Osho Swiadomosc Klucz do zycia w rownowadze


OSHO ŚWIADOMOŚĆ
Klucz do życia w równowadze
Warszawa, styczeń 2007
Przekład z jeż. angielskiego Bogusława Jurkevich, Magdalena Stefańczuk

Tytuł oryginału: /Awareness. The Key to Lwing in Balance Przekład: Bogusława Jurkevich, Magdalena Stefańczuk Redakcja: Anna Ratuś, Teresa Tyrna
Projekt graficzny okładki: Jacek Fajfer
Projekt graficzny serii: Jacek Fajfer
Skład i łamanie: Agata Leśniewska
Druk: Wydawnictwo Garmond, ul. Grzybowa 3, 05-092 Łomianki
Wydanie l
Copyright 2001 Osho International Foundation, Switzerland
www.osho.com
Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo GARMOND,
2007
Wszelkie prawa zastrzeżone
OSHO is a registered trademark of Osho International FoundaŹtion, used with permission
Ksiqżka jest wyborem fragmentów wykładów Osho. Wszystkie jeŹgo wykłady zostały opublikowane w formie ksiqżek oraz w formie kaset i płyt kompaktowych. Nagrania wykładów Osho oraz'pet-ne archiwum transkrypcji wykładów sq dostępne w Osho Library www.osho.com

Wydawca:
Wydawnictwo Garmond
ul. Grzybowa 3
05-092 Łomianki
tel.: (0-22) 7515942
fax: (0-22) 7515943
email: garmond@garmond.pl
www.garmond.pl

Wyłqczny dystrybutor:
Jacek Santorski & Co
Agencja Wydawnicza Sp. z o.o
ul. Alzacka 15a
03-972 Warszawa
tel.: (0-22) 6162928, 6162936
email: handel@jsantorski.pl
www.jsantorski.pl

ISBN 83-86746-49-1 978-83-86746-49-1
4

SPIS TREŚCI
PRZEDMOWA............................................ ..........7
l.ZROZUMIENIE....................................... .......13
1. Ludzie i szczury.................................... ........14
2. Korzenie cierpienia............................... ........30
3. Prywatne światy ................................... ........35
4. Świadomość i ześrodkowanie............... ........72
II. WIELE CHORÓB, JEDNA RECEPTA ... ........83
5. Analityk i świadek.................................. ..............84
6. Napięcie i odprężenie............................ ............ 115
7. Umysł i medytacja................................. ............ 122
8. Oś i koło.............................................. ......147
III. ŚWIADOMOŚĆ W DZIAŁANIU.......... ...........161
9. Zacznij od środka................................. ............. 162
10. Bqdź spontaniczny ............................... ............ 168
11. Bqdź zdecydowany............................... ............ 172
12. Dokończ każdq chwilę.......................... ............ 178
13. Przestań próbować być dobrym ............ ............ 183
IV. ĆWICZENIE OBSERWACJI.................. .."......"201
14. Poznaj to, co ponadczasowe................. ............202
15. Niewidzialny dotyk ............................... ............205
16. Vipassana............................................ ............ 207
17. Nocna zmiana ..................................... ............210
5

POSŁOWI E. Wiszqc na włosku... ......222
OŚRODEK MEDYTACYJNY....... ......230
O AUTORZE ................................ ......231

PRZEDMOWA
Jedne? z najważniejszych rzeczy jakq trzeba zrozuŹmieć o człowieku jest to, że człowiek jest uśpiony. Jest uśpiony nawet wtedy, kiedy wydaje mu się, że nie śpi. Stan czuwania jest bardzo kruchy; jest tak krótkotrwały, że prawie w ogóle nie ma znaczenia. Przebudzenie to piękne, lecz zupełnie puste s/owo.
Śpisz w nocy, śpisz w dzień - od urodzenia aż do śmierŹci zmienia się forma twojego snu, ale nigdy tak naprawdę się nie budzisz. Nie oszukuj się. To, że otwierasz oczy nie oznacza, że jesteś przebudzony. Dopóki nie otworzą się wewnętrzne oczy - dopóki nie wypełni cię światło, dopóki nie poznasz siebie i nie zobaczysz kim jesteś - nie myśl, że jesteś przebudzony. To iluzja, w której żyjq ludzie. Gdy zaakceptujesz to, że nie śpisz, zniknie problem trudu jaki musisz włożyć w przebudzenie.
Pierwszą rzeczą jaką trzeba wziąć sobie do serca jest to, że śpisz, jesteś całkowicie pogrążony we śnie. Śnisz, każdego dnia. Czasami robisz to z otwartymi, a czasaŹmi z zamkniętymi oczami, ale śnisz - jesteś snem. Nie jesteś rzeczywistością.
Oczywiście to, co robisz we śnie, nie ma znaczenia. Każda myśl jest bezcelowa, każda projekcja pozostaje częścią snu i nigdy nie pozwala ci dostrzec prawdy. DlaŹtego każdy budda kładł zawsze nacisk na jedną rzecz:
Przebudzenie! Nieustannie, przez wieki, ich nauki możŹna było zawrzeć w jednym wezwaniu: Przebudź się. ObŹmyślali metody i strategie; tworzyli konteksty, obszary, pola energetyczne, które byłyby w stanie wywołać w toŹbie wstrząs, by cię obudzić.

~^
Tak, nie obudzisz się dopóki nie doznasz wstrzqsu, doŹpóki nie zostaniesz poruszony aż do samych fundamenŹtów. Sen trwał tak dfugo, że dotarł do jqdra ciebie; jesteś nim przesiqknięty. Każda komórka twojego dafa, każde wtókno twojego umysfu jest przepełnione snem. To nie jest jakiś drobiazg. Dlatego potrzeba aż tyle wysiłku, aby zachować czujność, być uważnym, stać się świadkiem.
Pierwszą rzeczą jaką trzeba wziąć sobie do serca jest to, że śpisz, jesteś całkowicie pogrążony we śnie. Śnisz, każdego dnia. Czasami robisz to z otwartymi, a czasami z zamkniętymi oczami, ale śnisz - jesteś snem. Nie jesteś rzeczywistością.
Jeśli jest jakieś stwierdzenie, z którym zgadzajq się wszyscy buddowie tego świata, to jest nim właśnie to, że człowiek jest uśpiony i powinien zostać przebudzoŹny. Przebudzenie jest ich celem. Przebudzenie to smak wszystkich ich nauk. Za-ratustra, Lao Cy, Jezus, Budda, Bahauddin, Ka-bir, Nanak - wszyscy przebudzeni nauczaŹli jednej rzeczy. Robili to w różnych językach, użyŹwali różnych metafor, ale ich pieśni brzmią tak saŹmo. Tak jak morze zaŹwsze smakuje solq bez względu na to, czy próŹbujesz go od północy, czy od wschodu, czy od zaŹchodu; ono zawsze ma smak soli. Smakiem byŹcia buddq jest przebuŹdzenie.
Ale jeśli wydaje ci się, że jesteś przebudzony, nie będziesz już sobie chciał

V
zawracać tym głowy. Po co miałbyś to robić, jeżeli uwaŹżasz, że to osiqgnqłeś?
A w tym stanie uśpienia stworzyliście sobie przeróżŹne religie, bogów, modlitwy, rytuały; wasi bogowie sq tak samo częśdq waszych snów jak wszystko inne. PoŹlityka to część snu, religia to część snu, poezja, malarŹstwo, sztuka - wszystko to tworzycie zgodnie ze stanem swoich uśpionych umysłów.
Wasi bogowie nie mogq różnić się od was. Kto ich tworzy? Kto nadaje im kształt, kolor i formę? Wy ich tworzycie, wy ich rzeźbicie; majq wasze oczy i nosy;
majq umysły takie jak wy! Bóg ze Starego TestamenŹtu mówi: "Jestem zazdrosnym Bogiem!" Kto stworzył tego zazdrosnego Boga? Bóg nie może być zazdrosny, a jeśli taki jest, to co złego mogłoby być w zazdrości? Jeśli nawet Bóg jest taki, to mogłoby się wydawać, że bycie zazdrosnym nie jest niczym złym. Zazdrość jest
boska!
Bóg ze Starego Testamentu mówi: "Jestem bardzo gniewnym Bogiem! Jeśli nie będziecie podqżać za moŹimi przykazaniami, zniszczę was. Zostaniecie rzuceŹni w ogień piekielny, na wieczność. A ponieważ jestem bardzo zazdrosny, nie ważcie się czcić kogokolwiek inŹnego. Nie będę tego tolerował". Kto stworzył takiego Boga? To nasza zazdrość, nasz gniew sprawiły, że jego obraz jest taki. To twoja projekcja, twój cień. To echo ciebie i nikogo innego. Tak samo wyglqda sprawa inŹnych bogów w innych religiach.
To właśnie dlatego Budda nigdy nie mówił o Bogu. Powiedział: "Jaki sens ma mówienie o Bogu ludziom, którzy śpiq? Będq słuchać przez sen. Będq śnić o tym, co im się powie i stworzą swoje własne bóstwa - cał-

-'^
kowicie fcifszywe, całkowicie bezsilne i pozbawione znaŹczenia. Lepiej nie mieć takich bóstw".
Właśnie dlatego Budda nie jest zainteresowany roz-mowq o bóstwach. Jego interesuje jedynie przebudzenie.
Jest taka opowieść o oświeconym mistrzu buddyjŹskim, który pewnego popołudnia usiadł nad brzegiem rzeki i cieszył się odgłosem płynqcej wody, odgłosem drzew poruszanych wiatrem... Podszedł do niego jakiś człowiek i zapytał:
- Czy potrafisz jednym słowem opisać mi sedno swojej religii?
Mistrz milczał. Zachowywał całkowite milczenie, tak jakby nie usłyszał pytania. Pytajqcy powiedział:
- Jesteś głuchy, czy co? Mistrz odrzekł:
- Słyszałem twoje pytanie i już na nie odpowiedziałem! Odpowiedzą jest cisza. Milczałem - ta pauza, ta przeŹrwa była moja odpowiedzią.
- Nie rozumiem takich zagadkowych odpowiedzi. Mógłbyś wyrazić się jaśniej?
Więc mistrz napisał małymi literami, palcem na piaŹsku: "medytacja". Mężczyzna powiedział:
- Teraz mogę to przeczytać. Jest lepiej niż za pierwszym razem. Przynajmniej mam słowo, nad którym mogę się zastanowić. Ale czy mógłbyś wyrazić się jeszcze jaśniej?
Mistrz znowu napisał: "MEDYTACJA", lecz tym raŹzem dużymi literami. Mężczyzna poczuł się zawstydzoŹny, zakłopotany, urażony i zdenerwowany. Powiedział:
- Znów napisałeś medytacja? Czy nie możesz mówić do mnie jaśniej?
Więc mistrz napisał dużymi, drukowanymi literami:
"MEDYTACJA".
10

V-
Mężczyzna powiedział:
- Wydajesz się być obłqkany! Mistrz odpowiedział:
- Już i tak za bardzo się zniżyłem. Moja pierwsza odŹpowiedź była poprawna, druga była już gorsza, trzecia jeszcze gorsza, a czwarta zupełnie zła, ponieważ kieŹdy piszesz MEDYTACJA dużymi literami zamieniasz jq w bożka. Dlatego słowo Bóg pisze się wielkq //tero. Gdy chcesz czemuś przydać szczególną wartość, piszesz to wielkq litera.
Mistrz powiedział:
- Popełniłem grzech - i zmazał napisane przez siebie słowa. - Proszę abyś zapamiętał moją pierwszą odpoŹwiedź. Tylko wtedy mówiłem prawdę.
Cisza to przestrzeń, w której człowiek się budzi, a hałaśliwy umysł to miejsce, w którym człowiek pozoŹstaje pogrążony we śnie. Jeśli twój umysł nadal zajmuje się paplaniną, to znaczy, że śpisz. Gdy siedzisz w ciszy, twój umysł znika, a ty jesteś w stanie usłyszeć świergot ptaków, poczuć ciszę... ten gwizd ptaków, ćwierkanie niezakłócone przez paplający umysł; kompletna cisza... wtedy pojawia się w tobie świadomość. Nie przychodzi ona z zewnątrz, narasta w tobie, rozwija się w tobie. PaŹmiętaj: bez niej jesteś pogrążony we śnie.

CZĘŚĆ l:
ZROZUMIENIE
Nigdy nie używam s/owo "wyrzeczenie".
Człowiek jest bardzo precyzyjna, a szczur bardzo prosta maszyną. Łatwiej jest badać szczury;
właśnie dlatego psychologowie ciągle to robią. Badają szczury i wyciągają wnioski na temat człowieka - a ich konkluzje są prawie słuszne.
Mówię: Ciesz się życiem, miłościq, medytacjo, piękŹnem świata, ekstazq egzystencji - ciesz się wszystkim! Przemieniaj w święte to, co ziemskie. Przemieniaj ten brzeg w tamten, przeŹmieniaj ziemię w raj.
A wtedy, pośrednio, pojawi się pewien rodzaj wyrzeczenia. Tak się po prostu dzieje, ty nie masz z tym nic wspólnego. To nie jest coś, co robisz, lecz coś, co się wydarza. Zaczynasz wyrzekać się swojej głupoty; zaczynasz odrzucać wszelkie śmieŹci. Zaczynasz rezygnoŹwać z nic nieznaczqcych zwiqzków. Zaczynasz wyŹrzekać się pracy, która nie dawała ci spełnienia. Zaczynasz wyrzekać się miejsc, które nie dawały
możliwości rozwoju. Ale ja nie nazywam tego wyrzeczeŹniem, nazywam to zrozumieniem, świadomościq.
Jeśli dźwigasz w rękach kamienie, myślqc że to diaŹmenty, nie będę ci mówił, abyś się ich pozbył. Powiem
13


tylko "Bqdź uważny i spójrz jeszcze raz!" Jeśli sam zobaŹczysz, że to nie diamenty, to czy będziesz musiał się ich wyrzec? Same wypadnq ci z c/ton/. A jeśli nadal będziesz chciaf je dźwigać, będziesz musiał włożyć w to duży wysiŹłek, będziesz potrzebował bardzo silnej woli, aby nadal je nosić. Nie możesz ich długo trzymać; gdy zobaczysz, że sq bezużyteczne, pozbawione sensu, sam je odrzucisz.
Kiedy twoje dłonie będq puste będziesz mógł poszuŹkać prawdziwego skarbu. A prawdziwych skarbów nie szuka się w przyszłości. Prawdziwe skarby sq tu i teraz.
1. Ludzie i szczury
Przebudzenie, to droga do życia.
Głupiec śpi, tak jakby już dawno nie żył,
ale mistrz jest przebudzony i żyje wiecznie.
Obserwuje. Pojmuje.
Jakże jest szczęśliwy!
Gdyż widzi, że przebudzenie jest życiem.
Jakże jest szczęśliwy podążając ścieżką przebudzenia.
Z niezwykłą cierpliwością medytuje,
szuka wolności i szczęścia.
- z Dhammapady Gautamy Buddy
Żyjemy nie zwracajqc uwagi na to, co dzieje się woŹkół nas. Tak, staliśmy się skuteczni w tym, co robimy. Jesteśmy tak efektywni, że nie potrzebujemy już być świadomi tego, co robimy. Wszystko stało się mechaŹniczne i automatyczne. Działamy jak roboty. Nie jesteŹśmy jeszcze ludźmi; jesteśmy maszynami.
14

V
George Gurdżijew powtarzał, że sposób w jaŹki człowiek egzystuje czyni z niego maszynę. Obraził tym wielu ludzi, bo przecież nikt nie lubi być nazywaŹny maszynq. Maszyny lubiq kiedy nazywa się je bogaŹmi; wtedy sq zadowolone i dumne. Gurdżijew zwykł nazywać ludzi maszynami i miał rację. Jeśli zaczniesz obserwować siebie, zauważysz jak mechanicznie się zachowujesz.
Rosyjski psycholog Pawłów i amerykański psycholog Skinner majq w dziewięćdziesięciu dziewięciu i dziewięŹciu dziesiqtych procenta rację co do człowieka: wie-rzq oni, że człowiek jest niczym innym jak tylko pięknq maszynq. Nie ma w nim duszy. Uważam, że majq nieŹmal stuprocentowq rację; mylq się jedynie odrobinę. Ta odrobina to buddowie, ludzie przebudzeni. Ale można to im obu wybaczyć, ponieważ Pawłów nigdy nie spotŹkał żadnego buddy - spotykał tylko miliony ludzi takich jak ty. Skinner badał ludzi i szczury, i nie znalazł między nimi różnicy. Szczury to proste istoty, to wszystko; człoŹwiek jest nieco bardziej skomplikowany. Człowiek jest bardzo precyzyjnq, a szczur bardzo prostq maszynq. Łatwiej jest badać szczury; właśnie dlatego psychologoŹwie ciqgle to robiq. Badajq szczury i wyciqgajq wnioski na temat człowieka - a ich konkluzje sq prawie słuszne. Zwróćcie uwagę, że mówię "prawie", bowiem ta jedna dziesiqta procenta obejmuje najistotniejsze zjawiska. Budda, Jezus, Mahomet - tych kilku przebudzonych luŹdzi to prawdziwi ludzie. Ale gdzie B. F. Skinner miałby znaleźć buddę? Z pewnościq nie w Ameryce...
Słyszałem:
Pewien człowiek zapytał rabina:

^
- Dlaczego Jezus nie zdecydował, że urodzi się w dwuŹdziestym wieku w Ameryce?
Rabin wzruszył ramionami i odpowiedział:
- W Ameryce? To byłoby niemożliwe. Po pierwsze, gdzie znajdziesz tu dziewicę? Po drugie, gdzie znajŹdziesz trzech mędrców?
Gdzie B. F. Skinner miałby znaleźć buddę? A naŹwet gdyby go znalazł, to jego tendencyjne nastawienie, uprzedzenia, nie pozwoliłyby mu go dostrzec. ObserŹwowałby swoje szczury. Nie rozumiałby niczego, czego szczury nie potrafiq zrobić. A szczury nie medytujq, nie stajq się oświecone. Dla niego człowiek to tylko wyżŹsza forma szczura. Nadal uważam, że w odniesieniu do większości ludzi ma on rację; jego wnioski nie sq fałszyŹwe i buddowie zgodziliby się z nim w kwestii tak zwanej normalnej ludzkości. Normalna ludzkość jest pogrqżo-na we śnie. Nawet zwierzęta nie śpiq tak mocno.
Czy widziałeś jelenia w lesie - jaki jest skupiony, jak uważnie chodzi? Czy widziałeś ptaka siedzqcego na drzewie - jak mqdrze obserwuje wszystko, co się dzieŹje dokoła? Idziesz w jego stronę - dopuszcza cię tylŹko na pewnq odległość. Gdy przekroczysz niewidzialnq granicę choć na jeden krok, odleci. Ma on pewien roŹdzaj świadomości swojego terytorium. Jeśli ktoś na nie wkroczy, staje się zagrożeniem.
Jeśli rozejrzysz się wokół, będziesz zdziwiony: człoŹwiek wydaje się być najbardziej uśpionym zwierzęciem na ziemi.
Kobieta kupiła papugę na aukcji mebli z ekskluzywŹnego burdelu i na dwa tygodnie zakryła jej klatkę liczqc
16

na to, że papuga zapomni nieprzyzwoite słownictwo. Gdv klatka została odsłonięta, papuga rozejrzała się i skomentowała:
- Nowy dom. Nowa właścicielka.
Gdy do pokoju weszły córki kobiety papuga dodała:
- Nowe dziewczyny!
Gdy w nocy do domu przyszedł mqż kobiety, papuga
powiedziała:
- Ci sami starzy klienci!
Człowiek jest istotq upadtq. Takie właśnie jest znaŹczenie chrześcijańskiej przypowieści o upadku Adama, o jego wygnaniu. Dlaczego Adam i Ewa zostali wypęŹdzeni z raju? Zostali wygnani, ponieważ zjedli owoc wieŹdzy. Ponieważ stali się umysłami i stracili swojq świadoŹmość. Stajqc się umysłem, tracisz świadomość - rozum to uśpienie, rozum to hałas, rozum to mechaniczność. Jeśli staniesz się umysłem, stracisz świadomość.
Dlatego cała praca jakq trzeba wykonać, to pozo-' stawienie umysłu i ponowne stanie się świadomościq. Musisz pozbyć się wszystkiego, co zebrałeś w sobie jako wiedzę. To ona cię usypia; dlatego im większq wiedzę ma człowiek, tym bardziej jest pogrqżony we śnie.
Ja również to zaobserwowałem. Nieskażeni cy-wilizacjq mieszkańcy wioski sq dużo bardziej uważni niż profesorowie uniwersytetów, czy mędrcy w świq-tyniach. Mędrcy hinduscy sq jak papugi, pracownicy akademiccy na uniwersytetach sq wypchani łajnem świętych krów, przepełnieni nic nieznaczqcym szuŹmem; umysły bez jakiejkolwiek świadomości.
Ludzie, którzy pracujq otoczeni naturq - farmerzy, ogrodnicy, drwale, stolarze, malarze - sq dużo bardziej

-^
świadomi niż ci, którzy funkcjonujq na uniwersytetach jako dziekani, wicekanclerze, kanclerze. Kiedy pracuŹjesz z naturq, dostrzegasz jak uważna jest natura. DrzeŹwa sq uważne; ich czujność jest zupełnie inna, ale sq one bardzo uważne.
Sq nawet naukowe dowody na ich uważność. Jeśli drwal przychodzi z siekierq w ręku i chce ściqć drzewa, to wszystkie, które go widzq, zaczynajq drżeć. Sq na to naukowe dowody; to nie jest żadna poetycka metafoŹra, mówię o nauce. Teraz istniejq przyrzqdy pozwala-jqce sprawdzić, kiedy drzewo jest zadowolone lub nie, kiedy się boi lub nie, kiedy jest smutne lub radosne. Gdy przychodzi drwal, wszystkie drzewa, które go wi-dzq, zaczynajq drżeć. Zdajq sobie sprawę, że zbliża się śmierć. A drwal jeszcze żadnego nie ściqł, po prostu się zbliża...
l jeszcze coś dziwnego, dużo bardziej dziwnego - jeŹśli drwal jedynie przechodzi, bez zamiaru ścięcia drzeŹwa, wtedy żadne drzewo nie odczuwa strachu. A to ten sam drwal i ta sama siekiera. Wydaje się, że to intencja ścięcia wpływa na drzewa. Oznacza to, że jego zamiar został zrozumiany, odkodowany przez drzewa.
l jeszcze jedna rzecz została naukowo zaobserwowaŹna: jeśli pójdziesz do lasu i zabijesz zwierzę, to nie tylko świat zwierzqt będzie tym poruszony, ale także drzewa. Jeśli zabijesz jelenia, wszystkie jelenie znajdujqce się w pobliżu poczujq drgania wywołane przez mordercę, stanq się smutne, rozdygotane. Nagle zacznq się bać, bez żadnego konkretnego powodu. Mogły nie widzieć śmierci jelenia, ale w jakiś delikatny sposób wywarła ona wpływ - odczuły to intuicyjnie. Nie tylko jelenie to odczuwajq - odczuwajq także drzewa, papugi, tygry-

V
sy, orły, trawa i liście. Pojawił się morderca, doszło do zniszczenia, zaistniała śmierć - wszystko wokół zostało tym poruszone. Wydaje się, że człowiek jest najbardziej ze wszystkich istot pogrqżony we śnie...
Nad sutrami Buddy trzeba głęboko medytować, trzeba je wchłonqć, podqżać za nimi. On mówi:
Przebudzenie to droga do życia.
Żyjesz tylko w takim stopniu, w jakim jesteś świadoŹmy. Świadomość odróżnia śmierć od życia. Nie dlatego jesteś żywy, że oddychasz, nie dlatego jesteś żywy, że bije twoje serce. Fizycznie możesz być podtrzymywany przy życiu, bez żadnej świadomości. Twoje serce będzie bić, a ty będziesz oddychać. Można cię podłqczyć do mechanizmów i pozostaniesz żywy przez wiele lat - żyŹwy w sensie oddychania, bicia serca, krqżenia krwi. W szpitalach krajów rozwiniętych wegetuje wielu ludzi, ponieważ najnowsza technologia umożliwia przesunięŹcie terminu śmierci - można być podtrzymywanym przy życiu przez całe lata. Jeśli to nazywasz życiem, to moŹżesz się utrzymywać przy życiu. Ale to nie jest życie. WeŹgetować to nie to samo co żyć.
Buddowie majq innq definicję. Ich definicja zawiera w sobie świadomość. Nie mówiq, że żyjesz ponieważ możesz oddychać, że żyjesz ponieważ twoja krew krqży. Ich zdaniem żyjesz kiedy jesteś świadomy. Więc poza przebudzonymi jednostkami, nikt tak naprawdę nie żyŹje. Jesteś trupem - chodzqcym, rozmawiajqcym, wyko-nujqcym pewne rzeczy - jesteś robotem.
Budda mówi, że przebudzenie jest drogq do życia. Stań się bardziej świadomy a poczujesz w sobie więcej życia. A życie jest Bogiem - nie ma innego Boga. DlaŹtego Budda mówi o życiu jako o świadomości. Życie

-^
jest celem, a świadomość metodq, sposobem aby ten cel osiqgnqć. G f upiec śpi...
A wszyscy śpiq, więc wszyscy sq głupcami. Nie czuj się urażony. Fakty muszq być podawane takimi, jakie sq. Funkcjonujesz jak we śnie; dlatego ciqgle się poŹtykasz, dlatego robisz rzeczy, których wcale nie chcesz robić. Robisz rzeczy, których zdecydowałeś nigdy nie roŹbić. Robisz rzeczy, o których wiesz, że nie sq słuszne i nie robisz tego, co wiesz, że jest dobre.
Nie potępiaj się, ponieważ to zwykła strata czasu. Nigdy nie żałuj tego co było w przeszłości! Ży'] w chwili obecnej.
Jak to możliwe? DlaŹczego nie możesz iść proŹsto? Dlaczego błqdzisz po bezdrożach? DlaczeŹgo schodzisz na manowŹce?
Młody, bardzo nieŹśmiały, mężczyzna, któŹry od kilku lat pracował w pewnej firmie, postaŹnowił odważyć się i wystqpić o podwyżkę do dyrektora. Koledzy poparli go, doradzajqc żeby poszedł i powieŹdział: "Szefie, lata mi mijajq. a wciqż zarabiam tyle saŹmo. Proszę o podwyżkę."
Mężczyzna, bardzo stremowany, udał się do szefa i powiedział:
- Szefie, jaja mi latajq...
Oto co się dzieje. Poobserwuj swoje życie - wszystko co robisz jest pogmatwane, niepewne. Brak ci przejrzyŹstości, brak spostrzegawczości. Nie jesteś uważny. Nie

^
widzisz i nie słyszysz - masz uszy aby słuchać, ale nie ma w tobie nikogo, kto rozumiałby to, co do ciebie doŹciera. Masz oczy aby patrzeć, ale nikogo w tobie nie ma. Tak więc twoje uszy słyszq a oczy widzq, ale niczeŹgo nie rozumiesz. Na każdym kroku potykasz się, na każdym kroku robisz coś nie tak. l wciqż wydaje ci się, że jesteś świadomy.
Odrzuć to wyobrażenie. Będzie to duży skok, duży krok, ponieważ gdy odrzucisz przekonanie: "Jestem świadomy", zaczniesz szukać dróg i sposobów, aby się takim stać. Toteż niech wreszcie dotrze do ciebie to, że śpisz, jesteś całkowicie pogrqżony we śnie.
Współczesna psychologia odkryta parę rzeczy, które majq ogromne znaczenie; mimo iż zostały one odkryte drogq umysłu, stanowiq dobry poczqtek. Jeśli odkryto je rozumem, to prędzej czy później, zacznie się ich rówŹnież doświadczać w egzystencji.
Freud jest wspaniałym pionierem; daleko mu do byŹcia buddq, ale i tak odegrał wielkq rolę, ponieważ jako pierwszy doprowadził do zaakceptowania przez większq część ludzkości tezy, że w człowieku ukryta jest również nieświadoma część. Świadomy umysł stanowi jedynie jednq dziesiqtq; część nieświadoma jest od niego dzieŹwięć razy większa,
Uczeń Freuda, Jung, poszedł jeszcze dalej, nieco głębiej i odkrył zbiorowq nieświadomość. Zbiorowa nieświadomość znajduje się za nieświadomościq jed-nostkowq. Teraz potrzeba kogoś, kto odkryłby jeszcze jednq rzecz, która również istnieje i mam nadzieję, że prędzej czy później badania psychologiczne przyczyniq się do jej odkrycia. Jest niq kosmiczna nieświadomość. Nauczali o niej buddowie.
21

Ponieważ im stajesz się uważniejszy, tym bardziej maleje w tobie pośpiech. Stajesz się pełen wdzięku. Gdy obserwujesz, twój trajkoczący umysł rozmawia mniej, ponieważ energia, która by\a wykorzystywana do trajkotania zmieniła się i stała uwaga - ale to ta sama energia!
Możemy więc mówić o umyśle świadomym - barŹdzo kruchej i niewielkiej części nas. Za świadomościq znajduje się umysł podŹświadomy - tajemniczy, możesz usłyszeć jego szepty ale nie możesz go poznać. On zawsze tam jest, tuż za świadomo-ściq. Pociqga za jej sznuŹreczki. Trzecim umysłem jest nieświadomość umyŹsłowa, która ujawnia się tylko we śnie lub kiedy bierzesz narkotyki. Dalej, zbiorowa nieświadomość jednostkowa. DoświadŹczasz jej tylko wtedy, gdy zagłębisz się w swój nieŹświadomy umysł; wteŹdy odkrywasz zbiorowq nieświadomość. A jeśli pójdziesz jeszcze dalej, jeszcze głębiej, dotrzesz do kosmicznej nieświaŹdomości. Jest niq natuŹra. Zbiorowa nieświadomość to wszystko, co ludzkość przeżyła aż do dzisiejszego dnia; jest częściq ciebie. NieŹświadomość to coś indywidualnego, co stłumiło w tobie społeczeństwo, czego nie pozwolono ci wyrazić. DlateŹgo przychodzi tylnymi drzwiami w nocy, we śnie.
A świadomy umysł... będę nazywał go tak zwanym świadomym umysłem, ponieważ taka jest prawda. Jest

\^
tak niewielki, jest zaledwie przebłyskiem, ale mimo to jest ważny. W nim znajduje się nasionko. Zawsze jest ono małe, jednak ma w sobie ogromny potencjał. Dzięki niemu otwiera się nowy wymiar. Tak jak Freud otworzył wymiar poniżej świadomości, tak Sri Aurobin-do otworzył wymiar powyżej świadomości. Obaj sq jedŹnymi z najważniejszych ludzi naszych czasów. Obaj to intelektualiści, żaden nie jest przebudzony, ale obaj odŹdali ludzkości ogromnq przysługę. Rozumowo uświaŹdomili nam, że nie jesteśmy tak mali jak to się wydaŹje z zewnqtrz, że pod powierzchniq ukryta jest zarówno ogromna głębia jak i niebotyczne góry.
Freud zapuszczał się w głębiny a Sri Aurobindo staŹrał się zdobywać szczyty. Ponad naszym tak zwanym świadomym umysłem znajduje się prawdziwy świadoŹmy umysł; można go odkryć jedynie dzięki medytacji. Gdy do zwykłej świadomości doda się medytację, gdy zwykłq świadomość potqczy się z medytacjq, to stanie się ona prawdziwie świadomym umysłem.
Ponad prawdziwie świadomym umysłem znajduje się umysł nadświadomy. Medytujqc widzisz jego przeŹbłyski. Medytacja to bfqdzenie w ciemności. Owszem otwiera się kilka okien, ale i tak ciqgle upadasz. Nad-świadomość to samadhi - osiqgnqłeś krystalicznq perŹcepcję, osiqgnqteś zintegrowanq świadomość. Teraz nie możesz spaść poniżej; ona jest już twoja. PozostaŹnie z tobq nawet we śnie.
Poza nadświadomościq znajduje się zbiorowa nad-świadomość; w religiach znana jest pod nazwq "Boga". A poza zbiorowq nadświadomościq mamy kosmicznq nadświadomość, która wychodzi nawet ponad bogów. Budda nazywa jq nirwaną, Mahawira mówi na niq ka-
23

~\f
f'va//a, mistycy hinduscy nazywajq jq moksha; ty możesz nazywać jq prawdq.
Istnieje więc dziewięć stanów twojej istoty. A ty żyjesz w jakimś małym kqcie swojego ja - w maleńkim świaŹdomym umyśle. To tak jakby ktoś miat pałac, całkowiŹcie o nim zapomniał i żył na werandzie myślqc, że to wszystko, co posiada.
Freud i Sri Aurobindo to intelektualni giganci, pioŹnierzy, filozofowie, ale obaj jedynie zgadujq. Zamiast uczyć studentów o filozofach takich jak Bertrand Rus-sell, Alfred North Whitehead, Morfin Heidegger, Je-an-Pauł Sartre powinni raczej uczyć ich o Sri AurobinŹdo, ponieważ jest on najwybitniejszym filozofem swojej epoki. Ale jest on całkowicie lekceważony i ignorowany przez świat akademicki. A powodem jest to, że samo czytanie Sri Aurobindo sprawi, że zrozumiesz, iż jesteś nieświadomy. On nie jest jeszcze buddq, ale i tak wpraŹwi cię w zakłopotanie. Jeśli ma rację, to co właściwie robisz? Dlaczego nie poznajesz wyżyn swojego ja?
Freuda zaakceptowano z wielkim oporem, ale zaakŹceptowano. Sri Aurobindo jeszcze nie zaakceptowano. Nie ma nawet krytyków jego filozofii; jest on po prostu ignorowany. A powód jest oczywisty. Freud mówi o czymś znajdujqcym się poniżej twojego stanu świadomości - to nie budzi zakłopotania; czujesz się dobrze wiedzqc, że jesteś świadomy, a poniżej znajduje się podświadomość, nieświadomość indywidualna i nieświadomość zbioroŹwa. Ale to wszystko znajduje się poniżej ciebie; ty jesteś na szczycie, możesz czuć się dobrze, Jeśli zaś przeanaŹlizujesz to, co mówi Sri Aurobindo, poczujesz zakłopoŹtanie, będziesz urażony. On naucza o tym, co znajduje się wyżej - a ludzkie ego nie chce akceptować tego, że
24

^
iest coś wyższego niż ono. Człowiek chce wierzyć, że jest na szczycie, że jest kulminacjq, że jest jak Gourishankar (Mount Everest) - że nie ma już niczego nad nim...
I to przyjemne uczucie - wypierajqc się własnego królestwa, odrzucajqc własne wyżyny, czujesz się doŹbrze. Spójrz jakie to głupie.
Budda ma rację. Mówi: Giupiecśpi, tak jakby już dawŹno nie żyf, ale mistrz jest przebudzony i żyje wiecznie,
Świadomość jest wieczna, nie zna śmierci. Tylko nieŹświadomi umierajq. Więc jeśli pozostaniesz nieświadoŹmy, pogrqżony we śnie, znów będziesz musiał umrzeć. Jeśli chcesz uniknqć cierpienia zwiqzanego z rodzeniem się i umieraniem, jeśli chcesz pozbyć się kręgu narodzin i śmierci, będziesz musiał stać się całkowicie świadomy. Będziesz musiał wspiqć się wyżej w świadomość.
l tych rzeczy nie da się pojqć za pomocq intelektu;
musisz ich doświadczyć, muszq stać się egzystencjalne. Nie mówię, że masz dać się na to namówić od strony fiŹlozoficznej, ponieważ takie przekonanie niczego nie da, nie będzie owocne. Prawdziwe zbiory pojawiq się dopiero wtedy, kiedy włożysz ogromny wysiłek w obudzenie się.
Ale intelektualne mapy mogq wytworzyć w tobie po-żqdanie, pragnienie; mogq uświadomić c! potencjał, możliwości; mogq uzmysłowić ci, że nie jesteś tylko tym, czym wydajesz się być - jesteś czymś więcej.
Gfupiec śpi, tak jakby już dawno nie żyf, ale mistrz jest przebudzony i żyje wiecznie,
Obserwuje. Ma przejrzysty umysf.
Proste i piękne zdania. Prawda jest zawsze prosta i piękna, Dostrzeż prostotę tych zdań... i to, ile w soŹbie zawierajq. Światy wewnqtrz światów, nieskończone światy.

-\^
Jedyna rzecz jakiej trzeba się nauczyć to uwaga. ObŹserwuj! Obserwuj każdq rzecz, którq robisz. Obserwuj każdq myśl, jaka przepłynie ci przez głowę. Obserwuj każde pragnienie, które przejmuje nad tobq kontrolę. Obserwuj nawet najmniejsze gesty - chodzenie, rozmoŹwę, jedzenie, kqpiel. Obserwuj wszystko. Niech każda czynność stwarza ci szansę do obserwacji.
Nie jedz mechanicznie, nie opychaj się - bqdź uważŹny. Przeżuwaj dokładnie i z uwagq... a zdziwisz się, jak wiele do tej pory traciłeś, ponieważ każdy kęs da ci ogromnq satysfakcję. Jeśli będziesz jadł z uwagq, jeŹdzenie stanie się smaczniejsze. Nawet bardzo zwyczajŹne potrawy smakujq lepiej, kiedy jesteś uważny; a jeśli nie jesz z uwagq, to możesz próbować najsmaczniejŹszego jedzenia i nie będzie ono miało smaku, ponieważ nie ma nikogo kto obserwuje. Po prostu się napychasz. Jedz powoli, z uwagq; każdy kęs musi być dokładnie przeżuty, posmakowany.
Wqchaj, dotykaj, czuj bryzę i promienie słońca. Patrz na księżyc i stań się wyciszonym zbiornikiem świadoŹmości, a księżyc odbije się w tobie jako coś niezwykle pięknego.
Poruszaj się przez życie nieustannie obserwujqc. Ciq-gle będziesz o tym zapominał. Nie martw się; to natuŹralne. Przez miliony wcieleń nigdy nie spróbowałeś żyć uważnie, więc to oczywiste i naturalne, że ciqgle będziesz zapominał. Ale z chwilq gdy sobie przypomnisz ponowŹnie, zacznij obserwować.
Pamiętaj o jednej rzeczy: kiedy zapomnisz, że miaŹłeś obserwować, niech nie będzie ci przykro, nie żałuj;
inaczej znów zaczniesz tracić czas. Nie bqdź przygnęŹbiony: "Znów zapomniałem". Nie miej poczucia: "Je-

^
Nie możesz być. pół na pół, nie możesz być. letni. To ci nie pomoże. Letnia woda nie może wyparować, a niewielki wysiłek aby stać się świadomym, zakończa się klęską. Transformacja zachodzi tylko wtedy, gdy włożysz w nią całą swoją energię.
stem grzesznikiem". Nie potępiaj się, ponieważ to zwykła strata czasu. Nigdy nie żałuj tego, co było w przeszłości! Żyj w chwili obecnej. Jeśli zaŹpomniałeś, to co z tego? To naturalne - to twój naŹwyk, a nawyków bardzo ciężko się pozbyć. A to nie sq nawyki z jednego życia; to przyzwyczajenie z milionów wcieleń. Więc jeśli potrafisz być uważny nawet przez kilka chwil, bqdź wdzięczny. Nawet tych kilka chwil to więcej niż można oczekiwać.
Obserwuje. Ma przejŹrzysty umysł.
A kiedy obserwujesz
pojawia się przejrzystość. Dlaczego wyrasta ona z uwaŹgi? Ponieważ im stajesz się uważniejszy, tym bardziej maleje w tobie pośpiech. Stajesz się pełen wdzięku. Gdy obserwujesz, twój trajkoczqcy umysł rozmawia mniej, ponieważ energia, która była wykorzystywana do trajkotania zmieniła się i stała uwagq - ale to ta sama energia! Teraz coraz więcej energii będzie przeŹmieniać się w uwagę, a umysł straci pożywienie. Myśli stanq się mniejsze, zacznq tracić na wadze. Powoli, poŹwoli zacznq umierać. A kiedy umierajq myśli, pojawia się przejrzystość. Twój umysł zmienia się w lustro.
27

^
Działanie zmierza w jednym kierunku, myśli w innym, a uczucia jeszcze dokądś indziej. Rozpadamy się, stajemy się coraz bardziej rozbici. Oto czym jest cierpienie - tracimy integralność, tracimy jedność.
Jakże jest szczęśliwy! A gdy człowiek jest przejŹrzysty czuje się błogo. Zamieszanie to główŹna przyczyna cierpienia;
przejrzystość to podstawa poczucia błogości. Jakże jest szczęśliwy! Gdyż wiŹdzi, że przebudzenie jest życiem.
l teraz wie, że nie ma śmierci, ponieważ przebudzenia nie da się zniszczyć. Gdy nadejŹdzie śmierć, jq również będziesz mógł obserwoŹwać. Umrzesz patrzqc -
obserwacja nigdy nie umrze. Twoje ciało zniknie, z proŹchu powstałeś, w proch się obrócisz, ale twoja uwaga pozostanie; stanie się częściq kosmicznej całości. StaŹnie się kosmicznq świadomościq.
W takiej chwili prorocy z Upanishad mówiq: "Aham brahmasmi - Jestem kosmicznq świadomościq". To w takiej przestrzeni AI-Hillaj Mansoor powiedział:
"Ano 7 haq! - Jestem prawdq!" Oto szczyty, które dane ci zostały z chwilq narodzin, Jeśli ich nie osiqgasz, to tylŹko ty jesteś za to odpowiedzialny, nikt inny,
Ja/Łze /'est szczęśliwy! Gdyż widzi, że przebudzenie jest życiem.
Jakże jest szczęśliwy podqżajqc ścieżkq przebudzenia. Z niezwykfq cierpliwościq medytuje, szuka wolności i szczęścia.

^
Uważnie posłuchaj tych słów. Z n/ezwyk/a derpliwo-sciq... -leśli nie włożysz w swoje przebudzenie bardzo duŹżego wysiłku, nie obudzisz się. Częściowe starania sq daŹremne. Nie możesz być pół na pół, nie możesz być letni. To ci nie pomoże. Letnia woda nie może wyparować, a niewielki wysiłek, aby stać się świadomym, zakończy się klęskq.
Transformacja zachodzi tylko wtedy, gdy włożysz w niq całq swojq energię. Parujesz tylko wtedy, kiedy gotujesz się w temperaturze stu stopni, tylko wtedy poŹjawia się alchemia. Zaczynasz się wznosić. Przecież wszyscy wiemy - woda płynie w dół, ale para idzie do góry. Tu dzieje się dokładnie to samo: nieświadomość idzie w dół, świadomość w górę.
l jeszcze jedna rzecz: "w górę" to synonim "do środŹka", a "w dół" to synonim "na zewnqtrz". Świadomość jest skierowana do wewnqtrz, nieświadomość na ze-wnqtrz. Nieświadomość sprawia, że interesujq cię inni ludzie, inne rzeczy. Nieświadomość trzyma cię w ciemŹności; twoje oczy skupiajq się na innych. To sprawia, że powstaje pewien rodzaj zewnętrzności, powstajq eksŹtrawertycy. Świadomość wytwarza poczucie wewnętrz-ności. Tworzy introwertyków; zabiera cię do wnętrza, coraz głębiej i głębiej.
Głębiej i głębiej oznacza również wyżej i wyżej; to roŹśnie jednocześnie, tak jak drzewa. Widzisz jak rosnq w gó-'"ę, nie widzisz ich korzeni idqcych w głqb. Ale by drzewo urosło w górę, korzenie muszq pójść w dół. Jeśli drzewo chce dosięgnqć nieba, musi zapuścić korzenie bardzo głęŹboko, najgłębiej jak to tylko możliwe. Drzewo rośnie jednoŹcześnie w dwóch kierunkach. W ten sam sposób świadoŹmość rośnie w górę zapuszczajqc korzenie w głqb ciebie.
29

2. Korzenie cierpienia
Złe samopoczucie, to wynik braku świadomości. JeŹsteśmy nieszczęśliwi, ponieważ jesteśmy nieświadomi tego, co robimy, tego o czym myślimy, tego co czujemy - w każdej chwili zaprzeczamy samym sobie. Działanie zmierza w jednym kierunku, myśli w innym, a uczucia jeszcze dokqdś indziej. Rozpadamy się, stajemy się coŹraz bardziej rozbici. Oto czym jest cierpienie - tracimy integralność, tracimy jedność. Stajemy się pozbawieni centrum, jesteśmy tylko obrzeżami, l oczywiście życie, któremu brak harmonii, będzie pełne cierpienia, traŹgiczne, będzie jarzmem, będzie przepełnione nieszczꏜciem. Człowiek może, co najwyżej, uczynić cierpienie mniej bolesnym. Ma on dostęp do tysiqca różnych środŹków przeciwbólowych.
Nie chodzi tylko o narkotyki i alkohol. Tak zwane religie działajq podobnie do opium. Narkotyzujq ludzi. l oczywiście wszystkie religie sq przeciwne narkotyŹkom, ponieważ handlujq tym samym towarem; religie walczq z konkurencjq. Jeśli ludzie będq brali opium, mogq nie być religijni; mogq nie potrzebować religijŹności. Znaleźli już swoje opium, więc dlaczego mieliby się przejmować religiq? Opium jest tańsze i wymaga mniej zaangażowania. Jeśli ludzie braliby marihuŹanę, LSD i bardziej wyrafinowane narkotyki, to w spoŹsób naturalny, przestaliby być religijni, ponieważ reŹligia jest bardzo prymitywnym narkotykiem. Dlatego wszystkie religie sq przeciw narkotykom.
Powodem nie jest to, że sq przeciwne narkotykom. Narkotyki stanowiq konkurencję, i oczywiście, jeżeli lu-
30

^
dzi można powstrzymać przed zażywaniem narkotyków, to będq oni musieli wpaść w pułapki księży, ponieważ to będzie jedyny wybór jaki im zostanie. Jest to sposób na monopolizację, tak aby tylko ich opium pozostało na rynku a wszystko inne stało się nielegalne.
Pierwszym krokiem
do świadomości
jest obserwowanie
swojego ciała.
Ludzie żyjq i cierpiq. l sq z tego tylko dwie drogi wyjŹścia. Mogq zaczqć medytować - stać się uważni, czujni, świadomi... ale to trudŹne. Wymaga charakteru. Prostszym sposobem jest odnalezienie czegoś, co sprawi, że będq jeszcze mniej świadomi i prze-stanq odczuwać cierpieŹnie. Znajdź coś, co zmniejszy twojq wrażliwość, jakiś alkohol, jakiś środek przeciwbólowy, coś co sprawi, że przestaniesz być świadomy i pomoże zapomnieć o nieŹpokoju, cierpieniu, braku nadziei.
Ten drugi sposób nie jest prawdziwy. Sprawia on jeŹdynie, że twoje cierpienie staje się trochę lżejsze, łaŹtwiejsze do zniesienia, mniej kłopotliwe. Ale nie poŹmaga - nie zmienia cię. Przemiana możliwa jest tylko dzięki medytacji, ponieważ jest ona jedynq metodq, która pozwala stać się świadomym. Dla mnie medyŹtacja jest jedynq prawdziwq religiq. Wszystko inne to czary-mary. lstniejq różne rodzaje opium - chrześcijańŹstwo, hinduizm, mahometanizm, dżainizm, buddyzm - ale to tylko gatunki. Różniq się opakowaniem, ale ich zawartość jest ta sama: pomagajq ci dostosować się do twojego cierpienia.
Nie ma potrzeby przyzwyczajać się do cierpienia; istŹnieje możliwość, aby całkowicie się od niego uwolnić.
31

"^
Ale ścieżka do osiqgnięcia tego jest wyboista; ta droga jest wyzwaniem.
Moim celem jest uwolnić cię od cierpienia. Musisz stać się świadomy swego ciała i tego, co z nim robisz...
Pewnego dnia gdy Budda wygłaszał swoje poranne nauki, przyszedł król, aby go posłuchać. Siedział naŹprzeciwko Buddy nieustannie ruszajqc dużym palcem u nogi. Budda przestał mówić i spojrzał na palec króla. Król oczywiście przestał ruszać palcem. Budda znowu zaczqf mówić, a król zaczqł poruszać palcem. Budda zapytał go:
- Dlaczego to robisz? Król odpowiedział:
- Dopiero kiedy przestałeś mówić i spojrzałeś na mój palec zdałem sobie sprawę z tego co robię; wcześniej nie bytem tego świadomy. Budda odpowiedział:
- To twój palec i nie jesteś tego świadomy... W takim razie możesz kogoś zamordować i nie będziesz zdawał sobie z tego sprawy!
Dokładnie w ten sposób morduje się ludzi. MorderŹcy często nie sq świadomi swojego czynu. WielokrotŹnie zaprzeczajq w sqdach, że kogoś zabili. Na poczqtku myślano, że po prostu kłamiq, ale najnowsze odkrycia wykazały, że to nieprawda; mordowali będqc tego nieŹświadomi. Byli tak wściekli, tak zdenerwowani, że na chwilę gniew zawładnqł nimi całkowicie. Kiedy jesteś rozwścieczony twoje ciało wydziela odurzajqcq truciznę, twoja krew zostaje zatruta. Być wściekłym, to być przez chwilę szalonym. Później zapomina się o tym, ponieważ denerwujqc się, nie ma się świadomości. Właśnie w ten

V
sposób ludzie zakochujq się, zabijajq się nawzajem, po-
petniajq samobójstwa, robiq przeróżne rzeczy.
Pierwszym krokiem do świadomości jest obserwoŹwanie swojego ciała. Powoli człowiek zaczyna zdaŹwać sobie sprawę z każdego gestu, z każdego ruchu. A gdy zaczynasz być tego świadomy wydarza się cud:
wiele rzeczy, które do tej pory robiłeś, po prostu znika. Twoje ciało staje się barŹ

Nie ma potrzeby przyzwyczajać się do cierpienia:
istnieje możliwość aby całkowicie się od niego uwolnić. Ale ścieżka do osiągnięcia tego jest wyboista; ta droga jest wyzwaniem.
dziej odprężone, lepiej zestrojone, zaczyna doŹminować w nim spokój, pulsuje w nim delikatna muzyka.
Następnie stań się świadomy swoich myŹśli - musisz zrobić z niŹmi to samo. Sq one deliŹkatniejsze niż twoje ciało i dużo bardziej niebezŹpieczne. Gdy uświadoŹmisz sobie swoje myŹśli, będziesz zaskoczony
tym, co się w tobie dzieje. Jeśli zapiszesz sobie to, co dzieje się w jakimkolwiek momencie, czeka cię ogromŹna niespodzianka. Pisz przez dziesięć minut. Zamknij drzwi i okna, aby nikt nie mógł wejść i żebyś mógł być całkowicie szczery - rozpal ogień, żebyś mógł wrzucić do niego swoje zapiski! - aby nikt, poza tobq, się nie dowiedział, l bqdź naprawdę szczery; pisz wszystko, co dzieje się w twoim umyśle. Nie interpretuj, nie zmieniaj, nie poprawiaj. Spisz to na papierze w całkowicie nagiej formie; takim jakie jest.
33

Przeczytaj to po dziesięciu minutach - odkryjesz w sobie szalony umysł! Nie zdajemy sobie sprawy, że całe to szaleństwo płynie w nas jak ukryty strumień. OdŹdziałuje na wszystko, co jest w tobie istotne. Ma wpływ na wszystko co robisz; powoduje, że czegoś nie robisz;
wpływa na wszystko. Dotyczy wszystkich elementów, które składajq się na twoje życie!
Trzeba więc przemienić tego szaleńca. A cud uzyŹskania świadomości polega na tym, że jedyne czego od ciebie wymaga, to stać się uważnym. Sam fakt obserŹwowania sprawia, że zachodzi zmiana. Powoli, powoli, szaleniec znika. Powoli myśli układajq się w określony schemat: znika z nich chaos, zaczynajq przypominać kosmos. A wtedy pojawia się głęboki spokój.
Gdy twoje ciało i umysł sq spokojne zauważysz, że sq również ze sobq zestrojone, że między nimi znajduje się most. Nie sq już tak rozbiegane, nie dosiadajq zuŹpełnie innych koni. Po raz pierwszy panuje między nimi harmonia, która bardzo pomaga w pracy nad trzecim krokiem: uświadomieniem sobie swoich uczuć, emocji, nastrojów. Jest to najdelikatniejsza warstwa i najtrudŹniejsza, ale jeśli potrafisz być świadomy swoich myśli, to znajduje się ona zaledwie o krok. Aby odzwiercieŹdlić nastroje, emocje i uczucia potrzeba jeszcze więkŹszej świadomości.
Kiedy uświadomisz sobie te wszystkie trzy elementy, połqczq się one w jednq całość. A kiedy stanq się jed-nościq, gdy dziatajq razem, doskonale współgrajq, słyŹszysz ich muzykę, jakby były orkiestrq - wtedy pojawia się coś czwartego. Nie możesz tego wywołać - to dzieje się samo z siebie, jest prezentem od całości. Jest na-grodq dla tych, którzy przeszli już trzy kroki.

