? N
I ??a? ?3s I?
? HP
? 1 f

$;

5


łów z otoczenia i wysyłanie ich w otoczenie jest na ogół
połączone z uczuciami przyjemnymi.
Najwyraźniej związek ten uwidacznia się w okresie wczes-
nego dzieciństwa, gdy metabolizm informacyjny jest w po-
> czątkowym stadium tworzenia się. Niemowlę na .ogół cieszy
się nowymi bodźcami, oczywiście jeśli nie są one zbyt silne
i nie wywołują reakcji lękowej, cieszy się też możliwością
wyładowania ruchowego. Ruch jest tu jeszcze prymitywnym,
, nieukształtowanym sygnałem dla otoczenia i radość z nim
r- związana jest radością nadmiaru dynamiki żYciowej, która
vV ruchu znajduje swe ujście.
Również jednak człowieka dorosłego dopływ nowych bodź-
? ców wyprowadza na ogół z uczucia nudy, pustki, przygnę-
? bienia itp. Dlatego ludzie często szukają zmiany i nowych
wrażeń. Nowa sytuacja kusi ich nadzieją nowych, atrakcyj-
, nych bodźców, które wprowadzą ich w stan lepszego nastro-
_ ju. Także możność działania na ogół poprawia nastrój, zmniej-
sza napięcie lękowe, przywraca wiarę w siebie itd. ?? iA
?i
Nie wystarcza tu już jednak aktywność chaotyczna, bę-
? dąca tylko wyładowaniem energii życiowej, choć i taka nie-
_ raz przynosi ulgę. Aktywność musi być w jakiś sposób zorga-
h. ; , nizowana, tj. podporządkowana prawom i strukturze metabo-
lizmu informacyjnego. Sygnały wchodzące muszą w trakcie
wchłaniania ulec określonej organizacji (negatywnej entropii),
rą ? która jest zgodna z organizacją całego ustroju. Sygnały wy-
chodzące też muszą być zorganizowane, przy? czym wycho-
= dząc poza granice uśtroju, muszą podporządkować się po-
rządkowi otoczenia (negtywna entropia ustroju ulega nega-
tywnej entropii otoczenia). Dodatni ton afektywny związany
jest z koniecznością porządkowania (nagroda za wysiłek in- A?T?:;
tegracyjny). Ponadto zarówno wejście, jak i wyjście sygna- A ?1: ?
łów jest zawsze połączone ze zmianą istniejącego status quo, 4?
spełnia więc warunek zmienności życia i ten fakt też zostaje r? A 1
:ze @ wynagrodzony przyjemnym uczuciem.
Charakterystyczną cechą depresji jest zredukowanie do ? 1 ??
? ;. w
?? @ minimum metabolizmu informacyjnego z otoczeniem (ucieczka A " ?" h
ać. w przysłowiową "mysią dziurę") oraz zmniejszenie zmien-
? ?s ?

,? ności, stagnacja, zatrzymanie się w jednym punkcie "czaso- ? 6 ? ts
przestrzeni". Dlatego chorzy nierzadko odnoszą wrażenie, że ?A ??r?
;ci
zastygli w cźarnej smole. Uczucia przykr towarzyszące de-
presji, można by więc traktować jako "karę" za osłabienie . , .
aia procesu negatywnej entropii i przesunięcie równowagi ze
C M?? +:
zmienności ku niezmienności. ?a

I?I









?,4
? :: A
?g ??"
I?




ri? ?
,?A r

r? I ł
?a? ??
; :? = ?
??1?
fF

W codziennych oscylacjach między negatywnymi a pozy-
tywnymi uczuciami łatwo można prześledzić, że uczucia po-
zytywne, jak też podwyższony nastrój, wiążą się z szybszym
??? tempem przeżywania i z większą zdolnością porządkowania;
odwrotnie - uczucia i nastroje o znaku ujemnym. Człowiek
zresztą nieraz usiłuje sztucznie poprawić sposób swego p?ze-
żywania z przykrego w przyjemny, przyspieszając tempo prze-
, ? żyć (nadmierna aktywność, podróże itp.).
Z codziennego doświadczenia wiadomo też, jak "złe" uczu-
cia zalegają, jak trudno wyzbyć się nienawiści, zazdrości,
poczucia krzywdy, winy itp. Tkwią one w człowieku i osła-
biają jego zdolności integracyjne. Traci on przyjemność pły-
. nącą z porządkowania, gdyż wszystko, co do niego wchodzi
i z niego wychodzi, zostaje przetrzymane i wykrzywione
przez skłębione uczucia o znaku negatywnym.
? W psychiatrii stale napotykamy duże trudności w rozłado-
wywaniu negatywnych napięć uczuciowych; niimo naszych
wysiłków chory wciąż wraca do utrwalonych negatywnych po-
staw uczuciowych, które wybitnie utrudniają mu życie i nie-
raz prowadzą do skrajnego wyczerpania sił ustroju na skutek
zbytniego obciążenia układu wegetatywno-endokrynnego.


Zasada realności (hierarchia wartości)

W wymianie informacyjnej ustroju z jego środowiskiem tkwi
ukryte założenie, że obraz świata tworzący się z tej wy-
- miany informacji jest prawdziwy. Inaczej metabolizm infor-
macyjny nie spełniałby swej roli przygotowania ustroju do
wejścia w metabolizm energetyczny i spełniania praw za-
chowania życia własnego i gatunku.
Istotnym problemem w metabolizmie informacyjnym jest
selekcja sygnałów. Tylko minimalna część sygnałów działa-
jących na ustrój zostaje zasymilowana i tylko znikoma część
struktur czynnościowych tworzących się w ustroju zostaje
zrealizowana w postaci określonej aktywności psychicznej
słownej, ruchowej. Co zostaje wchłonięte, a co zostaje na ze-
wnątrz w gotowej formie wyrzucone, zależy w znacznej mie-
rze od określonej hierarchii wartości. Sygnały ważniejsze
mają pierwszeństwo przed mniej ważnymi.
- Ale co jest ważne? Gdy człowiek j?głodny, to wy-
chwytuje wszystkie sygnały, które wiązą się z zaspokoje-
niem głodu. Również sygnały wychodzące koncentrują się

1?2









5 ? ?
15,??
?? a
? N
? Z ??F? ?? ?hr ?) E
I ? ? ? r? ? 5 ?

5 ł i ?
# A t ? ?
? ? ? E



1i ł
I r
M a 7
? d ? i

HY?
P ?I
_ ;; wokół głównego tematu, tj. głodu. Hierarchię ważności łatwo
ustalić, gdy potrzeby dotyczą dwóch podstawowych praw
biologicznych (głód, pragnienie, potrzeba powietrza, popęd
R? ?
G= i
I i
? seksualny, macierzyństwo itp.). W życiu ludzkim jednak po-
trzeby te rzadko występują w "nagiej" postaci, zwykle są .
,- _ jak gdyby "owinięte" w inne potrzeby związane z życiem
r ,
ł społecznym, z obowiązującym w danej kulturze systemem
. wartości itp. Hierarchia wartości u człowieka jest więc bar- ?
dzo plastyczna i powikłana i nieraz trudno w gmatwaninie ?
:1'
ludzkich wartości odnaleźć zasadnicze potrzeby wiążące się
z dwu podstawowymi prawami ?iologicznymi.
Hierarchia wartości wyraźnie zmienia się pod wpływem
zi kolorytu uczuciowego. Wpływa to na charakter metabolizmu
ie? i informacyjnego. Gdy przeważają uczucia o znaku dodatnim,
` wówczas też metabolizm informacyjny jest bardziej nasta-
wiony na sygnały o dodatnim znaku emocjonalnym, odwrót-
nie natomiast bywa przy uczuciach negatywnych. Najwy-
?h?
O- t' raźniej zjawisko to występuje w manii i w depresji. W sta-
nie maniakalnym człowiek wychwytuje przede wszystkim
;?M?
_ sygnały dla niego przyjemne, sygnały przykre jak gdyby
? nie docierają do jego świadomości. Odwrotnie w depresji, '
??d wszystkie przykrości i zmartwienia jak gdyby przylepiają
się do niego, a gdy zdarzy się coś przyjemnego, chory jakby
nie dostrzega lub pomniejsza znaćzenie tego wydarzenia.
W radości świat jest piękny, w smutku ohydny. To samo
wi dotyczy uczuć. Gdy kogoś kochamy, widzimy w nim tylko
cechy dodatnie, a gdy nienawidzimy, to znów tylko cechy;
? ujemne. Pod wpływem uczucia metabolizm informacyjny ulega
do wypaczeniu, selekcja sygnałów przesuwa się w kierunku bie-
& guna dodatniego lub ujemnego. Działa tu mechanizm dodat-
niego sprzężenia zwrotnego. Przesunięcie selekcji sygnałów
.c ,3
,st w kierunku dodatnim powoduje bowiem wzrost uczuć pozy- ?Hr:
tywnych, a on - z kolei jeszcze większe przesunięcie se-
. lekcji na plus. Odwrotnie przy uczuciach negatywnych. Ana- ? P??
logicznie sprawa przedstawia się z sygnałami wychodzącymi aś ,: ?,: .i :
?, :
, f
?je
lej z ustroju. Gdy ich selekcja jest przesunięta w kierunku dO- .?
datnim, sygnały wychodzące. stają się dla otocze?ia przy- . ??t.c? ?
4 ?
ie- " jemne, a gdy w kierunku ujemnym - stają się przykre.
;ze Od selekc?i sygnałów wchodzących zależy obraz otacza- ?c& ?3
jącego świata, a od selekcji sygnałów wychodz?cych - obraz
? ustroju, jaki na ich podstawie otoczenie sobie wytwarza. ? ? 6
??:??
1
,je- W ten sposób nasz obraz świata, a także nasz własny obraz,
się jaki światu prezentujemy, nie jest czymś stałym; zmienia
,a?& ?

L ?









SA?
?d
? 5

?;




"?ł ?
i?1 ?
?&' '

się on równolegle ze zmianami w strumieniu informacji idą-
cym od i do świata otaczającego. Jego słabość jest złudna@;
? wynika ona z utrwalenia jednorazowego przekroju strumie-
nia wymiany sygnalizacyjnej ze środówiskiem. Cechą świa-
ta ożywionego jest przepływ energetyczno-informacyjny. Na
skutek powtarzania się pewnych układów (struktur) w tym
przepływie powstaje wrażenie stałości. Jego złudność wyraź-
nie występuje, gdy pod wpływem uczuć i nastrojów selekcja
@ sygnałów ulega diametralnej nieraz zmianie. Selekcja sygna-
? łów jest zjawiskiem, które wymagałoby jeszcze grutowniej-
szego zbadania.
Widzimy świat otaczający na kształt obrazu i sami w ten
sposób jesteśmy przez otoczenie odbierani (przynajmniej lu-
dzie, bo nie wiemy, jak- odbierają nas zwierzęta). Mimo
żaienności otaczającego świata, a także własnej osoby, od-
czuwamy niezmienność jednego i drugiego. Być może ta
niezmienność wynika z konieczności uchwyceni? się jakiejś
struktury, jakiejś formy w tym chaotycznym przepływie ener-
getyczno-sygnalizacyjnym, jakim jest życie.
W psychiatrii szczególnie często spotykamy się z patolo-
gicznym utrwaleniem się struktur. Zalegają ucziicia, tworzą
się urojeniowe koncepcje, wypacza się obraz zmysłowy świa-
ta. W depresjach tworzenie patologicznych struktur jest sto-
sunkowo ubogie w porównaniu z dynamiką ich powstawania
w ostrej schizofrenii i w ostrych psychozach organicznych.
Jest to zrozumiałe, gdyż w depresji w ogóle obniża się me-
tabolizm informacyjny na skutek osłabienia dynamiki życio-
wej i dlatego tworzy się mniej struktur.

Struktura czynnościowa
(model rzeczywistości)

Patologia struktury wynika z wadliwej selekcji sygnałów.
Selekcja ta dokonuje się już na najniższych poziomach inte-
gracyjnych układu sygnalizacyjnego (np. percepcja bólu
zależy od aktualnego stanu emocjonalnego, percepcja sygna-
łów wzrokowych - od aktual?ego stanu czynnościowego
układu nerwowego itp.). Analizatory obwodowe są pod sta-
łym wpływem sygnałów biegnących z wyższych poziomów
integracyjnych układu nerwowego. Selekc ygnałów wcho-
dzących do ustroju jest prawdopodobnie lowana przede
wszystkim przez sygnały pochodzące z wyższych? poziomów

1?4

r .
















? ??i ł t? ??9 i ?
9 ' ? ł g i ",i + ?i ?
ł ?
r ? ?
j 99 i
? "f ? ;
1
4? ?? k
I?, 9 v
? I er
; ??,G

integracyjnych. One mają,już swój stopień uporządkowania,
swoją strukturę i tę śtrukturę narz?cają sygnałom wchodzą- @
cym do ustroju.
Już więc na samym styku receptorycznym świata otacza-
jącego ze światem wewnętrznym rozgrywa się walka między
porządkiem otoczenia a porządkiem ustroju. Walka ta prze-
nosi się na wyższe poziomy integracyjne układu nerwowego.
Na każdym poziomie działa selekcj-a; jedne sygnały prze-
chodzą wyżej, inne zostają zatrzymane.
Nie dysponujemy jeszcze wyraźną koncepcją struktury
czynnościowej układu nerwowego; w każdym razie jest to
struktura dynamiczna; obejmująca wiele struktur anatomicz-
nych, a nawet jest do pewnego stopnia z nimi tylko luźno
związana, gdyż mimo zniszczenia części struktur anatomicz-
nych struktura czynnościowa istnieje nadal i angażuje inne
struktury anatomiczne. Na przykład struktury czynnościowe
związane z pisaniem normalnie są związane ze strukturami
anatomicznymi odpowiedzialnymi za ruchy prawej ręki. Znisz-
czenie tych struktur nie znosi struktury czynnościowej pisa-
nia. Można pisać drugą ręką, nogą, w myśli itp. Struktura
czynnościowa jest czymś, co przenika cały układ nerwowy;
t,???
ale jednocześnie jest ona nieuchwytna w przeciwieństwie
do struktur anatomicznych. ?? 5
Ri t

?? x r
Wysiłek integracyjny ? ?I ? :

Starano się tu przedstawić pogląd, że tworzenie struktur `???::
czynnościowych jest "nagradzane" uczuciami przyjemnymi,
gdyż dzięki niemu wzrasta negatywna entrQpia ustroju, i że ?"
analogicznie sprawa przedstawia się ze zmien?ością struktur,
która zresztą zależy od zdolności tworzenia tychże struk-
. tur.
Zdolność tworzenia nowych struktur i współczynnik ich ?ł
"?
zmienności zależą z kolei od dynamiki życiowej, a jej subiek-
? 9
tywnym wyrazem jest nastrój. Wzmożona dynamika życiowa
r łączy się z przewagą kolorytu uczuciowego o znaku dodat- ł ?? ?
? ' nim, a obniżona - z przewagą kolorytu o znaku ujemnym.
?? Prawo negatywnej entropii i prawo zmienności są więc wy-
I?+ ?
razem dynamiki życiowej. Od czego jednak zależy dynamika
życiowa? Jeśli jej objawami są tempo metabolizmu energe-
9 ?
tyczno-informacyjnego ,i, co za tym idzie, wzrost współczyn-
nika zmienności, to należy ją uznać za wyraz wysiłku życia, ?yt ,
i ??
1?5 , "9 ? , k










1
I 4
I 1 1
I I
;e i ? ??
? r
? ;i"
r?.
i 9
?ii'9E

? ?:?? 7,
' I- ?.


gdyż od tych czynników zależy?stopień negatywnej entropii
ustroju.
W subiektywnym odczuciu dynamika życiowa jest jednak
niezależna od naszego wysiłku, jest ona nam dana, możemy
_ ją tylko odczuwać jako wzmożoną energię życiową lub jako
rad?ość życia itp. C?y jednak tak jest w rzeczywistości, czy
życie nie wymaga wysiłku, czy nie można świadomą de-
cyzją zwiększyć dynamiki życiowej i tym samym poprawić
swój nastrój? Jeśli sportowiec do maksimum napina swoją
, wolę, by osiągnąć zamierzony cel, to dzięki temu wzrasta
, jego metabolizm energetyczny i informacyjny (przy dużym
wysiłku może stracić kilka kilogramów wagi, a uwaga jego
jest skoncentrowana do maksimum na podjętym zadaniu).
Mając jakieś żadanie umysłowe do wykonania, staramy się
rozszerayć dopływ informacji dotyczący danego zagadnienia
i jednocześnie wysilamy się, by informacje te uporządkować,
stworzyć z nich nowy porządek. Uporządkowanie ich jest
, źródłem zadowolenia. W okresach nudy, zniechęcenia nowe
towarzystwo, nowe zajęcie zmusza człowieka do mobilizacji
energii, ale nagrodą jest zwykle poprawa samopoczucia. Nie-
. kiedy negatywne uczucia żywione do jakiejś osoby słabną,
a nawet zmieniają swój znak w miarę częstszych i głębszych
z tą osobą kontaktów. Wysiłek więc, potrzebny do przeła-
mania negatywnej postawy uczuciowej i do zbliżenia się do
osoby nielubianej, w sumie opłaca się, gdyż nagroda zań
jest zmiana znaku kolorytu emocjonalnego.


Autokonstrukcja układu nerwowego

Z doświadczeń na zwierzętach, a także z psychologii czło-
wieka wiadomo, że zredukowanie do minimum bodźców oto-
czenia we wczesnych okresach rozwoju odbija się fatalnie
-_ na dalszym rozwoju. Zwierzęta wychowywane od urodzenia
w izolacji wykazują już w dzieciństwie różnego rodzaju za-
burzenia zachowania się, a w późniejszym wieku ich podsta-
wowe czynności biologiczne są niewykształcone. Co więcej,
? rozwój struktur morfologicznych układu nerwowego zależy
. od dopływu bodźców, czyli od intensywności metabolizmu
informacyjnego. U zwierząt chowanych w izolacji (sensory
deprivation) rozwój kory mó2gowej jest źniony. Klasycz-
. ne są tu doświadczenia Krecha na szcz ch; jedną grupę
szczurów chował on w izolacji od bodźców otoczenia, a dru-

1?6





















r ?

?ł??łd
rtx
1??

?ł '
F
1
5pii gą w normalnych warunkach. Szczury chowane w izolacji ;
miały znacznie niższą inteligencję, grubość kory mózgowej i
Zak była u nich mniejsza niż u szczurów chowanych normalnie, '
:my ? słabsze były powiązania komórek glejowych z neuronami, @
?ko r słabsza aktywność enzymów mózgowych (acetylocholineste- ;
czy razy i cholinesterazy). Można zatem przyp?szczać, że rozwój ?`
de- struktur morfologicznych układu nerwowego jest wyraźnie I
wić uzależniony od poziomu metabolizmu informacyjnego. To sa-
?oją mo prawo obowiązuje zresztą w odniesieniu do zależności );
?sta morfologicznych struktur całego ustroju od metabolizmu :
energetycznego. Wpływa też na nie metabolizm informacyj- ? ? e*
ego - ny (np. ręka pianisty jest inna niż ręka dźwigacza cięża- ? !'
, ale nie w t m sto niu,
Y t 4
iiu). r rów) y p co na morfologiczną strukturę
się ośrodkowego układu nerwowego. Można więc za Eyem po- ;?
:nia wiedzieć, że mózg jest wyjątkowym organem, który żyjąc
uać, sam siebie tworzy.
jest Starając się patrzeć na żywy ustrój całościowo, tj. nie
?we rozdzielajYąc struktur morfologicznych od energetycznych
acji (w tym też informacyjnych), możemy w pełni docenić rolę ?
Vie- wymiany energetyczno-informacyjnej dla rozwoju ustroju. ?
bną, A wymiana ta łączy się z koniecznością zmienności i ko= i??' ł r
;ych niecznością budowy (stałego wzrostu entropii negatywnej). ;
;eła- - Wymiana ta, a z nią zmienność i wzrost negatywnej entropii, ?
? do dokonuje się w dużym stopniu autonomicznie, tzn. bez świa- f " '
zań domego wysiłku żyjącej istoty, ale niekiedy wymaga ona
_ przezwyciężenia tendencji inercyjnych, lęku oraz podjęcia de-
cyzji, wybrania struktury czynnościowej najodpowiedniejszej
? do sytuacji, wysiłku umysłu i woli, potrzebnego do upo=
rządkówania myśli i chaotycznych uczuć itp. W sytuacjach
granicznych, np. w zagrożeniu życia, w decydujących mo-
:zło- mentach życiowych zdarza się, że czynności wykonywane
oto- normalnie automatycznie, bez świadomego wysiłku, wyma-
tlnie gają maksymalnego natężenia woli. Po przezwyciężeniu włas-
"S
enia nego oporu i oporu otoczenia czuje się mak życia".
za- Zob. poz. 58, 130, 225, 409.
ista-
ęcej,
.leży ? ? ?; Wysiłek autonomiczny (nieświadomy)
izmu ; i wolicjonalny (świadomy)
sory
;ycz- Fakt, że uczucia pozytywne towarzyszą zwykle wzrostowi ;
rupę negatywnej entropii i wzrostowi współczynnika zmienności, Y,
dru- * można tłumaczyć jako swoistą nagrodę za wysiłek życia.

12 - Melancbo!!n !j"


?ś??
I' 1



?n?li'








I: i

Z drugiej strony jednak z codziennego doświadczenia wiado-
mo, że nie zawsze świadomy wysiłek idzie w parze z pod-
wyższeniem nastroju i wzrostem uczuć pozytywnych. Na
ogół raczej nieszczęsny widok przedstawiają ludzie, którzy
"na siłę" chcą robić się dobrymi i z życia zadowolonymi.
Wiadomo też dobrze, że nie można być "na siłę" szczęśli-
wym czy kogoś na siłę kochać. Uczucia i nastroje są auto-
nomiczne.
By tę sprzeczność wyjaśnić, należałoby przyjąć jak gdyby
@ dwudzielność dynamiki życiowej i, co za tym idzie, nega-
tywnej entropii i współczynnika zmienności. Jedna część jest
świadoma, a druga - nieświadoma, autonomiczna. Możemy
świadomie, aktem woli, zwiększyć własną dynamikę życiową,
np. zwiększyć tempo metabolizmu energetycznego przez pod-
jęcie wysiłku fizycznego, a metabolizmu informacyjnego
przez żywszy kontakt z otoczeniem (np. wejście w towa-
rzystwo, czytanie książki, pójście do kina lub -teatru). Mo-
żemy zwiększyć negatywną entropię starając się np. uporząd-
kować swoje przeżycia. Na ogół łatwiej to się udaje z myś-
lami niż z uczuciami. Stopień świadomej sterowalności jest
?= znacznie większy w wypadku myśli niż uczuć.
Świadome zwiększenie negatywnej entropii jest możliwe
tylko w wypadku metabolizmu informacyjnego, natomiast
nie można świadomie wpłynąć na uporządkowanie metaboliz-
t mu energetycznego. Porządek tworzy się tam autonomicznie.
Można jednak zmienić tempo metabolizmu energetycznego,
a tym samym jego zmienność. Nasze świadome panowanie
nad porządkiem i zmiennością zarówno metabolizmu energe-
tycznego, jak też informacyjnego, jest zatem dość nikłe.
To, co dla życia wydaje się najistotniejsze - utrzymanie
indywidualnego porządku ustroju, co wiąże się z koniecz-
nością utrzymania stałej wymiany energetyczno-informacyjnej
z otoczeniem i określonego stopnia jej zmienności - roz-
grywa się w znacznie większej mierze poza świadomością,
autonomicznie. Świadomy jest tylko margines życia, może
jego formy najnowsze i tym samym najdelikatniejsze (np.
człowiek ma pewien wpływ na negatywną entropię met?bo-
? lizmu informacyjnego, a nie ma żadnego wpły?niu na po-
rządek metabolizmu energetycznego).
Życie jest procesem samosterującym, nie można go "na
siłę" porządkować, przyspieszać lub zwaln tempa przemian.
Niemniej jednak świadomość, a zwłasz z świadomy akt
woli nie jest całkiem bez znaczenia. Przyjmując hipotezę,

1?8























t? ?I? ?? s?e ?? ?a ?? ?? Y ti G
I ? Y Pł ? ? ?
? ( W ? ? YI
? N

że życie zawsze łączy się z przeżyciem, czyli jakimś świa-
domym doznaniem, w którym choćby w zalążkowej formie
mieści się akt woli, gdyż akt woli jest subiektywnym
wyrazem jednego z najważniejszych procesów życiowych,
tj. formowania decyzji, należy też przyjąć, że świadomy wy-
siłek życia jest potrzebny do jego utrzymania, szczególnie
w sytuacjach nowych i trudnych, które jeszcze nie uległy
automatyzacji. ?x
Przyjmując, że uczucia pozytywne i negatywne są swoistym
systemem nagrody i kary za wysiłek życia, można by wy-
różnić w tym systemie poziom pierwszy, związany z prawem
zachowania własnego życia, tudzież drugi - z prawem za-
chowania życia gatunku. W pierwszym systemie z kolei mo-
żna wyodrębnić jeden poziom, związany z metabolizmem
energetyczrlym, i drugi, związany z metabolizmem informa- "dl? ć .
cyjnym. Pierwszy jest bardziej dramatyczny, obowiązuje
w nim bezwzględne prawo: zwyciężę lub zostanę zwyciężony.
Świat otaczający jest tu instancją jednocześnie dającą ży-
cie i życie zabierającą. Uczucia oscylują między biegunem
k'
rozkoszy, związanej z zaspokojeniem podstawowych potrzeb
biologicznych (odnoszących się do pierwszego prawa), a bie-
gunem lęku i bólu, gdy potrzeby te nie są zaspokojone i gro-
zi zwycięstwo porządku otoczenia nad porządkiem własnym
ustroju. Przy tym lęk jest sygnałem zagrożenia ogólnego,
a ból - bezpośredniego, gdy już część ustroju zostaje uszko-
dzona. Sam proces budowy i zmiany w nim zachodzące roz-
grywają się automatycznie, bez udziału świadomego wysiłku.
Wysiłek koncentruje się bowiem na złączu świata wewnętrz-
nego z zewnętrznym; tam nasilenie walki między porząd-
kiem zewnętrznym a wewnętrznym jest największe i tam
też "zlokalizowany" jest systemem nagrody i kary.


Neurofizjologiczny (matematyczny)
obraz świata
Na poziomie metabolizmu informacyjnego sytuacja ulega
zmianie. Tu zwycięstwo porządku otoczenia nie grozi zagładą,
gdyż otoczenie atakuje ustrój tylko w formie sygnału, który
staje się symbolem te?o, co dzieje się na zewnątrz, ale jego
wartość energetyczna jest zbyt nikła, by mogła zagrażać
ustrojowi. Tutaj więc porządek otoczenia nie musi być roz-
bity przy samym wejściu do ustroju, jak w wypadku meta- =;.?I ;fu ?i
I2' 1?9





? ?P W
f?
'Fi ??
?; ??
?r ;?;? ? ?

t?i?i; r 1
?i 7'?fl x
f r
f??
r,r?::;::






"5?
; :i

i9;il:

bolizmu energetycznego, lecz może on wtargnąć do śr?dka,
oczywiście w postaci symbolicznej, gdyż wszystko, co działa
? z zewnątrz na powierzchni styku ze światem zewnętrznym,
@ tj. w receptorach, zostaje przerobione na impuls nerwowy.
Układ czasowo-przestrzenny impulsów nerwowych oddaje
rzeczywistość otaczającego świata. Język tych impulsów jest
matematyczny, tak przynajmniej odczytuje go współczesna
neurofizjologia. Jest to język dwupostaciowy: 1) potencja-
łów iglicowych - "tak" lub "nie", "1" lub "0", "wszystko"
lub "nic", cyfrowy język pełnego wyładowania komórki ner-
wowej, odpowiadając? językowi maszyn cyfrowych i 2) język
' potencjałów generacyjnych, impulsów podprogowych, które
nie aktywują całej komórki, tylko rozchodzą się w miejscu
podrażnienia bodźcem i są proporcjonalne do jego siły; nie
@ obowiązuje tu zasada "wszystko" lub "nic", lecz proporcjo-
nalności reakcji do siły bodźca; język ten odpowiada języ-
: 5
kowi maszyn analogowych.
Neurofizjologia, a szczególnie fizjologia receptorów pozwa-
lają nam przynajmniej częściowo zrozumieć, w jaki sposób
sygnały świata otaczającego ,zostają zmienione na sygnały
nerwowe. Nie wiemy jednak, w jaki sposób matematyczny
język sygnałów nerwowych zostaje przetłumaczony na język
subiektywnego przeżycia. Z neurofizjologicznego punktu wi-
dzenia nasz obraz świata, a także własnego ustroju, powi-
nien być matematyczny, lecz taki nie jest - może z ?=y-
jątkiem nielicznych jednostek, których talenty matematyczne
pozwalają chwilami w ten sposób spojrzeć na rzeczywistość;
na pewno nie jest też taki u niższych od człowieka istot
żywych.
Zob. poz. 666.


Obiektywność obrazu świata

Kontakt z chorymi depresyjnymi jaskrawo uwidacznia za-
leżności obrazu otaczającego świata i własnej o?oby od na-
śtroju. Jednocześnie w jakimś stopniu podważa on naszą
wiarę w obiektywność tegoż obrazu. Zależnie od głębokości
depresji, a także od zasadniczej struktury osobowości różne
są formy i stopnie tego przekształcenia. Pod wpływem zmia-
ny kolorytu emocjonalnego (w tym wy ku naśtroju, ale
odnosi się to też do związków uczucio h z otoczeniem;
zresztą nastroje i uczucia są ściśle od siebie zależne) zmie-

18.0


?'??. ;:

?h`,61
?:??a :
?ś?;
nia się perspektywa przeżywanych tematów, czyli ich struk-
tura czasowo-przestrzenna, jak też zmieniają się same te-

maty.
Wiadomo, że człowiek smutny myśli o smutnych rzeczach,
a wesoły - o wesołych. Selektywność zarówno procesów
percepcyjnych, jak pamięciowych zmienia się w zależności
od kolorytu emocjonalnego.
Tematyka naszych przeżyć zależna jest więc od nastroju.
W nastroju radosnym wyłaniają się z magazynów pamięci
radosne przeżycia, sukcesy życiowe, a spostrzega się to, co g?"
" ,Y?, ? _
jest radosne, wesołe i piękne, i co wzmacnia wiarę w siebie, Fl???'
tak że świat jest piękny i sam człowiek piękny się sobie
wydaje. Odwrotnie w nastroju przygnębienia, smutek przy-
ciąga smutne wydarzenia, przeszłość składa się z klęsk i nie-
powodzeń; to samo czeka w przyszłości, spostrzega się w ota-
c?ającym świecie tylko to, co jest smutne, brzydkie, bez-
nadziejne i to samo widzi się w samym sobie.
Najlepiej tę zmianę widzenia świata zaobserwować w cy-
klofrenii; w ciągu jednego dnia świat chorego, gdy prze-
chodzi on z fazy maniakalnej w depresyjną lub odwrotnie,
zmienia się nie do poznania. Ten sam człowiek, który jeszcze
wczoraj wszystko widział w czarnych kolorach i tylko przy-
kre przeżycia stanowiły treść jego teraźniejszości, przeszłości
i przyszłości, budzi się rano radosny, świat wydaje mu się
piękny, przypomina sobie tylko jasne wydarzenia z prze-
szłości, przyszłość widzi w różowych barwach, jest sam sobą
zachwycony. Jakimże jest więc świat naprawdę i jacy my
jesteśmy?
Nasze nastroje i uczucia normalnie stale oscylują między
biegunem dodatnim a ujemnym, tak że w sumie oscylacje ?a?i
w górę i w dół się znoszą i pozostaje podstawowy poziom i 4? ?
nastrojowo-uczuciowy, wedle którego modeluje się zasadni-
czy schemat obrazu otaczającego świata i własnej osoby.
?ł? I
Zależnie od tego, czy ta "linia zerowa" będzie bliższa zna-
kowi plus czy minus, kształtować się będzie zasadniczy zrąb
przeżyć; u jednych ludzi przeważać będą przeżycia przyjem-
4

ne, a u innych znów przykre. Potocznie mówi się o "uro- ?,? :
dzonych" optymistach i pesymistach.
Drugim czynnikiem, który zmniejsza oscylacje nastrojowo- ?Ij F: '.
-uczuciowe i tym samym przyczynia się do pewnej stabiliza-
cji obrazu świata i własnej osoby, jest zdolność abstrakcji,
tj. oderwanie się od konkretnej sytuacji, zdolność swobod-
nego rzutowania' się w czasie i przestrzeni. Dzięki zdolnoś-

181







! ?d r


:'?
?? ś:'







it di
t= 'W :

ciom abstrakcyjnym człowiek oddala się od konkretnej sytu-
acji zarówno środowiska zewnętrznego, jak i wewnętrznego,
a tym samym od ustawicznych wahań wywołanych wzajem-
nym oddziaływaniem obu środowisk. Abstrakcja umożliwia
usztywnienie obrazu świata.
Uzmysłowienie sobie metabolicznego charakteru procesu
życia (życie polega na ustawicznej wymianie energetyczno-
-informacyjnej między ustrojem a środowiskiem) pozwala nam
lepiej zrozumieć ustawiczną zmienność zarówno zewnętrznej,
jak wewnętrznej sytuacji ustroju.


Dwie fazy metabolizmu informacyjnego

Faza pierwsza

Zmiana sytuacji zewnętrznej czy wewnętrzne? ustroju wiąże
się prawdopodobnie ze zmianą w przeżywaniu, czyli w stanie
subiektywnym. Przede wszystkim zmienia się koloryt uczu-
ciowo-nastrojowy (oscylacje między biegunami zadowolenia
i cierpienia), który jest subiekt?wnym odpowiednikiem za-
spokojenia podstawowych potrzeb, mobilizacji ustroju do
walki lub ucieczki, przyjęcia zasadniczej postawy orienta-
cyjnej ("do" lub "od" otoczenia) i ogólnej dynamiki życio-
wej. Jest to jak gdyby faza przygotowawcza, pierwsza re-
akcja na zmianę środowiska zewnętrznego i wewnętrznego;
dopiero na jej tle rozwija się właściwy proces metabolizmu
informacyjnego, czyli wymiany sygnałów z otoczeniem. Z po-
tencjalnych struktur czynnościowych, którymi dysponuje da-
ny ustrój, zostają wybrane i zrealizowane te, które najbar-
dziej odpowiadają sygnałom wysyłanym przez otoczenie
i zewnętrznej sytuacji ustroju. Powstaje w ten sposób od-
powiednia forma zachowania się ruchowo-słownego. Gdy np.
usłyszymy sygnał telefonu, pierwszą reakcją jest jak gdyby
lekki wstrząs, będzie on silniejszy w chwili zasypiania, kon-
centracji uwagi lub w stanie znerwicowania, polega on głów-
nie na uczuciu zaskoczenia i reakcji wegetatywnej.
Zob. poz. 142.
Faza druga
Stanowi ona tło dalszej interakcji z oczeniem; z wielu
możliwych form zachowania się powinna zostać wybrana ta,

182















??E ??? F ŃM ? 3 I t ? ?? ??1 kl???? F?
i ? y ? ?j t
E ?
I ? 1 ?
?;I ? rl ? a i 3??
4 ? ? ? d? ?
4 ł,
? It I
j ? ? ?F ? ?
?IF


@ r

r: G
która najbardziej odpowiada sytuacji. Zwykle jest to forma
zachowania się najczęściej powtarzająca się, a więc struk-
tura czynnościowa najlepiej utorowana i tym samym ma-
jąca największe prawdopodobieństwo realizacji, w konkret-
nym przykładzie podniesienie słuchawki i powiedzenie "halo",
ale można też słuchawki nie podnieść, wyłączyć gniazdko
telefonu, rozbić go, wyjść z pokoju, zacząć krzyczeć itd. -
1 ?
t .
możliwości jest bardzo wiele.
Możemy więc metabolizm informacyjny wyobrazić sobie ?E 7 ?? 4?? a ?
9I9$$
w postaci procesu dwufazowego. Pierwsza faza jest bezpo-
średnio związana z zewnętrzną i wewnętrzną sytuacją ustro-
??? y Gl? r ?4 r
I 4 % ?k E r
? t
ju, stanowi przygotowanie do dalszej aktywności, już bar- ? $ 0 M
dziej zróżnicowanej. Wobec tego, co dzieje się na zewnątrz
4h ,p I
ustroju, i w jego wnętrzu, nie można pozostać obojętnym;
na każdą zmianę człowiek musi w jakiś sposób zareago-
wać; ta pierwsza reakcja jest jednoznaczna, możliwości wy- & ? & 3
boru są tu ograniczone (np. wybór między postawami "do !$ $
i "od"); jest ona natychmiastowa, nie ma sensu na wybie- 9?f y
_ ranie między różnymi możliwościami, możliwości tych zresztą
;? nie ma zbyt wiele.
Struktury czynnościowe biorące udział w pierwszej fazie & ł
procesu metabolizmu informacyjnego są raczej ubogie, róż-
norodność ich jest ilościowa, a nie jakościowa, np. różne
stopnie nasilenia lęku, nienawiści, miłośći, przyjemności
; ?"y: ?? :
? i cierpienia, radości i smutku, różne stopnie wyładowania
endokrynnowegetatywnego i nieliczne postawy ruchowe bę-
dące przygotowaniem do dalszej interakcji z otoczeniem (po- ??" E?
stawa przyjaznego zbliżenia, ucieczki, ataku itp.).
W subiektywnym odczuciu formy zachowania się w pier-
wszej fazie metabolizmu informacyjnego są nam dane, po-
wstają jak gdyby niezależnie od nas, jesteśmy owładnięci
? danym stanem uczuciowym, nie mamy nań wpływu, jak rów-
nież nie mamy wpływu na reakcję wegetatywno-endokrynną,
ale już pierwotną reakcją ruchową (przyjęcie zasadniczej po-
stawy) można w pewnym stopniu pokierować.
Brak możności wyboru i kierow?nia każe nam zaliczyć
struktury czynnościowe pierwszej fazy procesu metabolizmu
informacyjnego do struktur podświadomych, gdyż ich właś-
nie zasadniczą cechą jest ananke - w sensie przymusu i ko-
nieczności; nie można tu dokonać swobodnego wyboru.
Z neurofizjologicznego punktu widzenia przyjmuje się, że
_ struktury czynnościowe związane subiektywnie z uczuciami
? i nastrojami, a obiektywnie - z wyładowaniem endokrynno-

183







7 IIC I
r E?
??r $

4

4: 'I?
7$?? ?
; li : t







?le
;?
;: F

, =wegetatywnym i za6adniczymi postawami ruchowymi, są ste-
rowane przez filogenetyczne starsze części mózgu (diencepha-
' ; : lon i rhinencephalon), natomiast neocortex jest zarezerwo-
wana dla bardziej precyzyjnej wymiany informacji z otocze-
niem; możliwości tworźenia w niej różnorodnych struktur
cżynnościowych są znacznie większe niż w starych częściach
mózgu. Wynika to ze znacznie większego bogactwa elemen-
" tów neuronalnych i tym samym w większej moźliwości two-
rz?nia różnorodnych kombinacji czynnościowych połączeń
między nimi.
? Ta właśnie możliwość tworzenia różnorodnych struktur
czynnościowych jest cechą drugiej fazy metabolizmu infor-
macyjnego. Sygnał środowiska zewnętrznego czy też we-
wnętrznego aktywuje poprzez pierwszą fazę mobilizacyjną
??@ metabolizmu informacyjnego "możliwości twórcze" układu
? ? nerwowego, zwłaszcza jego części najmłodszej, a tym samym
;? najbardziej plastycznej - neocortex.


Wielość modeli rzeczywistości

? Tworzą się różnorodne struktury czynnościowe na podstawie
dotychczasowych zapisów pamięciowych i aktualnych infor-
macji. Są to jak gdyby różnorodnc modele rzeczywistości
i zachowania się ustroju. Spośród różnych możliwości zostaje
wybrana jedna - powinna to być struktura czynnościowa
; najbardziej odpowiadająca aktualnej sytuacji. Nie zawsze je-
dnak tak bywa, gdyż wybór zależy od pierwszej fazy mo-
bilizacyjnej, ona bowiem nastawia interakcję z otoczeniem
w określonym kierunku (np. zwiększonej lub zmniejszonej
?? dynamiki, postawy "do" lub "od"), ona tworzy koloryt prze-
@? żywania. Zależnie od tego kolorytu zostają aktywowane
struktury czynnościowe, inne więc w smutku niż w radości,
' inne w nastawieniu przyjaznym, a inne we wrogim lub
; lękowym.
Struktury czynnościowe, które tworzą się pod wpływem
informacji aktualnych oraz tych, które już zostały dawniej
zarejestrowane, są modelem rzeczywistości. Z wielu możli-
wych modeli zostaje wybrany najbardziej prawdopodobny.
?! Zwykle z tego procesu wyboru nie zdajemy sobie w pełni
?? sprawy, w większości bowiem@ wypadkó??vybór dokonuje
się automatycznie i dopiero ex post dziwimy się, dlaczego
' daną rzecz w ten sposób widzieliśmy lub dlaczego właśnie

184

w ten sposób zachowaliśmy się. W późniejszej bowiem oce-
nie odsłaniają się inne modele rzeczywistości, których uprzed-
nio nie dostrzegaliśmy, gdyż nie pozwalał na to ówczes-
ny koloryt emocjonalny. W zależności od tego kolorytu t?a
sama rzeczywistość może przedstawiać się zupełnie odmien-
nie.


Konsekwencje metodologiczne i ontologiczne

Prawie nieograniczone możliwości w tworzeniu struktur czyn-
nościowych, jakimi dysponuje układ nerwowy człowieka, po-
ciągają za sobą pewne konsekwencje natury metodologicznej
i ontologicznej. Zasadniczą metodą w naukach przyrodniczych
jest eksperyment. On sprawdza rzeczywistość naukową. Co
eskperymentalnie nie daje się udowodnić, jest wątpliwe. ?
Eksperyment jest możliwy przy założeniu, że zjawiska przy-
rody są powtarzalne, tzn. w identycznych warunkach do-
9? 4
świadczenia występują te same, co za pierwszym razem,
,t?
reakcje badanego przedmiotu. Im zjawiska przyrody są prost= i; ?;
sze (np. fizykochemiczne), tym silniej akcentuje się ich n.ie-
zmienny charakter. W miarę ich komplikowania się (wyższe
poziomy negatywnej entropii) maleje stopień niezmienności,
a tym samym wzrasta margines nieprzewidzialnego.
Bogactwo struktur czynnościowych (modeli rzeczywistości ??9
i własnej w niej aktywności), jakimi człowiek potencjalnie
??t?4 I ?
dysponuje (potencjalnie, gdyż tylko w małym procencie mo-
żliwóści te wyzyskuje), jest tak duże, że nigdy nie można
przewidzieć zachowania się człowieka. Margines nieprzewi-
? ? Y
dzialnego jest zbyt duży, by eksperyment był możliwy. Przy
? Im
zachowaniu tych samych warunków doświadczenia wyniki
jego mogą być całkiem odmienne, gdyż inna struktura czyn- ?ł i ...
nościowa będzie aktywowana.
Eksperyment jest możliwy tylko w tych wypadkach, gdy
liczba potencjalnych struktur czynnościowych jest stosunko- .?:;
wo nieduża i w związku z tym możliwości @wyborów nie-
wielkie, np. w badaniu poszczególnych narządów ustroju
i ich funkcji, w badaniu czynności autonomicznych i zautoma-
tyzowanych itp. Natomiast eksperymentalne badanie człowie-
ka jako całości jest właściwie niemożliwe. Dlatego antropo-
logia (jako nauka o człowieku) nie mieści się w ramach
nauk przyrodniczych; stanowi ona odmienną jakość, wyma-
gającą stosowania odmiennych metod.

185





ir
' ?:

t?



. ?#
? s


. ? ?I ;?
t? :=



??29 r

;? Ale im bardziej pole badania nie oznaczone, tym silniej
człowiek trzyma się różnych schematów i etiologicznych
?? uproszczeń. Zjawisko skomplikowane i obarczone dużym mar-
ginesem nieoznaczoności zostaje zredukowane do prostych
fenomenów fizykochemicznych, fizjologicznych lub wytartych
schematów psychologicznych czy socjologicznych. Od sche-
; ? matyzmu trudno uwolnić się nawet tym, którzy uświada-
; miają sobie istnienie marginesu nieprzewidzialności w nau-
' kach dotyczących człowieka (antropologicznych). Przykładem
?=; jest David Cooper, autor interesującej książki "Psychiatria
' i antypsychiatria", który ostro zwalcza schematyzowanie
;i w psychiatrii, nazywając go gwałtem dokonywanym na ćiru-
gim człowieku. Sam jednak sprowadza genezę schizofrenii
;? do prostych schematów patologii mikrosocjologicznej (pato-
?? logii rodziny). Nie ma chyba książek psychiatrycznych wol-
nych od takich uproszczeń, wciągających nas, psychiatrów,
? : siłą przyzwyczajeń, nawyków i inercji. Nieraz pód błyskotli-
wą zasłoną nowoczesnej terminologii i zwłaszcza technicy-
stycznych ujęć kryją się trawestacje dawnych schematów,
dających znać o swej żywotności; łatwo popada się w nowe
? !` szablony.
Co się tyczy konsekwencji natury ontologicznej, to rlie-
" wątpliwie trafiają one w jedną z zasadniczych cech ludzkie-
?' go zachowania się. Od zarania dziejów mianowicie człowiek,
! jakby podświadomie wyczuwając nieograniczoność własnych
? możliwości, stale nakładał wędzidła otoczeniu i sobie. Jakby
@ bojąc się własnej i cudzej wolności, zamyka on siebie i in-
nych ludzi, a także zwierzęta, ?v różnego rodzaju klatkach,
więzieniach, obozach, ogranicza swobodę normami tabu. Sam
" @ siebie zamyka w kręgu "wolno" i "nie wolno". W okresie
młodości zwykle jeszcze walczy o swoją wolność, co nieraz
; ?' przybiera tragiczną formę, np. w schizofrenii.
; Ograniczenie ludzkiej wolności jest nie tylko bezpośred-
' nie (przez więzienia, kary, nakazy i zakazy), lecz też po-
? średnie. Człowiek wchodzi w gotowy układ struktur czynnoś-
ciowych (tj. modeli rzeczywistości i różnych form zachowa-
:'; nia się w niej) i dzięki temu jego decyzje są już z góry
; wyznaczone przez dane wzory kulturowe. W ten sposób dzie-
?' dziczenie społeczne zmniejsza wysiłek związany z podejmo-
? waniem decyzji, jednocześnie jednak zmniejszając zakres in-
dywidualnej swobody. Wchodząc w got?y system pojęć
' (struktura języka ojczystego), zwyczajów, norm etycznych,
estetycznych it?., człowiek otrzymuje jakby w spadku wynik
.9.
186

S r


pracy wielu pokoleń, jednocześnie jednak musi odrzucić
z góry to, co z tym systemem się nie zgadza.
Dziedziczenie biologiczne też zmniejsza wysiłek poszcze-
gólnej żywej istoty, zostaje ona bowiem wyposażona w go-
towe formy morfologiczne i czynnościowe, jednocześnie ogra-
niczając zakres możliwości, gdyż nie może ona wyjść poża
to, co zostało jej dziedzicznie przekazane, choć teoretycznie
sprawę traktując należałoby dopuścić istnienie takich możli-
wości, na co zdaje się wskazywać zjawisko mutacji i wystę-
powania nowotworów. W tej skrajnej sytuacji zakres możli-
wości zostaje rozszerzony poza granice wyznaczone planem
genetycznym. ?f=: ?
Człowiek - poza ograniczeniem biologicznym (nakazy i za-
kazy natury) - ma ograniczenia wynikające z dziedzictwa
K d
kulturalnego. Powstaje więc pytanie, czy absolutna wolność 3??
tc
ludzka nie jest po prostu fikcją. `~?? ;? r
Fikcją też wydaje się absolutna autentyczność cz?owieka.
Czy człowiek może być prawdziwie sobą? Czy naprawdę
jest w nim coś wyłącznie ,własne? Żadne słowo, myśl, gest,
wyraz twarzy, ani żadna cząstka ustroju człowieka nie jest
jego tylko dziełem i jego absolutną własnością. Jest w niej
zawarty wysiłek ewolucyjny wszystkich pokoleń ludzi, któ-
I 5
rzy przed nim żyli, i nie tylko ludzi, ale wszystkich istot
żywych, które od najprostszych form na przestrzeni milio-
nów lat doszły do formy aktualnie najwyższej, tj. człowie-
ka.
Fikcją też okazuje się samotność człowieka. Już przez sam ?,? ,
fakt, że mieści on w sobie historię całego rodzaju ludzkie;
go i, co więcej, całego świata ożywionego, jest on ściśle
zespolony ze światem ludzkim i światem przyrody ożywionej.
W świadomości ludzkiej najdobitniejszym wyrazem tego ze-
spolenia jest wiara w reinkarnację, a także poczucie wspól-
noty z ludźmi z najdalszych kręgów kulturowych i epok,
nawet z przedstawicielami świata zwierzęcego (powszechne '?
przyrównywanie ludzi do zwierząt). ? k
Fakt, że człowiek nie jest zamkniętą, niezależną jednością,
wynika z natury zjawisk przyrody ożywionej. Każda żywa
istota stanowi układ otwarty, tzn. powstający dzięki usta-
wicznemu przepływowi energii i informacji między nią a oto-
czeniem. Taki układ nie może być niezależny (wolny), ani
własny?(autentyczny), ani odizolowany (samotny). Jest on
tylko przelotną formą na wiecznym prądzie życia.
Zob. poz. 166, 368.
18?


















?5
? i'd
'I

Wybór modelu rzeczywistości
w fazach pierwszej i drugiej
Nie ma większych trudności z wyborem modelu, gdy dana
sytuacja się powtarza; z wielu możliwych modeli, które ona
- "` aktywuje, zostaje wybrany jeden i przez sam fakt realizacji
? " model ten ma większe szanse wyboru przy dalszych powtó-
? rzeniach sytuacji, a tym samym staje się d1a nas prawdziwą
rzeczywistością; inne odrzucorie i niezrealizowane modele są
;: ; ? nieprawdziwe, choć może się zdarzyć, że właśnie one bar-
dziej odpowiadają rzeczywistości.
:r Wątpliwości w odczytaniu rzeczywistości rodzą się w sy-
?: ?; tuacjach całkiem nowych i niezwykłych lub gdy druga faza
- ? metabolizmu informacyjnego nie zdążyła się rozwinąć i od-
" bieranie rzeczywistości odbywa się poniżej progu jasnej świa-
` domości. Na przykład w ciemności, gdy liczba sygnałów
? "; ze świata otaczającego nie wystarcza do pełnego rozwinięcia
' ? drugiej fazy metabolizmu informacyjnego, góruje pierwsza
faza i nastawienie nastrojowo-uczuciowe może spowodować
fałszywą percepcję rzeczywistości (np. krzak identyfikujemy
=? mylnie jako ukrywającego się człowieka). Analogicznie
? w chwili zasypiania lub budzenia się przedmioty rzeczywiste
?; zostają zastąpione tworami wyobraźni znajdującej się już na
'?" pograniczu marzenia sennego.
? Niekiedy przeżywamy ostrą zmianę naszego sposobu wi-
?i? dzenia: Eksperymentalnie najlepiej to doświadczyć ogląda-
" jąc rysunki, które można w dwojaki sposób percepować, np.
;?;" przez dłuższą chwilę widzimy na takim rysunku tylko wazę,
??' a nagle dostrzegamy profil ludzki i wtedy już trudno nam
i
?@_^" z powrotem zobaczyć wazę. Coś jakby "zaskoczyło" i już
' nie można oderwać się od nowego sposobu widzenia rzeczy-
???' wistości. To samo zjawisko obserwuje się w sytuacjach bar-
??" dziej skomplikowanych; daną rzecz czy daną osobę nagle
? "' spostrzegamy w "nowym świetle", piękno zmienia się w brzy-
d dotę, anioł w szatana itp. Nie można już wrócić do dawnego
' ' sposobu patrzenia ; w obrazie naszej rzeczywistości dokonał
; ; się przeskok, nowy model zastąpił stary.
? Zmiana modelu rzeczywistości na ogół dokonuje się stop-
niowo i dla nas niezauważalnie. Wystarczy porównać ze sobą
" obraz rzeczywistości, jaki się miało będąc dzieckiem, z nbra-
; ? zem posiadanym aktualnie, w dojrzałynt?ieku. Zdarzają się
' jednak olśnienia, gdy obraz zmienia się nagle, z jednego mo-
;' delu rzeczywistości "przeskakuje się" w krańcowo przeciwny.

??' 188

:.6

?C? rIs ? ? ?
? E h
? 4z ? ? ? 9 4 h
n przeskok jest bardzo wyraźny w depresji; nieraz w ciągu
?y . Te b 6 j ?E6 ? *
kilku godzin, a nawet może krócej (nasze obserwacje doty- s e'r",9 ,
czące okresu wchodzenia w depresję i wychodżenia z niej.
a także przechodzenia z jednej fazy w drugą, tj. maniakalnej
s w depresyjną lub odwrotnie, są jeszcze dość skąpe) obraz ??, ? ?'? ? ? 6 ?? `
świata się zmienia i nie można uwierzyć, że jeszcze niedawno ?
; był on całkiem odmienny; brak też nadziei, że aktualny, ciem- i " ??? ?
ny obraz kiedykolwiek się rozjaśni. Mimo że modele rzeczy- ? ?f? s
wistości, które w cią u ż cia tworzymy, są bardzo różnorodne
g Y
i zmienne, to jednak, gdy aktualnie dany model "zapanuje", ? ` :
odnosi się wrażenie, że tylko on jest jedyny, prawdziwy,
trwały itp.
Zjawisko "przeskoku" występuje wyraźnie w modyfikacjach ?4 ,
I h 3
obrazu świata, zależnych od nastroju i uczucia. Świat otacza-
jący staje się jasny lub ciemny w zależnośei od nastroju; dana
? ? 3
osoba wydaje się szlachetna lub podła zależnie od żywionego
do niej uczucia. Przeżywany obraz rzeczywistości ma charaK- 4 "
ter pozornej trwałości; nie można sobie uzmysłowić, że grze-
j cież niedawno jeszcze widziało się świat zupełnie inaczej lub
- źe nie tak dawno ta osoba była dla nas ideałem wszelkich ??EF ?t
'? cnót.
Daleko nam jeszcze do poznania mechanizmów tworzenia się . ? ? 6
4 f
naszego obrazu rzeczywistości. By obraz ten był użyteczny, , ? ?
tzn. by pozwalał nam poruszać się w otaczającym nas świecie,
musi on mieć trwały charakter. Nie można bowiem poruszać
? F się w tym, co ustawicznie jest zmienne i płynne. W świecie
otaczającym - podobnie zresztą jak w środowisku wewnętrz-
nym ustroju - muszą istnieć pewne "constantia , wartości
stałe. W wypadku środowiska wewnętrznego są one utrzymy-
wane dzięki skomplikowanym mechanizmom iizjologicznym,
f ? natomiast co się tyczy metabolizmu informacyjnego, to tworzą
; się one dzięki utrwalaniu modeli rzeczywistości, które w pro-
, rze-
cesie tegoż metabolizmu wciąż się tworzą. Zjawisko ,p
skoku" można by traktować jako moment utrwalania się ta-
kiego modelu.
Wybór modelu zależy w głównej mierze od pierwszego eta@
pu metabolizmu informacyjnego: W tej pierwszej fazie doko- 4?
nuje się zasadnic?a decyzja, od której zależy, czy otaczająca
rzeczywistość będzie jasna i piękna, czy też ciemna i odpy-
chająca. Pierwszy etap metabolizmu informacyjnego polega
? na wyborze odpowiedniej postawy orientacyjnej w stosunku
? do otoczenia lub - gdyby traktować sprawę bardziej z subiek-
? , tywnego punktu widzenia = na wyborze kolorytu uczuciowo- =

189
? ? -nastrojowego. Dopiero na tym tle w drugiej fazie dokonją
'? się wybory różnych modeli rzeczywistości. W tym samym ko-
? , ? lorycie mogą bowiem istnieć różne formy rzeczy wistości i na-
? ';? szego w niej zachowania się. Tutaj też wybór dokonuje się
;; na zasadzie "przeskoku", jak w przykładzie z rysunkiem
?:' o podwójnym znaczeniu. Dzięki temu mechanizmowi odnosi
? 'ż się wrażenie, że model jest prawdziwym obrazem rzeczywis-
@v; tości.
r
? ;? Jeśli w pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego możli-
wości wyboru są stosunkowo nieliczne, to w drugiej jest ich
? bardzo dużo; u człowieka - dzięki rozbudowie układu ner-
"; wowego - liczba ich jest praktycznie rzecz biorąc nieograni-
"; czona. Dzięki tym możliwościom istnieje większa swoboda wy-
.- ?? boru; w drugiej fazie mamy często uczucie, iż sami wybiera-
? " , my jedną z możliwości, natomiast w pierwszej fazie tej swo-
" body, czyli wolności, woli nie mamy. W pierwszej fazie okreś-
' '" lony obraz świata jest nam dany. Przychodzi do nas jak gdyby
; z zewnątrz, nie mamy na niego wpływu. To poczucie niepeł-
? nej władzy, "nasłania z zewnątrz" jest charakterystyczne dla
wszystkich procesów, które dokonują się w głównej mierze
; ?? poniżej progu świadomości. Klasycznym przykładem jest ma-
i rzenie senne; ono jest zawsze "nasłane z zewnątrz", na jego
przebieg nie ma się wpływu. Ale analogicznie sprawa przed-
'','; stawia się z naszymi nastrojami i uczuciami; one "nas nacho-
dzą", trudno je zmienić czy zwalczyć. Również nowe pomysły,
'? w których powstaniu na pewno procesy podświadome odgry-
wają znaczną rolę, też często przychodzą jak gdyby z ze-
wnątrz. "Olśnienie", "natchnienie", które towarzyszą powsta-
niu nowego modelu rzeczywistości, oprócz zaskoczenia cha-
rakteryzują się też tym elementem "nasłania".


Dwie fazy w hipotetycznym ujęciu
,

neurofizjologicznym

' We współczesnej neurofizjologii jako dwie cechy najbardziej
9;
? ;?, charakterystyczne tkanki nerwowej wymienia się jej pobudli-
? wość i plastyczność. Są to cechy przeciwstawne, choc wza-
i' jemnie się uzupełniające. Pobudliwość polega na zdolności
?? reagowania krótkotrwałymi zmianami na bodźce i na prze-
?' kazywaniu stanu pobudzenia na odległ?, a plastyczność -
? na powstawaniu długotrwałych, miejscowych zmian. Pierwszy
?'` etap metabolizmu informacyjnego byłby bardziej zbliżony do

190
?k




sae?? 1' f? "






1
? ? Y ? I Y ? ? ? I
I ? $Q ? ? ?
? 3 * gW??P ?,
?? 8
? ? ł
1?t



Zz a

iu??
ko- odpowiadających charakterystyce pobudliwości. Na skutek
na- określonej konstytucji i doświadczeń życiowych - zwłaszcza
się wczesnego okresu życia, w którym pierwszy typ metabolizmu
:iem informacyjnego dominuje, drugi bowiem jeszcze nie zdążył się
nosi rozwinąć z powodu choćby niedojrzałoś?i struktur anatomicz-
?vis- nych - utrwala się zasadniczy sposób widzenia świata,
od którego nie można, a w każdym razie trudno się wy-
zwolić.
Czasem takim wyzwoleniem jest choroba psychiczna, zwłasz-
cza typu schizofrenicznego, rzadziej - jakiś wielki przełom
życiowy, nawrócenie itp. Oczywiście to, co dzieje się w dru-
giej fazie metabolizmu informacyjnego, też ulega utrwaleniu.
Ale z psychologii pamięci wiadomo, jak istotną rolę w two-
rzeniu zapisów pamięciowych odgrywają czynniki natury na-
strojowo-uczuciowej, a więć należące do pierwszej fazy infor-
macyjnego metabolizmu.
Współczynnik zmienności w drugiej fazie jest znacznie
większy niż w pierwszej. Jest to faza zwrócona na aktywność,
na stałą interakcję z ,Qtoczeniem; z natury rzeczy struktury
czynnościowe i modele rzeczywistości muszą w niej szybko się
zmieniać, gdyż im większa ich zmienność, tym większa szanśa,
że dokładniej odpowiadać one będą rzeczywistości. Natomiast
tło lub koloryt powstające w pierwszej fazie i ograniczające
różnoródność struktur drugiej fazy nie są tak ściśle związane
z zewnętrzną aktywnością ustroju; w pierwszej fazie formują
się tylko zasadnicze postawy przygotowawcze do dalszej akcji,
t?, M ?G s
zależne głównie od wewnętrznych potrzeb ustroju, od jego
zasadniczej projekcji w przyszłość, w tym sensie są one bar-
dziej własne i bardziej dynamiczne.
??9
n?
Metabolizm informacyjny miałby więc jak gdyby dwie war- f?T
stwy, wewnętrzną, tj. bardziej zależną od warunków we-
__ tr ?ow ch ale też zewn trzustro?ow ch i mieszczącą
w sobie zasadnicze dążenia (zaprogramowanie) ustroju na ? ?? ? t r
przyszłość, oraz warstwę zewnętrzną, tj. znajdującą się bliżej rf G ,
styku ze światem otaczającym, bardziej związaną z aktyw-
nością ustroju w tym świecie, a w związku z tym bardziej
znamienną i elastyczną.
Z punktu widzenia elektrofizjologii układ nerwowy posłu-
guje się dwojakim językiem: analogowym i cyfrowym. Pierw-
szy (potencjały generacyjne) ma charaktef falowy, ciągły; jest
to reakcja miejscowa na bodziec, proporcjonalna do jego siły.
Dopiero z sumowania się czasowego i przestrzennego poten-
I91
,? :





łl(?
??? ar???
? ? 6

ż ? ? F

?i?
?lliimi!I ??

i?\
i

cjałów generacyjnych powstaje potencjał iglicowy, czyli im- .?
?puls nerwowy; jest to odpowiedź "tak" lub "nie", zawsze taka '
? ? a!
????? sama, niezależnie od ?siły bodźca. Przenosi się ona wzdłuż wy-
"' pustki osiowej neuronu, nieraz przeszło metr długiej, nie tracąc j
wI na swojej sile. Potencjały iglicowe powstały później w roz-
??? woju filogenetycznym, gdy zaszła konieczność szybkiego i na
? ? dalszą odległość przewodzenia sygnałów nerwowych.
??@?t ? W elektrofizjologicznym obrazie metabolizmu informacyjne- .
? I; go mielibyśmy do czynienia z tłem (potencjały generacyjne), ł
które falują w różnych miejscach zależnie od działających
??? bodźców zarówno otoczenia zewnętrznego, jak wewnętrznego,
_ ; oraz ze strukturą o charakterze matematycznym, powstałą
"i z różnorodnych kombinacji odpowiedzi "tak" lub "nie".
:?? Bodziec działający na komórkę nerwową może wywołać
?"! depolaryzację lub hiperpolaryzację jej błony komórkowej.
W pierwszym wypadku działa on na komórkę nerwową pobu-
? :??.? dzająco, a w drugim - hamująco. Przy tym rodzaj reakcji
"? (pobudzenia lub hamowania) nie zależy od rodzaju bodźca,
;`? , tylko od samego stanu komórki nerwowej. Ta sama substan- ?
! cja chemiczna, tzw. trasmiter synaptyczny, np. acetylocholina
? @ w jednej błonie komórkowej (synaptycznej), wywoła depoia-
p? ryzację, a w innej hiperpolaryzację, zależnie od tego, z ja?ich ?
f enzymów błona ta jest zbudowana. Warto o tym pamiętać, by
?" zdać sobie sprwę ze skomplikowanej zależności, a w pew-
;;; nym sensie niezależności pracy komórek nerwowych od dzia- ?
?:? łających na nie bodźców.
Zob. poz. 666.


