Religia w armii Cesarstwa Rzymskiego - krótki zarys
Armia starożytnego Rzymu jako integralna część państwa była włączona także w oficjalne życie religijne. System wierzeń legionistów składał się z trzech uzupełniających się części. Były to obrzędy, kult osoby panującego, kult bóstw Rzymu, sztandarów oraz znaków. Co prawda w kalendarzu świąt były także takie, które wiązały się ze świętami cywilnymi, ale to wynikało oczywiście z ich dużego znaczenia w życiu państwa rzymskiego.
Sakralne znaczenie miała nawet jak się wydaje nawet dość częsta, szczególnie w czasie przemieszczania się armii, czynność zakładania obozu legionowego
Według tradycji rzymskiej najstarszy obóz miał założyć w Italii Eneasz, który wylądował po ucieczce z Troi koło Laurentum (dziś Torre di Capocollo). Nazwał go Nową Troją, alba Castra Trojana. Pierwotnie castrum był to więc rodzaj umocnionego osiedla, zamieszkałego przez duże gromady-rodziny, rządzone przez ojców tych rodzin. Najstarsze castrum było zapewne rodzajem zagrody dla zwierząt i ludzi, następnie osadą samych ludzi, a w końcu legionu.
Obóz miał bardzo duże znaczenie w taktyce wojska rzymskiego. Polibiusz, opisując sposób walki Rzymian wskazuje, że codzienne zakładanie obozu na noc w czasie marszu było jedną z przyczyn ich sukcesów. Takie jednorazowe obozy były zakładane w następujący sposób: najpierw wyznaczano miejsce dla praetorium (placu, gdzie znajdowały się namioty dowódców i aedes) i ustalano, w którym miejscu będzie się znajdować porta praetoria. Było to główne wejście do obozu, zwykle zwrócone w stronę wrogiego terytorium. Następnie budowano palisadę (każdy legionista dźwigał dwa pale), niekiedy wykopywano rów na zewnątrz. Na końcu rozbijano namioty. Było to zatem coś w rodzaju codziennego rytuału, spełniającego dużą rolę w psychice zmniejszającego obawy przed zagrożeniem ze strony wroga.
Obozy stałe (fortece) zakładano w podobny sposób, większy nacisk kładąc na dokładne wymierzenie przestrzeni obozu, która musiała uwzględnić ukształtowanie terenu, zaopatrzenie w wodę, oraz liczbę legionistów mających tam stacjonować. Wyznaczanie planów wszelkiego rodzaju obiektów rozpoczynano od ustalenia środka i kierunków, w jakich był zorientowany obóz. Środek oznaczano kołkiem lub gwiazdą mierniczą. Zwykle obozy orientowano wg stron świata, dlatego przy tym punkcie stawał kapłan lub mierniczy i przy pomocy gromy (węgielnicy kątowej) lub trójkąta pitagorajskiego oraz słońca ustalał kierunki stron świata. Potem od punktu odmierzano po dziesięć rąk (decem manus, decumanus), tj. ok. dziewięć metrów z każdej strony. Zwykle założenie stałego obozu było dużą uroczystością, dlatego w centralnym punkcie osadzano na stałe gwiazdę, będącą podstawą gromy. Taki obiekt zwano inaugurata.
Założony obóz stawał się miejscem, które samo w sobie posiadało sakralne znaczenie. Jego centrum było aedes, czyli kaplica sztandarów. Znajdowały się tam znaki wszystkich oddziałów i orzeł, symbol nie tylko legionu, ale też Jowisza, głównego boga Rzymu, oraz cesarza - a więc całego Imperium. Od momentu wprowadzenia świętych znaków do aedes, przestrzeń obozu stawała się miejscem pod szczególną opieką, integralną częścią państwa rzymskiego. Rzymianie postępowali w taki sposób chcąc także ogłosić swoje panowanie nad wrogimi obszarami. Kiedy zwyciężyli Judejczyków w 70 roku n.e., przynieśli swe sztandary do świątyni Jahwe, obwieszczając tym samym swoje zwycięstwo. Tak samo w czasie marszu żołnierze znajdowali się pod stałą opieką swoich orłów i sztandarów.
Od świata zewnętrznego obóz oddzielony był murami czy wałami. Były one uważane przez Rzymian za święte. W legendzie o założeniu Rzymu Romulus zabił Remusa właśnie za przekroczenie wału. Bóstwami opiekuńczymi wałów oraz innego rodzaju granic były Lary. Przekraczanie granic było karane w prawie rzymskim. Mówiło ono, że jeśli dezerter z obozu ukryje się w mieście, będzie karany śmiercią, a wkroczenie obcego przez wał do obozu było zagrożone taką samą sankcją. Polibiusz wspomina także o karaniu żołnierzy w ten sposób, że musieli spędzać noc na zewnątrz obozu.
Granica, czy mury oddzielały świat otaczający legionistów od ich własnego środowiska. Często były to światy diametralnie różne. Dlatego nie dziwi dbałość dowódców o izolację terenu legionu od często demoralizującego wpływu osiedli przyobozowych. Wyznaczano granicę tak zwanego territorium legionis, zarządzanego bezpośrednio przez dowódcę legionu. Obszar taki rozciągał się od kilkuset metrów do ponad kilometra wokół obozu. Sam obóz był więc dość ściśle (choć nie całkowicie) odseparowany od wpływu obcych religii. Było to tak silnie zakorzenione w tradycji armii, że nawet Konstantyn Wielki utrzymywał politykę takiej separacji Choć wiadomo, że podróżował z nim biskup chrześcijański, to jego namiot rozstawiano poza obozem. Cesarz ponoć sam się tam modlił.
Ceremonie i uroczystości.
Wypowiedzeniu wojny przez Rzymian towarzyszył od najdawniejszych czasów dość skomplikowany rytuał, którego właściwe znaczenie nie jest dokładnie znane. Wydaje się, że armie stacjonujące na limesie raczej nie zajmowały się sakralnymi formalnościami, nagłe ataki barbarzyńców zmuszały do szybkiego działania.
Rozpoczynano od clarigatio - uroczystego żądania zadośćuczynienia ogłaszanego potencjalnym wrogom przez kapłana fetialis, który udawał się do nieprzyjaciół w wieńcu z traw. Potem dawano im 30 dni na ewentualne rokowania. Gdy nie uginali się pod naciskiem Rzymu, senat uchwalał wojnę, fetialis ponownie udawał się do granic nieprzyjacielskiego kraju i wbijał weń włócznię z żelaznym grotem, lub opalaną, koloru krwi. Później, w czasie wojny z Pyrrusem (282-272 r. p.n.e.), gdy rzucanie włóczni we wrogą ziemię stało się problemem, kazano jeńcowi z wojska Pyrrusa wykupić kawałek ziemi koło świątyni Bellony, za murami Rzymu (ager hosticus), gdzie rzucano włócznią przy wypowiadaniu wojen. Wiadomo, że praktykowano ten zwyczaj jeszcze w czasach Marka Aureliusza.
Zwykle na wojnę wyruszano wiosną. Towarzyszyły temu obrzędy związane z bogiem wojny - Marsem. Najdawniejszy Mars miał dwa atrybuty: włócznie i tarcze. Wódz wchodził do pomieszczenia, gdzie były przechowywane, poruszał włócznie i mówił: Marsie, czuwaj! (tzn. obudź się ze snu). Potem skoczkowie (salii) brali święte tarcze i rozpoczynali taniec symbolizujący walkę z wrogiem.
