zjazd tolstojow










ZJAZD TOLSTOJÓW







Gazeta Wyborcza - 28/11/2002
 
ZJAZD TOLSTOJÓW 
 
ANNA ŻEBROWSKA 
Gniazdo
 
Do Jasnej Polany zjechało z całego świata
80 osób, w których żyłach płynie krew Lwa Tołstoja. Młodzi mają
praktyczne zawody: lekarz, nauczycielka, ekonomista, jubiler, informatyk... Ani
jednego pisarza

 
Wielkie kupsko na progu byłego ziemstwa w Krapiwnie nie
zniechęca higienicznych szwedzkich Tołstojów.
- Tualet, tualet! - hrabiowie radośnie powtarzają jedno
z niewielu znanych słów rosyjskich, przekraczają dokumentnie zasr... próg i
jak jeden mąż gramolą się na górę. Idą Christian i Kristian Lundebergowie,
Gunnel Tolstoy, Daria Paus... Nazwiska odczytuję z przypiętych plakietek,
rosyjska przewodniczka, nie kryjąc obrzydzenia, została na zewnątrz.
W budynku ziemstwa, gdzie brat Lwa Tołstoja był marszałkiem
szlachty, drzwi i okna wyrwano z futrynami. Schody obdarto z marmurowych płyt,
choć do okolicznych chałup marmur pasuje jak siodło do krowy.
W XIX wieku Krapiwna była miastem powiatowym i Lew Tołstoj
przyjeżdżał tu z Jasnej Polany do sądu i urzędu podatkowego. Okolicznym chłopom
pomagał w latach klęski głodowej, więzienie opisał w
"Zmartwychwstaniu". Dziś to senna dziura, nawet więzienie
zlikwidowano. Jedyną inwestycję - świeżo załataną szosę - zawdzięcza
zjazdowi rodziny Tołstojów.
Najliczniejsi ze Szwecji

Wczoraj był dzień rodzinny i bal kostiumowy. Muzeum w
Jasnej Polanie zamknięto dla zwiedzających, przeproszono dziennikarzy. Z ponad
200 osób, w których żyłach płynie krew Lwa Tołstoja, w pierwszym tygodniu
sierpnia przyjechało 80. Stoły dla nich rozstawiono wśród dębów i sosen.
Stary Tołstoj, asceta i wegetarianin, patrzyłby z okien gabinetu
nieukontentowany, jak bawią się i flirtują Albertini z Włoch, Benetka z
Pragi, Łopuchin z Kanady, Penkrat z USA... Jak delektują się mięsiwem i piją
napoje wyskokowe, którymi gardził.
- Wiosną jest tu jeszcze piękniej, bo kwitną bzy, ale
wtedy większość z nas pracuje i nie mogłaby przyjechać - mówi Wołodia,
czyli Władimir Iljicz Tołstoj, praprawnuk Lwa i dyrektor jego muzeum.
Pogodny 40-latek niepokaźną posturą przypomina
antenata; nie ma brody, ale ma jego szerokie czoło, jasne oczy i skłonność
do działań tytanicznych. To on zorganizował zjazd rozrzuconej po całym świecie
rodziny. Tołstojowie zwiedzili Moskwę, Tułę, teraz obwozi ich po okolicy
autobusem z reklamą na masce: Yasnaya Polyana tel./faks... Dzisiaj w planie są
Krapiwna i Pirogowo.
- Tak wyglądało prowincjonalne "miasto N" z
powieści Leskowa czy Gogola - opowiada podczas spaceru po Krapiwnie, gdzie nie
było przemysłu i nie stanął ani jeden betonowy blok. - Oczywiście w XIX
wieku domy były zadbane, otoczone sadami. Rzemieślnicy z Krapiwny słynęli w
całej guberni, a tutejsze nalewki owocowe serwowano nawet na dworze carskim...
Na angielski jego słowa przekłada Nastia Tołstoj, córka
z pierwszego małżeństwa, która mieszka w Londynie i studiuje w Oxfordzie.
Wczoraj była królową balu. Krewni z Francji i Ameryki w większości znają
rosyjski.
Najliczniejsza grupa szwedzka ma tłumaczkę. Po drodze ćwiczy
z nimi chórem: "Dobroje utro", chociaż już po dwunastej. Pieją
koguty, na rynku pod zrujnowaną cerkwią Tołstojowie dziwują się brodatemu
staruszkowi: jaki podobny do Lwa Nikołajewicza! Staruszek dziwuje się obcym w
kolorowych T-shirtach.
- Aa, potomkowie... - i Dmitrij Jelisiewicz, mieszkaniec
wsi Presznia, opowiada rodzinną legendę o tym, jak hrabia Tołstoj jego
prababce dom zbudował i za mąż dobrze wydał.
Tłumaczka na szwedzki najwidoczniej ubarwia ją
komentarzem, bo płowowłosi i niebieskoocy Tołstojowie wybuchają śmiechem.
- Czy chce pan uczestniczyć w zjeździe potomków? -
przekazuje ich pytanie, ale spłoszony Jelisiewicz oddala się.
Reformował gospodarstwo i pisał

