Szkoła Pokory (misjonarze Krwi Chrystusa)
1. Droga pokory na tej ziemi - to wejście do Królestwa Bożego.
Człowiek wiary pyta się ciągle na nowo: jak wejść do Królestwa Bożego, jak pójść do nieba? Lub: jak brać udział w życiu Boga i świętych? Jak stać się szczęśliwym? Jak być sobą, być wolnym, dojrzałym...? Jak żyć jednością... ? - Na te zasadnicze pytania naszego życia, tak ważne - i to nie tylko w młodości, nie tylko w momencie wyboru szkoły, zawodu, przyjaciół, można odpowiedzieć jednym słowem: pokora. Może odpowiedz ta w pierwszym momencie bardziej komplikuje niż wyjaśnia problem i wywołuje nowe pytania. Pokora jest przecież jedną z tych wartości, o której wielu ludzi mówi, nie wiedząc, o co właściwie chodzi. Pokora jest tak samo znana i nieznana jak miłość. Żeby wiedzieć, co to jest "miłość", trzeba kochać. Zęby poznać pokorę, trzeba stać się pokornym. Trzeba nią być, aby uniknąć krzywego patrzenia na nią i choroby ducha z nią związanej. Dlatego trzeba od początku zdecydować się na bliższy kontakt, na "chodzenie" z nią, na przyjazń. Dopiero w tym zaangażowaniu oraz w tej bliskości odkryjemy prawdziwą istotę i piękno tej królewskiej cnoty. Razem z tą wartością, z tą "przyjaciółką" znajdziemy wejście do Królestwa Bożego, do pokoju serca, do Chrystusa, do całego świata. Trzeba ryzykować, trzeba otworzyć się nie mając wiele doświadczenia. Przecież serce wyczuje, że tu właśnie jest prawdziwa droga do Boga, a zarazem do samego siebie. Trzeba pragnąć tego odkrycia, trzeba być gotowym na trudności w poszukiwaniu, na "płacenie" za to. Trzeba chcieć być pokornym modlić się o łaskę pokory zanim się dokładnie wie, o co naprawdę chodzi, ponieważ Jezus mówi: "Uczcie się ode mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem" (Mt 11, 29).
Czy naprawdę pragnę stać się człowiekiem pokornym?
2. Bez pokory wszystko jest próżnością i urojeniem.
Są ludzie, którzy wiedzą bardzo dużo o Panu Bogu, o Kościele, o wierze, ale to nie gwarantuje, że Pan Bóg jest z nich zadowolony. Jezus często walczył z uczonymi w Piśmie... Inni dużo modlą się i angażują się w życie religijne. To także nie jest gwarancją, co widać na przykładzie faryzeuszów, którzy byli przecież bardzo pobożnymi ludzmi. Niedobra modlitwa może prowadzić do pychy, teologia do herezji, zaangażowanie się do aktywizmu, który bardziej przeszkadza misji Kościoła niż pomaga. Każdy człowiek do pewnego stopnia powinien być nieufny wobec samego siebie. Trzeba dać się sprawdzić przez kompetentnych ludzi, odpowiedzialnych Kościoła, ponieważ cicha ambicja i inne formy egoizmu potrafią zepsuć najlepsze intencje i plany. Przecież diabeł kusi pobożnych ludzi najbardziej przez pobożne pokusy: pod pretekstem dobrego celu lub dobrej sprawy sugeruje działanie bez jedności, a to niszczy wszystko. Dlatego trzeba zachować i pogłębiać pokorę. Ta cnota szuka prawdy i nie boi się jej. Uzdalnia też do przyjęcia prawdy (np. na zasadzie: lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwo). Pokora nie może żyć bez prawdy i do niej prowadzi. Przez to prowadzi też do autentyczności modlitwy i apostolstwa. Oczyszcza od ukrytej ambicji i daje wytrwałość oraz zdrowie duchowe. Bez pokory najlepsze dzieła, akcje, dobre uczynki, a nawet modlitwy, właściwie wszystko "jest próżnością i urojeniem". Krótko mówiąc: pokora to odwaga do życia prawdą!
Czy mam odwagę poznać prawdę o sobie? Całą prawdę...?
