Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siÄ™ jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl.
amor tyulowe 16-02-2005 18:26 Page 1
Li li ana Fabi si Å‚ska
Amor z ulicy Rozkosznej
amor tyulowe 16-02-2005 18:26 Page 2
Li li ana Fabi si Å‚ska
SÄ…siadce Agatce
za tytu", od którego wszystko si´ zacz´"o,
Koalci
za utlenionÄ… formalin´ i zielone buraczki,
Robertowi
za to, Że wierzy" w Amora jak nikt,
Julce
za karburator i tysiące sms-ów
i pewnemu kibicowi Polonii Warszawa
za to, Że Dziwne Stwory
juÅ» zawsze b´dÄ… mieç pi"karskie imiona
a ja codziennie b´d´ Ęmiaç si´ do "ez
Roz dz i a" 1
Na szcz´Ä˜cie nie Guba"ówka!
Mam na imi´ Amor. Brzmi jak kiepski dowcip,
ale to szczera prawda. Tak dali mi na imi´ rodzice.
Do dziĘ są zachwyceni swoim pomys"em, uwaŻają,
Że to najlepsze, co im w Życiu przysz"o do g"owy.
Matka lekarka, ojciec doktor chemii... Ona ratuje
ludziom Życie, on odkry" w laboratorium nowy wi-
rus wywo"ujÄ…cy Żó"taczk´... ale to si´ nie liczy.
Najbardziej dumni jesteĘmy z naszego Amorka
powtarzajÄ… rozanieleni. I puszczajÄ… do siebie oko.
No bo jestem dzieckiem wielkiej mi"oĘci i powinie-
nem byç wzruszony, Å»e tak mnie nazwali.
A jak mia"bym na imi´, gdybym by" dziew-
czynką? zapyta"em kiedyĘ.
Guba"ówka oĘwiadczyli zgodnie, nie zasta-
nawiajÄ…c si´ ani minuty. W Zakopanem wzi´liĘmy
Ęlub, sp´dziliĘmy miesiÄ…c miodowy, potem jeÄ™dzili-
Ęmy tam na kaÅ»dÄ… sobot´ i niedziel´... Jak móg"byĘ
si´ nazywaç, jeĘli nie Guba"ówka?
No tak... To juÅ» chyba wol´ byç ch"opcem. I nie-
mal jestem im wdzi´czny, Å»e nazwali mnie Amor.
7
Móg"bym przecieÅ» nazywaç si´ Giewont. Albo
Butorowy Wierch. Albo Murowaniec. Rodzice
przecieÅ» zawsze pili herbat´ i jedli bigos w Muro-
waÅ‚cu, widzia"em zdj´cia. Tak, Amor chyba nie jest
najgorszym imieniem. Ca"kiem mi"o brzmi w po"Ä…-
czeniu z moim nazwiskiem: Amor Korzonek.
Wcale nieÄ™le, prawda? JuÅ» troch´ si´ przyzwycza-
i"em, nosz´ to imi´ od prawie dziesi´ciu lat. Jeszcze
z dziesi´ç i moÅ»e je polubi´?
Nie wiem tylko, czy polubiÄ… je moi nowi sÄ…siedzi.
O ile tam w ogóle b´dÄ… jacyĘ sÄ…siedzi. Rodzice kupi-
li dom, za tydzieÅ‚ si´ przeprowadzamy. Jeszcze go
nie widzia"em. Jest w MaĘlankach, ca"kiem blisko
Warszawy . Tak mówi mama. A tata zapewnia
mnie, Å»e w ogóle nie poczuj´ róŻnicy . Nie poczu-
j´! Moja szko"a b´dzie trzydzieĘci kilometrów od
tego nowego domu. Tata obieca", Å»e b´dzie mnie
codziennie wozi", Å»ebym nie musia" rozstawaç si´
z kolegami, ale s"ysza"em, jak we wtorek wieczorem
mama, myĘlÄ…c, Å»e juÅ» Ępi´, powiedzia"a: Za miesiÄ…c
sam si´ zm´czy tymi dojazdami i b´dzie prosi", Å»eby
go przenieĘç do szko"y bliÅ»ej domu. Taka wiejska
szko"a to moÅ»e byç ca"kiem fajna rzecz . Fajna!