Punktem czwartym jest ostateczna świadomość, która sprawia, że człowiek staje się przebudzony. TylŹko dzięki takiemu przebudzeniu człowiek może poznać czym jest błogość. Ciało zna przyjemności, umysł wie, co to szczęście, serce zna radość, krok czwarty wie, co to stan błogości. Błogość jest celem a świadomość to droga prowadzqca do niego.
3. Prywatne światy
Heraklit mówi:
Ludzie sq roztargnieni i niebaczni na to, co dzieje się wokói zarówno na jawie jak i podczas głębokiego snu. Głupcy, mimo że słyszą, pozostają głusi;
to o nich mówi przysłowie:
gdziekolwiek sq
pozostają nieobecni.
Człowiek nie powinien mówić, ni zachowywać się
jakby spał.
Przebudzeni ma/a /'eden wspólny świat.
Każdy ze śpiących ma swój oddzielny świat.
Budząc się widzi śmierć,
a podczas snu - marzenia.
Heraklit dotyka najgłębszego problemu: człowiek śpi nawet na jawie.
Śpisz wtedy, kiedy śpisz, ale śpisz także wtedy, kiedy jesteś obudzony. Jaki to ma sens? Mówi o tym Budda,
35

mówi Jezus i mówi Heraklit. Wydaje się, że jesteś całŹkowicie przytomny, ale to tylko pozory; głęboko w tobie sen nadal trwa.
Nawet w tej chwili pogrqżony jesteś w marzeniach. Przemyka przez ciebie tysiqc myśli, a ty nie zdajesz soŹbie sprawy z tego, co się dzieje, nie jesteś świadomy tego, co robisz, nie wiesz kim jesteś. Poruszasz się jak we śnie.
A gdy zaczynasz być tego świadomy wydarza się cud:
wiele rzeczy, które do tej pory robiłeś, po prostu znika. Twoje ciało staje się bardziej odprężone, lepiej zestrojone.
Zapewne znasz ludzi, którzy robiq coś we śnie. Jest taka choroba, która nazywa się somnambulizm. Wielu ludzi we śnie wstaje z łóżek; majq otwarte oczy, poru-szajq się! Mogq chodzić. Odnajdujq drzwi. ldq do kuchni, zjedzq coś; wró-cq do pokoju i położq się z powrotem do łóżka. A jeśli zapytasz ich o to, co robili w nocy, niczego nie będq pamiętać. Co najwyżej, jeśli bardzo po-starajq się sobie przypoŹmnieć, zobaczq, że mieŹli w nocy sen, w którym wstali i poszli do kuchni. Ale dla nich to byt sen, nic więcej; trudno jest im to sobie przypomnieć.
Wielu ludzi popełniło przestępstwa; wielu morderŹców mówi w sqdzie, że nie wie, że nie pamięta, aby robili takie rzeczy. Nie chodzi o to, że starajq się oszuŹkać sqd - nie. Psychoanalitycy odkryli, że to nie próba okłamania, że to nie mówienie nieprawdy; to co mó-wiq jest prawdziwe. Owszem popełnili oni morderstwo
36

z tobq działo? Czy byłeś
świadomy wtedy? Zakochujesz się nie wiedzqc dlaczeŹgo; wpadasz w złość nie wiedzqc dlaczego. Oczywiście znajdujesz jakieś wymówki; starasz się uzasadnić swoje zachowanie - ale racjonalizacja to nie świadomość.
Świadomość oznacza, że cokolwiek się w danej chwili dzieje, wydarza się z przytomnościq umysłu; jeŹsteś tam obecny. Jeśli jesteś obecny tam, gdzie rodzi się gniew, to gniew nie jest w stanie się narodzić. Może się pojawić tylko w głębokim śnie. Gdy jesteś obecny, za-czynajq zachodzić w tobie zmiany. Kiedy jesteś obecny, świadomy, wiele rzeczy po prostu nie może się wydaŹrzyć. Wszystko, co nazwane zostało grzechem, nie moŹże wydarzyć się gdy człowiek jest świadomy. Więc tak naprawdę istnieje tylko jeden rodzaj grzechu, jest nim brak świadomości.
'37
V
- ale popełnili je we śnie
- tak jakby było sennym majakiem. Taki sen jest dużo głębszy niż zwyczajŹny sen. Jest podobny do bycia pijanym: możesz się troszkę poruszać, jeŹsteś w stanie coś zrobić, masz odrobinę świadoŹmości - ale jesteś pijaŹny. Nie wiesz dokładnie co się dzieje. Co zrobiŹłeś w przeszłości? Czy możesz dokładnie przyŹpomnieć sobie co i dlaŹczego zrobiłeś? Co się

Gdy uświadomisz sobie swoje myśli, będziesz zaskoczony tym, co się w tobie dzieje. feśli zapiszesz sobie to, co dzieje się w jakimkolwiek momencie, czeka cię ogromna niespodzianka. Nie uwierzysz...



Słowo grzech (ang. sin) oznaczało pierwotnie brak czegoś. Nie oznacza zrobienia czegoś źle; oznacza brak, nieobecność. Hebrajski rdzeń słowa grzech oznaŹcza brak. To brak twojej uwagi, robisz coś będqc nieŹobecnym. Oto jedyny grzech. A jedyna cnota? Kiedy robiqc coś, jesteś tego całkowicie świadomy. Gurdżijew nazywa to pamiętaniem o sobie, Budda byciem w pełni świadomym, Krishnamurti mówi na to uważność, Kabir nazywa to surcrti. Obecność! - to jedyne czego trzeba, niczego więcej.
Nie musisz niczego w sobie zmieniać, a nawet gdyŹbyś próbował to i tak ci się nie uda. Próbowałeś już wieŹle razy. Udało ci się? Ile razy postanawiałeś, że więcej się nie zdenerwujesz? Co się stało z twoim postanowieŹniem? Gdy nadchodzi odpowiednia chwila wpadasz w tę samq pułapkę: denerwujesz się, a kiedy gniew opada, znowu tego żałujesz. To błędne koło: irytujesz się i żałuŹjesz tego, a potem znów jesteś gotów się złościć.
Pamiętaj, że nawet gdy żałujesz, nie jesteś obecny;
żal jest również częściq grzechu. Właśnie dlatego nic się nie zmienia. Bardzo się starasz, podejmujesz wieŹle decyzji, składasz obietnice, ale nic się nie zmienia - pozostajesz taki sam. Jesteś dokładnie taki, jaki byłeś w chwili narodzin, nic się nie zmieniło. Nie, żebyś nie próbował, nie, żebyś się nie dość starał. Starałeś się i to bardzo, l poniosłeś klęskę, bo wysiłek nie ma tu nic do rzeczy. Podjęcie jeszcze większych starań niczego nie zmieni. Tu chodzi o bycie uważnym, nie o trud.
Jeśli jesteś uważny wiele rzeczy znika samoistnie; nie musisz ich odrzucać. W stanie świadomości po prostu nie sq możliwe. Taka jest moja definicja i inne kryterium nie istnieje. Nie można popaść w miłość będqc świado-
10

V-
mym. Możesz kochać, ale miłość będzie wtedy wzlotem. Dlaczego używamy określenia popaść w mi/ość (ang. fali in love - przyp. tłum.)? To jakby upadek; spadasz, nie wznosisz się. Gdy jesteś świadomy, upadek nie jest możliwy - nie jest możliwy nawet w miłości. Nie może się wydarzyć; po prostu jest niewykonalny. Gdy jesteś świadomy wzrastasz w miłości. To coś zupełnie innego niż wpadnięcie w miłość. Właśnie dlatego zakochanych można rozpoznać po spojrzeniu: wyglqdajq na bardziej sennych, oszołomionych, rozmarzonych niż inni. Można ich poznać po oczach, ponieważ ich oczy sq zaspane. Ludzie, którzy wzrastajq w miłości sq zupełnie inni. WiŹdać po nich, że nie sq już pogrqżeni w marzeniach, mie-rzq się z rzeczywistościq i dzięki temu rozwijajq się.
Popadajqc w miłość pozostajesz dzieckiem; wzra-stajqc w niej stajesz się dojrzały. Powoli miłość przestaŹje być zwiqzkiem i staje się częściq ciebie. Wtedy nie jest już tak, że coś kochasz a czegoś nie; po prostu jeŹsteś miłościq. Cokolwiek się do ciebie zbliży, dzielisz się z tym. Cokolwiek się dzieje, obdarowujesz to miłościq. Dotykasz kamienia i robisz to tak, jakbyś dotykał ciaŹła ukochanej osoby. Patrzysz na drzewo i robisz to tak, jakbyś patrzył w twarz ukochanego. To pewien stan istŹnienia. Nie jesteś zakochany - po prostu /esteś miło-ściq. Dlatego jest to wzlot, a nie upadek.
Miłość jest piękna, kiedy dzięki niej wzrastasz. Jeśli w niq popadasz, staje się brzydka i nieczysta. Prędzej czy później odkryjesz, że jest trujqca, że stała się ciężaŹrem. Zostałeś w niej uwięziony, twoja wolność została zniszczona. Podcięto ci skrzydła; przestałeś być wolny. Popadajqc w miłość stałeś się własnościq: posiadasz, ole też pozwalasz, aby druga osoba posiadała ciebie.
39

^
Stajesz się przedmiotem, próbujesz przemienić osobę, w której się zakochałeś w taki sam przedmiot.
Przyjrzyj się mężowi i żonie: oboje stali się jak rzeczy, przestali być osobami. Oboje starajq się posiqść siebie nawzajem. A posiadać można tylko przedmiot, nigdy człowieka. Jak można być właścicielem człowieka? Jak można zdominować osobę? Jak można przemienić jq w przedmiot? To niemożliwe! Ale mqż próbuje posiqść żonę; a żona chce zrobić to samo z mężem. Dochodzi do zderzenia, oboje stajq się dla siebie wrogami. ZaŹczynaj^ się nawzajem niszczyć.
Wydarzyło się:
Mułła Nasreddin wszedł do biura firmy zarzqdzajq-cej cmentarzem z zażaleniem do kierownika:
- Dobrze wiem, że moja żona jest pochowana na pańskim cmentarzu, ale nie mogę nigdzie znaleźć jej grobu.
Kierownik zajrzał do rejestru i zapytał:
- Jak się nazywa? Mutła odpowiedział:
- Pani Mułła Nasreddin.
- Nie mam w spisie pani Mutty Nasreddin, ale jest pan Mułła Nasreddin. Przepraszam, widocznie wystqpit jakiś błqd.
Nasreddin odpowiedział:
- Nie ma żadnego błędu. Gdzie ten grób Mułły Na-sreddina? Wszystko zapisałem na swoje imię.
Nawet nagrobek swojej żony! Własność... każdy stara się zawłaszczyć osobę uko-chanq, kochanka. A to już nie jest miłość. Kiedy kogoś

^
Dosiadasz zaczynasz nienawidzić, niszczyć i zabijać; staŹjesz się mordercq. Miłość powinna dawać wolność; miŹłość/'est wolnościq. Miłość uczyni ukochanq osobę jeszŹcze bardziej wolnq, miłość doda skrzydeł, otworzy przed nią niebo. Nie może stać się więzieniem, zamknięciem. Ale nie znasz tej miłości, ponieważ ona przydarza się tylko wtedy, kiedy jesteś świadomy; ten rodzaj miłości przychodzi tylko ze świadomościq. A ty znasz jedynie miłość, która jest grzechem, ponieważ ona wypływa ze stanu uśpienia.
l to dotyczy wszystkiego, co robisz. Nawet jeśli starasz się zrobić coś dobrego,
to i tak krzywdzisz. Spójrz na ludzi, którzy chcq czyŹnić dobro: oni zawsze krzywdzq, sq najbardziej szkodliwymi ludźmi na świecie. Reformatorzy społeczni, tak zwani reŹwolucjoniści, to najbarŹdziej szkodliwi ludzie na świecie. Ale trudno jest dostrzec ich szkodliwość, ponieważ to dobrzy luŹdzie, robiqcy zawsze coś dobrego dla innych -w ten sposób zniewalaŹją. Jeśli pozwolisz im na zrobienie czegoś dobre-Qo dla siebie, staniesz się ich wtasnościq. Zacznq d masażu twoich stóp,

Świadomość oznacza, że cokolwiek się w danej chwili dzieje, wydarza się z przytomnością umysłu; jesteś tam obecny, jeśli jesteś obecny tam, gdzie rodzi się gniew, to gniew nie jest w stanie się narodzić. Może się pojawić tylko w głębokim śnie.

41

ale prędzej czy później poczujesz ich dłonie na swoim karku! Zaczynajq od stóp, kończq na szyi, ponieważ nie sq świadomi; nie wiedzq co robiq. Nauczyli się sztuczki:
Hebrajski rdzeń słowa grzech oznacza brak. To brak twojej uwagi, robisz coś będąc nieobecnym. Oto jedyny grzech. A jedyna cnota? Kiedy robiąc coś, jesteś tego całkowicie świadomy.
jeśli chcesz nad kimś zapanować, czyń dobro. Nie zda-jq sobie nawet sprawy z tego, że jq stosujq. Ale będq krzywdzić, ponieważ wszystko, co ma na celu zawładnięŹcie drugq osobq, nieważne jak pięknq przybierze formę i nieważne jak to nazwieŹmy, jest grzechem.
Twoje kościoły, świqty-nie, meczety popełniajq grzech przeciwko tobie, ponieważ stały się poŹsiadaczami, zaczęły doŹminować. Każdy kościół występuje przeciw religii - ponieważ religia to wolŹność! Dlaczego więc tak się stało? Jezus próbował dać ci wolność, ofiarować skrzydła. Co się stało poŹtem, skqd wziqł się koŹściół? Stało się tak, ponieŹważ Jezus żyt na zupełnie innej płaszczyźnie, na poziomie świadomości; a ci, którzy go słuchali, ci którzy za nim po-dqżali, żyjq na płaszczyźnie snu. Cokolwiek usłyszq, zinŹterpretuje, robiq to na podstawie swoich snów. Cokolwiek stworzq będzie grzechem. Chrystus daje ci religię, a luŹdzie pogrqżeni w głębokim śnie robiq z tego kościół.
Mówi się, że szatan siedział kiedyś pod drzewem, bardzo smutny. Obok przechodził święty; spojrzał na szatana i powiedział:

V
- Słyszeliśmy, że ty nigdy nie odpoczywasz, że zawsze czynisz gdzieś coś złego. Co robisz tutaj pod drzewem? Szatan pogrqżony był w głębokiej depresji. Odparł:
- Mojq pracę przejęli kapłani, nie mam już nic do roŹboty. Czasem myślę o samobójstwie, bo kapłani tak doŹbrze sobie radzq.
Dlaczego tak dobrze sobie radzq? Ponieważ prze-mieniajq wolność w więzienie, przemieniajq prawdę w dogmaty - przenoszq wszystko z płaszczyzny świadoŹmości do płaszczyzny snu.
Postaraj się zrozumieć czym jest ten sen, ponieważ jeśli to poczujesz, zaczniesz stawać się świadomy - znaŹlazłeś się na drodze ku wyjściu. Czym jest ten sen? Jak powstaje? Jaki jest jego mechanizm? Jak działa?
Umysł zawsze znajduje się albo w przeszłości albo w przyszłości. Nie może funkcjonować w teraźniejszoŹści, to dla niego niemożliwe. Kiedy jesteś w teraźniejŹszości nie ma umysłu - ponieważ umysł to myślenie. Jak można myśleć o teraźniejszości? Możesz rozmyŹślać o przeszłości; jest ona częściq twoich wspomnień, umysł może o niej myśleć. Możesz rozmyślać o przyŹszłości; jeszcze jej nie ma, rozum może o niej marzyć. Rozum może robić dwie rzeczy: poruszać się wstecz ~ jest tam wystarczajqco dużo miejsca, niezmierzona przestrzeń przeszłości; można o niej myśleć bez końca ~ albo poruszać się w stronę przyszłości; znów ogromŹnej przestrzeni, nieskończonej, można w niej marzyć i marzyć. Ale w jaki sposób mógłby on działać w teraźŹniejszości? Nie ma w niej miejsca, aby mógł wykonać jakikolwiek ruch.
Teraźniejszość jest liniq granicznq, to wszystko. Nie ma w niej przestrzeni. Oddziela przeszłość od przyszłości
43

^
- jest liniq. Możesz być w teraźniejszości, ale nie możesz w niej myśleć; do myślenia potrzebna jest przestrzeń. Myśli potrzebujq miejsca, sq jak przedmioty. Pamiętaj o tym - myśli sq delikatnymi rzeczami, sq materialne. Nie sq duchowe, ponieważ wymiar duchowości zaczyna się, gdy nie ma myśli. Myśli sq rzeczami materialnymi, a rzeczy potrzebujq miejsca.
W teraźniejszości nie możesz myśleć. Gdy tylko zaŹczniesz, staje się ona przeszłościq. Widzisz wschodzqce słońce; widzisz je i mówisz: "Jaki piękny wschód słońca!"
- wtedy jest on już przeszłościq. Kiedy wschodzi słońce nie ma miejsca na powiedzenie nawet: "Jak pięknie!", ponieważ kiedy wypowiadasz te dwa słowa to doświadŹczenie stało się już przeszłościq; umysł ma jego zapis w pamięci. Kiedy słońce w/asn/e wschodzi, jest dokładŹnie wschód, jak możesz wtedy myśleć? O czym? Możesz towarzyszyć wschodzqcemu słońcu, ale nie możesz myŹśleć. Jest tam miejsce dla ciebie, ale nie dla myśli.
Widzisz piękny kwiat w ogrodzie i mówisz: "Piękna róŹża" - wtedy przestajesz być z różq, w tym właśnie moŹmencie staje się ona przeszłościq. Kiedy jest kwiat i kieŹdy jesteś ty, oboje jesteście dla siebie obecni, jak możesz myśleć? O czym? Jak myślenie może być w ogóle możliŹwe? Nie ma na nie miejsca. Miejsca jest tak mało - a tak właściwie w ogóle go nie ma - że ty i kwiat nie możecie nawet istnieć jako dwie różne istoty, ponieważ nie ma miejsca dla dwóch, możliwe jest istnienie tylko jednej.
Właśnie dlatego, w doznaniu głębokiej obecności ty jesteś kwiatem, a kwiat staje się tobq. Kiedy nie ma myśli - kto jest kwiatem, a kto obserwatorem? ObserŹwator staje się obserwowanym. Nagle znikajq wszystkie bariery. Nagle zagłębiasz się w kwiat, a kwiat zagłębia

cję w ciebie. Nagle nie jesteście dwiema osobnymi istoŹtami - jesteście jednq.
Jeśli zaczniesz myśleć, znów się rozdzielicie. JeŹśli nie myślisz, gdzie przebiega podział? Nie myślqc, współistniejesz z kwiatem. Kiedy współistniejesz z uko-chanq osobq, nie ma podziału na dwie osoby. Siedzqc obok kochanka, trzymajqc jego dłoń, po prostu jesteś. Nie myślisz o tym, co przeminęło; nie myślisz o nad-chodzqcej przyszłości - jesteś tu i teraz, l jest to tak piękne, tak intensywne doznanie, że żadna myśl nie jest w stanie go zmqcić.
A wrota sq bardzo wqskie; wrota teraźniejszości. Dwie osoby nie mogq przejść przez nie razem, może to zrobić tylko jedna. W teraźniejszości myślenie nie jest możliwe, marzenia nie sq możliwe, ponieważ nie jest to nic innego, jak po prostu myślenie obrazami. Sq one rzeczami, sq zjawiskami materialnymi.
Kiedy jesteś w teraźniejszości, nie myślqc, po raz pierwszy wkraczasz w świat duchowości. Otwiera się nowy wymiar - tym wymiarem jest świadomość. PonieŹważ wcześniej go nie znałeś, Heraklit powie, że śpisz, że nie jesteś świadomy. Świadomość oznacza bycie tu i teraz tak całkowicie, że nie ma ruchu w stronę przeŹszłości, ani w stronę przyszłości - cały ruch zostaje zatrzymany.
To nie oznacza, że stajesz się statyczny. Rozpoczyna się nowy ruch, w głqb. Sq dwa rodzaje ruchu, symboliŹce je krzyż Jezusa: ukazuje dwie części, krzyżu jqce się. Jeden jest liniowy: poruszasz się po linii, od jednej rze-^ do drugiej, od jednej myśli do kolejnej. Od jednego snu do drugiego. Z A przenosisz się do B, z B do C, z C do D. Tak wyglqdał twój ruch, odbywał się po linii, był
45

Świadomość oznacza bycie tu i teraz tak całkowicie, że nie ma ruchu w stronę przeszłości, ani w stronę przyszłości - cały ruch zostaje zatrzymany.
poziomy. W ten sposób płynie czas; tak porusza się ten, kto głęboko śpi. Możesz poruszać się jak wahadło, w przód i w tył - po linii. Możesz iść z B do A albo z A do B - po linii poziomej
Jest jeszcze inny spoŹsób poruszania. PionoŹwy. Nie idziesz od A do B, od B do C; idziesz od A głębiej w A: od A1 do A2, A3, A4, w głqb - lub w górę.
Kiedy ustaje myślenie, rozpoczyna się nowy rodzaj ruchu. Zaczynasz się zagłębiać. To coś podobnego do przepaści. Ludzie, którzy medytujq prędzej czy później docierajq do tego momentu; zaczynajq odczuwać strach, ponieważ majq wrażenie, że otworzyła się przepaść bez dna, czujq zawroty głowy, sq przerażeni. Wtedy chce się wrócić do starego sposobu poruszania się, ponieważ jest on znany; to uczucie podobne jest do śmierci.
Takie znaczenie ma krzyż Jezusa: jest śmierciq. PrzejŹście z poziomego do pionowego to śmierć - prawdziwa śmierć. Ale jest to śmierć tylko z jednej strony; z drugiej jest to zmartwychwstanie. To śmierć po to, aby znów się narodzić; to umieranie w jednym wymiarze i narodziny w drugim. W poziomie jesteś Jezusem. W pionie stajesz się Chrystusem.
Jeśli poruszasz się od jednej myśli do drugiej, poŹzostajesz w świecie czasu. Jeśli zagłębiasz się w chwilę - nie w myśli - poruszasz się w stronę wieczności. Nie

jesteś statyczny; nic w tym świecie nie jest statyczne, nic nie może takie być - pojawia się nowy ruch, ruch bez motywacji. Zapamiętaj te słowa. Poruszasz się w pozioŹmie dzięki motywacji. Musisz coś osiqgnqć - pieniqdze, prestiż, władzę, Boga, cokolwiek. Masz motywację.
Umotywowany ruch oznacza sen. Nieumotywowany - to świadomość - poruszasz się, ponieważ to sprawia ci przyjemność, ponieważ ruch jest życiem, ponieważ życie to energia, a energia to ruch. Poruszasz się, ponieważ to cię zachwyca - nie ma innego powodu. Nie ma ceŹlu, nie musisz niczego osiqgnqć. Donikqd nie zmierzasz, w ogóle nie zmierzasz - po prostu zachwycasz się ener-giq. Nie ma celu innego niż sam ruch; ma on swojq we-wnętrznq wartość, nie ma w sobie nic z zewnqtrz.
Budda żyje, Heraklit żyje; ja też żyję, oddycham -ale poruszam się inaczej, bez motywacji.
Ktoś zapytał mnie parę dni temu: "Dlaczego pomaŹgasz innym przy medytacji?"
Odpowiedziałem mu: "To sprawia mi przyjemność. Nie ma żadnego powodu - po prostu daje mi to raŹdość". Zupełnie jak osoba, która uwielbia siać rośliny w ogrodzie i czekać na kwiaty - ja cieszę się, kiedy ty zaczynasz kwitnqć. To ogrodnictwo; gdy ktoś rozkwita, odczuwam radość. Dzielę się. Nie ma w tym celu. Jeśli ci się nie powiedzie, nie będę odczuwał frustracji. Jeśli nie rozkwitniesz, to będzie tak samo dobrze, ponieważ rozkwitu nie można wymusić. Nie możesz siłq wyciq-gnqć kwiatu z pqka. Możesz, ale wtedy go zabijesz. Może się wydawać, że to kwitnięcie; ale tak nie jest.
Cały świat, egzystencja porusza się w stronę wieczŹności. Umysł przemieszcza się w czasie. Egzystencja porusza się wzwyż i w głqb, a umysł w przód i w tył. Ro-
47

zum przemieszcza się w płaszczyźnie poziomej - tym właśnie jest sen. Jeśli potrafisz przesuwać się w pionie, jest to świadomość.
Możesz być w teraźniejszości, ale nie możesz w niej myśleć; do myślenia potrzebna jest przestrzeń. Myśli potrzebują miejsca, są jak przedmioty. Nie są duchowe, ponieważ wymiar duchowości zaczyna się, gdy nie ma myśli.
Żyj chwilq. Całym sobq skup się na danej chwili. Nie pozwól przeszłości ingerować i nie dopuść, aby pojawiła się przyszłość. Przeszłości już nie ma, jest martwa. A Jezus mówi: "Niech martwi pogrzebiq marŹtwych". Przeszłości już nie ma, dlaczego się niq przejmujesz? Dlaczego stale o niej rozmyślasz? Czy jesteś zły? Nie ma jej; została w twojej głoŹwie, jest wspomnieniem. Przyszłość jeszcze nie naŹdeszła - więc dlaczego o niej rozmyślasz? Jak możesz myśleć o czymś, czego jeszcze nie ma? Co jesteś w stanie sobie zaplanować? Cokolwiek pomyślisz i tak się nie spełni, a wtedy będziesz sfrustrowany, ponieważ całość ma swój plan. Dlaczego starasz się mieć swój własny?
Egzystencja ma swój plan, jest od ciebie mqdrzej-sza - całość musi być mqdrzejsza niż czqstka. Dlaczego udajesz, że to ty jesteś całościq? Ona ma swoje własne przeznaczenie, swój sposób wypełnienia go; dlaczeŹgo zawracasz sobie tym głowę? Cokolwiek zrobisz bęŹdzie to grzechem, ponieważ stracisz chwilę - tę chwilę.

|eśli poruszasz się od jednej myśli do drugiej, pozostajesz w świecie czasu. |eśli zagłębiasz się w chwilę - nie w myśli - poruszasz się w stronę wieczności. Nie jesteś statyczny;
nic w tym świecie nie jest statyczne, nic nie może takie być - pojawia się nowy ruch, ruch bez motywacji.
A jeśli stanie się to twoim przyzwyczajeniem - a stanie się, jeśli zaczniesz coś przegapiać, stanie się to twoŹim nawykiem - to kiedy nadejdzie przyszłość, również jq przegapisz, ponieważ wtedy nie będzie już ona przysztościq, lecz teraź-niejszościq. Wczoraj myŹślałeś o dzisiaj, ponieważ wtedy było ono jutrem;
teraz jest dzisiaj, a ty myŹślisz o jutrze, a kiedy naŹdejdzie jutro stanie się ono dzisiaj - ponieważ wszystko co istnieje, istŹnieje tu i teraz i nie moŹże istnieć inaczej. A jeśli niezmiennie żyjesz tak, iż twój umysł rozmyśla o juŹtrze, to kiedy znajdziesz czas na to żeby żyć? JuŹtro nigdy nie nadejdzie. Zaczniesz je przegaŹpiać - a to grzech. Takie znaczenie ma hebrajski rdzeń słowa grzech.
Z chwilq gdy wkracza
przyszłość, wkracza także czas. Zgrzeszyłeś przeciw egŹzystencji, przegapiłeś, l stało się to jak niezmienny szaŹblon: działasz jak robot, ciqgle tracisz.
Przyjeżdżajq do mnie ludzie z odległych państw. KieŹdy sq u siebie rozmyślajq o mnie i emocjonujq się mnq, czytajq, myślq, marzq. Kiedy przyjeżdżajq tutaj zaczy-
49

najq myśleć o swoich domach; z chwilq gdy przyjeż-dżajq od razu się wycofujq! Zaczynajq myśleć o swoich dzieciach, o żonach, o pracy, o tysiqcu różnych rzeczy. Widzę tę głupotę. Jak wrócq do domu znów będq rozŹmyślać o mnie. Przegapiajq, a to grzech.
Kiedy jesteś tutaj, ze mnq, bqdź tutaj! Bqdź tutaj caŹłym sobq, abyś mógł nauczyć się nowego sposobu poŹruszania, abyś zaczqł poruszać się w stronę wieczności, a nie w czasie.
Czas jest światem, a wieczność Bogiem; poziom jest światem, pion to Bóg. Oba te wymiary spotykajq się w jednym punkcie -tam, gdzie został ukrzyżowany Jezus. Oba, poziomy i pionowy, spotykajq się w pewnym punkŹcie - ten punkt to tu i teraz. Z tu i teraz możesz udać się w dwie podróże: jedna prowadzi cię po świecie, w stronę przyszłości; ta druga, to podróż do Boga, w głębię.
Stań się bardziej świadomy, stań się uważny i barŹdziej wrażliwy na teraźniejszość.
Co zrobisz? Jak możesz tego dokonać? Tak głęboŹko śpisz, że i to mógłbyś robić jedynie we śnie. Możesz zmienić to w przedmiot myśli, w proces rozumu. MoŹżesz stać się tak spięty, że uniemożliwi ci to życie w teŹraźniejszości. Myślenie o tym jak żyć teraźniejszościq, w niczym ci nie pomoże. Jeśli odczuwasz zbyt wielkie poczucie winy, bo czasem, z przyzwyczajenia, przenoŹsisz się w przeszłość, a czasami wybiegasz myślami w przyszłość, to wiedz, że popełniasz grzech.
Nie czuj się winny. Zrozum grzech, ale nie czuj się winny - a to bardzo, bardzo delikatna sprawa. Jeśli zaŹczniesz mieć poczucie winy, to wszystko straciłeś. W noŹwym procesie rozpocznie się stary schemat. Zaczniesz odczuwać winę, ponieważ przegapiłeś teraźniejszość.

Myślisz o przeszłości, ponieważ teraźniejszość nie jest już teraźniejszościq; jest przeszłościq, a ty czujesz się wobec niej winny. Nadal wszystko przegapiasz.
Więc pamiętaj o jednej rzeczy: kiedy uświadomisz sobie, że zapuściłeś się w przeszłość lub w przyszłość, nie rób z tego wielkiego problemu. Po prostu wróć do teraźniejszości, bez stwarzania problemów. Jest dobrze! Po prostu przywróć swojq świadomość. Przegapisz coś milion razy; nie nauczysz się teraz, natychmiast. NaŹuczenie się jest możliwe, ale nie dzięki tobie. Tak długo posługiwałeś się schematem zachowania, że nie jesteś w stanie go teraz zmienić. Ale nie martw się, egzystenŹcja się nie śpieszy. Wieczność może czekać wiecznie. Nie wytwarzaj napięcia.
Kiedy poczujesz że przegapiłeś, wróć. To wszystko. Nie czuj się winny; to sztuczka umysłu, znów gra w swoŹje gierki. Nie odczuwaj skruchy, że znów zapomniałeś. Kiedy zaczniesz myśleć, wróć do tego, co robisz. Biorqc kqpiel wróć do niej; jedzqc wróć do jedzenia; spaceru-jqc wróć do spaceru. Gdy tylko poczujesz, że nie ma cię tu i teraz, wróć - po prostu. Nie wywołuj poczucia winy. Jeśli zaczniesz je odczuwać wszystko straci sens.
Jest grzech, a nie ma poczucia winy; ale to dla cieŹbie trudne. Jeśli odczuwasz, że coś jest źle, natychmiast stajesz się winny. Rozum jest bardzo, bardzo przebiegły. Jeśli zaczniesz odczuwać poczucie winy, gra się rozpoczŹnie - na nowym poziomie, ale to ta sama gra. Ludzie przychodzq do mnie i mówiq: "Zapominamy". Sq barŹdzo smutni kiedy mówiq: "Zapominamy. Staramy się paŹmiętać, ale udaje się to tylko przez kilka sekund. PozoŹstajemy uważni, skupieni na sobie, a potem to wszystko znika; co zrobić?" Niczego nie da się zrobić! Problem
51

nie polega na robieniu czegokolwiek. Co możesz zrobić? Nie wpadać w poczucie winy. Po prostu wróć.
Im częściej będziesz wracał... po prostu, pamiętaj. Nie z poważnq minq, nie z ogromnym wysiłkiem - zwyŹczajnie, niewinnie, nie robiqc z tego problemu. PonieŹważ wieczność nie ma problemów - wszystkie problemy istniejq w płaszczyźnie poziomej; ten także będzie istniał tylko na tej płaszczyźnie. Płaszczyzna pionowa nie zna problemów. Jest samq przyjemnościq, bez lęku, bez bóŹlu, bez zmartwień, poczucia winy, bez niczego. Bqdź naŹturalny i wracaj.
Wiele razy coś przegapisz, to nieuniknione. Ale nie martw się tym; tak już jest. Nie przykładaj dużej waŹgi do tego, że tak się dzieje, przykładaj jq do tego, że często udało ci się wszystko odzyskać. Pamiętaj - naŹcisk nie powinien być kładziony na to, że wiele razy coś przegapiłeś, ale na to, że wiele razy odzyskałeś pamięć. Ciesz się z tego. To, że coś tracisz jest natuŹralne. Jesteś człowiekiem, który długo żył na poziomej płaszczyźnie, więc to całkowicie normalne. Piękne jest to, że tyle razy udało ci się wrócić. Dokonałeś niemożŹliwego; ciesz się!
W ciqgu dwudziestu czterech godzin dwadzieścia cztery tysiqce razy przegapisz coś, ale również dwaŹdzieścia cztery tysiqce razy coś odzyskasz. Zaczniesz funkcjonować w nowym trybie. Tyle razy wracałeś do domu; stopniowo zacznie się pojawiać nowy wyŹmiar. Coraz dłużej będziesz umiał pozostawać w staŹnie świadomości, coraz rzadziej będziesz poruszał się w przód i w tył. Rozpiętość ruchu w przód i w tył bęŹdzie coraz mniejsza. Coraz rzadziej będziesz zapoŹminał, coraz częściej będziesz pamiętał - wkraczasz

w płaszczyznę pionowq. Nagle, któregoś dnia, pozioŹme zniknie. Świadomość staje się bardziej intensywna i poziome znika.
To właśnie kryje się za słowami Shankary, vedan-tów i hinduistów kiedy mówiq, że świat jest iluzjq. KieŹdy świadomość osiqgnie doskonały poziom, ten świat, który stworzyłeś w swojej głowie, zwyczajnie znika; odŹkrywa się przed tobq zupełnie inny świat. Ma/a znika, iluzja znika - istniała, ponieważ spałeś, ponieważ byłeś nieświadomy.
Świat, który widzisz dokoła nie jest rzeczywisty. Nie chodzi o to, że nie istnieje. Istnieje, ale widzisz żo zaspanymi oczami. Patrzysz nieświadomie;
obserwujesz, interpretujesz żo po swojemu.
To zupełnie jak sen. Poruszasz się po nim w nocy i kiedy śnisz, wydaje się on być taki prawdziwy. Czy śniqc pomyślałeś kiedyś: "To niemożliwe"? We śnie dziejq się rzeczy niemożliwe, a ty w nie wierzysz. We śnie masz ogromnq wiarę; we śnie nikt, nawet sam Bernard Rus-sell, nie jest nastawioŹny sceptycznie. Nie, we śnie każdy jest jak dziecŹko, ufa wszystkiemu, co się wydarza. Widzisz jak we śnie pojawia się twoja żona - i nagle zamienia się w konia. Nawet przez głowę nie przejdzie ci pyŹtanie: "Jak to możliwe?"
Sen to zaufanie, wiaŹra. Nie można wqtpić w sen. Jeśli zaczniesz to robić, złamiesz reguły. Kiedy zaczniesz wqtpić, sny zniknq. Jeśli chociaż raz zauważysz, że coś
53

jest snem, będzie to szokujqce i sen rozproszy się, a ty całkowicie się rozbudzisz.
Świat, który widzisz dokoła nie jest rzeczywisty. Nie chodzi o to, że nie istnieje. Istnieje, ale widzisz go zaspaŹnymi oczami. Patrzysz nieświadomie; obserwujesz, inŹterpretujesz go po swojemu; zachowujesz się jak pijak.
Wydarzyło się:
Mułła Nasreddin był kompletnie pijany Człowiek, który obsługiwał windę chciał zamknqć przed nim drzwi, ale Mułta w jakiś sposób wcisnqł się do środka. W winŹdzie było tłoczno. Ludzie zdali sobie sprawę, że Mułła jest bardzo pijany; śmierdziało mu z ust. Mułła próbował udawać, że jest trzeźwy; stanqł twarzq w stronę drzwi, ale nic nie widział - miał zbyt pijane i zaspane oczy. StaŹrał się stać równo, ale to również okazało się niemożliwe. W końcu się przewrócił. Był bardzo zakłopotany, ponieŹważ wszyscy patrzyli na niego i zrozumieli, że jest całŹkiem pijany; czuł to. Nie wiedzqc co zrobić, zapytał:
- Pewnie się zastanawiacie dlaczego zorganizowałem to spotkanie?
Do rana Nasreddin wytrzeźwieje. Będzie się z tego śmiał tak, jak teraz ty się śmiejesz.
Każdy budda śmiał się kiedy udało mu się przebuŹdzić. Ich śmiech brzmi jak ryk lwa. Śmiejq się; nie z cieŹbie. Śmiejq się z tego pozaziemskiego żartu. Żyli maŹrzeniami, spali, byli odurzeni żqdzami i wydawało im się, że te pragnienia sq prawdziwe. Nie były; to bvta projekcja ich snu.
Egzystencję traktujesz jak ekran i wyświetlasz na nim swój własny umysł. Widzisz rzeczy, których nie ma, nie
54

widzisz rzeczy, które sq. Rozum ma na wszystko wyjaŹśnienie. Jeśli masz wqtpliwości, umysł zaraz znajdzie wyŹtłumaczenie. Tworzy on teorie, systemy filozoficzne, aby czuć się dobrze i mówić, że wszystko jest w porzqdku. Wszystkie filozofie istniejq po to, aby życie wydawało się łatwe i proste, aby zdawało się, że wszystko jest dobrze i nic złego się nie dzieje - ale kiedy śpisz wszystko jest źle.
Przyszedł do mnie pewien człowiek. Miał przepięknq córkę. Bardzo się o niq martwił. Zapytał mnie:
- Każdego ranka moja córka czuje się źle, byłem u wszystkich lekarzy i każdy z nich mówi, że wszystko jest w porzqdku. Co mam robić? Powiedziałem mu:
- Idź do Mułły Nasreddina - to mqdry człowiek i zna się na wszystkim, nigdy nie słyszałem żeby mówił:
"Nie wiem".
Poszedł. Ja podqżyłem za nim, żeby zobaczyć co poŹwie Nasreddin. Ten zamknqł oczy, rozważył problem, otworzył oczy i zapytał:
- Czy dajesz jej mleko tuż przed snem?
- Tak.
- W takim razie znalazłem przyczynę: jeśli dajesz dziecku mleko, to przez całq noc dziecko będzie przeŹwracać się z boku na bok, z lewa na prawo i z prawa na lewo, na skutek ruchu mleko zmieni się w twaróg. Potem twaróg zamieni się w ser, ser stanie się masłem, masło tłuszczem, tłuszcz cukrem, a cukier alkoholem
- rano córeczka będzie miała kaca.
Oto czym sq filozofie: wyjaśnieniem rzeczy, których nie da się wyjaśnić, udawaniem, że wie się coś na te-'"nat czegoś, czego się nie zna. Ale to sprawia, że życie
55

staje się wygodne. Dzięki temu możesz jeszcze lepiej spać; filozofia działa jak środki nasenne.
Pamiętaj, taka jest różnica pomiędzy filozofiq a re-ligijnościq: filozofia działa jak środek usypiajqcy, reliŹgijność to wstrzqs; filozofia pomaga ci lepiej spać, reŹligijność budzi cię ze snu. Religijność nie jest filozofiq
- jest technikq wyprowadzenia cię ze stanu nieświadoŹmości. Wszystkie filozofie sq technikami wprowadzania cię w głębszy sen; dajq ci marzenia, utopię.
Religijność pozbawia cię snów i utopii. Religijność pokazuje ci prawdę - a prawda jest możliwa tylko wteŹdy, kiedy nie śpisz. Śpiqcy umysł nie może dostrzec prawdy. Śpiqcy umysł zamieni prawdę w sen.
Czy zaobserwowałeś to? Nastawiasz budzik; chcesz wstać o piqtej rano, musisz zdqżyć na pociqg. Rano buŹdzik się wtqcza, a twój umysł tworzy sen: siedzisz w świq-tyni, w której bijq dzwony - wszystko zostało wyjaśnioŹne. Budzik nie stanowi już problemu, nie jest w stanie cię obudzić. Wyjaśniłeś go sobie - natychmiast!
Umysł jest subtelny. Psychoanalitycy zastanawiajq się w jaki sposób jest on w stanie stworzyć tak szybŹko wyjaśnienie. To bardzo trudne! - musiał doświadŹczyć tego wcześniej. W jaki sposób nagle znajdujesz się w kościele czy w świqtyni, w której bijq dzwony? Wtq-cza się alarm i od razu dostajesz we śnie wyjaśnienie. Starasz się uniknqć budzika; nie chcesz wstawać, nie chcesz wychodzić z łóżka w takq chłodnq zimowq noc. Umysł mówi: "To nie budzik, to świqtynia w której się
znajdujesz". Wszystko zostało wyjaśnione, możesz spać dalej.
Filozofie zawsze to robiły i dlatego jest ich tak dużo
- ponieważ każdy potrzebuje innego wyjaśnienia. WyjaŹ

śnienie pomagajqce wrócić do spania komuś innemu, tobie nie pomoże. A oto co mówił Heraklit. Postaraj się go teraz zrozumieć. Powiedział:
Ludzie sq roztargnieni i niebaczni
na to, co dzieje się wokót
zarówno na jawie
jak i podczas głębokiego snu. We śnie nie wiesz co dzieje się wokół ciebie, ale czy wiesz to, kiedy się obudzisz?
Przeprowadzono wiele badań. Umysł nie dopuszŹcza dziewięćdziesięciu ośmiu procent przekazu wysyŹłanego do ciebie. Tylko dwa procent może wejść, ale i to zostaje zinterpretowane przez umysł. Mówię coś, a ty słyszysz coś zupełnie innego. Mówię, a ty interpreŹtujesz to tak, aby nie zakłóciło ci to snu. Twój umysł nieustannie podaje ci wyjaśnienia. Znajdujesz na nie miejsce w swojej głowie, a umysł to wchłania; staje się to jego częściq. Dlatego nie dociera do ciebie Budda, Chrystus, Heraklit i inni. Mówiq oni do ciebie; mówiq, że coś odkryli, doświadczyli czegoś, ale kiedy to mó-wiq, ty natychmiast poddajesz to interpretacji. Masz swoje sztuczki.
Arystotelesowi bardzo przeszkadzał Heraklit. UwaŹżał, że musi on mieć jakieś wady w osobowości, l koŹniec! Zaszufladkował go, ponieważ mu nie odpowiaŹdał, ponieważ przeszkadzał. Heraklit zapewne bardzo silnie wptynqł na umysł Arystotelesa - ponieważ AryŹstoteles był mistrzem poruszania się w poziomie, sqdził że Heraklit stara się go zepchnqć w przepaść. ArystoŹteles porusza się na gruncie logiki, a Heraklit stara się zepchnqć go w stronę tajemnicy. Takq sytuację trzeba sobie jakoś wytłumaczyć. Arystoteles mówi więc: "Ten
57

człowiek ma jakiś defekt - biologiczny, osobowościowy;
jakiś. Inaczej, po co upierałby się przy istnieniu paraŹdoksu? Po co zajmowałby się tajemnicq? Po co by się upierał, że istnieje harmonia pomiędzy przeciwieństwaŹmi? Przeciwieństwa to przeciwieństwa; nie ma między nimi harmonii. Życie to życie, a śmierć to śmierć - miej co do tego pewność, nie mieszaj pojęć. Ten człowiek jest pogrqżony w bałaganie".
To samo dotyczy Lao Cy. Mówił: "Wszyscy wydajq się być mqdrzejsi niż ja. Wszyscy sq ode mnie inteligentŹniejsi - jestem głupcem!" Lao Cy to jeden z najwspaŹnialszych i najmqdrzejszych ludzi jacy się kiedykolwiek urodzili, ale pomiędzy wami czuje się jak głupiec. MóŹwi: "Wszyscy sq w stanie tak trzeźwo myśleć, ja mam chaos w głowie". Lao Cy mówi o sobie to, co ArystoŹteles mówił o Heraklicie: "Kiedy ktoś słucha mnie bez użycia rozumu, staje się oświecony. Jeśli ktoś słucha moich nauk przez rozum, znajduje własne wyjaśnienia, które nie majq nic wspólnego ze mnq. A kiedy ktoś słuŹcha w ogóle nie słuchajqc - sq ludzie którzy tak robiq - gdy ktoś słucha jakby słuchał, naprawdę jednak nie słuchajqc, to śmieje się z mojej głupoty". A ten trzeci rodzaj umysłu stanowi większość. Lao Cy mówi: "Jeśli większość się z ciebie nie śmieje, to prawdopodobnie mówisz coś źle. Jeśli większość się śmieje, to zapewne mówisz prawdę. Kiedy większość uważa cię za głupca, tylko wtedy istnieje szansa, że jesteś mędrcom; nie ma innej możliwości".
Heraklit wydawał się Arystotelesowi pogrqżony w chaosie. Ty też tak pomyślisz, ponieważ Arystoteles zawładnqł wszystkimi uniwersytami, wszystkimi college-'ami na całym świecie. Teraz wszędzie nauczajq logiki
58

zamiast uczyć misterium. Wszyscy uczq cię jak być racjoŹnalnym zamiast mistycznym. Wszystkich szkoli się, aby byli jednoznaczni. Jeśli chcesz być jednoznaczny wystarŹczy, że będziesz poruszał się po linii poziomej. Tam A to A, B to B i A nigdy nie może być B. Ale w tajemniczej przepaści płaszczyzny pionowej granice spotykajq się i łqczq ze sobq. Mężczyzna jest kobietq, kobieta męż-czyznq; prawdziwe jest nieprawdziwe, a nieprawdziwe prawdziwe; ciemność jest światłem, a światło ciemno-ściq; życie to śmierć, a śmierć to życie. Wszystkie graniŹce stykajq się i przenikajq.
Dlatego Bóg jest tajemnicq, a nie sylogizmem. Ci, którzy udowadniajq istnienie Boga sq skazani na porażkę; na istnienie Boga nie można znaleźć dowoŹdów. Dowody istniejq na płaszczyźnie poziomej.
Oto znaczenie zaufania: wpadasz w przepaść, doŹświadczasz jej, znikasz... i wiesz. Wiesz tylko wtedy, kieŹdy nie ma umysłu.
Gdziekolwiek jesteś tam cię nie ma. Możesz być gdzieś indziej, ale nie jesteś tam, gdzie jesteś. GdziekolŹwiek jesteś, tam właśnie cię nie ma.
W starych tybetańskich pismach mówi się, że Bóg wiele razy do ciebie przychodzi, ale ciebie nigdy nie ma w miejscu, w którym się znajdujesz. Puka do drzwi, ale gospodarza nie ma; on zawsze jest w jakimś innym miejscu. Jesteś w swoim mieszkaniu, domu, czy gdzieś indziej? Jak Bóg może cię znaleźć? Nie musisz go szuŹkać, po prostu bqdź w domu, a on sam cię znajdzie. On szuka ciebie w tej samej chwili, kiedy ty szukasz jeŹgo. Po prostu bqdź w domu, żeby mógł cię tam zastać kiedy do ciebie przyjdzie. Przychodzi, puka, milion raŹzy, czeka pod drzwiami, ale ciebie nigdy nie ma.
59

Heraklit mówi:
Głupcy, mimo że s/ysza, pozostajq gtusi;
to o nich mówi przysłowie:
gdziekolwiek sq, pozostajq nieobecni.
Na tym polega sen: na byciu nieobecnym tu i teraz, na byciu gdzieś indziej. Zdarzyło się kiedyś:
Mułła Nasreddin siedział w kawiarni i rozprawiał o swej wielkiej szczodrości. Mówiqc popadał w skrajŹności, jak każdy, ponieważ zapominał o czym mówi. W końcu ktoś zapytał:
- Nasreddin, skoro jesteś taki szczodry, to dlaczego nigdy nie zaprosiłeś nas do swojego domu? Nie zaproŹsiłeś nas na żaden posiłek. Co na to odpowiesz?
Nasreddin był tak podekscytowany, że całkowicie zapomniał o swojej żonie. Powiedział:
- To zapraszam teraz!
Im był bliżej domu, tym bardziej trzeźwiał. PrzypoŹmniał sobie o żonie i przeraził się - zaprosił trzydzieści osób. Tuż przed domem powiedział:
- Poczekajcie! Wszyscy wiecie, że mam żonę. Wy takŹże macie żony więc świetnie mnie rozumiecie. PoczeŹkajcie. Porozmawiam z niq a potem was zawołam.
Goście czekali i czekali, ale on się nie pojawiał więc zapukali do drzwi. Nasreddin opowiedział żonie doŹkładnie co się stało; za dużo mówił o swoim bogactwie i dat się złapać. Żona powiedziała:
- Ale nie mamy niczego dla trzydziestu gości i o tej porze niczego nie zdobędziemy. Więc Nasreddin powiedział:
60

- Zrób jednq rzecz: kiedy zapukajq, otwórz i powiedz, że Nasreddina nie ma w domu.
Więc gdy zapukali, żona otworzyła drzwi i powieŹdziała:
- Nasreddina nie ma w domu.
Mówię coś, a ty słyszysz coś zupełnie innego. Mówię, a ty interpretujesz to tak, aby nie zakłóciło ci to snu. Twój umysł nieustannie podaje ci wyjaśnienia. Znajdujesz na nie miejsce w swojej głowie, a umysł to wchłania: staje się to jego częścią.
- To bardzo ciekawe, bo przyszliśmy z nim, on wszedł do domu i nie widzieliśmy żeby wychodził, a czekamy na schodach. Musi być w środku. Idź i znajdź go. Zapewne gdzieś się schował.
Żona weszła do doŹmu. Zapytała:
- Co mam robić?
Nasreddin zdenerwoŹwał się nie na żarty. PoŹwiedział do żony:
- Zaczekaj!
Wyszedł na zewnqtrz i krzyknqt:
- Jak to? Mógł przecież wyjść tylnymi drzwiami!
Coś takiego jest możŹliwe, prawdopodobnie przydarza ci się codzienŹnie. Nasreddin całkowicie się zapomniał; oto co się stało - pod wpływem logiki zapomniał o sobie. Logika jest słuszna, argument właściwy, ale... "Jak to? CzekaŹcie przy drzwiach frontowych; on mógł wyjść tylnymi" - logika jest poprawna. Tylko Nasreddin zapomniał, że mówi sam o sobie.
61

Nie jesteś obecny. Nie jesteś obecny ani dla świata, ani dla siebie. Spisz. Jak możesz coś słyszeć? Jak moŹżesz cokolwiek widzieć? Jak możesz czuć? Jeśli nie ma cię tu i teraz, wszystkie drzwi zostajq zamknięte. Jesteś martwy, nie żyjesz. Dlatego Jezus ciqgle powtarzał swoŹim słuchaczom: "Jeśli macie uszy, usłyszcie mnie; jeśli macie oczy, zobaczcie mnie!"
Heraklit musiał odkryć, że wielu ludzi, którzy słucha-jq, tak naprawdę nie słyszy, wielu patrzy, ale nie widzi. Ich domy sq całkowicie puste. Pana nie ma w domu. Oczy patrzq, uszy słuchajq, ale właściciela nie ma. Oczy sq jak okna; nie mogq widzieć, póki sam przez nie nie spojrzysz. Jak okno może widzieć? Musisz w nim stanqć, żeby coś zobaczyć. Jak? - to tylko okno, ono nie potrafi czuć. Jeśli ty w nim jesteś, staje się ono zupełnie inne.
Ciało jest jak dom, a umysł podróżuje; właściciel zaŹwsze jest w podróży, a dom stoi pusty. Życie puka do twoich drzwi - możesz nazwać je Bogiem lub czym tylko chcesz, nazwa nie ma znaczenia; nazwij to egzystencjq - puka do drzwi, puka nieustannie, ale ciebie nigdy nie ma. Na tym polega sen.
Człowiek nie powinien mówić, ni zachowywać się
jakby spaf.
Zachowuj się i mów z pełnq świadomości, a odkryŹjesz w sobie ogromnq zmianę. To, że jesteś świadomy zmienia twoje działania. Nie będziesz w stanie popełŹnić grzechu. Nie będziesz musiał się kontrolować! KonŹtrola jest nędznym substytutem świadomości, bardzo ubogim substytutem; w niczym nie pomaga. Jeśli jeŹsteś świadomy, nie musisz kontrolować gniewu; w staŹnie świadomości gniew nigdy nie przychodzi. Te dwie rzeczy nie mogq istnieć razem; nie sq w stanie współŹ
62

istnieć. W stanie świadomości zazdrość nigdy się nie pojawia. W stanie świadomości wiele rzeczy po prostu znika - wszystko to, co negatywne.
Świadomość jest jak światło. Gdy twój dom jest jaŹsno oświetlony, jak mogłaby w nim jednocześnie istŹnieć ciemność? Ona po prostu znika. Gdy twój dom jest oświetlony, o nic się nie potykasz, nie obijasz się o ściany. Jest jasno, wiesz gdzie sq drzwi; dosięgasz ich, wchodzisz lub wychodzisz. Kiedy jest ciemno potykasz się, chodzisz po omacku, upadasz. Kiedy jesteś nieŹświadomy chodzisz po omacku, potykasz się, upadasz. Gniew, to nic innego jak potykanie się, zazdrość to buŹdzenie w ciemności. Wszystko co złe, nie jest złe samo z siebie, lecz dlatego, że żyjesz w ciemności.
Jeśli Jezus chce się rozzłościć, może to zrobić; moŹże wykorzystać gniew. Ty nie możesz tego zrobić - to gniew wykorzystuje ciebie. Jeśli Jezus czuje, że coś bęŹdzie dobre i pomocne, może użyć czegokolwiek - jest panem. Może się zdenerwować bez bycia zdenerwowaŹnym. Wielu ludzi współpracowało z Gurdżijewem, a był on okropnym człowiekiem. Kiedy się denerwował, robił to z takim natężeniem, że wyglqdał jakby był morder-cq! Ale to była tylko gra, sposób aby komuś pomóc. Natychmiast, bez żadnej przerwy, patrzył na innq osoŹbę i zaczynał się uśmiechać. Potem znów spoglqdał na tego, na kogo się denerwował i znów wyglqdał gniewŹnie i okropnie.
To możliwe. Kiedy jesteś świadomy możesz używać wszystkiego. Kiedy jesteś świadomy, nawet trucizna zaŹmienia się w eliksir. A kiedy śpisz, to nawet eliksir zaŹmienia się w truciznę. Wszystko zależy od tego czy jeŹsteś uważny, czy nie. Czyny o niczym nie świadczq. One
63

nie majq znaczenia - znaczenie masz ty, twoja świadoŹmość, trzeźwość, uwaga. To, co robisz nie jest ważne.
Był kiedyś wielki mistrz buddyjski, Nagardżuna. PrzyŹszedł do niego złodziej. Zachwycił się mistrzem, ponieŹważ nigdy nie widział osoby tak pięknej i pełnej gracji. Zapytał Nagardżunę:
- Czy ja również mam jakqś szansę na to, by się rozŹwijać? Ale muszę najpierw wyjaśnić jednq rzecz. Jestem złodziejem. Co więcej - nie rzucę tego więc nie stawiaj mi takiego warunku. Zrobię cokolwiek mi powiesz, ale nie przestanę być złodziejem. Wiele razy próbowałem
- nigdy mi się nie udało, więc zrezygnowałem. PogodziŹłem się z moim przeznaczeniem, że jestem i pozostanę złodziejem, więc już do tego nie wracajmy. Nagardżuna zapytał:
- Czego się boisz? Dlaczego mielibyśmy mówić o tym, że jesteś złodziejem?
- Kiedy zwracałem się do mnichów, księży, jakichś świętych, to mówili mi, że muszę najpierw przestać kraść.
Mistrz roześmiał się i powiedział:
- Widocznie chodziłeś do samych złodziei; inaczej -po co o tym w ogóle mówić? Co ich to obchodzi? Ja się tym nie przejmuję!
Złodziej bardzo się ucieszył. Powiedział:
- W takim razie - w porzqdku. Wydaje mi się, że teŹraz mogę zostać twoim uczniem. Jesteś właściwym miŹstrzem.
Nagardżuna zgodził się i powiedział:
- Teraz odejdź i rób co chcesz. Musisz spełnić tylŹko jeden warunek: bqdź świadomy! Idź, włamuj się,

wchodź do domów, zabieraj rzeczy, kradnij; rób co chcesz, to mnie nie interesuje - ale rób wszystko z pełŹno świadomościq.
Złodziej nie zrozumiał, że wpadł w pułapkę. Chętnie przystał na warunek mistrza..
Po trzech tygodniach wrócił i powiedział:
- To byt podstęp. Jeśli stanę się świadomy, nie będę mógł kraść. Jeśli będę kradł, zniknie świadomość. Teraz mam dylemat.
Nagardżuna odpowiedział:
Oczy są jak okna;
nie mogą widzieć póki sam przez nie nie spojrzysz. )ak okno może widzieć? Musisz w nim stanąć, żeby coś zobaczyć.
- Dość rozmów o tym, że jesteś złodziejem i kradniesz. Nie interesuje mnie to; ja nie jestem złodziejem. Sam rozwikłaj swój dylemat! Jeśli chcesz świadomości, to musisz podjqć takq deŹcyzję. Jeśli jej nie chcesz, to też jedynie sprawa twojej decyzji.
Mężczyzna odpowieŹdział:
- Ale teraz będzie to dla mnie trudne. ZasmaŹkowałem w świadomości i jest ona czymś tak piękŹnym. Niedawno, po raz pierwszy w życiu, udało mi się wejść do pałacu króla. Otworzyłem skarbiec. Mogłem stać się najbogatszym człowiekiem na świecie, ale po-dqżałeś za mnq ty i musiałem być świadomy. Kiedy staŹwałem się świadomy, to nagle znikała motywacja do kradzieży i żqdza. Kiedy stawałem się świadomy, dia-rnenty wyglqdały dla mnie jak kamienie, zwyczajne kaŹmienie. Gdy odchodziła świadomość, skarb znów się
65

pojawiał. Stawałem się na chwilę świadomy, byłem jak Budda, a wtedy nie mogłem nawet dotknqć skarŹbu, ponieważ wydawało mi się to głupie, bezsensowne - co ja robię? Zatracam siebie dla jakichś kamieni? Ale potem traciłem świadomość; ogarniała mnie iluzja boŹgactwa. Ostatecznie zdecydowałem jednak, że kamieŹnie nie majq wartości.
Kiedy poznasz świadomość, nic nie będzie bardziej wartościowe - dostqpisz najwyższego błogosławieństwa w życiu. Wtedy nagle, wiele rzeczy po prostu zniknie;
stanq się głupie i bezsensowne. Żadnych motywacji, żadnych pragnień, żadnych snów.
Czfowiek nie powinien mówić, ni zachowywać się
jakby spaf.
To jest jedyny klucz.