Ewolucja metabolizmu informacyjnego
a niezależność

Ewolucja zmierza do coraz większego uniezależniania się
" ustroju od jego środowiska. Niezależność w świecie zwierzę-
' cym jest większa @niż w świecie roślinnym, choćby ze względu
na zdolność ruchu, którą zwierzęta dysponują. Na najniższych
szczeblach ewolucji żywy ustrój wchodzi jak gdyby od razu
na arenę walki, walki między własnym programem - zacho-
? waniem swego życia i życia gatu?ku - a warunkami otocze- r
. nia. Zwycięża albo on, albo otoczenie. Nie ma tu wielu moż- '
? liwości interakcji z otoczeniem.
??' W miarę rozwoju układu nerwowego pr rzeń między oto-
?? czeniem a ustrojem rozszerza się, ustrój nie musi od razu

? 192


















f ? ??I ,f F I \4
d t 3( ? f ; Y ?
g +rf flf
j ?f? t f
d?fi ? ? ' ł
? t r f ??i4 ? " ? ! h ł
????r
I E + ? r
i?
? r

r f
g ? ? łp ??I??
?$ ł
??Pl?#
"E?? ?
?., wchodzić w metabolizm energetyczny ze swym środowiskiem
' ? lub w aktywność reprodukcyjną; może do tych czynności się ?k ???? "? ;?
, przygotować, może na podstawie sygnałów otoczenia stwa- ? ??E? ?? ,?????= ?#
; ? rzać różne modele interakcji z otoczeniem. Im układ nerwowy ? E ? ? ?% ? ?#
bogatszy w elementy komórkowe (neurony), tym więcej tych
Eai
modeli może tworzyć ; obraz rzeczywistości staje @ się bardziej
rozmaity, ale jednocześnie dzięki wielości modeli bardziej do
,_ rzeczywistości dopasowany.
? Z drugiej jednak strony obraz ten jest bardziej niezależny
od otoczenia, jest cora? bardziej abstrakcyjny, jest wynikiem
skomplikowanej przeróbki sygnałów, a nie bezpośrednią re-
. akcją ustroju na bodźce otoczenia. Dzięki rozwojowi układu
nerwowego zwiększa się odległość czasowo-przestrzenna mię-
dzy żywym ustrojem a jego środowiskiem. Czas między bodź-
? cem a reakcją ustroju może wydłużać się w nieskończoność,
te same modele rzeczywistości mogą znaleźć zastosowanie
w różnych miejscaeh otoczenia.
Język analogowy (potencjałów generacyjnych) odpowiada
? filogenetycznie starszemu, bliższemu kontaktowi z otocze-
. niem. Natomiast język cyfrowy ("tak" lub "nie", potencjałów
iglicowych, czyli impulsów) odpowiada większemu oddaleniu
?` od środowiska ; jest to języ k matematyczny, abstrakcyjny.
Plastyczność układu nerwowego jest też zapewne cechą filo-
genetycznie starszą, każda bowiem żywa komórka - nie tyl-
ko nerwowa - ma zdolność reagowania na bodziec i zapa-
? miętywanie go. Natomiast elastyczność, tj. zdolność krótko-
? trwałego reagowania i szybkiego przenoszenia reakcji, zdol-
- ność umożliwiająca tworzenie różnorodnych czasowo-prze-
strzennyrh kombinacji z sygnałów, jest cechą filogenetycznie ?
młodszą. Dzięki swej elastyczności układ nerwowy uniezależ-
? nia się od bezpośredniego działania bodźca. Ustrój zyskuje
- przewagę nad otoczeniem w postaci możności swobodnego
operowania jego sygnałami w czasie i przestrzeni.


Konkretność pierwszej
i abstrakcyjność drugiej fazy
W subiektywnym obrazie metabolizmu informacyjnego jego
=_?? pierwsza faza, uczuciowo-nastrojowa, wydaje się też filoge-
netycznie starsza; jest ona bezpośrednią reakcją na wpływy
- ; środowiska zarówno zewnętrzego, jak i wewnętrznego; nato-
miast faza druga, charakteryzująca się możliwościami - pra-
?'? @ 13 - Melancbolia 193











?I?










7? ?

wie nieograniczonymi - tworzenia różnorodnych struktur
czynnościowych, stwarza właśnie dzięki tym możliwościom
'?; coraz większy dystans między otoczeniem a ustrojem. Dzięki
niej człowiek może się jak gdyby "lepiej przymierzyć" do
tego, co się wokół niego dzieje; jeśli jeden model nie pasuje,
? może zastosować inny model rzeczywistości.
W pierwszej fazie człowiek jest w bliższym kontakcie
z własnym wnętrzem (środowisko wewnętrzne ustroju) i ze
,swoim otoczeniem, nie może się od nich uwolnić, wybór mo-
;:?" deli rzeczywistości jest ograniczony ze względu na stosun-
kowe ubóstwo filogenetycznie starszych struktur morfologicz-
nych układu nerwowego; stąd prawdopodobnie bierze się po-
4
_ ? czucie niemożności sterowania własnymi uczuciami i nastro-
; jami, są one nam "dane", "nasł?ne" itp. Jednocześnie są one
?@;?! bardziej własne niż modele tworzące się w drugiej fazie me-
? tabolizmu informacyjnego, a to dlatego, że w pierwszej fazie
??';?? człowiek znajduje się jak gdyby bliżej swego środowiska
??";; wewnętrznego i zewnętrznego. Tę bliskość odczuwa jako
?? większą własność, natomiast oddalenie typowe dla fazy dru-
`?:? giej stwarza wrażenie pewnej obcości.
?!I Jednym ze sposobów na złagodzenie napięć emocjonalnych
jest próba ich racjonalnej analizy. Wówczas dystans charak-
t?? terystyczny dla procesów drugiej fazy metabolizmu informa-
!?; cyjnego udziela się pierwszej fazie. Jak pisał Spinoza, "uczu-
cie, które jest namiętnością, przestaje być namiętnością, gdy
?, tylko stworzymy sobie jego jasny i wyraźny obraz" (według
5;" Altschulego).
; W pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego człowiek
?;i jest "we wnętrzu" świata, w drugiej - na zewnątrz. Zjawisko
; to odzwierciedla się do pewnego stopnia w poglądach teolo-
?? gicznych. Zasadriiczo spotyka się dwie koncepcje Boga, istnie-
??, jącego wewnątrz i na zewnątrz świata. W pierwszym wypad-
' ku cały świat jest uświęcony, stosunek człowieka do Boga
? i do świata układa się na płaszczyźnie poziomej podmiotu do
1 ? podmiotu, pierwiastek boski istnieje bowiem zarówno w czło-
j wieku, jak i w otaczającym go świecie. Człowiek nie dąży do
zmiany świata, gdyż sam jest w ten świat wtopiony, raczej
i? dąży do zmiany siebie, gdyż świat ewoluuje razem z nim
i w nim. W drugim wypadku, gdy Bóg jest ustawiony na ze-
?! wnątrz świata, płaszczyzna kontaktu człowieka z Bogiem i ze
?';i światem otaczającym układa się poc . Bóg jest powyżej,
? , świat poniżej. Świat staje się przedmi , który trzeba stwa-
! ! rzać, zmieniać i naprawiać, tak jak Bóg stwarza i naprawia

; ; 194
1 Pi I
!% i




: : ta?, 5f? ?i?

' ?i ? ?? AF?
? G I i ? ? ?5 P g?? I
? A i s Ań A ? t t
?A1 ?
? ł
%? ' +? ? " 3 fr?l ?i?
? t?Gi ? ? "


?' ? ?ł
5 I
t i3
7 9
1 ł

??4
? t
m? K ?

człowie ka; proces ewolucji nie jest wewnętrzny, ale ze- " ????? r?
fi?
wnętrzny - podmiot naprawia przedmiot.
Postawa taka mobilizuje człowieka do aktywności zewnętrz-
nej, dąży on wciąż do przekształcania swego otoczenia, dzięki ? ? , ? '? '
1
I? ? L ?
niej rozwój cywilizacji jest bardziej dynamiczny niż w wypad- "???? ? ,
ku postawy "podmiot - podmiot", w której człowiek nie mo-
że zmieniać otaczającego świata, gdyż sam jest tym światem ? 9 ??? ??
?' M
i w nim istnieje bóstwo. W pierwszym wypadku ewolucja ?;ę? ? ? w? *??
??ł ? r? a ?
dokonywana jest z zewnątrz? - przez Boga w stosunku do
człowieka i do świata, przez człowieka w stosunku do ota-
czającego go świata. W drugim wypadku ewolucja tkwi we-
wnątrz - Bóg sam ewoluuje w swoim świecie i w swoim
człowieku. Pierwsze stanowisko można by określić jako tech- . ""?
niczne - przedmiot jest przekształcony przez podmiot, drugie
stanowisko jako biologiczne - podmiot sam się przekształca: ?b
Te dwie postawy przeplatają się w żyćiu każdego człowie-
ka. Człowiek ma w stosunku do siebie i swego otoczenia po-
stawę podmiotu do przedmiotu, chce siebie i swoje otoczenie
zmieniać, przekształcać według wykoncypowanego modelu,
ale jednocześnie ma do siebie i do otoczenia postawę pod-
miotu do podmiotu. Czuje, że coś się w nim dzieje niezależnie
od niego, czym nie potrafi sterować, że coś się w nim zmienia
i przekształca. Czuje się też chwilami zespolony z otaczają-
cym go światem lub jego fragmentami; zespolenie jest tak sil-
ne, iż nie jest on władny światem kierowa.ć, jest w jego ryt-
mie, stanowi z nim jedną całość. Co więcej, człowiek dąży do
tego typu zespolenia ze swoim otoczeniem; jest to ostateczny
cel jego postawy "do". Zespolenie to osiąga też w sposób
odwrotny - niszcząc świat otaczający. Wtedy ma uczucie, że
zespala się w nim w akcie niszczenia, że sam razem z nim
ginie.


Brak granic w pierwszej fazie

W pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego zostaje wy-
brana zasadnicza postawa wobec otoczenia; świat otaczający,
a także własna osoba przybiera określony koloryt. Ten nie-
świadomy wybór z góry określa rodzaj modeli rzeczywistości?
jakie mogą się tworzyć w drugiej fazie metabolizmu informa-
cyjnego. Nie może w niej wystąpić model przynależący do
innego kolorytu. Na tym polega znane zjawisko, że w smutku
wszystko widzi się ciemno, że jak do magnesu przyciągane są
? 13? 195









??*
k ?"

i ń? ?"
? %
? :Ki

I'?y ,4 ,
R ?i?E ?

? ? 7 przykre wydarzenia, a odwrotnie - w radości ; to samo do-
tyczy uczuć miłości i nienawiści. W pierwszej fazie nie ma
rozdzielenia na podmiot i przedmiot; koloryt uczuciowo-na-
??? strojowy irradiuje na zewnątrz i do wewnątrz; nie ma granicy
między podmiotem a przedmiotem, ten sam kolor@jest tu i tam.
?? i Na tym polega dwukierunkowość uczuć.
Koloryt nastrojowo-uczuciowy nie ma granic przestrzen-
nych. Nie istnieje tu zasadnicza granica między "ja" a świa-
tem zewnętrznym. Smutek ?zy radość panują jednocześnie
?`' w świecie wewnętrznym, jak i zewnętrznym, miłość lub nie-
:IA
? nawiść są żywione jednocześnie do przedmiotów otoczenia,
jak też do własnej osoby. Lęk czuje się przed światem ze-
wnętrznym, ale jednocześnie przed własnym wnętrzem.
To samo dotyczy granic czasowych. Nastroje i uczucia nie
`? są ograniczone w czasie. Gdy komuś jest smutno, to smutek
ogarnia nie tylko teraźniejszość, ale też przeszłość i przy-
? '? szłość, a gdy wesoło, to i przeszłość maluje się w wesołych
_ barwach, a przyszłość nęci swym jasnym blaskiem. Wydaje
?;? się wtedy, jakby miłość, lęk, nienawiść trwały wiecznie; nie
dociera jakby do świadomości fakt, że nie tak dawno żywiło
?: się uczucia diametralnie przeciwne, a wkrótce znów znak
?; uczuć może się zmienić. Koloryt ma znak nieskończoności,
:? złudny oczywiście, gdyż właśnie on bardzo oscyluje.
W tym zatarciu się granic czasowo-przestrzennych kolorytu
_ Ń? uczuciowo-nastrojowego uwidacznia się charakterystyczna ce-
??? cha pierwszej fazy metabolizmu informacyjnego. Mianowicie
?? jest to faza bezpośredniego kontaktu świata wewnętrznego ze
,?;i światem zewnętrznym; kontakt ten może mieć znak dodatni
?, lub jemny, tj. prowadzić do jeszcze większego zespolenia lub
; odsunięcia się, niemniej jednak stanowi on jakby pierwsze
zwarcie, w którym wszystko - własne "ja" i świat otacza-
`?" jący - staje się jednością.
W stosunkach między ludźmi obserwuje się swoiste promie-
"' niowanie nastrojów i uczuć; przenoszą się one jak gdyby
d z jednej osoby na drugą. Mówi się o "udzielaniu się" uczuć
' i nastrojów. Zjawisko to wymagałoby gruntowniejszego zba-
@ ; ;;'1 dania ; możliwe, że brak granic czasowo-przestrzennych
?j w pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego nie jest tylko
? zjawiskiem subiektywnym, ale też obiektywnym. Nie jest wy-
; kluczone, że lepsze poznanie elektrofizjologii układu nerwo-
;? wego w przyszłości rzuci pewne światło?. ten fenomen.
;? W tej kategorii zjawisk znajdują się też niewytłumaczalne,
s`? jak dotąd, zdolności telepatyczne i jasnowidzenia.
5
196


















i %7f 7j 7*i I? 1
) ? r 1 ?,?7 ,, ? " 1t
?d ? ?
? t ? ??t
t ? ?
7" i? ) t'


f ?l

? d P
Jt
k 15
do- Oddalanie w drugiej fazie
:ma
-na- _ Po pierwszej fazie zetknięcia się ze światem otaczającym,
Zicy które ma w sobie coś z panteistycznego roztopienia się w świe-
tam. cie, następuje faza druga metabolizmu ińformacyjnego, w któ-
rej dzięki większemu uaktywnieniu filogenetycznie młodszych
zen- . i znacznie bogatszych struktur układu nerwowego wydłuża
wia- się "łuk odruchowy" (odległość między bodźcem a reakcją) ?" ??i
śnie zarówno w sensie czasowym, jak i przestrzennym. Procesy ? ,
nie- metabolizmu inforznacyjnego w tej fazie oddalają się od, śro- ?,e? ae
f t ?& y
,nia, dowiska zewnętrznego i wewnętrznego, rozgrywają się jak
ze- . gdyby w pewnym dystansie w stosunku do tego, co dzieje
się na zewnątrz i wewnątrz ustroju; dzięki temu oddaleniu "?s ??? '? t ' ?
j ??? a? ? ?
nie łatwiej tworzą się różnorodne modele rzeczywistości.
atek Stosunek do rzeczywistości - zarówno zewnętrznej, jak
?rzy- i wewnętrznej - jest. tu stosunkiem podmiotu do przedmiotu.
łych Procesy metabolizmu informacyjnego dążą do opanowania ? ?P ? ?:
daje rzeczywistości, do manipulowania nią. Zaostrza się granica @ p@?r ? ?h?
nie między działającym podmiotem a odbierającym to działanie
wiło przedmiotem, między "ja", a światem otaczającym, a także świa- ???" ?
znak tem wewnętrznym. Jednocześnie tworzą się granice w obrę-
ości, bie zarówno świata zewnętrznego, jak i wewnętrznego. Dzia-
łanie nie może bowiem obejmować wszystkiego, tylko pewne ? G? Y łś ,
?rytu@ określone wycinki rzeczywistości.
? ce- Działanie jest?zwrócone przede wszystkim na zewnątrz, dla- ?7
?icie tego granice w świecie otaczającym są znacznie wyraźniejsze
@o ze niż w świecie wewnętrznym. W tej fazie metabolizmu infor-
iatni anacyjnego tworzy się przede wszystkim układ czasowo-prze-
? lub strzenny i porządek przyczynowy. Działanie wymaga bowiem
wsze lokalizacji w przestrzeni i w czasie, a zasadnicza sekwencja
?cza- "działam i odbieram efekt własnego d2iałania" stanowi za-
sadnicze ogniwo wiązań przyczynowych w świecie wewnętrz-
?mie- nyni i zewnętrznym.

Kolor i forma

Świat ldzkich przeżyć skła?a się z koloru i formy. Kolor
przekracza granice czasowo-przestrzenne i prawa przyczyno-
?_ wości, wiąże się on z odczuwaniem, z ogólną dynamiką życio-
wą, przenika on wszystko, teraźniejszość, przyszłość i prze-
szłość, podmiot zlewa się w nim z przedmiotem. Natomiast
? #orma związana jest z działaniem i wszelkimi modelami inter-

19?








'i%i? '






u ?I :
; ;ti:?`
i s
:? '
r*
i~

akcji z otoczeniem. Musi więc tu dojść do ścisłego odgraniczenia cia uczuci
działającego podmiotu i odbierającego działanie przedmiotu oraz ? prawo bic
do wyznaczenia granic czasowo-przestrzennych pola działania. ? przede ws
Forma i kolor przeplatają się z sobą, nie mogą bez siebie a drugie,
istnieć. Analogicznie dwie fazy metabolizmu informacyjnego s? : i nastrojal
? ściśle ze sobą zespolone i oddzielanie ich jest sztuczne.
Cechą wszystkich układów samosterujących, a więc i ży-
wych ustrojów, jest zaprogramowanie, czyli stałe istnienie
jakiegoś celu. Bez swojego celu ustrój nie może funkcjono-
; wać. Pierwsza faza metabolizmu informacyjnego jest przygo-
? towaniem do celowego działania. Dopiero w drugiej fazie
cel zostaje określony. Sama więc pierwsza faza nie wystarcza
i nawet w ustrojach o najbardziej prymitywnej organizacji
układu sygrlalizującego tworzą się modele rzeczywistości
z określonymi celami i z określonym sposobem widzenia tejże
rzeczywistości. Również druga faza samoistnie istnieć nie mo-
że; każda interakcja z otoczeniem musi mieć swe ?tło, musi
istnieć odpowiednie przygotowanie do realizacji akcji celowej.
Zob. poz. 135.


"Zaprogramowanie" metabolizmu

Zachowanie życia własnego

Istotnym i zasadniczym zaprogramowaniem (celem) każdej
istoty żywej - zarówno jednokomórkowej, jak i człowie-
ka - jest spełnienie dwóch podstawowych praw biologicz-
y nych: zachowania życia własnego i życia gatunku. Zaprogra-
;: mowanie to tkwi zarówno w procesach metabolizmu energe-
" tycznego, jak i informacyjnego. Obejmuje też ono obie fazy
`? metabolizmu informacyjnego. Nie można więc mówić, by
;j pierwsza faza metabolizmu informacyjnego nie miała swego
'' zaprogramowania. Ma je, gdyż cała budowa zarówno morfo-
; logiczna, jak funkcjonalna każdego ustroju jest przeniknięta
' celem; faza ta nie mogłaby więc być wyjątkiem. AIe nie jest
;; to cel określony, są to tylko ogólne, choć zasadnicze "wy-
3 @ tyczne". Sprecyzowanie celu dokonuje się dopiero w drugiej
fazie metabolizmu informacyjnego.
? Dwa podstawowe cele biologiczne implikują pewne prawi-
? dłowości kolorytu uczuciowo-nastrojowego, a c subiektyw-
' nego aspektu pierwszej fazy metabolizmu inormacyjnego.
': Upraszczając skomplikowane zagadnienie kolorytu, czyli ży-

198

?f
ł? , ??
??? i?H 9u ? ?4 ? ?
sJ ? f 1 M +
? ? cia uczuciowo-nastrojowego, można powiedzieć, że pierwsze
rawo biolo iczne, t@. zachowania własnego życia, łączy się
u 3
a?9 + i r
? r
P g J ;
~ przede wszystkim z uczuciami i nastrojami o znaku ujemnyzn,
a drugie, tj. prawo zachowania życia gatunku, z uczuciami
i nastrojami o znaku dodatnim. *:?

Postawa "od"
Prawo zachowania własnego życia wymaga niszczenia innych *? ??%J ? w 3
?Ł &
żywych istot. Jedynie w świecie roślinnym prawo to jest ? ?u??? ?
mniej okrutne, gdyż rośliny czerpią potrzebną do życia energię
a ? ?
?r ? I 9
głównie ze słońca. Z zachowaniem tego prawa wiąże się wiele
nastrojów i uczuć pozytywnych - radość zwycięstwa, przy-
jemność, a nawet rozkosz towarzysząca nasyceniu podstawo-
wych potrzeb itp. Ale są to stany raczej krótkotrwałe, zwią-
zane z chwilą obecną. Otwarte pozostaje pytanie, "co będzie
E u
pt 3 t%
? i? 2 ?,
dalej". Znane jest uczucie niedosytu "to nie to", znudzenia
i rozdrażnienia po zaspokojeniu podstawowych ,potrzeb, po ?Ł
okresie chwilowej radości i triumfu. W perspektywie czaso- ?;?


sji i lęku oraz mobilizacja ustroju do walki lub ucieczki,
a więc wzmożenie dynamiki życiowej. Przy postawie agresyw-
nej zakłada się własne zwycięstwo, a przy postawie ucieczko-
wej własną klęskę.
Uczucia agresji i lęku traktujemy jako negatywne, gdyż
przez często zbyt silną mobilizację ustroju do walki czy
ucieczki są dla niego szkodliwe (np-. u człowieka obciążenie
układu endokrynno-wegetatywnego, choroby psychosomatycz-
ne), poza tym dzięki swej zdolności irradiowania negatywne
uczucia zwracają się przeciw osobie, która je żywi (auto-
agresja, lęk przed samym sobą). Wreszcie ostatecznym celem
negatywnych uczuć jest niszczenie otoczenia, a także siebie
(na zasadzie dwukierunkowości uczuć). A niszczenie jest uwa-
żane za coś negatywnego, choć z biologicznego punktu widze-
nia stanowisko takie nie jest słuszne, gdyż proces życia jest
ustawicznym budowaniem i niszczeniem, organizacją i de-
strukcją.
W procesie tym życie (w sensie budowy) i śmierć (w sen-
sie niszczenia) idą ze sobą w parze. Uczucia negatywne są
więc immanentną składową subiektywnego aspektu życia.
Bez nich życie ani zwierzęce (zakładając, że zwierzęta też
mają swe życie uczuciowo-nastrojowe), ani ludzkie istnieć
nie może. Ocena ich jako "negatywne" jest oceną moralną

199







r 3
?i Ir !
':I ;














?i=!

i z biologicznego punktu widzenia niecałkowi?ie słuszną. Ist-
nieją jednak pewne biologiczne szkodliwości uczuć negatyw-
nych, co pozwala je traktować do pewnego stopnia jako bio-
lo.gicznie szkodliwe.
Zasadniczo jednak uczucia negatywne jako związane z pro-
cesem niszczenia są równie potrzebne, a więc biologicznie
pozytywne, jak uczucia tzw. pożytywne, związane z proce-
sem tworzenia: l?ie można bowiem obu procesów odłączyć
od siebie; by coś budować, trzeba burzyć. Analogicznie jak
w procesach metabolizmu energetycznego musi istnieć rów-
nowaga między procesami anabolicznymi (budowy) i katabo-
licznymi (niszczenia); taka sama zresztą równowaga istnieje
w metabolizmie informacyjnym (budowa i niszczenie struk-
tur czynnościowych); tak i w życiu nastrojowo-uczuciowym
winna istnieć równowaga między kolorytem jasnym i ciem=
nym (tj. między uczuciami i nastrojami o znaku dodatnim
i o znaku ujemnym):
Pierwsze prawo biologiczne mobilizuje postawę "od" oto-
czenia, postawę walki i ucieczki. By walczyć, trzeba się zbli-
żyć do otoczenia, otoczenie jednak ma zostać zniszczone,
taki bowiem jest cel walki. Przestaje więc istnieć, zwycięzca
zostaje sam na polu walki, końcowym zatem faktem walki
nie jest złączenie się z otoczeniem, ale rozdzielenie. Rozdzie-
lenie to osiąga się przez destrukcję otoczenia. Jest to oczy-
wiście przedstawienie spraw dość scheniatyczne, w walce
bowiem dojść musi do zwarcia się z otoczeniem, zespolenia
się z wrogiem, ?le jest to tylko moment; w perspektywie
czasu, tj. dalszego celu, zawsze chodzi o zniweczenie wro-
ga - "niech cały świat ginie, bym tylko ja żył". Jest to
więc postawa ?egoistyczna.
W postawie ucieczki nie niszczy się wprawdzie otoczenia,
pozostaje ono całe i nienaruszone, ale od otoczenia się ucie-
ka, tym samym zrywa się z ?im kontakt, przestaje ono ist-
nieć na zasadzie oddalenia. W ucieczce nie dąży się do
zniszezenia otoczenia, tak jak w agresji, ale d.o zerwania
więzi z otoczeniem. Jest to destrukcja otoczenia na zasadzie
subiektywnej: "oddalam się od ciebie, nie widzę ciebie, więc
cię nie ma", na tej samej zasadzie dzieci zamykają oczy,
by skryć się, by same nie widziały i by ich nie widziano,
w ten sposób oddalają groźne otoczenie od siebie. Uczucia
agresji i lęku idą ze sobą w parze. A or zwykle boi
si swego przeciwnika, a w lęku chętnie y oby się agreso-
rem, tylko ?złowiek czuje się na to za słaby.

200

\.
?f ?
? r
1 ? ? ? ? 1 b 4?
Potrzeba uczuć negatywnych
Różnica między lękiem a agresją uwydatnia się w perspekty-
wie czasowej. W lęku przyjmuje się własną klęskę - "oto-
czenie mnie zniszczy", w agresji natomiast - własne z@wy-
, ? + ?
cięstwo: "ja niszczę otoczenie". Z widzeniem przyszłości wią-
że się zasadniczy nastrój, czyli subiektywne poczucie własnej
a ?
dynamiki, siły życiowej. W wypadku lęku nastrój jest obniżo-
??4w
?tr?
r? ? ?
ny; z góry zakłada się własną słabość w porównaniu z siłą
Y 1 t
i dynamiką otoczenia. Przeciwnie w uczuciach agresywnych,
k ? Y
: F : ;
tu zakłada się własną przewagę nad otoczeniem, własna
dynamika zwycięży dynamikę otoczenia. Walka ma zatem
swoją radosną stronę. Nie maluje się tylko w ciemnych ko-
lorach.
Istnieją nawet poglądy, że uczucia agresji odgrywają rolę
pozytyw?ą, że są one warunkiem postępu i rozwoju, że dzięki
nim rozwinęła się nasza kultura. Istnieją też poglądy prze-
ciwne, których krańcowym przedstawicielem był Freud, że
uczucia te wynikają z instynktu śmierci i są tym samym
negatywne. Co się tyczy drugiego stanowiska, to wydaje
@ się, jak już to podkreślono, że proces życia jest dialektyczną
jednością budowy i niszczenia (śmierci), a tym samym jego
subiektywny wyraz musi oscylować międźy nastrojami i uczu-
ciami o znaku pozytywnym i negatywnym. Co do pierwszego
stanowiska - pozytywne aspekty agresji - to wydaje się
ono mocno przesadzone. Z punktu widzenia społecznego
i kulturalnego konstrukcja jest zawsze czymś bardziej pozy-
tywnym niż destrukcja. WprawdziQ nie można budować no-
wego nie niszcząc starego, ale proces budowy, ?eśli społe-
czeństwo i jego kultura mają się rozwijać, musi przeważać
nad procesem niszczenia.
Z punktu vVidzenia psychologicznego nastroje i uczucia
o znaku ujemnym są też raczej szkodliwe, głównie wskutek
dwukierunkowości uczuć (ich irradiacji). Nienawidząc kogoś,
nienawidzi się siebie, agresja łączy się z autoagresją. A uczu-
cia negatywne do Własnej osoby nie są na ogół korzystne
dla rozwoju osobowości. Poza tym uczucia negatywne wiążą
się z postawą "od" otoczenia, tj. dąży się w nich do zerwa-
nia z nim kontaktu; w ten sposób podcina się podstawę
zasadniczego zjawiska życia, tj. metabolizmu zarówno ener-
getycznego, jak i informacyjnego. W tym sensie tkwi w nich
śmierć.








i ? ,
?G

- a i 1
?: af;
?ri
"?:??'?






i ;u?';:?
1

L' '

Zachowanie życia gatunku ? roizm

Cel zawarty w drugim prawie biologicznym - zachowanie
; życia gatunku - wymaga ścisłego zespolenia się z otocze-
niem, w postaci zwarcia się z partnerem seksualnym. Istnie-
ją wprawdzie w przyrodzie ożywionej inne formy reproduk-
cji - aseksualne, ale wyraźnie dominuje w niej seks, gdyż
dzięki @niemu zapewniona jest większa indywidualność jed-
nostkowa. Przy reprodukcji aseksualnej plany genetyczne są
identyczne, w związku z tym reprodukowane jednostki są
! do siebie bardziej podobne niż przy różnorodnych planach
genetycznych, jakie zapewnia reprodukcja seksualna. Przyro-
da aseksualna straciłaby swą różnorodność i indywidualność
poszczególnych jednostek, charakter reprodukcji byłby se-
ryjny, taki jak w technice, a tym samym świat przyrody
ożywionej stałby się monotonny i nudny.
U istot jednokomórkowych zespalenie seksulne z otocze-
' niem (tj. z partnerem seksualnym) jest tak całkowite, że rów-
noznaczne z unicestwieniem ich jako jednostek. Z nich po-
wstaje nowe indywiduum, które - jak gdyby odmłodzone
; przez akt seksualny - wchodzi w proces podziału komór-
kowego. Powstanie nowego życia łączy się tu wyraźnie ; ze
śmiercią starego. Ślady tego połączenia seksu ze śmiercią
' można znaleźć w przeżyciach erotycznych, niekiedy u szczy-
; tu miłosnego uniesienia przeżywa się własne unicestwienie
; lub chęć unicestwienia partnera. W wielu obrzędach i mitach
; upiększających zespolenie seksualne doszukać się można mo-
' tywu śmierci, który jak czarna nić przewija się wśród
radosnego kolorytu wesela. Również w mistycznym zespole-
niu się z bóstwem przeżywa się unicestwienie swego starego
"ja"; w miejsce "starego" rodzi się nowy człowiek, prze-
! pojony bóstwem.

Postawa "do"
Jeśli w pierwszym prawie biologicznym przeważa kierunek
"od" otoczenia, to w drugim wyraźnie dominuje kierunek
"do" otoczenia. Ostatecznym celem postawy "do" jest akt
pełnego zespolenia się z otoczeniem w akcie seksualnym. Je-
śli pierwsze prawo jest egoistyczne, bo dla zachowania włas-
nego życia niszczy się życie innych istot żywych, roślin i zwie-
rząt, to drugie prawo jest altruistyczne ięki jego realiza-
cji powstaje nowe życie; altruizm ten, j wyżej wspomnia-
no, u istot jednokomórkowych wiąże się ze swoistym "he-

202

`ł??=
?i ^
'? ': : '

roizmem", gdyż powstanie nowego życia wymaga śmierci sta-
rego.
Celem pierwszego prawa jest budowa własnego ustroju
kosztem otoczenia, wyrażając to formułą fizyczną - nega-
tywna entropia ustroju wzrasta kosztem spadku negatywnej
entropii otoczenia. Celem drugiego prawa jest budowa oto-
czenia, a przynajmniej istot należących do tego samego ga-
tunku, reprezentujących podobny plan genetyczny. Dzięki
drugiemu prawu wzrasta negatywna entropia otoczenia. Włas-
ny porządek (plan genetyczny) zostaje narzucony otoczeniu.
?r
Ostatecznym celem postawy "do" jest seksualne zespolenie
się z otoczeniem.
W ewolucji form? życia wokół tego podstawowego cel?
f???
rozwija si? wiele funkcji mających tylko pośredni zwią- ?mj1
?fAf
t 5
;E If
zek z aktem reprodukcji seksualnej. Przede wszystkim .są
ł II
tu więc wszelkie formy zachowania się i różne postacie
przeżywania związane z macierzyństwem. Wiadomo, czym ; ć? M
jest miłość matki zarówno w świecie zwierzęcym (chodzi
tu o zwierzęta na wyższym szczeblu rozwoju), jak i ludz-
kim. Dla tej miłości matka nieraz jest gotowa poświęcić włas-
ne życie. Sam akt porodu u ssaków, a zwłaszcza u człowieka,
połączony jest z ryzykiem śmierci, toteż z macierzyństwem
łączy się pewnego rodzaju heroizm.
Warto wspomnieć, że ten aspekt heroiczny jest u samców
przesunięty na osi czasu do przodu. Zdobycie partnerki wy-
maga u nich pewnego heroizmu, walki o samicę. U samic
? f

natomiast jest on związany z samym macierzyństwem. Troska ==:?!"~ ? I
macierzyńska, opieka, ciepło, bezpieczeństwo, zaspokojenie
an?
podstawowych potrzeb biologicznych stwarza wokół, potom-
stwa swoisty klimat ciepła macierzyńskiego. Subiektywnym
wyrazem tego typu zachowań jest miłość już nie sensu ? 4
stricto seksualna, ale macierzyńska. Miłość przepojona tros- t:
ką, caritas w odróżnieniu od cupiditis.
Narzucanie własnego porządku obejmuje nie tylko plan
genetyczny, lecz także wypracowane w ciągu życia formy
interakcji z otoczeniem. Matka zwierzęcia bawi się ze swymi
młodymi, uczy je zdobywania pokarmu, polowania, chronie-
nia się przed wrogiem. Analogicznie, choć w znacznie szer-
szym zakresie, przedstawia się wychowanie człowieka. War-
tości społeczne i kulturalne można więc traktować jako naj-
szerszą rozbudowę prawa zachowania życia gatunku. Jeśli
dla wypełnienia pierwszego prawa biologicznego konieczne
jest niszczenie otoczenia, to w drugim prawie rezultatem jego
203








? f ?
? ? ?B
b3

i Ś % l
RE ? F

?G a ^


? ' r
i? t

realizacji jest wzbogacanie go i przekształcanie na "kształt
i podobieństwo swoje".
W wypadku pierwszego prawa negatywna entropia oto-
czenia obniża się, a w wypadku drugiego prawa podnosi
się. Akt twórczy wymaga zbliżenia się do otoczenia w sen-
sie dosłownym i emocjonalnym. Trzeba być z nim razem,
polubić je, poznać itd. Więź uczuciowa ze światem otacza-
jącym jest tu bardzo silna. Człowiek chce się połączyć
z przedmiotem swej miłości, zespolić z nim na zawsze. W ten
sposób postawa "do" otoczenia jest odpowiednim tłem dla
metabolizmu informacyjnego. Nie można by było wejść
w kontakt metaboliczny z otoczeniem przy istnieniu wy-
łącznie postawy "od".


Automatyzacja wyboru postawy "do" lub "od"

U@ człowieka sprawa kontaktu uczuciowego z otoczeniem -
szczególnie w pi?rwszych latach życia - odgrywa niewątpli-
wie zasadniczą rolę w rozwoju osobowości i w dalszych
@ kolejach życia. Ciepło "środowiska macierzyńskiego" jest
nieodzownym warunkiem przyjęcia postawy "do" otoczenia.
Ona umożliwia bogatszy rozwój różnorodnych form zacho-
wania się i lepszą eksplorację otoczenia niż postawa "od",
w której dominują w stosunku do otoczenia uczucia lęku
i agr?sji. Na zasadzie dwukierunkowości uczuć, gdy prze-
waża postawa "do", uczucia do własnej osoby są bardziej
pozytywne, obraz samego siebie maluje się w jaśniejszych
kolorach, łatwiej też na ogół tworzy się on i jest bardziej
scalony niż wówczas, gdy przeważa postawa "od" otocze-
nia.
W pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego zapada de-
eyzja wyboru postawy "do" lub "od" w aktualnej sytuacji.
Jest to decyzja zapadająca bez udziału naszej woli, nie
można kierowć swymi uczuciami ani nastrojami, najwyżej
można zmieniać ich ekspresję. Dokonuje się ona poniżej na-
szego progu świadomości. Zależnie od tej zasadniczej de-
cyzji - dopiero na? tle postawy "do" lub "od" - zapadają
dalsze decyzje dotyczące szczegółowszej już interakcji z oto-
czeniem.
Jak wspomniano, w drugiej fazie m olizmu informa-
cyjnego istnieje wiele możliwości wybor ożnorodnych mo-
deli rzeczywistości i własnego w niej zachowania się, w prze-

204

I ?
ciwieństwie do fazy pierwszej, w której wybór ogranicza
rr rr rr
się do alternatywy "do lub od . Ale decyzja w tej fazie
jest w t?m sensie zasadnićza, iż od niej zależy rodzaj wy-
borów w fazie drugiej. Jeśli w pierwszej fazie zapadnie
decyzja "od", to w drugiej fazie nie mogą tworzyć się
modele rzeczywistości odpowiadające postawie "do". Koloryt
uczuciowo-nastrojowy ogranicza nasze możliwości widzenia
i działania w świecie otaczającym. ? ?f ?`?'
Nie bez znaczenia jest tendencja do automatyzacji. Gdy
pewne decyzje stale się powtarzają, to z czasem na zasadzie
* ?3
t t
? ? Ylj?
ł? ??dY ?
ich "utorowania się" i utrwalenia mają one znacznie większe
szanse wyboru niż decyzje przeciwstawne. W ten sposób
utrwalają się obraz świata i formy zachowania się. Nie
moźna normalnie wyjść z kręgu świata, który samemu się
stworzyło. Wyjściem takim jest psychoza. W schizofrenii roz-
biciu ulegają struktury czynnościowe zarówno pierwszej, jak
i drugiej fazy metabolizmu informacyjnego, a w cyklofre-
nii - głównie struktury pierwszej fazy (nastrojowo-uczu-
ciowe).


Raj utracony" (środowisko macierzyńskie)

Srodowisko "macierzyńskie" pierwsżych lat życia przyczynia
się do przewagi postawy "do" i tym samym do żyw-
szego metabolizmu informacyjnego z otoczeniem. Dzię-
ki dwukierunkowości wektorów uczuciowych wzmacniają
się uczucia pozytywne do własnej osoby, co sprzyja szyb=
szemu i łatwiejszemu formowaniu się autoportretu; jest on
bardziej scalony niż przy istnieniu uczuć negatywnych.
Większa jest też wiara w siebie, a w związku z tym większa
dynamika życiowa. Przyszłość bowiem rysuje się w formie
zwycięstwa, a nie klęski. Wspomniana automatyzacja po-
woduje, że w dalszych kolejach życia idzie się po lin
z grubsza wytyczonej we wczesnym dzieciństwie.
W wypadku ciepłej atmosfery wczesnego dzieciństwa staje
się ono "rajem utraconym", do którego nieraz się wraca
w ciężkich chwilach późniejszego życia. Gdy jednak dzie-
ciństwo jest "trudne", gdy nie ma charakteru "środowiska
macierzyńskiego", gdy nie ma w nim dostatecznego ciepła
uczuciowego, pogodnego nastroju i gdy nie daje ono małemu
.dziecku poczucia bezpieczeństwa, wówczas w późniejszym
życiu nie ma dokąd wrócić, nie ma bowiem "raju utraco-

205










? IWld

s `
? f
'Y!' 4'



`?E
?Ig



5?
`s
aa i
? r

nego", nie ma się o co oprzeć, przeszłość i przyszłość. są
ciemne. Zasadniczy koloryt przyszłości, to, co popularnie
określa się przez postawę optymistyczną lub pesymistycz-
ną, zależy bowiem w znacznym stopniu od klimatu uczucio-
wego wczesnego dzieciństwa. Korzystne "środowisko macie-
rzyńskie" wzmacnia nadzieję na przyszłość i wiarę w siebie
oraz w świat otaczający. Świat jest "dobry" i przyciągający
(postawa "do"), można w nim żyć i rozwijać się.
Irradiacja uczuć powoduje, że postawa "do" nie ogranicza
? się tylko do określonego przedmiotu. Z drugiego prawa bio-
! logicznego wynika, że przedmiotem tym powinien być partner
seksualny. Promieniuje ona w przestrzeni i w czasie. Obej-
muje np. u człowieka krąg rodzinny, większe grupy społeczne,
w końcu ludzkość i jej dzieła kulturalne. Człowiek wtapia
' się w swe środowisko, jednoczy z nim, dzięki temu czuje
się silniejszy, gd.yż "my" jest zawsze silniejsze niż "ja"
Z drugiej strony istnieje tu niebezpieczeństwo-utraty własnej
indywidualności i odrębności. W panteistycznym zespoleniu
się ze światem otaczającym zatracają się granice między "ja"
. a otoczeniem.
Taka sama irradiacja dotyczy też wymiarów czasowych.
Wiara, nadzieja i miłość idą zawsze razem. Choćby. czas
teraźniejszy był zły i odpychający, to jednak przed sobą
ma się "czas lepszy", zawsze "skrawek nieba" jest przed
nami. Tak więc życie człowieka rozgrywa się między "rajem
utraconym" dzieciństwa a rajem, który nas oczekuje w przy-
szłości i który jest swoistym odbiciem tego pierwszego ra-
ju.
Gdy na skutek niekorzystnego "środowiska macierzyńskie-
go" pierwszych lat życia przeważa postawa "od" otoczenia -
do jej dominacji przyczynić się też może wiele innych czyn-
ników, przede wszystkim genetycznych - wówczas świat
otaczający staje się zagrażający i odpychający, trzeba go
zmienić, przekształcić na lepszy. Zamiast zespolenia się że
światem występuje oddzielenie od niego, przyjęcie pochyłej
płaszczyzny kontaktu, "zwyciężę lub zostanę zwyciężony",
silnie odczuwa się w tej płaszczyźnie własną odrębność i sa-
motność. Człowiek wskutek tego czuje się w niej słabszy,
gdyż "ja" nigdy nie jest tak silne jak "my".
Dwukierunkowość uczuć powoduje, że do własnej osoby
też żywi się uczucia o znaku ujemnym raz własnej osoby
oscyluje między przeciwstawnymi bieg i, człowiek kocha
siebie i nienawidzi, autopnrtret jest rozbity, czarny i biały,

206

??t
b??
+ d
? ?" ? ? ? ?? ł ?
t ł ?d
dobre walczy ze złem, trudniej dochodzi do konsolidacji
d I
własnego obrazu. Wolniej i trudniej się on buduje niż wów-
Frd d Pd d r 7
?9?,?
czas, gdy przeważają uczucia pozytywne do własnej osoby. R? F
Człowiek nie ma oparcia w przeszłości, nie ma swojego t I
P 7
"rju utraconego", gdyż jego dzieciństwo było budzącym i ?? k? ?
trwogę piekłem. Nie ma więc gdzie wrócićr przeszłość jego
;f
jest ciemną nicością. Każdy jednak okres żYcia człowieka t ? 9 9
ma swoje prawa, tzn. musi się kiedyś choćby śladowo wy-
d 7
pełnić. Jeśli w dzieciństwie nie miało się "macierzyńskiego g 7R h &?
środowiska" to szuka się go później nieraz przez całe życie.
I i I?
t 7
t?
Ludzie tacY czują się przez całe życie "niedopieszczeni" o?. ^? f ??
szukają macierzyńskiego ciepła i opieki w aktualnym środo-
wisku, a ponieważ zwykle ich nie znajdują, pojawia się
uczucie zawodu i pretensji do całego świata, że jest obo-
jętnyr nieczuły, wrogi.
Zjawisko irradiacji odnosi się też do uczuć negatywnych. !rbnd d
Lęk i nienawiść zwykle promieniują też z określonego przed-
miotu na resztę otaczającego świata. Dziecko, nienawidząc chwi-
lowo własnych rodziców, nienawidzi siebie i całego świata. Nie
jest to reguła, czasem dochodzi do ostrego rozgraniczenia
kolorytu, na zasadzie kontrastu jeszcze silniej występują
koIory przeciwne. Świat staje się biało-czarny. Dzieli się na
wrogów i przyjaciół. Taka polaryzacja uczuciowa upraszcza
orientację w otaczającym świecie. Zwykle spotykamy ją
w okresach dużych napięć emocjonalnych, np. w czasie woj-
ny. Brak ciepła w okresie dzieciństwa, jest często powo-
demr że koloryt świata staje się ciemny. Świat nie jest
dobry. Wymaga zmiany, naprawy itd. Czasem postawa "od
rr
mobilizuje tendencje twórcze, w dużym stopniu zależy to od
stopnia wiary we własne siły, tj. od obrazu własnej osoby.
Irradiacja obejmuje też - analogicznie jak w wypadku
uczuć pozytywnych - wymiary czasowe. Jeśli w uczuciach
pozytywnych życie zamyka się w perspektywach "raju utra-
conego" i tego, który nas w przyszłości oczekujer to w wy-
padku uczuć negatywnych początek i koniec życia stanowi
bezkres piekła, nicość i pustka.
Badania doświadczalne na zwierzętach mogą wskazywać
na to, że istotną przyczyną w wypadkach tzw. r,psYchicznej
śmierci" (śmierć voodoo) jest całkowita utrata nadziei. Utra-
ta nadziei jest jednym z osiowych objawów depresji, zresztą
najtrudniejszym do pokonania z psYchoterapeutycznego pun-
ktu widzenia. DIatego depresja jest swoistym piekłem za
życia.

20?







:??r

b ? I

r Ylś i9
9
, '???"I
?
;!%'?
`HG~, .
i '=
i ^i^


E9t;i

W badaniach przedstawionych na sympozjum poświęconym
zespołowi depresyjnemu (Berlin, 16-l?.II.l968) stwierdzono,
że w depresjach, zarówno cyklofrenicznych (endogennych),
jak inwolucyjnych i nerwicowych, istotnym czynnikiem etio-
logicznym jest "trudne dzieciństwo", trudne w sensie złej
atmosfery uczuciowej. Na pewno prócz "macierzyńskiego
środowiska" wiele innych czynników, przede wszystkim
o znaczeniu genetycznyn:z lub konstytucjonalnym, wpływa
na utrwalenie się określonej postawy nastrojowo-uczuciowej.
Niemniej jednak pierwsze kontakty z otoczeniem mają za-
pewne decydującą rolę w określeniu dalszej orientacji uczu-
ciowo-nastrojowej. Również z badań Matusska nad byłymi
więźniami hitlerowskich obozów koncentracyjnych wynika, że
dla przetrwania obozu i dla stopnia nasilenia następstw po-
bytu w obozie zasadnicze znaczenie miały przeżycia z wczes-
nego dzieciństwa.
Zob. poz. 186, 300, 436, 551, 61?, 619, 661.


Marzenia senne

Możliwe, że przeżycia wczesnego dzieciństwa wyznaczają
koloryt i formę marzeń sennych. Wiadomo, że niektórych
ludzi nękają stale przykre sny, a inni znów mają sny po-
godne. Niestety nasza wiedza dotycząca psychologii czy
psychopatologii (gdyż trudno tu ustalić granice między nor-
mą a patologią) marzenia sennego jest wciąż jeszcze bardzo
skąpa. Badania naukowe koncentrują się przede wszystkim
wokół procesów świadomych. To co dzieje się poniżej progu
świadomości, opiera się na innym porządku czasowo-prze-
strzennym i na innych prawach przyczynowych (logicznych)
niż to, co dzieje się w świetle świadomości. Na fakt ten
zwrócił uwagę już Freud w swym Traumdeutung. Poza tym
marzenie senne łatwo zostaje wyparte z pamięci świadomej.
Dlatego rekonstrukcja marzenia sennego jest trudna, a cza-
sem nawet niemożliwa. Jak twierdzą psychoanalitycy, wy-
maga to pewnego wysiłku i ćwiczenia. Trzeba przyzwy-
czaić się do innego porządku czasowo-przestr?ennego i przy-
czynowego i nauczyć się zwalczać tłumiące tendencje pa-
mięci.
Warto by zbadać, jaka istnieje korelacj iędzy koIorytem
uczuciowo-nastrojowym życia na jawie olorytem marze-
nia sennego. Niekiedy w ciężkich chwilach życia znajduje

208

lE, 9
t ?
"? t
się ulgę w pogodnej treści marzenia sennego; i na odwrót, ?tr9 ?? t ? ł
gdy koloryt dnia jest względnie jasny, wówczaś sny bywają
nieraz koszmarne. W piekle obozów zagłady sny więźniów 4
wracały do ich życia na wolności, do rodziny i domu. A na E i?
wolności większość byłych więźniów prześladują koszmary
, ś r
obozowe. Jeden z pacjentów krakowskiej Kliniki Psychia-
trycznej, cierpiący na dwubiegunową cyklofrenię z często ? ?? a
zmieniającymi się fazami, w okresach depresji miewał sny
pogodne i radosne, a w okresach manii - smutne i koszmar- -
ne. Bywa też jednak odwrotnie, przykre sny zwiastują fazę ?;
? z 9
depresji. *?? 9
Kontrastowość kolorytu marzenia sennego spełniałaby rolę '
równoważącą koloryt życia na jawie. W chwilach ciężkich
człowiek znajdowałby otuchę wracając do krainy szczęścia
w trakcie snu, a w chwilach dobrych marzenie senne przy-
pominałoby mu, że nie zawsze tak jasno na świecie być
musi. Wydaje się jednak, że pomijając wspomniane równo-
wa?ące tendencje marzenia sennego, na ogół jego koloryt
nastrójowo-uczuciowy odpowiada zasadniczemu koloryt-a-wi ,
emocjonalnemu danego człowieka. Ludzie smutni mają zwykle
,

smutne i lękowe sny, a ludzie pogodni - sny pogodne.
Świat marzenia sennego stanowi formację bardziej archa-
iczną ?iż świat życia świadomego. Obowiązują w nim prawa
charakterystyczne dla procesów rozgrywających się poniżej
progu świadomości, a więc zniesienie porządku czasowo-
-przestrzennego, odmienne prawa przyczynowości niż na ja-
wie, brak poczucia wolności woli. Prawdopodobnie ze wzglę-
du na swą archaiczność świat marzenia sennego jest bliższy
światu małego dziecka niż światu człowieka dojrzałego. Po-
dobnie jak zrozumienie psychozy - zwłaszcza typu schizo-
frenicznego - ułatwia poznanie ś?@Tiata marzenia sennego, tak
psychikę małego dziecka łatwiej byłoby może zrozumieć po-
przez treść marzeń sennych.
W każdym razie wydaje się, że przeżycia z wczesnego
okresu życia w jeszcze większym stopniu kształtują śwrat
marzenia sennego niż świat życia w pełnej świadomości.
Wydaje się, że zasadniczy koloryt uczuciowo-nastrojowy ma-
rzeń sennych odpowiada kolorytowi wczesnego dzieciństwa.
Postawy lękowo-agresywne, które u człowieka łatwo utrwa-
lają się przy nieodpowiednim klimacie uczuciowym jego śro-
dowiska macierzyńskiego; szczególnie silnie i trwale nasy-
cają świat marzenia sennego. Sny człowieka o "trudnym dzie-
ciństwie" są więc często przepojone lękiem i agresją. Kon-

14 - Melnncholia 20g



? ;=` @

#';
?9
i? ?
' r
; ' !;
' ' ;
4
I ?
;f ? '
5
?r3;r t

1 ,
??,.;

'4
; flikty późniejszego życia będą znajdować odpowiedni rezo-
nans w tym tle, które utrwaliło się w dzieciństwie i będą
. aktywować postawy lękowo-agresywne łatwiej niż wtedy, w:
' ? gdy tło jest jasne.
Zob. poz. 52, 80, 243, 245, 28?, 356, 353, 358, 3?9, 451, 484, 53?, 532.

Interocepcja

Koloryt marzenia sennego często wpływa na koloryt dnia.
Wiadomo, że po nocy zapełnionej koszmarami człowiek wsta-
je "jak wypluty" i nie ma zbyt wiele radości życia i energii
do rozpoczęcia dnia. W marzeniu sennym łatwiej uwydat-
niają się wpływy kanału interocepcyjnego niż w życiu świa-
domym. Determinują one nieraz koloryt, a nawet tematykę
marzenia sennego. Wpływ interocepcji na życie świadome
jest mniej uchwytny. Z codziennego doświadczenia wiadomo,
jak choćby zwykła niestrawność wpływa na koloryt i te-
matykę marzenia serirlego.
Interocepcja ma duże znaczenie w modulowaniu tła nastro-
, jowo-uczuciowego. Od niej prawdopodobnie w dużej mierze
zależą zasadnicze decyzje wyboru odpowiedniej postawy emo-
cjonalnej, jakie formują się w pierwszej fazie metabolizmu
informacyjnego, decyzje rozgrywające się poniżej progu świa-
domości i tym samym niezależnie od aktu woli. W marze-
niu sennym ten wpływ wyraźnie się uwidacznia, natomiast
w życiu świadomym jest często pokryty przez wtórnie sfor-
mułowane, pozorne związki przyczynowe. Na przykład smu-
, tek w ciągu dnia tłumaczymy sobie jakimiś drobnymi przy-
krościami, gdy jego rzeczywistą przyczyną jest niedyspozycja
żołądkowa.
Fakt zależności pier?=szej fazy procesu metabolizmu infor-
macyjnego od charakteru informacji interocepcyjnej jest zro-
zumiały, gdy pamiętamy o tym, że w tej fazie kontakt ża-
równo ze środowiskiem zewnętrznym, jak wewnętrznym jest
ściślejszy niż w fazie drugiej, w której dominują zagadnie-
nia związane z opracowaniem modeli zachowania się (ruchu
w świecie zewnętrznym). Ściślejszym zespoleniem ze środo- "
wis?iem wewnętrznym należałoby też tłumaczyć dużą-zależ-
ność'?pterwszej fazy metabolizmu informacyjnego od meta-
b?olizmu energetycznego. Szczególnie wszelkie zmiany bio-
? chemizmii środowiśka wewnętrznego ?dują swe odbicie
v? oscylacjach nastrojowo-uczuciowych. Farmakoterapia psy-

?10

? ; ; ! :

chiatryczna koncentruje się głównie na regulowaniu pier-
wszel fazy metabolizmu informacyjnego (zmiana nastrojów ; c
i postaw uczuciowych). ł? ? ??
? ?, ?i ?

Zespolenie ze środowiskiem zewnętrznym
w pierwszej fazie
W pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego nie tylko
zespolenie ze środowiskiem wewnętrznym ustroju jest ściślej-
sze niż w fazie drugiej, lecz też ściślejsze jest zespolenie ze
środowiskiem zewnętrznym. Stwierdzenie to wydaje się
sprzeczne z istnieniem znacznie większego bogactwa form
interakcji ze środowiskiem zewnętrznym w fazie drugiej. Ale
formy te nie są już bezpośrednim stykiem z rzeczywistością;
są raczej modelami określonej aktywności w określonych
warunkach środowiska, modelami, które formują się w ciągu
życia, zmieniają pod wpływem zdobywanych doświadczeń.
W ich powstawaniu niemałą rolę odgrywa presja społeczna
(widzę świat tak, jak go widzą inni). Pewne formy już są
gotowe, np. język formuje nasze sposoby myśienia, widzenia
świata, a w pewnym stopniu też zachowania; nie bez zna-
czenia są też inne wpływy o charakterze kulturowym. Pa-
trząc więc na drugą fazę metabolizmu informacyjnego odno-
simy wrażenie, że nie jest to bezpośrednie złączenie się z ota-
czającą rzeczywistością, ale narzucanie jej gotowych form,
stworzonych zarówno przez poszczególnego człowieka jak też
przez społeczeństwo.
Bezpośredniość kontaktu z otaczającą rzeczywistością
w pierwszej fazie wynika stąd, że nie zdążyły się tu jeszcze
wytworzyć bardziej skomplikowane modele interakcji z oto-
czeniem. W pierwszej fazie chodzi tylko o zasadniczą orien-
tację: zbliżyć się czy oddalić, przyjąć postawę "do" czy "od",
zmobilizować się czy rozluźnić. Subiektywnym odpowiedni-
kiem tej orientacji ustroju w świecie otaczającym jest od-
powiedni koloryt uczuciowo-nastrojowy. Dopiero w drugiej
iazie rozwija się cały wachlarz możliwości działania w świe-
cie otaczającym, bogactwo różnych form zachowania się, czyli
różnych form ruchowych.
Wyładowanie efektoryczne w pierwszej fazie metaboliz-
mu informacyjnego koncentruje się głównie na "ruchu we-
wnętrznym", tj. na efektorach objawiających swe działanie
wewnątrz ustroju (zmiany w wydzielaniu gruczołów, w ru-

14? 211








td
?ć:'



4









' 'I? ? r
?%:

chach mięśni narządów wewnętrznych: naczyń, serca, prze- maj;
wodu pokarmowego, w zmianach napięcia mięśni szkieleto- ? ustr
wych itp.). Natomiast w drugiej fazie metabolizmu informa- stalt
cyjnego wyładowanie efektoryczne koncentruje się w "ruchu ność
zewnętrznym", tj. głównie mięśni szkieletowych. Bogactwo ner?
form ruchowych jest tu olbrzymie; wciąż nowe powstają
w ciągu życia, stopień ich zróżnicowania jest znaczny, od
globalnych chaotycznych ruchów całego ciała. charaktery-
stycznych dla małych dzieci, znajdujących się raczej na gra-
nicy między fazą pierwszą a drugą, gdyż mają one duży
' komponent emocjonalny (zasadnicza postawa orientacyjna @ Jedr
w stosunku do świata), aż do ruchów niezwykle skompliko- wan
wanych, związanych z funkcją mowy i z aktywnością ręki raża
dominującej (zwykle prawej) . denć
Zob. poz. 480. jedy
i stZ
na r
Sprzężenie zwrotne drugiej fazy mac,
fn?ic
W drugiej fazie nie chodzi już o ogólną orientację w świe-
cie otaczającym. Receptoryczna część (wejście) drugiej fazy
metabolizmu informacyjnego koncentruje się główn?e na wy-
chwytywaniu efektów własnego działania w otoczeniu ("dzia-
łam i obserwuję efekt własnego działania"). Jest to istotne
dla zachowania się w świecie otaczającym sprzężenie zwrot-
ne. Dzięki niemu wciąż poprawiane są stare formy zachowa-
. nia się, tworzą się nowe, bardziej do sytuacji odpowiednie.
?` To sprzężenie zwrotne jakby pobudza układ nerwowy do two-
rzenia wciąż notniych modeli rzeczywistości i własnej w niej
' aktywności ustroju.
Subiektywnym wyrazem procesów drugiej fazy metaboliz-
? mu informacyjnego jest myślenie. Dzięki niemu odczuwamy
? tworzące się w drugiej fazie modele rzeczywistości i własnej
? aktywności. Odrywanie przeżyć o charakterze myślowym od
? przeżyć o charakterze nastrojowo-uczuciowym jest naukową
r fikcją. Rozszczepienie takie ułatwia czasem zrozurZienie pew-
1
nych zjawisk, ale nie jest ono zgodne z subiektywną rzeczy-
ł wistością. I? Tie ma "czystych" myśli, jak nie ma "czystych"
i uczuć i nastrojów. Koloryt nie może istnieć bez formy, a for-
ma bez kolorytu. Każda myśl przepojona jest uczuciem i na-
strojem, a każde uczucie i nastrój ma?woja formę my-
ślową. Przedstawione tu dwie hipotetyczne fazy metabolizmu
informacyjnego. są też pewnego rodzaju fikcyjnym modelem,

212

`? mającym ułatwić zrozumierlie wymiany informacji między '@
~ ustrojem a jego środowiskiem. Obie fazy przeplatają się
, stale ze sobą, jedna bez drugiej istnieć nie może, ich łącz? ??
' ` ność wynika zresztą z całościowego charakteru pracy układu
'= nerwowego.



Automatyzacja decyzji wrodzona i nabyta

Jednym z zasadniczych zadań układu nerwowego jest formo- ;
:r? ? wanie decyzji. Już w pojedynczym neuronie zadanie to wy-
:x`
raża się nawet w jego budowie morfologicznej - wielość
dendrytów wyraża różnorodność informacji na wejściu, a po-
jedynczość aksonu zmusza do zintegrowania tych informacji
i stworzenia jednej własnej. Istnieje, jak się zdaje, wyraź- ?
na różnica między pierwszą a drugą fazą metabolizmu infor-
macyjnego co do zakresu możliwości wyboru. W pierwsze j '
? ?? , fazie zakres potencjalnych decyzji jest stosunkowo mały i ma !
charakter przede wszystkim ilościowy (podobnie jak język
f :. analogowy potencjałów generacyjnych, które prawdopodobnie
??? ?'? , ? powstają głównie w układach sieciowych układu nerwowego).
' Decyzje w pierwszej fazie koncentrują się wokół koniecz-
ności wyboru jednej z dwóch przeciwstawnych postaw: "do"
lub "od" i mobilizacji lub demobilizacji ustroju, co subiek-
: "?: . tywnie wyraża się wahaniami postaw uczuciowych i nastro-
ju. Różnorodność reakcji przejawia się głównie w modula-
t; cjach natężenia wybranej postawy i dynamiki żYciowej (oscy- i
lacje uczuć i nastroju).
Ten wąski zakres możliwości wyboru powoduje prawdo-
podobnie, że decyzja zapada poniżej progu świadomości, czyli, ;
jak przypuszczamy, nie angażuje całościowo układu ner-
?? ? wowego. Świadomość byłaby bowiem zarezerwowana dla
procesów angażujących do pracy cały układ nerwowy: są
to z reguły procesy nowe, trudne. Procesy stare, powtarza- ;
@": rzające się na zasadzie ekonomii pracy układu nerwowego,
. angażują tylko te jego części, które są niezbędne do pokie- ?
rowania tymi procesami.
Niektóre procesy metabolizmu informacyjnego od początku
q? rozgrywają się@ przeważnie poniżej progu świadomości, np:
procesy związane z kierowaniem środowiskiem wewnętrznym.
x' Odpowiednie decyzje zapadają tu poza świadomością, są nie-
zależne od naszej woli (nie potrafimy kierować biciem swego
213











3:?? ;

k

serca, ruchami robaczkowymi jelit, procesami biochemicznymi
ustroju itp.).
Tylko śladowo wyniki pracy metabolizmu informacyjnego
dotyczącego środowiska wewnętrznego docierają do świado-
mości w postaci np. złego samopoczucia, rozdrażnienia, nie-
pokoju itp., a więc modulacji uczuciowo-nastrojowych. Inne
znów procesy wymiany informacji znikają z pola świadomości
na skutek stałego powtarzania się. Mówimy, że ulegają one
automatyzacji (np. czynność chodzenia w trakcie jej opano-
wywania angażuje całą naszą świadomość, opanowana roz-
grywa się poniżej progu świadomości, nie zastanawiamy się
nad tym, czy nogę zgiąć, czy ją wyprostować). W pierwszym
wypadku można by mówić o automatyzacji wrodzonej
a w drugim - o automatyzacji nabytej.
Automatyzacja może istnieć wówczas, gdy możliwości wy-
boru są stosunkowo nieduże; gdy jest ich bardzo wiele, jest
ona niemożliwa; układ nerwowy musi wówczas vvytężyć swe
maksymalne możliwości decydowania. W wypadku czynności
wegetatywnych (sterowanie środowiskiem w-ewnętrznym ustro-
ju) decyzje od początku są ograniczone do koniecznego mi-
nimum. Niekorzystne, niedostosowane formy aktywności są
w procesie filogenezy wyeliminowane, toteż zostają tylko
modele aktywności o dużym współczynniku prawdopodobień-
stwa realizacji. W wypadku automatyzacji nabytej początko=
wo, w trakcie uczenia się danej funkcji, tych modeli jest
bardzo wiele i możliwości wyboru są bardzo duże. Wystar-
czy popatrzeć na różne ruchy, które się wykonuje niepo-
trzebnie, w nauce chodzenia, pływania, pisania, czytania itp.
W miarę opanowywania danej czynności zbyteczne, niedosto-
sowane formy zachowania się (modele, struktury czynnościo-
we) zostają wyeliminowane.


Współczynnik prawdopodobieństwa realizacji
Układ nerwowy człowieka dysponuje, jak wielokrotnie pod-
kreślano, prawie nieograniczonymi możliwościami tworzenia
modeli rzeczywistości (potencjalnych struktur czynnościo-
wych). Każda z nich ma różny współczynnik prawdopo-
dobieństwa realizacji. Ostają się tylko struktury o dużym
współczynniku, inne ulegają eliminacji. iecko ucząc się
chodzić wykonuje czasem ruchy, jakby c ciało latać. Ten
model rzeczywistości ma jednakże mały współczynnik praw-

?14


; .?

, "1,.


