KULTU DZIEŃ POWSZEDNI (lata 19501953)
"I nasz i wasz jest wiek ten męski! I dla nas Kreml swe gwiazdy pali! I milionowy krok zwycięski Skanduje mocno Stalin! Stalin!"
(Juliusz Wirski, Wstęp do poematu}
Obchody jubileuszu Stalina stały się także swego rodzaju kategorią propagandową wykorzystywaną później przy okazjach rocznic, nawet mało związanych z "wodzem proletariatu". "Siedemdziesięciolecie urodzin tow. Stalina czytamy w uchwale Biura Politycznego stało się punktem wyjścia dla ożywionej pracy ideologicznej centralnego organu Partii. Obszerny materiał opublikowany w tym okresie [...] pozwalał przyswajać szeregom partyjnym zrozumienie wielkiego wkładu tow. Stalina w rozwój nauki marksizmu-leninizmu, historycznej roli i geniuszu tow. Stalina jako budowniczego komunizmu, wodza mas pracujących całego świata, wielkiego przyjaciela narodu polskiego"1.
Akcenty stalinowskie zajęły również ważne miejsce w ankiecie rozpisanej na przełomie lat 1950/1951 wśród członków partii przez redakcję "Nowych Dróg". Oceniając pismo respondenci zwracali uwagę, iż niektóre artykuły w nim drukowane pisane są zbyt trudnym językiem. Jako wzór dla redaktorów podawano przy tym styl pisarski Stalina, wysoko oceniając jednocześnie numer miesięcznika poświęcony jego urodzinom. Stwierdzono również, że "bardzo potrzebne są przedruki dzieł radzieckiego przywódcy" 2. Wyniki ankiety zostały przesłane do KC, gdzie potwierdziły zapewne słuszność kroków podjętych dla upowszechnienia "najbardziej przodującej myśli". Do roku 1953 liczba
116
książek Stalina powiększyła się w Polsce o blisko 3 miliony egzemplarzy. Wydano wiec ogółem 13 tomów jego dzieł przy czym nakład zmniejszył się po wydaniu dwóch pierwszych z 250 tysięcy do 100 tysięcy egzemplarzy. Decydowały prawdopodobnie ograniczenia finansowe. Wydawnictwo to nie zostało jednak nigdy zakończone. Po grudniu 195! roku, kiedy ukazał się tom 13, nie wydrukowano już żadnego, aczkolwiek były czynione plany po temu. Na przeszkodzie stanęło tu opóźnienie radzieckiej edycji dzieł (polskie wydanie było jej tłumaczeniem) później zaś śmierć autora odsunęła sprawę na dalszy plan, by wreszcie, wobec rozwoju wypadków na scenie politycznej, uczynić ją nieaktualną. Z oficjalnych partyjnych obliczeń (często sprzecznych ze sobą) rysuje się wszakże rozmach edytorski przyjęty dla prac klasyków marksizmu-leninizmu. Wedle nich do roku 1952 wydano w Polsce ogółem 32 800 tytułów książkowych w nakładzie 510 min egzemplarzy (z czego 150 min to podręczniki szkolne). Na wszystkich klasyków "matki wszechnauk" przypadło ponad 21 min egzemplarzy. Z tego dzieła Stalina to (do 1951 r.) 81 tytułów w nakładzie blisko 7 min egzemplarzy, Samego Krótkiego kursu WKP (b) było pośród tej liczby około miliona trzystu tysięcy. Dla porównania: Pan Tadeusz osiągnął nakład wyższy jedynie o niecałe 200 tyś. egzemplarzy3. Niestety, pefnych zestawień dla polskich wydań prac Gruzina za kilka ostatnich miesięcy jego życia nie posiadamy. Z pewnością powiedzieć jednak możemy, iż do marca 1953 r. ich liczba dość szybko rosła. Jesienią roku poprzedniego, obok innych, w półmilionowym nakładzie ogłoszono przecież Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR. Tej rozprawie poświęcimy więcej uwagi nieco dalej.
Trudno byłoby w opisywanych latach odnaleźć plan jakiegokolwiek procesu kształcenia, w którym by nie uwzględniono myśli i wskazań radzieckiego przywódcy. Przybliżyć je miały zarówno lektura samych publikacji, jak też pogadanki wygłaszane przez nauczycieli i prelegentów wywodzących się z różnych środowisk. Obserwujemy to tak w wojsku4, jak i w szkole, a nawet podczas kursów gospodyń wiejskich. Myśl stalinowska w opinii propagandystów łączyła przecież z przystępnością również uniwersalność zdolną objaśnić "najbardziej złożone zagadnienia współczesności". I jakkolwiek trudnym zadaniem byłoby zapewne dowiedzenie konieczności studiowania Problemów leninizmu przy nauce haftu i gotowania obiadów (aczkolwiek cytaty ze Stalina gęsto zdobiły radziecką książkę kucharską) to nie byłoby
117
z tym trudności przy tłumaczeniu problemów historycznych w szkołach. "W kształtowaniu naukowego poglądu na świat pisze historyk dydaktyki na lekcjach historii zalecano nauczycielom lekturę wypowiedzi i prac [...] Józefa Stalina [.,.] Zwracano uwagę na potrzebę konsekwentnego powtarzania i cierpliwego wyjaśniania myśli stalinowskich. Miało to umożliwić lepsze zrozumienie świata jako rzeczywistości rządzącej się obiektywnymi prawami. Myśli stalinowskie powinny być szczególnie przydatne przy oświetlaniu okresu imperializmu oraz wyjaśnianiu praw ekonomicznych współczesnego kapitalizmu [...] Krótki kurs WKP(b) polecany był jako podstawowa książka w pracy pedagogicznej"5.
Po wydarzeniach schyłku 1949 r. Stalin stał się naturalnym współuczestnikiem życia Polski (ze "świata przedstawień"). Gdy 17 stycznia 1950 r. w rocznicę ..wyzwolenia" stolicy, otwarto zelektryfikowaną trasę kolejową WarszawaŻyrardów, mitycznym motorniczym pierwszego składu, który przejechał tę trasę był właśnie on, oglądający nowo zbudowaną linię z portretu umieszczonego na zderzaku elektrowozu ciągnącego wagony. Kilka dni później zaś 21 stycznia premier Cyrankiewicz dokonał uroczystego otwarcia Muzeum Lenina w Poroninie. W wygłoszonym z tej okazji przemówieniu stwierdził, iż "na ziemi polskiej, w tych okolicach bywał również towarzysz Stalin". Ta rekomendacja nie była pozbawiona znaczenia, albowiem już wkrótce rozmaite organizacje turystyczne zaczęły organizować rajdy i wycieczki polskimi śladami obu radzieckich przywódców. Dodajmy także, iż znajdujący się po drugiej stronie granicy najwyższy szczyt Karpat Gerlach nosił już nazwę Szczytu Stalina. Imię jego i tak więc rozpościerało się ponad całym terenem.
Ale obok przejścia kultu w fazę codzienności w rozumieniu spowszechnienia form lansowania jego osoby można zauważyć także uszczegółowienie kontroli sposobów ich upowszechniania oraz "ludzkiego" do nich stosunku. Oto w czerwcu 1950 r. rozpoczęto partyjne dochodzenie w sprawie, która wydarzyła się trzy lata wcześniej. Z doniesienia kolegi wszczęto bowiem postępowanie dyscyplinarne, w efekcie którego relegowano z Akademii Nauk Politycznych w Warszawie studenta Witolda Pietrusiewicza. Oskarżony został o dopuszczenie się w roku akademickim 1946/47 obrazy Stalina i Biura Politycznego WKP(b). Donosiciel Biernacki tak opisał całe zajście: "W niedużej salce nowo remontującej się stołówki ANP, na parterze
118
gmachu spożywał obiad zarząd Bratniej Pomocy; niewielkie grono zaprzyjaźnionej złotej młodzieży, 1012 osób. W pewnej chwili podniósł się od stołu wiceprezes Pietrusiewicz Witold mówiąc: A teraz koledzy pokażę wam jak pije wódkę Baciuszka Stalin. Pietrusiewicz nalał sobie do kubka czarnej kawy [...] i rozwichrzywszy włosy oraz rozchełstawszy koszulę na piersi, starał się zebranym przedstawić pijanego ruskiego muzyka. Z opadniętymi na czoło włosami tańczył trepaka i jakoby nie mógł trafić po pijanemu do ust kubkiem, rozlewając kawę po brodzie i piersiach. Odniosłem wrażenie, że Pietrusiewicz dążył do ośmieszenia i poniżenia w oczach zebranych osoby tow. Stalina" 6. To zabawne z dziesiejszej perspektywy wydarzenie inaczej jednak wyglądało 40 lat temu. Finał swój znalazło ono aż w Wydziale Nauki KC, który powołując się na dobrą opinię o "winowajcy" uchylił decyzję komisji dyscyplinarnej. Sprawa ta, mająca przecież wiele cech porachunków osobistych, jest tym ciekawsza, że to właśnie "profanacja" państwowego kultu dostarczyła powodu do jej wszczęcia. Ponadto zdarzenie, które jeszcze w 1947 r. mogło wydawać się niegodne wzmianki, trzy lata później pomimo błahej treści, angażując wielu świadków, sędziów i oskarżycieli, rozpatrywane było z całą surowością regulaminów. Stanowi to dowód zmiany atmosfery wokół postaci radzieckiego przywódcy i wielkiej pryncypialności w ocenie wszystkiego co kiedykolwiek zostało o nim powiedziane i napisane. Czas nie odgrywał tu żadnej roli. Dokładne jednakże uchwycenie momentu kiedy to nastąpiło nie jest możliwe, bowiem prawo, wedle którego sądzono te przypadki, wbrew zwyczajowo przyjętym normom, z pełną swobodą działało wstecz.
Powyższe zjawiska, nierozerwalnie związane z kultem Stalina, dostępne były doświadczeniu stosunkowo niewielkiej grupy ludzi. Reszta miała radośnie brać udział w nieustannie odgrywanym misterium chwały "wodza narodów", w którym kostiumy zmieniano z łatwością równą lekkości pióra piszących o jego bohaterze. Spośród kilkuset imion i epitetów, jakimi propaganda obdarzała generalissimusa na przestrzeni lat obowiązywania wierności jego osobie w Polsce, wybijają się te związane z przypisywanym mu znaczeniem dla światowego pokoju. "Chorąży pokoju" i "Wódz obozu pokoju" to dwa określenia bodaj najczęściej pojawiające się przy jego imieniu. Obydwa też, jakkolwiek wcześniej w postaci swych rozlicznych mutacji występują w opisach "świata postępu" w pełni wyartykułowane zostaną
119
dopiero po grudniu 1949 r. Stanowią one ponadto naturalną postać rozwojową apoteozy radzieckiego przywódcy postępującej poprzez etapy "zwycięskiego wodza", "przyjaciela Polski", "budowniczego socjalizmu" i "genialnego uczonego". Skoro bowiem zło upostaciowane we wrogach wewnętrznych oraz hitleryzmie propaganda ukazała jako pokonane, najlepszy i najsprawiedliwszy z ustrojów pod wodzą Stalina zbudowano w ZSRR inne zaś kraje przy jego pomocy zdążają w kierunku socjalizmu skoro procesy te przebiegają według odkrytych i opisanych przez niego praw naukowych, nie pozostaje już nic innego jak tylko walka o utrwalanie tych zdobyczy i nadanie im form wiecznych. Taki jest po krotce mechanizm rozwoju nowego wcielenia Stalina, w jakim ujrzymy go w latach pięćdziesiątych. W tym celu na przykład wzbogacano jego standardowe życiorysy bez zmian drukowane od lat w prasie i wydawnictwach periodycznych.
Pierwszymi, którzy w Polsce podjęli próbę pełnego opisu sylwetki Stalina jako niewątpliwego i konsekwentnego w działaniu wodza obozu pokoju, byli pracownicy Wydziału Propagandy KC L. Gronowski i K. MarteF. Wiele uwagi środki masowej komunikacji społecznej poświęciły przyznaniu po raz pierwszy Międzynarodowych Nagród Stalinowskich, w których motto wpisane było przecież słowo "pokój". Przy tej okazji podkreślano równoznaczność słów "pokój" i "Stalin". Atoli jego nazwisko od dawna już było ekwiwalentem pojęć: "zwycięstwo", "wolność", "socjalizm" i wielu innych. "Trybuna Ludu" pod wspólnym tytułem "Słowa Stalina źródłem naszej wiary w ostateczne zwycięstwo sprawy pokoju" przyniosła też wywiady z pierwszymi siedmioma laureatami tego wyróżnienia. Od tej pory corocznie rozdanie nagród stanie się okazją do długotrwałej kampanii podkreślającej zasługi radzieckiego przywódcy dla "spokojnej pracy wszystkich ludzi".
Najlepszego jednak materiału, źródła twórczej inspiracji dla pro-pagandystów, dostarczał swymi publicznymi wypowiedziami sam Stalin. Można nawet zaryzykować twierdzenie, iż przy niewielkiej tylko pomocy ze strony środków przekazu wykreował siebie na największego obrońcę pokoju na świecie. Najważniejsze dokonanie na tym polu stanowi niewątpliwie wywiad udzielony korespondentowi "Prawdy" i opublikowany przez prasę polską 17 lutego 1951 r. Pośród krytyki działalności Organizacji Narodów Zjednoczonych i państw "imperialis-tycznych" znalazło się tam słynne zdanie, które zelektryzowało propa-
120
gandę. Stalin powiedział wówczas, iż: "Pokój będzie zachowany i utrwalony, jeżeli narody ujmą w swe ręce sprawę zachowania pokoju i będą jej broniły do końca". Już następnego dnia stwierdzono, że "oświadczenie generalissimusa Stalina odpowiada głębokim aspiracjom pokojowym narodów i wskazuje drogę zachowania pokoju". W ślad za lym przytoczono wypowiedzi "prostych ludzi", Przedstawiani jako "działaczka związkowa z Koszalina", "robotnik z Warszawy", "chłop spod Tarnowa" powiedzieć mieli dziennikarzom między innymi: "Wywiad Stalina wyjaśnił najbardziej nawet zacofanym, że obrona pokoju leży w rękach narodów [...] zdziera maskę z podżegaczy wojennych, którzy przy pomocy oszczerstw i fałszerstw próbują przedstawić się jako obrońcy pokoju [...] wyjaśnił, że tylko wspólna walka wszystkich mężczyzn i kobiet narzuci podżegaczom wojennym pokój [...]"8.
