v 05 09







Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
V.9)



 
 









Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana













Maria Valtorta


Księga V -
Przygotowanie do Męki




–  
POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –








9. REFLEKSJA NAD
WSKRZESZENIEM ŁAZARZA

Napisane 23
marca 1944. A, 2381-2390

Jezus mówi:

[Por. J
11,6] «Mogłem zadziałać w porę, aby zapobiec śmierci Łazarza.
Nie chciałem tego uczynić. Wiedziałem, że to wskrzeszenie będzie bronią
obosieczną, bo nawrócę żydów, których myśl była prawa, lecz uczynię
bardziej zawziętymi tych, których myśl nie była prawa. Od nich, po tym
ostatnim ciosie Mojej potęgi, przyjdzie na Mnie wyrok śmierci. Ale po
to
przyszedłem i teraz dojrzała godzina, aby to się dokonało. Mogłem także
przybyć od razu. Ale musiałem przekonać przez wskrzeszenie – pomimo już
zaawansowanego zepsucia ciała – niewierzących najbardziej upartych.
Nawet
Moich apostołów, którzy – powołani do zaniesienia Wiary światu –
potrzebowali podtrzymania swej wiary cudami o wyjątkowej wielkości.
Już mówiłem o tym, że apostołowie
byli w bardzo wielkim
stopniu ludźmi. To nie była przeszkoda nie do pokonania. To była
logiczna
konsekwencja ich uwarunkowań: zostali powołani na Moich [apostołów] w
wieku
już dojrzałym. Nie zmienia się mentalności ani sposobu myślenia z dnia
na
dzień. A Ja, w Mojej mądrości, nie chciałem wybierać dzieci, wychowywać
ich i kazać im wzrastać według Mojej myśli, aby z nich uczynić Moich
apostołów.
Mogłem tak uczynić. Nie chciałem jednak tego robić. Dusze bowiem
mogłyby Mi
wyrzucać, że pogardziłem tymi, którzy nie są niewinni. Mogłyby wtedy
usprawiedliwiać siebie, a oskarżać Mnie o to, że przez Mój wybór Ja
także
okazałem, iż ci, którzy są już uformowani, nie mogą się zmienić.
Nie. Wszystko może się zmienić, kiedy
się chce. I
rzeczywiście Ja uczyniłem męczenników i świętych, ewangelizatorów
świata
z małodusznych, kłótliwych, chciwych, zmysłowych, niedowierzających.
Nie
zmienia się tylko ten, kto tego nie chce. Kochałem i kocham to, co małe
i słabe.
Ty jesteś tego przykładem. A jeśli tylko znajduje się w tych
„nicościach”
wola miłowania Mnie i pójścia za Mną, to czynię z nich Moich
szczególnie
umiłowanych, Moich przyjaciół, Moje sługi. Posługuję się nimi zawsze i
to
jest stały cud, jakiego dokonuję, aby doprowadzić innych do wiary we
Mnie.
Nie zabijam przez to możliwości [otrzymania innych] cudów. Jakże jednak
obecnie słabnie ta możliwość! Jak lampa, w której brak oliwy, kona i
umiera, zabita przez niedostatek lub brak wiary w Boga cudu.

[Por.
J
11,37] Istnieją dwie formy gwałtowności
w proszeniu o cud. Jednej Bóg poddaje się z miłością. Od drugiej –
odwraca się z pogardą.

