L
EON
K
OJ
Uwagi o funkcjach je˛zyka i mowy
I. Wste˛p
Zajmowanie sie˛ tak ogólnym tematem, tak wiele razy podejmowanym bez wyraz´nych
sukcesów jest zaje˛ciem ryzykownym. Zwolennicy szczegółowych badan´ empirycznych
podkres´laja˛, z˙e nie maja˛ sensu rozwaz˙ania, które wywołuja˛ jedynie niekon´cza˛ce sie˛
dyskusje i nie owocuja˛ uzgodnieniem stanowisk.
Wydaje sie˛, z˙e wspomniane wa˛tpliwos´ci ida˛ za daleko. Wynikaja˛ one wyraz´nie z po-
stawy redukcyjno-utylitarystycznej: gdy problem według ogólnych rokowan´ nie zostanie
rozwia˛zany w przewidywanej przyszłos´ci, nalez˙y go uznac´ za pozorny. Tak stosowana
brzytwa Ockhama pozwala w skuteczny sposób wyeliminowac´ z badan´ wszystkie najwaz˙-
niejsze tematy. Najwaz˙niejsze sprawy bowiem z reguły sa˛ najtrudniejsze i małe sa˛ widoki
na ich rozwia˛zanie w przewidywanym czasie. Z powodu wskazanych trudnos´ci problem
funkcji je˛zyka znajduje sie˛ na marginesie dociekan´ lingwistycznych. Liczba setek prac
pos´wie˛conych temu tematowi nie da sie˛ porównac´ z liczba˛ dziesia˛tków tysie˛cy prac
pos´wie˛conych gramatyce lub rozwaz˙aniom semantycznym.
Rozwaz˙ania dotycza˛ce tzw. funkcji je˛zyka i mowy wyróz˙niaja˛ sie˛ ogólnos´cia˛. Chodzi
w nich o ustalenie własnos´ci je˛zyków, które sa˛ uniwersalne, wspólne wszystkim je˛zykom.
Pod tym wzgle˛dem deliberacje dotycza˛ce funkcji róz˙nia˛ sie˛ istotnie od wie˛kszos´ci rozwa-
z˙an´ gramatycznych na ogół skoncentrowanych nad specyfika˛ jednego je˛zyka lub co
najwyz˙ej na porównaniu dwóch lub trzech je˛zyków. Gramatyki uniweralne sa˛ rozpatrywa-
ne znacznie rzadziej. Bezpos´rednio uz˙ytkowy charakter badan´ i opisów poszczególnych
je˛zyków pocia˛ga badaczy. Problem funkcji je˛zyka nie tylko wie˛c jest traktowany jako
pseudozagadnienie, ale jest ujmowany jako oderwany, mało uz˙yteczny.
Badania lingwistyczne oscyluja˛ mie˛dzy opisem zjawisk powierzchownych, np. takich
jak fleksja, a ich wyjas´nieniem przy pomocy poje˛c´ teoretycznych. Poje˛cie cech dystyn-
ktywnych jest poje˛ciem teoretycznym. Nigdy nie dos´wiadczamy oddzielnych cech dys-
tynktywnych, a jedynie całe dz´wie˛ki. Podobnie poje˛ciami teoretycznymi sa˛ poje˛cia stru-
ktur głe˛bokich i reguł transformacji. Badania teoretyczne, mimo z˙e sa˛ oderwane, ciesza˛ sie˛
uznaniem, gdyz˙ pozwalaja˛ wyjas´nic´ wielkie ilos´ci zjawisk, które inaczej nie byłyby
zrozumiałe.
Dociekania dotycza˛ce funkcji je˛zyka dotychczas raczej zajmuja˛ sie˛ powierzchniowa˛
strona˛ je˛zyka. Mało w nich odwołan´ do poje˛c´ teoretycznych. Ten powierzchniowy chara-
kter rozwaz˙an´ o funkcjach je˛zyka powoduje, z˙e moc eksplanacyjna koncepcji funkcji nie
równowaz˙y jej ogólnos´ci i jej skomplikowania. Z tych racji wie˛c tematyka funkcji je˛zyka
znajduje sie˛ na obrzez˙u rozwaz˙an´ lingwistycznych - a w kaz˙dym razie nie znajduje sie˛
w ich centrum.
Czy da sie˛ uratowac´ rozwaz˙ania dotycza˛ce funkcji je˛zyka jako wzgle˛dnie samodzielne
i pocia˛gaja˛ce pole badan´? Oto pytanie, na które moz˙na odpowiedziec´ jedynie, gdy bliz˙ej
pozna sie˛ te˛ tematyke˛.
II. Wste˛pne okres´lenie funkcji je˛zyka
Twórcy teorii funkcji je˛zyka, mam na mys´li głównie K. Bühlera i R. Jakobsona, posługi-
wali sie˛ je˛zykiem naturalnym przy formułowaniu swoich koncepcji. Zakładali oni, z˙e
czytelnik zna dany je˛zyk (niemiecki, angielski) i z˙e bez trudu zrozumie, o co chodzi.
Niestety, słowo „funkcja” jest wieloznaczne i w róz˙nych interpretacjach wypowiedzi
klasyków było róz˙nie pojmowane. Powstał spory zame˛t. Wydaje sie˛, z˙e warto najogólniej
wyodre˛bnic´ kilka znaczen´ inkryminowanego słowa.
Gdy mówimy, z˙e instytucja z´le funkcjonuje, to nie stwierdzamy nic ponadto, z˙e ona z´le
działa. Funkcja wie˛c jest działaniem przewidzianym dla danego typu instytucji lub obiektu.
„Funkcja˛ motoru samochodowego jest stworzenie siły, która naste˛pnie jest przekazy-
wana na osie kół”. Tym razem funkcja rozumiana jest jako zadanie obiektu. W przykładzie
chodzi o to, z˙e motor ma za zadanie stworzenie owej siły.
W zwrocie „Jan od dzisiaj funkcjonuje jako obron´ca Piotra, ale niczego jeszcze nie
dokonał” chodzi o nabyte przez Jana uprawnienia, ogólnie cechy pozwalaja˛ce mu działac´
w okres´lony sposób.
Wypowiedz´ „Główna˛ funkcja˛ ruchów perystaltycznych jest... ” znaczy tyle co „głów-
nym zadaniem ruchów perystaltycznych jest... ”. Poprzednio mowa była o funkcjach
rozumianych jako zadania obiektów. Obecnie widzimy, z˙e moz˙na je pojmowac´ jako
zadania czynnos´ci i działan´.
Analize˛ znaczen´ słowa „funkcja” ograniczamy do wyodre˛bnienia powyz˙ej naszkico-
wanych znaczen´. Inne (a sa˛ dalsze) nie be˛da˛ nas interesowały.
W powyz˙szych okres´leniach dwukrotnie wyste˛puje słowo „zadanie”. Nalez˙y zwrócic´
uwage˛, z˙e słowo to ma dwa waz˙ne warianty znaczeniowe. Silnik samochodu ma za zadanie
wytworzenie siły z woli i zamysłu konstruktora. Zadanie motoru jest pochodne wzgle˛dem
celów stawianych sobie przez ludzi. W przypadku ruchów perystaltycznych nikt nie
wymys´lił zadan´ dla tych ruchów. Po prostu jelita sa˛ tak zbudowane, z˙e wykonuja˛c te ruchy
doprowadzaja˛ do dobroczynnych rezultatów dla całego organizmu. Gdy te ruchy nie sa˛
wykonywane lub prowadza˛ do innych rezultatów, organizm moz˙e zgina˛c´. Z punktu widze-
nia organizmu ruchy perystaltyczne sa˛ konieczne i poz˙yteczne, gdy doprowadzaja˛ do
pewnych rezultatów. Te rezultaty z punktu widzenia organizmu moz˙na nazwac´ zadaniami
wspomnianych ruchów i faktycznie sa˛ tak nazywane. To odróz˙nienie ma zastosowanie
w problematyce funkcji: funkcje moga˛ byc´ zadaniami zamierzonymi lub spełnianymi
automatycznie, ale z korzys´cia˛ dla uz˙ytkowników je˛zyka.
Jak sie˛ okaz˙e, słowo „funkcja” jest uz˙ywane w teorii funkcji je˛zyka we wszystkich
36
czterech znaczeniach. W zwia˛zku z tym utrwalmy w diagramie owe podstawowe cztery
znaczenia i ich dwa warianty zwia˛zane z róz˙nym rozumieniem słowa „zadanie”.
Diagram 1.
Funkcja to
Działanie Zadanie Zadanie Cechy warunkuja˛ce
je˛zykowe wyraz˙enia wyraz˙en´ je˛zykowych działania je˛zykowe
a) nie zamierzone a) zamierzone
b) korzystne dla b) korzystne dla
społecznos´ci społecznos´ci
je˛zykowej je˛zykowej
III. Funkcje je˛zyka jako działania
1. Gdy przechodzimy obecnie do bliz˙szego omówienia pierwszego punktu diagramu
pierwszego, trzeba najpierw nieco dokładniej okres´lic´ poje˛cie działan´ je˛zykowych. Do tych
działan´ nalez˙y zaliczyc´ takie czynnos´ci, jak mówienie, pisanie, drukowanie braillowskie.
Jasne jest, z˙e wyraz˙enie jest czyms´ róz˙nym od wypowiadania sie˛. Wyraz˙enie moz˙na nagrac´
na tas´mie, wypowiadanie sie˛ nie da sie˛ nagrac´. Polega ono bowiem na kształtowaniu jamy
ustnej i całos´ci organów mowy, przepuszczaniu przez nie strumienia powietrznego itd.
Tego sie˛ nagrac´ nie da. Co najwyz˙ej moz˙na to sfilmowac´. Jednak sfilmowany cia˛g zdarzen´
nie jest wypowiadaniem sie˛. Wszak obraz oddychania nie jest oddychaniem. Na ogół tych
czynnos´ci nie okres´la sie˛ jako funkcje. Raczej nazywa je sie˛ aktami fonetycznymi i faty-
cznymi (Austin). Te okres´lenia u Austina dotycza˛ czynnos´ci nadawcy. Nalez˙y jednak
pamie˛tac´, z˙e czynnos´ciom nadawcy odpowiadaja˛ odpowiednie, ale inne czynnos´ci odbior-
cy. Jest to np. słuchanie, czynnos´c´ znacznie trudniejsza do rozpoznania, gdy odbiorca
spokojnie siedzi i ma np. zamknie˛te oczy. Jak rozpoznac´, z˙e wykonuje czynnos´c´ słuchania?
Nie widac´ zmian w organach słuchu, nie widac´ reakcji be˛da˛cych skutkami usłyszenia?
Gdy zastanawiamy sie˛ nad czynnos´cia˛ słuchania, z miejsca okazuje sie˛, z˙e czynnos´ciom
fizycznym wypowiadania lub słuchania musza˛ towarzyszyc´ czynnos´ci psychiczne. Jakie
przemiany dzieja˛ sie˛ w mózgu w trakcie wypowiadania lub słuchania? Jest ich zapewne
bardzo wiele i sa˛ bardzo mało poznane. Czy one sa˛ funkcjami? Cze˛s´c´ z nich, a mianowicie
te, które stanowia˛ o sensie wyraz˙en´, nazywa Austin aktami retycznymi. Te czynnos´ci
moz˙na ewentualnie nazwac´ funkcjami. W zasadzie jednak funkcje to inne czynnos´ci,
odczuwane powierzchniowo i zwia˛zane z tym, co nazywa sie˛ aktami illokucyjnymi. Cho-
dzi o takie czynnos´ci, jak pragnienia, upodobania, decydowanie sie˛, podtrzymywanie
decyzji itd. Trudno tu w klarowny sposób odróz˙nic´ działania psychiczne, s´cis´le illokucyj-
ne, od innych, choc´ podobnych.