Podobny scenariusz, w którym znajdzie się miejsce i na "opinie ze świata" i "głos proletariatu" obowiązywać będzie również przy okazji kolejnych seriali propagandowych otwieranych każdorazowo "pokojowymi" wystąpieniami Stalina, z których każde jak głoszono umacniało przekonanie, iż "[...] wmurowana cegła, każdy wydobyty kilogram węgla czy rudy, każde kółko nowej maszyny, każdy dostarczony kwintal zboża, kartofli, czy żywca stanie się kamieniem węgielnym wzmacniającym fundamenty siły naszej ojczyzny". To na intencję pokoju przodownicy pracy zgłosili nowe inicjatywy produkcyjne. I tak, górnik Wiktor Markiewka obiecał wyrobić normę w 400 procentach, zaś Irena Dziklińska, która, jak stwierdziła, "pokochała jeszcze bardziej Związek Radziecki" obiecała nawet 600%. Wszelkie podsumowania wydarzeń, miesięcy i lat będą odtąd dokonywane z uwzględnieniem zasług przywódcy ZSRR dla pokoju. A pomnożą je zarówno sukcesy polskich robotników, jak i Kongresy Narodów w Obronie Pokoju, budowa kanału WołgaDon, a nawet każdy ponadplanowy litr krowiego mleka.
Pod hasłem znaczenia osoby Stalina dla świata bez wojny, przebiegały również państwowe obchody kolejnych jego jubileuszy. W porównaniu z rokiem 1949, tryskającym różnorodnością pomysłów i form uczczenia jego imienia, a także oplatającym je wielością wątków panegirycznych, następne grudnie prezentowały się o wiele skromniej. Odgórnie zaplanowane uroczystości ograniczały się właściwie do centralnej akademii z referatami dygnitarzy partyjnych (w roku 1950 oraz 1952 wygłaszał je Aleksander Zawadzki, w 1951 zaś Zenon Nowak)s
121
dość skromnej kampanii prasowej, akcji odczytów i prelekcji w szkołach i zakładach pracy oraz wyświetlania w kinach filmów ze "Stalinem" w roli głównej.
W żadnym jednak wypadku nie można tego traktować jako objawu przygasania kultu w Polsce po prostu nie sposób było corocznie w maksymalnym stopniu mobilizować kadrowy aparat propagandowy oraz rzesze społecznych aktywistów. Pomimo jednak większej modestii w rozmiarach jubileuszowej apoteozy, stale przypisywano mu wszelkie możliwe zasługi, jego idealizacja zaś wciąż utrzymywała się na niebotycznym poziomie. Wszystko to z pozycji pierwszoplanowych przeszło wszakże do tła, na którym pełnią blasku jaśniał "chorąży światowego obozu pokoju" ostateczna i najdoskonalsza postać ewolucji geniuszu i wielkości przywódcy ZSRR. I tak, jak w poprzednim okresie w listach doń skierowanych uderzał przesadnie uniżony ,ton, tak teraz nuta modlitewna stanie się w zasadzie obowiązującą konwencją. "Pozdrawiamy Cię Wielki Nauczycielu czytamy w adresie skierowanym do radzieckiego przywódcy z okazji jego 71 urodzin który nieustannie wzbogacasz i pogłębiasz największe osiągnięcia ludzkości. Ty Wielki nasz Stalinie jesteś dumą klasy robotniczej, jesteś dumą mas pracujących, jesteś dumą ludzkości jesteś Sztandarem mobilizującym do waiki o najszczytniejsze sprawy: o pokój, postęp i socjalizm. Pozdrawiamy Cię Wielki Budowniczy Komunizmu. Porywające Twe plany ujarzmienia przyrody, Twe plany nawodnienia olbrzymich połaci ziemi pustynnej, Twe potężne budowle komunizmu to najpiękniejsze świadectwo wielkości idei Marksa-Engelsa-Lenina-Stalina"9.
"Na skałach faszystowskiej Hiszpanii napisano w "Przyjaciółce" rok później chłopi piszą słowa Stalin to pokój, a matka zabitego robotnika greckiego wypisała na ruinach starożytnej kolumny Jest na świecie Stalin . Żołnierze walczącej Korei wiedzą, że bronią pokoju świata, o który także On walczy. I przed każdą trudną walką niejeden z nich myślami spotyka się ze Stalinem".
Na tle tej ogólnej powagi mało poważnie brzmiały niektóre polecenia wyznaczające cele akcji propagandowych. Przykładem instrukcja Zarządu Politycznego Marynarki Wojennej związana z 72 urodzinami Stalina. Nakazywała ona między innymi: "W dalszym ciągu prowadzić szeroką pracę mającą na celu pogłębienie uczuć miłości stanu osobowego Marynarki Wojennej do Związku Radzieckiego i Wielkiego Stalina, chorążego światowego obozu pokoju, wielkiego przyjaciela
narodu polskiego"10. Rzeczy takie były jednak możliwe tam, gdzie język propagandy i tak skarykaturalizowany krzyżował się ze stylistyką rozkazu.
Na marginesie tych rozważań kilka słów warto poświęcić znaczeniu pojęcia "walka o pokój". Łączy ono bowiem dwie sprzeczne ze sobą wartości: konflikt i gwałtowność oraz łagodny spokój i harmonię. Tak więc rozumieć je należy nie przez bezpośrednie ich znaczenie, lecz poprzez przypisaną im funkcję propagandową. Albowiem tak jak w rzeczywistości pokoju nie osiąga się w wyniku walki i pokonania przeciwnika lecz jest to możliwe wyłącznie drogą porozumienia tak i w tym przypadku pojęcie to, łączące dwie przeciwstawne wartości, służyć miało nie oddaniu stanu faktycznego, ale budowie dychotomicz-nego obrazu świata. To "świat postępu" i socjalizmu wiedziony przez Stalina otrzymał moralne prawo prowadzenia zwycięskiej bitwy ze światem ciemności. Tylko jego pokonanie z zatarciem po nim wszelkich śladów gwarantować miało w rozumieniu tej walki pokój prawdziwy, zrodzony z dominacji klasy robotniczej i jej "przodującego oddziału'" partii komunistycznej. W tym więc znaczeniu bojownikiem o pokój stawał się każdy, kto w konflikcie był przydatny komunistycznej propagandzie wroga czyniono zaś ze wszystkich nie godzących się na kroczenie po "stalinowskiej drodze pokoju". Nie sposób też powstrzymać się od refleksji, iż pojęcie "walki o pokój" nie umarło wraz ze śmiercią Gruzina na stałe wchodząc do zestawu haseł obozu rządzącego krajów "demokracji ludowej", osłabiających "siły imperialistyczne".
Wykorzystywano każdą okazję, by dowieść stymulacyjnej funkcji osoby Stalina dla sprawy pokoju. W dziele tym nie zwracano uwagi na żadne przeszkody logiczne i formalne. W pierwszym tygodniu 1953 r. "Trybuna Ludu" przedrukowała z organu Kominformu artykuł Mar-got Pfanstiel zatytułowany Aleja Stalina w Berlinie poświęcony otwarciu w stolicy NRD nowej ulicy. Wraz ze znajdującymi się na niej domami, z materiałów pochodzących z ponadplanowej produkcji zbudowali ją niemieccy robotnicy dla swych przodowników pracy. "Aleja Stalina napisała autorka artykułu stała się swego rodzaju polem bitwy o pokój". Miała ona (aleja) symbolizować pokojowe dążenia narodu niemieckiego wyzwolonego przez Stalina od hitleryzmu. Ten tryumfalny ton przeniósł się również na prasę polską. O samej budowie wspominamy zaś dlatego, że właśnie tam, w czerwcu 1953 r.,
122
123
rozpoczęło się powstanie berlińskie pierwszy, jeśli nie liczyć wydarzeń i; w Czechosłowacji, tak masowy społeczny protest w państwach rządzo-1 nych przez komunistów ruch, który ukazał ponadto wrogość znacznych odłamów społeczeństwa wobec patrona "alei pokoju". Zanim jednak nastąpiły te wydarzenia miał jeszcze miejsce długi ciąg działań propagandowych rozwijających kult radzieckiego przywódcy. Jego istotną część składową stanowiło opublikowanie latem 1950 r. prac Stalina o językoznawstwie.
Już wcześniej pozycja Stalina jako "geniusza teorii i praktyki' była w życiu publicznym ugruntowana przez propagandę. "Nie może dziś uchodzić za dojrzałego marksistę pisano wówczas ten, kto me przyswoił sobie klasycznego dorobku myśli stalinowskiej. Myśl Stalina wcieliła się w granit epoki stalinowskiej, odczytuje się ją zarówno z genialnych pociągnięć pióra autora, jak z przekształcających historię świata działań wodza narodów Związku Radzieckiego i całej postępowej ludzkości. Myśl Stalina rodzi się z praktyki, służy praktyce i wyprzedzając praktykę nadaje jej nowy, socjalistyczny kształt"11.
W 1950 r. przywódca ZSRR dał wykład swych poglądów na językoznawstwo, które poprzez dialektyczne pokrewieństwo z innymi dziedzinami wiedzy poczęły obowiązywać w całej nauce. Gdzie tkwią źródła tego zamieszania wywołanego opublikowaniem językoznawczych prac Stalina? Otóż na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych radziecki filolog Nikołaj Marr, zwany "ojcem marksistowskiej lingwistyki", ogłosił kilka rozpraw, w których dowodził klasowego charakteru języka przynależnego jako emanacja ideologii do nadbudowy. Rozwój zjawisk językowych postrzegał jako proces nieregularny, dokonujący się skokowo i adekwatny do zmian formacji ekonomiczno--społecznych od języka gestów jako formy ekspresji wspólnot pierwotnych, po język słów używany przez społeczeństwa klasowe. Wraz z ostatecznym zwycięstwem komunizmu ów klasowo zdeterminowany język mówionyjak uważał zastąpiony zostanie wyższą, bezsłowną formą wymiany myśli. Leszek Kołakowski słusznie nazywa tę koncepcję "paranoicznym urojeniem"12. Blisko też od niej do orwellowskiego modelu "nowomowy". Nie bez racji zaś Aleksander Wat skłonny był odbierać teorię Marra poza kategoriami "nauki marksistowsko-leninowskiej", postrzegając ją jako narzędzie zmiany społeczeństw, przebudowy ludzkiej świadomości i odwrócenie sensu słów ("semanticzeskij sdwig")13. Jakkolwiek jednak byśmy ich nie
124
oceniali, koncepcje językoznawcze radzieckiego lingwisty okazały się użyteczne dla "porządkowania" nauki i kultury w ZSRR obowiązywały też w świecie komunistycznym aż po rok 1950. W Polsce, gdzie wpływ poglądów Marra pozostawał marginalny, ich popularyzatorem był na przykład profesor Adam Schaff14.
Wszystko jednak uległo zmianie, gdy wiosną 1950 r. w gronie radzieckich naukowców podjęto dyskusję o marksistowskiej lingwistyce. Ukoronowaniem wszelkich rozwiniętych podczas niej spekulacji był głos Stalina. Od czerwca do sierpnia, trzykrotnie na łamach moskiewskiej "Prawdy" wyłożył on swe poglądy na zadania tej dziedziny nauki w dobie "budownictwa socjalistycznego". Potępiając Marra i jego uczniów, nazywając wyniki ich prac "reżimem arak-czejewowskim w językoznawstwie", kategorycznie stwierdził, iż język nie przynależy ani do bazy, ani też do nadbudowy. Zakwestionował także klasowy charakter języka będącego jego zdaniem własnością całego społeczeństwa i zmieniającego się drogą naturalnej ewolucji. Odrzucone zostały również w tym rozumowaniu koncepcje języka myślowego albowiem słowa uznane zostały przez Stalina za ekspresję myślenia. "Że język nie należy do nadbudowy i nie jest klasowy pisze Kołakowski oznaczało to po prostu, że francuscy kapitaliści mówią po francusku, a francuscy robotnicy także po francusku [...) oraz że Rosjanie przed 1917 rokiem mówili po rosyjsku, a po 1917 także [...] uwagi Stalina na temat języka były po prostu zdroworozsądkowymi prawdami, artykuł jego miał pewne pozytywne znaczenie, o ile usunął z językoznawstwa absurdalne dogmaty Marra. Miał on też pewien korzystny wpływ na sytuację logiki formalnej oraz semantyki: obrońcy tych nauk mogli powoływać się na to, że również one należą do nadbudowy, a ich uprawianie nie jest koniecznie dywersją wroga klasowego. Co się tyczy spostrzeżeń Stalina na temat służebnej funkcji nadbudowy w stosunku do bazy to były one powtórzeniem obowiązującej doktryny: potwierdzały znaną już wszystkim regułę, że w krajach socjalistycznych kultura jest na służbie zadań politycznych i nie śmie sobie rościć pretensji do samodzielności"15.