ópodobieństwa realizacji i zostaje w ciągu opanowywania
czynności chodzenia wyeliminowany. Nie znaczy to jednak,
by eliminacja była całkowita; ślad jej zostaje w tęsknotach
za uniesieniem się w powietrze, w marzeniach sennych wy-
daje się, że jest się w stanie nieważkości. W dzisiejszej
dobie ludzkość zrealizowała wiele modeli o niskim współczyn-
niku prawdopodobieństwa realizacji, latanie jest powszech-
nym środkiem komunikacji, a stan nieważkości przestał już
być czymś zatrważająco niezwykłym.
?: Schizofrenia w jakimś przynajmniej stopniu polega na re-
alizacji modeli rzeczywistości o małym współczynniku praw-
dopodobieństwa. Jej dziwność i dziwaczność często więc szo-
? kuje otoczenie. Warto zaznaczyć, że wiele koncepcji schizo-
frenicznych dzięki postępowi technicznemu zostało zrealizo-
wanyc?h, np. promienie działające na odległość, przenoszenie
obraźów na odległość, niewidzialne siły działające i nisz-
czące organizm z odległości, energie prowadzące do rozbicia
kuli ziemskiej, do końca świata, obraz zagłady - piekło na,
ziemi itp.
Nie ma rojenia, które byłoby czystym rojeniem. Każdy
_ stworzony przez człowieka model rzeczywistości ma jakiś
;; ?:" cień prawdy, choćby był najmniej prawdopodobny. Człowiek
nie jest wyizolowany od otaczającej go rzeczywistości i jego
świadomość ma zawsze ją w sobie. Największa abstrakcja
może okazać się realnością, urojenie - rzeczywistością.

Hipotetyczna lakalizacja anatomiczna
- pierwszej i drugiej fazy

Ekonomia wysiłku wymaga jednak, by formy aktywności
w świecie otaczającym ograniczyć do modeli o najwyższym
? współczynniku prawdopodobieństwa realizacji, a tym samym
najbardziej do aktualnej sytuacji dostosowanych. Dziecko
? odrzuca model latania, gdyż aktualna sytuacja nie daje możli-
wości ?jego realizacji. Dzięki tej eliminacji liczba wyborów
:? znacznie się zmniejsza, decyzja staje się łatwiejsza i cały
proces decydowania może rozgrywać się poniżej progu świa-
domości, tj., jak przypuszczamy, nie angażować całościowo
układu nerwowego, tylko jego struktury niezbędne do reali=
zacji danej czynności. Co się tyczy decyzji: dotyczących pier-
wszej fazy metabolizmu informacyjnego (żyeia nastrojowo-
-uczuciowego), to na ogół przyjmuje się, że są one formo-

215
?r ,
I ,














?;:?; ?

wane przede wszystkim w starszych strukturach układu ner-
wowego, określonych jako węchomózgowie lub układ limbicz-
ny; obejmują one podwzgórze, obszerny pas kory mózgowej
opasujący wnęki półkul mózgowych i zakręt hipokampa,
a także korę mózgową związaną z receptorami węchowymi,
leżącą w ponadczołowej części płata czołowego, rozrzucone
skupiska komórek nerwowych leżące we wnętrzu płatów
skroniowych (jądra migdałowate) i w przegrodzie przezroczy-
stej (jądra przegrody) .
Nie jest-to układ zamknięty; choćby podwzgórze ma nie-
zwykle bogate połączenia dwukierunkowe z filogenetycznie
najmłodszą korą mózgową płatów czołowych. Nigdy nie
można więc mówić o wyizolowanej funkcji układu nerwo-
wego. Kora mózgowa, należąca do tzw. "węchomózgowia"
(nazwa "węchomózgowie" wydaje się stosowniejsza, gdyż
podkreśla powiązania tego układu z receptorami węchowymi,
które odgrywają w filogenezie istotną rolę w zasadniczej, na-
strojowo-uczuciowej, orientacji w świecie otaczającym i któ-
re zapewne się wiążą w jakiś jeszcze nie całkiem poznany
sposób z utrwalaniem zapisów pamięciowych), jest korą filo-
genetycznie starszą (allocortex i mesocortex) i o prymityw-
niejszej budowie niż kora innych części półkul mózgowych
(neocortex).
Jak już wspomniano, liczba możliwych modeli aktywności
w pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego jest niewielka
(alternatywne postawy "do" i "od" i podwyższenie lub obni-
żenie dynamiki życiowej). Różnice są przede wszystkim iloś-
ciowe, różne stopnie modulacji. Stąd ograniczona liczba de-
cyzji i w związku z tym łatwość aut?matyzcji zarówno wro-
dzonej, jak i nabytej. Całe bogactwo form metabolizmu in-
formacyjnego realizuje się w drugiej fazie metabolizmu. Tu-
taj wciąż tworżą się nowe modele aktywności i nowe mo-
dele rzeczywistości, w której aktywność ta ma się realizo-
wać. Ze względu na bogactwo strukturalne ludzkiego układu
nerwowego możliwości te są właściwie nieograniczone.

Ewolucja metabolizmu energetycznego
i informacyjnego
Ewolucja przyrody ożywionej, jak można przypuszczać, w niż-
szych formach życia dokonuje się przede wsz stkim poprzez
zmiany morfologiczne, u wyższych natomias przez zmiany
czynnościowe.

216

Ewolucja bierna czy czynna

U niższych form ewolucja koncentruje się na metabolizmie
genetycznym, a u wyższych - na informacyjnym. W pewnej
fazie ewolucji postęp w metabolizmie energetycznym osiąga
jakby maksymalną granicę, dalsze zmiany są minimalne
i właściwie niecelowe; otwartym polem dla rozwoju pozostaje
metabolizm informacyjny (rozwój receptorów, układu ner-
wowego i efektorów). Na tym etapie ewolucji też można
rozróżnić dwa okresy: wcześniejszy; obejmujący rozwój pier-
wszej fazy metabolizmu informacyjnego i późniejszy, obej-
mujący rozwój drugiej fazy. Ewolucja człowieka rozgrywa
się prawdopodobnie głównie w tym drugim etapie.
Swoistość metabolizmu informacyjnego u człowieka spro-
wadza śię do swoistości drugiej fazy metabolizmu informa-
cyjnego, tj. budownictwa różnorodnych modeli rzeczywistości
i własnej w niej aktywności. Bogactwo struktur morfolo-
gicznych sterujących przede wszystkim tą fazą metabolizmu
informacyjnego (neocortex) jest u człowieka tak duże, że nie
ma na razie obaw, by ewolucja ta miała się zatrzymać. Na-
tomiast pierwsza faza metabolizmu informacyjnego, sterujące-
go bezpośrednim uczuciowo-nastrojowym kontaktem z rze-
czywistością, nie podlega zapewne u człowieka większym
zmianom ewolucyjnym i nie różni się znów tak wiele od
analogicznej fazy u wyższych ssaków. Odpowiadałoby to
również sytuacji w rozwoju struktur morfologicznych układu
nerwowego. Mózg ludzki różni się od mózgu wyższych ssa-
ków przede wszystkim rozwojem neocortex. Starsze części ko?
ry mózgowej pozostają zasadniczo na tym samym poziomie,
co u zwierząt wyższych. @
Ewolucja ma charakter nie tylko indywidualny, lecz też
kolektywny. Ewoluują nie tylko poszczególne osobniki, ale
cały gatunek. Kolektywny charakter ewolucji uwidacznia się
wyraźnie w wypadku rozwoju drugiej fazy metabolizmu
informacyjnego. Ewolucja to nie tylko rozwój jednostki,
lecz całych grup społecznych, a w końcu - całej ludz?
kości.
Ewolucja człowieka uwidacznia także ważny fakt, że życie,
a szczególnie jego rozwój wymaga wysiłku. Fakt ten może
być przeoczony, gdy obserwuje się ewolucję niższych form
życia, gdyż nie mamy wglądu w icli życie subiektywne, dla?
tego przyjmujemy, jak się zdaje niesłusznie, że ewolucja ma
charakter bierny, tj. dokonuje się bez wysi?ku: indywidualne-

21?





?bf
















I' '

go czy zbiorowego. Pogląd taki nie wydaje się słuszny,
choćby dlatego, że życie wymaga zawsze wysiłku, nie jest
procesem biernym. Wynika to z konieczności wymiany ener-
getycznej i informacyjnej z otoczeniem, a ta wymiana nigdy
całkiem biernie się nie dokonuje. Pogląd o biernej ewolucji
zriajduje swój odpowiednik w teologii w koncepcji Boga,
który stwarza świat i wszystkie jego istoty, a więc Boga,
który jest na zewnątrz świata, ponad nim. Natomiast pogląd
o? aktywności ewolucji odpowiada koncepcji Boga, który jest
w świecie i jest źródłem jego rozwoju.


Twórczość

Starając się prześledzić ewolucję człowieka na podstawie
jego twórczości, można by tę twórczość podzielić z grubsza
na artystyczną i techniczno-naukową. Artystyczna odpowia-
dałaby więcej pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego,
gdyż w niej kontakt z własnym wnętrzem i ze światem ota-
czającym jest bardziej bezpośredni, uczuciowo-nastrojowy.
Natomiast twórczość techniczno-naukowa odpowiadałaby ra-
czej drugiej fazie metabolizmu informacyjnego, chodzi w niej
bowiem głównie o narzucenie otaczającej rzeczywistości pew-
nego modelu tworzonego przez umysł człowieka, w stosunku
do świata ma się większy dy$tans niż w postawie artystyc?-
nej, przyjmuje się wobec niego postawę wyższości, narzuca
mu się własną wolę. Kontakt jest bardziej racjonalno-wolicjo-
nalny niż emocjonalny.
Obserwując tę twórczość na przestrzeni wieków, można
by zaryzykować - oczywiście z dużą granicą błędu - twier-
dzenie, że twórczość artystyczna stosunkowo słabo się roz-
wija w porównaniu z twórczością naukowo-techniczną. Dzie-
ła artystyczne sprzed setek, a nawet tysięcy lat działają na
współczesnego człowieka równie silnie, a nierzadko znacznie
silniej niż dzieła doby obecnej. Natomiast dawne osiągnięcia
myśli naukowo-technicznej mają tylko wartość historyczną,
często śmieszą swą naiwnością. Oczywiście polegają na przy-
bliżeniu. Nie da się bowiem oddzielić ostro od siebie ar-
tystycznego i naukowo-technicznego aspekt twórczości, tak
jak i nie da się oddzielić pierwszej fazy tabolizmu infor-
macyjnego od drugiej. Podział taki ma t k ułatwić zrozu-
mienie pewnych zjawisk.
Życie jest procesem całościowym, nie można jego fragmen-

218

,: r :.? .

Y'


? tów rozpatrywać niezależnie od cłości, jak też, na ndwrót,
ny? nie można całości rozpatrywać niezależnie od jej części skła~
?est ? dowych. Dlatego wyrażamy pogląd, że życie uczuciowe czło-
ier- ? wieka w przeciwieństwie do jego życia intelektualnego nie
wykazuje większego rozwoju, co ma znajdować anatomiczno-
tzcji -fizjologiczne potwierdzenie w fakcie, że części mózgu ste-
, rujące nim nie różnią się wiele od analogicznych części
; mózgu ssaków, natomiast rozwój układu nerwowego czło-
?ląd ? wieka koncentruje się na ewolucji najmłodszych filogene- @
jest netycznie części kory mózgowej (neocortex), nie wydaje się
całkowicie słuszny, w każdym razie nie powinien być bez-
krytycznie przyjmowany. Godzi on bowiem w zasadę dialek-
tycznej jedności różnorodnych procesów życiowych.
Rozwój życia uczuciowego jest też możliwy na równi z roz-
wojem intelektualnym; przemawiają za tym doświadczenia
?wie osobiste każdego człowieka, a także wzloty i upadki kultury _
bsza które można na przestrzeni dziejów prześledzić. Rozwój obu
?ia- faz metabolizmu informacyjnego jest od siebie zależny, nie
ego, może jedna faza rozwijać się oddzielnie od drugiej, co już
ota- ? zostało dawno w Księdze Mądrości powiedziane: "albowiem
? w złośliwą duszę nie wnijdzie mądrość, ani nie będzie miesz-
ra- kać w ciele grzechom poddanym"( Ks.Mądr.l,4).
niej ? Wydaje się, że problem ewolucji życia uczuciowego jest
?ew- '
, w dóbie kryzysu naszej kultury problemem zasadniczym i na ?
mku ; zmianie postaw uczuciowych, większej kulturze uczuć po-
tycz- winien polegać skok ewolucyjny, którego człowiek musi do-
żuca konać, by sprostać nagłej zmianie warunków swego życia
icjo- ' wywołanej przez rewolucję naukowo-techniczną.

ożna
wier- Ograniczenie
roz- potencjalnych modeli rzeczYwistości
Dzie- " (struktur czynnościowych)
ą na ;
cznie '5 Różnorodność modeli rzeczywistości i ludzkiej aktywności,
:ięcia jakie mogą się tworzyć w drugiej fazie metabolizmu infor-
czną, macyjnego, jest ograniczona przez kilka czynników. Pierwsze
przy- ograniczenie jest następstwem decyzji zapadłej w trakcie ?
? ar- pierw?zej fazy metabolizmu informacyjnego. Decyzja ta .po-
woduje, że modele rzeczywistości nie odpowiadające wybra-
infor- ,t nemu kolorytowi emocjonalnemu mają minimalne szanse re-
;rozu- alizacji (ich współczynnik prawdopodobieństwa jest bardzo
nikły). Na tym polega zjawisko, że człowieka smutnego "cze=
?men-
219

piają się" tylko smutne myśli i na odwrót, wesołego - ? lor?
jedi
weśołe.
Drugie ograniczenie wynika już z samego charakteru dru- nej
giej fazy metabolizmu informacyjnego. Jest ona, jak zazna- Czł,
czono, skierowana przede wszystkim na aktywność w świe- człc
cie otaczającym. Informacje ze świata otaczającego koncen- nie
trują się wokół efektów tej działalności, w myśl zasady
"działam i obserwuję własne działanie". Inne informacje są j infa
mniej ważne, stanowią tło dla tego głównego strumienia in- ? wac
formacji, spełniającego rolę sprzężenia zwrotnego, gdyż pod
ich wpływem zmienia się model aktywności i obraz otacza- ? sto?
? P
jącego śWiata. Świat więc widzi się przez pryzmat własnej ; o?
Róż
w nim aktywności.
Odnosi się to zarówno do różnic w widzeniu świata po- fazi
między poszczególnymi gatunkami, jak też pomiędzy po- tu
szczególnymi jednostkami w obrębie jednego gatunku. Ina- ten?
czej widzi otaczający świat żaba, inaczej zając, a jeszcze ? mOi
inaczej leW. Spośród ludzi inaczej widzi świat otaczający I poz
człowiek pracujący na roli, inaczej myśliwy, technik, mate- ?
matyk, poeta itp. Nie tylko własna aktywność w świecie staj
wpływa na sposób, w jaki się go odbiera, lecz też aktyw- noś
ność ludzi, z którymi się współżyje bezpośrednio lub po- pra?
średnio dzięki różnego rodzaju więzom kulturowym. W ten ; red?
sposób model rzeczywistości określa grupa społeczna, w któ- i noś?
jedi
rej dany człowiek żyje i krąg kulturowy, do którego przy- ! aliz
należy.
Trzecie ograniczenie różnorodności modeli rzeczywistości j strz
wynika z samego faktu decyzji. Każda decyzja zwiększa ? nie?
prawdopodobieństwo poWtórzenia się modelu wybranego, ; w r
a zmniejsza prawdopodobieństwo zrealizowania modelu od- ? szy
rzuconego. Odnosi się to do decyzji zarówno zapadają- moc
cych w pierwszej, jak i w drugiej fazie metabolizmu infor-
macyjriego. W pierwszej fazie liczba potencjalnych modeli szy
jest stosunkowo nieduża. Chodzi tu głównie o zmiany natę- ne?.
żenia tła uczuciowo-nastrojowego; bieguny przeciwstawne zo-
stają te same. Powtarzające się decyzje mogą osłabić możli- Lic?
wość wystąpienia kolorytu przeciwstawnego, ale nigdy nie łec2
mogą jej nie tylko całkowicie, ale nawet w znacznym stopniu rycl
życ
zredukować. nie
Człowiek "z natury" pogodny, rzadzie będzie reagował ;
smutkiem na kontakty z otaczającym ś em niż człowiek ! SWQ
"z natury" smutny. Koloryt ciemny jednak nie jest mu obcy, ?? lizn
podobnie jak "smutnemu" od "urodzenia" nie jest obcy ko- wnE

220

. ????
? i d i .
? I
r loryt jasny. To samo dotyczy postaw uczuciowych: przewaga
jednej postawy, np. lękowo-agresywnej, nie wyklucza u da-
nej osoby możliwości występowania uczuć przeciwstawnych.
iru-_ agresywny częściej będzie reagował agresją n
Człowiek
człowiek ,rz ury" spokojny, nie znaczy to jednak, bY '? i ; ś @
nat
rvie- nie potrafił on żywić uczuć o znaku pozytywnym.
?en- Decyzje powtarzające się w pierwszej fazie metabolizmu
ady informacyjnego wyznaczają tylko ogólną tendencję do prze-
i wagi jednego kolorytu emocjonalnego nad drugim, ale nie ??`
in- zmniejszają jego współczynnika prawdopodobieństwa w tym
pod u,
cza- stopni jak to się dzieje w wypadku modeli rzeczywistości
powstających w drugiej fazie metabolizmu informacyjnego.
snej . Różnica ta pochodzi prawdopodobnie stąd, że. w pierwszej
_ ecyzje dotyczą zmian ilościowych, tj. zmian natężenia;
fazie d
tu istnieje wielość możliwości; natomiast sama liczba po- ły,
po-
Ina- tencjalnych modeli jest nieduża i nigdy jeden z nich nie
może ulec wyeliminowaniu. Najlepszy człowiek nie będzie
zcze pozbawiony "złych" uczuć, a najgorszy - ,rdobrych".
JącY w zo-
ite- 1 W drugiej fazie decyzje dotyczą zmian jakościowych;
iecie staje wybrany ten lub inny model rzeczywistości czy aktyw-
_ ności. Potencjalnych modeli jest bardzo wiele, liczba ich jest
_ ? rawie nieo raniczona. I d b nie różne o rodza u cz niki ?
? P g g Y Y g j Yn
ten reduku ce, człowiek zgubiłby się w chaosie ich różnorod-
któ- ności; coś takiego dzieje się w schizofrenii. Już sam wybór
?rzy- jednego z modeli zmniejsza jednak prawdopodobieństwo re-
alizacji modeli innych. Uczymy się w określony sposób spo-
tości ? strzegać otaczający nas świat i w odpowiedni sposób na
niego działać. Wszystkie inne sposoby - wskutek tego, że
?ksza ją coraz mniej-
Zegor w momencie decyzji zostały odrzucone - ma
? od- szy współczynnik prawdopodobieństwa realizacji, natomiast
dają- model wybrany ma coraz więks2e szanse realizacji w miarę
.nfor- jego powtarzania. Każdy więc krok naprzód wyznacza dal-
odeli szy kierunek drogi i zmniejsza szanse wybrania drogi in-
nat?- nej.
:e zo- Proces decyzji jest zarówno indywidualny, jak kolektywny.
nożli- Liczą się tu nie tylko wybory własne, lecz też grupy spo-
j nie ? łecznej, w której się żyje i wzory kulturowe, wśród któ-
opniu i I-ych się wzrasta. W ten sposób tworzy się swoista rutyna ?
życia, przyzwyczajamy się do jednego obrazu rzeczywistości,
?ował ? nie możemy zejść z drogi, na którą raz weszliśm . Temu
?wiek swoistemu skostnieniu przeciwdziała pierwsza faza metabo-
obcy lizmu informacyjnego. Dzięki temu, że w niej kontakt z we=
ko- wnętrznym, jak i zewnętrznym środowiskiem jest bardzie
221








I4













;?(ś:l?
:' :


;ći:

bezpośredni ,i spontaniczny, faza ta działa pobudzająco na
fazę drugą w sensie rozbijania jej stereotypów. Poza tym
oscylacje między przeciwnymi biegunami nastrojów i uczuć
wpływają w zasadniczy sposób na zmianę modeli rzeczywi-
stości tworzących się w fazie drugiej.
Dzięki pierwszej fazie człowiek wciąż jest zagrożony zmia-
ną widzenia swego świata i zmianą stereotypów swego dzia-
łania. Powszechnie wiadomo, jak ważną rolę czynniki natury
emocjonalnej odgrywają w pobudzeniu lub hamowaniu aktyw-
ności czysto intelektualnej, ile pomysłów, choćby najbardziej
abstrakcyjnych (np. matematycznych), powstaje poniżej progu
świadomości. W marzeniu sennym niejednokrotnie występują
różnego rodzaju fragmenty rzeczywistości zarówno aktualnej,
jak też dawno zaszłej, które na jawie nie dotarły do świa-
domości, zostały wyeliminowane, gdyż prawdopodobnie nie
harmonizowały z aktualnym modelem rzeczywistości, należa-
ły do modeli odrzuconych.
Niekiedy takie odrzucone modele rzeczywistości, fragmen-
tarycznie ujawniające się w marzeniach sennych, dają le-
psze zrozumienie własnych dążeń, a także pozwalają do-
strzec w świecie otaczającym nowe, nie dostrzegane dotych-
czas wartości. Druga faza metabolizmu informacyjnego ma
w sobie coś sztucznego, jest jakby nadbudową nad tym,
co naprawdę dzieje się w zderzeniu człowieka z jego świa-
tem otaczającym. Człowiek tą nadbudową broni się przed
bezpośrednim z nim zetknięciem, dzięki niej styka się raczej
z tym, co sam tworzy niż z prawdziwą rzeczywistością za-
równo zewnętrzną, jak wewnętrzną.
Ten bezpośredni, spontaniczny kontakt jest jednak po-
trzebny do rozbijania starych i tworzenia nowych modeli
w drugiej fazie metabolizmu. Dzięki niemu realizuje się za-
sada zmienności życia. Człowiek nie kostnieje w swoim wi-
dzeniu świata i w swoich formach aktywności, ale jedne
niszczy, by w ich miejsce budować nowe. Nieraz po wyjściu
z depresji chory mówi, że zobaczył w nowy sposób swoje
życie, że wiele się nauczył. Tak przykra zmiana kolorytu
emocjonalnego, jaką się przeżywa w depresji, uświadamia
choremu, jak niepewny jest jego obraz świata, jak w ciem--
ności depresji świat wygląda zupełnie inaczej i tym bardziej
trzeba się cieszyć, gdy z powrotem świat śię rozjaśni.
W przeciwieństwie do schizofrenii w d sjach struktura
świata i własnej osoby nie ulega zasadni e zmianie. Świat
się zmienia tylko dlatego, że zmienia się jego koloryt. W schi-

222

5

zofrenii natomiast wskutek tego, że zostają uaktywnione
odrzucone modele rzeczywistości, zmienia się sama budowa
świata i budowa własnego "ja". W depresjach zmiana rozgrywa
się głównie w pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego
(zmińa kolorytu emocjonalnego), a zmiany w fazie drugiej
są wtórne. Natomiast w schizofrenii zmiana dotyczy obu faz;
szczególnie w drugiej fazie ujawniają się odrzucone niegdyś
modele rzeczywistości. Dlatego chory na schizofrenię jest
dla otoczenia bardziej "inny" (varius) niż chory depresyjny.


Związki przyczynowe w pierwszej fazie

Znalezien?e właści?nrych przyczyn oscylacji kolorytu emocjo-
nalnego nie jest sprawą łatwą, a wydaje się, że w ogóle
nie zawsze jest możliwe. Wprawdzie na pytanie: "czemuś
smutny" lub "czemuś zły" itp. z reguły potrafimy dać odpo-
wiedź, ale podana motywacja zwykle jest mniej lub więcej
sztuczną konstrukcją logiczną, mającą wytłumaczyć to, czego
prosto wytłumaczyć się nie da.
Prawa przyczynowości i związanego z nimi porządku lo-
gicznego tworzą się przede wszystkim w drugiej fazie meta- ,
bolizmu informacyjnego. Tu bowiem zakres kontaktu z rze-
czywistością jest ograniczony; koncentruje się on na aktual-
nym polu aktywności, wszystko inne - dotyczące zarówno `
środowiska wewnętrznego, jak i zewnętrznego ustroju -
jest mniej ważne, stanowi tylko tło na polu działania. Dzięki
temu zwężeniu kontaktu ze światem otaczającym, a także ze
światem wewnętrznym, wyraźnie uwydatnia się sekwencja
czasowa i przestrzenna oraz sekwencja przyczyny i skutku
("działam i obserwuję efekt swego działania", "działam
w określonym czasie i miejscu"). Natomiast w pierwszej
fazie metabolizmu informacyjnego nie ma porządkującego
działania własnej aktywności, jest tylko zetknięcie się z rze-
czywistością zewnętrzną i wewnętrzną.
Pole kontaktu z rzeczywistością nie jest ograniczone przez
zakres własnej aktywności, ma ono znak nieskończoności
zarówno w sensie czasowym, jak i przestrzennym, stąd złud-
ne wrażenie, że uczucia i nastroje trwają wiecznie. Taki?
"rozciągnienie" w czasie i przestrzeni odczuwa się nawet
w stosunku do kolorytu codziennego dnia, tj. do pogody.
Gdy pada deszcz wydaje się nieraz, że będzie padał "wiecz-
nie" i że "wszędzie" pada. Jest to dziwny paradoks, gdyż
223

















I I

właśnie tło emocjonalne wykazuje największe oscylacje. Ale
może właśnie dlatego, że jest tłem, musi mieć pozory trwa-
łości. Stanowi ono bowiem bazę, na której buduje się bar-
dziej subtelne i skomplikowane modele interakcji z otocze-
niem.
To samo zjawisko nieoznaczoności - w sensie braku okreś-
lonych granic - dotyczy związków przyczynowych. Nie ma
tu sekwencji ,?działam i obserwuję efekt własnego działania",
nie ma więc tym samym wyraźnych powiązań przyczynowych.
Efekt końcowy w postaci określonego kolorytu emocjonal-
nego jest całką różnorodnych czynników pochodzących za-
równo ze środowiska zewnętrznego, jak i wewnętrznego. D1?-
tego trudno jest odpowiedzieć na pytanie: "dlaczegoś taki
smutny", czy "zły" itp. Nastrój bowiem czy nastawienie
uczuciowe nigdy nie są wywołane przez jedną przyczynę,
ale przez bardzo wiele i trudno ocenić ich hierarchię waż-
ności.


Klasyfikacja etiologiczna zespołów depresyjnych Psychoge?
a somatoc
Powyższe trudności wyraźnie uwydatniają się w próbach kla- Zob. poz
syfikacji i etiologicznego uporządkowania różnych rodzajów 335, 336, 4:
depresji. Od lat psychiatrzy wiele wysiłku wkładają w stwo-
rzenie odpowiedniej klasyfikacji i co wybitniejszy autor po-
daje własny sposób podziału. Dość trafny wydaje się po-
dział zaproporiowany przez Kielholza (1965). Autor ten na Co się t?
osi współrzędnych Y ustawia czynniki somatogenne, a na współczes
osi X - czynniki psychogenne. Rodzaj depresji jest funkcją endogenn
obu tych czynników. Idąc po kolei, największe nasycenie w psych
czynnikami somatogennymi mają depresje organiczne, a więc i w dep?
starcze, miażdżycowe, pourazowe, padaczkowe, związane podkreśla
z niedorozwojem umysłowym; dalej, depresje objawowe (sym- gunowym
ptomatyczne), np. w następstwie chorób zakaźnych, w nie- sjami jed?
wydolności krążenia, w zaburzeniach wewnątrzwydzielniczych, presyjne.
na tle zatrucia; w następnej kolejności, zdaniem autora, idą dziczne o
depresje inwolucyjne, a dalej schizofreniczne, w końcu endo- biegunow
genne; w depresjach nerwicowych już wyraźnie przeważają ?rcześniej
?zynniki psychogenne, a największe ich nasycenie wykazują jednobieg
presje jeć
biet.
depresje reaktywne. Podział ten wydaje trafny, gdyż
słusznie podkreśla współzależność wpływó rodowiska ze-
wnętrznego (somatogenia) i wewnętrznego (psychogenia) (ryc. Analiza
1): pach obja
15 - Melnnc
224

F I ??:

OEPRESSIONES
;:`E"
ORGANICAE (senilis, arteriośclerotica,posttraumcztica,
epilep.tica, oligophrenica)
?i::E :; ':
:??GG ;
SYMPTOMATICAE (postinfectiosa, ńemodynamica,
endocrinologica, toxica)

2 INV.OLUTIVAE
SCHlZOPHRENICAE :
ENDOGENNES
NEUROTICAE
EX EXHAUS TIONE
REACTIVAE

PSYCHOGENIA
Ryc. 1.
Psychogenia jest bliższa metabolizmowi informacyjnemu,
a somatogenia - metabolizmowi energetycznemu.
Zob. poz. 2, 24, 86, 8?, 95, 119, 150, 161, 190, 191, 301, 328, 336, 340,
3?5, 336, 410, 444, 450, 512, 532, 543, 620, 64?, 688, 689.

Wpływy genetyczne
Co się tyczy znaczenia czynnika genetycznego, to zdaniem
współczesnych autorów jest on największy w depresjach
endogennych, średni - w inwolucyjnych, a najmniejszy -
w psychogennych (nerwicowych, depresji z wyczerpania
i w depresjach reaktywnych). W depresjach endogennych
podkreśla się wyraźną różnicę między depresjami dwubie-
gunowymi, tj. przeplatanymi fazami maniakalnymi, a depre-
sjami jednobiegunowymi, w których występują tylko fazy de-
presyjne. W depresjach dwubiegunowych obciążenie dzie-
dziczne odgrywa wyraźniejszą rolę niż w depresjach jedno-
biegunowych, poza tym rozpoczynają się one na ogół we
wcześniejszych okresach życia (w młodości) niż depresje
" jednobiegunowe (w wieku dojrzałym); fazy są częstsze. De-
presje jednobiegunowe stosunkowo częściej występują u ko-
biet.
Analiza roli czynnika genetycznego w poszczególnych gru-
pach objawów wskazuje, że podniecenie (n?elancholia agitatn)
ts - Melnncholin 225








6 I
"; b

1





?(3?i

jest w znacznym stopniu uwarunkowane genetycznie, nato-
miast zahamowanie tego typu uwarunkowań nie wykazuje.
Urojenia winy, prześladowcze, ubóstwa, omamy i iluzje, z?-
pewne nie zależą od czynników genetycznych, ale od wieku
i od kręgu kulturowego. Urojenia winy są typowe dla wieku K.
dojrzałego i późniejszego, stosunkowo rzadko występują
u młodych pacjentów. Urojenia ubóstwa są charakterystyczne
dla wieku starczego. Na starość występują też częściej oma-
my i iluzje, co można wiązać z pojawiającymi się już w tym
wieku zmianami organicznymi.
Zob. poz. 33, 134, 141, 151, 186, 259, 313, 333, 339, 410, 515; 542, 595,
?0?, 618, 619, 620, 621, 65?, 664, ?00, 311, 731.

Wpływy kulturowe
Urojenia winy (grzesznościowe) są typowe dla naszej kultu-
ry @(judajsko-chrześcijańskiej), natomiast należą do rzadkości
w nnych kulturach. W kulturach tzw. "pierwotnych" częstsze
-są urojenia hipochondryczne, pxześladowcze, a także omamy
i iluzje. Wielu psychiatrów uważa, że w ogóle depresje są
rzadsze u tzw. "ludów pierwotnych". Już Kraepelin w czasie
swej dość krótkiej podróży na Jawę zauważył, że wśród
ludności tubylczej prawie nie ma depresji.
Przyjmuje się, że w kulturach bardziej "pierwotnych" ist-
nieje większa spoistość grupowa. "My" przeważa nad "ja".
Tym samym odpowiedzialność za nieszczęścia, za "grzechy",
spada w znacznej mierze na całą grupę społeczną; nie tylko
jednostka jest nieszczęściami obarczona. Odpowiedzialność
?zbiorcza zwalnia poszczególnego człowieka z poczucia winy.
Klasycznym przykładem jest łatwość mordowania bliźnich
w czasie wojny, gdy odpowiedzialność za tę największą
zbrodnię spada na grupę społeczną, zwalniając tym samym
jednostkę od ciężaru winy. Silna więź grupowa powoduje,
?e uwarunkowane społecznie czynniki hamulcowe (freudow-
skie superego) pozostają na zewnątrz, w grupie; tylko w nie-
@znacznym stopniu ulegają internalizacji.
Musi istnieć pewien stopień uniezależnienia się od grupy,
a?igraniczenia własnego "ja", by normy zewnętrzne stały
się normami wewnętrznymi, by "zw rciadło społeczne" stało
się indywidualnym sumieniem. Pr dużej spoistości grupy
?tto takiej pełnej internalizacji nie dochodzi. Tym próbuje się
tłumaczyć rzadkość urojeń grzeszności w tzw. "pierwot-

? ; 226

;JS ,
T Y?
!Y


y ?ń?ch" kręgach kulturowych. Wina jakby obarcza całą grupę
"?? śpołeczną, a nie tylko jednostkę.
Natomiast częstsze są w "pierwotnych" społeczeństwach
_ urojenia prześladowcze, a także omamy i iluzje. Przy zatarciu
?:: bowiem granicy między "ja" a "my" łatwiej doehodzi da
projekcji, własne uczucia są rzutowane w najbliższe otocze-
? ` nie społeczne. Jeśli prawdą jest, że depresje są ?zadsze u tzw.
??? .@ ludów "pierwotnych", to fakt ten można by tłumaczyć w ten
,sposób, iż silna więź grupowa ułatwia wyładowanie uczuć
?; na zewnątrz. Uczucia własne stają się uczuciami całej grupy;
_dzięki temu obciążenie poszczególnej jednostki staje si?
? mniejsze. W grupie łatwiej jest znosić cierpienia. Job był
; samotny. Więź grupowa ułatwia wyładowanie (ekspr?sję) na-
_ strojów, jak i postaw uczuciowych. Radość, smute.k, miłość?
??'_nienawiść i lęk w grupie znajdują swój rezonans, utorowane
?@ drogi zewnętrznej manifestacji, irradiują na innych członków
grupy. W sumie wyładowanie uczuć czy nastrojów dzięki
_ właśnie grupowemu wzmocnieniu przybiera znacznie na siler
_ ale jednostce jest lżej dane napięcie uczuciowe wytrzymać, ?!
- uczucia "nie zalegają", łatwo znajdują ujście i to ujście "za=
?` legalizowane" przez społeczną aprobatę.
Człowieka naszej kultury, zwłaszcza współczesnej epokir ?
? mogą razić jskrawe nieraz manifestacje uczuć i nastrojów, .
?Spotykane w innych kręgach kulturowych. Ale dzięki tej
@ ?: łatwości wyrażenia swego kolorytu emocjonalnego człowie=
` kowi łatwiej znosić przykre nastroje i uczucia, a przyjemne
są wzmocnione przez rezonans grupo?Ty. Poza tym w spo-
; łeczeństwach "pierwotniejszych" wyraźniej jest określona rola H
danej jednostki; każdy wie, skąd przyszedł i dokąd zmierza b
?ego przeszłość i przyszłość nie rozpływa się w niebycie.
?? Za sobą ma tradycję, a przed sobą takie czy inne, może@ ?
dla nas naiwne, koncepcje transendentne. Człowiek nie czuje ?,
się samotny nie tylko w dosłownym sensie słowa (ścisła więź ?
? grupowa), lecz też w sensie przenośnym (określone miejsce &,
w porządku świata) . @
?? Według niektórych badaczy, w przeciwieństwie do schizo- ?
@ frenii, która rzekomo ma częściej występować w niższych
klasach społecznych (możliwe, że na skutek schizofreniczne ?
degradacji chorzy ci szybko deklasują się do niższych
?? warstw), depresje mają częściej występować w klasach wyż-
szych. Jeśli badania te odpowiadają choćby w małym pro-
;,r? -
ćencie rzeczywistości, to potwierdzałyby one znaczenie więzi
' gr powej dla profilaktyki depresji. Na ogół bowiem im wyżej ;

* . 22 ?














r ?
!+ '

w hierarchii społecznej, tym więź grupowa jest słabsza. Jak
wiadomo, władcy są samotni.
U ludów tzw. "pierwotnych" często spotyka się formy hipo-
chondryczne depresji, częste są też hipochondryczne urojenia.
Postaci hipochondryczne depresji nie są rzadkie także w na-
szym kręgu kulturowym, występują one może częściej u lu-
dzi tzw. "pr?nitywnych" (przez co na ogół niezbyt słusznie
rozumie się ludzi niewykształconych i pozbawionych przyję-
tych form kulturowych - jest to pojęcie niezbyt w psychia-
trii stosowne), ale nie są też rzadkie u ludzi wykształco-
nych i dysponujących wyrafinowanymi nawet formami życia
kulturalnego. Co więcej, w ostatnich kilkunastu latach można
zauważyć swoistą "hipochondryzację" zarówno wśród chorych
psychiatrycznych - i to z różnych grup diagnostycznych
(a więc obok depresji hipochondryzacja nerwic, schizofrenii,
zespołów psychoorganicznych) - jak też wśród ludzi nie
zaliczanych do psychiatrycznych pacjentów. By się o tym
przekonać warto przysłuchać się rozmowom prowadzonym
przez ludzi w średnim i w starszym wieku; obracają się
one często wokół dolegliwości cielesnych, lekarzy, wad służ-
by zdrowia itp. W czasopismach temat zdrowia i choroby
należy do tematów "chwytliwych", popularne publikacje me-
dyczne cieszą się znaczną poczytnością.
U ludów "pierwotnych" i u tzw. ludzi "prymitywnych" ten-
dencje hipochondryczne można tłumaczyć specjalnym dla
nich znaczeniem ciała i siły cielesnej, co wiąże się z fizycz-
ną pracą. Silne i zdrowe ciało jest dla nich warunkiem egzy-
stencji. Poza tym ludzie ci mają często trudności w wyra-
żaniu swoich stanów psychicznych, swoich uczuć, nastrojów,
swego cierpienia psychicznego. Nasza mowa jako najwyższa
forma ruchu jest skomplikowaną formą aktywności zewnętrz-
nej, tym samym jest zwrócona na świat otaczający, a nie
na świat wewnętrzny, własnych doznań psychicznych.
Te same słowa określają stany psychiczne o bardzo rozleg-
łym wachlarzu odcieni i natężenia (miłość, lęk, nienawiść
itp.). Słownik w odniesieniu do stanów psychicznych jest
ubogi w porównaniu ze słownikiem dotyczącym zjawisk
świata otaczającego. Łatwiej wyrazić swoje cierpienie w po-
jęciach bólu fizycznego niż psychicznego. Jest to zrozumialsze
dla samego chorego i dla jego społecznego otoczenia. U lu-
dzi wykształconych trudności werbalizac woich doznań nie
odgrywają większej roli. Natomiast u nic ciało może mieć
znaczenie nerwicorodne.

228

?za. Jak Dla naszej cywilizacji dość typowa jest pewnego rodzaju
pogarda dla ludzi starych. Jest to cywilizacja ludzi prężnych,
energicznych, młodych, mimo że życie w niej wymaga mniej-
szego wysiłku fizycznego i jest otoczone znacznie większymi
wygodami niż życie w cywilizacjach prymitywnych. Człowiek
lęka się własnej starości, niedołęstwa, nieatrakcyjności. Tech-
nizacja środowiska sprawia, że w ?stosunku do własnego cia-
ła ma się nastawienie techniczne, "maszynka" działa dobrze
lub źle. Reperuje się ją, dorzuca różnych chemikaliów i dalej
pracuje.
Poza tym formy współżycia społecznego wymagają ukry-
wania własnych nastrojów i uczuć, trzeba "zachować twarz ,
"keep smiling". Łatwiej wzbudzić uczucie otoczenia demon-
strują@c dolegliwości fizyczne niż psychiczne cierpienia; te
ostatnie ma się tylko dla siebie. Dlatego cierpienie
psychiczne nieraz przybiera formę cierpienia fizycz-
nego. Dolegliwości cielesne często maskują ukrytą de-
presję (depressio larvata). Depresje tego typu tra.fiają prze-
ważnie do lekarży internistów i są nieraz traktowane po-
czątkowo jako choroby somatyczne. Niekiedy właściwe roz-
poznanie jest stawiane dopiero wówczas, gdy bóle fizyczne
i złe samopoćzucie fizyczne ustępują po środkach antyde-
presyjnych (tymoleptykach). Właściwe rozpoznanie i lecze-
nie jest trudniejsze, gdy depresja łączy się z chorobą soma-
tyczną, np. z wrzodem żołądka, zapaleniem pęcherzyka żół-
ciowego, colitis ulcerosa, nadciśnieniem tętniczym, astmą
oskrzelową, niewydolnością krążenia, chorobą gośćcową itp.
Zagadnienie percepcji bólu jest wciąż otwarte. Powszechnie
wiadomo, że tło emocjonalne może obniżyć lub podwyższyć
próg percepcji bólu. Przeżywając silne napięcie emocjonalne
można w ogóle bólu nie odczuwać. Obniżony nastrój na ogół
obniża próg bólowej percepcji; smutnego człowieka wszystko
boli, gorzej znosi urazy bólowe. Często też depresje zaczy-
nają się dolegliwościami cielesnymi, dopiero później wy-
stępuje wyraźne obniżenie nastroju.
Zob. poz. 83, 88, I11, 186; 235, 333, 339, 405, 515, 51?, 518, 520, 528,
542, 603, 656, 300, 311, 315.

" Wszechobecność" depresji

Zastanawiając się nad różnymi próbami klasyfikacji depresji,
nie można czasem oprzeć się wrażeńiu, że jest to zespół chorobo-
wy wszechobecny. Prócz bowiem cyklofrenii, dla której pa-
229







F=


xt

tologiczne wahania nastroju są objawem osiowym, we wszy-
stkich innych zespołach chorobowyeh spotkać się można
z obniżeniem nastroju. Nie tak rzadko objawy depresyjne
wysuwają się na pierwszy plan, co prowadzi nieraz do du-
żych trudności diagnostycznych. Wiele np. sporów nauko-
wych wywoływał od lat i dfltąd wywoluje pro?lem, czy psy-
choza inwolucyjna jest osobną jednostką chorobową, czy też
jest nietypową depresją endogenną, a jej odmienny nieco
obraz kliniczny (urojenia grzeszności, prześladowcze, zazdroścr
itp.) związane są z faktem, że występuje ona w późniejszym
wieku.
W praktyce psychiatrycznej nieraz ma się duże trudności
w odróżnieniu cyklofrenii od schizofrenii; często postawienie
jednoznacznego rozpoznania jest w ogóle niemożliwe i w je-
dnym. szpitalu rozpoznaje się tę, a w drugim inną jednostkę
chorobową. Czasem trudno jest odróżnić łagodne depresje od
nerwic, zwłaszcza gdy depresja endogenna ?występuje u lu-
dzi z osobowością psychasteniczną lub anankastyczną. U ludzi
tego typu osobowości łatwo tworzą się nerwicowe postawy
uczuciowe ("zaleganie uczuć"), toteż łatwo można łagodną
depresję wziąć za nerwicę. Inaczej dzieje się u osób synto-
nicznych lub cyklotymicznych według typologii Kretschmera,
które zdaniem tego psychiatry są najbardziej skłonne do
cyklofrenii. U nich dzięki współbrzmieniu z otoczeniem i dzię-
ki stosunkowo dużej zwartości psychiki nie ujawniają się
nerwicowe "skazy"; po wyrównaniu się nastroju są oni ide-
ałem zdrowia psychicznego; moźna by nawet powiedzieć, ż?
są "patologicznie zdrowi psychicznie".
Pod wpływem sugestywnych koncepcji Kretschmera zbyt
silnie- kojarzy się depresję endogenną z cyklotymicznym
typem osobowości. Późniejsze badania wskazują na to, ż?
nierzadko choroba ta występuje też w innych typach osobo-
wości, zwłaszcza w typach zbliżonych do anankastycznych.
Są to ludzie o przesadnym nieraz poczuciu obowiązku, "po-
rządni", o wrażliwym sumieniu, podporządkowani obowiązu=
jącym normom społecznym, nieraz uparci. Zdaniem psycho-
analityków zbliżają się oni do typu "analnego"; z triady
cech określających ten charakter: porządnictwo, upór, skąp-
stwo, mają oni dwie pierwsze cechy. Zbliżają się też swoim
uzależnieniem od środowiska społecznego (stosunek symbio-
tyczny) do typu oralnego.
Obniżenie nastroju jest dla nerwic z?awiskiem dość typo=
wym i ocena, czy ma się do czynienia z depresją nerwicową,

230

. ćzy też z innym rodzajem nerwicy ma charakter ilościowy,
a nie jakościowy. W schizofrenii obniżenie nastroju spotyka
się często w fazach początkowych, @zwłaszcza gdy choroba
~` zaczyna się powoli i niespostrzeżenie, a prawie z reguły ,
: w fazach końcowych, gdy człowiek jest jakby wyczerpany
chorobą i stoi wobec pustki własnej i otaczającego świata.
?V zespołach tzw. psychoorganicznych nastrój depresyjny nie
należy do rzadkości, w każdym razie jest znacznie częstszy
niż podwyższenie nastroju (euforia, moria). Zwłaszcza w osta-
tnich kilkunastu latach zauważa się wyraźnie przesunięcie
w kierunku nastroju depresyjnego. Obniżenie nastroju w ze-
społach psychoorganicznych można tłumaczyć ogólną nieza-
radnością, mniejszą wydolnością umysłową, łatwym wystę-
powaniem "reakcji katastroficznych" Goldsteina, tj. silnego
wzburzenia emocjonalnego, połączonego zwykle z zamące-
, ?iem, pod wpływem błahych nieraz trudności (lęk wywołany
?oczuciem bezradności i niemożnością znalezienia wyjścia
_ e sytuacj i) .
r: Badania neurofizjologiczne (Olds) zdają się wskazywać na
`? ?akt istnienia w "węchomózgowiu" "ośrodków przyjemności"
i przykrości. Zwierzę doświadczalne z mikroelektrodami
?", ?mieszczonymi w "ośrodku przyjemności" bez przerwy na-
@ ciska pedał połączenia elektrycznego, wywołując w ten spo-
'? sób podrażnienie tego ośrodka, przestaje się czymkolwiek ,
= innym zajmować, przestaje jeść i spać, w końcu ginie z wy- !
? czerpania. Nie jest wykluczone, że przy organicznych uszko-
dzeniach mózgu dochodzi do zaburzeń w koordynacji pracy
?': tych "ośrodków" i stąd pochodzą zmiany nastroju. Niektórzy
?;: autorzy proponują zastosowanie elektrycznego drażnienia "oś-
rodków przyjemności" za pomocą implantowanych elektrod
?nr uporczywych przypadkach depresji.
?% Obniżenie nastroju jest częstym objawem zatruć, zwłasz-
?__ ? @ cza przewlekłych. Wiele leków stosowanych w psychiatrii
' (neuroleptyki, a także ataraktyki) wpływa obniżająco na na-
t' strój, dając nieraz obraz zespołu depresyjno-apatycznego.
? ZlV ostatnich latach o awił si doniesienia w iśmiennictwi ;
?~ psychiatrycznym na temat depresyjnego działania doustnych
, (hormonalnych) środków antykoncepcyjnych.
kłych
? W chorobach somatycznych, zwłaszcza przewle , ob- ,
? niżenie nastroju jest zjawiskiem dość powszechnym. Bez wąt-
:??: ? ?ienia działają tu przede wszystkim czynniki natury psycho-
;?~ socjologicznej, zmiana roli życiowej na skutek choroby, do- ,
??: ?egliwości fizyczne, ograniczenie sprawności, perspektywa
M
231

śmierci itp. Nie bez znaczenia mogą być jednak czynniki
natury somatycznej, np. toksycznej. Wiadomo, że niektóre
choroby, np. reumatyzm, specjalnie predysponują do obni-
żenia nastroju. W chorobach psychosomatycznych (np. wrzód
trawienny, nadciśnienie samoistne, astma oskrzelowa), w któ-
rych etiologii czynniki natury emocjonalnej odgrywają nie-
małą rolę, obniżenie nastroju może być wywołane zarówno
samą chorobą, jak też nerwicowymi postaciami uczuciowymi
leżącymi u jej podłoża.
Ta "wszechobecność" depresji może nasuwać wątpliwości,
czy w ogóle słuszne jest rozpoznawanie obniżenia nastroju
jako osobnej jed?tki chorobowej. Z teoretycznego punktu
widzenia traktowanie zmian kolorytu emocjonalnego jako
kryterium diagnostycznego nie wydaje się słuszne. Byłoby
to tak, jakby ktoś klasyfikował obrazy wedle ich kolorytu,
np. na obrazy jasne i ciemne. Każdy obraz nza jakiś określo-
ny koloryt. Z praktycznego jednak punktu widzenia rozpo-
znanie depresji jest uzasadnione, gdyż depresja wymaga nie-
raz odmiennego postępowania terapeutycznego, a zresztą roz-
poznania psychiatryczne są przede wszystkim rozpoznaniami
objawowymi. Słuszne@jest więc, by tam, gdzie obniżenie na-
stroju wśród objawów wysuwa się na plan pierwszy, sta-
nowiąc objaw osiowy zaburzenia psychicznego, mówić o de-
presji.
Przedstawi?ne tu pokrótce trudności w klasyfikacji zespo-
łów depresyjnych uwidaczniają różnorodność czynników, mo-
gących wywołać obniżenie nastroju. Analiza etiologiczna
w każdym rozpoznaniu depresji powinna być wieloczynni-
kowa. Choć jesteśmy przekonani, że jeden z czynników jest
najważniejszy (np. w depresjach endogennych czynnik gene-
tyczny wywołujący prawdopodobnie jeszcze bliźej nie znane
zaburzenia w procesach biochemicznych mózgu), nie można
wykluczyć znaczenia czynników innego rodzaju (np.
czynników psychogennych w wypadku depresji endogennej).
Współczesna "naukowa" medycyna dąży do sprowadzenia
czynników etiologicznych do najniższego poziomu integracji
mechanizmów ustrojowych, a więc do poziomu chemicznego
i fizycznego. W ten sposób stara się dorównać naukom ści-
słym. Naukowe jest to, co da się wytłumaczyć w katego-
riach matematyki, fizyki i chemii. N wiadomo, czy sta-
nowisko takie jest słuszne w naukach yczących wszelkich
procesów życiowych (biologia), a zwłaszcza w naukach do-
tyczących człowieka (antropologia); wątpliwe czy dla zro-

232

zumienia zachodzących tu zjawisk, znacznie bardziej skom-
?i plikowanych niż w wypadku przyrody nieożywionej, wy-
:óre starczą prawa fizyczne i chemiczne. Bardzo lićzne badania
bni- biochemiczne mogą wskazywać na to, że w depresjach ma
zód się do czynienia z obniżeniem poziomu amin mózgowych,
które prawdopodobnie odgrywają rolę w przenoszeniu im-
nie- Pulsów nerwowych (neurotransmitery lub substancje ważne
dla ich metabolizmu), substancji takiej jak serotonina, nor-
?o adrenalina, dopamina it? Działanie środków chemicznych
?1 poprawiających nastrój (tymoleptyków) umacnia psychia-
iści, trów w przekonaniu, że głównym czynnikiem etiologicznym
w depresjach są zaburzenia metabolizmu biochemicznego
?u . mózgu, zwłaszcza w depresjach "bez przyczyny", czyli endo-
iktu gennych.
ako Z drugiej strony w depresjach nerwicowych czy reaktyw-
oby nych nieraz zbyt silnie podkreśla się znaczenie czynników
u' psychogennych, zapominając o współistnieniu czynników so-
ślo- matogennych. Zdarza się, że dopiero w dalszym przebiegu
:po-
nie- rzekoma nerwica depresyjna czy depresja reaktywna okazuje
roz- się depresją endogenną. Nierzadko bowiem depresja endo-
genna zaczyna się reaktywnie albo też przy patologicznym
?l wahaniu się nastroju istnieje wiele czynników nerwicorod-
na- nych.
sta-
Zob. poz. 364, 50?.


Stabilność fazy pierwszej

Przedstawione rozważania, raczej hipotetyczne na tema? meta-
bolizmu informacyjnego zmierzały do lepszego zrozumienia
wieloczynnikowej etiologii depresji. Bezpośredniość kontaktu
z rzeczywistością, zarówno środowiska zewnętrznego, jak
i wewnętrznego ustroju cechująca pierwszą fazę metabolizmu
informacyjnego, sprawia, że tło emocjonalne jest szczególnie
wrażliwe na wszelkie wpływy obu środowisk. Nie można
jednego z nich wyłączyć z rozważań etiologicznych. Nastrój
i postawa uczuciowa są wypadkową wielu różnorodnych
czynników etiologicznych. Ich dokładna ocena nie zawsze
jest możliwa. Pierwszą fazą metabolizmu informacyjnego, czyli
naszym tłem emocjonalnym, jesteśmy związani z wnętrzem
ustroju i z tym, co ustrój wokół otacza. Bez tego tła czło-
wiek byłby zawieszony w próżni.
Autyzm schizofreniczny w znacznej mierze polega na oder-

233


?; ,




"g';;
P:
?9

waniu się tła emocjonalnego od rzeczywistości zewnętrżnej: trwają "wie<
Życie emocjonalne zaczyna się w schizofrenii rządzić swoimi f
prawami, uniezależnia się do pewnego stopnia od wpływów _ ? cjonalnego,
' zewnętrznych; stąd wynika jego niedostosowańie do zewnętrz- bYć złudzeni
? nej sytuacji, co na otoczeniu sprawia wrażenie dziwności czywiście ni?
i dziwaczności reakcji emocjonalnych (Prcoxgefhl). Oscy- tak silne wra
lacje tła emocjonalnego stają się burzliwe, gwałtowne, chao- W związk?
tyczne, nieprzewidywalne. , przeżywania
Natomiast w cyklofrenii bezpośredniość kontaktu z rzeczy- Przewlekłe?
? ? wistością, zarówno zewnętrzną, jak wewnętrzną, nie zostaje rzY nie odczi
?? zerwana; p?ologia polega na nadmiernie wysokiej amplitu- czas się bard
? dzie wahań tła emocjonalnego. Stabilność pierwszej fazy ?ego spoczyI
. metabolizmu informacyjnego zostaje naruszona przez prze- ciągną się w
" kroczenie dopuszczalnej granicy oddychania w zmianach ko- ?ie związane
, że dzie- W schizofi
lorytu. Używając prymitywnego porównania widzimy czucie nieskc
je się to tak, jakby zbyt silnie odchylić wahadło zegara. sta, w które
Stan równowagi między przeciwnymi znakami uczuć przy-
jemnych i przykrych zostaje zachwiany. Nie mogą wrócić w depresji n
uczucia i nastroje o znaku przeciwnyzn. Oscylacja charakte- gmocjonalnec
rystyczna dla tła emocjonalnego zmienia się w patologiczne Z wiecznego
szans przejśc
utrwalenie jednego kolorytu, czarnego w depresji, a jaskra- Utrwalenie
wego w manii. Utrwalają się też postawy uczuciowe. terystyczne
Utrwalenie się negatywnych postaw uczuciowych jest ty- ?mienności k
powe dla nerwic. Ta właśnie niezdolność zmiany, brak oscy-
lacji tła uczuciowego, zbliża nerwice do kręgu cyklofl-e- ?iowej w pe?
! nicznego w sensie patologicznego odchylenia postaw ucżucio- Przekroczyła
wych ("zapiekłe uczucia"), od którego trudno powrócić do stała się zby1
' normalnej równowagi wahań nastrojów i uczuć. ciwstawnej i
znak "wieczi
Nier?ożność powrotu do nastrojów i uczuć o znaku przeciw- dobieństwo b
2
;F nym sprawia, że koloryt emocjonalny ma znak nieskończo- sYtuacji, któr
ności. W depresji chorzy często mają wrażenie, że nigdy już ?ie tła emocj
życie do nich się nie uśmiechnie i że zawsze w ich życiu byłQ sce w tle er
ciemno. Czerń depresyjna rozchodzi się w przyszłość i w prze-
?;? szłość. Jak już zaznaczono, cechą kolorytu emocjonalnego staje się zatE
jest tendencja do znaku nieskończoności "wiecznie pada ?rudności nie
? deszcz , co prawdopodobnie wynika z konieczności stabiliz acji tYcznego skr?
tła; tło musi być względnie stałe, na nim zmieniają się formy: cowa osobow
? ł
Pierwsza faza metabolizmu informacyjnego, stanowiąc tło dla
?" różnorodnych i z natury rzeczy bardziej zmiennych modeli
?? ? fazy drugiej, musi w stosunku do nich być bardziej stabilna.
? Potrzeba stabilności stoi w sprzeczności ze stałymi oscylacja-
mi, charakterystycznymi dla tła emocjonalz?o. Stąd prawdo- Brak określor
?rak granic p
podobnie pochodzi złudne wrażenie, że nastroje i uczucia $zej fazie me1

?? 234

trwają "wiecznie". Przy patologicznym odchyleniu tła emo-
cjonalnego, które jest cechą depresji, utrwalenie przestaje
być złudzeniem, a staje się rzeczywistością; człowiek już rze-
? czywiście nie może wrócić do nastroju przeciwstawnego. Stąd
tak silne wrażenie "wiecznego" trwania.
? W związku z tym prawdopodobnie dochorlzi do zaburzeń
przeżywania czasu. Jeśli w schizofrenii zwłaszcza prostej lub
przewlekłe? czas jest "pusty i biegnie raczej szybko, a cho-
rzy nie odczuwają pośpiechu ani nudy, to w depresji z reguły
;: czas się bardzo dłuży, z rana nie można doczekać się wieczor-
nego spoczynku, a w nocy - brzasku dnia. Minuty i godziny
ciągną się w nieskończoność. Zwiększa się oczywiście cierpie-
nie związane z poczuciem "nieskończoności". @
? W schizofrenii prostej dominuje pustka; jeśli chory ma po-
" czucie nieskończoności trwania, to jest to nieskończoność pu-
?: sta, w której wieczność równa się jednej chwili. Natomiast
w depresji nieskończoność jest wypełniona czernią kolorytu
emocjonalnego; każda chwila w tej .czerni ma w sobie coś
z wiecznego trwania, nie może się skończyć, gdyż nie ma
szans przejścia do innego kolorytu.
Utrwalenie się negatywnych postaw uczuciowych, charak-
?:;= terystyczne dla nerwic, też polega na naruszeniu zasady
zmienrlości kolorytu emocjonalnego. Oscylacja postawy uczu-
ciowej w pewnym odcinku (sytuacja konfliktowa, kompleks)
?@? ?rzekroczyła dopuszczalne granice, amplituda odchylenia
_ stała się zbyt wielka, nie może nastąpić powrót do fazy prze-
?? ciwstawnej i na danym odcinku życia uczuciowego panuje
znak "wieczności". Wszelkie sytuacje zbliżone, choćby po-
dobieństwo było odległe, a dystans czasowy i przestrzenny od
sytuacji, która po raz pierwszy wyzwoliła zbyt duże odchyle-
?iie tła emocjonalnego; daleki, aktywują to patologiczne miej-
sce w tle emocjonalnym. Patologiczna struktura nerwicowa
staje się zatem utrwaloną cechą osobowości; stąd pochodzą
trudności nieraz spotykane, w odróżnieniu jej od psy?hopa-
tycznego skrzywienia osobowości (character neurosis, nerwi-
?? cowa osobowość itp.j.


Chaos pierwszej fazy

@ Brak określonych granic czasowych i przestrzennych, a także
. brak granic przyczynowych powiązań nie tylko nadaje pierw-
szej fazie metabolizmu informacyjnego znak nieskończoności,

235









;i,I"'








lecz też sprawia, iż różne odrębne nieraz tematy ulegają dziw-
; nemu pomieszaniu. Odległe wypadki mieszają się z aktualny-
mi, przyszłość z przeszłością, rzeczy bliskie z dalekimi, j.eden
przedmiot zastępuje drugi, poszczególne przedmioty ulegają
kondensacji lub jeden przedmiot ulega rozszczepieniu. Zjawi-
ska te dają się wyraźnie zaobserwować w treściach marzeń
; sennych, na co Freud chyba pierwszy zwrócił uwagę.
Niemniej jednak, analizując nasze nastawienie uczuciowe,
znajdujemy zjawiska analogiczne. Uczucie żywione niegdyś do
ojca przenosi się w późniejszym wieku na przełożonych, uczu-
cia żywione do matki - na partnerki seksualne, zawiść ży-
wiona w dzieciństwie do jednego z rodzeństwa odnawia się
w każdej sytuacji rywalizacji, pewne osoby, do których żywi-
my negatywne uczucxa, łączą się w jakąś jedną fikcyjną osobę,
którą z góry potępiamy na zasadzie podobieństwa do osoby
pierwotnie wyzwalającej przykre uczucia. Jedną osobę roz-
bijamy na dwie przeciwstawne sobie postac?, jedna postać
wyposażona jest w cechy dodatnie, a druga - w ujemne,
przypominając jakąś przykrą osobę z dawnej przeszłości itp.
W tej sytuacji braku granic łatwo może dochodzić do chaosu
w naszym życiu ,uczuciowo-nastrojowym.


Współdziałanie obu faz

Nie należy jednak zapominać o zasadzie jedności sprzecz-
nych nawet zjawisk. Wyodrębniona tutaj pierwsza i druga faza
?, metabolizmu informacyjnego, tło i forma, mimo odrębnych
. zadań i odrębnych mechanizmów funkcjonowania są ze sobą
ściśle powiązane. Pierwsza faza wpływa na drugą dominują-
co. Dzięki oscylacjom tła emocjonalnego i dzięki bezpośred-
niości kontaktu ze środowiskiem zewnętrznym i wewnętrznym
ustroju nie dochodzi do utrwalenia się stereotypów widzenia
rzeczywistości i reagowania na nią w drugiej fazie; modele
rzeczywistości ulegają wciąż zmianom i wzbogacają się
o fragmenty pominięte na skutek zawężenia kontaktu z rze-
czywistością w drugiej fazie, a występujące w pierwszej fazie,
gdyż w niej powierzchnia styku z rzeczywistością jest znacz-
nie rozleglejsza (znak nieskończoności).
Natomiast druga faza wpływa na pierwszą organizująco,
wprowadza pewien porządek w chaos t czuciowego, ujmuje
je w pewne normy, dąży do narzuc jej swoistego dla
siebie porządku czasowo-przestrzennego i przyczynowego:

236

W znacznej mierze pod wpływem drugiej fazy tworzy się
swoisty "ład serca". ZIV pewnej mierze na tej zasadzie porząd-
kowania opierają się nasze wysiłki psychoterapeutyczne.
Mimo więc że decyzje dotyczące tła emocjonalnego zapa-
dają poniżej progu świadomości i nie możemy na nie wpływać
z pomocą nasżej woli, to jednak świadomy wysiłek w kierun-
ku uporządkowania życia uczuciowego nie jest wysiłkiem da-
remnym, działanie drugiej (świadomej) fazy metabolizmu in-
formacyjnego ma swój efekt także w pierwszej fazie (nieświa-
domej). Wprawdzie działanie ludzkie - jako polegające głów-
nie na ruchu zewnętrznym - skierowane jest przede wszyst-
kim w stronę świata zewnętrznego, to jednak nie oznacza to.
by człowiek nie mógł też wpływać na swój świat wewnętrz-
ny. Nawet, jak uczą doświadczenia jogów, a także hipnotera-
pii można wolą własną lub hipnotyzera wpływać na funkcje
nie podlegające normalnie naszej woli, np. czynności wege-
tatywne, wywoływanie odległych i zapomnianych engramów
pamięciowych, wywoływanie określonych postaw uczucio-
wych, nastrojów itp.


"Uporządkowanie" życia uczuciowego
Indywidualne

Nasza kultura od epoki odrodzenia zwróciła się wyraźnie
w kierunku świata otaczającego i jego podboju; nie znaczy to
jednak, by przy bardziej "introwertywnym" nastawieniu nie
było możliwe większe niż u ludzi naszej cywilizacji sterowa-
nie procesami normalnie od woli niezależnymi, a przede wszy-
stkim naszym życiem uczuciowym. Porządkujące działanie dru-
giej fazy metabolizmu informacyjnego na pierwszą nie jest
działaniem bezpośrednim, tzn. nie można sobie "nakazać" ta-
kich czy innych uczuć, takich czy innych nastrojów.
Próby wpływania aktem woli na tło emocjonalne kończą się
z reguły fiaskiem, a często dają efekt przeciwny do zamierzc?-
nego. Jeśli np. człowiek zmusza się do wesołości, co oznacza
przybieranie wesołej maski, wtedy gdy jest smutny, to zwykle
jeszcze bardziej pogłębia się jego smutek. Bezsilność bowiem
'wobec niezmienności kolorytu uczuciowego pogłębia uczucie
bezradności, niechęci do samego siebie itp. Nie można też "na-
kazać" sobie miłości do innej osoby; próby takie kończą się
często jeszcze silniejszym uczuciem negatywnym.

