V.
Od izolacjonizmu do zaangażowania
1933-1941
1. NA DRODZE DO NEUTRALNOŚCI
Rooseyelt objął urząd prezydenta w bardzo trudnym momencie historii Stanów Zjednoczonych, gdy kraj ogarnięty był wielkim kryzysem ekonomicznym. Na arenie międzynarodowej Ameryka nadal występowała jako mocarstwo unikające politycznych i wojskowych zobowiązań, trzymające się z dala od trudnych problemów europejskich.
_J Głównym zadaniem nowej administracji było uporanie się z kryzysem gospodarczym. Sprawy polityki zagranicznej zostały więc podporządkowane reformom gospodarczym i społecznym, składającym się na politykę New Deal (Nowy Ład)1. W programie polityki zagranicznej, zarysowanym przez prezydenta-elekta w styczniu 1933 r. naczelne miejsce zajęły tradycyjnie kwestie długów, polityki monetarnej oraz zagadnienie rozbrojenia. We fragmencie poświęconym kontynentowi europejskiemu Roosevelt zapewniał, że chciałby przyczynić
1 Na temat New Deal zob. F. Freidel, Franklin D. Roosevelt, Launching the New Deal, Boston-Toronto 1973; W. E. Leuchtenburg, Franklin D. Roosevelt and the New Deal, New York 1963; A. M Schlesinger (Jr), The Corning of the New Deal, Boston 1959.
357
się do "politycznej rekonstrukcji i tym samym do bezpieczeństwa w Europie", co zawierało charakterystyczną dla dotychczasowej polityki amerykańskiej, a bliską taktyce Niemiec, nutę lekceważenia ładu wersalskiego. Potwierdziło to uczynione podczas spotkania z brytyjskim ambasadorem spostrzeżenie na temat możliwości przekazania polskiego "korytarza" Niemcom w zamian za gwarancję swobodnej komunikacji Polski z Gdynią2.
Zdawkowe uwagi nowego prezydenta na temat polityki wobec Europy najwyraźniej dowodziły, że dawny zwolennik Wilsona i Ligi Narodów nie odstąpi od tradycyjnych zasad amerykańskiej strategii zewnętrznej. Także wybór sekretarza stanu, którym został senator z Tennessee Cordell Hull, nie zapowiadał jakiejś radykalnej zmiany w dziedzinie dyplomacji. Wprawdzie Hull w czasie swojej blisko dwudziestoletniej działalności w izbie senackiej dał się poznać jako zwolennik obniżenia taryf celnych i wolnego handlu, gdyż dostrzegał w tym warunek pokojowej współpracy państw, to jednak nie deklarował się jako sympatyk silniejszego zaangażowania Ameryki na polu międzynarodowym3.
Mimo skupienia uwagi na reformach wewnętrznych, administracja Roosevelta zmuszona była zająć też stanowisko wobec aktualnie rozgrywających się wydarzeń na arenie międzynarodowej, zwłaszcza najważniejszego - toczących się właśnie w Genewie obrad Konferencji Rozbrojeniowej. Roosevelt podobnie jak prezydenci republikańscy przywiązywał wagę do powszechnego rozbrojenia, wiążąc z tym nadzieję na poprawę sytuacji gospodarczej w świecie. Już w drugim tygodniu prezydentury, kiedy konferencja genewska stanęła w obliczu niebezpieczeństwa impasu, FDR stwierdził wobec prasy, że "rozbrojenie jest jednym z najważniejszych kluczy do rozwiązania sytuacji światowej". Dlatego też wyraził pragnienie "użycia wszystkich możliwych środków, aby konferencja zakończyła się sukcesem"4. Nie
2 Program ten zarysowany został podczas spotkania Roosevelta z ambasadorem brytyjskim Ronaldem Lindsayem PBFP, 1930-1938, London 1950, serie II, vol. V, ss. 748-751); por. też F. Freidel, op. cit., s. 103; P. Grudziński, Przyszłość Europy w koncepcjach Franklina D. Roosenelta (1933-1945), Wrocław 1980, ss.[50-52.
3 Zob. J. Pratt, Cordell Hull, 1933-1944, w: American Secretaries of State and / Their Diplomacy, vol. XII-XHI, New York 1963; także H. Batowski, Z polityki Lmiędzynarodowej XX wieku, Kraków 1979, s. 298.
4 Franklin D. Roosevelt and Foreign Affairs: January 1933-January 1937, ed. by E. B. Nixon, vol. I, Cambridge (Mass.) 1969, ss. 25 i 26; zob. też R. H. Ferrell, American Diplomacy in the Great Depression: Hoover-Stimson Foreign Policy, 1929-1933, New Haven 1957, rozdz. 12; R. A. Divine, The Illusion of Neutrality, Chicago 1962, s. 48.
358
mieniało to faktu, że możliwości amerykańskie, biorąc pod uwagę zasadę izolacjonizmu, były niezwykle ograniczone.
Rooseyelt, podobnie jak jego poprzednicy w Białym Domu, zakładał, że to właśnie w Berlinie szukać należy rozwiązań politycznych problemów Europy, w tym kwestii ograniczenia zbrojeń. Sondowanie stanowiska Niemiec wydawało się tym ważniejsze, że w styczniu 1933 r- do władzy doszedł Hitler. Z amerykańskiego punktu widzenia nie było to korzystne rozwiązanie. Republikanie wiele wysiłku włożyli w to, aby umocnić demokratyczny porządek w Niemczech. Przejęcie władzy przez ruch nazistowski oznaczało zatem porażkę wysiłków poprzednich administracji, a i przez demokratów fakt ten nie został oceniony pozytywnie5.
Wkrótce po inauguracji prezydentury Rooseyelt przekazał ambasadorowi niemieckiemu w Waszyngtonie baronowi Friedrichowi von Prittwitz und Gaffron sugestię spotkania z przedstawicielami rządu niemieckiego, np. z ministrem spraw zagranicznych Konstan-tinem von Neurathem. Chodziło o przedyskutowanie ważnych problemów, zwłaszcza tych dotyczących rozbrojenia. Wydaje się, że prezydent chciał w ten sposób uniknąć pogorszenia stosunków amery-kańsko-niemieckich jako efektu zmian politycznych w Rzeszy. Zresztą w przekazanej do Berlina depeszy ambasador podkreślił, że wizyta taka byłaby bardzo korzystna i być może zmieniłaby nieprzychylną dla Niemców opinię w USA6.
Wymowna była również nominacja ambasadora USA w Berlinie, którym został profesor historii na uniwersytecie w Chicago, William E. Dodd. Wcześniej Rooseyelt rozważał wiele kandydatur na to stanowisko (brano pod uwagę m.in. J. M. Coxa, demokratycznego kandydata na prezydenta w 1920 r., oraz byłego sekretarza wojny, N. D. Bakera), co świadczyło o znaczeniu placówki w Berlinie7. Profesor Dodd, mimo że nie brał czynnego udziału w życiu politycznym kraju, to jednak
5 W 1936 r. Roosevelt przyznał, że od młodości spoglądał na Niemcy, które wówczas poznał, z dużo większą sympatią niż na Wielką Brytanię czy Francję, zob. Roosevelt do S. Early'ego, 19 X 1936, w: F. D. Rooseyelt, His Personal Letters, 1928-1945, New York 1950, ss. 942-944; także G. L. Weinberg, The Foreign Policy of Hitler's Germany. Diplomatic Revolution in Europę 1933-1936. Chicago 1970, s. 134.
6 Documents of German Foreign Policy [dalej: DGFP], 1918-1945, Serie C, voL I, s. 175.
7 Zob. Rooseyelt do Coxa, 9 III 1933, w: F. D. Rooseyelt, op. cit., vol. I, s. 337.
359
wydawał się Rooseyeltowi odpowiednim kandydatem. Przywiązanie Dodda do najlepszych tradycji amerykańskiej demokracji było powszechnie znane. Jego szacunek i sympatia dla narodu niemieckiego pochodziły z czasów studiów na uniwersytecie w Lipsku. Te właśnie elementy podkreślał Roosevelt, uzasadniając wybór Dodda. "To trudna placówka - stwierdził prezydent w rozmowie z nowo mianowanym ambasadorem. Pańskie podejście jako przedstawiciela świata kultury powinno ułatwić Panu pracę. Chcę mieć w Niemczech amerykańskiego liberała, który byłby przykładem dla Niemców"8. W myśl założeń administracji misja Dodda miała polegać na realizacji specjalnych założeń polityki USA: chodziło o umocnienie umiarkowanych elementów w życiu politycznym Niemiec i tym samym przeciwstawienie się nowym, totalitarnym tendencjom rysującym się w Trzeciej Rzeszy.
Pod koniec marca 1932 r. Stany Zjednoczone wysłały ponownie swoją delegację do Genewy. Jej przewodniczący N. H. Davis udał się najpierw do Berlina, aby przedyskutować tam sporne problemy polityczne i gospodarcze. Ze spotkań z osobistościami hitlerowskiego establishmentu Davis wyniósł podwójnie negatywne wrażenie, wywołane niemieckimi dążeniami zbrojeniowymi, a także nieprzejednanym stosunkiem do ludności pochodzenia żydowskiego9. Tendencje mili-tarystyczne w Trzeciej Rzeszy oraz stanowisko zajęte przez Niemców w Genewie, zwłaszcza wobec planu rozbrojeniowego J. R. MacDonal-da z 16 marca 1933 r.10, zrodziły u Rooseyelta przekonanie, że Berlin stanowi główną przeszkodę na drodze pozytywnej finalizacji Konferencji Rozbrojeniowej.
Amerykański prezydent zdecydował się więc wystosować specjalny apel. Jego oświadczenie z 16 maja 1933 r. adresowane było oficjalnie do przywódców 54 państw. W dokumencie tym Roosevelt, popierając brytyjski projekt stopniowej redukcji zbrojeń, proponował równocześnie wyeliminowanie broni ofensywnych oraz zawarcie przez wszystkie
8 Ambassador Dodfs Diary, 1933 -1938, ed. by W. E. Dodd (Jr), M. Dodd, London 1941, s. 17 (polskie wydanie pt. Dziennik ambasadora. 1933-1938, Warszawa 1972).
9 DGFP, Serie C, vol. I, ss. 264-266; 273-275.
10 Plan MacDonalda dotyczył redukcji zbrojeń lądowych, morskich, powietrznych oraz broni chemicznej i bakteriologicznej, proponował również formę nadzoru i kontroli. Zob. A. Harasimowicz, Dyplomacja brytyjska wobec zagadnienia rozbrojenia, 1921-1937, "Acta Universitatis Lodziensis" 1990, ss. 221-228.
360
mocarstwa paktu o nieagresji11. Choć propozycje Roosevelta nie wychodziły poza sugestie czynione wcześniej przez administrację Hoovera, to jednak Brytyjczycy odczytali je jako potwierdzenie, że USA nie pozostaną obojętne wobec niczego, co dotyczy pokoju światowego"12. Po raz kolejny Europa zdawała się odczytywać działania amerykańskie bardziej jako wyraz własnych oczekiwań niż rzeczywistych zamiarów mocarstwa zza Atlantyku, skrępowanego zasadą unikania zobowiązań politycznych na gruncie europejskim.
Apel amerykański pozostał bez większego echa. Już następnego dnia przemawiając w Reichstagu Hitler wyraził intencję odbudowy potencjału militarnego Niemiec. To wystąpienie kanclerza Rzeszy podziałało alarmująco na amerykański Departament Stanu. J. P. Moffat, szef Wydziału Europy Zachodniej w Departamencie Stanu, stwierdził, że "naziści potrzebują pięciu lat pokoju, aby lepiej przygotować się do wojny". W podobnym tonie wypowiedział się amerykański charge d'affaires w Berlinie George A. Gordon oceniając, że Hitler w ciągu najbliższych pięciu lat zacznie realizować swoje cele określone w Mein Kampf.
Amerykanie rozumieli, że deklaracja Hitlera z 17 maja 1933 r. oraz prowadzona przez niego polityka znacznie utrudniają rozmowy w Genewie. Kolejną próbę przełamania impasu podjęły Stany Zjednoczone już 22 maja 1933 r. W imieniu prezydenta Davis przestawił w Genewie zrewidowane stanowisko Ameryki w sprawie rozbrojenia, kontroli, konsultacji i neutralności. Obok ponownego apelu o stopniową redukcję zbrojeń, w oświadczeniu zawarta była amerykańska gotowość uczestnictwa w konsultacjach międzynarodowych na wypadek zagrożenia pokoju. Davis zapewniał również, że Stany Zjednoczone będą respektować sankcje Ligi Narodów przeciw agresorowi, jeśli opinia Ligi Narodów w kwestii uznania określonego państwa za agresora będzie zbieżna z opinią Stanów Zjednoczonych14.
11 Tekst w j. polskim S. Sierpowski, Źródla do historii powszechnej okresu międzywojennego, t. II: 1927-1934, Poznań 1992, ss. 398-401; zob. też R. Dallek, Franklin D. Roosevelt and American Foreign Policy, 1932-1943, Oxford-New York -Toronto 1979, ss. 43 i 44.
A. Harasimowicz, op. cit., s. 231.
13 Houghton Library [dalej: HL], Jay Pierrepont Moffat Papers, vol. 33, Moffat Diary, 2 V 1933; FRUS, 1933, vol. I, ss. 159-164; szerzej G. L. Weinberg, op. cit., s. 143.
14 FRUS, 1933, voL I, ss. 154-158.
361
Deklaracja dostrzegająca istnienie Ligi Narodów mogła budzić nadzieje na silniejsze związanie się USA z areną europejską. Nic dziwnego, że oświadczenie Davisa wzbudziło żywą reakcję zarówno w Ameryce, jak i w Europie. Powszechnie twierdzono, że jest to najdalej idące zbliżenie się Ameryki do francuskiej wersji systemu bezpieczeństwa w Europie. Sądzono, że w ten sposób otwiera się drogę do rzeczywistego postępu w rozmowach rozbrojeniowych15. Wymowę deklaracji amerykańskiej osłabił fakt, że administracja Roosevelta nie podjęła batalii w Kongresie o wprowadzenie ustawy o embargu, dającej prezydentowi możliwość ograniczenia dostaw broni dla agresora16.
Fakt ten rzucił cień na rzeczywiste intencje administracji Ro-oseyelta, jeśli idzie o zaangażowanie na rzecz europejskiego systemu bezpieczeństwa. Z drugiej strony złożoność problematyki europejskiej, w tym układ stosunków Paryż-Berlin i niechęć Londynu do podejmowania zobowiązań politycznych i wojskowych na kontynencie, ale przede wszystkim rzeczywiste intencje polityczne reżimu w Trzeciej Rzeszy zadecydowały, że próby mediacji podejmowane przez USA były bezskuteczne. Nawet wysunięcie przez rząd amerykański kwestii rozbrojenia jako argumentu przetargowego w rozmowach gospodarczych prowadzonych w maju 1933 r. w Waszyngtonie z prezesem Banku Rzeszy H. Schachtem nie zmieniło twardego stanowiska Niemiec.
Jeszcze pod koniec lata 1933 r. Roosevelt podjął kolejną inicjatywę w celu wyprowadzenia Konferencji Rozbrojeniowej z impasu. Davis został odwołany z dwumiesięcznego urlopu, który spędzał w Stanach Zjednoczonych, i ponownie wysłany do Europy. Amerykański dyplomata wiózł list Roosevelta skierowany do MacDonalda i premiera Francji Edouarda Daladiera. Prezydent USA ponownie wyrażał swą troskę o utrzymanie pokoju w Europie i przekonanie, że nic nie
15 Reakcje prasy amerykańskiej zob. A Farewell to Isolation, "Literary Digest" nr 115 z 3 VII 1933, ss. 3 i 4.
16 Chodziło o to, że Kongres dopuszczał ustawę o embargu, ale pod warunkiem przyjęcia poprawki Johnsona (od nazwiska senatora H. W. Johnsona), nakładającej na prezydenta obowiązek ogłoszenia embarga na broń dla wszystkich uczestniczących w konflikcie stron; zob. FRUS, 1933, vol. I, ss. 365-378; także R. A. Divine, Franklin D. Roosevelt and Collectwe Security, 1933, "Mississippi Yalley Historical Review" nr 48, June 1961, ss. 54-58.
wpłynie na poprawę sytuacji gospodarczej w takim stopniu, jak zbrojenie. Prezydent proponował również spotkanie przywódców Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Włoch celem uzgodnienia rozstrzygnięć w Genewie17. Wszystko jednak bez widocznego rezultatu. Roosevelt do końca wierzył w możliwość urzeczywistnienia programu rozbrojenia. Dyplomacja USA w październiku 1933 r. przekonała Paryż o konieczności rozpoczęcia procesu ograniczenia zbrojeń bez tzw. okresu próby18. Sądzono, że także Berlin zaakceptował to jako wyjście honorowe. Rozczarowanie było jednak duże, gdyż 14 października 1933 r. Niemcy zawiadomiły Prezydium Konferencji Rozbrojeniowej o wycofaniu się z obrad genewskich. Kilka dni później zgłosiły formalną rezygnację z członkostwa w Lidze Narodów. Wkrótce do Departamentu Stanu zaczęły napływać alarmujące wieści
0 przygotowaniach militarnych w Niemczech. W kwietniu 1934 r. p.o. attache handlowego Stanów Zjednoczonych w Berlinie Douglas Miller donosił do Waszyngtonu, że celem Trzeciej Rzeszy Jest zdobycie dla Niemców wyższej pozycji w świecie, rozszerzenie terytorium Niemiec
1 taki rozwój rasy niemieckiej, aby Niemcy stały się największym i najpotężniejszym narodem w świecie". Zresztą prawie na rok przed ogłoszeniem przez Hitlera planów zbrojeniowych Miller informował Departament Stanu, że Niemcy "budują potężną machinę wojskową i są zdecydowane rozszerzyć swą władzę i terytorium w Europie"19.
Tak długo, jak osiągnięcie porozumienia w sprawie rozbrojenia i tym samym wzmocnienie bezpieczeństwa w Europie było możliwe, Roosevelt nie napotykał na sprzeciw opinii publicznej wobec zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Genewie. Jednak po niepowodzeniach Konferencji Rozbrojeniowej i wraz z nasileniem się działań militarystycznych w Trzeciej Rzeszy, potęgujących napięcie w Europie, coraz mocniejsze były naciski, aby USA nie angażowały się na Starym Kontynencie oraz wycofały się ze swego ograniczonego skądinąd zainteresowania problemami europejskimi. Choć więc prezydent uwa-
17 FRUS, 1933, vol. I, ss. 208-211; zob. też R. Dallek, op. cit., s. 67.
18 Francuzi żądali tzw. czasu próby, kiedy to Niemcy zrezygnują ze zbrojeń, a po którym Paryż rozpocznie proces rozbrojenia, A. M. Brzeziński, Dyplomacja francuska wobec Konferencji Rozbrojeniowej w Genewie (2 II 1932-31 V1937), "Acta Universitatis Lodziensis" 1987, s. 259.
" Franklin D. Roosevelt and Foreign Ąffairs..., vol. I, ss. 172-176; vol. H, ss. 518, 541 i n.
362
363
"
żal, że Stany Zjednoczone mogą odegrać ważną rolę w budowie stabilnej politycznie i gospodarczo Europy, to jednak zdecydował się mniej uwagi kierować na sprawy Starego Świata. Skupił się na realizacji polityki wewnętrznej, zwłaszcza programie odbudowy gospodarczej kraju, co spowodowało nasilenie tendencji izolacjonistycz-. nych/Taktyka ta dominowała w polityce Białego Domu przez następne dwa lata.
Także na polu dyplomacji gospodarczej brak było sukcesów, które potwierdzałyby zasadność amerykańskiego zaangażowania w Europie. Wprawdzie mimo początkowych zastrzeżeń, Roosevelt wyraził zgodę na udział amerykańskich przedstawicieli w zaplanowanej na czerwiec 1933 r. światowej konferencji gospodarczej w Londynie. Zaproponował nawet spotkanie z przywódcami m.in. Francji i Wielkiej Brytanii w Waszyngtonie w celu przeprowadzenia wstępnych rozmów przed konferencją20. Chodziło o ustalenia dotyczące długów, stabilizacji walutowej, barier celnych, walki z kryzysem, a więc problemów żywotnie interesujących Amerykę.
Na krótko przed wizytą MacDonalda i Herriota w Waszyngtonie, 18 kwietnia 1933 r. Rooseyelt podjął decyzję o zniesieniu zasady stałego parytetu złota względem dolara, a następnie dokonał dewaluacji amerykańskiej waluty o 50%. W ten sposób starano się przywrócić równowagę w gospodarce amerykańskiej i wyprowadzić ją ze stanu recesji. Jednak wszystko to oznaczało równocześnie jeszcze silniejsze załamanie na międzynarodowym rynku walutowym. Nie wróżyło to dobrze wizycie przywódców europejskich w Waszyngtonie.
Jednak rozmowy, jakie w ostatnim tygodniu kwietnia 1933 r. przeprowadzili MacDonald i Herriot w Stanach Zjednoczonych, mogły napawać optymizmem. Roosevelt wyraził zainteresowanie rewizją umów o długach, ponadto zapowiedziano możliwość zmiany polityki handlowej, zwłaszcza w zakresie taryf celnych, a także podjęcie działań na rzecz przywrócenia stałego parytetu złota względem dolara21. Prezydent Rooseyelt podsumował rozmowy z Europej-
20 Rozmowy Roosevelta z ambasadorami Francji i Wielkiej Brytanii zob. DDF, l-serie, vol. II, ss. 770, 823; vol. m, ss. 94, 148 i 149; DBFP, serie II, vol. V, ss. 776-778, 781-788; F. Freidel, op. cit., ss. 374-377.
21 NARG 59, Department of State, 550.S 1/707, raport z rozmowy Roosevelta z Herriotem, 27 IV 1933; DBFP, serie II, vol. V, ss. 792 i 793.
364
czykami stwierdzeniem, że wszystko sprzyja temu, aby konferencja gospodarcza zakończyła się pełnym sukcesem22.
