R1 Społeczeństwo i gospodarka Europy


Rozdział I :

Społeczeństwo i gospodarka Europy od schyłku XV do końca
XVII wieku

Trudno jest mówić w historii o przyspieszeniu biegu dziejów i
ich zwolnieniu, o rozwoju, stagnacji bądź regresie poszczególnych
dziedzin życia, jeśli nie wprowadzimy punktu odniesienia. Trzeba
przecież dokonać konkretnego porównania, by móc wyciągać wnioski, że
"coś" odbywało się szybko lub wolno, stało wysoko lub nisko, "czegoś"
było dużo (więcej) lub mało (mniej). Zatrzymany na chwilę, na nasz
użytek, obraz dawnych dziejów uchwycony w pewnym momencie, tak jak
"stop-klatka" na taśmie wideo pozwala przyjrzeć się sytuacji i na tej
podstawie ocenić później, w stosunku do niej, zachodzące zmiany.
Zastosujmy tę metodę w stosunku do Europy wczesnonowożytnej, by spytać
jaka ona była u progu tej epoki, na początku XVI wieku. Interesować nas
będą przede wszystkim te formy aktywności ówczesnych ludzi, które
określały warunki ich życia. To będzie podstawa do omówienia
najistotniejszych przeobrażeń społeczno-gospodarczych tamtych czasów i
odniesienie do dalszych rozważań o dziejach Europy i świata.

Sytuacja demograficzna w Europie wczesnonowożytnej.