150 lat temu hazardzista i hulaka, 23-letni hrabia Lew
Nikołajewicz Tołstoj zdecydował poprawić swą sytuację materialną
pisarstwem. Właściciel upadającej Jasnej Polany tkwił w długach po uszy.
Prowadził "Dziennik słabości", gdzie notował grzechy i męczył się
pytaniem: "Do czegom przeznaczony?" i... nadal szastał pieniędzmi.
Tylko pióro mogło uratować człowieka, który w ciągu nocy przegrywał 5
tys. rubli (średnia wieś); tylko biurko i stos kartek papieru - odciągnąć
go od sal bilardowych i pań nieciężkich obyczajów, uchronić przed
bankructwem i brzydkimi chorobami.
Utwór "Dzieciństwo", pierwszą część
trylogii autobiograficznej, Tołstoj przesłał do miesięcznika "Sowriemiennik".
Prosił o łaskawy druk bez ujawniania nazwiska, lecz zaraz po wyjściu numeru
zażądał honorarium. "Sowriemiennik" nie płacił debiutantom;
redaktor, poeta Nikołaj Niekrasow, zaoferował jednak 50 rubli srebrem za
arkusz autorski następnej publikacji.
Honoraria wzrastały z każdym utworem - 75, 100, 150, 250
rubli... Gdy "Sowriemiennik" nie był w stanie zaspokoić apetytu twórcy,
ten bez skrupułów porzucił go dla konserwatywnego "Russkiego wiestnika".
Za arkusz "Wojny i pokoju" wytargował 500 rubli (górny pułap
Dostojewskiego - 250 rubli), wziął 10 tys. zaliczki i zachował prawo do wydań
książkowych. Zaliczka przy 12 tomach utworów zebranych wyniosła 25 tys.
rubli. Dla porównania - korepetytorom swoich dzieci hrabia płacił 30 rubli, a
kucharzom 8 rubli miesięcznie, z czego byli bardzo zadowoleni.
140 lat temu 34-letni Tołstoj zakochał się i ożenił z
18-letnią Sofią Andriejewną Bers. Osiadł w Jasnej Polanie, pisał i
reformował gospodarstwo. Hodował pszczoły, sadził kapustę, jabłonie i las,
otwierał gorzelnie, sprowadzał japońskie świnie... Jak wspomina młodsza
siostra Sofii, Tatiana Kuzminska (prototyp Nataszy Rostowej), ekonom nie
wytrzymał eksplozji pomysłów i się zwolnił. Jego obowiązki spadły na Sofię.
Była zarządcą, księgową, klucznicą, przepisywała utwory męża
("Wojnę i pokój" średnio dziesięć razy), urodziła mu trzynaścioro
dzieci.
Talenta gospodarcze hrabiego szwagierka ocenia ironicznie,
jako że zapał nie szedł tu w parze z konsekwencją. Pijanica świniarz zagłodził
część świń, resztę, zaszlachtowanych, źle zamarynowano i sprzedaż szynek
przyniosła straty. Masło z Jasnej Polany gorzkniało, nim dowieziono je na
rynek. W cenie były tylko produkty literackie, za tantiemy Tołstoj dokupował
sąsiednie wsie i ziemie w odległych guberniach. Obracał sumami, które nie śniły
się Turgieniewowi, Dostojewskiemu i Czechowowi razem wziętym.
Przez 18 lat w domu panowała harmonia i w tym czasie
powstały arcydzieła: "Wojna i pokój" (1863-69) i "Anna
Karenina" (1873-77). W tej ostatniej powieści jest scena, gdy zakochany
Lewin, alter ego Tołstoja, pisze kredą na stole tylko pierwsze litery wyrazów:
k.p.m.o.t.b.n.m.c.t.z.n.c.w?... A Kitty Szczerbacka bez trudu je rozszyfrowuje,
odpowiada w ten sam sposób i intryga kończy się małżeństwem. Władimir
Nabokow, który nazywał "Annę Kareninę" jedną z najwspanialszych
historii miłosnych, krzywił się: tak precyzyjne czytanie w myślach jest
niemożliwe - nawet po rosyjsku...
Tymczasem Sofia Andriejewna w memuarach wspomina
identyczny przypadek komunikacji między nią i narzeczonym.
Ich korespondencję zebrano w trzy grube tomy. Tylko Sofia
Andriejewna wiedziała, jak go karmić (miał wrażliwy, wiecznie rozstrojony żołądek).
Kiedy z początkiem lat 80. Lew Nikołajewicz Tołstoj krańcowo zmienił poglądy
i przeżył, jak piszą badacze, głęboki kryzys światopoglądowy, leczyła go
bulionem mięsnym, wlewanym niezauważalnie do postnej zupy.
Można kosić łąki