Natychmiast po radzieckich publikacjach prac przywódcy ZSRR jego trylogia składająca się z artykułów: Wsprawie marksizmu w językoznawstwie, Przyczynek do niektórych zagadnień językoznawstwa oraz Odpowiedź towarzyszom przełożona została na język polski. Wielokrotnie drukowane przez prasę, teksty te doczekały się też wspólnego
125
wydania w książce "Marksizm a zagadnienia językoznawstwa"16. Pisane w charakterystyczny dla Stalina sposób metodą pytań i odpowiedzi (autor stawia pytanie, po nim pada definitywna odpowiedź: "tak" lub "nie", następnie zaś następuje interpretacja tej odpowiedzi) wywoływały prawdziwą burzę nie tylko w polskiej propagandzie, lecz także w tutejszym środowisku naukowym i artystycznym. "Badania" nad stalinowskimi myślami zawartymi w tych artykułach rozwijały się w dwóch kierunkach. Część z nich poświęcona była opisowi znaczenia samych prac dla wszystkich dziedzin nauki oraz podnoszeniu geniuszu teoretycznego ich autora. Pozostałe stanowiły próbę oryginalnej twórczości naukowej, która jednak, by zaistnieć publicznie, musiała wykorzystać cytaty z prac Stalina. W ślad za tłumaczeniami rozpraw radzieckich twórców, opisujących ostatnie publikacje swego przywódcy pod kątem społecznym, gramatycznym, słowotwórczym, historycznym, wewnętrznych związków praw rządzących językiem oraz ich zewnętrznych uwarunkowań, wzajemnych związków myślenia, języka i działania i wielu innymi17, pojawiły się również prace autorów polskich. Koncentrowały się one przede wszystkim na problemach współistnienia bazy i nadbudowy oraz poszukiwaniu pól badawczych otwartych tezami Stalina. Nie pomijając innych dziedzin nauki i kultury spekulacje te dotknęły głównie literatury. Praca Stalina o językoznawstwie wspominał Jerzy Putrament "wydała mi się rozsądna, krytyka zaś Marra nieodparta. Zaszedłem któregoś dnia na zebranie Koła Młodych. Jego opiekun pyta mnie, co myślę o tej pracy. Powiedziałem mu jak powyżej. Wybuchnął: Rozsądna? Językoznawcza? Towarzyszu Putrament, tu nie chodzi o językoznawstwo! To przełomowa praca w całej naszej kulturze! Od tej pracy należy zaczynać naukę o literaturze"18. Najpełniejszym polskim przykładem wykorzystania tych wskazań w badaniach nad teorią literatury jest pochodzący z 1952 roku zbiór szkiców autorstwa Stefana Żółkiewskiego, Henryka Markiewicza, Kazimierza Wyki, Marty Renaty Mayenowej, Kazimierza Budzyka i Adama Ważyka19. Rozważając rozmaite składniki kultury literackiej wszyscy autorzy zgodzili się tam co do faktu, iż prace Stalina spowodowały wielki postęp w badaniach naukowych. Już na początku roku poprzedniego jednak "Nowa Kultura" zorganizowała dyskusję o estetyce, której podstawy stanowiły również dzieła językoznawcze "wielkiego teoretyka". "Twórcze doświadczenia" z nich płynące nie ominęły nauk przyrodniczych, pomocne były także jak dowodzono przy
126
niwelowaniu różnic w poziomach rozwoju różnych dziedzin aktywności człowieka. "Dla naszej literatury czytamy w Życiu Literackim praca Stalina wysuwająca tezę o czynnej roli nadbudowy jest apelem o wyrównanie braków i zapóźnień. W porównaniu z życiem literatura pozostaje jeszcze w tyle. Powinna zaś życie wyprzedzać. Powinna pomagać naszym spółdzielniom produkcyjnym w walce z kułactwem i wrogą plebania, zaktywizować ZMP na terenie wyższych uczelni, być podnietą współzawodnictwa pracy i racjonalizatorstwa, podnosić kwestię kobiecą, oskarżać sabotażystów i bumelantów, demaskować katastroficzną, zwyrodniałą i antyhumanistyczną tzw. kulturę anglo-amerykańskiego kapitału [...]". W spełnieniu przez nią tych zadań miały pomóczdaniem autora prace Stalina. Ich wpływw opini Zofii Lissy zbawiennym okazać się miał także dla muzyki. "Niezrozumienie konieczności przemiany stylistycznej napisała ona trwanie na pozycjach stylistycznych wykształconych przez etap międzywojenny lub kultywowany nadal dziś w środowisku kapitalistycznym jest nie tylko rezygnacją z tej czynnej roli nadbudowy na odcinku muzycznym, ale gorzej, jest wspieraniem estetyki minionego etapu, dobudowywaniem dalszych komórek obronnych dla bazy imperializmu. W bardzo pośredniej postaci jest dziś walką z ustrojem socjalistycznym, a co najmniej hamowaniem jego rozwoju. Zrozumienie tych wszystkich spraw przez naszych kompozytorów jest dla nich twórczą konsekwencją nauki jaka płynie z wypowiedzi towarzysza Stalina"20.
Omówienie i kwestia wykorzystania prac językoznawczych stanowiły w 1950 r. istotną część Miesiąca Pogłębienia Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Burzliwą "dyskusję" wśród plastyków wywołał wtedy referat Heleny Krajewskiej poświęcony tym zagadnieniom21. Podobnie nowy rok nauki w Akademii Sztuk Pięknych otwarto cytatem z ostatnich publikacji radzieckiego przywódcy. O praktycznym zastosowaniu nauk Stalina dyskutowali również żołnierze na licznych konferencjach organizowanych tak przez oddziałowych "politruków", jak i na wyższym szczeblu przez MON 22. Swoją konferencję metodologiczną mieli historycy (Otwock, grudzieństyczeń 1951/1952), a także literaci (Nieborów maj 1951). "Myśl stalinowska" dominowała też w przygotowaniach do I Kongresu Nauki Polskiej.
Najważniejszą jednak, centralną konferencję zorganizowały 4 grudnia 1950 r. w Warszawie: redakcja Nowych Dróg" oraz Instytut Kształcenia Kadr Naukowych. Zarówno autorzy referatów tam wygłoszonych (Jakub Berman Baza i nadbudowa w świetle prac
127
towarzysza Stalina o językoznawstwie; Adam Schaff Niektóre zagadnienia filozoficzne w pracach towarzysza Stalina o językoznawstwie; Stefan Strelcyn Językoznawstwo na nowym etapie), jak i dyskutanci podnosili wielkie znaczenie nowych wskazań dla nauki polskiej. Jednakże w wypowiedzi Hermana rozumowanie doprowadzone zostało do absurdu: "Czym była walka z gomułkowszczyzną powiedział on jeżeli nie walką o umocnienie naszej nadbudowy po to, by aktywnie walczyła o likwidację dawnej bazy, szczególnie w rolnictwie, aby nasza nadbudowa nie spełzła na pozycję, która oznacza faktycznie drogi powrotu starej bazie"23. "Nie ulega wątpliwości podsumował w jednym z numerów "Nowej Kultury" wyniki sesji Roman Zimand że bojowym zadaniem nauki polskiej a w szczególności naszej humanistyki jest wykorzystanie tego olbrzymiego wkładu w skarbnicę wiedzy jaką stanowią ostatnie prace towarzysza Stalina, jest dalsze rozwinięcie problemów i metody jaką w swej pracy dał nam Towarzysz Stalin"24,
Cały czas wspominaliśmy o tych zjawiskach mając na uwadze ich znaczenie dla kultu radzieckiego przywódcy w naszym kraju. Jednakże już wówczas podnosiły się głosy z nieco innej perspektywy oceniające opisywane prace. W zeszycie krajowym paryskiej "Kultury" czytamy na przykład: "Powody i cele wypowiedzi Stalina nie są zupełnie jasne [...] w każdym razie wydaje się pewne, że przez wydanie tego, rewolucyjnego w stosunku do całej sztuki marksistowskiej orzeczenia Stalin rozładował w Polsce i innych krajach dominacji sowieckiej objawy rusyfikacji językowej i kulturalnej. Po wypowiedzi Stalina o językoznawstwie rozpoczyna się w sztuce polskiej, a między innymi w literaturze wyraźny zwrot w kierunku tradycji narodowych. Bez tej wypowiedzi nie byłoby możliwe propagowanie w Polsce sztuki socjalistycznej w treści, narodowej w formie, ani dalsze wydawanie licznych klasyków polskich i odgrzebywanie dawnych polskich pisarzy postępowych"25. Aleksander Wat poszedł nawet w swym rozumowaniu dalej, uznając wspomniane prace Stalina za odejście od marksizmu, gdyż negując przynależność języka do bazy czy nadbudowy autor rozbił tym samym całą teorię bazy i nadbudowy26. Ta bowiem ocenia poszczególne elementy rzeczywistości jako wyłącznie przynależne jednej z tych dwu kategorii, poza którymi materialistyczna analiza nie jest możliwa. Podobnie Sokorski sugeruje, iż "odwilż" rozpoczęła się właśnie publikacjami o językoznawstwie, jeszcze przed śmiercią Stalina27.
Z punktu widzenia zgodności tych prac z nauką Marksa być może Wat ma rację. Nie docenił on jednak w swej analizie faktu, iż marksizm nie był wówczas nauką współtowarzysza Engelsa, lecz zbiorem interpretacji dokonanych przez Stalina w propagandzie nazywanych marksizmem. Do tej sfery należała także cała złożoność kultu "wodza narodów" i dialektyczne talenty animatorów "świata przedstawień". Ich zdaniem, osiągnięcia teoretyczne radzieckiego przywódcy w niczym nie naruszały przecież nauki marksistowskiej, co więcej, stały się "nowym genialnym wkładem do skarbnicy myśli Marksa-Engelsa-Lenina". I próżno dociekać w czym naprawdę była rzecz w rytuale propagandowym, marksizmie, czy dialektyce? A może we wszystkim razem?
Poza różnymi poziomami kontroli przekazów tworzących mit Stalina, przymusu gwarantującego właściwość ludzkich reakcji, a także indywidualnych motywacji osób decydujących się uczestniczyć w jego tworzeniu, stała wszak masowość typowych informacji o znieprawio-nym znaczeniu, przenikających do społecznych systemów wprost ze środków przekazu. Mówiąc o typowości myślę tu o wzajemnym podobieństwie wszelkich form opisowych, które w warstwie informacyjnej i szacie werbalnej były podporządkowane jednemu celowi stałemu wzmacnianiu za pomocą argumentów moralnych i historycznych wizerunku Stalina udrapowanego na symbol wszystkiego co najlepsze i zwycięskie. Metoda tej propagandy nie polegała przy tym na tworzeniu nowych jakości, lecz na upartym powtarzaniu pojęć aż do czasu, gdy w zastępstwie imienia wodza zdolne były funkcjonować w społecznej świadomości. Myśląc "Stalin" z długiej listy należnych mu tytułów człowiek, mechanicznie i podświadomie niemal, wyłuskiwać miał odpowiedni termin ("koryfeusz kultury", "tytan myśli"). Z drugiej strony, ton uczuciowy tych przekazów, silnie spleciony z ich treścią i podporządkowany postaci uosabiającej kategorię moralną, miał niewolić wszystkich mogących ewentualnie myśleć o sprzeciwie. W tym świecie podobny sprzeciw urastał do rangi oczywistego i wielkiego zła tym większego i bardziej widocznego, że skierowanego przeciw najczystszemu dobru. Tym samym więc rozdziału wartości pomiędzy działające podmioty dokonywano odgórnie, zawężając ostatecznie wszelkie możliwości indywidualnej interpretacji. Tak oto powstawał świat fantomów opierający swą konstrukcję na nieprawdzie tworzony po to, by funkcjonując, zdolny był zaprzeczyć własnej nieprawości. Tylko w rze-
128
9 Natchnienie milionów...
129
czywistości mitów "świecie przedstawień" mógł przecież zaistnieć Stalin taki, o jakim piszemy. Nie dałoby się tego jednak dokonać bez zbudowania własnego, elastycznego języka nowomowy zdolnego drogą zafałszowań ukryć istotę rzeczy przed oczyma ludzi. Ale niewątpliwie rację ma Yictor Klemperer pisząc, iż "to co ktoś pragnąłby ukryć [...] a także co nosi w sobie nieświadomie, właśnie język wydobywa na światło dzienne"28. Wypada się również zgodzić z konkluzjami płynącymi z dyskusji poświęconej polszczyźnie znieprawionej komunistyczną nowomową lokującymi ów język w świecie nierzeczywistym. Nie służy on bowiem do wymiany poglądów obywając się doskonale bez partnerów nie używa się go do mówienia, lecz ogłaszania "prawd" jedynych i niepodważalnych29. W bardzo swoisty sposób (z perspektywy zadań jakie stawiamy przed językiem) jest on ponadto zaprzeczeniem języka. Jako narzędzie wielkich manipulacji uniemożliwia bowiem poznanie prawdy, zmuszając do uznania za nią treści odgórnie zadekretowanych w życiu publicznym. Trudno jednak milczeniem pominąć tu konstatację, iż przynależąc do sfery irracjonalnej bardzo silnie oddziaływuje na bieg życia rzeczywistego. Przejmowany w poszczególnych fragmentach przez ludzi wykazuje cechy trwania nawet po ustąpieniu mechanizmów warunkujących jego istnienie.
Tak jak_terror był niewątpliwie jednym z czynników regulujących porządek systemu stalinowskiego, tak innym, nie mniej ważnym, stal się właśnie jgzyk^ pozwalający propagandzie zniwelować przepaść pomiędzy obrazem życia codziennego a jego wizją utrwaloną w dziełach Stalina i pisanych do nich komentarzach. Język, na równi z przymusem, był warunkiem sine qua non funkcjonowania systemu. Wraz z przemianami "linii generalnej" pozwalał się wszak modyfikować i wtłaczać w nowe ujęcia formalne nie sposób było jednak zrezygnować zeń. Tylko przy jego pomocy dawało się przecież tworzyć i powielać wrażenie społecznej akceptacji wartości reprezentowanych przez przywódcę, zapowiadać zwycięstwo czy nawet budować w dowolny sposób własny rodowód. Nie odzwierciedlając rzeczywistości, tworząc ją język ten stał się równocześnie dla grupy rządzącej swoistym lustrem pozwalającym dostrzec zawsze to, co pragnęła zobaczyć. W sprzężeniu zaś z innymi instrumentami władzy (terrorem, korupcją, wiarą, izolacją od zewnętrznych źródeł informacji i mirażem służby wartościom pozytywnym) powstawał układ niezawodny przynajmniej tak długo, jak sprawnie współistniały wszystkie tworzące go elementy. Jego
130
funkcjonowanie powodowało również trwałe zmiany w ludzkiej psychice, postawach i skłonnościach do wyrażania własnych racji. "Człowiek stalinizmu pisze Ladislas Bod nie mówi po to, by zwrócić się do innych, mówi, by przez sam fakt mówienia korzystać z monopolistycznego prawa do ogłoszenia zależnej od oficjalnej linii prawdy"30. Autor ten dowodzi ponadto, iż ów język, jakkolwiek podporządkowany dogmatom, wypełnił jednak w nowych sytuacjach tradycyjne zadania, jakie się stawia przed tym sposobem komunikacji. Z jednej strony, odzwierciedlał przecież związki pomiędzy przedmiotami opisu (nawet jeżeli w rzeczywistości nie istniały) a odbiorcą łącząc często funkcję informacyjną z perswazyjną i wartościującą. Z drugiej zaś strony, zdolny był do tworzenia płaszczyzny porozumienia (właściwiej byłoby mówić o pseudoporozumieniu opartym wszak na fałszywych przesłankach) wytwarzania więzi i budowy wspólnoty. Ułatwiał mu to nieodłączny składnik totalizmów imperatyw zespolenia, naturalna potrzeba w obliczu braku alternatyw oraz odczuwania przez jednostkę zagrożenia własnej sfery fizycznej i duchowej. Odwrotna strona tego procesu, to wydzielenie i napiętnowanie grup, których poglądy nie przystawały do ogólnie wówczas przyjętych, w efekcie czego tworzy się wrażenie społecznego potępienia. Finałem tych zabiegów jest pozostawienie w polu widzenia odbiorców jedynie wartości centralnie lansowanych. Wszystko to możemy obserwować w opisanych przez nas zabiegach konstytuujących polski model kultu Stalina. Tak jak radziecki przywódca był dlań jedynym uzasadnieniem prezentowanych społeczeństwu dróg rozwojowych, a zarazem jedynym punktem odniesienia dla ich realizacji tak język, który mu służył napędzał sam siebie i oceniany być może jedynie poprzez rzeczywiste elementy go tworzące.
