Przerabianie stypy na wesele


ks. prof. Cz. S. Bartnik
Przerabianie stypy na wesele
Po 1 maja 2004 roku dusza polska będzie doznawała coraz głębszego
rozdarcia między weselem a stypą Ojczyzny. U eurofilów były już po
referendum momenty zastanowienia i refleksji, ale ostatnio
propagandyści, w tym trochę i duchowni, dodali im znowu animuszu.
Zapewne liczą na wielkie toasty życia. A jednak Polska dzieli się coraz
bardziej na dwa wrogie sobie obozy. I to bezmyślne wesele znowu zle
wróży i Polsce, i UE. Trzeba zważać na staropolskie paradoksalne
przysłowie "Rad głupi, że oszalał".
Na wesele
Jak kiedyś w XVIII wieku liczni zdradzieccy magnaci polscy, targowiczanie, nie
chcieli odrodzenia Polski przez Konstytucję 3 Maja, nie chcieli promować
drobnej szlachty, mieszczan i chłopów i zwrócili się o ochronę swego
pasożytnictwa do Rosji, tak dziś inni ludzie, oligarchowie współcześni, nie
mający zmysłu Ojczyzny, Polski, suwerenności państwowej, zamiast odrodzić
kraj po raku komunistycznym i nawiązać braterskie stosunki z innymi
państwami, zwracają się do Zachodu o opiekę nad naszym złomowiskiem, a
społeczeństwu przedstawili, że i ono się wyżywi tym, co spadnie ze stołu
państw zachodnich. I oto wszyscy eurofile, zwłaszcza postkomuniści,
liberałowie, masoni polscy i różne mniejszości, którym już dawno amputowano
czucie dobra całego Narodu i wzniosłą ideę polskości, świętują swój sukces,
odprawiają huczne i zagłuszające sumienie wesele. Przygrywają im orkiestry
ideologów, ateistów i masonów Zachodu. Przyśpiewują im chóry bezmyślnie
wychowanej młodzieży. Tańczą u nas i na Zachodzie, szczególnie ochoczo,
różni kombinatorzy, manipulanci, nowobogaccy, beznarodowcy, no i złodzieje.
Nie będzie kary za ponowne zniewolenie Polski, za jej zniszczenie, za
nieudolność rządzenia i gospodarowania, a nawet i za rozkradzenie; będzie
amnestia, utrwalenie stanu obecnego i szczególne łaski dla głównych
targowiczan, oddających Polskę ateistom i masonom zachodnim.
Główne przyjęcie weselne będzie 1 maja w Irlandii (w Dublinie) - Irlandia teraz
przewodniczy Unii, ale też nie kojarzy się z Berlinem. Nasz premier leci
wojskowym samolotem niemieckim razem z kanclerzem Niemiec na znak
naszego "ślubu" z Niemcami. Premier i prezydent już teraz wyrywają sobie
flagę europejską, który z nich ma ją wywiesić jako znak pogrzebu suwerennej i
katolickiej Polski. Katolicy są ciągle bezwolni. Złośliwi polecają nam tylko się
modlić. Na 30 kwietnia zapowiedziano podobno ogólny post, jak przed
największym świętem Pańskim. Na Polach Wilanowskich na początku maja ma
być erupcja radości kościelnej przy fundamentach świątyni Opatrzności Bożej,
znaku wdzięczności za Konstytucję 3 Maja. Żeby znowu budowa tej świątyni
nie odłożyła się na dalsze dwieście lat, aż UE się rozpadnie. Na "Polskie
Wesele" mają przyjechać delegacje kościelne z całego Zachodu. Szkoda, że
nie żyje już Stanisław Wyspiański, może napisałby nowe "Wesele". W
pobliskich landach niemieckich ma być mnóstwo festynów, koncertów, imprez,
ale raczej tylko z udziałem polskich artystów, przeważnie wychowanych na
postmarksizmie. W Berlinie ma się odbyć wielki festiwal kultury i sztuki.