Ekspres Moskwa - Jasna Polana po trzech godzinach
zatrzymuje się na stacji Kozłowa Zasieka, zrekonstruowanej w ubiegłym roku.
Dworzec kiepsko stylizowany na koniec XIX wieku, w środku niewielka wystawa -
"Kolej żelazna w epoce L.N. Tołstoja...". Tołstoj uwielbiał jeździć
konno, pociągów nie znosił, jakby przeczuwał... Trzykrotnie (60-letni)
przyszedł z Moskwy do Jasnej Polany na piechotę, a to 214 kilometrów. Z urzędu
pocztowego w Kozłowej Zasiece do odległego o cztery wiorsty dworu dostarczano
dziennie około 30 listów.
- Tam była literacka stolica świata, jak w Weimarze za
życia Goethego. Mahatma Gandhi widział w Lwie Nikołajewiczu Wielkiego
Nauczyciela, wybitny humanista Romain Rolland... - oprowadzająca po wystawie młoda
przewodniczka kształciła się na starych, ociekających patosem książkach.
Trasa dworzec - wystawa - muzeum to część szlaku
turystycznego zorganizowanego przez Wołodię Tołstoja. Z autobusów wysiadamy
przy dwóch okrągłych basztach, znanych z fotografii i obrazów. W
"Wojnie i pokoju" baszty są w obejściu Bołkońskich, któremu Tołstoj
nadał cechy Jasnej Polany. Wstęp jak na rosyjskie warunki drogi - prawie
cztery dolary. Za to z muzyką - przy basztach kręcą się wiekowe babule, uróżowione
i w strojach ludowych.
- Zespół Jasnopolanoczka istnieje od roku 1955, śpiewałyśmy
na akademiach repertuar patriotyczny. Teraz kierownik uczy nas pieśni
weselnych, kolęd i czastuszek...
Rozmowę o planach twórczych przerywa orszak weselny, który
trąbiąc zajeżdża pod bramę. Babule odśpiewują życzenia, rodzice
dyskretnie regulują należność, młodzi idą z kwiatami na mogiłę pisarza.
Turyści - do dworku, którego białe ściany z daleka tchną złudną przytulnością:
w środku są nieśmiertelne kapcie i tłok. W ubiegłym roku przyjechało tu
250 tys. osób, z czego 100 tys. zwiedziło dom. Więcej po prostu się nie zmieściło.
- Jasna Polana to kolebka, gniazdo rodzinne i mogiła
geniusza narodu rosyjskiego - kolejna przewodniczka odbębnia obowiązki poniżej
poziomu podstawówki. Myli daty, "drzewo biednych" - wiąz, pod którym
Tołstoj wspomagał żebraków, nazywa jesionem. Praprawnuka - dyrektora -
najwyraźniej przerastają takie drobiazgi jak dobór i kontrola personelu. Lew
Tołstoj w drobiazgach zdawał się na żonę.
- Nie zwolniłem żadnego pracownika - przyznaje Wołodia.
- Ale zlikwidowałem ogrodzenia wewnętrzne. Wcześniej każdy sad, łąkę i
staw ogradzała siatka z drutem kolczastym. Przypominało to zonę więzienną.
Mieszkańcy wsi nienawidzili muzeum. Przełazili nocą przez ogrodzenia, kradli
i dewastowali.
Na burzliwym spotkaniu ze starszyzną wsi ustalono, że można
kosić łąki i wypasać bydło - jak to było za Tołstoja. Można w stawach łowić
ryby, zbierać grzyby w lasach. Kraść nie wypada, bo Lew Nikołajewicz to wspólna
duma. No i podkarmia mieszkańców: część pracuje w muzeum, część
sprzedaje pamiątki, napoje, gotowaną kukurydzę.
Jak na natłok turystów kiosków jest mało, asortyment
biedny. Pod muzeum nie czeka ani jedna taksówka. Jakby prowincjonalna Rosja ciągle
jeszcze spała na piecu. Przydrożne szaszłykarnie otwarli przyjezdni z
Kaukazu.
Wołodia współczuje praszczurowi
Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, a
rodzajów patologii rodzinnej nie policzył nikt. Lew Tołstoj i jego najbliżsi
byliby wdzięcznym obiektem badawczym dla kliniki psychiatrycznej, ale ponieważ
nie zwrócili się o pomoc - skończyło się tym, czym się skończyło. Nad
ranem 28 października 1910 roku 82-letni Tołstoj w towarzystwie lekarza
domowego chyłkiem opuszcza dom. Nie ma się gdzie podziać i przeziębia się
na śmierć w wagonie IV klasy.
Umierając po kilku dniach w domku naczelnika stacyjki
Astapowo, ani razu nie wzywa żony, więc dzieci ukrywają, że przyjechała. Na
kadrach ówczesnej kroniki filmowej Sofia Andriejewna, stojąc na palcach, zagląda
przez szybę do wnętrza pokoju.
"7 listopada. O 6 rano Lew Nikołajewicz umarł. Mnie
wpuszczono dopiero wtedy, gdy stracił przytomność. Okrutni ludzie, nie dali
mi się pożegnać z mężem... Pretekstem tej ucieczki było jakoby to, że nocą
przeszukiwałam jego papiery. A ja, chociaż weszłam na minutę do gabinetu,
nie ruszyłam żadnego świstka, i w ogóle żadnych papierów na biurku nie było"
- napisała we wspomnieniach.
Ich ostatnie dziesięciolecia były pasmem wzajemnego
niezrozumienia. Sybaryta i zapalony myśliwy, znawca kobiet i koni, zmienił się
w poszukiwacza prawd ostatecznych, dysydenta religijnego i nieznośnego moralistę.
Arystokrata, który gardził ludźmi nie noszącymi rękawiczek, chodzi w płóciennej
rubasze i butach własnej roboty.
- 6 tys. dziesięcin ziemi w guberni samarskiej, 300 koni
- po co? Obżeramy się kotletami i paplamy o muzyce, a lud tysiącami puchnie i
mrze z głodu - wyrzuca rodzinie.
Boli go całe zło świata. Bezlitosnej krytyce poddaje
instytucję państwa, różnice klasowe, karę śmierci, urzędniczą religię...
Cerkiew okłada go anatemą, cenzura zatrzymuje buntownicze traktaty,
moralizatorstwo zabija prawdę artystyczną utworów. Żona walczy, by nie rozdał
majątku - poza dziećmi mają niemal trzydziestkę wnuków. Mimo to pisarz
zrzeka się praw autorskich do części dzieł: gazety ogłaszają, że każdy,
kto chce, w kraju i za granicą, może jego utwory drukować i wystawiać za
darmo. "Tołstoj zwariował, to sprawdzona wiadomość" - pisze
Dostojewski do żony.
Utopijne poglądy budzą nadspodziewany rezonans społeczny.
Tołstojowcy łączą się w komuny ziemskie, głosząc wyższość
patriarchalnego bytu chłopskiego nad zdobyczami cywilizacji. Mnożą się
przypadki odmowy służby wojskowej i surowe represje, co Tołstoj boleśnie
przeżywa.
Nie nadążając za duchową przemianą męża, wyczerpana
ciążami i prozą życia, Sofia Andriejewna przeradza się w histeryczkę z
manią prześladowczą. Widowiskowo rzuca się do stawu, nocami myszkuje w
gabinecie męża, szuka testamentu. Dzieci lawirują między rodzicami, kłócą
się o pieniądze, "syn Ilja pije z lokajem" - notuje Lew Nikołajewicz.
Oparcia szuka u wyznawców swoich maksymalistycznych
teorii, do Jasnej Polany schodzą się żarliwi adepci, cyniczni karierowicze i
nawiedzeni różnej maści. "Rwą mnie na części" - pisze znękany w
dzienniku, marząc o finale życia w jakiejś pustelni.
- Stary człowiek nie miał minuty spokoju - Wołodia Tołstoj
nie akceptuje wielu poglądów praszczura, ale ogromnie mu współczuje. - Krok
w krok chodzą za nim tołstojowcy, zapisują każde słowo, podjudzają, by
zerwał z żoną, donoszą na dzieci. Dom jest pełen dziennikarzy, petentów,
każdy literat musi zahaczyć o Jasną Polanę... Dziwne, że tak późno odszedł!
Wtyczka z Moskwy