3. Razem z pokorą zdobędziesz wszystkie inne cnoty.
Mówi się, że miłość jest duszą wszystkich cnót. Podobnie o pokorze możemy powiedzieć, że jest obecna tam, gdzie jest jakakolwiek inna cnota, ponieważ pokora jest naczyniem albo kielichem miłość. Tam, gdzie żyje miłość, potrzebna jest też pokora. Im więcej pokory, tym więcej miejsca dla miłości. Pokora tworzy warunki, aby kochać, a miłość daje motywację i siły, aby upokorzyć się lub wytrwać w upokorzeniu. Przez miłość pokora jest obecna w każdej innej cnocie i umacnia ją. Cnota jest umiejętnością dojrzałej osoby: raz potrzebna jest sprawiedliwość, aby być dobrym, inna sytuacja wymaga czystości, aby kochać prawdziwie, jeszcze inne wydarzenie potrzebuje wytrwałości, aby wydać owoce. Jest przydatne, by świadomie ćwiczyć się w najważniejszych wartościach Ewangelii. Kto jednak pogłębia cnotę pokory, umacnia zarazem wszystkie inne wartości życia chrześcijańskiego. Ponieważ pokora pragnie i umie służyć, człowiek pokorny świadomie lub nie - szuka zawsze tego, co pomaga, co buduje, co służy, jeżeli trzeba, także kosztem uniżenia samego siebie. W ten sposób pokora prowadzi do sprawiedliwości, czystości, wytrwałości i wszystkich innych cnót oraz je umacnia. Kto ćwiczy się w pokorze, pogłębia zarazem wszystkie inne cnoty.
Czy jestem gotowy przyjąć i rozwijać wszystkie cnoty?
4. Pozwól, aby pokora była twoją stałą towarzyszką, a będziesz szczęśliwy.
Krzywe spojrzenie na pokorę prowadzi nieraz do wrażenia, jakoby pokora była czymś smutnym. Można by powiedzieć: "Smutny święty - to "smutny" święty!". Właściwa świętość prowadzi jednak do głębokiej, nadprzyrodzonej radości. Podobnie autentyczna pokora. Brak radości w pokorze jest znakiem, że coś jest nie w porządku, że coś trzeba sprawdzić, poprawić, prosić o radę. Czasami brak radości spowodowany jest przez to, że żyje się pokorą tylko od czasu do czasu, np. podczas rozmyślania lub nabożeństwa, ale w czasie śniadania już nie. Głębokiego i stałego szczęścia jako owocu pokory można doświadczyć tylko wtedy, gdy dążenie do pokory jest stałe, ponieważ prawdziwa pokora nie jest podobna do ubrania, które raz zakładam, raz nie. Pokora jest głębiej związana z charakterem, z całą osobowością. Nie jest sprawą zewnętrznego wyrazu - sposobu spojrzenia lub uśmiechu, smutku itp. Jest raczej głęboką potrzebą serca, gotowością do służby, do ofiary, by ratować i dać szczęście innym. Człowiek pokorny nie czuje się dobrze, kiedy nie może przyczyniać się do znalezienia szczęścia przez wszystkich. Dlatego jest gotowy płacić za innych i jest to dla niego zródłem szczęścia. Nie może czuć się dobrze, dopóki drugi nie jest zadowolony, nie jest sobą, nie jest w Bogu...
Czy chcę zawsze, w każdej sytuacji żyć w pokorze?
5. Doświadczysz dużo pociechy wewnętrznej, jeżeli wielkodusznie przyjmiesz upokorzenia.
Jak to możliwe, że właśnie upokorzenie daje pociechę? Czy nasze codzienne doświadczenie nie jest odwrotne, czy upokorzenie nie zostawia w nas głębokiego zranienia duszy i goryczy serca? Tak jest bez wiary. Na ile wiara jednoczy nas z Jezusem upokorzonym, na tyle nasze serce staje się wielkoduszne. Samo upokorzenie prowadzi do samotności, ale przez wiarę idzie dalej, a mianowicie do Serca Jezusa. Tam znajdziemy wewnętrzną pociechę i słodycz, której nie da się opisać słowami.
Najpózniej w tym miejscu rozważań staje się zrozumiałe, dlaczego większość ludzi nie pojmuje pokory, dlaczego wielu uważa, że jest ona słabością lub czymś chorobliwym. To niewłaściwe patrzenie na pokorę pochodzi z braku wiary, jest znakiem braku dojrzałości chrześcijańskiej, wskazówką, że ktoś nie ma doświadczenia życia nadprzyrodzonego, doświadczenia życia Ewangelią...
Czy staram się sytuacje upokarzające przeżyć do końca w duchu wiary?
