Jedwabne a zbrodnie na Kresach 1939-1941 cz.9
Jedwabne a zbrodnie na Kresach 1939-1941 (cz.
IX)
prof. JERZY ROBERT NOWAK
Antypolonizm Grossa
Kiedy zacząłem kilka
miesięcy temu pisać książkę o kłamstwach
Grossa, już byłem zaszokowany rozmiarami zafałszowań
widocznych w różnych jego pracach, przy równoczesnym
panegirycznym wręcz wysławianiu jego tekstów przez różnych
krajowych dyletantów i klakierów. Zdawałem sobie oczywiście
od dawna sprawę z tego, że istnieje w Polsce silne
lobby ludzi, którzy bardzo Polski nie lubią, nie myślałem
jednak, że są aż tak bezkrytyczni.
Jednym z celów mojej książki
było wstrząśnięcie tymi właśnie ludźmi,
przekazanie jak bardzo są bezmyślnie bezkrytyczni. Niech
zobaczą, że ich "król" czy raczej mały
królik Gross jest całkiem nagi, i nie ma za grosz wiarygodności.
Może to ich nauczy jakiejś ostrożności na
przyszłość, może nie wszyscy z nich straceni
dla krytycznego myślenia zamiast ciągłego bicia czołem
przed różnymi antypolskimi Cielcami. Już gdy zaczynałem
swą książkę pt. "Sto kłamstw J. T.
Grossa" podczas "wstępnej" kwerendy natrafiłem
na sto kilkadziesiąt zafałszowań. Później wciąż
znajdowałem nowe kłamstwa, niemal do ostatnich dni przed
zamknięciem książki. W końcu z powodzeniem mógłbym
swej książce nadać tytuł "Dwieście kłamstw
Grossa", ale opóźniłoby to tylko jej druk, zwiększyłoby
objętość, i tak już przekroczoną w
stosunku do pierwotnych planów - moich i wydawcy.
A oto kilka najciekawszych
ostatnich znalezisk pośród fałszerstw Grossa. Przede
wszystkim parę "cymesów" na które natrafiłem
uważnie wertując jego szkic w wydanej w Princeton w 2000
r. pracy zbiorowej "Politics of Retribution in Europe".
Po raz kolejny również mogłem się przekonać,
że Gross zawsze idzie "na całość" w
najskrajniejszych nawet kłamstwach o Polsce, gdy wie, że
ma do czynienia z niewiele lub nic nie wiedzących o polskiej
historii amerykańskimi czytelnikami. W publikowanym na s. 125
przypisie 75 do swego szkicu Gross zapewnia jakoby liczba osób
żydowskiego pochodzenia w aparacie represji w Polsce mieściła
się w granicach "kilku tuzinów", co było
"bez znaczenia" (w oryginale "trivial" -
J.R.N) na tle całej polskiej ludności ok. 27 milionów w
tym czasie. Przypomnijmy, że nawet Krystyna Kersten, zawsze
skłonna do pomniejszania roli Żydów w polskiej
bezpiece, twierdziła, że już w listopadzie 1945
roku a aparacie UB pracowało 438 Żydów (K. Kersten:
"Polacy, Żydzi, Komunizm", Warszawa 1992, s. 82).
438 Żydów to nie kilka tuzinów, jak liczy domorosły
matematyk Gross, lecz ponad 36 tuzinów. Poza tym od listopada
1945, gdy Żydów w bezpiece miało być 438, ich ilość
stale wzrastała. Co najważniejsze zajmowali oni w
bezpiece kluczowe stanowiska, co oznaczało, że wcale nie
byli tam drobiażdżkiem "bez znaczenia" jak
Gross wmawia naiwnym Amerykanom. Przypomnijmy, że poza J.
Bermanem, nadzorującym bezpieczeństwo, jako kluczowa
postać w Biurze Politycznym KC PZPR w samym Ministerstwie
Bezpieczeństwa Publicznego pracowali m. in. następujący
bezpieczniacy żydowskiego pochodzenia: wiceministrowie MBP M.
Mietkowski i R. Romkowski, dowódca KBW J. Huebner, dyrektorzy
Gabinetu Ministra BP: L. Ajzen-Andrzejewski i J. Burgin, dyr. Dep.