Życ.\e puka do twoich drzwi -możesz nazwać je Bogiem lub czym tylko chcesz, nazwa nie ma znaczenia; nazwij to egzystencja - puka do drzwi, puka nieustannie, ale ciebie nigdy nie ma.

Przebudzeni ma/o jeŹden wspólny świat.
Każdy ze śpiqcych ma swój oddzielny świat.
Sny sq czymś indywiŹdualnym, sq całkowicie prywatne! Nikt nie może wejść do twojego snu. Nie możesz podzielić się nim z ukochanq osobq. MężoŹwie i żony śpiq w jednym łóżku, ale marzq osobŹno. Podzielenie się snem jest niemożliwe, ponieważ sen jest niczym - jak możŹna dzielić się niczym? Nie

66

istnieje, zupełnie jak bańka mydlana; nie możesz się nim dzielić, marzyć możesz jedynie w pojedynkę,
Właśnie dlatego - ponieważ tak wielu ludzi śpi -istnieje tak dużo światów. Ty też masz swój własny. JeŹśli jesteś pogrqżony we śnie, żyjesz ograniczony swoŹimi myślami, pomysłami, marzeniami, pragnieniami. Kiedy spotykasz innq osobę, zderzajq się dwa światy. Zderzenie się światów - oto czym jest to spotkanie.
Obserwuj!
Spójrz na rozmowę męża i żony; oni wcale nie rozŹmawiaj^. Mqż myśli o biurze, o pensji; żona myśli o suŹkience na Święta Bożego Narodzenia. Wewnqtrz ma-jq oni swoje prywatne światy, które jednak w pewnym miejscu się spotykajq, a raczej zderzajq, ponieważ to, czy żona dostanie sukienkę, będzie zależeć od pensji męża, a pensja męża musi wystarczyć na sukienkę. ŻoŹna mówi: "kochany", ale za tym słowem kryjq się suŹkienki, to o nich myśli. "Kochany" ma znaczenie barŹdzo odległe od tego, które podaje słownik, ponieważ za każdym razem kiedy kobieta powie: "kochany" wiaŹdomo, że jest to pewne hasło. A mqż natychmiast zaŹczyna się bać. Oczywiście nie okazuje tego, ponieważ kiedy ktoś mówi: "kochany", to przecież właściwie nie ma się czego bać. Mówi: "O co chodzi, najdroższa? Jak się czujesz?" Ale tak naprawdę boi się, ponieważ myśli wtedy o swojej pensji i o tym, że zbliżajq się Święta i roŹśnie niebezpieczeństwo.
Żona Mułty Nasreddina pyta:
- Co się stało? Ostatnio płaczę, szlocham, łzy sptywa-jq mi po całej twarzy, a ty nawet nie spytasz dlaczego?
Nasreddin odpowiedział:
67

(eśli jesteś świadomy, nie musisz kontrolować gniewu; w stanie świadomości gniew nigdy nie przychodzi. Te dwie rzeczy nie mogą istnieć razem...
- Już z tym skończyłem! To pytanie za dużo koszŹtuje. W przeszłości poŹpełniałem ten błqd zbyt wiele razy. Te łzy to nie łzy. Kryjq się za nimi suŹkienki, nowe domy, nowe meble, samochody i wieŹle innych rzeczy. Łzy to tylko poczqtek.
Dialog jest niemożliŹwy, ponieważ wewnqtrz
ukryte sq dwa prywatne światy. Możliwy jest jedynie konflikt.
Sny sq sprawq indywidualnq, prawda nie. Prawda nie może być prywatna - nie może być twoja czy moŹja, nie może należeć do chrześcijan czy hinduistów, do Hindusów czy Greków. Prawda nie może być osobista. Sny sq prywatne. Wszystko, co osobiste musi należeć do świata marzeń, pamiętaj o tym. Prawda jest otwarŹtym niebem; jest dla wszystkich, jest jedna.
Właśnie dlatego język, którym posługuje się Lao Cy, może być inny; język, którym przemawia Budda jest inny;
Heraklit - jeszcze inny, ale chodzi im o to samo, zmieŹrzaj^ do tego samego. Ci ludzie nie żyjq w prywatnych światach. One zniknęły razem z ich marzeniami i praŹgnieniami - razem z umysłem. Rozum ma swój osobisty świat, świadomość - nie. Przebudzeni majq jeden wspólŹny świat... wszyscy, którzy się budzq majq jeden wspólny świat - jest nim Istnienie. A ci, którzy śpiq i marzq, majq swoje własne małe światy.
68

Odrzuć swój świat; to jedyne wyrzeczenie jakiego od ciebie wymagam. Nie mówię, żebyś odszedł od żoŹny, żebyś rzucił pracę, wyrzekł się pieniędzy, pozbył się wszystkiego, nie! Mówię tylko, żebyś odrzucił swój pryŹwatny świat marzeń. Tym właśnie jest dla mnie sanŹn/as. Dawniej sannjasin oddalał się od tego świata. Szedł w Himalaje, zostawiał żonę i dzieci; to zupełnie nie o to chodzi. To nie od świata trzeba odejść, zresz-tq jak można byłoby to zrobić? Nawet Himalaje sq jego częściq. Światem, którego trzeba się wyrzec jest umysł, własne sny i marzenia. Wtedy, nawet siedzqc na bazarze, będziesz jak w Himalajach. Jeśli tego nie odrzucisz, to nawet w Himalajach stworzysz dokoła siebie swój prywatny świat.
Jak miałbyś uciec przed samym sobq? Dokqdkol-wiek pójdziesz zawsze będziesz tam ze sobq. Wszędzie będziesz zachowywał się tak samo. Sytuacje mogq być inne, ale w jaki sposób ty możesz się zmienić? Będziesz spał w Himalajach. Jakie to ma znaczenie czy śpisz w Punie czy Bostonie, czy śpisz w Londynie czy HimaŹlajach? Gdziekolwiek będziesz, będziesz śnił. Odrzuć marzenia! Stań się bardziej świadomy. Nagle marzenia zniknq, a wraz z nimi zniknq cierpienia.
Budząc się, widzi śmierć,
a podczas snu - marzenia.
To naprawdę piękne. Kiedy śpisz, widzisz marzenia, iluzje, miraże - to co sam stworzysz, swój własny świat. Co widzisz kiedy jesteś obudzony? Heraklit mówi: "Bu-dzqc się, widzisz dookoła jedynie śmierć".
Może dlatego nie chcesz nic widzieć. Może po to śnisz i otaczasz się obłokiem marzeń, abyś nie muŹsiał stanqć twarzq w twarz ze śmierciq. Ale pamiętaj:
69

człowiek staje się religijny dopiero wtedy, gdy napotka śmierć, nigdy wcześniej.
Gdy spotkasz śmierć, gdy spojrzysz jej twarzqwtwarz, kiedy jej nie omijasz, nie unikasz, nie uciekasz, kiedy nie otaczasz się obłokiem - gdy mierzysz się z niq, rozpraŹwiasz z faktem jej istnienia - nagle zdajesz sobie spraŹwę z tego, że śmierć jest życiem. Im bardziej zagłębisz się w śmierć, tym głębiej wejdziesz w życie, ponieważ, jak mówi Heraklit, przeciwieństwa spotykajq się i łqczq ze sobq.
jeśli jesteś
pogrążony we śnie, żyjesz ograniczony swoimi myślami. pomysłami, marzeniami, pragnieniami. Kiedy spotykasz inna osobę, zderzają się dwa światy. Zderzenie się światów - oto czym jest to spotkanie.
Jeśli próbujesz uciec od śmierci, pamiętaj, że bęŹdziesz uciekał także od życia. Dlatego wydajesz się być taki martwy. Na tym polega paradoks: uciekaj od śmierŹci, a pozostaniesz martwy; zmierz się z niq, a zaczniesz żyć. W chwili gdy stawisz czoła śmierci tak głęboŹko i z takq siłq, że poczuŹjesz jakbyś umierał - nie tylko fizycznie, bo dotyk śmierci poczujesz także w środku - pojawi się kryŹzys. Oto krzyż Jezusa, kryŹzys umierania. W tamtej chwili umrzesz w jednym świecie - w poziomym, świecie umysłu - a naroŹdzisz się w innym.
Zmartwychwstanie Jezusa nie było fizyczne. Chrześcijanie niepotrzebŹnie stworzyli na ten teŹmat tak wiele hipotez. To
70

nie zmartwychwstanie tamtego ciała, lecz przeniesieŹnie ciała w zupełnie inny wymiar; to zmartwychwstanie w innym wymiarze, zupełnie innego ciała, które nigdy nie umiera. To ciało jest tymczasowe, tamto jest wieczŹne. Jezus zmartwychwstaje w innym świecie, w świecie prawdy. Osobisty świat znika.
W ostatnich chwilach życia, Jezus jest zmartwioŹny i niespokojny. Nawet człowiek taki jak Jezus boi się umierajqc, musi się bać. Mówi do Boga, wykrzykuje:
Czemuś to uczynił?" On chciałby trzymać się poziomeŹgo, chciały trzymać się życia; nawet ktoś taki jak Jezus.
Więc nie czuj się winny. Ty także chciałbyś się tego kurŹczowo trzymać. To ludzka część w Jezusie i jest on barŹdziej ludzki niż Budda czy Mahawira. Taki jest człowiek:
gdy dochodzi do konfrontacji ze śmierciq jest zaniepoŹkojony, płacze, ale się nie cofa; nie upada. Nagle uświaŹdamia sobie o co pytał. Mówi: "Niech się dzieje twoja wola!" - odpręża się, poddaje. Koło natychmiast się obŹraca: kończy się życie na płaszczyźnie poziomej; wkracza w pionowq głębię, gdzie zmartwychwstanie w wieczności.
Umrzyj dla czasu, tak abyś odrodził się w wiecznoŹści. Umrzyj dla umysłu, abyś żyt uważnie. Umrzyj dla myśli, abyś narodził się w świadomości.
Heraklit mówi: "Budząc się widzi śmierć". Właśnie dlatego żyjemy marzeniami, snami, środkami uspoka-jajqcymi, narkotykami, truciznami - aby nie musieć staŹwiać czoła faktom. Ale z nimi trzeba się zmierzyć. Jeśli to zrobisz, fakty zamieniq się w prawdę; jeżeli będziesz ucieŹkał, będziesz żył w kłamstwach. Jeśli się z nimi zmierzysz, stanq się one drzwiami do prawdy. Śmierć to fakt; trzeba stawić mu czoła. A prawda stanie się życiem, wiecznym życiem, życiem w dostatku, życiem nieskończonym.
71

4. Świadomość i ześrodkowanie
Zacznijmy od zrozumienia tego, czym jest świadoŹmość. Chodzisz. Zdajesz sobie sprawę z wielu rzeczy - ze sklepów, z mijajqcych cię ludzi, z ulicznego korka, ze wszystkiego. Jesteś świadomy wielu rzeczy, poza jedŹno - poza sobq. Idziesz ulicq, świadomy wielu rzeczy i nieświadomy siebie! Tę świadomość siebie, Gurdżijew nazywał obserwacjo siebie. Gurdżijew mówi: "Zawsze, gdziekolwiek jesteś, pamiętaj o sobie".
Cokolwiek robisz, niechaj zawsze towarzyszy ci jedŹna rzecz: bądź świadomy siebie. Jesz - bqdź świadomy siebie. Chodzisz - bqdź świadomy siebie. Słuchasz, móŹwisz - bqdź świadomy siebie. Kiedy jesteś zdenerwowaŹny, bqdź świadomy, że to ty się denerwujesz. W chwili kiedy ogarnia cię złość, bqdź świadomy, że jesteś zły. To ciqgte pamiętanie o sobie wyzwala w tobie pewnq sub-telnq energię. Krystalizuje się twoja Istota.
Sny są prywatne. Wszystko co osobiste musi należeć do świata marzeń, pamiętaj o tym. Prawda jest otwartym niebem;
jest dla wszystkich, jest jedna.
Zwykle jesteś jak luźny worek! Nieukształtowa-ny, bez swego centrum -tylko płynność, mieszaŹnina wielu rzeczy. NiestaŹły i zmieniajqcy się tłum bezładnego pana. ŚwiaŹdomość robi z ciebie paŹna - a kiedy mówię paŹna - nie mam na myśli kontrolera. Kiedy mówię, żebyś był panem, chodzi mi oto, żebyś był obecny
72

_ nieustannie obecny. Cokolwiek robisz lub czego nie robisz, miej zawsze świadomość, że jesteś.
To odczuwanie siebie, odczuwanie że jesteś, tworzy w tobie środek - środek spokoju, ciszy, wewnętrznego opanowania. Jest to "wewnętrzna siła". Dosłownie. Dlatego wszyscy buddyści mówiq o "ogniu świadomoŹści" - to naprawdę /est ogień. Jeśli zaczniesz być świaŹdomy, poczujesz w sobie nowq energię, nowy ogień, nowe życie, l dzięki temu nowemu życiu, nowej mocy, nowej energii, wiele rzeczy, które w tobie dominowały, zniknie. Nie musisz z nimi walczyć.
Musisz walczyć ze swoim gniewem, żqdzq, seksual-nościq, ponieważ jesteś słaby. Problemem nie jest więc złość, żqdza czy seksualność, lecz słabość. Kiedy zaŹczniesz być wewnętrznie silniejszy, poczujesz wewnętrz-nq obecność - że /esteś - twoja energia skoncentruje się, skrystalizuje w jednym punkcie i narodzi się jaźń. Pamiętaj, jaźń, nie ego. Ego jest fałszywq jaźniq. Nie majqc kontaktu z prawdziwq jaźniq wierzysz, że jq masz, ale to, co za niq bierzesz, to właśnie jest ego. Ego oznacza fatszywq jaźń - nie jesteś sobq, ale wieŹrzysz, że jesteś.
Maulungputra, poszukiwacz prawdy, przyszedł do
Buddy. Budda zapytał go:
- Czego szukasz?
Maulungputra odpowiedział:
- Szukam siebie. Pomóż mi!
Budda kazał mu obiecać, że zrobi wszystko, o co zoŹstanie poproszony. Maulungputra zaczqł płakać i poŹwiedział:
- Jak mogę coś obiecać? Nie ma mnie - jeszcze nie istnieję, więc jak mogę coś obiecywać? Nie wiem czym
73

będę jutro; nie mam "ja", które mogłoby coś obiecać, więc nie proś o to, co niemożliwe. Postaram się. TylŹko tyle mogę obiecać - postaram się. Ale nie powiem, że zrobię wszystko, co mi każesz, bo kto ma to robić? Szukam tego, który mógłby obiecywać i wypełniać te obietnice. Jeszcze mnie nie ma.
Budda powiedział:
- Maulungputra, zadałem ci to pytanie, ponieważ chciałem usłyszeć dokładnie to, co powiedziałeś. GdyŹbyś mi obiecał, musiałbym cię odrzucić. Gdybyś powieŹdział: "Obiecuję, że będę robił wszystko", wiedziałbym, że nie jesteś prawdziwym poszukiwaczem siebie, ponieŹważ on musi wiedzieć, że jeszcze go nie ma. Inaczej jaki jest sens w szukaniu? Skoro już istniejesz, nie ma poŹtrzeby szukać. Nie ma cię! l jeśli człowiek jest w stanie to poczuć, ego znika.
Ego to fałszywe poczucie istnienia czegoś, czego nie ma. Jaźń jest tym centrum, które jest w stanie obiecyŹwać. Tworzy się je będqc świadomym w każdym moŹmencie. Bqdź świadomy, że coś robisz - że siedzisz, że kładziesz się spać, że nadchodzi sen, że zapadasz się w niego. Postaraj się być uważnym w każdym moŹmencie, a wtedy poczujesz, że rodzi się w tobie cenŹtrum; wszystko zacznie się krystalizować, rozpocznie się ruch do środka. Od tej chwili wszystko będzie zwiqzane z twoim centrum.
Żyjemy bez centrów. Czasami czujemy się ześrod-kowani, ale tylko w sytuacjach, które zmuszajq do zaŹchowania świadomości. Jeśli zaistnieje niebezpieczna sytuacja, poczujesz w sobie środek, ponieważ w nieŹbezpieczeństwie człowiek staje się świadomy. Jeśli ktoś zamierza cię zabić, w takiej chwili nie jesteś w sta-
74

nie myśleć; nie jesteś w stanie nie być świadomy. CaŹła twoja energia gromadzi się nagle w centrum. Nie możesz przenieść się do przeszłości, ani do przyszłości
-ta chwila staje się dla ciebie wszystkim, l wtedy jesteś świadomy nie tylko istnienia mordercy, ale i świadomy siebie - osoby, która zostanie zabita. W mgnieniu oka odczuwasz wewnqtrz siebie centrum.
Właśnie dlatego gry zawierajqce ryzyko, majq w soŹbie taki urok. Zapytaj kogokolwiek, kto wspinał się na szczyt Gourishankar (Mount Everest). Gdy Hillary był tam po raz pierwszy, musiał poczuć w sobie takie nagłe pojawienie się centrum. Kiedy po raz pierwszy ktoś wy-lqdował na Księżycu, także zapewne musiał to odczuć. Dlatego niebezpieczeństwo jest tak pociqgajqce. ProŹwadzisz samochód i zaczynasz coraz bardziej przyspieŹszać, aż prędkość staje się niebezpieczna. Wtedy nie jesteś w stanie myśleć; myśli ustajq. Wtedy nie możesz marzyć. Nie możesz sobie niczego wyobrażać. Wtedy teraźniejszość staje się trwała. W takiej niebezpiecznej chwili, gdy nagła śmierć możliwa jest w każdym moŹmencie, nagle uświadamiasz sobie istnienie swojego środka. Ryzyko ma w sobie urok tylko dlatego, że dzięki niemu czasami udaje ci się je poczuć.
Nietzsche mówi gdzieś, że wojna musi trwać, poŹnieważ tylko dzięki niej odczuwamy czasami swoje "ja"
- odczuwamy swoje centrum - ponieważ wojna jest niebezpieczna. A kiedy śmierć staje się rzeczywistościq, życie jest bardziej intensywne. Gdy śmierć jest na wy-ciqgnięcie ręki, życie staje się intensywne, a ty ześrod-kowany. W każdym momencie, który sprawia, że robisz się świadomy siebie, pojawia się ześrodkowanie. Wraz z końcem zdarzenia ześrodkowanie zniknie.
75

To nie może być jedynie powierzchowna świadoŹmość danej sytuacji. Musi być ona wewnętrzna. Więc staraj się być świadomy przy każdej codziennej czynŹności. Kiedy siedzisz na krześle, spróbuj - bqdź świaŹdomy istnienia osoby siedzqcej. Nie tylko uświadamiaj sobie krzesło, pokój, atmosferę, ale bqdź także świadoŹmy osoby siedzqcej. Zamknij oczy i poczuj siebie; kop głęboko i poczuj siebie.
Eugen Herrigel, przez trzy lata, uczył się łucznictwa u mistrza zeń. Mistrz zawsze mu mówił:
- Dobrze. Wszystko, co robisz jest dobre, lecz to nie wystarczy.
Herrigel stał się mistrzem w łucznictwie. Trafiał w cel za każdym razem, ale mistrz nadal mówił:
- Radzisz sobie bardzo dobrze, lecz to nie wystarczy.
- Nigdy nie chybiam! - powiedział Herrigel. - Jakie masz jeszcze oczekiwania? Jak mogę rozwinqć się jeszŹcze bardziej? Jak poprawić swojq celność, kiedy jest stuprocentowa?
Mistrz zeń podobno odpowiedział:
- Nie martwi mnie poziom twojego tucznictwa czy twoja celność. Martwisz mnie ty. Jesteś perfekcyjny pod względem technicznym. Ale kiedy wypuszczasz strzałę, przestajesz być świadomy siebie! Nie interesuje mnie czy strzała trafi w cel. Interesujesz mnie ty! Kiedy strzaŹła znajduje się w łuku, jest nakierowana; twoja świaŹdomość też ma być taka. Nawet jeśli nie trafisz w cel, to bez znaczenia. Ale nie wolno tracić z oczu celu weŹwnętrznego, a ty wciqż to robisz. Stałeś się doskonałym technikiem, ale jesteś tylko naśladowcq.
Dla Zachodniego umysłu, czy raczej dla nowoczeŹsnego umysłu - jest to trudne do pojęcia. Wydaje się
76 l

bezsensowne. Łucznictwo zwiqzane jest z umiejętno-ściq celowania.
Herrigel stawał się coraz bardziej rozczarowany, któŹregoś dnia powiedział:
Cokolwiek robisz lub czego nie robisz, miej zawsze świadomość, że jesteś.
- Odchodzę. To niemożliwe! To naprawdę niemożliwe! Przecież, kiedy celujesz twoja świadomość skupia się na celu, na obiekcie i jeśli chcesz być dobrym łuczŹnikiem musisz w takiej chwili zapomnieć o soŹbie - musisz pamiętać cel, obiekt i zapomnieć o wszystkim innym. MuŹsisz widzieć tylko cel. Ale
mistrz zeń ciqgle upierał się, by Herrigel wytworzył inny cel, w sobie. Strzała musi wskazywać dwa kierunki: cel zewnętrzny i cel wewnętrzny - jaźń.
W dniu, w którym miał odejść, nie robił nic, tylŹko siedział. Przyszedł do mistrza, aby się pożegnać, a mistrz celował już w inny obiekt. Nauczał kogoś inŹnego; po raz pierwszy nie był to Herrigel. On tylko przyszedł się pożegnać; siedział i czekał. Kiedy mistrz skończył nauki, chciał pożegnać się i odejść, ale nagle uświadomił sobie co mówił mistrz i na czym polegała jego świadomość dwóch celów. Mistrz także przecież celował. Herrigel był z tym samym mistrzem przez trzy lata i przez cały ten czas przejmował się jedynie swoim własnym wysiłkiem. Nigdy nie zauważył tego, co roŹbił mistrz. Teraz po raz pierwszy to dostrzegł. NatychŹmiast, spontanicznie, z ogromnq lekkościq podszedł do mistrza, wziqł od niego łuk, wycelował, wypuścił strzałę. A mistrz powiedział:
77

- Dobrze! Po raz pierwszy ci się to udało. Jestem barŹdzo zadowolony.
Co takiego zrobił? Po raz pierwszy zadziałał przez swoje centrum. Miał świadomość celu, ale jednoczeŹśnie on także byt obecny.
Więc cokolwiek robisz - nie musi to być łucznictwo
Ego jest fałszywą jaźnią. Nie mając kontaktu z prawdziwą jaźnią wierzysz, że ją masz, ale to, co za nią bierzesz, to właśnie jest ego.
- cokolwiek robisz, nawet jeśli tylko siedzisz, pamiętaj o dwóch celach. PamięŹtaj, co się dzieje dokoła i pamiętaj o tym, kto jest w środku.
Któregoś ranka Lin Chi prowadził wykład i ktoś nagle zapytał go:
-Odpowiedz mi na jedŹno pytanie: Kim jestem?
Lin Chi zszedł z kateŹdry i podszedł do pytajq-
cego. Cała aula ucichła. Co zamierzał zrobić? To byŹło przecież proste pytanie. Mógł na nie odpowiedzieć z miejsca, w którym siedział. Doszedł do pytajqcego. Aula zamarła. Lin Chi stanqł przed studentem i popaŹtrzył mu w oczy. Byt to przeszywajqcy moment. Wszyscy zastygli w bezruchu. Pytajqcy zaczqł się pocić. Lin Chi patrzył mu głęboko w oczy. l nagle powiedział:
- Nie pytaj mnie. Udaj się w głqb siebie i dowiedz się kto zadaje to twoje pytanie. Zamknij oczy. Nie pytaj "Kim jestem?" Idź w gtqb i zobacz, kto o to pyta, kim jest pytajqcy. Zapomnij o mnie. Sam znajdź źródło pyŹtania. Wejdź w głqb siebie!
78

Mówi się, że mężczyzna zamknqł oczy, ucichł i nagle doznał oświecenia. Otworzył oczy, zaśmiał się, dotknqł stóp Lin Chi i powiedział:
- Odpowiedziałeś na moje pytanie. Zadawałem je wielu ludziom, każdy coś mówił, ale żadna z tych wypoŹwiedzi nie była odpowiedziq. Ale ty mi odpowiedziałeś.
"Kim jestem?" Jak ktokolwiek może ci to wyjaśnić? W tej szczególnej sytuacji - setki milczqcych ludzi, ideŹalna cisza. Lin Chi schodzi z katedry z przeszywajqcym spojrzeniem i nakazuje pytajqcemu: "Zamknij oczy, udaj się w głqb siebie, dowiedz się kim jest osoba pyta-jqca. Nie czekaj na mojq odpowiedź. Dowiedz się, kto pyta". Mężczyzna zamyka oczy. Co się stało? Stał się ześrodkowany. Nagle poczuł swoje centrum, uświadoŹmił sobie swoje najgłębsze jqdro.
Trzeba je odnaleźć, a świadomość pomoże ci teŹgo dokonać. Im bardziej jesteś nieświadomy, tym daŹlej znajdujesz się od siebie samego. Im jesteś bardziej świadomy, tym jesteś bliżej. Jeśli świadomość jest całŹkowita, jesteś w centrum. Kiedy jesteś nieświadomy znajdujesz się na obrzeżach, które w ogóle zapomniały o środku. Sq tylko dwie możliwe drogi poruszania się.
Możesz przesuwać się w stronę obrzeży - wtedy zmierzasz do nieświadomości. Oglqdajqc film, słucha-jqc muzyki możesz zapomnieć o sobie - wtedy znajduŹjesz się na peryferiach. Czytajqc Bhagavad Gitę, Biblię czy Koran, możesz zapomnieć o sobie - wtedy jesteś na obrzeżach.
Cokolwiek robisz, jeśli pamiętasz o sobie, to znajduŹjesz się bliżej centrum. Wtedy nagle, któregoś dnia staŹniesz się ześrodkowany. Będziesz miał energię. Energię, która jest ogniem. Całość życia, całość egzystencji to
79

energia, to ogień. Og/eri to stara nazwa; teraz nazy-wajq go elektrycznościq. Człowiek nadawał mu wiele nazw, ale ogień to dobra nazwa. Elektryczność wydaje się być bardziej martwa; og/eri zdaje się być żywy.
Postępuj rozsqdnie. To długa, uciqżliwa droga, a zaŹchowanie świadomości chociaż przez krótkq chwilę, jest trudne; umysł nieustannie próbuje się przebić. Ale to nie jest niemożliwe. Jest uciqżliwe, trudne, ale nie niemożliwe. Jest możliwe - dla każdego. Potrzeba tylŹko wysiłku, płynqcego z całego serca. Niczego nie wolŹno pominqć; nic co znajduje się wewnqtrz nie może pozostać nietknięte. Dla świadomości trzeba poświęcić wszystko; tylko wtedy można odkryć wewnętrzny płoŹmień. On tam jest.
Jeśli człowiek chce odnaleźć esencję wszystkich reŹligii, które istniały lub będq istnieć, dotrze do słowa:
św/oc/omosć.
Jezus opowiada... Właściciel wielkiego domu wyŹszedł i powiedział swoim służqcym, żeby byli bardzo czujni, bo w każdej chwili może wrócić. Więc zachowyŹwali oni czujność dwadzieścia cztery godziny na dobę. Pan mógł przyjść w każdej chwili - w każdej! Nie ma określonej chwili, określonego dnia, określonej daty. JeŹśli jest określona data, możesz spokojnie spać; wtedy możesz robić co chcesz, a świadomość zachować tylko w tym określonym dniu, ponieważ wiesz, że nadchodzi wtaściciel. Ale on powiedział: "Mogę wrócić w każdej chwili. Czy w dzień czy w nocy musicie być gotowi, by mnie przyjqć".
To przypowieść o życiu. Nie możesz niczego przełoŹżyć na później. Pan może przyjść w każdej chwili. CzłoŹwiek musi być uważny cały czas. Nie ma ustalonej daty;
80

nie wiadomo kiedy się to zdarzy. Człowiek może zrobić tylko jedno: być uważnym i czekać.
Świadomość to technika ześrodkowania siebie, po to, by dotrzeć do swego wewnętrznego ognia. On płoŹnie w każdym; trzeba go tylko odkryć. Ale dopiero kiedy zostanie odkryta, będziemy w stanie wejść do świqtyni - nigdy wcześniej.
Twoje niepowodzenia będą pomocne. Pokażą ci jak jesteś nieświadomy, jeśli tylko zdasz sobie sprawę z tego, jak bardzo jesteś nieświadomy, osiągniesz pewien stopień świadomości. Kiedy szaleniec zda sobie sprawę, że jest szalony, stanie na drodze do zdrowia psychicznego.
Możemy zwodzić się symbolami. Symbole majq pokazywać nam głębsze światy. Możemy zapalić kaŹdzidło, możemy wielbić przedmioty i czuć się zadowoŹleni, bo mamy wrażenie, że coś zrobiliśmy. Możemy czuć, że jesteśmy religijŹni, chociaż to wcale nie jest prawdq. Oto co się dzieje; oto co się staŹło z ziemiq. Ludzie my-ślq, że sq religijni, tylko dlatego, że podqżajq za zewnętrznymi symboŹlami, że nie potrzebujq dotrzeć do swego weŹwnętrznego ognia.
Staraj się nawet jeśli będziesz ponosił klęskę. A na poczqtku na pewŹno będziesz ciqgle upaŹdał, ale nawet upadek bardzo ci pomoże. Kiedy upadniesz, przez krótkq chwilę, po raz pierwszy Poczujesz, jak bardzo je-^eś nieświadomy.
81

Świadomość to technika ześrodkowania siebie, po to, by dotrzeć do swego wewnętrznego ognia. On płonie w każdym; trzeba go tylko odkryć.
Przejdź się ulicq. Nie możesz przejść kilku kroŹków bez stania się nieŹświadomym. Ciqgle zapominasz o sobie. CzyŹtasz jakqś tablicę i zapoŹminasz o sobie. Ktoś cię mija, patrzysz na niego i zapominasz o sobie.
Twoje niepowodzenia będq pomocne. Pokażq ci jak jesteś nieświadoŹmy. Jeśli tylko zdasz soŹbie sprawę z tego, jak bardzo jesteś nieświadomy, osiq-gniesz pewien stopień świadomości. Kiedy szaleniec zda sobie sprawę, że jest szalony, stanie na drodze do zdrowia psychicznego.
82

CZĘŚĆ II WIELE CHORÓB, JEDNA RECEPTA
We/e razy próbowałeś się nie złościć, dqgle to sobie postanawiasz, ale nadal się denerwujesz. Próbowałeś nie być taki zachłanny, ale nadal wpadasz w tę pułapŹkę. Próbowałeś wielu rzeczy, aby się zmienić, ale żadna z nich nigdy nie podziałała. Pozostałeś taki sam.
l oto pojawiłem się ja i mówię ci, że istnieje bardzo prosty klucz - świadomość. Nie możesz w to uwierzyć. W jaki sposób świadomość, tylko, po prostu świadoŹmość mogłaby pomóc, skoro nic innego nie skutkowaŹło? Klucze zawsze sq niewielkie, lecz mały kluczyk jest w stanie otworzyć duży zamek.
Ludzie pytali Buddę: Co powinniśmy zrobić, żeby się nie denerwować? Co zrobić, żeby poskromić swojq zaŹchłanność? Jak zmniejszyć swojq obsesję na punkcie seksu czy jedzenia? Jego odpowiedź zawsze była taka sama: bqdźcie świadomi. Wprowadźcie świadomość do waszego życia.
Jego uczeń, Ananda, przysłuchiwał się temu, co mówiły różne osoby. Słuchał o różnych problemach, ale zalecenia "lekarza" były zawsze takie same. ZaintryŹgowało go to. Powiedział: Co się z tobq stało? Oni przyŹchodzą z różnymi chorobami - niektórzy majq kłopoty z zachłannością, inni z seksem, inni z jedzeniem, a jeszŹcze inni z zupełnie czymś innym - ale twoja recepta jest zawsze taka sama!
Budda odpowiedział: Ich choroby różniq się - bo luŹdzie mogq śnić zupełnie inne sny.
83

Jeśli dwa tysiqce ludzi zapadnie w sen, każdy z nich będzie śnif o czymś innym. Ale jeśli przyjdq do mnie i zapyta/c? w jaki sposób mogq pozbyć się tego snu, leŹkarstwo zawsze będzie takie samo: obudźcie się! LekarŹstwa nie będq różne; zalecenie będzie dokładnie takie samo. Możesz nazwać je świadomością, byciem świadŹkiem, uważnośdq, czy medytacjq - to tylko różne nazwy tego samego lekarstwa.
5. Analityk i obserwator
Zachód analizuje problem, docieka jego przyczyn, zagłębia się w jego historię, przeszłość, aby go rozwiq-zać i pozbyć się go. Odwarunkowanie umysłu, uwaŹrunkowanie go na nowo, ponowne uwarunkowanie ciała, pozbycie się utrwalonych reakcji umysłu - oto podejście Zachodu. Psychoanalitycy zagłębiajq się w pamięć; to podejście dobrze się tam sprawdza. Wra-cajq do twojego dzieciństwa, każq ci się cofnqć w przeŹszłość. Wykrywajq kiedy pojawił się problem - może pięćdziesiqt lat temu, kiedy byłeś dzieckiem, może naŹrósł w relacji z twoja matkq? Psychoanalityk każe ci się cofać w czasie.
Pięćdziesiqt lat historii! To długa, rozwlekła sprawa. Pomóc jest trudno, ponieważ występujq miliony probleŹmów. Możesz przejrzeć historię jednego problemu; moŹżesz zagłębić się we wtasnq biografię i znaleźć w niej przyczyny. Zapewne uda ci się wyeliminować ten jeden problem, ale przecież sq ich miliony. Jeśli zaczniesz zaŹgłębiać się w każdy z nich i zechcesz wyleczyć choćby jednego człowieka, to będziesz potrzebował na to miŹ
84

liona lat. Pozwól, że powtórzę: aby rozwiqzać probleŹmy jednego życia, musiałbyś rodzić się na nowo milioŹny razy. To niemożliwe. To niewykonalne. A te miliony lat, w ciqgu których będziesz rozwiqzywał problemy zeŹbrane z jednego życia, stworzq nowe problemy... i tak dalej. Będzie się za tobq ciqgnęło coraz więcej probleŹmów. To absurd!
To samo psychoanalityczne podejście odniesioŹno do ciała: rolfing, bioenergoterapia i inne metoŹdy starajq się wyeliminować blokady z ciała, z miꏜni. Ponownie zagłębiasz się w historię, tym razem w historię ciała. Ale w obu tych przypadkach, jedŹna rzecz jest pewna: problem pochodzi z przeszłoŹści, więc w jakiś sposób musi być z niq zwiqzany. Umysł człowieka od zawsze próbował zrobić dwie nieŹwykonalne rzeczy. Pierwsza, to naprawienie przeszłości. Tego zrobić się nie da. Przeszłość już się wydarzyła. Nie da się w niq wejść. Kiedy myślisz o przeszłości, myślisz co najwyżej o swoich wspomnieniach z niq zwiqzanych;
to nie jest prawdziwa przeszłość, to tylko wspomnieŹnie. Przeszłości już nie ma więc nie ma czego zmieŹniać. To jeden z niewykonalnych celów ludzkości, z poŹwodu którego człowiek bardzo cierpi. Chcesz wymazać przeszłość? Jakiego dokonać? Przeszłość jest nieodwoŹłalna. Oznacza, że wszelkie możliwości sq zamknięte, zamieniły się w rzeczywistość. Teraz nie można już niŹczego zmodyfikować, cofnqć, zmienić. Z przeszłościq nie da się niczego zrobić.
Drugi nierealny pomysł, który panoszy się od zaŹmsze w ludzkich umysłach, to przewidywanie jaka bęŹdzie przyszłość. Tego, oczywiście, także nie da się zroŹbić. Przyszłość oznacza coś, czego jeszcze nie ma; nie
85

da się jej przewidzieć. Przyszłość nie jest możliwa do ustalenia, jest otwarta.
Przyszłość to czyste możliwości; dopóki się nie wydaŹrzy, nie możesz mieć co do niej żadnej pewności. PrzeŹszłość to sama rzeczywistość; już się wydarzyła. Teraz nie da się z niq już niczego zrobić. Człowiek stoi mięŹdzy nimi, w teraźniejszości, i ciqgle myśli o tym, co nieŹmożliwe. Chce, aby przyszłość była całkowicie pewna - a tego nie da się zrobić. Niech to głęboko wniknie w twoje serce: tego nie da się zrobić. Nie trać swojej teŹraźniejszości na dowiadywanie się czegoś o przyszłości. Przyszłość to niepewność; to jej cecha, l nie trać rówŹnież czasu na spoglqdanie za siebie. Przeszłość już się wydarzyła, jest martwa. Nic nie da się z niq zrobić. Co najwyżej możesz jq inaczej zinterpretować; to wszystŹko. To właśnie robi psychoanaliza: tłumaczy przeszłość na nowo. Można dokonać nowej interpretacji, ale przeŹszłość pozostanie taka sama.
Psychoanaliza i astrologia... Astrologia podejmuje próby objaśniania przyszłości, psychoanaliza chce zmieŹnić przeszłość. Żadna z nich nie jest naukq. To, czego próbujq jest niewykonalne, ale obie dyscypliny majq miŹliony zwolenników, bo ludziom podoba się ten zamysł! Chcesz być pewien co zdarzy się w przyszłości, więc idziesz do astrologa, sięgasz po l Ching, idziesz do znawŹcy tarota i znajdujesz tysiqce sposobów, aby się oszukać i zwieść. A sq i tacy ludzie, którzy mówiq, że potrafiq zmienić przeszłość; idziesz do nich na konsultację.
Kiedy odrzucisz te dwie dyscypliny, uwolnisz się od wszelkiej głupoty. Przestaniesz chodzić do psychoanaliŹtyków i astrologów. Będziesz wiedział, że przeszłość jest zamknięta i zakończysz rozmyślanie o niej, a przyszłość
86 |

jeszcze nie nadeszła. Kiedy nadejdzie, zobaczymy co się da zrobić - w chwili obecnej nie da się z niq nic zroŹbić. Możesz jedynie zniszczyć chwilę teraźniejszq, która jest jedynq dostępnq i prawdziwq chwilq.
Zachód nieustannie przyglqda się problemom, chce je rozwiqzać, podchodzi do nich w sposób bardzo poŹważny. A kiedy decydujesz, że będziesz podqżał za pew-nq logikq, to ta logika wydaje się być idealna.
Przeczytałem niedawno pewnq anegdotę:
Wielki filozof i światowej sławy matematyk leci saŹmolotem. Siedzi na swoim miejscu i rozmyśla o mateŹmatycznych problemach, kiedy nagle nadchodzi wiaŹdomość od kapitana:
- Przepraszam, ale będziemy mieć drobne opóźnienie. Zepsuł się jeden z silników i lecimy teraz na pozostaŹłych trzech.
Dziesięć minut później - nowy komunikat:
- Obawiam się, że będziemy mieć większe opóźnienie
- zepsuł się silnik numer dwa i trzy. Lecimy tylko na silŹniku numer cztery.
Filozof odwrócił się do pasażera siedzqcego obok i powiedział:
- Dobry Boże! Jeśli jeszcze ten jeden się zepsuje, to spęŹdzimy tu całq noc!
Kiedy posługujesz się określonym tokiem myślenia, jego kierunek sprawia, że pewne rzeczy wydajq się możŹliwe - nawet rzeczy absurdalne. Jeśli potraktujesz ludzŹkie problemy poważnie, kiedy zaczniesz myśleć o człoŹwieku jak o problemie, zaakceptujesz pewne założenia, to już pierwszy krok postawisz w złym kierunku, l bę-
87

dziesz mógł tak podqżać w nieskończoność. Obecnie jest tak dużo publikacji na temat umyłu i psychoanaliŹzy; pisze się miliony dokumentów, rozpraw naukowych, ksiqżek. Od czasu, kiedy Freud zapoczqtkował pewnq logikę, zdominowała ona cały wiek.
Wschód ma zupełnie inne podejście. Po pierwsze, mówi że żaden problem nie jest poważny. Kiedy poŹwiesz sobie, że problem nie jest poważny, to skurczy się on o dziewięćdziesiqt dziewięć procent. Zmieni się caŹły twój poglqd na ten problem. Drugq rzeczq, o jakiej mówi Wschód jest to, iż problem istnieje, bo się z nim utożsamiasz. On nie ma nic wspólnego z przeszłościq, z historiq. Identyfikujesz się z nim - taka jest prawda. l jest to klucz do rozwiqzania wszystkich problemów.
Na przykład: jesteś zły. Jeśli pójdziesz do psychoŹanalityka, on powie ci: "Cofnij się do przeszłości... skqd ten gniew się wziqł? Jakie zdarzenia go uwarunkowały, w jaki sposób utrwalił go twój umysł? Będziemy musieli zmyć to piętno; będziemy musieli je zlikwidować. BęŹdziemy musieli całkowicie wyczyścić twojq przeszłość".
Jeśli pójdziesz do mędrca ze Wschodu, on powie:
"Wydaje ci się, że /'estes gniewem, utożsamiasz się z nim - to w tym tkwi twój błqd. Następnym razem, kieŹdy pojawi się złość, bqdź świadomym obserwatorem teŹgo uczucia, bqdź jego świadkiem. Nie identyfikuj się z gniewem. Nie mów: 'Jestem złościq'. Nie mów: 'JeŹstem zły'. Po prostu patrz jak to się dzieje, jakby działo się na ekranie telewizora. Spójrz na siebie jakbyś paŹtrzył na kogoś innego".
Jesteś czystq świadomościq. Gdy otoczy cię chmura gniewu, po prostu obserwuj jq - pozostań uważny, abyś nie zaczqt się z niq utożsamiać. Rzecz w tym, by nie
88

utożsamiać się z problemem. Kiedy to pojmiesz, przeŹstaniesz mieć "tak dużo problemów" - ponieważ klucz, ten sam klucz, otworzy wszystkie zamki. Tak samo jest ze złościq, z żqdzq, z seksem. Tak jest ze wszystkim tym, do czego zdolny jest umysł.
Wschód mówi, abyś się nie utożsamiał. Pamiętaj. To ma na myśli Gurdżijew mówiqc o "pamiętaniu siebie". Pamiętaj, że jesteś świadkiem, bqdź uważny - oto, co mówi Budda. Bqdź świadomy tego, że mija cię chmura
- możliwe, że wypływa ona z przeszłości, ale to nie ma znaczenia. Musi mieć jakqś przeszłość, nie może brać się znikqd. Musi być zwiqzana z konkretnym porzqd-kiem wydarzeń - to jednak jest nieistotne. Po co się tym przejmować? Teraz, dokładnie w tej chwili, możesz się od tego uniezależnić. Możesz się od tego odciqć, most można zburzyć teraz - i można to zrobić tylko teraz.
Powrót do przeszłości nie pomoże. Gniew narósł w tobie trzydzieści lat temu i wtedy utożsamiłeś się z nim. l nie potrafisz przestać identyfikować się z prze-szłościq. Przeszłości już nie ma! Jesteś w stanie zrobić to w tym momencie, w tej konkretnej chwili - a wtedy gniew z przeszłości przestanie być częściq ciebie. Nie będziesz musiał cofać się i odczyniać tego wszystkiego, co ci zrobili twoi rodzice, społeczeństwo, księża, kościół
- byłaby to zwykła strata czasu. To już zniszczyło wieŹle lat twojego życia, a teraz niszczyłoby twojq teraźniejŹszość. Możesz zwyczajnie odrzucić to uczucie, pozbyć się go tak, jak wqż pozbywa się starej skóry.
Przeszłość i jej uwarunkowania istniejq - ale istnie-jq w ciele i w umyśle; nie ma ich w twojej świadomoŹści, ponieważ jej nie da się uwarunkować. Świadomość pozostaje wolna. Wolność to jej cecha, wolność to jej
89

Kiedy powiesz sobie, że problem nie jest poważny, to skurczy się on o dziewięćdziesiąt dziewięć procent. Zmieni się cały twój pogląd na ten problem.
natura. Spójrz - tyle lat wywierania nacisków, tyle lat określonej edukacji. Kiedy patrzysz na to w tej chwili, nie odnajdujesz tam śladów swojej świadomości. Lecz, jeśli naprawdę byfbyś stłumiony, to kto byłby tego paŹtrzenia świadomy? GdyŹbyś był stłumiony, nie byŹłoby możliwości, byś stał się świadomym.
Jeśli jesteś w stanie powiedzieć: "Spędziłem dwadzieścia jeden lat w zwariowanym systemie edukacyjnym", to jedno jest pewne: jeszcze nie zwariowałeś. System zaŹwiódł, nie zadziałał. Nie jesteś wariatem, ponieŹważ widzisz, że system
jest zwariowany Szaleniec nie wie, że jest szalony. JedyŹnie człowiek zdrowy dostrzega, że coś jest obłqkane. Aby widzieć obłęd jako obłęd, potrzebne jest zdrowie psyŹchiczne. Dwadzieścia jeden lat chorego systemu zawioŹdło; zawiodły wszelkie próby uwarunkowania cię. Mogły zakończyć się sukcesem jedynie w takim stopniu, w jaŹkim się z nimi utożsamiasz. W każdej chwili możesz się wycofać, bo chociaż niezaprzeczalnie uwarunkowania istniejq, to przestajq być częściq twojej świadomości.
Na tym polega piękno świadomości - może ona poŹjawić się wszędzie. Nie ma tu żadnych barier, żadnych ograniczeń. Przed chwilq byłeś Anglikiem - pojqwszy nonsens nacjonalizmu, chwilę później już nim nie jesteś. Nie mówię, że biały kolor twojej skóry zmieni się; pozo-
90

Przyszłość to czyste możliwości; dopóki się nie wydarzy, nie możesz mieć co do niej żadnej pewności. Przeszłość to sama rzeczywistość;
już się wydarzyła. Teraz nie da się z nią już niczego zrobić. Człowiek stoi między nimi, w teraźniejszości, i ciągle myśli o tym, co niemożliwe.
stanie biały - ale ty przeŹstaniesz utożsamiać się z tq bielq; nie będziesz przeciwnikiem czarnego. Będziesz widział w tym głupotę. Nie mówię, że gdy dotrze do ciebie, że nie jesteś już Anglikiem, to zapomnisz język anŹgielski, nie. Nadal pozoŹstanie on w twojej pamięŹci, ale twoja świadomość wymknie się gdzieś, bęŹdzie stała na wzgórzu i obserwowała dolinę. Anglik umarł w dolinie, a ty stoisz na wzgórzu, daleko, nieprzywiqzany i nieporuszony.
Wschodniq metodoŹlogię można sprowadzić
do jednego słowa: bycie świadkiem. Zachodniq można określić słowem: analizowanie. Analizujqc poruszasz się w kółko. Będqc świadkiem, uwalniasz się z tego kręgu.
Analiza to błędne koło. Jeśli zagłębisz się w niq, będziesz zdezorientowany - jak to wszystko jest możliŹwe? Jeżeli, na przykład, próbujesz przenieść się w przeŹszłość, to w jakim miejscu skończysz? Gdzie dokładnie? Jeśli się cofniesz myślami w czasie, to czy przypomnisz sobie, kiedy dokładnie zaczęła się twoja seksualność? Gdy miałeś czternaście lat? Ale przecież nie mogła poŹjawić się z niczego. Twoje ciało musiało już być goto-
91

we. Więc kiedy się zaczęła? Z chwilq urodzin? Ale czy 'y nie wcześniej - jeszcze w łonie matki? Może powstała z chwilq poczęcia? Ale przedtem potowa twojej seksuŹalności dojrzewała w jajeczku mamy, a połowa w sperŹmie twojego ojca. Ciqgnij to dalej... dokqd dojdziesz? Będziesz musiał cofnqć się do czasów Adama i Ewy! A nawet tam nie znajdziesz odpowiedzi. Będziesz muŹsiał udać się aż do samego Boga Ojca, bo przecież nie wiadomo dlaczego w ogóle stworzył on Adama?...
Analiza zawsze pozostaje połowiczna, więc nigdy nie pomaga naprawdę. Nie może pomóc. Sprawia jeŹdynie, że trochę lepiej przystosowujesz się do swojej rzeczywistości. Jest rodzajem przystosowania, pomaga zrozumieć problemy, ich genezę, to w jaki sposób się pojawiły. To intelektualne zrozumienie pozwala ci lepiej przystosować się do społeczeństwa, ale nadal pozostaŹjesz tq samq osobq; nie przyczynia się do transformacji, nie wywołuje radykalnej zmiany.
Bycie świadkiem to rewolucja. To radykalna zmiaŹna zachodzqca u samych korzeni. Powołuje do życia zupełnie nowego człowieka, ponieważ uwalnia two-jq świadomość od wszelkich uwarunkowań. Znajdujq się one, co prawda, w ciele i umyśle, ale świadomość pozostaje nie uwarunkowana. Zawsze jest ona czysta, nienaruszona; jej czystości nie da się sprofanować.
Podejście Wschodu polega na uświadomieniu ci istnienia tej nienaruszonej świadomości, tej czystości, niewinności. Wschód kładzie nacisk na niebo, Zachód na chmury. Chmury majq jakieś pochodzenie; jeśli odŹkryjesz skqd się biorq, będziesz musiał udać się nad ocean, zobaczyć promienie słoneczne, parowanie woŹdy i formowanie się chmur... możesz przy tym trwać,
92

