Ilustracje zamieszczone poniżej w szkicu Juliana Tuwima pochodzą (z
wyjątkiem jednej) z książki: Jeffrey B. Russel, A History of Witchcraft,
Thames and Hudson, London 1995.
Ilustracja przedstawiająca palenie czarownicy pochodzi z okładki książki:
Kurt Baschwitz, Czarownice. Dzieje procesów o czary. PWN, Warszawa
1971.
Ilustracje odnoszace się do procesów o czary w Polsce były niedostępne.
CZARY I CZARTY POLSKIE
JULIAN TUWIM
I
"Ubique daemon!" ! Ten okrzyk powtarzał pewno nieraz biedny pater
Richalm z opactwa wirtemberskiego, strasznych bowiem doznawał cierpień
ów mnich nieszczęśliwy. Diabły wlazły mu do brzucha, przyprawiały go o
mdłości i zawrót głowy, odbierały władzę rąk, tak że nie mógł się
przeżegnać, sprowadzały sen podczas nabożeństwa, same zaś chrapały,
aby inni braciszkowie sądzili, że to opat grzeszny chrapie w kościele; jego
głosem mówiły, sprowadzały kaszel i duszności, zatykały mu nos i gardło,
tak że nie mógł westchnąć pobożnie, gryzły go jako pchły, męczyły we śnie
i czyniły go ofiarą przypadłości, jakie zdarzają się tylko małym dzieciom,
gdy się przed snem ogniem bawią. Szelest szaty zakonnej był sykiem
diabelskim; powietrze - niczym innym, jak roztworem drobniutkich
demonów; człowiek oblepiony jest diabłami jak żółw skorupą; każdy krok,
dzwięk i ruch otoczony jest rojowiskiem biesów! Oto np. mnich: słucha
mszy świętej, lecz wokół palca okręca sobie bezmyślnie jakąś słomkę - a to
przecież sieci szatańskie 1). Ubique daemon!
Tak jak uczeni współcześni, dla wytłumaczenia zjawisk przyrody, napełnili
przestwór atomami, elektronami, jonami, emanacją eteru czy radu, tak świat
średniowieczny pełen był biesów, czartów, diabłów i demonów. Jeden z ojców
teologów określił liczbę ich na 10 000 bilionów. Ks. Bohomolec oblicza 2), że
jest ich mniej: tylko 15 miliardów, najskromniejsi zaś są kabaliści: twierdzą, że
na każdego śmiertelnika przypada tylko 11 000 diabłów - tysiąc z prawej
strony, a dziesięć tysięcy z lewej. W każdym razie musiało ich być doprawdy
mnóstwo nieprzeliczone, jeżeli zważać, że z jednej tylko pacjentki jednego
egzorcysty (św. Ubalda) wyszło 400 tysięcy demonów. I to skromnie licząc!
Były to według nauki Kościoła duchy niematerialne, "z waporów ziemskich
utworzone", lecz ta abstrakcja nie zadowoliła fantazji wystraszonego ludu.
Ludzie widzieli diabła jako postać realną, osobę, względnie zwierzę, a nawet
roślinę i przedmiot, słowem, obiekt zmysłowy. Był tedy mnich, na którego
spadł deszcz rzęsisty szatanów! Grzegorz W. opowiada o siostrzyczce
zakonnej, która połknęła czarta w sałacie; jeden z uczni św. Hilarego kuszony
był przez diabła w postaci winnego grona, innym zjawiał się jako szklanka
miodu, trzos dukatów, nawet jako ogon krowi. Massylianie (sekta heretycka z
w. IV) wypluwali diabła w ślinie, św. Antoniemu ukazał się jako lew i żmija,
św. Coletta widziała diabła-lisa, żabę, muchę, mrówkę; do papieża Sylwestra II
przyszedł jako pudel; a jako koguta spalono biesa w w. XV. Jeżeli kogut mógł
stać się diabłem (lub diabeł kogutem), to cóż dziwnego, że kobieta to "vas
daemonum", taniec - "circulus, cuius centrum est diabolus" (św. Cyprian), "ubi
lascivus saltus, ibi diabolus" (św. Chryzostom), melancholia - "balneum
diaboli", etc. etc.
Czarty polskie nie ukazywały się wprawdzie w tak wyrafinowanych
postaciach, lecz i tu na rozmaitość narzekać nie można. W roku 1544 urodził
się w Krakowie diabeł jako potwór arcystraszliwy 3), z płomiennymi
błyszczącymi oczyma, z byczymi nozdrzami, grzbietem obrośniętym psią
szerścią, z małpim pyskiem na piersi, z kocimi ślepiami na podbrzuszu, z
ponurymi łbami psimi na łokciach i na stopach, z łabędzimi nogami i
podwiniętym ku górze ogonem półłokciowym 4). Rozpustnemu opatowi
cysterskiemu Mikołajowi Besidze, w klasztorze wąchockim, podczas uczty
wyprawionej w dzień św. Jakuba, ukazał się w r. 1461 diabeł okropny w
postaci czarnego Murzyna 5). Innym razem "był bies w rusznicy, przejeżdżający
kapłan przeżegnał, a rurę bies, nie czekając dokończenia krzyża, roztrzaskał...
niedawno znów był w jelenia skórze, a kiedy przeżegnano - znalazła się kupa
gnoju" 6). Kiedyś - przeleciał szarańczą, aż słońca widać nie było, a na
skrzydełkach u każdej po żydowsku napisano, że to kara boska" 7). Annie
Stelmaszce przedstawiła owczarka Katarzyna za stodołą "pokuśnika po
niemiecku w czerwonej barwie" 8); spalone na Żmudzi pod Szawlami, w r.
1691, czarownice "mistrza swego miały Niemca kudłatego" 9). Anna
Szymkowa z Nieszawy (1721) miała diabła szlachcica; Pędziszka "wodziła się
z diabłami Bartkiem i Grzegorzem: Grzegorz chodzi w modrzy, a Bartek w
zieleni"; Agata wyszła za diabła Michała ("on jest ubogi, ja na niego musiałam
robić") 10).
Diabeł zwykle uważany był za "mężczyznę"
a czarownice, które oddawały mu się seksualnie,
przeważnie były kobietami.
(Drzeworyt z: Ulrich Molitor, De Lamiis et Phitonicis Mulieribus, 1490.
Dzieło Molitora weszło w skład pózniejszych wydań słynnego
Maellus maleficarum, por. przypis 116.)
Ciekawy szczegół: w hierarchii diabelskiej rozróżniały czarownice wyższe i
niższe jednostki. Jedna z nich zeznała, że nie mogła wcale struć ani
oczarować oskarżyciela, "gdyż on ma u siebie starszego diabła, jak mój".
Autor Czarownicy powołanej radzi wystrzegać się, "aby cię w osobie
duchownego diabeł nie bałamucił, co mu nie nowina; w w. XIV
podsłuchiwano diabłów w kościele rozmawiających 11); uwodziciel tłumaczył
się, że chyba bies w jego osobie bywał u dziewczyny 12); żak figlarz
korzystał z rozpowszechnionego zwyczaju przypisywania wszystkiego
sprawkom diabelskim i tłumaczył się, że zbroił za podszeptem szatana 13);
jakiś hultaj w r. 1413 obciął babie nos, a uniewinniał się w ten sposób, że
uczynił to w obronie własnej, aby go diabelstwo baby na szwank nie
naraziło 14). Nawet kwestie społeczne i gospodarcze pozostawały pod
wpływem szatańskim: opór w oddawaniu dziesięcin kładło duchowieństwo
na karb diabła i nazywało go owocem pokus diabelskich 15). I jeszcze za
czasów Kolberga 16) oszust, przebrany za diabła, wszedł w nocy do chałupy
starej baby i wyłudził od niej książeczkę kasy oszczędnościowej, obiecując
płacić większy procent z tamtego świata!
- Ubique daemon!
Nieskończoną litanię imion, przezwisk i epitetów miał w Polsce ów duch
nieczysty. Więc generalia: diabeł, szatan, bies, czart, demon, lucyper, napaśnik,
kusiciel, pokusa, kaduk, gniewnik, kusy; więc imiona własne - słowiańskie i
obce - jak: Farel, Orkiusz, Opses, Loheli, Latawiec, Chejdasz, Koffel, Rozwod,
Smołka, Harab-Myśliwiec, Ileli, Kozyra, Gajda, Ruszaj, Pożar, Strojnat, Bież,
Dymek, Rozbój, Bierka, Wicher, Szczebiot, Odmieniec, Fantazma, Wikołek,
Węsad, Dyngus albo Kiczka, Fugas; diablice: Dziewanna, Marzanna, Węda,
Jędza, Ossoria, Chorzyca, Merkana. Był także Muchawiec, Czerniec, Bajor,
Czeczot, Kubeba, Smolisz, Gonad, Boruta (katalog powyższy podaje Postępek
prawa czartowskiego). Czarownica Boroszka, żywcem spalona w Poznaniu w
r. 1645, spółkowała z diabłami Tórzem, Rokickim, Trzcinką i Rogalińskim 17).
W Sejmie piekielnym występują m.in.: Lewko, Liton, Rogalec, Lelek nocny,
Przechera, Frant, Klekot, Paskuda, Dietko. W żywocie św. Kingi z r. 1502
znajdujemy imiona: Oksza, Natoń i Rożen 18); według ks. Gilowskiego 19)
należą do rodziny diabelskiej: "ziemscy skryatkowie, domowe ubożęta, leśni
satyrowie, wodni tołpcowie, górne jędze, powietrzni duchowie, rozmaici
geniuszowie, morscy lewiatanowie, na insułach rozmaite obłudy"; wspaniałym
zaś tytułem obdarza diabła List czartowski do superintendentów i ministrów
ewangelizmu luterańskiego (1609): cesarz północny, król głębokiego piekła,
książę świata, rządca ciemności, wielki hetman pogaństwa, hrabia zbiegów,
wojewoda grubego cudzoziemstwa, groff niecnot, obrońca heretyctwa i
rozerwania każdego.
II
Nie siedzieli diabli w Polsce bezczynnie. Wchodzili w grzeszników
nieszczęśliwych, trzęśli nimi, podrzucali, męczyli, tumanili, mroczyli umysł
tak długo, aż opętana ofiara oddawała im swą duszę. W Roczniku Traskim,
pod rokiem 1276 20). znajdujemy historię pewnego człowieka, którego na
łożu śmierci namawiano do spowiedzi. Odrzekł, iż nie może, gdyż oddany
jest potędze diabelskiej. "Zaraz też usłyszeli uderzenia, którymi go diabli
traktowali, ale nikogo nie widzieli, tylko słyszeli trzask i plask uderzeń i
widzieli rany, a sińce na ciele. Umierający zaś nie mógł głosu żadnego ze
siebie wydobyć, tylko twarz marszczył i wykręcał i tak śród plag diabelskich
życie zakończył." W szlachcica sandomierskiego Aukasza Słupeckiego, łotra
i rabusia, wlazł diabeł 28 grudnia 1459 r. 21) i dręczył go nielitościwie.
"Diabli bili go, wyłamywali mu członki ze stawów. Słupecki
krzyczał przerazliwie. Słychać też było wrzaski diabłów i
cięcia suchych razów. Ale nikt diabłów koło opętanego nie
widział. Słupecki zażądał wreszcie, aby mu sprowadzono z
Chełmna sławnego egzorcystę, Jana Kazimierskiego, qui
energumenos exorcismis curare intrepide solitus erat«.
Kazimierski starał się uwolnić chorego od plag. Lecz diabeł
odgrażał się głośno, że powetuje sobie na domownikach,
jeżeli mu ksiądz przeszkodzi z Aukaszem. I rzeczywiście,
pochwycił 14-letniego chłopca, wsadził mu głowę w otwór
rozpalonego pieca. Swąd spalenizny odkrył sprawę diabelską.
Potem obrzucał diabeł smołą i gnojem księdza, ministrantów,
etc."
St. Reszka 22) opowiada o pewnej mieszczce krakowskiej, heretyczce, którą
diabeł dręczył za to, iż szydziła z procesji katolickiej. Mąż jej, zacięty
arianin, nie pozwolił wezwać księdza - i opętana umarła w mękach
straszliwych. Lecz i mężowi jej, bluzniercy, nie darował bies: chwycił go,
ciało zwijał w kłębek, wciskał w najciaśniejsze dziury, rzucał po dachach i
murach domów, aż go z okna na bruk wyrzucił i roztrzaskał na miazgę. To
samo przytrafiło się pewnemu łaziebnikowi w Poznaniu: diabeł wyrzucił go
oknem i roztrzaskał o mur kościoła 23). W r. 1652 połowa mieszkańców
Korczyna była opętana przez czarta "za sprawą czarów ruskich", ludzie
wrzeszczeli, broili dziwy. Wtedy ojcowie bernardyni "zaklęli, aby tak nie
wołali i około tych ludzi pracowali, uwalniając ich od czarów i pokus" 24). Na
każdym odpuście w kościele można było widzieć tłumy całe takich
nawiedzonych, krzyczących głosem przerazliwym i po kilka słów mówiących
różnymi językami 25). - napastujących kobiety, które mdlały lub dostawały
słabości. W roku 1649, w Okszy, bies opętał cały dom szlachcica
ewangelika Andrzeja Kosny, łamał sprzęty, bił ludzi, miotał rozpalone
głownie, wrzucał potrawy w nieczystości, etc. 26). Młot na czarownice
poucza, że nawet dziatki "przenagabanie szatańskie cierpią". Lecz prym
trzymały kobiety, owe "naczynia pełne demonów". W dziennikach ojców
jezuitów znajdujemy od czasu do czasu wzmianki, że tę czy ową białogłowę
"oppugnavit daemon spectris ac terroribus", lecz w końcu zostaje ona "e
faucibus daemonis erepta", oczywiście po zastosowaniu odpowiednich
egzorcyzmów. O skuteczności tego środka opowiada pewien szlachcic w
Żurominie 27). Widział on w dzieciństwie opętanego, który nieopatrznie
zażył tabaki od człowieka, u m i e j ą c e g o w i ę c e j n i ż p a c i e r
z. W Żurominie podówczas znajdował się ksiądz, który wyganiał diabłów z
ludzi. Kiedy ksiądz przystąpił do egzorcyzmów, nie mógł mu diabeł nic
więcej zarzucić, jak to tylko, że będąc małym chłopcem, porwał raz bułkę
straganiarce. Nareszcie diabeł, nie mogąc sobie z księdzem poradzić, zaczął
krzyczeć, że wylezie bokiem. Ksiądz mu na to: "Nie! Wylez, jakeś wlazł!"
Czart chciał wyłazić oczami, plecami, brzuchem, a ksiądz powtarzał wciąż
jedno: "Wylez, jakeś wlazł", aż diabeł musiał ustąpić.
Traktat księdza Chmielowskiego 28) o opętanych znajdzie czytelnik w
"Wypisach" [pod tekstem], tak samo rozprawę o czynieniu egzorcyzmów z
Młotu na czarownice; tutaj zaznaczę tylko, że jeszcze w r. 1826, w Miłosławiu,
ksiądz wypędzał diabła z krowy, robiąc nad nią znaki siedmiu krzyżów 29),
Chodzko zaś 30) znał najsłynniejszego na Litwie egzorcystę ks.
Obłoczymskiego, do którego przywożono opętanych z całej okolicy. "Szatan w
babie dziwnych rzeczy dokazywał: krzyczał, skakał, bluznił, różnymi językami
gadał, i po łacinie, i po niemiecku, i takim nawet językiem, że go nikt nie
rozumiał", lecz ksiądz egzorcyzmami swymi natychmiast wypędzał złego
ducha 31).
Nie zawsze jednak diabeł był stroną atakującą. Mnóstwo wypadków świadczy
o dobrowolnym oddaniu się szatanowi. Tak uczynił np. ścięty przed ratuszem
w Poznaniu w r. 1722 Andrzej Bocheński z Grodziska, który, będąc na służbie
u pana Załuskiego w Pyzdrach, gdzie cierpiał wiele, "z desperacji i melancholii
napisał kartę, oddając się diabłu". To samo uczynił w Krakowie, w r. 1728,
osiemnastoletni Kazimierz Kamiński: "Oddał się był cum anima czartowi i na
to cyrograf krwią własną podpisał". Pochop do zapisu tego - zeznaje Kamiński
- miałem z relacji, ktorą czynili w domu Imć Pana Jałowickiego o pewnym
szlachcicu, który przedtem był chudym pachołkiem, a teraz nietrudno mu o
kilka milionów. Napisawszy tę kartę, zaraz krwi z palca, szpilką ukłuwszy się,
w pióro wpuściłem i podpisałem, i z tą kartą podpisaną poszedłem pod Bożą
Mękę, invocando złego ducha, ale mi się żaden na ten czas nie pokazał, tylko
we śnie pokazowały mi się różne osoby, obiecując mi pieniądze, bylem tylko
kilka niedziel poczekał. Te malowania jam malował, aby mi się w takich
posturach zli duchowie pokazali, a nie w inszych, bym się ich mniej bał;
miałem też pochop takiego rysowania z widzenia, co student pewny we
Lwowie, zapisując się diabłu, tak samo uczynił. Nie miałem dotąd żadnego
podarunku ani pieniędzy od czartów." Ze względu na małoletność, zamiast
kary śmierci, kazano biednemu chłopcu przez rok solenniter nabożeństwa,
różańce, spowiedzi odprawiać i siedmkroć pielgrzymować do miejsc świętych.
Odlano mu także 50 batów, "aby i ciało nie było przy tym bez jakowej
mortyfikacji". Czacki 32) widział cyrograf w r. 1800 podpisany.
Pakt z diabłem.
Czarownice, chronione przez krąg wezwały szatana, który oferuje im usługi
w zamian za ich dusze.
Idea formalnego paktu z diabłem była najistotniejsza w oskarżeniach o
czary.
(Francesco Mario Guazzo, Compedium maleficarum, 1608)
III
Najwięcej pociechy mieli diabli z czarów. "Czary to nasz największy furlon
- mówił Lucyper do swej armii w Postępku prawa czartowskiego, kazał
przeto pijaÅ„stwem ludzi zwodzić« i czarami potajemnie kapturać«. Na
lep chytrości szatańskiej szły w pierwszym rzędzie niewiasty wiejskie, gdyż
w nich nie masz rozumu przyrodzonego ani nauki Pisma świętego." Były to
tak zwane baby, cioty, guślnice, matochy, wiedzmy - słowem - czarownice.
Spotykały się z diabłem na Aysej Górze. Jest to poniekąd nazwa
gatunkowa. Linde powiada, że za łysą uważana jest każda góra,
opanowana przez siłę nieczystą. "Gdzie karczma, tam też prawie i łysa
góra" mówi Haur 33). W Tatrach odpowiada jej Babie Aono 34), na Litwie -
góra Szatryja 35). Czarownice polskie latały na ożogach i miotłach, ruskie -
w stępie, żmudzkie na miotłach, litewskie - na łopatach 36). Przed wyprawą
nacierały się baby maścią: wysmażony tłuszcz z dziecka, oleosilinum,
aconitum, gałązki topolowe i sadze albo: z węża, jaszczurki, piórek
wróblich i przepiórczych i żabiego skrzeku 37).
"Gdyśmy chodziły na chmiel do lasa - zeznaje jedna
czarownica - nalazłyśmy miejsce okrągłe za łąką Maćkową, i
mówiły inne, że tu czarownice tańcują, i niedługo wzięły mię
z sobą na toż miejsce Bielicka i Kotwaska - i niosło nas coś
wszystkie, nie chodziłyśmy piechotą, i tańcowałyśmy tam i
innych dosyć było, ale nieznajome, bo miały kaptury na
gębie. Grywał nam chłop nieznajomy, czarną gębę miał. Na
długim drewnie pijałyśmy piwo, ale nie wiem, kędy je brały.
Zbierają się tam na Boże Wstąpienie. Kotwaska i Bielicka
były u mnie, namawiając się z sobą. Te, co były w kapturach,
były grzeczne, pleczyste, biedrzyste, tańcowały z pany.
Kotwaska świeczkę trzymała, a szklanicę ja, nalewając
innym paniom. Na Aysej Górze bywa nas tam ćma, że okiem
nie przejrzy. Smarowałam się u Kotwaskiej. Kiedy się
smaruję pod pachą, zaraz kominem wylecę. Mam też
towarzysza Wcieutowskiego, ale ze mną żyć nie chce, bom
nie warowna (nie dziewica). JadwigÄ™ KazimierzowÄ… na Aysej
Górze poznałam po pasku srebrnym kręconym. Miała
pachołka swego Laskowskiego i innych dosyć z nią było
nieznajomych... Woznę z Turku zwałyśmy królową,
służyłyśmy jej, kłaniałyśmy się jej ubogie, miała kaptur na
twarzy, była w kożuchowym minderaku, a w palendorze, i
inne z nią miały kapturki czarne na gębach... tylko dziurką
przez kapturek piły, a ci zdrajcy, oszukańcy, szatani po
jednej dziurze w nozdrzach mieli, a nogi jak bociany. Ta Aysa
Góra jest pod Poznaniem. Te starsze dostatnie panie pijały
wino, a my, ubogie wsianki, piwo; i my nalewamy i kłaniamy
się za każdym razem niziutko, z wielkim strachem" 38).
Czarownice z Lancashire na miotłach.
Proces tych czarownic w r. 1612 był pierwszym w Anglii,
do którego wprowadzono procedury z kontynentu europejskiego.
(The Famous History of Lancashire Witches, 1780)
Spalony w Kozminie, w r. 1690, klecha Grzegorz wyznał na mękach, że na
Aysej Górze grywał na piszczałce, ożenił się tam z jakąś Jaśkową, w
czerwień odzianą i w koronie. Diabeł mu ślub dawał. Każda czarownica
miała kawalera bardzo urodziwego, tylko nogi miał końskie i kozłem
śmierdział. W wyroku, zapadłym w Jarocinie w r. 1719, niejaki Wawrzyniec
Dziad zeznaje, że jest Aysa Góra "jedna pod Cielczą na Golazni, druga pod
Roszkowem, gdzie grywał na wąsach" 39). Jan Kostera zaś, stracony w
Dolsku, pod koniec w. XVIII, nie przeczy, że hulał z czarownicami na
bankiecie, ma jednak pewne zastrzeżenia co do szczegółów: otóż w samej
rzeczy grał podczas uczty - ale na piszczałce, nie na radlicy 40). Annę
Ratajkę (proces w Wierzbowicach, r. 1699) nauczyła czarowania
Jakomianka Jagna z tej samej wsi: "Przyłudziła mnie do siebie i przykrasiła
mnie do szatana. Miałam z nim wesele takie jako drugie. Bywałam na Aysej
Górze ku Kaliszowi na sobocie" 41). Stara Zwonniczka w Peregrynacji
dziadowskiej 42) opowiada:
Na ożogu wyjadę zrzednim oknem w pole,
W oczu mgnieniu objadę podgórskie granice,
Wywróciwszy odziemną koszulę na nice.
Wiem wiele czartów w piekle i gdzie drudzy siedzą,
Oni też wszyscy o mnie, jak się rządzę, wiedzą.
We czwartek siÄ™ schodzimy na rozstajnych drogach,
Więcej chodzę na głowie anizli na nogach.
Choć kto idzie imo mię, żaden mię nie widzi,
Jeszcze się idąc potknie, a człek z niego szydzi.
J. Ziarnko, Szabat czarownic
(Muzeum XX. Czartoryskich; Jan Bystroń, Dzieje obyczajów w Polsce,
1932)
Opis sabatu wraz z wieloma drastycznymi szczegółami znajdzie czytelnik w
"Wypisach". Na tym miejscu zacytujÄ™ tylko dowcipne kpiny autora
Czarownicy powołanej:
"Kiedy czarownicę na swoje brzydkie bankiety (diabeł) zanosi
abo wiec, co częściej bywa, uczyni i sprawi fantazja ich,
jakoby były na bankiecie; uśpiewszy ją w pościeli abo w
legowisku jej, wystawi jej jakiej sÄ…siadki jej znajomej osobÄ™
w fantazji: że się tej będzie koniecznie zdało, jakoby spólnie
używały, tańcowały lub po kościołach na wierzchu (coć mi za
plac do tańca!) lub gdzieś indziej, a on im na radle gra, by
na arfie dawidowej. Piękna muzyka, własne szyderstwo i
omamienie! Jaki taniec, taka muzyka, choć czasem baba nie
może łazić. Dlategoż w wielkim sekrecie to potrzeba
odprawować. Ale kiedy i butlowie, i kto się nie leni może przy
tym być, to tu butel żonie mało lepszej, do domu
przyszedłszy, ona innym, nie tylko rozpowie, ale i przyda tyle
troje, że tego będzie nazajutrz pełne miasto! A zacniejsze
zaś maciory, chcę rzec matrony, za których podnietą
mężowie ich na takie nędznice ostro nastąpili, zrozumiawszy
kogo, choć poniewolnie, powołały, jako im mianowano,
zarazem rozpisują ową niezbożną utrapionych konfesją,
zapraszając drugie, jako wróble na cudzą pszenicę, abo jak
na odpust, aby rychło przybywały wypytywać się także, jeśli
ich kto nie czaruje lub z domowych, lub z sÄ…siad." (str. 73.)
Osculum infame, bezwstydny całus;
rytualne oddanie czci diabłu,
które było jednym z typowych oskarżeń w procesach o czary.
(Francesco Mario Guazzo, Compedium maleficarum, 1608)
Czarownice ofiarujące niemowlę diabłu.
Skrzywdzenie dzieci było częstym z oskarżeń w procesach czarownic.
