JIDDU KRISHNAMURTI
Początkiem i celem wychowania
jest zrozumienie życia
i zrozumienie siebie samego.
Kto podróżuje po całym świecie, musi zauważyć, jak bardzo natura ludzka jest
wszędzie ta sama, czy to w Indiach, w Ameryce, w Europie, czy w Australii. Widoczne to jest
szczególnie w szkołach wyższych i na uniwersytetach. Produkujemy szablonowo typ
człowieka, który interesuje się głownie tym, jak sobie zapewnić bezpieczeństwo, jak stać się
kimś ważnym lub jak znaleźć przyjemną rozrywkę, przy której nie trzeba wiele myśleć.
Wychowanie konwencjonalne bardzo utrudnia niezależne myślenie. Konformizm zaś
prowadzi do przeciętności. Różnić się od swej grupy lub przeciwstawić się otoczeniu to sprawa
niełatwa, a nawet niebezpieczna, jeżeli pragniemy w życiu powodzenia. Pogoń za
powodzeniem, szukanie za wszelką cenę sukcesu i uznania w sferze materialnej czy w tak
zwanej duchowej, zabieganie o zewnętrzne lub wewnętrzne bezpieczeństwo, pragnienie
wygody i komfortu - wszystko to tłumi niezadowolenie, kładzie kres spontaniczności i rodzi
lęk. Lęk zaś uniemożliwia pełne zrozumienie życia. Wraz z wiekiem powiększa się tępota
umysłu i nieczułość serca.
Szukając wygody znajdujemy sobie zwykle jakiś spokojny kącik w życiu, aby mieć jak
najmniej konfliktów, a potem boimy się wyjść ze swego odosobnienia. Ten lęk przed życiem,
lęk przed walką i nowymi doświadczeniami zabija w nas ducha przygody. Cała nasza edukacja
uczyła nas obawy przed wyróżnieniem się z otoczenia. Obawy przed myśleniem wbrew
ustalonym kanonom społecznym, wymagając kłamliwego szacunku dla autorytetu i tradycji.
Na szczęście istnieją nieliczne jednostki, które poważnie i z całym przekonaniem
gotowe są badać nasze ludzkie problemy bez przesądów z prawa czy z lewa. Ale większość z
nas nie ma w sobie prawdziwego ducha niezadowolenia i buntu. Gdy bez zastanowienia
poddajemy się otoczeniu, wówczas wszelki duch buntu, jaki mógłby w nas się rozwinąć,
zamiera, a nasze poczucie odpowiedzialności szybko go dobija.
Bunt bywa dwojaki: może to być bunt gwałtowny, który jest tylko bezrozumną reakcją
przeciwko istniejącemu porządkowi, albo głęboki psychologiczny bunt, rodzący się ze
zrozumienia. Wielu ludzi buntuje się przeciw ustalonym ortodoksjom tylko po to, aby popaść
w nową ortodoksję, w nowe złudzenia i ukryte pobłażanie sobie. Powszechnie tak się dzieje, że
odrywamy się od jednej grupy ideałów i przyłączamy się do innej, stwarzając nowe schematy
myślowe, przeciw którym będziemy musieli się znowu buntować. Reakcja rodzi tylko
opozyc
budzona inteligencja to intuicja, która jest jedynym
prawdz
i nałogiem wiedzy, to będziemy się również przyczyniać
do nęd
Dopók
naucza
wzajem
ję, a reforma wymaga następnej reformy.
Możliwy jest jednak bunt rozumny, który nie jest reakcją, lecz rodzi się z poznania
siebie, dzięki uświadamianiu sobie własnych myśli i uczuć. Ale tak się dzieje tylko wtedy, gdy
śmiało stawiamy czoło doświadczeniu, nie unikamy trudności i wstrząsów, lecz trwamy z
rozbudzoną inteligencją. Wysoce roz
iwym przewodnikiem w życiu.
A jaki jest sens życia? Po co żyjemy i o co walczymy? Jeśli się nas wychowuje tylko po
to, abyśmy zdobywali wyróżnienia, uzyskiwali lepszą posadę, pracowali wydajniej i mieli
większą władzę nad innymi, to życie nasze z konieczności będzie puste i jałowe. Jeżeli
wychowuje się nas tylko po to, abyśmy byli uczonymi, naukowcami zakopanymi w stosach
książek, specjalistami zniewolonym
zy świata i jego niszczenia.
Jaką wartość ma nasze wychowanie, jeśli życie posiada prawdziwy i głęboki sens, a my
go nie odkrywamy? Można być wielce wykształconym, ale jeśli brak nam głębokiej harmonii
uczuć i myśli, to życie nasze jest niepełne, pogrążone w sprzecznościach i targane niepokojem.
i wychowanie nie daje nam prawdziwego zrozumienia życia, ma bardzo małe znaczenie.
Cywilizacja współczesna rozdrobniła życie człowieka na tyle dziedzin, że poza
niem jakiejś określonej techniki czy zawodu, wychowanie daje bardzo niewiele.
Zamiast budzić w jednostce prawdziwą inteligencję, wychowanie zachęca do naśladownictwa.
Jednostka składa się z rozmaitych istot, jednakże podkreślanie różnic i wzywanie do
kształtowania określonego typu postaw, prowadzi do powikłań i sprzeczności. Wychowanie
powinno doprowadzać do scalenia tych odrębnych istot, gdyż bez takiej integracji życie staje
się jednym łańcuchem konfliktów i udręk. Jakąż wartość ma wykształcenie prawnika, jeśli w
sądach nie ma miejsca dla sprawiedliwości? Jakąż wartość ma wiedza, jeśli trwamy w chaosie i
go podtrzymujemy? Jaką wartość ma techniczna pomysłowość, jeśli posługujemy się nią do
nego niszczenia? Jaki jest cel naszego życia, jeśli istnieje w nim przemoc, nędza i
niedola? Chociaż możemy mieć mnóstwo pieniędzy czy możemy umieć je zarabiać, choć
mamy swe przyjemności i zorganizowane religie, trwamy przecież w nieustannym konflikcie.
Powinniśmy odróżniać to, co osobowe, od tego, co indywidualne. Osobowe jest
przypadkowe, uboczne; a przez przypadkowość rozumiemy okoliczności urodzenia,
środowisko, w którym się wychowaliśmy, wraz z jego nacjonalizmem, przesądami, klasowymi
podział
walczy
ć myśleć nie tylko konsekwentnie, ale i zgodnie z prawdą.
Konsek
siebie, i to jest
początk
cale nie studiował, może
być ba
tylko trzymać się kurczowo formułek i powtarzać utarte opinie. Powinno nam
pomag
ami i uprzedzeniami. To, co osobowe lub przypadkowe, jest tylko chwilowe, chociaż ta
chwila może trwać przez całe życie. A że obecny system wychowania opiera się na tym, co jest
osobowe, przypadkowe i chwilowe, prowadzi, więc do zakłamania myśli i wszczepienia
samoobronnych lęków.
Wychowanie i otoczenie nauczyło nas szukać osobistego zysku i bezpieczeństwa,
ć o własną korzyść. Choć pokrywamy to mile brzmiącymi frazesami, jesteśmy
wychowani do życia w systemie społecznym, który opiera się na lęku i wyzysku. Takie
wychowanie musi w sposób nieunikniony prowadzić nas i świat do chaosu i nędzy, gdyż
stwarza ono w każdej jednostce psychologiczne bariery, które ją oddzielają, izolują od innych.
Aby dojść do właściwego wychowania, musimy oczywiście zrozumieć sens całego
życia, a w tym celu musimy umie
wentny, logiczny myśliciel jest istotą jałową, ponieważ dostraja się do schematu,
powtarza frazesy, a jego myśli biegną utartymi koleinami. Nie możemy zrozumieć istnienia
abstrakcyjnie czy teoretycznie. Zrozumieć życie, to zrozumieć samego
iem i celem wychowania.
Wychowanie nie jest tylko przyswajaniem wiedzy, gromadzeniem i łączeniem suchych
faktów. Jest widzeniem sensu całego życia. Ale całości nie można ogarnąć poprzez oddzielną
część, jak to usiłują czynić rządy, zorganizowana religia i totalitarne partie.
Funkcja wychowania polega na rozwijaniu zintegrowanych, a przeto inteligentnych
ludzkich istot. Można uzyskiwać stopnie akademickie i być intelektualnie sprawnym, nie będąc
wcale inteligentnym. Inteligencja to nie same wiadomości; nie rodzi się ona z książek, ani nie
polega na polemicznych umiejętnościach. Człowiek prosty, który w
rdziej inteligentny niż człowiek wykształcony. Z egzaminów i stopni zrobiliśmy
sprawdzian inteligencji i wykształciliśmy umysły chytre, umiejące unikać zasadniczych
problemów ludzkich. Inteligencja to zdolność dostrzegania tego, co istotne, tego, co j e s t.
Obudzenie tej zdolności w sobie i w innych jest celem wychowania.
Wychowanie musi nam pomagać w odkrywaniu trwałych wartości, abyśmy umieli coś
więcej, niż
ać w przełamywaniu naszych narodowych i społecznych barier, zamiast w ich
umacnianiu. Niestety obecny system wychowania uczy nas służalczości i bezduszności
zarazem. Choć rozbudza nas intelektualnie, pozostawia nas w wewnętrznej pustce, ogłupieniu i
jałowości.
