Leszek Żądło
Huna i rozwiązywanie konfliktów
Huna to styl życia. Życia na luzie, z miłością, radością, a jednocześnie życia spełnionego.
Zazwyczaj trudno nam sobie wyobrazić, że można sobie pozwalać na wszystko i niczego nie
represjonować, a mimo to nie wyrządzać innym krzywdy. A jednak właśnie o to w Hunie
chodzi. Na wyspach Pacyfiku nie stosowano represji, nie było policji, i nikt nikogo nie
straszył karą bożą (z wyjątkiem klątw), a jednak przestępstwa czy wykroczenia zdarzały się
wyjątkowo rzadko. Rzadko też ludzie mieli wszystkiego dość.
Przywykliśmy żyć pracując w znoju i trudzie. Wielu z nas jest przekonanych, że tylko ciężka
praca jest pracą uczciwą. Wierzymy, że dzięki nudnym i męczącym praktykom rozwijamy się
duchowo. Do tego dochodzą wyrzeczenia i ograniczenia. Obiecujemy sobie nagrodę, której
otrzymanie odkładamy na bliżej nieokreśloną przyszłość.
I co z tego mamy?
Satysfakcję, że jesteśmy bezinteresowni?
Hm& czy rzeczywiście bezinteresowni? Czy nie oczekujemy jednak na jakieś tam nagrody?
Huna oferuje zupełnie co innego. Uczy, że można świetnie się bawić, a przy okazji rozwijać,
tworzyć i pracować. Uczy, że wszystko możemy wykonywać z miłością i radością, a jedno
zajęcie nie musi przeszkadzać innym. Nikt z Kahunów nigdy nie stwierdziłby, że
przyjemność czy seks, to grzech. Grzechem nazywa się wszystkie czyny, które prowadzą do
zablokowania ścieżki kontaktu z Wyższym Ja. Grzechem jest więc wszystko, co prowadzi do
powstania poczucia winy, niegodności, bezsensu życia, poczucia ograniczenia czy wreszcie
krzywdzenia siebie lub innych. Wszystkie negatywne uczucia, które odciągają nas od radości,
miłości i szczęścia Kahuni nazywali obrazowo zjadającymi towarzyszami . W miejsce
gnuśnienia, kajania się czy zamartwiania propagowali życie pełne szczęścia, bogactwa,
radości, miłości i spełnienia. Uczyli, że za to wszystko mamy być wdzięczni Bogu lub
Wyższemu ja. Przykładali wagę do wdzięczności dla Niższego ja, które dobrze
zaprogramowane miało ogromny udział w ich codziennym szczęściu.
Prawda, że łatwiej okazywać Sile Wyższej wdzięczność za to, co dobre, niż za życie pełne
cierpień i niedoli? Kahuni doskonale wiedzieli, że nasz świat jest taki, jakim go sobie
wyobrażamy. I wielu udaje się żyć zgodnie z tą zasadą. Czy np. Sai Baba doświadcza
jakichkolwiek ograniczeń? Kahuni wiedzieli to, co umyka naszym rozważaniom na temat
rozwoju świadomości i mocy. Doskonale rozumieli, że nie potrafimy żyć inaczej, niż nam na
to pozwala wyobraznia. Jeśli więc ktoś wierzy w ograniczenia, trudności, czy przeszkody, to
musi ich doświadczać. Kiedy tę wiarę od siebie odrzuci, jeszcze nic się w jego życiu nie
zmieni, ponieważ jago podświadomość nadal jest przyzwyczajona do starego wzorca. Jeśli
jednak stary wzorzec zmęczenia i ograniczeń zastąpi świadomością nieograniczonych
możliwości, wówczas po jakimś czasie przyzwyczajania podświadomości ma wszelkie szanse
czynić to, co czyni na co dzień Sai Baba i kilku jego uczniów.
Zbyt proste i Å‚atwe? Zbyt przyjemne?
Ależ właśnie o to chodzi, byśmy się czuli przyjemnie rozwijając swoje nieograniczone
możliwości. Tylko wtedy je rozwiniemy, gdy będziemy czuli, że mają one sens, że jesteśmy
za nie nagradzani. Oczekując kary czy trudności, ukrywamy je nie tylko przed światem ale i
przed samymi sobÄ….
Przez miliony lat wszelkie żyjące istoty kierowały się jedną zasadą w swych działaniach:
unikały nieprzyjemności i dążyły do przyjemności. Tak było, aż pojawił się człowiek. On to
skomplikował wszystko przez myślenie i zapamiętywanie.
Człowiek stara się w swych wyborach unikać nieprzyjemności i dążyć do przyjemności. Tyle,
że u niego przyjemność została zastąpiona oczekiwaniem na nagrodę, a oczekiwanie na
nieprzyjemności nazwane karą. Kiedy już się dokonało takie przeszeregowanie, wszystko
skomplikowało się jeszcze bardziej.