Telewizja nasza ma rozbrzmiewać toastami, dyskusjami i weselną muzyką.
Oczywiście, mamy na to wszystko pieniądze. Radować się musimy, bo tak
nam każe hymn europejski "Oda do radości", no i Bruksela. Niewolnicy nie
mogą być smutni.
Największy jubel w Polsce szykuje się na 30 kwietnia: zabawy na całej ziemi
Lecha, sztuczne ognie, strzelanie z armat. W Lublinie dzwon "Od Unii
Lubelskiej do UE" będzie naśladował dzwon Zygmunta. Ćwiczy się także
"taniec z flagami", i to dwudziestoma pięcioma. Uszyte są ogromne flagi, jakby
miały przesłonić całe niebo nad Polską.
W kraju brakuje grosza dla umierających dzieci, ale mamy fantazję. Telewizja
podaje, że wszyscy niemal krawcy szyją flagi: setkami, tysiącami, może
milionami - wielka, taka europejska, niebieska, z dwunastoma gwiazdami z
Apokalipsy (może to proroctwo?), a w jej środku malutka polska. Po miastach i
wsiach, po uniwersytetach i żłobkach, po szkołach i seminariach duchownych
ćwiczą śpiew "Ody do radości" - niemieckiego pochodzenia, pogańskiej, z
mitologii greckiej, antychrześcijańskiej. Lecą głosy pod niebiosy, żeby każdy
Polak wiedział, że 1 maja wkracza uroczyście "na Elizejskie Pola", czyli
bajeczną krainę na zachodzie, gdzie jest wieczna wiosna, powiewa rajski
zefirek, lekko toczy się życie wśród rozkoszy seksualnych, i gdzie człowiek już
nie potrzebuje Boga, bo sam nim będzie. Oczywiście, nie narzekajmy na
rozrzutność. Będzie to wesele nader skromne. Kiedyś w moich stronach
wesele trwało tydzień u panny młodej i drugi u pana młodego, potem już tylko
po trzy dni, a ostatnio po jednej dobie - z poprawinami, żeby resztki dojeść.
Zachód przywiedzie nas do skromności. Po stronie niemieckiej i z ich
inicjatywy będzie oficjalny jubel bardzo malutki w jakimś miasteczku byłej NRD:
landrat z kilkoma radnymi, z orkiestrą dętą, no i z piwem, jednak bez
młodzieży, bo to weekend.
Uzasadnianie wesela przez propagandę
Euroentuzjaści i eurofile uważają, że 1 maja 2004 roku zastąpi 1 maja - święto
robotnicze, oraz polski 3 Maja i zawładnie duszami całego Narodu Polskiego.
Głoszą oni, że nie zostaliśmy zbałamuceni przez obce media i przez polityków
i że w referendum byliśmy absolutnie wolni, choć wyniki głosowania były za
granicą przewidziane grubo wcześniej, zresztą co do wszystkich 10 krajów.
Uważają, że jest to jedyna szansa dla nas na całe tysiąclecie: i gospodarcza, i
polityczna, i socjalna, i kulturalna, i duchowa. Nie stracimy nic z naszej
tożsamości i niezawisłości państwowej, bo tożsamość narodowa utrzymuje się
dzięki kulturze oraz dzięki moralności i religijności. Nie widzą różnicy między
niezawisłością Narodu a suwerennością państwa ani też między tożsamością
a niezawisłością. Tymczasem niezawisłość i suwerenność dotyczy bardziej
państwa niż Narodu. Za Hitlera i Stalina mieliśmy tożsamość narodową, jednak
nie mieliśmy suwerenności i niezawisłości państwowej. I bywa, że narody
bardziej się utożsamiają w sobie, gdy tracą suwerenność. W tym sensie
właśnie możemy nie tracić tożsamości narodowej, gdy Zachód pozbawi nas
suwerenności całkowicie lub znacznie.
