smaga dostojewski









JÓZEF SMAGA - FIODOR DOSTOJEWSKI - ŻYCIE I TWÓRCZOŚĆ







JÓZEF SMAGA
FIODOR DOSTOJEWSKI - ŻYCIE I TWÓRCZOŚĆ


 
 
 

I. FIODOR DOSTOJEWSKI - DROGA ŻYCIOWA

Dzieciństwo. Urodził się
30 października 1821 roku jako drugie dziecko ordynatora szpitala wojskowego w
Moskwie, Michała Andriejewicza Dostojewskiego i Marii Fiodorowny z domu
Nieczajew. Ojciec był człowiekiem ponurym i niezrównoważonym, w czym udział
niemały miał jego alkoholizm. Maria Fiodorowna była natomiast istotą wrażliwą,
kochała muzykę, rozczytywała się w poezji rosyjskiej. Kontrast tych natur
niewątpliwie zaważył na psychice Fiedii. Rozgrywający się na jego oczach
dramat między wybuchającym paroksyzmami zazdrości ojcem a wrażliwą matką
stał się zapewne pierwszą z inspiracji jego twórczości, w niemałym stopniu
kształtując jego specyficzną wizję świata.
Duchowa aura starej Moskwy z jej Kremlem, starymi cerkwiami, arcydziełami średniowiecznego
malarstwa (freski Andrieja Rublowa) wywierały na chłopcu wrażenie
niezatarte. Będzie wracał do nich później we wspomnieniach, odegrają one też
doniosłą rolę w jego przywiązaniu do przeszłości kraju ojczystego i
kulturowej odrębności Rosji. Niebagatelną rolę spełni tu również Historia
Państwa Rosyjskiego Mikołaja
Karamzina - jedna z głównych lektur w domu Dostojewskich.

Pierwszy kontakt z książką. Obcowanie
z książką rozpoczyna wcześnie. Czytania uczy go matka, rolę elementarza pełni
Biblia. W pamięci chłopca szczególnie mocno utkwi historia o Hiobie.

Czytam Księgę Hioba i doprowadza mnie ona do chorobliwego zachwytu,
przestaję czytać, blisko godzinę chodzę bliski płaczu. Księga ta, Aniu - jakie to dziwne
- jest jedną z pierwszych, które wstrząsnęły mną w życiu;
byłem wtedy jeszcze prawie niemowlęciem
- pisał 54-letni Dostojewski do swojej drugiej żony.
W tak emocjonalny sposób przeżywał wiele arcydzieł literatury światowej,
ale Pismo Święte ma
wśród nich miejsce uprzywilejowane. Księgi Starego Testamentu i Ewangelie
stały się dla autora Idioty i Braci Karamazow niewyczerpanym
źródłem pomysłów, idei i sytuacji, w nich zawsze będzie szukał i znajdywał
odpowiedzi na dręczące pytania i wątpliwości.
Istotną rolę w kształtowaniu artystycznej wrażliwości przyszłego
pisarza odegrały powieści pisarki angielskiej Ann Radcliff (1764-1823),
niezwykle popularnej w Rosji pierwszej połowy XIX stulecia. Mroczna sceneria średniowiecznych
zamków, fantastyka i nastrojowość, sensacyjność intrygi i racjonalizm w
rozplątywaniu zagadek fabuły stanowiły dobrą szkołę dla twórcy
"realizmu fantastycznego".
W 1827 roku Michał Dostojewski otrzymał tytuł asesora kolegialnego *[asesor
kolegialny - ósma klasa ("ranga") w hierarchii urzędniczego stanu
według wprowadzonej przez Piotra Wielkiego tzw. Tabeli rang (1722).
Hierarchia maleje tu wraz z progresją cyfrową: pierwsze miejsce zajmuje urzędnik
klasy ("rangi") pierwszej - kanclerz, ostatnie urzędnik klasy
czternastej - rejestrator kolegialny.], nadający mu prawa szlacheckie i upoważniający
do nabywania posiadłości ziemskich. Cztery lata później kupuje wieś
Darowoje w guberni tulskiej, a za rok sąsiadującą z nią Czeremosznę. Tak
moskiewski lekarz stał się "pomieszczykiem"
- właścicielem majątku
ziemskiego z mieszkającymi w nim pańszczyźnianymi chłopami.

Lata nauki. Zgodnie z ówczesnym
obyczajem nauczanie na poziomie szkoły podstawowej odbywało się w domu przy pomocy angażowanych
w tym celu nauczycieli i guwernerów. Po zakończeniu domowej edukacji 12-letni
Fiodor ze starszym bratem Michałem zostają oddani do półpensjonatu Francuza
Soucharda, a od jesieni 1834 roku kontynuują naukę w pensjonacie Leopolda
Czermaka, gdzie wykłada wielu świetnych pedagogów. Szkoła miała profil
humanistyczno-pedagogiczny, dawała solidną wiedzę z zakresu historii
literatury, sporo też uwagi poświęcano tu współczesnemu piśmiennictwu.
Kilkunastoletni Dostojewski odkrywa w sobie namiętne zainteresowania
literackie, całe godziny spędza nad książką. Lata trzydzieste są okresem
niebywałego rozkwitu literatury rosyjskiej, "złotego wieku" jej poezji.
Wasilij Żukowski, Michał Lermontow znajdują się w szczytowym rozwoju twórczym.
Największą jednakże i nigdy nie słabnącą fascynacją dla chłopca staje się
Aleksander Puszkin. W twórczości autora Eugeniusza Oniegina dojrzy on później
nie tylko wielkie artystyczno-literackie zjawisko, ale i oceni jej doniosłe
znaczenie dla Rosji i Europy.

W Szkole Inżynierskiej. Pod
koniec lutego 1837 roku umiera na gruźlicę matka. Wydarzenie to kończy pewien
etap w życiu rodziny. Michał i Fiodor zostają oddani do Szkoły Inżynierskiej
w Petersburgu, co w najmniejszym stopniu nie odpowiada ich zainteresowaniom, ale
praktyczny ojciec chce zapewnić synom wykształcenie i przyszłość, którą
gwarantuje bardzo intratny w owym czasie zawód inżyniera wojskowego.
Atmosfera Szkoły Inżynierskiej, wojskowa dyscyplina i wykładane przedmioty
nie mogły zainteresować przyszłego pisarza. Pasjonowały go wyłącznie wykłady
z literatury oraz historia architektury. Uczelnia mieściła się w zamku Michajłowskim
upamiętnionym dokonanym tu morderstwem na osobie cara Pawła I w roku 1801.
Wspomnienia o tej ponurej historii, fakt, że o planowanym zabójstwie wiedział
syn ofiary, przyszły Aleksander I, stawia po raz pierwszy przed Dostojewskim problem intelektualnego ojcobójstwa, który wystąpi w Braciach Karamazow.

Literatura nie wyczerpuje jego zainteresowań, nie mniejszą rolę odgrywają
w jego życiu ludzie, niezwykli poszukiwacze prawdy, natury skrajne i
niespokojne. Wydarzeniem dla niego było spotkanie z Iwanem Szydłowskim,
starszym odeń o pięć lat literatem i romantycznym marzycielem. Pracował on
najpierw jako urzędnik, potem zajmował się pracą naukową, później wstąpił
do klasztoru. Tu również nie znajduje ukojenia, przenosi się na wieś, gdzie
umiera w 1872 roku. "Znajomości z Szydłowskim - napisze Dostojewski - zawdzięczam wiele chwil wspaniałych w życiu".

Również w Szkole Inżynierskiej największą rozkoszą są nocne godziny z
Puszkinem, Lermontowem, Gogolem, a z obcych: z W. Scottem, E. T. A. Hoffmanem,
G. Sand, Schillerem, Szekspirem. Wówczas to rodzą się pierwsze oryginalne próby,
które jednak nie zachowały się: tragedie historyczne Maria Stuart i Borys
Godunow.

Śmierć ojca. Tragicznym i ciężko przeżytym wydarzeniem w biografii
Dostojewskiego jest śmierć ojca, zamordowanego w 1839 roku przez chłopów wsi
Czeremoszna. Była to zemsta na panu za okrucieństwo i samowolę w postępowaniu
z wiejskimi kobietami. Istnieje pogląd, podzielany jednak tylko przez część
badaczy, a wysunięty przez córkę pisarza Lubow, iż zabity w Czeremoszni
Michał Dostojewski posłużył synowi za prototyp odrażającej postaci starego
Karamazowa z ostatniej jego powieści.
Jesienią 1841 roku Dostojewski otrzymuje stopień inżyniera polowego, przez
dwa lata kontynuuje jeszcze naukę jako ekstern. Mieszka teraz prywatnie, staje
się człowiekiem wolnym, co umożliwia poszukiwanie własnego miejsca w życiu. Swych planów inżynier
polowy nie łączy jednak nigdy z karierą wojskową.
Brat Michał przebywał w tym czasie w Rewlu (dzisiejszy Tallin), gdzie
Fiodor spędził kolejno cztery razy wakacje. 12 sierpnia 1843 roku ukończył
studia otrzymując skromną posadę w kreślarni Departamentu Inżynierskiego. Młodego
inżyniera porywa wir życia stolicy z jej kontrastami monumentalnych budowli,
wspaniałych klasycystycznych pałaców, przepychu i bogactwa z nędzą społecznego
marginesu.
Jest w ciągłych kłopotach finansowych i odtąd weksel, pożyczka, dług,
procenty staną się zmorą jego życia. Rodzi to również iluzoryczne próby
poprawy sytuacji poprzez gry hazardowe - najpierw w bilard, potem w ruletkę.
Zawodowy literat. W 1844 roku Dostojewski rozstaje się z wyuczonym zawodem.
Nigdy nie lubił służby wojskowej, a gdy groziło mu oddelegowanie do pracy na
prowincji, poprosił o dymisję decydując się na niepewną karierę zawodowego
literata. Wiosną następnego roku ukończył pierwszą powieść - Biednych
ludzi, która staje się sensacją w literackim środowisku Petersburga. Rękopis
przeczytał poeta Mikołaj Niekrasow, następnie wielki krytyk Wissarion Bieliński.
Pierwszy zawyrokował o pojawieniu się "nowego Gogola", krytyk był również
pod wrażeniem przeczytanego tekstu. Ale oczywiście największą radość przeżył
debiutant.
Była to najbardziej zachwycająca chwila w całym moim życiu. Na katordze
wspomnienie o niej wystarczyło, by mnie podźwignąć na duchu. Jeszcze dziś ją
wspominam, a za każdym razem z zachwytem

- pisał wiele lat później.
Wspaniały debiut otwiera przed 25-letnim autorem drzwi literackich salonów
stolicy. Tu spotkał swą pierwszą krótkotrwałą miłość - słynną piękność
Awdotię Panajew. Moda na nowego geniusza trwała jednak krótko, nie mógł
zaimponować nieśmiałością i nerwowym usposobieniem. Zawiódł również
jako pisarz: jego kolejne utwory, Sobowtór,
a szczególnie Gospodyni, wywołują
dezaprobatę Bielińskiego. Szedł w innym kierunku aniżeli życzył sobie tego
"szalony Wissarion", który w literaturze widział narzędzie propagandy
ideowego radykalizmu i demaskacji społecznej niesprawiedliwości. Młody
pisarz natomiast nie wyznaczał literaturze celów doraźnie utylitarnych, nie mógł
też pogodzić się z wojującym ateizmem krytyka.
Tymczasem jednak powodzenie uskrzydla go, przyszłość widzi w różowych
kolorach. Pierwszą publikację, własne tłumaczenie powieści Balzaka Eugenia
Grandet określa jako "cudo", o Biednych ludziach pisze do
brata: "Niezwykle zadowolony jestem ze swojej powieści. Nie mogę się nią
nacieszyć. Na pewno przyniesie mi ona pieniądze". O Sobowtórze:
"Goladkin udał mi się
nadzwyczaj". I stąd wniosek: "Przede mną olśniewająca przyszłość,
bracie!" Ten młodzieńczy optymizm nigdy się już nie powtórzy, o żadnym
ze swych dzieł nie napisze w podobny sposób.

Wśród pietraszewców. Ciekawy
ludzi i świata nawiązuje wciąż nowe znajomości. Najbardziej brzemienny w
skutki był jego kontakt z kółkiem Michała Butaszewicza-Pietraszewskiego, którego
uczestnicy spotykali się dla studiowania dzieł francuskiego socjalisty
Charlesa Fouriera, wieszczącego nastanie szczęśliwej ery w dziejach ludzkości.
Do tych proroctw Dostojewski odnosił się wprawdzie dość sceptycznie, ale i
on, z natury przecież entuzjasta i marzyciel, nie mógł nie poddać się, choćby na krótko,
urokowi pięknej utopii.
Zebrania u Pietraszewskiego autor Biednych ludzi zaczął odwiedzać
wiosną 1847 roku. W następnym Europa przeżywa wiele wstrząsów: Wiosna Ludów,
zmiana systemu rządów we Francji. Inteligencja rosyjska nie pozostawała na
nie obojętna, o wydarzeniach tych dyskutowało się w salonach i samokształceniowych
kółkach Petersburga i Moskwy. Ferment ten znalazł wyraz również w
radykalizacji niektórych uczestników "piątków" Pietraszewskiego.
Dostojewski został członkiem powstałej tu grupy poety Sergiusza Durowa, z której
wyłania się z kolei tajne stowarzyszenie Mikołaja Spieszniewa stawiające
sobie za cel dokonanie w Rosji zbrojnego przewrotu. Spieszniew to jedna z tych
wybitnych postaci, które zostawiły trwały ślad w twórczości Dostojewskiego.
Jest to doniosły moment tak dla formowania jego osobowości, jak i kształtowania
się ideałów inteligencji rosyjskiej. W tyglu lat 40-tych rodzą się
problemy, które na całe stulecie zaważą na losach intelektualnej elity
kraju. Wkładem Dostojewskiego w spotkania u Pietraszewskiego było dwukrotne
odczytanie słynnego listu Bielińskiego do Gogola. Krytyk wysłał go do autora
Martwych dusz poruszony wiernopoddańczym monarchizmem i bigoteryjną
pobożnością jego nowej książki - Wybranych fragmentów
korespondencji z przyjaciółmi (1847).
Oskarżał wielkiego pisarza o zdradę swego posłannictwa, potępiał za pochwałę
carskiego systemu politycznego.
Dla strażników urzędowej prawomyślności dokument ten miał oczywiście
charakter wywrotowy, a jego publiczna lektura stała się koronnym dowodem obciążającym
Dostojewskiego podczas rozprawy pietraszewców, choć autor Biednych ludzi poglądów
Bielińskiego nie podzielał. Bardziej niż zawartość merytoryczna fascynowała
go forma literacka listu, żarliwość i szczerość wyrażanych w nim poglądów.

W Aleksiejewskim Rawelinie. Od
dyskusji nad listem Bielińskiego pietraszewcom pozostał tylko tydzień wolności, wkrótce 34 z
nich zostało aresztowanych. Dostojewski znalazł się w najstraszniejszym z
rosyjskich więzień - Aleksiejewskim Rawelinie twierdzy Św. Św. Piotra i Pawła
w Petersburgu. Rozpacz ogarnia go na myśl, że więcej nie będzie mógł pisać.
Czyż naprawdę już nigdy nie wezmę pióra do ręki? [...] Ileż postaci,
przeżytych, stworzonych przeze mnie na nowo, zginie, zgaśnie w mojej głowie
lub jak trucizna w krew moją się wsączy!

- pisze do brata już po ogłoszeniu wyroku.
Wcześniej kieruje do Komisji Śledczej list, w którym odpowiada na
postawione mu pytania. Jest to wspaniały wzór godności i odwagi. Niczego nie
żałuje, nie kaja się, nie żebrze o złagodzenie kary, nie zrzuca winy na
innych. Pisze o swych poglądach, o Bielińskim i wystąpieniach u
Pietraszewskiego, broni prawa do samodzielnych poszukiwań prawdy, pyta:
Po co się kształciłem, po co dzięki nauce rozbudzono we mnie ciekawość,
jeśli nie mam prawa wypowiadania swego własnego zdania lub negowania jakiejś
samej w sobie autorytatywnej opinii?

Po czterech miesiącach śledztwo zakończyło się dla 21 aresztowanych
wyrokiem: śmierć przez rozstrzelanie. Był wśród nich również literat
Fiodor Dostojewski. 22 grudnia 1849 roku na placu Siemionowskim w Petersburgu
skazańcom odczytano sentencję wyroku. Wkrótce egzekucja. Uformowano ich w trójki.
Dostojewski był w drugiej trójce. Pierwsi, ubrani w białe całuny, stali już
przed lufami plutonu egzekucyjnego. Pozostała mu nie więcej niż minuta życia.
Ten makabryczny moment utkwi w jego pamięci na zawsze, odtworzy go później
książę Myszkin w Idiocie, a myśli skazańca "czepiającego" się
każdego przedmiotu i każdej sekundy na swej ostatniej drodze powtórzą się w wielu epizodach jego utworów. W ostatnim momencie do pomostu, na którym
miały rozlec się pierwsze wystrzały, przycwałował konny jeździec przywożąc
decyzję cara o zamianie kary śmierci na katorgę. Fiodora Dostojewskiego
skazano na cztery lata katorgi, potem czekała go służba wojskowa.
24 grudnia 1849, dokładnie o północy, zakuty w kajdany rusza w otwartych
saniach na Syberię. Była Wigilia Bożego Narodzenia, w oknach petersburskich
domów płonęły świeczki, błyszczały ozdoby choinkowe.

W "martwym domu". 9
stycznia 1850 konwój przybywa do Tobolska, gdzie "przestępcom
politycznym" żony dekabrystów - uczestników powstania grudniowego z
1825 roku rozdały egzemplarze Ewangelii. Była to jedyna książka, którą
można było czytać w więzieniu. 25 stycznia Dostojewski osiąga cel - Omsk
nad Irtyszem. Spędził tu cztery lata. Bywalec literackich salonów, głośny
pisarz, członek intelektualnej elity Rosji z ogoloną do połowy głową i w ciężkich
10-funtowych kajdanach znalazł się w "martwym domu" - jak później
nazwie miejsce swego odosobnienia - na samym dnie życia, w środowisku
kryminalistów, codziennie będąc świadkiem scen bardzo odbiegających od tych
wzniosłych wyobrażeń o człowieku, istocie rozumnej i dobrej, na których
budował swe optymistyczne wizje Fourier i podobni mu marzyciele..
Nie załamał się, ratunek znalazł w wierze w Boga i prosty lud. Uwierzył,
iż lud ten jest wewnątrz inny, kryje w sobie skarb prawdziwy i skarb ten będzie
później w swych dziełach odkrywał i propagował. Przez cztery lata wykonuje
ciężką pracę fizyczną, wypala cegłę, również w czasie syberyjskich mrozów,
gdy rtęć zamarza w termometrze. A oto jak wyglądało miejsce zakwaterowania
więźniów, opisane w liście do brata Michała:
Wyobraź sobie starą, zbutwiałą, drewnianą budę, którą dawno już należało
rozebrać i całkowicie nie nadającą się już do użytku. Latem panował tam
zaduch nieznośny, zimą mróz nie do wytrzymania. Wszystkie podłogi przegniły. Błota na podłodze było co najmniej na
werszek *[werszek - stara rosyjska miara długości: 4,4 cm.],
łatwo się można było poślizgnąć i upaść. Maleńkie okienka oszronione
były do tego stopnia, że prawie przez cały dzień nie można było czytać.
Na szybach lodu na werszek. Z pułapu cieknie, bo dach dziurawy na wylot.
Upchani jesteśmy jak śledzie w beczce. Wrzucą do pieca sześć polan drzewa,
ciepła to nie daje, a dymu tyle, że nie można wytrzymać. I tak przez całą
zimę. W tych samych izbach aresztowani piorą swoją bieliznę i całe maleńkie
pomieszczenie zachlapią wodą. Nie ma jak się obrócić. Od zmroku do świtu
wyjść za potrzebą nie można, koszary bowiem zamykają, a w przedsionku
stawiają cebrzyk, co sprawia, że smród jest straszliwy. Wszyscy katorżnicy
śmierdzą jak świnie i powiadają, że muszą robić świństwa, są bowiem
"żywymi ludźmi". Spaliśmy na gołych pryczach, wolno było mieć jedną
poduszkę. Przykrywaliśmy się króciutkimi kożuszkami, nogi więc przez całą
noc mieliśmy gołe. Całą noc człowiek dygoce. Pcheł, wszy, karaluchów na
korce. W zimie wdziewaliśmy półkożuszki, często najmarniejsze, prawie wcale
nie dające ciepła, a na nogi buty z krótkimi cholewkami - spróbuj w tym
chodzić na mrozie!

Czegoś podobnego nie przeżył żaden z wielkich pisarzy. Te cztery lata były
wypełnione intensywną wewnętrzną pracą. W chwilach załamań Fiodor Michąjłowicz
szuka pociechy w Ewangelii. W Omsku po raz pierwszy przekonał się, że
lud rosyjski jest najlepszym ludem na ziemi, że on jedyny przechował w sercu
prawdziwy obraz Chrystusa.
Na otaczającą go rzeczywistość patrzy zawsze okiem pisarza, widzi tu
wspaniały materiał literacki. Pisze do brata:
Mam teraz wiele takich wrażeń i bogatszy jestem o takie marzenia, o jakich
nawet nie śniłem. [...]
Ileż poznałem historii włóczęgów i rozbójników i w ogóle całego tego czarnego, nieszczęsnego życia! Na całe tomy mi tego wystarczy. Jeżeli
nawet nie poznałem Rosji, to poznałem naród rosyjski dobrze, tak dobrze, że
być może niewielu ludzi zna go tak, jak ja.

Ta nowa wiedza spowoduje korektę jego poglądów, jednakże Dostojewski po
katordze nie będzie człowiekiem "nawróconym na inną wiarę". Pożegna
się z sympatiami do socjalizmu, lecz utwierdzi w swych zainteresowaniach zagadką
człowieka.

W Semipałatyńsku. Omski
okres skończył się 23 stycznia 1854 roku, gdy rozkuto go z kajdan. Jako
szeregowiec znalazł się w siódmym syberyjskim batalionie w Semipałatyńsku -
miasteczku niedaleko granicy chińskiej. Jest ogromnie szczęśliwy; w porównaniu
z "martwym domem" uciążliwości służby wojskowej wydają się
komfortem. Uzyskuje prawo do samodzielnego mieszkania, może pisać i czytać,
zachłannie rzuca się na przysyłane mu książki. Otrzymuje pełne wydanie
dzieł Puszkina, czyta Iwana Turgieniewa, pochłania nowość - znakomitą
prozę autobiograficzną nikomu wtedy jeszcze nie znanego hrabiego Lwa Tołstoja.

Od jesieni 1854 sytuacja szeregowca Dostojewskiego zmienia się na lepsze.
Przyjaźnią darzy go przybyły ze stolicy wysoki urzędnik, baron Aleksander
Wrangel, który przed pięciu laty stał w tłumie gapiów na placu
Siemionowskim i obserwował przygotowania do kaźni pietraszewców bolejąc nad
losem autora Biednych ludzi. Dzięki jego zabiegom Dostojewski otrzyma później
awans na oficera, przywrócenie przywilejów szlacheckich, ułaskawienie i
pozwolenie na powrót do Petersburga. Tymczasem intensywnie pracuje. Powstają
kolejne rozdziały autobiograficznej książki
o pobycie w Omsku - Wspomnień
z domu umarłych.

Do dalekiego Semipałatyńska dochodzą wieści o
wojnie krymskiej (1853-1856), przybierającej coraz niepomyślniejszy dla Rosji
obrót. 18 lutego 1855 umiera Mikołaj I, tron obejmuje jego syn -
Aleksander II. Powszechne jest oczekiwanie zmian, wszystkich nurtuje pytanie:
czy skończy się tępy biurokratyczny despotyzm, czy dojdzie wreszcie do tak
oczekiwanych reform i zelżenia cenzury?

Maria Isajew. Doniosłe
wydarzenie zaszło również w osobistym życiu Fiodora Michajłowicza. Poznał
skromnego urzędnika Aleksandra Isajewa i jego żonę Marię Dmitrjewnę z domu
Constant. Isajew był staczającym się coraz niżej alkoholikiem, co ciężko
przeżywała jego wrażliwa małżonka. Tragizm pogarsza jej gruźlica, choroba
w owym czasie nieuleczalna, Dostojewski jest pod wrażeniem losu tej nieszczęsnej
kobiety; gorąco ją pokochał, przekonany, że wzajemnie. Wyrzucony z pracy
Isajew jedzie do odległego o 700 wiorst *[740 km] od Semipałatyńska
Kuzniecka. Maria towarzyszy mężowi, a do Dostojewskiego śle rozpaczliwe
listy, w których nie omieszka wspomnieć o poznanym w Kuzniecku "młodym
sympatycznym nauczycielu". Adresat odchodzi od zmysłów z zazdrości, nie
jest w stanie kontynuować pracy nad książką.
W sierpniu 1855 Isajew umiera. Maria z ośmioletnim
synem Pawłem są bez środków do życia. Z niezwykłą energią Fiodor Michajłowicz
zdobywa pieniądze, ale Maria wyznaje, iż kocha innego - nauczyciela
Wiergunowa. Dostojewski ją kocha, więc pragnie przede wszystkim jej szczęścia,
gotów zrezygnować z własnego. Prosi Wrangla o wstawiennictwo za swym konkurentem,
by ten mógł zapewnić byt przyszłej żonie i jej dziecku. Są to przeżycia
niezwykłe, bardzo silne i ambiwalentne. "O, nie daj Boże nikomu doświadczyć
owego strasznego, groźnego uczucia. Wielka jest radość miłości, lecz
cierpienia tak straszne, że lepiej by nigdy nie kochać" - skarży
się do Wrangla. Gotów ponieść ofiarę, ale równocześnie nie wyobraża
sobie życia bez ukochanej kobiety: "Zginę, jeśli utracę mojego anioła:
zwariuję albo rzucę się do Irtysza".
Sytuacja ulega jednak szczęśliwej poprawie,
zabiegi pisarza i jego przyjaciół odnoszą skutek. Na mocy dekretu carskiego
szeregowiec Dostojewski został oficerem, ustanowiono również nad nim tajny
nadzór policyjny, zdjęty dopiero w 1875 roku. Maria decyduje się na wybór,
przedkładając oficera nad nauczyciela. Ślub odbył się 15 lutego 1857 w
Kuzniecku, a jednym ze świadków obrzędu był Wiergunow.
W parę dni później nowożeńcy wracają do
Semipałatyńska i po drodze, w Barnaule, Dostojewskiego dotknął ostry atak
padaczki, co wprawiło żonę w przerażenie. Małżeństwo od samego początku
okazało się nieudane. W miarę postępów swojej choroby Maria jest coraz
bardziej zazdrosna, kapryśna i niezrównoważona. Pożycie staje się koszmarem
dla obu stron.

Ponownie w Petersburgu. Przed
"przestępcą państwowym" otwiera się nowy okres - powrót do
stolicy, do normalnego życia i ukochanej literatury. W marcu 1859 otrzymał
dymisję z armii. Do Petersburga przybył w grudniu po spędzeniu jesieni w
Twerze. W Rosji pod nowym panowaniem dokonują się doniosłe przemiany, złagodzono
cenzurę, wiele tematów i nazwisk przestaje być tabu, ukazują się nowe
czasopisma. Epokowym wydarzeniem jest zniesienie poddaństwa chłopów na mocy
manifestu z 19 lutego 1861 roku.
Dostojewski z powrotem wchodzi w świat literatów
i wydawców. Odnawia znajomości i zawiera nowe. Trwały ślad w jego światopoglądzie
pozostawia poeta, myśliciel, oryginalny krytyk Apollon Grigorjew oraz wybitny
publicysta i krytyk Mikołaj Strachow. Zostali najbliższymi współpracownikami
i współtwórcami programu czasopisma «Wriemia», które Dostojewski
wydawał z bratem Michałem (styczeń 1861-maj 1863). Tu ukazały się Wspomnienia
z domu umarłych. Za publikację kontrowersyjnego artykułu na temat
powstania styczniowego «Wriemia» zostało zamknięte w 1863 roku.
Drugie czasopismo Dostojewskich - «Epocha» (marzec 1864-czerwiec
1865) - nie miało takiego powodzenia jak pierwsze i po roku przestało się
ukazywać.

Spotkanie z Europą. W
1862 roku wyjeżdża za granicę. W ciągu dwóch miesięcy zobaczył kilka
miast niemieckich, włoskich, odwiedził Paryż i Londyn. Nie jest zwykłym
turystą, nie interesują go dzieła sztuki, wspaniałe pejzaże, lecz sceny
rodzajowe, atmosfera ludzkich zbiorowości, nastrój tłumu przewalającego się
przez place i ulice. Porównuje Rosję z Europą, czyni uogólnienia.
Potwierdzają się jego przeświadczenia, iż Zachód to duchowy cmentarz, fałszywy
blichtr cywilizacji, ślepa pogoń za zyskiem i materialnym komfortem.
W Londynie spotyka najwybitniejszego rosyjskiego
emigranta politycznego, Aleksandra Hercena, poznaje też legendarnego buntownika
i anarchistę Michała Bakunina, przywódcę powstania w Pradze z 1848 i w Dreźnie
roku następnego, dwukrotnie skazywanego na śmierć i wydanego władzom carskim
przez Austrię. Po latach syberyjskiej zsyłki Bakunin uciekł przez Japonię i
Amerykę i dotarł do Anglii. Ta niezwykła osobowość wywarła wrażenie na
Dostojewskim, echem tej znajomości będą pewne cechy Mikołaja Stawrogina w Biesach.

