Astrologus Twój znak Strzelec


ASTROLOGUS
Twój znak
STRZELEC
23XI-21XII
Iskry -Warszawa 1984
Opracowanie graficiyie
Byk
Redaktor
Koziorożec
Redaktor techniczny
Baran
Korektor
\
ISBN 83-207-0682-3
Copyright by Astrologus, Warszawa 1984
Strzelcze niecierpliwy!
f
Pamiętaj zawsze, ze urodziłeś się pod znakiem Strzelca. Jest to jeden z najbardziej
niezwykłych znaków w niebieskim zwierzyńcu. Pochodzi od ognia masz więc
płomienny charakter tego elementu.
Powinieneś wiedzieć, że jako syn ognia należysz do ludzi szybkich w działaniu i
mówieniu, odważnych, ale i niecierpliwych, z gruntu dobrych, lecz łatwo wpadających w
gniew.
Musisz poznać dobrze samego siebie, ponieważ ułatwi Ci to życie- Mię protestuj!
Wiem, że nie należysz do miłośników życia ułatwionego i spokojnego, że burzy się w
Tobie duch przekory na samą myśl, że miałbyś szukać wykrętów lub okólnych ścieżek
zamiast prosto i jasno wytkniętej drogi. Mię zawsze jednak warto ponosić tyle
dodatkowych trudów, by udowodnić otoczeniu lub może tylko sobie, że nie zmieniasz
nigdy zdania. Przecież nie narażając swego łuczniczego honoru na szwank nie musisz
wydawać zaraz wszystkim wojny. Popróbuj trochę dyplomacji. ? natury rzeczy jesteś
przecież człowiekiem bystrym i inteligentnym nie sprawi Ci więc szczególnego
kłopotu intelektualnego, gdy oddasz się studiom nad własnym charakterem.
Spróbuję przedstawić możliwie najogólniej, by Cię nie znużyć (Strzelcy organicznie
nie znoszą nudy!), Twoje uwarunkowania gwiezdne, wpływy Twojej planety na Ciebie,
a przez Ciebie na Twoje otoczenie. Jesteś bowiem człowiekiem wpływowym, na ogół z
Twoim zdaniem rodzina, sąsiedzi, koledzy i przyjaciele się liczą, i to z wielu powodów.
Możesz sprawić, by liczyli się z nim wyłącznie dlatego, że Ciebie po prostu lubią i
szanują, a nie dlatego, że boją się Twego gniewu i co tu ukrywać cholerycznego
temperamentu.
Tylko nie usprawiedliwiaj się, że winę tu ponoszą wyłącznie gwiazdy lub ich
niekorzystne układy nie bądź taki sprytny! Lepiej gdy masz zfy humor zajrzyj
do tej książeczki, a może akurat znajdziesz coś, co pomoże Ci przetrwać chwilową
chandrę lub napad złości. Bo jesteś typowym nastrojowcem, czyli zbyt łatwo i Ty
chociaż tak wpływowy ulegasz emocjom. Staraj się opanować albo naucz się zachować
kamienną twarz, gdy coś Cię dotknie. Nie musisz wszystkim okazywać przejawów
złości, prawda?
Tak więc zaujaj mi. Pomogę Ci w Twym raczej nie pozbawionym raf tyciu
zanalizujemy Twe wady i zalety, piękne cechy Twego charakteru, do których można
zaliczyć wrodzoną dobroć i otwarty stosunek do ludzi, szczerość i ogromne poczucie
sprawiedliwości. A co do ciemnych stron Twego jestestwa... to może na wstępie
przemilczmy tę sprawę, bo jeszcze uniesiesz się pasją i... Ale wrócimy do tego tematu,
obiecuję Ci solennie.
Nie wierz zbytnio gazetowym przepowiedniom dziennikarskich astrologów
traktuj lekko tygodniowe horoskopy. I ja nie dam rady nauczyć Cię prawidłowego
prognozowania na podstawie układów ciał niebieskich to przecież skomplikowana
wiedza, wymagająca żmudnych obliczeń. Natomiast odkryję przed Tobą tajemnice Twej
osobowości i wytłumaczę Ci, skąd się wzięły ^aprowadzę Cię także do średniowiecznego
Krakowa i wprowadzę w tajemnice polskich mistrzów trudnej sztuki czytania w
gwiazdach. Gdy 'na tronie zasiadał król Władysław Jagiełło, rozpoczęła się właśnie
kariera astrologii polskiej. -

I
Twój znak zodiaku

23 listopada Słońce wstępuje w zodiakalny znak Strzelca, w którym
przebywa do 21 grudnia. Jest to jeden ze znaków ognia, podobnie jak Baran i
Lew.
W astrologicznych charakterystykach znaków zodiaku znalazł wyraz staro-
żytny pogląd, zgodnie z którym cztery żywioły: ziemia, woda, ogień i powietrze
tworzą świat materialny i dążą do równowagi w przyrodzie i człowieku.
W odniesieniu do człowieka każdemu z żywiołów odpowiada pewien
zespół cech psychicznych. Zespoły te Hipokrates określił jako podstawowe
typy temperamentów: melancholika, flegmatyka, sangwinika i choleryka.
Odpowiednio do tego znaki zodiaku podzielone zostały na cztery trygony
reprezentujące poszczególne żywioły temperamenty. Każdy trygon składa
się ze znaków oddalonych od siebie o 120 stopni. I tak znaki Barana, Lwa i
Strzelca tworzą trygon ognia; odpowiada im temperament choleryka.
2 Strzelec
Ogień od niepamiętnych czasów pełnił ważną funkcję w życiu ludzkim.
Wiele mitów i legend różnych cywilizacji odnosiło się do ognia z niezmierną
czcią. Wierzono także w jego silę oczyszczającą i odradzającą wystarczy
przypomnieć opowieść o ptaku Feniksie, odradzającym się z popiołów, czy o
salamandrze, która jest w stanie przejść żywa przez płomienie.
Mit o Prometeuszu, który po to, by człowiek stał się równy bogom,
ukradł im ogień, budzi przecież dotąd wzruszenie twórców, zachęcając ich do
podejmowania tematu tragicznego losu tytana kochającego ludzi.
Również Słowianie czcili ogień wygaśnięcie ognia domowego
traktowali jako złą wróżbę. Często i dziś mówimy, wprawdzie w przenośni, o
"ognisku domowym", o dbałości o stałe podsycanie "ogienka miłości
małżeńskiej". Pozostałością słowiańskiego kultu ognia jest noc kupały w
wigilię św. Jana. Podczas tej najkrótszej w roku nocy skakano przez ogniska i
rzucano na wodę wianki.
Najważniejsze świątynie pogańskie w wielu stronach świata związane
były z kultem ognia wróżono bacząc na barwę płomieni, ich wysokość
oraz na intensywność procesu spalania zwierząt ofiarnych bądź innych darów
przeznaczonych bogom. Wróżono także z dymów idących od stosów
ofiarnych. Czysty dym, wznoszący się prosto w górę, oznaczał łaskawe
przyjęcie ofiary przez bóstwa. Dym czarny, ścielący się przy ziemi, nie
zapowiadał ofiarodawcom pomyślnych losów. Najgorzej jednak wróżono, gdy
nagle spadał ulewny deszcz i gasił płomienie ofiarnego stosu. Oznaczało to
bowiem, że bogowie nie chcą w ogóle przyjmować darów, zapowiadając w
ten sposób nieszczęścia i klęski.
Jeden z największych mędrców starożytności, filozof i przyrodnik
Heraklit z Efezu (ok. 540480 p.n.e.), uważał ogień za praelement
wszechrzeczy. Dociekania na temat ognia doprowadziły mędrca z Efezu do
sformułowania teorii powszechnej zmienności i powszechnego stawania się.
Utrzymywała się także teoria, uznawana dość powszechnie, że to właśnie
ogień był prapoczątkiem naszego świata.
Ogień był uznawany przez większość alchemików za najważniejszy
praelement substancji, za pomocą którego uda się stworzyć kamień
filozoficzny i wielką tynkturę, zwaną także eliksirem wielkim. Stąd też brało
się znaczenie ognia dla wszelkich działań alchemicznych i magii. Duchy
ognia zaludniały obficie baśnie i legendy ludów zarówno Północy, jak i
Południa.
Odwołajmy się także do opinii geniusza czasów odrodzenia, malarza i
filozofa, wynalazcy, ale także "wielkiego maga" samego mistrza Leonarda
da Vinci. Zostawił on w swych pismach filozoficznych taką charakterystykę
ognia i jego symboliki: -
"Ogień niszczy kłamstwo, to znaczy sofizmat, i przywraca prawdę,
rozpraszając ciemności.
Ogień ma posłannictwo być niszczycielem wszelkiego sofizmatu i
odkrywcą i objawicielem prawdy, gdyż jest światłem, rozprasza ciemności,
odkrywając wszelką istotność.
Ogień niszczy wszelki sofizmat, to znaczy oszustwo, i zachowuje tylko
prawdę, to jest złoto.
Prawda ostatecznie nie da się ukryć: na nic udawanie.
Udawanie jest próżne wobec takiego sądu.
Kłamstwo jest próżne wobec takiego sądu.
Kłamstwo wdziewa maskę.
Nic skrytego pod słońcem.
Ogień jest posłannikiem prawdy, niszczy wszelki sofizmat i kłamstwo, a
maskę nosi fałsz i kłamstwo, ukrywające prawdę".
Tak więc ogień ma w sobie potężną siłę, która także opromienia znak
Strzelca. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że żywioł ów może stać się silą
niszczącą, a tego nie można lekceważyć. Ludzie ognia potrafią śmiało dążyć
nieprzetartymi szlakami, ale krwistość ich temperamentu może sprowadzić
wiele kłopotów im samym oraz tym, których kochają. Biada ludziom, których
nienawidzą wolą swej płomiennej natury. Ogniści wrogowie mogą ich spalić
na popiół nawet za cenę własnego unicestwienia. Dlatego strzeżcie się
ognistych znaków, jeżeli sami nie macie ognia w zodiakalnym herbie.
Ze znakiem Strzelca jest związanych wiele podań i legend. Właściwym
symbolem Strzelca jest łucznik lub starogrecki centaur, czyli człek-koń,
napinający łuk.
W Egipcie i Asyrii Strzelca wyobrażano sobie z koroną na głowie i
skrzydłami u ramion. Starożytni Grecy do końca nie byli zdecydowani, czyim
wizerunkiem jest Strzelec niebieski. ,
Jedni uważali, że miał być to znakomity centaur Chejron, uczony
wychowawca takich herosów, jak Asklepios, Achilles, Jazon. Podobno bóg
Kronos uwiódł Filyrę jedną z cór bożka Okeanosa; ze związku tego
urodziło się dziwaczne dziecko pół człowiek, pół koń, a był to właśnie
7
centaur Chejron. Jego sława jako lekarza, uczonego i proroka rozeszła się
szeroko po mitycznej Grecji. Chejron został przypadkowo ranny przez
Heraklesa i cierpiał straszliwe męczarnie nie mogąc umrzeć, ponieważ był
nieśmiertelny.
Ale w mitach Greków istniały jeszcze dwa centaury, konkurujące o stałe
miejsce wśród gwiazd. Jeden z nich to Krotos, mieszkający na górze Pelion.
Jego ojcem podobno był koźlorogi bożek Pan, który uwiódł nimfę Eufemę,
piastunkę muz. Muzy bardzo kochały swego mlecznego brata i podobno na
ich prośbę znalazł się Krotos na niebie.
Drugim konkurentem był centaur Folos, syn opasłego i wiecznie
pijanego bożka Sylena i jednej z nimf jesionu. Folos zranił się śmiertelnie,
wyciągając strzały z martwych ciał centaurów, którzy chcieli go zabić pod
wpływem dziwnego szaleństwa. Obrońca Folosa, Herakles, okazał się więc
mimowolnym zabójcą. Po śmierci nieszczęśliwego Sylenowego syna Zeus
umieścił go na niebie, pragnąc w ten sposób uczcić jego niezwykłą wprost
biegłość w sztuce wróżenia z wnętrzności zwierząt ofiarnych.
Tak więc nie możemy być pewni, który z trzech centaurów jest
niebieskim Sagittariusem.
Grecy uważali ponadto, że Strzelec symbolizuje jedną z prac Herakle-
sa pokonanie odyńca z Erymantu. Heros upolował dzika nad brzegami
rzeki Erymantes. Najpierw wystraszył bestię, która pustoszyła pokryte gajami
cyprysowymi stoki gór arkadyjskich i równiny, wyganiając ją z gąszczu.
Następnie pognał ją w głębokie zaspy śnieżne i tam skoczył dzikowi na
grzbiet. Skuł zwierzę żelaznymi łańcuchami i na plecach zaniósł do Myken.
Rozkazodawca z Myken, Eurysteus, ze strachu przed bestią ukrył się w
beczce z brązu, ale Herakles rzucił zwierzę i ruszył na wyprawę z
Argonautami do Kolchidy. Nie wiadomo więc, kto zabił dzika, ale jego
szable znalazły się w świątyni Apollina w Cumae.
Hebrajczycy widzieli w znaku Strzelca wroga ludu Izraela, Goga,
któremu Jahwe wytrącił kiedyś łuk z lewicy, a strzały z prawicy. Strzelec
symbolizował u Żydów także Azazela, czyli kozła ofiarnego; obarczano go
grzechami całego ludu i wyganiano na pustynię.
We wczesnym chrześcijaństwie wierni uważali Strzelca za wizerunek
szatana. Wypuszczał on swe ogniste strzały wprost w ludzi, by ich duchowo
zabijać. Ten znak zodiaku był dla chrześcijan również symbolem jednego z
dwunastu apostołów Mateusza. "Mat" w języku hebrajskim oznacza
8
"męża" lub "wojownika". Zgodnie z tradycją Mateusz, syn Alfeusza, był
celnikiem, który na wezwanie Jezusa: "Mateuszu, pójdź za mną" zostawił
rodzinę i wszystko, co posiadał, i powędrował z nauczycielem. Jezus uczynił
go jednym z apostołów. Po zesłaniu Ducha Świętego udał się Mateusz do
Persji i Etiopii, by głosić tam słowo Boże. Napisał także po hebrajsku
Ewangelię, zawierającą opis losów Jezusa na Ziemi.
Mateusz prowadził surowe życie nie jadał wcale mięsa, żywił się
roślinami i dzikimi owocami. Umarł w krainie Sennar stanowiącej część
dawnej Nubii, a położonej między Etiopią i Egiptem.
Grudzień, miesiąc Strzelca, starożytni Grecy poświęcali Posejdonowi.
Jako naród żeglarzy, prosili boga mórz i oceanów, by zapewnił im miesiąc
ciszy zimowej, chroniąc przed nawałnicami i huraganami morskimi.
Obchodzili także z początkiem miesiąca, czyli 6 grudnia, Małe albo Wielkie
Dionizje. Było to święto ustanowione na pamiątkę faktu, iż bóg wina Dionizos
nauczył Ikariosa uprawy winnej latorośli.
Ponadto kobiety greckie obchodziły Święto Klepiska, rzezać trójcę
bogów: Demeter, Persefonę i Dionizosa, czyli tych, od których zależały
urodzaje oraz obfitość jedzenia i picia.
W Rzymie obchodzono, poczynając od 17 grudnia, trzydniowe
Saturnalia na pamiątkę złotego wieku, w którym wszyscy mieli wolność, nie
było panów i niewolników. W tych dniach przerywano pracę, a panowie
zasiadali przy wspólnym stole z niewolnikami, usługując im podczas owych
świątecznych uczt. W trakcie Saturnaliów obdarowywano się wzajemnie
woskowymi świecami, figurkami z gliny, słodyczami.
Strzelec jest gwiazdozbiorem nieba południowego, w naszym kraju
oglądać go można wyłącznie latem. Przez konstelację Strzelca przebiega
najjaśniejsza część Drogi Mlecznej. Jest ona szerokim nieregularnym
białawym pasem. Daje się dostrzec na niebie w pogodne letnie noce, a
począwszy od gwiazdozbioru Skorpiona rozdziela się na dwie części
pierwsza, bliżej północo-wschodu, przebiega przez konstelacje Strzelca, Orła
i Strzały; druga idzie bardziej w kierunku północnym; jednoczą się ponownie
przy Łabędziu. Drogę Mleczną tworzy niezmiernie duża liczba gwiazd
rozsypanych w przestworzu na kształt płaskiego pierścienia. Powstanie owej
gwieździstej Drogi Mlecznej opiewają niezliczone legendy.
Trzeba wreszcie ogólnie scharakteryzować ludzi urodzonych pod
znakiem Strzelca. Nie brak wśród jego zodiakalnych dzieci bardzo frapują-