Praprawnuk przyjmuje mnie, siedząc po turecku na trawie,
dobry kilometr od dyrektorskiego gabinetu. Przed nim po łące chodzą stępa
rasowe konie, na każdym z wdziękiem kołysze się amazonka w stroju klubowym.
To miejscowa sekcja jeździecka, muzeum ma stajnię i 19 koni. Wołodia w
starych portkach i kamizelce z wypchanymi kieszeniami z zachwytem obserwuje
konie i amazonki. Konie i amazonki spod rzęs zerkają na Wołodię.
Po studiach pracował 12 lat jako dziennikarz. Z początkiem
lat 90. "Komsomolskaja Prawda" wysłała go na reportaż do Jasnej
Polany - miejsca zsyłki niefartownych bonzów partyjnych. Krytyczny tekst
wyszedł w 20 milionach egzemplarzy i przeczytano go nawet w ministerstwie
kultury. Minister Jewgienij Sidorow zaprosił na zebranie dyrekcję muzeum, władze
regionu i Wołodię jako autora artykułu. Jelcyn rzucił już hasło
"bierzcie wszystko w swoje ręce" i ówczesna wiceminister,
piosenkarka Tatiana Nikitina, zaproponowała, by podupadłe muzeum wskrzesili
sami Tołstojowie: "Choćby Władimir Iljicz - młody, energiczny"...
Miał 30 lat i na rosyjskie warunki było to jak szansa zarządzania Wersalem.
Opór władz tulskich przeciwko "wtyczce Moskwy" przeczekał w
ministerstwie kultury. Z referenta awansował na eksperta do spraw muzeów, nawiązał
właściwie kontakty.
- Poznałem mechanizmy władzy i zdjąłem różowe
okulary - kwituje.
Założył fundację Jasna Polana, przy której otworzył
wydawnictwo, firmę turystyczną, wytwórnię pamiątek; dla dzieci pracowników
muzeum zbudował we wsi przedszkole. Przy pomocy zachodnich krewnych otwiera
filie zagraniczne fundacji.
- Najważniejsze to działać systemowo - tłumaczy. - Książki
naukowe w naszym wydawnictwie są niedochodowe, za to ludzie wykupują
kalendarze i przewodniki. Na przedszkole zarabia firma turystyczna, którą
otwarliśmy w Tule. Cudzoziemcom załatwiamy wizy, rezerwujemy hotele, odbieramy
z lotniska i potem odwozimy do samolotu. To kłopotliwe, ale opłacalne.
Pensjonat w Jasnej Polanie po remoncie jest przyzwoitym hotelem, nie wstydziłem
się umieścić tam krewnych.
Zjazd rodzinny urządził za grant: w konkursie
Intermuzeum Jasna Polana wygrała 10 tys. dolarów. Jego kontakty nadal
procentują: Tołstojów powitała wiceminister kultury, fundując im bankiet i
wycieczkę po Moskwie. Gubernator obwodu tulskiego podjął ich obiadem,
miejscowa filharmonia uczciła koncertem rosyjskich romansów. Moskiewska Kolej
Żelazna za darmo powiozła ekspresem do Kozłowej Zasieki.
- O, nasz dyrektor rozwinął skrzydła! Trzyma z władzą,
tylko patrzeć, jak kupi Jasną Polanę - mężczyzna z nie ogrodzonej chałupy
metodycznie zapluwa słonecznikiem podwórze. - A jak z Moskwy przyjechała do
muzeum kontrola finansowa, to ją szybko odwołano.
- Ale synowej dał pracę - mityguje go kobiecy głos zza
firanki.
- Phi, sprzątaczki... Żonę zrobił dyrektorką
przedszkola!
Bezimienna mogiła

Obsiany trawą kopczyk bez krzyża i napisów w lesie
zwanym Starym Zakazem. Od dworku to kwadrans spaceru. Tołstoj sam wybrał
miejsce ostatniego spoczynku: na wzniesieniu nad wąwozem, gdzie według legendy
z jego dzieciństwa zakopano czarodziejski zielony patyczek. Ten, kto odkopie
patyczek, posiądzie "najważniejszą tajemnicę: jak zrobić, by ludzie
nie zaznali żadnych nieszczęść, nigdy się nie kłócili i nie gniewali, i
byli zawsze szczęśliwi".
Śmierć pisarza wstrząsnęła Rosją, zamieszki, które
wówczas wybuchły, przypominały informatorom policji "osławione rozruchy
z lat 1905-1906". W miastach burzyła się młodzież, strajkowali
robotnicy, powtarzano hasła równości społecznej, zniesienia kary śmierci. W
Moskwie 8 listopada 1910 roku tysiące studentów przeszły ulicami na Dworzec
Kurski, żądając dodatkowego pociągu do Kozłowej Zasieki na pogrzeb. Stołypin
ustąpił dopiero wobec groźby zdemolowania dworca, policja zdzierała z wieńców
szarfy z radykalnymi napisami.
Jednocześnie pociąg z trumną pisarza po drodze z
Astapowa nie zatrzymał się na żadnej stacji, choć wszędzie czekały tłumy.
Do Kozłowej Zasieki przybył 9 listopada rano. Według różnych szacunków
zabrało się tam od 4 do 10 tys. osób. Po zmarzniętym, nierównym trakcie
ludzie nieśli trumnę na ramionach ponad cztery wiorsty.
"Przez całą drogę śpiewano »Wieczna pamięć«.
Nie było duchowieństwa ani oficjeli. Do wystąpień nad mogiłą zapisało się
ponad sto osób, ale wobec woli zmarłego - zrezygnowali" - napisał
uczestnik wydarzeń.
U moich moskiewskich przyjaciół fotografię prababki
okala liść palmowy, fragment wieńca żałobnego Tołstoja. Prababka
uczestniczyła w pogrzebie, wspominała rozstawionych wśród drzew kozaków.
Nie interweniowali. Panowało surowe skupienie, ludzie płakali.
- Jeśli uda się na tym świecie wytargować minutę
ciszy, niech pani pomilczy na jego grobie również w moim imieniu. Biedny
stary, miał właściwie wszystko, a tak się męczył - mówi Tadeusz Różewicz,
gdy dzwonię przed wyjazdem do Jasnej Polany.
Bezimienna mogiła. Drzewa się rozrosły, część uschła
i trzeba je było wyciąć. Na pieńku, schowany w krzewach, młody mężczyzna
gorączkowo pisze coś w zeszycie. Nie mam śmiałości go zagadnąć. Nowożeńcy
kładą kwiaty i dyskretnie się oddalają.
Sofia Andriejewna chodziła tu codziennie. Zimą na jej
widok zlatywały się sikorki i gile, które podkarmiała. Z myślą o przyszłym
muzeum spisywała przedmioty, porządkowała korespondencję i dzienniki.
"Jakże gorąco, do ostatniej minuty jego życia, kochałam swego Lowoczkę.
To, co się stało, jest niezrozumiałe i na zawsze zostanie niepojęte" -
zanotowała w maju 1911 roku. Złagodniała, zaakceptowała wiele poglądów męża,
stała się pacyfistką i wegetarianką.
W październiku roku 1919, myjąc okna w swoim pokoju,
przeziębiła się i umarła. Pochowano ją przy cerkwi w pobliskich Koczetach.
Wnuczka Tatiana

