07 Bycie owcą wzmacnia mnie


Bycie owcą wzmacnia mnie" Dariusz Piórkowski SJ (fot. dmott9/flickr.com)  A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani
i porzuceni, jak owce nie mające pasterza (Mt 9, 36). W naszych czasach mało kto lubi być porównany do owcy. Bo czyż ten obraz
nie uwłacza naszej ludzkiej godności? I dlaczego, my ludzie XXI wieku, niezależni i myślący mamy być kierowani przez jakichś
pasterzy, jakbyśmy sami z siebie nie wiedzieli, co należy robić? Chrystus nigdy nie mówi o pojedynczej owcy, chyba że odłączonej
od stada. Już w Starym Testamencie cały Naród Wybrany nazwany jest owczarnią. Wiemy doskonale, że owcami kieruje silny
instynkt do życia w stadzie. Wystarczy, że jedna z nich przejdzie przez ogrodzenie lub zboczy z drogi, a inne pójdą w ślad za nią. To
zachowanie można odczytać jako dowód prymitywnego zachowania tych potulnych stworzeń, który potocznie nazywamy owczym
pędem. Ale, z drugiej strony, ten instynktowny związek między owcami podtrzymuje ich życie. Owce są zależne jedna od drugiej. Nie
mogą się ostać, jeśli oddalą się od gromady i stracą z nią kontakt. Przekładając ten obraz na świat ludzi, można powiedzieć, że bycie
owcą jest metaforą powołania człowieka do życia we wspólnocie, której siła opiera się na paradoksie zależności i obopólnego
wsparcia. Dlaczego jednak owce potrzebują pasterza? Z dość prostego powodu. Każdy człowiek kieruje się w życiu jakimiś
zasadami. Inaczej nikt z nas nie podjąłby żadnych decyzji. Ale nie istnieje coś takiego jak absolutna autonomia, nieograniczona
wolność i samostanowienie. Poświadcza to chociażby fakt, że jako jednostki godzimy się na pewne ustępstwa, ustalamy prawa, które
regulują życie społeczne. Kompletna anarchia i indywidualizm uczyniłyby życie nie do zniesienia. W dodatku, im bardziej ktoś
utrzymuje, że działa samodzielnie i nie ulega żadnym wpływom, nie zdaje sobie sprawy, że często staje się igraszką
nieuświadomionych sił. Jean Paul Sartre uważał, że szczęśliwa jednostka powinna zależeć jedynie od siebie samej, gdyż  inni są
piekłem . Po II wojnie światowej francuski egzystencjalista nieco zmienił swoje zdanie, bo zauważył, że taka postawa prowadzi do
radykalnego relatywizmu. Skoro jest tyle zdań na każdy temat ile ludzi, to jak znalezć wspólną podstawę dla prawa? Sartre wybrnął z
dylematu, opowiadając się za stworzeniem marksistowskiego społeczeństwa bezklasowego, który w gruncie rzeczy jest utopijnym
wytworem wyobrazni. Jeśli więc Jezus otwarcie mówi, że potrzebujemy Pasterza, czyni tak dlatego, ponieważ chce nam ułatwić życie
i wskazać prawdziwą drogę. Obraz owcy przypomina nam również, że jesteśmy krusi i podatni na agresję różnych  wilków . Aatwo
możemy zostać zranieni w nagłym wypadku samochodowym. Niespodziewana choroba wyrywa nas z dotychczasowego rytmu życia.