25
26
XI
XI
i88i
1871

27 XI 1635 r.
cych charakterów i postaci. Nie brak ani pisarzy, ani władców, ani polityków,
ani wybitnych artystów. W pierwszej dekadzie Łucznika przyszli na świat:
23 XI 1798 r. Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, znakomita pisar-
ka i pedagog, autorka wielu chętnie czytywanych w
XIX w. powieści dla dziewcząt; ambitna pani Klemen-
tyna starała się nawet o przyjęcie w poczet członków
Towarzystwa Przyjaciół Nauk i tylko fakt, iż była
kobietą, jej to uniemożliwił;
24 XI 1891 r. Maria Jasnorzewska-Pawlikowska, poetka i dramaturg,
córka Wojciecha Kossaka, również utalentowana plasty-
cznie;
papież Jan XXIII;
Tadeusz Gałecki, pisarz i działacz PPS. bardziej znany
jako Andrzej Strug;
markiza Franc,oise de Maintenon, przyszła na świat w
więzieniu, gdzie akurat znajdowali się jej rodzice. Pięła
się po szczeblach dworskiej kariery wytrwale. Poślubiła
poetę Scarrona. Faworyta Ludwika XIV, pani de
Montespan, wystarała się dla niej o stałą roczną pensję.
Ambitna Francuzka została damą dworu małżonki
delfina, a potem -już w wieku dość zaawansowanym,
bo około pięćdziesiątki tak zawładnęła królem, że
ożenił się z nią w tajemnicy. Wysadziła przy tym z siodła
swą dobrodziejkę, panią de Montespan. Nabożnisia
nawróciła króla, skłaniając go do praktyk religijnych i
odwołania edyktu nantejskiego;
król Kazimierz Jagiellończyk;
biskup Andrzej Załuski, jeden z fundatorów słynnej
biblioteki;
Jan Gorzechowski-Jur, jeden z legendarnych żołnierzy
Organizacji Bojowej PPS w latach rewolucji 1905 r.; jako
fałszywy oficer żandarmerii, "rotmistrz von Budberg",
uprowadził z więzienia na Pawiaku dziesięciu więźniów
politycznych, którym groził sąd wojenny i wyroki śmierci.
Zajrzyjmy do starych zapisów w dziełach astrologicznych i sprawdźmy,
jakie mądrości na temat trzech dekad naszego znaku są tam utrwalone.
30 XI
2 XII
1427 r.
1695 r.
2 XII 1874 r.
IO
Strzelcy urodzeni w pierwszej dekadzie, czyli od 23 listopada do 2
grudnia, znajdują się pod najsilniejszym wpływem Jowisza. Są zazwyczaj
skłonni do współczucia dla bliźnich; rekrutuje się z tej grupy wielu
filantropów i ludzi sprawiedliwych. Nie odznaczają się oni jednak najspokoj-
niejszym usposobieniem. Obdarzeni są dużą intuicją, ale siła ich działania nie
jest równomierna nie zawsze więc odpowiednio wykorzystują swe wielkie
zdolności. Ich życie tworzą skrajności od szczęśliwych i radosnych chwil aż
do momentów ciężkich doświadczeń i nieszczęść losowych.
Z innych danych astrologicznych wynika, że pierwszą dekadą Strzelca
opiekuje się również Merkury, przydając swym podopiecznym uzdolnień
pedagogicznych i szczególnej fascynacji religią.
W pierwszej dekadzie Strzelca urodził się także Henri Toulouse-Lautrec
(24 listopada 1864 r.) potomek starej arystokratycznej rodziny hrabiów
Tuluzy. Ten kaleka na krótkich nóżkach stał się jednym z największych
malarzy francuskich okresu impresjonizmu. Był głęboko nieszczęśliwy, a
równocześnie radowała go każda chwila spędzona przy pracy artystycznej.
Urodzeni w drugiej dekadzie, od 3 do 12 grudnia, podlegają nie tylko
wpływom Jowisza, ale także częściowo i Księżyca. Ma on powodować
niestałość charakteru, wzbudzać zamiłowanie do dalekich podróży, a także
wzmagać aktywność życiową.
Inne przekazy astrologiczne podają jako opiekuna drugiej dekady
Strzelca Marsa. Jego podopieczni są niespokojnego ducha, impulsywni,
wyjątkowo energiczni i przedsiębiorczy, bywają nawet agresywni. Cechuje
ich silna wola i wielka odwaga. Z natury swej popędliwi, łatwo ulegają
emocjom i podnieceniu. Wyjątkowo inteligentni, ale i samowolni, szybko się
męczą zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Nie pozostaje to bez wpływu na
ogólny stan ich zdrowia oraz możliwość aktywnego działania, które jest tak
drogie Strzelcom.
Listę urodzonych w drugiej dekadzie Strzelca otwiera madame Joanna
Franciszka Julia Recamier (3 grudnia 1777 r.), znana jako modelka o
pięknych kształtach i wdzięcznej pozie, spoczywająca na klasycystycznej
kanapce, zwanej potem od jej nazwiska rekamierą. Była żoną bankiera i
prowadziła w Paryżu słynny salon, do którego ściągała gości zarówno uroda
gospodyni, jak i jej inteligencja oraz dowcip. Nie darmo przyjaźniła się z
najmądrzejszą kobietą Francji, córką Neckera panią de Stael.
W drugiej dekadzie Strzelca urodziła się także królowa primadonn
U
5 XII 1867 r.
6 XII 1520 r.
7 XII 1542 r.
8 XII 1626 r.
12 XII 1777 r.
12 XII 1791 r.
Maria Callas (4 grudnia 1923 r.), sławna nie tylko z urody i cudownego
głosu, ale także kaprysów i awantur w iście operowym stylu, stale walcząca ze
swą konkurentką w La Scali, Renatą Tebaldi.
,. VTT .nr. przyszedł na świat Józef Piłsudski, działacz niepodleg-
łościowy, polityk, marszałek Polski;
był dniem urodzin pięknej małżonki ostatniego Jagiel-
lona Barbary Radziwiłłówny;
ujrzała światło dzienne na zamku szkockim Łinlithgow
Maria Stuart, dziecko Marii de Guise i Jakuba V,
który wówczas leżał na śmiertelnym łożu;
narodziła się jedna z najbardziej kontrowersyjnych
postaci swej epoki Krystyna, królowa Szwecji;
urodził się car Rosji Aleksander I, zwany w swej epoce
z dużą przesadą "aniołem pokoju". Bardziej do niego
pasowało inne przezwisko "najchytrzejszy z Gre-
ków";
przyszła na świat arcyksiężniczka austriacka Maria
Ludwika, w przyszłości małżonka Napoleona i matka
"orlątka", czyli króla Rzymu. Damę tę trudno darzyć
sympatią i prawdę mówiąc jest ona zaprzecze-
niem klasycznego typu Strzelca. Nie należała bowiem
ani do osób mądrych, ani odważnych. Uwięziony na
Elbie Napoleon daremnie czekał na wizytę swej
cesarskiej małżonki.
Wreszcie ludzie urodzeni w trzeciej dekadzie (12-21 grudnia), podopie-
czni Saturna, podobno mają najbardziej stale charaktery spośród wszystkich
Strzelców, mimo niespokojnego ducha i impulsywnego charakteru. Są
bardziej powściągliwi w czynach i słowach. Oni właśnie najlepiej potrafią
korzystać z uroków życia. Wielkie znaczenie ma w ich życiu miłość. Serca
bardzo mają wrażliwe i skore do kochania, co jednak sprowadza na nich
różne kłopoty, a że u Strzelców honor bywa na pierwszym miejscu
powstają nader delikatne i kłopotliwe sytuacje.
W tej dekadzie przyszli na świat:
14 XII 1789 r. Maria Szymanowska, wirtuozka i kompozytorka,
uwielbiana przez całą muzykalną Europę; zachwycał
się nią "Olimpijczyk z Weimaru", czyli Goethe;
12 -
14 XII 1503 r.
Nostradamus, nadworny astrolog Katarzyny Medycej-
skiej;
1546 r. Tycho de Brahe, wielki astronom i astrolog duński;
I553 r- król Francji' Henryk IV, ten, który powiedział, że
"Paryż wart mszy", i przyjął katolicyzm, by zostać
władcą francuskim;
1897 r. Stanisław Ostoja-Chrostowski, znakomity grafik polski;
1485 r. Katarzyna Aragońska, małżonka Henryka VIII angiel-
skiego; ta, która nie chciała przystać na unieważnienie
, swego małżeństwa, by Henryk mógł wówczas bez
przeszkód poślubić Annę Boleyn;
Eugeniusz Żak, wybitny malarz polski;
Franciszek Ksawery Lubecki-Drucki, minister skarbu i
mąż stanu epoki Królestwa Kongresowego; ' x
1897 r- Władysław Broniewski, wielki poeta proletariatu;
1874 r. Tadeusz Żeleński-Boy, pisarz, tłumacz, działacz społe-
czny, satyryk, recenzent teatralny.
Tak więc skomplikowane są strzeleckie rodowody, o czym warto
pamiętać, mając Łucznika w zodiakalnym herbie.
14 XII
14 XII
14 XII
15 XII
15 Xli
17 Xli
17 Xli
21 Xli
1884
1779