(Francesco Mario Guazzo, Compedium maleficarum, 1608)
IV
Zaprzysiężona diabłu czarownica wykonywała najróżnorodniejsze praktyki,
"sobie pożytki przywodząc, drugim ludziom psując". Sprawowała czary
mleczne, miłosne, myśliwskie, lekarskie, meteorologiczne, wzrokowe,
mogła więc: zamyślić na czyjąś zgubę, uroczyć, ozionąć, zaziorać, urzec,
oczynić, przekosić, nadąć (oczarować za pomocą tchnienia), "człowieka
osuć, ostudzić, oślepić, pokrzywić, małżeństwo w sobie ostroczyć,
człowieka nie żywić; wrzekomo uroki leczyć abo ogień żegnać, anioła z
domu wypędzić, a diabła tam wegnać; śmieciami ciskać, gdy księża chodzą
po kolędzie, do poduszki się wyścigać, tam kędy ksiądz siędzie" (Sejm
piekielny) 43).
Nuż w sobotę wielkanocną, kiedy wodę święcą
To się w ten czas czarownice po chałupach kręcą.
Biegają około domu, brzękając w siekacze,
A druga, wlazłszy na gniazdo, z kokoszami gdacze.
Wzięwszy ognia święconego, dobytek nim kadzi,
Do siedmi kościołów każe po wodę czeladzi.
Święcone w dzień wielkanocny wkoło domu noszą,
Aby wężów nie widali, kiełbas o to proszą.
Lecie zasiÄ™, kiedy trzaska, gdy siÄ™ bojÄ… gromu,
Oknem naczynie żelazne wyciskają z domu:
Siekierę, motykę, widły, łopatę i grabie,
A ziela nakłaść na ogień każą leda babie.
W fantazji Krasickiego (Myszeis, VII) zaklinanie diabłów przez czarownicę
zbarwiło się w następujący obraz plastyczny:
Do guseł zatem i czarodziejstw sławnych
Skrzętnie się baba natychmiast udaje.
Cyrkuł na ziemi kreśli z liter dawnych,
Szepce pod nosem, dzikie rzeczy baje,
Rzuca pęk ziółek, czarami zaprawnych,
Zżyma się, siada i znowu powstaje.
Nim zaś te wszystkie gusła uczyniła,
Dziewięć się razy w koło okręciła.
Okropnym głosem straszy okolice,
Mocarstw piekielnych ku pomocy wzywa.
Na wielowładnej rozkaz czarownice
Jęk się okropny spod ziemi dobywa,
Lucyper z swojej rusza siÄ™ stolice
I trzoda duchów podziemnych pierzchliwa;
Gwiazdy swych spuszczać przestały promieni,
Księżyc się krwawą posoką rumieni.
Zjadłe padalce i gadziny piszczą,
Żmije się na jej czołgają skinienie,
Drży ziemia, ognie piorunowe błyszczą,
A jakby zginąć miało przyrodzenie,
Wzmaga się coraz burza, wiatry świszczą,
Stuletnich dębów wzruszają korzenie.
Dzielniejsze zatem guślarstwa zaczyna
I zwykłym czarty sposobem zaklina.
W sprawie przeciw Zuzannie Rozynie (r. 1718) sąd wyszogrodzki kazał
podsądną spalić za to, że udoiła cudzą krowę, do mleka wsypała utartych w
proszek grzybów, zmieszała to z rosą, przed świtem zebraną, i tą
mieszaniną polała grządki w ogrodzie 44). Agnieszka Wścibidurzyna widziała
na łożu Anny Jedynaczki "kokosz czarną, a kąsek popielatą", i znalazła na
tym miejscu robaki białe, długie na pół palca, a łby miały czerwone. I
widziała, jak je Jedynaczka w ziemi potajemnie zakopała i liściem
kapuścianym to miejsce zakryła. (Proces w Kozminie, w. 1648) 45). Były to
oczywiście jakoweś praktyki czanoksięskie. Taż Wścibidurzyna twierdziła,
że nieraz w swej kapuście jaja znajdowała kokosze i schła od tego, a kiedy
je wyjęła, tedy się poprawiała 46) Zofia Marchewka (Brześć Kujawski w r.
1771) małżonce sławetnego pana Kwiatkowskiego diabła w kaszy zadała
47)
. Chałupnica w Wierzbocicach (1699) "zepsowała świnię, którą pies jadł -
i ten pies zdechł" 48), poza tym robiła proszki z koszul trupich i z żab
parszywych na różne ludzkie nieszczęścia, tudzież deszcz zatrzymywała,
aby nie ożywiał ziemi 49). Chroma baba z Peregrynacji dziadowskiej
zapewnia, że "dojdzie wszędzie, choć zamkną by nalepszą kłodką, bo ma
do ślepych zamków rozmaite zioła". Jedna "żabę w skorupie podłożyła pod
pańskimi głowami pod słomę" 50), inna sprawiła "koni, bydła i drobiazgów
zdychanie, pasieki niefruktyfikowanie" 51), ta nasyłała kury pod chatę, aby
śpiewały na szkodę oskarżyciela 52), tamta "nóż w piwo maczając, po
schodach kapała i przymawiała, powiadając, że to od gnilcu i bolączek" 53),
ta znów "guśliła, bo płotami trzęsła, to ogień żar pod próg sypała, to
rozebrawszy się, goła koło budynku latała; i jak nasypie żaru na koszulę
pod progiem i garnkiem przyłoży, to koszula nie zgorzała" 54). W Wiśniczu w
r. 1688 Jadwiga Macowa "mlekiem piec oblepiała, żeby w lecie śnieg
upadł", kopyta wyrzynała, w wodę kładła i "cicaszki" krowom obmywała,
Rabiaszka zaś oskarżona była przez sławetnego pana Walentego
Chmielowskiego "o powzięcie łajna krowiego przed domem jego... na co
pomieniony actor in ipso actu powzięcia tegoż smrodu solennym intulit
protestationem". (Lud, VII). A Jagata Korfunka ukradła Pana Jezusa w
Biechowie na odpuście i smagała na Aysej Górze, aż krew płynęła, inne zaś
biły i dzgały, potem to ze sobą wzięły - to na urodzaj 55) Gdacjusz 56)
opowiada, że w roku 1553 dwie czarownice "sąsiedzie swojej były dziecię
ukradły, które na sztuki porąbały i w garncu warzyły. A jako je potem tracić
miano, wyznały, że kiedy by ono dziecię były warzyć mogły, tedy by
wszystkie owoce, tak polne jako i ogrodowe przez suszę wniwecz się były
poobracały. Ale to tylko zdrada i oszukanie szatańskie było.
Czarownice piekÄ…ce i gotujÄ…ce dzieci.
Rytualne morderstwo dzieci było jednym najczęstszych oskarżeń w
procesach czasownic.
(Francesco Mario Guazzo, Compedium maleficarum, 1608)
Bo ponieważ diabeł jest starym p h y s i k i e m, który to z eksperyjencji
i doświadczenia powszedniego ma, kiedy deszcz padać i susza być ma,
więc naczynie swoje, tj. czarownice, do tego namawia, aby to i owo
czyniły: a tedy deszcz padać nie będzie. A tak, gdy to, co im diabeł
rozkazał, uczyniły, a deszcze gwałtowne i susze wielkie bywają, tedy te
biedne niewiasty mniemają, że to one uczyniły" 57). Aby sprowadzić suszę,
"czarownica krostową żabę z chlebem do ziemie zakopa. Póki ona żaba
onego chleba nie zje, póty deszcz padać nie może. Drudzy zasię udawają,
że czarownice mają jakiś miech; przeto, gdy się na deszcz zanosi, on
miech otwierają, z niego wiatr wypuszczają, który deszcz rozpędza. Trzeci
mniemają, że się czarownice w prochu myją, a miotłą go na powietrze ku
niebu rzucają. I niektóre czarownice słowa do tego mówią. I tak dlatego
deszcz padać nie może" 58).
Chcąc wywołać skutek odwrotny, "bierze piasek w ręce, miece przez się,
obróciwszy się tyłem ku wschodu słońca, a gdy chce mieć grad, tedy
krzemienie.
Czarownice wywołujące deszcz.
Podczas szaleństwa polowań na czarownice,
magia sprowadzająca niszczące klęski żywiołowe
była uważana za jedno z maleficia
diabelskich czynów dokonywanych przez czarownice.
(Drzeworyt z: Ulrich Molitor, De Lamiis et Phitonicis Mulieribus, 1490)
Kiedy ludzi zwadzić abo małżeństwo, tedy drwa poprzek kładzie przeciw
onemu domowi, gdzie chce złość wyrządzić, przymawiając czartowskie
słowa" 59).
To przymawianie czartowskich słów, czyli zaklęcie, stanowiło ważną część
rytuału czarowniczego. W rękopisie Akademii Umiejętności, Nr 1711 (w. XV),
znajdujemy zaklęcia "contra morsum rabidi canis alias w s c z y e k l e g o p
s a: iran, liran, kyrian, oferan, cepharan, cakapharan, stolidon". Thessurus
magicus domesticus 60) radzi przywoływać księcia ciemności słowami
"Sicclosciu, Panim, Bescialus, Hakodose, Huben, Vernah, Veolim, Echad".
Niektóre z tych słów przypominają brzmieniem język hebrajski, na ogół są to
zniekształcone imiona władców piekieł. Do dziś dnia wychodzą w Polsce
książki, zawierające podobne zaklęcia, np. w "Prawdziwym ognistym smoku"
61)
. "Licer, Onia, Kameron, Oliscot, Mandesumini, Poemi, Oriel", etc., tak jak
Å›redniowieczne Grimoiry, Höllenzwangi i Claviculae Salomonis roiÅ‚y siÄ™ od
rozmaitych formuł: "Omogiel, Tramoedy, Mi mona, Turmilo, Pandi", etc., etc.
Według Poklateckiego 62) rozumiał diabeł tylko po egipsku i tatarsku, według
akademików krakowskich upodobał sobie w łacinie 63), lecz i po polsku można
było mówić przy praktykach zabobonnych, a nawet posiłkować się Najśw.
Trójcą i imionami świętych. W dziełku Spraua a lekarstua końskie 64). podane
jest "żegnanie na krczycę": "Mów tak: w tym to koniu są siedm krczyc od
siedmi, sześć od sześci, pięć od piąci, cztyry od cztyrzech, trzy od trzech, dwie
ode dwu, jeden od jednej, potem nic, w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, po
trzykroć, poranu". Rękopis Biblioteki Jagiellońskiej 1551 zawiera dziełko
Szymona z Aowicza Lekarstpha w osobliwych niemoczach, a w nim zaklęcia
następujące: "od niemocy wielkiej św. Walentego niech mówi pięć pacierzy na
pamiątkę pięciu ran bożech i siedm zdrowech Marii na pamiątkę siedmiu
wesela Panny Marii, a potem niech będzie wzięt garniec wody pełny, którą
wziąwszy w prawe ręce, w której niech będzie trzyman i lan na lewą rękę, a ty
słowa mają być mówiony: W Nazaret się Pan Bóg począł, w Betleem się
narodził, w Jordanie ochrzczon, w Jeruzalem umęczon. Toć jest tak wierna
prawda. Tak przestanie wielki wrzód i niemoc wielka Piotrowi albo Annie, a
polewając oblicze niemocnego: w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. A to
masz działać przez trzy piątki pospołu, a będzie zdrów niemocny. To w
Gnieznie jest doświadczono i uzdrowiono od 30 person; na zażegnanie zaś
bolączki: Daj mi miły Bóg dar, lekuję ja sobie sam, i ze mnie wyszło, i ze
mnie pójdzie. W imiÄ™ Ojca i t.d.«" 65). Dla rozegnania burzy sÅ‚użyÅ‚y, wedÅ‚ug
Młotu na czarownice (II, 176), słowa:
"Poprzysięgam i zaklinam was, grady i wiatry, przez pięć ran
Chrystusa Pana, i przez trzy gwozdzie, które jego ręce i nogi
przebodły, i przez czterech ewangelistów świętych,
Mateusza, Marka, Aukasza i Jana, żebyście w wodę
rozpłynąwszy puściły się na dół".
Hanka Czelczonka z Kobylina (r. 1616) zeznaje, że "ziela dawała
dziewicom, które zowią l i m o i z a, psując płód, żeby dzieci nie rodziły.
Przystojnej miłośnicy Zaleskiego dałam rodzącej kobiecie limoizy, maruny
białej, siemienia marchwianego i czerwonej róży. Tem też zepsuje płód,
komu chcÄ™" 66). W Doruchowie (p. str. 93) zarzucano czarownicom m.in.,
"że raziły ludzi postrzałami, do czego osobliwej używać miały strzelby, tj.
rękojeści od stłuczonych tyglów" 67). Maciejowa Sieczczyna (Poznań, r.
1559) chodziła pod szubienicę po powróz od szubienicznika "ku
wyszynkowaniu miodu" 68). I pani Maćkowska z Kamieńca (r. 1717)
oświadcza, że szynku nie miałaby, "gdyby od Michałka kata postronka nie
dostała, który od złodziejów zostaje się" 69). Po "rzeczy naturalne"
(genitalia) wisielca chodził także zabobonny Sebastian Porębecki: chciał je
ukraść dla znajomego szynkarza, aby mu się lepiej powodziło 70). Wyżej
wymieniona Sieczczyna, pragnąc przywrócić jakiejś Kachnie miłość
kochanka, uprzędła nić na opak, obwinęła nią grzebień i położyła wszystko
pod ogień; kazała też łykać oczy, wyłupione żywemu gołębiowi. Z aktów
kobylińskich dowiadujemy się, że "roku pańskiego 1658, podczas żniw,
idąc pani Piotrowa mieczniczka, po małżonka swego na gospodę do pani
Szotki, z trefunku nadepnęła nogą mieszeczek z czarnego aksamitu, w
którym był palec wielki człowieczy, przy nim igiełek trzy bez obu końców".
Gdy po upływie pewnego czasu nikt się po te relikwie nie zgłosił, "urząd
zupełny" (t.j. burmistrz z rajcami i wójt z ławnikami) rozkazał "nanieciwszy
w pół rynku ogień, spalić je, dając na potem znać każdemu, który by się
śmiał poważyć takie relikwie nosić i chować, iż mu się także stanie simili
modo, jako i tym relikwiom". Był to prawdopodobnie palec skazańca, który
według rozpowszechnionego zabobonu służył do czarów. Nawet 10-l e t n i
a d z i e w c z y n k a Anna stawała w r. 1703 przed sądem
wyszogrodzkim, oskarżona o czynienie kolorowych myszy z liścia różanego:
"Wzięła 4 listki, złożyła je na krzyż i dwa razy chuchnęła" 71). Żyd z Kowla
Hirszowicz musiał w r. 1700 złożyć w bóżnicy przysięgę, iż otrzebił kota,
należącego do p. Andrzejewicza, "nie dla czarów lub złości przeciw
chrześcijanom, lecz dla ulżenia własnej dolegliwości, i że obciętych części
nie moczył ani w miodzie, ani w piwie, ani w wódce, ani w wodzie", corpus
zaś delicti złożyć musiał w prześwietnym magistracie kowelskim 72).
"Żydy niewierne, których szatan za jedno naczynie sobie obrał" 73), czarowali
m. i. za pomocą mleka z piersi kobiet chrześcijańskich, które kupowali
rzekomo w celu szerzenia moru śród "gojów". Potrzeba do tego szubienicy,
wiszącego na niej złodzieja i najętego chłopa, który, po odprawieniu "gusłów i
zabobonów", ma to mleko lać wisielcowi w ucho i pytać go, co by słyszał.
Pewna kobieta oszukała Żydów, sprzedając im mleko krowie. Kiedy więc
najęty parobek pytał wisielca, co słyszy, ten odpowiedział, że ryk bydła. Żydzi
"zasmęciwszy się odeszli od oney białogłowy, łaiąc iey", a wkrótce nastąpił
"on mór bydła gwałtowny po wszystkiey Polszcze" 74). Skarga zarzucał Żydom,
że czarnoksięstwa uczą 75), tę samą skłonność przypisywał im Michał z
Wrocławia w kalendarzu na r. 1494 ("cierpiąc na głębokość rozumu, poświęcą
się nigromancji"), skutki zaś tego czarowania żydowskiego były zaiste
straszliwe, bo oto według ks. Tyszkowskiego Żydówki ciężarne po śmierci
rodzÄ… przez czary! 76).
Czarownice tatarskie umiały pono tak rusznice czarować, że żadna nie
wystrzeliła 77). "Dokumentem do czarów" tych poganek był m. in. fakt, że
posiadały pieniądze z napisami arabskimi (diabelski język!). W r. 1609 spalono
za to przewinienie kilka żon tatarskich 78). Znane były oczywiście także wróżki
i czarownice cygańskie:
Kiedy one Maenades zeszły się w gromadę,
O czarach i o gusłach czyniły więc radę.
Jedna drugą uczyła, zwłaszcza stara młodą,
Owa przed tą rozumem, ta miała urodą
Jak mołojca omamić, kwoli białym głowom,
Jako owcom i mleko odjąć cudzym krowom,
Jako wróżyć na ręku, jak poznać przygody,
Tak przeszłe jako przyszłe pożytki i szkody.
Tamże się też ćwiczyły w onej swojej szkole,
Jak sąsiedzkie przewabić żyto na swe pole
I jako niecić ogień pod słomianym dachem,
Jako mieszek wyszypłać, jako szalić Lachem.
I dziÅ› tymi sztukami u nas narabiajÄ…,
Gdy z cudzego pieniÄ…dze worka wysÄ…czajÄ…
Cyganki farbowane.
(Klonowicz, Worek Judaszów I, 2.)
V
Przykłady powyższe świadczą, jak rozmaite były sfery, z których
rekrutowały się czarownice i jak różnorodne sposoby czarowania. Rzecz
charakterystyczna, że w bezbożnych praktykach swoich czarownice chętnie
posiłkowały się przedmiotami kultu religijnego, kościelnego. Z "Synodu
klechów podgórskich" (w. XVII) 79) dowiadujemy się, że sprzedawano im
wosk poświęcony i strzępy z chorągwi kościelnych; gromnic używały baby
do odpędzania gradu 80), czarowały palmami poświęcanymi 81), z synodu z
r. 1248 mamy wiadomość o praktykach zabobonnych z wodą chrzestną,
olejem św. i Najśw. Sakramentem 82), diabeł zaś Rogalec z Sejmu
piekielnego uprawia agitację po prostu w kościele. Podczas nabożeństwa
stoi z dziewkami w kÄ…cie i uczy je:
Jednej każę, aby strzępków w kościele dostała
Od chorągwi, od obrusów, by przy sobie miała.
Jako ludzie kupą chodzą za tymi strzępkami,
Tak za tobą będą chodzić, ba, i diabli sami.
A drugiej każę napalić w ogniu trupich kości,
Żeby drugie osypała, naczyniła złości.
Dostawszy jej wieńca z głowy, włóż na trupią głowę,
A z konwie obrÄ…czki popal, osyp trzeciÄ… owÄ™.
Czwartej stopy wykroiwszy, w czeluście je ulepisz,
Jedną ostudzisz, ususzysz, a drugą oślepisz.
Trzecią uczę chceli, żeby młodzieńca miała,
Żeby włosów z jego głowy, jak może, dostała.
K temu wosku z kościelnej świece, a świeczkę udziałaj
Z onych włosów, którą sobie we czwartki zapalaj.
Póki ono światło będzie u ciebie gorzało,
Póty się mu serce będzie ku tobie pręgało.
(962-977)
Prefesję swą i stosunki z diabłami starały się czarownice ukrywać w
największej tajemnicy. Istniały jednak sposoby zdemaskowania
podejrzanych. "Chcesz wiedzieć, kto jest czarownica, mówże jedną pewną
choć świętą modlitwę, o której nie powiadam; myśląc, gdy mówisz, o tej,
którą masz podejrzaną, jeśli się na ten czas wezdrgniesz, już jest pewna
czarownica ta, o której pomyślasz." Na Białej Rusi rozpoznawano
czarownice w ten sposób, że "kąpano je w wodzie, pierwej wodę przez
prześcieradło przecedziwszy z pilnością, a potem wrzkomo exorcyzując i
krążąc około wanny i nieco mówiąc, kość spróchniałą ostrożnie i rzęsę
wodną abo i czym innym natkaną wpuszczają, czasem i różne zboża abo
kamyki, zaczem rzęsa po wierzchu wody pływa. I z jednego gnata siła
gnatów, które z czarowanego wyszły, sława i gęba szczebietliwa narodzi.
Głosząc, że za egzorcyzmem w wannie nalazły się wierutne czary, kości
trupie, rzęsa, rozmaite zboża, kamyki. Jeszcze by powtórzyć, aby wszystkie
wypłynęły. (Czarownica powołana, 97).
Najczęściej jednak oskarżenie o czary było dziełem "świegotliwych
białychgłów, co o wszystkiem chcą wiedzieć, aby miały o czym świegotać,
boby im gęba spuchła milcząc, i owszem rozpisują do sąsiadek swoich, aby
przybywały, chcąli wiedzieć, jeśli ich kto nie czaruje. A zleciawszy się by sroki
do ścierwa, mianują same i tę, i ową, grożąc, że się nie przyznasz po niewoli, i
obiecując przyczynę ze strony wyzwolenia. Zaczem muszą nędznice pleść troje
niewidy" ... "Nazrze się druga krup surowych, grzybów, bedłek, korzenia,
gliny, wapna, fruktów niewczesnych, smażonek i innych rzeczy swojej naturze
szkodliwych, za czym niezdrowie, zła cera, żołądek niestrawny, uroki,
osypanie, czary, czarownice. Napadnie na takiego, co rad smaczne kÄ…ski po
dworach zobie, wmówi w nie czary, nuż tu diabelstwa po pierzynach, po
wannach szukać, nuż tu i te, i owe posądzać i przed mężem o czary udawać.
On dla klekotania ustawicznego musi chudzina w takie plotki się wdać,
wrzkomo dla swego pokoju, a ono wielkiego dusznego i doczesnego nabędzie
niepokoju, jako sami nieraz z płaczem dobrowolnie, choć nie wczas,
wyznawają, i na żony, i na tych, którzy im to w głowy lekkomyślne mocno
wbili, narzekają". (Czarownica powołana, 92-93).
Przez te plotki "kobiecisk nikczemnych, małocnockich, wyuzdanej gęby" cała
Polska tak się, według Czarownicy powołanej, zagęściła czarownicami, że "na
posiedzeniach i schadzkach zwyczajnych o żadnej materii więcej nie było
słychać, jako o czarownicach". Światopogląd wieku był na wskroś
demoniczny. Doszło do tego, że przyczyny naturalne zjawisk przestały jakoby
istnieć. Wszystko zło zwalano na sztuczki czarownic:
Kiedy wiosna nastąpi, a deszcz ustał w maju,
Czarownice przyczyną. Zdechł wół jeden, drugi,
Albo tam co z przychowków, czarownice winą.
Każą tedy niewinną babę wziąć i męczyć,
Aż ich z piętnaście wyda. Ciągnie kat i pali,
Aż powie i powoła wszystkie, co ich we wsi,
A baba dziw, że pana z panią nie powoła,
Których by raczej spalić za to, że niewinnie
Męczyć i tracić każą swoich bez przyczyny.
I tak nie będzie we wsi trzydzieści człowieka.
A piętnaście pogłowia spalą! Co dla Boga
Za przyczyna? Pan chory i nie ma wskórania,
Schnie i dzieci mu często umierają w domu.
Jakoby i suchoty, i śmierć przyrodzone
Nie były i zesłane od Boga samego!
(Opaliński, Na ciężary i opresyją chłopską w Polszcze)
Zobaczmy, jak odbywało się w Polsce owo męczenie i tracenie czarownic.
VI
"Nie słychać po innych państwach i nacjach o tak gęstych ekscesach i
nagłych, a raczej bezprawnych egzekucjach", narzeka ks. Gamalski w
Przestrogach duchownych 83), "nasza tylko w tym nieszczęśliwa Polska,
której wkrótce borów i lasów na stosy nie stanie, a podobno tym prędzej po
miastach, miasteczkach i wsiach ludzi nie będzie na podniecenie tych
pożarów". Jest w tym okrzyku szlachetnym wiele przesady, gdyż historia
świadczy, że w sąsiednich "państwach i nacjach" męczono i palono stokroć
więcej niż w Polsce ofiar.
Palenie czarownicy, prawdopodobnie w Niemczech.
(Nie podpisana okładka książki: Kurt Baschwitz, Czarownice. Dzieje
procesów o czary. PWN, Warszawa 1971.)
Chociaż już od w. XIV rozlegało się echo o inkwizytorach "haereticae
pravitatis" (był to jeden z urzędów klasztornych zakonu dominikańskiego)
84)
, to aż do połowy w. XVI nie zajmowano się u nas sprawami o czary, gdy
np. we Francji, już w w. XIV (od 1320 do 1350) w samej Karkassonie
spalono 400 czarownic i czarowników, w Tuluzie zaś, w tym samym czasie,
600 85). Proces o czary był jedną z gałęzi św. Inkwizycji, która przez usta
swych popleczników stworzyła zasadę "haeresis est maxima opera
maleficarum non credere'.', opierając się na Piśmie św.: "Czarownikom żyć
nie pozwolisz" (Exodus 22, 18), "Mąż albo niewiasta, w których by był duch
czarnoksięski albo wieszczy, śmiercią umrą" (3 Mojż. XX, 27) i na
dogmacie, przez św. Tomasza z Akwinu utwierdzonym: fides catholica vult
quod daemones sint aliquid et possint nocere suis operationibus. Gorszył
się ks. Chmielowski, że istnieją ludzie, którzy "cale negują, aby
czarnoksięstwa i czary miały się znajdować, a co większa: niektórzy
twierdzą, że nawet i czartów nie masz. Jak oni temu ważą się
kontradykować, czemu Kościół boży nigdy nie kontradykował?" 86). Kościół
utrwalał w ludzie wiarę w diabła 87), a jednocześnie walczył z czarami jako
"cudami nielegalnymi", jako z herezją, bo czarownicy, według Alexandra
IV, "aperte haeresia sapiant", diabeł zaś do dziś dnia tak lubi włazić w
kacerzy, jak niegdyś w świnie, a kacerze tak się zwykle przemieniają w
czarowników, jak stare nierządnice w rajfury 88). Czary zaliczone były do
crimina ex cepta, atrocissima.