A dlaczego?
Ponieważ to, co przyjemne dla jednego, wcale nie musi wydawać się przyjemnym dla
drugiego. To, co dla jednego jest karą, innego tylko śmieszy.
Tak więc osadzenie w więzieniu może wcale nie być karą, jak to przewiduje kodeks karny,
ale najlepszym wyjściem z sytuacji dla bezdomnego i bezrobotnego, albo dla ojca rodziny,
który ma już dość harówy na znienawidzone dzieci i ciągle niezadowoloną żonę. Sprawy
skomplikowały się, ale nadal obowiązuje zasada: unikanie kary, dążenie do nagrody.
Na ten podstawowy wzorzec motywujący do decyzji i działań nakłada się kilka wzorców
powodujących konflikty wewnętrzne:
PrzyciÄ…ganie przyciÄ…ganie:
Klasyczny przykład ilustrowany jest przez przysłowie: osiołkowi w żłoby dano, w jeden
owies, w drugi siano& .
PrzyciÄ…ganie odpychanie:
Obrzydliwy smród i smak papierosów czy alkoholu odstrasza, ale inne powody zachęcają
do ich używania.
Odpychanie odpychanie:
Bojąc się lub nienawidząc dwu możliwości naraz, wybieramy mniej nieprzyjemną, mniej
upokarzającą. Np. czy zrezygnować z męża, czy z kochanka? Wybrać służbę wojskową, czy
więzienie? Stać kilka miesięcy w kolejce do Urzędu Pracy, czy zacząć kraść?
Nieracjonalne zachowania mnożą się szczególnie w sytuacjach trudnych, gdzie brak nam
pozytywnych przykładów, wiedzy i informacji, a zostajemy zmuszeni do podejmowania
szybkich decyzji. W takich sytuacjach zazwyczaj ludzie wybierają mniejsze zło, co równa się
działaniu po najmniejszej znanej im linii oporu. Mniejszym złem może się wydawać
małżeństwo, zamiast siedzenia w domu rodziców, albo też odwrotnie.
Tego dylematu nigdy nie pojmą moraliści i politycy wymyślający reformy i uchwalający
prawo państwowe i karne. A szkoda, bo gdyby udało się to zrozumieć, uniknęlibyśmy w
życiu społecznym wielu nieporozumień.
Zgodnie z przekonaniem autorów reform rynkowych, ludzie mieli rzucić się w wir pracy dla
siebie i stać się konkurencyjni, aby przyśpieszyć tempo rozwoju gospodarczego kraju. Mieli
zwiększyć wydajność swej pracy. Stało się jednak inaczej. A ludzie pozbawieni pracy i
pomysłów na zaspokojenie pilnych potrzeb najpierw zaczęli się zapożyczać licząc, że jakoś to
będzie, a pózniej pozostało im tylko kraść lub wyłudzać pieniądze od kontrahentów, rodzin
lub innych osób. Ten sposób zdobywania środków do życia okazał się łatwiejszy, szybszy i
przyjemniejszy, niż znoszenie poniżenia podczas szukania pracy, której i tak nie ma. Ponadto
niemożliwe okazuje się zwiększanie wydajności pracy w wielu dziedzinach usług czy
produkcji. Można tylko podnosić ceny. Ale to też do czasu. Kilka lat spokojnej odsiadki za
kradzież to nic w porównaniu z trudem kilkudziesięciu lat pracy i użerania się z urzędnikami.
Prawa, którymi kieruje się podświadomość, prędzej czy pózniej muszą zostać uznane przez
polityków kreujących polską scenę gospodarczą. Człowiek od zwierząt różni się tym, że
przyjemne może mu się wydawać złym, a nieprzyjemne dobrym. Lekceważy więc skutek
natychmiastowy, jakim jest ból, czy cierpienie oczekując nagrody w przyszłym życiu, albo
rezygnując ze spełnienia tu i teraz, by odłożyć je na pózniej, lub uniknąć rzekomej kary za
grzechy przyjemności! Rzec by można z dumą: CZAOWIEK POTRAFI! Ale & wszystko ma
swój kres.
Gdyby posłuchał tego, co podpowiada mu podświadomość, wiedziałby, że nie należy
zadawać sobie bólu, bo to nie jest przyjemne. A gdyby zechciał otworzyć się na
Nadświadomość, ujrzałby, że w jego irracjonalnych albo logicznych i kulturalnych
zachowaniach zupełnie brak miłości i poczucia spełnienia. Wtedy może wreszcie zadałby
sobie właściwe pytanie: po co żyję? To najważniejsze pytanie o sens życia. I kiedyś trzeba
zacząć je sobie zadawać. Rzecz w tym, że na to pytanie zbyt często odpowiadamy sobie
intelektualnie, nawet wbrew temu, co czujemy i czemu z bólem sprzeciwia się nasze całe
jestestwo.
