b10


BIULETYN INFORMACYJNY
ODDZIAAU
WARSZAWSKIEGO PTT
im. Mieczysława Karłowicza
Nr 10 (2) Warszawa, styczeń 2007 r.
W pierwszym w tym roku Biuletynie od razu mamy dobrą dla Nas wiadomość. Wszystko wskazuje na
to, \e od lutego będziemy ju\ mogli się spotykać w siedzibie Muzeum Ziemi PAN w willi
Pniewskiego.
W styczniu spotykamy się tradycyjnie w 1 i 3 czwartek miesiąca czyli 4 i 18 stycznia.
Sekretarz O/w PTT
Misiek w Gorcach
W lasach Lubonia Wielkiego, między Rabką a Rabą Ni\ną, pojawił się niedzwiedz. Zwierzak
szuka miejsca na gawrę. - To nic nadzwyczajnego. Kilka razy mieliśmy niedzwiedzia w tym
rejonie - skomentował Stanisław Biedrończyk, leśniczy gospodarujący na wschodnich
stokach Lubonia. Zaznacza jednak, \e wielki drapie\nik nigdy nie zabawił w okolicach Rabki
i Raby zbyt długo. Po kilkudniowym odpoczynku wyruszał w dalszą drogę - zwykle w stronę
Tenczyna i Krzeczowa, tam przekraczał zakopiankę i szedł dalej  wzniesieniami Beskidu
Makowskiego a\ do Pasma Babiogórskiego, by tam przezimować. Po drodze niedzwiedzie
prawi zawsze zaglądały do kilku poło\onych na stokach Lubonia pasiek. Informacje od
zdenerwowanych pszczelarzy docierały do Biedrończyka lotem błyskawicy.
Tym razem jest jednak inaczej. - Z opisu wynika, \e miś idzie do parku - wysuwa własną
hipotezę doktor Jan Loch, szef Pracowni Naukowej Gorczańskiego Parku Narodowego.
Przypomina o ostatnich przypadkach gawrowania niedzwiedzi pod Turbaczem. W ubiegłym
roku misiek spędził w Gorcach całe lato, jesień i prawdopodobnie przezimował. - Popróbował
\ycia w Gorcach i pewnie mu się tutaj spodobało - przekonuje Loch. - To mo\e być ten sam
osobnik - dodaje. Teorię Locha potwierdzają opisy tropów pozostawionych przez misia na
łąkach nad Rabą Ni\ną i Zarytem - bardzo podobne do tych obserwowanych ubiegłej jesieni
i wiosny przez pracowników GPN.
Nowi gospodarze na Turbaczu
Mają zamiar wybudować ściankę wspinaczkową, a zimą - lodową. Chcieliby cyklicznie
urządzać festiwale filmów i pokazy przezroczy. Schronisko na Turbaczu ma nowych
gospodarzy - Bogumiłę i Aleksandra Długopolskich. Schronisko objęli półtora miesiąca temu.
Zamierzają o\ywić to miejsce i na Turbacz ściągnąć turystów, zwłaszcza zimą, kiedy jest
trudniej dotrzeć. Ju\ na wstępie zmienili nieco jadłospis. Kiedy okoliczne lasy obrodziły
w grzyby, podawali zupę z prawdziwków. Strudzeni turyści chętnie jedli te\ kwaśnicę
i domowe pierogi. Olek chciałby stworzyć tutaj miejsce, gdzie spotykaliby się wspinacze,
dlatego za schroniskiem zamierza wybudować ściankę wspinaczkową, która w zimie
1
zamieniałaby się w ścianę lodową. Marzy mu się te\ organizowanie festiwalu filmów
górskich oraz spotkań z alpinistami czy podró\nikami. Nowi gospodarze pochodzą
z Dzianisza. Bogusia z domu Krupa ma wiele zainteresowań, chocia\ do tej pory sporo czasu
pochłaniały jej studia polonistyczne w Krakowie, które ju\ kończy. Zamiłowania artystyczne
pochodzą jeszcze z czasów szkolnych.Tymczasem Olek Długopolski przyznaje się do
zainteresowania lutnictwem. Praktykował u świetnego lutnika Andrzeja Janika Firka.