Wiejska szko"a! Akurat! Jaka mnie po niej czeka
przysz"oĘç? PrzecieÅ» nasza wychowawczyni, pani
Woęniak, ciągle powtarza, Że musimy juŻ teraz
walczyç o wysokÄ… ĘredniÄ… i udzielaç si´ w kó"kach
zainteresowaÅ‚, Å»eby dostaç si´ do najlepszego gim-
nazjum, potem liceum a w kołcu na studia. Poka-
8
zywa"a nam statystyki. Dzieci z naszej szko"y nie
majÄ… k"opotów z egzaminami wst´pnymi, Ęwietnie
znajÄ… j´zyki, no i dostajÄ… dodatkowe punkty za kó"-
ko malarskie i informatyczne. A tam, na tej wsi,
pewnie nawet nie wiedzÄ…, co to jest komputer.
Mamo, a czy w tym domu jest telefon? za-
pyta"em wczoraj.
Spojrza"a na mnie, jakbym zapyta", czy w Ęcianie
nie zamurowano przypadkiem jakiejĘ mumii,
i wzruszy"a ramionami.
Nie wiem, Amorku, ja w ogóle nie widzia"am
tego domu powiedzia"a i zas"oni"a twarz grubÄ…
ksi´gÄ… o stosowaniu zió" w leczeniu chorób p"uc.
Jak to: nie widzia"aĘ? krzykną"em przeraŻony.
No, wiesz, tylko na zdj´ciach odpar"a z roz-
targnieniem. Cena by"a taka niska, to by"o aÅ» nie-
prawdopodobne, nie zastanawialiĘmy si´ ani chwi-
li. Nigdy nie myĘla"am, Å»e b´dzie nas staç na dom
z duŻym ogrodem. A tymczasem ta cena... Niesa-
mowita okazja! Sprzedamy to mieszkanie, zap"aci-
my za dom i jeszcze kupimy nowe meble. Widzia"eĘ
kiedyĘ taki tani dom? Trzeba by"o si´ decydowaç
natychmiast. My byĘmy pojechali oglÄ…daç, a w tym
czasie ktoĘ by go kupi". Nie, nie moŻna by"o ryzy-
kowaç. A poza tym to b´dzie takie mi"e, wejĘç tam
po raz pierwszy i od razu zamieszkaç. Taka niespo-
dzianka, przygoda. Nie czujesz tego?
Ale mamo, przecieÅ» tam moÅ»e staç jakaĘ rude-
ra, tam moÅ»e byç puste pole, oni ci´ mogli oszukaç!
9
Czy ty nie oglÄ…dasz telewizji? Ludzie tylko czekajÄ…,
aÅ» si´ trafi ktoĘ taki jak ty! Nikt nie sprzedaje tak
tanio domów! Mamo...
Poczu"em, Że brakuje mi s"ów. Moi rodzice są
tacy "atwowierni. Najch´tniej zamieszkaliby gdzieĘ
pod Giewontem i paĘli owce. Nie wiem, jakim
cudem uda"o im si´ skoÅ‚czyç studia i znaleÄ™ç pra-
c´. Zdarza"o si´ im juÅ» gubiç wózek, w którym
spa"em, raz spalili ca"Ä… kuchni´, zostawiajÄ…c w"Ä…-
czony piekarnik, tata z"ama" nog´, bo si´ zagapi"
w gwiazdy i nie patrzy" w dó", mama co tydzieł
musi staç na poboczu i b"agaç kogoĘ, Å»eby jej
pomóg", bo zabrak"o jej benzyny. No, ale zakup
domu, którego si´ nawet nie widzia"o, to juÅ» chyba
lekka przesada!
Jak mogliĘcie kupiç dom, nie oglÄ…dajÄ…c go?
zaatakowa"em tat´, gdy tylko wszed" do domu.
Synku, nie denerwuj si´, przecieÅ» widzieliĘmy
go na zdj´ciach. On teÅ» nie dostrzega" problemu.
A poza tym, nie wiesz jeszcze najlepszego. Gdy
dowiesz si´, przy jakiej ulicy stoi ten dom, b´dziesz
zachwycony. Od razu wiedzieliĘmy, Że by" nam
pisany, przeznaczony.
