B/211: Rudolf Steiner - U bram teozofii
Wstecz / Spis treści / Dalej
VIII
Przejdziemy do dalszych rozważań poszczególnych pytań związanych z działaniem karmy w życiu człowieka. Jaki pogląd ma wiedza tajemna odnośnie powstania sumienia? Sumienie ukazuje się człowiekowi naszej kultury jako rodzaj głosu wewnętrznego, który mówi mu, co powinien czynić, a czego zaniechać. Jak powstał taki głos wewnętrzny?
Interesujące jest badanie, czy w ogóle w historycznym rozwoju ludzkości zawsze istniało to, co dzisiaj nazywamy sumieniem. Przekonujemy się wtedy, że na bardzo wczesnych stopniach rozwoju nie istniało żadne słowo określające to pojęcie. W literaturze greckiej ukazuje się ono tak bardzo późno, że starożytni Grecy nie posiadali w swojej mowie takiego określenia. I tak samo inne ludy na początku swojego rozwoju kulturowego nie posiadały żadnego słowa na określenie sumienia. Możemy więc wnioskować, że w miarę rozwoju stanu świadomości sumienie dopiero stopniowo stawało się znane. Tak też jest istotnie. Sumienie powstawało stopniowo. Wykształciło się dopiero dość późno w historii rozwoju ludzkości. Później dowiemy się, co mieli nasi przodkowie zamiast sumienia.
Jak powstaje stopniowo sumienie? Przykład: Darwin podczas swoich podix>ży spotkał się raz z ludożercą i próbował mu wyjaśnić, że niedobrze jest przecież zjadać drugiego człowieka. Ale dziki odpowiedział mu: aby zdecydować, czy to dobrze czy źle, trzeba go przecież najpierw zjeść! Nie oceniał on dobra i zła według pojęć moralnych, lecz według doznawanej przyjemności. Był człowiekiem zatrzymanym w rozwoju, człowiekiem z bardzo dawnego okresu kulturowego, w jakim wszyscy niegdyś żyliśmy. Jak doszedł człowiek do rozróżnienia dobra i zła? Na przykład przez to, że uprawiał ludożerstwo tak długo, aż sam znalazł się w położeniu, gdy mógł zostać zjedzony. W takiej chwili zdobywał doświadczenie, że jego samego mogło to spotkać. Dzięki temu zauważył, że jednak coś jest nie w porządku. Owoc tego doświadczenia pozostał w nim w kamaloce i dewachanie. Przy następnym wcieleniu miał niejasne uczucie, że w jego czynach tkwi coś niewłaściwego. Po dalszych inkarnacjach uczucie to było silniejsze, zaczął więc zwracać uwagę na uczucia innych i stopniowo doszedł do pewnej powściągliwości. Po wielu dalszych inkarnacjach to niejasne uczucie wzmogło się i powstała myśl: tego nie wolno czynić. Podobnie też dziki człowiek w początkach kultury jadł wszystko bez zastanowienia. Dostawał wtedy bólu żołądka i zdobywał doświadczenie, że pewne rzeczy może jeść, a innych nie. Tak rosło stopniowo doświadczenie i stawało się głosem sumienia.
Czym jest więc sumienie? Jest wynikiem doświadczeń nabytych w ciągu różnych wcieleń. W gruncie rzeczy wszelka wiedza, zarówno ta najwyższa jak i najniższa, jest przede wszystkim wynikiem doświadczeń, powstała drogą prób i doświadczeń.