Na początku czerwca 1933 r. delegacja amerykańska, pod wodzą sekretarza stanu Hulla i przewodniczącego Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych K. Pittmana, udała się do Wielkiej Brytanii. Miała do wykonania mało wdzięczną misję. Strona amerykańska bowiem odmówiła podjęcia dyskusji na temat rewizji długów, choć dla Wielkiej Brytanii i Francji był to punkt wyjścia dalszych rozmów. Ponadto Amerykanie nie zgodzili się na przywrócenie stałego parytetu dla dolara oraz na podpisanie porozumienia stabilizującego międzynarodowy rynek walutowy. Delegacji USA chodziło o utrzymanie całkowitej swobody działania w zakresie polityki finansowej w kraju23. Wszystko to jednoznacznie dowodziło, że Ameryka skłania się ku nacjonalizmowi w zakresie polityki gospodarczej. Będzie też starała się przezwyciężyć trudności ekonomiczne niezależnie od reszty świata. Postawa Waszyngtonu była jedną z głównych przyczyn niepowodzenia konferencji londyńskiej, która 27 lipca 1933 r., po 6 tygodniach bezowocnych obrad, zakończyła się fiaskiem.
Rozgoryczenie w Europie było zrozumiałe. Szczególnie oszukana czuła się Francja. Obietnice złożone przez Roosevelta na wiosnę 1933 r. podczas wizyty MacDonalda i Herriota w USA pozostały nie spełnione, mimo że Paryż był gotowy pójść na pewne ustępstwa w zakresie redukcji zbrojeń i gwarancji bezpieczeństwa. Zamierzał również uiścić przypadającą na czerwiec 1933 r. ratę, jedynie w zamian za obietnicę renegocjacji umów o długach24. Tymczasem Amerykanie pokazali w Londynie, że ich działania podporządkowane będą przede wszystkim priorytetom wewnętrznym, a w ramach programu zwanego New Deal interes europejski będzie uwzględniany w jeszcze mniejszym stopniu niż za republikanów. Dopiero jesienią 1936 r. zawarto trzystronne porozumienie monetarne między USA, Wielką Brytanią
The Public Papers and Addresses ofFranklin D. Roosevelt, ed by S. I. Rosenman, vol. II, New York 1939, s. 167.
0 FRUS, 1933, vol. I, ss. 644-646, 649 i 650; także P. M. Leffler, The Elusiue
Ouest: America's Pursuit ofEuropean Stability and French Security, Chapel Hill 1979, ss.
356; por. interesujące uwagi na temat członka amerykańskiej delegacji K. Pittmana
fc. D. Schulzinger, American Diplomacy in the Twentieth Century, New York 1990,
s. 152.
24 DDF, 2. serie, vol. m, ss. 98 -100, 315,473 i 474; FRUS, 1933, vol. I, ss. 183 i 184, 191-193.
365
i Francją, którego inicjatorem była zresztą Francja. Sekretarz skarbu Henry Morgenthau skomentował je jako "największy krok w kierunku pokoju"25.
W przeciwieństwie do administracji republikańskich ekipa Roose-velta wykazywała zainteresowanie liberalizacją polityki handlowej, uważając to za jeden z elementów Nowego Ładu. Zwłaszcza sekretarz stanu był zdecydowanym przeciwnikiem istnienia barier celnych. Twierdził, że wolny świat handlu stanowi najlepszą drogę rozwoju gospodarczego kraju. Sam Roosevelt, mimo że nie należał do zwolenników pełnego liberalizmu handlowego, krytykował ustawę taryfową i opowiadał się za obniżeniem barier celnych26.
Uznał też za bardzo korzystną nową ustawę celną przyjętą przez Kongres w 1934 r., tzw. Reciprocal Trade Agreements Act. Wyposażała ona prezydenta w szczególne uprawnienia, pozwalające mu na drodze układów bilateralnych z różnymi krajami zmniejszać taryfę celną do 50%. W ten sposób administracja Roosevelta zyskiwała większą swobodę działania. Ponieważ obniżki celne miały być dwustronne, firmy amerykańskie uzyskały korzystniejsze warunki sprzedawania towarów na rynkach zagranicznych. Korzyści te natomiast w niewielkim tylko stopniu objęły państwa europejskie. Zważyć bowiem należy, że do 1941 r. Stany Zjednoczone zawarły 30 umów bilateralnych, jednak większość z nich dotyczyła państw zachodniej półkuli, których towary na pewno nie mogły być konkurencyjne na rynkach amerykańskich. Z europejskiego punktu widzenia Stany Zjednoczone pozostały zatem państwem prowadzącym politykę protekcjonistyczną.
Wizerunku Ameryki w Starym Świecie na pewno nie poprawiło też wprowadzenie w kwietniu 1934 r. ustawy, zgłoszonej przez kalifornijskiego senatora z grupy "nieprzejednanych" H. W. Johnsona. Zakazywała ona udzielania jakichkolwiek pożyczek państwowych lub prywatnych rządom tych państw, które zalegały ze spłatą długów27. Nie wpłynęło to korzystanie na sytuację dłużników, a jedynie zaogniło ich stosunki gospodarcze z mocarstwem zza Atlantyku.
Charakter dyplomacji gospodarczej prowadzonej przez Roosevelta w pierwszym okresie jego prezydentury podważał jakiekolwiek nadzieje na silniejsze związanie Ameryki z Europą. Wydawało się, że
25 J. M. Blum, From the Morgenthau Diaries, vol. I, Boston 1959, ss. 155-173.
26 A. M. Schlesinger (Jr), op. cit., passim.
27
Zob. R. Dallek, op. cit., s. 74.
dawny zwolennik Wilsona stał się izolacjonistą, zapatrzonym w we wnętrzne priorytety i walkę z kryzysem prowadzoną z dala od europejskich problemów. Skromne zresztą inicjatywy administracji FDR na polu polityki zagranicznej nie zapowiadały odejścia od izolacjonizmu.
Obrazu tego nie był w stanie zmienić nawet tak ważny fakt, jak nawiązanie 16 listopada 1933 r. stosunków dyplomatycznych z ZSRR. Zbliżenie z Moskwą należało tłumaczyć przede wszystkim zainteresowaniem amerykańskich producentów rynkiem radzieckim. Bez nawiązania stosunków dyplomatycznych trudno też było mówić o zwrocie długów, zaciągniętych jeszcze przez Rosję carską w Ameryce. Nie bez znaczenia były również względy strategiczne. Chodziło o wykorzystanie Związku Radzieckiego jako politycznej przeciwwagi dla wpływów Japonii na obszarze Chin28./Tak więc nawiązanie stosunków dyplomatycznych z ZSRR wynikało bardziej z wewnętrznych potrzeb gospodarki amerykańskiej i globalnego charakteru jej polityki, niż z chęci zbliżenia z Europą.
Prowadzeniu bardziej aktywnej polityki na arenie europejskiej nie sprzyjała też atmosfera polityczna w kraju. Z jednej strony zainteresowanie przeciętnego Amerykanina skupiało się na walce z kryzysem, z drugiej - świadomość amerykańską ogarnęła tocząca się w publicystyce dyskusja na temat izolacjonizmu. Prowadzono ją właściwie od początku lat dwudziestych, jednak jej nasilenie nastąpiło w połowie lat trzydziestych na skutek narastającego zagrożenia politycznego w Europie. Punktem wyjścia tych rozważań była zazwyczaj I wojna światowa. Krytycznie oceniano przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny w 1917 r. Uważano dość powszechnie, że była to decyzja wymuszona naciskami amerykańskich kół wojskowych i gospodarczych oraz rezultat aktywności brytyjskiej propagandy wojennej prowadzonej na terenie USA. Bestsellerem 1934 r., ogłoszonym przez Book-of-the-Month Club, była książka F. C. Hanighena i H. C. Engelbrechta Merchants of Death (Handlarze śmiercią), atakująca przemysł zbrojeniowy jako współodpowiedzialny za przystąpienie
Zob. R. D. Schulzinger, op. cit., s. 156; zob. też K. Michałek, Na drodze ku Wędzę. Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki 1861 -l945, Warszawa 1993, ss. 365 i 366. _
366
367
Ameryki do wojny w 1917 r.29 Na tej podstawie starano się wykazać zgubne skutki odchodzenia od izolacjonizmu i angażowania w sprawy Europy. Efekt był taki, że w ankiecie przeprowadzonej w kwietniu 1937 r. na pytanie, czy błędem było przystąpienie USA do wojny, ponad 70% Amerykanów odpowiedziało twierdząco30.
Jednak część publicystów rozumiała, że Stany Zjednoczone nie mogą pozostać na uboczu wobec wzrastającego zagrożenia politycznego w Europie i świecie. Nie myślano wprawdzie o podejmowaniu zobowiązań politycznych lub wikłaniu się bezpośrednio w europejskie spory. Główne zainteresowanie sporej części autorów sprowadzało się do moralnych zasad stosunków międzynarodowych i kwestii, w jaki sposób owe moralne zasady można uchronić przed całkowitą destrukcją. Takie spojrzenie od połowy lat trzydziestych było najbliższe amerykańskiej administracji, zwłaszcza prezydentowi i jego sekretarzowi stanu31.
Trwały również dyskusje nad neutralnością, którą wielu publicystów uważało za stanowisko pośrednie między izolacjonizmem a zaangażowaniem. Temat neutralności podjął - jako jeden z pierwszych - Charles Warren. W artykule The Troubles of Neutrality (Problemy neutralności) udowodnił, że dla takiego mocarstwa jak Stany Zjednoczone nie ma żadnej drogi pośredniej między współpracą międzynarodową a izolacjonizmem. W podobnym duchu wypowiadali się Allen W. Dulles i Hamilton F. Armstrong w książce Can We Be Neutral (Czy możemy być neutralni), z tą jednak różnicą, że ich zdaniem wycofanie się z polityki światowej i aktywności gospodarczej na forum międzynarodowym mogłoby mieć bardzo złe konsekwencje dla przyszłości Ameryki32. Odmienny zgoła pogląd reprezentował
29 Inne prace, reprezentatywne dla tego nurtu, to: J. D. Sąuires, British Propaganda at Home and in the United States from 1914 to 1917, Cambridge (Mass.) 1935; W. Mills, The Road to War: America 1914-1917, Boston 1935 (także laureatka Book-of-the-Month Club, sprzedana w 200000 egz.). Zob. też A. A. Offner, American Appeasement, United States Foreign Policy and Germany, 1933 -1938, Cambridge (Mass.) 1969, ss. 131 i 132.
30 Wg D. Middleton, Retreat from Wctory. A Critical Appraisal of American Foreign and Military Policy from 1920 to the 1970, New York 1973, s. 16.
31 W. L. Langer, S. E. Gleason, The Challenge to Isolation, 1937-1940, New York 1952, s. 17.
32 Artykuł Ch. Warrena zamieszczony został w 1935 r. w "Foreign Aflairs", a praca Dullesa i Armstronga - opublikowana w 1936 r. (New York).
368
Edwin M. Borchard, który rozwiązanie dla amerykańskiej polityki zagranicznej znajdował w tradycyjnej neutralności XIX stulecia oraz jedynie w śledzeniu przez Amerykę biegu spraw na arenie międzynarodowej. W pracy opublikowanej wraz z WiJliamem P. Lagę zalecał więc Borchard powrót do dziewiętnastowiecznej neutralności33. Był to pogląd najlepiej wyrażający nastroje i przekonania amerykańskiej opinii społecznej, czującej się najbezpieczniej za parawanem łzolacjonizmu.
Ta nadal powszechna awersja do angażowania się w sprawy zewnętrzne oraz zdecydowana opozycja wobec jakichkolwiek form politycznych i wojskowych zobowiązań znalazły swój najpełniejszy wyraz w działaniach, które miały zabezpieczyć Stany Zjednoczone przed wciągnięciem ich w kolejny konflikt wojenny. Przyjęte w latach 1935 -1937 ustawy o neutralności uważane były zarówno w Ameryce, jak i na kontynecie europejskim za główną przeszkodę na drodze do amerykańskiej interwencji w sprawy Europy.
Chociaż przyczyna, która zrodziła ustawodawstwo o neutralności była zupełnie inna. To właśnie wystąpienie amerykańskiego delegata w Genewie Davisa w maju 1933 r. i złożona przezeń deklaracja o gotowości USA do konsultowania się z państwami europejskimi w wypadku zagrożenia pokoju zmobilizowały izolacjonistów. Ich niepokój wywołała uwaga o możliwości respektowania przez Stany Zjednoczone sankcji Ligi Narodów. Potwierdzeniem woli współdziałania z Ligą było poparcie przez Roosevelta projektu ustawy zezwalającej prezydentowi na ograniczenie sprzedaży amerykańskiej broni państwu, wobec którego genewska organizacja zastosowała sankcje.
Izolacjoniści w Kongresie sprzeciwili się tak brzmiącej propozycją która zresztą pozostawiała Ameryce całkowitą swobodę w ocenie sytuacji i podjęciu decyzji. Jeden z czołowych izolacjonistów, senator z Północnej Dakoty Gerald P. Nye stanął na czele powołanej w maju 1934 r. komisji senackiej nadzorującej sprzedaż i dystrybucję broni amerykańskiej (Senate Munitions Investigating Committee). Jednak pierwszym zadaniem komisji, popularnie zwanej komitetem Nye'a, było zbadanie roli amerykańskiego biznesu i bankierów w I wojnie światowej. Publikowane przez komitet od września 1934 r. raporty
1937.
u E. M. Borchard, W. P. Lagę, Neutrality to the United States, New Haven
24 Miedzy izolacjonizroera..
369
potwierdziły opinie wyrażone w publicystyce, że producenci broni i bankierzy zarobili w czasie wojny ogromne sumy. W krótkim czasie komitet Nye'a stał się więc głównym rzecznikiem utrzymania amerykańskiego izolacjonizmu w nowej, bardziej zdecydowanej formie. Komitet starał się utwierdzić społeczeństwo amerykańskie w przekonaniu, że naturalnym skutkiem położenia geograficznego, rozmiarów terytorialnych i potencjału gospodarczego Stanów Zjednoczonych jest poczucie bezpieczeństwa, a ewentualne włączenie się w konflikty wojenne leży głównie w interesie kół gospodarczych i finansowych. Było to odwołanie się do przeświadczenia, że światem rządzi sprzysię-żenie producentów i handlarzy bronią34.
Efektem prowadzonej przez komitet Nye'a kampanii było przyjęcie 31 sierpnia 1935 r. ustawy o embargu (tzw. First Neutrality Act). Ustawa ta odbiegała jednak zasadniczo od pierwotnych założeń projektu o sankcjach, który popierał Roosevelt. Nowa ustawa zobowiązywała prezydenta do wydania zakazu dostaw broni nie tylko dla agresora, ale również dla ofiary agresji. Zabroniono także wykorzystywania statków amerykańskich do transportu broni i sprzętu dla wszystkich stron walczących35. W ten sposób stawiano znak równości między agresorem a ofiarą agresji. Odbierano też Ameryce możliwość solidarnego poparcia ewentualnych sankcji Ligi Narodów wobec napastnika. Taka sytuacja mogła sprzyjać państwom agresywnym. Zwracał na to uwagę Roosevelt, jednak zdecydował się podpisać ustawę36.
Inne od zamierzonych skutki embarga ujawniły się po włoskim ataku na Abisynię 3 października 1935 r. W specjalnym wystąpieniu proklamującym stan wojny prezydent Rooseyelt zobligowany ustawą zakazał eksportu broni dla obu walczących stron. Było to niewątpliwie korzystne dla Włoch, państwa silniejszego, uniemożliwiając jednocześnie pomoc dla słabej Abisynii. Rozumiał to prezydent i dlatego przeforsował jedynie sześciomiesięczne embargo licząc na to, że
34 Szerzej, J. E. Wiltz, In Search ofPeace: The Senate Munitions Inąuiry, 1934-36, Baton Rouge 1963, passim.
35 FRUS, 1935, vol. I, ss. 363-364; także R. A. Divine, The Illusion of Neutrality..., s. 85 i n.
36 Podpisując ustawę Roosevelt stwierdził, że "może ona mieć zupełnie inny od zamierzonego skutek. Zamiast uchronić nas od wojny, może nas do niej wciągnąć", cyt za: R. D. Schulzinger, op. cit., s. 159.
370
' 'niei będzie możliwe wprowadzenie sankcji wyłącznie wobec agre-tak jak pierwotnie zamierzono. Jednak 29 lutego 1936 r. Kongres hwalił drugą ustawę o neutralności, która wbrew dążeniu Roosevel-nie tylko wprowadzała przedłużenie obowiązującego embarga o rok zabraniała udzielania kredytów walczącym stronom, ale także przewidywała rozszerzenie embarga na każdy nowy kraj, który przyłączyłby się do działań wojennych37.
Ustawodawstwo o neutralności w zasadzie odnosiło się do wojen międzypaństwowych. Problem pojawił się w lipcu 1936 r., w momencie wybuchu wojny domowej w Hiszpanii. Praktyka Stanów Zjednoczonych stosowana w wypadku wojen domowych w Ameryce Łacińskiej pozwalała legalnym siłom znajdującym się u władzy na zakup broni w USA. Prawa nabywania broni odmawiano natomiast rebeliantom. Praktyki takiej nie zastosowano jednak wobec Hiszpanii. Już 14 sierpnia 1936 r. Roosevelt wystąpił z apelem do amerykańskich eksporterów o powstrzymanie się od dostaw broni dla obu stron walczących. To "embargo moralne" 8 stycznia 1937 r. zostało zalegalizowane formalną rezolucją Kongresu38. Wszelkie dostawy broni, amunicji i sprzętu wojskowego stały się nielegalne. Unieważniono również poprzednio wydane licencje.
Swoje stanowisko wobec wojny na Półwyspie Iberyjskim rząd amerykański motywował obawami, że swobodna sprzedaż broni mogłaby zaognić jeszcze bardziej konflikt, przekształcając go w wojnę europejską. W opinii tej utwierdzał administrację amerykańską Londyn. Wielka Brytania wydawała się zainteresowana neutralnością Stanów Zjednoczonych wobec konfliktu w Hiszpanii. Z drugiej strony w Departamencie Stanu ponowało wówczas przekonanie, że w kwestii hiszpańskiej najlepiej kierować się kursem wyznaczonym przez Foreign Office. Zaś postawa Wielkiej Brytanii, a także Francji, tak poważnie zaangażowanych w rejonie śródziemnomorskim wskazywała, że ewentualny sukces faszystów nie zagrażałby pokojowi europej-
57 FranklinD. Rooswelt and Foreign Affairs..., vol. Ul, ss. 173 i 174; R. A. Divine, The Illusion of Neutrality..., ss. 152-158.
* Senat przyjął tę rezolucję 6 I 1937 r., a Izba Reprezentantów następnego dnia. Prezydent złożył swój podpis 8 I 1937 r. Zob. dyskusję w Kongresie w: L. Mularska-Andziak, Hiszpania w polityce Stanów Zjednoczonych w okresie drugiej wojny światowej, (rozprawa doktorska UW, Warszawa 1987), ss. 34 i 35.
24*
371
skiemu39. Zastosowano zatem podobną do brytyjskiej taktykę biernego obserwowania wydarzeń.
Departament Stanu kształtując politykę wobec Hiszpanii, musiał uwzględniać nie tylko sytuację w Europie, ale również nastroje w Ameryce Łacińskiej. Hiszpański dramat wywołał różne emocje i zachowania wśród państw latynoamerykańskich. Niektóre z nich otwarcie zaangażowały się w konflikt i to po różnych stronach. Meksyk, chociaż formalnie neutralny, wysyłał sprzęt wojskowy dla rządu madryckiego. Z kolei największe i najbardziej wpływowe państwa, jak Argentyna, Brazylia i Chile prezentowały sympatie profrankistowskie40. Przy tak zróżnicowanej postawie rządów latynoamerykańskich neutralność Stanów Zjednoczonych wobec wojny hiszpańskiej warunkowała realizację dobrosąsiedzkiej polityki.
Trudno też było zdecydować się na przyjęcie jednoznacznej postawy przez administrację w sytuacji, kiedy społeczeństwo amerykańskie było wyraźnie podzielone na sympatyków Republiki oraz na zwolenników sił konserwatywnych i katolickich, wspierających generała Francisco Franco. Za rządem republikańskim opowiadali się przeważnie ci, którzy wierzyli, że klęska Franco osłabi siły faszyzmu europejskiego. Stronę przeciwną popierały ugrupowania profaszys-towskie, antykomuniści i katolicy. Najlepiej więc było pozostać przy neutralności, jako zasadzie amerykańskiej polityki zagranicznej41.
Z różnych przyczyn nie wchodziło też w grę rozszerzenie embarga na Trzecią Rzeszę i Włochy, mimo że oba te państwa jawnie uczestniczyły w wojnie hiszpańskiej. Ponieważ rząd madrycki nie ogłosił wojny z Niemcami i Włochami, rozszerzenie embarga miałoby charakter prowokacyjny. Oznaczałoby wysunięcie się Stanów Zjednoczonych na czoło frontu antyfaszystowskiego, wówczas jeszcze nie istniejącego. Ponadto z ambasady londyńskiej napływały informacje, że zdaniem Foreign Office rozszerzenie embarga byłoby przedwczesne
39 M.Baumgart, Wielka Brytania wobec wojny domowej w Hiszpanii (l 936 -1939), w: Wojna domowa w Hiszpanii w polityce międzynarodowej, pod red. A. Czubińskiego, Poznań 1989, s. 130 i n.; A. M. Brzeziński, Francja wobec wojny domowej w Hiszpanii (1936-1939), w: Wojna domowa w Hiszpanii..., s. 109 i n.; także B. Koszel, Hiszpański dramat 1936-1939. Wojna domowa w polityce mocarstw europejskich, Poznań 1991, s. 34 i n.
40 L. Mularska-Andziak, op. cit., ss. 50-52.
41 Zob. W. L. Langer, S. E. Gleason, op. cit., ss. 46-48; także R. D. Schulzinger, op. cit., s. 160.
372
i mogłoby skomplikować plany brytyjskie42. Byłby to zresztą akt boliczny, zważywszy, że wartość sprzętu wojskowego od l stycznia 1037 r zakupionego przez Trzecią Rzeszę w USA wynosiła tylko 440 tvs dolarów. Zakupy włoskie w tym okresie szacowano na około 170 tyś dolarów43. Należało przypuszczać, że wstrzymanie dostaw do Niemiec i Włoch nie będzie dotkliwym ciosem dla stopnia uzbrojenia tych państw. Natomiast ugodziłoby w interesy niektórych przedsiębiorstw amerykańskich, powodując też pewne konsekwencje dla polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych.
