Emigranci
,
Sławomir Mrożek
Geneza
Dramat „Emigranci”
po raz pierwszy ukazał się w drukiem w „Dialogu” w
1974
r
., natomiast
wystawiony został w 1975 r.
Ukazuje on losy
jednostki
niemogącej wyzwolić się spod panowania
systemu i władzy.
Człowiek zachowuje się tak, jak nakazuje mu natura i historia.
„Emigranci” to
dialog pomiędzy intelektualistą i robotnikiem
.
Prowadzony jest na obczyźnie
,
gdzie
obaj czują się wykluczeni ze społeczeństwa
. Dramat ukazuje
odmienne postawy życiowe
dwóch bohaterów. Jeden z mężczyzn jest prymitywnie beztroski, drugi zaś tragicznie bezradny.
Czas i miejsce akcji
Akcja obejmuje
wieczór i noc sylwestrową
, jaką dwóch emigrantów spędza w obcym kraju. Okres, gdy
znajdują się poza granicami Polski, przypada na
czasy PRL.
Można to wywnioskować ze słów AA, który
mówi o donosach oraz XX, który wspomina prowokatorów wysyłanych do naukowców.
Bezpośrednim
miejscem akcji
jest
brudny i obskurny pokój
, który AA i XX
wspólnie wynajmują
.
Nie
ma w nim okien
, ponieważ znajduje się
w piwnicy, pod schodami
. W pokoju krzyżują się wszystkie rury
budynku. Ponieważ rurami dochodzi do nich odgłos Pieśni „Stille Nacht”, należy przypuszczać, iż znajdują się
w Niemczech.
Motyw samotności
Dramat rozgrywa się na obczyźnie, splata losy dwóch mężczyzn – emigrantów. Jeden jest intelektualistą, drugi
robotnikiem. Obaj są samotni i wyobcowani, choć każdy w inny sposób.
XX to robotnik
, wyemigrował na Zachód ze względów ekonomicznych.
Pracuje, by zarobić
. AA
określa go jako kalekę, głuchoniemego. XX zdaje się to nie przeszkadzać. Mężczyzna
myśli jedynie o
jedzeniu i odkładaniu pieniędzy.
Jest
wykorzystywany w pracy.
Nie może znaleźć lepszej, bo nie
zna języka. Jego wygląd zdradza, że jest obcy i tak też się czuje. Chodzi na dworzec, ponieważ tam nie czuje
odczuwa swojej o
bcości w tak dojmujący sposób.
AA jest intelektualistą
. Zna języki obce. Nie mogąc zaznać wolności w kraju, wyemigrował.
Nie ma
rodziny. Nikt do niego nie pisze.
AA twierdzi, że nie potrzebuje nikogo. Jednak XX uważa, że nie dostaje
on listów, bo nikogo nie obchodzi.
AA w końcowej fazie dramatu stwierdza, że dla XX nie jest jeszcze za późno, bo ma, do czego wrócić. Ma
rodzinę. Gdy XX zasypia,
AA szlocha.
Emigranci
(1974) to najwybitniejszy utwór Sławomira Mrożka od ukazania się Tanga, a zarazem
jeden z
naj
ważniejszych polskich dramatów okresu powojennego
. W szerszym ujęciu konfrontacja
pomiędzy AA i XX dotyka
jednego z ważniejszych problemów w Polsce powojennej
-
rozdźwięku
między inteligencją i robotnikami.
W finale dokonuje
się synteza wartości obu grup społecznych
,
zwiastująca przełamanie powstałych barier.
Sławomir Mrożek
urodził się
29 czerwca 1930 roku w Borzęcinie
, niewielkim miasteczku,
nieopodal Krakowa
. O swojej młodości mówił: „Moje dojrzewanie między dziewiątym a piętnastym rokiem
życia to wojna, panowanie siły zbrojnej; moja młodość – to doświadczenie powolnego lecz nieubłaganego
miażdżenia osobowości przez siły polityczne reżimu totalitarnego”. Jako student nie wytrzymał długo na
Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej i postanowił przenieść się na
Akademię Sztuk Pięknych
.
Jednak po krótkim czasie całkowicie zrezygnował ze studiów.
Po raz pierwszy dał się poznać szerokiej publiczności
w roku 1950 jako rysownik satyryczny w
krakowskich tygodnikach i dziennikach.
W
1953
roku ukazał się
dwa pierwsze zbiory
jego
opowiadań
, zatytułowane „
Opowiadania z Trzmielowej Góry
” oraz „
Półpancerze praktyczne
”. Są
one uznawane za
literacki debiut
artysty. Artysta otrzymał kilka nagród za trzy pierwsze zbiory
opowiadań (dwa powyższe i „
Słoń
” z
1957
roku).
Zarówno rysunek, jak i proza, służyły autorowi za szkołę
pisania. Dzięki temu nauczył się jak
systematycznie nakreślać temat i budować obraz słowem
. W
roku
1958
światło dzienne ujrzał
pierwszy dramat
, który wyszedł spod ręki Mrożka, noszący on tytuł
„
Policja
”, zmieniony go później na „
Policjanci
”. Przełomowym momentem w karierze pisarza był rok
1964
,
gdy opublikował swój najsłynniejszy dramat – „
Tango
”. Dzieło to przyniosło mu światową sławę.