Czy obrzydzenie towarzysza˛ce wygłoszeniu wyraz˙enia „fe! ” jest czynnos´cia˛ illoku-
cyjna˛? Czy przez˙ywanie ws´ciekłos´ci w trakcie wykrzykiwania „Ty bydlaku” jest aktem
illokucyjnym? W obu przytoczonych przykładach wyste˛puje pewien moment konwencjo-
nalnos´ci (w róz˙nych je˛zykach uz˙ywamy róz˙nych słów w opisanych sytuacjach). W obu
sytuacjach wyste˛puje tez˙ jakas´ intencja. Jes´li sie˛ wez´mie pod uwage˛ to okres´lenie aktu
37
illokucyjnego (Searle, 1969, s. 45), to moz˙na wia˛zac´ nazwe˛ ”akt illokucyjny” z przez˙ywa-
niem obrzydzenia i przez˙ywaniem ws´ciekłos´ci. Na ogół jednak mówi sie˛ o ekspresji
w takich przypadkach jak przytoczone. Sprawa nie jest w pełni jasna, ale na razie pozosta-
wiamy ja˛ w zawieszeniu. Waz˙niejsza˛ sprawa˛ jest zwyczajowe pomijanie czynnos´ci od-
biorcy przy rozwaz˙aniu funkcji. Niewykluczone, z˙e usprawiedliwieniem tego niedopatrze-
nia jest nazwa funkcji, której sie˛ w tym przypadku uz˙ywa: funkcja mowy. Ma ona przy
tym byc´ rozumiana jako funkcja mówienia. Nazwa ta wyraz´nie sugeruje, z˙e chodzi tylko
o czynnos´ci nadawcy, nie chodzi o słuchanie lub inne czynnos´ci specyficzne dla odbiorcy.
Nie ulega zas´ wa˛tpliwos´ci, z˙e takie czynnos´ci istnieja˛: deszyfrowanie wypowiedzi jest
czyms´ róz˙nym od zaszyfrowania informacji.
Uwagi dotycza˛ce funkcji jako działania przejrzys´cie przedstawia diagram 2 ła˛cznie
z wa˛tpliwos´ciami zaznaczonymi pytajnikami.
Diagram 2. Funkcje jako czynnos´ci,
działania je˛zykowe
czynnos´ci fizyczne czynnos´ci psychiczne
nadawcy odbiorcy nadawcy odbiorcy
akty fonetyczne ? akty lokucyjne akty lokucyjne
akty fatyczne ? akty illokucyjne ?
2a) Działania moz˙na poja˛c´ jako czynnos´ci. Moz˙na je poja˛c´ takz˙e jako wpływy. Mówi
sie˛, z˙e np. prawienie komplementów ma wpływ na Iksin´skiego, z˙e prawienie komplemen-
tów działa na Iksin´skiego. Aby odróz˙nic´ działanie-czynnos´c´ od działania-wpływania,
w tym ostatnim przypadku be˛dziemy mówili o oddziaływaniu. Mamy tu na mys´li sam
proces oddziaływania, a nie jego rezultat.
Niech kilka przykładów ilustruje wprowadzone odróz˙nienie. Po pierwsze, poje˛cie
czynnos´ci. Moz˙na dowoli mówic´, czyli wykonywac´ pewna˛ czynnos´c´, np. za gruba˛ s´ciana˛,
bez uzyskania skutków, bez reakcji ze strony adresata. Sama czynnos´c´ mówienia nie
doprowadza do z˙adnych skutków. Drugim poje˛ciem jest poje˛cie oddziaływania. Edington
podaje ładny przykład oddziaływania probabilistycznego. Na płona˛cym piecyku gazowym
stawia sie˛ garnek z zimna˛ woda˛. Płomien´ dostarcza wodzie energii cieplnej. Wzrost ilos´ci
energii cieplnej oddziałuje na temperature˛ wody - w normalnych warunkach temperatura
podnosi sie˛. Wrzenie i parowanie jest zewne˛trznym objawem rezultatów oddziaływania.
W przypadkach niesłychanie mało prawdopodobnych woda stoja˛ca na płona˛cym gazie
moz˙e zamarzna˛c´. W normalnym trybie nie przewidujemy takiego skutku. Przykład ilustru-
je probabilistyczny charakter zwia˛zków przyrodniczych. W przykładzie wyste˛puja˛ trzy
elementy: a) dostarczanie energii (czynnos´c´), b) zalez˙nos´c´ mie˛dzy ilos´cia˛ dostarczanej
energii (wyraz˙ana w fizyce stosownym równaniem lub nierównos´cia˛) a wysokos´cia˛ tem-
peratury (oddziaływanie), c) wysokos´c´ temperatury ciała (rezultat). Podobnie jest w dzie-
dzinie je˛zykowej. Mamy tu a) czynnos´ci mówienia lub pisania, b) zalez˙nos´c´ reakcji
uz˙ytkowników od czynnos´ci mówienia lub pisania, c) owe reakcje. W dalszym cia˛gu mowa
be˛dzie o oddziaływaniach poje˛tych jako zalez˙nos´ci.
Jakie wie˛c istnieja˛ zalez˙nos´ci mie˛dzy czynnos´ciami je˛zykowymi a tym, co ludzie
wiedza˛, czuja˛, czynia˛?
Stare teorie je˛zyka (por. S. Szober 124 s. 5) wspomniane zalez˙nos´ci sprowadzaja˛ do
38
asocjacji. Funkcje je˛zyka byłyby wedle teorii asocjacjonistycznych róz˙nego rodzaju sko-
jarzeniami. Typy skojarzen´ zalez˙ałyby od siły skojarzen´, uz˙ytego rodzaju słownictwa i od
rodzaju skojarzonych efektów: mys´li, uczuc´ i działan´ ludzkich. Jak wiemy, teorie asocja-
cjonistyczne zostały bardzo ostro skrytykowane. Na polskim gruncie uczynili to Ajdukie-
wicz (Ajdukiewicz 1931) i Niedz´wiecka-Ossowska (1925). Nie be˛dziemy zajmowali sie˛
bliz˙ej tymi krytykami. Dla nas waz˙ne jest, z˙e ws´ród skojarzen´ moga˛ byc´ zupełnie przy-
padkowe. Np. gdy słysze˛ słowo „nauczyciel”, z miejsca wyobraz˙am sobie kogos´ bardzo
grubego. Po prostu kiedys´ w młodos´ci miałem bardzo grubego nauczyciela, który swoja˛
surowos´cia˛ bardzo utrwalił sie˛ w pamie˛ci. Czy tego typu indywidualne skojarzenia moz˙na
zaliczyc´ do funkcji je˛zyka? Chyba nie, bo sa˛ u róz˙nych ludzi róz˙ne i sa˛ przypadkowe.
Teoretycy funkcji je˛zyka przypadkowych skojarzen´ nie zaliczaja˛ do funkcji je˛zyka. Moz˙e
jednak inne skojarzenia zaliczaja˛ do funkcji je˛zykowych, skojarzenia wspólne dla całej
społecznos´ci je˛zykowej?
Gdy mowa o funkcjach je˛zyka, chodzi o zwia˛zki nieprzypadkowe, regularne, wyzna-
czone przez reguły o zasie˛gu społecznym. Gdy zwia˛zki skojarzeniowe moga˛ miec´ wymiar
społeczny? Róz˙ni ludzie maja˛ róz˙ne z˙yciorysy i róz˙ne przez˙ycia. Dokładnie nic sie˛ w z˙yciu
róz˙nych ludzi nie powtarza. Oto trudnos´ci przy okres´laniu funkcji jako typów skojarzen´.
Pełnych regularnos´ci tu nie ma, nie ma całkowitej powtarzalnos´ci. Sta˛d nie ma dokładnie
tych samych funkcji i znaczen´ wyrazów.
Inna teoria, a raczej inne teorie, a mianowicie róz˙ne teorie behawiorystyczne i neobe-
hawiorystyczne, sprowadaja˛ funkcje (poje˛te jako zalez˙nos´ci) do odpowiednich warunko-
wan´. Wez´my pod uwage˛ jedynie uwarunkowania wspólne dla ludzi jednej społecznos´ci
je˛zykowej nie bacza˛c na uwarunkowania indywidualne. Teorie behawiorystyczne zostały
równiez˙ ostro skrytykowane (Chomsky N. 1959). Zarzuty cze˛s´ciowo pokrywaja˛ sie˛ z tymi,
jakie stawiano asocjacjonizmowi. Te krytyki nie be˛da˛ nas specjalnie tu interesowały.
Istotny jest dla nas rodzaj uwarunkowan´ społecznie rozpowszechnionych. Wez´my naj-
pierw pod uwage˛ reakcje˛ bezwarunkowa˛: ktos´ przestraszony głos´nym, a bardzo bliskim
zawołaniem go po nazwisku dostaje zawału serca i umiera. Jak wiadomo reakcja le˛kowa
na krzyk jest reakcja˛ bezwarunkowa˛ be˛da˛ca˛ m. in. podstawa˛ niektórych uwarunkowan´
wychowawczych. Reakcja jest powszechna i regularna. Mimo to nie jest ona i wiele
podobnych pojmowana jako funkcja je˛zykowa. Po prostu nie jest specyficzna dla wypo-
wiedzi je˛zykowych. Wiadomo, z˙e bliskim wybuchem moz˙na jeszcze skuteczniej przestra-
szyc´ niz˙ krzykiem.
Przejdz´my do zwia˛zków uwarunkowania, które sa˛ wspólne ludziom, nie sa˛ indywidu-
alne. Przemawianie matki do dziecka zaspokaja jego potrzeby i sprawia mu przyjemnos´c´.
Niemowle˛ zostaje w ten sposób na całe z˙ycie uwarunkowane na głos matki - ogólniej - na
głos kobiecy. Czy ten zwia˛zek mie˛dzy wypowiedziami a stosownymi reakcjami moz˙na
zaliczyc´ do funkcji je˛zyka? Moz˙e do ekspresji? Moz˙e do impresji? Jedno i drugie jest
moz˙liwe, gdyz˙ głos informuje odbiorce˛, z˙e ma do czynienia z specyficznym kobiecym
sposobem czucia i mys´lenia. Jednoczes´nie głos ten wywiera pewien wpływ na odbiorce˛.
Wydaje sie˛, z˙e Hayakawa (1941) zajmuja˛c sie˛ mie˛dzy innymi reklama˛ zaliczałby głos
kobiecy, a raczej jego oddziaływanie, do funkcji je˛zyka. Mimo to nie be˛dziemy tej
zalez˙nos´ci zaliczali do funkcji. Sa˛ to zalez˙nos´ci, które nie sa˛ specyficzne dla wyraz˙en´
je˛zyka i dla czynnos´ci je˛zykowych.
