Kiedy samochód Katie umiera gdzieś po środku nigdzie w Texasie, na pomoc wyrusza jej
najseksowniejszy kowboj jakiego kiedykolwiek widziała. Trochę szybkiego i brudnego seksu z
nieznajomym może być dokładnie tym, czego osamotniona Katie teraz potrzebuje- ale Joe nie tak
łatwo pozwoli Katie odejść.
Katie Perkins jechała wzdłuż długiej, prostej drogi po środku niczego, jedną ręką trzymając
kierownicę a drugą wystawiając przez okno. Lipcowe słońce świeciło na nią i po kilku dniach jazdy jej
lewe ramię było około trzy razy ciemniejsze od prawego, pobijając Chevy.
Biorąc ostatni łyk sody, którą pół godziny temu kupiła na stacji, jej myśli ponownie wróciły do
gorącego faceta, który tankował jej niebieskiego pick-up z błotem na oponach. Ten kowboj był
czystym chodzącym seksem. Ukłucie pożądania przepłynęło przez nią i zachichotała sama do siebie.
Wow, naprawdę potrzebuję seksu, pomyślała. Wierciła się na fotelu, próbując wypędzić z myśli
gorącego faceta i skupić się na drodze.
Zanuciła melodię powtarzającą się w jej głowie – radio wysiadło około dwadzieścia mil temu.
Samotny znak reklamujący tanią restaurację przerwał jednostajność drogi, ale Katie nie odważy się
zaryzykować i zatrzymać samochód aby potem mieć problemy z odpaleniem starej bestii. Musiała co
najmniej trzy razy rozruszać silnik kiedy zatrzymała się zatankować a pozostało jej jeszcze ponad
osiemdziesiąt kilometrów drogi do Houston.
Jedyny wiatr pochodził z ruchu samochodu.Przebijała się przez śmierdzącą biała mgłę przez
trzydzieści sekund zanim sobie zdała sprawę, że mgła była dymem, który unosił się spod maski jej
samochodu.
Cholera.
Zjeżdżając na pobocze, przekręciła kluczyć i zatrzymała silnik. Samochód dławił się, czknął kolejną
dawkę spektakularnego białego dymu i zdechł. Katie uderzyła w kierownicę z frustraci i wyciągnęła
komórkę.
Och świetnie, również padła.
Mogła ją naładować zeszłej nocy w motelu. Rzuciła bezużyteczny telefon z powrotem do
portmonetki i westchnęła.
Długa autostrada wyglądała na zupełnie opuszczoną. I co teraz ? Wyszła z Chevy, mrużąc oczy od
żarzącego się słońca i otworzyła maskę. Nie żeby miała jakiekolwiek pojęcie o naprawie samochodów,
ale widziała na poboczach ludzi majstrujących przy swoich pojazdach. Może powinna ochłodzić
samochód czy coś aby mogła kontynuować drogę.
Kolejny podmuch odstraszającego dymu zaatakował jej nozdrza.
Pieprzyć to. Chwytając torebkę i butelkę wody z siedzenia wróciła do znaku, który mijała. Krople potu
natychmiast pojawił się nad jej górną wargą. Jak daleko było do restauracji ? Mila ? Dwie mile ? W
samochodzie dotarcie tam zajęłoby jej chwilę w porównaniu ze spacerem w takim upale.
Niebieski pick-up pojawił się nad horyzontem, jadąc w jej kierunku, jedyny samochód jaki widziała
milę temu.
Cholera jasna, czy to nie była przypadkiem ciężarówka tego gorącego kowboja ?
To niemożliwe- każdy jadący na tym odcinku drogi z pewnością zatrzymuje się na tej samej stacji ,
podobnie jak ona.
Jeśli to naprawdę on, i nie jest dziwakiem mam zamiar go przelecieć.