Apolinaria Susłowa. Największą
przygodą lat 60-tych była dla pisarza wielka miłość do Apolinarii Susłowej.
Ta córka pańszczyźnianego chłopa i wyemancypowana "nihilistka" była
kobietą skrajną w wymaganiach i uczuciach. Miłość trwała krótko i
obfitowała w dramatyczne momenty. Od sierpnia do października 1863 Dostojewski
powtórnie przebywa za granicą. Wraz z Susłową odbywają podróż po
Niemczech, Włoszech i Szwajcarii. W Baden-Baden, Homburgu i Wiesbadenie
opanowuje go po raz pierwszy szaleństwo hazardu.
W pierwszym z tych miast przegrywa w ruletkę
3000 franków, w Genewie traci ostatnie 250 franków. Oboje z Susłową zmuszeni
są oddać w zastaw pierścionki i zegarki. Już sam jedzie do Homburga, gdzie
przegrawszy wszystko błaga listownie Susłową o pieniądze. Czy marzenie o
wygranej ziści się w Wiesbadenie? Wygrywa tu najpierw ponad 10 tysięcy franków,
potem przegrywa połowę, z pozostałej sumy sporą część przesyła do
Petersburga dla chorej żony. Po paru dniach znów jest goły i prosi o zwrot
pieniędzy. "Gdy tylko wyjechałaś - pisze do Susłowej - na
drugi dzień, wcześnie rano, zakomunikowano mi w hotelu, że nie będę dostawać
ani obiadu, ani herbaty, ani kawy". Z listu pisanego dwa dni później:
"Nie mogę nakleić znaczka, gdyż nie mam nawet kopiejki. Nadal nic nie
jem, a przy życiu trzyma mnie tylko poranna i wieczorna herbata".
Kontrakt ze Stełłowskim. Po powrocie do
Petersburga okazało się, że choroba żony poczyniła groźne postępy. Na nic
wysiłki lekarzy i zmiana klimatu. Maria Dmitrjewna umiera 15 kwietnia 1864
roku. Wkrótce nowy cios - 10 czerwca zmarł brat Michał. Śmierć
przedsiębiorczego brata to nie tylko fiasko wspólnych planów, to wręcz
katastrofa. Michał Michajłowicz zaciągnął wiele długów. Po śmierci zostało
tylko tyle, by go pochować. Rodzina zmarłego, żona i dwoje dzieci, zostają
bez środków. Pisarz podejmuje się ich utrzymania, dobrowolnie postanawia spłacić
długi po bracie i długi pozostałe na koncie
czasopisma «Epocha», którego oficjalnym redaktorem był nie on,
lecz zmarły brat. Jest to ogromna suma.
W tej wręcz tragicznej sytuacji zaciąga nowe długi
dla spłaty starych, gorączkowo poszukuje źródeł zarobków. Jego łatwowierność
i niepraktyczność wykorzystują pospolici oszuści udający wierzycieli i
sprytni wydawcy. Z jednym z nich, niejakim Fiodorem Stełłowskim, zmuszony był
podpisać w 1865 roku drakoński kontrakt zobowiązując się, poza udostępnieniem
prawa do wydawania swych utworów, dostarczyć do 1 listopada następnego roku
powieść o objętości minimum 10 arkuszy. W przypadku niedotrzymania warunków
płaci karę, Stełłowski uzyskuje ponadto prawo wydawania w ciągu 9 lat bez
honorarium utworów napisanych dotychczas przez autora Biednych ludzi.
O tej niesłychanej transakcji załamany pisarz
powiadomił przyjaciół na miesiąc przed ostatnim terminem. Odrzucił
propozycję napisania wspólnie z nimi, pod jego stylistyczną redakcją,
wymaganego utworu, zgodził się natomiast na współpracę stenografa.

Anna Grigorjewna. Dzięki
temu w jego życiu pojawia się Anna Grigorjewna Snitkin. 4 października 1866
roku młoda dziewczyna podeszła do bramy domu przypominającego kamienicę, w
której wynajmował swą klitkę Rodion Raskolnikow, bohater Zbrodni i kary. Pierwsze
jej części były właśnie drukowane w miesięczniku «Russkij wiestnik».
Ania i jej rodzina byli entuzjastami Dostojewskiego, w domu nazywano ją
Nietoczką - od imienia tytułowej, bohaterki jednego z wczesnych
utworów ulubionego pisarza. Dlatego też pierwsze spotkanie z pisarzem było
dla Snitkinej wielkim przeżyciem.
Współpraca ułożyła się znakomicie i w
niebywałym tempie, w ciągu zaledwie 26 dni, powieść, znana później pod
tytułem Gracz, była ukończona. W ten sam sposób dokończona została Zbrodnia
i kara. Najważniejszym jednak owocem tej współpracy było małżeństwo
pisarza ze stenografistką. Ich ślub odbył
się 15 lutego 1867 roku. Ona miała 20 lat, on - 45. Mimo ogromnej różnicy
wieku związek okazał się niezwykle szczęśliwy. Anna Grigorjewna była
idealną żoną dla człowieka typu Dostojewskiego, wykazała wielki rozsądek,
gospodarność i energię. Całe życie poświęciła jemu, dzięki niej mogły
powstać jego największe arcydzieła, dzięki jej uporowi i konsekwencji mógł
względnie spokojnie pracować.
Pierwsze lata pożycia były najcięższe dla młodej
żony. Ku swemu przerażeniu odkrywa, iż mąż jest chory na padaczkę. Do tego
doszła znana sytuacja finansowa, konieczność spłaty długów, utrzymanie
bratowej z dziećmi i pasierba. To wszystko pogarsza jeszcze wrażliwość męża
na cudzą nędzę; nigdy nie był w stanie odmówić potrzebującym. Każde
honorarium znikało natychmiast. W rękach krewnych i wierzycieli.

Ruletka. Po
ślubie krewni Dostojewskiego przyjęli jego młodziutką żonę z solidarną
wrogością, bezczelnie traktował ją pasierb, Isajew, natrętnymi pouczeniami
dokuczała bratowa męża. Uciekli przed rodziną i wierzycielami. Opuścili
Petersburg 14 kwietnia 1867, wrócili 8 lipca 1871 roku. Te przeszło cztery
lata były bogate w wydarzenia, przeżycia i dokonania. Drezno, Baden-Baden,
Genewa, Vevey, Mediolan, Florencja, Bolonia, trzydniowy pobyt w Pradze i z
powrotem Drezno - to główne etapy ich podróży.



Z Drezna Jadą do sławnego z salonów gry Baden-Baden. Fiodor Michajłowicz
przeżył tu istne piekło opętania ruletką. Hazard, który opanował go w
czasie drugiej podróży na Zachód, powraca ze zwielokrotnioną siłą. Dzieje
się to na oczach żony, która skrupulatnie, dzień za dniem, stenografuje
poszczególne fazy tego obłędu.
W kasynie bywał kilka razy dziennie. Nie mógł
się opamiętać nawet wtedy, gdy ich finanse doszły do zera; zabiera żonie
broszkę i kolczyki, oddaje w zastaw, a otrzymane pieniądze przegrywa. Następnego
dnia zastawia obrączkę, dużo kłopotu ma z kolorową mantylką żony, której
nie chcą przyjąć w zastaw. Los precjozów
podziela salopa żony i jego palto. Nie ma za co oddać bielizny do prania i zapłacić
za mieszkanie. Oto początek zapisu w Dzienniku Anny Grigorjewny pod datą
1 sierpnia 1867:
Dziś obudziła nas troska o to, skąd wziąć
pieniądze. Już czwarty dzień nie płacimy za obiady. Jeśli dziś nic im nie
damy, to gotowi nie przysłać jedzenia. Trzeba koniecznie oddać w zastaw moją
sukienkę koloru bzu, ostatnią rzecz, którą możemy jeszcze oddać w zastaw.



Ratunkiem są błagalne listy do rodziny, do wydawców, nawet do wrogów.
Otrzymane pieniądze przepadają w salonach ruletki. Ciągle ich brak, ciągle są
tematem niepokojów Anny Grigorjewny. Talary, guldeny, franki, floreny,
friedrichsdory, napoleondory, grajcary - to słowa-klucze jej Dziennika.
Dramat powiększa jej ciąża. Źle ją znosi, ma
torsje, mdłości, stany lękowe, bo niemal zawsze jest sama, mąż spędza całe
dni przy ruletce. Ciężko przeżywa upokorzenia ze strony gospodarzy. Nie skarży
się, współczuje mężowi i uspokaja go, gdy po powrocie oświadcza, że znów
wszystko przegrał. "Natychmiast zaczęłam go prosić, aby nie upadał na
duchu, i spytałam, czy nie potrzeba mu jeszcze pieniędzy". Następnego
dnia wyzna: "byłam zrozpaczona jego udręką i utrapieniem". Za trzy
dni: "cierpiałam okropnie: płakałam, przeklinałam siebie, ruletkę,
Baden, wszystko. Aż wstyd powiedzieć!"



Wstydzi się najmniejszej skargi, za obrazę uznałaby zapewne określenie, iż
mężowi "przebacza", bo stan jego uznaje za nieszczęście i chorobę.
Ogromnie cieszy ją najmniejsza jego wygrana, a jest już zupełnie wniebowzięta,
gdy otrzyma kwiaty. "Przyszedł Fiedia i wręczył mi bukiet. Byłam
ogromnie zadowolona i kilka razy pocałowałam Fiedię. Jestem tak wdzięczna
mojemu drogiemu, kochanemu Fiedi za pamięć o mnie". Albo gdy Fiedia wyjątkowo
nie wyszedł do kasyna, lecz po zakupy i przyniósł jej ulubione rydze:
"To się nazywa mąż! Kochany mąż, który dla żony znalazł w Baden
rosyjskie rydze". Bo mimo wszystkie doświadczane odeń udręki Fiedia jest
zawsze "naj": najlepszy, najczulszy, najtroskliwszy *[We wstępie do
cytowanego Dziennika A. Dostojewskiej (s. 14) R. Przybylski dowcipnie
zauważa: "W pewnym sensie jest to podręcznik dla żon: jak postępować
z bardzo trudnym, chociaż dobrym i kochanym mężem".].
Swego męża przeżyła o 38 lat i lata te były
bez reszty poświęcone jemu, jego pamięci i twórczości. W tej dziedzinie
wykonała ogromną pracę, dzięki jej staraniom ukazało się pierwszych siedem
pełnych wydań dzieł Fiodora Dostojewskiego, bez zebranych przez nią materiałów
do jego życia i twórczości nie może dzisiaj obejść się żaden badacz.
Praca ta była dla niej największym szczęściem. W 1916 roku pracując nad
operą opartą na motywach Gracza Sergiusz Prokofiew zwrócił się do
Anny Grigorjewny z prośbą o wpis do swego albumu, jednakże pod warunkiem, iż
tekst będzie zawierał słowo "słońce". Staruszka bez wahania
napisała: "Słońce mojego życia - Fiodor Dostojewski".

Pierwsze dziecko. Opuszczają
wreszcie Baden i w drodze do Genewy spędzają dzień w Bazylei, gdzie w
Kunstmuseum znajduje się obraz Hansa Holbeina młodszego Zmarły Chrystus w
grobie, który wywarł na Fiodorze Michajłowiczu wstrząsające wrażenie.
Uczucia te przekaże później książę Myszkin
w Idiocie, idea tego niezwykłego płótna uobecni się również pośrednio
w Braciach Karamazow.


W Genewie zatrzymali się na czas dłuższy. W oczekiwaniu pierwszego dziecka
spędzają tu zimę. Sonieczka urodziła się 5 marca 1868, ale żyła zaledwie
trzy miesiące. Śmierć ta była tragicznym przeżyciem dla ojca. Rodzice
opuszczają miejsce przypominające im to smutne wydarzenie i na lato jadą do
Vevey. Potem wizyta w miastach włoskich, zima we Florencji, krótki pobyt w
Pradze i z powrotem Drezno, gdzie 14 września 1869 przyszła na świat córka
Lubo w. Literacki plon zagranicznego pobytu Dostojewskiego to Idiota, Wieczny
mąż i
początek Biesów.

W kręgu konserwatystów. W
osiem dni po powrocie do Petersburga w lipcu 1871 powiększyła się ich
rodzina: na świat przyszedł synek Fiedia. Fiodor Michajłowicz staje się
teraz popularny w środowisku elity konserwatywnej. To efekt jego współpracy z
Michałem Katkowem, redaktorem prorządowego miesięcznika «Russkij wiestnik»,
człowiekiem wpływowym w kręgach dworskich.
Wśród nowych znajomych Dostojewskiego był również książę Władimir
Mieszczerski, czołowy ideolog rosyjskiego ultrakonserwatyzmu oraz późniejszy
oberprokurator Świętego Synodu Konstanty Pobiedonoscew, jego czytelnikiem
okazał się być również następca tronu. Od stycznia 1873 do wiosny roku
następnego Dostojewski obejmuje redakcję założonego przez Mieszczerskiego
miesięcznika «Grażdanin». Na jego łamach po raz pierwszy zamieszcza artykuły
pod wspólnym tytułem Dziennik pisarza.

Kłopoty finansowe. Po
powrocie z zagranicy w całym dramatyzmie ukazuje się beznadziejna sytuacja
materialna Dostojewskich. Ciągle pisze na zamówienie, na termin, dla spłacenia
zaliczki. Powiększa to jego zależność od wydawców, którym nie może się
sprzeciwić, gdy żądają poprawek w jego tekstach. Czuje się wyzyskiwanym i
od wszystkich zależnym literackim wyrobnikiem. Otrzymuje znacznie niższe honoraria niż np. Lew Tołstoj
czy Iwan Turgieniew, bogaci niezależni ziemianie. Za Zbrodnię
i karę i kolejne arcydzieła
dostawał zaledwie po 150 rubli od arkusza, gdy Turgieniewowi proponują 400.
Dopiero Bracia Karamazow przynoszą mu 300 rubli za arkusz. Nie jest
pewien tego, co pisze.
O, Sonieczka [skarży się siostrzenicy], gdyby Pani wiedziała, jak ciężko
być pisarzem, to jest znosić tę dolę! Czy Pani wierzy, a ja wiem na pewno,
że gdybym miał zapewnione dwa, trzy lata dla tej powieści [chodzi o Biesy],
jak Turgieniew, Gonczarow lub Tołstoj, wtedy napisałbym taką rzecz, o której
mówiono by po stu latach!

Nie wierzy, że to, co pisze, warte jest przetrwania, przekonany, iż ciągły
pośpiech niweczy wszystkie jego plany i zamierzenia.
Na wiadomość o powrocie Dostojewskiego z zagranicy wierzyciele stali się
jeszcze bardziej natarczywi i widmo "domu Tarasowa", jak w Petersburgu
nazywano więzienie za długi, ciągle go straszy. Że do tego nie doszło, że
sytuacja zaczyna się systematycznie poprawiać, to wyłączna zasługa żony.
Drażliwego małżonka wyręcza w delikatnych pertraktacjach finansowych, sama
zaczyna wydawać jego dzieła. Zdobywa tu spore doświadczenie, interes idzie
coraz lepiej i przynosi niemały dochód. Dzięki temu zmora długów przestaje
nad nimi ciążyć i na rok przed śmiercią Fiodora Michajłowicza zostały one
spłacone.

Początki sławy. Od 1872
roku Dostojewscy z dziećmi spędzają letnie wakacje w Starej Russie niedaleko
jeziora Ilmeń. Tu powstaje Młodzik
i Bracia Karamazow. Zdrowie
pisarza tymczasem systematycznie się pogarsza, rozedma płuc czyni zastraszające
postępy. Coraz częstsze pobyty w Starej Russie przeplatane są wyjazdami na
leczenie do Ems.
W drugiej połowie lat siedemdziesiątych rośnie sława autora Biesów.
Staje się niezwykle popularny
wśród młodzieży. W grudniu 1877 spotkał go zaszczyt nominacji na członka
Akademii Nauk. Ale los i wtedy nie szczędzi mu ciężkich prób. W maju 1878 po
ataku epilepsji umiera trzymiesięczny ukochany synek Aleksy. Fiodor Michajłowicz
ogromnie to przeżył, czuł się współwinny, to przecież "jego"
choroba spowodowała tragedię. Wkrótce potem, namówiony przez żonę, odbywa
ze swym przyjacielem ostatnich lat, największym filozofem Rosji Włodzimierzem
Sołowjowem podróż do Pustelni Opty, słynnego monasteru koło Kozielska,
miejsca kultu i pielgrzymek wyznawców prawosławia. Obserwacje tu poczynione i
spotkania z mnichami staną się jedną z podniet w stworzeniu postaci starca
Zosimy w Braciach Karamazow.

Mowa o Puszkinie. Triumfem
Dostojewskiego stała się wygłoszona przezeń 8 marca 1880 roku w Moskwie mowa
o Puszkinie z okazji odsłonięcia pomnika wielkiego poety. Był to sukces oszałamiający.
Oto reakcja słuchaczy według relacji z listu bohatera wydarzenia do żony:
Nie, nie mogę Ci opisać tego ryku, tego szlochu uniesienia. Ludzie płakali,
szlochali. Nieznajomi padali sobie w objęcia.  Z a k l i n a l i  s i
ę  n a w z a j e m,  ż e  b ę d ą  l e p s z y m
i;  ż e  o d  t e j  c h w i l i  n i e  b ę d ą 
s i ę  n i e n a w i d z i ć,  l e c z  k o c h a ć. [...] Na
przykład, nagle zatrzymuje mnie dwóch nieznajomych staruszków. "Przez 20
lat byliśmy sobie wrogami i nie rozmawialiśmy ze sobą, a teraz się uściskaliśmy
i pogodzili. To pan nas pogodził. Pan jest naszym świętym. Pan jest naszym
prorokiem!" W tłumie krzyczano: "Prorok, prorok!" [...] Ratując się,
uciekłem za kulisy, ale tam włamał się tłum, głównie kobiety. Całowały
mi ręce, zadręczały mnie. Przybiegli studenci. Jeden student cały zapłakany
dostał histerii, upadł przede mną na podłogę i zemdlał.

W słynnej mowie Dostojewski jeszcze raz podjął ukochane idee: o ogólnoludzkiej
misji Rosjanina jako "wszechczłowieka", o inteligencie-tułaczu, który
prawdę powinien znaleźć w prostym ludzie, o konieczności pojednania klas i
stanów. Wyraziciel tych ideałów to, według jego przekonania, Aleksander
Puszkin - niezwykłe, prorocze zjawisko w dziejach świata. Była to zresztą
interpretacja całkowicie dowolna, mówca wmawiał Puszkinowi własne idee,
nadzieje i pragnienia.
Reakcja słuchaczy przekonała go, iż oto zbliża się moment spełnienia ogólnonarodowej
harmonii i powszechnego zbratania że rodzi się Nowa Rosja, która zadziwi świat.

Wieczory autorskie. Wielką
popularnością cieszyły się jego wieczory autorskie, na których czytał nie
tylko fragmenty swych dzieł, ale również uwielbianego Puszkina. Niezwykłe
wrażenie wywoływał w jego interpretacji Puszkinowski Prorok, szczególnie
ostatnia jego strofa:
 
"Prorocze! wstań i źrzyj, i twórz! 
Niech wola ma się w tobie zbudzi! 
I
na obszarach ziem i mórz 
Przepalaj słowem serca ludzi!"
(Tłum. J. Tuwima)
 
Słowa te oddawały jego wiarę w wielką magiczną siłę oddziaływania
literatury i jej doniosłej roli w życiu człowieka. To właśnie jego
pragnieniem było "przepalanie" ludzkich serc, porywanie dla idei, służeniu
której oddał całe życie.

Śmierć. Poprawia się
sytuacja finansowa, rośnie sława, ale pogarsza stan zdrowia pisarza. Nie dane
mu było dokończyć Braci
Karamazow, których część
pierwsza uzyskała ogromne powodzenie u czytelników.
W nocy z 25 na 26 stycznia 1881 roku dostaje krwotoku. Krwotoki powtarzają
się w ciągu następnych dni. Anna Grigorjewna wspomina, iż 28 obudziła się
o 7 rano i spotkała wzrok męża.
- Wiesz, Aniu - powiedział Fiodor Michąjłowicz półgłosem - od
trzech godzin już nie śpię i cały czas myślę, właśnie w tej chwili uświadomiłem
sobie to jasno, że dzisiaj umrę.

Kazał zapalić świecę i przynieść Ewangelię,
którą dostał w Tobolsku. Leżała
zawsze pod ręką i w chwilach wątpliwości otwierał ją na dowolnej stronie.
Tym razem trafił ni rozdział III Ewangelii św.
Mateusza:

"Jan zaś go wstrzymywał, mówiąc: Ja winienem być ochrzczony od ciebie,
a Ty przychodzisz do mnie? Jezus zaś odpowiadając, rzekł mu: Zaniechaj tego,
albowiem tak się nam godzi wypełnić wszelką sprawiedliwość".

- Słyszysz: "Zaniechaj tego". A więc oznacza to, że umrę - powiedział mąż i zamknął księgę.
Zmarł tego samego dnia po ósmej wieczorem. 1 lutego na cmentarz ławry
Aleksandra Newskiego w Petersburgu odprowadzało go ogromne ludzkie morze.

Osobowość. Jest jednym z
najbardziej "autobiograficznych" pisarzy, nie tyle w sensie odtwarzania w
dziełach własnych życiowych perypetii, portretowania siebie i osób z
otoczenia, lecz osobistego przeżywania, "biografizowania" idei, głębokiego
wzywania się w jej istotę. Posiadał niezwykły dar współodczuwania,
przenikania w tajemnice cudzej duszy, wchłaniania ideowych głosów epoki, dzięki
czemu potrafił wyrażać je z sugestią i prawdą dotychczas literaturze
niedostępną.
Straszna choroba, na którą cierpiał - padaczka - była dla niego jako pisarza źródłem szczególnych doznań, dzięki niej wzbogacił
się chyba o nowe obszary analizy psychologicznej, umożliwiła mu ona lepsze
poznanie wnętrza człowieka.
Bywa nazywany "pisarzem Ewangelii", ale jako twórca głęboko chrześcijański
nie przestał być nigdy otwarty na inne wartości, lojalnie przekazywał prawdy
przeciwne swym osobistym przekonaniom. Dlatego stał się pisarzem "dla
wszystkich, niezależnie od orientacji światopoglądowej. W często cytowanym
liście do Natalii Fonwizinej pisał:
Powiem Pani o sobie, że jestem dziecięciem wieku, dziecięciem niewiary i
zwątpienia po dziś dzień, a nawet (wiem o tym) do grobowej deski. Ileż
strasznych mąk kosztowało i kosztuje mnie teraz owo pragnienie wiary, które
jest tym silniejsze w duszy mojej, im więcej jest we mnie dowodów przeciwnych.

W listach pisanych pod koniec życia często wspomina o swym rozdwojeniu,
podobnie spowiada się ze swego niezrównoważenia i skrajności: "We
wszystkim dochodzę do ostateczności, przez całe życie zawsze przekraczałem
granice". Tylko taki człowiek mógł tworzyć dzieła przekraczające
znane dotychczas granice wiedzy o człowieku, tylko osobowość podobnego
formatu i pisarz tej skali talentu mógł w sposób pełny wyrażać epokę
kwestionującą wartości tradycyjne, epokę będącą preludium zagrożeń,
katastrof, ale również i nadziei oraz poszukiwań naszych czasów.

 

II. ZARYS TWÓRCZOŚCI: OD "BIEDNYCH LUDZI" DO "NOTATEK Z
PODZIEMIA"

Biedni ludzie
Więź z tradycją. Pracę
nad Biednymi ludźmi Dostojewski
rozpoczął w styczniu 1844, a skończył w początkach maja roku następnego. Już w pierwszym utworze dochodzi do głosu specyficzna
cecha jego pisarstwa - symbioza tradycji literackiej i osobistych doświadczeń
życiowych. Młody autor świetnie zna środowisko petersburskich
"biednych ludzi", odwiedzał dzielnic zamieszkane przez biedotę i społeczny
margines. Ten pejzaż nędzy wielokrotnie jeszcze powróci na kartach jego dzieł.
Postać głównego bohatera Biednych ludzi, drobnego urzędnika Makara
Diewuszkina, nieszczęsnego studenta Pokrowskiego i jego starego ojca są przykładem
społecznej lub - jak to określała ówczesna krytyka - "filantropijnej" tendencji dzieła.

Biedni ludzie mocno tkwią w
tradycji literatury rosyjskiej ukształtowanej przez Puszkina i Mikołaja Gogola.
Odsyłaczem do niej jest lektura Diewuszkina: czyta on Puszkinowskiego Poczmistrza
i Gogolowski Płaszcz,
których bohaterami są biedni
urzędnicy najniższego szczebla biurokratycznej drabiny. Lektura ta ma również
charakter konfrontacyjny, wskazując na ile powieść kontynuuje popularny w
literaturze tego okresu temat tzw. szarego człowieka. Diewuszkin jest podobny
do swych poprzedników, ale różni go od nich nieporównanie wyższy stopień
samoświadomości.
Debiutancka powieść Dostojewskiego łączona jest w tradycji badawczej
przede wszystkim z prozą Gogola, dokładniej zaś z poetyką szkoły
naturalnej, której patronował autor Płaszcza,
a teoretyczne uzasadnienie
stworzył Bieliński. Prozaicy szkoły naturalnej skupiali uwagę na opisie życia
najniższych warstw społecznych nadnewskiej stolicy. Gatunkiem dominującym był
tu "szkic fizjologiczny", utwór opisowy akcentujący głównie koloryt
społeczno-obyczajowy i środowiskowy. Lekcje realizmu fizjologicznego z jego
kultem konkretu i empirycznej obserwacji zaważą na pisarstwie Dostojewskiego.

Nowatorstwo "Biednych ludzi". Powieść
nieprzypadkowo wywołała zachwyt Bielińskiego i Niekrasowa, bowiem młody
autor dał próbę nieprzeciętnego talentu i oryginalności, co szczególnie
uwidoczniło się w stosunku do tradycji Gogola. Tradycja ta jest tu nie tylko
kontynuowana, ale i wyraźnie parodiowana. Autor Płaszcza
kreował postacie-typy z
dominantą jednej cechy, uczeń i następca szedł drogą odmienną, odrzucał
psychologiczną syntezę na rzecz analizy - pogłębionego psychologicznego
studium dynamiki przeżyć i emocji.

Biedni ludzie to powieść w
listach. List dopuszcza do głosu bohatera, umożliwia przekazanie autentyzmu
jego przeżyć, specyfiki języka i światopoglądu. Po raz pierwszy w
literaturze rosyjskiej autor przestaje jawnie ingerować w "prywatne życie"
postaci, rezygnuje z przysługującej mu wszechwiedzy, przedstawia różne
stanowiska i głosy. Tej nowości nie zauważyli ani czytelnicy, ani krytycy.
Ludzie [pisał autor do brata] nie mogą zrozumieć, jak można pisać takim
stylem. We wszystkim przywykli widzieć gębę autora: ja swojej nie pokazywałem.
Nie mogą zrozumieć, że wypowiada się Dziewuszkin a nie ja i że Dziewuszkin
inaczej wypowiadać się nie może.

Ten sposób prowadzenia narracji będzie jednym z wyróżników pisarstwa
Dostojewskiego.

Sobowtór

Bieliński widział w młodym pisarzu nadzieję ojczystej literatury, od której
wymagał demaskatorskiej społecznie tendencji. Dla twórcy Biednych ludzi program
ten był ciasny i nazbyt utylitarny; jego fascynacją staje się sam człowiek i
tajemnice duszy. Pierwszą znakomitą próbą tego rodzaju była powstała w drugiej połowie 1845 i 1846 roku nowela Sobowtór,
znana w drugiej redakcji z roku
1866.
I tym razem wpływ Gogola jest oczywisty. Wskazywał na to nie tylko
bohater-urzędnik, również sam temat rozdwojenia jaźni prowokował do porównań
z Gogolowskim Nosem lub Pamiętnikiem
wariata, choć był on
tradycyjnym motywem literatury romantycznej (E. T. A. Hoffman, Jean Paul, Edgar
Allan Poe). Jednak Dostojewski ukazał symptomy choroby z tak niezwykłą
sugestią, iż utwór ten i dzisiaj wywiera wrażenie na
specjalistach-psychiatrach.
Były to jednakże związki natury wyłącznie genetycznej, bowiem Sobowtór
wniósł do literatury
rosyjskiej metodę analizy psychologicznej o precyzji dotychczas nie spotykanej,
był opisem patologii psychicznej sprowokowanej społeczną egzystencją
bohatera.

Goladkin. Główną postacią
utworu jest radca tytularny *[radca tytularny - dziewiąta klasa w hierarchii urzędniczego stanu.] Jakub Pietrowicz Goladkin. Chorobliwy kompleks
utraty miejsca w społeczeństwie doprowadził go do halucynacji, w której
zobaczył swe bliźniacze "ja", Goladkina drugiego. Rozdwojenie świadomości
jako chwyt literacki pozwala wydobywać z psychiki jej prawdziwe
("drugie") oblicze, to, co stanowi przedmiot dążeń i ambicji, a co
jest przez człowieka starannie maskowane, zgodnie z wymogami "przyzwoitości"
i kulturowych konwenansów.

Goladkin drugi to kopia Goladkina pierwszego. Z tą różnicą, iż przebiegłość
i służalczość Goladkina drugiego to cecha "wykradziona" pierwszemu,
który, zdemaskowany i obnażony, ponosi klęskę. Został zwyciężony bronią,
którą - gdyby był mniej tchórzliwy - walczyłby sam.

Sobowtór to również
arcydzieło w warstwie językowej. Narracja, odtwarzająca bełkot obłąkanego
bohatera, parodiuje język urzędniczego stanu, ujawnia uniżoność i strachliwą
przymilność wobec władzy. Niezliczona ilość epitetów, wtrętów, komiczny patos i
stylistyczny barok oficjalnych dokumentów to nie tylko zabieg formalny. Obłąkany
radca tytularny w tym, co myśli i jak mówi, jest karykaturą systemu deformującego
człowieka, redukującego go do roli bezmyślnej marionetki.

Tragedia Jakuba Pietrowicza. Nieszczęście
Goladkina tkwi w tym, że nie wytrzymał presji środowiska, nie sprostał
wymogom prawomyślności. "Niepokój i nieświadomość tego, co bezpośrednio
go drażniło, dręczyły go zawsze bardziej niż to, co go drażniło".
Czujność ta jest czujnością na zapas, jakby samą w sobie, bez adresu. Stąd
tragikomizm tej postaci.

Taki to już był z niego człowiek! [...] Nie upieramy się zresztą, może,
gdyby ktoś chciał, gdyby już komuś na przykład bardzo zależało na tym,
aby zrobić z pana Goladkina szmatę, toby zrobił z niego szmatę, zrobiłby
bez oporu i bezkarnie (pan Goladkin sam niekiedy to czuł) i byłaby z niego
szmata, a nie Goladkin - tak, byłaby podła, brudna szmata, byłaby to nie
zwyczajna szmata, ale szmata z ambicją, szmata obdarzona duszą i uczuciami,
aczkolwiek z pokorną ambicją i z pokornymi uczuciami, i to głęboko ukrytymi
w brudnych fałdach tej szmaty, ale bądź co bądź uczuciami...

W Sobowtórze po raz pierwszy wystąpił charakterystyczny
motyw prozy Dostojewskiego - obraz Petersburga, tego "najfantastyczniejszego
miasta z najfantastyczniejszą historią wśród wszystkich miast kuli
ziemskiej". Są to zawsze dwa miasta: jedno konkretne, ukazane w
realnym klimacie, topografii i kolorycie społecznym; drugie - to
miasto-zjawa, symbol europeizmu i jego dwuznaczności na rosyjskiej glebie.

Utwór łączy wnikliwą analizę psychologiczną z groteskową i tragiczną
wizją świata, demonstruje bogatą gamę estetycznych możliwości młodego
autora: świetny humor sąsiaduje z tragizmem i patosem. Nowela nie spotkała się
z przyjęciem, na jakie zasługiwała. To pierwsze wielkie rozczarowanie autora,
który za nowatorstwo musiał zapłacić wysoką cenę nieuznania i
niezrozumienia.