Rzecz w tym, by nie utożsamiać się z problemem. Kiedy to pojmiesz, przestaniesz mieć "tak dużo problemów" -ponieważ klucz, ten sam klucz, otworzy wszystkie zamki.
ale będziesz poruszał się w kółko. Chmury formujq się, napływajq, zakochujq się w drzewach, ponownie spa-dajq na ziemię, stajq się rzekami, płynq do oceanu, zaŹczynaj^ parować, uno-szq się w promieniach słońca, stajq się chmuŹrami i znów spadajq na ziemię... To ciqgnie się w nieskończoność, zataŹcza krqg. Jak się z nieŹgo uwolnisz? Jedna rzecz poprowadzi do kolejnej i do kolejnej.
Niebo nie ma poŹchodzenia. Nie zostało stworzone; nie zostało wyprodukowane. Tak naŹprawdę, aby coś mogło
zaistnieć, konieczne jest niebo, a priori; musi ono istnieć zanim powstanie cokolwiek innego. Możesz zapytać każŹdego chrześcijańskiego teologa. Odpowie: "Bóg stwoŹrzył świat". Zapytaj, czy zanim Bóg stworzył świat, istŹniało niebo. Jeśli nie, to gdzie istniał Bóg? Potrzebował jakiejś przestrzeni. Jeśli jej nie było, to gdzie Bóg mógł stworzyć świat? Gdzie go umieścił? Przestrzeń jest koŹnieczna, nawet dla istnienia Boga. Nie możesz powieŹdzieć: "Bóg stworzył przestrzeń". To byłby absurd, poŹnieważ nie miałby wtedy miejsca, gdzie mógłby istnieć. Przestrzeń musi mieć pierwszeństwo przed Bogiem.
Niebo było zawsze. Podejście Wschodu, to uświadoŹmienie sobie nieba. Zachód coraz bardziej uświadamia ci istnienie chmur. To pomaga odrobinę, ale nie uzmy-
93

sławią ci istnienia twojego najgłębszego rdzenia. ObŹwód. Owszem, trochę lepiej zdajesz sobie z niego spraŹwę, ale nie jesteś świadomy centrum. A obwód to trqba powietrzna.
Musisz znaleźć oko tego cyklonu. A jest to możliwe jedynie dzięki byciu świadkiem, dzięki obserwowaniu.
Obserwowanie nie zmieni twoich uwarunkowań, nie zmieni muskulatury twojego ciała. Ale dzięki niemu poczujesz, że znajdujesz się poza jakimkolwiek ukłaŹdem mięśniowym, ponad wszelkimi uwarunkowaniami. W takim momencie, w takiej chwili transcendencji, żaŹden problem nie istnieje - nie dla ciebie.
A teraz wszystko zależy od ciebie. Ciało zachowa swoje mięśnie, umysł nadal będzie nosił ślady uwarunŹkowania. Jeśli czasami zatęsknisz za problemami, moŹżesz znów skupić się na ciele i umyśle, stworzyć proŹblem i cieszyć się nim. Jeśli tego nie chcesz, możesz trzymać się z daleka. Problem pozostanie wdrukowany w ciało i umysł, ale ty będziesz stał z boku.
W ten sposób funkcjonuje budda. Wykorzystujesz wspomnienia, budda także to robi, ale nie utożsamia się z nimi. Korzysta ze wspomnień jak z pewnego meŹchanizmu. Kiedy muszę, na przykład, posłużyć się moŹwo, wykorzystuję umysł i to, co w niego wdrukowane, ale kiedy odczuwam swojq pełnq integralność, nie jeŹstem umysłem; obecna jest we mnie świadomość. PoŹzostaję więc panem, a umysł jest moim sługa. Kiedy umysł zostaje wezwany, zjawia się; jest użyteczny, ale nie jest w stanie dominować.
Problemy będq nadal istnieć, ale jedynie w formie nasion w ciele i umyśle. Jak mogłoby ci się udać zmienić swojq przeszłość? W przeszłości byłeś katolikiem; jeśli byŹ

Przeszłość i jej uwarunkowania istnieją - ale istnieją w ciele i w umyśle;
nie ma ich w twojej świadomości, ponieważ jej nie da się uwarunkować. Świadomość pozostaje wolna. Wolność to jej cecha, wolność to jej natura.
łeś nim przez czterdzieści lat, jak możesz to zmienić i nagle przestać być katoŹlikiem? Nie, te czterdzieŹści lat pozostanie w toŹbie, jako okres, w którym byłeś katolikiem. Możesz się jednak od tego uwolŹnić. Teraz wiesz, że była to jedynie forma przynaŹleżności. Tych czterdzieŹstu lat nie da się zniszczyć i nie ma potrzeby, aby to robić. Jeśli jesteś panem domu, to nie ma takiej potrzeby. Możesz wykoŹrzystać te czterdzieści lat
w określony, kreatywny sposób. Nawet to dziwaczne wyŹkształcenie można kreatywnie wykorzystać.
Wszystkie ślady pozostawione w mózgu, na muskuŹlaturze ciała... one będq istnieć, ale jako nasiona, bę-dq istnieć potencjalnie. Jeśli czujesz się bardzo samotŹny i potrzebujesz problemów, możesz je mieć. Jeśli za bardzo cierpisz nie będqc nieszczęśliwym, możesz je mieć. One zawsze będq dostępne, ale nie musisz ich mieć jeśli nie masz takiej potrzeby. To kwestia twojego wyboru.
Bycie świadkiem jest technikq pozwalajqcq na ze-środkowanie. Już o tym rozmawialiśmy - człowiek moŹże żyć na dwa sposoby: może korzystać z peryferiów alŹbo z centrum. Peryferia należq do ego, a centrum do
95 <

Istoty. Jeśli żyjesz ego, zawsze jesteś zwiqzany z drugq osobq. Peryferia majq zwiqzekz innymi ludźmi.
Cokolwiek robisz, nie będzie to działanie, tylko reakŹcja - nie odpowiadasz na to, co się przydarza. W przyŹpadku peryferiów nigdy nie ma działania, wszystko jest reakcjq, nic nie wypływa z twojego centrum. W pewien sposób jesteś tylko niewolnikiem sytuacji. Nic nie roŹbisz. Do wszystkiego zostajesz zmuszony.
Dzięki centrum, sytuacja diametralnie się zmienia. Dzięki centrum zaczynasz działać; po raz pierwszy zaczyŹnasz istnieć nie w powiqzaniu z kimś, lecz sam z siebie.
Budda przechodził przez wioskę. Część ludzi była zdenerwowana, byli zaciekłymi przeciwnikami jego naŹuk. Znieważali go, obrażali. Budda w ciszy słuchał i poŹwiedział:
- Jeśli skończyliście to pozwólcie, że pójdę dalej. MuŹszę dotrzeć do kolejnej wioski, będq tam na mnie czeŹkać. Jeśli coś jeszcze będzie zaprzqtać wasze głowy, to możecie mi to dokończyć, kiedy znów będę tędy przeŹchodził.
Odpowiedzieli:
- Znieważyliśmy cię, obraziliśmy. Co ty na to? Budda powiedział:
- Nigdy nie reaguję od razu. To, co robicie jest wa-szq sprawq. Nie możecie mnie zmusić, abym cokolwiek zrobił. Możecie mnie znieważać; to wasza sprawa. Ja nie jestem niewolnikiem. Stałem się wolnym człowieŹkiem. Moje działania wypływajq z mojego centrum, nie z peryferii, a wasze zniewagi mogq dotrzeć jedynie do moich peryferiów, nie do mojego centrum. Moje cenŹtrum pozostaje nienaruszone.
96

Zostajesz czymś dotknięty nie dlatego, że dotknięte zostaje twoje centrum, ale dlatego, że nie masz cenŹtrum. Przebywasz na peryferiach, utożsamiasz się z niŹmi. Peryferia muszq zostać dotknięte przez wszystko, co ci się przydarza. To graŹ

Wschodnia
metodologię można sprowadzić do jednego słowa:
bycie świadkiem. Zachodnia można określić słowem:
analizowanie. Analizując poruszasz się w kółko. Będąc świadkiem, uwalniasz się z tego kręgu.
nica otaczajqca ciebie, więc cokolwiek się dzieŹje, dotyka ich, a ty jeŹsteś pozbawiony środka. Z chwilq, gdy będziesz miał środek, będziesz miał dystans do siebie -będziesz miał dystans do peryferiów. Ktoś może znieważyć twoje peryfeŹria, ale nie ciebie. Ty moŹżesz stać z boku, zupełŹnie niezwiqzany - masz dystans do siebie. Między tobq jako centrum i twoŹimi peryferiami, znajduje się przestrzeń. Nikt nie
jest w stanie jej zniszczyć, ponieważ nikt nie może doŹstać się do centrum. Zewnętrzny świat może dotknqć cię tylko na powierzchni.
Więc Budda mówi:
- Teraz jestem ześrodkowany. Dziesięć lat temu byłoby zupełnie inaczej; gdybyście mnie znieważyli, zareagoŹwałbym. Ale teraz tylko działam.
Dobrze zrozum różnicę między reakcjq i działaniem. Kochasz kogoś, ponieważ ten ktoś kocha ciebie. Budda także cię kocha, ale nie dlatego, że ty go kochasz; to
97

nieważne. To czy go kochasz, czy nienawidzisz nie ma znaczenia - on kocha ciebie ponieważ działa, a nie reŹaguje. Działanie wypływa z ciebie, reakcja jest narzuŹcona. Ześrodkowanie oznacza, że zaczynasz działać.
Wschód kładzie nacisk na niebo, Zachód na chmury.
Następna rzecz, którq trzeba zapamiętać: działaŹnie zawsze jest całkowite. Reakcja będzie częściowa, fragmentaryczna. Nic, co wypływa z peryferiów, czyli sytuacje, w których reagujesz, nie może być całkowiŹte, ponieważ nie angażujesz się w to naprawdę. Więc jeśli kochasz peryferiami, twoja miłość nigdy nie bęŹdzie całkowita - zawsze będzie częściowa. To ma duże znaczenie, ponieważ jeśli miłość jest tylko częścioŹwa, to pozostała przeŹstrzeń zostanie wypełnioŹna przez nienawiść. Jeśli częściowa jest twoja doŹbroć, pozostałq przestrzeń wypełni okrucieństwo. Jeśli twoja boskość jest częściowa, to kto wypełni pozostałq przestrzeń? Jeśli Bóg jest częściq ciebie, to by zapełnić przestrzeń będziesz potrzebował diabła.
Oznacza to, że wszystko, co robisz jedynie częścioŹwo, musi być sprzeczne, musi być w konflikcie z samym sobq. Współczesna psychologia mówi, że jednoczeŹśnie kochasz i nienawidzisz. Twój umysł jest pogrqżony w sprzecznościach - do tego samego obiektu odnosisz się z miłościq i nienawiściq. A jeśli miłość i nienawiść występujq razem, pojawi się zagubienie, trujqce zaŹgubienie. Twoja dobroć pomieszana jest z okrucieńŹstwem, twoja dobroczynność to złodziejstwo, a twoja modlitwa staje się rodzajem przemocy. Nawet jeśli na peryferiach starasz się być świętym, twoja świętość bę-
98

dzie zabarwiona grzechem. Na obrzeżach wszystko bęŹdzie sprzeczne z samym sobq.
Tylko wtedy, gdy działasz ze swojego centrum, twoje działanie będzie całkowite. A kiedy akt jest całkowity, staje się piękny sam w sobie. Kiedy jest on totalny trwa od chwili do chwili. Kiedy jest całkowity, nie dźwigasz go w pamięci - nie ma takiej potrzeby! Kiedy jest czꏜciowy, to jakby wisiał w powietrzu.
Jesz coś; jeśli jesz nieuważnie, to po zakończeniu będziesz to kontynuował w swoim umyśle. Będzie to jakby zawieszone. Jedynie coś całkowitego może mieć poczqtek i koniec. To, co fragmentaryczne stanowi nie-ustajqcy ciqg, bez poczqtku i bez końca. Jesteś w domu i wniosłeś do niego ze sobq sklep i targ. Jesteś w skleŹpie i wnosisz tam ze sobq swój dom i wydarzenia z doŹmu. Nigdy nie jesteś, nie potrafisz być, całkowicie skuŹpiony na jednej chwili, nosisz ze sobq za dużo rzeczy. To ten ciężar, ogromny ciężar na umyśle i na sercu.
Akt całkowity ma poczqtek i koniec. Jest jak atom;
nie jest ciqgiem. Jest, a potem go nie ma. Uwalniasz się od niego, aby udać się w nieznane. Inaczej człowiek wpada w koleinę, umysł działa według rutyny. Poruszasz się w koło, tkwisz w błędnym kole. Ponieważ przeszłość nigdy nie zostaje zakończona, wkrada się do przyszłości. Idzie dalej do przodu i zagłębia się w przyszłość.
Tak więc częściowy umysł dźwiga swojq przeszłość - a przeszłość to duża sprawa! Nawet jeśli nie bierzesz pod uwagę istnienia poprzednich wcieleń, to i tak przeŹszłość to coś dużego. Pięćdziesiqt lat doświadczeń, zarówno pięknych jak i okropnych, ale niedokończoŹnych... Wszystko jest niedokończone; więc dźwigasz ze sobq pięćdziesięcioletniq przeszłość, która jest martwa.
99

Ta martwa przeszłość runie na twojq przyszłość i na pewno jq zabije!
Nie będziesz w stanie żyć, to niemożliwe. Nie moŹżesz żyć z przeszłościq wiszqcq nad tobq - każda teŹraźniejsza chwila jest tak świeża i tak delikatna, że ta martwa masa jq zabije. Twoja przeszłość zabija twojq teraźniejszość, a kiedy przyszłość jest martwa staje się częściq ciężaru. Kiedy jest żywa, nie jest częściq ciebie - kiedy staje się martwa, kiedy zostaje zabita przez two-jq martwq przeszłość, wtedy staje się twoja, staje się częściq ciebie. Takwyglqda sytuacja.
Z chwilq, gdy zaczynasz działać ze swojego cenŹtrum, każdy akt staje się całkowity. Jest, a jednoczeŹśnie go nie ma. Jesteś od niego całkowicie wolny. Wtedy możesz poruszać się bez obciqżenia, bez jarzŹma. Tylko wtedy możesz żyć każdq nowq chwilq, któŹra nadchodzi, podchodzqc do niej ze świeżościq. Ale możesz być świeży tylko wtedy, kiedy nie ciqgniesz za sobq przeszłości.
Jeśli przeszłość nie jest zakończona, będzie się za tobq ciqgnqć - umysł ma skłonność do kończenia wszystkiego. Jeśli coś jest niedokończone, trwa nadal. Jeśli nie zakończyłeś czegoś w ciqgu dnia, będziesz śnił o tym w nocy, ponieważ umysł ma w zwyczaju wszystko kończyć. Gdy coś zostaje zakończone, umysł uwalnia się od tego. Dopóki nie zostanie zakończone, będzie ciqgle do tego wracał.
Cokolwiek robisz - twoja miłość, seks, przyjaźń - nic nie zostaje dokończone. A jeśli pozostaniesz na obrzeŹżach to nie możesz sprawić, aby coś było całkowite. Więc jak ześrodkować siebie? Jak przestać poruszać się po obrzeżach? Sposobem na to jest bycie świadkiem.
100

Bycie świadkiem (ang. witnessing) to wspaniałe określenie. lstniejq setki metod na ześrodkowanie sieŹbie, ale bycie świadkiem jest istotq, podstawq każdej z nich. Bez względu na to, jaka to będzie technika, byŹcie świadkiem będzie jej esencjq. Więc najlepiej będzie nazwać jq metodq wszystkich metod. To nie jest tylko metoda; to proces kluczowy dla każdej techniki.
jeśli czujesz się bardzo samotny i potrzebujesz problemów, możesz je mieć. jeśli za bardzo cierpisz nie będąc nieszczęśliwym, możesz je mieć. One zawsze będą dostępne, ale nie musisz ich mieć jeśli nie masz takiej potrzeba. To kwestia twojego wyboru.
Można mówić o byciu świadkiem również jak o czyŹstej metodzie. Na przykład J. Krishnamurti mówi o tym, jako o najczystszej metodzie. Ale jest to jak mówienie o duchu bez ciała. Nie możesz go poczuć, nie moŹżesz go zobaczyć. Duch zawsze ma ciało - moŹżesz go poczuć poprzez ciało. Każda technika jest tylko ciałem, a bycie świadkiem to jej dusza. Możesz mówić o byciu świadkiem niezależnie od ciała, niezależnie od niczego; ale wtedy to poŹjęcie staje się całkowicie abstrakcyjne. KrishnaŹmurti mówił nieustannie przez pół wieku. Jednak wszystko, co mówił, było tak czyste, tak pozbawioŹne ciała, że chociaż człoŹwiekowi wydaje się, że go rozumie, tak naprawŹdę to zrozumienie jest całkowicie teoretyczne.
101

W tym świecie nic nie istnieje jako czysty duch. Wszystko ma swoje ciało. Bycie świadkiem jest duchem wszystkich duchowych technik, a techniki te sq ciałami, różnymi ciałami.
Najpierw więc musimy zrozumieć, czym jest bycie świadkiem, a dopiero potem możemy nauczyć się tego, dzięki pewnym ciałom, pewnym technikom.
Wiemy czym jest myślenie, człowiek musi zaczqć od myślenia, aby dowiedzieć się, czym jest bycie świadŹkiem. Trzeba bowiem zaczqć od tego, co się już wie. Znamy myślenie - myślenie to ocenianie; widzisz coś i osqdzasz. Widzisz kwiat i mówisz, że jest piękny lub brzydki. Słyszysz piosenkę i podoba ci się ona lub nie podoba. Doceniasz coś lub potępiasz. Myślenie to osq-dzanie. Z chwilq, gdy zaczynasz myśleć, oceniasz.
Jak mógłbyś myśleć o kwiatku nie oceniajqc go? Z chwilq, gdy zaczniesz myśleć, powiesz że jest piękny lub nie. Będziesz musiał posługiwać się pewnymi kateŹgoriami wartościujqcymi, ponieważ myślenie to kateŹgoryzowanie. Gdy przypiszesz coś do jakiejś kategorii, przykleisz łatkę, nazwiesz, to będziesz o tym myślał.
Masz przed oczami kwiat, a ja mówię do ciebie:
"Zobacz go, ale nie myśl. Patrz na niego, ale nie myśl". Co możesz zrobić? Jeśli nie wolno ci myśleć, co możesz zrobić? Możesz jedynie doświadczać; możesz jedynie być świadomy. Możesz być świadomy istnienia kwiatŹka. Możesz stanqć twarzq w twarz z faktem, że kwiatek tu jest. Teraz możesz się z nim zmierzyć. Jeśli myślenie jest niedozwolone, nie wolno ci powiedzieć: "Jest piękŹny. Nie jest piękny. Wiem o tym" lub "To dziwne - nigdy wcześniej takiego nie widziałem". Nie możesz nic poŹwiedzieć. Nie możesz używać słów, ponieważ każde sto-
102

wo zawiera w sobie ocenę. Każde słowo to osqd. Język obciqżony jest osqdzaniem; język nigdy nie może być obiektywny. Gdy używasz słów - oceniasz.
Nie możesz więc używać języka, nie wolno ci werŹbalizować. Jeśli mówię: "To jest kwiat - spójrz na nieŹgo, ale nie myśl", werbalizacja jest zabroniona. Więc co możesz zrobić? Możesz jedynie być świadkiem. Jeśli jesteś tam i nie myślisz, stojqc po prostu naprzeciw czeŹgoś, to jest to doświadczanie. Oznacza ono wtedy bier-nq świadomość. Pamiętaj: biernq. Myślenie jest aktywŹne, robisz coś. Cokolwiek widzisz, coś z tym robisz. Nie jesteś pasywny, nie jesteś jak lustro - robisz coś. A gdy zaczynasz coś robić dokonujesz przemiany tej rzeczy.
Widzę kwiat i mówię: "Jest piękny!" - zmieniłem go. Narzuciłem mu coś. Niezależnie od tego jaki jest ten kwiatek, będzie on dla mnie kwiatem potqczonym z uczuciem piękna jakie we mnie wywołał. Teraz kwiatek znajduje się daleko; pomiędzy mnq a nim jest mój osqd, moja ocena tego, że jest piękny. Teraz kwiatek nie jest już dla mnie taki sam, zmieniła się jego wartość. WkroŹczyłem w niego - mój osqd przedostał się do rzeczywiŹstości. Teraz jest ona bardziej fikcjq niż rzeczywistościq.
Uczucie, że kwiatek jest piękny nie jest częściq kwiatŹka, jest częściq mnie. Wkroczyłem w rzeczywistość. Nie jest już ona czysta, zanieczyściłem jq. Teraz mój umysł stał się jej częściq. Powiedzenie, że mój umysł stał się częściq rzeczywistości oznacza, że to moja przeszłość stała się jej częściq. Kiedy mówię: "Ten kwiat jest piękŹny", oznacza to, że oceniłem go na podstawie moich doświadczeń z przeszłości. Jak możesz powiedzieć, że ten kwiatek jest piękny? To twoje doświadczenia z prze-
103

szłości podpowiadajq, że coś takiego jak on jest piękne.l Oceniłeś go poprzez to, co znasz ze swojej przeszłości. |
Umysł oznacza twojq przeszłość, twoje wspomnienia.| Przeszłość wkroczyła do przyszłości. Zniszczyłeś czysty| fakt; teraz jest on zniekształcony. Nie ma już kwiatka jako| rzeczywistości. Został zniekształcony przez ciebie, znisz-| czony przez ciebie; wkroczyła twoja przeszłość. Dokona-1 łeś interpretacji - na tym polega myślenie. Myślenie to| sprowadzanie przeszłości do teraźniejszej rzeczywistości. |
Właśnie dlatego myślenie nigdy nie doprowadzi cię| do prawdy. Jest ona bowiem czysta i trzeba się z niq| zmierzyć w jej czystej postaci. Kiedy wprowadzasz do| niej swojq przeszłość, niszczysz jq. Staje się ona inter-| pretacjq, nie zaś - uświadomieniem sobie rzeczywista-1 ści. Zniszczyłeś jq; jej czystość przepadła. |
Myślenie to wprowadzanie przeszłości do swojej te-| raźniejszości. Bycie świadkiem, to brak przeszłości, to| tylko teraźniejszość - bez śladów przeszłości. |
Bycie świadkiem jest pasywne. Niczego nie robisz -| jesteś! Po prostu jesteś. Tylko ty jesteś obecny. Obecny| jest kwiatek, obecny jesteś ty. Kiedy kwiatek jest obec-1 ny i obecna jest cała twoja przeszłość, zachodzi proces S myślenia. |
Więc zacznij od myślenia. Czym ono jest? To spro-1 wadzenie umysłu do chwili teraźniejszej. Przegapiłeś'I chwilę obecnq - całkowicie jq przegapiłeś! Gdy przeŹszłość wchodzi do teraźniejszości, niszczy jq. Kiedy móŹwisz: "Ten kwiat jest piękny", on staje się przeszłościq. Kiedy mówisz: "Ten kwiat jest piękny", jest on już przeŹszłym doświadczeniem. Poznałeś, osqdziłeś.
Kiedy jest kwiat i jesteś ty, to nawet wypowiedzenie, ze jest on piękny staje się niemożliwe. W teraźniejszo-
104

ści nie da się wygłaszać żadnych osqdów. Jakikolwiek osqd, jakiekolwiek zapewnienie, należy do przeszłości. Jeśli powiem: "Kocham cię", staje się to przesztościq. Jeśli powiem: "Ten kwiatek jest piękny", odczułem, oceŹniłem - stał się przeszłościq.
Tylko wtedy, gdy działasz ze swojego centrum, twoje działanie będzie całkowite. A kiedy akt jest całkowity, staje się piękny sam w sobie.
Bycie świadkiem jest zawsze zwiqzane z teraźniej-szościq, nigdy z przeszłościq. Myślenie jest zawsze zwiqzane z przeszłościq. Myślenie jest martwe, bycie świadkiem jest pełne życia. Następna różniŹca... Po pierwsze, myŹślenie jest aktywne, jest robieniem czegoś. Bycie świadkiem jest pasywne, jest nic nierobieniem, po prostu byciem. Myślenie to zawsze przeszłość;
jest martwe. Odeszło, już go nie ma. Bycie świadkiem to zawsze teŹraźniejszość. Jest.
Jeśli będziesz ciqgle myślał, nigdy nie dowiesz się, czym jest bycie świadkiem. Zaprzestanie myślenia daje temu poczqtek. Stan niemyślenia, to stan bycia świadkiem.
Więc co robić? Przecież myślenie od dawna jest naŹszym nawykiem. Stało się automatyczne, mechaniczne. To nie ty myślisz; teraz to już nie jest twoja decyzja, to automatyczny nawyk. Nie jesteś w stanie robić niczego innego. Z chwilq, gdy pojawia się kwiat, rozpoczyna się myślenie. Jedynie dzieci wiedzq, co znaczy doświadczaŹnie bez werbalizacji. A przecież jedynie doświadczenie
105

niewerbalne jest prawdziwe. Wypowiadajqc słowa, wy-| mykasz się doświadczaniu. |
Kiedy mówię: "Kwiat jest piękny", to kwiat znika.) Teraz jestem zainteresowany moim umysłem, nie kwia-| tem. Mam obraz kwiatka w mojej głowie, nie patrzę na| kwiatek. Teraz stał się obrazem w umyśle. Mogę po-j równać go z przeszłymi doświadczeniami i osqdzić. Alej kwiatka już nie ma. |
Kiedy wypowiadasz słowa, zamykasz się na bycie | świadkiem. Kiedy jesteś świadomy bez stów, otwie-| rasz się, stajesz się wrażliwy. Bycie świadkiem to ciqgłe| otwieranie się na doznania, niezamykanie się. |
Co robić? Mechaniczne przyzwyczajenie do tak| zwanego "myślenia" trzeba jakoś przełamać. Starajj się robić wszystko bez wypowiadania opinii. To trud-| ne, żmudne, na poczqtku wydaje się niemożliwe. Niej jest niemożliwe - jest trudne. Idziesz ulicq - chodź nie-| werbalnie. Po prostu idź, nawet kilka sekund, a zoba-| czysz przebłysk innego świata - świata niewerbalnego,! świata prawdziwego. Nie będzie to już świat stworzonyj w umyśle człowieka. |
Gdy jesz - jedz niewerbalnie. Ktoś zapytał Bokuju,| wspaniałego mistrza zeń:
- Jaka jest twoja ścieżka, twój sposób życia? Bokuju odpowiedział:
- Bardzo prosty: kiedy jestem głodny, jem; kiedy je-| stem senny, śpię - to wszystko. | Pytajqcy byt oszołomiony. Powiedział: |
- Co ty mówisz? Ja także jem i śpię, wszyscy to robiq.j Więc co jest w tym takiego szczególnego, żeby nazywaćl to drogq?
Bokuju powiedział:
106

- Kiedy jesz, robisz jednocześnie jeszcze wiele innych rzeczy. A kiedy śpisz, robisz wszystko za wyjqtkiem spaŹnia. A kiedy ja jem, po prostu jem; kiedy śpię, śpię. Każda czynność jest całkowita.
Każda czynność staje się całkowita jeśli nie werbaŹlizujesz. Spróbuj jeść bez śladu werbalizacji w głowie, bez myślenia. Po prostu jedz, a wtedy jedzenie stanie się medytacjq. Bowiem, gdy jesteś niewerbalny stajesz się świadkiem.

Człowiek werbalny staje się myślicielem. Jeśli jesteś niewerbalny, to nic na to nie poradzisz - auŹtomatycznie staniesz się świadkiem. Dlatego staŹraj się robić wszystko nieŹwerbalnie: chodź, jedz, bierz kqpiel, siedź w ciszy. Siedź naprawdę - bądź "siedzqcym". Nie myśl. Wtedy nawet siedzenie przemieni się w medytaŹcję; wtedy nawet chodzeŹnie będzie medytacjq.
Ktoś inny zapytał BoŹkuju:
- Zaproponuj mi jakqś technikę medytacji.
Bokuju odpowiedział:

)eśli nie zakończyłeś czegoś w ciągu dnia, będziesz śnił o tym w nocy, ponieważ umysł ma w zwyczaju wszystko kończyć. Gdy coś zostaje zakończone, umysł uwalnia się od tego. Dopóki nie zostanie zakończone, będzie ciągle do tego wracał.

- Mogę ci podać technikę, ale i tak nie będziesz w staŹnie medytować. Technikę można stosować nawet ma-jqc werbalizujqcy umysł.
107

Twoje palce mogq przesuwać się po różańcu, a ty nadal będziesz myślał. Jeśli twoje palce robiq to bez myślenia, wtedy różaniec staje się medytacjo. Wtedy, tak naprawdę, nie potrzeba żadnej techniki. Całe życie jest technikq.
Więc Bokuju powiedział:
- Byłoby lepiej gdybyś został ze mnq i obserwował mnie. Nie proś o metody, po prostu obserwuj, a zgłęŹbisz wiedzę.
Biedny człowiek obserwował go przez siedem dni. Czuł się coraz bardziej zdezorientowany. Po siedmiu dniach powiedział:
- Kiedy do ciebie przyszedłem byłem mniej zagubiony niż teraz. Teraz wszystko jest niejasne. Obserwowałem cię nieustannie przez siedem dni - co tu jest do obserŹwowania?
Bokuju odpowiedział:
- W takim razie nie obserwowałeś. Czy widziałeś jak idę? Po prostu idę. Czy kiedy rano przynosiłeś mi herŹbatę widziałeś jak po prostu biorę jq i wypijam? Nie ma Bokuju - jest tylko picie herbaty. Czy zaobserwowałeś to? Jeśli obserwowałeś, to musiałeś poczuć, że nie ma już Bokuju.
Jeśli myśliciel jest obecny, to istnieje także ego; wteŹdy jesteś Bokuju lub kimkolwiek innym. Ale jeśli jest tylŹko działanie bez werbalizacji, bez myślenia, wtedy nie ma ego. Więc Bokuju pyta: "Czy naprawdę obserwoŹwałeś? Bo jeśli tak, to wiesz, że nie było Bokuju - tylko picie herbaty, spacerowanie po ogrodzie, kopanie dołŹka w ziemi".
Dlatego Budda mówił, że dusza nie istnieje. PonieŹważ nie obserwowałeś uważnie, ciqgle wydaje ci się, że
108

masz duszę. Nie ma ciebie! Jeżeli jesteś świadkiem to nie istniejesz. "Ja" wytwarza się dzięki myślom.
Więc jeszcze jedno: nagromadzone myśli, zbiór wspomnień, tworzq wrażenie ego, wrażenie tego, że /estes.
Wypróbuj taki eksperyment: odetnij się od swojej przeszłości - zero wspomnień. Nie wiesz kim sq twoi rodzice, nie wiesz, do czego przynależysz - do jakiego państwa, do jakiej religii, do jakiej rasy. Nie wiesz, gdzie się uczyłeś, czy w ogóle się uczyłeś. Odetnij całq przeŹszłość - i pamiętaj kim jesteś.
Nie możesz wiedzieć kim jesteś! Oczywiście jesteś. Jesteś, ale kim? W takiej chwili nie czujesz "ja".
Ego to tylko nagromadzona przeszłość. Ego to skonŹdensowane, skrystalizowane myśli.
Więc Bokuju mówi: "Jeśli mnie obserwowałeś, wiesz, że mnie nie było. Było picie herbaty, ale nie było pijqce-go. Było spacerowanie po ogrodzie, ale nie było space-rujqcego. Było działanie, ale nie było aktora".
W byciu świadkiem nie ma poczucia istnienia "ja". W myśleniu - jest. Więc to, że tak zwani myśliciele sq głęboko zakorzenieni w swoim ego, to nie przypadek. Artyści, myśliciele, filozofowie, ludzie ze świata literatuŹry - jeśli sq egocentryczni, to nie jest to zbieg okolicznoŹści. Im więcej myślisz tym większe masz ego.
W byciu świadkiem nie ma ego, ale to przychodzi tylŹko wtedy, gdy wykroczysz poza język. Język jest barierq. Język jest potrzebny do komunikacji z innymi; nie potrzeŹba go do komunikacji z samym sobq. Jest on przydatnym narzędziem - najprzydatniejszym. Człowiek był w stanie stworzyć społeczeństwo, świat tylko dzięki niemu. Ale również przez język człowiek zapomniał o sobie.
109

Język jest naszym światem. Jeśli chociaż na krótkq| chwilę, człowiek zapomni swojego języka, to kim siej stanie? Kultura, społeczeństwo, hinduizm, chrześcijan-! stwo, komunizm - co pozostaje? Nic. Jeśli z egzystencji! zlikwiduje się język, to cała ludzkość, wraz ze swojq kul-j turq, cywilizacjq, naukq, filozofiq, zniknie, j
Język umożliwia komunikację z innymi; to jedyny spo-j sób porozumiewania się. Jest przydatny, ale także niebez-i pieczny. Kiedy jakieś narzędzie jest przydatne, to zwykłej w takim samym stopniu jest ono niebezpieczne. Ryzyko:! polega na tym, że im bardziej umysł pogrqży się w języ-| ku, tym dalej odejdzie od centrum. Człowiek potrzebuje) delikatnej równowagi, trudnej umiejętności wchodzenia) w język i wychodzenia, wydostawania się z niego. |
Bycie świadkiem oznacza wyjście poza język, poza| werbalizację, poza umysł. |
Bycie świadkiem, to stan nie-umysł, stan braku myśli. |
Więc spróbuj tego! To wymaga czasu i niczego nie| da się przewidzieć, ale spróbuj. Już sam fakt podejmo-| wania prób dostarczy ci chwil, w których język nagle) zniknie. A wtedy otworzy się nowy wymiar. Zdasz so-| bie sprawę z istnienia innego świata, świata równocze-j snego, świata tu i teraz, świata pozbawionego umysłu,) świata rzeczywistego. |
Język musi wyparować. Więc próbuj zwyczajnych | czynności, ruchów ciała; bez języka. Budda używał] tej techniki do obserwacji oddechu. Mówił do swoich) uczniów: "Obserwujcie swój oddech. Nie róbcie nic; po| prostu obserwujcie jak powietrze wpływa i wypływa". | Nie można tego mówić, trzeba to poczuć, bez używania słów. Poczuj jak wpływa, poruszaj się wraz z oddechem, niech twoja świadomość zagłębi się w niego. Następ-
10

Myślenie to wprowadzanie przeszłości do swojej teraźniejszości. B_ycie świadkiem, to brak przeszłości, to tylko teraźniejszość - bez śladów przeszłości.
nie pozwól mu się wydoŹstać. Poruszaj się razem z nim. Bqdź uważny!
Mówi się, że Budda powiedział: "Nie przeŹgapcie nawet jednego oddechu. Jeśli fizjologiczŹnie, stracisz choć jeden oddech, będziesz marŹtwy. Jeśli stracisz świaŹdomość choćby jednego oddechu, to stracisz cenŹtrum i będziesz martwy wewnqtrz. Oddech jest podsta-wq życia ciała, a świadomość oddechu jest podstawq życia wewnętrznego centrum".
Oddychaj, bqdź świadomy. A jeśli starasz się być świadomy swojego oddechu to nie będziesz mógł jedŹnocześnie myśleć, ponieważ umysł nie może robić dwóch rzeczy na raz - myśleć i być świadkiem. Bycie świadkiem jest czymś całkowicie odmiennym od myśleŹnia, więc nie możesz robić tych dwóch rzeczy na raz. Tak jak nie możesz jednocześnie żyć i być martwy, jak nie możesz spać i być obudzony, nie możesz jednoczeŹśnie myśleć i być świadkiem. Kiedy nim jesteś - myŹślenie znika. Gdy pojawia się myślenie, przestajesz być świadkiem.
Bycie świadkiem następuje dzięki pasywnej świadoŹmości. Żadnego działania. Świadomość nie jest akcjq.
Pewnego dnia Mułła Nasreddin był bardzo zmarŹtwiony, pogrqżonyw głębokim zamyśleniu. Wystarczyło spojrzeć na jego twarz, aby poczuć, że jest zatopiony

w myślach, bardzo spięty i że cierpi. Jego żona zaniepoŹkoiła się. Zapytała:
- Co się dzieje, Nasreddin? O czym myślisz? Na czym polega problem i czemu jesteś taki zmartwiony? Mułła otworzył oczy i powiedział:
- Jest to problem najwyższej wagi. Rozmyślam o tym, skqd człowiek wie, kiedy jest martwy. Jeśli miałbym umrzeć, to skqd wiedziałŹbym, że jestem martwy? Przecież nie znam śmierŹci. Rozpoznanie oznaczaŹłoby, że poznałem coś już wcześniej. Ciebie żono wi-
lęzyk jest potrzebny do komunikacji z innymi; nie potrzeba żo do komunikacji z samym sobą. Człowiek był w stanie stworzyć społeczeństwo, świat tylko dzięki niemu. Ale również przez język człowiek zapomniał o sobie.

dzę i rozpoznaję, bo spoŹtkałem cię już wcześniej. Śmierci nie spotkałem, kiedy więc nadejdzie, jak jq rozpoznam? Oto proŹblem i jestem nim barŹdzo zmartwiony. A kiedy będę martwy, nie będę mógł już nikogo o to zaŹpytać. Te drzwi będq dla mnie również zamknięte. Nie mogę odnieść się do świętych pism, żaden na-

uczyciel nie jest w stanie mi pomóc. Żona roześmiała się i powiedziała:
- Niepotrzebnie się martwisz. Kiedy nadejdzie śmierć, człowiek natychmiast o tym wie. Kiedy śmierć przyjdzie do ciebie, będziesz o tym wiedział, ponieważ staniesz się zimny jak lód.
112

Mułła odetchnqł z ulgq - otrzymał konkretnq wskaŹzówkę, klucz.
Dwa lub trzy miesiqce później ścinał drzewo w lesie. Był zimowy poranek i wszędzie panował chłód. Nagle przypomniał sobie i dotknqł swoich dłoni - były zimne. Powiedział:
- W porzqdku! Nadchodzi śmierć, a ja jestem tak daŹleko od swojego domu, że nie mogę nawet nikomu o tym powiedzieć. Co mam robić? Zapomniałem spyŹtać o to swojq żonę. Powiedziała mi tylko, jak człowiek się wtedy czuje, ale nie wiem co mam-zrobić, kiedy nadchodzi śmierć? Teraz nikogo tu nie ma i wszystko jest zimne.
Wtedy przypomniał sobie, że widział wielu martwych ludzi, więc pomyślał:
- Chyba trzeba się położyć.
Nigdy nie widział, żeby martwa osoba robiła coś innego, więc położył się. Oczywiście zaczqł odczuwać jeszcze większy chłód, śmierć stojqcq nad nim. Jego osiołek odpoczywał obok, pod drzewem. Dwa wilki wi-dzqc, że Mułła nie żyje zaatakowały jego osiotka. Mułła otworzył oczy, zobaczył to zdarzenie i pomyślał:
- Martwy człowiek nie może już nic zrobić. Gdybym byt żywy, wilki nie mogłyby pozwolić sobie na coś takiego względem mojego osła. Ale teraz nie mogę już niczego zrobić. Nigdy nie słyszałem, aby martwy człowiek cokolŹwiek zrobił. Teraz mogę tylko być świadkiem.
Jeśli umrzesz dla swojej przeszłości, umrzesz całŹkowicie, tylko wtedy staniesz się świadkiem. Co więŹcej możesz zrobić? Bycie świadkiem oznacza stanie się rnartwym dla swojej przeszłości, wspomnień, myśli, dla
113

wszystkiego. Co możesz robić w chwili teraźniejszej? Możesz tylko być obecnym. Osqdzanie stanie się nieŹmożliwe. Jest ono możliwe tylko w oparciu o przeszłe doświadczenia. Ocena stanie się niemożliwa. Jest ona możliwa tylko w oparciu o przeszłe oceny. Myślenie staŹnie się niemożliwe. Jest ono możliwe tylko wtedy, gdy przeszłość zostanie wprowadzona do teraźniejszości. Więc co możesz zrobić? Możesz być świadkiem.
W starych sanskryckich pismach, nauczyciela okreŹśla się jako śmierć - acharya mrityuh. W upaniszadzie Kathaka, Nacziketas zostaje wysłany na nauki do Jamy, boga śmierci. A kiedy Jama, bóstwo śmierci, nęci i kuŹsi Nacziketasa - "Weź to, weź królestwo, weź bogactwa, dużo koni, dużo słoni, weź to i weź tamto", lista rzeczy jest bardzo długa - Nacziketas odpowiada: "Przyszedłem dowiedzieć się czym jest śmierć, ponieważ dopóki się teŹgo nie dowiem, nie będę mógł poznać, czym jest życie".
W zamierzchłych czasach, nauczyciel traktowany był jako osoba, która dla ucznia może stać się jak śmierć, która pomoże mu umrzeć i narodzić się na. nowo. Nikodem zapytał Jezusa: "W jaki sposób mogę wejść do Królestwa Niebieskiego?" Jezus odpowiedział: "Jeśli wcześniej nie umrzesz, nie będziesz w stanie tego osiq-gnqć. Dopóki się nie narodzisz ponownie, niczego nie da się poradzić".
Ponowne narodziny, to nie jest wydarzenie jednoraŹzowe; to nieustajqcy proces. Człowiek musi odradzać się w każdej chwili. Nie wystarczy, że odrodzisz się raz. Życie to nieustajqce narodziny, śmierć także jest czymś ciqgłym. Musisz umrzeć raz, ponieważ w ogóle nie żyłeś. Gdybyś żył, umierałbyś w każdej chwili. W każdej chwiŹli umieraj dla przeszłości, jakakolwiek ona była, czy jak

niebo czy jak piekło. Jakakolwiek była - umieraj i odraŹdzaj się dla chwili teraźniejszej jako świeży i młody. Bqdź świadkiem, a uda ci się to tylko jeśli będziesz świeży.
6. Napięcie i odprężenie
Chcę ci najpierw coś wyjaśnić. Otóż, hipnotyzerzy odkryli pewne ważne prawo i nazwali je prawem odŹwróconego efektu. Jeśli bardzo mocno będziesz starał się coś zrobić nie rozumiejqc podstawowych zasad, to efekt będzie zupełnie odwrotny od pożqdanego.
To tak jak z naukq jazdy na rowerze. Jedziesz pu-stq drogq, jest wcześnie rano, nie ma żadnego ruchu, i dostrzegasz nagle czerwony słupek milowy stojqcy na poboczu. Szeroka na kilkanaście metrów droga, jeden mały słupek milowy a ty zaczynasz się bać, żeby przyŹpadkiem w niego nie wjechać. Zapominasz o szerokiej drodze. Tak naprawdę, to nawet z zamkniętymi oczaŹmi miałbyś niewielkq szansę zderzyć się z tym słupkiem, natrafić na niego. Mimo otwartych oczu, nagle zapoŹminasz o drodze; skupiłeś się na słupku. Ta czerwień bardzo przyciqga uwagę. Jesteś przerażony! Chcesz go ominqć. Zapomniałeś, że jedziesz na rowerze, zapoŹmniałeś o wszystkim. Teraz twoim jedynym problemem jest to, jak ominqć słupek; jeśli nie uda ci się go ominqć, możesz zrobić sobie krzywdę, możesz w niego uderzyć.
Zderzenie jest nieuniknione; pewne jest, że w niego uderzysz, l ze zdziwieniem będziesz mówił sam do sieŹbie: "Tak bardzo starałem się na niego nie wjechać". Ale stało się to, ponieważ za bardzo się starałeś. Im bardziej się zbliżasz, tym bardziej starasz się uniknqć

słupka; ale im bardziej się starasz, tym mocniej się na nim skupiasz. Zaczyna nabierać hipnotyzujqcej mocy, zaczyna cię hipnotyzować. Jest jak magnes.
To jedno z podstawowych praw w życiu. Wielu ludzi stara się czegoś unikać, a w końcu i tak w to wpada. Dołóż wszelkich starań, aby czegoś uniknqć, a na pewŹno ci się to nie uda. Nie jesteś w stanie tego uniknqć; to nie jest dobry sposób na unikanie czegokolwiek.
Zrelaksuj się. Nie próbuj na siłę, ponieważ to dzięŹki byciu odprężonym staniesz się świadomy; nie dzięki wielkiemu wysiłkowi. Bqdź spokojny, wyciszony, milczqcy.
Skqd się bierze w tobie napięcie? Z identyfikowania się z różnymi myślami i lękami jak śmierć, bankructwo, spadek dolara, z wszelkiego rodzaju obawami. Wywo-łujq one w tobie napięcia, majq wpływ także na twoŹje ciało. Twoje ciało również się spina, ponieważ ciało i umysł nie sq od siebie oddzielone. Ciało i umysł to jeden system, więc kiedy umysł jest spięty, ciało także się spina.
Możesz zaczqć od świadomości; świadomość odciq-ga cię od umysłu i od identyfikowania się z nim. NatuŹralnie, ciało także zaczyna się odprężać. Przestajesz być przywiqzany, a napięcie nie może się utrzymać w świeŹtle świadomości.
Możesz także zaczqć od drugiej strony. Zrelaksuj się i pozwól napięciu minqć... kiedy będziesz się odprężał, zdziwisz się, że pojawi się w tobie pewien rodzaj świaŹdomości. Sq to nierozłqczne rzeczy. Rozpoczęcie od świadomości jest prostsze; rozpoczęcie od odprężenia jest trochę trudniejsze, ponieważ wysiłek jaki wkładasz w odprężenie wywołuje pewne napięcie.

Jest pewna amerykańska ksiqżka - jeśli chcesz poŹznać przeróżne rodzaje głupich ksiqżek, Stany ZjednoŹczone sq dobrym miejscem. Kiedy zobaczyłem jej tytuł, nie mogłem uwierzyć. Tytuł brzmiał "Musisz się odprꏿyć". Skoro jest tam słówko musisz, to jak możesz się odprężyć? Musisz wywoła w tobie napięcie; samo słoŹwo natychmiast wywoła w tobie napięcie. Musisz jest jak przykazanie od Boga. Być może osoba, która napiŹsała tę ksiqżkę nic nie wie o odprężeniu i o tym jak barŹdzo jest ono złożone.
Na Wschodzie nigdy nie zaczynamy relaksacji od relaksacji; medytację zaczynamy od świadomości. OdŹprężenie przychodzi samo, nie musisz go sprowadzać. Usiłujqc je sprowadzić wytwarzasz w sobie napięcie. OdŹprężenie pojawia się samo; tylko wtedy jest prawdziwe.
Jeśli chcesz, możesz zaczqć od odprężenia, ale nie według wskazówek amerykańskich doradców. Pod względem poziomu rozwoju ludzkiego wnętrza, Stany Zjednoczone to najbardziej dziecinne miejsce na ziemi. Europa jest już w tym nieco starsza, ale to Wschód żyt tysiqce lat poszukujqc wewnętrznej Istoty.
Stany Zjednoczone majq tylko trzysta lat - taka dłuŹgość życia dla narodu to nic - dlatego ten kraj stanowi tak wielkie zagrożenie dla świata. Broń atomowa w ręŹkach dzieci... Rosjanie zachowujq się bardziej racjonalŹnie; to stary, wiekowy kraj z dtugq historiq. Stany ZjedŹnoczone nie majq historii. Każdy zna tam nazwisko ojca i dziadka, l to wszystko. Na tym kończq się ich drzewa genealogiczne.
Stany Zjednoczone to po prostu dziecko; może naŹwet nie dziecko, lecz embrion. W porównaniu ze spoŹłeczeństwem Chin czy Indii, Stany Zjednoczone zostały
17

dopiero poczęte. To niebezpieczne dawać tym ludziom broń atomowq.
Męczq cię problemy polityczne, religijne, społeczne, ekonomiczne. Będzie ci trudno rozpoczqć od relaksacji. Dlatego na Wschodzie, nigdy od niej nie zaczynamy. Ale jeśli chcesz, to mam nawet pewien pomysł jak poŹwinieneś zaczqć. Pracowałem z ludźmi Zachodu i zdaŹłem sobie sprawę, jak różni sq od ludzi Wschodu; nie znajq Wschodniego nurtu świadomości; wywodzq się z innej tradycji. Takiej, która nie poznała nigdy smaku świadomości.
Głównie dla ludzi Zachodu stworzyłem medytacje dynamiczne. Kiedy prowadziłem warsztaty medytacji, używałem bełkoczqcej medytacji i medytacji Kundali-ni. Jeśli chcesz zaczqć od relaksacji, to trzeba zaczqć od tych medytacji. Dzięki nim pozbędziesz się napięŹcia z umysłu i z ciała, a wtedy odprężenie jest czymś łaŹtwym. Nie masz pojęcia ile rzeczy zatrzymujesz w sobie. To one sq przyczynq napięcia.
Kiedy na obozie w górach pozwalałem na bełkoczq-cq medytację... w mieście jest to trudne, ponieważ doŹprowadza sqsiadów do szaleństwa. Zaczynajq wydzwaŹniać na policję i mówiq: "On zakłóca nasz spokój!" Nie wiedzq, że gdyby się przyłqczyli, wyleczyliby swoje życie z obłędu w jakim żyjq. Ale oni nie sq nawet świadomi swojego obłqkania.
Betkoczqca medytacja polega na tym, że każdy móŹwi na głos to, co przyjdzie mu do głowy. Słuchanie teŹgo co mówiq ludzie, rzeczy nieistotnych, absurdalnych, sprawia takwielkq przyjemność... Ja bytem ich jedynym świadkiem. Ludzie robili różne rzeczy. Zasadniczym waŹrunkiem było to, żeby nie dotykać innych osób. Rób co

chcesz... Ktoś stał na głowie, ktoś rozebrał się do naga, biegał dookoła - trwało to całq godzinę.
Pewien mężczyzna, każdego dnia siadał naprzeciwŹko mnie - musiał być jakimś pośrednikiem - a kiedy zaczynała się medytacja, uśmiechał się na samq myśl o tym, co zamierza zaraz zrobić. Potem wyciqgał swój telefon: "Halo, halo...". Kqtem oka zerkał na mnie. Unikałem patrzenia na niego, żeby nie zakłócić jego medytacji. Sprzedawał swoje akcje, kupował... catq goŹdzinę rozmawiał przez telefon.
Wszyscy robili dziwne rzeczy, które na co dzień bloŹkowali. Kiedy kończyła się medytacja, zostawało dzieŹsięć minut na odprężenie i widać było, że ludzie osuwaŹli się na ziemię - lekko, bez żadnego wysiłku, dlatego że sq wyczerpani. Pozbyli się wszystkich zanieczyszczeń więc odczuwali pewien rodzaj oczyszczenia i odprężali się. Tysiqce ludzi... a ty nie sqdziłeś nawet, że jest ich tak wielu.
Przychodzili do mnie i mówili: "Przedtuż te dziesięć minut; nigdy wcześniej nie czuliśmy takiego odprężeŹnia, takiej radości. Nigdy nie przypuszczaliśmy, że kieŹdykolwiek zrozumiemy czym jest świadomość, ale właŹśnie poczuliśmy, że się zbliża".
Więc jeśli chcesz zaczqć od relaksacji, musisz przejść proces oczyszczajqcy - medytację dynamicznq, medyŹtację kundalini albo bełkoczqcq.
Medytacja bełkoczqca (ang. gibberish) wywodzi się od muzułmańskiego mistyka o imieniu Jabbar; to był jedyny sposób medytacji jaki praktykował. Ktokolwiek do niego przychodził, mówił: "Siadaj i zaczynaj" - a luŹdzie już wiedzieli co miał na myśli. Nigdy nie mówił, nie dawał wykładów; po prostu uczył ludzi bełkotać.