Zw"aszcza tobie, kochanie, zw"aszcza tobie
rozpromieni"a si´ mama, odk"adajÄ…c ksiÄ…Å»k´ na pó"-
k´, obok jej ulubionej encyklopedii zió".
Ulica ZakopiaÅ‚ska? usi"owa"em odgadnÄ…ç,
dzi´kujÄ…c jednoczeĘnie w myĘlach niebiosom, Å»e
uchroni"y mnie przed imieniem Giewont.
10
Zakopiałska to by"aby dla mnie i dla taty,
a nie dla ciebie. Mama odrzuci"a do ty"u kosmyk
ciemnych, kr´conych w"osów, które zawsze wcho-
dzÄ… jej do ust i oczu. A dla ciebie synku... No,
zgadnij.
Boj´ si´ szepnÄ…"em.
Ale mama nie us"ysza"a. RadoĘç rozsadza"a jÄ…
od Ęrodka, nie mog"a juÅ» d"uÅ»ej czekaç.
Rozkoszna, synku! zawo"a"a rozpromienio-
na. PomyĘl tylko: Amor z ulicy Rozkosznej.
Czy to nie brzmi s"odko?
Ca"Ä… noc leÅ»a"em w "óŻku i wpatrywa"em si´
w ciemnoĘci w sufit. OczywiĘcie niewiele by"o na
nim widaç. Tylko cienie zza okna i kontur okrÄ…g"ej
lampy, którą podarowa"a mi babcia. Tak bardzo za
niÄ… zat´skni"em. Jest taka normalna, zwyczajna,
spokojna. Robi pierogi, zup´ pieczarkowÄ…, w jej
domu zawsze pachnie pastÄ… do pod"ogi i kompo-
tem, który gotuje z malin i truskawek. Ona nigdy
nie nazwa"aby mnie Amor. Podobno bardzo si´
zez"oĘci"a na mam´, kiedy us"ysza"a, Å»e tak mi da"a
na imi´. Chcia"a nawet z"oÅ»yç jakąĘ skarg´, bo jak
twierdzi"a urz´dnik nie powinien pozwoliç moim
rodzicom na coĘ takiego. Szkoda, Że nie z"oŻy"a.
I szkoda, Że mieszka tak daleko... AŻ za Rzeszo-
wem. Widuj´ jÄ… dwa razy w roku, czasami nawet
rzadziej. Och, jak ja bym chcia", Żeby z nami miesz-
ka"a. Na pewno nie dopuĘci"aby do tego, Żeby
11
rodzice kupili dom, którego nie widzieli. I kaza"a-
by mamie zajÄ…ç si´ chirurgiÄ… albo okulistykÄ…, a nie
zio"ami. Babcia na pewno nie wie, Że mama posta-
nowi"a si´ specjalizowaç w medycynie naturalnej.
Jak jakaĘ zielarka, a nie prawdziwy lekarz z po-
rzÄ…dnym dyplomem!
Roz dz i a" 2
LatajÄ…cy fortepian
W tamten wtorek ca"e moje Å»ycie nagle run´"o
i zamieni"o si´ w chaos.
Rano, kiedy wychodzi"em do szko"y, rodzice
pakowali poĘciel i opróŻniali szafki w kuchni, ale
poza tym wszystko by"o na swoim miejscu. Moje
ubrania, zeszyty, ulubione zielone zamszowe buty,
moja ksiąŻka o mumiach, którą podarowa"a mi
ciocia Ela na urodziny...
Kiedy wróci"em, po kilku godzinach, jacyĘ m´Å»-
czyęni wynosili w"aĘnie mój rega", a mama upycha"a
w czarnym worze miĘka z urwanym uchem, tego,
z którym zawsze spa"em, jeszcze jako przedszkolak.
Gdy poszed"em do szko"y, przesta"em z nim sypiaç,
w kołcu by"em juŻ za duŻy na takie rzeczy. Ale on
wciÄ…Å» siedzia" na parapecie i patrzy" na mnie spod
tego oderwanego ucha duŻymi, okrąg"ymi czarnymi
oczyma, bez Ä™renic i rz´s. Teraz parapet by" pusty.
