Wyspa tajemnic Shutter Island (2010) a


00:00:05:.:: WYSPA TAJEMNIC ::.
00:00:08:/ZATOKA BOSTOŃSKA|/1954
00:00:11:Tłumaczenie:|Sabat1970 & sinu6
00:00:14:Korekta:|Pyra10
00:00:17:Zbierz się do kupy, Teddy.|Weź się w garść.
00:00:27:To tylko woda.
00:00:30:Mnóstwo wody.
00:00:37:No, dalej...
00:01:01:W porządku, szefie?
00:01:03:Tak, po prostu...|nie znoszę wody.
00:01:11:- Jesteś moim nowym partnerem?|- Zgadza się.
00:01:15:Kiepski początek znajomości|z głową w klozecie.
00:01:18:Fakt, nie bardzo pasuje do|Teddy'ego Danielsa, człowieka legendy.
00:01:22:Legendy?
00:01:23:Co wy tam, w Portland, palicie?
00:01:26:Seattle.|Jestem z Biura w Seattle.
00:01:31:- Długo pracujesz dla Biura?|- Cztery lata.
00:01:37:- Więc wiesz, jakie jest małe.|- Tak.
00:01:41:A ty? Masz dziewczynę?|Żonaty?
00:01:45:Byłem.
00:01:58:Umarła.
00:02:00:- Jezu, nie...|- Nie przejmuj się.
00:02:04:W naszym domu wybuchł pożar,|kiedy byłem w pracy.
00:02:07:Cztery osoby zginęły.
00:02:09:Zabił ją dym, nie ogień.|To ważne.
00:02:13:Przykro mi, szefie.
00:02:15:- Gdzie moje cholerne papierosy?|- Weź jednego ode mnie.
00:02:20:Przysiągłbym, że miałem paczkę w kieszeni,|zanim wsiadłem na pokład.
00:02:23:Pracownicy rządowi|obrobią cię do czysta.
00:02:28:Dzięki.
00:02:30:Powiedzieli ci coś przed wyjazdem|o tej instytucji?
00:02:33:Wiem tylko, że to szpital|dla umysłowo chorych.
00:02:36:Dla obłąkanych kryminalistów.
00:02:39:Gdyby chodziło o ludzi, którzy słyszą głosy|i biegają za motylami,
00:02:43:nie potrzebowaliby nas.
00:02:53:- Płyniemy tam?|- Tak.
00:02:56:Druga strona wyspy to same skalne urwiska.|Aż do samej wody.
00:03:02:Dok to jedyne miejsce,|żeby wylądować... lub odpłynąć.
00:03:06:Odbijamy jak tylko|znajdziecie się na brzegu.
00:03:09:Będę wdzięczny,|jeśli się z tym pośpieszycie.
00:03:11:- Dlaczego?|- Nadciąga sztorm.
00:03:37:/Zastępca szeryfa
00:03:39:Nigdy wcześniej nie widziałem|odznaki szeryfa.
00:03:43:Jestem zastępca naczelnika McPherson.|Witam na Wyspie Skazańców.
00:03:46:Zabiorę was do Ashecliffe.
00:04:01:Pańscy chłopcy wyglądają|na poirytowanych, panie McPherson.
00:04:04:W tej chwili, szeryfie,|wszyscy jesteśmy.
00:04:21:/CMENTARZ SZPITALNY
00:04:23:/Pamiętajcie nas, bo my też żyliśmy,|/kochaliśmy i śmialiśmy się.
00:04:49:Strefa pod wysokim napięciem.
00:04:53:Skąd wiesz?
00:04:55:Już coś takiego widziałem.
00:05:24:W porządku, otrzymają panowie od nas|wszelką możliwą pomoc.
00:05:28:Ale podczas pobytu tutaj,|będą panowie przestrzegać regulaminu.
00:05:31:- Zrozumiano?|- Oczywiście.
00:05:34:Czerwony budynek po prawej to Blok A.|Oddział męski.
00:05:37:Blok B, oddział żeński,|znajduje się po waszej lewej.
00:05:41:Blok C to tamten budynek|na szczycie urwiska.
00:05:44:Stary fort z czasów|wojny secesyjnej.
00:05:45:Przebywają tam najbardziej|niebezpieczni pacjenci.
00:05:48:Wstęp do Bloku C jest zabroniony
00:05:50:bez pisemnej zgody oraz obecności|mojej oraz doktora Cawleya.
00:05:55:Rozumieją panowie?
00:05:57:Zachowuje się pan,|jakby szaleństwo było zaraźliwe.
00:06:02:Musicie panowie zdać swoją broń.
00:06:07:Panie McPherson,|jesteśmy szeryfami federalnymi.
00:06:10:Musimy cały czas mieć przy sobie|naszą broń służbową.
00:06:13:Według przepisu wykonawczego numer 319|Federalnego Kodeksu Zakładów Karnych,
00:06:17:na terenie danej instytucji,|jej oficerowie dzierżą władzę ostateczną.
00:06:24:Panowie, nie przekroczycie|tej bramy z bronią.
00:06:46:Dobra, koniec oficjalnych procedur.
00:06:48:Chodźcie, chłopcy.|Może poszukamy doktora Cawleya?
00:07:03:Więc, kiedy uciekła?|Ta więźniarka.
00:07:06:Doktor Cawley przedstawi panom sytuację.|Takie procedury.
00:07:10:Strażnicy więzienni w szpitalu psychiatrycznym|to raczej niecodzienny widok.
00:07:14:To jedyny tego typu zakład w USA.|Może nawet na świecie.
00:07:17:Przyjmujemy jedynie|najgroźniejszych pacjentów.
00:07:19:Takich, z którymi inny szpital|nie dałby sobie rady.
00:07:22:A wszystko dzięki doktorowi Cawleyowi.|Stworzył tu coś naprawdę wyjątkowego.
00:07:26:To szpital dla ludzi,|których nasze społeczeństwo...
00:07:56:Legitymacje, panowie.
00:08:01:Proszę pokazać odznaki.
00:08:03:Doktor Cawley wielokrotnie współpracował|ze Scotland Yardem, MI5, OSS.
00:08:09:- Dlaczego?|- Jak to?
00:08:13:Po co agencje wywiadowcze miałyby|współpracować z psychiatrą?