Takz˙e zwia˛zek mie˛dzy mówieniem a reakcjami, zwia˛zek oparty na znajomos´ci ogól-
nych regularnos´ci, np. przyrodniczych, społecznych, tzn. nieje˛zykowych, chyba nie jest
zaliczany do funkcji je˛zyka. Gdy po zachrypnie˛tym głosie rozmówcy, na podstawie
znajomos´ci chorób, wnioskujemy, z˙e rozmówca przechodzi grype˛ i z˙e nalez˙y sie˛ jak
39
najbardziej od niego odsuna˛c´, aby mniej wchłona˛c´ wirusów, to chyba to tez˙ nie jest funkcja˛
je˛zyka. Zachrypnie˛cie jest, jak to sie˛ zazwyczaj mówi, oznaka˛ grypy.
Z tych rozwaz˙an´ wynika jeden prosty wniosek: od funkcji je˛zyka z˙a˛da sie˛, aby były
zalez˙nos´ciami mie˛dzy mówieniem a reakcjami ludzkimi opartymi na regułach je˛zyko-
wych. Przytoczone przykłady pozwalaja˛ wa˛tpic´, czy istnieja˛ specyficzne zwia˛zki mie˛dzy
czynnos´ciami je˛zykowymi a odpowiednimi skutkami. Mielis´my do czynienia z czynno-
s´ciami niespecyficznymi je˛zykowo. Skojarzenia i uwarunkowania zdarzaja˛ sie˛ takz˙e poza
zasie˛giem je˛zykowym. W gruncie rzeczy raczej wyraz˙enia niz˙ czynnos´ci je˛zykowe od-
działuja˛ na ludzi w sposób uregulowany je˛zykowo. Na ogół sposób wypowiadania sie˛ jest
dla nas oboje˛tny, gdy zas´ jest inaczej, to informacje o przedmiotach omawianych zdoby-
wane na podstawie sposobu mówienia uzyskiwane sa˛ w oparciu o znajomos´ci ogólnych
praw zachowania sie˛ ludzi wzgle˛dem owych przedmiotów. Te prawa jednak nie sa˛
regułami je˛zyka. Wydaje sie˛ zatem, z˙e wpływanie czynnos´ci je˛zykowych na ludzi nie
moz˙e byc´ uwaz˙ane za funkcje, choc´ mówi sie˛, z˙e oddziaływania czynnos´ci je˛zykowych sa˛
funkcjami.
2b) Oddziaływac´ moga˛ nie tylko czynnos´ci, ale przede wszystkim przedmioty. Sta˛d
funkcjami moga˛ byc´ oddziaływania przedmiotów - tu wyraz˙en´ - na uz˙ytkowników je˛zyka.
Mamy wie˛c do czynienia z odmiennym nieco rodzajem oddziaływan´ i funkcji. Czynnos´ci
je˛zykowe (np. mówienie) moga˛ me˛czyc´ nadawców. Wyraz˙enie oczywis´cie nie me˛czy
nikogo, choc´by było bardzo długie, tak długie nawet jak cała ksia˛z˙ka. Tylko czytanie moz˙e
znuz˙yc´, sama ksia˛z˙ka nie.
Skoro mamy obecnie rozwaz˙ac´ funkcje poje˛te jako oddziaływanie wyraz˙en´, trzeba
kilka słów rzec o poje˛ciu wyraz˙enia. Wyraz˙enie bywa okres´lone jako cos´ abstrakcyjnego,
jako klasa równokształtnych lub równobrzmia˛cych napisów lub dz´wie˛ków. W tym sensie
wyraz „je˛zyk” uz˙yty na pierwszej stronie niniejszych rozwaz˙an´ jest egzemplarzem wzorca
«je˛zyk». Słowo „je˛zyk” na trzeciej stronie jest podobnym egzemplarzem tegoz˙ samego
wzorca. Podobnie z innymi wyrazami „je˛zyk” pojawiaja˛cymi sie˛ na kolejnych stronach tej
i innych prac. Wzorzec jest jeden, a jego egzemplarzy jest nieokres´lona liczba. Moz˙na
zatem zaja˛c´ sie˛ wpływem, jaki tak rozumiane abstrakcyjne wyraz˙enie wywiera na uz˙yt-
kowników je˛zyka. Moz˙na jednak takz˙e zastanawiac´ sie˛, jak wpływaja˛ poszczególne
egzemplarze wzorca na uz˙ytkowników je˛zyka. Poszczególne egzemplarze róz˙nia˛ sie˛
mie˛dzy soba˛ okolicznos´ciami, w których sie˛ nimi posługujemy, lub róz˙nia˛ sie˛ mniejszej
wagi cechami, czyli oprócz podobien´stw odznaczaja˛ sie˛ takz˙e róz˙nicami. Rozpatrzymy te
dystynkcje na przykładzie wyraz˙enia „ach, ty psie”. Zwróc´my przede wszystkim uwage˛
na to, z˙e wyraz˙enie to moz˙na traktowac´ jako jedno w kolejnych uz˙yciach. Jest to wtedy
wyraz˙enie in abstracto. To wyraz˙enie w róz˙nych okolicznos´ciach moz˙e wywierac´ zupełnie
róz˙ne wpływy. Raz moz˙e to byc´ wyzwisko, innym razem moz˙e to byc´ pieszczotliwe
przemówienie do lubianego psa. Wyraz˙enie in abstracto nie ma jednolitego, przewidzia-
nego przez reguły je˛zyka sposobu oddziaływania. Po prostu nie ma reguł je˛zykowych, które
by wyraz˙eniu in abstracto przypisywały jakies´ oddziaływania. Tak rozumiane wyraz˙enia
nie pełnia˛ wie˛c z˙adnych funkcji. Reguły je˛zyka przypisuja˛ wyraz˙eniom pewien sposób
oddziaływania ze wzgle˛du na okres´lone okolicznos´ci. Np. „Ach, ty psie” zastosowane do
człowieka, który dokonał czegos´ obrzydliwego z punktu widzenia nadawcy, jest wyzwi-
skiem, w innych okolicznos´ciach rola tego wyraz˙enia jest całkiem inna.
Je˛zykoznawcom, dla których je˛zyk jest tworem abstrakcyjnym i reguły obowia˛zuja˛
przede wszystkim w je˛zyku tak włas´nie rozumianym, trudno jest przyja˛c´, z˙e abstrakcyjne
wyraz˙enia nie pełnia˛ z˙adnych okres´lonych funkcji. Bronia˛ oni swojej pozycji przyjmuja˛c,
z˙e podobien´stwo egzemplarzy zwia˛zanych z jednym wzorcem musi byc´ s´cisłe. Gdy
40
krzyczymy na niegodna˛ osobe˛ „ach, ty psie! ”, gdy przemawiamy łagodnie do ulubionego
psa „ach, ty psie! ”, to z uwagi na cechy prozodyczne tych dwóch wyraz˙en´ nalez˙y je uznac´
za egzemplarze róz˙nych wzorców. Wiadomo jednak, z˙e moz˙na łobuzowi powiedziec´ „ach,
ty psie! ” czynia˛c to róz˙nymi sposobami, choc´ efekt be˛dzie ten sam. Czy w takich
przypadkach równiez˙ mamy do czynnienia z egzemplarzami róz˙nych wzorców, czy tez˙
mimo róz˙nic prozodycznych wypowiedzi „ach, ty psie! ” sa˛ egzemplarzami jednego
wzorca? Pytanie jest kłopotliwe. Jes´li przyjmiemy, z˙e wszystkie cechy prozodyczne
współwyznaczaja˛ wzorzec, do jakiego nalez˙y wyraz˙enie, to wprawdzie be˛dziemy lepiej
zabezpieczeni przed tym, z˙e wyraz˙enie rozumiane in abstracto nie be˛dzie miało z˙adnej
okres´lonej funkcji, ale moz˙e sie˛ okazac´, z˙e kaz˙de wyraz˙enie be˛dzie egzemplarzem innego
wzorca. Kaz˙dy wzorzec be˛dzie miał tylko jedna˛ realizacje˛ - gdzie wtedy podzieje sie˛
ogólnos´c´ je˛zyka? Gdy zas´ przyjmiemy, z˙e tylko niektóre momenty prozodyczne wpływaja˛
na toz˙samos´c´ wyraz˙en´, na ich przynalez˙nos´c´ do wzorca, to prawie na pewno do jednego
wzorca be˛da˛ nalez˙ały konkretne wypowiedzi pełnia˛ce róz˙ne funkcje. Tym samym wyra-
z˙enie in abstracto nie be˛dzie pełniło z˙adnej okres´lonej funkcji. Wydaje sie˛, z˙e kłopoty przy
abstrakcyjnym rozumieniu wyraz˙enia sa˛ nie do pokonania. Do opisanych trudnos´ci docho-
dzi bowiem jeszcze jedna, wie˛ksza. Wyraz˙enia be˛da˛ce dokładnymi replikami jednego
wzorca, posiadaja˛ce dokładnie te same cechy prozodyczne, moga˛ w róz˙nych okoliczno-
s´ciach pełnic´ zupełnie inne funkcje. Wypowiedz´ nauczyciela w pewnej sytuacji i s´cisłe
nas´ladownictwo tej pierwszej wypowiedzi dokonane przez ucznia moga˛ z uwagi na
róz˙nice okolicznos´ci zupełnie inaczej oddziaływac´.
Skoro nie moz˙na posługiwac´ sie˛ poje˛ciem wyraz˙enia in abstracto przy omawianiu
funkcji, rozpatrzmy wyraz˙enia pojmowane jako twory złoz˙one z dz´wie˛ku (napisu) i odpo-
wiednich okolicznos´ci nadawania i odbierania. Wyraz´nie sformułował te˛ koncepcje˛
Y. Bar-Hillel (1954). Wyraz˙enie tak pojmowane ma okres´lona˛ funkcje˛. Wyraz˙enie „ach,
ty psie” skierowane do łobuza ma jednoznacznie przyporza˛dkowane oddziaływanie.
Okolicznos´c´, z˙e wyraz˙enie jest skierowane do człowieka, który posiada cechy przypisy-
wane podste˛pnemu psu, powoduje, z˙e oddziaływanie jest wyraz´nie okres´lone. Koncepcja
uwyraz´niona przez Bar-Hillela wydaje sie˛ wyraz˙enia traktowac´ jako fragmenty mowy, nie
je˛zyka. Gdyby z tym sie˛ zgodzic´, nie nalez˙ałoby mówic´ o funkcjach je˛zyka, a o funkcjach
mowy. Oczywis´cie tutaj mowa jest inaczej poje˛ta niz˙ poprzednio, kiedy mowe˛ przyrów-
nywano do czynnos´ci mówienia.
Ustalilis´my, z˙e funkcje je˛zyka - niezalez˙nie od ich pojmowania - wyznaczone sa˛ przez
reguły je˛zykowe. Reguły je˛zykowe dotycza˛ oddziaływania wyraz˙en´, a nie oddziaływania
czynnos´ci je˛zykowych. Teraz mówimy o wyraz˙eniach i ich funkcjach. Z tej racji trzeba
dodac´ kilka uwag o poje˛ciu reguł je˛zykowych.
Reguły składni maja˛ niewa˛tpliwie charakter je˛zykowy, jes´li dotycza˛ wczes´niej wyod-
re˛bnionych słów i morfemów. Gorzej przedstawia sie˛ rzecz, gdy rozwaz˙ymy regularnos´ci
i reguły wyz˙szego rze˛du. Rozpatrzmy po kilka przykładów, od najprostszych poczynaja˛c.
