Carin Gerhardsen Kolysanka na smierc(1) id 21978


Uciskają mnie okrutnie twarde więzy rzeczywistości,

zbieram jedynie plon cierni

z pola radości, i wali się jak domek z kart

nasza utęskniona ziemska rozkosz, nasz sen o szczęściu.

Wsparty jedynie na kulach cierpliwości

błądzę po dzikim, spowitym nocą pustkowiu,

a moim śladem grzechocze ciężki łańcuch,

którego ogniwa rozerwać może jedynie śmierć.

Pociesza mnie jednak niesiona niebem pieśń,

anioł w różanym wieńcu z niebiańskiego zamku.

W złocistym locie opada na ziemię.

Łagodnie dotyka mnie łodygą lilii.

Wnet opadną miedziane łańcuchy więźnia

uniosą się skrzydła i zabrzmi srebrzysty głos.

Erik Johan Stagnelius





Marzec 2008, noc z soboty na niedzielę


Przez chwilę brzmiało to jak skrzeczenie ptaka, potem zapadła cisza. Ciało osunęło się ciężko w jego ramionach, widział w lustrze łazienki, jak jej głowa opada mu na pierś. Nienaturalnie odchylona do tyłu, z zamkniętymi oczami i otwartymi ustami – tak jakby zasnęła w autobusie. Wkrótce ta niewygodna pozycja ją obudzi, a później znów zaśnie, obudzi się, zaśnie, obudziŚ Ale nie, szeroka rana biegnąca przez gardło i coraz wolniej wypływająca z niej krew świadczyły o czymś innym. Ta kobieta już nigdy się nie obudzi.

Otarł ostrze myśliwskiego noża o jej dżinsy i odłożył broń na umywalkę. Potem bez wielkiego wysiłku wziął ją na ręce, prawą przekładając pod jej kolanami, a lewą podpierając ramiona i kark. Przeniósł drobne ciało przez próg łazienki i wszedł do sypialni, gdzie delikatnie ułożył ją na podwójnym łóżku obok dwojga śpiących dzieci. Zdeterminowany odwrócił się cicho i poszedł do łazienki po broń. Dziewczynka leżąca między matką a nieco starszym bratem wyczuła ruch na łóżku i zakwiliła cicho, a jej kciuk powędrował w stronę ust.

Dokładnie w momencie, w którym kciuk dotarł do celu, mężczyzna z nożem myśliwskim wrócił i bez wahania, jednym ruchem, poderżnął delikatne gardło dziewczynki. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku, w pokoju słychać było jedynie spokojny oddech jej starszego brata. Mężczyzna przez chwilę nie oddychał. Stał nieruchomo kilka sekund i przyglądał się krwi wypływającej z małego ciała. Potem szybkim krokiem przeszedł na drugą stronę łóżka i pochylił się nad pogrążonym w głębokim śnie chłopcem, a następnie pojedynczym cięciem przez gardło zakończył również jego młode życie.





Wtorek, przed południem


W pierwszej chwili komisarzowi Conny'emu Sjśbergowi wydawało się, że śpią – dziewczynka, urocza i słodka, z kciukiem w buzi i chłopiec tuż obok niej, całkowicie rozluźniony. Jednak nienaturalne położenie głów w stosunku do reszty ciała sprawiło, że to złudzenie szybko prysło. Gdy jego oczy zaczęły się przyzwyczajać do mroku, dostrzegł również duże kałuże krwi, które zdążyły już zaschnąć na pościeli i trzech ciałach. Patrzenie na poderżnięte gardła było ponad jego siły, lecz Sjśberg zmusił się, by dokładnie przyjrzeć się tej makabrycznej scenie, zanim po minucie odwrócił wzrok. Chłopiec mógł mieć pięć lat, był mniej więcej w wieku jego Mai, dziewczynka jakiś rok młodsza, być może w wieku jego bliźniaków. Jens Sandén stanął obok niego zwrócony plecami do zwłok. Mówił cicho, lekko pochylony naprzód, z ustami tak blisko ucha Sjśberga, że komisarz czuł na skórze wypowiadane słowa.

– Przynajmniej mogą być razem.

– Co za człowiekŚ

– Musimy spojrzeć na to tak – przerwał mu Sandén. – Matka i dzieci zginęli równocześnie.

– To musiało pójść szybko – mruknął Sjśberg. – Jeśli dzieci spały, nie zdążyły niczego zauważyć.