Najdawniejszy przepis prowincjonalnego prawa polskiego o czarodziejstwie
znajdujemy w synodzie, odbytym w Budzie przez legata papieskiego Filipa w
r. 1279. Czytamy tam: "Ze społeczności wiernych wyłączamy i wyklinamy
wszystkich czarowników, którzy czynią czary przez wzywanie diabłów lub
użycie rzeczy poświęconych, surowo zabraniając, aby nikt, prócz własnego ich
biskupa, nie dawał im rozgrzeszenia, wyjąwszy w godzinę śmierci; inni zaś
czarodzieje mogą być rozgrzeszeni przez miejscowych kapłanów, po
naznaczeniu im odpowiedniej pokuty" 89) Z wieku XV pozostało kilka zapisek,
jak np. o tym, że "wyeszcza baba z Zakrzewa scilicet czari" (r. 1476) została
pociągnięta do odpowiedzialności za gusła 90), w roku 1502 "Małgorzata
Bilkowska oczyszczała się przed kapitułą poznańską z zarzutów sobie
uczynionych" 91); są ślady, że za króla Aleksandra oskarżono o czary Sapieżynę
92)
, lecz aż do roku 1543 wiadomości te są nader skąpe. Dopiero sejm, z roku
1543 (Vol. legum I, f.578 ż Differentias) zajmuje się sprawami
czarnoksięskimi i oddaje sądzenie ich władzom duchownym.
"Różnice sądowe między duchownymi a świeckimi na tym
sejmie z radami naszymi obojga stanu i z posły ziemskimi
tak postanawiamy, aby więcej jeden drugiego do prawa
sobie nienależytego nie pozywał ani pociągał. Aby tedy
wiedzieć, które kauzy do duchownego prawa, które do
świeckiego przysługują, tym opisaniem oznajmujemy.
Postanawiamy za przyzwoleniem panów prałatów
duchownych i panów świeckich, i posłów ziemskich: naprzód
prawu duchownemu należy sąd rozeznać różnicę około wiary
chrześcijańskiej, o heretykach, o schizmatykach,
bluzniercach bożych i apostatach. Nadto sądowi
duchownemu podległy wróżki, czary, czarnoksięstwa", etc.
(Czarownica powołana, str. 9).
Sądy świeckie miały jednak prawo ingerencji, o ile wynikała dla kogo
szkoda materialna i w ten sposób sprawy o czary przeszły całkowicie pod
sądy landwójtowskie, chociaż o formalnej translacji praw sądów
duchownych na świeckie nie znajdujemy nigdzie wzmianki 93). Poza
uchwałą z r. 1543, przepisującą sądzenie spraw o czary, i uchwałą z r.
1776, znoszącą je, nie znajdujemy w konstytucjach nic, co by określało s
p o s ó b sądzenia, śledztwa etc. Znamy tylko dekrety królewskie
(Warszawa 1672 i 1713), oddajÄ…ce sÄ…dom duchownym p i e r w s z e Å„ s t
w o przy badaniu spraw o czary, i reskrypt Augusta III (z r. 1745),
zakazujÄ…cy rozpatrywanie ich sÄ…dom miejskim pod karÄ… mille
hungaricalium, a wiejskim sub poena capitis. Dekrety te i reskrypty nie
były jednak nigdy ściśle wykonywane. Praktyka zaś sądowa powstała sama
przez się, po części na gotowym wzorze niemieckim. Według kalamburu
Czarownicy powołanej była to zaprawdę "iurisprudentia-iurisperdentia".
Byle plotka zawistnej sąsiadki wystarczyła, aby "ująwszy gromnicę palił
Å‚awnik z burmistrzem w rynku czarownicÄ™, lecz chcÄ…c pierwej dociec
zupełnej pewności, pławił ją na powrozie w stawie podstarości". O
pławieniu nie ma wzmianek w zródłach archiwalnych, był to jednak obyczaj
powszechny: oskarżoną zanurzano w wodę, a jeżeli nie tonęła - był to
"wielki dokument do czarów". "Z tej przyczyny mnie wzięto, zeznaje Anna
Strzeżyduszyna, żem pływała. Ale niejednakowo rzucano w wodę: jedne z
ochroną, a drugie - jako mogło być. Tom też od ludzi słyszała, że, kiedy
która czarownica, chociaż ją pogrążają, tedy ona przecie pływa jako
kaczka." Niektórzy księża zwykli byli pierwej poświęcać wodę, w której
baby pławić miano 94) i chociaż Innocenty III zakazał takiego poświęcania,
czynili to w dalszym ciągu. Mylnie jednak twiedził autor Czarownicy
powołanej, że pławienia "w porządnych państwach jako we Włoszech, w
Hiszpanii, we Francji nie obaczysz" i "nigdzie też czarownic nie pławią,
tylko u nas". Zwyczaj ten istniał w Niemczech i we Francji.
PÅ‚awienie czarownic w Anglii.
Jeżeli kobieta unosiła się na wodzie, była winna,
jeżeli tonęła, była niewinna i wtedy wyciągano ją z wody za linę, którą była
przewiÄ…zana.
(Witches apprehended, examined and executed, for notable villanies by
them commited both by land and water, 1613)
U nas jednak przetrwał najdłużej. Walczył z nim biskup Załuski 95), pisząc
że "próba niewinności przez pławienie w wodzie jest niegodziwa i płonna,
chcąc aby niewinny tonął, a winny pływał, i sprawiedliwie mówić można, że
to jest wynalazek ludzkiego dowcipu, przez który częstokroć fałsz prawdzie
miejsce bierze - i lubo się czasem uda, to czyni czart, aby tym utwierdził w
błędzie człowieka, chcąc go łudzić przez pomaganie mu w niegodziwości...
Dlaczego z usilnością zabraniać tego czynić każdy jest obowiązany". Nawet
po konstytucji r. 1776 zdarzały się wypadki pławienia. W r. 1789 ekonom z
Zagościa pod Pińczowem "zdesperowany brakiem deszczu" kazał baby
pławić 96), Huculi topili wiedzmy w r. 1827 97), w r. 1836 we wsi Chałupach
(pow. wejherowski) zarzucono 50-letniej Cejnowej, że sczarowała rybaka
Kąkola. Przez dziesięć dni bito ją, szarpano, kopano, potem pławiono i
utopiono 98); Gloger wspomina 99), że w r. 1860 włościanie oskarżyli pewną
komornicę o rozpędzanie chmur i prosili, aby im pozwolono pławić ją; i
jeszcze w r. 1872 we wsi Dżurkowie (powiat stanisławowski) pławiono na
skutek posuchy wszystkie ze wsi kobiety 100).
Po pławieniu, "dla lepszego wyrozumienia z strony czarowania i inszych wielu
rzeczy" wydawano oskarżone na tortury. Porządek sądów miejskich z r. 1618
zawiera następujący "dowód przeciw czarownikom i tym wszystkim, którzy się
z czarnoksięstwy, a z gusły obchodzą":
"Gdy się pokaże, iżeby kto takowych rzeczy innego chciał
uczyć, abo że komu tym groził, a temu, któremu grożono,
żeby się stąd co złego przydało, abo też, żeby w tym
podejrzanym się być pokazał, słowy, obyczajmi, postawą i
inszymi sprawami, które się w takowych ludziach najdują, a
których takowi ludzie używają, ażeby się tym już osławił -
takowemu każdemu słusznie ma być o to wina dana i za
takimi znaki może być i na mękę skazan, ponieważ takowe
wszystkie umiejętności, które są naprzeciwko Panu Bogu, i
też ludziom chrześcijańskim nie przystoi, żeby się z nimi
obchodzić mieli, mają być prawem zapowiedziane i srogo
karane".
Zeznania wydobywano "wodą, octem, laniem wrzącego oleju w gardło,
smarowaniem siarką, smołą gorejącą lub słoniną, głodem, pragnieniem
wielkim, przyłożeniem na pępek myszy, szerszeni albo jakich innych
chrobaków jadowitych, nakrytych bańką, ażeby tak wyjść nie mogli, ciało
cierpiącego dręcząc; jako też, gdy złoczyńcę ku ławie przywiążą, nogi jego
słoną wodą namażą, potem kozę przywiodą, która rada sól jada, aby pięty
onego złoczyńcy lizała: który ból powiadają być okrutny bez obrażenia
cielesnego... dalej przez ciągnienie powrozami, gdy nago złoczyńca
(wszakże wstyd przyrodzony mając nakryty), na węższej ławie niż ciało
jest, bywa pod pachę przez piersi przywiązan, potem wielkie palce u nóg
bywają związane, a powróz od nich około osi u koła okręcą, aby tak
obracaniem koła ciało złoczyńce ku wypowiedzeniu prawdy było ciągnione.
Niektórym też, którzy na męki mają być dani, pierwej wszystkie włosy
brzytwÄ… ogolÄ…, dla opatrzenia, aby jakich kunsztownych pomocy we
włosiech nie miał według czarnoksięstwa abo czarów inych, za którymi więc
żadnej męki nie czują... Przed innymi mękami złoczyńca naprzód był bit
miotłami" (ibid., 217-218).
Przebieg wypełniania tormentów według prawa świętobliwego
magdeburskiego opisuje Kitowicz 101):
"Przed ratuszem była tak urządzona piwnica, że w ścianach
jej osadzony był hak żelazny gruby z kółkiem, wysoko od
ziemi na półtrzecia łokcia do posadzki w środku piwnicy
utwierdzony. Tam stawiano stołek. Na nim kat sadzał
więznia, wiązał mu w tył ręce jednym powrozem, drugim
wiązał nogi, końce zaś powrozu przywiązał mocno do kółka
niższego; przez powróz u rąk przełożył inny postronek, przez
kółko wyższe pojedyncze przewleczony, raz drugi około ręki
okręciwszy trzymał, aby mu się w ciągnieniu nie wymknął.
Przywiązawszy tak więznia, stanął przy nim w pewnej
odległości. Na boku przy ścianie naprzeciw więznia stawiano
stolik i stołki, kałamarz, pióro, papier, za którym zasiadał
wójt z dwoma ławnikami. Gdy tak już wszystko było
przygotowane, instygator miejski, stojący przy wójcie,
imieniem skarżącego w krótkiej przemowie upraszał owego
sądu: że ponieważ więzień dobrowolnie wzbrania się
przyznać do występku popełnionego, aby go wskazał na
tortury, podług praw krajowych. Po czym wójt, przystępując
do zwykłej formy badania obwinionego, mówił wprzód do
niego łagodnie, zachęcał go do szczerego wyznania prawdy.
Gdy to nie odnosiło skutku, wójt zaklinał go na wszystkie
świętości, na zbawienie duszy jego, etc. Gdy i to nie
pomagało, wówczas wójt na instygatora zawołał: Mów więc
mistrzowi sprawiedliwości, niechaj postąpi sobie z nim
wedÅ‚ug prawa«. Instygator zaÅ› zawoÅ‚aÅ‚ donoÅ›nym gÅ‚osem:
Mistrzu, postÄ…p z winowajcÄ… wedÅ‚ug prawa«, Kat, jeszcze
nim przystąpił do zadawania mu męczarni, wołał po trzykroć:
Mości panowie zastolni i przedstolni! 102). Czy z wolą to
waszÄ…, czy nie z wolÄ…?« Instygator odpowiadaÅ‚ za każdym
razem: Z wolÄ…«. Dopiero kat silnie pociÄ…gnÄ…Å‚ za powróz.
Wtenczas ręce więznia poczęły się wyłamywać ze stawów,
ramion, podnosić się w górę tyłem głowy, postać zaś
więznia, poddając się wyższą częścią ciała za sznurem,
znajdowała się na stoliku, nogi zaś, wyciągnięte i do haka
przywiązane, wisiały jak na powietrzu, jeżeli po tej męce
więzień w dalszym ciągu trwał w uporze, kat przyzywał
wówczas swego pomocnika i obydwaj z całych sił za sznur
ciągnęli. Wówczas więzień wyciągnięty był jak struna. Ręce
wykręciły się tyłem i stanęły w prostej linii z ciałem nad
głową, w piersiach zrobił się dół, w który tłoczyła się głowa,
cały człowiek wisiał na powietrzu. Wszystkie żebra, kości,
stawy i żyły stały się wydatnymi. Jeżeli zdarzyło się, że
więzień na torturach skonał, wszystko się na ten czas
kończyło i zmarłego pochowano, a sprawa upadła. Niekiedy
obwinionemu kładziono na nogi ostre żelaza, karby na
kształt zębów, kształt piły mające, z dwóch sztuk złożone,
przez które przechodziły z obu końców śruby; tymi śrubami
ściągano żelaza zębate na wierzch piszczeli nóg, które pod
spodem przymocowane były. Te więc, coraz bardziej gniotąc
i kalecząc nogi, nieznośny ból sprawiały. Mistrzowie, żelaza
podobne dybom, po swojemu nazywali butami hiszpańskimi.
Utrzymywano powszechnie, że nie było zbrodniarza, którego
by obuwie to do przyznania winy nie przymusiło.
Kropienie gorącą siarką, przykładanie do boków blach
rozpalonych nie było tak bolesne jak buty hiszpańskie.
Kiedy miano czarowników lub czarownice torturami próbować,
golono im zwykle włosy na głowie, utrzymując, że we włosach
kryje się diabeł i nie dopuszcza czarownicy sumiennego
wyznania prawdy, i że ukryty we włosach za niego lub za nią
znosi męczarnie, biorąc za powód owo spokojne
wytrzymywanie tortur wyżej wymienionych, co zapewne z
omdlenia lub opuszczenia sił przychodziło, nie zaś z pomocy
szatana. Żydom pospolicie (jak to utrzymują pisarze), o
jakibądz występek obwinionym i na tortury skazanym,
regularnie to uskuteczniano. Gdy nieraz winowajca, jak Żyd bez
mydła ogolony, tortury wytrzymał, kat udawał wówczas, że mu
jakiś wielki czarownik tortury oczarował, iż swego skutku
osiągnąć nie mogły 103). Skoro zaś przyznał winę, zdejmowano
mu z nóg buty hiszpańskie, sadzano na stołku, wziąwszy potem
za ręce powykręcane, odkręcano je na powrót z nowym bólem,
potem złożywszy je na krzyż, przed piersi więznia, kolanem
między łopatki tłocząc, tym sposobem naprowadzano w stawy;
co było nierównie boleśniejsze niż same tortury. Takowe
męczarnie były niekiedy powtarzane do trzeciego razu, po
kilkudniowym jednak odpoczynku. Po czym dopiero
następował wyrok śmierci lub uwolnienia, a to podług
okoliczności. Tortur jednak nie nakazywał sąd szlachecki, ale
jeżeli sądy wójtowskie albo gród skazywały kogo na nie,
wtenczas odsyłano go na wykonanie onych do urzędu
miejskiego. Toż samo czyniono z wyrokami kryminalnymi, w
których na końcu, po wyroku już śmierci, zwykle dodawano:
pro cuius modi executione rerum ad officium scabinale civitatis
praeventis remittit".
Piwnica tortur w Bamberg, w Bawarii.
Moment przed rozciąganiem torturowanego zawieszonego na haku za ręce
związane do tyłu.
(Bamberger Halsgerichtordnung, 1508)
Takimi to mękami wydobywano z nieszczęśliwych ofiar zeznania. Były
jednak tak odporne istoty, które "mało doczego na torturach przyznawały
się". Zawdzięczały to może sui generis "trenningowi", o którym wspomina
"Porządek sądów miejskich (str. 221): "Wiele ich najdzie, którzy, będąc w
towarzystwie, przemieszkiwając w lesiech, w gajoch, społem sobie męki
zadawają i ćwiczą się na wycierpienie rozmaitych mąk, aby potem, gdyby
byli pojmani, mocne męki wycierpieli krom wyznania złych uczynków i
towarzystwa swego. Co z wyznania złoczyńców poznano".
Wtedy wynajdywano na ciele piętna diabelskie: "Ręce od plec i nogi od kolan
sine, krwawe, zmęczone" (jeszcze by też!) i "z takowych jawnych dowodów i
znaków" urząd nakazywał spalić czarownicę na drogach rozstajnych albo, co
jest bardzo charakterystyczne, "na miejscu zwyczajnym, gdzie czarowników
palą". Aktowi egzekucji towarzyszyły nieraz wyrafinowane męczarnie:
"W roku 1526 straszne męki zadawano dwiema białogłowom
(piekarce z Krakowa i Kliszewskiej ziemiance), jakoby ony
Janusza Xiąże Mazowieckie zgładziły ze świata: wkopali słup
pod Warszawą y dwa łańcuchy przy nim, którymi je opak za
ręce nago przywiązali, y drew koło nich stosami nakładłszy
zapalili: piekły się przez cztery godziny, biegając około
słupa, a gdy się z sobą zeszły, kąsały ciało na sobie
wzajemnie, aż upieczone pomarły." 104).
W r. 1699 w Wierzbocicach jedna z oskarżonych Jagata skazana została na
spalenie "zachowując tę kondycję, aby wprzód ręce obiedwie jej, po kikut
smołą i siarką polane, wzgórę wyniesione i tak gorzały za to, iż się ona
rękoma ważyła dotykać Najśw. Sakramentu, a to na ukaranie wszystkich
ludzi, aby się złego wystrzegali, a do dobrego pobudkę mieli" 105). Były
wypadki, że czarownice palono razem z bydłem 106).
W procesach o czary nikt nigdy nie występował w obronie oskarżonych.
Jedynie w pewnej sprawie na Żmudzi w r. 1695 koniuszy inflancki Konstanty
Knoff stanął w obronie oskarżonych małżonków Ubów. ("Ubowa ciałko
dziecięcia, nierządnie spłodzonego, cały tydzień w dymie ciepłym suszywszy,
pochowała, a potem, wygrzebłszy z jamy, w ogrodzie Rudzia, sąsiada swego,
kości rozsypała, od którego rozsypania rodzina Rudziasa choruje." 107). ).
Świadków za to nie brakło nigdy.
"Ja Kazimierz Szymon Piotr przysięgam Panu Bogu
Wszechmogącemu, w Trójcy Świętej Jedynemu, iż ta
pracowita Anna, z tejże wsi Wierzbowic, Ratajka jest
prawdziwa i jawna czarownica, którą biorę na sumienie
swoje, a co czynię nie z gniewu, nie z nienawiści, nie z
zawziętości, nie z namowy, nie z przenajęcia, ale z samej
wiadomości i sprawiedliwości. I cokolwiek mnie się i inszym
ludziom stało, tylko przez nią. Jako i syna mego o śmierć
przyprawiła. A że ta moja prawdziwa i nieomylna jest
przysięga, tęż Annę Ratajkę po pierwsze, po wtóre i po
trzecie poprzysięgam i na sumienie swoje biorę. Z tego
wszystkiego na strasznym sądzie boskim rachunek dać
obiecuję. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący i Jego
niewinna męko." (Z procesu w Wierzbowicach, r. 1699, z
księgi miejskiej miasta Pyzdr.) 108).
Młynarz Jan Januszewicz zeznaje (akta miasta Słomniki r. 1674), że widział
oskarżoną szewcową, "gdy ta zbierała, a rwała jakieś ziele koło chałupy.
Więcej nie wiem (sic!), chyba to, że mówili na nią, że ona musi umieć co".
Inny świadek opowiada, że, gdy mu się krowa ocieliła, oskarżona
przychodziła pożyczyć mąki. Adam Pajączek też widział szewcową, gdy
zbierała ziele. A Krzysztof "słyszał tylko, iż ona zbierała co raz patyki i
trzaseczki", na półce zaś w komorze jej znalazł nietoperza ususzonego. Na
mocy tego rodzaju "obciążających dowodów" stawiono szewcową przed
sądem, gdzie do niczego nie chciała się przyznać, nawet po trzykrotnych
torturach. "Także gdy była palona od mistrza szynami rozpalonymi, tedy
nie przyznała się ni do czego."
Wyrok zaś zapadł następujący:
"Ponieważ Dorota Pilecka szewcowa, poddana jejmości pani
Oraczewskiej, bawiła się tymi czarami i gusłami różnymi,
czego przez zioła zażywała... tedy ma być za ten występek
żywo ogniem spalona od mistrza na to wezwanego, na i
rozstajniach i na miejscu na to przygotowanym; którym
dekretem wszystka gromada kontentowała się przez mistrza
stołecznego, przesławnego Krakowa, imieniem Jakuba,
magistra, który dekretowi i swojej robocie na też skazanej
dość uczynił i przystojnie zrobił i sprawił" 109).
Innym razem wyrok brzmi:
"Za takowy występek przeciwko Bogu samemu, nie
pamiętając na przykazanie Pana Boga: nie będziesz miał
Bogów cudzych przede mną, a wyście się czarta chwycili, a
to dla czarostwa wielkiego, którym Pana Boga ciężkoście
obrażali i ludziom szkodzili, za co abyście były od mistrza
ogniem spalone na drogach rozstajnych".
Czasami używano zwrotu: "abyście z tego mizernego świata ogniem były
spalone cale na stos1e przez mistrza 110).
Niekiedy wystarczyło czyjeś poręczenie lub przysięga i oskarżonej, że nie
miała złej intencji, aby sprawę umorzyć. W akcie z r. 1601 mąż ręczy całym
swym majątkiem, iż żona jego "żadnych czarów nie ma czynić i kogo innego
na nie nie naprawiać i najmać" 111). W roku 1598 niejaki Luzar Krzysztof,
"upatrzywszy i zrozumiawszy niejaką krzywdę sobie od Orłowej Andrzejowej,
mianowicie w tym, iż w stodole swej niejakie rzeczy plugawe położone przez
nią nalazł", pozwał ją przed urząd wójtowski. Eksperci - "wierni" - uznali
wprawdzie, że "ty rzeczy ku dobremu niepodobne", lecz oskarżona przysięgła,
że uczyniła to bez złej myśli, i została zwolniona 112).
W aktach miast naszych XVI i XVII w. nie ma prawie jednej karty bez skarg
na czarownice. Czarownicami nie były jednak nigdy żony burmistrzów,
wójtów, cechmistrzów lub majętniejszych obywateli, lecz zwykle kobiety
biedne. Gdy jednak podejrzenie padało na zamożniejszą mieszczkę, znajdywał
się zaraz sposób uniewinnienia jej. Tak np. w roku 1673 posądzono w
Kobylinie o czarostwo żonę Wojciecha Frydryka, zamożnego obywatela
kobylińskiego. Na prośbę Frydryka stanął w sławetnym urzędzie
burmistrzowskim mieszczanin kobyliński Bijak i oświadczył, iż on, będąc
przedtem wójtem, sądził wiele czarownic i egzekucje ostre nad nimi ad
instantiam instigatoris czynić kazał, lecz nigdy nie słyszał, aby sławetna
Urszula Frydrykowa o czarostwo była posądzona. To zeznanie byłego wójta
wystarczyło, aby panią Urszulę zwolnić 113).
Tak wyglądała iurisprudentia ciemnych sędziów w ciemnych katowniach,
owych rajców sławetnych, co to "ex codice modice a ex digestis non potestis".
VII
Według Damhoudera, słynnego kryminalisty w. XVI, za kodeks prawny w
procesach o czary uważano wszędzie słynny Młot na czarownice. Młot ten
obuchem uderzył w głowy sędziów i inkwizytorów, zamroczył uderzeniem
uczone mózgi i rozpętał istną orgię podejrzeń, oskarżeń i egzekucji.
Oryginał - "Malleus 114). maleficarum" - wyszedł w r. 1489 115), przekład
polski ZÄ…bkowica w r. 1614 116). Autorami jego sÄ… Henryk Institoris i Jakub
Sprenger, inkwizytorowie nieprawości heretyckiej w Niemczech z ramienia
papieża Innocentego VIII.
Strona tytułowa Malleus maleficarum.
Po raz pierwszy wydany w r. 1486 (1489?), Malleus miał wiele wydań przez
następne prawie 300 lat,
stając się niezwykle popularnym i pomocnym dziełem w rozpętanym w
całej Europie szale procesów o czary.
(To wydanie Lugdun (Lyon, Francja), 1669. To samo wydanie miał Julian
Tuwim, por. przypis 115.)
Dla spopularyzowania swej działalności zabrali się oni przede wszystkim do
prześladowania czarownic. Gdy zarzucano im na tym polu niekompetencję,
udali się do Rzymu i uzyskali od papieża bullę "Summis desiderantes
affectibus" (z dnia 5 grudnia 1484 r.) 117), stanowiÄ…cÄ… pierwszy w dziejach
Kościoła dokument usankcjonowania przez stolicę apostolską wiary w
herezję czarodziejską i urzędowego oddania procesu o czary w ręce
inkwizycji haereticae pravitatis. Ten to papież I n n o c e n t y VIII, który
pono "octo nocens pueros genuit idemque puellas", skarży się w bulli swej,
iż słyszał, jakoby wiele osób płci obojga, niepomnych na własne zbawienie,
para się z diabłami, którzy w postaci mężczyzn i niewiast wstępują z nimi
w związek cielesny, pieśniami zaś, czarami i zaklęciami szkodzą dobytkowi
i zdrowiu ludzkiemu, niszczą zasiewy, władzę rodzajną psują itd. Po czym
narzeka bulla, że przemądrzali klerycy i laicy mają czelność odmawiać
inkwizytorom kompetencji sądzenia spraw czarowniczych, którą to
kompetencję bulla wyraznie im przyznaje i nie dozwala stawiać
inkwizytorom przeszkód w ściganiu nowej sekty czarownic. Mając taką
bullę w ręku, wzięli się "dilecti filii, Henricus Institoris et Iacobus
Sprengerus" do usystematyzowania nauki o herezji diabelskiej, dzieło swe
poprzedzili otrzymanym świadectwem "błagonadiożnosti" i przedłożyli
wydziałowi teologicznemu w Kolonii, który je uznał za prawowierne. Przy
tak możnej protekcji mogli autorowie Młotu wydać swą księgę i zacząć
działać. Cel pracy swej scharakteryzowali bardzo dobitnie:
"O Boże Wszechmogący! ponieważ sądy Twoje wszystkie
słuszne są, któż wybawi ubogich ludzi uczarowanych i w
ustawicznych prawie boleściach umierających, a to za
grzechami naszymi? Nieprzyjaciel bardzo górę wziął. Gdzie
teraz ci są, którzy by przystojnymi egzorcyzmami sprawy
wszystkie szatańskie wątlili i wniwecz obracali? To tylko jest
ostateczne lekarstwo, żeby urząd złości czarownic uskramiał
rozmaitym karaniem; zaczem się i chorzy będą obawiać u
nich ratunku szukać. Lecz, że z żałością o tym powiemy,
żaden do tego serca przyłożyć nie chce, o swoje własne
rzeczy, nie o Chrystusa Pana, starajÄ…c siÄ™". (Cz. II, str.