Bez pełnego zrozumienia życia nasze indywidualne i zbiorowe problemy będą się tylko
pogłębiać i mnożyć. Celem wychowania nie jest tylko produkowanie naukowców i techników,
poszukujących dobrze płatnej pracy, lecz ludzi zintegrowanych, mężczyzn i kobiet wolnych od
lęku, b
d teorii i schematów myślowych.
ystemy wychowawcze czy polityczne nie zmieniają się w sposób tajemniczy. Ulegają
przeksz
jest po prostu głupi, jeśli polega na książkach,
wiedzy
posyłamy swoje dzieci do szkoły, aby się nauczyły
jakiego
o tylko wśród takich istot ludzkich możliwy jest trwały pokój.
Lęk znika dzięki zrozumieniu samego siebie. Jeśli jednostka ludzka ma w każdej chwili
zmagać się z życiem, jeśli ma stawiać czoło zawiściom, niedolom i nagłym wyzwaniom, to
musi być bardzo swobodna i giętka, wolna o
Cóż jest dobrego w erudycji, jeśli w codziennym życiu wzajemnie się niszczymy? Jeśli
mamy niszczycielskie wojny, następujące jedna po drugiej, to najoczywiściej jest coś
zasadniczo złego w naszym sposobie wychowywania dzieci. Sądzę, że większość z nas jest
tego świadoma, lecz nie wiemy, co począć.
S
tałceniu, gdy zachodzi zasadnicza zmiana w nas samych. Podstawowe znaczenie ma
jednostka a nie ustrój. Dopóki jednostka nie zrozumie własnego życia, żaden prawicowy czy
lewicowy ustrój nie może przynieść światu ładu i pokoju.
Człowiekiem ciemnym nie jest człowiek niewykształcony, ale człowiek nie znający
samego siebie. A człowiek wykształcony
i autorytecie, wierząc, że dadzą, mu one zrozumienie. Zrozumienie rodzi się tylko z
poznania siebie, które jest uświadomieniem sobie całości procesu psychologicznego.
Wychowanie w prawdziwym tego słowa znaczeniu, jest zrozumieniem samego siebie, gdyż w
każdym z nas zawiera się całość istnienia.
To, co obecnie nazywamy wychowaniem, polega na gromadzeniu wiedzy z książek, co
może uczynić każdy, kto umie czytać. Takie wychowanie umożliwia ucieczkę od samego
siebie i jak wszelka ucieczka stwarza w sposób nieunikniony coraz większe cierpienie.
Konflikty i nieporozumienia mają swe źródło w naszym błędnym stosunku do ludzi, rzeczy
oraz idei, i dopóki tego nie zrozumiemy i nie zmienimy, sama wiedza, gromadzenie informacji
i zdobywanie różnych sprawności, może nas doprowadzić tylko do większego chaosu. Obecna
organizacja społeczeństwa sprawia, za
ś zawodu, który by im umożliwił zarabianie na życie. Pragniemy, aby dziecko przede
wszystkim kształciło się na jakiegoś specjalistę, gdyż mamy nadzieję, że w ten sposób
zapewnimy mu materialną podstawę. Czy jednak zdobywanie umiejętności zawodowych
pomaga w zrozumieniu siebie samego?
Oczywiście, trzeba koniecznie umieć czytać i pisać, nauczyć się jakiegoś zawodu, ale
czy kwalifikacje techniczne dadzą nam zdolność rozumienia życia? Technika jest na pewno
czymś wtórnym, jeżeli więc dążymy wyłącznie do opanowania techniki, to oczywiście
wyrzekamy się tego, co stanowi istotną część życia.
i
uczucia
je niektóre zagadnienia na jednym poziomie, ale stwarza też
szersze
całym świecie inżynierowie konstruują skomplikowane maszyny, przy których nie
potrzeb
Życie jest miłością, bólem, radością, pięknem i brzydotą, a gdy je zrozumiemy jako
pewną całość, na każdym jego poziomie, wówczas to zrozumienie stworzy własną formę
techniki. Nie jest jednak prawdą odwrotne twierdzenie, technika nie może nigdy doprowadzić
do twórczego zrozumienia.
Dzisiejsze wychowanie zawiodło całkowicie, ponieważ nadmierny nacisk kładziemy na
technikę. Przesadnie rozwijając technikę, niszczymy człowieka. Rozwijanie umiejętności i
sprawności bez zrozumienia życia, bez wszechstronnego poznania zawiłych dróg myśli
, rodzi w nas bezwzględność, a ta z kolei powoduje wojny i zagraża naszemu
fizycznemu bezpieczeństwu. Rozwój wiedzy i techniki daje nam uczonych, matematyków,
budowniczych mostów, zdobywców przestrzeni kosmicznej, ale czy rozumieją oni całokształt
życia? Czy specjalista może zrozumieć całość istnienia? Chyba, że przestanie być specjalistą.
Postęp techniczny rozwiązu
i bardziej złożone problemy. A życie na jednym poziomie z pominięciem całości
procesu życia powoduje cierpienie i chaos. Największą potrzebą i najbardziej palącym
problemem każdej jednostki jest integralne zrozumienie życia. Tylko to pozwoli jej sprostać
narastającym wciąż trudnościom.
Wiedza techniczna, chociaż jest niezbędna, nie likwiduje wcale naszych wewnętrznych
konfliktów i napięć, a że wiedzę techniczną, zdobyliśmy bez zrozumienia całego procesu
życia, dlatego stała się ona narzędziem niszczenia nas samych. Człowiek, który wie jak rozbić
atom, ale nie ma w sercu miłości, staje się potworem.
Na
a ludzi do obsługi. Czym jednak staną się istoty ludzkie w życiu zależnym prawie
całkowicie od maszyn? Będziemy mieli coraz więcej wolnego czasu, ale nie będziemy
wiedzieli jak go mądrze zużyć, będziemy szukali ucieczki w jałowych rozrywkach albo w
ideałach.
Ideały i plany doskonałej utopii nigdy nie doprowadzą do głębokiej przemiany serca i
myśli, co ma istotne znaczenie, jeśli chcemy położyć kres wojnom i chaosowi na świecie.
Ideały nie mogą zmienić naszego obecnego stanu, bo można go zmienić tylko przez właściwy
rodzaj wychowania, sprzyjający zrozumieniu tego, co j e s t.
Gdy pracujemy dla jakiegoś ideału, dla przyszłości, to kształtujemy jednostki według
naszych wyobrażeń o tej przyszłości. Nie interesujemy się wtedy w ogóle istotami ludzkimi,
lecz swoim wyobrażeniem o tym, jakie one być powinny. To, jakie b y ć p o w i n n y staje się
dla nas o wiele ważniejsze, aniżeli fakt, czym j e s t złożona, skomplikowana jednostka. Jeśli
rozumiemy jednostkę bezpośrednio, zamiast patrzeć na nią przez zasłonę naszych wyobrażeń,
wówcz
jednak musimy przestać
walczy
wielka przepaść i na każdego z nas
wpływ
odzaj wychowania nie łączy się z żadną ideologią, chociażby przyszła
utopia
kt, na tym samym poziomie i w tej samej chwili.
Poniew
as stykamy się z tym, co j e s t. Nie usiłujemy już przekształcać jednostki w coś innego;
interesujemy się wtedy tylko tym, jak pomóc jej zrozumieć samą siebie, bez osobistego
motywu i oczekiwania korzyści. Jeśli w pełni będziemy zdawali sobie sprawę z tego, co j e s t
i to zrozumiemy, będziemy wówczas od tego wolni. Najpierw
ć o to, czym nie jesteśmy.
W wychowaniu nie ma miejsca dla ideałów, przeszkadzają one bowiem w zrozumieniu
teraźniejszości. Niewątpliwie możemy zdawać sobie sprawę z tego, co jest, ale tylko wtedy,
gdy nie uciekamy w przyszłość. Patrzenie w przyszłość, pogoń za ideałem, świadczy o
lenistwie umysłu i o pragnieniu odwrócenia się od teraźniejszości.
Pomiędzy teraźniejszością i przyszłością leży
ają ciągle niezliczone czynniki, a poświęcając teraźniejszość dla przyszłości, stosujemy
błędne środki do osiągnięcia problematycznego celu. Ale środki właśnie decydują o wyniku, a
poza tym, dlaczego chcemy rozstrzygać, jaki człowiek być musi, jaki ma być? Jakim prawem
staramy się go urabiać według określonego wzoru, zaczerpniętego z jakiejś książki lub
wyznaczonego przez nasze ambicje, nadzieje i obawy?
Właściwy r
obiecywała bardzo wiele; nie opiera się na żadnym systemie, choćby najstaranniej
przemyślanym, nie jest też środkiem kształtowania jednostki w jakiś specjalny sposób.
Prawdziwe wychowanie pomaga jednostce dojrzewać i stawać się wolną, rozkwitać w miłości i
dobroci. To jedynie powinno nas obchodzić, nie zaś urabianie dziecka według jakiegoś
idealnego modelu.