Na początku XVI wieku liczba
mieszkańców Starego Kontynentu nie przekraczała stu milionów. Szacunki
demograficzne dotyczące tamtej epoki są bardzo utrudnione i w różnych
opracowaniach spotyka się odmienne dane. Można jednak przyjąć, że była
to wielkość rzędu 80-90 milionów (dzisiaj tyle ludności liczą same
Niemcy, a Europa ponad 720 milionów). Przy czym zaludnienie Europy było
bardzo nierównomierne; jeśli stwierdzimy, że dawało ono przeciętną
gęstość zaludnienia 8-9 osób na 1 km2, to taka liczba wprowadza w błąd.
Nie można przecież bezkrytycznie przyjmować danych statystycznych
(opowiada się anegdotę o pewnym statystyku, który utopił się w stawie o
przeciętnej głębokości 50 centymetrów). Duża gęstość zaludnienia to na
ówczesne czasy ponad 30 osób na 1 km2; taki był jej poziom w
Niderlandach, północnych Włoszech, części Francji i Niemiec. Dużo
słabiej zaludniona była Europa północno-wschodnia i Bałkany. Od końca XV
wieku obserwuje się silny przyrost ludności, który będzie trwał do
początków XVII stulecia. Wzrost demograficzny szacuje się na 8 do 10
promil w skali rocznej, co znaczącym przyrostem populacji wyróżnia ten
okres w dziejach nowożytnych. Poprawiało się wyżywienie ludzi; zbierano
większe plony, lepszy transport i rozwijający się handel polepszały
dystrybucję żywności. Zmieniały się na korzyść warunki higieniczne
bytowania ludzi, lepsze były mieszkania (wspomina się np. często -
skądinąd słusznie - że pojawiły się wtedy szyby w oknach), mniej było
chorób epidemicznych, lepiej się przed nimi broniono, np. izolując
chorych. Ale mimo to, że przyrost ludności był (w promilach) relatywnie
duży, liczbowo wyrażał się w mniejszym wymiarze; epidemie, klęski głodu,
zarazy, wojny nadal czyniły spustoszenia na skalę całych regionów.
Wysoka była śmiertelność niemowląt, ponad 20%, a niemal połowa dzieci
umierała przed dziesiątym rokiem życia. W konsekwencji niska była (znowu
statystyczna!) średnia długość życia wynosząca 20-25 lat, chociaż
zwiększyła się ona w ciągu stulecia do 25-30 lat (jeśli urodziło się
dwoje dzieci, jedno zmarło w połogu, a drugie dożyło, powiedzmy, 55 lat
- mamy dla tych dwóch osób taką właśnie przeciętną długość życia). Co
oznacza w tamtych czasach określenie "ludne państwo"? I tu szacunki są
rozbieżne, przyjmijmy grosso modo te, które dla początku XVI wieku
podaje się ostatnio (R. Mackenney). Najludniejsza była Francja - ok. 16
mln mieszkańców, Rzesza niemiecka liczyła jakieś 3 mln mniej, Włochy -
ponad 10 mln, Rosja - 9, podobnie Hiszpania z Portugalią (przy czym samą
Kastylię zamieszkiwało prawie 5 mln), Wyspy Brytyjskie - około 4,5 mln,
Polska (Korona) - 3,5 mln mieszkańców. Dla większości rozwijających się
krajów Europy znamienny jest w XVI wieku proces przechodzenia ludności
do miast. Składa się nań wiele czynników, o których mówimy dalej. Tutaj
trzeba stwierdzić, że proces urbanizacji jest jednym z najbardziej
znamiennych zjawisk w Europie XVI wieku. Szacuje się, że w tym okresie
ogólna liczba ludności wzrosła o 25 %, natomiast liczba ludności
miejskiej o 75 %. Duże miasto w tamtych czasach liczyło się już powyżej
10 tys. mieszkańców; z dostępnych źródeł wnioskuje się (R. Mackenney),
że w Europie (bez Rosji i posiadłości osmańskich) liczba takich miast w
ciągu XVI stulecia zwiększyła się ze 154 do 220. Ale miast wielkich -
powyżej 100 tys. mieszkańców - nie było więcej niż dziesięć.
Przemiany struktury gospodarczej: rozwój techniki produkcji.Wzrost
demograficzny oznaczał przyrost ludności. Z ekonomicznego punktu
widzenia należy zauważyć, że w ten sposób przybywało równocześnie
spożywców i wytwórców. Zwiększał się popyt na różne dobra. Musiało
nastąpić ożywienie życia gospodarczego. Jedno i drugie musiało na siebie
wzajemnie wpływać. Aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu, życie
narzucało konieczność wprowadzania zmian w sposobie produkcji,
zwiększenie efektywności gospodarowania, wymuszało postęp techniczny.
Tak się też działo. Przykłady można by mnożyć. Wskażmy na jeden z nich,
często wspominany, ale przecież znamienny: koło wodne nasiębierne -
prawda, że ładna nazwa? Otóż wcześniej do napędzania różnych urządzeń
(przede wszystkim młynów) korzystano głównie z koła wodnego
"podsiębiernego", dużej instalacji ustawionej nad płynącą wodą - rzeki,
potoku, strumienia, uzależnionej od siły wody i umiejscowionej tam,
gdzie płynął jej nurt. Koło wodne nasiębierne korzystało z energii
spadającej na nie wody, skierowanej w odpowiednie miejsce z położonego
często dalej jej nurtu. Woda była gromadzona w zbiorniku, który pozwalał
regulować spadający na koło z góry strumień wody; uniezależniało to
korzystającego z tej energii od kaprysów aury (susza, powódź), pozwalało
regulować siłę spadającej wody zależnie od potrzeb napędzanej maszyny,
dawało możliwość instalowania ich w pewnej odległości od rzeki,
strumienia, potoku, tam, gdzie to odpowiadało korzystającemu z tej
energii. Udoskonalone koło wodne pozwalało teraz na połączenie go z
bardziej skomplikowanymi urządzeniami: miechami, piłami, windami,
młynami, foluszami (zgęszczającymi, spilśniającymi tkaniny), dźwigami,
pompami, młotami kuźniczymi, w górnictwie, hutnictwie, przy produkcji
papieru, obróbce drewna oraz metali (np. miechy pozwalały uzyskać wysoką
temperaturę wytopu rudy żelaza w dużych piecach zastępujących dawne
dymarki). Rosnąca produkcja żelaza i stali pchnęła naprzód gospodarkę
europejską, a samo koło nasiębierne uznaje się za "najwyższy element
postępu technicznego tego okresu" (Z. Wójcik). Rozwija się produkcja
tekstylna, sukiennictwo, rozpowszechnia się poziomy warsztat tkacki,
pojawia się warsztat samoprząśniczy (nawijający również wytworzoną
nitkę). Wspomnieć też trzeba o zmianach w technice wojennej, o rozwoju
konstrukcji broni palnej i artylerii. W toku dziejów obserwujemy
nieustanny wyścig między udoskonalaniem artylerii i sztuki fortyfikacji.
Teraz, w naszym okresie, górę wzięła broń palna i działa - oznaczało to
zmierzch starych obronnych zamków i dawnego rycerstwa. Powiedzmy też o
charakterystycznej dla epoki gałęzi produkcji - szkutnictwie; zmienia
się sposób budowania okrętów, stosuje się szkielet obijany deskami,
więcej masztów, różne żagle, okręty są szybsze, zwrotniejsze, lepiej
wyposażone, symbolem podróży odkrywczych staje się karawela (zob.
rozdział o wyprawach geograficznych). Znamienna była rola wynalazku
ruchomej czcionki przez Johannesa Gutenberga. W 1455 r., kiedy drukował
swe wydanie Biblii, w Europie były dwie drukarnie nowego typu, niecałe
pół wieku później, w 1500 roku już 200 miast posiadało drukarnie.
Wynalazek ten miał swe duże znaczenie również w sferze gospodarczej,
książki propagowały nowości, postęp, wynalazki, i to nie tylko za pomocą
słowa drukowanego, ale także - a może głównie - drzeworytu - środka
oddziaływania wizualnego, uprzystępniającego nową wiedzę, także rolną,
techniczną, teraz szerzej dostępnego w zwiększającej się szybko liczbie
książek i drukarń. Wzrost demograficzny wymuszał postęp w produkcji
rolniczej. Jako system uprawy powszechna była trójpolówka, ale w
najbardziej rozwiniętych gospodarczo Niderlandach w ciągu XVI wieku
następuje przejście do płodozmianu. Udoskonalane są narzędzia rolnicze,
które mają coraz więcej żelaznych części. W wielu krajach, a nie tylko
jak wcześniej w Anglii i we Włoszech, pojawiła się literatura dotycząca
rolnictwa. Rozszerzała się powierzchnia upraw. Istotne jest pytanie o
wydajność produkcji zbożowej, o plony zbóż w tamtych czasach. Nie
liczono ich, jak dzisiaj, w kwintalach z hektara, lecz stosunkiem ilości
ziaren wysianych do zebranych na danym areale. I tu przytaczane dane
różnią się, ale przyjmijmy (za A.Wyczańskim), że w XVI wieku dla
czterech zbóż w przodujących Niderlandach było to 7,5 ziaren, w Anglii i
Francji (dla tej ostatniej tylko pszenica) 5,5, w Rzeszy - 4,4, w Polsce
(Korona) - 5,1, na Litwie 3 ziarna, a w Rosji 2,9. Widzimy więc, że
dobre plony to 7 ziaren, średnie 4-5, a słabe - poniżej 3 ziaren. Wiek
XVI to okres dobrej koniunktury dla rolnictwa, miasta konsumują coraz
więcej, wzrastają ceny produktów żywnościowych. Z powyższych danych
widać też, że Polska (a ściślej - Korona) "posiadała rolnictwo na dość
dobrym poziomie, nie gorszym niż większość państw zachodniej Europy, z
tym że mając ludność rzadziej osiadłą niż one, mogła dość łatwo
eksportować spore nadwyżki produkowanego zboża" (A. Wyczański). Te
możliwości nakładały się na przemiany ustroju rolnego w Europie.