Czy witanie sie˛ wieczorem wyraz˙eniem „Dobry wieczór” jest wyznaczone przez regułe˛
je˛zykowa˛, czy przez zwyczaj towarzyski? Pytanie to jest tym uzasadnione, z˙e moz˙emy
z˙yczyc´ dobrego wieczoru takz˙e i rano - nic, co jest zawarte w znaczeniu tego wyraz˙enia,
nie przeszkadza w rannym uz˙yciu go w charakterze z˙yczenia. Mimo to chyba dziwnie
zabrzmi rano z˙yczenie „Dobry wieczór”. Czy jest to kwestia reguły je˛zykowej, czy
zwyczaju towarzyskiego?
Kłopot powstaje tez˙ przy okazji zwrotu „za siedmioma górami, za siedmioma lasami...”
Czy uz˙ywanie tego zwrotu na pocza˛tku bajek jest wyznaczone przez regułe˛ gramatyczna˛,
reguła˛ stylistyczna˛, reguła˛ rodzaju literackiego lub po prostu przez zwyczaj społeczny?
41
Odpowiedz´ na to pytanie zalez˙y mie˛dzy innymi od rozstrzygnie˛cia innego problemu: czy
reguły je˛zykowe moga˛ wykraczac´ poza regulacje˛ zdan´ i jego składników. Teoretycy tekstu
sa˛dza˛, z˙e istnieja˛ takie reguły sie˛gaja˛ce daleko poza sprawy anafor. Jednak nie wszyscy
je˛zykoznawcy tak sa˛dza˛. Odróz˙niaja˛ reguły je˛zykowe od reguł stylistycznych, a przede
wszystkim od reguł retoryki, reguł konstrukcji rozpraw, powies´ci itp. Niekiedy zas´ uwaz˙a
sie˛, z˙e kaz˙dy utrwalony zwyczaj społeczny dotycza˛cy posługiwania sie˛ wyraz˙eniami lub
ich wie˛kszymi całos´ciami wyznacza regułe˛ je˛zykowa˛. Mamy do czynienia z trzema bardzo
róz˙nymi koncepcjami reguł je˛zykowych. Zrozumiałe jest, z˙e w zalez˙nos´ci od przyje˛tej
koncepcji reguły je˛zykowej otrzyma sie˛ inne poje˛cie funkcji mowy (z funkcji je˛zyka juz˙
zrezygnowalis´my). Przy najszerszym poje˛ciu reguły je˛zykowej funkcja˛ wyraz˙enia „Cukier
krzepi” jest reakcja prawie automatyczna w postaci „wódka lepiej”. Hasło Wan´kowicza
w ten sposób ripostowali przeciwnicy podwyz˙szania konsumpcji drogiego cukru przed
wojna˛. Do dzisiaj to pozostało, bo mamy za to dzisiaj wie˛cej zwolenników konsumpcji
tego drugiego artykułu. Przy pos´rednim ujmowaniu poje˛cia reguły je˛zykowej poczucie
jasnos´ci przez˙ywane przy doskonale skonstruowanej rozprawie naukowej jest funkcja˛
je˛zykowa˛. Przy najwe˛z˙szym rozumieniu reguły je˛zykowej najmniejsza liczba zwia˛zków
be˛dzie mogła byc´ potraktowana jako funkcja. Np. zwia˛zek mie˛dzy dziełem literackim
zwanym dreszczowiec a odpowiednim poczuciem grozy nie be˛dzie funkcja˛. Przypusz-
czam, z˙e Hayakawa pojmowałby reguły jak najogólniej, aby tym sposobem omówic´
najwie˛cej róz˙nych zwia˛zków. Jes´li tego nie uczynił, to tylko z braku pełnej s´wiadomos´ci,
z˙e moz˙na róz˙nie pojmowac´ reguły je˛zykowe i inne wchodza˛ce przy okres´leniu funkcji
mowy poje˛cia.
Ustalenie, co chcemy rozumiec´ przez termin „reguła je˛zykowa” wyznacza zakres
tego, co chcemy nazywac´ funkcja˛ mowy. Niezalez˙nie od przyje˛tej umowy co do znaczenia
tego zwrotu, nadal istniec´ be˛da˛ pozostałe reguły, nie obje˛te nazwa˛ „reguła je˛zykowa”.
Oczywis´cie, podobnie istniec´ be˛da˛ zwia˛zki, których nie be˛dziemy nazywali funkcjami
mowy. Dla nich trzeba stworzyc´ osobne teorie, zwane np. teoriami oddziaływan´ je˛zyko-
wych lub teoriami ról je˛zykowych. Te teorie be˛da˛ dotyczyły tych zwia˛zków, których nie
obejmuje teoria funkcji mowy w wybranych przez badacza sensie. Chce˛ przez te dystyn-
kcje zwrócic´ uwage˛, z˙e zapewne istnieje kilka teorii, kaz˙da o innym przedmiocie badan´.
Dotychczas mówiło sie˛ o jednolitym przedmiocie badan´ teorii funkcji je˛zyka (mowy)
i o róz˙nych rozstrzygnie˛ciach przyjmowanych w ramach badan´ nad tym przedmiotem.
Wielos´c´ pogla˛dów na temat funkcji je˛zyka (mowy) ma po prostu z´ródło w tym, z˙e
rozprawiano o róz˙nych zjawiskach. Tego typu popla˛tania sa˛ bardzo groz´ne dla przyszłos´ci
badan´ w danej dziedzinie. Powyz˙sze rozwaz˙ania dotycza˛ce tego, jak moz˙na pojmowac´
funkcje, zbieram w naste˛puja˛cym diagramie.
Diagram 3.
Funkcje jako typy oddziaływan´
czynnos´ci je˛zykowych wyraz˙en´
zwia˛zki: z uwagi na reguły je˛zyka
asocjacyjne
warunkowania wyraz˙en´ in wyraz˙en´ in concreto
wnioskowania abstracto ze wzgle˛du na reguły je˛zy-
ustalone przez kowe
reguły je˛zykowe
wa˛sko poje˛te szerzej najszerzej
poje˛te poje˛te
42
IV. Funkcje mowy
jako nie zamierzone zadania
oddziaływan´ wyraz˙en´
1. Zasadniczy problem, z jakim cały czas mamy do czynnienia, to poradzenie sobie
z niesłychanym pomieszaniem poje˛ciowym, jakie panuje w rozwaz˙aniach dotycza˛cych
funkcji. Oby niniejsze uwagi nie zwie˛kszyły go! Niestety, poje˛cie oddziaływania nie jest
wyraz´ne. Przyje˛lis´my wprawdzie, z˙e jest to nie tyle skutek wywoływany przez wyraz˙enia,
a zwia˛zek mie˛dzy wyraz˙eniem a skutkiem. Jednak „oddziaływanie stałe” troche˛ sprowa-
dza na manowce nasze intuicje i moz˙e prowadzic´ do utoz˙samiania oddziaływania ze
skutkiem, jaki wedle reguł je˛zyka powinien nasta˛pic´ po uz˙yciu wyraz˙enia. Aby wprowa-
dzone odróz˙nienie uwyraz´nic´, przytocze˛ przykład. Wyobraz´my sobie, z˙e oficer wydaje
z˙ołnierzowi rozkaz. Zadaniem wyraz˙enia - w tym przypadku rozkazu - jest czyn, który ma
wykonac´ z˙ołnierz. Wyobraz´my sobie teraz sytuacje˛ dokładnie nas´ladowana˛ w teatrze:
w podobnych imitowanych okolicznos´ciach oficer wydaje ten sam rozkaz. Z uwagi na to,
z˙e drugi rozkaz wydany jest w sztucznych warunkach sceny, rzeczywisty cel wydania
rozkazu jest inny niz˙ zadanie pierwszego rozkazu. Oba zadania sa˛ zgodne z tym, co
wyznaczaja˛ reguły je˛zyka. W pierwszym przypadku jest to czyn, w drugim przypadku
przez˙ycie przez widzów tego, co powinnien przez˙yc´ adresat rzeczywistego rozkazu. Te
przez˙ycia to ów zwia˛zek mie˛dzy wyraz˙eniem a wykonaniem czynu. Wykonujemy czyn
pod wpływem rozkazu, gdy przez˙ywamy cos´ w rodzaju poczucia obowia˛zku lub poczucia
zagroz˙enia w przypadku niewykonania nakazanego czynu itp. Czyn jest zadaniem rozka-
zu, odpowiednie przez˙ycia stanowia˛ce o zwia˛zku mie˛dzy rozkazem a czynem sa˛ oddzia-
ływaniem. Zgodnie z tym przykładem oddziaływanie i zadanie sa˛ powia˛zane, ale zupełnie
róz˙ne. Reguły je˛zykowe wyznaczaja˛ jedno i drugie. Aby wyjas´nic´ sobie róz˙nice mie˛dzy
rozkazem w nie pozorowanej sytuacji a takim samym rozkazem w teatralnej imitacji,
trzeba brac´ pod uwage˛ oba rozumienia funkcji. Funkcje jako zadanie i funkcje jako
oddziaływania znajduja˛ sie˛ na róz˙nych płaszczyznach i dlatego trudno je porównywac´,
trudno tez˙ umieszczac´ w podziale o jednej zasadzie klasyfikacji.
Dalsze wyjas´nienie poje˛cia funkcji jako zadania wyznaczonego przez reguły je˛zykowe
domaga sie˛ dodatkowego rozwaz˙ania poje˛cia reguły je˛zykowej. Reguły je˛zykowe zalicza
sie˛ do reguł konwencjonalnych. Reguły je˛zykowe choc´ sa˛ konwencjonalne, z reguły nie
sa˛ stanowione. Tylko marginalne pewne elementy je˛zykowe sa˛ stanowione, np. w pewnym
zakresie reguluje sie˛ aktem ustanawiaja˛cym reguły ortograficzne. W zasadzie przyjmuje
sie˛, iz˙ reguły je˛zykowe sa˛ konwencjonalne, poniewaz˙ sa˛ odmienne w róz˙nych wspólnotach
je˛zykowych. To okres´lenie konwencjonalnos´ci prowadzi do pewnych trudnos´ci.
Od czasów Chomsky’ego i Lenneberga (I. Kurcz, 1987) podkres´la sie˛, z˙e tzw. grama-
tyczne struktury głe˛bokie sa˛ wrodzone. Pewne reguły je˛zykowe, a mianowicie te, które
pozwalaja˛ budowac´ struktury głe˛bokie, nie sa˛ - wedle powyz˙szego pogla˛du dotycza˛cego
konwencjonalnos´ci - konwencjonalne. Konwencjonalne sa˛ reguły specyficzne dla po-
szczególnych je˛zyków, reguły słownikowe, reguły transformacji pozwalaja˛ce budowac´
struktury powierzchniowe. Gdyby funkcje je˛zykowe lub mowy miały zalez˙ec´ od tak
rozumianych konwencjonalnych reguł je˛zykowych, wiele istotnych funkcji musiałoby
wypas´c´. Istnieje jednak jeszcze jedno poje˛cie konwencjonalnos´ci, raczej mało brane pod
uwage˛. A mianowicie te reguły sa˛ konwencjonalne, które nie sa˛ wspólne dla róz˙nych
43
gatunków. Stosowanie pewnego zestawu reguł jednolicie w ramach jednego gatunku nie
stanowi o niekonwencjonalnos´ci reguł. W tym sensie reguły frazowe budowania struktur
głe˛bokich sa˛ równiez˙ konwencjonalne, bo wedle wszelkiego prawdopodobien´stwa sa˛
specyficzne dla gatunku ludzkiego. Ws´ród tak ogólnie poje˛tych reguł konwencjonalnych
wyste˛puja˛ reguły je˛zykowe, tj. te, które maja˛ wyła˛czne zastosowanie do wyraz˙en´ je˛zyka.
