T. Zieliński,
Religia Rzeczypospolitej Rzymskiej. Toruń 2000, s. 22-27
§3 Legenda o początkach Rzymu w swej klasycznej formie, przekazanej nam przez Liwiusza, ma
wygląd następujący: Po zburzeniu Troi przez Achajów – Eneasz, krewny króla Pryjama,
z nieletnim synem Askaniuszem i gronem towarzyszy porzucił zgliszcza rodzimego miasta i po
wielu przygodach, które go m. in. zawiodły do Kartaginy, właśnie wtedy założonej przez królową
Dydonę – dotarł do brzegów Lacjum. Ożenił się tam z córką króla tubylców Latyna, Lawinią,
i razem z nią zamieszkał w nowym mieście, które na jej cześć nazwał Lawinium. Został
protoplastą dynastii, która wnet jednak przeniosła się z Lawinium na brzegi jeziora Albańskiego,
tak nazwanego od założonego przez nią miasta Alby Długiej. Potomkami Eneasza byli też m. in.
dwaj bracia, Numitor i Amuliusz; ten ostatni strącił starszego brata z tronu, a jego córkę –
jedynaczkę, Reę Sylwię – nie chcąc, by miała dzieci – zrobił kapłanką Westy. To mu się jednak na
nic nie przydało: do dziewicy – Westalki zstąpił bóg Mars, i została ona matką dwóch chłopców-
bliźniąt. Rozgniewany Amuliusz kazał rzucić te bliźnięta do Tybru; ale wezbrana rzeka złożyła je
na brzegu nieco niżej u stóp wzgórza Palatyńskiego. Tam głodne niemowlęta znalazła wilczyca i
zaczęła je karmić swym mlekiem; świadkiem cudu był przypadkiem jeden z królewskich pasterzy
Faustulus, który wziął dzieci do siebie i wychował je, nadawszy im imiona Romulusa i Remusa.
A więc wyrośli jako pasterze; z czasem jednak tajemnica ich pochodzenia się wyjawiła.
Wkrótce na czele pasterzy podbili Albę, przy czym Amuljusz został zabity, a władzę przywrócili
swemu dziadowi Numitorowi. O losach matki Liwiusz nic nie mówi, według innych źródeł
jednak została ona jeszcze przedtem wrzucona przez Amuliusza do Tybru i poślubiona w cu-
downy sposób przez boga tej rzeki. Potem zaś Romulus i Remus postanowili założyć własne
miasto na miejscu swego ocalenia, tj. na Palatynie. Wtenczas powstała między nimi pierwsza
sprzeczka: chodziło o to, który z nich ma dać imię nowemu miastu. Postanowiono rozstrzygnąć
spór, zdając go na wolę boską przez augurium, tj. przez obserwację wieszczych ptaków. Jako
miejsce obserwacji Romulus obrał Palatyn, Remus – leżący naprzeciwko Awentyn. Remus
pierwszy spostrzegł lot sześciu sępów i już uważał siebie za zwycięzcę, kiedy Romulus – co
prawda o chwilę później – zobaczył ich na swoim polu nieba dwanaście. Uważając tę liczbę za
lepszą wróżbę dla trwałość i nowego miasta, zwycięstwo przypisał sobie. Oburzony Remus,
widząc, że brat już zaczyna wznosić na Palatynie mury miasta, na znak pogardy przeskoczył przez
nie, za co został przez Romulusa zabity.
W taki sposób założono Rzym – w samo święto pasterskiej bogini Pales, 21 kwietnia. Aby
je zaludnić, założyciel ogłosił je miejscem schronienia (asylum) dla wszystkich, co z jakiejkolwiek
bądź przyczyny byli wygnani ze swej ojczyzny. Istotnie otrzymał dzięki temu sporo poddanych,
ale wyłącznie płci męskiej. Ponieważ zaś sąsiednie gminy odmawiały prawa małżeństwa (ius
conubii) nowemu miastu, zdobył się Romulus na następujący pomysł. Zapowiedział igrzyska na
cześć boga zasiewów Consusa (Consualia 21 sierpnia) i zaprosił na nie obywateli sąsiednich gmin
z rodzinami. Przyszli tłumnie, szczególnie obywatele najbliższej gminy sabińskiej, Cures. Otóż
podczas igrzysk na znak dany przez Romulusa jego „Rzymianie” porwali dziewczęta z pomiędzy
swych gości – było to wiekopomne „porwanie Sabinek”. Stąd konieczność wojny, do której
jednak doszło nie od razu; a kiedy na koniec wojsko sabińskie pod dowództwem króla Tytusa
Tacjusza zbliżyło się do Rzymu, porwane Sabinki zdążyły już zostać matkami
i przywiązać się do
swoich mężów. Za ich wstawieniem się został zawarty pokój, a następnie i połączenie obu gmin,
rzymskiej i sabińskiej, pod wspólnym panowaniem obu królów, pod obiema nazwami Romani
i Quirites (od Cures) i pod opieką obu bogów narodowych, Marsa i Kwiryna. To dopiero było
zakończeniem założenia miasta jako gminy.