Nurt, w którym tworzył swoje pierwsze dramaty nazywany był
teatrem absurdu.
Teatr absurdu
to styl teatralny, który wyłonił się w latach sześćdziesiątych XX wieku. Cechował się między
innymi
pozornie bezsensowną fabułą, brakiem logiki
w kolejności przedstawianych wydarzeń, czy
powtarzającymi się dialogami.
Wszystkie te
cechy powodowały, iż
spektakl przypominał „nocną
marę”.
Do najwybitniejszych dramaturgów teatru absurdu zaliczają się: Samuel Beckett, Eugene Ionesco,
Tom Stoppard, Harold Pinter, Arthur Adamov, Stanisław Ignacy Witkiewicz, Sławomir Mrożek. Teatr absurdu
znalazł również swoje odbicie w epice. Widać to najlepiej w dziełach Bruno Schulza, Franza Kafki i Mikołaja
Gogola.
Artysta o początkach swojej twórczości dramatopisarskiej mówił: „Debiutowałem w momencie, gdy teatr
absurdu triumfował na scenach. Był w powietrzu, oddychało się nim (…). W ten sposób (…) niejako siłą rzeczy
było się związanym z tym nurtem (…). Absurd zrywał z konwencjami języka, oswobadzał składnię, uwalniał od
tradycyjnej logiki, włączając bezpośrednio fikcję i marzenia do rzeczywistości. Pierwsze wrażenia związane z
teatrem absurdu przeżyłem w Polsce. Byłem pod szczególnym wpływem obalania, ośmieszania wartości,
zrywania z ustalonym porządkiem. Ten wpływ można dostrzec w moich sztukach do 1970 r., do Emigrantów,
w których definitywnie zerwałem z teatrem absurdu (…)”.
Komizm
zawarty w jego twórczości uczynił z niego niezwykle popularnego artystę doby PRL. Uważany był
za
głównego
prześmiewcę absurdów, jakie niósł za sobą system realnego socjalizmu
. W swojej
twórczości ukazywał także
stereoty
py kształtujące świadomość Polaków
. Do języka potocznego na
dobre zagościło wtedy powiedzenie „
Jak z Mrożka
”, którym posługiwano się by opisać
szczególnie
absurdalne codzienne sytuacje
. Artysta w swojej biografii pisze o
prześmiewczym charakterze
swoich dz
ieł
:
„Wprawdzie śmiałem się na rozmaite sposoby, i głośno i cicho, i biologicznie i intelektualnie,
niemniej jednak mój śmiech nie dochodził do samego środka. Należę do pokolenia, którego śmiech zawsze
bywa zaprawiony ironią, goryczą, czy rozpaczą. - Zwyczajny śmiech, śmiech dla śmiechu, pogodny i bez
problemów, pocieszna gra słów - to wydaje się nam jakby nieco staroświeckie i budzi zazdrość”. Artysta
znaczną część swojego życia spędził poza granicami Polski
. Na emigracji powstały jego
najgłośniejsze
dzieła
, w tym
„Tango”. Zanim opuścił kraj w 1963 roku, został uhonorowany literacką
nagrodą im. Kościelskich. Rok później otrzymał Prix de l’Humeur Noir we Francji, a w 1987 roku austriacką
nagrodę literacką imienia Franza Kafki. Na początku swojej emigracji przez pięć lat mieszkał we Włoszech, w
miejscowości Chiavari, gdzie napisał „Tango”.
W 1968 roku przeniósł się do Paryża
, skąd po dwudziestu
jeden latach
przeprowadził się do Meksyku
. Po siedmiu latach, czyli
w roku 1996, zdecydował
się na powrót do Krakowa.
W roku 1968
na łamach
paryskiej prasy opublikował list
, w którym protestował
przeciwko
interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji
. W latach siedemdziesiątych
zafascynował się kinem
, efektem czego było napisanie
trzech scenariuszy filmowych:
Wyspa Róż,
Amor i Powrót.
Dwa ostatnie tytuły sam wyreżyserował - były to filmy produkcji niemieckiej.
Tragiczne zdarzenie miało miejsce
w 2002 roku -
pisarz przeżył udar mózgu
. Artysta
utracił w wyniku
afazji zdolność porozumiewania się ze światem.
Nie m
ógł ani mówić, ani pisać.
Dzięki trzyletniej
terapii odzyskał dawną sprawność.
Pierwszym dziełem, które napisał po chorobie była
autobiografia
.
Kiedy w 1996
r. Mrożek
opuszczał Meksyk
, powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej”: "W Polsce
ciągle jeszcze są marzenia, wizje, są wielkie aspiracje. (…) I to jest polska przewaga nad dekadenckim
Zachodem. Mimo wszystko w Polsce da się jeszcze żyć. Dlatego wybieram Kraków - nie Paryż”.
Po 11
latach
, w wywiadzie udzielonym "Dziennikowi" jesienią ubiegłego roku,
był już wyraźnie rozczarowany
:
"
Odkąd wyjechałem w 1963 r., w Polsce nic się nie zmieniło” - mówił. Ciągle te same kompleksy.