V, a później III J. Brystiger, Dyr. Dep. Śledczego J. Różański,
Dyr. Dep. X A. Fejgin, Dyr. Dep. III J. Czaplicki, wicedyr. Dep. X
J. Światło, Dyr. Dep. IV J. Kratko, Dyr. Dep. IV A.
Wolski-Duszko, Dyr. Dep. II L. Rubinsztejn, Dyr. Dep. VII a później
Dyr. Dep. III J. Czaplicki, Dyr. Dep. Więziennictwa D. J.
Łańcut (wg książki M. Piotrowskiego
"Ludzie bezpieki w walce z Narodem i Kościołem",
Lublin 2000). Nie wyliczam wszystkich dalszych dyrektorów,
wicedyrektorów, prokuratorów i sędziów, m. in. głównych
winowajców mordu sądowego na gen. "Nilu"
Fieldorfie, bo musiałoby zająć to wiele stron.
Szokuje tylko niebywała bezczelność w
przedstawianiu jako drobiażdżku bez znaczenia tej
wielkiej, a bardzo jednorodnej swoistej Ligi Nadzorców i Dyrektorów.
Inną manipulacją Grossa
była podjęta przez niego próba przekonania amerykańskich
czytelników, że w ówczesnym Ministerstwie Bezpieczeństwa
Publicznego grasowali antysemici, ba - nadawali mu ton. W szkicu
publikowanym w cytowanej wyżej "Politics of
Retribution...", w przypisie 83 do s. 127 Gross pisze o
"epizodzie ilustrującym antysemickie postawy pracowników
Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego". Tym epizodem
ma być znalezienie w owych stalinowskich latach 2 (słownie
dwóch) dwóch anonimowych listów w skrzyneczce, zawierającej
sugestie poprawy pracy MBP. W listach zapytywano dlaczego tylko
Żydzi mają wysokie pozycje, są kierownikami i
bossami. I te dwa listy (!) mają według Grossa ilustrować
"antysemickie postawy w MBP" w sytuacji, gdy skrajnie
pomniejszył faktyczny obraz pozycji, jakie zajmowali
"towarzysze żydowscy w bezpiece". Nic dodać,
nic ująć.
Innym kłamstwem Grossa, na
jakie trafiłem w ostatnich dniach, było przedstawienie
przezeń jako dowód antysemityzmu Polaków strajków w Łodzi
w lipcu 1946 roku. Strajki te wybuchły natychmiast po ogłoszeniu
przez władze w tamtejszym organie KW PPR "Głosie
Robotniczym" nieprawdziwych informacji o potępieniu
przez załogi kilku łódzkich fabryk piętnowanych
przez władze rzekomych sprawców pogromu kieleckiego. Gross tłumaczył
w "Sąsiadach" fakt, że robotnicy łódzcy
zaprotestowali strajkiem na ogłoszenie nieprawdziwej
informacji i w ich imieniu, jako jaskrawy dowód na to, że
byli "antysemitami". Jego zdaniem strajki te "dają
się za to doskonale wytłumaczyć jako protest
przeciwko temu, że w powojennej Polsce nie można się
porachować z mordercami bezbronnych chrześcijańskich
dzieci". Czyli, innymi słowy, robotnicy łódzcy
zawierzyli w to, że Żydzi mordowali chrześcijańskie
dzieci i protestowali przeciw karaniu sprawców ich mordu w
Kielcach. Jak zaś było naprawdę, wbrew wyjątkowo
bezczelnemu kłamstwu, robotnicy z Łodzi protestowali
strajkiem nie przeciw karaniu morderców Żydów, lecz przeciw
występowaniu w ich imieniu z haniebną propagandową
rezolucją. Rezolucją, która jeszcze przed procesem
przesądzała o tym, że winnymi zbrodni w Kielcach
byli andersowcy, WiN-owcy etc. i żądała dla nich
kary śmierci. Rezolucją, w której porównywano rządy
sanacji z hitlerowską okupacją i piętnowano tych,
którzy głosowali "nie" w referendum. W tekście
rezolucji, drukowanej rzekomo w imieniu robotników Łódzkiej
Fabryki Nici znalazło się m. in. stwierdzenie:
"Domagamy się od naszego rządu wprowadzenia
publicznych sądów doraźnych, które skazywać będą
wrogów ludu spod znaku NSZ, WiN, spod znaku Andersa. W nowej
Polsce Ludowej zniszczymy wroga" (wg tekstu: Robotnicy polscy
piętnują morderców czarnosecinnych z Kielc, "Głos
Robotniczy" z 10 lipca 1946 r.). Czy należy się
dziwić protestowi robotników na to, że protestowali
przeciw ogłoszeniu takiej rezolucji w ich imieniu. Można
się natomiast dziwić i nawet oburzać na to, że
jeszcze dziś Gross nie widzi nic haniebnego w takiej
rezolucji, ba, karci robotników, że przeciw niej
protestowali. Jak widać on taką rezolucje poparłby
z całą satysfakcją jako znany "postępowiec",
nienawidzący reakcji spod "znaku NSZ, WiN-u, spod znaku
Andersa". Ja myślę, że jednak warto, by polscy
historycy otwarcie zapytali p. Grossa, jakim prawem oskarża o
"antysemityzm" robotników protestujących przeciw
haniebnej komunistycznej rezolucji?