Skończył te\ szkołę muzyczną.Wcześniej Olek był księgowym w gminie Kościelisko,
wspólnie z Bogusią prowadził karczmę w Witowie, a pózniej bar na Palenicy Białczańskiej.
Tego roku wspólnie z Krzysztofem Babiczem gospodarzył w Jaskini Mroznej. Nowym
gospodarzom \yczymy sukcesów.
Przed laty w Szczawnicy.
Najnowocześniejsze. Jedyne w Polsce. Komfortowo urządzone. Tak tu\ po otwarciu
"Inhalatorium" w Szczawnicy ponad 70 lat temu pisały wszystkie gazety. Kolejki ustawiały
się do komór pneumatycznych oraz urządzeń przepłukujących nosy i gardła. Otwarcie
"Inhalatorium" było wa\nym wydarzeniem w Polsce. Szczawnica nie miała w tym czasie
najlepszej passy. Wielu liczących się wówczas dziennikarzy wytykało hrabiemu Adamowi
Stadnickiemu, właścicielowi uzdrowiska, brak nowych inwestycji. Zapominali o
okolicznościach, jakie towarzyszyły przedsiębiorcy w zakupie zakładu zdrojowego, pomijali
tak\e trudny okres I wojny światowej. Stadnicki kupił od Akademii Umiejętności w Krakowie
Zakład Zdrojowy w 1909 r. Zniszczone obiekty zdrojowe, zaniedbane zródła i park długo
czekały na dobrego gospodarza. Akademii Umiejętności zale\ało na sprzedaniu Zakładu
Zdrojowego Stadnickiemu, w którym widziano niejako mę\a opatrznościowego.
Kiedy jednak Stadnicki zło\ył swoją ofertę Akademii, profesorowie jej nie przyjęli (była ona
znacznie ni\sza od tej, której się spodziewali). Zaniechano negocjacji. W tym czasie pojawili
się inni kupcy, którzy zaoferowali znacznie wy\szą stawkę. Był to tzw. obcy kapitał, przed
którym w tamtym czasie tak bardzo się chroniono. To właśnie zmobilizowało Stadnickiego
do działania. Kierując się poczuciem patriotyzmu, kupił zakład i przystąpił do modernizacji.
Stadnicki powoli, ale konsekwentnie odnawia Zakład Zdrojowy. Kupuje nowe meble,
powiększa park, dba o ujęcia szczaw. Nie udaje mu się jednak zrealizować dwóch
najwa\niejszych planów: przeprowadzenia w Szczawnicy linii kolejowej, w czym
przeszkodziła mu I wojna światowa, a tak\e skanalizowania uzdrowiska i zrobienia nitki
wodociągowej. Stadnicki bardzo nad tym bolał. Dopiero lata 30. przynoszą o\ywienie. W tym
czasie powstaje kryty dworzec autobusowy "Pod Bazarami" oraz nowe ujęcie zdroju
"Józefina" i "Stefan". Hrabia z Nawojowej rozpoczyna tak\e na nowo butelkowanie wody
mineralnej.
Prawdziwy przełom w szczawnickich inwestycjach następuje po wizycie Stadnickiego
w zagranicznych kurortach. Hrabia wraca z nich z głową pełną pomysłów. To właśnie wtedy
zleca Stanisławowi Dziewólskiemu wykonanie projektu "Inhalatorium". Nowoczesny
budynek powstaje w ciągu dwóch lat. Brakuje mu tylko głównej atrakcji: komór
pneumatycznych. Pierwsze i jedyne urządzenia leczące przy pomocy odpowiedniego
ciśnienia zostają zamontowane kilka miesięcy pózniej. - Huczne otwarcie "Inhalatorium"
następuje 30 czerwca 1936 r. - opowiada dyrektor Muzeum Pienińskiego w Szczawnicy.
W dniu otwarcia zgromadzeni goście zobaczyli we wnętrzu budynku marmurową tablicę
ze słowami Adama Stadnickiego: "Społeczeństwu szukającemu zdrowia oddaję ten gmach,
wzniesiony własnym trudem i wysiłkiem."