W opisywanym okresie Stalin jako osoba oraz propagandowa złożoność myśli i czynu stał się również tematem, z którego artyści obficie czerpać będą inspiracje do swej pracy. Jego postać i myśl posłużyły także za podstawę teoretycznego manifestu postulującego kierunki i cele twórczości literackiej oraz rolę partii komunistycznej w tych zadaniach. "W roku pięćdziesiątym pierwszym rozpoczął swoją deklarację Jerzy Andrzejewski mocniej i ostrzej niż w którymkolwiek z lat powojennych zaznaczyła się w świecie linia podziału. I tak, po jednej stronie cyfrom przeznaczonym na produkcję czołgów i bomb przybywa zer, jak wściekłemu psu przybywa w pysku piany. Po drugiej
131
stronie na wszystkich kontynentach i we wszystkich krajach wzrasta liczba ludzi składających podpisy pod Kartą Pokoju. Po jednej stronie prezydent Truman podpisuje stumilionowy czek na finansowanie zdrajców, szpiegów i szubrawców. Po stronie przeciwnej Józef Stalin odwołuje się do narodów, do mas ludowych, które obronią pokój, jeśli ujmą w swe ręce sprawę utrzymania pokoju"31. Autor przeznaczał także i Polsce miejsce po stronie obrońców świata bez wojny, wiedzionych przez radzieckiego przywódcę. Szczególnie aktywne miejsce wyznaczał w tych działaniach literaturze. Aby jednak mogła dobrze spełnić przynależne jej zadania, musiała poddać się wszechstronnej inspiracji partii natchnionej autorytetem i dorobkiem teoretycznym generalissimusa. Atoli opublikowana w 1952 r. praca wybitnego pisarza, wobec rozpoczętej już wkrótce "odwilży", nie zdążyła odegrać należnej jej roli ideologicznej i programowej. , "Stalinowska twórczość" nie ograniczyła się bynajmniej do teorii | i manifestów ideowych. Przeszła bowiem w etap intensywnych działań ś artystycznych i zaowocowała wieloma oryginalnymi pracami biorącymi | za temat właśnie osobę Stalina. Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż s propagandowe treści w twórczości artystycznej znalazły swoje niemal J lustrzane odbicie. Oto przykład: 20 października 1948 r. wszedł w życie | w ZSRR tak zwany stalinowski plan przeobrażenia przyrody, który drogą zagospodarowania nieużytków, zmian w systemie rzecznym i innych rodzajów ingerencji w środowisko naturalne miał spowodować przekształcenie warunków klimatycznych i wzrost produkcji rolnej kraju. Począwszy od następnego roku popularyzowano go jako wzór śmiałych planów i czynów "ludzi radzieckich". Także w naszym kraju pisano liczne artykuły oraz wygłaszano prelekcje na ten temat. Pełnego opisu radzieckiej "walki z przyrodą", w specjalnej broszurze dokonali Stanisław Ehrlich i Tadeusz Dominik32. W ślad za tym w poezji hołd stalinowskiemu planowi złożył Adam Ważyk:
"Mądrość Stalina, rzeka szeroka, w ciężkich turbinach przetacza wody, płynąc wysiewa pszenicę w tundrach, zalesia stepy, stawia ogrody..."
Właśnie rymy ofiarowane przywódcy "Kraju Rad" stały się przedmiotem szczególnej kurateli sprawowanej przez władze ministerialne
132
i środowiskowe decydujące o dopuszczeniu konkretnych utworów do rozpowszechniania. Oto bowiem w czerwcu 1950 r., w Nieborowie, podczas seminarium pieśni masowej omawiano kilka poświęconych mu wierszy. Na przykład Pieśń o Stalinie Gałczyńskiego z napisaną do niej muzyką zyskała aprobatę, czego jednak nie doczekał się utwór o takim samym tytule autorstwa Józefa Prutkowskiego z muzyką Edwarda Olearczyka. Krytycy zarzucili tekstowi "familiarność" i "ton libacyjny", zwracając jednocześnie uwagę, iż "osoba Stalina u nas jako temat wymaga szerokiej i dużo większej formy" godnej opiewanej postaci33. Problemów takich nie miał jednak powstały w tym samym roku Epos Juliana Tuwima, sławiący dzieło rewolucji i wieńczącą je osobę "wodza proletariatu". Podobnie inne utwory, poddane tam oglądowi, wykorzystywały w swej tematyce różne wątki propagandowe spojone z imieniem przywódcy ZSRR. Nie miał więc racji Platon pozbawiający poetów miejsca w projektowanym przez siebie państwie idealnym ci bowiem, jako ..inżynierowie dusz", odcisnęli niewątpliwie silne piętno na obrazie lat. w których przyszło im żyć. Okazali też wielką przydatność w podjętym przez komunistów dziele "pierekowki dusz". ,
W przeciwieństwie do licznych utworów literackich, niewiele możemy dziś odnaleźć w muzealnych magazynach dzieł artystów plastyków. Jednakże i to, co przetrwało wszystkie polityczne koniunktury, daje nam wystarczające rozeznanie w konwencjach artystycznych i ulubionej tematyce twórców sztuki stalinowskiej. Jeżeli idzie o malarstwo to poza licznymi pracami radzieckich malarzy, chętnie kopiowanymi przez polskich artystów godne uwagi wydają się następujące dzieła: portrety Stalina-męża stanu pędzli Tadeusza Kozłowskiego, Jerzego Tchórzewskiego, Aleksandra Winnickiegó, a także Janiny Żylińskiej, portret "wodza frontów wojny domowej" Józefa Nyki, Pakt pokoju Rajmunda Pietkiewicza (Bierut, Mołotow i Stalin podpisują apel sztokholmski), czy też obraz Janiny Muszanki-Łakomskiej pokazujący Stalina zdążającego do Krakowa na spotkanie z Leninem. Obok obrazów radziecki przywódca uwieczniony został w licznych płaskorzeźbach i rzeźbach. Tu do najsłynniejszych niewątpliwie zaliczyć należy: medalion autorstwa Stanisława Stali oraz rzeźbę siedzącego Stalina dłuta Aliny Szapocznikow. Doliczyć do tego można masowo reprodukowane, różnej wielkości popiersia i ich odlewy, wykonane w większości przez anonimowych artystów (choć znamy popiersie Stalina wykonane w 1952 r. przez Michała Borucińskiego).
133
Ze wszystkich tych przedstawień "wódz narodów" przemawia do patrzących nań niezwykłą emocją, z jaką ukazana została jego postać* Sprzyja temu w przypadku malarstwa technika uchwycenia bohatera \ w zniekształconej przestrzeni, wydobywającej go w sposób nienaturalny na pierwszy plan. Operowanie światłem i kolorem wzmacnia te zabiegi, l rozjaśniając postać Stalina i wzbogacając go tym samym o emanującą^ zeń duchowość szczególnie widoczną w kontraście z innymi po- .j staciami. Wrażenie to ulega spotęgowaniu zwłaszcza tam, gdzie umieszczony centralnie przywódca występuje w aktywnej roli wobec postaci 4 drugoplanowych. Raz więc prezentuje Leninowi plany rewolucji, kiedy i indziej przedstawia współpracownikom plany przekształcenia przyrody f lub też na mapie sztabowej wskazuje kierunki nowej ofensywy, roz- j mawia z kołchoźnikami, czerwonoarmistami i robotnikami fabrycznymi albo w gronie "obrońców pokoju" snuje wizje świata, który zaistnieje po pokonaniu imperialistów. Ale i tam, gdzie występował sam podejmowano zabiegi zmierzające do nadania mu ponadludzkiego wymiaru. Pragnienie wyeksponowania ideowości i innych duchowych przymiotów bohatera obracało się jednak niekiedy przeciwko artystom. Oto na przykład w listopadzie 1950 r., podczas obradującego w Warszawie II Światowego Kongresu Obrońców Pokoju, w Zachęcie otwarto wystawę zatytułowaną "Plastycy w walce o pokój". Eksponowano tam między innymi obraz Wiktora Podoskiego i Jana Zamoyskiego "Chorąży pokoju", przedstawiający ubranego w jasny mundur Stalina pracującego przy biurku. Chęć ukazania procesu twórczego, zespolonego z ekspozycją postaci, doprowadziła do zagubienia logiki przedstawienia. Bowiem piszący Stalin nie spogląda na to, co robi lecz oczy utkwione ma w dal, patrzące w przyszłość, na malarzy lub po prostu nadzorujące ludzkość. Wizerunki radzieckiego przywódcy nie były bynajmniej domeną zawodowych artystów. Stał się on bowiem również tematem amatorskich rysunków, rzeźb i grafiki wykonywanych przez żołnierzy, dzieci i robotników w szkołach, domach kultury i kółkach plastycznych. Całość rzeźbiarskich dokonań profesjonalistów w rozmowie z Antonim Słonimskim podsumował Xawery Dunikow-ski "Widziałem już rzeźby w glinie, w marmurze, w brązie powiedział Pierwszy raz widzę w wazelinie. W wazelinie pierwszy
'34
raz
Dopiero jednak w dwa lata po swych 70 urodzinach Stalin stał się bohaterem polskiego utworu muzycznego. Na zamówienie Domu
134
Wojska Polskiego kantatę Pieśń o Stalinie do tekstu Słowa Władysława Broniewskiego skomponował Alfred Gradstein. Po swej ucieczce z Polski, Andrzej Panufnik tak oto opisał historię tej kompozycji na łamach paryskiej "Kultury" w 1955 r.: "...partia przez długi czas wywierała nacisk na Związek Kompozytorów o napisanie kantaty na cześć Stalina. Ale nikt jakoś nie kwapił się do opiewania Wielkiego Chorążego Pokoju, Wreszcie po długich usiłowaniach znaleziono jednego z trzech wówczas kompozytorów, członków partii (na ponad 100 zrzeszonych w związku R. K.), który poczuł się w obowiązku utwór ten napisać. Napisał kantatę według wszelkich prawideł [...] broniąc się od posługiwania warsztatem międzywojennym i szukając prostego, socjalistycznego języka. Wykonanie było bardzo uroczyste, partia zadowolona"35. Premiera utworu odbyła się w grudniu 1951 r. na zakończenie Festiwalu Muzyki Polskiej. Kantata Gradsteina wyróżniona została tam II nagrodą. Podczas finałowego koncertu wykonali ją: chór Zespołu Pieśni i Tańca Wojska Polskiego, kwartet wokalny, zespół recytatorów Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, solistka Aniela Fehnerowa oraz orkiestra pod dyrekcją Witolda Rowickiego. Utwór jednakże skomponowany został tak. by mógł być grany na różnej wielkości imprezach. Rozpisano go bowiem w dwóch rodzajach partytur i trzech rodzajach głosów orkiestrowych na chór męski, bas lub baryton solo. Mógł więc być wykonywany zarówno w wielkich salach koncertowych jak i na uroczystościach szkolnych. Jego historia nie była wszak długa. Wkrótce po śmierci Stalina został zapomniany. Dziś zaś jego zapis nutowy trudno odnaleźć nawet w bibliotekach muzycznych.
Tak późne uwiecznienie osoby radzieckiego przywódcy w świecie harmonijnych dźwięków nie powinno dziwić. Stały za tym bowiem nie tylko względy niechęci twórców do zajmowania się tą tematyką, lecz także ryzyko z nią związane. Charakterystyczne było to również dla polskiego teatru i filmu. W teatrze wszak jeszcze później niż w muzyce zdecydowano się pokazać postać "wodza proletariatu". Jako pierwszy uczynił to l maja 1952 r. Teatr Polski z Wrocławia w sztuce Człowiek z karabinem radzieckiego dramaturga Mikołaja Pogodina. Rolę Stalina odtwarzał tam Władysław Dewoyno. Recenzenci podeszli do jego kreacji bardzo krytycznie oceniając, iż "nie była taka jak należało" i aktor nie potrafił "gestem niezwykle zwięzłym, opanowanym i oszczędnym narzucić sugestii wielkiego skupienia, olbrzymiej siły wewnętrznej
135
i przekonania"36. Po pierwszej, umiarkowanie udanej próbie przyszły następne. I tak Stalin grany przez Seweryna Butryma pojawił się u boku Lenina (granego przez Kazimierza Dejmka) w wystawionej przez Państwowy Teatr Nowy z Łodzi sztuce Wsiewołoda Wiszniew-skiego Niezapomniany rok 1919. W innej ze sztuk łódzki Teatr Powszechny ukazał młodzieńcze lata Soso. U schyłku opisywanego okresu polskie sceny nabierały dopiero rozmachu w odtwarzaniu postaci przywódcy ZSRR nigdy jednak nie zdołano w pełni rozwinąć planów artystycznych w tym względzie.
W sposób szczególny dotyczy to jednak polskiego filmu fabularnego, w którym Stalin zagościł po raz pierwszy dopiero w 1953 r. Odtwarzany przez znanego przedwojennego aktora Kazimierza Wila-mowskiego wystąpił w obrazie Żołnierz zwycięstwa reżyserowanym przez Wandę Jakubowską. W tej dziedzinie sztuki braki własnego repertuaru wypełniały dzieła reżyserów radzieckich. W ZSRR bowiem filmy ze Stalinem jako ich centraln^postacią zaczęto kręcić począwszy od 1937 r. czasu "wielkiej czystki", gdy usuwając dawnych towarzyszy ostatecznie odciął się on od historii partii bolszewickiej osobiście zastępując zarówno historię jak i partię. W budowie nowych korzeni władzy ten środek wyrazu dawał bogate możliwości wykorzystania propagandowego (jakkolwiek i film dokumentalny nie był wolny od manipulacji i przekłamań) pozwalając dowolnie sterować postaciami, jednoznacznie rozkładać racje i motywy działania oddziaływać na emocje widzów oraz narzucać własne interpretacje. Ludzie otrzymywali przecież niecodzienną okazję zobaczenia i przeżycia czegoś, o czym dotąd tylko słyszeli. Tak więc do 1953 r. w Związku Radzieckim powstało 19 pełnometrażowych filmów fabularnych ze Stalinem odtwarzanym przez aktorów w roli głównej. Sławę zyskali wówczas artyści specjalizujący się w rolach "wodza proletariatu" wielokrotnie nagradzani nagrodami stalinowskimi. Najsłynniejszym z nich był Michaił Gełowani (grał Stalina w 13 filmach). Pozostali to Salomon Goldsztab (3 filmy), Aleksiej Dikij (2 filmy) oraz Andriej Kobaładze (l film). W tym okresie pokazano w Polsce w szerokim rozpowszechnianiu 18 spośród nich. Na nasze ekrany nie dotarł wówczas jedynie film Sybiracy w reżyserii Lwa Kuleszowa z Gełowanim w roli głównej37.