Przypuszczalnie takimi regułami sa˛ wspomniane reguły budowania struktur głe˛bokich.
Wyste˛puja˛ ws´ród nich i takie, które maja˛ zastosowanie do wyraz˙en´ je˛zyka i do innych
działan´ ludzkich. Spora liczba reguł rza˛dza˛cych zjawiskami prozodycznymi ma ten cha-
rakter. Dotyczy to tez˙ mimiki i gestów towarzysza˛cych wypowiadaniu sie˛.
2. Po tych wste˛pnych uwagach moz˙na rozwaz˙ac´ zadania wyznaczone przez reguły
je˛zykowe.
Czy reguły stanowione dotycza˛ce je˛zyka, np. reguły ortograficzne, wyznaczaja˛ jakies´
zadania? Zapewne osoby stanowia˛ce owe reguły nie miały z˙adnych innych spraw na
widoku, jak np. prostota zapisu, wiernos´c´ historyczna zapisu, zgodnos´c´ zapisu ze zmienia-
ja˛ca˛ sie˛ wymowa˛ itp. Czy te intencje sa˛ zadaniami reguł ortograficznych? Chyba nie.
Intencje areopagu ustanawiaja˛cego reguły gramatyczne były raczej motywami dla
takiego, a nie innego sformułowania reguł gramatycznych. Czyz˙ reguły moga˛ w ogóle
wyznaczac´ zadania - nie sa˛ one ludz´mi, którym przypisuje sie˛ wyła˛czna˛ moc stanowienia
celów. O celach juz˙ mówilis´my. Oprócz celów s´wiadomie stanowionych istnieja˛ faktycz-
nie wykonywane czynnos´ci o skutkach dobroczynnych dla całego układu, systemu (Ber-
talanffy). Te skutki tez˙ nazywamy zadaniami. Dobroczynnymi skutkami stosowania sie˛ do
reguł ortograficznych jest ujednolicenie, a wie˛c ułatwienie rozpoznawania wypowiedzi.
Funkcja˛ poprawnie napisanych wyraz˙en´ jest wie˛c ułatwienie rozpoznawania wyraz˙en´. To
samo dotyczy ortofonii. Na ogół ludzie wykształceni pisza˛ zgodnie z ortografia˛. Niewy-
kształceni nie respektuja˛ zasad ortografii. Po stosowaniu sie˛ do zasad ortografii moz˙na
w wielu przypadkach rozpoznac´, z jakim człowiekiem mamy do czynienia. Na ogół jest
to tez˙ bardzo poz˙a˛dane naste˛pstwo stosowania sie˛ do reguł ortografii. Czy zatem rozpo-
znawanie wykształcenia nadawcy jest równiez˙ funkcja˛ je˛zyka? Moz˙e. Zalez˙y, czy uznamy
to rozpoznawanie za czynnik wyraz´nie pozytywny w skali społecznej. W kaz˙dym razie
róz˙nicowanie ludzi według ich sposobu pisania i mówienia na członków róz˙nych regio-
nalnych lub zawodowych bywało uznawane za funkcje˛ je˛zykowa˛.
Do reguł nie stanowionych, konwencjonalnych, nie powtarzaja˛cych sie˛ we wszystkich
je˛zykach nalez˙a˛ przede wszystkim reguły słownikowe i reguły transformacji. Jakie funkcje
moga˛ one wyznaczac´, tj. jakie społecznie doniosłe i pozytywne skutki płyna˛ z ich stoso-
wania? Trudno mi powiedziec´, jakie skutki wynikaja˛ ze stosowania reguł transformacji
prowadza˛cych do specyficznych dla danych je˛zyków struktur powierzchniowych. Na
pewno dzie˛ki nim moz˙na odróz˙nic´ ludzi nalez˙a˛cych do róz˙nych społecznos´ci je˛zykowych.
Wie˛cej poz˙ytecznych skutków stosowania reguł nie widze˛, choc´ na pewno istnieja˛, inaczej
by nie miały racji bytu.
Specyficzne dla poszczególnych je˛zyków reguły słownikowe maja˛ wyraz´niejsze skutki.
W szczególnos´ci chodzi o reguły rza˛dza˛ce posługiwaniem sie˛ czasownikami. Mam na
mys´li reguły nie tyle s´cis´le gramatyczne, ile reguły wyznaczaja˛ce posługiwanie sie˛ wyra-
z˙eniami w stosownych okolicznos´ciach i kontekstach. Stosowanie sie˛ do tych reguł dopro-
wadza do szeregu róz˙nych skutków. Do powstania zobowia˛zan´, do nadania komus´ lub
czemus´ nazwy, do zapadnie˛cia wyroku lub przynajmniej decyzji itp. W ten sposób moz˙na
wymienic´ wszystkie skutki wymieniane w teorii aktów i mocy illokucyjnych. Czy te skutki
wyczerpuja˛ moz˙liwe funkcje wyznaczone przez reguły słownikowe? Nie potrafie˛ odpo-
wiedziec´. Sa˛dze˛, z˙e tych skutków i funkcji jest wie˛cej. Wszakz˙e oprócz czasowników
44
istnieja˛ inne cze˛s´ci mowy. Jaki skutek powstaje, gdy mie˛dzy dwa zdania wstawi sie˛ słowo
„lub”? Czy tylko ten, z˙e powstaje nowe zdanie o nowych warunkach prawdziwos´ci?
Gdy wez´miemy pod uwage˛ reguły, które sa˛ konwencjonalne w najszerszym sensie,
swoim zakresem obejmuja˛ce wszystkie dotychczasowe wyliczone reguły, to przede wszy-
stkim musimy sie˛ zastanowic´ nad skutkami społecznie poz˙ytecznymi stosowania reguł
budowania struktur głe˛bokich. Według semantyków transformacyjnych struktury głe˛bokie
sa˛ strukturami logicznymi. Moz˙na nawet utoz˙samic´ je ze strukturami poznawczymi.
Zapewne struktury logiczne sa˛ poz˙yteczne: pozwalaja˛ wnioskowac´ logicznie nawet wtedy,
gdy nie wiemy, z˙e to robimy. Struktury poznawcze po prostu pozwalaja˛ uja˛c´ poznawczo
rzeczywistos´c´, moz˙liwe, z˙e pozwalaja˛ ja˛ w okres´lony sposób zapamie˛tac´. Sa˛ to wszystko
skutki bardzo poz˙yteczne. Moz˙na je zatem uznac´ za funkcje je˛zyka (nie mowy).
Ws´ród reguł w najszerszym sensie znajduja˛ sie˛ i te, które nie sa˛ specyficzne dla
zachowan´ je˛zykowych, mam na mys´li wspomniane juz˙ reguły wyznaczaja˛ce sposoby
zachowania mimicznego, gestykulacyjnego i reguły rza˛dza˛ce momentami prozodycznymi
- donos´nos´cia˛ głosu, jego wysokos´cia˛ itd. W wielu przypadkach wyznaczaja˛ one skutki
czynnos´ci je˛zykowych. Te skutki to ujawnienie stanu fizycznego i psychicznego nadawcy,
to zmiany w stanie wyjs´ciowym fizycznym i psychicznym odbiorcy. Na ogół te skutki
obejmuje sie˛ szeroko rozumianym słowem „ekspresja” i równie szeroko pojmowanym
słowem „impresja” (oczywis´cie istnieja˛ we˛z˙sze pojmowania tych słów). Podsumowanie
ostatnich uwag przedstawia diagram:
Diagram 4.
Funkcje jako nie zamierzone
zadania wyraz˙en´
wyznaczone przez przez reguły przez reguły konwencjo-
reguły stanowione nie stanowione nalne w najszerszym
specyfikuja˛ce sensie
je˛zyki
skutki illo-
kucyjne
specyficzne stosowane takz˙e
dla je˛zyków w sferze
pozaje˛zykowej
V. Funkcje jako zamierzone zadania wyraz˙en´
1. W s´wietle tego, co powiedziano wczes´niej, ekspresja np. moz˙e polegac´ 1
0
na czynnos´ci
ujawniania cech i postaw nadawcy, 2
0
na mechanizmie nie prowadza˛cym do rozpoznania
cech i postaw nadawcy na podstawie jego sposobu wypowiadania sie˛, uz˙ytych wyraz˙en´,
struktur gramatycznych itd., 3
0
na sygnalizowaniu cech lub postaw nadawcy ujawnionych
przez wyraz˙enia uz˙yte zgodnie z regułami je˛zyka. Bywa jednak, z˙e przez ekspresje˛
45
rozumie sie˛ zamierzone ujawnianie sie˛ nadawcy lub rozumie sie˛ cechy i postawy, które
nadawca w sposób zamierzony ujawnił. Takz˙e akty i moce illokucyjne uzalez˙nia sie˛ od
intencji do spowodowania okres´lonych skutków. O zamierzonych skutkach wyraz˙en´ be˛-
dzie mowa w dalszym cia˛gu.
Gdy mowa była o funkcjach pojmowanych jako cele niekoniecznie zamierzone przez
uz˙ytkownika, wyznaczonych jedynie przez reguły je˛zykowe, zwrócono uwage˛, z˙e reguły
je˛zykowe nie moga˛ byc´ pomijane: one decyduja˛, co jest funkcja˛. Czy w obecnym przy-
padku, gdy funkcja jest zamierzonym skutkiem wyraz˙enia lub działania je˛zykowego
i wspomniana intencja odgrywa pierwszorze˛dna˛ role˛, moz˙na pomina˛c´ w okres´leniu funkcji
role˛ reguł je˛zykowych?
Jak wiadomo, wyraz˙enia bywaja˛ s´wiadomie uz˙ywane dla bardzo róz˙nych celów. Np.
moz˙na celowo zagłuszac´ czyjes´ wypowiedzi przez własne bardzo głos´ne mówienie. Ten
cel - zagłuszanie - nie jest osia˛gany przez wykorzystywanie regularnos´ci wyznaczonych
regułami je˛zykowymi. Czy zagłuszanie bywa uznawane za funkcje˛ je˛zykowa˛ lub funkcje˛
mowy? Chyba nie. Moz˙na takz˙e przy wspólnym stole biesiadnym s´wiadomie draz˙nic´
współbiesiadników nieustannym gadaniem i niedopuszczaniem innych do głosu. Czy to
tez˙ jest funkcja˛ je˛zyka lub mowy? I w tym przypadku odpowiedz´ jest raczej negatywna.
Moz˙na obudzic´ studenta na wykładzie podnosza˛c głos, moz˙na os´mieszac´ osoby trzecie
korzystaja˛c z regularnos´ci pozaje˛zykowych, np. dobieraja˛c odpowiednio informacje, imi-
tuja˛c głos os´mieszanej osoby, przeinaczaja˛c jej wypowiedzi itd. Czy os´mieszanie moz˙e
byc´ uznane za funkcje˛ je˛zyka lub mowy? Tym razem zaczynaja˛ sie˛ pojawiac´ wa˛tpliwos´ci.
