Archiwum Gazety Wyborczej; Obrona to nie terror
WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?
informacja o czasie
dostępu
Gazeta Wyborcza
nr 219, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 2001/09/19, dział
ŚWIAT, str. 8
AP
[pagina] ATAK NA AMERYKĘ - CO NA TO ROSJA
ROZMAWIAŁA IRENA LEWANDOWSKA
Politycy rosyjscy chcą wykorzystać tragedię w USA
Obrona to nie terror
Rosji nie wolno wykorzystywać zamachu w USA do usprawiedliwienia
jej zbrodni w Czeczenii. Choć wśród Czeczenów są terroryści, to nie na tym polega walka
Czeczenii o wolność. A metody Rosji są stokroć
gorsze, bo to terror państwowy - mówi "Gazecie" Siergiej Kowaliow
*
Irena Lewandowska: Jak to, co się stało w Ameryce, odbije się na taktyce
Rosji w Czeczenii?
Siergiej Kowaliow: Niebezpieczeństwo jest oczywiste i już można zauważyć jego
oznaki. Nie mówię nawet o radości, z jaką komentują to, co się stało, niektórzy
dziennikarze w telewizji publicznej ORT. Widać, że są nadzwyczajnie zadowoleni.
Ale jest znacznie groźniejszy symptom. Te brednie, które opowiadał minister
obrony Siergiej Iwanow. Może zresztą nie do końca brednie, bo jak sądzę,
świetnie wiedział, że kłamie. Oświadczył mianowicie, że nie można wykluczyć
związku Czeczenów z tragedią w Ameryce. A to
przecież koszmarny absurd. Cel jest oczywisty - chodzi o rozgrzeszenie za to, co
Rosja robi, za wszystkie okrucieństwa. Iwanow powiedział jeszcze, że metodami
operacyjnymi ustalono ponad wszelką wątpliwość kontakty czeczeńskich dowódców
polowych z Osamą ben Ladenem - co zresztą jest całkiem możliwe, ale co to ma
wspólnego z atakiem na World Trade Center? Nawet gdybyśmy założyli, że mamy w
Czeczenii takich wściekłych bandytów, którzy
chcieliby coś wysadzić w powietrze w Nowym Jorku, to przecież nie mają po temu
najmniejszych możliwości.
Prezydent Rosji jednak był dość oględny.
- No cóż, jak zwykle wzywa do wspólnej walki ze światowym terroryzmem i wcale
nie trzeba iść do wróżki, aby rozumieć, że Władimir Putin także ma na myśli
Czeczenię. Ale możemy też zaobserwować inną ponurą
tendencję. Weźmy na przykład Natana Szczarańskiego, wicepremiera Izraela. Mało
tego, że ostatnio nieustannie podkreśla, że Rosja ma z Czeczenią podobne problemy jak Izrael z Palestyną, bo
terror rozkwita i tu, i tam, to teraz mówi jeszcze o tym, że jest jedna klamra
terroru, która spina świat od Bałkanów do Kabulu, przez Bliski Wschód i Czeczenię. To wyjątkowo niebezpieczne w skali globalnej,
nie tylko rosyjskiej.
Co Pana zdaniem różni walkę z okupantem o niepodległość od terroryzmu? W
czasie wojny Niemcy uważali partyzantów w Polsce, Francji, Rosji i na Ukrainie
za bandytów, tak samo w Rosji mówi się o czeczeńskich bojownikach.
- Moim zdaniem różnica jest oczywista. Partyzancka wojna ma w sobie zawsze
pewien podejrzany, nieetyczny odcień, co jest nieuniknione, ponieważ mieszkańcy
okupowanego terytorium nie mają możliwości inaczej przeciwstawiać się okupacji.
To nie jest walka dwóch armii - zresztą i w normalnej wojnie trudno o coś
dobrego - partyzanci nie mają mundurów i są słabsi, ustępują regularnej armii
okupanta. Zasadzki i dywersja są naturalnymi, choć nie jedynymi metodami walki.
Jednak partyzancka wojna to wojna z armią, a nie ludnością cywilną. A terror to
coś zupełnie innego. Niestety, w szeregach czeczeńskich bojowników są także
terroryści.
Na przykład Budionnowsk.
- Najpierw Budionnowsk [1995 r. - rajd Szamila Basajewa na miasto w Kraju
Stawropolskim na południu Rosji - red.], potem Kizlar [1996 r.- rajd Salmana
Radujewa na miasteczko w Dagestanie - red.] i Pierwomajskoje [najazd w drodze
powrotnej z Kizlaru - red.]. I wcale nie wykluczam, że niektóre akty terroru na
południu Rosji były dziełem czeczeńskich terrorystów. W konflikcie na Północnym
Kaukazie nie można powiedzieć, że którakolwiek strona zachowuje się
nieskazitelnie. Nie jest to jednak powszechna taktyka. Jeśli porównać z tym to,
co robią wojska rosyjskie, to po prostu niebo i ziemia. Działania wojsk
federalnych w większości wypadków skierowane są przeciwko ludności cywilnej.