Zrodzony w wyniku wojny domowej w Hiszpanii precedens przyczynił się do wprowadzenia/ l maja 1937 r. trzeciej ustawy o neutralności, która przedłużała na czas nieokreślony główne postanowienia poprzednich aktów oraz wprowadzała nowe ustalenia. Upoważniała prezydenta do zastosowania embarga również w przypadku wojen domowych, jeśli wojna ta mogłaby "zagrozić pokojowi Stanów Zjednoczonych", co było określeniem o tyle nieprecyzyjnym, że obejmującym wszystkie konflikty lub jedynie wybrane. Ponadto prezydent mógł rozszerzyć listę artykułów podlegających embargu /"b dodatkowe pozycje. Ważnym uzupełnieniem była klauzula ćash and l carry, oznaczająca, że państwa walczące mogły dokonać zakupu ^zastrzeżonych towarów pod warunkiem zapewnienia własnego transportu oraz dokonania transakcji za gotówkę. W ten sposób starano się zabezpieczyć interesy amerykańskiego producenta i handlowca, które w momencie konfliktu obejmującego wiele państw byłyby zagrożone, gdyż Amerykanie straciliby rynki zbytu dla swoich towarów44. Z tej to przyczyny trzecia ustawa o neutralności była kompromisem pomiędzy sprzecznymi dążeniami Amerykanów, sprowadzającymi się z jednej strony do obecności gospodarczej w świecie, z drugiej - do politycznego niezaangażowania.
Polityka amerykańska wyrażona w ustawodawstwie o neutralności miała na celu - przynajmniej w założeniu -- utrzymanie Stanów Zjednoczonych z dala od konfliktu wojennego, bez względu na to, co
2 NARG 59, Department of State, file 852.00/5890, Phillips do Hulla, l VII 1937. - Mularska-Andziak, op. cit., s. 41.
44 Pomysłodawcą klauzuli cash and carry był B. Baruch, w czasie I wojny światowej wzewodniczący War Industry Board, a wówczas trfiski doradca prezydenta, zob. R. Dallek, op. cit., ss. 139 i 140; także R. A. Divine, The Illusion of Neutrality..., ss. 185-199.
373
wydarzyłoby się w Azji, Afryce, czy Europie. Niewątpliwie te działania ustawodawcze wyrażały dążenia i poglądy zdecydowanej większości społeczeństwa amerykańskiego i jego obaw, że USA mogą zostać wciągnięte w wojnę wbrew woli społecznej, jak to zdarzyło się w 1917 r. Precedens ten był żywy w świadomości Amerykanów. Jednak ustawy z lat 1935-1937, dając wyraz powszechnemu w Stanach Zjednoczonych przywiązaniu do zasady izolacjonizmu, dowodziły równocześnie niedostatecznego stanu wiedzy o głębokich ich konsekwencjach, zwłaszcza w świetle wydarzeń, rozgrywających się na scenie europejskiej od połowy lat trzydziestych. Zajęcie Nadrenii przez Niemcy 16 marca 1936 r. i dalszy wzrost agresywnych tendencji w polityce wewnętrznej i zagranicznej Trzeciej Rzeszy, agresja Włoch na Abisynie, wojna domowa w Hiszpanii i zaangażowanie w konflikt państw faszystowskich oraz Moskwy wszystko to potęgowało napięcie w Europie. Tymczasem Stany Zjednoczoczne obwarowane ustawami o neutralności usuwały się w głęboki cień.
Dowodziła tego reakcja Departamentu Stanu na wieść o remilita-ryzacji Nadrenii. Sekretarz stanu Hull poinformował ambasadora Stanów Zjednoczonych w Paryżu, że rząd amerykański "nie uważa, aby było właściwe wyrażenie jakiejkolwiek opinii w tym momencie"45. Jedynie w amerykańskich placówkach dyplomatycznych w Europie dostrzeżono, jakie niebezpieczeństwo dla pokoju na kontynencie europejskim niesie remilitaryzacja Nadrenii. Attache wojskowy w Berlinie Truman Smith stwierdził, że przez jedno posunięcie na dyplomatycznej szachownicy Hitler podciął korzenie całego systemu powojennych sojuszy Francji. Ambasador W. Dodd w obszernym opracowaniu pt. A Survey of German National Socialist Foreign Policy dodał, że jedynym zaskakującym elementem w polityce Hitlera jest wybór czasu i sposób realizacji celów; poza tym jego posunięcia są realizacją podstawowych założeń zawartych w Mein Kampf. Również Dodd starał się dowieść, że Zachód działa na korzyść Niemiec, a remilitaryzacja Nadrenii "odcina Francję od jej wschodnich sojuszników"46. Ustawodawstwo o neutralności mogło zatem wpływać
45 FRUS, 1936, vol. I, ss. 228, 234 i 235; Franklin D. Rooseuelt and Foreign Affairs..., vol. III, ss. 261-263.
46 FRUS, 1936, vol. I, s. 260; raport Dodda tamże, ss. 235, 238; zob. też A. A. Offner, op. cit., ss. 143-145, gdzie autor pisze, że w momencie kryzysu związanego z zajęciem Nadrenii Roosevelt wybrał się na ryby.
uspokajająco na Niemcy, gdyż gwarantowało im nietykalność ze strony amerykańskiego mocarstwa, osłabiając równocześnie pozycję państw Europy Zachodniej. Nic dziwnego, że kilka lat później ustawodawstwo o neutralności zostało określone w literaturze jako "czyn szaleńczy"47.
Z faktu tego zdawała sobie sprawę administracja amerykańska. Prezydent Roosevelt dostrzegał negatywne aspekty ustawodawstwa e neutralności; uważał je za mało realistyczne, działające na korzyść państw agresywnych (Niemiec, Włoch, Japonii). Ograniczały one swobodę działania władzy wykonawczej w zakresie polityki zagranicznej i osłabiały wpływ USA na sytuację międzynarodową, z czego po I wojnie światowej Stany Zjednoczony - wbrew pozorom - nie chciały rezygnować. I choć prezydent poparł ustawy powodowany naciskiem opinii publicznej i Kongresu, to jednak nie podzielał w całej pełni poglądu o słuszności stosowania takich zasad48.
Nowe wydarzenia na arenie międzynarodowej w drugiej połowie 1937 r. wydawały się stwarzać warunki korzystne do rewizji ustaw o neutralności./Agresja Japonii na Chiny w lipcu 1937 r. niosła bowiem znacziuVwiększe zagrożenie dla interesów amerykańskich, niż powodowały to kryzysy polityczne w Europie. Dlatego też amerykański izolacjonizm nigdy nie był tak nieprzejednany wobec Dalekiego Wschodu, jak wobec Eurqgy| Tymczasem ustawodawstwo o neutralności sprzyjało Japonii, która dysponując odpowiednią flotą oraz środkami finansowymi mogła bez trudu dokonywać w USA zakupu artykułów o znaczeniu strategicznym. W znacznie gorszym położeniu była ofiara agresji - Chiny, które nie miały możliwości przeprowadzenie transakcji na zasadzie cash and carry.
Biały Dom uznał więc, że sytuacja polityczna na Dalekim Wschodzie, zagrażająca bezpośrednio interesom amerykańskim, jest wystarczającym powodem, aby podjąć próbę przełamania izolacjonistycz-nych nastrojów społeczeństwa i zweryfikować ustawodawstwo o neutralności. Rooseyelt wystąpił zatem z oświadczeniem będącym z jednej strony wyzwaniem dla tendencji izolacjonistycznych, a z drugiej
>. Perkins, America and Two Wars, Boston 1944, s. 115. Odmienną opinię reprezentuje P. Grudziński (op. cit., s. 75), który wręcz pisze, tawodawstwo o neutralności nie ograniczało móżKwOści, z których pragnąłby Tzystać prezydent, gdyż i tak nie miał on zamiaru prowadzić aktywnej polityki wobec lrpy, powstrzymującej zapędy Trzeciej Rzeszy.
374
ć/
375
- ostrzeżeniem dla Japonii oraz państw agresywnych w Europie, w, tym dla Niemiec. Taka była przesłanka słynnej Quarantine Speech, wygłoszonej 5 października 1937 r. w Chicago.
Tekst przemówienia został w części przygotowany przez Departament Stanu, jednak ostateczną wersję zredagował prezydent. Roosevelt zdecydował się odrzucić politykę neutralności i opowiedzieć się za polityką bezpieczeństwa zbiorowego oraz wspólnych z innymi państwami akcji. Wyrażając więc zaniepokój onie, że "epidemia światowego bezprawia rozszerza się", FDR wezwał do zastosowania "kwarantanny" wobec agresorów. "Pokój, wolność, bezpieczeństwo 90% ludności świata - stwierdzał amerykański przywódca - zagrożone są przez pozostałe 10%, które grożą załamaniem międzynarodowego porządku i prawa"49.1 choć Roosevelt nie wymienił z nazwy żadnego państwa, to jednak domyślać się należało, że chodzi mu nie tylko
0 Japonię, lecz także o Niemcy i Włochy.
Wystąpienie prezydenta w Chicago ocenione zostało jako próba edukacji amerykańskiego społeczeństwa na temat powagi sytuacji międzynarodowej. Po raz pierwszy też od czasu objęcia prezydentury Roosevelt wystąpił z propozycją pozytywnego programu, propagując zastosowanie sankcji wobec agresora w formie kwarantanny. Było to wyraźne odwołanie się do wilsonowskiej zasady bezpieczeństwa zbiorowego. I dlatego Quarantine Speech zostało przychylnie przyjęte w wielu stolicach europejskich, w tym również w Paryżu. Życzliwe zainteresowanie wystąpieniem FDR wykazały państwa średnie
1 mniejsze. Poseł Anthony D. Biddle donosił, że polski minister spraw zagranicznych Józef Beck określił Quarantine Speech jako wywieszenie ostrzeżenia: "stop, look, and listen" pod adresem potencjalnych agresorów50.
Jednak właśnie słowo "kwarantanna", mimo że nie zostało jasno zdefiniowane, wywołało żywą reakcję opinii publicznej w Ameryce. Zwolennicy izolacjonizmu podnieśli alarm, dowodząc, że jest to zbyteczne angażowanie się USA na arenie międzynarodowej51. Mimo
49 The Public Papers and Addresses of Franklin D. Roosevelt, vol. I, ss. 406-411.
50 FRUS, 1937, vol. I, ss. 151-154.
51 Zob. na temat reakcji opinii publicznej: D. Borg, Notes on Roosevelt's Quarantine Speech, "Political Science Quartely" nr 72, September 1957, ss. 405-433; ^aź, The United States and Far Eastern Crisis of!933 -1938, Cambridge (Mass.) 1964, ss. 387-398, także T.B. Jacobs, Roosevelt Quarantine Speech, "The Historian" nr
376
arastającego kryzysu politycznego w świecie, ta część Amerykanów hciała pozostać wierna zasadzie izolacjonizmu. Także w gronie współpracowników Roosevelta odwołanie się do idei bezpieczeństwa zbiorowego i wspólnych sankcji wobec agresora wywołało polemikę. Wprawdzie treść wypowiedzi Roosevelta została w zarysach przygotowana przez Departament Stanu, jednak słowo "kwarantanna" było improwizacją prezydenta. Zareagował na nie negatywnie sekretarz stanu Hull, uważając, że amerykańskie społeczeństwo nie jest przygotowane do akceptacji wspólnych z innymi państwami akcji Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej. Było to - w przekonaniu szefa Departamentu Stanu -- zbyt drastyczne odejście od zasad izolacjonizmu, a nawet neutralności. Oceniając w swoich pamiętnikach październikowe wystąpienie prezydenta, Hull pisał, że użycie słowa "kwarantanna" wobec reakcji zaniepokojonej opinii publicznej uniemożliwiło przez najbliższe pół roku podjęcie zdecydowanych działań na arenie międzynarodowej52.
Sam Rooseyelt przyznał wkrótce, że posunął się za daleko i puściłby chętnie w niepamięć swoją wypowiedź w Chicago. Uznał, że łatwiej jemu zmienić punkt widzenia na amerykańską politykę zagraniczną niż nastroje w Stanach Zjednoczonych. W kilka dni po wygłoszeniu Quarantine Speech prezydent opowiedział się za programem mniej radykalnym, który zaproponował podsekretarz stanu Sumner Welles. Zakładał on stworzenie światowego frontu pokojowego zainteresowanych państw, w tym także Stanów Zjednoczonych, w celu osiągnięcia porozumienia w takich sprawach, jak stosunki międzynarodowe, rozbrojenie, respektowanie prawa, rozwiązanie problemów gospodarczych. Komitet wykonawczy, składający się z dziesięciu państw łącznie z USA, miał formułować porozumienia i propozycje, przedstawia-
XXIV/1962, ss. 483 - 502. Autorzy ci dowodzą, że początkowo bardzo dużo było również i pozytywnej reakcji, chociażby komentarz zamieszczony w "Chicago Tribune", uchodzącej za reprezentującą opcje skrajnie izolacjonistyczne. W tym wypadku redakcja
arała się wykazać, że zastosowanie sankcji wobec Japonii wcale nie musi prowadzić do "ojny. Podobnie R. Dallek (op. cit., ss. 150 i 151) utrzymuje, że dopiero po kilku dniach
istrój społeczny zmienił się pod wpływem przekonania, że Ameryka mogłaby przyłączć do działań wspólnie z Ligą Narodów.
^ .
Ocena wystąpienia Roosevelta wśród członków administracji zob.: C. Hull, The 'emoirs ofCordell Hull, vol. I, New York 1948, s^544; S. Welles, The Time for Decision, lew York, 1944, s. 61; zob. też Ch. A. Beard, American Foreign Policy in the Making, Haven 1946, s. 184.
377
ne następnie rządom do zaakceptowania53. Plan ten trudno byłoby określić jako śmiały czy odważny. Wyrażał jak się mogło wydawać -- oficjalne stanowisko administracji Rooseyelta, odpowiadając jednocześnie potrzebom Ameryki i możliwościom akceptacji przez społeczeństwo amerykańskie. W dniu 11 listopada 1937 r., podczas odbywającego się w Białym Domu spotkania z przedstawicielami dyplomatycznymi Roosevelt przedstawił plan Wellesa.
Listopadowe propozycje administracji Rooseyelta należy wiązać nie tylko z zainteresowaniem Stanów Zjednoczonych pokojem i sposobami jego utrzymania, lecz również z aktualnie rozgrywającymi się wydarzeniami politycznymi, bliskimi interesom amerykańskim. W Brukseli odbywała się wówczas konferencja z udziałem 19 państw-sygnatariuszy układu waszyngtońskiego, zwołana z inicjatywy Ligi Narodów celem podjęcia działań w związku z agresywnymi zamiarami Japonii wobec Chin54. Plan Wellesa miał stanowić dla państw zachodniej demokracji punkt wyjścia i sposób rozwiązania spornych, dalekowschodnich kwestii. Jednak pod wpływem nacisków niektórych przedstawicieli rządu USA, w tym sekretarza stanu obawiającego się, że nawet ta skorygowana propozycja spotka się ze sprzeciwem Kongresu i opinii publicznej, prezydent zrezygnował z realizacji planu Wellesa. Pozostał on na razie jedynie nie zrealizowanym projektem przedstawionym w zaciszu Białego Domu.
Wydaje się, że prezydent miał świadomość, jak ważne dla interesu amerykańskiego jest to, aby USA nie pozostały z dala od narastającego kryzysu, nie tylko na Dalekim Wschodzie, ale także w Europie. W listopadzie 1937 r. asystent sekretarza stanu G. S. Messersmith przedstawił Rooseyeltowi obszerne memorandum na temat sytuacji w Starym Świecie. Messersmith uchodził za świetnego znawcę spraw Europy Środkowej i dla poinformowania prezydenta o sytuacji w tej części kontynentu został specjalnie odwołany do Waszyngtonu z placówki poselskiej w Wiedniu. W swym raporcie Messersmith dowodził,
53 Tekst zamieszczony w: W. L. Langer, S. E. Gleason, op. cit., ss. 20-21.
54 Spotkanie sygnatariuszy układu waszyngtońskiego rozpoczęło się w Brukseli 3 XI1937 r. Zob. D. Borg, The United States..., rozdz. 14, także R. Dallek, op. cit., ss. 150-153.
378
. choć sprawy Dalekiego Wschodu i agresja Japonii w Chinach ngażują najsilniej uwagę świata, to jednak kluczowym problemem nozostają Niemcy. Jeśli demokracje nie są gotowe bronić pokojowymi środkami swego politycznego, społecznego i gospodarczego punktu widzenia - pisał Messersmith - to będą zmuszone zrobić to zbrojnie, ponieważ cele Niemiec hitlerowskich - zdaniem Messersmitha - obejmowały obok Wielkiej Brytanii także Amerykę, konieczne było opracowanie dalekosiężnej polityki zagranicznej USA, zakładającej wzrost amerykańskiej aktywności w Europie55. Być może pod wpływem memorandum Messersmitha prezydent w rozmowie z francuskim charge d'affaires w Waszyngtonie M. Henrym głośno zastanawiał się, czy polityka neutralności jest właściwą ceną za bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych? W odpowiedzi sam przyznał, że neutralność może przyczynić się do wojny, wobec czego zamierzał pójść na szerszą współpracę międzynarodową w celu utrzymania pokoju. Francuski dyplomata odniósł wrażenie, że Rooseyelt będzie starał się przekonać społeczeństwo amerykańskie o konieczności rezygnacji z izolacjonizmu56.
Zresztą taka akcja wydawała się nieuchronna w sytuacji, gdy konferencja brukselska zakończyła się niepowodzeniem, a zagrożenie interesów amerykańskich w rejonie dalekowschodnim spotęgowało wejście wojsk japońskich na terytorium Chin. W grudniu 1937 r. amerykańska kanonierka "Panay" została zbombardowana przez japońskie lotnictwo. Wszystko to podważało coraz bardziej iluzoryczny pogląd, że izolacjonizm lub neutralność zabezpieczają Stany Zjednoczone przed wciągnięciem w konflikt wojenny.
Zmianę atmosfery wokół kwestii neutralności odczuwamy w depeszach, jakie do Berlina słał niemiecki ambasador w Waszyngtonie Hans Dieckoff. W raportach z grudnia 1937 r. pojawiła się uwaga: "Nie możemy liczyć na amerykański izolacjonizm jako na Aksjomat". Niemiecki dyplomata przestrzegał dalej "przed utożsamianiem tendencji izolacjonistycznych z uczuciami przyjaźni dla Niemiec"57.
* FRUS, 1937, vol. I, ss. 140-145.
Raport z tej rozmowy przesłany do Paryża został zamieszczony w: Roosevelt's (riegswille gegen Japan, "Berliner Monatshefte" Februar 1943, ss. 53-60. DGFP, Serie D, vol. I, s. 653.
379
2. NAPIĘCIA W STOSUNKACH AMERYKANSKO-NIEMIECKICH
Niechęć Amerykanów do Niemiec narastała od początku istnienia Trzeciej Rzeszy. Wprawdzie początkowo w USA z zainteresowaniem obserwowano inicjatywy społeczno-gospodarcze Hitlera, wiążąc z nimi nadzieje na poprawę sytuacji Niemiec, zwłaszcza zaś ich możliwości płatniczych. Stopniowo jednak następowała zmiana tego nastawienia. Przełomowe znaczenie miały nasilające się ekscesy antysemickie. Problem ten stał się przedmiotem pierwszej rozmowy Roosevelta z W. E. Doddem, powołanym na stanowisko ambasadora.
"Władze niemieckie traktują Żydów w sposób po prostu skandaliczny - stwierdził prezydent - i Żydzi w naszym kraju są tym ogromnie oburzeni. Ale ta sprawa - dodał Roosevelt - nie leży w kompetencji rządu. Nic tu nie możemy zrobić oficjalnie, chyba że ofiarami prześladowań byliby obywatele amerykańscy, którym musimy zapewnić naszą ochronę. Natomiast należy uczynić wszystko, co tylko będzie możliwe, aby zahamować prześladowania, wykorzystując kontakty osobiste i nieoficjalne".
An^yJ^owsye_dj^łaja^a^^Njemczech stały się także tematem rozmowy sekretarza stanu Hulla z nowo mianowanym ambasadorem Rzeszy w USA H. Lutherem. Szef Departamentu Stanu wyraził oficjalny protest władz amerykańskich przeciwko akcjom antyżydowskim58.
Tuż po objęciu placówki w Berlinie Dodd zetknął się z licznymi i drastycznymi przykładami prześladowań ludności pochodzenia żydowskiego. Prawie codziennie do ambasady amerykańskiej napływały apele o interwencję. Mimo wysiłków i wielu ostrych rozmów przeprowadzonych z hitlerowskimi dostojnikami, nie udało się ambasadorowi Doddowi wpłynąć w najmniejszym choćby stopniu na charakter prowadzonej wobec Żydów polityki59.
Próby interweniowania podejmowano również w samych Stanach Zjednoczonych. Szczególnie silnie protestowała blisko trzymilionowa ludność pochodzenia żydowskiego. Liczba ta od 1933 r. wzrosła wskutek napływu emigrantów z Niemiec. Między 1933 a 1941 r. przybyło do Stanów ponad 105 tyś. Niemców, z czego blisko 90% było
58 Ambassador Dodfs Diary..., s. 19; FRUS, 1933, vol. II, ss. 352-354.
59 Ambassador Doda*s Diary..., passim.
380
ochodzenia żydowskiego60. Liczne organizacje żydowskie działające a terenie Stanów Zjednoczonych starały się nakłonić administrację Roosevelta do interweniowania w obronie niemieckich Żydów. Od początku 1933 r. do Departamentu Stanu płynęły protesty, apele i petycje, słane przez różne organizacje, a także indywidualnych obywateli. Wszystkie one zawierały wyrazy oburzenia wobec antyżydowskiej polityki Trzeciej Rzeszy61.