3 - Sirzelec
II
*
Iwoja planeta
\

Każdy z Was, drodzy Strzelcy, powinien wiedzieć, pod przemożnym
władaniem jakiej planety znajduje się jego los. A jest to wiedza cenna i
arkana jej znane były od paru tysięcy lat.
Planety noszą piękną polską nazwę błędników; przed odkryciami
Kopernika zaliczano do nich również Słońce i Księżyc. Zaobserwowano
bowiem, iż zmieniają swe położenie na niebie w stosunku do gwiazd zwanych
stałymi. Sumerowie, a po nich Babilończycy, Egipcjanie, Grecy, Hebrajczy-
cy, rozpoznawali w sumie siedem planet, przyjmując następujący ich
porządek: Księżyc, Merkury, Wenus, Słońce, Mars, Jowisz, Saturn.
Stały się one następnie opiekunami ludzi urodzonych w poszczególnych
znakach zodiaku. I tak Słońce jest opiekunem Lwa, a Księżyc Raka,
Merkury Bliźniąt i Panny, Wenus Byka i Wagi, Mars jest władcą
14 '. ^ .-.'---. -
Barana i Skorpiona, Jowisz Strzelca i Ryb, a Saturn Koziorożca i
Wodnika.
W starożytności nie znano planety Uran, która została odkryta dopiero
w roku 1781, nie wiedziano także jeszcze o istnieniu planety Neptun.
Odkryto ją bowiem w XIX w.
W celu oznaczenia siedmiu gwiazd błędnych wymyślono symbole, które
potem przypisano poszczególnym dniom tygodnia. I tak poniedziałek był
dniem Księżyca "dies Lunae" (łac.), stąd "lundi" (franc.), "Monday"
(ang.), "lunedi" (wł.). Wtorek był dniem "czerwonej planety", czyli Mar-
sa "dies Martis", stąd nazwa francuska "mardi" i włoska "martedi". Środa
pozostawała dniem Merkurego - "dies Mercuri" (po francusku "mercredi",
"mercoledf" po włosku). Czwartek poświęcono Jowiszowi, nazwano go więc
w Rzymie "dies Iovis", stąd ,jeudi" (franc.) "giovedi" (wł.). Piątek był
dniem Wenery (Wenus) "dies Yeneris", po francusku "vendredi" i po
włosku "venerdi". Szósty dzień tygodnia, czyli sobota, w Rzymie był dniem
Saturna "dies Saturni", stąd "Saturday" (ang.); "sabato" (wł.) i "samedi"
(franc.) pochodzą raczej od hebrajskiego "szabbat".
Planety uchodziły za "władców nieba", one zgodnie z wierzeniami
rządziły światem, tłumaczyły ludziom Bożą wolę.
Siódemka stała się w wielu kulturach ważną liczbą. Główna świątynia
Babilonu miała siedem pięter, a na ostatnim z nich znajdowało się
sanktuarium bóstwa. Rzym jest położony na siedmiu pagórkach. Za siódmą
górą, za siódmą rzeką jest położona Kraina Baśni lub Wiecznej Szczęśliwości.
Świecznik siedmioramienny w świątyni Jerozolimskiej wyobrażał siedem
planet. Siedem błędników symbolizowało siedem kościołów azjatyckich, czyli
siedem gwiazd w ręku Boga. Do tej pory mówimy o "siódmym niebie", chcąc
wyrazić niezwykłą rozkosz. ; v
Tradycja astrologiczna posługuje się przy charakterystyce znaków
zodiaku także ich zależnością od poszczególnych planet. Właściwości planet z
kolei powiązane są z ich mitologicznymi odpowiednikami, rzutują więc na
charakter znaków, wzmagając ich naturalne cechy. Podział wszystkich
lznaków na tzw. domicyle planet jest symetryczny w stosunku do osi biegnącej
przez początek Lwa i Wodnika.
Dwa pierwsze znaki po obu stronach tej osi, Lew i Rak, są podporządko-
wane Słońcu i Księżycowi. Pierwszy ma skłonności władcze, drugi
opiekuńczo-matczyne.
ł
Panem dwóch następnych jest Merkury; jego wpływ daje Bliźniętom
lotny umysł i żywą inteligencję. Pannie zaś zmysł krytycyzmu oraz rozum
nastawiony na systematyzowanie wszelkich wiadomości, a zwłaszcza wiedzy
książkowej.
Wenus podporządkowała sobie znaki Byka i Wagi, z tym jednak, że
miłość Byka ma charakter zmysłowy i ziemski, natomiast uczucia Wagi są
bardziej wysublimowane, wrażliwa jest ona na piękno i urok kochanego
człowieka. ",-.'.. i ' v-.-.- * '
Baran i Skorpion podlegają Marsowi. Energia użyczana przez tę planetę
pierwszemu jest konstruktywna, a w drugim przypadku niszczycielska,
niekiedy nawet prowadząca do samozagłady.
Jowisz panuje nad Strzelcem i Rybami. Pierwszy ze znaków otrzymał od
gromowładcy poczucie sprawiedliwości i dar syntetycznego umysłu, Ryby
zaś wszechstronność zainteresowań. Obecnie niektórzy spośród astrologów
uważają, że nad Rybami rozpostarł swą opiekę Neptun i stąd właśnie
wywodzi się ich ogromna wrażliwość.
Koziorożec i Wodnik przynależą do Saturna. Właściwa tej planecie
powaga i chęć zgłębienia wszystkiego do gruntu znajduje najpełniejsze
odbicie w ludziach spod znaku Koziorożca. W oryginalności i niepowtarzal-
ności typu Wodnika, jego wielkiej intuicji, współcześni astrologowie
dopatrują się raczej wpływów Urana. Tak więc nowo odkryte planety także
znalazły się w zasięgu zainteresowań astrologów, choć część mistrzów wiedzy
tajemnej nadal uważa za obowiązujący poprzedni układ wzajemny planet i
znaków zodiakalnych.
Warto więc chyba dopuścić możliwość wzajemnych wpływów zarówno
"starych" planet, jak i tych dwóch "nowych", zwłaszcza że interesujemy się
również gwiazdami stałymi oraz oddziaływaniem sił astralnych tych ciał
niebieskich na nasz horoskop.
By jednak nadmiernie nie komplikować wstępu do naszej wiedzy o mocy
najważniejszych planet, ograniczmy się do wyjaśnienia funkcji i roli planety
najważniejszej dla ludzi urodzonych pod znakiem Strzelca; błędnik ten
bowiem zasługuje na szczególną uwagę nie tylko jego dzieci, ale także
wszystkich zainteresowanych astrologią. , /
Twoją planetą, Strzelcze, jest planeta olbrzym Jowisz. Zajmuje on
piąte kolejne miejsce w naszym Układzie Słonecznym. Planetę tę znano już w
starożytności. Jest ona po Słońcu, Księżycu i Wenus najjaśniejszym ciałem
16
niebieskim. Od dawna budziła zainteresowanie badaczy. Okres obiegu
Jowisza wokół Słońca wynosi u lat i 315 dni. Promień równikowy Jowisza
ma 71 400 km, a biegunowy 66 600 km.
Atrńosfera Jowisza jest gęsta i nieprzezroczysta, składa się głównie z
metanu i amoniaku. Uczeni przypuszczają, że wnętrze planety utworzone
jest z wodoru, zestalonego aż do stanu metalicznego.
Jowisz jak podawano jeszcze w połowie lat siedemdziesiątych XX w.
ma dwanaście satelitów, z których cztery odkrył w 1610 r. Galileusz,
natomiast pozostałe odkrywano pod koniec XIX w. i na początku XX w.
Ale w roku 1977 w kierunku wielkich i odległych planet naszego Układu
Słonecznego Jowisza, Saturna i Urana wystrzelono dwie bliźniacze
stacje kosmiczne, "Yoyager i" i "Yoyager 2". Pierwsza z nich znalazła się w
początkach marca 1979 r. w odległości 700 ooo km od Jowisza i przekazała
na Ziemię kolorowe zdjęcia tej planety. Po raz pierwszy Ziemianie mogli
obejrzeć z bliska powierzchnię tajemniczego błędnika.
Nazwa planety wywodzi się od imienia najważniejszego bóstwa
rzymskiego panteonu pana nieba, piorunów i grzmotu. Uderzeniem swego
gromu zabijał on ludzi, którzy uchodzili wówczas za uświęconych przez
bóstwo musieli być pogrzebani w tym miejscu, gdzie ugodził ich piorun z
ręki Jowisza, zwanego też Jupiterem. .
Imię Jupiter (Iovis Pater) oznaczało "ojciec Jowisz" lub "blask",
"światło", "niebo". Od jego łaski zależały zbiory winogron, był bogiem
wszelkich związków i przymierzy państwowych. Jego imienia wzywano przy
przysięgach; złamanie zaś przyrzeczenia karał Jupiter bezlitośnie.
Rzymski Jowisz był bardziej surowy niż grecki Zeus. Dopiero pod
wpływami Hellenów zaczęto opowiadać o Jowiszu jako nienasyconym
kochanku bogiń, nimf i zwykłych kobiet. Ale nawet wówczas nie pozbyto się
lęku przed surowym panem niebios i piorunów.
Taki też ma charakter astrologiczny nasza planeta. Z zasady dobroczyn-
na, ale równocześnie władcza. Podobna do Saturna, przewyższa go jednak
znacznie zasięgiem oddziaływania na istoty ludzkie. Szczególnie ci wszyscy,
którzy pragną panować nad tłumem narzucając mu swoją wolę, mają
wypróbowanego sprzymierzeńca w Jowiszu. Nieprzypadkowo zasiada on na
tronie, z gromem i błyskawicą w ręku. Ale Jowisz patronuje także jednostkom
o bogatym wnętrzu; erudyci i intelektualiści są wspomagani przez tę iście
boską i królewską planetę. v ,
Według starych ksiąg astrologicznych planety Jowisz i Uran były
koncentracją sił białej magii, wspomagającej wszelkie dobre i szlachetne
czyny w odróżnieniu od Księżyca i Saturna, które sprzyjały mocom
czarnej magii. Jowisz ma swój dom dzienny w Strzelcu, nocny w Rybach.
Ponadto panuje nad pierwszą dekadą Koziorożca, drugą Lwa, trzecią Wagi.
Ogromna rozmaitość talentów, losów i charakterów znamionuje słynnych
ludzi urodzonych pod wpływem Jowisza. Są wśród nich m.in. Neron,
Horacy, Henryk IV, Maria Stuart, Racine, Baruch Spinoza, Rudyard
Kipling, Winston Churchill, gen. Charles de Gaulle, papież Jan XXI IL
Jowisz nadaje swym dzieciom takie cechy, jak poczucie własnej misji,
silny charakter, chęć tropienia nie odkrytych jeszcze szlaków, duża odwaga
osobista połączona z ryzykanctwem.
Jowiszowcy nie zawsze jednak bywają osobnikami sympatycznymi. Cai-
-Mackiewicz wspomina, jak tuż po ogłoszeniu, że Churchill został premierem
Wielkiej Brytanii, jechał taksówką przez wojenny Londyn. Szofer głośno
wyrażał swą radość, że taki "gangster"' będzie prowadził Anglików do walki.
"Ależ, co pan mówi?! protestował dat. Przecież sir Wmston to taki
przyzwoity człowiek, dżentelmen'. ;Jak mówię, że gangster ster! zareplikował taksówkarz. - Ale tylko taki ma ".zaasę. Hitler to
gangster, trzeba więc, by prowadził z nim walk^ podobny do nigo osobnik,
tylko taki gwarantuje zwycięstwo!"
P(
er
m
aspera