Konflikt z Bielińskim. Rok
1846 przynosi jeszcze jedno znaczące osiągnięcie Dostojewskiego - opowiadanie Pan
Procharczyn, o urzędniku-nędzarzu, u którego po śmierci
znaleziono ogromną sumę pieniędzy. Pomysł podsunęła zapewne notatka
gazetowa, ale był to tylko impuls bezpośredni, bo postać nędzarza-skąpca
miała już wtedy długą historię w literaturze. Z przykładów bliższych można
wymienić Gogolowskiego Pluszkina z Martwych dusz, z dalszych - Molierowskiego
Harpagona.

Sobowtór i Pan
Procharczyn spowodowały ochłodzenie stosunków z Bielińskim. Młody
pisarz wyraźnie zawiódł pokładane w nim nadzieje, skupiając uwagę na
zagadkach psychiki zamiast badać społeczne uwarunkowania ludzkiej zbiorowości.
Konflikt ten był doniosłym precedensem w historii kultury rosyjskiej, ustalał
jakby odmienne interpretacje ludzkiego losu wyrażone w parze opozycyjnych
stanowisk: autonomia i podmiotowość człowieka lub determinujące go środowisko.
Bieliński był jeszcze daleki od tak alternatywnego myślenia, ale jego następcy
determinizm uwarunkowań społecznych postawią na pierwszym miejscu wśród
zadań literatury. Dostojewski był przeciwny literackiej tendencyjności sądząc,
iż wszelka jednostronna "mundurowość" niszczy jej specyfikę.
Romantycy i marzyciele
"Gospodyni". Powodem ostatecznego zerwania z Bielińskim była nowela Gospodyni,
powstała w ostatnich miesiącach 1846 i na początku 1847 roku. Jest ona odejściem od tematyki urzędniczej w
stronę tradycji romantycznej, nosi przy tym wyraźne piętno eksperymentu będąc
syntezą "fizjologii" z romantyczną tajemniczością.

"Białe noce". Temat
marzycielstwa powróci, tym razem w wariancie sentymentalnym, w roku następnym
w Białych nocach, poprzedzonych
kilkoma opowiadaniami utrzymanymi w poetyce szkoły naturalnej: Połzunkow,
Słabe serce, Uczciwy złodziej, Choinka i ślub oraz
humoreską - Cudza żona
i mąż pod łóżkiem.
Białe noce, czyli - jak mówi
podtytuł - powieść
sentymentalna, zawierają sporo
elementów autobiograficznych. Historia Marzyciela, istoty wrażliwej i kruchej,
która nie mogąc znieść szarzyzny codzienności ucieka w świat miraży,
oparta jest na autorskich doświadczeniach. Ucieczka kończy się porażką,
albowiem ukochana Marzyciela, towarzyszka wspólnych uniesień, opuszcza go
pozostawiając w samotności i rozpaczy. Białe
noce są nie tylko potępieniem
bezsensu życiowej wegetacji. To również chłodna konstatacja utopijności "schillerowskiego"
marzycielstwa.

Nietoczka Niezwanowa

W tragicznym dla siebie roku 1849 pisarz opublikował niedokończoną powieść
Nietoczka Niezwanowa, nad którą pracował trzy lata i do której
powracał jeszcze dwukrotnie - w 1860 i 1866 - wnosząc do tekstu liczne
korekty, ale jej nie kończąc. Oprócz dramatycznych losów tytułowej
bohaterki utwór zawiera liczne wątki autobiograficzne (postać Jefimowa),
obfituje też w epizody przypominające znane w Rosji powieści George Sand i
Eugene Suego. Wiele miejsca zajmuje tu też popularny w tradycji romantycznej
motyw artysty sprzeniewierzającego się swemu posłannictwu.
W tym samym roku powstało, wydrukowane jednak dopiero osiem lat później, opowiadanie Mały
bohater, stanowiące subtelne
studium psychiki dziecięcej.
Dwa utwory semipałatyńskie
W Semipałatyńsku Dostojewski planuje "powieść komiczną". Pomysł
zrealizował pod koniec lat 50-tych poprzez dwa samodzielne utwory: Sen
wujaszka oraz Wieś
Stiepańczykowo i jej mieszkańców, opublikowane
w 1859 roku. W pierwszym autor ujawnił rzadki talent w kreowaniu komicznych
postaci i sytuacji. Życie prowincji otrzymało tu groteskowo-satyryczne ujęcie
przypominające najlepsze partie Gogolowskiej prozy i Rewizora.

Autor miał nadzieję, że Wieś
Stiepańczykowo będzie jego
drugim debiutem, bardzo też liczył na jej finansowy sukces. I tym razem
nadziejom nie sądzone było się urzeczywistnić. Wieś
jest utworem bardzo
"literackim", nasyconym obrazami, motywami i reminiscencjami klasyki
rosyjskiej i światowej. Ma charakter wyraźnie przejściowy: kontynuuje typ
problematyki prozy Dostojewskiego sprzed katorgi, zapowiadając równocześnie
jej dojrzały okres. Główna postać powieści, Foma Opiskin, znany
czytelnikowi wczesnego Dostojewskiego typ biednego, ale opanowanego chorobliwą
ambicją człeczyny, przemienia się tutaj w tyranizującego otoczenie błazna.
Badacze zwrócili uwagę, iż postać ta zbudowana została na kanwie
Molierowskiego Świętoszka. Powieść
o rosyjskim świętoszku jest także parodią podniosłego stylu Wybranych
fragmentów z korespondencji
z przyjaciółmi *[Stanisław Mackiewicz (Dostojewski, Warszawa 1957, s. 103 - 105)
wysuwa hipotezę, że prototypem głównej postaci powieści, Fomy Opiskina,
jest Bieliński.], w
których Gogol, zrywając z duchem dotychczasowej swej twórczości, uprawia
patetyczną moralistykę.
W warstwie kompozycyjnej (kalejdoskopowa zmienność epizodów, dramatyczne
napięcie partii dialogowych, kończące się skandalami spotkania) Wieś
Stiepańczykowo zapowiada te
sposoby organizacji fabuły, które zapanują w wielkich powieściach jej autora
z lat 60 - 70-tych.

Skrzywdzeni i poniżeni 
Tytuł
powieści Skrzywdzeni i poniżeni,
nad którą Dostojewski pracował
od wiosny 1860, a opublikował w 1861 w czasopiśmie «Wriemia», stał się w
historii rosyjskiej krytyki i publicystyki literackiej umownym określeniem
humanistycznej tendencji w literaturze. Chociaż temat krzywdy i poniżenia
nabiera w dojrzałej twórczości pisarza wymiaru bardziej filozoficznego, jego
aspekt społeczny nigdy nie zniknie całkowicie, powracając choćby w Zbrodni
i karze (Marmieładowowie) czy Braciach Karamazow (sztabskapitan
Sniegiriew).
Powieści tej nie można sprowadzić tylko do socjologicznej interpretacji,
stanowi bowiem dalszy krok w podejmowaniu przez autora złożonej problematyki
psychologicznej i filozoficzno-etycznej. Rysem charakterystycznym powieści
jest mocno zaakcentowany autobiografizm. Główna postać Skrzywdzonych i
poniżonych, literat-nieudacznik
Iwan Pietrowicz, dość wiernie odtwarza zmienne losy pisarskiej młodości
Fiodora Dostojewskiego. Znalazły tu również wyraźny ślad jego stosunki z
Marią Isajew.

Wspomnienia z domu umarłych

Książka-podsumowanie omskich lat - Wspomnienia z domu umarłych
- drukowana była najpierw w
gazecie «Russkij mir», następnie w kolejnych numerach miesięcznika «Wriemia»
za 1861 i 1862 rok. Jest to encyklopedia problemów, sytuacji i postaci, do których Dostojewski lat dojrzałych będzie się odwoływał.

Wspomnienia to nie pamiętnik,
reportaż, ani też nie powieść. We wstępie "wydawca" rękopisu
przedstawia rzekomego autora - Aleksandra Pietrowicza Gorianczikowa, jednak już
w rozdziale II na plan pierwszy wysuwa się narrator-przestępca polityczny,
czyli sam Dostojewski, głos "autora" znika prawie zupełnie zdominowany
przez "wydawcę". Wspomnienia nie są relacją pamiętnikarską,
lecz dziełem artystycznym, uogólnieniem przemyśleń autora związanych z
ewolucją światopoglądową, jaka się w nim dokonała pod wpływem omskich doświadczeń.
Fikcja sąsiaduje tu z autentyzmem, którego selekcja i interpretacja dokonuje
się z określonego stanowiska filozoficznego. 
Fikcja i autentyzm. Większość
występujących tu postaci ma realne prototypy, poświadczone przez dokumenty
urzędowe i przekazy pamiętnikarskie więźniów twierdzy omskiej z lat 1850-1854. Wśród tych pamiętnikarzy był również uczestnik sprawy księdza
Ściegiennego, Szymon Tokarzewski (1823-1900), występujący we Wspomnieniach
jako "T-ki". Relacja Tokarzewskiego jest ważnym źródłem poznania
omskiego okresu w życiu Dostojewskiego. Według naszego rodaka pisarz rosyjski
był człowiekiem niezrównoważonym, ultrapatriotycznym szowinistą i polakożercą.
Nie we wszystkim świadectwo to jest wiarygodne. Swą relację Tokarzewski
opublikował nie tylko po ukazaniu się Wspomnień
Dostojewskiego, ale i jego
powieści, w których antypolski kompleks doszedł w pełni do głosu. Jest to
zatem polemika z całą twórczością rosyjskiego pisarza i ów polemiczny
dystans deformuje chyba obraz współwięźnia, którego w omskim okresie nie
cechowała jeszcze przecież tak zdeklarowana antypatia do naszego narodu.

Polacy we "Wspomnieniach". Tej
antypatii nie ma we Wspomnieniach, o czym świadczą z wyraźną sympatią,
a nawet współczuciem ukazane sylwetki innych, poza Tokarzewskim, Polaków. Są
to: "M-cki" (Aleksander Mirecki), "B-ski" (Józef Bogusławski),
"Ż-ki" (Feliks Józef Żochowski). W "martwym domu" znaleźli się
oni za działalność niepodległościową. Dostojewski widzi patriotyzm i hart
ducha zesłańców znad Wisły, którzy we wrogim otoczeniu musieli znieść więcej
cierpień i upokorzeń aniżeli współwięźniowie-Rosjanie.

Obraz prostego ludu. Autor,
szlachcic z urodzenia, myśliciel i człowiek pióra, był skazany na paroletnie
obcowanie z prostym ludem rosyjskim i to w dodatku z jego najbardziej
zdeprawowaną "reprezentacją". Obserwacje, jakie poczynił przy tej
okazji, skłoniły go do przekonania, iż prosty lud rosyjski posiada wartości,
którymi nie dysponują warstwy wykształcone. "Nasi mędrcy - ironizuje - mogą nauczyć lud niewielu rzeczy. Twierdzę nawet, że przeciwnie: sami się
jeszcze powinni od niego uczyć". Stąd właśnie ta smutna zaduma w
zakończeniu:

Przecież to może ludzie najzdolniejsi, najsilniejsi z całego naszego
narodu. Ale na darmo przepadły potężne siły, przepadły nienormalnie,
bezprawnie, bezpowrotnie.

Problem przestępstwa. Głównymi
bohaterami Wspomnień są
kryminaliści, oni też stanowią obiekt wnikliwej obserwacji, na ich przykładzie
autor docieka przyczyn popychających człowieka do przestępstwa, przeprowadza
typologiczną klasyfikację zbrodni i zbrodniarzy. Utwór miał również wymowę
doraźnie publicystyczną, stanowiąc oskarżenie carskiego systemu
penitencjarnego, nie tylko nie zmniejszającego, ale utwierdzającego przestępcze
skłonności u ludzi. Kajdany, nadludzki wysiłek fizyczny, bicie i psychiczne
cierpienia nie mogły zapobiec przestępstwu, bo poniżały godność człowieka,
deprawowały więźnia wzmagając w nim chęć odwetu.
Problem przestępstwa i jego źródeł to jedna z najczęściej rozważanych kwestii we Wspomnieniach. Dostojewski odrzuca determinizm
środowiskowy, przekonany iż zbrodnia stanowi efekt tajemniczych mechanizmów
psychiki, że "zbrodni nie można zrozumieć z danych, gotowych punktów
widzenia", choć moralnie odpowiedzialność za nią zawsze obciąża
ludzkie sumienie. Dlatego za kilkanaście lat w Dzienniku pisarza tak często
będzie polemizował z taktyką obrończą adwokatów, widzących źródła
zbrodni w uwarunkowaniach środowiskowych. Często powołuje się na ludowe przeświadczenie,
wedle którego zbrodnia jest nieszczęściem, nierzadko wynikiem przedziwnego
zbiegu okoliczności lub tajemniczego wewnętrznego przymusu, co wszelako nigdy
nie zdejmuje z człowieka odpowiedzialności za popełniony czyn.

Bezpośredni kontakt z kryminalistami, z ludźmi, których czyny przekraczały
nieraz wyobrażenia o barierach zła, pozwoliły Dostojewskiemu na dokonanie uogólnień
o zachowaniach człowieka w sytuacjach skrajnych i deformacjach, jakim może
ulec jego psychika. Szczególnie głębokie są jego spostrzeżenia na temat
psychologii kata, deprawującego wpływu władzy, magii munduru, zobojętnienia
na krew i okrucieństwo.
Mimo cierpień i poniżeń te cztery lata były dla pisarza wspaniałym
laboratoryjnym doświadczeniem nad człowiekiem, okresem obserwacji zjawisk w
takim natężeniu i postaci nigdzie indziej nie spotykanych.

Notatki z podziemia

Poza tematycznie związanym z wczesną twórczością opowiadaniem Brzydki
przypadek (1862) oraz publicystycznymi Zimowymi uwagami o wrażeniach
z lata (1863) pierwsza połowa
lat 60-tych przynosi jedno z kluczowych dzieł Dostojewskiego - Notatki
z podziemia (1864). Jest to z
jednej strony rozrachunek z socjalistycznym epizodem młodości autora, z drugiej - sformułowanie
tych ideowych generaliów, które zdominują jego dojrzałą twórczość. Notatki
są prologiem do wielkich powieści Dostojewskiego, cała ich problematyka
została tu sformułowana w "gołej", publicystycznie wyostrzonej postaci
tez, paradoksów i intelektualnej prowokacji.

Dostojewski i tradycja lat 40-tych. Jedną
z doniosłych przygód inteligencji rosyjskiej lat 40-tych XIX wieku był
kontakt z filozofią Hegla i socjalizmem Fouriera, Owena, Cabeta, Proudhona.
Przedmarksowski socjalizm był marzeniem o złotym wieku ludzkości, o świecie
bez zła i o międzyludzkiej harmonii. Marzenia te wiodły swój rodowód z
filozofii oświeceniowej, zgodnie z którą człowiek jest z natury istotą dobrą,
kierującą się w swym postępowaniu rozumem, zdrowym rozsądkiem i tzw. własnym
interesem. W literaturze rosyjskiej ideał socjalizmu utopijnego zaowocował słynną
powieścią Mikołaja Czernyszewskiego Co robić!
(1863), w której teoria
"rozumnego egoizmu", kojarzenie własnego interesu ze społecznym została
uznana za optymalną normę postępowania światłego człowieka, budowniczego
przyszłego szczęśliwego społeczeństwa. Sen o Kryształowym Pałacu,
idealnie urządzone społeczeństwo jawią się Czernyszewskiemu jako realna
perspektywa ludzkości.
Polemiczne ostrze Notatek skierowane jest głównie przeciwko powieści
Czernyszewskiego, ale także przeciwko determinizmowi historycznemu, przeświadczeniu
o nieuchronności dziejowego rozwoju niezależnie od woli człowieka. Był to
jeden z dogmatów światopoglądu inteligenckiego, na powstanie którego tak
decydujący wpływ miały lata 40-te.

Światopogląd "paradoksalisty".
Notatki składają się z dwóch części. Pierwsza - Podziemie -
jest spowiedzią,
autocharakterystyką bohatera-"paradoksalisty", w drugiej - Z powodu
mokrego śniegu - dokonuje
się weryfikacja jego poglądów.
Bohater ten to indywiduum pełne kompleksów, obolałe od poniżeń, zawiści,
samoudręczeń i niewiary w siebie. Odizolował się od świata, zamknął w swym psychicznym "podziemiu", znajdując
w tym nawet masochistyczną rozkosz. Ma jednak szersze ambicje, wypowiada uogólnienia
i sądy na tematy zasadnicze. Jego natura określa typ tych wypowiedzi: mogą
one być tylko przedrzeźnianiem, drwiną, sarkazmem. Przedmiotem szczególnej
drwiny jest optymistyczna wiara w błogosławieństwa postępu cywilizacyjnego,
jego statystyczne mierniki i sens historii. Na największe szyderstwo, według
bohatera Notatek, zasługuje naiwne przekonanie, że ponieważ człowiek
kieruje się własną korzyścią i trzeźwą kalkulacją, można na tych
podstawach planować szczęście ogółu. Wszystko to - powiada "paradoksalista"
- jest nieporozumieniem i przesądem zbudowanym na fałszywym założeniu, nic
wspólnego nie mającym z żywym i realnym człowiekiem. Człowiek jest istotą
zbyt skomplikowaną, wielowymiarową i nigdy nie będzie postępował według
schematu. Nade wszystko ceni sobie własną wolę, nawet kaprys i cierpienie,
ignorując uczone wywody i uogólnienia na swój temat. W tym właśnie tkwi owa
dziwna "korzyść" człowieka. 
Swoje własne, wolne i niezależne
chcenie, swój własny, choćby i najbardziej absurdalny kaprys, swoja fantazja,
podrażniona czasem nawet do obłędu - to właśnie jest ta nie uwzględniona
korzyść, która nie podlega żadnej klasyfikacji i od której wszystkie
systemy i teorie stale rozlatują się w diabły.

Wolna wola nie może być niczym ograniczona, ani prawem, ani nauką, nie
obowiązują jej żadne aksjomaty: "Zgadzam się, że dwa razy dwa równa się
cztery to rzecz wspaniała; lecz jeśli już chwalić wszystko, to i dwa razy
dwa jest pięć - bywa czasem przemiłą rzeczą". Bo człowiek myśli
wyłącznie o sobie i swych prywatnych sprawach i stąd owo słynne: "Ponieważ świat ma się zawalić, czy ja mam nie wypić herbaty? Powiem:
niech świat się zawali, byłem ja mógł zawsze pić herbatę".

Jest to protest przeciwko "mózgowej" organizacji życia, logice
formalnej, intelektualnym spekulacjom, których autorzy uzurpują sobie prawo
kształtowania ludzkiego życia bez uwzględniania jego nieprawdopodobnej złożoności
i wolnej woli jednostki.

Spory wokół "Notatek". Część
druga Notatek z podziemia jest sprawdzianem teoretycznych wyznań
bohatera z części pierwszej. Okazuje się, iż "paradoksalista" to
istota nieszczęśliwa, "ośmieszona mysz". Rzeczywisty paradoks tego
dzieła polega na tym, iż mimo swego błazeństwa, kabotyństwa i przeszarżowanego
anarchizmu antybohater Notatek w większości wypadków ma rację. Waga
poglądów reprezentowanych w tekstach Dostojewskiego nie jest - jak to bywa w
tradycji literackiej - uzależniona od kwalifikacji etycznej ich wyraziciela.
Niemało sądów wypowiadanych przez postacie zdecydowanie "negatywne" (Swidrygajłow,
Mikołaj Stawrogin) to kryptocytaty z listów pisarza. Wiele opinii "paradoksalisty",
nawet te - jakby się wydawać mogło - najbardziej ryzykowne (np. pochwała
wojny!) zostały później aprobatywnie powtórzone przez Dostojewskiego. Jednakże
pogarda i obojętność wobec świata, programowy egoizm i samowola są mu
zawsze obce. Bliska natomiast jest mu drwina z "rozumowego" ulepszania świata,
wpychanie go w sztywne ideologiczne gorsety.

Notatki z podziemia to
najwybitniejsza w piśmiennictwie światowym krytyka myślenia utopijnego. Utwór
ten wykazuje, jakie zagrożenia powstają dla człowieka, jeśli dokonuje się
absolutyzacji jednej jego cechy. Realizacja wizji człowieka jednostronnego,
zredukowanego do jednego tylko - np. społecznego - wymiaru musi
nieuchronnie doprowadzić do okaleczenia jego egzystencji. Utopia, która chce być realnością, może stać się
nią tylko przy zastosowaniu przemocy, bowiem człowiek wolny nigdy na nią nie
wyrazi zgody. Realizacja społeczeństwa idealnego musi w konsekwencji
pociągnąć likwidację tego, co "nieidealne", a więc autentycznie
ludzkie.

Notatki rodziły i rodzą
nadal wiele kontrowersji. Jedni badacze uznają je za apologię irracjonalizmu i
indywidualizmu, drudzy optują za bardziej wyważonym odczytaniem tekstu.
Kontrowersje są czymś naturalnym w recepcji Dostojewskiego, jednakże casus
Notatek z podziemia jest szczególny. Obecna, dostępna nam postać utworu
jest bowiem niepełna, carska cenzura skreśliła istotny fragment, w którym
autor prezentował program pozytywny, przeciwstawny nihilizmowi "paradoksalisty".
Świnie cenzorzy [z oburzeniem pisał Fiodor Michajłowicz do brata]
fragment, gdzie szydziłem ze wszystkiego, a nawet dla pozoru bluźniłem,
przepuścili, natomiast tamte, gdzie wykazałem potrzebę wiary w Chrystusie - zdjęli.

Gracz
Notatki z podziemia od Zbrodni
i kary oddziela rzecz lżejszego kalibru - Krokodyl. Zdarzenia niezwykle
czyli Pasaż w Pasażu (1865),
świetne opowiadanie o fantastycznej fabule z polemiczno-parodystycznym
podtekstem oraz powieść Gracz (1866), powstała w wyniku
stenograficznej pomocy przyszłej żony autora. Rękopis nosił pierwotnie tytuł
Ruletenburg, ale wydawca domagał się tytułu "bardziej
rosyjskiego" i żądanie zostało spełnione.

Gracz ma w dużym stopniu
charakter autobiograficzny. Dostojewski przedstawił tu dość dokładnie swe uczuciowe perypetie związane
z Apolinarią Susłową (w powieści on jest Aleksiejem Iwanowiczem, ona -
Poliną) oraz bezskuteczne próby uzyskania wielkiej wygranej w kasynach
zachodniej Europy. W warstwie problemowej Gracz kontynuuje rozważania o
Rosji i Europie, które autor sformułował w Zimowych uwagach o wrażeniach
z lata. Cechą charakterystyczną
tej stosunkowo mało znanej powieści Dostojewskiego jest po raz pierwszy tak
jaskrawo zamanifestowana antypatia do Polaków.
 
III. "ZBRODNIA I KARA"

Geneza. Zbrodnia i kara powstała w latach 1865-1866. Dramatyczny brak
pieniędzy, natarczywość wierzycieli, stała groźba więzienia za długi, częste
i niezwykle wyczerpujące ataki padaczki, lekceważenie przez wydawców - w
takich warunkach rodziło się jedno z największych arcydzieł geniuszu
Dostojewskiego, powieść, która weszła do żelaznego repertuaru literatury światowej.
Mimo tego powstaniu żadnego z dzieł pisarza nie towarzyszy taki entuzjazm
autora, tak gruntowna praca nad poszczególnymi wariantami tekstu, postaciami głównych
i epizodycznych bohaterów, poszukiwanie optymalnej kompozycyjnej architektoniki
całości, czy zupełnie wyjątkowa u niego staranność w cyzelowaniu języka,
stylu, drobnych szczegółów fabuły. Nasuwać to może nawet przypuszczenie, iż
ciężkie warunki tym bardziej pobudzały wyobraźnię pisarza, tworzyły napięcie
przydające wyjątkowej ostrości i autentyzmu konfliktotwórczym zderzeniom
sprzecznych racji, które niezmiennie pozostają tworzywem wszystkich dzieł
autora Biesów.

Powieść jest plonem wieloletnich przemyśleń, syntezą idei poprzedzających
ją utworów. Szczególnie doniosłą rolę odegrały Notatki z podziemia, których
lektura pomaga zrozumieć genezę idei Raskolnikowa i jego klęskę. Powieść
nawiązuje też - jak zwykle u Dostojewskiego - do problemów żywo nurtujących wiek XIX, wiek
kryzysu i negacji tradycyjnych ideałów i poszukiwania nowych. Zbrodnia i
kara jest wynikiem intensywnej pracy nad jej ostatecznym kształtem
artystycznym, a kolejne warianty wzbogaciły powieść o nowe wątki i szczegóły
fabularne. W połowie 1865 roku w listach pisarza pojawia się roboczy tytuł: Pijaniutcy.
To pierwsze stadium przyszłej Zbrodni. Pijaniutkich autor proponował
wydawcy miesięcznika «Otieczestwiennyje zapiski», Andriejowi Krajewskiemu.
Powieść moja [pisał w liście do Krajewskiego] będzie nazywać się
Pijaniutcy i będzie związana z aktualnym
problemem pijaństwa. Analizuję nie tylko problem, ale również jego
konsekwencje, głównie obrazy z życia rodzinnego, wychowanie dzieci w takich
warunkach itd., itp. 
Wydawca odmówił przyjęcia propozycji i wtedy Dostojewski zwrócił się do
redaktora miesięcznika «Russkij wiestnik», Michała Katkowa. W tym czasopiśmie
Zbrodnia i kara została opublikowana po raz pierwszy w 1866 roku. Warto
nadmienić, iż dziwnym zbiegiem okoliczności w tym samym czasie «Russkij
wiestnik» drukował w odcinkach - pod pierwotnym jeszcze tytułem: Rok
1805 - drugą
największą powieść literatury rosyjskiej - Wojnę
i pokój Lwa Tołstoja.
Plan Pijaniutkich nie został zrealizowany. Był chyba mało ambitny,
doraźnie publicystyczny, nie stwarzał okazji do głębszych refleksji i
filozoficznych dociekań, choć problem niszczycielskich skutków alkoholizmu
znalazł swe miejsce w ostatecznej wersji powieści, w dziejach rodziny Marmieładowów.
Główna, "napoleońska" idea Zbrodni i kary nurtowała
Dostojewskiego już w roku 1863, o czym świadczy zapis w dzienniku Apolinarii
Susłowej.

Po zawarciu kontraktu ze Stełłowskim i zdobyciu pieniędzy w lipcu 1865
pisarz wyjechał za granicę, gdzie ukształtował się zasadniczy fabularny zrąb
utworu. Po powrocie do kraju rozpoczyna się już intensywna i systematyczna
praca. Pierwszy wariant powieści utrzymany był w konwencji narracji
pierwszoosobbwej. Miał to być dziennik zabójcy, opowiadającego o dokonanym
czynie, swych myślach i odczuciach.
Ta forma podawcza przydaje wprawdzie autentyzmu przeżyciom bohatera, ale ma
i oczywiste negatywy: jest "jednogłosowa", redukuje świat przedstawiony
do horyzontu subiektywnych doznań jednej postaci, Dostojewskiemu chodziło
natomiast zawsze o stworzenie sytuacji obiektywnej umożliwiającej prezentację
kilku różnych punktów widzenia oraz ukazanie szerszego kontekstu głównej
idei. Ten czynnik zadecydował o wyborze narracji trzecioosobowej.
Do utrudnień, jakie towarzyszyły Dostojewskiemu w tym czasie, doszła
jeszcze konieczność wywiązania się ze zobowiązań wobec Stełłowskiego.
Praca nad Graczem odwleka dokończenie Zbrodni i kary. Ale to
jeszcze nie koniec kłopotów. Do zwykłej państwowej cenzury, której
poddawany był w owym czasie każdy drukowany tekst, doszła jeszcze cenzura
wewnętrzna wydawcy. Bardziej nawet wymagająca i dotkliwsza niż pierwsza. «Russkij
wiestnik» był organem politycznie zachowawczym i redaktorzy pilnie baczyli, by
drukowane tu utwory nie zawierały nie tylko nieprawomyślnych, ale i
dwuznacznych idei, a tymczasem dzieła Dostojewskiego były nawet już nie dwu-
lecz wieloznaczne. Katkow i jego prawa ręka, prof. Mikołaj Lubimow, nie byli
w stanie zrozumieć doniosłości przedstawionego im dzieła, szokował ich i
niepokoił bunt Raskolnikowa, jego logiczne uzasadnienie i - co chyba najważniejsze
- brak jednoznacznej przeciwwagi dla "nihilistycznej" argumentacji
buntownika. Zrozumienie tego, że ewangeliczna prawda może być głoszona przez
"upadłą kobietę" - Sonię Marmieładową, przekraczało ich możliwości.
Był to przykład konfliktu między "homofoniczną" tradycją odbioru literatury a jej, właśnie przez
Dostojewskiego realizowaną, dialogową istotą. Dzisiejsi badacze nie szczędzą
słów potępienia dla Katkowa i Lubimowa, choć pretensje te brzmią dość
ahistorycznie, bo podobne kłopoty w zrozumieniu tego dzieła miało i ma
jeszcze dzisiaj wielu czytelników i badaczy.
Wbrew swej woli i niewątpliwie ze szkodą dla całości autor był zmuszony
przeredagowywać i skracać niektóre partie tekstu, zacierać w nim ślady
"nihilizmu". Również i te poprawki w większości nie zadowoliły
redakcji.
Wszystko to, co Pan mówił [pisał Dostojewski do niezwykle pryncypialnego
Lubimowa] spełniłem, wszystko jest rozdzielone, odgraniczone i jasne.
"Lekturze Ewangelii" przydałem inny koloryt. Jednym słowem,
niech mi będzie wolno liczyć na Pana: proszę mieć w opiece mój biedny utwór,
dobry Mikołaju Aleksiejewiczu.

Gdyby był człowiekiem materialnie niezależnym, mógłby czekać,
pertraktować, stawiać warunki. Ale nie mógł, ponieważ naglił brak pieniędzy.
Błagalnie proszący ton listu problemu nie kończy, bo adresat dokonuje
dalszych poważnych skrótów i przeróbek w części IV powieści, wskutek
czego - jak można przypuszczać - rola Soni Marmieładowej została
znacznie ograniczona. Szkoda tym większa, bo niepowetowana. Nie da się
odtworzyć pełnego oryginału, który wyszedł spod pióra autora, gdyż
Lubimow usunięte przez siebie fragmenty tekstu zniszczył. W identycznych
prawie okolicznościach Dostojewski zmuszony będzie za parę lat zrezygnować
ze zbyt "drastycznego" fragmentu Biesów.

