ny będzie podawać, a nawet samemu sobie wmawiać jako
prawdę to, co w rzeczywistości dyktuje mu opinia publi
czna albo interes państwa. Zachodzi tu ścisły związek między
granicami wyrażania poglądów a brakiem wolności samego
myślenia. Przyznajmy otwarcie, że pytanie: Cóż to jest
prawda?" w sensie, w jakim zadał je Piłat, po dziś dzień
określa nasze życie.
Ale jest jeszcze inna tonacja, jakiej możemy dosłuchać się
w słowach Piłata, tonacja, jaką słyszał w nich Nietzsche,
CÓŻ TO JEST PRAWDA?
twierdząc, że są to jedyne słowa Nowego Testamentu, które
mają wartość. Słowa Piłata mają mianowicie wyrażać nie
chętny sceptycyzm wobec zapaleńca". Nietzsche cytuje je
nieprzypadkowo. Wszak i jego krytyczne spojrzenie na
Pytanie Piłata: Cóż to jest prawda?" (Ewangelia według
św. Jana 18, 38), rozumiane w kontekście, w jakim zostało współczesne chrześcijaństwo jest krytycznym spojrzeniem
zadane, zawiera w sobie problem neutralności. Jeśli bo psychologa na fanatyka.
wiem wziąć pod uwagę państwowo-prawne stosunki ówcze Ten sceptycyzm przybiera skrajną formę w stosunku Nie
snej Palestyny, pytanie zadane przez procuratora Poncjusza tzschego do nauki. Nauka, stale żądając dowodów i dając
Piłata znaczy, że to, co taki człowiek jak Jezus uważa za dowody, jest w istocie równie nietolerancyjna jak fa
prawdę, z punktu widzenia państwa jest całkowicie nie
natyk. Nikt nie jest tak niewyrozumiały jak człowiek, który
istotne. Liberalne i tolerancyjne stanowisko, jakie zajmuje
chce dowieść, że to, co mówi, jest prawdą. Według Nie
tu władza państwowa, może budzić zdumienie. Daremnie
tzschego nauka jest nietolerancyjna, ponieważ jest w ogóle
szukać by czegoś podobnego w starożytnej, a nawet nowo
oznaką słabości, póznym wytworem życia, aleksandryń-
czesnej państwowości, aż po czasy liberalizmu. Tolerancja
stwem, dziedzictwem owej dekadencji, która bierze począ
taka była możliwa w szczególnej sytuacji prawnej władzy
tek od twórcy dialektyki Sokratesa; przedtem bowiem
państwowej, zawisłej między żydowskim królem" a rzym
nie zdarzała się nieprzyzwoitość dowodzenia", a szlachetna
skim procuratorem. Może tak właśnie przedstawia się po
pewność siebie obywała się w swoich nakazach i wypowie
lityczny aspekt tolerancji; wówczas zadaniem polityki,
dziach bez dowodów.
która dąży do urzeczywistnienia ideału tolerancji byłoby
Ten psychologiczny sceptycyzm wobec orzeczenia prawdy
ustanowienie podobnej równowagi władzy państwowej.
nie dotyczy oczywiście samej nauki. Pod tym względem
Audzilibyśmy się sądząc, że ten problem nie pojawia się
Nietzsche nie znalazł kontynuatorów. Ale nauka jako taka
w nowoczesnym państwie, które zasadniczo uznaje wolność
wzbudza pewną wątpliwość, która prześwieca jako trzecia
nauki. Powoływanie się na ową wolność jest bowiem zawsze
warstwa spoza słów cóż to jest prawda?". Czy nauka rze
niebezpieczną abstrakcją. Wolność ta nie zwalnia naukowca
czywiście, jak sama o sobie twierdzi, jest ostateczną instan
z odpowiedzialności politycznej, z chwilą gdy opuszcza on
cjÄ… i jedynym siedliskiem prawdy?
zaciszny gabinet oraz chronione przed wejściem osób nie
Nauka uwolniła nas od wielu przesądów i zdemaskowała
powołanych laboratorium i dzieli się swoją wiedzą z opinią
wiele złudzeń. Wysuwane przez naukę roszczenie do prawdy
publiczną. Jakkolwiek idea prawdy rządzi życiem badacza
polega zawsze na kwestionowaniu nie sprawdzonych presu-
w sposób bezwarunkowy i jednoznaczny, to przecież jawność
pozycji, a tym samym na lepszym rozpoznawaniu tego, co
jego wypowiedzi jest ograniczona i wieloznaczna. Badacz
jest. Ale jednocześnie, w miarę jak postępowanie naukowe
musi wiedzieć, jakie będą skutki jego słów, i musi za nie
rozszerza siÄ™ na wszystko, co jest, wÄ…tpliwe staje siÄ™, czy
odpowiadać. Konsekwencja takiej sytuaGji bywa o tyle
założenia nauki dopuszczają w ogóle pytanie o prawdę w jej
przewrotna, że badacz mając na względzie owe skutki, skłon-
pełnym wymiarze. Pytamy z troską, w jakiej mierze z sa-
(vlc * AX
32
3 Rozum, siowo, dzieje cJL"V - - 33
czenie prawdy, dokonał niezmiernie ważnego odkrycia.
mego postępowania nauki wynika, że jest tyle pytań, na
Oczywiście nie Heidegger pierwszy odkrył, że aletheia to
które musimy znalezć odpowiedz, a których nauka nam za
właściwie tyle co nieskrytość". Ale Heidegger nauczył nas,
brania? Nauka zabrania pytań, dyskredytując je, to jest
co to znaczy dla myślenia o byciu, że właśnie ze skrytości
ogłaszając je za bezsensowne. Albowiem dla nauki sens ma
i niejawności rzeczy trzeba niejako gwałtem wydobyć praw
wyłącznie to, co odpowiada jej własnej metodzie dochodze
dę. Skrytość i niejawność są ze sobą powiązane. Rzeczy
nia do prawdy i badania prawdy. Uczucie niezadowolenia
same z siebie trzymajÄ… siÄ™ w ukryciu; natura lubi siÄ™ ukry
wobec zgłaszanego przez naukę roszczenia do prawdy rodzi
wać" miał powiedzieć Heraklit. Ale brak jawności cechu
się zwłaszcza w dziedzinie religii, filozofii i światopoglą
je także ludzkie słowa i czyny /Ludzkie mówienie nie prze- |/
du. Są to instancje, na które powołują się głosy sceptyczne
kazuje bowiem wyłącznie pravray, zna także pozór, złudzę- I
wobec nauki, aby zaznaczyć ograniczenia naukowej specja
nie, udawanie.-Istnieje zatem pierwotny związek między 1
lizacji i metodycznego badania w stosunku do rozstrzygajÄ…
prawdziwym byciem i prawdziwą mową. Nieskrytość tego,
cych problemów życiowych.
co jest, dochodzi do głosu w jawności wypowiedzi.
Wydaje się oczywiste, że spośród tych trzech warstw Pi
Rodzajem mowy, który w sposób najbardziej czysty rea
łatowego pytania najważniejsza jest dla nas warstwa osta
lizuje ten związek, jest nauczanie. Zapewne, doświadczamy
tnia, która uwydatnia problem wewnętrznego związku
mowy nie tylko i nie przede wszystkim jako tego, co uczy,
prawdy i nauki. Należy tedy przede wszystkim oddać spra
ale takie doświadczenie mowy mieli na myśli filozofowie
wiedliwość temu wyjątkowemu związkowi, jaki zachodzi
greccy i ono właśnie powołało do życia naukę i jej możli
między prawdą a nauką.