Należy przytoczyć tu ciekawy fakt. Dopiero od czasów Arystotelesa istnieje nauka logiki, nauka myślenia. Należy więc wnioskować, że właściwe myślenie również dopiero wtedy powstało. I tak jest istotnie. Myślenie musiało się dopiero rozwinąć, a prawidłowe myślenie, logika, również powstało dopiero z biegiem czasu na skutek dogłębnych obserwacji, że fałszywe myślenie wiedzie do zła. Wiedza jest czymś, co ludzie zdobywali w ciągu wielu inkarnacji. Ludzkość doszła do skarbu wiedzy po długich próbach. Widzimy tu znaczenie prawa karmy. Mamy tu także coś, co wykształca się z doświadczenia jako trwały nawyk i skłonność. Taka skłonność jak sumienie mieści się również w ciele eterycznym. Na skutek tego, że ciało astralne wielokrotnie przekonywało się, że to czy tamto nie powinno mieć miejsca, powstaje trwała skłonność w ciele eterycznym.
Inne interesujące powiązanie karmiczne ukazuje się w zakorzenionym, płynącym z przyzwyczajenia zachowaniu egoistycznym lub też w altruistycznym, pełnym miłości współczuciu dla innych. Są ludzie o zatwardziałym egoizmie, nie tylko w odniesieniu do żądzy zysku, ale są też pełni miłości i współczucia altruiści. Obie postawy związane są z ciałem eterycznym, a w następnym życiu wyrażają się w ciele fizycznym. Osoby, które w jednym życiu postępują z przyzwyczajenia egoistycznie, w następnym życiu szybko się starzeją, kurczą się; natomiast długa młodość i świeżość jest wynikiem pełnego miłości i oddania postępowania w poprzednim życiu. W ten sposób można również przygotować sobie świadomie ciało fizyczne na przyszłą inkarnację.
Leżą wam pewnie na sercu pytania związane z tym, o czym mówiłem wczoraj. Jak to jest z tym wszystkim, co zdobyło sobie ciało fizyczne? Czyny człowieka wpłyną na jego przyszły los; ale co z chorobami, które ciało fizyczne przebyło w ciągu życia?
Odpowiedź na to pytanie, choć brzmi może dziwnie, nie pochodzi z żadnej spekulacji, żadnej teorii, lecz oparta jest na doświadczeniu wiedzy duchowej i uczy o misjach choroby. Fabre d'Olivet, badacz początkowego rozdziału Księgi Rodzaju, użył kiedyś pięknego obrazu. To, co kształtuje się jako los człowieka, porównuje on z pewnym procesem w przyrodzie. Mówi on: Cenna perła powstaje przez chorobę. Jest czymś, co wydziela muszla, która musiała ulec chorobie, by wydać coś cennego. Choroby w jednym życiu występują jako fizyczna uroda w życiu następnym. Na skutek przebytej choroby, w następnym życiu ciało będzie miało piękną postać albo też choroba, którą na skutek infekcji przebył człowiek razem ze swym otoczeniem, wynagrodzona zostaje przez piękno jego otoczenia. Piękno rozwija się więc z cierpienia, bólu, niedostatków i choroby. Jest to związek uderzający, ale faktycznie istnieje. Nawet poczucie piękna kształci się w ten sposób. Nie ma na świecie nic pięknego bez bólu, cierpienia i chorób. Zupełnie podobnie dzieje się w ogólnej historii rozwoju ludzkości. Zobaczycie na podstawie tego, jak piękne są karmiczne związki w życiu, a na pytania w sprawie zła, cierpienia i choroby nie można właściwie odpowiedzieć bez poznania wielkich wewnętrznych powiązań w rozwoju całej ludzkości.
Linia ewolucji sięga bardzo dawnych czasów. Ziemia była wtedy zupełnie inna, istniały zupełnie inne warunki. Nie było jeszcze wyższych zwierząt. Był czas, gdy w ogóle nie istniały ryby, płazy, ptaki czy ssaki, a jedynie zwierzęta stojące niżej od ryb. Istniał tam człowiek, ale w zupełnie innej postaci niż dzisiaj. Jego ciało fizyczne było jeszcze bardzo niedoskonałe; duchowe ciało stało wyżej. Tkwił on w miękkim ciele eterycznym, a dusza sama pracowała nad ciałem fizycznym z zewnątrz. Człowiek miał w sobie jeszcze wszystkie inne istoty. Potem rozwinął się wyżej i pozostawił formę ryby, którą miał w sobie. Były to potężne, fantastycznie wyglądające stworzenia, niepodobne do dzisiejszych ryb. I znowu rozwinął się dalej i wyrzucił z siebie formę ptaka, później gada i płaza, groteskowe istoty jak gady olbrzymy, żabojaszczurki, które właściwie były maruderami wcześniej zatrzymanych w rozwoju, jeszcze trochę do człowieka podobnych istot. Następnie, jeszcze później, wyrzucił człowiek z siebie ssaki. Na koniec odrzucił małpy, a sam poszedł znów wyżej.