Dualizm gospodarczy w Europie.

W zakresie stosunków produkcji w rolnictwie Europa
zachodnia, już od schyłku średniowiecza, zaczyna się coraz bardziej
różnić od krajów na wschód od Łaby. Na zachodzie zanika poddaństwo
osobiste chłopów, upowszechnia się czynsz pieniężny z dzierżawy
większych i średnich gospodarstw. W Anglii następuje proces zagarniania
przez średnią szlachtę małych gospodarstw chłopskich i zamiany ich na
pastwiska dla hodowli owiec, co z kolei rozwija sukiennictwo (o tych
procesach będzie jeszcze mowa). Czynsz, ponieważ jest stały a ceny
rosną, traci na wartości, a produkcja zboża z wykorzystaniem płatnych na
dniówkę "robotników rolnych" staje się mało opłacalna. Następuje
kapitalizacja stosunków gospodarczych; można mówić o kryzysie
feudalizmu. Inaczej jest w Europie wschodniej, gdzie rozwija się pański
folwark ziemski, zwiększa się wymiar chłopskiej pańszczyzny, zaostrza
się poddaństwo osobiste chłopa - mówimy tam o wtórnym poddaństwie i
procesach refeudalizacji. Gospodarstwo folwarczne stało się producentem
towarów na zbyt (głównie zboża), opierając się na darmowej,
pańszczyźnianej sile roboczej. Charakteryzując te procesy, w
historiografii mówi się o tzw. granicy Łaby jako wyznaczniku podziału
gospodarczego Europy na dwie strefy. Rozważa się też trójpodział
kontynentu pod tym względem. Jest to zagadnienie ciągle dyskusyjne,
obejmuje nie tylko kwestie agrarne, ale szerzej - ogólnoekonomiczne (J.
Topolski, E. Kaczyńska, E. Piesowicz), niemniej wyjaśnia ono z pozoru
logiczne pytanie: dlaczego przy wyższej wydajności rolnictwa na
Zachodzie sprowadzano tam produkty rolne zza linii Łaby? Decydowała
odmienność stosunków agrarnych wpływająca na opłacalność produkcji,
struktura społeczno-gospodarcza ludności oraz różnice w formach jej
aktywności zawodowej. Zanim do tego wrócimy, trzeba jeszcze dodać, że
kryzys feudalizmu na Zachodzie nie oznacza kryzysu gospodarczego. Był to
kryzys formacji społeczno-ekonomicznej, a nie "stanu gospodarki", która
nie cechowała się ani kryzysem, ani stagnacją lecz była w rozwoju.