Stalin obecny był również w teatrze radiowym, gdzie na wysoką ocenę kontrolerów partyjnych zasłużyła poświęcona jego osobie audy-
136
cja zatytułowana O poranną ciszę świata36. Ale największy w rozumieniu propagandy zaszczyt, jaki mógł przydarzyć się twórcy, spotkał polskich artystów odbywających w początkach 1953 r. turę koncertową po ZSRR. Oto bowiem 12 stycznia występujących w Teatrze Wielkim w Moskwie solistów, orkiestrę, chór i balet Opery Poznańskiej oraz zespół "Mazowsze" zaszczycił swą obecnością sam radziecki przywódca. Wedle prasowych relacji spodobali mu się bardzo czego dowodem było ofiarowanych im w dowód uznania 200 tysięcy rubli. "Z niezwykłym wzruszeniem i nieopisaną radością można było przeczytać nazajutrz powitali artyści [...] wodza postępowej ludzkości Józefa Stalina, który był obecny na przedstawieniu [...] Było to niezapomniane przeżycie. Sala rozbrzmiewała długo niemilknącymi owacjami na cześć Wielkiego Stalina [...] Fakt, że rząd radziecki wyraził wdzięczność artystom polskim i przyznał im nagrodę jest dla wszystkich naszych artystów powodem do dumy i zachętą do dalszej pracy." Po samym koncercie wiceminister Jan Wilczek oświadczył redaktorowi "Litieraturnoj Gaziety": "Jesteśmy głęboko wzruszeni zaszczytem jaki spotkał kulturę i sztukę polską w związku z obecnością wodza całej postępowej ludzkości Józefa Stalina [...] na naszym koncercie. Jest to wielkie historyczne wydarzenie dla kultury polskiej". Natychmiast po powrocie do kraju na koncertujących spadł istny deszcz odznaczeń państwowych (na przykład Halina Czerny-Stefańska otrzymała Order Sztandaru Pracy I Klasy, Wanda Wiłkomirska Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Maria Fołtyn, Antonina Kawecka i inni Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski). Powracających przemówieniem powitał minister Sokorski podkreślając zaszczyt, jakiego artyści dostąpili w Moskwie. Odpowiadając mu potwierdził to dyrektor Opery Poznańskiej Walerian Bierdiajew poparty przez Tadeusza Sygietyńskiego i Wiłkomirska. Halina Czerny-Stefańska powiedziała zaś: "Grając w obecności Stalina zdawałam sobie sprawę, że zaszczyt, który nam przypadł jest wyróżnieniem całej sztuki polskiej". To wydarzenie, tak podkreślane przez propagandę, doczekało się również odzwierciedlenia w sztuce. Oto malarze: Borawski, Jackiewicz i Pietkiewicz namalowali obraz Stalin wśród Mazowszan, przedstawiający członków tego zespołu otaczających ciasnym kręgiem rozdającego uśmiechy radzieckiego przywódcę. Arnold Shicki zaś przekazał swe wrażenia w wierszu Koncert. Dziewczyna z Mazowsza mówi:
137
"Ja wiejska dziewczyna stałam wśród rówieśnic,
twarz moją musnęła Jego czuła troska.
Śpiewałam Mu, On słuchał z gruzińską pieśnią
zmieszała się polska, bandoska.
Opowiedziałam ojcu, braciom i siostrom ojciec mnie ciepłym objął ramieniem. Córko, dziękuję powiedział. Nad wioską powstał sztandar z Jego imieniem,.,"
Moskiewski koncert polskich artystów i jego prasowe komentarze były istotnym akcentem politycznym początku 1953 r. w Polsce. Wkrótce, wraz z książką Heleny Bobińskiej Soso. Dziecięce i szkolne lata Stalina, odbiorcy otrzymali jeden z najprzedziwniej szych literackich przykładów kultu radzieckiego przywódcy w całym okresie jego trwania nad Wisłą. Językiem prostym, silnie podbudowanym emocją, autorka opowiada o wczesnych latach życia Stalina, ukazując go w nauce, zabawie i początkach działalności konspiracyjnej. Obraz pilnego i pracowitego młodzieńca, zawsze pierwszego na lekcjach oraz w zabawie, broniącego słabszych przez serce trafiać miał do wyobraźni odbiorców. Książka kreowała znany z literatury radzieckiej typ bohatera najlepszego z najlepszych, wrażliwego przyjaciela sprawiedliwych, młodego bojownika o prawdę grupującego wokół siebie od najmłodszych lat grono wiernych admiratorów. Oto jedna ze scenek tej książki, pozwalająca zorientować się w dydaktycznym charakterze całej publikacji: Pewnego dnia Stalin udzielił małemu chłopcu imieniem Micha dobrej rady, jak zwyciężać w zabawach z rówieśnikami. Po pewnym czasie ten przyszedł pochwalić się swemu nauczycielowi, iż przyswoił sobie jego wskazania i odniósł sukces. Jednakże nie zastał go w domu gdyż Koba ścigany przez carską Ochranę musiał uciekać. Spotkał tam jednak jego przyjaciela Gurgenidze z którym zaczął rozmowę: "Bo on [...] bo Soso powiedział, że będziemy się uczyć zwyciężać [...] i zwyciężymy, a teraz [...] Gurgenidze podszedł do niego, położył swoją ciężką rękę na wątłym ramieniu chłopca. Skoro ci Soso tak powiedział to możesz mu wierzyć [...] Bo widzisz chłopcze Soso to taki człowiek! Jak powie to na pewno tak będzie, rozumiesz? Skoro ci powiedział, że nauczymy się zwyciężać i zwyciężymy to bądź spokojny murowane! Micha stał markotny. A gdzie ja go teraz znajdę? [...] Znajdziesz go chłopcze nie bój się. Dla takich jak ja i ty droga do zwycięstwa jest
138
jedna. Rozumiesz? I na tej drodze zawsze znajdziesz Soso. Bądź
'39
pewien
Chociaż autorka za swą książkę wyróżniona została w 1953 r. Państwową Nagrodą Literacką III stopnia, to jednak miejsce tej pracy znajduje się pomiędzy drukami agitacyjnymi. Albowiem na pole zabiegów językowych przenosi ona cały konglomerat pełnych żarliwości treści propagandowych. Dla samej zaś propagandowej konstrukcji postaci Stalina ubóstwianego za życia poza sferą jego cudownej, zmieniającej ludzkie charaktery działalności dobudowuje ona drugi element parareligijnej apoteozy: niezwykle właściwości przejawiane od najmłodszych lat. Ostatni element wprowadzi hagiografia powstała już po jego śmierci. W świetle całego aparatu wzmacniającego dynamikę tej postaci nie może dziwić zamieszanie jakie wywoływała ona w umysłach wielu ludzi w tym i dzieci. "Był wszechobecny wspomina dorosły dziś człowiek. Pamiętam jak raz w porze Bożego Narodzenia [.,.] cały kościół rozbrzmiewał śpiewem kolęd. Grzmiały organy, pohukiwali mężczyźni, srebrzystą nić melodii adorowały kobiety. Spod plafonu dobiegały słowa: I Józef Stalin i Józef Stalin jemu kolęduje [...] Zdziwiło mnie to, ale nie za bardzo. Dopiero później zrozumiałem, że 10 ja sam Józefa Starego zastąpiłem generalissimusem [...] Myślałem: skoro tłumy na ulicach czy to wiosną czy jesienią skandują Sta-lin, Sta-lin, to może generałissimus przeniknął jak duch do dzwoneczkowe puszystych kolęd"40.
Drogą zupełnie świadomego wyboru stał się Stalin dla niektórych przedmiotem swoistej mody. "Na początku lat pięćdziesiątych wspomina Jaeek Trznadel istniał wśród moich znajomych pewien snobizm. Mieć zwykły portret Stalina to banalne, należało mieć stylizowaną jego fotografię z fajką"41. Wielu moich rozmówców wspominało też, iż podczas prywatnych spotkań było wówczas w zwyczaju wznoszenie toastów za zdrowie radzieckiego przywódcy (w zależności od towarzystwa dla żartu, zupełnie serio lub z obowiązku). To jednak stanowiło konsekwencję opisanych zjawisk zewsząd oplatających ludzką egzystencję. Nie omijały one przecież anonimowych jednostek poddawanych presji nie mniejszej od aktywnych uczestników życia publicznego, których swoboda ekspresji ograniczona była z trzech stron. Można było tworzyć biorąc "wodza narodów" za temat z tym wszak warunkiem, by czynić to z coraz większą dozą uniżoności. Cały zakres wolności kreacji polegał na tym ruchu w jedną stronę przy
139
! :'
czym szczelina tolerancji kontrolerów stawała się coraz węższa. Zaczynało brakować alternatyw, bo przecież te zawarte w przymiotnikach: "wielki", "genialny", "wspaniały" czy "kochany" nie stwarzały wielkich możliwości wyboru. To było też powodem, dla którego kult Stalina w swej fazie dojrzałej zaczai razić monotonią. Niemniej nie sposób było zeń zrezygnować nie naruszając pryncypiów systemu.
Docieramy tu do centralnej kwestii pojawiającej się często w stadiach nad okresem stalinowskim w Polsce. Chodzi tu o pytanie, dlaczego intelektualiści, artyści i szerokie rzesze społeczeństwa zaangażowały się aktywnie w budowę nowego systemu? Poza indywidualnymi i szczelnie ukrywanymi w zakamarkach pamięci jednostkowymi motywacjami istniały przecież wspólne korzenie postaw wynikających z emanacji temperamentu oraz świadomie rozwijanego przez władze zespołu wzmocnień stymulującego pożądane zachowania społeczne. Można je w pewnym uproszczeniu opisać poprzez model, którego zasadniczymi elementami były: wiara i entuzjazm zrodzone z afirmacji wartości nowego świata; strach zwielokrotniony terrorem tym doświadczonym osobiście i tym, o którym wiedziano, a także poczuciem braku altrenatyw i zagrożenia swojego miejsca w życiu; oraz to. u> łączy mecenat państwa z korupcją i swobodą manipulacji obrazem rzeczywistości. Ale jednocześnie te trzy, tak ogólnie zarysowane, źródła ludzkich postaw nie są od siebie oddzielone szklaną ścianą, co wiecei. nieczęsto nawet występują oddzielnie, lecz łączą się w rozmaite konfiguracje.
W przypadku ludzi współpracujących z władzą z pobudek ideowych, interioryzujących doświadczenia płynące z jej działań, nie było większych kłopotów. Ich wiara w to, że uczestniczą w budowie nowego świata, stabilnego i opartego o założenia nauki wzmocniona krytycznym myśleniem o przeszłości i wyobrażeniem przyszłości dyscyplinowała ich sama. Niewątpliwie młodość wielu osób należących do tej grupy, braki wiedzy o świecie czy też natrętne pragnienie stałego, czystego autorytetu potęgowała poszukiwania w obrębie wartości komunistycznych oraz skłonność do rezygnacji z własnej indywidualności na rzecz nieokreślonej zbiorowości. Również i starsi, bardziej może potrafiący zracjonalizować swe doświadczenia, w rozpoczynającym się nowym świecie dostrzegali szansę dla siebie. Grupy te, hołubione przez władzę, nie były więc dla niej problemem. Chodziło przecież o całe rzesze niezdecydowanych, ludzi często o głośnych
140
nazwiskach otoczonych społecznym zaufaniem. Sukcesem było tu już pozyskanie ich gotowości akceptacji zastanej rzeczywistości zamienianej z wolna w pracę dla pożądanego celu. Z punktu widzenia tych środowisk w niezwykle skomplikowany sposób rysuje się więc problem ich zaangażowania w budowę różnych elementów systemu. Ludzie ci, obdarzeni zwykle nieprzeciętnym temperamentem i aktywnością życiową, decydując się na życie w tym systemie nie chcieli wszak jedynie istnieć i obserwować pragnęli zajmować wobec życia aktywne stanowisko, ukazywać je w całej złożoności wiary, miłości, nienawiści i innych sprzeczności, pragnęli być docenianymi, dokonywać wyborów. Kiedy zakres tych kardynalnych swobód twórczych ograniczono z zewnątrz w sposób drastyczny, otwarto jednocześnie jedyny kierunek tworzeniajego alternatywą był społeczny niebyt. W sposób naturalny więc pojawił się dylemat zrodzony z prostego strachu o przyszłość. w rzeczywistości, która, jak się zdawało, trwać będzie już zawsze. Główną rolę grał tu może nie tylko strach przed eliminacją fizyczna, lecz także przed śmiercią publiczną, pozbawieniem kontaktu ze społeczeństwem, który uczony, artysta czy dziennikarz osiąga przez swą twórczość. Profesor wyższej uczelni wyrzucony z pracy, nawet przekonany o słuszności własnej racji, pozbawiony jednak zostawał publicznego głosu i wielu możliwości oddziaływania na swych uczniów i kolegów. Tworzyła się wokół jego osoby pustka, tym bardziej dramatyczna że bezterminowa. Twórca pozbawiony nie tylko środków do życia, lecz także odbiorców swych dzieł podlegał samodegradacji, tym bardziej widocznej, że tuż obok życie toczyło się w całej pełni. Pragnienie bycia wśród ludzi choćby nawet za cenę zwątpienia w ich kwalifikacje i na przekór pogardzie wobec siebie w centrum zachodzących zdarzeń, nierzadko obecne było w ówczesnych postawach. Odruchy protestu uzewnętrzniane przez innychjeżeli miały miejsce budziły nowy strach, niszcząc miraż równego zaangażowania, równej i wspólnej winy. Pozostało iść z życiem na kompromis żywiąc nadzieję, iż uda się przez sita kontroli przemycić wartości własne. W znacznej mierze więc aktywność tych środowisk biegła pomiędzy przystosowaniem, płynącym ze zrozumienia swojego miejsca w panującej rzeczywistości, a oporem, który nie posiadał swych instytucjonalnych form i którego kształty określić jest niezwykle trudno.