W późniejszych czasach powstały kolegia kapłańskie Saliów, które co roku, w marcu, powtarzały ten obrzęd, zastępując wodza w wypowiadaniu formułki: Marsie, czuwaj! Saliowie szli w procesji przez miasto, rytmicznie bijąc drągami w tarcze. Pochody takie trwały wiele dni, codziennie kończyły się ucztą zwaną saliaris. Uroczystości te miały znaczenie wyłącznie symboliczne. Po tych obrzędach święcono konie (Equirri, 14 marca), broń (Quinquatrus, 19 marca), trąby (Tubilustrum, 23 marca). Po powrocie wojsk z wojny odbywało się oczyszczanie koni (15 października) i broni (19 października). Przy obrzędach oczyszczania i poświęcania koni odbywały się na Polu Marsowym wyścigi konne, następnie składano w ofierze konia (Equus October), była to prawdopodobnie ofiara całopalna.
Przed wyruszeniem w pole wódz ślubował bogom wota i składał ofiary. Mogły one też być przyrzekane w czasie wojny. Po zwycięskiej bitwie zwykle żołnierze układali stosy ze zdobycznej broni i je palili, lub stawiali tropajony. Broń bywała także zabierana do kraju i składana w świątyniach lub domach jako spolia. W okresie cesarskim specyficzną formą wyrażania wdzięczności bogom były łuki triumfalne, tropea (np. w Adamklissi) i kolumny zwycięstwa.
Zwycięskim wodzom senat uchwalał niekiedy triumf. Było kilka warunków przyznania tego zaszczytu: wojna musiała być prowadzona z wrogiem zewnętrznym, musiała odbyć się decydująca, wielka bitwa, wojna musiała być szczęśliwie zakończona. Znanych jest kilka opisów procesji triumfalnych (pisze o tym Appian w Wojnach Punickich 66). Pochód zaczynał się na Polu Marsowym i wiódł przez Forum Romanum na Kapitol. Miał znaczenie sakralne, gdyż był poświęcony bogom. Na jego czele szli senat i dostojnicy państwowi, potem muzykanci, następnie niesiono łupy, modele zdobytych miast i ziem, ich nazwy, potem prowadzono jeńców i zwierzęta ofiarne. Na końcu jechał triumfator w purpurowych szatach, na rydwanie zaprzężonym w czwórkę białych koni, z twarzą pomalowaną na czerwono. Wódz występował tu jako wcielenie Jowisza. Na głowie miał wawrzynowy wieniec i takąż gałązkę w ręku. Za nim na rydwanie stał niewolnik, trzymający nad jego głową złotą koronę. Za wodzem kroczyło jego wojsko, także udekorowane gałązkami wawrzynu. Po dotarciu na Kapitol triumfator oddawał Jowiszowi gałązkę wawrzynu i składał ofiarę w jego świątyni. Całość kończyła uczta. Jeśli wódz nie spełnił warunków odbycia triumfu, przyznawano tzw. ovatio (owację), zwycięzca odbywał pochód pieszo, później konno w todze przetykanej (toga praetexta) i wieńcu mirtowym. Jako ofiarę składał owcę, stąd niekiedy jest wywodzona nazwa tego rytuału (łac. ovis - owca). Triumf, w czasach Republiki dla wybitnych wodzów, August zastrzegł wyłącznie dla panującego i jego rodziny. Ostatnim człowiekiem prywatnym, który dostąpił tego zaszczytu był w 19 r. p.n.e. Cornelius Balbus. Późniejszych zwycięskich wodzów musiały zadowolić ornamenta triumphalia.
Z limesu wiadomo o ciekawym obrzędzie, który odbywał się co roku na placu do ćwiczeń obok obozu. Trzeciego stycznia oficerowie wystawiali na nim nowy ołtarz, a zeszłoroczny zakopywano. Dużo tego rodzaju ołtarzy znaleziono w Maryport w Wielkiej Brytanii. Większość z nich dedykowano Jowiszowi, inne Marsowi, bogini Romie, czy Wiktorii Augustae. Podobne znaleziska znane są również w innych miejscowościach w Brytanii - Bridoswald, Auchendavy. Przypuszczalnie plac ćwiczeń stanowił miejsce będące przedłużeniem placu principia, gdzie oddawano cześć tylko najważniejszym bóstwom.
Ważnym obrzędem była też przysięga (sacramentum). Nie jest znany jej pełny tekst, ale można powiedzieć, że zobowiązywała legionistów do wierności w czasie pełnienia służby. W czasach Republiki była ona bardzo długa i skomplikowana, więc wypowiadał ją tylko jeden człowiek, a wszyscy żołnierze powtarzali za nim „idem in me” (to samo i ja mówię). Potem została skrócona tak, że mogła być wypowiadana przez poszczególnych żołnierzy. Gdy nastało cesarstwo, adresatem przysięgi stał się zamiast dowódcy legionu cesarz. Wtedy też nabrała ona charakteru religijnego (wcześniej był to akt świecki), szczególnie mocno to zostało podkreślone w III w., kiedy nastąpił kryzys w Imperium. Nie bez znaczenia był tu zapewne też wpływ chrześcijaństwa. Tertullian na początku III w. pisze, że:
"nie ma zgody pomiędzy boskim i ludzkim sakramentem, pomiędzy sztandarem Chrystusa a obozem ciemności" (Tertullian, De idolatria 19,2).
Po triumfie chrześcijaństwa przysięga zachowała swój sens, ale dodano, że była składana w imieniu Boga, Jezusa i Ducha św. oraz majestatu cesarza. Na podstawie Feriale Duranum wiadomo, że miała ona miejsce co roku 3 stycznia, oraz z okazji objęcia władzy przez nowego cesarza. Poza przysięgą wierności żołnierze składali także codziennie przysięgę, że będą sumiennie wypełniać swoje obowiązki. Istniał też szczególny rodzaj przysięgi składanej przez żołnierzy po założeniu obozu, zobowiązującej ich do powstrzymywania się od wzajemnego okradania.
Kult cesarza.
Z kultem władcy spotykamy się w starożytności od najdawniejszych czasów. W Egipcie faraon był utożsamiany z bogiem lub uważany za jego syna. Kult boskiej osoby władcy pojawił się też w państwie akkadyjskim Sargona I, ale nie doszło tam do jego utrwalenia. Idea deifikacji osoby żyjącej nie była także obca starożytnym Grekom, którzy już około 400 r. p.n.e. zaczęli czcić swoich wodzów. Tendencje te doprowadziły, jak się wydaje, do deifikacji za życia Aleksandra Wielkiego. Trudno ocenić jednoznacznie, skąd wzięły się dążenia późniejszych władców do jego naśladowania. Mieszały się tu zapewne wpływy greckie, gdzie bogów utożsamiano z ludźmi, nadawano im postać ludzi, oraz Wschodu, gdzie co prawda władcy nie byli równi bogom, ale posiadali władzę absolutną. To zadecydowało zapewne o tym, że Seleucydzi i Lagidzi wprowadzili kult władcy w swoich państwach.