Tylko miłość może zrodzić zrozumienie drugiego człowieka. Gdzie istnieje miłość, tam
natychmiast pojawia się wewnętrzny konta
aż sami jesteśmy tak oziębli, jałowi i pozbawieni miłości, pozwoliliśmy rządom oraz
instytucjom religijnym wziąć w ręce wychowanie naszych dzieci i ster naszego życia. Ale
rządy potrzebują sprawnych i wydajnych techników, a nie istot ludzkich, gdyż wolne istoty
ludzkie mogą stać się niebezpieczne dla rządów i religii. Dlatego rządy i religijne organizacje
uzurpują sobie władzę nad wychowaniem.
Najwyższa funkcja wychowania to zintegrowanie jednostki, aby zdolna była traktować
życie jako całość. Idealista i specjalista nie interesują się całością, lecz tylko fragmentami. Nie
może być mowy o integracji, dopóki szuka się idealnego wzorca postępowania. Większość
nauczycieli to pozbawieni miłości idealiści o wysuszonym umyśle i twardym sercu. Aby
poznać dziecko, trzeba być żywym, czujnym i uważnym wobec siebie. Potrzeba więcej
inteligencji i uczucia, aniżeli nakłaniania by dziecko szło za ideałem.
Rodzice, jeśli naprawdę pragną zrozumieć swoje dziecko, nie patrzą na nie przez
zasłonę ideału. Jeśli kochają swoje dziecko, obserwują je i badają jego skłonności,
usposobienie i cechy szczególne. Tylko wtedy, gdy się dziecka nie kocha, narzuca się mu jakiś
ideał, gdyż wówczas własne ambicje rodziców szukają zaspokojenia w dziecku, żądając, aby
się stał
wanie go, co z kolei
wymag
mizm i uległość. Współpraca
nauczy
steśmy młodzi, zarówno dom jak i szkoła wpajają nam strach. Ani rodzice, ani
nauczy
o pod uwagę, gdyż strach niszczy
potem całe nasze życie. Niczego się nie bać, to początek mądrości, ale tylko właściwe
o tym lub owym. Gdy się dziecko kocha - nie ideał, lecz dziecko - wtedy istnieje
możliwość dopomożenia mu, aby zrozumiało siebie takim, jakim jest. Jeśli dziecko na
przykład kłamie, to jakiż sens może mieć stawianie przed nim ideału prawdy? Trzeba odkryć,
dlaczego kłamie. Aby pomóc dziecku, trzeba poświęcić czas na obserwo
a cierpliwości, miłości i troskliwości. Z braku miłości i zrozumienia narzuca się
dziecku wzór postępowania, który nazywamy ideałem.
Ideały są wygodnym wybiegiem, a nauczyciel, który się nimi kieruje, nie potrafi
zrozumieć swych uczniów i postępować z nimi inteligentnie. Dla niego jutrzejszy ideał tego,
co być powinno, jest o wiele ważniejszy niż dziecko dzisiaj. Dążenie do ideału wyklucza
miłość, a bez miłości nie można rozwiązać żadnego ludzkiego problemu.
We właściwym wychowaniu nie ma miejsca na konfor
ciela i ucznia nie jest możliwa tam, gdzie brak wzajemnego uczucia i szacunku. Gdy od
dzieci wymaga się szanowania starszych, staje się to nawykiem, zewnętrznym gestem, a lęk
przybiera wówczas formę poważania. Bez szacunku nie jest możliwy głębszy wzajemny
kontakt, zwłaszcza jeśli zadaniem nauczyciela jest tylko przekazywanie wiedzy. Jeżeli
nauczyciel wymaga od uczniów szacunku dla siebie, a sam mało go uczniom okazuje, to
oczywiście wywołuje obojętność lub lekceważenie z ich strony.
Gdy je
ciele nie mają cierpliwości, czasu czy mądrości, aby rozproszyć instynktowne lęki
dzieciństwa, które, gdy dorastamy, dominują nad naszymi postawami oraz stwarzają wiele
problemów. Właściwy rodzaj wychowania powinien brać t
wychow
i skłonni są narzucać dziecku wierzenia, nadzieje i obawy, które sami
przejęl
łodzieży obserwować i rozumieć własne konflikty i problemy.
ść rodziców i nauczycieli obawia się niezadowolenia, ponieważ zakłóca ono
ich bez
a. Powinniśmy nauczyć się myśleć jasno i bez uprzedzeń, tak abyśmy
anie może zapewnić wolność od strachu, bez której głęboka, twórcza inteligencja jest
nieosiągalna.
Nagroda i kara za jakikolwiek czyn jedynie wzmacnia egocentryzm, skupienie uwagi
na sobie samym. Działanie ze względu na innych, w imię kraju lub Boga, prowadzi do strachu,
a strach nie może być podstawą właściwego postępowania.
Ludzie religijn
i od swych rodziców; ludzie przeciwni religii również usiłują wpłynąć na dziecko, aby
przejęło ich specjalny sposób myślenia. Wszyscy pragniemy, aby dzieci akceptowały naszą
religię lub ideologię. Tak łatwo jest zagubić się w wyobrażeniach, opiniach i dogmatach
wymyślonych przez nas albo przez innych ludzi. Dlatego trzeba koniecznie być zawsze
czujnym i uważnym.
Prawdziwa religia nie powoduje uwarunkowania. Jest to stan ciszy, w której jest
rzeczywiste, Bóg. Ale ten twórczy stan może zaistnieć tylko wtedy, gdy istnieją samopoznanie
i wolność. Wolność rodzi prawość, a bez prawości nie może być ciszy. Cichy umysł nie jest
uwarunkowany, wyćwiczony czy wytresowany. Cisza pojawia się tylko wtedy, gdy człowiek
zrozumie działania swego "ja".
Zorganizowana religia jest skostniałą myślą ludzką, z której zbudowano świątynie i
kościoły; stała się pocieszeniem dla ludzi bojaźliwych, narkotykiem dla pogrążonych w
smutku. Ale Bóg czy prawda znajduje się daleko poza myślami i uczuciami. Rodzice i
nauczyciele zdający sobie sprawę z psychologicznych przyczyn lęku i cierpienia, powinni
pomóc m
Większość dzieci odznacza się ciekawością, chcą one wiedzieć, ale ich żywa gotowość
badania i szukania zostaje stępiona przez nasze arbitralne wypowiedzi, naszą zarozumiałość i
niecierpliwość. Nie zachęcamy ich do badania i wnikania głębiej, bo na ogół lękamy się, o co
jeszcze mogą nas zapytać; nie podsycamy ich niezadowolenia, bo my sami już pytań nie
mamy.
Większo
pieczeństwo, i dlatego zachęcają oni młodzież do uległości, do podjęcia spokojnej pracy
zawodowej, przejmowania majątku, do małżeństwa i szukania pociechy religijnej w
dogmatach. Starsi, którzy aż nazbyt dobrze znają liczne sposoby otępiania umysłu i serca,
stosują je wobec dziecka, narzucając mu swój autorytet oraz tradycje i wierzenia, które sami
zaakceptowali.
Dopóki jesteśmy młodzi, jest pora na niezadowolenie, lecz nie tylko z siebie samych,
ale i z tego, co nas otacz
wewnę
ie rozpraszanie się otępia umysł i serce, pozbawia je subtelności. Do zrozumienia
życia p
i. Tylko głęboka rewolucja wewnętrzna, która zmienia wszystkie nasze wartości, może
stworzy
bszych warstw naszej istoty, wskutek czego życie nasze staje się dysharmonijne i
jałowe.
ddzieliliśmy intelekt od uczucia i rozwinęliśmy intelekt kosztem uczucia. Podobni
jesteśm
trznie byli niezależni i wolni od strachu. Wolność i niezależność ma przysługiwać nie
tylko skrawkowi kolorowej mapy, który nazywamy swą ojczyzną, co nam samym jako
jednostkom. Choć zewnętrznie jesteśmy wzajemnie od siebie zależni, to zależność ta nie
będzie okrutna ani uciążliwa, jeśli wewnętrznie będziemy wolni od pragnienia władzy,
stanowiska i autorytetu.
Niezadowolenie to droga do wolności, aby jednak badać bez uprzedzeń, nie możemy
się rozpraszać emocjonalnie, co często czynimy na politycznych debatach, wykrzykując
gromkie hasła, poszukując guru, czyli duchowego nauczyciela i wszelkiego rodzaju religijnych
orgii. Tak
rowadzi gorące pragnienie badania i dociekania, a nie naśladowanie tłumu.
Właściwe wychowanie to budzenie inteligencji, to rozwijanie pełnego, zintegrowanego
człowieka. Tylko takie wychowanie może stworzyć nową kulturę i spokojny świat, aby jednak
dojść do takiego wychowania, musimy zaczynać od nowa, wychodząc z innych niż dotychczas
założeń.
Nie możemy się stać inteligentni przez zastąpienie jednego rządu drugim, jednej partii
lub klasy drugą, jednego wyzyskiwacza innym. Krwawa rewolucja nigdy nie rozwiąże naszych
trudnośc
ć inne środowisko i rozumną strukturę społeczną, a taka rewolucja, taka przemiana
może się dokonać tylko w was i we mnie. Nie stworzymy nowego ładu, dopóki nie wyjdziemy
poza nasze psychologiczne ograniczenia i nie staniemy się wolni.
Tradycyjne wychowanie czyni nas coraz bardziej powierzchownymi, nie pomaga
odkrywać głę
Wiedza, zasób wiadomości, chociaż wciąż się zwiększa, jest z natury swej ograniczona.