W szczeliny tych wątpliwości wkradały się zabiegi władz prowadzące do pozyskania wybranych osób i środowisk. W ramach ogólnej polityki
141
kulturalnej sprzyjały temu takie hasła jak: "opieka nad twórczością", "upowszechnianie twórczości", bądź też "oddziaływanie na treść twórczości". Ich znaczenie precyzują rozliczne pisma agend państwowych i partyjnych. Ministerstwo Kultury i Sztuki rozumiało je na przykład jako: "inicjowanie i kontrolowanie akcji specjalnych mających za zadanie wprowadzenie określonej tematyki do twórczości, bezpośrednie zamawianie utworów określonych w umowach z twórcami, organizowanie konkursów i udzielanie nagród, udział w sądach konkursowych i komisjach opiniodawczych oraz naradach konferencyj-nych twórców, wywieranie wpływu na działalność w określonym kierunku zrzeszeń twórców i instytucji mających bezpośredni wpływ na twórczość oraz czasopisma fachowo-artystyczne"42. Podczas jednej z narad partyjny literat Stanisław Wygodzki mówił o pozyskiwaniu twórców starszego pokolenia. "Nie wolno na nich machnąć ręką. Są oni jeszcze zdolni do dużych osiągnięć. Należy ich odpowiednio zachęcić do pracy, pokazać im rzeczywistość, wysłać za granicę". Dalej powołai się na przykład Jana Parandowskiego, który po powrocie z Włoch "pod wrażeniem nędzy i ucisku szczerze podkreślał wyższość ustroju ludowego. Trzeba tam wysłać i Dąbrowską i innych, niech zobaczą, Do Moskwy nie trzeba wysyłać komunistów konkludował trzeba tam wysłać tych, którzy jeszcze błądzą"43.
Powyższe uwagi prowadzą nas do trzeciego problemu związanego z postawami ówczesnych elit, najmniej chętnie poruszanego we wspomnieniach z tamtych lat. Wiąże się on z szeroko pojętymi kwestiami _materialniegg zainteresowania twórców (nie tylko zresztą najlepszych) "podejmowaniem określonej tematyki". Bowiem nawet gdyby przyjąć, że bodźce materialne nie były głównym powodem aktywizującym część ludzi tych środowisk to jednak trudno je wykluczyć. Stanowiły one wszak nieodłączny składnik działań podejmowanych przez władze. Miejsca w domach pracy twórczej, mieszkania, talony na samochód i artykuły gospodarstwa domowego, nagrody i odznaczenia państwowe, wczasy w górach i nad morzem (dla wybranych nawet za granicą) oraz wszelkie możliwości publikacji utworów, z wiążącymi się z tym honorariami, wspomagały inne rodzaje oddziaływań na twórców. W nie-rzadkich przypadkach niezwykle wysokie w stosunku do nakładu pracy i wartości dzieł sumy pieniędzy, nieporównywalne z zarobkami robotników, a przydzielane arbitralną decyzją mecenasów, pozwalają użyć tu niekiedy słowa "korupcja". Oto kilka przykładów nagród prze-
142
znaczonych dla uczestników konkursów organizowanych przez aparat partyjny: w konkursie na pieśń połączonych partii zorganizowanym na przełomie lat 1948/49 pierwsza nagroda za tekst wynosiła 100 tysięcy złotych (wielokrotność średniej pensji pracownika państwowego), za sam udział płacono od 10 do 20 tysięcy złotych. Nagrodę za muzykę ustalono w wysokości 150 tysięcy uczestnicy otrzymywali po 25 tysięcy. W zorganizowanym rok później konkursie na pieśń masową I nagroda warta była 80 tysięcy złotych, pięć drugich po 50 tysięcy każda oraz dziesięć trzecich po 30 tysięcy. Za sam udział w konkursie na piosenkę o tematyce rewolucyjno-społecznej dla dzieci w wieku przedszkolnym (5-7 lat) płacono po 10 tysięcy, utwory nagrodzone premiowano sumami od 30 do 50 tysięcy złotych. Największą jednak pulę nagród w tych latach miał konkurs na pomnik Feliksa Dzierżyń-skiego. Pierwsza wynosiła tu milion złotych, druga 500 tysięcy, trzecia zaś 250 tysięcy. Za samo uczestnictwo płacono od 100 do 150 tysięcy złotych. Te szokujące swą wysokością (nawet po odliczeniu kosztów materiałów rzeźbiarskich) kwoty obniżyła "wymiana pieniędzy". Ale nawet potem realna wartość głównej nagrody sięgała ceny zagranicznego samochodu osobowego44.
Prawdziwej odpowiedzi na przedstawione tu wątpliwości należałoby jednak szukać z osobna u każdego z aktorów tamtych lat. Atoli niech wolno będzie przywołać (aczkolwiek bez szans na odpowiedź) jeszcze jeden problem tkwiący nie w powodach, lecz granicach koniecznego zaangażowania. "Kto widział napisał Aleksander Wat jak wielki poeta Julian Tuwim na wielkiej sali zrywa się podbiega i klaszcze w upojeniu, długo i coraz zapalczywiej sowieckiemu grafomanowi i enkawudyście Surkowowi (gdy jego polscy homologowie zadysponowali, że wystarczy, aby sala witała go oklaskami na siedząco), ten stwierdzi, że jest to rzecz nieporównanie poważniejsza niż oportunis-tyczna czy tchórzliwa pochlebczość"45.
Tak pobudzane do pracy elity współtworzyły razem z aparatem propagandowym i organami władzy kult radzieckiego przywódcy. Jego mocnym filarem stawały się również publikowane w kraju wrażenia Polaków z podróży do ZSRR. Te przedwojenne, pisane bez ideologicznych obciążeń stały się teraz bibliotecznymi prohibitami. Zastąpiły je na rynku nowe prace, powstałe głównie na początku lat pięćdziesiątych i tchnące utożsamieniem się naszych autorów z radziecką rzeczywistością. Cechował je także bezkresny entuzjazm budzony przez wszystko
143
co tam zobaczyli. Najlepiej nastawienie to odda zdanie zaczerpnięte z dziennika podróży Jacka Wołowskiego: "W Związku Radzieckim ; napisał trzeba przesunąć zegarki o dwie godziny naprzód w porównaniu z naszym czasem. Nieomal symbol"46. Poza Wołowskim bywali w ZSRR i po powrocie dzielili się wrażeniami z tych podróży przedstawiciele organizacji młodzieżowych, kobiecych i związków zawodowych, pisarze i uczeni. Najliczniejszą grupą pojechali tam jednak wiosną 1952 r. na zaproszenie KC WKP(b) polscy dziennikarze delegowani na trzymiesięczne staże do radzieckich gazet. Byli wśród nich: Tadeusz Drewnowski, Henryk Korotyński, Witold Kuczyński, Eryk Lipiński, Jan Alfred Szczepański, Anna Wysznacka i inni. Pośród zachwytów nad zwycięstwami socjalizmu, często we wspomnieniach jako ojciec tych sukcesów wymieniany był Stalin.
Ten rodzaj literackiej ekspresji silnie wiązał się z zauważalnym w prasie tego okresu osobistym przeżywaniem życia, problemów i wydarzeń sceny politycznej ZSRR. Przewracając strony polskich gazet z początku lat pięćdziesiątych trudno dostrzec w opisie różnice pomiędzy polską a masowo pojawiającą się tematyką radziecką. Każde tamtejsze osiągnięcie odbierane było jak własne, każde wydarzenie zaś tak, jakby krajowy czytelnik miał być jego uczestnikiem, lub przynajmniej żałować że nim nie jest. Najlepszy tego przykład stanowi każdorazowe celebrowanie wyborów do tamtejszych organów przedstawicielskich. Zawsze wówczas podkreślano ich ponadradzieckie znaczenie oraz udział w nich Stalina. Rytuał pozostawał tu każdorazowo niezmienny: lokalny komitet wyborczy prosił wodza, by ten zechciał kandydować właśnie z jego okręgu. Ten godził się, przewodniczący zaś tryumfalnie ogłaszał radosną wiadomość, prasa informowała natomiast o dumie elektorów. Zresztą Stalin nie ubiegał się zwykle o miejsce w radzie z jednego tylko okręgu na przykład w wyborach do rad terenowych w 1950 r. oprócz Moskwy pojawił się na listach kandydatów w Ałma-Acie, Leningradzie, Odessie, Sewastopolu, Wilnie i wielu innych miastach. Wszędzie tam głosowanie zastępowano uroczystościami, długimi kolejkami do urn oraz 100 procentową frekwencją już po kilku godzinach pracy komisji. Ale jego wybór miał i tak znaczenie symboliczne, gdyż wódz nie zstępował zwykle osobiście na niższy szczebel władzy. Akt elekcji zamieniał się więc w obrzęd wierności przywódcy pozdrawianemu przez naród. Przy tych okazjach, pośród tonu największej powagi, trudno uniknąć uśmiechu gdy czyta się
144
kabaretowe brzmiące wieści o 142-letnim Mahmudzie Ej wazo wie, który na wiecu przedwyborczym miał oświadczyć: "Przeżyłem około 1,5 wieku, lecz prawdziwe życie rozpoczęło się dla mnie dopiero wtedy, gdy geniusze ludzkości Lenin i Stalin przynieśli do gór nowy ustrój radziecki"
Postać generalissimusa przybliżana była w Polsce również poprzez tłumaczenia literatury radzieckiej, szczególnie drobnych opowiadań, których był bohaterem. Pośród innych eksploatowały one przede wszystkim wątki wojenne, ukazujące go jako odważnego, przezornego i zwycięskiego wodza, cieszącego się bezgraniczną miłością swoich żołnierzy. Ich reprezentantem stał się ów lotnik, który ranny, wydostawszy się ze swego zestrzelonego samolotu, po morderczej tułaczce dociera do bazy. Kiedy zemdlony pada w ramiona kolegów, ci wyciągają z jego kurczowo zaciśniętej dłoni portret Stalina najcenniejszą rzecz, jaką zabrał z rozbitej maszyny. "Czytając ten skromny zbiór opowieści napisano w przedmowie do jednego z nich złączonych jednym ogniwem, obrazem Stalina-przyjaciela, nauczyciela i przewodnika, odczuwamy, że Stalin jest nie tylko nadzieją ludzkości, jest rękojmią jej szczęśliwej przyszłości, rękojmią szczęśliwej przyszłości człowieka"47.
Jej instytucjonalnym gwarantem była jak twierdzono "konstytucja stalinowska". W grudniu 1951 r. ukazał się w Polsce jej tekst wraz z dołączonym doń referatem Stalina wygłoszonym 25 listopada 1936 r. na VIII Wszechzwiązkowym Zjeździe Rad. Biorąc wszakże pod uwagę przypisywane temu wystąpieniu znaczenie oraz jego objętość (61 stron mowy na 60 stron tekstu konstytucji) należałoby raczej stwierdzić, iż to ustawę zasadniczą dołączono w tym wydawnictwie do przemówienia. Uwagę pilnego czytelnika tej książeczki przykuć musi zaprezentowana polskiemu odbiorcy (a może postawiona mu za wzór) reakcja sali na słowa mówcy skrzętnie skopiowana ze stenogramu posiedzenia przez przygotowujących publikację. I tak "ukazanie się towarzysza Stalina na trybunie sala wita długotrwałą i burzliwą owacją. Wszyscy wstają. Ze wszystkich stron rozlegają się okrzyki: Niech żyje Towarzysz Stalin, Niech żyje Wielki Stalin, Wielkiemu Geniuszowi Towarzszowi Stalinowi hurra, Wiwat, Rot Front, Chwała Towarzyszowi Stalinowi". Ponadto delegaci przerywali referat dziewięciokrotnie "długotrwałymi oklaskami", 12 razy "burzliwymi oklaskami", 8 razy "oklaskami", po jednym razie
ii!
10 Natchnienie milionów...
145
"aprobującymi oklaskami" oraz "burzliwymi oklaskami przechodzącymi w owację na stojąco". Oprócz tego dwunastokrotnie po słowach Stalina wybuchał "ogólny śmiech" ( z wrogów oczywiście), 3 razy "wesoły śmiech" raz zaś miało miejsce "wesołe ożywienie na sali". Opuszczającego trybunę mówcę pożegnała "burzliwa owacja. Wszyscy wstają. Potężne hurra. Powszechne okrzyki [...]"48.
Przypomnienie w Polsce u schyłku 1951 r. stalinowskiej ustawy zasadniczej miało swój własny, oczywisty sens. Trwały wszak wówczas intensywne prace nad rodzimą ustawą zasadniczą, która miała zostać uchwalona 22 lipca następnego roku. Jej ostateczny kształt i zatwierdzenie nie były jednakże wynikiem decyzji władz mających swą siedzibę w Warszawie. I w tym przypadku bowiem szafarzem praw okazał się Stalin, który osobiście dokonał w tekście konstytucji PRL około 50 poprawek, dotyczących, obok stylu, często najistotniejszych spraw merytorycznych, wyznaczających porządek prawny państwa49. Powyższe fakty starannie jednak zostały ukryte przed społeczeństwem polskim. Widać obawa przed formalnym świadectwem podległości MOS kwie silniejsza była od chęci propagandowego zdyskontowania zainteresowania radzieckiego przywódcy sprawami naszego kraju.
Wszakże do osądzenia partyjnych i policyjnych funkcjonariuszy 7 Gryfie oficjalnie użyto autorytetu najwyższego. Uchwała KC PZPR z maja 1951 r. nie oceniała więc popełnionych przez nich przestępstw w kategoriach kryminalnych, lecz posługując się cytatem ze Stalina, mówiącym o sojuszu robotniczo-chłopskim w dziele budowy socjalizmu, zarzucała im "łamanie linii partyjnej"50. Również dzięki naukom "wodza proletariatu" wykorzystanym na "polskim gruncie" przez jego "najwierniejszego ucznia i żołnierza Towarzysza Bieruta", udało się jak oznajmiono zlikwidować, wykryć i napiętnować "intrygancką, dwulicową i rozbijacką działalność godzącą w partię a służącą faktycznie wrogowi" prowadzoną przez byłego ministra administracji publicznej Władysława Wolskiego51.
Konieczność rytualnych zachowań wobec imienia Stalina płatała nieprzewidziane figle, gdy emocje zrodzone z okoliczności nie wytrzymywały napięcia. Przykra acz zabawna przygoda przytrafiła się śląskiemu nauczycielowi, który w obecności Bieruta zakończył swoją wypowiedź okrzykiem: "Wielki przyjaciel narodu polskiego i wielki wódz światowego proletariatu marszałek Józef Piłsudski niech żyje"52. Co wydarzyło się dalej niestety nie wiemy. Dalece nie wszyscy Polacy
146
podzielali jednak gorące uczucia dla swego radzieckiego przyjaciela i jego krajowych pełnomocników. Sylwetki tych, których zachowania odbiegały od powszechnie przyjętej normy (entuzjazm) z oczywistych powodów nie gościły na łaniach prasy trafiając wprost do urzędowych nadzorców kultu. "Kanonier Oleś z 11 p.m. czytamy w notatce z kontroli w 4 Dywizji Piechoty 22 lipca w stanie nietrzeźwym w miejscu publicznym na oczach żołnierzy i miejscowej ludności uderzył w twarz d-cę baterii por. Jarońskiego, kopnął d-cę 2 baterii p.por. Kulińca, d-cy plutonu chór. Wojewodzicowi złamał żebro. Transportowany do koszar wykrzykiwał na oficerów Wy pachołki Stalina, gnębicie nas itd."53.