2
Kobiety Witkacego
Jego kochanką była Irena Solska, Maria Jasnorzewska-Pawlikowska, \ona Tadeusza
Boya śeleńskiego - Zofia. Przez jego \ycie przewinęło się wiele kobiet, na mał\eństwo
zdecydował się jednak z powodu przepowiedni. Miało ono jednak charakter
korespondencyjny, dzięki czemu mamy dziś ponad 1200 listów artysty, które są dziś
bezcennym zródłem wiedzy o nim.
Witkacy myślał o ślubie kilka razy. Pierwszą jego wybranką była Ewa Tyszkiewiczówna,
obydwaj ojcowie - i jej, i Witkiewicz - byli przeciwni mał\eństwu. Dla pierwszego był to
mezalians, drugi uwa\ał, \e syn-artysta, ładując się w mał\eństwo, zmarnuje sobie \ycie.
Potem była o 10 lat starsza Irena Solska. Echa burzliwego romansu mo\na znalezć w  622
Upadkach Bunga , gdzie Solska to Akne.
Kolejną kandydatką na \onę jest o 10 lat młodsza od Witkacego śydówka z Warszawy, córka
adwokata. I tym razem Witkacemu ślub wyperswadował ojciec, przedstawiając mu w liście
wizję, która go przeraziła:  Pomyśl, jak ci się wysypie pół tuzina śydków .
Ojciec zaakceptował dopiero kolejna pannę - Jadwigę Janczewską, córkę ziemianina. Witkacy
oświadczył jej się w 1913 roku i został przyjęty. Do ślubu jednak nie doszło, bo narzeczona
strzeliła sobie w serce pod Skałą Pisaną. Witkacego obwiniano za to samobójstwo. Do
tragedii doszło, kiedy wiał halny. Trzy dni wiało, a Witkacy w tym czasie był w Tatrach.
Mo\e dziewczyna myślała, \e to on sobie coś zrobił. Najprawdopodobniej przyczyną była
miłość Jadwigi do Karola Szymanowskiego, przyjaciela Witkacego. Dziewczyna była w cią\y
- czy z Witkacym, czy z Karolem Szymanowskim  tę tajemnicę zabrała do grobu.
Załamanego śmiercią narzeczonej Witkacego ratuje Bronisław Malinowski, który zabiera
artystę na wyprawę w tropiki. W Australii zastaje ich wiadomość o wybuchu wojny
światowej. Witkacy dociera do Petersburga, tu doświadcza rewolucji. W 1918 roku wraca do
kraju, o mał\eństwie ju\ nie myśli. Romansuje z \oną Boya, przy akceptacji tego drugiego.
Bywają jednak zaskakujące momenty, na przykład kiedy Boy zastaje Witkacego w swoim
mieszkaniu w jego (Boya) pi\amie. To nie był jedyny romans Witkacego przed ani po ślubie.
Pod koniec 1922 roku wró\ka warszawska Helena Messalska przepowiedziała mu, \e
nadchodzący rok - 1923 - będzie dla niego przełomowy. Witkacy był przesądny i te
przepowiednię potraktował bardzo powa\nie. Bojąc się innych  przełomów , postanowił
losowi dopomóc i zaczął intensywnie poszukiwać \ony. Początkowo myślał o bogatej pannie
Eichenwaldównie, której nadał przydomek  Królowej Cykorii .  Co sądzisz o tym, \ebym się
o\enił z młodą śydówką, dziewiętnastoletnią damą, straszliwie inteligentną i bardzo bogatą!
Proszę, odpisz mi natychmiast, bo jest to najbardziej niebezpieczna chwila w moim \yciu.
Pędzę jak pociąg ekspresowy, a po drodze \adnych sygnałów. Ta pierwsza dama jest córką
 Króla Cykorii (Polaka), blondynką i córką mojej trzeciej miłości. Ta druga czystej krwi
śydówką, nie ma takich jasnych włosów, ale bez porównania większą inteligencję. Co robić?
- pytał Malinowskiego, swojego przyjaciela. Ostatecznie wybrał trzecią kobietę - Jadwigę
Unrun\ankę - pannę nie najmłodszą, ubogą, z arystokratycznym pochodzeniem, krewną
Kossaków.  Moja narzeczona jest nie bardzo ładna, ale jest bardzo sympatyczna. Nie kocha
mnie wcale, a nawet się jej specjalnie nie podobam, ale mniejsza o to - donosił
przyjacielowi.  Jestem zupełnie przytomny, ale ślub myślę wziąć po pijanemu albo pod
narkozą - wyznawał.