Mądrość jest nieskończona, obejmuje zarówno wiedzę i działanie. Ale my chwytany gałąź i
myślimy, że to całe drzewo. Poznanie części nie zapewni nam zrozumienia całości. Intelekt
nigdy nie może nas doprowadzić do zrozumienia całości życia, bo on sam jest tylko cząstką,
fragmentem.
O
y do stołka o trzech nogach, z których jedna jest dłuższa od pozostałych i dlatego nie
mamy równowagi. Rozwija się w nas intelekt, aby był bystry, chytry, zachłanny, i dlatego
odgrywa on najważniejszą rolę w naszym życiu. Inteligencja jest czymś dużo większym od
intelektu, gdyż oznacza zjednoczenie rozumu i serca; ale inteligencja jest możliwa tylko wtedy,
gdy istnieje samopoznanie, głębokie zrozumienie całego procesu własnej świadomości.
Aby odkryć, jaką rolę może odegrać wychowanie w obecnym kryzysie świata,
powinniśmy zrozumieć, w jaki sposób powstał ten kryzys. Jest on oczywiście skutkiem
błędnego wartościowania w naszym stosunku do ludzi, własności oraz idei. Ponieważ nasz
stosunek do innych opiera się na wynoszeniu siebie, stosunek do własności jest zachłanny,
struktu
ym życiu od autorytetu i
przywó
zekamy na jakiś nowy program
ustanow
ów przymusu do stłumienia
swych
zesuną się na inną
płaszcz
ć, że dopóki utożsamiamy się ze swoim krajem,
dopóki
ra społeczeństwa musi polegać na współzawodnictwie i wyobcowaniu jednostki. Jeśli
wybieramy dla siebie jedną ideologię, przeciwstawiając ją drugiej, wynikiem tego musi być
wzajemna nieufność i zła wola.
Inną przyczyną obecnego chaosu jest zależność w codzienn
dców. Przywódcy i ich autorytet są czynnikiem szkodliwym w każdej kulturze. Gdy za
kimś idziemy, nie ma w nas zrozumienia, lecz tylko lęk i naśladownictwo, które mogą
doprowadzić do okrucieństwa totalitarnego państwa i dogmatyzmu zorganizowanej religii.
Pokoju nie da się osiągnąć za pomocą ideologii, ani przez doskonalenie prawodawstwa.
Przychodzi on tylko wtedy, gdy zaczynamy rozumieć działanie własnej psychiki. Jeśli
unikamy odpowiedzialności za własne postępowania i c
ienia pokoju, będziemy tylko niewolnikami tego programu.
Gdy rządy, dyktatorzy, wielki biznes i duchowieństwo spostrzegą, że coraz większa
wrogość między ludźmi prowadzi do ogólnej zagłady i że nie daje już więcej korzyści,
wówczas mogą nas zmusić za pomocą prawa lub innych środk
żądz i nienasyconych ambicji oraz do współdziałania dla dobra ludzkości. Tak jak dziś
jesteśmy wdrażani i pobudzani do współzawodnictwa i bezwzględności, możemy być wtedy
zmuszeni do szanowania drugich i pracy dla całego świata.
I jeśli nawet będziemy dobrze odżywieni, ubrani i zabezpieczeni, to jednak nie
będziemy wolni od swych konfliktów i antagonizmów, które tylko pr
yznę, gdzie okażą się jeszcze bardziej szatańskie i zgubne. Moralne i sprawiedliwe
postępowanie musi być dobrowolne - należy to jasno zrozumieć.
Wierzenia, ideologie i zorganizowana religia nastawiają nas wrogo do bliźnich, konflikt
istnieje nie tylko pomiędzy społeczeństwami, ale i pomiędzy różnymi grupami wśród tego
samego społeczeństwa. Musimy zrozumie
trzymamy się kurczowo bezpieczeństwa, dopóki jesteśmy uwarunkowani dogmatami,
dopóty istnieć będą konflikty i cierpienie, zarówno w nas jak i na świecie.
Tu wyłania się kwestia patriotyzmu. Kiedy odczuwamy patriotyzm? Oczywiście, nie
codziennie. Ale wzbudzają w nas patriotyzm podręczniki szkolne, gazety i inne środki
propag
dyma je jak
balon,
o coraz większej ekspansji,
szersze
ycznie. Czymże w końcu jest naród, jak nie
grupą j
i nigdy nie doprowadzi do jedności świata. A że zdrowia nie osiąga się dzięki
chorob
je
ciągle w
administratorów i zręcznych robotników, nigdy nie zbliży ciemiężycieli i uciemiężonych.
andy, które podniecają narodowy egoizm przez wychwalanie bohaterów narodowych i
przez wmawianie nam, że nasz kraj i nasza tradycja są lepsze od innych. Patriotyzm karmi
naszą próżność od dzieciństwa do starości.
Stale wmawia się nam, że należymy do pewnej politycznej lub religijnej grupy, że
jesteśmy członkami tego lub innego narodu; schlebia to naszemu małemu "ja", na
aż wreszcie jesteśmy gotowi zabijać lub dać się zabić za swój kraj, naród lub ideologię.
Wszystko to jest głupie i niedorzeczne. Istota ludzka jest na pewno ważniejsza od narodowych
lub ideologicznych granic.
Separatystyczny duch nacjonalizmu szerzy się jak ogień na całym świecie. Patriotyzm
jest hodowany i chytrze wykorzystywany przez tych, którzy dążą d
j władzy i większego bogactwa; każdy z nas uczestniczy w tym procesie, bo także
pragnie tych rzeczy. Podbój innych krajów i narodów otwiera nowe źródło surowców, nowe
rynki dla towarów i nowe tereny ekspansji dla politycznych i religijnych ideologii.
Nacjonalizm, patriotyczna postawa, świadomość klasowa lub rasowa - wszystko to jest
przejawem naszego "ja" i dlatego działa separatyst
ednostek żyjących wspólnie dla celów gospodarczych i samoobrony? Ze strachu, dla
samoobrony i zachłannej ekspansji rodzi się pojęcie "mojego" kraju, ojczyzny, z jej granicami i
taryfami celnymi, które uniemożliwiają braterstwo i jedność ludzi.
Pragnienie zysku i posiadania, pragnienie utożsamiania się z czymś większym od
siebie, stwarza ducha nacjonalizmu, a nacjonalizm rodzi wojnę. W każdym kraju rząd i
zorganizowana religia podtrzymują nacjonalizm i separatystyczne skłonności. Nacjonalizm jest
chorobą
ie, trzeba się najpierw uwolnić od choroby.
Dlatego właśnie, że jesteśmy nacjonalistami gotowymi bronić naszych państw, wierzeń
i posiadłości, musimy być wciąż uzbrojeni. Dobra materialne oraz idee stały się dla nas
ważniejsze, niż ludzkie życie, dlatego pomiędzy jednostkami, grupami i narodami panu
rogość i przemoc. Dla suwerenności swego kraju poświęcamy swych synów, otaczamy
kultem państwo, które jest tylko projekcją nas samych, składamy w ofierze swe dzieci w imię
własnych przekonań. Nacjonalizm podsycany przez rządy stanowi przyczynę i narzędzie
wojny.
Wychowywanie ludzi tylko na zdolnych inżynierów i uczonych, bystrych
Można się łatwo przekonać, że nasz obecny system wychowania, zaszczepiający w nas
wrogość i nienawiść, nie zapobiegł masowym zbrodniom w imię ojczyzny lub w imię Boga.
swój
stosune
nam to samo. Chociaż wojna jest szkodliwa dla społeczeństwa w sposób tak
oczywi
y umiały
sprawn
generałów jest planować i prowadzić wojnę, a jeśli naszą intencją
jest cią
ieci były pełnymi,
zintegr
całej
struktury społecznej nieustannie atakuje jego umysł, urabia go i kształtuje.
Pragnąc bezpieczeństwa na tym czy na tamtym świecie, tworzymy wciąż nowe
instytucje i ideologie mające zagwarantować to bezpieczeństwo; im więcej jednak walczymy o
bezpieczeństwo, ty mniej go posiadamy. Pragnienie bezpieczeństwa pogłębia jedynie podziały
i zwiększa wrogość. Gdy to do głębi odczujemy i zrozumiemy, nie tylko werbalnie czy
intelektualnie, ale całą swą istotą, wówczas zaczniemy zmieniać w sposób zasadniczy
k do otaczającego świata i tylko wtedy stanie się możliwe osiągnięcie pokoju i
braterstwa.
Pożerają nas wszelkiego rodzaju lęki i fobie, i dlatego ogromnie przejmujemy się
własnym bezpieczeństwem. Mamy nadzieję, że jakimś cudem wojny się zakończą, ale
jednocześnie oskarżamy inne grupy narodowe, że się do wojny przygotowują, a one z kolei
zarzucają
sty, nieustannie zbroimy się i rozwijamy w młodzieży wojownicze usposobienie.
Czy jednak jest miejsce w wychowaniu na przysposobienie wojskowe? Zależy to w
całości od tego, na jakich ludzi chcemy wychować swe dzieci. Jeśli chcemy, ab
ie zabijać, wychowanie wojskowe jest konieczne. Jeśli chcemy je wytresować i ująć ich
umysły w karby, jeśli naszym zamiarem jest wychować je na nacjonalistów nie
odpowiadających za losy całego społeczeństwa, to wychowanie wojskowe jest skuteczną
metodą.
