Kontrowersyjna ustawa o broni trafiła do Sejmu
Jolanta Sobczyńska 2010-03-01 06:20:35, aktualizacja: 2010-03-01 06:22:33
Czujesz się wystarczająco zagrożony, by posiadać broń? Dziś decyduje o tym
komendant wojewódzki policji. Nawet sami policjanci chętnie zamieniliby uznaniowość
w przyznawaniu pozwoleń na jasne prawo, które mówiłoby, kto może dostać broń, a kto
nie. Do laski marszałka Sejmu trafił już projekt nowej ustawy o broni i amunicji.
Pan Mariusz, biznesmen spod Łodzi,
ma posiadłość, w której mieszka z żoną i dwójką
dzieci. Chciałby mieć pistolet do obrony domu.
- Starałem się o pozwolenie - mówi. - Ale komendant
wojewódzki policji uznał, że nie jestem dość
zagrożony. Wiem, co mógłbym zrobić. Wystarczy
kupić telefon na kartę i dać go komuś, kto zadzwoni
do mnie i postraszy napadem. To chore!
Kolejny problem w uzyskaniu pozwolenia
stanowią zaporowe ceny. Opłata za jego wydanie
to 250 zł, egzamin 500 zł. Do tego badanie lekarskie
i psychotesty - za każde około 250 zł. Ale zdanie
egzaminu teoretycznego z posługiwania się bronią
i praktycznego na strzelnicy, nie gwarantuje sukcesu.
Nie ma też pewności, że dostaniemy pozwolenie, gdy
spełnimy inne warunki z ustawy o broni i amunicji
z 1999 roku (skończone 21 lat, brak zaburzeń psychicznych, brak uzależnienia od alkoholu
i narkotyków oraz niekaralność).
Jednak podstawowe pytanie brzmi: po co komu broń? - Chodzi o punkt 1 artykułu 10
ustawy - mówi Zbigniew Kotlicki, naczelnik wydziału postępowań administracyjnych
Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Mówi on, że policja wydaje pozwolenie na broń,
jeśli okoliczności, na które powołuje się dana osoba, uzasadniają jego wydanie. Dlatego
nie zdarzyło nam się, by ktoś, kto składa taki wniosek, nie próbował nas przekonywać,
że czuje się zagrożony: ktoś go straszył albo że jest właścicielem dużego majątku. Ludzie
mają pretensje do nas, a my tylko działamy zgodnie z prawem. Chciałbym, by przepisy, które
umożliwiają dostęp do broni, były zaostrzone, ale obiektywne. Żebym wiedział, że jeśli osoba
spełni rozsądne warunki, np. nie była karana i ma dobrą opinię w swoim środowisku,
to pozwolenie dostanie.
Taka ma być nowa, przygotowana przez rząd ustawa o broni i amunicji - jasna,
umożliwiająca dostęp do broni praworządnym, zdrowym psychicznie obywatelom. Zamiast
uznaniowości będzie wprowadzony wykaz warunków do spełnienia, by uzyskać pozwolenie.
- Jednak nie będzie wcale liberalniejsza - zaznacza Arkadiusz Czartoryski, poseł PiS,
orędownik wprowadzenia nowej ustawy. - Nastąpi wyraźne zaostrzenie kryteriów.
Poseł Czartoryski ma pozwolenie na broń. Ale na znak protestu przeciwko obecnej
ustawie, sprzedał swój pistolet. - Mamy najniższy w Europie odsetek obywateli, którzy
posiadają broń - dodaje. - Są to trzy osoby na tysiąc. W Czechach, na Słowacji czy
w Niemczech jest to 30, a w Finlandii 300. Ale to my mamy 20 razy więcej napadów z bronią
w ręku niż oni! Jesteśmy kompletnie, jako naród, rozbrojeni. Poza tym w zaniku jest u nas
kultura posługiwania się bronią. Nawet kluby sportowe mają problemy ze zdobyciem broni.
- Komenda wojewódzka, żądając ode mnie, bym podał we wniosku wyniki zawodnika czy
jego miejsce wśród zawodników w klubie, działa niezgodnie z przepisami - mówi jeden z
kierowników strzeleckiego klubu sportowego w Łodzi. - Niemniej ja te wyniki podaję dla
świętego spokoju. I pozwolenie dostaję...
Nowa ustawa ma też wprowadzić racjonalne przepisy dotyczące nabywania broni
przez kolekcjonerów, którzy gromadzą pistolety bez tzw. cech bojowych.
Do zmian obliguje nas prawo unijne. Musimy się do niego dostosować do czerwca
2010 roku. Tymczasem na samym terenie województwa łódzkiego broń palną do ochrony
osobistej posiada 1398 osób. Zabiega o nią co roku po kilkadziesiąt kolejnych.