wości. Mowę, logos, można też wykładać jako rozum, o tyle
zasadnie, że Grecy bardzo szybko pojęli, iż to, co pierwotnie ,
zawiera siÄ™ i ukrywa w mowie, to same rzeczy w ich zro- /
NAUKA I PRAWDA
zumiałośei. To rozum samych rzeczy daje się przedstawić I
Nie ulega niczyjej wątpliwości, że cywilizacja zachodnia i przekazać w pewnym szczególnym sposobie mówienia. Ów
zawdzięcza swój specyficzny kształt, a także swoją wciąż sposób mówienia nazywamy wypowiedzią albo sądem. Ję-1
rosnącą jednolitość nauce. Ale chcąc pojąć ten związek, zyk grecki określał to słowem apophansis, pózniejsza logi
trzeba cofnąć się do zródeł zachodniej nauki, to jest do jej ka ukuła pojęcie sądu. Cechą sądu w odróżnieniu od innych
greckich początków. Nauka grecka jest czymś nowym i od [sposobów mówienia jesTtó, że jego jedyną intencją jest by
miennym w porównaniu z tym, co przedtem wiedziano cie prawdziwym, że chce być prawdziwy i oceniany wy
i uprawiano jako wiedzę. Stwarzając naukę Grecy oderwali łącznie według tego, czy ujawnia to, co jest, tak, jak ono
Zachód od Wschodu i nadali mu jego własny kierunek roz jest. Są rozkazy, prośby, zaklęcia, jest zagadkowe zjawisko
woju. SpowodowaÅ‚ to szczególnyj^jdo_j,vi«lzy, poznania, pytania, do którego jeszcze wypadnie nam powrócić, krótko
| badania tego, co nieznane, dziwne, osobliwe oraz równie mówiąc mowa przybiera niezliczone formy, w których
j s?c?ególny sceptycyzm wobec tego, co ludzie mówią i co mieści się coś takiego jak prawdziwość. Ale powołaniem
'podają za prawdę. Pouczającym przykładem jest pod tym! tych form nie jest wyłącznie ukazanie tego, co jest, tak, jak
względem pewna scena u Homera. Oto Telemach na py ono jest.
tanie, kim jest, odpowiada: mojÄ… matkÄ… jest Penelopa, ale
Co to za doświadczenie, w którym prawda jest jedynie
kto jest ojcem, tego przecież nigdy nie można na pewno
tym, co przekazane w mowie? Prawda to nieskrytość. Sens
wiedzieć. Ludzie mówią, że Odyseusz. Ten skrajny scepty
mowy polega na podawaniu tej nieskrytości, na objawianiu.
cyzm ujawnia charakterystyczną zdolność Greków do prze
Podaję coś i w ten sposób coś jest dane, przekazane komuś
istaczania bezpośredniego głodu wiedzy i pragnienia prawdy
tak samo, jak jest dane mnie samemu. Według Arystotelesa
w naukÄ™.
sÄ…d jest prawdziwy, gdy podaje razem to, co jest razem dane
Toteż Heidegger, sięgając do greckiego słowa na ozna-
w rzeczywistości; sąd jest fałszywy, gdy podaje razem to,
34
3* 35
co w rzeczywistości nie jest dane razem. Prawdę mowy
wania za wystarczajÄ…cy warunek prawdy tego tylko, co
określa się zatem jako dostosowanie mowy do rzeczy; mowa
czyni zadość ideałowi pewności.
jest prawdziwa, jeśli to, co podaje, stosuje się do danej
Ta cecha współczesnej nauki określa całe nasze życie.
rzeczy. StÄ…d pochodzi dobrze znana z logiki definicja prawdy
Albowiem ideał weryfikacji, ograniczenie tego, co się wie,
jako adaeąuatio intellectus ad rem. Zakłada się przy tym
do tego, co można sprawdzić, spełnia się w naśladowaniu.
jako coś oczywistego, że mowa, to jest intellectus, który się
To właśnie zasada postępowania współczesnej nauki u-
w niej wyraża, może być tak dostosowana, że dochodzi
kształtowała cały świat planowania i techniki. Problem na
w niej do głosu tylko to, co jest dane, a więc że istotnie
szej cywilizacji i ciężka dola, jaką gotuje nam jej stech
podaje rzeczy takimi, jakie one są. Ze względu na to, że
nicyzowanie, nie polega na tym, że brak właściwej in
istnieją także inne możliwości prawdy mowy, nazywamy
stancji pośredniej między poznaniem a praktycznym sto
to prawdÄ… zdania. Siedliskiem prawdy jest sÄ…d.
sowaniem jego wyników. Niemożliwość takiej instancji
Zaprezentowany tu pogląd jest może jednostronny i nie wynika wprost z istoty naukowego sposobu poznania. Sa
znajduje jednoznacznego poparcia u Arystotelesa. Ale taki ma nauka jest technikÄ….
właśnie pogląd ukształtował się na gruncie greckiej teorii
Rzeczą godną uwagi jest, że przemiana, jakiej z chwilą
logosu i stał się podstawą nowożytnego pojęcia nauki, jakie
narodzin nowożytności uległo pojęcie nauki, nie naruszy
z tej teorii wyrosło. Nauka stworzona przez Greków nie
ła fundamentalnego pierwiastka greckiej myśli o bycie.
odpowiada bynajmniej naszemu pojęciu nauki. Właściwą
Nowożytna fizyka zakłada starożytną metafizykę. Heideg
nauką jest według Greków nie przyrodoznawstwo, a już
ger rozpoznał owo sięgające starożytności znamię zachod
na pewno nie historia, lecz matematyka. Przedmiotem ma
niego myślenia i na tym polega rola, jaką odegrał w kształ
tematyki jest bowiem byt czysto rozumowy, matematykÄ™
towaniu się dziejowej samowiedzy terazniejszości. Rozpo
można przedstawić w postaci zamkniętego systemu deduk
znanie to staje na przeszkodzie wszelkim romantycznym
cyjnego, a przeto stanowi ona wzór wszystkich nauk. Dla
próbom odświeżania dawnych średniowiecznych bądz
nowoczesnej nauki charakterystyczne jest zaś, że matema
hellenistyczno-humanistycznych ideałów, ponieważ
tyka stanowi taki wzór nie ze względu na rodzaj bytu przy
stwierdza nieuchronność dziejów zachodniej cywilizacji.
sługujący jej przedmiotowi, ale jako najdoskonalszy sposób
Nie może nas odtąd zadowolić nawet stworzony przez
poznania. Nowożytna postać nauki zerwała całkowicie
Hegla schemat filozofii dziejów i dziejów filozofii, gdyż
z postaciami wiedzy, jakie ukształtowały się w Grecji i na
według Hegla filozofia grecka była jedynie spekulatywną
chrześcijańskim Zachodzie. Elementem dominującym stała
wprawką do tego, czego spełnienie przyniosła dopiero sa-
się idea metody. W sensie nowożytnym metoda, choć przed
mowiedza ducha w czasach nowożytnych. Idealizm speku-
stawia się rozmaicie w różnych naukach, jest jednoli
latywny i jego postulat nauki spekulatywnej pozostał bez
ta. Ideał poznawczy określony przez pojęcie metody, polega
silną próbą restauracji. Nauka cokolwiek by o niej mó
na tym, że dążymy drogą poznania tak świadomie, że zawsze
wić jest alfą i omegą naszej cywilizacji.
możemy ponownie na nią wejść. Methodos znaczy postępo
wanie drogą, którą idzie się za kimś". Metodyczność zakła
da stałą możliwość pójścia drogą, którą się raz już szło,
PRAWDA POZA NAUK
i taką możliwość znamionuje postępowanie naukowe. Ale
tym samym ogranicza się siłą rzeczy zasięg roszczenia do
Filozofia nie od dziś dopatruje się w tym problemu. Można
prawdy. Jeżeli prawdę (veritas) ustanawia dopiero spraw-
raczej powiedzieć, że całą naszą świadomość cywilizacji
dzalność bez względu na jej formę to kryterium poz
określa fakt, że współczesną naukę prześladuje jak cień kry
nania nie jest już jego prawda, ale jego pewność. Toteż od
tyka szkół". W perspektywie filozoficznej zagadnienie
czasu klasycznego sformułowania reguły pewności przez
to można sformułować następująco: czy, w jakim sensie
Kartezjusza etos nowoczesnej nauki zobowiÄ…zuje do uzna-
i w jaki sposób można sięgnąć poza wiedzę, która stała się
36
35
golną pozycję. Jest jednocześnie materialną daną wyjściową
tematem nauk? Nie trzeba wspominać, że w praktycznym
wszelkiej dalszej analizy logicznej. I to nie tylko jako pro
doświadczeniu życiowym zdarza się to każdemu z nas. Moż-
sta suma wypowiedzi. Albowiem wypowiedz, która ma mó
na zawsze mieć nadzieję, że inni są przekonani o tym, co się
wić prawdę, musi czynić zadość nie tylko warunkom logicz
samemu uważa za prawdę, nawet jeżeli nie można tego do
nej analizy. Jej roszczenie do nieskrytości polega nie tylko
wieść. Więcej nie zawsze uznaje się dowodzenie za wła
na akcie podania tego, co dane. Nie wystarcza, by to , co jest
ściwy sposób przekonywania. Wciąż na nowo przekraczamy
dane, było też podane w wypowiedzi. Problem polega na
granicę możliwości obiektywizowania własnych przekonań,
tym, czy wszystko jest dane tak, aby mogło być podane
którą zgodnie ze swoją logiczną formą skrępowana jest wy
w mowie, i czy podanie tego, co można podać, nie przeszka
powiedz. Żyjemy wśród form przekazywania tego, czego nie
dza uznaniu czegoś, co również jest, i jest doświadczane.