Jeśli lubujemy się w śmierci i zniszczeniu, to oczywiście wychowanie wojskowe ma
duże znaczenie. Zadaniem
gła walka z sąsiadami, to za wszelką cenę staramy się mieć więcej generałów.
Współczesna cywilizacja opiera się na przemocy i dlatego igra ze śmiercią. Dopóki
będziemy uprawiać kult siły, przemoc będzie metodą naszego postępowania. Ale jeśli chcemy
pokoju, jeśli chcemy rzetelnych stosunków między ludźmi, obojętne czy chrześcijanami,
hindusami, Rosjanami czy Amerykanami, jeśli chcemy, aby nasze dz
owanymi istotami ludzkimi to wychowanie wojskowe stanowi absolutną przeszkodę,
jest błędną drogą do celu.
Jedną z głównych przyczyn nienawiści i walki jest wiara, że jakaś klasa czy rasa jest
lepsza od innych. Dziecko nie ma świadomości klasy ani rasy; to dom rodzinny lub środowisko
szkolne, albo jedno i drugie, wszczepia mu poczucie odrębności. Ono samo nie dba, czy jego
towarzysz zabawy jest Murzynem czy Żydem, braminem czy pariasem, ale wpływ
I znowu mamy problem nie dziecka, lecz dorosłych, którzy tworzą bezsensowny wpływ
separatyzmu i fałszywych wartości. Na jakiej podstawie różnicują się ludzkie istoty? Ciała
nasze mogą mieć różną budowę i barwę, twarze nasze mogą być niepodobne, lecz podskórnie
jesteśmy bardzo do siebie podobni: jesteśmy dumni, ambitni, zazdrośni, brutalni, zmysłowi,
żądni władzy itd. Usuńmy etykietki, a będziemy nadzy. Ale my nie chcemy widzieć swej
nagości i dlatego trzymamy się etykietek, co świadczy jak niedojrzali naprawdę jesteśmy.
Pragnąc, aby dziecko rozwijało się bez przesądów, trzeba najpierw przełamać wszelkie
przesąd
t bardzo niewygodne.
i, urzędnikami,
dyrekto
klęska. Nie ma nadziei na pokój i porządek na
świecie
y i uprzedzenia w sobie, a następnie w swoim środowisku, zaś to oznacza złamanie
struktury tego bezmyślnego społeczeństwa, które sami stworzyliśmy. W domu możemy mówić
dziecku jak niedorzeczne jest podkreślanie swojej klasy lub rasy, i prawdopodobnie ono się z
nami zgodzi, kiedy jednak pójdzie do szkoły i będzie się bawić z innymi dziećmi, zostanie
zarażone separatyzmem. Może też być całkiem inaczej: dom jest tradycyjny, ciasny, zaś wpływ
szkoły szerszy. W każdym przypadku toczy się ciągła walka pomiędzy domem a środowiskiem
szkolnym, dziecko zaś znajduje się pośrodku.
Aby wychować dziecko rozsądnie, by rozwinąć w nim spostrzegawczość tak, aby
widziało na wskroś głupotę tych przesądów, musimy obcować z nim blisko. Trzeba z nim o
tym rozmawiać i dać mu sposobność słuchania różnych głosów. Trzeba rozbudzać w nim
usposobienie badawcze, pomagając mu w ten sposób odkrywać samodzielnie, co jest prawdą, a
co fałszem. Stała dociekliwość i prawdziwe niezadowolenie rodzą twórczą inteligencję, ale
większość rodziców nie chce, aby ich dzieci były inteligentne, gdyż przebywanie z kimś, kto
stale powątpiewa w uznane wartości, jes
Wszyscy jesteśmy niezadowoleni gdy jesteśmy młodzi, lecz niestety nasze
niezadowolenie szybko znika, stłumione przez nasze naśladowcze skłonności i przez kult
autorytetu. W miarę jak rośniemy, zaczynamy się krystalizować, być zadowolonymi z siebie,
bojaźliwymi istotami. Stajemy się zwierzchnikami, kapłanami, bankowym
rami fabryk, technikami, i tak zaczyna się powolny rozkład. Ponieważ pragniemy
zachować swoje stanowisko, podtrzymujemy destruktywne społeczeństwo, które nam dało to
stanowisko i poczucie bezpieczeństwa.
Nadzór rządu nad wychowaniem to
, dopóki wychowanie będzie służyło państwu lub zorganizowanej religii. Tymczasem
państwo w coraz większym stopniu obejmuje opiekę nad dziećmi i ich przyszłością, a jeśli nie
czyni tego rząd, to organizacje religijne starają się zawładnąć wychowaniem.
W uwarunkowanym umyśle dziecka, przystosowanym do określonej ideologii
politycznej lub religijnej, rodzi się nienawiść i wrogość do innych ludzi. W społeczeństwie
opartym na współzawodnictwie nie można zrealizować braterstwa i żadna reforma, dyktatura
czy me
e wojny toczyły się w obronie demokracji, a obecnie przygotowujemy jeszcze
większ
redni…
erzy, salutowania flag i wszystkie inne okropności, które prowadzą
do zorg
ć
lub by
śmy niebezpieczni;
wolne instytucje mogłyby wydać pacyfistów, ludzi myślących wbrew panującemu reżimowi.
toda wychowawcza go nie stworzy.
Czy możemy kiedykolwiek osiągnąć pokój przemocą? Czy można uzyskać pokój
stopniowo, przez powolny proces? Na pewno miłość nie jest sprawą ćwiczenia ani czasu.
Ostatnie dwi
ą, jeszcze zgubniejszą wojnę i ludzie są coraz mniej wolni. Cóżby się jednak stało,
gdyby się usunęło takie oczywiste przeszkody na drodze do zrozumienia jak autorytet, wiara,
nacjonalizm i wszelki duch hierarchii? Bylibyśmy ludźmi bez autorytetu, ludźmi odnoszącymi
się do siebie w sposób bezpoś
Do odkrycia prawdy niezbędna jest na pewno wolność od konfliktów zarówno
wewnętrznych, jak i zewnętrznych z sąsiadami. Gdy nie ma w nas konfliktu wewnętrznego, nie
ma też zewnętrznej walki. Konflikt wewnętrzny rzutowany na zewnątrz, staje się konfliktem
światowym.
Wojna jest krwawą projekcją naszego życia codziennego, ono ją tworzy, a więc bez
przemiany w nas samych będą istnieć antagonizmy narodowościowe i rasowe, dziecinne spory
o ideologie, mnożenie żołni
anizowanego mordu.
Wszystkie suwerenne rządy muszą się przygotowywać do wojny, a nasz własny rząd
nie stanowi wyjątku. Aby przygotować swych obywateli skutecznie do wojny, do sprawnego
wypełniania obowiązków, rząd musi oczywiście panować nad nimi. Musi ich wychować tak,
by działali jak maszyny, żeby byli bezlitośnie sprawni. Jeśli celem i sensem życia jest niszczy
ć niszczonym, to wychowanie m u s i zachęcać do bezlitosnej bezwzględności, i nie
jestem wcale pewny, czy tego właśnie w głębi serca nie pragniemy, gdyż bezwzględność idzie
w parze z kultem sukcesu.
Państwo nie chce, aby jego obywatele byli wolni, by sami za siebie myśleli i wobec
tego kieruje nimi za pomocą propagandy, wypaczonej interpretacji historii itd. Z tej przyczyny
wychowanie coraz bardziej staje się nauczaniem, c o należy myśleć, nie j a k myśleć.
Gdybyśmy myśleli niezależnie o panujących ustrojach politycznych, byliby
Jeśli mamy zamiar zmienić radykalnie nasze obecne stosunki międzyludzkie, które
przyniosły światu straszliwą nędzę, to naszym jedynym bezpośrednim zadaniem jest
indywidualna przemiana za pomocą samopoznania. Wracamy więc do centralnego punktu,
którym jesteśmy my sami, ale my go unikamy i zrzucamy całą odpowiedzialność na rządy,
religie
suje się indywidualną wolnością, z której jedynie może się
zrodzić
ko narzucać jej nowe wzory postępowania, nowe idee.
Narzuc
naszego małego "ja" i spełnieniem
naszyc
ie będzie narzekał i tęsknił do czegoś innego. Chłopiec może chcieć być
żołnier
uczyciela. Szukanie prawdy
to relig
i ideologie. Rząd jest tym, czym my jesteśmy. Religie i ideologie są tylko projekcją nas
samych. Dopóki my nie zmienimy się gruntownie, nie może być mowy o właściwym
wychowaniu, ani o spokojnym świecie.
Właściwe wychowanie intere
prawdziwe współdziałanie z całością, z ogółem; wolności tej jednak nie da się
osiągnąć w pogoni za własnym powodzeniem i sukcesem. Wolność pojawia się wraz z
samopoznaniem, kiedy umysł wznosi się ponad i poza przeszkody, które sam stworzył przez
pragnienie własnego bezpieczeństwa.
Wychowanie ma pomagać każdej jednostce w odkrywaniu wszystkich tych
psychologicznych przeszkód, a nie tyl
anie czegoś nigdy nie obudzi inteligencji, twórczego zrozumienia, a tylko jeszcze
bardziej uwarunkuje jednostkę. Niewątpliwie tak właśnie się dzieje na całym świecie i dlatego
problemy nasze trwają i się mnożą.