Czego nie zauważyli krytycy
Grossa
W polskiej polemice z Grossem popełniono szereg znaczących
błędów. Najpoważniejszym było skupienie się
niemal wyłącznie na rozbijaniu poszczególnych fałszów
jego obrazu mordu w Jedwabnem, przy pominięciu generalnego
antypolskiego przesłania książki Grossa. Książki,
będącej faktyczną próbą przedstawienia
swoistej anty-historii Polski, ciągłego umiejętnego
wplatania jak największej ilości antypolskich stereotypów.
Tak, żeby na stałe przykleiły się do Polaków,
uformowały ich możliwie jak najbardziej odrażający
obraz, tworząc czarną legendę Polski i Polaków
.
Krytycy Grossa z pasją rzucali
się na różne fragmenty jego wywodów o Jedwabnem,
udowadniając mu rażące zafałszowania. Zanim
wykryto te najbardziej skrajne fałsze, jak zafałszowanie
wymowy akt procesu z 1949 roku, co nastąpiło po
uzyskaniu wreszcie przez polskich historyków dostępu do
archiwów dostępnych tylko dla Grossa, perorowano o wielu
drobniejszych sprawach. Słusznie pokazywano zakłamania
relacji Wasersztajna, nieprawdy co do liczby ofiar, wielkości
stodoły czy przekłamań na temat tych czy innych
postaci. Nie mówiąc o tak ważnej sprawie sfałszowania
obrazu kolaboracji Żydów z Sowietami w Jedwabnem. Sam poświęcam
sprawie fałszów Grossa o wydarzeniach w Jedwabnem
najobszerniejszy, kilkudziesięciostronicowy rozdział
swej książki. Myślę jednak, że nie wolno
ograniczać się wyłącznie do ukazania
faktograficznych fałszerstw Grossa w odniesieniu do wydarzeń
z lipca 1941 r. w Jedwabnem.
Powiem więcej, z punktu
widzenia badawczego warsztatu historycznego uważam Grossa
jako dziejopisa za absolutne zero. Nie dziwię się też,
że ktoś z profesorów historii powiedział, że
"Sąsiadów" Grossa nie przyjąłby nawet
jako pracy magisterskiej. Jest jednak jeszcze inny Gross, z którym
akurat szczególnie mało polemizowano - Gross, prawdziwy spec
od socjotechniki, umiejętności systematycznego
upowszechniania kłamliwego oczerniającego osądu.
Sam fakt, że dość powszechnie przegapiono ten właśnie
szerszy aspekt jego książki, skupiając się głównie
na nieprawdach jego faktografii o Jedwabnem, najlepiej dowodzi
niebywałej zręczności Grossa jako pamflecisty i
propagandzisty. Można go nawet uznać za jednego z
najbardziej utalentowanych mistrzów szowinistycznego judzenia
przeciwko innym narodom. Gross przez swe świadome prowokacje
słowne typu stwierdzeń, że zbrodnię w
Jedwabnem popełniło "społeczeństwo",
świadomie wykonywał manewry w stylu torreadora machającego
czerwoną płachtą do byka. Miały one skierować
ataki rozjuszonych krytyków głównie na te prowokacje słowne,
popychać ich do skupiania się na polemice z różnymi
szczegółami opisów Grossa. Równocześnie zaś
Gross bardzo umiejętnie odwracał przez to wszystko uwagę
od dawkowanego wciąż mimochodem generalnego oskarżania
Polaków w przeróżnych, poza jedwabneńskich sprawach. I
tak to przelotnie, en passant, między tymi czy innymi
sprawami związanymi z Jedwabnem, Gross beznamiętnie
strzelał z dwururki. Tak, aby niezauważalnie kolejne kłamstwo
przykleiło się do umysłów czytelników, gdy tylko
pomyślą bądź usłyszą o Polsce i
Polakach. I tak w "Sąsiadach" czytamy m. in. o tym,
jakim zagrożeniem dla Żydów była endecja (s. 28),
antysemiccy księża (s. 28), niebezpieczna, wywołująca
tumulty antyżydowska szlachta (s. 29), antysemickie
"czarne duchowieństwo", budujące swoją
egzystencję na "nienawiści rasowej" (s. 46). W
tym stylu utrzymane są też inne "spostrzeżenia".