Roześmiała się. Co się z nią dzieje ? Przygryzła kciuk oraz tupała nogą w rytm piosenki chodzącą jej po
głowie i czekała aż ciężarówka pick-up zbliży się do niej.
W ten sposób zaczynają się wszystkie horrory, pomyślała. No cóż jako dziecko przez cały czas była
trzymana na krótkiej smyczy zanim zdobyła prawo jazdy, pomimo że w rodzinnym mieście każdy ją
znał.
Ciężarówka w końcu podjechała, gładko się zatrzymując.
To on !
1
Gorący facet ze stacji benzynowej pochylał się nad siedzeniem od strony pasażera i otworzył
drzwi.
„ Wszystko w porządku ?”- spytał
Katie spojrzała na niego, próbując ustalić czy wyglądał na seryjnego mordercę. Nie, seryjny morderca
prawdopodobnie wykonałby większą robotę aby kogoś okraść. Ten facet miał kilkudniowy zarost
pokrywający jego mocną szczękę, ciemną opaleniznę Texaskiego słońca i krótko ostrzyżone brązowe
włosy z kilkoma srebrnymi smugami po bokach. Znoszony T-shirt okrywał jego umięśniony tors,
szerokie ramiona zagrażały rozdarcie szwów koszulki.
„ Dzięki za zatrzymanie.”- powiedziała podchodząc do samochodu.
„ Spoko.”- rzekł, brzmiąc na zdezorientowanego- jakby zastanawiał się co jeszcze mógłby zrobić poza
zatrzymaniem się.
„ Jestem Katie.”- wyciągnęła swoją spoconą dłoń i uśmiechnęła się do niego dziękując za podmuchy
powietrza buchających przez otwory wentylacyjne z jego ciężarówki. Facet roześmiał się i potrząsnął
głową.
„ Przepraszam, ale co cię tak bawi ?”- spytała, chowając rękę za siebie i wycierając za tył dżinsowych
szortów. –„Podkochiwałeś się w szkole w dziewczynie o imieniu Katie czy coś w tym stylu ? Ja tak
miała wiele razy.”
Potrząsnął głową i ponownie uśmiechnął się. –„ Jestem Joe. Miło mi cię poznać.”
Katie kiwnęła głową niezobowiązująco, ale jego głęboki głos wprawił ją w ekscytację, gotową do
działań. –„ Czy mógłbyś wyświadczyć mi przysługę, zawracając i zawieść mnie do restauracji na końcu
drogi ? Mój samochód padł i muszę gdzieś i poczekać na pomoc drogową.”
1
Jakie cię szczęście spotkało. Wyślij totka.
„ Jasne.”- rzekł, po czym zawrócił na pustej drodze.
Spojrzała na jego lewą trzymającą kierownicę – żadnej obrączki oraz białego pasku na skórze, który
mógłby świadczyć, iż był z kimś związany.
„Więc.”- powiedział, patrząc na nią przez chwilę zanim z powrotem skierował swój wzrok na pustą
drogę. –„ samochód, działał i po prostu padł, co ?”
„ Tak. Miałam wrażenie, że coś się stało –ale wierzyłam, że ten cholerny samochód dociągnie
pięćdziesiąt mil by dowieść mnie do Houston.”
„ Co takiego jest w Houston ?”
Wzruszyła ramionami, wiedząc że na nią nie patrzy. Dlaczego on na nią nie patrzy ? Wcześniej
zauważyła, że jego oczy są czekoladowo-brązowe, a ona uwielbiała czekoladę. Przeznaczenie.
To tak jakby cały Wszechświat chciałby abym się z kimś przespała – cóż, może jestem odrobinę
napalona. Tylko troszkę.
„ Lubisz patrzyć na drogę, czy co ?”- spytała, nagle motyle zaczęły fruwać w jej brzuchu. Dobra, to
było pewne. On był nieziemsko gorący.