Raz na jakiś czas demonstrował jak to robić. Przez pół godziny gadał kompletne bzdury, nikt nie wiedział nawet w jakim to było języku. To nie był język; uczył ludzi tego, co przyszło mu do głowy. To była jego jedyŹna metoda; do tych, którzy jq rozumieli, mówił tylko:
"Usiqdź i zaczynaj".
Jabbar pomógł wielu ludziom całkowicie się wyciŹszyć. Jak długo można coś ciqgnqć? W końcu umysł staje się pusty. Powoli pojawia się głęboka pustka... a w tej pustce płomień świadomości. Ona zawsze jest obecna, otoczona twoim bełkotaniem. Bełkotu trzeba się pozbyć; to on jest twojq truciznq.
To samo dotyczy ciała -twoje ciało przepetniajq naŹpięcia. Zacznij wykonywać takie ruchy jakich chce ciaŹło. Nie steruj nim. Jeśli chce tańczyć, uprawiać jogging, biegać, turlać się po ziemi, po prostu powinieneś na to pozwolić. Powiedz ciału: "Jesteś wolne, rób to, na co masz ochotę", a będziesz zaskoczony: "Mój Boże! MoŹje ciało pragnęło robić te wszystkie rzeczy, a ja je poŹwstrzymywałem i stqd pojawiało się napięcie".
lstniejq dwa rodzaje napięć: napięcie ciała i napięŹcie umysłu. Aby zaczqć się odprężać, od obu trzeba się uwolnić; to pozwoli ci stać się świadomym.
Rozpoczęcie od świadomości jest dużo prostsze, zwłaszcza dla tych, którzy rozumiejq cały proces dochoŹdzenia do świadomości. A jest on łatwy. Przez cały dzień skupiasz uwagę na przedmiotach - na samochodach, na korku ulicznym - nawet w korku jesteś w stanie przeŹtrwać! Choć przecież to szaleństwo.
Kilka dni temu czytałem o Atenach. Rzqd zorganiŹzował specjalne, siedmiodniowe zawody dla taksówŹkarzy. Ufundowano złote trofea dla trzech kierowców,

najlepiej przestrzegających przepisów ruchu drogoweŹgo. Jednakże w całych Atenach nie można było znaŹleźć ani jednej takiej osoby! Policja zaczęta się niepokoŹić; czas już prawie upłynqł. Ostatniego dnia postanowili za wszelkq cenę znaleźć tych trzech kierowców. Nie muŹsieli być idealni, przecież nagrody trzeba było rozdać.
Skąd się bierze w tobie napięcie? Z identyfikowanie się z różnymi myślami i lękami jak śmierć, bankructwo, spadek dolara, z wszelkiego rodzaju obawami. Wywołują one w tobie napięcia, mają wpływ także na twoje ciało.
Znali jakiegoś kierowcę, który zwykle przestrzegał zasad, więc pośpieszyli do niego z nagrodq. Gdy m꿏czyzna zobaczył zbliżajqcq się policję, zaczqt uciekać i przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle! Kto z własnej woli chce się wpakować w kłopoty? Policjanci krzyczeli: "Zaczekaj!" - ale on nie słuchał, natychmiast odjechał, nie zwaźajqc na czerwone światło. Próbowali więc z dwoma innymi ludźmi, ale żaden nie zatrzymał się widzqc policję. Po siedmiu dniach starań, nagrody nadal pozostajq w kwaŹterze policji, a Ateny sq tak samo radosne jak przedtem...
Używasz świadomości nie koncentrujqc swojej uwagi na niej, lecz na rzeczach zewnętrznych.
Takiej uwagi trzeŹba użyć także dla sweŹgo ruchu wewnętrzneŹgo. Kiedy zamkniesz oczy pojawia się ruch myśli, emocji, marzeń, wyobrażeń. Zaczynajq migać przeróżne rzeczy. To co robiłeś w świecie

1
zewnętrznym, powtórz w tym wewnętrznym, a staniesz się świadkiem. Kiedy raz tego spróbujesz, radość z byŹcia świadkiem będzie tak ogromna, tak nieziemska, że będziesz chciał zagłębiać się w niq coraz bardziej. BęŹdziesz chciał to robić w każdej wolnej chwili.
To nie ma nic wspólnego z przybieraniem jakiejś poŹzy; to nie kwestia świqtyni, kościoła czy synagogi. Sie-dzqc w autobusie czy w pociqgu, gdy nie masz nic do roboty, zamknij oczy. To je ochroni od zmęczenia spoŹwodowanego patrzeniem na zewnętrzny świat i da ci wystarczajqco dużo czasu abyś mógł poobserwować siebie. Takie chwile stanq się chwilami najpiękniejszych doświadczeń.
Powoli, wraz z pojawianiem się świadomości, twoŹja osobowość zacznie się zmieniać. Od nieświadomości do świadomości to największa z możliwych zmian.
7. Umysł i medytacja
Kiedy w umyśle nie ma myśli, to jest to medytacja. Umysł jest pozbawiony myśli w dwóch sytuacjach - w głębokim śnie lub podczas medytacji. Jeśli jesteś świadomy i myśli zanikajq, to jest to medytacja. Jeśli myśli zanikajq, a ty stajesz się nieświadomy, to jest to głęboki sen.
Głęboki sen i medytacja majq ze sobq coś wspólneŹgo, ale także różniq się od siebie. Podobieństwo polega na tym, że w obu przypadkach zanika myślenie. RóżŹnica jest taka, że w głębokim śnie, oprócz myślenia, zanika także świadomość. W medytacji świadomość zostaje zachowana. Medytacja to głęboki sen plus
122

świadomość. Jesteś odprężony, jak podczas snu, ale i świadomy, w pełni świadomy - i to stawia cię przed drzwiami tajemnicy.
W głębokim śnie kierujesz się w stronę braku umyŹsłu, ale robisz to nieświadomie. Nie wiesz dokqd zostaŹjesz zabrany, mimo że rano poczujesz tego działanie i rezultat. Jeśli będzie to piękny, głęboki sen, bez roz-praszajqcych cię majaków, to rano poczujesz się świeŹżo, młodo, będziesz pełen życia, radości i energii. Ale nie wiesz jak to się dzieje, jak do tego dochodzi. ZostaŹjesz tam zabrany w głębokiej śpiqczce, tak jakby poŹdano ci narkozę, a potem przeniesiono na jakiś inny poziom, z którego wychodzisz świeży, młody, jak nowoŹnarodzony.
W medytacji dzieje się tak bez użycia narkozy. Medytacja to pozostawanie w stanie odprężenia, jakbyś był w głębokim śnie, z jednoczesnym byciem świadomym. Zachowaj świadomość - pozwól myślom zniknqć, ale niech świadomość będzie zachowana. To nie jest trudne; po prostu nigdy tego nie próbowałeś. Tak samo jest w przypadku pływania: dopóki nie spróŹbujesz, wydaje się ono trudne, niebezpieczne i nie jeŹsteś w stanie uwierzyć, że inni ludzie potrafiq pływać, bo ty przecież toniesz! Ale kiedy tego spróbujesz, stanie się to łatwe; jest bowiem czymś naturalnym.
Jakiś japoński naukowiec, potwierdził eksperymenŹtalnie, że sześciomiesięczne dziecko jest w stanie płyŹwać; trzeba dać mu tylko takq możliwość. Nauczył on wiele sześciomiesięcznych dzieci pływania; dokoŹnał cudu! Mówił, że spróbuje tego samego z młodszyŹmi dziećmi. To tak jakby zdolność pływania była w nas wbudowana; musimy tylko dać jej ku temu okazję -
123

-\f i zacznie działać. Właśnie dlatego, kiedy nauczysz się pływać, nigdy nie zapomnisz jak to się robi. Możesz nie pływać przez czterdzieści, pięćdziesiqt lat, ale nigdy nie zapomnisz. To nie jest coś przypadkowego, to naturalŹne; właśnie dlatego nie możesz tego zapomnieć.
Z medytacjo jest podobnie; ona też jest już w każŹdym z nas. Wystarczy tylko dać jej przestrzeń, aby mo-g gła zaczqć w niej działać; po prostu daj jej szansę.
Istnieją dwa rodzaje napięć: napięcie ciała i napięcie umysłu. Aby zacząć się odprężać, od obu trzeba się uwolnić; to pozwoli ci stać się świadomym.
Czym jest umysł? To nie rzecz, lecz zdarzenie. Rzecz składa się z substancji, zdarzenie to pewien proces. Rzecz jest jak kamień, zdarzenie przypomina falę. Istnieje, ale nie jest namacalna. Pojawia się pomiędzy wiatrem i oceŹanem; jest procesem, zjawiskiem.
Najważniejsze jest to, by zrozumieć, że umysł jest procesem, jak fala
czy rzeka, lecz nie zaŹwiera w sobie substanŹcji. Gdyby składał się z substancji nie mógłby
zaniknqć. A skoro nie ma w nim substancji, to może znikać bez śladu.
Kiedy fala znika w oceanie, co po niej zostaje? Nic, nie ma najmniejszego śladu. Więc ci, którzy to poznali mówiq, że umysł jest jak ptak odlatujqcy w stronę nieba - nie zostajq po nim ślady łapek, nie zostaje najmniejŹszy trop. Ptak odlatuje i nie zostawia śladów.
124

Umysł jest tylko procesem. Nie istnieje w sensie fiŹzycznym; sq tylko myśli, poruszajqce się tak szybko, że wydaje się, iż tam ciqgle coś jest. Przychodzi jedna myśl, przychodzi kolejna i odpływajq... przerwa między nimi jest tak mała, że trudno jq dostrzec. Więc łqczysz obie myśli, stajq się one czymś ciqgłym, a przez to masz wrażenie, że istnieje umysł.
lstniejq myśli, ale nie "umysł". Tak samo jak istnie-jq elektrony - a nie ma "materii". Myśl jest elektronem umysłu. To tak jak z tłumem... w pewnym sensie tłum istnieje, w innym nie. lstniejq tylko jednostki, ale dużo jednostek zebranych razem stwarza wrażenie jedności. Naród istnieje i nie istnieje - składa się z jednostek. Sq one elektronami narodu, społeczeństwa, tłumu.
Myśli istniejq - umysł nie; umysł to tylko pozór. KieŹdy się weń zagłębisz, zniknie i pozostanq jedynie poŹjedyncze myśli. Wtedy nagle wiele rzeczy się wyjaśnia. Po pierwsze, dowiadujesz się, że myśli sq jak chmury - przychodzq i odchodzq, a ty jesteś jak niebo. Kiedy nie ma umysłu, twoja percepcja przestaje angażować się w myśli. One nadal sq, mijajq cię jak chmury mi-jajq niebo, albo jak wiatr, który przenika przez gałęzie drzewa. Myśli przelatujq przez ciebie, ponieważ jesteś niezmierzonq pustkq. Nie ma przeszkód, nie ma baŹrier. Nie ma muru, który by je powstrzymywał; nie jeŹsteś ograniczony ścianami. Twoje niebo jest nieskońŹczenie otwarte; myśli pojawiajq się i odchodzq. A kiedy zaczniesz czuć, że one przychodzq i odchodzq, kiedy staniesz się obserwatorem, świadkiem, to zdobędziesz władzę nad umysłem. Umysłu nie da się kontrolować w zwyczajny sposób. Po pierwsze dlatego, że on nie istŹnieje, więc jak miałbyś go kontrolować? Po drugie, kto
125

w tobie miałby go kontrolować? Ponad umysłem istnieŹje nicość. Kto będzie więc kontrolował umysł? Jeśli ktoś go kontroluje, to może to być tylko jedna jego część kontrolujqca drugq. Oto czym jest ego.
Siedząc w autobusie czy w pociągu, gdy nie masz nic do roboty, zamknij oczy. To je ochroni od zmęczenia spowodowanego patrzeniem na zewnętrzny świat i da ci wystarczająco dużo czasu abyś mógł poobserwować siebie.
Umysłu nie da się kontrolować w ten sposób. Nie istnieje i nie ma go kto kontrolować. Wewnętrzna pustka może widzieć, ale nie kontrolować. Może obŹserwować, ale nie może panować. Jednak samo patrzenie sta/e s;ę konŹtrolą, sam fakt obserŹwacji, bycia świadkiem, umożliwia takie panoŹwanie, ponieważ dzięki niemu umysł znika.
To tak jakbyś zaczqt nagle szybko biec ciemŹno nocq, bo przestraszyŹłeś się, że ktoś cię śledzi. A tym kimś byłby po proŹstu twój cień. Im szybciej byś biegł, tym szybciej on zbliżałby się do ciebie. To w jakim tempie bieŹgniesz, nie ma znaczeŹnia; cień i tak pozostaŹnie. Zawsze gdy się odwrócisz, cień nadal tam będzie. To nie jest dobry sposób na ucieczkę od niego i nie jest to także sposób na kontrolowanie go. Będziesz musiał spojrzeć głębiej w cień. Stań spokojnie i spójrz głęboko w cień, a on zniknie, ponieważ on nie istnieje; cień to tylko brak światła.
126

v
Umysł to po prostu brak twojej obecności. Kiedy sieŹdzisz pogrqżony w ciszy, kiedy zagłębiasz się w umysł, on po prostu znika. Myśli pozostajq, sq one zwiqzane z egzystencjq, ale umysłu nie ma.
Ale kiedy umysł odejdzie, możliwy staje się drugi rodzaj percepcji: dostrzegasz, że myśli nie należq do ciebie. Oczywiście przychodzq i czasami zostajq w toŹbie na dłużej, a potem odchodzq. Możesz być dla nich miejscem odpoczynku, ale one nie powstajq w tobie. Czy zauważyłeś kiedykolwiek, że żadna myśl nie rodzi się w tobie? Żadna nie przechodzi przez twojq istotę;
one zawsze pochodzq z zewnqtrz. One nie należq do ciebie - pozbawione korzeni, bez domu, krqżq. CzasaŹmi odpoczywajq w tobie. Sq jak chmury, które odpoczyŹwa jq na szczycie wzgórza. Potem znów popłynq swojq drogq; nie musisz niczego robić. Jeśli będziesz obserŹwował, zdobędziesz nad nimi kontrolę.
Słowo kontrola nie jest tu najtrafniejsze, ponieważ słowa nie mogq być precyzyjne. One należq do umysłu, do świata myśli. Nie mogq sięgać głęboko; sq płytkie. Słowo kontrola nie jest najlepsze, ponieważ nie ma niŹkogo, kogo można by kontrolować i nie ma kto kontroŹlować. Ale wstępnie potrafi ono zasygnalizować pewien 2achodzqcy proces: kiedy zaglqdasz w głqb, umysł zaŹczyna podlegać kontroli - nagle stajesz się panem. MyŹśli nadal sq, ale nie kierujq już tobq. Nie mogq nic ci zrobić, po prostu przychodzq i odchodzq; ty pozostaŹjesz nietknięty jak kwiat lotosu na deszczu. Krople wody spadajq na płatki, ale ześlizgujq się po nich, nawet ich nie dotykajqc. Lotos zostaje nienaruszony.
Właśnie dlatego na Wschodzie, lotos ma tak ogromŹne znaczenie, stał się symbolem. Lotos to najwspanial-
127

szy symbol świadomości jaki wyrósł ze Wschodu. Mówi się: "Bqdź jak lotos, nic więcej. Pozostań nie dotknięty, a będziesz miał kontrolę. Pozostań nie dotknięty, a staŹniesz się panem".
Z jednego punktu widzenia, umysł jest jak fale; jest zakłóceniem. Kiedy ocean jest spokojny i cichy, niepo-ruszony, nie ma fal. Kiedy jest poruszony pływem lub silnym wiatrem, gdytworzq się ogromne fale, a na jego powierzchni panuje chaos, oznacza to, że umysł dziaŹła. To wszystko sq metafory majqce ci pomóc w zroŹzumieniu pewnej wewnętrznej cechy, której nie da się wypowiedzieć słowami. Te metafory majq w sobie coś z poezji. Jeśli postarasz się je poczuć, osiqgniesz zrozuŹmienie, ale jeśli będziesz chciał ogarnqć je za pomocq logiki - nie uda ci się ich zrozumieć. Bowiem to sq tylko metafory.
Umysł to zakłócenie świadomości, tak jak fale sq zaŹkłóceniami na powierzchni oceanu. Wkroczyło coś obŹcego - wiatr. Coś z zewnqtrz przydarzyło się oceanowi, przydarzyło się świadomości - wiatr lub myśli - i pojaŹwia się chaos. Panuje on zawsze tylko na powierzchni. Fale zawsze znajdujq się na powierzchni. Nie ma ich w głębinie, ponieważ tam nie dochodzi wiatr. Wszystko więc znajduje się jedynie na powierzchni. Jeśli wejdziesz w głqb, uzyskasz kontrolę. Jeśli skierujesz się w głqb, doŹtrzesz do centrum. Mimo zakłóceń na powierzchni, ty nie będziesz zakłócony.
Cała wiedza na temat medytacji ma zwiqzek z twoŹim centrum: poruszanie się w stronę centrum, zakorzeŹnienie w nim, trwanie w nim. A kiedy tam już jesteś, zmienia się cała twoja perspektywa. Teraz fale mogą nadal istnieć, ale cię nie dosięgnq. Zobaczysz, że nie
128

sq one częściq ciebie. To tylko spór z kimś obcym, od-bywajqcy się na powierzchni.
Głęboki sen i medytacja mają ze sobą coś wspólnego, ale także różnią się od siebie. Podobieństwo polega na tym, że w obu przypadkach zanika myślenie. Różnica jest taka, że w głębokim śnie, oprócz myślenia, zanika także świadomość. W medytacji świadomość zostaje zachowana.
A kiedy patrzysz z centrum, konflikt stopniowo ustaŹje. Odprężasz się. Powoli akceptujesz to, że wieje silny wiatr i pojawiajq się faŹle, ale nie martwisz się. A kiedy niczym się nie przejmujesz to nawet faŹle mogq sprawiać przyŹjemność. Nie ma w nich nic złego.
Problem pojawia się, kiedy ty także znajdujesz się na powierzchni. JeŹsteś w malutkiej łódce, przychodzi silny wiatr i fale robiq się wysokie, a cały ocean wariuje -oczywiście przejmujesz się tym, jesteś śmiertelŹnie przerażony! Jesteś w niebezpieczeństwie;
w każdej chwili fala moŹże przewrócić twojq łóŹdeczkę, w każdej chwili możesz zginqć. Co moŹżesz zrobić ze swojq ma-tq łódeczkq? W jaki spoŹsób możesz cokolwiek kontrolować? Jeśli zaczniesz walczyć z falami, zostaniesz pokonany. Walka w niŹczym nie pomoże; musisz zaakceptować fale. WłaściŹwie, jeśli zaakceptujesz fale i pozwolisz swojej łódeczce
129

płynqć razem z nimi, a nie przeciw nim, to niebezpieŹczeństwo zniknie. Fale istniejq; ty po prostu na to zeŹzwalasz. Poruszając się razem z nimi, nie wbrew nim stajesz się ich częściq. Narasta w tobie wtedy ogromŹna radość.
Na tym polega sztuka surfingu - na poruszaniu się razem z falami, a nie wbrew nim. Razem z nimi, tak bliŹsko, jakbyś byt ich częściq. Surfing może stać się wspaŹniałym sposobem medytacji. Może pozwolić ci dostrzec własne wnętrze, ponieważ nie jest walkq lecz całkowiŹtym odpuszczeniem. Kiedy się tego nauczysz, nawet faŹle będq sprawiały ci przyjemność... a nauczysz się, kieŹdy, spojrzysz na wszystko z centrum.
Wyobraź sobie siebie jako wędrowca w lesie. ZebraŹły się chmury, zaczęło błyskać, zgubiłeś drogę i starasz się jak najszybciej dotrzeć do domu. Oto co się dzieje na powierzchni - zagubiony wędrowiec, wiele chmur, błyskawice; wkrótce zacznie się ulewny deszcz. SzuŹkasz domu, bezpieczeństwa jakie można znaleźć w doŹmu. Nagle tam trafiasz. Siedzisz w środku, czekasz na deszcz. Teraz możesz czerpać z tego przyjemność. TeŹraz nawet burza ma w sobie urok. Nie odczuwałeś tego przebywajqc na zewnqtrz, zagubiony w lesie, ale kiedy jesteś w domu, całe zdarzenie staje się niezwykle piękŹne. Teraz nadchodzi deszcz, a tobie sprawia to przyjemŹność. Pojawiajq się błyskawice, a ciebie to cieszy, zaczyŹna się potężna burza, a to przynosi ci radość, ponieważ jesteś bezpieczny, w środku.
Kiedy dotrzesz do centrum, zaczniesz cieszyć się wszystkim, co dzieje się na powierzchni. Cała rzecz poŹlega nie na tym, aby walczyć na powierzchni, lecz by wśliznqć się do centrum. Wtedy pojawia się oponowa-
130


nie i nie jest to kontrola narzucona, panowanie pojawia
się spontanicznie, kiedy jesteś ześrodkowany.
Świadome ześrodkowanie to opanowanie umysłu.
Nie próbuj "kontrolować umysłu" - język może cię zwieść. Nikt nie jest w stanie kontrolować, a ci którzy spróbujq, oszalejq; stanq się neurotyczni, ponieważ próba kontroli umysłu polega na tym, że jedna jego część stara się zapanować nad jego drugq częściq.
Kim jesteś, kto stara się kontrolować? Ty także jeŹsteś falq - oczywiście religijnq falq próbujqcq zapanoŹwać nad umysłem. Sq fale niereligijne jak seks, gniew, zazdrość, zachłanność, nienawiść i miliony innych. Sq także religijne - medytacja, miłość, współczucie. Wszystkie te fale znajdujq się na powierzchni, należq do powierzchni. Religijne czy nie, to nie ma znaczenia.
Prawdziwa religia znajduje się w centrum i w sposoŹbie postrzegania, który osiqgamy dzięki niemu. Siedzqc wewnqtrz domu, patrzysz na swojq wtasnq powierzchŹnię - wszystko się zmienia, ponieważ masz już innq perŹspektywę. Nagle stajesz się panem. Zaczynasz mieć tak dużq kontrolę, że możesz pozostawić powierzchnię nie-kontrolowanq. Delikatnie kontrolujesz wszystko, jesteś głęboko zakorzeniony, nie przejmujesz się tym, co dzieŹje się na powierzchni; możesz nawet cieszyć się falami, ptywami i burzq. Jest piękna, daje energię i daje siłę - nie ma się czym martwić. Tylko ludzie słabi przejmu-jq się myślami. Tylko ludzie słabi martwiq się umysłem. Ludzie silniejsi po prostu wchtaniajq to wszystko i stajq się dzięki temu bogatsi. Ludzie silniejsi nigdy niczego nie odrzucajq.
Odrzucanie wynika ze słabości - boisz się. Ludzie silni chcq przyjmować wszystko, co daje im życie. Re-
131

Najważniejsze jest to, by zrozumieć, że umysł jest procesem, jak fala czy rzeka, lecz nie zawiera w sobie substancji. Gdyby składał się z substancji nie mógłby zaniknąć. A skoro nie ma w nim substancji, to może znikać bez śladu.
ligijni, niereligijni, śmiertelni, nieśmiertelni, boscy, dia-bielscy - to nie ma znaczenia; osoba silna przyjmuje wszystko, l jest dzięki temu bogatsza. Ma w sobie głęŹbię, której zwykła religijŹna osoba mieć nie może;
taka osoba jest uboga i płytka.
Zaobserwuj zwykłych religijnych ludzi, którzy chodzq do świqtyni, meŹczetu, kościoła. ZnajŹdziesz tam zawsze ludzi pozbawionych jakiejkolŹwiek głębi. Ponieważ odŹrzucili czqstki siebie, stali się kalekami. W pewien sposób sq sparaliżowani. W umyśle nie ma niŹczego złego; nie ma niŹczego złego także w myŹślach. Jeśli cokolwiek jest złe, to pozostaje na poŹwierzchni - ponieważ wtedy nie znasz całości i niepoŹtrzebnie cierpisz z powodu braku niektórych elementów, z powodu fragmentarycznej percepcji. Potrzebna jest percepcja całkowita, a to możliwe jest jedynie z pozycji centrum. Stamtqd możesz patrzeć na wszystkie wymiary, we wszystkich kierunkach, ogarnqć wzrokiem peryferia twojej istoty. Jest to ogromna przestrzeń. Jest tak ogromŹna jak peryferia całej egzystencji. Kiedy jesteś ześrodko-wany, stopniowo stajesz się coraz szerszy i szerszy, coraz większy i większy, i kończysz ogarnqwszy całość.
132

Z innego punktu widzenia umysł jest jak pył, który zbiera się na ubraniach podróżnika. A ty podróżowałeś przez miliony wcieleń i nigdy się nie wykqpałeś. OczyŹwiście uzbierało się na tobie dużo pyłu. Nie ma w tym nic złego. Musi tak być. To tylko warstwy kurzu, ale toŹbie wydaje się, że to twoja osobowość. Tak bardzo się z nimi utożsamiłeś, żyłeś z tq warstwq pyłu przez tak długi czas, że wydaje ci się, iż jest to twoja skóra. UtożŹsamiłeś się.
Umysł to przeszłość, wspomnienie, pył. Osiada na każdym z nas. Jeśli podróżujesz, kurz na pewno się na tobie zgromadził. Ale nie musisz się z nim identyfikować, nie musisz stawać się z nim jednościq. Jeśli tak zrobisz, wpadniesz w kłopoty. Nie jesteś pyłem, jesteś świado-mościq. Omar Chajjam mówi: "Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz". Kiedy człowiek umiera, to co się z nim dalej dzieje? Proch zamienia się w proch. Jeśli jeŹsteś tylko pyłem, wtedy wszystko zamieni się w pył; nic po tobie nie pozostanie. Ale czy jesteś jedynie pyłem, warstewkq kurzu, czy jest coś wewnqtrz ciebie, co kuŹrzem nie jest, co w ogóle nie pochodzi z ziemi?
To twoja świadomość, to twoja uważność. ŚwiaŹdomość jest twojq jaźniq, uważność jest twojq jaźniq, a kurz który na nich osiada, to twój umysł.
Sq dwa sposoby na to, by poradzić sobie z kurzem. Sposób zwykłych "religijnych" ludzi polega na czyszczeŹniu ubrań i porzqdnym szorowaniu ciała. Ale ten spoŹsób nie na wiele się zda. Nieważne, jak bardzo będziesz je czyścił. Ubrania stały się tak brudne, że nie da się już ich odświeżyć. Nie jesteś w stanie ich oczyścić; a wręcz przeciwnie, cokolwiek zrobisz, spowoduje jeszcze więkŹsze zabrudzenia.
133

Religijni ludzie dostar-czajq ci mydła i środków chemicznych, i instrukcji jak zmywać brud, ale po takim czyszczeniu zosta-jq plamy. Właśnie dlateŹgo człowiek niemoralny może stać się moralny, ale poŹzostanie brudny - teraz w moralny sposób, ale nadal pozostanie brudny. Czasami jest nawet gorzej niż było. Człowiek niemoralny na wiele sposobów jest barŹdziej niewinny, mniej egoistyczny. Człowiek moralny całq swojq niemoralność przetrzymuje w umyśle, a doŹdatkowo nauczył się jeszcze moralnego, purytańskie-go, egoistycznego nastawienia. Czuje się kimś lepszym;
Zdarzyło się kiedyś, że odwiedził mnie Mułta Na-sreddin. A jest on pijakiem. Trzęsq mu się ręce; kiedy je, kiedy pije herbatę, wszystko spada mu na ubranie więc jest ono poplamione herbatq, jedzeniem. ZapyŹtałem go:
- Dlaczego nie udasz się do sklepu chemicznego i nie kupisz odplamiacza? Znajdziesz tam chemikalia, dzięki którym będziesz mógt wyczyścić te plamy.
Poszedł. Wrócił po siedmiu dniach; jego ubrania byŹły w jeszcze gorszym stanie niż przedtem. Zapytałem:
- Co się stało? Nie poszedłeś do sklepu chemicznego? Odpowiedział:
- Poszedłem. Środki chemiczne podziałały. Wszystkie plamy z herbaty i z jedzenia zniknęły. Teraz potrzebuję ,, nowego rozwiqzania po-
Istnieją myśli, ale nie nieważ te środki zostawi-
." _ . ty swoje plamy. "umysł . Tak samo
jak istnieją elektrony -a nie ma "materii". Myśl jest elektronem umysłu.
134

Umysł to po prostu brak twojej obecności. Kiedy siedzisz pogrążony w ciszy, kiedy zagłębiasz się w umysł, on po prostu znika. JYłyśli pozostają, są one związane z egzystencją, ale umysłu nie ma.
czuje, że jest wybrany. Wszyscy inni sq skazaŹni na piekło; tylko on pójdzie do nieba. Cała niemoralność pozostaŹje wewnqtrz. Nie możŹna kontrolować umysłu z peryferiów; nie ma taŹkiej możliwości. Istnieje tylko jeden rodzaj konŹtroli; jest nim obserwacja z centrum.
Umysł jest jak kurz zebrany podczas wielu wypraw. Prawdziwie reŹligijne podejście, zasadŹniczo różniqce się od teŹgo "zwyczajnego", polega na odrzuceniu ubrań. Nie staraj się ich uprać. Ich nie da się oczyścić. Po prostu zrzuć je jak wqż, który pozbywa się starej skóry i nie oglqdaj się za siebie.
Z jeszcze innego punktu widzenia, umysł to przeŹszłość, wspomnienia, zgromadzone doświadczenia. Jest wszystkim tym, co zrobiłeś, o czym myślałeś, czego pożq-dateś, o czym marzyłeś; to cała twoja przeszłość. Umysł to wspomnienia. Jeśli nie pozbędziesz się wspomnień, nie będziesz w stanie zapanować nad umysłem.
W jaki sposób pozbyć się wspomnień? One zawsze sq, podqżajq za tobq. Tak naprawdę ty/esteś nimi, więc jak możesz się ich pozbyć? Kim, poza wspomnieniami, jesteś? Kiedy pytam: "Kim jesteś?", podajesz mi swoŹje imię. To właśnie twoje wspomnienia. Twoi rodzice,
135

jakiś czas temu, nadali ci imię. Pytam: "Kim jesteś?" a ty opowiadasz o swojej rodzinie, o ojcu, o matce - to wspomnienie. Pytam: "Kim jesteś?", a ty opowiadasz o swojej edukacji, stopniach naukowych, o tym, że jeŹsteś magistrem sztuki, że masz doktorat, że jesteś inżyŹnierem lub architektem. To właśnie wspomnienie.
Kiedy pytam: "Kim jesteś?" to spojrzawszy w gfqb siebie będziesz mógł udzielić tylko jednej odpowiedzi:
"Nie wiem". Jeśli powiesz coś innego, będq to twoje wspomnienia. Jedynq prawdziwq, autentycznq odpo-wiedziq może być: "Nie wiem", ponieważ poznanie sieŹbie jest rzeczq ostatniq. Ja wiem kim jestem, ale nie mówię o tym. Ty nie umiałbyś odpowiedzieć, ale jesteś gotów to zrobić. Ci, którzy wiedzq, rnilczq. Jeśli bowiem wyzbędziesz się wspomnień, wyzbędziesz się języka, to powiedzenie kim jesteś, stanie się niemożliwe. Mogę paŹtrzeć w głqb ciebie, mogę ofiarować ci jakiś gest, mogę być z tobq całym sobq - taka jest moja odpowiedź. Ale nie da się jej wyrazić słowami, ponieważ wszystko, co werbalizujesz, jest częściq wspomnień, częściq umysłu, a nie częściq świadomości.
W jaki sposób pozbyć się wspomnień? Obserwuj je, bqdź świadkiem, l zawsze pamiętaj, że to wszystko ci się przydarzyło, ale to nie jest tobq. Oczywiście uroŹdziłeś się w konkretnej rodzinie, ale to nie jesteś ty; to przydarzyło się tobie, było to jakieś zewnętrzne wydaŹrzenie. Oczywiście ktoś nadał ci imię; pełni ono pewnq funkcję, ale nie jesttobq. Oczywiście masz jakqś formę, ale ona nie jest tobq; jest jak dom, w którym akurat przebywasz. Forma jest tylko ciałem, w którym akurat się znajdujesz. A ciało dostałeś od rodziców. Jest podaŹrunkiem, ale nie jest tobq.
136

Cała wiedza na temat medytacji ma związek z twoim centrum: poruszanie się w stronę centrum. zakorzenienie w nim, trwanie w nim. A kiedy tam już jesteś, zmienia się cała twoja perspektywa.
Obserwuj i naucz się odróżniać. Oto coś, co na Wschodzie nazywa się vivek, rozróżnianie - nieustanŹnie coś odróżniasz. Rób to; nadejdzie chwila, w której oddzielisz od ciebie wszystko, czym nie jesteś. Nagle, w tym właśnie stanie, po raz pierwszy zobaczysz siebie, spotkasz się ze swojq istotq. Odcinaj wszystko to, czym nie jesteś, ale z czym się identyfikujesz: rodzinę, ciało, umysł. W tej pustce, naŹgle ujawni się twoja IstoŹta. Po raz pierwszy spoŹtkasz się ze sobq, a dzięki temu zapanujesz nad so-bq samym.
Myślenia nie da się powstrzymać. Nie chodzi o to, że się nigdy nie zaŹtrzymuje, lecz że ustaje tylko samo z siebie. TrzeŹba zrozumieć tę różnicę;
inaczej oszalejesz próbuŹjąc powstrzymywać swój umysł.
Stan nie-umysł nie pojawia się kiedy powstrzymujesz myśli. Pojawia się wtedy, kiedy myśli nie ma. Każdy twój wysiłek, zmierzajqcy do zatrzymania myśli, wywoła nieŹpokój, konflikt, rozdarcie. Wewnqtrz siebie będziesz nieŹustannie odczuwał zaniepokojenie. To ci nie pomoże.
A nawet jeśli na kilka chwil uda ci się zatrzymać myŹśli sitq, to i tak niczego nie osiqgniesz, ponieważ tych kilŹka chwil będzie martwych, nie będzie w nich życia. MoŹżesz poczuć pewien rodzaj spokoju... ale nie ciszę. Pod
137

spodem, głęboko w nieświadomości, stłumiony umysł nadal będzie działał.
Nie ma dobrego sposobu na zatrzymanie umysłu. Ale on zatrzymuje się - to jest pewne. Zatrzymuje się sam z siebie.
Jak to osiqgnqć? To ważne pytanie. Obserwuj. Nie staraj się niczego zatrzymywać. Nie ma potrzeby robić czegokolwiek przeciw umysłowi. Po pierwsze, kto ma to zrobić? Byłaby to walka umysłu z samym sobq; poŹdzieliłbyś go na dwie części: jednq, która starałaby się zostać panem, nadzorcq, która chciałaby zabić drugq czqstkę siebie samej; to absurdalne. To głupia gra, któŹra może doprowadzić cię do szaleństwa. Nie próbuj zaŹtrzymać umysłu czy myślenia - po prostu obserwuj, poŹzwalaj. Pozwól im na całkowitq wolność. Pozwól biec tak szybko jak chcq; nie staraj się w żaden sposób ich kontrolować. Bqdź obserwatorem.
To naprawdę piękne! Umysł jest jednym z najwspaŹnialszych mechanizmów. Nauka nie była w stanie stwoŹrzyć niczego podobnego. Umysł nadal pozostaje majŹstersztykiem, bardzo złożonym, niezwykle potężnym, z ogromnym potencjałem. Obserwuj go! Ciesz się nim!
Nie obserwuj go, jakbyś był jego wrogiem. Jeśli spojrzysz na umysł jak na wroga, nie będziesz w stanie obserwować. Będziesz uprzedzony, z góry nastawiony przeciw. Już podjqłeś decyzję, że z umysłem jest coś nie w porzqdku, już wyciqgnqłeś wnioski, l kiedy patrzysz na kogoś jak na wroga, nigdy nie patrzysz głęboko, nigŹdy nie patrzysz w oczy; unikasz takich spojrzeń.
Obserwowanie umysłu to patrzenie na niego z wiel-kq mitościq, z głębokim szacunkiem, z czciq. On jest prezentem od Boga. Nie ma niczego złego w samym
138

Odrzucanie wynika ze słabości - boisz się. Ludzie silni chcą przyjmować wszystko, co daje im życie. Religijni, niereligijni, śmiertelni,
nieśmiertelni, boscy, diabielscy - to nie ma znaczenia; osoba silna przyjmuje wszystko, l jest dzięki temu bogatsza.
umyśle. Nie ma niczego złego w samym myśleniu. To proces tak samo piękny jak inne. Chmury płynqce po niebie sq piękne. Dlaczego myśli płynqce przez twoŹje wewnętrzne niebo miałyby takimi nie być? Kwiaty kwitnqce na drzewach sq wspaniałe. Dlaczego myśli kwitnqce w głęŹbi twojej Istoty miałyby takimi nie być? Rzeka wpływajqca do oceanu jest cudowna. Dlaczego strumień myśli, zmierza-jqcy do jakiegoś nieznaŹnego miejsca, miałby taŹkim nie być? Czy nie jest piękny? Patrz z szacunŹkiem. Nie bqdź wojowniŹkiem, bqdź kochankiem.
Obserwuj drobne niuŹanse zwiqzane z umyŹsłem, nagłe zwroty, piękŹne zwroty. Nagłe skoki, gry w jakie gra umysł, sny, które śni, wyobraźŹnię, wspomnienia, tysiqce projekcji. Obserwuj! Stojqc na uboczu, zdystansowany, niezaangażowany, powoli zaczniesz odczuwać... Im dokładniejsza stanie się obŹserwacja, tym głębsza będzie świadomość, zacznq poŹjawiać się przerwy, odstępy. Zjawi się jedna myśl, ale druga już nie; i powstanie przerwa. Przepłynie jedna chmura, druga będzie się dopiero zbliżać i pojawi się odstęp.
139

W tych przerwach, po raz pierwszy, poczujesz czym jest nie-umysł. Będziesz miał przedsmak nie-umy-słu. Możesz to nazwać przedsmakiem zeń, tao czy joŹgi. W tych krótkich przerwach nagle pokaże się czyste niebo i słońce. Świat wypełni się tajemniczościq, poŹnieważ odrzucone zostanq wszystkie bariery; z twoich oczu opadnie zasłona. Będziesz widział czysto, będziesz widział głęboko. Cała egzystencja stanie się dla ciebie przeźroczysta.
Na poczqtku będq to rzadkie chwile, zaledwie kilŹka, w dużych odstępach czasu. Ale pokażq ci czym jest samacthl. Krótkie chwile ciszy... Będq pojawiać się i znikać, ale dzięki nim będziesz wiedział, że jesteś na właściwej drodze. Znów zaczniesz obserwować. KieŹdy przepłynie myśl, obserwuj; kiedy nastanie przerwa, obserwuj. Chmury także sq piękne; piękny jest wschód słońca. Teraz nie dokonujesz wyborów. Teraz nie jeŹsteś umysłem. Nie będziesz mówił: "Chciałbym tylko same przerwy". To głupie, ponieważ pragnqc tylko taŹkich chwil, ponownie nastawiłeś się przeciw myśleniu. A wtedy przerwy zniknq. Pojawiajq się tylko, kiedy zaŹchowujesz dystans, kiedy trzymasz się na uboczu. One się przydarzajq, nie da się ich wytworzyć. Mogq się wydarzyć, nie możesz ich zmusić, by się pojawiły. Sq spontaniczne.
Obserwuj. Pozwól myślom przypływać i odpływać -poruszać się tam, gdzie chcq. Nie ma w tym nic złego! Nie manipuluj i nie staraj się nimi kierować. Pozwól im na całkowitq wolność. A wtedy zacznq pojawiać się coŹraz dłuższe przerwy. Zaczniesz odczuwać krótkie salon. Czasami upłynq minuty i nie pojawi się żadna myśl; nie będzie ruchu - zapanuje całkowita cisza, równowaga.

Kiedy pojawiq się dłuższe odstępy, zdobędziesz noŹwy rodzaj przejrzystości. Będziesz widział nie tylko świat zewnętrzny, ale także świat wewnętrzny. Pierwsze przeŹrwy dadzq ci wglqd w świat. Drzewa wydadzq ci się barŹdziej zielone niż sq teraz, otoczy cię bezkresna muzyka, muzyka sfer. Nagle poczujesz boskość - nieopisanq, ta-jemniczq. Będzie cię muskać, ale nie da się pochwycić. Znajdzie się ona w twoim zasięgu i jednocześnie poza nim. Kiedy odstępy stanq się większe, to samo poczujesz w swym wnętrzu. Bóg nie będzie już tylko na zewnqtrz;
będziesz zaskoczony, bo nagle pojawi się także w tobie. Będzie nie tylko w tym, co obserwowane, ale będzie takŹże w obserwatorze. Wkrótce... ; Ale nie przywiqzuj się do tego. Przywiqzanie to poŹkarm dla umysłu. Niezobowiqzujqce bycie świadkiem, ito jedyny sposób, aby zatrzymać umysł bez wysiłku. Kiedy te momenty błogości zacznq sprawiać ci przyjem-|ność, wzrośnie twoja motywacja, by zatrzymać je na 'dłużej. W końcu, któregoś dnia, staniesz się ich panem. Kiedy będziesz chciał myśleć, będziesz myślał; jeśli bęŹdziesz potrzebował myśli, wykorzystasz jq. Jeśli myśl nie będzie potrzebna, pozwolisz jej odpoczywać. Umysł nie przestanie istnieć, ale będziesz miał wybór czy chcesz z niego korzystać, czy nie. Teraz decyzja będzie należeć lóo ciebie, tak jak przy korzystaniu z nóg; jeśli chcesz 1 biegać, używasz ich; jeśli nie chcesz, to odpoczywasz. Nogi zawsze sq dostępne. Tak samo jest z umysłem.
Kiedyztobq rozmawiam, wykorzystuję umysł. Nie ma Innego sposobu na prowadzenie rozmowy. Kiedy odpoŹwiadam na twoje pytania, używam umysłu; nie ma innej drogi. Muszę odpowiadać i robić odniesienia, a umysł to wspaniały mechanizm. Kiedy z tobq nie rozmawiam i je-

stem sam, umysłu nie ma, ponieważ służy on do komuŹnikacji. Kiedy siedzę sam, nie potrzebuję go.
Nie dałeś mu nigdy odpoczqć; dlatego stał się przeŹciętny. Ciqgle używany, zmęczony, funkcjonujqcy non stop. Pracuje w dzień, pracuje w nocy; w dzień myślisz, w nocy marzysz. Pracuje dzień za dniem. Jeśli pożyjesz siedemdziesiqt, sześćdziesiqt lat, on cały ten czas bęŹdzie pracował.
Spójrz na delikatność i wytrzymałość umysłu - jest tak wrażliwy. Tak mała głowa może pomieścić zawarŹtość wszystkich bibliotek świata; wszystko co kiedykolŹwiek napisano można zmieścić w jednym umyśle. Jego pojemność jest niezwykła, a zajmuje tak mało miejsca! l pracuje tak cicho. Jeżeli naukowcom, uda się któreŹgoś dnia stworzyć komputer porównywalny do ludzkieŹgo umysłu... Komputery istniejq, ale nie sq jeszcze tak doskonałe jak umysł. Nadal sq maszynami, brak im orŹganicznej całości; brak im centrum. Jeśli kiedyś stanie się to możliwe - a to, że naukowcy będq w stanie odŹtworzyć kiedyś umysł jest bardzo prawdopodobne - to dopiero wtedy zobaczysz, ile miejsca zajmie taki komŹputer i jak głośno będzie pracował!
Umysł prawie w ogóle nie hałasuje; pracuje po ciŹchu. Wspaniały z niego stużqcy - pracuje siedemdzie-siqt, osiemdziesiqt lat. l wciqż, mimo że twoje ciało staŹrzeje się, twój umysł pozostaje młody. Jego pojemność nie zmienia się. Czasami, jeśli właściwie z niego koŹrzystałeś, pojemność może się nawet powiększać wraz z wiekiem - ponieważ im więcej wiesz, tym więcej rozuŹmiesz. Im więcej doświadczyłeś i przeżyłeś, tym bardziej zdolny staje się umysł. Kiedy umierasz, wszystko w twoŹim ciele gotowe jest umrzeć - poza umysłem.
142

Myślenia nie da się powstrzymać. Nie chodzi o to, że się nigdy nie zatrzymuje, lecz że ustaje tylko samo z siebie. Trzeba zrozumieć tę różnicę: inaczej oszalejesz próbując powstrzymywać swój umysł.
Właśnie dlatego, na Wschodzie, mówimy, że umysł opuszcza ciało i wchodzi do innego łona, ponieważ nie jest gotów, by umrzeć. Odrodzenie dotyczy umyŹsłu. A kiedy osiqgniesz stan braku umysłu, odrodzenia nie będzie. Wtedy po prostu umrzesz. A wraz z twojq śmierciq zniknie wszystko inne - twoje ciało, twój umysł - pozostanie tylko twoja obserwujqca dusza. To doŹświadczenie znajduje się poza czasem i przestrzeniq. Ty i egzystencja stajecie się jednościq; przestaŹjesz być od niej oddzieloŹny. Ten podział wypływa z umysłu.
Nie da się tego zaŹtrzymać siłq - nie bqdź brutalny. Poruszaj się z mitościq, głębokim szaŹcunkiem, a wszystko wyŹdarzy się samo z siebie. Obserwuj i nie spiesz się.
Współczesny człowiek żyje w ogromnym pośpieŹchu. Zqda natychmiaŹstowych sposobów na
zatrzymanie umysłu. Stqd pojawienie się narkotyków. Możesz zatrzymać umysł używajqc chemicznych środŹków, narkotyków, ale to, po raz kolejny, bardzo brutalne zachowanie wobec tego mechanizmu. Ten sposób nie jest dobry, działa niszczqco. Ten sposób nie zrobi z cieŹbie pana. Może uda ci się zatrzymać umysł za pomocq narkotyków, ale wtedy to one zapanujq nad tobq; ty nie będziesz panem. Zmienisz po prostu szefa; na gorsze-
143

go. Narkotyki zawładnq tobq, opętajq cię; bez nich nie będziesz umiał z niczym sobie poradzić.
Medytacja nie działa przeciw umysłowi, jest sposoŹbem na to, by go zrozumieć. Jest pełnym miłości sposoŹbem obserwacji umysłu; ale, oczywiście, trzeba być barŹdzo cierpliwym. Umysł, który nosisz w sobie tworzył się przez tysiqce lat. Twój niewielki umysł nosi w sobie doŹświadczenia całej ludzkości, l nie tylko ludzkości - także doświadczenia zwierzqt, ptaków, roślin, kamieni; przeŹżyłeś wszystkie te doświadczenia. Wszystko co się do tej pory wydarzyło, przydarzyło się także tobie.
W maleńkiej łupince od orzecha nosisz doświadŹczenia całej egzystencji. Oto czym jest twój umysł. Tak naprawdę, mówienie, że jest on twój, nie jest poprawŹne. On jest czymś zbiorczym; on należy do nas wszystŹkich. Współczesna psychologia, głównie ta oparta na psychologii Junga, zajęła się tym problemem i odkryŹła coś w rodzaju zbiorowej nieświadomości. Twój umysł nie jest twój - należy do nas wszystkich. Nasze ciała sq oddzielne; nasze umysły nie. Nasze ciała sq wyraźnie oddzielne, nasze umysły zachodzq na siebie, a nasze dusze stanowiq jedność.
Ciała sq oddzielne, umysły nakładajq się na siebie, a dusze sq jednościq. Ani ja, ani ty nie mamy różnych dusz. Spotykamy się w samym centrum egzystencji i łq-czymy się w jedność. Oto czym jest "Bóg": punktem, w którym się wszystko spotyka. Pomiędzy Bogiem i świaŹtem - "świat" oznacza ciała - znajduje się umysł.
Umysł jest mostem pomiędzy ciałem i duszq, poŹmiędzy światem i Bogiem. Nie próbuj go zniszczyć!
Wielu ludzi chciało go zniszczyć za pomocq jogi. To nadużycie jogi. Wielu ludzi chciało go zniszczyć przyj-
144

Odcinaj wszystko to, czym nie jesteś, ale z czym się identyfikujesz:
rodzinę, ciało, umysł. W tej pustce, nagle ujawni się twoja Istota. Po raz pierwszy spotkasz się ze sobą, a dzięki temu zapanujesz nad sobą samym.
mujqc różne pozycje ciała, albo oddechem - to także wprowadza wewnqtrz drobne zmiany chemiczne. Na przykład, kiedy stoisz na głowie w pozycji shirshasan, zniszczenie umysłu przychodzi bardzo łatwo. Kiedy krew za szybko krqży, uderza do głowy jak powódź... Stojqc na głowie właśnie to powodujesz. Mechanizm mózgu jest bardzo delikatny. ZaleŹwasz go krwiq, delikatna tkanka umrze. Właśnie dlatego nigdy nie spotkaŹłeś bardzo inteligentneŹgo jogina. Nie - oni sq, mniej lub bardziej, głupi. Ich ciała sq zdrowe, to prawda, sq silni, ale ich umysły sq martwe. Nie zobaczysz u nich przeŹbłysków inteligencji. ZoŹbaczysz krzepkie ciało, niemal zwierzęce, ale człowieczeństwa pozoŹstało w nich niewiele.
Stojqc na głowie wleŹwasz do niej krew, dzięki
grawitacji. Głowa potrzebuje krwi, ale w bardzo niewielŹkiej ilości; powinna płynqć powoli, a nie zalewać komórŹki mózgowe jak powódź. Z powodu grawitacji niewiele krwi dostaje się do głowy; jej przepływ jest bardzo spoŹkojny. Jeśli do głowy dostaje się za dużo krwi, działa to na niq destrukcyjnie.
Jogę stosuje się, aby zabić umysł. Można w tym celu wykorzystać oddech - sq pewne rytmy, pewne delikatne
145

^ wibracje oddechu, które mogq podziałać bardzo draŹstycznie na delikatny umysł. Mogq go niszczyć. To staŹre sztuczki. Najnowszych sposobów dostarcza chemia:
LSD, marihuana i inne środki; prędzej czy później poja-wiq się jeszcze bardziej zaawansowane narkotyki.
Umysł jest jednym z najwspanialszych mechanizmów. Nauka nie była w stanie stworzyć niczego podobnego. Umysł nadal pozostaje majstersztykiem, bardzo złożonym, niezwykle potężnym, z ogromnym
'', potencjałem.
. Obserwuj go!
' Ciesz się nim!
Nie popieram prób zatrzymania umysłu. Popieram obserwowanie go. Umysł zatrzyma się sam z siebie i wteŹdy będzie to czymś pięknym. Kiedy coś dzieje się bez użyŹcia przemocy, ma w sobie piękno; rozwija się natuŹralnie. Możesz zmuszać kwiat i starać się otworzyć go siłq, możesz wyciqgać płatki z pqka, ale zniszŹczysz wtedy jego piękno. Będzie on prawie całkiem martwy. Nie będzie w staŹnie przeciwstawić się twoŹjemu okrucieństwu. PłatŹki będq zwisać luźno, bezwładnie, będq umieŹrać. Kiedy pqk otwiera się dzięki swojej własnej energii, kiedy otwiera się sam z siebie, wtedy płatki sq pełne życia.
Umysł jest twoim kwiatem - nie forsuj go w żaden sposób. Jestem przeciwnikiem używaŹnia siły i jakiejkolwiek przemocy, a zwłaszcza przemocy skierowanej na siebie.
146

Po prostu obserwuj - w głębokiej modlitwie, miłości, szacunku - i zobacz co się stanie. Cuda zdarzajq się saŹme z siebie. Nie ma potrzeby ich wymuszać.
W jaki sposób przestać myśleć? Ja proponuję, abyś obserwował i był uważny, l odrzuć pomysł zatrzymywaŹnia, inaczej wstrzymasz naturalnq przemianę umysłu. Odrzuć pomysł zatrzymywania! Kim jesteś, by usiłować to robić?
Co najwyżej ciesz się. Nie dzieje się nic złego - naŹwet jeśli nachodzq cię tak zwane niemoralne myśli, poŹzwól im na to. Nie ma w tym nic złego. Pozostajesz nieŹzależny, nikomu nie dzieje się żadna krzywda. To tylko fikcja, oglqdasz wewnętrzny film. Pozwól mu toczyć się po swojemu, a w końcu zaprowadzi cię do stanu braŹku umysłu. Obserwowanie osiqga szczyt w stanie nie--umysł.
Nie-umysł nie jest przeciwny umysłowi; jest on poŹnad umysłem. Stan nie-umysł nie jest osiqgany poprzez zabicie i zniszczenie umysłu; pojawia się gdy zrozuŹmiesz umysł tak dobrze, że myślenie stanie się zbędne. Zastqpi je zrozumienie.
8. Koło i koleina
Człowiek wydaje się istnieć w teraźniejszości, ale to tylko pozory. Człowiek żyje w przeszłości. Przenika przez teraźniejszość, ale pozostaje głęboko zakorzenioŹny w przeszłości. Teraźniejszość nie jest odpowiednim czasem dla zwyczajnej świadomości - dla zwyczajnej świadomości prawdziwym czasem jest przeszłość. TeŹraźniejszość zaś jest przejściem z.przeszłości do przy-
147