Wodzowie rzymscy chcieli naśladować Aleksandra Wielkiego. Czynnikiem dodatkowym był też kult o charakterze militarnym Herkulesa z przydomkiem Victor lub Invictus, mający swój rozkwit w III-II w. p.n.e. Do rozwoju kultu imperatora przyczynił się także kult bogini Romy, który powstał na Wschodzie w miastach greckich ok. 195 r. p.n.e. Rzymianie, często witani tam jako oswobodziciele, byli otaczani czcią podobną do tej oddawanej następcom Aleksandra Wielkiego. Na Zachodzie Cornelius Scipio (Africanus) został w 209 r. p.n.e. obwołany przez wojsko imperatorem. Tytuł ten był związany z Jowiszem, otaczanym czcią w Praeneste właśnie z tym przydomkiem. Było to jawne wskazanie na to, że Jupiter jest bóstwem opiekuńczym zwycięskiego wodza. Podobna cześć otaczała innych wielkich dowódców. Gajusz Mariusz po zwycięstwie nad Cymbrami i Teutonami w 101 r. p.n.e. został nawet uznany za trzeciego założyciela Rzymu po Romulusie i Kamillusie. Za wybrańca bogów uważał się także Korneliusz Sulla oraz Gnejusz Pompejusz, mieniący się następcą Aleksandra Wielkiego. Jednak żaden z wodzów rzymskich z czasów Republiki nie wprowadził swojego oficjalnego kultu w Rzymie.
Pierwszym Rzymianinem, który, jak się wydaje, w sposób zdecydowany dążył do wprowadzenia kultu własnej osoby za życia, był Cezar. Taką politykę religijną zapoczątkował od roku 46 p.n.e. po bitwie po Thapsus, a szczególnie po bitwie pod Mundą w rok później. Bardzo znacząca była tu zgoda na umieszczenie jego wizerunków na monetach (dotąd przywilej ten był zarezerwowany dla bogów, oraz przodków wybitnych osób), oraz uchwała senatu o umieszczeniu jego posągów we wszystkich świątyniach Rzymu i Italii. Najważniejsze było uznanie Cezara za boga (Jupiter Julius) i wyznaczenie na kapłana jego kultu Marka Antoniusza, który sam po objęciu władzy na Wschodzie przejął tradycje władców hellenistycznych i został ubóstwiony.
August w przeciwieństwie do Cezara prowadził ostrożniejszą politykę religijną. Nie chciał dopuścić do skupienia w swoim ręku władzy górującej ponad całym państwem, co mogłoby wywołać spiski przeciwko niemu. W rzeczywistości jego polityka religijna była prowadzona dwutorowo. W Italii nie był uznawany bezpośrednio za boga, choć upowszechniał kult swojego przybranego ojca - Cezara. W prowincjach, szczególnie wschodnich, propagował kult swojej osoby jako element polityki wzmacniającej państwo. Na Wschodzie, gdzie istniały długie tradycje czci religijnej oddawanej władcy, nie było to trudne (np. świątynia Augusta i Romy w Ankyrze). W Rzymie jedyną formą kultu osoby panującej były figurki Geniusza Augusta wprowadzone do larariów po reformie administracyjnej miasta w 7 r. p.n.e. W zachodnich prowincjach wprowadzanie kultu Augusta rozpoczęto w Hiszpanii między 19 a 13 r. p.n.e., w 12 r. p.n.e w Galii zaalpejskiej (Lugdunum - ołtarz Romy i Augusta) i niedługo potem w Germanii. Prowincje niezromanizowane były wiązane w ten sposób mocniej z Rzymem za pośrednictwem jego boskiego władcy. Z pewnością August szczególne znaczenie przywiązywał do swojej propagandy w armii rzymskiej. Świadczy o tym charakter świąt w Feriale Duranum, z których wiele związanych było z jego osobą. Może to oznaczać, że wprowadzano je już w czasie wczesnego cesarstwa. Z czasów Augusta pochodzą też pierwsze, co prawda nieliczne, wizerunki cesarzowej Liwii z terenów nadreńskich, które jednak trudno uważać za dowody oficjalnego kultu.
Następcy Augusta prowadzili w kwestii swojego kultu różnorodną politykę, od Tyberiusza, który nawet zabraniał wznoszenia swoich świątyń i wystawiania posągów bez zezwolenia, do Kaliguli, który według Swetoniusza, sprowadzał do Grecji posągi bogów, usuwał im głowy i osadzał swoje podobizny. Kazał on również połączyć Palatyn z Kapitolem mostem, aby mieć łatwiejszy dostęp do świątyni Jowisza. Można go było także widzieć ze złoconą brodą, trzymającego w ręku piorun, trójząb, kaduceusz lub nawet w stroju Wenery (Swetoniusz, C. Caligula, 52). Były to postawy skrajne, większość władców zajmowała stanowiska umiarkowane, odbierając cześć boską za życia jedynie w prowincjach, początkowo łącznie z boginią Romą, a później bez niej.
Szczególny rozwój prowincjonalnego kultu władcy nastąpił za dynastii flawijskiej i był popierany również przez Antoninów. Trajan był cesarzem, który zorganizował swój kult w prowincjach naddunajskich, przy czym, jak się wydaje, obejmował on samego cesarza - bez bogini Romy. Hadrian szczególnie popierał kult Romy, który od jego czasów zdobył wielką popularność w całym Imperium. Hadrian wprowadził także po raz pierwszy do kalendarza świąt wojskowych dni poświęcone pamięci deifikowanych kobiet z rodziny cesarskiej, siostry Trajana Marcianny i jej córki Matidii.
W rozwoju kultu cesarskiego ważne jest posunięcie Septymiusza Sewera, który ustanowił kult całej rodziny cesarskiej (domus Augusta) jako rodziny bóstw (domus divina). Nastąpił też szczególny rozwój czci deklarowanej cesarzowej jako mater castrorum. Tytuł ten pojawił się już za czasów Faustyny Młodszej. Do większego znaczenia doszedł, gdy cesarzową była Julia Mammea, mająca duże poważanie w armii. O jej znaczeniu świadczy fakt, że jej popiersia ukazywały się na monetach razem z cesarzem Aleksandrem Sewerem.
Po upadku dynastii Sewerów następuje osłabienie kultu cesarskiego. Ponowne ożywienie, ale w formie o zupełnie innym znaczeniu, nastąpiło w czasach kształtowania się Dominatu, kiedy to cesarz stał się pośrednikiem pomiędzy bóstwem a ludźmi, otrzymywał od bogów władzę i tylko przed nimi odpowiadał. Pozostałością po dawnej formie kultu było nadawanie cesarzowi aż do Walentyniana (364-375) pośmiertnego tytułu Divus.
Podsumowując: kult cesarski w armii rzymskiej rozwinął się z kultu otaczającego wodzów w okresie Republiki, który w czasach Cesarstwa pod wpływem kultury Wschodu oraz świadomej polityki władców przybrał formy religijne. Wydaje się, że większą gorliwość w oddawaniu boskiej czci cesarzowi wykazywały oddziały w jego najbliższym otoczeniu, a także mniej zromanizowane jednostki pomocnicze. Cześć była oddawana ubóstwionym, nieżyjącym władcom, ich matkom i żonom oraz geniuszowi żyjącego cesarza, a także jego matki lub żony. Geniusz władcy otaczany był szczególnym kultem, gdyż składano mu w ofierze byka, tak jak głównym bóstwom Rzymu.