Jednego tygodnia wszystko układa się jak w bajce, a następnego możemy znalezć się w opłakanym położeniu. Można w tym
upatrywać jedynie negatywne oblicze ludzkiej natury. Niemniej, wydaje się, że nasza delikatność i wątłość posiada również dobre
strony. Św. Paweł pisze, że jesteśmy  naczyniami glinianymi przechowującymi skarby (Por. 2 Kor 4,7). Nasza słabość, wyrażona
również w obrazie owcy, czyni nas otwartymi na przyjęcie darów. Nie ma w tym nic ubliżającego godności człowieka. Nikt chyba nie
dziwi się małemu niemowlęciu, że potrzebuje ono stałej opieki rodziców, bez której by nie przeżyło. W sensie duchowym nasze
niemowlęctwo nigdy się nie kończy. Owszem, stajemy na własnych nogach, ale nigdy nie przestajemy być zależni. Możemy się
rozwijać, ponieważ ciągle wiele otrzymujemy. Owczarnią jest cały Kościół. Kodeks Prawa Kanonicznego wyliczając obowiązki i prawa
wszystkich wiernych (kan. 208-223), włącza do tych kanonów również duchowieństwo. Na mocy chrztu świętego każdy członek
Kościoła, na czele z Papieżem, jest wiernym, czyli osobą  równą co do godności i działania pozostałym ochrzczonym. Ponadto,
zauważmy, że Jezus nazywa siebie Pasterzem, ale jest również Barankiem Bożym (Ap 14,1). Jego troska wyraża się nie tylko w
nauczaniu owiec, ale także w wydaniu życia dla ich dobra. Św. Augustyn miał żywą świadomość, że jako pasterz nie stoi ponad
owczarnią, lecz w dalszym ciągu pozostaje owcą. W jednej ze swoich homilii pisze tak: Fakt, że jestem chrześcijaninem jest dla
mojego pożytku, ale moje bycie nadzorcą jest dla waszego pożytku. Moje własne dobro realizuje się w byciu chrześcijaninem, w byciu
biskupem, jedynie wasze. Z wami jestem chrześcijaninem, dla was biskupem. To, czym jestem z wami, wzmacnia mnie. "Biskup" jest
tytułem urzędu, który człowiek akceptuje, aby go wypełnić.  Chrześcijanin jest nazwą łaski, którą człowiek otrzymuje . Biskup
Hippony uważa, że fundamentalne dla jego duchowego rozwoju jest wspólne uczestnictwo z innymi wierzącymi w chrzcie świętym.
Natomiast posługa pasterza, jego zdaniem, nie dodaje niczego do jego własnego dobra. Bycie owcą udziela mu łaski, aby mógł
wypełnić swoje specyficzne zadanie w ramach powołania chrześcijańskiego, gdyż pasterz przekazuje jedynie to, co zostało mu
powierzone. Istnieje jednak niebezpieczeństwo wyparcia tego modelu Kościoła przez klerykalizm, który polega na pomyleniu
feudalnej hierarchii władzy z porządkiem religijnym. Wprowadza się wówczas nieewangeliczne podziały na  klasy , zapominając, że
w Kościele  nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy
bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie (Ga 3,28). Klerykalne myślenie z owiec czyni  poddanych , a z pasterzy tych,
którzy łaskawie udzielają przywilejów lub ich odmawiają. Klerykalizm zasadniczo nie uznaje powszechnego i królewskiego
kapłaństwa wszystkich wiernych (Por. 1 P 2, 9), którego ostatecznym zródłem jest jedyny Kapłan, Jezus Chrystus. Wszyscy
ochrzczeni są  przyobleczeni w Chrystusa (Ga 3, 27) . I tylko noszenie tej szaty najgłębiej definiuje chrześcijanina. Dlatego w
szerokim sensie każdy pasterz jest owcą i każda owca pasterzem. Czy troska o dziecko i o współmałżonka nie jest poświęcaniem
swojego życia? Czy zaangażowanie społeczne chrześcijanina nie jest formą pasterzowania? Czy bycie chrześcijańskim liderem nie
jest uczestnictwem w pasterskiej miłości Chrystusa? Czyż nie wszyscy ochrzczeni są powołani do głoszenia Ewangelii? Odradzający
się co rusz klerykalizm jest formą praktycznej herezji w Kościele, wygodnej, niestety, zarówno dla duchowieństwa jak i dla wiernych
świeckich. Jednakże ta przeszkoda bardzo utrudnia podążanie naprzód, gasi ducha misyjnego i ogranicza apostolską gorliwość
wszystkich wiernych. Jedynym lekarstwem jest powrót do korzeni i uświadomienie sobie, że Kościół należy przede wszystkim do
Boga, a następnie do nas.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
07 Hojdys L i inni Wzmacnianie sklepien murowych materialami kompozytowymiidh71
C5 (X7) D5AG010JP0 0 06 07 Demontaż montaż Wzmacniacz audio
c09 07 Wzmacniacz operacyjny
07 Charakteryzowanie budowy pojazdów samochodowych
9 01 07 drzewa binarne
02 07
str 04 07 maruszewski
07 GIMP od podstaw, cz 4 Przekształcenia
Obudź we mnie Venus Sixteen
07 Komórki abortowanych dzieci w Pepsi
Cw 9 Wzmacniacz mocy
07 Badanie „Polacy o ADHD”
Panie, bądź dla mnie skalą obronną, zamkiem warownym dla mego r
CKE 07 Oryginalny arkusz maturalny PR Fizyka

więcej podobnych podstron