Pierwsza to ta, która prosi, jak Ja
nauczyłem prosić: z
ufnością, bez ustanku i bez przyjmowania, że Bóg może nie wysłuchać.
Bóg
bowiem jest dobry, a kto jest dobry, wysłuchuje. Bóg bowiem jest
potężny i
może wszystko. Ta [forma proszenia ujawnia] miłość, a Bóg wysłuchuje
tego,
kto kocha.
Druga [forma], to gwałtowność
zbuntowanych, którzy chcą,
aby Bóg był ich sługą i ugiął się przed ich złością i okazał im to,
czego oni Mu nie dają: miłość i posłuszeństwo. Ta forma jest obrazą,
którą
Bóg karze przez odmówienie Swoich łask.
Skarżycie się, że nie dokonuję już
cudów zbiorowych.
Jakże mógłbym ich dokonywać? Gdzie są zbiorowości, które wierzą w Mnie?
Gdzie są prawdziwi wierzący? Iluż jest prawdziwych wierzących w jakiejś
zbiorowości? Widzę ducha wierzącego tak rzadko jak nieliczne kwiaty,
które
przeżywają w spalonym przez pożar lesie. Resztę szatan spalił swoimi
naukami i będzie wypalał coraz bardziej.

Proszę
was, abyście przyjęli za waszą nadprzyrodzoną
zasadę [postępowania] to, co odpowiedziałem Tomaszowi i abyście
pamiętali o
tym. Nie można być Moim prawdziwym uczniem, jeśli się nie umie nadać
życiu
ludzkiemu wagi, na jaką zasługuje: jest jedynie środkiem zdobycia
prawdziwego
i niekończącego się Życia. Kto będzie chciał ocalić swoje życie na tym
świecie, ten utraci Życie wieczne [por. Mt
10,39; Mt 16,25; Mk
8,35; Łk 9,24].
Powiedziałem
to i powtarzam. Czym są doświadczenia?
Obłokiem, który przechodzi. Niebo pozostaje i czeka na was po próbie.

Ja zdobyłem Niebo dla was Moim
heroizmem. Wy powinniście
Mnie naśladować. Heroizm nie jest zachowany jedynie dla tych, którzy
mają
zaznać męczeństwa. Życie chrześcijańskie jest ustawicznym heroizmem,
gdyż
jest ono stałą walką przeciwko światu, demonowi i ciału. Nie zmuszam
was do
podążania za Mną. Pozostawiam wam wolność. Ale nie chcę obłudy. Albo ze
Mną i jak Ja, albo przeciwko Mnie. Już nie możecie Mnie oszukiwać. Mnie
nie
możecie zmylić. Ja nie zawieram przymierza z Nieprzyjacielem. Jeśli
jego
wolicie bardziej niż Mnie, nie możecie myśleć, że macie Mnie
równocześnie
za przyjaciela. Albo on, albo Ja. Wybierajcie.

[Por.
J
11,31] Cierpienie Marty jest inne od bólu Marii z powodu innego
ducha tych dwóch sióstr i ich odmiennego postępowania.
Szczęśliwi, którzy postępują w taki sposób, że nie mają wyrzutów
sumienia z tego powodu, że zasmucili kogoś, kto umarł i którego już nie
można
pocieszyć w zadanych mu boleściach. Ale jeszcze bardziej szczęśliwy
jest
ten, któremu sumienie nie wyrzuca, że zasmucił swego Boga, Mnie,
Jezusa, i
nie boi się spotkania ze Mną, lecz tęskni za nim jako za radością, o
której
marzył niespokojnie przez całe życie, i którą wreszcie osiąga.
Jestem waszym
Ojcem, Bratem, Przyjacielem. Dlaczego
więc tak często Mnie ranicie? Czy wiecie, ile życia na ziemi jeszcze
wam
pozostaje? Życia, żeby wynagradzać? Nie wiecie tego. A zatem godzina po
godzinie, dzień po dniu, postępujcie dobrze. Zawsze dobrze. Wtedy
zawsze Mnie
uszczęśliwicie. I nawet jeśli cierpienie przyjdzie na was – a
cierpienie
jest uświęceniem, mirrą, strzegącą od zepsucia przez cielesność –
będziecie
zawsze mieć pewność, że Ja was kocham, że kocham was nawet w tym bólu,
i będzie
w was pokój, płynący z Mojej miłości. Ty, mały Janie, wiesz, czy Ja
potrafię pocieszyć nawet w cierpieniu.