Katolewica liberalna, oskarżając wszystkich - prócz żydów - o tendencje
nacjonalistyczne, tożsamość narodową opiera nie na elemencie ludzkim, lecz
na kulturze. Uczą, że to nie naród tworzy swoją kulturę, lecz kultura tworzy
swój określony naród. Ale jest to łamaniec umysłowy. A więc przykładowo
choćbyśmy ludnościowo byli Chińczykami, ale kształtowałaby nas kultura
polska, to bylibyśmy Polakami. Na czym ta specyfika kulturowa polega, nie
mówią. Najczęściej pseudouczeni wymieniają jedynie elementy folkloru: bigos,
ogórek kwaszony, oscypka, śmigus-dyngus, strój. Jednakże jest to teza
błędna. Mamy przecież kulturę zachodnią, łacińską, euroatlantycką,
bizantyjską, azjatycką itd., a nie mamy bynajmniej narodu zachodniego,
łacińskiego, euroatlantyckiego, bizantyjskiego, azjatyckiego itp. Kultura,
materialna i duchowa jest wytwarzana przez człowieka, plemię, naród - nie
odwrotnie. Kultura kształtuje dopiero nowych członków danego narodu, np.
młodzież, i podtrzymuje świadomość narodową. Prawdą jest natomiast, że
gdyby przeszczepiano nam jakąś silną kulturę obcą szerokim nurtem i długo,
to mogłoby dojść do rozbicia naszej kultury i tożsamości naszego Narodu, jak
to bywało nieraz z dawnymi narodami i kulturami.
Również nie można się zgodzić z tym, że tożsamość narodową określają ściśle
"wartości moralne i religijne". Wówczas bowiem np. bandyci, wielcy złodzieje,
zdrajcy, mafiosi tym samym nie byliby Polakami, nie byliby już członkami
Narodu Polskiego, a najwyżej obywatelami państwa. Tak uczą niektórzy
teoretycy żydowscy: że np. Żydzi - kaci NKWD i UB, którzy mordowali
patriotów polskich, nie są już Żydami jako przestępcy. A religijność? Ona też
nie decyduje o tożsamości narodowej, bo trzeba by przyjąć, że do Narodu
Polskiego należą tylko katolicy, a wykluczeni są np. prawosławni, luteranie,
żydzi, muzułmanie itd. Można natomiast uważać, że religia na ogół umacnia
narodowość, ducha narodowego swoich wyznawców w aspekcie szlachetnym i
moralnym i jeden i ten sam naród może mieć wiele religii czy wyznań, które
mogą umacniać poczucie wspólnoty narodowej, choć współcześni ateiści
twierdzą coś akurat przeciwnego. Według nich różne religie dzielą naród.
Zwolennicy kołchozu europejskiego uczą, że dzisiaj suwerenność ma już inne
znaczenie niż dawniej i nie ma już państw całkowicie suwerennych. Jest to
propaganda targowicka. Proszę powiedzieć Ameryce, Rosji, Chinom,
Niemcom, Francji, Anglii, że nie są już suwerenne w klasycznym znaczeniu,
lecz zależą od Haiti, Iraku, Malty, Burundi, Watykanu. Jest to przekorne
odwrócenie znaczenia słowa: "suwerenność inaczej" - czyli zależność jest
suwerennością. Słowo "suweren", francuska forma łacińskiego "superus" -
zwierzchni - oznacza władcę niepodlegającego wyższym władzom.