23?

Natomiast działanie może być pośrednie; ustalenie pewnego
porządku w fazie drugiej metabolizmu - możliwe do osiąg-
nięcia wysiłkiem woli, gdyż decyzje w tej fazie przeważnie
?apadają powyżej progu świadomości, tym samym więc są
decyzjami wolicjonalnymi - oraz zwrócenie większej uwagi
na własne życie wewnętrzne stwarzają pewien uporządkowa-
n.y model życia wewnętrznego. Model ten może nie odpowia-
dać rzeczywistemu obrazowi życia uczuciowego, tj. temu, co
dzieje się w fazie pierwszej, ale jest pewnym zbliżeniem
i pewnym "ideałem" tegoż życia. Ten porządek udziela się
pośrednio burzliwym przebiegom fazy pierwszej i z czasem
może doprowadzić do złagodzenia oscylacji w tej fazie.


Kolektywne

Podobnie jak modele rzeczywistości dotyczące interakcji ze
światem zewnętrznym są nie tylko indywidualnym dziełem
jednostki, człowiek bowiem wiele modeli przyjmuje gotowych,
wypracowanych nieraz na przestrzeni wieków przez grupę
społeczną, w której żyje (język, modele kulturowe), tak i mo-
dele stosujące się do świata wewnętrznego, a przede wszyst-
kim do kolorytu emocjonalnego są pochodzenia zarówno in-
dywidualnego, jak i kolektywnego: ?Każda kultura ma okreś-
lony sposób "radzenia sobie" z nastrojami i uczuciami przy-
należnych do niej osób. Różnego rodzaju ceremonie, rytuały,
święta, systemy transcendentne ("sacrosanotum"), wojny itp.
służyły i służą do rozładowania napięć uczuciowych w do-
puszczalnych społecznie granicach. W pewnej przynajmniej
mierze równowaga emocjonalna członków danej kultury,
umiejętność cieszenia się życiem zależy od społecznych syste-
mów porządkujących życie uczuciowe jednostek należących
do danej grupy spałecznej. '
Siła porządkująca oddziaływania kolektywnego, jak się
?daje, jest więkśza niż siła óddziaływania indywidualnego.
W grupie występują zjawiska irradiacji postaw uczuciowych
i nastrojów, wzmacniając te ?czucia i nastroje, które w 'da-
nym momencie są przez grupę akceptowane. Poza tym w gru-
pie, w której powiązania emocjonlne są silne, łatwiej jest
wyładować swoje uczuci i nastroje, cźłowiek znajduje rezo-
nans w uczuciach i?nych członków , nie jest skazany na
samotność w przeżycich swoich sta o emocjonalnych i na
niemożność ich zamanifesto5ńiania. Wyładowanie uczuć i na-

238

? ?trojów - w sensie możności ich zamanifestowania, możnośct
ukazania swego gniewu, lęku, miłości, nienawiści, smutku, ra-
dości itp. - oczyszcza atmosferę uczuciową; stosunki uczucio-
we między członkami grupy stają się wyrazistsze, mniej za-
kłamane. A zakłamanie, konieczność noszenia maski, stwarza
atmosferę nieufności, granicząc nieraz z nastawieniem uroje-
_ niowym. Fakt, że "my" jest z reguły silniejsze niż "ja", też
przyczynia się do tego, że siła porządkująca oddziaływań ko-
lektywnych jest większa niż siła poszczególnej jednostki.


Fałszywa intelektualizacja w psychoterapii

i Z. punktu widzenia psychoterapeutycznego znaczenie więzi
grupowej, możność oparcia się na drugim człowieku, znale-
- zienia w nim zrozumienia i pewnego przynajmniej współ-
brzmienia odgrywa bardzo ważną rolę. Istotą psychoterapii?
zarówno indywidualnej, jnk g?upowej, jest swoista więź emo-
cjonalna, czyli "ja" zostaje wzmocnione przez "my". Niewątpli-
wym błędem wielu .kierunków psychoterapeutycznych, zwłasz-
cza nastawionych psychoanalitycznie, jest zbytnia "intelek-
tualizacja" procesów zachodzących w życiu uczuciowym, czyli
przenoszenie praw drugiej fazy metabolizmu infórmacyjneg?
na fazę pierwszą.
; W pewnej mierze wynika to z deterministycznych poglądów
twórcy psychoanalizy, Freuda. Uważał on, żyjąc w epoce
? burzliwego sukcesu myśli ludzkiej, że wszystkie zjawiska ży-
cia uczuciowego da się ułożyć w ścisłe powiązania przyczy-
nowe, że nic nie dzieje się bez uchwytnej przyczyny. Dziś
jesteśmy znacznie bardziej sceptyczni co do naszych możli-
. wości poznawczych; zwłaszcza zdajemy sobie sprawę, że lo-
giczne, przyczynowe uporządkowanie zjaZnTisk zachodzących
w naszym życiu uczuciowym jest bardzo trudne, a często nie-
możliwe.
r? "Intelektualizowanie" życia uczuciowego, czyli przenosze-
??.' nie` prawidłowości występujących w drugiej fazie na fazę
pierwszą prowadziło do tworzenia raczej sztywnych i sztucz-
nych schematów życia uczuciowego, które wprawdzie mają
na ogół jakiś ślad prawdy, aie z reguły sprawiają na czytel=
niku wrażenie zbytniego uproszczenia i naginania faktów da
wykoncypowanych teorii. Schematów tych, jak wiadomo, po-
. wstało bardzo wiele i swego czasu zwolennicy poszczególnych
szkół psychodynamicznych zacięcie ze sobą walczyli, przeko-
239

nani o wyłącznej słuszności swej teorii. Bezsprzecznie wpływ
człowieka na człowieka jest duży, ale nie zawsze daje się on
ująć w związki przyczynowe, jakby to chcieli niektórzy psy-
choterapeuci, uzbrojeni w swoje systemy logiczne życia uczu-
ćiowego.
Wbrew pozorom wzajemny wpływ ludzi na siebie bardziej
uwydatnia się w pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego
niż w fazie drugiej. Pozornie wydawać by się mogło, że faza
druga jako bardziej racjonalna jest na te wpływy bardziej
podatna. Tak powinno być, ale w rzeczywistości jest zwykle
przeciwnie.
Wystarczy przysłuchać się jakiejkolwiek dyskusji: Nierzad-
ko poglądy dwóch antagonistów są bardzo zbieżne i przy mi-
? nimum dobrej woli dałoby się je pogodzić, do zgody jednak
nie dochodzi, każdy z nich przytacza coraz mocniejsze argu-
menty na poparcie swego stanowiska; argumenty te mimo lo-
gicznej konstrukcji zamiast przekonać pr_zeciwnika, zwykle
jeszcze bardziej w oporze go umacniają, tym ostrzej broni .
swego stanowiska. W miarę dyskusji bowiem jego niechęć
do oponenta wzrasta.
Właśnie tło emocjonalne, tj. pierwsza faza metabolizmu in-
formacyjnego, nadaje zasadniczy kierunek fazie drugiej. Gdy ?
uczucia wobec dyskutanta są negatywne, wówczas nie pomo-
gą zazwyczaj nawet jego najbardziej przekonywające argu-
menty. "Uczucia zaślepiają", nie pozwalają bowiem widzieć
tych modeli rzeczywistości, które nie są zgodne z tłem emocjo-
nalnym. Dlatego w psychoterapii są na ogół mało skuteczne ?
wszelkie metody perswazyjne, rady, choćby najsłuszniejsze
i mądre, nie zostaną przez chorego przyjęte, jeśli nie ma on
właściwej postawy uczuciowej wobec swego lekarza.
W praktyce lekarskiej - i to nie tylko psychiatrycznej,
lecz we wszystkich działach medycyny - znaczenie wpływu ?
lekarza, a także pielęgniarki jest nieraz decydujące dla
przebiegu terapii. W dobie medycyny naukowo-technicznej :
nieraz nie docenia się teg4 wpływu. A jednak od właściwej ,
postawy lekarza i pielęgniarki w stosunku do chorego zależy
jego wiara w wyleczenie, jego samopoczucie psychiczne, które
odbija się też na fizycznym stanie zdrowia, zdolności mobi-
lizacji ustroju do walki z chorobą itp.
Nie jest właściwie dotychczas zbadane, na czym ten mobi-
lizujący wpły?nr lekarza i pielęgniarki polega, jakie czynniki
odgrywają tu decydującą rolę. Wysi?psychoterapeutów kon-
centrują się wokół układania schematów przyczynowych, nie .?:

240

zawsze trafnych i prawdziwych, nerwicorodnych postaw cho-
rego i na próbach sterowania jego życiem uczuciowym, a dzie-
dzina, jak się zdaje, w psychoterapii najbardziej istotna, kon-
taktu emocjonalnego i wpływu pozaświadomego człowieka na
cżłowieka; pozostaje nadal poza sferą naukowej ekspl=oracji.
Dlaczego wśród jednych osób czujemy się dobrze, zmniej=
szają się nasze napięcia emocjonalne, popraviria się nastrój,
nabieramy wiary we własne siły itp., a przeciwnie - wśród
innych napięcie nasze wzrasta, odczuwamy niepokój, nie czu-
jemy się swobodni, zakładamy mskę, tracimy wiarę w siebi?,
uczucia nasze stają się jeszcze bardziej chaotyczne itp.? Sama
obecrlość niektórych osób działa kojąco; spokój i wTewnętrzny
porźądek jakby udziela się otoczeniu; obecność innych?wywo-
łuje napięcie i niepokój: Wydaje się, że badania naukowe nad
psychoterapią trzeba by zacząć od przeanalizowania wspom-
nianych czynników mobilizujących chorego, ważnych zarów-
on w psychiatrii, jak?i w innych dziedzinch medycyny. W tym
sensie każdy lekarz powinien być psychoterapeutą. T.en właś-
nie?'odzaj psychoterapii jest szczególnie potrzebny w leczeniu
depresji.
Zob. poz. 369.

Psychoterapia w depresji
Wielu psychiatrów uważa, że psychoterapia w depresjach -
zwłaszcza typu endogennego i w ostrej fazie choroby = jest
bezcelowa??a nawet szkodliwa. Stanowisko to jest słuszne, jeśli
ma się na myśli psychoterapię w wydaniu t2w: szkół psycho-
terapeutycznych, a nie zwykły, ludzki stósunek człowieka
do cżłowieka.? ?i depreśji trudno?analizować przeżycia ćho-
rego, dochodzić przyćzyn jego ?smutku, lęków, niewiary w sie-
bie, braku nadziei, rozśnuwać przed nim perspektywy lepsze-
go, radośniejszego życia itp. Chory w głębokiej depresji ?ie
ma nawet sił mówić o sobie; a tym bardziej analizować swo?ej
przeszłości, ciężko mu wydobyć nieraz słowo z siebie, nie
wierzy perswazjom lekarza, gdyż jest on człowiekiem z inne-
go świata; świata jasności, gdy on sam tkwi na dnie ciemnicy.
A jednak bardzo potrzebuje drugiego człowieka, samej jego
obecności, jego cichej życzliwości, poczucia bezpieczeństwa,
które on stwarza, poczucia, że chce on chorego zroz?mieć,
wczuć się w jego cierpienia: Potrzebuje spokoju, który z nie-
go spływa, wewnętrznego porz?dku, który choremu się udziela.

16 - Melancholia













? !1











r ĆQ

Bezsprzecznie odgrywają tu rolę cechy stanowiące strukturę
osobowości lekarza czy pielęgniarki, wymaga to jednak pew-
nej pracy nad sobą. Brzmi to moralizatorsko, ale w psychiatrii
prócz pracy nad chorym potrzebna jest praca nad samym sobą.
Zdawał sobie z tego sprawę już Freud, wymagając od adeptów
psychoanalizy długotrwałego szkolenia w postaci własnej ana-
lizy. Jeszcze wyraźniej zrozumienie tego zagadnienia wystę-
powało w medycynie tzw. pierwotnej, w której kandydat na
lekarza czarownika musiał przejść przez wiele ćwiczeń i wy-
rzeczeń. Prawdopodobnie dzięki nim osiągał dyscyplinę wę-
; wnętrzną, nie spotykaną u innych członków grupy społecznej;
w ten sposób miał nad nimi pewnego rodzaju przewagę, więk-
szą siłę wewnętrzną.
Oczywiście sam kontakt z chorym zmusza lekarza czy pie-
lęgniarkę do wyrobienia pewnych korzystnych postaw uczu-
ciowych, koniecznych dla utrzymania tego kontaktu, jak życz-
liwość, chęć pomocy, poczucie odpowiedzialności, pewna czu-
łość połączona z troską itp. Wiele jednak cech trzeba w sobie
? wyrabiać, porządkować swoje postawy uczuciowe, hamować
negatywne nastawienia, starać się zrozumieć chorego, wczuć
w jego przeżycia itp.
W głębokiej depresji na ogół nie można prowadzić z cho-
rym długich rozmów, rozmowa go męczy, nie jest w stanie
nieraz wypowiedzieć słowa, często wypowiedzi lekarza wzma-
gają w nim poczucie winy. Natomiast ważne jest, by chory
' miał poczucie, że lekarz jest przy nim, dzięki temu czuje się
on bezpieczniejszy, czuje jakby cząstkę środowiska macie-
? rzyńskiego. Człowiek, który go nie opuszcza; który próbuje
wczuć się w jego cierpienia, jest dla chorego promieniem na-
? ! dziei w ciemności jego depresji.
Na skutek czerni zalegającej świat chorego staje się on
w swym smutku i w swych cierpieniach samotny. Drażni go
nawet jasny koloryt życia, drażnią go ludzie weseli i uśmiech-
; nięci. Ludzie też odsuwają się od człowieka smutnego, chcą,
by był uśmiechnięty, z dezaprobatą patrzą na jego twarz wy-
krzywioną cierpieniem i smutkiem, smutny nastrój chorego
im się udziela i przed tym się bronią. Szukają przyczyny jego
smutku, starają się znaleźć winy, za które cierpi, jak to nie-
gdyś czynili ?rzyjaciele Joba. W ten sposób tworzy się swoi-
! sty autyzm depresyjny.
Nie jest to jednak autyzm prawdziwy ki, jaki się spotyka
w schizofrenii, gdzie zrywa się konta otaczającym świa-
tetn społecznym. W depresji nie zmienia się zasadnicza cecha

?42

pierwszej fazy metabolizmu informacyjnego - bezpośrednia
łączność ze światem otaczającym. Człowiek w depresji po-
trzebuje kontaktu emocjonalnego ze światem otaczającym,
a przede wszystkim z innymi ludźmi, ale przez swój obniżony
nastrój jest tego kontaktu pozbawiony. Tym boleśniej odczu-
wa jego brak. Ludzie go często drażnią, ale bez nich żyć nie
może. Przez potrzebę więzi ze światem otaczającym tym przy-
krzejszą staje się samotność w ciemnościach smutku.
Dlatego korzystnie działa na chorega świadomość, że ktoś
prawdziwie życzliwy jest przy nim. Niech on nie mówi, nie
próbuje go pocieszać, a tym bardziej go rozweselać, wszelkie
bowiem takie próby wprowadzają chorego w jeszcze głębszą
depresję. Np. słuszne pocieszenie, że przecież wszyscy ludzie
od czasu do czasu mają depresję i jakoś z tego wychodzą,
u chorego wzmaga tylko jego poczucie winy, gdyż widocznie
inni są lepsi od niego, potrafią swój smutek zwalczyć, a on
tego nie potrafi.
Próby "rozruszania" chorego, uaktywnienia go, wciągania
goj?nr wesołe towarzystwo, rozweselenia go itp. na ogół koń-
czą się fiaskiem; chory wpada w panikę. W tragiczny spo-
sób odczuwa v?łasną niemożność działania, boleśnie razi go
śmiech innych ludzi, wzrasta jego poczucie winy, że jest właś-
nie taki. To, czego chory naprawdę potrzebuje, nie polega na
ukazywaniu mu jasnych stron życia ani na mobilizowaniu go,
lecz na stworzeniu poczucia bezpieczeństwa, poczucia, że nie
jest samotny, że ktoś jest przy nim, że na kimś można się
oprzeć. W ten sposób więź ze światem nie zostaje zerwana.
Człowiek taki broni chorego przed poczuciem absolutnej sa-
motności, jaką on skłonny jest odczuwać w mrokach swej
depresji.
W depresji nieraz bezpośredniość kontaktu ze światem ota-
czającym ulega zaostrzeniu. To, co normalnie nie dociera do
świadomości, w depresji jest ostro percepowane, stanowiąc
niekiedy źródło przykrych rozmyślań. Czasem jkieś niewin-
ne słowo, gest, uśmiech, na które normalnie nie zwróciłoby
się uwagi, w depresji stają się bolesnym urazem, pogłębiają
poczucie winy, trafiają na zadawnione kompleksy. Wskutek
tego, że świat w depresji stał się czarny, każdy konkakt z nim
jest bolesny. Czerń jakby przytłacza człowieka, wchłania go
w siebie, nie można wobec niej przyjąć postawy dystansu,
która jest możliwa wówczas, gdy amplituda oscylacji kolorytu
jest znacznie mniejsza i gdy oscylacja jest zachowana. Dys-
tans bowiem tworzy się w poczuciu zmienności, gdy po ciem-
is? 243

ńości nocy następuje jasność dnia, gdy jasne i ciemne kolory
się mieszają.
Znak nieskończóności, którą.czerń świata depresyjnego
w sobie zawiera - ciemność nie ma granic - łączy się z tak
typowym dl depresji brakiem nadziei. Już nic zmienić się nie
może. Dlatego często śmierć wydaje się jedynym wyjściem
i ucieczką od znęki tego świata.
Zob. poz. 82.

Samobójstwo

Samobójstwo jest jednym ż najniebezpieczniejszych i najtrud-
niejszych problemów w zespołach depresyjnych. Obowiązkiem
lekarza jest przevvidzieć ryzyko samobójstwa i jemu przeciw-
działać. Oba zadania są niezwykle trudne i w wielu wypad-
kach niewykonalne. Kielholz daje następujące praktyczne
wskazówki dotyczące oćeny ńiebezpieczeństwa samobójstwa:
A. Czynniki dotyczące samego samobójstwa: I) występowa-
nie samobójstwa w rodzinie lub w najbliższym otoczeniu (czyn-
niki sugestywne); 2) wcześni?jsze próby samobójstwa, bezpo-
średnie i pośredńie odgrażanie się samobójstweni; 3) wyraża-
nie konkretnych wyobrażeń o sposobach dokonania smobój-
stwa lub niezwykły spokój ("unheimliche Ruhe"); 4) sny auto-
agresywne, katastroficzne.
B. Czynniki dotyczące choróby: i) początek lub koniec fazy
depresyjnej, stany mieszane; 2) stany lękówe z pobudzeniem,
zaleganie efektu i agresji; 3) ciężkie poczucie winy i niewy-
dolności; 4) przełomy biologiczne (pu?ertas, graviditas, puer-
perium" climax); 5) długotrwałę zaburzenia snu; 6) nieuleczal-
?na choroba lub urojenia choroby; ?) alkoholizm i toksykoma-
nia.
C. Czynniki dotyczące środowiska:: 1) rozbite związki rodzin-
ńe w dzieciństwie (broken home); 2) utrata lub pierwotny brak
związków interpersonalnych (zawód miłosny, rozczrowanie,
osamotnienie, odrzucenie); 3) utrta pracy, brak zadań życio-
wych, troski finansowe; 4) brak zasad religijnych.
Za najlepszą profilaktykę samobójstw Kielholz uważa "do-
bry kontakt uczuciowy chorych depresyjnych z leczącym ich
`lekarzem" ("eine gu?e affektive Bindung der Depressiven an
den behandelnden Arzt", str. 13).
W młodym wieku częste są próby s bójstwa, a w sta:-
szym = samobójstwa dokonane. Większość autorów jest zgod-

- 244

ory ? na co do zasadniczej różnicy między samobójswami ludzi
młodych a samobójstwami ludzi w starszym wieku. Statyśtyki
ego wykazują, że u młodych wyraźnie przeważają usiłowane sa-
tak mobójstwa, natomiast u osób starszych - samobójstwa doko-
nie nane. U młodych samobójstwo jest wołaniem o pomoc, u sta-..
iem rych już tylko wołaniem o śmierć. Oczywiście zdarza się, że
"wołanie o pomoc" kończy się śmiercią. Bywa tak nawet
w najbardziej demonstracyjnych ("histerycznych") próbach
samobójstwa.
_ Ta zasadnicza różnica między samobójstwami ludzi młodych
a samobójstwami ludzi starszych wskazuje na inny sposób
widzenia przez nich przyszłości. Mimo ciemnego kolorytu
cud- ? przyszłość dla młodych nigdy nie jest całkiem beznadziejna.
:iem Choć świadomie beznadziejność jej mogą widzieć nawet zbyt
?iw- ?óstro, to jednak podświadomie dzięki "sile źyciowej", mło-
pad- dzieńczemu "elan vital"; nie wierzą w śmierć. Śmierć jakby
:zne dla nich nie istniała: Śmierć = to chwilowy sen (dzieci zresztą
twa: ?ieraz oba pojęcia mylą), po@ których człowiek znów się budzi
iwa- ? do życia.
Świadomie oczywiście. zdają sobie dobrze sprawę z tego,
zpo- czym jest śmierć (natomiast u dzieci świadome pojęcie śmierci
aża- nie jest jeszcze ukształtowane), ale głęboko, poniżej progu
?bój- św?adomości, tkwi w nich nadzieja w życie. Jest to jakby biolo-
?uto- giczny optymizm, który z wiekiem słabnie, a na starość znika.
U starego człowieka nierzadko występuje sytuacja odwrotna;
fazy świadomie nie przyjmuje on faktu śmierci, żyje tak, jakby
.iem, jeszcze miał żyć kilkanaście lat, mimo że zostało tylko? kilka
'?Y- ? lat lub miesięcy, martwi się o przyszłość; @z czego będzie żył,
iuer- obawia się nędzy rzekomo zagrażaj?cej mu w przyszłości (uro-
czal- jenia zubożenia typowe dla podeszłego wieku) itp. Natomiast @
?ma- poniżej progu świadomości wiara w życie często już przestała
istnieć.
Zob. poz: 48, 88, 89, 129, 239, 311, 366, 3?6, 395, 414, 415, 431, 44G.
511, 531, 539, 5?3, 608, 615, 622, 631, 636, 663, ?02.

Nadzieja (nieśmiertelność życia)
Wydaje się, że zagadnienie tej biologicznej, egzystującej ra-
czej poniżej progu świadomości wiary w życie, wiary w swoi-
stą nieśmiertelność, odgrywa dużą rolę w terapii chorób so-
matycznych. Lekar@ze praktycy aż za dobrze znają stan? "za-
łamania sił odpornościowych ustroju", które trudno nieraz wy-

245

: ,

tłumaczyć obiekt?wnymi danymi, lub odwrotnie: poprawy wy- nie jest tylk?
stępujące wbrew racjonalnym przesłankom. Wydaje się też, rodzaju ludz;
i że oddziaływanie psychoterapeutyczne, jakie powinno cecho- lizmu i podo
? wać każdego lekarza, a nie tylko psychiatrę, polega przede koszmarów,
wszystkim na mobilizowaniu tej "biologicznej" nadziei. W od- Są to ocz w
?? działywaniu tym tkwi prawdopodobnie przyczyna znanego raczej fantas
? zjawiska, że te same metody terapeutyczne w rękach jednego ma charakte?
1 lekarza dają wspaniałe efekty, a w rękach innego - małe lub właśnie zja?
j żadne. Wspominano już o tym, że przypadki śmierci o nie o projekcję ?
? wyjaśnionej etiologii ("Voodoo death") są, zdaniem współczes- Zjawisko ?
? nych autorów, wynikl ?m całkowitej utraty nadziei. Chodziłoby stępuje zaró?
? tu o tę najgłębszą u człowieka, nieraz nie uświadomioną na- tu o zdolnoś?
? dzieję w nieśmiertelność życia. WldZtWa"r I17
Z biologicznego punktu widzenia życie jest nieśmiertelne, potrafią przE
ni d nie inie, gdyż charakterystyką żyćia jest zdolność pro- dla nich duż
g Y g
; kreacji, przenoszenia własnego planu genetycznego. ?CT czło- ziemi itp. O?
? wieka poza nieśmiertelnością biologiczną istnieje nieśmiertel- oznakach zbi
j ność kulturalna - non omnis moriar (dziedziczenie społeczne a dla nich e,
i kulturalne, tj. przenoszenie pewnych gotowych modeli my- nie jest czyn
; ślenia, odczuwania i zachow?rzia się z pokolenia na pokolenie) przeniknioną
? i nieśmiertelność metafizyczna (wiara w życie pozagrobowe, nie tylko wła
@! w raj, złączeni,e się z bóstwem po śmierci itp.). Czarny koloryt U człowiel
i depresji może tę wiarę przysłonić. Obowiązkiem lekarza jest wisk - jak d?
. ją w miarę własnych możliwości mobilizować. Pod tym wzglę- nia przyszłoś
; dem podejście psychoterapeutyczne do depresji winno być ? wisko meteol
i? analogiczne jak w ciężkich chorobach somatycznych, co Kiel- wicowych, w
:f holz trafnie określił jako "dobry związek uczuciowy". . wisk tego ty?
4
" Nieskończoność czasowo-prześtrzenna pierwszej fazy meta- `, Druga faza
?I; bolizmu informacyjnego objawia się w tym, że zdarzenia od- nice czasowo
?" ległe od siebie łaczą się w całość, dając pierwszy obraz rze- Ta jakby por
!; ?zywistości. W ten sposób np. zapach kwiatu czy jego widok cie świadomE
? łączy się z obrazami gdzieś i kiedyś odczuwanymi. Zależnie od w znacznej n
??? Zhaku emocjonalnego tych obrazów aktualny bodziec wyzwala cym. Nie wia
postawę "do" lub "od", poprawia nasz nastrój lub go pogarsza. logiczne kate
Nieskończoność czasowa sięga w przyszłość i w przeszłość. fazie metabol
Nie wiadomo jeszcze, czy słuszna okaże się jungowska kon- świadomych i
? cepcja archetypów, ale bezsprzecznie w marzeniach sennych jest trafne, ta
' występują obrazy, które trudno uznać za nabyte w doświad- . nie się, w cza
: ? ćzeniu osobistym jednostki. Jak one powstają, właściwie nie Nieśmiertel?
wiemy i nie jest wykluczone, że człowiek w s marzeniu nie ma określ
? sennym sięga poza pnc?ątek swego ontogenetyc go rozwoju " , tylko jedną fa
_ wkraczając w rozwój filogenetyczny już nie jednostki, ale ca- entropii (czyl:
łego gatunku ludzkiego. W żen sposób przeszłość człowieka tropii i entro?

246
,??; ?
.x?

1
nie jest tylko jego własną przeszłością, ale przeszłością całego
rodzaju ludzkiego. Potwory, masakry, wojny, objawy kaniba-
lizmu i podobne obrazy, stanowiące nierzadko treść sennych
koszmarów, mogłyby być wyrazem praprzeszłości człowieka.
Są to oczywiście hipotezy trudne uv sprawdzenia i brzmiące
raczej fantastycznie. Z biologicznego punktu widzenia życie
ma charakter ciągły, bez określonego początku i końca i może
właśnie zjawisko archetypów jest tej ciągłości, jeśli chodzi
o projekcję w przeszłość, subiektywnym wyrazem.
Zjawisko projekcji w przyszłości może nieco wyraźniej wy-
stępuje zarówno w świecie zwierzęcym, jak i ludzkim. Chodzi
tu o zdolność przewidywania przyszłości, różne formy@ "jasno-
widztwa", intuicji itp. Powszechnie wiadomo, że zwierzęta
potrafią przewidzieć różne zjawiska przyrody mogące mieć
dla nich duże znaczenie życiowe, np. ostrą zimę, trzęsienie
ziemi itp. Oczywiście mogą się one orientować po różnych
oznakach zbliżającej się katastrofy, dla nas niewidocznych,
a dl nich ewidentnych. Niemniej jednak przyszłość dla nich
nie jest czymś zupełnie nowym, nie są od niej odcięte nie-
przeniknioną ścianą, często odczuwają zbliżającą się śmierć
nie tylko własną, ale też swego pana.
U człowieka nie należy przechodzić obojętnie obok zja-
wisk - jak dotychczas niewytłumaczalnych - zdolności widz?,-
nia przyszłości, "proroczych" snów itp. Nie wiadomo, czy zja-
wisko meteoropatii, na którą cierpi wiele osób, zwłaszcza ner-
wicowych, w pewnej przynajmniej mierze nie n.ależy do zja-
wisk tego typu.
Druga faza metabolizmu informacyjnego ma określone gra-
nice czasowo-przestrzenne i określone związki przyczynowe.
Ta jakby porządkująca siatka jest głęboko wryta w nasze ży-
cie świadome. Jak już podkreślano, porządek ten wiąże się
w znacznej mierze z naszym działaniem w świeci.e otaczają-
cym. Nie wiadomo jednak, czy w przyrodzie obowiązują ana-
logiczne kateaorie przestrzeni, czasu i przyczyn, jak w drugiej
fazie metabolizmu informacyjnego, tj. w naszych proćesach
świadomych i rozumowych. Jeśli pojęcie "czaso-przestrzeni"
jest trafne, to może być dla nas bardziej zrozumiałe porusza-
nie się w czasie analogiczne do poruszania się w przestrzeni.
Nieśmiertelność biologiczna polega na tym, że proces życia'
nie ma określońego początku i określonego końca. Śmierć jest
tylko jedną fazą tego procesu, fazą przeciwstawną negatywnej
entropii (czyli procesem budowy). Obie fazy negatywrlej en-
tropii i entropii (rozkładu, dezintegracji), idąc ze sobą w pa-

24?


























? ;: ?

rze, tworzą to, co nazywamy życiem. W naszym świadomym
i rozumowym obrazie rzeczywistości (drug faza metabolizmu
informacyjnego) życie ma swoje określone granice. Zaczyna
się w momencie urodzin lub - w? niektórych kręgach kulturo-
wych - w momencie poczęcia (np. Japończycy liczą swój
wiek od chwili poczęcia), a kończy się z chwilą śmierci. Na-
tomiast w obrazie rzeczywistości bardziej uczuciowym i intui-
cyjnym (pierwsza faza metabolizmu informacyjnego) granice
naszego życia nie są tak ściśle ograniczone. Przeszłość sięga
daleko poza początek naszego życia. W naszych żyłach płynie
"krew swych przodków?"; jesteśmy "ich cząstką", a z naszego
nasienia powstaną nowe pokolenia.
Staróżytność tej obserwacji potwierd?a następująca eytata:
"i rozm@nożę nasienie twoje jako gwiazdy niebieskie i jako pia-
sek, który jeśt na brzegu morskim... I ustanowię przymier?e
między mną a tobą i między nasieniem twym po tobie w po-
koleniach ich, jako przymierze wieczne, żebym był Bogiem
twoim i nasienia twego po tobie..., a obrzeżecie ciało napletka
waszego, aby było na : znak przyzriierza między mną? i wami"
(Księg Rodzaju, 22 :1?, 1?, ?, 13 :11):
Ta biologiczna ciągłość znajduje swe odzwierciedlenie
vv ciągłości społecznej@ i kulturalnej. Za nami jest tradycja,
a przed nami to, eo do życia społecznego i kulturalnego sa-
miśmy wnieśli i co w przyszłóści - taką przynajmniej mamY
nad?ieję - dalej rozvvijać się będzie. Jeszcze wyraźniej ta
ciągłość czasowa występuje we wszystkich właściwie syste-
mach religijnych; każdy system ma swoją tradycję, oznacza-
jącą miejsce człowieka i osobniczą koncepcję przyszłości. Każ-
dy system odpowiada więc na dręczące pytanie: "skąd przy-
byłem i dokąd zmierzam".
Zob. póz. 349, 551, 661.


, Samotność

Depresyjny klimat naszej epoki można by między innymi tłu-
maczyć gwałtownym naruszeniem, dotychczasowych systemów
społecżnych i kulturaln?ych. Na skutek rozbicia dotychczaso-
wych struktur zachwiane zostało poczu?cie nie tylko metafi-
zycznej, kulturalnej, społecznej, lecz że biologicznej ciąg-
łości ż cia ludzkie o. Człowiek został erwany od swej tra-
Y g
dycji i od swej przyszłości. Poczuł się samotny w czasie,
w przestrzeni i w chaosie związków przyczynowych. Zamiast

248

i porządku panują w świecie przypadek i prawa statystyczne.
Samótność ta (alienacja) stoi w sprzeczności z biologicznie
uwarunkowanym poczuciem ciągłości życia. Człowiek musi
? wiedzieć, skąd przyszedł i dokąd zznierza, gdyż taka jest jego
natura: Należy on do układów samosterujących, a te muszą
mieć swoje "zaprogramowanie" (przyszłość) i swoją pamięć
tui- (tradycję). Samotność (alienacja) jest sprzeczna z naturą czło-
iice , wieka i w ogóle wszystkich istot żywych.
? Samotność dzisiej.s?ego człowieka dotyczy nie tylko kate-
?nie gorii czasu; ale też przestr?eni; nie czuje on łączności z inny-
ego . mi ludźmi i z przyrodą, jest od nich odizolowany. Od kon-
taktu z przyrodą izoluje go warstwa technicznego środowiska,
ata: a od żywego emocjonalnego kontaktu z ludźmi - koniecz-
pia- @ ność noszenia ochronnej maski, wynikająca ze zbytniego
?r2e zagęsz?zenia się i skomplikowania stosunków międzyludzkich.
W chaosie sprzecznym zjawisk nie jest też on w stanie ustalić
iem zrozumiałych dla siebie związków przyczynowych; jego
?tka światem rządzi chaos, wobec którego czuje się bezsilny; nie
? może w nim realizować własnych modeli rzeczywistości (istot-
ny element drugiej fazy metabolizmu informacyjnego). Ze
,nie ??? względu na skomplikowanie się stosunków śpołecźnych i eko-
nomicznych np. kolektywność procesu produkcji, różnego
sa- t rodzaju zależności, współczesny człowiek porusza się w swoim
' otoczeniu społecznym jak w smóle (wysoki współczynnik
j ta ?? lepkości środowiska społecznego); najmniejsza próba realiza-
?ste- cji własnych pomysłów::napotyka tak silny opór, iż wy-
cza- ? daje się, że lepiej przyj?ąź postawę konsumpcyjną, a w ogól?
Każ- ? zrezygnować z postawy twórczej.
rzy- Zob. poz. 401.

Selekcja informacji
?,Y
Istotnym elementem pracy układu nerwowego jest selekcja
:;? informacji. Z informacji docierjących do receptorów ustro-
?? ju, odbierających bodźce ze środowiska wewnętrznego (in-
tłu- teroceptory) i ze środowiska zewnętrznego (eksteroceptory),
mów tylko drobna część tworzy informację świadomą (czyli do-
:aso- @ ? chodzi do naszej świadomości). Większość z nich żostaje
?tafi- zatrzymana na niższych poziomach integracji układu nerwo-
c?ąg- wego. Nie znaczy to, że informacje te giną; zostają one
tra- gdzieś zarejestrowane w układzie nerwowym, mogą wywołać
;asie. różnego rodzaju reakcje ustrojU i być aktywowane w póź-
niast = ? niejszym czasie.
249

Jeśli działamy na człowieka (to samo doświadczenie można
by przeprowadzić na zwierzętach; trudność polega na okreś-
leniu u zwierząt, kiedy dany proces jest świadomy) jakimś
powtarzającym się bodźcem, np. błyskiem światła lub dźwię-
kiem dzwonka, to przy wielu powtarzających się bodźcach
może się zdarzyć, że niektórych z nich badany nie zauważa,
nie docierają one do jego świadomości, niemniej jednak
mimo braku informacji świadomej występuje określona re-
akcja ruchowa (np. ruch głowy czy ręki) i reakcja wege-
tatywna (np. zmiana oporu elektrycznego skóry - odruch
skórno-galwaniczny) .
Od dawna znane jest doświadczenie polegające na tym, że
badanemu człowiekowi pozwala się wejść do jakiegoś po-
mieszczenia i poleca zapamiętać jak najwięcej zauważonych
szczegółów. Zwykle zapamiętuje ich kilkanaście. Gdy się
następnie wprowadzi go w trans hipnotyczny i w tym
transie nakaże podać zapamiętane szczegóły, wymienia ich
znacznie większą liczbę, niekiedy kilkadziesiąt. Tak więc
w trakcie hipnozy odsłaniają się informacje, które w nor-
malnym stanie pozostały poniżej progu świadomości.
Znane są też doświadczenia z bodźcami podprogowymi,
które normalnie nie docierają do naszej świadomości (np.
obrazy świetlne eksponowane przez ułamek sekundy - za
krótki, by dany obraz ujrzeć), niemniej bodźce te, choć
nie uświadomione, wpływają na motywację zachowania się
(por. reklamy o bardzo krótkim czasie ekspozycji, nie spo-
strzegane, ale działające na psy-chikę ludzką). W ostatnich
latach usiłuje się pewne procesy uczenia się realizować
poniżej progu świadomości, np. w trakcie snu.
Dane neurofizjologiczne, jakimi dotychczas dysponujemy,
wyraźnie wskazują na t?, że w układzie nerwowym pewne
informacje ulegają wytłumieniu - niekiedy już na najniż-
szych poziomach integracyjnych, inne znów ulegają wzmoc-
nieniu i przedłużeniu w czasie. Dzięki tzw. obwodom zam-
kniętym (tzn. neuronom, które za pomocą swych połączeń
tworzą jakby koło, w kole tym strumień impulsów może --
z teoretycznego punktu widzenia - krążyć w nieskończo-
ność) informacja w układzie nerwowym może trwać znacz-
nie dłużej niż trwa bodziec. Poza tym dzi.ęki synapsom po-
budzeniowym (depolaryzacyjnym) lub hamulcowym (hiper-
polaryzacyjnym) impulsy mogą ulec w?ocnieniu lub też
zahamowaniu. W ten sposób obraz rzeczywistości może
w ustroju ulec różnorodnym przekształceniom zarówno

250

?na w wymiarach przestrzennych, czasowych, jak też w swojej
?eś- amplitudzie (w swoim nasileniu) .
imś W pierwszej f?zie metabolizmu informacyjnego powierzchnia
rię- styku z rzeczywistością jest znacznie większa niż w fazie
?ch drugi?j (brak określonych granic i bezpośredniość kontaktu).
?ża, Na skutek tego główny proces selekcji zachodzi właśnie
iak , w pierwszej fazie. Tu zapada decyzja; co może dojść do
re- świadomości; a co zostanie poniżej jej progu. Dlatego treść
ge- naszych świadomych przeżyć w wysokim stopniu zależy od
uch nastroju i uczuć. Co innego widzimy w smutku, co innego
w radości; ta sama osoba inaczej się nam przedstawia, gdy
że . patrzymy na nią w gniewie, a inaczej, gdy życzliwie je-
po- steśmy do niej nastawieni ; strach ma "wielkie oczy"; "szum
?ch strachu zawżdy w uszach jego, a choć jest pokój, on się
się zawsze zdrady obawia" (Ks. Joba 15:21). Tak więc pier-
wsza faza metabolizmu informacyjnego jak filtr nie tylko
ich , nadaje koloryt światu, ale też jego niektóre fragmenty do-
iięc puszeza do świadomości, a inne zatrzymuje. ?
ior- W depresji jak potwory w marzeniu sennym wyłaniają
się z zapomnienia popełnione niegdyś przewinienia, własne
rmi, potknięcia, drobne wady, które teraz urastają do monstru-
(np. alnych rozmiarów. Chory nie może uwierzyć, że świat jest
za inny, że ma też fragmenty o jasnych kolorach, że on sam
hoć nie jest najgorszy, mimo że nie tak dawno właśnie żył
się ? w takim świecie. Świat kolorowy, który był do niedawna
;po- jego światem, przestał istnieć, pamięć o nim zaginęła; chory
iich ? nie może uwierzyć, by inny rodzaj egzystencji niż męczarnia;
?ać którą teraz znosi, był w ogóle możliwy.
Interesujące i znamienne jest to zaprzeczenie własnej prze-
my; ?złości; pamięć zostaje jakby całkowicie zafałszowana przez
vrne natężenie kolorytu emocjonalnego. Nie można chorego prze-
niż- konać, że przecież było inaczej, że jeszcze wczoraj wiele
aoc- śpraw? widział w innym świetle. Perswazje takie pozostają
;am-' bez efektu. Nastroje i uczucia zaślepiają. Nie można je-
:zeń dnak stwierdzić, że to zniekształcenie obrazu świata pod
wpływem głębokiego smutku nie przynosiło choremu żadnych
czo- korzyśri. Czerń depresji wydobywa nieraz na wierzch to,
acz- ?co dotychczas pozostawało w ukryciu - niedostrzeżone
po- wady, popełnione krzywdy, bezsens spraw, wokół których
.per- dotychczas się zabiegało itp. Odsłania się inne, czasem
też y głębsze spojrzenie na rzeczywistość. Zresztą głębia jest za-
noże wsze ciemna.
wno , p
Zob oz. 14?, 3?2, 3?3, 666.
251

? !



" Defekt" depresyjny
Za Kraepelinem do?ychczas większość psychiatrów przyjmuje,
że jeśli schizofrenia z reguły pozostawia po sobie zmianę
osobnwości (co określa się technicznym pojęciem "defektu"),
to cyklofrenia pozostawia psychikę nienaruszoną. Pogląd ten
wymagałby pewnej rewizji. W psychiatrii często pokutują
poglądy sprzed wielu lat, przyjmowarie jakby dzięki sile
przyzwyczajenia, mimo że codzienne doświadczenia z nimi
nie zawsze się zgadzają. Nierzadko zdarzają się przypadki
schizofrenii bez "defektu" i cyklofrenii z "defektem". W ostat-
nich latach zziówi się już ofic.jalnie o "defekcie" depresyj-
n?zn.
Po wejściu w piekło depresji nie jest łatwo wrócić do
normalnego kolorytu świata. Może na stałe utrwalić się ciem-
niejszy koloryt; już nigdy wówc2as świat nie okaże się
tak jasny i wielobarwny? jakim był przed ćhorobą i pozo-
stanie osnuty szarością smutku. Zdarza się tak u osób, u któ-
rych depresja wystąpiła po raz pierwszy w późniejszym
wieku, gdy dynamika życiowa z natury rzeczy słabnie i trud-
no już wrócić do tego, co było. Wspomniany mechanizm
selekcyjny pierwszej -fazy m-etabolizmu informacyjnego z wie-
kiem jakby traci swą elastyczność; gdy koloryt raz się
zmieni, trudniej jest wrócić do kolorytu poprzedniego. 'I`o
samo dotyczy postaw uczuciowych; u starszych osób na
ogół uczucia stają śię bardziej "zapiekłe". Gdy depresja trwa
długo i gdy częste są nawroty, ?vówczas też powrót dn
normalnego kolorytu jest trudny; chorzy tkwią permanentnie
w subdepresyjnym nastroju. @
Prócz czynników pierwotnych (endogennych), polegających
prawdopodobnie na zachwianiu równowagi pierws?ej fazy
metabolizmu informacyjnego - na skutek zbyt dużej ampli-
tudy wychylenia - i na zmniejszeniu elastyczności mecha-
nizmów selekcyjnych, istnieją czynniki wtórne, utrudnia=
jące choremu powrót do normalnego nastroju. -Depresja izo-
luje człowieka od jego normalnych kontaktów; w ostre?
fazie czyni go w ogóle niezdolnym ?do pracy i do życia to-
warzyskiego i zmienia jego autoportret. Gdy depresja minie,
nie jest łatwo wrócić do zerwanych kontaktów, podjąć z po-
wrotem pracę; nie ma się już częst?j wiary w siebie;
jaką się niegdyś miało; coś się w c ieku zmieniło, coś
się załamało.
Nie bez znaczenia jest stosunek najbliższego otoczenia do

252

t4 ,



chorego. Otoczenie też traci wiarę w niego, boi się, że znów
może się załamać; człowiek z psychiatryczną pieczątką za-
zwyczaj? w oćenie innych budzi niepewność i z trudem?zdo- ?
byw zufanie. Przed człowie?kiem, który wyszedł z depresji,
?? piętrzą się -różnego rodzaju trudności w jego kontaktach
z najbliższymi i w jego miejscu pracy, które utrudniają
? mu powrót do normalnego życia. Trudności te nie są na ogół
tak wielkie, jak u chorych, którzy wyszli ze schizofrenii,
?* niemniej jednak wystarczające, by zaciemnić koloryt życia
x"
chorego i nie pozwolić mu cieśzyć się życiem. W schizo-
@frenii odskok od rlormalnego zachowania się jest większy
niż w depresji; chory schizofreniczny budzi zwykle lęk oto-
czenia, co pogłębia@jeszcze przepaść między nim a jego ,
:śpołecznym środowiskiem. I dlatego je?o powrót dó normal-
nego życia jest najeżony tyloma trudnościami:
?? Wspomniany mechanizm selekcyjny pierwszej fazy meta-
?`
e,
bolizmu informacyjnego powoduj że w depresji ujawniają
się różnego rodzaju sytuacje konfliktowe, kompleksy itp.,
?- które przy normalnych oscylacjach nastroju nie były wi-
doczne lub pojawiały się tylko sporadycznie. Chory po prze-
bytej depresji nieraz cierpi dalej na nerwicę, która z kolei
?? obniża jego nastrój i nie pozwala mu wrócić do normalnego
kolorytu życia.
U osób starszych nagła zmiana kolorytu i duża amplituda
tej zmiany mogą przyspieszyć proces narastania zmian orga-
nicznych w układzie nerwowym. Zagadnienie to .nie jest
jeszcze dokładnie zbadane, ale wydaje się, że w długo-
trwałych stanach depresyjnych u ludzi starych łatwiej do-
?ł chodzi do powstawania zespo?ów psychoorganicznych. W po-
wstaniu takiego zespołu objawów nie bez znaczenia są czyn-
niki wtórne, a więc przede wszystkim izolacja od otoczenia,
?? ;? utrata wiary w siebie, bezczynność itp. Powszechnie wiado-
mo, jak często przejście w stan spoczynku lub innego rodzaju
, wyłączenie się z dotychczasowych stereotypów życiowych
wywołuje u ludzi starych szybko narastającą demencję.
Wreszcie nie bez znaczenia dla utrzymywania się sub-
depresyjnych zespołów jest samo leczenie. Zwykle leczenie
? środkami przeciwdepresyjnymi (tymoleptyki) kojarzy się z le-
czeniem neuroleptykami, chodzi tu przede wszystkim o zmniej- ~
szenie napięcia lękowego, które w większości wypadków
;? towarzyszy depresji. Neuroleptykf, jak wiadomo, wywołują
obniżenie dynamiki życiowej i nastroju. Nie wszystkie dzia=
3?
?. łają jednakowo, np. najsilniejsze działanie depresyjne ma

253















:.;

rezerpina, mniejsze chloropromazyna, a tiorydazyna nawet
poprawia nastrój. Nie jest też wykluczone, że same tyznolep-
tyki, spłaszczając amplitudę depresji, jednocześnie ją wydłu-
żają. Wydaje się, że przy ich stosowaniu depresja znacznie
łagodnieje, ale trwa dłużej niż to działo się przed wprowa-
dzeniem chemioterapii. Zdania psychiatrów nie są tu jedno-
znaczne.
W przewlekającej się depresji (zespół subdepresyj,ny) bar-
dzo ważną rolę odgrywa psycho- i socjoterapia. Chory po
wyjściu z ostrej fazy powinien jak najszybciej wrócić do
normalnych swych zajęć, niekiedy z pewną ulgową taryfą.
Otoczenie powinno mieć dla niego większą tolerancję, do-
dawać mu wiary w siebie, znosić jego pewną niezaradność
czy brak energii, chory musi czuć w nim oparcie, a nie
surowego sędziego.
Zob. poz. 103, 360, 432, ?03, i05.

nawet
caolep- _ LECZE N I E
wydłu-
iacznie
prowa-
iedno-

?) bar-
Wstrząsy elektryczne

tarytą. rierwszą rewoiuc?ę w ieczeniu zespoiow aepresy?nycn sia-
ję, do- nowiło wprowadzenie na początku lat czterdziestych wstrzą-
adność sów elektrycznych. Wyniki okazały się rzeczywiście bardzo
a nie dobre. Po kilku wstrząsach - ośmiu do dziesięciu - wy-
stępowała u większości leczonych tym sposobem poprawa
nastroju, a chorzy nawet przechodzili w lekki stan hipo-
maniakalny. Niestety, nie zawsze leczenie wstrząsami elek-
trycznymi dawało rezultaty, a poza tym jest ono połączone
z ryzykiem złamania kręgosłupa lub nagłej śmierci na sku-
tek niewydolności krążenia. Wypadki śmierci przy wstrząsie
elektrycznym są wprawdzie bardzo rzadkie, ale niestety się
zdarzają. Większość chorych odczuwa lęk przed utratą przy-
tomności pod wpływem uderzenia prądem elektrycznym, co
też stanowi ujemną stronę terapii wstrząsowej. Zastosowanie
wstrząsów w zwiotczeniu mięśniowym i w uśpieniu zmniejsza
wspomniane ujemne strony tego leczenia, jest jednak trochę
mniej skuteczne niż leczenie zwykłymi wstrząsami elektrycz-
nymi, a poza tym dość kłopotliwe. Dlatego psychiatrzy z ra-
dością powitali pojawienie się leków przeciwdepresyj-
nych.
Koncepcja leczenia wstrząsowego w zespołach depresyj-
nych jest bardzo stara. Już Thessal?s z Trallesu (I w. n.e.),
lekarz nadworny Nerona, znany ze swego "młyna dyplomów",
w którym różnym. ciemnym typom wydawał za pieniądze
dyplomy lekarskie, wprowadził pojęcie metasyncrisis, czyli
całkowitego wstrząśnienża konstytucji chorego za pomocą
jakichś gwałtownych poczynań; po takim wstrząsie chory
wracał do normalnego stanu.
Metoda wstrząsowa była popularna w ubiegłym stuleciu;
stosowano tzw. "surprise bath" - niespodziewane zanurzenie
chorego w wodzie, zwykle zimnej, i trzymanie -go w niej
tak długo, aż zaczynał się dusić; popularne były różnego
rodzaju "centryfugi"; częstość obrotów dochodziła do 100

255









1
?? u

fp,? ?7















i .

na minutę, chory wymiotował, oddawał bezwiednie stolec,
miewał krwotoki z ust, nosa, oczu; chorzy bardzo bali się
tego rodzaju zabiegów; podobnie boją się obecnie wstrząsów
elektrycznych. Od czasu odkrycia elektryczności stosowano
zarówno w neurologii, jak i w psychiatrii różnego rodzaju
elektryzację; "commotions electriques" były zalecane przez
Hilla (1814) w leczeniu depresji. W świątyniach Asklepiosa
podobno leczono melancholię za pomocą elektrycznych wę-
żów. Różnego typu kołysania i wiroowania stosowano w le-
czeniu zaburzeń psychicznych już w starożytności.
Thessalus z Trallesu znany był ze swej zarozumiałości;
uważał on Hipokratesa za "bolesnego ignoramus", a siebie
za "zwycięzcę wszystkich lekarzy" (wg Alt?chulego). Zaro-
zumiałość nie jest cechą obcą i współczesnym psychiatrom,
gorącym wyznawcom własnej (a więc najlepszej) metody
terapeutycznej, czy to somatycznej, czy psyćhologicznej.
Zob. poz. 60, ?3, ??, 1??, 18?, 199, 249, 256, 291, 295, 296, 359, 459,
469, 506, 534, 635, ?1?.


Tymoleptyki

Podanie leku doustnie lub domięśniowo zawsze wydaje się
bezpieczniejsze niż stosowanie wstrząsów elektrycznych. Choć
były notowane wypadki śmierci po tymoleptykach, żwłaszcza
zabronione jest łączenie tzw. inhibitoró?nr monaaminooksy-
? dazy (MAO), np. Nilamid?, z trójpierścieniowymi środkami
przeciwdepresyjnymi, np. Melipramin. Chory nie boi się
zażycia tabletki ani zastrzyku domięśniowego. Zakres prze-
ciwwskazań przy leczeniu środkami przeciwdepresyjnymi jest
na ogół mniejszy rliż przy stosowaniu wstrząsów elektrycz-
nych.
Środki przeciwdepresyjne (tymoleptyki) można podzielić na
dwie grupy, tzw. inhibitorów MAO, np. Isocarboxazide (Mar-
plan), Nialamide (Niamid), Phenelzine (Nardil), na tżw. trój-
pierścieniowe (trójcykliczne) środki przeciwdepresyjne, które
; nie są inhibitorami NAO, np. Imipramine (Tofranil, Meli-
' pramin) , Dibenźepine (Noveril) , Chlorimipramine (Anafranil) ,
^ Noxiptilin (Agedal), Amitryptyline (Saroten), Desimipramine
{Pertofran), Nortriptyiine (Nortrilen).
Le ie? farmakolo icznie jest poznane ziałanie inhibitorów
P J g
MAO, natomiast ich działanie przeciwdepresyjne jest bardziej

256

zawodne niż tymoleptyków trójpierścieniowych: Ocena ich
wartości terapeutycznej według różnych autorów waha się od
0 do 65fl/o (wg Kielholza). Inhibitory MAO działają hamująco
na monoaminooksydazę, enzym rozkładający aminy mózgowe,
np. noradrenalinę, adrenalinę, serotoninę, dopaminę. Aminy
te odgrywają bezpośrednią lub pośrednią rolę w transmisji
impulsów nerwowych. Zahamowanie enzymu MAO przeciw-
działa ich rozkładowi, a tym samym zwiększa ich poziom
w mózgu.
Inhibitory MAO są pochodnymi kwasu izonikotynowego.
Pierwszym badaczem, który zwrócił uwagę na ich działanie
pobudzające był Brzezicki. Z powodu toksyczności są one
w ostatnich latach wycofane z handlu. Nierzadko wywołują
one kryzysy nadciśnieniowe, prowadzące ?do krwotoków móz-
gowych, a nawet kończące się zejściem śmiertelnym.
Mechanizm działania farmakologicznego tymoleptyków trój-
pierścieniowych, a więc pod względem chemicznej budowy
zbliżonych do neuroleptyków (pochodnych fenotiazyny), przed=
stawia się mniej jasno, za to ich skuteczność terapeutyczna
jest znacznie pewniejsza. Na ogół przyjmuje się, że działają
one antycholinergicznie lub adrenergicznie; ich podawanie
zwiększa poziom amin mózgowych.
Oceniając terapeutyczną wartość środków antydepresyj-
nych zwraca się uwagę na trzy czynniki: a) ich działanie
pobudzające, tj. przecivirdziałające zahamowaniu, b) działanie
euforyzujące, tj. poprawę nastroju, jaką wywołują, c) dzia-
łanie sedatywne, tj. zmniejszające niepokój i napięcie lękowe,
działanie więc zbliżone do działania neuroleptyków i atarak-
tyków. Kielholz proponuje następujący praktyczny podział
tymoleptyków :
A. Tymoleptyki działające silnie pobudzająco: inhibitory
MAO, np. Isocarboxazide (Marplan), Nialamide (Niamid), Phe-
nelzine (Nardil), Tranylcypromine (Parnate).
B. Tymoleptyki działające euforyzująco:
1) o działaniu pobudzającym: Desimipramine (Pertofan, Nor-
pramin, Nortriptyline), Noritren, Nortrilen, Sensival, Aventyl;
2) o wyrównanym działaniu pobudzającym i uspokajają-
cym: Imipiramine (Tofranil), Dibenzepine (Noveril), Chlorimi-
pramina (Anafranil), Noxiptilin (Agedal), Melitracen (Dixeran,
Trausabun) Dimethacrin (Istonil);
3) o? działaniu sedatywnym: Amitryptiline (Saroten, Elavil,
Laroxyl), Trimiprimine (Stangyl, Surmontil).
C. Neurolepty@ki z komponentem tymoleptycznym (neuroty-

17 - Melancholia 25?







? ;? i














': 5

moleptyki): Thioridazine (Melleril), Chlorprothixene (Truxal,
Taractan), Levomepromazine (Neurocil, Nozinan, Veractil),
Opipramol (Insidon).
Należy zawsze pamiętać o osobniczych różnicach w reago-
waniu na leki. Ten sam środek przeciwdepresyjny u jednego
chotego może działać skutecznie, a u drugiego może pozo-
stać bez efektu. Poza tym ustrój uodparnia się na działanie
? leku. Foczątkowo dany tymoleptyk może dawać doskonałe
efekty, w późniejszym okresie jego działanie spada do zera.
W takich wypadkach trzeba zmienić lek. Czasem lek, który
przestał działać, po pewnym czasie znów staje się efektywny.
Dlatego też w farmakoterapii psychiatrycznej próbuje się
; stale tych czy innych leków. Najlepiej jest stosować lecze-
nie kombinowane, kilka tymoleptyków z neuroleptykiem.
Oczywiście taka polipragmazja ma wiele ujemnych stron, ale
w psychiatrii wydaje się nieunikniona.
W wyborze metody leczenia kierujemy się cźynn.ikami etio-
logicznymi, a więc tym, czy depresja jest uwarunkowana
bardziej somatogennie, czy psychogennie, tj. czy zaburzenie
jest bliższe środowiska wewnętrznego (metabolizmu energe-
; tycznego), czy bliższe środowiska zewnętrznego (metabolizmu
informacyjnego). W pierwszej sytuacji przeważają metody
somatyczne (wstrząsy elektryczne, tymoleptyki), a w dru=
' giej - metody psychologiczne i socjologiczne (psychoterapia
: i socjoterapia). Nie można jednak obu metod od siebie od-
dzielać, jak też nie można oddzielać środowiska wewnętrzne-
; go od zewnętrznego. Na ogół nie zaleca się stosowani
' wstrząsów elektrycznych i większych dawek tymoleptyków
w depresjach psychogennych.
Gdy depresja przechodzi w depresję chroniczną, dobrze jest
niekiedy gwałtownie zmienić metodę leczenia, przejść np. na
duże dawki innego tymoleptyku bądź zastosować leczenie
wstrząsami elektrycznymi. W zespołach subdepresyjnych -
i podobnie jak w depresjach nerwicowych - lepiej jest za-
' miast tymoleptyków podać ataraktyki. Czasem też nieźle
? działają insulina subkomatyczna i środki ogólnie wzmacnia-
jące. Specjalnej ostrożności i doświadczenia wyznaga leczenie ,,
zespołów depresyjnych u ludzi starych. Nierzadko wystę-
pują u nich paradoksalne reakcje na neuroleptyki i tymolep-
' tyki, np. na ich zbyt duże dawki mogą zareagować stanem
pobudzenia i zamącenia. Należy lteż zat?e. pamiętać ó czyn-
nikach somatogennych, np. takim czynnikiem wywołującym
lub pogłębiającym stan depresyjny często bywa niewydolność

258 ?

krążenia. Wówczas nie pomagają tymoleptyki, a pomaga
strofantyna. Niedobór witaminy BI2 działa też depresyjnie.
ZIV ostatnich latach znów popularne staje się znane już
dawniej leczenie depresji i zespołów maniakalnych solami
litu. Sole te mają przeciwdziałać nawrotom. W uporczywych
zespołach depresyjnych, opornych na inne metody lecznicze,
w Stanach Zjednoczonych AP stosuje się leukotomię. Wspo-
mniane doświadczenia neurofizjologiczne nad "ośrodkami"
przyjemności i przykrości w węchomózgowiu skłaniaj? nie-
których psychiatrów na Zachodzie do prób drażnienia od-
powiednich ośrodków mózgowych za pomocą implantowanych
elektrod w uporczywych wypadkach depresji, a także w upor-
czywych zespołach anankastycznych.
W próbach stosowania metod neurochirurgicznych w psy-
chiatrii trzeba jednak zachować daleko idącą ostrożność
i krytycyzln. Wiadomo, do jakich tragicznych skutków do-
pro?wadziła fala entuzjazmu w leczeniu schizofrenii leuko-
tomią.
Warto wspomnieć nadto o próbach leczenia depresji za
pomocą bezsenności. Chorym nie pozwala się w ogóle spać
przez jedną noc. Otrzymano dobre wyniki w depresjach en-
dogennych zarówno w stadiach początkowych, jak i w sta-
nach opornych na leczenie tymoleptykami. Natomiast w de-
presjach nerwicowych efekt tego leczenia był słaby i zda-
rzały się pogorszenia. U chorych obserwowano wzrost eiśnie-
nia skurczowego, badanego na arteria ophthalmica. Efekt
ten występował tylko u chorych na depresję endogenną,
a nie u chorych z depresją nerwicową. Zdaniem autorów,
działanie tej metody polega na wyrównaniu zaburzeń prze-
miany amin katecholovuych w mózgu, które mogą prowadzić
do dysharmonii ośrodków wegetatywnych i zmiany rytmu snu
i czuwania.
Opierając się na obserwacjach wykazujących, że depresje
endogenne przebiegają niekiedy naprzemiennie z niektórymi
chorobami na tle alergicznym (migrena, asthma bronchiale,
ulcus duodeni, colitis ulcerosa, polyarthritis), niektórzy auto-
rzy (Gall) wywoływali sztucznie odczyn alergiczny skórny.
W 50o/ó przypadków depresji endogennej uzyskiwali dobre
wyniki. W depresjach nerwicowych"reaktywnych i sympto-
matycznych poprawa była tylko nieznaczna lub żadna.
Zob. poz. 20, 25, 26, 36, 3?, 46, 68, 118, 120, 123, 132, 140, 149, 168,
1??, 183, 185, 188, 199, 205, 229, 238, 239, 254, 256, 2?3, 291, 292, 293,
295, 296, 330, 353, 354, 355, 381, 411, 413, 422, 424, 443, 458, 460,,469,

259

4?8, 506, 530, 538, 541 556, 56?, 669, 6?0, 6?4, 6?5, 6?6, 681, 688, 691,
?1?, ?33.
O działaniu imipraminy i jej pochodnych zob, poz. 3, 8, 23, 38,
45, 65, Il?, 146, 1?2, 1?3, 1?4, 181, 232, 258, 268, 342, 343, 396, 445,
461, 5?1, 614, 624, 623, 659, 633, ?18.
O działaniu inhibitorów monoaminoksydazy (MAO): zob. poz. ?6,
144, 221, 25?, 288, 426, 612, 669.
O działaniu pochodnych fenotiazyny zob. poz. 9, 30, 50, 62, 65, 6?,
31, 100, 114, 116, 136, 269, 429, 468, 555, 626, 669, 681, 691, 695.
O działaniu ataraktyków zob. poz. 6, 10, 344, 466, 533.
O działaniu środków stymulujących i łucidriłu zob. poz. 3, 110,
115, 392, 463, 611.
O stosowaniu soli litu zob. poz. 35, 9?, 152, 16?, 280, 346, 416, 41?,
463, 481, 5fl3, 536, 554, 564, 565, 568, 583, 584, 601, 6??.
O działaniu różnych innych środków w leczeniu depresji zob. poz.
15, 31, 66, 69, ?0, ?8, 102, 212, 32?, 3?8, 496, 569, 530, 598, 625.
O innych metodach biologicznych zob. poz. 138, 252, 430, 524, 529,
591, 645. .
O powikłaniach w leczeniu depresji zob. poz. 28, 63, 93, 122, 189,
200, 226, 255, 266, 324, 325, 326, 331, 412, 419, 426, 428, 430, 554, 562,
599, 630, 692, 693, 694 696 328.
W narastającym z każdym rokiem piśmiennictwie dotyczącym de-
presji najczęściej napotyka się publikacje poświęcone działaniu po-
szczegółnych środków psychofarmakologicznych.