można zobiektywizować, a form tych dostarcza nam język,
Sądzę, że bardzo wymownym świadectwem tego proble
między innymi język poezji.
mu sÄ… nauki humanistyczne. W naukach humanistycznych
Tymczasem nauka według swego własnego mniemania
również jest coś, co można podciągnąć pod pojęcie meto
przezwycięża przypadkowość subiektywnego doświadczenia
dy współczesnej nauki. Każdy z nas musi uznawać spraw-
przez obiektywne poznanie, język wieloznacznej symboli
dzalność wyników poznania za ideał. Ale musimy także
ki przez jednoznaczność pojęcia. Powstaje jednak pytanie:
przyznać, że ten ideał bywa nader rzadko osiągany, a ci
czy w obrębie nauki jako takiej istnieje granica możli
spośród badaczy, którzy najusilniej starają się go osiągnąć,
wości obiektywizacji, wynikająca wprost z istoty sądu
przeważnie nie mają nam do powiedzenia rzeczy naprawdę
i prawdy wypowiedzi?
ważnych. W naukach humanistycznych zdarza się coś, co
Odpowiedz na to pytanie nie jest bynajmniej oczywi
w naukach przyrodniczych jest nie do pomyślenia oto
sta. We współczesnej filozofii istnieje nurt, którego znacze
badacz może niekiedy nauczyć się więcej z książki dyletan
nia nie wolno lekceważyć, a dla którego odpowiedz ta nie
ta niż z książek innych badaczy. Oczywiście są to przypadki
ulega wątpliwości. Cała mianowicie tajemnica i jedyne za
wyjątkowe, ale fakt, że się zdarzają, wskazuje, że spraw-
danie filozofii ma polegać na tak dokładnym formułowa
dzalność sądu jest kryterium niewspółmiernym wobec za
niu wypowiedzi, by mogły one rzeczywiście jednoznacz
chodzącego tu stosunku poznania prawdy i możliwości jej
nie wyrażać to, co ma się na myśli. Filozofia winna stwo
wypowiedzenia. Jest to sytuacja tak często spotykana w na
rzyć system znaków niezależny od metafizycznej wielo
ukach humanistycznych, że uzasadnione podejrzenia budzi
znaczności języków naturalnych oraz od wieloznaczności
w nas określony typ prac naukowych, które z przodu i z ty
współczesnej kultury i płynących stąd pomyłek i niepo
łu, a przede wszystkim u dołu, to jest w przypisach, po
rozumień, a zbliżony do jednoznaczności i precyzji mate
kazują metodę, jaką zostały opracowane. Czy rzeczywiście
matyki. Logika matematyczna uchodzi tu za środek rozwią
pojawiajÄ… siÄ™ tam jakieÅ› nowe pytania? Czy coÅ› zostaje po
zania wszystkich problemów, pozostawianych dotąd przez
znane? Czy też tylko naśladuje się metodę poznawczą i tak'
naukę filozofii. Ten nurt, który narodził się w ojczyznie
wybornie utrafia w jej zewnętrzne formy, że powstaje
nominalizmu i przeniknął cały świat, przywraca do życia
wrażenie pracy naukowej? Musimy przyznać, że odwrot
idee wieku osiemnastego. Jako filozofia napotyka jednak
nie największe, najbardziej płodne osiągnięcia nauk hu
immanentną trudność logiczną, z czego sam stopniowo za
manistycznych pozostawiają daleko w tyle ideał sprawdzal-
czyna sobie zdawać sprawę. Można wykazać, że wprowa
ności. Z perspektywy filozofii jest to rzecz bardzo ważna.
dzenie konwencjonalnego systemu znaków nie może się do
Albowiem nie chcemy przez to powiedzieć, że mało orygi
konać za sprawą systemu przez te konwencje stanowionego,
nalny badacz z rozmysłem stwarza złudzenia i dzięki temu
że przeto wprowadzenie języka sztucznego zakłada zawsze
uchodzi za uczonego, a odwrotnie, badacz płodny to ten,
istnienie innego języka, którym się mówi. Mamy tu do czy
który w akcie rewolucyjnego protestu odrzuca wszystko, co
nienia z logicznym problemem metajęzyka. I jeszcze z czymś.
do tej pory w nauce obowiązywało. Chcemy raczej uwydat-
Oto język, którym mówimy i w którym żyjemy, ma szcze-
39
38
go sprawÄ™ pytajÄ…c o wykraczajÄ…ce poza logikÄ™ warunki
nić pewien faktyczny stosunek, zgodnie z którym to, co
prawdy wypowiedzi. Myślę, że zasadniczo można powie
umożliwia naukę, może zarazem ograniczać płodność nau
dzieć, iż nie mogą istnieć wypowiedzi po prostu prawdziwe.
kowego poznania. Chodzi tu o zasadniczy stosunek prawdy
Teza ta jest znana jako punkt wyjścia Heglowskiej idei
i nieprawdy. I autokonstrukcji rozumu przez dialektykÄ™. Forma sÄ…du nie
Otóż, chociaż podawanie tego, co dane, jest prawdziwe, nadaje się do wyrażania prawd spekulatywnych." Prawda
to znaczy pokazuje, jak jest, to jednocześnie określa z gó jest bowiem całością. Wszelako krytyka wypowiedzi i są
ry, o co w ogóle można dalej sensownie pytać i co w kolej du, jaką uprawia Hegel, sama jest jeszcze odniesiona do
nych czynnościach poznawczych ukazywać. Każdy dalszy ideału całkowitego wypowiedzenia, mianowicie do total
krok w poznaniu oznacza jakąś utratę prawdy. Nie chodzi ności dialektycznego procesu, którą ujmuje wiedza abso
przy tym o stosunek ilościowy, jak gdybyśmy mogli utrzy lutna. Ideał ten jest dalszą radykalizacją pierwiastka grec
mać tylko określony, skończony zakres naszej wiedzy. Po kiego. Granicę, którą logika zdań sama sobie wyznacza,
znając prawdę zarazem zakrywamy prawdę i zapominamy określa w rzeczywistości nie myśl Hegla, ale dopiero nau
ją. Ale to nie wszystko. Już bowiem pytając o prawdę je ki, których przedmiotem było doświadczenie dziejów i któ
steśmy z konieczności skrępowani naszą sytuacją herme- re przeciwstawiały się Heglowi. Tak na przykład w prze
neutyczną. A to przecież znaczy, że nie jesteśmy w stanie łomie zainicjowanym przez Heideggera doniosłą rolę ode
poznać jakiejś części prawdy, ponieważ ograniczają nas grały prace Diltheya poświęcone doświadczeniu świata dzie
choć o tym nie wiemy przesądy. W praktyce pracy nau jów.
kowej istnieje również coś takiego jak moda".
" " "
Zdajemy sobie sprawę z tego, jaką potęgą jest moda
i jaką presję potrafi wywierać. Oczywiście słowo moda"
PRAWDA JAKO ODPOWIEDy
brzmi w nauce fatalnie, gdyż pretendujemy do wyższości
Nie ma wypowiedzi, którą można by ująć tylko ze względu
ponad to, co jest jedynie wymogiem mody. Pytanie tylko,
na podaną w niej treść, jeżeli chce się uchwycić ją w jej
czy obecność mody w nauce nie należy do samej istoty
prawdzie. Każda wypowiedz jest umotywowana. Każda
rzeczy. Czy sposób, w jaki poznajemy prawdę, nie powo
wypowiedz ma założenia, których nie wypowiada. Uwzględ
duje z konieczności, że każdy krok do przodu oddala nas
nienie tych założeń jest warunkiem zgłębienia prawdy wy
od założeń, z których wyszliśmy, pogrąża je w mroku o-
powiedzi. Otóż twierdzę, że ostateczną formą logiczną ta
czywistości, skrajnie utrudnia wyjście poza te założenia,
kiej motywacji wypowiedzi jest pytanie. Pierwszeństwo
wypróbowanie nowych założeń, a tym samym uzyskanie
w logice ma nie sąd, ale pytanie, czemu historyczne świa
rzeczywiście nowej wiedzy? Nie tylko życie, ale także nauka
dectwo dają platoński dialog i dialektyczne zródła grec
ulega biurokratyzacji. Pytamy więc: czy należy to do is
kiej logiki. Prymat pytania wobec wypowiedzi oznacza jed
toty nauki, czy też jest to tylko rodzaj kulturalnej choro
nak, że wypowiedz jest ze swej istoty odpowiedzią. Nie ma
by nauki, schorzenie znane też w innych dziedzinach
wypowiedzi, która by nie była jakimś rodzajem odpowie
by wspomnieć choćby o ogromnych pudłach budynków
dzi. Toteż kryterium zrozumienia wypowiedzi musi być
administracyjnych i zakładów ubezpieczeniowych? Może
zrozumienie pytania, na które ona odpowiada. Wydaje się
rzeczywiście należy to do samej istoty prawdy, tak jak
to rzeczą oczywistą i każdemu dobrze znaną z życiowego
pojawia się ona w myśli greckiej, a zatem i do istoty na
doświadczenia. Gdy ktoś wypowiada stwierdzenie, które
szych możliwości poznawczych, tak jak ukształtowała je
go nie rozumiem, próbuję sobie wyjaśnić, w jaki sposób
nauka grecka. Współczesna nauka zradykalizowała tylko,
do tego doszedł, jakie zadał sobie pytanie, na które owa
jak widzieliśmy powyżej, założenia nauki greckiej, które
wypowiedz odpowiada. Jeżeli ma to być wypowiedz praw
dają o sobie znać w pojęciach logosu, wypowiedzi, sądu.