astra

i-
17 lipca 1399 r; rozdzwoniły si? krakowskie dzwony żałobnym jękiem.
Oznajmiły ludowi śmierć pięknej młodziutkiej królowej Jadwigi Andegaweń-
skiej. Królowa umierała samotnie wcześniej przeżyła odejście swych
bliskich: babki Elżbiety Łokietkówny, ojca króla Ludwika Węgierskie-
go, obu sióstr, matki zamordowanej Elżbiety Bośniaczki, wreszcie swej
trzydniowej dzieciny Elżbiety Bonifacji. Mąż, spieszący do Krakowa, nie
zastał Jadwigi wśród żyjących, a W.Ks. Witold, jadący na chrzciny maleńkiej
królewny, zdążył akurat na pogrzeb młodziutkiej, bo zaledwie dwudziesto-
sześcioletniej małżonki Jagiełłowej.
Jadwiga zamierzała wskrzesić uniwersytet, założony w roku 1364 przez
jej ciotecznego dziada, mądrego i sprawiedliwego króla, Kazimierza
Wielkiego. Kiedy powoływał on do życia swe "studium generale", czyli
szkołę wyższą, potrzebni mu byli głównie prawnicy, stąd też na plan pierwszy
wybijał się w niej wydział prawa.
Król Kazimierz otaczał uczelnię swą szczególną protekcją. Niestety, w
kilka lat po ufundowaniu wszechnicy dość niespodziewanie jako że przez
długie lara cieszył się czerstwym zdrowiem zakończy! życie. Fatalny
upadek z konia podczas polowania skrócił życie władcy, nie pozwalając
dokończyć mu wielu dzieł.
Czasy bezkrólewia po śmierci Kazimierza nie sprzyjały stabilizacji
uczelni. Jadwiga jednak myślała o odnowieniu uniwersytetu. Prowadziła
pertraktacje z papieżem jeszcze w 1396 r., a już w roku następnym
zatwierdził on powiększenie uczelni o wydział teologiczny. Jadwiga przekaza-
ła własne klejnoty na rzecz uniwersytetu, a swym bliskim współpracownikom
z bp. Piotrem Wyszem zaleciła czuwanie nad wykonaniem jej woli.
15 lipca 1400 r. Władysław Jagiełło wydał akt odnowieBra. uniwersytetu,
w którym to dokumencie czytamy:
"My, Władysław, Król Polski, Najwyższy Książę Litewski, widzimy, jak
Paryż uczonym zgromadzeniem opromienia i uczcigodnia, jak Bolonia i
Padwa wzmacnia i zdobi, jak Praga oświeca i wynosi, jak Oxford objaśnia i
użyźnia. Dlatego zaiste dostąpiliśmy panowania i Królestwa Polskiego,
otrzymaliśmy Koronę, obyśmy je blaskiem uczonych mężów oświecili, ich
naukami cienie niedostatków usunęli i z innymi krajami je zrównali (...)"
Tyle tylko, że wskrzeszony przez Jagiełłę uniwersytet był zupełnie
odmienny od Kazimierzowego "studium generale", a więc już nie typu
włoskiego, świecki, z przewagą scholarów, ale wzorowany na paryskim i
praskim duchowny, z władzą wyłączną magistrów. Kanclerzem jego był
biskup krakowski. Wprowadzono obyczaj klasztorny magistrowie-kapłani
wiedli wspólne życie, tzn. mieszkali razem, korzystali ze wspólnego stołu.
Stałymi dochodami uczelni były bowiem uposażenia kanoniczne najważniej-
szych ówczesnych kościołów krakowskich. -; ; r ,.
',-.- Księża i zakonnicy interesowali się astrologią, związana ona zresztą była
głównie z medycyną. Wróżeniem przyszłych losów możnym tego świata i
całym królestwom zajmowali się we wczesnym średniowieczu często
najpospolitsi szarlat.- a, których umiejętności nikt wcześniej nie mógł
sprawdzić. Do historii przeszedł zupełnie wyjątkowy szarlatan niemiecki
dominikanin Mikołaj. Przebywał on na dworze Leszka Czarnego i leczył
wszystkie choroby amuletami oraz paskudztwami przyrządzanymi z żab i
2O
wężów. Twierdził przy tym, iż jakoby ukończył słynny fakultet medyczny w
Montpellier. A 'że nikogo z Polaków tam wówczas nie było, opowieści
ponurego mnicha przyjmowano za prawdziwe. ,
Lekarzy w Polsce wciąż było mało i możni panowie ściągali na swoje
dwory mistrzów nauk medycznych. Ceniono wtedy jeszcze medyków
żydowskich, którzy przejęli umiejętności od Arabów w Hiszpanii. Potem
znakomitych doktorów dostarczała Polsce Padwa, wzbudzając szacunek dla
poziomu kształcenia medyków w dalekiej Italii. Ze Lwowa przyjeżdżali do
Krakowa mędrcy medycyny Wschodu Ormianie.
Chorobę traktowano wówczas jako Bożą kaźń, a lekarz widział w
niemocy cielesnej naruszenie równowagi między czterema składnikami
natury ludzkiej: zimnem i gorącem, wilgocią i suchością. Elementy te brano
pod uwagę także w charakterystykach temperamentów astrologicznych.
Podczas kuracji ważną rolę odgrywały jeszcze inne elementy astrologi-
czne jak aspekty planet i gwiazd, fazy Księżyca, pory roku itd.
Astrologowie ustalali najkorzystniejsze dni do puszczania k"-* stawiania
baniek, odbywania łaźni czy usuwania zębów.
Jednym z najbardziej znanych polskich lekarzy średniowiecznych był
Jan z Radliczyc, zwany Radlicą. Studia ukończył we Francji w Paryżu i
Montpellier, zdobywając tam dyplomy teologii i medycyny; Polecony przez
dwór francuski, karierę lekarską rozpoczął na dworze Ludwika Węgierskiego,
ojca Jadwigi. Podobno Radlicą rozpoznawał choroby po pierwszym
spojrzeniu na pacjenta. Mianowany biskupem krakowskim jeszcze za życia
Ludwika Węgierskiego, miał potem wywierać wielki wpływ na młodziutką
królową Jadwigę.
Mimo znacznych medycznych umiejętności, Radlicy nie udało się
powstrzymać postępu choroby króla Ludwika; podobno cierpiał on na
"morbus gallicus", czyli kiłę. ., r
Radlicą, znakomity przyrodnik-lekarz, notowany w zapiskach średnio-
wiecznych jako "magnus physicus", próbował zainteresować królową i króla
sprawą wskrzeszenia uniwersytetu w Krakowie, wspominając swoje studia w
Paryżu; stąd też wzmianka o tym mieście w akcie Jagiełłowym. Ale o ile
medycyna, której mistrzem był Radlicą, rozwijała się na krakowskiej Alma
Mater nadal dość kiepsko miała bowiem długo najsłabszą obsadę
profesorską, o tyle kwitły tam astronomia, astrologia i matematyka.
Zanim jednak powstała we wszechnicy katedra astrologii, szczególną
21
chwałę zyskali sobie mistrzowie próbujący z gwiazd odczytywać losy ludzkie.
Zacznijmy więc opowieść od postaci astrologa królewskiego, o skomplikowa-
nych i powikłanych kolejach życia (nie znamy zresztą zbyt wielu szczegółów
dotyczących owego mędrca). Przenieśmy się tedy do Krakowa w czasy już po
bitwie pod Grunwaldem i spaleniu na stosie Jana Husa (1415).
Po śmierci królowej Jadwigi wdowiec ożenił się aż trzy razy z Anną
Cyllejską, Elżbietą Granowską i kniaziówną Sońką Holszańską. Jagiełło
utracił już nadzieję na męskiego potomka. Dziecko Jadwigi zmarło zaraz po
narodzinach. Anna powiła mu córkę. Z Elżbietą nie doczekał się żadnego
dziedzica. Opinia uznawała ją zresztą za czarownicę, opanowała bowiem
serce władcy, nie będąc już ani młodą, ani urodziwą. I wtedy na widowni
pojawił się tajemniczy mędrzec ze Złotej Pragi Henryk Czech, zwany
także Bohemusem. Był jednym z pierwszych astrologów na polskim dworze.
Niekiedy określano go także "de Brega", co niektórzy historycy tłumaczą "z
Brzegu". Bohemus nie był duchownym; wiadomo, że spędził część życia we
Wrocławiu. Podobno podejrzewano go tam o wyznawanie idei wielkiego
reformatora religii, Jana Husa.
W Krakowie Bohemus wykładał astrologię od 1424*r., a także wróżył z
gwiazd, pono bardzo szczęśliwie.. Zainteresował się nim dwór królewski.
Władysławowi Jagiełłę wywróżył Czech, że będzie miał synów. Asystował
potem jako nadworny astrolog przy narodzinach kolejnych trzech synów
sędziwego króla, których mu powiła młodziutka królowa Sońka.
Gdy urodził się najstarszy z królewiczów, Władysław, sława astrologa
Henryka przekroczyła wszelkie granice. Bohemus miał coraz więcej uczniów,
a wiedzę astrologiczną zaczęto w akademii traktować z całą powagą. Po
urodzeniu trzeciego potomka, Kazimierza Andrzeja, Sońka zażądała
szczegółowych horoskopów królewiąt. Podobno przepowiednie Henryka
Czecha miały się w głównych zarysach sprawdzić, wyjąwszy pomyłkę
astrologa co do losu \drugiego syna, Kazimierza. Bohemus twierdził, że
dziecko to miało złożyć dowody miłości swej matce, tymczasem zmarło ono
nie przeżywszy roku.
Losy Bohemusa odwróciły się niebawem oskarżono go o przechowy-
wanie zakazanych pism oraz zaklinanie czartów, by pomagały mu przy
poszukiwaniu skarbów. Podejrzewano go także o szerzenie nowin husyckich.
Astrologa postawiono nawet przed sądem duchownym. W obronie oskarżone-
go wystąpił jednak lud Krakowa, grożąc tumultem. Dzięki temu, a także
dzięki opiece króla, mistrz Henryk uniknął kary śmierci. Biskup Zbigniew
Oleśnicki skazał go na dożywotnie więzienie. Dalsze losy Bohemusa nie są
znane. Stworzył on jednak w Polsce korzystny grunt dla astrologii,
powszechnie bowiem uważany był za znakomitość w swojej profesji,
zwłaszcza że rozsławili go uczniowie z uniwersytetu.
Wypada w tym miejscu przypomnieć fundatora katedry astrologii w
Krakowie. A był osobowością niezwykłą i można go uznać za prekursora
humanizmu i typowego człowieka epoki odrodzenia. Musi nas zdumiewać
rozległość jego zainteresowań, zważywszy, że bynajmniej nie miał ułatwione-
go startu życiowego, a także, że żył stosunkowo krótko, bo zmarł przed
ukończeniem czterdziestu lat.
Matematyk, lekarz i astrolog Marcin, zwany Królem, z Źurawicy
koło Przemyśla był chłopskiego pochodzenia. Do grona studentów
uniwersytetu wpisał się w roku 1440, prawdopodobnie w wieku osiemnastu
lat. Bezpośrednio po studiach podjął wykłady z matematyki na swej Alma
Mater. Pisywał już wówczas traktaty astronomiczne i matematyczne. Dobrze
one świadczą o poziomie astronomii, wykładanej w połowie XV w. w
Krakowie.
Podczas jego studiów zginął pod Warną młodziutki, dwudziestoletni król
Polski i Węgier Władysław. Mówiono potem, że zabiły go "złowrogie trzy
siekiery" stało się to bowiem w roku 1444. Wcześniej miały miejsce inne
groźne prognostyki na koronację w Budzie ubrano króla w szaty
wyciągnięte z grobu św. Stefana, ponieważ świętą koronę. Węgrów uwiozła
Elżbieta, wdowa po Albercie Rakuskim i córka Zygmunta Luksemburskiego,
dla swego synka pogrobowca. Sułtan Murad zwyciężył walecznego młodzień-
ca na warneńskich polach, a przez całą chrześcijańską Europę przeszło
widmo grozy tureckiego najazdu... Pilne więc stawało się śledzenie na niebie
losów królestw chrześcijańskich i rozwoju potęgi tureckiej, zwłaszcza że w
maju 1453 r. artyleria turecka zdobyła Konstantynopol i wschodnie cesarstwo
przestało istnieć.
Ale zanim upadek cesarstwa stał się faktem, Marcin Król zakończył
naukę w Krakowie i następnie (ok. 1445 r.) udał się na dalsze studia za
granicę. Bywał w Pradze, Lipsku, Wiedniu i Bolonii. W Padwie poznał
Jerzego Peurbacha jednego z ówczesnych mistrzów matematyki, autora
traktatu o ruchach planet. On pierwszy poprawił dzieło Ptolemeusza
"Almagest", przetłumaczone na łacinę z arabskiego. Król niewiele chyba
nauczył się od Peurbacha, ponieważ poziom nauczania astronomii w
Krakowie przewyższał już znacznie umiejętności tego ostatniego. Chłopski
syn spod Przemyśla miał zresztą okazję do zaprezentowania swej wiedzy
astronomicznej za granicą. W Bolonii studiował medycynę, a wykładał
tamtejszym studentom astronomię. Zainteresował się także święcącą wówczas
wielkie triumfy w Italii astrologią.
Uzyskawszy stopień doktora medycyny, udał się wprost z Bolonii na
dwór Jana Hunyadiego i został lekarzem tego wybitnego wodza. Zaprzyja-
źnił się także ze znakomitymi humanistami węgierskimi. Tam dotarły do
Marcina listy Jana Długosza i kard. Zbigniewa Oleśnickiego, zapraszające go
do Krakowa. Kardynał ciężko chorował i liczył na umiejętności medyczne
utalentowanego doktora. Powrócił więc Marcin w roku 1450 do Krakowa i
objął proponowaną mu katedrę. Nadal też zajmował się astronomią i
astrologią, ufundował nawet katedrę astrologii. Profesor jej miał obowiązek
nie tylko objaśniać słuchaczom podstawowe dzieła Ptolemeusza, Alkabicjusza
i Albumazara, ale także przedstawiać uniwersytetowi "iudicium" na
zbliżający się rok.
Marcin, zwany Królem od "Rex in medicinis", położył duże zasługi dla
rozwoju matematyki i astronomii na wszechnicy krakowskiej. Wykształceni
przezeń astronomowie kontynuowali jego dzieło, a także szerzyli chwałę
krakowskiej uczelni w ówczesnym świecie, wykładając poza Polską. .
Sława krakowskiej astrologii ściągała nad Wisłę także studentów z
innych krajów. Interesowano się tu szczególnie ruchami planet, co sprzyjało
rozwojowi czystej astronomii. , ;;'^ :'!; ^ ; .,-,,"./- '/. i
Zanim jednak poznamy losy znakomitych uczniów Marcina Króla,
warto przypomnieć słynnego astronoma i astrologa, Jana de Bossis Polonusa.
Nie wiadomo, czy rzeczywiście był on Polakiem z pochodzenia, natomiast
spędził w naszym kraju jakiś czas; znany jest jego prognostyk z roku 1472.
Ponadto przesyłał swe "iudicia" królowi Kazimierzowi Jagiellończykowi.
Jan de Bossis wykładał na uniwersytecie bolońskim w latach 1471-1475.
Interesował się kometami. ., i,
W tamtych czasach wykładali w Bolonii trzej Polacy: Marcin Król,
Wojciech z Opatowa i Jakub z Zalesia, który był profesorem astronomii i
astrologii w Krakowie oraz przez dwadzieścia lat lekarzem nadwornym króla
Kazimierza Jagiellończyka. Leczył także dwóch z jego licznych synów
Władysława, króla Czech, oraz kard. Fryderyka. Prawdopodobnie był
24
uczniem Marcina Króla. U boku króla Władysława w Pradze zyskał wielką
sławę dzięki swym znakomitym receptom.
Następcą Króla w Krakowie był jego wychowanek, Marcin Bylica z
Olkusza. Bylica, z pochodzenia mieszczanin, syn burmistrza Jana, zasłynął
szeroko swymi talentami. Przebywał na dworze Macieja Korwina na
Węgrzech, gdzie pełnił urząd nadwornego astrologa. Bylica zetknął się ze
słynnym Regiomontanusem, któremu pomagał układać jego sławne tablice.
Zachowały się relacje z dysputy, jaka w 1466 r. odbyła się między dwiema
ówczesnymi sławami astrologicznymi z Krakowa wspomnianym Byłicą i
Janem Głogowczykiem. Zwyciężył pono Bylica, i to w obecności króla.
Bylica przekazał w darze krakowskiej Alma Mater księgi, a także
instrumentarium astronomiczne, które podobno otrzymał od króla Macieja
Korwina.
Pokonany w dyspucie astrologicznej Głogowczyk należał także do
najjaśniejszych gwiazd krakowskiej astrologii. Jan z Głogowa pochodził ze
starej rodziny Schellingów. W swym rodzinnym mieście pobierał nauki
początkowe, a na uniwersytet krakowski zapisał się wiosną 1462 r. Gdy
uzyskał kolejne stopnie bakałarza i magistra, rozpoczął wykłady na wydziale
sztuk i prowadził je prawie przez cztery dziesiątki lat. Wykładał filozofię, ale
pisywał dzieła astrologiczne. Rozpowszechniał je najpierw w rękopisach, a
potem w postaci parukartkowych druków. Tłoczono je z początku w
Merseburgu i Lipsku, a później w Krakowie.
Prognostyki Głogowczyka znane były nie tylko w Polsce, ale i w
Niemczech. Zwłaszcza jeden z nich zyskał dużą popularność. Uczony
astrolog przepowiedział, że pojawi się niebawem "czarny mnich", który
spowoduje wielkie zamieszanie w świecie chrześcijaństwa. Gdy na widowni
dziejowej ukazał się Marcin Luter, w czarnym habicie augustiańskim,
zaczęto powszechnie podziwiać proroctwa Jana z Głogowa. Zacny ten
profesor opublikował m.in. dziełko "Interpretatio almanach Johannis de
Monte Regis" (w 1493 r. i nową wersję w 1499 r.) oraz wiele innych prac, jak
np. "Introductorium in scientiam nativitatum" czy obronę astrologii
"Persuasio brevis ąuomodo astrologiae studium religioni christianae non est
adversum".
Miał zamiar napisać "Sumę astrologiczną" w czterech księgach. Część
nie ukończonego rękopisu znajduje się w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej,
część w Bibliotece Narodowej w Wiedniu.
W imię prawdy historycznej należy dodać, że Głogowczyk pisał także
dzieła o treści astronomicznej, a wśród nich pisma o ruchach płanet.
Zachowane na marginesach traktatów geograficznych notatki Głogowczyka
wskazują, iż prawdopodobnie wykładał on studentom krakowskim także
geografię. Przez dwa lata wykładał w Wiedniu matematykę i nawet był
kandydatem do objęcia katedry na tamtejszym uniwersytecie. .Miejscowi
profesorowie byli jeuuak niechętni przybyszowi z Krakowa.
Dzieła swe pisał Jan z Głogowa "na chwałę Bożą, dla sławy i dobrego
imienia uniwersytetu naszego oraz wspólnoty młodzieży". Warto przy tym
powiedzieć, iż nie był bynajmniej zasuszonym molem książkowym, lecz
miłym kompanem w towarzystwie, powszechnie cenionym przez swych
kolegów uniwersyteckich.
Zmarł rażony apopleksją w wieku sześćdziesięciu dwóch lat. Pochowano
go w kościele św. Floriana na Kleparzu, był bowiem kanonikiem tej
kolegiaty.
Rówieśnikiem Głogowczyka był znakomity Wojciech Blar z Brudzewa,
który zajmował się nie tyle astrologią, ile astronomią. Do historii przeszedł
jako mistrz Mikołaja Kopernika. Wprawdzie pisał horoskopy dla znamieni-
tych osób oraz sporządzał dla akademii kalendarze zawierające przepowied-
nie, czyli "iudicia", ale miał sceptyczny stosunek do astrologii. Był zresztą
wybitnym znawcą pism astronomów starożytnych, arabskich, a także swych
kolegów europejskich. Studiował więc starannie Ptolemeusza, tablice króla
Alfonsa Mądrego, jak i obliczenia Peurbacha. Pisał z goryczą o swych
bezowocnych staraniach rozwikłania sprzeczności wynikających z przyjęcia
geocentrycznego punktu widzenia: "W młodości swojej miałem nadzieję, że
wyprowadzę astronomię na właściwe drogi, w starości zaczynam o tym
wątpić, lecz może słowa moje będą bodźcem w tym kierunku. Astrologia
współczesna nic nie ma wspólnego z rzeczywistością, pasuje do rachunl ów,
nie do bytu (...)"
Mistrz Wojciech, gdy umierał w roku 1497, miał pięćdziesiąt dwa lata.
Nie przewidywał wówczas, iż sprzeczności rozwikła jego student Mikołaj,
przybyły z Torunia.
Krakowskie kalendarze z przepowiedniami cieszyły się popularnością w
ówczesnej Europie. Jednym ze znakomitych ich autorów był Michał
Falkener, zwany Michałem z Wrocławia, profesor Akademii Krakowskiej,
doktor teologii, wykładający astrologię. W swej działalności dydaktycznej
26
łączył geometrię, astronomię, muzykę i astrologię. Napisał także dziełko
metodyczne o układaniu almanachów.
Inny wychowanek Jana z Głogowa i Wojciecha z Brudzewa, Jakub z
Iłży starszy, pochodził ze średnio zamożnej rodziny mieszczańskiej. Na studia
uczęszczał razem z wybitnymi humanistami Piotrem Tomickirn, przy-
szłym ' biskupem, i wędrownym poetą Konradem Celtesem, Niemcem
studiującym na krakowskiej wszechnicy. Odziedziczył po Wojciechu z
Brudzewa jego notatki meteorologiczne. Katedrę astrologii otrzymał w roku
1506, a od 1507 r. wydawał "ludicia Cracoviensia". Przebywając w Rzymie,
przesłał na ręce Tomickiego w 1520 r. horoskop królewicza Zygmunta
Augusta. "Practica" dla niemowlęcia zawierały zapowiedź znakomitej
przyszłości, czekającej synka Bony i Zygmunta I. Królewicz miał przewyż-
szać wszystkich władców zdrowiem, szczęściem, władzą i długością życia. Jak
wiemy, żadna z owych wróżb nie sprawdziła się.
Nasz specjalista nie odznaczał się łagodnością i spokojem. Znano go jako
pieniacza i awanturnika, szukającego w Rzymie pomocy przeciw krakowskim
kolegom z akademii. Wreszcie rzucono nań ekskomunikę, a dokonał tego
cioteczny wnuk Marcina Bylicy Marcin Biem, wybitny matematyk, rektor
krakowskiego uniwersytetu. Biem stawiał na specjalne zamówienia horoskopy
dzieci królewskich i magnatów. . * "*'/ "<''-
Zygmunt I miał na swym dworze lekarza trudniącego się także
astrologią Leonarda Pieczychowskiego. Gdy król wyruszył na wyprawę
wojenną przeciw Moskwie, pozostawioną w domu zacną jego małżonkę,
Barbarę Zapolyę, uspokajał astrolog zapewnieniem, iż gwiazdy mówią o
rychłym powrocie zwycięskiego władcy. Również spotkanie króla Zygmunta
z Maksymilianem i Władysławem w Wiedniu miało być wyczytane w
gwiazdach przez mistrzów astrologii. A było ich wielu w latach panowania
dwóch ostatnich Jagiellonów.
Zygmunt Stary wierzył głęboko w astrologię i często się radził swych
doradców astrologów. Wielką rolę u boku króla odgrywał Maciej Miechowi-
ta. W 1522 r., na rok przed śmiercią, zreformował on katedrę astrologii,
ufundowaną swego czasu przez Marcina Króla. Miechowita pragnął, by
astrologia osiągnęła na uniwersytecie wysoki poziom. W związku z tym
legował w swym testamencie pokaźną sumę. Spisano także obszerny
dokument pt. "Instrukcja dla profesora astrologii..." Miechowita, ośmiokrot-
ny rektor uczelni, uznał, że funkcja ta powinna być piastowana co najmniej
27
piętnaście lat, i to przez uczonego o znakomitych kwalifikacjach. Kurs
astrologii miał trwać cztery lata, z czego przez trzy miano studiować
podręczniki Ptolemeusza i arabskie traktaty, czwarty rok zaś poświęcić na
lekturę "Almagestu" i traktatu Regiomontanusa. Profesor był także zobowią-
zany sporządzać "iudicia"; jedno miało prognozować terminy zaćmień oraz
pojawiania się komet, drugie zawierać wskazania praktyczne dla ludności.
W instrukcji zamieszczono szczegółowy program wykładów i wykaz obowiąz-
ków profesora.
Znakomity astrolog i lekarz, Maciej z Miechowa, zyskał trwałą sławę
zarówno swymi poradami medycznymi, jak i sprawdzającymi się przepo-
wiedniami. Ponadto cieszył się opinią człowieka zacnego i świątobliwego;
Marcin Bielski napisał o nim: "człowiek dobrego a prawie świętego żywota".
Działalność astrologiczna nie przeszkodziła Miechowicie zyskać opinii
świętego. Godzono bowiem wówczas znakomicie funkcje duchowne z
astrologicznym wróżbiarstwem. -H , -, , : -
Na popularność owych praktycznych prognoz kalendarzowych wpłynął
niewątpliwie rozwój sztuki drukarskiej. Monopol na wydawanie drukiem
przepowiedni zdobył Maciej Szarfienberg w roku 1537. Inni drukarze
współzawodniczyli z nim, wydając nielegalne przepowiednie i kalendarze, nie
zatwierdzone przez akademię. Kalendarze krakowskie wychodziły pod
przeróżnymi tytułami, jak np. "Wysławienie znaków niebieskich... na rok
1528 złożone", "Osądzenie spraw niebieskich sławnej nauki krakowskiej na
rok 1529". Można było przeczytać w nich, iż autorzy badają przyszłość, by
"dobremu pomóc, a złe odwrócić mimo wszechmocy Bożej, która wszystko
wedle zasług odmieniać może, i mimo omylności własnej wiedzy".
Teksty kalendarzy były pisane po polsku, by "pospolity człowiek polski
mógł czytać, a osobno panny, panie, których matka Ewa to im po sobie
zostawiła, żeby każda z nich wiedzieć tajemności chciwa była, a to, co może,
aby żadnym obyczajem nie zataiła (jak Ewa słowo wężowe)".
Kalendarze wyposażano w część zawierającą wykaz świąt i porady
gospodarskie, ale najważniejsze były przepowiednie.
Warto przypomnieć, jakich znaków używano w XVI-wiecznych
kalendarzach krakowskich. Oto jeden z nich, z długim tytułem: "Naznamio-
nowanie dzienne miesiąców nowych a przytym czasów dobrych ku krwie
wypuszczeniu, baniek, lekarstwa, szczepienia i siania etc. mistrza Mikołaja z
Szadka. Lata od narodzenia Jezu Krysta syna Bożego 1525, poczytając, który
28 .; ..-.- . . ' . /'': % ''
jest pierwy po przestępnym". Poszczególnym dniom roku przyporządkowano
specjalne graficzne wyobrażenia, znaczące: i) nów, 2) pierwsza kwadra, 3)
pełnia, 4) ostatnia kwadra, 5) zły aspekt, 6) puszczanie krwi dobre,
7) puszczanie krwi wyborne, 8) dobry czas stawiania baniek, g) dobry czas
na łaźnię prócz baniek, 10) dobry czas na lekarstwo przez konfakti, ii) na
lekarstwo przez trunek, 12) na strzyżenie włosów i przywdziewanie nowego
.ubrania, 13) dobry czas na siew i szczepienie, 14) na zostawienie dzieci z
nami.
Godzi się także przypomnieć, że kalendarz ten był prawdziwym cackiem
sztuki drukarskiej i miał bardzo wymyślną szatę graficzną nie brakowało w
nim ani ilustracji, ani starannie wkomponowanych herbów, ani też
kunsztownych ramek.
Autor wspomnianego kalendarza i wielu następnych, czyli Mikołaj z
Szadka, zwany także Prokopiadesem, pochodził z Wielkopolski, urodził się w
roku 1489. Jego starszym kolegą i mistrzem był Maciej Miechowita, który
dostrzegł zamiłowanie Mikołaja do nauk matematycznych, astronomii i
astrologii. Od roku 1515 nasz Wielkopolanin był profesorem astrologii w
Krakowie. Początkowo nie należał do zwolenników heliocentrycznej teorii
Kopernika; podobno dopiero tuż przed śmiercią, obserwując słynną
koniunkcję Jowisza z Saturnem w roku 1563, przekonał się o słuszności
rachunku Kopernika. : *
Bronił astrologii przed wszystkimi niedowiarkami, mówił wątpiącym, że
właśnie dzięki niej "człowiek staje się podobny Bogu".
Mistrz Mikołaj nie poprzestawał jednak na astrologii, ale dokonywał
stale astronomicznych obserwacji. Podobno w ich sprawie korespondował z
kanonikiem z Fromborka.
S Energia i gorące przywiązanie do krakowskiej Alma Mater sprawiły, że
mistrza Mikołaja wybierano aż dziewięciokrotnie jej rektorem w latach
15481561. Pełnił on również inne ważne funkcje w swej umiłowanej
uczelni.
Układ kalendarzy krakowskich, wypracowany przez Prokopiadesa,
utrzymał się prawie bez zmian do połowy XIX w. Stały się one nieodzow-
nym poradnikiem w gospodarstwach szlacheckich i domach mieszczańskich.
Kalendarze w XVI w. były znakomitym towarem, stąd też obok
oficjalnych drukarzy monopolistów tłoczyli je także inni właściciele oficyn.
Odbywały się nawet rozprawy przed sądem rektorskim, królewskim i
miejskim. Pokątni astrologowie zaś konkurowali z uczonymi mistrzami
uniwersyteckimi. Rektorzy wydawali więc ostre zarządzenia przeciwko owym
rywalom. Domagał się takich restrykcji Piotr z Proboszczowie, a potem
Michał z Wiślicy, następca Prokopiadesa na katedrze uniwersyteckiej.
Oprócz oficjalnych specjalistów z katedr uniwersyteckich, którzy mieli
obowiązek publikowania owych rocznych przepowiedni, działali nadworni
astrologowie, i to zarówno u boku króla, jak i wielkich panów. Istniała także
funkcja urzędowego astrologa miejskiego.
Zygmunt I i jego syn, Zygmunt August, cenili sobie astrologiczne
porady. Zwłaszcza ostatni z Jagiellonów chętnie otaczał się magami i
astrologami. Ten niezmiernie wykształcony władca wierzył w złe czary swej
matki, królowej Bony. Włoszka, wyjeżdżając z Polski, miała zamknąć w
podziemiach warszawskiego zamku srebrną kolebkę. Podobno urągliwie
oświadczyła, że przyśle klucz od schowka, gdy kolebka będzie potrzebna
dziecku syna. '.- '
Rzeczywiście, kolebka okazała się zbyteczna. Z trzech kolejnych
małżeństw Zygmunt August nie doczekał się potomka. Jego żony cierpiały na
rozliczne choroby, skazujące je z góry na bezpłodność. Nie doczekał się też
dziecka z luźnych związków, jakie miał z kobietami, które nazywano
"sokołami królewskimi". Córkę Giżanki tylko on uważał za swoje dziecko;
cały dwór nie miał wątpliwości, że niemowlę nie pochodzi z krwi
Jagiellonów. Rodzona siostra władcy, Anna, nazywała maleństwo "szczenię-
ciem