Psychoterap?a i socjoterapia

Nieuchwytność związków przyczynowych w powstawaniu wa-
hań nastroju powoduje, że patologiczne wahania przypisuje
się najczęściej czynnikom tzw. endogennym, tj. związanym ze
środowiskiem wewnętrznym ustroju, i dlatego wysiłek lecz-
niczy koncetruje się na leczeniu somatycznym w myśl nie cał-
kiem słusznej zasady: psychogenne leczyć metodami psycho-
logicznymi i socjologicznymi, a somatogenne - metodami
somatycznymi. W leczeniu zespołów depresyjnych dotychczas
niewątpliwie nie docenia się roli psychoterapii i socjoterapii.
W ciężkich zespołach depresyjnych, gdy chory jest zahamo-
wany lub w podnieceniu lękowym, gdy trudno mu wymówić
słowo, skupić myśli ("myśli moje rozerwane są i trapią serce
moje", Ks. Joba, 1?: 11); gdy widzi przed sobą tylko piekielną
ciemność i ani promyka nadziei, niełatwo jest nawiązać z nim
kontakt słowny. Ale może w psychoterapii ten kontakt nie
jest najważniejszy.
Jak już wspominano, chory nie powinien uć się samotny;
samotność zwiększa poczucie zagrożenia, n si a smutek. Chory
powinien czuć obecność bliskiej osoby przy sobie, mieć świa-

260

l! ?
ć '
domość, że może się na kimś oprzeć, że nie jest całkiem sam;
źe ktoś go rozumie lub przynajmniej chce go zrozumieć, ?e
ktoś może mu pomóc i wprawdzie niewiele, ale zawsze choć
troc?ę przynieść ulgi. W p?wnej mierze postawa lekarza
w stosunku do chorego w głębokiej depresji powinna przypo-
minać postawę, jaką przybiera on wobec chorego na cięż??ą
chorobę somatyczną. Lekarz tu też często niewiele może po-
móc, stara się tylko choremu ulżyć w cierpieniach, ale chory
ma poczucie, że ktoś jest przy nim, że nie jest w swym cier-
pieniu samotny, że ktoś mu prawdziwie współczuje, że faclio=
chowo stara mu ulżyć w cierpieniu; nieraz sam dotyk lekarza
czy pielęgniarki przynosi choremu chwilową ulgę. Taka po-
stawa lekarska mobilizuje wiarę chorego w wyleczenie, a ta
odgrywa w chorobie nieraz decydującą rolę.
Chory depresyjny powinien mieć .?oczucie, że w każdej
chwili może znaleźć lekarza obok siebie; ten sam moment
jest też ważny w ciężkich chorobach somatycznych. W każ-
dej _chwili może się przed lekarzem pożalić, ten może mu dać
jakiś środek zmniejszający jego cierpienia, poprawiający
sen itp.
Do chorego w głębokim stanie depresyjnym nie należy dużo
? mówić; czasem odpowiedni, prawdziwy wyraz współczucża, od-
powiedni życzliwy gest, niezwerbalizowana wiara, że depresja
przejdzie, niają dużo większe znaczenie niż najpiękniejsze
i najbardziej przekonywające słowa pociechy. Słowa dla czio=
wieka pogrążonego w smutku zawsze brzmią pusto. Bardziej
kojąco działa na niego muzyka, z czego już starożytni zdawa-
li sobie sprawę. Większy wpływ na nastrój ma ton i barwa
głosu niż treść wypowiadanych słów.
Należy tu pamiętać, że chorego w depresji na zasadzie kon?
trastu (jak człuwieka, którego nagle z ciemności wyprowa,
dzono w jaskrawą jasność dnia) razi wszelki jasny koloryt,
a więc śmiech, radość, głośna rozmowa, zbytni optymizm,
zbytnia pewność siebie; zbytnia energia życiowa itp. Nie tyl-
ko wciąganie chorego w wir życia, ale nawet manifestowanie
- pełni życia ze strony otoczenia działa na niego przygnębia=
jąco. Czuje się on jeszcze gorzej, jeszcze bardziej zatapia się
w swoim smutku.
Element nadziei jest bardzo istotny w leczeniu depresji:
Piekło depresji polega bowiem na utracie nadziei. Lekarz,
a także najbliższe otoczenie chorego, powinno mu nadzieję
wrócić. Nie jest to zadanie łatwe. Demonstrowanie bowiem
własnego optymizmu czy przez postawę emocjonalną, czy też

261























?ł ;

słownie tylko rozdrażnia chorego, budzi wstręt do siebie i do
osoby, która mu swym optyrrzizmem świeci w oczy. Postawa
optymistyczna musi być postawą bardzo dyskretną, wypływa-
jącą z własnego, głębokiego przekonnia (tzn. trzeba samemu
bardzo wierzyć, że chory wyjdzie ze swego przykrego stanu)
i raczej wiara ta winna być ukrywana niż jawnie manifesto-
wana, chory jednak ją wyczuje. Na ogół bowiem chorzy -
nie tylko zresztą psychiatryczni - są bardzo wyczuleni na
dyskretne postawy emocjonalne. Najdrobniejszy gest, skrzy-
wienie twarzy, wyraz oczu ma dla nich duże znaczenie, od-
czytują te znaki bystrzej niż ludzie zdrowi.
W głębokiej depresji chorzy lepiej znoszą towarzystwo in-
nych chorych, byle niezbyt wesołych, niż ludzi zdrowych
i pogodnych. Na wspomnianej zasadzie kontrastu lepiej się
nawet czują w towarzystwie osób smutniejszych od siebie.
Dlatego warto by w przyszłości pomyśleć o stosowniu w de-
presjach - nawet ciężkich - psychoterapii grpowej. Na
razie próby takie należą do wyjątków; przynajmniej w pi-
śmiennictwie mało jest o nich wzmianek. W psychoterapii ta-
kiej znaczenie miałyby nie tyle słowne wypowiedzi, co wspól-
ny kontakt chorych ze sobą, wzajemne zrozumienie dla cier-
pienia, gdyż niestety, kto sam nie przeszedł depresji, nigdy nie
wczuje się w bezmiar cierpienia tej choroby. Znaczenie ma
nadto wiara, że jednak będzie lepiej, gdyż wśród obecnych
są zawsze tacy, którzy już przeszli najgorszą fazę smutku
i lepiej się czują.
Taka grupa chorych depresyjnych, związana silnymi więza-
mi emocjonalnymi, wynikającymi ze wzajemnego zrozumie-
nia, może mieć duże znaczenie w przywróceniu choremu na-
?ziei na wyleczenie.
@ Grupowe "my" zawsze jest silniejsze niż samotne "ja".
Gdy choremu wróci choćby nikły promyk nadziei, wówczas
szansa wyleczenia jest znacznie większa. Depresja przestaje
być wieczystym piekłem z ńapisem "porzućcie wszelką na-
dzieję", a staje się chorobą, która po jakimś czasie minie.
Gdy jedynie lekarz zapewnia chorego o tym, że jego depre-
sja jest tylko chorobą i że musi ona przejść, to zwykle on
tym zapewnieniom nie wierzy, ale wierzy osobom, które same
depresję przeszły i tak jak on cierpiały.
W depresjach nerwicowych i zespołach śubdepresyjnych
(chronizacja depresji) leczenie psychotera tyczne i socjo-
terapeutyczne odgtywa decydującą rolę. C o tego wszyscy
autorzy są zgodni. Chodzi tu przede wszystkim o zmniejszenie

262

? do nerwicorodnych postaw uczuciowych, które na skutek obniże-
awa nia nastroju trapią człowieka; chodzi też o poprawę "auto-
?wa- portretu" chorego, który w depresji ulega tragicznemu wypa-
emu czeniu, a czarny obraz własnej osoby wpływa ujemnie na stó-
?nu) sunek do otoczenia, obniża zazwyczaj dynamikę życiową,
:sto- zmniejsza wiarę w przyszłość. W tym okresie należy chorego
trochę mobilizować do aktywności, nie pozwolić mu wyjść
z dotychczasowej roli społecznej, gdyż to z reguły prowadzi
do stopniowego otępienia organicznego.
W długotrwałych zespołach depresyjnych (chronizacja de-
presji) chory nieraz zanurza się w depresji, jak w przyjem- .
nym, ciepłym błotku, ciężko mu wyjść z tego stanu indolencji,
apatii, nieróbstwa, braku odpowiedzialności, życzliwego ciepła
otoczenia. Są to przyjemnościowe aspekty zespołów subdepre=
syjnych. Chory taki boi się życia, odpowiedzialności, nie wie-
rzy swoim siłom, boi się podjąć próby swych sił, boi się kry-
tyki otoczenia. Lekarz musi się zorientować, jakie czynniki
trzymają chorego w tym stanie przedłużającej się depresji
i próbować te czynniki zwalczyć. Nie bez znaczenia jest tu
stosunek najbliższego otoczenia do pacjenta, a więc jego ro-
dziny i przełożonych oraz kolegów w pracy. Jeśli otoczenie
działa w ten sposób, że u chorego wzrasta wiara w siebie i we
własną przyszłość, to chory wyjdzie ze swego stanu; w prze-
ciwnym razie zwykle tkwi nadal w swoim "smuteczku" ("Smu-
tek w sercu moim mieszka i tak gryzie mnie jak weszka. Gry-
zie duszę moją biedną, o co? To już wszystko jedno." Boy:
Spleen) .
W okresach między fazami depresyjnymi postępowanie lecz-
nicze w znacznej mierze zależy od typu osobowości. U chorych
o syntonicznym (cyklotymicznym) typie osobowości dalsze le-
czenie jest na ogół niepotrzebne, chorzy tacy nie odczuwają
jego najmniejszej potrzeby, nie zgłaszają się do lekarza, są
psychicznie "patologicznie" zdrowi. Przy nawracających fa-
zach powinni jednak bezwzględnie być w kontroli psychia-
trycznej, by w razie najmniejszych oznak obniżenia lub pod-
wyższenia nastroju, można było natychmiast zastosować od-
powiednie środki farmakologiczne. Natomiast chorzy o innych
typach osobowości (w zespołach depresyjnych często spotyka
się typy osobowości psychastenicznej i anankastycznej) zwykle
w okresach między fazami depresyjnymi wymagają dalszego
leczenia psychiatrycznego. Ich "skrzywienia" osobowości pre-
dysponują bowiem do występowania nerwicowych postaw
uczuciowych i utrwalonych sytuacji konfliktowych. Elementy
263








t: ; ,

,I

I I

E ?A ? i

?II ?
;li Ć '
E ?

nerwicowe z kolei mogą spowodować nawrót zespołu depre-
syjnego.
Leczenie depresji nie jest sprawą łatwą. Wymaga ona dużej
umiejętności wczuwania się w chorego, zrozumienia charak-
teru jego cierpień oraz wykazania cierpliwości. _Kontakt z cho-
rym depresyjnym nie jest tak "bogaty", jak w wypadku cho-
rych na nerwicę, a zwłaszcza na schizofrenię. Chorzy tacy są
smutni, zwykle zal?amowani, mało mówią lub milczą, twarz
ich jest zastygła w wyrazie rozpaczy lub apatii. Zdawałoby
się, że nic się nie dzieje. Trudno uzmysłowić sobie ogrom ich
cierpienia; dopiero zamach samobójczy uwidacznia; jak bar-
dzo oni cierpią. Trzeba mieć dużo wyobraźni i zdolności-
wczuwania się, by wejść w świat depresyjny. A trzeba jednak
wejść w ten świat, aby móc choremu naprawdę pomóc.
Depresja jest chorobą, w której człowiek bardzo cierpi,
i niestety, w naszej cywilizacji staje się ona chorobą coraz
częstszą. Dlatego zrozumienie jej jest dla lekarza śprawą rze-
czywiście istotną.
Zob. poz. 4?, ?1, 82, 104, 105, 106, 108, 124, 154, 156, 15?, 158, 162,
i83, 209, 215, 216, 242, 264, 26?, 286, 294, 313, 320, 321, 322, 338, 330,
3?1, 411, 452, 45?, 505, 534, 540, 541, 545, 546, 561, 59?, 602, 629, 634,
63?, 638, 662, 66?, 6?9, 680, 685, 69?, 320.

?pre-
Z DZIEJĆ?lI\I MELANCHOLII?
użej
rak-
cho-
cho-
y są
Narz
łoby Zagad n ien ia wprowadzające
? ich
bar- Zagadnieniem istotnym, ale rzadko i wyrywkowo poruszanym
iości @ w piśmiennictwie psychiatrycznym, zwłaszcza polskim, jest
inak historia melancholii. Historycy psychiatrii co prawda oma-
wiają poszczególne teorie dotyczące melancholii i dzieje jej
leczenia, lecz na ogół pomijają związki tego zagadnienia
z dziejami kultury.
Celem niniejszej pracy jest właśnie próba syntetycznego
omówienia takich związków.
Przeprowadzona analiza opiera się więc nie tylko na źró-
dłach wyłącznie lekarskich, lecz także uwzględnia dorobek
nauk humanistycznych, szczególnie historii filozofii, historii
sztuki i historii literatury. Wydaje się, że zastosowanie takiej
metody porównawczej umożliwia uzyskanie syntetycznego
obrazu niektórych kulturowych aspektów dziejów melancholii.
Praca dzieli się na zasadnicze dwie części. W pierwszej
omówiono symbolikę melancholii, mającą szczególne znacze-
nie w historii kultury; w drugiej ujęto problematykę w @zary=
sie historycznym, eksponując głównie dynamikę poglądów na
melanćholię i ich wpływ na zjawiska kulturowe różnych epok.
Warto dodać, że dopiero współcześnie docenia się w pełni
w piśmiennictwie psychiatrycznym konieczność korzystania
z historycznych źródeł pozamedyczńych, zwłaszcza źródeł
z zakresu historii sztki, literatury i obyczajowości, a współ-
praca psychiatrów i historyków kultury jest jeszcze w dość
skromnym zakresie realizowana przez obie strony. Wyrazem
tyćh zainteresowań jest działalność Międzynarodowego Towa-
rzystwa Psychopatologii Ekspresji (Societe International de
Psychopathologie de 1'Expression), którego organem jest kwar-
talnik "Confińia Psychiatrica" ("Pogranicza Psychiatrii"). Tam
można znaleźć prace z zakresu psychopatologii i psychologii,

* Rozdział "Z dziejów melancholii" napisał psychiatra, dr med.
Jan Mitarski.

265

twórczości plastycznej i literackiej, rozważania na temat filo-
zoficznych aspektów psychiatrii oraz psychopatologicznych
problemów historii kultury.
Zaczątki historii pierwszych teorii melancholii tkwią w te-
zie istniejącej w wielu starożytnych kulturach o podstawo-
wych, często antagonistycznych elementach stanowiąćych za-
sadę wszystkiego, co istnieje. Wynikło to zapewne z obser-
wacji przeciwieństw w przyrodzie, np. wilgoci i suchości, zim-
na i gorąca, smutku i radości, cierpienia i rozkoszy. Również
liczba zasadniczych elementów miała magiczne znaczenie, od
którego umysł współczesnnego człowieka nie jest jeszcze zu-
pełnie wolny.
W Chinach były to dwa pierwiastki: jang i in. W Egipcie
istniał już zbliżony do podstawowych koncepcji greckich filo-
zofów przyrody podział na cztery elementy: wodę, ziemię,
ogień i wiatr (indyjska prana, grećka pneuma). W Babilonie
powstała idea oddziaływania makrokosmosu na ldzki mikro-
kosmos i magia liczby (mag oznaćzało w języku perskim ka-
płana - lekarza, dosłownie: największy). Zaważyła ona -na
mitologiczno-magicznej i astrologicznej intepretacji wszelkich
zdarzeń, również i melancholicznej strony bytu człowieka
w średniowieczu i w okresie odrodzenia.
Zasada Gautamy Buddy (568-488) czterostopniowej medy-
tacji mającej doprowadzić do odrzucenia wszelkich świato-
wych pragnień, której ukoronowaniem jest nirwana, najwyż-
szy stopień introspekcji wiodący do stopienia się ze wszech-
światem - jest pierwowzorem idei średniowiecznej ascetycz-
nej medytacji, a odżyje w obecnych czasach w modnym na
zachodzie zen-buddyzmie, chińskiej odmianie buddaizmu.
Dzieje melancholii są nie tylko historią poglądów lekarskich
na depresję, lecz także dziejami przyrodzonego człowiekowi
smutku, cierpienia i filozoficznej medytacji. Złożyły się na nią
poglądy filozoficzne, opinie społeczeństwa znajdujące swoje
odbicie w stosunku do chorych, w obyczajowości, w litera-
turze i w sztukach plastycznych. Trudno się bowiem zgodzić
ze zdaniem Aubreya Lewisa, który powiada, że wprawdzie
istnieje doskonały opis Plutarcha melancholii na tle religij-
nym, ale nie przytacza go, wyrażając lekceważący i chyba
niesłuszny sąd, iż powinno się unikać cytowania pisarzy nie-
lekarzy, spotykanego w pracach z historii psychiatrii, gdyż
należą one raczej do literatury pięknej ? do psychiatrii
(440, str. ?3). Metoda taka zubożyłaby historię medycyny,
a zwłaszcza psychiatrię, i większość badaczy czerpie obficie

266

ze źródeł pozamedycznych. Tak ujmował historię medycyny
Władys?aw Szumowski, autor znanego dzieła pt. "Historia me-
dy?yny filozoficznie ujęta" (641), pionier badań w Polsce nad
aspektem psychiatrycznym średniowiecznej demonologii. Po-
dobnie ujmuje dzieje psychiatrii Tadeusz Bilikiewicz, cytując
właśnie wbrew zaleceniom Lewisa opis Plutarcha i oceniając
go jako niezwykle wnikliwy (85, str. 28).
Większość historyków medycyny zgodna jest co do tego, że
należy badać nie tylko dzieła i życiorysy lekarzy oraz dzieje
chorób, lecz także całokształt życia danej epoki. Sigeri,t
w książce "A history of medicine" (605, str. 11) wywodzi, że
poznanie Michała Anioła i Tintoretta daje klucz do lepszego
zrozumienia i historycznej interpretacji prac Williama Har-
veya. Podobnie Bilikiewicz w "Psychiatrii polskiej na tle
dziejowym" (?5, str. 4?) stwierdza, że psychiatria zawdzięcza
artystom niejedno trafne spostrzeżenie.
Schuhmacher w "Antike Medizin" (593, str. 243-250) sądzi,
iż każdy okres historii medycyny cechuje swoisty sposób my-
ślenia, odpowiadający - zwłaszcza w antyku - treściom
i formom panujących poglądów filozoficznych. Zrozumieć więc
można medycynę danego okresu, znając filozofię tej epoki,
a filozofów starożytnych należy uważać za pełnoprawnych
współtwórców medycyny. Rozszerzając ten pogląd można
twierdzić, iż do poznania i ugruntowania się sądów o choro-
bach i chorych psychicznie przyczynili się nie tylko lekarze,
lecz również myśliciele i artyści. Bywali oni prekursorami
wielu brzmiących obecnie bardzo nowocześnie przekonań, któ-
re jak mówi Sigerist (605, str. 12-13) poszły w zapomnienie,
gdyż były niezgodne z duchem czasu.
Tak też ujmuje historię medycyny Foucault, który pisze
o "historii obłędu", a nie o historii psychiatrii lub psychologii
na tle społeczno-obyczajowym. Uwzględnia on poglądy lekar-
skie w poszczególnych epokach, lecz nie przypisuje im wy-
łącznego znaczenia w kształtowaniu się opinii społeczeństwa
o chorych psychicznie i jego stosunku do nich (236).
Niedostatecznie podkreślano dotąd wartość opisu i interpre-
tacji zaburzeń psychicznych dokonanych przez osoby nimi
dotknięte, a zwłaszcza utalentowane artystycznie.
Zilboorg w "A history of medical psychology" (?36?, opisu-
jąc historię ewolucji poglądów na zaburzenia psychiczne, dla-
tego nazywa ją historią psychologii, a nie psychiatrii, że uwa-
ża, iż psychiatria jako domena lekarska powstała dopiero
w czasach nowożytnych, a przedtem zagadnieniami tymi zaj=
26?







1

mowali się prawie wyłącznie filozofowie i teolodzy. Chyba
nie ma w tym racji, gdyż od Hipokratesa, poprzez Galena, me-
dycynę arabską i Weyera, można prześledzić zainteresowanie
medycyny chorobami psychicznymi, a w jej zasadach i meto-
dach doszukać się między innymi podstaw psychogennej teo-
rii powstawania zaburzeń psychicznych oraz psychoterapii,
zwłaszcza sugestii.
Altschule w "Roots of modern psychiatry. Essays on the
history of psychiatry" (20, str. ?I) zapewne słusznie s?dzi, że
obecna psychiatria nie jest jeszcze w pełni nauką ścisłą, lecz
zbiorem poglądów (ideas). Dlatego jej historia nie może być
przeglądem systemów klasyfikacyjnych i sposobów postępo-
wania, lecz dziejami ewolucji hipotez i wykazywaniem nie
tyle ich obiektywnej wartości, co ich wpływów.
W medycynie istnieją "mody" na pewne teorie i metody
leczenia, a niektóre choroby w różnych okresach bywają fa-
woryzowane bądź pomijane przez lekarzy lb społeczeństwo.
Wynikać to może z zapotrzebowania społecznego wskutek czę-
stości występowania tych chorób, lecz może też być odbiciem
atrakcyjności jakiejś teorii. Na przykład "fluidy" Mesmera
nie tylko okazały się skuteczne w leczeniu "waporów", lecz
spowodowały też wyraźny wzrost liczby chorych na te dole-
gliwości. Że czasem jakaś teoria, nawet nieprawdziwa, lecz
triafiająca w gusty i potrzeby epoki, może powołać d? życia
nowe objawy chorobowe i nowe rzesze chorych, świadczy
dzieło Sprengera i Kraemera "Młot na czarownice" (Malleus
Maleficarum,1488). Musiałó ono zaspokajać w jakiś sposób za-
potrzebowanie społeczne, skoro doczekało się 19 wydań w cią-
gu dwu wieków i wyczarowało setki tysięcy czarownic i opę=
tanych przez diabła. Podobnie Charcot dał asumpt swym pa-
cjentom do pokazów "wielkiej histerii". Takie zjawisko możli-
wości zasugerowania pewnych objawów chorem miał na
myśli Gruhle, mówiąc, że "często nieświadomość chorego jest
w rzeczywistości świadomością psychoanalityka".
Wydaje się więc, iż ogólna wiedza historyczna, a zwłaszcza
znajomość dziejów psychiatrii jest nieodzownie potrzebna
psychiatrze, pozwala na bardziej krytyczne, perspektywicżne
spojxzenie na różne kierunki. Pokazuje, jak duch epoki znaj-
duje swoje odbicie w treści, a nawet w formie zaburzeń psy-
chicznych.
Pracę historyka psychiatrii można? nazwać archeologią :,
myśli ludzkiej. Może ona dawać wzruszenia podobne jak w ba=
daniach archeologicznych, kiedy np. we współczesnej sym-

268

bolice smutku odkrywa się podobne znaki do tych, którymi
posługiwali się starożytni. Nie trzeba tworzyć mitycznej pod-
świadomości zbiorowej jak to czynił Jung, by odkryć w co-
dziennym życiu ślady zamierzchłych mitów i wierzeń. Jeśli
studia historyczno-obyczajowe pozwolą dostrzec u współczes-
nego człowieka relikty odległej przeszłości, staje się to źró-
dłem poczucia więzi z naszymi przodkami i zadowolenia po-
dobnego do tego, jakie daje dostrzeżenie we wnuku rysów
pradziada. Cenna wydaje się bowiem nie tylko tradycja dóbr
materialnych, wiedzy i obyczajów, ale i uczuć i ich ekspresji.
Wiele racji kryje się w zdaniu Sigerista (604, str. XVI), że
medycyna jest wiedzą ścisłą w jej metodach, a społeczną
w jej przedmiocie. Dlatego uważał on historię medycyny za
część historii ludzkości, łącząc ją z historią kultury, sztuki,
wierzeń, filozofii, ekonomii, technologii i socjologii każdej
epoki.
Przykładem, jak owocna i konieczna jest współpraca medy-
cyny z naukami humanistycznymi, może być dzieło mediewisty
Klibansky'ego i historyków sztuki Panofsky'ego i Saxla "Sa-
turn and Melancholy" (wg 380). Dali oni w tej pracy tak ob=
szerną monografię historii melancholii nie tylko w sztuce, lecz
również w medycynie i obyczajowości, że historyk medycyny
Flashr, którego pierwotnym zamiarem było wykazanie wpły-
wów antycznych teorii melancholii na wieki późniejsze; po
zapoznaniu się z tym dziełem zrezygnował z tych planów.
Uznał je bowiem za zupełnie wyczerpujące również z punktu
widzenia lekarskiego (231).
Filozof przyrody, Arystoteles, dał podstawy teorii czterech
temperamentów i zapoczątkował mniemanie o "wyższej" for-
mie melancholii, usposabiającej do geniuszu. Ducho?vny Burton
stworzył nie tylko encyklopedię wiedzy o melancholii, lecz
także dzieło jego "Anatomia melancholii" wywarło znaczny
wpływ na literaturę piękną jego epoki (126).
Uderzająca jest liczba melancholików piszących o tej cho-
robie, nawet jeśli przyjąć, że część z nich niesłusznie przypi-
sywała sobie to cierpienie, lub czyniła to idąc za panującą
modą. Wielu bowiem przekonująco opisuje objawy swojej de-
presji. Może ta chęć podzielenia się swoimi doświadczeniami
z innymi łączy się z syntoniczną cechą kręgu cyklotymiczne-
go (liczne ,przykłady podają Richard Hunter i Ida MacAlpine
w antologii tekstów psychiatrycznych od XVI do XIX wieku).
Słowo "melancholia" nie starzeje się nie tylko w języku pr?-
tocznym, lecz również nadal zajmuje poczesne miejsce w słow-
269

nictwie psychiatrycznym. Tak np. Zilboorg doprowadzający
historię psychiatrii do lat trzydziestych wieku XX prawie nie
używa słowa depresja (?36), a Alexander i Selesnick, repre-
zentujący psychoanalityczne poglądy w historii psychiatrii
obejmującej również szEśćdziesiąte lata naszego stulecia, uży-
żywają słowa depresja tylko raz, posługując się wyłącznie
określeniem melancholia (19). Podobne zjawisko widać
w dziele T. I. Judina, radzieckiego historyka psychiatrii (34?).
Melancholia oznaczała w przeszłości zarówno w języku
lekarskim, ,jak i laików bardzo różne stany psychiczne. Pod
jej opisami można się domyślać nieraz objawów schizofrenii
paranoidalnej, katatonicznej, a czasem nawet psychoz sympto-
matycznych z zamąceniem świadomości. Na ogół jednak ter-
min ten i związane z nim inne pojęcia pokrywały się z przy- I;
jętym również obecnie oznaczeniem stanu uczuciowego będą-
cego przeciwieństwem radości, szczęścia i pogody ducha.
Zresztą i współczesny słownik psychiatryczny daleki jest od
ścisłości cechującej inne gałęzie medycyny. Mnożą się szkoty
i kierunki, a z nimi nowe słowa, w których czasem jedynym
novum jest nazwa oznaczająca znane już pojęcie. Jak to nie
jest obojętne np. dla badań statystycznych, niech świadczy
fakt, iż w statystykach amerykańskich z ostatnich dziesięcio-
leci wyraźnie zmniejszyła się ilość depresji endogennych, co
chyba nie wynika ze stanu faktycznego, lecz jest odbiciem
psychodynamicznych przekonań wielu amerykańskich psychia-
trów (?16, str. 142-143). Zresztą te kierunki umykają obiek-
tywnej i ścisłej ocenie wymaganej w nauce, dlatego dają moż-
liwości dość dowolnej interpretacji ich wyników. Mówiąc
o współczesnym języku psychiatrycznym, można by sparafra-
zować słowa Roberta Burton.a, który powiada, że "wieża Ba-
bel nie stworzyła takiego pomieszania języków, jak chaos
objawów melancholii".
Zob. poz. 19, 20, 85, 126, 231, 236, 34?, 380, 440, 593, 604, 605, ?t5,
?36.


Symbolika melancholii

Uwagi wstępne

Historia melancholii byłaby niepełna bez po?ia jej bogatej
symboliki. W świecie człowieka pierwotnego, a również ?
i współczesnego, rzeczy, fakty i pojęcia abstrakcyjne oraz

2?0

ich nazwy i wyobrażenia w postaci znaków graficznych i przed-
stawień plastycznych miały i mają nadal znaćzenie nie tylko
dosłowne, ale i symboliczne, czasem o wiele ważniejsze. Jak
pisze Chalioungi w "Magic and medical science in ancient
Egipt" (London 1963, str. 22), "nazwa przedmiotu (w starożyt-
nym Egipcie - przyP@ J.M.) była identyczna z nim samym.
Co nie miało nazwy, nie istniało...; znajomość nazwy prze?=
miotu lub osoby dawało wieIką władzę, dlatego starano się
ukryć prawdziwą nazwę pod symbolicznymi określeniami,
a omawiano je eufemistycznie, jeśli pojęcie kryło w sobie zna-
czenie złowróżbne. Skreślenie imienia zmarłej osoby pozba-
wiało ją osobowości". Ślady tego rozumowania przetrwały
wieki. Kryje się ono np. w przemilczaniu i niszczeniu śladów
i faktów historycznych, jak to czynili np. Niemcy w okresie
hitlerowskim w stosunku do narodów podbitych, w irracjonal-
nym przekonaniu, że zniszczenie materialnych znaków i sym-
boli ich istnienia zatrz.e nie tylko ich pamięć historyczną, lecz
będzie dla potomności ich symboliczną powtórną śmier-
cią.
Podobne były praktyki inkwizycji i obrazoburców w Bi-
zancjum.
Wiedzy o syznbolach troskliwie strzegli strażnicy wszelkich
religii. Zaczęto ją systematyzować w okresie Odrodzenia, gdy
człowiek jako jednostka odzyskał swą indywidualną rangę,
którą stracił po zmierzchu kultury starożytnej. Ponownie pod-
jęto badania - tym. razem analityczno-porównawcze - tego
przedmiotu pod koniec XIX wieku. Obecnie nauka o syznbo-
lach przeżywa s?rój rozkwit; niemało przyczyniły się tu ba-
dania Junga, K?reny'ego i innych przedstawicieli kierunków
psychodynamicznych. Piśmiennictwo to jest bogate. Spośród
wielu autorów warto wymienić G. D'Alviellę, M. Eliade'a,
J. G. Frazera, S. Freuda, C. Junga, I. Kereny'ego, K. Selig-
mana.
Psychiatra, historyk medycyny i historyk sztuki w jednej
osobie, Felix Marti-Ibanez, w swych esejach (4?1, str. 40) uwa-
ża, że wiek XX jest bardziej wiekiem symbolów aniżeli lęku.
Według niego symbol może mieć trojakie znaczenie: 1) ogól-
nie ?przyjęty konwencjonalny związek pomiędzy słowem
a przedmiotem, który ono oznacza, 2) znaczenie indywidualne,
zależne od osobist'ego doświadczenia i związanego z tym
stosunku emócjonalnego do danego przedmiotu, 3) znaczenie
uniwersalne, przekazane wielowiekową tradycją, kryjącą nie-
raz archaiczne myśli i emocje.
2?1
. ,












8 "










?J

^ I

Znaczenie poglądów Junga dla psychiatr i psychologii jest ? ,
może niaraz dyskusyjne, podobnie jak poglądy innych przed-
stawicieli szkół psychodynamicznych, ale niewątpliwe jest
z?aczenie jego teorii archetypów i ukrytych w nich symboli
dla kultury, zwłaszcza dla twórczości artystycznej. Stało się@
ono modne w literaturze i jest tak używane i nadużywane, .
jak "libido", "kompleks Edypa", "schizofrenizacja sztuki".
Uwidaczniają się tu głębokie związki pomiędzy humanistyką
a psychiatrią.
Znaczenie prac Junga dla badań nad historią sztuki można
porównać nie bez głębszych podstaw z ikonologiczną metodą
badania sztuki Panofskiego. Nie można się oprzeć wrażeniu,
że - aczkolwiek o tym wyraźnie nie mówi - wyzyskał on
niektóre koncepcje Junga, podobnie jak inny wybitny teore- ?
tyk sztuki, Herbert Read, opowiada się za psychoanalityczną `
interpretacją zjawiska sztuki (5?4). J. Białostocki, opisując
w "Pięciu wiekach myśli o sztuce" (61, str. 2?1-296) ikono-
logiczną metodą Panofskiego analizy dzieł sztuki, podaje, iż
treściowa interpretacja dzieła według tej metody przebiega na
zasadzie 1) analizy naturalnych przedmiotów i postaci, 2) po-
znania ich konwencjonalnego sensu, 3) odczytania dzieła
sztuki jako zjawiska historycznego, jako dokumentu, sympto-
mu. Celem jej jest wykrycie wewnętrznej treści dzieła, jego
symbolic?rlej formy.
Narzuca się porównanie tych trzech warstw interpretacyj-
nych dzieł sztuki i trzech metod analizy przychiatrycznej: ba- ;:
dania "poprzecznego", tj. aktualnego stanu psychicznego cho-
rego, "podłużnego", tj. jego historii życia i analizy jego poza- ._
świadomych mechanizmów ujawniających się, jak chcą przed-
stawiciele kierunków psychodynamicznych, w symbolicznej ?
nieraz formie objawów chorobowych, ale i odreagowanych
czasem w twórczości artystycznej. Można powiedzieć, że
Jung, a również i Freud, zastosowali właśnie taką metodę
ikonologicznej analizy symboliki dzieła sztuki do celów psy- Ryc. 2. Re
chologiczno-psychiatrycznych. lancholia".
Od powiedzenia Arystotelesa, że "wszyscy niezwykli ludzie ? go atrybut
wyróżniający się w filozofii, polityce, poezji i sztuce są me- = , wyraża me
lancholiczni" (Problemata XXX, I), powtarza się to przekona- , ?Yczne łą?
cego porzą
nie w różnych odmianach. Seneka w swojej sentencji "Nullum Hugo Gro1
magnum ingenium sine mixtra dementiae" ,(nie ma wybitnego najzgubnie,
umysłu bez domieszki szaleństwa) podaje innych słowach . lentu i
tę perypatetyczną maksymę. Stąd też sym a smutku, przy-
gnębienia, łączy się z symboliką filozoficznej zadumy, z jej

2?2 ? ?s - Melanc

Ą?l9F"i

;YE i
YYM

gii jest ,
przed-
?e jest
,ymboli
ało się@
?wane,
;ztuki".
aistyką

można
@
metodą
ażen?u,
ckał on
teore-
ityczną
pisując
ikono-
iaje, iż
iega na
2) po-
dzieła
;ympto-
a, jego

cetacyj-
iej: ba-
?o cho-
ó poza- @
E przed-
?licznej
wanych
ieć, że
metodę
iw psy- Ryc. 2. Reprodukcja sztychu Jakuba de Ghyen (1569-1629) pt. "Me- .;
lancholia". Alegoria symbolizująca temperament melancholiczny i je- ` 1
go atrybuty. Ziemia jest elementem związanym z melancholią. Noc ?
i ludzie wyraża medytację i kontemplację. Przyrządy astronomiczne i geome- ?
są me- ? tryczne łączą się z pojęciem geniuszu melancholicznego, analizują- ?
zekona- ? cego porządek rzeczy. Łaciński dystych, widoczny u dołu, autorstwa
Nullum Hugo Grotiusa, brzmi (w przekładzie polskim): "Melancholia jest ?
bitnego najzgubniejszą przypadłością duszy i umysłu; częs g bi 1 ?i ta-
;łowach lentu i geniuszu . (Ryciny 1-5 wybrał i opisa an itars i . .
?, przy-
. I
' 18 - Melancholin







?1


? i I







?1

często powtarzającym się gestem podparcia ręką głowy po-
chylonej jak pod ciężarem smutku, ale też może i głębokiej
medytacji (ryc. 2). Zaciśnięta pięść według niektórych inter-
pretacji jest wyrazem zamknięcia się, a w symbolice renesan-
sowej oznacza chciwość przypisywaną melancholikom (684).
Gesty i postawy są zależne w dużej mierze od obyczajów,
a nawet np. od mody m.in. w ubiorach, co uchwycił L. Sterne,
później Mickiewicz w "Panu Tadeuszu" (np. uderzenie w ta-
:; bakierkę czy zarzucenie wylotów kontusza) (4?3). Nie można
np. wyobrazić sobie wizerunku współczesnego męża stanu
w ulubionej przez dawnych portrecistów buńczucznej pozie,
z pasującym do dawnych strojów wyzywającym podparciem
się pod bok.
Inne gesty smutku i rozpaczy, zgodnie z obowiązującą
w naszej kulturze zasacią maskowania uczuć, stały się. "nie-
modne", a nawet "źle widziane", gdyż przekraczają normy
obyczajowe. Lecz jeszcze nie tak dawno, bo w epoce roman-
! tyzmu, nie wstydzono się ujawniania wzruszeń, łatwo było
o płacz i "łamanie rąk", które stało się nawet utartym zwro-
@ tem językowym. Obecnie takie reakcje nazwano by prymi-
tywnymi i świadczyłyby one o braku hamulców emocjonal-
nych. Ostał się jednak stary, melancholiczny gest medytacyj-
?' nego smutku, może nie tylko dlatego, że jest on jedną z po-
staw głęboko tkwiących w człowieku, lecz również nie sprze-
ciwia się obecnej zasadzie tajenia myśli i uczuć. Do tej pory
artyści i myśliciele pozując do portretu chętnie go przybie-
rają. Jest on uniwersalny, bo znaleźć go można nie tylko
w kręgu kultury europejskiej, lecz także na sarkofagach egip-
skich, w sztuce buddaistycznej i wśród kultu? pierwotnych
(464 - t. II, str. 295, 311; nadto 521 ) .
Do innych symboli smutku i medytacji należą wyobrażenia
? czaszki, kościotrupa i innych wizerunków śmierci. Szczególnie
modne stały się one w późnym renesansie i baroku, jako sym-
bole vanitas i memento mori. Od wieku XVI pojawia się mo-
tyw ruiny, cmentarza, oznaczający nietrwałość rzeczy i nie-
uchronność przemijania. Przybiera on czasem elegijny ton, wy-
- rażający tęsknotę za złotym Wiekiem Saturna i daje przed-
smak nowych określeń melancholii: nostalgii, weltschmerzu,
spleenu i chandry.
? Pojawiający się wówczas temat przepychu i bogactwa, mu-
zyki, oraz beztroskiej zabawy uosobionej? uskrzydlonym
? małym dziecku płci męskiej (Putto) przez kontrast z obrazami
śmierci i rozkładu pogłębia ostrzegawcze memento mori.

2?4

I ł
Estetyka śmierci odgrywała zawsze dużą rolę w religiach '=?'
i ceremoniach pogrzebowych. W rytualnym samobójstwie ha- ?;::;
rakiri ma ona szczególne znaczenie, a o powinowactwie
smutku i wdzięku w Japonii świadczy, iż w języku japońskim
słowo smutek oznaczało pierwotnie: rozkoszny, piękny.
!ir?;
x ?
Zob. poz. 44, 61, 165, 224, 241, 244, 245, 260, 2?6, 348, 350, 351, 352,
361, 425, 465, 4?1, 433, 521, 544, 586, 594, 596, 634, ?34.
?R=

?!i .
Dzie?i Saturna

Postać Saturna odgrywa zasadniczą rolę w mitologićznej sym-
bolice melancholii (ryc. 3). Saturn (grecki Kronos) był synem
Urana, którego obalił. Za jego czasów zapanował Złoty Wiek
opiewany przez Hezjoda i Wergiliusza. W walce o władzę ze
swym synem, Zeusem, został wykastrowany i strącony do
Tartaru, gdzie zakuty w kajdany czeka, aż przeminą rządy
bogów olimpijskich, skończy się czas, którego jest symbolem
(greckie Chronos = czas), a ludzkość i świat po wypełnieniu
wielkiej orbity wrócą pod jego władzę do stanu pierwotnej
niewinności. Okrucieństwo wszystko pochłaniającego czasu
symbolizowane jest opowieścią o tym, jak pożerał on własne
dzieci.
W tej legendzie widać dwoistość Saturna. Repreze?tuje on
Złoty Wiek ludzkości i wróży jego powrót. Jest uosobieniem
przemijania czasu, a zarazem trwania mimo wszystko. Jest
symbolem smutku i medytacji nad minionym szczęściem, ale
i nadzieją na nie. Jest tak stary jak czas, który uosabia i dla-
tego cieszy się gorzką mądrością, którą daje wiek podeszły.
Te cechy znajdują się w średniowiecznej i renesansowej sym-
bolice melancholii i melancholicznego temperamentu.
Atrybuty Saturna łączą się z cechami i symbolami, ?tóre
tradycja przypisuje smutkowi i nocnej melanchólijnej me-
dytacji. W nocy nawiedzać mógł nie tylko dobry duch poboż-
nego skupienia, lecz można też było ulegać podszepto?n zwąt-
pienia. Dla gnostyków Saturn był więc diabłein, a jego pla-
neta - siedzibą Szatana. Był on władcą fatalnej siódemki,
która symbolizowała siedem grzechów głównych, była liczbą
szubienicy i siedmiu naczelnych diabłów. Zgodnie jednak
z"ambiwalentnym znaczeniem Saturna siódemka była też licz-
bą szczęśliwą, doskonałą (gr. arrthmos teleios), bo oznaczała
sumę Słońca, Księżyca i pięciu znanych wówczas planet.

2?5



















? ł

;9: '?:



r:?
-? J

Tf , .
i r:i
























Ryc. 3. Reprodukcja sztychu Martena van Heemskercka pt. "Saturn
i jego dzieci".
Szczegółowo pisze o tym J. Schwabe w "Archetyp und Tier-
kreis" (594, s. 189).
Satrn według niektórych pojęć astrologicznych nosił miano
"Wielkiego Złoczyńcy", ale zło i nieszczęście mogły przez
oczyszczenie (gr. ?atharsis) być czynnikiem doskonalącym.
Kolorem Saturna jest czerń. Już dla Babilończyków był on
"czarnym słońcem". Wyróżnia się on ołowianym światłem
i nadzwyczajną powolnością. Jego przebieg po orbicie nie-
bieskiej wynosi 30 lat. Ta powolność i chorobliwa barwa
oznaczają starość, ułomność, złe soki i pr.zygnębienie (594,
str. W tradycji zachodu czerń oznacza żałobę, smutek,
d ?ała przygnębiająco. Symbolizuje jednak również i dosto-
je ? stwo, co przejawia się np. w obowiązującym czarnym ko-
lor ?ubrań przy uroczystych ceremoniach. Dlatego też chyba
mityczny kamień filozoficzny, który miał arzać ostateczną
wiedzą i przywracać młodość, wśród licz h symbolicznych
synonimów zwany był Melancholią i Czarnym Kamieniem
...,
2?6

.S ?
m laina lithos 580, str. ?6-??). G. A. Lades zwraca uwa-
(.gr. e ) (
g? że hipochondria, którą łączą bliskie związki z melancho-
! , lią, nazywana była ,.czarną chorobą" (morbus niger) (425,
? str. 1-39) . któ-
; Saturn był związany z ołowiem, może dlatego, że ołów,
i ? ry alchemicy chcieli przemieniać w złoto, w ich mniemaniu
krył w sobie symboliczny sens przemiany materii ułomne ,
lichej, w doskonałą. Ołów jest też symbolem ociężałości i do
tej pory mówi się o "ołowianych nogach".
Według poglądów astrologicznych Saturn jest najbardziej
złowróżbną planetą. Przepowiada nieszczęśliwe wypadki, gwał-
towną śmierć i katastrofy (2?6, str. 24).
Niekiedy Księżyc (łac. Luna) symbolizował też melancholię
zapewne z powodu jego związków z nocą, melancholicznym
światłem i wiarą w lunatyzm.
Melancholia czasem oznaczała w ogóle chorobę psychiczną,
. a w Grecji starożytnej boginie księżyca - Selene, Hekate
i Artemis - wywoływały obłęd i leczyły go. W Egipcie od=
prawiano misteria poświęcone bóstwu Księżyca, w czasie któ-
;i rych błagano je o ochronę przed obłędem. Zachód słońca
:? symbolizował schyłek życia i śmierć, a Zachód był miejscem
;?' zaświatów egipskich. U afrykańskiego szczepu Pongwe zacho-
dzące słońce oznacza obłąkanego, co odtwarza się w rytual-
nym tańcu (594, str. 4?0).
Saturn jest uosobieniem niedoskonałości wszPlkiego bytu,
bo żaden nie opiera się niszczącemu działaniu czasu. Do jego
atrybutów należą: wiosło, oznaczające przepływanie w czasie, ,
i klepsydra. Sierp lub kosa mają podobny sens: określają
zarówno androgyniczną naturę Saturna (z powodu jego wy-
kastrowania, bo sierp był narzędziem używanyna przez kobie-
ty), jak i uwidaczniają, iż przecina on wszelkie życie. Atrybut
ten przeszedł później do chrześcijańskich wyobrażeń śmierci
(126, str. 255-266).
Kiedy grecki Kronos stopił się z rzymskim Saturnem, bó-
stwem płodów ziemskich. stał się on również patronem rolni-
ków, cieśli, drwali, kamieniarzy i stolarzy, gdyż był opie?u-
nem ziemi i drzew i miał nauczyć swe "dzieci" budowy ćlo-
? mów. W średniowieczu zależeli od niego eremici, uczeni i al-
chemicy, wszyscy wiodący życie kontemplacyjne. Był też pa-
tronem wszelkiego nieszczęścia. Jako jego "dzieci" widzimy
na ówczesnych rysunkach skazańców, wisielców, kaleki:@
; Z tych dwu ostatnich powodów (kontemplacji i nieszczęśćia) ?
pod jego znak dostali się też melancholicy.
2??


?r?





a I,
S? ś ;












?J

Biegunowa dwoistość stałego przeplatania się w życiu smut-
ku i radości i ambiwalencja symboliki saturnijskiej uwidacz-
niają się też w obchodzie Saturnalii (gr. Kronia), które na-
zwane były "najlepszymi z dni" (optimus dierum), a odbywały
się od 1? do 23 grudnia (?34, str. 241-2?5 i 325-330). Una-
oczniały one zjawisko przemijania wszelkiej władzy, nawet
bogów, a ich orgiastyczna prostackość wyrażała zarówno
protest przeciw krótkości i przemijaniu życia, jak i tęsknotę
do pierwotnego chaosu i desperacką ucieczkę przed ogranicza-
jącym wszystko czasem.
Saturn był też patronem tonacji lidijskiej, w której ukła-
dano pienia żałobne (594, str. 190). Od Haendla, który zilustro-
wał poemat muzyczny do słów Miltona "Il Pensieroso", datuje
się tradycja muzykalnego przedstawienia temperamentów i na-
strojów melancholicznych, zwłszcza przez skontrastowanie
tonacji dur i moll. Dla przykładu można przytoczyć "Valse
melancholique" Franciszka Liszta, "Spleen" C. Debussy'ego
i "Cztery temperamenty" F. Hindemitha.
Nietoperz i sowa jako stworzenia Nocy były elementami
Saturna i Melancholii. Również i one miały ambiwalentny
sens. Nietoperz był symbolem ślepej głupoty, ale i nocnego
rozmyślania i próżnych poszukiwań, z dala od jasności dzien-
nej, o czym między innymi wspomina E. Bergen (The psy-
chiatry of Robert Burton, London, 1944, s. 8?). Sowa już
w egipskich hieroglifach oznaczała noc, chłód, śmierć i bier-
ność (165, str. 235), a u Indian z Alaski strzeże spokoju zmar-
łych.
Zob. poz. l, 165, 2?6, 421, 425, 580, 594, ?16, ?34.



Zarys h istoryczny

Okres przedhipokratesowski

Przedstawienie dziejów depresji wymaga uwzględnienia ten-
dencji rozwojowych związanych z ogólną historią medycyny,
zwłaszcza w powiązaniu z poglądami na zaburzenia psychi-
czne.
Przyjmuje się, że w okresie prehistorycznym panowała me-
dycyna animistyczna i pierwszą teorią choroby ła patologia
działania obcego ciała i patologia emanacji. e on choroby
uosabiał obce ciała. Ingerować w sprawy choroby i zdrowia

2?8

iut- miały bóstwa, była to więc patologia teurgiczna. Brak jest
icz- ; z tych czasów bezpośrednich danych odnoszących się do zja-
na- wiska depresji. Relikty obrządków żałobnych świadczą o re- ,
?ały akcji żalu i lęku. Pierwsze dokumenty historyczne mówią, iż
?na- w Babilonie istniała swego rodzaju teoria humoralna, stamtąd
wet też wywodzi się astrologia i magia liczb. W Indiach rbwnież
?no i obowiązywała teoria czterech soków ustrojowych (dosa). Przy-
iotę czyny chorób psychicznych tłumaczono nie tylko demonolo-
:za- ? gicznie, ale i racjonalnie. Na przykład przypisywano je błę-
dom dietetycznym (również truciznóm), higienicznym, nie-
właściwemu postępowaniu (przyczyny moralne) i wynikają-
cym stąd troskom. W podręcznikach medycyny indyjskiej
z okresu przedbuddaistycznego znajdujemy też jeden z pierw-
szych opisów nieszczęśliwej miłości jako' przyczyny choroby
psychicznej połączonej ze stanem depresji (6?1).
W Egipcie również panowała medycyna empiryczno-teur-
giczna. W znanych papirusach medycznych znajdują się tam
wzmianki o zaburzeniach psychicznych, w których można zna-
? leźć elementy depresyjne (260, str.128-130). W medycynie ży-
' dowskiej, godnej uwagi ze względu na bogato rozbudowany
; dział wskazówek higienicznych, obowiązywała monoteistycz-
? na teurgia. Księga Hioba jest jednym z pierwszych literackich
opisów depresji.
? W mitach Grecji wczesnego okresu (do około 600 r. p.n.e.)
? pojawiają się postacie obłąkanych herosów (Ajax, Herakles,
Belleforon), późniejsze wzory dla typów melancholików Ary-
stotelesa. Homer w Iliadzie opisuje reakcje depresyjne, z jej
gwałtownym komponentem ekspresyjnym wł@aściwym dla tej
epoki, ale również i dla późniejszych czasów. Panowała wów-
, czas medycyna teurgiczna. Z kultem Asklepiosa związany był
rodzaj szkół lekarskich, w których jego kapłani, asklepiadzi,
leczyli w świątyniach interpretowaniem snów wróżebnych.
Można się tu doszukać początków pewnych metod psycho-
@ terapeutycznych.
Zob. poz. 260, 6?1.

Grecja, okres klasyczny
(ok . 600 - ok. 300 p.n.e.)
? Pitagoras (ok. 530 r. p.n.e.) swoją nauką o potędze liczb dał
? póczątek późniejszym spekulacjom gnostyków, które odbiły
' się na mitologii melancholii. Alkmeon z Krotony (ok. 500 r.
2?9

. F ;
t .

p.n.e.) uznał, mózg za siedzibę życia psychicznego, a . Empedo~
kles z Agrigentu (495=435) stworzył teorię czterech ?elemen-

?r
terializmu mechanistycznego jest Demokryt (ok. ??60), z je-
,, , . go teorią atomistyczną, która znajdzie swój oddźwięk w za-



lii?iG ?vua?awy meaycyny i początKi nozologii. Humoralna
teoria czterech soków ustroju z jej czarną żółcią (gr. melan


krazja) dala Galenowi (II wiek n.e.) podstawę do jego teorii
temperamentów (gr. krasis = mieszanina, łac. temperamentum
od tempero = n?ieszać) (250), (603, str: 209-210) .
Jest paradoksem, że czarna żółć nie istnieje i była tylko
w teorii, która jednak przez dwa tysiące lat zaważyła na kon-
cepcjach melancholii. Kudlien wykazał, że łączą się w niej


niejszą lekarską wiedzą praktyczną, np. obserwacją wymio-
tów krwią lub czarnych stolców. Jest ona według tych po-
glądów sokiem szczególnie złym; szkodliwym i agresywnym
(421).
Hipokrates w traktacie "O powietrzu, wodzie i miejscowoś-
ciach" nie uważa melancholii za przypadłość psychicźną, lecz
za chorobę somatyczną spowodowaną czarną :żółcią. Jednak
w późniejszych pismach hipokratycznych znajduje się opis
stanu melancholicznego cechującego się przygnębieniem, znie-
chęceniem, brakiem apetytu i bezsennością ("Jeśli lęk lub
strapienie trwają długo, to jest to melancholia").
Idealizm? Platona (423-43? p.n.e.), jego dualizm psychofi- .
zyczny i teoria natchnionego szaleństwa (frenesia) oraz wpro-


czne i astrologiczne koncepcje melancholii. HerQfilos (koniec
IV w.), zasłużony badacz anatomii, zwłaszcza mózgu, lokali-
zujący w nim ośrodek życia, wzmiankuje o żniłości jako przy-
czynie melancholii. Arystoteles (384-322 .e.) i szkoła pe-
rypatetyków ujęli filozoficznie hipotezę urzeń psychicz-
;,, nych i typu melancholicznego z jego negatywnymi i pozytyw-

280

r



nymi cechami oraz powinowactwem z wrodzonymi talentami,
i zważyli na późniejszej spekulacyjno-dogmatycznej rozbudo-
wie teorii Hipokratesa.
Częsty jest temat obłędu i stanów depresyjnych w klasycz-
nych dramatach greckich (Ajschylos, Eurypides). Racjonalne
teorie etiologii chorób psychicznych nie znalazły odbici
w greckiej literaturze pięknej. Poeci i dramaturdzy nadal hoł-
dowali wierze o nadnaturalnym ich pochodzeniu. Tłumaczy się
to może tym, iż teoria taka była bardziej poetycka i dawała
pole do większej fntazji. Tym też w części można próbować
wyjaśnić wielki wpływ teorii psychoanalitycznych na współ- ?
czesną literaturę i sztukę. Teza, że w człowieku tkwią potężne,
czasem nieznane mu siły, schlebia jego własnemu mniemaniu
o sobie i daje możliwości do nieograniczonych spekulacji ,
poetyckich. Ibsen pozostawał pod wpływem modnych w jego
epoce teorii degeneracji, ale wykorzystywał ją w swych dra-
matach jako odmianę greckiego przeznaczenia (ananke).
W Grecji, w okresie klasycznym, słowo melancholia weszło ,
już do języka potocznego i np. u Arystofanesa melancholik ?
"czarnożółciowiec" (gr. melancholon) oznacza obłąkanego. To
ogólne używanie słowa melancholia dla oznaczenia dowolnej
choroby psychicznej lub ekscentrycznego zachowania, powta- ;
rzać się będzie nieraz nie tylko wśród laików, ale i lekarzy
do XIX wieku. Dlatego Ackerknecht sądzi, że do ubiegłego
wieku trudno jest czasem identyfikować opisy dawnych melan- ;
cholii i manii z przyjętymi dzisiaj obrazami tych chorób (1).
VV tym okresie można spostrzec pierwsze wpływy wierzeń ,
wschodnich. Berosus (ur. ok. 350 r.), były kapłan świątyni -
Baala w Babilonie, założył szkołę astrologii w Kos i npisał
"Babyloniaca", sumę wiedzy babilońskiej o gwiazdach, a stoic-
ka nauka o Losie (gr. mojra) przygotowała grunt pod koncep-
cje astrologiczne.
Zob. poz. 1, 208, 250, 421, 603.


Medycyńa aleksandryjska
(ok. 300 - ok. 50 p.n@e.)
"
Asklepiades i jego następca, Caelius Aurelianus (II-I wiek)
oraz stworzona przez nich szkoła metodyków, odrzucili teorię
humoralną i oparli się na anatomizmie Demokryta i filozofii
epikurejskiej. Zasługą tej szkoły są: podział chorób, m.in. psy-
chicznych, na ostre i przewlekłe oraz humanitarny stosunek

281

?rr









??? I
1?? I














;It

l

do chorych psychicznie i metody; które obecnie można by na-
zwać psychoterapią. Szczególnie zasłużył się w tym względzie
Soranus (II w.n.e.). Asklepiades dzielił choroby psychiczne na
phrenitis, furor i delirium. Melancholię zalicza do tzw. de-
liriów częściowych, mania ma być delirium ogólnym. Pierw-
szy rozróżnia on omamy od iluzji.
W tym okresie pojawia się termin hipochondria. Opis tej
choroby dał Diokles z Karistos (ok. 350 p.n.e.). Określenia te-
go jako anatomicznego pojęcia użył już Hipokrates dla ozna-
czenia wszystkich narządów mieszczących się w podżebrzu:
wątroby, żołądka. śledziony, krezki i systemu żyły wrotnej
(gr. rzeczownik liczby mnogiej - ta hypochondria). W łacinie
grecka liczba mnoga przejęła liczbę pojedynczą rodzaju żeń-
skiego. Galen pierwszy mówił o morbus hypochondricus. Sama
nazwa sugeruje somatogenną hipotezę etiologii tej choroby.
Dość wcześnie używano jej jako przymiotnika w zastosowa-
niu do melancholii. Paweł z Eginy (VII wiek n.e.) rozróżnia
melacholię mózgową, ogólną i hipochondryczną. Aetius z Ami-
dy (VI w.n.e.) wymienia jako objawy hipochondrii lęk przed
śmiercią i obawę przed rzeczami niewartymi lęku (zapewne
obecne fobie).
Do wieku XIX wyodrębniono hipochondryczną formę me-
lancholii. Od Esquirola zaczęto oddzielać hipochondrię od me-
lancholii, przypisując jej somatyczne podłoże, a pod koniec i?
wieku XIX zaczęto doszukiwać się jej psychogennego tła
(425, str. I-39).
Cicero (106-43), filozof stoicki, odrzuca teorię humoralną
i nazwę melancholia. Lżejszy stopień zaburzeń psychicznych
nazywa insanią, manię oznacza jako furor. Szuka jej przyczy-
ny psychologicznej we wściekłości, lęku lub żalu.
Zob. poz. 425.

Medycyna rzymska
(do Galena, ok. 50 p.n.e. - ok. 200 n.e.)
Rzymską patronką chorych psychicznie była bogini Angerona
Dea. Modły do niej chroniły przed obłędem i tajemnym smut-
kiem (Altschule, str. VI). Korneliusz Celsus (2? p.n.e. do 14
n.e.) pisze pierwszy łaciński trktat medyczny: "De re medi-
ca". W tomie III omawia choroby psychicz? Choroby dzieli
na zlokalizowane i ogólne (totius corporis); do tych ostatnis?i
zalicza choroby psychiczne. Zaleca surowe metody postępd-

282

??IYi
W 7
wania z chorymi psychicznie, zapoczątkowuje trwające do
wieku XIX "wstrząsowe" leczenie strachem. Jest zwolenni- 3 ą
kiem teorii humoralnej, choroby psychiczne dzieli na: phre-
nitis, mania i melancholia.
Areteusz z Kappadocji (30--90) opisuje to, co można by agl
nazwać dzisiaj osobowością prepsychotyczną, łącząc cechy
konstytcjonalne ze skłonnością do zapadania na pewne for-
my zaburzeń psychicznych. Spostrzegał również związek mię- , ? ??
3 ?r
dzy manią a melancholią i dał ich trafne opisy. Kreśli przy-
kład wyleczenia melancholii przez pomyślną miłość, popular- ł`
ny w późniejszych czasach, zwłaszcza w literaturze arabskiej
i w epoce baroku.
Witruwiusz w dziele o arćhitekturze (25 n.e.) pisze o wpły-
wie gleby i klimatu na budowę cielesną, obyczaje i stań psy-
chiczny człowieka - temat poruszany jest przez ?ipokratesa.
Galen (?30-201) był eklektykiem. Stworzył teorię czterech
temperamentów, z którymi melancholiczny miał stanowić kon=
stytucjonalne podłoże melancholii. Synonimem przewlekłej
melancholii był dla niego termin hipochondria. Różne za-
burzenia somatyczne opisuje jako melancholię, co mogłoby od-
powiadać obecnemu pojęciu depresji utajonej (depresio lar-
vata). W swych dziełach "De atrabile", "De temperameniis"
i "De sanitate tuenda" omawia wpływ czarnej żółci. Za jedną
z jej głównych cech uważa kwaśność (aciditas). Stąd zapewne
"acedia" - szczególna forma depresji w średniowieczu. Jest
on też twórcą teorii pięciu typów "sympatii", z których teoria
"tchnień" (łac. spiriti) wywrze w wieku XVII wpływ na kon-
cepcję przyczyn chorób psychicznych (250, 603).
Rufus z Efezu (przełom wieku I i II) dał opis sylwetki przed-
chorobowej melancholika, podkreślając w niej zdolności arty-
styczne oraz związek melancholii z wiosną i jesienią. Jego
traktat o melancholii wywarł znaczny wpływ na medycynę
arabską i średniowieczne poglądy europejskie.
Zob. poz. 20?, 250, 603.