6. Nie wpada w gniew i zgorzknienie, kto samego siebie uważa za małego.
Wiele kłopotów pomiędzy ludzmi, a szczególnie gniew, skłócenie czy obraza, wynika z tego, że człowiek przecenia samego siebie, wywyższa się, lubi patrzeć na innych z góry, szukając i podkreślając wszystko, co u innych słabe, dla własnych błędów znajdując zawsze jakieś usprawiedliwienie. Pokora jednak postępuje inaczej, ponieważ szuka prawdy, szuka jej najpierw w samym sobie. Lepiej odkryć przykrą rzeczywistość niż dalej łudzić się, co do faktycznego stanu własnej duszy i własnego charakteru. Kto dba o swoje zdrowie, chce wiedzieć, jaką ma chorobę, nie chce być okłamywany przez lekarza. Tylko prawda o chorobie pozwala na skuteczną walkę z nią. To samo dotyczy także braków lub chorób charakteru, stosunku do innych ludzi, do Boga. Człowiek pokorny jest wdzięczny za odkrycie słabości. Ludziom zaufanym pozwalamy zwykle mówić o naszych błędach, ale powinniśmy być wdzięczni również ludziom niesympatycznym i przeciwnikom, gdy wskazują na błędy i zaniedbania. Powinniśmy być wdzięczni także wtedy, gdy czynią to nieżyczliwie, z napięciem nawet nie w dobrej intencji, ponieważ mówią prawdę, która może nam pomóc.
Człowiek pokorny jest gotowy przyjąć przykrą prawdę o sobie, nawet jeżeli powiedziana jest przesadnie, jeżeli zarzuty nie w pełni odpowiadają rzeczywistości. Prawdziwa pokora dziękuje za każde upokorzenie, korzysta z tego, co jest prawdą, a nawet z tego, co jest przesadą. W ten sposób nie wpada w gniew, a przebaczenie niesprawiedliwości ściąga na ziemię wiele łask, pomagając w oczyszczeniu z tego, co naprawdę nie było dobre.
Czy przyjmuję upokorzenia od wszystkich?
7. Kto doświadczy upokorzenia na tej ziemi - tego sam Bóg wywyższy w wieczności.
Siódma zasada przypomina nam Kazanie na górze: "Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie" (Mt 5,10). Sam Jezus pociesza tych, którzy cierpiana tej ziemi z powodu Królestwa Bożego. Będzie inaczej, będzie nagroda! Ta chrześcijańska nadzieja nie pozwala nam jednak patrzeć biernie, kiedy inni niesprawiedliwie cierpią. Trzeba pomagać, bronić, walczyć, tak, jak sam Jezus pomagał cierpiącym, osądzonym, potępionym. Nie wystarczy jednak sama walka o sprawiedliwość na tej ziemi. Nasza rzeczywistość jest większa, sięga aż do wieczności, podlega najsprawiedliwszemu z sędziów. Trzeba walczyć dla cierpiących tak, jakby sprawiedliwość zależała jedynie od naszego zaangażowania się w tej sprawie, a zarazem trzeba zachować przy tym pokój serca, jakby wszystko zależało od Boga...
Nie zawsze jednak można walczyć. Szczególnie, jeżeli chodzi o niesprawiedliwość, którą przeżywamy my sami. Jezus przed Piłatem nie mówił wiele i w końcu w ogóle już się nie bronił. Zostawił sprawę do rozpatrzenia Sądowi Ostatecznemu. Trzeba modlić się o łaskę mądrości, która potrafi rozróżnić sytuacje, w których trzeba już na tej ziemi walczyć od takich, w których lepiej jest czekać na sąd Boży. Sama myśl o wieczności umacnia pokorę i umiejętność znoszenia niesprawiedliwości.
Czy ufam Bogu doświadczając upokorzenia?
8. Kto w pokoju serca i pokornie przyjmie wzgardę - zdobędzie nieŹwyobrażalną wielkość.
Co to jest "wielkość"? Normalny człowiek pragnie sukcesu i uznania, dba o swój ą opinię i honor wobec ludzi. Każdy stara się "zachować twarz", czyli godność, nawet jeżeli walka jest już przegrana. Prawdziwa wielkość nie zależy jednak od oceny człowieka. To, co mówi sumienie liczy się bardziej od obmawiania, komentarzy i plotek. Właściwa wielkość zależy od opinii Boga. Wartość ma to, co ceni się w niebie. Szlachetne jest to, czego nie niszczy mól lub rdza, czego nie można ukraść lub stracić. Kto żyje w perspektywie wieczności, znajdzie w swoim sercu siłę i równowagę w uniżeniu przez ludzi. Takie próby umacniaj ą nawet cnoty, a szczególnie pokorę, która rośnie w każdym uniżeniu...