Z Krapiwny do Pirogowa, gdzie w bezludnym dworku brata Lew
Tołstoj lubił pracować, niemal godzina jazdy. Autobus z Tołstojami przystaje
obok straganów z napisem "Pierniki tulskie". W Tule, która słynie z
samowarów i pierników, gościom posmakowały miejscowe wyroby. Wnuczka Tołstoja,
jedna z dwóch żyjących, 88-letnia Tatiana Paus, prosi o colę - sprzedawca
nie rozumie zamówienia.
- Mój rosyjski jest bardzo słaby - usprawiedliwia go
Tatiana Lwowna. - Mówię głównie po szwedzku, bo mama była Szwedką. Znam
jeszcze angielski, francuski, fiński, niemiecki i oczywiście norweski, język
mego zmarłego męża.
Szwecja stała się ojczyzną potomków Lwa Lwowicza Tołstoja
(1869-1945), trzeciego syna. Autor grafomańskich powieści (uważał, że jego
sława z czasem zaćmi ojcowską), wróg tołstojostwa, Lew Lwowicz leczył
nerwicę i kompleksy u wziętego psychiatry szwedzkiego Ernsta Westerlunda. Ożenił
się z jego córką Dorą, przywiózł ją do Rosji, zrobił jej dziewięcioro
dzieci i pędził żywot europejskiego bon vivanta. Podczas pierwszej wojny jako
korespondent tułał się po frontach i restauracjach kilku krajów, nałogowo
grał w karty. Gdy wybuchła rewolucja lutowa, Dora postanowiła przeczekać bałagan
w Szwecji. Spakowała tylko trochę odzieży. Ale bałagan się nie skończył,
mąż w Paryżu zakochał się we Francuzce, potem w Cygance, z którą miał
syna. Dora dała mu rozwód, dzieci utrzymywał i kształcił dziadek
psychiatra. Lew Lwowicz wrócił do Szwecji na starość. Mieszkał po kolei u
swoich synów, pisał wspomnienia i artykuły do gazet. Tatiana Lwowna nie
wspomina o nim ani razu.
- Czy czuła się pani wnuczką Lwa Tołstoja?
- Nie znałam go. Ale mama zawsze nam to przypominała.
Spotykaliśmy się też z kuzynami z Paryża, Włoch, USA.
Obie wnuczki mieszkają w Szwecji, obie są malarkami. Młodsze
pokolenia Tołstojów mają praktyczne zawody: lekarz, nauczycielka, ekonomista,
jubiler, inspektor podatkowy, informatycy... Ani jednego pisarza. Najstarszy z męskich
potomków, prawnuk Michaił Lwow, urodził się w roku 1923 w Paryżu, osiedlił
się w Stanach. Podobnie jak włoscy Albertini, uchodzi za jednego z najzamożniejszych
w rodzinie. Jako dyrektor w koncernie PepsiCo. często bywał w ZSRR, ale nie
spisał wspomnień.
- Materializm Zachodu jest mi zupełnie obcy - mówi
przedrewolucyjną ruszczyzną. - Jeśli jednak ma się w rodzie Tołstoja,
trudno nie odczuwać strachu przed czystą kartką papieru.
Szarmancko podaje żonie
rękę przy wejściu do autobusu. Autobus rusza i wkrótce skręca w boczny
trakt do Pirogowa. Z naprzeciwka pędzi kamaz, szoferkę upiększa napis "Wielikaja
Ruś". Mieszkańcy przydrożnej wsi zamiatają pobocze. Najpierw myślę,
że to z okazji wizyty Tołstojów, ale nie. Kamazy wożą ziarno do skupu,
plandeki są dziurawe i po każdym kursie na poboczu pozostaje złota ścieżka
pszenicy. Ludzie zmiatają ją dla kur. Bardzo praktyczny obyczaj - zgadzają się
Tołstojowie.
Rodzinny wirus