dziwa, trzeba samemu zadać pytanie, na które ona odpo-
Badania filozoficzne, którym w Niemczech mego pokole
nia nadali kształt Husserl i Heidegger, usiłowały zdać z te-
41
40
tuacji, kiedy ludzie są wywoływani po nazwisku i zapyty
wiada. Z pewnością nie zawsze łatwo jest znalezć właśnie
wani oraz kiedy sami sobie zadajÄ… pytania. Zobaczymy
t o pytanie, na które wypowiedz rzeczywiście odpowiada.
wówczas, że istota wypowiedzi ulega rozszerzeniu. Wypo
Nie jest łatwo przede wszystkim dlatego, że również pyta
wiedz jest zawsze odpowiedzią i zawsze odsyła do pytania,
nie nie jest czymś pierwotnym, do czego można się dowol
a co więcej, zarówno pytanie, jak odpowiedz pełnią jako
nie odwoływać. Bowiem każde pytanie jest samo odpowie
wypowiedzi funkcję hermeneutyczną. Zarówno pytanie,
dzią. Oto dialektyka, w którą się wikłamy. Każde pytanie
jak odpowiedz sÄ… skierowane do kogoÅ›. Nie chodzi tylko
jest umotywowane. Jego sens nie jest w nim w pełni obec
o to, że w treść naszych wypowiedzi wplata się jakiś ele
ny. Tu właśnie należy szukać korzeni wspomnianego wyżej
ment społecznego świata, w którym żyjemy. Tak rzeczy
aleksandrynizmu, który zagraża naszej kulturze nauko-
wiście jest. Rzecz jednak w tym, że wypowiedz zawiera
wej trudno bowiem w niej zadawać pytania zródłowe.
prawdÄ™ tylko o tyle, o ile jest skierowana do kogoÅ›. Albo
Rzeczą rozstrzygającą, umiejętnością, którą musi odznaczać
wiem horyzont sytuacji, który ustanawia prawdę wypo
się badacz naprawdę godny tego miana, jest umiejętność do
wiedzi, obejmuje także tego, komu tą wypowiedzią coś
strzegania pytań. Dostrzegać pytania to znaczy uczynić wy
się mówi. | tjo-^i': -" < " QJf/*^9^*<-
łom w zwartym murze presupozycji, który dominuje nad B
naszym myśleniem i poznawaniem. Nie jest prawdziwym Z całą świadomością wyciągnęła ten wniosek współczesna
badaczem, kto nie umie przedrzeć się przez ten mur i dzię filozofia egzystencjalna. Przypomnijmy filozofię komuni
ki temu zyskać możliwość dostrzeżenia nowych pytań i u- kacji u Jaspersa, której pointa polega na tym, że zniewa
dzielenia nowych odpowiedzi. Horyzont sensu każdej wypo lająca władza nauki kończy się tam, gdzie dociera się do
wiedzi zakreśla jakaś sytuacja pytania. właściwych zagadnień ludzkiego istnienia skończoności,
dziejowości, winy, śmierci, krótko mówiąc do tak zwa
Jeśli używam w tym kontekście pojęcia sytuacji, świad
nych sytuacji granicznych". W tej dziedzinie komunikacja
czy to o tym, że naukowe pytania i naukowa wypowiedz
to już nie przekazywanie wyników poznania przy użyciu
są tylko szczególnymi przypadkami bardziej ogólnego sto
nieodpartych dowodów, ale rodzaj commercium egzystencji.
sunku, do którego odnosi się pojęcie sytuacji. Sytuację
Ten, kto mówi, sam został zagadnięty, i odpowiada jako
i prawdę wiąże już ze sobą amerykańska filozofia pragma
jakieÅ› Ja jakiemuÅ› Ty, bo sam jest jakimÅ› Ty dla swoje
tyzmu. W myśl pragmatyzmu właściwością prawdy jest
go Ty. Nie wystarcza jednak, moim zdaniem, pojęciu praw
zdolność do uporania się z jakąś sytuacją. Poznanie jest
dy naukowej, która jest anonimowa, ogólna i zniewalają
płodne, jeśli likwiduje problematyczną sytuację. Nie są
ca, przeciwstawić pojęcie prawdy egzystencjalnej. Zwią
dzę, by pragmatyczne ujęcie rzeczy tu wystarczało. Świad
zek prawdy z jakąś możliwą egzystencją, o którym mówi
czy o tym już fakt, że pragmatyzm odrzuca wszelkie tak
Jaspers, kryje bardziej ogólny problem filozoficzny.
zwane pytania filozoficzne, metafizyczne, bo chodzi prze
Dopiero Heideggerowskie pytanie o istotÄ™ prawdy wy
cież tylko o to, aby poradzić sobie z jakąś sytuacją. Aby
kracza rzeczywiście poza problem subiektywności. Myśl
posunąć się naprzód, trzeba, twierdzi pragmatyzm, pozbyć
Heideggera przebywa drogę od narzędzia (Zeug) przez dzie
się całego dogmatycznego balastu tradycji. Uważam, że
ło (Werk) do rzeczy (Ding), drogę, która daleko w tyle po
to wniosek zbyt pochopny. Prymat pytania, o którym mó
zostawia zagadnienie nauki, w tym także nauk historycz
wiłem, nie ma charakteru pragmatycznego. Prawdziwa
nych. Warto pamiętać, że dziejowość bycia panuje także
odpowiedz zaś nie wiąże się z kryteriami skuteczności dzia
tam, gdzie istnienie jest siebie świadome i gdzie jako nau
łania. Ale pragmatyzm ma rację o tyle, o ile głosi koniecz
ka zachowuje siÄ™ historycznie. Hermeneutyka nauk histo
ność wyjścia poza formalny związek między pytaniem a
rycznych, rozwijana najpierw przez romantyzm i szkołę
sensem wypowiedzi. Zjawisko pytania jako kategoria sto
historyczną, od Schleiermachera po Diltheya, staje się cał
sunków międzyludzkich ukaże się w całej swojej konkret
kiem nowym zadaniem, jeżeli umieścić ją wzorem Heideg
ności, jeśli od teoretycznej relacji pytania i odpowiedzi,
gera poza problemem subiektywności. Dotychczas poszedł
która decyduje w nauce, przejdziemy do konkretnych sy-
43
42
w tym kierunku jedynie Hans Lipps, którego logika her-
no, zawsze już było nam współczesne jako coś, co chce być
meneutyczna nie jest wprawdzie w rzeczywistości herme prawdą. To, co zdawało się jedynie rekonstrukcją minio
neutyką, ale skutecznie broni obowiązującej mocy języka nego sensu, stapia się z tym, co przemawia do nas bezpo
przed logiczną niwelacją. średnio jako prawda. Samowiedza świadomości historycz
nej musi uwzględnić ową współczesność przeszłości jako
"
problem dialektyczny. Poznanie dziejów nie polega nigdy
wyłącznie na ich uprzytomnieniu. Ale także rozumienie nie
HISTORIA I PRAWDA
jest tylko rekonstrukcją jakiejś struktury sensu, świado
To, że jak powiedzieliśmy wyżej każda wypowiedz mym wykładem nieświadomego wytworu. Rozumieć się
ma swój horyzont sytuacyjny i jest do kogoś skierowana, wzajemnie to rozumieć się w jakiejś sprawie. Rozumieć
stanowi tedy tylko podstawę do dalej idącego wniosku, iż przeszłość to odpowiednio słyszeć, co chce nam ona
skończoność i dziejowość wszelkiej wypowiedzi sprowadza powiedzieć jako prawdę. Prymat pytania nad wypowiedzią
się do zasadniczej skończoności i dziejowości naszego by oznacza w hermeneutyce, że każde pytanie, które rozumie- i
cia. Stwierdzenie, że wypowiedz jest czymś więcej niż u- my, zadajemy sami. Stopienie horyzontu terazniejszości i ho- j
obecnieniem danego stanu rzeczy, znaczy przede wszystkim, ryzontu przeszłości to sprawa historycznych nauk humani
że wypowiedz ta należy do całości dziejowej egzystencji stycznych. Ale zajmując się tą sprawą nauki humanistyczne
i jest współczesna wszystkiemu, co może być w niej obec czynią to tylko, co my już czynimy po prostu istniejąc.