Ca"e moje Życie trafi"o do worków, pude"ek...
i samochodu z napisem Przeprowadzki bezstreso-
wo , który sta" pod blokiem. Akurat, bezstresowo!
13
Dobre sobie! Mama skoÅ‚czy"a upychaç miĘka i po
prostu si´ rozp"aka"a. Zacz´"a waliç pi´Ä˜ciÄ… w worek
i krzyczeç Nigdy nie skoÅ‚cz´ tego cholernego pa-
kowania! , a tata biega" od okna do drzwi i pyta",
gdzie sÄ… ci ludzie od fortepianu.
A co, ci z samochodu nie mogÄ… go zabraç?
Bezstresowo? zapyta" Jacek, mój najlepszy przy-
jaciel, który przyszed" mi pomóc. Powiedzia",
Å»e przy przeprowadzce liczy si´ kaÅ»da para rÄ…k
do noszenia paczek, ale wi´kszoĘç paczek by"a juÅ»
w samochodzie.
Pewnie, Å»e nie mogÄ…. Tata popuka" si´
w czo"o. Widzia"eĘ kiedyĘ kogoĘ, kto znosi forte-
pian po schodach albo zwozi windą, w której z tru-
dem mieĘci si´ czwórka chudzielców? Potrzebne
są specjalne taĘmy do spuszczenia go przez okno.
Mieli je przynieĘç trzy godziny temu. Zaraz dosta-
n´ sza"u i b´d´ gryz"!
Nawet mnie ucieszy"a ta wizja, a Jacka chyba
jeszcze bardziej. Z trudem powstrzyma" chichot,
kiedy wyobrazi" sobie gryzÄ…cego doktora Korzonka.
Bo doktor Korzonek, czyli mój tata, to niespotyka-
nie spokojny cz"owiek. Nie zdenerwowa" si´ nawet
wtedy, kiedy sÄ…siedzi z trzeciego pi´tra zalali nam
ca"e mieszkanie i nie da"o si´ juÅ» uratowaç ani tele-
wizora, ani ca"kiem rozmi´k"ej czterotomowej ency-
klopedii technicznej po angielsku, na którą wyda"
ca"Ä… pensj´. A kiedy wezwano go do szko"y, bo roz-
bi"em gigantyczny s"ój z sercem krowy w formalinie,
14
stojÄ…cy w pracowni biologicznej, i z powodu smro-
du dyrektor musia" odwo"aç lekcje na ca"ym pi´trze
do kołca dnia, tata powiedzia" tylko: Jestem
troch´ zdziwiony, jak ci si´ to uda"o. Ten s"ój by"
przecieŻ z bardzo grubego szk"a, a ty jesteĘ raczej
drobnej postury. Szkoda, Że nie powiedzia"eĘ dyrek-
torowi, Że nieprzyjemną woł formaliny, która tak
naprawd´ nazywa si´ aldehyd mrówkowy, najlepiej
wywabiç, utleniajÄ…c jÄ… do kwasu mrówkowego.
Wystarczy rozpyliç w pomieszczeniu wod´ utlenio-
nÄ…. PrzecieÅ» jako syn chemika, musisz to wiedzieç,
prawda?
Nie powiedzia"em mu wtedy, Że nie tylko nie
wiem, co to znaczy utleniç do kwasu , ale nawet
nie mam poj´cia, co to tak naprawd´ jest formalina.
Âmierdzi i przelewa si´ po s"ojach z obrzydliwymi
cz´Ä˜ciami wyci´tymi z róŻnych zwierzÄ…t. Okrop-
noĘç! Nie mog´, oczywiĘcie, powiedzieç tego rodzi-
com. UwaÅ»ajÄ…, Å»e jako syn lekarki i chemika musz´
lubiç takie rzeczy. TeÅ» coĘ! Lubiç rozkrojonÄ… ropu-
ch´ zamkni´tÄ… w s"oju?!
Tym razem tata wyglÄ…da" na wyprowadzonego
z równowagi. Chodzi" od okna do drzwi, przytupy-
wa", a nawet wyjÄ…" paczk´ papierosów. Nie pali od
pi´ciu lat, ale wciÄ…Å» trzyma w szufladzie papierosy
na wszelki wypadek . Teraz jednak trzyma" t´ pacz-
k´ w r´ce. MoÅ»e dlatego, Å»e nie mia" juÅ» szuflady?
