O wpół do szóstej ró\aniec do Matki Boskiej, o szóstej msza. Kwadrans po siódmej początek
misterium. W ciszy słychać uderzenia o podłogę bazyliki Świętego Wojciecha. Zaczynają się
omdlenia. To jest nabo\eństwo, na którym ka\dy człowiek czuje obecność demona.
Najpierw upadła starsza kobieta stojąca w tłumie przed głównym ołtarzem. Runęła prosto na
posadzkę, a\ zadudniło. Nikt jej nie pomógł, nikt nie podał ręki, bo w takiej chwili nie nale\y
pomagać. Najlepiej w ogóle nie reagować. Sama wstanie. To potrwa kilka sekund. Nawet nie
wiadomo, czy zemdlała. Kościół w Wąwolnicy, wiosce graniczącej z Nałęczowem, wypełniony po
brzegi. Ludzie siedzą w ławkach, stoją w przejściach, w kruchcie, a ci, którzy się nie zmieścili, marzną
na zewnątrz. Temperatura spadła wieczorem do minus dziewięciu. Jest ostatnia sobota lutego. Kobieta
wstaje, poprawia długi wełniany płaszcz. Uśmiecha się, nic jej nie jest. Zaczyna powtarzać ze
wszystkimi: Módlmy się za osoby doznające udręczeń ze strony mocy ciemności. Bo\e, który mocą
swej łaski zechciałeś wspomniane osoby uczynić dziećmi światłości, spraw, prosimy, by nie otoczyły
ich mroki demonów, lecz niech blask wolności od ciebie otrzymanej zawsze się w nich objawia. Przez
Chrystusa Pana naszego. Amen.
I jeszcze psalm trzydziesty piąty: Walcz, Panie przeciw tym, co walczą ze mną. Uderz na wrogów
moich. Chwyć puklerz i tarczę, i powstań mi pomóc.
Kiedy ksiądz Jan Pęzioł rusza do wiernych, \eby kłaść ręce na ich głowy, zaczynają się kolejne
omdlenia. Mę\czyzna w kruchcie, kobieta w lewej nawie, dziewczyna w przejściu między ławkami,
chłopak stojący obok niej. Le\ą, nie wstają. O ile to omdlenia. Na pewno chwilowa utrata równowagi.
Mija trzecia godzina nabo\eństwa. Poszczególne rytuały od lat powtarzane w tej samej kolejności.
Zawsze w ostatnią sobotę miesiąca. O wpół do szóstej ró\aniec do Matki Boskiej, o szóstej msza
zwykła. Mniej więcej kwadrans po siódmej początek misterium. W ciszy słychać wyrazne uderzenia o
podłogę bazyliki Świętego Wojciecha. Ksiądz Pęzioł idzie dalej. Pokazuje, \eby nie podnosić
upadających. Nic im nie będzie. Jeszcze nikt, upadając w czasie mszy, nie wyrządził sobie krzywdy.
Zresztą zaraz wstaną. Jak zwykle. To jest nabo\eństwo, na którym ka\dy człowiek czuje obecność
demona. Modlitwa jest po to, by się od niego uwolnić. A uwalnianie sprzyja dziwnym reakcjom
organizmu. Choćby takim jak chwilowe osłabienie.
Ktoś intonuje hymn do św. Michała Archanioła: Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w
walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądz dla nas obroną. Aby go Bóg pogromić
raczył, pokornie o to prosimy. A ty, wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na
zgubę dusz ludzkich po tym świecie krą\ą, mocą Bo\ą strąć do piekła. Amen.
Ciszę między modlitwami przerywają stęknięcia, westchnienia, płacz, od czasu do czasu stłumiony,
radosny śmiech. Wszystko jednocześnie. Jakby ktoś rozdał role wiernym. Ale ksiądz Pęzioł nie nadaje
się na re\ysera. Prosi, \eby opanować emocje. Nie krzyczeć, raczej modlić się w skupieniu. Parę
minut po dziewiątej błogosławi znakiem krzy\a. Ludzie wychodzą z kościoła, wsiadają do
samochodów, autokarów. Rejestracje lubelskie, mazowieckie, łódzkie, podlaskie. Są dwa autobusy z
województwa zachodniopomorskiego.