Na s. 83 czytamy o wielowiekowym, krwiożerczym antysemityzmie
chłopów polskich od czasów Chmielnickiego! (u Grossa
uchodzi za Polaka!), o nienawidzących Żydów
Polakach-katolikach (s. 83). Potem czytamy o polskich powstańcach
mordujących Żydów w dobie Powstania Warszawskiego (s.
93), o tym, że miliony Polaków stały po stronie
komunistycznych "katów" (s. 97), o polskim społecznym
zapleczu stalinizmu (s. 111-113), o antysemickich polskich
robotnikach (s. 99-100), o Polakach masowo kolaborujących z
Wehrmachtem (s. 102, 105), o antysemityzmie wielkiej części
dzisiejszej polskiej historiografii (s. 114), etc., etc.
W tej czarnej wizji zabrakło
jakichkolwiek jaśniejszych barw, słowa choćby o
polskiej tolerancji, o znaczeniu Polski jako schronienia dla
Żydów, przypomnienia przykładów późniejszej
symbiozy obu narodów, wspomnienia o przyznaniu przez Piłsudskiego
praw obywatelskich 600 tysiącom Żydów zbiegłych z
Rosji po wojnie domowej czy o ponad 5 tysiącach Polaków -
Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.
Polacy, choć też nie
wszyscy, wiedzą o wielu tych sprawach. Obywatele państw
zachodnich, którzy będą stanowić większość
czytelników Grossa, na ogół nie mają zielonego pojęcia
o tych jasnych kartach historii Polski. Gross, zdając sobie
doskonale sprawę z tej niewiedzy, bez wahania chce im
zaserwować jak najwięcej czarnych, antypolskich
stereotypów. Liczy na to, że je niezauważalnie przełkną,
czytając wstrząsający dreszczowiec o polskich
mordach na Żydach w Jedwabnem napisany przez Grossa "pod
dyktando" Wasersztajna.
Dlaczego nikt nie zaprotestował
przeciwko tej fałszywej, godzącej w Polaków
paszkwilanckiej wizji historii Polski? Przecież dobrze
wiedziano, że jego książka ma się ukazać
w Stanach Zjednoczonych, Niemczech i przypuszczalnie licznych
innych krajach; nawet obawiano się tego. Tymczasem prawie
nikt nie oburzył się na tę jednostronną, ciemną
wizję historii Polski. Niestety, Gross najwyraźniej osiągnął
swój cel ściągania uwagi krytyków głównie na
sprawę szczegółów wydarzeń w Jedwabnem. Nikt nie
zwrócił uwagi na wspomniane, jakże ważne drugie
dno książki Grossa. Jego krytycy, jakże często,
nie dostrzegali lasu spoza drzew. O to właśnie autorowi
"Sąsiadów" chodziło. Sprowadzał w ten
sposób ataki swych przeciwników na najbardziej dogodną dla
siebie płaszczyznę. Zamiast zająć się
generalnym zafałszowaniem przez Grossa obrazu Polski i Polaków
w skali makro, niech się zadowalają prostowaniem szczegółów
w skali mikro. To było tym wygodniejsze dla Grossa, że
dzięki prof. A. Paczkowskiemu, znanemu z popierania bardziej
nawet skrajnych dywagacji na temat Polaków (vide jego poparcie
dla artykułu M. Cichego, szkalującego Powstanie
Warszawskie) sam miał bardzo dogodną pozycję wyjściową.
Tylko jemu umożliwiono zapoznanie się z aktami procesu z
1949 roku, podczas gdy polscy historycy przez ponad rok mieli do
nich dostęp zamknięty. Dopiero w połowie marca 2001
r. łaskawie umożliwiono dostęp do nich pierwszym
historykom, na czele z prof. T. Strzemboszem, który słusznie
użalał się na łamach "Życia" z
31 marca-1 kwietnia 2001 r. nad sytuacją, w której dzięki
temu, że Gross był "jedynym czytelnikiem tych
dokumentów (...) wiedza Grossa robiła wrażenie tak
przygniatającej (...)" (por. "Mijanie się z
faktami". Rozmowa P. Semki z prof. T. Strzemboszem, "Życie"
z 31 marca-1 kwietnia 2001 r.).
