Milosc sila budujaca czy niszczaca


Miłość - siła budująca czy niszcząca?
A właściwie to dlaczego od razu budująca albo niszcząca? Miłość jest zjawiskiem
tak skomplikowanym, że nie można jej sprowadzać do roli czynnika "budowlanego".
Proponuję zatem zastanowić się nieco bardziej ogólnie - poszukajmy jaką rolę
odgrywa miłość w naszym życiu, oczywiście opierając się w czasie tych
poszukiwań na tej powszechnie znanej skarbnicy ludzkiej wiedzy, niewyczerpanym
źródle historii naszego gatunku, niezgłębionej studni... No na literaturze po
prostu. (Tak, wiem, nie zaczyna się zdania od NO).
A zaczęło się to wszystko dosyć dawno, bo już podczas dzieła stworzenia
człowieka. Tak się bowiem nieszczęśliwie złożyło, że już pierwszych dwoje ludzi
stanowiło parę mieszaną. Nie zazdroszczę Adamowi. Dzisiaj niemal każdy człowiek
zanim sam pozna smak miłości dowiaduje się już nieco na jej temat (oczywiście
nie mam tu na myśli filmów pornograficznych). Adam miał tego pecha, że był
pierwszy (zawsze jest jakiś pierwszy raz). Wyobrażam sobie, co on biedny musiał
myśleć: "Jakieś takie dziwne to nowe. On to zrobił z mojego żebra a siły to nie
ma wcale, poza tym gada bez przerwy, mogłoby się już zamknąć, myśleć nie mogę.
Niby takie podobne do mnie, ale jakoś tak niedokładnie. I jeszcze te jego
pomysły. Kto to widział żeby do każdej rzeczy jakieś słowa dodawać?! A to -
chodzi i wymyśla: to będzie kamień, to drzewo, to ryba... Skaranie boskie z tym
stworzeniem". Ale już po kilku dniach Adam zaczął powoli zmieniać swoje
poglądy: "Mówi że ma na imię Ewa. Niby imię jak imię, ale jakoś tak... Poza tym
mówi że jest ona. No proszę: ja on a to - ona. Oryginalnie pomyślane. Znaczy
się - myśli. A jak myśli, to może by się z tym i dogadać dało?". Tak, nie ma co
się oszukiwać, u Adama wystąpiły pierwsze objawy tej ciężkiej choroby,
najczęściej występującej z wieloma powikłaniami i w wielu przypadkach
nieuleczalnej. Minął jeszcze pewien czas (dokładnie nie określony - bo zegarka
jeszcze wtedy nie wynaleziono, a i Ziemia kręciła się szybciej), a już Adam
gotów był zrobić dla swojej (już nie swojego!) nowej istoty wszystko. I stało
się. Zachciało się babie owoców z drzewa zakazanego. Czy maczał w tym palce
szatan, dokładnie nie wiadomo, możliwości takiej jednak nie można wykluczyć,
biorąc pod uwagę przysłowie "Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle". W każdym
razie, zachcianka kobiety - rzecz święta (tak, tak panowie, nie udawajcie
takich twardzieli!), Adam zatem, nie zastanawiając się wiele, z głośnym
trzaskiem złamał zakaz Pana odnośnie dotykania owoców z drzewa, a że nie znano
wtedy jeszcze sejfów ani nawet ogrodzeń, nie miał wielkich problemów z
zagarnięciem Bożej własności (w ten sposób odnaleźliśmy pierwszego w historii
złodzieja). I kiedy rozpromieniony ze szczęścia złożył cenną zdobycz u stóp
swojej Pani, pech chciał że zbudzony z poobiedniej drzemki Bóg odkrył braki w
swoim drzewostanie. Natychmiast postanowił sprawdzić wszystkich podejrzanych
(na szczęście w tamtych czasach ich liczba była poważnie ograniczona) i w
niedługim czasie odnalazł winnych, w spokoju oddających się przyjemności
spożywania owoców (szczególnie Ewa mogła się spokojnie najeść, wiadomo
powszechnie że wszystkie kobiety przez całe swoje życie przeprowadzają kurację
odchudzającą, natomiast "kradzione nie tuczy"). Natychmiast stosując odpowiedni
paragraf kodeksu karnego, skazał Bóg ludzi na dożywotnie wygnanie z rajskich
ogrodów, czego skutkiem jest między innymi obowiązek pisania zadań z języka
polskiego (nie mówiąc o kilku innych drobiazgach, do których to wydarzenie się
przyczyniło).