Obraz Petersburga. Oprócz
bohaterów-ludzi szczególne miejsce w Zbrodni i karze zajmuje jeden
wszechobecny "bohater" - miasto Sankt Petersburg, które stanowi tutaj
nie tylko tło wydarzeń, ich nastrojotwórcze otoczę, ale jest i - w pewnym
sensie - współreżyserem i stymulatorem akcji, współtworzącym splot faktów
i okoliczności, w których uczestniczą Raskolnikow, Swidrygajłow, Marmieładow.
Dostojewski pozostawał nieczuły na przyrodę, obojętny na zabytki
architektoniczne, interesował się wyłącznie człowiekiem, stąd też akcja
jego utworów rozgrywa się tylko w ludzkiej zbiorowości. Taką, naturalną
zbiorowością jest miasto, dlatego typ talentu i charakter problematyki
predestynowały go do odegrania roli największego z "urbanistów" w
literaturze światowej.
Petersburg Zbrodni i kary pozbawiony jest fasadowo-reprezentacyjnych
cech stolicy wielkiego imperium, brak tu - poza sporadycznymi wzmiankami - jego monumentalnych pałaców, świątyń czy głównej arterii
- słynnego
Newskiego prospektu, określających indywidualny koloryt tej opiewanej często
w literaturze "Wenecji Północy". Akcja powieści usytuowana została w
rejonie placu (właściwie - rynku) Siennego, w dzielnicy rzemieślników,
ubogich mieszczan i lumpenproletariatu. Petersburg Zbrodni i kary jest
prawie wyłącznie miastem cuchnących knajp, wąskich zaułków, ciasnych
poddaszy i brudnych ("kuchennych") schodów.
Ale to tylko jeden wymiar miasta, jest bowiem ono miastem-syntezą,
"miastem półwariatów", jak powie jeden z bohaterów, gdzie mieszkańcy
poddani są nie tylko presji wspólnych bodźców psychicznych, złączeni
fluidami przedziwnych nastrojów i przeczuć. Wyróżnia ich nawet wygląd
fizyczny, wspólna "petersburska" cera.
Ówczesna stolica państwa została wzniesiona przez imperatora Piotra
Wielkiego na bagiennych terenach w delcie rzeki Newy, jakby wbrew naturze i na
przekór rodzimym tradycjom. Projektowali ją cudzoziemcy, jej mosty,
monumentalne sobory, okazałe pałace i parki są oparte na
zachodnioeuropejskich wzorach. W swym rozmachu Petersburg - przynajmniej w XIX
stuleciu - mało miał wspólnego z typowymi "pachnącymi Rusią" grodami, jak Moskwa, Nowogród czy Suzdal, ich klimatem i
kolorytem urokliwej swojskości i spokoju.
Petersburg był czymś diametralnie różnym i przez to stał się fenomenem
silnie uświadamianym przez rosyjską inteligencję o poglądach słowianofilskich.
W ich mniemaniu miasto inauguruje "petersburski" okres historii Rosji,
przeciwstawiany przez słowianofilskich intelektualistów - "moskiewskiemu". W tych dwóch stolicach miały się ucieleśniać
przeciwne sobie żywioły rosyjskiej duszy. Nic też dziwnego, iż - jak
powszechnie sądzono - "europejskie", oderwane od rodzimej gleby teorie
i nastroje tylko w Petersburgu mogły znaleźć sprzyjającą atmosferę.
Problem Petersburga ma u Dostojewskiego, jak widzimy, dwa wymiary:
"filozoficzny" i "fizjologiczny". Miasto nad Newą jest z jednej
strony symbolem procesów historycznych doświadczanych przez Rosję, z drugiej
- konkretnym środowiskiem, kształtującym przeżycia i reakcje człowieka.
Dostojewski zwraca zawsze wielką uwagę na materialno-środowiskowe
uwarunkowania idei. Idea Raskolnikowa tłumaczy się nie tylko półfantastyczną
aura miasta-zjawy. Równą doniosłość mają sprawy konkretne, np. to, że
bohater mieszka w ciasnej klitce, że tak często włóczy się po rozpalonych
lipcowym żarem ulicach i zaułkach, że na każdym kroku widzi nędzę, krzywdę
i poniżenie ludzkiej godności, jakby zbierając materiał dowodowy dla swej
teorii o naturalnej nierówności ludzi.
Petersburg Zbrodni i kary nie jest tylko symbolem rosyjskiego losu i
realistycznym tłem akcji; to równocześnie obraz autentycznego miasta z lipca
1865 roku, kiedy rozgrywają się perypetie fabuły. Autentyczne są prospekty,
ulice, zaułki i parki, dzisiejszy czytelnik bez trudu identyfikuje domy, w których
"mieszkali" bohaterowie, doliczyć się może owych trzynastu schodów,
po których wchodził do swej "trumny" Rodion Raskolnikow, odnajdzie
nawet kamień, pod którym schował zrabowane lichwiarce pieniądze i precjoza.
Ten pedantyczny dokumentalizm topograficzny został dopełniony społecznym,
bo przedstawione tu zjawiska społecznej patologii, alkoholizmu i prostytucji,
są oparte na wiarygodnych obserwacjach ówczesnej publicystyki, autentyczne są
też informacje z kroniki kryminalnej: "Wymienione w powieści przestępstwa
rzeczywiście zostały dokonane, a pomysł zbrodni Raskolnikowa zrodził się
prawdopodobnie pod wpływem relacji prasowych z sierpnia 1865 roku o moskiewskim
zabójcy dwóch kobiet. Techniczna strona morderstwa, okoliczności grabieży w
obu wypadkach są zbieżne. Z równą skrupulatnością odtworzone zostały w
powieści warunki pogodowe lipca 1865 roku. W Petersburgu był on tak samo
upalny, duszny i bezwietrzny, jak w Zbrodni i karze.

Mimo tego precyzyjnego osadzenia w konkrecie, sugestywnego odtworzenia
kolorytu lokalnego i czasowego Zbrodnia i kara nie należy do literatury
faktu, jest dziełem o wymiarze uniwersalnym i ponadczasowym. Jego istotę
stanowi dociekanie "przeklętych problemów . Wyrażenia tego użył
Dostojewski w słynnej mowie o Puszkinie i od tej pory stało się ono pojęciem-kluczem
dla oznaczenia kręgu problematyki występującej w jego twórczości.

"Prosty rachunek" Główny
bohater powieści, 23-letni były student wydziału prawa uniwersytetu
petersburskiego, Rodion Romanowicz Raskolnikow, jest człowiekiem zbuntowanym
przeciwko porządkowi świata. Potępia go za niezgodność z rozumem. Logika
doprowadza Raskolnikowa do zanegowania norm moralnych. Ponieważ są sprzeczne z
elementarnym "rachunkiem" i nie obowiązują wszystkich. Oto fragment
rozmowy pewnego studenta z oficerem na temat lichwiarki Alony Iwanowny:
Sto, tysiąc dobrych poczynań [mówi student] można wesprzeć i zrealizować
za pieniądze tej staruchy, które się zaprzepaszczą w klasztorze! Setki, może
tysiące ludzkich istnień dałoby się skierować na właściwą drogę; dziesiątki rodzin ocalić od nędzy, rozkładu, zguby,
od rozpusty, od wenerycznych szpitali - i to wszystko za jej pieniądze. Zabij
[ją - powiada student do kolegi] i weź jej pieniądze, z tym że następnie
z ich pomocą poświęcisz się służbie dla całej ludzkości, dla dobra
powszechnego: jak sądzisz, czy tysiące dobrych czynów nie zmażą jednej
drobniutkiej zbrodni? Za jedno życie - tysiąc żywotów uratowanych od
gnicia i rozkładu. Jedna śmierć w zamian za sto żywotów - przecież to
prosty rachunek!
To są właśnie jego, Raskolnikowa, myśli. Nie wszystkie i może nawet nie
najważniejsze z tych, które pchnęły go na drogę zbrodni, ale od takiego
punktu widzenia - jak w usłyszanej rozmowie - zaczynał budowę swej
teorii. Sytuacja jest więc klarowna: dobre i sensowne jest tylko to, co można
rozumnie, "matematycznie" udowodnić. To wyklucza imponderabilia,
ważny jest generalny cel, jemu przyporządkowane są środki wykonawcze.
Ten wywód jest typowym przykładem racjonalistycznej etyki opartej na przeświadczeniu,
iż rozum zniewala do czynienia dobra, albowiem dobro ma charakter pewnej
oczywistości, jest normą, zło natomiast stanowi anomalię, zaprzeczenie praw
rozumu.

Rodzi to nieuchronnie kilka pytań: na ile rozum pomaga w rozstrzyganiu
dylematów ludzkiej kondycji? czy normy etyczne mogą być w zgodzie z
intelektem i czy próby rozumnego urządzenia świata mają szansę realizacji w
zgodzie z interesem jednostki? Dostojewski - nie tylko w Notatkach z
podziemia - odpowiada
na nie negatywnie, całe życie nie przestając polemizować z entuzjastami
dogmatycznego racjonalizmu. Jest to polemika szczególna. Doniosłość jej tkwi nie w czysto intelektualnej
argumentacji, lecz we wskazywaniu złych konsekwencji dobrych założeń. Innymi
słowy: weryfikacji przesłanek rozumowych przez empirię czynów. W polemice
tej ciągle powraca - tak wnikliwie postawiony w Notatkach z podziemia - problem ograniczeń rozumu, jego płycizn i bezsilności w uchwyceniu
skomplikowanej materii ludzkiej egzystencji.
Złe skutki jako efekt złej woli nie są problemem filozoficznym. Pojawia się
on, gdy zachodzi kolizja między intencjami a efektami. Dostojewski bada zło będące
nie rezultatem zdeklarowanego amoralizmu, ale - znacznie częściej - humanistycznego uwrażliwienia na zło, niesprawiedliwość i ludzką niedolę.
Jako młody człowiek uczestniczył w poszukiwaniach rosyjskiej inteligencji
lat 40-tych XIX wieku. Dominowała w nich problematyka etyczna, ona określała
charakter ówczesnych dyskusji nad drogami rozwoju Rosji, ona też podyktowała
takie a nie inne środki i metody konieczne do zrealizowania ideału
sprawiedliwości i powszechnego szczęścia. Jednym z najżarliwszych
poszukiwaczy tego szczęścia był Wissarion Bieliński, kluczowa postać tego
okresu. Jedynie w Rozumie widzi on drogę do rozstrzygnięcia nurtujących współczesność
problemów *[Oto jego wizja przyszłości: "Nie będzie bogaczy, nie będzie kiedyś
carów ani poddanych, ale będą bracia, będą ludzie i, według słów apostoła
Pawła, Chrystus odda swą władzę Ojcu, a Ojciec-Rozum znów zapanuje, ale już
w nowym niebie i nad nową ziemią". Cyt. za: Walerij Kirpotin, Razoczarowanije
i kruszenije Rodiona Raskolnikowa, Moskwa 1970, s. 76. Zrealizuje się to, sądzi
Bieliński, na drodze rewolucyjnego przewrotu.]. Właśnie w atmosferze lat 40-tych, w kulcie heglizmu ustala
się powszechnie później akceptowana zasada priorytetu wartości ogólnych nad
jednostkowymi. Rodzi się filozofia "prostego rachunku", być może nie w tak wulgarnej wykładni, jak w przytoczonej
rozmowie studenta z oficerem, lecz ciągle operująca matematycznym pojęciem
"salda", "ogólnej sumy" interesu zbiorowego w zestawieniu z
jednostkowym.

Dwie kategorie ludzi. Teoretyczne
usankcjonowanie zbrodni to pierwszy krok na drodze do "najmądrzejszego"
ładu. Ale krok drugi, tj. przelanie cudzej krwi, dokonany w powieści przez
Raskolnikowa, wcale nie musi być "drugim" w porządku chronologicznym.
Nie decyduje on o porządku przyczynowym, a stanowi jedynie psychiczne alibi,
samousprawiedliwienie, na mocy którego morderca - przynajmniej do pewnego czasu
- czuć się może przed sobą zwolniony z odpowiedzialności za dokonany czyn. I
nie uważać go za zbrodnię.
Konsekwencją owego "drugiego" kroku miała być rewizja mitu o równości
ludzi. Przemyślenia, obserwacje i zapewne liczne lektury utwierdzają
Raskolnikowa w pewności, iż postęp dziejowy to zasługa jednostek wybitnych
przynoszących nowe słowo, w imieniu którego mogą przekraczać istniejące
prawa i normy aż da rozlewu krwi. Jest to druga, wyższa klasa rodzaju
ludzkiego, pierwszą stanowią ludzie-materiał, budulec i nawóz historii.
Pierwsza klasa [tłumaczy Raskolnikow] jest zawsze władczynią teraźniejszości,
druga klasa - władczynią przyszłości. Pierwsi zachowują świat i pomnażają
go liczebnie; drudzy pchają świat naprzód i kierują go ku oznaczonym celom.
Raskolnikow jest przeświadczony, iż należy do drugiej kategorii i to, w
jego mniemaniu, upoważnia go do nieliczenia się z moralnym kodeksem większości.

"Z powodu pewnej książki". W
pierwszej rozmowie z sędzią śledczym Porfirym Pietrowiczem, której tematem
była teoria dwóch kategorii ludzi, Raskolnikow przyznaje, że swój artykuł
napisał "z powodu pewnej książki". Według najnowszych ustaleń jest nią książka Thomasa de
Quinceya *[(1785-1859) O zabójstwie jako jednej ze sztuk pięknych,
1827] , co wszelako nie
wyczerpuje źródeł inspiracji. Kreując postać swego bohatera Dostojewski nie
ograniczał się do problemu psychologii zbrodniarza, czemu wyłącznie poświęcona
jest książka de Quinceya i w głównej mierze artykuł Raskolnikowa. W
artykule są pewne aluzje do teorii, którą, natarczywie indagowany przez śledczego,
autor czuje się zmuszony wyłożyć.

Rzecz nie dotyczy więc samoświadomości zbrodniarza, lecz raczej dwóch
kategorii ludzi, szczególnie tej ważniejszej - osobowości wybitnych,
genialnych, zwalniających siebie od respektowania zasad przestrzeganych przez
ludzką masę. W ten sposób pojawia się kapitalny problem indywidualizmu i
moralnego relatywizmu.
Prawdopodobnie inspiracja idei Raskolnikowa nie ogranicza się do jednego,
lecz pochodzi z wielu źródeł, wszak sam bohater powiada, że "było to tysiąc
razy drukowane i czytane". Dwie słynne książki zawierają myśli
podobne do tych, jakie nurtują Raskolnikowa: Maxa Stirnera (pseudonim Johanna
Kaspara Schmidta, 1806-1856) Jedyny i jego własność
(1845) oraz Historia
Juliusza Cezara, dzieło cesarza Francuzów Napoleona III Bonaparte
(1808-1873). Pojawienie się drugiej książki w 1865 roku stało się
wydarzeniem w życiu intelektualnym ówczesnej Europy. Głównie oczywiście ze
względu na osobę autora.
Książka Stirnera jest skrajnym manifestem filozofii egocentryzmu, apologii
"Ja" nieredukowalnego do nadrzędnych, nadjednostkowych kategorii, idei
i wartości. To "Ja" jest bytem autonomicznym i samotnym, wolnym od
ograniczeń narzucanych przez zbiorowość, kulturę i religię. Wszystko to
tyrania fikcji, pozorów i urojeń. Obiektywnie i wyłącznie istnieje tylko "Ja". Stirner protestował w ten sposób przeciwko myśleniu w
kategoriach systemu, przeciwko kodyfikacji zachowań i podporządkowywania
ludzkiego ducha nadrzędnym wartościom i pojęciom. Książka ta jest w
historii najbardziej zdeklarowanym konsekwentnym manifestem anarchii.

W dwadzieścia lat później pojawia się książka podobna duchem do tego
manifestu: Historia Juliusza Cezara. Ale tylko podobna.
Cóż może być bardziej bezsensownego [pisał autor-cesarz] niż
nieprzyznawanie wyższości tym wyjątkowym istotom, które pojawiają się w
historii od czasu do czasu i na podobieństwo latarń morskich rozpraszają mrok
swej epoki, oświetlają przyszłość.
Oczywiście, "Jedyny" Stirnera nie jest w stanie być "latarnią"
i nie marzy o rozświetlaniu komukolwiek drogi. Jest właśnie "jedyny" i
samowystarczalny, nie myśli o transcendencji poza siebie. Raskolnikowa takie
ambicje jednak nawiedzają. Wielcy i genialni ludzie nie są nimi przez swą
"jedyność", ale w stosunku do ludzi małych i pospolitych. Wielkość
ich ma charakter, by tak rzec, "relacyjny", a bohatera Stirnera - absolutny. Zbrodnia i kara nie jest polemiczną reakcją na jedną książkę,
ale wobec wielu książek i wielu idei, których wspólnym motywem jest
akcentowanie wrodzonej nierówności ludzi i zasad uświęcania środków przez
wzniosłe cele.

"Drżąca kreatura" czy Napoleon? Inspiracje
epoki, negacja etyki chrześcijańskiej, przeświadczenie o nieuchronności postępu, który musi pociągnąć za sobą koszty i ofiary, legły u podstaw
eksperymentu podjętego przez ubogiego petersburskiego eksstudenta. Chodziło mu
nie o ulżenie innym, lecz odpowiedź na pytanie: "Czy jestem drżącą kreaturą, czy
też mam prawo?".
Wynik eksperymentu okazał się negatywny, Raskolnikow ponosi klęskę jako
kandydat na nowego Napoleona, ale zwycięża jako człowiek, choć droga do
samouświadomienia tego zwycięstwa, że jest ono zwycięstwem właśnie a nie
klęską, będzie drogą przez mękę. Alternatywa: "kreatura albo
Napoleon" jest fałszywa. Jej konsekwencją musi być wartościowanie człowieka
w wymiarze jego historycznej doniosłości i dokonującego się rzekomego
"postępu". Celem i wartością najwyższą staje się "postęp",
narzędziem i środkiem jego osiągania - konkretny człowiek.
Pytanie Raskolnikowa było źle postawione, jego konkluzją była zbrodnia.
Nie okazał się ani "kreaturą" ani Napoleonem, ani "Jedynym",
jak rozumiał go Stirner, ani herosem na miarę Juliusza Cezara i jemu
podobnych. Motywacja jego czynu jest splotem sprzecznych uwarunkowań. Rezultaty
nie potwierdziły jego kalkulacji. Pierwotny zamiar niesienia pomocy
"skrzywdzonym i poniżonym" był nie do pogodzenia z myślą o swoim
samowystarczalnym napoleonizmie. Zresztą - jak czytelnik powieści się
przekona - altruistyczny motyw okazał się niczym innym jak tylko próbą
podpierania humanistyczną frazeologią celów nic wspólnego nie mających z
humanizmem.

Dwaj ludzie w jednym. Historię
Raskolnikowa możemy podzielić na dwa etapy: "teoretyczny" i
"praktyczny". W pierwszym współistnieją jeszcze dwie przesłanki jego
czynu: altruistyczna i napoleońska, druga ujawnia, że współczucie dla
cierpiących bliźnich było jedynie samookłamywaniem. Przelana krew stała się
granicą oddzielającą jednego Raskolnikowa od drugiego: "altruisty" od
"zabójcy". W odróżnieniu od spiżowego cesarza Francuzów, którego
pragnie naśladować, okazał się człowiekiem rozdwojonym między racją rozumu i racją serca.
Pierwsza jest prosta i logiczna: dla większego dobra należy podjąć ryzyko
mniejszego zła
*[W związku z tym motywem postępowania Raskolnikowa Jurij Kariakin cytuje
zdanie Hegla: "Bicie serca w imię dobra ludzkości przechodzi w bezgraniczne
szaleństwo ambicji". Świadomość Raskolnikowa to - Kariakin w dalszym
ciągu posługuje się określeniami niemieckiego filozofa - "nieszczęsna
świadomość", która jest "wolnością pozostającą jeszcze wewnątrz
niewolnictwa", Jurij Kariakin, Samoobman Raskolnikowa. Roman F. M.
Dostojewskogo "Prtestuplenije
i nakazanije", Moskwa
1976, s. 58 i 59.]. Ale racja serca, "nieobliczalna" i nie poddająca
się matematycznej manipulacji, okazuje się silniejsza i ona decyduje o klęsce
przedsięwzięcia. Czytelnik z napięciem śledzi to zmaganie się dwóch judzi
w jednym, widzi poszczególne fazy klęski. I zwycięstwa. Już po podjęciu
decyzji o zabójstwie Raskolnikow przeżywa okropny sen: widzi jak pijany Mikołka
zakatował biedną szkapinę. Sny są częstym chwytem w prozie Dostojewskiego,
transformują one wewnętrzny stan bohatera, "zdradzają" go lepiej niż
słowa.

- Boże! - zawołał [Raskolnikow po przebudzeniu] - Czyż ja naprawdę,
rzeczywiście wezmę siekierę, zacznę walić po głowie, zmiażdżę jej czaszkę...
będę się ślizgał w lepkiej, ciepłej krwi, wyłamywał zamek, kradł, dygotał? Czyż
będę się ukrywał, cały zalany krwi... z siekierą?... Jezus Maria, czyżby?
Ten okrzyk przerażenia ukazuje samopoczucie przyszłego zbrodniarza, jakże
dalekie do tego, jakim winien odznaczać się kandydat na Napoleona. Na każdym
kroku widzimy jego rozdwojenie, brak konsekwencji, dramatyczną zmienność
nastrojów i myśli. Przypadkowo wplątuje się w historię tragicznej rodziny Marmieładowów, oddaje resztę grosza nieszczęśliwej żonie pijaka, nie może
obojętnie przejść obok skrzywdzonej dziewczyny, chociaż się w pewnym momencie "reflektuje" pojmując "nierozsądność"
swej interwencji. Bo czyż ktoś, kogo czekają tak doniosłe dokonania,
powinien zniżać się do takich "drobiazgów"? Rozprawa sądowa ukaże
więcej takich niekonsekwencji: uratowanie z pożaru małych dzieci, opieka nad
biednym kolegą i jego starym ojcem.
Wewnętrzna dysharmonia jest źródłem straszliwej udręki, zabójstwo
jeszcze ją wzmocni. Przelana krew eliminuje go z ludzkiej społeczności,
stawia poza nawiasem "zwykłych" ludzi. Widzi to, gdy boją się go
matka, siostra i Sonia. Czuje się coraz bardziej obco w ich towarzystwie, piętno
zbrodni nie daje mu spokoju. Jest to właśnie głos serca, choć miał w przeszłości
momenty, gdy chłodny intelekt dominował nad jego zachowaniami. Nieprzypadkowo
Razumichin "wypalił" do Pulcherii Iwanowny o jej ukochanym synu: "on
nikogo nie kocha: może nawet nie pokocha nigdy". Mówił o
zmienności nastrojów przyjaciela i właśnie ten nastrój: "nikogo nie
pokocha" zapewne towarzyszył rozmyślaniom Raskolnikowa nad nierównością
ludzkiego gatunku. Tylko pod wpływem takiego nastroju mógł zrodzić się plan
zabójstwa Alony Iwanowny, bo plan taki wyklucza uczucia miłości do
kogokolwiek.

Klęska rozumu. Po
zrealizowaniu planu Raskolnikow przekonał się, iż, niestety, nie jest człowiekiem
niezwykłym, że wprawdzie "zabił zasadę", lecz nie sprawdził się
jako Nadczłowiek. Cały jego rachunek okazał się absurdem. Chciał zabić
"wesz", odrażającą i niczyjego współczucia nie wzbudzającą staruchę.
Miał to być, jak się wydawało ze wstępnych kalkulacji, sterylnie czysty
eksperyment, tymczasem śmierć poniosła również ciężarna Lizawieta, a
liczba ofiar jeszcze wzrośnie. Wśród nich znalazła się matka zabójcy, która
umiera zadręczona niepokojem o swego ukochanego Rodię. Ofiarą eksperymentu byłby
również i Mikołka, gdyby Raskolnikow nie poszedł na policję. Zbrodnia
zatoczyła szerszy krąg: nieboszczka Lizawieta wymieniła z Sonią krzyże i
zgodnie z prawosławnym obyczajem stała się jej siostrą. Dlatego w czasie drugiej wizyty u niej
Raskolnikow "patrzył na Sonię i raptem w jej twarzy zobaczył jakby twarz
Lizawiety". To jeszcze jeden cios dla jego złudzeń.
Plan został wykonany z nadwyżką, a logiczna nieuchronność takiego
rozwoju wydarzeń jest oczywista. Raskolnikow może tłumaczyć się tylko
fatalnym zbiegiem okoliczności, albo - gdyby lepiej opanował kunszt
dialektycznych wykrętów - szlachetnością intencji, że niby
"subiektywnie" chciał jak najlepiej, ale "obiektywnie"... Jeszcze
raz okazało się, iż kryterium oceny danej teorii nie mogą być jej
deklarowane cele, lecz praktyczne rezultaty. Raskolnikow dostrzega niedorzeczność
swej zbrodniczej przygody, do której doprowadziła go wiara w rozum. W ten sposób
autorytet rozumu został podważony.
Wyraźnie pojął, że dokonał zbrodni również na sobie samym. Przy pomocy
kazuistycznych sofizmatów chciał zabić moralną wrażliwość, której chyba
u siebie w takim stopniu nawet sam nie podejrzewał, bowiem imponderabilia nie
poddają się rachunkowi sylogistycznych operacji.

Sonia Marmieładowa. Postać
Soni symbolizuje pozytywny ideał Dostojewskiego. To "prawda wiary",
przeciwieństwo "prawdy rozumu" reprezentowanej przez Raskolnikowa.
Konflikt Raskolnikow - Sonia jest konfliktem dwóch światopoglądów,
opozycją rozumu i wiary. W swych pięciu wielkich powieściach Dostojewski
realizuje filozoficzne credo wschodniego chrześcijaństwa, wyżej
stawiającego objawioną "prawdę Chrystusa" przed prawdą intelektu.
Dlatego idąca z Zachodu prawda Kanta, Hegla, Maxa Stirnera, prawda socjalizmu,
prawda rozumnego urządzenia świata i nieuchronności historycznego postępu,
prymatu spraw ogólnych nad jednostkowymi będzie przez niego konsekwentnie
dezawuowana prawdą głoszoną w pismach wielkich świętych prawosławnych;
na niej też oparte jest jego przekonanie o odmienności drogi
rosyjskiej od europejskiej, wizyta u Soni jest dowodem, iż Raskolnikow zaczyna
mieć świadomość pełnej przegranej. U niej właśnie szuka ratunku. Na razie
jakby w poczuciu przestępczej solidarności:
Czyżeś nie uczyniła tego samego? Tyś także przekroczyła... Zdołałaś
przekroczyć. Podniosłaś rękę na siebie, zaprzepaściłaś życie...
A więc on też swe życie uważa za zaprzepaszczone.
Jest to spotkanie dwóch światów i sprzecznych prawd. Sonia nie może podjąć
dyskusji z gościem, podobnie jak nie mógł dyskutować ze starszym bratem bohater ostatniej powieści Dostojewskiego - Alosza Karamazow.
Sonia nie jest w stanie "udowodnić" gościowi, że popełnił zbrodnię, bo jest na
to "za głupia", zbyt bezradna i niesprawna w szermierce słownej. Jej mądrość
jest jednakże wyższa od mądrości intelektu. "Przyjąć cierpienie i odkupić się
przez nie" - oto co ma do powiedzenia zabójcy. To nie tylko
słowa, bo całe jej życie jest cierpieniem, poniżeniem, ofiarą i
wybaczeniem. W pokorze znosi życiowy krzyż, pokorą, współczuciem a nie
argumentacją pomaga zagubionemu zbrodniarzowi odnaleźć drogę prawdy. "Głupota" Soni jest niepomiernie mądrzejsza od inteligencji przyzwalającej na krew.

"Żywe życie". Główny
konflikt powieści rozgrywa się w dwóch planach. Podstawowy to zderzenie światopoglądowe
Raskolnikow - Sonia, planem drugim jest antynomia zbrodniczej idei i "żywego
życia", czyli tego, co stanowi zaprzeczenie spekulacji i teoretyzowania.
Prawdę "żywego życia" sformułował Porfiry Pietrowicz zwracając się
do Raskolnikowa: "niech pan odda się życiu wprost, bez rezonerstwa, niech
pan się nie boi: ono samo wyniesie na brzeg i postawi na nogi".

Wrogiem tego błogosławionego żywiołu jest wszelka sztuczność, to co
rezonerzy autora, Razumichin i Porfiry Pietrowicz, nazywają "abstrakcyjną grą
umysłu", "teorią", "książkowymi urojeniami". Rolę szczególną odgrywa tu Razumichin, prosty,
spontaniczny i czysty młody człowiek. Ironizuje on nad "postępowymi głuptasami",
dla których wszystko jest tak proste, wszystko da się zaprogramować i
przewidzieć, gorąco broni "żywego procesu życia" i "żywej
duszy". "Z pomocą samej tylko logiki [powiada] nie da się przeskoczyć
natury". Bo logika i teoretyzowanie to wewnętrznie zamknięty i
samo obsługujący się system, często nic wspólnego nie mający z realnym
procesem życia.
Refleksja i kult myśli odrywa człowieka od natury, wyobcowuje go z
ludzkiej społeczności, a w dalszej konsekwencji pozbawia wewnętrznego ładu i
moralnej intuicji. To nieuchronnie prowadzi do rozpadu i degradacji osobowości.
Podobna konkluzja jest jednym z lejtmotywów światopoglądu Fiodora
Dostojewskiego.

Swidrygajłow. Idea w dziele
Dostojewskiego nigdy nie jest wyspekulowaną abstrakcją, jest zawsze
personifikowana, głęboko przeżyta w indywidualnej świadomości,
wszechstronnie teoretycznie rozważana i praktycznie zweryfikowana. Jej
nosiciel bywa zwykle "inwigilowany" przez system luster uwydatniających
dominującą cechę jej wyraziciela, a ujawnioną dopiero w jej praktycznych
konsekwencjach. Takim "odbiciem" Raskolnikowa jest cynik i nihilista
Arkadiusz Swidrygajłow, który w rozmowie z Rodionem Romanowiczem rzuca
charakterystyczną uwagę: "między nami jest coś wspólnego".
Raskolnikow jakby przygląda się w swym rozmówcy i z przerażeniem musi sobie
uświadomić - choć tego wprost nie mówi - że łączące ich "coś"
to zakwestionowanie norm etycznych, które niezależnie od motywacji i pięknych
teoretycznych uzasadnień zawsze przynosi jeden skutek: duchową pustkę i
zbrodnię.