Specyficzną formą kultu cesarskiego była cześć oddawana Numen Augusti (duchowi opiekuńczemu Augusta), wprowadzona przez Oktawiana na krótko przed śmiercią, rozwijająca się bardzo powoli prawie wyłącznie na terenie północno-zachodnich prowincji Imperium - Galii i Brytanii. Kult Numina Augustorum w znaczeniu czci oddawanej wszystkim ubóstwionym cesarzom pojawił się w I połowie II w., a na początku III w. rozpowszechnił się kult Numen Augusti żyjącego władcy. Szczególne znaczenie ta forma kultu cesarskiego miała w Brytanii, gdzie ok. 2/3 wszystkich inskrypcji poświęconych numen cesarzy zostało wystawione przez żołnierzy.
Kult orłów legionowych (aquilae) i znaków (signa).
Orły jako symbol legionu pojawiły się na skutek reformy wojskowej Mariusza w końcu II w. p.n.e. Każdy legion otrzymał wtedy swój numer i srebrnego orła. Ptak ten od dawna był uważany za atrybut największego rzymskiego boga - Jupitera. Jego zadaniem było chronić Wieczne Miasto w okresie Republiki, a później roztaczał swoją opiekę także nad cesarzem. Orzeł był uznawany za szczególnie dobry znak wróżebny w czasie wojny. Np. Swetoniusz wspomina, że gdy oddziały Triumwirów zebrały się pod Bolonią, orzeł usiadł na ich namiocie i strącił dwa kruki, które go zaatakowały (Swetoniusz, Divus Augustus 94,7). Tenże autor opisuje historię z czasów panowania Witeliusza - cesarz wysłał naprzód armię, wtedy nad jego sztandar nadleciał orzeł, okrążył go i poleciał nad drogą, którą kroczyło wojsko (Swetoniusz, Vitellius). Inny autor, Tacyt, opisuje w swoich Rocznikach, jak Germanik walcząc z Cheruskami, zauważył osiem orłów, co uznał za dobry znak i wykrzyknął:
"Naprzód, za ptakami Rzymu, duchami opiekuńczymi Rzymu!" (Tacyt, Ann II, 17).
Trudno się więc dziwić, że orzeł, jako symbol legionu, miał ogromne znaczenie. Jego utrata zwykle kończyła się rozwiązaniem legionu, choć zdarzały się wyjątki, jak np. legion XII Fulminata, który na początku powstania żydowskiego w 66 roku został przeniesiony do Kapadocji w konsekwencji utraty orła. Stało się tak prawdopodobnie na skutek okoliczności tego zdarzenia, gdyż głównym winowajcą był dowódca, a nie sami legioniści. "Pechowe" - utracone, a następnie odzyskane orły, nigdy nie były ponownie używane przez legion, lecz umieszczano je w świątyni Marsa Ultora. W 20 r. p.n.e. August wybudował małą świątynię dla znaków wojskowych, które odzyskano w drodze rokowań po wojnie z Partami. Orły republikańskie- srebrne-w czasach cesarstwa zastąpiono złotymi lub, co bardziej prawdopodobne, pozłacanymi. Kasjusz Dion wspomina, że niektóre orły legionów Pompejusza trzymały w szponach złote pioruny (Dio, XLIII, 35), a więc atrybuty Jowisza. W dniu, kiedy legion rozpoczynał swoją służbę, otrzymywał orła. Odtąd dzień ten stawał się świętem legionu, zwanym dniem urodzin orła (dies natalis aquilae). Trudno powiedzieć, czy orły spełniały jakąś praktyczną rolę w czasie walki. Prawdopodobnie wskazywały miejsce, gdzie znajdował się sztab (zwykle za pierwszą kohortą).
Oprócz orłów, czcią otaczano także sztandary, które prawdopodobnie miała każda kohorta. Historyczne wzmianki o signach pojawiają się, gdy armię rzymską zorganizowano w manipuły. Signum legionowe składało się z drzewca, na którym były osadzone jeden pod drugim phalerae - rodzaj orderów wojskowych w formie okrągłego, srebrnego dysku. Odznaczenia te były wyróżnieniem dla całego legionu. Poniżej phalerae znajdował się zwykle półksiężyc, a powyżej poprzeczka, na której końcach zwisały wstęgi. Ponad poprzeczką mógł być umieszczony wieniec, w którym często zauważyć można otwartą dłoń, być może symbol Fides (wierności). W signach pretorianów charakterystyczne było umieszczanie na drzewcu zamiast phalerae wizerunków cesarza, w postaci popiersia w clipeum, lub siedzącego na tronie. Na signum znajdowały się także symbole legionu, będące zwykle znakami zodiaku, które miały związek z bóstwami opiekuńczymi legionu, np. baran był symbolem legionu I Minervia, gdyż słońce stoi w tym znaku w miesiącu, który był poświęcony tej bogini. Wyobrażenia tych symboli mogły być umieszczone pod phalerae, a od III w. także na szczycie drzewca. Sztandary auxilliów były bardziej uproszczone i składały się zazwyczaj z kawałka płótna zawieszonego na poprzeczce oraz mogły być zwieńczone statuetką Wiktorii. Forma sztandarów wskazuje niedwuznacznie na ich sakralny charakter, choć miały one także oczywiście ogromne znaczenie praktyczne, gdyż pozwalały utrzymać szyk i porządek w czasie bitwy, stąd często spotyka się w literaturze starożytnej określenia "przed sztandarami" (ante signa) i "za sztandarami" (post signa).
Znaki wojskowe, podobnie jak orły, były wyposażone w świętą moc (numen), która wiązała je z żołnierzami. O czci, jaką je otaczano, świadczy opis Swetoniusza mówiący, że gdy Artaban, król Partów, zawarł pokój z Rzymianami, oddał cześć orłom, wizerunkom cesarza i innym sztandarom (Swetoniusz, C. Caligula 14,5). Także chrześcijański filozof, jeden z Ojców Kościoła, Tertullian, ironizując w polemice z poganami w sprawie czci oddawanej przez chrześcijan krzyżowi, mówi tak:
"Ale wy i "boginie zwycięstwa" czcicie na pomnikach, gdzie krzyże tworzą wewnętrzne urządzenie.
Cała żołnierska religia rzymska czci sztandary wojskowe, na sztandary te przysięga, sztandary te przenosi nad wszystkich bogów. Wszystkie te znaki na sztandarach wojskowych nagromadzone i porozwieszane to ozdoby na krzyże, płócienne znaki jeźdźców i chorągwie to ubiór na krzyże. Pochwalam waszą troskliwość: nieozdobionych i gołych krzyży nie chcieliście uważać za świętość" (Tertullian, Apologeticum 16,8).
Choć sztandary i orły otaczano w wojsku wielką czcią, to zwykle w inskrypcjach na ołtarzach wystawianych, np. z okazji dnia urodzin orła, głównym adresatem dedykacji był Jowisz. Mogły być to też same signa, lecz występujące zawsze w towarzystwie innych bóstw. Może to świadczyć o tym, że cześć dla znaków wojskowych nie była tożsama z czcią dla "zwykłych", upersonifikowanych bogów. Sztandary miały również swoje własne święto, zwane Rosaliae Signorum. Zostało ono zidentyfikowane na podstawie Feriale Duranum. Było obchodzone 10 i 31 maja. Przypuszcza się, że w czasie tych uroczystości znaki były wynoszone z kaplic i zdobiono je różami. Prawdopodobnie to święto wywodziło się z innych świąt o charakterze cywilnym. Jest to także jeszcze jeden dowód na cześć oddawaną właśnie sztandarom, a nie tylko orłowi, gdyż Feriale Duranum było dokumentem należącym do XX kohorty palmyreńskiej, a więc jednostki nie posiadającej własnego orła.