Tak to się zaczęło. A potem... Trup ścielił się gęsto, co miłości w niczym nie
przeszkadzało, bo przybywało coraz więcej szaleńców próbujących kochać, nie
liczących się z żadnymi konsekwencjami. Tak więc Salomon i Bilkis, Krystian i
Izolda, Romeo i Julia, Laura i Filon, Alina i Kirkor, oraz... pięć miliardów
pozostałych ludzi (dokładnie to 4 999 999 990), z których każdy co najmniej raz
musiał mieć okazję doznania uczucia miłości.
Należy pamiętać, że pod słowem miłość kryje się nie tylko uczucie kierowane do
osoby płci przeciwnej, ale także miłość macierzyńska, miłość do rodziców i
rodzeństwa, a także przyjaźń, która bardzo często jest więcej warta niż to co
określamy miłością. Kryje się także tutaj najgorsze znaczenie słowa miłość -
jest to egoizm, uczucie w każdym człowieku najsilniejsze, i najtrudniejsze do
opanowania - miłość własnego JA. Egoizm jest skłonnością typową szczególnie u
mężczyzn. Nie wiem, możliwe że kobiety potrafią nad egoizmem zapanować,
natomiast u mężczyzn jest to praktycznie nieosiągalne. Egoizm i pożądanie
seksualne praktycznie kierują postępowaniem mężczyzny przez całe jego życie.
Sprawdzając na własnym przykładzie, doszedłem do wniosku że egoizmu nie można
się wyzbyć - można jedynie udawać, że się jest go pozbawionym. Tak samo
niezwykle trudno jest nie przejawiać egoizmu wobec osób nie lubianych. Na tym
właśnie polega cała sztuka - nie aby być uczynnym wobec osób nam bliskich i
lubianych, ale wobec tych, których nie darzymy większą sympatią. Dopóki bowiem
istnieje chociaż jeden człowiek wobec którego postępujemy egoistycznie, tak
długo jesteśmy egoistami. Wracając do mężczyzn, niedawno próbowałem znaleźć
jakiegokolwiek mężczyznę, który nie byłby egoistą. Kiedy po dłuższym czasie nie
znalazłem nikogo takiego, byłem już bliski załamania, gdy wtem doznałem
olśnienia. Znalazłem! Był taki jeden człowiek, który egoistą nie był, a w
każdym razie nigdy nie dał tego po sobie poznać. Szkoda tylko że umarł prawie
2000 lat temu...
Najgorsze jest, że po dokładniejszym zastanowieniu się nad istotą egoizmu,
dochodzimy do wniosku, że zrobienie czegoś zupełnie bezinteresownie jest
praktycznie niemożliwe. Nawet jeżeli robimy coś dla kogoś nieznajomego i nie
prosimy o nic w zamian, to przecież tak naprawdę robimy to po to, aby ta osoba
okazała swoją radość, która z kolei nam sprawia przyjemność. Dlatego wszystko
co robimy dla innych daje nam pewną rekompensatę, tyle tylko że nie zawsze
zdajemy sobie z tego sprawę.
Niestety, egoizm powoduje że prawdziwa, wielka miłość jest osiągalna jedynie
dla jednostek. Dodatkowo, działające szczególnie silnie u mężczyzn pożądanie
sprowadza coraz częściej miłość do seksu. Ile razy ma przez dłuższy czas
kontakt z parami chodzącymi ze sobą, zauważam ten sam schemat. Dopóki
dziewczyna chodzi z chłopakiem, z reguły wszystko jest dobrze. Kiedy jednak po
jakimś czasie postanawia ona z nim zerwać (a dziwię się jak one mogą z nami tak
długo wytrzymywać), chłopak w zaskakująco szybki sposób traci całe uczucie
jakim do tej pory obdarzał tę kobietę. Miejsce miłości zajmuje najczęściej
nienawiść. Dobrze, jeżeli kończy się tylko na przechodzeniu koło siebie bez
słowa i rzucaniu piorunujących spojrzeń. Gorzej, jeżeli chłopak rozpoczyna
"kampanię" przeciwko dziewczynie i opowiada wszystkim dookoła jaka to ona nie
jest (sam spotkałem się z takim przypadkiem, który co najciekawsze zakończył
się ponownym złączeniem pary). Ktoś (chyba mądry) napisał kiedyś, że tam gdzie
miłość przeradza się w nienawiść, miłości nigdy nie było. Ale z tego wynika
niestety, że nie spotkałem się jeszcze z parą w moim wieku, która byłaby
przykładem prawdziwej miłości.