Rosna˛ one, gdy w toku dalszych rozwaz˙an´ dostrzegamy, z˙e moz˙na nie tylko os´mieszac´ bez
odwoływania sie˛ do specyficznych reguł je˛zykowych wyznaczaja˛cych to, z˙e niektóre
wyraz˙enia musza˛ os´mieszac´; moz˙na takz˙e prawic´ komplementy (głównie przez dobór
informacji), moz˙na ludzi zastraszac´, namawiac´ itd. Cały czas chodzi nam o przypadki, gdy
efekty sa˛ zamierzone i osia˛gane m. in. przez wykorzystywanie prawidłowos´ci innych niz˙
s´cis´le je˛zykowe. W ostatnich przytoczonych przypadkach mówi sie˛ cze˛sto o impresji. Ska˛d
taka róz˙nica w opinii co do zakwalifikowania zamierzonego budzenia i równie zamierzo-
nego zastraszania krzykiem? Przypuszczalnym z´ródłem odmiennego traktowania budze-
nia i zastraszania jest inny stosunek tych dwóch skutków do regół je˛zykowych. Przypusz-
czalnie zakłada sie˛, z˙e budzic´ moz˙na samym krzykiem - tres´c´ słów jest zupełnie oboje˛tna.
Krótko, przy budzeniu nie musza˛ brac´ udziału słowa i reguły je˛zykowe rza˛dza˛ce tymi
słowami. W przypadku zastraszenia widocznie przyjmuje sie˛ potrzebe˛ uz˙ycia słów o sto-
sownych znaczeniach i potrzebe˛ podnoszenia głosu zgodnie z odpowiednimi regułami
rza˛dza˛cymi zjawiskami prozodycznymi. W przypadku zastraszania wie˛c przyjmuje sie˛, z˙e
oprócz zamiaru istotna˛ role˛ pełnia˛ dosyc´ szeroko rozumiane reguły je˛zyka. Moz˙na wpraw-
dzie zastraszyc´ drugiego człowieka uz˙ywaja˛c słów dla niego niezrozumiałych. Wtedy
jednak prozodia i jej reguły maja˛ wpływ na efekt. Analiza przytoczonych dwóch przykła-
dów zdaje sie˛ s´wiadczyc´ o tym, z˙e oprócz intencji wywoływania stosownego skutku
o charakterze funkcyjnym tych skutków decyduja˛ reguły je˛zykowe, zgodnie z którymi
zostały te efekty uzyskane. Przykład kłamstwa dodatkowo wzmacnia te˛ konkluzje˛. Gdy
nadawca pragnie okłamac´ odbiorce˛, stwarza wszelkie pozory mówienia prawdy. Przestrze-
ga reguł je˛zykowych, liczy sie˛ z tym, co wie odbiorca, co odbiorca jest skłonny uznac´ za
prawdopodobne, licza˛c sie˛ z psychologia˛ odbiorcy podaje informacje w odpowiedniej
kolejnos´ci itd. Nie stosuje z˙adnej reguły je˛zykowej, która przez samo jej zastosowanie
zagwarantowałaby powstanie kłamstwa. Takich reguł po prostu nie ma. Kłamstwo, mimo
z˙e zamierzone, mimo z˙e dla przekazu informacji (fałszywej) musi stosowac´ sie˛ do reguł
je˛zykowych przekazywania informacji, nie jest traktowane jako funkcja je˛zyka (lub
46
mowy). Kłamstwo bowiem wydaje sie˛ byc´ niezgodne z regułami konwersacji Grice’a.
Kłamstwo narusza szeroko poje˛te reguły je˛zykowe. Ostatecznie wie˛c, aby jakis´ skutek
wypowiedzi był funkcja˛, musi byc´ on osia˛gnie˛ty zgodnie z szeroko rozumianymi regułami
je˛zyka. Gdy nie ma reguł je˛zyka, które wyznaczaja˛ zamierzony skutek, nie jest on
traktowany jako funkcja.
Skoro jednak tak istotne sa˛ reguły je˛zyka dla powstania funkcji, moz˙na zastanawiac´ sie˛,
jaka˛ role˛ pełni intencja wywołania danego skutku. Czy w ogóle jest ona potrzebna?
Przede wszystkim wcale nie jest jasne, jak dalece wzmiankowany zamiar wywołania
skutku przy pomocy wyraz˙en´ powinien byc´ us´wiadomiony. Wydaje sie˛, z˙e niekiedy
nadawcy nie us´wiadamiaja˛ sobie w pełni swoich zamiarów, w pełni, tj. w sposób moz˙liwy
do natychmiastowego zwerbalizowania zamiaru. Po prostu nadawcy cze˛sto posługuja˛ sie˛
wyraz˙eniami, które zgodnie z regułami je˛zykowymi w danych okolicznos´ciach prowadza˛
do poz˙a˛danych skutków. Czy tak osia˛gnie˛te skutki sa˛ funkcjami? Nie jestes´my w stanie
odpowiedziec´ na to pytanie bez rozwaz˙enia dwóch typów reguł je˛zykowych. Wydaje sie˛,
z˙e niektóre reguły je˛zykowe przyporza˛dkowuja˛ wyraz˙eniom stosowne efekty w okres´lo-
nych okolicznos´ciach, do których nalez˙y takz˙e zamiar, intencja. Inne reguły ws´ród okoli-
cznos´ci decyduja˛cych o skutku nie uwzgle˛dniaja˛ intencji. W przypadku zdania „obiecuje˛”
reguła je˛zykowa uzalez˙nia jego prawdziwos´c´ (i tym samym zacia˛gnie˛cie pewnego zobo-
wia˛zania) od intencji nadawcy. Gdy nadawca mówi „obiecuje˛” i nie ma intencji wywia˛zac´
sie˛ z zobowia˛zania, mamy do czynienia z naruszeniem reguły je˛zykowej. Zdanie „jes´li p,
to q” jest prawdziwe, gdy nie jest tak, z˙e zachodzi p i nie zachodzi q. W tym przypadku
prawdziwos´c´ zdania nie zalez˙y od intencji, a od tego, co dzieje sie˛ w rzeczywistos´ci.
Odróz˙nienie reguł je˛zykowych biora˛cych pod uwage˛ intencje od reguł nie biora˛cych
pod uwage˛ intencji uz˙ytkowników (zarówno nadawców jak i odbiorców; odbiorcy tez˙ maja˛
intencje, np. intencje˛ wyinterpretowania z usłyszanej wypowiedzi tylko tego, co im odpo-
wiada) stanowi podstawe˛ do odpowiedzi na pytanie, czy intencja jest zbyteczna do
ukonstytuowania sie˛ funkcji. W przypadku reguł uwzgle˛dniaja˛cych intencje˛, nie moz˙na
z niej zrezygnowac´. Po prostu efekt uz˙ycia wyraz˙enia nie pojawi sie˛ bez intencji. Tak
włas´nie ma sie˛ rzecz ze zdaniem „obiecuje˛”. W przypadku reguł nie uwzgle˛dniaja˛cych
intencji nie moz˙na oczywis´cie zamiaru traktowac´ jako istotny składnik okres´lenia funkcji.
Opisana sytuacja umoz˙liwia dwojakie okres´lenie funkcji: moz˙na intencje˛ uwzgle˛dniac´
jako istotny składnik okres´lenia funkcji, moz˙na tez˙ abstrahowac´ od intencji (nie wyklu-
czac´!) w okres´leniu funkcji. W pierwszym przypadku wiele róz˙nych skutków uz˙ycia
wyraz˙en´ je˛zykowych nie zostaje uje˛tych. W drugim przypadku definiuje sie˛ funkcje˛
dokładnie tak jak to uczynilis´my wtedy, gdy mowa była o funkcjach jako nie zamierzonych
skutkach uz˙ycia wyraz˙en´, skutkach wyznaczonych przez reguły. W tym ostatnim sensie
oznaczanie przedmiotów przez nazwy jest funkcja˛ je˛zyka. Prawdziwos´c´ zdan´ w odpowied-
nich warunkach empirycznych jest takz˙e funkcja˛ je˛zyka. Sformułowanie mys´li w struktu-
rach głe˛bokich jest równiez˙ funkcja˛. Rozpoznanie odmiennych społecznos´ci wyznaczone
przez struktury powierzchniowe tez˙ jest funkcja˛. Podobnie stosowanie okre˛z˙nych omó-
wien´ zamiast włas´ciwych nazw i okres´len´ ze wzgle˛du na reguły tabu równiez˙ jest funkcja˛.
Ujawnianie wierzen´, ustosunkowania sie˛ do róz˙nych zjawisk przy pomocy wypowiedzi
równiez˙ sa˛ funkcjami przy tym ich okres´leniu. Wszystkie powyz˙sze funkcje nie zalez˙a˛ od
intencji. Sa˛ one zupełnie odmienne od tych funkcji, które sa˛ konstytuowane przez reguły
je˛zykowe przy uwzgle˛dnieniu intencji: obiecywanie, polecenia, pros´by, przeprosiny,
chrzciny. Te ostatnie i poprzednie przykłady ujawniaja˛, z˙e przy odpowiednim uje˛ciu
funkcje nie zamierzone i funkcje zamierzone moga˛ sie˛ wykluczac´. Gdy jednak funkcje nie
zamierzone pojmujemy jako takie, przy których po prostu pomijamy intencje (choc´by
47
wyste˛powały jako konstytutywny składnik powstawania skutku), to oczywis´cie funkcjami
be˛da˛ obie grupy przytoczonych skutków uz˙ycia wyraz˙en´. Rozwaz˙ania powyz˙sze niechaj
ilustruje i ujmuje naste˛puja˛cy diagram.
Diagram 5.
Funkcje jako zamierzone
skutki wyraz˙en´ in concreto
skutki niezalez˙ne skutki wyznaczone przez
od reguł je˛zykowych reguły je˛zykowe
bez uwzgle˛dnienia, z uwzgle˛dnieniem jedynie
czy skutki zalez˙a˛ tych skutków, które zale-
od intencji z˙a˛ zgodnie z regułami je˛-
zykowymi od intencji
VI. Funkcje jako cechy
warunkuja˛ce działania je˛zykowe
1. Aby wyraz˙enia mogły w jakikolwiek sposób oddziaływac´, musza˛ spełniac´ okres´lone
warunki. Np. wyraz˙enia dz´wie˛kowe musza˛ byc´ wypowiedziane odpowiednio głos´no, aby
odbiorca cokolwiek słyszał. Wyraz˙enia drukowane musza˛ byc´ odpowiednio wielkie
i wyraz´ne. Pamie˛tamy łamanie oczu przy czytaniu pism drugiego obiegu! Wyraz˙enia
je˛zyka naturalnego musza˛ odznaczac´ sie˛ wysoka˛ redundancja˛ sie˛gaja˛ca˛ 80%, która pozwa-
la pokonac´ róz˙nego rodzaju szumy i przeszkody. Te fizyczne warunki działan´ wyraz˙en´
je˛zykowych nie sa˛ zaliczane normalnie do funkcji je˛zyka. Od czasów K. Bühlera do funkcji
je˛zyka zalicza sie˛ jednak cechy wzgle˛dne wyraz˙en´, tj. ich relacje do czynników biora˛cych
udział w procesie komunikacji. Bez tych relacji nie moz˙e dojs´c´ do skutku komunikacja, sa˛
one warunkami działan´ je˛zykowych. Bühler przyjmuje trzy czynniki warunkuja˛ce proces
komunikacji: nadawce˛, odbiorce˛ i rzeczywistos´c´ (prócz samego znaku). Jest to tzw. trójka˛t
Bühlera. Bühler wylicza trzy relacje mie˛dzy tymi - ostatecznie biora˛c - czterema czynni-
kami, a mianowicie: relacje˛ znaku do nadawcy, znaku do odbiorcy, znaku do rzeczywisto-
s´ci. Ze wzgle˛du na stosunek znaku do nadawcy znak pełni według Bühlera funkcje˛
symptomu (wyraz˙ania); ze wzgle˛du na relacje˛ znaku do odbiorcy mamy do czynienia
z funkcja˛ sygnału (w innej terminologii: funkcje˛ apelu, impresji); ze wzgle˛du na relacje
znaku do rzeczywistos´ci znak pełni funkcje˛ przedstawiania. Te podstawowe relacje mie˛dzy
znakiem a składnikami komunikacji sa˛ wzgle˛dnymi cechami znaków, które warunkuja˛
proces komunikacji i nazywane sa˛ funkcjami je˛zyka (mowy).