By"a przecieÅ» w wielkim bezstresowym samochodzie
dwa pi´tra niÅ»ej.
15
Jak nie przyjadÄ… w ciÄ…gu minuty, to zapal´!
sykną" w kołcu, odchodząc od okna.
Faceci od taĘm zlitowali si´ jednak nad jego
p"ucami i w tym samym momencie zapukali
do drzwi.
Nareszcie! krzyknÄ…" tata ucieszony i nacisnÄ…"
klamk´.
My po fortepian powiedzia" nieogolony typ
o wielkich d"oniach, ubrany w za duŻy szary dres.
MajÄ… panowie taĘmy? upewni"a si´ mama,
wyglÄ…dajÄ…c z pustego pokoju i odgarniajÄ…c z twarzy
sklejone potem kosmyki w"osów.
Mamy mruknÄ…" ten sam typ i wyciÄ…gnÄ…"
z kieszeni jakiĘ d"ugi czarny pasek.
Samochód juŻ czeka pod oknem. Tata
wychyli" si´, Å»eby pokazaç im ci´Å»arówk´ firmy
organizujÄ…cej bezstresowe przeprowadzki.
Mamy swój powiedzia" cicho drugi m´Å»czy-
zna, niŻszy o dwie g"owy od tego w dresie.
Ten dla odmiany mia" d"onie tak ma"e jak moje,
a na g"ow´ wcisnÄ…" we"nianÄ… czapk´ w Żó"tÄ… kratecz-
k´. W kwietniu? To chyba lekka przesada!
Jak to swój? zdziwi"em si´, bo przecieÅ» by"em
Ęwiadkiem rozmów z kierowcą. Oni tam czekają,
w tej ci´Å»arówce, w"aĘnie na fortepian. Wszystko
tak uk"adali, Å»eby si´ zmieĘci". åwierç samochodu
jest wolne.
Ch"opczyku, nie wtrÄ…caj si´, jak doroĘli rozma-
wiajÄ…, dobrze?
16
Ten w dresie bardzo si´ stara", Å»eby jego g"os
brzmia" mi"o, ale widzia"em, Å»e ma ochot´ mnie ude-
rzyç albo przynajmniej powiedzieç zamknij si´ .
Szkoda, Że Jacek akurat sprawdza", czy nic nie
zosta"o w "azience, i nie s"ysza" tej rozmowy.
Na pewno by mu coĘ odpowiedzia"! Na szcz´Ä˜cie
odezwa" si´ tata.
Nasz syn jest dla nas partnerem w rozmowach
wyjaĘni" mu i prosz´, Å»eby panowie nie trakto-
wali go lekcewaŻąco.
Dobra juÅ», dobra. Mniejszy z m´Å»czyzn stara"
si´ za"agodziç sytuacj´. PrzecieÅ» ten brzdÄ…c wie, Å»e
kolega nie chcia" ęle. No nie, ma"y?
Przytakną"em. ZaleŻa"o mi na tym, by zabrali for-
tepian i wyszli. Nie zamierza"em si´ k"óciç. By"em
jednak wdzi´czny tacie, Å»e stanÄ…" w mojej obronie.
Ale on ma racj´ wtrÄ…ci"a si´ mama. PrzecieÅ»
ustalaliĘmy inaczej. Panowie mieli przyjĘç z taĘmami,
zap"aciliĘmy wy"Ä…cznie za t´ us"ug´, nie za transport.
Nie chcieliĘmy wynajmowaç drugiego samochodu.
Tamten na dole od pó" godziny czeka tylko na for-
tepian.
JuÅ» nie czeka. Facet w dresie wyciÄ…gnÄ…" swÄ…
monstrualnÄ… r´k´ w stron´ okna i wskaza" odjeÅ»dÅ»ajÄ…-
cÄ… ci´Å»arówk´. PowiedzieliĘmy im, Å»eby juÅ» jechali.