Specjalne znaczenie orłów i sztandarów odzwierciedla też funkcja aquilifera i signifera, specjalnie wyznaczonych żołnierzy, odznaczających się nie tylko wielkim doświadczeniem, ale także wysokim morale. Potwierdza to Tacyt:
"Cecyna odczytuje go potajemnie orłowym, chorążym i tym wszystkim w obozie, którzy najczystsze jeszcze mieli sumienie, i upomina ich, aby wszystkich od niesławy, siebie samych od śmierci wybawili" (Tacyt, Ann I, 48).
Orzeł znajdował się także pod opieką całej, najbardziej zaufanej I centurii w legionie. Trzeba dodać też, że na niej spoczywała troska o wizerunki cesarskie - images. Nosili je wyznaczeni imaginiferii (Vegetius, Epitoma rei militaris, II, 7). Vexillium nosił vexillarius. Było znakiem auxilliów, choć są źródła wskazujące, że było używane także przez legiony.
Signa i orły, jako przedmioty kultu, znajdowały się w najważniejszym miejscu całego obozu - aedes signorum (kaplica sztandarów), znajdującym się w principia.
Panteon
Bóstwa oficjalne spełniały w armii Rzymu podobną rolę do kultu cesarskiego - pomagały zjednoczyć ludzi, często wywodzących się z różnorodnych prowincji Imperium. Bóstwa oficjalne można podzielić na trzy grupy: bogowie i boginie, ubóstwione abstrakcje uosabiające zalety dobrego żołnierza, oraz geniusze. Generalnie można powiedzieć, że tylko te trzy kategorie mogły być oficjalnie czczone na terenie obozu, tzn. mogły posiadać własne, dostępne dla wszystkich przybytki kultu, czy ołtarze im poświęcone. Należy też dodać, że poszczególne bóstwa oficjalne były czczone z różnym nasileniem, w zależności od prowincji, a zwłaszcza od polityki religijnej panującej dynastii.
Jowisz był niewątpliwie jednym z najbardziej czczonych przez armię bogów. Pisemne świadectwa jego kultu odnoszą się jeszcze do czasów Republiki. Cyceron pisał:
"A czyż w czasie drugiej wojny punickiej Gajus Flaminiusz, który był dwa razy konsulem, nie wyrządził Rzeczypospolitej wielkich szkód, wzgardziwszy znakami przyszłych wypadków. Przecież gdy po dokonaniu przeglądu wojska posunął się z obozem pod Arretium i prowadził legiony przeciw Hannibalowi, bez żadnej widocznej przyczyny runął nagle wraz z koniem przed posągiem Jowisza wybawiciela. Wszelako nie chciał uznać w tym przejawu woli bożej, nakazującego, jak zapewniali ludzie doświadczeni, aby nie wszczynał boju".
Ten fragment pozwala przypuszczać, że już za Republiki armia, oprócz mających nadprzyrodzoną moc signów, dźwigała w czasie kampanii kultowe wizerunki bogów.
Jowisz w armii miał rozmaite epitety. W czasach Republiki, a także później, czczony był jako Feretrius (od feretrum - noszy, na których przynoszono zwycięskiemu wodzowi zbroję dowódcy wrogów), Stator (zbawca, lub powstrzymujący wrogów), miał też przydomek Depulsor (wypędzający wrogów) - czczony szczególnie przez oddziały stacjonujące w Pannonii, oraz Walens (mężny) i Conservator (chroniący ojczyznę). Kult Jowisza miał duże znaczenie dla panujących, gdyż był ściśle związany z kultem cesarskim, tak, że na początku III w. stało się zwyczajem wiązanie w inskrypcjach jego imienia z imieniem cesarza. W przeciwieństwie do swojego boskiego małżonka Junona była najczęściej pomijana w oficjalnej religii armii.
Minerwa zajmowała natomiast ważne miejsce. Była czczona przede wszystkim przez urzędników i muzyków oraz instruktorów musztry. Często jej podobizna była umieszczana wraz z Marsem na broni. Jej święto obchodzono w dniach 19-23 marca, zwano je Quinquatria, w czasach Republiki Quinquatrus - było to wtedy święto Marsa, kiedy przeprowadzano lustrację (rytualne oczyszczenie) broni i koni przed wiosenną kampanią wojenną.
Mars, podobnie jak Jowisz, miał wiele przydomków i był bardzo ważnym bóstwem armii. Opiekował się bronią i służbą wojskową. Strzegł placu ćwiczeń i z tego powodu zwany był Campester. Znano go także z przydomkiem Gradivus, Ultor, Pater, Militaris, często łączono go z Wiktorią. W czasach cesarstwa szczególnego znaczenia nabrał Mars Ultor, którego kult ustanowił August, dla upamiętnienia zemsty na mordercach Cezara. W jego świątyni składano odzyskane sztandary legionów. W czasie późniejszych dynastii również odgrywał dużą rolę, często ukazywał się na monetach np. Trajana w związku z wojną w Dacji, ten cesarz dedykował mu także Tropeum w Adamklissi i swoją kolumnę w Rzymie. W II w. Mars nabrał też innych znaczeń i był czczony jako Victor, Pacifer, lub Pacator i Propugnator.
Herkules był bogiem o podobnym charakterze. Związany z wojskiem od czasów Republiki, kiedy wielcy wodzowie często obierali go swym patronem i składali mu po zwycięstwie 1/10 łupów, tzw. decuma Herculis. Po utożsamieniu się Kommodusa z Herkulesem nastąpił wzrost jego znaczenia. Herkules był patronem Lepcis Magna, skąd wywodził się Septymiusz Sewer i Karakalla, dlatego zrozumiałe, że jego kult rozprzestrzenił się za ich panowania, szczególnie w Germanii i krajach naddunajskich, Afryce, a także w Rzymie wśród pretorianów i equites singulares Augustii. Był on czczony przez żołnierzy szczególnie w prowincjach, których był bóstwem opiekuńczym, np. w Pannonii czy Dolnej Germanii.
W Feriale Duranum są także wymienione takie bóstwa jak: Roma lub Urbs Roma czy Roma Aeterna (personifikacja miasta Rzymu). Jej kult został wprowadzony przez Hadriana do oficjalnego panteonu, a jej święto ustalono na 21 kwietnia (dies natalis Urbis Romae). Często łączono ją w armii z Fortuną Redux, co można interpretować jako chęć zapewnienia sobie przez żołnierzy szczęśliwego powrotu do Wiecznego Miasta.
Miały także swoje miejsce w kalendarzu armii takie bóstwa jak: Neptun, Westa, Saturn. Choć nie posiadały one charakteru militarnego, to ich obecność w Feriale można wytłumaczyć tym, że ich święta były bardzo popularnymi uroczystościami oficjalnymi w Rzymie. Westa była czczona szczególnie w III w., a jej święto obchodziło się 9 czerwca. Neptun był bogiem opiekuńczym źródeł i strumieni. Z tego powodu cieszył się niejaką popularnością w prowincjach nad Renem i Dunajem oraz w Afryce. Jego święto - Neptunalia (23 lipca) było jednym z najpopularniejszych w roku. Należy też dodać, że legiony XI Claudia i XXX Ulpia miały Neptuna na swoich sztandarach.