Mrożek był
zniesmaczony kołtuństwem
, które towarzyszyło
rządom PiS.
Powiedział "Dziennikowi:: "Wreszcie
odkryłem, czego się Polacy boją - siebie samych”. Nie podobały mu się też wpływy zachodniej lewicowości,
która wraca do Polski przedziwnym rykoszetem, bo "Polska już zapomniała, co to było”. Ostateczna diagnoza
brzmiała: "Polak lubi silną rękę”. W ustach autora "Tanga” nie był to komplement. w 2008 roku pisarz
zdecydował się ponownie wyemigrować z kraju. Tym razem do Nicei.
Jakakolwiek klasyfikacja tego wielkiego artysty nie jest możliwa. Nie można powiedzieć o nim, że jest
komediantem, ponieważ jego utwory mają bardzo często przepełnione goryczą filozofii. Jedno jest pewne,
Mrożek, jak nikt inny, potrafił oddać
absurd i wariactwo współczesnej epoki
, a jego twórczość zawsze
dotykała polityki oraz zagadnień etycznych.
EMIGRANCI
(
1975
Mrożka
o wyobcowaniu
. W obskurnej suterenie wegetują
dwaj emigranci: AA (polityczny) i XX (gastarbeiter)..
Matematyczna precyzja dialogu w Emigrantach,
idealne wyważenie racji, emocji i oddalenie wszelkiej pokusy jednoznaczności
uczyniło z tego
dramatu
uniwersalny moralitet o panach i chamach
. Mrożek skonfrontował w tej sztuce
zgorzkniałego intelektualistą i lumpenproletariackiego dorobkiewicza gastarbeitera. Napięcie dramatyczne,
jakie wytworzył między tymi dwoma bohaterami, wynikało zatem z konfliktu postaw. Intelektualista żyje w
świecie pomyślanym, dorobkiewicz w świecie pogoni za odkładanym z dnia na dzień dobrobytem. Ale
Emigranci to także sztuka o obcości
. Obcość wyraża się tu w wielu wymiarach: człowieka wobec
człowieka, wobec kraju rodzinnego, wobec społeczeństwa kraju emigracji. Dramat wystawiany w wielu krajach
okazał się
uniwersalną przypowieścią o tragedii nietutejszych
, wykorzenionych i zagubionych
przybyszy w obcym i wrogim im świecie.
"Emigrantów", najwybitniejszą obok "Tanga" sztukę Sławomira Mrożka (ur. 1930), opublikowano
po raz pierwszy w "Dialogu" z 1974 roku.
Prapremiera światowa
odbyła się jeszcze
tego samego roku w Theatre d'Orsay.
Reżyserował Roger Blin, a
zagrali Gerard Depardieu i Laurent Terzieff
.
W Polsce
"Emigrantów" wystawiono po raz pierwszy w warszawskim
Teatrze
Współczesnym (1975) w reżyserii Jerzego Kreczmara
. Do dziś dramat Mrożka miał w
ojczyźnie około
40 realizacji
. Zdaniem krytyki, najwybitniejsza powstała na deskach
krakowskiego Starego Teatru (1975);
Andrzej Wajda główne role powierzył Jerzemu
Binczyckiemu i Jerzemu Stuhrowi.
Arcydramat Mrożka, wbrew tytułowi,
nie zawiera
zbyt wielu aluzji politycznych.
Jest raczej współczesnym moralitetem, niezwykle
ascetycznym w formie.
Mrożek
idzie śladami "Zniewolonego umysłu" Czesława Miłosza
, gdy
każe wierzyć AA, iż
możliwe jest danie uniwersalnego,
generalizującego poszczególne indywidualne
doświadczenia
świadectwa zniewolenia
. Ale, odmiennie niż Miłosz,
od początku pozbawia swego bohatera
ideologicznych złudzeń.
Jednocześnie
rozumowanie AA przypomina lekcję Witolda
Gombrowicza
, który z zakompleksionej polskiej kultury uczynił swą oryginalną siłę twórczą.
Sposób
zobrazowania inteligenta-gonokoka
wewnątrz społeczeństwa -organizmu jest
nawiązaniem do
"Szewców" Witkacego.
Postawieni w sytuacji ekstremalnej
, skazani na siebie, bo połączeni wspólnym losem bohaterowie
"Emigrantów", choć różni jak dwa bieguny, są tak samo wyalienowani ze społeczności, w której przyszło im
żyć. XX, chłoporobotnik, dorobkiewicz za wszelką cenę, rwący się do materialnego awansu, i AA, pisarz,
chłodny intelektualista sypiący komunałami o wolności, są postaciami które - pomimo pewnych akcentów
komicznych -
uzyskują ostatecznie wymiar tragiczny.
Obaj są "produktami" tego samego systemu
. Ich
istnienie ma w sobie wymiar niewolniczy. W ujęciu Mrożka
różnią się tylko tym, że XX staję się ofiarą
konformizmu syt
ości, natomiast AA - ofiarą konformizmu myślowego
. Dialog XX i AA
wykracza
jednak poza granice zwykłej rozmowy,
gdyż
odwołują się oni do powszechnej wiedzy widza o
przeszłości
i
uruchamiają jego współczesne doświadczenia
. Pewne jest, że "Emigranci"
polemiz
ują z
tradycyjnie podniosłą, wyrosłą z romantyzmu
wizją tragicznego emigranta-wygnańca
cierpiącego z nostalgii za utraconą ojczyzną.