I to jest klasyczna, jak powiedziałem, o nim legenda
1
. Kiedy i jak powstała, o tym jeszcze będzie
mowa (§ 22); jest to bowiem rzeczą zrozumiałą, że dla historyka religii legenda zachowuje
w całości to znaczenie, którego jej zazwyczaj odmawiają badacze historii politycznej. Jest też
rzeczą nie mniej zrozumiałą, że nie od razu powstała w tej właśnie klasycznej formie; my tu
jednak jej rozwoju śledzić nie będziemy, aby nie piętrzyć jałowych hipotez, ograniczając się do
jednego tylko szczegółu. Mianowicie: matka bliźniąt Rea Sylwia – czyli Ilia – była pierwotnie
uważana za córkę samego Eneasza; jak to jej pochodzenie udawało się połączyć z jej stosunkiem
do Amuliusza i Alby Długiej, tego nie wiemy. Skoro jednak Romulus był wnukiem Eneasza, to
i założenie Rzymu musiało nastąpić wkrótce po zburzeniu Troi. Otóż tego nie sposób było
pogodzić z chronologią, która znalazła powszechne uznanie już od III-go wieku. Wtedy bowiem
żył Eratostenes, uczony aleksandryjski, który za pomocą subtelnych wyrachowań ustalił rok
1184/3 jako czas zburzenia Troi – to ustalenie, dodajmy już tutaj, miał ogromne znaczenie dla
dalszego rozwoju nie tylko rzymskiej legendy, ale także poniekąd i rzymskiej historii, jak to
jeszcze zobaczymy (§ 42). Z drugiej zaś strony niepodobna było datować założenia Rzymu,
posługując się danymi legendy o rzymskich królach, wcześniej niż od VIII-go wieku. Skoro zaś
tak, to Eneasza od Romulusa oddzielała przepaść czterech wieków. I właśnie celem zapełnienia
tej przepaści zmyśleni zostali owi Albani patres – szereg imion rzekomych królów, co po Eneaszu
panowali w Albie Długiej, a z których ostatnim był Amuliusz.
1
Pochodzenie legendy o założeniu Rzymu jest tematem niezliczonych rozpraw, których tu przytaczać nie
będę. Szczególną sympatią cieszy się hipoteza, według której legenda o Romulusie i Remusie miała
powstać z greckiej legendy o Tyronie, opracowanej przez Sofoklesa w sławnej tragedii (np. u Soltau, Die
Anfänge der römischen Geschichtsschreibung 1909). Przy tym jednak nie bierze się pod uwagę, że brązowa
wilczyca kapitolińska, dla której ta legenda jest podstawowa, starsza jest od Sofoklesa. Por. J. Carcopino,
La louve du Capitole (1925), który uwzględnił tę trudność, ale pomimo to od str. 54 zabłądził na manowce.
Czy tak jednak czy owak – w każdym razie faktem było pewnym dla wszystkich, że Rzym
powstał z popiołów zburzonej Troi; to jest samo jądro legendarne naszej legendy. Wydobywać
z legend wnioski także i historyczne jest rzeczą ryzykowną; wprawdzie nie ulega wątpliwości, że
legendy historyczne zawierają w sobie jakieś ziarna prawdy historycznej, ale dla ich wydobycia nie
wystarcza analiza samej tylko legendy – potrzebne są i dane dobyte skądinąd. Na szczęście – jak
to zobaczymy za chwilę – takich tu nie brak; one właśnie pozwalają nam twierdzić, że jądrem
historycznym przytoczonej wyżej legendy jest powstanie Rzymu z połączenia dwóch gmin, jednej
latyńskiej, drugiej sabińskiej
2
. Jeżeli się bowiem z Rzymu patrzy w kierunku lądu, na północny
i południowy wschód, to horyzont zamykają dwa pasma gór. Jedno tworzą surowe wapienne
turnie łańcucha sabińskiego, tego najdalej ku morzu wysuniętego cyplu Apeninu; tak samo i jego
mieszkańcy, Sabinowie, byli najdalej ku morzu wysuniętym szczepem potężnego plemienia
Samnitów. Drugie – to urocze góry Albańskie z łagodnymi stokami, świadczącymi o ich
wulkanicznym charakterze; jest to kolebka plemienia Latynów. Do obu plemion należała równina
Tybru; dla obu było rzeczą ważną, żeby tej rzeki, która była ich wspólną granicą północną, nie
mógł przekroczyć najeźdźca z tej północy, którym lada chwila mógł zostać naród etruski.