2. Propozycja Bühlera jest raczej ogólnikowa. Gdy bierze on pod uwage˛ stosunek znaku
do nadawcy (lub nadawcy do znaku - wcale nie wiadomo, o która˛ relacje˛ chodzi, a sa˛ to
tak róz˙ne relacje, jak stosunki: ojciec - syn, syn - ojciec), to ta relacja jest zbitka˛ tak róz˙nych
relacji, jak: wykonalnos´c´ znaku przez nadawce˛, wyraz˙anie zamierzen´ nadawcy, nies´wia-
48
dome ujawnianie przez nadawce˛ przy pomocy znaku cech nadawcy, jego idiosynkrazji,
postaw itd. Niezupełnie jasne jest, czy sposób wykonania znaku przez nadawce˛ jest relacja˛:
znak - nadawca (ewentualnie nadawca - znak), czy tez˙ jest to relacja o wie˛kszej liczbie
argumentów, np. czy jest relacja˛ typu: znak faktyczny, wzorzec znaku - nadawca. Ostatni
przykład nasuwa wa˛tpliwos´ci co do liczby czynników komunikacji. Trzeba uwzgle˛dnic´
tyle tych czynników, aby móc odróz˙nic´ od siebie tak róz˙ne relacje, jak wykonanie znaku
przez nadawce˛ od relacji: wykonalnos´c´ znaku przez nadawce˛ (koniecznos´c´ brania pod
uwage˛ umieje˛tnos´ci, czyli cech nadawcy); od relacji: sposób wykonania znaku przez
nadawce˛. Ile i jakie relacje sa˛ podstawa˛ komunikacji i tym samym ile czynników nalez˙y
uwzgle˛dniac´? Zajmijmy sie˛ najpierw sprawa˛ liczby relacji (i tym samym takz˙e funkcji),
a naste˛pnie sprawa˛ liczby czynników komunikacji.
Jak powiedziano, Bühler uwzgle˛dnia cztery składniki procesu komunikacji: znak,
nadawce˛, odbiorce˛, rzeczywistos´c´. Spos´ród relacji, które moga˛ zachodzic´ mie˛dzy tymi
czynnikami, Bühler wylicza trzy: relacje˛ znaku do nadawcy, znaku do odbiorcy i relacje˛
znaku do rzeczywistos´ci. Czynniki procesu komunikacji be˛da˛ skrótowo odpowiednio
symbolizowane przez: Z (znak), N (nadawca), O (odbiorca), R (rzeczywistos´c´). Wymie-
nione relacje maja˛ wtedy takie skrótowe okres´lenia: Z-N, Z-O, Z-R. Oczywis´cie, istnieja˛
relacje odwrotne: N-Z, O-Z, Z-R. Relacje Z-N i N-Z sa˛ tak róz˙ne, jak róz˙ne sa˛ relacje: ojciec
- syn i syn - ojciec. Syn wobec ojca moz˙e miec´ kompleks Edypa, nie jest to moz˙liwe
w przypadku stosunku ojca do syna. Dlatego Bühler z par Z-N i odwrotnos´c´, Z-O, Z-R i
odpowiednich odwrotnos´ci uwzgle˛dnia tylko jedna˛ relacje˛? Nie odróz˙nia ich? Niewyklu-
czone. Moz˙e po prostu interesowały go jedynie stosunki znaków do innych czynników.
Powinien wtedy uzasadnic´ swój brak zainteresowania pozostałymi relacjami. Znak niechaj
wyraz˙a np. przekonania (Z-N) nadawcy. Czy zamiar nadawcy, aby uz˙yc´ znaku (N-Z) ma
byc´ nieinteresuja˛cy? Bühlera nie interesuje takz˙e cały zespół relacji typu znak - znak. Ch.
Morris przy pomocy tej relacji wyodre˛bnił składnie˛ od innych dziedzin semiotyki. Czyz˙by
i ta relacja była nieistotna dla procesu komunikacji? Relacja N-O jest bardzo cze˛sto
niezwykle waz˙na w procesie komunikacji. Gdy nadawca nie ma prawa wydawac´ rozkazów
odbiorcy (relacja N-O), rozkaz traci zupełnie uprawnomocnienie. Waz˙nos´ci rozkazu nie
da sie˛ opisac´ bez odwołania sie˛ do relacji N-O. Dlaczego wie˛c i te˛ relacje˛ pomina˛ł Bühler?
Według wszelkiego prawdopodobien´stwa Bühler brał pod uwage˛ jedynie relacje dwu-
argumentowe. Wieki całe nie wiedziano, z˙e istnieja˛ relacje o wie˛kszej liczbie argumentów.
Trójargumentowa˛ relacje˛: Jan bije Piotra dwumetrowa˛ deska˛, z reguły redukowano do
relacji dwuargumentowej; Jan bije Piotra. Oczywis´cie istnieja˛ trójargumentowe relacje
lez˙a˛ce u podstaw komunikacji, np. relacja: nazwa x oznacza przedmiot y dla osoby z. Przy
pomocy wyliczonych czterech czynników komunikacji moz˙na okres´lic´ relacje o jeszcze
wie˛kszej liczbie argumentów. Relacja˛ siedmioargumentowa˛ jest stosunek wyraz˙ony przez
naste˛puja˛cy schemat zdania: ze wzgle˛du na podległos´c´ osoby y wobec osoby x osoba x
rozkazuje osobie y przy pomocy wyraz˙enia z podniesienie przedmiotu t moz˙liwego do
podniesienia przez osobe˛ y. Ta relacja jest podstawa˛ mocy wykonawczej rozkazu: rozka-
zodawca musi miec´ prawo do rozkazywania i czynnos´c´ musi byc´ wykonalna. Rozkaz nie
spełniaja˛cy tych warunków ma inne znaczenie. Moz˙e to byc´ os´mieszanie, imitacja itd.
W przypadku sugerowania, z˙e te warunki sa˛ prawdziwe, gdy faktycznie sa˛ fałszywe, mamy
do czynnienia z uzurpacja˛.
Krótko, Bühler nie wykorzystał wprowadzonych przez siebie czynników komunikacji,
wybrał tylko niektóre z relacji zachodza˛cych mie˛dzy tymi czynnikami i nazwał je funkcja-
mi. Wybór relacji i tym samym funkcji jest jakby przypadkowy.
Wydaje sie˛, z˙e podobnie przypadkowo wybrał Bühler czynniki komunikacji. Dlaczego
49
wybrał wyliczone cztery czynniki, a nie inne, dlaczego z˙adnych dodatkowych? Prawdo-
podobnie Bühler wzia˛ł pod uwage˛ te czynniki, które uznał za uniwersalne warunki
komunikowania sie˛. Jes´li istotnie Bühler przyja˛ł takie kryterium wyodre˛bnienia składni-
ków komunikacji, to ponownie trzeba podnies´c´ wa˛tpliwos´ci. Czy rzeczywistos´c´ jest
absolutnie potrzebnym czynnikiem komunikowania sie˛? Zalez˙y to od pojmowania rzeczy-
wistos´ci. Jes´li pojmiemy rzeczywistos´c´ tak, jak to czynimy w normalnym z˙yciu, to w fi-
kcjach nie mówi sie˛ o rzeczywistos´ci. We wszystkich marzeniach, fantazjach itd. nie mówi
sie˛ o tak pojmowanej rzeczywistos´ci. Wtedy jednak rzeczywistos´c´ nie jest bezwzgle˛dnie
potrzebna dla ukonstytuowania procesu komunikacji. Aby utrzymac´ Bühlerowskie kryte-
rium wyboru czynników komunikacji, trzeba inaczej pojmowac´ rzeczywistos´c´. Rzeczy-
wistos´cia˛ powinno byc´ wszystko, o czym sie˛ mówi: kaz˙dy pomysł, kaz˙da fantazja, kaz˙da
sprzeczna wewne˛trznie sytuacja. Nie jest pewne, czy tak pojmowana rzeczywistos´c´ jest
samodzielnym składnikiem komunikacji. Moz˙e jest to po prostu intencjonalny odpowied-
nik wyraz˙en´. Wa˛tpliwos´ci powstaje sporo, gdy chce sie˛ przyja˛c´ rzeczywistos´c´ jako
konieczny czynnik komunikowania sie˛.
Podobne wa˛tpliwos´ci ogarniaja˛ człowieka, gdy zastanawia sie˛, czy zawsze odbiorca
jest potrzebny jako konieczny czynnik komunikacji. Gdy ktos´ cyzeluje swoja˛ mys´l, czyli
po prostu formułuje swoja˛ mys´l, to ta niegotowa mys´l, choc´by była spisywana, nie ma
adresata. Nawet sam nadawca nie adresuje do siebie tej niegotowej mys´li, chyba z˙e
pojmiemy adresowanie w jakis´ nowy, luz´niejszy sposób. Ewentualne przyjmowanie wy-
mienionych czterech czynników komunikowania sie˛ jako warunków koniecznych moz˙e
wykraczac´ poza kryterium: uniwersalna koniecznos´c´ w komunikacji. Jednoczes´nie inne
czynniki moga˛ byc´ konieczne, a nie sa˛ uwzgle˛dnione. Nie sposób uz˙yc´ znaku poza
wszelkimi okolicznos´ciami nadawania. Jest to po prostu niemoz˙liwe. Najprawdopodobniej
te okolicznos´ci zawsze maja˛ wpływ na znaczenie wyraz˙en´. Wyraz˙enia o najbardziej
stabilnym, stałym znaczeniu moga˛ zmienic´ znaczenie w odpowiednich okolicznos´ciach.
Krótko, okolicznos´ci nadawania wyraz˙en´ sa˛ niezbe˛dne dla komunikowania sie˛. Mimo to
nie sa˛ uwzgle˛dnione przez Bühlera.
Przypus´c´my, z˙e niezalez˙nie od Bühlera be˛dziemy wyodre˛bniali czynniki komunikacji
wedle mniej wymagaja˛cego kryterium. Niechaj czynnikami komunikowania sie˛ be˛da˛ te
momenty, które sa˛ konieczne, aby niektóre przynajmniej wyraz˙enia mogły słuz˙yc´ komu-
nikacji. Poprzednie kryterium wymagało od czynników komunikacji, z˙e maja˛ byc´ konie-
czne w przypadku wszystkich wyraz˙en´ uz˙ytych w procesie komunikacji. Według obecne-
go złagodzonego kryterium nadawca jest czynnikiem komunikacji, gdyz˙ słowa ja, mój,
ide˛, szedłem (czasowniki w osobie pierwszej) moga˛ wzia˛c´ udział w komunikowaniu sie˛
w normalnym sensie tylko wtedy, gdy istnieje nadawca. Odbiorca jest równiez˙ czynnikiem
komunikacji. Usensownia on wyrazy ty, twój, idziesz itd. Takimi czynnikami sa˛ miejsce
(tu, tam), czas (teraz, wczoraj), kontekst czynia˛cy zrozumiałymi wyraz˙eniami uz˙yte
anaforycznie on, ona, ono, przedmioty realne, moz˙liwe, fikcyjne (kon´, yeti, pegaz).
