Anna Adamczyk Wampir Reymonta zmierzch cywilizacji Zachodu(1)

background image

Artykuły

background image

„Acta Humana” 1 (1/2010)

Mgr Anna Adamczyk

UMCS Lublin

Wampir Reymonta: zmierzch cywilizacji Zachodu?

Wampir to powieść najbardziej europejska i zarazem wyjątkowa w dorob-

ku Władysława Reymonta

1

. Niewątpliwie stanowi sumę wrażeń wyniesionych

z seansów spirytystycznych, w których pisarz brał udział

2

, lecz przede wszystkim

zwraca uwagę wizją miasta-świata, chylącego się ku upadkowi, i otwartym zakoń-
czeniem pozwalającym czytelnikowi na własną kreację przyszłości wypływającą
z pesymistycznej współczesności. Powieść należy do nurtu prozy zdecydowa-
nie oddalającej się od realistycznego czy naturalistycznie wiernego zawładnięcia
światem

3

na rzecz pochylenia się ku temu, co tajemnicze, niezbadane, niepod-

1

Pierwsza wersja powieści była drukowana w 1904 roku w „Kurierze Warszawskim”

w numerach 2–76 (z przerwami) pod tytułem We mgłach. Niemal równocześnie publikowały
utwór: „Słowo Polskie” we Lwowie i „Dziennik Poznański”. Wampir w postaci książkowej został
opublikowany w 1911 roku, stanowiąc rozszerzoną wersję tekstu powieściowego We mgłach.

2

Przygodę ze spirytyzmem Reymont rozpoczął już w roku 1888, kiedy to spragniony

przygód i oderwania się od szarej rzeczywistości kolejarskiej wyruszył w podróż po Europie
wraz z nauczycielem z jednej z częstochowskich szkół i zarazem sekretarzem Związku Teozofów-
-Ilumiantów – Puszowem. Wyjazd wiązał się z licznymi publicznymi występami (seansami
spirytystycznymi), w których młody kolejarz miał pełnić rolę medium. Niestety nie zachowało
się wiele wiadomości o tej pierwszej zagranicznej wędrówce pisarza, nie zabrzmiała ona również
w juweniliach literackich, jednakże z pewnością miała wpływ na powstanie późniejszych utworów
poruszających tematykę fantastyczną, w tym Wampira. Podobnie zresztą jak kolejna wyprawa
na zjazd Towarzystwa Teozoficznego do Londynu z doktorem Józefem Drzewieckim w 1894
roku, z której Reymont wysnuł wiele wniosków dotyczących zarówno rzeczywistości miejskiej,
jak i zagubienia współczesnego człowieka w chaosie istnienia. Ów wyjazd zaowocował takimi
nowelami, jak W palarni opium, Wizje, Krzyk, Senne dzieje czy Seans, pisanymi w różnych
momentach jego życia. Zob. M. Warneńska, Medium piszące, Łódź 1970; B. Koc, Reymont.
Opowieść biograficzna
, Warszawa 1971; B. Fert, Reymont wobec spraw nie z tego świata,
„Ruch Literacki” 1997, nr 3; D. Knysz-Tomaszewska, Opowiadania fantastyczne i niesamowite
Władysława Reymonta
, [w:] Reymont. Radość i smutek czytania, red. J. Rohoziński, Pułtusk 2001;
B. Utkowska, W kręgu zjawisk niezwykłych, [w:] Eadem, Poza powieścią. Małe formy epickie
Reymonta
, Kraków 2004.

3

E. Rybicka (Modernizowanie miasta, Kraków 2003, s. 187) zwraca uwagę na fakt, że miasto

w literaturze realistycznej i naturalistycznej podlegało racjonalizacji, było wyjaśniane przez ogólne

background image

64

Anna Adamczyk

dające się jakiejkolwiek racjonalizacji. Dzięki temu dokonuje się uwypuklenie
nędzy egzystencjalnej, wydobycie najgłębszej prawdy o człowieku-artyście, jego
niepokojach i nadziejach, a przy tym także o społeczności kosmopolitycznego
miasta, jakim niewątpliwie był Londyn przełomu XIX i XX wieku. Dodatkowo
zastąpienie czasu kalendarzowego, historycznego i przyrodniczego czasem mi-
tycznym, czasem wiecznej nocy, pozwala – zgodnie z wierzeniami ludowymi
– na pełną kreację złowieszczej postaci wampira przybierającego zaskakujące
wcielenia

4

. Pisarz wzywa o prawo do uznania wielowymiarowej rzeczywistości,

którą dostrzega i potwierdza złożoną prezentacją powieściowego makrokosmosu,
pozwalającą na wieloaspektową percepcję dzieła

5

.

Reymont projektuje kryzys cywilizacji prowadzący nie tylko do upadku

osobowości, ale także ku piekłu totalitaryzmów. Podobnie jak Joseph Conrad
w Jądrze ciemności (1902) prezentuje przeczucie, że przyspieszone w ostatnich
dekadach XIX wieku zmiany w naukowym, politycznym i duchowym obrazie
świata przygotowują dla nowego stulecia trudne do wyobrażenia okropności.
W conradowskiej wizji dymy wiszące nad Londynem sprawiają, że słońce
zmienia barwę, ale w taki sposób, że obserwującego człowieka ogarnia na
chwilę trwoga, że może odejść od świata ludzi i pozostawić go w zimnie,
ciemności i ciszy

6

. Podczas gdy Marlow każe widzieć w cywilizacji nie stały

i normalny stan, lecz tylko krótkotrwałą przerwę w panowaniu ciemności, autor
Komediantki w Londynie-wampirze zakłada już schyłek owej „przerwy”. Tworzy
tym samym symboliczne tło refleksji nad stanem cywilizacyjnej zapaści Europy,
której diagnozy dokonuje wprowadzony na karty utworu hinduski mędrzec
Mahatma Guru, postrzegający otaczającą rzeczywistość – jako człowiek obcy
– twardo i bez sentymentu:

Wasza kultura materialistyczna, wasze wynalazki, wasze odkrycia prowadzą do jednego: do

uwielbienia brutalnej siły i złota, służą Złu, Zło sieją. . . Jesteście jak sępy krążące w przestworzach,

prawa podlegające jednoznacznym ocenom. Rozpoznawano w nim prawidłowości, przypisywano
znaczenia, ujmowano w znane i powszechnie akceptowane ramy aksjologiczne, identyfikujące es-
tetyczną brzydotę przestrzeni miejskiej ze złem moralnym oraz fałszem mitu cywilizacyjnego.
Prezentacja miasta była zatem podporządkowana generalnej spójności ewaluatywnej, odwołującej
się do stabilnego układu wartości etycznych, charakterystycznych dla dziewiętnastowiecznej legen-
dy miasta-potwora. Ten porządek aksjologiczny był nośnikiem perswazyjnych zabiegów i mora-
listycznej krytyki miasta. Natomiast w Wampirze naturalistyczne szczegóły pozostają głównie na
służbie symbolizmu – ewokują albo mają ewokować głębszy sens opisywanych zdarzeń, niejedno-
krotnie sugerując „drugie dno”. Podobnie dzieje się u Joyce’a, dla którego Dublin jest duchowym
więzieniem, a nawet więcej – symbolem duchowego więzienia w ogóle.

4

E. Ihnatowicz, J. Tomkowski, Witraż z wampirem, „Twórczość” 1987, nr 10, s. 94.

5

Por. P. Wojciechowski, Młodopolski jarmark wampiryzmu, [w:] Czytanie modernizmu,

red. M. Olszewska, G. Bąbiak, Warszawa 2004.

6

Zob. I. Watt, Conrad w wieku dziewiętnastym, przeł. M. Boruszyńska-Borowikowa,

Gdańsk 1984.

background image

Wampir Reymonta: zmierzch cywilizacji Zachodu?

65

ślepe na blaski cudów, a chciwie wypatrujące w nizinach padliny. . . Przepadniecie w niepamięci
czasów rychlej i bardziej bez śladów [. . . ]. (123)

7

W oczach Mahatmy kultura Zachodu zwrócona w stronę wartości material-

nych nie przedstawia wielkiego znaczenia. Dominują w niej przede wszystkim
wojny, zbrodnie, przemoc, wyzysk i dążenie do bogactwa za wszelką cenę

8

. Joe,

brytyjski żołnierz, w zwierciadle nauki swego mistrza dostrzega bezlitośnie ob-
nażoną prawdę o świecie, w którym wyklina „nas, panów świata, nas, wybranych
i jedynych, nas, władne, głupie i oszalałe z pychy bydlęta, nikczemne stado dusz
strupieszałych, hordę zbrodni, zanurzoną w bagnisku hańby, niewolników Zła,
czcicieli Przemocy, wyznawców Złota. . . ” (46). Londyn, zgodnie z twierdzeniem
Zenona – polskiego emigranta-artysty, jest wielkim pomnikiem zbrodni popeł-
nionych przez cywilizację europejską, którą Joe – przeklinając dzieła wojny –
z chęcią by rozszarpał, aby móc „ze struchlałych wnętrzności wyrwać ich ducha
trupiego” (45) i tchnąć w niego nowe, prawdziwie człowiecze życie. Wpraw-
dzie stary kontynent, jeszcze ekspansywny i witalny, zdołał narzucić światu swój
porządek, niezwykle barbarzyński i wyzuty z wszelkich duchowych treści, ale
zapłacił za to wysoką cenę, bowiem londyńska rzeczywistość jawi się autorowi
Komediantki niczym „techniczna pustynia, na której triumfują bezduszny materia-
lizm i atawistyczne żądze walki, podbojów, dominacji, skrywanych pod pozorami
cywilizacyjnej misji”

9

. Z jednej strony Wschód – będący gorszym „Innym” –

jest traktowany jako naturalny obiekt podboju, nad którym kontrolę pełni impe-
rium brytyjskie, ale z drugiej – tym razem jako niezrozumiały „Inny” – fascynuje
i niepokoi swą egzotyczną tajemniczością, którą należy oswoić

10

.

W Wampirze mamy do czynienia z odwróconym kolonializmem: to „świa-

tło ze Wschodu” staje się kolonizatorem i ma spełnić rolę cywilizacyjnej misji
w chylącej się ku upadkowi kolonizowanej dżungli. Orient przyjmuje rolę Pro-
spera z Burzy Williama Szekspira, zdobywając uznanie społeczności za sprawą

7

Wszystkie cytaty pochodzą z wydania: W.S. Reymont, Wampir, [w:] Idem, Pisma, t. XV,

przedm. Z. Szweykowski, oprac. A. Bar, Warszawa 1950. W nawiasie podaję numer strony, z której
pochodzi cytat.

8

E. Ihnatowicz, J. Tomkowski, op. cit., s. 104.

9

D. Trześniowski, »Wampir« Reymonta: upiorne sny zmęczonej Europy, [w:] Inny Reymont,

red. W. Książek-Bryłowa, Lublin 2002, s. 113.