Amerykańscy Żydzi propagowali bojkot niemieckich towarów, a antyniemiecka propaganda rozwijała się w prasie, filmie i literaturze. Reportaże opisujące niemiecki atak na kulturę, prześladowania Żydów, walkę z zasadami demokratycznymi coraz częściej pojawiały się w amerykańskiej prasie. Już w 1933 r. ukazała się publikacja H. F. Armstronga Hitler's Reich. The First Phase, w której autor, ówczesny wydawca "Foreign Affairs", opisuje swój pobyt w Niemczech krótko po dojściu Hitlera do władzy. Autora przeraziło tempo antyhumanitarnych przeobrażeń, likwidacja wszelkich elementów demokracji, totalitaryzm w polityce i kulturze, całkowite podporządkowanie życia zasadom nazistowskim. W konkluzji Armstrong stwierdził, że Niemcy wkrótce po hitlerowskim Machtergreifung wyglądają tak, jakby nigdy nie było tam demokracji62.
Wydarzenia z 30 czerwca 1934 r. i zabójstwo kanclerza Austrii Engelberta Dolffusa umocniły jeszcze bardziej niechętne Niemcom stanowisko. Ambasador H. Luther słał do Berlina raporty wskazujące na wzrost niechęci wobec Trzeciej Rzeszy oraz jej posunięć politycznych63.
Ogólny klimat pogarszała rosnąca aktywność propagandy oraz infiltracji nazistowskiej w Stanach Zjednoczonych. Czołowymi nosicielami idei faszyzmu niemieckiego byli Amerykanie pochodzenia niemieckiego, którzy w amerykańskim melting pot stanowili znaczny
H. W. Gatzke, Germany and the United States. A "Special RelationshipT' Cambridge (Mass.) 1980, s. 112.
' Franklin D. Roosevelt and Foreign Affairs..., vol. I, s. 136; zob. też G. L. Weinberg, op. cit., s. 141.
H. F. Armstrong, Hitler's Reich. The First Phase. New York 1933, s. 13. DGFP, Serie C, vol. III, s. 569; zob. też J. V. Compton, The Swastika and the s ^k Hitler> the United States and the Origins ofthe Second World War, London 1968,
s- 55.
381
odsetek64. Główną organizacją reprezentującą idee nazistowskie był powstały w sierpniu 1933 r. Friends of the New Germany (Bund der Freunde des neuen Deutschlands), kierowany przez Hein-za Spanknóbela. Jednakże pod naciskiem krytyki ze strony amerykańskiej opinii społecznej, zaniepokojonej nasileniem propagandy nazistowskiej w organizacji oraz jej prowokacyjnymi wystąpieniami, w listopadzie w 1935 r. Bund der Freunde uległ rozwiązaniu. Ale już w marcu 1936 r. w jego miejsce powstał German-American Bund (Amerika-deutscher Yolksbund) z Fuhrerem Fritzem Kiihnem na czele. W 1937 r. Departament Sprawiedliwości oceniał liczbę członków Volksbundu na 6,5 tyś., z kolei według Kiihna i źródeł niemieckich organizacja liczyła 25 tyś. członków i 100 tyś. sympatyków65.
Organizacje nazistowskie na terenie USA prowadziły wyjątkowo aktywną i spektakularną działalność. Bardzo hucznie obchodzono rocznice i święta niemieckie, urządzano publiczne manifestacje i zloty. Nie unikano eksponowania nazistowskich symboli, haseł oraz ideologii. Nazistowską kampanię w Stanach Zjednoczonych wspierały władze niemieckie, wykorzystując do tego zarówno oficjalny aparat dyplomatyczny, jak również prywatne (choć kontrolowane przez rząd) organizacje i towarzystwa, m. in. Deutsches Ausland-Institut66.
Nazistowska penetracja w Stanach Zjednoczonych wywoływała raczej negatywną reakcję społeczeństwa amerykańskiego. Kampanii protestu przeciwko propagandzie nazistowskiej przewodzili amerykańscy politycy pochodzenia żydowskiego. Zdołali oni pozyskać sojuszników w szerokich kręgach opinii publicznej, a także poparcie na Kapitelu. Rezultatem prowadzonej kampanii było powołanie przez
64 Wg danych Deutsches Ausland Institut z marca 1940 r., w okresie od 1871 r. do 1929 r. do Stanów Zjednoczonych przybyło blisko 3 min Niemców (nie licząc osób pochodzenia żydowskiego). Przed II wojną światową było w USA 20-30 min obywateli pochodzenia niemieckiego, w tym 2-3 min zdeklarowanych Niemców, posługujących się językiem ojczystym obok angielskiego, oraz około 5 min urodzonych w Niemczech, wg J. A. Hawgood, Tłie Ttagedy of German-American, New York 1940, s. 302.
65 A. Frye, Nazi Germany and the American Hemisphere, 1933-1941, Lon-don-New Haven 1967, s. 82.
66 Zob. szerzej A. L. Smith (Jr.), The Deutschtum ofNazi Germany and the United States, The Hague 1965, passim; także J. Ki werska, Penetracja nazistowska \v USA, f'-Studia z najnowszej historii Niemiec i stosunków polsko-niemieckich, pod red. o-Sierpowskiego, Poznań 1986, ss. 368-370.
382
specjalnej komisji do zbadania działalności organizacji pro-
zistowskich. W maju 1934 r. Departament Stanu, opierając się na ikach Dochodzeń komisji, zwrócił się do rządu niemieckiego
oświadczeniem, w którym stwierdzono, że jakakolwiek rozbudowa NSDAP na terytorium amerykańskim jest niepożądana67.
Szeroka kampania protestu prowadzona w Kongresie, wyrażana także na łamach prasy amerykańskiej, oraz działania administracji amerykańskiej stwarzały coraz bardziej nieprzychylną atmosferę dla ruchu prohitlerowskiego w USA. Wpłynęło to decydująco na niepowodzenie penetracji nazistowskiej. Organizacje o charakterze nazistowskim traciły wpływy, a ich czołowy reprezentant - Yolksbund - pod koniec 1939 r. przestał właściwie istnieć. Podejmowano jeszcze próby nazistowskiej penetracji, ale bez powodzenia.
Wzrost nastrojów antyniemieckich w USA spowodowały również czynniki ekonomiczne i polityczne. Wielokrotnie podkreślano rolę spraw gospodarczych, które decydowały o znaczącym miejscu Niemiec w amerykańskiej polityce wobec Europy. W okresie prezydentury Roosevelta kwestie gospodarcze przybrały zaskakujący obrót. Wprawdzie już na początku maja 1933 r. prezes Banku Rzeszy Schacht przybył do Waszyngtonu. Głównym tematem rozmów były niemieckie płatności. Władze w Berlinie zamierzały jednak wstrzymać przepływ niemieckich należności do Stanów Zjednoczonych. Powodem stały się nie tylko trudności gospodarcze wywołane kryzysem oraz deficyt w handlu ze Stanami Zjednoczonymi, lecz także to, że Hitler zamierzał przeznaczyć środki finasowe na zgoła inne cele. Chodziło głównie o realizację planów zbrojeniowych oraz niewiele mniej kosztownej, politycznej i propagandowej działalności za granicą68.
W zamierzeniu rządu Rzeszy leżało zatem ogłoszenie zawieszenia spłat niemieckich zbowiązań finansowych wobec USA. Decyzja o odroczeniu spłat nie mogła zapaść jedynie w Berlinie, gdyż wzbudziłoby to niechęć w amerykańskich kręgach gospodarczych i utrudniłoby negocjacje Schachta w Waszyngtonie. Dlatego tuż po przybyciu do stolicy USA prezes Banku Rzeszy obiecał, że na razie Niemcy nie ogłoszą zawieszenia spłat. Równocześnie jednak wysłał telegram do Berlina zalecający ogłoszenie moratorium. Miało to sugerować, że
A- Frye, op. cit., s. 76.
Zb. G. L. Weinberg, op. cit., ss. 136 i 137.
383
odroczenie płatności Niemiec jest pomysłem amerykańskim. Fakt, że Niemcy jednostronnie podjęli decyzję o zawieszeniu spłat, wywoła} burzę w Ameryce. Rooseyelt ostro zareagował i w rezultacie Niemcy wstrzymali się z ogłoszeniem moratorium do czerwca 1933 r., a więc już po zakończeniu pobytu Schachta w USA. Moratorium miało jednak dyskryminujący dla amerykańskich wierzycieli charakter. Spowodowało to, że nawet ci Amerykanie, którzy spoglądali życzliwie na niemieckie wysiłki odbudowy gospodarczej i dotychczas wspierali pożyczkami gospodarkę niemiecką, teraz z wolna przechodzili na nieprzyjazne Niemcom pozycje69.
Dalsze manipulacje władz Trzeciej Rzeszy wokół długów jeszcze bardziej komplikowały stosunki amerykańsko-niemieckie. W lecie 1934 r. Schacht po przejęciu teki ministra gospodarki ogłosił swój Nowy Plan. Zasadniczym celem Schachta było uzyskanie odpowiednich funduszy i skierowanie ich na zbrojenia. Dlatego wykluczał możliwość regulowania niemieckich długów w USA. Amerykanie usiłowali wyegzekwować należności, ale bezskutecznie. Ambasador Dodd stałym przedmiotem swoich rozmów z Schachtem oraz z innymi przedstawicielami władz Trzeciej Rzeszy uczynił kwestię długów oraz innych powinności płatniczych Niemiec70.
Inną sferę stosunków amerykańsko-niemieckich wyznaczały kwestie handlu i taryf celnych. Władze hitlerowskich Niemiec opowiadały się za utrzymaniem istniejącego systemu barier celnych. Za wszelką cenę Rzesza dążyła do zwiększenia swego eksportu do innych państw, starając się wyeliminować stamtąd amerykańskiego konkurenta. W tym celu Niemcy opowiadały się za przyjęciem ceł, dyskryminujących towary amerykańskie71.
Z kolei w łonie administracji Roosevelta przeważał pogląd o konieczności weryfikacji polityki celnej. Zwłaszcza sekretarz stanu Hull forsował zasadę wolnego handlu. Tak więc, jciedy Amerykanie w zakresie polityki handlowej przechodzili od protekcjonizmu do działań bardziej otwartych i zbliżali się do liberalizacji ustawy celnej, Niemcy
69 Tenże, Schachts Besuch in den USA im Jahre 1933, "Yierteljahreshefte fur Zeitgeschichte" 11, nr 2, April 1963, ss. 166-180; reakcja amerykańska zob.: W. E Dodd, Ambasador Dodfs Diary..., ss. 4-5; Ch. C. Tansill, Back Door to War. Tte Roosevelt Foreign Policy. 1933-1941, Chicago 1952, ss. 46-48.
70 Ambassador Dodd's Diary..., passim.
71 FRUS, 1933, vol. II, ss. 418-430, 480-483.
384
ostępowali dokładnie odwrotnie. Także z tego powodu między tymi oaństwami musiało dojść do ostrych kontrowersji. ,
Majowa wizyta Schachta w Waszyngtonie nie przyniosła rozwiązania w żadnych kluczowych sprawach, ani w gospodarczych, ani w wybiegających poza sferę stosunków gospodarczych, takich jak: rozbrojenie i niemiecka remilitaryzacja. Nie wpłynęło to pomyślnie na stan wzajemnych relacji Na domiar wszystkiego była to jedyna wizyta w Stanach Zjednoczonych przedstawiciela rządu niemieckiego w okresie istnienia Trzeciej Rzeszy.
Polityka handlowa Niemiec stanowiła doskonałe uzupełnienie manipulacji wokół długów. Oznaczała ona dyskryminację amerykańskiego eksportu i amerykańskich firm w Niemczech oraz była próbą transferu amerykańskich towarów poprzez Niemcy do innych krajów z korzyścią dla Trzeciej Rzeszy. Dążono też do oparcia wymiany handlowej ze Stanami Zjednoczonymi na zupełnie innych bilateralnych podstawach, które przyniosłyby wzrost niemieckiego eksportu do USA. Jednak Waszyngton nie był zainteresowany podpisaniem układu, który pozostawał w wyraźnej sprzeczności z propagowaną przez Hulla polityką liberalizmu handlowego, zwłaszcza po przyjęciu przez Kongres w 1934 r. nowej ustawy celnej. Ustawa zakładała, że ewentualne obniżki celne muszą opierać się na zasadzie wzajemności. Strona amerykańska była skłonna negocjować umowy handlowe jedynie z tymi państwami, które nie podejmowały działań dyskryminacyjnych wobec towarów amerykańskich. Dlatego Stany Zjednoczone nie podjęły inicjatywy negocjonowania nowej umowy handlowej z Trzecią Rzeszą, mimo że podpisany w 1925 r. układ handlowy wygasał w 1935 r. Ambasador Dodd raz po raz ostrzegał przedstawicieli reżimu hitlerowskiego, że niekorzystna dla USA polityka może uniemożliwić odnowienie porozumienia handlowego72.
Niepowodzenie negocjacji w sprawie traktatu handlowego, prowadzonych w październiku 1933 r., nie było więc zaskoczeniem. Dopiero w lutym 1936 r. Niemcy zaalarmowane groźbą zawyżenia ceł amerykańskich wysłały do Waszyngtonu specjalną misję z wyższym urzęd-ikiem Ministerstwa Gospodarki i dyrektorem Banku Rzeszy na czele. Szybko okazało się, że nie jest możliwe pogodzenie programu roz-
7 Tamże, ss. 69 i 70, 73 i 74, 104 i 105, 129 i 130, 173 i 174.
25 Mifdzy izolacjonizmem... 385
woju handlu propagowanego przez Hulla z niemiecką polityką handlową73.
Ta gospodarcza walka, przetargi o wysokość ceł i spłatę niemieckich długów oraz nieudane próby zawarcia nowej umowy handlowej trwały przez cały 1936 r. Tym razem Amerykanie nie zamierzali pójść na ustępstwa wobec kraju, którego działania gospodarcze, a także polityczne tak bardzo odbiegały od amerykańskiego modelu. Niechętne Niemcom tendencje w społeczeństwie amerykańskim, a także w łonie administracji Rooseyelta wzmacniała niemiecka ofensywa gospodarcza w Ameryce Łacińskiej, uchodzącej tradycyjnie za strefę wpływów Stanów Zjednoczonych74.
Nowe elementy w stosunku Waszyngtonu wobec Berlina pojawiły się w 1937 r. W tym okresie niechęć wobec Niemiec, wynikająca dotychczas głównie z niemieckiej polityki wewnętrznej i charakteru dyplomacji gospodarczej, spotęgowana została czynnikiem politycznym: zbliżeniem między Berlinem a Tokio. Różne posunięcia Niemiec na arenie międzynarodowej, jak opuszczenie konferencji rozbrojeniowej lub remilitaryzacja i zajęcie Nadrenii nie poruszyły amerykańskiej opinii publicznej w takim stopniu, jak współpraca japońsko-niemiec-ka. Żadne kwestie europejskie nie były w stanie tak zaniepokoić przeciętnego Amerykanina, jak zagrożenie amerykańskich interesów na Dalekim Wschodzie. \Niechec do Niemiec i obawy o bezpieczeństwo amerykańskich interesów wzrosły po podpisaniu 25 listopada
1936 r. paktu antykominternowskiego. A gdy do paktu w listopadzie
1937 r. przystąpiły Włochy, popularna stała się w USA teza o ogólnoświatowym spisku faszystowskim75.
Dla administracji amerykańskiej zbliżenie Japonii i Niemiec oznaczało zmianę strategicznego położenia Stanów Zjednoczonych. W razie wybuchu ewentualnej wojny USA będą musiały walczyć na dwóch frontach i na dwóch oceanach. Dlatego Roosevelt zlecił admirałowi
73 FRUS, 1936, vol. H, ss. 210-241; Franklin D. Roosevelt and Foreign Affairs..., vol. ni, ss. 308 i 309.
74 E. O. Guerrant, Roosevelt's Good Neighbor Policy, Albuąuerąue 1950, passim; także J. Kiwerska, Niemcy w polityce Stanów Zjednoczonych w latach 1933-1938, w: Niemcy w polityce międzynarodowej, 1919-1939, pod red. S. Sierpowskiego, t III: W dobie Monachium, Poznań 1992, ss. 252 i 253; por. G. L. Weinberg, The Foreign Policy..., ss. 157 i 158.
75 DGFP, Serie D, vol. I, s. 653.
ar Williamowi D. Leahy'emu opracowanie odpowiedniego ^wojskowego uwzględniającego taki rozwój sytuacji. A ponadto dniu 1937 r. wyjechał do Europy szef War Plans Dwision, por. E. r rsoll Chodziło o zbadanie możliwości współpracy morskiej z Wielką Brytanią76.
3. WZROST ZAGROŻENIA WOJENNEGO W EUROPIE
Na przełomie 1937/1938 r. problem wojny był już poważnie brany pod uwagę przez prezydenta i jego doradców. W zasadzie nie było większych wątpliwości co do stanowiska Ameryki wobec kształtujących się bloków -USA poprą kraje zachodniej demokracji. Wprawdzie większe zagrożenie dla interesów amerykańskich dostrzegano na Dalekim Wschodzie, jednak wobec istnienia paktu antykominternowskiego trudno było w polityce amerykańskiej oddzielić sprawy dalekowschodnie od problemów europejskich. Najważniejszym zadaniem administracji Roosevelta było zatem pozyskanie poparcia społecznego dla koncepcji odstąpienia od izolacjoniz-mu, coraz bardziej złudnego i groźnego dla interesów amerykańskich. Jednak na początku 1938 r. okazało się to zadaniem bardzo trudnym. Obawiano się, że wszelkie próby uaktywnienia polityki USA, wychodzące poza wąskie ramy neutralności, spotkają się z protestem Amerykanów. Nawet jeżeli celem tych wysiłków będzie ratowanie pokoju.
Niezmiennie zastanawia tak silne przywiązanie społeczeństwa amerykańskiego do zasad izolacjonizmu. Nie wynikało to bynajmniej z ignoracji lub braku zainteresowania sytuacją międzynarodową. Amerykanie jak nigdy wcześniej byli dobrze informowani o wydarzeniach dziejących się za granicą. Szerokim strumieniem płynęły doniesienia korespondentów rozsianych po całym świecie, artykuły i repor-
aże na tematy międzynarodowe. Sądzi się, że niewielki jednak procent obywateli pragnął ową sytuację międzynarodową zrozumieć i zrezygnować z egoistycznego stanowiska wobec innego niż Ameryka świata. PO czymże innym była neutralność oraz izolacjonizm w sytuacji, gdy
wiat zmierzał ku kolejnej wojnie?
78 D. F. Drummond, The Passing of American Neutrality, 1937-1941, Ann Arbor ss. 73 i 74.
386
25
387
Wysiłki na rzecz oddzielenia Stanów Zjednoczonych swego rodzaju murem od coraz bardziej niebezpiecznego świata lat trzydziestych nadal zyskiwały szeroki aplauz w społeczeństwie amerykańskim. Na początku stycznia 1938 r. kongresman Louis Ludlow zgłosił projekt poprawki do konstytucji, wprowadzającej referendum przed podjęciem przez rząd decyzji w sprawie jakichkolwiek zbrojnych wystąpień. Nie tylko sama treść projektu, ale i to, że tylko niewielkim stosunkiem głosów: 209 do 188 został on odrzucony były w tym kontekście niezwykle wymowne77. Mimo narastania konfliktu wojen nego Amerykanie w znacznej części chcieli występować jedynie w roli biernego obserwatora rozgrywających się wydarzeń.
Mimo tych izolacjonistycznych nastrojów prezydent Roosevelt na początku 1938 r. podjął próbę realizacji projektu z listopada 1937 r. o światowym froncie pokojowym. S. Welles^został upoważniony do przedstawienia 11 stycznia 1938 r. projektu brytyjskiemu ambasadorowi Sir R. Lindsay'owi. Równocześnie prezydent przesłał plan premierowi Neville Chamberlainowi proponując, aby konferencja mocarstw zjednoczonych w światowym froncie pokojowym odbyła się w Waszyngtonie78.
Chamberlain odrzucił propozycję Roosevelta. Zaskoczyło to Biały Dom, tym bardziej że w komentarzu dołączonym do projektu podkreślono poparcie USA dla brytyjskich prób porozumienia z Hitlerem, co wprawdzie nie oznaczało uznania słuszności polityki appeasementu, ale jednak jej akceptację. Na decyzji brytyjskiego premiera zaważyło przekonanie o dominacji izolacjonizmu, który nie pozwoli na realizację projektu oraz na aktywne włączenie się USA we wspólne z innymi państwami europejskimi działania na rzecz umocnienia pokoju. Ponadto szef rządu brytyjskiego był pełen obaw, że jakikolwiek anglosas-ko-francuski front może sprowokować Niemcy. Rację miał również Churchill, który pisał później, że premier Wielkiej Brytanii był "przepojony ideą specjalnej i osobistej misji dojścia do porozumienia z dyktatorami Niemiec i Włoch sądząc, że jest w stanie owo porozumienie osiągnąć sam"79. Dla Stanów Zjednoczonych rezerwował
77 W. S. C o l e, Roosevelt and the Isplationists, 1932 - 45, Lincoln (Nebr.) 1983, s. 253 i n.; K. Michałek, op. cit., s. 367.J/
78 FRUS, 1938, vol. I, ss. 115-117.
79 W. S. Churchill, The Gathering Storm, Boston 1948, s. 221; zob. też P-Grudziński, op. cit., s. 69.
388
rharnberlain drugorzędne miejsce w polityce appeasementu. Innymi . y brytyjski premier chciał pokazać, że nie można sterować Europą hez rzeczywistego uczestnictwa w jej sprawach i że możliwości kształtowania biegu spraw europejskich są proporcjonalne do stopnia zaangażowania i do przyjętych zobowiązań.
Stanowisko Chamberlaina wobec amerykańskiego projektu spotkało się z krytyczną oceną ze strony nie tylko brytyjskiej opozycji, ale również ministra spraw zagranicznych Anthony Edena.