„ I mieć ręce na dziesiątej i drugiej.”- zgodził się, zjeżdżając z drogi do znaku restauracji. Wyglądała jak
stara przyczepa kampingowa z wielkimi blokami błyszczącego metalu.
„ Czy zawsze tak przestrzegasz zasad, Joe ?”- spytała, wkładając w słowa jak najwięcej flirtu ile tylko
mogła.
W końcu spojrzał na nią, z powolnym, krzywym uśmiechem który uczynił go, poważnie seksownym. –
„ Nie, nie mogę tego o sobie powiedzieć.”
„ Dobrze.”- motyle ponownie zatrzepotały i musiała odwrócić wzrok kiedy wjeżdżali na parking.
„ Witam w Shiny Diner.”- rzekł
„ Znak mówił, że nazywa się Elaine’s Diner.”- poprawiła.
Wyskoczył z ciężarówki i podszedł do niej z nonszalancją otwierając drzwi. Katie prawie zapomniała,
iż są jeszcze dobrze wychowani mężczyźni.
„ Wszyscy poza turystami tak ją nazywają.”- oznajmił, oferując jej dużą, zrogowaciałą rękę kiedy
położyła nogę na stopniu.
Wzięła go za rękę, rozkoszując się jego ciepłem i siłą. I cholera, był wysoki. Ledwo sięgała jego
ogromnym ramionom. Patrząc na jego twarz, uśmiechnęła się.
„ Dziękuję.”- rzekła. Gdyby nie pomógł jej utrzymać równowagę, miałaby możliwość oprzeć się o jego
umięśnioną klatkę piersiową.
Eh, dlaczego nie ? Żyje się tylko raz. A to była chwila, której nie chce przepuścić.
Katie potknęła się o własne stopy, upadając na Joe, który zrobił krok do przodu i owinął ręce wokół
niej aby utrzymać ją w pozycji pionowej.
„ Hola.”- powiedział, brzmiąc jakby chciał uspokoić przestraszonego konia.
Oh, to było miłe. Przycisnęła swoje ciało do niego, napierając biustem chcąc aby ją pocałować tu na
parkingu Shiny Diner.
Przechylając głowę, uśmiechnęła się niewinnie. –„ Przepraszam.”
„ Żaden problem.”- powiedział z ramionami wciąż owiniętymi wokół jej bioder. Napięcie niczym prąd
elektryczny przepłynęło między nimi, tak silne, że mogła poczuć magnetyczne przyciąganie jego ciała
do jej. Spojrzał na nią jakby się zastanawiał jakie były jej zamiary i Katie uśmiechnęła się mają
c
nadzieję, że bez wątpienia odczyta jej myśli.
„ Może mogłabym ci…właściwie podziękować ?”- wskazała głową w kierunku toalety znajdującej się
obok restauracji. Joe wyglądał na kompletnie zaskoczonego.
Oh Boże, to było zbyt śmiałe. Musiał pomyśleć, że jestem szalona.
Może powinna udawać, że tylko żartuje.
„ Mówisz serio ?”- spytał. Ten słodki, krzywy uśmieszek ponownie pojawił się na jego twarzy.
Przestąpiła z nogi na nogę, naciskając biodrami na jego wybrzuszenie a za razem nie tracąc kontaktu z
jego rękami na talii. –„ Chcesz żebym mówiła ?”
„ Oh, kurwa tak.”- roześmiał się, pochylając się i mocno ją całując, zarostem na przystojnej twarzy
pocierając jej policzek. Nagle, przestał. –„ Proszę, proszę…nie zrozum mnie źle…ale nie jesteś…um,
kobietą, um…”
Katie roześmiała się. –„ Nie, nie jestem dziwka. I po prostu muszę to zrobić.”- rzekła, wymachując
prezerwatywą z torebki.
Joe uniósł brwi i uśmiechnął się, biorąc paczuszkę z jej palców. Wzięła go za rękę i zaprowadziła do
ubikacji.
„ Co z twoim samochodem ?”- spytał.