10

M.P. Markowski, Postkolonializm, [w:] A. Burzyńska, M.P. Markowski, Teorie literatury XX

wieku. Podręcznik, Kraków 2006, s. 553. Warto dodać, iż E. Said (Orientalizm, przeł. M. Wyrwas-
-Wiśniewska, Poznań 2005) człowieka Orientu przedstawia jako istotę bierną, irracjonalną, ale
jednocześnie znajdującą się w centrum zainteresowania Zachodu. Autor próbuje również pokazać,
jak kultura europejska umacniała swoją potęgę i tożsamość, traktując Orient jako rodzaj alter ego.
Według niego Wschód uległ „orientalizacji” nie tylko dlatego, że przeciętny dziewiętnastowieczny
Europejczyk odnalazł w nim potwierdzenie wszystkich swoich orientalnych typów, ale także
dlatego, że był wobec tego procesu bezbronny.

background image

66

Anna Adamczyk

magii i wiedzy tajemnej, podczas gdy Londyn jest Kalibanem – lubieżnym i pija-
nym potworem, pozbawionym etycznego kręgosłupa, wyjętym spod jurysdykcji
prawa, skazanym na nędzną egzystencję, a nawet rychły upadek. Doświadczenia
służby imperialnej i zbytnia pewność siebie są dla Anglików zgubne, skłaniają
ich do lenistwa, obnażają ich słabości, rozdymają próżną dumę z przynależno-
ści do białej rasy i umacniają hipokryzję, prowadząc do tego, że ludzkość jawi
się jako marna, przelotna zjawa, a stworzony przez nią mit Orientu zdaje się
jednak nie mieć oczekiwanego zbawiennego wpływu, okazując się jedynie eu-
ropejską iluzją

11

. Naśladowanie hinduskich praktyk, czego próbuje Joe w celu

osiągnięcia twórczego i korzystnego rozszczepienia osobowości, w konsekwencji
prowadzi do obłędu, bowiem – jak stwierdza Mr Smith – umysł Europejczyka
nie jest w stanie przyjąć mocy wschodniego objawienia, ponieważ „jesteśmy rasą
niższą, jesteśmy Tschnadalą!. . . Tylko Hindus może przekroczyć granice mate-
rii i spojrzeć w nieśmiertelne oblicze Światłości! [. . . ] jesteśmy tylko nędznym
plemieniem pariasów, uzuchwalonym przez głupotę, liszajem świata, skazanym
na plugawe, przyziemne bytowanie i wieczne przerabianie ziemi, niby te glisty
rojące się pod powierzchnią!” (252–253). Zatem praktyki medytacyjne okazują
się być zbyt ciężką próbą dla człowieka ukształtowanego przez kulturę zachodnią
i są zastrzeżone tylko dla ludzi Wschodu.

Efektem rozpadu wewnętrznej tożsamości społecznej jest wyraźna trywiali-

zacja miasta – przestaje ono być miejscem do mieszkania, stając się schematem
przejść i traktów komunikacyjnych, co zwraca uwagę na aspekt tej przestrzeni ja-
ko domeny niebezpiecznego mroku, w którym łatwo się zagubić. Reymontowski
Londyn ma przy tym dodatkowo wymowę paraboliczną – podobnie jak Dublin
w twórczości Jamesa Joyce’a – jest zapełniony tłumami ludzi, których kilkakrot-
na prezentacja, głównie w trakcie somnambulicznej ucieczki Zenona w miej-
ską otchłań, emanuje atmosferą szarzyzny i jednostajności, oddając tym samym
monotonię kamiennej pustyni współczesności. Miasto prowadzi do klaustrofobii,
a ponieważ jest przestrzenią nienaturalnie zagęszczoną, niszczy wnętrze człowie-
ka i paraliżuje jego działania w świecie zewnętrznym. Jest obszarem fałszywego
życia, cechującego się petryfikacją świadomości i samotnością w ruchliwej ciżbie
ludzkiej

12

. Podobnie jak z Dublińczyków (1918) Joyce’a unosi się stąd „a special

odour of corruption” – „szczególny odór rozkładu”

13

. Cały nieodgadniony tłum,

11

E. Kuźma w pracy Mit Orientu i kultury Zachodu w literaturze XIX i XX wieku (Szczecin

1980) wskazuje, iż mit Wschodu był w modernizmie odczytywany jako szansa na odrodzenie
kultury europejskiej, znajdującej się w stanie kryzysu.

12

W. Gutowski, Symbolika urbanistyczna w literaturze polskiego modernizmu, [w:] Idem, Mit

– Eros – Sacrum. Sytuacje młodopolskie, Bydgoszcz 1999, s. 75.

13

Por. E. Naganowski, Telemach w labiryncie świata. O twórczości Jamesa Joyce’a,

posł. S. Sterna-Wachowiak, Poznań 1997, s. 48–49.

background image

Wampir Reymonta: zmierzch cywilizacji Zachodu?

67

prawie wszyscy mieszczanie, kobiety, rzekomi patrioci, obłąkańcy i sutenerzy są
dotknięci „paraliżem” – dążą ku śmierci fizycznej, duchowej lub moralnej, są ży-
wymi trupami, uwikłanymi w sytuacje, z których nie mają siły się wydostać. Owa
stolica świata jest czytelną alegorią miasta przeklętego, współczesnego Babilonu,
miasta skazanego na zagładę