^
szłości, jedynie chwilowym przejściem. Przeszłość jest prawdziwa, przyszłość także, ale teraźniejszość jest nieŹrealna dla zwyczajnej świadomości.
Przyszłość jest niczym innym jak przedłużeniem przeŹszłości. Przyszłość jest jedynie powtarzano raz za razem projekcjo przeszłości. Teraźniejszość wydaje się nie istŹnieć. Jeśli pomyślisz o teraźniejszości, nie znajdziesz jej wcale, ponieważ z chwilq, w której jq znajdziesz, ona już zdqży przeminqć. A chwilę wcześniej, dopóki jeszcze jej nie odnalazłeś, stanowiła część przyszłości.
Dla człowieka o świadomości buddy, przebudzoŹnego, jedynie teraźniejszość jest egzystencjalna. Dla zwyczajnej świadomości, zagubionej, snujqcej się jak lunatyk, przeszłość i przyszłość sq prawdziwe a teraźŹniejszość nie. Przebudzenie sprawia, że teraźniejszość staje się prawdziwa, a przeszłość i przyszłość stajq się nieprawdziwe.
Dlaczego tak jest? Dlaczego tkwisz w przeszłości? Ponieważ umysł nie jest niczym innym, jak jedynie ku-mulacjq przeszłości. Umysł jest wspomnieniem wszystŹkiego, co zrobiłeś, wszystkiego, o czym śniłeś, wszystkieŹgo, co chciałeś, ale nie mogłeś zrobić, wszystkiego, co sobie w przeszłości wyobrażałeś; tym właśnie jest twój umysł. Umysł to martwa istota. Patrzqc przez umysł, nigdy nie znajdziesz teraźniejszości, ponieważ teraźniejŹszość to życie, a do życia nie można się zbliżyć za po-mocq tego, co martwe. Umysł jest martwy.
Umysł jest jak kurz zbierajqcy się na lustrze. Im więŹcej kurzu się na nim zbierze, tym mniej lustro przypoŹmina lustro. A kiedy warstwa kurzu jest bardzo gruba, tak jak w twoim przypadku, wtedy lustro wcale nie poŹkazuje odbicia.
148

V
Wszyscy, nie tylko ty, zbierajq kurz. Nie tylko go zbierasz, ale lgniesz do niego; uważasz go za skarb. Przeszłość minęła; dlaczego do niej lgnqłeś? Nic na to nie poradzisz, nie możesz do niej wrócić, nie możesz jej odczynić; dlaczego do niej lgniesz? To nie skarb. A kiedy kurczowo trzymasz się przeszłości myślqc, że ona jest skarbem, twój umysł oczywiście chce jq poŹnownie przeżyć. Twoja przyszłość nie może być niczym innym, jak tylko zmodyfikowanq przeszłościq. Nieco poprawionq, nieco udekorowanq, ale będzie to ciqgle to samo, ponieważ umysł nie potrafi wymyślić czegoś nieznanego. Umysł potrafi jedynie odwzorować coś, co już znasz,
Zakochujesz się w kobiecie i ta kobieta umiera. W jaki sposób teraz znajdziesz kolejnq kobietę? KoŹlejna kobieta będzie zmodyfikowanq formq twojej zmarłej żony; to jedyny sposób jaki znasz. Cokolwiek uczynisz w przyszłości, będzie to jedynie kontynuacjq przeszłości. Możesz zmienić bardzo mało - poprawić tu, poprawić tam, ale większa część pozostanie taka sama.
Ktoś zapytał Mułłę Nasreddina leżqcego na łożu śmierci:
- Gdyby ponownie dano ci życie, w jaki sposób byś je przeżył Nasreddinie? Dokonałbyś jakiś zmian?
Nasreddin zamknqt oczy i zamyślił się, myślał, meŹdytował, potem otworzył oczy i powiedział:
- Tak, w nowym życiu, uczesałbym swoje włosy z przeŹdziałkiem pośrodku. Zawsze chciałem to zrobić, ale mój ojciec nalegał bym tego nie robił. A kiedy umarł moje włosy byty tak bardzo przyzwyczajone, że nie moŹgłem ułożyć ich z przedziałkiem po środku.
149

~^ Nie śmiejcie się! Gdyby was zapytano co byście zmienili w kolejnym życiu, wasze zmiany byłby tak saŹmo nic nieznaczqce jak ta. Mqż z nieco innym nosem, żona z delikatnie innq karnacjq, większy bqdź mniejszy dom; tak jak czesanie włosów z przedziałkiem, trywialŹne, mało znaczqce. Twoje życie pozostałoby w zasadzie takie samo. Robiłeś to już wiele, wiele razy; twoje życie pozostało takie samo. Żyłeś już wiele razy; jesteś barŹdzo, bardzo stary. Nie jesteś tu nowy, jesteś starszy niż ziemia, ponieważ żyłeś również na innych planetach. Jesteś tak stary jak Istnienie, ponieważ jesteś jego czę-ściq. Jesteś bardzo stary, ale powtarzasz stale te same schematy. Dlatego Hindusi nazywajq to kołem życia i śmierci; "kołem", ponieważ wszystko się powtarza: te same szprychy wędrujq w górę i w dół, w górę i w dół.
Umysł odwzorowuje siebie znanego z przeszłości, więc twoja przyszłość nie będzie niczym innym jak prze-szłościq. A czym jest przeszłość? Co uczyniłeś w przeŹszłości? Cokolwiek to było - dobre, złe, takie czy owaŹkie, cokolwiek robisz jest powtórzeniem. Na tym polega teoria karmy. Jeśli przedwczoraj byłeś zdenerwowany, stworzyłeś prawdopodobieństwo bycia złym również juŹtro. Wtedy wszystko zostaje powtórzone, poświęcasz więcej energii na gniew. Gniewny nastrój? ZakorzeniŹłeś go w sobie jeszcze bardziej, podlałeś go; dziś powtóŹrzysz to ponownie z jeszcze większq siłq, z większq ener-giq. A jutro będziesz ponownie ofiarq dnia dzisiejszego.
Wszystko co czynisz, albo nawet to, o czym pomyślisz, posiada swój własny sposób utrwalania się, wydeptuje ścieżkę w twojej Istocie. Zaczyna absorbować twojq enerŹgię. Jesteś zły, później ten nastrój znika, a ty myślisz, że przestałeś się gniewać i tu się mylisz. Kiedy nastrój znik-
150

V
nqł, to tak naprawdę nic się nie zmieniło; poruszyło się jeŹdynie koło a szprycha, która była na górze, powędrowała na dół. Gniew był na powierzchni kilka minut temu; teraz został zepchnięty w nieświadomość, w gtqb twojej istoty. Będzie czekał na dobry moment by się ponownie ujawnić. Jeśli postqpiłeś zgodnie z nim, wzmocniłeś go. Dałeś mu ponownie możliwość przetrwania. Znów dajesz mu siłę, energię. Gniew pulsuje jak ziarno w ziemi, czekajqce na odpowiednia okazję i porę roku, aby zakiełkować.
Każde działanie samo się napędza, każda myśl saŹma się napędza. Kiedy z nimi współpracujesz dajesz im energię. Prędzej czy później stanie się to twoim przyzwyŹczajeniem. Będziesz to robił, ale nie będziesz tym, który to robi. Będziesz to robił ze względu na przyzwyczajeŹnie. Ludzie mówiq, że przyzwyczajenia sq drugq naturq człowieka - nie ma w tym przesady. Wręcz przeciwnie, to pewne pomniejszenie. Tak naprawdę przyzwyczajeŹnia stały się pierwsza naturq człowieka, a sama natuŹra stała się drugorzędna. Natura staje się załqcznikiem albo przypisem w ksiqżce, a przyzwyczajenia stajq się treściq tej ksiqżki.
Żyjesz przyzwyczajeniami - oznacza to, że to przyŹzwyczajenia żyjq za ciebie. Przyzwyczajenia nie zanika-jq, nabierajq własnej energii. Oczywiście biorq tę enerŹgię od ciebie, bo współpracowałeś z nimi w przeszłości i współpracujesz teraz. Z czasem przyzwyczajenie staŹnie się panem, a ty będziesz jedynie sługq, cieniem. Przyzwyczajenie będzie wydawać polecenia, rozkazy, a ty będziesz jedynie posłusznym sługq. Będziesz muŹsiał być posłuszny.
Eknath, mistyk hinduski, wybierał się na pielgrzymŹkę. Pielgrzymka miała trwać co najmniej rok. Chciał
151

bowiem odwiedzić wszystkie święte miejsca w kraju. Oczywiście, przebywanie przy Eknathcie było zaszczyŹtem więc tysiqce ludzi podróżowało wraz z nim. Pewien złodziej podszedł do niego i powiedział:
- Wiem, że nie jestem wart bycia członkiem twojej reliŹgijnej grupy, ponieważ jestem złodziejem. Mimo to, daj mi szansę. Chciałbym się udać na tę pielgrzymkę. Eknath powiedział:
- To może być trudne, ponieważ rok to długi okres czasu i mógłbyś zaczqć okradać ludzi, stwarzać probleŹmy. Proszę, porzuć ten pomysł. Ale złodziej nalegał. Powiedział:
- Na rok przestanę kraść, ale muszę udać się z wami. l obiecuję, że przez ten rok nic nikomu nie ukradnę.
Eknath zgodził się. Jednak w ciągu tygodnia zaczęŹty się problemy: z bagaży ludzi zaczęły znikać rzeczy. Jeszcze bardziej zastanawiający był fakt, że nikt ich nie kradł. Przedmioty zniknaty z czyjejś torby, a po kilku dniach znajdowały się w torbie kogoś innego. Człowiek, w którego torbie zostały znalezione, tłumaczył się:
- Nic nie zrobiłem, naprawdę nie wiem, jak te rzeczy znalazły się w mojej torbie.
Eknath miał swoje podejrzenia, więc jednej nocy udał, że śpi, kiedy tak naprawdę obserwował. Złodziej pojawił się koło północy i zaczqł przenosić rzeczy z torŹby jednej osoby do torby innej osoby. Eknath przyłapał go na gorqcym uczynku i powiedział:
- Co ty robisz? Przecież obiecałeś! On odpowiedział:
- Dotrzymuję obietnicy. Nie ukradłem ani jednej rzeŹczy. Ale to moje stare przyzwyczajenie... Jeśli w środku nocy nie zrobię czegoś niemoralnego, nie mogę zasnqć.
152

Mam przez cały rok nie spać? Jesteś współczujqcym człowiekiem. Powinieneś mi współczuć. Ja nie kradnę! Rzeczy zawsze się znajdujq; nigdzie nie znikajq, po proŹstu przechodzq od jednego człowieka do drugiego. Co więcej, po roku znowu będę musiał zaczqć kraść, więc to dobra praktyka.
Przyzwyczajenia zmuszajq cię do robienia pewnych rzeczy; jesteś ofiarq. Hindusi nazywajq to teoriq karmy. Każde działanie, które powtórzysz, i każda myśl - ponieŹważ myśl jest również subtelnym działaniem wewnqtrz umysłu, stajq się coraz potężniejsze. Wtedy wpadasz w ich uścisk. Stajesz się zniewolony przez przyzwyczaŹjenie. Wiedziesz życie uwięzionego człowieka, niewolniŹka. Niewola ta jest niezauważalna; więzienie zbudowaŹne jest z twoich przyzwyczajeń, uwarunkowań i działań, które wykonałeś. Otacza twoje ciało i krępuje cię, ale ty wciqż oszukujesz się, że właśnie ty to robisz.
Gdy się złościsz, wydaje ci się że ty to robisz. RaŹcjonalizujesz zjawisko i mówisz, że sytuacja tego wymaŹga: "Musiałem się zezłościć, inaczej dziecko zesztoby na manowce. Gdybym się nie zdenerwował wszystko byłoby nie tak, a biuro pogrqżyłoby się w chaosie. SłużŹba mnie nie słucha; muszę być zły, żeby mnie słuchali. Muszę być zły żeby pokazać żonie jej miejsce". Sq to usprawiedliwienia; w ten sposób twoje ego podtrzymuŹje iluzje, że nadal jesteś szefem. Ale nie jesteś.
Gniew wypływa ze starych schematów, pochodzi z przeszłości. Gdy się pojawia, starasz się znaleźć dla nieŹgo usprawiedliwienie. Psychologowie eksperymentujqc doszli do takich samych wniosków jak Wschodnia psyŹchologia ezoteryczna: człowiek jest ofiarq, a nie panem.
153

Psychologowie umieścili grupę ludzi w całkowitej izolacji, zapewniajqc wszelkie możliwe wygody. Dostawali wszystŹko, czego tylko potrzebowali, ale nie mieli kontaktu z żad-nq innq ludzkq istotq. Żyli w odosobnieniu, w klimatyzoŹwanej celi - bez pracy, bez kłopotów, bez problemów, ale te same przyzwyczajenia pozostały. Pewnego ranka, bez żadnego powodu - ponieważ każda potrzeba była spełŹniona, nie było zmartwień, nie było powodu by się gnieŹwać - ludzie zaczęli odczuwać narastajqcy gniew.
To znajduje się w tobie. Czasami, nagle, beż żadneŹgo widocznego powodu, przychodzi smutek. A czasem czujesz się szczęśliwy, czasem odczuwasz euforię, eksŹtazę. Człowiek całkowicie pozbawiony społecznych więŹzi, żyjqcy w izolacji, majqcy zapewnionq każdq wygodę i zaspokojonq każdq potrzebę, doświadcza wszystkich uczuć, których doświadcza osoba pozostajqca w zwiqz-ku. To oznacza, że coś przychodzi ze środka, a ty jedyŹnie to wyrażasz. To tylko racjonalizacja.
Czujesz się dobrze, czujesz się źle, wszystkie te uczuŹcia biorq się z twojej własnej podświadomości, z twojej przeszłości. Nikt nie jest za to odpowiedzialny prócz cieŹbie. Nikt nie czyni cię złym i nikt nie czyni cię szczęśliŹwym. Sam stajesz się szczęśliwy, sam stajesz się zły, sam stajesz się smutny. Dopóki sobie tego nie uświadomisz zawsze będziesz niewolnikiem.
Opanowanie siebie przychodzi wraz z uświadomieŹniem sobie: "Jestem całkowicie odpowiedzialny za wszystko co mi się przydarzy. Cokolwiek się stanie, bezŹwarunkowo, ja jestem całkowicie odpowiedzialny."
Na poczqtku spowoduje to, że będziesz bardzo, barŹdzo smutny i przygnębiony, ponieważ gdybyś miał możŹliwość zrzucenia winy na kogoś innego, dawałoby ci to
154

V
satysfakcję, że to nie ty jesteś winny. Co możesz zrobić kiedy żona zachowuje się w nieprzyjemny sposób? MuŹsisz się zezłościć. Ale zapamiętaj dobrze, takie zachowaŹnia żony spowodowane sq działaniem jej wewnętrznych mechanizmów. Nie jest złośliwa w stosunku do ciebie. Gdyby ciebie tam nie było, zdenerwowałaby się na dziecŹko. Gdyby nie było tam dziecka byłaby zła na naczynia;
rzuciłaby nimi o podłogę. Zniszczyłaby radio. Musiałaby coś zrobić; zebrała się w niej złość. To tylko zbieg okoliczŹności, że natknęła się na ciebie czytajqcego gazetę i wyŹładowała złość na tobie. To był tylko zbieg okoliczności. Znalazłeś się pod rękq w nieodpowiednim momencie.
Jesteś zły nie dlatego, że twoja żona jest złośliwa - ona mogła dostarczyć ci jedynie powodów. Data ci możliwość bycia złym, dostarczyła usprawiedliwienia dla twojej złości, która przecież zaczęła wrzeć już wczeŹśniej. Gdyby żony nie było akurat przy tobie i tak byłbyś zły - na coś innego, na jakqś myśl, ale gniew pojawiłby się na pewno. To wypływa z twojej podświadomości.
Każdy jest odpowiedzialny, całkowicie odpowiedzialŹny za swoje zachowanie. Na poczqtku fakt, że jesteś odpowiedzialny, będzie dla ciebie przygnębia jqcy. ZaŹwsze wydawało ci się, że dqżysz do szczęścia więc jak mógłbyś być odpowiedzialny za swoje nieszczęście? ZaŹwsze pragnqłeś pełni szczęścia, więc jak sam mógłbyś być zły? Właśnie przez takie myślenie zrzucasz odpoŹwiedzialność na innych.
Jeśli wiecznie będziesz przenosił odpowiedzialność na innych, pamiętaj, że na zawsze pozostaniesz niewolŹnikiem, ponieważ nikt nie potrafi zmienić drugiej osoby. Jak mógłbyś kogoś zmienić? Czy to się komukolwiek udało? Jednym z najbardziej niespełnionych pragnień
155

na świecie, jest pragnienie, by kogoś zmienić. Nikt nigŹdy tego nie dokonał, to niemożliwe, ponieważ każdy funkcjonuje na swoich własnych zasadach; nie możesz go zmienić. Możesz zrzucać odpowiedzialność na inŹnych, ale nie możesz ich zmienić. Przerzucajqc odpoŹwiedzialność na innych, nigdy nie dostrzeżesz, że odŹpowiedzialność i tak ciqży na tobie. Fundamentalna zmiana musi zajść w tobie.
W ten sposób wpadasz w sidła: jeśli zaczniesz uwaŹżać, że jesteś odpowiedzialny za wszystkie swoje dziaŹłania, za wszystkie uczucia, na poczqtku przygnębienie weźmie górę. Ale jeśli potrafisz przetrzymać to przygnęŹbienie, wkrótce poczujesz się lekki, zostaniesz uwolniony od innych. Teraz możesz pracować sam na siebie. MoŹżesz być wolny, możesz być szczęśliwy. Nawet jeśli cały świat będzie nieszczęśliwy, nie będzie to miało znaczenia. A pierwsza wolnościq jest zaprzestanie zrzucania odpoŹwiedzialności na innych; pierwszq wolnościq jest zdanie sobie sprawy z tego, że to ty jesteś odpowiedzialny. WteŹdy wiele rzeczy stanie się natychmiast możliwe.
Jeśli wiecznie będziesz przenosił odpowiedzialność na innych, pamiętaj, że na zawsze pozostaniesz niewolŹnikiem, ponieważ nikt nie potrafi zmienić drugiej osoby. Jak możesz kogoś zmienić? Czy ktoś kiedykolwiek koŹgoś zmienił? Cokolwiek będzie się z tobq działo - poŹczujesz się smutny, po prostu zamknij oczy i przyjrzyj się swojemu smutkowi. Podqżaj za nim, zanurz się w nim. Wkrótce dotrzesz do jego przyczyny. Być może będziesz musiał długo szukać, gdyż poszukiwania obejmujq to życie i wiele poprzednich wcieleń. Odnajdziesz w sobie wiele ran, które bolq i to przez te rany odczuwasz smuŹtek; to one sq smutne. Te rany się jeszcze nie zagoiły,
156

wciqż istniejq. Metoda powrotu do źródła, od skutku do przyczyny, uzdrowi je. Jak je uzdrowi? Dlaczego je zaŹgoi? Jaki tkwi w tym fenomen?
Zawsze kiedy się cofasz, pierwszq rzeczq, którq odŹrzucasz jest obwinianie innych, ponieważ kiedy zrzucasz odpowiedzialność na innych poruszasz się na zewnqtrz. Wtedy cały proces przebiega w złym kierunku: starasz się znaleźć przyczynę w innej osobie. Pytasz sam siebie:
"Dlaczego żona jest złośliwa?" Wtedy pytanie "dlaczeŹgo" skupia się na zachowaniu żony. Pominqłeś pierwszy krok. To burzy cały proces.
Zapytaj: "Dlaczego jestem nieszczęśliwy? Dlaczego jestem zły?" Zamknij oczy i oddaj się głębokiej medyŹtacji. Połóż się na podłodze, zamknij oczy, odpręż ciało i poczuj, że jesteś zły. Zapomnij o żonie; to tylko wytłuŹmaczenie: A, B, C, D, cokolwiek; zapomnij o wytłumaŹczeniu. Po prostu podqżaj w głqb siebie, skup się na gniewie. Użyj gniewu jako rzeki, zanurz się w gniewie a on zabierze cię do wnętrza. Znajdziesz w sobie deliŹkatne rany. Żona wydawała się złośliwa, ponieważ doŹtknęła tej subtelnej, tkwiqcej w tobie rany; czegoś co boli. Zawsze uważałeś, że nie jesteś piękny, twoja twarz jest brzydka, a w niej tkwi rana. Kiedy żona jest złośliŹwa stajesz się świadomy swojej twarzy. Ona powie: "Idź i spójrz w lustro!" - to boli. Nie byłeś jej wierny i ona chce być nieprzyjemna, przypomni ci to: "Dlaczego śmiałeś się z tq kobietq? Dlaczego siedzqc z tq kobietq byłeś taki zadowolony?" Rana została dotknięta. Byłeś niewierny, czujesz się winny; rana boli.
Zamykasz oczy, czujesz gniew, pozwól mu się w pełni obudzić tak, żebyś mógł go w całości zobaczyć, dowieŹdzieć się czym on jest. Teraz pozwól tej energii pomóc ci
157

wniknqć w głqb przeszłości, ponieważ ten gniew pochodzi z przeszłości. Nie mógł przyjść z przyszłości, to oczywiste. Przyszłość jeszcze nie nadeszła. Nie pochodzi też z teraźŹniejszości. To jest koncepcja karmy: nie może pochodzić z przyszłości, ponieważ jeszcze jej nie ma; nie może poŹchodzić z teraźniejszości, ponieważ nie wiesz wcale czym jest teraźniejszość. Teraźniejszość jest znana jedynie luŹdziom świadomym. Żyjesz jedynie w przeszłości, więc raŹna musi pochodzić z przeszłości, musi tkwić gdzieś w twoŹich wspomnieniach. Cofnij się. Może nie być ani jednej rany, może być ich wiele - małe, duże. Udaj się głębiej i znajdź pierwszq ranę, prawdziwe źródło całego gniewu. Zdołasz jq znaleźć, jeśli spróbujesz, ponieważ ona już tam jest. Jest tam; cała przeszłość nadal tam jest. To jest jak film, zwinięty i czekajqcy w środku. Rozwijasz go, zaczyŹnasz na niego patrzeć. To jest proces cofania się do saŹmych korzeni przyczyny. Jego piękno polega na tym, że jeŹśli świadomie zdołasz się cofnqć, jeśli świadomie zdołasz poczuć tę ranę, zostanie ona natychmiast zagojona.
Dlaczego? Została bowiem stworzona przez podŹświadomość, nieuważność. Rana jest częściq ignoranŹcji, snu. Kiedy świadomie się cofasz i patrzysz na ranę, świadomość staje się uzdrawiajqcq siłq. W przeszłości, kiedy rana się pojawiła, stało się to nieświadomie. ByŹłeś zły, opętał cię gniew, zrobiłeś coś. Zabiłeś człowieka i ukrywałeś to przed światem. Możesz to ukryć przed policjq, przed sqdem i przed prawem, ale nie możesz ukryć tego przed sobq. Wiesz, i to boli. Zawsze kiedy ktoś daje ci okazję do wyzwolenia gniewu, boisz się, że to się znowu stanie; mógłbyś zabić swojq żonę. Cofnij się, ponieważ w chwili w której zamordowałeś człowieŹka albo zachowałeś się bardzo agresywnie, byłeś nie-
158

świadomy. Podświadomość zachowała te rany. Teraz bqdź świadomy.
Cofanie się oznacza uświadomienie sobie tego, co uczyniłeś nieświadomie. Cofnij się; światło świadomoŹści uzdrawia.
Cokolwiek sobie uświadomisz, uzdrowisz to i nie bęŹdzie cię to już bolało.
Człowiek, który cofa się, uwalnia przeszłość. PrzeŹszłość przestaje wtedy funkcjonować, już go nie więzi, jest zakończona. Przeszłość nie ma miejsca w jego IstoŹcie. A dopiero wtedy, kiedy nie dajesz miejsca przeszłoŹści, stajesz się dostępny dla przyszłości, nigdy wcześniej.
Potrzebujesz przestrzeni, lecz przeszłość tak bardzo tkwi w tobie jak wysypisko śmieci; nie ma w niej miejsca dla przyszłości. Wysypisko wiecznie marzy o przyszłości, więc jego połowę wypełnia to, co już nie istnieje, a drugq połowę to, co jeszcze nie nastało. A teraźniejszość? Ona po prostu czeka za drzwiami. Dlatego teraźniejszość jest jedynie przejściem; przejściem z przeszłości do przyszłoŹści, jedynie chwilowym przejściem.
Skończ z przeszłościq - dopóki z niq nie skończysz, żyjesz jak jakiś duch. Twoje życie nie jest prawdziwe, nie istnieje. Przeszłość żyje dzięki tobie, nawiedza cię to, co martwe. Zawróć. Rób to zawsze, kiedy nadarzy się okazja, zawsze, kiedy coś w tobie się zmieni. Szczęście, nieszczęście, smutek, gniew, zazdrość; zamknij oczy i cofnij się. Wkrótce nabierzesz w tym wprawy. Wkrótce będziesz mógł cofać się w czasie i wtedy wiele ran się otworzy. Kiedy te rany się otworzq, nie próbuj nic robić. Nie ma potrzeby niczego robfć. Przyglqdaj się, patrz, obserwuj. Rana tam jest. Ty po prostu przyglqdaj się, obserwuj, przekaż jej energię. Patrz na niq. Nie osq-
159

dzaj. Jeśli jq osqdzisz, jeśli powiesz: "Ona jest zła, nie powinna taka być", rana ponownie się zamknie. Potem się ukryje. Zawsze kiedy coś potępiasz, umysł próbuŹje to ukrywać. Tak tworzq się świadomość i nieświadoŹmość. Poza tym, mózg jest jednościq; nie potrzebuje podziałów. Ale gdy potępiasz, umysł musi się podzielić i ukryć różne rzeczy w ciemności, w piwnicy, tak byś nie mógł ich zobaczyć; wtedy nie masz czego potępić.
Nie potępiaj, nie oceniaj. Po prostu bqdź świadkiem, biernym obserwatorem. Nie zaprzeczaj. Nie mów: "To nie jest dobre", ponieważ jest to zaprzeczenie i zaczyŹnasz tłumić.
Bqdź bezstronny. Po prostu przyglqdaj się i patrz. Patrz ze współczuciem, a rana się zagoi.
Nie pytaj mnie dlaczego tak się dzieje. Jest to naturalŹne zjawisko; takie jak parowanie wody, która osiqgnęła temperaturę stu stopni. Nigdy nie pytasz: "Dlaczego nie przy dziewięćdziesięciu dziewięciu stopniach?" Nikt nie potrafi na to odpowiedzieć. Po prostu tak się dzieje, że woda osiqgajqc temperaturę stu stopni paruje. Nie zadaŹje się tego pytania, gdyż jest ono nieistotne. Gdyby woda parowała przy dziewięćdziesięciu dziewięciu stopniach, zapytałbyś dlaczego. Gdyby parowała przy dziewięćdzieŹsięciu ośmiu stopniach, zapytałbyś dlaczego. To, że woŹda paruje przy stu stopniach jest po prostu naturalne.
To samo dotyczy wewnętrznej natury. Kiedy bezŹstronna, współczujqca świadomość zbliża się do rany, rana znika, wyparowuje. Nie ma tu miejsca na pytanie dlaczego. Jest to po prostu naturalne, tak już jest, tak się dzieje. Mówię to z własnego doświadczenia. SpróŹbuj i przekonaj się, że dla ciebie również jest to możliŹwe. To jest właściwa droga.
160

CZĘŚĆ III ŚWIADOMOŚĆ W DZIAŁANIU
Czfowiek, który śpi, niczego nie robi całym sobą. Jesz, a/e nie skupiasz się na tym; myślisz o tysiącu inŹnych rzeczy, śnisz tysiqce snów, a przy okazji mechaŹnicznie napychasz się. Być może kochajqc się ze swojq kobietą, kochając się ze swoim mężczyzną, nie jesteś w tym całkowicie - myślisz o kimś innym. Kochając się z żoną myślisz o innej kobiecie albo, być może, o zaŹkupach, o rzeczach, które musisz załatwić, lub o saŹmochodzie, lub o domu - a przy okazji, mechanicznie uprawiasz miłość.
Oddawaj się temu co robisz całą swoją pełnią; wteŹdy będziesz wszystko robił świadomie. Nikt nie może żyć pełnią nie będąc świadomym. Oddać się temu, co roŹbisz, znaczy nie myśleć wtedy o czymś innym. Jedząc - po prostu jesz, twoja cała uwaga skierowana jest na jedzenie. Nie napychasz się, lecz znajdujesz przyjemŹność w jedzeniu. Twoje ciało, umysł i dusza są ze soŹbą zestrojone w czasie posiłku i jest w nich pełnia rytmu i harmonii. Jedzenie staje się medytacją, chodzenie staŹje się medytacją, rąbanie drewna staje się medytacją, gotowanie staje się medytacją. Te proste czynności zoŹstają przemienione: stają się przepełnione światłem.
161

~^
9. Zacznij od środka
Trzeba zrozumieć jedno: cisza nie jest częściq umysłu. Powiedzenie: "on ma taki wyciszony umysł", jest nonse-nem. Umysł nie potrafi być cicho. Podstawa istnienia móŹzgu to anty-cisza. Umysł to dźwięki. O osobie naprawdę wyciszonej należałoby powiedzieć, że nie ma umysłu.
Stwierdzenie "cichy umysł" jest wewnętrznie sprzeczŹne. Jeśli umysł jest - nie może być cichy; a jeśli jest cisza, to znaczy, że nie ma umysłu. Dlatego mnisi zeń używa jq określenia: "nie-umysł" zamiast mówić: "cichy umysł". Nie-umysł oznacza ciszę. Kiedy jesteś w stanie nieŹ-umysł, nie możesz także odczuwać swojego ciała. WyniŹka to z faktu, że umysł jest ścieżkq do odczuwania ciała. W stanie nie-umyst nie masz odczucia, że jesteś ciałem;
dało znika z twojej świadomości. Nie ma umysłu ani ciaŹła. Jedynie czysta egzystencja, którq zwiastuje cisza.
Jak osiqgnqć tę ciszę? Jak w niq wejść? Problem w tym, że cokolwiek będziesz usiłował zrobić - spełznie to na niczym. Dla poszukiwaczy ciszy to właśnie stanoŹwi największy problem - jeśli zacznq robić cokolwiek, to na pewno jej nie odnajdq; robienie czegoś jest błędem. Możesz siedzieć przybierajqc jakqś pozycję - coś robisz. Zapewne widziałeś pozycję w której siedzi Budda; siaŹdasz tak samo - coś robisz. Dla Buddy taka pozycja byŹła czymś naturalnym, zdarzyła się sama. Nie była spoŹsobem na osiqgnięcie ciszy, lecz raczej jej rezultatem.
Kiedy nie ma umysłu, kiedy jaźń zachowuje całkowi-tq ciszę, ciało podqża za niq jak cień. Samo przybiera jakqś pozycję, która jest najwygodniejsza, najbardziej bierna. Ale nie uda się tego osiqgnqć, jeśli odwrócisz
162

v-
kolejność. Nie możesz wygodnie usiqść, a potem czeŹkać na nadejście ciszy. Widzqc Buddę siedzqcego w taŹkiej, a nie innej pozycji, sqdzimy, że to właśnie ona poŹzwoli nam wejść w wewnętrznq ciszę. To niewłaściwa kolejność. W przypadku Buddy, najpierw nastqpiło doŹznanie wewnętrznej ciszy, a potem ciało przybrało poŹzycję, w której czuło się naturalnie.
Popatrz na to z własnej perspektywy: kiedy jesteś zły, ciało samo przybiera pewnq konkretnq pozycję. Twoje oczy stajq się krwistoczerwone, na twarzy maluje się zdeŹnerwowanie. Złość jest w środku, a ciało podqża za niq. Nie tylko zewnętrznie; także wewnqtrz. Cała chemia ciała ulega zmianie. Krew płynie szybciej, zmienia się rytm odŹdechu, jesteś gotowy do walki lub ucieczki. Ale najpierw zaistniała złość, a potem dopiero odpowiedź ciała.
Zacznij od przeciwnej strony: spowoduj, żeby twoje oczy stały się czerwone, zacznij szybko oddychać, rób wszystko, co wydaje ci się konieczne do tego, by wyŹtworzyć w sobie złość. Okaże się to niemożliwe. Takie rzeczy robią aktorzy - grajqc miłość, robiq wszystko, co ma z niq zwiqzek, ale przecież w głębi siebie nic nie czujq. Aktor może grać doskonale, ale od tego miłość nie nadejdzie. Może zagrać złość o wiele bardziej sugeŹstywnie, niż ty kiedykolwiek zachowasz się w rzeczywiŹstości; ale on będzie tylko udawał. W jego wnętrzu nic się nie dzieje.
Zawsze, gdy zaczynasz od tego, co zewnętrzne, zaŹkłócasz naturalnq kolejność rzeczy. To, co prawdziwe najpierw przydarza się w centrum, a potem wychodzi na peryferia.
Sam rdzeń twojego centrum leży w ciszy. Zaczynaj stamtqd.
163

~^ Działanie zaczyna się tylko w ciszy. Jeśli nie masz jej w sobie, jeśli nie wiesz co znaczy siedzieć w ciszy, stać w ciszy głęboko medytujqc, to zawsze będziesz jeŹdynie odreagowywał, nie zaś podejmował działanie. Zawsze odreagowywujesz. Ktoś cię obraził, zapala się czerwona lampka, reagujesz. Jesteś wściekły, rzucasz się na intruza; nazywasz to działaniem? Bez obrazy, to nie jest działanie; to wdrukowana reakcja. On jest manipulatorem, ty jesteś manipulowany. Nacisnqł guŹziczek, a ty natychmiast zaczynasz zachowywać się jak maszyna. To tak samo, jak wtedy, gdy naciskasz przyŹcisk i zapala się światło, naciskasz jeszcze raz i światło gaśnie. To samo właśnie robiq z tobq inni ludzie. Włq-czajq cię, wyłqczajq cię.
Ktoś przychodzi, chwali cię, twoje ego rozdyma się i czujesz się świetnie... A za chwilę nadejdzie ktoś, kto przektuje cię jak szpilkq i będziesz leżał płasko na podŹłodze. Nie jesteś panem samego siebie. Każdy może cię obrazić, zasmucić, zezłościć, zirytować, zniecierpliwić, sprowokować do walki, wywołać twoje szaleństwo.
Tak samo, zresztq, ktoś inny może cię pochwaŹlić, sprawić, że wzniesiesz się na wyżyny, poczujesz się najważniejszy, lepszy nawet od Aleksandra Wielkiego. l zgodnie z tymi manipulacjami, ty reagujesz w taki lub inny sposób. Tego nie można nazwać działaniem.
Budda przechodził przez wioskę. Grupa ludzi zebrała się i zaczęła go obrażać. Obrzucali go wszystkimi obeŹlgami, jakie tylko mogli wymyślić. Budda zatrzymał się, słuchał w ciszy, z wielkq uwagq, a następnie powiedział:
- Jeśli chcieliście mojej reakcji, to spóźniliście się o jaŹkieś dziesięć lat. Teraz już nie jestem niewolnikiem, lecz
164

v-
panem samego siebie. Zachowuję się zgodnie z saŹmym sobq, nie poddaję się manipulacji innych ludzi. Robię wszystko zgodnie z moimi potrzebami wewnętrzŹnymi. Nie jesteście w stanie do niczego mnie zmusić. Wszystko jest w porzqdku - chcieliście mnie obrażać, obrażaliście mnie. Czujcie się spełnieni; wykonaliście swoje zadanie doskonale. Jeśli zaś chodzi o mnie, to nie przyjmuję waszych obelg, a jeśli ich nie przyjmuję, to nie majq one dla mnie żadnego znaczenia.
Kiedy ktoś cię obraża, musisz stać się odbiorcq, muŹsisz zaakceptować to, co mówi; jedynie wtedy rodzi się twoja reakcja. Jednak, jeżeli nie zaakceptujesz, jeżeli jesteś ponad te obelgi, trzymasz dystans, zachowujesz spokój - co można ci zrobić?
Budda mówi: Można rzucić płonqcq pochodnię do rzeki. Będzie płonęła dopóki nie zatonie. Później - nie ma ognia, rzeka pozostaje chłodna. Trzeba stać się jak rzeka. Rzucacie obelgi, sq one jak ogień, ale z chwi-lq gdy do mnie dochodzq, gasnq. Nie raniq. Rzucacie ciernie, kiedy docierajq do mnie - zakwitajq. ZachowuŹję się zgodnie z mojq wrodzonq naturq.
Na tym polega bycie spontanicznym.
Człowiek świadomy rozumie, działa. Człowiek nieŹświadomy reaguje jak maszyna. Ale rzecz nie tylŹko w tym, że człowiek świadomy po prostu obserwuŹje - obserwowanie, to zaledwie jeden z aspektów jego jaźni. Nie podejmuje działania bez obserwacji. Ale nie zrozum mnie źle - całe Indie, na przykład, nie umiały pojqć człowieka takiego jak Budda. Dlatego ten kraj stał się taki pasywny. Sqdzqc, że wszyscy wielcy mistrzoŹwie nakazujq: "Siedź w ciszy!" cały kraj stał się leniwy,
165

niedbały. Stracił energię, witalność, życie. Stał się tępy, nieinteligentny; inteligencja bowiem ostrzy się jedynie w działaniu.
Kiedy działasz z chwili na chwilę, w pełni świadoŹmie i uważnie, rodzi się w tobie wielka inteligencja. ZaŹczynasz jaśnieć, błyszczeć, stajesz się rozświetlony. To zdarza się dzięki dwóm rzeczom: obserwacji i działaniu będqcymi wynikiem obserwacji. Jeśli obserwacja nie pociqga za sobq żadnego działania - popełniasz saŹmobójstwo.
Obserwowanie powinno prowadzić do działania, do nowego sposobu działania. Wprowadza ono do działania nowq jakość. Obserwujesz, jesteś całkiem spokojny i milczqcy. Dokładnie widzisz jaka jest sytuŹacja i dzięki temu rodzi się twoja odpowiedź. Człowiek świadomy odpowiada, nie odreagowywuje. Jego dziaŹłanie bierze się ze świadomości, nie z twojej nim maniŹpulacji. Oto różnica. Toteż między obserwacjq a spon-tanicznościq nie ma żadnej sprzeczności. Obserwacja to poczqtek spontaniczności, spontaniczność to wynik obserwacji.
Człowiek, który naprawdę rozumie, działa doskonaŹle, petniq siebie, dzięki temu, że działa natychmiast, w tej samej chwili, z głębi swej świadomości. Jest jak lustro. Człowiek zwykły, nieświadomy, nie jest jak lustro tylko jak naświetlona klisza. Jaka jest między nimi różniŹca? Klisza, raz naświetlona, staje się bezużyteczna. Do-cierajq do niej wrażenia, zostajq utrwalone - stajq się fotografiq. Ale trzeba pamiętać, że fotografia to nie jest rzeczywistość. Rzeczywistość się rozwija. Możesz zrobić zdjęcie róży w pqku. Jutro zdjęcie będzie takie samo, ale jeśli porównasz je z różq - ona już się zmieniła. Jed-

-\^~
ne róże odchodzq, inne się pojawiajq, zdarzajq się ty-siqce rzeczy.
Życie nigdy nie jest statyczne, wciqż się zmienia. Twój umysł działa jak aparat fotograficzny - robi zdjęŹcia, tworzy albumy, l na podstawie tych zdjęć, ty reaguŹjesz. Czyli nigdy nie jesteś prawdziwy w stosunku do żyŹcia. Cokolwiek robisz, jest to złe. Powtarzam: wszystko, co robisz jest złe. Nigdy nie pasuje do danej chwili.
Kobieta pokazuje album ze zdjęciami rodzinnymi swojemu synowi. Natknęli się na zdjęcie młodego, pełŹnego energii, przystojnego mężczyzny z gęstymi włosaŹmi i brodq. Chłopiec zapytał:
- Mamo, kim jest ten pan?
- To twój tatuś. Nie poznajesz? - odpowiedziała maŹma.
- Jeśli to jest mój tatuś, to kim jest ten łysy facet, który z nami mieszka?
Zdjęcie jest statyczne, pozostaje niezmienione. NieŹświadomy umysł funkcjonuje jak aparat fotograficzny, funkcjonuje jak klisza. Umysł, który obserwuje, umysł medytacyjny funkcjonuje jak lustro. Nie zostawia na sobie żadnego wizerunku, pozostaje pusty. Cokolwiek znajdzie się przed lustrem zostanie odzwierciedloŹne. Kiedy odejdziesz, nie mów, że lustro cię oszukało. Jest po prostu lustrem. Kiedy odejdziesz, ono już cię nie ukazuje, nie ma takiego obowiqzku. Teraz przeglq-da się w nim ktoś inny, a jeśli nikogo nie ma w pobliżu
- lustro nie pokazuje niczego. Zawsze jest prawdziwe w stosunku do życia. Ale klisza nie jest. Nawet jeśli zroŹbić ci zdjęcie w tej dokładnie chwili, to zanim fotograf
167

wyciqgnie je z aparatu, ty już nie jesteś taki sam. Wiele wody uptynęto już w Gangesie. Zmieniłeś się. Nawet jeśli upłynęła tylko jedna minuta, ma ona wielkie znaŹczenie. W ciqgu jednej minuty można umrzeć. A zdjęŹcie nie umiera.
A w lustrze - jeśli żyjesz - żyjesz. Jeśli umarłeś - nie żyjesz. Ucz się siedzieć w ciszy, stań się lustrem. Cisza tworzy lustro z twojej świadomości; później funkcjonuŹjesz już z jednej chwili na drugq. Odzwierciedlasz życie. Nie nosisz w głowie albumów ze zdjęciami. Twoje oczy sq dzięki temu czyste, niewinne; masz wyostrzony wzrok, masz jasność spojrzenia i nigdy nie jesteś nieprawdziwy.
Na tym polega autentyczność życia.
10. Bqdź spontaniczny
Kiedy działasz, następuje to zawsze poprzez przeŹszłość: twoje nagromadzone doświadczenia, wnioski, do których doszedłeś kiedyś... Jak mógłbyś być sponŹtaniczny?
Przeszłość dominuje i z jej powodu nie potrafisz naŹwet dostrzec teraźniejszości. Dym z przeszłości nie poŹzwoli ci niczego dostrzec. Nie widzisz! Jesteś niemalże całkowicie ślepy z powodu tego dymu, starych konkluzji i wiedzy.
Naukowiec jest najbardziej ślepym człowiekiem na ziemi. Funkcjonuje on jedynie poprzez zdobytq wieŹdzę, nie dostrzega specyfiki każdej sytuacji. Jest jak maszyna. Wyuczył się czegoś, stało się to jego weŹwnętrznym mechanizmem i teraz działa tylko poprzez ten mechanizm.
168

Jest taka bardzo znana przypowieść:
W Japonii sqsiadowały ze sobq dwie świqtynie, wroŹgo do siebie nastawione, jak to zresztq często w historii się zdarzało. Księża, którzy przewodzili tym świqtyniom, wyznawali tak skrajnie różne poglqdy, że nie mogli już nawet na siebie patrzeć. Jeśli natknęli się na siebie przyŹpadkowo, gdzieś na drodze, omijali się z daleka, nawet nie spoglqdajqc w swojq stronę. Jeśli gdzieś się spotkaŹli, przestawali rozmawiać - tak jak robiono w tych świq-tyniach już od stuleci.
Obaj księża mieli chłopców na posługi i obawiali się, że - jak to chłopcy - mogq oni pewnego dnia spo-tkawszy się, nawiqzać rozmowę.
Jeden z księży powiedział więc swojemu chłopakoŹwi, że sqsiedzi z pobliskiej świqtyni, to jego wrogowie. Nie wolno więc z nimi rozmawiać, trzeba ich unikać, bo sq bardzo niebezpieczni.
Chłopca bardzo to zaciekawiło, zresztq był całkiem już znudzony słuchaniem tych wszystkich kazań, l tak nic nie rozumiał. Czytano jakieś dziwne pisma niezroŹzumiałym językiem, rozstrzqsano jakieś niezwykłe proŹblemy. Nie było się z kim pobawić, ani nawet z kim poŹgadać. A kiedy zakazano mu kontaktów z sqsiedniq świqtyniq, poczuł ogromnq pokusę. Tak właśnie rodzq się pokusy. Toteż tego dnia nie mógł się powstrzymać przed zagadnięciem drugiego chłopca. Kiedy ujrzał go idqcego drogq zapytał:
- Dokqd idziesz?
Drugi chłopiec był w lekko filozoficznym nastroju. Odpowiedział więc:
- Idę? Nie ma tu nikogo, kto przychodzi i odchodzi! To dzieje się samo - dokqd tylko zaniesie mnie wiatr.
169

Słyszał wiele razy jak jego mistrz opowiadał, że tak żyje budda - jak zeschnięty liść, leci tam, dokqd zanieŹsie go wiatr. Toteż tak właśnie powiedział:
- Nie idę donikqd. Jakże mógłbym iść. Co to za nonŹsensowne pytanie. Jestem zeschniętym liściem. Dokqd-kolwiek zabierze mnie wiatr...
Ktoś przychodzi, chwali cię, twoje ego rozdyma się i czujesz się świetnie... A za chwilę nadejdzie ktoś, kto przekłuje cię jak szpilka i będziesz leżał płasko na podłodze.
Pierwszy z chłopców zdębiał. Nawet nie wiedział, co odpowiedzieć. Nie umiał znaleźć właściwych słów. Czuł się zawstydzony, ośmieŹszony i pomyślał sobie, że jego mistrz miał rację zabraniajqc mu rozmoŹwy z ludźmi z sqsiedniej świqtyni. Oni naprawdę muszq być niebezpieczŹni. Przecież zadał tylko proste pytanie, a zresztq i tak wiedział dokqd ten drugi chłopiec zmierza. Obaj mieli kupić warzyŹwa na targu. WystarczyŹłoby udzielić prostej odŹpowiedzi...
Wrócił do swojego mistrza i wszystko opowiedział. Mistrz był bardzo niezadowolony. Powiedział:
- Nie posłuchałeś mnie! No cóż... Jutro staniesz w tym samym miejscu, a gdy on nadejdzie zapytasz dokqd idzie. Gdy znów zacznie opowiadać te historyjki powiedz mu po prostu: Tak, to wszystko prawda. Ty jesteś suchym liściem, ja też. Ale kiedy nie ma wiatru, dokqd idziesz, dokqd wtedy możesz się udać? Powiedz to, a on poczuje się zawstydzony; trzeba go zawstydzić, trzeba go poko-
170

v
nać. Od wieków trwamy w sporze, ale ci ludzie nie byli w stanie nigdy nas pokonać; w żadnej debacie. Musisz więc jutro zrobić to, co ci powiedziałem.
Chłopiec obudził się wcześnie, przygotował swo-jq odpowiedź, powtarzajqc jq wielokrotnie przed wyjŹściem. Później stanqł na drodze, w miejscu, w którym zwykle pojawiał się ten drugi chłopiec, ciqgle powtarza-jqc w głowie słowa, które mistrz kazał mu powiedzieć.
Ten drugi nadszedł wreszcie, toteż zapytał:
- Dokqd idziesz?
Miał nadzieję, że za chwilę wykorzysta wyuczone odŹpowiedzi. Jednak drugi chłopiec odpowiedział:
- Dokqd mnie nogi poniosq.
Żadnej wzmianki o wietrze, o nicości, o liściu. No to co teraz zrobić? Cała przygotowana wypowiedź straciŹła sens. Pokonany, zawstydzony swojq własnq gtupotq, chłopiec pomyślał: On wie dużo dziwnych rzeczy. Teraz mówi, że idzie dokqd go nogi niosq.
Znów wrócił do mistrza i wszystko opowiedział. Mistrz, bardzo niezadowolony, powtórzył, że to wszystko wina jego nieposłuszeństwa, że ci ludzie sq niebezpieczni i wiadomo to już od stuleci. Ponieważ jednak nie można tego wszystkiego tak zostawić, chłopiec otrzymał poleceŹnie, by jutro znowu czekał w tym samym miejscu, a gdy tamten odpowie, że idzie dokqd go nogi niosq, ma go zapytać: "A co, gdybyś nie miał nóg?"
Jakoś wreszcie trzeba utrzeć mu nosa!
Następnego dnia chłopiec znów zapytał:
- Dokqd idziesz?
Ku jego ogromnemu zaskoczeniu, ten drugi odpoŹwiedział:
- Idę na targ po warzywa.
171

Człowiek zwykle żyje przeszłości. A życie wciqż się zmienia. Ono nie ma obowiązku pasować do naszych schematów. To dlatego naukowcy uważajq, że życie jest zagmatwane. Majq gotowe odpowiedzi wzięte z Bha-gavad Gity, Koranu, Biblii, Ved. Wszystko majq poukłaŹdane, znajq wszystkie odpowiedzi. Ale życie nigdy nie zadaje dwa razy tego samego pytania; z tego powodu naukowcy nigdy nie nadqżajq.
11. Bqdź zdecydowany
Umysł nigdy nie jest zdecydowany. To nie problem umysłu jednej czy drugiej osoby; umysł cechuje się braŹkiem zdecydowania. Jego funkcjonowanie to ciqgłe waŹhanie się między dwoma biegunami i próba wybrania właściwiej drogi. To tak, jakbyś dzięki zamknięciu oczu mógł odnaleźć drogę do drzwi. Oczywiście poczujesz się zawieszony pomiędzy dwiema możliwościami - iść tędy albo tamtędy, zawsze będziesz w sytuacji "albo-al-bo". Taka jest natura umysłu.
S0ren Kierkegaard, znany duński filozof, napisał ksiqżkę pt. "Albo-albo". Opisał w niej swoje własne żyŹcie - nigdy nie potrafił o niczym zadecydować! Zawsze było tak, że kiedy wybierał tę drogę, tamta wydawała mu się właściwsza. Kiedy wybierał tamto, wtedy ta wydawaŹła się być słuszna. Pozostał kawalerem, mimo iż kobieta, która była w nim bardzo zakochana, poprosiła go, by się z niq ożenił. Ale on odpowiedział: "Będę musiał to przeŹmyśleć - małżeństwo to poważna sprawa i nie potrafię odpowiedzieć natychmiast: tak albo nie." Umarł nie odŹpowiedziawszy na to pytanie, nie żeniqc się.
172

Dożył tylko czterdziestu dwóch lat, stale kłócqc się, dyskutujqc, ale nie znalazł żadnej odpowiedzi, która mogłaby być odpowiedziq ostatecznq, która nie miałaŹby swojego równoważnego przeciwieństwa. Nigdy nie został profesorem. Wypełnił aplikację, miał najlepsze możliwe kwalifikacje - był autorem wielu ksiqżek o tak ogromnym znaczeniu, że pozostały aktualne aż do dziś, nie zestarzały się, nie zrobiły się nieważne. Wypełnił aplikację, ale nie potrafił jej podpisać - "Albo-albo"... czy chce pracować na uniwersytecie, czy nie? Aplikację odnaleziono po jego śmierci, w małym pokoiku, w któŹrym mieszkał.
Ten człowiek potrafił stać godzinami na skrzyżowaŹniu, zastanawiajqc się czy iść w tę czy w tamtq stronę...! Cała Kopenhaga wiedziała o jego dziwactwie, dzieci przezywały go "albo-albo", podqżatyza nim wykrzyku-jqc: "albo-albo!", wszędzie gdzie się pojawiał. Widzqc tę sytuację, jego ojciec zlikwidował przed śmierciq wszystkie swoje interesy, zebrał wszystkie pieniqdze, zdeponował je na koncie i ustalił, że każdego pierwŹszego dnia miesiqca Kierkegaard będzie otrzymywał określonq sumę pieniędzy. Tak, by przez całe swoje życie był w stanie chociaż się utrzymać... Zapewne zaŹskoczy was to, że gdy filozof wracał do domu pierwszeŹgo dnia rniesiqca, po podjęciu swojej ostatniej części pieniędzy - pieniqdze się bowiem skończyły - upadł na ulicę i umarł. Razem ze swojq ostatniq wyptatq! To była słuszna decyzja. Co zrobiłby kiedy miesiqc by się skończył? Co innego mógł zrobić?
Pisał ksiqżki, ale nigdy nie mógł zdecydować czy je wydać, czy nie; nie opublikował żadnej ze swoich ksiq-żek. Majq one olbrzymiq wartość. Każdq z jego ksiqżek

cechuje niezwykła wnikliwość. Poruszajqc dany temat docierał do korzeni, do każdego najmniejszego szczeŹgółu... geniusz, ale geniusz umysłu.
Z umysłem wiqże się problem wyboru - a im lepszy jest twój umysł, tym większy będzie to problem. PośledŹniejsze umysły nie natykajq się na niego zbyt często. Umysł geniusza tkwi między dwiema przeciwnościami nie potrafiqc wybrać.
Próbuję ci powiedzieć, że naturq umysłu jest tkwić w zawieszeniu. Naturq umysłu jest być pomiędzy dwoŹma biegunami. Dopóki nie oddalisz się od umysłu i nie staniesz się świadomy wszystkich jego gier, nigdy nie będziesz zdecydowany. Nawet jeśli czasem uda ci się zadecydować - wbrew umysłowi - będziesz żałoŹwał, ponieważ ta druga możliwość, której nie wybraŹłeś, będzie cię prześladować: może ona była właściŹwa, a ta którq wybrałeś jest zła? Teraz już nigdy się nie dowiesz. Czy możliwość, którq odsunqłeś na bok, byłaby lepsza? Ale nawet gdybyś jq wybrał, sytuacja nie uległaby zmianie. Wtedy nękałby cię ten wybór, który odrzuciłeś.
Umysł jest, mówiqc ogólnie, poczqtkiem szaleństwa. Jeśli za mocno w nim tkwisz, doprowadzi cię do obłędu. W mojej wiosce mieszkałem naprzeciwko złotnika. Siadałem na wprost jego domu, dzięki czemu zauwaŹżyłem, że ma on ciekawy zwyczaj: gdy zamykał swój sklep, pociqgał za klamkę trzy razy, by sprawdzić czy na pewno zamknqł. Pewnego dnia wracałem znad rzeki a on właśnie zamknqł sklep i wracał do domu. PowieŹdziałem:
- Ale nie sprawdziłeś! On zapytał:
174