Także święto Saturna, obchodzone 17 grudnia było dobrą okazją do uczt i różnych uroczystości, podobnie jak w Wiecznym Mieście.
Szczególne miejsce w wojskowej religii Rzymian zajmowały personifikacje. Najważniejszą z nich była Wiktoria, uosabiająca siłę zwycięskiego wodza. Przedstawiana zwykle jako uskrzydlona kobieta trzymająca wieniec (koronę). Często jej postać flankowały dwa tropajony. Występowała także w triadzie Mars - Wenus - Wiktoria oraz jako Wiktoria Augusta, Augusti lub Augustorum. Wzywana była przed bitwą i dziękowano jej po zwycięstwie. Zwykle Wiktorii towarzyszył Bonus Eventus (szczęśliwy traf), którego kult doszedł do znaczenia pod koniec II w. oraz Fortuna (szczęście), której posągi żołnierze lubili wystawiać w termach obozowych. Inne personifikacje to Honos (Honor), Virtus (Męstwo), Pietas (Pobożność) i Disciplina (Posłuszeństwo).
Disciplina jest znana jedynie z Brytanii i Afryki. Jej kult ustanowił Hadrian i był on popierany także przez Septymiusza Sewera, który chciał zapewne umocnić w ten sposób posłuszeństwo w nie zawsze wiernym wojsku. Jej ołtarze stały na placach ćwiczeń przy obozach, a także w aedes principorum.
Trzeci rodzaj bóstw wojskowych to geniusze. Jest to jedna z najstarszych postaci rzymskiej religii, związana ze słowami gignere i gens. Kult geniuszów trwał aż do czasów Teodozjusza Wielkiego. Miały one różnorakie funkcje. Zwykle były to bóstwa opiekujące się określonymi osobami lub miejscami. Były też bóstwami oficjalnymi, państwowymi. W czasach Republiki był to Genius Populi Romani, a w Cesarstwie Genius Imperatoris i Genius Augustae. Najwcześniejsza militarna dedykacja dla geniusza pochodzi z Vindonissy w Górnej Germanii i jest datowana na I w. Ostatnia dedykacja datuje się na czasy Dioklecjana i pochodzi z okolic Singidunum w Górnej Mezji. Można wyróżnić następujące rodzaje tych bóstw: opiekujące się określonymi oddziałami w armii i te, które miały w pieczy budynki obozu, trzecia kategoria roztaczała opiekę nad grupami ludzi i budynkami, gdzie się zbierali (genius scholae), były też geniusze poszczególnych bóstw, a nawet sztandarów i przysięgi. Dedykacje geniuszom wystawiały pojedyńcze osoby i grupy ludzi zarówno oficjalnie jak i prywatnie. Największą cześć oddawano geniuszowi centurii (zachowało się najwięcej zabytków). Jego kaplice lokalizowano w kasernach (np. w Lambaesis). Kult tego bóstwa zanika w ciągu III w., ale nie wykluczone, że trwa nadal też później. Popularność tego geniusza można wytłumaczyć chęcią silnej identyfikacji żołnierzy z najbliższą im grupą ludzi. Mniej popularny był geniusz legionu, czczony nie tylko w obozie, ale i poza nim. Jego dedykacje znajdowano w łaźniach i koloniach weteranów przy obozach. Wydaje się, że był to kult spontaniczny, a nie narzucony. Geniusze oddziałów wojskowych byli zwykle przedstawiani jako półnadzy młodzieńcy, trzymający róg obfitości i paterę.
Oprócz bóstw zaliczanych do panteonu armii (Jowisz, Minerwa, Mars, Herkules, personifikacje, geniusze) i "cywilnych" wymienianych w Feriale (Westa, Neptun, Saturn), a więc tych, którym cześć oddawana była jakby "z urzędu", znane są także inne bóstwa rzymskie, którym cześć mogła być oddawana oficjalnie, czyli na terenie obozu. Był to przejaw romanizacji. Ze zrozumiałych względów najbardziej chyba spośród bóstw cywilnych były czczone te, które opiekowały się zdrowiem. Z obozów znane są więc inskrypcje poświęcone Apollinowi, Dianie, Eskulapowi, Dobrej Bogini (Bona Dea), Hygieji, Salus. Przywiązywano także wagę do uzdrawiającej mocy wody, czego przykładem może być wielkie nympheum w obozie w Lambaesis, czy świątynia Neptuna położona tamże poza obozem. Czczono także italskiego boga Cereusa, związanego legendą poprzez Florę z Marsem, bogiem wojny. Przedmiotem czci były również różnorakie "cywilne" abstrakcje, a także wszystkie rodzaje geniuszów miejsc, przez które maszerowała armia. Częste były także przypadki kultu, jakim żołnierze otaczali bóstwa lokalne miejsc, z których pochodzili, gdyż uważali, że pomogą im wrócić w rodzinne strony.
Obce bóstwa czczone były głównie wśród żołnierzy nieitalskiego pochodzenia (wyjątek stanowią tu kulty wschodnie), wśród auxilliów czy pretorianów. Zwykle były to bóstwa miejsc, z których te oddziały się wywodziły. Polityka państwa wobec kultów prywatnych o nierzymskim charakterze była zapewne dosyć tolerancyjna. Wydaje się, że nawet chrześcijanie w armii byli względnie bezpieczni. Tolerancja ta miała jednak swoje granice - bóstwa nierzymskie nie mogły być oficjalnie wyznawane na terenie obozów. Można je podzielić (za Domaszewskim) na germańskie, celtyckie, tracko-illiryjskie, bóstwa poszczególnych ziem oraz, ogólnie mówiąc, pochodzące ze Wschodu. Germańskie były np. Alaterviae Tungrów. Celtyckie to Campestres i Epona, która była opiekunką oddziałów jazdy i w związku z tym rozpowszechniła się w prowincjach naddunajskich. Z terenów tracko-illiryjskich wywodziła się triada Silvanus, Apollo, Diana, przez swoje podobieństwo do bóstw o grecko-rzymskim charakterze reprezentowana także na terenie obozów, szczególnie na terenie szpitali. Na Zachodzie rozpowszechniony był kult Libera (szczególnie w Dacji), odpowiednika greckiego Dionizosa, oraz jeźdźca trackiego (dunajskiego) w Pannonii, czy Cocidiusa w Brytanii.
Oddzielne zagadnienie to kulty o charakterze wschodnim. Podobnie jak inne nierzymskie bóstwa, jedne z nich miały charakter raczej lokalny, a inne, bardziej uniwersalne, rozprzestrzeniły się wśród żołnierzy różnych narodowości. Do pierwszej grupy zaliczyć można Jupitera Beeleferusa, Bazosena, arabskiego Azizu (łaciński odpowiednik - Bonus Puer).