00:08:17:Chyba będzie pan musiał|zapytać jego.
00:08:28:- Szeryfie Daniels.|- Doktorze.
00:08:30:Szeryfie Aule.
00:08:32:- Dziękuję. To wszystko.|- Tak jest.
00:08:37:Było mi miło, panowie.
00:08:39:Wiele nam o panu opowiadał.
00:08:41:McPherson to dobry człowiek.|Wierzy w to, co tu robimy.
00:08:44:Czyli co dokładnie?
00:08:46:Moralna fuzja pomiędzy prawem i porządkiem|i opieką medyczną.
00:08:50:Przepraszam, doktorze...|Co pomiędzy czym i czym?
00:09:00:Te ryciny są całkiem wierne.
00:09:02:Pacjenci tacy jak nasi,|byli kiedyś skuwani łańcuchami
00:09:06:i zostawiani we własnych odchodach.
00:09:08:Bito ich.
00:09:09:Wkręcano im w czaszki śruby,|jakby to mogło wypędzić z nich psychozę.
00:09:13:Zanurzano ich w lodowatej wodzie|aż tracili przytomność...
00:09:17:a nawet tonęli.
00:09:19:A teraz?
00:09:20:Poddajemy ich terapii.|Próbujemy leczyć, uzdrawiać.
00:09:24:Jeśli to zawodzi, próbujemy zapewnić im|względny komfort i spokój.
00:09:28:To wszystko brutalni przestępcy, prawda?|Krzywdzili ludzi, czasem zabijali.
00:09:36:Prawie we wszystkich przypadkach... tak.
00:09:38:Szczerze, doktorze, muszę powiedzieć:|pieprzyć ich komfort i spokój.
00:09:44:Pomagam moim pacjentom, nie ich ofiarom.|Nie jestem tu, by osądzać.
00:09:48:- Zatem, ta więźniarka...|- Pacjentka.
00:09:51:Przepraszam, pacjentka...
00:09:53:Rachel Solando,
00:09:55:- uciekła w ciągu ostatnich 24 godzin?|- Zeszłej nocy, między 22.00 a północą.
00:10:00:- Jest niebezpieczna?|- Można tak powiedzieć.
00:10:03:Zabiła trójkę swoich dzieci.
00:10:06:Utopiła je w jeziorze|za swoim domem.
00:10:09:Wyprowadziła jedno po drugim|i trzymała głowy pod wodą, aż umarły.
00:10:12:Później wniosła je z powrotem|i posadziła przy kuchennym stole.
00:10:15:Zjadła posiłek,|zanim przyszedł sąsiad.
00:10:20:- A co z mężem?|- Zginął na plaży w Normandii.
00:10:24:To wdowa wojenna.
00:10:25:Głodziła się, kiedy tu trafiła.|Upierała się, że dzieci żyły.
00:10:40:Przepraszam, doktorze,|ma pan może aspirynę?
00:10:43:- Bóle głowy, szeryfie?|- Czasami, ale dziś to bardziej choroba morska.
00:10:48:- Rozumiem... odwodnienie.|- W porządku, szefie?
00:10:50:Tak.
00:10:51:W takim razie, racja.|Im prościej, tym lepiej.
00:10:54:Dziękuję bardzo.
00:10:56:Rachel nadal wierzy,|że dzieci żyją.
00:10:59:Wierzy również, że to miejsce,|to jej dom w Berkshires.
00:11:04:Pan żartuje.
00:11:05:Nigdy nie przyjęła do wiadomości,|że jest w zakładzie.
00:11:08:Uważa nas wszystkich za dostawców,|mleczarzy, listonoszy.
00:11:12:W swojej fantazji,|gdzie dzieci nigdy nie umarły,
00:11:14:stworzyła wymyślną, fikcyjną strukturę,|w której wszyscy gramy jakieś role.
00:11:20:Przeszukaliście już teren?
00:11:22:Naczelnik i jego ludzie przeczesali wyspę.|Ani śladu.
00:11:27:Co najbardziej niepokojące, nie wiemy,|jak wydostała się ze swojego pokoju.
00:11:31:Był zamknięty od zewnątrz,|a jedyne okno jest okratowane.
00:11:38:Jakby przeniknęła przez ściany.
00:11:47:Przyprowadziłem ją tu|po terapii grupowej,
00:11:49:zamknąłem, wróciłem na nocny obchód|i już jej nie było.
00:12:00:Doktorze, jak to możliwe,|że prawda nigdy do niej nie dotarła?
00:12:04:Znaczy, jest w zakładzie psychiatrycznym.|Chyba powinno się to zauważyć?
00:12:09:- Ile par butów dostają pacjenci?|- Dwie.
00:12:12:Normalności się nie wybiera, szeryfie.
00:12:14:Nie można zdecydować|o pogodzeniu się z czymś.
00:12:17:Czyżby wyszła stąd na bosaka?
00:12:21:Niemożliwe, doktorze.|W tym terenie nie uszłaby 10 metrów.
00:12:25:Szeryfie...
00:12:41:/Prawo Czterech|/Kim jest 67?
00:12:44:To na pewno pismo Rachel.
00:12:46:Nie mam pojęcia...|co to jest "prawo czterech".
00:12:49:- Jakaś psychiatryczna nazwa?|- Obawiam się, że nie.
00:12:52:"Kim jest 67?"|Kurwa, nie wiem.
00:12:56:Muszę przyznać,|że to potwierdza moją diagnozę.
00:12:59:Uważa pan,|że to przypadkowe bazgroły?
00:13:01:Ależ skąd. Rachel jest mądra.|W zasadzie genialna.
00:13:05:- To może być ważne.|- Wybaczy pan, doktorze,
00:13:08:- ale zatrzymamy to.|- Oczywiście.
00:13:13:Żeby wyjść,|musiałaby przejść tędy.
00:13:15:Po zgaszeniu świateł,|oddziałowi grają tu w karty.
00:13:19:Ubiegłej nocy siedziało tam|siedmiu mężczyzn i grało w pokera.
00:13:24:Jednak w jakiś sposób,|Rachel udało się prześlizgnąć.
00:13:28:Dlaczego?!
00:13:29:Jak?|Zrobiła się niewidzialna?
00:13:32:Doktorze, potrzebujemy wglądu|do akt całego personelu.