Dla Raskolnikowa Swidrygajłow stał się jakby bliźniakiem, wiadomość o
jego samobójstwie ("Raskolnikow czuł się tak, jakby coś runęło na niego
i przytłoczyło go") jest dlań ostatecznym potwierdzeniem
przegranej. Swidrygajłow uwydatnia sobą rozdwojenie Raskolnikowa, zabójcy dwóch
kobiet, który jednakże swemu rozmówcy w napastliwym tonie prawi morały o
jego "ohydzie", "rozpuście" i "nikczemności". Wstrząśnięty
jest faktem podsłuchiwania pod drzwiami.
Skoro zaś jest pan przekonany [replikuje Swidrygajłow] że pode
drzwiami podsłuchiwać nie wolno, natomiast wolno grzać staruszki po łbie, czym
popadło, ile dusza zapragnie, to niechże pan czym prędzej wyjeżdża gdzieś do
Ameryki!
Trudno o trafniejszą konkluzję: nie można przelewać krwi i równocześnie
być tak komicznie przewrażliwionym w kwestiach bon tonu. Ta
konfrontacja jest jedną z najcięższych porażek doznanych przez Raskolnikowa.
Swidrygajłow popełnił samobójstwo. Śmierć ta jest aktem rozpaczy, przerażenia
i odrazy do życia. Opis ostatnich godzin samobójcy należy do najbardziej
wstrząsających stron prozy Fiodora Dostojewskiego, dorównując pod tym względem finałowej scenie Idioty. Raskolnikow też rozważał
ewentualność dobrowolnego odejścia z życia, jego też - jak Swidrygajłowa -
myśl o śmierci napawała obrzydzeniem, ale na krok ten się nie zdecydował.
Zwyciężyło "żywe życie". Amoralizm Swidrygajłowa jest martwotą,
jego autorefleksja ma charakter zabójczy, dlatego fizyczna śmierć staje się
tu czymś oczywistym i koniecznym.
Postać ta jednakże nie może być zredukowana wyłącznie do "usługowych"
funkcji wobec głównego bohatera, jest bowiem osobowością żywą w całym
skomplikowaniu wewnętrznych motywacji. Swidrygajłow nie jest demonem zła,
wykazuje również skłonności do czynów dobrych i bezinteresownych: urządza
w przytułku sieroty Marmieładowów, ułatwia Soni wyjazd na Syberię, jego skrucha rehabilituje w oczach Marfy Pietrowny Dunię, co w
efekcie przynosi te szczęśliwe trzy tysiące uniezależniające dwie bezbronne
kobiety od Łużyna.

Łużyn i Lebieziatnikow. Postaciami
"sobowtórnymi" wobec Raskolnikowa i jego idei mogą być Łużyn i
Lebieziatnikow. Nuworysz Łużyn ma snobistyczny pociąg do "postępu",
drwi z "marzycielskich i romantycznych" idei, jest wyznawcą światopoglądu
"naukowego", bo nauka uczy go: "ukochaj przede wszystkim siebie,
wszystko bowiem w świecie zasadza się na korzyści osobistej".
To drapieżny bourgeois, przedstawiciel nowej klasy posiadaczy. W tym
zapewne jest bardzo daleki od biednego Raskolnikowa, ale przecież obaj, choć
"z różnych pozycji", dochodzą do tego samego wniosku: że myśleć
należy wyłącznie o sobie. Środki do osiągnięcia podobnych celów są również
podobne. Gdy Łużyn oburzył się z powodu dokonanego zabójstwa lichwiarki
Alony Iwanowny, Raskolnikow wtrącił zjadliwie: " - Proszę wysnuć
ostateczne wnioski ze swych kazań, a wypadnie, że wolno zarzynać
ludzi...".

Owe "ostateczne wnioski" zaczął wyciągać już sam Raskolnikow
wcześniej, wyciąga je Porfiry Pietrowicz, zresztą cała fabuła Zbrodni i
kary jest konsekwentnym wyciąganiem wniosków z jednej idei.
Kolejnym dopełnieniem Raskolnikowa jest głupiutki Andriej Lebieziatnikow
(ros. lebiezit' - przymilać,
przypochlebiać się). Negacja prawd moralnych otrzymuje w powieści jakby trzy
gradacyjne personifikacje: w Swidrygajłowie, Łużynie i Lebieziatnikowie.
Stopień pierwszy to nihilizm autodestrukcyjny, drugi - egoistyczny, trzeci - groteskowo-komiczny.

Psychologia zbrodni. Zbrodnia
i kara przypomina powieść kryminalną, ale nią nie jest. Schemat
fabularny nie został podporządkowany tropieniu zbrodniarza. Znamy go od początku,
dodatkowym zaprzeczeniem poetyki detektywistycznej jest szczegółowy opis przeżyć
przestępcy.
Ten ostatni motyw przywodzi na myśl wiele sytuacji i refleksji ze Wspomnień
z domu umarłych. Tak samo jak
tam, i tu zbrodnia jest wynikiem zbiegu okoliczności i skutkiem dziwnego wewnętrznego
przymusu. Raskolnikow przypadkowo podsłuchał rozmowę w traktierni, która
utwierdza go w słuszności podjętego zamiaru. Datę jego wykonania wyznacza
"za niego" ślepy los: wracając ze spaceru przypadkowo skręcił na plac
Sienny (którędy nigdy nie chodził!), gdzie z przypadkowo zasłyszanej rozmowy
dowiedział się, że jutro Alona Iwanowna będzie wieczorem w domu sama, co było
nadzwyczajną rzadkością. Jest to ciąg jakby specjalnie przez kogoś wyreżyserowanych
zdarzeń,

jakby ktoś go wziął za rękę i powlókł za sobą,
nieodparcie, na ślepo, z niewiarygodną siłą, bez możliwości sprzeciwu. Jak gdyby
zahaczył połą ubrania o tryby maszyny i ta zaczęła go wciągać.
To wszystko nie zmniejsza jego odpowiedzialności. Świadom jest swego czynu,
sam go przecież teoretycznie przygotował, mimo iż proces wykonawczy przebiegał
przy jego ograniczonej świadomości.

Zmartwychwstanie. Męki
sumienia, potworny duchowy zamęt, przerażenie i odraza do samego siebie
doprowadzają go niemal do utraty zmysłów i ciężkiej choroby. Te cierpienia
są karą za zbrodnię, ale są również szansą odrodzenia. "Cierpienie i ból
są nieodłączne od rozległej świadomości głębokiego serca".
W jego mniemaniu były to cechy wielkich ludzi, ale w podtekście kryła się tu
autocharakterystyka, choć wielkości, o jakiej marzył, nie osiągnął. Jednak
cierpieniem i udręką dowiódł głębokiego serca i to dawało mu szansę
ratunku. Będzie ją miał także Iwan Karamazow (Bracia Karamazow), ale
nie będzie jej dla Swidrygajłowa ani Mikołaja Stawrogina (Biesy), albowiem
"rozległa świadomość" amputowana od serca oznacza samozniszczenie.
O Napoleonie-Nadczłowieku, któremu wszystko wolno, o argumentach uzasadniających
podział ludzi na dwie nierówne klasy wiemy wszystko. O tym jednak, jak sam Raskolnikow wyrzeka się swej
przestępczej idei, jak stopniowo wali się w gruzy obraz świata, który sobie
wymyślił, nie wiemy prawie nic. Proces jego duchowej odnowy jest tajemnicą,
bo to zjawisko niewyrażalne w słowach, widoczne pośrednio tylko w gestach,
mimice, dramatycznie zmiennych nastrojach bohatera, który sam nie jest w stanie
zapanować nad nimi.
Wyrażać i artykułować - zdaje się mówić autor - można racje
rozumowe; "żywe życie" i fenomeny moralne egzystują w wymiarze
tajemnicy. Przebieg wewnętrznej walki Raskolnikowa, poszczególne fazy
odchodzenia od swych przekonań, moralne dojrzewanie pod wpływem Soni, lektury Ewangelii,
przeżyć katorgi, obserwacji współtowarzyszy odosobnienia i ich
irracjonalnego pędu do życia - wszystko to jest jakby w półcieniu i nawet
sam zainteresowany "nie wiedział, jak to się stało". Nie
wiedział "jak", ale wiedział "co". Czytelnik też nie ma w tym
względzie najmniejszych wątpliwości, choć droga dojścia do owego
"co" pozostanie zawsze kwestią indywidualną.
"Zmartwychwstanie" nie jest metaforą z języka religii, Dostojewski
nie ukrywa głębokiego przeświadczenia, iż zakwestionowanie boskiego porządku
ludzkiego bytu musi doprowadzić do skutków katastrofalnych. Tradycja
dotychczasowej recepcji Zbrodni i kary dowodzi, iż motywacja religijna w
jej ortodoksyjnej postaci nie musi być bezwarunkowo przyjmowana. Na początku
katorgi Raskolnikow obawiał się, że Sonia zadręczy go Ewangelią,
będzie mu natrętnie
przypominać o jego ciężkim grzechu i konieczności pokuty. Tak się nie stało.
Podobnie postępuje pisarz wobec czytelnika. Siła tej wielkiej powieści nie
tkwi w jej publicystycznie manifestowanej, perswazyjnej religijności, lecz
bardziej w uniwersalnej intuicji etycznej zbudowanej na poszanowaniu podmiotowości
człowieka. Wartości wspólnej dla humanizmu religijnego i laickiego.

Zbrodnia i kara nie stała
się, jak pierwotnie zakładał autor, autoanalizą zabójcy referującego swe przemyślenia i odczucia. Narracja w
trzeciej osobie ukazuje pełną dramaturgię wewnętrznych rozdarć Raskolnikowa
oraz drogę wychodzenia z duchowej i moralnej depresji. Struktura powieści, zarówno
w jej planie fabularnym, jak i filozoficznym, ma charakter otwarty, obszar
zagadki, tajemnicy, niedopowiedzenia, aluzji jest tu elementem bardzo istotnym. Zbrodnia
i kara jest pierwszym w twórczości Dostojewskiego przykładem
usamodzielnienia się bohatera, stającego się suwerennym podmiotem akcji.
Autor jest tu jakby - na równi z czytelnikiem - jednym z komentatorów i
dyskutantów w toczącym się sporze.

Kontrowersje wokół powieści. Wspomniane
wyżej powody są przyczyną, że odczytań powieści było tak wiele. Jedni - m. in. Friedrich Nietzsche
- chcieli widzieć w Zbrodni i karze apologię
indywidualizmu Nadczłowieka stawiającego się poza dobrem i złem, dla innych
była ona potwierdzeniem bankructwa etyki chrześcijańskiej, jeszcze inni genezę
zbrodni skłonni byli upatrywać nie w teorii dwóch klas, lecz w ciężkiej
sytuacji materialnej byłego studenta. Te wersje odczytań są jednostronne,
stwarzają tylko pozory prawdy osiąganej upraszczającym eksponowaniem jednych
motywów i racji kosztem innych.
Tekst powieści nie pozostawia wątpliwości, iż ideał Nadczłowieka jest
ślepym zaułkiem. Ewentualnym źródłem nieporozumień w tej kwestii może być
jedynie obiektywizm w prezentacji filozofii indywidualizmu, którą Raskolnikow
się podpiera i okoliczność, iż, jako człowiek dumny i ambitny, do końca
nie przyznaje się do porażki wynajdując samousprawiedliwienia i okoliczności
łagodzące. Może mówić o swej "małoduszności" czy "nijakości",
ale są to wszystko wybiegi zranionej ambicji człowieka beznadziejnie zaplątanego
w sieci oszukańczej filozofii. Dla czytelnika ważne są nie wyjaśnienia
zainteresowanego, lecz głównie konsekwencje jego czynu, pasmo nieszczęść,
jakie sprowokował.
Dostojewski nie daje czytelnikowi przeżutej papki, stawia problemy w ich życiowym autentyzmie, bez propagandowych ujednostronnień i
deformacji. To powoduje, iż ingerencja autorska, w ogóle obecność autora, są
prawie niezauważalne. Ta okoliczność i brak dydaktycznego moralizmu może
czynić wrażenie, iż pisarz zdaje się podzielać stanowisko bohatera, że
jest całkowicie na poziomie jego rozterek i wahań. Recepcja taka nie uwzględnia
artystycznej specyfiki prozy Dostojewskiego, w której stanowiska spierających
się stron referowane są z maksymalną bezstronnością. Powieść polifoniczna
nie oznacza wszakże zabawy w pro i contra, rozpadu całości na
wzajemnie wykluczające się głosy. Układa się ona przecież w logicznie spójny
układ prawd, wynikiem którego jest jedna nadrzędna prawda. W danym przypadku
tą prawdą jest osąd zbrodni Raskolnikowa, samo pojęcie zbrodni i kary za nią *[Dla niektórych autorów zasadnicze konkluzje powieści są wrażone w
odmienny, pozalogiczny i pozasłowny sposób. "Dokoła przykazania «nie
zabijaj» - pisze Stanisław Mackiewicz - powstaje hałas ludzkich argumentów
i kontrargumentów, hałas tak wielki, że w ogóle już nic nie słychać, ale
oto pojawia się czynnik mistyczny i bez słów, milcząco, lecz potężnie,
mocarnie sprawia, że wszyscy rozumiemy, iż morderstwo dla dobrych celów udać
się nie może, że to jest nonsens, głupstwo, grzech. Dostojewski nikomu w usta
w swej powieści nie wkłada tych pouczeń i to, co najważniejszego chce w swej
powieści powiedzieć, wypowiada w sposób nieuchwytny, nastrojowy, sugestywny.
To jest książka wielkiej wiary", S. Mackiewicz, op. cit., s. 153.].
Dość rozpowszechniona jest socjologiczna interpretacja postępowania
Raskolnikowa, dominująca w pewnym okresie w radzieckiej nauce. Zgodnie z tym
stanowiskiem czyn biednego eksstudenta jest desperacją nędzarza. Byłoby to
bezkrytyczne przyjęcie "poglądu socjalistów", o którym wspomina
Razumichin, polegającego na przekonaniu, iż człowiek jest biernym produktem
środowiska, że ono właśnie odpowiada za jego postępki i że "gdyby dać
społeczeństwu ustrój normalny, wszystkie zbrodnie znikną od razu, jak zdmuchnął,
i wszyscy w mig staną się cnotliwi".
Jest to nieporozumienie, bowiem sam Raskolnikow "wygadał się" do
Soni, że nie bieda pchnęła go do zbrodni, że mógłby, gdyby chciał,
pracować i poprawić swój byt. Jak Razumichin. Ale się "zeźlił" i
postanowił działać radykalnie. Więc nie przymus materialny tu zawinił, lecz
założenie, iż jedni, "mądrzy i silni", mogą pluć na prawa i zasady,
a inni skazani są na wegetację pokornego stada.
Sytuacja materialna nie jest najmniejszym rozgrzeszeniem dla zabójcy, nawet
odwrotnie: fakt, że jest biedny, pogarsza sytuację jego i jego najbliższych.
Okoliczności przestępstwa stają się nie świadkami obrony, lecz oskarżenia.
Psychologia Raskolnikowa jest psychologią zbrodniczej świadomości.
Oburzenie z powodu ludzkiego cierpienia i dobre intencje są demagogią, jeśli
ich konsekwencją jest cierpienie i krew innych. To przykład abstrakcyjnego
humanizmu składającego na ołtarzu "powszechnego" (wspólnego) szczęścia
dobro "jednostek", dopuszczającego przemoc jako "mniejsze zło" w
tworzeniu dobra "większego". Humanizm taki jest abstrakcją, bowiem w
imię fikcji poświęca realność - los konkretnego człowieka.

Zbrodnia i kara udowadnia, iż
zabijanie jest zawsze zabijaniem "dla siebie", nie dla innych,
przypomina, że rozgrzeszanie środków rzekomo szlachetnymi celami jest jednym
z najbardziej kłamliwych i niebezpiecznych wybiegów pseudohumanizmu, gdyż kryterium wszelkiego humanizmu musi być poszanowanie
autonomii ludzkiej osoby, wyrażone w zasadzie: "nie zabijaj!".

Raskolnikow został zwyciężony przez "żywe życie", wyzbył się
teoretyzowania i odzyskał wewnętrzną harmonię: "Zamiast dialektyki przyszło
życie i w świadomości musiało się wypracować coś zupełnie innego". Tak zrodził się nowy człowiek. Droga, którą przebył bohater Zbrodni
i kary, stanowi szczególne doświadczenie moralne i filozoficzne, którego
przypominanie nie traci aktualności wobec współczesnych zagrożeń, kryzysów
i zbyt uproszczonych odpowiedzi na wciąż te same "przeklęte pytania".

Kształt artystyczny. Poetykę
powieści Dostojewskiego omawiam w rozdziale VI, warto tylko zasygnalizować
niektóre cechy Zbrodni i kary, powieści, w której wszystkie elementy
składowe doprowadzone są do klasycznej wyrazistości, tak w sensie gatunkowym,
jak i komponentów tła, ekspresji pozasłownej (nastrojowość, symbolika)
oraz znaczących rekwizytów tła: pejzażu miasta i wnętrz mieszkalnych.
Dostojewski tworzył swe powieści odwołując się do wielu tradycji. Zbrodnia
i kara zbudowana jest, formalnie rzecz biorąc, na klasycznej intrydze
kryminalnej, ale pozostały w niej jedynie zewnętrzne atrybuty tego gatunku.
Klasyczna powieść kryminalna to intelektualna łamigłówka, której celem
jest rozstrzygnięcie zagadki zbrodni, co w oczywisty sposób wyklucza zarówno
psychologizm, problematykę etyczną, jak i filozoficzną: zbrodniarz rozmyślający,
a tym bardziej przeżywający swój czyn nie może być bohaterem powieści kryminalnej. Moment ujęcia zbrodniarza
jest w powieści detektywistycznej finałem fabuły, a detektyw to wyłącznie
przemyślny tropiciel zabójcy, nie zaś - jak Porfiry Pietrowicz - jego
partner w zasadniczej dyspucie.
Autor Zbrodni i kary w specyficzny sposób kreuje swego głównego
bohatera "obudowując" go drugo- i trzecioplanowymi, tworzącymi
koncentryczne i gradacyjne stopnie idei. W ten sposób nurtujący Raskolnikowa
problem odnowy ludzkości został rozpisany na kilka głosów, on sam i
czytelnik otrzymali poglądową ilustrację tego, co wyprodukował w
teoretycznych spekulacjach.
Zwraca też uwagę charakterystyczna, jakby rodem z rosyjskiego folkloru,
triadyczność zdarzeń i czynności: trzykrotne spotkania Raskolnikowa z
Porfirym Pietrowiczem, trzykrotna lektura Ewangelii na temat wskrzeszenia
Łazarza. Tworzy to specyficzną rytmiczność, jakby refrenowość tych samych
motywów problemowych, uczuć i nastrojów. Charakterystyczny dla powieści
Dostojewskiego chwyt skandalu jako element kompozycji (np. w Idiocie, Biesach
czy Braciach Karamazow) w Zbrodni jest mniej widoczny, co
sprzyja pogłębieniu psychologizmu i wyeksponowaniu elementów poetyki
nastroju, grozy i zagadki.
 

IV. OD "IDIOTY" DO NOWEL FANTASTYCZNYCH

Opowieść o "księciu Chrystusie"

"Piękno doskonałe".
W styczniu 1868 roku w liście z Genewy Dostojewski pisał o swojej kolejnej
powieści:
Myśl przewodnia powieści - to przedstawienie człowieka doskonałego. Nie
ma nic trudniejszego na świecie, zwłaszcza obecnie. Wszyscy pisarze, nie tylko
zresztą nasi, lecz również europejscy, którzy próbowali przedstawić piękno
doskonale, zawsze ponosili klęskę ze względu na bezmiar tego zadania. Piękno
jest ideałem, a ideał zarówno nasz, jak i cywilizowanej Europy nie został jeszcze wypracowany. Na świecie jest
tylko jedna doskonale piękna postać - to Chrystus - i już pojawienie się
tej bezmiernie i nieskończenie pięknej postaci samo w sobie jest cudem niepojętym.

Dalej w liście autor wymienia "piękne postacie" literatury
europejskiej: Cervantesowskiego Don Kichota, Dickensowskiego Pickwicka i Jeana
Valjeana z Nędzników Wiktora
Hugo.
Powieścią tą był Idiota, powstały na początku czteroletniego
pobytu Dostojewskich za granicą, opublikowany w czasopiśmie «Russkij wiestnik»
w 1868 roku.

Lew Myszkin. Centralną
postacią powieści, tytułowym "idiotą", jest książę Myszkin,
wielokrotnie w brulionach określany jako "książę Chrystus". Problem
"człowieka doskonałego" towarzyszył pisarzowi bezustannie, choć miał
świadomość, jak niesłychanie trudne było przedstawienie osobowości ucieleśniającej
zasady ewangeliczne w codziennym życiu. Pod wrażeniem wstrząsu, jakim była
dlań śmierć Marii Isajew, 16 kwietnia 1864 roku zanotował:
Nie sposób jest kochać człowieka jak  s i e b i e  s a m e g o, według Chrystusowego
przykazania. Spętało nas prawo osobowości na ziemi. Przeszkadza nam nasze ja.
Jeden Chrystus mógł, ale Chrystus był wiecznym, odwiecznym ideałem, do którego
człowiek dąży i - według prawa natury - dążyć powinien. Po pojawieniu
się Chrystusa jako  i d e a ł u  c z ł o w i e c z e g o  o b l e c z o n e g o  w  c i a ł o, stało się
jasne jak dzień [...], że największy użytek, jaki może człowiek uczynić
ze swej osobowości, ze swego w pełni rozwiniętego ja - to zniszczenie i
rozdanie go całkowite wszystkim i każdemu, nierozdzielnie i z samozaparciem. I
to jest największe szczęście. [...] I to jest raj Chrystusowy. [...] Człowiek
dąży więc na ziemi do ideału  s p r z e c z n e g o  z własną naturą.

Myszkin nie jest Chrystusem, lecz przeciętnym człowiekiem. Postać ubogiego
księcia to synteza wielu elementów. Wśród źródeł najbliższych wymienia się Ewangelię,
w dalszej kolejności postacie
wymienione w liście z Genewy. Myszkin jest więc, w sensie literackich
inspiracji, syntetycznym "pięknem doskonałym". Mimo że pozbawiony
boskich atrybutów, osiągnął boski prawie stopień moralnej doskonałości,
posiadł też zdolność przenikania w dusze innych ludzi. Jest człowiekiem
fizycznie słabym, nie odznacza się też wysokim poziomem intelektu, ale "głównym"
rozumem góruje nad otoczeniem. Mówi mu o tym Agłaja Jepanczyna:
uważam pana za najuczciwszego i najbardziej prawdomównego człowieka ze
wszystkich ludzi uczciwych i prawdomównych i jeżeli ktoś mówi o panu, że pański
umysł... to znaczy, że pan jest czasem umysłowo chory, to jest to niesłuszne;
[...] główny rozum ma pan lepszy niż oni wszyscy, taki nawet, jaki im się nie
śnił, ponieważ są dwa rozumy: główny i niegłówny.

Postać księcia nawiązuje również do charakterystycznego dla Rosji kultu
tzw. "jurodiwych" czyli "głupich w Chrystusie", jednostek, które
tracąc zwykły ziemski rozum uzyskują wyższy etap wtajemniczenia w prawdę
Chrystusową. Posądzenie o idiotyzm, które spotyka księcia, ma również podłoże
realne, bo przeszedł w Szwajcarii kurację psychiatryczną. Ale obecnie jest
normalny. Dyskwalifikującą etykietą "idioty" posługują się ci, którzy
za idiotyzm poczytują altruizm i szlachetność. Jest to więc - w pewnym
sensie - akt samoobrony, swego rodzaju autocharakterystyka ujawniająca ich
etyczną ułomność wobec ideału, który mają obok siebie.
"Normalne" stosunki międzyludzkie, w które wchodzi książę po
powrocie z zagranicy, to walka wilczych namiętności i egoizmu, zawiści i
przyziemnej korzyści. To czyni rolę księcia coraz trudniejszą, coraz częściej
pod jego adresem pada słowo "idiota".

Nastazja Filipowna. Postać
tej nieszczęsnej kobiety należy do najwybitniejszych artystycznych kreacji
Dostojewskiego. Jest to symbol pohańbionego piękna, przykład istoty samoudręczonej
świadomością niezasłużonej winy. Konwulsyjnie szuka ratunku, ale nie wierzy
w osiągnięcie celu. Stąd jej ekscentryczne zachowanie, reakcje na granicy obłędu,
szamotanina między skrajnościami: Myszkinem i Rogożynem. W desperacji
decyduje się na ostateczny wybór, świadoma tragicznego finału.

Porażka czy zwycięstwo? Idiota
jest pierwszą powieścią, w której nastąpiło zderzenie ideału z
brutalną rzeczywistością. Altruista "książę Chrystus" znalazł się
w świecie ludzi zaślepionych egoizmem, moralnie okaleczonych
"zniecierpliwionych żebraków". Interpretacja tej powieści należy do
najbardziej spornych problemów twórczości Dostojewskiego. W sensie fabularnym
książę Myszkin poniósł klęskę, nie udało mu się nikomu pomóc, nie
zapobiegł żadnej tragedii. Ale czy klęska "fabularna" jest klęską
etycznego ideału? Czy - innymi słowy - Dostojewski odniósł zwycięstwo
jako artysta, a poniósł porażkę jako filozof-moralista? Trudno o konkluzję
jednoznaczną, każdy z wniosków wypływa z indywidualnej wizji świata i każdy
w jakimś stopniu jest zasadny. Dla wyznawców światopoglądu chrześcijańskiego
postać "prawdziwie pięknego człowieka" jest symbolem dobra idealnego,
które wprawdzie w ludzkiej rzeczywistości nie może być osiągalne całkowicie,
ale którego istnienie - właśnie jako ideału - jest konieczne.
Opowieść o tragicznym rogaczu
W 1870 roku w czasopiśmie «Zaria» ukazało się jedno z najlepszych
opowiadań Dostojewskiego - Wieczny mąż,
osnute na kanwie jego
osobistych wspomnień. Pisarz wykorzystał tu niektóre momenty z życia swego
przyjaciela z okresu semipałatyńskiego, Aleksandra Wrangla, przedstawił również
małżeński dramat bliskiego znajomego z młodzieńczych petersburskich lat, doktora Stiepana Janowskiego, prototypami bohaterów stały się niektóre
postacie z rodziny jego siostry Wiery Iwanowej.
Konflikt między Wielczaninowem a Trusockim, dwoma głównymi bohaterami
opowiadania, stanowi głębokie studium zazdrości, ukazuje, jak tradycyjnie
komiczna postać męża-rogacza może nabrać wymiarów tragicznych. Wieczny
mąż jest
jeszcze jednym przykładem psychologicznego mistrzostwa Dostojewskiego.
Przypowieść o biesach

Nieczajewcy. 7 listopada
1869 gazeta «Russkije wiedomosti» zamieściła informację o odkryciu w parku
moskiewskiej akademii rolniczej trupa młodego człowieka. Obciążone dwiema
cegłami ciało znaleziono w zamarzniętym stawie. Wkrótce ustalono tożsamość
ofiary, studenta akademii Iwana Iwanowa. Stopniowo wyjaśniły się okoliczności
zbrodni dokonanej przez grupę pięciu osób kierowanych przez Sergiusza
Nieczajewa, założyciela rewolucyjnej organizacji "Zemsta Ludu".
Jej program, cele i środki ich realizacji formułował Katechizm
rewolucjonisty. Głoszono w nim rezygnację z zasad, za cel podstawowy
uznano zwycięstwo "sprawy", tj. zniszczenie istniejącego systemu społeczno-politycznego.
Budując nowe społeczeństwo należało zaczynać od zera, unicestwieniu ulec
musiały wszystkie wartości i zasady; zabójstwa, rozboje, podstęp uznano za
środki nieodzowne.
Moralne dla rewolucjonisty [nauczał Katechizm] powinno być to, co
współdziała z rewolucją, niemoralne i przestępcze to, co jej zawadza.
Wszelkie roztkliwiające człowieka uczucia: pokrewieństwa, przyjaźni, miłości,
wdzięczności, a także honoru, powinny ustąpić. Jedynym marzeniem
rewolucjonisty jest niszczenie bez miłosierdzia i litości.

Pamflet czy proroctwo? Przebywający
za granicą Dostojewski pilnie czytał rosyjskie gazety i wiadomość o
moskiewskim morderstwie potraktował z największym przejęciem. Uważnie czytał
sprawozdania z procesu nieczajewców, który odbył się w połowie lipca 1871
roku. Nieczajewszczyznę uznał za ponury i niebezpieczny symptom procesów
dokonujących się w społeczeństwie rosyjskim drugiej połowy XIX stulecia.
Artystyczną dokumentacją przemyśleń nad sprawą, której nieczajewcy
stanowili wprawdzie ostatnią, najbardziej jaskrawą, ale nie jedyną ilustrację,
była powieść Biesy powstała w dwóch ostatnich latach zagranicznego
czterolecia, opublikowana w miesięczniku Katkowa w latach 1871-1872. Została
odczytana przez współczesnych jako publicystyczna wypowiedź na temat
aktualnych wydarzeń. Taki był zresztą i pierwotny zamiar autora. "To, co
piszę, odznacza się tendencyjnością, pragnąłbym wypowiedzieć się bowiem
jak najostrzej" - tak charakteryzował pracę nad Biesami w
liście do przyjaciela, Apollona Majkowa. Opinia ta koresponduje z wcześniej
jeszcze podjętym zamiarem, który relacjonował Mikołajowi Strachowowi :

Pragnąłbym wypowiedzieć w nim kilka myśli, nawet gdyby było to zgubne
dla kształtu artystycznego. Nie daje mi bowiem spokoju to, co nagromadziło się
w głowie i sercu. Niechaj wyjdzie nawet pamflet, ale wypowiem się do końca.

Wielu pierwszych czytelników powieści uznało, iż jest to opis
kryminalnego incydentu, w którym dostrzeżono cechy karykaturalnego
wyolbrzymienia epizodycznych faktów. Interpretacja taka zawężyła krąg
adresatów Biesów do
marginesu ruchu rewolucyjnego. Czas dowiódł jednak, iż krąg ten rozszerza się
coraz bardziej. Dziś nie zauważamy pamfletowych tendencji powieści, późniejsze wydarzenia zweryfikowały i uwiarygodniły niepokoje
autora, który w pozornie drobnych i odizolowanych zjawiskach potrafił dostrzec
fakty o wiele donioślejszego wymiaru.
Morderstwo moskiewskie odegrało w genezie Biesów
rolę zasadniczego impulsu,
jednakże ideowej zawartości dzieła nie można zredukować do beletryzacji
jednostkowego wydarzenia i jego osądu. Autentyczne wydarzenia dostarczyły
wprawdzie materiału dla powieści, lecz nie tylko odtwarza ona motywację
zachowań bohaterów, ale - i to jest w niej najważniejsze - autor
przewiduje dalekosiężne konsekwencje ich filozofii.

Piotr Wierchowieński. To główny
z "biesów". Przybył z zagranicy do gubernialnego miasta, gdzie,
wykorzystując głupotę miejscowych władz, zaślepienie wyższych sfer i zamęt
w umysłach młodzieży, dokonał generalnej próby swego diabelskiego planu.
Podobnie jak jego główny pierwowzór, Nieczajew, Piotr Wierchowieński posługuje
się demagogią, pochlebstwem i mistyfikacją. Podając się za emisariusza potężnej
siatki rewolucyjnej tworzy piątkę, której celem jest dokonanie przewrotu na
drodze - jak to później wyzna jeden ze skruszonych jej członków -
systematycznego rozkładu społeczeństwa i zasad moralnych; w tym celu, aby
wszyscy potracili głowy, aby powstał chaos i aby potem można było pochwycić
w garść społeczeństwo, chore i bezwolne, cyniczne i niewierzące, lecz
nieskończenie spragnione jakiejś myśli kierowniczej i samozachowania.