Król jako typowy Włoch i Litwin w jednej osobie był przesądny;
stąd w jego otoczeniu czarownice i magowie w rodzaju legendarnego
Twardowskiego mistrza nekromancji, czyli przywoływania duchów
zmarłych w ich dawnej ziemskiej postaci.
Piotr z Proboszczowie stale doradzał królowi. Na skutek jego rad
Zygmunt m.in. przesunął aż dwa razy termin ślubu i koronacji Katarzyny
Mantuańskiej. Szkoda, że Piotr nie mógł mu w ogóle wyperswadować
niefortunnego pomysłu. Astrolog ten przepowiedział królowi, iż dożyje
siedemdziesięciu dwóch Lat. Zygmunt August wierzył, że osiągnie sędziwy
wiek. Zmarł natomiast w 1572 r., licząc, zaledwie pięćdziesiąt dwie wiosny.
W otoczeniu ostatniego Jagiellona, podobnie jak na dworach wielu
władców ówczesnej Europy, roiło się od astrologicznych znakomitości; wśród
nich byli m.in.: Marcin Fox, Szymon z Gincburga czy Kasper Goski.
Goski zresztą, od czasu jego słynnej przepowiedni zwycięstwa świata
chrześcijańskiego nad wyznawcami islamu, był prawdziwą sławą wśród
ówczesnych mistrzów gwiaździarskich wróżb. Pokonanie floty tureckiej pod
Lepanto w październiku 1571 r. otworzyło Goskiemu drogę do zaszczytów w
republice weneckiej. Przyznano mu tytuł patrycjusza, odlano jego posąg z
miedzi oraz wyznaczono stałą pensję roczną w kwocie 300 dukatów.
Również następni władcy Polski nie stronili od pomocy astrologów.
Jerzy Joachim Retyk, znany głównie jako uczeń Kopernika, utrzymywał się
w Krakowie z medycyny i astrologii; wydał także "iudicia" dotyczące króla
Henryka Walezego.
Nauki tajemne miały swych mecenasów nie tylko w osobach królów, jak
Stefan Batory czy Zygmunt III, ale także w magnatach i dostojnikach
dworskich. Korzystali oni z porad astrologicznych, a nawet sami próbowali
praktyk nekromantycznych i alchemii. Plotka zarzucała Zygmuntowi III i
jego marszałkowi Mikołajowi Wolskiemu, że podczas swych doświadczeń
alchemicznych spowodowali pożar Wawelu. Inna pogłoska wyjaśniała, że
król opuścił Wawel z innego powodu nadmierna liczba duchów,
wywołanych przez niego i Wolskiego, nie mogła powrócić do otchłani i
zaludniły one Wawel do tego stopnia, że dla żywych mieszkańców nie
starczało już miejsca.
Mistrzowie wiedzy tajemnej sprawiali sporo kłopotów władzom uniwer-
syteckim, a niekiedy także dostojnikom kościelnym i państwowym. Alchemicy
i astrologowie często bywali ścigani przez obce mocarstwa na terenie krajów,
które udzieliły im azylu. Niektórzy z oficjalnie praktykujących astrologów
łatwo popadali w konflikty z władzami akademii lub hierarchią kościelną.
Jedną z najciekawszych postaci spośród grona astrologów wszechnicy
jagiellońskiej był Jan Latos, urodzony około 1539 r. Ten mieszczanin
krakowski posiadał kilka kamienic w mieście, a wśród nich domostwa przy
ulicy Szewskiej. Kształcił się na miejscowym uniwersytecie, gdzie z
zamiłowaniem studiował astrologię. Prowadząc studia gwiaździarskie,
przygotowywał się do studiów medycznych, które ukończył w Padwie. Po
powrocie do kraju otrzymał katedrę po Piotrze z Poznania doktorze
filozofii i medycyny, lekarzu nadwornym ostatnich Jagiellonów. Mimo że
objął na swej macierzystej ączelni katedrę nauk medycznych, nadal
interesował się głównie sprawami kalendarza i gwiazd.
W roku 1583 ogłoszono w Krakowie nowo zreformowany kalendarz