Przeznaczeniem strategicznym Rzymu było bronić ze swoich pagórków tej granicy tybrzańskiej;
tego uczy pierwszy rzut oka na mapę Lacjum. Tu więc oba plemiona powinny były założyć
wspólną warownię – późniejszy Rzym. To jest argument topograficzny, przychodzący tym razem
z pomocą legendzie; jeszcze większą wagę ma argument archeologiczny — starożytne
wykopaliska na obu wzgórzach, Palatyńskim, które Rzymianie zawsze uważali za swoją kolebkę
latyńską, i Kwirynalskim, które sama już etymologia każe łączyć z imionami boga Kwiryna
i miasta Cures – i również tradycja, świadcząca o istnieniu właśnie na tych dwóch wzgórzach
najdawniejszych zabytków obu plemion. Ten ostatni punkt pośredniczy między argumentem
archeologicznym i trzecim, religioznawczym, o którym nieraz jeszcze będzie mowa w dalszym
ciągu tej książki.
Wbrew więc sceptycyzmowi niektórych uczonych obstajemy przy dawnym zdaniu: Rzym powstał
z połączenia łacińskiej gminy z sabińską. Ten fakt historyczny tłumaczy nam cały szereg
2
Sabino-latyńskie pochodzenie Rzymu. Że wyniki przedhistorycznej archeologii dają się pogodzić z tą
jednogłośną tradycją literacką, tego dowiodła m.in. Italische Gräberkunde v. Duhna t. I (1924). Referując o
tej książce w ARW XXXIII (1925) L. Deubner słusznie mówi: dass die Bestattungsgräber der Forumnekropole
den Sabinern zugeschrieben werden missen, wird allen denen Genugtuung bereiten, die sich durch skeptische Machtsprüche an
der Überlieferung von einer allen sabinischen Siedlung auf dem Quirinal nicht haben irre machen lassen. W ogóle moje
stanowisko wobec archeologii przedhistorycznej jest następujące: chętnie przyjmuje do wiadomości jej
wyniki w tych wypadkach, w których one są w zgodzie z tradycją literacką, samodzielnej zaś wartości im
przyznać nie mogę, chociażby wobec ich rozbieżności w badaniach różnych uczonych. Naturalnie te
nieme zabytki mają tę niezaprzeczoną zaletę, że są namacalne i jako takie zakwestionowane być nie mogą;
ale ta zaleta dotyczy wyłącznie ich samych, nie zaś budowanych na ich podłożu hipotez, które zawsze
pozostają dowolnymi, o ile nie mogą się oprzeć o tradycję literacką.
osobliwości pierwotnej religii rzymskiej.
Nim jednak na razie rozstaniemy się z legendą o założeniu Rzymu, chciałbym już tu zwrócić
uwagę czytelnika na pewne jej znamiona szczególne. Słusznie bowiem mówi ten historyk rzymski,
któremu zawdzięczamy jej formę klasyczną, Liwiusz: „Jest to prawem starożytności domieszać
sprawy boskie do ludzkich i uświęcać pochodzenie miast przez przypuszczenie udziału bogów
w ich założeniu. A jeżeli w ogóle jest naród uprawniony do takiego uświęcenia swego powstania
i przypisywania go bogom, to sława wojenna narodu rzymskiego jest taka, że wszystkie narody
tak samo chętnie zgadzają się z jego pochodzeniem od Marsa, jak i z jego władzą. Niezależnie
więc od tego, jak się można zapatrywać na te legendy i jak o nich sądzić — nie mam zamiaru ich
kwestionować”. I słusznie sądzi o tym wyznaniu historyka rzymskiego i jemu podobnych
najnowszy badacz historii Rzymu, L. Homo: „Świadczą one, mówiąc nawiasem, że osławiona
łatwowierność, którą tak chętnie przypisują Liwiuszowi, istnieje raczej w wyobraźni pewnych
historyków nowoczesnych, daleko bardziej łatwowiernych i oddanych tradycji, niż on”
3
.