"Nocna Polaków rozmowa" sprowadzona została przez
Mrożka ze szczytów Alp do wielkomiejskich piwnic i pisuarów, gdzie nawet "Pan Tadeusz" emigrantów nie
pokrzepi, bo jeden książek w ogóle nie czyta ,a dla drugiego tradycja jest już tylko pustą formą, w której nawet
nie próbuje szukać oparcia.
"Główną sprawą"
twórczości Mrożka było i jest nadal
wskazanie
rozbieżności pomiędzy nadętą, napuszoną formą zachowań i wypowiedzi a wyrażaną przez
nie treścią, często miałką lub po prostu wstydliwą.
W gruncie rzeczy "Emigranci" to sztuka o wolności
, która - bez względy na formy, w jakich się
objawia -
zawsze wymaga od człowieka ceny najwyższej...
Ci dwaj siedzący w piwnicy emigranci może nigdy nie opuścili kraju
EMIGRANCI to
dramat najgłębiej zanurzony w życiowe realia
, bo
traktujący o nieobliczalności
żywiołu życia,
które w żadnych dedukcjach, modelach czy teoriach scałkować się nie da.
Odnajdujemy tu
niemoc w sytuacji wykorzenienia
, wyobcowania odczuwalnego dojmująco i niemal
fizycznie, zwłaszcza w naszej skrzeczącej rzeczywistości. Słowem
i strasznie i śmiesznie
. Mrożek
pisze
o rzeczach niewesołych,
właściwie
nie do zniesienia
-
zniewalających człowieka mechanizmach,
zewnętrznych, związanych z relacjami społecznymi i własnych psychicznych ograniczeniach, kompleksach. I
robi to w klasycznej formie, opartej na słowie i trzech jednościach, nie znoszącej żadnych efektownych
insceniza
cyjnych ingerencji i ulepszeń. A jednak podoba się publiczności i jest przez nią lubiany i to bardzo!.
Dramat ukazuje trudną sytuację ludzi przebywających na emigracji
. Jeden wyjeżdża, by poprawić
swój status materialny, drugi, bo brakuje mu wolności i czuje się osaczony przez władzę, inwigilowany.
Każdy
na swój sposób jest wyobcowany.
Emigracja nie daje żadnemu z bohaterów szczęścia
. XX wprawdzie zarabia pieniądze i ciągle je
odkłada. Wykorzystuje nawet swojego kolegę, by odłożyć jak najwięcej. Staje się ich niewolnikiem. AA po
wyjeździe popada w niemoc twórczą, bo wolność tak naprawdę odebrała mu skrzydła, choć utrzymuje, że tutaj
je wyprostował. Mówi o nadziei i wolności. XX nie słucha. Zasypia. Dla niego nie ma ideałów. On chce zjeść i
mieć pieniądze. To wystarczy, choć czasem i w nim budzi się wątpliwość, po co to wszystko robi, czy to ma
sens. Jego „przebudzenie” trwa krótko
. AA czuje się bezradny. Szlocha.
AA to intelektualista
, myśliciel, filozof. Człowiek wykształcony, znający języki obce.
Był dwukrotnie
żonaty. Nie ma dzieci.
Mieszkał w Warszawie, nieźle zarabiał. Nie ma rodziny. Nikt do niego nie pisze. AA
podaje wiele hipotez, które mogły skłonić go do emigracji. Możliwym jest powód polityczny, umiłowanie
wolności. Uciekł z kraju, bo chciał napisać książkę o wolności, ale się bał. Wyjechał za granicę i tam dopadła
go niemoc twórcza, ponieważ stał się wolnym człowiekiem. Zdecydował się zamieszkać z XX, bo ten wydał
mu się doskonałym niewolnikiem i postanowił uczynić go obiektem swoich badań. Jednocześnie starał się
wyzwolić XX z jego schematycznego myślenia, otworzyć mu oczy. Marzy o kraju wolnym i szczęśliwym. AA w
końcowej fazie dramatu stwierdza, że dla XX nie jest jeszcze za późno, bo ma, do czego wrócić. Ma rodzinę.
Gdy XX zasypia, szlocha.
XX jest robotnikiem
, wyemigrował ze względów ekonomicznych. Pracuje, by zarobić. Nie zna języka.
AA określa go mianem kaleki, głuchoniemego. XX zdaje się to nie przeszkadzać. On myśli jedynie o jedzeniu i
odkładaniu pieniędzy. Jest wykorzystywany w pracy. Nie może znaleźć lepszej, bo nie zna języka. Jego
wygląd zdradza, że jest obcym i tak też się czuje.
Chodzi na dworzec, bo tam nie czuje swojej
obcości.
W swoim utworze
Mrożek ukazuje poniżenie
, jakie staje się udziałem polskich uchodźców.