190).
Malleus maleficarum nie był jednak, jeżeli o inwencję chodzi, d z i e ł e m
Sprengera i Institora, lecz konsekwencją prądów nurtujących
społeczeństwo średniowieczne od wielu stuleci, był uwieńczeniem budowy,
nad którą pracowały pokolenia pogrążonych w zabobonie i lęku "doktorów",
tak że dziwić by się właściwie należało, gdyby ta biblia ciemnoty i
okrucieństwa nie powstała.
Musiały oczywiście istnieć także przyczyny, dla których tłumaczenie i wydanie
Młotu w Polsce okazało się potrzebnym czy nawet koniecznym. "Rozumiałem
być za rzecz potrzebną i pożyteczną - pisze Ząbkowic w przedmowie opisać
zwierzchowny postępek i sposoby, których zażywają czarownice w
odprawowaniu swej bezbożności... mając nadzieję, że za tą pracą moją
ludziom się oczy na te zbrodnie otworzą i urzędy do odprawowania
powinności swojej się pobudzą." Wydaniem Młotu otworzył wprawdzie
Ząbkowic oczy społeczeństwu polskiemu w. XVII, otworzył aż nazbyt szeroko,
lecz dla niewiadomych powodów zaniechał przekładu całej trzeciej części
dzieła, a mianowicie o sposobach tępienia i karania czarownic "tam in foro
ecclesiastico quam civili" 118).
Tę lukę wypełnił Jakub Czechowicz w Praktyce kryminalnej wydanej w r.
1769 119). Rozdział XVIII, o postępku czarostwa, traktuje szczegółowo o
procesie i torturowaniu czarownic; składa się nań sześć artykułów: "O sposobie
i jaki proces formować w sprawie czarostwa"; "Jakimi czarostwa dowodzić
potrzeba probacjami"; "O prezumpcjach, które dostateczne indicium do tortur
czynią"; "Że sprawiedliwie magistraty i sądy czarowników i czarownice karzą
na życiu"; "Jako mają być karani czarownicy i czarownice, z diabłem w ugodę
wchodzące i jemu się oddające"; "O tych, którzy nie mając wyraznego z
diabłem przymierza, nauką się czarowską bawią". Autor, prześwietny sędzia
miasta Chełmna, skompilował traktat swój z dzieł takich klasyków i
specjalistów, jak Damhouder, Carpzow 120), Bodinus 121), Sprenger i in., dał
więc istny "manuel", znakomite compendium do spraw "występku
czarowskiego". Podane w "Wypisach" wyjątki dadzą czytelnikowi pojęcie o
duchu książki. Spóznił się jednak Czechowicz co najmniej o jedno stulecie. W
drugiej połowie w. XVIII coraz częściej zaczęły rozlegać się głosy
humanitarne, domagające się bądz rewizji, bądz całkowitego skasowania
haniebnych procesów i tortur.
VIII
Pierwszym, który w Polsce przemówił w obronie męczonych czarownic był
anonimowy autor Czarownicy powołanej (1639) 122). Nie jest rzeczą ważną,
czy dzieło to jest utworem oryginalnym, czy też, jak twierdzą niektórzy,
powstało pod wpływem Cautio criminalis Fryderyka Spee 123). zawiera
bowiem tyle szczegółów ściśle lokalnych, takie bogactwo materiału
obyczajowego, że śmiało możemy je uznać za dzieło polskie, w każdym
razie przez Polaka i tylko dla Polaków pisane. Autor przyznaje wprawdzie,
"że Bóg i prawo rozkazuje czary karać, ale nie zawsze ani każdego
pomówionego, chyba, kiedy są dowody tego pewne i dostateczne. A
ponieważ wszyscy, tak w duchownym jako i w świeckim prawie biegli,
jednostajnie uczą ten grzech o czarach i spółkowaniu z czartem bardzo
trudny do pojęcia i wyrozumienia, nie trzeba skokotliwie, ale rozmyślnie,
mając bystre oko na różne w tej sprawie trudności, omyłki i zdrady
szatańskie i nadto na lekkomyślnych niewieścisk potwarze i obojętne i
mowy, pełne niestatku." (Czarownica powołana, 56).
Radzi dalej, aby urząd raczej łaskawością grzeszył:
"Lepiej dziewięciu winnym pofolgować, aniżeliby dziesiąty
bezwinny miał z nimi marnie i niewinnie zginąć. A cóż masz
z tego i za pożytek, choćbyś i całą prowincję od czar uwolnił,
kiedy i przy tym stracisz duszÄ™ twojÄ…?« Rzeczesz: bÄ™dzie
gorsza i szkodliwsza, gdy jÄ… (t.j. czarownicÄ™) wypuszczÄ™.«
Odpowiadam: że się nie zatają szydła w miechu... Pokaże
się co na nią, sam bies roztrąci się o bożą mękę, jako
mówiÄ…«."
Jeżeli zaś wtrącono już czarownicę do więzienia, nie należy jej zaraz
męczyć, niech ochłonie z przestrachu i myśl ma swobodną; tortury nie
powinny być tak srogie, aby osoba wytrzymać ich nie mogła; nie wolno
czynić protokołu z zeznań uczynionych p o d c z a s "ciągnienia" - ani
pytać o wspólników, wyliczając ich po imieniu. Gromi autor sędziów, którzy
zmuszają poturbowane mękami kobiety, aby plotkowały na sąsiadki, które
sami (tj. sędziowie) mianują.
"A gdy naplotÄ…, mianujÄ…c tÄ™ i owÄ…, uwierzywszy jako
ewangelii płonnym ich bajkom, one opiszą i bez żadnego
braku ani respektu na dobrą i nigdy nienaruszoną sławę ich i
zachowanie starożytne w sąsiedztwie bez żadnej nagany,
one, by wierutne złoczyńce, okrutnie łapają, wiążą,
niewstydliwie obnażają, męczą, morzą, palą, bez żadnego
polutowania, nie dopuszczając się im sprawić ani o sobie
sprawę dać, że im i sam żywot w takich katowniach
obrzydnie i za takim nierządnym postępkiem przychodzi im
do tego, że to wszystko, choć bezwinne, na się czasem
wyznawajÄ…, o co ich pomawiajÄ…, byle onemu utrapieniu
przez śmierć jakążkolwiek koniec miały: abo się więc z
desperacji wieszają i diabłu oddają. Czego się trafia bez
miary." (ibid. 50-51).
Celem autora nie jest jednak bynajmniej przekonanie rodaków o
bezpodstawności zarzutów, czynionych czarownicom, wierzy on święcie w
diabła i złość popleczników jego, występuje tylko przeciw okrutnej
samowoli sędziów i broni zasady sądów mieszanych (mixtum forum),
"albowiem grzech czarownic dwojakiej jest natury: raz, że blizniemu
szkodę przynoszą na zdrowiu, dobytku i majątku - i to należy do sądów
świeckich; drugi raz, że duszę własną zatracają, zwykły bowiem wyrzekać
się Boga i wiary katolickiej, diabłu cześć boską wyrządzać, jako
przemożnemu i szczęśliwemu duchowi, który je wszelakiego szczęścia
nabawić może, zaczem i herezją pachną. Sąd zaś o tem należy do
duchownych pasterzy. Przeto też papież owe takowe sądy inkwizycjom,
gdzie jest inkwizycja, albo miasto nich mixto foro zlecają. W ślady tych
najwyższych pasterzów Kościoła poszli też pobożni przodkowie polscy i
królowie, i konstytucją toż samo co i oni obwarowali. Masz o tym jasną
konstytucjÄ™ na walnym sejmie krakowskim za Zygmunta Starego z r.
1543".
W konkluzji czytamy:
"Z tych tedy rzeczy wzwyż przełożonych, czytelniku łaskawy,
jaśnie obaczyć możesz, jako to materia sądowa o czarach i
czarownicach zawikłana jest i jako sędzia w niej, by po
brzytwach, ostrożnie ma postępować, by nie zaraził i nie
zawiódł nierozmyślną ciekawością sumienia swego, bez
uważnej a zdrowej porady w tak trudnej sprawie lada jako
poczynajÄ…c". (str. 108).
Cała zaś książeczka kończy się następującą apostrofą:
Do Czytelnika
Kto chce radzić o czarach z rozsądku zdrowego,
A nie szpecić człowieka sławy bezwinnego,
Niechże przeć ci uważnie, co ta księga radzi.
Sąd i zdanie doktorów wiedzieć nie zawadzi.
Kto się bowiem na własnym swym zdaniu funduje,
Jak po ledzie snadnie na sumnieniu szwankuje.
(str. 110)
W niespełna 20 lat po Czarownicy powołanej ukazała się Instructio romana,
którą Florian Kazmierz Czartoryski, biskup kujawski, kazał przedrukować
po łacinie i dołączył do niej list pasterski z wymienieniem liczby nadużyć
sądów 124):
1. Że odmawiają obwinionym obrońców, a choć na nich pozwalają, to
na śmierć skazują, bo tak osądzili z góry.
2. W wyrokach nie wymieniają przyczyn potępienia, aby w ten sposób
ukryć swą niesprawiedliwość.
3. Że wierzą byle jakiemu doniesieniu: zapominają, że prawdziwe
czarownice czyhajÄ… na zgubÄ™ dusz cnotliwych.
4. Nie pozwalają apelować od wyroku tortury, a tym samym sądzą
nieważnie.
5. Wymyślają nowe sposoby tortur... każą tak długo męczyć, aż się
nieszczęśliwa ofiara nie przyzna: i takie wyznania mają za
nieomylne.
6. Czarownice, zostające na torturach, pytają o wspólniczki, poddając
im nazwiska i nie spuszczając z mąk, dopóki nie wymienią
podsuniętych sobie osób, a jeśli po torturach odwołają wyznanie,
znowu je biorą na męki: nie wierzą nawet, gdy na stosie odwołują
swe oskarżenia niewinnych osób.
7. Bez nowych dowodów powtarzają tortury albo, przerwawszy je na
chwilÄ™, ponawiajÄ… je.
8. Po ciężkich mękach umarłym w więzieniu odmawiają
chrześcijańskiego pogrzebu, chociaż zbrodnia nie została im
dowiedziona, i grzebiÄ… je pod szubienicÄ….
Za główny powód tych błędów uznaje biskup fakt, że sprawy czarownic
sądzą ludzie bez nauki, często analfabeci, a przeto nakazuje:
1. ponieważ egzorcyści udają niekiedy, że po pewnych znakach umieją
odróżniać czarownice, każdy egzorcysta ma mieć upoważnienie od
biskupa, pod klÄ…twÄ… ipso facto, a plebani i dziekani majÄ… innych
chwytać i biskupowi odstawiać, nawet przy pomocy władz świeckich,
o czym lud ma być zawiadomiony;
2. sędziom zabrania się stosowania tortur na podstawie samego
oskarżenia lub wieści bez dowodów (zeznania opętanych).
Zakazuje dalej pławienia, więzienia i wydawania wyroku, nim cały proces
nie będzie odesłany do biskupa. Gani mieszanie się do tych spraw władz
świeckich. Oświadcza, że wprawdzie czarnoksięstwo powinno być karane,
lecz naprzód powinni teologowie stwierdzić, czy występek jest magią, kary
godną, czy też prostym zabobonem. Za przekroczenie sędziowie odtąd
będą karani klątwą latae sententiae. W końcu dodaje, iż rad by, aby
zaprzestano prześladowania czarownic, a raczej zajęto się wykorzenieniem
innych zbrodni, nie z głupoty, jak czary, ale ze złości pochodzących.
"Życzymy na koniec i napominamy wszystkich sędziów,
którzy mają żarliwość świętej sprawiedliwości, aby według
powinności swojej karali grzechy, jednak nie tajemne i
niedoświadczone i których trudno dowodzić, ale tylko jawne,
które każdemu idą w oczy, naprz.: zabójstwa jawne,
kradziestwa, wydarcia, oszukiwania i gwałty, zdrady w
kupiectwach, w rzeczach do odziewania abo pożywienia
należytych, etc., - szpetna abowiem i nieprzystojna rzecz
jest, opuściwszy jawne grzechy, pytać się o tajemnych i
męczyć podejrzane bez dobrego wywodu."
Następnym etapem walki z prześladowaniem czarownic były Przestrogi
duchowne ks. Serafina Gamalskiego. Nie myślał on "bronić obmierzłych
czarów i wcielonych czartów", bo "jeżeliż bluznierca, który słowami uwłoczy
honorowi boskiemu, ma być karany, nierównie ciężej mają być męczone
piekielne stośnice, które słowy i uczynkami bluznią... Na takich złośników i
złośnice wielkie są konstytucje i dekreta, opisujące kary, ut pro mensura
delicti sit plagarum modus. Jednak, żeby nie był excessus albo defectus
sprawiedliwości, żeby nie spod obucha, ale z drukarskiej wychodziły
sentymenta prasy; żeby prawo sub codice, nie pod pańską wolą - sic volo
sic jubeo - zostawało; żeby się bąk nie przebił, a na muchę nie padła wina;
żeby przy winnych nie byli karani per fas et nefas niewinni".
Na podstawie prawa kościelnego dowodzi Gamalski, że nawet inkwizytorom
nie wolno używać tortur bez pozwolenia biskupa ani skazywać na nie z
błahych podejrzeń, ani trzymać choćby przez jedną godzinę.
"O Boże sprawiedliwy i najłaskawszy, a teraz w Polsce mało
dwie albo trzy godziny, mało pół dnia, mało drugiego i
trzeciego dnia, bez refleksji pofolgowania, refocylacji etc. Nic
to, że wycierpiał wszystkie katusze i indicia wypurgował,
skasował, nie dopuszczając apelacji, nie uważając na słabość
kondycji, sine novis indiciis, przeciwko wszelkiemu prawu,
coraz na okrutniejsze biorą tortury, męczą i dręczą; a jeżeli i
te wytrzyma, do niczego się nie przyzna, toż samo za
dokument czarostwa mają i na stos dekretują. Żadnym
prawem takich nie mogą aplikować katuszów, które duszę
wyciskajÄ…, nie konfesjÄ™. Do tego wszak przez tortury majÄ…
się doświadczać, czyli winna, czyli niewinna; a przecie czyli
się przyzna, czyli nie, za obwinioną mają. Toć i przed
torturami determinate musieli wiedzieć, że winna, a czemuś
niepotrzebnie przez tortury prawdy szukali i nie po
chrześcijańsku, ale po tyrańsku pastwili się nad mizernym
cielskiem? I to niepewne indicium czartowskiej pomocy, że,
zostając na mękach, ani łezki z oczu, ani słowa z ust
wypuści, i owszem - zda się spać; bo naprzód już się dosyć
przy pojmaniu napłakała i łzy swoje wszystkie w trapezji
wytoczyła, albo też nie może płakać z naturalnego humorów
defektu; że nie wrzeszczy, bo bólem ciężkim zdjęta zatnie
zęby (jak to w paroksyzmach często bywa), że się zda spać;
czyli nie omdlała albo od strachu nie zdrętwiała, albo też
sami kaci od złości i zapalczywości nie zalśnęli, albo od
wielkich mąk już podobno ostatnim ziewa duchem, i często
bywa, że na tak ciężkich torturach umierają. I to mylne
indicium, że dobrowolnie sama na się różne śpiewa rzeczy,
jak jej pogrozi albo do żywego smyczkiem mistrz zagra, bo
woli umierać, niż takie ponosić męki. W niczym nie będąc
winna, do wszystkiego się przyznaje, i to śpiewa, o czym jej
(co się nie godzi) przed torturami głowę nabili albo
egzaminatorowie, albo siepacze, albo kat, albo warta lub
publiczny ogłos, a podobno i sami spowiednicy, nierozumnie
pytając się penitentów, ich nauczają i do dalszego kłamstwa
impet dajÄ…; na dokument, gdyby i najniewinniejszych
gadaczów na podobne wzięto katusze, bodajby im gęba nie
pękła, i wywołaliby dziwniejsze akcje na siebie, nie
przepuściliby ojcu ani matce i innym, jako się do tego
przyznali niektórzy, będący przytomni torturom; a jakże
słaba, delikatna, niecierpliwa z natury swojej płeć nie ma
pleść, a baba bajać? Stąd zle czynią sędziowie, którzy
posłyszawszy, że ta lub owa jest czarownicą, odsyłają ją do
kata. Tu bowiem czart przeklęty kąkol złej suspicji podsiewa,
aby więcej na stos snopków niewinnych przysposobił, a gdzie
sam diabeł nie może, tam babę posyła i przez nią, jako per
organum infernalis vocis, wywoływa i na języki ludzkie
podaje, aby przez złe opinie i porozumienia tym snadniej
niewinne dusze pożarł. Zaczem nie zaraz trzeba wierzyć
poszczekującej babie, i owszem to wierzyć trzeba, że ta
prawdy nie powie, która się Boga prawdziwego i samej istoty
prawdy zaparła; nie zaraz zbierać, łapać, wiązać, kiedy czart,
jak cygan, świadczy swymi dziećmi, ale zaczekać i ścierpieć,
choćby powołani samą rzeczą byli kąkolem diabelskim... bo
nie nowina czarownicom zmyślać, szalbierować, i choćby
druga nie była taka, jednak wiele udaje i prawi, według
przysÅ‚owia naszego: jak na mÄ™kach« ; i samej sobie nie
przepuszcza, a jakże ma drugim przepuścić? Do tego czart
krąży, aby dusze niewinne pożarł; kat nie dosypia, aby sobie
więcej roboty przysposobił i zapłaty nabył; a podobno i pan
dziedziczny lepiej dopiekać i pociągać rozkazuje, aby mógł
rapere pauperum dum attrahit, t.j. aby mógł konfiskować
poddanych dobra albo przynajmniej przymusić, ut redimant
vexam; o czym wiele przykładów i eksperiencji w naszym
państwie znalazłoby się."
Dalej protestuje Gamalski przeciw wydobywaniu zeznań podczas tortur.
Wolno to czynić dopiero "po ferowanym dekrecie, spowiedzi i należytym
przygotowaniu się na śmierć, czego u nas nie uważają".
Wyliczywszy te nadużycia w. dochodzeniu sądowym czarów, autor dodaje:
"Insze racje i fałszywe probacje czartostwa dla krótkości
czasu opuszczę, wiedząc, że inni autorowie ex professo o
tym traktowali, ad publicum książki wydawali, aże ich tymi
czasy mało widać, podobno niesprawiedliwi sędziowie
wykupili i stosy nimi podpalili. Na ostatek to tylko dodajÄ™:
reflektujcie się, pp. sędziowie, na owe principium naturalne:
quod tibi non vis fieri, alteri ne feceris, a bójcie się, aby was
samych czasu swego nie powołano i nie palono".
Następnie podaje rady: o badaniu świadków: czy donoszą z babskiej
powieści, czy im się przez pijaństwo w oczach nie dwoiło albo o tym śniło,
czy mają złość, nieprzyjazń lub interes do majątku obwinionego itp. "A
bywa to, że świadkowie czasem wymyślą więcej, o czym i sam czart nie
pomyślał. Diabeł, krążąc około podejrzanych czarownic, wprzód dusze
sędziów i świadków niesprawiedliwych łowi, pęta i osiada: i wielki cud, że
ich zaraz żywo do piekła nie bierze, o którym cudzie poseł cudzoziemski,
powróciwszy z Polski, relację czynił Rzymowi."
Szlachetnym uniesiony gniewem, pomstuje na oprawców, którzy ofiarę swą
zbili, zmęczyli i wypłakać się nie dadzą. "Siedzi związana, skrępowana,
zbolała, w turmie albo lamuzie; nie może mieć pocieszyciela i do Boga tylko
samego wzdycha: Vide Domine afflictionem meam, guoniam erectus est
animicus... zawzięci sędziowie rozkazują, aby nikogo do niej nie puszczano,
przed kim by się mogła uskarżyć, a bywa często, że i przed spowiednikiem
drzwi zawierają; jeżeli zaś wnijść pozwolą, nad godzinę się bawić zakazują, z
czego niewypowiedzianie boleje i ostatnie smętna dusza wylewa łzy.
Szczęśliwszy w tym czart, na nieszczęście czuwający ludzkie, który ma zawsze
przystęp, niż przyjazny człowiek, który by pocieszył, duchowną umocnił nauką
i w Bogu jej nadzieję utwierdził."
Kończąc dzieło swe, woła autor:
"Miłość chrzecijańska wyciąga po prawowiernych, samo
prawo natury dyktuje i rozum pokazuje, aby każdy sławy i
życia swego bronił, kiedy jeszcze nie jest dowodami
pokonany, związany, ani podlega. Wiem, że ciężki jest
kryminał czarostwa, ale tym samym większych a większych
do konwikcji potrzebuje racji; okrutne za sobÄ… ciÄ…gnie kary,
ale tym samym na obronę ich wzywać potężniejszych każe
patronów. Odniosą kogo do magistratu w kradzieży,
cudzołóstwie, zabójstwie, etc., pozwalają mu jurystów,
dopuszczają apelacji; prowadzą na szubienicę złoczyńców,
naznaczają patronów; a kiedy obwinioną w czarostwie,
zmęczoną, zdręczoną i niemowną wyprowadzić mają pod
szubienicę, denegują adwokata i słowa na obronę wyzionąć
nie dopuszczają. Wtenczas dopiero jasne chcą mieć dowody,
kiedy się na stosie zapali! I tu zadumiały stanąwszy zawołać
muszę z Eklezjastykiem Pańskim: Widzę pod słońcem i pod
tym zapalonym stosem, na miejscu sądów - niezbożność, na
miejscu sprawiedliwości - niesprawiedliwość, okrucieństwo,
tyranię. Widzę wielu opętanych spiritu malitiae, ignorantiae
et crudelitatis«."
I biskup Załuski w swych Objaśnieniach przemawiał do sumienia sędziów,
aby żądali od strony oskarżającej stwierdzenia czarostwa "oczywistymi
dowodami i naturalnymi probacjami. Nie powinni z taką łatwością, na
fundamencie dowodów omylnych, jak pławienia lub innych nienaturalnych
sposobów, karać śmiercią" 125).
Podobne przestrogi wychodziły nieraz z synodów duchownych.
Synod wileński r. 1643 nakazuje plebanom często upominać panów świeckich,
żeby w sprawach o czary nie przekraczali przepisów prawa i nie dozwalali
męczyć torturami z lada jakiego podejrzenia. Synod poznański r. 1720, płocki
1733 i żmudzki 1752 ganią barbarzyńskie sposoby śledztwa, to samo biskup
Rupniewski w ustawie, wydanej na synodzie Å‚uckim r. 1726:
"Często się zdarza, że niewiasty i panny, nauczywszy się od
innych pewnych znaków czarodziejskich i zabobonnych (w
czym niekiedy nie ma grzechu śmiertelnego), mniemają, że
najlepsze rzeczy czyniÄ…, a tymczasem za to niewinnÄ… krew
dają i doczesne życie utracają..." Ponieważ jednak "osoby o
czary podejrzane nie powinny być oskarżane, nim
upomniane będą, ato z powodu ich prostactwa i
niewiadomości, przeto wpierw przez miejscowego plebana
napominane być mają, a jeśli nie poprawią się, mają być
doniesione".
W liście pasterskim z r. 1722 ten sam biskup gani urzędy świeckie, że w
zabobonnie prowadzonych śledztwach przeciwko czarownicom
najgrubszych dopuszczają się błędów, używając niegodziwych i na fałszu
opartych sposobów przekonania obwinionych; sądzą, że Bogu przysługę
oddają, gdy więżą niewinnych, gdy męczą ich torturami i innymi środkami
chcą wydobyć zeznanie; wreszcie, gdy wydają wyrok śmierci, nie myślą
bynajmniej, że popełniają niesprawiedliwość przeciw Bogu, blizniemu i
prawu.
Biskup poznański Czartoryski w liście pasterskim z r. 1739 ostrzega, że "gdyby
po miasteczkach i wsiach takowe sądy odprawiać się miały, plebani wszelkimi
sposobami, klątwą nawet grożąc, temu oponować się będą. Jeżeliby zaś uporu
przeprzeć nie mogli, o tym do nas albo oficjała naszego znać dawać jako
najprędzej będą powinni. Kiedy zaś jaka osoba obwiniona będzie, jakoby na
schadzkach czartowskich bywać miała, temu wiary dawać według kanonów
kościelnych nie należy, gdyż prawie niepodobna, aby na to świadectwa
niepodejrzane być miały" 126).
IX
W takiej to atmosferze obudzonych uczuć humanitarnych i nowych prądów
umysłowych dojrzewało wiekopomne w historii kultury polskiej dzieło ks.