Wierni musieli pokonać nawet 700 kilometrów, \eby uczestniczyć w wydarzeniu, które jest tylko raz
w miesiącu. Niektórzy idą spać do domu pielgrzyma, inni powoli opuszczają plac przed bazyliką. Na
dziś koniec. Jeszcze kilka osób prosi księdza o prywatną rozmowę. Ksiądz jest ju\ bardzo zmęczony,
ale przyjmuje ka\dego. Choćby na chwilę, \eby się umówić na pózniej.
To są obowiązki księdza Pęzioła. Dziesięć lat temu był jeszcze proboszczem w Wąwolnicy. Dziś
kanonik, infułat. Za rok skończy osiemdziesiąt lat, ale wygląda na sześćdziesiąt, ma głos młodzieńca,
donośny i ostry, chodzi szybko, trzyma się prosto. Szczupły, niewysoki. W Wąwolnicy uwa\any jest
za człowieka o cechach anielskich, bo w wieku osiemdziesięciu lat rzadko kto tak dobrze wygląda, a
jeszcze rzadziej ma taką jasność umysłu.
Ksiądz Pęzioł jest egzorcystą. Dzięki niemu mała lubelska wieś stała się w ostatnich latach jednym z
najczęściej odwiedzanych w Polsce miejsc pielgrzymkowych. W ubiegłym roku w egzorcystycznych
comiesięcznych mszach uczestniczyło prawie 100 tys. pielgrzymów z całego kraju. Na stronie
internetowej parafii ksiądz Pęzioł wpisał niedawno swoje kredo: Cywilizacja laicka przełomu XX i
XXI wieku wypłukuje z wielu ludzkich sumień wartości duchowe. Obok dobrych wartości istnieją
tak\e złe. Współczesny człowiek, często nie uświadamiając sobie ich obecności, nie zabezpiecza się
przed nimi, co więcej otwiera się na nie beztrosko. Zło wchodzi w \ycie człowieka i czyni wielkie
spustoszenie duchowe, psychiczne i fizyczne. Kościół, działając mocą Chrystusa, idzie z pomocą tym
ludziom, ogarniając ich troską duszpasterską. Jedną z form takiego duszpasterstwa jest Nabo\eństwo o
uzdrowienie duchowe i uwolnienie od wpływów złego ducha .
Wąwolnica, mimo \e najchętniej odwiedzana, nie jest wyjątkiem. Takich nabo\eństw zbiorowych
egzorcyzmów jest w Polsce więcej. Jeszcze nie tak dawno księ\a przerzucali sobie tę specyficzną
posługę z rąk do rąk jak gorący kartofel. Dwadzieścia lat temu było w Polsce zaledwie kilku
egzorcystów. Dziesięć lat pózniej ju\ około czterdziestu. Kościół nie informuje wprawdzie o
dokładnej liczbie księ\y egzorcystów, ale od niedawna w ka\dej diecezji jest przynajmniej jeden
mianowany przez biskupa specjalista od walki z demonem. W niektórych diecezjach dwóch, trzech,
nawet czterech. Wszystkich diecezji jest w Polsce 41, mo\na się więc spodziewać, \e liczba
egzorcystów przekracza setkę.
To jedna z odpowiedzi Kościoła na laicyzację społeczeństwa i coraz większą rzeszę świeckich
przeganiaczy diabłów (w samej Warszawie jest ich kilkuset), którzy psują rynek zmonopolizowany
kiedyś przez księ\y. Katolickie społecznościowe portale internetowe choć nie robi tego Episkopat
Polski publikują nawet listy egzorcystów diecezjalnych, zastrzegając za ka\dym razem, \e są
niepełne. Zawierają jednak oprócz nazwisk tak\e adresy, a nawet numery telefonów egzorcystów.
Mo\na zadzwonić, umówić się na wizytę. Jak w przychodni lekarskiej. Lub u psychologa. Egzorcyści
wymieniają się doświadczeniami na konferencjach organizowanych ka\dego roku w Niepokalanowie.
W czasie ostatniego spotkania, kilka tygodni temu, jezuita z Krakowa ojciec Aleksander Posacki dał
wykładnię, jak współczesny Kościół katolicki rozumie powołanie egzorcysty: We współczesnym
świecie wiele jest demonicznych zagro\eń mówił ojciec Posacki. Obserwujemy dziwną fascynację
złem, mrokiem, satanizmem, poszukiwaniem mocy, poza pojęciem moralności. Zagro\enia wynikać
mogą z amoralizmu, konsumpcjonizmu, przedwczesnej seksualizacji młodzie\y czy fałszywej
duchowości wynikającej z pomieszania pojęć choćby wtedy, gdy myli się religię z magią.
