Niezwykłe życzenie prymicyjne


Ks. Marek Chmielewski
NIEZWYKAE Å»YCZENIE PRYMICYJNE*ð
W każdym powołaniu chrześcijańskim Bóg posługuje się
różnymi ludzmi, okolicznościami i zdarzeniami, które w sposób
istotny wpływają na jego kształt i realizację. Trudno byłoby wy-
mieniać wszystkie te chwile i wspaniałych ludzi, wobec których
mam nieustający dług wdzięczności, za to, że byli przezroczyści
dla łaski Bożej, może często nawet w sposób nieświadomy.
Wśród wielu czynników mojego powołania kapłańskiego chciał-
bym wspomnieć ten, który dla mnie osobiście był najbardziej
przejrzysty i czytelny.
Po maturze, gdy wyjawiłem rodzicom decyzję wstąpienia do
seminarium duchownego, mama opowiedziała mi historię z mo-
jego bardzo wczesnego dzieciństwa. Kilka miesięcy po urodze-
niu ciężko chorowałem na jakieś zaburzenia trawienne, tak iż le-
karz nie rokował nadziei wyleczenia. Gdy miałem już może pół-
tora roku, w rodzinnej nadwiślańskiej parafii odbywała się wizy-
tacja biskupia ówczesnego sufragana sandomierskiego, ks. bp.
Piotra Gołębiowskiego, obecnie Sługi Bożego. W niedzielne po-
południe Biskup błogosławił małe dzieci. Mama pamięta, że za-
interesował się on najmłodszym z jej trojga dzieci, bardzo wy-
niszczonym chorobą. Udzielił osobnego błogosławieństwa, sta-
wiając znak krzyża na czole dziecka. Od tego momentu  we-
dług przekonania mamy  bardzo szybko powróciłem do
zdrowia i nigdy więcej poważnie nie chorowałem.
W chwili, gdy wkraczałem na drogę powołania kapłańskie-
go, rodzice przekazali mi przeświadczenie o niezwykłej osobo-
wości bp. Piotra. Bardzo mocno zatem przeżyłem bezpośrednie
spotkanie z nim, zaraz w pierwszych dniach zamieszkania w
       