Kult Stalina, poza wszystkimi opisanymi funkcjami, porządkował wartości życia publicznego w państwach komunistycznych. Skupiając zaś w sobie zarówno ludzką emocję, jak i formy ekspresji, stał się także wzorcem dla gatunków propagandowych rozwijanych przy okazji opisu innych postaci z tego kręgu politycznego. Albowiem obok kultu radzieckiego przywódcy podobnego w zasadniczych częściach we wszystkich krajach "demokracji ludowej" występował tam również kult lokalnych przywódców nazywanych jego "najlepszymi uczniami". Pytanie czy Bierut był polskim Stalinem często towarzyszy dyskusjom historyków. Odpowiedź, jakkolwiek niełatwa, pozwala jednak wyróżnić kilka jej elementów. W żadnym państwie komunistycznym (poza Jugosławią) za życia Gruzina jego autorytet osobisty oraz polityczny dyktat nie były w rzeczywistości kwestionowane. Wszędzie tam układano o nim wiersze, pisano książki, komponowano kantaty oraz w inny sposób czczono i chroniono jego imię. Te zabiegi czyniły zeń niewątpliwą postać numer jeden w całej strefie dominacji radzieckiej. Porządek sceny politycznej był w tych państwach wiernym odbiciem hierarchizacji osób w życiu publicznym ZSRR. Poza postacią Stalina, stojącą niewzruszenie ponad wszelkimi zestawieniami i w pozostałych krajach komunistycznych obserwujemy podobny ład. Na jego szczycie znajdował się zawsze szef partii komunistycznej tytułowany "największym uczniem Stalina" i "ulubieńcem partii" za nim zaś ustawieni byli jego współpracownicy w kolejności wyznaczonej ich aktualnymi wpływami. Lokalnemu szefowi przysługiwał też najwyższy ton uniżono-ści i pełna tytulatura (o charakterze lokalnym oczywiście Stalin posiadał na przykład uniwersalny tytuł "wodza światowego proletariatu" Enver Hodża zaś mógł w tym czasie być jedynie "przywódcą
147
proletariatu Albanii"). Jego biografia również podlegała stylizacji na wzór stalinowski, wizerunek zaś towarzyszył w życiu publicznym wizerunkowi przywódcy ZSRR. Usługi świadczył mu aparat propagandowy, wymuszano także społeczny entuzjazm wiązany z imieniem swojego "przewodnika". Ale podobieństwa te były tylko pozorne różnica przebiegała bowiem w zasadniczym punkcie. Władzę rzeczywistą posiadał tylko Stalin. Inni byli bezpośrednimi wykonawcami jego woli w najlepszym zaś przypadku musieli z nim konsultować swoje decyzje. I jakkolwiek uwielbiali podkreślać przed narodem swoją bliskość wodzowi (nagminnie fałszowano w tym celu fotografie szczególnie celował w tym Matyas Rakosi) w pełni zależeli przecież od jego woli. Jeżeli więc nawet najsilniej błyszczeli z gwiazdozbiorze krajowych działaczy komunistycznych to był to jedynie odbity blask tego, którego gwiazda świeciła najjaśniej. Zastanawiając się, czy Bierut był polskim Stalinem, musimy widzieć jego faktyczną pozycję i zakres mocy decyzyjnej w tutejszym układzie politycznym (co w żadnym stopniu nie umniejsza przecież jego winy za zbrodnie i kłamstwa tego okresu). Pełnił w nim bowiem tyleż funkcję namiastki i atrapy swego mocodawcy, co był po prostu jego wasalem podobnie jak jego odpowiednicy w Czechosłowacji, NRD, na Węgrzech i gdzie indziej. Wyraźnie jednek trzeba zaznaczyć, iż kult Bieruta w żadnym wypadku nie stanowił w Polsce konkurencji dla kultu Stalina, Postrzegać go należy jako cechę systemową komplementarnie wobec państwowej apoteozy radzieckiego przywódcy. Podobieństwa w prezentacji osoby "towarzysza Tomasza" do sposobów ukazywania Stalina zasługują jednak na kilka słów wzmianki. W sposób najpełniejszy ukazały się one w kwietniu 1952 r. przy okazji obchodów 60 urodzin Bieruta.
Podobnie jak w przypadku stalinowskich jubileuszy, okoliczność tę uczciła opatrzona w przepisy wykonawcze uchwała Sekretariatu KC. "Towarzysz Bolesław Bierut czytamy w niej to wierny uczeń genialnego wodza całej postępowej ludzkości, wielkiego Stalina, to czynny szermierz międzynarodowego ruchu robotniczego, do którego wniósł swój cenny wkład przez swą rewolucyjną i patriotyczną działalność w Polsce, przez swój udział w ruchu robotniczym innych krajów [...] to jeden z czołowych bojowników światowego obozu pokoju, demokracji i socjalizmu...". Sposoby uczczenia jego urodzin obejmowały bardzo szeroką gamę działań od kampanii propagandowej w prasie, studiowanie życiorysu i inicjatywy produkcyjne, przez nada-
148
wanie jego imienia obiektom gospodarczym i kuturalnym aż po ustanowienie "nagrody im. Bieruta za wybitną działalność społeczną, literacką i artystyczną w obronie pokoju"54. Jego oficjalna biografia na wzór stalinowski ukazywała konsekwentny rozwój osobowości i przebiegała podobnymi etapami "pracy i walki". Jej najważniejsze fragmenty już dwa lata wcześniej streścił Franciszek Jóźwiak w następujących punktach: "Towarzysz Bierut dał przykład jak należy kierować państwem robotników i chłopów", "Walka o wyzwolenie społeczne i narodowe w sojuszu z krajem socjalizmu". "Towarzysz Bierut demaskuje fałszywe koncepcje prawicowo-nacjonalistyczne", "Walka o rewolucyjną jedność ruchu robotniczego", "Wzór patrioty i internacjonalisty", "Walka o wyzwolenie ludu pracującego treścią życia towarzysza Bieruta"55. Później dopisano mu także nowy tytuł: "Pierwszego w Polsce bojownika o pokój". Spośród korespondencji, jaka przychodziła do Bieruta w prasie przedrukowywano najbardziej pochlebne dlań listy często ukazujące go jako człowieka o dobrym i wrażliwym sercu "z własnej kieszeni" kupującego buty i słodycze dzieciom ubogiej chłopki56. "Nasz Pierwszy Budowniczy to określenie, którego w codziennej rozmowie używają robotnicy budowlani Warszawy napisał Józef Sigalin Nasz Pierwszy Urbanista to określenie, którego w rozmowie codziennej używają architekci Warszawy. A dzieci jakiego używają określenia? Dzieci mówią po prostu: Nasz Przyjaciel, nasz ukochany Prezydent Bierut"57. Opiewano go również w wierszach:
"Bierut sława Polski Ludowej Bierut przewodnik ludowych mas, W jaśniejsze jutro, w lepszą przyszłość Na czele partii prowadzi nas.
Zapalił światła w ciemnych wsiach,
Warszawę podniósł z ruin,
Rozsiewa uśmiech w zgliszczach miast
Szczęśliwy kraj buduje. Na zawsze los swój z nami splótł Bo uczniem jest Stalina [...]".
Przyswoiwszy sobie naukę Stalina stał się także wyrocznią w sprawach kultury, sztuki ł historii. To wskazania Bieruta zdaniem aspirantów
149
katedry historii Polski IKKN wskazywały kierunki rozwoju całej nauki oraz wyznaczały stojące przed nią zadania. Jego postać zaś stalą się wzorem "twórczego stosowania marksizmu-leninizmu" oraz "wiązania teorii z praktyką", dzieła z kolei, "wytyczną badań nad historią Polski". Działając dla przyszłości prezydent ich zdaniem sam wpisał się na trwałe w dzieje kraju. Tak, jak Stalin "zlikwidował bandy zdrajców i szpiegów w łonie partii bolszewickiej", tak Bierut był tym, "który do końca zdemaskował prawicowo-nacjonalistyczne odchylenie, ujawnił jego istotę, walczył z nacjonalizmem, uczył miłości do Związku Radzieckiego". We wszystkich tych czynnościach pomógł mu oczywiście radziecki przywódca58. To, co możemy obserwować w związku z kultem Bieruta jest jedynie dalekim refleksem porządku wypracowanego przy apoteozie Stalina. W jednym tylko przejawie cześć okazywana własnemu sternikowi przewyższa chwałę związaną z imieniem "wodza całej postępowej ludzkości." Przewaga towarzysza "Tomasza" przejawia się bowiem jedynie w filatelistyce. Stalin był w Polsce bohaterem zaledwie jednej emisji serii znaczków pocztowych, ściślej zaś raz wystąpił w niej sam w serii dwóch znaczków o wartości 45 i 90 groszy wydanej z okazji Miesiąca Pogłębienia Przyjaźni Polsko--Radzieckiej w 1951 r. a raz jego sylwetka pojawiła się razem z Marksem, Engelsem i Leninem. Wizerunek Bieruta pojawił się zaś na polskich znaczkach kilkakrotnie.
W obecności Bieruta, 5 kwietnia 1952 r" premier Cyrankiewicz i ambasador ZSRR Arkadij Sobolew podpisali umowę o wybudowaniu w Warszawie Pałacu Kultury i Nauki specjalnego daru dla stolicy Polski od narodu radzieckiego i jego przywódcy. Wysłane przy tej okazji podziękowania do Stalina wyrażały wdzięczność za tak wspaniały dar. Rozpoczęta zaś wkrótce budowa stała się "oczkiem w głowie" najwyższych władz Polski. Jednakże jej związanie z imieniem "wodza proletariatu" i wprzęgnięcie w kult jego osoby nastąpi dopiero w okresie następnym. Wiosną i latem 1952 r. uwagę propagandy przykuwały przede wszystkim przygotowania do zbliżającego się XIX Zjazdu WKP(b). Ich aktywizacja nastąpiła wraz z opublikowaniem we wrześniu, w czasopiśmie "Bolszewik", pracy Stalina Ek&nomicznejiroblemy socjalizmu w ZSRR uznanej za teoretyczną podstawę dyskusji przed-zjazdowej. Prasa polska przedrukowała tę rozprawę już w początkach października, wkrótce też wydano ją w postaci książkowej w nakładzie pół miliona egzemplarzy59. Z kilku powodów zasługuje ona na szcze-
150
gólną uwagę. Przede wszystkim dlatego, że i zwolennicy Stalina i jego przeciwnicy (z różnych powodów oczywiście) uznali ją za rewolucyjną w jego twórczości. Autor omówił w niej charakter praw ekonomicznych i produkcji towarowej oraz funkcjonowanie prawa wartości w warunkach socjalizmu, potwierdzając ich istnienie i konieczność uwzględnienia w gospodarce planowej. Nakreślił także ich zróżnicowanie w stosunku do gospodarki kapitalistycznej (jako nie nastawionych na zysk lecz zaspokojenie potrzeb ludności). Ukazał też drogę przejścia ZSRR od socjalizmu do komunizmu możliwego jego zdaniem dzięki upaństwowieniu kołchozów oraz zniesieniu różnic pomiędzy pracą fizyczną a umysłową, które jest kluczem do zniesienia różnic między miastem a wsią. Na zakończenie zaś scharakteryzował istotę kryzysu świata kapitalistycznego wskazując na konieczność wojen pomiędzy państwami tego porządku oraz podkreślił międzynarodowe znaczenie marksistowskiego podręcznika ekonomii politycznej (w toku dyskusji nad jego kształtem powstała wspomniana rozprawa). W rozważaniach Stalina dostrzec też należy jego polemikę z dotychczasowymi teoriami ekonomicznymi. Na jednym biegunie prowadził ją z zamordowanym w 1950 r. Nikołajem Wozmesieńskim, kwestionującym istnienie obiektywnych praw ekonomicznych; na drugim zaś z innym ekonomistą radzieckim, Je-wgienijem Wargą, dostrzegającym stabilizację współczesnego kapitalizmu łagodzonego koncesjami socjalnymi. W efekcie tego zdaniem Wargi konflikt światów nie jest nieuchronny, a w interesie ZSRR leży współpraca ze światem zachodnim. W tej sytuacji więc praca Stalina, dostrzegającego być może zmiany zaszłe we współczesnym świecie, stanowiła obronę podstaw gospodarki radzieckiej oraz zwartości "obozu socjalistycznego" wciąż jego zdaniem pozostającego w imperialistycznym okrążeniu. Tym samym też odrzucał on definitywnie szansę wypływające z pojednawczych tez Wargi.