Analizujemy te zagro\enia, czyniąc to w świetle racjonalności, w otwarciu na współczesne badania
naukowe.
Z kolei w najnowszym, marcowym numerze jezuickiego miesięcznika Przegląd Powszechny , w
całości poświęconego demonologii i egzorcyzmom, na temat współpracy Kościoła z naukowcami
rozmawiają egzorcysta z podwarszawskiej Magdalenki, ksiądz Andrzej Grefkowicz, i psychiatra,
doktor Włodzimierz Szyszkowski. Obaj przyznają, \e wiele razy konsultowali między sobą przypadki,
co do których nie byli pewni, jak je zakwalifikować: czy jako chorobę psychiczną, czy diabelskie
opętanie.
Kościół i nauka zmierzają w gruncie rzeczy do tego samego, czyli do wyleczenia ocenia profesor
Janusz Rybakowski, jeden z najwybitniejszych polskich psychiatrów. Baza teoretyczna w obu
przypadkach jest jednak inna. Kościół opiera swoją naukę na wierze w duchy dobre i duchy złe,
psychiatria na zaburzeniach czynności mózgu. Doceniając starania i metody Kościoła, jako
psychiatra muszę jednak powiedzieć, \e w duchy nie wierzę.
Za to Kościół wierzy coraz bardziej w zdobycze nauki. Dlatego w 1999 roku Kongregacja Kultu
Bo\ego i Dyscypliny Sakramentów zmieniła u\ywany od prawie czterech wieków Rytuał Rzymski
(Rituale Romanum) w punktach opisujących egzorcyzmy na osobach opętanych. Nowa wykładnia
przepisów zaleca dokładne, a nawet wielokrotne konsultacje z lekarzami psychiatrii, by ponad wszelką
wątpliwość wykluczyć chorobę psychiczną osoby, wobec której planuje się zastosowanie egzorcyzmu.
Bardzo często mylono kiedyś opętanie ze schizofrenią lub rzadką chorobą zwaną zespołem Tourette a,
czyli wrodzonym zaburzeniem neurologicznym charakteryzującym się występowaniem tików
ruchowych, werbalnych, połączonych z koprolalią, patologiczną skłonnością do wypowiadania
przekleństw i obrazliwych słów.
Reszta Rytuału wygląda niemal dokładnie tak jak cztery wieki temu: pokropienie wodą święconą,
modlitwa, recytacja psalmu, czytanie ewangelii, nało\enie rąk i dmuchnięcie w twarz osoby dręczonej
przez demona, wyznanie wiary, ukazanie krzy\a, wypowiedzenie formuły zaklinającej diabła do
odejścia. Mniej więcej w takiej kolejności toczy się te\ wąwolnickie nabo\eństwo. Nie zmienił się
tak\e zestaw głównych znaków mających świadczyć o opętaniu: mówienie obcymi językami,
ujawnianie przez opętanego nieznanych mu tajemnic, ponadnaturalna siła oraz niechęć przed wodą
święconą i odrzucanie Chrystusa.
W Wąwolnicy nikt nie słyszał, by osoby poddające się egzorcyzmom mówiły językami, których nie
znają. Nie spotkano się te\ z przypadkiem ujawniania tajemnic, których opętany nie mógł znać.
Parafialne archiwum roi się jednak mimo wszystko od podziękowań ludzi, którzy przeszli przez ręce
księdza Pęzioła, a na forach internetowych, nie tylko katolickich, uczestnicy sobotnich nabo\eństw
wymieniają się wra\eniami z pobytu w bazylice.