Człowiek był więc od samego początku człowiekiem, a nie małpą. Wyrzucił z siebie całe królestwo zwierzęce, aby samemu stać się doskonalszym; podobnie jakbyśmy z zabarwionego płynu usuwali stopniowo, jeden po drugim, wszystkie barwniki i pozostawili tylko czystą, przejrzystą wodę. Dawni badacze przyrody, tacy jak Paracelsus i Oken. wypowiadali to w piękny sposób: Gdy człowiek patrzy na świat zwierzęcy, musi sobie powiedzieć: nosiłem to w sobie i wyrzuciłem z mojej istoty".
Człowiek miał kiedyś w sobie to, co później usunął na zewnątrz. Tak też i dzisiaj człowiek ma w sobie coś, co w przyszłości będzie miał na zewnątrz siebie, a mianowicie swoją karmę, obie postawy: dobro i zło. Tak jak prawdą jest, że człowiek wydzielił z siebie świat zwierzęcy, tak samo prawdą jest, że wydzieli dobro i zło w świat zewnętrzny. Dobro wyda dobrą z natury rasę ludzką, zło wydzieloną złą rasę. Prawda ta figuruje też w Apokalipsie. Nie należy tego źle rozumieć, trzeba odróżniać rozwój duszy od rozwoju rasy. Dusza może wcielić się w rasie upadającej; ale gdy nie czyni zła, nie potrzebuje ponownie wcielać się w tej rasie, lecz inkarnuje się w rasie idącej wzwyż. Do ras schodzących niżej wpływa z innych stron dosyć dusz dążących do wcielenia.
To, co jest wewnętrzne, musi wyjść na zewnątrz, a człowiek wzniesie się wyżej, gdy jego karma się wyczerpie. Łączy się z tym coś nadzwyczaj interesującego. Z uwagi na rozwój ludzkości już od wielu stuleci zakładane były tajne zakony, które stawiały sobie najwyższe zadania, o jakich da się pomyśleć. Jednym z nich był Zakon Manichejczyków. Nauka nie wie o nich nic prawdziwego. Sądzi, jakoby Manichejczycy głosili naukę, że w naturze istnieje dobro i zło, które walczą ze sobą; że tak zostało ustanowione przez akt stworzenia. Jest to zniekształcony aż do granic absurdu poblask prawdziwej nauki i wysokiego zadania tego zakonu. Poszczególni jego członkowie wychowani są w specjalny sposób dla spełnienia wielkiego zadania. Zakon ten wie, że w przyszłości będą istnieli ludzie, w karmie których nie będzie już żadnego zła, że będzie również istnieć z natury już zła rasa, w której wszelkie zło wystąpi w silniejszym stopniu aniżeli widzimy to u najdzikszych zwierząt, gdyż ludzie ci czynić będą zło w sposób świadomy, wyrafinowany, przy wysoko rozwiniętym rozumie. Zakon Manichejczyków już teraz szkoli więc swych członków, tak by w przyszłych inkarnacjach byli oni zdolni do tego, aby nie tylko zwalczać zło, lecz przekształcać je w dobro. Olbrzymia trudność tego zadania polega na tym, że u tych złych ras nie będzie tak, jak z wychowaniem złego dziecka, w którym obok zła istnieje także i dobro, które można rozwinąć przez przykład i naukę. Zakon Manichejczyków już dzisiaj uczy, jak radykalnie zmienić tamtych z natury całkowicie złych ludzi. Przetworzone zło, po dokonaniu pomyślnie pracy nad nim, przemieni się w coś szczególnie dobrego. Stan świętości będzie zwykłym stanem moralnym na Ziemi. Siły przemiany sprowadzą stan świętości, ale nie może to być osiągnięte inaczej niż przez wytworzenie się przed tym zła. I w sile, jaka musi zostać zastosowana do przezwyciężenia zła, rozwinie się siła do najwyższej świętości. Rola musi być użyźniona budzącym wstręt nawozem; nawóz musi wpierw wrosnąć w ziemię jako ferment. W ten sposób ludzkość potrzebuje zła jako nawozu, aby osiągnąć stan najwyższej świętości. Jest to misja zła. Siłę uzyskuje człowiek przez naprężanie swych mięśni; również dobro, jeżeli ma się wznieść do świętości, musi przezwyciężyć zło, które mu się przeciwstawia. Zadaniem zła jest podniesienie ludzkości wyżej.