Tylko wtedy, gdy zaczniemy rozumieć głęboki sens życia ludzkiego, zaistnieje
prawdziwe wychowanie; aby go jednak zrozumieć, umysł musi się inteligentnie uwolnić od
pragnienia nagrody, z którego rodzi się strach i uległość. Jeżeli uważamy swe dzieci za
osobistą własność, jeśli są one dla nas przedłużeniem
h ambicji, zbudujemy taką strukturę społeczną, ze nie będzie w niej wcale miłości, lecz
tylko pogoń za egoistyczną korzyścią.
Właściwe wychowanie powinno również pomóc uczniowi odkryć przedmiot jego
największego zainteresowania. Jeśli nie znajdzie on swego prawdziwego zamiłowania, całe
życie wyda mu się zmarnowane. Będzie się czuł zawiedziony i przygnębiony, robiąc coś,
czego nie pragnie robić. Jeśli pragnie być artystą, a zostanie urzędnikiem w jakimś biurze, to
przez całe życ
zem, ale nim rozpocznie służbę wojskową, trzeba mu pomóc zrozumieć czy jego
wojskowy zawód będzie korzystny dla całej ludzkości.
Wychowawca ma nie tylko przekazywać wiadomości, wskazuje on także drogę do
mądrości, do prawdy. Prawda jest o wiele ważniejsza niż osoba na
ia, a prawda nie należy do żadnego kraju czy wyznania, nie znajduje się w żadnej
świątyni, kościele czy meczecie. Bez szukania prawdy społeczeństwo rychło ulega rozkładowi.
Aby stworzyć nowe społeczeństwo, każdy z nas musi być prawdziwym nauczycielem, co
oznacza, za każdy z nas musi być zarazem uczniem i nauczycielem - musimy sami siebie
wychowywać.
Jeżeli ma powstać nowy ład społeczny, to oczywiście ludzie, którzy nauczają tylko dla
pieniędzy, nie mogą być wychowawcami. Traktować wychowanie jako sposób zarabiania na
życie, to wyzyskiwać dzieci. W światłym społeczeństwie nauczyciele nie powinni troszczyć się
o swój byt, lecz społeczeństwo powinno zaspokajać ich potrzeby.
o środkiem do zdobycia stanowiska lub autorytetu, i dlatego jest wolny od
przymu
nie został
właściw
adania egzaminów - czy jest to
właściw
st sam uwarunkowany,
świado
inteligencję, musimy zacząć od zrozumienia, czym jest inteligencja, bo jakże możemy żądać
Prawdziwy nauczyciel to nie ten, który zbudował imponującą organizację
wychowawczą, ani ten, co jest narzędziem polityków, ani ten, co przywiązany jest do jakiegoś
ideału, wyznania czy kraju. Prawdziwy wychowawca jest wewnętrznie bogaty i dlatego nie
żąda niczego dla siebie; nie jest ambitny i nie szuka władzy w żadnej postaci, nie posługuje się
nauczaniem jak
su wywieranego przez społeczeństwo i władze państwa. Tacy nauczyciele zajmują
pierwsze miejsce w oświeconej cywilizacji, gdyż prawdziwa kultura opiera się nie na
inżynierach i technikach, ale na wychowawcach.
Właściwe wychowanie zaczyna się od wychowawcy, który rozumie siebie i jest wolny
od utartych schematów myślowych, który daje z siebie to, czym jest. Jeśli sam
ie wychowany, to czego może on nauczać poza wiedzą, na której się wychował?
Problemem zatem nie jest dziecko, lecz rodzice i nauczyciele; problemem jest wychowanie
wychowawcy.
Jeśli my, wychowawcy, nie rozumiemy ani siebie, ani swego stosunku do dziecka, a
tylko faszerujemy je wiadomościami, zmuszając do skł
e wychowanie? Wychować wychowawcę, to sprawić by siebie rozumiał. To jedno z
najtrudniejszych zadań, ponieważ na ogół mamy już własny system myślenia czy schemat
działania; już oddaliśmy się jakiejś ideologii, religii lub typowemu dla naszego zawodu stylowi
postępowania. Dlatego uczymy dziecko c o powinno myśleć, a nie j a k ma myśleć.
Jeśli jest się ślepym, to czy można pomóc innemu dostać się na drugi brzeg? Na pewno
nauczyciel musi pierwszy zacząć widzieć. Powinien on być stale czujny, uważny i intensywnie
świadomy własnych myśli i uczuć, świadomy, w jaki sposób je
my swych działań i reakcji, gdyż z tej czujności, i świadomości rodzi się inteligencja, a
wraz z nią zasadnicza zmiana w stosunku do ludzi i rzeczy.
Inteligencja nie ma nic wspólnego ze składaniem egzaminów. Inteligencja to
spontaniczne postrzeganie, które czyni człowieka mądrym i wolnym. Aby obudzić w dziecku
by dziecko było inteligentne, jeśli my sami pozostajemy nieinteligentni pod wieloma
względami? Problemem nie są tylko trudności ucznia, ale i nasze własne: nagromadzone lęki,
zmartw
my, jego rodzice i nauczyciele, nie jesteśmy
całkow
ząć powątpiewać we wszystkie wartości, które nas ograniczają.
ać się w kierunku wolności, wychowawca zmienia także
własne
zumieć każdą formę przymusu i dominacji oraz ją
odrzuci
ienia, zawiedzione nadzieje. Chcąc pomóc dziecku, aby było inteligentne, musimy
przełamać w sobie przeszkody, które czynią nas tępymi i bezsilnymi.
Jak można uczyć dzieci, aby nie szukały osobistego bezpieczeństwa, jeśli my sami do
niego dążymy? Jaka jest nadzieja dla dziecka, jeśli
icie otwarci wobec życia, jeżeli wznosimy wokół siebie obronne mury? Chcąc odkryć
prawdziwe znaczenie tej walki o bezpieczeństwo, która powoduje tyle chaosu na świecie,
musimy zacząć budzić własną inteligencję przez uświadomienie sobie własnego procesu
psychicznego; musimy zac
Bardzo niewielu z nas obserwuje własne myśli i uczucia. Jeśli są one zdecydowanie złe,
nie próbujemy zrozumieć ich w pełni, lecz tylko staramy się je zahamować lub odrzucić. Nie
jesteśmy do głębi świadomi siebie. Myśli nasze i uczucia są stereotypowe i automatyczne, i
takie właśnie staramy się przekazywać je dziecku.
Pomagając uczniowi rozwij
wartości, sam też zaczyna się uwalniać od "ja" i "moje", on również rozkwita w miłości
i dobroci. Ten proces wzajemnego wychowania stwarza całkiem odmienny stosunek pomiędzy
nauczycielem a uczniem.
Dominacja, jak i wszelkiego rodzaju przymus, stanowi bezpośrednią przeszkodę na
drodze do wolności i inteligencji. Prawdziwy wychowawca nie ma autorytetu ani władzy w
społeczeństwie. Jeśli mamy pomóc uczniowi, aby się uwolnił od przeszkód, które stworzył on i
jego środowisko, musimy dostrzec i zro
ć, a niepodobna tego uczynić, jeżeli sam wychowawca nie wyzwala się z
paraliżującego wpływu autorytetu.
Naśladowanie kogoś, choćby wielkiego człowieka, uniemożliwia odkrycie dróg
własnego "ja". Pogoń za jakąś obiecującą utopią czyni umysł całkowicie nieświadomym
zacieśniającego wpływu pragnienia wygody, autorytetu lub czyjejś pomocy.
Wygodnie mieć kogoś, kto zachęca nas, prowadzi i uspokaja, lecz ten nawyk zwracania
się do kogoś jako kierownika lub autorytetu wnet staje się trucizną. Z chwilą, gdy uzależnimy
się od cudzego kierownictwa, zapominamy o swym pierwotnym zamiarze, którym było
budzenie własnej inteligencji i wolności.
Wszelki autorytet stanowi przeszkodę i dlatego - rzecz ważna - wychowawca nie
powinien stawać się dla ucznia autorytetem. Uczeń jest niepewny, szuka po omacku, ale
nauczyciel wydaje się być pewny swej wiedzy i doświadczenia. Siła i pewność nauczyciela
udziela się uczniowi, ale ta pewność siebie nie jest ani trwała, ani prawdziwa. Nauczyciel,
który świadomie lub nieświadomie zachęca do opierania się na nim, nigdy nie może uczniom
pomóc. Może on zasypywać ich swoją wiedzą, olśniewać osobowością, ale nie jest on
właściwym wychowawcą, ponieważ wiedza i doświadczenie stanowią jego nałóg, jego
zabezp
uczniów jako równych sobie partnerów. Ze swego wyższego stanowiska przekazują
oni wi
howawcą a uczniem powinny być wzajemnym
wychow
pecjalistami, z zainteresowaniem się uczą i
starają
całkow
wać i przystosować do różnych
układów wartości, ale nie może jej uczynić wolną.
ieczenie i więzienie. Dopóki nie uwolni się od nich, nie może dopomóc uczniom, aby
stali się zintegrowanymi istotami ludzkimi.