Ale my nie zamierzamy p"aciç za drugi samo-
chód! zdenerwowa"a si´ mama. Wynaj´liĘmy
jeden, wszystko by si´ w nim zmieĘci"o. Nie intere-
suje mnie to, co panowie sobie wymyĘlili, ja juŻ
17
op"aci"am us"ug´. Amor ma racj´, w tej ci´Å»arówce
zosta"o mnóstwo miejsca.
Amor? zainteresowa" si´ ten niÅ»szy. S"ysza-
"eĘ, Karol? Ten dzieciak nazywa si´ Amor. Ale
numer!
Hi, hi! Niedogolony gigant w dresie aÅ»
poczerwienia" z radoĘci. Ale dzieciakowi imi´
wybrali, niech mnie...
MoŻe wrócimy do rozmowy o transporcie
fortepianu? zaproponowa" lodowatym tonem tata.
Chyba nie wyjaĘniliĘmy sobie jeszcze wszystkiego.
Ten transport to za darmo. Znaczy si´, w pre-
zencie od firmy powiedzia" ma"y, naciÄ…gajÄ…c czap-
k´ na oczy.
Gratis, jak to mówią doda" ten w dresie.
Ale... Mama najwyraęniej im nie dowierza"a.
Úadnych ale . Niedogolony wszed" na par-
kiet, zostawiając brudne Ęlady, i zaczą" szybko
obwiÄ…zywaç fortepian taĘmÄ….
Dobrze, Å»e mama juÅ» nie b´dzie musia"a czyĘciç
tej pod"ogi, pomyĘla"em. Ciekawe, jak b´dzie wyglÄ…-
da"a pod"oga w naszym nowym domu. MoŻe w ogó-
le jej nie b´dzie? JakiĘ beton, albo po prostu udepta-
na ziemia. Za takÄ… cen´...
Przepraszam, Å»e si´ wtrÄ…cam... Tata by"
chyba odrobink´ zaniepokojony. Czy pan na pew-
no zna si´ na spuszczaniu fortepianów przez okno?
Jestem co prawda chemikiem, ale znam prawa fizy-
ki... Moim zdaniem powinniĘcie uÅ»yç co najmniej
18
trzech pasów podtrzymujących. Dwa pierwsze na-
leÅ»y zwiÄ…zaç ze sobÄ… i przerzuciç przez dwa skraje
klawiatury. Poprowadzone pod spodem, powinny
wyjĘç bokami instrumentu i zejĘç si´ we wczeĘniej
zrobionym w´Ä™le. OczywiĘcie, w´ze" musi znajdo-
waç si´ na osi Ęrodka ci´Å»koĘci fortepianu, który po-
winien byç mniej wi´cej w odleg"oĘci dwóch piÄ…tych
d"ugoĘci instrumentu, nieco po prawej stronie osi
pod"uÅ»nej. Trzecia taĘma powinna opleĘç koniec for-
tepianu, aby wprowadziç dodatkowe punkty pod-
parcia tworzÄ…ce par´ si" zabezpieczajÄ…cych przed
utratą równowagi, na wypadek gdybyĘmy nie wce-
lowali we wspomniany Ęrodek ci´Å»koĘci. SzacujÄ…c
ci´Å»ar instrumentu na sto pi´çdziesiÄ…t kilogramów...
Dobra, dobra... damy sobie rad´ bez tej pana
matematyki. Dla nas to przecieÅ» nie pierwszyzna
syknÄ…" przez z´by nieogolony typ w dresie i kopnÄ…"
w kostk´ swego towarzysza. Rusz si´, robota czeka.
Nie mog"em uwierzyç, Å»e wywód mojego taty nie
zrobi" na nich Å»adnego wraÅ»enia! Nie przej´li si´
wcale tym, Że mówi" do nich prawdziwy naukowiec.
I to jak mówi"! Nie zrozumia"em z tego ani s"owa,
ale by"em naprawd´ wzruszony. A oni nic! Po prostu
schylili si´ i przez minut´ albo dwie obaj mocowali
taĘmy. Bez chwili zastanowienia owin´li nimi nogi
fortepianu i przewiązali go w pasie. To znaczy, jakoĘ
tak w po"owie. Nie wiem, jak nazywa si´ to miejsce.