To wszystko prawda, ale przecież
nikt jakoś nie zauważył, że atakując wyłącznie
faktograficzne dywagacje Grossa na temat Jedwabnego, nierzadko
prawdziwie skandaliczne, zapewnia się Grossowi osiągnięcie
jego podstawowego celu. To jest znieczulenia czytelników jego książki
na cichą, antypolską truciznę sączoną w
maleńkich dawkach, kawałeczek po kawałeczku w różnych
partiach jego książki.
O tym, że Gross poszedł
dosłownie "na całość" w kreowaniu
swoistej anty-historii Polski zadecydowała w niemałej
mierze bezkarność jego wcześniejszych fałszerstw.
Przede wszystkim w wydanej w 1998 roku "Upiornej
dekadzie", która była swego rodzaju testowaniem reakcji
polskich elit na różne absurdalne ataki wymierzone w polskie
dzieje. Ataki w stylu porównywania przez Grossa rzekomej historii
"prześladowań Żydów w Polsce" z
niewolnictwem Murzynów w USA, zbrodniami hitleryzmu i stalinizmu.
Test wypadł bardzo korzystnie dla Grossa, a bardzo negatywnie
dla czytelników z tzw. polskich elit. Ukazały się tylko
trzy, dosłownie trzy ostre krytyki fałszerstw
"Upiornej dekady": prof. I. C. Pogonowskiego w
"Arkanach", P. Gontarczyka w "Życiu" i
moja na łamach "Naszej Polski". Faktycznie utonęły
one w morzu progrossowego klakierstwa. Tym mocniej zachęciło
to Grossa do pójścia bez zahamowań w kierunku
syntetycznej antypolskiej konstrukcji. Tak oto dostaliśmy
"Sąsiadów" do rąk. Można zrozumieć,
dlaczego polscy krytycy skupiali się wyłącznie na
jego kłamstwach o Jedwabnem. Ogromnie prowokujące były
komentarze, jakie dorabiał on do sprawy mordu w tej miejscowości.
Z góry przesądzając - na podstawie, jak już dziś
wiemy, oszczerczej selekcji informacji - o winie Polaków, gromko
pokrzykiwał o polskiej hańbie.
Tymczasem okrutnych mordów, takich
jak w Jedwabnem, było bardzo wiele w XX wieku. My, Polacy,
padliśmy sami ofiarą rozlicznych mordów tego typu, zarówno
z rąk niemieckich i rosyjskich, jak i szowinistów ukraińskich,
a nawet ze strony Żydów (wymordowanie wszystkich mieszkańców
wsi Koniuchy - bestialsko zabili ich właśnie żydowscy
mordercy, po latach chlubiący się tym czynem w książkach
wydanych w USA). Jakże niedostatecznie pamięta się
o tak bestialskim mordzie dokonanym w 1948 roku na 265 mieszkańcach
małej wsi arabskiej Deir Jassin przez bojówki późniejszego
premiera Izraela Menachema Begina. Niedawno obserwowaliśmy na
Bałkanach najświeższe skutki krwawych wybuchów
etnicznej nienawiści - wymordowanie całej ludności
wiosek czy miasteczek.