Tragizm
obydwu mężczyzn polega na
niemożności powrotu do kraju
– bądź z powodów finansowych, bądź też w
obawie przed prześladowaniem. Nie bez znaczenia jest też fakt, że
intelektualista nie podejmuje się za
granicą pracy fizycznej, gdyż czuje, iż byłoby to dla niego ujmą
.
W finale wygłasza on
monolog, w którym próbuje wzbudzić w sobie i swym towarzyszu nadzieję,
robotnik
jednak już
go nie słucha, ponieważ
śpi
. To, co nastąpi po obudzeniu się bohatera, pozostaje wielką niewiadomą.
W szerszym ujęciu konfrontacja pomiędzy AA i XX dotyka jednego z ważniejszych problemów w Polsce
powojennej -
rozdźwięku między inteligencją i robotnikami. W finale dokonuje się synteza wartości obu grup
społecznych, zwiastująca przełamanie powstałych barier.
Streszczenie
Dwóch mężczyzn rozmawia w brudnym pokoju . Jeden właśnie wrócił, drugi czyta książkę. Po chwili milczenia
jeden z mężczyzn odzywa się i prosi drugiego o papierosa. XX, który właśnie wrócił opowiada, iż był na
peronie, przyjechał pociąg, kolejarze w wózkach wozili miękkie koce. Z pociągu wysiadła piękna dama, która
odbyła z XX stosunek w toalecie pierwszej klasy. Zapłaciła za siebie i za niego. Potem chciała jeszcze raz, ale
XX już nie miał ochoty. Dawała mu swój adres, ale nie wziął. Po kobietę przyjechał jej małżonek — generał
i
razem odjechali limuzyną.
Drugi z mężczyzn, AA, zaczyna opowiadać jak naprawdę wyglądał dzień XX. Najpierw ogolił się i wyszedł.
Wcale nie chciał iść na dworzec. Najpierw wyszedł na ulicę. Tam wszyscy się na niego gapili, gdyż jest
cudzoziemcem. P
otem chciał iść do kina, ponieważ tam wszyscy patrzą się w ekran, ale nie miał pieniędzy,
więc poszedł na dworzec główny. Tam nie musiał za nic płacić, poza tym nie był obcy, bo na dworcu wszyscy
są obcy. Dworzec jest dla obcych stworzony. Oglądał budki z telefonami i kioski z gazetami oraz bufet. Był też
na peronie i pociąg przyjechał i wysiadła z niego elegancka dama, która po prostu sobie poszła. XX poszedł
do pisuaru, gdzie śmierdzi, jest pełno niedopałków, a ręcznik jest tak brudny, że nikt go nie używa. Tam
zrodziła się myśl XX o kłamstwie o przygodzie z elegancką damą.
XX obrusza się i protestuje. W końcu tłucze butelkę. AA go obłaskawia. Mówi mu, że oczywiście spotkała go
przygoda z tą kobietą. Ona uwielbia jego buty i jego całego. Mówi mu, że nawet miał generała i jego limuzynę,
że generał przed nim salutował i zorganizował pokaz sztucznych ogni, a potem dama wraz z generałem kupili
mu lody. XX uspokaja się trochę, ale jest obrażony, że AA zepsuł wszystko. XX poszedł na dworzec, bo chciał,
żeby było mu dobrze, a AA nie potrafił tego uszanować. AA twierdzi, iż winę za to ponosi naród i jego
skłonność do upiększana faktów. XX broni się przed taką interpretacją. W końcu stwierdza, że jest głodny i że
jego puszki się skończyły. Chce pożyczyć jedzenie od AA.
Rozmawiają o muchach. XX zauważa, że nigdzie ich nie ma, ani w pokoju, ani na korytarzu. XX przypomina
sobie dzieciństwo w swoim kraju. Mówi, że latem zawsze było dużo much, dlatego wszędzie wisiały lepy, do
których przylepiały się owady. AA twierdzi, że on nic nie pamięta, bo nie chce. AA uważa, że o tym co było, nie
trzeba ciągle wspominać, bo jest wiele rzeczy, które dzieją się teraz i te są ważne. Zdaniem AA w kraju
wszyscy oglądali się za siebie: „Mali ludzie i mały kraj. Tutaj nareszcie można rozprostować skrzydła.”
Tymczasem w czajniku gotuje się woda. XX robi sobie herbatę. AA prosi, by i jemu zrobić. XX mówi, że zrobi,
ale jak AA da cukier. AA wyciąga z walizki cukier. Walizkę zamyka na kluczyk. Niestety wody wystarcza na
jedną szklankę. AA chce, by XX nie pił herbaty, skoro on nie pije, ale XX słodzi ją i czeka, aż ta wystygnie.
AA proponuje losowanie. Rozstrzygnąć o tym, kto zostanie właścicielem herbaty, ma rzut monetą. Ta jednak
wpada pod łóżko, a gdy AA chce ją wyciągnąć, znajduje puszki. Pyta XX czy są jego. Ten nie reaguje, więc
AA stwierdza, że są niczyje i chce je zabrać. Wówczas XX prosi, żeby je zostawił i chowa je z powrotem pod
łóżko. AA jest zły na XX, że ten ukrył przed nim konserwy. AA wyśmiewa XX, mówi, że nie wiadomo czy jest
on
bardziej skąpy, czy bardziej łakomy. AA próbuje herbaty, ta okazuje się być za słodka.