Suwerenność to niezależność władzy jednego państwa od władz innego
państwa. Dotyczy to władzy. Nie należy mylić suwerenności z
samowystarczalnością gospodarczą, technologiczną czy siłą militarną. A
wreszcie suwerenność państwa może być w praktyce ograniczona, również
przez układy i traktaty, ale i wtedy pozostaje suwerennością. Suwerenność
ustaje wtedy, gdy władza jakiegoś państwa nie może już odwołać owej umowy
czy traktatu. To grozi właśnie Polsce w stosunku do UE. Następnie nie wolno
też mylić suwerenności z autonomią czy innymi formami podporządkowania
niepełnego. Polska będzie miała przez pewien czas różne zakresy autonomii w
niektórych określonych dziedzinach, ale to nie będzie już żadna suwerenność,
a zresztą UE zmierza wyraznie do zniesienia państw mniejszych w ogóle i do
rozłożenia ich na regiony. Polska ma po niewielu latach rozpaść się na Śląsk,
Poznańskie, Pomorze, Warmię, Mazowsze, Lubelskie, Małopolskę i na
turystyczny Region Karpacki. Regionizację ma realizować zespół silnych
środków gospodarczych pomijający nasze władze centralne. W sumie Polska
ma być geograficzną kolonią, przede wszystkim "oczyszczoną" z katolicyzmu.
Wszystko będzie zależało ostatecznie od świadomości i oporu ludności owych
regionów.
Nierównoprawny i nierównoległy układ zapowiada się już bardzo wyraznie.
Niemcy, Francja i zapewne Anglia zapowiadają Unię "dwu prędkości" lub "Unię
rdzenia i peryferii". A więc one będą miały władzę zwierzchnią i główne profity
gospodarcze, polityczne i cywilizacyjne, a reszta państw będzie w roli ich
satelitów i podległych im współpracowników. Ogólnounijne instytucje, jeśli
chodzi o sprawy najważniejsze, będą miały władzę tylko pozorną. Inna rzecz,
że istotnie taka zbieranina państw będzie bardzo niesprawna w działaniu i
zarządzaniu. Przy założeniu, że UE ma być superpaństwem i mocarstwem taki
triumwirat na wzór dawnego Rzymu jest konieczny. Z tym jednak, że i
triumwirat szybko się rozpadnie, co pokazała historia rzymska, a ostatnio
Jugosławia po śmierci Tity, kiedy to prezydentami byli kolejno przywódcy
republik składowych. Oczywiście ów triumwirat oznacza dla Polski utratę
suwerenności na stałe, dopóki będzie Unia. Nasi władcy będą mogli być co
najwyżej lokajami na dworach triumwirów, jak to było już kiedyś z władcami
państw podległych Rzymowi, a potem cesarzowi niemieckiemu. Wprawdzie
słyszy się pojedyncze głosy, że i Polska mogłaby dołączyć do "pierwszej
prędkości" - chcieli tego zapewne zwolennicy Nicei - niektórzy mówią nawet,
że Polska mogłaby wejść na miejsce Anglii, która ciąży bardziej ku Ameryce,
ale wszystko to wygląda raczej na dalszy koncert oszukiwania romantycznych
Polaków. A zresztą niemal wszyscy politycy polscy dziwnie miękną na widok
popłatnego stanowiska u cesarza.
Propagandyści zachodni i nasi smakosze chleba niewoli powiadają, że bez
względu na ostateczny układ owych "dwu prędkości" (taki eufemizm!). Polska
będzie miała pełne prawo współkształtowania duchowego oblicza Europy. A
więc kształtowania już nie ekonomicznego ani politycznego czy kulturowego,
lecz "duchowego", tzn. katolikom polskim będzie wolno doskonalić się w
cierpliwości i modlić się serdecznie i nieustannie o powodzenie i zdrowie
panów zachodnich. Rzeczywiście Polakom pozostanie tylko modlitwa
niewolników. Bowiem bankrut, sługa, żebrak nie decyduje o obliczu duchowym
pałacu cesarza.
Ciągle też powtarza się stary trick propagandowy, że Polska suwerenna
niepodporządkowana Zachodowi w całości byłaby skazana na izolację.