Nowe formy organizacji życia gospodarczego.

Przyrost ludności, wzrost
zapotrzebowania na towary i produkty wywoływał ożywienie gospodarcze.
Trzeba było nastarczyć rosnącemu popytowi, musiały się zmienić formy
wytwarzania i wymiany dóbr. Mówiąc skrótowo - coraz więcej ludzi powinno
się móc wyżywić i ubrać. Temu drugiemu miała sprostać produkcja
rzemieślnicza, ale w istniejących strukturach cechowych nie była w
stanie nadążyć za zapotrzebowaniem. Cechy miały zamkniętą strukturę,
która ograniczała przyrost produkcji, hamowała możliwość "wyzwalania
się" rzemieślników. W interesie członków cechu było niepełne
zaspokajanie rynku, utrzymywanie, jak mówimy współcześnie, rynku
producenta a niedopuszczanie do powstania rynku konsumenta. Taka
sytuacja nie mogła trwać dalej. Zaczęli się pojawiać producenci
wytwarzający dobra konsumpcyjne poza strukturą cechową. Mógł to być np.
czeladnik nie mogący się doczekać wyzwolenia na mistrza, ponieważ liczba
tych ostatnich w ramach cechu miała być ograniczona. Ta kategoria
rzemieślników pracujących poza strukturą cechową nazwana została
"partaczami". Uruchomiony został proces zmian form wytwarzania, który
prowadził od cechu poprzez tak zwany nakład do manufaktury. Prześledźmy
w skrócie tę ewolucję, zaznaczając że będzie to pewien obraz modelowy,
który w rzeczywistości w tak jednoznaczny sposób nie przebiegał, że
często nowe i stare formy produkcji współistniały obok siebie i na
różnych terenach pojawiały się niejednocześnie. I załóżmy jeszcze, dla
uproszczenia, że naszym wzorcowym rzemieślnikiem będzie szewc. Otóż
najpierw ów rzemieślnik, który czeka na "wyzwolenie" na mistrza jest w
cechu. Opuszczenie przez niego tej struktury jest reakcją na skostnienie
tej instytucji, na ograniczanie w imię tradycji produkcji rzemiosła
cechowego. Jako rzemieślnik-"partacz" miał własny surowiec i własne
narzędzia, produkował dla znanego sobie kręgu odbiorców. Jako szewc
wiedział ile i jakie buty ma wyprodukować. Orientował się ile
konkretnych indywidualnych zamówień ma oczekiwać i na jakie nogi -
dorosłe, dziecięce, męskie, damskie, szczupłe, tęgie - ponieważ znał
osobiście swoich klientów. Wiedział więc ile potrzebuje materiału i ile
czasu na wykonanie produktu. Pojawia się jednak u niego człowiek, który
namawia go, by zrezygnował z kłopotliwego starania się o każdego klienta
i jemu sprzedawał zamówiony gotowy produkt w określonym rodzaju i
ilości. Tu właśnie wkraczamy w etap nowej formy produkcji -
człowiekiem który się pojawił u szewca jest bowiem tzw. nakładca.
Przyjmuje się istnienie trzech etapów nakładu w rozwoju historycznym.
Faza pierwsza polega na tym, że rzemieślnik-chałupnik ma własny surowiec
i narzędzia, natomiast dostaje pieniądze od nakładcy za gotowy produkt.
Zmiana sytuacji jest wyraźna: od tego momentu utracił bezpośredni
kontakt z rynkiem, ze swymi nabywcami, produkuje dla anonimowego
odbiorcy, a zysk ze sprzedaży zagarnął nakładca. W drugim etapie
nakładca skłania producenta do zrezygnowania z kłopotliwego i
czasochonnego zabiegania o surowiec, jest nawet gotów rozliczać się z
naszym szewcem dostarczając mu skórę na kolejne wyroby; przekonuje, że
dzięki temu rzemieślnik zwiększy swą produkcję. Teraz narzędzia należą
jeszcze nadal do chałupnika, ale surowiec jest już nakładcy. Producent
dostaje zatem wynagrodzenie za pracę od sztuki wytworzonego towaru. Był
to już nakład we właściwym i pełnym tego słowa rozumieniu. W trzeciej
fazie chałupnik ma już tylko swe umiejętności i ręce do pracy, natomiast
surowiec i narzędzia (te ostatnie utracone często za długi) są już
własnością nakładcy, który kontrolował cały proces wytwarzania produktu.
Można rozważać pozytywne i negatywne funkcje nakładu w ówczesnej sytucji
społeczno-gospodarczej. Do pozytywów należał fakt, że nakład przełamywał
on skostniałe bariery cechowe, dawał zatrudnienie liczniejszym grupom,
miejskim i chłopskim, producentów. Zwiększając ilość wytwarzanych dóbr
potaniał produkty, a więc zarazem uprzystępniał je szerszym rzeszom
społeczeństwa. Powodował równocześnie wzmożenie nacisku na producenta,
który przejawia się początkami kapitalistycznego wyzysku, ograniczał
przedsiębiorczość rzemieślnika, odcinał go od kontaktu z rynkiem. Od
rozwiniętego nakładu pozostawał już tylko krok do następnej formy
organizacji produkcji - do manufaktury. Stadium pośrednim była tzw.
manufaktura rozproszona. Różniła się ona od wytwórczości nakładczej tym,
że chałupnik, czy raczej w liczbie mnogiej - chałupnicy, nie wykonywali
już całego produktu u siebie, ale tylko jego część, określone pierwsze
