160


Fronda - Archiwum - Nr 13-14 table.main {} tr.row {} td.cell {} div.block {} div.paragraph {} .font0 { font:10.00pt "Times New Roman", serif; } #divMenu {font-family:sans-serif; font-size:10pt} #divMenu a{color:black;} #divMenu a:visited{color:#333333;} #divMenu a:hover{color:red;} self.name = 'dol' /******************************************************************************** Submitted with modifications by Jack Routledge (http://fastway.to/compute) to DynamicDrive.com Copyright (C) 1999 Thomas Brattli @ www.bratta.com This script is made by and copyrighted to Thomas Brattli This may be used freely as long as this msg is intact! This script has been featured on http://www.dynamicdrive.com ******************************************************************************** Browsercheck:*/ ie=document.all?1:0 n=document.layers?1:0 ns6=document.getElementById&&!document.all?1:0 var ltop; var tim=0; //Object constructor function makeMenu(obj,nest){ nest=(!nest) ? '':'document.'+nest+'.' if (n) this.css=eval(nest+'document.'+obj) else if (ns6) this.css=document.getElementById(obj).style else if (ie) this.css=eval(obj+'.style') this.state=1 this.go=0 if (n) this.width=this.css.document.width else if (ns6) this.width=document.getElementById(obj).offsetWidth else if (ie) this.width=eval(obj+'.offsetWidth') // this.left=b_getleft this.obj = obj + "Object"; eval(this.obj + "=this") } //Get's the top position. function b_getleft(){ if (n||ns6){ gleft=parseInt(this.css.left)} else if (ie){ gleft=eval(this.css.pixelLeft)} return gleft; } /******************************************************************************** Checking if the page is scrolled, if it is move the menu after ********************************************************************************/ function checkScrolled(){ if(!oMenu.go) { oMenu.css.top=eval(scrolled)+parseInt(ltop) oMenu.css.left=eval(scrollex)+parseInt(llef) } if(n||ns6) setTimeout('checkScrolled()',30) } /******************************************************************************** Inits the page, makes the menu object, moves it to the right place, show it ********************************************************************************/ function menuInit(){ oMenu=new makeMenu('divMenu') if (n||ns6) { scrolled="window.pageYOffset" ltop=oMenu.css.top scrollex="window.pageXOffset" llef=oMenu.css.left } else if (ie) { scrolled="document.body.scrollTop" ltop=oMenu.css.pixelTop scrollex="document.body.scrollLeft" llef=oMenu.css.pixelLeft } var sz = document.body.clientWidth; if(!sz) sz = window.innerWidth-20; oMenu.css.width=sz oMenu.css.visibility='visible' ie?window.onscroll=checkScrolled:checkScrolled(); } //Initing menu on pageload window.onload=menuInit; samozniszczenia, właśnie jak płomień, który niknie i umiera, gdy wszystko wokół niego zostanie strawione. [...] Przypomniała mi się rozmowa z serbskim dziennikarzem w belgradzkim hotelu Metropol, Dragosem Kalajiciem, dziennikarzem pracującym dla miejscowej gazety Duga i członkiem Instytutu Studiów Geopolitycznych. Wyglądał może na pięćdziesiąt kilka lat. Ubrany w elegancki garnitur, posługiwał się nienagannym angielskim. W jego ocenie, Serbowie nigdy nie będą żyć razem z muzułmanami i Chorwatami. Usłyszałem pean na cześć rasy serbskiej i narodu, który jako jedyny broni europejskiej cywilizacji przed zmasowanym najazdem amerykańsko-żydowskim. Poczułem się żywcem przeniesiony w lata 30. nazistowskich Niemiec. Stan wiedzy jest znikomy nawet w Belgradzie, a media prawie całkowicie kontrolują belgradzcy „jastrzębie" w rodzaju Dragosa Kalajica. Dziennikarz poinformował mnie również, że podczas nalotów NATO w 1995 r. Amerykanie zrzucili na Doboj, gdzie stacjonuje Nordycko—Polska Brygada, ładunki nuklearne. Wyjaśniłem mu, że to nieprawda, bowiem ja sam pracuję w sztabie brygady. Nie uwierzył jednak. Nie udało mi się też zaprosić go do Doboju, by przekonał się na własne oczy, jaka jest prawda. Odmówił. [...] Kiedy dojeżdżałem do