1. Bądź mi litościw, Boże
nieskończony,
według wielkiego miłosierdzia
Twego!
Według litości Twej
niepoliczonej
chciej zmazać mnóstwo
przewinienia mego.
2. Obmyj mię z złości,
obmyj tej godziny.
Oczyść mię z brudu, w
którym mię grzech trzyma.
Bo ja uznaję wielkość mojej
winy
i grzech mój zawsze przed
mymi oczyma.
3. Odpuść przed Tobą grzech
mój popełniony;
boś przyrzekł, że ta kary ujdzie
głowa,
którąć przyniesie grzesznik
uniżony;
by nie mówiono, że nie
trzymasz słowa.
Stwórz, o mój Boże
we mnie serce czyste
1. Krzyżu święty, nade
wszystko,
drzewo
przenajszlachetniejsze!
W żadnym lesie takie nie
jest,
jedno, na którym sam Bóg
jest.
Słodkie drzewo, słodkie
gwoździe
rozkoszny owoc nosiło.
2. Skłoń gałązki, drzewo
święte,
Ulżyj członkom tak
rozpiętym.
Odmień teraz oną srogość,
Którąś miało z urodzenia.
Spuść lekuchno i cichuchno
Ciało Króla niebieskiego.
1. Być bliżej Ciebie chcę,
o Boże mój.
Z Tobą przez życie lżej
nieść krzyża znój.
Ty w sercu moim trwasz, z
miłością Stwórcy ziem,
Tulisz w ojcowski płaszcz,
chroniąc mnie w nim.
2. Być bliżej Ciebie chcę, na
każdy dzień,
Za Tobą życiem swym iść jako
cień,
Daj tylko, Boże dusz, obecność
Twoją czuć,
Myśl moją pośród burz na
Ciebie zwróć.
3. Choć jak wędrowiec sam idę
przez noc,
W Tobie niech siłę mam i w
Tobie moc,
Gdy czuwam i wśród snu, czy
słońce jest czy mrok,
Niechaj mnie strzeże Twój, o
Panie wzrok.
Wisi na krzyżu
Pan, Stwórca nieba.
Płakać za grzechy,
człowiecze, potrzeba.
Ach, ach, na krzyżu
umiera, Jezus oczy
swe zawiera.
Najświętsze członki
i wszystko ciało
Okrutnie zbite
na krzyżu wisiało.
Ach, ach, dla ciebie,
człowiecze, z boku
krew Jezusa ciecze.
Ostrą koroną skronie
zranione, Język
zapiekły
i usta spragnione.
Ach, ach, dla mojej
swawoli
Jezus umiera i boli.
Woła i kona,
łzy z oczu leje.
Pod krzyżem Matka
bolesna truchleje.
Ach, ach, sprośne
złości moje
Sprawiły te niepokoje.
Więc się poprawię,
Ty łaski dodaj.
Życia świętego dobry
sposób podaj.
Ach, ach, tu kres
złości moich, przy
nogach przybitych
Twoich.
1
Pójdź do Jezusa,do niebios bram
W nim tylko szukaj pociechy tam
On cię napoi,krwią swoich ran
On Ojciec Lekarz Pan
Słuchaj Jezu jak cię błaga lud
Słuchaj słuchaj uczyń z nami cud
Przemień o Jezu smutny ten czas
O Jezu pociesz nas
2
Że z nami jesteś,pozwól to czuć
Nadzieję naszą omdlałą wzbudź
Daj przetrwać mężnie ,
prób ciężkich czas
O Jezu pociesz nas
Słuchaj Jezu jak cię błaga lud
Słuchaj słuchaj uczyń z nami cud
Przemień o Jezu smutny ten czas
O Jezu pociesz nas
1. On szedł w spiekocie dnia
i w szarym pyle dróg
a idąc uczył kochać i
przebaczać.
On z celnikami jadł, On nie
znał, kto to wróg,
pochylał się nad tymi,
którzy płaczą.
Ref. Mój Mistrzu, przede mną
droga,
którą przebyć muszę tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
wokoło ludzie, których kochać
trzeba tak, jak Ty.
Mój Mistrzu niełatwo cudzy
ciężar wziąć w ramiona tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
poniosę wszystko, jeśli będziesz ze
mną zawsze Ty.
2. On przyjął wdowi grosz i
Magdaleny łzy,
bo wiedział, co to kochać
i przebaczać.
I późną nocą On do
Nikodema rzekł:
że prawdy trzeba
pragnąć, trzeba szukać.
Ref. Mój Mistrzu, przede mną
droga,
którą przebyć muszę tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
wokoło ludzie, których kochać
trzeba tak, jak Ty.
Mój Mistrzu niełatwo cudzy ciężar
wziąć w ramiona tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
poniosę wszystko, jeśli będziesz ze
mną zawsze Ty.
3. Idziemy w skwarze dnia i
w szarym pyle dróg,
a On nas uczy kochać i
przebaczać.
I z celnikami siąść,
zapomnieć, kto to wróg,
pochylać się nad tymi,
którzy płaczą.
Ref. Mój Mistrzu, przede mną
droga,
którą przebyć muszę tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
wokoło ludzie, których kochać
trzeba tak, jak Ty.
Mój Mistrzu niełatwo cudzy
ciężar wziąć w ramiona tak, jak Ty.
Mój Mistrzu,
poniosę wszystko, jeśli będziesz ze
mną zawsze Ty.