gregoriański, który nie zyskał uznania Latosa. Zwrócił się więc do nuncjusza
Possewino i przedstawił mu swe uwagi na temat błędnych obliczeń
wiosennego zrównania dnia z nocą, które dawały w efekcie fałszywą datę
Świąt Wielkanocnych. Poprawił tablicę świąt ruchomych, opierając się na
własnych wyliczeniach; przesłał je także papieżowi Grzegorzowi XIII i kard.
Como. Tak długo rozprawiał o dostrzeżonych błędach, że zainteresowali się
nimi również inni dostojnicy kościelni. Zyskał jednak Latos niechęć i złość
jezuitów, których znakomitym reprezentantem był Possewino (znany z
obrazu Matejki "Batory pod Pskowem").
Latos zapowiedział ogłoszenie drukiem swych uwag, opartych na
tablicach astronomicznych Mikołaja Kopernika. Nuncjusza rzymskiego
zaniepokoiły jednak owe rewelacje. Kazał Latosowi wstrzymać się z krytyką
papieskiej reformy, obiecując, że sprawdzeniem obliczeń zajmą się matema-
tycy kurii rzymskiej.
Skrępowany nakazem milczenia, powrócił Latos do swych zaintereso-
wań astrologicznych, ogłaszając wiele przepowiedni i prognostyków. Wierzył
niezłomnie w prawdziwość gwiezdnych wróżb.
Szukał także poparcia wśród możnych tego świata dla swej astrologi-
cznej działalności, a więc na dworze wielkiego magnata, kniazia Konstantego
Ostrogskiego. Jemu to i jego synowi dedykował swe dzieła, takie jak
"Prognostyk na rok 1594" czy książki o karnetach. Inne dzieła przypisywał
kolejnym wielmożom, jak marszałkowi w.kor. Mikołajowi Zebrzydowskiemu
lub Sebastianowi Lubomirskiemu.
Swe prognozy dotyczące aawały tureckiej poświęcił miłośnikowi
astrologii i magii cesarzowi Rudolfowi II. Jego "Prognosticon dte
regnorum ać imperiorurn mutationibus" zyskał szeroką sławę w Europie. ALe
nad głową Latosa gromadziły się już chmury. Kard. Jerzy Radziwiłł
skrytykował jego poglądy. Wyrażana w dziełach Latosa cześć dla Kopernika
nie mogła wzbudzać radości w przedstawicielach oficjalnej hierarctói
duchownej. ,^,%:, -.&"
Latos przeniósł się na Wołyń pod opiekuńcze skrzydła ks. Ostrogskiego,
wojewody kijowskiego. W Ostrogu czczono go i podziwiano. Pod opieką
księcia wystąpił wówczas z krytyką kalendarza gregoriańskiego, a choć pisai.
że obliczenia kalendarzowe są kwestią matematyków, nie zaś "articułum
fidei", ściągnął na swą głowę oskarżenia o sprzyjanie heretykom. Szczególnie
ostro ścigali go w swych pismach jezuici jako ukrytego zwolennika
sza
:eń
atę
na
-d.
się
IŚĆ
z
la
i-
prawoslawia. W broszurach i pismach nazywano go wprost "Latosie cielę",
"kpzi doktor" lub "wieszczy praktykarz".
Akademia Krakowska zakazała sprzedaży i druku dzieł Latosa.
Nakazano także konfiskatę i zniszczenie owych ksiąg. Wyrok, zatwierdzony
przez bp. Maciejowskiego, odczytano z ambon.
Latos nie powrócił już z Wołynia do rodzinnego miasta.
Można długo jeszcze przypominać losy krakowskich astrologów, jak
choćby znakomitej pary przyjaciół Pawła Herki i Jana Brożka. Ich losy i
kariery uniwersyteckie są znakomitym materiałem do sensacyjnej wręcz
powieści o awansie chłopskich czy mieszczańskich synów. Astrologię
traktowali jako dyscyplinę dodatkową, umożliwiała im ona prowadzenie
badań naukowych i zbieranie cennych księgozbiorów. Niektóre z unikalnych
rękopisów oraz najstarszych druków dzięki tym uczonym przetrwały do
naszych czasów.
Profesorowie astrologii przekazywali Akademii Krakowskiej bezcenne
dary, jak przyrządy astronomiczne czy księgi. I tak nadworny astrolog króla
Macieja Korwina, Marcin Bylica z Olkusza, ofiarował w roku 1494 globus
ziemski, dwa astrołabia i torąuetum mosiężne - sporządził je w Norymber-
dze sam wielki Regiomontanus.
Uniwersytet dbał o swe astrołabia kazano je czyścić i polerować,
odnawiano; sporządzono też specjalne pokrowce na instrumenty. W XVI w.
przybył piękny globus jagielloński. Z fundacji Jana Brożka kupiono kilka
ważnych instrumentów astronomicznych.
Pod koniec XVIII w. w zbiorach Akademii Krakowskiej znajdowały się:
globus ziemski Merkatora z 1541 r. oraz niebieski z 1551 r., globus niebieski
skonstruowany przez Janseniusa ucznia wielkiego Tychona de Brahe w
roku 1603 oraz globus ziemski tegoż Janseniusa z roku 1599.
W zbiorach tych więcej jest globusów nieba niż Ziemi. Wskazuje to
kierunek zainteresowań uczonych krakowskich. Stanisław Lubart z Krakowa
ofiarował dzieło do biblioteki pod następującym warunkiem: "A po zgonie
moim niechaj będzie przywiązane do łańcucha żelaznego librarii artystów
uniwersytetu krakowskiego, aby dla każdego potrzebującego stało otworem i
było dostępne, i niechaj nikomu nie będzie wydane prywatnie, by nie zginęło,
ponieważ wydaje mi się wielce użyteczne dla nauki astrologii".
Wszechnica posiadała także księgi heretyckie, chociaż nie zawsze
udostępniała je wszystkim czytelnikom. Dotyczyło to nie tylko dzieł
33
nieprawowiernych, ale także publikacji ludzi wydalonych z uniwersytetu.
Książki Jana Latosa "Przestroga" i "Strażnik" opatrzone zostały napisem:
"Bibliothecae secretionis Academiae Cracoviensis".
Nawet Jan Brożek, wyjątkowo rozumny uczony, okazał się godnym
dzieckiem epoki kontrreformacji, pisząc odręcznie na jednym ze swych darów
dla biblioteki (a była to publikacja Latosa "Prognosticon de regnorum ac
imperiorum mutationibus", wydana w Krakowie Anno Domini 1594), że
przeznacza go do części sekretnej książnicy, czyli mówiąc współczesnym
językiem do prohibitów. Chodziło tu nie tyle o treść dzieła, ile o osobę
autora. Naraził się on przecież,swymi wystąpieniami papieżowi z dalekiego
Rzymu.
Dary dla biblioteki wszechnicy jagiellońskiej z zakresu astronomii i
astrologii były niezwykle cenne. Michał z Wiślicy, gdy już poświęcił resztę
życia teologii, ofiarował książnicy tablice Regiomontanusa i Blanchiniego, a
inny magister doctus, Tomasz Piotrkowita, przekazał rękopiśmienny "Alma-
gest" Ptolemeusza.
Maciej Miechowita nie tylko zreformował katedrę astrologii, ale
ofiarował jej swą kolekcję dziel. Poza "Almagestem" Ptolemeusza znajdowały
się tam dzieła Euklidesa oraz planisferium, czyli trzy mapy na płótnie
przedstawiające wszechświat. Dary Miechowity miały pozostawać wprawdzie
w bibliotece Kolegium Większego, ale w testamencie zaznaczył on wyraźnie,
by służyły przede wszystkim profesorom gwiezdnych nauk.
Z tamtych niezapomnianych, wielkich lat polskiej astrologii pozostały
wśród szczególnie chronionych rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej dzieła z
prywatnych kolekcji profesorskich i łacińskie diariusze mistrzów astrologii i
astronomii, jak np. Stanisława Aurifabera zwanego Lubartem, Marcina
Bierna z Olkusza, Mikołaja z Szadka, Mikołaja Wieliczko i Michała z
Wiślicy./ Dzięki tym zapiskom historycy mogli opracować dzieje fakultetu
sztuk wyzwolonych oraz biografie profesorów.
Badając stare źródła, uczeni wpadli na ślady samego mistrza Twardow-
skiego, o którym stara opowieść głosi, że podpisał diabelski cyrograf i gdy
podstępnie został zwabiony do karczmy o nazwie "Rzym" unoszony do
pieklą zaczepił się o księżycowy sierp i aż dotąd pozostaje jego lokatorem.
Twardowski nazywał się naprawdę Lorenz Dhur, pełnił funkcję
nadwornego lekarza w. mistrza krzyżackiego Albrechta Hohenzollerna, a
także Mikołaja Czarnego Radziwiłła brata stryjecznego królowej Barbary.
Zetknął się jednak wcześniej w Wittenberdze z bp. Franciszkiem Krasińskim.
Ten uznał, że astrolog i mag może się przydać w dworskich intrygach.
Tak Dhur-Twardowski pojawił się na dworze ostatniego Jagiellona; król
zatrudnił go jako swego astrologa. Bp Krasiński i bracia Mniszchowie
wykorzystali naszego Twardowskiego w dworskiej intrydze na wielką skalę.
Odegrano przed królem komedię w komnacie wybitej czarnym kirem,
słabo oświetlonej jedną świecą i zamglonej dymami kadzideł ukazała się
zbolałemu wdowcowi piękna kobieta, przybrana w strój Radziwiłłówny. Król
omdlał ze wzruszenia, gdy duch znikł w kadzidłowych dymach... Wywołanie
ducha zmarłej królowej Barbary pomogło wprowadzić do serca i łoża
Zygmunta Augusta piękną mieszczkę warszawską Basie Giżankę. Była
niezwykle podobna do nieodżałowanej małżonki królewskiej, a w kręgach
dworzan znano ją z... hm... dość swobodnego trybu życia.
Zaraz jednak po śmierci Zygmunta Augusta osoba Twardowskiego stała
się dla jego protektorów niezmiernie kłopotliwa, zwłaszcza że dostojnicy
Korony niechętni Mniszchom żądali śledztwa, które naświetliłoby ostatnie
miesiące życia władcy. Twardowski wiedział zbyt wiele i był niewygodnym
świadkiem. Musiał więc zniknąć bez śladu zamordowany przez zaufanych
braci Mniszchów. Stąd się więc wzięła legenda o porwaniu astrologa przez
sfery diabelskie. W zakrystii kościoła w Węgrowie można dziś jeszcze oglądać
jego czarnoksięskie zwierciadło podobno miał je Twardowski zapisać bp.
Krasińskiemu w testamencie. Zabobonni ludzie miejscowi twierdzili, że w
lustrze tym pokazywał się diabeł; dlatego zawieszono je wysoko, by nikt nie
mógł się w nim przeglądać.
Powróćmy jednak do spraw astrologii. Mijały lata... Po wielkim
odkryciu Kopernika najbardziej utalentowani mędrcy kontynuowali regular-
ne obserwacje ciał niebieskich. Pierwszym posiadaczem własnego obserwato-
rium w Europie stał się Duńczyk Tycho de Brahe, a podobne do jego
obserwatorium wybudował w Gdańsku Jan Heweliusz. Odkrył on na niebie
nowe gwiazdozbiory, jeden z nich otrzymał nazwę Tarczy Sobieskiego.
Astrologia straciła swe ongiś uprzywilejowane miejsce na rzecz astronomii.
Uniwersytet krakowski nadal jednak wydawał astrologiczne "iudicia". Dopiero
Jan Śniadecki zerwał z tym surowo przestrzeganym obyczajem, uznając go za
niegodny prawdziwych uczonych. Rozpoczął natomiast budowę obserwatorium
astronomicznego w Krakowie... Tak realne gwiazdy wypłoszyły tajemnicze siły
astralne, emitowane przez zodiakalne gwiazdozbiory i kapryśne planety.
IV
Poznaj siebie. Strzelcze!

Szczery, otwarty, impulsywny, niespokojny, niecierpliwy, szczodry,
wspaniałomyślny, nienasycenie ciekawy świata i ludzi, kochający przyrodę i
wszelki ruch oto najkrótsza charakterystyka ludzi spod znaku Strzelca.
Strzelcy są zawsze niezmiernie aktywni, ale równocześnie przy
pozornym pośpiechu umieją obserwować i szybko analizować przyczyny
zjawisk. Są tak ciekawi otaczającego świata, że chcą poznawać bez przerwy
nowych ludzi i nowe sprawy. Strzelec szybko i łatwo nawiązuje kontakty z
ludźmi, interesuje się ich życiem, często więc bywa znakomitym nauczycie-
lem. Wzorcem postępowania z uczniami jest dlań Sokrates. Uczy więc ich
obserwować i wyciągać wnioski z własnych spostrzeżeń a więc myśleć. We
wszelkich dysputach jest Strzelec groźnym, prawie nie do przezwyciężenia
przeciwnikiem; tępi zwłaszcza złośliwe, nieprawdziwe i głupawe sugestie
dyskutantów. Kontrargumenty Strzelca są zazwyczaj nie do obalenia, a
ponadto dobrze trafiają w słabe miejsca przeciwnika. Łucznik rzadko się myli
w swych sądach.
Predyspozycje Strzelca sprawiają, że urodzeni w tym znaku często
wybierają zawód prawnika, dziennikarza, filozofa czy historyka lub
literaturoznawcy. Rzadko natomiast decydują się na zawód lekarza, chociaż
36
niektórzy chirurdzy mózgu spod tego znaku są wspaniałymi specjalistami.
Konsekwencja i wytrwałość nie należą do najmocniejszych zalet Łuczników.
Strzelcy miewają przeważnie dar niezwykłej intuicji i przewidywania, co
przy ogólnych zdolnościach do pracy naukowej czyni z nich często niezwykłe
osobowości. Nie wszyscy jednak odczuwają potrzebę intensywnego kształce-
nia się, bywają i tacy, którzy przedkładają praktykę nad teorię.
Strzelcy rzadko ulegają sugestiom otoczenia, a jeśli im się coś podobnego
zdarzy - najczęściej bardzo tego żałują, bo, i skutki bywają opłakane.
Własna intuicja oraz wrodzona łatwość prawidłowej oceny sytuacji lepiej
poprowadzą Strzelca niż cudze rady i próby wpływania na jego decyzje.
Wśród osób urodzonych w znaku Strzelca stare księgi astrologiczne
wyróżniają dwa zasadnicze typy niższy i wyższy.
Typ niższy, symbolizowany przez zwierzęcą część centaura, uwielbia
fanatycznie sport, entuzjazmuje się wyścigami oraz wszelkimi rodzajami gier
hazardowych. Jeśli zaś już nie ma innych możliwości to gra po prostu w
totka lub na loterii. Traci w ten sposób czas i pieniądze na wszelkiego rodzaju
spekulacje. Takiego Strzelca charakteryzuje brak skrupułów, dość wątpliwa
moralność, fałszywe postępowanie, impulsywność w działaniu. Swoimi
czynami i wielką aktywnością naraża się na częste konflikty z otoczeniem.
Wyższy typ to ludzka część centaura. Taki Strzelec jest człowiekiem
szlachetnym w każdym calu, o prawym i otwartym charakterze. Ponadto jest
wysoce moralny, sprawiedliwy i zawsze wspaniałomyślny.
Tak jak w każdym innym znaku i tu zdarzają się charaktery pośrednie
między wyższym i niższym typem, między dobrą a złą stroną znaku. Ale
znawcy przedmiotu twierdzą, że owe typy pośrednie czują się bardzo
nieszczęśJiwe z racji swego charakteru.
f Większość osób urodzonych pod znakiem Strzelca to ludzie ruchliwi,
namiętni, pobudliwi, śmiałego usposobienia, zazwyczaj bardzo przedsiębior-
czy i lubiący ryzyko. ' !
Strzelec z reguły bywa człowiekiem zdecydowanym; zdarzają się wśród
typów tego znaku ludzie gwałtowni, zwłaszcza gdy uczucia zapanują nad
rozumem.
Wadą Strzelców jest niepowściągliwość języka, nie należą do osób zbyt
dyskretnych, chociaż gadulstwo nie wynika ze złej woli, po prostu mówią
zbyt dużo. Są na tyle dobroduszni, że żałują potem swego nieopanowanego
języka. Uczciwi i sprawiedliwi, a ponadto skłonni do poświęceń dla bliźnich,
37
nie afiszują się ze swoją pracowitością i uczynnością. Niezależni w swych sądach i
bezstronni, zdobywają sobie taką postawą wielu przyjaciół. Otwarcie występują
przeciwko utartym opiniom, gdy uznają, że nie mają one pokrycia w faktach.
Strzelcy zwykle są pełni radości życia i umieją czerpać zeń wszelkie przy-
jemności. Większość przepada za zwierzętami, szczególnie zaś lubią psy i konie.
Ogromna ruchliwość ludzi spod znaku Strzelca zaczyna się w wieku
dziecięcym. Mali Strzelcy nie mogą usiedzieć ani chwili spokojnie, ciągle o
coś pytają lub gorączkowo poszukują czegoś w kieszeniach lub teczkach. Ich
aktywność męczy dorosłych. W szkole cieszą oko nauczycieli w.f., gdyż
młodzież spod tego znaku chętnie demonstruje swą sprawność fizyczną, i
to o zgrozo! nie tylko na lekcjach.
Młody Strzelec wraca często do domu zziajany, brudny, obdarty, ale
szczęśliwy. Zanim się weźmie do lekcji najchętniej zajrzy do książki pełnej
fantastycznych przygód. Taką lekturą może się zająć aż do późna w nocy, a
rano z trudem przychodzi mu wstać. Młodzież ta jest nad wiek rozwinięta,
ogólnie lubiana i zdolna. Nie można trzymać Strzelców zbyt długo na
jednym miejscu, bo nie wytrzymują togo psychicznie. Muszą mieć dużo
swobody i wolnej, przestrzeni, aby się wyszumieć. ..-,.. :
Dorośli S:rz;lcy są zwykle ludźmi dumnymi, świadomymi własnej
godności i poczucia wartości. W swych sprawach osobistych starają się unikać
utarczek, chętnie jednak stają do walki w obronie innych. I nie jest to
przysłowiowa walka z wiatrakami, ponieważ Strzelec wie, na co się naraża
broniąc atakowanego. ; . .
Jedną z wad Strzelca jest to, że zawsze chce wykonać więcej, niż może,
niż pozwalają mu sił)), Z tego też względu Strzelcy skłonni są wykonywać
dwa zawody naraz. WTprawdzie największe sukcesy odnoszą jako uczeni,
dziennikarze, pisarze lub muzycy, mogą się jednak poświęcić zawodowej
karierze wojskowej lub sportowej i osiągnąć równie znakomite wyniki.
Pan Strzelec wysoko ceni sobie godność osobistą oraz wolność, broni
swych poglądów w sposób nieustępliwy. Jest wybitnie inteligentny i
pomysłowy, dość impulsywny w postęppwaniu, ,w miłości egocentryczny.
Choć ogólnie lubiany, potrafi być także przykry dla otoczenia.
Pani Strzelec lubi flirtować, chętnie przebywa w wesołym towarzystwie.
Nie cierpi kłamstw. Sama jest urodzoną weredyczką i rąbie w oczy nawet
bardzo przykre prawdy. Życie wiedzie ruchliwe i bogate, przyjmuje z
radością wszelkie jego uśmiechy, a ciężko znosi przykrości i niepowodzenia.