Druga grupa kultów wschodnich miała o wiele szerszy zasięg i większe znaczenie. Rozpowszechniali je mieszkańcy Orientu, którzy z różnych powodów odbywali wędrówki po cesarstwie - przeważnie kupcy, niewolnicy, wyzwoleńcy. Pośredniczył zwykle w tym procesie Rzym, gdzie kulty wschodnie znajdowały nowych zwolenników. Zrozumiałe jest, że legioniści, często przerzucani z jednego krańca państwa na drugi, również w tym uczestniczyli. W armii ich wyznawcami byli przeważnie centurionowie i wyżsi oficerowie. Na większą skalę religie Wschodu pojawiły się za cesarza Marka Aureliusza, ale są znane też wcześniejsze świadectwa kultu wśród żołnierzy. Najbardziej kulty te rozprzestrzeniły się za panowania Sewerów, przywiązanych ze względu na pochodzenie do wschodnich tradycji religijnych. Spośród bóstw orientalnych stosunkowo mało popularni w armii byli Serapis i Izyda, mający raczej charakter cywilny. Występowali oni zwykle w miejscach związanych z kultem wody np. w Lambaesis ich kult istniał prawdopodobnie od początku cesarstwa. Niewielką popularnością cieszył się też Jupiter - Amon. O wiele bardziej popularne były bóstwa wywodzące się z Syrii: Jupiter Dolichenus i Sol Jnvictus oraz irański Mitra.
Kult Jupitera Dolichenusa rozprzestrzenił się z miejscowości Doliche w Kommagenie w ciągu drugiej połowy II w. i pierwszej III w. Pierwsze dolichenum o militarnym charakterze zostało założone w 125 r. przy obozie w Lambaesis. W rozprzestrzenieniu się kultu mieli udział nie tylko żołnierze, ale także inni ludzie pochodzący z Syrii. Chociaż większość zabytków tej religii pochodzi z limesu brytyjskiego, germańskiego i dunajskiego, to tylko 40% inskrypcji przypisuje się żołnierzom. Dlatego nie można mówić o jej wyłącznie militarnym charakterze. Jednakże popularność tego Jupitera wśród wojska jest faktem. Jej przyczyny są oczywiste - było to bóstwo dające poczucie siły, często utożsamiane z potęgą osoby panującej. Same wizerunki boga o tym świadczyły - był zwykle przedstawiany jak stoi na byku, w pancerzu i czapce frygijskiej na głowie. W uniesionych rękach dzierżył podwójny topór i błyskawicę, często towarzyszyła mu Wiktoria. Był bóstwem opiekującym się produkcją broni. Świadczy o tym obecność zabytków z nim związanych w fabryce broni w Corbridge. Rozkwit tego kultu został zahamowany po śmierci Aleksandra Sewera, gdyż za Maksymina Traka zniszczono sanktuaria wzdłuż Renu i Dunaju - a więc w rejonie największego skupiska wyznawców. Zostały wtedy zniszczone m.in. świątynie obok obozów Carnuntum i Brigetio. Przyczyny takiego postępowania Maksymina były nie tylko polityczne (uderzenie w wyznawców kultów wschodnich - jako potencjalnych zwolenników Sewerów), ale także bardziej prozaiczne - w świątyniach Dolichena znajdowały się nagromadzone skarby wyznawców, nie tylko żołnierzy, ale i bogatych kupców, często pochodzących ze Wschodu.
Duże znaczenie wśród żołnierzy miał także Baal syryjskiej Emesy (Sol Invictus). Najstarsze inskrypcje poświęcone temu bóstwu mogą być przypisane wojskowym. Obwołanie przez armię Marka Aureliusza Antoninusa, czternastoletniego kapłana tego boga, cesarzem w 218 r. spowodowało rozprzestrzenienie się tego kultu. Nowy władca nawet przyjął imię swego boga: Elah - Gabal (Heliogabal). Nowe bóstwo stało się wtedy oficjalnym opiekunem armii. Ponowny wzrost znaczenia tej religii nastąpił za panowanie Aureliana, który wykorzystał popularność kultów solarnych w Imperium do wprowadzenia nowej, zbliżonej do monoteizmu religii z Sol Invictus na czele. W czasie tetrarchii był on nadal wielce popularny w armii, np. żołnierze Licyniusza walczyli wspólnie z Konstantynem pod znakami Deus Sol Invictus. Za panowania Konstantyna ten kult osiągnął największe znaczenie, cesarz stał się wtedy personifikacją Sol Invictus na ziemi. Wiktoria i Sol spełniali wtedy rolę głównych dii militaris armii cesarza.
Mitraizm był najbardziej popularną religią Wschodu wśród żołnierzy. Przyczyny tej popularności były różne: Mitra był bogiem czysto męskim (do jego kultu nie były dopuszczane kobiety), kult miał atrakcyjną formę (misteria z różnym stopniem wtajemniczenia), a hierarchiczna struktura wyznawców była odpowiednikiem hierarchii wojskowej. Atrakcyjna dla żołnierzy była też zapewne dualistyczna wizja świata w tej religii (walka dobra ze złem, światła z ciemnością). Mitraizm w armii zaczął się rozpowszechniać już po 70 r., kiedy legiony XXV Apollinaris, V Macedonica i II Adiutrix powróciły nad Dunaj z wojny przeciwko Partom. Kult rozpowszechnił się za panowania Antoninów szczególnie w prowincjach naddunajskich, germańskich i w Brytanii. Na całym limesie w tym rejonie mitraizm miał największe wpływy. Żołnierze odgrywali główną rolę wśród jego wyznawców i byli najważniejszymi propagatorami kultu Mitry. Religia ta przetrwała do IV w. kiedy to chrześcijaństwo zaczęło ostro ją zwalczać jako swojego rywala.
Chrześcijaństwo w armii rzymskiej.
Jest rzeczą niewątpliwą, że wielu chrześcijan służyło w armii rzymskiej na długo przed IV w., a niektórzy z nich nawet robili tam karierę. Żyjący w III/IV w. Euzebiusz z Cezarei, jeden z Ojców Kościoła, podaje:
"Wieść niesie, że brat tegoż Antonina, Marcus Aurelius Caesar, w chwili, kiedy stawał do bitwy z Germanami i Sarmatami, z miejsca ruszyć nie mógł, ponieważ pragnienie osłabiło wojsko jego. Wówczas żołnierze tak zwanej legji meliteńskiej, którą wiara od onych czasów zachowała aż do dni naszych, już ustawieni w szyku bojowym przeciwko nieprzyjacielowi, padli na kolana, jak to zazwyczaj czynimy przy modlitwach naszych, i zwrócili się do Boga z błaganiem. Już na ten widok zdziwienie ogarnęło nieprzyjaciół, lecz równocześnie prawie zdarzyła się, jak niesie wieść, rzecz jeszcze dziwniejsza. Nawałnica zmusiła wrogów do ucieczki i sprawiła wśród nich spustoszenie, deszcz natomiast rzęsisty orzeźwił wojsko tych, którzy wzywali pomocy bożej, a którzy wszyscy przed chwilą mieli zginąć z pragnienia". (Eusebius, Histor. Ecclesiast. V 5,15)
Zdarzenie to miało miejsce w 174 r. w czasie wojen markomańskich i znane jest jako cud deszczu, który uratował legion XII Fulminata. Zostało wyobrażone na kolumnie Marka Aureliusza. Jednak obecność chrześcijan w wojsku stwarzała problemy natury religijnej, co z jednej strony prowadziło do krytyki służby w armii ze strony Ojców Kościoła (ale nie była to krytyka z pobudek pacyfistycznych), a z drugiej dla armii trudne było do pogodzenia pojęcia dyscypliny (a więc posłuszeństwa także w kwestii kultu oficjalnego) z chrześcijaństwem. Duże znaczenie miały tu także obiegowe opinie o chrześcijanach jako żądnych krwi, obciążanie ich klęskami Rzymu, podziałem cesarstwa itp. Te przyczyny doprowadziły do wypadków prześladowań chrześcijan - żołnierzy, które jednak do czasów tetrarchii były stosunkowo nieliczne. Dopiero Dioklecjan i Maximinus zaczęli bardziej prześladować chrześcijan, co doprowadziło m.in. do unicestwienia całego legionu tebańskiego w 286 roku.