00:13:35:Pielęgniarek, strażników, oddziałowych,|każdego, kto pracował...
00:13:38:Rozważę pańską prośbę.
00:13:41:To nie jest prośba, doktorze.
00:13:43:To placówka federalna,|a niebezpieczna więźniarka...
00:13:46:- Pacjentka.|- Pacjentka... uciekła.
00:13:49:- Zastosuje się pan albo...|- Zobaczę, co będę mógł zrobić.
00:13:53:Doktorze, musimy porozmawiać z personelem.|Rozumie pan?
00:13:58:Zbiorę ich w świetlicy po kolacji.
00:14:01:/Jeśli macie panowie kolejne pytania,
00:14:03:/możecie dołączyć do zastępcy naczelnika|/w poszukiwaniach.
00:14:17:Do najbliższego lądu jest 17 kilometrów,|a woda jest lodowata.
00:14:21:W nocy był silny prąd przyboju.|Utonęłaby lub roztrzaskała się o skały,
00:14:25:a fale wyrzuciłyby ciało na brzeg.
00:14:31:A te jaskinie na dole?|Sprawdziliście je?
00:14:34:Nie ma mowy,|żeby się tam dostała.
00:14:37:Klify porasta trujący bluszcz,|dąb karłowaty, sumak.
00:14:41:Tysiące roślin z kolcami|wielkości mojego fiuta.
00:14:44:Sam pan powiedział, szeryfie,|ona nie ma butów.
00:14:52:Dobra, sprawdźmy drugą stronę!
00:15:00:- Co to za wieża?|- Stara latarnia morska.
00:15:04:Strażnicy już ją przeszukali.
00:15:08:Co w niej jest?|Więcej pacjentów?
00:15:10:Stacja uzdatniania wody.
00:15:13:Zaczyna się ściemniać.|Kończymy na dzisiaj.
00:15:16:Ruszamy, chłopaki!
00:15:22:/Pilnujecie półpiętra, tak?
00:15:24:Tak, nikt nie wyjdzie na korytarz,|żebym tego nie zauważył.
00:15:29:Rachel Solando... kogo jeszcze musiałaby minąć,|żeby się tu dostać?
00:15:39:Mnie.
00:15:41:Glen Miga.
00:15:43:- Proszę pana, ja nic nie widziałem.|- Byłeś na stanowisku całą noc?
00:15:47:Tak, ale nic nie widziałem.
00:15:51:Glen...
00:15:54:Glen.
00:15:57:Powiedz mi prawdę.
00:16:00:Mogłem...
00:16:03:mogłem pójść do ubikacji.
00:16:06:Co? Naruszyłeś procedurę.|Chryste...
00:16:09:To była tylko chwila.
00:16:11:Dobrze, cofnijmy się.|Cofnijmy się.
00:16:14:Pani Solando została|zamknięta w pokoju na noc.
00:16:17:Czy ktoś wie,|co robiła przedtem?
00:16:21:Ktokolwiek?
00:16:23:No, dalej...|ktokolwiek, ktokolwiek.
00:16:26:Była na sesji terapii grupowej.
00:16:30:Wydarzyło się coś niezwykłego?
00:16:32:- Proszę zdefiniować "coś niezwykłego".|- Słucham?
00:16:35:To szpital psychiatryczny, szeryfie.
00:16:38:Dla szalonych przestępców.|"Zwykłe rzeczy" rzadko się tu dzieją.
00:16:43:Powiem inaczej,
00:16:45:czy wczoraj, podczas terapii grupowej,|zaszło coś godnego zapamiętania?
00:16:51:- Coś nienormalnego?|- Właśnie.
00:16:54:Nie.|Przykro mi.
00:16:56:Czy pani Solando powiedziała coś|podczas terapii grupowej?
00:16:59:Mówiła, że martwi ją deszcz...
00:17:03:i że nie cierpi tutejszego jedzenia.|Wciąż na nie narzekała.
00:17:06:Zeszłego wieczoru też.
00:17:09:Więc była tam pani i lekarz?
00:17:13:Tak, doktor Sheehan|prowadził dyskusję.
00:17:16:- Doktor Sheehan?|- Tak.
00:17:19:Prowadził sesję.
00:17:21:Jest prowadzącym Rachel.
00:17:23:Psychiatrą, który bezpośrednio|nadzoruje jej przypadek.
00:17:28:- Musimy porozmawiać z doktorem Sheehanem.|- To raczej nie będzie możliwe.
00:17:33:Wypłynął promem dziś rano.
00:17:34:Miał zaplanowany urlop.|Odkładał go już zbyt długo.
00:17:38:Ma pan sytuację kryzysową,|ucieka niebezpieczna pacjentka,
00:17:42:a pan pozwala jej lekarzowi prowadzącemu|wyjechać na urlop?
00:17:47:Oczywiście... to lekarz.
00:17:53:Ma pan numer telefonu do miejsca,|gdzie się udał?
00:17:57:/Halo?
00:17:58:Halo?
00:18:00:Halo?|Jest tam ktoś?
00:18:05:Przykro mi, ale wszystkie linie padły.|Sztorm uderzył jak młotem.
00:18:09:Jeśli zacznie działać,|proszę mnie niezwłocznie zawiadomić.
00:18:11:- Szeryf musi wykonać ważny telefon.|- Dobrze.
00:18:17:/Halo? Halo?
00:18:20:Mam teraz nocny obchód oddziałów,|ale później, koło 21.00,
00:18:24:zapraszam do mojego domu|na drinka i cygaro.
00:18:28:Dobrze.|Wówczas porozmawiamy, tak?
00:18:32:Już rozmawialiśmy, szeryfie.
00:18:50:Muszę przyznać, że wybrałem|niewłaściwy sektor służby publicznej.
00:18:54:Trochę przytłacza.|Wybudowano go podczas Wojny Secesyjnej.
00:18:57:W tym samym czasie, co fort,|mieszczący obecnie Blok C.
00:19:07:To oryginalna kwatera dowódcy.
00:19:09:Kiedy Wuj Sam dostał rachunek,|dowódcę wzięto pod sąd wojskowy.
00:19:13:Nie dziwi mnie to.
00:19:15:Miła muzyka.|Kto to? Brahms?
00:19:18:Nie.
00:19:27:Mahler.
00:19:29:Bardzo dobrze, szeryfie.