3yła to ostatnia szansa dla pokoju - pisał później lord Avon. Nie myśleliśmy wprawdzie o amerykańskiej sile zbrojnej. Ale ci z nas, którzy właściwie rozumieli sytuację, czuli znaczenie i wartość faktu, że amerykański prestiż i potęga, rząd i społeczeństwo są po stronie pokoju. Hitler i Mussolini byliby się cofnęli. Jednak Chamberlain nie spoglądał dalej niż sięgał jego appeasement"80.
Bez względu na oceny zachowania Chamberlaina pozostaje pytanie, czy plan Roosevelta, nawet przy pozytywnej reakcji Brytyjczyków i akceptacji przez amerykańską opinię publiczną, miał szansę powodzenia i mógł przyczynić się do uniknięcia wojny? Wówczas było to jeszcze pytanie, dziś wiadomo, że ambicje i plany "osi" wychodziły daleko poza możliwe do osiągnięcia kompromisy. Dlatego inicjatywa / Roosevelta stworzenia światowego frontu pokojowego (inaczej - amerykańskiego udziału w proponowanym systemie wspólnego działania na rzecz pokoju), podobnie jak polityka appeasementu nie mogły stanowić gwarancji pokoju. Tym bardziej że należało wątpić w rzeczywistą gotowość Stanów Zjednoczonych do podjęcia zobowiązań politycznych lub wojskowych w Europie. Choć z drugiej strony można zaryzykować opinię, że realizacja projektu Rooseyelta mogłaby spowodować większe zaangażowanie Ameryki na kontynencie europejskim, wykraczające poza ramy izolacjonizmu81.
W każdym razie negatywna reakcja brytyjska stała się podstawą
Jewnego rozdźwięku między Waszyngtonem a Londynem. W USA
słusznie uznano, że Wielka Brytania zdecydowana jest pójść drogą
stępstw nie tylko wobec Niemiec, ale i Włoch, co było sprzeczne ze
stanowiskiem Waszyngtonu. Prezydent wyraził to w depeszy, przesła-
A- Eden, The Memoirs of Anthony Eden, Earl of Avon: Facing the Dictators,
1962, ss. 622-633 (w dum. polskim A. Eden, Pamiętniki 1923-1938, t I,
arszawa 1970, ss. 436 i 437), podobnie W. S. Churchill, op. cit., ss. 254 i 255.
Zob. A. A. Offner, op. cit., ss. 229-232; W. L. Langer, S. E. Gleason, op. cit.,
ss. 31 J 32.
389
nej w drugiej połowie stycznia 1938 r. do Chamberlaina, a powtórzył sekretarz stanu Hull w rozmowie z brytyjskim ambasadorem. Ostatecznie na przełomie lutego i marca 1938 r. administracja amerykańska wyraziła swoje desinteressement wobec prowadzonej przez Brytyjczyków polityki appeasementu*2.
Anschlufi Austrii 12 marca 1938 r. został potraktowany przez Stany Zjednoczone jako rozwiązanie europejskiego sporu. Komentarze prasowe były na ogół krytyczne wobec akcji Rzeszy. Ambasador Dieck-hoff depeszował do Berlina donosząc, że Anschlufi wywołał "niesamowitą reakcję prasy", która prezentuje amerykańskiej opinii publicznej obraz "pruskiego wilka, szalejącego wśród austriackich owiec"83. Natomiast administracja Rooseyelta wykazała pewną bezradną obojętność. Hull występując 17 marca 1938 r. w National Press Club stwierdził, że Stany Zjednoczone zmuszone są przyjąć do wiadomości niemieckie oświadczenie o Anschlussie za fakt. Następnie Departament Stanu poinformował, że Austrii zostaje odebrana klauzula najwyższego uprzywilejowania, amerykańskie przedstawicielstwo w Wiedniu zostanie zastąpione przez konsulat generalny, a Niemcy winny przejąć odpowiedzialność za austriacki dług wobec Stanów Zjednoczonych84. Na gruncie amerykańskim miał jednak Anschluft swój pozytywny aspekt. Dokonał bowiem zauważalnej, choć nieznacznej erozji w izo-lacjonistycznym nastawieniu amerykańskiej opinii publicznej, aż do przekonania, że neutralność działa na korzyść agresora. Tendencję tę próbował wzmocnić sekretarz stanu. Podczas wystąpienia 17 marca 1938 r. Hull skrytykował postawę izolacjonistyczną. Równocześnie starał się przekonać społeczeństwo amerykańskie o zaletach współpracy międzynarodowej i silniejszego zaangażowania Ameryki na scenie światowej.
Nastroje antyniemieckie oraz sceptycyzm wobec słuszności polityki neutralności nasilił kryzys czechosłowacki. W raportach niemiec-ckich dyplomatów znalazły się wymowne stwierdzenia, że izolacjoniści wszędzie tracą oparcie, z wyjątkiem Środkowego Wschodu, ale i tam narastający kryzys czechosłowacki wstrząsnął opinią publiczną. Pod-
82 FRUS, 1938, vol. I, ss. 117-122, 130-134, 126-130, także S. Welles, Seven Decision That Shaped History, New York 1950, s. 22.
83 DGFP, Serie D, vol. I, s. 696; szerzej D. F. Drummond, op. cit., s. 75.
84 C. Hull, op. cit, vol. I, ss. 575-578; FRUS, 1938, vol. I, s. 473; vol. H, ss. 48-i 484; "New York Times" z 7 IV 1938.
eśiono, że w prasie pojawia się coraz więcej głosów przekonujących nieuchronności starcia z Niemcami W związku z tym w niemieckich lacówkach dyplomatycznych rozważano kwestię prawdopodobień-twa interwencji amerykańskiej w przypadku wojny. Niemieccy dyplomaci dowodzili, że "zależy ona od tego, czy państwa totalitarne będą zwyciężać". Jeśli Niemcy użyją siły do rozwiązania kryzysu czechosłowackiego, to USA staną po stronie państw zachodnich - ostrzegał Dieckhoff85.
W raportach niemieckich dyplomatów pisano też, że rząd amerykański coraz bardziej zdecydowanie stara się wpłynąć na osłabienie tendencji izolacjonistycznych. Potwierdzały to kolejne wystąpienia Hulla, w których dowodził on konieczności zwiększenia amerykańskiej aktywności na polu polityki zagranicznej oraz zacieśnienia współpracy międzynarodowej. Także prezydent opowiadał się za wzrostem amerykańskiego zaangażowania w świecie, choć chętniej poparłby wszelkie polityczne porozumienia osłabiające zagrożenie wojenne.
Dlatego zachowanie Rooseyelta w okresie kryzysu czechosłowackiego niewiele tylko odbiegało od istoty ducha amerykańskiego izolacjonizmu. Początkowo (lato 1938 r.) administracja przyjęła postawę obserwatora, którą były sekretarz stanu Stimson nazwał polityką "amoralnego dryftu"86. Mimo to premier Czechosłowacji Eduard Benes starał się uzyskać pomoc i poparcie Stanów Zjednoczonych. Także minister spraw zagranicznych Francji Georges Bonnet wystąpił 8 września 1938 r. z sugestią, aby prezydent USA podjął się roli arbitra. W kilka dni później Bonnet zabiegał o amerykański protest wobec Berlina, gdyby Niemcy użyły siły. W podobnym duchu, 24 września 1938 r. depeszował do Waszyngtonu amerykański ambasador w Paryżu William C. BullitL Sugerował on, aby w przypadku odrzucenia przez Francję i Wielką Brytanię żądań niemieckich z 23 września, prezydent Roosevelt zaapelował do przywódców państw europejskich o zgodę na spotkanie w jednym z neutralnych miast Europy i rozstrzygnięcie sporu drogą dyplomatyczną. W nocie Bullitta znalazła się uwaga, aby również Stany Zjednoczone wysłały tam swego przedstawiciela87.
KK DGFP, Serie D, vol. II, s. 981.
Cyt. za W. L. Langer, S. E. Gleason, op. cit., s. 32. f FRUS, 1938, vol. I, ss. 581-583. Zob. też o osobie Bullitta: H. Batowski, op. c"-. ss. 303 i 304.
390
391
Przeciwko bezpośredniemu udziałowi Stanów Zjednoczonych w takim spotkaniu tym razem zaprotestował sekretarz stanu. Zdaniern Hulla nic już nie było w stanie powstrzymać Niemców, "ogarniętych chęcią agresji i uzbrojonych po zęby". Tak więc angażowanie swego prestiżu przez Amerykę uznał za niepotrzebne88. Pod wpływem takich sugestii Roosevelt 26 września 1938 r. wysłał telegram do Hitlera i prezydenta Czechosłowacji. Dzień później podobną w treści depeszę skierowano do Hitlera i Chamberlaina. Prezydent proponował w niej natychmiastowe spotkanie zainteresowanych państw. Jego zdaniem istniejące trudności mogą być rozwiązane drogą pokojową, natomiast użycie siły może doprowadzić do "niepotrzebnej i bezprawnej wojny". Równocześnie prezydent dodał, że "rząd USA nie ma politycznych interesów w Europie i dlatego nie weźmie odpowiedzialności za obecne negocjacje", najwyżej uznaje "naszą odpowiedzialność jako część świata sąsiedniego"89. Decydując się na takie sformułowanie Roosevelt nie tylko stosował się do rady Hulla, ale przede wszystkim zabezpieczał się przed ewentualnym atakiem ze strony rzeczników izolacjonizmu. Osłabiało to jednak siłę apelu. Tym bardziej że Biały Dom nie podjął się roli arbitra, jak sugerowali francuski minister spraw zagranicznych i ambasador Bullitt.
Tak więc apel prezydenta Roosevelta w obliczu kryzysu czechosłowackiego we wrześniu 1938 r. stanowił działanie o niewielkiej sile, porównywalnej z próbami podejmowanymi przez prezydenta Wilsona w 1914 r., w przededniu wybuchu I wojny światowej. Nawet przekonanie, że w dobie rozwiniętej techniki oraz istniejących uwarunkowań politycznych konflikt wojenny będzie oddziaływał również na interesy amerykańskie i bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych, nie zmusiło Ameryki do zdecydowanego odejścia od izolacjonizmu.
Roosevelt, podobnie jak powracający z Niemiec Chamberlain, był przekonany, że w Monachium został uratowany pokój, a spory - bez względu na ich istotę - zostały rozstrzygnięte. Dokonano tego bez potrzeby bezpośredniego zaangażowania się USA. Z drugiej strony brak jest dowodów świadczących, że FDR w całej pełni popierał decyzje podjęte w Monachium i ustępstwa uczynione wobec Hitlera.
* C. Hull, op. c/f., vol. I, s. 588.
89 FRUS, Peace and War. United States Foreign Policy 1931-1941, Washington 1943, s. 425; FRUS, 1938, vol. I, ss. 657 i 658.
392
ewątpliwie jednak prezydent uznał wartość bezpośredniego kontak-
przywódcą Trzeciej Rzeszy, możliwość negocjacji i rokowań z nim.
Wyraził to w specjalnej nocie, przekazanej premierowi Wielkiej
Brytanii przez ambasadora Josepha P. Kennedy'ego w dniu 5 paź-
dziernika 1938 r.90
Dość szybko jednak Roosevelt pozbawił się złudzeń, jakie zrodziło u niego spotkanie monachijskie. Spowodowały to między innymi depesze napływające z Paryża od ambasadora Bullitta. Amerykański dyplomata przedstawiał w nich stanowisko premiera E. Daladiera, który równie szybko doszedł do wniosku, że w Monachium nie uratowano pokoju. W rozmowie z Bullittem francuski premier wyraził przekonanie, że w ciągu najbliższych sześciu miesięcy Francja i Wielka Brytania będą musiały stawić czoło kolejnym żądaniom Hitlera. Jedyną rzeczą, jaką należy obecnie zrobić, to nie negocjować, ale umocnić francuskie siły zbrojne, zwłaszcza powietrzne - dowodził
Daladier91.
Potwierdzeniem tych opinii była intensywna realizacja niemieckich planów zbrojeniowych. Dla ambasadora Bullitta stanowiło to wystarczający powód, aby po przyjeździe do Waszyngtonu nakłaniać prezydenta do zwiększenia aktywności politycznej na arenie europejskiej. Uważał, że wojna w Europie wybuchnie w najbliższej przyszłości. Konflikt ten będzie miał wpływ na interesy amerykańskie, bez względu na to, czy Stany Zjednoczone pozostaną z boku, czy też nie. W interesie amerykańskim należy zatem przeciwdziałać wszelkimi siłami konfliktowi wojennemu oraz poprzeć kraje zachodniej demokracji, nie tylko słownie, ale również materialnie. Bullitt miał na myśli pomoc wojskową, zwłaszcza dla Francji92.
Pod wpływem argumentacji Bullitta, informacji dochodzących z innych ośrodków, a także pod naciskiem faktów prezydent zwrócił baczniejszą uwagę na kwestię amerykańskiej obronności. W październiku 1938 r. Rooseyelt poinformował Kongres o zwiększeniu środków na obronę narodową o 300 min dolarów. Domagał się też zwiększenia
0 Telegram wysłany do ambasadora Kennedy'ego został ustnie przekazany brytyj-;emu premierowi (z rozmowy autorów W. L. Langera i S. E. Gleasona z J. P. ^ennedym; op. cit., s. 35); por. A. A. Offner, op. cit., ss. 267-270. FRUS, 1938, vol. I, ss. 711 i 712.
M. S. W a t s on, The United States Army in World War II: The War Department, ef of Staff: Pre-war Plans and Preparations, Washington 1950, s. 215.
393
produkcji samolotów do 2 tyś. rocznie. Miało to wzmocnić obronę kontynentu, a równocześnie działać odstraszająco na Hitlera93.
Prezydent nie zdecydował się jednak na uaktywnienie polityczne USA na arenie europejskiej. Spowodowały to zapewne obawy przed reakcją społeczeństwa, które różnie oceniało kryzys czechosłowacki i ustalenia monachijskie. Opinia amerykańska była dokładnie informowana o przebiegu wydarzeń. Każdego dnia komentatorzy radiowi i prasowi przekazywali doniesienia na temat narastającego w Europie kryzysu, oddając w pełni dramaturgię sytuacji. Po spotkaniu w Monachium dość powszechne było uczucie ulgi, że niebezpieczeństwo wojny zostało zażegnane. Jednak wydarzenia ostatnie bynajmniej nie wpłynęły na osłabienie nastrojów izolacjonistycznych. Konserwatyści i zwolennicy izolacjonizmu wykorzystali kryzys czechosłowacki jako przekonujący przykład bezlitosnej rzeczywistości europejskiej, z którą Stany Zjednoczone nie powinny mieć nic wspólnego. Jedynie wśród radykałów i liberałów odzywały się głosy potępiające uległość wobec żądań Hitlera. Podkreślano, że układ monachijski oznacza klęskę demokracji i nie jest gwarancją uniknięcia wojny, a jedynie przesuwa moment jej wybuchu94.
Zastanawiające jest, dlaczego administracja Roosevelta - choć przecież jej czołowi przedstawiciele zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa wojny w Europie oraz faktu, że konflikt ten może zagrozić amerykańskim interesom - po Monachium nie starała się kontynuować batalii o przełamanie nastrojów izolacjonistycznych i weryfikację zasad neutralności? Prawdopodobnie sądzono, że w przypadku konfliktu pomoc amerykańska w postaci dostaw broni ,_i_ąmuiucji wystarczy, aby Wielka Brytania i Francja pokonały agresora. Uzyskanie na to zgody Kongresu wydawało się możliwe bez potrzeby wcześniejszego oddziaływania na opinię publiczną i draż-, nienia jej uczuć.
Duże znaczenie miały również notowania polityczne Roosevelta pod koniec 1938 r. Pozycja prezydenta w społeczeństwie amerykańskim była wówczas słabsza niż kiedykolwiek wcześniej. Nasilały się
91 Zob. wywiad dla Annę OTIare McCormick (As Hę Sees Himselj) zamieszczony w "The New York Times Magazme" z 16 X 1938.
94 Zob. P. E. Jacobs, Influence* of World Events on U. S. Neutrality Opinion, "Public Opinion Quartely" March 1940; zob. też o stanowisku Roosevelta P. GfU~ dziński, op. cit., ss. 64 i 65.
394
ełosy krytyki wobec polityki New Deal. Niechęć w stosunku do prezydenta wywołały też jego próby wyeliminowania z Kongresu tych demokratów, którzy nie popierali prowadzonej przez Biały Dom polityki wewnętrznej. Partia Demokratyczna stanęła przed groźbą rozbicia. Nadto jeszcze wybory do Kongresu w listopadzie 1938 r. przyniosły republikanom wzrost liczby miejsc w Senacie oraz Izbie Reprezentantów. Chociaż demokraci nadal posiadali przewagę w Kongresie, istniały uzasadnione obawy, że prezydent nie może już liczyć na ich zgodne poparcie we wszystkich sprawach. Za polityką izolacjonizmu opowiadała się nie tylko zdecydowana większość republikanów, ale także wielu demokratów. Roosevelt nie chciał wobec tego poddawać pod osąd Kongresu spraw polityki zagranicznej w sytuacji, gdy nie był pewny zwycięstwa. Z kolei wiedział, że bez zgody Kongresu społeczeństwo sprzeciwi się zmianie polityki zagranicznej i zwiększeniu zaangażowania na arenie międzynarodowej95.
Działaniom administracji zdawały się sprzyjać nasilające się tendencje antyniemieckie. Wstrząsem dla społeczeństwa amerykańskiego była "noc kryształowa", kiedy to naziści dokonali w Niemczech pogromu ludności pochodzenia żydowskiego. W wypowiedzi zamieszczonej na łamach "New York Times" Roosevelt stwierdził: "Nie mogę uwierzyć, że takie rzeczy mogą mieć miejsce w cywilizowanym świecie XX wieku". Dezaprobata wobec pogromu Żydów była w Stanach Zjednoczonych dość powszechna. Pracownik wydziału amerykańskiego w Auswdrtiges Amt Reinold Freytag, opierając się na raportach dyplomatycznych nadchodzących z USA, doszedł do wniosku, że "gniew przeciwko Niemcom osiągnął poziom, którego nie można było dostrzec nawet w okresie I wojny światowej"96. Wyrazem amerykańskiego oburzenia było wezwanie ambasadora H. R. Wilsona "na konsultacje" do Waszyngtonu. Stosunki dyplomatyczne między USA Trzecią Rzeszą utrzymywano odtąd na szczeblu charges iTaffaires.
Amerykańskie reakcje na wydarzenia w Niemczech raz jeszcze Potwierdzały występowanie tradycyjnej dychotomii trapiącej politykę zagraniczną USA. Administraga Roosevelta była zainteresowana
K Zob. B. Rauch, Roosevelt from Munich to Pearl Harbor, New York 1950, rozdz. IV.
Cyt. za: J. V. Compton, op. cit, s. 57.
395
wzrostem zaangażowania na arenie europejskiej, jednak krepowana izolacjonizmem, obwarowanym prawnie ustawodawstwem o neutralności, nie odważyła się przekroczyć dopuszczalnych ram. Dla prezydenta i jego współpracowników stawało się jasne, że dalsze uaktywnienie działań amerykańskich na forum międzynarodowym lub ewentualna pomoc wojskowa dla państw zachodniej demokracji wymaga zmiany ustaw o neutralności.
W styczniu 1939 r. FDR zdecydował się więc w swym dorocznym orędziu na forum Kongresu przedstawić nowe elementy polityki zagranicznej USA. Był to doskonale przygotowany dokument, w którym starano się powiedzieć zaledwie tyle, ile było konieczne, bez prowokowania izolacjonistów. Główna idea przemówienia Roosevelta sprowadzała się do stwierdzenia, że kryzys wojenny w Europie będzie oddziaływał na Stany Zjednoczone, dlatego celem polityki amerykańskiej powinno być utrzymanie pokoju. Skoro ustawy o neutralności są korzystne dla agresora i tym samym zwiększają niebezpieczeństwo wojny, to najlepszym sposobem uniknięcia zagrożenia wojennego jest zmiana ustawodawstwa o neutralności. Prezydent zastrzegł, że nie zamierza w żadnym wypadku wciągnąć Stanów Zjednoczonych do wojny na kontynencie europejskim. Zarazem jednak przedstawił program rozbudowy zbrojeń, kładąc główny nacisk na rozwój sił powietrznych97. Wiązało się to z zamiarem sprzedaży samolotów do Francji i Wielkiej Brytanii98.
Te plany prezydenta pokrzyżowała styczniowa katastrofa jednego z najnowszych bombowców amerykańskich. W wypadku tym zginął urzędnik francuskiego Ministerstwa Sił Powietrznych. W ten sposób Amerykanie dowiedzieli się o możliwości wykorzystania samolotów USA przez kraje europejskie. Prezydent był zmuszony uznać swoją odpowiedzialność oraz przyznać, że wyraził zgodę na sprzedaż samolotów do Francji. Skutkiem powstałej sytuacji był wzrost opozycji wobec projektu zmian ustaw o neutralności. Nawet zwolennicy prezydenta na Kapitelu wystąpili z krytyką wobec prowadzenia tajnych negocjacji w tak ważnej sprawie, jak sprzedaż samolotów
1939.
Public Papers and AddreSSes of Franklin D. ROOSevelt, vol II s. 13. ( Zob. szerzej H. W. Baldwin, Our NeW Long Shadow, "Foreign Affairs", April
" D. F. Fleming, Our Choice in Foreign Policy, "Events", March 1939, s. 161.
396
Jednak przeprowadzony wówczas sondaż opinii publicznej wyka-i że 65% Amerykanów popiera sprzedaż samolotów do Francji
wielkiej Brytanii, a 44% opowiada się przeciwko ich sprzedaży Niemcom100. Takie i podobne elementy świadczące o pewnych zmianach w nastrojach amerykańskiego społeczeństwa skłoniły prezydenta do postawienia kwestii rewizji ustaw o neutralności do rozstrzygnięcia członkom Kongresu. Rozpoczęła się długa dyskusja na forum amerykańskiego parlamentu.