"Szygalewszczyzna". Wspólnicy
Wierchowieńskiego działają na razie według planu mimimum, ich celem doraźnym
jest rewolta, ale ich uwadze nie może też ujść cel finalny - społeczeństwo
przyszłości. Swą koncepcję na ten temat przedstawia jeden z członków piątki,
Szygalew.
- Zaplątałem się we własnych wywodach [przyznaje] i konkluzja moja
pozostaje w całkowitej sprzeczności z pierwotną ideą, która jest u mnie
punktem wyjścia. Zaczynam od nieograniczonej wolności, lecz kończę na
nieograniczonym despotyzmie. Muszę jednak zaznaczyć [kończy Szygalew] że
innego rozstrzygnięcia zagadnień społecznych nie ma i być nie może.
[W zgodzie z tym] ludzkość musi być podzielona na dwie nierówne części.
Dziesiąta część otrzymuje wolność osobistą i nieograniczoną władzę nad
pozostałymi dziewięcioma dziesiątymi. Tamci zaś zatracają osobowość, stają
się stadem i bezgraniczne posłuszeństwo doprowadza ich w drodze przekształceń
do niewinności pierwotnej, do jakiegoś raju przedhistorycznego, w którym
jednak będą musieli pracować.
Będzie to więc despotyzm totalny, zrealizuje się idea mrowiska i stada,
idea równości bezwzględnej dla większości i specjalnych przywilejów dla
elity. By stado było posłuszne, dokonać należy uprzednio selekcji
negatywnej, wytępić ślady indywidualności i talentu. Wobec tego
"Cyceronowi odcina się język, Kopernikowi wykluwa się oczy, Szekspira się
kamienuje!".
Tak musiało się skończyć. Jest to jeden z wariantów wolności nieograniczonej,
wolności od wszelkich norm i zasad, która nieuchronnie wyradza się w zabójstwo,
samobójstwo lub despotyzm.

Cena "świetlanej przyszłości". Autor
przeżył w młodości socjalistyczną przygodę. Uznał to za błąd, za który
rozliczał siebie wielokrotnie, między innymi w Biesach. Zachował
jednak szacunek dla marzycieli zwiastujących nastanie złotego wieku ludzkości,
albowiem marzycielstwo to było niezgodą na krzywdę i poniżenie będące udziałem wielu bliźnich. Wiara marzycieli była
czysta i szlachetna, opierała się jednak na fantastycznym wyobrażeniu o człowieku
jako istocie rozumnej i o dobrych skłonnościach. To złudzenie Dostojewski
bezpowrotnie burzy i dlatego marzenie o złotym wieku - według niego - musi
być utopią, bo człowiek nigdy nie zrezygnuje z przysługującej mu wolności
na rzecz zbiorowego szczęścia. Więc raj ziemski, jeśli ma stać się
rzeczywistością, musi zakładać fizyczny i duchowy przymus, utopia realna
musi być utopią uzbrojoną.
Istota problemu - sądzi autor Biesów
- tkwi nie w samych
marzeniach, lecz w tym, by nie zostały zwulgaryzowane przez wykonawców, bo
"idea utarzana w błocie", "idea, która trafiła na ulicę",
jest czymś groźnym. To "lokajstwo myśli" zostanie najlepiej
zilustrowane w Braciach Karamazow w postaci Smierdiakowa, jest ono w Zbrodni
i karze (Łużyn, Lebieziatnikow), ale najmonstrualniejszą postać przybrało
w Biesach.

Stiepan Wierchowieński. Jeśli
Piotr Wierchowieński jest w Biesach głównym wykonawcą intrygi
rewolucyjnej, jego ojciec, Stiepan, sentymentalny liberał, okcydentalista,
w znacznym stopniu odpowiada za to, co się stało. Liberałowie, Wierchowieńscy-ojcowie
- twierdzi autor Biesów - są winni pojawienia się
Wierchowieńskich-synów, cynicznych nihilistów. Oni właśnie ułatwili
dzieciom oderwanie się od "idei rosyjskiej", sprzyjając duchowemu zamętowi.

Starszy Wierchowieński to arcydzieło ironii, parodii i subtelnego humoru.
Nie jest to jednak postać jednowymiarowa, bowiem po koniec życia Stiepan
Trofimowicz przeżywa wstrząs moralny, stając się w tym momencie wyrazicielem
poglądów autora:
Ponad szczęście własne potrzebna jest człowiekowi świadomość i nieustanna
wiara, że istnieje gdzieś szczęście całkowite, spokojne, dla wszystkich ludzi i
rzeczy... Zasadą bytu ludzkiego jest to, aby człowiek mógł zawsze korzyć się
przed nieskończenie wielkim. Jeśli ludzi pozbawić nieskończenie wielkiego, nie
zechcą żyć i umrą w rozpaczy.

Szatow. Szatow stał się ofiarą szajki młodszego Wierchowieńskiego.
Nieszczęśnika tego Dostojewski uczynił reprezentantem swych myśli, które
rozwijał w powieściach i publicystyce: o socjalizmie, katolicyzmie i rosyjskim
narodzie-"bogonoścy" mającym do spełnienia wielką misję w dziejach
świata.
Stawrogin i Kiriłłow. Te postacie są nosicielami kluczowych idei w
systemie antropologii filozoficznej pisarza. Mikołaj Stawrogin rodowód swój
wywodzi z tradycji romantycznego buntownika-indywidualisty. To człowiek
ogromnej siły, woli, namiętności, ale zniszczony przez etyczny relatywizm;
znudzony i przesycony, ciągle poszukujący nowych atrakcji i dreszczy w
zmiennych ideach stanowiących dla niego tylko igraszkę i psychologiczny
eksperyment. Zmienność ta nie jest dowodem bogactwa, lecz wewnętrznej pustki.
Stawrogin to przerażający przykład, jak przerost świadomości i refleksji niszczy
moralną intuicję człowieka
*[Szeroki kompleks filozoficznej, historiozoficznej i etycznej problematyki
widzi w tej postaci R. Przybylski. Zob. jego artykuł Stawrogin, «Teksty»
1972, nr 4. W ostatecznym wydaniu Biesów
brakuje IX rozdziału części
trzeciej noszącego tytuł Spowiedź
Stawrogina. Dostojewski był
zmuszony usunąć go wobec obiekcji Michała Katkowa, który za zbyt drastyczny
uznał opis gwałtu dokonanego przez Stawrogina na małej dziewczynce.]. Zblazowany i wewnętrznie zużyty
popełnia samobójstwo, w znacznym stopniu powtarzając drogę Swidrygajłowa.
Drugim samobójcą, którego obsesja powstaje z inspiracji Stawrogina, jest
inżynier Kiriłłow, maniak "człowiekobóstwa". Chce uwolnić człowieka
od Boga. "- Jeżeli Bóg jest, to cała wola Jego i wyjść poza tę wolę
nie mogę. Jeżeli nie ma, to wola jest moja i mam obowiązek ją wypełnić".
Czyli odebrać sobie życie, bo życie człowieka wierzącego jest egzystencją
niewolnika.

Ten sylogizm jest efektem trzyletnich dociekań Kiriłłowa, który przeświadczony
o bezbłędności swych wywodów - pragnie dokonać historycznego precedensu.
Uświadomić sobie, że nie ma Boga, i nie uświadomić sobie jednocześnie,
że się samemu jest bogiem - to nonsens. Inaczej bowiem trzeba koniecznie
zabić siebie. Gdy to już będzie uświadomione, samobójstwa staną się
niepotrzebne, gdyż zacznie się życie w największej chwale. Lecz ten jeden,
ten pierwszy, musi koniecznie zabić siebie. Któż bowiem zacznie? Kto złoży
dowód? To ja właśnie zabiję się, zabiję koniecznie, aby zacząć i
udowodnić.
Droga wybrana przez Kiriłłowa to samowola, "deifikacja" człowieka,
realizacja idei Człowieka-Boga, przeciwstawionego Bogu-Człowiekowi. W ten
sposób Dostojewski przeciwstawił się bardzo popularnemu w Rosji Ludwikowi
Feuerbachowi. Ideę Człowieka-Boga Kiriłłow doprowadza do ostatecznego
końca. W swoim mniemaniu jest altruistą, bo poświęca się za innych, kocha
ludzkość. Ale gardzi konkretnym człowiekiem. Ten rodzaj dialektyki przewija
się bardzo często w polemicznych wypowiedziach Dostojewskiego.

Logika Kiriłłowa jest myślową pułapką. Zabija się, ale nikt na serio
nie bierze jego "misji", bo wszyscy widzą w nim obłąkanego. Jego śmierć została wykorzystana przez Piotra Wierchowieńskiego
dla własnych podłych celów. A przecież Kiriłłow marzył o wyzwoleniu człowieka
od strachu śmierci. Skończyło się żałosną farsą.
Polemika wokół "Biesów". Powieść
wywołała polemikę wśród pierwszych odbiorców. Autorowi zarzucono
paszkwilanctwo, płaską tendencyjność, nieuzasadnione uogólnienia
marginalnych zjawisk. Dyskusja ta trwa do dzisiaj. Czy Biesy są oskarżeniem
nadużyć ruchu rewolucyjnego, czy rewolucji w ogóle? Pamfletem na konkretny,
lokalny, z określonym czasem związany epizod czy też dziełem o wymiarze
uniwersalnym? Różne są odczytania powieści, różne fakty, pojęcia i
postacie "podstawia" się pod Stawrogina, Piotra Wierchowieńskiego, Szygalewa. Każda interpretacja zależy od stanowiska filozoficznego czy
politycznego odbiorcy, nikt jednak nie podważa doniosłości tego dzieła w
rozpoznaniu konfliktów i zagrożeń, jakich doświadczyła, doświadcza i będzie
doświadczać ludzkość.

Młodzik

Spory wokół powieści współczesnej. Młodzik
powstawał od lutego 1874 roku,
ukazał się w roku następnym w czasopiśmie Mikołaja Niekrasowa «Otieczestwiennyje
zapiski», co oznaczało zdystansowanie się Dostojewskiego wobec obozu Katkowa
i gest sympatii - epizodyczny zresztą - w stosunku do obozu liberalnego.
Jednym z motywów powstania tej powieści była dezaprobata autora wobec twórczości
Lwa Tołstoja. Pracując nad opowieścią o "przypadkowej rodzinie"
Dostojewski polemizował z autorem Wojny i pokoju, z tradycją eposu
prezentującego przedstawicieli starych rodów szlacheckich. Przy całym
podziwie dla talentu hrabiego Tołstoja uważał, iż rzeczywistość
przedstawiona przezeń w trylogii autobiograficznej i Annie Kareninie jest
zbyt statyczna, zastygła, a zatem bardziej przynależna do historii aniżeli do współczesności. Jest przekonany, iż właśnie on
posiadł sekret współczesności pulsującej rytmem zmienności i sprzecznych
tendencji.

Andriej Wiersiłow. Młodzik
jest kontynuacją starych
niepokojów Dostojewskiego o przyszłość ojczyzny, a w centrum powieści znów
znalazł się kryzys wartości rosyjskiego "bohatera naszych czasów",
jego duchowego rozdwojenia. Ilustracją powieściowych konfliktów jest postać
Andrieja Wiersiłowa, człowieka z pokolenia "wykorzenionych tułaczy", o
których Dostojewski powie w 1880 roku w mowie o Puszkinie, indywiduum głęboko
zdysharmonizowanego, jakby opalizującego - w odbiorze narratora i czytelnika - wielością znaczeń i sprzecznych wrażeń. W poszukiwaniu duchowego
ukojenia Wiersiłow odbywa podróże po Europie, by wreszcie przekonać się, iż
poszukiwany ideał znajduje się tylko w Rosji, tylko ona żyje nie dla siebie,
lecz dla innych.

Forma narracji. Powieść ma
formę zapisków tytułowego Młodzika, Arkadiusza Dołgorukiego, nieślubnego
syna Wiersiłowa, upokarzanego w dzieciństwie i - jak na ironię - noszącego
nazwisko znanego w Rosji arystokratycznego rodu, choć jego ojciec jest prostym
człowiekiem, co mnoży nieporozumienia i rani dumę wrażliwego młodzieńca.
Poetyka dzieła znakomicie oddaje dynamikę współczesności właśnie tak,
jak rozumiał ją Dostojewski. Konwulsyjny, nerwowy tok relacji rejestruje
nieustabilizowaną sytuację narratora, miotającego nim "chaosu uczuć",
zmienności wydarzeń, nienadążania za nimi i trudności wyrażenia ich w słowie.
Młodzik stanowi
nowatorską próbę poszukiwania formy powieści, która w rwącej się,
"zadyszanej" wypowiedzi odtwarza bezładny potok rzeczywistości w jej
autentycznej bezpośredniości.

"Idea Rotszylda". By
zająć w życiu stabilną pozycję, Arkadiusz Dołgoruki postanawia zostać
nowym Rotszyldem, bo pieniądze to wszystko. Nie tyle nawet pieniądze, co świadomość
siły i znaczenia, którą dają:
Niepotrzebne mi pieniądze, lub lepiej: nie pieniądze są mi potrzebne;
nawet nie potęga; potrzebne jest mi tylko to, co osiąga się tylko potęgą i czego
nie można zdobyć bez potęgi: to samotna i spokojna świadomość siły.

Plan nie powiódł się, idea rozsypała się pod naporem spontanicznych
zdarzeń, bo - jak powiada o sobie narrator -
żadna "idea" nie jest w stanie zawładnąć (przynajmniej mną) do tego
stopnia, bym nie cofnął się nagle przed jakimś wstrząsającym faktem i nie
poświecił dla niego nieraz tego wszystkiego, co już przez lata zrobiłem dla
"idei".

Czyli szczęśliwie powtórzył drogę tych, którzy poddali się błogosławionemu
wpływowi "żywego życia", a nie martwym schematom.

Makar Dołgoruki. Kontrastem
Wiersiłowa, kolekcjonera doznań i myśli, kosmopolity znajdującego po długiej
podróży duchową przystań w Świętej Rusi, jest "oficjalny" ojciec
Arkadiusza - pątnik Makar Dołgoruki - który świętość i szczęście
widzi w przykazaniach wiary, Boskiej opatrzności, a nie doczesnych marnościach.
Postać ta świadczy, że również Dostojewski i miał trudności w kreowaniu
bohatera pozytywnego, bo Makar Dołgoruki razi przesadną stylizacją i
rezonerstwem.
Ostatnia powieść
Na przełomie lat 60 - 70-tych Dostojewskiego nurtował pomysł
wielotomowej epopei pt. Ateizm, panoramicznego przekroju społeczeństwa
rosyjskiego. Bohater epopei miał znaleźć
wytrwale poszukiwany ideał w
jedności z ludem i prawosławiem. Pomysł nie został zrealizowany, ale jego
zasadnicze wątki znalazły się w trzech powieściach: Biesach, Młodziku
i Braciach Karamazow.
Bracia Karamazow są ostatnią powieścią pisarza, zaplanowaną na dwa
tomy. Bohaterem dylogii miał być najmłodszy z braci - Alosza. Zamiar nie
został jednak wykonany z powodu śmierci autora. Mimo iż niedokończone, dzieło
to stanowi syntezę całej jego twórczości. Powieść ukazała się na łamach
czasopisma «Russkij wiestnik» w latach 1879-1880.
Ojciec i synowie. Fiodor Pawłowicz Karamazow, plugawy lubieżnik i błazen,
miał z dwiema żonami trzech synów: najstarszego Dymitra - zwanego tu "Mitią",
średniego Iwana i najmłodszego Aloszę. Czwartego, lokaja Smierdiakowa, spłodził
z niedorozwiniętą Lizawietą Smierdiaszczą.
Wszyscy bracia to zupełnie odmienne typy ludzkie i światopoglądowe. Dymitr
jest naturą niepohamowaną, o skrajnych namiętnościach. Iwan to wybitny
intelektualista, a Alosza, mnich z miejscowego monasteru, miał być w zamiarze
autora kolejnym przykładem "człowieka doskonałego". Ale został nim
tylko częściowo. W tomie, który Dostojewski ukończył, Alosza jest postacią
dość papierową, bardziej statystuje aniżeli uczestniczy w zachodzących
wydarzeniach. Od starca Zosimy otrzymał polecenie opuszczenia monasteru i
przebywania w normalnym świecie namiętności, konfliktów i grzechu. Do
pewnego stopnia przypomina on księcia Myszkina, a nawet Sonię Marmieładową.
Łączy go z nimi moralna czystość, altruizm, umiłowanie dzieci. Podobnie jak
bohater Idioty, posiada dar przenikania w ludzkie serca i dusze.

Bunt Iwana. Kulminacyjnym
punktem powieści jest księga piąta - Pro i contra -
jeden z najgłębszych tekstów,
jakie wyszły spod pióra Fiodora Dostojewskiego. Iwan dzieli się z młodszym
bratem myślami na temat świata, jego nieprawości i okrucieństwa. Buntuje się
przeciwko temu, co widzi, nie pojmuje życia, w którym króluje niesprawiedliwość
i cierpienie.
Udręka Iwana wynika z jego miłości do tego niedoskonałego świata, jest
to zarazem polemika z tradycyjną teodyceą - filozoficzną próbą wytłumaczenia wszechmogącego i dobrego Boga z
istnienia zła w stworzonym przezeń świecie. "Boży świat" dlatego właśnie
jest nie do przyjęcia.
A przecież, wyobraź sobie [mówi Iwan do Aloszy] że w ostatecznym
rezultacie nie uznaje jednak tego świata Bożego - nie przyjmuję go, chociaż
wiem, że istnieje, mimo to nie przyjmuje go wcale. Uważaj - nie Boga nie
uznaję, lecz świata przezeń stworzonego, świata Bożego nie uznaję i nie
mogę go uznać.
Najbardziej dla "euklidesowego" umysłu Iwana niepojętym fenomenem jest
cierpienie dzieci.

Czy rozumiesz teraz te niedorzeczności [pyta swego słuchacza] czy
rozumiesz, mój bracie, pokorny i słodki sługo Boży, na co komu i po co
potrzebne są i stworzone takie niedorzeczności? Bez nich, powiadają, nie mógłby
człowiek żyć na ziemi, bo nie potrafiłby odróżnić dobra od zła. A po co?
Po co komu poznanie tego piekielnego dobra i zła, jeżeli ma się je nabywać
takim kosztem? [...]
Nie chcę harmonii, nie chcę z miłości do człowieka. Chcę raczej zostać
z nie pomszczonymi cierpieniami

- powiada Iwan. Nie może więc wejść do świata zbudowanego na podobnej
"harmonii", dlatego zwraca Bogu "bilet", który kosztuje tak
drogo.

Legenda o Wielkim Inkwizytorze. Bunt
Iwana jest preludium do drugiej kulminacji księgi piątej - "Legendy o
Wielkim Inkwizytorze". Opowiedziana tu historia dzieje się w XVI-wiecznej
Hiszpanii, w czasie największego inkwizycyjnego terroru.
Zstępuje wtedy na ziemię Chrystus. Czyni cuda, wywołuje poruszenie wśród
ludzi, którzy go rozpoznają. Ale Wielki Inkwizytor interweniuje, wtrąca Go do
więzienia i grozi spaleniem.
Monolog Inkwizytora, skierowany do milczącego Więźnia, miał być w
intencji pisarza potępieniem katolicyzmu, który wyrzekł się prawdy
Chrystusowej w imię panowania świeckiego, "Rzymu i miecza",
"sztandaru ziemskiego chleba" wzniesionego kosztem chleba duchowego. Cele
doczesne jako ostateczny cel chrześcijaństwa to rezygnacja z jego podstawowych
prawd. Katolicyzm - według Inkwizytora - wypełnił trzy propozycje złożone
Chrystusowi przez szatana w czasie kuszenia na pustyni. Został nie z
Chrystusem, lecz z szatanem.
Zaciekła krytyka katolicyzmu przez Dostojewskiego ujawnia ciekawy paradoks
jego światopoglądu. Antypatia do rzymskiego chrześcijaństwa jest prostym
negatywem jego uwielbienia prawosławia. Katolicyzm potępia on za zdradę
Chrystusa, za podporządkowanie tego, co "boskie" temu, co
"cesarskie". Nawet ateizm i socjalizm to dla niego nic innego, jak tylko
dzieci zdeprawowanego katolicyzmu.
Jest to swoista manipulacja intelektualna, bo przecież nie katolicyzm a
prawosławie zostało zdegradowane do roli posłusznego narzędzia w ręku państwa,
stając się jedną z jego instytucji. W ten sposób "boskie" przeszło
na usługi "cesarskiego". Stało się to nie w katolicyzmie, lecz w
prawosławiu, czego Dostojewski nie chciał widzieć.
Sens "Legendy o Wielkim Inkwizytorze" jest dzisiaj znacznie szerszy od
nadanego jej przez autora. Sewilski kardynał-inkwizytor jawi się nam jako
teoretyk zinstytucjonalizowanej ideologii odbierającej człowiekowi wolność w
zamian za komfort zwolnienia go od ciężaru samodzielnego myślenia.
W przekonaniu Inkwizytora człowiek to istota nędzna, wolność jest dla
niej luksusem i ciężarem, samodzielne rozstrzyganie problemów moralnych
przekracza jej siły. Wdzięczna będzie tym, którzy uwolnią ją od tego
przykrego obowiązku. Trzy siły, zdolne ukoić człowieka - cud, tajemnica, autorytet - zajmą
miejsce wolnego sumienia i wolnego wyboru. W ten sposób ma się dokonać
radykalne "wyzwolenie" człowieka.
"Legenda" przypomina wiecznie aktualne "przeklęte problemy" dręczące
człowieka i wciąż ponawiane kuszenie go przez przebiegłych uwodzicieli.
Jednym z tych problemów jest ucieczka od wolności. Inkwizytor jest teoretykiem
świadomego oszustwa w imię rzekomego dobra człowieka, kłamstwa jako środka
pokrzepiania słabych serc, dostarczania zniewolonym umysłom surogatu zakłamanego
światopoglądu.

"Wszystko dozwolone". Iwan
odrzucił boski porządek świata i, dokonując jego krytycznej oceny z
rozumowego punktu widzenia, musiał dojść do wniosku, iż Bóg nie istnieje. Bóg
jest źródłem i sankcją praw moralnych, więc jeśli go nie ma, wtedy
"wszystko jest dozwolone". Maksyma ta pada w powieści kilkakrotnie. Sam
Iwan jej nie wypowiada, ale czyni to za niego Smierdiakow. Ten "ciułacz myśli"
doprowadza do ostatecznych, ale prawomocnych konsekwencji stanowisko Iwana, dla
którego krzywda w "Bożym świecie" jest niedorzecznością. Skoro zło
jest absurdem, walka z nim przy pomocy dowolnych metod nie może być zbrodnią.
Takim absurdalnym złem jest stary Karamazow, zatem...
Stosunek lokaja Smierdiakowa do Iwana ilustruje mechanizm, który moglibyśmy
nazwać "ideowym podsłuchem". Chodzi o sytuację, gdy wieloznaczna,
"wielogłosowa" myśl zostaje sprymityzowana, odczytana jednostronnie i
instrumentalnie. W ten sposób zainspirowany został przez Iwana Smierdiakow,
jego sobowtór i ideowy pasożyt, zabójca Fiodora Karamazowa. Trzy spotkania
Iwana ze Smierdiakowem są w pewnym sensie powtórką trzech spotkań-pojedynków
z Porfirym Pietrowiczem z tą wszelaką różnicą, iż w miarę udowadniania
rozmówcy jego winy Porfiry nabiera doń coraz większego szacunku, rozumiejąc
jego wewnętrzną mękę. Do tego niezdolny jest prymitywny Smierdiakow. "Pan
zabił - powiada do Iwana - pan jest głównym zabójcą, a ja tylko pańskim wspólnikiem, wiernym sługą,
i zrobiłem to wedle pańskiego słowa". Potem jeszcze dosadniej:
"główny zbrodniarz to pan, a ja niegłówny, choć to ja zabiłem. A pan jest
właśnie prawny morderca!"

Iwan - jak Raskolnikow - podjął bunt w imię rozumu, usunął Boga i postawił na
jego miejscu logikę. Zrozumiał jednak, że jej skutkiem jest zbrodnia, którą sam
mimowolnie uzasadnił. Nie mógł znieść strasznych konsekwencji swej filozofii i
popadł w obłęd. Ten obłęd jest równocześnie jego rehabilitacją, szansą moralnego
zmartwychwstania. "Bóg, w którego nie wierzył, i Jego prawda zdobyły powoli to
serce, co jeszcze nie chciało się poddać" - mówi o bracie Alosza.

"Starzec" Zosima. Pouczenia
"starca" Zosimy są wykładem pozytywnego programu autora.
"Starzec" (stariec) był w tradycji rosyjskiego prawosławia
mnichem otoczonym moralnym autorytetem, nauczającym świeckich i wskazującym
im drogę etycznej doskonałości. Taką rolę w Braciach Karamazow spełnia
Zosima. Ideałem jego nie jest mnisza izolacja od świata, lecz bycie wśród
ludzi, czynna działalność, zmaganie się z występkiem i przebaczająca miłość.
Nowele fantastyczne
Lata 70-te przynoszą trzy znakomite pozycje w dorobku
Dostojewskiego-nowelisty, tzw. "nowele fantastyczne": Bobok (1873),
Potulna (1876) i Sen śmiesznego
człowieka (1877), opublikowane
w Dzienniku pisarza.

Sen śmiesznego człowieka stanowi
jeszcze jedną rozprawę pisarza z utopijnymi rojeniami o ludzkim raju na ziemi,
budowanymi na naiwnym przeświadczeniu o dobrych skłonnościach człowieka. Bobok
bardzo długo czekał na właściwą ocenę, dopiero w XX stuleciu, głównie
dzięki Michałowi Bachtinowi, dostrzeżono w tym opowiadaniu arcydzieło
groteskowo-satyrycznego gatunku.

Potulna (w polskiej tradycji
translatorskiej istnieje również tytuł Łagodna)
jest najsłynniejszym
opowiadaniem z tej serii. Dostojewski zastosował tu eksperyment, który określił
mianem "fantastycznego": dokonał wiernego zapisu przeżyć mężczyzny,
którego żona przed chwilą popełniła samobójstwo. Autentyzm treści - a
raczej quasi-autentyzm, bo nowela jest oparta na fikcji - znalazł
adekwatny wyraz w autentyzmie formy. Autorowi chodziło o to, by przeżycia
bohatera nie były wtłaczane w konwencjonalne ("literackie") formy
podawcze. Tak powstało jedno z najbardziej wstrząsających dzieł Fiodora
Dostojewskiego.
 

V. DOSTOJEWSKI - PUBLICYSTA

Dwa rodzaje publicystyki. Wszystko
co wyszło spod jego pióra, było zawsze wypowiedzią na tematy aktualne, lecz
aktualność ta miała dwa wymiary: bezpośredni i pośredni. Drugi przeważa w
prozie. Każda powieść Dostojewskiego pulsuje współczesnością. W Zbrodni
i karze jest nią nie tylko kronika kryminalna, ale i przeprowadzana właśnie
reforma sądownictwa czy nowości książkowe, echa toczącej się właśnie
wojny rosyjsko-tureckiej słychać w Braciach Karamazow, do aktualiów
sygnalizowanych na kartach każdego utworu Dostojewskiego należą popularne w
danym roku wydarzenia, głośne akcje publicystyczne i pozycje literackie.
Ogromna pasja i stałe zainteresowanie współczesnością skłaniały go do
wypowiedzi bezpośrednich i to czyni Dostojewskiego klasykiem publicystyki
rosyjskiej XIX stulecia. Pierwsze miejsce w tym jego dorobku zajmuje Dziennik
pisarza ukazujący się w r. 1873 jako miesięczny dodatek tygodnika «Grażdanin»,
zaś jako samodzielne wydawnictwo - w latach 1876, 1877, 1880 (jeden numer) i
1881 (styczniowy numer wydany już po śmierci autora). Publicystyczną spuściznę
Dostojewskiego dopełniają szkice zamieszczone pod wspólnym tytułem Kroniki
petersburskie w gazecie «Sankt-Pietierburgskije Wiedomosti» z 1847 i kilka
artykułów w czasopiśmie «Wriemia» z roku 1861.
Publicystyka ma istotne znaczenie dla poznania jego twórczości
artystycznej, często stanowi jej komentarz, pozwala pewniej ustalić stanowisko
autora, co jest sprawą ważną wobec polifonicznej zawartości jego prozy.
Publicystyka ukazuje również innego Dostojewskiego - człowieka
uwarunkowanego swym czasem, skrajnie nieraz "homofonicznego",
stronniczego, dzielącego ze swą epoką jej nadzieje, złudzenia i naiwności.

Główne tematy. Poza
pisaniem powieści i nowel Fiodora Michajłowicza pasjonowało wszystko, czym żyli
współcześni. Oświata ludowa, wychowanie młodzieży, organizacja zakładów
dla bezdomnych, finanse państwa, rozbudowa kolei żelaznych, prasa, formy władania
ziemią, epidemia samobójstw, dyskusje na temat spirytyzmu - to katalog spraw
doraźnych, typowo publicystycznych, które nigdy nie uchodziły jego uwagi.
Jest też grupa zagadnień bezpośrednio sąsiadujących z jego prozą już
to przez tematyczne pokrewieństwo, już to przez głębszą dociekliwość
problemową. Sądownictwo i reforma, jaką ta instytucja przeżywa w latach
60-tych, najsłynniejsze procesy owego czasu, przewód sądowy jako dramatyczny
spektakl - konfrontacja sprzecznych stanowisk, zbrodnia jako
psychologiczno-moralna kulminacja konfliktu przyciągają uwagę Dostojewskiego,
widzącego tu kapitalny materiał literacki. Jego eseistyka sądownicza nigdy
nie przestaje być na styku publicystyki i literatury, ciągle powraca typowo "literacki" problem relacji między
środowiskiem a przestępcą, autor nie przestaje przypominąć, iż człowiek
jest istotą suwerenną, obdarzoną wolną wolą, dlatego rozważania o środowiskowym
determinizmie wydają mu się niebezpiecznym nadużyciem, bowiem zdejmują z
jednostki odpowiedzialność za popełniony czyn.