ne. Kiedy chcemy zrozumieć sądy, które nam przekazano,
Jeśli posługuję się tu pojęciem współczesności, to po to,
rozpoczynamy historyczne rozważania, z których ma wy
aby umożliwić takie zastosowanie tego pojęcia, jakie suge
niknąć, gdzie i kiedy te sądy zostały wypowiedziane, jaka
ruje Kierkegaard. Kierkegaard określał prawdę chrześci
była ich motywacja, a tym samym jaki jest ich właści
jańskiego przesłania jako współczesność", właściwe zada
wy sens. A zatem, kiedy chcemy uprzytomnić sobie jakiś
nie chrześcijanina zaś widział w dążeniu do takiej współ
sąd jako taki, musimy uprzytomnić sobie zarazem jego hi
czesności, która by znosiła wszelki dystans historyczny. To,
storyczny horyzont. Ale w rzeczywistości robimy jeszcze
co Kierkegaard ze względów teologicznych ubierał w for
coś więcej. Nasz stosunek do przekazu nie ogranicza się
mę paradoksu, jest wszak ze swej istoty czymś ważnym
bowiem do zrozumienia go, o ile zrozumienie miałoby ozna
dla całego naszego stosunku do przekazu i przeszłości. Są
czać wydobycie sensu przez historyczną rekonstrukcję. Tak
dzę, że język dokonuje stałej syntezy horyzontu przeszłoś
może postępować filolog, ale nawet filolog przyzna, że w
ci i horyzontu terazniejszości. Rozumiemy się nawzajem,
rzeczywistości robi coś więcej. Gdyby starożytność nie była
kiedy ze sobą rozmawiamy, kiedy nie możemy się dogadać,
klasyczna, to jest gdyby nie stanowiła wzoru mówie
a przecież w końcu przez użycie słów przedkładamy sobie
nia, myślenia i tworzenia, nie byłoby filologii klasycznej.
wzajemnie wypowiedziane tymi słowami rzeczy. Język ma
Otóż dotyczy to każdej filologii, w każdej filologii daje o so
swoją własną dziejowość. Każdy z nas ma swój własny ję
bie znać fascynacja innym, obcym albo odległym, które się
zyk. Dwoje ludzi, którzy dzielą ze sobą życie, ma swój ję
przed nami odsłania. Właściwa filologia nie jest wyłącznie
zyk. Nie ma problemu jednego, wspólnego dla wszystkich
historią, a to dlatego, że także sama historia jest w rzeczy
języka, jest tylko cudowność faktu, że jakkolwiek każdy
wistości ratio philosophandi, drogą poznania prawdy. Czło
z nas ma odmienny język, możemy rozumieć się nawzajem
wiek studiujący dzieje sam określony jest przez doświad
ponad granicami indywidualności, narodów i czasów. A za
czenie dziejów. Historię pisze się wciąż na nowo, bo jesteś
razem rzeczy, o których mówimy, przedstawiają się nam,
my stale określani przez naszą terazniejszość. Chodzi nie
gdy o nich mówimy, jako coś wspólnego. Jaka jest rzecz,
tylko o rekonstrukcję, nie tylko o to, by przeszłość stała
to wychodzi na jaw niejako dopiero wtedy, gdy o tym mó
się nam współczesna. Właściwa zagadka i problem rozumie
wimy. To, co nazywamy prawdą, otwartość, nieskrytość
nia polega na tym, że to, co w ten sposób uwspółcześnio-
rzeczy, ma tedy swoją własną czasowość i swoją własną dzie-
44
45
jowość. W trakcie wszystkich zabiegów o prawdę spostrze
gamy ze zdumieniem, że nie możemy powiedzieć prawdy
nie zwracajÄ…c siÄ™ do kogoÅ› i nie odpowiadajÄ…c komuÅ›, a prze
to bez wspólnoty uzyskanego porozumienia. Ale najbardziej
zdumiewające w istocie języka i rozmowy jest to, że kiedy
z kimÅ› o czymÅ› rozmawiam, nie jestem wcale zwiÄ…zany tym,
co sądzę, że nikt z nas nie obejmuje swoim sądem całej
prawdy, ale że niejako cała prawda obejmuje nas obu,
w tym, co każdy z osobna sądzi. Hermeneutyka na miarę
CZAOWIEK I JZYK
naszej dziejowej egzystencji miałaby za zadanie rozwinąć te
związki sensu języka i rozmowy, które rozgrywają się ponad
nami.
Klasyczna, pochodzÄ…ca od Arystotelesa definicja istoty
przełożyła Małgorzata Auluisiewicz
człowieka głosi, że człowiek jest żywą istotą, która posia
da logos. Definicja ta stała się kanonem w tradycji Zacho
du w postaci takiej oto formuły: człowiek to animal ra-
tionale, rozumna żywa istota, to znaczy istota wyróżniają
ca się spośród innych zwierząt zdolnością do myślenia.
Greckie słowo logos oddawano więc przez rozum" lub
"
myślenie". W istocie słowo to oznacza jednak również
a nawet przede wszystkim język. Arystoteles tak pisze
gdzieś o różnicy między człowiekiem a zwierzęciem: Zwie
'
rzęta mogą porozumiewać się między sobą. Dążąc do cze
goś, wskazują sobie nawzajem, co sprawia im przyjemność,
unikając czegoś wskazują, co sprawia im ból. Przyroda
nie poszła dalej w tym wypadku. Tylko człowiekowi do
dany został logos, by mógł ujawniać innym, co jest ko
rzystne, a co szkodliwe, i przez to zarazem, co słuszne, a co
niesłuszne. Głęboka to myśl. Korzystne lub szkodliwe jest
coś, czego pożąda się nie dla niego samego, lecz dla czegoś
innego coś, co służy do dostarczania czegoś, czego nie
ma. Za osobliwość człowieka uznaje się więc tu górowanie
nad tym, co za każdym razem obecne, poczucie przyszłości.
I jednym tchem dodaje Arystoteles, że tym samym dane
"
jest człowiekowi poczucie słuszności i niesłuszności
wszystko to zaś dlatego, że człowiek jako jedyny posiada
'
logos. Człowiek może myśleć i może mówić. Może mówić,
to znaczy może mówiąc ujawnić coś, czego nie ma w obec
nej chwili tak, że również ktoś inny ma to przed oczy
ma. Wszystkie swoje myśli człowiek może w ten sposób
przekazać innym, ba więcej jeszcze: tylko dzięki tej
możliwości przekazu istnieje w ogóle między ludzmi wspól-
47
nota myśli, pewne wspólne pojęcia. Przede wszystkim te, tego mędrca z Tegel stało się fundamentem nowożytnego
które pozwalają ludziom żyć razem bez mordu i zabójstw, językoznawstwa.