Prawdziwej wielkości nie zdobywa się też na tej ziemi przez głośne zwycięstwo, oklask' lub reklamę. Milczenie w niesprawiedliwości, przebaczenie krzywdy, dążenie do pokoju kosztem własnego prawa, czasu czy pieniędzy są znakami prawdziwej wielkości, często niedocenianej przez ludzi. Taką wielkość można znalezć wśród ludzi prostych. Ona nie zależy od wykształcenia, od kariery czy bogactwa. Taka wielkość nie rośnie nawet wraz z wiedząc Bogu, ale znajduje się tam, gdzie jest prawdziwa pokora.
Czy cenię bardziej opinię, honor i wielkość w oczach ludzi czy to, co myśli o mnie Bóg?
9. Uświadomienie sobie własnej głupoty i nędzy jest lekarstwem na pychę i zarozumiałość.
Każdy wierzący, nawet po wielu latach formacji i życia duchowego, przeżywa pokusę pychy (może ukrytej), której sam w sobie nie dostrzega. Mówi się, że każdy człowiek ma na swoim ciele miejsce, gdzie nie może się sam podrapać. Podobne miejsce posiada nasza dusza, np. tam, gdzie kryje się nieuświadomiona pycha. Dlatego dla uleczenia ducha nie wystarczy rozważanie własnych słabości, może już tysiąc razy wyznanych na spowiedzi. Dobrze jest prosić kogoś o "duchowe podrapanie" prosząc o braterskie upomnienie lub "godzinę prawdy". Trzeba poznać swoje dolegliwości i choroby, by je skutecznie zwalczać.
Czasami człowiek myśli, że jest pobożny, że uczciwie szuka Boga, ale przystępując do spowiedzi od razu w momencie przyznania się do własnych grzechów usprawiedliwia się. Podobnie rozmowa duchowa lub godzina prawdy może być nieudana, jeżeli ktoś nie potrafi słuchać i nie pozwala drugiemu mówić do końca i przedstawić własnego spojrzenia na sprawy lub błędy. Trzeba cierpliwie czekać do końca wypowiedzi drugiego, do wyjaśnienia sytuacji. Często lepiej jest w ogóle niczego nie dodawać ani nie poprawiać dla własnej obrony, aby nie ryzykować, że drugi będzie zablokowany w przedstawieniu własnego obrazu sytuacji. Prawda obroni się sama. Nie musimy się jej bać, ale często trzeba czekać, aż ukaże się w pełni. Prawda o własnych błędach i ograniczeniach nigdy nie jest przyjemna, a jednak uświadomienie jej sobie jest warunkiem leczenia lub zmniejszenia szkody.
Czy pragnę rzeczywiście poznać swoje błędy i braki, czy też, gdy ktoś zwróci mi na nie uwagę, zaczynani się od razu bronić?
10. Rozważanie własnej nędzy i nicości daje dużo cierpliwości w upokorzeniu.
Kto uczciwie zaczął poznawać samego siebie przez konsekwentny rachunek sumienia, czy rozmowy duchowe, które są czymś więcej niż tylko wzajemnym prawieniem sobie komplementów, albo też przez autentyczne kierownictwo duchowe, w którym naprawdę szuka Boga i nie pragnie tylko, aby ktoś się nim zainteresował - a więc kto prawdziwie poznaje swoje ograniczenia, słabości i błędy, znajdzie też nowe odniesienie do innych: zrozumie lepiej słabość brata lub siostry, potrafi też lepiej pomagać. Rozumieć to nie znaczy usprawiedliwić albo przeoczyć, ale dzięki cierpliwości będziemy w stanie wytrwać w pokusach, obojętnie, czy chodzi o nasze własne słabości, czy też braki innych.
Rozważając własną nędzę przygotowujemy się na przykre momenty, w których inni będą nam mówili o tych słabościach: możemy przyznać im rację, możemy nawet podziękować i w ten sposób zachować pokój serca oraz uniknąć napięć i konfliktów.
Czy znam swoje błędy, czy raczej uciekam od moich słabości?
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Szkoła Pokory (misjonarze Krwi Chrystusa) część 2Szkoła Pokory (misjonarze Krwi Chrystusa) część 3Koronka Do Najdroższej Krwi ChrystusaNowenna i Różaniec Do Przenajdroższej Krwi Chrystusawięcej podobnych podstron