Jana Bohomolca 127) Diabeł w swojej postaci, z okazji pytania, jeśli są
upiory, ukazany 128). Bodzcem do napisania książki tej, jak z tytułu wynika,
była "upioromania" społeczeństwa polskiego w. XVIII, lecz dla wywodów
swych zgromadził autor materiał nader obfity ze wszelkich dziedzin wiary
zabobonnej. Szczegółów, dotyczących Polski, bardzo mało, mnóstwo za to
przykładów z dziejów starożytnych i z życia narodów pierwotnych; całość
pełna subtelności teologicznych, świadczy o ogromnej erudycji autora 129).
W części pierwszej rozprawia autor o ciele i duszy, o mocy szatana, o
opętanych, o cudach, o przenoszeniu ludzi z miejsca na miejsce, o
sabatach czarownic, wilkołakach, stosunkach szatana z niewiastą,
sprowadzaniu deszczu i piorunów, o dobrych i złych aniołach, o
wyroczniach, o hierarchii diabelskiej, o kuszeniu szatańskim i lekarstwach
na nie, o pewnych zabobonach, etc. W części drugiej rozpatruje
szczegółowo przesąd o upiorach, po czym przechodzi do guseł i czarów.
Rejestr tego ostatniego działu podaję w przypisach 130) Czacki twierdzi, że
Diabła w swojej postaci bardzo zle u nas przyjęto, ponieważ uznał czary za
chorobliwe urojenie, starając się przekonać ogół, że wiara w gusła "nie jest
ani dobrego filozofa, ani doskonałego chrześcijanina konsekwencją".
Dominikanie z ziem ruskich ogłosili nawet pismo, polemizując z autorem
pt. Diabeł przeciw diabłu, na co Bohomolec odpowiedział traktatem
Responsio ad censuram i libri de natura et potestate daemonis (Warszawa
1775) 131).
Spory namiętne na ten temat, polemiki, głosy pro i contra, artykuły w prasie -
wszystko to zwróciło oczy społeczeństwa na prześladowanie i procesy
czarownic. Edykt cesarski dla krajów austriackich, znoszący odpowiedzialność
sądową za czary, zrobił w czasopismach polskich jak najlepsze wrażenie
(Wiadomości Warszawskie, 10 I 1767) 132), sporadyczne wypadki tracenia
czarownic wywoływały już naganę opinii. Na dobre zaś zawrzały w Polsce
umysły po słynnej tragedii doruchowskiej (1775). Dziedziczka Doruchowa
(ziemia wieluńska), imć pani z Rejczyńskich Stokowska, żaliła się wciąż na
prześladowanie ze strony czarownic, twierdząc, że szkodzą jej na zdrowiu i
dobytku. Zdarzyło się, że pani ta zachorowała. Wina spadła naturalnie na
"cioty". Schwytano tedy czternaście wieśniaczek, posądzonych o czarowanie,
torturowano je, więziono w beczkach i wreszcie spalono na stosie 133). Pod
wpływem tej zbrodni, zażądał król Stanisław August na sejmie r. 1776
zniesienia tortur, a Wojciech Kluszewski, kasztelan biecki, dodał, że warto
byłoby zaprzestać w ogóle dochodzenia sprawo czary. Oba wnioski przyjęto
jednomyślnie (Dyaryusz sejmu r. 1776, str. 432. Vol. leg. VIII, f. 882, tit.
konwikcje). Ku upamiętnieniu tego faktu wybito medal z napisem łacińskim,
który w przekładzie brzmi: "Mękami wyciągać zawsze wątpliwe wyznania
zbrodni, pociągać do sądu obwinionych o rzekome związki z mocą szatańską
zakazał sejm r. 1776 na wniosek króla Stanisława Augusta" 134).
X
Oprócz czarownic, awangardy hufców swoich, miał diabeł w Polsce i innych
"sekwitów niemało: mataczów, wróżków, cyganów, guślarzów, plotkarzów,
zabobońców, bałwochwalców, czarnoksiężników, szkolników i szkodników,
niepotrzebnych astrologów, proroków, medyków i innych
nieprzerachowanych obojga płci pokuśników i zmylników" (Gamalski). W
kazaniach często jest mowa o lekownikach, czarownikach,
świętoguślnikach, zaklinaczach, nawęzaczach, czaroguślnikach,
ptakoprawnikach, sennikach, badaczach, wróżnikach, etc.; nie znaczy to
jednak, aby wszystkie te kategorie czarnoksiężników rzeczywiście istniały
w Polsce. Ksiądz tłumaczył tylko jak mógł wyrażenia łacińskie: arioli,
haruscpices, sortilegi, itd. - stÄ…d tak obszerna terminologia 135). Autor
Postępku prawa czartowskiego znał "takich wiele, którzy się wizjami
nikczemnymi zwierciadłem parali, szukając skarbów abo wietrunków
kruszcowych w ziemi"; autor Czarownicy powołanej występuje jako testis
oculatus miejsc osób takich, ksiąg, instrumentów i kół czarnoksięskich,
zaznaczając, że się ta "przeklęta nauka spólnie z nowym wierzyszczem (tj.
protestantyzmem) w Polsce zagęściła, zwłaszcza po dworach senatorskich i
przednich, iż nic nie rzekę o niektórych duchownych, że to sobie za
osobliwe dworstwo mieli, takie bezecniki, albo - jak je zwali, kunsztmistrze
przy sobie chować, przepłacać i one jeden drugiemu odmawiać albo raczej
wydzierać". (Czarownica powołana, 34). Monitował biskup Załuski, że
trzeba
"karać i karcić wszystkich, którzy wróżą przez powietrze,
przez wodę, przez ziemię, przez ogień... przez
przypatrowanie się na paznokcie, przez znaki na rękach,
przez sny, przez umarłych i przez inne sposoby, od czarta
wynalezione dla upewnienia niepewnego rzeczy pewnych lub
niepewnych. Tych także, którzy przyszłe zdarzenia
przepowiadają, którzy szukają przedmiotów ukrytych, którzy
chcą odkryć i wynalezć skarby utajone, i innych, podobne
rzeczy czyniÄ…cych dla zwiedzenia ludzi prostych lub
ciekawych. Podobnież, którzy przedają pierścionki lub insze
rzeczy dla czarów lub jakich zabobonów służące... którzy,
będąc w podróżach lub zaczęciu jakiego dzieła, upatrują dni,
czasy, momenty, głos zwierząt, śpiewanie, latanie ptactwa,
spotkanie człowieka lub zwierząt, z czego wnoszą sobie
szczęście lub nieszczęście".
W aktach kapituł i konsystorzy, w zapiskach sądów duchownych
znajdujemy oskarżenia, że ktoś tam np. jest incantator i że "quibusdam
litteris febres curare dicitur" (r. 1473), innego pomawiano "pro querendis
thesauris magica arte" (r. 1497), inny "ritus dyabolicos observat" posiada
bowiem "libros nigromanticos" (r. 1504) 136). W Krakowie w r. 1505 stajÄ…
przed sądem rektorskim dwaj bakałarze, Petrus de Nivis i Kasper de
Gdana, przychwycono ich bowiem "in certis actibus nigromanticis" 137),
dwaj inni scholarze odpowiadali "ob exercicium ciromanciae" 138), na
okładce dzieła Szymona z Aowicza "Aemilius Macer de herbarum virtutibus"
czytał Czacki uwagę, że i królowa Bona trudniła się praktykami
zabobonnymi, wiemy o czarach na dworze Batorego 139), o gusłach i
przesądach Zygmunta Augusta (str. 101), jakże się tedy dziwić szlachcie i
bakałarzom, jeśli na królewskich dworach wiedzę tajemną uprawiano?
Dzieje magii w Polsce, przede wszystkim zaÅ› astrologii i alchemii, dzieje
literatury magicznej, czarnoksiężników polskich (Twardowski!) i wszelakich
zabobonów ludu prostego wymagałyby oddzielnej pracy. Anonimowy autof
dziełka Thesaurus magicus domesticus praktykował w Polsce jako
czarodziej przez 37 lat! Sędziwój, Aaski i inni alchemicy polscy cieszyli się
sławą i uznaniem w całej Europie ówczesnej, uniwersytet krakowski był
głównym ogniskiem astrologii, która sławę jego rozniosła "apud exteras
remotissimasque nationes" wszystkich tych arcyważnych w dziejach
nauki i kultury polskiej czynników nie wyzyskano jeszcze, nie opracowano!
Co zaś najdziwniejsze: że Faust polski, stokroć od Fausta milszy,
czarodziejski i czarowny Pan Twardowski, nie znalazł w Polsce ani swego
Goethego ani Kiesewettera! 140).
Christopher Marlowe, Tragiczna Historia Życia i Śmierci Doktora Faustusa,
Londyn 1620.
Z braku odpowiedniego przygotowania po pierwsze i miejsca po wtóre,
pobieżnie tylko rozpatrzę ważniejsze dziedziny wiedzy tajemnej, uprawiane
w Polsce, z kilkoma szczegółami o różnych zabobonach i książkach
czarodziejskich 141).
Czytamy w Dworzaninie Górnickiego 142), że czarnoksięstwa jawnie w
krakowskich szkołach uczono. Wiadomość tę potwierdzają świadectwa
obcokrajowców: "Cracaw in Polen, eine der Zauberey halben vor Zeiten
berühmte Hochschul" (w jednej z tzw. Faustbücher) 143). Sam Faust uczyÅ‚ siÄ™
pono magii w Krakowie 144). Astrologia - "w boską opatrzność wścipianie"
(Gilowski) - miała całe zastępy zwolenników. Pierwsi astrologowie przybyli do
Polski z Czech (zwano ich matematykami albo gwiazdarzami); jeden z nich,
osiadły w Krakowie w 1427, stawiał horoskop nowo narodzonemu
Kazimierzowi Jagiellończykowi 145). Król ten posługiwał się potem astrologami
bardzo często. Pierwszy fundusz dla profesora astrologii przy akademii
krakowskiej ustanowił Marcin z Zórawic, lekarz nadworny kardynała
Zbigniewa [Oleśnickiego] 146), pomnożył go zaś Miechowita (1456-1523),
będąc kanonikiem krakowskim 147). Kolegiat astrologiczny miał przedstawiać
corocznie uniwersytetowi prognozy, zawierające wróżby o urodzajach, aurze,
położeniu krajów, ziem i pojedynczych stanów. Pierwszą tego rodzaju próbę
ogłoszono w roku 1451. Pózniej pojawiały się te "iudicia" co rok. Autorami ich
byli Jan z Głogowa, Michał z Wrocławia, Mikołaj z Szadka i inni 148).
Wielkiej sławy zażywali astrologowie: Bernard z Krakowa, Mateusz Bembus,
Tomasz Rogalius, Zedzianowski, Muzonius, Jan Latosz, Jan Brożek, Walenty
Fontanus, Stanisław z Rawy, Proboszczewicz 149) i in. Wróżenie z gwiazd było
bardzo rozpowszechnione śród wszystkich stanów. Lekarze przepowiadali z
konstelacji wypadki chorób i nieszczęść, jak ów Foksjusz Marcin, który
przepowiedział śmierć Zygmuntowi Augustowi. Pisze o tym Sołtykowicz:
"Temuż królowi Marcin Foksjusz, nasz akademik i nadworny
także astrolog, podług świadectwa Joachima Pastoriusza
śmierć przepowiedział na ten właśnie dzień, kiedy roku 1552,
wyjeżdżając do Królewca i wystrzałami z dział witany będąc,
mało od kuli armatniej przypadkiem czy też przez zdradę
czyjąś nie zginął, która tuż przy boku jego jadącego księcia
Wiśniowieckiego zabija. O łokieć przecież i tu Foksjusza
sztuka była od prawdy 150).
Podczas choroby zasięgał Zygmunt August rady Turneisera, słynnego
astrologa w Berlinie, był bowiem na ogół bardzo zabobonny, zajmował się
magią, i alchemią, i miewał schadzki tajemne z czarownicami Budzikową,
Korycką, Giżanką, i in., które go leczyły 151). Duchowieństwo walczyło z
astrologią, uważając ją za przesąd szkodliwy. Podług statutu Konrada,
biskupa wrocławskiego (synod r. 1446), astrologowi, "qui videt in
astrolabio futura", naznaczono dwa lata pokuty 152), synod Å‚ucki z r. 1607
zabrania duchownym czytać i posiadać dzieła astrologiczne, plebanom zaś
poleca upominać parafian, aby takich książek nie kupowali i nie dawali
wiary rozsiewanym przez nie bajkom 153).
Niemniej gorliwie zajmowano się alchemią. Gromił wprawdzie Poklatecki
"szaleństwo alchimickie, które tak z pospolitego człeka jako z przednia
wysokich stanów znacznej liczby poczet uwichłało i siatkami czartowskimi
okupieło" (Pogrom czarnoksięskie..., str. 6), śmieli się współcześni, że "omnis
alchimista nil ha bet in cista", za "niepewnego pachołka, ciału strapienie, a
duszy obrazę przynoszącego" uważał alchemię autor Etyki, Krzysztof
Pieniążek 154), Klonowicz zaliczał ją do "artes heroibus (szlachcie) prohibitae"
155)
, bo w samej rzeczy trafiali się śród jej adeptów chciwcy i szarlatani (jak np.
lekarz Baliński, co to "patrzył alchimiey potajemnie, na którą zadłużywszy się
w pieniądze u mieszczan krakowskich, uciekł precz od żony, tyloż go było
widać") 156), śmiał się z nich i ironizował zjadliwie słynny niegdyś profesor
medycyny przy akademii krakowskiej, Walenty Fontanus: "Admirandi artifices
- mówił - non vulgaribus et emedia plebe petitis remediis medentur, sed
prodygiis: decantato elyxyr, balsamo, auro, coelo, lapide philosophorum.
Servate obsecro ista aurea medicamina pro venturo saeculo aureo; nunc isto
ligneo aevo sinite nos ligno malis hominum subvenire" - mimo wszystko
jednak piękna to była nauka i piękny ów awanturniczy typ alchemika,
opętanego poszukiwacza eliksiru życia, kamienia filozoficznego i sztucznego a
prawdziwego przecie złota! Taki "Franciszek, przedtem pieniacz, teraz
alchymista", uwieczniony został w satyrze Krasickiego Złość ukryta i jawna:
Dmucha coraz na węgle, przy piecyku siedzi,
Zagęszcza i rozwilża, przerzadza i cedzi,
Pełne proszków chymicznych szafy i stoliki,
Wszędzie torty, retorty, banie, alembiki.
W Krakowie zajmowano się alchemią m.in. w klasztorze Dominikanów. W r.
1462 bracia, fabrykujący złoto, wzniecili pożar ("alchimiae opera certis
fratribus laborantibus", DÅ‚ugosz, Historia V, 342). Pod panowaniem
Zygmunta II, wojewoda sieradzki, Albert Aaski 157), trudnił się z zapałem
badaniami alchemicznymi i naukÄ… Paracelsa. Mistrz Theophrastus
Bombastus wielu miał w Polsce zwolenników, zwiedził ją nawet, jak o tym
w przedmowie do swej Wundarznei pisze. W innym dziele nadmienia, że
śród licznych uczniów, którzy mu się nie udali, Polska posiada trzech
zaledwie. Pisma jego, w przekładzie łacińskim ślązaka Adama Schoetera,
wydane były w Krakowie w r. 1569 i 1596 158). W wieku XV najsłynniejszym
alchemikiem polskim był Wincenty Kowski, dominikanin (zm. w Gdańsku w
r. 1488) 159), w XVI - Suchten 160) i w XVII zaś Michał Sędziwój, chluba
alchemii polskiej, mistrz o sławie europejskiej, fantasta i awanturnik,
postać godna najżywszego zainteresowania. Urodzony w Krakowie w r.
1566, kształcił się początkowo zapewne w akademii krakowskiej, potem
zwiedzał uczelnie niemieckie. W sztuce alchemickiej doszedł do takiej
perfekcji i sławy, że powoływany był dwory królewskle, honorowany i
obdarzany hojnie. Dzieje przyjazni Sędziwoja z alchemikiem szwedzkim
Setonem i niezwykłe przygody jego opisał szczegółowo Wiszniewski 161).
XI
Daremnie siliłbym się na wyliczanie nieskończonego mnóstwa objawów
wiary zabobonnej i wszystkich rozpowszechnionych w Polsce za dawnych
czasów guseł i przesądów. Z każdą niemal czynnością związany był jakiś
zabobon, w każdym fakcie dopatrywano się sprężyn i nici tajemnych, roiło
się od przestróg, wróżb, prognostyków, zażegnywań i przepowiedni.
Wróżono z wosku i ołowiu lanego, z wody milczącej przed wschodem, z
pierścienia rzuconego na ziemię, z lotu ptakow, z popiołu -
"błędów zabobonnych sto tysięcy liczyć by potrzeba, które
częścią jeszcze od pogaństwa dotychczas między
pospólstwem znajdują się, częścią z inszych krajów, za
sekret osobliwszy przyniesione, kwitną, częścią za
poduszczeniem czartowskim wymyślone i rozkrzewione,
dziedzictwem i posągiem narodu grubego, próżniaków i
kobiet, przez potajemnÄ… naukÄ™ starszych, zostawajÄ…"
(Duńczewski) 162).
Słusznie narzekał Januszowski we Wróżkach 163), że
"chociaż się na krzcie szatana i spraw jego zarzekamy,
chociaż się ludzmi krześcijańskimi stawamy, przecie, jako się
tych dziwnych gusł szatańskich trzymamy, jako się w nich
kochamy, jako bez nich ledwo gdzie stÄ…pamy, rzeczy same
świadczą".
"W dzień wilii Bożego Narodzenia nawarzą w drugim domu
potraw rozmaitych i z nimi nie wiem jakie gusła stroić będą,
kiedy od każdej potrawy bydłu jeść dadzą. A kiedy ich
spytasz, czemu to czynią, tedyś odpowiedzą, że temu bydłu,
które takowe potrawy w wigilią warzone jada, czarownice i
guślarki zaszkodzić nie mogą, albo jako też niektórzy są
takiego mniemania głupiego, że krowom mleka od śledzia
jeść dawają; powiadają, że takie krowy przez cały rok mleko
mieć będą; inni kładą słomę pod obrus stołu świątecznego i
tą słomą wiążą drzewa owocowe, inni znów rzucają mak po
kÄ…tach." (Gdacjusz) 164).
I Rej w Postylli narzeka:
"Dzień św. Jana bylicą się opasać, a całą noc koło ognia
skakać i toć też niemałe uczynki miłosierne. A tam
największe czary na ten czas się dzieją. Nuż co gromnic,
błażejków owych świętych, wiązania ziół rozmaitych, onego
chodzenia po rynku z bębny, z dudami i innych wymysłów
abo zabobonów, a kto by się napisał albo napamiętał! tak, iż
małochmy tym są różni od poganów".
Czarownica powołana notuje "szarpanie koszuli, gdy kto kaduk albo
podobnÄ… kadukowi serdecznÄ… chorobÄ™ cierpi, i tej koszuli rozbijanie na
rozstajniach lub na bożych mękach"; zażywanie pewnych słów, znaków,
ceremonii płonnych na kształt baśni, na uleczenie ludzi, bydła, na
uśmierzenie boleści; stosowanie lekarstw przyrodzonych,
"ale jednak z pewnymi ceremoniami, jako niedawno jeden
Żyd uczynił tu w Poznaniu, co już zdechł. Gdy krew jednej
osobie puszczono, ciec nie chciała. Żyd wziąwszy ono
puszczadło od cyrulika, uczynił jedną ceremonię, pewne
słowa mamrocząc, a zatem się tylko dotknął puszczadłem
otworu żyły, zarazem krew skoczyła. A gdy mu przyganiano
o to, powiedział, że nie wadzi doktorowi i to, i owo umieć dla
poratowania chorych".
Wspomina dalej o rozmaitych zabobonach,
"jako na rusznicę, jak opłatki dawać więzniowi, które leżały
na ołtarzu, gdzie ksiądz mszę św. odprawował, choć ich nie
święcił. Także poświęconym olejem po wszystkich rogach
stołu krzyże pierwej pomazać, na kształt biskupa, gdy
ołtarze święci".
Broszura Pieśni i tańce zabawom uczciwym gwoli (1614) podaje gusła
miłosne:
U której panny w tym roku
Mąż nie będzie podle boku,
Taka musi już kloc ciągnąć
Albo kury z kwoką lągnąć,
Musi jadać i kapustę,
Siać ogródki rutą puste,
Musi ją zlać Wielkiej Nocy,
Musi suszyć śrzody, piątki,
Msze kupować w każde świątki 165).
Warzono "filtry miłosne" z ziół, przy czym istniały najrozmaitsze sposoby
zbierania rośliny: w jednym wypadku działał tylko korzeń "kopany na
wietchu księżyca", w innym - na nowiu; "dzięgiel kopany pod Marsem leczy
od francy", ten sam zaś dzięgiel, znaleziony pod innym aspektem, chronił
od morowej zarazy; jedną roślinę należało zawieszać na szyi, drugą pod
lewym uchem, trzecią nosić śród tabliczek ze szczerego złota, czwartą z
sercem kreta, etc. "Jaskier przywiÄ…zany czerwonÄ… niciÄ… na schodzie
księżyca w znaku Byka na ogolonym tyle głowy, lunatykom pomaga",
"korzeń paproci z ługiem dębowego popiołu i krwią z lewego ucha
szczeniaka - na czary", dać choremu "niedośpiałek (kosmaczek) i pięćperst
po trzy poranki pić; jeżeli chory zrzuci, znak pewny śmierci, jeżeli zatrzyma
- wyjdzie z niebezpieczeństwa". Kto ciekaw, niech przestudiuje Zielnik
czarodziejski Rostafińskiego, skąd dane powyższe czerpię 166). Moc tajemną
przypisywano kamieniom, np.: "Jeżeli się chcesz uchronić
pośmiechowisków i wszystkie fantazje, i wszelkie przypadki zwyciężyć, wez
kamień nazwany Chalcedonius, a jest blady, rudawy i poniekąd ciemny.
Jeżeli ten będzie przedziurawiony, a z mocą kamienia, nazwanego
Seneribus, na szyi będzie zawieszony, pomaga przeciwko wszystkim
fantastycznym przenagabaniom i dopomaga zwyciężać wszelkie przygody
od przeciwników i siłę ciała zachowuje; a ten ostatni skutek jest
doświadczony terazniejszego czasu" (Albertus Magnus) 167). W "Wypisach"
znajdzie czytelnik więcej przykładów.
Używano amuletów, czyli tzw. "charakterów", pisanych, rytych na papierze lub
metalu, istniały appendicula, ligaturae, plicaturae, kostki zwierzęce, ziarna i
korzonki, liście, kwiaty, kamyki wszywane w suknie lub noszone na gołym
ciele aż nie opadły, potem je nowymi zastępowano 168). Z Czarownicy
powołanej mamy wiadomość o obrazach wydrążonych w pierścieniach pod
pewnymi konstelacjami ("kiedy kto pod znakiem Lwa dał sobie na sygnecie
obraz lwa wyrzezać, taki, twierdzą guślarze, pomocny na melankolią, na
puchlinÄ™, na gorÄ…czkÄ™, przeciw powietrzu morowemu"). O amuletach pisanych
dowiadujemy siÄ™ z kazania De superstitionibus anonima z XV w.
Wypisywano pierwszy rozdział Ewangelii św. Jana lub mękę św. Jerzego i
noszono przeciw wszelkiej przygodzie; inni pisali podczas czytania św.
Ewangelii w quadragesime "Lutum fecit Dominus ex sputo" i nosili przeciw
bólowi oczu. Nawet gdy kto idzie "ad rixas et turpitudines", ma w takim
amulecie obrońcę 169). Posługiwano się tzw. inkluzem, czyli duchem
zamkniętym w jakim narzędziu. Inkluzami nazywano także pewne metale,
które czarownicy nosili przy sobie i przez nie działali. Inkluz - pieniądz - była
to moneta, która właścicielowi swemu sprowadzała inne, wydana zaś -
wracała. Wróżono z ręki, posługując się podręcznikami chiromancji 170),
tłumaczono sny - istniał sennik polski Danielowe sny (przekład z bardzo
rozpowszechnionego w średniowieczu sennika). Na starym druku napisała
nieznana ręka z w. XVI bardzo oryginalny sposób wytłumaczenia snu: po
przebudzeniu należało otworzyć jaką książkę i pierwszą literę u góry lewej
stronicy odszukać w dodanym kluczu, gdzie wierszem podane było znaczenie
każdej litery. Np. na literę p: "Możesz ten dzień czyście plęsać, nie będzie cię
gniewnik (diabeł) kęsać" 171).
Przelęknione oczy na niebie i w powietrzu "straszliwe widziały portenta:
smoka ognistego, miecze i dziwne straszydła z siebie wypuszczającego, który
potem niby na ziemię spadł" - i wierzono, że "takowe i podobne apparycye w
tym roku od widzianego komety trzecim, w experymentalnej o tym praktyce od
nas opisane, iścić się będą, które zarazliwymi swymi fumami aby duszy z nas
nie wykurzyły, Panu Bogu się pilno polecajmy" 172). Wierzono, że "owa w
Hiszpanii nad Kartageną w r. 1743 w grudniu, gdy już trwał kometa, ognista
rzeka, która w jeden glub zeszła się, a ten na 4 części świata cum magno et
multo fragore rozstrzasł się, owe portenta i monstra... owe latrocinia, rozboje i
najazdy... owe bellorum nieustające astus", etc. - wszystko to były
"terazniejszego komety efekta" 173).