Niestety, jeśli chodzi o zrozumienie jakiegoś problemu, większość nauczycieli nie
traktuje
adomości uczniom, znajdującym się niżej. Taki stosunek wzmaga strach, zarówno w
nauczycielu jak w uczniu. Co stwarza ten nierówny stosunek? Czy nauczyciel się obawia, że
zostanie przyłapany na błędzie? Czy zachowuje dostojny dystans, aby osłonić swoje słabe
miejsca? Taka wzniosła rezerwa wcale nie ułatwia przełamywania barier dzielących jednostki.
A przecież wychowawca i uczeń mają sobie pomagać we wzajemnym wychowaniu.
Wszelkie stosunki pomiędzy wyc
aniem, a że ochronna izolacja, jaką stwarza wiedza, osiągnięcia czy ambicja, rodzi
wyłącznie zazdrość i wrogość, właściwy wychowawca musi przekroczyć aury, którymi się
otaczał.
Ludzie nie mający akademickich tytułów są często najlepszymi nauczycielami,
ponieważ gotowi są eksperymentować. Nie będąc s
się rozumieć życie. Dla prawdziwego bowiem nauczyciela nauczanie nie jest techniką
lecz sposobem życia; jak prawdziwy artysta będzie on raczej głodował, a nie porzuci swojej
twórczej pracy. Jeśli ktoś nie ma tego płomiennego pragnienia by nauczać, nie powinien być
nauczycielem. Jest sprawą najwyższej wagi odkrycie, czy się ma ten dar, czy tylko wybiera się
zawód nauczyciela, aby zarabiać na życie.
Jeśli myślimy poważnie o tym, ażeby być prawdziwymi nauczycielami, to będziemy
icie niezadowoleni, nie z jakiegoś konkretnego systemu wychowania, lecz ze
wszystkich systemów, gdyż będziemy widzieć, że żadna metoda wychowawcza nie może
wyzwolić jednostki. Metoda czy system może ją uwarunko
Gdy nauczanie jest powołaniem człowieka i gdy dostrzega on znaczenie właściwego
wychowania, to nic nie może mu przeszkodzić, by był prawdziwym wychowawcą. Nie ma
potrzeby kierować się jakąś metodą. Sam fakt zrozumienia, że właściwego rodzaju
wychowanie jest niezbędne, jeśli mamy osiągnąć wolność i integrację jednostki, wywoła w
nim zasadniczą przemianę. Jeśli się zrozumie, że pokój i szczęście człowieka są możliwe tylko
dzięki właściwemu wychowaniu, to naturalnie odda się jemu całe swe życie i zainteresowanie.
ominującym czynnikiem w naszym życiu? Przede wszystkim, dlatego, że
nie jes
ie, inaczej
powsta
otności i energii. W domu czy w pracy, w kościele czy w szkole, nigdy
nie doz
aszego "ja". To nie seks stanowi problem, lecz pragnienie odzyskania
stanu s
słowości.
Naucza się, bo się widzi, że nie dogmaty i tradycje, ale tylko samopoznanie może
zrodzić cichy, niezmącony umysł, ze twórczość, prawda, Bóg może przejawić się tylko wtedy,
gdy człowiek przekracza granice swego "ja" i swego "moje''.
Dlaczego dla większości ludzi płeć stanowi problem pełen powikłań i sprzeczności?
Dlaczego stała się d
teśmy twórczy, a nie jesteśmy twórczy, gdyż cała nasza społeczna i moralna kultura
opiera się na rozwoju intelektu, więc również nasze metody wychowawcze. Rozwiązanie
problemu płci polega na zrozumieniu faktu, że intelekt nie jest podstawą twórczości.
Przeciwnie, twórczość możliwa jest tylko wtedy, gdy intelekt jest cichy.
Intelekt, umysł, może tylko powtarzać, wspominać; stale bawi się nowymi słowami i
układa na nowo stare, a że większość z nas czuje i przeżywa tylko za pomocą mózgu, żyjemy
więc wyłącznie słowami, mechanicznymi przypomnieniami. To na pewno nie jest twórczością,
a ponieważ nie jesteśmy twórczy, jako jedyny rodzaj twórczości pozostaje nam płeć, seks.
Seks związany jest z umysłem, a to, co pochodzi z umysłu, musi mieć dopełnien
je frustracja.
Nasze życie umysłowe jest ograniczone i jałowe: emocjonalnie jesteśmy zawsze
niezaspokojeni, religijnie i intelektualnie tradycyjni i banalni; społecznie, politycznie i
ekonomicznie jesteśmy podporządkowani propagandzie i władzy. Nie jesteśmy szczęśliwymi
ludźmi, brak nam żyw
najemy twórczego stanu umysłu, nie znajdujemy głębokiego odprężania po codziennym
myśleniu i działaniu. Gdy ze wszystkich stron jesteśmy ograniczani i chwytani w ryzy, seks
staje się naturalnie dla nas jedynym głębszym doświadczeniem, gdyż na chwilę daje nam stan
szczęśliwej wolności od n
zczęścia, uzyskania i zatrzymania przyjemności, czy to seksualnej, czy innej.
Naprawdę intensywnie i namiętnie szukamy stanu zapomnienia o sobie, utożsamienia
się z czymś, w czym moglibyśmy się całkowicie roztopić. Ponieważ nasze "ja" tak mało
znaczy i powoduje cierpienie, chcemy świadomie lub nieświadomie zatracić się w
indywidualnym lub zbiorowym podnieceniu, we wzniosłych ideałach lub w jakiejś niższej
formie zmy
Gdy usiłujemy uciec od swego "ja", środki ucieczki stają się bardzo ważne i w
konsekwencji stanowią dla nas bolesny problem. Dopóki nie zbadamy, nie zrozumiemy
przeszkód, uniemożliwiających nam twórcze życie, które jest wolnością od jaźni, nie będziemy
rozumieli problemu płci.
Jedną z przeszkód na drodze do twórczego życia jest strach, a tzw. dobre obyczaje są
manifestacją tego strachu. Ludzie powszechnie szanowani a moralnie skrępowani nie są
świadomi pełnego, głębokiego sensu życia. Zamknięci w murach swej zacności nie potrafią
poza ni
ie szanowani żyją również w konfliktach
i zamęc
wagą, możemy odkryć kręte drogi naszych pragnień. Im mądrzejsi i
subteln
alącym
problem
ą widzieć niczego. Pokazowa moralność oparta na ideałach i religijnej tradycji nie jest
autentyczna, a gdy ludzie chronią się za nią, żyją w świecie złudzeń. Pomimo narzuconej sobie
i dającej pewne zadowolenie moralności, ludzie ogóln
ie.
Strach, który jest skutkiem pragnienia bezpieczeństwa, każe się nam przystosowywać,
naśladować i poddawać cudzej dominacji, i dlatego uniemożliwia twórcze życie. Żyć twórczo,
to żyć w wolności, która nie zna lęku; stan twórczości jest możliwy tylko wtedy, gdy umysłu
nie wiążą pragnienia i plany ich zaspokajania. Tylko przez obserwację własnego serca i
umysłu z subtelną u
iejsi jesteśmy, tym mniej pragnienie panuje nad umysłem. Tylko wtedy, gdy nie na w
nas miłości, wrażenia zmysłowe stają się palącym problemem.
By zrozumieć problem doznań zmysłowych, musimy podejść do niego nie od jednej
strony tylko, ale od każdej: wychowawczej, religijnej, społecznej i moralnej. Wszyscy
kładziemy największy nacisk na wartości zmysłowe.
Za pomocą książek, reklamy, filmów i wielu innych sposobów akcentuje się stale różne
rodzaje doznań zmysłowych. Polityczne i religijne widowiska, teatr i inne formy rozrywki,
zachęcają nas do szukania podniecenia na różnych poziomach naszego życia, a nas cieszy ta
zachęta. Pobudza się zmysłowość wszelkimi sposobami, a zarazem wysoko się stawia ideał
czystości. W ten sposób stwarza się w nas sprzeczność i, rzecz dziwna, sama ta sprzeczność
działa podniecająco.
Tylko wtedy, gdy zrozumiemy tę pogoń za zmysłowymi doznaniami, będącą jedną z
najważniejszych zajęć umysłu, przyjemność, podniecenie i przemoc przestaną dominować w
naszym życiu. Ponieważ nie kochamy, seks i pogoń za przyjemnością stały się p
em. Gdzie jest miłość, tam jest i czystość, ale kto u s i ł u j e być czysty, wcale taki nie
jest. Cnota pojawia się razem z wolnością, kiedy rozumiemy to, co jest.
Gdy jesteśmy młodzi, odczuwany silne podniety seksualne i większość z nas stara się
opanować te pragnienia, ponieważ obawiamy się, że bez powściągliwości będziemy
nadmiernie zmysłowi. Zorganizowane religie bardzo się przejmują naszą moralnością
seksualną, ale pozwalają nam popełniać gwałty i morderstwa w imię patriotyzmu, folgować
sobie w zazdrości i przebiegłej bezwzględności oraz uganiać się za powodzeniem. Dlaczego
zajmuj
dzie czy na zachodzie instytucja małżeństwa nie rozwiąże problemu płci.