„ Przez te kilka minut nadal tam będzie.”
Wsunął się za nią do toalety i zamknął drzwi, przekręcając zamek. –„ To może potrwać trochę więcej
niż kilka minut.”- powiedział, zdejmując koszulkę.
Oh. Mój. Boże.
Jego umięśniona klatka piersiowa i twardy, falujący sześciopak prowadził do zwężonej talii i opalonej
skóry znikającej w jego dżinsach. Katie oblizała wargi i zdjęła bezrękawnik odsłaniając nasiąknięty
potem biustonosz, którego pozbyła się drugą ręką, czując powietrze na piersiach.
Joe padł przed nią na kolana, oczywiście nie przejmując się, że podłoga toalety miała swoje lepsze
dni. Wycisnął gorący, wilgotny pocałunek na jej nagiej piersi, zlizując pot z jej brzucha.
„ Nie wiem dlaczego zasługuję na takie szczęście.”- szepnął, biorąc sutek do ust. –„ Często włóczysz
się z nieznajomymi ?”
Odchyliła głowę, dysząc kiedy ssał jej sutki, aż stały się twardymi szczytami. –„ Tak.”- skłamała,
ciesząc się dotykiem jego języka na ciele. –„ Ilekroć jestem napalona i spotykam szalenie gorącego
faceta. Jak dziś.”
Joe roześmiał się. –„ Powinienem potem pójść kupić los na loterii.”- rzekł, podążając rękoma wzdłuż
jej ud, wsuwając palce zza wystrzępione rąbki dżinsów. Jego palce były tak długie, że przez jej majtki
napierały na jej wargi sromowe.
„ Joe, rozbierz mnie, potrzebuję cię.”- rzekła, szperając przy guziku. Nie musiała ponownie prosić.
Obniżył jej szorty do kostek tak szybko, że prawie strawiła oddech. Jej majtki były nasączone potem i
podnieceniem, zapach utrzymywał się w powietrzu.
„ Kurwa, pachniesz jak seks.”- warknął, zamykając usta na jej cipce zasłoniętej majtkami. Odsunął na
bok materiał, przejechał językiem po jej gładkich fałdkach. Sapnęła kiedy znalazł jej łechtaczkę i
wciągnął do ust.
Katie położyła ręce na jego szerokich ramionach, naciskając tyłkiem na zimną porcelanową
umywalkę. Fala przyjemności przetoczyła się przez nią i pochyliła głowę kiedy mocno doszła,
obejmowana przez utalentowane usta Joe spijającego jej soki.
„ Pieprz mnie, nieznajomy.”- szepnęła.
Uśmiechając się, spojrzał jej w oczy kiedy rozerwał jej majtki, cienki materiał zsunął się z jej skóry z
głośnym dźwiękiem rozdarcia. Sapnęła zaskoczona kiedy włożył jej przemoczone majtki do kieszeni.
„ Zatrzymam je.”
Zsunął dżinsy odsłaniając twardego penisa z lśniącą główką. Zębami rozerwał prezerwatywę i szybko
założył.
Joe umieścił ręce pod jej tyłkiem i ścisnął ciało unosząc ją na biały, zimny zlew.
„ Cholera jesteś gorąca.”- powiedział, wbijając się w nią jednym mocnym pchnięciem.
Jęknęła z zachwytu, jej cipka zacisnęła się wokół jego penisa, wirując przy nim biodrami. Pieprzył ją
tak mocno, że mogła poczuć jak punkt kulminacyjny ponownie nadchodził, jej mięśnie zacisnęły się
wokół jego długości kiedy głębiej wsuwał się w jej mokrą cipkę.
Wsunął rękę w jej włosy kiedy poruszali się w szaleńczym rytmie, jego usta odnalazły jej, jego język
wtargnął do jej ust, przytłaczając zmysły. Jęcząc, wbiła paznokcie w jego plecy, zachęcając do
zwiększenia tempa.