Ja naprawd´ nie neguj´ panów kompetencji,
sÄ…dz´ jednak, Å»e ten fortepian nie jest równo zacze-
19
piony. Tutaj zupe"nie brakuje podparcia, a tu z ko-
lei...
Nie ma co d"uÅ»ej kombinowaç przerwa" tacie
ten mniejszy. Spuszczamy, i to juÅ». Raz, dwa, trzy...
ZamknÄ…"em oczy. Otworzy"em je dopiero, gdy
zza okna rozleg" si´ huk.
Niech to szlag! syknÄ…" facet w dresie.
Spad"! A przecieŻ tak go dobrze związaliĘmy.
Cholera! Jego pomocnik kr´ci" g"owÄ… z nie-
dowierzaniem. Mówi"eĘ, Że nie spadnie. MyĘla"eĘ,
Å»e umie fruwaç, czy co? To zwyk"e ci´Å»kie pud"o,
a nie czarodziejski dywan. I co teraz zrobimy?
No co?
SÄ…dz´, Å»e sta"o si´ tak, gdyÅ» zignorowaliĘ-
cie panowie spraw´ pasów podtrzymujÄ…cych, one
naprawd´ powinny zbiegaç si´ w Ęrodku ci´Å»koĘci,
który, jak nietrudno wyliczyç, znajduje si´ mniej
wi´cej w odleg"oĘci dwóch piÄ…tych d"ugoĘci for...
Micha", przestaÅ‚ gadaç i leç na dó"! Mama
si´ rozp"aka"a. Ten fortepian to nasza jedyna
cenna rzecz. Ale pewnie nic juÅ» z niego nie zosta"o.
W"óŻ buty i biegnij. Chyba gdzieĘ tu muszÄ… byç two-
je buty? SprawdÄ™, co si´ sta"o. SprawdÄ™cie obaj.
Biegnij, Amorku. I Jacek! Gdzie jest Jacek?
Nie mia"em poj´cia, co mój przyjaciel tak d"ugo
robi w "azience. Nie mog"em jednak teraz o tym
myĘleç. Nie mog"em teÅ» czekaç na wind´, wolniejszÄ…
od Żó"wia. Zbieg"em na podwórko, skacząc po dwa
schodki, i natychmiast poczu"em ogromnÄ… ulg´.
20
Fortepianowi nic nie by"o. No, prawie nic. Mia"
oderwany jeden peda", a na lewej nóŻce powsta"a
g"´boka rysa przypominajÄ…ca piorun, rozdwajajÄ…cy
si´ na samym koÅ‚cu. Poza tym jednak wszystko
wyglÄ…da"o normalnie.
Zaraz za mnÄ… na podwórku pojawili si´ ci dwaj,
którzy spowodowali wypadek. Natychmiast zacz´li
"adowaç fortepian do samochodu.
No, ma"y, leç i powiedz rodzicom, Å»e wszystko
w porzÄ…dku szturchnÄ…" mnie ten niÅ»szy. B´dÄ…
jeszcze mogli sprzedaç to cacko i nieÄ™le na nim
zarobiÄ….
Oni nie b´dÄ… go sprzedawaç, jest przecieÅ»...
zaczÄ…"em t"umaczyç.
Nagle jednak zrozumia"em, Å»e nie musz´ im wy-
jaĘniaç, dlaczego ten fortepian jest dla nas waÅ»ny.
Szkoda czasu na rozmow´ z takimi typami. Lepiej
szybko pobiegn´ na gór´ i pociesz´ mam´. Tata
pewnie wciąŻ szuka butów w ca"kiem pustym miesz-
kaniu, a mama miota si´ ze "zami w oczach i ency-
klopediÄ… zió" pod pachÄ…, potyka si´ o te buty, ale ich
nie widzi... Tak potrafiÄ… si´ zachowywaç tylko moi
rodzice!
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siÄ™ jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Amor z ulicy RozkosznejAmor I Porywacze Duchow Dla Dzieci Ebookdla dzieci 4Dla dziecizioła dla dziecićw oswajające z piłką lekcja dla dzieciDla dzieci Kosciuszko Wojownik Trzech Swiatow Czv Poczatekwięcej podobnych podstron