dzięki którym możliwe jest życie społeczne, życie unormo Jednakże stworzenie filozofii i nauki o języku przez
wane politycznie, oparta na podziale pracy wspólnota gos Humboldta nie oznaczało jeszcze w żadnym wypadku, że
podarcza. Wszystko to zawiera się w prostej formule: czło udało się ponownie osiągnąć tę samą głębię zrozumienia
wiek jest żywą istotą, która mówi. co Arystoteles. Badania nad językami poszczególnych lu
Zdawałoby się, że tak uderzające i przekonywające stwier dów rzuciły z pewnością nowe światło na różnorodność lu
dzenie powinno od dawna zapewnić zjawisku języka wy dów i epok oraz leżącą u jej podstaw wspólną istotę czło
różnione miejsce w refleksji nad istotą człowieka. Cóż bar wieka. Ale horyzont pytania o człowieka i język ograni
dziej przekonywającego niż to, że język zwierząt o ile czało tu przekonanie, że język jest pewną zdolnością, w ja
chce się tak nazwać ich sposób porozumiewania się jest ką człowiek jest wyposażony chodzi zaś o to, by wy
czymś zupełnie różnym od języka ludzkiego, przedstawia jaśnić jej strukturalne prawidłowości (takie jak gramaty
jącego i komunikującego innym świat przedmiotowy? I to ka, syntaksa, słownictwo). W zwierciadle języka można zo
za pomocą zmiennych, a nie raz na zawsze ustalonych zna baczyć poglądy na świat poszczególnych ludów, ba na
ków, jakimi posługują się zwierzęta; zmiennych" nie tyl wet strukturę ich kultury aż do najdrobniejszych szczegó
ko w tym sensie, że istnieją różne języki, lecz także w tym, łów. Taki właśnie wgląd w stan kulturowy indogermań-
że w jednym te same wyrażenia mogą oznaczać coś innego, skiej rodziny ludów zawdzięczamy na przykład świetnym
różne wyrażenia zaś to samo. badaniom Viktora Hehnsa nad roślinami uprawnymi
i zwierzętami domowymi. Językoznawstwo jest jakby inną
W rzeczywistości jednak istota języka nie stała się by
prehistorią, prehistorią ludzkiego ducha. Jednakże zjawi
najmniej ośrodkiem zainteresowania filozofii zachodniej.
sko języka ujęte od tej strony oznacza jedynie pewne wy
Rzucającą się w oczy wskazówkę dawał wprawdzie zawsze
różnione pole wyrazu, na którym można badać istotę czło
Stary Testament: wedle historii stworzenia Bóg dał czło
wieka i jego rozwój historyczny. To jednak za mało, by
wiekowi władzę nad światem, pozwalając mu nazywać
wniknąć w głąb myśli filozoficznej. Nie pozwalała na to
wszelki byt według własnego uznania. Także historia wie
leżąca u podłoża całej myśli nowożytnej kartezjańska cha
ży babilońskiej świadczy o fundamentalnym znaczeniu ję
rakterystyka świadomości jako samoświadomości. Ów nie
zyka dla ludzkiego życia. A jednak to właśnie religijna tra
wzruszony fundament wszelkiej pewności, ów najpewniej
dycja chrześcijańskiego Zachodu obezwładniła w pewnej
szy z wszystkich faktów fakt samowiedzy stał się w
mierze myśl o języku, tak że dopiero epoka Oświecenia po
czasach nowożytnych miernikiem naukowego poznania w
stawiła na nowo problem jego pochodzenia. Przestano wów
ogóle. Naukowa analiza języka opierała się ostatecznie na
czas poszukiwać odpowiedzi na pytanie o pochodzenie ję
tym samym fundamencie. Energia językotwórcza była jed
zyka w Piśmie Świętym. Zaczęto jej szukać w naturze czło
ną z form, w jakich potwierdzała się spontaniczność pod
wieka. Był to wielki krok naprzód. Teraz trzeba było bo
miotu. Oczywiście, także z tego punktu widzenia można
wiem pójść dalej; skoro język należy do natury człowie
było płodnie interpretować zawarty w poszczególnych ję
ka, nie ma sensu pytać o sytuację człowieka pr z e d po
zykach pogląd na świat ale zagadka, jaką jest dla myśli
jawieniem się języka, a w konsekwencji także o pochodze
zjawisko języka, pozostawała w ukryciu. Do istoty języka
nie języka w ogóle. Herder i Wilhelm von Humboldt spo
należy bowiem jej wręcz przepastna nieświadomość. Dla
strzegli, że pierwotnie ludzki charakter języka to pierwot
tego nie przypadkiem samo pojęcie język" jest tworem
nie językowy charakter człowieka i podkreślali podstawo
póznym. Słowo logos oznacza nie tylko myśl i język, lecz
we znaczenie tego zjawiska dla ludzkiego obrazu świata.
także pojęcie i prawo. Utworzenie pojęcia język" zakłada
Wilhelm von Humboldt, były minister kultury, po wyco
uświadomienie sobie faktu, że się mówi. Jest to jednak do
faniu się z życia publicznego poświęcił się badaniom nad
piero rezultat pewnego ruchu refleksyjnego, w wyniku
różnorodnością struktury ludzkiego języka. Dzieło starości
48
4 Rozum, słowo, dzieje 49
którego człowiek już nie tylko mówi, lecz i nabiera dy mówienia znajduję znów u Arystotelesa. Miejsce to trak
stansu do tego, że mówi. Właściwa zagadka języka polega tuje wprawdzie nie o nauce mówienia, lecz o myśleniu,
zaś na tym, że w rzeczywistości nigdy nie potrafimy tego to znaczy o zdobywaniu pojęć ogólnych. Jak to się dzie
zrobić do końca. Myślenie o języku nie jest nigdy w stanie je, że w potoku następujących po sobie zjawisk, w ciągłym
wyprzedzić języka. Możemy myśleć tylko w jakimś języ przepływie zmiennych wrażeń w ogóle coś pozostaje? Prze
ku i właśnie to zadomowienie naszej myśli w języku jest de wszystkim jest to niewątpliwie zasługa zdolności do za
tą głęboką zagadką, którą język stawia myśleniu. chowywania pamięci. To ona pozwala nam rozpoznać
coÅ› jako to samo i jest to pierwsze wielkie dokonanie
Język nie jest jednym ze środków, za pomocą których
abstrakcji. Wśród uciekających, zmiennych zjawisk tu i tam
świadomość komunikuje się ze światem. Nie jest trzecim
rozpoznaje się coś wspólnego i tak z coraz większej
(obok znaku i narzędzia, które z pewnością także określa
liczby takich aktów rozpoznania (nazywamy je doświadcze
ją istotę człowieka) instrumentem służącym do tego. Ję
niami), powstaje z wolna jedność doświadczenia. Dzięki
zyk w ogóle nie jest instrumentem, nie jest narzędziem.
niej zaś możemy wyraznie rozporządzać tym, co tak do
Narzędzie jest bowiem z istoty czymś, czego użycie
świadczone: możemy posiadać wiedzę ogólną. Jak właści
można opanować: narzędzie możemy wziąć do ręki i odło
wie powstaje ta wiedza ogólna pyta Arystoteles? Na
żyć, gdy już spełniło swoje zadanie. Wydawałoby się, że
pewno przecież nie nagle, z okazji jakiegoś pojedynczego
podobnie jest z językiem: bierzemy w usta leżące w pogo
zjawiska, które pojawia się znowu w szeregu innych zja
towiu słowa jakiegoś języka i pozwalamy, by po użyciu
wisk i zostaje rozpoznane jako to samo. To pojedyncze zja
zniknęły z powrotem w ogólnym zapasie słów, którym roz
wisko jako takie nie wyróżnia się przecież spośród innych
porządzamy. Ale to nie to samo. Analogia ta jest fałszy
tajemniczą zdolnością do prezentacji tego, co ogólne. Jest
wa, ponieważ świadomość nigdy nie stoi naprzeciw świa
podobne do wszystkich innych zjawisk. A jednak wiedza
ta, sięgając w stanie jakby bezjęzykowym po na
ogólna kiedyś powstała. Gdzie to się rozpoczęło? Arystote
rzędzie porozumienia. We wszelkiej naszej wiedzy o nas
les znajduje na to idealny obraz1: w jaki sposób pyta
samych i o świecie jesteśmy już raczej ogarnięci przez ję
zatrzymuje się uciekające wojsko? W którym momencie
zyk, przez nasz własny język. Wychowujemy się, poznaje
znowu stoi? Z pewnością przecież nie wtedy, gdy staje
my świat, poznajemy ludzi i w końcu poznajemy nas sa
pierwszy, drugi czy trzeci żołnierz. Na pewno nie można
mych ucząc się mówić. Nauka mówienia nie polega na za
powiedzieć, że wojsko stoi, gdy określona liczba uciekają
znajamianiu się z użyciem gotowego już narzędzia w celu
cych żołnierzy zaniechała ucieczki ani też że wtedy, gdy
oznaczenia swojskiego i znanego nam już świata. Nauka
ostatni żołnierz przestał uciekać. W tym momencie bowiem
mówienia to oswajanie i poznawanie świata samego i świa
wojsko nie zaczyna, lecz od dawna już zaczęło się zatrzy
ta takiego, jakim go napotykamy.