Najpierw poświęcenie wody, soli i lekarstw opisuje swoje prze\ycia młoda dziewczyna, Beata
Chmielewska, na portalu www.wiadomosci24.pl. Potem egzorcyzmy zbiorowe. Modlimy się o
uzdrowienie i uwolnienie od wpływów złego ducha. Wnętrza uniesionych dłoni księdza mają barwę
jasnozieloną, wokół nich aura błyszczy bielą. Zdenerwowanie zaczyna we mnie narastać, bo nie wiem,
czego mam się spodziewać. Mój chłopak mówi, \e ju\ ktoś upadł. Nagle, tu\ przede mną, upada
starsza kobieta. Wygląda, jakby spokojnie spała. Serce bije mi szybciej i mocniej. Trzymamy się za
ręce z przyjaciółką, wymieniając jednocześnie przestraszone spojrzenia. Egzorcysta kładzie ręce na
głowie mojego chłopaka. Stoję tu\ za nim, dlatego czuję bijący od niego lęk i niesamowitą falę gorąca.
Zachwiał się lekko, ale nie upadł. Ma zmienioną twarz, jest oszołomiony, lecz po kilku minutach
dochodzi do siebie. Kolej na moją przyjaciółkę. Stoi blada, patrząc się w skupieniu na księdza. Teraz
ja. Zamykam oczy, czując jednocześnie gorące dłonie kapłana na mojej głowie. Widzę migotliwe tło i
wyłaniający się z niego krzy\. Nagle zaczynamy się chwiać. Czuję te dłonie na głowie i lekkość
delikatnie upadającego ciała. Nie tracę jednak świadomości jak przy omdleniu. Czuję się lekko i
swobodnie, mam świadomość, \e JESTEM, choć przez chwilę zupełnie nie wiem gdzie! Otula mnie
świetlista biel... I wszystko znów powraca. Doskonale słyszę modlących się ludzi, ale jeszcze nie
mogą otworzyć oczu, nie mogę wstać. Jeszcze chwila. Podnoszę się. Jestem oszołomiona. Przyjaciele
prowadzą mnie do ławki, ktoś ustępuje mi miejsca .
Szkoda, \e egzorcyzmy w Wąwolnicy są tylko raz w miesiącu. Za ka\dym razem, gdy stamtąd
wyje\d\am, czuję się silniejszy, moje lęki słabną, wracam do \ycia. Lekarze mi nie umieli pomóc, a
ksiądz wystarczy, \e ręce poło\y na mojej głowie wyznaje na forum www.katolik.pl
czterdziestoletni mę\czyzna z Przemyśla.
Ksiądz Pęzioł nawet gdyby chciał, nie jest w stanie prowadzić więcej ni\ czterech nabo\eństw w
miesiącu (trzy zwykłe i w ostatnią sobotę miesiąca główne, o uwolnienie). Do tego trzeba dodać
prywatne spotkania z ludzmi potrzebującymi pomocy, indywidualne egzorcyzmy w całej diecezji,
częste wyjazdy w teren. Tak jak teraz do Orłowa Murowanego koło Krasnegostawu na
przedświąteczne rekolekcje. W Orłowie od dawna czekali na księdza. Kościół nabity po brzegi.
Wszyscy wiedzą, kim jest. Ale egzorcyzmów w Orłowie nie będzie. Ksiądz przypomina o Polsce, o
Polakach. śe tracą wiarę. O mediach, \e ulegają potrzebom rynku, zamiast kształtować charakter. O
rodzinie, \e prze\ywa głęboki kryzys.
Po rekolekcjach na plebanii ksiądz Pęzioł siada przy stole. Ostatnio ma takie dziwne myśli. Jakby coś
się miało stać. Ksiądz nie jest prorokiem i nie chce nim być. Chodzi raczej o zdarzenie wa\ne dla
Polski i Polaków. Mam w głowie konkretny dzień mówi ksiądz Pęzioł. Matki Boskiej Zielnej.
Piętnastego sierpnia. Między dziesiątą rano a południem. Prawdopodobnie jakiś znak. Nic złego się
wtedy nie stanie. Będziemy się tylko musieli wobec tego znaku określić. Czekam na ten dzień, nie
wiedząc, co będzie. A mo\e tylko mi się zdaje. Poczekam. Zobaczę.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Msze o uzdrowienie międzypokoleniowe i o uwolnienie od przekleństwaMsze o uzdrowienie i uwolnienie informatorWalory uzdrowiskoweczego nie wiedza uzdrowiciele i ich pacjeciUzdrowiska Karpackie Z Kruczek, A Weselipanie uzdrow nasz krajModlitwa oddania i uzdrowieniaEarthdawn Uzdrowiciel krwi (dyscyplina)więcej podobnych podstron