Zrozumiałe, że ze szczególnym
oburzeniem reagowano na uogólnienia Grossa przerzucającego
winę za mord w Jedwabnem z Niemców i pomagającej im
niewielkiej grupy mętów, na czele z volksdeutschem
Bardoniem, na całe polskie społeczeństwo, na cały
naród polski. Nie zauważano, że nie wystarczy ograniczyć
się do konkretnej polemiki faktograficznej wokół
Jedwabnego, do pokazania sprawczej roli Niemców, etc., że
chodzi o sprawę dużo szerszą, o generalny obraz
czarnej legendy Polski i Polaków, upowszechnianej przez Grossa w
świecie. Nikt, niestety, poza mną, nie pomyślał
o zajrzeniu do licznych tekstów Grossa, przeznaczonych dla
amerykańskich czytelników, nawet tych najnowszych z 2000
roku, choć tam jego kłamstwa o Polsce były wyrażane
w sposób jeszcze bardziej otwarty, bezczelny i hucpiarski i
stosunkowo łatwo można je było obnażyć i
zdemaskować. Jednostronności ataków na Grossa służyło
także jakże słuszne wykrycie przez część
krytyków autora "Sąsiadów" prawdziwego
instrumentalnego celu tej książki. Tego, że miała
ona służyć maksymalnemu propagandowemu wzmocnieniu
żydowskich nacisków w sprawie mienia pożydowskiego, w
czasie przesłuchań sądu w Nowym Jorku. To właśnie
tym mocniej skłaniało do koncentrowania się na
sporach wokół mordu w Jedwabnem, przeciwstawianiu się
rzucanym przez Grossa oskarżeniom Polaków jako rzekomych współsprawców
holocaustu. Tyle że w ten sposób umknęła z pola
widzenia krytyków Grossa cała reszta przesłania jego
książki. Nie zauważano całej misternej
konstrukcji, tak pieczołowicie budowanego przez niego gmachu
antypolskich fobii.
Do bliższego przyjrzenia się
tym sprawom skłoniło mnie to, że już od dziesięcioleci
byłem szczególnie uczulony na sprawę obrazu Polski,
antypolskie manipulacje w sferze historii i publicystyki (vide
przypomniane przez Wydawnictwo von borowiecky w 2000 r. w książce
"Spory o historię i współczesność"
moje dawne polemiki z różnymi anty-Polakami, które toczyłem
w latach 70. i 80. Czy dwa kolejne wydania innej mojej książki:
"Myśli o Polsce i Polakach"). Właśnie to
uczulenie na prawdziwy obraz Polski, sprzeciw wobec manipulowania
czarną kartą polską historii, skłoniły
mnie do tym mocniejszego skupienia się na generalnym przesłaniu
tekstu Grossa, zamiast topienia się w szczegółach jego
dywagacji o Jedwabnem, w relacji Wasersztajna czy Finkelsztajna,
lub kucharki Sokołowskiej. Tylko wnikliwe i całościowe
spojrzenie na "Sąsiadów" może w pełni
pokazać jak zajadłe i fanatyczne jest polakożerstwo
Grossa. Sam obraz mordu w Jedwabnem, najbardziej nawet bezwzględne
słowa Grossa w związku z tą sprawą, można
by było zawsze tłumaczyć efektem jego niesamowitego
przejęcia się tym, czego dowiedział się o
sprawie. Niesprawiedliwe sądy, uogólnienia na temat Polaków,
wynikałyby wówczas wyłącznie ze skutków jakże
zrozumiałego wstrząsu, który przeżył stykając
się z relacjami o okrutnym mordzie. Tak, to mogłoby go
rzeczywiście tłumaczyć, nawet usprawiedliwiać
jego najskrajniejsze, najbardziej fanatyczne uogólnienia o
polskiej winie. Nic nie wytłumaczy jednak jego jakże
przemyślnie sączonego nienawistnego obrazu Polaków jako
całości, czarnego obrazu polskiej historii. Nic poza
jego głębokimi zajadłymi antypolskimi fobiami. I
dlatego warto bardzo dokładnie przyjrzeć się treściom
zawartym w jego książce jako modelowemu wręcz
wzorcowi antypolonizmu.
JERZY ROBERT NOWAK
(cdn)
prof. JERZY ROBERT NOWAK,
Tygodnik Głos, 2001-03-14
>
> > > > >
-
czesc DZIESIATA
> > >
Kliknij - Wróć do poczatku Strony - Do
Gory < < <
Zamknij to okno
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Jedwabne a zbrodnie na Kresach5Jedwabne a zbrodnie na Kresach7Jedwabne a zbrodnie na Kresach6Jedwabne a zbrodnie na Kresach4Jedwabne a zbrodnie na Kresach10Jedwabne a zbrodnie na Kresach3Jedwabne a zbrodnie na Kresach2Jedwabne a zbrodnie na Kresach8Jedwabne a zbrodnie na Kresach1ZBRODNIE ŻYDOWSKIEGO NKWD NA KRESACH II RPLudobójcze rzezie na Kresach cz IZdrada na Kresach 09 04 29Narzędzia zbrodni na krzyżach pokutnychkolaboracja na kresach wschodnichLudobójstwo na Kresach Kulińska LPrzemilczane zbrodnie na Polakachwięcej podobnych podstron