czynności. Robili to sprawniej, bo specjalizowali się w wykonywaniu
jednej czynności ( np. jedni wykrawali podeszwy, inni robili cholewki).
Prace końcowe odbywały się następnie we wspólnym pomieszczeniu. I ten
system udoskonalono: powstała manufaktura scentralizowana. Tutaj już
cały proces produkcji odbywał się pod jednym dachem. Manufaktura
przyniosła kolejne korzyści. Stanowiła skuteczną konkurencję z
rzemiosłem, jako że podniosła wydajność produkcji, doprowadziła do
specjalizacji pracy, dzięki której można było produkować szybciej,
więcej i taniej. Umożliwiła lepszą organizację pracy, skupienie
wyrobników w jednym miejscu dawało oszczędność surowca, lepszą kontrolę
nad pracującymi, możliwość szerszego wykorzystania siły mechanicznej w
procesie produkcji (wracamy do roli koła wodnego). Równocześnie zwiększa
się eksploatacja zatrudnionych, część siły roboczej pracuje pod
przymusem, powstaje wolny rynek najmu wraz z kapitalizowaniem się
stosunków gospodarczych. Będziemy o tym jeszcze mówić. Tu powtórzmy
tylko, że nowe formy produkcji nie powstają w Europie jednocześnie;
manufaktury zaczną odgrywać większą rolę w XVII wieku (i to w Europie
zachodniej), by dopiero w XVIII stuleciu - i to już na szerszą skalę -
przeżywać swój rozwit, stanowiąc skądinąd istotny etap przejścia od
stosunków feudalnych do kapitalistycznych w światowej gospodarce. Na
stulecie XVI i XVII przypada znaczący rozwój gospodarki
towarowo-pieniężnej, który przeobrażał handel. Wzrastała wymiana
surowców i towarów między prowincjami, regionami, krajami, poszerzają
się rynki surowcowe i rynki zbytu. Pod wpływem odkryć geograficznych i
ekspansji kolonialnej następują zmiany dróg handlowych (zobacz rozdział
następny). Widoczna jest rola kupców, którzy gromadzą kapitały,
organizują handel. Powstające od drugiej połowy XVI wieku stowarzyszenia
kupców, tzw. kompanie handlowe były wyrazem monopolizacji w tej
dziedzinie (zwłaszcza angielskie kompanie: Moskiewska, Wschodnia,
Wschodnioindyjska, rywalizujące z kupcami francuskimi, holenderskimi,
portugalskimi i hiszańskimi). Aktywizuje się gospodarczo średnia
szlachta - o formach tej aktywności będzie mowa dalej. W warunkach
gospodarki wczesnokapitalistycznej rozwijały się banki (powstałe jeszcze
w średniowieczu w północnych Włoszech, gdzie do operacji służyła ława -
banco). Nowością były giełdy, wpierw wekslowe (pieniężne), wkrótce
towarowe. Pierwszą giełdę światową otwarto w Antwerpii w 1531 r.,
następną w Londynie (1566-1570); przedmiot transakcji nie tylko miał swą
zmiennie ustalaną cenę, ale mógł wielokrotnie w drodze do ostatecznego
odbiorcy zmieniać swego właściciela. Powstają wielkie domy
kupiecko-bankierskie (jak słynnych Fuggerów z Augsburga), które zwłasza
w pierwszej połowie XVI wieku odgrywały nie tylko znaczącą rolę
gospodarczą, ale i polityczną, udzielając kredytu panującym, którzy (jak
np. Habsburgowie) z tych pożyczek finansowali wojny czy kampanie
elekcyjne. Ożywiona wymiana handlowa, konieczność kalkulacji, podróże,
porównywanie odmiennych stosunków gospodarczych, wywoływało
zainteresowanie myślą ekonomiczną. Dotyczyło to również aktywności
państwa w tym zakresie. W polityce gospodarczej zaczęto odchodzić od
średniowiecznego fiskalizmu, mającego za pomocą podatków "wycisnąć" z
ludności jak najwięcej pieniędzy, na rzecz merkantylizmu, który wielką
wagę przywiązywał do handlu zagranicznego. Początkowo, w XVI wieku,
przyjmowano, że miarą bogactwa danego kraju jest ilość zgromadzonych w
nim kruszców szlachetnych. Prędko okazało się, że nawet duże ich ilości,
które sprowadzono z Nowego Świata na Półwysep Pirenejski nie przyniosły
tam rozwoju gospodarczego, a wręcz przeciwnie - doprowadziły w XVII
wieku do kryzysu w tej dziedzinie; stało się tak, bo majątek ten wydano
na dobra materialne, "skonsumowano", a nie zainwestowano. Podobny skutek
przyniosła łatwość uzyskania kredytu. Większą wagę, zwłaszcza w XVII
stuleciu, zaczęto więc przykładać do bilansu handlu zagranicznego kraju,
rozwoju i ochrony własnej produkcji. Polityka protekcjonizmu realizowana
przez monarchie o silnej władzy centralnej miała ograniczyć import
towarów na rzecz nieprzetworzonych surowców (głównie z kolonii
zamorskich), wprowadzała cła ochronne, zakazywała eksportu kruszców,
popierała odpowiednimi przywilejami i subwencjami wszechstronny rozwój
gospodarki wewnętrznej, własny handel oraz produkcję przeznaczoną na
eksport. Chodziło przede wszystkim o zapewnienie maksymalnych dochodów
do skarbu państwa. Ta epoka to okres narodzin szerzej rozumianych
koncepcji ekonomicznych.