Bezpośrednio z miłością wiąże się problem zazdrości. Zazdrość to uczucie bardzo
dziwne, zdania na jego temat są podzielone. Jedni uważają go za przejaw
miłości, inni za wynik silnie działającego egoizmu. Osobiście przychylałbym się
raczej tej drugiej teorii. Zazdrość kojarzy mi się z przedmiotowym traktowaniem
drugiej osoby. Z czym bowiem można porównać opisane wyżej zachowanie chłopaka
rzuconego przez dziewczynę, jak nie z zachowaniem dziecka, któremu odebrano
jego ulubioną zabawkę. W takim przypadku dobro drugiej osoby schodzi na drugi
plan. Najważniejszym problemem staje się odzyskanie swojej żywej zabawki.
Naprawdę dziwię się kobietom, które takie rzeczy traktują jako normalne.
Niestety, (a może na szczęście?) kobiety mają skłonności niemal skrajnie inne.
One właśnie potrzebują być wykorzystywane, kierowane przez mężczyznę. Przez to
też tak ciężko jest kobietom zdobyć wysoką pozycję w społeczeństwie - przecież
jeszcze w ubiegłym wieku kobiety były traktowane niemal jak własność prywatna
ich mężów lub ojców. Nie było to jednak spowodowane, jak się powszechnie uważa,
ich niższą inteligencją lub zdolnościami manualnymi. Po prostu kobiety są mniej
bezwzględne, bardziej wrażliwe na ludzkie nieszczęścia i potrzeby. A niestety -
w biznesie nie ma miejsca na sentymenty, jeżeli ktoś zbyt przejmuje się cudzymi
problemami, to w szybkim czasie może zająć miejsce osoby której pomagał. Są
oczywiście wyjątki, zdarzają się kobiety o zupełnie innej psychice - przykładem
może tu być słynna Żelazna Lady - pani Margaret Tatcher, jednak dużą rolę
odgrywa tu także utrzymywana ciągle w wielu domach tradycja. Jeżeli kobieta
jest od urodzenia wychowywana w przeświadczeniu, że nie ma nic do powiedzenia i
że nie nadaje się do żadnej pracy poza obowiązkami domowymi, to szybko zaczyna
w to wierzyć i nawet nie próbuje zmienić swego losu.
Wracając do problemu miłości: ostatnio często nasuwa mi się pytanie, czy miłość
w ogóle istnieje? I nie chodzi mi tutaj o powszechne ostatnio, szczególnie w
Polsce sprowadzanie miłości do uprawiania seksu. Wystarczy jednak zastanowić
się nad tym czym tak naprawdę jest miłość, aby dojść do wniosku że miłość w
powszechnie uznawanym znaczeniu tego słowa nie istnieje. Że jest to tylko
uczucie stworzone przez naturę w celu lepszego dobierania do siebie osobników
płci przeciwnej, co z kolei daje efekty w postaci lepszego i zdrowszego
potomstwa. Rozwiązanie tego problemu nie jest jednak trudne. Oczywiście, z
naukowego punktu widzenia coś takiego jak miłość nie istnieje. Dopóki jednak
żyje na świecie chociaż jedna osoba, która wierzy w prawdziwą miłość, tak długo
miłość istnieć będzie.
Obiecałem na początku nawiązywać do literatury, jednak teraz widzę, że problem
miłości był w szkole podstawowej a później średniej rozgrzebywany w tak wielu
utworach, że nie ma sensu przytaczać ich tutaj ponownie, robiąc z tego tekstu
suchą notatkę do lekcji. Ograniczę się zatem do zamieszczonej na początku
tekstu własnej interpretacji stworzenia człowieka i pierwszych dni jego życia
na Ziemi, która chociaż jest mojego autorstwa, to jednak jest tekstem
literackim. Pozostaje ciągle pytanie, które skrytykowałem zaraz na początku.
Oczywiście podtrzymuję zdanie, co do bezsensowności takiego postawienia
pytania. Natomiast mogę stwierdzić, że miłość potrafi wyzwolić w człowieku
niespożyte siły. To, do czego ich się użyje, zależy już jednak od niego samego,
ewentualnie od obiektu jego uczuć. Dlatego miłość może stanowić siłę niszczącą,
może także - budującą, w każdym bądź razie: miłość to najsilniejsze uczucie
znane człowiekowi.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Miłość siła uwnieslająca czy niszcząca
Romantyzm siłą niszczącą czy kreującą Wykaż, charakter~AB7
Misja czy miłość
Mikołaj Krasnodębski Bóg porządku, czy Bóg Miłości Internetowa Gazeta Katolików
GG o miłości Różnice w związku łączą czy dzielą
Czy poezja Juliusza Słowackiego to siła fatalna
166Przyjaźń czy miłość Diana Palmer
Czy miłość może być niebezpieczna
wymiary miłości

więcej podobnych podstron