W r. 1775 nawałnica pod Lwowem sprawiła popłoch śród ludności. Widziano
w chmurach poczwary i straszydła. Nawałnicę przypisywano złym duchom,
czyhającym podczas dnia sądnego na Żydów. "Rzecz do tej żwawości przyszła,
iż kazano wszystkim Żydom popis generalny uczynić i liczyć się, czy w samej
rzeczy żadnego z nich biesi nie porwali. Uspokoiło się pospólstwo, gdy
szkolnik, policzywszy, dowiódł, że Żydzi są wszyscy" 174). W r. 1789 pod
Strzeżewem, w Małopolsce, proboszcz miejscowy widział smoka o czterech
nogach i tyluż skrzydłach, długiego na półtora łokcia, który tchem swoim
sprawiał ból oczu, a nawet powodował ślepotę 175). W Warszawie oglądano z
trwogą przedziwne jajo kurze, na którym wyrysowane były wyraznie figury
miecza, krzyża płomiennego, rózgi i łuku - "ita habemus cometas et tot alia
praesagia in coelo et supra terram quae nobis praedicant poenitentiam, cuius
adhuc exigua apparent indicia" 176).
Pisma ulotne 177) roznosiły wieści o dziwach, cudach, potworach, podawały je
zresztą także dzieła pseudouczone, jak ks. Rzączyńskiego Historia naturalis
curiosa regni Poloniae, jako to, iż monstra rodzić się mogą przez złość czarta,
który za dopuszczeniem Bożym dzieło siły kształtującej spaczyć może (str.
349), więc o dziewczynce z szyją i uszami zajęczymi, o noworodku nieżywym,
na którego plecach leżał wąż, o dziecku z oczyma nad pępkiem i z mysim
ogonem, o innym - z jelitami na zewnÄ…trz, z wÄ…trobÄ… na miejscu prawego
ramienia, o Żydówce, która wydała na świat jednocześnie chłopca wielkości
palca, łysego szczura i pięcioro piskląt, itd. 178)
Duńczewski drukował w Kalendarzach baje o dębach, "które odpowiadały nad
Dnieprem w puszczy", o wilkołakach, "którzy bywali na Żmudzi, Polesiu i
innych prowincjach Polski", o tym, że "za Chmielnickiego pod Batohowem i
Cudowem, gdy czarowników przyłapano, łby im uciąwszy, jedna głowa na
drugą skakała, gryząc się wzajemnie"; ks. Chmielowski w Nowych Atenach
straszył czytelników upiorami i bazyliszkami, Haur w Skarbcu ekonomii plótł
trzy po trzy o chłopach latających w powietrzu; wierzono, że "córki
pierworodne domu Pileckich, jeżeli zmarły przed zamążpójściem, zamieniały
się w gołębie, zamężne zaś w ćmę nocną" 179), czarom przypisywano kołtun
(plica polonica), a gdy biskup Czartoryski, przekonany przez lekarza swego
Vinera, że choroba ta pochodzi z jedzenia oleju lnianego, wyrobił bullę
papieską, pozwalającą na używanie podczas postu nabiału, zakonnicy podnieśli
przeciw bulli tej rokosz 180). Zabobon doprowadzał ludzi do zbrodni i
okrucieństwa. Trupom ucinano głowy, aby nie zjawiały się jako upiory,
rozprawiano się w ten sposób nawet z ludzmi żywymi, posądzanymi o
zdolność szerzenia moru 181) lub upierstwo.
W roku 1720 mieszkańcy miasteczka Krasiłowa spalili niejaką Prośkę
Kapłunkę, "mającą lat sto dwadzieścia, pomówioną o upierstwo". Stało się to
za namową wróżbity, który w staruszce upatrzył winowajczynię moru w
Krasiłowie. "Wewlekli Prośkę prosto w dół, tamże po same ramiona wsadzili,
a potem ziemią osypali i mocno wokoło niej ziemię drągiem obili, głowę tylko
z trochą ramion na wierzchu zostawiwszy, chróstem około głowy i na wierzch
głowy obłożyli i on chróst zapalili." Potem przywalono ją kamieniem
młyńskim. "Którą Kapłunkę psy spod kamienia, ile się w głąb mogli dobyć,
jedli." 182)
Jak o dwa stulecia wstecz klecha z "Synodu klechów podgórskich" włóczył się
od chaty do chaty, zarabiając na kawałek chleba opowiadaniem
niestworzonych rzeczy oczarach i diabłach 183). tak u schyłku wieku XVIII:
Ledwo nie co dzień przechodzące mnichy
O Biczy m więcej nad to nie gadają,
Jak się umarli z grobów, przez wytrychy
Szatańskie, nocą na świat dobywają.
Jak z nimi wojnÄ™ toczÄ…, jak ich bijÄ…,
Jak siÄ™ przed nimi w groby wchodzÄ…c kryjÄ….
(Drużbacka)
Istnienia upiorów dowodzili "prawdziwymi probacjami" Duńczewski,
Rzączyński, Chmielowski, a ten ostatni doszedł w uniesieniu apologii
upiorów do tak osobliwego wniosku, że chociaż "ci, co to swego zdania
trzymają się jak rzepiak korzucha..., powiadają, że w cudzych krajach... ...
nie masz czarów i upierów... nie idzie (stąd) konsekwencja, że i w Polsce,
osobliwie na Rusi, nie masz ich: bo non omnis fert omnia tellus". WalkÄ™ z
upiorami podjÄ…Å‚ dopiero ks. Franciszek Bohomolec - starszy brat autora
Diabła w swojej postaci - w Monitorze z r. 1765, 1771, 1773.
"Åšmiechu godne ale oraz arcyszkodliwe jest owe to
powszechne prawie, nie tylko ludu pospolitego, ale też
znaczniejszych wielu osób o upiorach zdanie, jakoby to byli
jacyś ludzie, którzy po śmierci zmartwychwstają, z grobów
wychodzą, po nocy włóczą się, straszą, zabijają i innych
wiele wyrabiają złości... tych ma być najwięcej w ten czas,
kiedy powietrze panuje."
Autor stwierdza, że "podczas terazniejszej morowej zarazy, która na
Wołyniu, Podolu i Pokuciu po części grassowała", ludzie chwycili się guseł,
odbywano procesje, trzem osobom głowy ucięto, trzy spalono, zwłoki z
grobów wyciągano, "w piersi koła osikowe, a za pazury trzaski wbijano, na
popiół palono" 184). Walkę z upiorem i przesądem w ogóle wcielił Fr.
Bohomolec do ogólnego programu reformy, występując w Monitorze (pod
pseudonimem Staruszkiewicza), gdzie ironicznie broni rzekomo wiary
zabobonnej, bo "od niepamiętnych wieków prawie artykuł wiary jest u nas
w Polszcze o upiorach". Zabobon ten rozproszył ostatecznie ks. Jan
Bohomolec, prawdziwy "malleus superstitionum".
Nim diabła Bohomolec dał w swojej postaci,
Wieleż książek, powieści o strasznych poczwarach,
O wróżkach, zabobonach, upierach i czarach
Trwożyły nasze ojce!
(Krasicki, Pochwała wieku)
Ale - "satana passa!" (Carducci).
* * *
Znikło to wszystko. Zginął korowód larw i strachów, dziwactw, cudów i
cudactw, czasem pięknych w swej grozie, czasem groznych w potworności,
ale zawsze ciekawych, zastanawiajÄ…cych, kryjÄ…cych za sobÄ… coÅ›
nieskończenie niedocieczonego, mimo mniej lub więcej udatnych prób
wytłumaczenia. Zdechł smok stugłowy, który zaczął konać w promieniach
wieku oświeconego, a dobijany powoli zdobyczami nauki padł wreszcie,
ogłuszony turkotem maszyn, rażony prądem elektrycznym, zatruty
skalpelem uczonego, wyśmiany, przez władców mikro- i teleskopów.
Satana passa! Nie ma już diabła - a właściwie wiary w moc jego. Został
jeno w starych pożółkłych księgach, w podaniach, bajkach dla dzieci. Nie
ma czarownic, ucztujących z biesami na Aysej Górze! Skończyły się
tajemnicze schadzki miłosne, noce szalone, wściekłe igrzyska, rozpustne
sabaty, msze diabelskie i podgwiezdne podróże na miotłach! Nie ma już
alchemików, upartych szaleńców i marzycieli! Nie ma astrologów,
wypisujących horoskopy z konstelacji gwiezdnych! Nikt już nie warzy o
nowiu ziół czarodziejskich i suszonych nietoperzy! Nie słychać już zaklęć,
zamawiań, odczyniań! Nikt już na rozstaju nie przywołuje księcia
ciemności, nie oddaje mu duszy, nie podpisuje się krwią z serdecznego
palca na cyrografie, upstrzonym dziwacznymi znakami! Nie ma już diabła!
Przyznaję, że w słowach powyższych brzmi pewien żal - w tonie zaś owych
trenów mógłby kto dosłyszeć westchnienie za "starymi dobrymi czasami",
kiedy to czarownice palono, mógłby dosłyszeć jakieś echo wyznania 80-
letniego kata, z którym rozmawiał w r. 1834, w Kórniku, Tytus hr. Działyński:
"Jak tu nie żałować, że nie palą czarownic? A bywało, jak wolnym ogniem
począłem skwarzyć!..." 185). Lecz to oczywiście żal nie tego rodzaju. Ton jego -
to nutka melancholii nad "vanitas vanitatum", nad ostateczną marnością
marności wierzeń i wiedzy ludzkiej. Wstrząs obrzydzenia budzi w nas dzisiaj
palenie czarownic, z pobłażliwym uśmiechem czytamy o fantastycznych
wysiłkach alchemików, argumentami postępu walczymy z przesądem, a
przecież za lat trzysta potomkowie nasi z takim samym uśmiechem czytać będą
studia i dysertacje współczesnych nam uczonych, takim samym wstrząsem
będą reagowali na rozmaite bezeceństwa naszego wieku, tak samo będą
wydobywali z pyłu olbrzymich archiwów dokumenty naszej ciemnoty i
zacofania, które obecnie uchodzą za zjawiska całkiem normalne, ba!
stanowiące często przedmiot dumy naszej! Kultura! XX wiek! Względność
sądu w perspektywie historycznej - oto właśnie ta vanitas, ta melancholia, z
jaką mówię o zniknięciu diabła, czarownic i guseł.
Myślę o diable bardzo często. I chcę uwierzyć, że
"jedna dusza człowiecza przeważy ciebie, czarcie, i twoje
wszystkie złości swoją niewinnością, fałsz twój rozwieje się
jako plewa od wiatru, jad twój rozpłynie się jako śnieg od
słońca, zdrada twoja na cię się samego obróciła. Przeciw tym
wszystkim strzałkom czartowskim lekarstwo jest, człowieku,
łaska boża, której ty jesteś próżen, boś ją stracił z swymi
towarzyszami na wieki". (Postępek prawa czartowskiego,
84)
1924
Wypisy:
1. Richalmus, Liber revelationum de insidiis et versutiis daemonum
adversus homines. (Por. Thesaurus anecdotorum, 11, 373 i nast.).
(powrót)
2. Bohomolec, Diabeł w swojej postaci, I, 250-253. (powrót)
3. Ks. Gabriel Rzączyński, Historia naturalis curiosa regni Poloniae.
Sandomiriae 1721, str. 350. (powrót)
4. Jako pendant do faktu z r. 1544, niechaj posłuży artykuł, który
ukazał się w dzienniku krakowskim Naprzód, dnia 26 czerwca roku
1920:
NARODZINY DIABAA W KRAKOWIE
"Od kilku dni krążą po mieście sensacyjne wieści, ze w klinice
ginekologicznej 10-letnia Izraelitka porodziła diabełka z rogami,
kopytkami i ogonem. Wczoraj od rana juz poczęły się gromadzić
tłumy publiczności przed kliniką położniczą, przy ulicy Kopernika,
żądając wpuszczenia ich do wnętrza, celem oglądnięcia diabła.
Wśród tłumów zauwazyć było można panie elegancko ubrane, które
głośno twierdziły, że diabła widziały na własne oczy. Jest on
przywiązany do łańcuchów w parterowej sali kliniki. Bryka on i
bodzie, kto tylko do niego dostąpi. Opowiadano także, że we wtorek
chciano go ochrzcić w kościele Św. Mikołaja, równocześnie jednak
błyskawica rozdarła obłoki i przeleciała nad kościołem, który się
zatrząsł w posadach. Także i księdzu, który miał ochrzcić diabełka,
wypadło kropidło z ręki. Doktorzy postanowili otruć diabła i dawali
mu najostrzejsze trucizny, jednak bezskutecznie, gdyż diabeł po
zażyciu tychże okazywał większe tylko niezadowolenie i krzesał
iskry kopytami.
Tak tumaniły osoby inteligentne zbierający się coraz większy tłum,
który, mając podnieconą wyobraznie, rozpoczął szturm do bram
kliniki. Mimo perswazji tłumów przez służbę szpitalną i doktorów,
kobiety (a nawet i mężczyzni!) poczęły uporczywie nalegać, aby
wpuszczono je do wnętrza.
Gdy im odmówiono i perswadowano, że to jest nieprawda, w tłumie
gruchnęła wieść, że dyrektor szpitala wziął "łapówkę" od rodziny
matki diabła, ażeby zatuszować skandal rodzinny. Po południu
tłumy wzrosły do kilku tysięcy. Wśród tego znowu jakaś
inteligentna pani opowiadała, że zna pewne osoby, które były
wpuszczone do diabła. Naturalnie zawiedziony tłum począł znowu
awanturować się ze służbą, a portier począł się zaklinać, że diabła
nie ma w klinice położniczej; tłumy ruszyły do szpitala Św. Aazarza
i Św. Ludwika w poszukiwaniu za diabłem. Po długich
poszukiwaniach tłum powrócił wzburzony przed klinikę
ginekologiczną i zażądał wpuszczenia do diabła. Długo
przedkładano kobietom, mężczyznom i dzieciom, że w XX wieku
diabły się nie rodzą w tej postaci, w jakiej oni sobie wyobrażają,
jednak nie dało się przekonać zebranych, wśród których gruchnęła
wieść, że diabeł będzie przewieziony karetką pogotowia na kolej,
skąd osobnym pociągiem ma być odesłany do jednego z zakładów
antropologicznych w Berlinie, celem zachowania diabła w
spirytusie. Mimo rozpędzania tłumu przez policję, czekały rzesze na
ulicy do póznej nocy, by zobaczyć przynajmniej w przelocie
utęsknionego diabełka."
(powrót)
5. Mon. Pol. Hist., VI, 588-589. (powrót)
6. Kazanie Jana z Przeworska, r. 1593, według Czackiego O litewskich
i polskich prawach, wyd. Turowskiego, Kraków 1861, II, 103.
(powrót)
7. Chodzko, Obrazy litewskie, ser. I, wyd. 2., Wilno 1847, str. 41.
(powrót)
8. Tripplin, Tajemnice społeczeństwa, Wrocław 1852, I, 279. (powrót)
9. Jucewicz, Wspomnienia Żmudzi, Wilno 1842, s. 181-186. (powrót)
10. Wawrzeniecki, Krwawe widma, Warszawa 1909, s. 61, 71.
(powrót)
11. Maciejowski, Polska aż do pierwszej połowy XVII w. pod względem
obyczajów i zwyczajów, Petersburg - Warszawa 1842, IV, 147.
(powrót)
12. Antonowicz, Kołdowstwo. Trudy etnogr.-stat. eksped. w zap.-rus.
kraj., Petersburg 1877, s. 412. (powrót)
13. Wielewicki, Dziennik spraw domu zakonnego 00. Jezuitów u św.
Barbary w Krakowie, Script. Rer. Pol., X, 41. (powrót)
14. Acta Capituli Gnezensis, nr 1507, Mon. Med. Aev., t. XIII, s. 18.
(powrót)
15. Czacki, Dzieła, wyd. Raczyńskiego, Poznań 1843 r., l. 333.
(powrót)
16. Kolberg, Lud, Poznańskie, VII, 227. (powrót)
17. Aukaszewicz, Obraz historyczno-statystyczny miasta Poznania,
Poznań 1838, II, 323-324. (powrót)
18. Rozprawy Wydz. Filolog. Akad. Um. w Krakowie, XXV, 275.
(powrót)
19. Wykład katechizmu, r. 1579. (powrót)
20. Mon. Pol. Hist., II, 843. (powrót)
21. Długosz, II, 45 (wg Berwińskiego, Studia o gusłach, czarach,
zabobonach i przesądach ludowych, 1862, I, 105-110). (powrót)
22. De atheismis et phalarismis evangelicorum, Neapol 1596, p. 544 (w
rozdziale Evangelicorum phalarismis in Polonia). (powrót)
23. Aukaszewicz, Obraz..., II, 322. (powrót)
24. Smoleński, Przewrót umysłowy w Polsce w. XVIII, Kraków 1891, s.
15. (powrót)
25. Patrz o tym studium Konowałowa: Religioznyj ekstaz w ruskom
misticzeskom sekstantstwie, Sergijew Posad 1908. (powrót)
26. Patrz Wilhelm Bruchnalski, Diabeł w Okszy w r. 1649 (Lud, Kwart.
etnogr., VII, 146). (powrót)
27. Sadkowski, Szlachta w powiecie płońskim i płockim (Wisła, XVII,
682). (powrót)
28. Nowe Ateny. (powrót)
29. Kolberg, Poznańskie, Lud, VII, 85. (powrót)
30. Obrazy litewskie, s. 22. (powrót)
31. W bibliotece Ordynacji Zamoyskich w Warszawie widziałem
niezmiernie ciekawy podręcznik dla egzorcystów (sygnatura II, T.
304): Thesaurus exorcismorum atque coniurationum terribilium,
potentissimorum, efficacissimorum cum practica probatissima,
quibus spiritus maligni, daemones maleficiaque omnia de corporibus
humanis obsesis tamquam flagellis fustibusque fugantur,
expelluntur, doctrinis refertissimus atque uberrimus, Coloniae 1608.
Przeszło 1300 stron druku. Specjalnie ciekawy rozdział XII: De
diversis nominibus diaboli et eorum interpretatione.
W Pamiętniku relig1ino-moralnym, r. 1861, luty, s. 151, w artykule Jaka jest nauka
Kościoła o diable, pisze ks. M. Nowodworski m.in.:
"W pokusie szatan do człowieka ma się zewnętrznie,
pokusą chce wolę człowieka skierować ku przyjęciu
woli swojej; w opętaniu wkracza we wnętrze
człowieka, działa jak trucizna na cały organizm, dążąc
do ogarnienia wszystkich sił duszy, do nadania im
kierunku przewrotnego, chociaż w istotę duszy
wniknąć i zupełnie jej woli siłą opanować nie może. I
dlatego w człowieku opętanym uderzającą jest
dwoistość osobowa; dotykalnie prawie rozróżnić
można w nim jedną osobę przygniecioną, opanowaną,
słabą, drugą panującą i silną. W opętaniu
najwidoczniej pokazuje się istnienie i potęga złego
ducha. [...] Wiarę w rzeczywistość opętań Kościół
dostatecznie pokazuje użyciem egzorcyzmów. Bez
wątpienia, w czasach bardzo ograniczonej znajomości
natury niejeden objaw chorobliwy organizmu
poczytywanym był bezzasadnie za działanie szatana;
ale również bezzasadnym, choć wręcz przeciwnym
przesądem jest tłumaczenie opętania naturalną
chorobą ciała. Zjawiska, będące znakami opętania, a
mianowicie: znajomość obcych języków bez ich
uczenia się poprzedniego, biegłość w umiejętnościach
sobie obcych i poprzednio nieznanych, wiadomość
rzeczy tajnych, faktów spełnionych w oddaleniu itp.
oczywiście przechodzą siły naturalne człowieka i stąd
też kuszenie się o ich wytłumaczenie sposobem
naturalnym jest niedorzecznością".
(powrót)
32. Op. cit., II, 251. (powrót)
33. W Skarbcu ekonomii ziemiańskiej, s. 158. (powrót)
34. Rzewuski, Nie-bajki, s. 104. (powrót)
35. Ludwik z Pokiewia, Litwa, s. 227. (powrót)
36. Wójcicki, Zarysy domowe, Warszawa 1842, 4 tomy; III, 146.
(powrót)
37. Z aktów sprawy w Wiśniczu w r. 1688. Lud VII, 302-322. (powrót)
38. Milewski, PamiÄ…tki historyczne krajowe, Warszawa 1848; s. 350-
352. (powrót)
39. Tripplin, op. cit., I, 277. (powrót)
40. Kolberg, Poznańskie, Lud, VII, 81. (powrót)
41. Tripplin, op. cit., I, 269. W innym miejscu - "na Sobótce". Czy to nie
Sobótki? (powrót)
42. Peregrynacja dziadowska - broszura popularna z r. 1614, opisujÄ…ca
życie dziadów, włóczęgów, bab-czarownic, etc. (Przedruk w
Pomnikach do historii obyczajów w Polsce Kraszewskiego, Warszawa
1843). (powrót)
43. Sejm piekielny straszliwy i examen książęcia piekielnego abo
słuchanie liczby wszystkich czartów, co który zrobił na świecie za te
lata od strącenia z nieba aże do sądnego dnia, r. 1622. Przedruk w
Bibliotece Pisarzów Polskich. WydaÅ‚ A. Brückner. (powrót)
44. O.F., Prześladowanie czarów w dawnej Polsce. (Album uczącej się
młodzieży, poświęcone Kraszewskiemu, Lwów 1879, s. 496).
(powrót)
45. Milewski, op. cit., 346. (powrót)
46. ibid., 349. (powrót)
47. O.F., op. cit., 502. (powrót)
48. Tripplin, op. cit., I, 270. (powrót)
49. ibid., 272. (powrót)
50. Antonowicz, op. cit., 381. (powrót)
51. ibid., 367. (powrót)
52. ibid., 384. (powrót)
53. ibid., 396. (powrót)
54. ibid., 540. (powrót)
55. Tripplin, op. cit., I, 270. (powrót)
56. Adam Gdacjusz, ÅšlÄ…zak, w. XVII, autor Ardens irae divinae ignis;
Postilla popularis i in., występował przeciw czarom i gusłom.
Wspomina pracÄ™ teologa Freudiusa Gründlicher Bericht von
Zauberey und Zauberern oraz pisma Hartmana i na ich podstawie
oraz znajomości stosunków miejscowych charakteryzuje zabobony.
(Patrz Kazimierz Kolbuszewski Postyllografia polska, Kraków 1921).
(powrót)
57. Kolbuszewski, op. cit., 246-247. (powrót)
58. Gdacjusz, op. cit., 246. (powrót)
59. Postępek prawa czartowskiego, s. 114, wg przedruku z r. 1892 w
Krakowie (Biblioteka Pisarzów Polskich, nr 22, wydał dr Artur Benis).
Postępek wyszedł w roku 1570 w Brześciu Litewskim u Cypryana
Bazylika. (powrót)
60. Thesaurus magicus domesticus sive approbatus nigerlibellus J.E.
R.S. in extrema necessitate dicendus, Cracoviae post partum salutis
A. 1637. W 24-ce, kart 16. Na odwrotnej stronie karty tytułowej
drzeworyt, przedstawiający młodą osobę, niosącą pod pachą
zawiniątko z narzędziami czarodziejskimi. Nad głową jej unosi się
Opatrzność boska, z lewej i prawej ręki wznosi się siedem gwiazd.
Wokoło dziwaczne napisy po łacinie.
Książki tej nie mogłem odszukać. Cytuję w "Wypisach" urywki według
Maciejowskiego. (Piśmiennictwo I, 259-265). (powrót)
61. Prawdziwy ognisty smok albo władza nad duchami niebios i piekieł i
nad mocarstwami ziemi i powietrza. Z tÄ… tajemnicÄ… aby umarli
mówili, zawołanie Lucypera, cytowanie duchów, ugody z duchami i
do tego potrzebny inkaust, moc nad kluczem czarodziejskim,
tajemnice różczki wieszczbiarskiej, laski cudotwórczej, odżycia,
oczarowania broni palnych, etc. etc. etc. Tytuł o wiele dłuższy, na
całą stronicę. Bzdurna książeczka, napisana straszliwą polszczyzną.
Pierwowzór jej sięga w. XVI: por. Le dragon rouge ou l'art de
commander les esprits celestes aeriens, terrestres, infernaux avec
le vrai secret de faire parler les morts, lire dans les astres, decouvrir
les tresors, sources minieres, etc., 1521. (powrót)
62. Pogrom czarnoksięskie błędy, latawców zdrady i alchimickie fałsze
jako rozpłasza, za pozwoleniem zwierzchności spisany od
Stanisława z Gór Poklateckiego na ochronę zbawienia ludzkiego
wydany. Trzecie księgi Mojżeszowe położenia 19: Nie chodzcie do
czarnoksiężników ani się o czym pytajcie od wieszczków, abyście się
przez nie nie splugawili. Ja Pan Bóg wasz. W Krakowie. Z drukarnie
Jakuba Siebeneychera 1595. s. nlb. 60.
Treść książki:
Księgi pierwsze czarnoksięstwa rozmaitego poczet przekładają.
1. Jeśliż godzi się umieć czarnoksięstwo.
2. Pierwszy herst czarnoksięstwa i jego rozmaitość.
3. Co jest gwiazdarskie czarnoksięstwo.
4. Czarnoksięstwo, które zową kabalistyką co zacz.
5. Czarnoksięstwo niektóre jest prawdziwie przyrodzone.
Księgi wtóre czarnoksiężniki króla faraona w Egipcie opisują.
6. Czemu Bóg dopuścił czarnoksiężnikom czynić niektóre cuda
Mojżeszowym podobne.
7. Króla faraona czarnoksiężnicy co zacz byli.
8. Jeśliż były prawdziwe cuda, a nie zmyślone przez
czarnoksiężniki faraonowe w Egipcie.
9. Jakim sposobem czarnoksiężnicy faraona króla w Egipcie
węże poczynili.
Księgi trzecie sprawy czarnoksięskie okazują.
10. Spraw czarnoksięskich bardzo wiele zmyślonych.
11. Duchów złych, inkluzów mocy, czarnoksiężnicy używają.
12. Czemu czarnoksiężnicy, bez zwierciadeł, ziół, gwiazd,
kryształów, figur rozmaitych nic czynić nie mogą władzą
inkluzów czartów.