XX chce otworzyć puszkę, ale nie może znaleźć otwieracza. Używa więc do tego siekiery. W tym czasie AA
prowadzi wywód na temat obżarstwa swojego kolegi. Stwierdza, iż jego powodem może być sam proces
wchłaniania, że gdy XX wchłania pokarm, to tak jakby wchłaniał świat. XX chce, by AA się uciszył, więc daje
mu puszkę z jedzeniem. Ten nie chce jeść, ale przygląda się puszcze. Pyta XX, gdzie ją kupił. Czyta etykietę,
która jest w obcym języku i tłumaczy mu, że jest to jedzenie dla psów. XX nie chce w to wierzyć, bo to przecież
jest mięso. AA uświadamia mu, że psy to mięsożercy. XX bierze puszkę do ręki i uważnie ją ogląda, ale nie
zna języka, więc nie może stwierdzić, co na niej jest napisane. AA doradza mu, by spojrzał na obrazek, na
k
tórym widnieje zadowolony pies. XX chce zjeść zawartość puszki, ale w końcu rzuca ją w kąt. Twierdzi, że
nie będzie go jadł, bo nie jest psem. AA otwiera walizkę i wyciąga z niej puszkę, podaje ją XX i mówi, że ta jest
dla ludzi. Wali
zki nie zamyka już na kluczyk.
Słychać śmiejących się ludzi. AA mówi, że to dlatego, że mieszkają pod schodami, w pobliżu rur, za
pośrednictwem których słychać wszystko. Jedynym ludzkim odgłosem, którego AA nie słyszał z rury, jest
odgłos umierania.
AA porównuje siebie i XX do dwóch bakterii żyjących wewnątrz organizmu. Twierdzi, że są pasożytami w
obcym ciele. Siebie nazywa gonokokiem a XX
– pierwotniakiem. AA mówi, że nie znosi piwnic, że nie może
żyć bez słońca. Narzeka, że nie mają okna. XX stwierdza, że okno daje tylko przeciągi. Jemu kwatera
odpowiada, bo jest ciepło i tanio. AA przypomina, iż XX jest mu winien za cztery miesiące czynszu i że wczoraj
wziął wypłatę. Mimo to XX twierdzi, że nie ma pieniędzy. AA wyrzuca mu, iż ten pracuje bardzo dużo, więc
musi zarabiać więcej niż przeciętny cudzoziemski pracownik, mimo że jest wykorzystywany, że powinien mieć
pieniądze, bo wynajmuje najgorszą norę i to wspólnie z AA. XX twierdzi, że nie płaci za czynsz dlatego, że AA
zawsze ma pieniądze. AA wstaje z łóżka i oświadcza, że się wyprowadza. Nie zabiera ze sobą walizki i XX jest
pewny, że AA wróci. Po chwili namysłu AA postanawia zabrać ze sobą pamiątkę — psa pluto. XX nie chce mu
jej dać i mężczyźni zaczynają się gonić po pokoju. W pewnym momencie z kranu zaczyna cieknąć woda. AA
puszcza maskotkę i podchodzi do kranu. Chce zrobić sobie herbaty. XX obejmuje maskotkę. AA postanawia
zostać, bo chce napić się herbaty, a dobrej herbaty można napić się tylko u siebie w domu. XX obiecuje oddać
AA pieniądze za czynsz.
AA razi światło wiszącej u sufitu żarówki. Prosi XX, by zrobił na nią klosz z papieru. Pyta towarzysza, czy nie
razi go światło żarówki. XX odpowiada, że nie. AA uważa to za coś dziwnego. Pyta XX, czy ten był
przesłuchiwany przez policję, bo ze swoją niewrażliwością byłby doskonałym więźniem politycznym. XX go nie
słucha. Postanawia wyciąć obrazek z gazety. AA dziwi się, że i on i XX pochodzą z jednego kraju, gdyż są tak
odmienni.
Z rur słychać śpiew. Jest dziewiąta. Wkrótce zacznie się Nowy Rok. XX siada na łóżku i przestaje wycinać. AA
pyta go, czy się na niego obraził. Ten nie odpowiada. AA sam wycina mu obrazek, potem nakrywa stół i
otwiera butelkę wódki. Mówi XX, by założył marynarkę, bo dziś jest święto i trzeba przywitać Nowy Rok. XX
chce by AA się ogolił. AA żąda, by kolega zmienił skarpetki.
XX chciałby, aby zaczęła się już wiosna, bo wiosną niektóre dziewczyny chodzą bez majtek, on zaś pracuje
przy wykopach, więc miałby na co popatrzeć. AA pyta, czy żona XX chodzi do fryzjera lub restauracji. XX
zaprzecza. AA domyśla się, iż z całą pewnością chodzi po zakupy i przechodzi koło koszar. XX jest zdziwiony,
że AA wie o koszarach. AA stwierdza, że w kraju koszary są prawie wszędzie, więc nie trudno się domyślić, że
kobieta musi koło nich przechodzić. AA nie chce jednak dalej kontynuować tego tematu. Piją.