Na zakończenie należy wspomnieć o trosce żołnierzy o życie pozagrobowe. Wystawiano zmarłym pomniki nagrobne o różnorodnej formie, mauzolea, kenotafy. Nekropole znajdowały się wśród dróg wychodzących z obozów. Kultywowano tutaj, jak się wydaje, przede wszystkim pogańskie tradycje Rzymu.
Ultimatus Thulensis
Aneks
Feriale Duranum. Dokument ów znaleziono w pomieszczeniu W 13 świątyni Artemidy Azzanthakona w obozie XX kohorty Palmyreńskiej w Dura Europos. Znalezisko to było częścią archiwum obozowego, które znajdowało się w praetorium. Byle to zwój papirusu, o szerokości 23 cm i przypuszczalnej długości 120 cm. Tekst został napisany rustykalnym alfabetem łacińskim i składał się z 4 szerokich kolumn po 25 cm każdą, z 60 literami w linii. Zachowało się 8 fragmentów lub grup fragmentów dokumentu. Jest on datowany na lata 223-235. To jedyna zachowana lista świąt wojskowych. Jej stan nie pozwala na ustalenie wszystkich świąt obchodzonych w armii, brakuje większości części dotyczącej trzech ostatnich miesięcy roku. Niewątpliwie jest to dokument o oficjalnym charakterze, gdyż zawiera spis świąt bóstw rzymskich, cesarzy i cesarzowych, oraz uroczystości o charakterze czysto wojskowym. Można powiedzieć, że w dużym stopniu był powtórzeniem oficjalnego kalendarza świat cywilnych. Świadczą o tym np. Neptunalia (23 lipca). Ten dokument zweryfikował wcześniejsze twierdzenia, oparte na źródłach literackich (Tacyt, Annales I, 16), ze cywilny kalendarz był równie obcy wojsku, jak cywilny dzień pracy - tzn. ze nie miało ono ustalonego kalendarza świąt. Niektóre święta z Feriale wywodzą się jeszcze z czasów Republiki, stad można wnioskować, ze jego wprowadzenie nie było czyjąś jednorazowa inicjatywa, lecz święta narastały w miarę upływu czasu. Być może była to inicjatywa Augusta, którego reformy dążyły do ujednolicenia armii. Feriale Duranum dowodzi, ze religia wojska była w ogólnych założeniach zunifikowana w całym Imperium. Nabrało to znaczenia w czasach dynastii Sewerów, kiedy kulty orientalne rozprzestrzeniły się szeroko wśród społeczeństwa, także w armii. Dodatkowo bardzo wielu żołnierzy nie wywodziło się już z Italii. Wojsko potrzebowało wiary w tradycyjne bóstwa, które podtrzymywały wg powszechnych przekonań potęgę Rzymu (stad m.in. późniejsze represje w stosunku do chrześcijan-żolnierzy za czasów Dioklecjana, Licyniusza, Juliana Apostaty). Septymiusz Sewer zezwolił na małżeństwa żołnierzy oraz osiedlanie się i posiadanie ziemi w pobliżu granic. Uniemożliwiło to przemieszczanie całych oddziałów, a tym samym ich izolacje od miejscowych wpływów. Prowadziło to m.in. do rywalizacji o wpływy miedzy legionami wschodnimi, illirijskimi czy germańskimi. W związku z tymi zagrożeniami jedności armii należało dążyć do jej romanizacji m.in. przez nadawanie obywatelstwa rzymskiego, używanie łaciny jako języka służbowego, ujednolicenie świata wierzeń żołnierzy (ale z zachowaniem tolerancji wobec kultów prywatnych). Być może właśnie wtedy (początek III w.) panujący kładli szczególny nacisk na propagowanie oficjalnego kalendarza świąt, także pośród mniejszych oddziałów, jak XX kohorta Palmyrenska, do której należał rzeczony dokument. Ponadto ustalenie kalendarza z tak duża ilością świąt dawało żołnierzom wiele dni wolnych, kiedy można było uczestniczyć w różnych ceremoniach i ucztować, gdyż zwykle wtedy rozdawano wśród wojska mięso i wino. Na temat Feriale ukazało się kilka opracowań, podsumowanych w r. 1978 przez J. Helgelanda.
Odkrycie tego dokumentu zmieniło w sposób istotny poglądy na charakter religii wojska rzymskiego. Po raz pierwszy nowe wnioski wysunął Allan S. Hoey w artykule z 1939 r. pt.: Official Policy towards Oriental Cults in the Roman Army. Podstawowa teza tego autora, ze kulty wschodnie znajdowały się poza oficjalnym systemem religii armii, jest, jak się wydaje, aktualna do dziś.
Literatura:
1. Birley E. The Religion of the Roman Army 1895-1977, ANRW II. 16. 2, 1978, s. 1506-1541.
2. Domaszewski A., Die Tierbilden der Signa, AEM 15, 1891, s. 182-193.
3. Domaszewski A. Die Religion des römischen Heeres, Trier 1895.
4. Domaszewski A., Aquila, RE Dritter Halbband, Stuttgart 1895, szp. 313-318.
5. Fink R. D., Hoey A. S., Snyder W. F. Feriale Duranum, Yale Classical Studies 7, 1940, s. 1-223.
6. Fishwick D., The Development of Provincial Ruler Worship in the Western Roman Empire, ANRW II, 16, 2 1978, s. 1201-1253.
7. Halsberghe G. H. The Cult of Sol Invictus, EPRO 23, Leiden 1972.
8. Helgeland J., Roman Army Religion, ANRW II. 16.2,1978, 1, 1470 - 1505.
9. Herzog-Hauser G. Kaiserkult, RE, Suppl. IV, szp. 806-853, Stuttgart 1924.
10. Jaczynowska M., Religie świata rzymskiego, Warszawa 1987.
11. Kubitschek, Signa, RE Zweite Reihe, Vierter Halbband, Stuttgart 1923, szp. 2326-2347.
12. Le Bohec Y., Die Römische Armee, Stuttgart 1993
13. Piotrowicz L., Kult panującego w starożytności, Poznań 1922.
14. Popławski M. S., Bellum Romanum. Sakralność wojny i prawa rzymskiego, Lublin 1923.
15. Speidel M. P., Eagle Bearer and Trumpeter, Bo. Jb. 176, 1976, s. 123 - 163.
16. Toth J., Destruction of the Sanctuaries of Jupiter Dolichenus at the Rhine and in the Danube Region (235-238). AAASH XXV, 1973, s. 109 - 116.
17. Watson G. R., The Roman Soldier, Bristol 1970
18. Zieliński T., Religja Rzeczypospolitej Rzymskiej cz. 1, 2, Warszawa 1933, 1934.
19. Ziółkowski M., Les cultes militaires et officiels des soldates romains en Bretagne,AUNC, Historia XIII, z. 96, 1979, s. 95-110.
Ostatnia aktualizacja ( piątek, 05 styczeń 2007 )