Rosja a Europa. Podstawowym
bohaterem Dziennika pisarza jest Rosja, jej miejsce w Europie teraz i w
przyszłości. W związku z tym warto wspomnieć o dziele, które również ma
charakter par excellence publicystyczny - Zimowych uwagach o wrażeniach
z lata, napisanych zimą 1862-1863 roku i opublikowanych w czasopiśmie «Wriemia» (1863). Nie jest
to - co sugeruje już tytuł - zapis spontanicznych wrażeń, lecz refleksja
z dystansu: letnie wrażenia znalazły wyraz dopiero w zimowych zapiskach. Był
to plon podróży autora do Niemiec, Francji i Anglii, podczas której dokonywał
stałej konfrontacji między Zachodem a Rosją.
W Zimowych uwagach dominowała tonacja satyryczno-sarkastyczna,
widzenie świata w dwóch kolorach: czarnym, zarezerwowanym tylko dla Zachodu i
białym - dla Rosji. Obserwacje ujmowane są w kategoriach uogólnień i
typologii. Autora nie zadowala to, co zachwycało zawsze przeciętnego turystę
z Rosji: panujący na Zachodzie ład, rzetelność i zdyscyplinowanie. Wszystko
to jest dla niego martwą stagnacją i "zastojem porządku". Zachód z
jego kultem techniki i nauki niszczy moralne wartości, bo ten rodzaj postępu
dokonuje się kosztem człowieka. Wszystkie obserwowane zjawiska są dla
Dostojewskiego tylko potwierdzeniem jego wyjściowej tezy o rozkwicie
Rosji i gniciu Zachodu, który ma już do zaoferowania tylko zwodnicze
deklaracje.
Ocena ta współbrzmi z listami pisarza relacjonującego wrażenia z
zagranicznych wyjazdów. Pobyt w Genewie w latach 1867-1868 wzmocnił w nim
odrazę do tego, z czym się zetknął.
Genewa to nudne, ponure, głupie protestanckie miasto [pisał w
styczniu 1868 roku].
Gdyby Pan tylko wiedział [zwracał się do przyjaciela] jak głupi, tępy i
nędzny jest tutaj naród! [...] Tutejszy robotnik nie jest wart nawet małego
palca naszego robotnika. Śmiech bierze, gdy się na nich patrzy i słucha.
Obyczaje jak u dzikusów.

Ale w Szwajcarii ("tej podłej republice") nie jest jeszcze najgorzej,
najbardziej negatywnych wrażeń dostarczają Niemcy - kraj i ludzie.
W Niemczech [dowiadujemy się z tego samego listu] najbardziej zdumiewała
mnie zawsze głupota prostych ludzi. Są oni bezgranicznie, beznadziejnie głupi.
U nas nawet Mikołaj Nikołajewicz Strachow, człowiek niezwykłej mądrości,
nie chce zrozumieć tej prawdy i powiada, że "Niemcy wymyślili". Nic
wielkiego, życie ich do tego zmusiło! A my w tym czasie stworzyliśmy wielkie
państwo, Azję na wieki powstrzymaliśmy od podbojów, znosiliśmy nieskończone
cierpienia i potrafiliśmy je znosić, nie zatracając równocześnie rosyjskiej
idei, która świat odnowi, wręcz przeciwnie, umocniliśmy ją, wreszcie
przetrzymaliśmy Niemców i mimo wszystko nasz lud jest bezgranicznie
dostojniejszy, szlachetniejszy, uczciwszy, zdolniejszy i bardziej oddany
najwznioślejszej idei chrześcijańskiej. Idei, której Europa wraz ze swym
zdechłym katolicyzmem i pełnym głupich sprzeczności luteranizmem nie jest w
stanie zrozumieć.
Podobną bezceremonialność można by częściowo tłumaczyć nostalgią za
ojczyzną, która z oddalenia wydawała się rajem, udrękami codzienności na
obczyźnie, brakiem pieniędzy, o które trzeba było żebrać, wyczerpaniem
atakami padaczki, ale mimo przejaskrawienia list ten dobrze oddawał bezgraniczną
wiarę autora w "ideę rosyjską", której konsekwencją musiała być
negacja Zachodu.

Między słowianofilstwem a okcydentalizmem.
Stosunku Dostojewskiego do Rosji i Europy nie można redukować do skrajnych
uproszczeń, jest on bardzo złożony, motywowany wieloletnimi przemyśleniami
oraz określoną tradycją intelektualną, a nie tylko chwilową irytacją.
Myślenie o tych sprawach w Rosji XIX wieku wyznaczona było przez dwa
konkurencyjne nurty ideowe: słowianofilski i okcydentalistyczny. Ukształtowana
pod koniec lat trzydziestych ideologia słowianofilów (Iwan Aksakow, Konstanty
Aksakow, Aleksiej Chomiakow, Jurij Samarin) akcentuje odmienność dziejowej
drogi Rosji na tle Europy, krytycznie ocenia europeizacje Rosji przez Piotra
Wielkiego
*[Polska nauka dysponuje najlepszym z dotychczasowych opracowań słowianofilstwa
rosyjskiego, książką Andrzeja Walickiego: W kręgu
konserwatywnej utopii. Struktura i przemiany rosyjskiego słowianofilstwa, Warszawa
1964.]. Imperator ten dokonał mechanicznego przeszczepu cywilizacji
zachodniej na obcy grunt, wskutek czego zakłócił organiczny rozwój Rosji.
Konsekwencją reform Piotra było "odosobnienie" inteligencji od ludu,
który jako jedyny dochował wierności staroruskiej tradycji i ideałom prawosławia.
Europeizm - według słowianofilów - to dominacja racjonalizmu, społeczna
dezintegracja, podczas gdy harmonia jednostki i zbiorowości opiera się tylko
na wartościach duchowych i religijnych. Zachód w oczach słowianofilów to
atomizacja jednostek połączonych arbitralną więzią państwowego przymusu, w
Rosji o więzi tej stanowi harmonia suwerennych osobowości.

Okcydentaliści (ros. zapadniki) nie byli - jak słowianofile - tradycyjnym ugrupowaniem, była to raczej pewna formacja intelektualna. Idee
okcydentalistyczne najlepiej wyrażał Bieliński. Solidaryzujący się z nim
intelektualiści uznawali jednolitość Rosji i Europy, pozytywnie oceniali
dokonania Piotra, krytykowali słowianofilską idealizację rosyjskiego ludu i prawosławia.
Aktywność Dostojewskiego-publicysty przypada na drugą połowę stulecia,
gdy spory słowianofilów z okcydentalistami należały do przeszłości, ale
podstawowe dylematy, pojęcia, argumenty i stereotypy tej polemiki pozostały. W
tej konfrontacji autor Biesów
pragnął zająć stanowisko
kompromisowe, starając się pogodzić cywilizacyjny i oświatowo-naukowy rozwój
Rosji z zachowaniem jej duchowej autonomii. W miarę jednak wzrostu
konserwatyzmu w jego przekonaniach słowianofilskie schematy zaczęły dominować.
Wersją neosłowianofilstwa było poczwienniczestwo (od poczwa - gleba), które propagował w czasopiśmie «Wriemia». Kładł nacisk na powrót
do źródeł ludowej prawdy, postulował zbratanie inteligencji z ludem.
Bynajmniej nie lekceważąc nauki i techniki, akcentował prymat wartości
duchowych, bo - jak to ogólnikowo ujmował -

przede wszystkim potrzebna jest natura, potem nauka, potem życie
samodzielne, wyrastające z gleby, nieskrępowane, i wiara we własne, narodowe
siły.

Rosjanin w mniemaniu Dostojewskiego miał być człowiekiem jakościowo
odmiennym, o mieszanym rosyjsko-europejskim rodowodzie:
Europa jest naszą drugą ojczyzną - ja pierwszy to gorąco wyznaję i
zawsze wyznawałem. Europa jest nam wszystkim niemal równie droga jak Rosja.

Lud rosyjski. Podstawowym tematem publicystyki Dostojewskiego lat 70-tych
jest, oprócz Rosji oczywiście jako nadrzędnej duchowej substancji, prosty
rosyjski lud. Był on, z jednej strony, symbolem spontanicznej bezpośredniości
przeciwstawianej spekulatywnemu teoretyzowaniu, z drugiej posiadał tajemniczy i niezwykły
charyzmat oraz zdolność "przenikania w ducha innych narodów", dar "wszechrozumienia"
i miłości.
W tych dytyrambach na cześć prostego ludu zawsze obecny był, bezpośrednio
lub tylko w podtekście, negatyw - obcokrajowiec, pozbawiony tego wszystkiego,
w co tak hojnie został wyposażony Rosjanin. Dawało to efekty wręcz
humorystyczne.
Każdy Rosjanin [upiera się Dostojewski] może mówić wszystkimi językami
i poznać ducha każdego obcego języka z wszystkimi subtelnościami - poznać
tak, jak swój własny, rosyjski język. Nie ma tego u narodów europejskich w  s e n s i e  z d o l n o ś c i  p o w s z e c h n e j,  n a r o d o w e j.

Dowody? Oto podczas wojny krymskiej rosyjscy żołnierze świetnie, choć na
migi, porozumiewali się z jeńcami francuskimi. Znali tylko kilka słów ich
języka i "gdyby znali choćby połowę słów, które mówił Francuz,
zrozumieliby go zupełnie". Francuzi - nie. Wskutek wrodzonej tępoty
nie byli w stanie zrozumieć cudzoziemca nie poznawszy dogłębnie jego języka.
Podobnie Szwajcarzy, Niemcy, Anglicy, Polacy.

Czy jednak rosyjski lud jest już ideałem moralnej czystości? Nie, przeczą
temu oczywiste fakty, które oponenci Dostojewskiego przytaczali. Ale zawsze
miał dla nich jedną odpowiedź: znam ten lud lepiej od was, spędziłem z nim
kilka lat katorgi i nawet błądząc, żyjąc w rozpuście, popełniając
zbrodnie ma on świadomość zła. Stąd apel do sceptyków:
sądźcie lud rosyjski nie na podstawie tych okropności, które tak często
popełnia, lecz na podstawie tych wielkich i wzniosłych rzeczy do których z głębi
swego upadku stale wzdycha.

Wierzyć więc należy w "wielkie i wzniosłe rzeczy", których nie
widać i nie zwracać uwagi na rzeczy widoczne, bo to pozory. Pozorami są nie
tylko powszechna demoralizacja i pijaństwo, ale i wulgarne słownictwo. Dla tej
ostatniej sprawy pisarz znajduje takie wytłumaczenie: "Lud wprawdzie klnie z
przyzwyczajenia, ale sam wie, że jest to brzydkie przyzwyczajenie i potępia
je". Odwrotnie aniżeli ludzie z wyższych sfer: ci smakują
wulgarne wyrażenia, delektują się nimi! Wydaje się, że i demoralizacja ludu
nie jest przezeń zawiniona. Skoro pisarz nazywa ją "przyswojonym barbarzyństwem",
nie jest wykluczone, iż winę za to ponosi wpływ warstw wykształconych i
cywilizacji zachodniej. Dodatkowym źródłem moralnej deprawacji są Żydzi.

Lud jest gwarancją odrodzenia całego narodu, wykształcone warstwy powinny
przynieść mu oświatę i naukę, a czerpać odeń prawdę moralną, bo szansa
odrodzenia tkwi w "zbawczej drodze pełnego pokory obcowania z ludem".
Konflikty społeczne w Rosji - wyrokuje Dostojewski - są wykluczone, doświadcza
ich tylko będąca w stanie rozkładu Europa. Jej dekadencję przyspiesza
katolicyzm i protestantyzm, ideały demokracji, wreszcie socjalizm poczęty z
katolickiego ducha.

"Idea rosyjska" w realizacji. Jako jedyne mocarstwo silne ogólnonarodową
zgodą, oparte na prawosławiu - jedynej religii chrześcijańskiej dochowującej
wierności Chrystusowej prawdzie i pod ojcowskim berłem cara Rosja wieści
"nowe słowo" innym narodom. "Największą z największych misją, już
uświadomioną przez Rosjan w ich przyszłości, jest misja ogólnoludzka, jest
służba całej ludzkości". Jeśli działalność Piotra-reformatora obrazowo określano jako "wyrąbanie okna" na Europę, teraz sytuacja zdaje się odwracać: właśnie Europa powinna "wyrąbać
okno" wobec Rosji.
Przejawem tego mesjanizmu są komentarze Dostojewskiego z okresu wojny
rosyjsko-tureckiej 1877-1878. Jeszcze przed oficjalnym jej wybuchem w Rosji
organizowano pomoc dla bałkańskich pobratymców. Pisarz dostrzegł tu nie
incydentalne zjawisko, lecz początek "światowej misji" jego ojczyzny,
kierującej się altruistycznym umiłowaniem innych narodów. Na tej podstawie
patetycznie wyrokował: "Kto chce być najwyżej w Królestwie Bożym - musi stać się
sługą wszystkich. Tak rozumiem rosyjską misję  j a k o  i d e a ł ".

Wojna na Bałkanach miała być pierwszą słowiańską fazą realizacji
"idei rosyjskiej". Słowianie powinni zjednoczyć się w jedną rodzinę
pod rosyjskim dwugłowym orłem, ale - wielokrotnie zastrzega się autor Dziennika
pisarza - w najmniejszym stopniu nie będzie to aneksja, lecz "sojusz miłości
i braterstwa", bo Rosja zniewalać i przyciągać może nie siłą, lecz
bezinteresownością.
Problem bałkański to również żywo dyskutowana w owym czasie kwestia
Konstantynopola. Że Konstantynopol-Carogród musi być rosyjski, Dostojewski
nie ma najmniejszej wątpliwości, gdyż Rosja jest sukcesorką Bizancjum.
Rozumowanie opierał na powstałej jeszcze w XVI wieku, a odrodzonej w myśli słowianofilskiej,
idei Moskwy - "trzeciego Rzymu". Zgodnie z nią dzieje ludzkości
zamykały się w historii trzech wybranych narodów: Rzymu starożytnego, Rzymu
nowego czyli Konstantynopola i Rzymu trzeciego - Moskwy. W tej
eschatologicznej perspektywie widział Dostojewski rolę swego państwa i
narodu. Ale prawa Rosji tkwiły nie tylko w racjach historycznych, jej atutem była
dynamika i młodość. To właśnie ona, a nie zgrzybiała i toczona wewnętrznym
kryzysem Europa, stanowi warunek powstania przyszłej "wspólnoty miłującej".

Nowa rola Niemiec. Poglądy
Dostojewskiego kształtowała również w niemałym stopniu polityczna
koniunktura. Spore znaczenie miało tu zbliżenie Rosji i Niemiec po wojnie
krymskiej, dlatego w latach 70-tych na łamach Dziennika pisarza narasta
sympatia do Niemiec i Bismarcka, który zasłużył sobie na miano "genialnego
człowieka", gdyż był wrogiem Francji, "idei rzymskiej" i
papiestwa. W ten sposób - określenie nieoczekiwane pod jego piórem - "wielki,
dumny i osobliwy" naród niemiecki stał się obok
rosyjskiego drugą ostoją Europy. Potwierdzenie tej korekty w narodowych
fobiach pisarza znajdujemy w Braciach Karamazow. Są tu w swej zwykłej
roli Polacy, są i "Żydki", ale brak tradycyjnego typu - durnia
Niemca.

Dostojewski - propagator szowinizmu. Dostojewski
- pisarz chrześcijański - dość nieoczekiwanie stał się w publicystyce
panegirystą rosyjskiego nacjonalizmu i szowinizmu. Chrześcijaństwo w tym
wydaniu okazało się być religią usługową, gdyż jego idee zostały wprzągnięte
w służbę celów niewiele mających wspólnego z "sojuszem miłości i
braterstwa". Prawda prawosławia przestaje być dlań prawdą uniwersalną,
staje się prawdą Rosji, emanacją jej narodowego ducha. Równie mało wspólnego
z chrześcijaństwem ma pochwała wojny, która dla autora Braci Karamazow jest
narzędziem budowania międzynarodowego ładu, bowiem

oczyszcza zarażone powietrze od nagromadzonych miazmatów, leczy duszę, wypędza
hańbiące tchórzostwo i rozleniwienie, ogłasza i stawia niezłomny cel, daje i
wyjaśnia ideę, do której zrealizowania powołany jest ten czy inny naród.

Taka uszlachetniona wojna - te kropki nad "i" stawiali już
apologeci Dostojewskiego - może być środkiem rosyjskiego posłannictwa.

Dostojewski a Polacy. Polskiego
czytelnika nieprzyjemnie uderza niechęć Dostojewskiego do naszego narodu *[Na
ten temat pisano u nas sporo. Najnowszy stan badań przedstawiają prace:
Zbigniewa Żakiewicza Polacy u Dostojewskiego, «Twórczość»
1968, nr 6 oraz Jana Orłowskiego Reakcja Dostojewskiego na sprawy polskie, «Przegląd
Humanistyczny» 1982, nr 5-6.].
Rzecz; należy widzieć w szerszym kontekście, bowiem o "kwestii
polskiej" można tu mówić z podobnym uzasadnieniem jak o francuskiej,
niemieckiej, angielskiej czy żydowskiej *[Właśnie stosunek Dostojewskiego do
mniejszości żydowskiej jest kuriozalnym wręcz przykładem jego poziomu myślenia o
innych narodowościach. W marcowym numerze Dziennika pisarza z 1877 roku kwituje on odbiór listu
Abrahama-Urie Kownera, wykształconego Żyda zaniepokojonego pogardliwym
stosunkiem autora Idioty do jego współbraci. Adresat podobne zarzuty
uznał za nieporozumienie, po czym przeprowadził generalny atak na Żydów
uznając ich za element pasożytniczy i szkodliwy. Poglądy wyrażone w tym wystąpieniu
Dostojewskiego to właściwie klasyczny repertuar antysemityzmu; brak tylko
oskarżenia o rytualne mordy.]. Niechęć autora Biesów
do innych nacji jest
konsekwencją bezgranicznej miłości, jaką obdarzył własny naród. Była to
miłość absolutna i niepodzielna, dlatego dla innych pozostała najwyżej obojętność,
najczęściej jednak - agresywna antypatia. Szczególnie drastyczna jest jego
antypatia do Niemców, poświadczona listami z zagranicy, widoczna również w Zbrodni
i karze, gdzie wszystkie Niemki (Gertruda Resslich, Amalia Lippewechsel,
Daria Francewna, Luiza Iwanowna) to albo osoby już z racji swego narodowego "obciążenia"
tępe i głupie, albo bezwzględne, przebiegłe i zdemoralizowane. Niemiec,
Niemka to tradycyjnie symbol głupoty, chciwości i arogancji *[ Niemcy stanowili
największą, ok. 6% wszystkich mieszkańców, mniejszość narodową ludności
półmilionowego Petersburga lat 60-tych ubiegłego stulecia. Odgrywali ważną rolę
w handlu, rzemiośle, byli lekarzami, właścicielami domów. Znaczne miejsce
zajmowali w sferach finansowych i ciągle zadłużony Dostojewski stykał się z nimi
chyba nader często. Tu też tkwiło dodatkowe źródło jego germanofobii.].

Niechęć do Polaków nie jest więc wyjątkiem, jej wyjątkowość tkwi
chyba tylko w genezie. Warto mieć na uwadze, iż autor Idioty w
wypowiedziach publicystycznych posługuje się diametralnie odmienną metodą
aniżeli w prozie, gdzie narzędziem podstawowym jest indukcja. W publicystyce
dominuje dedukcja, doktrynerska arbitralność. Poznanie historii Polski, wiedza
o martyrologii jej narodu czy historycznych uwarunkowaniach diaspory Żydów mogły
podważyć zasadność uogólnień na temat obu narodów, ale genialny analityk
wolał poprzestać na emocjach, uprzedzeniach i prymitywnych stereotypach.
Dostojewski nie znał ani naszej historii, ani całej prawdy o prześladowaniach
Polaków przez carat, którego zasięg i formy doprawdy trudno pogodzić z
drogim mu ideałem imperium rosyjskiego jako "wspólnoty miłującej" bądź
"sojuszu miłości i braterstwa". Z Polakami kontaktował się
sporadycznie, chyba nie doświadczył od nich krzywd i upokorzeń, które
usprawiedliwiałyby tak skrajną niechęć. W odróżnieniu od Niemców, z którymi
przez parę lat codziennie stykał się w czasie podróży zagranicznych i od których
- we własnym przynajmniej przekonaniu - doznał wielu zniewag w salonach
ruletki, lombardach i hotelach.
Kilku Polaków było jego towarzyszami niedoli w "martwym domu". W
jego relacji byli to ludzie ideowi, cierpiący za swój patriotyzm, aczkolwiek cechował ich wyniosły arystokratyzm i
pogarda dla kryminalistów-Rosjan. Charakterystyczny epizod z tego okresu
przytoczył w opowiadaniu Chłop
Mareusz, zamieszczonym w Dzienniku
pisarza z 1876 roku. W czasie świąt katorżnicy w pijackim rozpasaniu, bijący
się miedzy sobą, śpiewający ohydne piosenki, czynili wyjątkowo odrażające
wrażenie. Wtedy właśnie autor wspomniał o wydarzeniu z dzieciństwa, gdy
jemu, będącemu w szoku halucynacyjnego przywidzenia, serdeczną czułość
okazał chłop Mareusz. Oto końcowy fragment tego opowiadania-wspomnienia:
Zacząłem iść, wpatrując się w napotykane twarze. Ten chłop z ogoloną
głową, z napiętnowaną twarzą, pijany, wrzeszczący swoją pijacką ochrypłą
pieśń - przecież to też, być może, taki sam Mareusz: przecież nie mogę
zajrzeć mu w serce. Spotkałem tego samego wieczoru jeszcze raz i M-ckiego.
Nieszczęśliwy! Ten już na pewno nie mógł mieć wspomnień o jakichkolwiek
Mareuszach i żadnego innego poglądu na tych ludzi oprócz "Je
hais ces brigands!". Nie, ci
Polacy przeszli wtedy więcej od nas!.

W dwadzieścia parę lat po tym wydarzeniu dla Dostojewskiego niezmiernie
symptomatycznym wydaje się fakt, iż Mirecki pogardę dla prostych Rosjan
("Nienawidzę tych bandytów!") wyraził po francusku. Potwierdziło to
jego tezę, że Polska jest produktem cywilizacji francuskiej i katolicyzmu, co
znaczyło jedno: jest konkurentem Rosji w walce o przywództwo w świecie słowiańskim,
trojańskim koniem wrogiej kultury. Jedyną realną perspektywę odrodzenia
Polski przedstawia Rosja.
Jest Polska Nowa, Polska wyzwolona przez cara, Polska odradzająca się, która
niewątpliwie może oczekiwać w przyszłości jednakowego losu z każdym
plemieniem słowiańskim, kiedy słowiańszczyzna wyzwoli się i zmartwychwstanie
w Europie. Ale Starej Polski [zapewnia rosyjski pisarz] nie będzie nigdy,
dlatego że ona nie może współistnieć z Rosją. Jej ideałem jest stanąć na miejscu
Rosji w świecie słowiańskim.

Spotkania z Polakami na katordze nie mogły mu dostarczyć podniet dla
antypolskiego kompleksu. Przełomem w tym względzie było powstanie styczniowe
1863 roku. Dobrze prosperujące czasopismo Dostojewskich «Wriemia» zamknięto
z powodu fatalnego nieporozumienia wynikłego w efekcie publikacji artykułu
Mikołaja Strachowa Sprawa zasadnicza (Rokowoj wopros). Walkę Rosji z
Polską autor potraktował jako konflikt dwóch kultur. Intencje jego zostały
opacznie zrozumiane, bo Strachów - wbrew temu, co sądziły władze - nie
sympatyzował z Polakami, mniemał tylko, iż rozstrzygnięcie tej
"zasadniczej sprawy" polegać może tylko na kulturowym zwycięstwie
Rosji nad konkurentem. Skończyło się zamknięciem pisma. To dotkliwe
materialne niepowodzenie było chyba ostatnim argumentem uzasadniającym
uprzedzenia Dostojewskiego do Polski i Polaków.
Poziomem swych antypolskich uprzedzeń pisarz momentami nie różnił się od
politycznie zaangażowanych grafomanów (np. W. Klusznikowa, Wsiewołoda
Kriestowskiego i in.), autorów antynihilistycznych powieści tłumaczących zarówno
polskie powstanie 1863 roku, jak i ruch rewolucyjny Rosji lat 60 - 70-tych
ubiegłego wieku szatańskimi intrygami polskiej mafii *["Macki spisku
klerykalnego" Dostojewski dostrzegł nawet w swej ojczyźnie, gdy pojawiły się
pogłoski, iż Polak, kardynał Mieczysław Ledóchowski może zostać wybrany
papieżem. (Dziennik pisarza, t. III, s.
289-292.).]

Dostojewski-publicysta i Dostojewski-pisarz
Dwa oblicza. Dostojewski-publicysta
często wprawia w zdumienie. Zdumiewa nacjonalizmem, nadużywaniem chrześcijaństwa, którego
ortodoksja jest wyłącznie mierzona rosyjskością, niedorzecznościami
wypowiadanymi na temat ludu, opartymi wyłącznie na autosugestii, szokuje
pogardą dla innych narodów. W publicystyce głosi teorie i poglądy, przed którymi,
wielokrotnie ostrzega jako prozaik, bo przecież niepomiernie gloryfikowany lud
rosyjski staje się fetyszem, wartością nadrzędną, której niepodobna
uzasadnić. Ta "religia ludu" nie różni się od "religii ludzkości",
przed którą przestrzegają Zbrodnia i kara, Biesy, Bracia Karamazow. Dostojewski-pisarz
był wrażliwy na konkret, empiryczny fakt, logiczną argumentację, ale jako
publicysta bywał głuchy na oczywistość, rozumowanie opierał na aksjomatach
nie poddających się weryfikacji.
Ideologia Dostojewskiego-publicysty pozostaje w sprzeczności ze światopoglądem
jego prozy. Gdyby nawet nie pochwalił wojny, pochwałę taką można by
wydedukować z jego nacjonalizmu, ponieważ skutkiem apoteozy jednego narodu
musi być upodrzędnienie innych; apoteoza ta, niezależnie od humanistycznej
czy religijnej frazeologii, musi implikować przemoc i ekspansję. Wniosek taki
jest zapewne nadużyciem subiektywnych intencji Dostojewskiego, ale stanowi
logiczną konkluzję z obiektywnej wymowy jego poglądów. Iwan Karamazow nie
chciał zabić ojca, ale teoretyczna możliwość takiego czynu, którą
dostrzegł Smierdiakow, tkwiła w jego poglądach. Podobna niespodzianka
przydarzyła się również bohaterowi Zbrodni i kary. Sytuacje te
kolejny raz ilustrują problem moralnej odpowiedzialności za słowo i
odpowiedzialność teorii za jej praktyczne realizacje.
Publicystyka Dostojewskiego mogła służyć i służyła jako ideologiczne
uzasadnienie rosyjskiej imperialnej zaborczości. Warto jeszcze odnotować inny
smutny fakt wykorzystywania autorytetu wielkiego pisarza przez rosyjskich
antysemitów w okresie największych antyżydowskich pogromów. Tu również wypada
stwierdzić, iż nie była to całkiem bezzasadna "deformacja" jego poglądów.

Sublimacja obsesji? Naiwności, a nawet absurdy tej publicystyki nie są fałszem
świadomym, lecz konsekwencją ideowych wyborów czy sublimacją obsesji. Czyni
to publicystykę Dostojewskiego bardziej fenomenem psychologicznym aniżeli
zjawiskiem światopoglądowym. Jego nacjonalizm stanowił - w jakimś
przynajmniej stopniu - ukrytą formę kompleksu niższości wobec Europy, a
adoracja ludu była niejako wymuszona nieufnością do inteligencji zarażonej
niebezpiecznym europeizmem, tj. ideami rewolucji, anarchii i moralnego
nihilizmu. Było to szukanie ratunku przed katastrofą, której ponurą wizję
przedstawiały Biesy. Był to alternatywny wybór i innego wyjścia dla
niego chyba nie było.
Konsekwencje konserwatyzmu. Uproszczenia Dostojewskiego-publicysty były w
znacznym stopniu pochodną jego utopijno-konserwatywnego światopoglądu. Jego
część stanowił "konserwatyzm etyczny", obrona wartości moralnych
przed relatywizacją i utylitaryzmem. Błąd polegał jednak na tym, iż trwałość
zasad moralnych identyfikował z niezmiennością struktur politycznych.
Paradoks tkwił również i w tym, iż konserwatyzm czy wręcz reakcyjność
jego pozaartystycznego myślenia stanowiła warunek jego intuicji w zakresie
problematyki etycznej i trafnego dostrzegania zagrożeń, jakie "postęp"
w tej dziedzinie mógł przynieść.
Utopijny antyutopista. Dostojewski-pisarz i Dostojewski-publicysta to często
dwa wzajemnie wykluczające się głosy, bo chyba wyklucza się szyderstwo z
marzeń o harmonijnej i bezkonfliktowej wspólnocie z postawą publicysty
przekonywającego siebie i innych, iż wspólnota taka staje się coraz bliższą rzeczywistością w
Rosji drugiej połowy XIX stulecia. Również musi dziwić wyposażenie w
nadzwyczajne cnoty ponad osobowej, anonimowej zbiorowości - ludu u kogoś,
kto za podstawowy warunek humanizmu uznawał nieredukowalność człowieka do
kategorii nadrzędnych. Antyutopista stał się utopistą, wnikliwy znawca człowieka,
jego duchowych komplikacji i zagrożeń uległ pokusie widzenia w Rosjaninie
"człowieka nowego typu", wolnego od balastu obciążeń doświadczanych
przez innych, którego wady - jakby nie twierdził czegoś odwrotnego - skłonny
był widzieć w zewnętrznych środowiskowych czynnikach i wpływie obcej
kultury.
Poznanie dwóch wcieleń Fiodora Dostojewskiego umożliwia dostrzeżenie w
jego twórczości tego, co jest w niej ponadczasowe, uniwersalne, a co stanowi
element określonej epoki historycznej. Jego genialność jako pisarza nie
powinna być kwestionowana tym, iż w wypowiedziach publicystycznych propagował
poglądy nie tylko utopijne, ale i niebezpieczne. I odwrotnie: autorytet
genialnego pisarza nie może służyć uwiarygodnieniu jego publicystyki.