13. Czart przez się samego co czynić może gwoli czarnoksięstwu.
14. Jako rozmaitymi ślepotami są uwichłani od szatana
czarnoksiężnicy.
15. Czart przez Nigromanczyki nie może skrzeszać umarłych.
16. Czego czart ani przez się, ani przez czarnoksięstwo uczynić
nie może.
17. Nigromanckie w czarnoksięstwie zdrady, przez pisarze
katolickie odkryte.
18. Różnice cudów Boskich od czarnoksięskich.
Księgi czwarte obłudę alchimicką pokazują.
19. Alchimia daje swe pożytki.
20. Złota prawdziwego alchimistowie uczynić żadną miarą nie
mogÄ….
21. Jako poznać złoto fałszywe i nieprawdziwe.
22. Nauk czarnoksięskich każda zwierzchność broni.
Księgi piąte zdrady latawców jawne czynią.
23. Co jest latawiec.
24. Czemu latawcy znoszą nabożeństwo i pobożność
chrześcijańską.
25. Obrona przeciw latawcom.
(powrót)
63. Krzyżanowski, Dawna Polska, Warszawa 1857, II, 603. (powrót)
64. Biblioteka Pisarzy Polskich nr 53, Kraków 1905. (powrót)
65. Aoś, "Przegląd językowych zabytków staropolskich do r. 1543",
Kraków 1915, s. 327. (powrót)
66. Lud, Poznańskie, VII, 262. (powrót)
67. Tripplin, op. cit., I, 264. (powrót)
68. Aukaszewicz, op. cit., I, 123. (powrót)
69. Antonowicz, op. cit., 388. (powrót)
70. Karłowicz, Czary i czarownice w Polsce (Wisła, I). (powrót)
71. O.F., op. cit., 497. (powrót)
72. Antonowicz, op. cit., 331. (powrót)
73. X. Przecław Mojecki, Żydowskie okrucieństwa, mordy i zabobony,
Kraków 1589. (powrót)
74. Sebastian Miczyński, Zwierciadło korony polskiej, Kraków 1618; Art.
XV: Jak Żydowie czarami i upominkami sczarowanymi, o co się
pokuszÄ…, dokazujÄ….
Według Bartoszewicza: Antysemityzm w literaturze polskiej XV-XVII
w., Warszawa 1914, s. 81. (powrót)
75. Żywoty świętych. W opisie męczeństwa pacholęcia Szymona
Trydenckiego. (powrót)
76. Theatrum myśli przez siedmiu aktorów zagajone, Lwów 1780, s.
233. (powrót)
77. Wójcicki, Klechdy, II, 191, Warszawa 1837. (powrót)
78. Krzyżanowski, Dawna Polska, II, 568; Azulewicz w Apologii Tatarów
z r. 1630 broni pomówione o czary Tatarki: "Mają one zasię
pieniądze, które ich bracia im przysyłają. Nie umieją ich czytać, ale
dalibóg nie masz tam konterfektu diabelskiego... Ej, czyż za to palić
potrzeba, że kto ma sztuczki srebrne i złote? Czytać nie umiecie, a
gadacie, że to diabelskie pismo".
(powrót)
79. Berwiński, op. cit., I, 8. (powrót)
80. Prace filologiczne, IV, 573. (powrót)
81. Arch. für slav. Phil., XIV, 185. (powrót)
82. Encyklopedia kościelna III, 627; artykuł ks. Z. Ch. Czarodziejstwo w
Polsce, s. 627-645. (powrót)
83. Przestrogi duchowne sędziom inwestygatorom i instygatorom
czarownic, napisane przez wieleb. niegdyÅ› ojca Serafina
Gamalskiego, exministra prowincji wielkopolskiej, świętej teologii
lektora, jubilata zakonu św. Franciszka wieleb. ojców bernardynów,
a teraz z dozwoleniem zwierzchności duchownej do druku podane.
Roku Sędziego Boga człowieka oraz niewinnych Patrona 1742, w
Poznaniu, w drukarni akademickiej. (powrót)
84. Krzyżanowski, op. cit., 601. (powrót)
85. Berwiński, op. cit., II, 147. (powrót)
86. Echem słów Chmielowskiego jest wyznanie ks. biskupa
przemyskiego J.S. Pelczara: "Niestety nawet śród katolików niby to
oświeconych spotkać można takich, którzy w szatanie widzą
abstrakcyjne uosobienie złego". (Tajemnice religii katolickiej,
Przemyśl 1918, s. 105) ; albo ks. M. Nowodworskiego (W
Pamiętniku religijno-moralnym, 1861, luty, s. 151, w artykule Jaka
jest nauka Kościoła o diable):
"I nam istnienie jego (diabła) nie jest bynajmniej
przyjemne, i owszem, czym silniej przekonani
jesteśmy o jego zgubnym wpływie w życiu, tym
chętniej zgodzilibyśmy się na jego niebytność, gdyby
tylko jej zaprzeczenie wyłączyć go mogło z liczby istot
rzeczywistych, gdyby Kościół nic nas nie uczył o tej
jego bytności. Ale ponieważ tak nie jest, ponieważ
myśl nasza zbyt słaba, aby siła samego przeczenia
odjąć mogła duchom istnienie, ponieważ Kościół
wyraznie uczy, że diabeł jest, przeto pomimo
wszelkich wykrzykników zadziwienia, które z pewnej
strony łatwo przewidzieć się dają, pomimo osobistej
niechęci do wszystkiego, co z diabłem ma styczność,
podejmujÄ™ to pytanie".
Wreszcie słowa ks. Stieglitza (Szczegółowo rozwinięte katechezy o
nauce wiary. Przełożył ks. dr Wojciech Galant, Mikołów-Warszawa
1909, s. 84):
"Jako myśliwy zasadza się na zwierza, tak czarci
zasadzajÄ… siÄ™ ustawicznie na nas, ustawicznie
przemyśliwują i pracują nad tym, by uwodzić i gubić
dusze ludzkie". Tamże, na s. 26, zabawne curiosum:
"Wiara katolicka jest najprostszÄ… drogÄ… do nieba.
Wiara protestancka może zawieść tam także, ale
trzeba b a r d z o n a k ł a d a ć d r o g i"
(podkreślenie moje, JT).
(powrót)
87. W wieku XIII posiłkowano się przy tym tak prostymi środkami, jak
wprowadzanie do kościołów na postrach ludu maszkar i poczwar,
dusz potępionych w orszaku diabelskim (monstra larvarum...
ducentes processiones diaboli). Patrz Berwiński, op. cit., I, 12-13.
(powrót)
88. "Wstręt do wszelakiej herezji i schizmy tak dalece starano się w
Polszcze katolickiej obudzić, że samą już naukę języka greckiego,
jako niepotrzebną Kościołowi łacińskiemu, nie tylko stanowczo
potępiano, ale ją na równi kładziono z nauką magii"... "kto się
greczyzny w Polszcze uczył, to był czarnoksiężnik". Ks. Ign.
Włodek w dziele O naukach wyzwolonych w powszechności i
szczególności księgi dwie, Rzym 1780.
(powrót)
89. Encyklopedia kościelna, III, 627. (powrót)
90. Aoś, op. cit., 85. (powrót)
91. Aukaszewicz, Obraz..., II, 264. (powrót)
92. Czacki, op. cit., 103. (powrót)
93. O.F., op. cit., 486. (powrót)
94. Berwiński, op. cit., I, 101. (powrót)
95. Objaśnienie błędami zabobonów zarażonych oraz opisanie
niegodziwości, która pochodzi z sądzenia przez próbę pławienia w
wodzie mniemanych czarownic jako takowa próba jest omylna,
różnymi dowodami przez J.W.J.X. Józefa Andrzeja hrabi na
Załuskach Junoszy Załuskiego [następuje szereg tytułów]
stwierdzone. Dla pożytku każdego, osobliwie sędziów,
spowiedników, aby sędziowie poznali niepewność takowej próby, a
spowiednicy wierzących takim zabobonnym próbom z błędu
wyprowadzać mogli. Kosztem Wielmożnego J.X. Marcina
Rostkowskiego kanonika kijowskiego do druku podane roku 1766.
W Berdyczowie, Drukarni WW.OO. Karmelitów Bosych Fortecy
Najśw. P.M. za przywilejem J.K. Mci. (s. 72).
Rozdział I
O osobach, do których należy zabraniać gustów i zabobonów; jakim sposobem
obchodzić się z tymi, którzy się uciekają na poradę w błędach swoich. Zdanie
generalne Kościoła, pokuty wyrazne w koncyliach i rezolucja wielu przypadków.
Rozdział II
O trudności, którą mieli uczeni ludzie przez kilka wieków w rozsądzeniu tej próby
przez wodę, której zażywali w próbowaniu czarownic lub czarowników, lub innych
występków i w sądzeniu ich na karę przez tę próbę, gdy wrzuceni w wodę tonąć nie
mogli, lecz po wodzie pływali, jak pospolicie pławieniem nazywają.
Rozdział III
Odnowienie tego sposobu próbowania przez pławienie czarownic mniemanych.
Zwyczaj w Niemczech i sprzeczki między uczonymi o tej materii. Zwyczaj
przeniesiony do Francji.
Rozdział IV
Jakim sposobem ta próba przez pławienie nastała we Francji. Takową próbę
parlament paryski zakazał. Zdanie parlamentu o czarownicach i czarach.
Rozdział V
Sentencje generalne Kościoła Świętego tyczące się tych osób, którzy (!) zabobony
czynią lub do czyniących na jaką uciekają się poradę, to jest kara kościelna.
(powrót)
96. St. Wodzicki, Wspomnienia z przeszłości. (powrót)
97. Afanasjew, Poeticzeskija wozrienija SÅ‚awian na prirodu, III, 511.
(powrót)
98. Karłowicz, op. cit. Dokładny opis: patrz Gryf 1910, s. 168-175, 201-
208. (powrót)
99. Encyklopedia staropolska, I, 269. (powrót)
100.Rozenblatt: Czarownica powołana. Przyczynek do historii spraw
przeciw czarownicom w Polsce, Warszawa 1883, s. 63. (powrót)
101.Opis obyczajów i zwyczajów polskich, Poznań 1840, I, 233.
(powrót)
102.Za stołem siedział wójt z ławnikami, przed stołem stał instygator i
pachołcy miejscy. (powrót)
103.Por. u Czackiego: "Kiedy powszechnie Żydów oskarżano o czary,
rozumiano, że diabeł ciało męczonego na torturze przenosi na cień i
dlatego Żyd nie przyznaje się. Patrz Żydowskiego procesu odgłos
1720 r. (Rozprawa o Żydach i karaitach. Wyd. Turowskiego, Krak.
1860, s. 54). (powrót)
104.Wawrzeniecki, Krwawe widma. (powrót)
105.Tripplin, op. cit., I, 273. (powrót)
106.Moszczeński, Pamiętniki do historii Polski w ostatnich latach
panowania Augusta III, Warszawa 1905; IV, 25. (powrót)
107.Jucewicz, op. cit., 184-186. (powrót)
108.Tripplin, op. cit., I, 268. (powrót)
109.Zbiór wiadomości do antropologii krajowej, tom III, Kraków 1879
(ks. Wł. Siarkowski: Materiały do etnografii ludu polskiego z okolic
Kielc). (powrót)
110.Tripplin, op. cit., I, 277. (powrót)
111.Klarner, Sprawy o czary w urzędach bełżyckich (Wisła XVI, 469).
(powrót)
112.ibid. 468. (powrót)
113.Aukaszewicz, Opis powiatu krotoszyńskiego, Poznań 1869, 74-75.
(powrót)
114.Wyrażenia malleus (haereticorum) używał już w r. 400 św.
Hieronim. Za tytuł książki posłużyło ono Janowi z Frankfurtu w r.
1420; Malleus iudaeorum (Hansen, Quellen und Untersuchungen
zur Gescbichte des Hexenwahns und der Hexenverfolgung im
Mittelalter, Bonn 1901; s. 361). Nb. w Thesaurus exorcismorum z r.
1608 czytamy na s. 863: "Jesus, malleus maleficiorum".
(powrót)
115.Malleus maleficarum in tres partes divisus, in quibus concurrentia
ad maleficia, maleficiorum effectus, remedium adversus maleficia et
modus denique procedendi ac puniendi rnaleficos abunde
continetur, Coloniae 1489. Drugie wydanie tamże 1494, potem w
Norymberdze 1494 i 1496, pózniej znów dwa razy w Kolonii 1511 i
1520, dwa razy we Frankfurcie 1580 i 1582, wreszcie w Leodium
1595 (znacznie powiększone), 1620 i 1669. (Patrz Berwiński, op.
cit.,I, 76; i Soldan Geschichte der Hexenprocesse, Stuttgart 1880, I,
276).
Posiadam wydanie z r. 1669 (Lugduni. Sumptibus Claudi Bourgeat) pt. Malleus
maleficarum, maleficas et earum haeresim framea conterens, ex variis auctoribus
compilatus et in quatuor tomos iuste distrjbutus, quorum duo priores vanas
daemonum versutias, praestigiosas eorum delusiones, superstitiosas strigimagarum
caeremonias, horrendas etiam cum illis congressus, exactam denique tam pestiferae
sectae disquisitionem et punitionem complectuntur. Tertius praxim exorcistarum ad
daemonum et strigimagarum maleficia de Christi fidelibus pellenda. Quartus vero
artem doctrinalem, benedictionalem et exorcismalem continet, etc. etc.
(powrót)
116.Młot na czarownice. Postępek zwierzchowny w czarach, także
sposób uchronienia się ich i lekarstwo na nie, w dwóch częściach
zamykajÄ…cy.
Księga wiadomości ludzkiej nie tylko godna i potrzebna, ale i z nauką Kościoła
powszechnego zgadzajÄ…ca siÄ™.
Z pism Jakuba Sprengera i Henryka Instytora, zakonu Dominika Św. teologów i w
niemieckiej ziemi inkwizytorów po większej części wybrana i na polskie przełożona.
Przez Stanisława Ząmbkowica, sekretarza księcia jegomości Ostroskiego, kasztelana
krakowskiego.
Do której w tejże materiej przydana jest książka Jana Nidera, tegoż zakonu Dominika
Św. teologa i inkwizytora, także Ulryka Molitora dialog o wieszczych białych
głowach albo czarownicach.
W Krakowie, w drukarni Symona Kempiniego, Roku Pańskiego 1614.
Zamieszczam poniżej całkowite Spisanie rozdziałów, które się w tej książce zamykają.
Młotu na czarownice część pierwsza. Postępek
zwierzchowny w czarach, szesnastą rozdziałów
zamykającą. Przed którymi wprzód się kładzie
quaestia abo pytanie: Jeśli kto od aniołów dobrych
może tak być obwarowany, żeby mu czarownicze
sposoby niżej opisanymi czarami szkodzić nie mogły.
Rozdział pierwszy
O różnych sposobach, którymi szatani przyciągają i wabią ludzi
niewinnych przez czarownice ku rozszerzeniu tego odstępstwa.
Rozdział wtóry
O sposobie, przeklętej czarownic profesji abo wyznaniu. Także o
czynieniu przysięgi szatanowi niektóre objaśnienia.
Rozdział trzeci
O sposobie, którym z miejsca na miejsce bywają przenaszane.
Rozdział czwarty
1. Jako czarownice z latawcami obcujÄ….
2. Jeśli w takowych brzydkościach szatani
ludzkiego nasienia zawsze zażywają.
3. Jeśli równie każdego czasu i na każdym
miejscu tę brzydkość odprawują.
4. Jeśli widomie tę sprośność latawcy odprawują.
5. Z którymi białymi głowami szatani sprośności
takie zwykli odprawować.
Rozdział piąty
O sposobie, którym wobec przez sakramenta kościelne swoje czary
odprawujÄ….
Rozdział szósty
O sposobie, którym władzę rodzajną psują.
Rozdział siódmy
O sposobie, którym mężczyznie członek wstydliwy odejmować
swym omamieniem zwykły.
Rozdział ósmy
O sposobie, którym ludzi w bestie przemieniają i samy siebie.
Rozdział dziewiąty
O sposobie, którym szatani w głowie bez szkody bywają, gdy
zmysły ludzkie mamią.
Rozdział dziesiąty
O sposobie, którym szatani za sprawą czarownic w ludziach
podczas osobÄ… swÄ… mieszkajÄ….
Rozdział jedenasty
O sprawowaniu przez czarownice wszelakich chorób, a mianowicie
o głównych wobec chorobach.
Rozdział dwunasty
O niektórych chorobach szczególnie.
Rozdział trzynasty
O sposobie, którym baby czarownice, przy rodzeniu posługujące,
wielkie szkody czyniÄ…, dziatki zabijajÄ…c albo je szatanom z
przeklęctwem oddając i ofiarując.
Rozdział czternasty
O sposobie, którym w bydle wielką szkodę czynią.
Rozdział piętnasty
O sposobie, którym grady i wielkie niepogody pobudzać, także
piorunami z błyskawicami bić na ludzie i bydło zwykły.
Rozdział szesnasty
O trzech sposobach, którymi tylko mężczyzna a nie białogłowy
czarami siÄ™ parajÄ….
Młotu na czarownice część druga, sposoby leczenia czarów w sobie
zamykająca. Quaestia abo pytanie do tej części należące: Jeśli się
godzi czarami czarów zbywać abo je leczyć.
Rozdział pierwszy
Lekarstwo kościelne przeciw latawcom.
Rozdział wtóry
Lekarstwa tym, którzy w władzy rodzajnej uczarowani bywają.
Rozdział trzeci
Lekarstwa służące oczarowanym w miłości abo gniewie
nieporzÄ…dnym.
Rozdział czwarty
Lekarstwa tym, którym przez czary wstydliwy członek bywa
odejmowany, abo gdy w postaci bestialskie bywajÄ… przemieniani.
Rozdział piąty
Lekarstwa ludziom od szatana opętanym przez czary.
Rozdział szósty
Lekarstwa przez przystojne zaklinanie abo egzorcyzmy kościelne
przeciw wszelkim chorobom od czarownic sprawionym i sposób
egzorcyzmowania abo zaklinania u czarowanych.
Rozdział siódmy
Lekarstwa przeciw gradom i bydłu uczarowanemu.
Rozdział ósmy
Lekarstwa niektóre przeciw pewnym tajemnym szatańskim
sprawom abo tajemnemu przenaśladowaniu.
Jana Nidera, zakonu Dominika Åšw., teologa i inkwizytora, o
czarownicach księga.
Rozdział pierwszy
O widmach na niebie i potworach w nocy się pokazujących., i jeśli
dusze zmarłych, z miejsc swoich wyszedłszy, pokazować się mogą.
Rozdział wtóry
O niepokoju w domach od duchów nieczystych i przenaśladowaniu
ludzkim. Przyczyny, dla których egzorcyzmy nie zawsze pomocne
bywają. Na koniec, co zacz ci duchowie są, którzy niepokoje w
domu czyniÄ….
Rozdział trzeci
O sposobach, którymi czarownicy ludziom tak w osobach jako i
majętności ich szkodzą, także o początku ich przeklętego
odstępstwa, jako sobie w nim postępują.
Rozdział czwarty
Różność między czatnoksiężnikami i czarownikami o sprawach
czarowniczych i rzeczach, które są czarom na przeszkodzie.
Rozdział piąty
O miłości i gniewie abo nienawiści nieporządnej, które ich
przyczyny są, kto od czarów takich wolny bywa i które przeszkody
szatan w takiej sprawie miewa.
Rozdział szósty
Lekarstwa na miłość i nienawiść nieporządną i na zepsowanie
władzy rodzajnej. Tak też jako leczyć, którzy bez czarów miłością
bywają uwikłani i o obronie aniołów dobrych.
Rozdział siódmy
Jako czarownice na ciele i zdrowiu ludziom szkodzÄ….
Rozdział ósmy
O wielkiej śmiałości białychgłów w wdawaniu się w czary. Także o
trzech rzeczach, które są na świecie najlepsze i najgorsze.
Rozdział dziewiąty
O trojakiej pomście abo karaniu. I jeśli szatani latawcami stawają
się, dowody i przykłady.
Rozdział dziesiąty
6. Jeśli kiedy latawcy rodzą.
7. Dlaczego więtsze prześladowanie od nich
białegłowy miewają niżeli mężczyzna.
8. Jako mogą ci poratowani być, którzy od
latawców przenagabanie miewają.
Rozdział jedenasty
O przyczynach i sposobach posiadania ludzi od szatanów. Także
lekarstwa, opętanym służące.
Rozdział dwunasty
9. Jeśli ziółmi, kamieńmi i melodią szatani mogą
być od ludzi odganiani.
10. O mniemanym posiedzeniu, gdy kto rozumie
się być takim, a nie jest.
Książka pożyteczna i bardzo potrzebna, w sposób dialogu o
czarownicach pisana przez Ulryka Molitora. w duchownym prawie
doktora, którego się wprzód kładzie przemowa do oświeconego
książęcia i pana Zygmunta arcyksiążęcia rakuskiego Styrii i
Karyntii, etc.
Rozdział pierwszy
Quaestia
Jeśli czarownice rzeczą samą pioruny i grady sprawować mogą?
Rozdział wtóry
Jeśli czarownice za pomocą szatańską dziatkom małym i ludziom
szkodzić mogą i choroby w nich sprawować, także niepotężność w
małżeństwie czynić?
Rozdział trzeci
Jeśli czarownice twarze ludzkie mogą w inszą postać odmieniać?
Rozdział czwarty
Jeśli czarownice jeżdżą na biesiady na ożogach namazanych maścią
abo na wilku, bądz też na inszym zwierzęciu i jeśli z miejsca na
miejsce dla tych biesiad bywajÄ… przenaszane; gdzie jadajÄ…, pijajÄ… i
cieleśnie z sobą obcują?
Rozdział piąty
Jeśli szatan w osobie ludzkiej moze się pokazać i z takimi
przeklętymi czarownicami cieleśnie obcować?
Rozdział szósty
11. Jeśli z społeczności cielesnej szatanów z
białemigłowami może się dziecię urodzić?
12. Jeśli czarownice przyszłe rzeczy mogą
opowiadać i tajemnice monarchom objawiać?
Rozdział siódmy
13. Jeśli szatani, bądz tez i ludzie, za pomocą i
sprawą szatańską mogą powietrze zamieszać,
grady przywodzić i ziemi szkodzić?
14. Także jeśli mogą między ludzmi rozmnażać
choroby i człowieka niepłodnym uczynić?
Rozdział ósmy
Jeśli czarownice za sprawą szatańską mogą same siebie i inszych
ludzi w różnych bestii postacie przemieniać?
Rozdział dziewiąty
Jeśli czarownice zgromadzają się na bankiety i społecznie z sobą
jadają, pijają, rozmawiają i cieleśnie obcują?
Rozdział dziesiąty
15. Jeśli szatan w osobie ludzkiej może cieleśnie z
białymigłowami obcować?
16. Jeśli z takowej sprawy moze się płód
zawiązać?
Nie wiem, z którego wydania oryginału tłumaczył Ząmbkowic,
Stosunek Mallei maleficarum z r. 1669 (a więc pózniejszego niż
książka Ząmbkowica) do przekładu polskiego jest następujący:
T. I:
17. Traktat Sprengera i Institora składa się z trzech części, z
których Ząmbkowic przełożył tylko cz. II {Młot, s. 1-286).
18. Fr. Joannis Nideri Formicarium - Jana Nidera o czarownicach
księga.
T. II składa się z trzynastu traktatów różnych autorów: (Basinus, Molitor, Gerson,
Spina, Comensis, Alfons a Castro i in.), z których w Młocie znajdujemy tylko
Molitora, (Tractatus utilis et necessarius per viam dialogi de phytonicis mulieribus,
etc. - Książka pożyteczna i bardzo potrzebna, itd.).
Przekład niemiecki wyszedł dopiero w r. 1906 i zawiera tylko traktat Sprengera i
Institora. (Der Hexenhammer, Uebertr. v. J.W.R. Schmidt, Berlin 1906, 3 tomy).
(powrót)
117.Hansen (op. cit.) przytacza 47 listów papieskich i 46 dzieł,
dotyczących czarów i czarownic z okresu lat 1260-1540. M.in.:
Arnaldus de Villanova De maleficiis; Zauchinus Ugolini Super
materia haereticorum, Spicilegium daemonolatriae; Bertramus
Teuto De illusionibus daemonum; Raimundus Tarrega De
invocatione daemonum; Nicolaus Jacquerius Flagellum
haereticorum fascinariorum; Marianus Socinus Tractatus de
sortilegiis; Joh. Vicentii Liber adversus magicas artes, etc. Malleus
maleficorum powołuje się na niespełna setkę innych autorów.
(powrót)
118.Cz. III Mall. Mal. podzielona jest na 25 rozdziałów, m.in.: Kto
powinien sądzić czarownice? Sposób wszczynania procesu. O
świadkach. Procedura sądowa. Tortury, etc. (powrót)
119.Praktyka kryminalna to jest wzór rozważnego i porządnego spraw
kryminalnych sądzenia według praw przyzwoitych i
przystosowanych, zdaniem autorów poważnych. Przez szlachetnego
IMC Pana Jakuba Czechowicza, radzcę i sędziego miasta Chełmna. Z
rękopisma po jego śmierci zostawionego. Drukowano w Chełmnie
roku 1769.
(powrót)
120.Practica nova rerum criminalium imperialis saxonica in tres partes
divisa, Viteberg. 1635. (powrót)
121.La demonomanie des sorciers, Paris 1580 (i kilka wydań
pózniejszych). Jest w Bibliotece Ordynacji Krasińskich w Warszawie.