Termin ślubu trzymany był w tajemnicy. Datę znał tylko pan młody. Dru\bowie mieli czekać
na sygnał, jeden z dru\bów - Tomasz Zan sygnał zle zrozumiał, nie dotarł i na ślubie musiał
3
go zastąpić ministrant. Sytuacja młodej pary była dramatyczna, nie mieli nawet pieniędzy na
obrączki, Jadwiga dostała od matki, Witkacy  od swojej ciotki.
Zamiast hucznego wesela była kolacja dla przyjaciół, choć goście nie byli pewni, czy młodzi
są po czy przed ślubem. Nie była to szczęśliwa para, Jadwidze przeszkadzały liczne romanse
mę\a, on \ądał od \ony tolerancji i swobody. Obydwojgu doskwierały problemy finansowe.
śeby utrzymać \onę, Witkacy zało\ył słynną firmę portretową. On nie chciał dziecka, kiedy
Jadwiga zaszła w cią\ę, musiała dziecko usunąć. Mał\eństwo miało charakter
korespondencyjny, listy krą\yły pomiędzy Zakopanem a Warszawą.
Kolejny romans Witkacego z Marią Jasnorzewską-Pawlikowską, cioteczną siostrą Jadwigi,
spowodował, \e ta za\ądała rozwodu.  Nawróć się na mnie - błagał niewierny mą\, walcząc
o zatrzymanie swojej \ony. Do rozwodu nie doszło, ale z czasem Jadwiga z kochanki i \ony
przekształciła się w jego przyjaciółkę, powierniczkę jego najskrytszych tajemnic i intymności.
O tym nietypowym mał\eństwie mo\na wiele dowiedzieć się, czytając listy Witkacego do
\ony. Pierwszy z czterech tomów, zawierający listy z lat 1923-27, został wydany w 2005 r.
Ta korespondencja to nie tylko historia ich mał\eństwa, to tak\e szczegółowa kronika \ycia i
twórczości wybitnego artysty, jego bardzo intymny, na granicy ekshibicjonizmu, dziennik.
Dzięki listom pisanym do \ony poznajemy Witkacego bardzo prywatnego, bez masek i min.
W artykule wykorzystałem opracowanie prof. Deglera, dołączone do I tomu  Listów do \ony S.I. Witkiewicza.
Kulinaria
Morszczuk w sosie aromatyzowanym
Składniki:
70 dag filetów z morszczuka (nie panierowanych)
ły\eczka soli, liść laurowy, kilka ziaren pieprzu, kilka ziaren ziela angielskiego
Sos:
25 dag pomidorów mro\onych lub 5 dag koncentratu pomidorowego,2 płaskie ły\ki mąki
2 płaskie ły\ki masła, szklanka mleka,1 /2 ły\eczki pieprzu mielonego, 1/2 ły\eczki
przyprawy włoskiej Pisana, 1/2 ły\eczki tymianku,1/2 ły\eczki mięty, 2 ły\ki posiekanej
natki pietruszki, sól
Etapy przygotowania
1.W dość du\ym, płaskim garnku zagotować wadę z solą, ziarnami pieprzu, ziela
angielskiego oraz liściem laurowym. Wło\yć filety i na bardzo słabym ogniu gotować około
15 minut.
2.Przygotowujemy sos: pomidory obrać, pokroić na ćwiartki, rozgotować we własnym soku
pod przykryciem.
3.Przyrządzić białą zasma\kę z mąki i masła, rozprowadzić zimnym mlekiem, a potem, co
pewien czas mieszając, zagotować.
4.Odstawić z ognia i dodać przetarte pomidory lub koncentrat oraz około 3/4 szklanki
wywaru ryby.
5.Następnie dodać wszystkie przyprawy, doprawić solą, po czym raz jeszcze krótko
zagotować.
6.Ugotowaną rybę uło\yć na półmisku i polać sosem, obficie posypując zieleniną.
Oprac. graficzne, redakcja i skład: Zbigniew Muszyński
4


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
b10
B10
b10 (2)
B10 KKS Notka Kozaka

więcej podobnych podstron