00:19:31:Wybaczcie, panowie... mój kolega,|doktor Jeremiah Naehring.
00:19:43:Kwartet fortepianowo-smyczkowy|w tonacji a-moll.
00:19:49:- Czym się trujecie, panowie?|- Czystą, jeśli pan ma.
00:19:52:Wodę z lodem, poproszę.
00:19:55:Nie ulega pan alkoholowi?|Jestem zaskoczony.
00:19:59:Czy ludzie pańskiej profesji|zazwyczaj nie popijają?
00:20:03:Zazwyczaj.|A pańskiej?
00:20:08:Przepraszam?
00:20:09:Pańskiej profesji, doktorze.|Psychiatrii.
00:20:11:Tak?
00:20:12:Słyszałem, że jest opanowana|przez opojów i pijaków.
00:20:16:Nie zauważyłem.
00:20:19:A co to?|Mrożona herbata?
00:20:22:Wspaniale, szeryfie.
00:20:24:Posiada pan znakomity|mechanizm obronny.
00:20:27:Musi pan być dobry|w przesłuchaniach?
00:20:39:Specjalizuję się w ludziach|waszego pokroju.
00:20:42:Ludzie gwałtowności.
00:20:44:Cholernie na wyrost|wysnute założenie.
00:20:46:Żadne założenie.|Nie zrozumiał mnie pan.
00:20:49:Powiedziałem: "Ludzie gwałtowności".
00:20:51:Nie oskarżam panów|o bycie gwałtownymi ludźmi.
00:20:55:- To różnica.|- Proszę nas oświecić, doktorze.
00:21:01:Obaj służyliście za granicą.
00:21:03:Kiepsko, doktorze.|Obaj byliśmy tylko gryzipiórkami.
00:21:08:Nie... wcale nie.
00:21:25:Od czasów szkolnych, żaden z was|nigdy nie unikał fizycznego konfliktu.
00:21:30:Oczywiście, nie czerpaliście|z tego przyjemności,
00:21:32:po prostu, nie bierzecie pod uwagę|wycofania się.
00:21:36:Nie wychowano mnie na tchórza,|doktorze.
00:21:38:Tak... wychowanie.
00:21:42:- A kto wychował pana, szeryfie?|- Mnie?
00:21:47:Wilki.
00:21:52:Naprawdę imponujący mechanizm obronny.
00:22:51:Wierzy pan w Boga, szeryfie?
00:22:59:Pytam całkiem poważnie.
00:23:03:Tak myślę.
00:23:06:Widział pan kiedyś obóz śmierci,|doktorze?
00:23:11:Obóz koncentracyjny.|Nie?
00:23:16:Ja widziałem.|Byłem przy wyzwoleniu Dachau.
00:23:19:Mówi pan znakomicie po angielsku.|Niemal perfekcyjnie.
00:23:24:Naprawdę bardzo dobrze.|Jednak wciąż twardo wymawia pan spółgłoski.
00:23:29:Jest pan Niemcem?
00:23:32:- Legalna emigracja to przestępstwo, szeryfie?|- Nie wiem, doktorze. Jest?
00:23:39:Proszę posłuchać, potrzebne nam akta Sheehana|oraz reszty personelu.
00:23:44:Nie otrzymają panowie żadnych akt.|Kropka.
00:23:47:- Potrzebujemy tych akt.|- Wykluczone.
00:23:50:Gówno prawda, że wykluczone!|Gówno prawda!
00:23:53:Kto tutaj rządzi, do cholery?|Co?
00:23:55:Doktor Naehring jest naszym łącznikiem|z radą nadzorczą.
00:23:59:Wasza prośba została odrzucona.
00:24:01:Odrzucona? Nie mają takiej władzy.|Pan też nie.
00:24:04:Szeryfie, proszę kontynuować śledztwo,|a my zrobimy wszystko, żeby pomóc.
00:24:08:To śledztwo dobiegło końca.
00:24:09:- Sporządzimy raport i przekażemy go...|- Chłopcom Hoovera.
00:24:12:Chłopcom Hoovera, właśnie.|Wracamy porannym promem.
00:24:16:Chodź.
00:24:26:Uroczy wieczór.
00:24:33:Przenocujecie w kwaterach oddziałowych.
00:24:47:Szefie?|Naprawdę się zmywamy?
00:24:51:Czemu pytasz?
00:24:53:Chyba... nie wiem...|nigdy wcześniej się nie poddałem.
00:24:58:Nie usłyszeliśmy jeszcze|ani słowa prawdy, Chuck.
00:25:02:Rachel Solando nie wyślizgnęła się na bosaka|z zamkniętego pokoju bez pomocy.
00:25:07:Myślę, że otrzymała sporą pomoc.
00:25:10:Może Cawley siedzi teraz w swojej rezydencji|i duma nad swoim nastawieniem.
00:25:16:- Może rano...|- Blefowałeś?
00:25:19:Tego nie powiedziałem.
00:25:39:Znalazłam ich cały stos.|Jezu, czy ty kiedyś wytrzeźwiejesz?
00:25:45:Na wojnie zabiłem mnóstwo ludzi.
00:25:49:Dlatego pijesz?
00:25:54:Jesteś prawdziwa?
00:25:56:Nie.
00:26:01:Ona ciągle tu jest.
00:26:03:Kto?
00:26:06:Rachel?
00:26:08:Nigdy stąd nie odeszła.
00:26:23:Pamiętasz urlop|w domku nad jeziorem, Teddy?
00:26:27:Byliśmy tacy szczęśliwi.
00:26:31:Ona tu jest.|Nie możesz wyjechać.
00:26:47:Nie wyjadę.|Tak bardzo cię kocham.
00:26:56:Jestem tylko szkieletem|w skrzyni, Teddy.
00:26:59:Nie.
00:27:01:Tak.
00:27:05:Musisz się obudzić.
00:27:09:Nie odejdę.|Jesteś tu...
00:27:14:Nie ma mnie.|Pogódź się z tym.
00:27:21:Ale ona tu jest.|On też.
00:27:28:Kto?
00:27:31:Laeddis.
00:27:37:- Muszę iść.|- Nie, posłuchaj...
00:27:42:proszę, muszę cię przytulić.|Jeszcze przez chwilę...