Takie rzeczy pozwalają nam wejrzeć w tajemnice życia. Później, gdy człowiek przezwycięży już zło, przystąpić może do tego, aby wyzwolić zepchnięte niżej stworzenia, kosztem których sam rozwinął się wyżej. I to jest sens rozwoju.
Jest jeszcze coś trudniejszego do zrozumienia. Muszla, która stanowi mieszkanie ślimaka, wydzielona została z żywej substancji samego zwierzęcia. To, co otacza ślimaka jako jego dom, początkowo było w nim; jest to jego własne ciało w zagęszczonej formie. Teozofia uczy, że jesteśmy jednością ze wszystkim, co nas otacza. Należy to rozumieć w ten sposób, że niegdyś człowiek miał wszystko w sobie. Skorupa ziemska faktycznie powstała wskutek tego, że niegdyś człowiek wykrystalizował ją z siebie. Tak jak ślimak swój dom, tak też i człowiek miał w sobie wszystkie inne istoty i królestwa: mineralne, roślinne i zwierzęce. Może on powiedzieć: te substancje były kiedyś we mnie, wykrystalizowałem je z siebie. Patrzy więc na coś poza samym sobą i pojmuje teraz sens słów: tym wszystkim jestem ja sam.
Jeszcze subtelniejsze jest inne pojęcie. Wyobraźcie sobie ten dawny stan ludzkości, kiedy jeszcze nic nie wydzieliło się z człowieka. Człowiek istniał i miał też wyobrażenia, ale nie były one obiektywne, gdyż takie wrażenia wywierają rzeczy zewnętrzne, lecz czysto subiektywne. Wszystko pochodziło z niego samego. Sen, marzenie senne, jest jeszcze pozostałością tamtych czasów, w których człowiek cały świat wysuwał jakby z siebie. Przeciwstawiał on wtedy świat samemu sobie. My sami zrobiliśmy wszystkie rzeczy i patrzymy na nasze własne wytwory, na naszą własną istotę, która w innych stworzeniach zagęściła się do stanu stałego.
Kant mówi o czymś, czego człowiek nie może poznać, o rzeczy samej w sobie". Czegoś takiego jednak nie ma. Poznanie nie ma granic, gdyż we wszystkim, co człowiek widzi wokół siebie, znajduje pozostawione ślady swojej własnej istoty.
Wszystko to zostało powiedziane, aby pokazać, że jeżeli rozpatruje się tylko jedną stronę zagadnienia, nigdy nie można dojść do rzeczywistego zrozumienia. Trzeba wiedzieć, że wszystko, co pojawia się w wokół nas, było kiedyś zupełnie inne i do zrozumienia dochodzi się tylko wtedy, gdy teraźniejszość porównuje się z przeszłością. Podobnie jest też przy rozważaniu świata zmysłów: nigdy nie zrozumie się, dlaczego w ogóle jest choroba albo jakie jest zadanie zła, jeżeli ograniczy się jedynie do rozważań opartych na zmysłach. Wszystkie te związki mają głęboki sens. Cały rozwój poprzez oddzielanie się, który przedstawiłem, dokonał się dlatego, że człowiek powinien stać się istotą wewnętrzną; musiał on to wszystko z siebie wydzielić, aby móc widzieć samego siebie. Tak rozumiemy więc misję choroby, misję zła oraz misję świata zewnętrznego. Rozważania prawa karmy prowadzą do odkrycia wielkich związków.