Opublikowane w:  Pastores 2(1999) nr 1, s. 163-166.
1
sandomierskim seminarium. Osiemnastu nowym alumnom wrÄ™-
czył on wtedy pokazny tom dokumentów soborowych, gorąco
zachęcając do ich studiowania. Do dziś jest to po Brewiarzu i Pi-
śmie Świętym jedna z moich najczęściej używanych książek.
Wszyscy patrzyliśmy na Pasterza Diecezji (tak powszechnie
go nazywano) z wielkim szacunkiem. Mnie osobiście uderzało
jego pogodne skupienie, zwłaszcza podczas sprawowania Eu-
charystii. Jakże byliśmy dumni jako klerycy, że nasz biskup był
jednym z koncelebransów stojących najbliżej Ojca Świętego na
Placu Zwycięstwa w Warszawie, w czasie jego pierwszej piel-
grzymki do Ojczyzny.
Ksiądz Biskup żywo interesował się życiem seminaryjnym.
Znał chyba wszystkich alumnów z imienia i nazwiska, zwłasz-
cza tych z ostatnich lat, którzy posługiwali mu do Mszy świętej
w Domu Biskupim. Niestety, ja nie miałem tego szczęścia. Zmarł
nagle (2 listopada 1980) podczas Eucharystii odprawianej w ka-
plicy sióstr służek w Nałęczowie. Byłem wówczas na czwartym
roku studiów.
Przywykliśmy do tego, że Pasterza Diecezji często można by-
ło spotkać w kaplicy seminaryjnej, zatopionego w modlitwie.
Zawsze był obecny ze swymi biskupami pomocniczymi podczas
miesięcznych adoracji kapłańskich z udziałem kleryków. Gdy w
kościele seminaryjnym odprawiały się nabożeństwa różańcowe
lub majowe, bardzo często przychodził całkiem prywatnie, sia-
dał w małej, pojedynczej stalli w rogu prezbiterium i modlił się
wraz alumnami i wszystkimi wiernymi. Zawsze uderzała mnie
jego niewymuszona dostojność i promieniująca życzliwością
powaga.
Ten sposób bycia Pasterza Diecezji przejmowali jego biskupi
pomocniczy. Nikogo nie dziwiło, że w katedrze, po codziennej
Mszy świętej, każdy z nich nakładał komżę oraz fioletową stułę i
przynajmniej przez pół godziny służył w konfesjonale. W Ad-
wencie lub w Wielkim Poście bardzo często, pomimo ogromu
pracy i słabego zdrowia, do konfesjonału zasiadał także Pasterz
2
Diecezji. W dniu jego pogrzebu ten sam konfesjonał był pełen
pięknych kwiatów.
Kilkakrotnie miałem okazję służyć do Mszy świętej w kate-
drze sandomierskiej ks. bp. Stanisławowi Sygnetowi, przy tej
okazji podpatrując jego zachowanie. Do zakrystii wchodził sku-
piony. Nigdy nie pozwalał przed Mszą świętą załatwiać z nim
jakichkolwiek spraw, ani głośno rozmawiać w zakrystii. Pytał
tylko o to, co siÄ™ dzieje w seminarium: czy ktoÅ› nie choruje, jak
idą egzaminy itp. Zanim nałożył szaty liturgiczne, długą chwilę
się modlił. Potem było wielkie skupienie podczas celebracji i ci-
sza podczas Przeistoczenia, zalegajÄ…ce mrocznÄ… rankiem katedrÄ™.
Każde słowo liturgii wypowiadane było wyraznie i spokojnie.
Nie było w tym nic sztucznego, żadnego patosu.
Tak właśnie, jak bp Piotr czy bp Stanisław, chciałem kiedyś
sprawować Eucharystię.
Oto nadszedł ten upragniony dzień. Święcenia kapłańskie
przyjąłem w wigilię Zesłania Ducha Świętego w 1983 roku w ka-
tedrze sandomierskiej, z rÄ…k ks. bp. Edwarda Materskiego, na-
stępcy bp. Piotra. Nazajutrz zaś były prymicje w rodzinnym ko-
ściele.
Wskutek nieujarzmionej ciekawości dzieci mojego kuzyno-
stwa, z tych podniosłych pierwszych chwil mojego kapłaństwa
ocalało zaledwie kilka zdjęć. Tym ostrzej rysują się w pamięci
miłe wspomnienia. Po Mszy świętej prymicyjnej podeszła do
mnie koleżanka z klasy ze szkoły podstawowej. Nie widzieliśmy
się równo dziesięć lat. Wręczając mi różę, powiedziała:  Marku,
życzę ci, abyś przez całe życie odprawiał każdą Mszę świętą z
takim przejęciem i skupieniem, z jakim odprawiałeś tę pierwszą
dzisiaj .
Bardzo często, gdy zbliżam się do ołtarza, przypominam so-
bie to życzenie, które jest dla mnie nieustającym zobowiązaniem.
Im bardziej pragnę być mu wierny, tym wyrazniej widzę, jak sta-
je się ono osią mojego życia i posługi kapłańskiej. Zarazem
3
uświadamia mi moją niegodność i małość wobec ogromu Ta-
jemnicy, której stałem się sługą bez żadnej zasługi z mojej strony.
W skupionym sprawowaniu liturgii eucharystycznej bardzo
mi pomaga rada, jaką dał mi jeszcze w seminarium pewien star-
szy kapłan podczas spowiedzi. Chodzi mianowicie o to, że ta ci-
sza po słowach przeistoczenia, gdy unoszę Hostię lub Kielich
ponad głowami wiernych, jest  moją ciszą  czasem  dla
mnie , to znaczy czasem, kiedy w pierwszej chwili sakramental-
nego uobecnienia Chrystusa mogę w sercu wypowiedzieć słowa
oddania Mu siebie, swojej codzienności, pracy,  wszystkiego,
czym jestem i co posiadam (...) dla chwały Bożej, pożytku Ko-
ścioła świętego i zbawienia ludzi .
Nawiązaniem do tej szczególnej chwili jest modlitwa, jaką
odmawiam przy porannej Liturgii godzin. Znalazłem ją w tek-
stach ks. Wojciecha Danielskiego, którego miałem okazję znać
osobiście. Jest to  Codzienne zjednoczenie się kapłana z Chry-
stusem Sługą . Są tam między innymi takie słowa:  Panie Jezu
Chryste, mój jedyny Mistrzu, który mnie wezwałeś już w łonie
matki, pociągnąłeś za sobą, uczyniłeś mnie swoim umiłowanym
uczniem i doprowadziłeś do tej chwili trwania w świętym powo-
łaniu. (...) Przyjmij także dzisiaj mnie całego na służbę, abym
wstępował coraz doskonalej w Twoje ślady... .
4


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Niezwykłe znalezisko na dnie Morza Bałtyckiego
zyczenia 1
zyczenia na nowy rok
Życzenia Mikołajkowe
Życzenia na dzień kobiet, Życzenia dla kobiet, Życzenia SMS
Humanistyczna głębia, nowatorstwo i niezwykłość liryki B~8D4
Dom na cudzym gruncie, czyli jak podwyższyć PCC na własne życzenie
wielkanoc życzenia

więcej podobnych podstron