00:27:46:- Teddy... musisz pozwolić mi odejść.|- Nie mogę.
00:28:23:Żaden prom nie wypłynie|w taki syf.
00:28:29:Doktorze!
00:28:31:Doktorze, musimy przesłuchać pacjentów|z terapii grupowej Rachel.
00:28:36:Myślałem, że śledztwo jest skończone.
00:28:38:Raczej nie możemy odpłynąć.
00:28:41:Czy Rachel była poddawana jakiejś innej|terapii na swoje zaburzenia?
00:28:45:Macie panowie pojęcie|o stanie dzisiejszej psychiatrii?
00:28:48:Nie.|Zielonego pojęcia, doktorze.
00:28:51:Wojna.
00:28:52:Stara szkoła to interwencje chirurgiczne.|Psychochirurgia.
00:28:56:Procedury w rodzaju|lobotomii przezoczodołowej.
00:29:00:Jedni mówią, że pacjenci współpracują,| stają się racjonalni.
00:29:03:Inni, że stają się żywymi trupami.
00:29:06:- A nowa szkoła?|- Psychofarmakologia.
00:29:08:Właśnie wprowadzono nowy lek, torazynę,|który uspokaja psychotycznych pacjentów.
00:29:12:Można powiedzieć,|że ich obłaskawia.
00:29:13:- A pan, to która szkoła, doktorze?|- Ja?
00:29:16:Wyznaję radykalną ideę,|że gdy traktujemy pacjentów z szacunkiem,
00:29:19:słuchamy ich i próbujemy zrozumieć,|jest szansa, żeby do nich dotrzeć.
00:29:29:Do takich pacjentów?
00:29:31:Ostatnia deska ratunku|staje się pierwszą pomocną dłonią.
00:29:34:Daj im pigułkę, postaw do kąta|i wszystko im przejdzie.
00:29:38:Rachel Solando brała zestaw leków,|mających powstrzymać ataki agresji.
00:29:42:Nie działały jednak cały czas.
00:29:45:Jej wyleczenie uniemożliwiał fakt,|że odrzucała to, czego się dopuściła.
00:29:50:"Odrzucała".
00:29:52:Dlaczego odnosi się pan do swojej pacjentki|w czasie przeszłym, doktorze?
00:29:58:Proszę wyjrzeć na zewnątrz, szeryfie.|Jak pan myśli?
00:30:09:Następny to Peter Breene.
00:30:11:Zaatakował pielęgniarkę swojego ojca|stłuczoną szklanką.
00:30:13:Pielęgniarka przeżyła,|ale ma trwale okaleczoną twarz.
00:30:17:Nie mogę się doczekać.
00:30:18:Uśmiechnęła się do mnie.|Była taka słodka.
00:30:21:Ale to było widać w jej oczach.|Lubiła być naga.
00:30:26:Ssać kutasa.
00:30:29:W porządku, panie Breene.
00:30:31:Poprosiła mnie o szklankę wody.|Sami, w kuchni?
00:30:36:Jakby to nic nie znaczyło?
00:30:38:- A co to niby znaczyło?|- Przecież to oczywiste.
00:30:42:Chciała, żebym wyciągnął swojego,|żeby mogła się z niego śmiać.
00:30:48:Panie Breen, chcemy zadać panu|kilka pytań, dobrze?
00:30:55:Krzyczała, kiedy ją ciąłem.
00:30:59:Ale... wystraszyła mnie.|Czego się spodziewała?
00:31:05:To interesujące,
00:31:07:ale musimy porozmawiać|o Rachel Solando, dobrze?
00:31:10:Rachel Solando?
00:31:12:Wiecie, że ona utopiła|swoje własne dzieci?
00:31:14:Potopiła swoje dzieci!
00:31:17:Mówię wam,|żyjemy w pojebanym świecie.
00:31:20:Powinno się ich gazować.|Wszystkich.
00:31:22:Upośledzonych, morderców, czarnuchów.
00:31:26:Zabić własne dzieci?|Do gazu sukę!
00:31:31:Mógłby pan przestać?
00:31:35:- Ta pielęgniarka...|- Proszę przestać.
00:31:37:Może ta pielęgniarka|miała dzieci, co?
00:31:41:Męża?
00:31:44:Próbowała związać koniec z końcem,|wieść normalne życie,
00:31:51:a twoje akta mówią,|że zmasakrowałeś jej twarz.
00:31:56:Prawda?
00:31:58:Gratulacje.|Koniec z jej normalnością. Na zawsze.
00:32:03:Wiesz, czego ona się bała?
00:32:09:- Ciebie.|- Może pan przestać?!
00:32:11:Proszę!
00:32:14:Przestań!
00:32:16:Proszę, przestań!
00:32:17:- Znasz pacjenta Andrew Laeddisa?|- Nie!
00:32:21:Szefie...
00:32:23:Chcę wrócić.
00:32:41:Nigdy stąd nie wyjdę.|I chyba nie powinnam.
00:32:46:- Proszę mi wybaczyć, panno Kearns...|- Pani.
00:32:50:Pani Kearns...
00:32:53:ale sprawia pani wrażenie|zupełnie normalnej,
00:32:57:w porównaniu do innych pacjentów.
00:32:59:Cóż, mam swoje mroczne dni.|Podejrzewam, że wszyscy je miewamy.
00:33:04:Różnica polega na tym, że nie wszyscy|mordują swoich mężów siekierą.
00:33:09:Osobiście uważam jednak,|że jeśli mężczyzna cię bije
00:33:12:i rżnie wszystko, co się rusza,|a tobie nikt nie pomaga,
00:33:17:zarąbanie go siekierą nie jest|zupełnie niezrozumiałe.
00:33:22:Może jednak nie powinna|pani wychodzić?
00:33:25:Co bym poczęła, gdybym wyszła?|Świat jest dla mnie obcy.
00:33:29:Powiadają, że są teraz bomby,|potrafiące obrócić w popiół całe miasta.
00:33:34:I, jak je nazywają... telewizory,|głosy i twarze wychodzące ze skrzynki.
00:33:40:Dość się nasłuchałam różnych głosów.
00:33:43:Co może nam pani powiedzieć|o Rachel?
00:33:48:Niewiele... jest skryta.
00:33:51:Wierzyła, że jej dzieci żyją.|Myślała, że wciąż mieszka w Berkshires,
00:33:57:a my jesteśmy jej sąsiadami,|mleczarzami, listonoszami...