Do tych czynników, których jest juz˙ sporo, nalez˙y dodac´ jeszcze wiele dalszych,
a mianowicie włas´ciwos´ci wymienionych czynników komunikacji. Oto przykład. Nadaw-
ca jest generałem. Odbiorca jest ordynansem generała. Przy tych cechach i wynikaja˛cych
z nich stosunkach społecznych rozkaz nadawcy (generała) Prosze˛ oczys´cic´ mi obuwie jest
stosowny i ma moc obowia˛zuja˛ca˛, gdy ogólne warunki sa˛ normalne. Gdyby w tych
warunkach ordynans kazał generałowi czys´cic´ obuwie, jego rozkaz nie miałby mocy
obowia˛zuja˛cej, a skutki jego wydania byłyby dla ordynansa raczej przykre. Cech uz˙ytkow-
ników które wpływaja˛ na włas´ciwe uz˙ycie wyraz˙en´, sa˛ nieodzowne, aby wyste˛powały one
50
w zwyczajowym znaczeniu, jest bardzo wiele. Nawet typów takich cech jest wiele. Nie
sposób ich tu wszystkich wymienic´.
Bodajz˙e najwaz˙niejsza˛ cecha˛ be˛da˛ca˛ składnikiem konstytutywnym komunikacji jest
racjonalnos´c´ nadawcy i odbiorcy. Sprawe˛ niechaj ilustruje nieco swawolny przykład.
„Pewien logik tak sie˛ rozochocił, z˙e roztan´czył sie˛ z nim nawet, albo oraz jez˙eli... to...
i wtedy i tylko wtedy”. Wypowiedz´ ta w ramach analizy czysto składniowej jest wyraz´nym
nonsensem składniowym. Po pierwsze abstrakcyjne relacje mie˛dzypropozycjonalne a mia-
nowicie lub, albo itd. nie tan´cza˛. Po drugie wyraz˙enie „roztan´czyc´ sie˛ z” domaga sie˛
dopełnienia rzeczownikami. Jednak w przykładzie uz˙yto spójników, a nie rzeczowników.
Mimo to skłonni jestes´my przyja˛c´ przytoczona˛ wypowiedz´ jako sensowna˛, choc´ narusza
zasadnicze reguły składniowe. Traktujemy ja˛ jako celowo rozchwiane gramatycznie
zdanie maja˛ce okres´lone znaczenie, w danych okolicznos´ciach uz˙yte trafnie. Co pozwala
nam tak lekcewaz˙yc´ składnie˛? Opieramy sie˛ w tym przypadku na przekonaniu, z˙e nadawca
ma pełne rozeznanie w faktycznej sytuacji i posiada pełnie˛ umieje˛tnos´ci. Uwaz˙amy, z˙e
nadawca jako rozsa˛dna osoba celowo pomina˛ł normalne reguły gramatyki i słownika, aby
osia˛gna˛c´ specjalne efekty. Sa˛dzimy, z˙e nadawca chciał zaznaczyc´, iz˙ wspomniany logik
miał mocno w czubie i nie bardzo odróz˙niał realne tancerki od abstrakcyjnych relacji.
Nadawca chciał ów mys´lowy chaos zilustrowac´ chaosem gramatycznym. W s´wietle zało-
z˙onej racjonalnos´ci nadawcy odbieramy tak znaczenia słów i tak modyfikujemy w danym
przypadku reguły gramatyki, aby całos´c´ wypowiedzi mogła opisywac´ pewna˛ moz˙liwa˛
rzeczywista˛ sytuacje˛.
Wprowadzilis´my spora˛ liczbe˛ czynników konstytutywnych komunikowania sie˛, przy
czym nie wyczerpalis´my ich, co jest łatwo dostrzegalne. Ile moz˙na utworzyc´ relacji
zachodza˛cymi mie˛dzy tymi składnikami? Relacji zwanych funkcjami? Nie sposób wyli-
czyc´ w tej chwili tych funkcji. Nie znamy wszystkich składników konstytutywnych
procesu komunikacyjnego. Ponadto wie˛kszos´c´ interesuja˛cych relacji mie˛dzy tymi skład-
nikami to relacje wieloargumentowe. Poniewaz˙ owe relacje sa˛ w ramach koncepcji
Bühlera i jego kontynuatorów funkcjami, to nie wiemy ile róz˙nych funkcji istnieje, o tym
z˙e prawie zawsze mamy do czynienia z relacjami wieloargumentowymi, niechaj s´wiadczy
kilka przykładów. Juz˙ proste nadawanie znaku do odbiorcy jest relacja˛ trójargumentowa˛:
nadawca, znak i odbiorca. Przy bliz˙szym przypatrzeniu sie˛ tej relacji okazuje sie˛, z˙e
powinno sie˛ ja˛ rozwina˛c´ do postaci relacji czteroargumentowej. Wszakz˙e znak jest zna-
kiem, gdy jest znakiem czegos´. Powstaje koniecznos´c´ rozbudowania omawianej relacji do
tego kształtu: znak, przedmiot (najogólniej poje˛ty) oznakowany, nadawca, odbiorca.
Oczywis´cie, to co przed chwila˛ przedstawiono, nie jest jedna˛ relacja˛, a pocza˛tkiem relacji.
Aby to wyraz´nie zobaczyc´, wystarczy owe czynniki podawac´ w róz˙nych kolejnos´ciach
i przyja˛c´, z˙e kolejnos´c´ ta jest porza˛dkiem argumentów relacji. Na przykład: nadawca
poszukuje znaku w celu oznakowania przedmiotu dla nadawcy (N-Z-R-O): odbiorca
poszukuje przedmiotu oznakowanego dla zaprezentowanego znaku (O-R-Z-N): nadawca
przypomina sobie znak przedmiotu (bo zapomniał) dla oznakowania go dla (N-R-Z-O)
odbiorcy, itd. itd. Przytoczony wyz˙ej przykład rozkazu wydawanego przez generała
ordynansowi ilustruje relacje˛ co najmniej siedmioargumentowa˛: x w czasie t nadaje do y,
z˙e y w czasie t + n ma wykonac´ p i x ma cechy C1 a y ma cechy C2 (jeden jest przełoz˙onym,
a drugi jest podwładnym) i czynnos´c´ p jest wykonalna. Poniewaz˙ składników konstytu-
tywnych procesu komunikacji jest sporo, co najmniej kilkadziesia˛t, to liczba relacji dwu-
trój- cztero- i wie˛cej argumentowych jest wiele tysie˛cy. Co za tym idzie, jest i tyle funkcji
w omawianym obecnie sensie. Tej wielos´ci funkcji, tego skomplikowania moz˙liwos´ci,
51
wzajemnych zalez˙nos´ci subtelnych róz˙nic nie da sie˛ opisac´ bez odpowiednio bogatego
aparatu formalnego logiki. Niestety, nie widze˛ z˙adnych prób stosowania tej aparatury. Nie
widze˛ zainteresowania propozycjami R. Montague, który stworzył podstawy dla ogólnej
teorii czynników komunikacji. Moz˙e ta teoria w obecnej postaci jest jeszcze za uboga, ale
stwarza pewien punkt wyjs´cia dla ewentualnych dalszych badan´. Przy obecnym sposobie
podchodzenia do spraw funkcji nie widze˛ moz˙liwos´ci wykroczenia poza niejasne i raczej
ogólne banały. Przyczyn tego stanu rzeczy dopatruje˛ sie˛ w tradycyjnej nieche˛ci cze˛s´ci
lingwistów do logiki, nieche˛ci sie˛gaja˛cej czasów uwalniania sie˛ od spekulatywnej grama-
tyki logiczno-filozoficznej. Dzisiaj tamta nieche˛c´ jest zupełnie anachroniczna.
VII. Uwagi kon´cowe
Przeprowadzone rozwaz˙ania miały w zasadzie charakter destrukcyjny. Przede wszystkim
zwrócono uwage˛ na wieloznacznos´c´ wyrazu „funkcja”, stale za mało akcentowana˛ i eli-
minowana˛. Powoduje ona spore zamieszanie.
Ponadto nieustannie ujawniało sie˛, z˙e zarówno okres´lenia poszczególnych funkcji, jak
i próby rozdzielenia róz˙nych koncepcji i praw ich dotycza˛cych zalez˙a˛ od ustalenia bardziej
podstawowych poje˛c´: poje˛cia wyraz˙enia, reguły je˛zykowej, konwencji je˛zykowej, intencji.
Niekiedy te poje˛cia nie sa˛ w pełni s´wiadomie uz˙ywane. Wspomniane sa˛ w rozwaz˙aniach
dotycza˛cych funkcji jakby mimochodem i jako dobrze rozumiane. Co wie˛cej, sporo
waz˙nych poje˛c´, które musza˛ byc´ uz˙yte w okres´leniu funkcji, tutaj nie zostało nawet
wspomnianych lub dokładniej okres´lonych. Sa˛ to np. poje˛cie kontekstu, konsytuacji tekstu.
Nie analizowano poje˛c´ nadawcy i odbiorcy, nie sa˛ one jasne i brak im dokładnych okres´len´.
Wejs´cie w problematyke˛ hermeneutyczna˛ ujawnia, jak dalece sa˛ to sprawy sporne.
Teoria funkcji je˛zyka i mowy wymaga sie˛gnie˛cia do podstaw poje˛ciowych je˛zyko-
znawstwa. Sta˛d tak trudna jest problematyka i dlatego jest nie rozwia˛zana. Po prostu
je˛zykoznawstwo nie ustaliło jeszcze swoich podstaw. To jest przyczyna˛, z˙e problematyka
funkcji jest zarazem pocia˛gaja˛ca i odpychaja˛ca swoja˛ zawiłos´cia˛.
Cytowane prace
A j d u k i e w i c z K., O znaczeniu wyraz˙en´ (1931)[w:] Je˛zyk i poznania, t1, Warszawa 1960.
A u s t i n J. L., How to do Things with Words, Oxford 1975.
B a r - H i l l e l Y., Indexical Expressions, „Mind” LXIII (1954) nr 251.
B e r t a l a n f f y L., Ogólna teoria systemów, Warszawa 1984.
B ü h l e r K., Sprachtheorie, Jena 1934.
C h o m s k y N., Recenzja z ksia˛z˙ki Verbal Behavior B. F. Skinnera, [w:] Lingwistyka a filozofia, pod red.
B. Stanosz, Warszawa 1977.
H a y a k a w a S., Language in Action, New York 1941.
K u r c z I., Je˛zyk a reprezentacja s´wiata w umys´le, Warszawa 1987.
N i e d z´ w i e c k a-O s s o w s k a M., Semantyka prof. Szobera, Przegla˛d Filozoficzny 28, 1925.
S e a r l e J., Czynnos´ci mowy. Rozwaz˙ania z filozofii je˛zyka. Przeł. B. Chweden´czuk, Warszawa 1987.
S z o b e r S., Zarys je˛zykoznawstwa ogólnego, Warszawa 1924.
52
53