14

, tygla kultur, języków i religii, przyciągającego

zewsząd ludzi spragnionych kariery, sukcesu, pieniędzy i możliwości. Społecz-
ność londyńska w dużej mierze składa się z przyjezdnych, często wykorzenionych
z własnej Ojczyzny. Będą to tacy powieściowi bohaterowie, jak Zenon, polskie
prostytutki z Kutna, warszawscy Żydzi czy Mahatma Guru. Rdzenni mieszkań-
cy są ukazywani przez Reymonta w postaci szalejących anonimowych tłumów,
„czarnego mrowia ludzkiego” przelewającego się bezwładnie po trotuarach ulic,
błądzącego w przygniatających oparach mgieł. Miasto jest zatem porównywa-
ne do monstrualnych rozmiarów mrowiska, w którym znajdują miejsce również
wyrzucone na margines społeczeństwa jednostki. Co więcej, pozorny ratunek i na-
wrócenie często odnajdują w licznie działających tutaj sektach (byłe prostytutki
działają choćby w kościele Pogromców Grzechu, nawołując do powrotu na drogę
miłosierdzia. . . ). Z jednej strony toczy się zunifikowana egzystencja człowieka,
ale z drugiej – tonące w mgłach miasto przybiera kształty ekspresjonistyczne-
go inferna. Przestrzeń miejska poraża tłumnością życia, całkowicie obezwładnia,
czyni bezbronnym, pozbawia „języka” rzeczywistości. Ulica staje się śmiertel-
ną przeszkodą do przebycia dla człowieka współczesnego, który „[. . . ] przeżywa
swoje trwanie w poczuciu »lęku«, swoją wewnętrzność poprzez obsesje i mdłości;
skazany na »absurd« i rozdarcie, szuka ukojenia, rzutując swe myślenie w ota-
czające rzeczy, wykreślając płaszczyzny i figury, które od przestrzeni geometrów
zapożyczają nieco trwałości i stabilności. Lecz prawdę mówiąc, owa przestrzeń-
-schronienie ofiarowuje mu względną i niepewną gościnę”

15

.

Europejski katastrofizm na przełomie wieków jest postrzegany jako wróg,

wobec którego człowiek jest bezsilny. Industrializacja świata Zachodniej Europy
doprowadziła do tego, że na plan pierwszy wysunęły się masy ludzkie pozbawione
własnej tożsamości. Dochodzi do rozpadu wartości, ściśle złączonego z parali-
żem, do „symonii” w rozumieniu Joyce’owskim: niegodnego wykorzystywania,
degradacji, uwiądu i zagłady wartości duchowo-moralnych

16

. Wampiryczna prze-

strzeń Londynu staje się zmonumentalizowaną wersją wielkiego europejskiego
cmentarza. To, co miało być przejawem stabilności i potęgi merkantylnej spo-
łeczności, wyłoniło ze swego wnętrza ikony zagłady, niepewności i nietrwałości,
doprowadziło do utraty perspektywy transcendentnej, do depersonalizacji i atrofii

14

Podobnie jak Paryż w powieści Brunona Jasieńskiego Palę Paryż, w której halucynacyjne

miasto i wpadający w obłęd bohater są nawzajem dla siebie odbiciami.

15

G. Genette, Przestrzeń i język, przeł. A.W. Labuda, „Pamiętnik Literacki” 1976, nr 1, s. 225.

16

Zob. E. Naganowski, op. cit., s. 55.

background image

68

Anna Adamczyk

więzi międzyludzkich. Człowiek nie jest w stanie nadążyć za zwiększonym tem-
pem życia, staje się trybem w kolosalnej machinie, w której sam nic nie znaczy,
a wartość życia jednostki również obiera tendencję spadkową. Pojawia się spo-
łeczna bezdomność prowadząca do metafizycznego wygnania. Ulice zapełnione
są zdezorientowanymi tłumami, obcymi i groźnymi. Najważniejszy jest jednak
zanik roli „centrum” jako metaforycznego skrzyżowania tego, co boskie, z tym,
co śmiertelne.

Kosmopolityczna społeczność Londynu zostaje pozbawiona sacrum, bowiem

Kościół zaprzągł się w służbę polityce, zapominając o Bogu i o swej właściwej
funkcji, prowadząc zarazem do masowego zagubienia ludzkości miotającej się
w nawałnicy sekt i rzekomych „zbawicieli świata”. Joe dowodzi, że źródła upad-
ku moralnego tkwią nie tylko w ustroju kapitalistycznym, w zgniliźnie warstw
panujących i ogólnym zmaterializowaniu ludzkości, ale przede wszystkim w insty-
tucji Kościoła, będącej szerzycielem błędów i kłamstwa społecznego. Jedynym
ratunkiem według niego jest czysta nauka Chrystusa zawarta w Ewangeliach.
Z tym stwierdzeniem nie zgadza się Zenon, który choć skromnie podaje się za
niechrześcijanina, po różnych seansach i w interwałach oprzytomnienia ośmiela
się wróżyć o przyszłości chrześcijaństwa

17

. W jego wypowiedzi brzmią echa nie-

tzscheańskiej filozofii: „Nie Ewangelia rządzi ludzkością [. . . ]. Kodeks grożący
więzieniem lub szubienicą ma więcej moralnego wpływu na stado ludzkie niź-
li wszystkie religie razem. I nie Mesjasza-Zbawcy potrzebuje i czeka dzisiejsza
ludzkość, ale tylko Pana, który potrafi być dla niej nieubłaganym władcą i katem
zarazem” (202), ponieważ „Człowiek współczesny wyrobił sobie niewzruszony
ideał: używać! Nie rozumie poza tym nic i niczego więcej nie potrzebuje. Dlate-
go Chrystus musi przegrać walkę” (207). Okazuje się, że cierpiący poszukiwacze
prawdy i sensu istnienia, wewnętrznie okaleczeni i wyzuci z duchowego dzie-
dzictwa Europejczycy, pragnący „pogrążyć się w radosnym bydlęctwie”, wzywają
diabła, aby nad nimi zapanował. Szatan-Ojciec jest władcą londyńskiego piekła,
zaludnionego przez „trupiarnię ludzkich majaków”

18

. Staje się także patronem

wojny, „głodnych armat czekających na swój żer”, nieszczęśliwych kochanków
i szaleńców. Wzrasta w rozpaczy i cierpieniu człowieka, który nie jest zdolny do
odrzucenia swego przywiązania do materii

19

, pojawia się wszędzie tam, „gdzie

tylko jęk, choroby, nieszczęścia, zbrodnie i wieczny mrok, tam bije źródło je-

17

A. Mazanowski, Nasza najnowsza powieść i jej wzory, „Biblioteka Warszawska” 1911, t. IV,

s. 65.