Chcemy omówić teraz jeszcze kilka poszczególnych pytań dotyczących karmy. Jaki jest karmiczny związek faktu, że wielu ludzi umiera tak młodo, np. już w dzieciństwie? Przypadki, które zna wiedza tajemna, uczą rzeczy następującej. Można było np. przeprowadzić badania dotyczące poprzedniego życia dziecka, które wcześnie umarło. Okazało się, że w swoim poprzednim życiu przyniosło ze sobą dobre założenia i bardzo dobrze ich używało. Było bardzo uzdolnionym członkiem społeczeństwa, ale miało słaby wzrok. Wskutek swych słabych oczu i niedokładnego widzenia wszystkie jego doświadczenia uzyskały specjalny charakter. Brakowało mu we wszystkim szczegółów, więc na każdym kroku miało gorsze wyniki. Człowiek ten pozostawał zawsze w tyle z powodu słabych oczu. Gdyby nie miał słabego wzroku, mógłby stworzyć coś niezwykłego. Zmarł on i po niedługim czasie zainkarnował się ponownie ze zdrowymi oczami; żył on jednak zaledwie przez kilka tygodni. W ten sposób człony jego istoty zdobyły jednak doświadczenie, jak zdobyć zdrowe oczy i człowiek ten otrzymał kawałek życia, aby zdobyć to, czego mu jeszcze brakowało. Była to jakby korektura jego poprzedniego życia. Ból rodziców będzie oczywiście karmicznie wyrównany, ale musieli oni być narzędziem dla dokonania tej korektury.
A jak przedstawia się związek karmiczny w wypadku dzieci martwo urodzonych? O tym trudniej jest mówić. W poszczególnych przypadkach, które badane były przy pomocy wiedzy duchowej, ciało astralne połączyło się już z ciałem fizycznym, ale wycofało się znowu, tak iż ciało fizyczne przyszło na świat martwe. Dlaczego jednak ciało astralne cofa się? Powiązane jest to następująco: pewne człony wyższej natury człowieka związane są z określonymi organami fizycznymi. Żadna istota bez komórek nie może mieć ciała eterycznego. Kamień nie ma ciała eterycznego, gdyż nie posiada naczyń ani komórek jak roślina. Podobnie ciało astralne związane jest z systemem nerwowym. Roślina dlatego właśnie nie ma ciała astralnego, że nie posiada systemu nerwowego. Gdyby tylko roślina została obdarzona ciałem astralnym, nie mogłaby fizycznie wyglądać jak roślina, lecz musiałaby otrzymać system nerwowy; tak samo kamień byłby obdarzony komórkami, gdyby został przesnuty ciałem eterycznym.