Z drugiej strony trudno jednak zaprzeczyć, że na wiosnę 1939 r. amerykańska polityka zagraniczna wobec Europy wykazywała większą aktywność niż kilka miesięcy wcześniej. Zmianie uległa też atmosfera w kraju. Według sondażu Gallupa 44% Amerykanów było przekonanych, że w ciągu roku wybuchnie wojna w Europie. Wyraźnie rysowały się sympatie społeczeństwa amerykańskiego: Hitler i jego polityka wzbudzały dezaprobatę, liczne więc były głosy opowiadające się za bojkotem niemieckich towarów. Blisko 50% społeczeństwa amerykańskiego zgadzało się na pomoc dla Wielkiej Brytanii i Francji, ale w ograniczonej formie. Nieznaczne było poparcie dla ewentualnego powtórzenia ustawy Johnsona, która zabraniała pożyczki dla krajów
- dłużników z I wojny światowej. Charakterystyczny był jednak nadal silny opór wobec jakiegokolwiek zaangażowania USA w konflikt wojenny. Społeczeństwo popierało wysiłki Białego Domu na rzecz zapobieżenia wojnie, choć wykluczało bezpośrednie zaangażowanie Stanów Zjednoczonych, a nawet przyjęcie zobowiązań politycznych101.
Tymczasem nadchodzące od ambasadorów z Europy raporty rozwiewały nadzieje na pozytywne efekty polityki appeasementu. Od początku marca 1939 r. nasiliły się kontrowersje wokół Czechosłowacji. Zdaniem urzędników Departamentu Stanu "nikt nie miał wątpliwości, że niemiecka machina będzie się rozkręcała". Istniały opinie, że po załatwieniu sprawy Czechosłowacji Hitler zwróci się przeciwko Zachodowi. Niektórzy politycy amerykańscy wiązali plany Hitlera z Ukrainą i dostrzegali możliwość zbliżenia się Trzeciej Rzeszy do Związku Radzieckiego z zamiarem wystąpienia przeciwko Wielkiej Brytanii i Francji102.
Wg W. L. Langer, S. E. Gleason, op. cit., s. 50.
F. O. Wilcox, The Neutrality Fight in Congress, 1939, "American Political TO Review" October 1939, s. 811. 102 The Moffat Papers, ed. by N. H. Hooker, Cambridge WSM^J.
CO k ? 39?
Wieczorem 14 marca 1939 r. Bullitt telegrafował z Paryża do Roosevelta starając się przekonać prezydenta o konieczności jednoznacznego potępienia agresywnych działań Hitlera oraz ponowienia prób rewizji ustaw o neutralności. Jednak wysiłki Bullitta nie odniosły spodziewanego skutku. Chociaż urzędnicy w Departamencie Stanu byli zgodni, że należy uczynić coś, co mogłoby powstrzymać Hitlera Początkowo zastanawiano się nad możliwością powrotu H. Wilsona jako ambasadora do Berlina. Propozycja ta upadła, ale też nie zdecydowano się na całkowite zerwanie stosunków z Niemcami, gdyż mogłoby to "zirytować" Trzecią Rzeszą. Postanowiono jedynie, że 17 marca 1939 r. S. Welles w zastępstwie sekretarza stanu wystąpi z oficjalnym oświadczeniem rządu amerykańskiego, w którym skrytykuje działanie Hitlera wobec Czechosłowacji103.
Tymczasem 17 marca dotarły do Waszyngtonu informacje o wkroczeniu wojsk niemieckich do Czechosłowacji. W Białym Domu natychmiast zebrał się sztab prezydenta. Welles opowiadał się za podjęciem zdecydowanych kroków, Rooseyelt rozważał możliwość blokady czechosłowackich depozytów w bankach USA, czemu sprzeciwił się sekretarz skarbu H. Morgenthau. Zdecydowano się nie uznawać zajęcia Czechosłowacji i utrzymywać stosunki dyplomatyczne z przedstawicielstwem czechosłowackim w Waszyngtonie. Zastosowano też sankcję ekonomiczną: nałożono 25-procentowe cło na cały import z Niemiec, co stawiało Rzeszę w znacznie gorszym położeniu wśród państw handlujących z USA104.
Rooseyelt wyciągnął dość pesymistyczne wnioski z faktu zajęcia Czechosłowacji. Był przekonany, że szansę powstrzymania Hitlera drogą negocjacji są prawie beznadziejne. Sympatyzował zatem z działaniami francusko-brytyjskimi na rzecz stworzenia wspólnego frontu oporu. Koncepcję tę popierał gorąco ambasador Bullitt Z kolei ambasador USA w Londynie J. P. Kennedy, choć uważał wojnę w Europie w najbliższej przyszłości za prawdopodobną, to jednak był przekonany, że Wielka Brytania, podobnie jak USA, będzie trzymała się z dala od konfliktu. Sądził, że Polacy pozostawieni sami sobie będą zmuszeni zawrzeć układ z Trzecią Rzeszą. Spowoduje to jeszcze większe zainteresowanie Hitlera wschodem Europy. Dojdzie wówczas
03 C. HuH op. cit. vol I, s. 615.
104 Tamże, s. 615; zob. też D. F. Drummond, op. cit., s. 85.
najbardziej pożądanego konfliktu między dwoma systemami totalitarnymi .
\V innym kierunku szły kalkulacje ambasadora USA w Belgii, sepha E. Daviesa106. Proponował on wykorzystanie osoby Mussoli-. Sądząc, że Hitler nie będzie ryzykował wojny bez poparcia Włoch. Pokłosiem tej sugestii może być fakt, że już 22 marca 1939 r. prezydent r/yjał w Białym Domu nowego ambasadora Włoch księcia Ascanie Colonna. Rezygnując z kurtuazyjnego jedynie charakteru wizyty, Rooseyelt podjął kwestie o zasadniczym znaczeniu dla ówczesnego porządku międzynarodowego. Książę Colonna został poinformowany, że amerykańskie sympatie są po stronie państw zachodniej demokracji i w wypadku konfliktu z reżimami totalitarnymi Stany Zjednoczone poprą Francję i Wielką Brytanię. Zdaniem FDR nie wynika to z faktu, że Amerykanie chcieliby narzucić komuś formę rządu, ale z ich niechęci do wszelkich prób dominacji zagrażającej pokojowi światowemu. Prezydent zapowiedział także, że w przypadku wojny ustawa o neutralności zostanie zniesiona i państwa europejskie będące obiektem agresji uzyskają amerykańską pomoc. Wyraźna też była sugestia Rooseyelta, aby przywódca Włoch wpłynął na Hitlera i podjął próbę pokojowego rozwiązania sporów. Prezydent nie miał na myśli konferencji pokojowej, ale raczej dyskusję nad sporną problematyką z udziałem przedstawicieli najbardziej zainteresowanych państw107.
Można sądzić, że amerykański prezydent nie chciał występować osobiście z taką inicjatywą, gdyż mogłoby to zostać odczytane przez państwa europejskie jako bezpośrednia interwencja Stanów Zjednoczonych w sprawy Europy. Chciał jednak wykorzystać wszelkie możliwości, nie wykraczając poza wąskie ramy izolacjonizmu, aby powstrzymać Hitlera. Treść jego rozmowy z ambasadorem Włoch została 4 kwietnia 1939 r. przesłana placówkom dyplomatycznym w Paryżu, Londynie i Rzymie, a także przekazana Chamberlainowi i Halifaksowi.
105
398
' W. L. Langer, S. E. Gleason, op. cit., s. 76 (na podstawie własnych rozmów z ambasadorem Kennedym).
Ciekawie o osobie J. E. Daviesa pisze H. Batowski, op. cit., s. 301.
" Franklin D. Roosevelt: His Persona! Letters, ed. by E. Rooseyelt, vol. II, New
1947-1950, s. 876. Brak informacji w źródłach o reakcji Mussoliniego na to
'konwencjonalne demarche Rooseyelta, choć niewątpliwie musiało ono uderzać
* czuły punkt włoskiego dyktatora i jeszcze silniej rozbudzać jego ambicję oraz dumę.
399
Choć sytuacja w Europie zbliżała się do niebezpiecznego punktu społeczeństwo amerykańskie było nadal przeciwne jakiejkolwiek inter' wencji w sprawach europejskich, a zwłaszcza zaangażowaniu militarnemu. Jedynie 16-17% ankietowanych popierało interwencję w razie potrzeby. Z drugiej strony zajęcie Czechosłowacji spotęgowało i tak już nieprzychylny stosunek do Trzeciej Rzeszy. W Stanach Zjednoczonych zapanowała - zdaniem niemieckiego attache Hansa Thomsena - psychoza podobna do tej, jaka ogarnęła społeczeństwo amerykańskie w 1917 r. Thomsen wyraził opinię, że Niemcy stały się teraz "wrogiem publicznym nr l Ameryki". Trwający już od dłuższego czasu proces wzrostu niemieckich wpływów w Ameryce Łacińskiej zaczęto przedstawiać w prasie jako wstęp do utworzenia niemieckich baz, z których poprzez Kanał Panamski można będzie atakować USA108. Bezpośrednie zagrożenie amerykańskich interesów w zachodniej hemi-sferze spowodowało wzrost liczby osób popierających dostawy samolotów oraz innych materiałów wojskowych dla Wielkiej Brytanii i Francji. W rzeczywistości powiększało się grono zwolenników rewizji ustawodawstwa o neutralności. W marcu 1939 r. za dostawami samolotów i artykułów wojskowych dla państw europejskich opowiadało się 52% Amerykanów, a w kwietniu 1939 r. liczba zwolenników pomocy wojskowej dla Europy wzrosła do 66%109.
Kongres od stycznia 1939 r. zapamiętale debatował nad projektem zmian ustawodawstwa o neutralności. Stanowisko administracji prezentował przewodniczący Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych K. Pittman. W drugiej połowie marca Pittman zaproponował członkom Komisji utrzymanie ustaw o neutralności, ale przy rozszerzeniu kompetencji prezydenta. Starano się uchylić jedynie artykuł pierwszy ustawy dotyczącej embarga na broń z zastrzeżeniem, że eksport materiałów wojennych do państw walczących będzie odbywał się na zasadzie cash and carry. W ten sposób administracja Roosevelta starała się zabezpieczyć obywateli amerykańskich przed kontaktem ze strefą wojenną, co niewątpliwie miałoby znaczenie psychologiczne .
Propozycje Pittmana zostały odrzucone przez zwolenników izola-cjonizmu, którzy nadal mieli przewagę w izbie wyższej Kongresu.
108 DGFP, Serie D, vol. IV, s. 35; C. Hull, op. c/t., vol. I, s. 615.
109 Wg W. L. Langer, S. E. Gleason, op. cit., s. 79.
110 C. Hull, op. cit, vol. I, s. 641; także R. Dallek, op. cit., s. 184.
ni tego rzecznicy rewizji aktów o neutralności zdecydowali się prze-ć debatę na forum Izby Reprezentantów, gdzie Roosevelt cieszył ' silniejszym poparciem. Prowadzenie sprawy przejął kongresman !, j gioom, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych w izbie jjjższej. W maju 1939 r. przedstawi on propozycje, które jedynie nieznacznie różniły się od planu Pittmana. Równocześnie sekretarz stanu Hull w liście otwartym do obu izb Kongresu zarysował stanowisko Departamentu Stanu, wcześniej uzgodnione z prezydentem. Popierano w nim działania na rzecz zniesienia embarga na broń i opowiadano się za przyjęciem zmian proponowanych przez Pittmana i Blooma. Hull dowodził, że Stany Zjednoczone nie mogą "odciąć się" od wydarzeń w świecie oraz że polityka neutralności USA będzie oddziaływała negatywnie na sytuację międzynarodową111.
Pomimo kolejnych oświadczeń sekretarza stanu, że wojna jest nieunikniona, rzecznicy izolacjonizmu zablokowali wszelkie próby wprowadzenia poprawek do aktów o neutralności. Kongres przychylał ,się do opinii nadal wpływowego senatora Boraha, który zapewniał obie izby, że wojny nie będzie, ponieważ Niemcy nie są do niej przygotowane112. W rezultacie 11 lipca 1939 r., a więc zaledwie na półtora miesiąca przed wybuchem wojny, Senacka Komisja Spraw Zagranicznych przegłosowała uchwałę o odroczeniu debaty nad ustawodawstwem o neutralności aż do stycznia 1940 r. .
Wobec jednoznacznego stanowiska Kongresu administracji Ro-oseyelta pozostały do dyspozycji skromne sposoby wpływania na bieg wydarzeń w Europie poprzez perswazję, akcje mediacyjne i apele. Przemawiając w Warm Springs 9 kwietnia 1939 r. prezydent dał wyraźnie do zrozumienia, że choć Stany Zjednoczone nie zamierzają wystąpić zbrojnie przeciwko potencjalnym agresorom, to jednak popierają Francję i Wielką Brytanię w ich próbach powstrzymywania Hitlera. W kolejnym oświadczeniu złożonym 14 kwietnia 1939 r. prezydent przeciwstawił politykę solidarności i obrony półkuli zachod-
j| C. Hull, op. cit. vol. I ss., 644 i 645.
Informacje na temat sytuacji w Europie czerpał Boran z wychodzącej w Łonie gazety "Week", wyrażającej silne poparcie dla polityki appeasementu. W odwiedzi na zapewnienia Boraha sekretarz stanu zauważył: "Życzyłbym sobie, aby ator Borah przyszedł do mego biura i spojrzał na przychodzące tam telegramy. ;uję, że na pewno zmieniłby swój punkt widzenia"; zob. C. Hull, op. cit., vol. I, ss. '51, także W. S. Cole, op. cit., ss. 317 i 318.
400
izolacjonizmem...
401
niej zasadom panującym w Europie. Apelował do państw europejskich o utrzymanie podobnej polityki dobrosąsiedzkiej na Starym Kontynencie. "Czy cywilizowane narody nie znalazły lepszych metod realizacji swych dążeń niż te, których używali Hunowie i Wandale 1500 lat temu?" pytał Roosevelt113. Wypowiedź ta dowodziła nie tylko zainteresowania FDR pokojem w Europie, ale także demonstrowała poczucie doskonałości Ameryki w zestawieniu ze Starym Światem.
To wystąpienie Rooseyelta zwykło się łączyć z jego oświadczeniem skierowanym dzień później do Hitlera oraz mutatis mutandis do Mussoliniego. Zainspirowała je depesza od ambasadora Bullitta, który z paryskiej perspektywy bił na alarm i apelował o podjęcie działań w Waszyngtonie. Bullitt miał na myśli coś bardziej stanowczego niż jedynie oświadczenie: "Słowa nie wywrą żadnego wrażenia na dyktatorach, zdziałać coś może jedynie jakaś akcja"114.
Roosevelt pozostał wierny słowom uważając, że jego osobisty apel, jako głowy potężnego narodu, wywrze odpowiednie wrażenie i odniesie pożądany skutek. W ostatecznej formie to słynne przesłanie stało się prozaicznym dokumentem. Stwierdzano w nim, że narody na świecie żyją w obliczu niebezpieczeństwa wojny i jeżeli wojna wybuchnie, to skutki jej będą odczuwalne dla każdego: zwycięzcy i pokonanego, a nawet dla strony neutralnej. Obowiązkiem przywódców państw jest zatem ustrzec ludzkość przed wojną. Prezydent nie wymieniając z nazwy żadnego państwa sugerował, że główne niebezpieczeństwo grozi ze strony Niemiec i Włoch. Wezwał więc przywódców tych państw do zademonstrowania światu swych pokojowych intencji. Roosevelt przekonywał, że "wszystkie problemy mogą być rozwiązane przy stole konferencyjnym". Ten ostatni fragment był szczególnie ważny dla FDR, podobnie jak jego propozycja, aby dyktatorzy udzielili gwarancji, że przez dziesięć lat nie zaatakują żadnego państwa z listy trzydziestu jeden niepodległych krajów Europy i Bliskiego Wschodu, wymienionych z nazwy w dokumencie. Ten okres dziesięciu lat miał być wykorzystany na negocjacje przy udziale Stanów Zjednoczonych. Aczkolwiek prezydent podkreślał, że
113 The Public Papers and Addresses ofFranklin D. Rooseuelt, ed. by S. J. Rosenman, vol. VIII, s. 195.
114 FRUS, 1939, vol. I, ss. 123 i 124, zob. W. L. Langer, S. E. Gleason, op. cif, ss. 83-85.
402
v Zjednoczone, należące do półkuli zachodniej, nie są zaan--S w spory europejskie, to jednak mogą odegrać rolę przyja-
"115
ra
cielskiego pośrednika"
Wystąpienie prezydenta zostało przekazane drogą radiową na cały i^ai a także za granicę. Entuzjastyczne przyjęcie w Londynie i Paryżu wynikało z konstatacji faktu, że USA opowiedziały się zdecydowanie po stronie zachodniej demokracji. Wyrażano pogląd, że w przypadku wybuchu wojny Roosevelt znajdzie odpowiedni sposób, aby zrealizo-
wać swe poparcie11'
Z zasadniczo odmiennym przyjęciem spotkało się wystąpienie FDR w stolicach państw, do których było adresowane. Wizytując Rzym 16 kwietnia 1939 r. Hermann Góring głównym przedmiotem swej rozmowy z Mussolinim uczynił oświadczenie Rooseyelta. Ale z ich rozmowy wynikało, że ani w Rzymie, ani tym bardziej w Berlinie nie uznano orędzia prezydenta USA za istotne wydarzenie. Mussolini określił proponowany przez Roosevelta dziesięcioletni rozejm jako absurd, a udział Stanów Zjednoczonych w konferencjach międzynarodowych odnotował jako niewiele znaczącą ofertę obserwatora117.
Jeszcze dalej poszedł Hitler w brzemiennym w skutki przemówieniu, wygłoszonym w Reichstagu 28 kwietnia 1939 r. Wystąpienie to, w znacznym stopniu poświęcone sprawom europejskim, zawierało również odpowiedź na apel Rooseyelta. Hitler uznał, że Stany Zjednoczone powinny zajmować się własnymi sprawami i nie ma potrzeby, aby Ameryka zwracała uwagę na problemy Starego Kontynentu118. W ten sposób Hitler zdyskonotował przekonania i emocje izolacjoni-stów, a zwłaszcza ich czołowy argument, że interesy USA nie leżą w Europie. Nadto wypowiedź przywódcy Trzeciej Rzeszy dowodziła jego arogancji i lekceważącego stosunku do USA. Niewątpliwie drażnił w ten sposób ambicję i dumę potężnej Ameryki.
Z drugiej zaś strony działanie Roosevelta i jego sposób zadeklarowania poparcia dla państw zachodniej demokracji nie były zdecydowane. Raczej dowodziły faktycznej niemocy prezydenta USA. Uderza też, iż nasilający się wówczas spór polsko-niemiecki w żadnym
115
FRUS, 1939, vol. I, ss. 130-133.
i .uo, iyjy, V01. ł, S5. 1JU-1JJ. >
16 Reakcja na wystąpienie Rooseyelta, zob. "New York Times z 17, L "New York Herald Tribune" z 20 IV 1939.
m
118
D. F. Fleming, Roosevelt and the Dictators, "Events", June 1939. FRUS, 1939, vol. I, ss. 139 i 139, 158-160, 162.
26*
403
l
z jego wystąpień nie został nazwany expressis verbis. Nasuwa się przypuszczenie, o którym wcześniej pisał zastępca sekretarza stanu Adolf A. Berle, że FDR, śladem ambasadora Kennedy'ego, kalkulował iż niemieckie przesunięcie się na wschód będzie ratunkiem dla zachodniej Europy119.
Tak więc u progu lata 1939 r. perspektywy odsunięcia konfliktu na kontynencie europejskim stawały się coraz mniejsze. Europa przeszła przez okres dyskusji i myślenie jej przywódców wchodziło w fazę wojskową. Biały Dom dzięki rozbudowanej służbie dyplomatycznej posiadał dobrą orientację w sytuacji europejskiej, mimo że nie wszystkie placówki miały możliwość dotarcia do wartościowych źródeł informacji.
W krytycznym lecie 1939 r. najmniejszą wagę przywiązywano do raportów docierających z Niemiec, gdzie interesy amerykańskie reprezentował charge d'affaires. Fakt, że Amerykanie nie skłaniali się do ponownego obsadzenia ambasady w Berlinie, był traktowany przez dyplomację Trzeciej Rzeszy jako afront. W drodze rewanżu Aus-wdrtiges Amt ignorował amerykańskiego charge d'affaires. W Rzymie nie było wcale lepiej, gdyż amerykański ambasador W. Phillips miał możliwość spotkania się z Mussolinim tylko przy okazji oficjalnych uroczystości i ceremonii.
Jednak dopływ informacji do Waszyngtonu z innych placówek wystarczał do zapewnienia administracji wszechstronnej orientacji w wydarzeniach. Zresztą zarówno rząd brytyjski, jak i francuski były zainteresowane tym, aby do Waszyngtonu docierały informacje świadczące nie tylko o słuszności ich polityki, ale i potrzebie amerykańskiego poparcia. Jednak poszczególni szefowie ambasad różnie widzieli zaangażowanie USA w Europie. Kennedy zdecydowanie popierał politykę Chamberlaina i był przekonany, że należy prowadzić taktykę appeasementu tak długo, jak będzie to możliwe. Uważał też, że w interesie Stanów Zjednoczonych jest trzymanie się z dala od
119 Navigating the Rapids, 1918-1971: From the Papers of Adolf A. Berle, ed. by B. B. Berle, T. B. Jacobs, New York 1973, s. 148. Warto też wspomnieć, że podczas sesji Kongresu trwającej od 3 I do 5 VIII 1939 r. dwa razy tylko wspomniano o Polsce i to tylko w kontekście spraw gospodarczych, zob. L. Pastusiak, Roosevelt a sprawa polska, 1939-1945, Warszawa 1980, s. 22; zob. też B. W. Winid, W cieniu Kapitolu. Dyplomacja polska wobec Stanów Zjednoczonych Ameryki 1919 -1939, Warszawa 1991, s. 232 i n.