18

Zob. W. Gutowski, Wśród szyfrów transcendencji. Szkice o sacrum chrześcijańskim w lite-

raturze polskiej XX wieku, Toruń 1994; Idem, Królestwo Antychrysta i tęsknota Lucyfera. Oblicza
szatana w literaturze Młodej Polski
, [w:] Stulecie Młodej Polski, red. M. Podraza-Kwiatkowska,
Kraków 1995.

19

D. Trześniowski, op. cit., s. 122.

background image

Wampir Reymonta: zmierzch cywilizacji Zachodu?

69

go mocy, tam jest On, Władca ciemności, strachów i śmierci” (219). Nie bez
powodu na karty powieści wkracza Daisy – wysłanniczka diabła

20

, ale także wy-

raz nastroju, atmosfery, choroby, patologii i modernizmu. To istota końca wieku
i reprezentantka schopenhauerowskiej dewizy: „świat jest [. . . ] piekłem, ludzie
w nim zaś są z jednej strony udręczonymi duszami, z drugiej – diabłami”

21

.

Wprawdzie społeczność wiktoriańskiego Londynu plącze się jeszcze w poszu-
kiwaniu jakiejkolwiek formuły sensowności, ale seanse spirytystyczne zdają się
mieć na celu jedynie ucieczkę od przygnębiającej egzystencji. To, co nieznane,
kusi ze zdwojoną siłą ludzi pragnących dodatkowych wrażeń i odkrywania tajem-
nic transcendencji, choć i tak w końcu musi się pojawić „znowu życie, znowu
głupia rzeczywistość, znowu ten sam dzień powszedni, dzień męki nieskończonej,
tęsknot – znowu!” (17). Bohaterowie Wampira wikłają się zatem w charaktery-
styczny krajobraz iluzji, który biorą za rzeczywistość. Uciekają w fikcję, ponieważ
są przeświadczeni o tym, że zapewni im niezależność. Jednocześnie, wiodąc życie
„na niby”, stają się zwielokrotnionymi upiorami i żyją wśród własnych imitacji,
bowiem – jak podkreśla Paweł Wojciechowski – „w królestwie szatana można
istnieć tylko jako wampir, zaś wampiryzm stanowi głęboką lekturę istnienia na
krawędzi upadającej cywilizacji”

22

.

Tradycja, kultura i sztuka zostają zdezaktualizowane, przypominają jedynie

„prawdy mówione w niezrozumiałym języku”. Ich miejsce zaczyna zajmować kul-
tura masowa. Krytyka europejskiego teatru dokonana przez Zenona powtarza naj-
ważniejsze wątki nietzscheańskiej refleksji

23

. Teatr przestał być świątynią, został

pozbawiony żywiołu dionizyjskiego i zamienił się w „fabrykę fałszywych warto-
ści”, zaś europejska kultura oddana w ręce bibliotekarzy i archiwariuszy, utraciła
blask dawnych mitów

24

. Zenon nie dostrzega sensu w dziedzictwie przeszłości,

bowiem tandeta użycia doprowadziła do totalnego spustoszenia duchowego. Idea
zdobyczy cywilizacyjnych i kulturowych jest podważona, a kanon kultury okazuje
się być zupełnie „nieżywotny”. Sztuki Szekspira, Greków i wielu innych, to już

20

Szatan w Wampirze zsyłając na ratunek światu Daisy, okazuje się być bardziej litościwy

niż Bóg. Podobnie dzieje się w Litanii do Szatana Charlesa Baudelaire’a. To, czego nie daje Bóg,
ludzkość otrzymuje od władcy wygnania i mocy: ukojenie żądz i bólu, litość, a nawet miłość
i nadzieję. Szatan jest tutaj ojcem, opiekunem nędzarzy, wygnańców, upadłych, ale jednocześnie
jest ich wspólnikiem, bowiem pomaga i uczy, jak sobie radzić w życiu.

21

A. Schopenhauer, Metafizyka życia i śmierci, przeł. J. Marzęcki, Olsztyn 1995, s. 64.

22

P. Wojciechowski, op. cit., s. 91, 106. Zob. także: J. Rurawski, Władysław Stanisław

Reymont, Warszawa 1977, s. 330.

23

Postać polskiego artysty wykreowana przez Reymonta doznaje upadku kultury w sposób

bezpośredni, jest naocznym świadkiem tego procesu. Natomiast krytyka wielkiego miasta prze-
prowadzona przez Nietzschego w Tako rzecze Zaratustra wywodzi się z postawy bohatera, który
miasto omija, odmawiając wejścia w jego przestrzeń i zaakceptowania praw w niej panujących.

24

E. Ihnatowicz, J. Tomkowski, op. cit., s. 105.

background image

70

Anna Adamczyk

jedynie „puste dźwięki” nieprzekazujące żadnych wartości, wręcz niezrozumiałe
dla współczesnego człowieka, to „wytarte liczmany krążące w odruchowym obie-
gu, [. . . ] a przy tym trupy dźwigane przez nas dobrowolnie, trupy, ciążące jak
ołów na duszach naszych, że z wolna giniemy pod ich złowrogim panowaniem,
nie śmiejąc nawet pomyśleć, że można je zrzucić do muzealnego rowu” (69).
Opinię tę potwierdza Joe, konstatując, że wszystko, co panuje i rządzi we współ-
czesnym świecie, jest „kłamne i trupie”, wobec czego teatr nie może przedstawiać
większej wartości. W tej sytuacji nieco paradoksalnie upostaciowieniem apologii
sztuki i artystki staje się Daisy, „straszna larwa szatańskich mocy”