Ciekawe, że Szwajcaria, Norwegia, Ukraina, Rosja, Turcja, Izrael, Indie, Chiny,
Ameryka... nie są skazane na izolację, tylko jedna Polska. To jest znowu brak
zmysłu wolności, widać, że o losie Polski decydują nie Polacy. Polska
suwerenna może współpracować z Unią, i to bardzo ściśle - jak to było w
średniowieczu - bez oddawania jednak Narodu i państwa w niewolę nowym
Marksom, Leninom i Stalinom, którym się marzy gigantyczne imperium
europejskie i wielki żer na trupach małych państw i narodów. Właśnie
Cesarstwo Francuskie, III Rzesza Niemiecka i Związek Sowiecki bardzo
współczuły naokoło państwom niezależnym od nich i jeśli te dla utrzymania
swej "tożsamości" nie przyłączyły się do nich dobrowolnie, to wchłaniały je siłą.
Dziś takie samo prawo jest w gospodarce: małe gospodarstwo, mała firma,
mały zakład nie może istnieć, lecz musi się zatopić w gigantach. I tak to, co
mniejsze i słabsze, nie może istnieć, lecz musi zostać pochłonięte i strawione
przez to, co ogromne i globalne. Taki jest podstawowy błąd nowej antyludzkiej
ideologii europejskiej, choć ludzie nierefleksyjni jeszcze tego nie rozumieją.
A co z Kościołem polskim?
Masoneria zachodnia i nasza, a także wszelkiego rodzaju sekciarze
nowocześni, zarzucają Kościołowi polskiemu fundamentalizm katolicki. W
ogóle wbrew Soborowi Watykańskiemu II nie przyznają nam prawa bycia
rzeczywistym Kościołem lokalnym w łonie Kościoła powszechnego, lecz chcą,
byśmy byli tylko cieniem lokalnych Kościołów zachodnich. Nasza zatem "szata
godowa" na ucztę europejską miałaby polegać na osłabieniu wiary w Boga,
wyrzeczeniu się części Dekalogu, zwłaszcza przykazania czwartego o rodzinie
i szóstego o uporządkowaniu życia seksualnego, no i miałaby polegać na
odrzuceniu sakramentu małżeństwa i kapłaństwa oraz na oddaniu władzy w
Kościele inteligencji świeckiej. I w ogóle musimy uczynić katolicyzm bardziej
"miłosierny", "ludzki", sprzyjający słabościom ludzkim, tolerujący wszelkie
grzechy i wszelkie zboczenia, bo rzekomo tylko człowiek, który stoczył się na
samo dno moralne, właściwie rozumie chrześcijaństwo i Boga.
Szczególny atak jest przypuszczany na rzekomą ksenofobię polską, czyli
niechęć do nie-Polaków. Wyzbędziemy się więc tej grzesznej ksenofobii, gdy
oddamy za bezcen ziemie, gospodarkę, dzieła sztuki i całą kulturę, Kościół, no
i władzę nie-Polakom, głównie Żydom. Polacy według owej propagandy
zawsze byli ksenofobiczni: nie witali chlebem i solą wojsk niemieckich
niosących nam najwyższą cywilizację w roku 1939. Nie witali też - o zgrozo! -
świetlanej Armii Czerwonej niosącej nam coś dużo więcej niż Dobra Nowina,
po prostu Raj Wieczny. A i potem trwali uparcie w tym złu. Ba! Nawet czasami
strzelali do kulturalnych obcych, zamiast patrzeć spokojnie i kulturalnie, jak
Niemcy, bolszewicy, Ukraińcy, Litwini i Żydzi z NKWD mordują patriotów, w
tym także kobiety i dzieci. Te ksenofoby polskie ważyły się nawet tworzyć
partyzantkę, no i Powstanie Warszawskie w pewnym sensie ogólnopolskie. Z
Lubelszczyzny w roku 1944 ciągnęły tysiące partyzantów na pomoc
Warszawie - niestety, po drodze byli wyłapywani przez miłych gości
sowieckich, bo to były polskie ksenofoby. Natomiast nasi napastnicy nie mieli
nic z ksenofobii, to byli ludzie wielkiej otwartości i wielkiej kultury. Bywało np.,
że gdy Niemcy strzelali do Żydów, Cyganów, chorych psychicznie i polskich
kobiet i dzieci, to nieraz nastawiali sobie na patefonach płyty z podniosłą
muzyką Mozarta lub van Beethovena, a krzyk mordowanych czy palonych
uważali zgoła za niekulturalny, po prostu ksenofobiczny.