„ Chcesz ponownie dojść ?”- spytał opuszczając rękę pomiędzy ich spocone ciała. Potarł jej
łechtaczkę, zataczał koła, które wywołały u niej dyszenie.
Orgazm uderzył w nią mocno, jej cipka zacisnęła się wokół jego penisa. Wbijał się w nią, jego kogut
pulsował w niej kiedy wytrysnął do prezerwatywy. Oparł głowę na jej przedramieniu i mogła poczuć
dudnienie jego serca w piersi.
„ To było niesamowite.”- rzekła.
„ Kurwa tak.”- zgodził się, delikatnie opuszczając ją na ziemię i wręczając wilgotny biustonosz i
bezrękawnik. –„ Chodźmy coś zjeść.”
„ Jestem pewna, że jeśli masz zamiar postawić mi obiad po naszych wyczynach w toalecie to robisz
ze mnie dziwkę.”- powiedziała.
„ A ja jestem pewien, że to nie prawda.”- rzekł Joe, śmiejąc się kiedy zakładał swój T-shirt zakrywając
opalony, umięśniony tułów.
Katie i Joe wyszli z toalety i skierowali się do klimatyzowanej rozkoszy Shiny Diner. Siadając naprzeciw
niego, przypomniała sobie swój zepsuty samochód.
„ Czy mogę pożyczyć telefon aby zadzwonić po pomoc drogową ?”
Joe podał jej swoją komórkę i udała się do kąta aby nie przeszkadzać nikomu. Kiedy kilka minut
później wróciła, jedzenie czekało na nią.
„ Zamówiłem ci dwa sadzone jajka, z zakwaszoną grzanką i bekonem.”- oznajmił. –„ Oraz zwykła kawę
z odtłuszczonym mlekiem, bez cukru.”
„ W porządku kolego, skąd do cholery wiesz co zawsze biorę na obiad ?”- spytała.
Joe roześmiał się. –„ Odrobina gry w nieznajomego, Katie. Chociaż muszę przyznać, że to był
najbardziej gorący seks jaki kiedykolwiek mieliśmy.”
Katie spojrzała na jej chłopaka i uśmiechnęła się. –„ Tak, to prawda.”
„ Ta podróż nauczyła mnie kilka ważnych rzeczy o nas.”- rzekł, brzmiąc poważnie.
„ Jak ?”
„ Cóż, na przykład, że jesteś prawdopodobnie jedyną kobietą na świecie, która zgodziłaby się jechać
do Houston i zostawić swój samochód w przypadkowym miejscu.”
„ I tak się stało.”- podkreśliła.
„ A dwa, fakt że udawałaś tego małego zdzirowatego autostopowicza dla mnie- cóż, to dowodzi, że
seks z tobą nigdy mi się nie znudzi.”
Katie roześmiała się i pochyliła nad stołem, składając pocałunek na jego ustach. –„ Mogę powiedzieć
to samo o tobie. Dziękuję za spełnianie moich fantazji.”
Joe wysunął się z boksu i uklęknął przed nią.
„ Jasna cholera, Joe, co ty robisz ?”
„ Planowałem to zrobić kiedy w końcu dotarlibyśmy do Houston, ale po wyczynie w toalecie, myślę że
nadszedł czas. Tak bardzo cię kocham, Katie. Wyjdziesz za mnie ?”
Katie sapnęła i milcząco przytaknęła głową.
„ To znaczy tak ?”
„ Tak ! Oczywiście, że tak.”- powiedziała, owijając ramiona wokół jego szyi i głęboko pocałowała.
„ Pierścionek jest w mojej walizce.”- dodał. –„ Dam ci go wieczorem.”
„ Oh mój Boże, zamknij się i pocałuj mnie.”- powiedziała, śmiejąc się. –„ I tak, to brzmi doskonale.
Kocham cie, Joe.”
KONIEC