25

przybiera-

jąca różne „maski”, przy czym poprzez sztukę – w tym przypadku są to Białe
Msze oraz objawianie się w kilku miejscach jednocześnie – uobecnia to, co jest
wieczne. Tworzy nową jej kategorię: zło uwodzące maską dobra, które okazuje
się być sztukorodne, ponieważ działa jak magnes, przyciąga, oczarowuje i skła-
nia do działania (buntu lub podążania za przewodnikiem), zawsze prowokując do
twórczej aktywności. Jak podkreśla Paweł Wojciechowski, ów wampiryzm jest
mocno podszyty metafizyką, bowiem nowa sztuka jest zarazem odbiciem życia
duszy. To sztuka absolutna, mająca badać rzeczywistość zewnętrzną głównie jako
tło istnienia przestrzeni głębszych, a jej właściwym celem ma być bezdeń świata
wewnętrznego. Ponadto jest celem samym w sobie, a jej realizatorem jest artyst-
ka, „władczyni władców”, istniejąca w świecie, ale jednocześnie wobec niego
transcendentna

26

.

Reymont zdaje się sugerować nie tylko, że sztuka końca XIX wieku nad-

miernie zbliżyła się do zwyczajnego życia, do codzienności, co doprowadziło
do niemożności jej rozwoju. Stała się bowiem także „siewcą moralnego anal-
fabetyzmu”, „fabryką fałszywych wartości, szkołą zła i głupoty” (70), nad którą
patronat objął demon w pięknej postaci kuszącej Daisy

27

. Zaspokajając zminima-

lizowane potrzeby człowieka, kultura wysoka umarła, oddając miejsce przeklętej
kulturze masowej

28

, która – wyręczając ludzi w myśleniu – bawi, pochlebia i jest

25

Savitri [H. Zahorska-Elzenberg], „Świat” 1911, nr 32, s. 6.

26

P. Wojciechowski, op. cit., s. 100.

27

W pełni odbija się w niej fin de si´ecle’owa fascynacja siłą kobiety, która pojawiała się

w wizjach wielu malarzy. Reymontowską Daisy można zestawić m.in. z postacią prezentowaną
na obrazach Gustava Klimta Dama w kapeluszu, Dama w kapeluszu z czarnym piórem, ale także
Edwarda Muncha – Wampir.

28

Na fazę schyłkową europejskiej kultury końca XIX wieku zwrócił uwagę Oswald Spengler

w dziele Zmierzch Zachodu (1918). Niemiecki filozof nie dostrzega możliwości uratowania Europy
przed wypaleniem się wszelkich idei, ale nie jest to jego zdaniem totalna katastrofa, bowiem
dobiega kresu tylko pewien cykl kultury, po którym dokona się jej metamorfoza. W podobny
sposób widział świat Jos´e Ortega y Gasset, czego wyraz dał w zbiorach esejów Bunt mas
i Dehumanizacja sztuki. Próbuje on odnaleźć i opisać przyczyny pojawienia się pod koniec
XIX wieku kultury masowej, którą uznaje za jedną z większych katastrof, jaka mogła dotknąć

background image

Wampir Reymonta: zmierzch cywilizacji Zachodu?

71

„codziennym środkiem na nudę i intelektualną impotencję” (70). Terytorium Lon-
dynu przypomina zmonumentalizowaną wersję europejskiego cmentarza, na któ-
rym utrata perspektywy transcendentnej, depersonalizacja i atrofia woli prowadzą
do powolnej zagłady cywilizacji. Ciężkim ciosem dla pokolenia wiktoriańskie-
go było również odebranie wiary w dawny aksjomat, że w czasie i przestrzeni
istnieją ład i cel, ważne według ludzkiego rozumienia. Najgłębszy i najbardziej
rozległy wpływ na poglądy dotyczące przeznaczenia człowieka wywarła wów-
czas biologia. Człowiek przestał być pewien, że jest najważniejszym elementem
wszechświata. Nauka obaliła przekonanie o jego dostojeństwie w dziejach ludz-
kości. W roku 1884 John Ruskin wyraził opinię, że sprowadzenie człowieka do
statusu „zwyczajnych zwierząt” było największą „chmurą burzową nad dziewięt-
nastym stuleciem”, zapowiadającą zagładę cywilizacji

29

. Wiktoriański ład świata

u progu XX wieku zostaje zburzony – w nauce i technice zaczyna zanikać wi-
zja wspaniałej przyszłości dla człowieka. Dzieje się raczej wprost przeciwnie:
w bardzo wielu pismach poświęconych przyszłości świata odzywa się ponura
nuta apokaliptyczna, wizja nadejścia zagłady cywilizacji

30

.

Początek modernizmu wiąże się z wyraźnym przewartościowaniem domu ro-

dzinnego. Równolegle przebiegał proces bardziej złożony, który Konstanty Tro-
czyński za Barr`esem określił jako d´eracinement, czyli zjawisko „społecznego
osamotnienia, odcięcia od społecznych korzeni”

31

. W odniesieniu do szerszego

pola problemowego owo wykorzenienie jako społeczna bezdomność staje się sy-
gnałem kryzysu tożsamości, prowadzącej w konsekwencji do bezdomności egzy-
stencjalnej, do metafizycznego wygnania. Zgodnie z twierdzeniem Michała Gło-
wińskiego, w groźnym dla człowieka labiryncie dom zawsze powinien stanowić
przestrzeń własną, oswojoną i przyjazną. Jego zamknięcie nie tylko nie jest za-
grożeniem, ale wręcz stanowi warunek i zarazem element bezpieczeństwa. Klucz
do domu jest czymś więcej niż zwykłym przedmiotem, jest znakiem panowa-
nia nad miejscami, które człowiek zabudował tak, jak chciał i do których nie
ma prawa wedrzeć się ktoś obcy. Tego typu zamknięcie odgradza i separuje,
ale nie przerywa przy tym łączności ze światem. Domem jest każda przestrzeń

stary kontynent. Jej narodziny łączy ze zmierzchem kultury wysokiej. Dla człowieka masowego,
niechętnie uczestniczącego w wydarzeniach kulturalnych, jest ona niezrozumiała, nie potrafi
korzystać z jej dóbr.