00:34:02:Dostawcami.
00:34:05:- Doktor Sheehan był tam tamtego wieczoru?|- Tak.
00:34:09:Mówił o gniewie.
00:34:13:Proszę mi o nim opowiedzieć.|Jaki jest?
00:34:19:Jest...
00:34:22:w porządku, miły.
00:34:25:Przyjemny w obejściu,|jak mawiała moja matka.
00:34:30:Czy kiedykolwiek panią nagabywał?
00:34:33:Nie... nie.|Doktor Sheehan to dobry lekarz.
00:34:36:Nigdy by nie...
00:34:41:- Mogłabym prosić o szklankę wody?|- Żaden problem.
00:34:59:Dziękuję, szeryfie.
00:35:05:Mam jeszcze tylko jedno pytanie,|pani Kearns.
00:35:11:Czy spotkała pani kiedyś pacjenta,|nazwiskiem Andrew Laeddis?
00:35:17:Nie.|Nigdy o nim nie słyszałam.
00:35:27:Powiedzieli jej,|co ma mówić.
00:35:28:Używała identycznych słów,|jak Cawley i pielęgniarka.
00:35:31:Jakby poinstruowano ją,|co ma mówić.
00:35:33:Kim jest Andrew Laeddis?
00:35:39:Pytałeś o niego każdego pacjenta.|Kim on jest?
00:35:47:Do diabła, szefie.|Jestem twoim partnerem, na miłość boską.
00:35:50:Dopiero się poznaliśmy, Chuck.
00:35:52:Nie jesteś już nowicjuszem.|Masz swoje obowiązki, karierę,
00:35:56:a to co robię ja,
00:35:58:niekoniecznie zgadza się|z regulaminem.
00:36:01:W dupie mam regulamin, szefie.
00:36:04:Po prostu chcę wiedzieć,|o co, do diabła, chodzi.
00:36:11:Kiedy ta sprawa wypłynęła,
00:36:14:poprosiłem konkretnie o nią.|Rozumiesz?
00:36:17:Dlaczego?
00:36:21:Andrew Laeddis był dozorcą w apartamentowcu,|w którym mieszkaliśmy z żoną.
00:36:29:No...
00:36:31:Był też podpalaczem.
00:36:36:Andrew Laeddis zapalił zapałkę,
00:36:41:od której pożar zabił moją żonę.
00:36:52:/Wypuścić ich!
00:36:56:- Co się stało z Laeddisem?|- Upiekło mu się.
00:36:59:Uszło mu na sucho,|po czym zniknął.
00:37:02:Jakiś rok temu otwieram gazetę|i oto on.
00:37:05:Szpetny sukinsyn.
00:37:06:Blizna od prawej skroni aż do ust.|Oczy w różnych kolorach.
00:37:11:Takiej twarzy się nie zapomina.
00:37:12:Spalił szkołę.|Zabił dwie osoby.
00:37:15:Powiedział, że głosy|kazały mu to zrobić.
00:37:17:Najpierw trafił do więzienia,|potem przenieśli go tutaj.
00:37:20:- A potem?|- Nic.
00:37:22:Zniknął, jakby nigdy nie istniał.|Żadnego śladu w aktach.
00:37:26:Na pewno nie ma go w Bloku B.|Zostaje Blok C.
00:37:28:- Albo nie żyje.|- Podobnie jak Rachel Solando.
00:37:32:Mnóstwo tu miejsc,|żeby ukryć ciało.
00:37:35:Ale tylko jedno,|na które nikt nie zwróci uwagi.
00:37:49:Ta pacjentka, Bridget Kearns,
00:37:52:kiedy wysłała mnie po wodę,|powiedziała ci coś, prawda?
00:37:56:- Nie.|- Daj spokój, szefie.
00:38:04:Napisała to.
00:38:09:/UCIEKAJ
00:38:20:Szefie, musimy się schować!|Robi się tu pieprzone Kansas!
00:38:25:Chodźmy!
00:38:30:Uwaga!
00:38:34:Jezu!
00:38:37:Chodź!|Tam!
00:38:55:Jezu Chryste...
00:38:58:Cholera.
00:39:08:- W porządku, szefie?|- Tak.
00:39:18:Co zrobisz,|jeśli Laeddis tu jest?
00:39:25:Nie przyjechałem,|żeby go zabić.
00:39:34:Gdyby chodziło o moją żonę,|zabiłbym go dwa razy.
00:39:40:/PRACA CZYNI WOLNYM
00:39:47:/Kiedy dotarliśmy do bram Dachau,|/strażnicy SS poddali się.
00:40:00:Komendant próbował popełnić samobójstwo,|zanim wkroczyliśmy, ale...
00:40:05:/spaprał sprawę.
00:40:09:Zdychał godzinę.
00:40:16:Kiedy wyszedłem na zewnątrz,|zobaczyłem ciała na ziemi.
00:40:24:/Zbyt wiele, żeby zliczyć.
00:40:51:Zbyt wiele,|żeby to sobie wyobrazić.
00:40:55:Tak więc, strażnicy się poddali,
00:41:00:/zabraliśmy im broń|/i ustawiliśmy w szeregu.
00:41:45:To nie była wojna.|To było... morderstwo.
00:41:55:Dość mam zabijania.
00:41:59:Nie po to tu jestem.
00:42:02:Więc po co?
00:42:06:Po zniknięciu Laeddisa,
00:42:09:zacząłem interesować się Ashecliffe.
00:42:13:Dużo ludzi o nim wie,|ale nikt nie chce mówić.
00:42:18:Jakby się bali.
00:42:22:Wiesz, że to miejsce jest finansowane|ze specjalnego funduszu?
00:42:26:Komisji d/s Działalności Antyamerykańskiej.|(HUAC)
00:42:29:Jak niby walczymy z komuchami|z wyspy w Zatoce Bostońskiej?
00:42:34:Przeprowadzając eksperymenty na umyśle.|Tak mi się przynajmniej wydaje.
00:42:40:Myślisz, że o to tu chodzi?
00:42:42:Jak już mówiłem,|wszyscy nabrali wody w usta.
00:42:44:Póki nie znalazłem byłego pacjenta.|Facet nazywa się George Noyce.