- Czego?
- Nie sprawdziłeś zamka!
Sprawdził; widziałem jak trzy razy ciqgnqł za klamŹkę, ale teraz stworzyłem podejrzenie, a umysł zawsze jest gotów...
Więc odpowiedział:
- Możliwe, że zapomniałem. Muszę wrócić.
Cofnqł się i sprawdził zamek. Stało się to ku mojej wielkiej uciesze. Od tej pory, dokqdkolwiek by nie poŹszedł... Na targu, kiedy kupował warzywa, podchodziŹłem i mówiłem:
- Co ty tu robisz? Nie sprawdziłeś zamka! Rzucał warzywa mówiqc:
- Wrócę tu; najpierw jednak muszę iść sprawdzić zaŹmek.
Nawet na stacji kolejowej - kupował bilet, aby gdzieś pojechać, a ja podszedłem i powiedziałem:
- Co ty robisz? Zamek! Zapytał:
- Mój Boże, nie sprawdziłem go?
- Nie!
- W takim razie nie mogę wyjechać...
Zwrócił bilet, wrócił do domu i sprawdził zamek. Ale wtedy było już za późno, by wracać na stację - pociqg już odjechał. Ufał mi, ponieważ zawsze siadywałem na wprost jego domu.
Powoli dowiedzieli się o tym wszyscy, więc gdy się tylko pojawiał, ludzie mówili mu: "Dokqd idziesz? Sprawdziłeś zamek?"
W końcu zezłościł się na mnie. Powiedział:
- To ty zapewne o tym rozpowiadasz! Gdziekolwiek się pojawię, wszyscy mówiq o zamku...
175

Odpowiedziałem:
- Więc ich nie słuchaj. Pozwól im mówić co chcq...
- Co ty ? Nie mogę ich nie słuchać. Jeśli mieliby raŹcję, to przepadłbym na zawsze. Nie mogę podjqć taŹkiego ryzyka. Więc doskonale wiedzqc, że ludzie mogq kłamać, muszę wrócić i przymusowo sprawdzić zamek. Wydaje mi się, że go sprawdziłem, ale jak mogę być pewien?
Umysł nie jest pewien niczego.
Jeśli tkwisz pomiędzy dwiema przeciwnościami umyŹsłu, w stanie zawieszenia, wiecznym "rób albo nie rób", to oszalejesz. Ty/esteś szalony. Zanim to się stanie, wyŹskocz i popatrz na umysł z zewnqtrz.
Bqdź świadomy umysłu - jego jasnej i ciemnej stroŹny, dobrej i złej. Którykolwiek biegun to będzie, po proŹstu bqdź świadomy. Dzięki świadomości pojmiesz dwie rzeczy: po pierwsze, że nie jesteś umysłem i po drugie, że świadomość posiada umiejętność decydowania, któŹrej umysł nigdy nie miał.
Mózg jest z gruntu niezdecydowany, a świadomość jest zasadniczo zdecydowana. Więc każdy akt wycho-dzqcy ze świadomości jest całkowity, pełny; nie rodzi rozterek.
Nigdy podczas mojego życia nie zastanawiałem się czy coś innego, niż to co wybrałem, byłoby lepsze. NigŹdy nie żałowałem. Nigdy nie uważałem, że popełniłem jakiś błqd, ponieważ nie pozostał we mnie nikt, kto byłŹby w stanie mi to powiedzieć. Postępowałem świadoŹmie - to moja cała istota. Cokolwiek się dzieje, to jeŹdyna możliwość. Świat może nazywać to dobrym lub złym, to jego sprawa, nie moja.
176

Świadomość wyciqgnie cię ze stanu zawieszenia. ZaŹmiast wisieć między dwiema przeciwnościami umysłu, wyskoczysz ponad obie, i zobaczysz, że sq one przeciwŹnościami tylko wtedy, gdy jesteś w umyśle. Kiedy bęŹdziesz na zewnqtrz, ze zdumieniem stwierdzisz, że sq to dwie strony tej samej monety - nie ma tu potrzeby podejmowania żadnej decyzji.
Człowiek zwykle żyje przeszłością. A życie wciąż się zmienia. Ono nie ma obowiązku pasować do naszych schematów.
Dzięki świadomości masz jasność, pełny obraz, luz - to egzystencja w tobie decyduje. Nie musisz się zaŹstanawiać co jest dobre, a co złe. Egzystencja bieŹrze twojq dłoń w swoje ręce, a ty poruszasz się rozluźniony. To jedyna droga, właściwa droga. Tylko w ten sposób moŹżesz pozostać rozsqdny;
inaczej pozostaniesz otęŹpiały.
S0ren Kierkegaard
był wielkim umysłem, ale jako chrześcijanin nie miał pojęcia o świadomości. Mógł myśleć, i to myśleć barŹdzo intensywnie, ale nie mógł po prostu być cicho i paŹtrzeć. Ten biedny człowiek nigdy nie słyszał o czymś taŹkim jak patrzenie, bycie świadkiem, czy świadomość. Myślenie, to wszystko co znał. Poświęcił mu cały swój geniusz. Stworzył wspaniałe ksiqżki, ale nie potrafił stworzyć wspaniałego życia dla siebie. Żył w nędzy.
177

12. Dokończ kaźdq chwilę
Do czego potrzebne sq sny? Chciałeś kogoś zabić, ale go nie zabiłeś - zabijesz go w swoim śnie. To odpręży twój umysł. Rano będziesz rześki -zabiłeś. Nie mówię ci, żebyś poszedł i zabił po to, aby więcej o tym nie śnić! Ale zapamiętaj to: jeśli chcesz kogoś zabić, zamknij swój poŹkój, medytuj nad zabójstwem, i "zniszcz" tę osobę z pełnq świadomościq. Mam na myśli, na przykład, zniszczenie poduszki; zrób podobiznę ofiary i zabij jq. Ta świadoma próba, ta medytacja, da ci wnikliwy wglqd w siebie.
Pamiętaj o tym, by dokończyć każdq chwilę. PrzeŹżywaj każdq chwilę, tak jakby następna miała nie naŹdejść. Tylko wtedy uczynisz jq kompletnq. Wiedz, że śmierć może pojawić w każdym momencie. Ten może być ostatni. Powiedz sobie: "Jeśli muszę coś zrobić, muŹszę to zrobić dziś, do końca!"
Słyszałem opowieść o greckim generale. Król był jeŹgo przeciwnikiem i zawiqzał przeciwko niemu spisek. Był dzień urodzin generała i świętował on właśnie ze swoimi przyjaciółmi, gdy niespodziewanie przybył wyŹsłannik króla i powiedział:
- Przepraszam, przykro mi to mówić, ale król zadecyŹdował, że dziś wieczorem, przed szóstq, zostaniesz poŹwieszony. Bqdź gotowy.
Byli tam przyjaciele, grata muzyka. Było picie, jedzeŹnie i taniec. To przecież byt dzień jego urodzin. Ta wiaŹdomość zmieniła całq atmosferę. Wszyscy posmutnieli. Ale generał powiedział:
- Nie smućcie się, bo to ostatnie chwile mojego życia. Dokończmy taniec, który zaczęliśmy i dokończmy na-
178

V
szq ucztę. Nie mam już innej możliwości - nie możemy dokończyć jej później, l nie zostawiajcie mnie w tych smutnych okolicznościach; inaczej mój umysł będzie mi ciqgle przypominał, że chciałbym jeszcze pożyć, a przeŹrwana muzyka i wstrzymana uroczystość stanq się dla mnie ciężarem nie do zniesienia. Bawmy się dalej. To nie pora na przerwanie uczty.
Tańczyli, ze względu na jego prośbę, mimo że było to dla wszystkich bardzo trudne. Generał tańczył najŹbardziej energicznie, on był najweselszy, natomiast jeŹgo przyjaciół jakby tam właściwie nie było. Jego żona kontynuujqc taniec szlochała, on nadal prowadził rozŹmowy ze swoimi przyjaciółmi. Wydawał się tak szczęśliŹwy, że posłaniec wróciwszy do króla, powiedział:
- Ten człowiek jest niezwykły. Usłyszał wiadomość, ale nie jest smutny. Odebrał jq w bardzo dziwny sposób;
całkowicie niewyobrażalny. Śmieje się i tańczy, jest weŹsoły i mówi, że te chwile sq jego ostatnimi, nie majqc przed sobq przyszłości, nie może ich zmarnować; musi je dobrze przeżyć.
Nie mogqc w to uwierzyć, król poszedł, by sprawŹdzić, co się dzieje. Goście byli smutni i przygnębieni, ale generał tańczył, pił i śpiewał. Król zapytał go:
- Co ty wyczyniasz?
- Podstawq mojego życia stała się świadomość, że śmierć może nadejść nagle, w każdej chwili. Toteż przeŹżywam każdq chwilę najlepiej jak umiem. Dziś, w pełni zdałem sobie z tego sprawę. Jestem ci wdzięczny, ponieŹważ aż do tej chwili jedynie myślałem, że śmierć może nadejść w każdym momencie. Istniała przyszłość. Ale dziś mi jq zabrałeś. To mój ostatni wieczór. Życie stało się teŹraz takie krótkie. Nie mogę niczego odkładać na później.
179

-^ - Naucz mnie tego! To jest jak alchemia. Tak właśnie powinno się przeżywać życie. To wielka sztuka. Nie poŹwieszę cię. Zostań moim nauczycielem. Naucz mnie jak żyć chwilq.
Ignorujemy chwilę obecnq. Odwlekanie staje się wewnętrznym monologiem. Działaj, nie odwlekaj. Żyj tu i teraz. Im bardziej będziesz żył w teraźniejszości, tym mniej będziesz potrzebował ciqgłego "główkowaŹnia", ciqgłego myślenia. Ono pojawia się przez odwleŹkanie, a odwlekamy wszystko. Zawsze żyjemy jutrem, które nigdy nie nadchodzi i które nie może nadejść;
to niemożliwe. To, co przychodzi, zawsze przychodzi dziś. A my poświęcamy dziś na rzecz jutra. Umysł rozŹmyśla o przeszłości, którq zniszczyłeś, którq poświęciŹłeś dla czegoś, co nie nadeszło, l tak trwa odwlekanie na rzecz jutra.
Rozmyślasz o sprawach, które przegapiłeś i jesteś pewien, że uda ci się w przyszłości je dogonić. Nie doŹgonisz! To ciqgłe napięcie między przeszłościq a przy-szłościq, to ciqgłe tracenie teraźniejszości, staje się weŹwnętrznym hałasem. Dopóki nie ustanie, nie możesz zapaść w ciszę. Więc po pierwsze: próbuj dokończyć każdq chwilę.
Po drugie: twój umysł jest tak hałaśliwy, ponieważ ciqgle myślisz, że to inni hałasujq, że ty nie jesteś za to odpowiedzialny. Rozmyślasz więc, że w lepszym świeŹcie - z lepszq żonq, lepszym mężem, lepszymi dziećmi, lepszym domem i lepszq lokalizacjq - wszystko będzie dobrze i będziesz spokojny. Myślisz, że nie umiesz milŹczeć, dlatego że wszystko wokoło jest złe. Jak mógłbyś zachować ciszę?
180

Jeśli myślisz w ten sposób, jeśli taka jest twoja logika, to lepszy świat nigdy nie przyjdzie. Wszędzie jest ten świat, wszędzie sq c; sqsiedzi, wszędzie sq te żony i sq ci mężoŹwie, i te same dzieci. Możesz stworzyć iluzję, że gdzieś istŹnieje niebo, ale wszędzie natkniesz się na piekło. Z takim umysłem wszędzie jest piekło. Ten umys/ to piekło.
Pewnego dnia, późno wieczorem, mułła Nasreddin i jego żona wrócili do domu. Okazało się, że dom został okradziony, więc żona zaczęła krzyczeć i płakać. PowieŹdziała do mułły:
- To twoja wina. Nie sprawdziłeś czy zamknqłeś drzwi na klucz zanim poszliśmy.
W tym czasie zebrali się już wszyscy sqsiedzi. To była sensacja - dom mułły został okradziony! Wszyscy zaŹczęli się nawzajem przekrzykiwać. Jeden z sqsiadów poŹwiedział:
- Zawsze się tego spodziewałem. Jesteś taki nieŹostrożny!
Drugi powiedział:
- Okna sq otwarte. Dlaczego nie zamknqłeś ich przed wyjściem z domu? Trzeci powiedział:
- Twoje zamki sq zepsute. Dlaczego ich nie wymieniŹłeś?
l wszyscy zrzucali winę na mułłę Nasreddina. On zaś odpowiedział:
- Chwileczkę. Przecież to nie ja jestem winny. Całe sqsiedztwo odparło chórem:
- Więc uważasz, że kto jest winny jeśli nie ty? Mułła powiedział:
- Zapomnieliście o złodzieju!
181

Bądź świadomy umysłu - jego jasnej i ciemnej strony, dobrej i złej. Którykolwiek biegun to będzie, po prostu bądź świadomy Dzięki świadomości pojmiesz dwie rzeczy: po pierwsze, że nie jesteś umysłem i po drugie, że świadomość posiada umiejętność decydowania, której umysł nigdy nie miał.
Umysł wiecznie zrzuca winę na kogoś innego. Żona zrzuca jq na mułtę Nasreddina, całe sqsiedztwo go obŹwinia, a ten biedny człoŹwiek nie może zrzucić wiŹny na nikogo z obecnych, więc obwinia złodzieja.
Zrzucamy winę na inŹnych. To daje iluzoryczne poczucie, że nie jesteśmy w błędzie. Ktoś gdzieś jest - X-Y-Z. Ta postawa, to jedna z zasadniczych postaw naszego umysłu. We wszystkim ktoś inny jest w błędzie i zawsze, kiedy uda nam się znaŹleźć kozła ofiarnego moŹżemy spoczqć; ciężar zoŹstaje zrzucony.
Jeśli poszukujesz świadomości, taki umysł jest przeszkodq. Musisz zdać sobie sprawę z teŹgo, że w każdej sytuacji, bez względu na to, co
się z tobq dzieje, ty jesteś odpowiedzialny i nikt inny. Jeśli ty jesteś odpowiedzialny, to pojawiajq się możliŹwości zmian, masz na coś wpływ. Jeśli ktoś inny jest odpowiedzialny - nic nie jest możliwe.
To podstawowy konflikt pomiędzy umysłem religijŹnym a niereligijnym. Niereligijny umysł zawsze myśli, że odpowiedzialność leży gdzieś indziej. Zmień społeczeń-
182

stwo, zmień okoliczności, zmień warunki ekonomiczne, zmień sytuację politycznq, zmień coś, a wszystko będzie w porzqdku. Zmienialiśmy wszystko tak wiele razy i nic nie jest w porzqdku. Religijny umysł oznacza, że i tak będziesz w piekle, będziesz cierpiał, niezależnie od syŹtuacji. Nie będziesz w stanie osiqgnqć ciszy.
Zrzuć odpowiedzialność na siebie. Bqdź odpowieŹdzialny, ponieważ wtedy możesz coś zrobić. Nie możesz zmienić wszystkich ludzi na świecie, możesz jedynie zmienić siebie. To jedyna możliwa rewolucja. Jedynq możliwq transformacjo jest twoja własna. Ale może naŹstąpić dopiero wtedy, kiedy czujesz, że to ty jesteś odŹpowiedzialny.
13. Przestań usiłować być dobrym
Dopóki nie oddalisz się od umysłu i nie staniesz się świadomy wszystkich jego gier, nigdy nie będziesz zdecydowany.
Jedynym grzechem jest brak świadomości, jedy-nq cnotq - świadomość. To, co można robić jedynie w stanie nieświadomości jest grzechem. To, czeŹgo można dokonać jedyŹnie w pełni świadomości jest cnotq. Nie można być świadomym mor-dercq, nie można być świadomym i agresywŹnym w tym samym czaŹsie. Nie można gwałcić, kraść, torturować kiedy
twoja świadomość jest obecna; to wszystko staje się niemożliwe. Te ohydne czyny sq możliwe jedynie wtedy,

gdy znajdujesz się w mroku nieświadomości, kiedy ona w tobie zwycięża.
Budda powiedział: "Jeśli w domu świeci się światło, złodzieje go unikajq; kiedy strażnik nie śpi, złodzieje naŹwet nie próbujq. Jeśli w domu przebywajq ludzie - cho-dzq, rozmawiajq, nie śpiq - wtedy złodzieje nawet nie biorq pod uwagę możliwości włamania".
Tak samo dzieje się z tobq: jesteś nieoświetlonym domem. Najczęstszy stan w jakim znajduje się człowiek, to funkcjonowanie mechaniczne: homo mecbanicus. Jesteś człowiekiem jedynie z nazwy - a tak naprawdę jesteś wyszkolonq, uzdolnionq maszynq i wszystko, co robisz nosi w sobie piętno zła. l podkreślam: wszystko co robisz, nawet to, co uważasz za dobre, przy nieobecŹności świadomości będzie złe. Jakże mógłbyś być człoŹwiekiem prawym jeśli jesteś nieświadomy? Twoja praŹwość będzie wspierana po prostu monstrualnym ego;
to ono dyktuje ci twoje zachowania.
Nawet twoja świętość, codziennie utwierdzana, utrwalana przy ogromnym nakładzie pracy i wysiłku, idzie na marne. Nie przyniesie ci prostoty, nie nauczy cię skromności i nie pozwoli doświadczyć tego, co boŹskie, gdyż zdarza się to jedynie, gdy znika ego. BęŹdziesz wiódł życie świętego, otoczony pełnym szacunŹkiem, jednocześnie czujqc się tak nędznie jak wszyscy inni ludzie - zepsuty od środka, nic nieznaczqcy. To nie życie, lecz wegetacja. Twoje grzechy będq grzechami i twoje dobre uczynki będq grzechami. Twój brak moŹralności będzie niemoralny i twoja moralność będzie niemoralna.
Nie nauczam o moralności ani o tym, co znaczy praŹwość, bowiem bez osiqgnięcia świadomości sq to puste
184

słowa, hipokryzja. Czyniq cię napuszonym. Nie wyzwa-lajq - nie potrafiq; wręcz odwrotnie - więżq cię.
Wystarczy jedna, jedyna rzecz: świadomość - uniŹwersalny klucz. Otwiera wszystkie drzwi egzystencji. Świadomość znaczy, że z chwili na chwilę pozostajesz uważny, widzisz siebie i wszystko wokół w sposób inteŹraktywny. Jesteś jak lustro - odzwierciedlasz; a robisz to tak doskonale, że każdy akt, każdy czyn, który ma miejsce, jest właściwy, pasuje, jest w harmonii z egzy-stencjq. Nie ty jesteś jego wykonawcq, nie powstaje on w tobie. Twoje działanie rodzi się jako wynik całej sytuacji, zarówno ty, jak i całe otoczenie jest w nie zaŹangażowane. Z tej pełni rodzi się jakiś czyn; nie jest on twój, to nie ty zdecydowałeś wykonać go w taki, a nie inny sposób, nie ty go wymyśliłeś, nie wynika on z twojego charakteru. Nie działasz, jedynie pozwalasz, by się zdarzył.
To tak, jakbyś spacerował bardzo wcześnie nad raŹnem, słońce jeszcze nie wzeszło, a na ścieżce przed tobq pojawił się wqż. Nie ma czasu do namysłu. MoŹżesz jedynie odzwierciedlić - nie ma chwili do stracenia - natychmiast zeskoczysz mu z drogi. Zauważ, że użyŹłem słowa natychmiast. Nie czekałeś ani sekundy, naŹtychmiast uskoczyłeś na bok. Później będziesz pewnie siedział pod drzewem, zadowolony sam z siebie i zaŹstanawiał się jak tego dokonałeś. Ale tak naprawdę nie zrobiłeś nic; to wszystko stało się samo. Wyniknꏳo z kontekstu. Ty, wqż, zagrożenie życia, wysiłek, by je ocalić i jeszcze tysiqce innych rzeczy... Ten skok był wyŹnikiem całej sytuacji. Ty byłeś jedynie medium.
Taki czyn pasuje do całości. Nie ty jesteś wykonaw-cq. Używajqc wyjaśnienia na religijnq modłę: Bóg do-
85

konał tego za twojq pomocq. Pełnia wyraziła się za po-mocq czqstki.
To właśnie jest prawość. Nigdy tego nie będziesz żaŹłował. To wyzwala. Przydarza się i ... koniec. Znów masz wolność działania. Nie będziesz rozpamiętywał tego, nie stanie się to częściq twojej pamięci autobiograficznej, nie zostawi w tobie ran. Było tak spontaniczne, że nie zostawiło po sobie śladów. Nie stanie się twojq karmq. Nie pozostawi zadrapań. Czyn, który zamienia się w karŹmę, nie jest właściwie odbiciem rzeczywistości, ale two-jq reakcjq wywodzqcq się z twojej przeszłości, z pamięci, ze sposobu myślenia. Podejmujesz decyzje, dokonujesz wyboru. Nie wynika to ze świadomości, lecz z nieświadoŹmości. Czyli jest grzechem.
Całe moje przesłanie zawiera się w twierdzeniu, że człowiek nie potrzebuje charakteru lecz świadomości. Jest ona prawdziwa, charakter zaś jest fałszywy. Jest on potrzebny osobom nieświadomym. Jeśli masz oczy, nie potrzebujesz białej laski, nie pytasz gdzie sq drzwi.
Charakter jest potrzebny, bo ludzie sq nieświadomi. Jest to rodzaj smaru, który pozwala, by życie przebiegało bez zbytnich zgrzytów. George Gurdżijew nazwał go buŹforem. Buforów używa się w pociqgach, pomiędzy waŹgonami. Jeśli coś się dzieje bufory chroniq wagony przed zderzeniem się. Można go także porównać do amortyŹzatora: dzięki amortyzatorom samochody poruszajq się miękko. Oto czym jest charakter- amortyzuje wstrzqsy.
Ludziom nakazuje się skromność. Jeśli się tego naŹuczysz, będziesz miał taki amortyzator, który ochroni cię przed ego innych ludzi. Nie będq mogli cię zanadŹto zranić; jesteś bardzo skromny. Jeśli będziesz wielŹkim egoistq, odczujesz, że wciqż ktoś cię rani. Ego jest
186

Pamiętaj o tym, by dokończyć każda chwilę. Przezywaj każda chwilę, tak jakby następna miała nie nadejść. Tylko wtedy uczynisz ją kompletną. Wiedz, że śmierć może pojawić w każdym momencie. Ten może być ostatni.
bardzo przewrażliwione, więc starasz się je przyŹkryć kocykiem skromnoŹści. Pomaga, daje jakiś rodzaj gładkości. Ale nie pomoże ci się zmienić.
Moja praca to dokoŹnywanie transformacji. To szkoła alchemii. Chcę byście się przemienili z nieświadomych w świaŹdomych, przeszli z ciemŹności ku światłu. Nie obŹdarzę was charakterami;
mogę dać wam umiejętŹność wglqdu, uważność. Chciałbym byście zaczęli
żyć z chwili na chwilę, a nie powielali sztywne wzorce ustalone wcześniej przeze mnie lub przez społeczeńŹstwo, kościół lub państwo. Chciałbym abyście potrafili żyć w zgodzie ze swym światełkiem świadomości, abyŹście byli uważni.
Znajdź świeżq odpowiedź dla każdej chwili. CharakŹter oznacza, że masz zestaw gotowych reakcji na każde życiowe wyzwanie, toteż kiedy przychodzi kolejna chwila odpowiadasz według wzorca. Z tego powodu nie może to być odpowiedź prawdziwa; jest to wyuczona reakcja. Człowiek z charakterem - reaguje. Człowiek świadomy - odpowiada, odzwierciedla sytuację w sobie nie zmie-niajqc jej, a następnie działa. Człowiek z charakterem reaguje. Człowiek świadomy działa. Człowiek z charakŹterem jest mechaniczny, podobny do robota; ma w umy-
187

śle komputer pełen informacji. Tylko zapytaj, a zaraz wyŹświetli się gotowa odpowiedź.
Nie możesz zmienić wszystkich ludzi na świecie, możesz jedynie zmienić siebie. To jedyna możliwa rewolucja. ledyną możliwa transformacją jest twoja własna.
Człowiek świadomy działa zgodnie z chwilq, nie z przeszłości, nie z tym, co zapamiętał. Jego odpowieŹdzi sq piękne, naturalne i prawdziwe dla danej chwili. Człowiek z charakterem ma problem, gdyż jego reakcje stajq się nieadekwatne do sytuacji; życie nieustannie się zmienia, nie stoi w miejscu. A on udziela wciqż tych samych odpowiedzi, któŹre się nie zmieniajq, któŹre sq martwe.
Nakazano ci coś w dzieciństwie i to w toŹbie pozostaje. Dorosłeś, życie się zmieniło, ale ta odpowiedź dana ci przez
rodziców, księdza czy na-uczyciela wciqż siedzi w twojej głowie, l jeśli coś się przydarza, ty wy-ciqgasz tę starq reakcję sprzed pięćdziesięciu lat.
A przez ten czas tyle wody upłynęło w Gangesie, życie tak się zmieniło...
Heraklit mówi: "Nie da się dwa razy wejść do tej saŹmej rzeki". Ja wam mówię - nie można wejść do tej saŹmej rzeki nawet jeden raz. Ona płynie tak szybko.
Charakter jest statyczny; jest brudnym stawem. Świadomość jest rzekq.
Dlatego nie daję ludziom żadnego kodu, według którego mieliby postępować. Daję im oczy, aby widzieŹli, świadomość, aby odzwierciedlali, lustrzanq jaźń, aby

v~
Musisz zdać sobie sprawę z tego, że w każdej sytuacji, bez względu na to, co się z tobą dzieje, ty jesteś odpowiedzialny i nikt inny.
mogli odpowiadać na każdq nowq sytuację. Nie instruŹuję ich, co majq robić a czego nie robić, nie daję dzieŹsięciorga przykazań. Jeśli bowiem zaczniesz daŹwać przykazania, to na pewno nie skończy się na dziesięciu. Życie jest o wiele bardziej złożone.
W księgach buddyjŹskich jest trzydzieści trzy tysiqce zasad dla mniŹchów. Trzydzieści trzy ty-siqce! Na każdq możliwq sytuację przewidziano go-
towq reakcję. Jak to w ogóle można zapamiętać? Azresz-tq człowiek, który potrafiłby zapamiętać je wszystkie, jest zapewne na tyle przebiegły, że zawsze będzie umiał znaŹleźć sposób, by te zasady ominqć. Jeśli nie będzie chciał czegoś zrobić, znajdzie sobie wykręt. Jeśli będzie chciał coś zrobić - zawsze umiejętnie to usprawiedliwi.
Słyszałem historię o pewnym chrześcijańskim święŹtym. Ktoś uderzył go w twarz, ponieważ w swoim poŹrannym wykładzie powiedział: "Jezus mówi, że jeśli ktoś uderzy cię w jeden policzek, nadstaw mu drugi", l jakiś człowiek chciał to wypróbować. Uderzył świętego w poŹliczek. Ten święty rzeczywiście nadstawił drugi policzek. No to ten drań, uderzył go w drugi policzek - tym raŹzem mocniej, a ku jego ogromnemu zaskoczeniu, święŹty rzucił się na niego i zaczqł go z całej siły okładać gdzie popadnie. Zaczqł więc krzyczeć:
- Co ty wyprawiasz. Jeszcze rano mówiłeś, że jeśli ktoś uderzy cię w jeden policzek, trzeba nadstawić mu drugi!
189

-^
- Oczywiście, ale trzeciego policzka już nie mam, a JeŹzus nie powiedział co robić dalej. Mogę więc robić co chcę - odpowiedział święty.
Podobne zdarzenie miało miejsce za życia Jezusa. Powiedział on do swojego ucznia:
- Wybacz siedmiokrotnie.
- W porzqdku - odrzekł uczeń. Jednak sposób w jaki odpowiedział zastanowił Jezusa. Poprawił się więc:
- Miałem na myśli siedemdziesięciosiedmiokrotnie.
Zawsze żyjemy jutrem, które nigdy nie nadchodzi i które nie może nadejść; to niemożliwe. To, co przychodzi, zawsze przychodzi dziś.
Uczeń nieco się zmartwił, ale zgodził się doszedłszy do wniosku, że liczby nie kończq się na siedemdziesięŹciu siedmiu. Za siedemŹdziesiątym ósmym razem będzie mu wolno zrobić co chce.
Ile zasad regulujq-cych życie ludzkie można tworzyć? To takie płytkie, nic nieznaczqce. Oto jaŹka jest religijność ludzka;
a w końcu przecież i tak znajdujq sposoby, aby
ominqć te wszystkie przykazania i normy. Zawsze znaj-dq jakieś wyjście awaryjne. Charakter daje najwyżej cie-niutkq, sztucznq maskę, którq jeśli zadrapiesz, to okaże się, że nawet twoi święci pozostali w głębi siebie zwieŹrzętami. Na powierzchni wszystko wyglqda pięknie, ale jedynie na powierzchni.
Nie bqdź powierzchowny, zmień się naprawdę. To może nastqpić jedynie poprzez twoje centrum, nie na obrzeżach. Charakter jest jak farba na twojej powierzchŹni, świadomość to przemiana twojego centrum.
190

Z chwilq gdy dostrzeżesz swoje błędy, zacznq one odpadać od ciebie jak stare liście, l wtedy już nic nie trzeba robić. Wystarczy, że je dostrzegłeś. Dzięki tej świadomości zacznq one znikać, parować.
Rozmyślasz o sprawach, które przegapiłeś i jesteś pewien, że uda ci się w przyszłości je dogonić. Nie dogonisz! To ciągłe napięcie między przeszłością a przyszłością, to ciągłe tracenie teraźniejszości, staje się wewnętrznym hałasem.
Popełniasz stale ten sam błqd tylko wtedy, kiedy poŹzostajesz nieświadomy. Wtedy jedynie możesz go poŹwtarzać, a nawet gdybyś próbował coś zmieniać, okaŹże się, że btqd pozostaje, zmienia się tylko jego forma. Występujq one bowiem w najprzeróżŹniejszych formach i rozŹmiarach. Zamienisz, za-stqpisz, ale nie będziesz w stanie go odrzucić, bo nie postrzegasz swojego błędu jako błqd. Chyba,
że inni ci to uzmysłowiq, bo im jest łatwiej go doŹstrzec.
Tak właśnie jest, że każdy myśli o sobie jaŹko o człowieku pięknym, wyjqtkowo inteligentŹnym, pełnym cnót, nieŹmalże świętym, tylko jaŹkoś inni tego nie widzq.
Powód jest prosty: patrzqc na innych widzisz rzeczywiŹstość, nie możesz tak samo popatrzeć na siebie sameŹgo, toteż nosisz w głowie jakieś piękne bajeczki na swój temat. Wszystko, co wiesz o sobie, to same mity, nieŹwiele majqce wspólnego z rzeczywistościq.
191

Chwila, z którq dostrzeżesz swoje błędy, przynosi ra-dykalnq zmianę. Dlatego właśnie wszyscy buddowie w historii świata nauczali tej jedynej prawdy: bqdź świaŹdomy. Nie uczyli cię jak budować swój charakter, tego nauczajq księża, politycy, nie buddowie. Buddowie rozŹwijali w ludziach świadomość, nie sumienie.
Nie nauczam o moralności ani o tym, co znaczy prawość, bowiem bez osiągnięcia świadomości są to puste słowa, hipokryzja.
Sumienie to taka zagrywka narzucona przez innych - żeby mogli ci dyktować co jest dobre a co złe. Wy-muszajq na tobie działania zgodne z ich wolq, i to już od wczesnego dzieciństwa, od czasów kiedy byłeś tak niewinny, tak posłuszny, delikatny, że mogli wywrzeć na tobie wrażenie, wdrukować swoje wymagania, uwarunŹkować cię. Takie uwa-runkowywanie nosi naŹzwę sumienia i zaczyna szybko dominować nad twoim całym życiem. SuŹmienie jest strategiq spoŹłeczeństwa, która zmieŹrza do uczynienia z ciebie niewolnika.
Buddowie uczq świaŹdomości. Nie ucz się od innych co jest dobre a co
złe. Nie ma powodu uczyć się od kogoś innego, po proŹstu wejdź w głqb siebie. Podróż ku swojemu wnętrzu jest wszystkim czego potrzeba - im głębiej dotrzesz, tym wyższy osiqgniesz poziom świadomości. Dotarłszy do swojego centrum, będziesz tak wypełniony świaŹtłem, że wszelkie ciemności zniknq.
Włqczajqc światło w pokoju nie musisz jednoczeŹśnie walczyć z ciemościq. Obecność światła wystarczy,
192

bo ciemność to jedynie brak światła. Tak samo będzie w przypadku twojego obłędu, twoich zmór.
Do psychiatry przyszedł człowiek przebrany za AdolŹfa Hitlera.
- Sam pan widzi, doktorze, że nie mam żadnych proŹblemów. Mam najwspanialszq armię świata, więcej pieŹniędzy niż kiedykolwiek będzie mi trzeba i żyję w luksuŹsie, jakiego nawet pan sobie nie wyobraża.
- Po co więc pan do mnie przyszedł ? - zapytał dokŹtor.
- Z powodu mojej żony - odrzekł pacjent. - Jej się wyŹdaję, że jest paniq Weaver.
Nie śmiej się z niego, bo śmiejesz się sam z siebie.
Mężczyzna wchodzi do krawca i widzi, że pod sufiŹtem, za jedno ramię, wisi jakiś człowiek.
- Co on tam robi? - pyta krawca.
- Nie zwracaj na niego uwagi. Jemu się zdaje, że jest
żarówkq.
- To czemu pan nie powie mu, że nie jest?
- Co? Miałbym pracować po ciemku?
Z chwilq, kiedy zdajesz sobie sprawę z własnego szaleństwa, przestajesz być szalony. To jedyny wyznaczŹnik zdrowia psychicznego. Z chwilq, kiedy zdasz sobie sprawę z własnej niewiedzy, stajesz się mędrcom.
Wyrocznia delficka ogłosiła Sokratesa najmqdrzej-szym człowiekiem na świecie. Parę osób udało się do niego mówiqc: "Raduj się. Wyrocznia uznała cię za naj-mqdrzejszego człowieka na świecie!"

Sokrates odparł:
- To jakaś bzdura. Ja wiem tylko jedno - że nic nie wiem.
Ludzie poczuli się oszukani i zdezorientowani. WróciŹli do wyroczni narzekajqc: "Mówiłaś, że to najmqdrzej-szy człowiek, a on nam powiedział, że nic nie wie".
Wyrocznia zaśmiała się i rzekła:
- Dlatego właśnie orzekłam, że jest najmqdrzejszym człowiekiem. On wie, że w gruncie rzeczy jest ignoranŹtem.
Ignoranci nad wyraz często wierzq w swojq mqdrość. Chorzy umysłowo uważajq, że sq bardzo zdrowi. W ludzŹkiej naturze leży przygadanie się temu, co na zewnqtrz. Patrzymy na wszystkich, tylko nie na samych siebie, toteż znamy innych lepiej niż siebie. O sobie nic nie wiemy. Nie przyglqdamy się funkcjonowaniu naszego własnego umysłu, nie obserwujemy swojego wnętrza.
Potrzebny jest zwrot o sto osiemdziesiqt stopni - i na tym właśnie polega medytacja. Trzeba zamknqć oczy i obserwować. Na poczqtku będzie tylko ciemność. Wielu ludzi się przestraszy i ucieknie z powrotem na ze-wnqtrz, gdzie jest jaśniej.
Tak, na zewnqtrz jest jasno, ale to światło cię nie oświeci, w niczym ci nie pomoże. Potrzebujesz swojeŹgo wewnętrznego światła, którego źródło leży w głębi ciebie, które nie zgaśnie nawet po twojej śmierci; poŹtrzebujesz wiecznego światła, l masz je w sobie. UroŹdziłeś się z nim, ale wciqż stoisz do niego tyłem, nie patrzysz w nie.
Przez wiele stuleci, przez wiele wcieleń, patrzyłeś jeŹdynie na zewnqtrz. Stało się to nawykiem, stało się od-
194

ruchem. Nawet śpiqc patrzysz jedynie na wyobrażenia senne - odbicia tego, co zewnętrzne. Gdy zamkniesz oczy zaczynasz marzyć lub myśleć; oznacza to, że znów interesujesz się innymi. Stało się to tak sztywnym nawyŹkiem, że nie ma nawet małych przerw. Nie ma żadnego okienka, przez które, zajrzawszy do wewnqtrz, mógłbyś dostrzec choćby przebłysk tego, kim jesteś ty.
Na poczqtku jest to zawsze trudna walka, wymaga mozołu. Niełatwa, ale nie niemożliwa. Jeśli podjqteś decyzję, naprawdę chcesz rozpoczqć podróż do swojeŹgo wnętrza, to wcześniej czy później ona nastqpi. TrzeŹba trochę pozmagać się z tq ciemnościq, przekopać się nieco w głqb. Wkrótce miniesz ciemność i wkroczysz do krainy światła, l to będzie prawdziwe światło. PrawdziwŹsze niż słoneczne czy księżycowe, gdyż one sq albo ich nie ma. Zresztq, nawet słońce pewnego dnia zginie. Nie tylko małe lampki gasnq nad ranem wyczerpawŹszy źródło światła, ale przecież nawet słońce każdego dnia, po trochu, się wypala. Kiedyś zamieni się w czar-nq dziurę; zginie i nie wyśle już ani jednego promienia. Chociaż istnieje bardzo długo, nie jest przecież wieczŹne. Jedynie światło wewnętrzne jest wieczne. Nie ma poczqtku ani końca.
Nie mam zamiaru radzić ci, żebyś porzucił swoje wady, stał się dobrym człowiekiem, poprawił swój chaŹrakter - jestem od tego bardzo daleki. Twój charakter nie interesuje mnie ani trochę. Interesuje mnie twoja świadomość.
Stań się uważniejszy, bardziej świadomy wnikajqc coŹraz głębiej w siebie, aż dotrzesz do swojego centrum. Żyjesz na peryferiach, gdzie zawsze pełno wrzawy. Im głębiej wnikasz, tym większa cisza, światło, radość; two-
195

je życie nabiera innego wymiaru. Błędy, wady zaczynajq znikać. Toteż nie przejmuj się nimi zawczasu. Skup się na tym jednym, najważniejszym zjawisku. Włóż całq swojq energię w to, by stać się bardziej świadomym, bardziej przebudzonym. Jeśli włożysz w to całq energię, zdarzy się na pewno; to nieuniknione. To twoje prawo zagwaŹrantowane już w dniu urodzin.
Moralność zajmuje się zaletami i wadami. Dobry człowiek, według jej zasad, jest uczciwy, szczery, prawŹdziwy, godny zaufania.
Człowiek świadomy jest nie tylko dobrym człowieŹkiem. Jest kimś więcej. Dla człowieka dobrego, jego doŹbroć jest wszystkim; dla człowieka świadomego dobroć jest po prostu jedym z "produktów ubocznych" świadoŹmości. Od kiedy stajesz się świadomy, dobroć podqża za tobq jak cień. Nie musisz czynić żadnych wysiłków, dobroć staje się czymś naturalnym. Drzewa sq zielone, ty jesteś dobry.
Człowiek świadomy działa zgodnie z chwila, nie z przeszłością, nie z tym, co zapamiętał.
Dobroć dobrego człowieka zazwyczaj nie wynika ze świadomości, ale z wielkiego wysiłku, by zwalczyć swoŹje złe cechy - kłamstwo, okradanie, niewierność, nieŹuczciwość i agresję. Te złe cechy tkwiq w nim nadal, ale zostały stłumione i w
każdej chwili mogq eksŹplodować.
Dobry człowiek może bardzo szybko zamienić się w złego człowieka, boŹwiem wszystkie te złe ceŹchy, uśpione, nadal w nim sq. Kiedy zaprzestanie
196

Całe moje
przesłanie zawiera się w twierdzeniu, że człowiek nie potrzebuje charakteru lecz świadomości. )est ona prawdziwa, charakter zaś jest fałszywy. |est on potrzebny osobom nieświadomym.
wysiłku, one natychmiast znów się pokażq. Jego dobre cechy sq po prostu wyhodowane, nie wzrosły naturalnie. Bardzo starał się być uczciwym, uprzejŹmym, nie kłamać, ale to wszystko było zwiqzane z wysiłkiem, było bardzo męczqce.
Dobry człowiek jest zawsze poważny, bo pilŹnuje w sobie tych wszystŹkich złych cech, które stłumił. Jego powaga bierze się stqd, że chce być szanowany za stłuŹmienie w sobie złych cech, za przejawianq dobroć. PraŹgnie, aby traktowano go z respektem. Twoi tak zwani święci, to w większości "dobrzy ludzie".
Jest tylko jeden sposób, by rzeczywiście stać się doŹbrym; jest to możliwe dzięki wprowadzeniu więcej świaŹdomości do swego życia. Nie jest ona czymś, co trzeba hodować; już w tobie jest, musi jedynie zostać obudzoŹna. W stanie pełnego przebudzenia - wszystko co robisz, to rzeczy dobre i nigdy nie uczynisz niczego złego.
Dobrzy ludzie ciqgle dokładajq wszelkich starań, by zrobić coś dobrego i by unikać złego; jednak złe wciqż ich kusi. Wciqż muszq wybierać dobre przeciwko złemu. Na przykład Mahatma Gandhi - to dobry człowiek. Przez całe swoje życie próbował być po stronie tego, co dobre. Ale nawet majqc siedemdziesiqt lat wciqż miał
197

sny erotyczne, co dostarczało mu wielu cierpień. MaŹwiał: "Mogę trzymać się z dala od seksu w ciqgu dnia, ale jak sobie z nim poradzić w czasie snu? Wszystko, co odrzucam na jawie, przychodzi do mnie w marzeniach sennych".
Wszystkie te złe rzeczy nie odchodzq; siedzq w tobie czekajqc na sprzyjajqce okoliczności. Kiedy się odprꏿysz, rozluźnisz kontrolę - a w czasie snu jest to oczyŹwiście konieczne - wszystkie złe cechy pojawiajq się w twoich snach. Sny to twoje stłumione pragnienia.
Dobry człowiek pozostaje w ciqgtym konflikcie. W jeŹgo życiu nie ma radości; nie umie śmiać się z całego serca, nie może śpiewać, tańczyć. Ciqgle wszystko oceŹnia. Jego umysł przepełniony jest osqdzaniem i potęŹpianiem. A ponieważ sam tak uparcie próbuje być doŹbrym, innych ocenia także według tych kryteriów. Nie umie zaakceptować cię takiego jakim jesteś; musisz zgodzić się na jego warunki - masz także usiłować być dobrym. Nie umiejqc akceptować ludzi, potępia ich. Wszyscy święci będq ludzi potępiać, bo ich zdaniem sq oni grzesznikami.
To nie sq cechy ludzi religijnych. Prawdziwie religijŹny człowiek nie ocenia i nie potępia. Wie, że nie ma rzeczy zawsze i całkowicie dobrych, tak jak nie ma rzeŹczy zawsze i całkowicie złych. Dobra jest świadomość, zła jest nieświadomość. To wszystko. Możesz w stanie nieświadomości robić rzeczy, które całemu światu wy-dajq się dobre, ale religijny człowiek będzie wiedział, że takimi nie sq. Może też się zdarzyć, że zrobisz coś złego i potępi cię cały świat, za wyjqtkiem ludzi prawŹdziwie religijnych. Oni nie potępiq cię, bo jako człowiek nieświadomy potrzebujesz współczucia, nie sqdu; nie
198

przekleństwa - nie zasłużyłeś na piekło. Nikt nie zasłuŹguje na piekło.
Zbliżajqc się do stanu pełnej świadomości nie doŹznajesz konieczności dokonywania wyborów; po prostu robisz to, co jest właściwe. Robisz to w sposób niewinŹny, bez wysiłku, tak lekko, jak lekko podqża za tobq twój cień. Biegniesz - cień biegnie, stoisz - cień stoi, ale nie wiqże się to dla niego z żadnym wysiłkiem.
Nie można uważać, że człowiek świadomy i człoŹwiek dobry, to synonimy. Świadomość powoduje, że człowiek staje się dobry, ale w zupełnie inny sposób, jakby pod innym kqtem. Nie dlatego jest dobry, że usiŹłuje być dobrym; jest dobry, bo jest świadomy. A w tym stanie wszelkie zło, wszystkie słowa potępienia znikajq tak, jak ciemność znika w jasności.
Religie zdecydowały bazować na moralności. Stały się zbiorami kodów etycznych na usługach społeczeńŹstwa; tobie, jednostce nie dajq żadnych korzyści. Sq zbiorem zasad wygodnych dla społeczeństwa. OczywiŹście, jeżeli każdy zaczqłby kraść, życie stałoby się nie do wytrzymania, gdyby wszyscy kłamali, nie dałoby się nic zrobić, jeśli wszyscy byliby nieuczciwi, nie można byłoby funkcjonować. Toteż na pewnym zasadniczym pozioŹmie moralność jest potrzebna społeczeństwu. Spełnia funkcję użytkowq, ale nie niesie w sobie zmian prowa-dzqcych do religijności.
Niech cię nie napawa dumq to, że jesteś dobrym człowiekiem.
Trzeba byś doszedł do takiego punktu, w którym już nawet samo myślenie o tym co dobre, a co złe, wydaŹje się niepotrzebne. Twoja ogromna uważność, twoŹja wielka świadomość po prostu powoduje, że robisz
199

Nie instruuję ich, co maja robić a czego nie robić, nie daję dziesięciorga przykazań. )eśli bowiem zaczniesz dawać przykazania, to na pewno nie skończy się na dziesięciu. Życie jest o wiele bardziej złożone.
wszystko, co jest dobre;
bez stłumienia w sobie tego, co złe. Nazwałbym Mahatmę Gandhiego dobrym człowiekiem, ale nie człowiekiem świadoŹmym. On naprawdę usiŹłował być dobry. Nie kryŹtykuję jego intencji, ale byt on człowiekiem z obŹsesjo czynienia dobra.
Człowiek świadomy nie ma obsesji; jest rozŹluźniony, cichy, spokojŹny, serdeczny. Wszystko, co wypływa z tej jego ciŹszy jest dobre, gdyż żyje
on w świadomości, która przecież nie stwarza konieczŹności dokonywania wyborów.
Wyjdź ponad zwykłq koncepcję dobrego człowieka. Nie będziesz ani dobry ani zły. Będziesz po prostu uważŹny, świadomy, a cokolwiek się zdarzy będzie dobre. Mó-wiqc innymi słowy - w pełni swej świadomości osiqgniesz cechy boskie, a dobroć będzie zaledwie jednq z nich.
Religie nakazały ci być dobrym, tak byś mógł któŹregoś dnia odnaleźć Boga. Ale to przecież niemożliŹwe - nigdy żaden dobry człowiek nie poczuł co znaŹczy boskość. Nauczam cię czegoś odwrotnego: odkryj boskość, a dobro pojawi się samo i będzie połqczone z pięknem, wdziękiem, prostotq i skromnościq. Nie bęŹdzie oczekiwało żadnej nagrody. Jest nagrodq samq w sobie.
200

CZĘŚĆ IV ĆWICZENIE OBSERWACJI

Patrzymy na wszystkich, tylko nie na samych siebie, toteż znamy innych lepiej niż siebie. O sobie nic nie wiemy.
Ludzie obserwujq jedynie innych; nie zadajq sobie trudu popatrzenia na siebie samych. Każdy obserwuje co robi ktoś inny, jak wyglqda - oto jak powierzchownie trakŹtujemy obserwowanie. Każdy to robi. Nie jest to coś nowego. Wystarczy to pogłębić, skierować do wewnqtrz, ku swoim najskrytszym uczuciom,
myślom, nastrojom, a w końcu ku obserwatorowi, ku samemu sobie.
Żyd siedzi w pociqgu naprzeciwko księdza. Zadaje mu pytanie:
- Proszę mi powiedzieć, Wasza Dostojność, dlaczego nosi pan kołnierzyk tył na przód.
- Ponieważ jestem ojcem - odpowiada ksiqdz.
- Też jestem ojcem, ale nie noszę kołnierzyka w ten sposób.
- Tak, ale ja jestem ojcem dla tysięcy.
- To, być może, powinien pan raczej zakładać spodnie tył naprzód?
Ludzie zawsze bacznie obserwujq innych.
201

Dwóch facetów poszło na spacer; nagle zaczqł paŹdać deszcz. Jeden woła więc do drugiego:
- Szybko. Otwórz parasol!
- To się na nic nie zda - odpowiada jego kolega - mój parasol jest dziurawy.
- To po co go w ogóle zabrałeś?
- Nie sqdziłem, że będzie padać.
Łatwo nam przychodzi śmiać się z głupiego zachoŹwania innych, ale czy kiedyś śmiałeś się sam z siebie? Czy przyłapałeś się kiedykolwiek na robieniu czegoś bzdurnego? Nie, nie obserwujesz siebie, a jedynie inŹnych. A to się na nic nie zdaje.
14. Poznaj to, co ponadczasowe
Jeśli położysz przed sobq zegarek i będziesz patrzeć na sekundnik, zaskoczy cię to, że nie będziesz umiał obŹserwować zegarka nawet przez minutę. Może ci się uda przez piętnaście sekund, może dwadzieścia, a po trzyŹdziestu sekundach zapomnisz, że miałeś patrzeć na tę wskazówkę. Zajmie cię jakaś myśl, a potem znowu przyŹpomni ci się, że próbowałeś obserwować sekundnik. SkuŹpienie swej uwagi nawet na minutę jest dość trudne, więc nie sqdźcie, że od razu wam się uda. Kiedy usiłujesz być świadomy wszystkich drobiazgów, jakie przynosi życie, powinieneś wiedzieć, że po wielokroć czegoś zapomnisz. Twoja uwaga odbiegnie daleko, a kiedy sobie zdasz z teŹgo sprawę, poczujesz się winny. To rodzaj pułapki.
Jeżeli zaczniesz czuć się winnym, to nie uda ci się poŹwrócić do ćwiczenia swojej uważności. Nie ma powodu by odczuwać winę. To naturalne. Nie musisz odczuwać
202

skruchy, to naturalne i przydarza się każdemu, kto szuŹka. Tak się zwykle dzieje; nie daj się wpędzić w błędne koło poczucia winy, że nie potrafisz utrzymać uwagi naŹwet przez kilka chwil, że wciqż zapominasz.
Mistrz DżainówMahawira był pierwszym człowiekiem w historii, który stwierdził, że jeśli człowiek jest uważny i potrafi się na czymś skupić nieprzerwanie przez czterŹdzieści osiem minut, to dostqpi oświecenia; nikt mu w tym nie przeszkodzi. Jedyne czterdzieści osiem miŹnut... a przecież nawet przez czterdzieści osiem sekund jest trudno. Dociera do nas tyle bodźców.
Żadnej winy, żadnej skruchy - w chwili, kiedy przyŹpomnisz sobie, że przestałeś robić to, co robiłeś, po prostu wróć do przerwanej czynności. Nie płacz nad rozlanym mlekiem. To byłoby głupie.
To na pewno zabierze sporo czasu, ale w końcu zdasz sobie sprawę, że stajesz się coraz bardziej uważny. Może przez minutę, może przez dwie. l sprawi ci to tak wielkq radość... ale nie popadaj w dumę, nie myśl, że masz za sobq jakiś etap. To stałoby się barierq. Kiedy ktoś się zgubi i uda mu się postawić maleńki kroczek w dobrym kierunku, to cieszy się, jakby już był w domu.
Kontynuuj wolno, cierpliwie. Nie ma żadnego pośpieŹchu - do twojej dyspozycji jest cała wieczność. Nie próŹbuj osiqgnqć tego szybciej; brak cierpliwości nie pomoŹże. Świadomość nie jest jak wiosenny kwiatek - kwitnie przez sześć tygodni i znika. Świadomość jest jak libański cedr, który rośnie przez setki lat, ale trwa przez tysiqcle-cia wznoszqc się na pięćdziesiqt metrów ku niebu.
Świadomość rośnie powoli, ale rośnie i dlatego trzeŹba wykazać się cierpliwościq. Wraz z jej wzrostem zaŹczniesz odczuwać wiele rzeczy, których nigdy nie czułeś.
203

Przykładowo, zauważysz że w twoim ciele istnieje wiele napięć, których wcześniej nigdy nie dostrzegałeś, bo byŹły dość delikatne. Teraz, kiedy rozwija się twoja świadoŹmość, zaczynasz odczuwać nawet te leciutkie napięcia. Czujqc napięcie w ciele - rozluźnij to miejsce. Jeśli twoje całe ciało jest odprężone, świadomość będzie rozwijać się szybciej, bo napięcia tworzq przeszkody.
Nie mam zamiaru radzić ci, żebyś porzucił swoje wady, stał się dobrym człowiekiem, poprawił swój charakter - jestem od tego bardzo daleki. Twój charakter nie interesuje mnie ani trochę. Interesuje mnie twoja świadomość.
Im bardziej rozwija się twoja świadomość, tym wyŹraźniej zaczynasz dostrzegać, że śnisz nie tylko w noŹcy; nawet w ciqgu dnia w twojej głowie snują się senne marzenia. Sq tuż pod po-wierzchniq twojego czuŹwania - przymknij oczy, a w każdej chwili bęŹdziesz mógł dostrzec jakiś sen przesuwajqcy się jak obłok na niebie. Jednak to, że twój stan czuwaŹnia nie jest jeszcze pełniq przebudzenia dostrzeżesz dopiero wtedy, gdy osiq-gniesz już pewien poziom świadomości. Zauważysz przepływające sny na jaŹwie. Kiedy siadasz w foŹtelu, by chwilę odpoczqć, marzenia senne natychŹmiast przejmujq kontroŹlę. Zaczynasz myśleć, że zostaniesz prezydentem
kraju, albo że robisz jakieś wspaniałe rzeczy; wszystko jedno co. Jednocześnie wiesz, że wszystko o czym my-
204