Pojęcie akumulacji pierwotnej.

Najistotniejsze procesy ekonomiczne i społeczne zachodzące w Europie zachodniej w XVI i
XVII wieku, które wpływały na kształtowanie się gospodarki
wczesnokapitalistycznej charakteryzuje i niejako sumuje pojęcie tzw.
pierwotnej akumulacji kapitału. Fakt, że analiza tego zjawiska dokonana
została w marksowskim Kapitale nie powinien wywoływać uprzedzeń, gdyż w
istocie znajomość tego zagadnienia pomaga zrozumieć powstawanie nowych
stosunków gospodarczych w nowożytnej Europie. Samo pojęcie zresztą
(previous accumulation) użyte zostało najpierw w drugiej połowie XVIII
wieku przez wybitnego brytyjskiego ekonomistę i myśliciela,
przedstawiciela tzw. szkockiego oświecenia, Adama Smitha (1723-1790).
Trudno znaleźć jednoznaczną, zwięzłą definicję tego pojęcia. Moglibyśmy
na nasz użytek sformułować je najpierw w sposób "uczony", by zaraz potem
wyjaśnić jego treść. Otóż można by powiedzieć, że akumulacja pierwotna
jest to proces gromadzenia kapitału w rękach niewielkiej grupy ludzi i
to kapitału, który przeznaczony jest na cele inwestycyjne (a nie
konsumpcyjne) oraz że proces ten pozostawał w sprzężeniu zwrotnym z
procesem oddzielania bezpośredniego wytwórcy od środków wytwarzania, co
w sumie prowadziło do powstania rynku pracy najemnej. Co to oznacza?
Możemy tu wrócić do opisanych wyżej procesów. Pewne nieliczne warstwy
społeczne (nowa szlachta, kupcy, mieszczaństwo) w nowych uwarunkowaniach
gospodarczych koncentrują w swoich rękach bogactwa i dochody, ale nie
zużywają ich wyłącznie na swe własne doraźne potrzeby, ale inwestują te
środki w inne przedsięwzięcia gospodarcze na wsi, w mieście, w handlu, w
koloniach, na giełdzie (czyli obracają je na cele pozakonsumpcyjne).
Zyski te powstawały np. z wyrugowania chłopa z ziemi ("ogradzanie" w
Anglii), czy z rujnowania drobnych rzemieślników (pozbawianie szewca
jego własnego warsztatu). To właśnie było owo oddzielanie bezpośredniego
wytwórcy od środków wytwarzania, a więc chłopa od ziemi, a szewca od
warsztatu (a nie - chłopa od pługa, a szewca od kopyta czyli od środków
produkcji, jak się nieraz pisze przy omawianiu akumulacji pierwotnej).
Dlaczego było tu sprzężenie zwrotne? Dlatego, że kolejne zdobyte
kapitały skoncentrowane w rękach jednych ludzi kosztem innych
inwestowane w różnych dziedzinach życia gospodarczego przynosiły zyski,
które można było obrócić na skuteczniejsze stosowanie przymusu
pozaekonomicznego i przyspieszenie "procesu oddzielania". Z tego były
nowe środki, które można było zainwestować...itd. A w konsekwencji tych
procesów tworzyły się masy ludzi pozbawionych własności, zajęcia,
kwalifikacji, wielotysięczne rzesze włóczęgów i żebraków. Pozbawieni
ziemi na wsi, przenosili się do miasta, tam szukali zatrudnienia,
konkurując np. ze zrujnowanymi rzemieślnikami. W sytuacji, kiedy ludzie
mieli tylko swoje ręce na sprzedaż i musieli je oferować pracodawcy
nawet za niską cenę by przeżyć, powstał rynek pracy najemnej, wolny
rynek najmu. To w tym właśnie momencie, jako punkcie wyjścia, zaczął się
kapitalistyczny system produkcji. Najpierw w Anglii i w Niderlandach, a
potem z owym charakterystycznym dla historii nowożytnej asynchronizmem w
biegu dziejów w kolejnych krajach Europy, by w czasach rewolucji
przemysłowej zaistnieć także po drugiej stronie Atlantyku.