29

J. Ruskin, Works, London 1903–1912, s. 78–79, cyt. za: I. Watt, op. cit., s. 186. Zob. także:

G.C. Leroy, John Ruskin, [w:] Victorian Literature. Modern Essays in Criticism, red. A. Wright,
New York 1961.

30

I. Watt (op. cit., s. 186) wskazuje między innymi na Jądro ciemności J. Conrada, ale

także After London R. Jeffriesa (1885), Wieści znikąd W. Morrisa (1891), The British Barbarians
G. Allena (1895) i Wojnę światów H.G. Wellsa (1898).

31

K. Troczyński, Artysta i dzieło. Studium o »Próchnie« Wacława Berenta, [w:] Studia i szkice

z nauki o literaturze. Pisma wybrane, oprac. S. Dąbrowski, t. 1, Kraków 1997, s. 436.

background image

72

Anna Adamczyk

przyjazna i pożądana niezależnie od tego, jakimi konkretnie właściwościami się
odznacza

32

. Bohaterowie Wampira mają poważne kłopoty z jego odnalezieniem

(również jako budynku): zagubiony w fantasmagorycznej przestrzeni miasta Ze-
non z trudem odnajduje swój Boarding-House, ale tego typu problemy mają także
rdzenni mieszkańcy, ponieważ „Londyn podczas mgły to otchłań, łatwo można
się zgubić nawet tym, którzy go znają” (48). Wnętrza przestrzeni prywatnych
zalewa mrok, sprawiając, że pokoje stają się dnem, przez który prześlizgują się
widma nierozpoznanych rzeczy. Domy są pełne „ran, jęków i znużenia”, nie peł-
nią wobec swoich mieszkańców funkcji apotropaicznej, lecz zaczynają skupiać
w sobie całe zło otaczającego świata. W kryzysie znajduje się podlegająca alie-
nacji rodzina

33

. Daje się zauważyć zupełny brak domu rodzinnego, bądź – czego

przykładem jest Bartelet Court, gdzie mieszka narzeczona Zenona Betsy – sytu-
acja upadku tradycji

34

. W warunkach panujących w mieście-wampirze okazuje się

również niemożliwe założenie rodziny przez Zenona. Co więcej, dla niektórych
bohaterów zdaje się ona być zbędnym balastem: w końcowych partiach powie-
ści Joe, nie rozpoznając nikogo ze swojego otoczenia, (z ulgą?) stwierdza: „Nie
mam rodziny! Pozbyłem się już tego wampira! [podkr. – A. A.]” (237). Wobec
takiej prezentacji pojęcia moralne współczesnego człowieka zaczynają nasuwać
myśl o zbiorowym samobójstwie ludzkości. Mieszkańcy Londynu-świata wpraw-
dzie zwracają bezradny wzrok ku Orientowi, szukając w prawdach hinduskiego
mędrca jakiegoś remedium, a tłumy ludzi spragnionych cudów zbierają się na
spotkaniach ze słynną Bławatską. Niestety, ich nadzieje na światło ze Wschodu
są złudne, wchodzą w skład europejskiej iluzji, fałszywego mitu, niezdolnego
powstrzymać nadchodzącego końca cywilizacji

35

.

32

M. Głowiński, Labirynt, przestrzeń obcości, [w:] Idem, Mity przebrane, Kraków 1994,

s. 139–140.

33

O kondycji rodziny w epoce wiktoriańskiej pisze S. Mintz w pracy A Prison of Expectations:

Family In Victorian Culture (New York 1983), z odwołaniem do twórczości G. Eliot, S. Butlera,
R.L. Stevensona. Dosadny wniosek na ten temat formułuje jedna z bohaterek Samotni Dickensa –
pani Jellyby: „rodzina to nic, tylko niezapłacone rachunki, brud, marnotrawstwo, rwetes, spadanie
ze schodów, zamęt i bieda z nędzą! A dom? Nasz dom w ruinie wygląda od niedzieli do niedzieli
tak, jak gdyby odbywało się tam wielkie pranie. Tyle tylko, że nic się nie pierze!”. Ch. Dickens,
Samotnia, przeł. T.J. Dehnel, Warszawa 1975, s. 233. Warto zwrócić uwagę także na powieść
T. Hardy’ego Tessa d’Urberville (1891), w której jeden z bohaterów, Angel Crane, głosi tezę
o tym, iż stare rodziny trawi robactwo. Zdegenerowane rody odznaczają się bowiem brakiem woli
i dekadenckim zachowaniem.

34

Podobnie jak u Reymonta, domów rodzinnych nie posiadają bohaterowie z dzieł Berenta,

Przybyszewskiego, Jasieńskiego.

35

Bez wątpienia ciekawym kontekstem dla „wampirycznego” Londynu Reymonta, zarazem

aktualizującym i rozwijającym poniekąd (choć nie w zamierzony sposób) problemy zasygnali-
zowane przez pisarza, może być debiut powieściowy Z. Smith Białe zęby (1990), prezentujący
w kosmopolitycznym mikroświecie najważniejsze zagadnienia współczesnej społeczności wielo-

background image

Wampir Reymonta: zmierzch cywilizacji Zachodu?