Jeżeli w ciało fizyczne ma stopniowo wstąpić ciało jaźni, to wewnątrz tego ciała fizycznego musi istnieć ciepła, czerwona krew. Wszystkie zwierzęta mające czerwoną krew wydzielone zostały z człowieka w czasie, w którym przygotowywał się dla niego stan jaźniowy. Stąd wiemy, iż organy fizyczne muszą znajdować się w odpowiednim porządku, gdy wyższe ciała chcą sobie obrać w nich swą siedzibę. Jest więc ważną rzeczą, aby ciało fizyczne wykształtowane było w swej formie drogą czysto fizycznej dziedziczności. Może się jednak zdarzyć niezgodność krwi, pomimo iż rodzice odpowiadają sobie pod względem ducha i duszy. Ciało fizyczne nie może być wtedy zbudowane prawidłowo. Zarodek ludzki otrzymuje ciało fizyczne, w którym jego wyższe ciała nie mogą zamieszkać. Np. ciało eteryczne łączy się z fizycznym, ale i ciało astralne powinno zawładnąć ciałem fizycznym. Nie znajduje tam jednak odpowiedniego narzędzia, nie ma do dyspozycji odpowiedniego organizmu i musi się wycofać. Wtedy zostaje same ciało fizyczne i rodzi się martwe. W ten sposób martwe urodzenie spowodowane zostaje przez złą mieszaninę płynów, która zarodkowi ludzkiego ducha i duszy nie dostarczyła odpowiedniego narzędzia fizycznego. Ciało fizyczne rozwija się tylko w takim stopniu, w jakim wyższe człony duchowe człowieka mogą w nim zamieszkać. Widzicie, jak trzeba wchodzić w szczegóły przy studiowaniu związków karmicznych.
Jak dochodzą do skutku wyrównania karmiczne? Jeżeli człowiek wyrządził jakiejś osobie coś złego, musi to zostać między nimi wyrównane. W tym celu muszą się więc wcielić w tym samym czasie. Jak to się dzieje? Co ściąga tych ludzi razem? Jaka siła to powoduje? Technika karmy jest następująca. Wyrządziłem komuś zło i ten człowiek je wycierpiał. Następnie umieram i przechodzę do kamaloki. Najpierw jednak, bezpośrednio po śmierci, muszę ujrzeć to w obrazie wspomnień; nie powoduje to cierpienia. Następnie przeżywam swoje życie w odwrotnym kierunku. W czasie kamałoki dochodzę znowu do momentu, w którym ból drugiego człowieka muszę sam przeżyć. Dochodzi do tego treść uczuciowa, która odciska się jak stempel w ciele astralnym. Zabieram ze sobą do dewachanu coś z bólu tego drugiego człowieka jako okup, pozostaje we mnie pewna siła, jako wynik tego, co przeżyłem w drugim człowieku. Muszę wniknąć w przeżywane przez inną osobę cierpienie lub radość. Powoduje to wniknięcie pewnych sił w ciało astralne, tak iż zabieram ze sobą do dewachanu mnóstwo sił.
Gdy ponownie wracam do nowego wcielenia, siły te przyciągają mnie znowu do odpowiednich ludzi w celu wyrównania karmy. Wszyscy ludzie, którzy przeżyli coś razem, zostają wspólnie sprowadzeni. Przyswoili oni sobie w kamaloce związane z tym siły.
W jednym fizycznie wcielonym człowieku mogą być przeżycia kamaloki z wieloma ludźmi, aby wyrównać ich karmę. Pewien przykład wyjaśni nam to bliżej. Znany w wiedzy tajemnej wypadek mówi, że pewien człowiek został skazany na śmierć przez pięciu sędziów. Co się tam stało? Otóż człowiek ten w poprzednim życiu zabił tych pięciu, a siła karmy sprowadziła razem tych sześciu ludzi w celu karmicznego wyrównania. Nie stwarza to jednak nie kończącego się nigdy łańcucha karmicznego, gdyż inne stosunki karmiczne zmieniaj ą dalszy ciąg przeżyć.
Widzicie, jak tajemniczo pracują siły duchowe, aby urzeczywistnić ten skomplikowany ludzki twór. Niektóre ważne punkty widzenia staną się dla nas oczywiste, gdy rozważymy w następnych dniach cały rozwój Ziemi oraz człowieka.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
211 08 (4)BRAMSTER ASTER 211 01 08TI 99 08 19 B M pl(1)211 indei 05 08 s029Wyklad 2 PNOP 08 9 zaoczneEgzamin 08 zbior zadan i pytanniezbednik wychowawcy, pedagoga i psychologa 08 4 (1)Kallysten Po wyjęciu z pudełka 08więcej podobnych podstron