[Por. J
11,41] W Mojej modlitwie do Ojca powtarzam to, co powiedziałem na
początku: konieczne było wstrząśnięcie przez wyjątkowy cud
nieprzejednaniem żydów i całego świata. Wskrzeszenie pogrzebanego przed
czterema dniami i złożonego w grobie po chorobie długiej, przewlekłej,
odrażającej,
znanej, nie było czymś, co mogło pozostawić obojętnym ani tym bardziej
niepewnym. Gdybym go uzdrowił, kiedy żył, lub gdybym tchnął w niego
ducha
zaraz kiedy go wyzionął, kąśliwość nieprzyjaciół mogłaby stworzyć
wątpliwości
co do istoty cudu. Ale odór zwłok, zgnilizna na opaskach, długi pobyt w
grobie, nie pozostawiały wątpliwości. I cud cudów, chciałem, aby
Łazarza
rozwiązano i oczyszczono w obecności wszystkich, aby ujrzano, że nie
tylko życie,
ale i doskonałość członków powróciła tam, skąd wcześniej owrzodzone
ciało
rozszerzyło we krwi zarodki śmierci. Kiedy wyświadczam łaskę, daję
zawsze
więcej niż to, o co Mnie prosicie.
[Por. J
11,41] Płakałem przed grobem Łazarza i nadano tym łzom tyle
imion. Jednak wiedzcie, że łaski otrzymuje się przez cierpienie
pomieszane z
niewzruszoną wiarą w Wiecznego. Płakałem nie tyle z powodu utraty
przyjaciela i cierpienia sióstr, ile dlatego, że jak dno, które się
podnosi,
tak w tej godzinie ukazały się na powierzchni, żywiej niż kiedykolwiek
dotąd,
trzy myśli, które jak trzy gwoździe, wciąż wbijały swe ostrze w Moje
serce.


(1) Stwierdzenie, do jakiego
zniszczenia doprowadził szatan człowieka, kusząc go do Zła.
Zniszczenie, które
dla potępionej ludzkości polegało na bólu i śmierci. Śmierć fizyczna to
symbol i żywa przenośnia śmierci duchowej, którą grzech zadaje duszy
pogrążając
ją – ją, królową przeznaczoną do życia w królestwie Światłości – w
ciemnościach piekielnych.


(2)
Przekonanie, że nawet
ten cud, dokonany jako najwyższe dopełnienie trzech lat
ewangelizowania, nie
przekona świata żydowskiego o Prawdzie, której byłem Nosicielem. I że
żaden
cud nie nawróci w przyszłości tego świata do Chrystusa. O! Cierpienie
bycia
bliskim śmierci dla tak niewielu!


(3)
Wizja duchowa Mojej
przyszłej śmierci. Byłem Bogiem. Byłem też Człowiekiem. I aby być
Odkupicielem musiałem odczuć ciężar zadośćuczynienia. A zatem okropność
śmierci i to takiej śmierci. Byłem żywy, zdrowy i mówiłem sobie:
„Wkrótce
umrę. Będę w grobie jak Łazarz. Niebawem agonia najokrutniejsza będzie
Moją
towarzyszką. Muszę umrzeć”. Dobroć Boga oszczędza wam znajomości
przyszłości,
ale Mnie nie została ona oszczędzona.
Och!
Uwierzcie Mi, wy, którzy uskarżacie się na wasz los,
że żaden nie jest smutniejszy od Mojego. Miałem stałe przeczucie
przyszłości
dotyczące wszystkiego, co miało Mnie spotkać, w połączeniu z ubóstwem,
wyrzeczeniami, przykrościami, które towarzyszyły Mi od narodzenia do
śmierci.
Nie uskarżajcie się więc. Miejcie ufność we Mnie. Daję wam Mój pokój”.


 
 



Przekład: "Vox Domini"





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
05 09
Sonnax multiple applications 05 09
05 09 2012 INTERNA(1)
TI 02 05 09 B pl(1)
Rachunkowosc zadania 05 09
Pytania 3 termin 05 09 12
laborki cwiczenia  05 09
Test z neurologii 29 05 09
egzamin 05 09 07

więcej podobnych podstron