Zmierzch cesarstwa rzymskiego
i wczesne średniowiecze
(do zdobycia Aleksandrii przez Arabów, 200-640 n.e.)
?r\i pierwszych wiekach naszej ery dochodzi do wzrastającego
wpływu mistycznych i ?agicznych wierzeń Egiptu i Wschodu
i pomieszania ich z elementami filozofii klasycznej oraz z za-
283

sadami chrystianizmu. Przykładem są gnostycy (Fil?n i Akiba,
I wiek). Następuje łączenie metod medycyny ludowej i nau-
kowej. Plotyn, kojarząc naukę Platona z teoriami Ptolemeusza
o sferach niebieskich, wpłynie swoim neoplatonizmem na teo-
rie melancholii w epoce Odrodzenia.
` Ideałem życia staje się w tym czasie: bierna kontemplacja,
mistyka i asceza. Narasta schyłkowy pesymizm. Edykt me-
. diolański w roku 313 czyni chrześcijaństwo religią państwową. @
Zakazuje się wtedy studiowania Platona i Arystotelesa. Synod
w Laodycei (343 r.) potępia magię, uznając tym samym pośred-
nio jej skuteczność. W epoce tej demonologiczna teoria za-
burzeń psychicznych zastępuje medycynę klasyczną. Chorzy
psychicznie przechodzą spod opieki lekarzy w ręce przedsta-
wicieli Kościoła.
;. Medyczne dzieła z tego okresu są na ogół pozbawione ory-
ginalności; bywają powtórzeniem koncepcji greckich i rzym-
skich autorów. Posejdonios (IV w.) odrzuca demonologiczną
etiologię zaburzeń psychicznych i szuka ich siedliska w ko-
morach mózgowyc?.
Aleksander z Tralles (525-6Q4), bizantyjski lekarz, którego
dzieła będą cenione w świecie arabskim i w epoce odrodze-
nia, zauważa związki melancholii z manią, opisuje klasyczne
typy konstytucjonalne i daje pierwszy opis popularnego póź-
niej triku psychologicznego zastosowanego przy leczeniu uro-
jeń. Jeden z takich trików opisuje historyk średniowiecza:
obłąkanego Karola VI straszyło dwunastu mężczyzn przebra-
nych za diabłów, grożących mu porwaniem do piekła, by zmu-
sić go do kąpieli (J. Huizinga: Jesień średniowiecza, 1961,
str. 38). Medycyna Trallesa stanowi połączenie tradycji hi-
pokratycznych i galenowskich ze wschodnimi zabobonami.
Zalecane przezeń leki są przykładem średniowiecznej "Dreck-
apotheke". Dahrenberg nazwał go "iatrosofistą" (1?).
Paweł z Aeginy (625-690) wykazuje ślepą, eklektyczną
wiarę w autorytet starożytnych, która będzie typowa dla
średniowiecza.
Idealizacja vita contemplativa prowadzi do powstawania
klasztorów, które stają się ośrodkami tradycji wiedzy lekar-
skiej, a azyle przyklasztorne - pierwocinami średniowiecz-
nych szpitali (?5). Skrajnym wzorem medytacyjnego odcięcia
. się od świata są eremici (np. Święty Szymon Słupnik, zm. :;
459 r.).
Wyznania św. Augustyna (354-430) s ? zykładem głębo-


284

M r
Akiba, kiej analizy introspekcyjnej, którą Alekxander (19, str. 53-59)
i nau- porównuje z dziejami Kierkegaarda i Freuda, uważając go
neusza za prekursora kierunku psychodynamicznego.
ia teo- Zob. poz.19, 559, 660.

placja, Dalszy upadek medycyny w Europie
?t me-

,? y iivu ?. . " ??-?l?j?,
?ośred-
ria za- W roku 632 umiera Mahomet. Arabowie podbijają wkrótce
Bliski Wschód, Afrykę północną i Hiszpanię. Ideologia Kora-
zedsta- nu wpływa na humanitarny stosunek do chorych psychicznie.
Tradycje opieki nad chorymi na Bliskim Wschodzie są wcześ-
Ze ory- niejsze, gdyż pierwszy zakład dla psychicznie chorych po-
rzym- wstaje w Bizancjum w wieku IV (morotrophium), a w Jerozo-
?giczną limie w w. V. Około roku 800 Harun el Raszyd założył w Bag- :; .
w ko- dadzie szpital z oddziałem dla chorych psychicznie.
Lata 900--1150 są okresem rozkwitu medycyny Islamu, wie-
?tórego dzy o chorych psychicznie i opieki nad nimi. Leczenie było
drodze- bezpłatne. Koszty ponosiło państwo. Rekonwalescenci, opusz-
isyczne , czając szpitale, otrzymywali zapomogi. Poza tym istniały przy
?o póź- klasztorach derwiszów azyle dla chorych psychicznie, w któ-
iu uro- rych stosowano swoistą psychoterapię. Utrzymały się one
wiecza: w Turcji do dzisiaj (109, 660).
?rzebra- Honain zwany Johannitiusem (800-850) tłumaczy ria język
iy zmu- syryjski Arystotelesa, Hipokratesa i Galena. Najab (IX-X
i, 1961, wiek) daje opis depresji i manii oraz ich naprzemienności.
Avicenna (980-103?) przeprowadza krytykę demonologicznej
etiologii melancholii i wysuwa hipotezę jej somatycznego pod-
rcji \ hi-
?ona ;
,Dreck- łoża. Averrhoes rozbudowuje filozofię perypatetyków i stwa-
rza teorię "podwójnej" prawdy: filozoficznej i teologicznej,
?tyczną którą podejmie w wieku XIII św. Tomasz z Akwinu. Teoria
?a ,dla ta miała duże znaczenie, gdyż usprawiedliwiała i dopuszczała


? lekar- nie musiały być koniecznie zgodne z prawdami świeckimi.
?wiecz- Maimonides (1135-1204) daje dobry opis chorych melancho-
?dcięcia licznych, przypadków przechodzenia wzajemnego manii w me-
?ik, zm. lancholię oraz udziela szczegółowych wskazówek, jak należy
zachować zdrowie psychiczne i fizyczne, a w leczeniu cho-
głębo- rych zaleca środki, które można nazwać psychoterapeutyczny-

285


Ć:





? 1I'













Ś;
? 7

mi, jak muzykę, wąchanie przyjemnych zapachów oraz inne
rozrywki (462).
Wyprawy krzyżowe doprowadziły do bliższego zetknięcia
się kultur Islamu i Europy. Być może, szpitale muzułmańskie
były wzorem dla pierwszych szpitali europejskich (660). W tym
okresie zaczął się szerzyć w Europie trąd i rozbudowana zo-
stała we wszystkich krajach Europy ogromna liczba leprozo-
ri6w. Po ustąpieniu trądu z Europy (z wyjątkiem krajów skan-
dynawskich) leprozoria te zamieniły się w azyle dla wszelkiej
biedoty i chorych psychicznie (236). W wieku XII powstaje
w Cheel koło Antwerpii instytucja rodzinnej opieki nad psy-
chicznie chorymi, pierwowzór obecnych rodzin zastępczych.
Wiadomo, że w roku 1320 istniał azyl dla psychicznie chorych
w Elblągu, a pierwszy szpital dla psychicznie chorych w Euro-
pie założono w roku 13?? w Betlehem w Londynie. Kontynu?i-
cją pogańskiej wiary w bóstwa zsyłające chorobę i leczące
ją jest w tym okresie wiara w.świętych - patrónów chorób,
ale również i ich sprawców.
Bartholomeus Anglicus pisze w wieku XIII rodzaj bardzo
popularnej wówczas encyklopedii wiedzy średniowiecznej: "De
proprietatibus rerum". Do melancholii zalicza tam stany lęko-
we, hipochondryczne, depresyjne i urojeniowe (306).
W wieku IX powstaje szkoła medyczna w Salerno, tzw. "col-
legium hipocraticum vel civitas hippocratica". Święta Hilde-
garda z Bignen (1098-11?9) z kongregacji mulieres salernita-
nae pisze medyczny traktat magiczno-astrologiczny. Konstan-
tyn Afrykańczyk (1020-108?) tłumacząc medyczne dziela
arabskie przekazał szkole salerneńskiej wiedzę zaczerpniętą
przez Arabów z medycyny antycznej.
Św. Tomasz z Akwinu (1225-12?4) skojarzył filozofię Koś-
cioła z nauką Arystotelesa. Według jego dualistycznej kon-
cepcji dusza rządzi ciałem, ale może mieć niezależny byt.
Funkcje wegetatywne są zależne od organów wewnętrznych,
lecz intelektualne są niezależne od ciała. Był to początek dua-
lizmu, dotychczas niezupełnie wygasłego w psychiatrii.
Arnold z Villanova (1240-1313) zaleca trepanacje czaszki
w wypadkach chorób psychicznych, m.in. manii dla usunięcia
szkodliwych substancji (19, str. 66). Ta wzmianka i reproduko-
wane w dziele Klibansky'ego i innych średniowieczne rysun-
ki "instruktażowe" (cauterisation charts), wskazujące miejsca,
w których należy stosować trepanację lu??rzyżeganie cho-
rych na melancholię, może być potwierdzeniem znanej tezy,
że obyczaj trepanowania chorych psychicznie wywodzi się

286

! ,


od zamierzchłej przeszłości, na co wskazywałyby znaleziska
archeologiczne czasek ze śladami trepanacji z epoki neolitycz-
nej (380, str. 291, plansza ?2 ; tamże średniowieczne rysunki
przedstawiające leczenie melancholików za pomocą muzyki
i biczowania) .
Zob. poz. 19, 109, 236, 306, 380, 397, 462, 660.

Wczesny renesans 3?f
If'
(wiek XIII do upadku Konstantynopola, 1453 r.)

W roku 1233 papież Grzegorz IX ustanawia inkwizycję, która
wywrze fatalny wpływ na los chorych psychicznie. Jednak
mimo narastającej wiary w demonologię pojawiają się pierw-
sze zwiastuny empiryzmu. Roger Bacon (ok. 1210 do ok. 1294)
uważa zaburzenia umysłowe za chorobę naturalną. Rozróżnia
doświadczenie "zewnętrzne" - empiryczne i "wewnętrzne" -
mistyczne. Vitelo, rodem ze Śląska (wiek XIII), w traktacie
"De natura daemonum" rozróżnia zjawy (apparitiones), któ-
rych przyczyna tkwi w chorym i dzieli je na demones frene-
tici, melancholici, epileptici oraz demony "prawdziwe", zgod-
nie z demonologią wieków średnich.
Na początku wieku XIII powstają pierwsze uniwersytety
i fakultety medyczne w Europie. W roku 1231 "konstytucje"
Fryderyka II Hohenstaufa nakładają na pragnących trudnić się
zawodem lekarskim obowiązek pięcioletnich studióvt? lekar-
skich i złożenie egzaminów w szkole śalernitańskiej.

Melancholia w średniowieczu
Stosunek średniowiecznego Kościoła
do chorych psychicznie

Jak pisze Alexander (19, 50-53), chorzy psycliicznie we wcze-
snym średniowieczu traktowani byli humanitarnie i Kościół
otaczał ich troską i opieką, a poglądy świeckie, jak to wynika
z ówczesnej literatury pięknej, były bardziej realistyczne
w tym względzie i przyjmowały nieraz psychogenne tło cho-
roby psychicznej. Na przykład Yvain, bohater średniowiecz-
nego romansu, wpada w psychozę pod wpływem nieszczęśli-
wej miłości, a leczy go inna miłość, jest to więc koncepcja
psychozy wywołanej stressem emocjonalnym, wyleczonej
dzięki korzystnej odmianie losu.
283








t!i',
4:Y i
! ??II G


ti;? I

Boecjusz (stracony w roku 5?4 pod zarzutem zdrady) popada
w "letarg", chociaż opis jego cier?ień odpowiada ówczesnemu
pojęciu melancholii (94, 584). Tłumaczy się to tym, że od cza-
sów Arystotelesa, którego dzieła Boecjusz znał, melancholia
miała wysoką rangę moralną, dwoiste znaczenie i tkwił w niej
aktywny czynnik. Usposabiała do medytacji, wiodła do mą-
drości i dawała zdolność wieszczenia. W tej sytuacji Boecjusz
stwierdza, że muzy poezji, które chciały go pocieszyć, były
bezsilne. Jedynie muza filozofii staje się lekarką jego ducho-
wych cierpień.
. Scholastyk Wilhelm z Owerni (wiek XIII) stwierdza, że zbyt
głęboka medytacja spraw nadnaturalnych może doprowadzić
osoby melancholiczne do choroby umysłowej. Lecz nawet
; wtedy zachowują one dar natchnionego objawienia. Niektó-
rzy święci pragnęli nieraz zupełnego obłędu, który mógł im
zapewnić zbawienie, gdyż albo było się przed chorobą spra-
wiedliwym i dobrym i wówczas w chorobie nie?można stracić
tych zasług, gdyż ni? można grzeszyć będąc obłąkanym, albo
jeśli się było przedt grz. nikiem, to w chorobie wina przy-
najmniej nie może się większyć (380, str. ?3-34).
Melancholia czyniła więc chorego niejako niepoczytalnym
? i nieodpowiedzialnym w oczach niektórych moralistów śred-
niowiecznych. Potwierdzałby tę tezę fakt, że w tekstach pro-
cesów o czary nie spotyka się terminu melancholia (613, 633).
Reginald Scott (1548) w traktacie broniącym podejrzanych
o czary@ ("The Discovery of Witchcraft") argumantuje, iż wielu
spośród podejrzanych cierpi w rzeczywistości na melancholię.
A więc pośrednio jest to też dowodem, że melancholia niejako
zwalniała od podejrzenia czarów.
Marćin Luter pisze: "Satan est spiritus tristitiae ideo lon-
gissime abest a musica" (szatan jest sprawcą smutku i dlate-
go trzyma się z dala od muzyki), dając tym wyraz zarówno
, potępienia smutku, jak i datującej się od czasów starożyt-
nych wierze o ' skuteczności leczenia muzyką chorych psy-
chicznie. Podobnie w okresie kontrreformacji Kościół trakto-
? wał melancholię niechętnie, widząc w niej zagrożenie wiary
i dobrych ob@yczajów. Zacchias, osobisty lekarz papieża Inno-
centego X, móavi: "Gaudet humore melancholico daemon" (de-
mon cieszy się z melancholicznego humoru), a św. Teresa
, (1515-1582) stwierdza: "Jest wiele odmiań tego usposobie- ?
nia...; wierzę, że szatan narzuca je niektór?, by ich ku sobie .
przyciągnąć...; melacholia jest zaburzeniem teraz bardziej
. powszechnym niż dawniej bywało. Przyczyną tego są samo-

f 2gg

i? ?


wola i rozwiązłość, które nazywa się dzisiaj melancholią".
Zdarzały się jednak sądy przeciwne. Na przykład? cytowany
już scholastyk Wi@lhelm z Owernii mówi, że melancholia od-
wodzi od ziemskich pokus, a James Day w utworze "The me-
lancolics souls comfort" pisze, że "żadna muzyka nie jest tak
a?? ?q
miła Bogu, jak płacz i łzy" (44, str. 104).
Skodyfikowanie demonologii średniowiecznej przez Michała :.
Psellosa (1020-1105), ustanowienia inkwizycji i przepisy doty-
czące badań podejrzanych o czary w. "Młocie na czarownice"
(1484) i "Demonologii" Jakuba I stworzyły granice prwne
orzekania o winie i tym samym paradoksalnie mogły zapobiec
nadużyciom. Scholastycżna pednteria inkwizytorów pozosta-
wił poza tym badaczom historii psychiatrii bardzo bogaty
i cenny ?nateriał faktograficzny.
Z opisanych faktów można wnosić, że wymienione czynniki
nieraz raiowały osoby chore na depresję od prześladowań inr
kwizycji, jednak część chorych depresyjnych, cierpiących na . ,
urojenia winy-i s óoskarżenia, padała ich ofiarą:
Chorych psychcznie w procesach o czary wymienia się
zwykle sumaryczn?e i podkreśla przypuszczenie, że najczę-
ściej ofiarami mogł -być osoby cierpiące na schizofrenię
i histerycy:
Wydaje się, że melancholia, chociaż nieraz niechętnie wi?
dział ją Kościół, była jednak uprzywilejowana w?porównaniu
z innymi chorobami psychiczn?mi.
Szczególną postacią depresji, którą we współczesn?na języ-
ku psychiatrycznym można by nazwać reakcją d?presyjną,
była acedia (3i6? str. 102=108). ?Polegała ona n,grzeć?u
gnuśności, niechęci do medytacyjnej pobażności. ?odóbzią
formą reakcji była "choroba mnichów";.?zwana psillanim?tae
(małoduszność) lub scrupulositas (289, str. : 261). Przejawi?a
się ona załamaniem psychicznym, chorobliwą wątpli?ośeią
t? sens pobożnyćh praktyk, a.zar?zem poćzuciem. grżee?u
i @ lęku .przed karą. Rolę psychoterapeuty pełnił spowżednik.
Ten szczególny rodzaj reakcji ? depresyjn?j, w?wodzący @ się
z wątpliwości światopoglądowyćh i złamań w wierze; opisj?
mistyk i asceta, św. Jan od .l?rzy?a, ?akn ?,?ńoc, gdy du?h p?~
grążony jest w ciemności, a ?duszę gnębi ? mrok" (558). ? .
Mnich Stagirius cierpiał na ,?atymię"; miał myśli saxnobójcze,
obawy, że nie będzie zbawion.y, co męczyło go tym bardżiej,
iż widział, że jego towarzysze, którzy: rz?cili ż,ycie .klasztorne,
pozbywali się .tych cierpień, a,on sam nie doznawał ich? .niin
zośtał mziichem,: :Chryzostom usiłuje go po?cieszyć argumeńtem,
?s - Melancho?ta ?g9







di


gE

r@?;

iż cierpienie uszlachetni go i zbliży do Boga. Przyjmuje więc
? katartyczną rolę melancholii (380, str. ?5).
Przygnębienie potępia Dante, umieszcza?ąc melancholików
aż w piątym kręgu piekielnym, a grzesznicy w "Piekle" prze-
bywają w tym głębszym kręgu piekielnym, im cięższe jest ich
przewinienie. W piątym kręgu żyją zanurzeni w mulistej rze-
ce śmierci - Styksie - potępieni za gniew i ponurość. Z po-
riiżenia swego wołają: "Smutkiem byliśmy karmieni na lubym
świecie, który się weseli. W słońcu gnuśnymi dymy napełnie-
ni. Więc smutek żre nas w tej błotnej topieli" ("Boska Kome-
dia", "Piekło", VII, 121-123). O dwoistym stosunku Dantego
? do świata melancholii świadczy jednak, że w XIV pieśni
"Piekła" (wiersz 94-109) Wergiliusz, wykładając Dantemu
pochodzenie rzek piekielnych; nazvwa Saturna "dostojnym
starcem, który rządził Złotym Wiekiem", a VII sfera .Raju jest
sferą Saturna (Raj, pieśń XXI). Liczba siedem ma tu znaczenie
symboliczne, gdyż Saturn jest uosobieniem siódmego okresu
życia ludzkiego: starości z jej wiedzą i jej cierpieniami, i siód-
mej cnoty - mądrości.
Ta identyfikacja melancholii i starości nasuwa porównanie
ze spostrzeżeniem, iż w depresji u dzieci (zdarzającej się bar-
dzo rzadko) wypowiadają one nieraz poglądy nad wiek doj-
rzałe i rozumują jak dorośli. Z ustąpieniem fazy depresji znika
ta "patologiczna akceleracja intelektualna". Stają się one znów
dziecinne, myślą i zachowują się stosownie do swego wieku
? (str. 392-393) .
Poza lekarskim, nozologicznym i typologicznym podział?in
melancholii można, oceniając ją tak, jak była widziana w opi-
niach różnych epok, przeprowadzić również jej klasyfikację
estetyczną i filozoficzną. O chorym na depresję któryś z psy-
chiatrów powiedział, że jest to pesymista z urojeniami. Nie
zawsze jednak łatwo przeprowadzić granice pomiędzy uroje-
niami a myślami nadwartościowymi, a wiadomo, jak osobo-
wość twórcy wpływa na temat i treść jego dzieła. Tak oce-
: niając należałoby zaliczyć niektóre światopoglądy religijne
i filozofic2ne, np. filozofię stoików, Schopenhauera i Kierke-
gaarda, do pesymistycznego, saturnijskiego nurtu myśli ludz-
kiej (3??, 655) :
Bo skoro mówi się o nurcie appolińskim i dionizyjskim
w życiu ludzkirń, warto by może wymienić jeszcze trzeci
nurt - saturnijski, nurt refleksji, medytacj?Smutku i cier-
pienia. Jeśli przyjąć, że postawa depresyjna jako antyteza dio-
nizyjskiej radości jest immanentna człowiekowi, łatwiej można

29Q

t?di; I ;
?1 ? ?


zrozumieć, dlaczego treści psychozy depresyjnej mniej są -
jak piszą A. Orelli, H. Kranz, H. Lauter i inny - podatne
na wpływ ducha czasu niż np. urojenia schizofreniczne (400,
433, 508). W depresjach bowiem, jak sądzi B. Pauleikhoff,
ujawniają się pralęki człowieka o duszę, ciało i zasadnic?e
potrzeby życia - w postaci urojeń winy, hipochondrii i uro-
jeń zubożenia (516) .
Zob. poz. 19, 44, 94, 289, 380, 558, 582, 613, 533, ?14, ?16.

"Epidemie" depresji
E # ??? ;
? :'r ?
Masowe reakcje depresyjne, wynikające z dramatycznych sy-
t ac?? społecznych lub będące wyrazem indukcji czy mody,
?E '
z arzają się w różnych epokach. O epidemiach samobójstw
w tarożytnej Grecji wspomina Aecjusz (20, str. @146). Były to
jedna samobójstwa rytualne, związane z kultem Dionizosa,
, 9
w którym radość łączyła się z nieopanowaną żądzą niszczenia
i eksces.ami seksualnymi (por. relację Liwiusza z rzymsklego
procesu przeciw uczestnikom obrzędów bachicznych: "Baccha-
nalia" w antologii W. Dreikandta, 21?, str. 1-12; zob. też 52?).
Przekonanie o nieuchronnym końcu świata w tysięcznym
roku n.e., zwane chiliazmem (gr. chilici - tysiąc), spowodo-
wało przypływ pesymizmu. Zaniedbywano sprawy doczesne,
myślano tylko o pokucie i zbawieniu. Takie masowe przygnę-
bienie przynosiły też ze sobą klęski głodu; moru i wojen. Zda-
rzały się również r.eakcje odmienne: szukano zapomnienia
w pijaństwie i rozpasaniu seksualnym, a nawet w przestęp-
stwach i zbxodni (502, 641).
Rola społeczna masowo występującego wówczas biczowrii-
ctwa i tanecznictwa miała według poglądów psychoanalitycz-
nych polegać na tym, że rozładowywała także i u widzów po-
czucie winy i obawy przed potępieniem. Paradoksalne reakcje
orgiastyczne na podobne katastrofy przypominają dość rzad-
ko zdarzające się reakcje maniakalne po przygnębiających
przeżyciach.
W epoce odrodzenia pojawiła się epidemia tarantyzmu, którą
Ferdynandus Epidaurus (1621), zalicza do rodzaju melancholii,
co świadczy, jak różne znaczenie miało to słowo. Sigerist
uważa, że tarantyzm był reliktem órgiastycznych kultów dio-
nizyjskich w Apulii.
Istnieją też zbiorowe depresje wywołane klimatem i ciężki-
mi warunkami związanymi ż nocą polarną, tzw. depresja ark-
is@ 291






"1

iyczna i epidemie samobójstw wśród Eskimosów. Podobnie
głębokim przygnębieniem i masowymi samobójstwami reago-
wały niektóre pierwotne szczepy na zetknięcie się z cywili-
zacją białego człowieka, do której nie potrafiły się przysto-
sować.
Zob. poz. 20, 94, 21?, 289, 400, 433, 508, 516, 523, 558, 582, ?14, ?16.

Meiancholia w życiu świeckim w średniowieczu

Poezja melacholiczna ma swoje źródła w starożytnych ele-
giach, tęskniących za utraconym Złotym Wiekiem (Hezjod,
Wergiliusz). W średniowieczu, jak pisze Huizinga w "Jesie-
ni średniowiecza" (s. 51-52), melancholia ma równocześ-
nie trzy znacze ? ponure usposobienie, poważna refleksja
i fantazja. K ?da poważniejsza praca umysłu,zdawała się
obracać w p sępność". Jean Froissart, ówczesny dziejopis,
powiada o k ś, że otrzymawszy ważną wiadomość, trochę
melancholizował" i dopiero powziął decyzję. W ówczes?
nej poezji dworskiej, zwłaszcza u śchyłku średniowiecza, zgod-
nie z panującym wówczas pesymizmem, spostrzeganiem głów-
nie ujemnych stron życia i jego brzydoty, obowiązywała me-
lancholiczna konwencja poetyczna (Huizinga, str. 363).
".Dame Merencolye" średniowiecznego poety A. Chartiera
jest blada, wychudzona i obdarta. Tak również w .oczach ogó-
łu wyglądać mogła wiedźma. Miała dwoistą postać. Była uoso-
bieniem z?owrogiego szatańskiego piękna lub prawdziwyżn
obliczem nędzy Wroga Dobra. Średniowieczny psychologiczny
portret kobiety - to "Beatryce w niebiosach wśród gwiazd
lb czar?wnica, nieprzyjaciółka ludzkości" (483).
Sain tytuł "Młot na czarownice" wskazuje, że uderzać ma
on głównie kobiety, nie jest więc przypadkowy, .lecz jest wy-
razem mizoginizmu cechującego wieki średnie. Nas_uwa się tu
pytanie, czy plastyczne wyobrażenia melancholii w postaci
kobiecej sugerowała tylko żeńska odmiana tego rzecz-ownika.
Wiedźma to ta, która .,wie", zna czarną magię, a czerń na-
leży do świa?a Saturna. Stąd też facies nigra propter melan-
choliam (oblicza czarne z melancholii), "Melancolii I" Drera
(380,.s. 290) wyraża może nie tylko smutek ?vynikający z wie-
dzy o świecie i jej pesymistycznej kontemp?l?ji, jak to inter-
pretują wymienieni autorzy, lecz jest cz , gdyż posiada
zakazaną wiedzę czarnoksięską.
Zob: poz. 2i?, 3??, . 380, 400, 433, 483, 502, 508, 516, 52?, 655.

292

d
?'i
7:'?t
I#, : .
Rozkwit Odrodzenia

;7i
Przeglad wydarzeń

Odrodzenie przyniosło wyzwolenie średniowiecznemu czło-
wiekowi, pracującemu jako anonimowa jednostka sub specie
aeternitatis, na chwałę Bożą, przywróciło mu indywiduaIność,
którą utracił po upadku antyku. Nie dało jednak poprawy ł 6
w Iosie chorych psychicznie. Zapełniali oni opustoszałe lepro-
?ii"?`,
zoria, więzienia i nadal byli przedmiotem prześladowań inkwi-
zycji. Z nielicznych wzmianek (306) można wnosić, że chorzy
dobrze sytuowan_i mogli korzystać z opieki bądź domowników,
bądź lekarzy i prywatnych zakładów, które rozwinęły się
zwłaszcza w dwu następnych wiekach (306). Dominikanie, Jo-
hann Sprenger ? inrich Kraemer, za aprobatą papieża In?
nocentego VII wydili wspomniany już "Młot na czarownice"
("Malleus ma eficarum") w 1484 r. Jakub VI, król Szkocji,
zwalcza w swej "Demonologii w formie dialogu" (1593) po-
glądy Reginalda Scotta, poprzednika Johanna Weyera stają-
cego w obronie czarownic. Rozproszeni po upadku Bizancjum
uczeni bizantyjscy zapoznają Europę z prawem rzymskim,
poezją, filozofią i nauką grecką (G. Ostrogorski, str. 455).
Poglądy ówczesnych postępowych lekarzy i myślicieli są
mieszaniną przejętego od Greków racjonalnego empiryzmu,
astrologii, magii i alchemii. Paracelsus (1493-1541) jest ty-
powym przedstawicielem tej epoki. Rewolucyjnie zwalcza
@ obowiązujące na uniwersytetach martwe kanony scholastycz-
nej wiedzy. Wierzy w wartość doświadczenia i zdobywa je,
wędrując po Europie (przy czym odwiedza również Polskę?),
ale jest głęboko przekonany o wpływie ciał niebieskich na
losy ludzkie. Zajmuje się alchemią, a zalecane przez niego
leczenie jest mieszaniną magii i empiryzmu. W dziele o cho-
robach pustoszących rozum (,?Von den Krankheiten die den
Vernunft berauben") odrzeka się od klasycznej triady: phreni-
tis, mania, melancholia. Zalicza melancholię do działu praw-
dziwego szaleństwa (Wahre Irrsinn), gdyż łączy ją z bra-
kiem rozumu. Nie uważa, że jest ona pochodzenia szatań-
skiego, lecz demonologicznej etiologii dopatruje się u inńej
kategorii chorych psychicznie, zwanych obsessi.?W traktacie
"De colerico bello, de melancolico passione, de sanguinea
industria, de flegmatico sudore" przeprowadza typologiczną
analizę wojowniczego męża jako choleryka oraz sekciarza
293

jako melancholika, szukającego w męczeńskiej śmierci fał-
ś?ywej świętości (2?0, 514).
Andreas Cisalpinus (516-1603) w traktacie "Daemonum
investigatio peripatetica" (a więc jak wynika z tytułu na-
wiązujący do Arystotelesa) poleca sprawdzać, czy podejrzani
o czary "nie są chorzy z powodu przyczyn naturalnych jak
wapory, czarna żółć lub inne złe hmoxy, które czasem
szkodzą umysłowi" (652, str. 140).
Na ogół obowiązywała teoria humoralna melancholii. Szu-
kano jednak również przyczyn zewnętrznych, np. Thomas
Cogan (1584) uważa, że wywołuje ją nadmiar nauki; Thimoty
Bright (1583) dzieli ją na formę wywołaną przyczynami ze-
wnętrznymi, a więc reaktywną i humoralną. Wzmianki o me-
lancholii i obszerniejsze prace na jej temat spotyka się
w polskiej literaturze pięknej i piśmiennictwie lekarskim tego
okresu. A. Rothe w swym "Rysie?dziejów psychiatrii w Pol-
sce" (1893) przytacza dość bogatą polską literaturę psychia-
tryczną, w tym też prace na temat melancholii od renesansu
aż po jego czasy (559).
Z cennej i zasługującej na studiowanie pracy Rothego
wynika, że wiedza psychiatryczna w Polsce? szła w parze
z rozwojezn europejskiej myśli psychiatrycznej, oczywiście
dzieląc z nią wszelkie błędy i przesądy. Wspomnieć należy,
że niepełne polskie tłumaczenie "Młota na czarownice", do-
konane przez Stanisława Ząbkowicza, sekretarza księcia Ja-
nusza Ostrogskiego, ukazało się w Krakowie w roku 1614,
a w roku 163? w Poznaniu nieznany autor wydał "Czarownicę
powołaną", traktat będący racjonalną obroną podejrzanych
o czary.
Zob. poz. 230, 306, 514, 559, 658.

"Geniusz melancholiczny" w epoce renesansu
Filip Melanchton wprowadza do nauki o człowieku słowo
psychologia. On to, sławiąc geniusz Drera, pisał: "Melan-
cholia Dreri generosissima" (najszlachetniejsza melancholia
Drera), wyrażając tym panujący w renesansie arystotelow-
ski sąd o geniuszu melancholików. Z autobiografii Drera
wiadomo, iż cierpiał on na stany twórczej depresji, a jaką
wagę przyk?adał do tego zjawiska, świadszy, iż w swoim
podręczniku malarstwa zaleca, by nie puścić do tej cho-
roby u ucznia malarskiego, a w razie p jawienia leczyć ją
muzyką (61, str. XXXII i 32-33) .

294

ł??l
t?
i2 d
fał- Wynalazek druku przez Jana Gutenberga (ok. 1399-1468)
spowodował upowszechnienie pojęć religijno-filozoficznych
,.
ium i magiczno-astrologicznych dotyczących melancholii z jej szta-
iia- fażem mitologicznymr zwłaszcza od pojawienia się pod koniec
wieku XV kalendarzy będących popularnym kompendium ;? ? , -
,ani
jak wiedzy o świecie (ryc. 4). PQłączenie tezy Arystotelesa z neo-
g' ,
sem platońską nauką o związkach makrokosmosu z mikrokosmo-
sem oraz astrologiczno-magiczną interpretacją losu człowieka
dało nową koncepcję melancholii, z jej bogatą symboliką
plastyczną i literaturą.
Astrologia w tym czasie była nie tylko sposobem prze-
powiadania przyszłości, lecz również ogólną teorią życia
i lekarze musieli ją studiować tak, jak anatomię i botanikę

.'CFE:r
(96) .
Ciała niebieskie traktowano jako osobowościr które w mi-
E " t?'
? ?? ;
tologii astrologicznej oddziaływały na losy ludzkie w okreś- .* ?
lony sposób prz?z sympatie lub antypatie. Planety uosabiały
siedem cnót i siedem grzechów głównych. W tej kwalifi-
kacji Saturnowi przypisywano miana: tristitia, acedia. Miał on
wywierać decydujący wpływ na rolę osób urodzonych pod
jego znakiem, jaką przypada im odegrać na scenie życia. k ?
Platońska koncepcja frenezji odżywa pod pojęciem nadnatu-
If?
ralnej zdolności wieszczenia; którą obdarzone są utalentowane
r,dzieci" Saturna (divinatio, furor divinus). 4 7
? , r
Syn znanego lekarza, Marsiglio Ficino, jeden z najświatlej-
szych umysłów tej epoki, mentor Akademii Koźmy Medy-
ceusza we Florencji, w swoim dziele "De vita triplici" no-
bilituje melancholię zgodnie z opisanymi koncepcjami.
W myśl jego poglądów średniowieczna vita meditativa ustę-
puje filozoficznej vita speculativa. Ficino, mówiąc o geniuszu
melancholicznym, ma na myśli filozofów, teologów i naukow-
cowr lecz artyści nie czuli się od nich gorsi, a nawet lepsi.
I? I F$
Dlatego Agrippa z Nettensheim w swym dziele r,De occulta
philosophia" stwierdza, iż są trzy rodzaje geniuszów two-
4 r
rzących pod wpływem "szału melancholicznego". Do tych
trzecich zalicza artystów i architektów, którymi powoduje
fantazja.
Określenie artysty jako melancholika równało się pasowa-
niu go za geniusza. Vasari w swóich ,rŻywotach" określa
tym mianem artystów, których ceni. O Michale Aniele mó-
wiono, że "towarzyszyła mu gwiazda melancholii", a Rafael
przedstawił go w "Szkole ateńskiej" jako "Pensieroso"@
Artystom i poetom były znane stany twórczej depresji, wy-
29?















d? ; t
";? '? .

nikające z okresów lenistwa, poczucia niedosytu twórczego '
' lub rezygnacji. Petrarka mówi o "acedii" towarzyszącej sa-
motnej twórczości, a Michał Anioł w swoim ?4 sonecie
`? 7
` - pisze: "Melancholia jest moją radością, a niepokój jest moim
??f ?
wypoczynkiem".
Tak więc średniowieczny ascetyzm zastępuje humanistyczna
medytacja. Ideałem staje się wol?y człowiek renesansu -
"homo literatus", "Musarum sacerdes". Odzyskując wolność
4I ? I
gd
; wiedzy o sobie i o świecie spostrzegł on też tragiczny
aspekt niedoskonałości tego świata i samego siebie. Dlatego
był "melancholijny i zadumany", jak pisze o Dantem Boccacio
.(380, str. 255). Należy jednak pamiętać, że pewne odchylenia
artystów od normy psychicznej były niewątpliwie tolerowane *?
przez opinię ogółu bardziej niż u przeciętnych osób i "gwiaz- ?? 7
da melancholii" zdobiąca czoło Michała Anioła mogłaby się
spotkać z inną oceną, gdyby błysła zwykłemu zjadaczowi
chleba.
Nie bez pożytku przy badaniu dziejów trwałości pewnych '
: tradycji, wierzeń i przesądów jest studiowanie literatury tzw.
armarczne Można w niej bowiem znaleźć rastare mit
i praktyki magiczne, wywodzące się nawet z tak dawnych
e ok, jak z kultów Mezopotamii. Na przykład opis magicz- ;
ne o znaczenia Saturna w książce pt. "Salomonis, świat
du hów i klucz do tego" (wyd. E. Bartels, Weisensee prawdo-
p dobnie początek XXw.) czerpie wiedzę z tradycji i wierzeń
. starych, wymarłych kultur; jest dość wiernym powtórzeniem
średniowiecznych i renesansowych poglądów o tym patronie
melancholii.
Zob. poz. 61, 96, 2?0, 380, 509, 614, 559, 658.


Wiek barbku i wiek oświecenia
Przegląd wydarzeń

7 Stulecia XVII i XVIII są widownią dalszej rewizji nauki tym
razem nie tylko scholastycznej, lecz i antycznej - w jej re-
nesansowym wydaniu. Pod wpływem zdobyczy fizyki i ćhemii
ugruntowuje się w medycynie nowoczesny; filozoficzny, nie-
. raz skrajnie mechanistyczny sposób myślenia. Filozofia wy-
wiera dalej przemożny wpływ na medycynę, co trwać będzie
do pierwszej połowy wieku XIX; od nauki Leibniza o mo-
29?






i Ł


u

? ;&'
7;




r I ? 'I
JM
@ P ?
?ś I I;

nadach do romantycznych filozofów przyrody. Kartezjusz
(1596-1650) jeszcze wyznawał dychotomię ciała i duszy, lecz
Spinoza (1632-16?3) wprowadził już paralelizm psychofizjo-
logiczny, stwierdzając, iż umysł i ciało są identyczne, a psy-
chologiczne fenomeny są równie ważne jak procesy mate-
rialne.
Montaigne (1533-1592) przeprowadza analizę postępków
ludzkich bez obowiązującej dotychczas oceny mnralnej. To-
masz Hobbes (1588-169?) tworzy podstawy psychologii asocja-
cyjnej. Uwidoczniają się dwa kierunki myślenia naukowego:
dedukcyjny - analityczny, i indukcyjny - ezrzpiryczny. Lin-
neusz (130?-13?8) proponuje system nozologiczny? według
wzorów systemów botanicznych. Nadal jeszcze panują teorie
humoralne, lecz G. E. Stahl detronizuje patologię humoralną
w swojej nauce o temperamentach (169?). Stwarza on teorię
witalistyczną, ?ędącą syntezą hipokratesowskiej empirii i pla-
tońsko-arystotelowskiej filozofii. Przeciwstawia się teoretycz-
nym założeniom człowieka-maszyny, rozróżnia choroby umy-
słowe idiopatyczne i wywołane chorobą somatyczną. Ten
podział zrodził dwa kierunki w psychiatrii : psY chików i so-
matyków. W teorii Stahla obowiązuje paralelizm psychofi-
zyczny. Czynnikiem łączącym duszę z ciałem jest ruch, po-
myślany jako element cielesno-duchowy. Stahl stwarza po-
jęcie organizmu, a jego teoria witalistyczna przetrwa do
końca epoki romant cznej. Mnożą się prace poświęcone me-
lancholii, spotyka si trafne spostrzeżenia, jak Morgagniego,
który nie widzi ró nicy między manią a depresją, stwier-
dzając, że jedna ? ma przechodzi w drugą.
Timothy Rogers (1691), opisując własną depresję, wysuwa
hipotezę obciążenia dziedzicznego. John Symlifes (1693)
w swoim dziele "O zapobieganiu samobójstwom" stwierdza,
iż chcąc im zapobiec, należy zwalczać nie sam fakt samo-
bójstwa, lecz motywy i przyczyny tegó kroku (306, str. 113-
-113). Bernadino Ramazzini (1?13) w pierwszym traktacie
o chorobach zawodowych ("De morbis artificum") przypisy-
wał napady melancholii u malarzy szkodliwym właściwościom
farb, których oni używają.?
Tomasz Willis (1621-16?5) odrzuca teorię humoralną, upa-
truje przyczyny zaburzeń psychicznych w mózgu i pniach
nerwowych. Według niego "tchnienia" (spiriti) animalne sta-
nowią zasadę ruchu i odczuwania. Tch ia te przenoszą
się przez nerwy, a ich brak lub zanie zczenie ma wy-
woływać takie choroby, jak melancholia. Podobny pogląd

298

*


?usz wyrażał też Sydenham (1624-1689). Od Willisa pochodzi
?ecz trWająca do dziś nazwa choroby "nerwowej".
zjo- i William Cullen (1?10-1?90) przeprowadza podział chorób
psychicznych na nerwice (neuroses) i vesaniae. Termin ner- ,? z
ate- wica miał jednak dla niego zupełnie odmienne znaczenie ??:; @
niż obecnie. Oznaczał on wszelkie choroby neurologiczne
r? ? ? ?g
?OW i zaburzenia psychiczne wywołane uszkodzeniem układu ner-
? ? ? d
To- wowego, a więc organiczne według dzisiejszej terminologii.
Melancholię zaliczał on do vesanii.
Mesmer (1?34=1815), ze swą teorią fluidów był zapowiedzią
medycyny romantycznej, próbującej znaleźć metafizyczny sens
osiągnięć wiedzy przyrodniczej i będącej reakcją na prze-
sadny racjonalizm i materializm.
Doniosłe przemiany, które się dokonały w stuleciach XVII
i XVIII w naukach przyrodniczych i filozofii, niewiele wpły-
nęły na los chorych psychicznie. Wprawdzie ustały polowa-
nia na czarownice, ale chorzy ci, zgodnie z teoriami mecha-
nistycznymi, byli traktowani jak zepsute maszyny lub dzikie PE
zwierzęta, które należy izolować w obronie społeczeństwa.
W szpitalach i azylach psychiatrycznych stosowano brutalne
metody ograniczania sWobody.
Zob. poz. 306.

" Anatomia melancholii"
Jedną z cieka?szych i zasłużonych dla historii melancholii
postaci j?st bert Burton, duchowny anglikański, kanonik
w Oxford?? nielekarz, autor dzieła wydanego w roku 1621
pt. "Anatomia melancholii, czym ona jest, z jej wszelkimi
odmianami, przyczynami, objawami, rokowaniem i kilkoma
sposobami jej leczenia" ("The anatomy of melancholy, what
it is, with all the kinds, causes, symptomes, prognostics and
several cures of it"; 126) (ryc. 5).
Jest to jedno z częściej wznawianych do obecnych cza-
sów dzieł o zaburzeniach psychicznych. Doczekało się już
w Anglii kilkudziesięciu wydań. Literatura krytyczna na temat
tego dzieła jest ogromna i uznaje się jego znaczenie nie
tylko dla medycyny, lecz także dla literatury pięknej, zwłasz-
cza dramatu okresu Stuartów, a również (40) historii socjo-
logii i ekonomii tej epoki (499).
Praca ta jest rodzajem encyklopedii melanchol od czasów
starożytnych. Burton cytuje w niej około tysiąc autorów,
299






;',fI





?1i




? iH iP
. ; i
i a
ii ł,

z czego połowa to lekarze. Nie jest to jednak tylko kompi-
lacja. Czyni on wiele wnikliwych uwag na podstawie włas-
nych obserwacji i introspekcji. Sam stwierdza, że ma tę
przewagę nad lekarzami, że oni uzyskali wiedzę o melan-
cholii z książek, a on przez własne "melancholizowanie".
Nadał sobie przydomek "Democritus Junior", by zaznaczyć
swą solidarność z poglądazni tego filozofa, a również gwoli
tradycji mówiącej, że Demokryt był również melancholikiem
i leczył go sam Hipokrates. Na nagrobku Burtona widnieje
ułożone przez niego epitafium:
"Paucis notus, paucioribus ignotus
Hic iacet Democritus Junior
Qui vitam dedit et morterrt
Melancholia"
(Nielicznym znany, licznym nieznany,
Spoczywa tu Demokryt Junior,
Co życie i śmierć oddał
Melancholii) .

Na wstępie swego dzieła powtarza jak refren słowa: "nie
ma nic słodszego... nic bardziej przeklętego... nic smutniej-
szego, jak melancholia", które stały się dla Miltona wzorem
d1a jego poematu "I1 Pensieroso". Dalej w przedmowie Bur-
ton stawia retoryczne pytanie: "W samej rzeczy, któż nin
jest pomyleńcem, melancholikiem, szalonym? Pomylenie, m?-
lancholia, obłęd - wszystko to jest jedną i tą samą chorobą".
Później jednak różnicuje melancholię z innymi chorobami
psychicznymi.
Dla Burtona człowiek @ jest najnieszczęśliwszą istotą na
świecie z powodu pierworodnego grzechu, który;-?est pier-


Ryc. 5. Reprodukcja karty tytułowej pierwszego wyda ia "Anatomii
melancholii" R. Burtona z roku 1638, z portretem autora. a obwodzie
poszczególne rysunki wyrażają formy i przyczyny melanc olii według
ówczesnych pojęć. W dolnyrn prawym kącie rysunek ciemiernika
(Helleborus), który od starożytności był lekiem stosowanym w me-
lanchol. Rysunki zaopatrzone są znakami astrologicznymi i emble-
matami związanymi z tematem poszczególnych postaci melancholii.
Od lewej strony, od dołu: postać wyrażająca melancholię na tle re-
ligijnym, która w owej epoce była przedmiotem wielu prac medycz-
nych i teologicznych; w środku po lewej: melancholia wywołana nie-
szczęśliwą miłością (motyw znany od starożytności); u góry od le-
wej: zawiść jako jeden z powodów melancholii, filozoficzna medyta-
cja (filozof Demokryt jest aluzją do przydo Dernocritus Junior,
który sobie przybrał Burton), samotność; w ku po prawej wy-
obrażenie melancholika hipochondrycznego; niżej stan maniakalny
(rysunek świadczy, iż Burton widział łączność między manią a depresją).

300

?I ?? t
i r
E?~ ? ;
a, ? : ,


t ? :-
? ? ?: I)
Y?
?l
? i'i A

ii,=." )
)r, ..r
I t"?
























301













'?"

??*?

wszą przyczyną melanchol i przekleństwo jej ciąży na
wszystkich ludziach. Są jednak różne stopnie tej choroby.
Obdarzeni rozsądkiem, jak np. stoicy, potrafią się uchronić
przed "przyrodzoną melancholią". Nikt jednak nie jest wolny
od jej epizodów z pówodu nieuchronnych w życiu przy-
krości. W tym sensie melancholia jest uosobieniem ludzkiej,
ułomnej "śmiertelności" (mortality).
Burton uważa melanch@olię za jeden z najistotniejszych
czynników w życiu. Doszukuje się jej wpływu na uczucia,
dążenia i popędy oraz samopoczucie cielesne. Rozważa pod
kątem melancholii handel, rolnictwo, ceny zboża, nędzę ?
i bogactwo, klimat, ciała niebieskie, zwierzęta i rośliny, cho-
roby cielesne i zaburzenia seksualne. Mueller, podnoszący
talenty Burtona jako gawędziarza, dramaturga, autobiografa
i dowcipnego satyryka, stwierdza, iż anatomizuje on nie tylko
melancholię, lecz w jej aspekcie także ustrój państwowy
pod Stuartami, religię, ekonomię, i siły śpołeczne. Burton
domaga się uspołecznienia prawa i medycyny oraz powszech-
nej oświaty (499). Alexander (19, str. 101-104) porównuje
pod względem wnikliwości introspekcji dzieło Burtona do
"Wyznań" św. Augustyna i prac Freuda i znajduje w jego
uwagach wiele prekursorskich spostrzeżeń. Burton pisze np.
o wpływie przeżyć wczesnego dzieciństwa na kształtowanie
się mentalności człowieka, o błędach wychowawczych zbyt
opiekuńczych lub zbyt niedbałych rodziców, o znaczeniu tłu-
mionej agresji dla zjawiska melancholii, wreszcie opisuje
procesy, które we spółczesnym języku można by nazwać
sublimacją i pozytywn m przeniesieniem.
Burton pracę swą u ażał za rodzaj autoterapii przez twór-
czość: "Piszę, by prze? zajęcie uniknąć melanchol (...), by
doskonalić się, by dać folgę swemu umysłowi, gdyż miałem
gravidum cor, foetum caput... których ciężar bardzo pragn:ą-
łem z siebie zrzucić i nie mogę sobie wyobrazić zdatniejsze-
go sposobu dla pozbycia się ich. Poza tym nie muszę powta-
rzać, że ubi dolor, ibi digitizs (człek się drapie, gdzie go .
swędzi)" *.,
Oczywiście nie pomija też, zgodnie z ówczesnymi poglą-
dami, sprawy czarownic, powstrzymując się jednak od włas- ?
* Brzmi to w oryginale: "I write of melancholy by being busy
to avoid Melancholy (...), to exercise myse to ease my mind, for I
had gravidum cor, foetum caput. (...) Whi was very desirous to
be unladen of, and could imagine no fitter evacuation than this.
Besides. I could not refraine, for ubi dolor ibi digitus (one muśt need
scratch where it itches)".

302

a,
nego zdania (być może z ostrożności). Cytuje wiele różnych
sprzecznych i dzięki temu wyraźniej niedorzecznych sądów ?fl
9 ?
I ,
innych autorów na ten temat.
I pod tym względem jest on autorytetem, gdyż M. Summers
(633, str. 315) wymienia pracę Burtona jako podstawowe
encyklopedyczne dzieło, dotyczące zagadnienia czarodziej-
stwa. Summers jest jednym z najlepszych współczesnych
znawców dziejów magii i czarodziejstwa, jest on jednak
prawdziwym anachronizmem w wieku XX, gdyż opierając
się na wierzeniach katolickich, wyraża niezłomne przekona-
nie o istnieniu czarów i prozelitów szatana, a jego książka
jest apologią inkwizycji.
Zarzut kompilatorstwa, jaki niektórzy stawiają Burtonowi
(553, s. 258-260), wydaje się nieistotny, zwłaszcza w his-
torii nauki; badacz ?jej musi opierać się na zastanej wiedzy
i może dołączyć tylko swą cząstkę do już istniejącej ca-
łości.
Zob. poz. 19, 40, 126, 499, 553, 633.


Spleen i nostalgia

W roku 1610 Smollius nap@sał traktat o melancholii, dopa-
ł( -
5
trując się jej siedliska w śledzionie (ang. spleen). Termin
ten stał się w języl?u a gielskim synonimem hipochondrii
i obecnie jeszcze śled?iennik (ang. splenetic) oznacza hipo-
chondryka. W tej epoce, oceniając charaktery narodowe,
mówiło się o Angliku-śledzieńniku i melancholicznym Hiszpa-
nie, które to określenie wzięło swój początek od postaci Don
Kichota.
Melancholia A?ii elżbietańskiej (The English Malady)
w wieku XVIII sta? się ngielskim spleenem, który zrobił
karierę w literaturze i języku potocznym. Richard Blackmere
(1325) pisze: "A treatise of the spleen and vapours", a George
Cheyne w swoim potraktowanym autobiograficznie traktacie:
"Angielska choroba lub traktat o chorobach nerwowych
wszelkiego rodzaju jak spleen, wapory, upadek ducha jako
też rozstroje hipochondryczne i histeryczne" (1?33) wystę-
puje w obronie osób cierpiących na podobne schorzenia,
stwierdzając, że nie są one niczym, czego należałoby się
wstydzić ("The English Malady: or a Treatise of nervous
diseases of all kinds, as spleen, vapours, lownees of spirits,
hypochondriacal and hysterical distempers").
303







?C I
? &
?t
f:??? : j




!i? ,
; ?7



0I I
M'?

Uważał on wprawdzie, że choroba ta wywołana jest za-
burzeniami humoralnymi śledziony i jest męskim odpowied-
nikiem histerii u kobiet, wkrótce jednak termin ten zaczął
oznaczać szczególny rodzaj reakcji depresyjnej, będący mie-
szaniną nudy i zniechęcenia wywołanych przesytem życia
i pesymistycznego spojrzenia na świat zabarwionego cyniz-
mem.
Z pewnością nie docenia się znaczenia elementu nudy
w etiologii depresji. Interesowali się tym zagadnieniem psy- ;
chiatrzy egzystencjonalni. Znane są zespoły apatyczno-de-
presyjne wywołane bezczynnością np. w zespole hospitaliza- '
;
cyjnym. Również w literaturze pięknej nie brak o tym wzmia- "??
nek. Puszkin, wspominając byronowskiego Czajd Harolda, cier- ?
piącego na ten stan ducha, pisze w "Eugeniuszu Onieginie"
(PIW, 1964, str. 112) :

"Bolączka - czas już jej przyczynę '
Odciąć od zwykłych bajd i andron;
We mgle londyńskiej zwana ?,splinem<<,
A po rosyjsku prościej: chandrą". *


Wydaje się, że poeta zbyt uprościł zagadnienie, indenty-
fikując te dwa słowa. Każde z nich ma specyficzny odcień
narodowy. W spleenie kryje się też snobizm właściwy tej
epoce w Anglii, cha dra jest bardziej pierwótna, żywiołowa,
dramatyczna. Nasze po kie poetyckie smętki, tęsknice i ża-
łości mają jeszcze inn wydźwięk, .być może pochodzący
z martyrologżcznó-sent entalnego nurtu naszej poezji. Ję-
zyk polski ma swoje własne i chyba nieprzetłumaczalne na
ińne języki słowo określające smutną medytację. Jest to
staropolskie słowo frasunek i jego pochodna przymiotnikowa
frasobliwy. Pochodzi od niemieckiegó czaśównika fressen =
=żreć, ale w języku niemieckim nie ńdano mu innego
znaczenia, ?ódczas gdy w naszym ?oznacza on głęboki, bar-
dzo ziemski ?smutek i zadumanie nad losem ludzkim, którego
symbol - Chrystus frasobliwy z tradycyjnym, medytacyjnym
gestem - zdobi polne kapliczki (ryc. 6).
Językoznawcze rozważania, zdaniem J. Wyrscha; nie są
bez znaczenia dla psychiatrii. Autor teń analizuje odcienie
znaczeniowe określeń różnych stanów? psychicznyćh w róż-
nych językach, np. niem. Weltschme franc. 1'ennui, i mówi

* Tłum. Adam Ważyk: Eugeniusz Oniegin. W? IV, PIW, 196?.

304

?II
i I ??Y?
?'IE i!
.

,?? ?l;?





? +
d?
;r-??a' x

? C
II
? G
I I I I
I a
IIfi ?
II


I i I ; r










Ii
IiI
I!





Ryc. 6. Chrystus frasobliwy - polska rzeźba ludowa.
o nieprzetłumaczalności niektórych z nich. Opowiada się rów-
nocześnie za szerokim korzystaniem z określeń pochodzących
z zasobu języka potocznego, który często lepiej trafia w isto-
tę rzeczy niż wymyślone terminy naukowe. Przytacza przy-
kład zwrotu używanego przez chorych psychicznie "słyszenie
20 - Melancholia 305











ź;'






I n
7k?
?f
? ?

t;? " ?

głosów" lub "wyciąganie myśli", które wykorzystał Jung
(?2?, str. 8?--95).
Podobnie Jaspers (341, str. 10?-109) przyswaja psychopato-
logii termin personifikacja, który ukuł inteligentny chory na
schizofrenię dla opisu "części swej podświadomości, które się
usamodzielniły". A czyż nie trafny i dający się uogólnić
jest paradoks depresyjnego pacjenta Kliniki Psychiatrycznej
, AM w Krakowie: "Jestem nieszczęśliwy, bo straciłem smu-
tek"?
Innym terminem medycznym związanym z melancholią, któ-
ry przeszedł do słownika potocznego i literatury, jest no-
stalgia (z gr. nostos = powrót ; algos = ból, cierpienie) . Użył
tego, słowa Johannes Hofer (1611) w swej dysertacji "Die
Nostalgie oder I-Teimweh" na temat dezercji zaciężnych żoł-
nierzy szwajcarskich, wywołanej, jego zdaniem, melancholicz-
ną reakcją na szkodliwą zmianę klimatu (246). To słuszne spo-
strzeżenie o patogennym działaniu oderwnia od własnego
% środowiska, które można zresztą zauważyć i u zwierząt, np.
u psów, gdy zmienią miejsce pobytu razem z właścicielami
(odpada tu znana u psów reakcja na zmianę opiekuna), od-
żyło u E. Kretschmera w opisanych przez niego nostalgicz-
nych reakcjach krótkiego spięcia oraz w pojęciach Entwur-
zelungsdepression i Reisepsychose (stany depresyjne u osób
wyrwanych ze swego środowiska, które znalazły się w ob-
cym kraju i tzw. psychozy podróżne).
Zob. poz. ?46, 341, 52?, ?2?.

Wiek XIX
Rozwój myśli psychiatrycznej
Wiek XIX był świadkiem narodzin nowoczesnej psychia-
trii. Do tego czasu laicy mieli do powiedzenia o melan-
cholii tyleż, co lekarze, a może nawet więcej. Wydaje się ,
zresztą, że zazdrosne uzurpowanie sobie pr?ez psychiatrię
wyłącznego prawa do analizy zdrowia psychicznego człowie-
ka jest równie niesłuszne, jak pretensje niekiedy vrysuwane
wobec psychiatrów, iż zabierają oni głos w takich sprawach
. nie dotyczących ich bezpośrednio, jak polityka, moralność, :
sztuka.
Intuicja artystyczna wielokrotnie wyprzedzała i przewyż- :i
szała myśl naukową, i twórca nier potrafi w lapidarnym ?
skrócie lepiej nazwać prawdę niż ługie wywody naukowe. ?
Filozof amerykański, tłumacz i znawca dzieł Heideggera, ?

306

W. Kaufmann, dochodzi do wniosku, że to, co Heidegger
w sposób zawiły, wieloznaczny, a czasem niezrozumiały ujął
?3 ;?
w swoich rozwlekłych traktatach , poeta Hlderlin trafnie
i pięknie zawarł w jednym, krótkim wierszu (361, str. 39-63) .
Pinel (1?45-1826) roźróżniał cztery formy-zaburzeń psy-
chicznych: melancholię, manię, demencję i idiocję. Starał się
on dokładniej opisać melancholię, nie wyzwolił się jednak
zupełnie od starych przekonań. Określenie delire mćlancol;-
que Pinel zastrzega dla stanów przygnębienia, w których
chory myśli wyłącznie o jednym przedmiocie, "zwłaszcza


ny dla tworzącego się nowego ideału jednostki społecżnej.
W rozdziale "Melancolie ou delire exclusive" pisze naprzód
o melancholii jako o temperamencie wrodzonym, a następnie
opisuje postacie będące chorobą psychiczną. Często są to
obrazy schizofrenii.
Jego uczeń, Esquirol (1??2-1840) mówi o melancholii, że
nie upośledza ona rozsądku, lecz zaburza tylko uczucia. Ogól-
ne określenie melancholii dzieli na monomanię i lipomanię
? 5ł
(od gr. lypao = cierpię, martwię się). Różnicuje on melancho-
lię z hipochondrią, która, jego zdaniem, jest spowodowana
głównie zaburzeniami przewodu pokarmowego. Termin lipo-
mania jest używany niekiedy do dzisiaj we Francji.
Wyodrębnienie porażenia postępującego jako jednostki cho-
?obowej stało się modelem dla prób nowej klasyfikcji cho-
rób psychicznych. W Niemczech Johann Heinroth (1??3-1843)
jest przedstawicielem psychologizującej, moralizującej i ro-
mantycznej @psychitrii. Obłęd jest według niego następstwem
gwałtownych namiętności, które odbierają duszy wolność
i wywołują chorobę. Wilhelm Griesinger (181?-1868), twórca
Ge I
somatyczno-empirycznej psychiatrii, stawia tezę gsychozy
obejmującej wszystkie zaburzenia psychiczne (Einheitspsycho-
se), której prekursorem był Aretajos. Jan Falret w roku 1851
opisuje obłęd cyrkularny (folie circulaire), a J. Baillarger
w roku 1854 - obłęd o podwójnej postaci (folie double for-
me). Wreszcie Kraepelin w swoim I wydaniu podręcznika psy-
chiatrii (1883) opisuje obowiązujący do dzisiaj obraz psychózy
maniakalno-depresyjnej (Das z?anisch-depressives Irresein), ter-
min melancholii zastrzegając dla depresji wieku podeszłego.

Zob. poz. 361. ?

zo* 30?






















r?; : ?

Melancholia w kulturze wieku ?IX
Podczas gdy racjonalistyczny pogląd na człowieka w okresie
oświecenia nie sprzyjał pozytywnej ocenie melancholii, jej
uroki nie obce były epoce romantyzmu. Elegijna nuta poezji
melancholicznej wieku XVIII ustępuje burzliwemu dramatowi
namiętności szekspirowskich postaci, które stają się wzorem
dla poezji romantycznej. Wydaje się zresztą, że idylle w li-
teraturze, a nieraz i w życiu, stają się nudne i że istnieje
w człowieku potrzeba dramatu i cierpienia.
W życiu codziennym znane są rozkosze narzekania - "małe
smuteczki". Bywają one niekiedy podbarwione masochistycz- W spisie
nie, ale spełniają też czasem rolę katartyczną (655, str. 100- z treścią
119).
Pierwszą próbą analizy psychiatrycznej dzieła literackiego miennict?
była książka Ch. Bucknilla: "The mad folk of Shakespeare" syjnej ob?
(London 186?). C. A. Bieber opisuje w "Melancholikertypus czas nie 2
Shakespeares" (1913) typy melancholików u Szekspira. W pol- Wybrany
skiej współczesnej literaturze psychiatrycznej poruszał ten materiał ć
temat R. Mirek. pozycji z
W romantyzmie modna staje się poezja grobów i cmen- autorów ?
tarzy. Goethe w "Cierpieniach młodego Wertera" daje wzór skiego, z,
romantycznego samobójcy. Weltschmerz wchodzi do litera- ruszanych
tury, a w Prusach powstają kluby samobójców. R. Stevenson
pisze opowiadania pod tym tytułem.
W Polsce melancholiczny nurt przewija się od "Trenów"
Kochanowskiego, poprzez romantyzm, do epoki Młodej Pol-
ski, z jej lubowaniem się śmiercią i smutkiem (wiersz Tetma-
jera "Melancholia", "Melancholia" Malczewskiego).
?Dzieło Freuda otwiera nowy rozdział w psychiatrii, w jej
symbolice i w mitologii. Obecne czasy z hasłem "keep smi-
ling", konwencją tajenia uczuć i uniformizacji społeczeństwa
nie sprzyjają klasycznym tradycjom melancholii, ale widać
ją w pesymistycznej ocenie naszej kultury,przez "gniewnych",
w nic nie mającym w sobie radości proteście hippiesów prze-
ciwko zastanemu światu i w modzie na głoszące ideał kon-
templacji filozofie Wschodu.
Zob. poz. 485-493.
?e?a ?

? o?,? ? ?

0 '??
f?@j? ?

,I


WYBÓR BIBLIOGRAFII 3 ł
(do roku 19?1)
irl i .
::9=? ?
" ę ?
? t
Wyjaśnienia
:? ? ?
W spisie podano te pozycje bibliograficzne, które wiążą się
z treścią książki. Eksponowano główriie prace nowsze. Piś-
miennictwo światowe dotyczące psychozy maniakalno-depre-
syjnej obejmuje wiele tysięcy publikacji naukowych; dotych-
czas nie zostało ono ujęte w całości w bibliografii specjalnej.
Wybrany tutaj wykaz piśmiennictwa można traktować jako
materiał do takiej bibliografii. Znaczna część podanych w nim
pozycji zawiera dość obszerne spisy wymienianego przez
autorów piśmiennictwa., zarówno zagranicznego, jak i pol-
skiego, zwłaszcza w zakresie zagadnień szczegółowych po-
ruszanych w poszczególnych pracach. " r



?S? t
e !"
; "L

?5 :


i'





C'






IIŃiI
:? :? 1


x I






?r
? t

Wykaz skrótów
" Ann. Med.-psychol. = Annales Medico-psychologiques.
? Arch. Gen. Psychiat. = Archives of General Psychiatry.
, Arch. Psychiat. Nervenkr. = Archiv fr Psychiatrie und Nerven-
krankheiten vereinigt mit Zeitschrift fr die Gesamte Neuro-
logie und Psychiatrie.
Brit. J. Psychiat? - The British Journal of Psychiatry. The Journal
_ of Mental Science.
? Das depressive Syndrom = Das depressive Syndrom. Internationales ?
Symposium. Berlin 16-1? Februar 1968. Praca zbiorowa pod _ l
redakcją H. Hippiusa i H. Selbacha. Wyd. Urban Schwarzen- ?
berg, Mnchen-Berlin-Wien 1969.
?? Depressionen... = Depressionen und ihre Behandlung. S. Karger,
Basel-New York 1968.
; Fortschr. Neurol. Psychiat. = Fortschritte der Neurologie, Psychiatxie
und ihrer Grenzgebiete.
i J. Ment. Sc. = Journal of Mental Science.
; NNiPP = Nerologia, Neurochirurgia i Psychiatria Polska.
Pamiętnik XXVI = Pamiętnik XXVI Zjazdu Naukowego Psychiatrów
Polskich w Szczecinie, 16-18 maja 1959. PZWL, Warszawa
1961.
' Pamiętnik XXIX = Pamiętnik XXIX Naukowego Zjazdu Psychiatrów
Polskich, Kielce, 11-13 maja 196? r. Lublin 1971' (powielone).
! Pol. Tyg. Lek. = Polski Tygodnik Lekarski.
; Przeg. Lek. = Przegląd Lekarski.
?; Psych. Pol. = Psychiatria Polska.
i Rerefat zjazdowy: praca wygłoszona na sympozjum poświęconym
zagadnieniu psychofarmakoterapii i psychoterapii stanów depre-
syjnych, a zorganizowanym przez sekcje naukowe psychofar-
' makologii i psychoterapii Polski?go Towarzystwa Psychiatrycz-
; nego 8 i 9 października 19?1 r. we Wrocławiu.