404
jjfliktów europejskich. W takim też duchu informował Waszyngton każdym dyplomatycznym i politycznym działaniu władz bry-
Vl20
tyjskicn
\V przeciwieństwie do Kennedy'ego ambasador w Paryżu był
przekonany, że Stany Zjednoczone mogą i powinny odegrać ważną rolę w obronie zachodniej demokracji. Rola Bullitta była o tyle istotna, że utrzymywał bardzo dobre stosunki z premierem Daladierem oraz cieszył się zaufaniem ministra spraw zagranicznych Bonneta. Ambasador w Paryżu twierdził, że Hitler zagraża także zachodniej półkuli. Ratunkiem może być silny i nieprzejednany front państw antyfaszystowskich. Ponieważ Bullitt doskonale orientował się w możliwościach militarnych Francji i Wielkiej Brytanii, dlatego aprobował i popierał wysiłki na rzecz pozyskania Związku Radzieckiego, mimo osobistej niechęci i nieufności do reżimu komunistycznego. Uważał jednak, że lepiej mieć tego "diabła" po swojej stronie niż przeciwko sobie.
Niewątpliwie Rooseyelt był jednym z nielicznych wysokich rangą polityków USA, których można określić jako przychylnie ustosunkowanych do Związku Radzieckiego. Fakt ten miał tym większe znaczenie, że także w Waszyngtonie były brane pod uwagę możliwości porozumienia Francji i Wielkiej Brytanii z Moskwą. Większość członków administracji Roosevelta zgadzała się z tym, że ZSRR jest państwem totalitarnym, choć o innym niż Trzecia Rzesza charakterze. Dlatego bez przekonania obserwowała próby zbliżenia brytyjsko--francusko-radzieckiego. Prezydent jednak nie zgłaszał obiekcji wobec prowadzonych w Moskwie negocjacji, życząc Londynowi i Paryżowi powodzenia w planach. Dlatego 5 sierpnia 1939 r., krótko po tym jak Wiaczesław Mołotow potwierdził możliwość przeprowadzenia politycznych rozmów radziecko-niemieckich, Roosevelt wysłał depeszę do radzieckiego ministra spraw zagranicznych, w której pdkreślał, że Stany Zjednoczone są zainteresowane powodzeniem negocjacji z Paryżem i Londynem121.
W Waszyngtonie zdawano sobie sprawę z powagi sytuacji. Zabez-
eczając się na wypadek wojny, 9 sierpnia 1939 r. powołano War
lesources Board i zlecono zgromadzenie odpowiednich środków
(j Zob. H. Batowski, op. cit. s. 301
Odpowiedź na tę depeszę dotarła do Waszyngtonu z dużym opóźnieniem, 1 26 VIII 1939 r., a więc w zasadniczo zmienionej sytuacji. FRUS, 1939, vol. I, ss.
_-, "lcui na ^ aepeszę aotana oo Waszyngtonu ;
Piero 26 VIII 1939 r., a więc w zasadniczo zmienionej sytuacji. FRUS, 1939, vol. I, i *: C. H uli, Op. cit.,vol. I, ss. 656 i 657; także R. Dal l e k, op. cit., s. 196.
405
materialnych. W połowie sierpnia prezydent wydał dyspozycje umożliwiające proklamowanie neutralności. Odpowiednie dokumenty były już przygotowane w marcu i kwietniu 1939 r. i teraz wymagały tylko niewielkiej korekty122.
Niebezpiecznie i wyraźnie zawężały się natomiast możliwości Roosevelta wpływania na sytuację międzynarodową. Zwłaszcza po tym, gdy fiaskiem zaskończyły się rokowania moskiewskie w sprawie współpracy z Wielką Brytanią i Francją. Pewne nadzieje wiązano w Waszyngtonie z działaniem Włoch, szczególnie po informacji ambasadora Phillipsa, że włoski minister spraw zagranicznych Galeazzo Ciano wrócił ze spotkania z Joachimem Ribbentropem i Hitlerem, do którego doszło 11 i 12 sierpnia 1939 r., "mocno przerażony wojennymi planami Trzeciej Rzeszy". Phillips raportował, że "w całych Włoszech słychać krytykę polityki wojskowego aliansu z Niemcami; Mussolini nie mógłby uczynić niczego bardziej niepopularnego, niż wciągnąć Italię w wir wojny po stronie Niemiec, a zwłaszcza w walkę o Gdańsk"123.
Pod wpływem takich informacji Roosevelt zdecydował się wystosować apel do króla Włoch Wiktora Emanuela III, brytyjskiego króla Jerzego VI oraz prezydenta Francji Alberta Lebruna. Dokument ten został przygotowany 17 sierpnia 1939 r. i czekał gotowy do przekazania adresatom w momencie, gdy napięcie osiągnie punkt kulminacyjny. Za moment taki uznano dzień 22 sierpnia, gdy Ribben-trop udał się do Moskwy, aby podpisać pakt o nieagresji. Równolegle z tą informacją dotarły do Waszyngtonu wieści, że Hitler wyznaczył na 24 sierpnia atak na Polskę. Bullitt przekazywał z Paryża opinię premiera Daladiera, że wojna jest nieunikniona i przypuszczalnie weźmie w niej udział również Japonia. Zdaniem szefa rządu francuskiego mogło to mieć duże znaczenie dla Stanów Zjednoczonych. Dlatego wyrażał nadzieję, że amerykański prezydent wystąpi z ini-qatywą i zorganizuje w Waszyngtonie konferencję, która zajmie sif pokojowym rozstrzygnięciem sporów124.
122 W. L. Langer, S. E. Gleason, op. cit., s. 186.
123 Tamże, s. 187. Zob. też szerzej o wrażeniach Ciana z rozmów z politykami Trzeciej Rzeszy, S. Sierpowski, Niemcy w polityce włoskiej w latach trzydziestych, * Niemcy w polityce międzynarodowej, t IV: Na przełomie pokoju i wojny, Poznań 1992, 186.
124 FRUS, 1939, vol. I, ss. 350 i 351; C. H uli, op. cit., vol. I, s. 661.
Rooseyelt odrzucił sugestie francuskiego premiera i zdecydował się wystąpić z apelem jedynie do króla Włoch. W dniu 23 sierpnia, kiedy Ribbentrop i Mołotow kładli podpisy pod paktem, wysłano apel do Rzymu. Mimo powagi sytuacji dokument ten nie był czymś poruszającym serca i umysły. Mówiono w nim o zagrożeniu wojennym i konsekwencjach wojny. Prezydent apelował o podjęcie działań, które uratują pokój125.
Trudno wytłumaczyć, dlaczego FDR skierował swe posłanie jedynie do Włoch i tylko do słabego, uległego wobec faszystów Wiktora Emanuela III. Przecież po reakcji Mussoliniego na kwietniowy apel FDR trudno było spodziewać się, że król będzie w stanie zmusić rząd włoski do zasadniczej zmiany działania. Zapewne już w samym zamierzeniu chodziło o gest symboliczny. Zresztą nawet w Departamencie Stanu przeważała opinia, że podjęto zbyt słabą akcję.
Rooseyelt był jednak przekonany, że jego inicjatywy oddalają widmo wojny, a może nawet rozładowują napięcie. Tym należy tłumaczyć kolejny apel skierowany 24 sierpnia 1939 r. do polskiego prezydenta Ignacego Mościckiego oraz do Hitlera. Sugerowano w nim, aby rozbieżności między obydwoma państwami rozwiązać drogą bezpośrednich negocjacji lub poddać je neutralnemu arbitrażowi. Współautor posłania A. A. Berle zanotował w swym dzienniku: "W moim przekonaniu apele będą miały taki sam efekt, jak spóźnione życzenia do teściowej z okazji Dnia Świętego Walentego. Zawierają one w sobie tyle naiwności, ile spotkać możemy tylko w Stanach. Mimo to należy je wysłać, aby w przyszłości nie zarzucono nam, że nie uczyniliśmy niczego dla ratowania pokoju"126.
Apele prezydenta spotkały się z różną reakcją. Ambasador Phillips doręczył osobiście posłanie królowi włoskiemu. Odpowiedź negatywna, choć delikatna w formie, dotarła do Waszyngtonu 30 sierpnia '9 r. Natomiast prezydent Mościcki zareagował już 25 sierpnia, akceptując zarówno negocjacje bezpośrednie, jak i drogę mediacji.
iclerz Trzeciej Rzeszy jednak milczał. Przesłano więc następny apel
formujący o polskiej gotowości do podjęcia negocjacji. W zakoń-
zeniu amerykański prezydent pisał: "Cały świat modli się, aby
125 126
US, 1939, vol. I, ss. 351 i 352.
FRUS, 1939, voL I, ss. 360-362; Navigating the Rapids, 1918-1971: From the >ers .-., New York 1973, s. 283.
406
407
również Niemcy przyjęły pokojowe propozycje, przedstawione przez rząd polski". Mimo napiętej sytuacji Hitler nadal zachował milczenie Dopiero 31 sierpnia niemiecki charge d'affaires Thomsen przedstawił sekretarzowi stanu notę, w której informował, że rząd Rzeszy otrzymał posłanie prezydenta i w pełni je docenia. Jednak właściwą odpowiedzią Niemiec był atak na Polskę l września 1939 r.127
Ocena sierpniowego apelu Rooseyelta znalazła się w amerykańskiej prasie. Najczęściej twierdzono, że była to akcja bezsensowna, jeśli nie komiczna. W zamieszczonym na łamach "New York Herald Tribune" komentarzu autor pisał:
"Amerykanie raz jeszcze dostali lekcję, której nie chcieli znać, że naród uzbrojony po zęby może być trzymany w szachu jedynie przez siłę i potęgę większą niż on sam. Żadne apele, żadne prośby niczego nie dają (...). Ale taki jest charakter społeczeństwa amerykańskiego, że cieszy się, kiedy prezydent występuje z apelami. Chce być przekonane, że tym sposobem prezydent wykorzystał szansę, aby utrzymać pokój. A fakt, że jego propozycje odbijają się głuchym echem, nie zmienia dobrego samopoczucia Amerykanów"128.
Działania Stanów Zjednoczonych wobec narastającego w Europie zagrożenia wojennego okazały się bezskuteczne. Sprowadzały się w zasadzie do prób perswazji oraz nakłaniania do negocjacji. Nie bez racji przyjęto nazywać taktykę Rooseyelta "dyplomacją apelową". W sytuacji, gdy żądania niemieckie wykraczały daleko poza możliwe do zaakceptowania zmiany w traktacie wersalskim, inicjatywy amerykańskie były skazane na niepowodzenie. W sumie można mówić o pasywności polityki Stanów Zjednoczonych zarówno wobec Niemiec, dążących do konfliktu, jak i całej Europy zagrożonej wojną. Źródeł takiej polityki szukać należy w izolacjonizmie. Była to tendencja, która opanowała wyobraźnię amerykańskiego społeczeństwa, krępując równocześnie działanie administracji Roosevelta. Prezydent Stanów Zjednoczonych nie był w stanie w tym kluczowym dla Europy momencie odpowiednio zaznaczyć amerykańskiej obecności na forum międzynarodowym. Był to skutek podporządkowania zarówno naciskom opinii publicznej, jak i kontroli Kongresu, posiadającego - zwłaszcza Senat - znaczne kompetencje w zakresie strategii zewnętrznej państwa. Oba te czynniki wzajemnie się przenikały i trudno jedno-
27 FRUS, 1939, vol. I, ss. 368 i 369, 382, 396. 128 "New York Herald Tribune" z 26 VIII 1939.
408
nie wyrokować o pierwszeństwie któregokolwiek z nich. A poza 'Cwszystkim każda neutralność jest do tego stopnia atrakcyjna, że braku poczucia zagrożenia dla własnych interesów trudno niej rezygnować.
w efekcie wszelkie działania podejmowane przez Roosevelta wo-
eresorów były mało zdecydowane i ledwo zauważalne. Nie robiły
^większego wrażenia ani na Hitlerze, ani na Mussolinim. Przytoczo-
1 powyżej komentarz "New York Herald Tribune" ujął najtrafniej
Mistyczne stanowisko USA wobec narastającego zagrożenia w Euro-
ie Amerykanie byli przekonani, że jest w ich interesie, aby europejska
polityka USA sprowadzała się jedynie do śledzenia wydarzeń lub
najwyżej podejmowania prób perswazji i mediacji.
4. NA KRAWĘDZI POKOJU I WOJNY
Wobec izolacjonistycznych nastrojów społeczeństwa amerykańskiego oraz głównych wytycznych polityki zagranicznej było faktem zrozumiałym, że natychmiast po agresji Niemiec na Polskę Rooseyelt proklamował neutralność Stanów Zjednoczonych. Podobnie jak uczynił to prezydent Wilson ćwierć wieku wcześniej, choć z jedną dostrzegalną różnicą. FDR nie chciał ani nie oczekiwał, że "każdy Amerykanin pozostanie neutralny w myślach". Zobowiązał się zarazem, że jak długo będzie to w jego mocy, to nie dopuści, aby wojna dotarła do Ameryki129. Ogłoszenie neutralności Stanów Zjednoczonych pociągnęło za sobą proklamowanie 5 września 1939 r. zakazu eksportu broni, amunicji i sprzętu wojskowego, zgodnie z ustawą o neutralności z 1937 r.
Nie mogło to wyeliminować kwestii wojny i ewentualnego udziału w niej Ameryki, a także spraw Europy z amerykańskiej polityki zagranicznej. Głównym problemem pozostał izolacjonizm lub dokładniej: negatywne stanowisko społeczeństwa amerykańskiego wobec zaangażowania ich kraju w konflikt wojenny, a nawet wobec prób
129 The Public Papers and Addresses ofFranklin D. Roosevelt, ed. by S. J. Rosenman vl- VIII, ss. 460-464.
409
również Niemcy przyjęły pokojowe propozycje, przedstawione przez rząd polski". Mimo napiętej sytuacji Hitler nadal zachował milczenie Dopiero 31 sierpnia niemiecki charge d'affaires Thomsen przedstawił sekretarzowi stanu notę, w której informował, że rząd Rzeszy otrzymał posłanie prezydenta i w pełni je docenia. Jednak właściwą odpowiedzią Niemiec był atak na Polskę l września 1939 r.127
Ocena sierpniowego apelu Roosevelta znalazła się w amerykańskiej prasie. Najczęściej twierdzono, że była to akcja bezsensowna, jeśli nie komiczna. W zamieszczonym na łamach "New York Herald Tribune" komentarzu autor pisał:
"Amerykanie raz jeszcze dostali lekcję, której nie chcieli znać, że naród uzbrojony po zęby może być trzymany w szachu jedynie przez siłę i potęgę większą niż on sam. Żadne apele, żadne prośby niczego nie dają (...). Ale taki jest charakter społeczeństwa amerykańskiego, że cieszy się, kiedy prezydent występuje z apelami. Chce być przekonane, że tym sposobem prezydent wykorzystał szansę, aby utrzymać pokój. A fakt, że jego propozycje odbijają się głuchym echem, nie zmienia dobrego samopoczucia Amerykanów"1M.
Działania Stanów Zjednoczonych wobec narastającego w Europie zagrożenia wojennego okazały się bezskuteczne. Sprowadzały się w zasadzie do prób perswazji oraz nakłaniania do negocjacji. Nie bez racji przyjęto nazywać taktykę Roosevelta "dyplomacją apelową". W sytuacji, gdy żądania niemieckie wykraczały daleko poza możliwe do zaakceptowania zmiany w traktacie wersalskim, inicjatywy amerykańskie były skazane na niepowodzenie. W sumie można mówić o pasywności polityki Stanów Zjednoczonych zarówno wobec Niemiec, dążących do konfliktu, jak i całej Europy zagrożonej wojną. Źródeł takiej polityki szukać należy w izolacjonizmie. Była to tendencja, która opanowała wyobraźnię amerykańskiego społeczeństwa, krępując równocześnie działanie administracji Rooseyelta. Prezydent Stanów Zjednoczonych nie był w stanie w tym kluczowym dla Europy momencie odpowiednio zaznaczyć amerykańskiej obecności na forum międzynarodowym. Był to skutek podporządkowania zarówno naciskom opinii publicznej, jak i kontroli Kongresu, posiadającego - zwłaszcza Senat - znaczne kompetencje w zakresie strategii zewnętrznej państwa. Oba te czynniki wzajemnie się przenikały i trudno jedno-
-
27 FRUS, 1939, vol. I, ss. 368 i 369, 382, 396. 128 "New York Herald Tribune" z 26 VIII 1939.
408
znie wyrokować o pierwszeństwie któregokolwiek z nich. A poza wszystkim każda neutralność jest do tego stopnia atrakcyjna, że hec braku poczucia zagrożenia dla własnych interesów trudno niej rezygnować.
w efekcie wszelkie działania podejmowane przez Roosevelta wo-aeresorów były mało zdecydowane i ledwo zauważalne. Nie robiły .' większego wrażenia ani na Hitlerze, ani na Mussolinim. Przytoczony powyżej komentarz "New York Herald Tribune" ujął najtrafniej egoistyczne stanowisko USA wobec narastającego zagrożenia w Europie Amerykanie byli przekonani, że jest w ich interesie, aby europejska polityka USA sprowadzała się jedynie do śledzenia wydarzeń lub najwyżej podejmowania prób perswazji i mediacji.
4. NA KRAWĘDZI POKOJU I WOJNY
Wobec izolacjonistycznych nastrojów społeczeństwa amerykańskiego oraz głównych wytycznych polityki zagranicznej było faktem zrozumiałym, że natychmiast po agresji Niemiec na Polskę Rooseyelt proklamował neutralność Stanów Zjednoczonych. Podobnie jak uczynił to prezydent Wilson ćwierć wieku wcześniej, choć z jedną do strzegalną różnicą. FDR nie chciał ani nie oczekiwał, że "każdy Amerykanin pozostanie neutralny w myślach". Zobowiązał się zarazem, że jak długo będzie to w jego mocy, to nie dopuści, aby wojna dotarła do Ameryki129. Ogłoszenie neutralności Stanów Zjednoczonych pociągnęło za sobą proklamowanie 5 września 1939 r. zakazu eksportu broni, amunicji i sprzętu wojskowego, zgodnie z ustawą o neutralności z 1937 r.
Nie mogło to wyeliminować kwestii wojny i ewentualnego udziału w niej Ameryki, a także spraw Europy z amerykańskiej polityki zagranicznej. Głównym problemem pozostał izolacjonizm lub dokładniej: negatywne stanowisko społeczeństwa amerykańskiego wobec zaangażowania ich kraju w konflikt wojenny, a nawet wobec prób
129 The Public Papers and Addresses ofFranklin D. Roosevelt, ed. by S. J. Rosenman l- VIII, ss. 460-464.
409
silniejszego zaznaczenia obecności Ameryki w polityce światowej zwłaszcza na arenie europejskiej. Izolacjonizm był też najlepszym' wytłumaczeniem, dlaczego Roosevelt nie był w stanie w pierwszych dwóch latach trwania wojny w Europie przełamać niektórych oporów społecznych.
Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że od początku wojny sympatia nie tylko administracji amerykańskiej, ale także przeważającej części Amerykanów była zdecydowanie po stronie Polski, Francji i Wielkiej Brytanii. Po upływie tygodnia od dnia rozpoczęcia wojny 80% społeczeństwa amerykańskiego obarczało Niemców odpowiedzialnością za spowodowanie konfliktu wojennego. Sympatia nie oznaczała bynajmniej powszechnej gotowości do poparcia akcji zbrojnej przeciwko agresorowi. Chociaż w przeprowadzonym wkrótce po wybuchu wojny sondażu aż 44% ankietowanych popierało koncepcję wysłania sił lądowych i morskich na pomoc Francji i Wielkiej Brytanii, gdyby groziła im klęska130. Jednak przeważał pogląd, że niewielka, dobrze pomyślana i zorganizowana pomoc Stanów Zjednoczonych wystarczy do zwycięstwa zachodnich demokracji.
Popularność takiej opinii skłoniła administrację do ponowienia batalii o rewizję ustaw o neutralności. W tym celu Roosevelt zwołał 21 września 1939 r. specjalną sesję Kongresu. Odbyto też wiele rozmów z jego najbardziej wpływowymi członkami. Po burzliwej debacie na Kapitelu, trwającej przeszło miesiąc, prezydent wywalczył wreszcie modyfikację ustawodawstwa o neutralności. W myśl nowej ustawy, podpisanej przez FDR 4 listopada 1939 r., Wielka Brytania i Francja mogły dokonywać zakupu broni i sprzętu wojskowego na zasadzie cash and carryffj
Obok czysto gospodarczych względów o przyjęciu nowej ustawy o neutralności zadecydowały argumenty silnie osadzone w świadomości społeczeństwa amerykańskiego. Przypominano więc, że pomoc dla Francji i Wielkiej Brytanii jest najlepszą gwarancją utrzymania Stanów Zjednoczonych z dala od wojny. Dzięki udzielonej pomocy materialnej, Amerykanie nie będą musieli walczyć i ginąć na froncie, gdyż Francja i Wielka Brytania zdołają same pokonać Trzecią Rzeszę. W przeciwnym razie także USA mogą czuć się zagrożone.
130 Wg J. S. Bruner, Mandate front the People, New York 1944, ss. 231 i 232; zob. też L. Pastusiak, op. cit., ss. 16 i 17.
410
Oceniając amerykańską dyplomację początku 1940 r. należy uznać, Roosevelt miał jeszcze wówczas nadzieję na utrzymanie Ameryki dala od wojny. Świadczy o tym misja Wellesa, który w lutym 1940 r. wyjechał do Europy z zadaniem zorientowania się w sytuacji politycznej na kontynencie. Podsekretarz stanu odwiedził wszystkie "gorące" stolice Europy, a wiec Rzym, Berlin, Paryż i Londyn. Zalecono mu, aby "nie składał żadnych propozycji i nie podejmował żadnych zobowiązań w imieniu rządu Stanów Zjednoczonych", a jedynie przeprowadził sondaż, ważny dla określenia dalszych działań USA131.
Już 25 lutego 1940 r. Welles przybył do Rzymu, gdzie spotkał się z ministrem spraw zagranicznych Ciano oraz został przyjęty przez duce. Jednak nie wydano żadnego wspólnego komunikatu. Wprawdzie Mussolini nalegał, aby Stany Zjednoczone uznały roszczenia Niemiec w Europie Środkowej, jednak bez rezultatu. Obiecano jedynie powrócić do rozmowy132.