Z trzynaściorga dzieci Sofii i Lwa potomstwa doczekało
sześcioro. Wszystkie odziedziczyły "rodzinny wirus": pisały
wspomnienia (taktowne lub napastliwe, jak Lew Lwowicz), powieści, sztuki,
scenariusze, artykuły... Łatwo się rozwodziły, może rekompensując fatalną
niemożność rozstania się rodziców. Wśród wnuków i prawnuków dwa związki
to prawie norma, jakby niefart małżeński był cechą dziedziczną.
Po rewolucji rodzina się rozpierzchła. Najstarszy syn,
Siergiej (1863-1947), kompozytor, pozostał w Rosji. Miał syna, także
Siergieja, który mimo trzech małżeństw zmarł bezpotomnie - wyjątkowy
przypadek u płodnych Tołstojów.
Tatiana (1864-1950) osiadła w Rzymie, jej wnuki i
prawnuki noszą włoskie nazwiska - Albertini, Putificato, Conti... Wspominani
już Lwowicze, najliczniejsi w rodzinie, poprawiają sytuację demograficzną w
Szwecji.
Na emigracji Tołstojów przyjmowano z honorami, ale po
roku-dwóch przestawali być atrakcją towarzyską. Tatiana, utalentowana
malarka, zarabiała na życie portretami, sprzedawała lalki w rosyjskich
strojach, które sama szyła. W latach 20. założyła na przedmieściu Paryża
pensjonat, który zbankrutował, bo pokoje wynajmowali rosyjscy emigranci. Kłopoty
materialne zakończyły się w roku 1930, po ślubie jej jedynej córki z włoskim
prawnikiem Leonardo Albertinim, synem właściciela "Corriere della
Sera". Pozostałe dzieci pisarza, tłumaczonego na wszystkie języki
cywilizowane, latami egzystowały w skrajnym ubóstwie.
Najbardziej ponoć uzdolniony literacko Ilja Lwowicz
(1866-1933), przyjaciel Bunina i Kuprina, "dla chleba" firmował w
Hollywood scenariusz "Anny Kareniny", która nie rzuca się pod pociąg,
tylko wychodzi za mąż za Wrońskiego. W równie złym
"Zmartwychwstaniu" zagrał rolę ojca - był do niego bardzo podobny.
Wyjechał do USA, zostawiając w Rosji żonę, z którą miał ośmioro dzieci.
Zmarł na białaczkę w tanim szpitalu amerykańskim. Jego potomkowie wrócili
do ZSRR po drugiej wojnie, z linii Iljiczów wywodzi się obecny dyrektor Jasnej
Polany.
- Wiktor Szkłowski twierdził, że dzieci Tołstoja wyrosły
na egoistów i nieudaczników - siedzimy nadal na trawie, podziwiając z
praprawnukiem-dyrektorem skoki koni przez przeszkody.
- Nie, to nieprawda! - protestuje Wołodia. - Jakież to
były niezwykłe postaci, choćby Andriej Lwowicz...
- Ten, co uwiódł żonę gubernatora Tuły, matkę sześciorga
dzieci?
- Nawet jego wady były fascynujące!
- Chciwy na pieniądze. Po śmierci ojca chciał sprzedać
Jasną Polanę Amerykanom.
- Przede wszystkim był chciwy na życie. Geny Tołstoja.
Kartofle na klombie

W czasie rewolucji Jasna Polana nie spłonęła jak
okoliczne dwory. Po śmierci pisarza najmłodsza córka, Aleksandra,
wykonawczyni testamentu, sprzedała jego rękopisy, wykupiła ziemię od rodzeństwa
i rozdała chłopom. Ogłosiła także pełne zrzeczenie się przez Tołstoja
praw autorskich.
Ziemię zabrała potem władza radziecka, ale jesienią
roku 1917, gdy wokół szalały pogromy i grasowały pijane bandy, Jasną Polanę
przez kilka nocy ochraniali robotnicy z pobliskiej fabryki.
Sofia Andriejewna zachowała tylko dom z sadem i początkowo
błogosławiła rewolucję: skończyła się jej samotność. Głód w
Petersburgu i Moskwie przygnał do gniazda bliższą i dalszą rodzinę. Wkrótce
jednak zabrakło chleba, nafty, cukru, opału. Stary lokaj Ilja Sidorkow, który
nie chciał przestać służyć jaśniepaństwu, w czarnym fraku i białych rękawiczkach
podawał na srebrnej tacy gotowane buraki pastewne. Pito kawę z żołędzi,
herbatę z poziomkowych liści. Wnuczce Tani od niedojadania paznokcie schodziły
z palców. W mrozy starsze dzieci wyprawiały się nocą po drzewo do
znacjonalizowanego lasu Tołstojów. Latem na klombach rosły kartofle i
warzywa.
Historia nie oszczędziła klanu. Syn Andriej zmarł
podczas I wojny na zakażenie krwi. Wnuk Michaił Iljicz wrócił z niewoli
niemieckiej, lecz w roku 1919 skosił go tyfus. Wnuk Andriej Iljicz zginął pod
Noworosyjskiem, walcząc z bolszewikami. Męża i syna wnuczki Anny Iliniszny
uwięziono. Córkę Aleksandrę aresztowano pięciokrotnie, przeżyła serię
poniżających rewizji, śledztwo na Łubiance, rok 1920 spędziła w obozie. A
gdy postanowieniem rządu z 10 czerwca 1921 roku Jasna Polana stała się muzeum
państwowym, zwolnioną z łagru Aleksandrę mianowano dyrektorką obiektu.
Ślęcząc nad rękopisami w nie opalanym archiwum,
Aleksandra Lwowna pomogła przygotować 34 z 90 tomów pełnego zbioru utworów
Tołstoja. Była świadkiem kampanii z roku 1928, gdy na stulecie pisarza wyszła
seria antytołstojowskich publikacji ("Lew Tołstoj jako filar
klerykalizmu" i in.). Rok później wyjechała z wykładami do Japonii i
nie wróciła. Osiadła w Stanach. Za mąż nie wyszła, dzieci nie miała.
W roku 1939 na farmie pod Nowym Jorkiem założyła
Fundację im. Lwa Tołstoja i był to gest polityczny. Uciekinierów z ZSRR i
Europy Wschodniej uczono tam języka angielskiego, szukano im pracy. Po wojnie
Aleksandra Lwowna angażowała się w ratowanie radzieckich jeńców wojennych
przed deportacją do ZSRR i tamtejszymi łagrami. Skutecznie, więc we wrześniu
roku 1948 moskiewskich Tołstojów zmuszono do publikacji w "Prawdzie"
protestu "przeciwko szpiegowskiej działalności zdrajczyni Ojczyzny
Aleksandry Tołstoj". Stosunki rodzinne, i tak ograniczone tylko do
korespondencji, na długo uległy zamrożeniu.
Zmarła w roku 1979. W sprawozdaniach Fundacji mowa jest o
pomocy udzielonej prawie 100 tys. uciekinierów z 40 państw.
- Gdy w latach 90. mój ojciec pojechał do Stanów, ówczesny
dyrektor fundacji im. Tołstoja nie wpuścił go do archiwum - podpis ojca był
pod tym fatalnym listem w "Prawdzie" - mówi Wołodia. - Teraz się to
zmieniło, mamy przyjazne kontakty.
299. potomek