3l0

9







Bibliografia

? l. Ackerknecht E.: Kurze Geschichte der Psychiatrie. F. Encke, Stutt-
Terven- gart 196?. - 2. Agius S., Eisert H. G., Heimann H.: Essai de clasśifica-
Neuro- tion psychologique ot physiologique du syndrome depressif. Schwei-
zer Archiv fr Neurologie, Neurochirurgie und Psychiatrie, 19?0, 106,
P? H
c ".. ,1, :
i I:
?ournal 1, 105. - 3. Aleksandrowicz J. W.: Amitryptylina (clavil, NK 230) -
s.
nowy lek przeciwdepresyjny. NNiPP, 1962, 5, ?59. - 4. Aleksandro-
wicz J. W.: Nerwice i choroby psychosomatyczne. PAN, Kraków
ionales lg?l. - 5. Aleksandrowicz J. W.: Obciążenie insuliną i glikozą w ze-
ja pod Społach depresyjnych. Psych. Pol., 196?, 4, 439. - 6. Aleksandrowicz
varzen- J. W.: Oksazepam - VVy 3498 - nowa pochodna benzodiazepiny.
Psych. Pol., 196'f, l, 33. - ?. Aleksndrowicz J. W.; Dzikowski H.:
?arger, Lucidril (ANP 235, Centrophenoxina) - obserwacje nad działanie?m
leku. NNiPP, 1963, l, 9?. - 8. Aleksandrowicz J. W.; Dzikowski H.:
óby le
:biatri pr czenia środkami tymoleptycznymi (imipraminą, amitryptyliną)
oraz centrofenoksyną niektórych przypadków schizofrenii. NNiPP
? 1963, 6, 90?. 9. Aleksandrowicz J. W Dzikowski H.: Taraktan
.;
(Re 4-?403) analog fenotiazyny o działaniu przeciwdepresyjnym. Przeg.
iiatrów ,,
,
?rszawa Lek., 1964, 3, 185. - 10. Aleksandrowicz J. W Dzikowski H.: Zasto-
sowanie valium w psychiatrii. NNiPP, 1965, 4, 64?-655.
11. Aleksandrowicz J. W., Dzikowski H., Schiffer Z.: Effect of
hiatrów mental stress on blood coagulation. Pol. Med. Science and I-Iist., 1964,
ielone). , 3, 103. - 12. Aleksandrowicz J. W., Dzikowski H., Schiffer Z.: The
influence of mental conditions on blood clotting. Nuclear Hemato-
logy, 1954, 4, 19. - 13. Aleksandrowicz J. W., Dzikowski H., Schif-
fer Z.: Tromboelastograficzne badania przebiegu krzepnięcia krwi
?conym w zespołach depresyjnych. NNiPP, 1964, l, 123. - 14. Aleksandro-
rdepre- wicz J. W., Dzikowski H., Schiffer Z.: Tromboelastograficzne badania
?chofar- zmian krzepnięcia krwi towarzVszące dynamice i leczeniu psychoz.
iatrycz- NNiPP, 19G4, 2, 289. - 15. Aleksandrowicz J. W., Jakubik A.: Prin-
dol - nowy lek przeciwdepresyjny. Psych. Pol., 196?, 6, 689. --
16. Aleksandrowicz J. W., Klimek R., Ryn Z.: A case of manic-de-
pressive psychosis ?=ith 14-day cycles. Polish Endocrinology, 1968,
5/6, 280. Toż pt. Przypadek psychozy maniakalno-depresyjnej o 14-
dniowym cyklu. Obserwacje psychologiczne i badania endokryno-
logiczne. Endokrvnologia Polska, 1968, nr 6. - l?. Aleksandrowicz
J. W., Schiffer Z.: WpłyW czynników psychogennych na krzepnięcie
krwi. Pol. Tyg. Lek. 1962, 25, 986. - 18. Alexander F.: Psychoso-
matische Medizin. Wyw. 2. Walter de Gruyter, Berlin 1931. -
19. Alexander F., Selesnick S.: The historv of psychiatry. George
Allen and Unwin Ltd., London 1963. - 20. Altschule M. D.: Roots of
modern psychiatrV. Grune Stratton Inc., New York, London 1965.
21. D'Alviella G.: La migration de symboles. Paris 1891. - 22. Ała-
pin B.: O odrębności nozologicznej psychoz inwolucyjnych. AM,
311














9!':; :
ł

Warszawa 1962 (rozprawa habilitacyjna). - 23. Afapin B.: Poza-
szpitalne leczenie depresji. Pamiętnik XXIX, s. 293-296. - 24. Afa-
pin B.: Próba klasyfikacji stanów depresyjnych: Pamiętnik XXIX,
s. 6?-?6. - 25. Afapin B.: Zaburzenia psychiczne na tle starzenia
się. Pamiętnik XXVI, s 22-28. - 26. Ałapin B., Broszkiewicz E
Leder S., Majewski J., Welbel L.: Wyniki leczenia farmakologiczne-
go stanów depresyjnych. Pamiętnik XXVI, s. 143-146. - 23. Afa-
pin B., Broszkiewicz E., Filipowicz M.: Leczenie stanów depresyj-
nych tofranilem (G-22355 Geigy). Pol. Tyg. Lek., 1959, 45, 2001. -
28. A?apin B., Dymecki J.: Przypadek powikłania mózgowego z zej-
ściem śmiertelnym przy leczeniu trimperaminą. NNiPP, 1964, 4, ?05.-
29. Afapin B., Jankowski K.: Encefalopatia reumatyczna z objawami
psychotycznymi. NNiPP, 1966, 6, 665. - 30. Ałapin B., Sobieraj R.: Le-
czenie insidonem stanów rzekomonerwicowych i nerwic o przeważają-
cej symptomatyce depresyjnej i hipochondrycznej. NNiPP.1968, 2,1?9.
31. Afapin B., Zaborowska E.: Własne wyniki leczenia stanów de-
presyjnych prothiadenem. NNiPP, 1966, 4, 425. - 32. Ambroży S.,
Bednarski S.: Zespoły depresyjne w otwartym lecznictwie psychia-
trycznym w latach 1956-l966. Pamiętnik XXIX, s. 325-327. -
33. Angst J.: Zur tiologie und Nosologie endogener depressiver
Psychosen. Eine genetische, soziologische ?und klinische Studie.
Springer-Verlag, Berlin 1966. - 34. Angst J., Grof P., Hippius f?.,
Pldinger W., Varga E., Weis P., Wyss F.: Verlaufsgesetzlichkeiten
depressiver Syndrom. W: Das depressive Syndrom. - 35. Angst J.,
Weis P., Grof P., Baastrup P. C., Schou M.: Lithium prophylaxis in
recurrent affective disorders. Brit. J. Psychiat., 19?0, 116. 535. 604. --
36. An introduction to psychopharmacology. Red. R. H. Rech., K. E.
Moore. Raven Press, North-Holland Publ. Co., New York 19?1. -
3?. Arnold O. H.: Zur Frage der Abwandlung depressiver Verlufe
nach Antidepressiva-Therapie. W. Das Depressive Svndrom. -
38. Asberg M., Crnholm B., Sjoqvist F., Tuck D.: Relationship
between plasma level and therapeutic effect of nortriptyline. The
British Medical Journal, 19?1, 3, 331. - 39. Asntussen A.: Affekt ?
und Antrieb im Rahmen der agitierten Depression. Nervenarzt, 1953, ;
6, 24?. - 40. Babb L.: The Elisabethan malady. A study of melan-
choly -1642. Michigan State College Prass,1951.
41. Badura W., Bomba J., Orwid M., Zadęcki J.: Uwagi o psycho-
terapii grupowej młodzieży. Psych. Pol., 19?1, 3, 295. - 42. Baeyer
W.: Depressionszustnde in Kindheit und Jugend. W: Das depres- .
sive Syndrom. - 43. Baker M., Dorzab J., Winokur G., Cadoret R. J.:
Depressive disease: classification and clinical charakteristics. Compr.
Psychiat., 19?1, 12, 354. - 44. Bandmann G.: Melancholie und Musik. ?
Ikonographische Studien. Westdeutscher Verlag Kln und Opladen ?e?
1960, s. 8?. - 45. Barkan D. W.: O wlijan melipramina na klini-
czeskuju kartinu i teczenie maniakalno-depressiwnogo psichoza. ?
Żurnał Newropatałogii i Psichiatrii, 1969, 69, 9, 1365. - 46. Barto-
szewicz S., Czerwiński A., Lisowska J., Strzyżewski W.: Skojarzone .?
leczenie zespołów depresyjnych endogennych. Referat zjazdowy. - ?? `-
4?. Bartoszewski J.: Perspektywy rozwoj opieki domowej nad psy-
chicznie chorymi w Polsce. NNiPP, 1 4, 591. - 48. artoszew- e'
ski J., Moczulski W.: Samobójstwa c ch psychicznie w szpitalu ;
psychiatrycznym. Psych. Pol., 1969, 3, 319. - 49. Bartoszyńska A.,
Kasperska T., Kazubska M., Kochanowska K.: OsQbowość i zaburze- .

312

??? ; , .


nia psychiczne u chorych na cukrzycę. Psych: Pol., 1968, 2, 133. -
50. Bartoszyriska A., Kolakowska T., Welbel L.: Analiza przebiegu ; H :
leczenia pochodnymi fenotiazyny. NNiPP, 1963, 4, 515.
51. Battegay R.: Gruppenpsychotherapie mit Depressiven. W książ-
ce: Depressionen 52. Baust W.: Ermdung Schlaf und Traum.
Wissenchaftliche, Stuttgart 19?0. - 53. Bautsch A., Dobrzańska M.,
Ładoś A.: Rozwój psychoendokrynologii a poglądy na udział zabu-
rzeń wewnątrzwydzielniczych w etiopatogenezie chorób psychicz-
nych. NNiPP, 1964, 1, 131. - 54. Bev;k A. T.: Thinking and depres-
sion. II. Theory and therapy. Arch. Gen Psychiat., 1964, 10, 561. -
55. Bednarski S., Góralska-Dontinko A., Majczak A.: Zagadnienie
depresji u oligofreników. Pamiętnik XXIX, s. 329-338. - 56. Bel-
lak L., Berneman N.: A systematic view of depression. American
Journal of Psychotherapy, 19?1, 25, 385. - 5?. Bender K.: Anan-
kastische Symptome in zyklothymdepressiven Phasen. Bonn, 1968. -
58. Benedetti G.: Psychogenese und biologische Entwicklung.
Forstchr. Neurol. Ps chiat., 1931, 1, 1. - 59. Reott Q.: C.onferences
de psychiatrie. Fascicule VIII. Psychoses aigues. Preface de Dau-
mezon. ?ditions Doin, Deren Paris 1966. - 60. Beresford H. R.:
Legal issues relating to electroconvulsive therapy. Arch. Gen.
Psychiatr.,1931, 25,100.
61. Biafostocki J.: Pięć wieków myśli o sztuce. PWN, Warszawa
1959, s. 2?1-296. - 62. ? Bieber H., Kugler J.: Die Behandlung von
depressiven Kranken mit Chlorimipramin-Infussionen. Arch. Psychiat.
Nervenkr., 1969, 212, 3, 329. - 63. Biedrzycki W., Gadecki W.: Przy-
padek śpiączki po podaniu dawki ponalidu. Psych. Pol., 196?, 3,
355. - 64. Bilikiewicz A.: Badania kliniczne nad istotą napadów pa-
daczkowych dystymicznych. Psych. Pol., 1969, 1, 110. - 65. Bilikie-
wicz A.: Dotychczasowe doświadczenie kliniki z lekami przeciwde-
presyjnymi (tofranil, nozynan). Pamiętnik XXVI, s. 140-142. - 66.
Bilikiewicz A.: "G-22355" - specyfik przeciw depresji. Wiadomości
Lekarskie, 1958, 6, 258. - 63. Bilikiewicz A.: Leczenie mellerylem
w psychiatrii w świetle własnych doświadczeń klinicznych. NNiPP,
1961,1,131. - 68. Bilikiewicz A.: Skojarzone leczenie depresji endogen-
nej. NNiPP, 1966, 10, 1153. - 69. Bilikiewicz A., Dolmierski R.: "IB-
-503" - lek o działaniu przeciwdepresyjnym i przeciwmaniakalnym.
Psych. Pol.,1968, 3, 283. = 30. Bilikiewicz A., Dolmierski R.: Ocena kli-
niczna preparatu mesoridazin (NC 123) Candoz. Psych. Pol., 196?, 4,
455. -
31. Bilikiewicz A., Dolmierski R., Sikorski W.: Tiorydazyna i jej
metabolity TPD-6 i TPO-33 Sandoz w leczeniu stanów depresyjnych.
Psych. Pol., 1963, 4, 455. - ?2. Bilikiewicz A., Gromska J.: Znaczenie
rozpoznawcze zaburzeń ,psychicznych w guzach mózgu okolicy skro-
n`iowej. NNiPP, 1963, 3, 393. - 33. Bilikiewicz A., Krzyżanowski J.:
Zastosowanie jednostronnychwstrząsów elektrycznych w psychiatrii.
NNiPP, 1964, 4, 663. - ?4. Bilikiewicz A., Nowicki Z.: Leczenie schi-
zofrenicznych stanów depresyjnych na podstawie własnych doświad-
szeń klinicznych. Psych. Pol., 1930, 4, 443. - 35. Bilikiewicz A., No-
wicki Z.: Napady dystymiczne u chłopca w następstwie gruźliczego
zapalenie opon i mózgu. Psych. Pol., 196?, 3, 363. - ?6. Bilikiewi?z A.,
Sulestrowski W.: Leczenie stanów depresyjnych dużymi dawkami
nialamidu. NNiPP, 1963, 6, 921. - 33. Bilikiewicz A., Umiastowski J.:
Pierwsze własne doświadczenie kliniczne z v?strząsami indoklonowy-

313










??1
? C











1 i

IiI i

1"'

mi. NNiPPP, 1961, I, 101. - 78. Bilikiewicz A., Żurada-Wyrwiriska J.:
?Oc?na wartości leczniczej przetworu "IB-503" na podstawie włas-
nych czteroletnich doświadczeń klinicznych. Psych. Pol., 1971, 5,
57?. - 79. Bilikiewicz T.: Psychiatria kliniczna. Wyd. IV poprawione
i uzupełnione. PZWL, Warszawa 1969, s. 188-191. - 80. Bilikie-
wicz T.: Psychologia marzenia sennego.
81. Biliklewicz T.: Psychopatologia pokwitania. NNiPP, 1963, 3,
391. - 82. Bilikiewicz T.: Psychoterapia w praktyce ogólnolekar-
skiej. Wyd. II. PZWL, Warszawa 1966. - 83. Bilikiewicz T.: Zabu-
rzenia psychiczne na tle starzenia się (Problemy psychogeriatrii).
Pamiętnik XXVI, s. 11-20. - 84. Bilikiewicz T.: Zagadnienia psycho-
geriatrii. NNiPP, 1960, 5, ?03. - 85. Bilikiewicz T., Gallus J.: Psy-
chiatria polska na tle dziejowym. PZWL, Warszawa 1962, s. 28. -
86. Bilikiewicz T., Wdowiak L.: Czynniki biologiczne i psychogenne
w genezie stanów depresyjnych. Pamiętnik XXIX, s. 27-38. -
8?. Birtchnell J.: Depression in relation to early and recent parent
death. Brit. J. Psychiat., 19?0, 116, 532, 229. - 88. Birtchnell J.: The
relationship between attempted suicide, depression and parent death.
Brit. J. Psychiat., 19?0, 116, 532, 307. -- 89. Bizori Z., Pańków T.,
Pfużek Z., Winid B., Wiszniewska N.: VVstęp do ekologii samobójstw
w Krakowie. NNiPP, 1963, l, 63. - 90. Elaser P., Knig U., Pldin-
ger W.: Das Problem der Quantifizierung in Depressionsforschung.
W książce: Depressionen ...
91. Bleuler M.: Endokrynologische Psychiatrie. Stuttgart 1954.
92. Bleuler E.: Lehrbuch der Psychiatrie. Wyd. 10, Springer-Verlag,
Berlin-Heidelberg-New York 1966. - 93. Blażejewski J.: Zespół
majaczeniowy w przebiegu leczenia taraktanem. Psych. Pol., 1970,
5, 603. - 94. Boethius A.: O pocieszeniu, jakie daje filozofia. PWN,
Warszawa 1962. - 95. Bojanovsky J.: Differenzierung der psycho-
genen und endogenen Depressionen. Jena, 1969. - 96. Boll F., Be-
zold C.: Sternglaube und Sterndeutung. Wyd. 4, Gundel Verlag, Ber-
lin-Leipzig 1931. - 97. Bonasegla F., Cavalća G. G. : Trattamento
della psicosi maniaco-depressiva con sali di Litio. Riv. Sper. Freniat.
Włochy, 19?0, t. 94, nr 2 s. 296-301. ?- 98. Borgna E.: Psicopatologia
" P
e clinica della "depressione sine de ressione . Riv. S er. Freniat.
Włochy, 1969, t. 93, nr 6 s. 1276-I290. - 99. Bornsztain M.: ?Vstęp
do psychiatrii klinicznej. Wyd. II, Księgarnia Ludowa, Łódź 1948. -
100. Borowski T.: Wyniki leczenia stanów depresyjnych taraktanem.
Psych. Pol..1963, 2. 211.
101. Borowski T., Grzegorczyk D.: Zmiany w obrazie depresji po
/dokonaniu strangulacji. Pamiętnik XXIX, s. 317-323. - 102. Bo-
? rzych D., Ga.lusrko P.: Spostrzeżenia kliniczne nad działaniem tindalu
w lecznictwie psychiatrycznym. l964, 4, 683. - 103. Boy-Żeleński T.:
Słówka. Wydawn. Literackie, Kraków 1953. - 104. Brutigam W.:
Psychotherapeutische Fhrung und Behandlung depressiver Patienter.
Deutscher Medizinischer Journal, l969, 20, 66. - 105. Brutigam W.:
PsVchotherapie der Depression. W: Das depressive Syndrom. -
106. Broszkiewicz E.: O znaczenie środowiska rodzinnego w ambula-
toryjnym leczeniu depresji. Psych. Pol., 1931, 2, 169. - I07. Brosz-
kiewicz E.: VVpływ czynników psychicznvch chorobie zawałowej.
Przeq. lek.. 1963. 10, 398: - 108. Broszkiewi .: Znaczenie środ?-
wiska w psychoterapii depresji. Referat zjazdowy. - 109. Browne E.
G.: Arabian medicińe. University Press, Cambridge 1962. -110. Bryś

314

J., Tomaszewski K., Wasik A., Bukowczyk A.: Captagon -- nowy lek
psychoenergizujący. Psych. Pol.,1969, 3, 341.
111. Buchan T., Psych. F. F.: Depresion in African patients. South
African Medical Journal, 1969, 43, 34, 1055. -112. Bukowczyk A.: Ba-
dania kliniczne nad psychozami poporodowymi.?AM, Łódź 1963 (roz-
prawa habilitacyjna). - 113. Bukowczyk A.: Biochemia i patofizjo-
logia zespołw egzogennych. ? Pamiętnik XXX Zjazdu Naukowego ii ;.
Psychiatrów Polskich. Katowice 19?0, s. 221=215. - 114. Bukow-
czyk A., Bryś J., Horodnicki J., Krause-Holyst K., Wasik A.: Prom3-
zyna Polfa w postaci dożylnej jako lek zwalczający niepokój psy-
choruchowy. Psych. Pol., 1968, 6, 633. - 115. Bukowczyk A., Cym-
ba?a J., Wasik A.: Bimanol Polfa w leczeniu poneuroleptycznego ze-
społu abuliczno-apatycznego u chorych na schizofrenię. NNiPP, 1966,
12, 1403. - 116. Bukowczyk A., Domagalski J., Siwczyziski J., Wilcz-
kowska K.: Badania nad działaniem antydepresyjnym doksepiny (Sine-
quan). Psych. Pol., 19?1, 2, 19?. - 11?. Bukowczyk A., Horodnicki J.,
Szydlik H.: Ocena kliniczna dwubenzepiny (noverilu) w leczeniu ze-
społów depresgjnych. Psych. Pol., 19?1, 3, 289. - 118. Bukowczyk A.,
5

Krause K., Wasik A.: Fazy psychozy a zmiany torelancji na środki
psychotropowe. NNiPP, 1966, I 2, 1385. - 119. Bukowczyk A., Niwiń-
ska A., Fiszer T.: Zastosowanie toksonomii wrocławskiej do analizy
stanów depresyjnych. Psych. Pol., 1968, 2, 155. - 120. Bukowczyk A.,
Wasik H.: Psychofarmakoterapia depresji. Referat zjazdowy. ? 9
121. Bukowczy? A., Waśik A.: Różne zespoły choreatyczne w prze-
biegu leczenia pochodnymi fenotiazyny. Psych. Pol., 196?, l, 85. - 7
122. Bukowczyk A., Wasik A., Horodnicki J.: Skojarzo?e leczenie
hydreginą i neuroleptykami zaburzeń psychicznych wieku podeszłego.
Psych Pol., 1969, 3; 32?. -123. Bunney W. E., Murphy D. L., Goodwin
F. K.: The swift process from depression to mania: relationship to
drugs with alter brain ami?es. Lancet, 19?0, 3655, 1022. - 124. Bur-
ner M.: Die Psyc?hotherapie der Depressionen unter Bercksichtigumg
der psvcho-sozialen Aspekte. W książce: Depressionen... - 125. Bur-
ner M.: L'abord psychotherapeutique du malade ?ge. W książce:
Die Psychiatrie des Alters. S. Karger, Basel, New York 1930, -
126. Burton R,: The anatomv of melancholy. Doll and Jordan
Smith, London 1955. - 12?. Brger-Prinz H.: Endogene PsYc?osen
bei Kindern und Jugendlichen. W.: Das depressive Syndrom. -
128. Brcrer-Prinz H.: Vitalit?t. Enke, Stuttgart 1968. - 129. Bycz-
kowska Z., Dorczak W., lViwińska A., Siwczyński J.: Stanv depre-
syjne a usiłowania samobójcze. Postępowanie terapeutyczne. Re-
' ferat zjazdowy. - 130. Brzezicki E.: Automatyzm i stereotypie
' w etologii. NNiPP,1955, 4, 551.
131. Brzezicki E.: Energetyka nap?du psYchoruchowego i jeao
dysregulacja. Psych. Pol., 1969, 4, 40?.- 132. Brzezicki E.: Etude
clinique comparative des nouveaux psYcholeptiques. Ann. Med. -
psychol., 1960, 2, 825. - 133. Brzezicki E.: Katamneza i proqnoza
w ostrych psychozach młodzieńczych. Psych. Pol., 1931, 4, 3?9. -
134. Brzezicki E.: Krytyczna ocena dotychczasowych badań nad tY-
pologią ludzką a osi?gnięcia nauki Pawłow. Postępy Wiedzv Me-
dycznej, 1955, 2, 123. - 135. Brzezicki E.: Monopolarność rozsądza-
jącego logiczneao rozumowania i bipolarność uczuć w normie
i natręctwach. NNiPP, 1958, 3, 325. - 136. Brzezicki E.: Nerwizmy
i psychizmy pokwitania i przekwitania w oświetleniu teorii Paw-

315









ir?

? 9
I??












* I
f?
!, i

łowa. Przeg. Lek., 1951, 2/3, 82. - 133. Brzezicki E.: Psychopatalo-
gia życia codziennego. PAN, Kraków 19?0. - 138. Brzezicki E.:
Psychoza maniakalno-depresyjna po urazie czaszki. Prasa Lekarska,
1938, ?, 31. - 139. Brzezicki E.: Schizophrenia paradoxalis socialiter
fausta. Folia Medica Cracoviensia, 1961 s. 263-288. - 140. Brze-
zicki E.: Srodki psychotropowe we współczesnym lecznictwie psy-
chiatrycznym. NNiPP, 1955, 4, 565.
141. Brzezicki E.: Typy ludzi w Polsce pod względem psycho-
fizycznym i ich reakcje duchowe. I: Ludzkość w świetle typologii
psycho-fizycznej. II: Reakcje duchowe ludzi zamieszkujących obsza-
ry Polski. Problemy, 1946, 9, 12 i 194?, 1, 13. - 142. Brzezicki E. :
Uwagi nad biologią i filogenią uczuciowości. NNiPP, 1959, 6, 793. -
143. Brzezicki E.: t7ber Schizophrenien, die zu einem sozialen Auf
stieg fhren. I. Mitteilung: Positive Wandlung der ganzen Persn-
lichkeit. II. Mitteilung: Positive Wandlung der ethischen Haltung.
Confinia Psychiatrica, 1962, 2/3, 1??; 4, 223, - 144. Brzezicki E.:
Wpływ hydrazydu kwasu izonikotynowego na psychikę pod kątem
widzenia nauki Pawłowa. Pol. Tyg. Lek., 1954, 4?, 1503. - 145. Brze-
zicki E.: Życie psychiczne w okresie przekwitania. W tomie: oleg-
liwości wieku przekwitania. Warszawa 1950. - 146. Brzezicki E.,
Kępiński A., Winid B.: Kilka uwag o leczeniu depresji tofranilem.
Przegl. Lek., 1958, 12, 393. - 14?. Brzezicki E., Kępiński A., Winid
B.: Odruch orientacyjny. Część I. Neurofizjologiczne podstawy od-
ruchu orientacyjnego. Folia Med. Cracov., (1.960), 1959, I, 1/2, 3. -
148. Burns B.H.: Breathlessness in depression. Brit. J. Psychiat., 19?1,
119, 39. - 149. Cadden J. J., Flach F. F.: Differential response to
treatment as a function of the changing character of a depression.
Amer. J. Psychiat., 19?0, 126, ?, 1013. - 150. Cadoret R. J., Wino-
kur G., Clayton P. J.: Family history studies: VII. Manic-depressive
disease versus depressive disease. Brit. J. Psychiat., 19?0, 116. 535,
625.
151. Cammer L.: Sehizophrenic children of manic-depressive pa-
rents. Dis. Nerv. Syst., 19?0, 31, 3, 1??. - 152. Cavalca G. G., Bona-
segla F., Costa N.: I1 litio glutamato nel trattamento delle psicosi ma-
niaco-depressive: problemi di tossicita. Riv. Sper. Freniat. (Włochyl.
1969, 93, 6, 133?. - 153. Chaleckij A. M.: O smene sindromow w te-
czenii periodiczeskich psichozow. Żurnał Newropatołogii i Psichia-
trii, 19?0, ?0, 4, 556. - 154. Cheroilllod C.: Techniques d'approches
psychoth?rapiques des depressions. W książce: Depressionen
155. Chimiak M., Jaklewicz H., Walden J. de: Próby wyjaśnienia
patomechanizmn zespołów depresyjnych. Pamiętnik XXTX, s. 143-
151. - 156. Chfopicki K.: Uwagi o organizacji społeczności terapeu-
tycznej w szpitalu psychiatrycznym. Psych. Pol., 1?5?, 2, 231. -
15i'. Chfopicki K.: Własne doświadczenia ze stosowaniem psyclio-
terapii grupowej w leczeniu zespołów depresyjnych. Referat zjazdo-
wy. - 158. Chfopicki K.: W sprawie tzw. systemu drzwi otwartvch
w szpitalach psychiatrycznych. NNiPP, 1966, 10, 1193. - 159. Chło-
picki K.: Zespoły psychopatologiczne towarzyszace nadciśnieniu
p ., Paw?owicz A.:
t tniczemu. NNiPP, 1965, 6, 829. - 160. Chfo icki K
?Vtórna toksykomania glimidowa w przebiegu a owycli psychoz
endogennych. Psych. Pol.,19?l , 2, 133.
161. Chłopicki W.: Kliniczne granice psychozy maniakalno-depre-
syjnej. Referat wygłoszony na VII zjeździe psychiatrów polskich

316

?I ? I
w ?oc?orowie 4 czerwca 192? r. Streszczenie w: Nowiny Psychia@-
tryczne, 192?, 4, 220. - 162. Chmielewska Z., Lejman S., Strawiri-
ska Z.: Znaczenie zakładów pracy chronionej w procesie rehabili-
tacji. NNiPP, 1966, 4, 455. - 163. Cieślik N., Spett K., Wolter W.:
? ? F
d5: ;
Psychiatria w procesie karnym. Wydawn. Prawnicze, Warszawa
1968, s. 302-309. - 164. Ciompi L. : Aktuelle Probleme der geronto-
i -
-psychiatrischen Forschung. W książce: Die Psychiatrie der Alters.
S. Karger, Basel, New York 19?0. - 165. Cirlot J. E.: A dictionary
of symbole. Philosophical Library, New York 1962, s. 225-266. -
166. Cooper D.: Psychiatry and anti-psychiatry. Tavistock Publ. New
York-Sydney Toronto-Welligton 196?, s. 5-6. - 163. Coppen A.,
Noguera R., Bailey J., Burns B. H., Swani M. S., Hare E. H., Gard-
ner R., Maggs R.: Prophylatic lithium in affective disorders. Lancet,
19?1, 2, 2?5. - 168. Cornu F.: Die Indikation zur Behandlung mit
antidepressiven Medikamenten. W książce: Depressionen... - 169.
Curzon G.: Tryptophan Pyrrolase-A - biochemical factor in depres-
sive illness? Brit. J. Psychiat., 1969, 115, 529, 1363. - 130. Cwietko-
wa N. B., Dwojnikow N. D., Jo?owa M. I.: Elektroencefałograficzes-
kie dannye u bolnych affektiwno-bredowymi i bredowymi psicho-
zami presenilnogo wozrasta w processe ich katamnesticzeskogo
izuczenija. Żurnał Newropatołogii i Psichiatrii, 1930, 30, 6, 8?9.
I?l. Cwynar S.: Przypadek psychozy z naprzemiennymi stanami
maniakalnymi i depresyjnymi, przechodzącymi w śpiaczkę. Rocznik
Psychiatryczny, 1860 (1951), nr 1/4, str. 143. - 132. Cwynar S.. .la-
rosz M., Pionkowski J.: Działanie lecznicze nortryptyliny. NNiPP.
1966, 4, 419. - 133. Cwynar S., Krasilewicz R., Wojdyslawska-Wald
I.: Dwubenzepina (Noveril) - lek o działaniu antydepresyjnym.
Psych. Pol., 1931, 2, 201. = 1?4. Cwynar S., Nagurska H.: Ocena
skuteczności działania amitryptyliny w stanach psychotycznych
przebiegających z odczynem depresyjnym. NNiPP, 1965, 2, 289. -
1?5. Cwynar S., Napieralska M., Pogorzelski W., Siuchnińska H.: Do-
niesienie o wynikach leczenia nowokainą kwaśną (Hg) w Klinice
Psychiatrycznej AM w Łodzi. NNiPP, 1962, 4, 599. - 136. Cwv-
nar S., Siuchnińska H., Frydrychowicz T., Posef Z.. Weychert A.:
Stosowanie insidonu (Geigy) w zamkniętym i otwartym lecznictwie ' r i
psychiatrycznym. NNiPP, I964, 4, 63l. - 1?3. Cwynar S., Rydzyń- i? ?
ski Z., Simińska W., Wojdysławska I., Weychert A.: Porównawcze
badania nad skutecznością rozwoju metod w leczeniu stanów depre-
sji. Pamiętnik XXIX, s. 403-406. - 138. Cwynar S., Rydzyński Z.:
Własne doświadczenia kliniczne z preparatem SCTZ (Hemineuryną).
NNiPP, 1964, l, 163. - 1?9. Czernlej?wski K.: Terapia starczych ze-
społów depresyjnych. Referat zjazdowy. - 180. Czerniewska J., Jak-
lewicz H., Walden J. de: Depresja o typie endogennej w przebiegu
leczenia etionamidem. NNiPP, 1966, 10, 1209.
181. Czerwiński A., Kapelski Z.: Wyniki stQsowania anafranilu
w endogennych zespołach depresyjnych. Psych. Pol., 19?1, 6, 681. -
182. Czistowlcz A. S.: Wyniki badań nad psyc?ozami infekcyinYmi.
NNiPP, 1962, 2, 223. -183. Dabiriski J.: Psychofarmakoterapia i psy-
choterapia w ambulatoryjnym leczeniu stanów depresyjnych. Refe-
rat zjazdowy. - 184. Dalton K.: Prospective study into puerperal
depression. Brit. J. Psychiat., 19?1, ll8, 689. - 185. Danysz A.: Leki
tymoanaleptyczne. NNiPP, 1965, 2, 3?1. - 186. Das depressive Syn-
drom. Internationales Symposium, Berlin 16-1'f Februar 1968. Pra-

31?





i?:; 3"









???łf










,I' ? :

ca zbiorowa pod red. H. Hippiusa i H. Selbacha. Wyd. Urban
5chwarzenberg, Mnchen-Berlin-Wien 1969. - 18?. Davies R. K.;
?lectroconvulsive therapy instruments. Arch. Gen. Psychiat., 19?1,
25, 93. - 188. D?biński J.: Postęp?wanie terapeutyczne w przypad-
kach nerwicowych stanów depresyjnych. Pamiętnik XXIX, s. 423-
42. - 189. Dąbrowska T., ?trzyżewski W.: Zmiany zapisu eeg
w przebiegu leczenia noverlinem. endogennych zespolów depresyj-
nych. Referat zjazdowy. - 190. Dąbrowski S.: Czynniki biologicz-
ne i psychiczne w genezie stanów depresyjnych. 1'amiętnik XXIX,
s. 39-51.
191. Dąbrowski S.: Psychozy afektywne o typie dystymicznym.
Psych. Pol., 1969, 5, 53?. - 192. Dąbrowski S.: hóżnicowanie osłu-
pienia schizofrenicznego i depresyjnego ze zjawiskami osłupienia
występującymi w psychozach inwolucyjnych oraz próba ich pato-
fizjologicznej interpretacji. NNiPP, 195?, 4 (dodatek), 653. - 193. Dą-
brows?i S.: Stany mieszane w okresie inwolucji. NNiPP, 1964, 1,
105. - 194. Dąbrowski S.: W sprawie zespołu interno-astenicznego.
NNiPP, 1960, 1, 161. - 195. Dąbrowski Ś.: Zespół interno-asteniczny
w zejściu tzw. psychoz inwolucyjnych i próba wyjaśnienia roli jego
w procesach przystosowania. NNiPP, 1959, nr 4. - 196. Dąbrow-
ski S.: Zmiany przebiegu okresowych psychoz afektywnych podczas
inwolucji. PZWL, Warszawa 1969. - 19?. Dąbrowski S., Grądzki J.:
Obrazy pneumoencefalograficzne w przebiegu cyklotymii okresu
inwolucji. NNiPP, 1964, 1, @11. - 198. Dąbrowski S., 4buchowski K: :
Kliniczno-eskperymentalna analiza struktury zespołów depresyjnych
okresu inwolucji. NNiPP, 1964, 2, 235. - 199. Depczyński L., Kuczew-
ska K., Tanaszkiewicz J. A.: Nawrotność w depresji a metody lecze-
nia. Referat zjazdowy. - 200. Depczyriski L., Kuczewska K., To-
maszkiewicz J.: Zmiany aktywności lipolitycznej w surowicy krwi
w depresji endogennej w procesie leczenia. Pamiętnik XXI?,
s. 139-145.
201. Depczyński L., Tomaszkiewicz J.: Biochemiczne aspekty de-
presji endogennej. Pamiętnik XXIX, s. 16?-1?0. ~- 202. Depression.
Proceedings of the Scandinavian Symposium on Depression. Red.
S. Kristiansen. Acta Psychiatrica Scandinavica, 1961, supl. 162?. -
203. Depression. Red. E. Davies. Cambridge Univ. Press, 19?0. -
204. Depressionen und ihre Behandlung. (PTaca zbiorowa). S. Karger,
Basel, New York 1968. - 205. Dick P., Tissot R.: Criteres du choix
des antidepresseurs. W książce: Depressionen... - 206. Diepgen P.:
Weltenschaulich bedingte Wandlungen in der Medizin. Norven Ver-
lag, Berlin 1935. - 20?. Die VVerke des Galens. Hippokrates-Verlag,
T. I-II, Stuttgart 1939-1941. - 208. Die Werke des Hippokrates.
T. I-V. Hippokrates-Verlag, Stuttgart 1933-1940. - 209. Dimitrow
Ch., Kirow K.: Rola i miesto na psichoterapewta pri melancholii.
Swr. Med. (Sofia), 1959, 20, 11, 595. - 210. Dobrzański T., Kaczo-
nowski F.: Badania nad zawartością insuliny we krwi chorych z de-
presją schizofreniczn? NNiPP, 1966, 2, 139. ?
211. Dolmiers?i R.: Psychozy okresu ciąży, porodu i połogu
w świetle nowych spostrzeżeń klinicznych. NNiPP, 1961, 5, 6?3.
212. Dolmierski R., Falicki Z.: Leczenie parkinson polekowego
ponalidem (Uk 338). NNiPP, 1963, 4, 542. - 21 olmierski B.,
Mrózek J.: Zaburzenia psychiczne w okresie starzenia się w świetle
materiału Kliniki Chorób Psychicznnych w Gdańsku. Pamiętnik XXVI,

318

s. 36-39. - ?14. Dorninik M., Jakubik A., Ryn Z.: Zaburzenia psy-
chiczne w związku z pobytem za granicą. Psych. Pol., 1968, 5,
515. - 215. Doświadczenia w rozwijaniu społeczności leczniczej
w szpitalu w Drewnicy (Praca wspólna zespołu lekarzy i psycholo-
gów). Psych. Pol., 1970, 5, 566. - 216. Bragon P.: Muzyka jako
czynnik psychoterapeutyczny w stanach depresji. Referat zjazdo=
?%y. - 217. Dreikandt K. K.: Schwarze Messe. Hansen ?jerlag, Mn-
chen 19?0, s. 1-21. 218. Drogowski M.: Stany depresyjne okresu
poporodowego. Pamiętnik XXIX, s. 395-398. - 219. Drozdowska D.,
Sieniarski W., Zienkiewicz B., Jasiewicz F.: Wpływ warunków spo-
łecznych na zaburzenia psychiczne okresu inwolucji. W: Pamiętni?
XXVIII Naukowego Zjazdu Psychiatrów Polskich w Lublinie, 13-15
września 1963, PZWL, Warszawa 1965, s. 208-210. - 220. Dzidusz-
ko T.: O systematyce i nozologii zaburzeń psychicznych wieku po-
deszłego. NNiPP, 1962, 4, 552-555.
221. Dzikowski H.: Nowy środek w leczeniu psychiatrycznym esu-
cos (U. C. B. 3412; Dihydrazine). NNiPP, 1961, 4, 543. - 222. Edison
W. H.: Depression: normal and abnormal. J. Ment. Sc., 1934, 81,
3?0. - 223. Ekiert H.: Elektroencelofalograficzne nieprawidłowości
w okolicy skroniowej w zaburzeniach psychicznych. Psych. Pol.,
1968, 6, 663. - 224. Eliade M.: Images et symboles. Sheed Ward,
Paris 1952. - 225. EY H.: La conscience. Press Univ. de France,
Paris 1963. - 226. Falicki Z.: Przypadek stanu padaczkowego po za-
truciu largaktylem. NNiPP, 1960, 2, 281. - 22?. Falicki Z.: Zespoły
depresyjne w prz?biegu procesów zanikowych kory przedczołowej.
Pamiętnik XXIX, s. 205-20?. - 228. Falicki Z., Walden J. de: Trud-
ności różnicowe w przypadku zaburzeń psychicznych na tle padacz-
ki skroniowej. NNiPP, 1962, 3, 441. - 229. Fawcett J., Siemopou-
les V.: Dextroamphetamine response as a possible predictor of impro-
vement with tricyclic therapy in depression. Arch. Gen. Psychiat.,
19?1, 25, 24?. - 230. Fischer-Homberber E. : Hypochondrie. Melancho-
lie bis Neurose. Krankheiten und Zustandsbilder. H. Huber, Bern 19?0.
231. Flashar H.: Melancholie und Melancholiker in den medizini-
schen Theorien der Antike. Walter de Gruyter, Berlin 1966. -
232. Fluegelnt.an S., Auslaender J.: The use of anafranil in the
treatmenlt of depression. Harefuah (Hiszpania), 19?0, ?8, 5, 269. -
233. Fonberg E.: Nerwice. Przesądy a nauka. Seria "Omega", Wiedza
Powszechna, Warszawa 1971. - 234. Fonberg E.: Neuropatofizjologia
stanów depresyjnych. Referat zjazdowy. - 235. Forrest A. D., Fra-
ser R. H., Preist R. G.: Environmental factors in depressive illness.
Brit. J. Psychiat., 1965, 111, 243. - 236. Foucault N.: Folie et derai-
son. Histoire de la folie 1'ge classique. Libraire Plon, Paris 1961. -
23?. Foulds G. A., Caine T. M.: The assessment of some symptoms
and sings of depression in women. J. Ment. Sc., 1959, 438, 182. -
238. Franczak W., Sobkowiak J., Gerżabek-Bajko A., Ignatowicz Ł.:
Leczenie moczenia nocnego u dzieci niektórymi tymoleptykami.
Psych. Pol., 1963, 4, 439. - 239. Franczalc W., Ułatowska H., Sobko- . i
wiak J.: Metoda Łaskowa a leki psychotropowe w leczeniu mocze-
nia nocnego u dzieci. Psych. Pol., 196?, 1, 5?. - 240. Frankl V. E.:
Psycholog w obozie koncentracyjnym. W: Apel skazanych, Pax, War-
szawa 1962.
241. Frazer J. G.: Złota gałąź. PIW, Warszawa 1962. - 242. Frąc-
kowialc T.: Psychoterapia stanów depresyjnych. Referat zjazdowy. -

31?






















EI?

243. Freud S.: bie ?raumdeutung. ?ranz i?euticke, ?eipzig-Wien
1952. - 244. Freund S.: Leonardo da Vinci. A study in psycho-
sexuality. Randon House. New York 194?. - 245. Freud S.: The
interpretation of dreams. Standard Edition of Works, London 1953,
t. 4-5. - 246. Fritz E.: Von Heimweh. Zrich 1949. - 24?. Frizek
D., Coppen A., Marks V.: Plasma magnesium and calcium in depres-
sion. Brit. J. Psychiat. 1969, 115, 529. 13?5. - 248. Frostig J.: Psy-
chiatria. T. I-II. Lwów 1933. - 249. Gaertner H., Lisiewicz J.,
Krzeczkowska E.: Wpływ wstrząsu elektrycznego na krzepliwość
krwi u psychicznie chorych. NNiPP, 1966, 12, 134?. - 250. Gale-
nus G.: Die Werke des Galens. T. 1-2. Hippokratus-Verlag, Stutt-
gart 1939-1941.
251. Gall H.: Rheumatoide und neuralgische Erscheinungen im Ver-
lauf von depressiven Psychosen. Psychiat. Neurol. Med. Psychol.
(Lipsk), 1969, 21, 11, 414. - 252. Gall H.: Therapieversuche durch
experimentelle Erzeugung von Hautallergien bei depressiven Psy-
chosen. Nervenarzt, 1931, 9, 495. - 253. Gallus H., Kostkowski A.:
Zdolność wiązania żelaza przez białka surowicy krwi w stanach de-
presji. Pamiętnik XXIX, s. 133-134. - 254. Gałuszleo F.: Profilak-
tyka nawrotów schizofrenicznych i cyklofrenicznych. Biuletyn Infor-
macyjny "Cefarm", 19?0, 5, 163. ~ 255. Gafuszko P.: Przypadek
ciężkiej meprobamatopatii. NNiPP, 1965, 2, 335. - 256. Gafuszko P@,
Zgirski L.: Wyniki leczenia niektórymi lekami i metodami depresji
endogennych, uzyskane u chorych przebywających w Klinice Cho-
rób Psychicznych AMG w latach 1959-1965. Pamiętnik XXIX,
s. 40?-409. - 253. Gątarski J.: Doniesienie o leczeniu stanów depresji
niamidem. W książce: Farmakoterapia chorób psychicznych. War-
szawa 1960, s. 353--356. - 258. Gedychowa M.: Zastosowanie trau-
sabunu w psychiatrycznym lecznictwie ambulatoryjnym. Referat zjaz-
dowy. - 259. Gershon E. S., Dunner D. L., Goodwin F. K.: Toward
biology of affective disorders genetic contribution. Arch. Gen. Psy-
chiat., 19?1, 25, 1. - 260. Ghalioungi P.: Magic and medical science
in ancient Egipt. Hadder and Stoughton, London 1963, s. 22.
261. Giberti F.: Hypochondrie et depression endogene. Evol. Psy-
chiat., 1965, nr 30, s. 9?. - 262. Gierdziewicz A.: Psychotyczne
zespoły depresyjne u kobiet vY okresie inwolucji. Pamiętnik XXIX,
s. 355-359. - 263. Gierdziewicz A.: Zespoły psychotyczne okresu in-
wolucji u kobiet i mężczyzn. Psych. Pol.,19?0, 4, 415. - 264. Giza J. S.,
Morasiewicz W.: O wartościach opieki socjalno-prawnej nad pacjen-
tami otwartego lecznictwa psychiatrycznego. Psych. Pol.,1969, 2,1?3. -
265. Glasenapp H.: Religie niechrześcijańskie. Przeł. S. Łapycewicz.
Pax, Warszawa 1966. - 266. Giówćześka E., Jankowski K.: Przy-
padek pseudocephalitis toxica w p?zebiegu leczenia chloroproma-
zyną. NNiPP, 1964, 4, ?08. - 26?. Gnat T., Godorowski K.: Kilka
uwag o pśychiatrii społecznej. NNiPP, 1962, l, 101. - 268. Gnat T.,
Jezierska A., Krasilewiczowa M., Wierzbicki T.: Wstępne doniesie-
nie o leczeniu nowymi środkami przeciwdepresyjnymi sarotenem
i surmontilem. NNiPP, 1964, 2, 323. - 269. Gnat T., Walczak B.,
Wierzbicki T., Zimny S.: Wstępne wyniki leczenia choloroproteksi-
nenem chorych psychicznie. NNiPP, 1963, 103. - 2?0. Goldant-
mer K.: Der cholerische Kriegsmann und elancholische Ketzer.
W: Psychiatrie und Gesellschaft. H. Ehrhardt Verlag, Bern-Stuttgart
1958, s. 90-101.

320

231. Gołębiowska M.: Znaczenie aktualnej sprawności myślenia
dla rokowania i leczenia depresji. Refert zjazdovtry. - 232. Górska
J., Fellmann B.: Zaburzenia czynności poznawczych w przebiegu
depresji. Psych. Pol., 1931, 3, 231. - 233. Grabowska H.: Problem
,67! =ii
depresji endogennej wieku dziecięcego. Pamiętnik XXIX, s. 335- Iy ?'ś 7
338. - 234. Grabowska M. J.: Problem utajonych stanów depresyj-
nych i ich leczenia u chorych internistycznych. Referat zjazdo?vy. -
235. Grabowska M. J.: Znaczenie czynnikóvV psychicznych w powsta- ?? .fs
waniu otyłości. Psych. Pol., 1930, 3, 301. - 236. Grillot de Givry: Le
p x
?; A
musee de sorciers. Officina Sanctaandreana, Paris 1929. - 233. Grof
P., Schou M., Angst J., Baastrup P. C., Weis P.: Methodological pro-
blems of p?ophylactie trials in recurrent affective disorders. Brit. J.
Psychiat., 1930, 116, 535, 599. - 2?8. Grof P., Vinar O.: Verlaufs-
rhytmus and prophylaktische Beeinflussungsmglichkeiten der affek~
tiven Psychosen. W: Das depressive Syndrom. - 239. Gromska J.: ?": ?
Idee samobójcze u młodzieży jako następstwa młodzieńczych zm?an
nastroju. Pamiętnik XXIX, s. 233-234. - 280. Gromska J.: Leczenie
stanów maniakalnych solami litu. NNiPP, 1962, 4, 535.
281. Gromska J., Jaklewicz H.: Zespoły psychotyczne w przebiegu
zapaleń mózgu u dzieci. NNiPP, 1962,2, 235. - 282. Gromska J.,
Rief T.: Przypadek postaci ekspansywnej zespołu czołowego. NNiPP,
1961, 4, 533. - 283. Gromska J., Sulestrowska H.: Symptomatologia
nerwicowa i rzekomonerwicowa guzów mózgu. NNiPP, 1963,1, 83. - ~
284. Hamilton M White J. M.: Clinical syndromes in depressive
.,
states. J. Ment. Sc., 1959, 441, 985. - 285. Harrow M., Amdur M. J.@
Guilt and depressive disorders. Arch. Gen. Psychiat., 1931 25, 240. -
286. Haubrich M., Maksimowicz M., Romankiewicz S., Sobczyk P.:
Poglądy pomocniczego personelu medycznego na zmiany moderniza-
cyjne w klinice i szpitalu psychiatrycznym w Lublińcu. Psych. Pol.,
1969, 3, 351. - 283. Hauri P., Hawkins D. R.: Phasic REM, depression.
and the relationship between sleeping and waking. Arch. Gen. Psy-
chiat., 1931, 25, 56. - 288. Heftlich-Piątkowska H., Dotychczasowe
wyniki leczenia nerwic nialamidem: NNiPP, 1961, 4, 543. - 289. Hei-
ler F.: Der Katolizismus. Mnich 1923, s. 261. - 290. Heimann H.@
Der Schlaf und seine Strungen im Alter. W książce: Die Psychia-
F?
trie des Alters. S. Karger, Basel, New York 1930.
291. Heinrich K., Kretschmar J. H., Kretschmar C.: Vergleichende
Untersuchungen ber die Ergebnisśe der Pharmakotherapie und der
lteren somatischen Behandlungsverfahren bei endogenen Depressio-
nen Pharmakopsychiatrie (Stuttgart), 19?0, 3, l, 50. - 292. He?lm-
chen H., Hippius H.: Pharmakogene Depressionen. W: Das depressi-
ve Syndrom. - 293. Henry B. W., Markette J., Emken R., O?erall J.:
Drug treatment of anxious depression in psychiatric outpatients. Dis.
Nerv. Syst., 1969, 30, 10, 635.,- 294. H.essek A.: Szpital Psychia-
tryczny w Anglii jako środowisko terapeutyczne. Psych. Pol., 196?f,
4, 513. - 295. Higier H.: Etiologia i terapia psychozy maniakalno-
depresyjnej. Klinika Współczesna, 1938, 9, 4?8. - 296. Hippius H.,
Jantz H.: Die heutige Behandlung der Depressionen. Bericht ber ein
Symposium in Kronberg im Taunus, 12-13 Juni 1959. Nervenarzt,
I959, 10, 466. - 293. Holub A., Kozubska M.: Zaburzenia psychiczne
u chorych z wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego. Psych. Pol.,
1931, l, ?. - 298. Hommes O. R., Panhuysen L. H. M.: Depression
and cerebral dominance. Psychiat. Neurol. Neurochir., 1931, 34, 259. -

21- Melancholia 321

299. Hopkinson G.: Celibacy and material fertility in manic-depresiVe
patients. Acta Psychiatrica Scandinavica, t. 39, z. 3, s. 433-436. -
300. Hopkinson G., Read G. F.: Bereavement in childchood and de-
pressive psychosis. Brit. J. Psychiat., 1966, 112, 459.
301. Horećki S., Jafra J., Kurowski Z., Zajdowski Z.: Zespoły de-
presyjne w świet 'ału Szpitala w Morawicy w latach 1963-
1966. Pamiętni XIX, s. 3 -308. - 302. Horodnicki J., Krause K.;
Gospodarka ektrolitowa i dalanie sterydów nadnerczy u cho-
? rych ze społami depresyjnym. Panziętnik XXIX, s. 113. - 303.
Hryn ' icz L.: Objawy depresyj w alkoholowym zespole absty-
; nencyjnym. Przyczynek do zagadni nia tzw. depresji alkoholowej.
Pamiętnik XXIX, s. 255-260. - 304. Hrynkiewicz L.: Psychopatolo-
gia i leczenie depresji alkoholowych. eferat zjazdowy. - 305. Hryn-
? kiewicz L., Kotlarek-Haus S., Gabryś Aspekty ps
, ; colitis ulcerosa. Psych. Pol., 196?, 4, 403 - . unter R., Mac
@ Alpine I.: Three hundred years of psychiatry 1535-1860. Oxford
University Press, London 1963. - 303. Huttunen M. O.: The bio-
? chemistry of mental disorders. Duodecim, 19?0, 86, 1409. - 308. Imie-
liński K.: Równoczesność depresji cyklofrenicznej z objawowym
wstrętem płciowym w przypadku dwóch bliźniaczek. NNiPP, 1961,
? 4, 535. - 309. Inose T., Hirata I., Kajiwara A., Iwata A., Tano T.,
Takahaski K., Sec 1, Sakai H.: t?ber depressive Zustnde mit EEG-
Anamalien. Ein Beitrag zur Differentialdiagnose der endogenen De-
pression. Psychiat. Neurol Jap., 1969, ?l, 8, 364. - 3l0. Iwanow W.:
O objawach depresyjnych chorych na schizofrenię paranoidalną.
? Pamiętnik XXIX, s. 95.
311. Iwanow W., Konstantinow K.: Dwa przypadki samobójstwa
drogą samopodpalenia. NNiPP, 1966, 6, 655. - 312. Iwanow Ł. T.:
O różnicowaniu stanów depresyjnych u kobiet w okresi? ostrych
przełomów hormonalnych. Pamiętnik XXIX, s. 99. - 313. J obs M.
? A., Muller J. J., Skinner J. C., Anderson J., Spilkin A. Z.: Pers '
characteristics of depressive patients associated with improvement
in an openward setting. J. Nerv. Ment. Dis., 19?1, 153, 126. - 314.
? Jain V. K.: Affective disturbance in hypothyroidism. Brit. J. Psy-
chiat., 19?1, 119, 2?9. - 31? Jaklewlcz H.: Przypadek pourazowego
zespołu czołowego (z badań nad zagadnieniem lokalizacji rysów
; charakteropatycznych). NNiPP, 1961, 4, 581. - 316. Jaklewicz H.:
Samouszkodzenia młodocianych recydywistów. NNiPP, 1966, 12, 1363?
1366. - 317. Jaklewicz H.: Zagadnienie charakteropatii i alkoholizmu
wśród nieletnich. NNiPP, 1963. 5, 65?. - 318. Jakubczyk A., Pio-
trowska A., Piotrowski A., Szelenberger W.: Wstępna ocena psycho-
logiczna-społeczna młodocianych pacjentów leczonych z powodu za-
żywania środków odurzających. Referat zjazdowy. - 319. Janicki
A:: O ekspresji twórczości plastycznej w stanach depresji. Referat
zjazdowy. - 320. Janicki A.: Percepowanie muzyki w stanach de-
presji. Referat zjazdowy.
321. Janicki A.: Zastosowanie muzyki jako dodatkowego czynnika
? w przebiegu leczenia chorych na schizofrenię. Psych. Pol., 19?l, 2,
~ 183. - 322. Jankowska H.: Opieka rodzinna nad psychiczńie cho-
rymi na Wileńszczyźnie. Rocznik Psychiatry ny, 1934, 22, 216. -
323. Jankowska H.: Z zagadnień biologii wzr ń. Pamiętnik Wileń-
skiego Towarzystwa Lekarskiego, 1933, 11, 324. Jankowski K.:
Powikłania neurologiczne w przebiegu leczenia neuroleptykami

322

' 5t ? ?

i`i
w świetle badań histopatologicznych. NNiPP; 1964, 4, 635. - 325.
Jankowski K., Knoll E.: Obraz morfologiczny ośrodkowego układu
nerwowego zwierząt doświadcz?lnych przy długotrwałym podawaniu
niektórych leków neuroleptycznych. NNiPP, 1966, 4, 381. - 326. Jan-
~i
kowski K., Knoll E.: Próba porównania obrazu morfologicz?ego ,
ośrodkowego układu nerwowego przy przewlekłym stosowaniu chlo-
ropromazyny u ludzi i zwierząt doświadczalnych. NNiPP, 1964, 4,
643. - 32?. Januszkiew? ra ., Nowicki Z.: Próba oceny
właściwości przec? epresyjnych preparatu concordin. Pamiętnik
drugich gdański dni lecznictwa psychiatrycznego, Gdynia 25-2?
IX 19?0 r. O 'sko-ydgoski Pol. Tow. Psychiatrycznego,
Gdańsk 19?1 431-433. 328. Janzarik W.: Das depressive Syn-
drom, struk rdynamisch ges hen. W: Das depressive Syndrom. -
329. Jare M.: Rzadki przy adek z kręgu psychozy maniakalno-
-depresyj j. Przeg. Lek., 194 , 12/13, 323. - 330. Jarmużak Z.:
Wzajemn stosunek wydalani z moczem kwasu 5-hydroksyindolo-
octoweg i wanilinomigdałow go (VMA) a efekt leczenia okreso-
wych de esji endogennych i ipraminą i nialamidem. Referat zjaz-
dowy.
331. Jar żek Z.: Zabu nia świadomości jako powikłanie lecze-
nia nialamid Ps ol., 19?0, 2, 15?. - 332. Jarosz M.: Depresja
(depressio) a ner a przygnębienia (neurosis tristitiosa). W książce:
Psychonerwice. Sympozjum w Łodzi. Warszawa 1962, s. 151-15?. -
333. Jarosz M.: Elementy psychologii lekarskiej i psychopatologii
ogólnej. PZWL, Warszawa 19?1. - 334. Jarosz M.: Stany hipoglike-
miczne naśladujące nerwice i różne zespoły psychopatologiczne.
Psych. Pol., 1963, 2, 225. - 335. Jaroszewski Z., Bartoszewska D.:
Psychoza maniakalno-depresyjna w świetle danych z kart statystycz- ?
nych szpitalnych. Pamiętnik XXIX, s. 363-3?4. - 336. Jaroszyński
J.: Klasyfikacja stanów depresyjnych. Referat zjazdowy. - 33?. Ja-
roszyński J., Gerard K., Stankiewicz D.: Czynniki środowiskowe
i rodzinne a początek psychozy maniakalno-depresyjnej. Psych. Pol.,
196?, 2, 135. - 338. Jaroszyński J., Jaroszewski Z., Leder S.: Choroby
psychiczne i pielęgniarstwo psychiatryczne: Podręcznik dla średnich
szkół medycznych. Wyd. 5 poprawione i uzupełnione. PZWL, War-
szawa 19?1. - 339. Jaroszyński J., Jarzębowska E., Welbel E.: Oso-
bowość patologiczna w rodzinach chorych na schizofrenię i psychozę
maniakalno-patologiczną. Psych. Pol. 196?, 3, 261. - 340. Jaroszyń-
ski J., Kolakowska T., Stankiewicz D., Welbel L.: Klasyfikacja de-
presji. Pamiętnik XXIX, s. 53-66.
341. Jaspera K.: Allgemeine Psychopathologie. Wyd. 6. Springer-
Verlag, Berlin-Gttingen-Heidelberg 1953, s. 10?-109. - 342. Ja-
worska K., Kojecka I., Skaryszewska-Sawicka J., Szmurło B.: Diben-
zepina (noveril) w leczeniu stanów depresyjnych. Psych. Pol., 1931;
4, 433. - 343. Jaworska K:, Kojecka I., Skaryszewska J., Szmur-
ło B.: Wyniki stosowania noverlilu w zespołach depresyjnych. Re-
ferat zjazdowy. - 344. Jezierska A., Kłosińska B., Wierzbicki T.:
Próba leczenia oksazepanem stanów lękowo-depresyjnych w prze-
biegu nerwic i psychoz. Psych. Pol., 1968, 1, 33. - 345. Jędrzejczak
W.: Zespoły depresyjne u byłych więźniów hitlerowskich obozów
koncentracyjnych. Pamiętnik XXIX, s. 339-343. - 346. Johnson G.,
Gershon E., Burdook E. I., Floyd A., Hekimian L.: Comparative effects
of lithium and chlorpromazine in the treatment of acute manic states:

21' 323








* ?i ,


f

Brit. J. Psychiat:, 19?1, 119, 26?. - 34?. Judin T. 1.: Oczerki istorii
oteczestwennoj psychiatrii. Medgiz, Moskwa 1951. - 348. Jung C.:
Aion Untersuchungen zur Symbolgeschichte. Rascher Verlag. Z-
rich 1951. - 349. Jung C.: Psychological reflections Pantheon, New
York 1953. - 350. Jung C.: Psychologie und Alchemie. Bascher Ver-
lag. Zrich 1944.
351. Jung C.: Symbolik des Geistes. Rascher Verlag, Zrich 1948.-
352. Jung C., Kereny I.: Introduction to a science of mithology. Lon-
don 1950. - 353. Jus A.: Badania neurofizjologiczne i behawioralne
w psychofarmakologii. Psych. Pol., 1968, 2, 201. - 354. Jus A.: Ocena
skuteczności leków psychotropowych za pomocą badań reakcji na
"placebo". Psych. Pol., 1963, 6, ?35. - 355. Jus K.: Ocena metod ba-
dania reakcji "placebo" we współczesnej psychofarmakoterapii.
Psych. Pol., 196?, 5, 609. - 356. Jus K.: Próba zbliżenia się do ana-
lizy fizjologicznej marzenia sennego. Psych. Pol., 1962, 6, 861. -
35?. Jus K., Jus A.: Badania poligraficzne nad snem i marzeniem sen-
nym. Psych. Pol., l966, 6, ?15. - 358. Jizs K., Jus A.: Próba neurofizjo-
logicznego podejścia do zagadnień nieświadomości. Analogie klinicz-
no-doświadczalne. NNiPP, 1963, 6, 883. - 359. Justyna M., Krzyżow-
ski J.: Leczenie wstrząsami elektrycznymi w narkozie i zwiotczeniu
mięśniowym. NNiPP, 1966, 4, 461. - 360. Kaczyński M:: Zagadnienia
zmian psychicznych po zespołach depresyjnych. Pamiętnik XXIX,
s. l?l-1?6.
361. Kaulmann W.: ?xistentialism and death. W: The meaning of
death. Red. H. Feifel. Mc Graw Hill Book Comp., New York-To-
ronto-London, 1959, s. 39-63. - 362. Kay D. W. K., Garside R. F.,
Bean2ish P., Roy J. R.: Endogenous and neurotic syndroms of de-
pression. Brit. J. Psychiat., 1969, 115, 521, 3??. - 363. Kay D. W. K.,
Garside R. F., Roy J. R., Beamish P.: "Endogenous" and "neurotic"
syndromes of depression: a 5- to 3-years follow-up of 104 cases.
Brit. J. Psychiat., 1969, 115, 521, 389. - 364. Kaye B. M.: Oral contra-
ceptives and depression. JAMA, 1963, 186, 522. - 365. Kelly D., Wa1-
ter C. J. S.: A clinical and physiological relationship between anxiety
and depression. Brit. J. Psychiat., 1969, 115, 521, 401. - 366. Kenne-
dy P. F., Phanjco A. L., Shekim W. O.: Risk-taking in the lives of
parasuicides (attempted suides). Brit. J. Psychiat., 19?1, 119, 281. -
36?. Kędzior J., Leszczyński L.: Zaburzenia popędu płciowego w de-
presji endogennej. Pamiętnik XXIX, s. 223-226. - 368. Kępiński A.:
Trudności naukowe psychiatry. NNiPP, 1962, 5, ?15. - 369. Kępiń-
ski A.: Uwagi krytyczne o psychoterapii. NNiPP, 1965, 4, 585. -
3?0. Kępińslti A.: Uwagi o społeczności terapeutycznej. Psych. Pol.,
1930, 2, I 69.
331. Kępiński A., Rystka-Zającowa J.: O pielęgniarstwie psychia-
trycznym, jego roli i zadaniach. Pięlęgniarka i Położna, 19?1, 8, 16
i 30. - 3?2. Kępiński A., Winid B.: Odruch orientacyjny. Cz. II.
Badania nad komponentą ruchową i skórno-galwaniczną odruchu
orientacyjnego. Folia Med. Cracov., 1960, 1, 125. - 373. Kępiński A.,
Winid B., Gierdziewicz A.: Uwagi o odruchu orientacyjnym: NNiPP,
1961, 3, 383. - 3?4. Kielholz P.: Allgemeine Aspekte der Depres-
sionstorschung. W książce: Depressionen... - Kielholz P.: De-
pressionśdiagnostik. Therapie Umschau, 1968, 1 - KieIholz P.:
Diagnose und Therapie der Depressionen fr den Praktiker. J. F.
Lehmanns Verlag, Mnchen 1965. - 3?6. Kielholz P.: Klassifizierung

324

: der depressiven Verstimmungszustnde. W: Das depressive Syn-
? drom. - 3??. Kierkegaard S.: Gesammelte Werke. Entweder- Oder.
Cz. 2, F. Diedericks, Jena 1922. - 338. Kiljan A., Rzadkowolska A.:
, Kliniczne zastosowanie TPN 12. Referat zjazdowy. - 3?9. Kiljan A.,
a?r.
Wilczak H., Kubacki L., Jus K.: Badania poligraficzne nad snem
? i marzeniem sennym w stanach depresji. Pamiętnik XXIX, s. 101-
105. - 380. Klibansky R., Panofsky E., Saxl F.: Saturn and melan-
choly. Nelson, London 1964.
381. Kofakowska T:: Indywidualna wrażliwość na leki psychotro-
, powe. NNiPP, 1963, 4, 551. - 382. Koiakowska T.: Próba analizy
l czynników wpływających na jakość remisji w depresji cyklicznej.
Pamiętnik XXIX, s: 199-203. - 383. Kolakowska T., Ekiert H., Go-
hol Z.: Kliniczna i elektroencefalograficzna analiza niektórych ze-
społów depresyjnych. Ps?ch. Pol., 1963, 4, 423. - 384. Ko?akowska T.,
Welbel L.: Próba ustalenia istotnych dla rokowania czynników w ze-
społach depresyjnych. NNiPP, 1966, 4, 38?. - 385. Kofakowska T.,
Welbel L.: Wartość diagnostycznych objawów psychopatologicznych
w zespołach depresyjnych. NNiPP, 1965, 2, 245. - 386. Korekjarto
M., Lienert G. A.: Depressionsskalen als Forschungsmittel in der
Psychopathologie. Pharmakopsychiatrie (Stuttgart), 1930, 3, l, I. -
38?. Korta B., Spisla B.: Uzależnienia lekowe młodzieży w materiale
kliniki i M. Sz. P. we Wrocławiu. Referat zjazdowy. - 388. Korze-
t niowski L.: Reaktywne zaburzenia psychopatów i tzw. psychozy
więzienne. Nowiny Psychiatryczne, 1936, z. I IV, s. 49-52: De-
presje reaktywne. - 389. Korzeniowski L.: Zagadnienie odrębności
? nozologicznej psychoz inwolucyjnych. NNiPP, 1964, 4, 569. - 390. Ko-
rzeniowski L.: Zarys psychiatrii. Wyd. III, PZWL, Warszawa 1969.
391. Korzeniowski L., Pużyński S.: Nawracające zespoły depresyj-
ne w przebiegu przedstarczych zaników mózgu. Pamiętnik XXIX,
s. 13?-180. - 392. Korzeniowski L., Pużyński S" Szymborski B.:
Wpływ bimanolu - Polfa na stany depresyjne. Psych. Pol., 196?, ,jEas
? 2, 205. - 393. Korzenikow I.: Analiza osobowości nieletnich prze-
? stępców przebywających w grupach półwolnościowych. NNiPP, 1966,
12. 1407. - 394. Kostkowski A.: Farmakochirurgiczna terapia zespo?
łu depresyjnego w przebiegu siedmioletniej obserwacji choroby
Cushinga Referat zjazdowy. - 395. Kostrzewa T., Mijał K., Pań-
ków T., Płużek Z., Wilk Z.: Epidemiologia samobójstw na terenie
miasta Krakowa w roku 1966. Psych. Pol., 1968, 6, 653. - 396. Ko-
zaczewska-Kaczanowska W., Luczek M.: Amiptryptylina w leczeniu
stanów depresyjnych. NNiPP, 1963, 5, 695. - 39?. Kraemer E.: Les
Maladies designees par le nom d'un saint. Nordiska Antkvariska
Bokhndeln, Helsingfors 1949. - 398. Kraepelfn E.: Psychiatria. C:
Grumbach, Leipzig 1896. - 399. Kraepelin E.: Vergleichende Psychia-
@ trie. Zentralblatt fr Nervenheilkunde und Psychiatrie, 1904, 27,
? 433. - 400. Kranz H.: Das Thema des Wahns in Wandel dex Zeit,
Fortschr. Neurol. Psychiat., 1955, 23, 58.
401. Kranz H.: Depressiver Autismus. W: Das depressive Syn-
? drom. - 402. Krasowska J.: O nowy rozdział w psychiatrii. NNiPP,
1963, 5, 651. - 403. Krasowska J.: Zespół psychotyezny napięcia
przedmiesiączkowego u dziewcząt w wieku pokwitania NNiPP, 1962,
6, 893. - 404. Krasowska J.,' Matias K., Dąbrowska M.: Niedojrza-
łość psychiczna i jej związek z niektórymi odchyleniami charakteru
u młodzież . NNiPP, 1963, l, ?5. - 405. Kraus A.: Der Typus me-
325