Egzemplarz ten należał niegdyś do biskupa Załuskiego. (powrót)
122.Czarownica powołana abo krótka nauka i przestroga z strony
czarownic. Zebrana z rozmaitych doktorów, tak w prawie Bożym
jako i w świeckim biegłych, dla ochrony i poratowania sumnienia,
osobliwie na takie sądy wysadzonych. Psalm III. Ćwiczcie się, którzy
sądzicie ziemię. W Poznaniu, Roku Pańskiego 1639.
P y t a n i e I: Co to superstitia abo zabobon, a co maleficium abo czary?
P y t a n i e II: Jaki kres, do którego, jako do celu, zmierzają czarami swoimi
czarownicy abo czarownice?
P y t a n i e III: Czemu więcej białych głów aniżeli mężczyzn czarownic?
P y t a n i e IV: Jeżeli sędzia bez wielkich zawodów i dowodów powinien zaraz
surowo następować na ludzie, o czary powołane, czyli uważnie trzymając się postępku
prawnego?
P y t a n i e V: Jaka inkwizycja abo wypytywanie w tym to obwinieniu o czary ma
być?
P y t a n i e VI: Jakie znaki abo dowody mają być, ogółem mówiąc, aby sędzia
mógł się jąć powołanego abo pomówionego?
P y t a n i e VII: Jeśli się godzi dla próby abo doświadczenia czarownic pławić?
P y t a nie VIII: Jakich kondycji potrzeba sędziemu upatrować w osobności, za
którymi by mógł bezpiecznie jąć się powołanej na inkwizycję i więzienie, kiedy by
była powołana od wierutnej czarownice?
P y t a n i e IX: Jeśli że sędzia może kogo imać, więzić, męczyć, z prostego samego
jednego abo drugiego powołania, bez innych dowodów?
P y t a n i e X: Których osób nie godzi się męczyć?
P y t a n i e XI: Jako ma sobie sędzia postępować, gdy już męczy czarownice i inne
złoczyńce?
P y t a n i e XII: Jeśli żeby powołana o czary, z niewczasów, z frasunku i mąk
umarła w więzieniu, godzili się ją chować jako i drugie ludzie na miejscu święconym?
P y t a n i e XIII: Jako czar pozbywać?
Drugie wydanie Za staraniem i kosztem Wiel. Consystorza Gdańskiego... w Gdańsku
u Jana Daniela Stolla 1714, s. 88.
(powrót)
123.Cautio criminalis seu de processibus contra sagas. Znam wydanie:
Solisbaci 1695. (powrót)
124.Książki tej nie widziałem. Cytuję według Encyklopedii kościelnej III,
629-631. Tytuł instrukcji brzmi: Instructio circa iudicia sagarum,
iudicibus eorumque consiliariis accomodata. Romae primum 1657,
nunc iterum pro bono publico anno MDCLXXXII edita. Gedani, 8 s. in
4o. Książeczka ta składa się z instrukcji, listu pasterskiego,
Sententiae et regulae quaedam iuris i notandum, w którym sędziom
zaleca
Treść książki:
czytać Czarownicę powołaną i Cautio criminalis.
Wkrótce wydanie to przedrukowano, bez roku i miejsca druku, in 12o, dołączając tekst
polski.
Finkiel podaje (4393 i 4499) jeszcze dwa wydania: Kraków 1705 i Wilno 1721.
(powrót)
125.Światłemu temu mężowi dziękowała za działalność Drużbacka w
wierszu: Sprzeczka z różnymi zakonnikami o upiorach, którym
autorka tych wierszów wiary nie daje:
Że teraz diabłów nie zna Częstochowa,
Królowa nieba nadgrodzi ci sama,
żeś z Jasnej Góry skopciałe czernidła
Starł, wychędożył, lustr wrócił bez mydła.
Poznałeś, duchem prorockim natchniony,
Fałszywych osób, bezbożne wykręty,
Wyniósł się z nimi z granic duch zmyślony;
Co więc prawiły: mój pyszny, nadęty,
Mój pijak główny, mój mi kraść pozwala:
Baba hultajka, a na diabła zwala.
Oswobodziłeś i szlacheckie domy,
Chaty wieśniaków prostych, bojazliwych,
Bo kiedy do nas przyszedł czart łakomy -
Wymusił, co chciał; jeszcze słów złośliwych
Nagadał; teraz każdy go wypędza.
Bez exorcysty, kropidła i księdza.
(powrót)
126.Więcej szczegółów w Encyklopedii Kościelnej, t. III. (powrót)
127.Jan Chryzostom Bohomolec, urodzony na Białej Rusi 27 stycznia
1724 r., wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w r. 1739. Przez
dłuższy czas był wileńskim magistrem nauk wyzwolonych i filozofii
tudzież prefektem szkół. Był misjonarzem i cenzorem jezuitów
warszawskich do r. 1771, wreszcie profesorem prawa kanonicznego.
Po skasowaniu zakonu, któremu służył przez 34 lata, był
nauczycielem w domu Franciszka Bieleńskiego, pisarza wielkiego
koronnego, aż w r. 1775 dostał probostwo skaryszewskie i praskie.
Występując szorstko przeciw swym przeciwnikom religijnym,
ściągnął na siebie grozby i oburzenie (r. 1794), przed którymi z
ledwością obronili go przyjaciele. Zmarł u Bonifratrów 17 lutego r.
1795. Pochowany na PowÄ…zkach.
(powrót)
128.Część I wyszła w Warszawie w r. 1772. Drugie wydanie cz. I w r.
1775.
Diabeł w swojej postaci, z okazji pytania, jeśli są upiory, ukazany. Przez X. Jana
Bohomolca soc. Jesu, nauk wyzwolonych i teologii doktora, proboszcza
skaryszewskiego i praskiego. Część pierwsza, edycja druga, za dozwoleniem
zwierzchnoÅ›ci. W Warszawie. NakÅ‚adem MichaÅ‚a Grölla bibliopoli nadworn. J.K. M-
ci w Marywilu pod znakiem Poetów.
Cz. II: Diabeł w swojej postaci albo o upiorach, gusłach, wróżkach, losach, czarach,
z przydatkiem o ukazywaniu się duchów i odpowiedzią na zarzuty przeciwko
pierwszej części czynione. Przez, etc. (j.w.) w Warszawie 1777.
Wreszcie: Przydatek do książki DiabeÅ‚ w swojej postaci«. O ukazywaniu siÄ™ duchów.
Przez, etc. Warszawa 1777.
(powrót)
129.Ale zabawnie brzmiÄ… dzisiaj takie zdania, jak:
"BÅ‚yskawica jest para siarczysta, zmieszaniem siÄ™ i
burzeniem siÄ™ z innymi parami, jako to: saletrowymi,
kleistymi, solnymi, siarczystymi, zapalona". (I,
171), a zwłaszcza:
"...próżne jest usiłowanie ludzi o wynalezienie sposobu latania,
gdyż tak wielkich skrzydeł do ogarnienia powietrza, mogącego
unieść człowieka, potrzeba, iż lubo by z najlepszej były materii,
żadna ich siła ludzka ruszyć nie mogłaby." (I, 114).
(powrót)
130.
Co i wielorakie są gusła?
Jakie gusła były Furjusza kapłanów meksykańskich, Zamolxesa,
Hermesa Trismegista, Zoroastra, Indian, Chaldejczyków, Persów?
Kto pierwszy pisał o gusłach, jako sztuce jakiej?
Przez co gusła stają się niegodziwymi?
Co to jest Mandragora?
Czemu, według Demokryta, starzy kazali uważać wnętrzności
bydlÄ…t, na ofiarÄ™ zabitych?
Kto wieszczby był wynalazcą?
Jaki był urząd i znaki wieszczków w Rzymie?
Dlaczego choroba wielka nazwana morbus comitialis?
Jakie były reguły wieszczków?
Jacy ptacy i jakie rzeczy zdawały się być zgodne do przyszłych
rzeczy oznajmowania?
Co Pismo św. mówi o wieszczkach?
Co ojcowie św. i poganie sami o nich sądzili?
Co to sÄ… wielorakie losy?
I jeżeli godzi się ich używać, i kiedy, i których?
Co są losy Homerowe, Wirgiliuszowe i świętych?
Jako zwyczaj pobożny obierania losem patronów miesięcznych,
rocznych, może być zabobonny?
O wróżeniu z słów, przypadkiem wymówionych.
O wróżeniu z potwór, deszczów i różnych widoków niezwyczajnych.
O wróżeniu z kichania, piszczenia w uszach, drżenia członków.
O wróżeniu z upadnienia na ziemię.
O wróżeniu z potykania niespodzianego ludzi, zwierząt, etc.
O wróżeniu z dni pewnych albo o dniach szczęśliwych i
nieszczęśliwych.
O wróżeniu z imion i nazwisk. Druga przyczyna, która czyni gusła
przyrodzone zabobonami.
Co to są gusła albo czary misterne?
O głowie gadającej, którą przypisywano Albertowi Wielkiemu, jakby
od niego była zrobiona?
O głowie gadającej, zrobionej od Roberta Bakona.
Co to były Teraphim, o których wspomina Pismo św., jakby wyroki
wydawały?
Co to są gusła jadowite?
O słowach, którym starzy moc osobliwszą przypisowali.
Co to jest Kabała?
JakÄ… moc starzy literom i liczbom pewnym przyznawali?
Co to jest kwadrat czarodziejski?
O dniach krytycznych.
O rokowaniu z słów ułożonych, a mianowicie o proroctwach
wzglęem przyszłych papieżów, które przypisywano S. Malachiaszowi
biskupowi.
Co jest genomancja?
Co są gusła obrządkowe?
Co hydromancja, lekomancja, aeromancja, gastromancja,
amniomancja, kataptomancja, krystalomancja, klidomancja,
aephitomancja, pegomancja, axinomancja, koscinomancja,
cephalmancja, onychomancja, rabdomancja, ksylomancja,
keromancja, pyromancja, pnomancja?
Czy były i czy mogą być czary prawdziwe?
Czy czynili i czy mogli czynić czarownicy dzieła, jakie im
przypisywano i przypisujÄ…?
O wieży zaczarowanej w Hiszpanii.
O czarowniku, zaczarowanym w jaskini kępy jeziora Veter w Gocji.
O dziwnych sprawach czarowników.
Czy czarnoksięstwo jest sztuką?
Czy są jakie do tego reguły?
Czy można go się nauczyć?
O wynalazcach sztuki czarnoksięskiej.
O pisarzach tej sztuki.
Dowody próżności tej sztuki.
Czy szatan tak jest powolny i posłuszny czarownikom, jako
pospolicie rozumiejÄ…?
Czy może czarownik dręczyć szatana?
Czy można wierzyć, iż tak wielka jest liczba czarowników, jak
powiadajÄ…?
Jakie szkody przynosi rozumienie o czarownikach i czarach?
Czy możemy wierzyć wyznającym, choćby urzędownie, że są
czarownikami?
Czy są jakie znaki poznania czarowników?
Czy godziwe są ochrony, których przeciwko czarom używają?
Czy godziwe też same środki, gdy są poświęcone?
O żółci ryby, która odpędziła Asmodeusza od Sary, oblubienicy
Tobiasza.
Jakim sposobem anioł Asmodeusza przykuwał ona puszczy?
(Potem rozprawa o ukazywaniu się duchów).
(powrót)
131.Szyjkowski, Dzieje polskiego upiora przed wystÄ…pieniem
Mickiewicza, Kraków 1917; s. 16. (powrót)
132.Smoleński, Przewrót..., 88. (powrót)
133.Relacja naocznego świadka egzekucji w Przyjacielu ludu, 1835.
Przedruk w Sprawach ponurych Stanisława Wasylewskiego.
(powrót)
134.Smoleński, Przewrót..., 88. (powrót)
135.Brückner, Kazania Å›redniowieczne, I, 40-41. (powrót)
136.Mon. med. aev., t. XVIII, cz. I. Akta kapituł i sądów biskupich",
zapiski nr nr 109, 553, 241 i wiele innych. (powrót)
137.Kazimierz Morawski, Historia Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2 tomy,
Kraków 1900; III, 322. (powrót)
138.ibid., 321. (powrót)
139.Alexander Kraushar, Czary na dworze Batorego. (powrót)
140.Kiesewetter, Faust in der Geschichte und Tradition. Nowe wydanie:
Berlin 1921.
O Twardowskim pisali:
Siarczyński Franciszek, Śledzenie dokładniejsze
wiadomości o Twardowskim. "Czasopismo
Ossolineum" 1829;
Maciejowski, Polska pod względem obyczajów, IV,
376; "Piśmiennictwo" I, 11;
Wójcicki, Klechdy, I, 210-213, II, 165-169;
Świeżawski, Biblioteka warszawska 1875, III;
Chl. Fr., ibid. 1843, III;
Jewstigniejew, Żizń i prikluczenja pana
Twardowskawo, Moskwa 1892;
i in. (Patrz Fr. Gawełka, Bibliografia ludoznawstwa
polskiego, Kraków 1914, s. 186-187).
Ś.p. Andrzej Niemojewski zostawił podobno w
rękopisie studium o Twardowskim.
(powrót)
141.Z pominięciem tzw. Księgi czarodziejskiej Twardowskiego, gdyż
okazało się, że jest to rękopis Pawła z Pragi (por. Józefa
Muczkowskiego Pauli Paulirini olim Paulus de Praga vicitati viginti
artium manuscriptum librum, etc. Kraków 1835).
(powrót)
142.Cz. II, wyd. Turowskiego, str. 162. (powrót)
143.Kiesewetter, op. cit., I, 81. (powrót)
144."Joannes Faustus... Cracoviae magiam, ubi olim docebatur palam,
didicit", pisze Wier w książce De praestigiis daemonum
(Kiesewetter, I, 41). Tak samo Manlius, uczeń Melanchtona, w
wydanym w r. 1590 dziełku Locorum communium collectanea, etc.:
"Hic [Faust] cum esset scholasticus cracoviensis, ibi magiam
didicerat, sicut ibi olim fuit magnus usus et ibidem publicae
eiusdem professiones." (Kiesewetter, op. cit., I, 29).
(powrót)
145.Maciejowski, Polska ..., IV, 139. (powrót)
146.Gąsiorowski, Zbiór wiadomości do historii sztuki lekarskiej w
Polsce. Poznań 1839, I, 115. (powrót)
147.ibid., 178. (powrót)
148.Morawski, op. cit., II, 301. (powrót)
149.Dla przykładu kilka tytułów dzieł astrologicznych:
Jan Latosz:
Przestroga przyszłego znacznego na świecie
odmienienia, Kraków 1595.
Srogiego i straszliwego zaćmienia słonecznego także dwojga
miesiącowego, na Rok Pański 1598 przypadającego, krótkie
skutków opisanie. Do tego przystępują efekty złączenia obydwu
niefortun Saturnusa y Marsa w znaku niebieskim w wadze przez...
doktora w lekarstwie z pilnością uczynione. Proff. Crac.
Strażnik opowiada przypadki rozmaite, które za sobą pociągnie
złączenie obydwu niefortun Saturnusa y Marsa. Roku niniejszego
1596 (Kraków).
Tomasz Rogalius:
Prognosticon albo przestroga walnych i celnych
przygód i przypadków, które mają przyjść na
wszystek lud, pospolicie z nauki gwiazd i biegów
niebieskich na 6 lat potomnych uczyniona, Kraków
1595.
Bernard z Krakowa:
Lucubratio astrologica. Albo pilne uważenie a
wyrozumienie astrologskie z postanowienia znamion i
planet niebieskich, zacnemu królestwu polskiemu
służących. I rozsądek, któremu o kształcie spraw
potocznych, państwu temu i wszystkim stanom
koronnym należących w tym Roku Pańskim 1608
przypadajÄ…cych opisany.
Przestroga i dekret astrologski z strony skutków
srogiego zaćmienia słonecznego i złączenia dwu
planet złych, Saturnusa z Martesem, w roku 1598
przypadajÄ…cego, przez... w wyzwolonych naukach
mistrza i w filozofii doktora opisana.
Mikołaj Wajs:
Prognosticon z nauki gwiazdarskiej. Od roku 1572 aże
do r. 1588 będącego. (Druk u Macieja Wierzbięty,
1572).
W końcu są wiersze "do tego, co ożedł ty straszne
rzeczy":
Straszneć to są iście rzeczy,
moj najmilszy bracie,
A iże to zasługujem,
snadz to wszyscy znacie.
Jan Muzonius:
Prognosticon solis et lunae ecclipsium i obwieszczenie
skutku z trojga zaćmienia, dwóch miesiąca a słońca
jednego, które 1598 r. przypadają.
Andrzej Zedzianowski:
Kometa z przestrogi niebios r. 1618 w niedzwiadku
zodyjacznym z skutkami pilnie uważanymi, Kraków
1619.
Józef Wiśniowski:
Cometologia albo krótki dyskurs astrologiczny o
komecie i skutkach jego, który się pokazał ostatnich
dni miesiąca grudnia, roku od słowa wcielonego,
gwiazdom monarchom ziemskim objaśnionego 1680 i
trwał w roku blisko następującym 1681. Na pospolitą
świata polskiego przestrogę wydana przez M.J.
Wiśniowskiego Fil. Doktora Astrologii i Geometrii w
Collegium Mniejszym Ordynariusza. Kraków 1681.
(powrót)
150.Gąsiorowski, op. cit., I, 237. (powrót)
151.Niemcewicz, Pamiętniki, I, 127-131. (powrót)
152.Wiszniewski, Hist. lit., IV, 156. (powrót)
153.O walce duchowieństwa z astrologią patrz Smoleńskiego Przewrót
umysłowy w Polsce w XVIII w., Kraków 1891, str. 92 i nast.
(powrót)
154.Maciejowski, Polska ..., IV, 400. (powrót)
155.W poemacie Victoria deorum, cap. 28 i 29. (Patrz Kraszewskiego
Nowe studia literackie, Warszawa 1843, str. 115). (powrót)
156.Stryjkowski, Chron. Polon., XXII, wg. GÄ…siorowskiego, op. cit., I.
102. (powrót)
157.Patrz K. Lacha Szyrmy Z dziejów alchemii (Czas, dod. mies. rok IV,
tom XVI). (powrót)
158.Archidoxae Philippi Theophrasti Paracelsi magni germani philosophi
et medici solertissimi ac mysteriorum naturae scrutatoris et artificis
absolutissimi L.X. Nunc primum illustri ac magnifico Domino Alberti
a Lasko Palatino Siradiensi, Duce et Auspice, studio et diligentia
Adami Schroeteri Philosophi et Poetae laureati, e Germanico in
Latinum sermonem translati et editi. Marginalibus annotationibus et
indice copiosissimo per Joannem Gregorium Mairum Philosophum et
Medicum adjectis, cum gratia et privilegio imperiali ad septennium.
Cracoviae ex officina Typographica Mathiae Wierzbięta Typographi
Regii 1569, 4-to;
De praeparationibus P. Theophrasti Paracelsi ab Hoheheim Germani Philosophi ac
Medici omnium judicio absolutissimi Li. II. Cura et studio summaque fide et
interritate qua fieri potuit, ab Adamo Schroetero Silesio Philosopho et Poeta
Laureato, in lucem editi, cum privilegio Caesareo ad septennium. Cracoviae ex
officina Typographica Mathiae Wierzbiętae 1596, 4o.
(powrót)
159.Dzieło Kowskiego: Tractatum de prima materia veterum lapidis
philosophorum znajduje siÄ™ w Benedicti Figuli Thesaurinella
olympica aurea tripartita, Francfort 1608 i 1682. (powrót)
160.Wg Encykloped. Słowar, Brokhauz i Efron; art. Alchimja. (powrót)
161.Bakona metoda tłumaczenia natury, Warszawa 1879, s. 130-136.
Roth-Scholz wydał dzieła Sędziwoja w Norymberdze w r. 1718.
Traktat Novum lumen chymicum w przekładzie polskim dra Jod.
drukowany w Wiedzy filozoficznej, Warszawa 1920-1921, nr 1-4.
(powrót)
162.Kalendarz polski i ruski. (powrót)
163.Jan Podworzecki (pseudonim Januszowskiego), Wróżki. Kraków
1589.
Pięknie zachowany egzemplarz w Bibliotece Czartoryskich w
Krakowie. (powrót)
164.Wg Kolbuszewskiego, op. cit., 246. (powrót)
165.Maciejowski, Piśmiennictwo, III, 84. (powrót)
166.Zbiór wiadomości do antropologii krajowej, t. XVIII, Kraków 1895.
(powrót)
167.O sekretach białogłowskich, mocy ziół, kamieni i zwierząt
osobliwych. W Amstelodamie 1698.
Dziełko to jest typowym okazem ówczesnej popularnej literatury lekarskiej. Oprócz
poradnika higienicznego dla kobiet, zawiera opis ziół, kamieni i zwierząt,
obdarzonych cudownymi własnościami, "księgę o przedziwnych cudach", podającą
rozmaite zabobonne recepty, wreszcie traktat "Michała Skotta, fizyka osobliwego, o
sekretach przyrodzenia", składający się z przepisów życia małżeńskiego (część I) i
rozprawki o fizjognomice, poprzetykanej wiadomościami o wieszczbiarstwie, snach,
etc.
(powrót)
168.Brückner, op. cit., I, 63. (powrót)
169.ibid., 64. (powrót)
170.
1. Chiromantia abo praktykowanie z rąk człowieczych. Z
starych philosophów i nowych inszych autorów pilnie i
porzÄ…dnie zebrane. Przez Jana Kalkowskiego z Gwozdzca.
(bez miejsca i roku);
2. Jan GÅ‚ogowczyk, Recollectio chiromantiae in florigera Cracov.
Univ.
(powrót)
171.Brückner, op. cit., I, 65. (powrót)
172.Kalendarz na rok 1746, wydany w Krakowie przez "w przesławnej
akademii krakowskiej w kollegium większym ordynariusza".
(powrót)
173.Patrz Dra Daniela Wierzbickiego Pogadanki o kometach i
kometomancji, Kraków 1889. (powrót)
174.Gazeta Warszawska, 7 X 1775. (powrót)
175.ibid., 17 VI 1789. (powrót)
176.St. Lubieniecki, Theatrum cometicum, Amsterdam 1667.
(Korespondencja, otrzymana przez autora z Warszawy 1 V 1665).
(powrót)
177.Np.:
1. "Straszny i przedziwny cud, nowo pokazany w ojczyznie
Friuli niedaleko Clausy. Nad jednym złośliwym człowiekiem,
który fałszywie przysiągł w sądzie, z nienawiści, którą miał
przeciw swemu stryjecznemu bratu. A potem szedł do
kościoła i tam komunikował, nie spowiadawszy się: za
dziwnym cudem od Pana Boga przyszedł diabeł w postaci
wężowej na gardło jego i zamorzył go", etc. (Przekład z
włoskiego, Kraków 1641).
2. Discurs Stanisława Roszyńskiego o Nowinie cudownej, która
do Warszawy w dzień Sw. Aucji przeszłego roku 1631
przyszła: Kozacy zaporoscy idący niedaleko Białocerkwie
usłyszeli w jednej górze krzyk i wołanie, którym strwożeni,
przystąpić blisko nie śmieli, aż się z nich niektórzy
ośmieliwszy, podeszli pod górę, która się natychmiast
rozstąpiła, z niej strumień krwie z wodą wypłynął i kul
niemało wypadło. Na dowód tego przysłana jest do
Warszawy jedna kula z klejowatej jakiejsiś materii, spiekłej
smole podobnej, zapachu siarczanego, a za uderzeniem
żelaza iskry sypiąca. W Warszawie, w drukarni Jana
Rossowskiego, Króla J.M. Typographa. Roku 1632.
(powrót)
178.Patrz Rzączyńskiego op. cit., traktat XIII: De monstris humanis
(349-356). (powrót)
179.Wójcicki, Klechdy, I, 16. (powrót)
180.Smoleński, Przewrót..., 91-92. (powrót)
181.Monitor 1771, nr 22. (powrót)
182.Antonowicz, op. cit., 393. (powrót)
183.Berwiński, op. cit., I, 8. (powrót)
184.Patrz Szyjkowski, op. cit., (powrót)
185.Wójcicki, Zarysy domowe l, 387. (powrót)
Teksty Juliana Tuwima zamieszczone w Zwojach:
" Julian Tuwim: Słowa - krew moich szarpań, (wybór wierszy) Zwoje 1/38, 2004
" Julian Tuwim: Czary i czarty polskie, Zwoje 1/38, 2004
" Julian Tuwim: Las, Zwoje 4/24, 2000
" Julian Tuwim: Wieczorem, (wybór poezji), Zwoje 3/23, 2000
" Julian Tuwim: Sitowie, Zwoje 2/22, 2000
" Julian Tuwim: Wybór poezji, Zwoje 7/20, 1999
" Julian Tuwim: Do Marji Pawlikowskiej, Zwoje 5/18, 1999
" Julian Tuwim: Cicer cum Caule, Zwoje 4/17, 1999
" Julian Tuwim: Falliczna pieśń, Zwoje 4/17, 1999
" Julian Tuwim: Dziedzilja, Zwoje 4/17, 1999
" Julian Tuwim: Biblia cygańska, Zwoje 4/17, 1999
" Julian Tuwim: Żydzi, Zwoje 6/10, 1998
" Julian Tuwim: Brzózka kwietniowa, Zwoje 3/7, 1998
" Juliusz Sakowski: Skrzydlaty złoczyńca (O Julianie Tuwimie), Zwoje 7/20, 1999
Copyright © 1997-2004 Zwoje
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
czary i czarty polskieBezpieceństwo militarne PolskiHistoria państwa i prawa Polski Testy Tabliceadministracja w ksiestwie warszawskim i krolestwie polskimSzlakiem polskich TatarówNazwy kolorów w języku polskimSwieci w Dziejach Narodu Polskiego6A Balaban Polskie problemy ustrojowe 2003polski minister ostrzega przed wojnąPOLSKIwięcej podobnych podstron