Drzewo genealogiczne rodziny, sporządzone z okazji
zjazdu, zamyka pod numerem 298 dwuletni Siergiej Rafael Tarasido. (Mieszka w
Minneapolis nad Missisipi i pochodzi z linii Michajłowiczów).
- To już nieaktualne, mój najstarszy syn Misza został
dziadkiem i numer 299 zajął Dmitrij Aleksiejew - mówi Olga Aleksiejewa-Stanisławska,
po matce prawnuczka Lwa, po ojcu - wnuczka Konstantina Stanisławskiego, słynnego
reformatora teatru.
Jej rodzice spotkali się we Francji: matka była
emigrantką, a chorego Igora Aleksiejewa-Stanisławskiego wypuszczono z ZSRR na
leczenie. Pobrali się, na świat przyszła Olga, żyli niebogato i w połowie
lat 30. wyjechali do Maroka. W ówczesnej kolonii francuskiej była tania
ziemia, tanie życie. Kupili kilka farm, hodowali bydło i kozy.
- Byłam mała, ale pamiętam, jak ojciec z dziadkiem
Michaiłem Lwowiczem jeździli z naszej wsi do Rabatu, sprzedawali kozie mleko.
Michaił Lwowicz (1879-1944) był dziesiątym dzieckiem
Lwa i Sofii. Wyrósł w rodzinie zwaśnionej, w powietrzu naładowanym agresją.
Nie ukończył liceum, wybrał służbę wojskową. Walczył z bolszewikami i w
roku 1920 opuścił Krym z resztką białej armii. Emigrancki Paryż zachwycał
się jego muzykalnością, plotkował o finansowych i miłosnych wzlotach i
upadkach hrabiego. Olga zapamiętała strasznego dziadunia, który zatruł jej
pierwsze lata życia.
- Miałam 11 lat, gdy dziadek umarł. Okropnie się go bałam,
za byle co bił mnie kijem. Mnie i psa.
- Nie sadzał panią na kolanach, nie opowiadał o Lwie
Nikołajewiczu?
- Ależ skąd! Z Rabatu przywiózł kiedyś dwie
francuskie książki i rzucił mi w twarz - tak otrzymałam jedyny prezent. Był
stuprocentowym egoistą, prawdziwy Tołstoj. Mama też była kobietą zimną,
zajętą tylko sobą. Ja wdałam się w Stanisławskich.
W Maroku przeżyli okupację. Dziadek umarł, farmy
zbankrutowały i w 1946 roku wrócili do Francji. Rodzice się rozwiedli. Olga z
ojcem poprzez Marsylię i Odessę ruszyła do Moskwy. Tak było najtaniej.
- Bardzo tęskniliśmy za Rosją, nawet ja, która jej nie
znałam.
Matka miała dojechać później, ale znalazła nowego męża
i pozostała we Francji. Ojciec dostał posadę kustosza w muzeum Stanisławskiego,
Olga pracowała jako pielęgniarka w przedszkolu, bibliotekarka, tłumaczka
literatury technicznej z języka francuskiego.
- Jako prawnuczka Tołstoja po powrocie do ZSRR miała
pani pewnie jakieś przywileje?
- Mieszkanie otrzymaliśmy z ojcem jako krewni Stanisławskiego.
To chyba jedyne, z czego skorzystaliśmy.
Od powrotu w roku 1948 przez 15 lat nie wydawano jej
paszportu i nie widziała matki. Jeden z wujów bywał w Moskwie jako
przedstawiciel Air France i wpadał w odwiedziny. KGB zagroziło aresztem, jeśli
nie zerwą kontaktów "ze szpiegiem". Inteligent starej daty Igor
Aleksiejew-Stanisławski bał się okropnie, ale nie zamknął drzwi przed nosem
zagranicznego kuzyna.
- Ojciec zmarł w roku 1974. Potem mama zachorowała i
owdowiała. Dostałam paszport i pojechałam ją pielęgnować. Po jej śmierci
dzielę życie między Moskwę i Paryż.
- Gdzie się pani czuje lepiej?
- W drodze.
Niespełna 70-letnia, ubrana na czarno, lecz bez dbałości
o modę, Olga z dwóch nieudanych związków ma trzech dorosłych synów. Bardzo
religijna. Wygląda jednak, że ogień wiary nie rozpalił w niej iskry radości
i nadziei.
- Gdybym mogła zacząć życie na nowo, byłoby ono zupełnie
inne - wyznaje z goryczą.
- Poszłabyś do klasztoru - ironizuje 48-letni Misza
Aleksiejew, optymista i pragmatyk, daleki od duchowych rozterek matki.
Zjazd lowelasów

Widok z werandy dworku w Pirogowie godzien jest
patriotycznej kamery Siergieja Bondarczuka: łagodne zbocze pagórka, zakole
rzeczki Upy i niezmierzona rosyjska przestrzeń. Jedyny element obcy na
horyzoncie to stół uginający się od jadła i napitków. Tołstojowie posilają
się na świeżym powietrzu. Krzeseł nie ma, więc nabierając jedzenie na
plastikowe talerze, rozsiadają się przy polnej drodze i na stoku. Szwedzi
oddzielnie, Francuzi oddzielnie, Rosjanie oddzielnie. Misza Aleksiejew z żoną
Mariną - przy amerykańskich Lwowach. Połączyła ich znajomość języka
angielskiego oraz dzieci: zamorska kuzynka podbiła serce ich dziewięcioletniego
syna Nikity.
- To urodzony lowelas, jak wszyscy Tołstoje - Marina,
jako druga żona Miszy, wie, co mówi. - Żeby się popisać przed damą, polazł
w butach do wody.
Dama z lizakiem kibicuje polowaniu na żaby, które Nikita
mężnie chwyta w dłonie i wielkodusznie wypuszcza do rzeki.
Gospodarz Wołodia Tołstoj obchodzi wszystkie kompanie.
On i alkohole, podawane w plastikowych kubeczkach, za to bez ograniczeń,
ocieplają atmosferę. Grupy się mieszają, szwedzki Michaił Tołstoj (według
Mariny - zawodowy lowelas) tokuje w gronie rosyjskich kuzynek.
Ilja Tołstoj, starszy brat Wołodii (podobny jak bliźniak
do szwedzkiego Tołstoja - nawet okulary mają identyczne), pokazuje mi dworek.
Na studiach miał opinię Don Juana; wczoraj spadł z konia i trochę utyka.
- Konie to rodzinna tradycja, ale stajenny z Jasnej Polany
dał mi ognistą klaczkę Burzę i na ostrym skręcie wypadłem z siodła.
Dworek, dopiero odbudowany, to zasługa Wołodii, który
realizuje się najpełniej ze współczesnych Tołstojów - uważa Ilja. Zebrał
rodzinę, dba o Jasną Polanę, w Pirogowie i Krapiwnie robi filie muzeum.
- Nie za dużo tych muzeów?
- A widziała pani, jaki tłok w Jasnej Polanie? Na
prowincji muzea przejęły funkcję upadłych domów kultury. Poza tym jeśli Wołodia
ze swoją energią nie zajmie się Krapiwną, za parę lat z miasteczka zostanie
kilka krzywych chałup.
Ilja z żoną wydają pismo "Zoonowości" i różne
informatory. Biznes niewielki, ale można wyżyć. Rosyjscy Tołstojowie są
niebogaci. Misza Aleksiejew, z wykształcenia scenograf, jest współwłaścicielem
sklepu, jednak główny dochód daje mu wynajęte pięciopokojowe mieszkanie po
dziadku Stanisławskim.
- Lew Tołstoj odebrał rodzinie prawo do honorariów za
swoje książki. Czy go przeklinacie?
- Nie, miał chyba rację - odpowiada Ilja. - Bylibyśmy
teraz wszyscy tłuści i leniwi, a tak trzeba ruszać głową i coś robić ze
swoim życiem.
Bohater naszych czasów