W przypadku konfliktu odpychanie odpychanie , zaślepienie nie pozwala nam zauważyć
trzeciej możliwości ominięcia wszelkich znanych niedogodności i wyjścia poza konflikt.
Ale nie będzie to nas dziwić, jeśli zrozumiemy, że takie wyście wymaga wiedzy, mądrości,
intuicji, wysokiej samooceny, otwartości i poczucia bezpieczeństwa.
Co więc jest właściwe?
Najrozsądniej jest podchodzić do wyborów w kategorii korzyści.
Chociaż tu napotykamy na uprzedzenia związane z przyzwyczajeniami.
Warto zastanowić się, co dla nas jest korzystne, a co najkorzystniejsze.
Czasami w wyniku takich rozważań dochodzimy do wniosku, że & najkorzystniejsze dla nas
sÄ… straty lub krzywda innych ludzi.
Kiedy jednak proces poznawania tego, co najkorzystniejsze (najlepsze) przenosimy na
poziom intuicji (np. zawierzenia Bogu), wówczas uzyskujemy zupełnie inny obraz. Otóż
zauważamy, że to, co dla nas naprawdę najlepsze, nie pozostaje w konflikcie z dobrem
innych.
Owszem, może pozostawać w sprzeczności z ich planami, dążeniami, intencjami, ale nie z ich
dobrem. Ba, może też wydawać się sprzeczne z naszymi planami i nawet systemem wartości!
To wydaje się paradoksem, ale tak właśnie jest! Warto więc zastanowić się nad różnicą
miedzy dobrem, a dążeniem, dobrem, a pragnieniem zaspokojenia potrzeb czy zrealizowania
swych planów. Podświadome tendencje i przyzwyczajenia często nie pozwalają nam dokonać
sensownych rozróżnień. Zbyt często ludzie podchodzą do sprawy w ten sposób: dobre jest
to, co mi służy, złe to, co mi staje na przeszkodzie .
Złym np. wydaje się przepis o zakazie sprzedaży alkoholu dzieciom, innym razem sąsiad,
który broni swego prawa własności, a jeszcze innym Żyd, któremu przypisuje się demoniczne
cechy. Aby nie pogubić się w galimatiasie sprzecznych intencji i informacji, wiele osób
zakłamuje się, by podnieść sobie poczucie własnej wartości nie poprawiając samooceny, nie
rozwijajÄ…c pozytywnych cech. Zamiast tego wypierajÄ… siÄ™ one tego, co w nich jest i udajÄ…
same przed sobą, że jest lepiej, niż im się wydaje.
Przykładem zakłamania może być postawa: To, co we mnie dobre, zawdzięczam sobie (to ja
prawdziwy), a to co złe, to inni mi wciskają. W skrajnych przypadkach taka osoba znajdując
w sobie niemiłe emocje i głupie pomysły stwierdza: ktoś mnie hipnotyzuje i wmawia mi to,
bo przecież we mnie nic takiego nie mogłoby być!
Muszę przyznać, że trochę prawdy jest w takim myśleniu. Ale tylko odrobinka.
Otóż tak może myśleć tylko ktoś, kto uwierzył, że jest stworzony na podobieństwo Boga, ale
nie ma pojęcia o tym, że w jego umyśle oprócz tego, co boskie, znajduje się jeszcze
podświadomość (Niższe ja). A ona właśnie przechowuje negatywne wzorce emocji,
wyobrażeń i reakcji. Bywa, że w pewnych sytuacjach są one silniejsze od świadomych
decyzji czy zamierzeń. Bywa, że zostają uznane za prawdę, świętość, czy osobisty dogmat, a
nawet stają się podstawami moralnymi czy duchowymi systemów religijnych! A więc nasze
ograniczenia bywają uznane za prawa moralne, boskie, czy duchowe. Wyjście poza
wewnętrzny konflikt i wewnętrzne ograniczenia staje się łatwiejsze wtedy, gdy odwołujemy
się do specyficznej techniki regresywnej, jaką opracowali Kahuni. Wówczas zauważamy
wiele spraw z dużo szerszej perspektywy.
Jeśli ktoś upiera się, że powinien postąpić w jakiś sposób, który nie ma nic wspólnego z
miłością i najwyższym dobrem, jego przyjaciel może mu pomóc w bardzo łatwy sposób.
Zadaje mu podczas płytkiego relaksu kilka pytań:
·ð co chcesz przez to osiÄ…gnąć? Na czym ci zależy?
·ð no i co naprawdÄ™ ci siÄ™ udaÅ‚o tym sposobem?
·ð jakÄ… cenÄ™ pÅ‚acisz za to?
·ð i co masz w zamian?
·ð jak to widzisz teraz?