mywać. Jak to się zaczyna, jak rozszerza i jak to się dzie
Zagadkowy, głęboko utajony proces! Jakim urojeniem
je, że w pewnym momencie wojsko znów stoi, to znaczy:
jest przekonanie, że dziecko wypowiada jedno, pierwsze
znów słucha komendy? Nikt nie wie tego do końca, nikt
słowo! Jakim szaleństwem była chęć odkrycia języka ludz
nie potrafi tego zaplanować, nikt nie jest w stanie tego
kości przez wychowywanie dzieci w hermetycznym zamk
stwierdzić. A jednak bez wątpienia coś takiego się dzieje.
nięciu wobec wszelkich ludzkich dzwięków, by następnie
Dokładnie tak samo ma się sprawa z wiedzą ogólną i do
na podstawie ich pierwszego artykułowanego dzwięku przy
kładnie tak samo ponieważ jest to w istocie to samo
znać pewnemu istniejącemu ludzkiemu językowi przywilej
z naszym wkraczaniem w język.
prajęzyka stworzenia! Szaleństwo takich pomysłów leży
w tym, że chcą one w jakiś sztuczny sposób przerwać na
Językowa wykładnia świata poprzedza zawsze wszelką
sze prawdziwe związki ze światem języka, w którym ży
myśl i wszelkie poznanie. Ucząc się jej wychowujemy się
jemy. W rzeczywistości jesteśmy zawsze już zadomowieni
~~>" Analityki wtóre, lOOa, przeł. K. Leśniak, Warszawa 1973, s. 258 (przyp.
w języku tak jak w świecie. Najgłębszy opis procesu nauki
tłum.).
50 4* 51
w świecie zarazem. Dlatego to właśnie język jest właści
tna funkcja. Im bardziej język jest żywym procesem, tym
wym śladem naszej skończoności. Język ma nas zawsze już
mniej jest się go świadomym. Niepamięć języka o sobie
za sobą. Miernikiem właściwego mu sposobu bycia nie mo
samym świadczy więc o tym, że jego prawdziwy byt polega
że być świadomość jednostki. Ba, język, którym mówimy
na tym, co w nim powiedziane, na tym co tworzy wspólny
nie jest naprawdę obecny w żadnej świadomości jednostko
świat naszego życia wraz z należącym do niego całym wiel
wej. W jaki zatem sposób język jest obecny? Na pewno nie
kim łańcuchem tradycji, wychodzącej nam naprzeciw z lite
jest to możliwe bez świadomości jednostkowej. Ale także
ratury obcej, literatury żywych i martwych języków. Praw
nie jest obecny w zespole wielu takich świadomości.
dziwym bytem języka jest to, co absorbuje nas, gdy go sły
Nikt, kto mówi, nie ma przecież właściwej świadomości szymy to, co powiedziane.
swego mówienia. Tylko w wyjątkowych wypadkach mówią Byt języka charakteryzuje się po drugie tym, że Ja nie
cy świadom jest języka, którym mówi. Na przykład wtedy, jest jego podmiotem. Kto mówi językiem niezrozumiałym
gdy komuś, kto chce coś powiedzieć, przychodzi na myśl dla.nikogo poza nim, nie mówi w ogóle. Mówić to mó
słowo, które go dziwi, które wydaje mu się obce lub komi wić do kogoś. Słowo chce być słowem celnym to zaś zna
czne, tak, że sam zadaje sobie wówczas pytanie: czy można czy, że słowo nie tylko przedstawia mnie samemu rzecz,
właściwie tak powiedzieć?" Stajemy się wtedy na moment o której mówi, lecz stawia ją przed oczyma również temu,
świadomi języka, którym mówimy, ponieważ nie robi on do kogo mówię.
tego, co do niego należy. Jakie jest więc właściwe zadanie
Mówienie należy więc nie do sfery jednostki, lecz do sfe
języka? Sądzę, że można tu wyróżnić trzy różne aspekty.
ry wspólnoty. Dlatego słusznie postąpił Ferdinand Ebner
dając niegdyś swemu ważnemu dziełu Das Wort und die
Po pierwsze, mówienie z istoty zapomina o sobie. Żywa
geistigen Realitdten podtytuł Pnewmatologische Fragmen-
mowa nie jest świadoma swej struktury, gramatyki, synta-
te. Duchowa realność języka jest bowiem realnością pneu-
ksy, itd. a więc wszystkiego tego, co jest tematem języ
ma, ducha łączącego Ja i Ty. Język jest rzeczywisty w ro
koznawstwa. Współczesna szkoła zmuszona do tłumaczenia
zmowie na co już dawno zwrócono uwagę. W każdej roz
gramatyki i syntaksy na własnym języku ojczystym za
mowie zaś panuje duch, dobry lub zły, duch zatwardzia
miast na języku martwym, takim jak łacina, wypacza więc
łości i zahamowania lub duch otwarcia się ku sobie i płyn
z konieczności naturalny stan rzeczy. Żądając wyraznego
nej wymiany między Ja i Ty.
uświadomienia sobie gramatyki języka od kogoś, kto mówi
tym językiem od dzieciństwa, żąda się doprawdy ogromne
NiciÄ… przewodniÄ… opisu formy, w jakiej dokonuje siÄ™
go wysiłku abstrakcji. W rzeczywistym procesie mówienia
wszelka rozmowa, może być pojęcie gry (por. 3 część Wahr-
sam język znika całkowicie za tym, co za każdym razem
heit und Methode). Musimy siÄ™ jednak przede wszystkim
jest w nim powiedziane. Jest takie ładne doświadczenie,
odzwyczaić od widzenia istoty gry z perspektywy świado
które każdy z nas przeżył ucząc się języków obcych. Cho
mości grającego. Z tej perspektywy można dostrzec stru
dzi o zdania służące jako przykłady w podręcznikach czy
kturÄ™ gry jedynie od strony jej subiektywnego przejawia
na kursach językowych. Ich zadaniem jest uświadomienie
nia się. Taki właśnie opis grającego człowieka stał się po
w abstrakcyjny sposób określonego zjawiska językowego.
pularny głównie dzięki Schillerowi. Jednakże w rzeczy
Dawniej, gdy jeszcze przyznawano siÄ™ do tego zadania ab
wistości gra jest ruchem, ogarniającym tego lub to, co gra.
strakcji, jakim jest nauczenie siÄ™ gramatyki i syntaksy ja
Gra fal", igrające komary", swobodna gra członów"
kiegoś języka, były to zdania wyraznie bezsensowne, mó
to na pewno nie tylko przenośnie. Fascynacja grą polega
wiÄ…ce coÅ› o Cezarze czy wuju Karolu. Nowsza tendencja,
właśnie na zniknięciu własnego ja w pewnym ruchu, roz
zgodnie z którą usiłuje się zawrzeć dodatkowo w takich
wijającym swą własną dynamikę. Gra toczy się, gdy gracz
przykładach sporą ilość interesującej wiedzy o zagranicy,
uczestniczy w niej z całą powagą, gdy nie jest ona dla nie
ma niezamierzone skutki uboczne: im bardziej interesujÄ…
go tylko grą", czymś niepoważnym. Ludzi, którzy tego nie
ca treść przykładu, tym bardziej zaciera się jego pierwo-
potrafią, nazywamy ludzmi niezdolnymi do gry. Otóż są-
...2 53
dzę, że gra i rozmowa, która Jest rzeczywistością Języka, są
Możemy to wyjaśnić na przykładzie wspólnego nam
sobie strukturalnie pokrewne. To nie wola Jednostki, przy
wszystkim doświadczenia. Chodzi mi o tłumaczenie i czy
chylna lub powściągliwa, decyduje o tym, że zaczynamy
tanie przekładów z obcych języków. Tłumacz zastaje pe
naprawdę rozmawiać i że rozmowa unosi nas Jakby dalej
wien językowy tekst to znaczy coś, co ustnie lub na pi
decyduje o tym prawo rzeczy, o którą w rozmowie cho
śmie powiedziano który powinien przełożyć na własny
dzi rzeczy, wywołującej każde Tak i Nie i w końcu go
język. Jest oczywiście związany z tym, co zastaje, a prze
dzącej Je ze sobą. Dlatego mówimy czasem po udanej roz
cież nie może tego po prostu sformułować w nowym ma
mowie, że Jesteśmy nią wypełnieni. Gra Tak i Nie rozgry
teriale językowym, już nie obcym, lecz własnym nie
wa się dalej w myśli, czyli wedle słów Platona we
mówiąc nic samemu. To zaś znaczy, że tłumacz musi w so
wnętrznej rozmowie duszy z samą sobą.