73

Reymont zaprezentował zatem w Wampirze stolicę merkantylnej metropo-

lii jako rzeczywistość koszmaru sennego, halucynacji, stanu totalnego chaosu.
Interpretując ją, przestrzegł przed konsekwencjami procesów urbanizacyjnych,
prowadzących do nieuniknionej katastrofy. Postawił zarazem fundamentalne dla
człowieka pytania: na ile można rozpoznać ludzką kondycję?, dlaczego cywiliza-
cja umiera?, dlaczego ginie przestrzeń wartości i czy świat musi być jarmarcznym
widowiskiem?

36

Przede wszystkim jednak zaprezentował, że upadek współczesnej

materialistycznej cywilizacji wyjaławiającej duszę ludzką już się rozpoczął, a fin
du globe
staje się coraz bardziej oczywisty. W dużej mierze problemy podejmowa-
ne w Wampirze aktualizują się obecnie, głównie z powodu zaniku wartości wyni-
kających z „nieżywotnego” kanonu kultury, z szybkich przemian cywilizacyjnych
prowadzących do uniformizacji życia, ale przede wszystkim z przeobrażeń spo-
łecznych – wynikiem atrofii więzi międzyludzkich jest bez wątpienia problem
obcości i zagubienia w świecie. Wobec tego podstawowym dylematem współ-
czesnego społeczeństwa wydaje się być to, że odrzucenie tradycyjnych wartości
(zarówno moralnych, jak i etycznych czy religijnych) w cywilizacji rozrywki nie
zostało zastąpione czymś równie wartościowym, co z kolei nieustannie przyczy-
nia się do zwycięstwa konsumpcyjnego modelu życia i prowadzi do liberalizmu
w sferze etyczno-moralnej.

kulturowej metropolii, w której dochodzi do powolnego zaniku tożsamości zarówno miasta, jak
i jego mieszkańców. Losy trzech rodzin – imigrantów i Anglików – stanowią punkt wyjścia do
dyskursu na temat problemu tolerancji, ksenofobii i asymilacji w społeczeństwie, fundamentali-
zmu, kondycji religijnej, ale także ciągłości i sensu historii oraz tradycji. Przestrzeń miasta staje się
przestrzenią agonu – głębokiego konfliktu kulturowego i jednocześnie rozpaczliwych poszukiwań
przybyszów ze Wschodu możliwości wskazania dróg odnalezienia rodzimych wartości ich dzie-
ciom. Iqbal rozdziela swoich synów: Magida i Millata, wysyłając pierwszego z nich do Bengalu,
a drugiego pozostawiając w Londynie. Okazuje się jednak, że Orient w żadnej mierze nie może
być rozpatrywany jako ewentualna droga ratunku w procesie podtrzymywania przynależności et-
nicznej, wyzwolenia czy sposobu na odnalezienie własnych korzeni, ponieważ wpływ imperium
brytyjskiego wywarł na nim tak mocno destrukcyjne piętno, że zatracił własną indywidualność.
Prowadzi to do wniosku, że żadna tożsamość nie jest skamieniała czy też dana raz na zawsze.
Słuszne w tym kontekście będzie przywołanie konstatacji Zygmunta Baumana o tym, że nie ma
powrotu do pochodzenia – „przeszłość nie jest pełną pamiątek skrzynią odstawioną chwilowo na
strych, którą w razie potrzeby można wynieść na zewnątrz, a zawarte w niej cacka odkurzyć
i wypolerować, by odzyskały dawny blask”. We współczesnym mieście zatem drogi tożsamości
nie pokrywają się ze szlakiem wytyczonym przez pochodzenie. Zob. Z. Bauman, Wśród nas, nie-
znajomych – czyli o obcych w (po)nowoczesnym mieście
, [w:] Pisanie miasta – czytanie miasta,
red. A. Zeidler-Janiszewska, Poznań 1997.

36

P. Wojciechowski, op. cit., s. 90.

background image

74

Anna Adamczyk

Summary

The Twilight of Western Civilisation in

The Vampire by Reymont

In The Vampire Reymont presents London as the imperial city falling into decline,

where the Polish immigrants, who lack the identity, wander timelessly. It is also a place
where the mercantile society immerses in the reality dominated by the technological
development. Reymont’s novel allows us to analyse the space of London at the end of
the 19th century, and the human fate which is determined by this space. In my paper
I would like to focus on losing the way in a maze (a maze of streets and a maze of
subconsciousness of the main characters), the consequences of abandoning sacrum, and
the crisis of family and art. The interesting vision of London created by Reymont gives
us answers to a few important questions: Do the Polish immigrants find themselves in
a new reality? How does the experience of a modern city affects people’s lives? Why
cannot a contemporary man find his place in a surrounding world?


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
XI?chy szczególne cywilizacji zachodniej
Polska, jako strażniczka cywilizacji zachodniej, i cele naszej obecnej wojny z bolszewikami(1)
Modul 1 Cywilizacje Zachodu
5 Pamiętniki Wampirów Powrót o zmierzchu
Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów Powrót o zmierzchu
Przemiany obyczajów w cywilizacji Zachodu(1)
Pamiętniki wampirów 5 Powrót o zmierzchu (Prolog)
Pamiętniki wampirów Powrót o zmierzchu 05
Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów 5 Powrót o zmierzchu 2
Wladyslaw Stanislaw Reymont O Zmierzchu 2
Czy swiat stoi u progu unifikacji kultur pod przewodnictwem cywilizacji zachodniej KRZYSZTOF
Pamiętniki Wampirów Powrót o zmierzchu [Tom 5]
Norbert Elias Przemiany obyczajów w cywilizacji Zachodu
Krzywicka, Irena Zmierzch cywilizacji męskiej fragmenty
Pamiętniki Wampirów Powrót o Zmierzchu Rozdział 12
Cywilizacja zachodnia istnieje dzięki Mszy
Dokąd zmierza cywilizacja

więcej podobnych podstron