Albo jednym z największych ksenofobów polskich był dla postępowych i
światłych komunistów, także polskich, Prymas Wyszyński. Cóż to był za
fanatyk i oszołom! Wierzył w Boga, w Chrystusa, Kościoła nie uważał za
wymysł oszustów kapłanów. Nie uznawał wyższości "Kapitału" Marksa nad
Ewangelią. Głosił, że nie wolno zabijać wrogów ludu i w ogóle słabych i dzieci
poczętych. Majaczyła mu się Polska i niezależny od Moskwy Kościół polski.
Nie dostrzegał, że taki patriotyzm to urąga rozumowi i nowoczesności. To był
dopiero fundamentalista! Nie byli natomiast fundamentalistami: Hitler, Stalin,
Beria, ludzie NKWD i UB i inni. To byli ludzie kompromisu. Nie zabili przecież
wszystkich Polaków, nawet nie zamordowali większości, tylko trochę milionów,
które szpeciły ten nowoczesny świat.
Duch konstytucji unijnej projektuje sprowadzenie religii katolickiej w Polsce do
folkloru regionalnego. Kościół polski nie będzie chroniony Konstytucją polską,
bo ta będzie podporządkowana Konstytucji UE. W wymiarze ogólnym będzie
wolno sprawować swobodnie tylko Liturgię wewnątrz świątyń, oczywiście po
zapłaceniu wysokich podatków, także podatku katastralnego od świątyni i
ziemi. Mają ustać wielkie manifestacje katolickie, procesje, pielgrzymki, bicie w
dzwony. Będą ograniczenia katolickiego szkolnictwa, mediów, publikacji. Będą
stosowane w tych celach środki prawne, propagandowe i finansowe. Między
innymi w tym celu na przykład nasz rząd musiał uchwalić 22-procentowy VAT
na wydawnictwa.
Konstytucja unijna nie uznaje Boga, wartości religijnych, tradycji religijnej ani
większości Dekalogu, ale eurofile pocieszają nas, że można będzie prosić
Brukselę, żeby w przyszłości nie dyskryminowała katolików w Polsce. Już teraz
zresztą wystarcza nam, że Unia Europejska zamierza pozostać miejscem
otwartym na kulturę, wiedzę i postęp społeczny, że "świeckość" będzie
miejscem spotkania religii i światopoglądów, i że słowa z Preambuły o
"inspiracji kulturowej i religijnej" możemy sobie odnosić w duszy i do religii
katolickiej. Polscy eurofile wołają do autorów konstytucji unijnej, że jeśli
dopuścili pluralizm w ogóle, to niech dopuszczą i wielość religii, a jeśli wielość
religii to i wśród nich katolicyzm. "Świeckość" jako wspólną platformę nowej
Europy chcą nasi eurofile ubogacić o budowę "wspólnoty ducha". Oczywiście i
ta wspólnota ducha musi mieć charakter świecki. Jan Paweł II podsuwa tu
treści następujące: "godność osoby, świętość życia ludzkiego, centralną rolę
rodziny opartej na małżeństwie jako trwałym związku mężczyzny i kobiety,
wagę wykształcenia, wolność myśli oraz głoszenia własnych poglądów i
wyznawania własnej religii, ochronę prawną jednostek i grup, współpracę
wszystkich na rzecz dobra wspólnego, pracę pojmowaną jako dobro osobiste i
społeczne, władzę polityczną pojmowaną jako służba, podporządkowana
prawu i rozumowi, a ograniczona przez prawa osoby i narodów" (Do
uczestników kongresu naukowego, Rzym 20.06.2002 r.). Wśród tych wartości
świeckich mogłyby się znalezć i wartości religijne, nie naruszyłyby one zasady
pluralizmu, jednak ideologowie europejscy nie chcą ich przyjąć.