Podpis
a ogromne znaczenie. Powinniśmy
obserwować siebie i zdawać sobie sprawę jak traktujemy ludzi, jak patrzymy na mężczyzn i
kobiety
turę.
egokolwiek - jako środka
wyzwolenia się ze zmartwień i niepokojów, chociaż daje chwilowe zadowolenie, stwarza tylko
ą się one tak bardzo sprawami płci, a nie atakują wyzysku, zachłanności i wojny? Czy
nie dlatego, że istnienie zorganizowanych religii, będących częścią stworzonego przez nas
środowiska zależy od naszego strachu i nadziei, od naszej zawiści i separatyzmu? Tak więc w
dziedzinie religii, jak i w każdej innej, umysł jest więźniem własnych pragnień i obaw.
Dopóki nie będzie głębszego zrozumienia całego procesu naszych pragnień, istniejąca
obecnie na wscho
anie umowy nie budzi miłości, nie opiera się też miłość na wzajemnym dawaniu sobie
rozkoszy, na zapewnianiu sobie bezpieczeństwa czy wygody. Wszystko to są kalkulacje
umysłu i dlatego tak mało jest miłości w naszym życiu. Miłość nie jest sprawą umysłu, nie
zależy wcale od myśli i jej przebiegłych machinacji, wymagań i reakcji. Gdzie istnieje miłość,
tam płeć nie stanowi nigdy problemu - to brak miłości stwarza problem.
Dlatego zrozumienie całego procesu umysłowego m
. Powinniśmy zauważyć, że rodzina staja się ośrodkiem separatyzmu i antyspołecznych
poczynań. Rodzina i własność, gdy kręcą się wokół naszego "ja" i jego ograniczonych dążeń,
staje się narzędziem władzy i przemocy, źródłem konfliktu pomiędzy jednostką a
społeczeństwem.
Głównym problemem nie jest wychowanek, lecz wychowawca. Musimy oczyścić
własne serca i umysły, abyśmy byli zdolni wychowywać innych. Jeśli sam wychowawca jest
chaotyczny, zagubiony w labiryncie swych pragnień, to jak może on mądrze postępować i
wskazywać drogę innym ludziom? Ale my nie jesteśmy maszynami, które znają i naprawiają
eksperci; jesteśmy wynikiem długiego łańcucha oddziaływań i zdarzeń, i dlatego każdy z nas
musi samodzielnie badać i rozumieć swoją złożoną na
Większość z nas nieustannie stara się uciec od siebie, a ponieważ sztuka ofiarowuje
nam ogólnie szanowaną i dostępną drogę takiej ucieczki, odgrywa ona ważną rolę w życiu
współczesnych ludzi. W pragnieniu zapomnienia o sobie jedni zwracają, się ku sztuce, inni ku
pijaństwu, a jaszcze inni idą za tajemniczymi i fantastycznymi doktrynami religijnymi.
Gdy świadomie lub nieświadomie posługujemy się jakąś rzeczą, aby uciec od siebie,
stajemy się jej ofiarą. Zależność od osoby, poematu czy cz
nowe k
naszego pragnienia ucieczki od rzeczywistości, od tego, co j e s t. Przerzucić pomost
nad prz
t, z
których
utożsam
działywania na nas; przyzwyczajamy się do niego
i to, co
wtedy, gdy potrafimy podchodzić do każdej rzeczy na nowo, świeżo, co
onflikty i sprzeczności w naszym życiu. Prawdziwa twórczość nie powstaje tam, gdzie
istnieje konflikt i dlatego właściwe wychowanie powinno pomóc jednostce rozwiązywać
własne problemy, a nie wychwalać metody ucieczki.
Sztuka oderwana od życia nie na większego znaczenia. Gdy sztuka jest oderwana od
naszego codziennego życia, gdy istnieje przepaść pomiędzy tym, co nieświadome, a naszymi
wysiłkami tworzenia na płótnie, w marmurze czy w słowach, wówczas sztuka staje się tylko
wyrazem
epaścią to sprawa bardzo trudna, szczególnie dla ludzi, utalentowanych i technicznie
sprawnych. Tylko wtedy, gdy nad tą przepaścią powstanie most, znikną sprzeczności
wewnętrzne, a sztuka będzie integralnym wyrazem naszego życia.
Dopóki się jest nieświadomym sensu istnienia, zdolności czy talent dają siłę i znaczenie
naszemu "ja" i jego pragnieniom. Rodzi się w jednostce egocentryzm i skłonność do
oddzielania się; czuje się ona wyjątkową, wyższą istotą. "Ja" jest zlepkiem wielu isto
każda przeciwstawia się pozostałym. Stanowi ono pole walki ścierających się
pragnień, ośrodek stałego konfliktu pomiędzy "moim" a "nie moim". Jak długo nadajemy
znaczenie pojęciu "ja", "moje" i "nie moje", tak długo będzie narastał chaos w nas samych i na
świecie.
Wszelkie zdolności, czy talent, wykorzystywane dla oddzielania się, każda forma
iania się, choćby najponętniejsza, niszczy wrażliwość. Wrażliwość ulega stępieniu,
gdy talent służy osobowości, gdy nadaje się wagę i znaczenie "ja" i temu, co "moje" – j a
maluję, j a piszę, j a dokonuję wynalazku. Tylko wtedy, gdy jesteśmy świadomi każdego ruchu
naszej myśli i uczucia w obcowaniu z ludźmi, rzeczami i przyrodą, umysł nasz jest otwarty,
giętki, nie spętamy obronnymi skłonnościami i dążeniami, wrażliwy na brzydotę i piękno.
Pragnienie bezpieczeństwa stwarza strach, daje początek procesowi odosobnienia, który
wznosi dokoła nas obronne mury, uniemożliwiające wszelką wrażliwość. Chociażby przedmiot
był najpiękniejszy, to niebawem traci siłę od
było źródłem radości, staje się jałowe i nudne. Piękno nadal istnieje w przedmiocie, ale
już nie jesteśmy na nie otwarci, dając się pochłonąć naszej monotonnej codziennej egzystencji.
Ponieważ serce nasze wyschło i zapomnieliśmy jak można być dobrym i życzliwym,
jak patrzeć na gwiazdy, na drzewa i wodę, potrzebujemy podniety obrazów i klejnotów,
książek i niezliczonych rozrywek. Stale szukamy nowych podniet, nowych dreszczy, większej
rozmaitości wrażeń. Pragnienia te i ich zaspokajanie nużą, otępiają umysł i serce. Trwała
radość istnieje tylko
nie jes
oemat, przez obraz, przez osobowość świętego. Aby śpiewać, musimy mieć
pieśń w
ym sposobem zapewniania bezpieczeństwa swemu "ja"
i "moje
myśl zupełnie ucicha, tzn. gdy "ja" jest
nieobecne, gdy umysł przestaje reagować i nie jest uwikłany we własne dążenia. Gdy umysł
jest całkiem cichy - nie przymuszony ani wdrożony do bezruchu - gdy jest cichy, bo "ja" nie
istnieje, wtedy pojawia się twórczość.
Ukochanie piękna może się przejawiać w pieśni, uśmiechu lub w milczeniu, ale
większość nas nie lubi milczenia. Nie mamy czasu, aby obserwować ptaki lub płynące po
niebie obłoki, jesteśmy zbyt zajęci swą pracą i przyjemnościami. A jeśli nie mamy piękna w
sercu, jakże możemy pomóc dzieciom, aby były czujne i wrażliwe? Staramy się być wrażliwi
na piękno, unikając brzydoty, ale unikanie brzydoty prowadzi do niewrażliwości. Jeśli mamy
rozwijać wrażliwość u młodzieży, to my sami musimy być wrażliwi na piękno i brzydotę.
Musimy wykorzystywać każdą sposobność do budzenia w niej radości z oglądania piękna
stworzonego przez człowieka, a także piękna przyrody.
t możliwe, dopóki jesteśmy opętani swymi pragnieniami. Tęsknota za doznawaniem
wrażeń i jej spełnianie, nie pozwala doświadczyć tego, co jest zawsze nowe. Wrażenia można
kupić, ale nie można kupić miłości i piękna.
Wielcy artyści i wielcy pisarze mogą być twórczy, ale my nie - my jesteśmy tylko
widzami. Czytamy ogromną ilość książek, słuchamy wspaniałej muzyki, oglądany dzieła
sztuki, lecz nigdy nie doświadczamy piękna bezpośrednio. Doświadczenie nasze jest zawsze
pośrednie: przez p
swym sercu, ale zgubiwszy pieśń, szukamy śpiewaka. Bez pośrednika czujemy się
zagubieni, i m u s i m y być zagubieni, zanim będziemy mogli coś odkryć. Odkrywanie jest
początkiem twórczości, bez twórczości zaś, cokolwiek byśmy zrobili, nie będziemy mieli
pokoju ni szczęścia.
Doskonalenie siebie, będące inn
", nie jest ani twórcze, ani piękne. Twórczość przychodzi wtedy, gdy jesteśmy stale
świadomi działania naszego umysłu oraz przeszkód, które on buduje.
Wolność tworzenia przychodzi z samopoznaniem, ale samopoznanie nie jest darem czy
talentem. Można być twórczym, nie mając żadnego talentu. Twórczość jest stanem bytu, w
którym nie ma konfliktów i udręk osobowości, stanem, w którym umysł nie znajduje się w
niewoli pragnień.
Być twórczym to nie tylko pisać poematy, rzeźbić posągi czy płodzić dzieci; to stan, w
którym może się jawić prawda, a prawda się rodzi, gdy