AA był dwa razy żonaty, ale nie ma dzieci. Mieszkał w stolicy. Pracował. Nieźle zarabiał. Jest wykształcony.
Jest uchodźcą politycznym. XX mówi, że domyślał się tego, bo AA nic nie robi, tylko leży na łóżku. AA mówi,
że on myśli. Zastanawia się na przykład nad tym, czy XX mógłby na niego donieść. W XX budzi się
podejrzenie,
że AA może być prowokatorem.
AA nazywa siebie świnią. XX odmawia dalszego picia. Mówi, że nic złego nie zrobił i ten nie powinien go tak
nazywać: „nie trzeba obrażać człowieka”. Milknie. AA obłaskawia kolegę i piją w końcu na zgodę. XX żałuje,
że nie jest w domu. Marzy o tym, że kiedy zarobi dość pieniędzy, to wróci do kraju. Zrobi sobie tygodniowe
wakacje i będzie leżał w sadzie. Potem ubierze się elegancko, bo będzie miał imieniny. To będzie maj. Zaprosi
prawie całe miasteczko, kupi wódki i będzie się bawił przez trzy dni. Potem zbuduje najpiękniejszy dom w
okolicy i będą mogli wreszcie z żoną wyprowadzić się od teściów. Piją.
AA zauważa, że XX trzęsą się ręce. Sam XX mówi, że piszczy mu w uchu. AA pyta najpierw, dlaczego XX nie
uczy się języka obcego, mógłby wówczas dostać lepszą pracę i pyta jak długo XX obsługuje maszynę. Ten
mówi, że trzy i pół roku. AA mówi, iż jej wibracje są niezdrowe dla człowieka, mogą wywołać zaburzenia tkanki
łącznej a to z kolei może sprawić, iż człowiek stanie się niezdolny do pracy. XX po chwili namysłu odrzeka, że
AA go tylko straszy. AA zaczyna potrząsać XX. Mówi, że będzie nim trząsł tak długo, póki ten się nie obudzi.
Bez języka jest tutaj jedynie tępym wołem roboczym, którego można wykorzystywać w dowolny sposób. Jest
jak kaleka. Głuchoniemy. XX zaczyna szarpać się z AA. Wybija dwunasta. Rozpoczyna się Nowy Rok. Piją za
Nowy Rok. Składają sobie życzenia, lecz właściwie nie życzą sobie niczego. XX zaczyna wspominać swoje
dzieciństwo, rodziców, dziadków, szkołę do której chodził, biedę, pijaństwo ojca. Potem się zastanawia, po co
właściwie pracuje i odkłada pieniądze. Po co mu dom. Przecież niczego nie weźmie ze sobą do grobu. AA
mówi, że dom zostawi dzieciom, a one z kolei swoim. XX milczy. Zastanawia się nad istotą istnienia. Nad tym,
kiedy się to wszystko skończy. Uważa, że jeśli jest początek to musi być i koniec. AA przywołuje poglądy
Schopenhauera. XX nie wie, kim był Schopenhauer, sądzi, że mógł być Żydem. XX mówi, że żyje na
obczyźnie jak pies, albo i gorzej, bo psy nie muszą tyrać. AA próbuje go jakoś pocieszyć, ale XX jest
nieprzejednany. XX zwraca uwagę, że nie ma światła. AA mówi, że jest taki zwyczaj, że na Nowy Rok gasi się
światło. Żarówka jest w porządku. Światła nie ma nigdzie. Może to awaria. AA stwierdza, że nie podoba mu się
ani dowcip XX, ani sam XX. XX przypomina AA, iż on sam się do niego wprosił. Potem zaczyna się
zastanawiać, dlaczego właściwie AA siedzi z nim, w takim obskurnym mieszkaniu. Przecież zna języki, jest
wykształcony, mógłby się urządzić, a jednak tego nie robi. Siedzi w brudnym pokoju razem XX, pożycza mu
pieniądze, jedzenie. XX zastanawia się, jaki interes ma w tym AA. AA rozważa jaki mógłby mieć w tym cel.
Najpierw mówi, że chce odpokutować grzechy przodków, potem określa się jako „narodnika”, który chce się
zbratać z narodem, następnie stwierdza, że mógłby też być socjalistą, albo siedzieć z XX z powodów
naukowych, bo XX jest moto
rem dziejów, klasą przodującą. XX stwierdza, że AA nie może być socjalistą, bo
ciągle go sztorcuje. AA podsuwa mu myśl, że może być prowokatorem. XX odrzuca tę możliwość, jako że sam
jest „zbyt małym robakiem”. On myśli jedynie o tym, żeby zarobić, o żonie, o dzieciach. Prowokatorów wysyła
się zaś do profesorów i naukowców, nie do zwykłych robotników. XX mówi, że siedzi cicho, dzięki temu władza
się go nie czepia. AA drąży temat i pyta XX czy ten myśli o wolności. XX nie bardzo rozumie, w czym rzecz.
Stwierdza jednak, że AA może być księdzem. Takim księdzem od wolności. Uważa, że z władzą trzeba żyć w
zgodzie, bo ta może człowiekowi coś odebrać. AA nie lubi władzy. XX twierdzi, że przed władzą obaj są równi.