Doboju, przypomniała mi się rozmowa z pewnym serbskim emerytowanym majorem, który przez pewien czas był redaktorem naczelnym opozycyjnego pisma. Major ów ubolewał, że nie udało mu się w zaplanowanym czasie doprowadzić do czystek etnicznych. — Ale — zapewniał — będziemy to kontynuować. Będziemy — mówił — wyciągać po jednym Chorwacie i muzułmaninie aż do ostatniego. [...] Zaraz za Tesliczem, tuż przy drodze, wznosi się niewielki granitowy monument. W tym miejscu zginął kapral Mieczysław Sternik przygnieciony przez swój niesprawny, opancerzony samochód. Przypomniało mi to mój sen. W owym momencie spiął on klamrą myśli początek i koniec mojego bośniackiego epizodu. Koszmarny sen, który spacyfikował moją wyobraźnię tuż przed wyjazdem do Bośni, mógł oznaczać również wizje przyszłości tego kraju. Śniła mi się biała, aluminiowa trumna, niesiona na ramionach ludzi o jednakowo smutnych, zniecierpliwionych twarzach, spowitych zmęczeniem. Wciśnięci w jednakowe eleganckie garnitury szli równo, podnosząc w tym samym czasie prawe nogi. Trumna była uboga, wyglądająca jak stary, odymiony, aluminiowy garnek. Był to mój koszmar, ale również mogła to być wizja Bośni, która może zostać złożona do grobu wraz ze swoją starą tradycją wieloetnicznego współistnienia przez dobrze ubranych i odżywionych polityków, ze zniecierpliwieniem oczekujących na ko- niec tego marszu. Rzeczywiście, Bośnia jest jak Łazarz, ale niewielu chce jej zmartwychwstania. Złożona do trumny, niesiona na ramionach polityków krąży po Europie jak widmo z mojego koszmarnego snu. [...] III Kto przelewa krew człowieka, tego krew przez człowieka będzie przelana. (Rdz 9, 6) Peter — bo takie dałem mu imię — był jedną z czterdziestu osób w Bośni, których każdego miesiąca miny czynią kalekami. Dziesięć osób ginie wskutek ich wybuchu. Życie w nim gasło, odkąd wydarzył się ten wypadek. Mina przeciwpiechotna, na którą wszedł, odebrała mu sens jego wysiłku do podtrzymywania swojego życia w zrujnowanej Bośni. Były też jednak i inne powody, o których wtedy jeszcze nie wiedziałem. Rodzina szybko zabrała go z miejscowego szpitala w Doboju. Nie było sensu, by tam był, skoro amputowano mu nogi. Kiedy wrócił do domu, tygodniami siedział skulony w kącie swojego pokoju, jakby obawiał się razów. Jego młoda twarz zapadła się jeszcze bardziej, a kości policzkowe sterczały niczym kikuty zburzonych domów. Oczy stały się nieproporcjonalnie duże, wypełnione strachem i przerażeniem. Ogarniała go gorączka, to znów niewysłowiony chłód, jakby ktoś pootwierał w domu wszystkie okna w środku zimy. W tej chwili minione lata nabierały innego znaczenia. Po kilku tygodniach ojciec przeniósł go na piętro i posadził przy oknie, by mógł patrzeć na przejeżdżające samochody i ludzi. Milczał. Milczał, jakby miał w sobie wielką tajemnicę, którą nie chciał się z nikim dzielić. Jechałem właśnie samochodem z Doboju do Zepc, kiedy po raz kolejny minąłem znajomą postać. Nadchodziła wiosna. Peter siedział wciśnięty w wózek inwalidzki, wygrzewając się w słońcu. Jego bezbarwna twarz nie wyrażała nic: ani bólu, ani strachu, ani buntu. Był pogodzony ze swoim losem. Zawsze w tym samym miejscu pozdrawiał mnie tym samym zawsze przyjaznym gestem, starając się wykrzywić swoją, zdaje się częściowo, sparaliżowaną twarz w zachęcającym uśmiechu. Składał jednocześnie na ustach dwa palce ściśnięte do siebie, jakby miał zamiar salutować, domagając się w ten sposób papierosów. Siedział samotnie na poboczu drogi w swoim odrapanym wózku i usiłował żyć. Jego rodzina wyprowadzała go każdego słonecznego dnia na ulicę. Była to jego jedyna rozrywka, kiedy mógł patrzeć na innych ludzi. Być może liczył, że ktoś zatrzyma się obok niego i zamieni « Poprzednie  [Spis treści]  Następne » _uacct = "UA-3447492-1"; urchinTracker();

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
160 15 (2)
160 05
polonez aldl 160
2 proby wytrzymid!160
10 (160)
5 48 160
160( 06 MDP szkolenie[1]
zielona;gora,komis m,160
160 09 (4)

więcej podobnych podstron