bie samym zdobyć nieskończoną przestrzeń mówienia, od
r
z\ Wiąże się z tym trzeci aspekt, który chciałbym nazwać
powiadającą temu, co powiedziane w obcym języku. Każdy
uniwersalnością języka. Język nie jest zamkniętym obsza
wie, jakie to trudne. Każdy wie, jak przekład spłaszcza to,
rem tego, co da się powiedzieć, obok którego leżałby obszar
co powiedziane w oryginale. Odwzorowuje to jakby na pła
niewypowiedzianego. Język jest wszechobejmujący. Wszyst
szczyznie, tak, że sensy słów i formy zdaniowe przekładu
ko, co domniemane, da się zasadniczo powiedzieć. Język
kopiują oryginał ale przekładowi brak przestrzeni. Bra
jest równie uniwersalny jak rozum. Dlatego każdą rozmo
kuje mu trzeciego wymiaru, właściwego temu, co powie
wę cechuje również wewnętrzna nieskończoność i brak
dziane pierwotnie, to znaczy w oryginale. Jest to nie dajÄ…
końca. Przerywamy ją bo wydaje się nam, że dość już
ce się uniknąć ograniczenie wszelkich przekładów. Żaden
powiedzieliśmy albo że nie ma już nic do powiedzenia.
nie może zastąpić oryginału. To tylko złudzenie, że rzucona
Ale przerwanie takie nigdy nie jest ostateczne rozmowa
w przekładzie na płaszczyznę wypowiedz oryginału musi
zawsze daje się podjąć na nowo.
być łatwiej zrozumiała, bowiem przekład pomija z konie
czności to, co w oryginale drugorzędne, co zawarte między
Doświadczamy tego często nawet boleśnie, gdy żąda się
wierszami. Przekonanie, że taka dedukcja do jednolitego
od nas jakiejś wypowiedzi. Pytanie, na które trzeba wte
sensu ułatwia rozumienie, jest iluzją. Żaden przekład nie
dy odpowiedzieć pomyślmy choćby o krańcowych przy
jest tak zrozumiały jak oryginał. Wieloznaczny sens tego,
kładach takiej sytuacji: o przesłuchaniu czy zeznaniach
co powiedziane a sens wskazuje zawsze jakiÅ› kierunek
przed sądem jest jakby przeszkodą dla ducha języka,
wychodzi na jaw tylko wówczas, gdy coś mówimy: nie
ducha, który chce wypowiedzieć się w rozmowie. ( Teraz
powtarzamy, lecz mówimy po prostu. Zawsze wtedy, gdy
ja mówię" lub niech Pan odpowie na moje pytanie!")
tylko powtarzamy za kimś, ów sens wymyka się nam z rąk.
Wszystko, co powiedziane, nie zawiera swej prawdy po
Zadaniem tłumacza nie jest więc odtworzenie tego, co po
prostu w sobie, lecz odsyła w tył i w przód; do tego, co nie
wiedziane. Musi on raczej zwrócić się w kierunku przez nie
powiedziane. Każda wypowiedz ma jakieś motywy to
wskazanym, to znaczy ku jego sensowi by przenieść to,
znaczy: o wszystko, co powiedziane, można sensownie za
co jest do powiedzenia, w perspektywę swego własnego mó
pytać: dlaczego to mówisz?" I dopiero wówczas, gdy to
wienia.
nie powiedziane rozumiane jest wespół z tym, co powie
dziane, wypowiedz jest w ogóle zrozumiała. Widać to szcze-^
Najlepiej widać to wtedy, gdy tłumacz ma umożliwić bez
I golnie w wypadku pytania. Pytanie, które jest dla nas nie
pośrednią rozmowę między ludzmi mówiącymi różnymi ję
i umotywowane, nie ma odpowiedzi. Motywy pytania otwie
zykami. Tłumacz odtwarzający tylko, czym są słowa i zda
rają bowiem dopiero dziedzinę, z której odpowiedz może
nia wypowiadane przez jednego z rozmówców w języku
być zaczerpnięta, a następnie udzielona. W istocie zatem,
drugiego, wypacza rozmowę czyniąc ją niezrozumiałą. Nie
tak w pytaniu, jak i w odpowiedzi kryje się nieskończona
musi on bowiem odtwarzać dosłownie tego, co powiedzia
rozmowa przestrzeń dla słowa i odpowiedzi na nie.
ne, lecz jedynie to, co ktoś inny chciał powiedzieć i powie
Wszystko, co powiedziane, mieści się w tej przestrzeni.
dział, wielu rzeczy nie dopowiadając. Także ograniczoność
54
55
jego odtworzenia musi zdobyć sobie przestrzeń, która jest
warunkiem koniecznym rozmowy, to znaczy wewnętrznej
nieskończoności, właściwej wszelkiemu porozumieniu.
Język jest więc prawdziwym centrum ludzkiego bytowa
nia jeżeli widzi się go w jemu tylko właściwej dziedzi
nie, w dziedzinie ludzkiego współbycia, dziedzinie poro
zumienia, stale na nowo narastającej zgody, niezbędnej
FILOZOFICZNE PODSTAWY
ludzkiemu życiu tak bardzo jak powietrze, którym oddy
DWUDZIESTEGO WIEKU
chamy. Człowiek jest rzeczywiście, tak jak to powiedział
Arystoteles, istotą mówiącą. Albowiem wszystko, co ludz
kie, powinniśmy dać sobie powiedzieć.
Jeżeli zadajemy dziś pytanie zadawane pod koniec XIX
przełożył Krzysztof Michalski
wieku (Chamberlain) temuż wiekowi, to znaczy, że mamy
powody, by na coś spoglądać wstecz. Z historycznego pun
ktu widzenia wiek XX nie jest na pewno wielkością okre
śloną przez rachubę czasu. Wiek XIX trwał w rzeczywi
stości od śmierci Goethego i Hegla do wybuchu pierwszej
wojny światowej, kiedy to właśnie rozpoczął się wiek XX,
okres wojny światowej i wojen światowych. Jeżeli zada
jemy dziÅ› retrospektywne pytanie dotyczÄ…ce tej epoki na
szego wieku, to znaczy, że od owego okresu wojen dzieli
nas jakaś świadomość epoki. Wydaje się, że młodsze poko
lenie jest już w swojej postawie życiowej na tyle wyzwolo
ne od strachu, by nie oczekiwać grożących katastrof jako
nieuchronnego następstwa historycznych powikłań teraz
niejszości. Oczekuje się powszechnie, że ludzkość nauczy
-.
się dawać sobie radę z potężnymi środkami, jakimi dyspo
nuje, a jakie mogłyby spowodować wzajemne unicestwie
nie, że trzezwa ocena rzeczywistości i gotowość do rozum
nych kompromisów zostawi otwartą drogę przyszłości. W
świetle tego oczekiwania pojawia się także pytanie o pod
stawy tego stulecia, w którym żyjemy i w którego prze
trwanie wierzymy.
Pytanie o podstawy jakiejÅ› epoki, jakiegoÅ› stulecia, ja
kiegoÅ› czasu, to pytanie o coÅ›, czego na zewnÄ…trz nie wi
dać, a co przecież ukształtowało jednolite oblicze naszej
współczesności. Jeśli odpowiemy, że podstawy XX wieku
dał wiek XIX, zabrzmi to banalnie. Wszelako w takiej od
powiedzi zawiera się pewna prawda, którą można przyjąć
za punkt wyjścia, że mianowicie wówczas, w XIX wieku,
rozpoczął się okres rewolucji przemysłowej gwałtowna
57
Hans-Georg
Gadamer
rozum
słowo, dzieje
Szkice wybrane
Wybrał, opracował i wstępem poprzedził
Krzysztof Michalski
Przełożyli
Małgorzata Aukasiewicz
Krzysztof Michalski
Państwowy Instytut Wydawniczy
Warszawa 1979
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
nlp a coz to jest eioba004 Guriewicz Arion coz to jest czasHans Georg Gadamer Estetyka i hermeneutyka Sztuka i naśladownictwoHans Georg Gadamer Aktualnosc PieknaHans Georg Gadamer Tekst i interpretacjaHans Georg Gadamer Semantyka i HermeneutykaCo to jest dziennik, prawo prasoweco to jest hiv i aidsco to jest prawo przyciaganianagel jak to jest być nietoperzem (ang)2 To jest niemozliwe w tym rokuco to jest dioda ledwięcej podobnych podstron