Zadawanie takich pytań umożliwia odreagowanie.
Odreagowanie z kolei ma przywrócić swobodny przepływ energii i uwolnić blokady
psychiczne, mentalne oraz energetyczne. Aby ta technika zadziałała, konieczna jest szczerość
przepytywanej osoby i odpowiadanie pierwszymi myślami, które się pojawiają.
Jak widać, ta technika nie jest rozgrzebywaniem zastarzałych ran. Jest skuteczna, ponieważ
pozwala uniknąć grzebania się w przeszłości i analizowania sytuacji, w których powstały
przyczyny blokad i ograniczeń. Zamiast zagrzebywać się w analizach, w tej płytkiej regresji
zaczynamy szybko wyciągać wnioski z błędów, jakie popełniliśmy w przeszłości.
Znajdujemy rozwiązania, jakich nie udałoby się wymyślić przez setki lat łamania głowy, czy
rozgrzebywania problemu. Dzieje się tak, ponieważ nawet w płytkiej medytacji mamy
doskonały kontakt z intuicyjną częścią naszego umysłu, czyli z Wyższym Ja, które od razu
podpowiada nam najlepsze rozwiÄ…zania.
W szczególnych przypadkach może się jednak zdarzyć, że osoba mająca problem powinna
przejść przez kilka sesji profesjonalnej terapii regresywnej.
Aby całkowicie rozwiązać problem, powinniśmy być przygotowani do pracy nad sobą. Praca
ta polega na używaniu we właściwy sposób afirmacji i wizualizacji, a także modlitwy
afirmacyjnej.
Ostateczne rozwiązanie konfliktu polega na tym, by na całą sytuację i na wszystkie osoby
zacząć spoglądać z miłością i życzliwością.
Jakkolwiek by się wydawało, można się tego nauczyć. Należy też przyzwyczaić się do
dokonywania jasnych i jednoznacznych wyborów.
Pewna moja znajoma, kiedy miała czegoś dość, mówiła sobie: stop, tak już dłużej być nie
może . I rzeczywiście, zmieniało się. Ale to jej się nie podobało i znów było: stop, już dalej
tak nie chcę . I scenariusz powtarzał się. Przestawała dostawać po twarzy, to dostawała po
tyłku. Kończyło się bicie poniżej pasa, zaczynało po nogach. Coś niewątpliwie się zmieniało.
Ale zmiany jej nie satysfakcjonowały. Wreszcie, po kilku latach obserwacji swoich zmagań z
otoczeniem zrozumiała: oprócz tego, czego nie chce, musi wyartykułować, czego chce.
Spróbowała i & wreszcie dostała coś, co ją usatysfakcjonowało.
Aby rozwiązać konflikt lub poradzić sobie z problemem, trzeba mieć wizję rozwiązania.
Wizja może się pojawić jako wynik medytacji, rozmowy z kimś mądrym, albo przeczytania
książki z pozytywnymi przykładami. Kiedy mamy wizję, trzeba się na niej koncentrować tak
długo, aż stanie się ona naszą rzeczywistością. Nasza moc wynika ze zdecydowania. W
naszym życiu zachodzą więc zmiany adekwatne do tego, na co się decydujemy. Kahuni
zdawali sobie sprawę z tego, że jeśli chcemy doświadczać miłości, musimy na niej
koncentrować swą uwagę, a jeśli szczęścia, to przedmiotem naszych zainteresowań ma być
szczęście. Doskonale znali zasadę: co posiałeś, to i zbierać będziesz . A znając ją nie
dorabiali do niej pokrętnej ideologii. Dlatego doskonale zdawali sobie sprawę, że ten, kto żyje
miłością, szczęściem, świadomością spełnienia, mocy i mądrości, awansuje w rozwoju
duchowym. Ten z kolei, kto ogranicza siÄ™, umartwia, okalecza, tak naprawdÄ™ czyni sobie
krzywdę i w ten sposób oddziela od intuicji i Wyższej Świadomości. Dzięki temu, że Huna
uczy o trzech jazniach, to możemy pojąć, że człowiek nigdy nie był i nie będzie
bezinteresowny. Wiedząc o tym unikamy wielu rozczarowań.
Wiedząc, że rozwiązaniem konfliktu jest miłość i harmonia, na nich koncentrujmy naszą
uwagę. To nam się opłaca!
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Techniki mediacyjne narzedzie sluzace rozwiazywaniu konfliktNegocjacje jako metoda rozwiązywania konfliktówKłótnie między rodzeństwem jak rozwiązywać konflikty domowe ebook demoRozwiazywanie konfliktow Kapital LudzkiPRÓBY ROZWIĄZANIA KONFLIKTU KOZACKIEGOMyslenie przeciw konfliktom Tworcze metody rozwiazywania sporow myskonwięcej podobnych podstron