Rozległ się trzask, gdy Petrze Westman udało się podnieść roletę. Do środka wpłynęło szare, marcowe światło i pokój zarysował się wyraźniej przed ich oczami. Sandén zerknął w stronę łóżka. Żadne z dzieci nie leżało pod kołdrą. Oboje mieli na sobie pidżamy; chłopczyk czerwoną z czarnym wzorem w kształcie pajęczej sieci na spodenkach i obrazkiem Spidermana na piersi, dziewczynka zaś jasnoniebieską w małe misie. Kobieta była ubrana w dżinsy i białą, obcisłą bluzkę koszulową włożoną na podkoszulek. Miała bose stopy, paznokcie u nóg pomalowane bezbarwnym lakierem.

– W łazience jest sporo krwi – powiedział Sandén, wskazując w stronę otwartych drzwi. – I na podłodze. Przez całą drogę z łazienki aż do łóżka.

– Najpierw zabił kobietę – stwierdził Sjśberg. – Kiedy dzieci spały w jej łóżku. Potem przeniósł ją tutaj. Nie widzę żadnych śladów szamotaniny. Ale dlaczego zabił dzieci, skoro nawet nic nie widziały?

– Może coś wiedziały? – zastanawiał się Sandén.

– Być może dramat uczuciowy albo jakieś problemy w związku. Jest w tej rodzinie jakiś mężczyzna?

– No cóż, na drzwiach jest napisane LarssonŚ

– A ona nie wygląda, jakby od urodzenia nazywała się Larsson – dokończył Sjśberg.

Równocześnie odwrócili się w stronę łóżka. Czarne, lśniące włosy i wciąż piękne, choć pozbawione życia azjatyckie rysy całej trójki świadczyły o tym, że pochodzili z jakiegoś dalekiego kraju.

– Może Tajlandia? – podsunął Sandén.

– Może.

Na nocnym stoliku leżała otwarta książka z angielskimi rymowankami dla dzieci:

What are little boys made of?

Snips and snails, and puppy dogs' tails,

That's what little boys are made of.

What are little girls made of?

Sugar and spice, and everything nice,

That's what little girls are made of.

– Mogła być adoptowana – wtrącił ponadtrzydziestoletni detektyw Jamal Hamad, który kucał w drzwiach łazienki, uważnie przyglądając się czemuś na granicy kałuży zaschniętej krwi, co mogło być odciskiem buta. Wstał i spojrzał na swoich wyższych rangą kolegów. – Na wieszaku w przedpokoju jest torebka – dodał. – Mam do niej ostrożnie zajrzeć i zobaczyć, czy uda nam się zidentyfikować tę kobietę, żeby Einar miał już z czym pracować, zanim Bella tutaj skończy?

Gabriella Hansson i jej zespół techników nie zdążyli jeszcze dojechać, lecz Sjśberg wiedział, że są w drodze. Ufał swojemu instynktowi i zawsze chciał, by jego ludzie wytworzyli sobie dokładny obraz miejsca zbrodni, zanim przejmą je w posiadanie technicy.

– Zrób to – odparł, nie zastanawiając się dłużej. Miał zaufanie do Hamada i uważał, że nie musi mu tłumaczyć, jak powinien się zachowywać na miejscu zbrodni. – A tak w ogóle, to gdzie jest Einar? – spytał.

Sandén wzruszył ramionami.

– Nie wiem – odparł Hamad w drodze do przedpokoju.

Sjśberg ostrożnie wyszedł z sypialni, mimo ochraniaczy na butach uważając, by nie stawiać stóp w niewłaściwych miejscach. Przeszedł przez przedpokój i dołączył do Westman w kuchni. Stała odwrócona plecami do okna i przyglądała się pomieszczeniu.

– I co tu widzisz, Petro?

– Przede wszystkim widzę dzieci, którym się nie poszczęściło – odparła z rezygnacją. – Znowu.

Przypuszczał, że jej myśli powędrowały do małego chłopca, którego znalazła w krzakach niecałe pół roku wcześniej. Myśli Sjśberga zatrzymały się natomiast na tamtej dziewczynce w wannie.

– Widzę samotną kobietę – ciągnęła Westman. – Zagubioną kobietę, której brakowało pieniędzy.

– I miała mieszkanie w Norra Hammarbyhamnen? Mieszkania tutaj kosztują miliony.

– Tak, wiem, że to się nie zgadza. Ale poza tym nie widać tu żadnego bogactwa. W lodówce i spiżarce są tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Wszystko tu jest tanie: ubrania, meble, wyposażenie, artykuły higieniczne. Skromne umeblowanie, można by powiedzieć. Niemal żadnych ozdób. To mieszkanie wydaje się jakieś niedokończone. Chyba też to widzisz, Conny?