Znaczenie publikacji Stalina nie wynikało jednak z teoretycznych spekulacji ekonomicznych. Abdurachman Awtorchanow stwierdza wprost, iż autor Ekonomicznych problemów socjalizmu "zgoła nie zajmował się w tej pracy teorią i odkrywaniem nowych, abstrakcyjnych praw marksizmu w ekonomii politycznej natomiast spierał się z innymi przedstawicielami elity KC o najważniejsze problemy zewnętrznej i wewnętrznej polityki ZSRR"60. Najostrzej rzeczywiste znaczenie pracy Stalina ocenił Adam Ciołkosz nazywając dokonaną przez niego
151
analizę "nonsensem opartym o fałszywe przesłanki"61. Dla uzupełnienia zasygnalizowanej tu wiedzy o Ekonomicznych problemach socjalizmu w ZSRR dodać tylko możemy, iż plotka ich rzeczywiste autorstwo przypisywała akademikowi Markowi Mitinowi (podobnie jak w przypadku prac o językoznawstwie pojawia się nazwisko profesora Wiktora Winogradowa). Jak było naprawdę nie dowiemy się pewnie nigdy,
Bez względu na to czy praca Stalina była sygnałem nowego kursu w polityce wewnętrznej i zagranicznej, czy też nie, propaganda komunistyczna okrzyknęła ją natychmiast wielkim wydarzeniem. Sekretariat KC PZPR polecił organizacjom partyjnym jej popularyzację i studiowanie. "Z genialną prostotą i jasnością powiedział Bierut na naradzie aktywu w tym doniosłym, epokowym dziele towarzysza Stalina ujęte zostały najistotniejsze sprawy, które nurtują dzisiejszy świat określając jego sytuację gospodarczą i polityczną oraz ukazują perspektywy jej dalszego rozwoju. Gruntowne zaznajomienie się z treścią tego dokumentu stanowi nieodzowny warunek prawidłowej orientacji w najważniejszych zagadnieniach dzisiejszej polityki światowej"62. Znaczenie pracy podnosiły też sesje naukowe organizowane specjalnie dla jej omawiania, planowane przez Wydział Nauki KC63. Równolegle w masowych nakładach wydawano tłumaczenia radzieckich broszur omawiających znaczenie ostatnich wskazań przywódcy64. W ślad za nimi powstawały też oryginalne polskie, z których najważniejsza wydaje się praca Oskara Langego gloryfikująca Ekonomiczne problemy jako "ukoronowanie wszystkich uprzednio dokonanych przez Stalina uogólnień teoretycznych" oraz "krok naprzód w drodze do całkowitego wyzwolenia ludzkości spod panowania ślepych i brutalnych sił społecznych i uczynienia jej wolnym twórcą własnego losu". "Genialna w swej prostocie i wnikliwości napisał uczony będzie długo zapładniała twórczą pracę w dziedzinie marksistowskiej ekonomii politycznej"65. To powszechne wychwalanie ostatniej pracy Stalina oraz jego geniuszu teoretycznego nie wolne było od świadomej, uczniowskiej dziś irytującej naiwności autorów panegiryków. Jakże bowiem wytłumaczyć zaistnienie w "naukowych" opracowaniach zdań takich jak: "Towarzysz Stalin uczy, że wykrycie i zastosowanie praw przyrody przebiega mniej lub bardziej gładko" lub też "Towarzysz Stalin uczy, że prawa ekonomiczne posiadające identyczny jak prawa przyrody obiektywny charakter różnią się jednak pod pewnymi względami od praw przyrody"66.
152
Rozwijana przed XIX zjazdem i później kampania propagandowa wokół Ekonomicznych problemów znacznie ożywiła kult Stalina jako przewodnika po wszystkich dziedzinach życia. W sumie też przewyższyła apoteozę jego osoby, która miała miejsce w polskich środkach przekazu podczas samego zjazdu. Komentując "wszechświatowe znaczenie" wskazań przywódcy zawartych w wygłoszonym przezeń 14 października krótkim przemówieniu, prasa podkreślała uspokojenie, jakie niosło w napiętej sytuacji międzynarodowej. I choć geniusz oraz jasność umysłu wodza pozostawały w propagandzie na dawnym wysokim poziomie trudno jednak było ukryć jego starość i fizyczną słabość. Nie on wszak a Malenkow wygłaszał wielogodzinny referat sprawozdawczy. Stalin ograniczył się jedynie do wspomnianego krótkiego wystąpienia podsumowującego zgromadzenie. Dowodem na to, iż nie trwało ono zbyt długo był zapis rytualnych owacji urządzonych mówcy przez zgromadzonych. Tym razem wypadły one dość blado. Przemówienie przerywano zaledwie raz "długotrwałymi, burzliwymi oklaskami przechodzącymi w owację", dwa razy "burzliwymi, długotrwałymi oklaskami", osiem razy "burzliwymi oklaskami", trzy razy "długotrwałymi oklaskami". Pożegnała zaś go "burza długo niemilknących oklasków"67. Wprawdzie w pozjazdowych komentarzach niekwestionowaną, centralną pozycję nadal zajmował Stalin (choć na samym zjeździe nie poddano go reelekcji na stanowisko przywódcy partii utwierdzając tym samym jego "wieczne" trwanie w tej funkcji) ale powoli z tła wyłaniać zaczął się "natchniony jego autorytetem" kolektyw. "Siła partii tkwi w tym czytamy w pozjazdowym wydaniu Notatnika Referenta że na czele partii stał Lenin, a obecnie partią kieruje Stalin i Leninowsko-Stalinowski Komitet Centralny Partii". Porządek społeczny i polityczny utwierdzany propagandowymi przekazami zdawał się być wieczny tak jak silniejszym niż czas wydawać się musiał człowiek firmujący ten monolityczny obraz. Jednakże 4 marca 1953 r. kilka minut po godzinie 5 rano agencja TASS ogłosiła komunikat o chorobie Stalina. Natychmiast wiadomość tę podała rozgłośnia polska Radia Wolna Europa, kilka godzin później zaś oficjalne stacje krajów "demokracji ludowej" przy czym Warszawa o godzinie 11, a Budapeszt dopiero o 1768. Reakcje władz państwowych dotarły do społeczeństwa następnego dnia razem z poranną prasą. Przyniosła ona komunikaty lekarskie o stanie zdrowia radzieckiego przywódcy oraz depesze z życzeniami powrotu do zdrowia
153
wysłane poprzedniego dnia na Kreml. Przekazywano także pełne bólu i skupienia reakcje polskich robotników. "Nadchodzą głosy pisano w "Trybunie Ludu": że nieszczęście, które spotkało naród radziecki ugodziło również w cały nasz naród [...] W kopalni im. Józefa Stalina ze łzami w oczach słuchali górnicy tej smutnej wiadomości [...] Nie możemy sami dopomóc w ratowaniu zdrowia Towarzysza Stalina, lecz wyrazem naszych uczuć niech będzie wzmożony wysiłek w pracy powiedziała łódzka prządka Stanisława Feliszek". Jakby dla podkreślenia, że życie toczy się normalnie poinformowano o rozpoczętej właśnie przez Rumuńską Akademię Nauk sesji poświęconej Ekonomicznym problemom socjalizmu w ZSRR Ale pomimo tych zapewnień dawało się odczuć w kraju nerwowe oczekiwanie. Prasa i radio emocjom tym nadawały atmosferę żalu i powagi oraz "skupienia pod sztandarami partii". "Trudno oderwać się od głośników radiowych czytamy w "Życiu Literackim" Wsłuchujemy się w słowa komunikatu o chorobie Józefa Stalina, wyczuwając poza nim bicie Jego serca, serca świata. Ileż bólu, ile troski przysparza nierówny rytm tego serca [...] To jakby zachorował najbliższy mi człowiek, ktoś najdroższy z rodziny powiedział robotnik z Ursusa Jan Mizerkiewicz...". Zewsząd podkreślano też, iż dzieło przywódcy jest kontynuowane, wre praca dla pokoju, socjalizmu i szczęścia mas. Potwierdzały to również pierwsze pisane "na gorąco" wiersze.
Kiedy 5 marca idący do pracy polscy robotnicy czytali w gazetach powyższe słowa, Stalinowi zgodnie z późniejszymi danymi pozostało jeszcze niewiele ponad pół doby życia.
Przypisy
1 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/Y-l.
2 Ibid., sygn. 237/Y-51, k. 1-18.
3 Ibid., sygn. 237/Y-51, k. 23, 24, 26, 27, 43 i inne.
4 CA W, GZPol-Wych.WP, sygn. IV. 112-50, 51, 78, 175 i inne.
5 B. Jakubowska, Przeobrażenia w szkolnej edukacji historycznej w Polsce w latach 19441956, Warszawa 1986, s. 238-239.
6 AAN, Oddz.VI, ALP, sygn. 237/XVI-107, k. 53-57.
7 L. Gronowski, K.Martel, Józef Stalin... op. cit.
8 "Trybuna Ludu" 1951, nr 48-56.
9 AAN, Oddz. VI, ALP. sygn. 237/YHI-190, k. 158. 10 CA W, GZPol-Wych. WP, sygn. IV-112-63.
154
11 M Fritzhand. Dzielą Stalina szkoła myśli marksistowskiej, ..Myśl Współczesna" 1950, t. IV, s. 440.
12 L. Kołakowski, op. cit., t. 3., s. 902.
13 A.Wat, Mój wiek..., s. 133, tenże, Świat na haku.... s. 12-13.
14 A. Schaff, Nowa teoria języka profesora Marra, ..Kuźnica" 1946. nr 13.
15 L, Kołakowski, op.cit., t. 3, s. 903.
16 J. Stahn, Marksizm a zagadnienia językoznawstwa, Warszawa 1950.
17 Patrz np: Stalinowska nauka o bazie i nadbudowie, Warszawa 1951; Zagadnienia marksizmu dialektycznego i historycznego, Warszawa 1952; G. F. Aleksandrów. Wielka silą idei stalinowskich. Warszawa 1951; W. Winogradow, O języku literatury pięknej, ,,Życie Literackie" 1952, nr 23 i wiele innych tekstów.
18 J, Putrament, Poi wieku. Literaci, Warszawa 1986, s. 34.
19 Tezy Stalina o języku a metodologia badań literackich, Warszawa 1952.
20 Z. Lissa, Niektóre zagadnienia estetyki muzycznej w świetle artykulów Józefa Stalina o marksizmie w językoznawstwie, Kraków 1952, s. 155.
21 AAN, MKiS, sygn. 820.
22 CAW. GZPol-Wych. WP, sygn. IV.112-51.
23 "Nowe Drogi" 1950, nr 6.
24 R Zimand. Dyskusja o bazie i nadbudowie. Na marginesie sesji naukowej IKKN i "Nowych Dróg", "Nowa Kultura" 1951, nr 1.
25 W. Gniatczyński, J. Jasieńczyk, O. Żeromska, Literatura piękna, "Kultura" (Paryż) 1952, Zeszyt Krajowy nr 3, s. 180.
26 A. Wat, Mój wiek..., s. 133.
27 W Sokorski, Wspomnienia, Warszawa 1990, s. 12.
28 V. Klemperer, LTI. Notatnik filologa. Warszawa 1989, s. 18.
29 Nowomowa. Materiały z sesji naukowej poświęconej problemom współczesnego języka polskiego odbytej na Uniwersytecie Jagiellońskim w dniach 16 i 17 stycznia 1981, Londyn 1985; Język propagandy, Warszawa 1979; M. Głowiński, Nowomowa po polsku, Warszawa 1990; P. Wierzbicki, Struktura kłamstwa, Warszawa 1986.
30 L. Bod, Język i polityka. Rozważania o stalinizmie, "Aneks" nr 21, s. 39.
31 J. Andrzejewski, Partia i twórczość pisarza. Warszawa 1952, s. 7.
32 S. Ehrlich, T. Dominik, Stalinowski plan przeobrażenia przyrody, Warszawa 1950.
33 AAN, MKiS, sygn. 676.
34 A. Słonimski, Alfabet wspomnień, Warszawa 1989, s. 56.
35 A. Panufnik, Życie muzyczne w dzisiejszej Polsce, "Kultura" (Paryż) 1955, nr 1/2, tenże. O sobie, Warszawa 1990, s. 234.
36 Z. Greń, Człowiek z karabinem we Wroclawiu, "Życie Literackie" 1952, nr 13.
37 "Film na świecie" 1990, nr 374.
38 AAN, Oddz. VI, ALP, sygn. 237/V-45.
39 H. Bobińska, Soso. Dziecięce i szkolne lata Stalina, Warszawa 1953, s. 156-157.
40 M. Jodłowski, Kwartet Stalina, "Odra" 1990, nr 4, s. 80.
41 J. Trznadel, Hańba domowa... s. 7.
42 AAN, MKiS, sygn. 446, 473.
43 Ibid., sygn. 486.
44 Ibid., sygn. 498, 499, 505, 818 i inne.
155
45 A. Wat, Świat na haku,.,, s. 137,
46 J. Wołowski, Z dziennika podróży do ZSRR, Warszawa 1950, s. 13,
47 Na Kremlu. Opowiadania o Stalinie, Warszawa 1951, s. 6.
48 J. Stalin, O projekcie konstytucji ZSRR. Konstytucja Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, Warszawa 1951.
49 J. Zakrzewska, A.Garlicki, Zatwierdzenie Konstytucji PRL. "Polityka" 1990 nr 28.
50 AAN, Oddz.VI, ALP, sygn. 237/YIII-8, k. 105.
51 Ibid., sygn. 237/YII-10.
52 S. Głąbiński, op. cit., s. 44.
" C A W, GZPol-Wych. WP, sygn. IV. 112-107.
54 AAN, Oddz.YI, ALP, sygn. 237/XXI-25, k. 13-16.
55 "Trybuna Ludu" 1950, nr 36.
56 Opowiadanie Marii Iskrowej, "Życie Literackie" 1952, nr 8.
57 Cyt za: A. Roman, Paranoja. Zapis choroby, Warszawa 1990, s. 59.
58 "Kwartalnik Historyczny" 1952, nr 2.
59 J. Stalin, Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, Warszawa 1952.
60 A. Awtorchanow, Zagadka śmierci Stalina, Londyn 1983, s. 77.
61 A. Ciołkosz, Od Marksa do Chruszczowa, Londyn 1962, s. 22-23.
62 Materiały dla lektorów, Warszawa 1952, zesz. 13.
63 AAN, Oddz.VI, ALP, sygn. 237/XVI-12, k. 46-47.
64 M. D. Kammari, Praca J.W.Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR nowym wybitnym wkładem do filozofii marksistowsko-leninowskiej, Warszawa 1953, G.F. Aleksandrów, Praca J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRRprogramem budownictwa komunizmu, Warszawa b.r.w.; Niektóre zagadnienia teorii i praktyki architektonicznej w świetle pracy J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, Warszawa 1953 i wiele innych.
65 O. Lange, Zagadnienia ekonomii politycznej w świetle pracy J. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, Warszawa 1953. Osobno opublikowano też rozdział tej rozprawy pt: Prawa ekonomiczne socjalizmu.
66 Z. Bauman, J. Wiatr, Obiektywny charakter praw przyrody i społeczeństwa w świetle pracy J. W. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR, Warszawa 1953, s. 9; Znaczenie pracy J. Stalina: Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR Warszawa 1952, s. 7.
67 J. Stalin, Przemówienie na XIX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, Warszawa 1952.
68 J. Nowak-Jeziorański, Wojna w eterze. Wspomnienia, t. l 19481956 Londyn 1986, s. 105. ' y
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
R13 apogeum stalinizmu 1950 1953dzień powszedni(1)W dzień gorącego lata Big Dayhistoria powszechna 1953 1963 (3)konwicki ostatni dzien lataThaumasyt – Część 1 Droga do powszechnie przyjętego zrozumieniaŚnieżny Dzień Powieść o wierze, nadziei i miłości Billy Coffey ebookZarzadzanie codziennoscia Zaplanuj dzien skoncentruj sie i wyostrz swoj tworczy umyslwięcej podobnych podstron