? 4


lancholicus in stlicher und westlicher Forschung. Der japanische
Beitrag M. Shiniadas zur prmorbiden Persnlichkeit Manisch-De-
pressiver. Nervenar?t., 19?1, 9, 481. - 406. Krause K., Holyst J.:
Zaburzenia psychiczne po przywróceniu czynności serca. NNiPP,
1962, 3, 401. - 40?. Krause K., Hoiyst J:: Zespoły depresyjne i ich
leczenie w przebiegu chorób naczyń mózgowych. Referat zjazdo-
wy. - 408. Krause K., Katzenellenbogen J.: Depresja sytuacyjna
w przebiegu procesu karnego. Pamiętnik XXIX, s. 26?-236. - 409.
Krech D.: Heredity, environment, brain and problem solvinga The
XVIII Int. Congr. of Psychology, Moskow 1966. - 410. Kretscluner E.:
Medizinische rsychologie. Wyd. 13, oprac. W. Kretschmer: Georg
Thieme Verlag, Stuttgart 19?1. Toż w jęz. pol. pt. Psychologia lekar-
ska, PZWL, Warszawa 1958.
411. Kryc_zyriski I.: Farmakoterapia i psychoterapia tzw. climacte-
rium vilire. Referat zjazdowy. - 412; Krystof J., Kaizer J.: W spra-
wie utrwalonych zaburzeń pozapiramidowych wywołanych przewlel?-
łym stosowaniem neuroleptyków. Psych. Pol., 1963, 3, 289. - 413.
Krzyżowski J.: Krytyczna ocena metod służących do wykrywania
neuroleptyków w moczu. NNiPP, 196fi, 2, 161. - 414. Krzyżowski J.:
Próby samobójcze dokonywane środkami psychotropowymi. Psych.
Pol., 19?0. 2, 181. - 415. Krzyżowski J.: Próby samobójcze dokony-
wane środkami psychotropowymi. (Analiza przypadków hospitalizo-
wanych vV klinice psychiatrycznej w Warszawie). Psych. Pol., 19?0,
3, 2?5. - 416. Krzyżowski J., Marcjan K., Skaryszewska J.: Frze-
wlekłe podawanie węglanu litu w psychozach afektywnych. Referat
zjazdowy. - 417. Krzyżowski J., Skaryszewska-Sawicka J., Marcjan
@K.: Profilaktyczne działanie soli litu w psychozach afektywnych.
Psych. Pol., 19?1, 3, 283. - 418. Kubacki A.: Choroba wrzodowa
a zaburzenia emocjonalne. Psych. Pol., 1968, 6, 612. - 419. Kubacki A.,
Fortini K., Szelanberg W.: Poneuroleptyczne reakcje depresyjne
w psychozach paranoidalnych. Pamiętnik XXX Zjazdu Naukowego
Psychiatrów Polskich, Katowice, 19?0. s. 155-158. - 420. Kuczew-
ska K., Depczyński L.: Gospodarka lipidowa w depresji endog?nnej.
Pamiętnik XXIX, s. 135-I38.
421. Kudlien F.: Der Beginn der medizinischen Denkens bei Grie-
chen. Artemis, Zrich, Stuttgart 196?. - 4'?2. - Kuhn R.: Kombina-
tionsbehandlung depressiver Zustnde. W książce: Depressionen. -
423. Labhardt F.: Depression und psychosomatische Krankheit.
W książce: Depressionen... 424. Labhardt F., Pldinger W.: Antide-
pressiv wirkende Medikamenten. W książce: Depressionen... - 425.
Lades G. A.: Hypochondracal syndrom. Elsevier Publ. Comp.,
Amsterdam-London-New York 1966. - 426. Langwiński R.: Powi-
kłania w następstwie błędów dietetycznych przy leczeniu inhibitora-
mi MAO. Psych. Pol., 196?, 3, 33?. - 42?. Lasoalles R. G.: Atypical
facial pain and depression. Brit. J. Psychiat., 1966, 112, 651. -
428. Laskowska D.: Obrzęk mózgu z wgłobieniem podnamiotowynti
jako przyczyna nagłego zgonu podczas leczenia mellerilem. Psych.
Pol., 19?0, 5, 603. - 429. Laskowska D., Kuczyńska R., Brzezińska I.:
W sprawie działania perazyny (taksilanu). NNiPP, 1966, 4, 433. -
430. Laskowska D., Kuczyńsk E., Ziwny S.: S splataniuwe za-
mroczeniowo-majaczeniowe jako powikłania 1 nia chloroproma-
zyną. NNiPP, 1963, 5, 663.
431. Laskowska D., Urbaniak K., Groblewska K.: Poczucie choroby

326

?'i' t


jako motyw samobójstwa w schizofrenii. Psych. Pol., 196?, 2, 155. - ,
432. Lauter H.: Phassenberdauernder Persnlichkeitswandel und per-
sistierende Symptome bei der endogenen Depression. W.: Das depres- ? =
sive Syndrom. - 433. I.auter H., Schn W.: L7ber den Gestaltwandel
? der Melancholie. Arch. Psychiat. Nervenkr., 196?, 209. 290.
434. Leonhard K.: Aufteilung der Endogenen Psychosen. Akademie
Verlag, Berlin 1968. - 435. Leonhard K.: Diagnostyka różnicowa :
i leczenie depresji okresowych i nerwicowych. Pamiętnik XXIX, @
s. 85. - 436. Leonhard K.: Biopsychologie der endogenen Psychosen.
? S. Hirzel Verlag, Leipzig 1930, s. 3-53. - 433. LeszczYński L., Si- ?
korski W., Zgirski L.: Wczesna symptomatyka depresyjna w prze;
biegu schizofrenii. Pamiętnik XXIX, s. 213=21?: - 438. Leszycki A.:
Współczesne badania nad przemianą materii w stanach maniakal-
nych i depresyjnych Nowiny Psychiatryczne, 1933, 3/4, 231. -
439. Leśniak R,: Poobozowe zmiany ?osobowości byłych rwięźniów
obozu koncentracyjnego Oświęcim-Brzezinka. Przeg. Lek.,1965,1,13, -
440. Lewis A.: The state of psychiatry. Routlodge and Kagan, London
196?, s. 31-110: rozdz. VII: Melancholia - a historical review.
441. Licht E., Zienkiewicz J.: Zaburzenia charakteru w przebiegu
choroby reumatycznej u dzieci. NNiPP, 1966, 6, 659. - 442. Lich- ,
tenberg P.: A definition and analysis of depression. Arch. Neurol.
Psychiat., 195?, 5, 519. - 443. Lisowska J.: Leczenie atypowych ze-
; społów depresyjnych o charakterze systymii. Psych. Pol., 1969, 5,
543. - 444. Lisowska J.: Rola czynników somatycznych i psychicz-
nych w atypowych zespołach depresyjnych o charakterze dystymii.
? Pamiętnik XXIX, s. 153-159. - 445. Lisowska J., Czerwiński A.,
Strz żewski W., Kapelski Z., Bartoszewicz S.: Skuteczność dibenze-
piny (novoril) w leczeniu endogennych zespołów depresyjnych. Re- .
ferat zjazdowy. - 446. Lisowska J., Sęk H.: Przypadek wielokrot-
., j
nych samouszkodzeń. 1965, 2, 341. - 44?. Loewenstein L Cza kow-
ska L.: Zespoły psychoorganiczrle w okresie inwolucji. Przeg. Lek., -
196?, 9, 676. - 448 Loewestein L., Gierdziewicz B.: Przypadek zabu= "
? rzeń psychicznych w przebiegu wędrującego zapalenia zakrzepowego
żył kończyn dolnych i mózgu. NNiPP, 1963, 2, 305. - 449. Lopez Ibor
J.J.: Depressive Aquivalente W: Das depressive Syndrom. 450. Lo=
ren J. ,A., Eisert M.: Quelques aspects epidemiologiques de !a manie.
(Etude sur 10? cas hospitalises). Schweitz. Arch. Neuro!. Psychiat., ,
1969, 105, 2, 353.
451. Lowy F. H., Cleghorn J. M., MacClure D. J.: Sleep patterns in - ,r ?
depression. J. Nerv. Ment. Dis., 19?1, 153, 10-26. - 452. Lubo?-
ska A.: Próby zastosowania muzyki jako środka terapii i readaptacji
w szpitalu psychiatrycznym. Psych. Pol., 1963, 5, s. 5?3. - 453. Lund-
quist G.: Prognosis and curse in manic-depressive psychosis. Acta
Psychiatrica Scandinavica, 1945, supl. 35. - 454. Łęczycka K. Ł @
.,
? Trembla K., Lesiak J.: Reakcje psychomotoryczne w stanach depre-
syjnych. Pamiętnik XXIX, s. 3?9-382. - 455. Łukomskij J. I.: Ma-
niakalno-depressiwnyj psichoz. Wyd. II poszerzone Izdatelstwa "Me-
? dicina", Moskwa 1968. - 456. ?uniewski W.: Psychoza szałowo-po-
sępnicza w kazuistyce sądowo-psychiatrycznej. Referat wygłoszony
na VII zjeździe psychiatrów polskich w Kocborowie, 4 czerwca
192? r. Streszczenie w: Nowiny Psychiatryczne, 196?, IV, 232. -
45?. ?Yskanowski M.: Adolf Rothe i jego inicjatywa opieki nad pa-
cjentami opuszczającymi szpital psychiatryczny. NNiPP, 1964, 2,
:u:"
32 ?











r? I

?I ł
I I

!, i

343. - 458. Łyskanowski M.: Kartki z dziejów psychiatr. Z zagad- @
nień farmakologicznego lecznictwa psychiatrycznego w Polsce w XIX ?
stuleciu. NNiPP, 1963, l, 10?. - 459. Łyskanowski M.: Leczenie cho-
rych psychicznie w wieku XVIII w Polsce i za granicą. Psych. Pol.,
1969, 3, 35?. - 460. Łyskanowski M.: Ludwik Perzyna i jego poglą- '
dy na etiologię oraz leczenie chorób psychicznych. 1964, 2, 339.
461. Madejska N., Hika N., Pańków T.: Wyniki leczenia stanów !
depresyjnych melitraceuem. Psych. Pol., 1963, 1, 463. - 462, Mai- -
monides: Regimen Sanitatis oder die Diaetetik fr die Seele und
den Krper. S. Karger, Basel- New York 1966. - 463. Majczak A., '_
Grzywa A.: Zagadnienie stosowania litu w depresyjach. Referat ?
zjazdowy. - 464. Malik K.: Fsychopatologia zespołów depresyjnych ?
leczonych w okresie 1960-1963 w Szpitalu w Kocborowie. Psych. ?
Pol., 1968, 6, 605. - 465. Malraux A.: Le musee imaginaire. Paris !
1952, 2, 295 i 311. - 466. Małcużyńska I., Wierzbicka B.: Ocena kli- i
nicznego :i ambulatoryjnego stosowania valium. NNiPP, 1966, 8, ?
953. - 467. Macjan K.: Wstępne dane o wynikach stosowania cen-
trofenoksyny (lucidrilu) w psychiatrii. NNiPP, 1962, 4, 583. - 468.
Marcjan K., Pietruszewska I.: Próba zastosowania flufenazyny w le- ?
czeniu nerwic i psychoz. NNiPP, 1964, 4, 6??. - 469. Marcjan K.: ??i
'Y
Wpływ stosowania środków psychotropowych? i elektrowstrząsów '?
na obraz kliniczny i przebieg niektórych psychoz afektywnych .
i schizoafektywnych. Pamiętnik XXIX, s. 431-435. - 430. Mark V. '
H., Barry H., McLardy T., Ervin F. R.: The destruction of both an- ?
terior thalamic nuclei in a patient with intractable agitated depres- , _
sion J. Nerv. Ment. Dis., 19?0, 150, 4, 266.
431. Marti-Ibariez F.: Ariel. Essays on the arts and the history and
philosophy of medicine. M. D. Publications Inc., New York 1952,.s. 40: ;
The wonder world of symbols. - 4?2. Masiak M.: Przypadek melan- ??
cholii anestetycznej. NNiPP; 1965, 2, 335. - 433. Masfowski J.: Gesty ;?;
w "Panu Tadeuszu". (Maszy?opis). - 434. Matecki W.: O hetero- !
gennych pierwiastkach urojeniowych w stanach depresyjnych psy- ?
chozy maniakalno-depresyjnej. Referat wygłoszony na VII Zjeździe ?
Psychiatrów Polskich w Kocborowie w: Nowiny Psychiatryczn.e '
1923, 4, 232. - 4?5. Matecki W.: Etiologia i terapia psychozy ma-
niakalno-depresyjnej. Klinika W'spółczesna,1938, ?/8, 421. - 436. Ma-
tussek P.: Die Konzentrationslagerhaft und ihre Folgen. Springer-
-Verlag, Berlin-Heidelberg-New York 1931. - 43?. Matussek P.:
Phasendauer bei unbehandelten Fllen endogener Depression. W:
Das depressive Syndrom. - 438. Mazur M., Mazurowa A., Szadow@- ?
ska A., Szmigielski A.: Wpływ toksycznych dawek imipraminy na
wyosobnione serce królika i obraz ekg. Psych. Pol., 1959, 2, 139. -
4?9. Mazurkiewicz J.: Zaburzenia nerwowe i psychiczne w okresie
przekwitania. Warszawa 1936. Odbitka z Pamiętnika VTII Lekarskiego
Kursu VVakacyjnego w Ciechocinku-Cieplicy. - 480. Medizinischer
Okkultismus. Paramedizin. Red. O. Prokop. VEB G. Fischer, Jena
1962.
481. Melia P. I.: Prophylactic lithium: a double-blind trial in re-
current affective disord?rs. Brit. J: Psychiat., 19?0, 116, 535, 621. -
482. Mendlewicz J., Fieve R. R., Rainer D., Fleiss J. L.: Ivlaic-
-depressive illess: a coniparative study tients with and without
a family history. Skrót w: Brit. J. Psychiat., 1931, 119, 553, 683. -
483. Michelet J.: Czarownica. Czytelnik, Warszawa 1961. - 484,. Mil-

328

, ?? 4
Mę? ? ?
?r?

; ler J. B.: Dreams during varying stages of depression. Arch. Gen.
Psychiat., 1969, 5, 560. - 485. Mirek R.: "Burza" Szekspira drama-
tem osobowości. Przeg. Lek., 1968, 11, ?21. - 486. Mirek R.: Erotyka
; w komediach Szekspira "Sen nocy letniej", "Wieczór Trzech Króli",
"Jak wam się podoba". Przeg. Lek., 1969, 4, 391. - 48?. Mirek R.:
Kroniki dramatyczne Szekspira w ocenie psychiatrycznej. Cz. I.
Przeg. Lek., 196?, 8, 649. - 488. Mirek R.: Kroniki i tragedie Szeks-
pira w świetle psychiatrii sądowej. Przeg. Lek., 1969, 3, 331. -
489. Mirek R.: Osobowość Wiliama Szekspira. Przeg. Lek., 1969, 3,
@ 556. - 490. Mirek R.: Problematyka psychiatryczna sonetów Szekspi-
ra. Prze . Lek., 1968,12, 885.
491. Mirek R.: Spojrzenie psychiatry na komedie Szekspira. Cz. I.
Wesołe kumoszki z Windsoru, Kupiec wenecki, Miarka za miar-
kę, Ugłaskanie sekutnicy. Przeg. Lek., 1968, 5, 498. - 492. Mirek
R.: Spojrzenie na komedie Szekspira. Cz. II. Przeg. Lek., 1968, 8,
668. - 493::Mirek R.: Wiliam Szekspir, dramaturg chorej psychiki.
Przeg. Lek., 1969, 5, 445. - 494. Mitarski J.: Psychiatryczne aspekty
twórczości Edmunda Monsiela. W broszurze: $wiat samotnych wizji
Edmnda Monsiela z Wożyczyna. Wystawa rysunków z lat 1942-
1962: VVyd: Stowarzyszenie Historyków Sztuki, Kraków 1963. -
495. Mitarski J., Trybowski I.: $wiat samotnych wizji Edmunda Mon-
siela z Wożyczyna. Wystawa rysunków. Wyd. Towarzystwo Przyja-
? ciół Sztuk Pięknych, Warszawa 1964. - 496. Montgorrtery B. A., Cul-
linan T. R., Bayley A. J.: A double-blind comparative? trial of do~
xepin hydrochloride and chlordiazepoxide in anxiety and depression
? in general practice. B. J. Clin. Pract., 19?0, 24, 5, 20?. - 493. Moody
J. P., Allsopp M. N. E.: Circadian rhytms of water and eiectrolyte
excr?tion ?f manic-depressive psychosis. Brit. J. Psychiat., 1969, 115,
525, 9?3. = 498. Morozow W. M:: Klinika stanów .depresyjnych po-
czątkowego ?tadium schizofrenii. `Pamiętnik XXIX; s. ?3-?83. -
499. Mueller ?. R.: The Anatomy of Robert Burton's England. Uni-
; versity of California Press, Berkeley-Los Ageles 1952. - 5Q0. Nis-
sen G.: D?pressive Syndrome im Kindes und Jugendalter. Springer-
Verlag, Berlin 19?1.
501. Nóble P., Źaćler M.: Depressive illness, pulse rate and forearm
blood flow. Brit. J: Psychiat., 1931, 119; 261. - 502 Nohl J.: The
black Death: University Bookś Lohdon 1952. - 503. Noyeś R:, Ring-
dahl I. C.,. Andreasen N. J. C.: Effect of lithium citrate on dreno=
cortical aćtivity in manic-depressive illness. Comp. ??P?ychiat.; 19?l,r
12, 333. - 504. Obolew?ćz K.: Wybrane przypdki powikłań? psycho--
tycznych w młódzieżowyćh toksykomaniach trójchloroetylenowych?
Referat zjazdowy. - 505. Obuchowska L., Obuchuwski K.: Badani?
eksperymentalne nad?wpływenz kompozycji barwnej ścian sali. szpi-
, talnej n chorych psychicznie. NNiPP, 1962, 2, 255. - 506: Oczkow?
' ski Z.: Skojrzone leczenie zespołów depresyjnych środkami psycho-
farmakologiczrZymi ze zmodyfikowanymi elektrowstrząsami skolino-
wyzni jednostronnymi w doświadczeniach Oddziału Psychiatryczne-
go w Bytomiu. Referat zjazdowy. - 50?. Olds J.: Self-stimulation of
the brin. Science, 1958, 12?, 315. - 508. Orelli A.: Der Wandel des
Inhltes der depressiven Ideen bei der reinen ? Melancholie. Schwei-
zerische Archiv fr Neurologie, 1964; 33. 21?. - 509: Ostrogorskl G.:
Dzieje Bizancjum. PWN, Warszawa 196?; s. 445. - 510. Paniczewa
J. W.: O niektórych rezultatach kliniko-epidemiologiczeskogo isśle-

329











ć? ?








i;? "!i ; !

dowanija maniakalno-depressiwnogo psichaza. Żurnał Newropatoło-
gii i Psichiatr, 1969, 69, 9, 1354. Ne
511. Pańków T., Plużek Z., Wilk Z., Mojaf K., Kostrzewa T.: Epide- . in
miologia samobójstwa na terenie miasta Krakowa w roku 1966. W@ , 53F
Zagadnienie psychiatryczno-społeczne. Pamiętnik II Polsko-Czech>- bie
słowackiej Konferencji Psychiatrycżnej, Kołobrzeg, 1?-19 IX 196?.
Wyd. Pol. Tow. Psychiatryczne (bez miejsca wydania), 19?0, s. lI6-
122. - 512. Papadimitriov G.: Melancholies periodiques atypiques. nia
Arch. Neurol. Psychiat., 1963, 1, 112. - 513. Paprocka E., Stańczyk T.:
Psychoza inwolucyjna w świetle badań katamnestycznych. Pamięt-
nik XXIX, s. 235--243. - 514. Paracelsus: Smtliche Werke. T. 1-4, zja
Fischer Verlag, Jena 1926-1932. - 515: Paszkowski S.: Prawość auf
charakteru u osób z psychozą maniakalno-depresyjną. Polska Gazeta tr
Lekarska, 1930, 2. - 516. Pauleikhoff B.: Statistische Untersuchung ch?
ber Hufigkeit und Thema von Wahneinfllen bei der Schizophre-
nie. Arch. Psychiat., Nervenkr., 1954, 191, 34. - 51?. Pauleikhoff B.: Re?
ber die Auslsung endogener depressiver Phasen durch situative 546
EinfIsse Arch. Ps chiat. Nervenkr., 1959, 4, 456. - 518. Pauleik-
hoff B.: ber die Bedeutung situativer Einflsse bei der Auslsung se
endogener depressiver Phasen. Arch. Psychiat. Nervenkr., 1958, 6, sei
669. - 519. Pauleikhoff B.: Verlaufesregeln depressiver Syndrome 548
der Schwangerschaft und das Wochenbetts W: Das depressive Syn- chc
drom. - 520. Pauleikhoff B., Mester H., Mller-Fahlbusch H.: Endo- .
gene Depression nach Unfall. Psychiat. Clin. (Bazylea), 19?0, 3, 12.9. wo
521. Paulne D.: Les sculptures de 1,Afrique noire. Presses Univer- Re1
sitaires de France, Paris 1956. - 522. Penfield W., Jasper H.: Epi- tio?
lepsy and the functional anatomy of the human brain. Little, Brown @; ;
Co:, Boston 1954. - 523. Perris C.: A study of bipolar (maniaco-de- ?; 5
pressive) and unipolar recurrent depressive psychoses. Akademisk ??? in
Avhandling, Umea, Tryckeriaktiebolag City, 196'f. - 524. Persson T., ? ; Gr?
Walińder J.: L-dopa in the treatment of depressive symptoms. Brit. .,
J. Psychiat., 19?1, 119, 2??. - 525. Petrie A.: Personality and the ;?? del
frontal lobes. Blakeston, New York 1952. - 526. Petrilowitsch N., :?;= Roi
Baer R.: Zyklothymie (1964-1969). Fortschritte der Neurologie, Psy- i? @ Pre
chiatrie und ihrer Grenzgebiete, 19?0, 38, 12, 601-692. Tamże 8@13 :r? brc
pozyćji bibliograficznych. - 52?. Peuckert W. E.: Geheimkulte. Hei- :@?; ? me
delberg 1951. - 528. Pfeifer W M.: Die Symptomatik der Depression :? pat
in transkultureller Sicht: W: Das depressive Syndrom. - 529. Pflug ?:
B., Tlle R.: Therapie endogener Depressionen durch Schlafentzug. 415
y bie
Nervenarzt, 19?1, 42, 3, 11?. - 530. Pi tkowska H.: Problem biolo-
giczne w leczeniu stanów depresyjnych. Referat zjazdowy. w
531. Piekarska-Ekfert A., Żelazowska S.: Reakcje depresyjne z pró- 55?
bami samobójczymi n młodzieży szkolnej. Pamiętnik XXIX, s. 361- zja
362. - 532. Pietruszewska I., Piotrowski A., 2ardecka M.: Kryteria ;e . ?o?
diagnostyczne psychoz mieszanych. Pamiętnik XXIX, s. 195-198. - ?:: Ps?
533. Pietruszewska I., Urbanek B.: Potencjalizacja niektórych środ- of
ków antydepresyjnych przez podanie diazepamu. Pamiętnik XXIX, :? ?, 119
s. 429. - Piotrowski A.: Leczenie psychoz maniakalno-depresyjnych i? , 5
i ich zapobieganie. Referat wygłoszony n II zjeździe psychiatrów kał
olskich w Kocborowie, 4 czerwca 192? treszczenie w: Nowiny 333
Psychiatryczne, 192?, 4, 223. - 535. Pirożyński T., Siropoaru G.: ele:
Psychopatologia z?chowania się w okresie dojrzewania. Psych. Pol., . pre
1963, 3, 2?1. - 536. Patman S. R.: Comparison of lithium carbonate n.id

330

?? 1


and imipramine. (In prevention of manic-depressive disease). Dis.
Nerv. Syst., 19?0, 31, 2, 132. - 53?. Platman S. R., Fieve R. R.: Sleep
in depression and mania. Brit. J. Psychiat., 19?0, 116, 531, 219. -
538. Popkowska N.: Badania nad żachowaniem się źrenic w prze-
biegu leczenia psychotropowego. NNiPP, 2, 163. - 539. Popkowska
N:: O formie samobójczej reakcji rezygnacyjnej. Psych. Pol., 19?0,
5, 531. - 540. Popfawska C., Cwiklińska A.: Specyfika pracy pielęg-
niarki w psychiatrycznym oddziale dziennym. Psych. Pol., 19?1,
4, 43?.
541. Pldinger W.: Kliniczne aspekty leczenia depresji. Referat
zjazdowy. - 542. Priori R.: Anthropologische und kulturelle Einflsse
auf die Ausgestaltung der endogenes Depression. W książce: Bei-
trge zur vergleichenden Psychiatrie. Karger, Basel 196?. - 543. Ra-
chowski A.: Dipsomania a alkoholizm przewlekły. Psych. Pol., 1969,
5, 5?5: - 544. Read H.: Sens sżtuki. PWN, Warsżawa 1965. - 545.
Rees L.: Leczenie depresji w szpitalu. Pamiętnik XXIX, s. 281-283. -
546. Regufa-Adolf T.: Problemy pozakliniczne psychiczenie chorego
(uwagi asystenta społecznego). Psych. Pol., 1969, 4, 491. - 543. Rei-
se E.: Konstitutionelle Verstimmung und manisch-depressives Irre-
sein. Zeitschrift f. d ges. Neurol. Psychiat. Origin., 1910, 11, 343. -
548. Rekliński M., Bialoszewska l.: Przebieg i leczenie depresji psy-
chotycznej w przypadkach zaburzeń hormonalnych. Referat zjazdo-
wy. - 549. Rekliński M., Bia?oszewska l.: Taraktan w leczeniu obja-
wowych stanów depresyjnych w przebiegu stwardnienia rozsianego.
Referat zjazdowy. - 550. Richard J.: A propos de problemes institu-
tianels hospitaliers en geriatrie. W książce: Die Psychiatrie dcs
Alters. S. Karger, Basel, Nev York 1930.
551. Richter C. P.: The phenomenon of unexplained sudden death
in animal and man. W: The meaning of death. Red. H. Feifel. Mc.
Graw Hill Bock Company Inc., New York-Toronto-London 1959. -
55'2. Rimon R., Halonen P.: Herpes simple?r virus infection and
depressive illżzess. Dis. Nerv. Syst., 1969, 5, 338 - 340. - 553.
Roback A. A.: History of psychology and psychiatry. The Citadel
Press, New York 1964, s. 258 - 260. - 554. Rogers M. P., WhY-
?row P. C.: Clinical hypothyroidism occurring during lithium treat-
ment: two oase histories and a review of thyroid function in 19
patients. Amer. J. Psychiat., 19?1, 128, 158. - 555. Romaszewska K.:
Dotychczasowe wyniki leczenia taraktanem w psychiatrii. 1962, 3,
415. - 556. Romaszewska K., Wlosińska 1., Jus A.: Analiza prze-
biegu faz psychozy maniakalno-depresyjnej i okresowej depresji
w zależności od metod leczenia. Pamiętnik XXIX, s. 399 - 402. -
55?. Roszka J., Seredyński R.: Zespoły depresyjne u dzieci. IZ?ferat
zjazdowy. - 558. Roih G.: Melancholie und "Dunkle Nacht .
;, Confinia Psychiatrica, 1962, 5, 151. - 559. Rothe A.: Rys dziejów
psychiatrii w Polsce. Warszawa 1893. - 560. Rowe D.: Estimateś
of change in a depressive patient. Brit. J. Psychiat., 1969, 115, 52?,
1 I 9?.
561. Różycki A.: Realizacja zasad społeczności leczniczej na przy-
kałdzie wybranych ośrodków zagranicznych. Psych. Pol., 19'f0, 3,
333. - 562. Rudkowska A., Krause K., Holyst J.: Zmiany zapisu
elektroencefalograficznego w przebiegu leczenia stanów de-
presyjnych tofranilem. NNiPP, 1961, 2, 241. - 563. R.ud-
niaki S., Krause K., Hołyst J.: ?Wieloobjawowy zespół neuro-
33?



















n i


1
7'

,,tI ; r
? a:r
? !'7
f?!

logiczno-psychiatryczny w następstwie anomalii przedniego odcinka
koła tętniczego Willisa. NlViPP, 1962, 265. - 564. Rumiancewa C. M.,
Faktor M I., Nefeewa Ń. I.: Prinzenenije solej litija dla profiłak-
tiki affektywnych pristupow. Żrnał Newropatołogii i Psichiatrii?
19?0; ?0, 11, 1?12. - 565. Rumiancewa G. M., Margolina E. B.: Liti?
kak sredstwo profiłaktiki affektiwnych rasstroistw. Żurnał Newro-
patołogii i Psichiatrii, 19?0, ?0, ?, 1082. - 566. Rmmele W.: Orga-
nische Depressionen und ihre Behandlung. W książce: Depressio=
nen... - 56?. Rump S.: Nowe związki psychozomimetyczne. NNiPP,
1962, 1, 111. - 568. Rybakowski J.: Uwagi na temat leczniczego
działania soli@ litu w zespołach depresyjnych. Referat zjazdowy. -
569. Rydzyński Z.: Badania nad właściwościami przeciwdepresyjnymi
prothiadenu. NNiPP, 1966, 10, 1159. - 5i0. Rydzyński T.: Własne
doświadczenia kliniczne z nowym preparatem antydepresyjnym
TPD-6..Psyćh. POI., 196i, 4, 459.
5?1: Rydzyńskf Z., Weychert A.: Własne doświadczenia ze stoso-
waniem imipraminy w leczeniu nioczenia nocnego. NNiPP, 1966, 2;
153. - 5?2. Ryn Z.: Przypadek psychozy maniakalno-depresyjnej
z 14-dniowymi fazami. Psych. Pol., 1963, 4, 499. - 5?3. Ryn Z.: Sa-
mobójstwa w Tatrach. Psy,ch. Pol., 19?0, 2, 113. - 5?4. Ryn Z.: Za-
burzenia psychiczne w chorobie górskiej (wysokościowej). Psych.
Pol., 196?, 3, 331. - 5?5. Sachar E. J., Finkelstein J., Hellman L.:
Growth hormone responses in depressive illness. Arch. Gen. Psy-
chiat., 1931, 25, 263. - 536. Sattes H.: Paranoische Symptomatik beż
der andogenen Depression: W: Das depressive Syndrom. - 5??. Sa=
wicka H.@ Ilościowe i jakóściowe zmiany szpiku kostnego w prze-
biegu cyklofrenii. Przeg!. Lek., 1951, 8, 2?0. - 5?8: Scharrer W.: Die
phasischen Psychosen in Wandel psythiatrischer Denksrichtungcn.
Dissertation, Hamburg 196?. - 5??. Sćher J. N1.: The depressions
and structure: an@ existential approach to their unterstanding an?
treatment. Amer. J. Psychother., 19?1, 25, 369. - 580. Schneider W.:
Lexikon alchemistisch-pharmazeutischer Symbole. Verlag Chemie,
Meinbeim, 1962; s. ?6-??.
581. Schilling-Siengalewicz S.: Psychoza maniakalno-depresyjna po
urazie głowy. Prasa Lekarśka, 1938, 6, 514. - 582. Schmid W.: Phi-
losophisches und medizinisches der Consolatió der Boetius. Mn-
chen 1956. - 583. Schon NI.: Die Lithiumprophylaxe bei manisch-
-depressiven Pśychosen. Nervenarzt, 19?1, I, 1. - 584. Schou M.,
Buastrup P. C., Grof P., Weis P., Aitgst J.: Pharmacological and cli-
nical problems of lithium prophyla?is. Brit. J. Psychiat., 19?0, 116,
335, 615. - 585. Schramm I?? W.; Schrarrtmowa H.: Aminy biogenne
w ześ?ołach depresyjnyCh. Psyćh. Pol., 196?, ?; 32?. - 586. Schrarrtrrr
R. W., Schrammowa H.: 1?-hydroksykortykosteroidy i równowaga
wodno-elekfrolitowa w zespołach depresyjnych. Ps?ch. Pol.; @1968,
I, 8?. --~ 58?. Schrammowa H.: Wpływ dużyćh dawek witaminy A na
wydalariie VMA. Referat zjazdowy. - 588. Schrammowa H.: Zmiany
psychiczne w przebiegu niektórych chorób związanych z zaburzenia-
m przemiany wodno-elektrolitowej. AM, Poznań ? 1964 (rozprawa ha-
bilitacyjna). - 589. Schrammowa H., Nowak S.: Akt?wność cerulo-
plzminy w surowicy krwi chorych ?>a depre o różn,ej etiologii.
Psych. Pol., 19?1, 3, 251. - 590: Scltrammowa , Schramm R. W.:
Biochemiczna regulacja nastroju@i stanów afekt?wnych. Psych. Po!.,
196?, 6, ?23.

332


ś ?% '

591. Schrammowa H., Schramm R. W.: Kwas gamma-aminomasło-
wy metabolizm i rola w układzie nerwowym. Psych. Pol., 196?, 2,
213. - 592. Schrammowa H., Szubertowa M.: Zagadnienia wzajem-
nej z?leżności żaburzeń psychicznych i alergicznych, NNiPP, 1961,
4, 513. - 593. Schumacher J.: Antike Medizin. Walter de Gruyter,
Berlin 1963, s. 243-250. - 594. Schwabe J.: Archetyp und Tierkreis.
Bruno Schwabe Verlag, Basel 1951, s. 189. - 595. Selbach H.: Die
endogene Depresion als Regulationskrankheit. W: Das depressive
Syndrom. - 596. Seligman K.: The mirror of magic. New York i, :
1948. - 59?. Sęk H., Kapelska A.: Psychoterapia grupowa w depres-
jach endogennych. Referat zjazdowy. - 598. Sęp-Kowalik B.: Zna-
czenie pochodnych dibenzocykloheptadionowych w leczeniu zespo-
łów depresyjnych. NNiPP, 1966, 8, 963. - 599. Sęp-Kowalikowa B.:
Przypadek depresji endogennej powikłanej w czasie leczenia zespo-
?ów majaczeniowo-zamroczeniowych. Psych. Pol., 1969, 6, 321. -
600. Shobe F. O.: Long-term prognosis in manic-depressive illness.
Arch. of Gen. Psychiat., 19?1, 24, 334.
601. Schull W. K.: Critique of studies of lithium salts in the treat-
ment of mania. Amer. Journ.? of Psychiat., 1930, 12?, 218. - 602.
Sibielak J.: Psychiatryczna opieka domowa. Psych. Pol., 19?0, e,
683. - 603. Siegel R. E.: Galen's System of Physiology and Medicine.
Ś. Karger, Basel-New York 1968, s. 209-210. - 604. Sigeris# H. E.:
On the history of medicine. M.D. Publications Inc., New York, 1960,
s. XVI. - 605. Sigerist H. P.: History of medicine. Wyd. 2, Oxford Uni-
versity Press, Oxford 1965, t. I, s.12-13. 606. Sikorski W.: Zagadnieni?
psychiatryczno-organizacyjne problemu toksykomanii na terenie wo-
jewództwa gdańskiego. Referat zjazdowy. - 603. Simoda K.: t7ber den
prmorbiden Charakter des manisch-depressiven Irreseins. Psychiat.
Neurol. Japon., 1942, 45, 101. - 608. Siwczyński J.: Zagadnienie pro-
filaktyki samobójstw w nauczaniu średnich kadr medycznych. Refe-
rat zjazdowy. - 609. Smietannikow P. G.: Wysszaja nerwnaja deja-
telnost' pri depressiwnych sindromach. Izdatelstwo "Medicina", Le-
ningradskoje Otdelenie, Leningrad 1967 - 610. Smoczyński S.: Ze-
spół kataleptyczny w przypadku guza szyszynki. ŃNiPP, 1962, 3, 43?.
611. Sobkowiak J., Franczak W.: Wpływ centrofenoksyny na czę-
stość moczenia nocnego u dzieci. NNiPP, 1966, 2, 15?. - 612. Soko-
fowska W.: Doświadczenia własne z leczenia niamidem zespołów de-
presyjnych. Referat zjazdowy. - 613. Soldan W., Heppe H., Bauer
M : Geschichte der Hexenprozesse. Wyd. 3, Mnchen 1911, t. 1 i 2. -
614. Spett K., Dzikowski H., Aleksandrowicz J. W.: Leczenie tofra-
nilem stanów depresyjnych. NNiPP, 1964, 6, 943. - 615. Spett K.,
Dzikowski H., Leśniak R., Szymusik A.: -Samouszkodzenie chorych
psychicznie. NNiPP, 1962, 6, 885-892. - 616. Spiegelberg U.: De-
pressive ? Syndrome aus der Sicht psychosomatischer Klinik und For-
schung W: Das depressive Syndrom. - 61?. Spitz R. A.: Die Ent-
stehung der ersten Objektbeziehungen. Wyd. 2. Klett, Stuttgart
1960. - 618. Stenstedt A.: A study in manic-depressive psychosis.
Acta Psychiatrica Scandinavica, 1952, suppl. ?9. - 619. Stenstedt A.:
Drei genetische UntersuchungEn von psychischen Depressionen. W:
Das depressive Syndrom, s. 29-36. - 620. Stenstedt A.: Genetics of
eurotic depression. Acta Psychiatrica Scandinavica,1966, 42, 392.
621. Stenstedt A.? Involutional melancholia. An etiologic clinical
and social study of endogenous depression in-later life with special

33?

reference to genetic factors. Acta Psychiatrica Scandinavica, 1959,
suppl. 12?. - 622. Sternalski M.: Zaburzenia psychiczne a samobój-
stwa dokonane. Psych. Pol., 1969, 4, 419. - 623. Sternberg E. J.:
Kliniczne właściwości zespołów depresyjnych, wieku starczego. Pa- ?
miętnik XXIX, s. 8?-93. - 624. Stone C. A.: Zum Wirkungsmecha-
nismus trizyklischer Antidepressiva. W: Das depressive Syndrom. -
625. Strzyżewski W., Drogowski M.: Flupentiksol (Fluanxol) w lecze- '
niu zespołu apatycznego pochodzenia schizofrenicznego. Psych. Pol.,
19?1, 2, 20?. - 626. Strzyżewski W., Bartoszewicz S., Kapelski Z.,
Trzeciaknwa O.: Zależność między dynamiką endogennych zespołów
depresyjnych a czynnością układu wegetatywnego i pozapiramido- ;
wego w; przebiegu leczenia lewopromazyną. Referat zjazdowy. -
62?. Strzyżewski W., Kapelski Z., Barćoszewlcz S., Trzeciakowa O.: ?
Zmiany w czynnościach wegetatywych w przebiegu leczenia dwu-
benzepiną (noveril) endogennych zespołów depresyjnych. Referat
zjazdowy. - 628. Strzyżewski W., Zakowska-Dąbrowska T.: Tie-
tiksen (Navane) w leczeniu zespołów apatycznych pochodz?nia schi-
zofrenicznego. Psych. Pol., 19?1, 2, 189. - 629. Sulgostowski ..l., Wol-
ska H.: Leczenie stanów depresyjnych na oddziale terapii dziennej. ;
Pamiętnik XXIX, s. 419-422. - 630. Sujecka-Szymkiewicz H.: Obja-
wy z??społu pozapiramidowego podczas stosowania podtrzymujących
dawek środków neuroleptycznych. Psych. Pol., 196?, l, 39.
631 Sulestrowska H., Wróblewska-Smoczyńska J.: Z kazuistyki
"nieumotywowanych" samobójstw u dzieci. NNiPP, 1966, 6, ?29. -
632. Sullivan H. S.: Conceptions of modern psychiatry. Norton, Ne?v
York 1953. - 633. Sumnters M.: The history of Witchcraft and de-
monology. Wyd. 2, University Books, New York 1956. - 634. Susu- ;
#owska M.: Rola psychologa w klinice psychiatrycznej, NNiPP, 1965, '
4, 613. - 635. Sych M., Winid B., Gątarski L., Treter A.: Stosowanie @ ?
wstrząsów elektrycznych w uśpieniu i w kontrolowanym zwiotczeniu
mięśniowym:? NNiPP, 1960, l, 129. - 636. Szafranek J.: Niezwykła
próba samobójcza chorej z depresją endogenną. Psych. Pol., 1969, ?.;
6, ?13. - 63?. Szelenberg W.: Muzykoterapia w oddziale psychiat- ?
rycznym. Fsych. Pol., 19?1, 5, 69. - 638. Szelenberg W.: Terapia za-
jęciowa na psychiatrycznym oddziaIe dziennym. Psych. Pol., ?19?0,
6, 66?. - 639. Sztejerwald W.: Stany depresyjne a gruźlica płuc. Pa-
nziętnik XXIX s. 391-394. - 640. Sztenberg E. J.: Sowremiennyje @
woprosy kliniki i leczenija depressiwnych sostojanij. Kliniczeskaja ?
Medicina, 1969, 4?, 9, ?0.
641. Szumowski W.: Historia medycyny filozoficznie ujęta. Wyd.,
2, PZWL, Warszawa 19?1. - 642. Szydlik H.: Objawy depresonali-
zacyjne w stanach przygnębienia nerwicowego. Pamiętnik XXIX,
s. 261-266. - 643. Szydlik H., Wasik A.: Zespoły psychopatologicz-
ne w przebiegu pourazowego uszkodzenia przedniej części płatów
czołowych, NNiPP, 1961, 5, 669. - 644. Szymariska Z., 2elazowska
S., Piekarska A.: Zaburzenia przystosowania u dzieci i młodzieży
w świetle katamnezy. Psych. Pol., 19?1, 3, 309. - 645. Ściga#a F.: -
Leczenie depresji miażdżycowej heparyną Psych. Pol., 1969, 1, 49. -- ;'
646. Sciga#a F., Obolewicz K.: Toksykómanie młodzieżowe jako przy- ??
czyna hospitalizacji psychiatrycznej na m ale ostatnich dziesię-
ciu lat Szp?itala w Kocborowie. - 64?. Swi c k S.: Podział klinicz-
ny depresji. Zestawienie przypadków depresji Kliniki Psychiatrycznej
w Lublińcu za lata 1960-1964. Pamiętnik XXIX, s. 383-389. - 648.

334

.
E ,



1 Swierczek S.: Psychozy inwolucyjne. Lekarski Instytut Naukowo-
-Wydawniczy, Vl?arszawa 194?. - 649. Swierczek S.: Psychozy inwo-
lucyjne. W: Pamiętnik XXVI, s. 2%-36. - 650. Swierczek S.: Psy-
chozy inwolucyjne. AM, Zabrze 1960, (rozprawa habilitacyjna).
651. Swierczek S.: ber die Involutionspsychosen auf Grund eige-
ner Untersuchungen. Psychiat. Neurol., 1960, 12, 169. - 652. Swier-
czek S., Kaiser-Swierczkowa S.: Odczyn opadania krwi w psycho-
! zach. Nowiny Psychiatryczne, 1933, 3/4, 200. - 653. Ta?zow T.:
Współczesne problemy melancholii. Pamiętnik XXIX, s. 9?. - 654.
Tarnowska-Dziduszko E., Zieliński J. J.: Zastosowania waskulatu
' w chorobach naczyniowych mózgu. NNiPP, 1964, 1, 51. - 655. Ta-
tarkiewi?z W.: O szczęściu. Wyd. 5, PVVN, Warszawa 1962, rozdz.
? VI: Szczęście a nieszczęście. - 656. Teja J. S., Narang R. L., Aggur-
! wal A. K.: Depression across cult?,res. Brit. J. Psychiat., 19?1, 119,
'253. - 65?. Tellenbach H.: Zur Freilegung des melancholischen Ty-
pus in Rahmen einer kinetischen Typologie. W: Das depressive Syn-
? drom. - 658. Temkin O.: The falling sickness. J. Hopkins Press *E ,
Baltimore 1945, s. 140. - 659. Temkow I., Krstinkow A., Dackafow ?.:
Kliniczni izsledwanija wrohu leczebnija efekt na melitrecen (trau-
sabun) pri depresite. Newrol. Psichiat. Newrochir. (Sofia), 1969, 8, 6,
? 456. - 660. Terzioglu A:: Mittelalterliche Krankenhuser unter Be-
rcksichtigung der Frage nach den ltesten psychiatrischen Anstal-
ten. Fakultt der Architektur der Technischen Universitt, Berlin łk
1968.
661. The meaning of death. Red. H. Feifel. Mc Graw-Hill Book pi ?'
Comp., Inc., New York-Toronto-London 1959. - 662. Thille Z.:
Rodzaje i formy oporu przed tworzeniem się społeczności leczniczej
.,
w tradycyjnej instytucji psychiatrycznej. Psych. Pol., 1969, 3, 369. ?-
663. Thille Z.: Zamachy samobójcze dzieci i młodzieży. Psych. Pol.,
. 19?1, 6, 315. - 664. Thomson L. G.: On the genesis of affective
illness. A pair of discordant twins. Brit. J. Psychiat., 1930; 116, 532, .
? 323. - 665. Tracewski C.: Psychonerwice z elementami depresyjnymi
! i ich leczenie. Referat zjazdowy. - 666. Trąbka J.: Neurofizjologia
, kli?iczna. Cz. I: Ogólna i Cz. II: Analizatory - narządy zmysłowe.
? Wyd. AM, Kraków 1931, (skrypt). - 66?. Treter A.: Uwagi na temat
; dobrowolności i przymusu w psychiatrii.? Psych. Pol., 1969, 4, 4?9. -
! 668. Truszczyriska Z., Mielczarek J.: Analiza stanów ostrej depresji
i reaktywnej jakó przyczyn działań przestępczych. Pamiętnik XXIX,
?I s. 301-304. - 669. Urbanek B.: Wpływ doustnego podawania chlo-
? ropxomazyny i niamidu na skład flory bakteryjnej jelit z człowieka.
? NNiPP, 1966, 2, l43. - 6?0. Ilszerenko L. S.: Wlijanije psichotrop-
nych weszczestw na ekskxeciju katechołaminow u bolnych maniakal-
na-depressiwnym psichozom. Wracz. Dieło, 1970, 6, 9?.
631. Vagbh.ares astengahrdayssamhits. Ein altindisches Lehrbuch
? der Heilkunde. Tłum. E. J. Brill, Leiden 1941. - 6?2. Veillard-Cybul-
ska H.: Współpraca psychiatry z sędzią dla nieletnich. NNiPP, 1963,
5, 301. - 633. Vencovsky E.: Leczenie stanów depresyjnych nortryp-
? tyliną. NNiPP, 1966, 4, 413. - 634. Vencovsky E.: Prispevek k meto-
dologii farmakoterapie depresi. Ćeskoslov. Psychiat., 19?0, 66, 2, 84.-
6?5: Vencovsky E.: Współczesne zagadnienia farmakoterapii psychia-
trycznej, NNiPP, 6, 321. - 6?6. Villa H. L.: Die medikamentse Be-
handlung der psychischen Strungen im hheren Alter. VV książce:
Die Psychiatrie des Alters. S. Karger, Baśel, New York 19?0. -

335
























k I I
? ?;S? I

63?. Wacfawik P.: Przypadek postaci naprzemiennej cyklofrenii le-
czony przez cztery lata węglanem litu. Psych. Pol., 1931, 3, 345. -
638. Walcher W.: Die larvierte Depression. Hellinek, Wien 1969. -
639. Walczyńska A.: Interpersonal relations among neurotic and psy-
chotic patients. Acta Medica Polona, 1968, 3, 281. - 680. Walczyńska
A.: Próba analizy zagadnienia współżycia pacjentów w klinice
psychiatrycznej. NNiPP, 1964, I, 139.
681. Welden J. de: Wpływ grup krwi na efekt leczniczy chloro-
promazyny. NNiPP, 1966, 8, 943. - 682. Waldmann H.: Zur Psycho-
pathologie der Tagesschwankung beim depressiven Syndrom. Arch.
Psychiat., Nervenkr., 1930, 213, 2, 13?. - 683. Walser H.: Melan-
cholia in medizinisch-geschichtlicher Sicht. Therapie Umschau, 1968,
25, l?. - 684. Wankmller R. F.: Zu Drers Kupferstich "Melancholia I"
Confinia Psychiatrica, 1960, 3, 158. - 685. Wardaszko-Łyskowska H.:
Analiza roli socjoterapii we współczesnej psychiatrii. AM, Warsza-
wa I 966 (rozprawa habilitacyjna). - 686. Wardaszko-Łyskowska ? H.:
Badania kliniczne nad mogadonem, środkiem regulującym zaburzenia
snu. Psych. Pol., 1969, I, 53. - 68?. Wardaszko-Łyskowska H., Żar-
decka-Mieściwska M.: Wyniki stosowania pyritinolu (encephabolu)
w psychiatrii. Psych. Pol., 19?0, 2, 161. - 688. Wardaszko-Łyskow-
ska H.: Zmiana obrazu psychopatologicznego schizofrenii i psychozy
maniakalno-depresyjnej jako wynik farmakoterapii. NNiPP, 1965, 6,
869. - 689. Wardaszko H., Jus A.: Próba ocen granic między de-
presją okresową a depresją reaktywną. Pamiętnik XXIX, s. 187-
194. - 690. Wasik A.: Depresje objav?owe w przebiegu leczenia
gruźlicy płuc etionamidem. Pamiętnik XXIX, s. 123-131.
691. Wasik A.: Niektóre formy reagowania niedorozwiniętych umy-
słowo na chloropromazynę. Psych. Pol., 196?, l, 91. - 692. Wasik A.:
Psychopatologiczne obrazy późnych objawów psychicznych wywoła-
nych przewlekłym zażywaniem neuroleptyków. NNiPP, 1964, I, 133. -
693. Wasik A.: Rzadkie powikłania neurologiczne w przebiegu lec?e-
nia neuroleptykami. NNiPP, 1964, 6, 949. - 694. Wasik A., Guzow-
ski K.: Hiperkinezy napadowe wywołane neuroleptykami. NNiPP,
1966, 6, 699. - 695. Wasik A., Kotschy A.: Taractan - nowy zZvią-
zek neuroleptyczny w leczeniu chorób psychicznych i nerwowych.
NNiPP, 1962, 4, .6?3. - 696. Wgsik A., Kotschy A.: Zespół egzogen-
ny o pomyślnym zejściu jako powikłani? w przebiegu leczenia laro-
xylem. NNiPP, 1965, 2, 353. - 693. Watts C. A. H.: Postępovrranie
w endogennej depresjl w ogólnym lecznictwie. Pamiętnik XXIX,
s. 289-291. - 698. Wdowiakowa M., Jędrzejczakowa M.: Próba oce-
ny klinicznej reakcji depresyjnych u młodzieży. Pamiętnik XXIX,
s. 349-353. - 699. Weissman M. M., Klerman G. L.. Paykel E. S.:
Clinical evaluation of hostility in depression. Amer. J. Psychiat"
1931, 128, 261. - 700. Weftbrecht H. J.: Auslsung ,endogener Psy-
chosen. W: Das depressive Syndrom.
?Ol. Wesełucha P.: Zespoły depresyjne w klinice chorób wewnętrz-
nych (maszynopis artykułu). - 302. Wiechowski W.: Samobójstwo
w następstwie konfliktu z otoczeniem. Psych. Pol., 1931, 3, 351. -
?03. Wieck H. H.: Depressiv getnte Durchgangs-Syndrome. W: Das
depressive Syndrom. - 304. Wierzchnicki T., K? ńska B., Soczyń-
ska D., Chrzanowicz T., Rogiewicz A.: Bada katamnestyczne
w depresji inwolućyjnej. Pamiętnik XXIX, s. 309-316. - 305. Wie-
ser St.: ber den @Defekt bei phasischen Psychosen. W: Das depres-

336

??6?;
??'; r
sive Syndrom. - ?06. Wilczkowski ?.: 2agadnienia patofizjologicz= I 'r? .
ne w zaburzeniach psychicznych reaktywnych. Rocznik Psychiatrycz-
ny, 1949 (1950), nr 2/3, s. 214-231. - ?0?. Wilczkowski E.: Zagad-
nienia patofizjologii zaburzeń psychicznych w okresie inwolucji. ,
Pol. Tyg. Lek., 1949, 180-183. - ?08. Wilczkowski E., Bukowczyk A.:
Krótka diagnostyka psychiatryczna. Wyd. 2, PZWL, Warszawa 1966. -
309. Winid B.: Psychopatologia i psychoterapia zespołu natręctw.
Psych. Pol., 1969, 4, 413. - ?10. Winid B.: Uwagi o postępowaniu
psychoterapeutycznym w nerwicy natręctw. NNiPP, 1962, 6, 911.
?11. Winid B.: Uwagi o zespole natręctw. Psych. Pol., 19?0, 2, '
1?5. - ?12. Winid B.: Zespół natręctw. (Psychopatologia i psycho-
terapia). Wyd. AM, Kraków t9?0 (powielone). - ?13. Winid B., Sta-
rzecka B.: Wyniki stosowania u chorej na colitis ulcerosa farmako-
terapii i psychoterapii. NNiPP, 1955, 4, 65?. - 314. Winzenried F.
J. M.: Beziehung periodischer Verhaltens- und Befindensstrungen
im Kindes und Jugendalter zu den endogenen Psychosen. W: Das
P Y
de ressive S ndrom, s. 392-393. - 315. Wittkower E., Hge1 R.: s?k '
Transkulturelle Aspekte des Depressiven syndroms. W: Das depre?-
sive Syndrom, s. I42-143. - ?16. Wittkower R., Wittkower M.: Born
under Saturn. The character and conduct of artists. Weidenfeld and
Nikolson, London 1963, s. 102-108. - 31?. Włosińska I.: VVpływ
aktywnego leczenia biologicznego n czas trwania remisji w psy-
chozie maniakalno-depresyjnej. Psych. Pol., 19'fl, 5, 543. - 318. Woj-
dyslawska I.: Wyniki leczenia stanów depresyjnych melitracenem
(trausabunem). Psych. Pol., 19?0, 4, 449. - ?19. Wolpe J:: Neurotic !
depression: experimental analog clinical syndromes, and treatment. '
Amer. J. Psychother., 19'fl, 25, 362. - ?20. Wolek, Przybylska L.: j
Rozwój życia kulturalnego wśród pacjentów szpitala w Kocborowie.
Psych. Pol., 1968, 1, 43: '
?21. Woodruff A. A., Guze S. B., Clayton P. J.: Unipolar and bi-
polar primary affective disorder. Brit. J. Psychiat., 19?1, 119. 33. -
?22. Wróblewska-Smoczyńska J.: Reakcja depresyjna u dzieci nie- .
dorozwiniętych umysłowo i zaniedbanych wychowawczo.?Pamiętnik
XXIX, s. 209-212. - 323. Wróblewska-Smoczyńska J., ?Smoczyński
S.: Depresja a organiczne dysforie na materiale chorych z guzanli 1
mózgu. Pamiętnik XXIX, s. 219-222. - ?24. Wróblewski J.: Diete-
tyka starców jako problem gerontopsychiatryczny. Psych Pol., 1930,
5, 593. - ?25. Wróblewski J.: Problem starców w szpitalnej terapii
zajęciowej. Psych. Pol., 19?1, 3, 331. - 326. Wróblewski J.: Przypadek
pourazowego zespołu czołowego z napadami dystymicznymi. Psych.
Pol., 1963,? 3, 363. - ?2?. Wyrsch J.: Psychiatrie als offene Wissen-
schaft. ?Verlag P. Haupt, Bern-Stuttgart 1969, s. 83-95: ?ber Glck
und Unheil der Namengebung in der Psychiatrie. - 328. Zakrzew-
ska F.: Analiza kliniczna i elektromio raficzna zaburzeń ruchowych ???i
w przebiegu leczenia środkami neuroleptycznymi. NNiPP, 1963, 5. ??4
6?9. - ?29. Zarębiński J., Gajewski W.: Efekty leczenia zespołów
depresyjnych u ludzi w podeszłym wieku na materiale Szpitala Psy-
chiatrycznego w Węgorzewie (Maszynopis). - ?30. Zemlanioćyna
P. A.: Ob atipicznych wariantach maniakalno-depressiwnogo psicho-
za. Żurnał Newro atoło ii i Psichiatr, 1969, 69, 9, 1360.
331. Zerbin-Rdin E.: Zur Genetik der depressiven Erkrankungen?
W: Das depressive Syndrom. - ?32. Zgirski L.: Kliniczne i społecz-
ne aspekty toksykomanii v?śród młodzieży trójmiasta. Referat zjaz-

22 - Melancholfa 33?














ft? i
I I












: I ł i i
R l?

t? = I ' '
;Ć:I Ć

? ;I

< ?


ć?owy. - ?33. ?girski L.: IZozważania naci efektywnością leczenia
depresji endogennej. W: Pamiętnik drugich gdańskich dni lecznictwa
psychiatrycznego, Gdynia 25-2? IX 19?0 r. Oddział Gdańsko-Byd-
goski Pol. Tow. Psychiatrycznego, Gdańsk 19?1, s. 403~408.
334. Zieliński T.: Z życia idei. Wydawn. Rój, Warszawa 1939, t. 2,
s. 241-235: Mania twórcza, s. 325-330: Złoty wiek. - ?35. Zien-
kiewicz J.: Nerwicowe i psychotyczne zespoły depresyjne wieku S. Adi
dziecięcego. Pamiętnik XXIX, s. 345-348. - 736. Zilboorg G.: A hi- s. 214.
story of medical psychology. W. W. Norton Co., New York 1941. - a.t. Sc;
?3?. Zakowska T., Dąbrowski S.: Zmiany czynności bioelektrycznej M. ?Ba
mózgu w przypadkach okresowych psychoź afektywnych podczas s. 16.
inwolucji. Pamiętnik XXIX, s. 10?-111. J. Bog
189-193
J. Bog
nr 29, s.
@ H. Bor
1932, nr :
E. Brzt
Znak, 19?
B. Cze;
56-5?.
J. Doli;
Literacki?
W. Grc
R. W. l
Z. Hani
Przeg. Le:
' A. Jakt
; J. Jano
; s. 38-39.
Z. Jaro;
? Alkoholiz
; O. Jędi
nr 199.
R. Leśn
hitlerows?
karski, 1 g
T, Lisie
s. 80-89.
J. Mas?
nr 34, s. 2,
J. Masl
19?2, nr 6,
T. Nycz
K. Skar:
' chologia V
A. Stro?
_ i 52.
S. Stanu
M. Szpa
czość, 193?
A. Tars?
s. 43.

22'

? leczenia
lecznictwa
tńsko-Byd-
3--@408. -
1989 t 2
?35. Zien ???? Prace o profesorze Kępińskim
jne wieku ?
? G.: A hi- S. Adamcz k Schizofrenia. Człowiek i ŚwiatopQgląd, 19?3, nr ?,
@k 1941. - s. 214.
a.t. Schizofrenia. Problemy, 1933, nr 1, s. 62.
ektrycznej M, -Bajerówicz: Najbardziej tajemniczy kraj. Tydzień, 19?3, nr ?,
h podczas s. 16.
" ?
r J. Bogusz: Prof. dr Antoni Kępiński. Przeg. Lek., 19?3, nr 1, s.
189-193.
J. Bogusz: Prof. dr med. Antoni Kępiński. Służba Zdrowia, 19?2,
nr 29, s. 2.
@ H. Bortnowska: Profesor Antóni Kępiński. Tygodnik Powszechny,
19?2, nr 2?, s 2.
; E. Brzezicki, J. Masfowski: Antoni Kępiński. Człowiek i dzieło.
Znak, 19?2, nr 220, s. 1293-1314.
B. Gzeszko: Pomoc w zrozumieniu. Nowe Książki, 19?2, nr 19, s.
56-5?.
J. Doliński; Symptomy poprawy. Nowości literatury faktów. ?ycie
Literackie, 19?2, nr, 38, s. 10.
W. Grochola: Co jest w człowieku? Polityka, 19?3, nr l? i 18. ?1,
= R. W. Gutt: Rezonans rytmu. Służba Zdrowia, 19?2, nr 32, s. 8.
ł,L ?
Z. Hanicki: Wspomnienie o prof. dr hab. med. Antonim Kępińskim. E' ?
Przeg. Lek., 19?2, nr 12, s. 9?1-9?2.
A. Jakubik: Antoni Kępiński - Homo religiosus. 'VVięź, 19?3, nr 4.
? J. Janociński: Żył mądry lekarz. Przewodnik Katolicki, 19?3, nr 5,
? s. 38-39.
?, Z. Jaroszewski: Pro memoria. Prof. dr Antoni Kępiński. Problemy
Alk
? oholizmu, 19?2 nr 11, s. 18-19.
O. Jędrzejczyk: W sprawie człowieka. Gazeta Krakowska, 1932,
nr 199.
R. Leśniak i J. Masfowski: Psychiatryczna problematyka obozów ?
? hitlerowskich w twórczości Antoniego Kępińskiego. Przegląd Le-
; karski, 19?4, nr 1.
T. Lisiewicz: Psychiatria rozumiejąca. Życie i Myśl, 1933, nr ?,
s. 80-89.
J. Masfowski: Najbliżej chorych. Tygodnik Powszechny, 19?2,
? nr 34, s. 2.
, J. Masłowski: Profesor dr Antoni Kępiński. Psychiatria Polska, ?
? 1972, nr 6, s. 609.
T. Nyczek: Psychiatria stosowana. Echo Krakowa, 19?4, nr 16.
? K. Skarżyńska: Antoni Kępiński - Psychopatologia nerwic. Psy-
? chologia Wychowawcza, 19?2, nr 5, s. 599.
" A. Strońska: Morbus Bojarskiej. Służba Zdrowia, 19?3, nr 51 e:?ł '
' i 52.
?? S. Stanuch: Rytm życia. Dziennik Polski, 1932, nr 180, s. 5.
M. Szpakowska: ...A bliźniego swego jak siebie samego. Twór-
czość, 19?3, nr 4, s. 99.
A. Tarska: To ogromne lustro. Magazyn Kulturalny, 19?3, nr ?,
s. 43.

22' 33?



? x .



a I
? EI


??CYII
?? I ; ; ;Y


-?:: i :








?I

A. Tarska: Wielka szansa obłędu. Literatura, 19?2, nr 35, s. 14.
K. T. Toeplitz: Rytm życia. Kultura, 19?2, nr 52, s. 5.
R. Zieliński: Po owocach ich poznacie. Życie i dzieło prof. A. Kę-
pińskiego. Za i Przeciw, 19?3 nr 14, s. 8-9.
Autorzy licznych prac rozumieją, że dzieła prof. Kępińskiego stano-
wią całość i dlatego często starają się opisywać ten dorobek synte-
tycznie. Dojrzałe syntezy wszakże będzie można nakreślić dopiero
wtedy, gdy w rękach czytelników znajdą się nie wydane jeszcze'
książki prof. Kępińskiego.
Prof. dr Eugeniusz Brzezicki

I i
.nr 35, s. 14.
ło prof. A. Kę-
ińskiego stano- "i ; ,
dorobek synte-
kreślić dopiero
uydane jeszcze '

iusz Brzezicki ?
?;














?? it .



:i
?k
A?








;' ;? :



I? f =







'I I;

1 ,


??









Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kępiński Rytm życia
WSTĘP MELANCHOLIA
KĘPIŃSKI A Z psychopatologii życia seksualnego
melanchton traktat o prymacie papieza
Wilki i ludzie Joanna Kępińska (Dzikie Życie, listopad 1999)
Kępiński Schizofrenia
Styczeń Melancholia symboli

więcej podobnych podstron