Nasza katolewica głosi, że Polacy wniosą do Europy swoje autentyczne i
suwerenne państwo, a u nas bezrobocie, nieład, chaos w rządzie, bezprawie i
w ogóle mentalność egoistyczną - wszystko to po wejściu do Unii samoczynnie
ustanie. I dodają, że obecnie należy się strzec polityków, którzy mają na
względzie dobro Polski rozumiane tradycyjnie, a także jakieś szczególne dobro
robotników, chłopów, rzemieślników i w ogóle klasy średniej, bo to są
"populiści". Społeczeństwo polskie osiągnie wielki dobrobyt tylko wtedy, gdy
wszystko będzie sprywatyzowane i w nowym ustroju wystąpią potężni i
arcybogaci oligarchowie, którzy wydzwigną gospodarkę Polski, dadzą ludziom
prostym pracę i inne dobrodziejstwa oraz stworzą najwyższą kulturę duchową.
Nie ma innej drogi do ogólnej pomyślności, jak przez arcybogaczy, którzy są
zarazem gigantami ducha. Toteż i do wyborów do Parlamentu Europejskiego
trzeba się udać bardzo licznie i wybrać takich przedstawicieli, którzy zechcą
służyć nowoczesnej Europie, bo dopiero w dobru Europy Zachodniej odnajdą
to, co jest naprawdę dobre dla Polski i dla Kościoła katolickiego w Polsce.
Niewiadome i pozory
Patrioci polscy widzą nadal wielki brak rozum w naszym przystępowaniu do
UE. Głównymi przeszkodami są:
- stan ruiny gospodarki polskiej;
- piastowanie najwyższej władzy przez elementy niekierujące się polską racją
stanu w sensie klasycznym;
- niekorzystne i często podstępne układy akcesyjne, np. dopiero teraz okazuje
się, że w rolnictwie zakłada się 2300 euro dochodu z 1 ha przeliczeniowego i
od tego będzie podatek, plus podatek katastralny, w rezultacie dopłata unijna
nie wystarczy na podwyższony podatek, jaki będzie musiał rolnik płacić;
- UE przyjmuje teraz inny profil niż w czasie negocjacji; prof. Adam Biela
podaje, że przegrywa profil ludzki, a wygrywa koncepcja oligarchiczna,
darwinowska i brutalna wobec ludzi prostych, słabych i ubogich;
- UE nie ma nadal swojej konstytucji i sama nie wie, jaką ona właściwie jest i
jaką będzie w przyszłości, nawet najbliższej, różne koncepcje ciągle wirują;
- gospodarka rolna została wyłączona z wolnego rynku, a do całości procesów
gospodarczych jest dołączona ideologia: brutalna, ateistyczna,
antychrześcijańska i antykatolicka;
- motywy polskiej akcesji z naszej strony nie są przejrzyste ani altruistyczne i
ogół społeczeństwa jest ustawicznie dezinformowany, a nawet bezczelnie
okłamywany, z kłamstwa zaś nie wyrosną dobre owoce;
- ogół społeczeństwa, w tym także duchowieństwo polskie, nie ma właściwie
żadnych informacji o całości prawa UE i o jego różnych sprzecznościach z
prawem polskim, wejście faktyczne do Unii będzie szokiem i niewyobrażalnym
zderzeniem, choć może nie w pierwszych dniach;
- dopatrujemy się czyjejś wielkiej dywersji w tym, że do UE bardzo prą
wszystkie nasze - poza potatarską - mniejszości narodowe i wyznaniowe, które
z reguły zdradzają swoją kolebkę w ciężkich chwilach, ale mogą się przeliczyć i
one. W roku 1942 miał miejsce taki fakt we Lwowie: wkraczający oddział
niemiecki witali Żydzi chlebem i solą, a jeden nieszczęśnik ucałował oficera.