Nie ważne, że AA jest wykształcony, a XX nie. AA nazywa XX idealnym niewolnikiem, a siebie rycerzem
ostatniej szansy.
AA zorientował się, iż żyje niczym małpa w klatce i zapragnął być taką małpą, która żyje na
wolności. Postanowił napisać książkę o człowieku w stanie czystym, czyli o niewolniku, o sobie. Twierdzi, że
wszyscy myśliciele zachodu nie wiedzą nic o niewolnictwie, a wszystko, co napisali do tej pory, mija się z
prawdą. Tylko AA jest świadom, czym naprawdę jest niewola. W klatce nie mógł pisać. Bał się. Uciekł.
Przestał być niewolnikiem, przestał się bać, ale nie mógł napisać już książki. Potem spotkał XX i zobaczył, iż
ten jest taki, jakim był AA, zanim rozpłynął się w wolności. XX jest jego muzą, jego natchnieniem. Jest mu
potrzebny, by AA mógł tworzyć.
Według XX, AA mieszka z nim z innej przyczyny, gdyż są rodakami i zawsze mogą porozmawiać. Rodacy
zawsze się zrozumieją. AA zaprzecza. Powraca do swojego dzieła. XX mówi mu, że ten niczego nie napisze.
Nie dostaje nawet listów. AA zarzeka się, że stworzy książkę i zostanie z XX tak długo, jak będzie trzeba. XX
mówi, że nie zdąży, bo on wcześniej wróci do domu. XX ma do czego wracać, AA nie. AA mówi mu, że XX nie
wyjedzie, bo AA może napisać na niego donos. Wówczas stanie się emigrantem politycznym i będzie musiał
zostać. XX twierdzi, że niczego nie zrobił. AA mówi, że przecież mieszka z nim w jednym pokoju, a dowód
jego zdrady znajdzie się wówczas, gdy AA napisze na niego donos. XX ma nadzieję, że AA nie zrobiłby tego
ze względu na żonę i dzieci XX. AA mówi, że zrobiłby to właśnie przez wzgląd na nie.
Słychać syrenę alarmową. W budynku, w którym mieszkają mężczyźni, pali się. AA stwierdza, że podpalenie
było wynikiem czyjejś nudy, tak samo jak spalenie Rzym za czasów Nerona. XX pakuje się, chce uciekać. AA
uspokaja go, mówi że to nie jest ich pożar, bo oni do niego nie mają prawa. Przejeżdża samochód z syreną.
AA stwierdza, że jednak nie będzie pożaru. Wysuwa hipotezę o strajku wodociągów i elektryczności, co
tłumaczyłoby braki w dostawie mediów.
Wra
cają do tematu donosu. AA uspokaja XX, nie ma zamiaru go pisać. W sumie jednak nie wiadomo, do
czego człowiek jest zdolny. XX mówi, że wróci do kraju. AA odpowiada, że jest pewien, iż XX chce wrócić, bo
to nadaje sens jego życiu. Jednak, choć sam o tym nie wie, zostanie tu. AA zaczyna bawić się pluszowym
psem Pluto. XX jest wściekły. AA domyśla się, że pies jest wypchany i rozrywa go. W jego wnętrzu są zwitki
banknotów. AA prowokuje rozmowę o pieniądzach. XX ciągle powtarza, że pieniądze są jego. AA wysnuwa
hipotezę, iż właśnie dlatego XX nie wróci do kraju. Pieniądze są jego. Lubi je. Nie potrafiłby się nimi podzielić z
rodziną. Wymyśla sobie coraz większy dom marzeń, coraz większy ogród, by tylko nie wracać, by pomnażać
pieniądze. Nigdy nie wróci do kraju, bo jest niewolnikiem. Zniewoliły go pieniądze, których pragnie i pożąda.
AA mówi, że dla jego badań, nie ma znaczenia, co myśli XX, bo to on jest badaczem, on go bada i opisuje. XX
zaczyna krzyczeć. Drze pieniądze i rozrzuca je po pokoju. Po chwili zaczyna użalać się nad swoim losem.
Żałuje tego, co zrobił. AA mówi, że teraz może robić, co chce, bo jest wolnym człowiekiem. Uwolnił się do
krępujących go rzeczy. XX mówi, że teraz nie może już wrócić. AA stwierdza, że właściwie nie ma różnicy, bo
z
pieniędzmi też by nie wrócił.
AA wyciąga jakieś notatki. Drze je. Mówi, że nie może teraz napisać książki, bo okazało się, że idealny
niewolnik nie istnieje. Mówi XX, że wszystko zepsuł swoim czynem. Zniszczył dzieło jego życia. AA rozwiązuje
krawat. Chce się powiesić. XX również tego chce. AA mówi, że powinien pożegnać się z rodziną. Radzi, by do
niej napisał. XX dyktuje, AA pisze. Nic z tego nie wychodzi. XX odwiązuje krawat. AA mówi, że jeszcze nic nie
jest stracone. Może wrócić do żony, do dzieci. Zbudować dom. Pracować. Prawda da mu wolność. Będzie
dobrze. XX zasypia. Chrapie. Słychać szloch, coraz głośniejszy, rozdzierający. To płacz AA.