Rewolucja cen.

Jedną z charakterystycznych cech życia gospodarczego Europy w XVI
wieku była tzw. rewolucja cen. W ciągu tego stulecia obserwuje się w
wielu krajach po obu stronach Łaby postępujący szybko wzrost cen,
głównie zbóż, a także bydła i produktów hodowlanych. Zjawisko to w
mniejszym stopniu odnosiło się natomiast do cen wyrobów rzemieślniczych.
Oblicza się, że w ciągu XVI wieku ceny wzrosły przeciętnie prawie
czterokrotnie (we Francji dwukrotnie, w Hiszpanii trzykrotnie). Z naszej
dzisiejszej, dwudziestowiecznej perspektywy, kiedy nieraz w krótkim
czasie mieliśmy do czynienia z "galopującymi" cenami wywołanymi np.
hiperinflacją, takie zdrożenie towarów nie wydaje się wielkie; u progu
czasów nowożytnych był to prawdziwy przewrót cen. Trzeba zaznaczyć, że
zjawisko gwałtownego wzrostu cen nie rozkładało się równomiernie w
Europie, ani w czasie (chociaż generalnie ulega ono zahamowaniu w
pierwszej połowie XVII wieku), ani terytorialnie; różnice występowały i
w poszczególnych państwach, i w regionach, i między miastem a wsią.
Tendencja ogólna była jednak powszechna. Przyczyny powstania tego
procesu dyskutuje się do dzisiaj, ale nie ulega kwestii, że na ów
przewrót cen wpływ miał napływ kruszców wywołany przez odkrycia
geograficzne i podboje nowych ziem. Poza tym następowało pogarszanie się
monety; wiemy, że według znanego prawa Greshama (ale również Kopernika)
pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy; monetę cenniejszą (z większą
zawartością kruszcu) zachowuje się - tezauryzuje, monetę mniej
wartościową - wydaje się, puszcza w obieg. Pieniądzem gorszym trzeba
zapłacić więcej, gdyż następuje jego deprecjacja. Inną przyczyną był
wzrost ludności i jej odpływ z rolnictwa. Coraz więcej ludzi należało
wyżywić, a coraz ich mniej produkty żywnościowe produkowało. Występowało
względne zmniejszenie podaży żywności na rynek, a w konsekwencji jej
ceny rosły. Jeśli będziemy rozpatrywać społeczne skutki rewolucji cen to
zauważymy, że wpisują się one w ogólne tendencje omówionych już wyżej
procesów. Przyspieszała ona kapitalizowanie się stosunków produkcji,
pogłębiała rozwarstwienie ludności. Pomagała akumulacji kapitału poprzez
to, że rujnowała słabych i przyczyniała się do rozwoju rynku taniej siły
najemnej. Ubożeli pracownicy najemni, gdyż - jak zawsze zresztą - płaca
nie nadążała za wzrostem cen. To samo dotykało chłopów nie produkujących
na rynek, bo zysk zgarniał pośrednik oraz feudałów gospodarujących
tradycyjnie na czynszach, jako że wysokość czynszu była stała, a ceny
szły w górę. Na przewrocie cen skorzystali natomiast chłopi produkujący
na rynek, szlachta nastawiona na produkcję zboża, przedsiębiorcy
zaangażowani w gospodarkę pozarolniczą (żeby nie powiedzieć -
przemysłowi) i bogaci rzemieślnicy.