.
Metale, kamienie, kolory
oraz dieta
najlepsza dla Ciebie

Astrologicznymi metalami Strzelca są cyna i kute żelazo.
Ludzie poznali cynę bardzo dawno, bo na długo przed srebrem,
ołowiem i żelazem, a tylko nieco później niż złoto i miedź. Część uczonych
twierdzi, że w 1800 r. p.n.e. w Chinach i Japonii bito z cyny monety i ozdoby
na zbroje.
Archeologowie uważają, że ludzkość poznała najpierw cynę w postaci
brązu. Epoka ta zaczęła się około 3500 lat p.n.e. Ów starożytny brąz był
39
stopem miedzi i cyny, z tym że udział cyny wynosił zaledwie 5-6 %.
Wyrabiano z brązu zarówno narzędzia do uprawy roli, jak i broń.
Nie wyjaśniono jednak do tej pory, skąd wydobywano cynę do owych
stopów. Uczony mąż Herodot zapewniał, że metal zwany kasyerosem
sprowadzano z wysp Kasyteryd. Ale gdzie się znajdowały owe wyspy tego
nikt dziś nie jest w stanie stwierdzić. Jedni uważają, że były to Wyspy
Brytyjskie, innym nazwa ta kojarzy się ze słowem "kastina", które w
sanskrycie oznacza cynę, i stąd też sądzą, że metal ten wydobywano w
Indiach.
Faktem jest, że cyna nie występuje w przyrodzie w stanie wolnym. W
przemyśle wykorzystuje się jej minerał dwutlenek cyny, dość bogaty w
metal, bo zawierający aż 78 % czystej cyny.
Sztukę wyrabiania brązu udoskonalili Fenicjanie; oni pierwsi prowadzili
rozległy handel wyrobami z brązu i cyny. Eksploatowali złoże rudy cynowej
na Półwyspie Pirenejskim, a potem dotarli drogą morską przez Gibraltar i
Atlantyk do Wysp Brytyjskich. U wybrzeży Kornwalii ładowano rudę cyny
na statki. Fenicjanie czerpali ogromne zyski z tego handlu, wkrótce jednak
Rzymianie przejęli od nich ten intratny proceder. Z Wysp Brytyjskich
przewożono cynę do Galii, a stamtąd lądem i wodami Rodanu do Marsylii.
Przez długie wieki Kornwalia była cynowym monopolistą. Dopiero w
połowie XII w. odkryto złoża rud cyny także w Czechach i Saksonii.
Zapanowała wówczas moda na naczynia cynowe wyrabiano z cyny kubki,
misy, talerze, szkatułki. Niewiele jednak zachowało się ich do czasów
dzisiejszych. Przyczyną znikania cynowych naczyń był fakt, że przedmioty z
cyny ulegają dziwnej chorobie, którą nazwano "zarazą cynową" lub ładniej
"chorobą muzealną". Przedmioty cynowe muszą być przechowywane w
temperaturze nie niższej niż i8C, gdyż w przeciwnym razie na ich
powierzchni pojawia się nalot. Im zimniej, tym szybciej się on powiększa, aż
w końcu cały przedmiot rozpada się w proch.
Dziś wiemy, co jest przyczyną tego zjawiska. Cyna występuje w
dwóch odmianach alotropowych. Srebrzystobiała jest nietrwała w nis-
kiej temperaturze i przekształca się w cynę szarą, mającą postać pro-
szku. Przemiana ta polega na zmianie objętości i powoduje rozpad
przedmiotów cynowych. Tak więc można "chorobę muzealną" uznać za-
symbol dwóch części centaura ludzkiej i zwierzęcej. Z kolei zaś ku-
te żelazo może być traktowane jako symbol niezmiernie hartownego
40
charakteru Strzelca, rzeczywiście wykutego w ogniu walk i przeciwności
losu.
I kute żelazo, i srebrnobiałą cynę warto więc przeznaczyć na talizmany
dla wszystkich Strzelców. Bardzo przecież łatwo o świecznik z kutego żelaza.,
a szczytem snobizmu (dla zamożnych) jest ręcznie kuty komplet kominkowy,
sprzedawany w szpanerskich butikach.
A cyna? Możemy mieć jej pod ręką do woli; nikt nie wynalazł jak
dotąd lepszego sposobu przechowywania konserw niż w metalowej puszce.
Od 1810 r., kiedy to Piotr Durand wymyślił taki właśnie sposób przechowy-
wania żywności, mają one wewnątrz blachę cynowaną.
Drogi Strzelcze, radzimy Ci z całego serca, byś zawsze miał w domu
kilka puszek konserw. Niezbędny ładunek cyny masz w ten sposób
zapewniony na co dzień. Ponadto ułatwią Ci życie w momencie przyjścia
niespodziewanych gości.
Istnieją jednak jeszcze inne talizmany dla naszych zapalczywych i
groźnych w słusznym gniewie Strzelców. Stare księgi astrologiczne za
najlepszy uważają kamień poświęcony Jowiszowi turkus; astrologowie
traktują go jako nosiciela szansy. Ponadto Strzelcom przystoi ametyst;
podobno zgodnie z legendą takie właśnie oczko miał pierścień ślubny Marii
Panny, ofiarowany jej przez św. Józefa. Ów piękny kamień pozwala
zachować w każdej sytuacji "chłodną głowę", a nie od rzeczy będzie tu
przypomnieć, że starożytni wierzyli, iż chroni on przed upiciem.
Młode damy spod tego znaku winny zaopatrzyć się w malachit; niesie on
ulgę w bólach porodowych. Z kolei stary kamień faraonów, lapis-lazuli,
pozwala swym posiadaczom nader szybko przeniknąć łgarstwa wypróbowa-
nych "przyjaciół", ponadto zwalcza wszelkie udary, co jest ważne dla
krewkich Strzelców, których łatwo może trafić przysłowiowy szlag.
Warto zatrzymać się chociaż przez chwilę nad jowiszowymi turkusami.
Najstarsze z nich znajdowano w najdawniejszych "wykopaliskach egipskich
sprzed przeszło 7500 lat. Pierwsze kopalnie turkusów na półwyspie Synaj
w okolicach Wadi-Megane były eksploatowane przez Egipcjan, którzy
używali tych kamieni do wyrobu wizerunków świętych żuków, uważanych za
symbol niespożytych sił witalnych. Wizerunki skarabeuszy towarzyszyły
faraonom w miejscach ich wiecznego spoczynku, czyli w grobowcach-
-piramidach.
W Persji turkusy odkryto później, ale za to tamtejsze kopalnie były
41
bardziej zasobne w błękitne kamienie. Persowie stosowali je nie tylko w
biżuterii dla ludu, ale zdobili nimi także rzędy końskie, tarcze i zbroje. Już w
XIV w. zanotowano w uczonych księgach, że w Persji uważano turkus za
najlepszy amulet dla konia. Noszony przez wierzchowce, służył także
człowiekowi, czynił bowiem rumaka wiernym i wytrwałym, prowadził
bezbłędnie do celu podróży, chronił przed potknięciem. Czym jest turkus w
swej chemicznej istocie? Jest to uwodniony fosforan miedzi i glinu o dość
skomplikowanym wzorze chemicznym CuAl6(OH)8[POJ 4H O. To właśnie
miedź powoduje jego błękitne zabarwienie. Zielonkawy natomiast odcień,
niepożądany przez znawców, nadaje mu niekiedy znajdujący się w jego
składzie glin.
Bardzo poetycznie tłumaczono na Wschodzie pochodzenie turkusu.
Uważano, że "są to kości ludzi, którzy umarli z miłości". Wiemy, że w każdej .
legendzie istnieje jakaś część prawdy. Występuje przecież w przyrodzie -
kopalna kość słoniowa o zabarwieniu niebieskawym, zwano ją nawet
turkusem kopalnym lub bardziej uczenie odonlolitem. Właśnie do owej
kości słoniowej poszukiwacze turkusów, a potem jeszcze handlarze kamieni,
nawiązali w swej pięknej legendzie. Stąd też zapewne nieśmiałymi daramj
pierwszych sentymentów były pierścioneczki z oczkiem turkusowym, ułożo-
nym w kształt kwiatu niezapominajki, lub maleńkie turkusowe kolczyki i
broszeczki. -
Ametyst, który również przynależy astrologicznie do Strzelca, pomaga
pono w różnych okolicznościach życiowych, jak łowy, igrzyska, a nawet
współzawodnictwo o czyjeś serce. Świadczą o tej wierze inskrypcje sumeryj-
skie i egipskie. Podobno ametyst potrafi wzbudzić uczucie dla ofiarodawcy
nawet w osobie szczęśliwie już zakochanej w kimś innym. W Rzymie nazy-
wano go kamieniem błogosławionym, stąd też umieszczano go w pierścion-
kach biskupich i krzyżach, w oprawach ewangeliarzy i naczyniach liturgi-
cznych. Pierścień Rybaka, czyli tzw. pierścień św. Piotra, ma takie właśnie
oczko. W Starym Sączu można obejrzeć piękny ametystowy pierścień ks. ,
Kingi, ten sam, który rzuciła do kopalni na Węgrzech i który potem
wydobyli górnicy w Polsce wraz z pierwszą bryłą soli. Przykłady te powinny
przekonać nawet niedowiarków o cudownych mocach kamieni.
Kolory astrologiczne Strzelców to fiolet najprawdziwsza barwa
jowiszowa, oraz indygo wzmacniająca psychikę.
Następujące rośliny wywierają dobroczynny wpływ na wszystkich
Strzelców: sandał, drzewo laurowe, buk, jesion, grusza, lipa, eukaliptus,
brzoza, trzcina cukrowa, majeranek. ^ , .
Zwierzęta astrologiczne przypisywane Strzelcowi to: jeleń, koń, słoń,
paw oraz daniel. Ich wizerunki oraz wyroby z ich kości, skóry lub sierści
winny zawsze towarzyr-zyć ludziom urodzonym pod tym znakiem.
Perfumy korespondujące astrologicznie ze znakiem Łucznika to: fiolki,
paproć, lawenda, janowieC, orchidea, groszek pachnący, wanilia, piżmo.
Szczęśliwe- liczby: 4, 14, 24, a dzień tygodnia czwartek, od
pradawnych czasów poświęcony Jowiszowi.
Warto jeszcze wspomnieć o diecie odpowiedniej dla naszego Łucznika.
W starych księgach można wyczytać radę następującą: Nie przemęczać się
sportem! Dbać o zdrową krew!
Ciało mają Strzelcy bowiem odporne i natury są cieplej i suchej. Winni
chronić biodra i uda przed ischiasem, zranieniem oraz złamaniem kości.
Na ogół powinni być zadowoleni ze swej kondycji fizycznej i psychicz-
nej tak ich oceniał Paracelsus, jeden z najznakomitszych magów i lekarzy
wszechczasów. -
Strzelcy lubią wszelkie owoce, poczynając od kwaśnych jabłek, a
kończąc na egzotycznych awokado czy mango, takie zresztą menu zalecali im
astrologowie. Ponadto winni preferować omlety, ryby i grzyby.
W zasadzie Strzelec nie musi stosować szczególnej diety, ale winien
pamiętać o ilościowym ograniczaniu jedzenia. Strzelcy piją raczej umiarko-
wanie; ich astrologicznymi napojami są wina wytrawne, koniaki i inne mocne
trunki. Powinni używać do potraw takich składników, które są im zapisane w
księgach astrologicznych, jak szparagi i figi, szałwia, malina i pietruszka.
Stosowanie ich przy każdej okazji wzmaga siły witalne Strzelca i znakomicie
konserwuje jego zdrowie, pomaga także zachować znakomite samopoczucie,
będące warunkiem zdrowia i aktywności ludzi urodzonych pod znakiem
Łucznika.
Strzelcy cieszą się na ogół dobrym zdrowiem i żyją bardzo długo. Często
jednak kończą życie nagle. Trudno przy tak impulsywnym charakterze,
jakim obdarzona jest większość Strzelców, zachować spokój i umiarkowanie
w życiu. Ale powinni się o to starać.
Strzelcy przeważnie wykazują się silną budową ciała i są odporni na
wszelkiego rodzaju choroby. Jeśli zapadają na zdrowiu, to nagle i gwałtow-
nie, aby równie szybko wyzdrowieć. Muszą uważać na zwierzęta, bo choć tak
43
ogromnie je kochają, mogą być przez nie pogryzieni. Strzelcy mają też
skłonności do potknięć i upadków: Są podatni na bóle reumatyczne,
szczególnie nóg i bioder. Natomiast na płuca, wątrobę i choroby nerwowe
Strzelcy chorują rzadziej niż przedstawiciele innych znaków niebieskiego
zwierzyńca.
VI
Znaki przychylne
lwemu znakowi