 
VI. FIODOR DOSTOJEWSKI - ARTYSTA SŁOWA

Cechy odmienności. Odmienność
pisarstwa Dostojewskiego rzucała się w oczy już pierwszym odbiorcom. Od
debiutu zaznał goryczy braku uznania i niezrozumienia, a pochwały pod adresem Biednych
ludzi były właściwie nieporozumieniem, albowiem chwalono go za cechy
raczej wtórne dla jego pisarstwa, np. protest przeciwko społecznej krzywdzie,
nie dostrzegano natomiast doniosłości artystycznej jego dzieł. Źródłem
wszystkich pomyłek było niedostosowanie kryteriów oceny do obiektu. Zjawisko
jakościowo nowe wartościowano według tradycyjnych kanonów.
Zarzut koronny, stawiany Dostojewskiemu od Bielińskiego począwszy,
sprowadzał się do oskarżeń o nadmierne zainteresowanie psychicznymi
dewiacjami. Wywodził się on z dogmatycznego traktowania estetyki realizmu, której
fundamentalnym założeniem była zasada życiowego prawdopodobieństwa. W porównaniu
z Turgieniewem, Tołstojem, Gonczarowem pisarstwo Dostojewskiego istotnie było
odstępstwem od "normy". Klasyczny XIX-wieczny realizm za normę uznawał
nie postulat prawdy jako takiej, lecz zespół środków artystycznych kreujących
świat przedstawiony w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem i potocznym doświadczeniem.
Ta estetyczna rutyna nie przestaje zresztą nadal kształtować gustów niemałej
części czytelników Dostojewskiego, dość arbitralnie wyrokujących na temat
tego, co "normalne", "prawdopodobne", "możliwe" w
literaturze i życiu.
Opinie o "nienormalności" bohaterów Dostojewskiego powielają te
zarzuty, jakie formułowała krytyka rosyjska XIX stulecia pomawiając pisarza o
apoteozę okrucieństwa i upodobania sadystyczne. Wielu czytelników jeszcze dziś
szokują sytuacje, w jakich stawia swych bohaterów autor Biesów,
jak modeluje ich zachowania i
reakcje. Zgęszczenie skandali, samobójstw i zbrodni było u tego twórcy świadomym
założeniem artystycznym, metodą pozwalającą wydobyć z bohatera maksimum
jego duchowych i psychicznych rezerw. Fiodor Michajłowicz rozumiał tę swoją
odmienność, podkreślał ją często, uzasadniał i bronił.
Wielu krytyków [pisał w 1879 roku] zarzuciło mi, że tematy moich powieści
nie są właściwe, nie są rzeczywiste itp. Ja zaś uważam, że są to tematy
najbardziej rzeczywiste...

Nowy realizm. Odmiennie niż
współcześni widział Dostojewski rzeczywistość i inaczej pojmował postulat
realizmu - sztandarowe hasło literatury rosyjskiej jego czasu.
Mam własny pogląd na rzeczywistość (w sztuce) [podkreślał] i to, co większość
nazywa prawie fanatycznym i wyjątkowym, dla mnie czasem stanowi samą istotę
rzeczywistości.

Współczesny realizm widział jako rejestrację zjawisk powierzchownych i
incydentalnych, jemu natomiast zawsze chodziło o sięganie do głębi spraw
zasadniczych, odkrywanie ich istoty.
Realizm Dostojewskiego określa się dziś mianem "fantastycznego" i w
nazwie tej tkwi pozorny tylko paradoks. Metoda autora Zbrodni i kary polegała
na penetrowaniu głębszych warstw rzeczywistości w jej skrajnych czyli - jak
on to sam nazywał - "fantastycznych" symptomach. Zjawiska, rzeczy, krąg
realiów stają się w ten sposób często znakiem ukrytych sensów, są
nosicielami pewnej wartości naddanej, a skandal, zbrodnia, nieobliczalny czyn są
erupcją najgłębszej istoty ludzkiego "ja", stanowiąc kondensację
prawdy, najwyższy stan jej artystycznego skupienia.
Determinowało to również cechy gatunkowe prozy Dostojewskiego. Autor Zbrodni
i kary zerwał z tradycjami "powieści rodzinnej", która na gruncie
rosyjskim miała tak wybitnego przedstawiciela w Lwie Tołstoju, odszedł od
epicko-ewolucyjnej prezentacji bohatera i jego wewnętrznego dojrzewania.
Bohater Dostojewskiego od samego początku akcji jest osobowością uformowaną,
co oczywiście nie oznacza statyczności. Wprost odwrotnie: osobowość to
maksymalnie dynamiczna, otwarta, nie przestająca zaskakiwać nieoczekiwaną
zmiennością swych zachowań. Klasyczne potwierdzenie tej obserwacji znajdziemy
w postaci Raskolnikowa.
W prozie Dostojewskiego uderza wyjątkowa kompresja czasu, natłok zdarzeń,
ich niewiarygodne tempo. Wydarzenia Zbrodni i kary trwają około dwóch
tygodni, a Braci Karamazow - cztery dni. To wyjaśnia, dlaczego tak dominujące miejsce zajmuje tu
tragiczna kolizja i katastrofa, a nie spokojny dystans obiektywnej narracji. Stąd
też dla bohatera istotny jest czas teraźniejszy: nie "przedtem" i
"potem", lecz "tu i teraz".
Realizm Dostojewskiego ma bardzo niejednorodny charakter, jest bowiem ciągle
wzbogacany środkami artystycznej ekspresji z innych źródeł. Wielką rolę w Zbrodni
i karze odgrywa np. poetyka nastroju, ekspresjonistyczna eskalacja emocji,
werystyczna opisowość sąsiaduje w tej powieści z symboliką (np. częsty
motyw pająka, motyw wody, ukośnych promieni słonecznych przed zachodem słońca
itp.).
Swoistość psychologizmu. Człowiek przeżywający metafizyczne dylematy,
znajdujący się w sytuacji skrajnego napięcia musiał być prezentowany w
odmiennej poetyce, różnej od tradycyjnego psychologizmu rozumianego jako norma
statystycznych zachowań. Bohater Dostojewskiego bezustannie przeżywa stan
duchowej mobilizacji, zawsze jest - by odwołać się do najczęstszych zwrotów
- "jakby nienormalny", "u szczytu białej gorączki",
"podniecony do szaleństwa", "jak opętany", "prawie odchodzący
od zmysłów" etc. Stany gorączki, maligny, obłędu, zapamiętania,
majaczenia, histerii towarzyszą reakcjom wszystkich czołowych bohaterów:
Raskolnikowa, Rogożyna, Nastazji Filipowny, Stawrogina.
Ale stany te są zawsze "jakby" (jak), "prawie", na samej granicy,
która jest blisko, lecz nie jest nigdy przekraczana, sygnalizuje tylko krańcowość,
ekstremalność sytuacji lub jej "jeszcze" normalność. Tylko taka
metoda dawała szansę oglądu całego obszaru duchowego wnętrza, ukazywała złożoność
psychiki. Dusza bohatera Dostojewskiego jest polem walki sprzecznych żywiołów:
bestia zmaga się z aniołem, zmysłowość z duchowością, dobro ze złem. Od
zwycięstwa jednego z tych żywiołów zależy wielkość lub podłość człowieka.
Psychologizm Dostojewskiego z tradycyjnym psychologizmem ma niewiele wspólnego;
autor Biesów wielokrotnie
drwił z psychologizowania wyrokującego o zachowaniu człowieka na podstawie
empirycznych danych, wykazywał zawodność prognozowania opartego na
teoretycznych uogólnieniach. Dusza człowieka, ciągłe przypomina autor Zbrodni
i kary, jest zawsze "pojedyncza", tajemnicza, wyjątkowa, nie
podlegająca prawidłowościom. Każdy postępek, szczególnie skrajny, nie może
być wyjaśniony uogólnieniem doświadczenia. Na tej oczywistości opiera cały
swój niezrównany kunszt sędzia śledczy Porfiry Pietrowicz ze Zbrodni i
kary.

Specyfikę psychologizmu Dostojewskiego tworzy również wyrafinowany
charakter przeżyć. Udręka
i cierpienie przechodzi w rozkosz, poniżenie staje się źródłem doznań
pozytywnych. Sublimacja przeżyć, ich ambiwalencja i oksymoronizacja rozbija
klarownie racjonalistyczny wizerunek człowieka i dlatego autor Młodzika
słusznie uważany jest za
prekursora wielu nurtów literatury i sztuki światowej ukazujących
skomplikowany i antynomiczny charakter ludzkiej duszy.

Polifonia. Kwestią szczególną
w odbiorze Dostojewskiego, nadal wywołującą wiele nieporozumień, jest
dopuszczenie do głosu postaci reprezentujących odmienne od autorskiego
stanowisko, wskutek czego dzieło traci jednoznaczną wymowę, istnieje zawsze w
wielu odczytaniach. Tłumaczono to zwykle dwojako: albo wszystkie poglądy
bohaterów - nawet Człowieka z Podziemia i starego Karamazowa! - przypisywano autorowi, albo interpretowano je jako "sprzeczności" światopoglądu
pisarza, który okazywał się znacznie lepszym artystą aniżeli myślicielem,
albowiem sugestia obrazu zawsze rozmijać się miała z jego subiektywnym
zamiarem. Wszystkie te interpretacyjne kłopoty rozstrzygnęła odkrywcza książka
Michała Bachtina *[Jego przełomowa dla badań nad Dostojewskim książka
Problemy poetyki Dostojewskiego ukazała się w 1963 roku. Było to
rozszerzone i teoretycznie pogłębione drugie wydanie pracy, opublikowanej po
raz pierwszy w r. 1929. Dzieło to, ze względu na jego nie tylko
metodologiczne, teoretycznoliterackie ale i filozoficzne implikacje, uznano za
jedno z czołowych osiągnięć humanistyki XX wieku.], który opisane wyżej zjawisko nazwał wielogłosem lub polifonią.
Dostojewski - według tego uczonego - jest twórcą nowego typu powieści w
literaturze światowej - powieści polifonicznej.
W tego typu utworze bohater uzyskuje wewnętrzną autonomię, a głos jego
nie jest już ograniczany przez autorską ingerencję. Panująca tu "wolność
słowa" powoduje, iż dzieło zmienia swój charakter przestając być narzędziem
propagandy jednej tylko idei, stając się metodą poszukiwania prawdy, wielkim
sporem o człowieka i świat. Objawem polifonicznej struktury świata idei jest
wyjątkowa lojalność autora w przekazywaniu głosów diametralnie nieraz
sprzecznych z jego własnym ("prywatnym") stanowiskiem, bez ich
wulgaryzacji i spłycania. Czyni to dzieła Dostojewskiego wiarygodnym źródłem
poznania rzeczywistości w całym jej światopoglądowym bogactwie i
pluralizmie.
Technika światopoglądowego kontrapunktu obowiązująca w świecie
Dostojewskiego powoduje zderzenie tezy z antytezą. W Braciach Karamazow dwóch
bohaterów rozmawia na temat projektu czasopisma. Oprócz normalnych działów
musi ono mieć dział krytyki, albowiem - jak zauważa jeden - "Bez
krytyki będzie tylko «hosanna». Ale do życia mało samej tylko «hosanny»,
trzeba żeby «hosanna» przeszła przez kuźnię zwątpień". Twórczość
autora Zbrodni i kary jest taką właśnie "kuźnią zwątpień",
bezustannym śledztwem nad ideą, rzetelnym wskazywaniem prawd i antyprawd.
Pisarz, na podobieństwo "diabelskiego adwokata", obnażaniem myślowych
płycizn, rutyny i schematyzmu zmusza wszystkie strony sporu do maksymalnego
intelektualnego wysiłku, do prezentowania najlepszych argumentów w obronie własnego
stanowiska.

Syntetyczny charakter twórczości. Proza
Fiodora Dostojewskiego odznacza się ogromnym bogactwem problemowym. Dylematy i
konflikty tracą w niej charakter abstrakcyjnych konstrukcji, ujawniają tkwiący w nich potencjał możliwości intelektualnych
i praktycznych implikacji.
Filozoficzny uniwersalizm Dostojewskiego ma swój odpowiednik w
uniwersalizmie artystycznym. Autor Zbrodni i kary jest otwarty na wiele
kierunków i metod. Realiście Dostojewskiemu bardzo bliskie jest dziedzictwo
romantyczne, zarówno w kompleksie charakterystycznych dla romantycznej epoki
dominant ideowych, jak i typie bohatera. Twórczość ta jest syntezą różnych
tradycji gatunkowych i kategorii estetycznych. Powieść Dostojewskiego
przypomina tragedię lub zespół scen dramatycznych, widoczna jest w niej
inspiracja powieści grozy, powieści felietonowej, publicystycznej i
kryminalnej. Patos i groteska, satyra i liryzm krzyżują się i przeplatają
tworząc całość zupełnie wyjątkową. Głębia metafizycznych dociekań
obudowana tu jest zawsze obyczajowym konkretem i aktualiami epoki. Ten
hybrydalny porządek panuje konsekwentnie w planie problemowym i artystycznym.

Czy Dostojewski to pisarz ponury? Nierzadkie jeszcze dziś negatywne
wartościowanie Dostojewskiego jest wynikiem uproszczonego spojrzenia na niego
jako specjalistę od spraw ponurych i drastycznych. Klimat jego dzieł wielu
czytelnikom wydaje się nasycony atmosferą niesamowitości i patologii, gdy
tymczasem - jak zauważyliśmy - hipertrofia i wyolbrzymianie procesów
psychicznych jest metodą ustalania ich granicy i normy.
Opory wobec twórczości autora Idioty rodzą się również stąd, iż
nie jest on pisarzem poprawiającym dobry nastrój czytelnika, zdolnym utwierdzić
go w optymistycznym samopoczuciu. Oto co na ten temat pisał do jednej ze swych
korespondentek :
Pani uważa, że należę do tych ludzi, którzy zbawiają serca, rozgrzewają
dusze, usuwają ból. Niestety, ludzie piszą mi o tym. Ale ja wiem na pewno, żem zdolny jest raczej zaszczepić rozczarowanie i
obrzydzenie. Nie jestem mistrzem kołysanek, chociaż niekiedy brałem się i do
tego. A przecież wielu ludziom tego tylko potrzeba, aby ich ukołysać do snu.

 

VII. FIODOR DOSTOJEWSKI I LITERATURA ŚWIATOWA

Rosyjskość czy uniwersalizm? Spośród
wszystkich wybitnych pisarzy, jakich wydała Rosja, trudno o bardziej
rosyjskiego, w większym stopniu opętanego, chorego na Rosję aniżeli Fiodor
Dostojewski. Przeszłość, teraźniejszość, a nade wszystko przyszłość
jego ojczyzny są głównymi tematami jego dociekań, niepokojów i nadziei.
Jego utwory stanowią opis życia Rosji w konkretnym miejscu, czasie i sytuacji,
ich bohaterami są Rosjanie przeżywający bardzo specyficzne, wyłącznie - jak mniemał autor Zbrodni i kary
- rosyjskie konflikty. Były one wyraźną
krzyżówką idei europejskich i rosyjskiej umysłowości, bo tylko w Rosji miał
istnieć tak niepowtarzalny klimat dla rozstrzygania, z podobnej perspektywy i z
podobną intensywnością, wszystkich "przeklętych problemów".
To tak bardzo rosyjskie dzieło zrobiło jednak wielką światową karierę,
okazało się być tylko w ograniczonym stopniu odbiciem rosyjskiej specyfiki,
bo maksymy Człowieka z Podziemia, bunt Raskolnikowa i Iwana Karamazowa,
nihilizm Stawrogina, marzenia o moralnej doskonałości wcielone w postać
"księcia Chrystusa"-Myszkina są wyrazem wielowiekowej ogólnoludzkiej,
filozoficznej i religijnej tradycji.

Dostojewski w Europie. Już
w rok po śmierci pisarza ukazało się pierwsze niemieckie wydanie Zbrodni i
kary. Twórczość Dostojewskiego, na równi z dziełem Lwa Tołstoja, stała
się na przełomie XIX i XX stulecia prawdziwą rewelacją dla Europy jako nowy typ
realizmu, psychologizmu i jego całkowicie odmienna od dotychczasowych forma
literatury w sposób tak gruntowny realizująca swe "człowiekoznawcze" posłannictwo. W obecnym stuleciu Zbrodnia i
kara była tłumaczona i wielokrotnie wydawana we wszystkich językach
Europy, Ameryki i Azji. W samej Japonii, w latach 1918-1938, ukazała się sześciokrotnie.
Dostojewski bardzo poważnie oddziałał na kulturę Zachodu, co najtrwalej
uwidoczniło się w literaturze francuskiej. Już w latach 80-tych ubiegłego
wieku mamy tu do odnotowania dwa znane utwory, których autorzy wyraźnie
wymieniali Zbrodnię i
karę jako źródło
natchnienia: powieść Paula Bourgeta Uczeń
(1889) i z tego samego roku
pochodzący dramat Walka o byt Alphonse Daudeta.
Głębią psychologicznej analizy powieści Dostojewskiego zachwycał się
autor słynnej we Francji książki Powieść
rosyjska (1886) Melchior de
Vogue. W obecnym stuleciu spośród pisarzy francuskich wiele Dostojewskiemu, głównie
zaś Zbrodni i karze, zawdzięczał Andre Gide (m. in. w Lochach
Watykanu, 1912), jak również Marcel Proust, Francois Mauriac, Andre
Malraux, Albert Camus, Jean Paul Sartre.
Obecność autora Zbrodni i kary widoczna jest również bardzo wyraźnie
na obszarze języka niemieckiego. Rainer Maria Rilke notował w dzienniku na
temat największej powieści rosyjskiego pisarza: "nie znam ani jednej książki,
którą można by postawić obok niej", Stefan Zweig dzieła Dostojewskieg:
określił jako "wspaniałe dokonania XIX wieku, wszechogarniające
obrazy naszego duchowego życia", zaś Tomasz Mann oświadczył, iż wpływ
na niego autora Zbrodni i kary nie przestawał róść i pogłębiać się w dojrzałych latach. Szczególnie
dotyczy to okresu, w którym powstawał Doktor Faustus (1943 —
1947).
Do tego dodać jeszcze należy powszechnie znane inspiracje Dostojewskiego w
literaturze angielskiej (James Joyce, Somerset Maugham, Aldous Huxley, Graham
Greene) czy u Amerykanina Williama Faulknera. Obecność problemów twórcy Zbrodni
i kary jest również oczywista w tekstach Franza Kafki i słynnych
Skandynawów: Knuta Hamsuna, Henryka Ibsena, Augusta Strindberga. W miarę upływu
czasu geografia jego wpływów stale się rozszerza, dzieła rosyjskiego klasyka
ukazują się w coraz większej ilości nakładów i we wszystkich językach świata.

Dostojewski w Polsce. Skomplikowany
charakter naszych stosunków z Rosją spowodował, iż jej literatura nie
znajdowała na naszym terenie większych entuzjastów. Mimo to jednak fascynacja
Dostojewskim również i nas nie ominęła. Podobnie jak dla Zachodu, i dla
Polaków był on kluczem do "rosyjskiego sfinksa", w jego dziełach
szukano informacji o "mrokach duszy rosyjskiej", bo Rosję na przełomie
XIX i XX stulecia odbierano w Europie głównie w planie jej kulturowej i
psychologicznej odmienności oraz egzotyki.
Wszystkie jego dzieła wcześnie przełożono na język polski, towarzyszyło
mu i nadal towarzyszy znaczne zainteresowanie krytyki i czytelników. Jest rzeczą
zrozumiałą, iż polonofobia autora Gracza musiała tu również odegrać
niebagatelną rolę i dlatego ambiwalentny doń stosunek jest charakterystyczny
dla historii jego polskiej recepcji. Młody Żeromski potępiał np.
zdecydowanie nacjonalizm Dostojewskiego nazywając go nawet "duchowym ojcem «czarnej sotni»" *[Ludwika Jazukiewicz-Osełkowska, Fiodor Dostojewski w twórczości
Stanisława Brzozowskiego i Stefana Żeromskiego, Warszawa
1980, s. 277. "Czarną sotnią" nazywano skrajnie reakcyjne
monarchistyczne i szowinistyczne organizacje i kierunki w Rosji w czasie
rewolucji 1905-1907 i w latach 1907-1912. Cechował je fanatyzm narodowy i
religijny.], choć równocześnie był
pod ogromnym wrażeniem lektury Zbrodni i kary odnotowując w Dziennikach:
"Ani Zola, ani Bourget nawet psychologią tego rodzaju poszczycić się
nie mogą". Pisarz rosyjski znalazł się m. in. wśród mistrzów Stanisława
Przybyszewskiego i Andrzeja Struga. Również i w naszym kraju, szczególnie po
ostatniej wojnie, Zbrodnia i kara doczekała się wielu teatralnych
realizacji.

Dostojewski w swojej ojczyźnie. Ciekawa
jest ewolucja recepcji autora Idioty w Rosji. Tu również sława i
uznanie przyszły dopiero po śmierci. Na przełomie dwóch stuleci był już
wielkością przez nikogo nie kwestionowaną, jedną ze sztandarowych postaci
kultury rosyjskiej, patronem nowych kierunków; w refleksji filozoficznej i
religijnej, a literacki modernizm uznał go za głównego ze swych rodzimych
prekursorów.
Po roku 1917 stosunek do niego zmieniał się radykalnie. Nie przeszkodziło
to zresztą pierwotnie w znacznym postępie badań nad jego życiem i twórczością.
Pojawiły się pierwsze monograficzne zarysy, spora ilość studiów,
opublikowano wiele materiałów źródłowych związanych z jego życiem i działalnością.
W latach 1926-1930 ukazało się kolejne pełne, ale pierwsze naukowo opracowane
wydanie jego dzieł artystycznych, w 1928 rozpoczęto czterotomową edycję listów
Dostojewskiego, ukończoną w 1959 roku. Jest oczywiste, iż twórczość
pisarza tak namiętnie zwalczającego socjalizm, ateizm, kolektywistyczne koncepcje organizacji życia społecznego
rozmijała się z potrzebami państwa, które właśnie ideały socjalizmu uznało
za wartość najwyższą. Pozostawała również w sprzeczności z estetyką
realizmu socjalistycznego głoszącego historyczny optymizm, oparty na przeświadczeniu
o nieuchronności dziejowego postępu. Twórczość ta wchodzić również musiała
w zasadniczą kolizję z "inżynieryjno"-instrumentalnym traktowaniem
literatury powołanej nie do poznania człowieka, lecz formowania nowego typu
osobowości. "Przeklęte problemy", ideał "prawdziwie pięknego człowieka"
wydawały się teraz anachronizmem, produktem społeczeństwa, które
bezpowrotnie odeszło. Powieści Dostojewskiego w tej sytuacji mogły co najwyżej
być, jako klasyka "realizmu krytycznego", dowodem rozkładu obalonego
przez rewolucję ustroju i bankructwem jego światopoglądowych pryncypiów.
Ceniono w nich głównie "formę", nie zaś "treść".
Spuścizna autora Zbrodni i kary w ówczesnej recepcji charakteryzowała
się określoną dwuznacznością: dla niemałej części badaczy była nie
tylko dokumentacją rozpadu starego świata, ale i symptomem tego rozpadu.
"Chory" Dostojewski był pochodną choroby i dekadencji ustroju.
Psychologiczna i filozoficzno-etyczna zawartość jego dzieł wydawała się
przeszkodą w budowie nowego życia, tym bardziej iż rozwiązania generalne, w
sferze "bazy" - jak powszechnie wierzono - miały rozstrzygnąć
wszystkie kwestie życia jednostki.
Znamienne dla tego etapu recepcji Dostojewskiego są wypowiedzi najwyższego
autorytetu w literaturze rosyjskiej - Maksyma Gorkiego.
Dostojewskiemu [pisał autor Matki] przypisuje się role poszukiwacza
prawdy. Jeśli nawet szukał - to znalazł |ją] w zwierzęcych pierwiastkach
człowieka, i znalazł nie po to, by je przezwyciężyć, lecz usprawiedliwić.
Polemika z Dostojewskim, a raczej z "dostojewszczyzna" cechuje
Gorkiego nie tylko w okresie radzieckim, bowiem jeszcze w 1900 roku, w powieści
Troje, podjął zasadnicza dyskusję ze Zbrodnią
i karą.

Powracają na pewien czas obiegowe opinie o nim jako "okrutnym
talencie", znów imputuje mu się upodobania sadystyczne, odżywa
biograficzna plotka o autorze, który rzekomo doświadczał wszystkich
patologicznych doznań opisywanych w swych utworach. Poważnym obciążeniem
jest teraz jego współpraca z przedstawicielami rosyjskiej reakcji lat 60-
70-tych ubiegłego stulecia, a Biesy są interpretowane wyłącznie jako
paszkwil na ruch rewolucyjny.
Czasową cezurę w trwałym przełomie stosunku do Dostojewskiego w ZSRR
stanowi rok 1956. W latach 1956-1958 wydano jego dzieła w 10-tomowej edycji. W
ostatnich dwudziestu paru latach notujemy prawdziwą rzekę książek o nim,
publikację materiałów archiwalnych, ogromną ilość rozpraw omawiających różnorodne
aspekty jego twórczości, traktowane z wielu metodologicznych punktów
widzenia. Dostojewski jest również coraz bardziej obecny we współczesnej
wielonarodowej literaturze radzieckiej, w której aktualizuje się nurt
filozoficznej refleksji i moralnych poszukiwań.
Od 1972 roku ukazuje się najpełniejsze z dotychczasowych wydanie dorobku
Dostojewskiego w trzydziestu tomach, zawierające dzieła artystyczne,
publicystykę, listy, również rzeczy niedokończone i niezrealizowane
projekty.
Konieczność takiego wydania [piszą jego redaktorzy w przedmowie do t. I]
dojrzała już dawno. Jest uwarunkowana wielkością artystycznego geniuszu
Dostojewskiego i ogromnym znaczeniem jego spuścizny dla współczesności, światową
sławą jego dzieł i ich szerokim oddziaływaniem na postępową kulturę i
literaturę całej ludzkości.

To fundamentalne i pomnikowe przedsięwzięcie jest syntezą aktualnego stanu
badań nad wielkim rosyjskim pisarzem, podejmowanych przez krytyków i uczonych
całego świata. Oprócz tekstów kanonicznych wydanie publikuje warianty
ilustrujące etapy powstawania dzieła, konspekty, plany, notatki, stanowiące
tym samym kapitalny materiał do dalszych przedsięwzięć badawczych.
Fiodor Dostojewski jest aktualnie w ZSRR najczęściej wydawanym ze
wszystkich rosyjskich klasyków, a Zbrodnia i kara, wprowadzona w latach
60-tych do zestawu obowiązujących lektur w radzieckiej szkole średniej, tylko
w 1983 roku ukazała się w pięciu różnych wznowieniach osiągając milion
sześćset tysięcy egzemplarzy nakładu. To dowód, iż powieść jest coraz
niezbędniejsza współczesnemu czytelnikowi, że właśnie u Dostojewskiego - nieporównanie częściej aniżeli u Gorkiego
- poszukuje on odpowiedzi na
trudne pytania i moralne dylematy. W ten sposób Dostojewski stał się jednym z
najbardziej współczesnych pisarzy przeszłości.
Charakterystyczna ewolucja dokonała się również w preferencjach
badawczych. Coraz mniej zwolenników ma socjologiczny redukcjonizm i traktowanie
twórczości pisarza jako "produktu" określonego czasu i miejsca, coraz
więcej uwagi - szczególnie wśród młodszej generacji badaczy - skupia
egzystencjalna problematyka dzieła Dostojewskiego, odczytywana bardzo współcześnie.
Przykładem podobnej postawy jest książka Jurija Kariakina.

Sposoby odbioru. Twórczość
Dostojewskiego jest atrakcyjnym obiektem badawczym nie tylko dla specjalistów-literaturoznawców,
jest również przedmiotem wzmożonego zainteresowania twórców i badaczy różnych
dyscyplin humanistycznych: filozofii, teologii, psychiatrii, antropologii
kultury. Oddziałał na wiele obszarów współczesnej kultury, należał do
ulubionych autorów Friedricha Nietzschego, a twórca psychoanalizy Zygmunt Freud w zachowaniach jego bohaterów dostrzegł potwierdzenie swych
odkryć.
Recepcja Dostojewskiego wśród badaczy różnych dziedzin była i jest nadal
w znacznym stopniu zdeterminowana modą, zmiennością kierunków
intelektualnych, poglądami społeczno-politycznymi. Najpierw w twórcy Idioty
widziano wielkiego myśliciela chrześcijańskiego i genialnego duszoznawcę,
potem - głównie pod wpływem psychoanalizy - za jedyny klucz
interpretacyjny dzieła i osobowości pisarza uznano sublimację popędów i
kompleksów. W każdym typie interpretacji obserwować można różne wartościujące
odcienie i postawy: od zdecydowanej negacji do entuzjastycznej afirmacji.
Reprezentanci ruchu rewolucyjnego, posługujący się ortodoksyjnym
socjologizmem, mieli swe "porachunki" z Dostojewskim, w zasadzie go
odrzucali, choć i wśród nich istniało spore zróżnicowanie w tej kwestii.

Pa ukazaniu się książki Michała Bachtina i przetłumaczeniu jej na obce języki
Dostojewski stał się dla większości badaczy wielkim artystą słowa, twórcą
nowej polifonicznej struktury powieściowego świata. Bardzo żywy i wciąż
odnawiany nowymi bodźcami jest nurt dociekań nad Dostojewskim jako pisarzem
politycznym, który potrafił genialnie i proroczo przewidzieć wiele zjawisk,
tragedii i klęsk naszego stulecia.
Ogromny ładunek dramatyzmu jak i struktura kompozycyjna powieści Fiodora
Dostojewskiego stanowiły i stanowią nad zachętę do przeróbek teatralnych i
filmowych. Pierwsza inscenizacja Zbrodni i kary zrealizowana została w
Rosji już w rok po opublikowaniu powieści, a w Paryżu w 1888 roku. W dwa lata
później powieść o Raskolnikowie rozpoczyna swe systematyczne sceniczne życie na
deskach teatrów Niemiec, Austrii, Włoch, Anglii i Ameryki. Powstaje również
kilka wybitnych filmów osnutych na kanwie tego utworu, jego fabuła była również
natchnieniem dla twórców oper i baletu.

Życie sceniczne i ekranowe ujawnia wprawdzie nowe aspekty dzieła, niezwykle
poszerzając krąg jego odbiorców, równocześnie jednak często spłyca do
komiksowego poziomu zawartą w nim problematykę. Np. w większości podobnych
przeróbek Zbrodni i kary opuszczony jest epilog powieści.
Już dawno zauważono, iż popularność autora Biesów
ma przypływy i odpływy:
wzrasta w sytuacjach kryzysowych, gdy podważany jest dotychczasowy ład społeczny
i system wartości, maleje w momentach stabilizacji. Mimo iż od jego śmierci
upłynęło stulecie, problematyka, którą żył, jest nadal żywa. Refleksja płynąca
z obcowania z jego dziełami jest istotnym elementem naszej kultury, wspólnej
samowiedzy nieodzownej każdemu myślącemu człowiekowi.
 
* Józef Smaga - Wstęp do "Zbrodni i kary"
Fiodora Dostojewskiego, seria Biblioteka Narodowa, 1987












Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dostojewski Fiodor Łagodna
DOSTOJNOŚĆ KRÓLA CHWAŁ JAK WIELIKI JEST BÓG
Valkoisia öitä F M Dostojevsky
Dostojewski Fiodor Potulna
Portrety psychologiczne bohaterów Zbrodni i kary F Dostojewskiego
dostojewski diabel
Dostojewski Fiodor Sen śmiesznego człowieka
Problemy poetyki Dostojewskiego
Fiodor Dostojewski Petersburskie senne widziadła wierszem i prozą
dostojewski i problem przebaczenia
Dostojewski Fiodor Chlop Mareusz
Dostojewski Fiodor Chłopczyk na gwiazdce
000 Dostojewski Fiodor Idiota
Dostojewski Fiodor Stuletnia
Dostojewski, Fiodor Gracz

więcej podobnych podstron