Formy aktywności gospodarczej szlachty europejskiej w XVI-XVII wieku.

Wspomniane wyżej zjawiska
pokazują wyraźnie, że procesy społeczno-gospodarcze w Europie u progu
czasów nowożytnych cechowały się dużą dynamiką. Następują przeobrażenia,
których geneza wywołuje nieustającą dyskusję historyków. Najpierw,
jeszcze w XIX wieku, mówiono o tzw. kryzysie gospodarczym XIV-XV wieku,
łącząc go z kryzysem feudalizmu, a ściślej klasy feudalnej - szlachty.
Ubożeniu (pauperyzacji) szlachty, spadkowi jej dochodów, towarzyszyło
bogacenie się mieszczaństwa i chłopstwa. Zauważano jednak równocześnie,
że rozwijanie przez mieszczaństwo gospodarki towarowo-pieniężnej nie
oznaczało jeszcze początków stosunków wczesnokapitalistycznych. Do tego
potrzeba było istnienia akumulacji pierwotnej i jej najistotniejszego z
tego punktu widzenia elementu - wolnego rynku najmu. Pozostaje jednak
pytanie: jaki czynnik (gospodarczy, społeczny, inny...) odegrał zatem
zasadniczą rolę w przejściu od gospodarki towarowo-pieniężnej typu
feudalnego do tej nowożytnej, wczesnokapitalistycznej z akumulacją
pierwotną? W dyskusji historiograficznej na ten temat ważką rolę odegrał
- i liczy się bardzo w dzisiejszych poglądach - głos polskiego
historyka. W swej pracy o narodzinach kapitalizmu w Europie w XIV-XVII
wieku Jerzy Topolski uznał za ów czynnik różne formy aktywności
gospodarczej szlachty europejskiej (a dokładniej - średniej szlachty),
które były reakcją na obniżenie się dochodów tej warstwy społecznej w
późnym średniowieczu. Tę aktywność przyjął jako zasadniczy czynnik,
który wprowadził gospodarkę europejską na drogę do kapitalizmu.
Stwierdził, że kiedy analizuje się sytuację szlachty w poszczególnych
krajach europejskich, można zauważyć, że podejmuje ona w życiu
gospodarczym kontrakcję dla poprawy swej stopy życiowej. Formy tej
aktywności są rozmaite. Może to być akumulacja pierwotna w rolnictwie,
która buduje wczesnokapitalistyczne elementy całej gospodarki,
rozwijając również jej gałęzie pozarolnicze (np. działania gentry w
Anglii). Szlachta portugalska i hiszpańska, a potem angielska stała się
z kolei motorem ekspansji kolonialnej; w wielu krajach angażuje się w
działalność handlową, wkraczając niejednokrotnie na pole działalności
mieszczan. Karierę i pieniądze można było robić na służbie królewskiej.
W Niemczech możni panowie szukali zysku z grabieży napadanych wozów
kupieckich. W Polsce i innych krajach Europy środkowej, gdzie
następowała refeudalizacja, szlachta osiągała znaczne dochody z
rozwijania gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej; produkcja zboża
sprzedawanego na zachód jest znamiennym przykładem tej formy aktywności
ekonomicznej. Konsekwencją działalności gospodarczej szlachty, a przede
wszystkim - powtórzmy - średniej szlachty, był coraz bardziej widoczny
jej udział we wszystkich dziedzinach ówczesnego życia, w tym również
wzrost znaczenia politycznego. Jeśli słowom pisanym na tych kartach
przyświeca hasło Zrozumieć dzieje, to mówiąc o zagadnieniu aktywizacji
ekonomicznej szlachty w epoce wczesnonowożytnej trzeba przytoczyć
znamienną opinię Z. Wójcika: "Bez uświadomienia sobie istnienia tego
czynnika i jego ogromnego znaczenia nie sposób zrozumieć nie tylko wielu
wydarzeń dziejowych XVI i XVII stulecia (np. rewolucji angielskiej),
lecz w ogóle całej historii tych dwóch stuleci".


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
przemiany spoleczno gospodarcze na ziemiach polskic (2)
Struktura społeczna nowożytnej Europy
Warunki spoleczno gospodarcze
sytuacja społeczno gospodarcza
Gospodarka Europy XVI
Przedsiębiorca i jego rola w życiu społeczno gospodarczym

więcej podobnych podstron