Wybornie; czy jednak można twierdzić, że legenda przez nas wyżej przytoczona wywyższa Rzym
pod względem religijnym? Przecież ona samo jego powstanie warunkuje dwiema ciężkimi
zbrodniami: naruszeniem obowiązku czystości przez Westalkę Reę Sylwię, matkę założyciela, i
bratobójstwem tego ostatniego
4
. Co prawda legenda podaje także szczegóły poniekąd
usprawiedliwiające obie zbrodnie: kapłaństwo Rei było przymusowe i winowajcą jej grzechu był
bóg, Romulus zaś zabił brata za zniewagę rodzącego się miasta, dając w taki sposób do
zrozumienia, że miłość ojczyzny winna przeważać wszelką inną. Dajmy na to; Westa jednak
pomimo wszystko pozostawała obrażoną, założyciel Rzymu pomimo wszystko pozostawał
bratobójcą; i my mamy prawo do zapytania, dlaczego legenda, „uświęcając początki tego miasta”,
wprowadzała do nich takie szczegóły, które wymagały usprawiedliwienia. Czy może wtenczas,
kiedy powstawała, ich wątpliwej wartości nie odczuwano? Bardzo może być; powinny były jednak
nadejść czasy, kiedy ją zaczęto odczuwać — i to były właśnie te czasy, o których tu mowa. Toteż
wypadnie nam do podkreślonych tutaj szczegółów jeszcze powrócić (§ 46).
Po drugie proszę zwrócić uwagę na ową wróżbę obu braci — augurium augustum, jak ją nazywali
potomni. Co znaczyła ta podwójna liczba ptaków, posłana Romulusowi? Już starożytni byli
pewni, że w niej się zawierała obietnica podwójnej długości życia, darowanej przez bogów
grodowi Romulusa, w porównaniu z tą, którą by otrzymał przypuszczalny gród Remusa. A więc
dwanaście okresów czasu będzie żył Rzym — dobrze, ale jakich? Mamy na to pytanie ciekawą
3
L. Homo w książce pt. L’ltalie primitive et les débuts de l’impérialisme romain.
4
Porubstwo Rei Sylwii i bratobójstwo Romulusa. Szczególnie to ostatnie stało się źródłem trwogi dla
Rzymian wtedy, kiedy wypełnił się czas; por. str. 399-400. Później chętnie wykorzystała oba grzechy
wrogo usposobiona wobec religii rzymskiej apologetyka chrześcijańska; por. św. Augustyna De Civitate Dei
III 5; 6 (też XV 5: Kain i Romulus).
odpowiedź uczonego Warrona: Można tu, powiada, myśleć albo o dwunastu latach, albo
o dwunastu dziesięcioleciach, albo na koniec o dwunastu stuleciach; ponieważ jednak pierwsze
dwa terminy już upłynęły — Warro bowiem żył w pierwszym stuleciu przed Chrystusem — to
należy przypuścić, że Rzymowi przez tę wróżbę było obiecane trwać dwanaście stuleci. — Jakże
więc mamy liczyć te dwanaście stuleci? kiedy był założony Rzym? Datowania starożytnych
trzymały się przeważnie połowy wieku ósmego, czasami dochodząc do jego ósmego dziesiątka; tu
więc o ścisłej chronologii mowy być nie może. Co zaś do końca dziejów starożytnego Rzymu, to
tu wahań nie ma: był nim rok strącenia ostatniego cesarza rzymskiego, który już przez swoje imię
odnawiał pamięć o założycielu — Romulusa Augustulusa — w r. 476 po Chrystusie. A więc
Rzym w rzeczywistości żył od połowy (lub trochę później) w. VIII przed Chrystusem do 476 r.
po Chrystusie — to znaczy, dość ściśle dwanaście stuleci. Zaiste, rzadko kiedy proroctwo zostało
spełnione w sposób tak świetny, jak to augurium augustum rzymskiej legendy
5
.
5
Augurium augustum i zawarta w nim przepowiednia. Świadectwo Warrona czytamy u Cenzoryna De die
nalali (239 po Chrystusie) 16: apud Warronem…. qui libro antiquitatum duodevicensimo ait fuisse Vettium Romae in
augurio non ignobilem... eum se audisse dicentem, si ita esset, ut traderent historici de Romuli urbis condendae auguiis ac XII
vulturiis, quoniam CXX annos incolumis praeterisset populus Romanus, ad mille et ducentos perventurum.
Świadectwa pisarzy starożytnych o roku założenia Rzymu zestawił E.W. Fischer w swych dość starych,
dotychczas jednak pożytecznych Römische Zeittafeln (1846) 4 n. Wobec tego ciekawi jesteśmy, czy ludzie
czasów przepowiedzianej katastrofy zdawali sobie z niej sprawę. Takim był Sydoniusz Apollinary, biskup
klaromontański, współczesny ostatnich, efemerycznych cesarzy rzymskich. Otóż u niego w poemacie VII-
ym (456) strwożona Roma pyta (v. 85):
Quid, rogo, bis seno mihi vutlure Tuscus haruspex /Portendit?
i w dalszym ciągu sam poeta mówi (357):
Iam prope fata tui bis senas vulturis alas / Complebant — scis namąue tuos, scis, Roma, labores – zapominając tylko o
tym, że dwanaście sępów mają nie „dwakroć sześć”, lecz dwakroć dwanaście skrzydeł.