– Dlaczego myślisz, że była samotna?

– Właśnie dlatego. Bo jest tu tak bezosobowo. Ona nie chciała tu być. Jej dom był gdzie indziej.

Gdy zjawili się technicy z Gabriellą Hansson na czele, Sjśberg zdążył już opuścić mieszkanie przy TrĄlgrńnd 5 i był na dole, na podwórzu.

– Cześć, Bello – powiedział Sjśberg.

– Wyglądasz na zmęczonego.

Nie zatrzymała się, zwolniła tylko trochę kroku, mijając policjantów.

– To dzieci. Wszędzie krew – ostrzegł Sjśberg.

– Jakiś wypadek?

– Niestety nie.

Znów przyspieszyła, zdecydowanie idąc dalej, lekko przygięta ciężarem dużych walizek, które niosła po jednej w każdej ręce. Sjśberg zawrócił, podbiegł do wejścia i przytrzymując jej drzwi, ośmielił się na ostrożną prośbę:

– Potrzebujemy wszystkiego, co by nam coś o niej powiedziało. Dokumentów, adresów, rachunkówŚ

– Śzdjęć, kwitów, korespondencji i tak dalej – dokończyła Hansson. – Będą na twoim biurku przed czwartą.

Lekarz sądowy Kaj Zetterstrśm i jego kolega zdążyli się jeszcze przemknąć obok Sjśberga, nim puścił drzwi i udał się w stronę kanału Hammarby i deptaku prowadzącego na oddalony o kilka przecznic posterunek. Nie spieszyło mu się, by dogonić podwładnych, których plecy widział przez mżawkę jakieś sto metrów przed sobą. Chciał przez chwilę być sam ze swoimi myślami, przynajmniej przez te cztery minuty, które zajęła mu droga na
stgśtagatan 100.





Wtorek, po południu


Dostępne w wersji pełnej





Wtorek, wieczorem


Dostępne w wersji pełnej





Środa, przed południem


Dostępne w wersji pełnej





Środa, po południu


Dostępne w wersji pełnej





Środa, wieczorem


Dostępne w wersji pełnej





Czwartek, przed południem


Dostępne w wersji pełnej





Czwartek, po południu


Dostępne w wersji pełnej





Czwartek, wieczorem


Dostępne w wersji pełnej





Noc z czwartku na piątek


Dostępne w wersji pełnej





Piątek, przed południem


Dostępne w wersji pełnej





Piątek, po południu


Dostępne w wersji pełnej





Piątek, wieczorem


Dostępne w wersji pełnej





Tytuł oryginału: Vyssan Lull


Copyright VYSSAN LULL © 2010 by Carin Gerhardsen

First Published by Ordfront Fśrlag, Sweden, 2010.

Published by arrangement with Nordin Agency AB, Sweden.

All rights reserved


Copyright © for the Polish e-book edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznań 2013

Informacja o zabezpieczeniach

W celu ochrony autorskich praw majątkowych przed prawnie niedozwolonym utrwalaniem, zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdy egzemplarz książki został cyfrowo zabezpieczony. Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.


Redaktor: Katarzyna Raźniewska

Opracowanie graficzne

Michał Pawłowski / www.kreskaikropka.pl

Projekt okładki: Niklas Lindblad / Mystical Garden Design

Fotografia na okładce: Eva Lindblad / 1001bild.se


Wydanie I e-book

(opracowane na podstawie wydania książkowego:

Kołysanka na śmierć, wyd. I, Poznań 2013)


ISBN 978-83-7510-785-2


Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.

ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań

tel. 61-867-47-08, 61-867-81-40; fax 61-867-37-74

e-mail: rebis@rebis.com.pl

www.rebis.com.pl

Plik opracował i przygotował Woblink



woblink.com





Pełną wersję tej książki znajdziesz w sklepie internetowym ksiazki.pl pod adresem: http://ksiazki.pl/index.php?eID=evo_data&action=redirect&code=8e708cdf179







Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Beata Pawlikowska Blondynka na Bali id 2157787
Na śmierć rewolucjonisty
ZABITY NA ŚMIERĆ
Kierkegaard Bojaźń i drżenie Choroba na śmierć (ważne cytaty)
35 Reakcje emocjonalne dziecka na śmierć
2009 EGZ WSTEPNY NA AM id 20616 Nieznany
Władysław Broniewski Na śmierć rewolucjonisty
Kilka przepisow na kawe id 2418 Nieznany
Brodski Josif Mowa na stadionie id 2182581

więcej podobnych podstron