W Berlinie spodziewano się, że celem podróży amerykańskiego dyplomaty będzie próba odbudowy niepodległości Polski i Czechosłowacji. Dlatego też 28 lutego 1940 r., w przededniu jego przyjazdu, Hitler wydał dyrektywę wszystkim rozmówcom Wellesa, aby utrzymywali, iż "Niemcy są zdecydowane zakończyć tę wojnę". Ribbentrop zrobił Wellesowi dwugodzinny wykład o zasadach i celach niemieckiej polityki zagranicznej. Podkreślał w nim, że interesy Stanów Zjednoczonych i Niemiec nie są przeciwstawne. Zaznaczył również, że Berlin ma zrozumienie dla doktryny Monroe'a i dlatego żąda, aby inni uznali istnienie podobnej doktryny w odniesieniu do roli Niemiec w Europie Środkowej133.
Niewiele też dała rozmowa z Hitlerem, którą amerykański wysłannik przeprowadził 2 marca 1940 r. Welles był przygnębiony tym spotkaniem. Nie dostrzegł bowiem śladu dobrej woli u kanclerza Rzeszy i jego otoczenia. Opuszczał więc Berlin w przekonaniu, że Stany Zjednoczone są jedynym mocarstwem, które zdolne jest powstrzymać Hitlera. Równocześnie zdawał sobie sprawę, jak trudno
131 FRUS, 1940, vol. II, s. 376; także zob. W. E. Langer, S. E.Gleason, op. cit, ss. 361 i 361
32 S. Welles, The Time for Decision, New York 1944, rozdz. III.
" Po tym spotkaniu Welles określił Ribbentropa jako człowieka, który ma "a completely closed mind"- tenże, The Time for Decision ..., s. 90; FRUS, 1940, vol. I, ss. 33-41.
411
byłoby obecnie przekonać do takiego działania amerykańską opinia publiczną134.
Po rozmowach w Paryżu i Londynie amerykański dyplomata upewnił się, że nie ma nadziei na przywrócenie pokoju w Europie Przeciwnie, wszystko wskazało na to, że liczba państw i narodów wciągniętych do wojny będzie się zwiększać. Podczas powtórnego pobytu w Italii został poinformowany przez Mussoliniego o nowej planowanej ofensywie niemieckiej. W raporcie złożonym po zakończeniu misji Welles informował Roosevelta, że nie ma sprzyjającej atmosfery dla inicjatyw pokojowych ani szans na pokojowe rozwiązanie konfliktu135.
Opinie te w całej pełni potwierdził niemiecki atak na Danię i Norwegię w kwietniu 1940 r. Z jednej strony wywołał on oburzenie w Ameryce, ale równocześnie spowodował wzrost aktywności izola-cjonistów. Można było nawet odnieść wrażenie, że ich punkt widzenia dominuje na amerykańskiej scenie politycznej. Jeden z ich grona, senator Charles McNary, nawoływał, aby "Stany Zjednoczone zachowały spokój, niezależnie od tego, jakie przykre wieści nadchodzą z Europy. Jeśli zachowamy równowagę i spokój, to przetrzymamy europejską zawieruchę". Także inne wypowiedzi świadczyły, że choć izolacjoniści potępili agresję Trzeciej Rzeszy w Skandynawii, to jednak byli przeciwni jakimkolwiek dalszym inicjatywom USA136.
Prezydent Roosevelt uwzględnił ów wybuch argumentacji izolac-jonistów i zrezygnował z zamiaru ostrego potępienia eskalacji wojny. Dopiero 13 kwietnia 1940 r. publicznie oświadczył, że w obliczu siły i agresji zastosowanej wobec małych krajów "rząd Stanów Zjednoczonych wyraża dezaprobatę (...). Powtarzam z niezmiennym naciskiem pogląd już wyrażony: jeśli cywilizacja ma przetrwać, prawa małych państw do niezależności, do terytorialnej integralności i nieskrępowanej możliwości samorządu muszą być poszanowane przez potężniejszych sąsiadów"137.
Była to typowa retoryka moralizatorska prezydenta USA, za którą nie kryło się żadne praktyczne posunięcie. Roosevelt stworzył sobie jedynie alibi, że nie pominął milczeniem kolejnego gwałtu politycznego.
134 S. Welles, The Time for Decision ..., ss. 90-109.
135 Tamże, s. 145 i n.
136 "New York Times" z 10 IV 1940.
137 FRUS, 1940, vol. I, ss. 157 i 158.
Spodziewany atak Hitlera na Holandię i Belgię przeszedł w Sta-bez większego echa. Odpowiadając na prośbę króla Belgów olda III, prezydent ograniczył się do wysłania 13 maja 1940 r. depeszy do Mussoliniego, w której apelował o trzymanie się Włoch i dala od wojny. Odpowiedź duce na ten apel, podobnie jak na kolejny, wystosowany 26 maja, była negatywna. Mussolini zapowiadał, że z powodu ważnych przyczyn pozostanie w sojuszu z Trzecią Rzeszą i będzie uczestnikiem wojennych wydarzeń w Europie138.
Istotnie przystąpienie Italii do wojny dokonało się na jedynym kierunku możliwym wówczas do zaakceptowania przez przeciętnego Włocha, mianowicie przeciwko Francji. Zarazem należy podkreślić, że uderzenie na Francję 3 czerwca 1940 r. spowodowało wrzenie w Stanach Zjednoczonych. Coraz silniej zaczęły rozlegać się głosy wzywające do poparcia przeciwników "osi". Czołowy działacz Partii Republikańskiej, Wendell Willkie w wywiadzie prasowym wyraził pogląd, że "zdecydowana większość obywateli naszego kraju opowiada się za udzieleniem sojusznikom wszelkiej możliwej pomocy poza oczywiście przystąpieniem do wojny"139. Pojawiły się jednak opinie, że konieczna jest mobilizacja wojskowa i przyłączenie się Ameryki do dzkłań wojennych. Choć były to nadal głosy pojedyncze, to jednak z wolna obejmowały coraz szersze kręgi polityków. Sekretarz stanu Hull zanotował w swoich pamiętnikach, że wówczas "w jednej sprawie prezydent i ja nie mieliśmy żadnych wątpliwości, a mianowicie, że zwycięstwo sojuszników jest sprawą zasadniczą dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych"140.
To przekonanie działało mobilizująco na administrację amerykańską. Podjęto zatem inicjatywy zmierzające do wzmocnienia obronności kraju. Wystąpiono też z ofertą szerszej pomocy dla ofiar agresji. Taki charakter miało oświadczenie Roosevelta, wygłoszone 10 czerwca 1940 r. w Charlottesyille. Zarysowano w nim stanowisko Ameryki w nowej sytuacji na kontynencie europejskim. Postulując odejście od 'olacjonizmu, Roosevelt używał określeń łudząco przypominających ilsonowską retorykę. Uznał za iluzję przekonanie, że "możliwe jest Stanów Zjednoczonych jako samotnej wyspy wolności w świe-
Zob. G. hr. Ci ano, Pamiętniki 1939-1943, Warszawa 1991, ss. 205, 207, 209. N "
^
,
"New York Times" z 9 VI 1940. C- Hull, op. cif, vol. I, ss. 761-767.
412
413
cię, gdzie zapanuje brutalna siła". W jednoznacznych słowach zadeklarował, że jego sympatia znajduje się po stronie "tych narodów, które przelewają krew w walce z faszystowską agresją". Podkreślając konieczność umocnienia bezpieczeństwa USA, prezydent przyrzekł pomoc materialną dla Francji i Wielkiej Brytanii oraz dopuszczenie do korzystania z amerykańskich zasobów i środków w sposób zapewniający im zwycięstwo w starciu z agresorem141.
Trudno nie uznać wagi wystąpienia FDR, choć z pewnością nie było to równoznaczne ze zdecydowanym odejściem od stanu neutralności - jak sądzą niektórzy historycy amerykańscy142. Ważne było jednak to, że Hitler, który dotychczas wątpił w możliwość przystąpienia Stanów Zjednoczonych do wojny, zaczął poważniej liczyć się z taką ewentualnością. Zwiększył więc wysiłki, aby trzymać Amerykę z dala od wojny. Kategorycznie zabronił jakichkolwiek incydentów z amerykańskimi statkami. Kanclerz Rzeszy nie zmienił swego postępowania w tej sprawie, mimo nasilającej się amerykańskiej pomocy dla przeciwników "osi".
Po upadku Francji 22 czerwca 1940 r. amerykańskie nadzieje na skuteczny opór wobec Trzeciej Rzeszy złożono na Wielką Brytanię. W tym też kierunku poszedł główny ^strumień amerykańskiej pomocy. Na mocy podpisanego Twe wrześniu 1940 r. porozumienia Stany Zjednoczone przekazały WielkiejJrytanii 50 niszczycieli w zamian za 99-letnie prawo użytkowania brytyjskich baz na półkuli zachodniej. Owe bazy były ważnym argumentem dla izolacjonistycznie usposobionej opinii publicznej. Według słów Ro-osevelta bazy te zwiększyły amerykańskie zdolności obronne na zachodniej półkuli. Wrześniowe porozumienie było bez wątpienia krokiem zbliżającym Amerykę do wojny. Brytyjski premier Churchill stwierdził, że był to "akt zdecydowanie daleki od neutralności", który silnie wiązał Stany Zjednoczone z przeciwnikami Niemiec143.
141 The Public Papers and Addresses ofFranklin D. Roosevelt, ed. by S. J. Rosenman, vol. IX, ss. 261-264.
142 Zob. B. Rauch, op. cit., s. 212; także R. Sherwood, Roosevelt and Hopkins, New York 1948, s. 151.
143 Zob. P. Goodhart, Fifty Ships That Saved the World, London 1965, ss. 153-155, 164 i 165; L P as t u siak, Pól wieku dyplomacji amerykańskiej, 1898-1945, Warszawa 1974, s. 3Ó8T~
jednak bezpośrednie zaangażowanie nie było poważnie brane d uwagę. Jesienią 1940 r. miały się odbyć kolejne wybory pre-P, -gitie. Ponieważ Roosevelt zamierzał ubiegać się o trzecią kacie unikał podejmowania zobowiązań nie cieszących się powsze-' poparciem społecznym oraz podnoszenia problemów, które ełv być wyzwaniem dla opinii publicznej. Było to ważne tym Odziej, że republikański kandydat do Białego Domu W. Willkie irzucał Rooseveltowi zamysł przyłączenia Ameryki do wojny. W od-owiedzi urzędujący prezydent zapewniał swych rodaków, że ich chłopcy nie będą wysłani na żadną obcą wojnę"1
Natychmiast po zwycięstwie wyborczym Roosevelt zapowiedział, że Stany Zjednoczone będą arsenałem demokracji, co zostało powszechnie przyjęte jako bardzo ścisłe związanie się z Wielką Brytanią i jej sojusznikami. Stopniowo też dojrzewała koncepcja pomocy w ramach lend-lease. Najkrócej istotę programu przedstawił FDR podczas konferencji prasowej, zwołanej w połowie grudnia 1940 r. Chodziło o pożyczenie lub wydzierżawienie Brytyjczykom wszelkich potrzebnych im materiałów wojskowych w myśl zasady "najlepsza obrona Wielkiej Brytanii, to najlepsza obrona Stanów Zjednoczonych"145.
Nad ustawą lend-lease Kongres dyskutował przez dwa miesiące, od połowy stycznia aż do marca 1940 r. Uzasadniając konieczność przyjęcia ustawy prezydent mówił, iż celem Hitlera nie jest bynajmniej podbój Europy, ale dominacja w świecie. Dlatego Stany Zjednoczone znajdują się w bezpośrednim zagrożeniu. Jeżeli Wielka Brytania upadnie, to Ameryka stanie się kolejnym punktem na niemieckim celowniku. Wprawdzie udzielenie Brytyjczykom pomocy poprzez przekazanie broni i amunicji grozi wciągnięciem Stanów Zjednoczonych w konflikt, ale i tak ryzyko jest mniejsze, niż bezczynne przyglądanie się klęsce Zjednoczonego Królestwa. Wówczas atak państw "osi" - sądził Roosevelt - zostanie skierowany niechybnie na Stany Zjednoczone146.
M R. Sherwood, op. cit, ss. 187-191.
15 The Public Paper and Addresses ofFranklin D. Roosevelt, ed. by S. J. Rosenman, vo1- K, s. 607.
16 Tamże, s. 640; zob. też W. L. Langer, S. E. Gleason, The Undeclared War 1940-1941, New York 1953, ss. 248 i 249.
414
415
Równolegle do debaty w Kongresie nad ustawą lend-lease trwaH, rozmowy przedstawicieli sztabów generalnych USA i Wielkiej Bryta. nii. Dotyczyły one sposobów lepszego wykorzystania pomocy w ramach programu lend-lease, a także pierwszych ustaleń na wypadek przystąpienia Stanów Zjednoczonych do wojny. Uzgodniono, że jeśli Japonia przystąpi do wojny, to Niemcy w dalszym ciągu będą uważane za głównego przeciwnika i zwycięstwo nad Trzecią Rzeszą będzie traktowane jako priorytetowe147.
Urzeczywistnienie współpracy amerykańsko-brytyjskiej zależało w dużej mierze od wyników debaty w Kongresie nad programem lend-lease. Po wielu zaciętych bojach, 8 marca 1941 r. Senat przyjął ustawę stosunkiem głosów 60 do 31, a trzy dni później zyskała ona poparcie Izby Reprezentantów (317 do 71). Ustawa lend-lease upoważniała prezydenta do udostępnienia "każdemu rządowi lub krajowi, którego obronę prezydent uzna za żywotnie ważną dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, sprzętu wojennego, usług lub informacji wojskowej"148.
W ten sposób bogate zasoby amerykańskie, a zwłaszcza materiały zbrojeniowe zostały udostępnione Wielkiej Brytanii i pozostałym państwom alianckim. Znaczenie tej pomocy osłabiał fakt, że FDR nie wyrażał zgody na eskortowanie płynących na Wyspy Brytyjskie konwojów przez amerykańską marynarkę. Prezydent obawiał się, że udział jednostek amerykańskich w konwojach oznaczałby nieuchronne wciągnięcie Ameryki do wojny, czego chciał nadal uniknąć. Natomiast sekretarz wojny H. L. Stimson i sekretarz skarbu H. Morgenthau od wiosny 1941 r. zdecydowanie opowiadali się za przystąpieniem Stanów Zjednoczonych do wojny. Zgodnie uważali, że prezydent powinien nie zwlekając wyprawić amerykańską marynarkę jako ochronę dla konwojów.
W sierpniu 1941 r. podczas słynnego spotkania Roosevelta i Chur-chilla na brytyjskim pancerniku "Prince of Wales" podpisano Kart? Atlantycką, która określała ogólne zasady organizacji świata powojennego. Było to pierwsze tak wyraźne włączenie się amerykańskiego
147 148
W. L. Langer, S. E. GJeason, The Undedared War .... s. 286.
The Pubie Papers and Addresses ofFranklin D. Roosevelt, ed. by S. J. Rosennian> vol. IX, s. 674. Szeroko na temat debaty w Kongresie zob. W. L. Langer, S. E Gleason, The Undedared War ..., ss. 252-284.
416
ydenta ^0 bilansowania wojny, do której Ameryka jeszcze prze-
^eż nie przystąpiła, a także do procesu urządzania ładu światowego.
Bez wątpienia Rooseyelt w ten sposób wracał do swych dawnych
kłonności "internacjonalistycznych" i określał stopień udziału Stanów
Zjednoczonych w kształtowaniu porządku powojennego149.
Konferencja na Atlantyku miała jeszcze jeden aspekt. Prezydent Stanów Zjednoczonych zgodził się na konwojowanie transportów atlantyckich. Stosowne decyzje wydał jednak dopiero we wrześniu, po zaatakowaniu przez niemiecką łódź podwodną amerykańskiego niszczyciela "USS Greer". Występując przed mikrofonami radia 11 września 1941 r- Rooseyelt określił atak na "USS Greer" jako część działań niemieckich, których celem jest "przejęcie absolutnej kontroli i dominacji na morzach, co stanowi niebezpieczeństwo dla zachodniej półkuli", a także "prowadzi do stworzenia w świecie systemu opartego na sile, terrorze i morderstwie". Prezydent zapowiedział, że amerykańska marynarka będzie eskortować wszystkie statki (nie tylko amerykańskie) będące w rejonie wód ochronnych USA, z rozkazem strzelania do okrętów niemieckich i włoskich. Przemówienie to nazwano wówczas "nie deklarowanym wypowiedzeniem wojny" Niemcom150. Po kolejnym niemieckim ataku na amerykański niszczyciel "Kear-ney" w październiku 1941 r. Rooseyelt zwrócił się do Kongresu z wnioskiem o dalszą rewizję ustawodawstwa o neutralności. Chodziło o uchylenie klauzuli zakazującej uzbrajania statków handlowych oraz wchodzenia amerykańskich jednostek morskich w europejską strefę walki. Występując 9 października 1941 r. na Kapitelu Rooseyelt stwierdził: "Jesteśmy gotowi w obronie naszego narodu i wiary naszych ojców uczynić to, do czego Bóg dał nam moc i co uczynił naszym obowiązkiem"151. Tym samym prezydent Stanów Zjednoczonych zadeklarował, że starcie z Niemcami jest nieuchronne.
W listopadzie 1941 r. Kongres uchylił ustawę o neutralności, a więc zdecydował się na posunięcie, o które administracja Rooseyelta zabiegała przez blisko cztery lata. W komentarzu "New York Times" napisano, że była to najważniejsza decyzja od czasu rozpoczęcia
iso Zb" P" Grudziński, op. cit., ss. 90-94.
R .^S. L Rosenman, Working with Roosevelt, New York 1952, ss. 290 i 291;zob. też u7!!-ine> Roosevelt ond World War II, Baltimore 1971, s. 45. """S, Peace and War ..., ss. 768-772.
21
417
londyński "Times" uznał to za "największy wkład do walki wW^/mem od czasu uchwalenia lend-lease"152. znitlty 4 stanów Zjednoczonych z Trzecią Rzeszą była teraz kwestią "Japoński atak na Pearl Harbor spowodował, że proces przy. ^ S /? Ameryki do wojny nie jest doceniany. Należy zauważyć, że V aiia ^cąc zwyciężyć na Atlantyku i pokonać Wielką Brytanie y . ~/gł dopuścić, aby amerykańskie statki z zaopatrzeniem " ^ j na Wyspy Brytyjskie. Wprawdzie w obliczu trwającej ' cietł"j ze Związkiem Radzieckim kanclerzowi Rzeszy zależało na jjskiej neutralności. Jednak nie mógł konsekwentnie zabra-l/owania konwojów z udziałem amerykańskich statków. Star-cdęć nieuniknione. Roosevelt niewątpliwie przybliżył Stany M do wojny, jednakże ostateczną decyzję o wojnie lub zostawił Hitlerowi. l1 )u,i)ent zdawał sobie sprawę z siły amerykańskiego izolac-.te Jsszcze 5 listopada 1941 r. na pytanie, czy Kongres powinien 'OW2ln Jzieć wojnę Niemcom, 63% ankietowanych odpowiedziało "" a jedynie 26% - twierdząco. Wobec takich nastrojów lepiej było prowadzić politykę prowokującą Hitlera iedzenia wojny i nie powtarzać błędu Wilsona, który ' ^konaniu dużej części społeczeństwa wysłał amerykańskich fflfo Europy. Choć od września 1941 r. FDR był zwolennikiem le(ia Ameryki do działań wojennych, to jednak nie zde-g Wystąpić do Kongresu z wnioskiem o wypowiedzenie ''.(zeszy wojny. Zatem japoński atak uprzedził dalszy bieg rZ5cl'aspieszył to, co było wysoce prawdopodobne, może nawet )r?W:jfm stanie rzeczy nieuniknione i do czego Roosevelt dążył. * ijiteż uznać, że amerykański prezydent był więźniem własnej Ąara polegała na ciągłym zapewnianiu społeczeństwa, że jest lliy wciągnięciu Ameryki do wojny. Wszelkie podejmowane ^.P1 ,ltóre w rzeczywistości zbliżały USA do konfliktu na arenie prezydent tłumaczył chęcią ratowania Ameryki przed ej sytuacji byłoby niezręcznie występować z propozycją wojny, mimo że sam czuł ogrom niechęci do Trzeciej ia amerykańska była zdecydowanie po stronie państw
Ą demokracji. Prowadził więc taktykę, która polegała o*
chf
Times" z 14 XI 1941; "Times" z 14 XI 1941.
zbliżeniu Stanów Zjednocznych do konfliktu wojennego; ostateczną decyzj? o wypowiedzeniu wojny pozostawił Niemcom, a właściwie -jak się wkrótce okazało - Japonii. Do końca bowiem nie wiadomo, czy Roosevelt spodziewał się japońskiego ataku i czy nie czekał na taki wstrząsający pretekst.
W każdym razie po japońskim ataku na bazę amerykańskiej marynarki w Pearl Harbor, 8 grudnia 1941 r. Kongres przyjął rezolucję o stanie wojny z Japonią. Trzy dni później, 11 grudnia 1941 r. amerykańskiemu charge d'affaires w Berlinie wręczono notę o wypowiedzeniu wojny Stanom Zjednoczonym przez Trzecią Rzeszę. Tego samego dnia z podobnym aktem wystąpiły Włochy. Działanie Hitlera i Mussoliniego było bezpośrednią konsekwencją istnienia trójstronnego paktu, zawartego między państwami "osi". Kilka godzin później na Kapitolu przyjęto jednogłośnie rezolucję o stanie wojny z Niemcami i Włochami. Tak więc w miejsce marzeń o życiu w izolacji pojawiło się pragnienie zwycięstwa w wojnie.
41&
27*
419
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Wokół zaangażowania Od wspólnoty do tekstu i dalejSztuka czarno bialej fotografii Od inspiracji do obrazuOd Pskowa do Parkan 2 02 docMICHALKIEWICZ OD KOR u DO KOK uBBC Planeta Ziemia 01 Od bieguna do biegunaBezpieczeństwo pracy Ergonomia oprogramowania od przepisów do praktykiod obrazka do słowawięcej podobnych podstron