Ten zaś wyciągnął pistolet i zastrzelił biedaka na miejscu. Nie tak łatwo będzie
i nam wkupić się w łaski panów ludzkimi gestami. W UE będą obowiązywały
wilcze prawa. Kiedyś mój kolega, student w Rzymie, dostał ostrego ataku
ślepej kiszki. Pacjenta położonego już na stole operacyjnym zapytali, czy ma
pieniądze. Nie miał, odłożyli zabieg. Operacja odbyła się dopiero wtedy, gdy
ks. prałat Franciszek Mączyński przyniósł pieniądze.
Eurofile weselni wkraczają do Unii z cwaniacką miną speców od Unii, a
mianowicie: "Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej". Jednak, jest to gorzkie
nieporozumienie. Jak wiemy, po objęciu tronu polskiego przez Litwina
Władysława Jagiełłę Olgierdowica, została w roku 1385 w Krewie zawarta unia
personalna między Królestwem Polskim a Wielkim Księstwem Litewskim. Unia
ta miała bardzo różne losy, aż do Unii Lubelskiej personalno-realnej w roku
1569, kiedy to wspólne były: monarchia, sejm, polityka zagraniczna i moneta.
Utraciła ona swoje znaczenie wraz z zaborami rosyjskimi. Ale jeśli my mamy
odegrać podobną rolę w UE, jak Litwa w Unii Lubelskiej to marny nasz los.
Otóż mimo iż Polska uratowała Litwę przed Zakonem Krzyżackim, przed
Szwedami, a przede wszystkim przed zaborczą Moskwą, to jednak sami Litwini
na ogół sądzą, że wszystko przez nas stracili: i Małą Ruś, i Białoruś, i Inflanty, i
Wileńszczyznę, i Białostocczyznę. Utracili suwerenność, żywioł polski zalał ich
ziemie, przez nas nie rozwinęli swej kultury, języka, prawa, literatury, nie
prowadzili korzystnej dla siebie polityki zagranicznej, a tylko dawali Polsce
towary i żołnierzy. Toteż, choć nie ze wszystkim było tak zle, to jednak nie
bądzmy naiwni, ostatnimi czasy narosło tyle nienawiści, że nie sposób
spokojnie tego opisywać. Oby Litwa nie okazała się proroctwem dla Polski w
Unii.
I tak Polakom odpowiedzialnym i miłującym Ojczyznę nie jest wcale do
śmiechu ani do wesela, choć przyszłość nie jest dokładnie nieprzewidywalna.
Polacy bywają łatwowierni i optymistyczni co do przyszłych losów. Ale gdy
wyjdą na jaw wszystkie zaskakujące przeciwności, błędy i szwindle z obu
stron, może być bardzo różnie. Pismo Święte mówi: Zwycięzcy zabiorą
wszystkie zdobyte na nas łupy, wesele zaś przemieni się w płacz a głosy
muzyki w żałobne narzekania (por. 1 Mch 9, 40-41).
4 V 2004


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Repertuar muzyczny na wesele
zespol;muzyczny;na;wesele;new;life,wizytowka,9763
Konwencja o przerabianiu statków handlowych na okręty wojenne eng
Wesele na Wsi taniec mołdawski]
narbutt wesele na polu minowym
Konwencja o przerabianiu statków handlowych na okręty wojenne
zestawy cwiczen przygotowane na podstawie programu Mistrz Klawia 6
PKC pytania na egzamin
Prezentacja ekonomia instytucjonalna na Moodle
Serwetka z ukośnymi kieszonkami na sztućce
MUZYKA POP NA TLE ZJAWISKA KULTURY MASOWEJ
zabawki na choinke

więcej podobnych podstron