00:42:49:Miły student.|Socjalista.
00:42:51:Zaproponowano mu płatny test psychiatryczny.|Zgadnij, co testowali?
00:42:55:Pastę do zębów.
00:42:56:Wszędzie zaczął widzieć smoki.|Prawie zatłukł na śmierć swojego profesora.
00:43:00:Skończył tu, w Ashecliffe.|Blok C.
00:43:03:Wypuścili go po roku, tak?|I co zrobił?
00:43:07:Po dwóch tygodniach na wolności|wszedł do baru...
00:43:10:i zadźgał trzy osoby na śmierć.
00:43:12:Adwokat wniósł o niepoczytalność,
00:43:14:ale na sali sądowej Noyce wstał|i błagał sędziego o krzesło elektryczne.
00:43:19:Wszystko, tylko nie szpital psychiatryczny.
00:43:22:Sędzia skazał go na dożywocie|w więzieniu Dedham.
00:43:25:- A ty go odnalazłeś?|- Tak.
00:43:28:Znalazłem go.|To wrak człowieka.
00:43:32:Ale wyrażał się całkiem jasno.|Tutaj eksperymentują na ludziach.
00:43:38:Sam nie wiem, szefie.|Nikt nie uwierzy wariatowi.
00:43:42:W tym całe sedno.
00:43:44:Szaleńcy to idealny materiał.|Gadają, ale nikt ich nie słucha.
00:43:49:Tam, w Dachau, widzieliśmy,|co ludzie są w stanie wyrządzić innym ludziom.
00:43:55:Poszliśmy na wojnę,|żeby ich powstrzymać,
00:43:58:a teraz dowiaduję się, że być może|robią to na naszej ziemi?
00:44:01:Nie.
00:44:03:Więc po co naprawdę|tu jesteś, Teddy?
00:44:07:Zdobędę dowód, wrócę|i ujawnię prawdę o tym miejscu.
00:44:13:To wszystko.
00:44:15:Zaczekaj chwilę...
00:44:17:zacząłeś wypytywać o Ashecliffe,|szukałeś szansy, żeby tu przyjechać
00:44:21:i nagle wezwali szeryfa?
00:44:24:Miałem szczęście. Zbiegły pacjent|to idealna okazja...
00:44:28:Nie, szefie.|Szczęście tak nie działa.
00:44:31:Świat tak nie działa.
00:44:32:Mają tu ogrodzenie pod napięciem.|Blok C to wojskowy fort.
00:44:39:Szef personelu powiązany z OSS,|fundusze z HUAC...
00:44:42:Jezu Chryste, wszystko tutaj śmierdzi|tajną operacją rządową.
00:44:47:- Może celowo cię tu przysłali?|- Pieprzenie.
00:44:49:- Wypytywałeś o nich!|- Pieprzenie!
00:44:51:Pieprzenie?|Przyjechaliśmy w sprawie Rachel Solando.
00:44:53:Gdzie dowód,|że w ogóle istniała?
00:44:55:Nie mogli wiedzieć,|że wezmę tę sprawę.
00:44:57:To niemożliwe.
00:44:58:Interesowałeś się nimi,|a teraz oni zainteresowali się tobą!
00:45:01:Wystarczyło, że sfingowali ucieczkę,|żeby cię tu ściągnąć
00:45:04:i teraz cię tu mają!|Mają tu nas obu!
00:45:10:/Szeryfie, jesteście tam?|/Mówi zastępca naczelnika, McPherson!
00:45:15:/- Szeryfie!|- Znaleźli nas. Co ty na to?
00:45:18:To wyspa, szefie.|Zawsze nas znajdą.
00:45:22:/Wiem, że tam jesteście!
00:45:25:Odpłyniemy z tej przeklętej wyspy.|Razem!
00:45:28:Chodź!
00:45:33:- Ruszamy!|- Biegnij!
00:45:44:Idźcie się wysuszyć.|Doktor Cawley chce z wami porozmawiać. Już!
00:45:47:I pośpieszcie się!|To zmienia się w cholerny huragan!
00:45:56:Oddałem wasze ubrania do pralni.|Powinny być gotowe na jutro.
00:46:00:Jeśli nas wcześniej nie zmyje.
00:46:03:Tak przy okazji...|obawiam się, że wasze fajki zamokły.
00:46:08:Więc...
00:46:10:- To jedyne, jakie macie?|- Jak na więzienie, są całkiem dobre.
00:46:15:Proszę się nie przejmować.|Są w porządku.
00:46:19:Ponownie nalegam, żeby wszyscy pacjenci|z Bloku C zostali skrępowani.
00:46:24:Jeśli pomieszczenia zaleje woda,|potopią się.
00:46:27:- Wiesz o tym.|- Musiałaby być spora powódź.
00:46:29:Jesteśmy na wyspie, na oceanie,|podczas huraganu.
00:46:32:"Spora powódź" zdaje się|całkiem prawdopodobna.
00:46:34:To loteria, Steven.|A jeśli stracimy zasilanie?
00:46:37:- Mamy generator.|- A jeśli się zepsuje?
00:46:39:Otworzą się drzwi od cel.
00:46:42:Dokąd pójdą?
00:46:44:Nie mogą wskoczyć na prom, zejść na stały ląd|i siać spustoszenia.
00:46:47:Masz rację.|Zaczną siać spustoszenie tutaj.
00:46:52:Jeśli przykujemy ich do podłogi, umrą.|24 istoty ludzkie.
00:46:58:Będziesz potrafił z tym żyć?
00:46:59:Gdyby to ode mnie zależało,|pozostałych 42 pacjentów z Bloków A i B,
00:47:03:- też kazałbym unieruchomić.|- Przepraszam! Przepraszam...
00:47:06:- Szeryfie...|- Przepraszam, doktorze. Tylko jedno pytanie.
00:47:10:Zaraz porozmawiamy.
00:47:11:Kiedy rano rozmawialiśmy|o notatce Rachel Solando...
00:47:14:Prawo Czterech.|Uwielbiam to.
00:47:16:... powiedział pan, że nie ma pojęcia,|co oznacza druga jej część, tak?
00:47:20:Kim jest 67?|Obawiam się, że nadal nie wiem.
00:47:24:Nikt z nas nie wie.
00:47:26:Nic nie przychodzi panu do głowy?|Zupełnie nic?