Tłumaczą, że wśród cywili szukają bojowników, bo chcą ich wyłapać i
przeprowadzić śledztwo. W istocie to kaźnie bez sądu, właściwie morderstwa,
tortury, wymuszanie pieniędzy za wykup. Handel zakładnikami, którym przed wojną
zajmowali się czeczeńscy bandyci, to po prostu dziecinna zabawa w porównaniu z
handlem niewolnikami bez najmniejszego skrępowania uprawianym przez rosyjskich
wojskowych. Sprzedają nie tylko żywych ludzi, handlują nawet trupami. A doły
pełne trupów w pobliżu Chankały tuż obok sztabu armii federalnej, gdzie zwozili
i zwalali ciała zamęczonych na śmierć ludzi? Dlatego partyzancka wojna w Czeczenii jest nieustannie podsycana. Naraziłem się,
kiedy powiedziałem, że gdybym był młodszy i gdyby rozgrabiono mój dom,
zamordowano moich najbliższych, a innych torturowano, to wziąłbym do ręki
automat. Jeszcze straszniejsze jest to, że w Czeczenii bandytyzm uświęca i błogosławi państwo. Bo
władze najwyższe świetnie wiedzą, co się dzieje w Czeczenii.
A czy to, co się wydarzyło w Ameryce, nie posłuży jako pretekst do
uciszenia Północnego Kaukazu i innych regionów Rosji?
- Nie można tego wykluczyć i wygląda na to, że władza poważnie o tym myśli. I
nie tylko wcale bym się nie zdziwił, gdyby tragedia w Nowym Jorku i Waszyngtonie
została wykorzystana do zastosowania odpowiednich środków w polityce
wewnętrznej. Zdziwiłbym się, gdyby się nie znaleźli entuzjaści jej
wykorzystania, bo byłoby to całkowicie wbrew naturze struktur władzy, które
pełne są ludzi wychowanych w służbach represyjnych.
Nie przypadkiem wprowadzono u nas pojęcie doktryny bezpieczeństwa
informacyjnego. To wielka pokusa dla tych, którzy chcieliby zaprowadzić wreszcie
porządek. Jeśli się tłumaczy, że to konieczne dla zapewnienia nam
bezpieczeństwa, to protest przeciw ograniczeniom wolności trochę osłabnie.
Proszę też zauważyć, że standardowe u nas rewidowanie krzywonosych brunetów,
czyli "osób narodowości kaukaskiej", jest już znacznie intensywniejsze. Z
pewnością usłyszymy niedługo: "A co, nie widziałeś zdjęć z Nowego Jorku? Ludzi
przypominających Arabów rewiduje się i w amerykańskich miastach". W ten sposób
da się usprawiedliwić wszelką przemoc.
Czy można spodziewać się w Rosji wystąpień antymuzułmańskich?
- Nie sądzę, żeby to było możliwe w Tatarstanie albo w Baszkirii. A jeśli
chodzi o Kaukaz, to tam wszelkie użycie siły zapewne będzie miało zabarwienie
antymuzułmańskie. Politykierstwo Szczarańskiego - co dla mnie jest szczególnie
nieprzyjemnie, ponieważ znam go dobrze - to mądry człowiek i świetnie wie, że
prowadzi nieuczciwą grę - to po prostu zabiegi o poparcie Rosji dla Izraela w
konflikcie blisko-wschodnim. Ale jeśli ten sposób myślenia zwycięży, będzie to
naprawdę straszne. Akcje terrorystyczne nie mogą pozostać bezkarne. Jednak
chodzi o to, żeby odwet dosięgnął tych, którzy są naprawdę winni zbrodni. Bo
bardzo łatwo podjąć decyzje, które będą miały niebezpieczne, nieodwracalne
skutki.
ROZMAWIAŁA IRENA LEWANDOWSKA
* Siergiej Kowaliow, obrońca praw człowieka, deputowany do Dumy. Jego syn
zatrudniony w World Trade Center 11 września stał w korku i spóźnił się do
pracy. Przyjechał w chwili, kiedy samolot uderzył w drugi wieżowiec
[podpis pod fot./rys.]
Ofiarami rosyjskiej armii w Czeczenii
są przede wszystkim cywile
(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
21 11 Lipiec 2001 To nie byli przebierańcyLekcja 7 Trening pamieci to nie wszystko Zadbaj o swoja koncentracjeLecz To Nie To Ich Troje31 (19)Pięniądze to nie wszystko Golec uOrkiestra txt37 19 Listopad 2001 Czeczeni w MoskwieTo nie ptak Kayah & Goran Bregovic txtWOLNO TO NIE JEST LICENCJAIndukcyjności To nie takie straszne, część 2więcej podobnych podstron