Lwa Tołstoja wystarcza dla wszystkich. Za swojego uważają
go anarchiści i zamieszczają w internecie antypaństwowe aforyzmy i przemowy.
Wegetarianie i pacyfiści szermują hasłem "Dopóki są rzeźnie, dopóty
będą także pola bitew". Nie uznając praw autorskich ("swoich myśli
i uczuć nie wolno spieniężać"), Lew Nikołajewicz budzi ciepłe uczucia
wśród złodziei własności intelektualnej. Dla Lenina Tołstoj był zwierciadłem
rewolucji rosyjskiej.
Sam Lew Nikołajewicz w przeddzień śmierci wychrypiał
do córek: "Radzę wam jedno: jest mnóstwo ludzi na świecie oprócz Lwa
Tołstoja, a wy patrzycie tylko na jednego Lwa". Jego życzeniu stało się
zadość w następnych pokoleniach.
- Moje wnuki mają w domu przekłady Tołstoja na język
szwedzki, ale bardziej interesuje je internet i "Harry Potter" - śmieje
się Tatiana Paus, wnuczka pisarza.
Prawnuczka Olga Aleksiejewa-Stanisławska nie pamięta
przypadku, by w jej rodzinie roztrząsano poglądy Tołstoja. Sama nie zagłębiała
się w to nigdy. Nawet w "Wojnie i pokoju" zainteresował ją tylko wątek
miłosny. Jej syn Misza przeczytał niegdyś całego Tołstoja, ale teraz nie może
powtórzyć tego wyczynu: książki prapradziadka zestarzały się, traktaty
filozoficzne są nudne i naiwne. Misza zdecydowanie woli Bułhakowa.
- A mnie się poszczęściło - przyroda i przestrzeń w
Jasnej Polanie warte są wszelkich pieniędzy - Wołodia Tołstoj, kibicując
zawodom jeździeckim, chwilami aż podskakuje z radości. Dyrektor muzeum, będącego
w dziesiątce najważniejszych w Rosji, zarabia 300 dolarów, nie ma domu, tylko
służbowe mieszkanie i służbową skodę.
- I chce pan mieć trzynaścioro dzieci?
- Ile Bóg da. Na razie mam dwie córki z pierwszego małżeństwa
i dwóch synów z drugiego. Urodzili się już tutaj, w Jasnej Polanie.
Wstajemy wreszcie z trawy, bo ile można siedzieć na
twardej ziemi, gdy gryzą muchy, w dodatku w rajstopach puściło mi oczko.
Minęło dopiero południe, a jestem już trzecią
dziennikarką, której Wołodia udziela wywiadu. W wolną sobotę pracuje lepiej
niż sztab sekretarzy prasowych muzeum - tam nawet nie wiedziano, gdzie go szukać.
Z podsumowania zjazdu Tołstojów uczynił wydarzenie prasowe.
- Michaił Lwow podarował muzeum portret swego dziadka
Michaiła Tołstoja. Włoscy Albertini - szkicownik Tatiany Lwowny. Zwołując
zjazd, nie liczyłem na prezenty, chciałem po prostu, by rodzina poznała swoje
korzenie.
Wołodia mówi rzeczy tak słuszne, że mimo podartych
rajstop wracam podbudowana. Po ogromnym parku snują się wycieczki, w sadach
jabłonie uginają się od owoców. Zbaczam ze ścieżki, wybieram okazałe jabłko,
pachnące i soczyste. Grupa Japończyków chowa kamery wideo i idzie w moje ślady.
- Antonówki są jeszcze kwaśne, dalej rosną deliszesy -
jakiś tubylec, przechodząc, także ogryza jabłko.
- Milicja nas nie przegoni?
- Nie, hrabia pozwala.
- Jaki hrabia?
- Lew Nikołaicz!

GAZETA WYBORCZA - wybór tekstów








Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Tołstoj Odbudowanie piekła wyd
Tołstoj T Turisty i palomniki
BD zadanie zjazd IV
Programowanie cwiczenia zjazd VII 18 12 2011
Programowanie zjazd VIII 15 01 2011
Zjazd majorów
Zjazd Naukowy Sekcji Schorzeń Pozapiramidowych
Programowanie ćwiczenia zjazd IV 06 11 2011
Ilya Tolstoy Reminiscences of Tolstoy by His Son (txt)
Zjazd Budda Purnima Maj 2012 rok
statyka Budowli zjazd 2 14
tołstoj odbudowywanie piekła
18 Zjazd PTP 1
Lew Tolstoj wojna i pokój streszczenie

więcej podobnych podstron