Według najnowszych opracowań astrologicznych znakami przychylnymi
Strzelcowi są Baran, Lew, Waga i Skorpion. Neutralnie wobec Łucznika
zachowują się Byk, Rak, Strzelec, Koziorożec i Wodnik, natomiast
zdecydowanie ujemnie wypadają wszelkie związki z Rybami, Bliźniętami i
Panną.
Od dawna uważano, że najlepiej dogadują się między sobą ludzie z tego
samego trygonu. Z tym jednak wyjątkiem, że nie należy bez szczególnej
potrzeby łączyć dwóch Strzelców, choć niektórzy uważają, że dobrego nigdy
za wiele! Ale dwa uparciuchy, i do tego aktywnie działające, mogą napsuć
krwi sobie i otoczeniu.
Jak pozyskuje się Pana Strzelca? Dość trudno zdobyć jego zaufanie, jak i
uczucia serdeczne. Wbrew pozorom chowa głęboko swe myśli, a emocje
pokrywa żartem i ironią. Przywiązuje także wagę do spraw materialnych,
choć nie pokazuje tego po sobie. Zdobyć Łucznika na stale można tylko za
pomocą bezwzględnej szczerości oraz bystrej inteligencji. Nie lubi dam
45
afektowanych ani małostkowych paniuś. Z natury ceni sobie wolność
osobistą; należy szanować to uczucie. Kura domowa nie zyska sobie trwałego
przywiązania. Strzelec potrzebuje rozumnej towarzyszki życia, której mógłby
powierzyć swe plany, nawet te najbardziej niezwykłe. Partnerka musi dzielić
jego poglądy i być... wyrozumiała. Strzelec ma rozwinięte uczucia ojcowskie.
Pani Strzelec ceni sobie stanowisko i pieniądze ewentualnego partnera.
Lubi mężczyzn o doskonałej prezencji, nienagannym wychowaniu. Marzy
nie tyle o królewiczu z bajki, ile o "kimś" z hierarchii urzędowej, kulturalnej,
naukowej. Ale jak to zwykle bywa w życiu przyciąga ku sobie
zwykłych, szarych ludzi. Nie przepada za zajęciarrr domowymi, natomiast
chętnie pomaga w karierze swemu wybranemu. Pamiętaj, że lubi kwiaty,
drobne upominki jako wyraz pamięci o ważnych wspólnych rocznicach.
Razem z Baranem i Lwem tworzy Strzelec trygon ognisty. Ludzi z tego
trygonu, a szczególnie Strzelca, wyróżnia wyjątkowa pogoda ducha,
zadowolenie z siebie, optymizm życiowy i niefrasobliwość. Na przeciwności
życiowe ludzie spod znaku Barana, Lwa i Strzelca są najodporniejsi. Takie
usposobienie pozwala im nawet po doznanych nieszczęściach szybko wrócić
do równowagi, łatwo znieść kryzysy i niepowodzenia życiowe. Nastawienie to
znakomicie ułatwia rozwiązanie wielu problemów i daje kolosalną przewagę
nad innymi w codziennej walce o byt. Śmiało możesz więc, Strzelcze, z
ludźmi spod znaku Barana i Lwa zawierać wszelkie układy, również
finansowe, przyjaźnić się, a nawet spróbować szczęścia w małżeństwie z
pewnością z dobrymi wynikami. Przyszłe sukcesy w postępowaniu z
przyjaciółmi z trygonu ognistego ułatwi ci jednak bardziej szczegółowe
poznanie opinii na temat charakterów Barana i Lwa.
Słońce w znaku Barana potęguje męskie cechy charakteru, z któ-
rych najsilniejsza jest chęć przewodzenia otoczeniu. Żywiołem Bara-
na jest walka podejmowana zresztą bez specjalnych przygotowań, najle-
piej z zaskoczenia, możliwie szybko. Niebezpieczeństwo, ryzyko, walka
oto, co uwielbia Baran. Nie lubi on tchórzów, niepewności, sytuacji
niejasnych. Jeśli w jego ocenie coś jest czarne to czarne, nigdy
nie przybiera odcieni szarości zależnie od oświetlenia lub uwarunkowań.
Toteż z Barana jest wr?cz świetny kompan do walki, nigdy do negocjacji
pokojowych. Baran zawsze żyje chwilą obecną; można go jeszcze namówić na
snucie planów na niedaleką przyszłość, przeszłość natomiast go nie intere-
suje. Wychodzi on bowiem z założenia, że co się stało, to się nie odsta-
nie; nigdy też nie wraca do przeszłości, refleksje bowiem nie są w jego
stylu.
Baran, niezależnie od swego poziomu intelektualnego, zawsze jest nieco
prymitywny. Zrozumiale więc się stają jego błyskawiczne reakcje. On po
prostu najpierw działa, a potem dopiero, jeśli mu się zechce, zastanawia się
nad konsekwencjami swego czynu. ;- f
Baran najlepiej czuje się w zawodach, które wymagają dużej sprawności
fizycznej, błyskawicznych decyzji i poczucia odpowiedzialności.
Pamiętaj tylko, Strzelcze, o tym, że Baranom nigdy nie powierza się
tajemnicy. Mimo przysięgi, że nic nikomu nie powtórzą, nie wytrzymają i
przy nadarzającej się okazji wszystko, co wiedzą i czego nie wiedzą, wyrzucą
z siebie za jednym zamachem. Gwałtowność i brak cierpliwości to najbardziej
ujemne cechy charakteru Barana.
W interesach Baran specjalnie nie ceni pieniądza. Uważa go jedynie za
środek do celu. Ze wszystkich znaków zodiakalnych Baran ma najmniej
kompleksów i zahamowań, toteż jeśli trzeba zadłuży się; po prostu żyje
or> teraźniejszością. Jest Baran zawsze wiernym i uczciwym kompanem,
zawsze gotowym stanąć do walki w obronie przyjaciół.
A Lew jak lew lubi celebrować wszystko i wszędzie. Poza tym ma
wrodzoną zasadę: pracować tylko tyle, ile się musi, a najlepiej spychać robotę
na innych.
Lew ze swej natury, mimo przebiegłości, jest w gruncie rzeczy naiwny i
łatwo go oszukać. Zawsze bardzo silnie podkreśla swą osobowość. Lubi być
postacią nr i w towarzystwie, rzadko ulega wpływom otoczenia, uważając się
za najmądrzejszego i prawie nieomylnego. Toteż każdy Lew uznaje tylko
jedną prawdę, tę, która mu odpowiada, inne poglądy są dlań nie do przyjęcia
i tępi je jak przestępstwo. Nie jest zainteresowany poznawaniem świata, woli
go kształtować według swoich własnych wyobrażeń.
Na wysokich szczeblach kariery Lwy rzadko kiedy potrafią dobrać sobie zespół
właściwych współpracowników. Cóż, wynika to z ich charakteru, wolą głupawych
pochlebców niż rzeczowych krytyków. Stąd wiele rozczarowań w życiu Lwa.
Jako podwładny Lew trudny jest do wytrzymania, zawsze i w każdej
sytuacji chce mieć rację. Jeśli mu jej nie przyznają, robi się zgorzkniały i
zawistny, mając wszystkim wszystko za złe.
Niewątpliwie ludzie spod znaku Strzelca górują intelektualnie nad
pozostałymi członkami trygonu ognistego, muszą tylko o tym pamiętać.
47
Inaczej natomiast rzecz się przedstawia z Wagą i Skorpionem. Waga
trygonu powietrza podlega Wenus i jej znak tłumaczą astrologowie jak
symbol równowagi pomiędzy praktycznością i jej użytecznością a czynnikam
duchowymi, głównie estetyką.
U ludzi Wagi chęć użycia i zmysłowość idą w parze z zamiłowaniem d<
piękna i harmonii. Strzelcy także są ogromnie wrażliwi na piękno. Waga jes
ponadto towarzyska, uprzejma i ogromnie miła, ale też próżna i dość
chwiejna stąd Strzelec z łatwością nad nią zapanuje. Uwaga! Lubi się om
uchylać od przykrych obowiązków i kłopotów codziennego życia.
Skorpion z trygonu wody może być dobrym partnerem dla Łucznika.
Pod zewnętrznie flegmatycznym temperamentem skrywa dużą energię,
wytrwałość i świadomą celu wolę. Najbardziej uderzające cechy Skorpiona
to: skrytość, namiętność oraz gwałtowne objawianie sympatii i antypatii przy
dużej pewności siebie. Ludzie spod tego znaku są niezmiernie zmysłowi.
Skorpion lubi prace badawcze, jest też bezwzględnym, niszczącym wszystkich
przeciwników krytykiem. Ze Strzelcem dobierają się na zasadzie kontry
jako że przeciwności przyciągają się wzajemnie.
Takie są znaki zodiakalne przychylne dla naszego Strzelca, podbijające-
go świat zapałem i dobrocią, maskowaną niekiedy pozorną szorstkością i
gniewnym obliczem.
VII
Mądrości i strofy ludzi
spod znaku Strzelca

Baruch Spinoza (24 XI 1632)
Drzewo każdego rozciąga się tak daleko, jak jego siła.
"Etyka"
*
* *
Andrzej Strug (26 XI 1871)
Każda sprawa wielka i każda sprawa święta, i każda sprawa, do której świat
należy, wszędzie znajduje sługi swoje. Myśliciele jej drogi wytykają,
49
bohaterowie oddają za nią życie, tłumy ludzkie są jej ramieniem tęgim
młotem kującym (...) 4>
A są i tacy, którzy bez myśli i woli są sprawy narzędziem. Podobni ptactw
niebieskiemu roznoszą oni nasiona drzewa żywota po wszej ziemi, bez zasług
i zasłużeni, i cierpiący bez winy.
l ;;f :- i ';" ",i "Ludzie podziemni
/< '.* '.%*:' . x '. ' . . ' . ,, f ' ,.;'- V:
' * '.,''
1. 'ft
*.'.-..'.- * * '>' '
- ' -' ' " " .* '' 5, ., :. J -' '* ' ' ,,:' ^
Fryderyk Engels (28 Xl 1820)
Cnota, którą Pan ceni najwyżej: wesołość
Przymiot mężczyzny, który Pan ceni najwyżej: nie wtrącać się do cudzych sprai
Przymiot kobiety, który Pan ceni najwyżej: kłaść rzeczy na swoje miejsce
Główny przymiot: wiedzieć po trochu o wszystkim.
Przywara, której Pan nie cierpi: obłuda
Przywara, którą Pan wybacza: wszelkiego rodzaju nieumiarkowanie
Pana awersja: afektowane, zadzierające nosa kobiety
Ulubione zajęcie: przekomarzać się
Ulubiony bohater: żaden
Ulubiona bohaterka: zbyt wiele, by jakąś wymienić
Ulubiona maksyma: nie mieć żadnej
Ulubione motto: nie przejmować się
"Wyznania
*
* *
Alfred de Musset (ii XII 1810)
Kobiety, wielka wasza władza,
Złowroga wasza moc burząca
Jeden wasz uśmiech nas odradza
Albo w rozpaczy otchłań strąca.
"Do panny"
Jan Kasprowicz (12 XII 1860)
Rzadko na moich wargach
Niech dziś to warga ma wyzna
Jawi się krwią przepojony
Najdroższy wyraz: Ojczyzna.
Widziałem, jak się na rynkach
Gromadzą kupczykowie.
Licytujący się wzajem,
Kto ją najgłośniej wypowie.
Widziałem, jak między ludźmi
Ten się urządza najtaniej,
Jak poklask zdobywa i rentę,
Kto krzyczy, iż żyje dla Niej.
Widziałem, jak do Jej kolan
Wstręt dotąd serce me czuje
Z pokłonem się cisną i radą
Najpospolitsi szuje.
Widziałem rozliczne tłumy
Z pustą, leniwą duszą,
Jak dźwiękiem orkiestry świątecznej
Resztki sumienia głuszą.
Sztandary i proporczyki,
Przemowy i procesyje,
Oto jest treść Majestatu,
Który w niewielu żyje.
Więc się nie dziwcie ktoś może
Choć milczkiem słuszność mi przyzna
Że na mych wargach tak rzadko
Jawi się wyraz: Ojczyzna (...)
Z "Księgi ubogich", XL
'-*.'
* *
Tadeusz Boy Żeleński (21 XII 1874)
Wszystko dziś biada: "Lepiej wcale nie żyć"
I pesymizmu słychać zewsząd jęk,
A jednak, państwo, zechciejcie mi wierzyć
Życie jest piękne, życie ma swój wdzięk;
Umieć je cenić, to pierwsza zaleta
Nie żądać więcej, niż nam może dać
Wówczas, braciszku, jak mówi poeta,
Garściami rozkosz zewsząd będziesz brać!
"Słówka"
Znaki zodiaku
Tablica i
Nazwa znaku Symbol Okres, w którym Słońce
znajduje się w obrębie
danego znaku* polska łacińska

Baran
Byk Ańes
^-
/ Taurus nr
v 21 111-20 IV
21 IV-2I V Bliźnięta Gemini x 22 V-2I VI Rak Cancer & 22 VI-22 VII Lew Leo Ji 23 VII-2* VIII Panna Virgo w 23 VIII-22 IX Waga Libra ini 23 IX-23 X Skorpion Scorpius tu 24 X-22 XI /
Strzelec Sagittarius X* 23 XI-2i XII Koziorożec Capricornus V8 22 XII-20 I Wodnik Aguarius as 21 1-20 II Ryby Pisces K 21 11-20 III * Wskutek istnienia
znaki zodiaku mogą
lat przestępnych daty wstępowania Słońca w kolejne
się różnić od podanych o jeden dzień.
53
Tablica 2
^^j aaae p
wraz x symbolami
nazwami dni tygodnia,
którymi się opiekują
Njizwa ----- 1 -------- f" --------------- - ----------- 1 ------------ ^1^2L__! Uzień tygodnia Słońce 0 niedziela Księżyc D poniedziałek Mars 0* wtorek Merkury Q ł środa Jowisz l \l czwartek ' Wenus j Q piątek Saturn ------ ------- --------- 1 '" r) | sobota
-------- -* --------- 1 . ______ 54
Podział znaków na trygony
oraz przypisywany charakter
i sposób działania ludzi
urodzonych w danym znaku
Tablica 3
Znak Trygon Usposobienie Najważniejsza cecha
charakteru nazwa symbol


Baran ognisty choleryczne aspiracja Byk V ziemski smutne męskość Bliźnięta X powietrzny popędliwe żywiołowość Rak & wodny obojętne ekspansja Lew Jl ognisty choleryczne tupet Panna m ziemski smutne asymilacja Waga iQj powietrzny popędliwe równowaga Skorpion m/ wodny obojętne tworzenie Strzelec X* ognisty <
choleryczne administrowanie Koziorożec VS ziemski smutne lojalność Wodnik aa powietrzny popędliwe
zrozumienie Ryby K wodny obojętne solidarność Printed in Poland
Państwowe Wydawnictwo "Iskry", Warszawa 1984 r.
Wydanie I. Nakład 200 ooo +250 cgz. Ark. wyd. 3,3.
Ark. druk. 3,5. Papier pitaienny kl. V, 70 g, 70X100
Lubelskie Zakłady Graficzne. Zam. nr 194/84 T-78
Cena zł 50.
'JA


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Astrologus Twój znak Ryby
Astrologus Twój znak Byk
Astrologus Twój znak Bliźnięta
Astrologus Twój znak Koziorożec
Szczypta astrologii czyli czym jest znak księżycowy
Dlaczego Amerykanie strzelali do satelity Wydarzenia dnia
Oblicza Astrologii
Znak pokoju Virgin
Strzelec Shooter 2007 dramat sensacyjny CD1
Siódmy znak Seventh Sign, The (1988) (napisy)
Jak strzelać celnie z wiatrówki sprężynowej
biznes i ekonomia twoj osobisty fundusz emerytalny adam jagielnicki ebook
znak fun tryg canvaskat
dlaczego twój pies jest niegrzeczny

więcej podobnych podstron