ślisz w tej właśnie chwili, jest nonsensem. Wiesz, że nie jesteś żadnym prezydentem, ale to marzenie senne ma w sobie coś takiego, że nawet wbrew tobie, wraca. Świadomość odsłoni przed tobq wszystkie warstwy snu na jawie, l zacznq one znikać, tak jak znika ciemność, gdy wnosisz do pokoju zapalonq lampę.
15. Niewidzialny dotyk
Cokolwiek robisz - spacerujesz, siedzisz, jesz lub naŹwet jeśli nic nie robisz, a po prostu oddychasz, odpoczyŹwasz, relaksujesz się na trawie - nigdy nie zapominaj, że jesteś obserwatorem.
Oczywiście będzie to bardzo trudne. Co chwila po-dqżysz za jakqś myślq, jakimś uczuciem, emocjq, wzruŹszeniem - wszystko będzie zakłócać twojq obserwację. Pamiętaj jednak, by wracać do swojego centrum, które obserwuje.
Niech stanie się to systematycznym wewnętrznym procesem... Będziesz zadziwiony jak życie zmienia swo-jq jakość. Mogę poruszyć dłoniq w sposób nieświadoŹmy, ale także mogę cały ten ruch dokładnie obserwoŹwać z wewnqtrz siebie. Wtedy ten sam ruch staje się całkowicie odmienny. Pierwszy był mechaniczny jak ruch robota. Drugi jest ruchem świadomym. Kiedy jeŹsteś świadomy, czujesz tę dłoń od środka. W nieświa-domści postrzegasz jedynie zewnętrznq powłokę.
Poznałeś swojq twarz jedynie dzięki lustrom, z ze-wnqtrz, bowiem nie jesteś obserwatorem. Jeśli zaczniesz obserwować poczujesz swojq twarz od środka; to wspaŹniałe doznanie, l wtedy, powoli zacznq dziać się dziwne
205

rzeczy. Myśli zacznq znikać, uczucia i emocje zacznq znikać, a wokół ciebie panuje cisza. To tak, jakbyś był wyspq na oceanie milczenia... po prostu obserwator, mały płomyczek w centrum twojej Istoty, oświetlajqcy całe twoje wnętrze.
Wyjdź ponad zwykła koncepcję dobrego człowieka. Nie będziesz ani dobry ani zły Będziesz po prostu uważny, świadomy, a cokolwiek się zdarzy będzie dobre.
Poczqtkowo będzie to doznanie jedynie wewnętrzne. Jednak z czasem to światełko zacznie przenikać na ze-wnqtrz i dosięgać innych ludzi. Zaskoczy i zadziwi cię to, że inni ludzie, tacy którzy majq w sobie choć odrobinę wrażliwości, natychmiast poczujq, że coś niewidocznego ich dotknęło. Jeśli na przykład obserwujesz siebie... idź za kimś obserwujqc siebie, a prawie na pewno ta osoŹba nagle, bez powodu odwróci się w twojq stronę. KieŹdy obserwujesz siebie, to jakbyś emitował promieŹnie. Muszq one dotknqć osobę idqcq z przodu, spowodować, że się odŹwróci zadajqc sobie pytaŹnie: "Co się stało?" A ty jesteś oddalony na tyle, że przecież nie mogłeś jej dotknqć.
Zrób taki eksperyŹment: kiedy ktoś śpi, usiqdź przy nim i obserŹwuj samego siebie; zoŹbaczysz, że ten człowiek nagle się obudzi, otworzy oczy, rozejrzy się wokół jakby sqdzit, że obudził się za sprawq czyjegoś dotyku.
Ty także zaczniesz odczuwać te promienie jak dotyk. To nie jest jakaś wydumana rzecz. Nazywa się to aura. Drugi
206

człowiek może odczuwać to jako dotyk, jako wewnętrzne poruszenie; ty możesz odczuwać, że kogoś dotykasz.
Stwierdzenie: "czuję się poruszony" ma swoje głęboŹkie znaczenie. Być może używasz go, nie do końca rozu-miejqc, co ono oznacza. Ktoś mógł nie zamienić z tobq ani jednego słowa, po prostu przeszedł obok. Może jedyŹnie przez chwilę spojrzał ci w oczy? A ty czujesz się poruŹszony. l to nie jest jedynie słowo; to się dzieje. Te promieŹnie rozprzestrzeniajq się wokół ciebie dotykajqc ludzi, zwierzqt, drzew, kamieni... a pewnego dnia poczujesz, że ze środka siebie ogarniasz cały wszechświat.
16. Vipassana
Drogq Buddy była vipassana. Oznacza ona obserwoŹwanie. Odkrył on jeden z najwspanialszych sposobów -obserwacja swojego oddechu. Oddech jest prostym, naŹturalnym zjawiskiem obecnym przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie musisz robić niczego specjalnego. Powtarzanie mantr wymaga pewnego wysiłku, trzeba się zmusić. Mówiqc: "Ram, Ram, Ram" usiłujesz się mobiliŹzować. l jesteś skazany na to, że wielokrotnie zapomnisz. Nawet więcej: słowo "Ram" pochodzi od umysłu, a więc nie będzie w stanie poprowadzić cię poza umysł.
Budda odkrył zupełnie inne podejście. Po prostu obŹserwuj swój oddech - wpływa w ciebie, wypływa z cieŹbie. Sq cztery punkty, na które trzeba zwrócić uwagę. Siedzqc w ciszy zacznij odczuwać swój oddech, dostrzeż go. Wciqgasz w siebie powietrze - to pierwszy punkt. Za chwilę, kiedy kończy się wdech, na ułamek sekundy poŹwietrze się zatrzymuje -to drugi punkt. Następnie znów
207

następuje ruch powietrza - tym razem na zewnqtrz. To jest trzeci punkt. A kiedy powietrze jest już poza płuŹcami, znów następuje moment zatrzymania - czwarty punkt na który trzeba zwrócić uwagę. Powietrze następŹnie znów zaczyna wpływać... oto pełen cykl oddechu. Jeśli będziesz umiał utrzymać uwagę na tych czterech punktach, zadziwi cię to, jaka wielka nastqpi różnica;
ponieważ umysł nie jest włqczony w ten proces.
Obserwowanie nie jest czynnościq umysłu lecz duszy, świadomości. Nie jest procesem umysłowym. Kiedy obŹserwujesz, umysł się zatrzymuje, przestaje istnieć. Tak, poczqtkowo po wielokroć zapomnisz się i umysł powróŹci, zacznie znów swoje stare sztuczki. Ale zawsze, gdy zdasz sobie sprawę z tego, że się zapomniałeś, wróć do obserwowania. Nie ma powodu czuć się winnym. Z czasem umysł będzie się wtrqcat coraz rzadziej.
A kiedy ci się uda nieprzerwanie, przez czterdzieŹści osiem minut obserwować swój oddech, doznasz oświecenia. Dziwi cię to? Tylko czterdzieści osiem minut? Wydaje ci się bowiem, że to takie łatwe. WyŹstarczy czterdzieści osiem minut? Wiedz, że to bardzo trudne. Nie uda ci się to nawet w ciqgu czterdziestu ośmiu sekund. Spróbuj z zegarkiem w ręku. Na po-czqtku nie uda ci się zachowanie uważności przez miŹnutę. Zagapisz się. Zapomnisz oberwować. l zegarek i oddech. Jakaś myśl odciqgnie cię daleko, aż nagle zdasz sobie sprawę, że... Cóż, spojrzawszy na zegarek dostrzeżesz, iż upłynęło dziesięć sekund. Przez dzieŹsięć sekund nie obserwowałeś.
Jednak stopniowo, krok po kroku dotrze do ciebie to, że obserwacja oddechu nie jest jedynie narzucaŹniem sobie jakiegoś ćwiczenia, ale raczej dostarcza
208

ci przyjemności. Tych kilka chwil pełnych uwagi ma w sobie taki ładunek piękna, daje ci takq radość, że chcesz je powtórzyć, chcesz być w pełni obecny podŹczas oddechu.
Pamiętaj, że to nie jest takie samo zjawisko jak w przypadku jogi. Prana/omy stosowane w jodze to zuŹpełnie inny, właściwie odwrotny proces, niż ten, który Budda nazwał wpossana. Prana/oma to zaczerpnięcie głębokiego oddechu, wypełnianie klatki piersiowej jak największq ilościq tlenu, a następnie niemal całkowite opróżnienie płuc z dwutlenku węgla. Jest to ćwiczenie fizyczne - dobre dla ciała, ale nie należy mylić go z v/-passano.
W yipassanie nie zmieniasz naturalnego rytmu odŹdechu. Nie bierzesz długich, głębokich wdechów, twój wydech jest taki jak zwykle. Musi się odbywać całkowiŹcie normalnie i naturalnie. Cała świadomość musi być skierowana na obserwację.
Kiedy nauczysz się obserwować swój oddech, będziesz umiał obserwować także inne rzeczy. ldqc będziesz wiŹdział siebie idqcego, jedzqc będziesz widział siebie jedzq-cego. A w końcu, nawet kiedy będziesz spał, nauczysz się obserwować siebie śpiqcego. Kiedy to się stanie, poŹczujesz, że jesteś w innym świecie. Ciało śpi, a wewnqtrz pali się jasne światełko. Twoje obserwowanie pozostaje niezakłócone. Wtedy, przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, w głębi ciebie trwa nieprzerwany proces obserŹwacji. Nadal robisz to samo i zewnętrzny świat postrzega cię jak dawniej; ale dla ciebie zmieniło się wszystko.
Pewien mistrz zeń niósł wodę ze studni. Spotkał po drodze mężczyznę, który znał go ze słyszenia i przybył by go odszukać.
209

- Gdzie mogę znaleźć mistrza tego klasztoru ? - zaŹpytał. Sqdził bowiem, że niosqcy wodę jest stużqcym. Przecież to niemożliwe, by tak oświecony człowiek nosił wodę, by myt posadzki. Mistrz roześmiał się i odparł:
- Ja jestem tym, którego szukasz.
Mężczyzna nie mógł uwierzyć. Powiedział:
- Wiele o tobie słyszałem, ale nie mogę uwierzyć, że nosisz wodę ze studni.
- Lecz przecież to właśnie robiłem zanim doznałem oświecenia - nosiłem wodę ze studni, rqbałem drewno, toteż robię to nadal. Jestem w tym bardzo dobry, chodź i popatrz, za chwilę będę rqbał drewno - odpowiedział mistrz.
- Ale w takim razie wytłumacz mi na czym polega różŹnica: przed oświeceniem wykonywałeś te prace i wykoŹnujesz je po oświeceniu. Rozbawiony mistrz rzekł:
- Różnica leży wewnqtrz. Wcześniej robiłem wszystko jak we śnie, teraz robię to samo w pełni świadomie. Czynności sq te same, ale ja już nie jestem taki sam. A ponieważ ja się zmieniłem, świat który widzę także się zmienił.
Przemiana musi nastqpić wewnqtrz. To rodzaj całŹkowitego odrzucenia starego świata, ponieważ stara jaźń została porzucona.
17. Nocna zmiana
Zjawiska snu i obserwacji całkowicie się od siebie różniq. Spróbuj wprowadzić takie ćwiczenie: każdego wieczoru, kiedy już zapadasz w sen, powoli się w nie-
210

go zagłębiasz, powtarzaj sobie, że będziesz pamiętał, iż to jest po prostu sen. Myśl o tym aż do momentu zaśnięcia. Po kilku, może kilkunastu dniach, kiedy ta myśl przeniknie głęboko do podświadomości, ku tweŹmu zaskoczeniu, będziesz umiał obserwować sen jaŹko sen. l wtedy nie będzie już miał nad tobq władzy, a wraz z rozwojem twojej świadomości, zniknie całkoŹwicie. Sny sq wstydliwe, nie chcq być obserwowane. Ist-niejq jedynie w ciemni twej podświadomości. Wraz ze światłem przyniesionym dzięki obserwowaniu ich, za-cznq powoli zanikać.
Powtarzaj więc to ćwiczenie a pozbędziesz się snów. l zdziwi cię to, jak wiele spraw się z tym wiqże. Jeśli sny zniknq, twój umysł w ciqgu dnia będzie dużo mniej gaŹdatliwy. Po drugie - lepiej zadomowisz się w teraźniejŹszości zamiast w przyszłości lub przeszłości. Po trzecie - pogłębi się znacznie twoja skuteczność we wszystkim, co robisz.
Sny sq jak dolegliwość. Człowiek jest chory więc ich potrzebuje. Jednak jeśli pozbędziesz się ich całkowicie, osiqgniesz nowy rodzaj zdrowia, dostrzeżesz nowq wizję. Poza tym część twojego nieświadomego umysłu stanie się świadoma, co umocni cię w poczuciu twej indywiŹdualności. Nigdy nie będziesz żałował tego, co robisz w pełni swej świadomości. Obserwowanie jest jakby rodzajem wspaniałej magii, której każdy może się naŹuczyć; a ona rozpocznie przemianę całej twojej Istoty.
Kiedy zaczniesz obserwować swoje sny, dostrzeżesz że jest pięć ich typów. Pierwszy, to po prostu śmieci; a zaj-mujq się nimi tysiqce psychoanalityków. Totalna bzdura. Zdarzajq się, ponieważ w ciqgu całego dnia zbierasz te śmieci, zupełnie tak, jak twoje ciało pokrywa się kurzem
21

Świadomość rośnie powoli, ale rośnie i dlatego trzeba wykazać się cierpliwością. Wraz z jej wzrostem zaczniesz odczuwać wiele rzeczy, których nigdy nie czułeś.
i brudem. Ciało wymaga kqpieli, alejakwykqpać umysł? Cóż, umysł ma swój sposób na wyrzucanie kurzu i bruŹdu. To sen - pierwszy typ snu, który odkurza umysł. ZdaŹrza się w dziewięćdziesięciu procentach przypadków. Nie zwracaj na niego uwagi. Powoli, wraz z rozwojem świadomości, dostrzeżesz czym jest ten kurz.
Drugi rodzaj snu to odzwierciedlanie marzeń. Macie wiele pragnień, potrzeb naturalnych, lecz księża i tak zwani nauczy-ciele duchowi zatruli waŹsze umysły. Nie pozwalajq zaspokoić nawet bardzo podstawowych potrzeb. Wyklęli je całkowicie, a to
przekleństwo przeniknęło w głqb każdego z was. PraŹgniecie spełnienia wielu potrzeb i stqd powstaje drugi typ snów. To, czego sobie odmówiłeś ze względu na naŹkazy kapłanów, z powodu zatrucia umysłu, próbuje się spełnić w snach w taki czy inny sposób.
Należy jednak przyjrzeć się potrzebom a nie ich oceŹnie. Ocena wypływa ze świadomego umysłu, potrzeba z nieświadomości, l tak właśnie tworzy się drugi rodzaj snów - wyparte przez ciebie potrzeby twój umysł spełŹnia we śnie. Czytałeś wspaniałe ksiqżki, zostałeś zatruŹty ideami myślicieli, to wszystko ukształtowało pewne wzorce w twoim umyśle. Nie jesteś już otwarty na to, co przynosi życie, zaślepiły cię filozofie. Nieświadomość nie ocenia, nie wyznacza celów. Wie tylko jedno: co jest
212

ci potrzebne do osiqgnięcia spełnienia. Toteż nieświaŹdomość tworzy sobie sny Drugi rodzaj snów ma wielkie znaczenie; należy go poznać i medytować nad nim dlaŹtego, że to właśnie nieświadomość usiłuje przekazać ci wiadomość: "Nie bqdź głupcem! Przysporzy ci to cierŹpienia. Nie głodź swojej Istoty. Skończ z tym samobójŹczym nastawieniem spowodowanym powolnym zabijaŹniem własnych potrzeb"
Pamiętaj: pragnienia pochodzq od świadomego umyŹsłu, potrzeby zaś od nieświadomości. Ta różnica musi być dobrze zrozumiana, bo ma ogromne znaczenie.
Pragnienia wytwarza świadomy umysł; to co nieŹświadome nie zna pragnień, nie zajmuje się nimi. Czym jest pragnienie? Zostało stworzone z twoich myśli, z teŹgo czego cię nauczono, z tego jak cię ukształtowano. Chciałbyś być prezydentem kraju; nieświadomość zuŹpełnie się tym nie przejmuje. Nie jest zainteresowana byciem prezydentem, ale tym, jak stworzyć całkowitq jedność, jak osiqgnqć spełnienie. Umysł mówi jednak:
"Zostań prezydentem, a jeśli musiałbyś, z tego powoŹdu, poświęcić swojq miłość, to poświęć. Jeśli będziesz musiał poświęcić swoje zdrowie, to poświęć. Jeśli zabieŹrze to twój spokój, to niech zabierze. Masz się stać preŹzydentem". Albo gromadzenie nadmiernego bogactwa - to także sprawka świadomego umysłu. NieświadoŹmość nie zna bogactwa, zna jedynie to, co naturalne. Nie nosi na sobie piętna społeczeństwa; jest raczej jak drzewo, ptak lub zwierzę. Nie została ukształtowana przez społeczeństwo, przez polityków. Pozostaje czysta.
Wsłuchuj się w drugi rodzaj snu i medytuj o nim, a to pozwoli ci znaleźć odpowiedź na pytanie czego poŹtrzebujesz. Wypełniaj swoje potrzeby, nie pragnienia.
213

Czyń tak, jeśli chcesz trwać w błogosławieństwie. Jeżeli zaś chcesz popaść w nędzę - ignoruj potrzeby, realiŹzuj pragnienia. To bardzo proste zjawisko - podqżaj za swoimi pragnieniami, a staniesz się nieszczęśliwy. Jeśli zaś będziesz jak rzeka płynqca w kierunku morza wyŹpełniał swoje potrzeby, poczucie spełnienia będzie ci towarzyszyć każdego dnia. Rzeka nie mówi, iż dzisiaj chce ptynqć na wschód, a jutro będzie chciała na zaŹchód. Ona po prostu szuka swej drogi. Jakie znaczenie ma kierunek? Rzeka płynie, bo takq ma potrzebę; nic nie wie o pragnieniach. Dlatego zwierzęta sq szczęśliŹwe. A przecież nic nie majq. A ty masz tyle różnych rzeŹczy i czujesz się tak podle? Nawet zwierzęta majq życie bardziej przepełnione błogościq i pięknem. Nie majq świadomego umysłu, który je kontroluje i nimi manipuŹluje; pozostajq niepodzielone.
Drugi rodzaj snu ma ci wiele do przekazania. DzięŹki niemu zaczniesz przemieniać swojq świadomość, swoje zachowania, swoje ścieżki życiowe. Słuchaj teŹgo, co ci sygnalizuje nieświadomość, zaspokajaj swoje potrzeby. Zapamiętaj, że nieświadomość ma słuszność, bo w niej znajduje się mqdrość całych tysiqcleci, miŹliony poprzednich egzystencji. Świadomość przynależy do tego konkretnego, twojego życia. Została wyuczoŹna w szkołach, na uniwersytetach, zaprogramowana przez rodzinę i społeczeństwo, bo w nich przypadkowo się urodziłeś. Nieświadomość niesie w sobie doświadŹczenia wszystkich twoich poprzednich wcieleń; pamięta jak byłeś skatq, drzewem, zwierzęciem - ma w sobie catq przeszłość. Jest niezwykle mqdra. W porównaniu z niq świadomość jest głupia; nie ma prawie żadnego doświadczenia - tylko to z obecnego życia. Jest dzieŹ

cinna. Słuchaj nieświadomości. W niej tkwi odwieczna mqdrość.
Obecnie cała Zachodnia psychoanaliza oparta jest tylko i wyłqcznie na słuchaniu drugiego rodzaju snów i dokonywaniu zmian w przyzwyczajeniach życiowych. Psychoanalitycy pomogli wielu ludziom. Mimo szeregu niedoskonałości, metoda ta pomaga, bo przynajmniej pozwala się odprężyć i zmniejszyć napięcie.
Jest i trzeci rodzaj snów - komunikacja z nadświa-domościq. Drugi rodzaj polegał na komunikacji z nie-świadornościq, trzeci - z nadświadomościq. Zdarza się bardzo rzadko, bo nasz kontakt z nadświadomościq jest przerwany. Jest jednak czasami możliwy, ponieważ nadświadomośc jest także twoja. Może stała się jak obŹłok i przeniosła na niebo, może wyparowała, może odŹległość jest przeogromna, ale nadal jest zakorzeniona w tobie. Kontakt z nadświadomościq należy do rzadkoŹści. Doznasz go, jeśli staniesz się bardzo, bardzo uważŹny. Inaczej zamieni się w kurz, który umysł wrzuci do snu, w relizację marzenia, który umysł musi w sobie blokować. Zagubi się. Jeśli jednak wyostrzysz uważność dostrzeżesz, że to połyskujqcy diament, zupełnie inny niż wszystkie kamienie wokół.
Kiedy to poczujesz, gdy odnajdziesz sen przychodzq-cyod nadświadomości, obserwuj go, medytuj, bo stanie się on ścieżkq wiodqcq cię do twego mistrza. DoprowaŹdzi cię do takiego życia, które da ci poczucie szczꏜcia, doprowadzi do zdrowej samodyscypliny. Taki sen będzie twoim przewodnikiem. Możesz znaleźć mistrza posługujqc się świadomościq, ale będzie on po prostu nauczycielem. Możesz znaleźć mistrza posługujqc się wskazówkami nieświadomości, ale będzie on nikim in-
215

nym jak kochankiem - będziesz zakochany w nim jaŹko w pewnym typie człowieka. Jedynie nadświadomość może cię doprowadzić do właściwego mistrza. Nie bęŹdzie on nauczycielem, nie zafascynują cię jego słowa nie będziesz nim oczarowany. Wręcz odwrotnie - ten człowiek dopasuje się do ciebie, dostarczy ci możliwości rozwoju, stanie się dla ciebie jak żyzna gleba.
Następnie mamy czwarty rodzaj snu, który pochodzi z poprzednich wcieleń. Nie jest aż tak rzadki. Zdarza się. Jednakże wszystko to staje się w tobie jednym wielŹkim bałaganem; nie potrafisz niczego rozróżnić.
Na Wschodzie staraliśmy się pojqć ten rodzaj snu i dzięki niemu doszliśmy do zjawiska reinkarnacji. PozwaŹla on dowiedzieć się więcej i więcej o swoich wcześniejŹszych wcieleniach, przenieść się bardzo daleko w przeŹszłość. To powoduje w tobie wiele zmian, bo wiedza o tym kim byłeś w poprzednim życiu sprawia, że pewne rzeczy stajq się nieważne a inne nabierajq ogromnego znaczeŹnia. Zmienia się twój gestalt, zmienia się styl życia.
Zgromadziwszy ogromne bogactwo w poprzednim życiu, umarłeś jako najbogatszy człowiek w swoim kraŹju, a jednocześnie jako duchowy żebrak, l znów scheŹmat się powtarza w życiu obecnym. Toteż nagle zmienia się gestalt - wiedzqc co robiłeś i jak to cię doprowadziło donikqd, pamiętajqc swoje poprzednie wcielenia, wie-dzqc że powtarzałeś wciqż ten sam błędny schemat, jak zacinajqca się płyta gramofonowa, że nigdy nie zrobiłeś ani jednej nowej rzeczy... Wciqż i na nowo gromadziłeś bogactwa, wciqż dqżyteś do władzy, wciqż zdobywałeś nadmiar wiedzy. Zakochiwałeś się i ciqgle w ten sam sposób zamieniałeś miłość w coś ohydnego... Kiedy dostrzeżesz to wszystko już nigdy nie będziesz taki sam.
216

Dzięki temu twoje obecne życie nagle się przemieni. Nie pozostaniesz ani chwili dłużej w tej starej koleinie.
To właśnie złego powodu ludzie na Wschodzie pytali od tysiqcleci: "Jak się wyrwać z tego koła życia i śmierŹci?" To wciqż to samo koło, ta sama historia powtarzaŹjąca się znowu i znowu... Jeśli jej nie znasz, wydaje ci się, że robisz coś nowego i wydajesz się bardzo podeksŹcytowany. Ale ja widzę, że robisz wciqż to samo.
Nie robisz w życiu niczego nowego. Jest ono jak koło;
porusza się wciqż w ten sam sposób. Twoje podniecenie wynika tylko z tego, że zapominasz o swojej przeszłości. Jeśli sobie jq przypomnisz, całe podniecenie opadnie. W stanie takiego przypomnienia przydarza się sannjas.
Sannjas jest wysiłkiem podjętym w celu wyjścia z koŹleiny, wyskoczenia z błędnego koła. Oznacza powieŹdzenie samemu sobie: "Dość tego! Nie mam zamiaru już dłużej uczestniczyć w tym starym nonsensie. ZmieŹniam swoje nawyki". Sannjas jest wyskoczeniem poza koło; nie poza społeczeństwo, lecz swoje własne koło życia i śmierci.
To właśnie czwarty rodzaj snu.
A piqty i ostatni tym różni się od czwartego, że wyŹchodzi w przyszłość, tak jak czwarty wraca do przeszłoŹści. Przytrafia się niezmiernie rzadko, jedynie wtedy, gdy jesteś otwarty, podatny, elastyczny. Przeszłość rzuca cień i przyszłość rzuca cień. Oba odbijajq się w tobie. Jeśli staniesz się świadomy swoich snów, pewnego dnia doŹtrze do ciebie i to, że przyszłość zaglqda do ciebie. Nagle otwierajq się drzwi i przyszłość komunikuje się z tobq.
Jest pięć typów snów. Współczesna psychologia baŹzuje na typie drugim, często zresztq mylqc go z pierwŹszym. Pozostałe trzy typy pozostajq nieznane.
217

Jeśli medytujesz i stajesz się świadomy swojej weŹwnętrznej Istoty w czasie snu, zdarzy się jeszcze wiele innych rzeczy. Po pierwsze - stopniowo, wraz ze wzroŹstem świadomości swoich snów, będziesz coraz mniej pewny realności tego, czego doświadczasz na jawie. Dlatego Hindusi mówiq, że świat jest jak sen.
Obecnie dzieje się odwrotnie. Ponieważ jesteś tak pewien, że kiedy nie śpisz świat jest rzeczywisty, to wyŹdaje ci się, że kiedy śpisz - twoje sny także są rzeczyŹwiste. Nikt kto śpi nie ma wrażenia, że sen jest nieŹprawdziwy. Kiedy trwa, wyglqda wspaniale, całkowicie realnie. Rano oczywiście możesz stwierdzić, że to byt sen, ale nie w tym rzecz. Rano funkcjonuje inny umysł. Nie był świadkiem, jedynie słyszał, że coś tam gdzieś się działo. Ten świadomy umysł, który budzi się rano i wie, że to wszystko było snem, nie jest obserwatorem; jak mógłby cokolwiek stwierdzić?
To tak, jakbyś spał a dwie osoby obok rozmawiały ze sobq. We śnie coś tam słyszysz, bo mówiq dość głośno, ale sq to jakieś pojedyncze słowa bez kontekstu, zosta-wiajqce jakqś mglistq impresję. Tak właśnie się dzieje -podczas gdy nieświadomość bardzo aktywnie tworzy sny, świadomość śpi i jedyne co słyszy to hałas; rano zaś móŹwi: "To wszystko jakieś bzdury. To był przecież tylko sen".
Obecnie, zawsze gdy coś ci się śni, czujesz jakby było to całkowicie rzeczywiste. Nawet rzeczy absurdalne, nieŹlogiczne wyglqdajq prawdziwie, bo nieświadomość nie wie co to logika. We śnie idziesz drogq, widzisz nadbie-gajqcego konia i nagle koń już nie jest koniem lecz two-jq żonq. A twój umysł nie pyta od razu: "Jak to możliwe? Koń zamienił się w mojq żonę?" Nie ma problemu, nie ma wqtpliwości. Nieświadomość w nic nie wqtpi. Nawet
218

Pamiętaj: pragnienia pochodzą od świadomego umysłu, potrzeby zaś od nieświadomości. Ta różnica musi być dobrze zrozumiana, bo ma ogromne znaczenie.
tak przedziwne zdarzenie jest wiarygodne, wydaje się rzeczywiste.
Kiedy stajesz się świaŹdomy swoich snów i czuŹjesz, że to tylko sny, zaŹczyna dziać się coś dokładnie odwrotnego - nic nie jest rzeczywiste;
to wszystko jest teatrem umysłu, psychodramq. Stoisz na scenie, jesteś aktorem a także autoŹrem scenariusza. Jesteś reżyserem, producentem i wiŹdzem - nikogo oprócz ciebie nie ma, to jedynie wytwory twojego umysłu. Kiedy to do ciebie dotrze, wtedy cały otaczajqcy cię na jawie świat nabierze nowego wymiaŹru. Przekonasz się, że ma miejsce to samo, co wtedy, gdy śnisz nocq - scena jest, co prawda, o wiele szersza, ale to także sen.
Hindusi nazywajq czasem nasz świat: maja - iluzja, senne marzenie, wytwór umysłu. O co im chodzi? Czy o to, że świat jest nierzeczywisty? Nie, jest on rzeczywiŹsty, ale kiedy twój umysł zaczyna się włqczać, stwarzasz swój własny, nierealny świat. Nie żyjemy w tym samym świecie. Każdy ma swój. Jest tyle światów, ile umysłów. Kiedy Hindusi mówiq, że ten świat to maja, chodzi im o rzeczywistość połqczonq z umysłem. Czym jest sama rzeczywistość? Nie wiemy. Czym jest rzeczywistość poŹuczona z umysłem? To maja.
Kiedy ktoś obudzi się całkowicie, stanie się buddq, wtedy pozna rzeczywistość bez umysłu. To jest prawda,
219

brahman, Najwyższe. Dodaj umysł, a wszystko stanie się na powrót snem, bo umysł jest tym czymś, co wyŹtwarza sny. Bez umysłu nic nie jest snem; pozostaje kryŹstalicznie czysta rzeczywistość.
Umysł jest jak lustro; odzwierciedla świat. To odbicie nie może być rzeczywistości, jest po prostu odzwierŹciedleniem rzeczywistości. Kiedy nie ma lustra, odbiŹcie znika. Możesz widzieć rzeczywistość. Noc, księżyc w pełni, ciche jezioro, w którym odbija się księżyc; próŹbujesz go dotknqć. To właśnie wszyscy robiq przez całe swoje obecne i poprzednie życia. Łapiq księżyc odbity w tafli jeziora, l oczywiście żadnej szansy na sukces; to niemożliwe. Trzeba zapomnieć o jeziorze i spojrzeć doŹkładnie w przeciwnq stronę. Księżyc jest tam. Jezioro jest jak umysł, dzięki któremu świat zamienia się w iluŹzję. Bez względu na to czy masz oczy zamknięte czy otwarte - jeśli obecny jest umysł - wszystko jest snem.
Obserwowanie jest jakby rodzajem wspaniałej magii, której każdy może się nauczyć;
a ona rozpocznie przemianę całej twojej Istoty.
Jeśli będziesz medytował nad snem, w pierwszej kolejności właśnie z tego zdasz sobie sprawę. A po drugie - zrozumiesz, że jesteś jedynie świadkiem: sen istnieje, ale ty nie jesteś jego częściq. Nie jesteś częściq umysłu, jesteś transcendentny. IstnieŹjesz w umyśle, ale nim nie jesteś. Postrzegasz przez umysł, ale nim nie jesteś. Korzystasz z umyŹsłu, ale nim nie jesteś. l nagle stajesz się obserŹwatorem - już nie umyŹsłem.
220

Osiqgnięcie pozycji obserwatora jest ostatecznym, najwyższym spełnieniem. Później przestaje mieć jakieŹkolwiek znaczenie to, czy śnisz śpiqc, czy śnisz na jawie - pozostajesz obserwatorem. Istniejesz na świecie, ale świat nie ma już wstępu w ciebie. Wszystkie rzeczy sq gdzie były, ale twój umysł nie znajduje się pośród nich, ani one nie znajdujq się w umyśle. Pojawił się obserwaŹtor i wszystko się zmieniło.
Kiedy raz pojmiesz jak to się dzieje, stanie się to dla ciebie bardzo łatwe. Na razie może się wydawać tak trudne, że prawie niemożliwe. Jak zachować uważność w czasie snu? Zajmie ci to trzy do dziewięciu miesięcy. Każdego wieczoru, zasypiajqc utrzymaj swojq uwagę, obserwuj nadchodzqcy sen.
Pamiętaj, żeby nie pobudzać przy tym swojej aktywŹności, bo nie uda ci się zasnqć. Bqdź biernie skupioŹny, miękki, naturalny, odprężony, z przymkniętymi poŹwiekami. Nie nazbyt przejęty tym wszystkim - pasywna uważność, bez jakiegoś szczególnego zainteresowania. Siedzisz z boku, rzeka płynie a ty patrzysz. To zajmie ci trzy do dziewięciu miesięcy Potem, któregoś dnia sen opadnie na ciebie jak ciemny ekran, jak ciemna kurŹtyna, jakby słońce się schowało i nastała ciemna noc. Wszystko to dzieje się wokół, ale w głębi ciebie płonie ogieniek. Patrzysz milczqco, biernie, l oto zaczyna się świat snów. Widzisz wiele przedstawień, psychodram i po prostu obserwujesz. Z czasem zaczynasz umieć dostrzegać różnice; wiesz, który rodzaj snu się pojawił. A w końcu pojmujesz, że to jest dokładnie to samo, co dzieje się na jawie. Nie ma różnicy w jakości. Cały świat stał się iluzoryczny A kiedy świat jest iluzjq, jedynie obŹserwator jest prawdziwy.
221

POSŁOWIE:
Wiszqc na włosku
W Indiach opowiadajq pewnq starożytnq historię. Znany mędrzec wysłał swojego najlepszego ucznia
na dwór króla Janaka, aby tam uzupełnił swojq wiedzę.
Młody człowiek powiedział:
- Jeżeli ty nie możesz mnie tego nauczyć, to jak dokoŹna tego Janak? Ty jesteś wielkim mędrcem, Janak zaleŹdwie królem. Co on może wiedzieć o medytacji i świaŹdomości?
Mędrzec odparł:
- Po prostu rób co ci mówię. Idź, pokłoń się, nie zaŹchowuj się jak egoista sqdzqc, że jesteś sannjasinem, a on zwykłym wtaścicielem dworu, że jesteś uduchoŹwiony, a on, to zwykły zjadacz chleba. Zapomnij o tym. Wysyłam cię, byś się czegoś od niego nauczył; od tej pory on jest twoim mistrzem. Próbowałem ci to przeŹkazać tutaj, ale nie pojqteś o co chodzi. Potrzebujesz znaleźć się w innym otoczeniu, by to zrozumieć. Dwór Janaka, jego pałac będzie właściwym miejscem. Po prostu idź, pokłoń się nisko. Przez kilka najbliższych dni on będzie mnie zastępował.
Z wielkq niechęciq, ale jednak w końcu uczeń posłuŹchał. Pochodził wszak z kasty braminów, a kimże był JaŹnak? Zdobył bogactwo, miał królestwo, ale czego mógł nauczyć bramina? Przecież to rola braminów, by naŹuczać. A Janak nie był braminem, lecz pochodził z kasty wojowników kshatrija. Jego kasta była druga, po bramiŹnach, więc młody człowiek nie mógł się pogodzić z tym,
222

by kłaniać się komuś z niższej kasty. To niebywałe. To wbrew zasadom honorowanym przez hinduskie umysły
Jednak skoro mistrz nakazał, trzeba to wykonać. Poszedł z niechęciq i z niechęciq się pokłonił. A skła-dajqc pokłon czuł się po prostu wściekły na swojego mistrza, bo miał wrażenie, że się poniża. Król Janak siedział w grupie ludzi, pił wino, piękna kobieta tańczyŹła, a młodzieniec był przepełniony pogardq. Mimo to pokłonił się.
Janak zaśmiał się i powiedział:
- Nie musisz mi się kłaniać, kiedy jednocześnie masz w sobie tyle pogardy Nie wyrabiaj sobie opinii, zanim jeszcze zdqżyłeś mnie poznać. Twój mistrz zna mnie doŹbrze i wiedział co robi przysyłajqc cię tutaj. Masz się czeŹgoś nauczyć, ale w taki sposób nie nauczysz się niczego.
- Wszystko mi jedno. Przysłał mnie, jestem, ale o świŹcie wracam, bo nie sadzę, żebym się tutaj mógł czegoŹkolwiek nauczyć. Nawet gorzej - jeśli się nauczę czeŹgoś od ciebie, całe moje życie będzie zmarnowane. Nie jestem tu po to, by się nauczyć picia wina i oglqdania pięknych kobiet w tańcu, ani oddawania się żadnym inŹnym przyjemnościom.
- Dobrze, możesz wrócić rano do domu. Ale skoro już tu jesteś, zmęczony podróżq, przynajmniej połóż się i odpocznij przez noc. Kto wie, może zanim nadejdzie świt, zdarzy się coś, co pomoże ci zrozumieć to, po co przysłał cię tu mistrz.
To zabrzmiało bardzo tajemniczo. Jak miałby się czegoś nauczyć w ciqgu jednej nocy? Ale skoro i tak musi tu zostać, lepiej nie zawracać sobie zanadto głoŹwy domysłami. Król kazał przygotować dla niego najŹpiękniejszy, najbardziej luksusowy pokój w pałacu, do-
223

pilnował by kolacja była wspaniała, by miał wygodne łoże. A kiedy uczeń położył się spać, król odszedł. Ale młody człowiek nie mógł zasnqć, bo zauważył, że nad jego gtowq, na cieniutkiej nitce, wisi ostry, nagi miecz. Było to bardzo niebezpieczne, bo miecz mógł spaść w każdej chwili zabijajqc nieszczęsnego chłopaka. ToŹteż przez całq noc nie zmrużył oka, by w porę uniknqć nieszczęścia, gdyby zaszła taka potrzeba. Rano król zapytał:
- Czy pokój był przyjemny? Czy łoże było wygodne?
- Jasne, wszystko było wygodne, ale o co ci chodziło z tym mieczem? To okrutne. Bytem zmęczony. PrzyszeŹdłem pieszo z dalekiego aszramu mojego mistrza, a ty tak sobie ze mnie zakpiłeś. Co to za pomysł, żeby wieŹszać nagi miecz na tak cieniutkiej nitce, że aż bałem się oddychać, by nie spadł mi na głowę i nie zabił mnie. Nie przyszedłem tutaj w celach samobójczych. Król powiedział:
- Chcę dowiedzieć się tylko jednego: co się stało? Byłeś bardzo zmęczony. Mogłeś zasnqć z wyczerpania w jednej minucie. Ale ty przez całq noc nie zmrużyłeś oka. NieŹbezpieczeństwo było zaiste wielkie, mogłeś stracić życie. Byłeś więc uważny, czuwałeś. Oto moja nauka dla cieŹbie. Możesz już wracać. Albo, jeśli chcesz, możesz zostać tu kilka dni i poobserwować mnie. Pomimo, że siedziaŹłem w gronie swoich dworzan, że tańczyła przede mną piękna kobieta, wciqż miałem świadomość, że wisi nade mnq miecz. Jest on niewidzialny, a jego imię to śmierć. Nie przygadałem się tancerce, tak jak ty nie byłeś w staŹnie rozkoszować się luksusem swojego pokoju tej nocy. Nie piłem wina. Siedziałem w pełnej świadomości śmierŹci, która może nadejść w każdej chwili. Jestem jej świa-
224

domy zawsze i wszędzie. Mimo, że mieszkam w pałacu, jestem pustelnikiem. Twój mistrz zna mnie i rozumie. Wie, jaki jest mój sposób myślenia, l dlatego cię tu przyŹsłał.' Jeśli pozostaniesz tu przez kilka dni, będziesz mógł
to dokładnie dostrzec. [i~|"""
^ Chcecie stać się
.<
bardziej świadomi? Dostrzeżcie niepewność jutra.
Chcecie stać się barŹdziej świadomi? DoŹstrzeżcie niepewność juŹtra. Śmierć nadejdzie w jednej chwili - właśnie
za sekundę może zapukać do twoich drzwi. Możesz poŹzostać nieuważny, jeśli masz zamiar żyć wiecznie. Ale jeśli wiesz, że nadejdzie...? To niemożliwe! Życie jest czymś chwilowym, bańkq mydlanq - jedno ukłucie szpilki i już po nim. Jak możesz żyć nieświadomie? Stań się świadomy wszystkiego, co robisz.
Sq w tobie dwie płaszczyzny: umysłu i nie-umysłu. AlŹbo wyjaśnię to jeszcze inaczej: płaszczyzna obejmujqca zewnętrze twojej Istoty i płaszczyzna przebiegajqca w saŹmym twoim centrum. Jak zapewne wiesz, każde koło ma swoje centrum. Może nie zdajesz sobie sprawy, że istnieŹje, ale istnieje na pewno. Ty jesteś na zewnqtrz, blisko obwodu kota, ale centrum istnieje. Bez niego nie byłoby ciebie, jest jqdrem twojej Istoty, l w tymże centrum już jesteś buddq, już znajdujesz się w domu. Na obwodzie -należysz do świata; poprzez umysł, sny, pragnienia, lęki, tysiqce gierek. Jednak jesteś i obwodem i centrum.
Przydarzajq się takie momenty, kiedy widzisz, że jeŹsteś jak budda - to gracja, uważność, wyciszenie; ten sam świat przepełniony pięknem, btogościq, radościq. To właśnie pochodzi z twojego centrum; te przebłyski
225

jednak nie mogq trwać długo - wciqż jesteś spychany z powrotem na obrzeża. Czujesz się z tego powodu głuŹpio, jest ci źle i smutno. Wiesz, że przegapiasz gdzieś znaczenie życia.
Stopniowo nauczysz się przesuwać z obrzeży ku centrum i z powrotem bez większych problemów. Tak, jak wchodzisz do domu i wychodzisz z niego. Nie twoŹrzysz podziałów, nie pytasz: "Skoro znalazłem się na ze-wnqtrz, to jak teraz wejdę z powrotem do wewnqtrz?" Nie zastanawiasz się będqc w środku, jak ci się uda wyjść na zewnqtrz. Jest piękna, słoneczna pogoda;
ciepło, przyjemnie - to siedzisz w ogródku. Kiedy staje się coraz goręcej, zaczynasz się pocić; już nie jest miŹło, staje się duszno - po prostu wstajesz i wchodzisz do domu. Tam jest chłodno, nie odczuwasz dyskomfortu. l tak, zależnie od sytuacji zmieniasz miejsce.
Dokładnie w ten sam sposób człowiek świadomy, peŹłen zrozumienia, przemieszcza się ze swych peryferiów do centrum, z centrum ponownie na peryferia. Nigdzie nie jest uwięziony. Z targowiska do klasztoru, z bycia ekstrawertykiem do bycia introwertykiem - wciqż zmieŹnia miejsca. To jakby dwa skrzydła - współpracujq ze sobq. Dzięki temu, że sq umieszczone naprzeciw siebie, równoważq się. Gdyby dwa skrzydła były po tej samej stronie, ptak nie mógłby latać. Muszq się one nawzajem równoważyć, dlatego umieszczone sq po przeciwnych stronach, mimo że stużq temu samemu ptakowi. Twoje wnętrze i zewnętrze sq jak skrzydła.
Trzeba to dobrze zapamiętać, gdyż jest taka możliŹwość... otóż umysł ma skłonności do zaczepiania się. Sq ludzie, którzy zaczepili się na targowisku; mówiq, że nie sq w stanie zmienić miejsca, nie majq czasu na
226

medytację. Nawet kiedy majq czas, to nie wiedzq jak medytować i wydaje im się, że nie umieliby. Mówiq, że majq świeckie nastawienie - jak mogliby medytować? Sq materialistami - jak mogliby medytować? Sq eksŹtrawertykami - jakże mogłoby im się udać wejść w meŹdytację? Wybrali jedno ze skrzydeł. Jest to oczywiście zwiqzane zfrustracjq; majqc tylko jedno skrzydło Jesteś skazany na frustrację.
Sq też tacy, którzy majq dosyć świata i zdecydowali się na ucieczkę do klasztoru, w Himalaje, stali się sann-jasinami, mnichami, rozpoczęli samotne życie, schowaŹli się w sobie. Zamykajq oczy, zamykajq okna i drzwi, stajq się leibnitzowskimi monadami, które nie majq okien, a następnie popadajq w znużenie.
Nawiązuj kontakty z innymi, ale pozostań w kontakcie z samym sobą. Kochaj innych, ale kochaj także siebie.
Na targowisku mieli wszystkiego dość, byli zmęczeni, sfrustrowani. Czuli się jak w domu wariatów, nie mogli się odprężyć. Było zbyt wiele zwiqzków a za mało czasu dla siebie, za mało własnej przestrzeni. Zamieniali się w przedmioty, tracili swoje jaźnie, stawali się coraz bardziej materialni a coraz mniej duchowi. Zgubili drogę, świadoŹmość, że istniejq. Uciekli. Zniechęceni, zdruzgotani - uciekli. Teraz usiłujq żyć
w pojedynkę, życiem introwertyków, lecz wcześniej czy później i to im się znudzi. Wybrali bowiem jedno skrzyŹdło. Tym razem leży ono po przeciwnej stronie.
Nie akceptuję ani jednego ani drugiego. Chciałbym żebyście umieli pozostać na targowisku a jednocześnie
227

wytworzyć w sobie medytacyjność. Tak, byście mogli wspófodczuwać z innymi, kochać, tworzyć miliony przeŹróżnych zwiqzków, ponieważ one was wzbogaca|q - ale jednocześnie byście umieli zamknqć drzwi i zrobić sobie wakacje od wszystkich zwiqzków, by móc odnowić konŹtakt z samym sobq.
Nawiqzuj kontakty z innymi, ale pozostań w kontakŹcie z samym sobq. Kochaj innych, ale kochaj także sieŹbie. Wychodź na zewnqtrz! Świat jest piękny, pefen przyŹgód; tworzy wyzwania, wzbogaca. Nie przegapiaj tego - spotykaj się ze światem kiedy puka do twoich drzwi. Nie obawiaj się, nie masz nic do stracenia a wszystko do zdobycia. Tylko się nie zgub. Nie odchodź za daleko, bo nie będziesz umiał wrócić do domu. Czasem zapomnij o świecie. Zrób sobie czas na medytację. Codziennie, jeŹśli chcesz zachować równowagę, powinienieś zachować proporcje pomiędzy tym, co wewnętrzne i zewnętrzne, tak by się nie przechylały w żadnq stronę.
O to właśnie chodzi mistrzom zeń, kiedy mówiq:
,Wejdź w rzekę, ale nie
Człowiek, który się śmieje jest także człowiekiem, który płacze. Na tym polega jego równowaga. Człowiek szczęśliwy jest także tym, który potrafi milczeć.

pozwól by woda dotknꏳa twych stóp". Bqdź w świecie, ale nie stawaj się jego częściq. Bqdź w świecie, ale nie pozwól by świat był w tobie. KieŹdy wracasz do domu, jeŹsteś u siebie, tak jakby cały świat wyparował.
Mistrz zeń o imieniu Hotei przechodził przez wioskę. Był to jeden

228

z najcudowniejszych ludzi jacy kiedykolwiek stqpali po ziemi. Nazywano go "Smiejqcy się Budda" gdyż prawie zawsze się śmiał. Czasem jednak siadał pod drzewem z zamkniętymi oczami
aby zapomnieć o całym świecie, aby się odświeŹżyć i znowu móc się śmiać".
Jeśli chcesz się śmiać naprawdę, musisz nauczyć się także płaczu. Jeśli nie potrafisz płakać, nie umiesz roŹnić łez, nie będziesz także wiedział co znaczy śmiać się. Człowiek, który się śmieje jest także człowiekiem, któŹry płacze. Na tym polega jego równowaga. Człowiek szczęśliwy jest także tym, który potrafi milczeć. CzłoŹwiek w ekstazie jest także człowiekiem, który zna swoje centrum. To wszystko istnieje razem. A równowaga roŹdzi się dzięki połqczeniu tych wszystkich skrajności. Oto właściwy cel.
- a tak właśnie stało się w tej wiosce - nie śmie-jqc się, nawet się nie uśmiechajqc. CałkowiŹcie wyciszony i spokojny. Ktoś go zapytał: "Hotei, czemu się nie śmiejesz?"
On otworzył oczy i odŹparł: "Przygotowuję się. Muszę być gotowym do tego, by znów się śmiać. Potrzebuję odpoczqć, wejść do środka siebie,

Umysł jest jak lustro;
odzwierciedla świat. To odbicie nie może być rzeczywistością, jest po prostu odzwierciedleniem rzeczywistości. Kiedy nie ma lustra, odbicie znika. Możesz widzieć rzeczywistość.



229

OŚRODEK MEDYTACJI OSHO
Ośrodek Medytacji OSHO (OSHO Meditation Resort), poŹłożony około 150 kilometrów na południowy wschód od BomŹbaju - w Punie, jest miejscem, w którym można nauczyć się jak uczynić swoje życie świadomym, poczuć się rozluźnionym i przeŹpełnionym radościq. Ośrodek organizuje wiele rodzajów terapii medytacyjnych dla tysięcy ludzi z ponad 100 krajów, przyjeżdża-jqcych tam co roku. Puna, będqca poczqtkowo letnim kurortem dla maharadżów i bogatych brytyjskich kolonialistów, teraz jest tętniqcym życiem nowoczesnym miastem z wieloma uniwersyŹtetami i nowoczesnymi zakładami przemysłowymi. Ośrodek zajŹmuje 32 akry porośniętego drzewami przedmieścia, zwanego Koregaon Park. Wygodne noclegi można znaleźć w wielu pobliŹskich hotelach.
Program medytacji oparty jest na wizji Osho - całkowicie nowego rodzaju człowieka, który potrafi zarówno uczestniczyć w radościach codziennego dnia jak i pozostawać w ciszy i meŹdytacji. Większość programów odbywa się w nowoczesnych, kliŹmatyzowanych pomieszczeniach i obejmuje krótkie jak i dłuższe kursy medytacyjne, twórczość artystyczną, holistyczne uzdrawiaŹnie, rozwój indywidualny oraz sport i rekreację zgodnie z filozofiq zeń. Programy te, połqczone z całodniowym zestawem aktywŹnych medytacji Osho, trwajq przez cały rok.
Kawiarnie i restauracje znajdujqce się na terenie ośrdka ofe-rujq zarówno tradycyjne dania hinduskie jak i kuchnię między-narodowq. Posiłki przygotowane sq z organicznie uprawianych warzyw na własnej farmie wspólnoty. Centrum posiada własne źródło bezpiecznej, filtrowanej wody.
Więcej informacji zawiera obszerna strona: www.osno.com opracowana w kilku językach. Można za jej pośrednictwem odŹbyć wirtualnq podróż po centrum medytacyjnym, dowiedzieć się o ksiqżkach i kasetach Osho, a także o adresach ośrodków Osho na całym świecie.
230

NOTA O AUTORZE
Nauki Osho nie poddajq się jakiejkolwiek kategoryzacji. Do-tyczq wszystkich aspektów życia póczqwszy od indywidualnych poszukiwań sensu ludzkiej egzystencji aż po najważniejsze wyŹdarzenia społeczne i polityczne. Osho przez ponad 35 lat rozŹmawiał z ludźmi, udzielał wykładów na wielu międzynarodowych spotkaniach. Nie pisał ksiqżek. Zostawił jednak po sobie tysiqce godzin nagrań na kasetach audio i video.
Osho został określony przez londyński Sunday Times jako jedna z 1000 osób, które wywarty największy wpływ na dwudzieŹsty wiek. Amerykański pisarz Tom Robbins uznał go za "najbarŹdziej niebezpiecznego człowieka od czasów Jezusa Chrystusa".
Za swój cel Osho uznał stworzenie warunków dla narodzin nowego rodzaju człowieka, który tqczytby w sobie milczqcq duŹchowość Buddy z umiejętnościq korzystania ze wszelkich uciech życia Greka Zorby. Wqtek potqczenia odwiecznej mqdrości Wschodu z najwyższym potencjałem nauki i technologii stworzoŹnym przez Zachód przewija się przez jego wszystkie wykłady.
Osho ma także ogromne zasługi w zakresie nauk dotyczq-cych wewnętrznej przemiany. Jego "Medytacje Aktywne" pozwa-lajq pozbyć się nagromadzonego w ciele i umyśle stresu dzięki czemu łatwiej doświadczać stanu rozluźnienia i niemyślenia.
231

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Chrystus, Klucz do Wrót Życia
David Pond Czakry od podstaw Klucz do równowagi i szczęścia
D Pond, Czakry (od podstaw) Klucz do równowagi i szczęścia
C2 Klucz do zadan
Dane biometryczne – klucz do włamania i przeprogramowania osoby za pomocą czarnej magii
Klucz Do Zrozumienia Nowej Ery
Nikuli Klucz do magii

więcej podobnych podstron