00:47:34:Bo zdaje mi się, że powiedział pan,|że macie 24 pacjentów w Bloku C...
00:47:39:i 42 pacjentów w Blokach A i B,|co oznacza, że razem jest ich tu 66?
00:47:47:Dokładnie.
00:47:51:Najwyraźniej Rachel Solando sugerowała,|że macie tu 67. pacjenta, doktorze.
00:47:58:Ale obawiam się, że nie mamy.
00:47:59:To niedorzeczne.|Co oni tu robią?
00:48:02:Wykonujemy swoją cholerną pracę!
00:48:04:Czy McPherson przekazał panom|dobrą nowinę?
00:48:08:Nie.|Cóż to za dobra nowina?
00:48:10:Rachel się odnalazła.|Jest tutaj.
00:48:15:Cała i zdrowa.
00:48:28:Nie ma na niej śladu.
00:48:33:Kim są ci ludzie?
00:48:38:Czemu są w moim domu?
00:48:39:To policjanci, Rachel.|Mają do ciebie kilka pytań.
00:48:47:Proszę pani,
00:48:51:widziano tu komunistycznego wywrotowca,|rozpowszechniającego wrogą literaturę.
00:49:00:Tutaj?|W tej okolicy?
00:49:05:Tak.|Niestety, tak.
00:49:07:Gdyby powiedziała nam pani,|co robiła wczoraj i gdzie była,
00:49:11:moglibyśmy zawęzić|nasz krąg poszukiwań.
00:49:15:Tak, ja...
00:49:18:cóż...
00:49:23:przygotowałam śniadanie|dla Jima i dzieci,
00:49:27:potem spakowałam Jimowi|śniadanie i wyszedł.
00:49:36:Wyprawiłam dzieci do szkoły.
00:49:43:A potem...
00:49:50:postanowiłam popływać w jeziorze.
00:49:59:Rozumiem.
00:50:04:A potem?
00:50:14:Potem...
00:50:24:myślałam o tobie.
00:50:32:Proszę mi wybaczyć,|ale nie wiem, o czym pani mówi.
00:50:38:Wiesz, jaka jestem samotna, Jim?
00:50:47:Nie ma cię.
00:50:52:Nie żyjesz.
00:50:58:Płaczę każdej nocy.
00:51:05:Jak mam przetrwać?
00:51:20:Rachel...
00:51:22:wszystko będzie dobrze.
00:51:27:Bardzo mi przykro, ale...|wszystko będzie dobrze.
00:51:35:Pochowałam cię.
00:51:38:Pochowałam pustą trumnę.
00:51:40:Byłeś tylko kawałkami mięsa w oceanie,|pożartymi przez rekiny!
00:51:48:Mój Jim nie żyje,|więc kim ty, kurwa, jesteś?
00:51:54:Kim ty, kurwa, jesteś?!
00:51:56:Kim jesteś?! Kim jesteś?!
00:52:09:Przepraszam za to.
00:52:10:Nie chciałem się wtrącać.|Myślałem, że może coś panu powie, ale...
00:52:14:Znaleźliśmy ją przy latarni morskiej.|Przerzucała kamienie.
00:52:18:Nie wiemy, jak się wydostała.
00:52:20:Poproszę panów, żebyście zeszli do piwnicy.|Mamy jedzenie, wodę i koje.
00:52:24:To najbezpieczniejsze miejsce|podczas huraganu.
00:52:31:Nic panu nie jest?|Zbladł pan.
00:52:34:Nic mi nie jest.|To tylko...
00:52:37:Szefie, dobrze się czujesz?
00:52:39:Cholernie jasne, prawda?
00:52:41:Światłowstręt, bóle głowy...|szeryfie, miewa pan migreny?
00:52:46:Nic mi nie będzie.
00:52:55:Proszę to wziąć, szeryfie.|Poczuje się pan lepiej.
00:52:58:- Co mu jest?|- Ma migrenę.
00:53:00:To jakby ktoś nasypał panu|do głowy żyletek i potrząsnął.
00:53:03:- Proszę to zażyć, szeryfie.|- Nie chcę.
00:53:06:Uśmierzą ból, szeryfie.|Proszę je zażyć.
00:53:12:Musi się położyć.
00:53:47:Kto to?
00:53:49:On?|To naczelnik.
00:53:54:Proszę się nim nie przejmować.
00:54:02:Wygląda jak były wojskowy kutas.
00:54:05:O to nie będę się z panem spierał.
00:55:29:/Powinieneś był mnie uratować.
00:55:34:/Powinieneś był uratować nas wszystkich.
00:56:04:Cześć, kumplu.
00:56:07:- Witaj.|- Laeddis.
00:56:11:Tak.
00:56:23:Tak, kumplu...
00:56:26:Bez urazy, prawda?
00:56:34:Bez urazy.
00:56:48:Małe co nieco na później.
00:56:54:Bo dobrze wiem,|jak bardzo jej potrzebujesz.
00:57:02:Zegar tyka, przyjacielu.|Kończy nam się czas.
00:57:16:Pomóż mi.
00:57:40:Mogę narobić sobie kłopotów.
00:58:08:- Nie żyję?|- Tak mi przykro.
00:58:16:Dlaczego mnie nie uratowałeś?
00:58:18:Próbowałem... chciałem,
00:58:21:ale kiedy przyszedłem,|było już za późno.
00:58:45:Widzisz?
00:58:49:Czy nie są śliczne?
00:59:43:Czemu jesteś cała mokra, skarbie?
00:59:48:Laeddis żyje.|Nie umarł.
00:59:54:Nadal tu jest.
00:59:57:Wiem.
00:59:59:Musisz go znaleźć, Teddy.|Znajdź go i zabij.
01:00:21:Już dobrze.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wyspa tajemnic Shutter Island (2010) b
Shutter Island (2010) R5 DVDRip XviD MAXSPEED www torentz 3xforum ro stary
Cruz Melissa de la Pocałunek Wieczności Tajemnicza Wyspa
Detektyw Dee i Tajemniczy Płomień 2010 BRRip XviD BiDA
Jack London Mistrz Tajemnicy
2009 2010 rejon
Kto nie chce poznać tajemnicy Smoleńska Nasz Dziennik
Instrukcja F (2010)

więcej podobnych podstron